8493

Szczegóły
Tytuł 8493
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

8493 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 8493 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

8493 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

RAYMOND MOODY KTO SI� �MIEJE OSTATNI [Tytu� orygina�u: �The Last Laugh�, 1999 / Diogenes, Warszawa 2000] Czy prze�ycia z pogranicza �mierci stanowi� rzeczywi�cie dow�d na istnienie �ycia po �mierci? Raymond A. Moody uwa�a, �e NIE. Dr Moody wydan� przed kilkunastu laty ksi��k� �ycie po �yciu pragn�� zwr�ci� uwag� opinii publicznej oraz naukowc�w na fenomen zjawiska, jakim s� prze�ycia z pogranicza �mierci. Ksi��ka zyska�a rozg�os i poczytno��, lecz zosta�a niew�a�ciwie zinterpretowana przez r�ne �rodowiska opiniotw�rcze. W Kto si� �mieje ostatni dr Moody w dowcipny spos�b dowodzi, �e nauka wci�� zbyt ma�o wie o wszech�wiecie, by m�c ocenia�, co si� w nim tak naprawd� dzieje. W trakcie swoich bada� dr Moody odkry� zupe�nie nowe zjawisko nazywane przez niego �empatycznym prze�yciem z pogranicza �mierci� � do�wiadczenie dzielone przez kogo�, kto sam nie umiera, lecz jedynie ��czy si� emocjonalnie z osob� umieraj�c�. Z pewno�ci� wiele pozostaje wci�� jeszcze do odkrycia na tym polu. Jak� recept� daje Raymond A. Moody spragnionym poznania fakt�w czytelnikom> Rozchmurzcie si�! Nikt bowiem nie wie, kto si� �mieje ostatni. Przedmow� napisa� Neale Donald Walsch, autor znanej w Polsce ksi��ki Rozmowy z Bogiem. Przedmowa We wsp�czesnych leksykonach mo�na znale�� zar�wno dorobek pr�du, kt�ry przyj�o si� dzi� okre�la� mianem New Thought (Nowa My�l), jak i prawie wszystkie najnowsze poj�cia i idee dotycz�ce �ycia po �mierci, nie�miertelno�ci duszy, a tak�e tak zwanych prze�y� z pogranicza �mierci (near-death experience, NDE). Sta�o si� to za spraw� pionierskich i �mia�ych bada� jednego cz�owieka: dr. Raymonda Moody'ego. Mimo wielkiego wk�adu innych badaczy Raymond Moody jest prawdziwym pionierem na tym polu, w�drowcem przecieraj�cym szlaki, liderem � nigdy na�ladowc�. Dzieje si� tak bez w�tpienia dlatego, �e dr Moody jest tak g��bokim my�licielem oraz �e pragnie on wspania�omy�lnie i bez wzgl�du na konsekwencje dzieli� si� z nami wynikami swoich mentalnych eksploracji. Cz�sto zdarza si�, �e czyjej� idee musz� najpierw zosta� uznane za pozbawione sensu fantazje, nim ostatecznie zyskaj� miano wnikliwych i dog��bnych. Lub te�, jak uj�� to George Bernard Shaw, wszelkie wielkie prawdy zaczynaj� sw�j �ywot jako blu�nierstwa. Tak wi�c mamy tu oto kolejn� porcj� blu�nierstw Raymonda Moody'ego. Nie dziwi mnie to. Moody blu�ni� ju� wcze�niej � je�li oczywi�cie za blu�nierstwo uzna� to, co stawia pod znakiem zapytania nasz� �konwencjonaln� m�dro�� � i, je�li trzyma� si� tej definicji, ma zamiar niew�tpliwie dalej to robi�. Dr Moody, jeden z najbardziej wnikliwych naukowc�w, w tej ksi��ce � ostatnim swoim dziele � kwestionuje nie tylko konwencjonalne idee, lecz tak�e swoje w�asne idee o bardzo niekonwencjonalnym charakterze. Oczywi�cie czyni� tak wszyscy wielcy naukowcy. Nigdy nie bior� niczego za dobr� monet�, nigdy nie uznaj� �adnego ze swoich docieka� za �zako�czone�, nigdy te� nie traktuj� �adnego �dowodu� za ostateczny. I chwa�a im za to. Zach�caj� nas do przys�uchiwania si�, jak kwestionuj� samych siebie, a poniewa� tak wiele z tego, co wiemy o naszym �wiecie i �yciu, ma zwi�zek z tym, czego si� od nich wcze�niej dowiedzieli�my, stajemy w obliczu wi�kszej liczby wyzwa�, ni� nam si� to na pierwszy rzut oka wydaje. Najwi�ksze wyzwanie polega oczywi�cie na tym, by, pozostaj�c otwartym na innych, ostatecznie my�le� na sw�j w�asny, odr�bny spos�b. Wielu ludzi � miliony � zaakceptowa�o �odkrycia� Raymonda Moody'ego dotycz�ce prze�y� z pogranicza �mierci, a nast�pnie dokona�o ich ekstrapolacji, tworz�c ca�� kosmologi� �ycia po �mierci. Teraz mog� si� oni przekona�, �e dr Moody nigdy nie zamierza� podsuwa� nam gotowych odpowiedzi na temat �ycia po �mierci oraz zjawisk paranormalnych, a jedynie stara� si� pobudzi� nas do my�lenia. Tak�e w tej fascynuj�cej ksi��ce, kt�r� mamy przed sob�, Moody postawi� sobie takie w�a�nie zadanie i jest tym, kto �si� �mieje ostatni�. Zn�w, tak jak poprzednio, obala idole, wk�ada kij w mrowisko i wykrzykuje swoje prawdy prosto w nos �wi�tym krowom. Tak wi�c strze�cie si�. Tylko ci, kt�rzy maj� aktywny, otwarty i szeroki umys� mog� beztrosko porusza� si� po tym obszarze. Z drugiej jednak strony, je�li nale�ycie w�a�nie do ludzi tej kategorii, wkraczajcie na� bez wahania � oto kraina pe�na niespodzianek. Nie zawsze mi�ych, �eby by�a jasno��. Dr Moody tylko w takim otoczeniu czuje si� naprawd� dobrze, a i wam mo�e ono mimo wszystko przypa�� do gustu. Mo�e nawet uznacie ca�� sytuacj� za nieco zabawn�, jak z pewno�ci� czyni to Raymond. Ci z was za�, kt�rzy traktuj� t� gadanin� o �yciu po �mierci, a tak�e samo �ycie, nieco bardziej serio... niech pozwol� sobie na zdrowy �miech. Z samych siebie. Tego w�a�nie potrzebujemy. Wszyscy powinni�my po�mia� si� troch� z siebie samych. A wtedy naprawd� odnajdziemy m�dro��. Dzi�ki, Raymond, �e jeszcze raz wskaza�e� nam drog�. Neale Donald Walsch Wprowadzenie W pa�stwie republika�skim, na kt�rego obywateli nale�y oddzia�ywa� logicznymi argumentami i perswazj�, a nie si��, sztuka rozumowania ma pierwszorz�dne znaczenie. Thomas Jefferson Media nie podzielaj� wiary Thomasa Jeffersona w si�� opinii publicznej ani zdrowy rozs�dek obywateli. Karmi� nas sensacyjnymi materia�ami, wychodz�c z za�o�enia, �e nikt z nas nie nawyk� do my�lenia lub te� nie jest do niego zdolny. Wydawcy ksi��ek na temat prze�y� z pogranicza �mierci i innych zjawisk paranormalnych faszeruj� je chwytliwymi historiami nazywanymi przez nich �opisami przypadk�w�. C� jednak znacz� owe opowie�ci? W tym w�a�nie miejscu nale�y odwo�a� si� do sztuki rozumowania postulowanej przez Jeffersona. Ksi��ka ta, b�d�ca obowi�zkowym uzupe�nieniem �ycia po �yciu, sk�ada si� z my�li, kt�re komercyjni wydawcy usun�li z moich prac opublikowanych w ci�gu ostatnich dwudziestu lat. Faktem jest, �e w pogoni za zyskiem i sensacj� wydawcy i redaktorzy tak bardzo poszatkowali i poprzycinali to, co napisa�em, �e przez d�ugi czas nie potraci�em rozpozna� w tych ksi��kach samego siebie. Ich ok�adki, z wyeksponowanymi przez wydawc�w nieprawdziwymi, krzykliwymi stwierdzeniami w rodzaju �Naukowy dow�d na istnienie �ycia po �mierci!