8250

Szczegóły
Tytuł 8250
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

8250 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 8250 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

8250 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Edgar Allan Poe Kr�l D�umiec (opowie�� zawieraj�ca pewn� alegori�) Bogowie znosz� i potwierdzaj� w kr�lach czyny, kt�re s� �r�d�em ich przera�e�, gdy je pope�nia mot�och. Buckhurst: �Ferrex et Porrex �. W noc pa�dziernikow�, oko�o p�nocy, za dostojnego panowania Edwarda III, dwaj majtkowie nale��cy do za�ogi �FreeandEasy �, kupieckiego dwumasztowca, kt�ry kursowa� pomi�dzy Ekluz� (w Belgii) a Tamiz� i kt�ry w tym czasie zarzuci� kotwic� w tej rzece, upajali si� swym pobytem w sali pewnej ober�y, w parafii �w. Andrzeja, w Londynie � kt�ra to ober�a mia�a za god�o konterfekt � weso�ego wilka morskiego. Sala � mimo lichej budowy, mimo sczernia�o�ci od dymu, niskiego pu�apu i podobie�stwa do wszystkich zreszt� karczem onej epoki, w oczach dziwol��nych gromadek rozrzuconych tam i �wdzie opoj�w, wcale niezgorzej odpowiada�a swemu przeznaczeniu. W�r�d owych gromadek dwaj nasi majtkowie tworzyli � najciekawsz�, je�li nie najbardziej godn� uwagi. �w, co si� zdawa� pierworodniejszy i towarzysza swego charakterystycznie Ud�cem przezywa�, niepomiernie te� wzrostem owej dw�jcy przodowa�. Mia� � bez ma�a sze�� i p� st�p wysoko�ci i na�ogowe pochylenie ramion by�o snad� nieodpartym wynikiem tak nies�ychanej postawy. Jego naddatek wzwy� by� � bardziej ni� zr�wnowa�ony innymi sk�din�d niedoborami. By� wyj�tkowo szczup�y � i, zdaniem swych przyjaci�, m�g� z powodzeniem zast�pi� po pijanemu wst�g� bandery na wierzchole masztu, za� na czczo � drzewce tr�jk�tnego �agla. Wszak�e te i tym podobne �arty nigdy nie porusza�y mi�ni �miechu wilka morskiego. Pomimo wybitnych policzk�w, olbrzymiego i krogulczego nosa, obci�tego podbr�dka, pomimo wreszcie osuni�cia si� dolnej �uchwy i wypuklizny przeogromnych, bia�ych oczu � wyraz jego oblicza, aczkolwiek napi�tnowanego pewn� odmian� mrukliwej dla wszechrzeczy oboj�tno�ci, by� nad wszelki opis i nad wszelkie na�ladownictwo � uroczysty i powa�ny. M�odszy wiekiem majtek ca�okszta�tem zewn�trznego wygl�du zgo�a wyodr�bnia� si� i odwzajemnia� swemu towarzyszowi. Dwoje n�g kab��kowatych i przykucliwych d�wiga�o jego ci�k� i kr�p� osob�, za� osobliwie kr�tkie i grube r�ce, zako�czone pi�ciami nieprzeci�tnych pomiar�w, zwisa�y, ko�ysz�c si� na strony, jak �apy ��wia morskiego. Skrzy�y si� drobne, nieokre�lonego koloru, g��boko we �bie osadzone �lepia. Nos znalaz� sw�j sta�y poch�wek w bryle cielska, kt�re obleka�o g�b� okr�g��, pulchn� i czerwon�, a gruba g�rna warga wygodnie spoczywa�a na jeszcze grubszej dolnej z wyrazem osobistego zadowolenia, kt�re w�a�ciciel obojga zwi�ksza� na�ogiem zwil�ania swych warg od czasu do czasu j�zorem. Ten, popatruj�c na swego s�siada, ju� to s�upia�, ju� to u�miecha� si� szyderczo. I czasem, gdy spojrza� mu oko w oko, purpurowia� jak s�o�ce, gdy przed zachodem spogl�da