8466
Szczegóły |
Tytuł |
8466 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
8466 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 8466 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
8466 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Uuk Quality Books
Terry Pratchett
Zadziwiaj�cy Maurycy i jego uczone szczury
Dla D�niece, za odpowiedni� ksi��k�
w odpowiednim czasie
Spis tre�ci
Rozdzia� 1
Rozdzia� 2
Rozdzia� 3
Rozdzia� 4
Rozdzia� 5
Rozdzia� 6
Rozdzia� 7
Rozdzia� 8
Rozdzia� 9
Rozdzia� 10
Rozdzia� 11
Rozdzia� 12
Od autora
Rozdzia� 1
Pewnego dnia, kiedy pan Kr�lik by� niegrzeczny, spojrza� przez p�ot na pole Farmera Freda. Pole pe�ne by�o �wie�ej zielonej sa�aty. A pan Kr�lik nie by� pe�en sa�aty. Czu�, �e to nie jest w porz�dku.
�Przygoda pana Kr�lika�
Szczury!
Polowa�y na psy, gryz�y koty i...
Ale chodzi�o o co� znacznie wa�niejszego. Jak powiedzia� zadziwiaj�cy Maurycy, to po prostu opowie�� o ludziach i szczurach. A niekiedy najtrudniej okre�li� r�nic� mi�dzy cz�owiekiem a szczurem.
Z kolei wed�ug Malicii Grim jest to opowie�� o opowie�ciach.
Zacz�a si� � w ka�dym razie jej cz�� si� rozpocz�a � w dyli�ansie jad�cym przez g�ry z odleg�ego miasta na r�wninie.
Tego odcinka drogi wo�nica zdecydowanie nie lubi�. Prowadzi�a przez las, kr�ci�a przez prze��cze. Pod drzewami panowa� g��boki mrok. Wo�nicy wydawa�o si�, �e co� pod��a za powozem, pozostaj�c na granicy cienia. To kosztowa�o go okropnie du�o nerw�w.
Ale dzi� najbardziej przera�a�y go g�osy. S�ysza� je wyra�nie. Dochodzi�y z g�ry, z dachu, a tam przecie� nie by�o nic poza workiem pocztowym i baga�em tego m�odego cz�owieka. Z pewno�ci� nie by�o tam nic na tyle du�ego, by m�g� schowa� si� cz�owiek. Ale od czasu do czasu, bez �adnych w�tpliwo�ci, kto� szepta�.
W powozie siedzia� jeden pasa�er. By� to jasnow�osy ch�opak czytaj�cy ksi��k�. Czyta� powoli, na g�os, wodz�c palcem po literach.
� Ubberwald � przeczyta�.
� �berwald � poprawi� go piskliwy, ale bardzo wyra�ny g�osik. � Kropki nad liter� U oznaczaj�, �e nale�y czyta� j� d�uuugo. Ale dobrze ci idzie.
� Uuuuuberwald?
� Istnieje co� takiego jak przesadna wymowa, ch�opcze � odezwa� si� inny, nieco senny g�os. � Ale wiesz, co jest najlepszego w �berwaldzie? �e znajduje si� bardzo, bardzo daleko od Sto Lat. I r�wnie daleko od Pseudopolis. Jest daleko od ka�dego miejsca, w kt�rym komendant stra�y obieca� nas ugotowa� �ywcem, gdyby�my si� tylko znowu pojawili. I nie jest za bardzo nowoczesny. Prowadz� do niego kiepskie drogi. I �eby tam si� znale��, trzeba pokona� g�ry. Ludzie niech�tnie tam podr�uj�. Wi�c i wie�ci nie rozchodz� si� zbyt szybko, rozumiesz? I najprawdopodobniej nie maj� policji. Ch�opcze, mo�emy tam zbi� fortun�.
� Maurycy... � w g�osie ch�opca brzmia�o wahanie.
� Tak, ch�opcze?
� Nie my�lisz, �e to, co robimy, jest... no wiesz... nieuczciwe?
Przez chwil� panowa�a cisza.
� Jak rozumiesz s�owo �nieuczciwe�?
� No, zabrali�my ich pieni�dze.
Dyli�ans zachybota� si� na wystaj�cym korzeniu.
� To prawda � odpar� niewidoczny Maurycy � ale pytanie, kt�re powiniene� sobie zada�, brzmi: Komu tak naprawd� zabrali�my pieni�dze?
� No c�... burmistrzowi czy przedstawicielowi rady, komu� w tym rodzaju.
� W�a�nie! A to oznacza... no, co? M�wi�em ci to jaki� czas temu.
� Eee...
� To s� rz�dowe pieni�dze � powiedzia� cierpliwie Maurycy. � Powt�rz: rz�dowe pieni�dze.
� Rz�dowe pieni�dze � powt�rzy� ch�opiec pos�usznie.
� No! A co rz�d robi z pieni�dzmi?
� Eee... oni...
� P�ac� �o�d �o�nierzom � m�wi� dalej Maurycy. � Prowadz� wojny. Zabieraj�c te pieni�dze i chowaj�c je tam, gdzie nikomu nie zrobi� krzywdy, zapobiegli�my najprawdopodobniej wielu wojnom. Gdyby o tym pomy�leli, powinni nam postawi� pomnik.
� Niekt�re z tych miast wygl�da�y ca�kiem biednie, Maurycy. � W g�osie ch�opca czai� si� niepok�j.
� No w�a�nie, dlatego nie powinno tam by� wojen.
� Niebezpieczny Groszek m�wi, �e to... � ch�opiec skupi� si�, porusza� ustami, jakby �wicz�c wymow�, zanim wypowiedzia� s�owo na g�os: � �e to nieetyczne.
� To prawda, Maurycy � odezwa� si� skrzekliwy g�osik. � Niebezpieczny Groszek m�wi, �e nie powinni�my �y� jak oszu�ci.
� Pos�uchaj, �liczna, oszustwo jest ludzkie � m�wi� Maurycy. � Ludzie tak bardzo lubi� oszukiwa� si� wzajemnie, �e wymy�lili rz�d, by robi� to za nich. My za te pieni�dze zrobili�my co� naprawd� warto�ciowego. Dr�czy�a ich straszliwa plaga szczur�w, zap�acili zaklinaczowi szczur�w i wszystkie szczury wysz�y za ch�opcem z miasta, koniec plagi, ka�dy jest szcz�liwy, rz�d zosta� wybrany po raz kolejny przez wdzi�cznych mieszka�c�w, uroczysto�ciom nie ma ko�ca. Moim zdaniem to by�y dobrze wydane pieni�dze.
� Ale plaga by�a tylko dlatego, �e spowodowali�my, by tak my�leli � odezwa� si� g�os �licznej.
� No c�, moja droga, inaczej wszystkie te rz�dy i rady wyda�yby pieni�dze na szczuro�ap�w, prawda? Nie wiem doprawdy, czemu w og�le to wszystko wam t�umacz�, naprawd� nie wiem...
� Tak, ale my...
Zauwa�yli, �e pow�z si� zatrzyma�. Z zewn�trz poprzez szum deszczu us�yszeli brz�k uprz�y, a potem tupot st�p.
� Czy jest tu jaki� czarownik? � dobieg� ich z ciemno�ci nowy g�os.
Popatrzyli na siebie w zdziwieniu.
� Nie... � odpowiedzia� ch�opiec takim �nie�, kt�re jednocze�nie znaczy�o: �A czemu pytasz?�.
� Mo�e czarownice? � zapyta� g�os.
� Nie, nie ma �adnych czarownic � odpowiedzia� ch�opiec.
� To dobrze. A mo�e jest ci�ko uzbrojony troll zatrudniony przez kampani� przewozow�?
� W�tpi� � tym razem odezwa� si� Maurycy.
Przez chwil� nie dzia�o si� nic, s�ycha� by�o tylko szum deszczu.
� Co z wilko�akami? � zapyta� wreszcie g�os.
� A jak wygl�daj�? � odpowiedzia� pytaniem ch�opiec.
� No c�, w�a�ciwie wygl�daj� ca�kiem normalnie, do chwili kiedy wszystko im ro�nie, wiesz, w�osy, z�by i pazury, a wtedy rzucaj� si� na ciebie przez okno. � Ten, kto to m�wi�, chyba si� przedziera� przez krzaki.
� Wszyscy mamy w�osy i z�by � odpar� ch�opiec.
� Wi�c jeste�cie wilko�akami?
� Nie.