�, przyprawiaj� mnie o ci�g�y b�l g�owy i nieustannie �enuj�. Tego rodzaju tanie chwyty reklamowe pozwalaj� zapewne sprzedawa� wi�cej ksi��ek, jednocze�nie jednak podwa�aj� wiarygodno�� prezentowanego w nich tematu. Wydawcy zgarniaj� fors�, ja za� jestem tym, kt�ry ma odpowiada� na zastrze�enia krytyk�w � te same zastrze�enia, kt�re przewidywa�em i omawia�em we fragmentach, albo zmienionych albo ca�kowicie usuni�tych z moich prac przez redaktor�w. Tak wi�c teraz wraz z publikacj� Kto .si� �mieje ostatni postanawiam w ko�cu odzyska� moj� to�samo��. Niniejszym wi�c, dokonuj�c niezwyk�ego zabiegu, o�wiadczam, �e ca�a zawarto�� ksi��ki, kt�r� trzymaj� pa�stwo w�a�nie w r�ce, stanowi aneks do �ycia po �yciu. Rozporz�dzenie to wchodzi w �ycie natychmiast. Kto si� �mieje ostatni ma sta� si� immanentn� cz�ci� tej wcze�niejszej ksi��ki, je�li ktokolwiek my�li o jej powa�nym czytaniu, dyskutowaniu lub wykorzystywaniu do cel�w dydaktycznych. Przyjmuj� na siebie odpowiedzialno�� za �ycie po �yciu tylko w�wczas, je�li b�dzie ono czytane i interpretowane w szerszym kontek�cie, jaki umo�liwia �w nowy, niezb�dny suplement. Mam silne poczucie tego, �e media wprowadzaj� opini� publiczn� w b��d, dostarczaj�c jej nierzetelnych informacji na temat prze�y� z pogranicza �mierci i zjawisk paranormalnych. Prosz� jednak nie s�dzi�, �e pot�piam media w czambu�. Dziennikarze wykorzystuj� po prostu jako materia�y �r�d�owe wiadomo�ci dostarczane im przez domniemanych ekspert�w w tych dziedzinach. Problem polega na powszechnie akceptowanych, cho� niezdrowych zasadach prowadzenia dyskusji przez owych tak zwanych specjalist�w. Kto si� �mieje ostatni stanowi wyzwanie dla utartego sposobu my�lenia o zjawiskach nadprzyrodzonych. Od d�u�szego czasu uczone dyskusje dotycz�ce tego rodzaju spraw zdominowa�y trzy odr�bne sekty prawdziwych wyznawc�w. Poni�ej zamierzam pozbawi� owe trzy sekty ich uprzywilejowanej pozycji, przedstawiaj�c alternatywn� teori� na temat natury zjawisk paranormalnych. Media przydaj� mi etykietk� parapsychologa. To wielkie nieporozumienie i nie zamierzam tego ju� d�u�ej tolerowa�. Parapsychologowie wyst�puj� w przebraniu naukowc�w, utrzymuj�c, �e za pomoc� technik laboratoryjnych lub, m�wi�c bardziej og�lnie, racjonalnych procedur, potrafi� udowodni� realno�� takich zjawisk jak czytanie w cudzych my�lach, zdolno�ci prorokowania czy �ycie po �mierci. W rzeczywisto�ci parapsychologowie s� pseudonaukowcami, co oznacza, �e adaptuj� oni do swoich cel�w system metod i za�o�e�, kt�re b��dnie uznaj� za naukowe. Nie sugeruj� jednak, �e s� oni nieuczciwi. W wi�kszo�ci przypadk�w parapsychologowie to ludzie szczerzy, sympatycznie optymistyczni i mile naiwni. Zaliczam ich do tej samej kategorii co wszelkiego rodzaju zapale�c�w i pasjonat�w, marzycieli, lotofag�w [Lotofiagowie � zjadacze lotos�w, przedstawiciele ludu, kt�rych napotka� podczas swojej w�dr�wki Odyseusz (Homer, Odyseja, 9, 84), przeno�nie: ludzi leniwych, pr�nych i prowadz�cych marzycielskie �ycie (przyp. t�um.).] oraz bujaj�cych w ob�okach fantast�w. Sam mam wiele takich samych s�abostek charakteru i marzycielskich cech, uwa�am wi�c wi�kszo�� parapsycholog�w za osobnik�w sympatycznych i �agodnych, kt�rzy daj� si� lubi�. Fundamentalne za�o�enia, kt�rymi si� oni kieruj�, zawieraj� jednak powa�ne b��dy. Prosz� teraz o cierpliwo��. Niech pa�stwo nie feruj� zbyt po�piesznie s�d�w i nie wyci�gaj� pochopnych wniosk�w, i� jestem oto jednym z tych asekurant�w, kt�rzy zawsze zajmuj� sceptyczne stanowisko wobec kwestii zjawisk paranormalnych. Ludzie ci zupe�nie bezpodstawnie okre�laj� si� mianem �sceptyk�w�, kt�ry to termin ma przecie� wyj�tkowe miejsce w historii zachodniej my�li filozoficznej. Wielu domoros�ych sceptyk�w traktuj�cych nieufnie zjawiska paranormalne przyst�puje do ekstremistycznego ruchu obywatelskiego podaj�cego si� oficjalnie za organizacj� naukow�, a jednocze�nie po kryjomu wyst�puj�cego jako agencja egzekwuj�ca przestrzeganie ustalonych przez siebie pseudoprawnych zasad. Podkre�lam w tym miejscu z naciskiem, �e nie s� to moje czcze wymys�y! Cz�onkowie tego ruchu obywatelskiego okre�laj� si� mianem sigh cops (dos�. wzdychaj�cy gliniarze). P�niej wyja�ni�, co to oznacza i dlaczego zapisuj� t� nazw� w ten w�a�nie spos�b. Na razie wystarczy, �e powiem, i� po pierwsze sigh cops nie s� sceptykami, lecz wyznawcami okre�lonej ideologii dotycz�cej tego, czym jest wiedza i w jaki spos�b si� j� zdobywa, po drugie za� wszystko wskazuje na to, �e ich ideologia jest b��dna. Kto si� �mieje ostatni jest przyk�adem stosowania metod filozoficznego sceptycyzmu wobec zjawisk paranormalnych. Stosuj� je na znacznie wi�kszym obszarze od tego, jaki wyznaczyli do swoich bada� sigh cops. W por�wnaniu z moim, ich podej�cie jest nieugruntowane i nieefektywne. Mo�na by pomy�le�, �e dwa stronnictwa to ju� dosy�, tymczasem okazuje si�, �e istnieje jeszcze trzecia, liczna, czupurna grupa os�b o stanowczych, �ci�le okre�lonych pogl�dach na kwesti� zjawisk paranormalnych. Sk�ada si� ona ze wstr�tnych ponurak�w, sztywniak�w, nudziarzy, zgry�liwc�w, zatwardzia�ych dogmatyk�w, nieudacznik�w oraz tych, kt�rzy wiecznie psuj� innym zabaw�; chrze�cijan-fundamentalist�w, religijnie poprawnych, biblijnych brygad, tych, kt�rym imi� Jezusa nie schodzi z ust [W oryginale JAY-zus-Sayers, od jay � natr�tny gadu�a, ��todzi�b (przyp. t�um.).] strasz�cych innych ogniem piekielnym i siark�, pysza�k�w, fallwellerzyst�w bakker-boosters�w pat-robertsonist�w [Czyli zwolennik�w Falwella, Bakker-Boostera, Pata Robertsona, najg�o�niejszych spo�r�d fundamentalist�w chrze�cija�skich.], czy jak tam si� ich jeszcze nazywa. Ze wzgl�du na uprzejmo�� nazw� ich �funda-chrze�cijanami�. Ten zbiorowy termin pozwoli nam zr�cznie unikn�� zwracania uwagi na jedn� z ich najbardziej rzucaj�cych si� w oczy wad, jako �e nie kojarzy si� on z �adn� z tych cech, kt�re u wielu z nich s� jedynie niedostatecznie lub s�abo rozwini�te. Je�li chodzi o kwestie religijne, to ulubionymi tematami funda-chrze�cijan s� piek�o, Szatan i demony. Zdaniem funda-chrze�cijanina nic nie sprawi, �e szybciej trafisz