8405
Szczegóły |
Tytuł |
8405 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
8405 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 8405 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
8405 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
JOANNA CHMIELEWSKA
AUTOBIOGRAFIA
TOM I
DZIECI�STWO
Postanowi�am napisa� autobiografi�.
Zdaj� sobie spraw�, �e autobiografi� nale�y pisa� przed sam� �mierci�, ale sk�d,
na lito��
bosk�, mam wiedzie�, kiedy umr�? Egzystencja, jak� wiod� obecnie, bardzo
energicznie pcha
mnie w kierunku grobu, i to r�nymi drogami. Rozmaite inne osoby, w mojej
sytuacji,
mieszka�y w willach, wzgl�dnie wygodnych apartamentach z domkiem letniskowym na
Mazurach czy gdzie� tam, mo�e nad Lemanem, ale to przecie� nie ja! Ju� w
odleg�ym
dzieci�stwie Cyganka przepowiedzia�a mi, �e nigdy nie b�d� bogata, i ta kl�twa
spe�nia si�
skrupulatnie, �eby j� piorun strzeli�. Pomijaj�c obowi�zki rodzinne, nie ulega
kwestii, �e
dobij� mnie schody, na wszelki wypadek zatem wol� za�atwi� rzecz ju� teraz.
Zasadnicze przyczyny tej krew w �y�ach mro��cej decyzji s� dwie.
Primo: pytania p.t. Czytelnik�w, docieraj�ce do mnie ustnie i na pi�mie w
ilo�ciach
przekraczaj�cych ludzk� miar�, w zwi�zku z czym, nie widz�c innego wyj�cia,
zamierzam
odpowiedzie� na nie hurtem.
Secundo: nie daj Bo�e, po opuszczeniu przeze mnie tego pado�u, komu� mog�oby
wpa��
do g�owy napisanie mojej biografii i na tamtym �wiecie dowiedzia�abym si�, co
autor my�la�,
od czego m�g�by mnie szlag trafi�.
Autobiografia b�dzie uczciwa. Mog� sobie na to pozwoli� z tej racji, �e nie mam
za sob�
przest�pstw, kt�re nale�y ukry� po wieki wiek�w, amen. Kompromitacji owszem,
dosy�
du�o, ale i tak nie stanowi� one tajemnicy, wi�c co mi zale�y. Zamierzam napisa�
sam�
prawd�, ca�� prawd� i tylko prawd�, chocia� wiem doskonale, �e i tak mi nikt nie
uwierzy.
Je�li z konieczno�ci b�d� musia�a co� ze�ga�, wzgl�dnie pomin��, uprzedz� o tym
jak
cz�owiek, a nie jak �winia.
Konieczno�� ze�gania mo�e si� pojawi� w wypadku, je�li tak zwane osoby
towarzysz�ce
jeszcze �yj� i brakuje im nieco poczucia humoru. Do s�du mnie wprawdzie nie
zaskar��, ale
mog� zatru� �ycie. Takich os�b towarzysz�cych, og�lnie bior�c, jest dosy� du�o,
nie
chowa�am si� bowiem na pustyni, ani te� w dzikiej puszczy, tylko mi�dzy lud�mi i
wszyscy
wiedz�, co to znaczy. Gdyby kto� zdecydowa� si� wytoczy� mi spraw� s�dow�,
by�abym
zachwycona, ale nadziei na to wielkich nie mam, bo wrogowie nie zrobi� mi tej
przyjemno�ci,
a przyjaciele zapewne nie znajd� powodu. Cha�a zatem i na dodatkowe atrakcje nie
ma co
liczy�. Chocia�, czy ja wiem, mo�e�?
No dobrze, o rany, zaraz zaczn�, uwa�am jednak, �e tych wst�pnych wyja�nie�
powinnam
udzieli�. Ostrzegam, �e utw�r b�dzie ponury. Tak�e niemoralny pod nietypowymi
wzgl�dami. Du�a cz�� spo�ecze�stwa przestanie ze mn� rozmawia�, wola boska.
Szczerze
m�wi�c, najbardziej si� boj� w�asnych dzieci�
Faktem jest, �e moja prababcia uciek�a od swojej ciotki, hrabiny Led�chowskiej.
w celu
po�lubienia mojego pradziadka, wywodz�cego si� z gorszej sfery. Sama nazywa�a
si�
Szpitalewska. Podobno, informacje te nie zosta�y przeze mnie sprawdzone,
istnia�y trzy
siostry, po m�ach Szpitalewska, Led�chowska i Chmielewska, i od c�rki
Szpitalewskiej w
prostej linii pochodz�.
Podobno kto� si� wywodzi� z Ukrainy, ale nie uda�o mi si� dotychczas stwierdzi�,
kto,
prababcia czy pradziadek. Mo�e obydwoje, ale to chyba niemo�liwe, bo pradziadek
rzeczywi�cie mia� po przodkach posiad�o�� w To�czy, raczej od Ukrainy odleg�ej,
wi�c mo�e
prababcia. Czarna by�a, to nie ulega w�tpliwo�ci, mia�a krucze w�osy i czarne
oczy, z
pokolenia na pokolenie przechodz�ce a� do mojej starszej wnuczki. Heleny
Kurcewicz�wny
pod innymi wzgl�dami nie przypomina�a, wzrostem si� od niej r�ni�a i postur�,
aczkolwiek
tak�e by�a urodziwa. Jednostki, kt�re zna�y j� osobi�cie, prababci�, nie Helen�,
twierdz�, i�
mia�a mn�stwo uroku, wdzi�ku, bystro�ci i poczucia humoru. Nikt nie neguje,
jakoby mia�a
r�wnie� z�y charakter i mo�liwe, �e t� ostatni� cech� po niej w�a�nie
odziedziczy�am.
Z drugiej zn�w strony pradziadek nazywa� si� Wojtyra, Bander� to jakoby nieco
przypomina, zaznaczam, �e wy��cznie brzmieniem, wi�c ju� w ko�cu sama nie wiem.
Szpitalewski na Ukrainie, a Wojtyra na Mazowszu�? Co� mi nie gra.
Wracaj�c do prababci, ca�a historia, opisana w Studniach przodk�w, jest
prawdziwa. Nie,
przepraszam, nie ca�a, �adnych spadk�w nie by�o, a je�li by�y, ja nic o tym nie
wiem.
Natomiast istotnie, je�li mo�na wierzy� opowie�ciom rodzinnym, za�lubiona
pradziadkowi
prababcia obrazi�a si� �miertelnie na widok posiad�o�ci i odpracowa�a drug�
ucieczk�. z domu
m�a do domu mamusi, bo nowe w�o�ci nie przypad�y jej do gustu. Mamusia prababci
by�a
twarda, chyba te wszystkie baby w mojej rodzinie od pokole� mia�y z�y charakter,
i
rzeczywi�cie odwioz�a j� do To�czy z powrotem, rzek�szy owe pami�tne s�owa:
�Jake� z nim
uciek�a, to teraz z nim �yj!� Podobno odwioz�a j� karet�, ale za to g�owy nie
dam. Pewne jest,
�e nie pojazdem mechanicznym.
Dalszy ci�g by� ju� ogl�dany przez naocznych �wiadk�w, moj� babk�, moj� matk� i
moje
ciotki. Prababcia, w ramach buntu, gospodarstwa domowego nie tkn�a, zaj�a si�
ogrodem i
mia�a do niego szcz�liw� r�k�, po tym ogrodzie za� naprawd� chodzi�a w czarnej
pow��czystej sukni, z bia�ymi mankietami i bia�ym ko�nierzykiem, oraz w bia�ych
r�kawiczkach. Ros�o jej wszystko jak d�ungla po deszczu i faktem jest, �e
ogrodnik ksi���t
Radziwi���w b�aga� j� o flance, szczepy i nasiona, bardzo mo�liwe, �e istotnie
kl�cz�c w
pobli�u studni. Z gruszy, przez prababci� wyhodowanej, w czasach wsp�czesnych
przeszczepionej na dzia�k� pracownicz� w Warszawie, osobi�cie spo�ywa�am owoce i
raz w
�yciu jeszcze chcia�abym zje�� tak� gruszk�. Ju� j� diabli wzi�li, wi�c nie ma o
czym m�wi�.
Dzieci prababcia urodzi�a czterna�cioro, z czego wy�y�o dziewi�� sztuk.