� W porz�dku, w porz�dku. � Zapad�a cisza, kt�r� wype�nia� tylko szum deszczu. � No dobrze, jeszcze wampiry � odezwa� si� po chwili g�os. � Jest mokra noc, chyba nie chcia�oby im si� lata� w tak� noc jak dzisiaj. Czy s� tam jakie� wampiry?
� Nie! � wykrzykn�� ch�opiec. � Jeste�my ca�kiem niegro�ni!
� O rany! � mrukn�� Maurycy, wpe�zaj�c pod siedzenie.
� Co za ulga � powiedzia� g�os. � W dzisiejszych czasach ostro�no�ci nigdy dosy�. Tyle przedziwnych ludzi dooko�a. � W oknie pojawi�a si� kusza. � Pieni�dze i �ycie. To jest transakcja typu dwa w jednym, zrozumiano?
� Pieni�dze s� w skrzyni na g�rze � odpowiedzia� Maurycy z poziomu pod�ogi.
Rozb�jnik omi�t� wzrokiem wn�trze powozu.
� Kto to powiedzia�?
� No, ja � odpar� ch�opiec.
� Nie widzia�em, by� porusza� ustami, dzieciaku.
� Pieni�dze s� na dachu. W skrzyni. Ale gdybym by� na twoim miejscu, nie...
� Hm, tak w�a�nie podejrzewam, �e ty nie � przerwa� mu rozb�jnik. Jego zamaskowana twarz znik�a.
Ch�opiec si�gn�� po le��c� obok niego na siedzeniu fujark�.
� Zagraj �Napad z broni� w r�ce�, ch�opcze � powiedzia� cicho Maurycy.
� Nie mogliby�my po prostu odda� mu pieni�dzy? � zapyta�a �liczna. Ale bardzo cicho.
� To nam ludzie maj� oddawa� pieni�dze � stanowczo stwierdzi� Maurycy.
Us�yszeli, jak skrzynia ci�gni�ta przez zb�ja trze o dach.
Ch�opiec pos�usznie wzi�� flet i zagra� par� nut. Teraz rozleg�y si� r�ne d�wi�ki, najpierw skrzyp, potem g�uchy �omot, odg�osy jakby b�jki i kr�tki krzyk.
Kiedy zapanowa�a cisza, Maurycy wspi�� si� na siedzenie i wystawi� g�ow� przez okno na ciemn�, deszczow� noc.
� M�dry cz�owiek � powiedzia�. � Ca�kiem rozs�dny. Im bardziej si� bronisz, tym bardziej gryz�. Sk�ra nawet nietkni�ta? Dobrze. Podejd� bli�ej, chcia�bym ci si� przyjrze�. Ale ostro�nie. Nie chcemy, �eby kto� tu wpad� w panik�, prawda?
Zb�jca pojawi� si� znowu w �wietle powozowych lamp. Szed� wolno i ostro�nie, szeroko stawiaj�c nogi. I cicho poj�kiwa�.
� A, tu ci� mamy � pogodnie stwierdzi� Maurycy. � Od razu wesz�y w nogawki, prawda? Typowe dla szczur�w. Kiwnij tylko g�ow�, nie chcemy przecie�, �eby zacz�y gry��, prawda? Nie wiadomo, jak by si� to mog�o sko�czy�.
Zb�jca bardzo wolno skin�� g�ow�. Nagle jego oczy zw�zi�y si� w szparki.
� Jeste� kotem? � wybe�kota�. W tej samej chwili zamkn�� oczy i j�kn��.
� Czy namawia�em ci�, �eby� co� powiedzia�? � zapyta� weso�o Maurycy. � Nie s�dz�, �ebym co� takiego zrobi�, prawda? Wo�nica uciek�, czy go zabi�e�? � Twarz rozb�jnika nie wyra�a�a nic. � Aha, szybko si� uczysz, to mi si� u zb�jc�w podoba � stwierdzi� Maurycy. � Mo�esz odpowiedzie� na to pytanie.
� Uciek� � pad�a szybka odpowied�.
Maurycy odwr�ci� si� do wn�trza powozu.
� Jak my�licie? � zapyta�. � Pow�z, cztery konie, prawdopodobnie jakie� warto�ciowe rzeczy w przesy�kach... mo�e to by� warte z tysi�c dolar�w, jak nie wi�cej. Dzieciak da�by sobie rad� z powo�eniem. Warto spr�bowa�?
� To jest kradzie�, Maurycy � powiedzia�a �liczna. Siedzia�a ko�o ch�opca. By�a szczurem.
� Niezupe�nie kradzie� � odpar� Maurycy. � Raczej... znalezienie. No w�a�nie, mo�emy to odda� w zamian za nagrod�. To brzmi znacznie lepiej. I legalniej. Jak my�licie?
� Ludzie b�d� zadawa� zbyt wiele pyta� � stwierdzi�a �liczna.
� Ale je�li nie my, to kto� inny na pewno wszystko ukradnie � j�kn�� Maurycy. � Jaki� z�odziej. B�dzie znacznie lepiej, je�li to my we�miemy. My nie jeste�my z�odziejami.
� Zostawimy, Maurycy � o�wiadczy�a �liczna.
� W takim razie ukradnijmy konia zb�jcy � powiedzia� Maurycy, jakby noc nie mog�a si� porz�dnie sko�czy�, je�eli czego� nie ukradn�. � Ukradzenie z�odziejowi nie jest kradzie��, bo si� kasuje.
� Nie mo�emy tutaj sp�dzi� ca�ej nocy � t�umaczy� ch�opiec �licznej. � Ma troch� racji.
� S�usznie! � popar� go zb�jca gorliwie. � Nie mo�ecie zosta� tutaj przez ca�� noc!
� S�usznie � powiedzia� ch�r g�osik�w z okolic jego spodni. � Nie mo�emy zosta� tu przez ca�� noc!
Maurycy westchn�� i znowu wystawi� g�ow� przez okno.
� No dobrze, oto co zrobimy. B�dziesz sta� nieruchomo, patrz�c przed siebie, i ostrzegam, �adnych numer�w, bo wystarczy jedno moje s�owo...
� Nie m�w � poprosi� szybciutko zb�jca.
� Dobrze � zgodzi� si� Maurycy. � Bierzemy za kar� twojego konia, a ty mo�esz sobie wzi�� pow�z, poniewa� to b�dzie kradzie�, a tylko z�odzieje maj� prawo kra��. Czy tak b�dzie w porz�dku?
� Cokolwiek powiesz! � wykrzykn�� zb�jca. � Tylko prosz� nic nie m�w! � Sta�, patrz�c prosto przed siebie. Widzia�, jak ch�opiec i kot opuszczaj� dyli�ans. S�ysza� za sob� przer�ne d�wi�ki, kiedy brali konia. I pomy�la� o mieczu. Co prawda w rozrachunku mia� mu przypa�� ca�y pow�z, ale istnieje co� takiego jak duma zawodowa.
� Gotowe � doszed� go po chwili g�os kota. � Odjedziemy teraz wszyscy, a ty masz przyrzec, �e nie ruszysz si�, a� nas nie b�dzie. Przyrzekasz?
� Macie moje z�odziejskie s�owo � powiedzia� zb�j, powoli nachylaj�c si� w stron� miecza.
Poczu�, �e spodnie przestaj� mu ci��y� � to opu�ci�y je szczury. Chwil� potem us�ysza� dzwonienie uprz�y. Odczeka� jeszcze moment, obr�ci� si�, wyci�gn�� miecz i ruszy� naprz�d.
W ka�dym razie nieco naprz�d. Na pewno nie wyr�n��by na ziemi� jak d�ugi, gdyby kto� nie zwi�za� mu sznurowade�.
M�wili, �e jest zadziwiaj�cy. Zadziwiaj�cy Maurycy. Nigdy nie my�la� o tym, by kogo� zadziwia�. Tak po prostu wysz�o.
�e sta�o si� co� dziwnego, zrozumia� tego dnia, kiedy zaraz po obiedzie zobaczy� swoje odbicie w ka�u�y i pomy�la�: To ja. Nigdy wcze�niej nie by� �wiadomy siebie. Oczywi�cie trudno by�o pami�ta�, w jaki spos�b my�la�, zanim sta� si� zadziwiaj�cy. Jemu wydawa�o si�, �e wcze�niej jego umys� by� jak zupa.
A potem zdarzy�o si� to co� ze szczurami, kt�re mieszka�y pod �mietniskiem na skraju jego terytorium. Zda� sobie spraw�, �e szczury s� rozumne, kiedy skoczy� na jednego i us�ysza�: �Czy mogliby�my o tym porozmawia�?�. I wtedy jego zadziwiaj�cy umys� stwierdzi�, �e nie nale�y je�� czego�, co m�wi. Przynajmniej dop�ki si� nie us�yszy, co to co� ma do powiedzenia.
