8328

Szczegóły
Tytuł 8328
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

8328 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 8328 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

8328 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Si�y �ycia Martin Gray Prze�o�y�a Ewa Waliszewska Od autora Pami�ci moich dzieci, dla kt�rych chcia�em t� ksi��k� napisa�, kt�rych ju� nie ma. Tym moim dzieciom, kt�re przyjd� na �wiat. Niech ta ksi��ka stanie si� przewodnikiem ich codziennego szcz�cia. Dla was, kt�rzy czujecie, �e istnieje w was energia, bogactwo, inwencja, ale nie zawsze potraficie je wyrazi�. Pisz� t� ksi��k�, by wam pom�c pe�niej by� sob�, by mo�liwo�ci w was istniej�ce rozkwit�y. Ta ksi��ka ma wam pom�c w uwolnieniu waszych ogromnych, niespodziewanych si� duchowych. Pisz� t� ksi��k�, by�cie otworzyli si� dla �wiata, by w was zakie�kowa�y i rozwin�y si� SI�Y �YCIA. Podobnie jak to uczyni�em we wst�pie do Le lwie de la Vie, pragn� podzi�kowa� Pani H. C. Erikson, z kt�r� dyskutowa�em nad tekstem tej ksi��ki i kt�ra przejrza�a r�wnie� m�j r�kopis. Odczuwam te� g��bok� wdzi�czno�� dla doktora F., psychologa i psychoanalityka, kt�ry przeczyta� ostateczn� wersj� tekstu i wspom�g� mnie swoj� ogromn� wiedz� i swoim humanitaryzmem. Wprowadzenie Istniej� ludzie, kt�rzy u�miechaj� si� ironicznie, kiedy im si� m�wi o prostych uczuciach. Utrzymuj�, �e nie uznaj� uproszcze�. Mi�o��? �ycie? Przyroda? �mier�? Szcz�cie? Nieszcz�cie? Zdrowie? Tych s��w ju� nie znaj�. Pos�uguj� si� s�owami rozumianym wy��cznie przez nich samych. Uwa�aj� si� za inteligentnych, za sceptyk�w. Nie potrafi� powiedzie� �tak" lub "nie� � odpowiadaj�, �e �by� mo�e". Twierdz�, �e przeczytali wszystkie modne ksi��ki, o kt�rych si� pisze w gazetach. Cz�sto zreszt� sami pisz� ksi��ki, artyku�y lub z minami znawc�w przegl�daj� czasopisma. Na wszystkim si� znaj�. Nie maj� zamiaru pa�� ofiar� prostych poj�� � to dobre dla naiwnych i dla kobiet bez wykszta�cenia. Dla ka�dego, ale nie dla nich. Je�li ta ksi��ka znajdzie si� w r�kach tych eleganckich pan�w czy pa�, tych snob�w i pseudointelektualist�w, kt�rym si� wydaje, �e znaj� �ycie, kt�rych jedynymi uczuciami s� wy�szo�� pr�no��, kt�rzy wyobra�aj� sobie, �e kilka zda� napisanych przez nich daje im prawo do wydawania opinii na ka�dy temat, �e wiedz�, czym naprawd� jest egzystencja, cierpienie i szcz�cie - niech j� natychmiast od�o��. Si�y �ycia nie s� dla nich odpowiedni� ksi��k�. Oto jedyny pow�d: NIE POTRAFI� JU� CZYTA� SERCEM Cz�� I POM�WMY O TOBIE 1. Przed chwil� otworzy�e� t� ksi��k� Przed chwil� otworzy�e� t� ksi��k�. Wyobra� sobie, czytelniku, wszystkie okoliczno�ci konieczne do wykonania tej prostej czynno�ci. By� mo�e nie by�o ci obce moje nazwisko. By� mo�e obi�o ci si� o uszy, �e przeby�em rzeczy wyj�tkowe, cho� nie szuka�em ich. Mo�e czyta�e� moje poprzednie ksi��ki Au nom de tous les Miens czy Le livre de la Vie. By� mo�e poleci� ci t� ksi��k� kt�ry� z przyjaci�. Mo�e jaki� artyku� w gazecie lub audycja radiowa czy telewizyjna pomog�y ci w dotarciu do tego ma�ego tomiku, w kt�rym zawar�em to, o czym � jak mi si� wydaje � powiniene� przeczyta�. By� mo�e jednak tylko tajemniczy przypadek sprawi�, �e si�gn��e� po t� ksi��k�, sam nie wiedz�c, dlaczego. Z pewno�ci� przyci�gn�� twoj� uwag� tytu�, mo�e kolor ok�adki. Jakiekolwiek by�yby przyczyny, zbiegi okoliczno�ci czy przypadk�w � trzymasz w tej chwili, czytelniku, w r�ku t� ksi��k� i przeczytasz j� do ko�ca. Uwa�nie i z przej�ciem. Nie dlatego, �ebym by� wielkim powie�ciopisarzem opowiadaj�cym najpi�kniejsz� i najdziwniejsz� z historii. Chc� po prostu m�wi� ci, czytelniku, o tobie. O twoim �yciu. O tym, w jaki spos�b mo�esz je przemieni�, sprawi�, �e spe�ni� si� twoje pragnienia. i nauczy� si� dostosowywa� tw�j umys� i twoje pragnienia do warunk�w �ycia. Chc�, czytelniku, by� w miar� czytania czu� narastaj�c� w tobie ch�� wzi�cia si� w gar��, �eby ka�de zdanie by�o dla ciebie jak woda o�ywiaj�ca ro�lin�. By ci pomog�o. By dodawa�o ci si�. By wspiera�o ci� w zmianie twojego podej�cia do �ycia. Chc� ci pom�c w wyzwoleniu w tobie energii i si� �ycia. Przez chwil� poddaj si� marzeniu. Przypomnij sobie. W dzieci�stwie, w m�odo�ci, dop�ki nie zderzy�e� si� jeszcze z problemami tego �wiata, przepe�niony by�e� wielk� nadziej�. Nadziej� pok�adan� w samym sobie. W �yciu. Marzy�e�. Dzi� r�wnie� marzysz � tak przynajmniej s�dz�. By� mo�e marzysz o innym �yciu. A nawet je�li nie my�lisz o ca�kowitej i g��bokiej zmianie twojego obecnego �ycia, chcia�by� zmiany na lepsze niekt�rych z jego aspekt�w. Przez chwil� poddaj si� marzeniu. Gdyby tak mo�na by�o... Spr�buj umie�ci� w tym zdaniu, kt�rego nie ko�cz�, swoje najskrytsze, najg��bsze pragnienia. Przypomnij sobie te z twoich pragnie�, kt�rym kaza�e� zamilkn�� i ukry�e� gdzie� g��boko, poniewa� im lepiej poznawa�e� �wiat, tym bardziej wydawa�y ci si� niemo�liwe do zrealizowania. Razem z mijaj�cymi latami gubi�e� gdzie� po drodze te marzenia i pragnienia. Odwr�� si�. Spojrzyj za siebie, na to, co pogubi�e� wzd�u� drogi. Na t� pe�ni� szcz�cia, spokoju i wewn�trznego pokoju. Na t� pe�ni� i delikatno�� swojej duszy. Spojrzyj te� na mi�o��, kt�rej potrzeb� tak bardzo odczuwa�e�, kt�rej � jak ci si� wydawa�o � musia�e� si� wyrzec i kt�rej nie oczekujesz. Wyobra� sobie przez chwil� mo�liwo�� cofni�cia si�, pozbierania tych pogubionych, porzuconych nadziei i pragnie�, i �e one na nowo zaczn� w tobie kie�kowa�. Wyobra� to sobie. Wyobra� te� sobie, �e nie jest to niemo�liwe. Je�li tylko tego pragniesz � to jest mo�liwe. Trzeba tylko mocno chcie�. Przez d�ugi czas. Trzeba chcie�, by owo pragnienie i zdecydowanie ogarn�y ciebie. Trzeba wyzwoli� twoj� energi� �yciow�. Nie mo�esz tego uczyni� sam. B�dziesz potrzebowa� wsparcia. Kogo�, kto b�dzie do ciebie m�wi�. Kogo�, dla kogo �ycie by�o trudn� i okrutn� szko��, i kto wie, w jaki spos�b nie�� w sobie nadziej�. Kto wie, jak w spos�b metodyczny i naukowy mo�na pozna� siebie w celu zu�ytkowania ca�ej energii w nas istniej�cej. �eby w ko�cu