Szczeg��w
zej�cia pozosta�ych potomk�w nie znam i zapewne nigdy nie poznam, ale czasy
�miertelno�ci
niemowl�t sprzyja�y, wi�c nie ma w tym nic dziwnego. W�r�d dziewi�ciorga �ywych,
syn�w
ocala�o siedmiu, a c�rek dwie. R�nica wieku, si�� rzeczy, istnia�a pomi�dzy
nimi znaczna i
spowodowa�o to pot�ny melan� rodzinny. Najm�odszy syn prababci by� tylko o
sze�� lat
starszy od jej najstarszej wnuczki, w nast�pnym pokoleniu za� najstarsza
prawnuczka urodzi�a
si� zaledwie rok po kt�rej� kolejnej wnuczce. M�j syn jest o sze�� lat starszy
od swojej
ciotecznej ciotki. Najstarsz� prawnuczk� by�am ja, a znacznie m�odszych ode mnie
wnuk�w
pojawi�o si� w og�le zatrz�sienie, ale nie b�d� si� ich czepia�.
Jak na uczucia, jakie podobno prababcia �ywi�a do pradziadka, ilo�� dzieci
wydaje si�
zdumiewaj�ca, ale mo�e te uczucia �ywi�a niekonsekwentnie. Do ko�ca �ycia nie
przebaczy�a
mu oszustwa. Kiedy ucieka�a od ciotki�hrabiny, bez w�tpienia gor�co do tego
nak�aniana,
zapewni� j� jakoby, i� zmian materialnych nie dozna, stanie si� pani� zasobnej
posiad�o�ci i
co najmniej dworu, je�li nie pa�acu, rzeczywisto�� za� �ywy k�am jego s�owom
zada�a. D�br
konno obje�d�a� nie by�o potrzeby, bez trudu dawa�y si� obej�� na piechot�, mo�e
nawet
kulej�c, budowla mieszkalna za� sk�ada�a si� z izb czterech, trzech pokoi i
jednej kuchni.
Mo�liwe w dodatku, �e jeden pok�j by� zwyczajnym alkierzem, a wszystko razem na
miano
pa�acu nie zas�ugiwa�o w najmniejszym stopniu.
Prababcia, przy licznych zaletach, musia�a by� zawzi�ta, bo w chwili �mierci
pradziadka
da�a wyraz niezadowoleniu. Og�osi�a mianowicie pogl�d, i� przedwczesne
opuszczanie
przeze� tego pado�u jest kar� bosk� za to, �e j� tak oszuka�, przy czym og�osi�a
to w s�owach,
kt�rych elementarny takt nie pozwala mi powt�rzy�. Nie by�o mnie przy tym
zreszt� i mo�e
rodzina co� przekr�ci�a.
Wszystkie dzieci prababci pozawiera�y zwi�zki ma��e�skie, w stanie bez�ennym nie
pozosta�o �adne, z domu rodzinnego za� wynosi�y si� sukcesywnie, zdobywaj�c
rozmaite
zawody. Kiedy wynios�a si� starsza z dw�ch c�rek, poj�cia nie mam. obi�o mi si�
tylko o
uszy, �e pracowa�a w Warszawie w aptece. By�a to moja babcia. W tej Warszawie
te� chyba
pozna�a Franciszka Knopackiego, mojego dziadka.
Knopaccy wywodzili si� z Woli Szyd�owieckiej i tkwi� tam nadal. Na gospodarstwie
pozosta� brat mojego dziadka, dziadek za� w bardzo m�odym wieku przeni�s� si� do
miasta i
o�eni� z babci�. By� cz�owiekiem anielskiego serca i �agodnego charakteru,
babcia zatem,
nieodrodna �C�rka swojej matki, mog�a mu ciosa� ko�ki na g�owie w ilo�ciach
dowolnych.
Zamieszkali na M�ynarskiej, ale czasy to by�y do�� skomplikowane, dziadek wda�
si� w ruchy
wyzwole�cze, kamieni z ��dzkiego bruku wprawdzie nie wyrywa�, w�adzom carskim
jednak�e zdo�a� si� narazi�, po czym za kar� zosta� zes�any do zaboru
austriackiego, dok�d
babcia za nim pojecha�a. Szcz�cie, �e nie na Sybir. Na Sybir uda�a si� jej
m�odsza siostra.
By�a to historia wspominana i opowiadana w rodzinie przez ca�e lata. W ostatniej
chwili
babcia dowiedzia�a si�, �e po schodach id� w�a�nie carscy �andarmi, a dziadek
ju� siedzi. Nic
nie zd��y�a zrobi�, ale zachowa�a przytomno�� umys�u. Okazuj�c w�adzy wielk�
uprzejmo��,
podsun�a sto�ek pod ty�ek kapitanowi, czy te� sier�antowi, szar�a faceta jako�
zawsze by�a
pomijana, mo�e nosi� po prostu miano przodownika, sier�ant�kapitan�przodownik
by� gruby i
nieruchawy, ch�tnie usiad� i ze sto�ka kierowa� rewizj�, babcia za� modli�a si�
gor�czkowo,
�eby nie wpad�o mu do �ba przesun�� �w sto�ek na inne miejsce. Ci�ar mebla
zainteresowa�by go bez w�tpienia. Sto�ek mia� podnoszony blat, wewn�trz g��bok�
skrytk�, a
w skrytce znajdowa�a si� ca�a bro�, przechowywana przez dziadka. Modlitwy
zosta�y
wys�uchane, sier�ant�kapitan�przodownik ca�� rewizj� przesiedzia�, nie wykazuj�c
�adnych
g�upich ch�ci, nigdzie wi�cej nic nie by�o, dziadka zatem zes�ano nie na Sybir,
tylko do
Trzebini. W tej Trzebini w dwa miesi�ce p�niej urodzi�a si� moja matka.
Zes�anie trwa�o kr�tko, po dw�ch latach mogli ju� chyba wr�ci�, bo druga c�rka
babci,
Lucyna, urodzi�a si� w Warszawie. Dziadek musia� znajdowa� si� na wolno�ci i
przy jej boku,
bo s�ysza�em mn�stwo gadania, jak to babcia we wszystkich istotnych chwilach
�yciowych
rozpoczyna�a pranie, po czym dziadek to pranie wyka�cza�, ona bowiem le�a�a w
po�ogu. Nie
wyka�cza� go przecie� w tiurmie. Faktem jest, �e moja babcia do prania �ywi�a
nieopanowan�
nami�tno�� i faktem jest, �e przy praniu zasta�a j� pierwsza wojna �wiatowa,
druga wojna
�wiatowa i powstanie warszawskie.
Razem wzi�wszy, babcia urodzi�a czworo dzieci, trzy c�rki i syna, ale syn zmar�
w
niemowl�ctwie, czego od�a�owa� nie mog�a, bo z ca�ej si�y, z ca�ej duszy i z
ca�ego serca
chcia�a mie� ch�opca. Trzy c�rki to by�a moja matka i dwie ciotki, Lucyna i
Teresa.
Przyczynia�y jej zgryzot i zatruwa�y �ycie, o czym posiadam ju� informacje
dok�adniejsze.
Babcia by�a jednostk� ogromnie czynn� i ruchliw�, pe�n� energii, w domu
kamieniem nie
siedzia�a, wychodzi�a, robi�a zakupy, spotyka�a si� z lud�mi, mo�liwe, �e
sytuacja �yciowa
zmusza�a j� do zwi�kszonej aktywno�ci. Po powrocie zastawa�a sceny krew w �y�ach
mro��ce. Raz znalaz�a najstarsz� c�rk� w pokoju z woreczkiem m�ki, z kt�rego
dziecko
wydobywa�o bia�y py� gar�ciami, sia�o z zapa�em wok� siebie i m�wi�o: �Sip,
sip, sip!� Raz,
wchodz�c na podw�rze, ujrza�a t� �e c�rk�, siedz�c� na oknie z nogami
przewieszonymi na
zewn�trz, a okno znajdowa�o si� na czwartym pi�trze. W pi��dziesi�t lat p�niej
jeszcze babci
brakowa�o tchu, kiedy mi o tym opowiada�a. Na palcach, skradaj�c si� pod murem,
�eby bro�
Bo�e dziecko jej nie zobaczy�o, przesz�a do klatki schodowej, si�a nadziemska
wnios�a j� na
czwarte pi�tro, drzwi otwiera�a bezszelestnie, przez mieszkanie przep�yn�a
prawie nie
oddychaj�c, wci�� w obawie, �e bachor us�yszy, odwr�ci si�, uczyni nieostro�ny
ruch i poleci
na d�. Dotar�a do c�reczki, z�apa�a j�, wci�gn�a do mieszkania i�sprawi�a jej
rzetelne lanie.
Raz zasta�a swoj� starsz� c�rk�, jak �y�k� pr�bowa�a wyd�uba� oczy c�rce
�redniej i te� jej
ten widok nie zachwyci�. Wnioskuj�c z opowiada�, z pocz�tku najgorsza by�a moja
matka,
potem jednak m�odsze siostry r�wnie� zacz�y wykazywa� inicjatyw�.
