8327
Szczegóły |
Tytuł |
8327 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
8327 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 8327 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
8327 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Allen Ginsberg
Ameryko
Ameryko, odda�em ci wszystko i jestem teraz nikim.
Ameryko, dwa dolary dwadzie�cia siedem cent�w 17 stycznia 1956.
Nie mog� znie�� samego siebie.
Ameryko, kiedy sko�czymy wojn� ludzi ?
Pieprz si� sama swoj� bomb� atomow�.
N�dznie si� czuj�, daj mi spok�j.
Nie zaczn� mego poematu dop�ki nie b�d� przy zdrowych zmys�ach.
Ameryko, kiedy staniesz si� anielska?
Kiedy si� rozbierzesz?
Kiedy spojrzysz na siebie poprzez gr�b?
Kiedy staniesz si� warta miliona twych trockist�w?
Ameryko, czemu twe biblioteki s� pe�ne �ez?
Ameryko, kiedy wy�lesz swe jajka do Indii ?
Niedobrze mi od twych ob��kanych potrzeb.
Kiedy b�d� m�g� dosta� w supermarkecie to co potrzebuj� tylko za
pi�kne oczy ?
Ameryko, w ko�cu to tv i ja jeste�my doskonali a nie przysz�y �wiat.
Twa maszyneria to dla mnie zbyt wiele.
Sprawi�a�, �e chc� zosta� �wi�tym.
Musi by� jaki� inny spos�b zako�czenia tego sporu.
Burroughs jest w Tangerze nie s�dz� by wr�ci� to z�owrogie.
Czy to ty jeste� z�owroga czy to g�upi kawa�?
Pr�buj� doj�� do sedna.
Nie porzuc� swych obsesji.
Ameryko, nie nalegaj wiem co robi�.
Ameryko opadaj� kwiatu �liw.
Nie czytam gazet od miesi�cy, codziennie kogo� s�dz� za morderstwo.
Ameryko, czuj� sentyment do Wobblies.
Ameryko, jako dziecko by�em komunist� nie �a�uj�.
Marihuan� pal� przy ka�dej okazji.
Siedz� w domu od wielu dni i gapi� si� na r�e w pokoju.
Kiedy jad� do chi�skiej dzielnicy upijam si� ale nie �pi� z nikim.
Zdecydowa�em si� b�d� k�opoty.
Powinna� mnie zobaczy�, jak czytam Marksa.
M�j psychoanalityk uwa�a, �e jestem zupe�nie zdr�w.
Nie b�d� odmawia� Ojcze Nasz.
Miewam mistyczne wizje i kosmiczne wibracje.
Ameryko, wci�� jeszcze ci nie powiedzia�em, co zrobi�a� Wujkowi Maksowi,
gdy przyby� z Rosji.
M�wi� do ciebie.
Czy pozwolisz, by twoim �yciem emocjonalnym rz�dzi� Time Magazine?
Mam obsesj� na punkcie Time Magazine.
Czytam go co tydzie�.
Jego ok�adka gapi si� we mnie gdy przemykam si� obok naro�nego
sklepiku.
Czytam go w suterenie biblioteki publicznej w Berkeley.
Poucza mnie stale o odpowiedzialno�ci. Ludzie interesu s� bardzo serio.
Producenci filmowi s� bardzo serio. Opr�cz mnie ka�dy jest bardzo
serio.
Wydaje mi si�, �e jestem Ameryk�.
Zn�w m�wi� do siebie.
Azja powstaje przeciwko mnie.
Nie mam szansy Chi�czyka.
Lepiej rozwa�� me narodowe zasoby.
Me narodowe zasoby sk�adaj� si� z dw�ch pet�w z marihuan�, milion�w
genitalii, nie nadaj�cej si� do druku prywatnej literatury, kt�ra p�dzi 1900
mil na godzino oraz dwudziestu pi�ciu tysi�cy szpitali wariat�w.
Pomijam moje wi�zienia i miliony pokrzywdzonych, co �yj� w moich
doniczkach o�wietlonych pi�cioma setkami s�o�c.
Znios�em domy publiczne we Francji, teraz trzeba wzi�� si� za Tanger.
Moj� ambicj� jest zosta� prezydentem, cho� jestem katolikiem.
Ameryko, jak mog� pisa� �wi�t� litani� wobec twego g�upiego nastroju?
B�d� m�wi� jak Henry Ford moje strofy s� tak indywidualne jak jego samo-
chody a nawet ka�da z nich jest innej p�ci,
Ameryko, sprzedam ci moje strofy za 2500 $ daj� 500 $ za twoj� star�
strof�.
Ameryko, uwolnij Toma Mooneya.
Ameryko, uratuj hiszpa�skich lojalist�w
Ameryko, Sacco i Vanzetti nie mog� umrze�
Ameryko, jestem ch�opcami ze Scottsboro.
Ameryko, gdy mia�em siedem lat mamusia zabra�a mnie na spotkanie
komu-nistycznej kom�rki do biletu dawali gar�� soczewicy bilet kosztowa�
pi�tk� przem�wienia by�y darmowe ka�dy by� anielski i wsp�czu�
robotnikom wszystko by�o takie szczere nie masz poj�cia jaka to by�a
dobra rzecz partia w roku 1935 Scott Nearing by� wielkim starym
cz�owiekiem prawdziwy Mensch Matka Bloor rozczuli�a mnie do �ez kiedy�
zoba-czy�em Izraela Amtera. Ka�dy tam chyba by� szpiegiem.
Ameryko, tak naprawd� to nie chcesz i�� na wojn�.
Ameryko, to ci �li Rosjanie.
Ci Rosjanie ci Rosjanie i ci Chi�czycy. I ci Rosjanie.
Rosja chce nas po�re� �ywcem. Rosja szaleje za w�adz�. Chce nam za-
bra� auta z gara�y.
Chce pogrzeba� Chicago. Potrzeba jej Red Readers Digest. Ona chce
naszych fabryk aut na Syberii. Jej wielka biurokracja prowadzi na-sze
stacje benzynowe.
To �le. Uf. Nauczy Indian czyta�. Potrzebne jej wielkie czarne murzyny.
Ha. Ka�e nam pracowa� szesna�cie godzin na dob�. Ratunku.
Ameryko, to ca�kiem powa�ne.
Ameryko, takie mam wra�enie patrz�c w telewizor.
Ameryko, czy to w porz�dku ?
Lepiej zabior� si� do pracy.
To prawda nie chc� s�u�y� w armii ani pracowa� przy tokarce fabryki cz�ci
precyzyjnych. I tak jestem kr�tkowidzem oraz psychopat�.
Ameryko, zakasuj� me pedalskie r�kawy.
Asfodel
O drogie s�odkie r�ane
nieosi�galne pragnienie
. . . jak smutno, i� �adnej szansy
by zmieni� szalenie
wyhodowany asfodel,
widzialn� rzeczywisto��
i sk�r� przera�aj�ce
p�atki-jak inspiruj�co
jest tak le�e� w du�ym
pokoju pijanym nagim
i �ni�cym, pod nieobecno��
elektryczno�ci . . .
i wci�� na nowo zjadaj�c dolny korze�
asfodelu,
szarego losu . . .
wtaczaj�ca si� generacja
na kwiatowym pos�aniu
jak nad brzegiem w Arden-
moja jedyna r�a dzi� wieczorem to uczta
mej w�asnej nago�ci.
Dziki sierota
Zmieszana matka
zabiera go na spacer
ko�o duktu kolejowego ko�o rzeki
- on jest synem wymykaj�cego si�
podrasowanego anio�a-
i on wyobra�a samochody
i je�dzi nimi w swoich snach,
tak samotnie dorasta pomi�dzy
wyobra�ni automobilami
i martwymi duszami Tarrytown
aby stworzy�
ze swej wyobra�ni
pi�kno swych dzikich
przodk�w - mitologi�
kt�rej nie mo�e odziedziczy�.
Czy p�niej halucynuj�c ujrzy
swych bog�w? Budz�c si�
po�r�d tajemnic z szalonym b�yskiem
przypomnienia?
Uznanie -
co� tak rzadkiego
w jego duszy,
spotkane tylko w snach
-nostalgie
innego �ywota.
Pytanie duszy.
A zranieni
trac� swe rany
w swej niewinno�ci
- chuj, krzy�
wspania�o�� mi�o�ci.
A ojciec op�akuje
w ruderze
z�o�ono�ci pami�ci
tysi�c mil
st�d, nie wiedz�c
o niespodziewanym
m�odzie�czym obcym
w��cz�cym si� ku jego drzwiom.