sta� si� sob�. Nie wolno pragn�� by� kim� innym ni� samym sob�. Ws�uchaj si� w g�os swojego wn�trza. Wy��cznie ty mo�esz go us�ysze�. Powie ci: �W �yciu codziennym nie potrafisz wys�owi� si� w spos�b, w jaki by� pragn��, w jaki czujesz. Kiedy dzia�asz, rozmawiasz, zwierzasz si� � nawet tym, kt�rych kochasz, a tak�e gdy m�wisz, �e kochasz � jak�e cz�sto wycofujesz si�. Nie idziesz na ca�ego. Nie zg��biasz wszystkich obszar�w swego umys�u i cia�a. Chcia�by� si� unie��. W swoim wn�trzu czujesz si� lekki, wolny, zr�czny. Kiedy jednak zaczynasz m�wi�, dzia�a�, chodzi�, zauwa�asz, �e jeste� oci�a�y, niezr�czny, podobny do j�ka�y, kt�ry chce m�wi� r�wnie szybko, jak my�li, jednak wymawia prawie niezrozumia�e zg�oski. Zdaje on sobie spraw�, �e tak dobrze potrafi m�wi� w swoim wn�trzu i �e ma do powiedzenia co� wa�nego, o zasadniczym znaczeniu dla innych, a �yciowym dla niego samego". Musisz przesta� si� j�ka�. Tw�j g�os powinien by� zawsze s�yszalny. Tak �wietnie potrafi m�wi� w tobie, a tak rzadko udaje mu si� z ciebie wyj�� � c� jednak wtedy za rado��, co za wspania�e porozumienie z innymi, kt�re w�a�nie cz�sto nazywa si� mi�o�ci�. Musisz nauczy� si� m�wi� j�zykiem swojego wn�trza. J�zykiem tylko tobie w�a�ciwym. Zapewni ci to pok�j i rado��. Pok�j i rado��. Nigdy nie osi�gn� one doskona�o�ci. Sk�amie, kto powie, �e wszystko jest �atwe, �e �wiat stanie si� g�adki, a ty b�dziesz �lizga� po jego powierzchni z lekko�ci� �y�wiarza. To nie �wiat, rado�� czy pok�j osi�gn� doskona�o��, ale tw�j spos�b patrzenia i rozumienia tera�niejszo�ci. Tw�j spos�b poszukiwania rado�ci i pokoju obdarzy ci� nieznan� ci dot�d r�wnowag�. Spr�buj zatem. Za chwil� od�o�ysz t� ksi��k� na st� lub na por�cz fotela. Przeczytaj jeszcze kilka zda�. Za chwil� wstaniesz. Otworzysz okno; opu�cisz r�ce wzd�u� tu�owia, a otwarte d�onie zwr�cisz na zewn�trz. Nast�pnie wolno wci�gniesz powietrze przez nos, a� do wypi�cia klatki piersiowej. A� do uzyskania pewno�ci, �e nie mo�e si� ona ju� wi�cej rozci�ga�. Potem wci�gni�te powietrze miarowo wypu�cisz przez usta. Czynno�� t� wykonaj pi�� razy. Nie spiesz si�. A teraz podejd� do okna... Od�� ksi��k�. Wsta�. Wolno wdychaj. G��boko wydychaj. Przed chwil� ponownie wzi��e� t� ksi��k� do r�ki. Czujesz si� lepiej. W piersiach odczuwasz dziwn� �wie�o��, a wra�enie wi�kszej ni� poprzednio energii przepe�nia ci� a� po koniuszki palc�w. A przecie� otaczaj�cy ci� �wiat wcale si� nie zmieni�. Znajdujesz w tym samym co poprzednio pokoju, trzymasz w r�ku t� sam� ksi��k�. Potrafi�e� jednak wydrze� kilka chwil �lepej konieczno�ci, kt�ra ci� unosi. Tw�j stosunek do �ycia zmienia kilka �yk�w powietrza i twoja decyzja, �e odetchniesz nimi inaczej, nie jak automat. Sam dokona�e� wyboru i podj��e� decyzj�, �e zapanujesz nad swoim oddechem, �e potrafisz. T� mechaniczn� i naturaln� czynno��, jak� jest oddychanie, wykonywan� w ka�dej sekundzie �ycia instynktownie, podda�e� swojej woli. A teraz ju� zapominasz, ju� tracisz ca�� �wie�o�� i energi�, kt�re przed chwil� ci� przenikn�y. Jak�e mog�oby by� inaczej? Si�y twojego umys�u, twojej woli u�y�e� tylko przez kilka minut. I chcia�by�, �eby ju� wszystko si� w tobie zmieni�o? Nic w �yciu nie zdobywa si� w spos�b ostateczny. B�dziesz zmuszony jeszcze raz przej�� t� sam� drog�, jeszcze raz podj�� wysi�ek, tak aby stopniowo zosta�a przemieniona ca�a twoja postawa. Oby �wie�o�� i energia przetrwa�y. Niech twoja wola, na podobie�stwo spr�yny z hartowanej stali, funkcjonuje niezale�nie od okoliczno�ci i niech ci pomo�e powsta� w chwili, gdy jakie� wydarzenie, otaczaj�cy �wiat, okoliczno�ci sprawi� b�l i b�d� usi�owa�y ci� z�ama�. Nie �ud� si�, cz�sto b�dzie ci trudno zaakceptowa� �wiat. Dostrze� go takim, jaki jest naprawd�. Us�ysz pytanie, kt�re zadaje sobie tylu m�czyzn i tyle kobiet": ,.Dok�d zmierzamy?" Us�ysz krzyk mojego gniewu. U�wiadom sobie niesprawiedliwo�ci tego �wiata. Sp�jrz na t� kobiet�, t� matk�, kt�r� wtr�ca si� do wi�zienia, poniewa� nie zap�aci�a jakiej� �miesznej sumy. A oto ten, kto kradnie zawodowo, lecz korzystaj�c z kruczk�w prawnych uchodzi za sprawiedliwego i potrafi, przy wt�rze oklask�w i honor�w, umkn�� przed kar�. Pos�u�y�em si� tym w�a�nie przyk�adem, poniewa� widz� jeszcze twarz tej prostej, �le uczesanej kobiety, o spracowanych d�oniach. Mia�a kilkoro dzieci. Z pewno�ci� zapomnia�a ui�ci� jednej z rat urz�dzenia zakupionego na kredyt. Wkroczy�a sprawiedliwo��. Kobieta pozna�a smak wi�zienia. A jeden z jej syn�w, pozostawiony w ten spos�b na �asce losu, upokorzony, pope�ni� samob�jstwo. Czy mo�na nie krzycze� z gniewu? Taki w�a�nie jest nasz �wiat. Oto jeszcze ten�e �wiat w chwilach ob��du: w naszych krajach rolnicy, chc�c unikn�� biedy, wyrzucaj� na drogi ca�e tony owoc�w. Wylewaj� mleko. A w odleg�o�ci kilku godzin samolotem dzieci umieraj� z g�odu. Przypomnij sobie. Widzia�e� je, te szkieleciki o ogromnych bia�kach oczu i czarnych twarzach. Oto nasz �wiat. Wie, co to niesprawiedliwo�� i g��d, nier�wno�� i wojna. Ja sam do�wiadczy�em tego wszystkiego. Nale�� do prze�ladowanego od dw�ch tysi�cleci narodu �ydowskiego. Hitlerowcy na pr�no usi�owali go wyniszczy�. Moje cia�o do dzi� nosi �lady tej przesz�o�ci � kt�ra zreszt� wydaje mi si� tak nieodleg�a � kiedy to by�em �cigany przez innych ludzi, kiedy cz�owiek stawa� si� ofiar� lub katem. Buntuj� si� i wy r�wnie� powinni�cie si� buntowa�, poniewa� w tysi�cach miejsc na Ziemi cz�owiek pozostaje nadal ofiar� okrucie�stwa. Cz�owiek nadal odwraca si� od braterstwa. Cz�owiek nie chce kocha� cz�owieka � zamiast tego prze�laduje go i zabija. Taki jest nasz �wiat. Mam r�wnie� przed oczami zatrute lasy, rzeki, oceany, wybrze�a. Nawet niebo zatrute jest odrzutowcami. Natura, na kt�r� patrzymy, jest spustoszona i zdewastowana. Czy pami�tasz jeszcze zdj�cia przedstawiaj�ce drzewa poskr�cane i zw�glone przez po�ar albo poci�te na kawa�ki pi��, jako symbol naszego sza�u niszczenia, naszej �mi�o�ci" do �ywej pot�gi, jak� jest przyroda? Przypomnij sobie ptactwo w sid�ach smo�y, ze skrzyd�ami posklejanymi �mierciono�nym