Wszystkie trzy ju� by�y na �wiecie, kiedy wybuch�a pierwsza wojna �wiatowa,
dziadek
poszed� w so�daty, a babcia usi�owa�a jako� potomstwo wy�ywi�. Je�dzi�a po
prowiant na
wie� i przywozi�a produkty bezcenne. Wykorzystuj�c jej nieobecno��, c�rki
dokona�y
transakcji wymiennej, mianowicie odda�y s�siadce dwa kilo s�oniny za dwa kilo
cebuli, a
inicjatork� tego handlu podobno by�a Lucyna. Lucyna te� uszcz�liwi�a babci�
komunikatem
specjalnym.
Pi�tro ni�ej mieszka�a baba, kt�ra gromadzi�a obierki od kartofli w sobie
znanych celach.
Mo�e mia�a zaprzyja�nion� krow�. O magazynie �ywno�ciowym rych�o zwiedzia�y si�
karaluchy, a babcia maniacko nie znosi�a insekt�w i pilnowa�a higieny. S�siadka
po d�ugim
czasie wygarn�a swoje zapasy i �yj�tka rozlaz�y si� po budynku. Trzeba trafu,
�e u babci
akurat byli go�cie, rodzina i osoby obce, �rednia c�rka wkroczy�a do pokoju w
�rodku
przyj�cia i rzek�a g�o�no i z zachwytem:
� Mamusiu! Jakie zatrz�sienie karaluch�w w kuchni!
Lanie dosta�a moja matka, bo, jako najstarsza, obowi�zana by�a pilnowa�
siostrzyczki,
�eby nie robi�a g�upot. Teresa, najm�odsza, maza�a si� i skar�y�a, za co w
charakterze kary
boskiej spotyka�y j� kompromitacje. Zosta�a wys�ana po naft�. Zaj�ta czym� tam,
jak
normalne dziecko, najpierw protestowa�a, potem uleg�a, chwyci�a spod sto�ka
ba�k� i
pop�dzi�a do sklepu. Zaabsorbowana swoimi sprawami, po drodze t� ba�k� macha�a.
Wkroczy�a do sklepu, z rozmachem postawi�a j� na ladzie i w�wczas okaza�o si�,
i� nie jest to
ba�ka na naft�, tylko nocnik. Ludzie tam byli, patrzyli i widzieli, co prze�y�a
to jej, bo od
razu u�wiadomi�a sobie, �e widzieli j� tak�e na ulicy, jak tym nocnikiem
macha�a. Wr�ci�a do
domu bez nafty, a za to ze strasznym rykiem.
Skar�y�a podobno nami�tnie, co obie starsze siostry t�pi�y bez mi�osierdzia,
wykorzystuj�c
w tym celu chwile nieobecno�ci babci. Od nich dostawa�a wycisk, czego, rzecz
jasna, nie
przetrzymywa�a w milczeniu. Raz im to �le wysz�o w czasie, us�ysza�y, �e babcia
ju� wraca, a
Teresa si� dar�a, Lucyna zatem zatka�a jej g�b� r�k�. Teresa zareagowa�a
prawid�owo, ugryz�a
j� w t� r�k� z ca�ej si�y i nie mam szczeg�owych danych, co nast�pi�o potem,
ale mniej
wi�cej mog� to sobie wyobrazi�.
Bo�e Narodzenie lubi�y wszystkie trzy i jak na ich potrzeby, przytrafia�o si� za
r��c. .o.
Raz do roku, c� to jest! Postanowi�y je przy�pieszy�. Babcia mia�a szcz�liw�
r�k� do
kwiat�w, po prababci zapewne, ro�linno�� w domu wegetowa�a bujnie i mi�dzy
innymi r�s�
wielki kaktus. Przypuszczam, �e by�a to opuncja, z rodzaju tych z pot�nymi
kolcami.
Pasowa�a im jako choinka, na kolcach poprzyczepia�y �wieczki, zapali�y je i
urz�dzi�y sobie
�wi�ta. Babci musia�o d�ugo nie by� w domu, bo opuncj� szlag trafi� definitywnie
i nie uda�o
si� jej uratowa�.
Wszystkie c�rki mojej babci we w�a�ciwym czasie posz�y oczywi�cie do szko�y. Z
jakiego� bli�ej mi nie znanego powodu moja matka i Lucyna by�y w jednej klasie,
chocia�
r�nica wieku pomi�dzy nimi wynosi�a dwa lata. Zdaje si�, �e to zr�wnanie klas
nast�pi�o w
wyniku chor�b mojej matki, dw�ch szczeg�lnie, wyrostka robaczkowego i tak zwanej
hiszpanki, z�o�liwej grypy, szalej�cej w dwudziestoleciu mi�dzywojennym.
Wyrostek
robaczkowy zapewne zosta� usuni�ty za p�no, bo powsta�y infekcyjne komplikacje
i moja
matka po tym prostym zabiegu sp�dzi�a w szpitalu sze�� tygodni. Co do grypy
natomiast,
umiera�a na ni� w domu i musia�a nie�le umiera�, bo babcia siedzia�a nad c�rk� i
ju� tylko
p�aka�a.
� Mamusiu � powiedzia�a moja matka s�abym g�osem � tak bym chcia�a jeszcze zje��
przed �mierci� kawa�ek arbuza�
Babcia dosta�a sza�u, pop�dzi�a na miasto, przynios�a arbuza i nast�pi�a
straszna chwila, bo
moja matka do ust go nie wzi�a. Popatrzy�a tylko i ju� nie mia�a si�y zje��.
Dopiero wtedy
babcia wpad�a w rzeteln� rozpacz.
Jak �atwo zgadn��, moja matka jednak�e wy�y�a. Chorowa�a jeszcze od czasu do
czasu, ale
ju� s�abiej, za� przy okazji jednej z chor�b upi�a si� pierwszy raz w �yciu.
Lekarz zaordynowa� lekarstwo, kt�rego jednym ze sk�adnik�w by�a �y�ka koniaku w
fili�ance mleka i nale�a�o to pi� ca�y dzie� po �y�eczce. Moja matka wytr�bi�a
wszystko
naraz, by� mo�e pod wp�ywem babci, kt�ra by�a zwolenniczk� metod radykalnych,
posz�a do
szko�y i zacz�a zdradza� jakie� dziwne objawy. G�owa jej opada�a na �awk�,
dosta�a
wypiek�w i nauczycielka zwr�ci�a uwag� na stan uczennicy.
� Ty jeste� chora, moje dziecko � rzek�a z trosk�. � Musisz i�� do domu. Luciu,
odprowad� siostrzyczk�.
� Nie chc� � odpar�a zdecydowanie Lucyna, kt�ra doskonale wiedzia�a, co jej
siostrze
jest i na czym polega choroba.
Oburzenie t� nieludzko�ci� wzbudzi�a ogromne i spotka�a si� z powszechnym
pot�pieniem, ale nie uleg�a. Moja matka jako� dotar�a do domu i kropn�a si�
spa�, a Lucyna
d�ugo jeszcze awanturowa�a si�. �e ta o�lica wstyd jej przynosi.
Najpi�kniejszym wydarzeniem szkolnym by� �Powr�t taty�. Dziewczyny w klasie
mojej
matki poprzekr�ca�y sobie poemat, taka moda podobno panowa�a, i moja matka
zapami�ta�a
wersj� przekr�con�. Zosta�a wywo�ana do odpowiedzi i nagle z przera�eniem
u�wiadomi�a
sobie, �e normalnie nie umie, umie tylko na odwr�t. Milcza�a jak ten g�az,
nauczycielka
odczeka�a d�ug� chwil�, po czym wyrazi�a naj�miertelniejsze zdumienie i
oburzenie.
� Jak to? � rzek�a pot�piaj�co. � Nie umiesz �Powrotu taty�?!
Nacisk tego pot�pienia by� tak pot�ny, �e moja matka wpad�a w desperacj� i
wyrecytowa�a wersj� zapami�tan�. Brzmia�o to mniej wi�cej tak:
Dziatn�ty krzyki, do przypa ojcadly, p�aszcz� mit si� pod tul na tonie�
Dalej by�a bu�a ogromnawa i tym podobne per�y.
Tyle jej si� uda�o powiedzie�, na ile nauczycielk� zamurowa�o. Dw�j� dosta�a jak
st�d do
Ameryki, a w dodatku omal jej nie wyrzucono ze szko�y za szarganie �wi�to�ci,
musieli
przyj�� rodzice, �eby t� ca�� polk� odpracowa�.
O drobnostkach w rodzaju licznych innych chor�b, uszkodze� i szk�d, o rosole,
kt�ry zala�
ca�� kuchni�, bo trzy siostry dolewa�y wody z kranu do garnka, o sacharynie,
kt�r� moja
matka naby�a sobie w charakterze �akoci za ca�e pi��dziesi�t kopiejek i wszystk�
ze�ar�a ze
szkod� dla zdrowia, a tak�e o innych pomniejszych rozrywkach ju� nawet nie
wspominam.
