8405

Szczegóły
Tytuł 8405
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

8405 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 8405 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

8405 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

JOANNA CHMIELEWSKA AUTOBIOGRAFIA TOM I DZIECI�STWO Postanowi�am napisa� autobiografi�. Zdaj� sobie spraw�, �e autobiografi� nale�y pisa� przed sam� �mierci�, ale sk�d, na lito�� bosk�, mam wiedzie�, kiedy umr�? Egzystencja, jak� wiod� obecnie, bardzo energicznie pcha mnie w kierunku grobu, i to r�nymi drogami. Rozmaite inne osoby, w mojej sytuacji, mieszka�y w willach, wzgl�dnie wygodnych apartamentach z domkiem letniskowym na Mazurach czy gdzie� tam, mo�e nad Lemanem, ale to przecie� nie ja! Ju� w odleg�ym dzieci�stwie Cyganka przepowiedzia�a mi, �e nigdy nie b�d� bogata, i ta kl�twa spe�nia si� skrupulatnie, �eby j� piorun strzeli�. Pomijaj�c obowi�zki rodzinne, nie ulega kwestii, �e dobij� mnie schody, na wszelki wypadek zatem wol� za�atwi� rzecz ju� teraz. Zasadnicze przyczyny tej krew w �y�ach mro��cej decyzji s� dwie. Primo: pytania p.t. Czytelnik�w, docieraj�ce do mnie ustnie i na pi�mie w ilo�ciach przekraczaj�cych ludzk� miar�, w zwi�zku z czym, nie widz�c innego wyj�cia, zamierzam odpowiedzie� na nie hurtem. Secundo: nie daj Bo�e, po opuszczeniu przeze mnie tego pado�u, komu� mog�oby wpa�� do g�owy napisanie mojej biografii i na tamtym �wiecie dowiedzia�abym si�, co autor my�la�, od czego m�g�by mnie szlag trafi�. Autobiografia b�dzie uczciwa. Mog� sobie na to pozwoli� z tej racji, �e nie mam za sob� przest�pstw, kt�re nale�y ukry� po wieki wiek�w, amen. Kompromitacji owszem, dosy� du�o, ale i tak nie stanowi� one tajemnicy, wi�c co mi zale�y. Zamierzam napisa� sam� prawd�, ca�� prawd� i tylko prawd�, chocia� wiem doskonale, �e i tak mi nikt nie uwierzy. Je�li z konieczno�ci b�d� musia�a co� ze�ga�, wzgl�dnie pomin��, uprzedz� o tym jak cz�owiek, a nie jak �winia. Konieczno�� ze�gania mo�e si� pojawi� w wypadku, je�li tak zwane osoby towarzysz�ce jeszcze �yj� i brakuje im nieco poczucia humoru. Do s�du mnie wprawdzie nie zaskar��, ale mog� zatru� �ycie. Takich os�b towarzysz�cych, og�lnie bior�c, jest dosy� du�o, nie chowa�am si� bowiem na pustyni, ani te� w dzikiej puszczy, tylko mi�dzy lud�mi i wszyscy wiedz�, co to znaczy. Gdyby kto� zdecydowa� si� wytoczy� mi spraw� s�dow�, by�abym zachwycona, ale nadziei na to wielkich nie mam, bo wrogowie nie zrobi� mi tej przyjemno�ci, a przyjaciele zapewne nie znajd� powodu. Cha�a zatem i na dodatkowe atrakcje nie ma co liczy�. Chocia�, czy ja wiem, mo�e�? No dobrze, o rany, zaraz zaczn�, uwa�am jednak, �e tych wst�pnych wyja�nie� powinnam udzieli�. Ostrzegam, �e utw�r b�dzie ponury. Tak�e niemoralny pod nietypowymi wzgl�dami. Du�a cz�� spo�ecze�stwa przestanie ze mn� rozmawia�, wola boska. Szczerze m�wi�c, najbardziej si� boj� w�asnych dzieci� Faktem jest, �e moja prababcia uciek�a od swojej ciotki, hrabiny Led�chowskiej. w celu po�lubienia mojego pradziadka, wywodz�cego si� z gorszej sfery. Sama nazywa�a si� Szpitalewska. Podobno, informacje te nie zosta�y przeze mnie sprawdzone, istnia�y trzy siostry, po m�ach Szpitalewska, Led�chowska i Chmielewska, i od c�rki Szpitalewskiej w prostej linii pochodz�. Podobno kto� si� wywodzi� z Ukrainy, ale nie uda�o mi si� dotychczas stwierdzi�, kto, prababcia czy pradziadek. Mo�e obydwoje, ale to chyba niemo�liwe, bo pradziadek rzeczywi�cie mia� po przodkach posiad�o�� w To�czy, raczej od Ukrainy odleg�ej, wi�c mo�e prababcia. Czarna by�a, to nie ulega w�tpliwo�ci, mia�a krucze w�osy i czarne oczy, z pokolenia na pokolenie przechodz�ce a� do mojej starszej wnuczki. Heleny Kurcewicz�wny pod innymi wzgl�dami nie przypomina�a, wzrostem si� od niej r�ni�a i postur�, aczkolwiek tak�e by�a urodziwa. Jednostki, kt�re zna�y j� osobi�cie, prababci�, nie Helen�, twierdz�, i� mia�a mn�stwo uroku, wdzi�ku, bystro�ci i poczucia humoru. Nikt nie neguje, jakoby mia�a r�wnie� z�y charakter i mo�liwe, �e t� ostatni� cech� po niej w�a�nie odziedziczy�am. Z drugiej zn�w strony pradziadek nazywa� si� Wojtyra, Bander� to jakoby nieco przypomina, zaznaczam, �e wy��cznie brzmieniem, wi�c ju� w ko�cu sama nie wiem. Szpitalewski na Ukrainie, a Wojtyra na Mazowszu�? Co� mi nie gra. Wracaj�c do prababci, ca�a historia, opisana w Studniach przodk�w, jest prawdziwa. Nie, przepraszam, nie ca�a, �adnych spadk�w nie by�o, a je�li by�y, ja nic o tym nie wiem. Natomiast istotnie, je�li mo�na wierzy� opowie�ciom rodzinnym, za�lubiona pradziadkowi prababcia obrazi�a si� �miertelnie na widok posiad�o�ci i odpracowa�a drug� ucieczk�. z domu m�a do domu mamusi, bo nowe w�o�ci nie przypad�y jej do gustu. Mamusia prababci by�a twarda, chyba te wszystkie baby w mojej rodzinie od pokole� mia�y z�y charakter, i rzeczywi�cie odwioz�a j� do To�czy z powrotem, rzek�szy owe pami�tne s�owa: �Jake� z nim uciek�a, to teraz z nim �yj!� Podobno odwioz�a j� karet�, ale za to g�owy nie dam. Pewne jest, �e nie pojazdem mechanicznym. Dalszy ci�g by� ju� ogl�dany przez naocznych �wiadk�w, moj� babk�, moj� matk� i moje ciotki. Prababcia, w ramach buntu, gospodarstwa domowego nie tkn�a, zaj�a si� ogrodem i mia�a do niego szcz�liw� r�k�, po tym ogrodzie za� naprawd� chodzi�a w czarnej pow��czystej sukni, z bia�ymi mankietami i bia�ym ko�nierzykiem, oraz w bia�ych r�kawiczkach. Ros�o jej wszystko jak d�ungla po deszczu i faktem jest, �e ogrodnik ksi���t Radziwi���w b�aga� j� o flance, szczepy i nasiona, bardzo mo�liwe, �e istotnie kl�cz�c w pobli�u studni. Z gruszy, przez prababci� wyhodowanej, w czasach wsp�czesnych przeszczepionej na dzia�k� pracownicz� w Warszawie, osobi�cie spo�ywa�am owoce i raz w �yciu jeszcze chcia�abym zje�� tak� gruszk�. Ju� j� diabli wzi�li, wi�c nie ma o czym m�wi�. Dzieci prababcia urodzi�a czterna�cioro, z czego wy�y�o dziewi�� sztuk. Szczeg��w zej�cia pozosta�ych potomk�w nie znam i zapewne nigdy nie poznam, ale czasy �miertelno�ci niemowl�t sprzyja�y, wi�c nie ma w tym nic dziwnego. W�r�d