lepem, pokrywaj�cym nasze oceany i pla�e, niejednokrotnie rozprzestrzeniaj�cym si� jak ropiej�ca rana. Taki jest nasz �wiat, kt�ry rujnujemy, kt�rego nie potrafimy uporz�dkowa� i ponad kt�rym rozmieszczamy miliardy ton �adunk�w wybuchowych w postaci bomb atomowych i �mierciono�nych rakiet, mog�cych nas zniszczy�. Odpowiedzialno�� za to spada na nas wszystkich. Oblicze naszego �wiata przedstawia si� w postaci tej zagra�aj�cej nam �mierci nuklearnej, o kt�rej zbyt cz�sto zapominamy. R�wnie� w postaci fantastycznych miast, gdzie dzi�ki cz�owiekowi strzelaj� w niebo wysokie, mieni�ce si� wie�owce, gdzie ten sam cz�owiek wychodz�c wieczorem boi si� kradzie�y i pobicia, jak gdyby znajdowa� si� w lesie. Ten �wiat przypomina nasze �ycie � takie pi�kne, pe�ne nadziei, energii i inwencji. Czasami nasze marzenia i nasza aktywno�� zadziwiaj� nas samych. Zbyt cz�sto jednak albo zdajemy si� na �ask� losu, albo czynimy spustoszenie. Zaraz te� szeroko otwieramy oczy pytaj�c: czy tego w�a�nie chcia�em? Czy�bym nie umia� lepiej pokierowa� swoim �yciem? Czy teraz wreszcie b�d� potrafi� marzenia zmieni� w rzeczywisto��? Czy zdo�am unikn�� tego, by moje �ycie upodobni�o si� pewnego dnia do �wiata, w kt�rym �yj�, zbyt cz�sto zanieczyszczonego, zagro�onego i okrutnego? Chcia�bym ci pom�c w znalezieniu odpowiedzi na te pytania. Pom�c ci przemieni� twoje �ycie w otaczaj�cym nas, twardym i wrogim �wiecie. Mog� ci pom�c. Powinienem ci pom�c. Istniej� ludzie w pewnym sensie wybrani. Ich g�os ma wi�ksz� no�no��. Nie jest on ani lepszy, ani wspanialszy od twojego. Po prostu �ycie sprawi�o, �e pewne g�osy i twarze s� znane. Nale�� do nich. Ty, czytelniku, o tym wiesz, poniewa� kupi�e� t� ksi��k�, poniewa� miliony czytelnik�w na �wiecie odnalaz�y nadziej� w moich poprzednich ksi��kach: Aa nom de t�us les Miens i Le livie de la Vie. To mnie nie dziwi. Jakby na nowo prze�ywam najniebezpieczniejsze i najtrudniejsze chwile mojego istnienia, moje ucieczki, podczas kt�rych powinienem by� wielokrotnie zgin��, moje emocje, zbiegi okoliczno�ci, kt�re pozwoli�y mi w mrokach wojny spotka� mojego ojca i by� obecnym przy jego �mierci, powalonego przez bestie o ludzkich twarzach, przez naszych kat�w. Wracam my�l� do spotkania z moj� �on� Din�. Do tego nieoczekiwanego cudu, niespodziewanego ol�nienia, kt�re zwie si� zakochaniem od pierwszego wejrzenia, tej natychmiastowej pewno�ci, �e ku niej w�a�nie kroczy�em od tak dawna. I do miejsca na szczycie tego wysokiego wzg�rza nad morzem, kt�re wybra�em, �eby tam z ni� �y� i za�o�y� rodzin�. Wydawa�o si�, �e nic nie mo�e si� przydarzy�. Jednocze�nie wszystko wydawa�o si� przeciwne wyborowi tego miejsca. Nikomu dot�d nie uda�o si� nak�oni� rolnik�w do sprzeda�y podzielonej posiad�o�ci. Mnie si� uda�o. I �y�em na tym wzg�rzu, w tym domu, kt�ry zwa�em moj� fortec� � tylko z najbli�szymi, mi�dzy niebem a ziemi�, naprzeciw morza. Ale i tutaj dotar�y p�omienie, by zniszczy� �ycie, kt�re powsta�o z mojego, dro�sze mi od mojego w�asnego. Tutaj te� los pozostawi� mnie samego wobec wyboru mi�dzy dalsz� walk� a �mierci� z w�asnej r�ki. Podczas tych okrutnych chwil, kiedy tak ma�o potrzeba do wyboru jednej lub drugiej drogi, ca�e moje dotychczasowe �ycie, tradycje mojego narodu, tak cz�sto powtarzane w pami�ci, s�owa ojca � musisz prze�y�, walczy�, za�wiadczy�, opowiedzie�, wyt�umaczy� � to wszystko nak�ada�o si� na siebie i stanowi�o barier� nie do przebycia, uniemo�liwiaj�c� mi p�j�cie drog� �mierci. Bardziej ni� cokolwiek innego pomog�o mi wspomnienie szcz�cia wsp�lnie prze�ytego z Din� i naszymi dzie�mi. Postanowi�em zatem �y�, utworzy� fundacj� imienia Diny Gray i pisa�. Dosz�y do tego inne okoliczno�ci. Nieoczekiwane spotkania. Moje dwie ksi��ki, kt�re znajdowa�y setki tysi�cy tajemniczych sposob�w dotarcia do serc czytelnik�w. Odpowiedzi� na nie by�y listy � niejako doskonal�ce m�j w�asny g�os, wzmacniaj�ce go wskazaniami ca�ego �ycia. R�wnie� listy wszystkich os�b, kt�re przesz�y przez moje �ycie, z kt�rymi wsp�cierpia�em, kt�re niejednokrotnie zostawi�y mi w testamencie ca�e swoje �ycie jednym spojrzeniem lub jednym ruchem r�ki. Dlatego w�a�nie napisa�em, �e m�j g�os ma wi�ksz� no�no��. Dlatego i ty go s�yszysz. Jest jak echo wracaj�ce z g��bin. M�wi� ja � i jednocze�nie ju� nie ja. Echo nabrzmiewa wszystkimi szeptami, kt�re w sobie zgromadzi�em, zwierzeniami os�b, kt�re spotka�em, kt�re do mnie napisa�y. Tysi�cy istnie�, kt�re ku mnie si� zwr�ci�y i z kt�rych czerpi� moj� si��. Z kt�rych i ty, czytelniku, b�dziesz czerpa� si��. Sta�em si� po�rednikiem. Przeka�nikiem. Mi�dzy nimi a tob�. �ycie obdarzy�o mnie losem niezwyk�ym. M�g�bym tego �a�owa�. Czemu by to jednak mia�o s�u�y�? Zaakceptowa�em los, kt�ry mi zosta� zgotowany. D�wigam go jako konieczne brzemi�, I zamiast si� z nim zmaga�, zamiast odrzuca� ten ci�ar � jaki� by�by jednak tego sens, czemu by s�u�y�o pragnienie stania si� innym � twierdz�, �e z moich nieszcz�� i cierpie� uczyni� si��, nawet wi�cej � szans�. Kto otar� si� o �mier�, kto stan�� na samym skraju, wie, tak jak i ja, �e nieoczekiwanie zobaczy�, zrozumia�. Widzia�em i zrozumia�em. R�wnie� dla ciebie. Dlatego te� pisz� t� now� ksi��k�. Jej celem jest przekazanie ci, czytelniku, stopniowo nagromadzonej wiedzy. Dzisiaj u�wiadamiam sobie, �e ka�de wydarzenie stanowi�o jeden stopie� schod�w, na kt�re nale�y si� wspi��. Te schody nie maj� ko�ca. Pokona�em wiele stopni. Za ka�dym razem kto� poda� mi pomocn� d�o� � jaki� m�czyzna, kobieta, czasem po prostu pomog�o mi jakie� wydarzenie, ksi��ka lub czyje� s�owo. Nigdy nie zosta�em opuszczony. W samym sercu piek�a, w obozie, gdzie cz�owiek by� wart mniej od grudki ziemi, kolega, razem z ofiarowanym mi kawa�kiem chleba, obdarzy� mnie swoim �yciem. Za ka�dym razem znajdowa� si� kto� z podobnym gestem. Dzisiaj kolej na mnie. Czy jednak m�j g�os, pisane przeze mnie s�owa maj� jak�kolwiek warto��, je�li ty, czytelniku, nie jeste� got�w ich przyj��? Czy woda sp�ywaj�ca po twardej skale ma jak�� moc? Kupi�e� t� ksi��k�. Musisz j� przeczyta� do