8425

Szczegóły
Tytuł 8425
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

8425 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 8425 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

8425 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

JOANNA CHMIELEWSKA SKARBY 1993 Siedz�c na wysokim kuchennym sto�ku, z �okciami na stole i brod� wspart� na r�kach, Janeczka z g��bokim niesmakiem patrzy�a na brata. Pot�pienie i nagana wyra�nie malowa�y si� w jej wielkich niebieskich oczach i wzgardliwym grymasem wykrzywia�y twarz. Pawe�ek przegra� zak�ad z ca�� klas�, kompromituj�c si� straszliwie. Wyjawi� w�a�nie siostrze swoj� kl�sk� i teraz pos�pnie i bez apetytu wylizywa� salaterk� po kisielu, samotnie ko�cz�c obiad, na kt�ry sp�ni� si� na skutek dodatkowych zaj�� w szkole. � Chyba zg�upia�e� � powiedzia�a Janeczka ze �mierteln� odraz�, po bardzo d�ugim milczeniu. � Co ci wpad�o do g�owy, �eby si� o co� takiego zak�ada�? � My�la�em, �e wyjedzie � odpar� Pawe�ek przygn�biony. � Jak pragn� kichn��, mia� z p� metra z ka�dej strony. No, mo�e troch� mniej, ale wystarczy�o ruszy� par� razy w prz�d i w ty� i ju� mia� drog�. � Ale przecie� to by�a baba! � Ale ja dopiero potem zobaczy�em, �e to baba. Gdybym wiedzia�, �e baba, przecie� bym si� nie zak�ada�! � No pewnie. Ale niechby facet, to co? Nie s�ysza�e�, co Rafa� m�wi�? Na stu tych, co dostaj� prawa jazdy, jeden umie prowadzi� samoch�d. Pami�� nagle straci�e�, czy co? Pawe�ek westchn�� ci�ko i wstawi� do zlewu salaterk� po kisielu. � Wcale nie straci�em pami�ci, ale m�wi� ci przecie�! To nie by� ma�y fiat, tylko prawdziwy samoch�d. Volkswagen golf. Rafa� m�wi�, �e najgorsi s� ci w ma�ych fiatach. My�la�em, �e w porz�dnym samochodzie siedzi porz�dny kierowca, i da�bym sobie r�ce nogi poobcina�, �e wyjedzie! � Pu�� wod� na te talerze, bo nie wiadomo, czy nam nie ka�� pozmywa� � powiedzia�a zimno Janeczka. � Rafa� m�wi�, �e ci w porz�dnych samochodach te� s� przewa�nie do niczego. Rafa�, ich cioteczny brat, znacznie starszy, prawie doros�y, bo ju� siedemnastoletni, zrobi� w�a�nie prawo jazdy i z wielkim zapa�em obdziela� swoimi spostrze�eniami ca�� rodzin�, bez wzgl�du na to, czy chcia�a s�ucha�, czy nie. Janeczk� i Pawe�ka, s�uchaj�cych chciwie i z uwag�, informowa� najdok�adniej, w rezultacie czego obydwoje mieli ju� nie tylko odpracowany ca�y kurs, ale tak�e ugruntowan� opini� o ludziach za kierownic�. Pawe�ek zn�w westchn�� ci�ko i odkr�ci� kran. � Jeszcze i tak dobrze, �e si� nie za�o�y�em, �e po�o�� g�ow� pod tramwaj albo co � powiedzia� ponuro. � �adne mi dobrze! � wykrzykn�a z gniewem Janeczka i wyprostowa�a si� na sto�ku. � Trzysta kilo makulatury! Naprawd� musia�e� mie� za�mienie umys�u! Pawe�ek sm�tnie pokiwa� g�ow�. Po kr�tkim zastanowieniu zgodzi� si� z opini� siostry; za�mienie umys�u dotkn�o go niew�tpliwie. Jak zupe�ny p�g��wek za�o�y� si�, �e ten tam jaki� w volkswagenie wyjedzie z ciasnego parkingu, nie rozpozna� baby za kierownic� i, pewien sukcesu, zobowi�za� si� w razie przegranej dostarczy� sam jeden trzysta kilo makulatury, ci���ce niezno�nym brzemieniem na barkach ca�ej klasy. I teraz trudno, przepad�o, honor mu nakazuje te przekl�te trzysta kilo makulatury jako� skombinowa�. � Pomo�esz mi? � spyta� z nadziej�. � A co mam robi�? � odpar�a niech�tnie Janeczka. � Lepiej si� od razu zastan�wmy, sk�d to we�miemy, bo na gazety z domu nie ma co liczy�. Dw�ch kilo si� nie uzbiera. Zastanawianie si� da�o mierne rezultaty. Pawe�ek proponowa� poszukiwania w jakichkolwiek instytucjach i urz�dach, w s�usznym by� mo�e przekonaniu, i� wszelkie znajduj�ce si� tam papiery s� wyrzucane natychmiast po u�yciu. Pe�na w�tpliwo�ci Janeczka rozwa�a�a ewentualno�� pomocy dziadka, kt�ry mia� liczne znajomo�ci wsz�dzie tam, gdzie przychodzi�o mn�stwo list�w. � Dziadkowi chodzi o znaczki, ale to tym lepiej. Znaczki si� wycina, a listy wyrzuca. Z list�w jest ca�kiem niez�a makulatura. Na kiedy to ma by�? Pawe�ek zak�opota� si� nieco i odchrz�kn��. � No, tego� Do ko�ca miesi�ca. Janeczka popatrzy�a na niego jakim� dziwnym wzrokiem, a potem spojrza�a w okno. � M�j brat zwariowa� � powiedzia�a melancholijnie do po��k�ych drzew w ogrodzie. � Koniec miesi�ca jest za dziesi�� dni. To znaczy, �e musimy donie�� do szko�y trzydzie�ci kilo dziennie, razem z sobot� i niedziel�. O Bo�e! � A czy ja m�wi�em, �e to ma by� �atwe? � zdenerwowa� si� Pawe�ek. � Zreszt�, nawet po trzydzie�ci kilo, na dwie osoby, to jest po pi�tna�cie, wielki mi krzyk� � Na g�owie b�dziesz nosi� czy w z�bach? � Na plecach! I w r�ku! Kto� nam przewiezie, ojciec, albo wujek Andrzej� Janeczka poczu�a nagle w sobie przyp�yw inwencji tw�rczej i przesta�a zn�ca� si� nad bratem. Poprawi�a si� na sto�ku i zn�w opar�a �okcie na stole i brod� na r�kach. � Rafa� ma kumpla, tego Janusza � podsun�a. � Pomaga� mu reperowa� t� jego ruin� � No w�a�nie! � ucieszy� si� Pawe�ek. � I Janusz mu obieca�, �e b�dzie m�g� poje�dzi�! Dlatego w og�le zrobi� to prawo jazdy. Przewiezie nam! � To ju� trzeci. Ka�dy przewiezie troch�. �aden nie zobaczy wszystkiego i �aden si� nie b�dzie czepia�. Nikomu nie mo�esz si� przyzna�, �e przegra�e� taki g�upi zak�ad, bo ju� do reszty b�d� ci� mieli za prawdziwego fio�a. � Nic nikomu nie powiem, co� tam si� wykr�ci. Powiem, �e to dla ca�ej klasy i nawet nie ze�gam, bo to przecie� �wi�ta prawda. Na co mnie samemu trzysta kilo makulatury? � Bardzo dobrze, zaczynamy ju� dzi�. Dziesi�� dni, to okropnie ma�o czasu� * * * W sk�adnicy makulatury przy alei Niepodleg�o�ci odbywa� si� za�adunek towaru. Na ogromn� ci�ar�wk�, stoj�c� przed sklepem, �adowano wielkie paki zu�ytego papieru i wr�cz nie by�o temu ko�ca. Paki zapcha�y ju� ca�e pud�o i zaczyna�y tworzy� piramid�, a ludzie ze sk�adnicy wynosili wci�� nowe i nowe. Janeczka i Pawe�ek przygl�dali si� temu z pos�pnym przygn�bieniem. Po czterech dniach, kiedy wed�ug wyznaczonej normy powinni mie� ju� sto dwadzie�cia kilo, zdobyli zaledwie trzydzie�ci pi��, a i to tylko dzi�ki temu, �e ojciec ze swojego biura przywi�z� im 25 kilogram�w starych odbitek. Nikt inny, ani