8425
Szczegóły |
Tytuł |
8425 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
8425 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 8425 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
8425 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
JOANNA CHMIELEWSKA
SKARBY
1993
Siedz�c na wysokim kuchennym sto�ku, z �okciami na stole i brod� wspart� na
r�kach,
Janeczka z g��bokim niesmakiem patrzy�a na brata. Pot�pienie i nagana wyra�nie
malowa�y
si� w jej wielkich niebieskich oczach i wzgardliwym grymasem wykrzywia�y twarz.
Pawe�ek przegra� zak�ad z ca�� klas�, kompromituj�c si� straszliwie. Wyjawi�
w�a�nie
siostrze swoj� kl�sk� i teraz pos�pnie i bez apetytu wylizywa� salaterk� po
kisielu, samotnie
ko�cz�c obiad, na kt�ry sp�ni� si� na skutek dodatkowych zaj�� w szkole.
� Chyba zg�upia�e� � powiedzia�a Janeczka ze �mierteln� odraz�, po bardzo d�ugim
milczeniu. � Co ci wpad�o do g�owy, �eby si� o co� takiego zak�ada�?
� My�la�em, �e wyjedzie � odpar� Pawe�ek przygn�biony. � Jak pragn� kichn��,
mia� z
p� metra z ka�dej strony. No, mo�e troch� mniej, ale wystarczy�o ruszy� par�
razy w prz�d i
w ty� i ju� mia� drog�.
� Ale przecie� to by�a baba!
� Ale ja dopiero potem zobaczy�em, �e to baba. Gdybym wiedzia�, �e baba,
przecie� bym
si� nie zak�ada�!
� No pewnie. Ale niechby facet, to co? Nie s�ysza�e�, co Rafa� m�wi�? Na stu
tych, co
dostaj� prawa jazdy, jeden umie prowadzi� samoch�d. Pami�� nagle straci�e�, czy
co?
Pawe�ek westchn�� ci�ko i wstawi� do zlewu salaterk� po kisielu.
� Wcale nie straci�em pami�ci, ale m�wi� ci przecie�! To nie by� ma�y fiat,
tylko
prawdziwy samoch�d. Volkswagen golf. Rafa� m�wi�, �e najgorsi s� ci w ma�ych
fiatach.
My�la�em, �e w porz�dnym samochodzie siedzi porz�dny kierowca, i da�bym sobie
r�ce nogi
poobcina�, �e wyjedzie!
� Pu�� wod� na te talerze, bo nie wiadomo, czy nam nie ka�� pozmywa� �
powiedzia�a
zimno Janeczka. � Rafa� m�wi�, �e ci w porz�dnych samochodach te� s� przewa�nie
do
niczego.
Rafa�, ich cioteczny brat, znacznie starszy, prawie doros�y, bo ju�
siedemnastoletni, zrobi�
w�a�nie prawo jazdy i z wielkim zapa�em obdziela� swoimi spostrze�eniami ca��
rodzin�, bez
wzgl�du na to, czy chcia�a s�ucha�, czy nie. Janeczk� i Pawe�ka, s�uchaj�cych
chciwie i z
uwag�, informowa� najdok�adniej, w rezultacie czego obydwoje mieli ju� nie tylko
odpracowany ca�y kurs, ale tak�e ugruntowan� opini� o ludziach za kierownic�.
Pawe�ek
zn�w westchn�� ci�ko i odkr�ci� kran.
� Jeszcze i tak dobrze, �e si� nie za�o�y�em, �e po�o�� g�ow� pod tramwaj albo
co �
powiedzia� ponuro.
� �adne mi dobrze! � wykrzykn�a z gniewem Janeczka i wyprostowa�a si� na
sto�ku.
� Trzysta kilo makulatury! Naprawd� musia�e� mie� za�mienie umys�u!
Pawe�ek sm�tnie pokiwa� g�ow�. Po kr�tkim zastanowieniu zgodzi� si� z opini�
siostry;
za�mienie umys�u dotkn�o go niew�tpliwie. Jak zupe�ny p�g��wek za�o�y� si�, �e
ten tam
jaki� w volkswagenie wyjedzie z ciasnego parkingu, nie rozpozna� baby za
kierownic� i,
pewien sukcesu, zobowi�za� si� w razie przegranej dostarczy� sam jeden trzysta
kilo
makulatury, ci���ce niezno�nym brzemieniem na barkach ca�ej klasy. I teraz
trudno,
przepad�o, honor mu nakazuje te przekl�te trzysta kilo makulatury jako�
skombinowa�.
� Pomo�esz mi? � spyta� z nadziej�.
� A co mam robi�? � odpar�a niech�tnie Janeczka.
� Lepiej si� od razu zastan�wmy, sk�d to we�miemy, bo na gazety z domu nie ma co
liczy�. Dw�ch kilo si� nie uzbiera.
Zastanawianie si� da�o mierne rezultaty. Pawe�ek proponowa� poszukiwania w
jakichkolwiek instytucjach i urz�dach, w s�usznym by� mo�e przekonaniu, i�
wszelkie
znajduj�ce si� tam papiery s� wyrzucane natychmiast po u�yciu. Pe�na w�tpliwo�ci
Janeczka
rozwa�a�a ewentualno�� pomocy dziadka, kt�ry mia� liczne znajomo�ci wsz�dzie
tam, gdzie
przychodzi�o mn�stwo list�w.
� Dziadkowi chodzi o znaczki, ale to tym lepiej. Znaczki si� wycina, a listy
wyrzuca. Z
list�w jest ca�kiem niez�a makulatura. Na kiedy to ma by�?
Pawe�ek zak�opota� si� nieco i odchrz�kn��.
� No, tego� Do ko�ca miesi�ca.
Janeczka popatrzy�a na niego jakim� dziwnym wzrokiem, a potem spojrza�a w okno.
� M�j brat zwariowa� � powiedzia�a melancholijnie do po��k�ych drzew w
ogrodzie. �
Koniec miesi�ca jest za dziesi�� dni. To znaczy, �e musimy donie�� do szko�y
trzydzie�ci kilo
dziennie, razem z sobot� i niedziel�. O Bo�e!
� A czy ja m�wi�em, �e to ma by� �atwe? � zdenerwowa� si� Pawe�ek. � Zreszt�,
nawet
po trzydzie�ci kilo, na dwie osoby, to jest po pi�tna�cie, wielki mi krzyk�
� Na g�owie b�dziesz nosi� czy w z�bach?
� Na plecach! I w r�ku! Kto� nam przewiezie, ojciec, albo wujek Andrzej�
Janeczka poczu�a nagle w sobie przyp�yw inwencji tw�rczej i przesta�a zn�ca� si�
nad
bratem. Poprawi�a si� na sto�ku i zn�w opar�a �okcie na stole i brod� na r�kach.
� Rafa� ma kumpla, tego Janusza � podsun�a. � Pomaga� mu reperowa� t� jego
ruin�
� No w�a�nie! � ucieszy� si� Pawe�ek. � I Janusz mu obieca�, �e b�dzie m�g�
poje�dzi�!
Dlatego w og�le zrobi� to prawo jazdy. Przewiezie nam!
� To ju� trzeci. Ka�dy przewiezie troch�. �aden nie zobaczy wszystkiego i �aden
si� nie
b�dzie czepia�. Nikomu nie mo�esz si� przyzna�, �e przegra�e� taki g�upi zak�ad,
bo ju� do
reszty b�d� ci� mieli za prawdziwego fio�a.
� Nic nikomu nie powiem, co� tam si� wykr�ci. Powiem, �e to dla ca�ej klasy i
nawet nie
ze�gam, bo to przecie� �wi�ta prawda. Na co mnie samemu trzysta kilo makulatury?
� Bardzo dobrze, zaczynamy ju� dzi�. Dziesi�� dni, to okropnie ma�o czasu�
* * *
W sk�adnicy makulatury przy alei Niepodleg�o�ci odbywa� si� za�adunek towaru. Na
ogromn� ci�ar�wk�, stoj�c� przed sklepem, �adowano wielkie paki zu�ytego
papieru i wr�cz
nie by�o temu ko�ca. Paki zapcha�y ju� ca�e pud�o i zaczyna�y tworzy� piramid�,
a ludzie ze
sk�adnicy wynosili wci�� nowe i nowe.
Janeczka i Pawe�ek przygl�dali si� temu z pos�pnym przygn�bieniem. Po czterech
dniach,
kiedy wed�ug wyznaczonej normy powinni mie� ju� sto dwadzie�cia kilo, zdobyli
zaledwie
trzydzie�ci pi��, a i to tylko dzi�ki temu, �e ojciec ze swojego biura przywi�z�
im 25
kilogram�w starych odbitek. Nikt inny, ani matka, ani ciotka Monika, ani m��
ciotki Moniki,
wujek Andrzej, ani dziadek, ani babcia, nie m�g� im dostarczy� upragnionego
towaru,
wszystkie instytucje bowiem same zbiera�y makulatur� i odsy�a�y j� do punkt�w
skupu,
pracownicy instytucji za� chciwie i zach�annie zagarniali bodaj ma�e cz�stki dla
siebie w celu
wymiany ich na papier toaletowy. Makulatura okaza�a si� nagle materia�em
bezcennym i
pilnie poszukiwanym. Trzysta kilo w tak kr�tkim czasie by�o nie do zdobycia.