ko�ca, przemy�le� i m�wi� o niej innym. Niech przestanie by� moj� ksi��k�, a stanie si� twoj�. Zapomnij, �e m�wi� do ciebie. Zapomnij o moim �yciu. Ws�uchaj si� wy��cznie w g�os, kt�ry stanie si� twoim, kt�ry jest twoim, w g�os twojego wn�trza. Skup si� wy��cznie na swoim �yciu. Chcia�by�, by by�o pi�kne i rozpromienione. My�l wy��cznie o pokoju, kt�rego potrzebujesz, pokoju podobnym do szklanki ch�odnej, wolno s�czonej wody, kiedy dokucza ci pragnienie. Ta ksi��ka jest twoja, napisa�e� j� sam. Do mnie nale�y tylko r�ka. Ka�de czytane przez ciebie s�owo staje si� twoim. Przemy�l t� ksi��k�. M�w o niej innym. Jest twoja. Zastan�w si� nad sob�, nie odwracaj my�li od swojej osoby, nie rozpraszaj si�, nie b�j si� pyta�, kt�re sam sobie postawisz, ani odpowiedzi, kt�re musz� si� pojawi�. ZASTAN�W SI� NAD SOB�. Czy� nie istniej� we mnie si�y, kt�re si� jeszcze nie rozwin�y? Czy� nie odczuwam potrzeby zwierzenia si� przyjacielowi? Czy osi�gn��em wszystkie cele, kt�re sobie wytyczy�em? Czy zrealizowa�em wszystkie pragnienia? W jaki spos�b osi�gn�� harmoni�? Harmoni� cia�a, to znaczy pok�j mi�ni i nieskr�powane funkcjonowanie wszystkich organ�w? A czy uda�o mi si� doj�� do r�wnowagi serca i umys�u? Co sprawi�o, �e sta�em si� w�a�nie taki, jaki jestem? W jaki spos�b � je�li zechc� � sta� si� innym? W jaki spos�b zaakceptowa� siebie? Jak �y� w zgodzie z otoczeniem? Jak przywr�ci� pok�j mojemu cia�u i sercu? Zadawaj sobie podobne pytania. Powracaj do nich. Nie rozpraszaj si�. Usilnie i g��boko zastanawiaj si� nad swoim przesz�ym �yciem i tym, kt�re nadejdzie. Nad tym, co z nim uczynisz. Pomoc� ma ci s�u�y� ta ksi��ka, twoja ksi��ka. ZA CHWIL� J� OD�O�YSZ. Pomy�lisz o sobie. O tym, jaki chcia�by� si� sta�. O s�owach, kt�re s� twoje i kt�re dopiero co przeczyta�e�. B�dziesz musia� na kilka chwil przymkn�� oczy, by skupi� si� na sobie, na swoich pragnieniach i wysi�ku potrzebnym do ich realizacji. Pomy�l te� o szcz�ciu, kt�re chcia�by� osi�gn��. Oddychaj. Wolno wdychaj. G��boko. Za chwil� zamkniesz ksi��k�. Pomy�l o sobie. Pomy�l o s�owach, kt�re s� twoje. Zastan�w si�. Zamknij ksi��k�. Zamknij oczy. Ty, twoje my�li, twoje marzenia, twoje �ycie, TWOJA KSI��KA Pisz� t� ksi��k� jak list do przyjaciela. Pisz� t� ksi��k� tak, jak si� m�wi. Wtedy, gdy zni�amy g�os i zaczynamy si� zwierza�, zaczynamy m�wi� o tym, co wa�ne, a czego nie zawsze o�mielamy si� powiedzie�. Ta ksi��ka stanowi moj� odpowied� na listy otrzymane od chwili, gdy zacz��em opowiada� moje �ycie w �Au nom de tous les Miens" i w �Le livre de la Vie". Ta ksi��ka jest listem adresowanym do ciebie, czytelniku. Jednak nie wystarczy go przeczyta�. Nikt nie jest w stanie zast�pi� WYSI�KU i PRZYJEMNO�CI, kt�re poznasz � i kt�re ci� przemieni� � kiedy, po doczytaniu tego rozdzia�u do ko�ca, zaczniesz SWOBODNIE PISA� DLA SIEBIE SAMEGO... i dla mnie, jak odpowied�, kt�r� trzeba wys�a�, jak rozpoczynaj�cy si� dialog. Spisz, bez skr�powania, swoje my�li i marzenia. Swoje refleksje wywo�ane lektur�. Te s�owa napisane dzisiaj w formie pami�tnika, kt�ry b�dziesz kontynuowa�, przemieni si� kiedy� w TWOJ� KSI��K�, twoj� odpowied�. RAZ JESZCZE PRZE�YJESZ swoje �ycie, PRZYGOTUJESZ SWOJ� PRZYSZ�O��. ODPOWIEDZ MI. PISZ, ZWIERZAJ SI� SAMEMU SOBIE. * 2. Nie jeste� ju� sam Nie jeste� ju� sam, czytelniku. Nie znam zupe�nie warunk�w, w kt�rych �yjesz. Mimo �e m�j g�os, moje s�owa, jak to ju� powiedzia�em, staj� si� twoimi, nie wiem nawet, pod jakim niebem �yjesz. Niech ta ksi��ka, do kt�rej zaprowadzi�o ci� przeznaczenie, przemieni si� w twoich r�kach, pod wp�ywem twojego spojrzenia, w inn� ksi��k� � w twoj� ksi��k�. Nie wiem, w jakim mo�esz by� wieku. Prosty rachunek (�urodzony w roku...") pozwala ustali� cyfr�, na kt�rej podstawie stwierdza si�, �e jeste� m�ody, doros�y lub stary. By� mo�e czekasz na powr�t m�a lub dzieci. A mo�e oni wcale nie przyjd�. Masz nadziej�, �e pewnego dnia za�o�ysz rodzin�. By� mo�e jednak straci�e� ju� t� nadziej�. Wed�ug dokument�w stanu cywilnego jeste� stary lub m�ody, jeste� kobiet� lub m�czyzn�, jeste� zam�na (�onaty) lub stanu wolnego, masz dzieci lub jeste� bezdzietny. Ja natomiast twierdz�, �e jeste� m�ody sercem i nie jeste� ju� sam. Wykona�e� pewn� czynno��: kupi�e� i otworzy�e� t� ksi��k�. Nie jeste� ju� sam � spotkasz towarzysza, kt�ry stanie si� twoim sprzymierze�cem, a tym przyjacielem jeste� ty sam. Trzeba by�o przypadku, odwagi, przeznaczenia, by� otworzy� t� ksi��k�, w kt�rej spotkasz samego siebie. Poniewa� by�e� sam. Wiem o tym. I ja cz�sto w �yciu bywa�em sam, tak cz�sto, �e wczuwam si� w twoje po�o�enie. Samotno�� to cisza albo przenikliwy g�os rozpaczy, powtarzaj�cy w tobie jedno jedyne zdanie: �Jeste� sam". I to spojrzenie, kt�re trafia w pustk�. Niekiedy jednak otaczaj� ci� osoby, kt�re ci� kochaj� lub z kt�rymi �yjesz od zawsze. A przecie� � mimo �e to twoi rodzice, tw�j m��, twoje dzieci, mimo �e s� pe�ni po�wi�cenia, �e i ty dla nich jeste� got�w ponie�� najwi�ksze ofiary �- czu�e� si� samotny. Istnia�a mi�dzy nimi a tob� przepa�� podobna do fosy otaczaj�cej warowne zamki �redniowiecza. Mimo otaczaj�cego ci� ha�asu i wszystkich twarzy, za t� fos�, w swojej fortecy czu�e� si� sam i cierpia�e� z tego powodu. Samemu trudno ci nawet oceni� dok�adnie, do jakiego stopnia czu�e� si� cz�sto samotny. Samotno�� to ten niepok�j, to niezaspokojenie, kt�re odczuwa�e�. Musisz u�wiadomi� sobie stan, w jakim si� znajdowa�e� przed otwarciem tej ksi��ki. Za kilka stron o nim zapomnisz, dowiesz si� bowiem, �e u twojego boku zawsze stoi przyjaciel, jedyny, kt�ry zawsze mo�e dochowa� ci wierno�ci. Jedyny, kt�ry pozostanie przy tobie w trudnych chwilach � ty sam. Zanim zatem zapomnisz, zamknij t� ksi��k�, przymknij oczy, z ca�ym spokojem pozw�l, by przedefilowa�y przed twoimi oczami etapy twojego �ycia, wszystkie nieobecno�ci, otaczaj�ce i dr�cz�ce ci� pustki. Daj si� unie�� wspomnieniom. Na nowo prze�yj swoje �ycie. Zamknij ksi��k�. Przymknij oczy. Powracasz do przerwanej lektury. Oto zag��bi�e� si� w sobie, by� mo�e odkry�e�, co stanowi o