8345
Szczegóły |
Tytuł |
8345 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
8345 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 8345 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
8345 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Marek H�asko
Nami�tno�ci
Z niego ju� nic nie b�dzie, prawda? � zapyta�a siostra. Podesz�a do doktora i pochyli�a si� obok niego nad umieraj�cym. Swym ramieniem dotkn�a barku lekarza i ten odsun�� si�.
� Nie � powiedzia�.
� Umrze?
� Na pewno.
� Jeszcze dzi�?
� Nied�ugo. Godzina, mo�e jeszcze wcze�niej.
� Dlaczego on to zrobi�? Jak pan my�li?
� Nic nie my�l� � powiedzia� doktor. Wyprostowa� si�; by� wysoki i szczup�y, bia�y fartuch dodawa� zm�czenia jego ostrej twarzy. Przesun�� r�k� po czole: �Nigdy si� tego nie dowiesz.
� Strach? � powiedzia�a siostra sk�adaj�ca strzykawki do niklowego pude�eczka. � Mo�e si� czego� ba�? Mo�e mu co� grozi�o? Albo zrobi� co� z�ego...
Patrzy�a na doktora ze skupieniem; oczy mia�a niebieskie i czyste, bardzo du�e. �Lalka � pomy�la� z niech�ci�. � Porcelanowa lalka..." �achn�� si�.
� Chcia�aby� jednym s�owem wyja�ni� kl�sk� cudzego �ycia � powiedzia� z gniewem odwracaj�c si� do niej plecami. � To niemo�liwe. Podszed� do okna i odsun�� firank�; chciwie przytuli� czo�o do szyby i odetchn�� g��boko. Widzia� w szybie niewyra�ne odbicie swojej twarzy; wyt�y� wzrok i stara� si� dojrze� jak najwi�cej. Noc by�a jasna i mro�na; na �rodku szklanego nieba tkwi� nieruchomy, dziwnie cienki ksi�yc; w jego blasku oszronione drzewa na szpitalnym podw�rku wygl�da�y teatralnie i dra�ni�co. Wiatry mkn�y w g�rze szlakami gwiazd, ciemna ziemia skuta by�a mrozem i lodem. �Je�li si� nie ociepli � pomy�la� z w�ciek�o�ci� doktor � to wszystkich nas szlag trafi w tej dziurze". Odwr�ci� si� i powiedzia� do siostry:
� Zobacz, czy jest jeszcze troch� kawy.
� Gdzie?
� W moim biurku. Tam jest taka ��ta puszka. Pos�usznie podesz�a do biurka i pocz�a trzaska� szufladami. Patrzy� na jej mocne r�ce, okr�g�y kark, szeroko rozstawione, muskularne nogi i zn�w pomy�la�: �Lalka".
� Jest � powiedzia�a po chwili.
� Zaparz.
� Jedn� czy dwie?
� Jedn�. Westchn�a.
� P�jd� poszuka� garnuszka.
� Dziwne. Powinien przyj�� do ciebie.
� Doktorze.
� Tak.
� Dlaczego pan taki jest?
� Mianowicie?
� Z�y � powiedzia�a. � Dziwny.
� Dlaczego masz nie oczyszczone buty? Radzieccy uczeni wynale�li ju��past� do but�w. Poza tym nie u�ywaj do paznokci tego wstr�tnego lakieru, bo md�o ni si� robi. Poza tym przesta� si� ju� czesa� na Simon�, bo jeste� podobna do niej w takim samym stopniu, w jakim ja jestem podobny do marsza�ka polski. A teraz id� po ten garnuszek.