matka, ani ciotka Monika, ani m�� ciotki Moniki, wujek Andrzej, ani dziadek, ani babcia, nie m�g� im dostarczy� upragnionego towaru, wszystkie instytucje bowiem same zbiera�y makulatur� i odsy�a�y j� do punkt�w skupu, pracownicy instytucji za� chciwie i zach�annie zagarniali bodaj ma�e cz�stki dla siebie w celu wymiany ich na papier toaletowy. Makulatura okaza�a si� nagle materia�em bezcennym i pilnie poszukiwanym. Trzysta kilo w tak kr�tkim czasie by�o nie do zdobycia. G��boko zaniepokojony zagro�eniem swojego honoru Pawe�ek zaproponowa�, �eby spr�bowa� w�a�nie w sk�adnicy. Co spr�bowa�, nie sprecyzowa� i Janeczka w pierwszej chwili pos�dzi�a brata o ch�� kradzie�y. Kradzie� makulatury w sk�adnicy makulatury nie wyda�a jej. si� wielkim przest�pstwem, skradziona makulatura mia�a bowiem rych�o wr�ci� do sk�adnicy, istnia� wszak�e szkopu� finansowy. Niew�tpliwie zap�acono za ni�, przy ponownym dostarczeniu za� musiano by ponownie zap�aci�. Janeczka nie by�a pewna, jak szko�a za�atwia te rzeczy, nie interesowa�a si� tym dotychczas, je�eli jednak szko�a bra�a pieni�dze, kradzie� nie by�aby po�yczk�, tylko prawdziw�, rzeteln� kradzie�� i raczej nie nale�a�o si� na ni� godzi�. Pawe�ek w rozpaczy m�g� mie� r�ne dziwne pomys�y, ale ona powinna zachowa� rozs�dek i umiar przest�pczy. Pawe�kowi my�l o kradzie�y by� mo�e mign�a w g�owie, ale ju� w zarodku zlikwidowa� j� sam ci�ar wynoszonych pakunk�w. M�odzi, silni m�czy�ni wyra�nie si� pod nimi uginali. Niemniej w sk�adnicy makulatura by�a i nale�a�o tylko wykombinowa� jaki� sensowny spos�b zdobycia jej dla potrzeb w�asnych. Mo�e odkupi�? Podzieli� si� swoimi niejasnymi my�lami z Janeczk�, kt�ra z du�� ulg� pozby�a si� podejrze�. � Z kupowania nic nie wyjdzie � rzek�a z namys�em, przygl�daj�c si� wystawie sk�adnicy. � Nie sprzedadz�. � Bo co? � zirytowa� si� Pawe�ek. � Bo popatrz, oni tu maj� nie tylko papier toaletowy, ale tak�e czajniki, garnki i inne takie. Daj� za makulatur�. To jak ci si� zdaje�? � A�! My�lisz, �e si� musz� z tego wyliczy�? � No a jak? � Faktycznie. O rany. Czekaj, zobaczymy gdzie indziej. W jakiej� sk�adnicy, gdzie nie ma garnk�w i papieru toaletowego� W sk�adnicy na R�anej, gdzie nie by�o produkt�w na wymian�, zastali proces odwrotny. Wielka ci�ar�wka przyjecha�a za�adowana papierem i w�a�nie przenoszono to wszystko na ramp� i do �rodka. Ca�y personel by� zaj�ty, na przygl�daj�ce si� dzieci nikt nie zwraca� uwagi. � Popatrz, co oni przywie�li � powiedzia�a Janeczka, zdumiona i oburzona. � Sam czysty papier. No patrz, ile tego! Przecie� on jest w og�le niczym nietkni�ty! � Zdrowo by nas prze�wiecili, jak by�my przynie�li do szko�y czysty papier jako makulatur� � mrukn�� Pawe�ek, obserwuj�cy jakich� ludzi, kt�rzy grzebali w stosach le��cego pod ogrodzeniem �elastwa. � Ty, popatrz, r�ni tu gmeraj�. Co� mi si� widzi, �e w tej sk�adnicy mo�na robi� zakupy. � Mo�liwe, ale nie b�dziemy przecie� kupowa� czystego papieru. � Przecie� chyba przywo�� tu i u�ywany? Stali niepewni i zdenerwowani, a zarazem pe�ni nadziei, kiedy przez otwart� bram� zacz�� przeje�d�a� jaki� cz�owiek z ma�ym w�zeczkiem, wy�adowanym ca�ym stosem makulatury. Zatrzyma� si�, zepchn�� z czo�a ku ty�owi czapk� i z pow�tpiewaniem popatrzy� na zamieszanie przy ci�ar�wce. Janeczka i Pawe�ek poruszyli si� r�wnocze�nie i wymienili b�yskawiczne spojrzenia. Cz�owieka najwyra�niej w �wiecie zes�a�a lito�ciwa Opatrzno��. Zbli�yli si� do niego, hamuj�c niecierpliwo�� i kryj�c wybuch�e nagle emocje. � Przyjecha� pan sprzeda�? � spyta� Pawe�ek, usi�uj�c przybra� ton oboj�tny i pozbawiony wi�kszego zainteresowania. Cz�owiek spojrza� na niego, sapn�� g�o�no i wzruszy� ramionami. � �le pan trafi� � zauwa�y�a Janeczka wsp�czuj�co. � Tej kot�owaniny tak pr�dko nie sko�cz�. Cz�owiek zn�w wzruszy� ramionami i podrapa� si� w g�ow�, przesuwaj�c sobie czapk� na oczy. � I co pan teraz zrobi? � spyta� Pawe�ek. Cz�owiek pomamrota� co� cicho pod nosem, a potem odezwa� si� g�o�niej. � A bo ja wiem? Czeka�, to d�ugo� Zimno. P�jd� pogada�. � Nie warto � odradza�a stanowczo Janeczka. � Przegoni� pana. Ile pan tu tego ma? � Siedemdziesi�t kilo jak obszy�. A bo co? � A bo mo�e my by�my od pana kupili � rzek� Pawe�ek z determinacj�. � Nam potrzeba do szko�y. Dla pana wszystko jedno, komu pan sprzeda. Cz�owiek z w�zeczkiem oderwa� wzrok od zapchanej papierem rampy i z zainteresowaniem obejrza� dziewczynk� i ch�opca, kt�rych do tej pory uwa�a� za natr�t�w, niepotrzebnie zawracaj�cych g�ow�. Teraz ujrza� w nich wybawienie od k�opotu. � Mnie bez r�nicy, komu sprzedam, ale co wy z tym zrobicie? Nigdzie dalej nie jad�. Tu mam wywala�? � M�g�by nam pan po�yczy� w�zeczek � zaproponowa� Pawe�ek niepewnie. � My niedaleko mieszkamy. � Mowy nie ma. Janeczka pukn�a brata w �okie�. � Ojciec jest w domu, wcze�niej wr�ci�. M�g�by po nas przyjecha�. � Mia� by� teraz wujek Andrzej, �eby nie tego� wiesz.. � Ale wujka Andrzeja nie ma, a ojciec jest. � No dobrze, niech b�dzie, tylko jak go zawiadomi�? � Telefon� � Co� ty? Tu nas nie dopuszcz�, w og�le nie wiem, czy maj� telefon. A w automacie b�dzie gada�o �wrzu� monet�, wrzu� monet�. � No to Chaber. Przyczepimy mu kartk� do obro�y. Chaber, ich pies, by� zwierz�ciem najm�drzejszym na �wiecie. Przez ca�e dwa i p� roku swego �ycia, z czego p�tora roku sp�dzi� przy boku swych pa�stwa, zd��y� tysi�ckrotnie udowodni�, �e nie istnieje na ziemi istota rozumniejsza od niego. Obieg� ju� i obw�cha� ca�� sk�adnic�, a teraz siedzia� spokojnie przy bramie i czeka� dalszych wydarze�. Na d�wi�k swojego imienia uni�s� lekko zwisaj�ce uszy. Pawe�ek gor�czkowo szuka� po kieszeniach kartki papieru. Janeczka popatrzy�a na niego z politowaniem, popuka�a si� w czo�o, podesz�a do ci�ar�wki i bez najmniejszego wahania oderwa�a strz�pek od zwisaj�cych z niej czystych arkuszy. Pawe�ek rado�nie kiwn�� g�ow�, znalaz� d�ugopis i po�piesznie napisa� na strz�pku kilka zda�. � Nie za obro��, mog� nie zauwa�y� � ostrzeg�. � Lepiej do pyska. Janeczka poda�a z�o�ony strz�pek psu, kt�ry ju� sta� w gotowo�ci, bezb��dnie wiedz�c, i� za chwil� us�yszy