8423
Szczegóły |
Tytuł |
8423 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
8423 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 8423 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
8423 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
JOANNA CHMIELEWSKA
LEKARSTWO NA MI�O��
SFILMOWANE OPOWIE�CI JOANNY CHMIELEWSKIEJ
Wielokrotnie zadawano mi dwa pytania. Pierwsze, dlaczego nie kr�ci si� film�w z
moich
ksi��ek. I po drugie, czy kto� ju� tego pr�bowa�.
Na drugie pytanie potrafi� odpowiedzie� nawet do�� dok�adnie, co do pierwszego
natomiast mam zdanie chwiejne i nie bardzo porz�dnie wyrobione.
Najwi�cej zdziwienia budzi�o �Ca�e zdanie nieboszczyka�. S�ysza�am opinie, �e
jest
szalenie filmowe, powinno sieje nakr�ci�, by�aby to sama przyjemno��. Zgadza
si�, obmy�lane
by�o obrazami, akcji tam du�o, tylko wybiera� wydarzenia! Odraza jednak
okazywa�o si�, �e
nic z tego nie b�dzie, bo film by�by zbyt kosztowny, nie mamy tyle pieni�dzy,
same plenery, co
najmniej Jugos�awia, o Brazylii nie ma nawet co marzy�, a Jugos�awia to te�
waluty
wymienialne i nikt na to nie p�jdzie. W porz�dku, brak pieni�dzy to argument nie
do zbicia,
�Nieboszczyk� ze wzgl�d�w praktycznych odpada, ale takie na przyk�ad �Wszystko
czerwone��?
�Wszystko czerwone� chcia�a kr�ci� telewizja, �ci�le bior�c, nie instytucja,
tylko jednostka
ludzka tam zatrudniona, nie pami�tam ju� kto. Zaproponowano mi napisanie
scenariusza,
napisa�am, dostarczy�am, po czym wezwano mnie na rozmow�. Pan kierownik
redakcji, kt�ry,
na szcz�cie, zapomnia�am, jak si� nazywa�, wyja�ni� mi naukowo, �e z tego
utworu filmu
zrobi� si� nie da. Pomija ju� kwesti� wystaw sklepowych i du�skich napis�w, ale
tam si�
pokazuj� nogi. Same nogi, g�owy pa��taj� si� oddzielnie, nie wiadomo, co do kogo
nale�y,
widz nie dopasuje tych g��w do n�g, to za trudne, telewizja nie posiada takich
szalonych
mo�liwo�ci technicznych, te g�owy i nogi za daleko od siebie. Prawie uwierzy�am,
�e w
telewizji pokazuje si� wy��cznie nogi wprost z g��w wyrastaj�ce, poniecha�am
tematu i
oddali�am si� po�piesznie z przyczyn, jak s�dz�, zrozumia�ych.
Istnieje w tym interesie jeden prawdziwy szkopu�. Podstawow� spraw� dla
stworzenia i
prezentacji obrazu jest spos�b patrzenia i spos�b widzenia. Film robi re�yser i
on decyduje o
ostatecznym kszta�cie dziel�. Nie spotka�am jeszcze re�ysera, kt�ry by widzia�
to samo co ja.
Jako przyk�ad kliniczny mo�e s�u�y� s�owo �ogrodzenie�. Podoba mi si� ten
przyk�ad i
u�ywam go cz�sto. Ogrodzenie, has�o wywo�awcze, i natychmiast ja widz� wal�cy
si�,
drewniany parkan z po�amanych sztachetek, a re�yser elegancko ostrzy�ony
�ywop�ot. Albo
siatk� w ramach na podmur�wce. Albo odwrotnie, on zdewastowany i nadkruszony mur
z
cegie�, a ja stalowe zawijasy, r�cznie kute i z�ocone. I ju� zaczynamy si�
rozchodzi� w dwie
przeciwne strony.
Pewien m�ody cz�owiek, kt�rego nazwiska te�, chwali� Boga, nie pami�tam, re�yser
pocz�tkuj�cy, zaproponowa� mi wsp�prac� przy filmie ze �Zwyczajnego �ycia�. Z
drobnymi
zmianami. Tereska powinna mieszka� w takim wielkim, beznadziejnym mr�wkowcu� jak
w
tym mr�wkowcu mia�a r�ba� drzewo i do czego to drzewo mia�o by�?� a oczywi�cie,
drzewo
te� musimy wyrzuci� Jako pierwszy obraz on widzi na ekranie takie potwornie
wielkie,
surrealistyczne oko�
W tym miejscu przerwa�am rozmow� i zwr�ci�am mu grzecznie uwag�, �e mo�e sam
napisa� ca�kowicie dowolny utw�r i nakr�ci� z niego film, bohaterem b�dzie
ros�, oka ma i
nic nie stoi na przeszkodzie, �eby je pokazywa�, ale co ja mam z tym wsp�lnego?
Pisz� swoje,
on swoje i wcale nie jeste�my sobie wzajemnie potrzebni. Po namy�le przyzna� mi
chyba
s�uszno��, bo da� spok�j tak �Zwyczajnemu �yciu�, jak i mojej osobie.
W gr� wchodzi�y jeszcze dwa utwory � �Wszyscy jeste�my podejrzani� i �Lesio�,
ale tu
wysuni�to niepewn� supozycj�, �e lepiej by�oby mo�e przenie�� akcj� do kopalni,
albo do
PGR�u, bo biuro projekt�w jest niedostatecznie malownicze. Zdaje si�, �e
wszystkim
re�yserom moja tw�rczo�� podoba si� ogromnie i tylko nale�y j� ca�kowicie
zmieni�
No i prosz�, ciekawa rzecz, dlaczego z moich ksi��ek nie kr�ci si� film�w�?
Na pierwsze pytanie odpowiedzia�am. Co do pytania drugiego, efekt kr�cenia
poni�szej
powie�ci wszyscy mog� zobaczy� na w�asne oczy. Normalne, nie surrealistyczne. Z
�Klina�
wysz�o �Lekarstwo na mi�o��.
�eby nie by�o nieporozumie�, z g�ry i na wst�pie o�wiadczam, �e pana Jana
Batorego
bardzo lubi�am, ceni�am wysoko, zachwyca�y mnie jego pomys�y, mia�am dla niego
mn�stwo
uznania i k��ci�am si� z nim za�arcie i dziko, walczy�am pazurami i z�bami, ze
wszystkich sil i
pe�n� par�. On ze mn� te�.
Zesp�l �Syrena� w Filmie Polskim zaproponowa� mi ekranizacj� �Klina�,
zaproponowa�
nawet napisanie scenariusza, ale nie mia�am odwagi robi� tego sama. Mo�e
nale�a�o, trudno,
przepad�o. Nie umia�am wykombinowa� sposobu, w jaki mo�na by zaprezentowa� my�l,
o ile
to, co dzia�o si� w g�owie bohaterki, tym szlachetnym mianem da si� okre�li�.
Nie by�am
pewna co i jak pokazywa� z tego dalszego sensacyjnego ci�gu. Licz�c na
do�wiadczenie i
wiedz� re�ysera, uzna�am niejako jego prawa, zdecydowa�am si� na wsp�prac� i na
w�asnej
sk�rze odczu�am odmienno�� spojrzenia. Od pocz�tku do ko�ca pisali�my ten
scenariusz
razem, pan Batory i ja, odbiegaj�c od siebie w coraz �ywszych podskokach�
LEKARSTWO NA MI�O��
(scenariusz)
Zadzwoni� telefon i Joanna chwyci�a s�uchawk�.
� S�ucham?�
W s�uchawce zabrzmia� nieco zachrypni�ty g�os:
� Z kierownikiem Sureckim!
� Pomy�ka � odpar�a i od�o�y�a s�uchawk�. Usiad�a na tapczanie i opar�a si� o
poduszki,
ale natychmiast si� zerwa�a, bo zn�w zadzwoni� telefon.
� S�ucham�
� O, cholera, to znowu pani? � powiedzia� w telefonie ten sam co poprzednio
zachrypni�ty g�os i po��czenie zosta�o przerwane.
Joanna od�o�y�a s�uchawk� i zamy�li�a si� ponuro: �Nie ma co si� d�u�ej
oszukiwa�
Je�eli do tej pory nie zadzwoni�, to ju� nie zadzwoni� Gdyby mu chocia� odrobin�
na mnie
zale�a�o, to by zadzwoni� natychmiast po przyje�dzie� Albo przynajmniej
nast�pnego dnia!
Ale nie trzy dni, nie te trzy koszmarne dni��. Dzwonek telefonu wyrwa� j� z
zamy�lenia.
� S�ucham? � powiedzia�a z now� nadziej�.
� Joanna? � spyta� kobiecy g�os.
� Tak � odpar�a, trac�c natychmiast entuzjazm.
� To ja � powiedzia�a bardzo przej�ta Janka. � Zgadnij, kogo przed chwil�
widzia�am!