do piek�a, ni� to, �e wykazujesz zdrow� ciekawo�� dotycz�c� zjawisk paranormalnych lub te� przychylne nimi zainteresowanie. Funda-chrze�cijanie lubi� obserwowa� demony w takim samym stopniu, w jakim ornitolodzy lubi� obserwowa� ptaki. Chocia� funda-chrze�cijanie potrafi� rozpozna� demony praktycznie wsz�dzie, dziedzina zjawisk paranormalnych jest jednym z ich ulubionych obszar�w nadaj�cych si� znakomicie do obserwowania demon�w przy pracy. Ka�dego, kto nie przyjmuje �lepo ich ideologii, funda-chrze�cijanie uwa�aj� za wcielenie z�a. Funda-chrze�cijanie oskar�aj� mnie o szpiegostwo na rzecz demon�w od czasu, gdy publicznie przedstawi�em wyniki moich bada� na temat prze�y� z pogranicza �mierci w 1972 roku. Wspania�e, przesycone nastrojem b�ogo�ci i mi�o�ci� prze�ycia z pogranicza �mierci wi���ce si� z odczuciem wchodzenia w jasne �wiat�o szczeg�lnie niepokoj� funda-chrze�cija�skich ekspert�w od zjawisk paranormalnych, poniewa� podejrzewaj� oni, �e uczucie wype�nienia �wiat�em i mi�o�ci� jest po prostu wynikiem sztuczek Szatana przeprowadzaj�cego jedn� ze swoich tajnych operacji. Tymczasem ponure, upiorne, piekielne prze�ycia z pogranicza �mierci, pe�ne b�lu i cierpienia, podczas kt�rych umieraj�cy ludzie wij� si� w konwulsjach, przypiekani s� na wolnym ogniu, s� zdaniem funda-chrze�cija�skich znawc�w tematu ca�kiem w porz�dku. Funda-chrze�cija�scy eksperci w sprawach zjawisk paranormalnych o orientacji infernalno-satanistycznej z rado�ci� witaj� doniesienia o piekielnych prze�yciach z pogranicza �mierci. Wykorzystuj� oni bowiem tego rodzaju przypadki do snucia swoich uczonych wywod�w na temat Szatana, demon�w, cierpi�cych m�ki grzesznik�w i wiecznego pot�pienia. Niekt�rzy z tych osobnik�w pisuj� niezwykle zabawne rozprawy i ja z ca�ego serca polecam ich lektur�. Lub te�, co zawsze radz� przysz�ym studentom zjawisk paranormalnych, niech si� pa�stwo najpierw nieco wzmocni�, konsumuj�c jedn� solidn� porcj� logicznych rozwa�a� plus jedn� porcj� humorystycznych rozwa�a� na temat poruszany przez owych spragnionych poklasku funda-chrze�cija�skich ekspert�w. Niejaki dr Ravings [W oryginale gra s��w: ravings to po polsku brednie.], je�li dobrze pami�tam jego nazwisko, jest czo�owym funda-chrze�cija�skim ekspertem z tytu�em doktora zajmuj�cym si� prze�yciami z pogranicza �mierci. �w specjalista od bliskiego i nieuniknionego wiecznego pot�pienia tropi, gdzie tylko si� da, relacje o przera�aj�cych, infernalnych wizjach z pogranicza �mierci. Nale�� do najbardziej zagorza�ych fan�w dr. Ravingsa. Gdy dr Ravings pisze o piekielnych prze�yciach z pogranicza �mierci, przytacza jednocze�nie co bardziej przera�aj�ce fragmenty z Biblii, za kt�rej pierwsze t�umaczenie na angielski wy�o�y� pieni�dze kr�l Jakub [Tzw. King James Bible (przyp. t�um.).]. Nast�pnie beztrosko doprawia swoje argumenty paroma dygresjami zaczerpni�tymi z retoryki stosowanej powszechnie w rejonie Bible Belt [Nazw� t� oznacza si� stany puryta�skie, gdzie dominuje protestancki fundamentalizm, g��wnie po�udnie i �rodkowy zach�d USA (przyp. t�um.).]. Czytanie najlepszych stronic Ravingsa, och, to� to czysta przyjemno��, jednak tak naprawd� mo�e to w pe�ni doceni�, stwierdzam z ubolewaniem, tylko garstka analitycznie nastawionych filozof�w z uniwersyteckimi dyplomami. Brednie dr. Ravingsa pozostawiaj� jednak wiele kwestii nie wyja�nionych, tak wi�c z niecierpliwo�ci� oczekuj� na kolejne tomy jego dzie�, lub � mo�e lepiej by�oby powiedzie� � kolejne raty, w kt�rych, wyg�aszaj�c swoje s�dy, czy raczej banialuki, wyp�aca si� on nam ze swojego d�ugu zaci�gni�tego u samego Lutra. Zastanawiam si� na przyk�ad, jakim systemem klasyfikacji czy te� notacji pos�uguje si� dr Ravings, spisuj�c wyniki swoich funda-chrze�cija�skich bada� � mo�e: �Prze�ycie z pogranicza �mierci, typ infernalny, II-C w skali Ravingsa�, przy czym wyr�nia on wiele stopni gor�czki piekielnej na podstawie prowadzonego przez siebie dok�adnego rejestm. W dalszej cz�ci ksi��ki stawiam wiele innych pyta� zwi�zanych z teoriami g�oszonymi przez funda-chrze�cija�skich ekspert�w od prze�y� z pogranicza �mierci. Kiedy� przy�ni�o mi si�, �e spotka�em dr. Ravingsa i by�o to przera�aj�ce prze�ycie! W moim �nie, kiedy go spostrzeg�em, sta� tak nieruchomo i sztywno jak drewniany pos�g naturalnej wielko�ci przedstawiaj�cy jego samego ze wszystkimi szczeg�ami. Gdy go zauwa�y�em, od razu przypomnia� mi si� wyrze�biony z drewna wizerunek m�czyzny wygl�daj�cego dok�adnie jak dr Ravings, ustawiony jako reklama przed wej�ciem do budynku, kt�ry okaza� si� zak�adem pogrzebowym. Lub te� powinienem raczej powiedzie�, �e dr Ravings nagle zamieni� si� w sztywny, drewniany pos�g przedstawiaj�cy siebie samego z twarz� o sardonicznym u�miechu, stoj�cy obok drzwi domu pogrzebowego, ja za� mia�em wra�enie, i� jego wizerunek zosta� tam umieszczony po to, by wszyscy wiedzieli, co mie�ci si� w jego wn�trzu. Prosz� jednak pami�ta�, �e relacjonuj� tu w ko�cu sen, a nie rzeczywiste prze�ycie. Dr Ravings mo�e z pewno�ci� niejednego przyprawi� o zawa� serca. Nie ma jednak powod�w do obaw. Ravings ma teologicznego poplecznika w osobie skromnego asystenta od spraw demonologicznych, nie budz�cego zaufania funda-chrze�cija�skiego filozofa, kt�ry pe�ni funkcj� dziekana w jakim� �seminarium� gdzie� na zachodzie Stan�w Zjednoczonych. Seminarium to nie znajduje si� jednak dok�adnie w tym mie�cie, kt�rego nazwa znajduje si� w jego nazwie. Tak wi�c stwierdzam z ulg�, �e nie jest to przynajmniej jedno z tych okropnych �seminari�w�, w kt�rych przywi�zuje si� tak� wag� do s��w, i to tylko w ich literalnym znaczeniu. Owa funda-chrze�cija�ska miernota nazywa si�, o ile pami�tam, profesor Grootish, i, jako �e interesuj� mnie s�owa, od dawna ju� chcia�em sprawdzi� w s�owniku znaczenie rdzenia groot, nie mia�em jednak jak dot�d na to czasu, tak wi�c mo�e zrobi to za mnie kt�ry� z czytelnik�w [I zrobi�. W ameryka�skim slangu groot to najwy�sze pi�tro lub balkon w teatrze lub kinie (przyp. t�um.).]