oryginalno�ci twojego �ycia, co odr�nia ci� od ka�dego innego cz�owieka, a jego � od ciebie. Zatrzymaj si� jeszcze przez chwil� na sobie samym. Nie przez upodobanie. Cz�sto � znam to, poniewa� sam uleg�em tej pokusie � rozmy�laj�c nad naszym �yciem, stwierdzamy: �Nie mia�em szcz�cia, zbyt cz�sto spada�y na mnie nieszcz�cia" albo �Mog�em, lecz los chcia� inaczej, nie sprzyja� mi. Nie powiod�o mi si�". Takie podej�cie do siebie � to zupe�nie jakby kto�, na przyk�ad matka, bra� ci� w ramiona, ko�ysa� ci�, a ty ulega�by� smutkowi, melancholii, po��czonymi z jednoczesn� satysfakcj�. Nie chodzi mi zatem o tego rodzaju spojrzenie. Upodobanie w sobie niczemu nie s�u�y. Sypianie na puchowym pos�aniu, mi�kkim i zapewniaj�cym bezpiecze�stwo, nie b�dzie stanowi�o �adnej szko�y �ycia. Nie zmienimy naszego stosunku do �wiata samym powtarzaniem, �e w gruncie rzeczy nie jeste�my za nic odpowiedzialni. Je�eli podczas ponownego prze�ywania swojego �ycia uleg�e� pokusie wsp�czucia sobie i rozczulania si� nad sob� � zacznij od nowa. Nie rozczulaj si� nad sob�. Spr�buj zrozumie�. Zastan�w si�. Przeanalizuj swoje post�powanie. Zamknij ksi��k�. Zamknij oczy. Je�li tym razem uda�o ci si� spojrze� na siebie jak na przyjaciela, kt�ry zmaga si� z problemami lub kt�rego przepe�nia szcz�cie, to postaw przed sob�, wyizoluj tylko jedno s�owo: b�l. Powt�rz je: b�l. Nie powiniene� mie� na uwadze swojego przesz�ego lub obecnego b�lu, lecz b�l, kt�ry ci� otacza niczym stalowa obr�cz, kt�ry wsz�dzie si� wkrada, a o kt�rym zbyt cz�sto zapominasz. Wykonaj pewne do�wiadczenie. We� gazet�. Jej tytu� nie ma znaczenia. Niewa�na jest jej data. Zamiast pozwoli�, by twoje spojrzenie �lizga�o si� nic nie widz�c, zatrzymaj wzrok, spr�buj wyobrazi� sobie, co kryje si� za tytu�ami, za zdaniami dziennikarzy. Ci, kt�rzy dla was pisz�, s� przebiegli. Przekona�em si� o tym na w�asnej sk�rze: napisali o mojej tragedii najszczersze artyku�y. A jednak m�j b�l pozostawa� poza szpaltami. Mimo �e o wszystkim napisano, mnie si� wydawa�o, �e nie powiedziano nic. Zupe�nie jakby owoc sk�ada� si� z samej sk�ry. A ty, czytelniku, nawet ju� nie potrafisz czyta�. Czytasz wy��cznie oczami. Nie starasz si�, by s�owa do ciebie dotar�y. Dziennikarze opowiadaj� o zaledwie o�mioletniej dziewczynce, maltretowanej przez swoich rodzic�w, bitej sk�rzanym rzemieniem, tratowanej, zag�odzonej. Codziennie krzycza�a na ca�y g�os i nikt z s�siednich dom�w nie chcia� jej us�ysze�. Jej najstarszemu, zaledwie dziesi�cioletniemu bratu, uda�o si� przes�a� list, napisany na kartce z zeszytu, na posterunek policji. Pismo by�o niewyrobione, koperta �le zaadresowana, tekst bez�adny. Komisarz jednak przyby� i po�o�y� kres m�cze�stwu dziecka. Gazety o tym wszystkim pisz�, uczciwie. A przecie� � czy to ich wina czy twoja? � uwa�asz, �e to niesprawiedliwe cierpienie dziecka tak naprawd� ciebie nie dotyczy. M�wisz: �M�j Bo�e, biedne dziecko!" I przewracasz stron�. Jak�e niewiele w tobie zostanie z tego �ycia, kt�re przecie� napotka�e�, o kt�rym przeczyta�e�. Dowiadujesz si� o m�odej kobiecie, kt�ra zgin�a w okrutny spos�b, �ywcem spalona podczas wypadku samochodowego, albo o tym, �e nadal trwa wojna, �e m�odzi wi�niowie pope�niaj� samob�jstwa w swoich celach; �e inni dewastuj� wi�zienia, �e si� strzela do nich. Przez moment si� oburzasz i znowu przewracasz stron�. Spytasz, w jaki spos�b masz dzieli� ca�y ten b�l? Jak� cz�� powinni�my wzi�� na siebie, by wsp�cierpie� z tymi nieznajomymi? Pragn�, by� si� zatrzyma� na jednym z tych wydarze�. By� przez chwil� trwa� z aktorami tragedii, gubi�cymi si� na zbytnio przepe�nionych stronicach gazet. Wyobra� sobie. Nie ograniczaj si� wy��cznie do czytania. Staraj si� odgadywa� twarze, okoliczno�ci, doznawane cierpienia, spr�buj zrozumie�. Tamta kobieta zmar�a. Przez chwil� b�d� jej rodzicami, przyjaci�mi. Ujrzyj ich cierpienie. Uczestnicz w nim. By� wi�cej nie by� ju� nigdy sam. By� nauczy� si� pokonywa� fos�, kt�r� si� otoczy�e�. By� doszed�� do wniosku, �e tw�j los nie jest najtragiczniejszy, �e cierpienie i b�l s� udzia�em wszystkich, �e �wiat wok� ciebie istnieje. A niejednokrotnie � poniewa� lubisz schlebia� sobie, rozczula� si� nad sob� � zapominasz o cierpieniu innych. Wykonaj inne do�wiadczenie. Sp�jrz na swoje najbli�sze otoczenie. Jestem pewien, �e nie pami�tasz, co przydarzy�o si� jednym czy drugim. Tak bardzo jeste� zaabsorbowany samym sob�. Przebiegnij w my�lach �ycie kogo� z twoich bliskich lub przyjaci�. Odkryjesz, �e twoje �ycie ma tak� sam� warto��, jak jego. A jego � tak� jak twoje. Masz oczywi�cie s�uszno�� my�l�c o sobie. Nale�y to czyni�, w celu lepszego poznania siebie. A poniewa� nie zauwa�asz ju� innych ludzi i cierpie� �wiata, zamykasz si� w sobie, tym samym rodzi si� w tobie bezu�yteczny, nadmierny b�l, kt�rego sam jeste� jedyn� przyczyn� i za kt�ry jedynie ty jeste� odpowiedzialny. Nie rozumiesz, o co mi chodzi? Zawsze odrzucamy zrozumienie tego, co nam przeszkadza. A ja zak��cam tw�j spok�j. Kto� musi jednak wstrz�sn�� twoim sposobem my�lenia. By ci pom�c lepiej �y�. By� ja�niej widzia� swoje wn�trze. Chc� by� tym kim�. Wiem a� nadto dobrze, czym to przyp�acaj� ci, kt�rzy z powodu strachu przed sob� lub z powodu nieznajomo�ci bod�c�w popychaj�cych do dzia�ania, odrzucaj� poznanie siebie. Staj� si� ofiarami si�, kt�rych istnienia w sobie nie przeczuwaj�. To niebezpiecze�stwo grozi nam wszystkim. Pomy�l o jakim� bolesnym epizodzie swojego �ycia albo o kt�rej� z twoich ostatnich z�o�ci czy o jednym z przebytych okres�w beznadziei i smutku. Przypomnij sobie t� chwil�, to wydarzenie, swoj� rozpacz. Nawet je�li s� odleg�e. Prze�yj raz jeszcze swoje �wczesne zachowanie i spos�b my�lenia. Jak to si� sta�o, �e opanowa�a ci� gwa�towno��? Jak to si� sta�o, �e cierpienie, zadawanie sobie b�lu sprawia�y ci chorobliw� przyjemno��? Przypomnij sobie. Przesta� czyta�. Przypomnij sobie. Teraz, kiedy � je�li naprawd� tego chcia�e� � przesz�o�� sta�a si� tera�niejszo�ci�, zastan�w si� nad swoim �wczesnym zachowaniem. Us�ysz s�owa, kt�re