Kaddysz
I
Dziwnie my�le� teraz o tobie, gdy odesz�a� bez gorset�w i oczu, a ja id�
s�onecznym trotuarem Greenwich Village.
po centrum Manhattanu w jasne zimowe po�udnie, ca�� noc nie spa�em
gadaj�c, gadaj�c, czytaj�c Kaddysz na g�os, s�uchaj�c przy gramofonie
�lepego wrzasku bluesa Ray Charlesa
rytm rytm - i w mej g�owie po trzech latach pami�� o tobie - I g�o�ne
czytanie ostatnich zwyci�skich strof Adonais - sp�akany, �wiadom jak
bardzo cierpimy -
I �e �mier� jest owym lekiem, o kt�rym �piewacy marz�, �piewy,
wspominanie, proroctwa jak w. hebrajskim hymnie lub w buddyjskiej
Ksi�dze Odpowiedzi - i w mojej wyobra�ni uwi�d�y li�� - O �wicie -
�ni�c �ywot minio my, Tw�j czas - i m�j, rw�ce ku Apokalipsie,
moment finalny - kwiat p�on�cy w �w Dzie� - i to co potem nadchodzi,
ogl�daj�c si� wstecz na umys�, kt�ry ujrza� ameryka�skie miasto,
wyprawa w przesz�o�� i wielki sen o Mnie, Chinach lub o tobie, fantomie
Rosji lub wygniecionym ��ku, co nigdy nie istnia�o -
jak wiersz w ciemno�ci - kt�ry odszed� w Niepami�� -
Nic ju� do powiedzenia, nic do op�akania i tylko Istnienia we �nie
przychwycone gdy bledn�,
wzdychaj�, krzycz� w nim, kupuj� i sprzedaj� szcz�tki zjawisk we
wzajemnym uwielbieniu,
w uwielbieniu Boga wcielonego w to wszystko - t�sknota czy
nieuchronno�� ? - gdy wszystko to przetrwa, Wizja - nic wi�cej ?
To ona skacze obok mnie, gdy- wychodz� i id� ulic�, ogl�dam si� w ty�
Si�dma Aleja, ramy okienne oszklonych biurowc�w wynosz�cych si�
nawzajem ku g�rze, pod chmury, przez chwil� w niebiosach - a niebo
powy�ej stare miejsce b��kitne,
albo w d� Alej� w stron� po�udniow�, do kt�rej - jak ja ku Lower East
Side - sz�a� 50 lat temu, ma�a dziewczynka - z Rosji, jedz�c pierwsze
zatrute pomidory Ameryki - tw�j strach w portowym doku -
potem przedzieraj�c si� w t�umie Orchard Street dok�d ? - do Newark -
do sklepiku, do pierwszej w tym stuleciu wody sodowej robionej w domu,
lod�w ukr�conych w ma�lnicy w spi�arni na zbutwia�ych deskach br�zowej
pod�ogi -
Do edukacji, ma��e�stwa, nerwicy, operacji, szko�y nauczycielskiej i nauki
szale�stwa, we �nie- czym�e jest to �ycie?
Do Klucza w oknie - i wielki Klucz uk�ada sw� �wietlist� g�ow� na szczycie
Manhattanu, na pod�odze i k�adzie si� na chodniku - szerok� k�od�,
sun�c za mn� gdy schodz� Pierwsz� Alej� ku Yiddish Theater - i ku
dzielnicy ub�stwa
kt�r� zna�a� i kt�r� ja znam, lecz teraz nie zwracam na ni� uwagi -
Dziwnie przeby� Paterson, Zach�d, Europ� i znowu znale�� si� tu
w�r�d krzyk�w Hiszpan�w na werandach w drzwiach, ciemni ch�opcy na
ulicy schody przeciwpo�arowe stare jak ty
- Cho� ty nie jeste� teraz stara, to wszystko pozosta�o ze mn� - Ja za�,
mo�e tak stary jak wszech�wiat - kt�ry jak s�dz�, umrze z nami do�� by
przekre�li� wszystko co si� staje - Co nadesz�o odchodzi w ka�dej chwili
na zawsze -
To dobrze! Nie ma miejsca na �al - na strach przed grzejnikiem, brakiem
mi�o�ci, tortur�, b�lem z�ba wreszcie-
Cho� gdy nadchodzi jest lwem, co po�era dusz� - i jagni�, dusza, w nas,
niestety, oddaje siebie na ofiar� dzikiemu g�odowi zmian - w�osy i z�by
krzyk kostnego b�lu, nago�� czaszki, p�kanie �eber, gnicie sk�ry,
oszukane m�zgiem Nieprzejednanie.
Aj ! aj ! coraz z nami gorzej ! Tkwimy w g�wnie! A ty odesz�a�, �mier�
zezwoli�a, �mier� okaza�a �ask�, sko�czy�a� z epok�, Bogiem, drog�
przez to wszystko, z tob� sam� wreszcie - Czysta - wr�ci�a� w Dzieci�cy
mrok sprzed Narodzin, przed nas wszystkich - przed �wiat -
Tam pozosta�. Ju� �adnych dla ciebie cierpie�. Wiem dok�d odesz�a�,
jest dobrze.
�adnych ju� kwiat�w letnich p�l Nowego Jorku, �adnej rado�ci, l�ku o
Louisa, i �adnych jego s�odyczy, okular�w, jego dekad w szkole, d�ug�w,
mi�o�ci, przera�onych telefon�w, zap�adniaj�cych ��ek, krewnych, r�k -
Siostry Elanor - odesz�a przed tob� - ukrywali�my to - ty j� zabi�a� albo to
ona si� zabi�a z twego powodu - serce artretyczne - Ale �mier� pokona�a
was obie - Mniejsza z tym -
Ani twych wspomnie� o matce, 1915 �zy w cichych kinach, tydzie� za
tygodniem - zapominanie, smutne patrzenie na Mari� Dressler zwr�con�
ku ludzko�ci, taniec m�odego Chaplina,
albo Borys Godunow w wykonaniu Szaliapina w Metropolitan, wznosz�cy
sw�j g�os p�aczliwego Cara - ty na miejscach stoj�cych z Elanor i Maxem -
ogl�dasz Kapitalist�w, gdy sadowi� si� na Parterze, bia�e futra, diamenty,
z Lig� M�odzie�y Socjalistycznej autostopem przez Pensylwani�, w
czarnych workowatych gimnastycznych pantalonach, fotografia 4 dziewcz�t
obejmuj�cych si� wp�, roze�miany wzrok, nazbyt skromny, dziewicza
samotno�� lat dwudziestych,
dziewcz�ta si� postarza�y lub pomar�y, teraz ich d�ugie w�osy w grobie
szcz�liwie znalaz�y wcze�niej m��w -
Ty te� - urodzi�em si� - Eugeniusz m�j brat wcze�niej (ci�gle si� martwi i
b�dzie si� ju� zawsze spuszcza� na zesztywnia�� d�o�, gdy tak poddaje
si� rakowi - lub si� zabije - mo�e p�niej - je�li pomy�li - )
I to ostatni moment, jaki pami�tam, gdy widz� ich razem, na w�asne
oczya ciebie nie
Nie odgadywa�em, co czu�a� - jaka� to szkaradna czelu�� z�ych ust
nadesz�a najpierw - ku tobie - i czy by�a� gotowa ?
P�j�� dok�d? W Ciemno�� - ow� - do tego Boga? w blask? Do Pana w
Pr�ni? Niczym oko w ciemnej chmurze we �nie? Adonai wreszcie, z tob� ?
Poza m� pami�ci�! Nieodgadnione! Nie tylko ��ta czaszka w grobie lub
skrzynia robaczywego prochu, wyplamione wst��ki - Trupia G�owa w
Aureoli ? mo�esz w to uwierzy� ?
Czy te� to tylko s�o�ce co raz zaja�nia�o umys�owi, tylko b�ysk istnienia,
kt�rego dot�d nie by�o?
Nic poza tym co mamy - co mia�a� - tak �a�osne - a przecie� to Triumf,
by� tu, zmienia� si� jak drzewo, z�amane, lub kwiat - pokarm z ziemi lecz
szalony, p�atki, kolorowe, my�l�cy Wielki Wszech�wiat, poszarpany, z
poranion� g�ow�, bezlistny, ukryty w skorupie szpitala, owini�ty w p��tna,
chory - oszala�y w m�zgu Ksi�yca, ale nie Nico��.
�adnego ju� kwiatu jak ten kwiat, kt�ry zna� siebie w ogrodzie, walczy� z
no�em - przegra�
�ci�ty lodowat� - nawet Wiosn� - dziwn� upiorn� my�l� g�upiego Ba�wana -
jaka �mier� - Ostry sopel w jego d�oni - w koronie ze starych r� - oczy
psa - chuj z fabryki robotniczego potu - serce elektrycznych �elazek.
Wszystkie nabytki �ycia, kt�re nas zu�ywaj� - zegary, cia�a, �wiadomo��,
buty, piersi - zrodzeni synowie - tw�j Komunizm - "Paranoja" w szpitalach.