� m�wi�c to pilnie spogl�da�a w bok.
� Nie wyg�upiaj si� � mrukn�a Joanna. � O co ci chodzi?
� O Janusza � odpar�a Janka tajemniczo. � Jest w Warszawie�
Na Joannie ta wiadomo�� nie zrobi�a �adnego wra�enia.
� Wiem � odpar�a ponuro.
� Dzwoni�?
� Jeszcze nie � powiedzia�a jeszcze bardziej ponuro. � A sk�d wiesz, �e jest?
� Widzia�am go. Sz�am do banku� Bo ja teraz dzwoni� z banku i ko�o Grandu�
W tym momencie Janka nagle zamilk�a i pilniej wytrzeszczy�a oczy.
� Musz� lecie�, m�j numerek �wieci� Potem zadzwoni� alt wpadn� Cze��!�
Odwiesi�a s�uchawk� i pop�dzi�a do okienka, nad kt�rym zapali�a si� liczba 435.
W du�ej hali, przez kt�r� bieg�a, panowa� o�ywiony ruch. Przy okienkach t�oczyli
si�
kasjerzy i kasjerki przedsi�biorstw, podejmuj�cy pieni�dze na wyp�at�. Milionowe
sumy
przechodzi�y z r�k do r�k. Starszy, solidnie wygl�daj�cy pan postawi� na
parapecie okienka
spor� walizk� i starannie wype�nia� j� paczkami pi��setek, podawanymi przez
kasjera. Dwaj
uzbrojeni stra�nicy z ochrony przypatrywali si� temu z doskona�� oboj�tno�ci� W
og�le
ludzie, znajduj�cy si� tutaj, najwidoczniej tracili zainteresowanie dla
pieni�dzy. Dwaj
panowie przechodz�cy obok ledwie rzucili okiem na wype�nion� pi��setkami
walizk�, a to z
wielk� uwag� zacz�li studiowa� znajduj�ce si� obok og�oszenia PKO.
Starszy pan zamkn�� walizk� i ruszy� ku wyj�ciu, eskortowany przez stra�nik�w.
Panowie
czytaj�cy og�oszenia r�wnie� zabrali si� do odej�cia. Ca�a grupka zbli�a�a si�
w�a�nie do
obrotowych drzwi gdy stoj�cy obok nich m�czyzna, zaj�ty wertowaniem ��ycia
Warszawy�,
szybkim ruchem zas�oni� gazet� twarz starszego pana i pchn�� go w obj�cia
stra�nik�w, a
sam, porwawszy walizk�, znikn�� za drzwiami.
Sta�o si� to tak nagle, �e wszyscy, ze stra�nikami w��cznie, zamarli ze
zdumienia, jedynie
czterech pan�w okaza�o nadzwyczajn� przytomno�� umys�u. Byli to dwaj panowie,
kt�rzy
studiowali og�oszenia, oraz dwaj inni, kt�rzy weszli w�a�nie na sal�. Wszyscy
czterej z
okrzykami: �Z�odziej, z�odziej, �apa� go!� � rzucili si� ku obrotowym drzwiom.
Nieszcz�ciem ka�da dw�jka pobieg�a do innego skrzyd�a, na skutek czego drzwi
zosta�y
dok�adnie unieruchomione. Krzyki starszego pana oraz zmieszane g�osy pan�w przy
drzwiach
i stra�nik�w, kt�rzy ju� te� w��czyli si� do akcji, zaalarmowa�y reszt� os�b,
znajduj�cych si�
na sali. Janka odwr�ci�a si� od okienka i pop�dzi�a do drzwi, gdzie zebra� si�
ju� t�um.
Podni�s� si� zgie�k, zabrzmia�y dzwonki alarmowe. Na domiar z�ego w zamieszaniu
jeden z
pan�w, najwidoczniej przez nieuwag�, wsadzi� palec mi�dzy drzwi i krzycza�
teraz:
� Uwaga, palec, palec! O rany, m�j palec!�
Te rozpaczliwe okrzyki zatrzyma�y na chwil� ca�� akcj�.
Tymczasem z�odziej skr�ci� za r�g banku i nagle zwolni� kroku. Naprzeciwko szed�
milicjant. Z�odziej wyj�� chusteczk� i starannie zacz�� wyciera� nos,
zas�aniaj�c przy tym p�
twarzy. Min�� milicjanta i przy�pieszy� kroku, bo zza rogu rozleg�y si� okrzyki
goni�cych.
Spojrza� na numery dom�w i skr�ci� w najbli�sz� bram�.
Na schodach czeka� na niego wsp�lnik z du�ym pakunkiem. B�yskawicznie odwin��
papier. Ukaza�a si� walizka identyczna jak ta, kt�r� z�odziej trzyma� w r�ku.
Panowie bez
s�owa zamienili si� walizkami i z�odziej zawr�ci� do wyj�cia.
Wybieg� na ulic� w chwili, gdy �cigaj�cy wypadli zza rogu. G�o�ny okrzyk
�wiadczy�, �e
go dostrzegli. Z�odziej pogalopowa� ulic�, ale ze wszystkich stron biegli ju� do
niego
zaalarmowani przechodnie. Rozejrza� si� i, widz�c zbli�aj�cy si� po�cig, rzuci�
walizk�, a sam
skr�ci� w boczn� uliczk�.
Jakie� t�gie ma��e�stwo zatrzyma�o si� nad �upem, m�� podni�s� go, obejrza�
ciekawie, po
czym ruszy� w kierunku biegn�cych i z triumfem wr�czy� znajduj�cym si� na czele
stra�nikom.
Stra�nicy obejrzeli j� uwa�nie, zwa�yli w r�kach i sprawdzili zamki.
� Chyba w porz�dku? � powiedzia� jeden.
Otoczy� ich zwarty t�um. Tylko nieliczni pobiegli dalej, w �lad za uciekaj�cym
z�odziejem,
w tym trzech milicjant�w. Dooko�a stra�nik�w robi�o si� coraz t�oczniej.
� Rozej�� si�! Odst�pi�! � wo�ali dwaj inni milicjanci, odsuwaj�c najbli�ej
stoj�cych.
Janka cofn�a si� tylko po to, �eby wynurzy� si� w innym miejscu.
Starszy pan, ledwie dysz�c przepchn�� si� przez t�um.
� Niech pan sprawdzi, czy jest w porz�dku � powiedzia� stra�nik.
Starszy pan skin�� g�ow� i si�gn�� po kluczyki. R�ce mu si� trz�s�y.
Po chwili zameczki odskoczy�y z trzaskiem, stra�nik podni�s� wieko i przez t�um
przeszed�
j�k zdumienia. Walizka by�a wype�niona po brzegi paczkami pi��setek.
� Ty idioto � powiedzia�a cicho, lecz dobitnie t�ga pani, patrz�c z pogard� na
swego
ma��onka. Stoj�ca obok Janka wlepi�a w walizk� os�upia�y wzrok. Sier�ant milicji
prze�kn�� z
wysi�kiem i powiedzia� s�abym g�osem:
� Zamknijcie to, obywatelu, po co dra�ni� ludzi�
Starszy pan pos�usznie spe�ni� polecenie. Tymczasem wr�ci� reszta po�cigu.
� No i co? � spyta� sier�ant jednego z milicjant�w. Tamten roz�o�y� r�ce.
� Uciek�. Musia� mie� tu za rogiem samoch�d.
� Najwa�niejsze, �e forsa jest � powiedzia� kto� z t�umu.
� Kto mo�e opisa� wygl�d z�odzieja? � spyta� sier�ant. Ludzie zacz�li si�
rozchodzi�.
Nikt nie zwr�ci� uwagi na wsp�lnika z�odzieja, kt�ry w tej chwili wyszed� z
bramy z du��
paczk� owini�t� w papier, wsiad� do samochodu i spokojnie odjecha�.
Do ma�ego warsztatu �lusarskiego na zapad�ej uliczce w zupe�nie innej cz�ci
miasta
zbli�y� si� g��wny sprawca kradzie�y. Rozejrza� si� i wszed� do wn�trza.
Zasmolony �lusarz pi�uj�cy co� przy warsztacie powita� go:
� No, nareszcie! Ju� my�leli�my, �e ci� nakryli.
� My�lisz, �e �atwo ucieka� przy takiej komunikacji? W tramwajach t�ok, jak
cholera �
oburzy� si� tamten i doda�: � Jest ju� kto�?
� Wszyscy s�. Czekaj�.
Z�odziej podszed� do �ciany i odchyli� zawieszon� tam szafk� z narz�dziami.
Ukaza� si�
spory otw�r. Z�odziej schyli� si� i wszed� do wn�trza.
Zbieg� po schodach do niewielkiej piwnicy. W k�cie, przy stole pod �cian�
siedzieli czterej
panowie, kt�rzy w banku jako pierwsi rzucili si� w po�cig. Towarzyszy� im
m�czyzna, kt�ry
w bramie wymieni� walizki, oraz jaki� niedbale ubrany brodacz. Na widok
wchodz�cego z
piersi zebranych wyrwa� si� radosny okrzyk:
� Osiemnastka! Nareszcie jeste�!