dziewi�ciorga �ywych, syn�w ocala�o siedmiu, a c�rek dwie. R�nica wieku, si�� rzeczy, istnia�a pomi�dzy nimi znaczna i spowodowa�o to pot�ny melan� rodzinny. Najm�odszy syn prababci by� tylko o sze�� lat starszy od jej najstarszej wnuczki, w nast�pnym pokoleniu za� najstarsza prawnuczka urodzi�a si� zaledwie rok po kt�rej� kolejnej wnuczce. M�j syn jest o sze�� lat starszy od swojej ciotecznej ciotki. Najstarsz� prawnuczk� by�am ja, a znacznie m�odszych ode mnie wnuk�w pojawi�o si� w og�le zatrz�sienie, ale nie b�d� si� ich czepia�. Jak na uczucia, jakie podobno prababcia �ywi�a do pradziadka, ilo�� dzieci wydaje si� zdumiewaj�ca, ale mo�e te uczucia �ywi�a niekonsekwentnie. Do ko�ca �ycia nie przebaczy�a mu oszustwa. Kiedy ucieka�a od ciotki�hrabiny, bez w�tpienia gor�co do tego nak�aniana, zapewni� j� jakoby, i� zmian materialnych nie dozna, stanie si� pani� zasobnej posiad�o�ci i co najmniej dworu, je�li nie pa�acu, rzeczywisto�� za� �ywy k�am jego s�owom zada�a. D�br konno obje�d�a� nie by�o potrzeby, bez trudu dawa�y si� obej�� na piechot�, mo�e nawet kulej�c, budowla mieszkalna za� sk�ada�a si� z izb czterech, trzech pokoi i jednej kuchni. Mo�liwe w dodatku, �e jeden pok�j by� zwyczajnym alkierzem, a wszystko razem na miano pa�acu nie zas�ugiwa�o w najmniejszym stopniu. Prababcia, przy licznych zaletach, musia�a by� zawzi�ta, bo w chwili �mierci pradziadka da�a wyraz niezadowoleniu. Og�osi�a mianowicie pogl�d, i� przedwczesne opuszczanie przeze� tego pado�u jest kar� bosk� za to, �e j� tak oszuka�, przy czym og�osi�a to w s�owach, kt�rych elementarny takt nie pozwala mi powt�rzy�. Nie by�o mnie przy tym zreszt� i mo�e rodzina co� przekr�ci�a. Wszystkie dzieci prababci pozawiera�y zwi�zki ma��e�skie, w stanie bez�ennym nie pozosta�o �adne, z domu rodzinnego za� wynosi�y si� sukcesywnie, zdobywaj�c rozmaite zawody. Kiedy wynios�a si� starsza z dw�ch c�rek, poj�cia nie mam. obi�o mi si� tylko o uszy, �e pracowa�a w Warszawie w aptece. By�a to moja babcia. W tej Warszawie te� chyba pozna�a Franciszka Knopackiego, mojego dziadka. Knopaccy wywodzili si� z Woli Szyd�owieckiej i tkwi� tam nadal. Na gospodarstwie pozosta� brat mojego dziadka, dziadek za� w bardzo m�odym wieku przeni�s� si� do miasta i o�eni� z babci�. By� cz�owiekiem anielskiego serca i �agodnego charakteru, babcia zatem, nieodrodna �C�rka swojej matki, mog�a mu ciosa� ko�ki na g�owie w ilo�ciach dowolnych. Zamieszkali na M�ynarskiej, ale czasy to by�y do�� skomplikowane, dziadek wda� si� w ruchy wyzwole�cze, kamieni z ��dzkiego bruku wprawdzie nie wyrywa�, w�adzom carskim jednak�e zdo�a� si� narazi�, po czym za kar� zosta� zes�any do zaboru austriackiego, dok�d babcia za nim pojecha�a. Szcz�cie, �e nie na Sybir. Na Sybir uda�a si� jej m�odsza siostra. By�a to historia wspominana i opowiadana w rodzinie przez ca�e lata. W ostatniej chwili babcia dowiedzia�a si�, �e po schodach id� w�a�nie carscy �andarmi, a dziadek ju� siedzi. Nic nie zd��y�a zrobi�, ale zachowa�a przytomno�� umys�u. Okazuj�c w�adzy wielk� uprzejmo��, podsun�a sto�ek pod ty�ek kapitanowi, czy te� sier�antowi, szar�a faceta jako� zawsze by�a pomijana, mo�e nosi� po prostu miano przodownika, sier�ant�kapitan�przodownik by� gruby i nieruchawy, ch�tnie usiad� i ze sto�ka kierowa� rewizj�, babcia za� modli�a si� gor�czkowo, �eby nie wpad�o mu do �ba przesun�� �w sto�ek na inne miejsce. Ci�ar mebla zainteresowa�by go bez w�tpienia. Sto�ek mia� podnoszony blat, wewn�trz g��bok� skrytk�, a w skrytce znajdowa�a si� ca�a bro�, przechowywana przez dziadka. Modlitwy zosta�y wys�uchane, sier�ant�kapitan�przodownik ca�� rewizj� przesiedzia�, nie wykazuj�c �adnych g�upich ch�ci, nigdzie wi�cej nic nie by�o, dziadka zatem zes�ano nie na Sybir, tylko do Trzebini. W tej Trzebini w dwa miesi�ce p�niej urodzi�a si� moja matka. Zes�anie trwa�o kr�tko, po dw�ch latach mogli ju� chyba wr�ci�, bo druga c�rka babci, Lucyna, urodzi�a si� w Warszawie. Dziadek musia� znajdowa� si� na wolno�ci i przy jej boku, bo s�ysza�em mn�stwo gadania, jak to babcia we wszystkich istotnych chwilach �yciowych rozpoczyna�a pranie, po czym dziadek to pranie wyka�cza�, ona bowiem le�a�a w po�ogu. Nie wyka�cza� go przecie� w tiurmie. Faktem jest, �e moja babcia do prania �ywi�a nieopanowan� nami�tno�� i faktem jest, �e przy praniu zasta�a j� pierwsza wojna �wiatowa, druga wojna �wiatowa i powstanie warszawskie. Razem wzi�wszy, babcia urodzi�a czworo dzieci, trzy c�rki i syna, ale syn zmar� w niemowl�ctwie, czego od�a�owa� nie mog�a, bo z ca�ej si�y, z ca�ej duszy i z ca�ego serca chcia�a mie� ch�opca. Trzy c�rki to by�a moja matka i dwie ciotki, Lucyna i Teresa. Przyczynia�y jej zgryzot i zatruwa�y �ycie, o czym posiadam ju� informacje dok�adniejsze. Babcia by�a jednostk� ogromnie czynn� i ruchliw�, pe�n� energii, w domu kamieniem nie siedzia�a, wychodzi�a, robi�a zakupy, spotyka�a si� z lud�mi, mo�liwe, �e sytuacja �yciowa zmusza�a j� do zwi�kszonej aktywno�ci. Po powrocie zastawa�a sceny krew w �y�ach mro��ce. Raz znalaz�a najstarsz� c�rk� w pokoju z woreczkiem m�ki, z kt�rego dziecko wydobywa�o bia�y py� gar�ciami, sia�o z zapa�em wok� siebie i m�wi�o: �Sip, sip, sip!