Kopn�a� raz Elanor w nog�, zmar�a p�niej na atak serca. Ty za� na
udar. �picie? wy obie, w ci�gu roku, siostry' w �mierci. Czy Elanor jest
szcz�liwa ?
Max �ywy, zamartwia si� w biurze na Dolnym Broadwayu, samotne wielkie
w�sy nad Ksi�gowo�ci� o p�nocy, niepewny. Jego �ycie przemija w jego
w�asnych oczach - i w co on teraz w�tpi ? Ci�gle marzy o robieniu
pieni�dzy, lub �e m�g� by� zrobi� pieni�dze, wynaj�� piel�gniark�, mie�
dzieci, nawet zapewni� ci Nie�miertelno��, Naomi?
Wkr�tce go zobacz�. Najpierw musz� si� przedrze� - ku m�wieniu do
ciebie - bo nie robi�em tego, kiedy mia�a� usta.
Na zawsze. I tak z nami musi by�. Na zawsze - jak konie Emilii Dickinson
p�dz�ce w stron� Kresu.
One znaj� drog� - Owe Rumaki - biegn� szybciej ni� nasza my�l - przez
nasze w�asne �ycie - porywaj� je ze sob�.
Wspania�a, ju� nie do op�akiwania, z sercem zrujnowanym, umys�
zagas�y, w ma��e�stwie, w snach, w �miertelnej przemianie - ty�ek i twarz
sko�czy�y z morderstwem.
W �wiat rzucona, zwariowana na punkcie kwiat�w, wolna od Utopii, w
sosnowej skrzyni pochowana w Ziemi, zabalsamowana w samotno�ci.
Panie, przyjmij j�.
Bezimienny, Z jednym obliczem, Na zawsze poza mn�, bez pocz�tku, bez
ko�ca, Ojcze w umieraniu. Chocia� jestem tu nie dla tego Proroctwa, nie
mam �ony, nie znam hymnu, nie znam Niebios, bezg�owy' w szcz�liwo�ci
chcia�bym wielbi�
Ciebie, Niebiosa, po �mierci, tylko Jedynego w Nico�ci, nie �wiat�o lub
ciemno��, Wieczno�� Bezdzienn�-
We�, we� ten Psalm ode mnie, rozpalony m� d�oni� kt�rego� dnia, cz��
mego Czasu, oddanego teraz Nico�ci - by Ci� s�awi� - Ale �mier�
To kres, zbawienie od Zagubienia, droga dla W�tpi�cego, Dom przez
Wszystkich szukany, czarna chusteczka �zami wymyta - stronica poza
Psalmem - Ostatnia przemiana moja i Naomi - ku boskiej Ciemno�ci
doskona�ej - �mierci, wstrzymaj swe widma !
II
Dalej i dalej - refren - Szpitali - twoja historia wci�� nie napisana ci�gle
abstrakcyjna - par� obraz�w
przebiega w umy�le - jak saksofonowy ch�r dom�w i lat - wspomnienie
elektrycznych wstrz�s�w.
W czas d�ugich nocy jako dziecko w mieszkaniu w Paterson, �ledz�c tw�
nerwowo�� - by�a� oty�a - tw�j kolejny ruch
W czas tego popo�udnia, gdy nie szed�em do szko�y by zaj�� si� tob� raz
na zawsze - gdy �lubowa�em, �e gdy cz�owiek odrzuci m�j pogl�d na
kosmos, b�d� zgubiony
I moje p�niejsze brzemi� - �lubowa�em o�wieca� ludzko�� - to jest
uwalnia� od szczeg��w - szalony jak ty) - !zdrowie jako sztuczka zgody) -
Lecz ty wygl�da�a� oknem na r�g Broadway Church szpieguj�c
mistycznego zab�jc� z Newark,
Zadzwoni� Doktor - "O.K. przejd� si� odpocznij" - ubra�em wi�c p�aszcz i
sprowadzi�em ci� na ulic�-Po drodze ch�opiec wykrzykiwa� niesfornie -
"Gdzie si� wybierasz Kr�lowo �mierci ?" Dr�a�em -
zakry�a� nos staro�wieckim futrzanym ko�nierzem, mask� gazow� przeciw
truci�nie, co wkrad�a si� w atmosfer� �r�dmie�cia za spraw� Babuni -
I czy kierowca beczki �ledzi autobusu Us�ug Publicznych nale�a� do
gangu? Trz�s�a� si� przed nim, nie mog�em ci� sk�oni�, by� wsiad�a - do
Nowego Jorku, na Times Square, �apa� inny Greyhound -
gdzie przez 2 godziny zwalczali�my niewidzialne pluskwy i �ydowsk�
chorob� - Roosevelt zatru� wiatr -
by ci� dosi�gn�� - i mnie wlok�cego si� obok w nadziei na koniec w
cichym pokoju wiktoria�skiego domu nad jeziorem.
3-godzinna jazda tunelami przez ameryka�ski przemys�, Bayonne w
przygotowaniu do II wojny �wiatowej, czo�gi, pola gazono�ne, fabryki
sody, wozy restauracyjne, forteca .parowozowni - w sosnowych lasach New
Jersey Indianie - ciche miasta - d�ugie drogi tv piaszczystych
drzewostanach -
Mosty nad dolinami bez saren, stare paciorki wype�niaj� koryto
strumienia - a w nim tomahawk albo ko�� Pocahanta - milion starych dam
g�osuj�cych na Roosevelta w ma�ych br�zowych domach, drogi od
autostrady Szale�stwa -
Chyba jastrz�b na drzewie albo pustelnik w poszukiwaniu ga��zi ze sow� -
Ca�y czas m�wi�c - w obawie przed obcymi co na fotelach z przodu chrapi�
beztrosko - w jakiej teraz chrapi� podr�y?
"Allen, ty nie rozumiesz - to jest - odt�d wci�� mam w plecach 3 wielkie
kije - oni mi co� zrobili w szpitalu, otruli mnie, chc� mnie widzie� martw� -
3 wielkie kije, 3 wielkie kije -
Ta Suka! Stara Babunia! Widzia�am j� w zesz�y tydzie�, w spodniach jak
stary ch�op, z plecakiem, w�azi�a po �cianie mieszkania!
Na schodach przeciwpo�arowych, z ziarenkami trucizny, �eby je rzuci� na
mnie - w' nocy - pewno Louis jej pomaga - jest pod jej w�adz� -
Jestem twoj� matk�, zabierz mnie do Lakewood" (gdzie� tam Graf
Zeppelin si� rozbi�, wed�ug niej pewnie Hitler) "tam si� ukryj�".
Weszli�my - dom wypoczynkowy doktora Ojboli - skry�a si� za szaf� -
��da�a transfuzji.
Wykopano nas - w��cz�ga z waliz� do nieznanych dom�w na cienistych
polanach - mrok, sosny w ciemno�ci - d�uga martwa ulica pe�na �wierszczy
i bluszczu -
zamkn��em j� p�ki co - wielki dom POKOJE DOMU WYPOCZYNKOWEGO -
da�em szefowej pieni�dze za tydzie� - wnios�em �elazn� waliz� - siad�em
na ��ku przed odej�ciem -
Schludny pok�j na poddaszu z mi�� po�ciel� - zas�ony z lam�wk� tkany
dywanik - drukowane tapety w wieku Naomi. Byli�my w domu.
Wsiad�em w nast�pny autobus do Nowego Jorku - z�o�y�em g�ow� na
tylnym siedzeniu, przygn�biony - najgorsze jeszcze nadejdzie? -
opu�ci�em j�, jecha�em w odr�twieniu - mia�em dopiero 12 lat.
Czy ukryje si� w swym pokoju i wyjdzie grzecznie na �niadanie? Czy te�
zamknie drzwi i b�dzie wygl�da� przez okno na ulicznych szpieg�w?
Nads�uchiwa� u dziurki od klucza hitlerowskiego niewidzialnego gazu?
Za�nie w krze�le - czy b�dzie mnie przedrze�nia� - sama, przed lustrem?