Przybysz, nazwany Osiemnastk�, podszed� do sto�u. Ca�y blat zape�nia�y paczki
banknot�w pi��setz�otowych. Obok sta�a walizka.
� Jest siedem milion�w? � spyta� z zainteresowaniem.
� Co do grosza � odpar� chudy m�czyzna.
Osiemnastka pokiwa� g�ow� z uznaniem.
� Szef ma g�ow� � przyzna� z podziwem. � Ciekaw jestem, jak on wygl�da.
� Milicja te� by�aby ciekawa � odpar� Chudy. � Dlatego szef woli si� nie
ujawnia�.
Osiemnastka skin�� g�ow� ze zrozumieniem.
� Zameldowa�e� ju� w centrali? � spyta�.
Chudy spojrza� na zegarek.
� Dopiero druga, Honoraty mo�e jeszcze nie by� � odpar�.
Osiemnastka pad� na krzes�o.
� Zmacha�em si� � westchn��. � Dajcie papierosa.
Siedz�cy obok niego Elegant poda� mu paczk�. Banknoty na stole przeszkadza�y mu,
wi�c
wrzuci� ca�y ich plik z powrotem do walizki.
� Jakie to brudne � powiedzia� ze wstr�tem, wycieraj�c palce chusteczk�.
� Ja te� wol� nasze � wtr�ci� milcz�cy dot�d Brodacz. � Zobaczcie, jak to
wykonane �
wzi�� jedn� z le��cych przed nim paczek i rzuci� na �rodek sto�u z pogard�. �
Prawie ka�da
sztuka inaczej przyci�ta!
� Ale przynajmniej nie fa�szywa � odpar� siedz�cy obok Kasjer.
Brodacz bez s�owa wsta�, podszed� do ma�ej maszyny drukarskiej, stoj�cej w rogu
pokoju i
w�o�y� do niej jeden z le��cych na pulpicie arkusik�w papieru. Nacisn�� guzik na
tablicy
rozdzielczej. Rozleg� si� cichy pomruk silnika i po chwili maszyna wyrzuci�a z
siebie now�
pi��setk�. Brodacz rzuci� j� na st� przed Kasjerem.
� Za�o�� si� o ka�d� sum�, �e nie znajdziesz tu b��du � powiedzia� stanowczo.
� Nie k��ci� si� � przerwa� Chudy. � To i tak si� rozstrzygnie za kilka dni.
Dzi� mamy
sobot�. Tamci, jak otworzyli walizk� i zobaczyli fors�, na pewno jej nie
ogl�dali, tylko
wyp�acili ludziom. Zanim ludzie zd��� j� wyda�, zanim trafi do banku i zanim
zorientuj� si�,
�e jest fa�szywa, minie par� dni, a przez ten czas Dwudziestka zd��y jecha� na
Wybrze�e i
kupi� dolary. Milicja b�dzie szuka� facet�w, kt�rzy rozprowadzaj� fa�szywe
pi��setki, a my
tymczasem spokojnie b�dziemy szykowa� nast�pny transport. Ciekawe, co tym razem
szef
wymy�li�
� Mam nadziej�, �e co� spokojniejszego � wtr�ci� Osiemnastka. � Najad�em si�
strachu, jak pryska�em z tego banku. Jak zatrzymali�cie stra�nik�w? � zapyta�
Chudego.
Tamten wzruszy� ramionami.
� Jednym palcem � odpar� lekcewa��co.
� Moim � doda� z w�ciek�o�ci� Intelektualista podnosz�c w g�r� grubo
obanda�owan�
r�k�.
� Szef przyzna ci odszkodowanie za wypadek przy pracy � po wiedzia� Chudy
wstaj�c i
ruszy� ku schodom.
Wyszed� z warsztatu na ulic�.
Wszed� do budki telefonicznej. Wykr�ci� numer.
Telefon Joanny zadzwoni�. Podnios�a s�uchawk� i spyta�a:
� S�ucham?�
� Centrala? � spyta� Chudy,
� Pomy�ka � odpar�a rozw�cieczona Joanna i od�o�y�a s�uchawk� aparatu.
� Przepraszam � Chudy nacisn�� wide�ki i ponownie wykr�ci� numer.
� Centrala? � spyta�.
� Tak � odpar� kto� w s�uchawce.
� Kto m�wi?
� Honorata � powiedzia�a spokojnie efektowna brunetka. Siedzia�a przy stoliku w
ma�ym, przytulnie urz�dzonym pokoju. Twarzy jej nie by�o wida�.
Chudy rozejrza� si�, czy wok� budki nie ma ludzi. Nie by�o.
� Przed chwil� dostali�my um�wiony transport. S� jakie� polecenia od szefa? �
spyta�.
� Tak � odpar�a Honorata � Dwudziestka zg�osi si� wieczorem. Da� mu now� parti�
do
wymiany. I przygotowywa� nowy towar.
� Tak jest! � odpar� Chudy. Odwiesi� s�uchawk� i wyszed� z budki.
Joanna pali�a papierosa w ponurym zamy�leniu. Nag�y dzwonek sprawi�, �e
podskoczy�a
do g�ry i odruchowo chwyci�a s�uchawk� le��c� obok aparatu. Dopiero gdy dzwonek
powt�rzy� si�, zrozumia�a, �e to nie telefon. Rzuci�a s�uchawk� na wide�ki i
pobieg�a do drzwi
wej�ciowych.
Stoj�ca za nimi Janka dysza�a ci�ko jak po d�ugim biegu.
� Joanna, co ja widzia�am!� � krzykn�a wchodz�c.
� Wiem, Janusza � odpar�a tamta.
� Janusza?� A tak, Janusza te�, ale w banku!� Wyobra� sobie, bra�am w�a�nie
pieni�dze�
Joanna nie s�ucha�a jej.
�A mo�e rzeczywi�cie jest zaj�ty? Mo�e musi za�atwi� milion r�nych rzeczy i
chce to
odwali�, �eby potem mie� czas?� Te troch� czasu dla mnie?� Zawsze tak by�o,
najpierw
za�atwia�, a potem si� spotyka�� Mo�e i teraz?�� � my�la�a z rozpaczliw�
nadziej�.
Patrzy�a na Jank�, kt�ra zdejmowa�a palto, m�wi�c co� do niej i gestykuluj�c z
przej�ciem
i nie s�ysza�a z tego ani jednego s�owa. Z zamy�lenia wyrwa� j� d�wi�k telefonu.
Bez s�owa
zostawi�a Jank� w przedpokoju i rzuci�a si� do aparatu.
� S�ucham?�
� Czy to Dzia� Zbytu? � spyta� niepewny g�os w s�uchawce.
� Nie � odpar�a z tak� w�ciek�o�ci�, �e niepewny g�os wyra�nie si� speszy�.
� A, tego� � powiedzia�. � Z kim m�wi�?�
� Ze mn� � o�wiadczy�a Joanna nie�yczliwie i od�o�y�a s�uchawk�.
� Co si� sta�o? � spyta�a z zaciekawieniem Janka, wchodz�c do pokoju.
� Nie wiem. Sza�u chyba dostan�. Od czasu, jak zainstalowali w naszej dzielnicy
now�
central� telefoniczn� dzwoni� do mnie r�ni faceci i pytaj� o tokarki,
obrabiarki, d�wigi i inne
idiotyzmy.
� Aha � powiedzia�a Janka ze zrozumieniem. � Wybieraki przeskakuj�.
� Jakie wybieraki?
� W automatycznej centrali. Jak kto� dzwoni pod numer podobny do twojego�
� To w tym miejscu wskakuj� na m�j?
� Oczywi�cie. Zadzwo� do Biura Napraw.
� Dzwoni�am. Powiedzieli, �e sprawdz�.
� No to kiedy� pewnie sprawdz�. Na razie mo�esz nie podnosi� s�uchawki.
� Oszala�a�! A je�eli to Janusz? Janka wzruszy�a ramionami.
� No to co? Jak b�dzie chcia�, to ci� znajdzie. Nie mo�esz siedzie� uwi�zana jak
pies do
telefonu.
� Psa si� nie uwi�zuje do telefonu � zaprotestowa�a Joanna ponuro.
� Wszystko jedno! Ja ci radz�, nie podno��
�Mo�e ona ma racj�? Je�eli mu na mnie nie zale�y, to nie ma sensu przy ka�dym
dzwonku
wyskakiwa� ze sk�ry� � pomy�la�a Joanna�
I w tym samym momencie na d�wi�k telefonu poderwa�a si� z miejsca.
� S�ucham � powiedzia�a z westchnieniem.
� Ja w sprawie rewolwer�wek. Mo�ecie przys�a� jeszcze dziesi��?
� Nie � warkn�a Joanna.