� Raz, wchodz�c na podw�rze, ujrza�a t� �e c�rk�, siedz�c� na oknie z nogami przewieszonymi na zewn�trz, a okno znajdowa�o si� na czwartym pi�trze. W pi��dziesi�t lat p�niej jeszcze babci brakowa�o tchu, kiedy mi o tym opowiada�a. Na palcach, skradaj�c si� pod murem, �eby bro� Bo�e dziecko jej nie zobaczy�o, przesz�a do klatki schodowej, si�a nadziemska wnios�a j� na czwarte pi�tro, drzwi otwiera�a bezszelestnie, przez mieszkanie przep�yn�a prawie nie oddychaj�c, wci�� w obawie, �e bachor us�yszy, odwr�ci si�, uczyni nieostro�ny ruch i poleci na d�. Dotar�a do c�reczki, z�apa�a j�, wci�gn�a do mieszkania i�sprawi�a jej rzetelne lanie. Raz zasta�a swoj� starsz� c�rk�, jak �y�k� pr�bowa�a wyd�uba� oczy c�rce �redniej i te� jej ten widok nie zachwyci�. Wnioskuj�c z opowiada�, z pocz�tku najgorsza by�a moja matka, potem jednak m�odsze siostry r�wnie� zacz�y wykazywa� inicjatyw�. Wszystkie trzy ju� by�y na �wiecie, kiedy wybuch�a pierwsza wojna �wiatowa, dziadek poszed� w so�daty, a babcia usi�owa�a jako� potomstwo wy�ywi�. Je�dzi�a po prowiant na wie� i przywozi�a produkty bezcenne. Wykorzystuj�c jej nieobecno��, c�rki dokona�y transakcji wymiennej, mianowicie odda�y s�siadce dwa kilo s�oniny za dwa kilo cebuli, a inicjatork� tego handlu podobno by�a Lucyna. Lucyna te� uszcz�liwi�a babci� komunikatem specjalnym. Pi�tro ni�ej mieszka�a baba, kt�ra gromadzi�a obierki od kartofli w sobie znanych celach. Mo�e mia�a zaprzyja�nion� krow�. O magazynie �ywno�ciowym rych�o zwiedzia�y si� karaluchy, a babcia maniacko nie znosi�a insekt�w i pilnowa�a higieny. S�siadka po d�ugim czasie wygarn�a swoje zapasy i �yj�tka rozlaz�y si� po budynku. Trzeba trafu, �e u babci akurat byli go�cie, rodzina i osoby obce, �rednia c�rka wkroczy�a do pokoju w �rodku przyj�cia i rzek�a g�o�no i z zachwytem: � Mamusiu! Jakie zatrz�sienie karaluch�w w kuchni! Lanie dosta�a moja matka, bo, jako najstarsza, obowi�zana by�a pilnowa� siostrzyczki, �eby nie robi�a g�upot. Teresa, najm�odsza, maza�a si� i skar�y�a, za co w charakterze kary boskiej spotyka�y j� kompromitacje. Zosta�a wys�ana po naft�. Zaj�ta czym� tam, jak normalne dziecko, najpierw protestowa�a, potem uleg�a, chwyci�a spod sto�ka ba�k� i pop�dzi�a do sklepu. Zaabsorbowana swoimi sprawami, po drodze t� ba�k� macha�a. Wkroczy�a do sklepu, z rozmachem postawi�a j� na ladzie i w�wczas okaza�o si�, i� nie jest to ba�ka na naft�, tylko nocnik. Ludzie tam byli, patrzyli i widzieli, co prze�y�a to jej, bo od razu u�wiadomi�a sobie, �e widzieli j� tak�e na ulicy, jak tym nocnikiem macha�a. Wr�ci�a do domu bez nafty, a za to ze strasznym rykiem. Skar�y�a podobno nami�tnie, co obie starsze siostry t�pi�y bez mi�osierdzia, wykorzystuj�c w tym celu chwile nieobecno�ci babci. Od nich dostawa�a wycisk, czego, rzecz jasna, nie przetrzymywa�a w milczeniu. Raz im to �le wysz�o w czasie, us�ysza�y, �e babcia ju� wraca, a Teresa si� dar�a, Lucyna zatem zatka�a jej g�b� r�k�. Teresa zareagowa�a prawid�owo, ugryz�a j� w t� r�k� z ca�ej si�y i nie mam szczeg�owych danych, co nast�pi�o potem, ale mniej wi�cej mog� to sobie wyobrazi�. Bo�e Narodzenie lubi�y wszystkie trzy i jak na ich potrzeby, przytrafia�o si� za r��c. .o. Raz do roku, c� to jest! Postanowi�y je przy�pieszy�. Babcia mia�a szcz�liw� r�k� do kwiat�w, po prababci zapewne, ro�linno�� w domu wegetowa�a bujnie i mi�dzy innymi r�s� wielki kaktus. Przypuszczam, �e by�a to opuncja, z rodzaju tych z pot�nymi kolcami. Pasowa�a im jako choinka, na kolcach poprzyczepia�y �wieczki, zapali�y je i urz�dzi�y sobie �wi�ta. Babci musia�o d�ugo nie by� w domu, bo opuncj� szlag trafi� definitywnie i nie uda�o si� jej uratowa�. Wszystkie c�rki mojej babci we w�a�ciwym czasie posz�y oczywi�cie do szko�y. Z jakiego� bli�ej mi nie znanego powodu moja matka i Lucyna by�y w jednej klasie, chocia� r�nica wieku pomi�dzy nimi wynosi�a dwa lata. Zdaje si�, �e to zr�wnanie klas nast�pi�o w wyniku chor�b mojej matki, dw�ch szczeg�lnie, wyrostka robaczkowego i tak zwanej hiszpanki, z�o�liwej grypy, szalej�cej w dwudziestoleciu mi�dzywojennym. Wyrostek robaczkowy zapewne zosta� usuni�ty za p�no, bo powsta�y infekcyjne komplikacje i moja matka po tym prostym zabiegu sp�dzi�a w szpitalu sze�� tygodni. Co do grypy natomiast, umiera�a na ni� w domu i musia�a nie�le umiera�, bo babcia siedzia�a nad c�rk� i ju� tylko p�aka�a. � Mamusiu � powiedzia�a moja matka s�abym g�osem � tak bym chcia�a jeszcze zje�� przed �mierci� kawa�ek arbuza� Babcia dosta�a sza�u, pop�dzi�a na miasto, przynios�a arbuza i nast�pi�a straszna chwila, bo moja matka do ust go nie wzi�a. Popatrzy�a tylko i ju� nie mia�a si�y zje��. Dopiero wtedy babcia wpad�a w rzeteln� rozpacz. Jak �atwo zgadn��, moja matka jednak�e wy�y�a. Chorowa�a jeszcze od czasu do czasu, ale ju� s�abiej, za� przy okazji jednej z chor�b upi�a si� pierwszy raz w �yciu. Lekarz zaordynowa� lekarstwo, kt�rego jednym ze sk�adnik�w by�a �y�ka koniaku w fili�ance mleka i nale�a�o to pi� ca�y dzie� po �y�eczce. Moja matka wytr�bi�a wszystko naraz, by� mo�e pod wp�ywem babci, kt�ra by�a zwolenniczk� metod radykalnych, posz�a do szko�y i zacz�a zdradza� jakie� dziwne objawy. G�owa jej opada�a na �awk�, dosta�a wypiek�w i nauczycielka zwr�ci�a uwag� na stan uczennicy. � Ty jeste� chora, moje dziecko � rzek�a z trosk�. � Musisz i�� do domu. Luciu, odprowad� siostrzyczk�. � Nie chc� � odpar�a zdecydowanie Lucyna, kt�ra doskonale wiedzia�a, co jej siostrze jest i na czym polega choroba. Oburzenie t� nieludzko�ci� wzbudzi�a ogromne i spotka�a si� z powszechnym pot�pieniem, ale nie uleg�a. Moja matka jako� dotar�a do domu i kropn�a si� spa�, a Lucyna d�ugo jeszcze awanturowa�a si�. �e ta o�lica wstyd jej przynosi. Najpi�kniejszym wydarzeniem szkolnym by� �Powr�t taty�. Dziewczyny w klasie mojej matki poprzekr�ca�y sobie poemat, taka moda podobno panowa�a, i moja matka zapami�ta�a wersj� przekr�con�. Zosta�a wywo�ana do odpowiedzi i nagle z przera�eniem u�wiadomi�a sobie, �e normalnie nie umie, umie tylko na odwr�t. Milcza�a jak ten g�az, nauczycielka odczeka�a d�ug� chwil�, po czym wyrazi�a naj�miertelniejsze zdumienie i oburzenie. � Jak to? � rzek�a pot�piaj�co. � Nie umiesz �Powrotu taty�?! Nacisk tego pot�pienia by� tak pot�ny, �e moja matka wpad�a w desperacj� i wyrecytowa�a wersj� zapami�tan�. Brzmia�o to mniej wi�cej tak: Dziatn�ty krzyki, do przypa ojcadly, p�aszcz� mit si� pod tul na tonie� Dalej by�a bu�a ogromnawa i tym podobne per�y. Tyle jej si� uda�o powiedzie�, na ile nauczycielk� zamurowa�o. Dw�j� dosta�a jak st�d do Ameryki, a w dodatku omal jej nie wyrzucono ze szko�y za szarganie �wi�to�ci, musieli przyj�� rodzice, �eby t� ca�� polk� odpracowa�. O drobnostkach w rodzaju licznych innych chor�b, uszkodze� i szk�d, o rosole, kt�ry zala� ca�� kuchni�, bo trzy siostry dolewa�y wody z kranu do garnka, o sacharynie, kt�r� moja matka naby�a sobie w charakterze �akoci za ca�e pi��dziesi�t kopiejek i wszystk� ze�ar�a ze szkod� dla zdrowia, a tak�e o innych pomniejszych rozrywkach ju� nawet nie wspominam. W s�siednim domu mieszka� zdun, kt�ry zas�yn�� akcj� przeciwko te�ciowej. Wr�ci� do domu na ci�kiej bani, co bez w�tpienia doda�o mu kura�u, krzykn�� pot�nie: �Kto tu rz�dzi, te�ciowa czyja?!