G��boko zaniepokojony zagro�eniem swojego honoru Pawe�ek zaproponowa�, �eby
spr�bowa� w�a�nie w sk�adnicy. Co spr�bowa�, nie sprecyzowa� i Janeczka w
pierwszej
chwili pos�dzi�a brata o ch�� kradzie�y. Kradzie� makulatury w sk�adnicy
makulatury nie
wyda�a jej. si� wielkim przest�pstwem, skradziona makulatura mia�a bowiem rych�o
wr�ci�
do sk�adnicy, istnia� wszak�e szkopu� finansowy. Niew�tpliwie zap�acono za ni�,
przy
ponownym dostarczeniu za� musiano by ponownie zap�aci�. Janeczka nie by�a pewna,
jak
szko�a za�atwia te rzeczy, nie interesowa�a si� tym dotychczas, je�eli jednak
szko�a bra�a
pieni�dze, kradzie� nie by�aby po�yczk�, tylko prawdziw�, rzeteln� kradzie�� i
raczej nie
nale�a�o si� na ni� godzi�. Pawe�ek w rozpaczy m�g� mie� r�ne dziwne pomys�y,
ale ona
powinna zachowa� rozs�dek i umiar przest�pczy.
Pawe�kowi my�l o kradzie�y by� mo�e mign�a w g�owie, ale ju� w zarodku
zlikwidowa�
j� sam ci�ar wynoszonych pakunk�w. M�odzi, silni m�czy�ni wyra�nie si� pod
nimi
uginali. Niemniej w sk�adnicy makulatura by�a i nale�a�o tylko wykombinowa�
jaki�
sensowny spos�b zdobycia jej dla potrzeb w�asnych. Mo�e odkupi�?
Podzieli� si� swoimi niejasnymi my�lami z Janeczk�, kt�ra z du�� ulg� pozby�a
si�
podejrze�.
� Z kupowania nic nie wyjdzie � rzek�a z namys�em, przygl�daj�c si� wystawie
sk�adnicy. � Nie sprzedadz�.
� Bo co? � zirytowa� si� Pawe�ek.
� Bo popatrz, oni tu maj� nie tylko papier toaletowy, ale tak�e czajniki, garnki
i inne
takie. Daj� za makulatur�. To jak ci si� zdaje�?
� A�! My�lisz, �e si� musz� z tego wyliczy�?
� No a jak?
� Faktycznie. O rany. Czekaj, zobaczymy gdzie indziej. W jakiej� sk�adnicy,
gdzie nie ma
garnk�w i papieru toaletowego�
W sk�adnicy na R�anej, gdzie nie by�o produkt�w na wymian�, zastali proces
odwrotny.
Wielka ci�ar�wka przyjecha�a za�adowana papierem i w�a�nie przenoszono to
wszystko na
ramp� i do �rodka. Ca�y personel by� zaj�ty, na przygl�daj�ce si� dzieci nikt
nie zwraca�
uwagi.
� Popatrz, co oni przywie�li � powiedzia�a Janeczka, zdumiona i oburzona. � Sam
czysty papier. No patrz, ile tego! Przecie� on jest w og�le niczym nietkni�ty!
� Zdrowo by nas prze�wiecili, jak by�my przynie�li do szko�y czysty papier jako
makulatur� � mrukn�� Pawe�ek, obserwuj�cy jakich� ludzi, kt�rzy grzebali w
stosach
le��cego pod ogrodzeniem �elastwa.
� Ty, popatrz, r�ni tu gmeraj�. Co� mi si� widzi, �e w tej sk�adnicy mo�na
robi� zakupy.
� Mo�liwe, ale nie b�dziemy przecie� kupowa� czystego papieru.
� Przecie� chyba przywo�� tu i u�ywany?
Stali niepewni i zdenerwowani, a zarazem pe�ni nadziei, kiedy przez otwart�
bram� zacz��
przeje�d�a� jaki� cz�owiek z ma�ym w�zeczkiem, wy�adowanym ca�ym stosem
makulatury.
Zatrzyma� si�, zepchn�� z czo�a ku ty�owi czapk� i z pow�tpiewaniem popatrzy� na
zamieszanie przy ci�ar�wce.
Janeczka i Pawe�ek poruszyli si� r�wnocze�nie i wymienili b�yskawiczne
spojrzenia.
Cz�owieka najwyra�niej w �wiecie zes�a�a lito�ciwa Opatrzno��. Zbli�yli si� do
niego,
hamuj�c niecierpliwo�� i kryj�c wybuch�e nagle emocje.
� Przyjecha� pan sprzeda�? � spyta� Pawe�ek, usi�uj�c przybra� ton oboj�tny i
pozbawiony wi�kszego zainteresowania.
Cz�owiek spojrza� na niego, sapn�� g�o�no i wzruszy� ramionami.
� �le pan trafi� � zauwa�y�a Janeczka wsp�czuj�co. � Tej kot�owaniny tak pr�dko
nie
sko�cz�.
Cz�owiek zn�w wzruszy� ramionami i podrapa� si� w g�ow�, przesuwaj�c sobie
czapk� na
oczy.
� I co pan teraz zrobi? � spyta� Pawe�ek. Cz�owiek pomamrota� co� cicho pod
nosem, a
potem odezwa� si� g�o�niej.
� A bo ja wiem? Czeka�, to d�ugo� Zimno. P�jd� pogada�.
� Nie warto � odradza�a stanowczo Janeczka. � Przegoni� pana. Ile pan tu tego
ma?
� Siedemdziesi�t kilo jak obszy�. A bo co?
� A bo mo�e my by�my od pana kupili � rzek� Pawe�ek z determinacj�. � Nam
potrzeba do szko�y. Dla pana wszystko jedno, komu pan sprzeda.
Cz�owiek z w�zeczkiem oderwa� wzrok od zapchanej papierem rampy i z
zainteresowaniem obejrza� dziewczynk� i ch�opca, kt�rych do tej pory uwa�a� za
natr�t�w,
niepotrzebnie zawracaj�cych g�ow�. Teraz ujrza� w nich wybawienie od k�opotu.
� Mnie bez r�nicy, komu sprzedam, ale co wy z tym zrobicie? Nigdzie dalej nie
jad�. Tu
mam wywala�?
� M�g�by nam pan po�yczy� w�zeczek � zaproponowa� Pawe�ek niepewnie. � My
niedaleko mieszkamy.
� Mowy nie ma.
Janeczka pukn�a brata w �okie�.
� Ojciec jest w domu, wcze�niej wr�ci�. M�g�by po nas przyjecha�.
� Mia� by� teraz wujek Andrzej, �eby nie tego� wiesz..
� Ale wujka Andrzeja nie ma, a ojciec jest.
� No dobrze, niech b�dzie, tylko jak go zawiadomi�?
� Telefon�
� Co� ty? Tu nas nie dopuszcz�, w og�le nie wiem, czy maj� telefon. A w
automacie
b�dzie gada�o �wrzu� monet�, wrzu� monet�.
� No to Chaber. Przyczepimy mu kartk� do obro�y. Chaber, ich pies, by�
zwierz�ciem
najm�drzejszym na �wiecie. Przez ca�e dwa i p� roku swego �ycia, z czego
p�tora roku
sp�dzi� przy boku swych pa�stwa, zd��y� tysi�ckrotnie udowodni�, �e nie istnieje
na ziemi
istota rozumniejsza od niego. Obieg� ju� i obw�cha� ca�� sk�adnic�, a teraz
siedzia� spokojnie
przy bramie i czeka� dalszych wydarze�. Na d�wi�k swojego imienia uni�s� lekko
zwisaj�ce
uszy. Pawe�ek gor�czkowo szuka� po kieszeniach kartki papieru. Janeczka
popatrzy�a na
niego z politowaniem, popuka�a si� w czo�o, podesz�a do ci�ar�wki i bez
najmniejszego
wahania oderwa�a strz�pek od zwisaj�cych z niej czystych arkuszy. Pawe�ek
rado�nie kiwn��
g�ow�, znalaz� d�ugopis i po�piesznie napisa� na strz�pku kilka zda�.
� Nie za obro��, mog� nie zauwa�y� � ostrzeg�. � Lepiej do pyska.
Janeczka poda�a z�o�ony strz�pek psu, kt�ry ju� sta� w gotowo�ci, bezb��dnie
wiedz�c, i�
za chwil� us�yszy jakie� polecenia.
� Chaber, do domu! � rozkaza�a. � Do tatusia! Daj to tatusiowi. Szybko!