� Dlaczego? Przecie� jeszcze macie?
� Wykluczone! Wszystkie rewolwer�wki zamkn�a milicja! Od�o�y�a s�uchawk� i
odwr�ci�a si� do Janki, kt�ra przygl�da�a si� jej krytycznie.
� Co� �le z tob� � powiedzia�a. � Stanowczo powinna� si� czym� zaj��.
� W�a�nie jestem zaj�ta � odpar�a Joanna, wskazuj�c uprzejmym gestem tapczan,
zawalony papierami.
� Co piszesz?
� Artyku� o estetyce wn�trz.
Janka spojrza�a na tapczan, a potem rozejrza�a si� po pokoju. W tym samym
momencie z
sufitu oderwa� si� kawa�ek farby i z cichym trza�ni�ciem spad� na stolik.
� To musi by� szalenie trudny temat � powiedzia�a �agodnie, przygl�daj�c si� z
zaciekawieniem farbie.
� Odczep si� � mrukn�a Joanna. � Lada dzie� b�d� robi� remont� Zn�w zadzwoni�
telefon.
� Tu Warak � powiedzia� kto� z tamtej strony. � Mam podjecha�?
� Dok�d? � zdziwi�a si� Joanna.
� Jak to dok�d? Po dyrektora!
� A, tak, tak. I niech si� pan po�pieszy, bo dyrektora zaraz szlag trafi.
� Taki zdenerwowany?
� Jeszcze jak!
� Dobra, ju� jad�
Od�o�y�a s�uchawk� i spojrza�a na zegarek.
� Ju� trzecia. Mam nadziej�, �e to jakie� idiotyczne Zjednoczenie d�u�ej nie
pracuje.
� �artujesz! � krzykn�a z przera�eniem Janka, zrywaj�c si� z miejsca. � Ju�
trzecia? A
ja mam by� na sz�st� na tym przyj�ciu!�
Wepchn�a byle jak czapk� na g�ow� i pop�dzi�a do drzwi.
Joanna z westchnieniem ulgi opar�a si� o poduszki. Zapali�a papierosa i popad�a
w
g��bokie zamy�lenie.
�Nie warto si� d�u�ej oszukiwa� Wszystko jest rozpaczliwie jasne� Ju� dawno
by�o
jasne� Co on teraz robi? Gdzie jest?��
Przed oczami pojawi� si� jej obraz m�odego cz�owieka przy barze w Kameralnej,
wpatrzonego w m�od�, pi�kn� blondynk�. Przed m�odym cz�owiekiem sta� kieliszek i
szynka
z sosem tatarskim. Blondynka si� u�miechn�a�
�Nie, on nie lubi blondynek � pomy�la�a Joanna i obraz znik�. Mo�e jest z wizyt�
u
znajomych? Na obiedzie?� Bo je�eli jest u siebie i nie dzwoni��
Oczyma duszy ujrza�a tego� m�odego cz�owieka w ma�ym pokoju hotelowym,
pracuj�cego
przy stoliku, nast�pnie zak�adaj�cego krawat, otwieraj�cego drzwi, po czym przy
boku
m�odzie�ca pojawi�a si� smuk�a blondynka z baru, kt�ra natychmiast zamieni�a si�
w
brunetk�
R�wnocze�nie z sufitu zlecia� wielki kawa� farby i z trzaskiem rozbi� si� o
przewr�con�
popielniczk�. Joanna spojrza�a na farb�, uporz�dkowa�a nieco popielniczk�.
�Mo�e ja go nies�usznie pos�dzam�� � pomy�la�a ze skruch�.
Blondynki ani brunetki nie by�o, m�ody cz�owiek siedzia� przy stoliku pogr��ony
w pracy.
Obok le�a�o ilustrowane czasopismo ze zdj�ciem pi�knej kobiety na ok�adce.
Pracuj�cy
m�odzian spojrza� na pismo, si�gn�� po nie, przez chwil� przygl�da� si� pi�knej
kobiecie, a
nast�pnie odrzuci� je z niesmakiem i wstr�tem i zn�w pogr��y� si� w pracy.
Z westchnieniem ulgi Joanna ockn�a si� z zamy�lenia. Si�gn�a po d�ugopis i
zacz�a
pisa�:
Estetyka wn�trz wp�ywa na podniesienie poziomu kulturalnego�
Po godzinie kartka papieru by�a pokryta szeregiem po wi�kszej cz�ci
pozbawionych sensu
zda�. Ostatnie brzmia�o:
Przestronny hol wprowadza nastr�j�?
Po czym nast�powa�o jeszcze mn�stwo znak�w zapytania. Joanna, zapatrzona w
obdrapan� �cian� ogl�da�a oczyma wyobra�ni wielki, dwukondygnacjowy hol domu
kultury.
Hol zamieni� si� w �wietlic�, przyozdobion� r�nymi odpowiednimi emblematami,
�wietlica
nagle skurczy�a si�, pojawi�y si� w niej fotele, ma�y stolik i wersalka. Na
fotelach siedzieli
m�ody cz�owiek z hotelu oraz brunetka o pe�nych kszta�tach. M�ody cz�owiek
ruchem pe�nym
galanterii zapala� jej papierosa, brunetka od�o�y�a papierosa, wsta�a, wzi�a za
r�k� m�odego
cz�owieka i poci�gn�a go w kierunku wersalki. Tam�e nadzwyczaj agresywnym
ruchem
zarzuci�a mu r�ce na szyj�
Pon�tny obraz przerwa� nagle brutalnie dzwonek telefonu. Zaskoczona Joanna przez
chwil� nie wiedzia�a, czy to dzwoni u niej, czy u pary w hotelu.
Oprzytomniawszy,
gwa�townie chwyci�a s�uchawk�.
� S�ucham?�
� Centrala? � spyta� cichy, niespokojny g�os i nie czekaj�c na odpowied� ci�gn��
dalej
po�piesznie: � Pani Honorato, tu Osiemnastka. Nie kontaktowa� si� ze mn�! Chodz�
za mn�,
jestem spalony � i natychmiast si� wy��czy�.
Zdumiona t� dziwn� informacj� Joanna przez chwil� przygl�da�a si� trzymanej w
r�ce
s�uchawce. Powoli j� od�o�y�a, zamy�li�a si� na kr�tko, wzruszy�a ramionami i na
powr�t
opar�a o �cian�. Zapali�a nowego papierosa, ze wstr�tem popatrzy�a na kartk�,
wype�nion�
bredniami, wydar�a j� i z d�ugopisem w r�ku zastyg�a nad now�.
Estetyka wn�trz wp�ywa� � napisa�a wielkimi wo�ami i zn�w si� zamy�li�a.
�Dlaczego estetyka wn�trz wp�ywa na podniesienie poziomu kulturalnego? O, m�j
Bo�e,
co mnie to obchodzi� Pok�j 336� Przecie� nie zadzwoni�, bo pozna m�j g�os� Nie,
tak
nisko jeszcze nie upad�am� Wn�trze powinno by� opracowane z my�l� o zaspokojeniu
potrzeb. Zaraz, jakich potrzeb?� Wszystko jedno, r�nych! A gdyby tak kto�
inny?� Mo�e
zadzwoni� ktokolwiek, byle nie ja. Poprosi� ten pok�j i sprawdzi�, czy si�
odezwie. I ju�
wtedy b�d� wiedzia�a!� Genialne, tylko kto?��
R�ce jej si� trz�s�y, kiedy z dna �mietnika wygrzeba�a w okropnym po�piechu
kalendarzyk
i przejecha�a palcem po alfabecie.
�Janka odpada, on zna jej g�os� Jerzy?� Nie, Jerzy nie b�dzie chcia�. Irena?�
Wykluczone, nie zamierzam jej wtajemnicza� w szczeg�y mojej kl�ski!�
Halina!!!��
W momencie, kiedy si�gn�a po s�uchawk�, telefon zadzwoni�. Na u�amek sekundy
r�ka
Joanny znieruchomia�a nad aparatem, a potem nagle z furi� porwa�a s�uchawk�.
Zamiast
odezwa� si� normalnie, nie czekaj�c na wypowied� przeciwnej strony, krzykn�a
w�ciek�ym
g�osem:
� Dosy� tego, do ci�kiej cholery! Prosz� si� natychmiast uspokoi� z tymi
telefonami!!!�
� Zwariowa�a�? � spyta�a po drugiej stronie �miertelnie zdumiona Janka.
� Ach, Bo�e! � j�kn�a Joanna. � To ty?!�
� Tak, ja, s�uchaj, ja ju� mam kompletn� skleroz�, przecie� ja po to do ciebie
przysz�am i
zupe�nie zapomnia�am! Czy ty nie masz przypadkiem czego� zielonego?
Joanna rozejrza�a si� po pokoju.
� Mam � odpar�a stanowczo. � Asparagus. Jedn� doniczk�.