�, po czym rozebra� piec. Kr�tko po tym wydarzeniu trzy siostry, nieco ju� starsze, posz�y do kina i wr�ci�y strasznie p�no, co oczywi�cie by�o czynem wysoce nagannym. Babcia i dziadek le�eli ju� w ��ku. Babci widocznie nie chcia�o si� wstawa�, bo wypchn�a dziadka do skarcenia c�rek, kt�re, bardzo niespokojne, siedzia�y w kuchni i nie wiedzia�y, co b�dzie. Dziadek w nocnym stroju pojawi� si� w drzwiach z gro�nym marsem na czole i rozpocz�� nagan� s�owami: � Kto tu rz�dzi, ja czy wy�? � Tylko niech tatu� kuchni nie rozbiera � powiedzia�a Lucyna po�piesznie i ostrzegawczo. Dziadek uciek� do sypialni, a wykroczenie si� upiek�o. Nieco p�niej dziadek skompromitowa� si� zmywakiem. Zdarza�o mu si� niekiedy, niecz�sto, bo nadmiernej rozpusty babcia nie tolerowa�a, p�j�� na kielicha z kolegami i wr�ci� na lekkim rauszu. Wkrada� si� w�wczas na palcach, usi�uj�c nie budzi� rodziny, �wiat�a nie zapala� i cichutko szed� spa�. Raz wr�ci�, mo�liwe, �e co� potr�ci�, babcia otworzy�a jedno oko i wyrazi�a dezaprobat�. � W kuchni jest ros� w garnku � rzek�a gniewnie. � Mo�esz sobie wzi��. G�odny dziadek pos�usznie uda� si� do kuchni, pomaca� po garnkach, znalaz� ros�, wypi�, spr�bowa� tak�e zje�� mi�so, ale jako� mu nie da� rady. Nazajutrz babcia krzyk wielki podnios�a. � Kto mi ten zmywak tak poszarpa�, co za gangrena jaka� w strz�py podar�a?! � awanturowa�a si�. � I dlaczego nie zjad�e� roso�u?! M�wi�am, �e na kuchni stoi! Dziadek w drzwiach, cichutki i pokorny, sm�tnie zaprzeczy�. � Jak to, przecie� zjad�em. I dziwi�em si�, dlaczego to mi�so takie twarde� Wypi� pomyje i usi�owa� spo�y� zmywak, ros� sta� obok, na szcz�cie wcale mu te produkty nie zaszkodzi�y. Nie jest to �adna anegdota, tylko zwyczajny fakt. Na lato rodzina wyje�d�a�a do To�czy albo do Woli Szyd�owieckiej. W Woli Szyd�owieckiej znajdowa� si� pies, imieniem Sznapek. By� to kundel do�� du�y, rozmiar�w mniej wi�cej dwuletniego dziecka. Kocha� nad �ycie mojego dziadka, kt�ry w sobot� przyje�d�a� z Warszawy na weekend do rodziny. Przez nikogo nie instruowany pies zawsze wiedzia�, kiedy jest sobota, zna� godzin� przyjazdu poci�gu i nieodmiennie czeka� na peronie. By� m�dry w stopniu nadprzyrodzonym, sam z siebie, z natury, i dawa� tego liczne dowody. Dwuletnia w�wczas moja matka uwielbia�a ucieka� przed siebie przy ka�dej okazji i trzeba by�o j� goni�. Okrzyki i wezwania nie robi�y na niej wra�enia, lecia�a na o�lep i mog�a sobie zrobi� co� z�ego. Babcia mia�a tego ca�kiem dosy�, bo i czasu jej brakowa�o, i upodobania do sport�w, chocia� wtedy jeszcze gruba nie by�a, za kt�rym� razem zatem, nie mog�c dogoni� rozchichotanego i rozp�dzonego bachora, w nerwach krzykn�a: �Sznapek, bierz j�!� Pies z miejsca skoczy�, babcia przerazi�a si� �miertelnie, �e uczyni dziecku krzywd�, z j�kiem przesz�a w galop, ale Sznapek by� szybszy. Bez trudu dogoni� moj� matk�, popchn�� j�, przewr�ci� na ziemi�, po czym stan�� nad ni�, nie pozwalaj�c si� ruszy�. Zziajana babcia dopad�a grupy i mog�a ju� spokojnie c�rce przy�o�y� klapsa, a psa pochwali�. Jako nast�pne uciek�y na staw ma�e kaczuszki, czemu trudno si� dziwi�, bo uciekanie na wod� le�y w kaczej naturze. Kaczuszki jednak�e wodzi�a kwoka. kt�ra dosta�a sza�u, lata�a po brzegu, gdacz�c przera�liwie, a przy tym wiecz�r si� zbli�a� i nie by�o wiadomo, jak te ma�e zarazy do domu przyp�dzi�. Oczywi�cie wyst�pi� Sznapek. Zn�w kt�ra� babcia krzykn�a: �Sznapek, bierz!� i pies skoczy� do wody. Przypuszczam, �e tym razem by�a to moja prababcia, w�a�cicielka tak posiad�o�ci, jak i kaczuszek, chocia� we wszystkich opowie�ciach u�ywano okre�lenia �babcia�, nie precyzuj�c pokolenia. Ale na logik� wychodzi prababcia. Pies zatem skoczy� do stawu, babcia�prababcia te� si� przerazi�a i pr�bowa�a go krzykiem zawr�ci�, ale on by� m�drzejszy. Dogoni� cholerne kaczuszki i jedn� po drugiej wyni�s� w z�bach na brzeg, nie uszkodziwszy im najmniejszego pi�rka. Wierz� w to w pe�ni, poniewa� w siedemdziesi�t dziewi�� lat p�niej, i oczywi�cie w innym miejscu, na w�asne oczy widzia�am, jak dwa psy bawi�y si� wielk� �m�. Dwie suki, �ci�le bior�c, obie arystokratki, w tym samym wieku, siedmiomiesi�czne. Jedna wilczyca, owczarek alzacki, a druga miniatura dobermana, ratlero�pinczer, najwdzi�czniejsze stworzenie, jakie w �yciu spotka�am. Z ciekawo�ci posz�am zobaczy�, czym one s� tak zaj�te i okaza�o si�, �e t� �m� wydzieraj� sobie wzajemnie, popychaj�, przewracaj�, bior� w z�by, zabawa sz�a na ca�ego i przysi�gam na kolanach, a przyjrza�am si� dobrze: �ma by�a nie uszkodzona, w doskona�ym stanie, aczkolwiek ze strachu zd��y�a ju� pewnie umrze� na serce. Wracaj�c do Sznapka, kt�rego� dnia zaj�ta w domu babcia�prababcia us�ysza�a na podw�rzu przera�liwy kurzy wrzask. Nie tylko kurzy, og�lnie bior�c drobiowy, bo do��czy�y si� kaczki i g�si. Wyjrza�a, zobaczy�a straszne zamieszanie, nie pojmuj�c zjawiska wybieg�a i trafi�a na moment, kiedy w tym towarzystwie pojawi� si� Sznapek. Na ziemi le�a�a kupka jajek, Sznapek doni�s� w�a�nie w z�bach nast�pne, u�o�y� ostro�nie, oblecia� kupk� dooko�a, rozganiaj�c ptactwo i pop�dzi� w dal. Po chwili wr�ci� z kolejnym jajkiem i operacja si� powt�rzy�a. Babcia najpierw zbarania�a, a potem w sercu jej zakwit�a gor�ca wdzi�czno�� dla psa, bo ju� od paru tygodni martwi�a si�, �e kury tak �le si� nios�. Strasznie ma�o jajek zbiera�a. Wysz�o na jaw, �e nios�y si� w zbo�u, gdzie upatrzy�y sobie pon�tne miejsce. Sznapek pokaza� drog�, doprowadzi� do nielegalnych gniazd, odzysk jajek nast�pi�, a z tych przyniesionych ani jedno nie by�o nawet nad p�kni�te. Nie do�y�, niestety, ten genialny pies p�nej staro�ci. Dosta� w�cieklizny, szczepienia w tamtych czasach jeszcze nie istnia�y, a je�li nawet istnia�y, do polskiej wsi nie dotar�y. Przylecia� sk�d� ponury, zje�ony, z