W s�siednim domu mieszka� zdun, kt�ry zas�yn�� akcj� przeciwko te�ciowej. Wr�ci�
do
domu na ci�kiej bani, co bez w�tpienia doda�o mu kura�u, krzykn�� pot�nie:
�Kto tu rz�dzi,
te�ciowa czyja?!�, po czym rozebra� piec. Kr�tko po tym wydarzeniu trzy siostry,
nieco ju�
starsze, posz�y do kina i wr�ci�y strasznie p�no, co oczywi�cie by�o czynem
wysoce
nagannym. Babcia i dziadek le�eli ju� w ��ku. Babci widocznie nie chcia�o si�
wstawa�, bo
wypchn�a dziadka do skarcenia c�rek, kt�re, bardzo niespokojne, siedzia�y w
kuchni i nie
wiedzia�y, co b�dzie. Dziadek w nocnym stroju pojawi� si� w drzwiach z gro�nym
marsem na
czole i rozpocz�� nagan� s�owami:
� Kto tu rz�dzi, ja czy wy�?
� Tylko niech tatu� kuchni nie rozbiera � powiedzia�a Lucyna po�piesznie i
ostrzegawczo.
Dziadek uciek� do sypialni, a wykroczenie si� upiek�o.
Nieco p�niej dziadek skompromitowa� si� zmywakiem. Zdarza�o mu si� niekiedy,
niecz�sto, bo nadmiernej rozpusty babcia nie tolerowa�a, p�j�� na kielicha z
kolegami i
wr�ci� na lekkim rauszu. Wkrada� si� w�wczas na palcach, usi�uj�c nie budzi�
rodziny,
�wiat�a nie zapala� i cichutko szed� spa�. Raz wr�ci�, mo�liwe, �e co� potr�ci�,
babcia
otworzy�a jedno oko i wyrazi�a dezaprobat�.
� W kuchni jest ros� w garnku � rzek�a gniewnie. � Mo�esz sobie wzi��.
G�odny dziadek pos�usznie uda� si� do kuchni, pomaca� po garnkach, znalaz�
ros�, wypi�,
spr�bowa� tak�e zje�� mi�so, ale jako� mu nie da� rady. Nazajutrz babcia krzyk
wielki
podnios�a.
� Kto mi ten zmywak tak poszarpa�, co za gangrena jaka� w strz�py podar�a?! �
awanturowa�a si�. � I dlaczego nie zjad�e� roso�u?! M�wi�am, �e na kuchni stoi!
Dziadek w drzwiach, cichutki i pokorny, sm�tnie zaprzeczy�.
� Jak to, przecie� zjad�em. I dziwi�em si�, dlaczego to mi�so takie twarde�
Wypi� pomyje i usi�owa� spo�y� zmywak, ros� sta� obok, na szcz�cie wcale mu te
produkty nie zaszkodzi�y. Nie jest to �adna anegdota, tylko zwyczajny fakt.
Na lato rodzina wyje�d�a�a do To�czy albo do Woli Szyd�owieckiej.
W Woli Szyd�owieckiej znajdowa� si� pies, imieniem Sznapek. By� to kundel do��
du�y,
rozmiar�w mniej wi�cej dwuletniego dziecka. Kocha� nad �ycie mojego dziadka,
kt�ry w
sobot� przyje�d�a� z Warszawy na weekend do rodziny. Przez nikogo nie
instruowany pies
zawsze wiedzia�, kiedy jest sobota, zna� godzin� przyjazdu poci�gu i
nieodmiennie czeka� na
peronie. By� m�dry w stopniu nadprzyrodzonym, sam z siebie, z natury, i dawa�
tego liczne
dowody.
Dwuletnia w�wczas moja matka uwielbia�a ucieka� przed siebie przy ka�dej okazji
i trzeba
by�o j� goni�. Okrzyki i wezwania nie robi�y na niej wra�enia, lecia�a na o�lep
i mog�a sobie
zrobi� co� z�ego. Babcia mia�a tego ca�kiem dosy�, bo i czasu jej brakowa�o, i
upodobania do
sport�w, chocia� wtedy jeszcze gruba nie by�a, za kt�rym� razem zatem, nie mog�c
dogoni�
rozchichotanego i rozp�dzonego bachora, w nerwach krzykn�a: �Sznapek, bierz
j�!� Pies z
miejsca skoczy�, babcia przerazi�a si� �miertelnie, �e uczyni dziecku krzywd�, z
j�kiem
przesz�a w galop, ale Sznapek by� szybszy. Bez trudu dogoni� moj� matk�,
popchn�� j�,
przewr�ci� na ziemi�, po czym stan�� nad ni�, nie pozwalaj�c si� ruszy�.
Zziajana babcia
dopad�a grupy i mog�a ju� spokojnie c�rce przy�o�y� klapsa, a psa pochwali�.
Jako nast�pne uciek�y na staw ma�e kaczuszki, czemu trudno si� dziwi�, bo
uciekanie na
wod� le�y w kaczej naturze. Kaczuszki jednak�e wodzi�a kwoka. kt�ra dosta�a
sza�u, lata�a po
brzegu, gdacz�c przera�liwie, a przy tym wiecz�r si� zbli�a� i nie by�o wiadomo,
jak te ma�e
zarazy do domu przyp�dzi�. Oczywi�cie wyst�pi� Sznapek. Zn�w kt�ra� babcia
krzykn�a:
�Sznapek, bierz!� i pies skoczy� do wody. Przypuszczam, �e tym razem by�a to
moja
prababcia, w�a�cicielka tak posiad�o�ci, jak i kaczuszek, chocia� we wszystkich
opowie�ciach
u�ywano okre�lenia �babcia�, nie precyzuj�c pokolenia. Ale na logik� wychodzi
prababcia.
Pies zatem skoczy� do stawu, babcia�prababcia te� si� przerazi�a i pr�bowa�a go
krzykiem
zawr�ci�, ale on by� m�drzejszy. Dogoni� cholerne kaczuszki i jedn� po drugiej
wyni�s� w
z�bach na brzeg, nie uszkodziwszy im najmniejszego pi�rka.
Wierz� w to w pe�ni, poniewa� w siedemdziesi�t dziewi�� lat p�niej, i
oczywi�cie w
innym miejscu, na w�asne oczy widzia�am, jak dwa psy bawi�y si� wielk� �m�. Dwie
suki,
�ci�le bior�c, obie arystokratki, w tym samym wieku, siedmiomiesi�czne. Jedna
wilczyca,
owczarek alzacki, a druga miniatura dobermana, ratlero�pinczer,
najwdzi�czniejsze
stworzenie, jakie w �yciu spotka�am. Z ciekawo�ci posz�am zobaczy�, czym one s�
tak zaj�te
i okaza�o si�, �e t� �m� wydzieraj� sobie wzajemnie, popychaj�, przewracaj�,
bior� w z�by,
zabawa sz�a na ca�ego i przysi�gam na kolanach, a przyjrza�am si� dobrze: �ma
by�a nie
uszkodzona, w doskona�ym stanie, aczkolwiek ze strachu zd��y�a ju� pewnie umrze�
na
serce.
Wracaj�c do Sznapka, kt�rego� dnia zaj�ta w domu babcia�prababcia us�ysza�a na
podw�rzu przera�liwy kurzy wrzask. Nie tylko kurzy, og�lnie bior�c drobiowy, bo
do��czy�y
si� kaczki i g�si. Wyjrza�a, zobaczy�a straszne zamieszanie, nie pojmuj�c
zjawiska wybieg�a i
trafi�a na moment, kiedy w tym towarzystwie pojawi� si� Sznapek. Na ziemi le�a�a
kupka
jajek, Sznapek doni�s� w�a�nie w z�bach nast�pne, u�o�y� ostro�nie, oblecia�
kupk� dooko�a,
rozganiaj�c ptactwo i pop�dzi� w dal. Po chwili wr�ci� z kolejnym jajkiem i
operacja si�
powt�rzy�a.
Babcia najpierw zbarania�a, a potem w sercu jej zakwit�a gor�ca wdzi�czno�� dla
psa, bo
ju� od paru tygodni martwi�a si�, �e kury tak �le si� nios�. Strasznie ma�o
jajek zbiera�a.
Wysz�o na jaw, �e nios�y si� w zbo�u, gdzie upatrzy�y sobie pon�tne miejsce.
Sznapek
pokaza� drog�, doprowadzi� do nielegalnych gniazd, odzysk jajek nast�pi�, a z
tych
przyniesionych ani jedno nie by�o nawet nad p�kni�te.
Nie do�y�, niestety, ten genialny pies p�nej staro�ci. Dosta� w�cieklizny,
szczepienia w
tamtych czasach jeszcze nie istnia�y, a je�li nawet istnia�y, do polskiej wsi
nie dotar�y.