Wysz�a, Spojrza� na zegar wisz�cy nad drzwiami: by�a godzina druga, Machinalnie podszed� do umieraj�cego i uj�� jego puls. Zrobi�o mu si� nieprzyjemnie: r�ka tego cz�owieka by�a zimna i lepka od potu. �Nie przyzwyczaj� si� nigdy � pomy�la� ze z�o�ci�. � Nie przyzwyczaj� si� nigdy do tych spoconych cia� i oczu z tandetnego szk�a". Zacisn�� mocniej palce na rozd�tych, fioletowych �y�ach tamtego: nier�wny puls s�ab�. �Cze��" � pomy�la�. I wtedy zobaczy�, �e umieraj�cy patrzy na niego szeroko otwartymi oczyma; �renice jego poszerzy�a gor�czka, w k�cikach ust skupi�a si� zapiek�a �lina. �Nie jeste� �adny � pomy�la�. � Nie powinienem si� o to martwi�, ale naprawd� nie jeste� �adny". Pochyli� si� bli�ej jego ucha.
� Mo�esz m�wi�?
� B�d� �y�?
� Nie denerwuj si�. M�w spokojnie.
� B�d�?
� Oczywi�cie. Chory odwr�ci� twarz.
� K�amiesz � szepn��.
� Z obowi�zku. Sam tego chcia�e�. Gazowa �mier� to przykra historia. By� czas przemy�le�.
� Chc� ci co� powiedzie�.
� Tak.
� Wszystko, czym strasz� nas na ziemi, czym szanta�uj� bez przerwy, to bluff. �adnych cierpie�, �adnych wyrzut�w, �adnych rachunk�w sumienia. Troch� szumu w uszach i koniec.
� Jeszcze �yjesz. Mo�e uda si� ciebie uratowa�. �renice chorego biela�y. Na jego przezroczystych
skroniach kropli! si� pot. Oddech stawa� si� ci�ki, a r�ce z�o�one na piersiach drga�y mu lekko, jak nogi �abki wyci�gni�tej z wody.
� Kto mnie tu przywi�z�?
� Ludzie.
� Zawsze zjawiaj� si� niepotrzebnie. Ju� by�oby po wszystkim.
Po chwili doktor rzek�: � Ju� jest po wszystkim.
Naci�gn�� prze�cierad�o na jego twarz i wsta�. Zapali� papierosa i zaci�gn�� si� g��boko: tyto� by� mocny i gorzki. �Zimno � pomy�la�. � Je�li si� nie ociepli, to naprawd� szlag nas wszystkich trafi". Potar� zzi�bni�te d�onie i usiad� przy biurku. Wyci�gn�� ksi��k� raportow� i pocz�� szuka� nazwiska zmar�ego. Wesz�a siostra trzymaj�c w r�ku fili�ank�.
� Jest kawa � rzek�a. � Niech pan pije, p�ki gor�ca.
� Nie mog�a� ju� chyba d�u�ej siedzie� � powiedzia�. � Nawet kawy nie potrafisz szybko zaparzy�, tak jakby to by�a nie wiem jaka sztuka. Przez ten czas nasz przyjaciel doszed� ju� do raju. Dzwo� do kostnicy. Niech go zabior�. I nie rozlewaj kawy. Gdzie cukier?
� W szufladzie � rzek�a stawiaj�c przed nim fili�ank�. Podesz�a do aparatu i pocz�a wykr�ca� numer; mimo wysi�ku r�ce jej dr�a�y lekko. � Parter? �zapyta�a drewnianym g�osem. � Bierzcie w�zek i przychod�cie tu szybko.
Po�o�y�a s�uchawk� i opar�a si� ci�ko na stole. Patrzy�a na doktora ze skupieniem. Milcza� mieszaj�c �y�eczk� cukier.
� Co jemu by�o? � zapyta�a t�po.
� �mier� na skutek zatrucia gazem.
� Pan nie ma serca.
� Je�li ci� to interesuje, mog� jutro i�� do rentgena.
� Dlaczego pan tak m�wi? Uni�s� ci�kie powieki.
� Czy tam w szkole nie uczyli ci� tego, �e nie powinna� zadawa� g�upich pyta� i opiera� si� �okciami o st�?