Pies delikatnie uj�� w z�by kawa�ek papieru i w trzy sekundy potem ju� go nie
by�o wida�.
� No to ju� wszystko za�atwione � zwr�ci� si� zadowolony Pawe�ek do cz�owieka
przy
w�zeczku, podejrzliwie obserwuj�cego manipulacje z psem. � Zaraz tu przyjedzie
nasz
ojciec i pomo�e nam. Chce pan to wy�adowa� na chodnik czy mo�e pan poczeka�?
� Mog� poczeka� � zdecydowa� cz�owiek z godno�ci�. � Siedemdziesi�t kilo,
uczciwie!
Pan Roman Chabrowicz obraca� si� w�a�nie przed du�ym lustrem w holu,
przymierzaj�c
sweter, kt�remu brakowa�o r�kaw�w i ko�nierza, a kt�ry wsp�lnym wysi�kiem robi�y
mu na
drutach jego �ona, pani Krystyna, i jego siostra, ciotka Monika. Sprzeczk� na
temat rodzaju
zapi�cia, na zamek b�yskawiczny czy na guziki, przerwa�o drapanie do drzwi i
szcz�kni�cie
klamki.
� To Chaber � powiedzia� pan Roman. � Otw�rzcie mu. Ja wol� zamek b�yskawiczny.
� Sam sobie otworzy � odpar�a pani Krystyna i w tym momencie pies wpad� do holu.
Skoczy� do pana Romana i opar� mu na swetrze zab�ocone �apy.
� O Bo�e! � j�kn�a ciotka Monika. � Chaber! Wytrzyj nogi!
� Zdaje si�, �e nasze dzieci przys�a�y list � powiedzia� r�wnocze�nie pan Roman
i wyj��
karteczk� z psiego pyska.
Pani Krystyna niespokojnie rzuci�a okiem na psa, kt�ry mi�dli� i wa�kowa� sukno
pode
drzwiami, pos�usznie usi�uj�c wytrze� �apy. Nie okazywa� �adnego zdenerwowania,
uspokoi�a
si� zatem natychmiast. Pan Roman odczyta� karteczk�.
� No, ju�? � zapyta�. � Mnie si� ten sweter bardzo podoba, mog� zdj��? Musz�
jecha�
po dzieci.
� Przecie� nic si� nie sta�o? � powiedzia�a pani Krystyna, zn�w spogl�daj�c na
psa.
� Nic, ale zdobyli makulatur� dla szko�y i musz� im przewie��. Blisko s�, zaraz
wr�c�.
� Zaczynam mie� dosy� tych dziwacznych wymaga� szko�y � mrukn�a niech�tnie pani
Krystyna, zdejmuj�c z m�a nie doko�czony sweter. � Makulatura i makulatura,
istny ob��d.
Ile� tego ma by�?
� Daj mi jakie� opakowanie � przerwa� pan Roman. � Dzieci pisz�, �e to jest w
proszku. Jak�� torb�, worek albo co.
Zanim zaopatrzony w liczne plastikowe torby ojciec zd��y� przyjecha�, Pawe�ek
ubi�
interes z cz�owiekiem z w�zeczkiem. Cz�owiek zajmowa� si� zbieraniem makulatury
zawodowo i obieca� ca�y plon najbli�szych dni dostarczy� im do domu, zamiast na
R�an�.
Rzeczywi�cie by�o mu wszystko jedno, kto od niego kupi zdobyty towar, a mia�
przynajmniej
pewno��, �e w prywatnym domu nie natknie si� na �adne przyj�cie towaru i
zamkni�cie
sk�adu.
Okropny stos papieru zosta� zwalony w holu pod schodami i zagrodzi� ca�e
przej�cie do
schod�w piwnicznych. Willa, kt�r� pan Chabrowicz odziedziczy� po swoich
przodkach, by�a
wprawdzie obszerna, ale przesz�o sto kilo makulatury da�o si� w niej zauwa�y�.
Pani
Krystyna stanowczo za��da�a pouk�adania tego i zwi�zania w ciasne paczki.
Pocieszaj�c�
informacj� Pawe�ka, �e to tylko do ko�ca miesi�ca i pierwszego listopada nie
zostanie po niej
nawet �ladu, przyj�a z pewn� nieufno�ci�. Z rezygnacj� natomiast zgodzi�a si�
na logiczne
wyja�nienie, i� makulatura ca�ej klasy musi by� sk�adana u jej syna, poniewa� on
ma
najwi�kszy dom. To ostatnie by�o faktem niew�tpliwym.
W trzy dni p�niej trzysta kilo zosta�o nie tylko osi�gni�te, ale nawet
przekroczone i
rodze�stwo przesta�o istnie� dla �wiata. Od powrotu ze szko�y do p�nego
wieczoru tkwi�o
pod schodami, segreguj�c, ugniataj�c i wi���c.
* * *
� Uwa�aj na listy � powiedzia� Pawe�ek i otar� pot z czo�a. � Sprawdzajmy
porz�dnie,
czy nie ma znaczk�w, bo dziadek by nas wykl��.
� S�, oczywi�cie. Przynie� no�yczki. Kto� tu wyrzuci� podarte listy. Listy
podar�, a
znaczki na nich zostawi�, g�upi czy co?
� To mas�wka � zauwa�y� Pawe�ek, wracaj�c z drug� par� no�yczek.
� No to co, �e mas�wka? Dziadek m�wi�, �e i w masowce mog� by� b��dnodruki.
Dzi�ki filatelistyce dziadka, kt�ry od wielu lat by� w tej dziedzinie ekspertem,
Janeczka i
Pawe�ek dysponowali nieprzeci�tn� wiedz� o znaczkach. Powolutku zaczynali nawet
zbiera�.
Listy w makulaturze przytrafia�y si� rzadko, ale tu znalaz� si� ich nagle ca�y
stos.
Wszystkie by�y podarte razem z kopertami. Wycinaj�c ocala�e znaczki z
pooddzieranych
kawa�k�w, odruchowo zagl�dali do �rodka. Szacunek dla znaczk�w mieli wpojony tak
g��boko, �e nawet nie musieli o tym my�le�, samo im si� zagl�da�o. Od czasu do
czasu
wpada�y im w oko jakie� s�owa, ale nie zwracali na nie uwagi, bo tre��
korespondencji nie
mia�a znaczenia. Przerywana szelestem papieru po�pieszna praca trwa�a.
� Co? � powiedzia� nagle Pawe�ek i si�gn�� po kawa�ek kartki, kt�ry wypad� z
�wiartki
koperty. � Ej�e! Co to ma by�?
� A co? � zaciekawi�a si� Janeczka.
Pawe�ek milcza� przez chwil�, odczytuj�c fragment listu.
� Skarby � oznajmi� niepewnie. � Kto� tu pisze o skarbach. Rzuci�o mi si� w oko.
Janeczka zainteresowa�a si� i odebra�a mu kawa�ek papieru.
� Rzeczywi�cie. A to co ma znaczy�?
� Nie wiem. Jakie� skarby. Czekaj, zastan�wmy si�. Razem pochylili si� nad
oderwanym
kawa�kiem, kt�rego tre�� brzmia�a:
cze zawiadomi� o najwa�niejszym.
we skarby i powiem Ci, jak je zdoby�.
suku w Mahdii, potem pojedziesz do Sou�
prost fenomenalny, wr�cz nie do wiary.
przez W�w�z Ma�p, bo inaczej nie zdo�
jest po lewej stronie drogi na zapor�,
ne nieprawdopodobne wr�cz cuda. Dziel�
jest ten kamienio�om, czy kopalnia �wi�
Czego� podobnego nie mo�esz sobie na�
odwali� bez wielkiego wysi�ku w
tam znajdziesz tak�e te
tato s� bezcenne rze�
Przez d�ug� chwil� rodze�stwo wpatrywa�o si� w kartk�, a potem pytaj�co
popatrzy�o na
siebie. Potem zn�w obydwoje spojrzeli na kartk�.
� Iiiiii� � skrzywi� si� sceptycznie Pawe�ek. � Je�eli wyrzuci� list, to te
skarby pewnie
dawno ju� znalaz��
� Gdzie ten kawa�ek koperty? � spyta�a Janeczka. � To znaczy, gdzie ten znaczek,
kt�ry wyci��e� z tego kawa�ka koperty?
� My�lisz, �e b�dzie na nim data? � o�ywi� si� Pawe�ek, po�piesznie si�gaj�c po
od�o�ony wycinek.
� A co nam szkodzi popatrze�? Mo�e b�dzie tak�e miejscowo��?
Stempel na znaczku odbity by� niewyra�nie, jakie� cyfry i litery, jednak�e co�
mo�na by�o
odczyta�.
� Przynie� lup�!� za��da�a Janeczka.