Przylecia� sk�d� ponury, zje�ony, z pian� na pysku, ale tak bardzo kocha�
rodzin�, �e nie
pogryz� nikogo. Moja matka, ci�gle jeszcze dziecko, acz znacznie starsze, pcha�a
si� do niego,
wo�a�a, wabi�a, pies spojrza� krwawym wzrokiem, zawaha� si�, podkuli� ogon i
uciek�. O ile
wiem, zosta� zastrzelony, a strzelaj�cy p�aka�.
To tam w�a�nie, w Woli Szyd�owieckiej, a nie w To�czy, ko� ci�gn�� moj� matk� za
w�osy. Robotami gospodarskimi zajmowa�y si� wszystkie trzy siostry, ale moja
matka
najch�tniej. Czy mo�e najmniej niech�tnie. Kazano jej napoi� konia, m�ody by�
bardzo,
jeszcze prawie �rebak, wyci�gn�a ze studni wiadro wody, niepe�ne, bo pe�ne by�o
dla niej za
ci�kie, podstawi�a koniowi i zamy�li�a si�, nie zwracaj�c na niego uwagi. Po
czym nagle
poczu�a, �e co� j� trzyma za w�osy i ci�gnie do g�ry. Koniowi p� wiadra by�o za
ma�o, wypi�,
poczeka� chwil� cierpliwie na dalszy ci�g, dalszy ci�g nie nast�powa�,
przypomnia� zatem o
sobie pierwsz� metod�, jaka mu przysz�a do g�owy.
Opowie�ci rodzinne brzmia�y rozmaicie i nie zawsze jasno. Dopiero po latach
dowiedzia�am si�, �e dr�b zosta� upity wcale nie u mojej prababci, tylko u
hrabiego
Ro�ciszewskiego, kt�rego c�rk� moja matka zna�a. Tam w�a�nie, u hrabiego, po
zabutelkowaniu nalewki, wyrzucono na �mietnik wi�nie ze spirytusu i w par�
godzin p�niej
�e�ska obs�uga dworu wpad�a w ci�k� rozpacz. Ca�a pierzasta �ywina s�ania�a si�
po
podw�rzach, przewraca�a i le�a�a jak martwa, zaraza znaczy jaka� rzuci�a si� na
kury, kaczki i
g�si. Gospodyni we �zach przyst�pi�a do podskubywania, �eby przynajmniej pierze
ocali� i
nie �a�owa�a sobie, skoro i tak to wszystko zdycha�o. Nazajutrz dr�b wytrze�wia�
i na p�
go�y lata�, po czym pochorowa� si� naprawd�, na skutek nadmiernego obskubania.
Nast�pnie
cz�ciowo wyzdrowia�, a cz�ciowo zosta� zjedzony.
Nigdy natomiast nie zdo�a�am doj��, gdzie by�a wie� z wo�oduchem, ko�o Woli
Szyd�owieckiej czy ko�o To�czy. Pewne jest, �e w owej wsi mieszka�a baba,
s�yn�ca ze
sk�pstwa na trzy powiaty, a mo�e nawet jeszcze szerzej. Kt�rego� roku ksi�dz
chodzi� ze
�wi�conym, a ksi�dza, jak wiadomo, nale�y podj�� odpowiednio, a nie byle jak.
Ju� na d�ugo
przed Wielkanoc� okoliczna ludno�� zastanawia�a si�, jak te� podejmie ksi�dza
owa sk�pa
baba i w jakim stopniu prze�amie swoje zakamienia�e sk�pstwo. Baba szarpn�a si�
w sobie i
zrobi�a przyj�cie, mianowicie ugotowa�a dla ksi�dza jajko na mi�kko. Ksi�dz
zasiad� przy
stole, ca�a �ywina za�, ludzka i zwierz�ca, bez ma�a wlaz�a mu na g�ow�, bo tak
nadzwyczajnego rarytasu nikt w tym domu dotychczas nie widzia�. Baba
zdenerwowa�a si�
przesadnym t�okiem w izbie i z gniewem wrzasn�a:
� Psy na dw�r! Dzieci pod st�! Ksiundz nie wo�oduch, som ca�ego jajka nie zji,
jak
zostawi, to wom dom!
St�d si� wzi�� wo�oduch, kt�ry zakorzeni� si� w mojej rodzinie na zawsze. Tyle o
nim
wiadomo, �e ogromnie �erty.
C�rki mojej babci, rzecz jasna, ros�y i zaczyna�y miewa� coraz bardziej
urozmaicone
pomys�y. Wie� by�a raczej bogata. B�g raczy wiedzie�, kto j� zasiedla�,
pa�szczy�niane
ch�opstwo, wolni kmiecie czy za�ciankowa szlachta, ale m�ode pokolenie w du�ym
stopniu
zaczyna�o ju� by� miejskie. Uczy�o si�, rozproszone po rozmaitych szko�ach, a w
domach
rodzinnych zjawia�o si� g��wnie na wakacje. Miejscowym, pozosta�ym na
gospodarkach, te�
si� chyba �le nie wiod�o, skoro mieli do�� czasu i si�y na liczne rozrywki.
Jednego z tej m�odzie�y dziewczyny przyszy�y do siennika. Moja matka wynios�a
sobie
siennik w plener nad wod� i po co� wr�ci�a do domu na par� d�u�szych chwil.
Kiedy
ponownie przyby�a na miejsce relaksu, okaza�o si�, �e na jej sienniku �pi
martwym bykiem
jeden z zaprzyja�nionych m�odzie�c�w, a mo�e by� to nawet kt�ry� kuzyn. Okrzyki
w rodzaju
�wstawaj, ty �winio, to m�j siennik, sobie przynios�am, a nie tobie, wyno� si�!�
nie dawa�y
efektu, m�odzieniec spa� rzetelnie. Moja matka natychmiast wymy�li�a zemst�.
Nam�wi�a
swoje siostry i kuzynki i wszystkie razem faceta porz�dnie obszy�y. Le�a� na
brzuchu, r�ce
mia� pod g�ow�, przyszy�y go zatem do siennika na okr�g�o, a do tego jeszcze
zaszy�y mu
spodnie, obie nogawki razem. Nast�pnie stan�y nad g�ow� ofiary � zacz�y
strasznie
wrzeszcze�: �Po�ar, pali si�, ratunku!� To go wreszcie obudzi�o.
Podobno o odprucie b�aga� trzy i p� godziny. Sam nie m�g� zrobi� nic,
unieruchomiony
by� radykalnie. Usi�owa� si� poderwa�, ale ca�y siennik podrywa� si� razem z
nim. G�ow�
m�g� rusza�, bo g�owy nie da�y rady mu przyszy�, m��d� m�ska nosi�a wtedy
kr�tkie w�osy,
ale na g�owie si� ko�czy�o, r�ce skrzy�owane, nogi sp�tane podw�jnie, sytuacja
bez wyj�cia.
Osobi�cie przypuszczam, �e odpru�a go w ko�cu p�e� m�ska, jak ju� mieli dosy�
uciechy.
Dziewczyny chodzi�y si� k�pa�, co nad wod� przytrafia si� cz�sto. Za kt�rym�
razem ich
miejsce do k�pieli okaza�o si� zaj�te przez ch�opak�w, a koedukacyjna k�piel w
owych
czasach i na wsi nie wchodzi�a w rachub�. Oburzone �miertelnie, zn�w postanowi�y
si�
zem�ci� i przysz�o im to z �atwo�ci�. Starsze dziewcz�ta podpu�ci�y te m�odsze,
w tym
Teres�, �eby pochowa� ubrania m�odych opryszk�w, dzie�o zosta�o dokonane,
m�odzie�
m�ska nabra�a w ko�cu ch�ci wyj�cia z wody i w�wczas okaza�o si�, �e krewa. Nie
ma
odzie�y. Go�o lata� nie mogli, mowy o czym� takim nie by�o, aczkolwiek pierwsza
wojna
�wiatowa nale�a�a ju� do przesz�o�ci. �ebrali i b�agali o lito��, bez skutku,
przyst�pili w
ko�cu do poszukiwa� metod� india�sk� i dopiero wtedy zacz�a si� najlepsza
zabawa. Ka�dy
z nich, znalaz�szy w zaro�lach swoj� odzie�, a obok niej cudz�, t� cudz� wpycha�
g��biej,
twierdz�c, �e nic tam wi�cej nie ma, dzi�ki czemu przedstawienie trwa�o do nocy.
Silnie
podejrzana o autorstwo figla moja matka z czystym sumieniem przysi�ga�a, �e r�ki
do tego
nie przy�o�y�a i m�wi�a �wi�t� prawd�, bo r�k� przyk�ada�a jej siostra i m�odsze
kuzynki.
Historia z wieprzem przydarzy�a si� w To�czy. Moja matka mia�a wtedy sze�� lat.
W
niedziel� zosta�a ubrana w eleganck� bia�� kieck� i zaraz potem jej wuj,
najm�odszy syn
prababci. Piotrek, w�wczas dwunastoletni, nak�oni� j� do przeja�d�ki na wieprzu.