jakie� polecenia. � Chaber, do domu! � rozkaza�a. � Do tatusia! Daj to tatusiowi. Szybko! Pies delikatnie uj�� w z�by kawa�ek papieru i w trzy sekundy potem ju� go nie by�o wida�. � No to ju� wszystko za�atwione � zwr�ci� si� zadowolony Pawe�ek do cz�owieka przy w�zeczku, podejrzliwie obserwuj�cego manipulacje z psem. � Zaraz tu przyjedzie nasz ojciec i pomo�e nam. Chce pan to wy�adowa� na chodnik czy mo�e pan poczeka�? � Mog� poczeka� � zdecydowa� cz�owiek z godno�ci�. � Siedemdziesi�t kilo, uczciwie! Pan Roman Chabrowicz obraca� si� w�a�nie przed du�ym lustrem w holu, przymierzaj�c sweter, kt�remu brakowa�o r�kaw�w i ko�nierza, a kt�ry wsp�lnym wysi�kiem robi�y mu na drutach jego �ona, pani Krystyna, i jego siostra, ciotka Monika. Sprzeczk� na temat rodzaju zapi�cia, na zamek b�yskawiczny czy na guziki, przerwa�o drapanie do drzwi i szcz�kni�cie klamki. � To Chaber � powiedzia� pan Roman. � Otw�rzcie mu. Ja wol� zamek b�yskawiczny. � Sam sobie otworzy � odpar�a pani Krystyna i w tym momencie pies wpad� do holu. Skoczy� do pana Romana i opar� mu na swetrze zab�ocone �apy. � O Bo�e! � j�kn�a ciotka Monika. � Chaber! Wytrzyj nogi! � Zdaje si�, �e nasze dzieci przys�a�y list � powiedzia� r�wnocze�nie pan Roman i wyj�� karteczk� z psiego pyska. Pani Krystyna niespokojnie rzuci�a okiem na psa, kt�ry mi�dli� i wa�kowa� sukno pode drzwiami, pos�usznie usi�uj�c wytrze� �apy. Nie okazywa� �adnego zdenerwowania, uspokoi�a si� zatem natychmiast. Pan Roman odczyta� karteczk�. � No, ju�? � zapyta�. � Mnie si� ten sweter bardzo podoba, mog� zdj��? Musz� jecha� po dzieci. � Przecie� nic si� nie sta�o? � powiedzia�a pani Krystyna, zn�w spogl�daj�c na psa. � Nic, ale zdobyli makulatur� dla szko�y i musz� im przewie��. Blisko s�, zaraz wr�c�. � Zaczynam mie� dosy� tych dziwacznych wymaga� szko�y � mrukn�a niech�tnie pani Krystyna, zdejmuj�c z m�a nie doko�czony sweter. � Makulatura i makulatura, istny ob��d. Ile� tego ma by�? � Daj mi jakie� opakowanie � przerwa� pan Roman. � Dzieci pisz�, �e to jest w proszku. Jak�� torb�, worek albo co. Zanim zaopatrzony w liczne plastikowe torby ojciec zd��y� przyjecha�, Pawe�ek ubi� interes z cz�owiekiem z w�zeczkiem. Cz�owiek zajmowa� si� zbieraniem makulatury zawodowo i obieca� ca�y plon najbli�szych dni dostarczy� im do domu, zamiast na R�an�. Rzeczywi�cie by�o mu wszystko jedno, kto od niego kupi zdobyty towar, a mia� przynajmniej pewno��, �e w prywatnym domu nie natknie si� na �adne przyj�cie towaru i zamkni�cie sk�adu. Okropny stos papieru zosta� zwalony w holu pod schodami i zagrodzi� ca�e przej�cie do schod�w piwnicznych. Willa, kt�r� pan Chabrowicz odziedziczy� po swoich przodkach, by�a wprawdzie obszerna, ale przesz�o sto kilo makulatury da�o si� w niej zauwa�y�. Pani Krystyna stanowczo za��da�a pouk�adania tego i zwi�zania w ciasne paczki. Pocieszaj�c� informacj� Pawe�ka, �e to tylko do ko�ca miesi�ca i pierwszego listopada nie zostanie po niej nawet �ladu, przyj�a z pewn� nieufno�ci�. Z rezygnacj� natomiast zgodzi�a si� na logiczne wyja�nienie, i� makulatura ca�ej klasy musi by� sk�adana u jej syna, poniewa� on ma najwi�kszy dom. To ostatnie by�o faktem niew�tpliwym. W trzy dni p�niej trzysta kilo zosta�o nie tylko osi�gni�te, ale nawet przekroczone i rodze�stwo przesta�o istnie� dla �wiata. Od powrotu ze szko�y do p�nego wieczoru tkwi�o pod schodami, segreguj�c, ugniataj�c i wi���c. * * * � Uwa�aj na listy � powiedzia� Pawe�ek i otar� pot z czo�a. � Sprawdzajmy porz�dnie, czy nie ma znaczk�w, bo dziadek by nas wykl��. � S�, oczywi�cie. Przynie� no�yczki. Kto� tu wyrzuci� podarte listy. Listy podar�, a znaczki na nich zostawi�, g�upi czy co? � To mas�wka � zauwa�y� Pawe�ek, wracaj�c z drug� par� no�yczek. � No to co, �e mas�wka? Dziadek m�wi�, �e i w masowce mog� by� b��dnodruki. Dzi�ki filatelistyce dziadka, kt�ry od wielu lat by� w tej dziedzinie ekspertem, Janeczka i Pawe�ek dysponowali nieprzeci�tn� wiedz� o znaczkach. Powolutku zaczynali nawet zbiera�. Listy w makulaturze przytrafia�y si� rzadko, ale tu znalaz� si� ich nagle ca�y stos. Wszystkie by�y podarte razem z kopertami. Wycinaj�c ocala�e znaczki z pooddzieranych kawa�k�w, odruchowo zagl�dali do �rodka. Szacunek dla znaczk�w mieli wpojony tak g��boko, �e nawet nie musieli o tym my�le�, samo im si� zagl�da�o. Od czasu do czasu wpada�y im w oko jakie� s�owa, ale nie zwracali na nie uwagi, bo tre�� korespondencji nie mia�a znaczenia. Przerywana szelestem papieru po�pieszna praca trwa�a. � Co? � powiedzia� nagle Pawe�ek i si�gn�� po kawa�ek kartki, kt�ry wypad� z �wiartki koperty. � Ej�e! Co to ma by�? � A co? � zaciekawi�a si� Janeczka. Pawe�ek milcza� przez chwil�, odczytuj�c fragment listu. � Skarby � oznajmi� niepewnie. � Kto� tu pisze o skarbach. Rzuci�o mi si� w oko. Janeczka zainteresowa�a si� i odebra�a mu kawa�ek papieru. � Rzeczywi�cie. A to co ma znaczy�? � Nie wiem. Jakie� skarby. Czekaj, zastan�wmy si�. Razem pochylili si� nad oderwanym kawa�kiem, kt�rego tre�� brzmia�a: cze zawiadomi� o najwa�niejszym. we skarby i powiem Ci, jak je zdoby�. suku w Mahdii, potem pojedziesz do Sou� prost fenomenalny, wr�cz nie do wiary. przez W�w�z Ma�p, bo inaczej nie zdo� jest po lewej stronie drogi na zapor�, ne nieprawdopodobne wr�cz cuda. Dziel� jest ten kamienio�om, czy kopalnia �wi� Czego� podobnego nie mo�esz sobie na� odwali� bez wielkiego wysi�ku w tam znajdziesz tak�e te tato s� bezcenne rze� Przez d�ug� chwil� rodze�stwo wpatrywa�o si� w kartk�, a potem pytaj�co popatrzy�o na siebie. Potem zn�w obydwoje spojrzeli na kartk�. � Iiiiii� � skrzywi� si� sceptycznie Pawe�ek. � Je�eli wyrzuci� list, to te skarby pewnie dawno ju� znalaz�� � Gdzie ten kawa�ek koperty? � spyta�a Janeczka. � To znaczy, gdzie ten znaczek, kt�ry wyci��e� z tego kawa�ka koperty? � My�lisz, �e b�dzie na nim data? � o�ywi� si� Pawe�ek, po�piesznie si�gaj�c po od�o�ony wycinek. � A co nam szkodzi popatrze�? Mo�e b�dzie tak�e miejscowo��? Stempel na znaczku odbity by� niewyra�nie, jakie� cyfry i litery, jednak�e co� mo�na by�o odczyta�. � Przynie� lup�!