Pawe�ek poderwa� si� i pop�dzi� po lup�. Jego siostra by�a wprawdzie o rok
m�odsza od
niego, ale jej przera�aj�co zimna krew i niezachwianie logiczny spos�b my�lenia
sprawia�y,
�e we wszystkich wa�nych chwilach �yciowych przejmowa�a kierownictwo. Pawe�ek za
skarby �wiata nie przyzna�by si� do tego na g�os, ale w g��bi duszy podziwia�,
szanowa� i
wysoko ceni� jej umys�. W og�le nie by�a podobna do innych dziewczyn i korzy�ci,
p�yn�ce z
podporz�dkowania si� jej poleceniom, ujawni�y si� ju� wielokrotnie.
Przez lup� uda�o si� odczyta� litery MAHDI i cz�� daty. Miesi�c i dzie� nie
odbi�y si�
wcale, ale 1984 by�o doskonale widoczne.
� Ty, to przecie� z tego roku! � zdumia� si� Pawe�ek.
� I z tej samej miejscowo�ci � zwr�ci�a mu uwag� Janeczka. � Popatrz, tam jest
mowa
o jakiej� Mahdii, a tu na stemplu te� jest Mahdia, tylko jej brakuje �a� na
ko�cu. Nic z tego
nie rozumiem.
� No w�a�nie. Czekaj. Jaka� osoba by�a na miejscu, tam gdzie s� te skarby. Jaka�
druga
osoba dosta�a w li�cie wiadomo��, jak te skarby znale��. Po pierwsze, dlaczego
ta pierwsza
osoba sama ich nie znalaz�a, a po drugie, dlaczego druga osoba wyrzuci�a tak�
wiadomo��?
To jest nie do poj�cia.
Janeczk� nagle co� tkn�o.
� Poszukaj tego kawa�ka koperty, z kt�rego wyci��e� znaczek. Kt�ra to?
Pawe�ek bezb��dnie wy�owi� z papierowego �mietnika odrzucony przed chwil�
kawa�ek
koperty. Janeczka uwa�nie przy�o�y�a znaczek do wyci�tego miejsca dla
sprawdzenia, czy to
na pewno to, a potem odwr�ci�a kopert� na drug� stron�. Potwierdzenie mglistego
przeczucia
sprawi�o, �e nagle zrobi�o jej si� gor�co.
� No tak � powiedzia�a z triumfem i podsun�a Pawe�kowi kopert� pod nos. � Tak
podejrzewa�am. Prosz�!
Pawe�ek przyjrza� si� uwa�nie oddartej �wiartce i te� mu si� zrobi�o gor�co.
� Co� takiego! Ten list jest zaklejony!
� No w�a�nie. Mo�e druga osoba wcale tego nie przeczyta�a?
� Mo�liwe. To ju� do reszty nic z tego nie rozumiem. Kto drze i wyrzuca nie
przeczytane
listy?
Janeczka poczu�a, �e musi si� upewni�, bo majaczy�a tu jaka�, wr�cz zbyt pi�kna,
tajemnica. Kto wie�? Adresat nie czyta� listu, nie ma o nim poj�cia, a nadawca
nie wie o
tym, �e adresat nie przeczyta�. Skarby, kt�re jedna osoba poleci�a drugiej
osobie znale�� i
wydoby�, spokojnie le�� na miejscu i czekaj� na swego odkrywc�. W dodatku
miejsce te� jest
jakie� niezwyk�e� Opanowa�a l�gn�ce si� emocje.
� Po pierwsze spr�bujemy znale�� reszt� tej koperty. M�g� jej ten kto� nie
otwiera�
zwyczajnie, tylko przeci�� z boku, po przeciwnej stronie ni� znaczek. Dziadek
tak robi. A po
drugie� Nie, najpierw znajd�my po pierwsze!
Pawe�ek doskonale poj�� sedno rzeczy. Po godzinie usilnych poszukiwa� znale�li
oddarty
naro�nik koperty, w kt�rym tkwi� kawa�eczek papieru, pokryty tym samym, drobnym,
wyra�nym pismem. Tre�� brzmia�a:
je�d�amy
Nie pisz wi�
dziej�, �e ten
ci. W ko�cu b�
poste restante. Za
na jest wsz�dzie! Ca
Naro�nik by� r�wnie� zaklejony i nigdzie nie przeci�ty. Janeczka i Pawe�ek
u�o�yli na
pod�odze oddzielnie skrawki korespondencji, a oddzielnie �wiartk� i naro�nik
koperty i oddali
si� pracy dedukcyjnej.
� Po kolei � zarz�dzi�a Janeczka. � Po pierwsze, ten list jest dziwny. Je�eli ta
kartka
by�a z�o�ona, to gdzie jest jej druga po�owa?
� Nie by�o �adnej drugiej po�owy � odpar� Pawe�ek stanowczo. � Sam to wyj��em,
by�o
pojedyncze. Ten kto� napisa� list na po�owie kartki i nic nie musia� sk�ada�.
Poza tym ona jest
sztywna.
� No owszem. Tak wygl�da. Bardzo kr�tki list. Po drugie, to s� dwa przeciwleg�e
naro�niki. Niemo�liwe jest przeci�� list tak, �eby na tych dw�ch rogach nie by�o
nic wida�.
Wi�c po drugie, list by� rzeczywi�cie zaklejony i nikt go nie przeczyta�.
� Z czego wynika po trzecie � podj�� Pawe�ek. � Druga osoba nie dowiedzia�a si�
o
skarbach, szczeg�lnie, �e oni przestali do siebie pisa�. Tu mia�o by� �nie pisz
wi�cej do
mnie�. Pewnie im chodzi�o o zachowanie tajemnicy.
� A je�eli dogadali si�, �e b�d� pisa� do siebie na poste restante?
� Jak si� dogadali? Przecie� ta osoba nie przeczyta�a tego listu i nic nie wie o
poste
restante!
� No mo�e� No wi�c masz racj�, ten drugi nic nie wie o skarbach. List jest z
tego roku,
nawet je�eli pogubili si� na pocz�tku, mo�liwe, �e jeszcze nic nie zd��yli
zrobi�.
� Po czwarte, pogubili si� na pewno � zawyrokowa� Pawe�ek z zapa�em. � Popatrz
tu:
�je�d�amy�. Niby co to ma by�? Powinno by�: �wyje�d�amy�, nie?
� Mo�e by� jeszcze �przyje�d�amy�.
� E tam, przyje�d�amy! Jak by przyje�d�ali, to by nie pisa� o skarbach, tylko
powiedzia�
osobi�cie! I niepotrzebne by mu by�o poste restante!
� No dobrze. Zgadzam si�. Po czwarte pogubili si�. Tamten wyjecha� i nie pisze,
ten
pisze, bo nie wie, �e ma nie pisa�, ale tamten wyjecha�, wi�c nie dostaje
list�w. Pisze na poste
restante, ale ten nie odbiera, bo nic o tym nie wie. W dodatku d�ugo spokojnie
czekali, bo
wiadomo, �e zagraniczny list mo�e i�� nawet i trzy miesi�ce�
� No wi�c, po pi�te�
� Czekaj, to ja mam po pi�te! Po pi�te, dlatego on nie m�g� wydosta� tych
skarb�w!
Wyjecha� i nie zd��y�!
Pawe�ek z wielk� energi� zacz�� na zmian� kiwa� i kr�ci� g�ow�.
� Nie tak! To znaczy tak, ale niezupe�nie. Zobacz, co tam jest napisane. Co�
trzeba
odwali� i do tego jeszcze jaki� kamienio�om. On zwyczajnie nie da� rady,
mo�liwe, �e
potrzebne mu by�y jakie� narz�dzia albo co, nie zd��y� sobie tego zorganizowa�,
bo musia�
wyjecha�.
� Mo�e by� zgodzi�a si� Janeczka.� Na jedno wychodzi. Ale to ju� nale�y do
drugiego etapu. A nawet nie. Do trzeciego.
� Jakiego trzeciego etapu?
� Musimy si� nad tym zastanowi� etapami, bo to nie jest prosta sprawa. Pierwszy
etap
mamy ju� z g�owy. Skarby le�� nienaruszone, bo ci dwaj nie mog� si� ze sob�
dogada�; Drugi
etap.
� Co, drugi etap? � spyta� po chwili Pawe�ek, nieco zniecierpliwiony, bo jego
siostra
nagle zamilk�a.
Janeczka ze zmarszczonymi brwiami wpatrywa�a si� w wycinek ze znaczkiem. Uj�a
lup� i
jeszcze raz przyjrza�a si� niewyra�nemu odbiciu stempla.
� Robaczki � oznajmi�a wreszcie z satysfakcj�. Pawe�ek �ypn�� okiem podejrzliwie
i
odebra� jej lup� i znaczek. Obejrza� go z wielk� uwag�.
Na po�owie stempla niewyra�nie widoczne by�o co�, co wygl�da�o jak drobniutki
ornament. Pawe� wyda� okrzyk uznania.