Sam j� na
tego wieprza wsadzi�. Zwierz� przerazi�o si� �miertelnie, poderwa�o z wilgotnej
ziemi, z
amazonk� na grzbiecie wypad�o za bram� i zrzuci�o j� prosto w ogromn� ka�u�� na
rozwidleniu dr�g. Lanie sprawiedliwie dostali obydwoje, to znaczy Piotrek i moja
matka.
Wieprza win� nie obci��ono. Rodzina w To�czy by�a liczna, do posi�ku zasiadano w
kuchni.
Na kolacj� by�y kartofle z gor�cym mlekiem. Moja matka i Piotrek urz�dzili sobie
konkurs,
ka�de z nich zapar�o si�, �e pierwsze nabierze �y�k� potrawy. Kartofle ju� sta�y
na wielkim
p�misku, pradziadek podni�s� z kuchni gar z wrz�cym mlekiem i przechyli�. Moja
matka i
Piotrek, w zbo�nym pragnieniu wygrania konkurencji, podstawili �y�ki i ca�y ten
mleczny
wrz�tek poszed� po oczach obecnych. Pradziadek lat �mia�o, wiec rozbryzg by�
imponuj�cy.
Lania nie dostali, bo prababci przy tym nie by�o, siedzia�a w pokoju, a
pradziadek w �yciu
swoim nie uderzy� �ywego stworzenia.
W To�czy tak�e Anto� skaka� przez okno. Rodzina, zapewne nie wszyscy, bo w
komplecie
by si� nie zmie�cili, siedzia�a na �awce przed domem, kiedy �w�e Anto�. jeden z
syn�w mojej
prababci, wielkim p�dem nadlecia� z pola, s�owa nie m�wi�c wpad� do domu
drzwiami, po
czym natychmiast z tego domu wyskoczy� przez okno i zwi�kszaj�c tempo, zn�w uda�
si� w
pole. Nikt nie wiedzia�, co go napad�o, zaistnia�y obawy, �e pewnie zwariowa�.
Pojawi� si�
wreszcie z powrotem, wracaj�c ju� krokiem normalnym, trzymaj�c si� za twarz i
ju� z daleka
krzycz�c:
� Ugryz�a mnie zaraza, jednak mnie ugryz�a! Okaza�o si�, �e goni�a go pszczo�a,
dostatecznie uparta, �eby dogoni�, z przyczyn nie znanych, bo twierdzi� z
roz�aleniem, �e nie
zrobi� jej nic z�ego.
W ogrodzie przed domem, w�r�d innych wyszukanych gatunk�w, ros�a tak�e normalna
klapsa, wysokiej jako�ci, bo prababci naprawd� darzy�y si� wszystkie ro�liny.
Upodoba�a j�
sobie Lucyna, w�azi�a na drzewo i po�era�a gruszki prosto z ga��zi, koron� ta
grusza mia�a
wielk� i dziecka na niej nie by�o wida�. Pod grusz� sta�a �aweczka, na �aweczce
zasiedli jedna
kuzynka i jej fatygant. kt�ry chyba w�a�nie zamierza� si� o�wiadczy�. Obydwoje
byli w
strojach wytwornych, fatygant nawet w kapeluszu. Lucynie samo po�ywianie si� nie
wystarczy�o, zapragn�a dodatkowej rozrywki. Ze starannie obmy�lon�
cz�stotliwo�ci�
spuszcza�a przejrza�e klapsy to na gors kuzynki, to na panam� fatyganta, dziel�c
doznania
sprawiedliwie. Do o�wiadczyn nie dosz�o, kuzynka po�lubi�a potem kogo� innego.
Do stwarzania matrymonialnych przeszk�d Lucyna chyba mia�a talent, bo za�atwi�a
tak�e
wielbiciela mojej matki. Dzia�o si� to ju� w Warszawie i niew�tpliwie znacznie
p�niej.
Zakocha� si� mianowicie w mojej mamusi jaki� prawdziwy hrabia, niemrawy troch� i
rozlaz�y, zdaje si�, �e r�wnie� nie�mia�y, ale zdecydowany w uczuciach. Wszyscy
wiedzieli,
�e b�dzie si� o�wiadcza� i babci wprawdzie z charakteru nie bardzo si� podoba�,
ale nie
zamierza�a go zra�a�. Moja lekkomy�lna matka, o ile wiem, troch� sobie t� wysok�
sfer�
lekcewa�y�a, ale mo�liwe, �e gotowa by�a go przyj��. Kwesti� rozstrzygn�a
Lucyna.
M�wi si�, mniej mo�e obecnie, a wi�cej m�wi�o w przesz�o�ci: �R�wno, sztywno, z
bukietem w r�ku. pod watowanym parasolem�. Hrabia przyby� uroczy�cie i Lucyna
otworzy�a
mu drzwi. Spojrza�a na str�j wytworny, odpowiedni wyraz twarzy i bukiet w r�ku i
z wielkim
wyrzutem spyta�a:
� No, a gdzie watowany parasol?
Hrabia zmiesza� si� tak potwornie, �e o�wiadczyny przez gard�o mu nie przesz�y,
a na
bukiecie usiad�. Tym sposobem nie zosta�am hrabiank�.
Nie mam poj�cia, w kt�rym mieszkaniu hrabia ow� wizyt� sk�ada�. Na Zgoda albo na
Sosnowej. Moi dziadkowie mieszkali kolejno na M�ynarskiej, na �ytniej, na Zgoda,
na
Sosnowej i na Chmielnej, numer�w nie pami�tam, tylko ten ostatni, Chmielna 106.
Z
Sosnowej i Chmielnej wyprowadzono si� z konieczno�ci, w wyniku dzia�a� wojennych
bowiem budynki przesta�y istnie�. A w ka�dym razie zaraz po pierwszych bombach i
pierwszych pociskach przesta�o istnie� mieszkanie moich dziadk�w. Lucyna mia�a
wi�cej
fartu. Pu�awska 11 rozlecia�a si� dopiero w czasie powstania.
Wszystkie trzy c�rki mojej babci sko�czy�y szko�� w rozmaitym zakresie. Moja
matka
przed sam� matur� dosta�a nerwicy, w g��bi duszy przypuszczam, �e nie chcia�o
si� jej uczy�,
nerwica objawi�a si� okropnymi b�lami g�owy, dano jej zatem spok�j i darowano
ten ostatni
egzamin. B�le g�owy przesz�y jak r�k� odj�� i posz�a do pracy w charakterze
sekretarki
dyrektora w jakiej� instytucji. Gotowa jestem za�o�y� si� o wszystkie bogactwa
�wiata, �e �w
dyrektor zatrudni� j� g��wnie ze wzgl�du na urod�, jej, rzecz jasna, nie swoj�,
i narwa� si�
biedny cz�owiek. Nie powiem, co mu z tego przysz�o, bo si� nie chc� wyra�a�.
Znam moj�
matk� i mog� mu tylko wsp�czu�.
Teresa matur� zda�a, nie jestem pewna, czy nie odwali�a jeszcze jakich� kurs�w
zawodowych, w ka�dym razie te� podj�a prac�. Lucyna posz�a na uniwersytet, na
polonistyk�, potem za� wda�a si� w kultur�, sztuk� i dziennikarstwo.
Nieco wcze�niej, kiedy mia�a szesna�cie lat, prze�y�a straszne chwile,
mianowicie jakim�
sposobem, podobno zreszt� w pe�ni godziwym, pozna�a dyplomat�. Konsul to by�,
ambasador
czy inna podobna posta�, traktowa� j� jak c�rk� i sama siebie zacz�a
podejrzewa� o nie�lubne
pochodzenie, a swoj� matk� o nielegalny romans. Wnioskuj�c z egzystencji, jak�
wiod�a moja
babcia, nielegalne romanse odpadaj� w przedbiegach, nie mia�a do nich g�owy.
Ojcowski
dyplomata usi�owa� wprowadza� panienk� w wielki �wiat, zaprosi� j� na jakie�
szalenie
uroczyste przyj�cie, gdzie podano raki, homary, langusty i prawie j� tym dobi�.
Nie mia�a
poj�cia, jak si� to je. Wina tam by�y r�wnie�, niew�tpliwie r�bn�a sobie dla
kura�u i z
rozpaczy, w wypiekach dotrwa�a do ko�ca, po czym wr�ci�a do domu skompromitowana
na
zawsze, bardzo czerwona na twarzy i zap�akana. Babcia si� przerazi�a, Lucyna za�
pad�a na
tapczan i wy�a szlochem pe�nym wyrzutu:
� Dlaczego mnie mamusia nie nauczy�a, jak si� je homary�?!!!