. Niestety, nie mog� rekomendowa� ksi��ek profesora r�wnie gor�co jak dzie� dr. Ravingsa. To prawda, �e Grootish serwuje swoim czytelnikom solidn� porcj� biblijnej tandety, jest ona jednak ska�ona jego odra�aj�co niefrasobliwym podej�ciem do kwestii dzieci�cych prze�y� z pogranicza �mierci o charakterze piekielnym. Poza tym styl profesora jest suchy jak pieprz, dzia�a przy tym ot�piaj�co niczym chloroform. Co charakterystyczne, Grootish pisze stylem chropowatym i oci�a�ym, z dodatkiem charakterystycznego odium theologicum. Poniewa� jednak owo odium theologicum jest podstawowym konceptem, jaki musi zrozumie� ka�dy powa�ny badacz prze�y� z pogranicza �mierci, lektura ksi��ek profesora jest w ka�dym razie obowi�zkowa, mimo �e sk�adaj� si� na ni� same nonsensy. Odium theologicum t�umaczy to, dlaczego kto� mo�e podwa�a� zdrowe logiczne argumenty wysuwane przeciwko tego rodzaju ideologicznym wywodom, w kt�rych celuj� Ravings, Grootish i ich strasz�cy piek�em koledzy, podobnie jak mo�e podwa�a� tak�e wszystko inne, pocz�wszy od praw logicznego my�lenia, przez zasady logiki formalnej do twierdzenia Gddla, a mimo to nie osi�gnie niczego dobrego. Odium theologicum to zaciek�a nienawi��, kt�ra, nieomal przys�owiowo, jest charakterystyczna dla dysput teologicznych. W efekcie owa zaciek�o�� specyficzna dla religijnych spor�w manifestuje si� w postaci upartej odmowy kontynuowania dyskusji. Dzieje si� tak, gdy funda-chrze�cijan i innych religijnych ekstremist�w przepytuje si� na okoliczno�� ich ideologii i gdy przypiera si� ich do muru logicznymi argumentami � w�wczas po prostu staj� si� oni nagle g�usi i wycofuj� si� z jakiejkolwiek dalszej dyskusji. W takiej sytuacji zwykle przywdziewaj� zbroj�, przybieraj� poz� wystudiowanej wy�szo�ci, spogl�daj� z g�ry na swoich oponent�w, prychaj� pogardliwie, a tak�e d�saj� si� i milkn�. Oto kliniczny obraz zachowania specyficzny dla odium theologicum. Ka�dy, kto obserwowa� kiedy� tego rodzaju reakcje, rozpozna na podstawie mojego opisu jego symptomy. Jedn� spraw� jest brak logiki, a drug� � to, �e ta wyj�tkowa zawzi�to�� charakterystyczna dla odium theologicurn mo�e doprowadzi� kt�rego� z funda-chrze�cijan o inklinacjach psychologicznych do blokady analnej, czyli zatwardzenia. W rzeczy samej, to raczej na karb ich chorych kiszek ni� z�ych manier nale�y z�o�y� to, �e funda-chrze�cija�scy eksperci nieustannie ch�oszcz� nas, niewinnych badaczy zjawisk paranormalnych, i przypisuj� konszachty z diab�em. Gdy Gravings albo Rootish o przepraszam, chcia�em powiedzie� Ravings albo Grootish lub te� inni im podobni � wyklinaj� nas i z g�ry skazuj� na piek�o, lub te� gdy insynuuj�, �e jeste�my cz�onkami Korpusu Szatana, okazuje si�, �e tak naprawd� chodzi przede wszystkim o ich pod�wiadome problemy analne, a nie, jak si� to na poz�r wydaje, �wiadom� niech�� i z�o�liwo��. Gdy funda-chrze�cija�scy eksperci od zjawisk paranormalnych dojd� do wniosku, �e to w�a�nie ty jeste� domniemanym wys�annikiem Szatana, zastanawiam si�, czy lepiej na tym wyjdziesz, zaprzeczaj�c temu, zachowuj�c milczenie, dyskutuj�c z oskar�ycielami, wysuwaj�c te same oskar�enia w stosunku do nich samych, czy te� umawiaj�c si� na spotkanie z egzorcyst� No, co wtedy zrobisz? Emily Post milczy w tej kwestii, a kodeks honorowy wyszed� ju� z u�ycia. Jak nale�y zareagowa�, gdy jaki� funda-chrze�cijanin podejrzewa ci� o potajemne konszachty z diab�em? Ja preferuj� metod� polegaj�c� na jeszcze wi�kszym rozbudzaniu demoniczno-maniakalnej wyobra�ni funda-chrze�cija�skich ekspert�w. Zak�adaj�c � co czyni�, by dola� oliwy do ognia � �e rzeczywi�cie jestem tego rodzaju facetem, jakim chc� mnie widzie� funda-chrze�cijanie, a� mnie ciarki przechodz� na sam� my�l, jakie to straszliwe czary i uroki mog� teraz rzuci� na Grootisha i Ravingsa oraz wszystkich im podobnych. Posun� si� nawet tak daleko, by stwierdzi�, �e je�li naprawd� jestem po stronie Szatana, to ju� z g�ry rzuci�em okropn� kl�tw� na g�owy wszystkich funda-chrze�cija�skich ekspert�w od prze�y� z pogranicza �mierci i zjawisk paranormalnych, kt�rzy b�d� czyta� t� ksi��k� dalej ni� do ko�ca nast�pnego akapitu. W rzeczy samej, o�wiadczam, �e je�li w istocie jestem w konszachtach z Diab�em, to zawar�em z nim pakt, zastrzegaj�c sobie w nim, i� wszystkie zast�py piekielne przysporz� potwornych cierpie� i m�k ka�demu z funda-chrze�cija�skich ekspert�w od zjawisk paranormalnych i prze�y� z pogranicza �mierci, kt�rzy przeczytaj� w tej ksi��ce cho�by jedno jedyne s�owo pocz�wszy od pocz�tku drugiego akapitu, licz�c od tego miejsca, gdzie si� teraz znajduj�, lub te� je�li kto� inny im go przeczyta, a nawet tylko opowie w zarysach jego tre��, b�d� je�li wys�uchaj� nagrania z audiokasety. Je�li si� nad tym chwil� zastanowi�, �atwo doj�� do wniosku, �e �aden prawdziwy funda-chrze�cija�ski ekspert od tych spraw nie b�dzie m�g� czyta� tej ksi��ki ani kroku dalej jak tylko do pocz�tku nast�pnego akapitu. Ka�dy, kto rzeczywi�cie wierzy w demony i kto wie wszystko na temat diabelskich sztuczek, wierzy w to, �e demony potrafi� op�tywa� ludzi i sprowadza� na nich choroby. �aden funda-chrze�cija�ski ekspert, kt�ry traktuje Szatana powa�nie, nie mo�e uwolni� si� od tego niewygodnego dylematu i zbagatelizowa� ca�ej sprawy, m�wi�c co� w rodzaju: �No c�, owszem, przeczyta�em Kto si� �mieje ostatni, poniewa� najpierw rozmawia�em o tej ksi��ce z bratem Swaggartem i razem modlili�my si� nad ni� i zdecydowali�my, no to c�, �e przecie� i tak jestem ju� zbawiony, tak wi�c JAY-zus ochrania� mnie przed Diab�em przez ca�y czas, gdy j� czyta�em�. Tego rodzaju wym�wki na nic si� zdadz�, je�li funda-chrze�cija�scy eksperci rzeczywi�cie wierz�, �e gram w dru�ynie Szatana, poniewa� ludzie przekonani o istnieniu demon�w wierz�, i� r�nego rodzaju plagi mog� spa�� na ciebie tak�e niejako za po�rednictwem innych, nie zbawionych jeszcze os�b, na przyk�ad bliskich krewnych lub przyjaci�, kt�rzy mog� popa�� nagle w k�opoty lub chorob�. W takiej sytuacji wydaje si� oczywiste, �e �aden z funda-chrze�cija�skich ekspert�w, kt�ry na serio uwa�a, i� jestem za pan brat z demonami, nie b�dzie ryzykowa� czytania Kto si� �mieje ostatni. Gdyby to jednak zrobi�, dr�a�by za ka�dym razem, gdy tylko jego krucha, osiemdziesi�ciosiedmioletnia babcia lub ciocia, kt�ra w odr�nieniu od niego nie zapewni�a sobie jeszcze zbawienia, z�apa�aby katar, lub gdyby jego ma�y synek lub c�reczka dostali wysypki lub gor�czki, podejrzewaj�c ze zgroz�, �e to wszystko sprawka demon�w, kt�re sprowadzaj� nieszcz�cia na jego