Tym szczurem � niezwyk�ym szczurem � by�a �liczna. Niezwykli byli te� Niebezpieczny Groszek, Obwarzanek, Ciemnaopalenizna, Szynkawieprz, Przecena, Trucizna i ca�a reszta. Ale wtedy Maurycy ju� by� niezwyk�ym kotem.
Inne koty nagle sta�y si�, no c�, po prostu g�upie. Maurycy zacz�� wi�c trzyma� ze szczurami. Z nimi mo�na by�o przynajmniej pogada�. Wszystko sz�o dobrze tak d�ugo, jak d�ugo pami�ta�, �eby nie zje�� kt�rego� z ich kumpli.
Szczury bardzo si� martwi�y, dlaczego nagle sta�y si� takie m�dre. Maurycy uwa�a�, �e to strata czasu. Sta�o si� i ju�. Ale szczury analizowa�y wte i wewte, czy przyczyna nie tkwi�a w ich po�ywieniu. Nawet Maurycy widzia�, �e to nie t�umaczy, czemu on si� zmieni�, bo przecie� on nigdy nie jad� �mieci. A z pewno�ci� nigdy by nie zjad� niczego z tego �mietnika, wiedz�c, sk�d te odpadki pochodz�...
Uwa�a�, �e szczury s�, uczciwie m�wi�c, durne. Sprytne, to prawda, ale durne.
Maurycy prze�y� na ulicach cztery lata, niewiele co pozosta�o mu po uszach i mia� szramy na nosie, ale by� m�dry. Tak zadziera� nosa przy chodzeniu, �e cz�sto grozi�a mu wywrotka. A kiedy puszy� ogon, nawet ludzie omijali go z daleka. Nie mia� w�tpliwo�ci, �e trzeba by� nie lada m�dral�, by prze�y� cztery lata na ulicach, szczeg�lnie przy tych wszystkich wa��saj�cych si� psach, gangach i � od czasu do czasu � innych zwierz�tach. Jeden fa�szywy ruch i stawa�e� si� czyim� obiadem lub par� r�kawiczek. Tak, naprawd� trzeba mie� �eb nie od parady. Dobrze te� by� bogatym. To musia� szczurom wyja�ni�. Maurycy zna� miasto na wylot, a �ycie nauczy�o go, �e pieni�dze s� kluczem do wszystkiego.
Pewnego dnia zobaczy� g�upawego dzieciaka graj�cego na flecie i zbieraj�cego datki, wtedy w�a�nie wpad� na pomys�. Zadziwiaj�cy pomys�. Nagle wszystko si� po��czy�o. Szczury, flet, ch�opak wygl�daj�cy na g�upka...
� Cze��, g�upku! Co by� powiedzia� na zbicie fortu... nie, sp�jrz w d�...
* * *
Wstawa� �wit, kiedy ko� zb�jcy dojecha� do skraju lasu. Tutaj si� zatrzyma�.
W dolinie p�yn�a rzeka, za ni� widoczne by�y zarysy miasta.
Maurycy wygramoli� si� z przytroczonego do siod�a saku i przeci�gn�� si�. Ch�opak wygl�daj�cy na g�upka pom�g� szczurom wydosta� si� z drugiej torby. Sp�dzi�y podr� w niewygodnym towarzystwie pieni�dzy, ale wola�y to, ni� jecha� w jednej torbie z kotem. By�y jednak zbyt grzeczne, by o tym wspomnie�.
� Jak nazywa si� to miasto, ch�opcze? � zapyta� Maurycy, siadaj�c na skale i spogl�daj�c w d�. Za jego plecami szczury kolejny raz przelicza�y pieni�dze, uk�adaj�c je w stosy obok sk�rzanej torby. Robi�y to ka�dego dnia. By�o co� takiego w Maurycym, �e � cho� nie mia� kieszeni � czu�o si� konieczno�� codziennego sprawdzania stanu kasy.
� Nazywa si� L�ni�cy Zdr�j � odpar� ch�opiec, sprawdzaj�c w przewodniku.
� Aha... czy powinni�my tam jecha�, je�li trzeba zej�� z drogi, by si� tam dosta�? � zapyta�a �licznotka, odrywaj�c si� od liczenia.
� No, Zdr�j nie oznacza, �e trzeba zej�� z drogi � wyja�ni� Maurycy. � To s�owo oznacza �r�d�o.
� Wi�c powinno nazywa� si� L�ni�ce �r�d�o, czy� nie? � zapyta� Obwarzanek.
� Nie, nie, m�wi� Zdr�j, poniewa�... � zadziwiaj�cy Maurycy zawaha� si�, ale tylko przez chwil� � k�piel w tym �r�dle jest zdrowa, rozumiecie? To bardzo schowane miejsce. W pobli�u nie ma �adnych innych �r�de�. I oni s� ze swojego bardzo dumni. Pewnie nawet trzeba kupi� bilet, �eby je zobaczy�.
� Czy m�wisz nam prawd�, Maurycy? � zapyta� Niebezpieczny Groszek. Zada� to pytanie bardzo grzecznie, ale wszyscy wiedzieli, �e tak naprawd� chce powiedzie�: �Ty nie m�wisz prawdy, Maurycy�.
No w�a�nie... Niebezpieczny Groszek. Twardy orzech do zgryzienia. Maurycy my�la� nieraz, �e w dawnych czasach nawet by mu si� nie chcia�o ruszy� tak ma�ego, bladego i w og�le wygl�daj�cego na schorowanego szczurka. Teraz spojrza� w d� na niepozorne stworzonko o �nie�nobia�ym futerku i r�owych oczkach. Niebezpieczny Groszek nie m�g� mu odpowiedzie� spojrzeniem, poniewa� by� kr�tkowidzem. Oczywi�cie �lepota nie jest wielkim utrudnieniem dla kogo�, kto i tak wi�kszo�� czasu sp�dza w ciemno�ciach i ma zmys� w�chu r�wnie silny jak wzrok, s�uch i zdolno�� mowy z�o�one razem do kupy. Przynajmniej tak si� Maurycemu zdawa�o. Groszek zawsze, w ka�dych warunkach odwraca� si� w jego stron�, kiedy kot co� m�wi�. To by�o niesamowite. Maurycy zna� pewnego �lepego kota, kt�ry cz�sto nabija� sobie guza, ale Niebezpiecznemu Groszkowi nigdy si� to nie zdarza�o.
Przewodnikiem stada nie by� Niebezpieczny Groszek, tylko Szynkawieprz � du�y, gro�ny, okryty bliznami. Niespecjalnie mu si� podoba�o, �e tak du�o my�li, a ju� zupe�nie nie lubi� tego, �e mo�e rozmawia� z kotem. By� ju� do�� stary, kiedy nadesz�a Przemiana, jak to nazywa�y szczury, i powtarza�, �e jest ju� zbyt stary, by si� zmienia�. Rozmowy z Maurycym pozostawi� Niebezpiecznemu Groszkowi, kt�ry urodzi� si� tu� po Przemianie. Poza tym ten bia�y szczurek by� sprytny. Niesamowicie sprytny. Za sprytny. Kiedy Maurycy rozmawia� z Groszkiem, musia� bardzo uwa�a�.
� To zadziwiaj�ce, ile ja wiem � rzek� powoli Maurycy, mru��c oczy. � Tak czy siak, miasto wygl�da na mi�e. Zasobne, powiedzia�bym. A wi�c zrobimy tak...
� Hmmm...
Maurycy nienawidzi� tego d�wi�ku. Je�li istnia� jaki� gorszy d�wi�k od tego, kt�ry zwiastowa�, �e Groszek zada jedno ze swoich dziwnych pyta�, to tylko chrz�kni�cie �licznej. Zawsze oznacza�o, �e szczurzyca ma zamiar powiedzie� � bardzo cichutko � co�, co mu zepsuje humor.
� Tak? � zapyta� nerwowo.
� Czy naprawd� musimy ci�gle to robi�? � zapyta�a.