Dwunastolatek w autobusie noc� w New Jersey zostawi� Naomi Parkom w
Lakewood, w domu, gdzie straszy - wydany autobusowi swojego losu
ton�c w fotelu - wszystkie skrzypce po�amane - serce rz�zi�o mu w�r�d
�eber - umys� by� pusty - Czy b�dzie bezpieczna w trumnie -
Albo zn�w w seminarium nauczycielskim w Newark, gdy w czarnej
sp�dniczce uczy�a si� o Ameryce - zima na ulicy, bez obiadu - kiszony
og�rek za pensa - wieczorem w domu by zaj�� si� Elanor w sypialni -
Pierwsze nerwowe za�amanie w 1919 - nie posz�a do szko�y i trzy tygodnie
le�a�a w ciemnym pokoju - co� niedobrego - nigdy nie powiedzia�a co -
ka�dy ha�as rani� - sny O p�kaniu Wall Street -
Przed szar� Depresj� - wyjecha�a na p�noc stanu New York - wyzdrowia�a -
Lou zrobi� jej zdj�cie, jak siedzi w kucki na trawie - d�ugie w�osy snuj� si�
w�r�d kwiat�w - u�miecha si� - gra ko�ysanki na mandolinie - dym
bluszczu w letnich obozach lewicowej m�odzie�y i ja, dziecko patrz�ce na
drzewa -
albo zn�w szko�a, ona roze�miana w�r�d idiot�w, klasa op�nionych w
rozwoju - jej rosyjska specjalno�� - kretyni o sennych ustach, wielkie oczy,
chude stopy, krzywe palce, zapad�e grzbiety, rachityczni-
wielkie g�owy zwis�e nad Alicj� w Krainie Czar�w, tablica pe�na s��w KOT.
Naomi czyta cierpliwie, histori� z komunistycznej ksi��ki ba�ni - Opowie��
o Nag�ej S�odyczy Dyktatora - Przebaczenie Czarownik�w - Armie
Ca�uj�ce -
Trupie G��wki Wok� Zielonego Sto�u - Kr�l i Robotnicy - Paterson Press
wydawa�o je a� do lat trzydziestych gdy ona popad�a w ob��d, stracili na
nich zreszt�.
O Paterson! Tej nocy wr�ci�em p�no. Louis si� martwi�. Jak mog�em - czy
ja nie my�l�? Nie powinienem jej zostawia�. Szalona w Lakewood. Wezwa�
Doktora! Zadzwoni� do domu w�r�d sosen. Za p�no.
Poszed�em spa� wyczerpany, pragn�c opu�ci� �wiat (w tym roku chyba
mi�o�� do R - moje gimnazjalne bo�yszcze, �ydowski ch�opiec, p�niej
zosta� lekarzem - wtedy ciche schludne dziecko -
Z�o�y�em potem przed nim �ycie, przenios�em si� na Manhattan
wst�pi�em za nim na uczelni� - Modli�em si� na promie �e b�d� pomaga�
ludzko�ci, je�li przyjm� - �lubowa�em w dzie� wyjazdu na Egzamin
Wst�pny -
by� uczciwym rewolucyjnym adwokatem pracy - wykszta�c� si� w tym
inspirowali mnie Sacco, Vanzetti, Norman Thomas, Debs, Altgeld,
Sandburg, Poe - B��kitne Ksi��eczki. Chcia�em by� Prezydentem albo
Senatorem.
nie�wiadom nieszcz�cia - p�niejsze sny o kl�kaniu u zaskoczonych
kolan R z wyznaniami mej mi�o�ci z 1941 - Jak�� s�odycz mi okaza�, �e
go pragn��em i rozpacza�em - pierwsza mi�o�� - pora�ka -
P�niej �miertelna lawina, ca�e g�ry homoseksualizmu, Matterhorny
chuj�w, Wielkie Kaniony dup - ci�ar na mej melancholijnej g�owie -
w owym czasie chodzi�em po Broadwayu roj�c Niesko�czono�� jako
gumow� kul� bez przestrzeni poza ni� - co jest na zewn�trz? - wracaj�c
do domu na Graham Avenue w cichej melancholii, mijaj�c samotne
zielone p�oty wzd�u� ulicy, rozmarzony po kinie -)
Telefon zadzwoni� o drugiej w nocy - Alarm - ona zwariowa�a Naomi ukryta
pod ��kiem wrzeszczy pluskwy Mussoliniego- na pomoc! Louis! Babcia !
Faszy�ci ! �mier�! - szefowa w pop�ochu - stary peda�owaty s�u��cy krzyczy
na ni�
Strach obudzi� s�siad�w - stare damy z drugiego pi�tra lecz�ce
menopauz� - szramy mi�dzy udami, czyste prze�cierad�a, �al po
utraconych dzieciach - spopiela�ych m�ach - dzieci kpi� w Yale lub lej�
olej do g��w w City College NY - lub trz�s� si� w Stanowym Instytucie
Pedagogicznym w Montclair jak Eugeniusz -
Jej wielka noga podgi�ta przy piersiach, r�ka wyci�gni�ta Trzyma� Si� Z
Daleka, we�niana odzie� na udach, rozwleczony pod ��kiem futrzany
p�aszcz - zabarykadowa�a si� walizkami pod siatk� ��ka.
Louis w pid�amie u telefonu, przera�ony - co robi�? - Kt� to wie? moja
wina, �e pozostawi�em j� samotno�ci ? - siedzi w mroku na sofie,
roztrz�siony, pr�buj�c poj�� -
Pojecha� rannym poci�giem do Lakewood, Naomi wci�� pod ��kiem cho�
on przyprowadzi� gliniarzy - Naomi krzyczy - Louis co si� wtedy sta�o z
twoim sercem? Czy zabi�a ci� ekstaza Naomi?
Wywl�k� j� stamt�d, za r�g, taks�wka, wepchn�� j� z walizk�, ale kierowca
wysadzi� ich pod aptek�. Przystanek autobusowy, dwie godziny czekania.
Le�� w ��ku w nerwach, 4-pokojowe mieszkanie, wielkie �o�e w salonie,
obok sto�u Louisa - dr�� - wr�ci� p�no w nocy, powiedzia� mi co zasz�o.
Naomi przy okienku recept broni�ca si� przed wrogiem - p�ki ksi��ek dla
dzieci, worki do natrysk�w, aspiryna, garnki, krew - "Nie zbli�a� si� do
mnie - mordercy ! Trzymajcie si� z daleka! Nie zabijajcie mnie!"
Louis wstrz��ni�ty przy saturatorze - harcerki z Lakewood - kokainowi
na�ogowcy - piel�gniarki - punktualni kierowcy - Policja okr�gowa,
oniemia�a - i ksi�dz �ni�cy o wieprzach na prastarej skale?
Zapach powietrza - Louis wskazuj�cy pustk�? - Klienci rzygaj�cy coca-col� -
lub zagapieni - Louis upokorzony - Naomi zwyci�ska - Og�oszenie
spisku. Nadje�d�a autobus, kierowcy nie chc� ich wzi�� do Nowego Jorku.
Telefony do dra Ojboli, "Potrzeba jej wypoczynku", Szpital dla umys�owo
chorych - Lekarze Stanowi z Greystone - "Tu prosz� j� wprowadzi�, Mr.
Ginsberg."
Naomi, Naomi-spocona, oczy z orbit, t�usta, suknia nie dopi�ta z
bokuw�osy na czole, po�czochy �le w�o�one - wo�a o transfuzj� krwi -
Jedna sprawiedliwa r�ka uniesiona - w niej but - boso w Aptece -
Wrogowie nadchodz� - jakie trucizny? Magnetofony? FBI? �danow skryty
za rogiem? Trocki miesza szczurze bakterie na zapleczu? Wuj Sam w
Newark rozsiewa �miertelne perfumy w murzy�skiej dzielnicy? Wuj Efraim,
pijany mordem w barze polityk�w, intryga haska? Ciotka Rozalia oddaje
mocz przez ig�y Hiszpa�skiej Wojny Domowej ?
a� wynaj�ty za 35 $ ambulans przyby� z Red Bank - z�apali j� za
ramiona - przypi�li do noszy - j�cz�c�, strut� rojeniami, wymiotuj�c�
chemikaliami przez Jersey, b�agaj�c� �aski od Essex County po
Morristown -
I zn�w Greystone gdzie by�a przez trzy lata - to by� ostatni prze�om,
zawi�d� j� zn�w do Szpitala Ob��kanych -
Jakie� oddzia�y - Przychodzi�em tam potem, cz�sto - stare damy w
katatonii, szare jak chmura, jak popi�, jak �ciany - siedz� mrucz�c na
pod�odze - Krzes�a - pe�zaj� pomarszczone czarownice, oskar�aj�c -
b�agaj�c mej 13-letniej �aski -
"We� mnie do domu" - Przychodzi�em sam patrz�c czasami na stracon�
Naomi, w Szoku - i m�wi�em "Nie, jeste� wariatk�, Mamo - Ufaj
lekarzom". -
A Eugeniusz, m�j brat, jej starszy syn, studiowa� Prawo w umeblowanym
pokoju w Newark -
przyjecha� do Paterson nazajutrz - usiad� na zepsutym tapczanie w
salonie - "Musieli�my odes�a� j� zn�w do Greystone" -
- zmieszana twarz, tak m�oda, potem �zy w oczach, potem p�acz na ca�ej
twarzy - "Po co?" szloch wibrowa� mu w ko�ciach policzkowych oczy
zamkni�te, piskliwy g�os - cierpi�ca twarz Eugeniusza.