� Ha! Rzeczywi�cie! Pismo robaczkowe!
� No wi�c to jest w�a�nie drugi etap � rzek�a Janeczka, pe�na emocji. � Musimy
odgadn��, gdzie to jest, bo ta Mahdia, sama z siebie, nic nam nie daje.
� Jak to nic nie daje, mn�stwo daje! Robaczki s� arabskie, nie?
� No, arabskie, no i co z tego? Mo�e by� Syria, mo�e by� Irak, Libia, Iran, mam
ci
wymieni� wszystkie arabskie kraje?
� I jeszcze ci od petrodolar�w � przyzna� zak�opotany Pawe�ek, drapi�c si� w
g�ow�. �
Masz racj�, niez�y kawa�ek �wiata. Mo�e si� teraz przyda na co ten tw�j fijo�
geograficzny�
Uj�� kartk�, obejrza� jeszcze raz i odwr�ci� na drug� stron�.
� Ty, co� tu jest! Popatrz, jaki� rysunek!
Po drugiej stronie oddartej �wiartki znajdowa� si� istotnie rysunek,
przypominaj�cy
fragment mapki. Tu� przy rozdarciu widnia�o k�ko, kt�re mog�o oznacza�
miejscowo��,
napisana by�a bowiem przy nim nazwa: TIARET. Od k�ka odchodzi�y wij�ce si�
w�yki,
przy jednym z nich narysowana by�a kropka i zn�w nazwa: MAHDIA. Tajemniczy autor
tajemniczego listu obrazowo uzupe�ni� swoje informacje.
� Tiaret � powiedzia� Pawe�ek. � To chyba te� miasto? Jeszcze nie wiesz, gdzie
to jest?
Janeczka na czworakach kt�ry� kolejny raz odczytywa�a fragment korespondencji.
� Mahdia, zgadza si� � rozwa�a�a z namys�em. � Potem pojedziesz do Sou. Co to
mo�e
by�?
� Pewnie te� miejscowo��, nie?
� Mo�e, ale nie wiem jaka.
� O rany, nie mo�esz zgadn��? Nie do��, �e masz Tiaret, Mahdi� i co� na Sou, to
jeszcze
W�w�z Ma�p! Nie wiesz, gdzie mo�e� by� W�w�z Ma�p?
Janeczka porzuci�a kartk� i usiad�a po turecku.
� W�w�z Ma�p mo�e by� wsz�dzie � zakomunikowa�a z rozgoryczeniem. �
Wola�abym ju� W�w�z S�oni albo W�w�z Tygrys�w, albo W�w�z Krokodyli�
� Co ci za r�nica, ma�py czy krokodyle?
� Nie ma takiego miejsca, gdzie by nie by�o ma�p. A krokodyle i tygrysy s� tylko
gdzieniegdzie. �atwiej by�oby zgadn��. Na razie widz� dwa sposoby.
� No? Jakie?
� Jeden, to kawa�ek po kawa�ku obejrze� wszystkie mapy wszystkich kraj�w
arabskich
�wiata. A drugi, to sprawdzi� w znaczkach dziadka, na czym s� takie same
robaczki�
Urwa�a i w tym samym momencie obydwoje poderwali si� r�wnocze�nie. Rzucili si�
na
znaczek, jak wyg�odnia�e s�py na �er. Razem usi�owali spojrze� przez jedn� lup�.
Nazwa kraju wypisana by�a na znaczku male�kimi, drukowanymi literkami.
Ca�kowicie
pokrywa�a j� kraw�d� stempla, ale pod lup� uda�o si� to odczyta�.
� Algieria � przeczyta�a Janeczka triumfuj�co. � Drugi etap zako�czony!
� No, je�eli tak samo przytomnie b�dziemy szuka� tego skarbu, to faktycznie,
wzbogacimy si�, �e hej! � zauwa�y� Pawe�ek z niesmakiem. � Niedorozw�j umys�owy.
To
chyba ta makulatura tak dzia�a, sko�czmy z tym i zajmijmy si� powa�nymi
sprawami.
� �eby szuka� skarbu w Algierii, trzeba si� tam dosta� � przypomnia�a cierpko
Janeczka. � Masz na to jaki� spos�b?
Pawe�ek, kt�ry ju� przyst�pi� na nowo do sortowania i uk�adania �mietnika,
zastyg� nagle z
wielkim plikiem gazet w obj�ciach. Janeczka spojrza�a na brata i r�wnie�
znieruchomia�a.
� Mam � powiedzia� uroczy�cie. � Ot� mam. No, prawie mam. Znaczy, mo�liwe, �e
m�g�bym mie�. Cicho, nic nie m�w, jutro si� oka�e�
* * *
Nazajutrz Pawe�ek wr�ci� ze szko�y dopiero przed samym obiadem i Janeczka
potrzebowa�a ca�ej si�y ducha, �eby zachowa� spok�j i r�wnowag�. Ze
zdenerwowania
pouk�ada�a porz�dnie do ko�ca ca�� makulatur�, tak �e pozosta�o ju� tylko
�cisn�� paczki i
zwi�za� je sznurkiem. Dopom�g� w tym ojciec, trzeba wi�c by�o przeczeka� jeszcze
i ojca.
Pan Chabrowicz uparcie nie uwalnia� dzieci od swej obecno�ci, ilo�� makulatury
bowiem, z
kt�rej po raz pierwszy zda� sobie dok�adnie spraw�, zdumia�a go i nape�ni�a
niepokojem.
Pawe�ek konsekwentnie twierdzi�, i� jest to kontyngent na ca�� klas�, gromadzony
u niego z
racji przestrzeni mieszkalnej i solennie przysi�ga�, �e to tylko ten jeden raz i
nigdy wi�cej.
Jutro si� j� przewiezie i b�dzie spok�j. Nie, nie jutro. Lepiej pojutrze.
� Dlaczego pojutrze? � spyta�a wychodz�c z kuchni pani Krystyna. � Ja bym si�
tego
ch�tnie pozby�a ju� dzisiaj. Dlaczego nie jutro?
Pawe�ek nie m�g� powiedzie�, �e musi um�wi� pod szko�� dwudziestu dziewi�ciu
kumpli,
z kt�rych ka�dy we�mie przypadaj�ce na niego dziesi�� kilo i odniesie do
szkolnego
magazynu jako w�asn� norm�, �eby nie budzi� niczyich podejrze� i bro� Bo�e nie
ujawni�
kompromituj�cego zak�adu. Nie spodziewa� si�, �e Janeczka odwali ca�� robot�, i
nie um�wi�
kumpli na jutro. Mo�e ich um�wi� dopiero jutro na pojutrze. W�a�ciwie do kumpli,
jako
takich, m�g� si� przyzna�
� Przecie� nie b�dziemy sami nosili trzystu kilo! � zaprotestowa� z oburzeniem.
�
Musz� zwo�a� ca�� klas� do pomocy. Jutro ich zwo�am na pojutrze.
Pan Chabrowicz popatrzy� na paczki i skwapliwie zgodzi� si� na pojutrze. Pani
Krystyna
westchn�a, machn�a r�k� i opu�ci�a hol, �eby nie patrze� na ten sk�ad �mieci.
Janeczka i
Pawe�ek mogli wreszcie zamkn�� si� w swoim pokoju.
� No! � powiedzia�a z naciskiem Janeczka, patrz�c na brata roziskrzonym
wzrokiem.
Pawe�ek natychmiast przyst�pi� do rzeczy.
� No wi�c to si� robi tak: trzeba zrobi� fotokopie dyplomu ojca i uprawnie�
budowlanych. Przet�umaczy� to na francuski. Trzeba mu napisa� �yciorys i zaraz�
czekaj�
Po�piesznie wygrzeba� z teczki zeszyt do fizyki, odwr�ci� go do g�ry nogami,
otworzy� na
ostatniej stronie i dalej ju� czyta�.
� Szczeg�owy przebieg pracy zawodowej z podaniem wszystkiego, co zrobi�, maj�
tam
by� r�ne kubatury, metry i w og�le mn�stwo liczb. To te� trzeba przet�umaczy�
na francuski
u t�umacza przysi�g�ego. Za��czy� fotografi�. Wszystko razem da� takiemu, co
jedzie do
Algierii, a tam on da takiemu, kt�ry znajdzie pracodawc�. Temu, co znajdzie
pracodawc�,
nale�y przywie�� prezent, bo to jest Arab. Od pracodawcy dostaje si� kontrakt,
idzie si� z tym
do Polservisu i reszta ju� sama leci. Potem si� jedzie do Algierii i mo�na
zabra� ze sob� ca��
rodzin� oraz meble, garnki i samoch�d, samoch�d koniecznie. Kropka.
� Sk�d to wszystko wiesz? � spyta�a s�uchaj�ca Janeczka.
� Mojego jednego kumpla ciotecznego brata ojciec tak pojecha� do Algierii,
dopiero co.