ze szczyt�w ska� BenNerisu. To� urozmaicona i przypadk�w pe�na by�a w pierwszych godzinach nocnych pielgrzymka dostojnej dw�jki po ober�ach okolicznych. I najsutsze zasoby pieni�ne nie przetrwaj� wiek�w, tote� do ober�y, o kt�rej mowa, przyjaciele nasi pokwapili si� z pust� kieszeni�. Ni mniej, ni wi�cej, jeno, w chwili gdy si� w�a�ciwie opowie�� nasza zaczyna, Udziec i jego towarzysz Hugh Tarpaulin siedzieli w po�rodku sali i, wspar�szy obydwa �okcie na obszernym, d�bowym stole, ukryli twarze w d�oniach. Udzieliwszy bezpiecznego schroniska zawarto�ci poka�nej butli nieop�aconego zgo�a hummingstuffu, nie bez zdziwienia i nie bez oburzenia zerkali ukosem na z�owieszcze wyrazy: �Nic na kred� �, kre�lone na �cianie kred� � t� bezczeln� kred�, kt�ra ma �mia�o�� zaznaczenia swej nieobecno�ci. Nie dlatego, i�by zdolno�� czytania kre�lonych liter, uchodz�ca w�r�d �wczesnego t�umu za nieco mniej kabalistyczn� od sztuki onych�e kre�lenia � mog�a by�, �ci�le bior�c, policzona za win� obydwom wychowa�com morza, lecz, m�wi�c po prawdzie, by�a w kszta�cie liter jakowa� pokr�tno��, a w ca�o�ci rodzaj trudnego do opisania � wykolejenia, kt�re, zdaniem obydwu marynarzy, zapowiada�y jak�� przekl�t� kl�sk� i s�ot� i wobec kt�rych postanowili natychmiast obydwaj � wed�ug metaforycznej umowy Ud�ca � czuwa� przy pompach, zwin�� �agle i dyba� przed si� wbrew wiatrom. A zatem, wys�czywszy reszt� ale�u i gruntownie z�apawszy swe kubraki, porwali si� ostatecznie ku drzwiom. Tarpaulin, co prawda, po dwakro� nawiedzi� wn�trze kominka, nie odr�niaj�c go od drzwi, lecz koniec ko�cem ucieczka powiod�a si� szcz�liwie i w p� godziny po p�nocy dwaj nasi bohaterzy paradowali na wietrze, ra�nie krocz�c poprzez ciemn� uliczk� w kierunku schod�w �w. Andrzeja, �cigani z zapa�em przez ober�ystk� Weso�ego Wilka Morskiego. Na wiele lat przed i po epoce, w kt�rej odbywa si� ta opowie�� dramatyczna, w ca�ej Anglii, a przede wszystkim w stolicy, rozlega� si� okrzyk z�owrogi: D�uma! Stare Miasto by�o po wi�kszej cz�ci wyludnione i w tych straszliwych, z Tamiz� s�siaduj�cych dzielnicach, wpo�r�d zau�k�w i przecznic ciemnych, w�skich a brudnych, kt�re Demon D�umy, jak w�wczas przypuszczano, obra� na miejsce swoich narodzin � nie mo�na by�o, nawet krocz�c jak najdumniej, spotka� nic pr�cz Przera�e�, L�k�w i Zabobon�w. Dzielnice owe z rozkazu kr�la zosta�y wykl�te i nie wolno by�o nikomu � pod kar� �mierci � przenika� do ich okropnych samotni. Mimo to � ani dekret monarchy, ani olbrzymie zapory, wznoszone w progach ulic, ani mo�liwo�� potwornej �mierci, niemal w okamgnieniu poch�aniaj�cej zuchwalca, kt�rego �adne niebezpiecze�stwo nie mog�o zniech�ci� do przyg�d � nic nie pow�ci�ga�o d�oni nocnych opryszk�w od oga�acania pustych i bezludnych domostw z �elastwa, miedzi, o�owiu i wreszcie ze wszelkiego rodzaju przedmiot�w, kt�re mog�y sta� si� �r�d�em jakiegokolwiek zysku. Co zima, przy dorocznym usuwaniu zap�r, stwierdzano szczeg�owo, �e zamki, rygle i skrytki podziemne zbyt niedostatecznie strzeg�y sutych zapas�w