wypowiedzia�e�, ujrzyj gesty, kt�re wykona�e�, drzwi, kt�rymi trzasn��e�, cios, kt�ry by� mo�e zada�e�. Albo te czarne my�li, kt�re ci� ogarn�y. Kt�rymi si� zadr�cza�e�. Czy jeste� pewien, �e my�la�e� i dzia�a�e� odpowiednio? Mo�e by�e� niesprawiedliwy i okrutny. Nie zdaj�c sobie z tego sprawy, nie chc�c tego � jako �e b�l zada�e� przede wszystkim sobie samemu. Sprzymierze�ca, kt�rym jeste� ty sam, sponiewiera�e�, podda�e� rozpaczy, doprowadzi�e� do z�o�ci. By�e� w stosunku do siebie niesprawiedliwy, nieprzyjemny i okrutny. Dlaczego chcesz teraz znale�� w sobie przyjaciela? Zgn�bi�e� go. Teraz on si� ukrywa. Jest ci nieprzyjazny. Nie odpowiada ju� na twoje apele. Zbyt cz�sto wzajemnie sprawiali�cie sobie b�l. Boisz si� siebie. Obawiasz si� energii i si� �ycia. Prosz�, by� zastanowi� si� jeszcze troch�. By� przypomnia� sobie swoje �ycie, tych, kt�rych kochasz. W jaki spos�b pragniesz zmieni� w sobie to, co nie jest w tobie w porz�dku, rozwin�� si�, je�li siebie nie znasz? W jaki spos�b chcesz spotka� innych, je�li ich ignorujesz? By pozna� siebie i innych, potrzeba czasu. Za chwil� raz jeszcze zastanowisz si�. Nad samym sob�. Nad swoim �yciem. Wybierz odpowiedni moment, jakie� pomieszczenie, w kt�rym b�dziesz sam. Zamknij oczy. Pozw�l wzrosn�� swojej ufno�ci. Dodaj odwagi swojemu przyjacielowi � sobie samemu � kt�rego poprzednio okaleczy�e� i zdusi�e�. I pozw�l, by zrodzi�a si� w tobie opowie�� o twoim �yciu � niewa�ne, czy d�ugim czy kr�tkim. Przekonasz si�, �e ta opowie�� rozwinie si� wok� kilku g��wnych epizod�w, kt�re sprawi�y, �e jeste� tym, kim jeste�. Zastan�w si� nad ka�dym z nich. Naucz si�, dzi�ki tej opowie�ci, poznawa� siebie. Oce� z�o, kt�re zupe�nie niepotrzebnie wyrz�dzi�e� sobie samemu. Dlaczego? Sp�jrz na drogi, kt�rymi chcia�e� p�j��, kt�re porzuci�e� dla innych. Te jednak ci� nie satysfakcjonuj�. Dlaczego zabrak�o ci odwagi? Sam � z moj� pomoc� � musisz udzieli� odpowiedzi na te pytania. Szukaj�c w sobie samym. Czyni�c z siebie samego sprzymierze�ca. W�wczas przestaniesz by� sam. Przypominaj sobie. S�uchaj opowie�ci swojego �ycia. Zamknij ksi��k�. Ty, twoje my�li, twoje marzenia, twoje �ycie, TWOJA KSI��KA Odpowiedz mi, niech tw�j g�os b�dzie przed�u�eniem mojego. PISZ, ZWIERZAJ SI� SAMEMU SOBIE. 3. Niepowtarzalna chwila To niepowtarzalna chwila. Spytasz: kt�ra? Instynktownie s�dzisz, �e wyj�tkowo�� musi mie� posta� niezwyk�o�ci. I �e mo�e nie pojawi� si� w ca�ym �yciu! Wmawiasz sobie, �e istniej� �ycia przeci�tne, bezbarwne, stanowi�ce �a�cuch dni, podczas kt�rych nic si� nie dzieje, i inne �ycia, podobne do ci�g�ego wytryskiwania ogni sztucznych. Boisz si�, �e nigdy nie b�dzie ci dane pozna� kt�r�� z tych intensywnych rado�ci istnienia. Albo �e nie b�dziesz ju� m�g� wzi�� w nich udzia�u, poniewa� ju� mia�y miejsce. Dzisiaj ci si� wydaje, �e chwil niezwyk�ych ju� nie b�dzie. Mylisz si�. Chwila, kt�r� prze�ywasz, ten konkretny moment, podczas kt�rego twoje oczy padaj� na te s�owa, jest niepowtarzalny. Czy wiedzia�e� o tym? Czy w przesz�o�ci zastanawia�e� si� wystarczaj�co nad nieub�aganym up�ywem czasu? Nad swoim �yciem, b�d�cym sum� milion�w niepowtarzalnych, cz�steczek, a nie kilku niezwyk�ych, d�ugich moment�w i otaczaj�cej je pustki? Twoje �ycie up�ywa, a ty czekasz na zaproszenie do prze�ycia kt�rego� z wielkich spektakli zwanych �wydarzeniem". By� mo�e wstaj�c rano m�wisz sobie: �Jeszcze jeden dzie�, podczas kt�rego nie spe�ni si� �adne z moich oczekiwa�". I b�dziesz snu� si� a� do wieczora, z nienasyconym spojrzeniem, w oczekiwaniu, pozostawiaj�c za sob� stopniowo znikaj�cy dzie�, nawet nie zauwa�aj�c, co si� dzieje doko�a, nieobecny duchem, marz�c o � sam ju� nie wiesz dok�adnie, jakim � fajerwerku. Czy zdajesz sobie spraw� z tego, �e twoje �ycie up�ywa i �e nic nie jest w stanie go zatrzyma�? . Nie. Wiem, �e przegapi�e� niepowtarzalne chwile swojego �ycia, prawie wszystkie, tak jak oddychasz. Nawet o tym nie wiedz�c. By�e� rzek�, kt�ra p�yn�c, unios�a ci�. Nikt ci nie powiedzia�, �e ka�da sekunda jest niepowtarzalna. Ze poszukiwanie nadzwyczajno�ci jest bezu�yteczne. �e chwila, kt�rej nigdy nic nie odtworzy, znajduje si� w twoich r�kach, tu� obok. Od pi�ciu minut czytasz. Te minuty wype�nione s� twoimi my�lami. Od chwili kiedy rozpocz��e� t� stronic�, niebo ju� si� zmieni�o, chmury pomkn�y ku zachodowi. Jest ja�niej, mo�e ciemniej. Pi�� minut, kt�rych nikt nigdy nie b�dzie w stanie odtworzy� w takiej postaci, jak� mia�y w chwili, kiedy je prze�ywa�e�, nawet nie zdaj�c sobie z tego sprawy. Pi�� niepowtarzalnych minut. Pi�� minut nadzwyczajnych. Nie zdajemy sobie sprawy z tego ci�gu wyj�tkowo�ci i nadzwyczajno�ci w ka�dym �yciu, w ka�dym u�amku sekundy. Marzyli�my o czym� innym. Jeste�my podobni do ludzi zg�odnia�ych, kt�rzy siedz� na worku dojrza�ego i dorodnego zbo�a. Wyci�gaj� d�o�, �ebrz�c przy pustej drodze. Czasem tylko wiatr przynosi im zbo�owy py�, jedno szybko zjedzone ziarenko. Nic nie wiemy o worku, na kt�rym siedzimy. Chcia�bym nauczy� ci� umiej�tno�ci dostrzegania i u�ytkowania ka�dego z ziaren, kt�re masz. A dop�ki �yjesz, s� one niezliczone. Wielokrotnie w �yciu by�em ogo�ocony przez los i przez ludzi, by�em opuszczony. Potrzebowa�em a� tylu cierpie�, by zrozumie�. Dzisiaj, by zachwyci� si� pi�knem nieba, nie czekam ju� na wybuch s�o�ca. Ka�da sekunda �ycia przedstawia sob� cud. Ka�da sekunda ma swoje niepowtarzalne oblicze. Ka�da istota � zar�wno ci, kt�rych kochasz, jak i mijane na ulicy, nie znane ci osoby � jest nadzwyczajnym, zmieniaj�cym si� w ka�dej sekundzie cudem. Czy jednak przysz�o ci do g�owy, by spogl�da� na rzeczy, istoty, pejza�e, a przede wszystkim na samego siebie, ze s�owami: �To przeminie, to ju� przemin�o!" Gdyby istnia�a w tobie �wiadomo�� mijania �ycia, by� mo�e by� zareagowa�, zmieni� spos�b patrzenia. Poniewa� to, co niepowtarzalne, jest cenne, a to, co cenne, chronimy i nie marnujemy. Czasami, zajmuj�c si� aktualnymi sprawami, usi�uj� przypomnie� sobie tych, kt�rych straci�em, moich bliskich, tych, dzi�ki kt�rym przyszed�em na �wiat, i