8388

Szczegóły
Tytuł 8388
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

8388 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 8388 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

8388 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Andrzej Pilipiuk SPOTKANIE Z PISARZEM Jakub W�drowycz pogwizduj�c weso�o wskoczy� do autobusu jad�cego na dworzec. Z kieszeni wyci�gn�� wymi�ty, wielokrotnie skasowany bilet i wpu�ci� go w szczelin� kasownika. Na bilecie przyby�o dziurek, a jedna jego cz�� odpad�a i zosta�a wewn�trz. By�o ju� do�� p�no, nad Warszaw� zapad� ciep�y sierpniowy zmrok. Na nast�pnym przystanku wsiad� wampir. Jakub rozpozna� go od razu. Zreszt� nie by�o to trudne. Wampir mia� na sobie d�ugi czarny p�aszcz na czerwonej podszewce, nienaturalnie blad� cer� i dziwnie wygl�daj�ce z�by. Jakub cofn�� si� odruchowo a jego d�o� wsun�a si� za pazuch� i namaca�a stalow� link� hamulcow� zaopatrzon� w p�tl�. W autobusie by�o jednak sporo ludzi. -Zaatakuj� go to si� na mnie rzuc� - mrukn�� sam do siebie. - Trzeba czeka�. Przejechali sze�� przystank�w, po czym wampir przesiad� si� do innego autobusu. Egzorcysta przeskoczy� zr�cznie za nim. Przejechali jeszcze kilka przystank�w i wysiedli na jakim� wygwizdowie. Ko�o wiaty wampir spotka� kilku kumpli. Jakub ju� mia� zaatakowa�, ale zawaha� si�. -Przewaga sze�� do jednego - mrukn�� - Troch� du�o. Trzeba b�dzie po jednym szczypa�. Ruszy� za nimi wzd�u� p�otu jakiej� budowy. Niebawem zakr�cili w ciemn� uliczk�. Sze�� wampir�w wesz�o do okaza�ego budynku podpartego kolumnami. -Wydzia� Matematyki - przesylabizowa� Jakub napis na tabliczce ko�o drzwi. W drzwiach stali jacy� dwaj wachmani, kt�rzy za��dali akredytacji. Takowej nie posiada� przemkn�� si� od ty�u. Zgodnie z jego przewidywaniami natrafi� na okienko od piwnicy. w�lizgn�� si� zr�cznie do �rodka. W piwnicy sta�y jakie� metalowe beczki. Beczki mia�y niepokoj�co znajomy kszta�t. Jakub odszuka� kontakt i zapali� sobie �wiat�o. No tak. Przeczucie go nie myli�o. W beczkach by�o piwo. Odbi� pokryw�. Nap�j pozbawiony by� b�belk�w, wi�c w�o�y� do �rodka r�k� i przez chwil� be�ta� ni� z�ocist� ciecz. Potem przypi�� si� do rantu beczki i wypi� duszkiem ze cztery litry. Rozejrza� si� po piwnicy i zauwa�y� porzucon� przez kogo� szklank�. -Trzeba kulturalnie - mrukn�� sam do siebie. - A nie tak z gwinta beczki obala�. Dwie godziny p�niej, gdy poziom p�ynu opad� o po�ow� a pod �cian� pojawi�o si� jedena�cie brzydko pachn�cych ka�u� Jakub doszed� do wniosku, �e wypada�oby zaj�� si� dzia�alno�ci� podstawow�. Niezbyt sobie wprawdzie przypomina� po co tu przyszed�, ale ufa�, �e m�zg w��czy mu si� w odpowiednim momencie samoczynnie. W�a�nie przeci�ga� si� gdy zazgrzyta� w zamku klucz. Egzorcysta zamar� w k�cie. Do wn�trza wszed� wysoki szczup�y m�odzieniec. -O cholera - zakl�� na widok rozbitej beczki. - Jaki� proletariat si� wdar�. Zapewne dokona�by jeszcze wielu interesuj�cych spostrze�e�, ale w tym momencie