Wszystko wie. Ten kumpel dzwoni� przy mnie do tego ciotecznego brata i on mu
wszystko
podyktowa� przez telefon. Przez tego ciotecznego brata mo�na znale�� takiego, co
jedzie do
Algierii, bo okazuje si�, �e tam jest mn�stwo ludzi od nas i bezustannie kto�
je�dzi tam i z
powrotem.
Janeczka przez chwil� rozwa�a�a kwesti�.
� Wiem, gdzie le�� ich dyplomy i inne takie � powiedzia�a z namys�em. �
Najwi�kszy
k�opot b�dziemy mieli z tymi kubaturami od pracy zawodowej, bo �yciorys to nic
takiego�
� Jak to? � zdziwi� si� Pawe�ek.
Janeczka zdziwi�a si� jego zdziwieniem.
� No, jak to? Przecie� musimy to wszystko napisa�, nie?
� Jak to? � powt�rzy� Pawe�ek, nie tylko zdziwiony, ale ju� zaniepokojony. � My?
� A kto? Ten cioteczny kumpel brata?
� No nie� Ale my�la�em, �e ojciec�
� No co� ty � powiedzia�a wzgardliwie Janeczka, z politowaniem wzruszaj�c
ramionami. � Po ojcu si� tego nie spodziewaj. W og�le mu o tym nie nale�y nawet
m�wi�,
bo jeszcze si� zaprze i tyle z tego b�dzie my mieli. Powie, �e si� nie b�dzie
naprasza�, �e nic z
tego nie wyjdzie, �e ma robot� i nie mo�e jej rzuci�, �e nie ma czasu i nie wiem
co tam
jeszcze. Nie b�dzie mu si� chcia�o. A jak sami za�atwimy wszystko i dosta nie to
co� tam od
tego zagranicznego pracodawcy, to ju� przepad�o. B�dzie og�uszony i pojedzie.
� No, owszem � przyzna� z wahaniem Pawe�ek. � Wtedy ju� matka reszt� za�atwi.
Ale
to nie taka prosta sprawa.
� Tote� m�wi�
� Ale nie, samo napisanie, to jeszcze nic. To trzeba po�wiadczy�.
� Co trzeba po�wiadczy�?
� Wszystko. Zaczyna si� od tego, �e dyplom� Zaraz.
Pawe�ek zn�w zajrza� do zeszytu od fizyki.
� Dyplom musi by� po�wiadczony przez odpowiedni� instytucj�. Uczelni� albo
ministerstwo. Przebieg j pracy zawodowej musi by� po�wiadczony przez byle kt�re
kadry.
Mog� by� ostatnie. Tylko �yciorysu nie trzeba po�wiadcza�, ale z tamtymi
po�wiadczeniami !
nie wiem, co zrobimy.
� Jak to, dyplom? � spyta�a zaskoczona Janeczka. � Bez po�wiadczenia ojca dyplom
jest niewa�ny? Przecie� ma go od tysi�ca lat!
� U nas wa�ny, a do t�umaczenia nie. Czekaj, bo ten cioteczny brat wszystko mi
powiedzia�, przez telefon, ale jednak. Okazuje si�, �e r�ni tacy kupowali sobie
dyplomy na
bazarze, dawali do t�umaczenia i ju� mieli gotowe. No wi�c wysz�o takie
zarz�dzenie dla
t�umaczy, �e nie wolno im t�umaczy� niczego bez piecz�ci, �e to prawdziwe, a nie
kupione na
bazarze. Podobno w r�nych miejscach s� specjalne kom�rki do tego po�wiadczenia,
siedzi
gdzie� tam taka osoba, przynosi si� Jej dyplom, ona wali piecz�� i po krzyku.
� Ale przecie� musi sprawdzi�, czy to prawdziwy?
� Wcale nie sprawdza. Oni uwa�aj�, �e nikt z fa�szywym dyplomem do po�wiadczenia
nie przyjdzie, wi�c je�eli kto� przychodzi, na pewno ma prawdziwy. Kto� musi i��
z tym
dyplomem.
� Kto� doros�y, bo je�eli sami p�jdziemy, b�dzie podejrzane � stwierdzi�a
zmartwiona
Janeczka. � Chocia�� Czekaj! Mam pomys�!
� No?
� Ty si� dowiedz, gdzie jest ta kom�rka od dyplomu ojca. A ja ci powiem, co
zrobimy.
� Kom�rka mi�ta, to jest dyplom z Politechniki. Polec� na Politechnik� i spytam,
gdzie
po�wiadczaj�. �yciorys dostan� od kumpla�
� Zwariowa�e�? Naszego ojca �yciorys dostaniesz od kumpla?!
� Wz�r �yciorysu! Kr�tkie ma by�. Wed�ug wzoru napisa�, to w og�le nic. Zostanie
nam
tylko ten przebieg pracy zawodowej�
� Na przebieg pracy zawodowej napu�cimy Rafa�a � zdecydowa�a Janeczka stanowczo.
� W przysz�ym roku b�dzie zdawa� matur� i chce i�� na studia, i jeszcze nie jest
pewien, czy
i�� na mechaniczny, taki od samochod�w, czy na te konstrukcje, tak jak ojciec.
Podpowiemy
mu, �e powinien si� dowiedzie�, co w�a�ciwie robi� przez ca�e �ycie,
szczeg�owo. I sam
sobie popatrze�, czy mu si� to podoba.
� Fajnie! � ucieszy� si� Pawe�ek. � B�dziemy przy tym i zapiszemy ka�de s�owo.
Kubatury nam z tego musz� wyj��!
* * *
Spisek przeciwko panu Chabrowiczowi przybra� charakter zdecydowany i ruszy�
pe�n�
par�. Wyci�gni�cie dyplomu z pude�ka z dokumentami wymaga�o trzech minut, w
dyplomie
za� znajdowa�y si� uprawnienia budowlane. Uzyskanie numeru pokoju w odpowiednim
ministerstwie, gdzie mie�ci�a si� po�wiadczaj�ca kom�rka, przysz�o bez trudu, t�
informacj�
pos�u�y� bowiem cioteczny brat kumpla. Dzieli� si� swoj� wiedz� bezinteresownie
i
�yczliwie, domagaj�c si� tylko w zamian przyrzeczenia, �e w razie czego jemu si�
te�
wszystko powie.
Nazajutrz po odwiezieniu makulatury, natychmiast po szkole, rodze�stwo z�o�y�o
wizyt�
w ministerstwie.
Urz�duj�ca w kom�rce pani by�a przypadkowo osob� mi��, uczynn�, a co
najwa�niejsze,
inteligentn�. Nale�a�a do nielicznej grupy urz�dnik�w maj�cych poj�cie o tym, co
robi�.
Zdziwi�a si� nieco, widz�c wkraczaj�ce do pokoju dwoje dzieci w wieku 12 lub 13
lat, ale
spokojnie czeka�a, co b�dzie dalej. Dzieci by�y bardzo podobne do siebie,
jasnow�ose,
niebieskookie, grzeczne i dobrze wychowane.
Wy�uszczy�y cel przybycia, po czym, nie dopuszczaj�c do �adnej reakcji,
kontynuowa�y
wyja�nienia.
� Nasz ojciec uwa�a�, �e powinien przyj�� sam � wiedzia�a Janeczka, patrz�c na
pani�
wielkimi, niewinnymi oczami. � Ale akurat skr�ci� nog� i przez tydzie� nie mo�e
chodzi�, i
okropnie si� martwi, �e mu i wszystko przed�u�y�
� A za trzy dni s� jego urodziny, wi�c chcieli�my mu zrobi� niespodziank�
w��czy� si�
Pawe�ek, nie bacz�c, i� na dyplomie znajduje si� data urodzenia pana
Chabrowicza,
przypadaj�ca na zupe�nie inn� por� roku. � Chcieli�my, �eby przy tej nodze mia�
jak��
przyjemno��
� Wi�c je�eli to mo�liwe, chcieli�my prosi�, �eby pani uwzgl�dni�a � doda�a
Janeczka.
� Tu s� nasze legitymacje szkolne, mo�na sprawdzi�, �e to naprawd� nasz ojciec.
Pani za biurkiem poczu�a si� zgo�a wstrz��ni�ta.
Pierwszy raz w swoim m�odym �yciu zetkn�a si� dzie�mi, kt�re z w�asnej
inicjatywy
postanowi�y zrobi� przyjemno�� swoim rodzicom. Dla tak niezwyk�ych dzieci gotowa
by�a
uczyni� wszystko, szczeg�lnie, i� prawdopodobie�stwo pos�ugiwania si� przez nie
fa�szywym
dyplomem by�o znikome. Wzruszona niezmiernie, na dat� urodzenia nawet nie
spojrza�a.
� Wypadek wyj�tkowy, ale uwzgl�dni� � powiedzia�a z uczuciem. � Tylko musicie
kupi� znaczek skarbowy za sto z�otych. Trzeba go b�dzie przylepi� na
po�wiadczeniu.