Wesz�o dw�ch sanitariuszy z w�zkiem; jeden z nich by� wysoki, drugi nieco ni�szy, o �miesznie okr�g�ej g�owie. Podeszli do umar�ego.
� Ma�y by� � stwierdzi� wy�szy.
� Ale sympatyczny. Podobny do tego bramkarza ze Skierniewic � powiedzia� ni�szy i mrugn�� na siostr�. Odwr�ci�a g�ow�.
� Twoja miara � powiedzia� wy�szy. � Ciekaw jestem, czy te� nosi� si�demki. Uwa�aj, ostro�nie.
� My�l�, jakie radio mu kupi�: z ocementowaniem czy bez?
� Stawiam na cement.
� W porz�dku. Dobranoc, panie doktorze. Dobranoc, siostrzyczko. Nie my�l o nim. Pomy�l mo�e o mnie.
� Dobranoc � powiedzia� doktor. Patrzy�, jak drzwi zamykaj� si� za nimi.
� Ja tego nie wytrzymam � powiedzia�a siostra i wsta�a nagle. � Kiedy ko�czy�am t� g�upi� szko��, my�la�am, �e ludzie dla ludzi maj� troch� serca. Doktorze.
� M�w.
� Czy naprawd� nie istnieje mi�osierdzie?
� Z mego punktu widzenia istniej� ci, kt�rych da si� uratowa�, i ci, kt�rych nie mo�na.
� Ja tego nie wytrzymam. Odchodzi cz�owiek, a pan pije kaw�. Odchodzi cz�owiek, a tamci zak�adaj� si� o w�dk�, jak� trumn� mu kupi rodzina � z ocementowaniem czy z okuciem. Ja tego nie wytrzymam.
� Wytrzymasz � powiedzia�. � Nawet wyobra�enia nie masz, ile mo�na wytrzyma� � wsta� i rozprostowa� ramiona, ziewn��. Pocz�� chodzi� miarowym krokiem po sali. � Wypisz mu kart� zgonu � powiedzia�. � I nie zawracaj sobie g�owy t� ca�� spraw�. We� walerian�, we� brom, co chcesz.
� Dobrze � powiedzia�a cicho. Wygl�da�a �a�o�nie: usta mia�a skrzywione jak dziecko, kt�re wybuchnie za chwil� niepohamowanym p�aczem, oczy � w ciemnych obw�dkach. W jej plecach, r�kach, w pochylonym nad sto�em karku czai�o si� zm�czenie. Nagle unios�a g�ow�. � Czy naprawd� tak wiele?
� Co?
� Tak wiele mo�na wytrzyma�?
� Ile masz lat?
� Dwadzie�cia.
� Dlatego pytasz.
� Kiedy cz�owiek przestaje si� dziwi�?
� Nigdy.
� Wi�c po co to wszystko?
� Po nic.
Rozleg� si� dzwonek: na tablicy rozdzielczej wyskoczy�a cyferka. Siostra potrz�sn�a g�ow� jak cz�owiek nagle przebudzony i podnios�a si� ci�ko.
� Na tr�jce kto� dzwoni � rzek�a. � Musz� i��.
� Prze�yj� to.