� Idiotka! Na szyj�! Id� na uroczysto�� w tej zielono�czarnej kiecce i brakuje
mi czego�
zielonego na szyj�. O Bo�e, musz� natychmiast wyj��, mo�e co� masz?
� Nie zawracaj mi g�owy. Masz tak� �wiec�c�, zielon� broszk�. Powie� j� na
�a�cuszku.
Masz �a�cuszek? Albo aksamitk�?
� Mam, oczywi�cie. Jeste� genialna! Nie przysz�o mi to do g�owy. To cze��,
powinnam
wyj�� ju� dziesi�� minut temu�
Od�o�ywszy s�uchawk� Joanna natychmiast wr�ci�a do kalendarzyka.
�Halina� Mo�e zadzwoni�, on jej nie zna. Tylko �eby ona to inteligentnie
zrobi�a�
Trzeba jej powiedzie� dok�adnie, co ma m�wi慔
Nakr�ci�a numer, ale odezwa� si� sygna� �zaj�te�. Od�o�y�a s�uchawk� i
natychmiast
telefon zn�w zadzwoni�.
� S�ucham?
� Centrala? � zabrzmia�o w s�uchawce.
Joanna zgrzytn�a z�bami, odetchn�a g��boko i opanowawszy si� powiedzia�a
s�odko:
� Tak.
� Kto m�wi? � pad�o nast�pne pytanie.
Przez moment zaskoczona Joanna przypomina�a sobie nagle poprzedni tajemniczy
telefon.
� Honorata � powiedzia�a stanowczo.
Chudy, stoj�cy w budce telefonicznej, pochyli� si� nad s�uchawk� i �ciszy� g�os.
� Osiemnastka si� nie zg�osi� � powiedzia� niespokojnie.
Joanna poczu�a nag�y przyp�yw jadowitej rado�ci.
� Osiemnastka jest spalona � powiedzia�a z satysfakcj�. � Chodz� za nim.
� Rany boskie! � przerazi� si� Chudy. � Szef wie?!
� Szef wszystko wie! I sko�czcie wreszcie te cholerne telefony!
� Dlaczego? � zaniepokoi� si� Chudy.
� Szef zarz�dzi� cisz� w eterze � odpar�a Joanna z determinacj�.
Chudy by� wyra�nie przestraszony. Rozejrza� si� niespokojnie dooko�a.
� A co z now� seri�? � spyta�. � Mo�e nie zaczyna�?
� Nie zaczynajcie � zgodzi�a si� Joanna.
� Ale co z lud�mi? Wszyscy na miejscu� Na razie da�em ich do patynowania.
Joanna straci�a cierpliwo��.
� No to niech zostan� w tym patynowaniu! I przesta�cie wreszcie tyle gada�!
� Tak jest � powiedzia� pos�usznie Chudy. By� wyra�nie wstrz��ni�ty otrzyman� od
Joanny wiadomo�ci�. Odwiesi� s�uchawk� i wyszed� z budki. Rozejrza� si�, z
zak�opotaniem
potar� brod� i ruszy� przed siebie.
Na dole, w niewielkim, pozbawionym sprz�t�w pomieszczeniu znajdowa�o si�
czterech
pan�w. Trzej z nich bez przerwy kr��yli wko�o, nie jak osoby zamy�lone, ale jak
zawodnicy
odbywaj�cy trening w marszu. Brodacz siedzia� w k�cie, pochylony nad maszyn�.
Intelektualista czyta� na g�os z trzymanego w r�kach samouczka:
� Chcia�bym czarnego rolls�royce�a. I want a black Rolls�Royce.
� I want a black Rolls�Royce � powt�rzyli ch�rem pozostali, nie przerywaj�c
marszu.
� Prosz� dwa bilety pierwszej klasy do Honolulu. Two first class tickets to
Honolulu
please.
� Two first class tickets� � zacz�li panowie i nagle umilkli, bo na schodach
pojawi�y
si� nogi, a potem ca�a posta� Chudego.
� Osiemnastka spalony � oznajmi� przyby�y. Panowie zatrzymali si�, kontynuuj�c
jednak marsz w miejscu.
� Siedzi? � przerazi� si� Intelektualista.
� Tyle wiem, co i wy � wzruszy� ramionami Chudy. � Ta Honorata z Centrali
zdenerwowana jak cholera. A� jej si� g�os zmieni�.
� Robi si� niedobrze � stwierdzi� Elegant. Intelektualista potwierdzi�
skinieniem.
� �eby jak najszybciej za�atwi� wymian� ca�ego towaru! � westchn��.
Chudy zamy�li� si�.
� Kasjer zaraz powinien tu by� � spojrza� na pod�og�. � Jak towar?
Pochyli� si�. Ca�a pod�oga by�a pokryta dwudziestocentymetrowej grubo�ci warstw�
banknot�w pi��setz�otowych. Niekt�re z nich by�y brudne i pomi�te, inne �wieci�y
jeszcze
nowo�ci�. Bose, przybrudzone nogi chodz�cych miesza�y i gniot�y je bezustannie.
Chudy
zaczerpn�� pe�n� gar�� i obejrza� je uwa�nie.
� Trzeba jeszcze patynowa� � zawyrokowa�. Intelektualista podni�s� do oczu
samouczek
i ruszy� naprz�d, a za nim dwaj pozostali.
� Te brylanty s� za ma�e. Theese diamonds are too small � zabrzmia�o monotonnie.
Po
chwili ch�r g�os�w powt�rzy� to samo.
Chudy zatrzyma� si� przy maszynie. Pochylony nad ni� Brodacz nie zwr�ci� na
niego
uwagi. Maszyna pracowa�a rytmicznie, wyrzucaj�c na pod�og� nowiutkie pi��setki.
Na schodach pojawi� si� za�ywny, dobrze ubrany jegomo��. Na jego widok
Intelektualista
przerwa� kszta�cenie i zbli�y� si� do Chudego.
� Przyszed� Dwudziestka. Chudy przywita� si� z za�ywnym.
� Ile pan chce zabra�? � zapyta�.
� Ze trzy miliony.
� To b�dzie prawie trzydzie�ci tysi�cy dolar�w. We� pan cztery.
Dwudziestka potrz�sn�� g�ow�.
� Nie b�dzie tyle waluty. I tak cinkciarze na ca�ym Wybrze�u gromadz� dla mnie
wszystko, co si� tam pojawi. Boj� si� zwr�ci� uwag�.
Chudy skinieniem g�owy przyzna� mu racj�.
� Dobra, chod� pan.
Ruszy� w stron� stoj�cej w k�cie szafy pancernej. Dwudziestka pod��y� za nim.
R�wnocze�nie na schodach pojawi� si� Kasjer.
� Szcz�� Bo�e � powiedzia� uprzejmie do zebranych.
Joanna z uporem kr�ci�a numer Haliny, kt�ry by� ci�gle zaj�ty. Przezornie nie
k�ad�a
s�uchawki na wide�ki, tylko szybko roz��cza�a si� i kr�ci�a nast�pny raz.
Na du�ym arkuszu papieru przypi�tym do �ciany Kasjer narysowa� ostatni�
strza�k�.
Rysunek by� sko�czony. Przedstawia� dwa spore prostok�ty i kilka k�ek,
po��czonych ze
sob� strza�kami. Strza�ki i k�ka uszeregowane by�y w dwie linie, przecinaj�ce
si� w jednym
punkcie, obok kt�rego widnia�a litera J. Kasjer odwr�ci� si�.
Chudy po�egna� Dwudziestk� i przy��czy� si� do depcz�cych w miejscu
wsp�towarzyszy,
wpatrzonych w dziwaczny rysunek na �cianie.
� No to mo�emy zaczyna�? � spyta� Kasjer. Chudy skin�� potakuj�co g�ow�. Kasjer
nabra� powietrza i zacz�� tonem prelegenta.
� Plan szefa przemy�lany jest do ostatniego szczeg�u i musi si� uda�, pod
warunkiem, �e
nie zawini� wykonawcy�
� Dobra jest. To nie zebranie, nie czaruj pan, tylko wal pan kaw� na �aw� �
przerwa� mu
Kierowca.
Kasjer spojrza� na niego niech�tnie.
� Dobrze, b�d� si� streszcza�, je�eli koledzy sobie �ycz�.
� I �eby nie traci� czasu, mo�e pan z nami pospacerowa� � zaproponowa� uprzejmie
Intelektualista. Kasjer rzuci� mu w�ciek�e spojrzenie, ale pos�usznie zdj�� buty
i ruszy�
drobnym kroczkiem przed siebie.
� Dok�adny dzie�, godzin� i minut� wymiany przeka�� telefonicznie Centrali.
Przyjedziecie jako furgonetka z Pa�stwowej Wytw�rni Papier�w Warto�ciowych.
Macie ju�
samoch�d?
� Spokojna g�owa. Jest w�z jak ta lala � odpar� Kierowca i doda� z przek�sem: �
Tu
wykonawcy nie zawini�.