rodzin� za kar�, i� pope�ni� on tak nierozwa�ny b��d polegaj�cy na przeczytaniu mojej nowej ksi��ki lub cho�by jednego s�owa nast�puj�cego po kropce ko�cz�cej to oto zdanie. No dobra, odpocznijmy przez kilka chwil... Teraz ka�dy, kto czyta te s�owa, mo�e by� pewny, �e pocz�wszy od tego miejsca �aden funda-chrze�cija�ski ekspert od zjawisk paranormalnych nie b�dzie ju� wiedzia�, o czym pisz� w dalszym ci�gu Kto si� �mieje ostatni, tak wi�c zaczynaj�c od tego akapitu, drogi czytelniku, b�dziemy si� mogli nie�le zabawi� ich kosztem. Jestem na tyle dobrze wychowany, �e nie potrafi�bym si� �mia� funda-chrze�cija�skim ekspertom prosto w nos. Dlatego stosuj� metod� rzucania kl�tw i urok�w jako �rodek umo�liwiaj�cy mi wyprowadzenie w pole funda-chrze�cija�skich ekspert�w i zaj�cie ich niejako od ty�u, by samemu m�c si� z nich po�mia�, a tak�e pozwoli� po�mia� si� z nich wam, moi drodzy czytelnicy. Teraz wiecie ju�, �e moje s�owa docieraj� tylko do was i �aden funda-chrze�cija�ski ekspert ju� nas nie pods�uchuje. Pami�tajcie, czytelnicy, jeste�cie wtajemniczeni w ca�� spraw�, tak wi�c nie zdradzajcie Ravingsowi ani Grootishowi ani �adnemu innemu z funda-chrze�cija�skich ekspert�w tego, co napisa�em w tej ksi��ce, tak by�my mogli �mia� si� z nich do rozpuku, podczas gdy oni nie b�d� mieli zielonego poj�cia o tym, dlaczego tak rechoczemy i parskamy �miechem. Umo�liwi wam to tak�e pojawianie si� na prowadzonych przez funda-chrze�cija�skich ekspert�w wyk�adach i zaskakiwanie ich wieloma interesuj�cymi pytaniami dotycz�cymi zajmowanego przez nich stanowiska, kt�re cz�sto omawiam w tej ksi��ce. To dobrze, �e funda-chrze�cija�scy eksperci nie b�d� czyta� Kto si� �mieje ostatni, bo gdyby by�o inaczej, ich kiszki zn�w zacz�yby pracowa�, co� mi si� wydaje. Gdyby kt�ry� z nich przeanalizowa� dok�adnie moje argumenty, mog�oby to wywo�a� straszliwy kataklizm naruszaj�cy fundamenty ich fundamentalizmu, jako �e w Kto si� �mieje ostatni dokonuj� ni mniej, ni wi�cej tylko gruntownej i ostatecznej rozprawy z ca�� funda -chrze�cija�sk� ideologi�. P�niej jednoznacznie wyka��, �e, aby by� poprawnym ideologicznie, my�li i s�owa funda-chrze�cija�skich ideolog�w musz�, co logicznie konieczne, wykracza� poza granice sensownego j�zyka i tym samym popada� w czysty nonsens. Tak�e parapsychologom i psudosceptykom nie udaje si� unikn�� wpadania we w�asne sid�a nonsensu. Kto si� �mieje ostatni kwestionuje wszystkie trzy spo�r�d tych standardowych uj�� zjawisk paranormalnych, proponuj�c w zamian lepszy, bardziej wszechstronny i pragmatyczny system my�lowy. Wizyjne do�wiadczenia towarzysz�ce procesowi umierania mo�na sensownie interpretowa� i odnosi� do �ycia po �mierci, nie nale�y jednak czyni� tego pochopnie. Wymaga to stosunkowo d�ugiej debaty oraz uporania si� z pewnym paradoksem, kt�ry, z psychologicznego punktu widzenia, jest trudny do przezwyci�enia (mimo �e z logicznego punktu widzenia jest on dziecinnie prosty). Pocz�tkowo wydaje si� to dziwne, a jednak jest prawdziwe: U pod�o�a wszystkich zjawisk paranormalnych le�y humor. Dlatego je�li zajmujemy si� �yciem po �mierci, powa�ne i rzetelne badanie prze�y� z pogranicza �mierci zaprowadzi nas w naturalny i prosty spos�b ku blisko spokrewnionym ze sob� zagadnieniom, takim jak zabawa, humor i rozrywka, kt�re tworz� wa�ny podtekst zjawisk paranormalnych. Na pierwszy rzut oka twierdzenie to brzmi dziwacznie i przyznaj�, �e jego udowodnienie b�dzie dosy� �mudnym i nudnym zadaniem. Wierz� jednak, �e czytelnicy, kt�rzy b�d� pod��a� za moj� argumentacj� a� do ko�cowych wniosk�w, dojd� ostatecznie do bardziej wyczerpuj�cego, u�ytecznego i satysfakcjonuj�cego rozwi�zania tajemnic zjawisk paranormalnych, ni� oferuje im to kt�rakolwiek spo�r�d gotowych, dominuj�cych na rynku teorii. Moi koledzy po fachu zrozumiej�, �e namawiam ich do racjonalnej debaty nad poruszanym tu tematem. Mam nadziej�, �e inni naukowcy zajmuj�cy si� badaniem zjawisk paranormalnych wska�� mi dok�adnie, odwo�uj�c si� do logicznych kontrargument�w, w kt�rym miejscu i dlaczego moje rozumowanie za�amuje si� lub pod��a niew�a�ciw� drog�, oczywi�cie je�li stanie si� tak w rzeczywisto�ci. Lubi� uczy� si�, zg��biaj�c rzeczow�, dokonywan� krok po kroku krytyczn� analiz� moich b��d�w przeprowadzan� przez innych my�licieli. Kto si� �mieje ostatni jest zerwaniem ze zeskorupia�� polemik�, jaka toczy si� na temat zjawisk paranormalnych i prze�y� z pogranicza �mierci, nie za� przyczynkiem do niej. Niekt�rzy mog� b��dnie zinterpretowa� tre�� tej ksi��ki i uzna� j� za niemi��, nieuprzejm� czy wr�cz wrog�. Poniewa� jestem jej autorem, kt�ry jak dot�d zawsze z sympati� pisa� o zjawiskach paranormalnych, mo�na by pomy�le�, �e post�puj� wr�cz nielojalnie. Ludzie mog� doj�� do wniosku, �e zmieni�em si� nie do poznania. Tymczasem w istocie rzecz ma si� wr�cz przeciwnie: Moi przyjaciele i rodzina wiedz� doskonale, �e ju� od �smego roku �ycia jestem humoryst� i �artownisiem. Gdy ksi��ka �ycie po �yciu po raz pierwszy ukaza�a si� na rynku, kilku moich znajomych uzna�o j� za jeden z moich �art�w. W 1977 roku napisa�em ksi��k� o zwi�zkach mi�dzy humorem a anormalnymi aspektami umys�u, utrzyman� w tym samym tonie co ksi��ka, kt�r� maj� pa�stwo przed sob�, traktuj�ca o zwi�zkach mi�dzy humorem a paranormalnymi aspektami umys�u. Wielu moich starych przyjaci� przysi�gnie, �e to wszystko prawda, w s�dzie przed �aw� przysi�g�ych sk�adaj�c� si� z samych sigh cops, sk�adaj�c przysi�g� na stos Biblii si�gaj�cy a� do czubka g�owy Jerry'emu Falwellowi lub Patowi Robertsonowi, w zale�no�ci od tego, kt�ry z tych pan�w jest wy�szy. Ka�dy, kto przeczyta �ycie po �yciu, moj� poprzedni� ksi��k� na temat humoru oraz Kto si� �mieje ostatni przekona si�, �e te trzy prace wzajemnie si� uzupe�niaj�. Argumenty przedstawione w tej, ostatniej ksi��ce, powi�za�em tak �ci�le z argumentami pochodz�cymi z pierwszej, �e je�li kto� chcia�by zburzy� fundamenty, na kt�rych opiera si� Kto si� �mieje ostatni, doprowadzi w�wczas do zawalenia si� tak�e ca�ego gmachu �ycia po �yciu. Tak czy siak, Kto si� �mieje ostatni i �ycie po �yciu stanowi� w istocie jedno i to samo dzie�o i tylko razem mog� si� osta� lub przepa��. Jestem tego pewien. Raymond A. Moody Rozdzia� 1 DO�WIADCZENIE UMIERANIA