� No c�, oczywi�cie, �e nie � odpar� Maurycy. � Ja w og�le nie musz� tutaj by�. Przecie� jestem kotem. Kotem o wielu zdolno�ciach, prawda? M�g�bym mie� ca�kiem spokojn� prac� u jakiego� magika. Albo na przyk�ad u brzuchom�wcy. Jest niesko�czenie wiele rzeczy, kt�re m�g�bym robi�, poniewa� ludzie lubi� koty. Ale tylko dlatego, �e jestem niesamowicie g�upi i dobry, postanowi�em dopom�c bandzie szczur�w, kt�re... powiedzmy to sobie szczerze, nie stoj� na pierwszym miejscu w�r�d ulubie�c�w ludzi. Teraz przypomn� ci, �e niekt�rzy z was � tu �ypn�� ��tym okiem na Groszka � mieli pomys�, by wybra� si� na jak�� wysp� i rozpocz�� budow� czego� w rodzaju szczurzej cywilizacji. Pomys� uwa�am za bardzo, bardzo... podziwu godny, ale potrzebujecie... przecie� ju� to wam m�wi�em.
� Potrzebujemy pieni�dzy, Maurycy � odpar� Groszek � tylko �e...
� Pieni�dze. Zgadza si�, bo co mo�ecie mie� za pieni�dze? � rozejrza� si� po szczurach. � Zaczyna si� na � � podpowiedzia�.
� �odzie, Maurycy, ale...
� No a ponadto potrzebujecie narz�dzi, jedzenia i oczywi�cie...
� Orzechy kokosowe � odezwa� si� nagle wygl�daj�cy na g�upka ch�opiec, kt�ry siedzia� obok i czy�ci� flet.
� O, czy�by kto� co� powiedzia�? � zdziwi� si� Maurycy. � Co wiesz na ten temat, ch�opcze?
� Orzechy kokosowe bierze si� z bezludnych wysp � odpar� ch�opiec. � M�wi� mi cz�owiek, kt�ry je sprzedawa�.
� Jak si� je bierze? � zapyta� Maurycy. Na gruncie orzech�w kokosowych nie czu� si� zbyt mocno.
� Nie wiem. Po prostu.
� No c�, przypuszczam, �e rosn� na drzewach, prawda? � zapyta� sarkastycznie Maurycy. � Nie mam poj�cia, jak zamierzacie sobie poradzi� bez... kto� wie bez czego? � rozejrza� si� wok�. � Zaczyna si� na M.
� Bez ciebie, Maurycy � odpar� Groszek. � Ale pos�uchaj, tak naprawd� chodzi nam o to...
� Tak? � zapyta� Maurycy.
� Hmmm � odchrz�kn�a �liczna.
Maurycy j�kn��.
� Groszkowi chodzi o to � powiedzia�a szczurzyca � �e ca�e to zjadanie zbo�a, sera, wygryzanie dziur w �cianach � spojrza�a w ��te oczy Maurycego � czy to jest moralne?
� Przecie� to w�a�nie robi� szczury! � wykrzykn�� kot.
� Jednak my czujemy, �e nie powinni�my tego robi� � odpar� Groszek. � Powinni�my znale�� w�asny spos�b na �ycie.
� O jejku, jejku, jejku! � Maurycy potrz�sn�� g�ow�. � Wyje�d�amy na wysp�, co? Kr�lestwo szczur�w! Ja wcale nie na�miewam si� z waszych marze� � doda� pospiesznie. � Ka�dy potrzebuje marze�. � Maurycy prawdziwie w to wierzy�. Je�li si� wie, czego inni naprawd�, ale tak naprawd� pragn�, mo�na nimi pokierowa�.
Czasami zastanawia� si�, czego pragnie ch�opiec wygl�daj�cy na g�upka. Na ile on m�g� to oceni�, tylko tego, by mu pozwolono gra� na flecie i zostawiono w spokoju. Ale... to by�o tak jak z orzechami kokosowymi. Od czasu do czasu ch�opiec wyskakiwa� z czym�, co wskazywa�o, �e ca�y czas uwa�nie s�ucha. Takimi lud�mi trudno pokierowa�.
Ale koty dobrze wiedz�, jak kierowa� lud�mi. Tu miaukni�cie, tam mrukni�cie, delikatne naci�ni�cie �ap�... Maurycy nigdy wcze�niej nie musia� si� nawet nad tym zastanawia�. Koty nie musz� my�le�. Musz� tylko wiedzie�, czego chc�. My�lenie jest spraw� ludzi.
Maurycy wraca� z nostalgi� do starych dobrych dni, zanim jego umys� zacz�� buzowa� jak fajerwerk. Pojawia� si� u drzwi uniwersytetu ze s�odk� mink�, a kucharki stara�y si� domy�li�, czego chce. To by�o zadziwiaj�ce! M�wi�y wtedy na przyk�ad: �Czy kotek chce mleczka?�, �Czy kotek chce ciasteczko?�, �A mo�e jakie� �wietne resztki?�. Maurycy musia� tylko poczeka� cierpliwie na znajom� nazw�, jak na przyk�ad �n�ka indyka� czy �siekana jagni�cina�.
Jednego by� pewien � to, co jad�, nie by�o magi�. Przecie� nie istnieje co� takiego jak zaczarowane kurze podroby.
To szczury zjad�y co� magicznego. �mietnisko, kt�re nazywa�y domem, a niekiedy nazywa�y te� �arciem, znajdowa�o si� na ty�ach uniwersytetu, a przecie� by� to uniwersytet dla czarodziei. Ten dawny Maurycy nie zwraca� specjalnie uwagi na ludzi, kt�rzy nie mieli do czynienia z miskami, ale zdawa� sobie spraw�, �e m�czy�ni w spiczastych kapeluszach wyprawiali dziwne rzeczy.
A teraz wiedzia� tak�e, co sta�o si� ze wszystkim, czego u�ywali. Kiedy ko�czyli, wyrzucali to po prostu przez mur. Wszystkie stare i zniszczone ksi�gi z czarami, roztopione �wiece i pozosta�o�ci po czerwonej b�bluj�cej w kocio�kach cieczy l�dowa�y na �mietnisku, razem z metalowymi puszkami, kartonami i kuchennymi resztkami. Oczywi�cie czarodzieje pisali na u�ytych przez siebie przedmiotach: �Niebezpiecze�stwo� lub �Uwaga! Trucizna!�, ale w tamtych czasach szczury nie potrafi�y przecie� czyta�, za to lubi�y ogarki �wiec.
Maurycy nigdy nie zjad� nic ze �mietnika. Stosowa� ponadto w �yciu, dobre jego zdaniem, motto: Nie jedz nigdy niczego, co �wieci.
Ale przecie� on te� zacz�� my�le�, i to w tym samym czasie co szczury. To by�a prawdziwa zagadka.
Wcze�niej robi� to, co zawsze robi�y koty. Kierowa� lud�mi. Teraz, oczywi�cie, zacz�� szczury traktowa� jak ludzi. A ludzie to ludzie, nawet gdy maj� cztery nogi i nosz� tak dziwaczne imiona jak Niebezpieczny Groszek � imi�, kt�re mo�e sobie nada� kto�, kto nauczy� si� czyta�, zanim zrozumia�, co tak naprawd� znacz� poszczeg�lne s�owa. Czyta� wszystkie napisy na nalepkach i akurat taka nazwa mu si� spodoba�a.
K�opot z my�leniem polega na tym, �e jak ju� raz zaczniesz, nie mo�esz przesta�. A zdaniem Maurycego szczury my�la�y zdecydowanie za du�o. Ju� sam Niebezpieczny Groszek by� wystarczaj�co k�opotliwy, ale tak zajmowa�o go my�lenie o kraju, kt�ry szczury stworz� gdzie� dla siebie, �e Maurycy jako� go znosi�. Najgorsza by�a �liczna. Metoda Maurycego, by m�wi� du�o i szybko, zazwyczaj wprawiaj�ca rozm�wc� w zak�opotanie, na ni� nie dzia�a�a w og�le.
� Hmmm � zacz�a szczurzyca znowu � my uwa�amy, �e to powinien by� ostatni raz.
Maurycy spojrza� na ni� bez s�owa. Pozosta�e szczury cofn�y si� odrobin�, ale ona zachowa�a spok�j.
� Ostatni raz godzimy si� odegra� t� g�upi� sztuczk� z plag� szczur�w � powiedzia�a. � Ten jeden raz i koniec.
� Czy Szynkawieprz si� z tym zgadza? � zapyta� Maurycy. Kiedy �liczna zaczyna�a stwarza� problemy, dobrze by�o odwo�a� si� do przyw�dcy, poniewa� nie darzy� jej zbytni� sympati�.
� Co masz na my�li? � zapyta� Szynkawieprz �liczn�.
� Ja... sir, ja my�l�, �e powinni�my zrezygnowa� z tej sztuczki. � Potrz�sn�a nerwowo g�ow�.