wina i likier�w, kt�re � wobec trudno�ci i niebezpiecze�stw towarzysz�cych zmianie miejsca � spora cz�� pewnych kupc�w � posiadaczy sklep�w okolicznych pod musem konieczno�ci na czas wygnania powierzy�a tak niedostatecznej por�ce. Wszak�e ma�o kto w�r�d zdj�tego przera�eniem mot�ochu uwa�a� owe czyny za dzie�o r�k ludzkich. Duchy i Gobeliny moru, Demony febry by�y zdaniem t�umu rzeczywistymi sprawcami kl�ski, i raczono si� wzajem a nieustannie mro��cymi krew ba�niami o nich, tak i� ca�e mn�stwo napi�tnowanych budynk�w zgroza na czas d�ugi osnu�a na kszta�t ca�unu, sam za� opryszek ,cz�stokro� zmartwia�y od zabobonnego a w�asnymi grabie�ami wywo�anego strachu, obszerny okr�g wykl�tej dzielnicy pozostawia� na pastw� � ciemno�ciom, milczeniom, d�umie i �mierci. W�a�nie u jednej ze straszliwych a wy�ej ju� wspomnianych zap�r, kt�ra przekle�stwem znaczy�a przestrze� poza sob�, Udziec i czcigodny Hugh Tarpaulin, kt�rzy na �eb na szyj� wtoczyli si� w zau�ek, spotkali nag�� swym podskokom przeszkod�. Nie by�o nawet mowy o odwrocie, a nie by�o czasu do stracenia � ze wzgl�du na t� okoliczno��, i� pogo� wisia�a im niemal nad karkiem. Dla rdzennych marynarzy wdrapanie si� na z grubo ciosan� �cienic� znaczy�o tyle, co spluni�cie od niechcenia. Podjudzeni dwoistym zagrzewkiem gonitwy i likier�w, odwa�nie przeskoczyli na tamt� stron�, po czym, ponawiaj�c sw�j bieg pijany z dodatkiem krzyk�w i ryk�w, zaprzepa�cili si� wkr�tce w onych zawi�ych i wyziewnych otch�aniach. Gdyby nie to, i� byli pijani a� do utraty najniezb�dniejszych zmys��w, groza po�o�enia sparali�owa�aby im chwiejne kroki. Ch��d i mg�a trwa�y w powietrzu. Na wysokiej i t�giej murawie, kt�ra si�ga�a im po kostki, bruk wywa�ony le�a� w bez�adzie piekielnym. Zwaliska dom�w zagradza�y ulice. Najsmrodliwsze i naj�miertelniejsze wyziewy panoszy�y si� wsz�dy � i dzi�ki owej bladej ja�ni, kt�ra nawet o p�nocy wysnuwa si� zawsze z atmosfery oparnej i d�umnej, mo�na by�o rozpozna� � poleg�e w alejach i zau�kach lub gnij�ce w domostwach bez okien � �cierwo opryszk�w nocnych, kt�rych d�o� d�umy znieruchomi�a w chwili spe�niania ich czynno�ci. Wszak�e takie oto obrazy, wra�enia i przeszkody nie by�y w mocy pow�ci�gn�� biegu dw�ch drab�w, kt�rzy w og�le, a tej nocy szczeg�lnie odwa�ni, pe�ni po gard�a otuchy i hummingstuffu, nieustraszenie wtoczyliby si� w sam� paszcz� �mierci po linii tyle prostej, ile na to stan ich obecny przyzwala�. Przodem � wci�� przodem bieg� z�owrogi Udziec, budz�c echa uroczystej pustki porykiem, podobnym do straszliwego, wojennego wycia Indian, za� u jego boku � wci�� i wci�� toczy� si� przysadzisty Tarpaulin, uczepiony do kubraka zr�czniejszego ode� towarzysza, i prze�ciga� nawet najwaleczniejsze tego ostatniego wysi�ki w sztuce wokalnej � za pomoc� kontrabasowych porykiwa�, dobytych z suteren swych p�uc gromow�adnych. Dotarli oczywi�cie do samego gniazda d�umy. Z ka�dym krokiem, a raczej z ka�dym ko�lim skokiem �wiat przed nimi stawa� si� coraz gro�niejszy i coraz bardziej zapowietrzony, a �cie�ki