� Daj Bo�e, daj Bo�e � w g�osie Kasjera brzmia�a nutka w�tpliwo�ci. �
Przyje�d�acie
punktualnie co do minuty, bo r�wnocze�nie z wami b�dzie w banku furgonetka z
P�ocka,
kt�ra przyjedzie po pieni�dze na wyp�at� dla Kombinatu. Stajecie ko�o rampy, o
tu � Kasjer,
nie przestaj�c depta�, wskaza� palcem jeden z prostok�t�w na planie � a obok was
staj� ci z
P�ocka. Wynosicie worki z pieni�dzmi i zanosicie je do mnie, o tu � wskaza�
k�ko z liter� J.
� Ja, zamiast przekaza� je do skarbca, wr�czam ludziom z P�ocka, a wam
przekazuj�
pieni�dze, przeznaczone dla nich. W ten spos�b fa�szywe pieni�dze po kilku
godzinach jazdy
trafi� wprost do r�k ludzi i p�jd� natychmiast w obieg. Poniewa� wyp�ata
odb�dzie si� w
sobot�, b�dziemy mieli co najmniej trzy dni za zakup dolar�w.
� Panie kolego � zawo�a� Intelektualista � przecie�, jak tylko bank zorientuje
si� w tej
kombinacji, natychmiast pana wsadz�!
� Panie, co si� pan o niego martwisz. Przy takiej robocie ofiary musz� by� �
powiedzia�
spokojnie Kierowca.
Kasjer rzuci� mu spojrzenie pe�ne wstr�tu.
� Trzeba by� kompletnym idiot�, �eby przypuszcza�, �e po�wi�ci�bym si� dla
takiego
typa jak pan � odpar�. � I dlatego � ci�gn�� dalej, zwracaj�c si� do
Intelektualisty �
zgodnie z rozkazem szefa tego samego dnia, kiedy odb�dzie si� wymiana, p�nym
wieczorem, wyje�d�am za granic� na zaproszenie. Mam ju� wszystko za�atwione.
� Za czyje pieni�dze? � warkn�� Kierowca.
� Mi�dzy innymi za pa�skie � u�miechn�� si� jadowicie Kasjer.
� Dobra, nie k��ci� si� � wtr�ci� si� Chudy. � I jak wywieziemy z banku
wymienione
pieni�dze?
� Dam wam przepustk�, �e zabieracie zniszczone banknoty na przemia�. S� jakie�
pytania?
Intelektualista skin�� g�ow�.
� Czy ta wymiana odb�dzie si� przed czwart�, czy po czwartej?
� Oczywi�cie, �e przed czwart�.
� To ja mog� mie� trudno�ci, w naszej firmie w tym miesi�cu jest remanent.
� To p�jdziesz pan na chorob� � poradzi� Kierowca.
� Co pan oszala�, pan wie, co to jest remanent?
� A co pan my�li, �e tylko pan pracuje? � zaperzy� si� Kierowca. � Ja ju� z
dziesi��
razy dawa�em za siebie zast�pstwo.
� Panie kolego, zwolni si� pan jako� � powiedzia� Elegant.
� Ja mam trudno�ci, ale musz� przyj��.
� Spok�j, panowie! � przerwa� Chudy. � Wiadomo, jak kto chce dorabia� po
godzinach, musi troch� nawali� w pracy. Albo posada, albo zarobek. Kolego
Kasjer, poka�cie
teraz plan banku, musimy pozna� te miejsca.
Kasjer si�gn�� po le��cy obok rulon�
Telefon do Haliny wreszcie si� zwolni�. S�uchaj�c sygna�u Joanna modli�a si�:
�Halina,
b�d� w domu, Halina, b�d� w domu��
� S�ucham? � powiedzia�a Halina.
� Nareszcie! Na lito�� bosk�, musisz tyle gada� przez telefon?! Godzin� do
ciebie
dzwoni�! S�uchaj � powiedzia�a Joanna i ci�gn�a dalej bez wi�kszych wst�p�w �
wyobra�
sobie, �e w hotelu Warszawa mieszka�a jedna twoja znajoma ze Szczecina i ty jej
da�a� numer
telefonu drugiej znajomej i ona go zapisa�a na futrynie drzwiowej, nic innego
nie mia�a pod
r�k�. I tobie jest teraz ten numer szalenie potrzebny, wszystko jedno po co.
Prosz� ci�,
zadzwo� do hotelu Warszawa, do pokoju trzysta trzydzie�ci sze�� i tego kogo�,
kto si�
odezwie, zapytaj o ten numer na futrynie�
� Nic nie rozumiem � powiedzia�a Halina zdumionym g�osem.
� Nic nie wiem o �adnym numerze na futrynie i nie znam �adnej pani ze Szczecina.
� Ale mo�esz zna�. Przyjecha�a i zapisa�a. Zreszt�, nie wszystko ci jedno?
Zadzwo� i
zapytaj, moje �ycie od tego zale�y!
� To dlaczego ty sama nie zadzwonisz? Dlaczego to ja musz�?
� Bo tam znaj� m�j g�os.
� To dlaczego ta pani nie zadzwoni?
� Bo ta pani w og�le nie istnieje�
� Je�eli ona nie istnieje, to po co ty mi o tym m�wisz? Ja ci�gle nic nie
rozumiem.
Joanna westchn�a z ogromn� rozpacz�.
� No wi�c s�uchaj � powiedzia�a. � Tam w pokoju trzysta trzydzie�ci sze��
mieszka
jeden pan, bardzo sympatyczny i ja musz� si� dowiedzie�, czy on jest w domu. To
znaczy w
hotelu. A ja nie mog� zadzwoni� i nic nie powiedzie�, bo on si� mo�e domy�le�,
�e to ja
dzwoni� i nic nie m�wi�, wi�c koniecznie trzeba co� powiedzie�. Tylko, bro�
Bo�e, nie moim
g�osem! Twoim! Zrozum, ten pan to jest najwi�ksze nieszcz�cie mojego �ycia. Ja
nic wi�cej
nie chc�, tylko dowiedzie� si�, czy on tam jest! Halina przez chwil� milcza�a.
� Wiesz, mnie jest g�upio � powiedzia�a wreszcie troch� niepewnie. � Ja takich
rzeczy
nie umiem za�atwia�. Przecie� ja tego pana zupe�nie nie znam. Co b�dzie, jak on
mi
nawymy�la?
� Po pierwsze, co ci� to obchodzi, przecie� nie b�dzie wiedzia�, �e to ty. A po
drugie, nie
nawymy�la ci, bo to jest bardzo sympatyczny facet, intelektualista i m�odzieniec
z dobrej
rodziny. Dzwo�!
� Poczekaj, zaskoczy�a� mnie� Niech si� przez chwil� zastanowi�
� Nie zastanawiaj si�, dzwo�!
W tym momencie w s�uchawce rozleg� si� bardzo mi�y, spokojny, m�ski g�os:
� I po co pani to wszystko?
� Jak to po co? � spyta�a mimo woli zaskoczona Joanna.
� Tak pani zale�y na tym panu z pokoju trzysta trzydzie�ci sze��?
� No pewnie, �e mi zale�y! Przecie� jakby mi nie zale�a�o, to bym si� tak nie
wyg�upia�a!
� No, jak pani tak bardzo zale�y, to ja to mog� pani za�atwi�, bo s�ysz�, �e
tamta pani ma
jakie� obiekcje.
� Halina? � powiedzia�a Joanna pytaj�co.
� Na lito�� bosk� � powiedzia�a Halina, kt�ra zamar�a po swojej stronie
telefonu. � Co
to znaczy?
� Nic, drobiazg, widocznie ten pan si� w��czy�. To zadzwonisz, czy wolisz, �eby
ten pan
zadzwoni�?
� A ty znasz tego pana?
� Sk�d! Pierwszy raz w �yciu go s�ysz�!
� Ja panie bardzo przepraszam � powiedzia� ten pan � w��czy�em si� zupe�nie
przypadkowo. Zamierza�em dzwoni� zupe�nie gdzie indziej, ale rozmowa pa� by�a
tak
interesuj�ca, �e nie mia�em si�y si� wy��czy� i pozwoli�em sobie wys�ucha�.
Najmocniej za to
przepraszam. To jak? Chce pani, �ebym zadzwoni�?
� Bo ja wiem? Halina, jak my�lisz?
� Nie wiem, ja nic nie my�l�, jestem og�uszona.
� No widzi pani, ta pani jest og�uszona, na pewno b�dzie lepiej, �ebym to ja
za�atwi�.
� Halina, zdecyduj si�, ty czy ten pan?
� To ju� mo�e lepiej niech b�dzie ten pan� Tylko �e teraz to ja ju� kompletnie
nic nie
rozumiem�
� Dobrze � powiedzia�a Joanna z rozpaczliw� determinacj�. � Niech b�dzie ten
pan. A
jak mnie pan potem zawiadomi o rezultatach?
� Poda mi pani sw�j numer telefonu i ja do pani zadzwoni�.