Chocia� podr� w za�wiaty i z powrotem mo�e wydawa� si� niemo�liwym do realizacji marzeniem, to jednak jest w pe�ni rzeczywistym, zdumiewaj�cym zjawiskiem charakterystycznym dla ko�ca XX wieku. Tego rodzaju do�wiadczenia sta�y si� chlebem powszednim pop-kultury, a tak�e realno�ci� akceptowan� przez zbiorow� �wiadomo��. Wys�ucha�em relacji tysi�cy os�b wspominaj�cych swoje prze�ycia z pogranicza �mierci � opisuj�cych ekscytuj�ce i inspiruj�ce wizje, kt�rych doznawali, znajduj�c si� na progu �mierci. Wielu z tych ludzi zosta�o przywr�conych do �ycia po d�u�szej lub kr�tszej przerwie w akcji serca; licznych lekarze uwa�ali za zmar�ych lub nawet stwierdzili u nich zgon. Relacje tych os�b s� zdumiewaj�co do siebie podobne, tak bardzo, �e mo�na stwierdzi�, i� w wi�kszo�ci przypadk�w ich do�wiadczenia przebiegaj� wed�ug jednego schematu sk�adaj�cego si� z pewnej liczby odr�bnych element�w. Mimo �e nie we wszystkich relacjach pojawia si� ka�dy z element�w schematu, prawie zawsze mowa jest przynajmniej o kilku z nich, w znacznej liczbie relacji za� wyst�puj� one wszystkie. Osoby te m�wi�, �e w momencie, gdy ju� prawie umar�y cz�sto w chwili, gdy ich serca przestawa�y bi� � doznawa�y one niezwyk�ej zmiany perspektywy. Mia�y wra�enie, i� opuszczaj� swoje fizyczne cia�a i unosz� si� ku g�rze, zazwyczaj zawisaj�c nad swoimi cia�ami, na przyk�ad tu� pod sufitem w sali intensywnej terapii, na sali operacyjnej w szpitalu lub te� nad miejscem wypadku. Widz� one wyra�nie swoje w�asne fizyczne cia�a poni�ej, na stole operacyjnym lub we wraku samochodu, i cz�sto obserwuj� akcj� reanimacyjn� personelu medycznego. Po pewnym czasie czuj�, �e zbli�aj� si� do w�skiego przej�cia (cz�sto opisywanego jako ciemny tunel) i kiedy zaczynaj� si� przez nie przemieszcza�, widz� na jego ko�cu jasne �wiat�o. Gdy wchodz� w to po�yskuj�ce, bia�e lub z�ote �wiat�o, ogarnia ich koj�ce, nie daj�ce si� opisa� uczucie mi�o�ci i spokoju oraz niewypowiedzianej rado�ci. Cz�sto w �wietle znajduj� si� zmarli krewni lub przyjaciele, tak jakby wyszli im na spotkanie i chcieli pom�c w przej�ciu na drug� stron�. Wiele os�b relacjonuje, �e spotkani przez nich zmarli wygl�dali jak �ywi i byli w doskona�ej formie. Najbli�si, kt�rzy zmarli przed laty, wyniszczeni i os�abieni przez chorob� lub podesz�y wiek, pojawiali si� w �wietle odm�odzeni i pe�ni si�. Niekt�re osoby u�wiadamia�y sobie istnienie czego� w rodzaju granicy czy linii demarkacyjnej oddzielaj�cej �wiat, w kt�rym �yjemy, od krainy le��cej poza znanym nam �wiatem. Owa strefa graniczna, jak m�wi�, jest przesycona energi� i bardzo dynamiczna, one za� wyczuwa�y, �e je�liby j� przekroczy�y, nie mog�yby ju� powr�ci�. Chocia� nie potrafi� tego opisa� potocznym j�zykiem, niekt�re z os�b kojarz� t� stref� z jakim� akwenem � jeziorem lub rzek�. W dalszym ci�gu prze�y� z pogranicza �mierci umieraj�ce osoby u�wiadamiaj� sobie czasami obecno�� kochaj�cej, �wietlistej istoty, sk�adaj�cej si� z mi�o�ci i �wiat�a, kt�ra ukazuje im niezwyk�y, panoramiczny przegl�d ich �ycia. Ka�dy szczeg� ukazany jest symultanicznie, w kolorach i tr�jwymiarowo, a kochaj�ca �wietlista istota pomaga zrozumie� osobie umieraj�cej sens jej �ycia, kt�re zbli�a si� w�a�nie do kresu. Cz�sto w tym w�a�nie momencie osoba umieraj�ca nie chce wraca� do �ycia, zostaje jednak poinformowana przez �wietlist� istot� lub przez kogo� ze zmar�ych bliskich, �e jej czas �mierci jeszcze nie nadszed�. Musi ona powr�ci� do �ycia, poniewa� ma tam wiele spraw do za�atwienia. Czasami otrzymuje ona wyb�r: �wietlista kraina lub �ycie, kt�re dotychczas wiod�a. Prawie zawsze osoby umieraj�ce m�wi� nam, �e powodem, dla kt�rego zdecydowa�y si� powr�ci�, by�y ich ma�e dzieci, kt�rymi pragn�y si� one dalej opiekowa�. Gdyby nie to, bez wahania wybra�yby przebywanie w �wietle. Prze�ycia z pogranicza �mierci wywieraj� cz�sto wielki wp�yw na dalsze �ycie. Najcz�stszym pozytywnym efektem oddzia�uj�cym na �ycie os�b, kt�re ich dozna�y, jest zyskanie pewno�ci dzi�ki osobistemu do�wiadczeniu, �e po �mierci �ycie trwa nadal, tak wi�c wyzbywaj� si� l�ku przed �mierci�. Przekonuj� si� tak�e, i� najwa�niejsz� rzecz�, jak� mo�emy zrobi�, gdy jeste�my �ywi, jest nauczy� si� kocha�. Zainteresowanie dramatycznie wzrasta Gdy pisa�em moj� pierwsz� ksi��k�, by�em jednym z niewielu powa�nych badaczy tego tematu. Jednak przez lata, jakie up�yn�y od czasu, gdy wyniki moich wst�pnych bada� zosta�y opublikowane w �yciu po �yciu, analizowaniem prze�ycia z pogranicza �mierci zajmowali i zajmuj� si� kardiolodzy, psychiatrzy, pediatrzy, anestezjolodzy, psychologowie, naukowcy zajmuj�cy si� badaniem religii, socjologowie oraz specjali�ci klinicy�ci i akademicy z ca�ego �wiata. Badacze ci doszli do zgodnego wniosku, zgodnie z kt�rym � podobnie jak wynika�o to z moich w�asnych obserwacji � znacz�ca liczba umieraj�cych os�b do�wiadcza podobnych prze�y�, jak mo�emy s�dzi� na podstawie relacji tych, kt�rzy powr�cili do �ycia po bliskim spotkaniu ze �mierci�. Odkrycie to wywo�a�o jeszcze wi�ksze zainteresowanie tym zjawiskiem. Obecnie ma ono zasi�g prawdziwie globalny. Prze�ycia z pogranicza �mierci s� poddawane systematycznym badaniom przez naukowc�w w Stanach Zjednoczonych, Niemczech, W�oszech, Francji, Japonii, Norwegii, Szwecji, Danii, Wielkiej Brytanii, Holandii, Republice Czeskiej i Australii. Zainteresowanie opinii publicznej naszej planety odkryciami badaczy uwidaczania si� zar�wno w ogromnej liczbie ksi��ek im po�wi�conych, sprzedawanych na ca�ym �wiecie, jak i w widocznej w wielu krajach fascynacji licznymi, powstaj�cymi ostatnio filmami poruszaj�cymi t� tematyk�. Dlaczego prze�ycia z pogranicza �mierci tak bardzo przemawiaj� do wyobra�ni tak wielu ludzi, i co owa si�a przyci�gania ma wsp�lnego ze zwi�zkami tych prze�y� z �yciem po �mierci? Co jest nowego i co pojawi si� w przysz�o�ci w badaniach nad tymi zdumiewaj�cymi wizyjnymi doznaniami z pogranicza �mierci, kt�re zdarzaj� si� tak cz�sto na ca�ym �wiecie? S� to pal�ce pytania, poniewa� nowe fascynuj�ce informacje czekaj� tylko, by si� ujawni�, kolejne radosne wie�ci za� z pogranicza �mierci potwierdzane ju� zar�wno przez opini� publiczn�, jak i wielu wykwalifikowanych specjalist�w i naukowc�w wci�� pozostaj� w u�pieniu. Nowy rodzaj prze�y� z