coraz w�sze i coraz bardziej zwik�ane. Olbrzymie kamienie i bele spada�y od czasu do czasu ze sko�atanych dach�w, aby swym ci�kim i bolesnym upadkiem �wiadczy� o niezwyk�ej wysoko�ci budynk�w dookolnych, i gdy trza by�o si� przy�o�y� dla utorowania drogi poprzez cz�ste usypiska gruz�w, zdarza�o si� nieraz, i� d�o� ich zmaca�a szkielet lub ugrz�z�a w pognitych zw�okach. Wtem � ni st�d, ni zow�d � marynarze nasi potkn�li si� o pr�g obszernego budynku o wygl�dzie z�owieszczym. Przenikliwszy, ni� dot�d, poryk wyrwa� si� z gardzieli oczajduszy Ud�ca, a zawt�rzy� mu od wewn�trz po�pieszny, niezw�oczny wybuch dzikich, demonicznych okrzyk�w � niemal pogrzmie� �miechu. Nie ul�k�szy si� owych d�wi�k�w, kt�re samym swym rodzajem w podobnym miejscu i w podobnej chwili zdo�a�yby zmrozi� krew w piersiach obj�tych mniej cokolwiek bezpowrotnym po�arem, dwaj nasi opoje podanym ku do�owi �bem ubodli drzwi, wywa�yli je i run�li w sam �rodek czego� nieokre�lonego, kln�c przy tym niemi�osiernie. Sala, do kt�rej wpadli, okaza�a si� spichrzem przedsi�biorcy uroczysto�ci pogrzebowych, lecz rozwarta w naro�u pod�ogi, w pobli�u drzwi, klapa ukazywa�a ca�y przestrza� piwnic, kt�rych zag��bia, jak g�osi� brz�k t�uczonych butelczyn, by�y godnie zaopatrzone w sw� tradycyjn� zawarto��. Na �rodku sali stercza� st�, na �rodku sto�u tkwi�a przesadnie wielka waza, pe�na, wed�ug wszelkiego prawdopodobie�stwa, ponczu. Butle wina i likieru na r�wni z garncami, dzbanami i lampkami wszelakiego kszta�tu i wszelakiego rodzaju obficie by�y rozrzucone tu i �wdzie po stole. Wok� sto�u na koby�kach spod trumien siedzia�o towarzystwo z sze�ciorga z�o�one os�b. Postaram si� opisa� je po kolei. Naprzeciw drzwi i nieco powy�ej reszty towarzystwa siedzia�a osobisto��, maj�ca pozory przodownika uczty. By�a to istota odarta niemal z cia�a, olbrzymiego wzrostu, i Udziec os�upia�, ujrzawszy wr�cz wi�kszego od siebie chudziaka. Twarz onej istoty by�a ��ta jako szafran. �aden atoli rys, z wyj�tkiem jednego � jedynego, nie by� tak wybitny, aby zas�ugiwa� na opis poszczeg�lny. Owym rysem jedynym by�o czo�o, tak anormalnie i tak potwornie wysokie, i� mo�na je by�o przyr�wna� czepcowi lub obr�czy mi�snej, przy�atanej do g�owy rzeczywistej. Wyraz upiornego ugrzecznienia fa�dowa� jej ko�lawi�c� si� g�b�, a �lepie, jak �lepie wszystkich biesiadnik�w, jarzy�y si� ow� osobliw� szklisto�ci�, o kt�r� przyprawia wypar poch�oni�tych trunk�w. Odziany by� �w jegomo�� od st�p do g��w w p�aszcz z czarnego, suto haftowanego aksamitu, kt�ry niedbale falowa� wok� jego postaci na kszta�t hiszpa�skiej opo�czy. G�ow� mia� obficie naje�on� karawaniarskimi pi�ropuszami, kt�rymi potrz�sa� w prz�d i wspak z niepor�wnanie przesadn� che�pliwo�ci�, za� w prawej d�oni dzier�y� ko�� udow� ludzk� olbrzymich rozmiar�w, kt�r� w�a�nie przed chwil�, jak si� zdaje, zdzieli� jednego z cz�onk�w zgromadzenia na znak, i� go do �piewu powo�uje. Naprzeciwko onego jegomo�ci, plecami do drzwi zwr�cona, tkwi�a jejmo��, kt�ra mu zgo�a nie ust�powa�a cudaczno�ci� swego