pian� na pysku, ale tak bardzo kocha� rodzin�, �e nie pogryz� nikogo. Moja matka, ci�gle jeszcze dziecko, acz znacznie starsze, pcha�a si� do niego, wo�a�a, wabi�a, pies spojrza� krwawym wzrokiem, zawaha� si�, podkuli� ogon i uciek�. O ile wiem, zosta� zastrzelony, a strzelaj�cy p�aka�. To tam w�a�nie, w Woli Szyd�owieckiej, a nie w To�czy, ko� ci�gn�� moj� matk� za w�osy. Robotami gospodarskimi zajmowa�y si� wszystkie trzy siostry, ale moja matka najch�tniej. Czy mo�e najmniej niech�tnie. Kazano jej napoi� konia, m�ody by� bardzo, jeszcze prawie �rebak, wyci�gn�a ze studni wiadro wody, niepe�ne, bo pe�ne by�o dla niej za ci�kie, podstawi�a koniowi i zamy�li�a si�, nie zwracaj�c na niego uwagi. Po czym nagle poczu�a, �e co� j� trzyma za w�osy i ci�gnie do g�ry. Koniowi p� wiadra by�o za ma�o, wypi�, poczeka� chwil� cierpliwie na dalszy ci�g, dalszy ci�g nie nast�powa�, przypomnia� zatem o sobie pierwsz� metod�, jaka mu przysz�a do g�owy. Opowie�ci rodzinne brzmia�y rozmaicie i nie zawsze jasno. Dopiero po latach dowiedzia�am si�, �e dr�b zosta� upity wcale nie u mojej prababci, tylko u hrabiego Ro�ciszewskiego, kt�rego c�rk� moja matka zna�a. Tam w�a�nie, u hrabiego, po zabutelkowaniu nalewki, wyrzucono na �mietnik wi�nie ze spirytusu i w par� godzin p�niej �e�ska obs�uga dworu wpad�a w ci�k� rozpacz. Ca�a pierzasta �ywina s�ania�a si� po podw�rzach, przewraca�a i le�a�a jak martwa, zaraza znaczy jaka� rzuci�a si� na kury, kaczki i g�si. Gospodyni we �zach przyst�pi�a do podskubywania, �eby przynajmniej pierze ocali� i nie �a�owa�a sobie, skoro i tak to wszystko zdycha�o. Nazajutrz dr�b wytrze�wia� i na p� go�y lata�, po czym pochorowa� si� naprawd�, na skutek nadmiernego obskubania. Nast�pnie cz�ciowo wyzdrowia�, a cz�ciowo zosta� zjedzony. Nigdy natomiast nie zdo�a�am doj��, gdzie by�a wie� z wo�oduchem, ko�o Woli Szyd�owieckiej czy ko�o To�czy. Pewne jest, �e w owej wsi mieszka�a baba, s�yn�ca ze sk�pstwa na trzy powiaty, a mo�e nawet jeszcze szerzej. Kt�rego� roku ksi�dz chodzi� ze �wi�conym, a ksi�dza, jak wiadomo, nale�y podj�� odpowiednio, a nie byle jak. Ju� na d�ugo przed Wielkanoc� okoliczna ludno�� zastanawia�a si�, jak te� podejmie ksi�dza owa sk�pa baba i w jakim stopniu prze�amie swoje zakamienia�e sk�pstwo. Baba szarpn�a si� w sobie i zrobi�a przyj�cie, mianowicie ugotowa�a dla ksi�dza jajko na mi�kko. Ksi�dz zasiad� przy stole, ca�a �ywina za�, ludzka i zwierz�ca, bez ma�a wlaz�a mu na g�ow�, bo tak nadzwyczajnego rarytasu nikt w tym domu dotychczas nie widzia�. Baba zdenerwowa�a si� przesadnym t�okiem w izbie i z gniewem wrzasn�a: � Psy na dw�r! Dzieci pod st�! Ksiundz nie wo�oduch, som ca�ego jajka nie zji, jak zostawi, to wom dom! St�d si� wzi�� wo�oduch, kt�ry zakorzeni� si� w mojej rodzinie na zawsze. Tyle o nim wiadomo, �e ogromnie �erty. C�rki mojej babci, rzecz jasna, ros�y i zaczyna�y miewa� coraz bardziej urozmaicone pomys�y. Wie� by�a raczej bogata. B�g raczy wiedzie�, kto j� zasiedla�, pa�szczy�niane ch�opstwo, wolni kmiecie czy za�ciankowa szlachta, ale m�ode pokolenie w du�ym stopniu zaczyna�o ju� by� miejskie. Uczy�o si�, rozproszone po rozmaitych szko�ach, a w domach rodzinnych zjawia�o si� g��wnie na wakacje. Miejscowym, pozosta�ym na gospodarkach, te� si� chyba �le nie wiod�o, skoro mieli do�� czasu i si�y na liczne rozrywki. Jednego z tej m�odzie�y dziewczyny przyszy�y do siennika. Moja matka wynios�a sobie siennik w plener nad wod� i po co� wr�ci�a do domu na par� d�u�szych chwil. Kiedy ponownie przyby�a na miejsce relaksu, okaza�o si�, �e na jej sienniku �pi martwym bykiem jeden z zaprzyja�nionych m�odzie�c�w, a mo�e by� to nawet kt�ry� kuzyn. Okrzyki w rodzaju �wstawaj, ty �winio, to m�j siennik, sobie przynios�am, a nie tobie, wyno� si�!� nie dawa�y efektu, m�odzieniec spa� rzetelnie. Moja matka natychmiast wymy�li�a zemst�. Nam�wi�a swoje siostry i kuzynki i wszystkie razem faceta porz�dnie obszy�y. Le�a� na brzuchu, r�ce mia� pod g�ow�, przyszy�y go zatem do siennika na okr�g�o, a do tego jeszcze zaszy�y mu spodnie, obie nogawki razem. Nast�pnie stan�y nad g�ow� ofiary � zacz�y strasznie wrzeszcze�: �Po�ar, pali si�, ratunku!� To go wreszcie obudzi�o. Podobno o odprucie b�aga� trzy i p� godziny. Sam nie m�g� zrobi� nic, unieruchomiony by� radykalnie. Usi�owa� si� poderwa�, ale ca�y siennik podrywa� si� razem z nim. G�ow� m�g� rusza�, bo g�owy nie da�y rady mu przyszy�, m��d� m�ska nosi�a wtedy kr�tkie w�osy, ale na g�owie si� ko�czy�o, r�ce skrzy�owane, nogi sp�tane podw�jnie, sytuacja bez wyj�cia. Osobi�cie przypuszczam, �e odpru�a go w ko�cu p�e� m�ska, jak ju� mieli dosy� uciechy. Dziewczyny chodzi�y si� k�pa�, co nad wod� przytrafia si� cz�sto. Za kt�rym� razem ich miejsce do k�pieli okaza�o si� zaj�te przez ch�opak�w, a koedukacyjna k�piel w owych czasach i na wsi nie wchodzi�a w rachub�. Oburzone �miertelnie, zn�w postanowi�y si� zem�ci� i przysz�o im to z �atwo�ci�. Starsze dziewcz�ta podpu�ci�y te m�odsze, w tym Teres�, �eby pochowa� ubrania m�odych opryszk�w, dzie�o zosta�o dokonane, m�odzie� m�ska nabra�a w ko�cu ch�ci wyj�cia z wody i w�wczas okaza�o si�, �e krewa. Nie ma odzie�y. Go�o lata� nie mogli, mowy o czym� takim nie by�o, aczkolwiek pierwsza wojna �wiatowa nale�a�a ju� do przesz�o�ci. �ebrali i b�agali o lito��, bez skutku, przyst�pili w ko�cu do poszukiwa� metod� india�sk� i dopiero wtedy zacz�a si� najlepsza zabawa. Ka�dy z nich, znalaz�szy w zaro�lach swoj� odzie�, a obok niej cudz�, t� cudz� wpycha� g��biej, twierdz�c, �e nic tam wi�cej nie ma, dzi�ki czemu przedstawienie trwa�o do nocy. Silnie podejrzana o autorstwo figla moja matka z czystym sumieniem przysi�ga�a, �e r�ki do tego nie przy�o�y�a i m�wi�a �wi�t� prawd�, bo r�k� przyk�ada�a jej siostra i m�odsze kuzynki. Historia z wieprzem przydarzy�a si� w To�czy. Moja matka mia�a wtedy sze�� lat. W niedziel� zosta�a ubrana w eleganck� bia�� kieck� i zaraz potem jej wuj, najm�odszy syn prababci. Piotrek, w�wczas dwunastoletni, nak�oni� j� do przeja�d�ki na wieprzu. Sam j� na tego wieprza