Na ca�e szcz�cie Janeczka i Pawe�ek razem dysponowali tak� sum�. Znaczek
skarbowy
mo�na by�o kupi� w kasie na parterze. Pawe�ek pop�dzi� na d�, a Janeczka z
kamiennym
spokojem przygl�da�a si�, jak pani przykleja do dyplomu dodatkow� kartk�,
przyk�ada
piecz�� i wpisuje stosown� adnotacj�. Pawe�ek wr�ci�, znaczek przylepiono, pani
z sympati�
po�egna�a niezwyk�e dzieci.
� Uff, spoci�em si� powiedzia� Pawe�ek ju� na ulicy.
� Nie by�o czego � prychn�a wzgardliwie Janeczka. � Ju� jak ja mam pomys�, to
mo�esz by� spokojny.
� E tam. Nie o to chodzi. Ale jak lecia�em po schodach, przypomnia�em sobie, �e
na tym
dyplomie jest data urodzenia, a ja powiedzia�em, �e s� jego urodziny.
� Bardzo dobrze wiedzia�am, �e si� wyg�upi�e�, i tylko patrzy�am, czy spojrzy.
Powiedzia�abym, �e to wcale nie urodziny tylko imieniny, bo nasz ojciec ma na
drugie imi�
Feliks i obchodzi imieniny na Feliksa.
� Zwariowa�a�? Przecie� ojciec ma na drugie imi� Pawe�!
� No to co? Ale sz�stego jest Feliksa, sprawdzi�am w kalendarzu. M�g�by mie� na
drugie
Feliks, nie? Masz ten wz�r �yciorysu?
� Pewnie, �e mam. �yciorys odwalimy zaraz dzisiaj, a potem trzeba zaagitowa�
Rafa�a�
�yciorys, wed�ug wzoru, rzeczywi�cie by� kr�tki i prosty. Nale�a�o w nim poda�
imi�,
nazwisko, adres, wiek, zaw�d i stan rodzinny, a nast�pnie, nie wdaj�c si� w
perypetie
dzieci�stwa, rozpocz�� od uko�czenia studi�w. Poda� wszystkie kolejne miejsca
pracy,
zajmowane stanowiska, rodzaje zaj�� i sko�czy� na chwili obecnej. Niekt�re
punkty wzoru
budzi�y w�tpliwo�ci.
� Tu jest napisane �W 1972 roku delegowany do Pernambuco na stanowisko i tak
dalej�
� powiedzia�a Janeczka. � To co?
� To jest przyk�ad � pouczy� Pawe�ek. � By� ojciec delegowany do Pernambuco? Nie
by�. Pomijamy!
� A mo�e to zrobi z�e wra�enie, �e nie by�?
� To co na to poradzisz? Przecie� nie napiszemy, �e by�!
� Ale wyjdzie nam ten �yciorys okropnie kr�tki. Wszystkiego raptem dwa miejsca
pracy.
Mo�e mu co� do�o�y� gdzie� tam w �rodku?
� Niby mo�na, ale musieliby�my w tym przebiegu pracy zawodowej napisa�, co
robi�. Co
m�g� robi�?
� Kontrola � zaproponowa�a Janeczka. � Oddelegowany na kontrol� czego� gdzie�
tam.
� Na kontrol� Nie�le. Na kontrol�, na kontrol� dokumentacji! Oddelegowany�
Gdzie?
� Do NRD?
� E tam. Do NRD to wszyscy je�d��. I trzeba by jakie� nazwy napisa� po
niemiecku.
� To do Anglii. Po angielsku umiemy napisa�.
� Oddelegowany do Wielkiej Brytanii na kontrol� dokumentacji� konkursowej! G�ow�
daj�, �e jakie� konkursy w tej Wielkiej Brytanii robili, a kto tam za tym trafi.
I obejdzie si�
bez nazw. Tylko kiedy? Czekaj, nie wiemy, kiedy ojciec zmieni� prac�.
� W dowodzie osobistym ma stemple.
� Bardzo dobrze. Jak odwiesi marynark� i p�jdzie do �azienki, obejrzymy jego
dow�d
osobisty. I na wszelki wypadek legitymacje s�u�bow�. Na pocz�tku tej obecnej
pracy b�dzie
oddelegowany do Wielkiej Brytanii� na ile? Na dwa miesi�ce?
� Lepiej na trzy. R�wny kwarta�.
� Doskonale, to nawet lepsze ni� Pernambuco. Ale, czekaj! Przecie� ojciec by� w
Danii!
� Rzeczywi�cie! I to nawet dwa razy. Czekaj, kiedy to by�o� Trzy lata temu by�
ten
drugi raz, a pierwszy wcze�niej. Co tam robi�?
� Zdaje si�, �e by� na jakim� zje�dzie. Zjazd do bani, to �adna robota. Z tych
dw�ch
wyjazd�w zrobimy mu jeden, ale za to d�u�szy i niech to b�dzie te� kontrola.
Albo mo�e
wsp�praca�?
� Wsp�praca, zr�bmy jakie� urozmaicenie.
� Dobra, wsp�praca� przy czym?
� Nie wiem. Co� si� dopasuje po Rafale. Wstawimy to w �rodek tej obecnej pracy.
� To w�a�nie wszystko mamy. Aha, jeszcze tu trzeba napisa�, czy umie po
francusku.
� Zdaje si�, �e nie umie ani s�owa. Umie po angielsku i po niemiecku.
� Nie szkodzi. Nie mo�emy napisa�, �e nie umie, bo to te� robi z�e wra�enie. Nie
napiszemy �perfekt w mowie i w pi�mie�, bo to chyba przesada. Czekaj�
� Znajomo�� francuskiego �rednia � podsun�a Janeczka. � �rednia znaczy
przeci�tna,
wi�kszo�� ludzi nie umie po francusku, wi�c ojciec mie�ci si� w normie. Znaczy,
jest �redni.
� �wi�ta prawda. Znajomo�� francuskiego �rednia. No, to mamy z g�owy. Jeszcze
sprawdzimy te daty i reszta zale�y od Rafa�a.
Rafa� zaprosi� si� na kolacj�, co nie wzbudzi�o niczyjego zdziwienia, pani
Krystyna
bowiem, chc�c wypr�bowa� nowy robot kuchenny, przyrz�dzi�a deser w postaci
biszkoptu z
kremem.
� Wujek, pu�� farb� � poprosi� ju� przy pierwszej porcji. � Powiedz co� o tym,
co
robi�e� po studiach.
� O�eni�em si� mrukn�� pan Roman.
� Nie, ja mam na my�li prac� zawodow�. Nie jeste� osamotniony, Andrzeja te�
pomaltretuj�. Raz chcia�bym wiedzie� z detalami, co si� robi po l�d�wce, a co po
mechanice.
Co robi�e� na pocz�tek?
� Co ja robi�em na pocz�tek? � zamy�li� si� pan Roman. � Poj�cia nie mam, w
og�le
tego nie pami�tam� A nie, czekaj, pami�tam! Przelicza�em fundamenty pod nowe
maszyny,
�wie�o sprowadzone. Ba�em si� panicznie, �e mi co� nie wyjdzie, bo m�j szef
akurat poszed�
do szpitala i zosta�em sam. Hali jeszcze nie by�o, a maszyny ju� jecha�y i
zdecydowali si� od
razu ustawi� je jak trzeba. Hal� zrobili�my p�niej�
Janeczka delikatnie odsun�a krzes�o od sto�u i opu�ci�a r�ce na kolana. Pawe�ek
rozpar�
si� szerzej i zas�oni� j� tak, �eby ukry� notes i d�ugopis.
� Du�e to by�o? � spyta� niewinnie.
� Co, czy du�e by�o?
� No te fundamenty. I ta hala.
� Sk�d ja mam pami�ta�, jakie by�y fundamenty! Pewnie, �e du�e i jeszcze liczone
na
wibracje. A hala, o ile sobie przypominam, mia�a chyba kubatury ze czterna�cie
tysi�cy
metr�w sze�ciennych.
� Nie przesadzaj � powiedzia� Rafa�. � No i jak ci to wysz�o?
Pan Chabrowicz wda� si� we wspomnienia, eksponuj�c raczej anegdotyczn� stron�
swoich
�wczesnych zaj�� zawodowych. Rafa� domaga� si� szczeg��w technicznych. Pawe�ek
uparcie wypytywa� o rozmiary wszystkich element�w budowlanych. Janeczka pisa�a
pod
sto�em.