� Och, my�lisz, naprawd�? � odpar� Szynkawieprz. � Dzisiaj wszyscy my�l�. Ja my�l�, �e my zbyt wiele my�limy, tak ja my�l�. Kiedy by�em m�ody, nigdy nie my�leli�my o my�leniu. Gdyby�my my�leli, nigdy by�my niczego nie zrobili.
Szynkawieprz nie lubi� Maurycego. Nie lubi� zreszt� wi�kszo�ci tego, co si� zdarzy�o po Przemianie. Prawd� m�wi�c, Maurycy zastanawia� si�, jak d�ugo Szynkawieprz utrzyma si� jako przyw�dca. Ten szczur nie lubi� my�le�. T�skni� do starych czas�w, kiedy w�dz szczur�w musia� by� du�y i bitny. Teraz �wiat zdecydowanie przyspieszy�, co wprawia�o go w z�o��.
Nie tyle on przewodzi� szczurom, ile sam by� popychany.
� Ja... Niebezpieczny Groszek uwa�a, sir, �e powinni�my gdzie� osi��� na sta�e.
Maurycy spochmurnia�. Szynkawieprz nie pos�ucha�by �licznej i ona dobrze o tym wiedzia�a, ale Niebezpieczny Groszek by� w stadzie czym� w rodzaju szamana i mia� pos�uch nawet u najwi�kszych szczur�w.
� My�la�em, �e wsi�dziemy na ��d� i pop�yniemy, by znale�� wysp� � powiedzia� Szynkawieprz. � �odzie s� w sam raz dla szczur�w � doda� z zadowoleniem w g�osie. Kiedy jednak zacz�� m�wi� dalej, nie brzmia�o to ju� tak pewnie i zerka� przy tym z niepokojem na Niebezpiecznego Groszka. � A inni m�wi�, �e potrzebujemy pieni�dzy, poniewa� teraz, kiedy mo�emy... no, my�le�, musimy by� et... etyk...
� Etyczni, sir � podpowiedzia� Niebezpieczny Groszek.
� Co dla mnie wcale nie brzmi szczurzo. Chocia� moja opinia najwyra�niej si� dla nikogo nie liczy � doda� Szynkawieprz.
� Mamy do�� pieni�dzy, sir � powiedzia�a �liczna. � Mamy ju� bardzo du�o pieni�dzy. Mn�stwo pieni�dzy, prawda, Maurycy? � To nie by�o pytanie, tylko oskar�enie.
� No c�, je�li m�wisz: mn�stwo... � zacz�� Maurycy.
� Mamy wi�cej, ni� si� spodziewali�my � powiedzia�a �liczna, r�wnie spokojnie jak przedtem. By�a bardzo grzeczna, ale nie chcia�a zamilkn�� i zadawa�a nieodpowiednie pytania. Maurycy uwa�a� za nieodpowiednie te pytania, kt�rych on nie chcia� s�ysze�. �liczna znowu odchrz�kn�a po swojemu. � M�wi�, �e mamy wi�cej pieni�dzy, Maurycy, bo powiedzia�e�, �e z�ote monety b�yszcz� jak ksi�yc, a srebrne b�yszcz� jak s�o�ce i �e ty b�dziesz trzyma� srebrne. Tylko �e jest inaczej, Maurycy. To srebrne monety b�yszcz� jak ksi�yc.
Maurycy pomy�la� brzydkie s�owo w kocim j�zyku, jedno z wielu brzydkich s��w tego j�zyka. Jaka korzy�� z edukacji, pomy�la�, je�li ci, kt�rzy ci� s�uchaj�, zdobywaj� potem wi�cej wiadomo�ci i je wykorzystuj�?
� Tak wi�c my�limy, sir � m�wi� dalej Niebezpieczny Groszek do Szynkawieprza � �e po tym razie, kt�ry ju� b�dzie ostatnim, powinni�my podzieli� pieni�dze i rozsta� si�. Powtarzanie tej samej sztuczki staje si� niebezpieczne. Nale�y przesta�, p�ki jeszcze nie jest za p�no. Tutaj p�ynie rzeka. Dostaniemy si� ni� do morza.
� I tam znajdziemy wysp� bezludn� i bezkrllrrtkotn� � doko�czy� zadowolony Szynkawieprz.
Maurycy nie pozwoli�, by z jego mordki znik� u�miech, cho� dobrze wiedzia�, co znaczy krllrrt.
� A my nie chcemy zatrzymywa� Maurycego, kt�rego czeka wspania�a przysz�o�� u boku magika � doda�a �liczna.
Maurycy zmru�y� oczy. Przez chwil� by� bliski z�amania swej �elaznej zasady, �e nie je niczego, co potrafi m�wi�.
� A ty co, dzieciaku? � zapyta� ch�opca wygl�daj�cego na g�upka.
� Mnie to nie obchodzi � powiedzia� ch�opiec.
� Co ci� nie obchodzi? � zapyta� Maurycy.
� W�a�ciwie nic. Przynajmniej tak d�ugo, jak d�ugo nikt nie przeszkadza mi gra�.
� Ale musisz pomy�le� o przysz�o�ci! � zawo�a� Maurycy.
� My�l� � odpar� ch�opiec. � W przysz�o�ci chc� gra� na flecie. Granie nic nie kosztuje. Ale mo�e szczury maj� racj�. Par� razy ledwo nam si� uda�o.
Maurycy nie by� pewny, czy ch�opak z niego nie kpi, ale zrezygnowa� z podejrze�. No, mo�e niezupe�nie zrezygnowa�. Po prostu je od�o�y�. Przecie� zawsze co� wymy�li.
� W porz�dku � rzek�. � Zrobimy to jeszcze tylko ten jeden ostatni raz, a potem podzielimy pieni�dze na trzy cz�ci. Niech tak b�dzie. To �aden problem. Ale je�li ma to by� rzeczywi�cie ostatni raz, niech b�dzie pami�tny. Co wy na to? � U�miechn�� si�.
Szczury, jak to szczury, nie by�y zbyt zachwycone na widok u�miechaj�cego si� kota, ale jednocze�nie rozumia�y, �e zosta�a podj�ta trudna decyzja. Odetchn�y z ulg�.
� Zgadzasz si�, ch�opcze? � zapyta� Maurycy.
� A czy b�d� m�g� potem gra� na flecie?
� Oczywi�cie.
� To si� zgadzam.
Pieni�dze, i te l�ni�ce jak s�o�ce, i te l�ni�ce jak ksi�yc, zosta�y skrupulatnie w�o�one do torby, kt�r� szczury zaci�gn�y w krzaki i zakopa�y. Nikt tak nie zakopuje pieni�dzy jak szczury, a do miasta nie warto by�o bra� got�wki.
Mieli jeszcze konia. Musia� du�o kosztowa� i Maurycy bardzo �a�owa�, �e musz� go pu�ci� wolno. Ale, co podkre�li�a �liczna, ko� nale�a� do zb�jcy i mia� niezwykle kunsztowne siod�o i uprz��. Pr�ba sprzeda�y mog�a si� okaza� niebezpieczna. Ludzie zacz�liby gada�. To pewnie zwr�ci�oby uwag� stra�y. A nie by� to dobry moment, by pozwoli� stra�nikom na deptanie im po pi�tach.
Maurycy stan�� na skraju urwiska i popatrzy� na miasto budz�ce si� w pierwszych promieniach s�o�ca.
� Tym razem zabawimy si� na ca�ego � powiedzia�, kiedy szczury wr�ci�y. � Poprosz� o maksimum pisk�w, strojenia min do ludzi i pozostawiania odchod�w, dobrze?
� Uwa�amy, �e pozostawianie odchod�w nie jest.... � zacz�� Niebezpieczny Groszek, ale �liczna odchrz�kn�a, wi�c rzek� tylko: � No c�, je�li to ma by� ostatni raz...
� Ja sika�em na wszystko od chwili, kiedy wyszed�em z gniazda � stwierdzi� Szynkawieprz. � A teraz mi m�wi�, �e to nie w porz�dku. Je�eli to w�a�nie oznacza my�lenie, jestem zadowolony, �e mnie ono nie dotkn�o.
� Zadziwmy ich � powiedzia� Maurycy. � Szczury! Je�li ci ludzie my�l�, �e widzieli jakie� szczury w mie�cie, to teraz si� naprawd� zdziwi�. B�d� o nas opowiada� legendy.
Rozdzia� 2
Pan Kr�lik ma wielu przyjaci�.
Ale najwi�kszym przyjacielem pana Kr�lika jest jedzenie.