wsadzi�. Zwierz� przerazi�o si� �miertelnie, poderwa�o z wilgotnej ziemi, z amazonk� na grzbiecie wypad�o za bram� i zrzuci�o j� prosto w ogromn� ka�u�� na rozwidleniu dr�g. Lanie sprawiedliwie dostali obydwoje, to znaczy Piotrek i moja matka. Wieprza win� nie obci��ono. Rodzina w To�czy by�a liczna, do posi�ku zasiadano w kuchni. Na kolacj� by�y kartofle z gor�cym mlekiem. Moja matka i Piotrek urz�dzili sobie konkurs, ka�de z nich zapar�o si�, �e pierwsze nabierze �y�k� potrawy. Kartofle ju� sta�y na wielkim p�misku, pradziadek podni�s� z kuchni gar z wrz�cym mlekiem i przechyli�. Moja matka i Piotrek, w zbo�nym pragnieniu wygrania konkurencji, podstawili �y�ki i ca�y ten mleczny wrz�tek poszed� po oczach obecnych. Pradziadek lat �mia�o, wiec rozbryzg by� imponuj�cy. Lania nie dostali, bo prababci przy tym nie by�o, siedzia�a w pokoju, a pradziadek w �yciu swoim nie uderzy� �ywego stworzenia. W To�czy tak�e Anto� skaka� przez okno. Rodzina, zapewne nie wszyscy, bo w komplecie by si� nie zmie�cili, siedzia�a na �awce przed domem, kiedy �w�e Anto�. jeden z syn�w mojej prababci, wielkim p�dem nadlecia� z pola, s�owa nie m�wi�c wpad� do domu drzwiami, po czym natychmiast z tego domu wyskoczy� przez okno i zwi�kszaj�c tempo, zn�w uda� si� w pole. Nikt nie wiedzia�, co go napad�o, zaistnia�y obawy, �e pewnie zwariowa�. Pojawi� si� wreszcie z powrotem, wracaj�c ju� krokiem normalnym, trzymaj�c si� za twarz i ju� z daleka krzycz�c: � Ugryz�a mnie zaraza, jednak mnie ugryz�a! Okaza�o si�, �e goni�a go pszczo�a, dostatecznie uparta, �eby dogoni�, z przyczyn nie znanych, bo twierdzi� z roz�aleniem, �e nie zrobi� jej nic z�ego. W ogrodzie przed domem, w�r�d innych wyszukanych gatunk�w, ros�a tak�e normalna klapsa, wysokiej jako�ci, bo prababci naprawd� darzy�y si� wszystkie ro�liny. Upodoba�a j� sobie Lucyna, w�azi�a na drzewo i po�era�a gruszki prosto z ga��zi, koron� ta grusza mia�a wielk� i dziecka na niej nie by�o wida�. Pod grusz� sta�a �aweczka, na �aweczce zasiedli jedna kuzynka i jej fatygant. kt�ry chyba w�a�nie zamierza� si� o�wiadczy�. Obydwoje byli w strojach wytwornych, fatygant nawet w kapeluszu. Lucynie samo po�ywianie si� nie wystarczy�o, zapragn�a dodatkowej rozrywki. Ze starannie obmy�lon� cz�stotliwo�ci� spuszcza�a przejrza�e klapsy to na gors kuzynki, to na panam� fatyganta, dziel�c doznania sprawiedliwie. Do o�wiadczyn nie dosz�o, kuzynka po�lubi�a potem kogo� innego. Do stwarzania matrymonialnych przeszk�d Lucyna chyba mia�a talent, bo za�atwi�a tak�e wielbiciela mojej matki. Dzia�o si� to ju� w Warszawie i niew�tpliwie znacznie p�niej. Zakocha� si� mianowicie w mojej mamusi jaki� prawdziwy hrabia, niemrawy troch� i rozlaz�y, zdaje si�, �e r�wnie� nie�mia�y, ale zdecydowany w uczuciach. Wszyscy wiedzieli, �e b�dzie si� o�wiadcza� i babci wprawdzie z charakteru nie bardzo si� podoba�, ale nie zamierza�a go zra�a�. Moja lekkomy�lna matka, o ile wiem, troch� sobie t� wysok� sfer� lekcewa�y�a, ale mo�liwe, �e gotowa by�a go przyj��. Kwesti� rozstrzygn�a Lucyna. M�wi si�, mniej mo�e obecnie, a wi�cej m�wi�o w przesz�o�ci: �R�wno, sztywno, z bukietem w r�ku. pod watowanym parasolem�. Hrabia przyby� uroczy�cie i Lucyna otworzy�a mu drzwi. Spojrza�a na str�j wytworny, odpowiedni wyraz twarzy i bukiet w r�ku i z wielkim wyrzutem spyta�a: � No, a gdzie watowany parasol? Hrabia zmiesza� si� tak potwornie, �e o�wiadczyny przez gard�o mu nie przesz�y, a na bukiecie usiad�. Tym sposobem nie zosta�am hrabiank�. Nie mam poj�cia, w kt�rym mieszkaniu hrabia ow� wizyt� sk�ada�. Na Zgoda albo na Sosnowej. Moi dziadkowie mieszkali kolejno na M�ynarskiej, na �ytniej, na Zgoda, na Sosnowej i na Chmielnej, numer�w nie pami�tam, tylko ten ostatni, Chmielna 106. Z Sosnowej i Chmielnej wyprowadzono si� z konieczno�ci, w wyniku dzia�a� wojennych bowiem budynki przesta�y istnie�. A w ka�dym razie zaraz po pierwszych bombach i pierwszych pociskach przesta�o istnie� mieszkanie moich dziadk�w. Lucyna mia�a wi�cej fartu. Pu�awska 11 rozlecia�a si� dopiero w czasie powstania. Wszystkie trzy c�rki mojej babci sko�czy�y szko�� w rozmaitym zakresie. Moja matka przed sam� matur� dosta�a nerwicy, w g��bi duszy przypuszczam, �e nie chcia�o si� jej uczy�, nerwica objawi�a si� okropnymi b�lami g�owy, dano jej zatem spok�j i darowano ten ostatni egzamin. B�le g�owy przesz�y jak r�k� odj�� i posz�a do pracy w charakterze sekretarki dyrektora w jakiej� instytucji. Gotowa jestem za�o�y� si� o wszystkie bogactwa �wiata, �e �w dyrektor zatrudni� j� g��wnie ze wzgl�du na urod�, jej, rzecz jasna, nie swoj�, i narwa� si� biedny cz�owiek. Nie powiem, co mu z tego przysz�o, bo si� nie chc� wyra�a�. Znam moj� matk� i mog� mu tylko wsp�czu�. Teresa matur� zda�a, nie jestem pewna, czy nie odwali�a jeszcze jakich� kurs�w zawodowych, w ka�dym razie te� podj�a prac�. Lucyna posz�a na uniwersytet, na polonistyk�, potem za� wda�a si� w kultur�, sztuk� i dziennikarstwo. Nieco wcze�niej, kiedy mia�a szesna�cie lat, prze�y�a straszne chwile, mianowicie jakim� sposobem, podobno zreszt� w pe�ni godziwym, pozna�a dyplomat�. Konsul to by�, ambasador czy inna podobna posta�, traktowa� j� jak c�rk� i sama siebie zacz�a podejrzewa� o nie�lubne pochodzenie, a swoj� matk� o nielegalny romans. Wnioskuj�c z egzystencji, jak� wiod�a moja babcia, nielegalne romanse odpadaj� w przedbiegach, nie mia�a do nich g�owy. Ojcowski dyplomata usi�owa� wprowadza� panienk� w wielki �wiat, zaprosi� j� na jakie� szalenie uroczyste przyj�cie, gdzie podano raki, homary, langusty i prawie j� tym dobi�. Nie mia�a poj�cia, jak si� to je. Wina tam by�y r�wnie�, niew�tpliwie r�bn�a sobie dla kura�u i z rozpaczy, w wypiekach dotrwa�a do ko�ca, po czym wr�ci�a do domu skompromitowana na zawsze, bardzo czerwona na twarzy i zap�akana. Babcia si� przerazi�a, Lucyna za� pad�a na tapczan i wy�a szlochem pe�nym wyrzutu: � Dlaczego mnie mamusia nie nauczy�a, jak si� je homary�?!!! W przekonaniu, i� jej c�rka musia�a zwariowa�, babcia wezwa�a lekarza. Lucyna pe�ni� zdrowia odzyska�a do�� rych�o, ale na