oblicza. Cho� wzrostem dor�wnywaj�ca opisanej przed chwil� osobisto�ci, nie mia�a wszak�e powod�w do uskar�ania si� na przeciwn� przyrodzeniu chudo��. Najwidoczniej by�a w ostatnim okresie puchliny wodnej i kszta�t jej wielce przypomina� olbrzymi� bary�� pa�dziernikowego piwa, kt�ra � z odbitym u g�ry dnem � sta�a tu� obok jej boku, w zak�tku komnaty. Twarz jej by�a osobliwie okr�g�a, czerwona i obrzmia�a, i ta sama odr�bno��, a raczej brak odr�bno�ci, o kt�rym ju� nadmieni�em z powodu przodownika uczty, pi�tnowa� jej oblicze � mianowicie jeden tylko rys jej twarzy zas�ugi wa� na opis szczeg�owy. Sta�o si�, i� przenikliwy Tarpaulin zauwa�y� niezw�ocznie og�ln� oznak�, kt�r� mo�na by�o zastosowa� do wszystkich cz�onk�w towarzystwa: ka�dy zdawa� si� zagarnia� na wy��czn� w�asno�� jeden u�amek twarzy. Dla jejmo�ci, o kt�rej mowa, u�amkiem owym by�a � g�ba, g�ba, kt�ra poczynaj�c od prawego ucha, szerzy�a si� a� do lewego, zakre�laj�c po drodze przera�liw� otch�a� tak, �e jej nazbyt kr�tkie zausznice zwil�a�y si� co chwila w owym przepastnym otworze. Jejmo�� wszak�e nie szcz�dzi�a wszelkich ze swej strony zabieg�w, aby ustom przestrzega� domkni�cia i zachowa� godno�� swej postaci. Str�j jej stanowi� � �wie�o nakrochmalony i odprasowany kir, kt�ry jej si�ga� a� do podbr�dka, oraz marszczona kryza z powiewnego batystu. Po jej prawym boku siedzia�a tycia m��dka, kt�ra si� zdawa�a przewodniczy� zebraniu. Ta zwiewna, drobna istota � dr�eniem przesmuklonych palc�w, si�cami warg i przejrzystym, gor�czkowym wypiekiem, pi�tnuj�cym jej o�owian� sk�din�d cer�, zdradza�a widoczne oznaki rozszala�ych suchot. A jednak znami� dostojnego wykwintu ja�nia�o w ca�ej jej postaci. Z wdzi�kiem i zgo�a niewymuszenie nosi�a na sobie obszerny i nadobny ca�un z na wskro� wytwornego, indyjskiego samodzia�u. Warkocze fal� k�dzior�w sp�ywa�y jej na karczek. S�odki u�miech igra� na jej ustach, lecz nos bezgranicznie wyd�u�ony, cieniuchny, w�owo skr�tny, gibki i opryszczony zwisa� o wiele poni�ej dolnej wargi. I �w ryjek, mimo powabu, z jakim go przemiejscowia�a od czasu do czasu i usuwa�a j�zykiem ju� to na prawo, ju� to na lewo � nadawa� jej twarzy wyraz wcale niedwuznaczny. Po drugiej strome � po lewicy jejmo�ci, dotkni�tej wodn� puchlin�, siedzia� kusy staruch � obrzmialec, astmatyk i podagryk w jednej osobie. Policzki jego wylegiwa�y si� na ramionach jak dwa wielga�ne buk�aki wina z Oporto. Z d�o�mi skrzy�owanymi, z jedn� nog�, zasobn� w opatrunek i gwoli spoczynku z�o�on� na stole � mia� snad� � poz�r cz�owieka, kt�ry czuje prawo do pewnego szacunku. Najwidoczniej czerpa� sporo dumy z ka�dego cala swej przyrodzonej pow�oki, lecz osobliwych zadowole� dostarcza�o mu �ci�ganie uwagi powszechnej na sw�j jaskrawej barwy surdut. Surdut �w niezaprzeczenie kosztowa� go niema�o pieni�dzy i samym swym rodzajem sprawia�, �e mu w nim by�o wielce do twarzy. U�yto na� jednej z tych jedwabnych, po mistrzowsku haftowanych tkanin, stanowi�cych przynale�no�� chwalebnych gode�, kt�re w Anglii i w innych krajach wieszaj� w