�Przygoda pana Kr�lika�
A wi�c mieli plan.
I to bardzo dobry plan. Nawet szczury, nawet �liczna przyzna�a, �e musi im si� uda�.
Wszyscy wiedz�, �e zdarzaj� si� plagi szczur�w. Kr��y�y opowie�ci o zaklinaczach szczur�w, kt�rzy zarabiali na �ycie w ten spos�b, �e je�dzili od miasta do miasta i pomagali pozby� si� gryzoni. Oczywi�cie istnia�y te� inne plagi � na przyk�ad trafia�a si� plaga akordeonist�w, cegie� zwi�zanych sznurkiem czy ryb � ale o pladze szczur�w s�ysza� ka�dy.
I o to w�a�nie chodzi�o. Do plagi nie potrzeba wielu szczur�w, oczywi�cie je�li si� znaj� na robocie. Jeden szczur wyskakuj�cy to tu, to tam, piszcz�cy g�o�no, bior�cy k�piel w �wie�ej �mietanie i sikaj�cy do m�ki, mo�e okaza� si� plag� sam w sobie.
Niesamowite, jak po kilku dniach ludzie cieszyli si� na widok g�upkowato wygl�daj�cego ch�opca z magicznym fletem. A wr�cz z zachwytem przygl�dali si� wy�a��cym ze wszystkich dziur szczurom, wychodz�cym za nim z miasta. W takim stanie ducha ani przez chwil� si� nie zastanawiali, �e szczur�w nie by�o wcale tak wiele.
Ale dopiero by si� zdziwili naprawd�, gdyby kiedy� si� dowiedzieli, �e zaklinacz wraz ze szczurami i kotem wsp�lnie przeliczaj� pieni�dze w krzakach za miastem.
* * *
L�ni�cy Zdr�j budzi� si� w�a�nie, kiedy wkracza� do niego Maurycy wraz z ch�opcem. Nikt ich nie niepokoi�, chocia� Maurycy budzi� zainteresowanie. To go nie martwi�o. Wiedzia�, �e jest interesuj�cy. Koty zawsze czuj� si� w�adcami �wiata, a na �wiecie jest pe�no g�upkowato wygl�daj�cych ch�opc�w i nikomu nie jest spieszno, by zobaczy� jeszcze jednego.
Przybyli w dzie� targowy, ale stragan�w sta�o niedu�o i sprzedawano na nich, no c�, po prostu �mieci. Stare spodnie, stare garnki, u�ywane buty... takie rzeczy ludzie sprzedaj�, kiedy brakuje im pieni�dzy.
Maurycy widzia� mn�stwo targowisk podczas swych podr�y i wiedzia�, jak wygl�daj�.
� Powinna by� gruba kobieta sprzedaj�ca kurczaki � twierdzi�. � Ludzie sprzedaj�cy s�odycze dla dzieci i wst��ki. Akrobaci i klauni. Nawet �onglerzy, je�li b�dziemy mieli szcz�cie.
� Niczego takiego nie ma. Jak wida�, niewiele nawet jest do kupienia � powiedzia� ch�opiec. � M�wi�e�, �e to bogate miasto, Maurycy.
� No c�, z daleka wygl�da�o na zasobne � odpar� kot. � W dolinie wida� by�o �yzne pola, na rzece pe�no �odzi... mo�na by pomy�le�, �e ulice b�d� wybrukowane zlotem.
Ch�opiec zadar� g�ow�.
� Zabawne � stwierdzi�.
� Co?
� Ludzie wygl�daj� biednie � odpar�. � Ale budynki wygl�daj� bogato.
Maurycy nie by� ekspertem od architektury, lecz widzia�, �e drewniane budynki s� ozdobione rze�bami i pomalowane. Zauwa�y� co� jeszcze. Niestaranny napis przybity na pobliskiej �cianie.
Napis g�osi�:
SZCZURZE TRUCH�A � 50 CENT�W OD OGONA!
ZG�ASZA� SI� DO SZCZURO�APA W MAGISTRACIE
Ch�opiec tak�e przygl�da� si� wywieszce.
� Tutaj naprawd� chc� si� pozby� swoich szczur�w � zauwa�y� pogodnie Maurycy.
� Nikt dot�d nie proponowa� p� dolara za jeden ogon � rzek� ch�opiec.
� M�wi�em, �e tym razem to b�dzie naprawd� co� � ucieszy� si� Maurycy. � Przed ko�cem tygodnia b�dziemy siedzie� na stosie z�ota.
� Co to jest magistrat? � zapyta� ch�opiec. � Czy ma co� wsp�lnego z magi�? I dlaczego wszyscy na ciebie patrz�?
� Jestem do�� przystojnym kotem � odpar� Maurycy. Ale nawet jemu zainteresowanie, kt�re budzi�, wydawa�o si� nieco dziwne. Ludzie tr�cali si� �okciami, patrz�c na niego znacz�co. � Czy�by nigdy nie widzieli kota? � mrukn��, patrz�c na pot�ny budynek po drugiej stronie ulicy. Budowla by�a du�a, na planie kwadratu, otoczona lud�mi, a wielki napis g�osi�: Magistrat. � Magistrat jest po prostu miejscowym s�owem na... urz�d miasta.
� Znasz bardzo wiele s��w, Maurycy � powiedzia� z podziwem ch�opiec.
� Sam siebie czasami zadziwiam � odrzek� Maurycy.
Przed otwartymi na o�cie� drzwiami sta�a kolejka. Inni ludzie, kt�rzy najwyra�niej mieli ju� za sob� to, na co pozostali jeszcze czekali, pojawiali si� w innych drzwiach pojedynczo lub parami. Wynosili bochenki chleba.
� Czy my tak�e powinni�my stan�� w kolejce? � zapyta� ch�opiec.
� Nie s�dz� � odpar� ostro�nie Maurycy.
� Dlaczego nie?
� Widzisz tych m�czyzn w drzwiach? To stra�nicy. Maj� du�e gumowe pa�ki. I ka�dy, kto przechodzi, pokazuje im jaki� papier. Nie podoba mi si�, jak to wygl�da � powiedzia� Maurycy. � A wygl�da mi to na rz�d.
� Nie zrobili�my nic z�ego � t�umaczy� ch�opak. � W ka�dym razie nie tutaj.
� Z rz�dem nigdy nic nie wiadomo. Po prostu usi�d�. A ja si� rozejrz�.
Ludzie gapili si� na Maurycego, kt�ry wmaszerowa� do budynku, lecz to normalne, �e w mie�cie obl�onym przez szczury koty s� w powa�aniu. Jaki� cz�owiek pr�bowa� go podnie��, ale zrezygnowa�, kiedy Maurycy pokaza� pazury.
Kolejka skr�ca�a do du�ej sali, gdzie przechodzi�a przed blatem opartym na koz�ach. Tutaj ka�dy wyci�ga� kawa�ek papieru, by pokaza� go dw�m siedz�cym za wielk� tac� z chlebem kobietom, i wtedy dostawa� sw�j przydzia�. Potem kolejka przesuwa�a si� do m�czyzny nad kadzi� z kie�baskami, kt�rej dawano odpowiednio mniej ni� chleba.
Przygl�da� si� temu burmistrz, od czasu do czasu rzucaj�c jak�� uwag� do os�b wydaj�cych jedzenie. Maurycy rozpozna� go od razu po wielkim z�otym �a�cuchu na piersi. Od czasu gdy zacz�� wsp�pracowa� ze szczurami, widzia� wielu burmistrz�w. Ten jednak si� wyr�nia�. Mia� zmartwion� twarz i spor� �ysin�, kt�r� stara� si� przykry� trzema pasmami w�os�w. By� ni�szy i znacznie chudszy ni� burmistrze, jakich Maurycy widzia� wcze�niej. Nie wygl�da� na cz�owieka, kt�rego �ycie rozpieszcza�o.
A wi�c nie ma tu wiele jedzenia, pomy�la� Maurycy. Musz� je wydziela� w racjach. Najwyra�niej bardzo potrzebuj� zaklinacza szczur�w. Co za szcz�cie, �e przybyli�my na czas...
Wyszed� na dw�r, przyspieszaj�c kroku, poniewa� us�ysza� melodi� gran� na flecie. Tak jak si� obawia�, to gra� jego dzieciak. Po�o�y� przed sob� czapk� i nawet le�a�o ju� w niej kilka monet. Kolejka zakr�ci�a, by wi�cej ludzi mog�o s�ucha�, a kilkoro dzieci nawet ta�czy�o.