tych, kt�rym sam da�em �ycie. Ot� pami�tam tylko poszczeg�lne epizody, jak�e rzadkie, poniewa� � gdy wszyscy moi bliscy jeszcze mnie otaczali � roztrwoni�em niepowtarzalne chwile ich �ycia. Nie zdawa�em sobie z tego sprawy lub te� niedostatecznie zdawa�em sobie spraw�; Nie wyobra�a�em sobie, �e chwila snu dziecka, spokojny oddech unosz�cy jego pier�, ruch r�ki, ma�e zaci�ni�te pi�stki � wszystko to jest niepowtarzalne, nadzwyczajne, wyj�tkowe. Chcia�bym znale�� s�owa jeszcze mocniejsze. Czytelniku, zastan�w si� nad sob�, nie pozw�l, by moje pytania po prostu po tobie sp�yn�y. Uczy� wysi�ek, by pytania, kt�re stawiam, dotar�y do ciebie. Powtarzaj je. Czy przyjrzeli�cie si�, m�odzi czytelnicy, waszym rodzicom, przyjacio�om, by na zawsze zachowa� czu�o�� ich spojrzenia, �agodne pi�kno rys�w ich twarzy? Uwa�ajcie, �ycie unosi ich ze sob�, tak jak i was. Nie zapominaj, �e oblicze, kt�re wydaje ci si� wieczne, te� jest ulotne, a o ile� wspanialsze, ze swoj� zmienno�ci� wyrazu � kt�rej ju� niezauwa�asz � od najwi�kszego bukietu najfantastyczniejszych ogni sztucznych. A ty, kt�ry jeste� ju� ojcem albo matk�, spogl�daj na swoje dziecko, pochylaj si� nad tym cia�kiem, kt�re uro�nie, s�uchaj g�osu, kt�ry si� zmieni. We� swoje dzieci� w ramiona. To niepowtarzalna chwila. Dla niego. I dla ciebie. Za chwil� przerwiesz czytanie. Wstaniesz. Spojrzysz doko�a siebie. Na tych, kt�rzy s� ci drodzy, lub po prostu na rzeczy. By zrozumie�, �e ka�da sekunda jest niepowtarzalna. Ka�da istota, ka�da rzecz cudowna. Wsta�, patrz. Zamknij ksi��k�. By� mo�e dopiero teraz dowiedzia�e� si�, �e trzeba korzysta� z ka�dej chwili, pr�bowa� utrwala� j� w sobie. �e ta lekcewa�ona, prze�ywana bezwiednie chwila obecna jest warta tyle, co ca�a przysz�o�� i przesz�o��. Poniewa� jest niepowtarzalna. Musisz si� o tym przekona�, odkry� to bogactwo, nigdy nie zapomina�, �e ju� dzisiaj trzeba �y� t� chwil�, kt�ra, przeminie. Kt�ra ju� mija. Niekt�rzy odczuj� rosn�cy niepok�j przed oddalaj�cym si� czasem, przed, �yciem, kt�rego nie mo�na zatrzyma�. To prawda, �e woda stale p�ynie, �e na naszym czole rysuje si� zmarszczka, �e na zawsze odchodzi ukochane oblicze. Ten niepok�j jest jednak daremny. Ust�puje, je�li �adnej sekundzie nie pozwolili�my wymkn�� si�, z naszych r�k, je�li potrafili�my na ni� spojrze�. Je�li wiedzieli�my, �e ka�de ziarno zbo�a w naszym �yciu jest zarodkiem zawieraj�cym ca�e �ycie. Kiedy nadchodzi czas odej�cia tych, kt�rych kochamy, nie do zniesienia staje si� �wiadomo��, �e nie ofiarowali�my im ca�ego zainteresowania i mi�o�ci. �e urojon� przysz�o�� przedk�adali�my nad ich obecno��, marzenia lub nadziej� jakiego� nadzwyczajnego momentu nad ich �ywe bogactwo, o kt�rym zapominali�my. By�em podobny do ciebie, czytelniku. Teraz wiem, �e ja r�wnie� zbyt cz�sto lekcewa�y�em prze�ywan� chwil�, otaczaj�cych mnie bliskich, wybieraj�c z�udzenia. Wybieraj�c gonitw� ku innemu celowi. i Poniewa� jednak twoje �ycie nale�y do ciebie, mo�esz zmieni� swoje podej�cie do niego. Zastan�w si�. Sp�jrz na osob� znajduj�c� si� obok ciebie, twojego krewnego czy te� kogo� nieznajomego.. Wiedz, �e ona jest niepowtarzalna. Umiej j� dostrzec, z ca�ym jej odr�bnym wszech�wiatem. Nie pozw�l, by twoja uwaga zwr�cona ku niej os�ab�a z powodu monotonii � wszystko przecie� si� zmienia w ka�dej, nawet najkr�tszej chwili. Je�li masz dziecko, dobrze wiesz, �e ka�dy jego krzyk, ka�dy gest jest inny. Zmienia si� intonacja, spos�b zaci�ni�cia pi�stki. Je�li zatem nie dostrzegasz nowo�ci, je�li wed�ug ciebie wszystko si� powtarza, to znaczy, �e nie potrafisz patrze�. To twoja uwaga os�ab�a, twoja ciekawo�� si� wyja�owi�a. To nie �wiat, nie inni trac� oryginalno�� � ka�dy moment, ka�dy oddech jest przecie� inny. Ka�de nowe spojrzenie to otwieraj�cy si� � je�li potrafisz go zrozumie� � nowy wszech�wiat. Jednak up�ywaj�cy czas, przygotowane dla ciebie �ycie, niejednokrotnie tak trudne, os�abi�y twoj� ciekawo��. Poza tym nasz �wiat zamyka ludzi i wszelkie przejawy �ycia � przyrod�, niebo � za cementem, stal� i szk�em. M�czy�ni, kobiety, uwi�zieni W klatkach, za matowymi szybami, w klimatyzowanych cieplarniach zwanych biurami. M�czy�ni i kobiety poruszaj�cy si� w metalowych pude�kach nazywanych samochodami, w cementowych tunelach, metrach, korytarzach. To, co nieruchome, otacza nas i przyt�acza. Nie ma ju� wok� nas drzew. Wiatr nie k�adzie ju� trawy. Nie pami�tamy ju� szelestu zesch�ych li�ci. Nic. Otacza nas to, co nieruchome: cement, stal, tworzywa zimne i martwe. W tobie r�wnie� p�ynie cement. Cement przyzwyczaje�. Cement zm�czenia. Twoje spojrzenie pozbawione jest ju� �ywo�ci, bystro�ci. Zanurzasz si� w rutynie, nudzie. Wszystko wydaje ci si� szare, pos�pne. Wszystko si� powtarza, jak czasami twierdzisz. Z nostalgi� zaczynasz duma� nad przesz�o�ci�. Upi�kszasz wszystkie przesz�e wydarzenia. Twoja m�odo�� przedstawia ci si� jako szcz�liwy kraj, kt�ry na zawsze opu�ci�e�. Przyjaciel, kt�ry odszed�, wydaje ci si� jedynym, kt�ry potrafi� ci� zrozumie�. Wydaje ci si�, �e kobieta, kt�r� kocha�e�, zabra�a ze sob� na zawsze twoje serce i twoje uczucia. Mo�e te� my�lisz o otwieraj�cej si� przysz�o�ci, kt�ra powinna si� sta� i kt�ra si� stanie wielkim �wi�tem twojego �ycia. Jutro mo�e jednak nic nie przynie��. B�dziesz wi�c mia� o to pretensje do samego siebie, do �ycia. Dlaczego nie mia�by� najpierw zainteresowa� si� tym, co w danej chwili dzieje si� wok� ciebie? Dlaczeg� nie mia�by� zauwa�y� niesko�czonego bogactwa ka�dego oddechu os�b, kt�re ci� otaczaj� w danym momencie twojego �ycia? Odnale�� t� ciekawo�� dla zmieniaj�cego si� w ka�dej chwili �wiata � to odnale��, zachowa� m�odo��. Starzy s� tylko ci, kt�rzy przestali patrze�, interesowa� si�. Na jednej z poprzednich stron m�wi�em o wieku wed�ug dokument�w stanu cywilnego. Ta cyfra nie okre�la wieku, nie okre�la twojego wieku. M�wi o nim twoja ciekawo�� �wiata, innych, samego siebie. Je�li nic ci� nie interesuje, je�li �wiat jawi ci si� martwy jak bry�a cementu, to znaczy, �e jeste� stary, nawet je�li znajdujesz si� u progu