Wysz�a ko�ysz�c miarowo swym ci�kim, mocnym cia�em. Patrzy� za ni� i pomy�la�: �Nic z tego, kochanie. Nic z tego, �eby� nawet mia�a w ten spos�b chodzi� po gwiazdach. To prawda, �e masz niskie czo�o, kr�tki, zadarty nos, ci�kie powieki i du�e usta, i p�aski brzuch, dzi�ki kt�remu mo�esz tak �adnie rozstawia� nogi, i �e tak wiele obiecujesz, kiedy patrzysz swoimi g�upimi oczami, i �e pachniesz tak bardzo delikatnie, jak bu�eczki dopiero co przywiezione z piekarni, i �e zapach ten nawet tutaj, w tym ca�ym �wi�stwie, czuj� wyra�nie. Ale w tych sprawach musisz by� piekielna noga. O takich jak ty marz� uczniowie w liceum, ja te� marzy�em, ale tylko do chwili, kiedy pozna�em tak� sam� jak ty, z takimi samymi oczyma, tak samo pachn�c�. Biedne, ci�kie krowy. Nie do��, �e le�ycie bez ruchu, ale jeszcze tak si� musicie m�czy� podczas porodu, w przeciwie�stwie do szczup�ych, takich, za jakie nie da�by nikt pi�ciu groszy, kt�re kochaj� i rodz� jak ptaki".
Podszed� do ona i zn�w przytuli� czo�o do szyby. Czyni� tak zawsze, kiedy by� ju� bardzo zm�czony, podczas nocnych, dr�cz�cych brakiem snu dy�ur�w, kiedy zdawa�o mu si�, �e za chwil� zwali si� z n�g jak szmaciana lalka, kt�r� wypu�ci�o ze swych r�k dziecko. Za oknem t�a�a g�sta od mrozu noc. Ksi�yc zni�y� si� i biega� po dachach; nad wie�ami ko�cio�a szamota�a si� w mro�nych mg�ach Wielka Nied�wiedzica.
Odwr�ci� si� i spojrza� na ��ko, na kt�rym zmar� �w cz�owiek. By�o ju� zas�ane czystym prze�cierad�em, g�adkie i zimne. �Wiele po tobie zosta�o � pomy�la� i u�miechn�� si�. � Widzisz, m�j zasrany Werterze, tylko tyle. Czy zrobi�by� to, gdyby� wcze�niej m�g� przypuszcza�, �e tak to wygl�da? Zrobi�e� swojej wybrance kolosaln� reklam�, b�dzie teraz mia�a noc w noc kup� rado�ci, b�dzie opowiada�a o tobie nowym przyjacio�om, nie dla ka�dej kobiety cz�owiek przecie� wali sobie w �eb, b�dzie wi�c opowiada� o tobie nawet w chwili orgazmu, m�j zasrany Werterze z powiatowego miasta, a ja, chocia� przyja�ni�em si� z tob� od pi�ciu lat, nie jestem w stanie my�le� o niczym innym, jak tylko o tym, �e mi si� piekielnie chce spa�, i nic mnie nie obchodzi ta odrobina plotek, pogardy, �alu i wspomnie�, kt�ra pozostanie po tobie. Jedyne, co ci mog� obieca�, to to, �e jak b�d� robi� twojej Lotcie skrobank�, to postaram si�, aby pokrzycza�a sobie troch�. Ju� teraz wolno to robi�, wi�c nie b�d� potrzebowa� jej ucisza� ani zak�ada� maski. Czy pomy�la�e� o tym? Troch� plotek. Troch� wspomnie�, w kt�rych zawsze b�dziesz inny, ni� by�e� naprawd�. Ale nie miej z�udze�; zrobi� wszystko, aby zapomnie� o tym jak najpr�dzej. Czy pomy�la�e� o tym wszystkim, m�j Werterze?" Do pokoju wesz�a siostra.
� Ten siwy staruszek, kt�ry le�y przy oknie na tr�jce, skar�y si�, �e nie mo�e odda� moczu. Co mu poradzi�?
� Zapyta� si� go, ile ma lat. Potem przyjd� i powiedz mi.