P�nym wieczorem zebrany plon okaza� si� imponuj�co obfity. Troch� k�opotu
sprawi�y
daty, bo pan Roman niedok�adnie je pami�ta�, ale t� kwesti� Janeczka i Pawe�ek
uznali za
ma�o wa�n�. Ca�e trzy dni zaj�a im produkcja dokumentu, po wi�kszej cz�ci
wype�nionego
liczbami. Z delegacji do Wielkiej Brytanii wybrn�li w spos�b prosty, pod
starannie
obmy�lon� dat� pisz�c: �Kontrola dokumentacji konkursowej obiektu przemys�owego
o
kubaturze 116 tysi�cy metr�w sze�ciennych�. 116 tysi�cy metr�w sze�ciennych
ustalili
krakowskim targiem i podobnie post�pili ze wsp�prac� w Danii.
� Teraz trzeba to wszystko przepisa� na maszynie i przypiecz�towa� w tych jego
kadrach
� stwierdzi� niezmiernie zadowolony Pawe�ek. � Przepiszemy na maszynie ciotki
Moniki w
godzinach pracy, jak jej nie ma. A potem do t�umacza przysi�g�ego.
� T�umacz przysi�g�y jest na Wiejskiej � oznajmi�a Janeczka. � Znalaz�am w
ksi��ce
telefonicznej. Nie wiem, ile to kosztuje, ale zdaje si�, �e drogo. B�dziemy
mieli k�opoty.
Pawe�ek zafrasowa� si�.
� I jeszcze wszystko musi by� w trzech egzemplarzach.
� Po co w trzech?
� Nie wiem. Kumpel tak powiedzia�. Co najmniej w trzech egzemplarzach. O rany,
faktycznie. Sk�d my we�miemy na to pieni�dze?
� Najpierw musimy si� dowiedzie�, ile potrzeba, a potem si� zastanowimy, sk�d
we�miemy. Ty tam p�jdziesz czy ja?
� A po co chodzi�? Zapytam tego ciotecznego brata, on na pewno wie.
Kadry przesz�y bezbole�nie, wystarczy�a jedna wizyta w miejscu pracy ojca i
kr�tki pobyt
we w�a�ciwym pokoju pod pozorem czekania na niego, ale koszt t�umacza
przysi�g�ego omal
nie zniweczy� ca�ej imprezy. Mia� wynosi�, jak si� okaza�o, 5800 z�otych i by�a
to suma
ca�kowicie przekraczaj�ca mo�liwo�ci rodze�stwa. Zdobycie jej w czasie kr�tszym
ni� rok
wydawa�o si� niemo�liwe.
� Mam sze��set z�otych oszcz�dno�ci � powiedzia�a melancholijnie Janeczka. �
Mia�am wi�cej, ale posz�o na makulatur�.
� Ja mam czterysta � westchn�� Pawe�ek. � Razem tysi�c. Ta makulatura nas
wyko�czy�a. Brakuje jeszcze cztery osiemset. Sk�d to wyszarpa�?
� Mogliby�my dosta� od rodziny, ale spytaj�, o co chodzi. Nie mo�emy nikomu
powiedzie�. Beznadziejna sprawa.
Mo�e posta� w jakim ogonku i odst�pi� swoje miejsce za. tysi�c z�otych?
� W dobrym ogonku m�g�by� dosta� nawet i pi�� tysi�cy, ale od razu nas zabior�
do tej
izby zatrzyma� dla nieletnich, czy jak to tam si� nazywa. A ojcu zrobi�
kolegium. Na nic.
� A jeszcze i za fotokopie trzeba zap�aci� Pos�pna troska zapanowa�a na ca�e
p� dnia.
Sprawa istotnie robi�a wra�enie beznadziejnej. Sprzeda� przedmiot�w u�ytkowych
nie
wchodzi�a w rachub�, bo sprzedawa� musia�by kto� doros�y. Nag�e wygranie w
totolotka nie
wydawa�o si� prawdopodobne. �adnych prac, za kt�re kto� chcia�by zap�aci�, nie
by�o na
horyzoncie. Kradzie� z wielkim �alem wykluczono z g�ry. Wieczorem na Pawe�ka
sp�yn�o
natchnienie.
� Wiem! � oznajmi� z o�ywieniem. � Po�yczy�!
� Od kogo? � skrzywi�a si� Janeczka.
� Od wszystkich. Od ca�ej klasy. Ty te�. U nas jest czterdzie�ci dwie sztuki,
niech b�dzie
czterdzie�ci, po pi��dziesi�t z�otych od g�owy to jest dwa tysi�ce. U ciebie te�
dwa, a potem
im si� odda stopniowo.
� Brakuje jeszcze osiemset.
� Pozbieramy butelki w ca�ym domu i ze trzysta si� uszarpie. A pi��set z�otych
po�ycz�
dodatkowo od jednego kumpla, kt�ry ma potworn� ilo�� pieni�dzy, ojciec mu daje,
ile chce.
Pi��set z�otych to on nawet nie zauwa�y, �e mi po�yczy�.
� No owszem, to jest pomys� � przyzna�a Janeczka z wahaniem. � Mo�emy spr�bowa�.
Ale zacz�abym od butelek, bo nie wiem, jak to p�jdzie�
Za zgromadzone w piwnicy butelki i s�oiki uda�o si� uzyska� nawet czterysta
z�otych. Obie
klasy, wbrew obawom, nie stawia�y oporu, poniewa� Pawe�ek, po honorowym
wybrni�ciu z
trzystu kilogram�w makulatury, cieszy� si� wielkim uznaniem i szacunkiem, a
bogaty kumpel
wyasygnowa� nawet tysi�c z�otych, lekcewa��co wzruszaj�c ramionami. Trwa�o to
wprawdzie ca�e nast�pne trzy dni, ale suma dla t�umacza zosta�a zdobyta.
Wystarczy�o nawet
na fotokopie.
Po tygodniu Pawe�ek odebra� z Wiejskiej wspania�e dossier swego ojca i
natychmiast
zadzwoni� do ciotecznego brata kumpla. Cioteczny brat oznajmi�, �e to ostatnia
chwila, bo
w�a�nie nazajutrz kto� tam jedzie.
W przekazaniu bezcennej teczki wyje�d�aj�cej do Algierii osobie i Janeczka, i
Pawe�ek
koniecznie chcieli uczestniczy�. Osob� okaza�a si� jaka� pani, jad�ca do m�a.
Cioteczny brat
krzywi� si� wprawdzie mocno, twierdz�c, i� komu�, kto wyje�d�a nazajutrz rano,
nie nale�y
wieczorem zawraca� g�owy, ale, molestowany natr�tnie, ust�pi� i zabra� ich ze
sob�.
Uroczysto�� przekazywania rozczarowa�a ich nieco, odby�a si� bowiem prawie na
progu
drzwi wej�ciowych. Nawet nie weszli w g��b przedpokoju. Pani odebra�a od
ciotecznego
brata wszystkie papiery, listy i dokumenty, zapewni�a, �e to normalna sprawa i
na tym by�
koniec.
� Tylko niech wam si� nie wydaje, �e za tydzie� wasz ojciec dostanie kontrakt �
powiedzia� cioteczny brat ostrzegawczo, wyszed�szy od pani. � To mo�e potrwa�
nawet i p�
roku.
Janeczka i Pawe�ek popatrzyli na siebie. Obydwoje pomy�leli o przesz�o czterech
i p�
tysi�ca z�otych, kt�re trzeba odda�, i obydwoje westchn�li ci�ko. Zrobili, co
mogli, reszta
zale�a�a od jakich� innych, tajemniczych si��
* * *
By� mro�ny, styczniowy pi�tek. O wp� do drugiej po po�udniu Janeczka siedzia�a
w domu
sama. Wszyscy byli w pracy, Pawe�ek i Rafa� nie wr�cili jeszcze ze szko�y, a
babcia posz�a do
sklepu. Chaber, wybiegawszy si� w ogr�dku, spa� na dywaniku.
Przeckn�� si� nagle, postawi� uszy i usiad�. Janeczka ju� wiedzia�a, �e kto�
idzie i nie jest
to nikt z domownik�w. Kto� obcy. Za chwil� zabrzmia� brz�czyk u furtki. Janeczka
najpierw
spojrza�a na psa, kt�ry wyra�nie informowa�, i� osoba za furtk� zalicza si� do
istot
nieszkodliwych, a potem przycisn�a otwieraj�cy automat. Nast�pnie otworzy�a
drzwi
wej�ciowe.
� Dzie� dobry � powiedzia� stoj�cy za nimi, sympatycznie wygl�daj�cy pan. � Czy
tu
mieszka pan Roman Chabrowicz?
� Tak � odpar�a Janeczka, zn�w spogl�daj�c na psa. � Prosz� bardzo.
Chaber siedzia� spokojnie. Przekrzywi� g�ow� i przygl�da� si� panu z �yczliwym
zainteresowaniem, co dowodzi�o, �e go�� zas�ugiwa� na zaufanie. Gdyby mia�
jakie� z�e
zamiary, pies wiedzia�by o tym jeszcze wcze�niej ni� on sam.
� Jaki mi�y pies � powiedzia� pan. � Ja tylko na chwileczk�. Ma