Z dala od nas, gdy unios�a go Winda Biblioteki Newark, jego codzienna
butelka mleka na parapecie umeblowanego pokoju za 5 $ tygodniowo w
centrum przy linii trolejbusowej-
Pracowa� 8 godzin dziennie za 20 $ na tydzie� - przez okres Szko�y
Prawniczej - pozostawa� niewinny tu� obok murzynskich burdeli.
Niewinny, biedny prawiczek - pisz�cy wiersze o Idea�ach i listy polityczne
do wydawcy Pat Eve News - (pisaliomy obaj, demaskuj�c Senatora Borah i
Izolacjonist�w - i czuli�my tajemniczo�� Ratusza Paterson
Wkrad�em si� tam kiedy� - wie�a lokalnego Potwora ze szpicem
fallicznym i czapk� ornamentu, dziwna gotycka Poezja, zrodzona na Ulicy
Targowej - sobowt�r lio�skiego H�tel de Ville-
skrzyd�a, balkon i portale w spiralnym ornamencie, wej�cie na wielki
miejski zegar, ukryty pok�j map pe�en Hawthorne'a - mroczny Debs w -
Urz�dzie Podatkowym - Rembrandt pal�cy w ciemno�ciach-
Ciche polerowane sto�y w wielkiej sali konferencyjnej - Radni? Bul- war
Finans�w? Mosca fryzjer intryga - Crapp gangster wydaje rozkazy z
wychodka - Szale�cy w walce ze Stref�, Ogniem, Glinami i Metafizyk�
Spi�arni - wszyscy umarli�my - a tam obok przystanku autobusowego
Eugeniusz patrzy� poprzez dzieci�stwo
gdzie Ewangelista modli� si� szale�czo od 30 lat, twardow�osy, po�amany i
wierny swemu pojmowaniu Biblii - pisz�c kred� na trotuarze B�d� Got�w
Przyj�� Pana Swego-
albo ma betonie wiaduktu B�g jest Mi�o�ci� - bredzi� jak bredzi�- bym ja,
samotny Ewangelista - Smier� Ratuszowi)
Lecz Gene, m�ody - w Instytucie Pedagogicznym Montclair przez 4 lata -
uczy� p� roku i odszed� dalej w stron� �ycia - przestraszony Problemami
Dyscypliny - mrocznym sexem w�oskich student�w, nieokrzesaniem
dziewczyn wchodz�cych do ��ka, w nieznajomo�ci angielskiego, w
lekcewa�eniu sonet�w - a on nie umia� za wiele - to wszystko porzuci�-
roz�ama� wi�c �ycie na dwoje i zap�aci� za Prawo - czyta� ogromne b��kitne
ksiegi, je�dzi� star� wind� w Newark 13 mil st�d i ci�ko ku� w imi�
przysz�o�ci
napotka� krzyk Naomi na progu swego upadku, na zawsze, Naomi
odesz�a, my samotni - w domu - on siedz�cy tam oto-
Zjedz troch� roso�u, Eugeniusz. Cz�owiek Ewangelii szlocha u wr�t
Ratusza. Tego roku Lou kocha si� poetycznie na przedmie�ciu, kobieta w
�rednim wieku - sekret - muzyka z jego ksi��ki z 1937 Szczery -
spragniony pi�kna-
�adnej mi�o�ci od czasu krzyk�w Naomi - od 1923? - teraz utracona na
oddziale w Greystone - nowy wstrz�s dla niej - Elektryczno�� po insu- linie
40.
Uty�a od metrasolu.
W kilka lat p�niej wr�ci�a do domu - wiele ju� dokonali�my i wiele
zaplanowali - wyczekiwa�em tego dnia - moja Mama zn�w b�dzie gotowa�
i - gra� na pianinie - �piewa� z mandolin� - p�ucka duszone, Stenka
Riazin, linia partyjna w wojnie z Finlandi� - Louis w d�ugach - pieni�dze
zapewne zatrute - tajemnicze kapitalizmy
- zszed�em na d� przez d�ugi hall frontowy i ogl�da�em meble. Nigdy nie
pami�ta�a ich wszystkich. Jaka� amnezja. Sprawdzi�em serwetki - zestaw z
jadalni zosta� sprzedany-
Mahoniowy st� - 20 lat uczu� - sprzedany handlarzowi - ci�gle jeszcze
mamy pianino - i ksi��k� Poego - i Mandolin�, cho� zakurzona i brak jej
struny-
Wesz�a do ostatniego pokoju pole�e� i poduma� - Wszed�em za ni�, by
nie zostawa�a sama - po�o�y�em si� na s�siednim ��ku - nadci�ga�y
cienie, mroczne, p�ne popo�udnie - Louis we frontowym pokoju przy
stole, czeka - mo�e gotuje ros�-
"Nie b�j si� mnie, wracam w�a�nie ze szpitala wariat�w - Jestem twoj�
matk� -"
Biedna kochana, utracona - strach - le�� tam - M�wi� "Kocham ci�
Naomi" - zesztywnia�y przy jej ramieniu. Chcia�em krzycze�, czy to by�o
niezno�ne, samotne z��czenie? - Wsta�a szybko, nerwowa.
Czy kiedykolwiek zazna�a satysfakcji? I - siada niespokojna ma nowym
tapczanie przy frontowym oknie - policzek wsparty na d�oni - oczy
zw�one - jaki� los w ten dzie�-
D�ubie w z�bie, wargi w kszta�cie litery "o", podejrzliwo�� - stara zu�yta
pochwa dla my�li - nieobecne spojrzenia z ukosa - jaki� niedobry d�ug
zapisany na �cianie, nie sp�acony - i stare piersi Newark zbli�aj� si�-
Mo�e s�ucha�a wie�ci z radio przez druty w swej g�owie, pod kontrol� 3
wielkich kij�w, kt�re przez zapomnienie zostawili gangsterzy w jej plecach,
w szpitalu - rodzi�y b�l w �opatkach-
W g�owie - Roosevelt, rzek�a mi, powinien o tym wiedzie� - Ba�a si�
zab�jstwa, teraz, gdy rz�d zna� ich nazwiska - poda� je Hitlerowi chcia�a na
zawsze opu�ci� dom Louisa.
Pewnej nocy nag�y atak - ha�as w �azience - jakby to jej dusza rz�zi�a -
konwulsje i czerwone wymioty z ust - trysn�a z niej biegunka na nas
czworo przed toalet� - mocz ciekn�cy spomi�dzy ud - wymioty na
kafelkowej posadzce zbrudzonej czarnymi odchodami - przytomna-
Czterdziestoletnia, z �ylakami, naga, t�usta, skazana na zgub�, kryje si�
za drzwiami obok windy, wzywaj�c Policj� i sw� przyjaci�k� Rozali� na
pomoc-
Raz zamkn�a si� z brzytw� i jodyn� - s�ycha� by�o jej kaszel we �zach
przy zlewie - Lou rozbi� szklane zielone drzwi, wywlekli�my j� do sypialni.
Potem przez szereg zimowych miesi�cy spok�j - spacery, samotne po
Broadwayu, czytanie "Daily Worker" - z�ama�a r�k� na �liskiej ulicy
Plany ucieczki od kosmicznego spisku mordu dla pieni�dzy - potem
zwia�a na Bronx do siostry Elanor. I to ju� inna opowie�� o by�ej Naomi w
Nowym Jorku.
Albo to: dzi�ki Elanor pracowa�a w K�ku Robotniczym, gdzie adresowa�a
zrobione przez siebie koperty - chodzi�a kupowa� puszki zupy Campbella -
oszcz�dza�a pieni�dze z przekaz�w Louisa-
Potem znalaz�a przyjaciela, lekarza - Dr Isaac pracowa� dla Narodowej Unii
Morskiej - dzi� �ysy W�och stara kluskowata lalka - by� sierot� - wykopali
go - Stare okrucie�stwa-
Rozmarzona, siada�a na ��ku lub krze�le, w gorsecie, m�wi�c do siebie -
"Jestem gor�ca - tyj� - Tak� mia�am pi�kn� figur� przed p�j�ciem do
szpitala - Gdyby� mnie widzia� w Woodbine" - Wszystko to w
umeblowanym pokoju przy hali NUM, 1943.
Patrzy na nagie dzieci w czasopismach - reklamy pudru dla dzieci,
pokarm�w z baraniny i marchwi - "Teraz b�d� my�le� tylko pi�kne my�li".