wielkie przyj�cie z dyplomat� wi�cej nie posz�a i tak straci�a szans� wdarcia si� w wysokie sfery. Potem wszystkie zacz�y wychodzi� za m��, a pierwsza by�a moja matka. Druga po�owa rodziny, ta po mieczu, rzecz oczywista, r�wnie� istnia�a. Przez ca�e lata s�ysza�am gadanie, jak to pradziadek przyby� z Niemiec i nie umia� po polsku i gryz�am si� t� niemiecko�ci�, potwierdzon� panie�skimi nazwiskami babek i prababek. Becker, Koch, Szwarc m�wi�y same za siebie. Na szcz�cie m�j stryj zada� sobie trud sprawdzenia, co si� w tej rodzinie dzia�o, i wysz�o na jaw, i� na tych trzech niemiecko�� si� wyczerpa�a, reszta to ju� by�y Borkowskie, Luzi�skie i Michaliki. Jedn� par� moich prapradziadk�w stanowili w rezultacie J�zef Szwarc i Anna z domu Luzi�ska, drug� za� Ignacy Borkowski i Julianna z domu Michalik. Zaraz, spokojnie, sk�d wobec tego wzi�� si� Karol Becker�? A, ju� wiem, c�rka Ignacego i Julianny, te� Julianna, z domu Borkowska, po�lubi�a Karola Beckera i to w�a�nie byli moi pradziadkowie. Mo�liwe, �e w�a�nie ten Karol przyby� z Niemiec i nie umia� po polsku. Nast�pne pokolenie j�zyk musia�o ju� opanowa� w pe�ni, bo syn Karola, m�j dziadek, by� w tym kraju nauczycielem. Ludowym co prawda, ale to tym bardziej, lud obcymi j�zykami nie w�ada�. Dziadek Pawe� po�lubi� babci� Helen�, c�rk� Pauliny Koch, z domu Szwarc. wnuczk� Anny Szwarc, z domu Luzi�skiej. Gdyby mi jeszcze kto� zechcia� powiedzie�, czyj portret wisia� na �cianie w mieszkaniu mojej babci, by�abym zachwycona. Kt�ra� prababka, albo Paulina, albo Anna, a rzecz w tym, �e od wczesnego dzieci�stwa zdradza�am szalone do niej podobie�stwo. Babcia Helena mia�a dwie siostry, cioci� J�zi� i ciotk� Stach�. Ciotka Stacha pozosta�a w stanie panie�skim, ciocia J�zia wysz�a za m�� i mia�a dw�ch syn�w, Mietka i Stefana. Mietka w naturze nie widzia�em nigdy w �yciu. Stefana gania�am po ca�ym ogrodzie z litrow� butelk� wody w lany poniedzia�ek i przy�o�y�am r�k� do jego ma��e�stwa, ale to ju� czasy znacznie p�niejsze. Na razie nie ma mnie jeszcze na �wiecie. Opr�cz si�str mia�a babcia tak�e troje dzieci, dw�ch syn�w i jedn� c�rk�. M�odszy z syn�w po�lubi� moj� matk�. Jak �atwo zauwa�y�, uparcie pisz� o babkach i prababkach, a nie o dziadkach i pradziadkach. Dziadkowie i pradziadkowie oczywi�cie r�wnie� istnieli, wcale nie umierali we wczesnej m�odo�ci i niekiedy do�ywali nawet s�dziwego wieku. I co z tego, dominacja kobiet w ca�ej mojej rodzinie, w obu jej cz�ciach, po mieczu i po k�dzieli, jest do dzi� dnia tak silna, �e m�czy�ni si� prawie nie licz�, chocia� reprezentowali wszystkie normalne ludzkie cechy, charaktery, indywidualno�ci, wykszta�cenie, a czasem tak�e pieni�dze. I wszyscy, tajemniczym zrz�dzeniem losu, byli lud�mi �agodnymi, go��biego serca i spokojnego usposobienia, tkwi�cymi silnie pod pantoflem tych okropnych bab. Wy�ama�y si� troch� dopiero moje ciotki, a potem bardzo pot�nie ja, ale o tym b�dzie p�niej. Anegdot z czas�w dzieci�stwa mojego ojca nie znam �adnych, nie mia� kto o nich opowiada�. Wiem tylko, �e jego stryjeczny brat, Stefan w�a�nie, odznacza� si� uleg�o�ci� ju� mo�e nieco przesadn�. Na widok ka�dej potrawy na stole pyta�: � Mama. czy ja to lubi�? Je�li ciotka odpowiedzia�a, �e nie. do ust nie wzi��, cho�by umiera� z g�odu, a potrawa wygl�da�a i pachnia�a najcudowniej w �wiecie. Je�li zapewni�a go, �e tak. ze�ar�by nawet mysie bobki. Ciotka musia�a chyba miewa� za�mienia umys�u, skoro nie wykorzysta�a okazji przyuczenia dziecka do jedzenia wszystkiego bez �adnych grymas�w. M�j ojciec sko�czy� tak zwan� handl�wk�, a potem co� jeszcze i zdoby� zaw�d ksi�gowego. Mo�e w jakim� szerszym zakresie, g��wnie siedzia� w bankowo�ci. Dwie cechy posiada� dla pracodawc�w bezcenne, fachowo�� i uczciwo�� zgo�a nadludzk�, pozbawion� nawet rozs�dku, bo rozmaitych ludzi p�niej wzbogaci�, a siebie wr�cz przeciwnie. Pozna� moj� matk� przy jakiej� eleganckiej okazji towarzyskiej, zakocha� si� czym pr�dzej i kiedy dostawa� awans, dumny z tego bardzo, o�mieli� si� jej o�wiadczy�. Albo nie mia� w r�ku bukietu, albo nie by�o Lucyny, bo o�wiadczyny mu wysz�y. Jako� zaraz potem zaproponowano mu stanowisko dyrektora filii KKO na prowincji, �ci�le w Gr�jcu, i ojciec propozycj� przyj��, zapewne zach�cony do tego przez narzeczon�. Moja matka uparcie twierdzi�a, �e wysz�a za m��, �eby uciec z domu. Mia�a dosy� babci. Fakt, babcia by�a despotyczna, nieco awanturnicza, tyranizowa�a rodzin� wr�cz odruchowo i wszystkie c�rki jej si� ba�y, r�nie reaguj�c. Teresa znosi�a tyrani� z zaci�ni�tymi z�bami, moja matka ulega�a jej bez �adnego oporu, Lucyna buntowa�a si� z ca�ej si�y. Oddalenie si� od babci mog�o przynie�� du�� ulg�, a zawsze Gr�jec to ju� inne miasto. W drugiej kolejno�ci wysz�a za m�� Lucyna. Przez przekor�, jak s�dz�, pcha�a si� do przedwojennych partii komunistycznych, narzeczony by� komunist�, chodzi� w rozwianym czerwonym krawacie i babcia powiedzia�a, �e jej w�osy na d�oni wyrosn�, je�li Lucyna go po�lubi. Lucyna zatem po�lubi�a, chcia�a bowiem te w�osy na d�oni swojej matki zobaczy�. Teresa wysz�a za Tadeusza ju� w czasie wojny. Mia�a go za m�a par� miesi�cy, potem straci�a z oczu, a potem spotka�a zn�w po osiemnastu latach. Ale i tak ona jedna chyba wysz�a za m�� z w�asnej i nieprzymuszonej woli, dla faceta, a nie przeciwko babci. Mo�liwe, �e moja matka chcia�a tak�e odczepi� si� od siostry. Lucyna, jako dziecko do�� spokojna, teraz zacz�a miewa� szata�skie pomys�y, z rozgoryczeniem przez moj� matk� wspominane. Na dziesi�ciolecie niepodleg�o�ci, na przyk�ad, ca�e towarzystwo wybra�o si� ogl�da� parad� wojskow�, wojsko sz�o od katedry do Belwederu, a t�umy ludzi za nim. Moja matka, pod r�k� z narzeczonym, stwierdzi�a nagle, �e jacy� id�cy przed ni� m�odzi ludzie ogl�daj� si� ustawicznie, gapi� si� na ni� jako� dziwnie i wr�cz niegrzecznie i mi�dzy sob� czyni� podejrzane uwagi. Nie rozumia�a zjawiska, poczu�a si� nieswojo, t�um nie pozwala� si� odseparowa�, ju� si� zdenerwowa�a, a� nagle poczu�a, �e obok niej przesuwa si� czyja� r�ka. Spojrza�a, c� si� okaza�o! Lucyna