� za��da�a Janeczka. Pawe�ek poderwa� si� i pop�dzi� po lup�. Jego siostra by�a wprawdzie o rok m�odsza od niego, ale jej przera�aj�co zimna krew i niezachwianie logiczny spos�b my�lenia sprawia�y, �e we wszystkich wa�nych chwilach �yciowych przejmowa�a kierownictwo. Pawe�ek za skarby �wiata nie przyzna�by si� do tego na g�os, ale w g��bi duszy podziwia�, szanowa� i wysoko ceni� jej umys�. W og�le nie by�a podobna do innych dziewczyn i korzy�ci, p�yn�ce z podporz�dkowania si� jej poleceniom, ujawni�y si� ju� wielokrotnie. Przez lup� uda�o si� odczyta� litery MAHDI i cz�� daty. Miesi�c i dzie� nie odbi�y si� wcale, ale 1984 by�o doskonale widoczne. � Ty, to przecie� z tego roku! � zdumia� si� Pawe�ek. � I z tej samej miejscowo�ci � zwr�ci�a mu uwag� Janeczka. � Popatrz, tam jest mowa o jakiej� Mahdii, a tu na stemplu te� jest Mahdia, tylko jej brakuje �a� na ko�cu. Nic z tego nie rozumiem. � No w�a�nie. Czekaj. Jaka� osoba by�a na miejscu, tam gdzie s� te skarby. Jaka� druga osoba dosta�a w li�cie wiadomo��, jak te skarby znale��. Po pierwsze, dlaczego ta pierwsza osoba sama ich nie znalaz�a, a po drugie, dlaczego druga osoba wyrzuci�a tak� wiadomo��? To jest nie do poj�cia. Janeczk� nagle co� tkn�o. � Poszukaj tego kawa�ka koperty, z kt�rego wyci��e� znaczek. Kt�ra to? Pawe�ek bezb��dnie wy�owi� z papierowego �mietnika odrzucony przed chwil� kawa�ek koperty. Janeczka uwa�nie przy�o�y�a znaczek do wyci�tego miejsca dla sprawdzenia, czy to na pewno to, a potem odwr�ci�a kopert� na drug� stron�. Potwierdzenie mglistego przeczucia sprawi�o, �e nagle zrobi�o jej si� gor�co. � No tak � powiedzia�a z triumfem i podsun�a Pawe�kowi kopert� pod nos. � Tak podejrzewa�am. Prosz�! Pawe�ek przyjrza� si� uwa�nie oddartej �wiartce i te� mu si� zrobi�o gor�co. � Co� takiego! Ten list jest zaklejony! � No w�a�nie. Mo�e druga osoba wcale tego nie przeczyta�a? � Mo�liwe. To ju� do reszty nic z tego nie rozumiem. Kto drze i wyrzuca nie przeczytane listy? Janeczka poczu�a, �e musi si� upewni�, bo majaczy�a tu jaka�, wr�cz zbyt pi�kna, tajemnica. Kto wie�? Adresat nie czyta� listu, nie ma o nim poj�cia, a nadawca nie wie o tym, �e adresat nie przeczyta�. Skarby, kt�re jedna osoba poleci�a drugiej osobie znale�� i wydoby�, spokojnie le�� na miejscu i czekaj� na swego odkrywc�. W dodatku miejsce te� jest jakie� niezwyk�e� Opanowa�a l�gn�ce si� emocje. � Po pierwsze spr�bujemy znale�� reszt� tej koperty. M�g� jej ten kto� nie otwiera� zwyczajnie, tylko przeci�� z boku, po przeciwnej stronie ni� znaczek. Dziadek tak robi. A po drugie� Nie, najpierw znajd�my po pierwsze! Pawe�ek doskonale poj�� sedno rzeczy. Po godzinie usilnych poszukiwa� znale�li oddarty naro�nik koperty, w kt�rym tkwi� kawa�eczek papieru, pokryty tym samym, drobnym, wyra�nym pismem. Tre�� brzmia�a: je�d�amy Nie pisz wi� dziej�, �e ten ci. W ko�cu b� poste restante. Za na jest wsz�dzie! Ca Naro�nik by� r�wnie� zaklejony i nigdzie nie przeci�ty. Janeczka i Pawe�ek u�o�yli na pod�odze oddzielnie skrawki korespondencji, a oddzielnie �wiartk� i naro�nik koperty i oddali si� pracy dedukcyjnej. � Po kolei � zarz�dzi�a Janeczka. � Po pierwsze, ten list jest dziwny. Je�eli ta kartka by�a z�o�ona, to gdzie jest jej druga po�owa? � Nie by�o �adnej drugiej po�owy � odpar� Pawe�ek stanowczo. � Sam to wyj��em, by�o pojedyncze. Ten kto� napisa� list na po�owie kartki i nic nie musia� sk�ada�. Poza tym ona jest sztywna. � No owszem. Tak wygl�da. Bardzo kr�tki list. Po drugie, to s� dwa przeciwleg�e naro�niki. Niemo�liwe jest przeci�� list tak, �eby na tych dw�ch rogach nie by�o nic wida�. Wi�c po drugie, list by� rzeczywi�cie zaklejony i nikt go nie przeczyta�. � Z czego wynika po trzecie � podj�� Pawe�ek. � Druga osoba nie dowiedzia�a si� o skarbach, szczeg�lnie, �e oni przestali do siebie pisa�. Tu mia�o by� �nie pisz wi�cej do mnie�. Pewnie im chodzi�o o zachowanie tajemnicy. � A je�eli dogadali si�, �e b�d� pisa� do siebie na poste restante? � Jak si� dogadali? Przecie� ta osoba nie przeczyta�a tego listu i nic nie wie o poste restante! � No mo�e� No wi�c masz racj�, ten drugi nic nie wie o skarbach. List jest z tego roku, nawet je�eli pogubili si� na pocz�tku, mo�liwe, �e jeszcze nic nie zd��yli zrobi�. � Po czwarte, pogubili si� na pewno � zawyrokowa� Pawe�ek z zapa�em. � Popatrz tu: �je�d�amy�. Niby co to ma by�? Powinno by�: �wyje�d�amy�, nie? � Mo�e by� jeszcze �przyje�d�amy�. � E tam, przyje�d�amy! Jak by przyje�d�ali, to by nie pisa� o skarbach, tylko powiedzia� osobi�cie! I niepotrzebne by mu by�o poste restante! � No dobrze. Zgadzam si�. Po czwarte pogubili si�. Tamten wyjecha� i nie pisze, ten pisze, bo nie wie, �e ma nie pisa�, ale tamten wyjecha�, wi�c nie dostaje list�w. Pisze na poste restante, ale ten nie odbiera, bo nic o tym nie wie. W dodatku d�ugo spokojnie czekali, bo wiadomo, �e zagraniczny list mo�e i�� nawet i trzy miesi�ce� � No wi�c, po pi�te� � Czekaj, to ja mam po pi�te! Po pi�te, dlatego on nie m�g� wydosta� tych skarb�w! Wyjecha� i nie zd��y�! Pawe�ek z wielk� energi� zacz�� na zmian� kiwa� i kr�ci� g�ow�. � Nie tak! To znaczy tak, ale niezupe�nie. Zobacz, co tam jest napisane. Co� trzeba odwali� i do tego jeszcze jaki� kamienio�om. On zwyczajnie nie da� rady, mo�liwe, �e potrzebne mu by�y jakie� narz�dzia albo co, nie zd��y� sobie tego zorganizowa�, bo musia� wyjecha�. � Mo�e by� zgodzi�a si� Janeczka.