Miarowe obracanie g�owy w t� i we w t� przy letnim �wietle z okna, w
hipnozie, we wspomnieniu �agodnego snu
"Dotykam jego policzka, dotykam policzka, ono dotyka d�oni� mych ust,
my�l� pi�kne my�li, dziecko ma pi�kn� r�czk�".-
Albo wstrz�s- jej cia�a w prote�cie, wstr�t - my�li o Buchenwaldzie insulina
p�ynie jej przez g�ow� - nerwowy skurcz grymasu w Bezwiedno�ci (tak si�
wstrz�sam, gdy szczam) - niedobre chemikalia w jej korze m�zgowej -
"No nie my�l o tym. On jest szczurem."
Naomi: "A gdy umrzemy staniemy si� cebul�, kapust�, marchwi�, albo
dyni�, jarzynami." Ja przychodz� z Columbii i przyznaj� jej racj�. Czyta
Bibli�, ca�ymi dniami my�li pi�kne my�li.
"Wczoraj widzia�am Boga. Jak wygl�da�? No, po po�udniu wysz�am na
drabin� - on ma tu w okolicy ubog� chat�, jak Monroe, w stanie Nowy
Jork, kurze fermy w lesie. By� stary i samotny, z bia�� brod�.
Zrobi�am mu zup�. Zrobi�am mu nie-z�� zup� - z soczewicy, jarzyny, chleb
i mas�o - ikra - siedzia� przy stole i jad�, smutny by�. Powiedzia�am mu,
Popatrz na tych tam na dole, bij� si�, morduj�.
O co tu chodzi ? Czemu z tym nie sko�czysz?
Pr�buj�, powiedzia� - To wszystko co m�g�, by� zm�czony. Ju� tyle czasu
kawaler i zup� z soczewicy lubi".
Czasami dawa�a mi talerz zimnej ryby - grubo siekan� kapust� pe�n�
wody z beczki - nie�wie�e ziemniaki - zdrowe jedzenie sprzed tygodnia
tarte buraki i marchew z ciekn�cym sokiem, gor�ce jedzenie coraz
bardziej niezno�ne - czasami nie mog�em je�� z obrzydzenia -
Mi�osierdzie jej r�k cuchn�o Manhattanem, ob��dem, pragnieniem, by
mnie zadowoli�, zimna niedogotowana ryba - bladoczerwona przy o�ciach.
Jej zapach - i cz�sto nago w pokoju, tak �e odwraca�em wzrok lub
kartkowa�em ksi��k�.
Raz wyda�o mi si�, �e chce, bym si� z ni� przespa� - flirtuje ze sob� przy
umywalce - k�adzie si� na wznak na �o�u wielkim niemal jak pok�j,
suknia ods�ania biodra, rozleg�y obszar w�os�w, blizny po operacji trzustki,
rany brzucha, poronienia, wyrostek, szwy na ci�ciach id�ce w d� jak
ohydne grube zamki b�yskawiczne - nier�wne d�ugie wargi pomi�dzy
udami Nawet wo� ty�ka? By�o mi zimno - p�niej poczu�em odraz�,
niewielk� by�oby dobrze spr�bowa� - pozna� Monstrum �ona Pocz�cia -
Mo�e tak. Czyby j� to obesz�o? Potrzeba jej kochanka.
Yisborach, v'yistabach, v'yispoar, v'yisroman, v'yisnaseh, v'iyszador,
v'yiszalleh, v'yiszallol, sz'meh d'kudszo, b'rich hu. [hebr.: "niech b�dzie
b�ogos�awiona, niech doznaje ran, niech pomna�a wspania�o�ci, niech
wzlatuje wzwy�, niech ods�ania wspania�o�ci, niech doznaje b�lu, niech
b�dzie pami�tane, przypominane twe �wi�te imi�, twe b�ogos�awione
imi�"]
A Louis w Paterson na powr�t w brudnym mieszkaniu dzielnicy
murzy�skiej - �yje w mrocznych pokojach - ale znalaz� sobie dziewczyn�,
z kt�r� si� potem o�eni�, zn�w zakochany - cho� tak zwi�d�y i nie�mia�y,
Okaleczony ob��kanym dwudziestoletnim idealizmem Naomi.
Gdy wr�ci�em do domu, po d�ugim pobycie w Nowym Jorku, by� samotny -
siedzia� w sypialni, przy stole, obr�ci� krzes�o, by na mnie spojrze� - p�acz,
�zy w czerwonych oczach za szk�ami-
�e go wstawili�my - Gene nagle do wojska - ona sama w NY, prawie
dziecko w swoim pokoju. Louis chodzi� do centrum na poczt� po listy,
uczy� w szkole - pozosta� przy poezji, opuszczony - jada stroskany u
Bickforda przez te lata - kt�re przesz�y.
Eugeniusz wyszed� z wojska, wr�ci� odmieniony i samotny - podda� si�
�ydowskiej operacji nosa - szereg lat zatrzymywa� dziewczyny na
Broadwayu, oddaj�ce si� za fili�ank� kawy - Wr�ci� na Uniwersytet
Nowojorski, bardzo serio, ko�czy� Prawo.-
I Gene mieszka� z ni�, jad� krokiety z ryb, tanie, a ona wariowa�a coraz
bardziej - Wychud�, czu� beznadziejno��, Naomi przy ksi�ycu w pozach z
roku 1920, p�naga na s�siednim ��ku.
a on robi� swoje i studiowa� - dziwaczny syn-piel�gniarka - Nast�pnego
roku przeni�s� si� do pokoju przy Colombii - cho� ona chcia�a by� z
dzie�mi-
"Pos�uchaj pro�by swej matki, b�agam ci�" - Louis wci�� wysy�a� jej czeki -
Tego roku przez 8 miesi�cy by�em w domu wariat�w - w tym tu Lamencie
nie wspominam mych wizji-
A potem przysz�o na wp� szale�stwo - Hitler w jej pokoju, widzia�a w
zlewie jego w�sy- teraz zn�w boi si� Dra Isaaca, podejrzewa jego udzia� w
spisku w Newark - przenios�a si� na Bronx, by by� przy Reumatycznym
Sercu Elanor
A Wuj Max nigdy nie wstawa� przed po�udniem, cho� Naomi o 6 rano
s�ucha w radio wie�ci o szpiegach - albo wygl�da przez okno,
bo w dole po pustej parceli �azi starzec z workiem, w czarnym palcie,
zbiera pakunki resztek.
Edie, siostra Maxa, pracuje - od 17 lat ksi�gowa u Gimbela - mieszka na
dole, rozw�dka - a wi�c Edie zabra�a Naomi na Alej� Rochambeau
Cmentarz Woodlawn wzd�u� ulicy, wielka dolina grob�w, gdzie spoczywa
Poe -Ostatnia stacja metra przed Bronksem - wielu komunist�w w tych
stronach.
Wpisa�a si� na lekcje rysunk�w wieczorami w Szkole dla Pracuj�cych w
Bronksie - sz�a na zaj�cia samotnic wzd�u� lini kolejki do Van Cortlandt
Park - maluje Naomizmy-
Ludzi siedz�cych na trawie w jakim� Obozie Beztroski dawnych p�r letnich -
�wi�tych o smutnych twarzach, w d�ugich �le skrojonych spodniach, po
szpitalnym leczeniu-
Przed Lower East Side panny m�ode z niskimi ch�opcami - zb��kane
poci�gi kolejki naziemnej nad dachami babilo�skich mieszka� Bronksu-
Smutne malarstwo - lecz ona tak w�a�nie wyra�a�a siebie. Jej mandolina
przepad�a, struny pozrywane w jej g�owie, pr�bowa�a. W imi� Pi�kna? a
mo�e jakiej� starej Wie�ci o �yciu?
Ale zacz�a kopa� Elanor, za� Elanor mia�a chore serce - przychodzi�a na
g�r� i godzinami wypytywa�a o szpieg�w - Elanor wyczerpana. Max w
biurze, a� do nocy zaj�ty sk�adami cygar.
"Jestem wielka - jestem naprawd� pi�kn� dusz� - i dlatego oni wszyscy
(Hitler, Babunia, Hearst, Kapitali�cci, Franco, Daily News, lata dwudzieste,
Mussolini, �ywi zmarli) Chc� mnie zamkn�� - Babcia to szef paj�czej sieci-
"
Kopa�a dziewczyny, Edie i Elanor - Budzi�a Edie o p�nocy m�wi�a jej, �e
jest szpiegiem, a Elanor szczurem. Edie robi�a ca�y dzie� i mia�a tego
do�� - Organizowa�a zwi�zek. - A Elanor zacz�a umiera�, na, g�rze, w
��ku.
Krewni mnie wezwali, gorzej z ni� - Tylko ja zosta�em - Poszed�em na
metro z Gene, �eby J� odwiedzi�, jad�em st�ch�� ryb�-
"Moja siostra szepcze do radia - Louis musi gdzie� tu by� w mieszkaniu -
jego matka uczy go, co ma m�wi� - K�AMCY! - Ugotowa�am dla moich
dw�ch dzieci - Gra�am na mandolinie -"
W minion� noc obudzi� s�owik mnie/ W minion� noc gdy cisza trwa�a/ i
�piewa� w z�otym blasku pe�ni/ ze wzg�rz na kt�rych zima bia�a -
Faktycznie.