miejscu �acno widocznym, ponad domami wielkich rodzin, w czasie ich nieobecno�ci. W pobok niego, po prawicy przodownika uczty, tkwi� jegomo�� w d�ugich, bia�ych po�czochach i bawe�nianych majtkach. Ca�� jego osob� wstrz�sa�a �mieszliwie drgawka nerwowa, kt�r� Tarpaulin przezywa� �mierteln� ci�got� pija�stwa. Jego �wie�o wygolone �uchwy kr�powa� �ci�le banda� mu�linowy, a r�ce, w ten sam spos�b przewi�zane w napi�stkach, ujmowa�y mu swobody osobistego pos�ugiwania si� zastaw� likwor�w, kt�r� to przezorno��, zdaniem Ud�ca, uzasadnia� osobliwie zbydl�cia�y wyraz jego twarzy hulaszczej. Mimo to para niezwyk�ych USZU, kt�rych bez w�tpienia nie m�g� trzyma� na uwiesi, pr�y�a si� ku g�rze i od czasu do czasu podrygiwa�a spazmatycznie na odg�os ka�dego strzelaj�cego z butli korka. Przeciwleg�y mu � sz�sty a ostatni osobnik mia� wz�r osobliwej dr�twoty i, dotkni�ty parali�em, czu� si� chyba nieswojo w nazbyt niedogodnej szacie. By� przyodziany (przyodziewek zapewne jedyny w swym rodzaju) w powabn� trumn� ze �wie�ego ca�kiem maloniu. Na czaszce jego � na kszta�t he�mu � wspiera� si� kraniec wieka i przys�ania� go, jak rodzaj kapura, nadaj�c twarzy wyraz trudnej do opisania zalotno�ci. R�kawy zast�piono wydr��onymi z dwu stron utworami, tyle� dla wygody, ile dla elegancji. Lecz ubi�r ten chwilami wzbrania� nieszcz�snemu strojnisiowi tkwi� prosto na swym miejscu na wz�r reszty towarzysz�w i, poniewa� przystawiono go do koby�ki w pochyleniu pod k�tem czterdziestu pi�ciu stopni, tedy obydwie jego obszerne a wyba�uszone �renice � wywraca�y si� i miota�y swe straszliwe, bia�awe gom�y ku pu�apom, jakby do cna zdumione w�asnym ogromem. Przed ka�dym biesiadnikiem w zast�pstwie kielicha sta� p�czerep ludzki. Nad ich g�owami wisia� ko�ciotrup na sznurze, przewi�zanym wok� jednej z jego n�g i przytwierdzonym do pier�cienia tkwi�cego w suficie. Druga noga, wolna od podobnej uwi�zi, pod k�tem prostym odstrychn�a si� od ca�o�ci, zniewalaj�c pogmatwany i dygotliwy szkielet od pl�s�w i piruet�w, ilekro� powiew wiatru torowa� sobie uj�cie przez sal�. Czaszka onego straszyd�a zawiera�a niezb�dn� ma�o�� p�on�cych �u�li, kt�re na wszystk� dookolno�� rzuca�y �wiat�o migotliwe, lecz silne. I trumnice, i wszelki dobytek przedsi�biorcy pogrzebowego, spi�trzony wok� komnaty i u okien, nie pozwala� �adnemu promieniowi wy�lizn�� si� na ulic�. Na widok tego dziwacznego zgromadzenia i jeszcze dziwaczniejszych sprz�t�w, dwaj nasi marynarze nie zachowali ca�kowitego poloru, kt�rego mo�na by�o po nich si� spodziewa�. Udziec, wspar�szy si� o �cian�, pod kt�r� by� si� znalaz�, opu�ci� doln� �uchw� jeszcze ni�ej, ni� zazwyczaj, i swe olbrzymie oczy rozwar�, ile m�g�, na o�cie�, podczas gdy Hugh Tarpaulin, pok�adaj�c si� a� do zr�wnania poziomu swego nosa z p�aszczyzn� sto�u i uczepiwszy si� d�o�mi za w�asne kolana, wybuchn�� zgo�a zbytecznym i niewczesnym �miechem, kt�ry to �miech by� raczej pe�nym dalszych ci�g�w, hucznym a og�uszaj�cym porykiem. Wszak�e, niezra�ony tak wyj�tkowym nieokrzesaniem, wybuja�y