Wysz�a. Zn�w pocz�� chodzi� po sali; przemierza� j� uparcie, sztywnymi krokami po przek�tnej. Potem podszed� do oszklonej szafki, gdzie md�ym �wiat�em l�ni�y niklowe narz�dzia; opar� si� o ni� i stamt�d pocz�� m�wi� do umar�ego: �Tak, m�j biedny Werterze. Ciekawe, w jaki spos�b jednak ona potrafi�a tego dokona�? Zazdro��? K�ama�a? Zadr�cza�a ci� czym�, czego nie znam, czego nie potrafi� si� domy�li�? Dlaczego nie zrobi�e� tego wcze�niej? Kilka lat temu, kiedy obaj byli�my m�odsi? Wszystko najwspanialsze w m�odo�ci wydaje si� potem po prostu g�upie. Nic na to nie mog� poradzi�, m�j z�oty. Ty przeszed�e� i ja przeszed�em. M�wi� do ciebie jak truposz do truposza. Ale jak ona to zrobi�a? Chcia�bym to wiedzie�. Jakie nami�tno�ci w tobie poruszy�a? Czy takie, kt�rych nie znam? Och, nami�tno�ci. Pi�kne s�owo. Czym jest nami�tno��? Co to oznacza? Kiedy pi�� lat temu przyjecha�em do tej dziury, by�em inny. Inaczej my�la�em, czu�em, m�wi�em. Nie przypuszcza�em, �e �ycie czasem nie przynosi niczego poza w�ciek�o�ci� i rozpacz�. Chodzi�em po tych brudnych uliczkach i my�la�em o tym, jak to miasto b�dzie wygl�da� za lat dwadzie�cia. Stawia�em domy, wytycza�em nowe ulice; budowa�em stadiony, parki, szko�y, muzea i szalety. Burzy�em ko�cio�y, rozwala�em knajpy, budowa�em obozy pracy dla pijak�w; zbiera�em gwiazdy z nieba i roz�wietla�em nimi ciemno�� przed ka�dym cz�owiekiem. By�em wszystkim i wsz�dzie. Jak my�lisz: czy to mia�o co� wsp�lnego z nami�tno�ci�?"
� Doktorze � powiedzia�a siostra wchodz�c. � On m�wi, �e ma sze��dziesi�t dwa lata.
� Kto? � zapyta� nieprzytomnie wyrwany z zamy�lenia.
� Ten staruszek, kt�ry skar�y si�, �e nie mo�e odda� moczu.
� To co?
� M�wi, �e ma sze��dziesi�t dwa lata.
� Powiedz mu, �e dosy� si� ju� wysiusia�. Niech nie zawraca g�owy.
Wysz�a. Pachnia�o �rodkami dezynfekcyjnymi; dra�ni�a cisza i jaskrawe �wiat�o. Monotonnie cyka� zegar. �Widzisz � pomy�la� doktor. � A teraz ju� koniec tej bajki. Czy wiesz, jak by teraz wygl�da� m�j pami�tnik? Pani X � skrobanka. Pani Y � skrobanka. Min�o pi�� lat od chwili, kiedy przyjecha�em tutaj. Schud�em, postarza�em si�, jestem �wini�. Dziunia W � skrobanka. �ona kolegi R � skrobanka. Na obiad Jad�em flaki z pulpetami. Zdzisia szlag trafi�, wylew krwi do m�zgu, szkoda go, porz�dny ch�opak, w szpitalu nawalaj� kaloryfery, mam katar, pok��ci�em si� z Antonim, w szpitalu intrygi i pod�o��, w mie�cie intrygi i pod�o��, na �wiecie intrygi i pod�o��, w �Astorii� na rynku intrygi i pod�o��, podczas meczu Zryw�Bobierzyce �Entuzjazm�Kutno intrygi i pod�o��, �ona Wacia �skrobanka, Dziunia symuluje ci���, wczoraj by� �wietny bigos, wyleli mnie z partii, popsu�o mi si� radio, do diab�a z radiem, w szpitalu brak narz�dzi, cztery dni pada� deszcz, synek gospodyni jest niezno�ny, to nie dziecko, to szatan, �ydzi zn�w si� k��c� z Arabami, widocznie i jedni, i drudzy maj� z�e charaktery, W�adkowi �mierdzi z pyska, ohyda, Apfelbaum zmieni� nazwisko na �wiatos�aw Kami�ski, �ona Wacia � skrobanka, troszk� si� spi�em wczoraj, dzi� w klubie zwi�zkowym odczyt pt.: �Kiedy cz�owiek ujarzmi kosmos�, �nieg pada, s�o�ce �wieci, trzydzie�ci stopni ciep�a, w�ciec si� mo�na, l�d na rzece. Ej, ten Wacio, flaki z pulpetami, flaki bez pulpet�w, Polska to nar�d tragiczny, Polska to nar�d wspania�y. �ydzi k��c� si� z Arabami, Waciowa, Waciowa, ju� po Waciowej, ile tak mo�na, �Arkadi� przechrzczono na �Poloni�, w tym roku b�dzie ci�ka zima..."