sz�a tu� za ni�, przesuwa�a r�k� do przodu i k�u�a tych facet�w bardzo d�ug� szpilk�. Uspokoi�a si�, zgromiona, ale ma�o jej by�o rozrywki, na stopniach ko�cio�a �wi�tego Krzy�a zabra�a ojcu lask� i zrzuca�a ni� ludziom kapelusze z g��w. Sk�onno�� do tych figli zosta�a jej ju� na ca�e �ycie. Z licznych przyczyn, jak wida�, awans ojca i to gr�jeckie dyrektorstwo by�y dla mojej matki czystym b�ogos�awie�stwem. Z jednej strony oddala�a si� od rodziny i mia�a �wi�ty spok�j, z drugiej wcale nie musia�a trawi� �ycia na prowincji, bo komunikacja istnia�a, przyje�d�a�a do Warszawy, kiedy jej si� �ywnie podoba�o. Do gospodarstwa domowego nie by�a jeszcze zbyt dobrze przystosowana, w rodzinnym domu nie nauczy�a si� niczego, troch� mo�e z lenistwa, a troch� dlatego, �e babcia by�a pracowita i lubi�a robi� wszystko po swojemu. Moja matka g��wnie haftowa�a, mia�a do tego i upodobanie, i talent. Pierwszy obiad, jaki ugotowa�a m�owi, wypad� do�� niezwykle. Mia� by� ros�, pieczona kaczka, kartofle, kapusta i kompot. Tylko pieczona kaczka wysz�a dobrze, poniewa� piek�a j� s�siadka, moja matka mia�a jakie� k�opoty z piekarnikiem. Co do reszty, to kapusta przypali�a si� jej gruntownie, roso�u i kartofli nie posoli�a wcale, za to kompot posoli�a dwa razy. Ojciec, zadowolony, �e w og�le jest do jedzenia cokolwiek, jednego z�ego s�owa nie powiedzia�. W kilka dni p�niej o poranku, ubieraj�c si�, zacz�� szuka� w szafie czystej koszuli. Le��ca jeszcze w ��ku moja matka ujrza�a, �e wyjmuje te koszule, ogl�da i odk�ada na jaki� mebel. Zdziwi�a si�. � Czego szukasz? � spyta�a z zaciekawieniem. � No jak to, uprasowanej koszuli � odpar� ojciec nie�mia�o. � Przecie� wszystkie s� uprasowane! � Nic podobnego. Mnie si� wydaje, �e �adna� Okaza�o si�, �e matka uprasowa�a te koszule w�asn� r�k�, poczynaj�c od do�u i wszystkie zmarszczki gromadz�c na gorsie pod ko�nierzykiem. Ojciec pogodzi� si� z sytuacj� i usi�owa� tylko tego dnia jak najmniej pokazywa� si� ludziom. Rych�o moja matka opanowa�a te wszystkie sztuki i wi�cej takich problem�w nie by�o. Gotowa�a znakomicie, prasowa� nauczy�a si� r�wnie� i kszta�ci�a wszystkie kolejne s�u��ce, kt�re zyskiwa�y wysokie kwalifikacje, zanim si� zd��y�y obejrze�. Czuj�c si� ju� teraz wolna, doros�a i zam�na, co w pewnym stopniu zmniejsza�o l�k przed babci�, mn�stwo czasu sp�dza�a w Warszawie, w rodzicielskim domu. Pieni�dze mia�a, bo ojciec nie�le zarabia�, zakupy robi�a dowolne, to popielice, to francuskie pantofle, to perfumy, to paryskie desusy, musz� przyzna�, �e niezwykle trwa�e, bo sama nosi�am je jeszcze po wojnie. Ojca obs�ugiwa�y wyszkolone s�u��ce i by�o fajnie. Je�li za� zbyt d�ugo matka nie pokazywa�a si� w Warszawie, do Gr�jca przyje�d�a�a babcia i z miejsca zaczyna�a przemeblowywa� mieszkanie, bo uwa�a�a, �e tak b�dzie lepiej. Matka nie protestowa�a ani s�owem, oburza�a si� s�u��ca, na co matka m�wi�a: � Nic, nic, pani starsza wyjedzie i wtedy przestawimy z powrotem� W rok po jej �lubie urodzi�a si� Lilka. By�a c�rk� jedynej siostry babci, cioteczn� siostr� mojej matki i moj� cioteczn� ciotk�. Siostra babci by�a dla mnie te� ciotk�, tak samo jak dla starszego pokolenia, i do g�owy by mi nie przysz�o zwraca� si� do niej inaczej. Ona to w�a�nie pod��y�a za narzeczonym na Sybir, zaprezentowawszy przedtem wszystkie fanaberie dziewi�tnastego wieku. Staraj�cy si�, p�niejszy wujek Olek, przychodzi� z wizyt�, ciotka kaza�a m�wi�, �e jej nie ma w domu, wy�miewa�a go i l�y�a wszelkimi si�ami, r�ki odmawia�a, po czym, kiedy zabrali go �andarmi, dosta�a sza�u i jak prawdziwa Polka� patriotka pop�dzi�a za nim. Na tej Syberii wzi�li �lub i, �mieszna rzecz, mieli obr�czki ze stuprocentowego syberyjskiego z�ota. No, mo�e to by�o 99 procent, ale nic mniej, o czym najlepiej wiem ja, bo w wiele lat p�niej za�atwia�am przer�bk� jednej z obr�czek na wsp�czesne przedmioty dekoracyjne. Ciotka mia�a ju� dw�ch syn�w, Lilka urodzi�a si� po jedenastoletniej przerwie, i b�d�c przy nadziei, ciotka czyni�a mojej matce wyrzuty. � To nie ja powinnam si� wyg�upi�, tylko ty! � m�wi�a. � Gdzie twoje dziecko, to ty masz urodzi�! Nie b�d� ci� na staro�� zast�powa�! Moja matka uleg�a widocznie presji i podj�a m�sk� decyzj�. W ten spos�b obie razem, Lilka i ja, sta�y�my si� jedynymi dzie�mi w ca�ej doros�ej rodzinie. Gdyby�my chocia� chowa�y si� razem, ale nawet i to nie, bo ciotka z wujkiem zamieszkali w Cieszynie. Zetkn�y�my si� osobi�cie dopiero po pi�tnastu latach. Ci��a i por�d mojej matki od pocz�tku do ko�ca by�y zjawiskiem przera�aj�cym. Ten okres matka przetrwa�a g��wnie pod skrzyd�ami babci, w Warszawie, co mo�e akurat nie by�o najlepszym pomys�em �wiata, bo babcia lubi�a eksperymenty i omal nie spowodowa�a tragedii. Z�e znoszenie ci��y by�o dla niej zgo�a nie do poj�cia, podejrzewa�a symulacj�, a moja matka, za przeproszeniem, rzyga�a jak szatan nawet wtedy, kiedy nikt normalny �adnych torsji ju� nie miewa. Ka�da wo� mia�a na ni� wp�yw, z regu�y negatywny, zdaje si�, �e nawet r�e. Babcia nie mog�a w to uwierzy� i przy pierwszej okazji zamiot�a matce pod nosem przekrojon� cebul�. Co si� potem dzia�o, ludzkie s�owo nie opisze, rzewnymi �zami babcia p�aka�a nad swoj� rozszarpywan� wymiotami c�rk�, p� dnia to trwa�o, wyrywa�a sobie w�osy z g�owy, po lekarza chcia�a lecie�, ale same by�y i ba�a si� j� zostawi�. Wi�cej do�wiadcze� nie robi�a. Po�ywia�a si� ta moja matka dosy� dziwnie, mianowicie jad�a codziennie dziesi�� deko kie�basy i dziesi�� deko landrynek. Musi to by� prawda, bo przez nast�pne �wier�wiecze wspominane by�o przez ca�� rodzin� zgodnie i ze zgroz�. Wszystko inne jej �mierdzia�o i dawa�o skutki zbli�one do cebuli. Wyprowadzi�a z r�wnowagi zar�wno swoj� matk�, jak i siostry, kt�re ju� ca�kiem mia�y dosy� i coraz mniej delikatnie nak�ania�y j� do powrotu do m�a. �adne takie, to ojciec przyje�d�a�, matka dotrwa�a w rodzicielskim domu a� do porodu. Urodzi�a wreszcie to cholerne dziecko w szpitalu na Karowej. Por�d trwa� trzy doby, o co mam do niej pierwsz� pretensj�. We wczesnym dzieci�stwie czu�am si� winna i pe�na