Maurycy by� ekspertem jedynie od kociej muzyki, kt�ra polega na staniu na kilka centymetr�w od drugiego kota i darciu si� wniebog�osy. Ludzka muzyka zawsze wydawa�a mu si� jaka� cienka, rozwodniona. Ale kiedy ten dzieciak gra�, ludzie zawsze przytupywali. I u�miechali si�.
Maurycy odczeka� do ko�ca melodii. Kiedy kolejka klaska�a, on usiad� za ch�opcem, opar� si� o niego i wysycza�:
� �wietna robota, ptasi m�d�ku. Mieli�my by� zakonspirowani! Teraz bierz pieni�dze i zmykamy.
Szli przez plac, gdy kot zatrzyma� si� tak nagle, �e ch�opiec o ma�o co na niego nie wpad�.
� Ups, mamy kolejnych urz�das�w � mrukn��. � I wiemy, co to za jedni...
Ch�opiec te� wiedzia�. To by�y dwa szczuro�apy. Ka�dy mia� na sobie d�ugi zakurzony p�aszcz i zniszczony czarny cylinder, charakterystyczne dla tej profesji. Ka�dy trzyma� na ramieniu kij, z kt�rego zwisa�y r�nego rodzaju pu�apki, a na drugim ramieniu ni�s� w�r, do kt�rego nikt nie chcia�by zagl�da�. Ka�dy te� prowadzi� na smyczy teriera. Psy by�y wychudzone i a� si� rwa�y do roboty. Kiedy przeci�gano je ko�o Maurycego � warcza�y.
Kolejka na widok szczuro�ap�w znacznie si� o�ywi�a, a kiedy obaj si�gn�li do work�w i wyci�gn�li gar�� czego�, co dla Maurycego wygl�da�o jak czarne sznurki, dostali nawet brawa.
� Dwie setki dzisiaj! � wykrzykiwali.
Jeden z terier�w pr�bowa� si� rzuci� na Maurycego, szarpi�c smycz z ca�ej si�y. Kot nawet nie drgn��. Prawdopodobnie tylko ch�opiec wygl�daj�cy na g�upka us�ysza� jego szept:
� Do nogi, worku na pch�y! Niedobry pies!
Terier wykrzywi� mord� w grymasie ogromnego zmartwienia. Wiedzia�, �e koty nie potrafi� m�wi�, i wiedzia�, �e ten kot w�a�nie si� odezwa�. To by� powa�ny problem. Pies usiad� i zawy�.
Maurycy my� si�. Dla psa nie ma wi�kszej zniewagi.
Szczuro�ap niezadowolony, �e jego pies wyszed� na tch�rza, poci�gn�� za smycz. Przy okazji upu�ci� czarne sznurki.
� Szczurze ogony! � stwierdzi� ch�opiec. � Naprawd� musz� tu mie� problem.
� Wi�kszy ni� my�lisz � powiedzia� Maurycy, wpatruj�c si� w p�k ogonk�w. � Podnie� je, kiedy nikt nie b�dzie widzia�, dobrze?
Ch�opiec poczeka� i gdy ludzie si� odwr�cili, schyli� si� i ju� mia� chwyci� ogony, lecz nadepn�� na nie du�y, czarny l�ni�cy but.
� Nie chcesz ich chyba dotyka�, m�ody cz�owieku � odezwa� si� z g�ry g�os. � Wiesz przecie�, �e szczury s� nosicielami zarazy. Ludziom eksploduj� od tego nogi. � To by� jeden ze szczuro�ap�w. �mierdzia�o od niego piwem. U�miecha� si� szeroko do ch�opca, ale nie by� to weso�y u�miech.
� Zgadza si�, m�ody cz�owieku, a potem m�zg wycieka ci nosem � doko�czy� drugi, zachodz�c ch�opca od ty�u. � Kiedy dopadnie ci� zaraza, nie b�dziesz m�g� u�y� chusteczki.
� M�j kumpel jak zwykle trafi� w sedno � rzek� pierwszy szczuro�ap, zion�c w twarz ch�opca nie�wie�ym oddechem.
� A jeszcze potem � m�wi� szczuro�ap numer dwa � zaraza spowoduje, �e odpadn� ci palce...
� Wam nogi nie odpad�y � zauwa�y� ch�opiec.
Maurycy j�kn�� w duchu. To nigdy nie jest dobry pomys� sprzeciwia� si� zapachowi piwa. Lecz szczuro�apy, cho� wydawa�o si� to prawie nieprawdopodobne, uzna�y odpowied� za zabawn�.
� Dobrze powiedziane, m�ody cz�owieku, ale tak jest, poniewa� pierwsza lekcja w Gildii Szczuro�ap�w m�wi, jak zrobi�, �eby nogi nie eksplodowa�y � powiedzia� szczuro�ap numer jeden.
� Co jest o tyle dobre, �e druga lekcja odbywa si� na pi�trze � doda� numer dwa.
Pierwszy szczuro�ap si�gn�� po wi�zk� szczurzych ogonk�w. Jego u�miech zblad�, kiedy spojrza� na ch�opca.
� Czy ja ci� gdzie� nie widzia�em ju�, ma�y? Dobrze ci radz�, miej czysty nos i nie m�w nic nikomu o niczym. Ani s�owa. Zrozumiano?
Ch�opak otworzy� usta, �eby odpowiedzie�, i jeszcze szybciej je zamkn��.
Szczuro�ap numer jeden u�miechn�� si� swym przera�aj�cym u�miechem.
� Szybko �apiesz, m�ody cz�owieku � stwierdzi�. � Mo�e jeszcze si� spotkamy.
� Za�o�� si�, �e chcesz by� szczuro�apem, kiedy doro�niesz � doda� numer dwa, poklepuj�c ch�opca zbyt mocno po ramieniu.
Ch�opiec przytakn��. Najwyra�niej to powinien zrobi�. Pierwszy szczuro�ap pochyli� si� tak, �e jego czerwony, pokryty krostami nos znalaz� si� na wysoko�ci twarzy ch�opca.
� Je�eli doro�niesz, m�ody cz�owieku � powiedzia�.
Szczuro�apy odesz�y, ci�gn�c za sob� psy. Jeden z terier�w nie spuszcza� oka z Maurycego.
� Bardzo niezwyk�ych szczuro�ap�w maj� w tej okolicy � stwierdzi� kot.
� Nigdy wcze�niej takich nie widzia�em � doda� ch�opiec. � Wygl�daj� nieprzyjemnie. Jakby lubili to, co robi�.
� A ja jeszcze nie widzia�em zapracowanych szczuro�ap�w, kt�rzy mieliby czyste buty � zauwa�y� Maurycy.
� Prawda... � zamy�li� si� ch�opiec.
� Ale nawet to nie jest tak dziwne jak tutejsze szczury � m�wi� dalej Maurycy spokojnie, odmierzaj�c s�owa, jakby przelicza� pieni�dze.
� Co jest takiego dziwnego ze szczurami? � zapyta� ch�opiec.
� Niekt�re z nich maj� bardzo dziwne ogony � powiedzia� Maurycy.
Ch�opiec rozejrza� si� po placu. Kolejka po chleb wcale si� nie zmniejsza�a, co go irytowa�o. Poza tym mia� dziwne wra�enie, �e kto� ich obserwuje.
� Znajd�my szczury i wyno�my si� st�d � zaproponowa�.
� O nie, czuj�, �e to miasto daje wiele mo�liwo�ci � powiedzia� Maurycy. � Tutaj co� si� dzieje, a je�li co� si� dzieje, to kto� robi na tym pieni�dze, a je�li kto� robi pieni�dze, to dlaczego nie mogliby�my to by� my?...
� Tak, ale nie chcemy, by ci ludzie zabili Niebezpiecznego Groszka ani ca�ej reszty!
� Szczury nie dadz� si� z�apa� � powiedzia� Maurycy. � Ci faceci nie wygraliby konkursu na inteligencj�. Powiedzia�bym, �e nawet Szynkawieprz potrafi�by ich zrobi� w konia. A Niebezpiecznemu Groszkowi m�zg si� uszami wylewa.
� Mam nadziej�.
� Tak, tak � kontynuowa� Maurycy, kt�ry zazwyczaj m�wi� ludziom to, co chcieli w�a�nie us�ysze�. � Chodzi mi o to, �e nasze szczury s� m�drzejsze od ludzi, prawda? Pami�tasz, jak Sardynki wpad� w Scrote do kocio�ka i rzuca� truskawkami w staruszk�, kt�ra podnios�a przykrywk�? Ha, nawet zwyczajny szczur potrafi przechytrzy� cz�owieka. Ludzie my�l�, �e tylko dlatego, �e s� wi�ksi, s� od razu lepsi... Poczekaj, chyba powinienem si� zamkn��, kto� nas obserwuje...