� Doktorze � powiedzia�a siostra. � Czy pan ma zamiar go operowa�?
� Poczekamy jeszcze troch�. Przygotuj w ka�dym razie wszystko. Nie m�dl si� na jego intencj�. Mo�e mu zaszkodzi�. Pocz�a szcz�ka� narz�dziami. �Tak � powiedzia� do siebie. � A teraz? Jak teraz? Czy znowu si� czujesz oszukany? Tak jak ja? Tak jak wielu? Masz teraz cisz� i spok�j, czy znowu si� czujesz oszukany przez �ycie? Mo�e ty, kiedy zamyka�e� oczy, wiedzia�e� ju�, dlaczego tak si� sta�o? Dlaczego tak ma�o mia�em wiary, nadziei, wytrwa�o�ci, sumienia? Mo�e nadszed� taki moment, kiedy zrozumia�e� wszystko? Dlaczego splajtowa�em? Dlaczego sta�em si� niczym, dlaczego nie mia�em si�y doczeka� lepszych dni? Dlaczego odszed�em od wszystkich i wszyscy odeszli ode mnie? Dlaczego �yj� bez wiary i bez mi�o�ci? Kiedy b�d� mia� si�� zrobi� to, co ty uczyni�e�? Ty g�upie, pod�e �cierwo. Gdyby� wiedzia�, jak ci zazdroszcz�. Jak chcia�bym zamieni� si� w tej chwili z tob� na miejsca. Jak bardzo bym chcia�, aby� obudzi� si� jutro, przeczyta� gazet� i poszed� do pracy, i s�ucha� wszystkich ludzkich narzeka�, i aby� nie mia� pragnie� ani mi�o�ci, aby� nie pragn�� niczego poza tym, aby dzie� si� ju� sko�czy�, i aby� m�g� zasn��, nie czu�, nie my�le�, nie wspomina� tego, co by�o dawniej, nie dr�czy� si� wszystkim, nie my�le� o sumieniu, o tym, czego mia�e� dokona�, i o tym, �e niczego nie dokona�e�, i o tym, �e niczego ju� pewnie nie dokonasz, bo jeste� wypruty, zm�czony, cholernie zm�czony, �e chcia�by� by� tak jak dawniej, �e chcia�by� w co� uwierzy�, jeszcze raz w co� uwierzy�, i �eby� sobie zdawa� z tego jasno spraw�, �e jeste� �winia, �e jeste� sko�czony, �e nie masz nikomu niczego do dania, bo mia�e� zbyt ma�o wiary i si�y. Czy zn�w si� czujesz oszukany? Od tego wszystkiego zbawi�a ci� twoja nami�tna, niedobra mi�o��, ty g�upi, zasrany Werterze. Czy nie zdajesz sobie z tego sprawy? Czy my�lisz, �e powiem komu�, �e zabi�e� si� w�a�nie dlatego? Zbyt ci� lubi�em, m�j stary. Tu jest ma�e, ma�e miasto. A my, ludzie, zbyt ma�o rozumiemy si� jeszcze mi�dzy sob�. Czy chcesz, �eby teraz zacz�li szpera� i grzeba� si� w twoim �yciu? Plotkowa�. Szydzi�. Domy�la� si�. To ci niepotrzebne, m�j drogi. To ci zupe�nie niepotrzebne..."