pogranicza �mierci Ostatnio odwiedzili�my si� o istnieniu nowego rodzaju prze�ycia z pogranicza �mierci. Zosta�o ono odkryte i potwierdzone na podstawie tych samych sprawozda� z pierwszej r�ki pochodz�cych od godnych zaufania os�b i tych samych niezale�nych procedur badawczych stosowanych przez licznych specjalist�w, kt�rzy poszukiwali �lad�w prze�y� z pogranicza �mierci. Nie wydaje mi si�, aby o tym nowym rodzaju prze�y� z pogranicza �mierci donoszono poprzednio, z pewno�ci� za� nie tak cz�sto jak obecnie. Prze�ycie z pogranicza �mierci, o kt�rym wi�kszo�� z nas s�ysza�a, dotyczy osoby, kt�ra jest umieraj�ca, lecz nie umiera, �powraca do �ycia�, a nast�pnie opowiada o swoim niezwyk�ym do�wiadczeniu. Tymczasem nowy rodzaj prze�y� z pogranicza �mierci dotyczy osoby, kt�ra sama nie jest umieraj�ca, a jedynie towarzyszy osobie umieraj�cej. Nazywam tego rodzaju do�wiadczenie �empatycznym prze�yciem z pogranicza �mierci�, wsp�lnym prze�yciem z pogranicza �mierci, po��czonym prze�yciem z pogranicza �mierci lub wzajemnym prze�yciem z pogranicza �mierci. Nie wiem jeszcze, kt�ra z tych nazw jest najlepsza czy najbardziej odpowiednia, jednak bez wzgl�du na to, jak nazwiemy owo prze�ycie, jest dla mnie jasne, �e zdarza si� ono bardzo cz�sto osobom przebywaj�cym przy ��ku umieraj�cego, kt�re empatycznie partycypuj� w jego do�wiadczeniu umierania. Dziesi�tki godnych zaufania os�b m�wi�o mi, �e kiedy ich najbli�si umierali, oni sami, pozostawiaj�c swoje fizyczne cia�a, unosili si� w g�r� i towarzyszyli im, poruszaj�c si� w kierunku wspania�ego, emanuj�cego mi�o�ci� �wiat�a. Inni relacjonowali, �e kiedy siedzieli obok swoich umieraj�cych bliskich, mieli wra�enie, i� na powitanie z tym, kto odchodzi� z tego �wiata, przybywali zmarli krewni. Osoby pozostaj�ce w bezpo�redniej blisko�ci swoich umieraj�cych bliskich s� cz�sto prze�wiadczone o tym, �e w spos�b symultaniczny, intuicyjny i intymny uczestnicz� w ich transcendentalnym prze�yciu towarzysz�cym �mierci. Na podstawie tego, co s�ysza�em o tego rodzaju wsp�lnych prze�yciach z pogranicza �mierci, wiem, �e nios� one ze sob� to samo przes�anie g�osz�ce nadrz�dne znaczenie mi�o�ci, podobnie jak mia�o to miejsce podczas relacjonowanych z pierwszej r�ki prze�y� z pogranicza �mierci pochodz�cych z pocz�tkowego okresu ich badania. Bliski osobisty zwi�zek z osob� umieraj�c� zwi�ksza prawdopodobie�stwo tego, �e kto� inny b�dzie uczestniczy� w jej prze�yciu z pogranicza �mierci, chocia� nie wydaje si�, i� stanowi to warunek konieczny. Wielu lekarzy i wiele piel�gniarek m�wi�o mi, �e w momencie �mierci swoich pacjent�w spostrzegali, jak dusze opuszczaj� ich cia�a. Osoby opiekuj�ce si� umieraj�cymi miewaj� tak�e inne, niezwyk�e do�wiadczenia duchowe. Potwierdzaj� to opinie wielu lekarzy, piel�gniarek, psycholog�w i pracownik�w hospicj�w. Sam rozmawia�em na ten temat z kilkunastoma znanymi badaczami na tym polu i wszyscy oni przyznali na podstawie swoich w�asnych profesjonalnych obserwacji, �e po��czone prze�ycia z pogranicza �mierci s� zdumiewaj�co cz�ste. Tak wi�c liczba trze�wo my�l�cych, odpowiedzialnych os�b, kt�re partycypowa�y w do�wiadczeniu umierania swoich bliskich, jest ju� wystarczaj�co du�a, by umo�liwi� ka�demu przychylnie nastawionemu, pilnemu i sumiennemu badaczowi uzyskanie potwierdzenia tego, o czym m�wi�. W rzeczy samej, wydaje si�, i� obecnie mamy do czynienia z nag�ym zalewem raport�w na temat �wsp�lnych prze�y� z pogranicza �mierci�, a niezliczona liczba ludzi zag��bia si� w swoje dusze, odnajduj�c osobiste do�wiadczenia tego rodzaju. Zalew ten wi��e si� niew�tpliwie z faktem, �e du�a grupa Amerykan�w nale��ca do kategorii tzw. baby boomers [Baby boomers � osoby urodzone w okresie wy�u demograficznego w USA, pod koniec lat czterdziestych i na pocz�tku pi��dziesi�tych XX wieku (przyp. t�um.).] � bez wzgl�du na to jak precyzyjny jest �w termin � wchodzi w�a�nie w ten okres �ycia, kiedy to doros�emu cz�owiekowi umieraj� zazwyczaj rodzice oraz inni bliscy krewni w ich wieku. Nie nale�y tak�e zapomina�, �e dzi� wiele m�odych os�b traci swoich bliskich, kt�rzy umieraj� o wiele za wcze�nie. Nie tylko wielu z nas prze�ywa �mier� swoich bliskich, lecz tak�e jest naocznymi �wiadkami ich umierania. Zwyczaje sprzed kilkudziesi�ciu lat, kiedy to rodzina zgromadzona przy ��ku umieraj�cego by�a wypraszana z pokoju przed nast�pieniem zgonu, uleg�y zmianie. Dzi� zach�ca si� krewnych, by towarzyszyli osobie umieraj�cej a� do samego ko�ca. Z tych powod�w wi�cej os�b ni� dawniej staje si� �wiadkami �mierci swoich bliskich, a w zwi�zku z tym odpowiednio zwi�kszaj� si� tak�e mo�liwo�ci doznania empatycznych czy te� wsp�lnych prze�y� z pogranicza �mierci. Bariery utrudniaj�ce akceptacj� Wcze�niej czy p�niej dodatkowe informacje na temat tego nowego rodzaju prze�ycia z pogranicza �mierci dotr� do powszechnej ludzkiej �wiadomo�ci (na przyk�ad tak, jak dzieje si� to za po�rednictwem tej oto ksi��ki). �Wsp�lne prze�ycia z pogranicza �mierci� staj� si� tak powszechne, �e ka�dy, kto osobi�cie ich nie do�wiadczy�, us�yszy o nich zapewne bezpo�rednio od kt�rego� ze swoich godnych zaufania znajomych lub bliskich � starego wujka Hermana, ukochanych rodzic�w, najlepszego przyjaciela lub dobrego kumpla. Gdy ilo�� tych anegdotycznych danych osi�gnie mas� krytyczn�, nie b�dzie mo�na ich d�u�ej tak po prostu ignorowa�. Inn� spraw� mo�e by� gotowo�� ich zaakceptowania. Poniewa� tak wiele spo�r�d najnowszych informacji na temat wizyjnych prze�y� z pogranicza �mierci ma tak niezwykle osobliwy charakter, ani opinia publiczna, ani poinformowani specjali�ci nie potrafi� ich �atwo zaakceptowa�. Zwykle wys�uchuj� ich, lecz niczego nie s�ysz�. To, co sprawia, �e te nowe informacje s� �niezwykle osobliwe�, nie polega na tym, �e s� one �osobliwe� same w sobie, ale �e nie przystaj� one do tego, w jaki spos�b wi�kszo�� ludzi zwyk�a my�le� o prze�yciach z pogranicza �mierci � a tak�e o zjawiskach �paranormalnych�. Du�a cz�� pierwszej cz�ci tej ksi��ki po�wi�cona jest temu w�a�nie zagadnieniu. Owa od dawna stosowana, cho� niew�a�ciwa perspektywa spos�b, w jaki wi�kszo�� ludzi my�li na temat prze�y� z pogranicza �mierci � wywodzi si� z bardzo odleg�ych czas�w i przynale�y do pewnej tocz�cej si� nieustannie od przynajmniej