M�czyzna z koszykiem id�cy od strony ratusza przystan�� i z du�ym zainteresowaniem przygl�da� si� Maurycemu. Potem przeni�s� wzrok na ch�opca i powiedzia�:
� Dobry na szczury, co? Taki du�y kot. Jest tw�j, ch�opcze?
� Powiedz, �e tak � wyszepta� Maurycy.
� Mo�na powiedzie�, �e... no tak � powt�rzy� ch�opiec i wzi�� Maurycego na r�ce.
� Dam ci za niego pi�� dolar�w � zaproponowa� m�czyzna.
� Za��daj dziesi�� � wysycza� Maurycy.
� On nie jest na sprzeda� � odpar� ch�opiec.
� Idiota! � parskn�� Maurycy.
� Dam ci siedem dolar�w � zaproponowa� m�czyzna. � Albo lepiej... dostaniesz cztery ca�e bochenki chleba, co ty na to?
� To g�upie. Bochenek chleba nie powinien kosztowa� wi�cej ni� dwadzie�cia pens�w � powiedzia� ch�opiec.
M�czyzna rzuci� mu dziwne spojrzenie.
� Jeste� tu od niedawna? I masz mn�stwo pieni�dzy?
� Wystarczaj�co � odpar� ch�opiec.
� Tak my�lisz? Nic z nimi nie zrobisz. Pos�uchaj, cztery bochenki chleba i s�odka bu�eczka z rodzynkami. Za dziesi�� bochenk�w mog� mie� teriera, a one dostaj� sza�u na widok szczur�w... co? No, kiedy b�dziesz g�odny, oddasz go za p� kromki chleba z omast�[ 1 ] i jeszcze b�dziesz uwa�a�, �e zrobi�e� dobry interes, wierz mi.
Odszed�. Maurycy wyrwa� si� spod ramienia ch�opca i mi�kko wyl�dowa� na bruku.
� Naprawd�, gdybym tylko by� dobrym brzuchom�wc�, zbiliby�my fortun� � mrukn��.
� Brzuchom�wc�? � powt�rzy� z pytaniem w g�osie ch�opiec, patrz�c, jak m�czyzna zawraca.
� Ty otwierasz i zamykasz usta, a ja m�wi� � wyja�ni� Maurycy. � Dlaczego mnie nie sprzedasz? B�d� z powrotem za dziesi�� minut! S�ysza�em histori� o facecie, kt�ry zarobi� krocie, sprzedaj�c go��bie pocztowe, a mia� tylko jednego, kt�ry zawsze wraca� do domu!
� Nie uwa�asz, �e co� jest nie tak w mie�cie, gdzie ludzie p�ac� wi�cej ni� dolara za bochenek chleba? � zapyta� ch�opiec. � A p� dolara za sam szczurzy ogon?
� Nie interesuje mnie to, dop�ki maj� pieni�dze, �eby zap�aci� tobie � odpar� Maurycy. � Szcz�liwy traf, �e tutaj ju� zacz�a si� plaga szczur�w, nie s�dzisz? Szybko, poklep mnie po g�owie, jaka� dziewczynka na nas patrzy.
Ch�opiec podni�s� wzrok. Dziewczynka rzeczywi�cie im si� przygl�da�a. Ludzie szli w jedn� i drug� stron�, przechodzili mi�dzy ch�opcem a dziewczynk�, ale ona sta�a nieruchomo i po prostu wpatrywa�a si� w niego. I w Maurycego. Mia�a w�osy za czerwone, nos za d�ugi, a spojrzenie tak samo przygwa�d�aj�ce do �ciany jak �liczna. Ubrana by�a w d�ug� czarn� sukienk� obszyt� czarn� koronk�. Nie wr�y�o to niczego dobrego.
Przesz�a przez ulic� i stan�a naprzeciwko ch�opca.
� Jeste� tu nowy, co? Szukasz pracy. Pewnie z poprzedniej ci� wylali, ju� ja to czuj�. Z pewno�ci� zaspa�e� i wszystko przez ciebie si� zepsu�o. Albo uciek�e�, bo tw�j pan zbi� ci� kijem � doda�a, kiedy nowa my�l przysz�a jej do g�owy � na co pewnie zas�u�y�e�, bo jeste� leniwy. I jeszcze na dodatek ukrad�e� kota, bo wiesz, ile ludzie ci za niego tutaj zap�ac�. I na pewno jeste� tak g�odny, �e ci odbija, bo gadasz do kota, a ka�dy wie, �e koty nie potrafi� m�wi�.
� Nie potrafi� powiedzie� ani s�owa � odpar� Maurycy.
� I pewnie jeste� tajemniczym ch�opcem, kt�ry... � zamilk�a zdziwiona, ale w tym momencie Maurycy wygi�� grzbiet w pa��k i powiedzia� �prpppt�, co w kocim j�zyku oznacza �ciasteczko�. � Czy ten kot co� powiedzia�? � zapyta�a.
� My�la�em, �e wszyscy wiedz�, �e koty nie potrafi� m�wi�.
� No ale mo�e jeste� uczniem czarnoksi�nika. Tak, to by pasowa�o. By�e� uczniem czarnoksi�nika, pozwoli�e�, �eby zielona mikstura w kocio�ku wygotowa�a si�, i on zagrozi�, �e ci� zamieni w... w... w...
� W gerbila � podpowiedzia� Maurycy.
� W gerbila, wi�c ukrad�e� zaczarowanego kota, kt�rego tak nienawidzi�e�, i... a co to jest gerbil? Czy ten kot powiedzia� �gerbil�?
� Nie patrz na mnie! � odpar� ch�opiec. � Ja po prostu sobie stoj�.
� No dobrze, a potem dowiedzia�e� si�, �e panuje tu straszliwy g��d, wi�c przywioz�e� kota tutaj i chcesz go sprzeda�. Tamten m�czyzna zap�aci ci nawet dziesi�� dolar�w, je�li go przetrzymasz.
� Dziesi�� dolar�w to za du�o pieni�dzy nawet za kota, kt�ry dobrze �apie szczury � rzek� ch�opiec.
� Kto m�wi o �apaniu szczur�w? � zdziwi�a si� rudow�osa dziewczynka. � Tutaj wszyscy s� g�odni. A z kota mo�na zrobi� przynajmniej dwa posi�ki!
� Co? Jecie tutaj koty? � Maurycy nastroszy� ogon jak szczotk�.
Dziewczynka nachyli�a si� nad nim z morderczym u�miechem na twarzy, takim samym jaki malowa� si� zawsze na pyszczku �licznej, kiedy wygra�a jak�� dyskusj�. Pacn�a go palcem w nos.
� Mam ci�! Wpad�e� w tak� prost� pu�apk�. Chod�cie obaj ze mn�, bo jak nie, to zaczn� wrzeszcze�. A jak ja wrzeszcz�, to ludzie s�uchaj�!
Rozdzia� 3
� Nigdy nie wchod� do Ciemnego Lasu, przyjacielu � powiedzia� szczur Szymon. � Tam jest strasznie.
�Przygoda pana Kr�lika�
Daleko poni�ej �ap Maurycego w podziemiach L�ni�cego Zdroju zbiera�y si� szczury. Ludzie buduj� miasto zar�wno w g�r�, jak i w d�. Powstaj� szeregi piwnic i piwniczek, niekt�re z nich s� zapomniane � ale nie przez stworzenia, kt�re wol� pozosta� w ukryciu.
W g�stej, ciep�ej wilgotnej ciemno�ci odezwa� si� g�os:
� Kto ma zapa�ki?
� Ja, Groszku. Czteryporcje.
� Dobra robota, szczurku. A kto ma �wiec�?
� Ja, sir[ 2 ]. Jestem Kawa�ek.
� Dobrze, po�� j� tutaj, a �liczna zapali.
Z ciemno�ci dochodzi�y d�wi�ki przepychania. Nie wszystkie szczury przyzwyczai�y si� do idei zapalania ognia, niekt�re w takich sytuacjach robi�y kilka krok�w do ty�u. �liczna, trzymaj�c zapa�k� w przednich �apkach, przytkn�a j� do knota. P�omie� chybota� si� przez chwil�, a� rozgorza� sta�ym blaskiem.
� Czy naprawd� to widzisz? � zapyta� Szynkawieprz.