Popchn��em j� na drzwi krzycz�c "PRZESTA� KOPA� ELANOR!" patrzy�a na
mnie - pogardliwie - umrze� - nie do wiary, jej syn taki naiwny, taki g�upi -
"Elanor to najgorszy szpieg! Ona roznosi rozkazy!"
"Nie ma drut�w w pokoju" - krzycz� na ni� - walka do ostatka, Eugeniusz
s�ucha na ��ku - c� ma robi�, by uciec od okropnej Mamy -"Cale lata
jeste� bez Louisa - Babunia ju� nie mo�e chodzi� -"
O�yli�my wtedy wszyscy razem - nawet ja i Gene i Naomi w mitologicznym
pokoju kuzynki - wrzeszcz�c na siebie do Ostateczno�ci - Ja w
kolumbijskiej kurtce, ona na wp� rozebrana.
Ja t�uk� j� po tej jej g�owie widz�cej Radia, Kije, Hitler�w - ca�y zesp�
Przywidze� - rzeczywisty - jej w�asny wszech�wiat - bez drogi, co by gdzie�
wiod�a - do mnie - Bez Ameryki, nawet bez �wiata-
�e jeste� taki jak wszyscy m�czy�ni, jak Van Gogh, jak Hannah w
ob��dzie, ci�gle to samo - a� do zguby - Grom, Duchy, �wiat�o��!
Widzia�am tw�j Gr�b ! O, dziwna Naomi! M�j - zapad�y gr�b! Szema
Y'Israel - Jestem Swul Awrum - ty - i �mier�?
Twa ostatnia noc w ciemno�ciach Bronksu - Ja przy telefonie - przez
szpital do tajnej policji.
Sta�o si� to, gdy ty i ja byli�my sami, w uszach mia�em krzyki na Elanor
kt�ra oddycha�a ci�ko na ��ku, wychudzona-
Nie zapomn�, pukanie do drzwi, tw�j strach przed szpiegami-na m�j
honor, Prawo wkracza - Wieczno�� wkracza do pokoju - ty do �azienki, nie
ubrana, kryj�c si� przed ostatecznym heroicznym losem
patrzysz mi w oczy, zdradzona-fina�, ratuj� mnie gliny od szale�stwa-. od
twej stopy nad chorym sercem Elanor,
tw�j g�os do zm�czonej Edie, wracaj�cej od Gimbela do zepsutego radia -
Louis potrzebuje rozwodu, chce sity �eni� - Eugeniusz �pi, ukryty na 125
ulicy, gdzie wyci�ga od Murzyn�w fors� na n�dzne meble, broni�c
czarnych dziewcz�t-
Protesty z �azienki - �e jeste� zdrowa - ubierasz bawe�nian� sukni�, swoje
buty, w�wczas nowe, bierzesz portmonetk� i wycinki z gazet - nie twoja
uczciwo��-
gdy na pr�no stara�a� si� szmink� urealni� usta, patrz�c w lustro czy
Choroba to Ja czy auta policji.
albo Babunia- szpieg, lat 78 - Twoja wizja - Babunia pn�ca si� po murze
cmentarza z workiem politycznego kidnapera - albo to co widzia�a� na
murach Bronksu, w r�owej koszuli o p�nocy, wygl�daj�c oknem na pust�
parcel�-
Ach Aleja Rochambeau - Park Widm - ostatnie szpiegowskie mieszkanie
Bronksu - ostatni dom dla Elanor i Naomi, tu te komunistyczne siostry
straci�y sw� rewolucj�-
"Dobrze - niech Pani w�o�y p�aszcz - chod�my - mamy w�z na dole - czy
pan te� pojedzie na posterunek?"
Potem przejazd - trzymam d�o� Naomi, i jej g�ow� przy mojej piersi,
jestem wy�szy - ca�uj� j� i m�wi� zrobi�em co najlepsze - Elanor jest
chora - i Max ze swoim sercem - Trzeba-
Do mnie - "Czemu� to zrobi�?" - "Tak prosz� pani, syn musi opu�ci�
pani� za godzin�" - Ambulans
przyby� po paru godzinach - wyjecha� o 4. rano gdzie� ku Bellevue w
nocne centrum miasta - na zawsze pozosta�a w szpitalu. Patrzy�em jak j�
zabieraj� - macha�a r�k� ze �zami w oczach.
Po dw�ch latach, po podr�y do Meksyku - ponury na r�wninie niedaleko
Brentwood, zaro�la i trawa wok� stacyjki kolei przy drodze do domu
wariat�w-
nowy ceglany gmach centralny na 20 pi�ter - zagubiony w�r�d wielkich
trawnik�w miasteczka wariat�w na Long Island - ogromne ksi�ycowe
miasta.
Szpital rozpo�ciera ogromne skrzyd�a nad drog� ku ma�ej czarnej dziurze -
drzwi - wej�cie poprzez krocze-
Wszed�em - zabawny zapach - zn�w korytarze - wind� w g�r� - do
szklanych drzwi Oddzia�u Kobiecego - do Naomi - dwie piel�gniarki bia�e
dorodne - Wyprowadzi�y j�, Naomi patrzy - ja dysz� - Mia�a atak-
Nazbyt wychudzona - postarza�a Naomi - wiek wdar� si� w bia�e w�osy -
lu�na suknia na chudym ciele - twarz zapadni�ta, stara! zwi�d�a policzki
starej baby-
Jedna r�ka sztywna - ci�ar pi��dziesi�tki i menopauzy, os�abiona
atakiem serca, kulej�ca - pomarszczona - blizna na g�owie, lobotomia
ruina, r�ka zanurza si� w �mierci-
O kobieto z rosyjsk� twarz�, d�ugie w�osy zwie�czone kwiatami,
mandolina na kolanach-
Komunistyczne pi�kno, siedzi tu po�lubiona latem w�r�d stokrotek,
szcz�cie obiecane w zasi�gu r�ki-
�wi�ta matko, u�miechasz si� do swej mi�o�ci, tw�j �wiat zrodzi� si� na
nowo, nagie dzieci biegaj� po polu usianym kwiatami mniszku,
Po�ywiaj� si� w gaiku drzew �liwkowych na skraju ��ki i odnajduj� chat�,
gdzie bia�ow�osy murzyn uczy ich tajemnic swej beczki na wod� -
b�ogos�awiona c�rko przyby�a do Ameryki, chcia�bym zn�w s�ysze� tw�j
g�os, przywo�uj�cy muzyk� twej matki, w Pie�ni Naturalnego Frontu-
O s�awna muzo, kt�ra zrodzi�a� mnie z �ona, da�a� possa� pierwszego
mistycznego �ycia i nauczy�a� mowy i muzyki, z twej cierpi�cej g�owy
podj��em Wizj� po raz pierwszy-
Torturowana i bita po g�owie - Jakie� szalone halucynacje pot�pionej
wywiod�y mnie z mej czaszki ku poszukiwaniom Wieczno�ci a� odnajd�
Pok�j dla Niebie, Poezjo - a dla ca�ego rodzaju ludzkiego przywo�am
�r�d�o,
�mier�, matk� wszech�wiata! - No� teraz ju� zawsze sw� nago��, bia�e
kwiaty we w�osach, twe ma��e�stwo zamkni�te w niebiosach - �adna
rewolucja nie naruszy tego panie�stwa-
O pi�kna Garbo mojej Karmy - wszystkie fotografie z Obozu Nicht-
Gedeiget z roku 1920 nietkni�te - na nich wszyscy nauczyciele z Newark
Ani Elanor nie umrze, ani Max nie czeka na swe widmo - ani Louis nie
wycofa si� z tej Szko�y-
Wr��! Naomi! Stracona! Przysz�a ponura nie�miertelno�� i rewolucja ma�a
z�amania kobieto - spopiela�y wzrok wn�trz szpitali, na sk�rze szaro��
szpitalnej odzie�y-
"Jeste� szpiegiem?" Usiad�em przy n�dznym stole oczy pe�ne �ez "Kim ty
jeste�? Louis ci� przys�a�? - Druty -"
w jej w�osach, gdy bi�a si� po g�owie - "Nie jestem z�� dziewczyn� nie
zabijaj mnie! - S�ysz� sufit - wychowa�am dwoje dzieci -"
Ostatni raz by�em tam przed dwu laty - Zacz��em p�aka� - Ona patrzy�a -
piel�gniarka przerwa�a spotkanie - Poszed�em skry� si� w �azience, bia�e
�ciany w toalecie
"Straszne" p�acz� - zobaczy� j� znowu - "Straszne" - jak gdyby by�a
martwa pogrzebem w niej gnij�cym - "Straszne!"