� Na jedno wychodzi. Ale to ju� nale�y do drugiego etapu. A nawet nie. Do trzeciego. � Jakiego trzeciego etapu? � Musimy si� nad tym zastanowi� etapami, bo to nie jest prosta sprawa. Pierwszy etap mamy ju� z g�owy. Skarby le�� nienaruszone, bo ci dwaj nie mog� si� ze sob� dogada�; Drugi etap. � Co, drugi etap? � spyta� po chwili Pawe�ek, nieco zniecierpliwiony, bo jego siostra nagle zamilk�a. Janeczka ze zmarszczonymi brwiami wpatrywa�a si� w wycinek ze znaczkiem. Uj�a lup� i jeszcze raz przyjrza�a si� niewyra�nemu odbiciu stempla. � Robaczki � oznajmi�a wreszcie z satysfakcj�. Pawe�ek �ypn�� okiem podejrzliwie i odebra� jej lup� i znaczek. Obejrza� go z wielk� uwag�. Na po�owie stempla niewyra�nie widoczne by�o co�, co wygl�da�o jak drobniutki ornament. Pawe� wyda� okrzyk uznania. � Ha! Rzeczywi�cie! Pismo robaczkowe! � No wi�c to jest w�a�nie drugi etap � rzek�a Janeczka, pe�na emocji. � Musimy odgadn��, gdzie to jest, bo ta Mahdia, sama z siebie, nic nam nie daje. � Jak to nic nie daje, mn�stwo daje! Robaczki s� arabskie, nie? � No, arabskie, no i co z tego? Mo�e by� Syria, mo�e by� Irak, Libia, Iran, mam ci wymieni� wszystkie arabskie kraje? � I jeszcze ci od petrodolar�w � przyzna� zak�opotany Pawe�ek, drapi�c si� w g�ow�. � Masz racj�, niez�y kawa�ek �wiata. Mo�e si� teraz przyda na co ten tw�j fijo� geograficzny� Uj�� kartk�, obejrza� jeszcze raz i odwr�ci� na drug� stron�. � Ty, co� tu jest! Popatrz, jaki� rysunek! Po drugiej stronie oddartej �wiartki znajdowa� si� istotnie rysunek, przypominaj�cy fragment mapki. Tu� przy rozdarciu widnia�o k�ko, kt�re mog�o oznacza� miejscowo��, napisana by�a bowiem przy nim nazwa: TIARET. Od k�ka odchodzi�y wij�ce si� w�yki, przy jednym z nich narysowana by�a kropka i zn�w nazwa: MAHDIA. Tajemniczy autor tajemniczego listu obrazowo uzupe�ni� swoje informacje. � Tiaret � powiedzia� Pawe�ek. � To chyba te� miasto? Jeszcze nie wiesz, gdzie to jest? Janeczka na czworakach kt�ry� kolejny raz odczytywa�a fragment korespondencji. � Mahdia, zgadza si� � rozwa�a�a z namys�em. � Potem pojedziesz do Sou. Co to mo�e by�? � Pewnie te� miejscowo��, nie? � Mo�e, ale nie wiem jaka. � O rany, nie mo�esz zgadn��? Nie do��, �e masz Tiaret, Mahdi� i co� na Sou, to jeszcze W�w�z Ma�p! Nie wiesz, gdzie mo�e� by� W�w�z Ma�p? Janeczka porzuci�a kartk� i usiad�a po turecku. � W�w�z Ma�p mo�e by� wsz�dzie � zakomunikowa�a z rozgoryczeniem. � Wola�abym ju� W�w�z S�oni albo W�w�z Tygrys�w, albo W�w�z Krokodyli� � Co ci za r�nica, ma�py czy krokodyle? � Nie ma takiego miejsca, gdzie by nie by�o ma�p. A krokodyle i tygrysy s� tylko gdzieniegdzie. �atwiej by�oby zgadn��. Na razie widz� dwa sposoby. � No? Jakie? � Jeden, to kawa�ek po kawa�ku obejrze� wszystkie mapy wszystkich kraj�w arabskich �wiata. A drugi, to sprawdzi� w znaczkach dziadka, na czym s� takie same robaczki� Urwa�a i w tym samym momencie obydwoje poderwali si� r�wnocze�nie. Rzucili si� na znaczek, jak wyg�odnia�e s�py na �er. Razem usi�owali spojrze� przez jedn� lup�. Nazwa kraju wypisana by�a na znaczku male�kimi, drukowanymi literkami. Ca�kowicie pokrywa�a j� kraw�d� stempla, ale pod lup� uda�o si� to odczyta�. � Algieria � przeczyta�a Janeczka triumfuj�co. � Drugi etap zako�czony! � No, je�eli tak samo przytomnie b�dziemy szuka� tego skarbu, to faktycznie, wzbogacimy si�, �e hej! � zauwa�y� Pawe�ek z niesmakiem. � Niedorozw�j umys�owy. To chyba ta makulatura tak dzia�a, sko�czmy z tym i zajmijmy si� powa�nymi sprawami. � �eby szuka� skarbu w Algierii, trzeba si� tam dosta� � przypomnia�a cierpko Janeczka. � Masz na to jaki� spos�b? Pawe�ek, kt�ry ju� przyst�pi� na nowo do sortowania i uk�adania �mietnika, zastyg� nagle z wielkim plikiem gazet w obj�ciach. Janeczka spojrza�a na brata i r�wnie� znieruchomia�a. � Mam � powiedzia� uroczy�cie. � Ot� mam. No, prawie mam. Znaczy, mo�liwe, �e m�g�bym mie�. Cicho, nic nie m�w, jutro si� oka�e� * * * Nazajutrz Pawe�ek wr�ci� ze szko�y dopiero przed samym obiadem i Janeczka potrzebowa�a ca�ej si�y ducha, �eby zachowa� spok�j i r�wnowag�. Ze zdenerwowania pouk�ada�a porz�dnie do ko�ca ca�� makulatur�, tak �e pozosta�o ju� tylko �cisn�� paczki i zwi�za� je sznurkiem. Dopom�g� w tym ojciec, trzeba wi�c by�o przeczeka� jeszcze i ojca. Pan Chabrowicz uparcie nie uwalnia� dzieci od swej obecno�ci, ilo�� makulatury bowiem, z kt�rej po raz pierwszy zda� sobie dok�adnie spraw�, zdumia�a go i nape�ni�a niepokojem. Pawe�ek konsekwentnie twierdzi�, i� jest to kontyngent na ca�� klas�, gromadzony u niego z racji przestrzeni mieszkalnej i solennie przysi�ga�, �e to tylko ten jeden raz i nigdy wi�cej. Jutro si� j� przewiezie i b�dzie spok�j. Nie, nie jutro. Lepiej pojutrze. � Dlaczego pojutrze? � spyta�a wychodz�c z kuchni pani Krystyna. � Ja bym si� tego ch�tnie pozby�a ju� dzisiaj. Dlaczego nie jutro? Pawe�ek nie m�g� powiedzie�, �e musi um�wi� pod szko�� dwudziestu dziewi�ciu kumpli, z kt�rych ka�dy we�mie przypadaj�ce na niego dziesi�� kilo i odniesie do szkolnego magazynu jako w�asn� norm�, �eby nie budzi� niczyich podejrze� i bro� Bo�e nie ujawni� kompromituj�cego zak�adu. Nie spodziewa� si�, �e Janeczka odwali ca�� robot�, i nie um�wi� kumpli na jutro. Mo�e ich um�wi� dopiero jutro na pojutrze. W�a�ciwie do kumpli, jako takich, m�g� si� przyzna� � Przecie� nie b�dziemy sami nosili trzystu kilo! � zaprotestowa� z oburzeniem. � Musz� zwo�a� ca�� klas� do pomocy. Jutro ich zwo�am na pojutrze. Pan Chabrowicz popatrzy� na paczki i skwapliwie zgodzi� si� na pojutrze. Pani Krystyna westchn�a, machn�a r�k� i opu�ci�a hol, �eby nie patrze� na ten sk�ad �mieci. Janeczka i Pawe�ek mogli wreszcie zamkn�� si� w swoim pokoju. � No! � powiedzia�a z naciskiem Janeczka, patrz�c na brata roziskrzonym wzrokiem. Pawe�ek natychmiast przyst�pi� do rzeczy. � No wi�c to si� robi tak: trzeba zrobi� fotokopie dyplomu ojca i uprawnie� budowlanych. Przet�umaczy� to na francuski. Trzeba mu napisa� �yciorys i zaraz� czekaj� Po�piesznie wygrzeba� z teczki zeszyt do fizyki, odwr�ci� go do g�ry nogami, otworzy� na ostatniej stronie i dalej ju� czyta�. � Szczeg�owy przebieg pracy zawodowej z podaniem wszystkiego, co zrobi�, maj� tam by� r�ne kubatury, metry i w og�le mn�stwo liczb. To te� trzeba przet�umaczy� na francuski u t�umacza przysi�g�ego. Za��czy� fotografi�. Wszystko razem da� takiemu, co jedzie do Algierii, a tam on da takiemu, kt�ry znajdzie pracodawc�. Temu, co znajdzie pracodawc�, nale�y przywie�� prezent, bo to jest Arab. Od pracodawcy dostaje si� kontrakt, idzie si� z tym do Polservisu i reszta ju� sama leci. Potem si� jedzie do Algierii i mo�na zabra� ze sob� ca�� rodzin� oraz meble, garnki i samoch�d, samoch�d koniecznie. Kropka. � Sk�d to wszystko wiesz? � spyta�a s�uchaj�ca Janeczka. � Mojego jednego kumpla ciotecznego