W przekonaniu, i� jej c�rka musia�a zwariowa�, babcia wezwa�a lekarza. Lucyna
pe�ni�
zdrowia odzyska�a do�� rych�o, ale na wielkie przyj�cie z dyplomat� wi�cej nie
posz�a i tak
straci�a szans� wdarcia si� w wysokie sfery.
Potem wszystkie zacz�y wychodzi� za m��, a pierwsza by�a moja matka.
Druga po�owa rodziny, ta po mieczu, rzecz oczywista, r�wnie� istnia�a. Przez
ca�e lata
s�ysza�am gadanie, jak to pradziadek przyby� z Niemiec i nie umia� po polsku i
gryz�am si� t�
niemiecko�ci�, potwierdzon� panie�skimi nazwiskami babek i prababek. Becker,
Koch,
Szwarc m�wi�y same za siebie. Na szcz�cie m�j stryj zada� sobie trud
sprawdzenia, co si� w
tej rodzinie dzia�o, i wysz�o na jaw, i� na tych trzech niemiecko�� si�
wyczerpa�a, reszta to ju�
by�y Borkowskie, Luzi�skie i Michaliki. Jedn� par� moich prapradziadk�w
stanowili w
rezultacie J�zef Szwarc i Anna z domu Luzi�ska, drug� za� Ignacy Borkowski i
Julianna z
domu Michalik. Zaraz, spokojnie, sk�d wobec tego wzi�� si� Karol Becker�? A, ju�
wiem,
c�rka Ignacego i Julianny, te� Julianna, z domu Borkowska, po�lubi�a Karola
Beckera i to
w�a�nie byli moi pradziadkowie.
Mo�liwe, �e w�a�nie ten Karol przyby� z Niemiec i nie umia� po polsku. Nast�pne
pokolenie j�zyk musia�o ju� opanowa� w pe�ni, bo syn Karola, m�j dziadek, by� w
tym kraju
nauczycielem. Ludowym co prawda, ale to tym bardziej, lud obcymi j�zykami nie
w�ada�.
Dziadek Pawe� po�lubi� babci� Helen�, c�rk� Pauliny Koch, z domu Szwarc. wnuczk�
Anny
Szwarc, z domu Luzi�skiej. Gdyby mi jeszcze kto� zechcia� powiedzie�, czyj
portret wisia� na
�cianie w mieszkaniu mojej babci, by�abym zachwycona. Kt�ra� prababka, albo
Paulina, albo
Anna, a rzecz w tym, �e od wczesnego dzieci�stwa zdradza�am szalone do niej
podobie�stwo.
Babcia Helena mia�a dwie siostry, cioci� J�zi� i ciotk� Stach�. Ciotka Stacha
pozosta�a w
stanie panie�skim, ciocia J�zia wysz�a za m�� i mia�a dw�ch syn�w, Mietka i
Stefana. Mietka
w naturze nie widzia�em nigdy w �yciu. Stefana gania�am po ca�ym ogrodzie z
litrow� butelk�
wody w lany poniedzia�ek i przy�o�y�am r�k� do jego ma��e�stwa, ale to ju� czasy
znacznie
p�niejsze. Na razie nie ma mnie jeszcze na �wiecie.
Opr�cz si�str mia�a babcia tak�e troje dzieci, dw�ch syn�w i jedn� c�rk�.
M�odszy z
syn�w po�lubi� moj� matk�.
Jak �atwo zauwa�y�, uparcie pisz� o babkach i prababkach, a nie o dziadkach i
pradziadkach. Dziadkowie i pradziadkowie oczywi�cie r�wnie� istnieli, wcale nie
umierali we
wczesnej m�odo�ci i niekiedy do�ywali nawet s�dziwego wieku. I co z tego,
dominacja kobiet
w ca�ej mojej rodzinie, w obu jej cz�ciach, po mieczu i po k�dzieli, jest do
dzi� dnia tak
silna, �e m�czy�ni si� prawie nie licz�, chocia� reprezentowali wszystkie
normalne ludzkie
cechy, charaktery, indywidualno�ci, wykszta�cenie, a czasem tak�e pieni�dze. I
wszyscy,
tajemniczym zrz�dzeniem losu, byli lud�mi �agodnymi, go��biego serca i
spokojnego
usposobienia, tkwi�cymi silnie pod pantoflem tych okropnych bab. Wy�ama�y si�
troch�
dopiero moje ciotki, a potem bardzo pot�nie ja, ale o tym b�dzie p�niej.
Anegdot z czas�w dzieci�stwa mojego ojca nie znam �adnych, nie mia� kto o nich
opowiada�. Wiem tylko, �e jego stryjeczny brat, Stefan w�a�nie, odznacza� si�
uleg�o�ci� ju�
mo�e nieco przesadn�. Na widok ka�dej potrawy na stole pyta�:
� Mama. czy ja to lubi�?
Je�li ciotka odpowiedzia�a, �e nie. do ust nie wzi��, cho�by umiera� z g�odu, a
potrawa
wygl�da�a i pachnia�a najcudowniej w �wiecie. Je�li zapewni�a go, �e tak.
ze�ar�by nawet
mysie bobki. Ciotka musia�a chyba miewa� za�mienia umys�u, skoro nie
wykorzysta�a okazji
przyuczenia dziecka do jedzenia wszystkiego bez �adnych grymas�w.
M�j ojciec sko�czy� tak zwan� handl�wk�, a potem co� jeszcze i zdoby� zaw�d
ksi�gowego. Mo�e w jakim� szerszym zakresie, g��wnie siedzia� w bankowo�ci. Dwie
cechy
posiada� dla pracodawc�w bezcenne, fachowo�� i uczciwo�� zgo�a nadludzk�,
pozbawion�
nawet rozs�dku, bo rozmaitych ludzi p�niej wzbogaci�, a siebie wr�cz
przeciwnie.
Pozna� moj� matk� przy jakiej� eleganckiej okazji towarzyskiej, zakocha� si�
czym pr�dzej
i kiedy dostawa� awans, dumny z tego bardzo, o�mieli� si� jej o�wiadczy�. Albo
nie mia� w
r�ku bukietu, albo nie by�o Lucyny, bo o�wiadczyny mu wysz�y. Jako� zaraz potem
zaproponowano mu stanowisko dyrektora filii KKO na prowincji, �ci�le w Gr�jcu, i
ojciec
propozycj� przyj��, zapewne zach�cony do tego przez narzeczon�.
Moja matka uparcie twierdzi�a, �e wysz�a za m��, �eby uciec z domu. Mia�a dosy�
babci.
Fakt, babcia by�a despotyczna, nieco awanturnicza, tyranizowa�a rodzin� wr�cz
odruchowo i
wszystkie c�rki jej si� ba�y, r�nie reaguj�c. Teresa znosi�a tyrani� z
zaci�ni�tymi z�bami,
moja matka ulega�a jej bez �adnego oporu, Lucyna buntowa�a si� z ca�ej si�y.
Oddalenie si�
od babci mog�o przynie�� du�� ulg�, a zawsze Gr�jec to ju� inne miasto.
W drugiej kolejno�ci wysz�a za m�� Lucyna. Przez przekor�, jak s�dz�, pcha�a si�
do
przedwojennych partii komunistycznych, narzeczony by� komunist�, chodzi� w
rozwianym
czerwonym krawacie i babcia powiedzia�a, �e jej w�osy na d�oni wyrosn�, je�li
Lucyna go
po�lubi. Lucyna zatem po�lubi�a, chcia�a bowiem te w�osy na d�oni swojej matki
zobaczy�.
Teresa wysz�a za Tadeusza ju� w czasie wojny. Mia�a go za m�a par� miesi�cy,
potem
straci�a z oczu, a potem spotka�a zn�w po osiemnastu latach. Ale i tak ona jedna
chyba wysz�a
za m�� z w�asnej i nieprzymuszonej woli, dla faceta, a nie przeciwko babci.
Mo�liwe, �e moja matka chcia�a tak�e odczepi� si� od siostry. Lucyna, jako
dziecko do��
spokojna, teraz zacz�a miewa� szata�skie pomys�y, z rozgoryczeniem przez moj�
matk�
wspominane. Na dziesi�ciolecie niepodleg�o�ci, na przyk�ad, ca�e towarzystwo
wybra�o si�
ogl�da� parad� wojskow�, wojsko sz�o od katedry do Belwederu, a t�umy ludzi za
nim. Moja
matka, pod r�k� z narzeczonym, stwierdzi�a nagle, �e jacy� id�cy przed ni�
m�odzi ludzie
ogl�daj� si� ustawicznie, gapi� si� na ni� jako� dziwnie i wr�cz niegrzecznie i
mi�dzy sob�
czyni� podejrzane uwagi. Nie rozumia�a zjawiska, poczu�a si� nieswojo, t�um nie
pozwala� si�
odseparowa�, ju� si� zdenerwowa�a, a� nagle poczu�a, �e obok niej przesuwa si�
czyja� r�ka.