przodownik uczty powita� nieproszonych go�ci wielce uprzejmym u�miechem, obdarzy� ich pe�nym godno�ci skinieniem czarno upierzonej g�owy i, powstawszy, uj�� ka�dego pod rami� i zaprowadzi� do siedliska, kt�re w�a�nie przed chwil� reszta pozosta�ych biesiadnik�w sporz�dzi� a ku ich potrzebie. Udziec niczemu si� bynajmniej nie opiera� i usiad� tam, gdzie mu wskazano, podczas gdy zalotny Hugh, usuwaj�c sw� koby�k� z honorowego za sto�em miejsca, przeni�s� wspomniany przyb�r do pobli�a drobnej, w ca�un wystrojonej suchotnicy, z t�g� rado�ci� grzmotn�� si� tu� obok niej na siedzenie i, czerwonym winem nape�niwszy czerep, wy��opn�� go do dna na cze�� naj�ci�lejszej znajomo�ci. Lecz owo napomknienie sprawi�o, i� sztywny jegomo�� w trumnicy okaza� co� w rodzaju szczeg�lnego a najwy�szego rozdra�nienia. Mog�yby st�d wynikn�� powa�ne nast�pstwa, gdyby Przewodnicz�cy, grzechocz�c po stole swym ber�em, nie skupi� uwagi obecnych nast�puj�c� przemow�: � Szcz�liwa sposobno��, kt�ra si� nadarza, obowi�zuje nas... � S�uchaj no, ty! � Przerwa� Udziec, niezmiernie powa�niej�c w twarzy � s�uchaj no krztyn� czasu, co gadam, i powiedz nam, co wy za jedni jeste�cie, u kaduka, i doko�a jakiej roboty krz�tacie si� tam, postrojeni niczym czarci z ka�u�y, i ��opi�cy niezgorsz� gorza�� naszego czcigodnego druha, Willa Wimble�a � karawaniarza � oraz wszystkie jego, na zimowe le�e uciu�ane, zapasy!� Wobec tej nie do wybaczenia pr�bki z�ego wychowania, ca�e dziwaczne zgromadzenie na wp� porwa�o si� z siedze� i po�piesznie wygard�owa�o huf diabelskich okrzyk�w, podobnych do tych, kt�re pierwotnie przyku�y uwag� marynarzy. Przewodnicz�cy wszak�e pierwszy odzyska� zimn� krew i po chwili, z wielk� godno�ci� zwracaj�c si� do Ud�ca, rzek�: � Jedynie w drodze najwy�szej naszej �aski zado��uczynimy s�usznej ciekawo�ci tyle znamienitych, aczkolwiek nieproszonych go�ci. Niech�e wam tedy b�dzie wiadomo, i� jestem monarch� tego pa�stwa i panuj� tu niepodzielnie pod imieniem kr�la D�umca Pierwszego. Sala niniejsza, kt�r� zbyt nies�usznie pos�dzali�cie o przynale�no�� pod postaci� kramu Willowi Wimble�owi, przedsi�biorcy uroczysto�ci pogrzebowych � istocie, nam nie znanej, a kt�rej plebejuszowskie nazwisko nigdy � a� do nocy obecnej � nie urazi�o naszych uszu kr�lewskich �sala mniejsza, powtarzam, jest Sal� Tronow� naszego Pa�acu przeznaczon� na miejsce obrad naszego kr�lestwa oraz na inne czynno�ci �wi�tej a wy�szej dziedziny. Dostojna Pani, kt�ra naprzeciwko zasiad�a, jest kr�low� D�um�, nasz� Ja�nie O�wiecon� Ma��onk�. Inne prze�wietne oczom waszym dost�pne osoby z naszego s� rodu i w swych czcigodnych imionach nosz� oznak� kr�lewskiego pochodzenia: Jego �askawo�� Arcyksi��� ZaD�umieniec, Jego �askawo�� ksi��� PoM�r, Jego �askawo�� ksi��� MuchoM�r i jej Wysoko�� Ja�nie O�wiecona Arcyksi�na AMorowa. Co si� za� tyczy � doda� � waszego pytania odno�nie do spraw, nad kt�rymi tu obradujemy, niech�e nam wolno b�dzie odrzec, i� nale�� one do naszych kr�lewskich i osobistych zabieg�w i, nie maj�c innej przynale�no�ci, nikogo