Jakub trzasn�� go od ty�u pokryw� beczki w g�ow�. Rozci�gn�� powalonego wroga na pod�odze. Sprawdzi� d�ugo�� jego z�b�w, ale jak si� okaza�o by�y zupe�nie normalne. W kieszeniach nie by�o nic nadzwyczajnego, ale na piersiach powalonego przyczepiono plakietk� z napisem "Organizator". -Chy! Przepustka - wydedukowa� egzorcysta. Przypi�� j� sobie do kurtki po czym pobrz�kuj�c p�czkiem kluczy ruszy� w g��b budynku. Wszed� po schodkach na parter. Natrafi� na niedu�� sal� w kt�rej jakie� szczeniaki suwa�y figurkami po makietach. Zaraz potem na korytarzu natkn�� si� na ch�opaka w kolczudze, kt�ry pod��a� dok�d� z kusz� malowniczo przewieszon� przez rami�. -Sprzedaj - zagadn�� Jakub. Ch�opak pokr�ci� przecz�co g�ow� i dopiero widok z�otej pi�tnastorubl�wki go zmi�kczy�. Egzorcysta zajrza� do kolejnej sali, gdzie jaki� cz�owiek m�wi� o czym� otoczony przez gromadk� s�uchaczy. Pod jednym z siedz�cych Jakub wypatrzy� odpowiednie krzes�o. Podszed� i bezceremonialnie wyci�gn�� je. -Co jest? - w�ciek� si� s�uchacz. - Oddawaj! Jakub musn�� palami identyfikator. -Prezes kaza� - ze�ga�. S�uchacz ust�pi� i przesiad� si� na inne krzes�o stoj�ce pod �cian�. W drzwiach Jakub obejrza� si� jeszcze na przemawiaj�cego. Ich spojrzenia spotka�y si�. -Jakub? - zdziwi� si� prelegent. Egzorcysta zacz�� si� zastanawia�. Sk�d� zna� t� szczer� szerok� s�owia�sk� twarz. Chyba? Ale� tak. To wredne oblicze widnia�o na rozlepianych noc� w Wojs�awicach listach go�czych. Z kieszeni wyj�� wymi�t� ulotk�. Za szkalowanie ojczystej ziemi, a w szczeg�lno�ci rodzinnej wsi Poszukiwany! Andrzej Pilipiuk. �ywy lub martwy, (najlepiej martwy). Nagroda sto litr�w samogonu! Mieszka�cy wsi Wojs�awice Uni�s� kusz�, ale przypomnia� sobie �e nie ma pocisk�w. Wybitny literat pomacha� do niego rado�nie. -Nast�pnym razem grafomanie - warkn�� z nienawi�ci� Jakub. B�ysn�� z�otymi z�bami i zatrzasn�� drzwi. Wycofa� si� do piwnicy z piwem. Og�uszony zacz�� przychodzi� do siebie, wi�c zwi�za� go i zakneblowa�. Krzes�o roztrzaska� o �cian�. Zza cholewki kamasza wyj�� bagnet i zr�cznie wystruga� dziesi�� be�t�w. -Prawdziwe osikowe drewno - mrukn��. - Teraz si� zabawimy. Wszed� na pi�tro i przyszpili� do �ciany og�oszenie: Uwaga! Wszystkie wampiry proszone s� na narad�. Piwnica nr. 06. Przyczai� si� za beczkami i czeka�. Pierwszy wampir nadszed� po niespe�na pi�ciu minutach. Jakub po�o�y� be�t na prowadnicy i zwolni� spust. Ko�ek trafi� prosto w serce. Odci�gn�� zabitego za beczki i znowu czeka�. Po godzinie liczba ko�k�w zmniejszy�a si� o osiem. Wyci�gn�� zw�oki przez okienko. Za budynkiem bieg� wykop pod jakie� kable. U�o�y� w nim zabitych i staranie przysypa�. Za�o�y� na beczk� pokryw� i wyci�gn�� j� przez okienko. -To na drog� - mrukn��, cho� nikt go nie pyta�. Tocz�c beczk� przed sob� omin�� budynek. Teraz dopiero zauwa�y� rozpi�ty nad ulic� transparent: Polcon Warszawa 1999 -Ciekawe co to takiego ten Polcon - mrukn�� sam do siebie. - Sprawdz� musi w s�owniku. KONIEC