swojego �ycia. Natomiast nawet je�li nazbiera�o ci si� lat, skoro tylko potrafisz patrze�, entuzjazmowa� si� tym, co si� dzieje, je�li twoja uwaga pozostaje czujna, je�li wiesz, �e nic si� nie powtarza, �e wszystko zawsze jest nowe, poniewa� wszystko si� zmienia � jeste� m�ody. I pozostaniesz m�ody tak d�ugo, jak d�ugo twoja ciekawo�� b�dzie podobna do �ywego p�omienia. By� mo�e przekona�y ci� przeczytane przed chwil� s�owa. Pozostaj� jednak na zewn�trz ciebie. Nie sta�y si� jeszcze twoim w�asnym motorem dzia�ania. Jeste� jeszcze zanadto zm�czony, twoja ciekawo�� jest u�piona, tak jakby� z trudem si� rozbudza� lub jakby� po wypadku na nowo uczy� si� chodzi�. Rozumiem ci�. Czuj�, �e chcia�by�, ale jeszcze nie mo�esz. Jeste� pewien, �e powiniene� przejawia� ciekawo��, �e w niej le�y �r�d�o m�odo�ci. Jednak m�wisz sobie: �oczywi�cie, gdybym m�g�" albo �on ma racj�, jednak nie potrafi�, nie mog�, ju� za p�no". Poniewa� trzymasz t� ksi��k� w r�ku, to znaczy, �e nie jest za p�no. Takie jest moje przekonanie. Poniewa� trzymasz t� ksi��k� w r�ku, to znaczy, �e kieruje tob� ciekawo��, �e odczuwasz pragnienie i masz nadziej� na inne �ycie. Wszystko jest zatem mo�liwe. Chcia�by� spr�bowa�? Chcia�by� si� upewni�, �e twoja ciekawo��, twoje zainteresowanie �wiatem s� rzeczywiste? Staraj si� codziennie �ledzi� rytm �ycia, tak jak �ledzi�by� kawa�ek drewna unoszony przez pr�d wody. Ujrza�by�, jak wiruje, znika, na nowo si� pojawia, nigdy dwa razy w tym samym miejscu. Otaczaj� ci� istoty, kt�re kochasz. Obserwuj je, jakby� je spotyka� po raz pierwszy. S�uchaj ich, jakby ich g�os by� ci nie znany. Albo otwieraj okno zawsze o tej samej, przez ciebie wybranej porze i staraj si� ogarn�� wzrokiem fragment nieba. Szybko dojdziesz do wniosku, �e si� zmienia, �e uka�e ci wymiar nie ko�cz�cego si� mijania �ycia. Kup doniczkow� ro�lin�, je�li jej dot�d nie masz, i codziennie �led� jej wzrost, rozw�j jej �ycia. Mo�e to by� zwierz�, ptak. Tyle sposob�w rozbudzenia siebie, uzmys�owienia sobie, �e twoja ciekawo�� chce rozkwitn��, �e potrzeba jej zaledwie popchni�cia, porywu. Powinna nim by� ta ksi��ka, te s�owa, kt�re do ciebie dotar�y. A ty mo�esz je przekazywa� innym. Mog� sta� si� podstaw� dialogu. Mo�esz obserwowa� ich w�dr�wk�, r�n� zale�nie od osoby. Czym�e jest nuda? Czym staro��, dop�ki si� �yje? Je�li potrafimy obserwowa� wko�o spektakl nieustannie zmieniaj�cego si� �wiata i ludzi? Je�li potrafimy zastanawia� si� nad sob� i nad innymi? Je�li potrafimy spostrzec i �ledzi� w sobie powoln� prac� �ycia. Poniewa� ta ksi��ka znajduje si� w twoim r�ku, dobrze wiesz, �e istnieje w tobie ogromny zapas entuzjazmu, �e twoja ciekawo�� pragnie rozkwitn��, a wi�c �e jeste� m�ody. Powiniene� po prostu umie� patrze� wok� siebie, potrafi� po��czy� swoje �ycie z si�� �ycia, skruszy� cement, kt�ry nas wi�zi w naszych nowoczesnych miastach i przenika w nas samych. Musisz i mo�esz wyostrzy� swoj� ciekawo��, do�o�y� stara�, by �y� ka�dym momentem, jako �e ka�dy jest niepowtarzalny. Nie warto szuka� gdzie indziej tego, co w tobie zawsze jest �wie�e, a wok� ciebie zawsze r�ne. Pomy�l o tym zg�odnia�ym siedz�cym na swoim worku zbo�a i �ebrz�cym, mimo �e ma czym zaspokoi� sw�j g��d. Ale on nie wie. Nie zna bogactwa swojego worka ze zbo�em. Narzu� sobie t� wiedz�. Sp�jrz. Kup ro�lin�. Sied� jej rozw�j. To ju� widoczne �ycie, spos�b walki z bierno�ci� wok� ciebie i w tobie. Sp�jrz na drugich, jak si� zmieniaj�. �yj i zachwycaj si� niepowtarzaln� chwil�. Teraz zamkniesz ksi��k�. Spojrzysz. Zastanowisz si�. Jak� podj��e� decyzj�? Gdzie postawisz ro�lin�, kt�r� si� b�dziesz zajmowa�? Z kim przedyskutujesz to, o czym w�a�nie przeczyta�e�? �yj niepowtarzaln� chwil�. Zamknij ksi��k� i we� si� do dzie�a. ZASTAN�W SI� Ju� od d�u�szej chwili kroczymy wsp�lnie, dzielimy nasze my�li i s�owa. Czy one rzeczywi�cie sta�y si� twoimi? Czy jeste� bardziej czujny w stosunku do siebie i �wiata? Czy zaczynasz ju� lepiej zna�, lepiej rozumie� swoj� histori�? Cierpienie, kt�re sobie zada�e� i b�l innych? Powiniene� teraz wiedzie�, �e istniej� w tobie NIEZMIERZONE SI�Y CIEKAWO�CI, PRAGNIENIA I ENTUZJAZMU. Jeste� zatem M�ODY. I mo�esz PRZEMIENI� SWOJE �YCIE. Nie jeste� ju� SAM. Dzi�ki temu, �e ta ksi��ka pozwala ci ROZMAWIA� z SAMYM SOB�. I �e uczynisz z SIEBIE swojego sprzymierze�ca. Podejmiesz DECYZJ� o tym, �e ka�dego DNIA, KA�DEGO DNIA przez PI�� minut, b�dziesz pozostawa� SAM ZE SOB�. Nie bezmy�lnie, lecz nape�niony pokojem i spokojem. Staniesz z ramionami opuszczonymi wzd�u� cia�a, z d�o�mi zwr�conymi na zewn�trz i b�dziesz wolno wdycha� i wydycha�. Pok�j, spok�j, zdecydowanie, pewno�� wst�pi� w ciebie. Si�y �ycia przenikn� ci�. NIE ODK�ADAJ TEGO DO JUTRA, LECZ ZACZNIJ OD ZARAZ. Od�� ksi��k�. Wsta�. Wolno wdychaj. G��boko wydychaj Zastanawiaj si�. Zamknij oczy. Ty, twoje my�li, twoje marzenia, twoje �ycie, TWOJA KSI��KA Masz COS DO NAPISANIA, pozw�l, niech si� narodzi. Musisz zwierzy� si� tej stronie, wyzwoli� si�... 4. Znajdujesz si� w sercu �wiata Znajdujesz si� w sercu �wiata. Ani w to nie wierzysz, ani o tym nie wiesz. Masz uczucie izolacji, nawet zagubienia. Nawet ju� nie zauwa�asz innych, szczeg�lnie je�li �yjesz w du�ym mie�cie. P�dzisz, chc�c dostosowa� si� do planu swoich zaj��. Spogl�dasz na manekiny na wystawach, na witryny. Czytasz swoj� gazet�. Ale czy widzisz twarze mijanych m�czyzn i kobiet? Do tego stopnia przyzwyczai�e� si� do samotno�ci w t�umie, �e je�li kto� si� do ciebie zwraca, podchodzi do ciebie czy te� wydaje si� tylko zbli�a� � cofasz si� instynktownie. Boisz si�. Kim�e mo�e by� osoba zagaduj�ca do ciebie, je�li nie �ebrakiem, z�odziejem, natr�tem, istot� dziwn�, nienormaln�, bo przerywaj�c� regu�� milczenia. Czego� od ciebie chce. Nie s�yszysz nawet. o co prosi: o ja�mu�n� czy o informacj�. Odwracasz si�, zupe�nie jakby ci� przera�a� widok ludzkiej twarzy. Przyspieszasz kroku, by odnale�� bezpiecze�stwo � t�um m�czyzn i kobiet ocieraj�cych si� o siebie, potr�caj�cych si�, nie widz�cych i nie odzywaj�cych si� do siebie. Twoja izolacja cz�st