Nagle pocz�� si� trz���. Ogarn�� go strach; zimny i obejmuj�cy jak �elazna obr�cz. Rozgl�da� si� po bia�ej sali; patrzy� na zegar, na szafk� z narz�dziami, na okna, o kt�re obija� si� wiatr, na bia�e, g�adko zas�ane ��ko, i czu�, �e za chwil� stanie si� z nim co� niepoj�tego. Serce skurczy�o mu si� nagle i czu�, �e kurczy si� ci�gle, �e staje si� coraz mniejsze i s�absze. Z trudem podszed� do g�adko zas�anego ��ka i usiad� na nim. Zamkn�� oczy.
� Jestem gotowa, doktorze � powiedzia�a siostra. Otworzy� oczy. Sta�a przed nim i patrzy�a na niego.
� Chod� tutaj � powiedzia�.
� Co?
� Chod� tutaj � powt�rzy�.
Spojrza�a na niego uwa�nie i usiad�a obok niego; dr�a� jak cz�owiek bardzo podniecony i to sprawi�o jej rado��.
� Nie my�la�em, �e jeste� taka � powiedzia� po wszystkim. � Takie kobiety jak ty oszukuj� wygl�dem.
� Dobrze?
� Tak. Bardzo dobrze.
� Przykro mi, �e to na tym samym ��ku.
� Wcale o tym nie my�la�em. By�o mi dobrze i koniec.
� Ci�gle nie mog� zrozumie�, dlaczego on to zrobi�.
� Powiem ci, ale nie m�w nikomu.
� Nie powiem nikomu.
� On by� buchalterem w jakiej� firmie. Przekrad� si�. Wzi�� jednego dnia troch� pieni�dzy z kasy; pojecha� sobie gdzie� i przepi� to wszystko z dziwkami. Potem si� wyda�o. Zrobi� to ze strachu. Westchn�a.
� Ludzie robi� takie g�upstwa � rzek�a. � Zabijaj� si� i diabli wiedz� dlaczego. Temu zabrak�o pieni�dzy, ten wylecia� z pracy, tego sk�d� tam wyrzucili, a przedwczoraj jeden stary cz�owiek zgubi� bilet miesi�czny na kolejk� i to go tak rozz�o�ci�o, �e si� upi� i poder�n�� sobie gard�o brzytw�. Do licha z tym wszystkim.
� Ubieraj si�. B�dziemy otwiera� p�cherz.
� Ci�gle to samo � rzek�a zapinaj�c guziki. Na jej lalkowatej twarzy odmalowa�a si� z�o��. � Tego p�cherz boli, ten z�ama� nog�, a jak si� ju� kto� powiesi, to dlatego, �e pogubi� jakie� �wistki. Kiedy ko�czy�am swoj� szko��, nie przypuszcza�am, �e tak b�dzie. Doktorze!
Siedzia� pochylony. Teraz uni�s� g�ow� i spojrza� na ni� roztargnionym wzrokiem.
� Tak.
� Chcia�abym � powiedzia�a � aby tu chocia� raz przywie�li takiego, kt�ry by to zrobi� z mi�o�ci. A pan?
� Bardzo � powiedzia�. � Bardzo. � Wsta�, zn�w powr�ci�a fala zm�czenia i musia� zamkn�� oczy. �Pospiesz si� � rzek�. � Pospiesz si� i nie my�l o tym. B�dziemy jednego z nas przywraca� �yciu.
1956
Marek H�asko � Opowiadania � Nami�tno�ci
Marek H�asko � Opowiadania � Nami�tno�ci
Strona 6 z 6
Strona 1 z 7