� Nie, to niech pan mi poda sw�j numer telefonu i ja do pana zadzwoni�.
� Kiedy do mnie jest strasznie trudno si� dodzwoni�. Je�eli pani ma jakie�
obawy, to ja
si� przecie� nie narzucam.
� W nosie mam obawy. Wszystko mi jedno. Tylko niech pan to jako� inteligentnie
za�atwi.
� Postaram si�, droga pani, wykrzesa� z siebie tyle inteligencji, ile tylko
zdo�am.
S�ucham.
� Co s�ucham?
� No, numer pani telefonu!
Okazuj�c wahanie przy ka�dej cyfrze, doszcz�tnie sko�owana Joanna powiedzia�a:
45�
21� 21�
Halina si� wy��czy�a nadal nieopisanie zdumiona.
� To ja si� wy��czam i za chwil� dzwoni� do pani ze szczeg�owym sprawozdaniem.
� Dobrze, czekam�
Od�o�y�a s�uchawk� i mocno oszo�omiona zacz�a zbiera� rozproszone w�adze
umys�owe.
Zanim je zebra�a, telefon zn�w zadzwoni�.
� No i co? � spyta�a niecierpliwie.
� No i nic. Zadzwoni�em i ten pan odebra� telefon.
� I co pan powiedzia�?
� Spyta�em o pana Zdanowskiego. Powiedzia�, �e pomy�ka i koniec.
� Kto to jest pan Zdanowski?
� Nie mam poj�cia. No i co teraz?
� Nie wiem.
�Wi�c jest w pokoju. Jest u siebie� I nie dzwoni� I pewnie ju� nigdy nie
zadzwoni��
Siedzia�a ze s�uchawk� w r�ce i ze �ci�ni�tym sercem. W s�uchawce zn�w rozleg�
si� mi�y,
spokojny g�os:
� Wie pani co, je�li mo�na pani radzi�, to niech pani sobie tego pana wybije z
g�owy.
Joanna ockn�a si� z zamy�lenia.
� Dlaczego? � spyta�a z oburzeniem.
� Tak mi si� jako� wydaje� Wie pani, mam wra�enie, �e tam by�a jaka� pani�
� Mo�e sprz�taczka? � powiedzia�a Joanna beznadziejnie.
� Mo�liwe � odpar� z pow�tpiewaniem. � Je�eli ten pan jest ze sprz�taczkami na
�ty�?�
�Nie wierz� Bo�e drogi, nie wierzei� Ach, on ma racj�, to prawda� Bo�e, wybi�
go
sobie z g�owy, za wszelk� cen� wybi� go sobie z g�owy!!!�
� C� � powiedzia�a smutnie po chwili milczenia, w czasie kt�rej gwa�townie
usi�owa�a
przyj�� do siebie � do tego pana wszystko jest podobne�
� No w�a�nie, tym bardziej niech go pani sobie wybije z g�owy�
� Ach, Bo�e! Nie ma pan poj�cia, jak bym chcia�a! I w �aden spos�b nie mog�.
� A wie pani, jakie jest najlepsze lekarstwo na nieszcz�liw� mi�o��? Druga
mi�o��
� Nieszcz�liwa?�
� Przeciwnie�
� Drogi panie, mi�o�� jest dwuosobowa. A ja tak sobie na razie pojedynczo
cierpi�.
� Zapewniam pani�, �e znacznie przyjemniej jest cierpie� podw�jnie. Czy nie
zechcia�aby pani pozwoli� sobie w tym cierpieniu towarzyszy�?
� A prosz�, niech pan sobie towarzyszy�
� No w�a�nie. To mo�e by�my si� tak spotkali?
� Mo�e � powiedzia�a w roztargnieniu, bo na skutek wstrz�su zrobi�o si� jej
wszystko
jedno i ogarn�a j� beznadziejna apatia. � A gdzie i kiedy?
� Gdzie pani sobie tylko �yczy, a kiedy? No, na przyk�ad pi�tna�cie po
dwunastej.
� W po�udnie?
� Nie, wieczorem.
Na t� dziwn� propozycj� Joanna nagle oprzytomnia�a. �Zwariowa�? Ju� si� nie ma
kiedy
spotyka�?�
� A nie mo�e by� na przyk�ad o si�dmej wieczorem?
� Nie, bo widzi pani, ja bardzo d�ugo pracuj� i to codziennie. Dopiero o
dwunastej ko�cz�
prac�, l potem jest akurat bardzo pi�kna pora, �eby si� spotka�. No to jak?
Gdzie mam na
pani� czeka�?
� Panie, niech pan si� opami�ta! Nie mam najmniejszej ochoty wychodzi� teraz z
domu i
p�ta� si� po mie�cie. Wykluczone!
� To ja mog� przyjecha� do pani.
� Mowy nie ma, musia�abym posprz�ta�. A poza tym ja te� teraz pracuj�.
� No to chocia� niech pani powie, jak pani wygl�da?
� Rozmaicie. Raz przepi�knie, a raz wr�cz przeciwnie.
� Nie, nie tak. Dok�adnie. Wzrost? Wymiary? Oczy, w�osy?
� Mam zeza i ko�lawe nogi � powiedzia�a stanowczo � i garb. l powiem panu w
wielkiej tajemnicy, �e jestem kompletnie �ysa. Nosz� peruk�, tak� jasnorud�.
� To znaczy, �e jest pani absolutnie w moim typie.
� Gratuluj� A jak pan wygl�da?
� A tak, do�� przeci�tnie.
� Ile pan ma wzrostu?
� Metr sze��dziesi�t pi��.
W tym momencie przed oczyma duszy zacz�� jej si� pojawia� obraz nieznanego
faceta.
S�uchaj�c pi�knego, mi�kkiego, sympatycznego g�osu powoli robi�a si� nieco mniej
nieszcz�liwa, a za to bardziej zaciekawiona. Metr sze��dziesi�t pi�� wzrostu
sprawi�o, �e
oczami wyobra�ni ujrza�a niedu��, nabit� w sobie sylwetk� osobnika na kr�tkich
n�kach.
� O, jaka szkoda, �e tak ma�o � powiedzia�a z �alem. � Ja tak lubi� wysokie
obcasy!
� No trudno. Opatrzno�� nie da�a, nie uros�em.
� A reszta?
� Jaka reszta?
� No, w�osy, oczy i inne detale? A mo�e te� pan jest �ysy? Skr�cona sylwetka
b�ysn�a na
chwil� �ysin�.
� Nie, w�os�w mam nawet nadmiar. Ciemne, oczy te�.
Na g�owie ogl�danego oczyma duszy faceta pojawi�a si� straszliwa szopa czarnych
kud��w, a do tego jeszcze na niewyra�nej twarzy wyros�y pot�ne w�sy. Joanna
wzdrygn�a
si� na ten widok.
� Ma pan jak�� ozdob� na twarzy? � spyta�a niepewnie.
� Na lito�� bosk�, jak� ozdob�?!
� No, w�sy, albo okulary� Albo brod�?� Niewyra�na g�ba obros�a kud�ami ze
wszystkich stron.
� Nie, nie mam nic takiego. W og�le �adnej ozdoby na twarzy� No to jak,
zdecydowa�a
si� pani? Gdzie mam przyjecha� o dwunastej pi�tna�cie?
� Nigdzie. Nie mam najmniejszego zamiaru wychodzi� z domu i spotyka� si� z
panem,
chocia� jestem bardzo ciekawa, jak pan naprawd� wygl�da. Mam zamiar pohamowa�
ciekawo��, napisa� artyku�, a potem i�� spa�.
� No to ja pani co� powiem. Niech si� pani jeszcze namy�li, a ja p�niej
zadzwoni�
jeszcze raz do pani. Dobrze?
� Dobrze. Nie namy�l� si�, ale niech pan zadzwoni. To mi wyra�nie poprawia
samopoczucie�
� �wietnie, to na razie dobranoc�
Wy��czy� si�. W duszy Joanny natychmiast wybuch�y wszystkie poprzednie,
przyg�uszone
na chwil� uczucia. �Jaka� pani w jego pokoju? O nie, tego to ja tak nie
zostawi�!�
Chwyci�a s�uchawk�.
� Pok�j trzysta trzydzie�ci sze��, prosz� �sygna�� sygna�� sygna��
� Nie zg�asza si�, prosz� pani�
� Przepraszam�
�Nie ma go w pokoju? To co z t� pani�? Wyszli albo nie podnosz� s�uchawki��
�Nie ma go w pokoju� Niemo�liwe, �eby nie znalaz� przez trzy dni jednej kr�tkiej
chwili
na ten telefon do mnie! Przez trzy doby kamieniem tu siedz�, z pracy wracam
taks�wk��
C�, jasna sprawa, ma mnie w nosie, w nosie, w nosie!��
�Nienawidz� go! Ach, wybi� go sobie z g�owy!��
�Taki pi�kny g�os� Co to za facet?� O dwunastej pi�tna�cie? Nie, no bzdura!