brata ojciec tak pojecha� do Algierii, dopiero co. Wszystko wie. Ten kumpel dzwoni� przy mnie do tego ciotecznego brata i on mu wszystko podyktowa� przez telefon. Przez tego ciotecznego brata mo�na znale�� takiego, co jedzie do Algierii, bo okazuje si�, �e tam jest mn�stwo ludzi od nas i bezustannie kto� je�dzi tam i z powrotem. Janeczka przez chwil� rozwa�a�a kwesti�. � Wiem, gdzie le�� ich dyplomy i inne takie � powiedzia�a z namys�em. � Najwi�kszy k�opot b�dziemy mieli z tymi kubaturami od pracy zawodowej, bo �yciorys to nic takiego� � Jak to? � zdziwi� si� Pawe�ek. Janeczka zdziwi�a si� jego zdziwieniem. � No, jak to? Przecie� musimy to wszystko napisa�, nie? � Jak to? � powt�rzy� Pawe�ek, nie tylko zdziwiony, ale ju� zaniepokojony. � My? � A kto? Ten cioteczny kumpel brata? � No nie� Ale my�la�em, �e ojciec� � No co� ty � powiedzia�a wzgardliwie Janeczka, z politowaniem wzruszaj�c ramionami. � Po ojcu si� tego nie spodziewaj. W og�le mu o tym nie nale�y nawet m�wi�, bo jeszcze si� zaprze i tyle z tego b�dzie my mieli. Powie, �e si� nie b�dzie naprasza�, �e nic z tego nie wyjdzie, �e ma robot� i nie mo�e jej rzuci�, �e nie ma czasu i nie wiem co tam jeszcze. Nie b�dzie mu si� chcia�o. A jak sami za�atwimy wszystko i dosta nie to co� tam od tego zagranicznego pracodawcy, to ju� przepad�o. B�dzie og�uszony i pojedzie. � No, owszem � przyzna� z wahaniem Pawe�ek. � Wtedy ju� matka reszt� za�atwi. Ale to nie taka prosta sprawa. � Tote� m�wi� � Ale nie, samo napisanie, to jeszcze nic. To trzeba po�wiadczy�. � Co trzeba po�wiadczy�? � Wszystko. Zaczyna si� od tego, �e dyplom� Zaraz. Pawe�ek zn�w zajrza� do zeszytu od fizyki. � Dyplom musi by� po�wiadczony przez odpowiedni� instytucj�. Uczelni� albo ministerstwo. Przebieg j pracy zawodowej musi by� po�wiadczony przez byle kt�re kadry. Mog� by� ostatnie. Tylko �yciorysu nie trzeba po�wiadcza�, ale z tamtymi po�wiadczeniami ! nie wiem, co zrobimy. � Jak to, dyplom? � spyta�a zaskoczona Janeczka. � Bez po�wiadczenia ojca dyplom jest niewa�ny? Przecie� ma go od tysi�ca lat! � U nas wa�ny, a do t�umaczenia nie. Czekaj, bo ten cioteczny brat wszystko mi powiedzia�, przez telefon, ale jednak. Okazuje si�, �e r�ni tacy kupowali sobie dyplomy na bazarze, dawali do t�umaczenia i ju� mieli gotowe. No wi�c wysz�o takie zarz�dzenie dla t�umaczy, �e nie wolno im t�umaczy� niczego bez piecz�ci, �e to prawdziwe, a nie kupione na bazarze. Podobno w r�nych miejscach s� specjalne kom�rki do tego po�wiadczenia, siedzi gdzie� tam taka osoba, przynosi si� Jej dyplom, ona wali piecz�� i po krzyku. � Ale przecie� musi sprawdzi�, czy to prawdziwy? � Wcale nie sprawdza. Oni uwa�aj�, �e nikt z fa�szywym dyplomem do po�wiadczenia nie przyjdzie, wi�c je�eli kto� przychodzi, na pewno ma prawdziwy. Kto� musi i�� z tym dyplomem. � Kto� doros�y, bo je�eli sami p�jdziemy, b�dzie podejrzane � stwierdzi�a zmartwiona Janeczka. � Chocia�� Czekaj! Mam pomys�! � No? � Ty si� dowiedz, gdzie jest ta kom�rka od dyplomu ojca. A ja ci powiem, co zrobimy. � Kom�rka mi�ta, to jest dyplom z Politechniki. Polec� na Politechnik� i spytam, gdzie po�wiadczaj�. �yciorys dostan� od kumpla� � Zwariowa�e�? Naszego ojca �yciorys dostaniesz od kumpla?! � Wz�r �yciorysu! Kr�tkie ma by�. Wed�ug wzoru napisa�, to w og�le nic. Zostanie nam tylko ten przebieg pracy zawodowej� � Na przebieg pracy zawodowej napu�cimy Rafa�a � zdecydowa�a Janeczka stanowczo. � W przysz�ym roku b�dzie zdawa� matur� i chce i�� na studia, i jeszcze nie jest pewien, czy i�� na mechaniczny, taki od samochod�w, czy na te konstrukcje, tak jak ojciec. Podpowiemy mu, �e powinien si� dowiedzie�, co w�a�ciwie robi� przez ca�e �ycie, szczeg�owo. I sam sobie popatrze�, czy mu si� to podoba. � Fajnie! � ucieszy� si� Pawe�ek. � B�dziemy przy tym i zapiszemy ka�de s�owo. Kubatury nam z tego musz� wyj��! * * * Spisek przeciwko panu Chabrowiczowi przybra� charakter zdecydowany i ruszy� pe�n� par�. Wyci�gni�cie dyplomu z pude�ka z dokumentami wymaga�o trzech minut, w dyplomie za� znajdowa�y si� uprawnienia budowlane. Uzyskanie numeru pokoju w odpowiednim ministerstwie, gdzie mie�ci�a si� po�wiadczaj�ca kom�rka, przysz�o bez trudu, t� informacj� pos�u�y� bowiem cioteczny brat kumpla. Dzieli� si� swoj� wiedz� bezinteresownie i �yczliwie, domagaj�c si� tylko w zamian przyrzeczenia, �e w razie czego jemu si� te� wszystko powie. Nazajutrz po odwiezieniu makulatury, natychmiast po szkole, rodze�stwo z�o�y�o wizyt� w ministerstwie. Urz�duj�ca w kom�rce pani by�a przypadkowo osob� mi��, uczynn�, a co najwa�niejsze, inteligentn�. Nale�a�a do nielicznej grupy urz�dnik�w maj�cych poj�cie o tym, co robi�. Zdziwi�a si� nieco, widz�c wkraczaj�ce do pokoju dwoje dzieci w wieku 12 lub 13 lat, ale spokojnie czeka�a, co b�dzie dalej. Dzieci by�y bardzo podobne do siebie, jasnow�ose, niebieskookie, grzeczne i dobrze wychowane. Wy�uszczy�y cel przybycia, po czym, nie dopuszczaj�c do �adnej reakcji, kontynuowa�y wyja�nienia. � Nasz ojciec uwa�a�, �e powinien przyj�� sam � wiedzia�a Janeczka, patrz�c na pani� wielkimi, niewinnymi oczami. � Ale akurat skr�ci� nog� i przez tydzie� nie mo�e chodzi�, i okropnie si� martwi, �e mu i wszystko przed�u�y� � A za trzy dni s� jego urodziny, wi�c chcieli�my mu zrobi� niespodziank� w��czy� si� Pawe�ek, nie bacz�c, i� na dyplomie znajduje si� data urodzenia pana Chabrowicza, przypadaj�ca na zupe�nie inn� por� roku. � Chcieli�my, �eby przy tej nodze mia� jak�� przyjemno�� � Wi�c je�eli to mo�liwe, chcieli�my prosi�, �eby pani uwzgl�dni�a � doda�a Janeczka. � Tu s� nasze legitymacje szkolne, mo�na sprawdzi�, �e to naprawd� nasz ojciec. Pani za biurkiem poczu�a si� zgo�a wstrz��ni�ta. Pierwszy raz w swoim m�odym �yciu zetkn�a si� dzie�mi, kt�re z w�asnej inicjatywy postanowi�y zrobi� przyjemno�� swoim rodzicom. Dla tak niezwyk�ych dzieci gotowa by�a uczyni� wszystko, szczeg�lnie, i� prawdopodobie�stwo pos�ugiwania si� przez nie fa�szywym dyplomem by�o znikome. Wzruszona niezmiernie, na dat� urodzenia nawet nie spojrza�a. � Wypadek wyj�tkowy, ale uwzgl�dni� � powiedzia�a z