Spojrza�a, c� si� okaza�o! Lucyna sz�a tu� za ni�, przesuwa�a r�k� do przodu i
k�u�a tych
facet�w bardzo d�ug� szpilk�. Uspokoi�a si�, zgromiona, ale ma�o jej by�o
rozrywki, na
stopniach ko�cio�a �wi�tego Krzy�a zabra�a ojcu lask� i zrzuca�a ni� ludziom
kapelusze z
g��w. Sk�onno�� do tych figli zosta�a jej ju� na ca�e �ycie.
Z licznych przyczyn, jak wida�, awans ojca i to gr�jeckie dyrektorstwo by�y dla
mojej
matki czystym b�ogos�awie�stwem. Z jednej strony oddala�a si� od rodziny i mia�a
�wi�ty
spok�j, z drugiej wcale nie musia�a trawi� �ycia na prowincji, bo komunikacja
istnia�a,
przyje�d�a�a do Warszawy, kiedy jej si� �ywnie podoba�o. Do gospodarstwa
domowego nie
by�a jeszcze zbyt dobrze przystosowana, w rodzinnym domu nie nauczy�a si�
niczego, troch�
mo�e z lenistwa, a troch� dlatego, �e babcia by�a pracowita i lubi�a robi�
wszystko po
swojemu. Moja matka g��wnie haftowa�a, mia�a do tego i upodobanie, i talent.
Pierwszy obiad, jaki ugotowa�a m�owi, wypad� do�� niezwykle. Mia� by� ros�,
pieczona
kaczka, kartofle, kapusta i kompot. Tylko pieczona kaczka wysz�a dobrze,
poniewa� piek�a j�
s�siadka, moja matka mia�a jakie� k�opoty z piekarnikiem. Co do reszty, to
kapusta przypali�a
si� jej gruntownie, roso�u i kartofli nie posoli�a wcale, za to kompot posoli�a
dwa razy. Ojciec,
zadowolony, �e w og�le jest do jedzenia cokolwiek, jednego z�ego s�owa nie
powiedzia�.
W kilka dni p�niej o poranku, ubieraj�c si�, zacz�� szuka� w szafie czystej
koszuli.
Le��ca jeszcze w ��ku moja matka ujrza�a, �e wyjmuje te koszule, ogl�da i
odk�ada na jaki�
mebel. Zdziwi�a si�.
� Czego szukasz? � spyta�a z zaciekawieniem.
� No jak to, uprasowanej koszuli � odpar� ojciec nie�mia�o.
� Przecie� wszystkie s� uprasowane!
� Nic podobnego. Mnie si� wydaje, �e �adna� Okaza�o si�, �e matka uprasowa�a te
koszule w�asn� r�k�, poczynaj�c od do�u i wszystkie zmarszczki gromadz�c na
gorsie pod
ko�nierzykiem. Ojciec pogodzi� si� z sytuacj� i usi�owa� tylko tego dnia jak
najmniej
pokazywa� si� ludziom.
Rych�o moja matka opanowa�a te wszystkie sztuki i wi�cej takich problem�w nie
by�o.
Gotowa�a znakomicie, prasowa� nauczy�a si� r�wnie� i kszta�ci�a wszystkie
kolejne s�u��ce,
kt�re zyskiwa�y wysokie kwalifikacje, zanim si� zd��y�y obejrze�.
Czuj�c si� ju� teraz wolna, doros�a i zam�na, co w pewnym stopniu zmniejsza�o
l�k przed
babci�, mn�stwo czasu sp�dza�a w Warszawie, w rodzicielskim domu. Pieni�dze
mia�a, bo
ojciec nie�le zarabia�, zakupy robi�a dowolne, to popielice, to francuskie
pantofle, to perfumy,
to paryskie desusy, musz� przyzna�, �e niezwykle trwa�e, bo sama nosi�am je
jeszcze po
wojnie. Ojca obs�ugiwa�y wyszkolone s�u��ce i by�o fajnie. Je�li za� zbyt d�ugo
matka nie
pokazywa�a si� w Warszawie, do Gr�jca przyje�d�a�a babcia i z miejsca zaczyna�a
przemeblowywa� mieszkanie, bo uwa�a�a, �e tak b�dzie lepiej. Matka nie
protestowa�a ani
s�owem, oburza�a si� s�u��ca, na co matka m�wi�a:
� Nic, nic, pani starsza wyjedzie i wtedy przestawimy z powrotem�
W rok po jej �lubie urodzi�a si� Lilka. By�a c�rk� jedynej siostry babci,
cioteczn� siostr�
mojej matki i moj� cioteczn� ciotk�. Siostra babci by�a dla mnie te� ciotk�, tak
samo jak dla
starszego pokolenia, i do g�owy by mi nie przysz�o zwraca� si� do niej inaczej.
Ona to
w�a�nie pod��y�a za narzeczonym na Sybir, zaprezentowawszy przedtem wszystkie
fanaberie
dziewi�tnastego wieku. Staraj�cy si�, p�niejszy wujek Olek, przychodzi� z
wizyt�, ciotka
kaza�a m�wi�, �e jej nie ma w domu, wy�miewa�a go i l�y�a wszelkimi si�ami, r�ki
odmawia�a, po czym, kiedy zabrali go �andarmi, dosta�a sza�u i jak prawdziwa
Polka�
patriotka pop�dzi�a za nim. Na tej Syberii wzi�li �lub i, �mieszna rzecz, mieli
obr�czki ze
stuprocentowego syberyjskiego z�ota. No, mo�e to by�o 99 procent, ale nic mniej,
o czym
najlepiej wiem ja, bo w wiele lat p�niej za�atwia�am przer�bk� jednej z
obr�czek na
wsp�czesne przedmioty dekoracyjne.
Ciotka mia�a ju� dw�ch syn�w, Lilka urodzi�a si� po jedenastoletniej przerwie, i
b�d�c
przy nadziei, ciotka czyni�a mojej matce wyrzuty.
� To nie ja powinnam si� wyg�upi�, tylko ty! � m�wi�a. � Gdzie twoje dziecko, to
ty
masz urodzi�! Nie b�d� ci� na staro�� zast�powa�!
Moja matka uleg�a widocznie presji i podj�a m�sk� decyzj�. W ten spos�b obie
razem,
Lilka i ja, sta�y�my si� jedynymi dzie�mi w ca�ej doros�ej rodzinie. Gdyby�my
chocia�
chowa�y si� razem, ale nawet i to nie, bo ciotka z wujkiem zamieszkali w
Cieszynie.
Zetkn�y�my si� osobi�cie dopiero po pi�tnastu latach.
Ci��a i por�d mojej matki od pocz�tku do ko�ca by�y zjawiskiem przera�aj�cym.
Ten
okres matka przetrwa�a g��wnie pod skrzyd�ami babci, w Warszawie, co mo�e akurat
nie by�o
najlepszym pomys�em �wiata, bo babcia lubi�a eksperymenty i omal nie spowodowa�a
tragedii. Z�e znoszenie ci��y by�o dla niej zgo�a nie do poj�cia, podejrzewa�a
symulacj�, a
moja matka, za przeproszeniem, rzyga�a jak szatan nawet wtedy, kiedy nikt
normalny
�adnych torsji ju� nie miewa. Ka�da wo� mia�a na ni� wp�yw, z regu�y negatywny,
zdaje si�,
�e nawet r�e. Babcia nie mog�a w to uwierzy� i przy pierwszej okazji zamiot�a
matce pod
nosem przekrojon� cebul�. Co si� potem dzia�o, ludzkie s�owo nie opisze,
rzewnymi �zami
babcia p�aka�a nad swoj� rozszarpywan� wymiotami c�rk�, p� dnia to trwa�o,
wyrywa�a
sobie w�osy z g�owy, po lekarza chcia�a lecie�, ale same by�y i ba�a si� j�
zostawi�. Wi�cej
do�wiadcze� nie robi�a.
Po�ywia�a si� ta moja matka dosy� dziwnie, mianowicie jad�a codziennie dziesi��
deko
kie�basy i dziesi�� deko landrynek. Musi to by� prawda, bo przez nast�pne
�wier�wiecze
wspominane by�o przez ca�� rodzin� zgodnie i ze zgroz�. Wszystko inne jej
�mierdzia�o i
dawa�o skutki zbli�one do cebuli. Wyprowadzi�a z r�wnowagi zar�wno swoj� matk�,
jak i
siostry, kt�re ju� ca�kiem mia�y dosy� i coraz mniej delikatnie nak�ania�y j� do
powrotu do
m�a. �adne takie, to ojciec przyje�d�a�, matka dotrwa�a w rodzicielskim domu a�
do porodu.
Urodzi�a wreszcie to cholerne dziecko w szpitalu na Karowej. Por�d trwa� trzy
doby, o co
mam do niej pierwsz� pretensj�. We wczesnym dzieci�stwie czu�am si� winna i
pe�na