Gdzie
mnie diabli b�d� nie�li o dwunastej pi�tna�cie! Rzeczywi�cie, nie mam co robi�,
tylko
spotyka� si� z obcym cz�owiekiem o takiej idiotycznej porze tylko dlatego, �e ma
pi�kny
g�os��
�Znalaz� sobie lekarstwo na mi�o�慔
�Prawda, mia�am pisa� artyku�!�
Po d�ugiej chwili, w czasie kt�rej gorliwie wypisywa�a przedziwne nonsensy na
temat
dom�w kultury, telefon zadzwoni�.
� No i co? Namy�li�a si� pani?
� Jeszcze nie � odpar�a Joanna ju� z b�yskiem u�miechu w oczach. � Znakomicie mi
si�
pracuje. A panu? � i m�wi�c to spojrza�a z ukosa na ostatni� zadziwiaj�c�
bredni�, jak� jej
si� uda�o uwieczni�.
� Fatalnie. Bardzo nie lubi� samotno�ci.
� Powinien pan sobie kupi� pieska.
� Mam pieska, ale to nie to samo. No c�, zadzwoni� jeszcze do pani�
Burza, szalej�ca w jej sercu powoli przycicha�a. Zaczyna�a bra� g�r� ura�ona
ambicja. �
�Do�� tego! Do�� tej idiotycznej rozpaczy i tego wyczekiwania! Nie b�d�
nieszcz�liwa, nie
�ycz� sobie by� nieszcz�liwa! W�a�nie, �e si� spotkam z tym facetem i wszystko
jedno, co z
tego wyniknie!�
�Wn�trze powinno wygl�da� No pewnie, �e powinno wygl�da�, tylko jak?
Ostatecznie,
co mi to szkodzi? Mo�e to rzeczywi�cie sympatyczny i kulturalny cz�owiek, a �e
ma cudaczne
pomys�y?� Ja te� mam cudaczne pomys�y��
Spojrza�a na kartk�, skupi�a si� i zacz�a pisa�: Wn�trza dom�w kultury powinny
by�
przemy�lane do najdrobniejszych szczeg��w�
� �No i co? �� powiedzia�a s�uchawka urzekaj�cym, mi�kkim g�osem.
� Dobrze � o�wiadczy�a Joanna stanowczo. � Zdecydowa�am si�. Nie mam zamiaru
nigdzie lata� po nocy. Niech pan tu przyje�d�a.
� Prosz� uprzejmie. Gdzie mam przyjecha�? Ju� bez wahania poda�a ulic� i numer
domu.
� Niech pan tylko nie liczy na to, �e dam panu co� do zjedzenia � powiedzia�a
tkni�ta
nagle poczuciem go�cinno�ci. � Mog� panu najwy�ej da� herbaty, nic innego nie
mam.
� Nie szkodzi, ja jestem po kolacji. Aha, jeszcze jedno! Czy u pani dozorca
zamyka
bram�?
� Mam klucz. Zejd� i otworz� panu.
� To jeszcze niech mi pani powie, jak pani b�dzie ubrana, �ebym nie pope�ni�
jakiej�
pomy�ki�
� Czy pan s�dzi, �e o tej porze pod moj� bram� stoi t�um kobiet?
� No, mo�e nie jest a� tak �le� Wobec tego za dwadzie�cia minut jestem� Do
zobaczenia�
� Do zobaczenia � mrukn�a i od�o�y�a s�uchawk�. Zesz�a z tapczanu, rozejrza�a
si�
dooko�a i zacz�a uprz�ta� pobojowisko.
Dok�adnie pi�tna�cie po dwunastej w�o�y�a palto, spojrza�a do lustra, postuka�a
si� palcem
w czo�o i w klapkach na nogach zesz�a na d�. Przed domem sta� wartburg z
pracuj�cym
silnikiem, a w �rodku siedzia� jaki� facet. Joanna zatrzyma�a si�, usi�uj�c mu
si� przyjrze�.
Pan wysiad� z samochodu, m�wi�c grzecznie:
� Dobry wiecz�r�
Przygl�daj�ca mu si� z zaciekawieniem Joanna poczu�a si� nagle okropnie
zaskoczona, bo
by�a nastawiona na niskiego faceta, a nie na to, co ujrza�a przed sob�. � �Jezus
Mario �
pomy�la�a w pop�ochu � ile to mo�e by�? Metr osiemdziesi�t pi��?� Chwa�a Bogu,
do
takiego mo�na nosi� ka�de obcasy!��
Gestem poprosi�a go na g�r� i weszli do mieszkania. Unieruchomi�a go w fotelu,
usiad�a
naprzeciwko i zacz�a si� czu� nieco g�upio. Gwa�towne przej�cie od kontakt�w
telefonicznych do osobistych nieco j� oszo�omi�o i nie bardzo potrafi�a uwierzy�
w to, �e ten
facet, kt�ry siedzi vis a vis, to jest ten sam, kt�ry rozmawia� przez telefon,
zw�aszcza �e
wyra�nie brakowa�o mu wyobra�onych uprzednio g�stych, czarnych kud��w.
� Czy to aby na pewno pan? � spyta�a, zanim zd��y�a zastanowi� si� nad tym, co
m�wi.
� Na pewno ja � odpar� i u�miechn�� si�.
�U�miech ma bardzo sympatyczny� Nie mo�na powiedzie�, przystojny facet. Wygl�da
bardzo kulturalnie, ale licho go wie� Bandyta? Nie, chyba nie, chocia� wszystko
jest
mo�liwe� Na zbocze�ca te� nie wygl�da� Gdyby mnie nagle napad�, to prawd�
m�wi�c,
nie mam si� czym broni�. Zaprawi� go popielniczk�? Do kitu� O Bo�e, nie mog�
przecie�
siedzie� tak w niesko�czono�� i wyba�usza� na niego oczy��
� Dlaczego pani mi si� tak przygl�da? � spyta� z u�miechem.
� Por�wnuj� pana z obrazem, jaki sobie wytworzy�am na podstawie pa�skich opis�w.
� Z jakim skutkiem?
� Pozytywnym.
�Do licha� Gdybym tak mia�a pod r�k� co� �r�cego? Chlusn�� mu czym� w oczy w
razie
czego�� Tkni�ta nag�� my�l� Joanna zerwa�a si� z miejsca.
� Napije si� pan herbaty, prawda?
� Dzi�kuj�, nie musz�
� Ale� koniecznie, gor�cej, bo tu jest strasznie zimno�
Kuchnia by�a dok�adnie zaparowana. Joanna zgasi�a gaz pod czajnikiem i nala�a
herbaty do
szklanek.
�Wielki Bo�e, zapomnia�am zaparzy�!� � pomy�la�a z mimowolnym niepokojem. �
Lura, nie esencja� Wszystko jedno, do oblania faceta wystarczy. Kanapki!� Jak
b�dzie jad�,
to si� nie b�dzie rzuca���
Zajrza�a do kredensu. W �rodku le�a� pot�nych rozmiar�w kawa� ementalera i
jedna,
nadgryziona kajzerka za czterdzie�ci groszy. Niepewnie wzi�a kajzerk� do r�ki i
postuka�a
ni� o �ciank� kredensu, przy czym d�wi�k, kt�ry si� rozleg�, wymownie �wiadczy�
o
�wie�o�ci pieczywa.
�Przez tego Janusza to ja umr� z g�odu� � pomy�la�a. Wzi�a szklanki z herbat� i
cukier i
wr�ci�a do pokoju.
Go��, stoj�cy na �rodku, odwr�ci� si� na odg�os jej krok�w. Stawiaj�c szklanki
na stole
szybko rozejrza�a si� po pokoju.
�Chyba niczego nie ukrad�? � pomy�la�a. � Nie, to idiotyzm, sk�d bandyta!
Normalny,
przyzwoity cz�owiek, nieco stukni�ty, tak samo jak ja��
� Przykro mi niewymownie, ale nie mam nic do jedzenia.
� Nie szkodzi, jest za to znakomita herbata � odpar� wytwornie, przygl�daj�c si�
dziwnemu p�ynowi w szklankach.
��eby mu tylko do tej herbaty nie wlecia� kawa�ek farby� � pomy�la�a z
niepokojem
Joanna, spogl�daj�c nieznacznie na sufit. Nieznajomy usiad� i z lekkim wahaniem
przysun��
sobie szklank�.
� Czy ja na pani� tak �le wp�ywam? � spyta�.
� Dlaczego?�
� Jest pani dziwnie milcz�ca.
� Mo�e ja tak ju� z natury?�
� No nie! W rozmowie z pani� Halin� by�a pani nadzwyczaj wymowna. Jeszcze raz
musz� pani� bardzo przeprosi� za to w��czenie si� do rozmowy�
� Nic nie szkodzi, doskonale mi to zrobi�o. �wietnie mi si� cierpi w pana
towarzystwie. A
propos, jakiego