Wr�ci�em, krzycza�a jeszcze bardziej - zabrali j� - "Ty nie jeste� Allen" -
Spogl�da�em jej w twarz - przesz�a obok, nie patrz�c-
Otwarli drzwi do Oddzia�u - wesz�a - nie ogl�daj�c si�, nagle spokojna -
Patrzy�em - Wygl�da�a staro - na kraw�dzi grobu - "Wszystko to
Straszne!"
Nast�pnego roku opu�ci�em Nowy Jork - Na Zachodnim Wybrze�u, w
chacie w Berkeley my�la�em o jej duszy - �e w �yciu, w jakiejkolwiek
cielesnej formie, spopiela�ej lub maniackiej, poza rado�ci�-
w obliczu jej �mierci - przed oczyma - moja by�a ta mi�o�� Naomi, moja to
matka ci�gle w�r�d �ywych - wys�a�em jej d�ugi list - i napisa�em hymny
dla ob��kanej - Dzie�o mi�osiernego Pana Poezji.
kt�ry zdeptan� traw� zazielenia, osypuje ska�y w traw� - albo S�o�ce czyni
wiernym ziemi - S�o�ce wszystkich s�onecznik�w i dni na jasnych stalowych
mostach - kt�re �wieci starym szpitalom - jak mojemu podw�rzu-
Pewnej nocy Orlovsky u mnie po powrocie z San Francisco - Whalen w
swym spokojnym krze�le - telegram od Gene, Naomi nie �yje-
Za domem opar�em g�ow� na ziemi w krzakach przy gara�u - s�dzi�em �e
by�o z ni� lepiej-
nareszcie - nie b�dzie samotnie ogl�da� Ziemi - 2 lata samotno�ci by�a
nikim, dochodz�c sze��dziesi�tki - stara kobieta w�r�d czaszek - niegdy�
d�ugow�osa Naomi z Biblii-
albo Rut p�acz�ca w Ameryce - Rebeka postarza�a w Newark - Dawid
pami�taj�cy sw� Harf�, teraz prawnik w Yale
albo Swul Awrum - Izrael Abraham - ja - na pustyni �piewaj�cy Bugu - O
Elohim! - i tak do ko�ca - 2 dni po jej �mierci dosta�em od niej list-
Zn�w Dziwne Proroctwa ! Pisa�a - "Klucz jest w oknie, klucz jest w blasku
s�o�ca za oknem - Mam ten klucz - O�e� si� Allen, rzu� narkotyki - klucz
jest w ryglach, w blasku s�o�ca w oknie.
Kocham,
twoja matka"
kt�ra jest Naomi-
Hymmnn
W �wiecie kt�ry on stworzy� wedle swojej woli B�ogos�awione Pochwalone
Wys�awione Uwielbione Wywy�szone Imi� �wi�tego Jedynego,
B�ogos�awion niech b�dzie Pan!
W domu w Newark B�ogos�awi on niech b�dzie! W domu wariat�w
B�ogos�awion niech b�dzie! W domu �mierci B�ogos�awion niech b�dzie!
B�ogos�awion w Pederastii! Blogos�awion w Paranoi! B�ogos�awi on w
mie�cie! B�ogos�awion w Ksi�dze!
B�ogos�awion, kt�ry mieszka w mroku! B�ogos�awion! B�ogos�awion!
B�ogos�awiona b�d� Naomi we �zach! B�ogos�awiona b�d� Naomi w
trwodze! B�ogos�awiona s�awiona s�awiona w chorobie!
B�ogos�awiona b�d� Naomi w szpitalach! B�ogos�awiona b�d� Naomi w
samotno�ci! B�ogos�awion tw�j triumf niech b�dzie! B�ogos�awione twe
rygle niech b�d�! B�ogos�awiona niech b�dzie samotno�� twych ostatnich
lat!
B�ogos�awion niech b�dzie tw�j upadek! B�ogos�awion niech b�dzie tw�j
atak! B�ogos�awione niech b�dzie zamkni�cie twych oczu! B�ogos�awiona
niech b�dzie chudo�� twych policzk�w! B�ogos�awione niech b�d� twe
uwi�d�e uda!
B�ogos�awiona b�d� Ty, Naomi, w �mierci! B�ogos�awiona �mier� niech
b�dzie! B�ogos�awiona �mier� niech b�dzie!
B�ogos�awion niech b�dzie Ten, kt�ry bierze smutek do Nieba!
B�ogos�awion niech b�dzie w kresie!
B�ogos�awion niech b�dzie, kt�ry buduje Niebiosa w Ciemno�ci!
B�ogos�awion s�awion s�awion niech b�dzie!
B�ogos�awion niech b�dzie! B�ogos�awiona niech b�dzie �mier� nas
Wszystkich!
III
Oby tylko nic zapomnie� pierwszych chwil, gdy pi�y tani� sod� w archiwach
Newark,
oby tylko widzie�, jak p�acze na szarych sto�ach d�ugich sal swego
wszech�wiata
oby tylko zna� osobliwe my�li: Hitler przy drzwiach, druty w jej g�owie, trzy
wielkie kije
wbite w jej plecy, g�osy w suficie wrzeszcz�ce jej brzydkie �piewki sprzed
trzydziestu lat,
oby tylko ujrze� przeskoki w czasie, luki pami�ci, �oskot wojen, krzyk i
cisz� wielkiego elektrycznego wstrz�su,
oby tylko ujrze� jak maluje niezdarne obrazki kolejek nad dachami
Bronksu
jej braci zmar�ych w Riverside albo w Rosji, J� samotni� w Long Island gdy
pisze ostatni list - i jej posta� w s�onecznym oknie
"Klucz jest w blasku s�o�ca w oknie w ryglach klucz jest w blasku s�o�ca",
oby tylko na czas wr�ci� na ciemn� noc do �elaznego ��ka, gdy s�o�ce
zachodzi za Long Island
i bezkresny Atlantyk wyrykuje ku swym bliskim wielkie wezwanie Bytu
wr�ci� z Koszmaru Nocy - z podzielonego stworzenia - gdy podczas �mierci
g�owa jej le�a�a na szpitalnej poduszce
- w ostatnim spojrzeniu - ca�a ziemia jak jedno wielkie �wiat�o swojsko
przy�mione - �adnych �ez przy tej wizji-
Ale klucz trzeba zostawi� za sob� - w oknie - klucz w blasku s�o�ca - dla
�ywych - kt�rzy mog� uj��-
w d�o� ten plaster �wat�a - i otworzy� drzwi - i spojrze� w ty� by ujrze�
Stworzenie wszelkie zapadaj�ce z b�yskiem w ten sam gr�b, wielki jak
wszech�wiat,
wielki jak tykanie szpitalnego zegara nad bia�ymi drzwiami-
IV
O matko
co pomin��em
O matko
czego zapomnia�em
O matko
�egnaj
w d�ugim czarnym bucie
�egnaj
z Parti� Komunistyczn� i podart� po�czoch�
�egnaj
z sze�cioma ciemnymi w�oskami na brodawce piersi
�egnaj
w starej sukni i z d�ug� czarn� brod� wok� pochwy
�egnam ciebie i
tw�j mi�kki brzuch
tw�j strach przed Hitlerem
twe usta pe�ne nieprzystojnych anegdot
twe palce zgni�ych mandolin
twe ramiona t�ustych werand w Paterson
tw�j brzuch strajk�w i komin�w
tw� brod� Trockiego i Wojny Hiszpa�skiej
tw�j g�os �piewaj�cy dla podupad�ych robotnik�w
tw�j nos z nieprzystojnej �piewki tw�j nos woni kiszonych og�rk�w z
Newark
twoje oczy
twoje oczy Rosji
twoje oczy braku forsy
twoje oczy b��dnych Chin
twoje oczy Ciotki Elanor
twoje oczy g�oduj�cych Indii
twoje oczy szczaj�ce w parku
twoje oczy upadaj�cej Ameryki
twoje oczy upadku przy pianinie
twoje oczy krewnych z Kalifornii
twoje oczy Mamy Rainey gdy umiera w ambulansie
twoje oczy Czechos�owacji zaatakowanej przez roboty
twoje oczy chodz�ce wieczorami na kurs malarstwa w Bronksie
twoje oczy zab�jcy Babuni, kt�rego widzisz na horyzoncie patrz�c ze Scho-
d�w Przeciwpo�arowych
twoje oczy biegn�ce nago z mieszkania wrzeszcz�ce w hallu
twoje oczy odprowadzane przez policj� do ambulansu
twoje oczy przywi�zane do sto�u operacyjnego
twoje oczy z usuni�t� trzustk�
twoj