dw�ch tysi�cleci debaty, kt�ra b�dzie trwa� kolejne dwa tysi�ce lat, je�li kto� lub co� nie wyprowadzi jej z impasu. A tego w�a�nie mam zamiar dokona� za pomoc� tej ksi��ki. O ile �ycie po �yciu przerwa�o milczenie i umo�liwi�o wydobycie na �wiat�o dzienne prze�y� z pogranicza �mierci do�wiadczanych przez umieraj�ce osoby, tak teraz Kto si� �mieje ostatni stawia sobie za cel przerwanie tamy uniemo�liwiaj�cej swobodny przep�yw strumienia informacji na temat prze�y� z pogranicza �mierci do�wiadczanych przez osoby towarzysz�ce umieraj�cym. Przezwyci�anie impasu Czas ju�, by�my przedyskutowali ca�e to zagadnienie. I nie tylko je, lecz tak�e kwesti� zwan� przez nas zjawiskami paranormalnymi. Mojej pierwszej ksi��ki, �ycie po �yciu, nie mo�na ju� d�u�ej � tak jak i nie powinno si� robi� tego wcze�niej -rozpatrywa� poza kontekstem materia�u zgromadzonego w Kto .si� �mieje ostatni. Rozwa�anie prze�y� z pogranicza �mierci lub jakiegokolwiek innego paranormalnego do�wiadczenia poza nowym i szerszym kontekstem, jaki przedstawiam w tej oto ksi��ce, jest jak odcedzanie ziemniak�w, zanim jeszcze zd��� si� one ugotowa�. Rezultatem takiego dzia�ania s� jedynie na p� surowe, nieprecyzyjne wnioski. Uwa�am, �e to, i� tak wielu formu�uje w�a�nie tego rodzaju wnioski, jest po cz�ci moj� win�. �ycie po �yciu zosta�o wydrukowane dok�adnie tak, jak je napisa�em, z tym wyj�tkiem, �e m�j wydawca usun�� z niego d�u�szy, umieszczony pod koniec fragment, w kt�rym szczeg�owo wyja�nia�em, dlaczego prze�y� z pogranicza �mierci nie mo�na uzna� za naukowy dow�d na istnienie �ycia po �mierci. Wydawca obawia� si�, �e owo uzupe�nienie b�dzie zbyt skomplikowane dla odbiorcy. Twierdzi�, �e nikt go nie zrozumie i �e dla przeci�tnego czytelnika tego rodzaju konkluzja oznacza�aby, �e wycofuj� wi�kszo�� tego, co wcze�niej powiedzia�em. Nie walczy�em dostatecznie konsekwentnie o przeforsowanie mojego stanowiska, a � jak si� okazuje � powinienem by� to zrobi�, co doprowadzi�o do tego, �e �ycie po �yciu zosta�o wydane bez owej ostatniej cz�ci. Na moj� obron� mog� powiedzie�, �e w owym czasie nigdy nie przysz�oby mi do g�owy, �e ksi��ka ta stanie si� bestsellerem i wywo�a tak wielkie, d�ugotrwa�e zainteresowanie u tak wielu ludzi na ca�ym �wiecie, wzbudzaj�c ogromn� fal� fascynacji opisanymi w niej niezwyk�ymi prze�yciami, oraz �e moja nieudana pr�ba w��czenia do niej tego, co w��czy�em do obecnej ksi��ki, przyczyni si� do wytworzenia sytuacji patowej. Ka�dy, kto �ledzi tocz�cy si� ju� od ponad dwudziestu lat dialog wok� natury tego zjawiska, zgodzi si� zapewne ze mn�, �e znajduje si� on w fazie stagnacji, podczas kt�rej wci�� na nowo roztrz�sa si� te same kwestie. Nawet zestaw postaci uczestnicz�cych w r�nego rodzaju talk shows po�wi�conych temu tematowi sta� si� ju� wszystkim dobrze znany. Wyst�puj� tam zwykle: (a) pozytywnie nastawiony lekarz lub psycholog, kt�ry bada to zjawisko i jest sk�onny przyzna�, �e ma do czynienia z czym� niezwyk�ym i wa�nym; (b) �naukowiec-sceptyk�, kt�ry stara si� wyt�umaczy� wszystko zaburzeniami pracy neuron�w, skutkiem niedotlenienia m�zgu lub autosugesti� oraz, czasami, (c) ponury przedstawiciel religijnie poprawnych obywateli, kt�ry ostrzega przed demonami i m�kami piekielnymi. Bez wzgl�du jednak na to, czy znajduje si� ona w martwym punkcie czy nie, dyskusja nie ustanie. Fakt, �e wi�kszo�� �ekspert�w� nie osi�ga niczego w swoich pr�bach doj�cia do jakich� konkluzji (lub cho�by lepszego zrozumienia tematu) nie przyczynia si� do zaniku fascynacji tym tematem po�r�d szerokich rzesz spo�ecze�stwa. Zainteresowanie prze�yciami z pogranicza �mierci i �yciem na tamtym �wiecie znajduje si� obecnie w zenicie, naukowcy i lekarze b�d� za� jeszcze przez wiele lat gor�co dyskutowa� nad t� kwesti�. W takiej oto atmosferze m�j op�niony dodatek zjawia si� w ko�cu niczym powracaj�cy bumerang. Osobi�cie przywi�zuj� du�� wag� do tego, by �ycie po �yciu zosta�o uzupe�nione o nie opublikowane dot�d informacje, a tak�e o dokonane w p�niejszym czasie odkrycia, nie tylko po to, by ksi��ka ta mog�a lepiej odzwierciedla� moje pierwotne intencje i zamierzenia, lecz tak�e, by po raz pierwszy od �wier� wieku umo�liwi�a otwarcie nowych obszar�w do dyskusji na interesuj�cy nas temat oraz wskaza�a nowe drogi jego eksploracji. Kwestionowanie g��wnego za�o�enia Zaczn� od tego, co dla wielu z pa�stwa mo�e wyda� si� now�, a tak�e, bior�c pod uwag� �r�d�o jej pochodzenia, szokuj�c� ide� mojego autorstwa: by� mo�e �ycie po �mierci w og�le nie istnieje. Je�li niechc�cy przyczyni�em si� do powstania impasu, mo�e powy�sze stwierdzenie pomo�e go prze�ama�. Sytuacja patowa powstaje w�wczas, gdy wszyscy s� �pewni� co do jakiej� kwestii � lub przynajmniej tak bliscy �pewno�ci�, jak to tylko da si� osi�gn�� na podstawie analizy argument�w nie maj�cych wagi dowod�w. Obawiam si�, �e za spraw� moich bada� relacji z prze�y� z pogranicza �mierci dopomog�em niekt�rym osobom poczu� si� �pewnie� co do faktu istnienia �ycia po �mierci. Jak na ironi�, ja sam nigdy nie mia�em pewno�ci w tej sprawie. Chc� przez to powiedzie�, �e nigdy nie uwa�a�em i nadal nie uwa�am moich relacji z tak zwanych �prze�y� z pogranicza �mierci� za deklaracje potwierdzaj�ce w jednoznaczny spos�b fakt istnienia ��ycia po �mierci�. To media tak uwa�aj�. A tak�e moi wydawcy, kt�rzy w taki, a nie inny spos�b zredagowali i rozreklamowali moj� ksi��k�. Tymczasem ja chcia�em jedynie zda� relacj� z prze�y� ludzi, kt�rzy znale�li si� �na progu �mierci�. Nigdy nie twierdzi�em, �e relacjonuj� prze�ycia os�b po �mierci, nigdy te� nie wyci�ga�em wniosku, �e fakt, i� umieraj�cy ludzie miewaj� okre�lony rodzaj prze�y�, stanowi bezsporny dow�d na istnienie kontynuacji ��ycia� po �mierci. Celem mojej pierwszej ksi��ki by�o w istocie postawienie pytania, a nie udzielenie odpowiedzi. Podobnie, celem niniejszej ksi��ki nie jest odpowied� na t� kwesti�, lecz ponowne jej otwarcie. Tak wi�c przyjrzyjmy si� teraz temu, o co tu w tym wszystkim w�a�ciwie chodzi. Od kilku dziesi�cioleci panuje og�lne przekonanie, i� prze�y� z pogranicza �mierci nie mo�na bezpiecznie i wiernie odtwarza� w celach badawczych w warunkach zbli�onych do laboratoryjnych. Z tego powodu badacze opieraj� swoje twierdzenia jedynie na retrospektywn