uczuciem. � Tylko musicie kupi� znaczek skarbowy za sto z�otych. Trzeba go b�dzie przylepi� na po�wiadczeniu. Na ca�e szcz�cie Janeczka i Pawe�ek razem dysponowali tak� sum�. Znaczek skarbowy mo�na by�o kupi� w kasie na parterze. Pawe�ek pop�dzi� na d�, a Janeczka z kamiennym spokojem przygl�da�a si�, jak pani przykleja do dyplomu dodatkow� kartk�, przyk�ada piecz�� i wpisuje stosown� adnotacj�. Pawe�ek wr�ci�, znaczek przylepiono, pani z sympati� po�egna�a niezwyk�e dzieci. � Uff, spoci�em si� powiedzia� Pawe�ek ju� na ulicy. � Nie by�o czego � prychn�a wzgardliwie Janeczka. � Ju� jak ja mam pomys�, to mo�esz by� spokojny. � E tam. Nie o to chodzi. Ale jak lecia�em po schodach, przypomnia�em sobie, �e na tym dyplomie jest data urodzenia, a ja powiedzia�em, �e s� jego urodziny. � Bardzo dobrze wiedzia�am, �e si� wyg�upi�e�, i tylko patrzy�am, czy spojrzy. Powiedzia�abym, �e to wcale nie urodziny tylko imieniny, bo nasz ojciec ma na drugie imi� Feliks i obchodzi imieniny na Feliksa. � Zwariowa�a�? Przecie� ojciec ma na drugie imi� Pawe�! � No to co? Ale sz�stego jest Feliksa, sprawdzi�am w kalendarzu. M�g�by mie� na drugie Feliks, nie? Masz ten wz�r �yciorysu? � Pewnie, �e mam. �yciorys odwalimy zaraz dzisiaj, a potem trzeba zaagitowa� Rafa�a� �yciorys, wed�ug wzoru, rzeczywi�cie by� kr�tki i prosty. Nale�a�o w nim poda� imi�, nazwisko, adres, wiek, zaw�d i stan rodzinny, a nast�pnie, nie wdaj�c si� w perypetie dzieci�stwa, rozpocz�� od uko�czenia studi�w. Poda� wszystkie kolejne miejsca pracy, zajmowane stanowiska, rodzaje zaj�� i sko�czy� na chwili obecnej. Niekt�re punkty wzoru budzi�y w�tpliwo�ci. � Tu jest napisane �W 1972 roku delegowany do Pernambuco na stanowisko i tak dalej� � powiedzia�a Janeczka. � To co? � To jest przyk�ad � pouczy� Pawe�ek. � By� ojciec delegowany do Pernambuco? Nie by�. Pomijamy! � A mo�e to zrobi z�e wra�enie, �e nie by�? � To co na to poradzisz? Przecie� nie napiszemy, �e by�! � Ale wyjdzie nam ten �yciorys okropnie kr�tki. Wszystkiego raptem dwa miejsca pracy. Mo�e mu co� do�o�y� gdzie� tam w �rodku? � Niby mo�na, ale musieliby�my w tym przebiegu pracy zawodowej napisa�, co robi�. Co m�g� robi�? � Kontrola � zaproponowa�a Janeczka. � Oddelegowany na kontrol� czego� gdzie� tam. � Na kontrol� Nie�le. Na kontrol�, na kontrol� dokumentacji! Oddelegowany� Gdzie? � Do NRD? � E tam. Do NRD to wszyscy je�d��. I trzeba by jakie� nazwy napisa� po niemiecku. � To do Anglii. Po angielsku umiemy napisa�. � Oddelegowany do Wielkiej Brytanii na kontrol� dokumentacji� konkursowej! G�ow� daj�, �e jakie� konkursy w tej Wielkiej Brytanii robili, a kto tam za tym trafi. I obejdzie si� bez nazw. Tylko kiedy? Czekaj, nie wiemy, kiedy ojciec zmieni� prac�. � W dowodzie osobistym ma stemple. � Bardzo dobrze. Jak odwiesi marynark� i p�jdzie do �azienki, obejrzymy jego dow�d osobisty. I na wszelki wypadek legitymacje s�u�bow�. Na pocz�tku tej obecnej pracy b�dzie oddelegowany do Wielkiej Brytanii� na ile? Na dwa miesi�ce? � Lepiej na trzy. R�wny kwarta�. � Doskonale, to nawet lepsze ni� Pernambuco. Ale, czekaj! Przecie� ojciec by� w Danii! � Rzeczywi�cie! I to nawet dwa razy. Czekaj, kiedy to by�o� Trzy lata temu by� ten drugi raz, a pierwszy wcze�niej. Co tam robi�? � Zdaje si�, �e by� na jakim� zje�dzie. Zjazd do bani, to �adna robota. Z tych dw�ch wyjazd�w zrobimy mu jeden, ale za to d�u�szy i niech to b�dzie te� kontrola. Albo mo�e wsp�praca�? � Wsp�praca, zr�bmy jakie� urozmaicenie. � Dobra, wsp�praca� przy czym? � Nie wiem. Co� si� dopasuje po Rafale. Wstawimy to w �rodek tej obecnej pracy. � To w�a�nie wszystko mamy. Aha, jeszcze tu trzeba napisa�, czy umie po francusku. � Zdaje si�, �e nie umie ani s�owa. Umie po angielsku i po niemiecku. � Nie szkodzi. Nie mo�emy napisa�, �e nie umie, bo to te� robi z�e wra�enie. Nie napiszemy �perfekt w mowie i w pi�mie�, bo to chyba przesada. Czekaj� � Znajomo�� francuskiego �rednia � podsun�a Janeczka. � �rednia znaczy przeci�tna, wi�kszo�� ludzi nie umie po francusku, wi�c ojciec mie�ci si� w normie. Znaczy, jest �redni. � �wi�ta prawda. Znajomo�� francuskiego �rednia. No, to mamy z g�owy. Jeszcze sprawdzimy te daty i reszta zale�y od Rafa�a. Rafa� zaprosi� si� na kolacj�, co nie wzbudzi�o niczyjego zdziwienia, pani Krystyna bowiem, chc�c wypr�bowa� nowy robot kuchenny, przyrz�dzi�a deser w postaci biszkoptu z kremem. � Wujek, pu�� farb� � poprosi� ju� przy pierwszej porcji. � Powiedz co� o tym, co robi�e� po studiach. � O�eni�em si� mrukn�� pan Roman. � Nie, ja mam na my�li prac� zawodow�. Nie jeste� osamotniony, Andrzeja te� pomaltretuj�. Raz chcia�bym wiedzie� z detalami, co si� robi po l�d�wce, a co po mechanice. Co robi�e� na pocz�tek? � Co ja robi�em na pocz�tek? � zamy�li� si� pan Roman. � Poj�cia nie mam, w og�le tego nie pami�tam� A nie, czekaj, pami�tam! Przelicza�em fundamenty pod nowe maszyny, �wie�o sprowadzone. Ba�em si� panicznie, �e mi co� nie wyjdzie, bo m�j szef akurat poszed� do szpitala i zosta�em sam. Hali jeszcze nie by�o, a maszyny ju� jecha�y i zdecydowali si� od razu ustawi� je jak trzeba. Hal� zrobili�my p�niej� Janeczka delikatnie odsun�a krzes�o od sto�u i opu�ci�a r�ce na kolana. Pawe�ek rozpar� si� szerzej i zas�oni� j� tak, �eby ukry� notes i d�ugopis. � Du�e to by�o? � spyta� niewinnie. � Co, czy du�e by�o? � No te fundamenty. I ta hala. � Sk�d ja mam pami�ta�, jakie by�y fundamenty! Pewnie, �e du�e i jeszcze liczone na wibracje. A hala, o ile sobie przypominam, mia�a chyba kubatury ze czterna�cie tysi�cy metr�w sze�ciennych. � Nie przesadzaj � powiedzia� Rafa�. � No i jak ci to wysz�o? Pan Chabrowicz wda� si� we wspomnienia, eksponuj�c raczej anegdotyczn� stron� swoich �wczesnych zaj�� zawodowych. Rafa� domaga� si� szczeg��w technicznych. Pawe�ek uparcie wypytywa� o rozmiary wszystkich element�w budowlanych. Janeczka pisa�a pod sto�em. P�nym wieczorem zebrany plon okaza� si� imponuj�co obfity. Troch� k�opotu sprawi�y daty, bo pan Roman niedok�adnie je pami�ta�, ale t� kwesti� Janeczka i Pawe�ek uznali za ma�o wa�n�. Ca�e trzy dni zaj�a im produkcja dokumentu, po wi�kszej cz�ci wype�nionego liczbami. Z delegacji do Wielkiej Brytanii wybrn�li w spos�b prosty, pod starannie obmy�lon� dat� pisz�c: �Kontrola dokumentacji konkursowej obiektu przemys�owego o kubaturze 116 tysi�cy metr�w sze�ciennych�. 116 tysi�cy metr�w sze�ciennych ustalili krakowskim targiem i podobnie post�pili ze wsp�prac� w Danii. � Teraz trzeba to wszystko przepisa� na maszynie i przypiecz�towa� w tych jego kadrach � stwierdzi� niezmiernie zadowolony Pawe�ek. � Przepiszemy na maszynie ciotki Moniki w godzinach pracy, jak jej nie ma. A potem do t�umacza przysi�g�ego. � T�umacz przysi�g�y jest na Wiejskiej � oznajmi�a Janeczka. � Znalaz�am w ksi��ce telefonicznej. Nie wiem, ile to kosztuje, ale zdaje si�, �e drogo. B�dziemy mieli k�opoty. Pawe�ek zafrasowa� si�. � I jeszcze wszystko musi by� w trzech egzemplarzach. � Po co w trzech? � Nie wiem. Kumpel tak powiedzia�. Co najmniej w trzech egzemplarzach. O rany, faktycznie. Sk�d my we�miemy na to pieni�dze? � Najpierw musimy si� dowiedzie�, ile potrzeba, a potem si� zastanowimy, sk�d we�miemy. Ty tam p�jdziesz czy ja? � A po co chodzi�? Zapytam tego ciotecznego brata, on na pewno wie. Kadry przesz�y bezbole�nie, wystarczy�a jedna wizyta w miejscu pracy ojca i kr�tki pobyt we w�a�ciwym pokoju pod pozorem czekania na niego, ale koszt t�umacza przysi�g�ego omal nie zniweczy� ca�ej imprezy. Mia� wynosi�, jak si� okaza�o, 5800 z�otych i by�a to suma ca�kowicie przekraczaj�ca mo�liwo�ci rodze�stwa. Zdobycie jej w czasie kr�tszym ni� rok wydawa�o si� niemo�liwe. � Mam sze��set z�otych oszcz�dno�ci � powiedzia�a melancholijnie Janeczka. � Mia�am wi�cej, ale posz�o na makulatur�. � Ja mam czterysta � westchn�� Pawe�ek. � Razem tysi�c. Ta makulatura nas wyko�czy�a. Brakuje jeszcze cztery osiemset. Sk�d to wyszarpa�? � Mogliby�my dosta� od rodziny, ale spytaj�, o co chodzi. Nie mo�emy nikomu powiedzie�. Beznadziejna sprawa. Mo�e posta� w jakim ogonku i odst�pi� swoje miejsce za. tysi�c z�otych? � W dobrym ogonku m�g�by� dosta� nawet i pi�� tysi�cy, ale od razu nas zabior� do tej izby zatrzyma� dla nieletnich, czy jak to tam si� nazywa. A ojcu zrobi� kolegium. Na nic. � A jeszcze i za fotokopie trzeba zap�aci� Pos�pna troska zapanowa�a na ca�e p� dnia. Sprawa istotnie robi�a wra�enie beznadziejnej. Sprzeda� przedmiot�w u�ytkowych nie wchodzi�a w rachub�, bo sprzedawa� musia�by kto� doros�y. Nag�e wygranie w totolotka nie wydawa�o si� prawdopodobne. �adnych prac, za kt�re kto� chcia�by zap�aci�, nie by�o na horyzoncie. Kradzie� z wielkim �alem wykluczono z g�ry. Wieczorem na Pawe�ka sp�yn�o natchnienie. � Wiem! � oznajmi� z o�ywieniem. � Po�yczy�! � Od kogo? � skrzywi�a si� Janeczka. � Od wszystkich. Od ca�ej klasy. Ty te�. U nas jest czterdzie�ci dwie sztuki, niech b�dzie czterdzie�ci, po pi��dziesi�t z�otych od g�owy to jest dwa tysi�ce. U ciebie te� dwa, a potem im si� odda stopniowo. � Brakuje jeszcze osiemset. � Pozbieramy butelki w ca�ym domu i ze trzysta si� uszarpie. A pi��set z�otych po�ycz� dodatkowo od jednego kumpla, kt�ry ma potworn� ilo�� pieni�dzy, ojciec mu daje, ile chce. Pi��set z�otych to on nawet nie zauwa�y, �e mi po�yczy�. � No owszem, to jest pomys� � przyzna�a Janeczka z wahaniem. � Mo�emy spr�bowa�. Ale zacz�abym od butelek, bo nie wiem, jak to p�jdzie� Za zgromadzone w piwnicy butelki i s�oiki uda�o si� uzyska� nawet czterysta z�otych. Obie klasy, wbrew obawom, nie stawia�y oporu, poniewa� Pawe�ek, po honorowym wybrni�ciu z trzystu kilogram�w makulatury, cieszy� si� wielkim uznaniem i szacunkiem, a bogaty kumpel wyasygnowa� nawet tysi�c z�otych, lekcewa��co wzruszaj�c ramionami. Trwa�o to wprawdzie ca�e nast�pne trzy dni, ale suma dla t�umacza zosta�a zdobyta. Wystarczy�o nawet na fotokopie. Po tygodniu Pawe�ek odebra� z Wiejskiej wspania�e dossier swego ojca i natychmiast zadzwoni� do ciotecznego brata kumpla. Cioteczny brat oznajmi�, �e to ostatnia chwila, bo w�a�nie nazajutrz kto� tam jedzie. W przekazaniu bezcennej teczki wyje�d�aj�cej do Algierii osobie i Janeczka, i Pawe�ek koniecznie chcieli uczestniczy�. Osob� okaza�a si� jaka� pani, jad�ca do m�a. Cioteczny brat krzywi� si� wprawdzie mocno, twierdz�c, i� komu�, kto wyje�d�a nazajutrz rano, nie nale�y wieczorem zawraca� g�owy, ale, molestowany natr�tnie, ust�pi� i zabra� ich ze sob�. Uroczysto�� przekazywania rozczarowa�a ich nieco, odby�a si� bowiem prawie na progu drzwi wej�ciowych. Nawet nie weszli w g��b przedpokoju. Pani odebra�a od ciotecznego brata wszystkie papiery, listy i dokumenty, zapewni�a, �e to normalna sprawa i na tym by� koniec. � Tylko niech wam si� nie wydaje, �e za tydzie� wasz ojciec dostanie kontrakt � powiedzia� cioteczny brat ostrzegawczo, wyszed�szy od pani. � To mo�e potrwa� nawet i p� roku. Janeczka i Pawe�ek popatrzyli na siebie. Obydwoje pomy�leli o przesz�o czterech i p� tysi�ca z�otych, kt�re trzeba odda�, i obydwoje westchn�li ci�ko. Zrobili, co mogli, reszta zale�a�a od jakich� innych, tajemniczych si�� * * * By� mro�ny, styczniowy pi�tek. O wp� do drugiej po po�udniu Janeczka siedzia�a w domu sama. Wszyscy byli w pracy, Pawe�ek i Rafa� nie wr�cili jeszcze ze szko�y, a babcia posz�a do sklepu. Chaber, wybiegawszy si� w ogr�dku, spa� na dywaniku. Przeckn�� si� nagle, postawi� uszy i usiad�. Janeczka ju� wiedzia�a, �e kto� idzie i nie jest to nikt z domownik�w. Kto� obcy. Za chwil� zabrzmia� brz�czyk u furtki. Janeczka najpierw spojrza�a na psa, kt�ry wyra�nie informowa�, i� osoba za furtk� zalicza si� do istot nieszkodliwych, a potem przycisn�a otwieraj�cy automat. Nast�pnie otworzy�a drzwi wej�ciowe. � Dzie� dobry � powiedzia� stoj�cy za nimi, sympatycznie wygl�daj�cy pan. � Czy tu mieszka pan Roman Chabrowicz? � Tak � odpar�a Janeczka, zn�w spogl�daj�c na psa. � Prosz� bardzo. Chaber siedzia� spokojnie. Przekrzywi� g�ow� i przygl�da� si� panu z �yczliwym zainteresowaniem, co dowodzi�o, �e go�� zas�ugiwa� na zaufanie. Gdyby mia� jakie� z�e zamiary, pies wiedzia�by o tym jeszcze wcze�niej ni� on sam. � Jaki mi�y pies � powiedzia� pan. � Ja tylko na chwileczk�. Ma