pr�cz nas stanowczo nie obchodz�. Lecz, zwa�ywszy owe wzgl�dy, kt�rych mogliby�cie ��da� jako go�cie i cudzoziemcy, raczymy nadto wam wyja�ni�, i� tej nocy, zasobni w g��bok� wiedz� i sumienne badania, zebrali�my si� gwoli do�wiadczenia, analizy i okre�lenia raz na zawsze niepochwytnej tre�ci, niepoj�tych zalet oraz istoty wn�trznej owych nieocenionych skarb�w podniebienia, jakimi s� wina, ales�y i likiery tej tu przewybornej stolicy �i a�eby, tak oto czyni�c, nie tylko dokona� powzi�tego zamiaru, lecz i zwi�kszy� jednocze�nie rzetelne zyski owego w�adcy, kt�ry nie z tego jest �wiata, kt�ry nam wszystkim kr�luje, kt�rego pa�stwo nie ma granic, a kt�rego imi� jest � �mier�! � Kt�rego imi� jest Davy Jones! � Zawo�a� Tarpaulin, podaj�c pobliskiej damie pe�en czerep likieru i nalewaj�c sobie � drugi.. � Nieuk, do niczego!� Rzek� przewodnicz�cy, zwracaj�c z kolei uwag� na czcigodnego Hugha. � Nieuk i wisus szkaradny! Oto�my rzekli, i� uwzgl�dniaj�c owe prawa, do kt�rych pogwa�cenia nawet w tej nikczemnej osobie zgo�a nie byli�my sk�onni, raczyli�my odpowiedzie� na twe nieokrzesane i niewczesne zapytanki. Wszak�e s�dzimy, i� wobec bezprawnego z waszej strony w�cibstwa do przedmiotu naszych obrad obowi�zkiem z naszej strony jest � skazanie was obu � ciebie i twego towarzysza � na kar� prze�kni�cia jednego dla ka�dej gardzieli cebrzyka blacfcstrap�u, kt�ry wychylicie za dobrobyt naszego kr�lestwa - jednym tchem i na kl�czkach, po czym niezw�ocznie wolno wam b�dzie � jednemu i drugiemu � wyruszy� w dalsz� drog� lub pozosta� i korzysta� w przywilej�w naszego sto�u, wedle osobistych a stosownych upodoba�. � Uwa�a�bym za bezwzgl�dn� niemo�liwo�� � odpar� Udziec, kt�remu postawa i godno�� kr�la D�umca Pierwszego narzuci�y widocznie uczucie niejakiego szacunku i kt�ry, powtarzamy, wspar� si� na stole w chwili, gdy �w przemawia� �uwa�a�bym, nie ura�aj�c Waszej Kr�lewskiej Mo�ci, za bezwzgl�dn� niemo�liwo�� ob�adowanie mojej kajuty nawet �wierci� onego likieru, o kt�rym Wasza Kr�lewska Mo�� wspomnia�a. Pomijaj�c milczeniem wszelaki nabytek, kt�rego na kszta�t balastu � przysporzyli�my skoro �wit naszym pok�adom, i nie wymieniaj�c przer�nych ales��w i likier�w, w kt�re � skoro zmierzch � zaopatrzyli�my si� w rozmaitych przystaniach, d�wigam na razie obfity �adunek hummingstuffu, pobrany a nadaj�cy si� do op�aty w gospodzie �Pod Weso�ym Wilkiem Morskim �. Niech�e Wasza Kr�lewska Mo�� raczy by� tyle �askaw�, aby uwzgl�dni� ow� okoliczno��. Nie mog� bowiem i nie chc� pod �adnym pozorem prze�kn�� jednej nawet ponad miar� kropli, tym bardziej kropli onych nikczemnych m�t�w dna okr�towego, kt�rym godnie mog� przyr�wna� blackstrap. � Zamknij no g�b�! � Przerwa� Tarpaulin, tyle� zdumiony d�u�yzn� tyrady, ile� rodzajem odmowy swego przyjaciela. � Zamknij no g�b�, marynarzu w�d prza�nych! Pr�dko� zakneblujesz sw� spluwaczk�, jak ci rzek�, Ud�ce, �e moja barka jeszcze jest lekka, chocia� co do ciebie � wyznaj�, i� mi si� wydajesz zbyt nieco od wierzcho�ka przeci��ony. Wracaj�c za� do �adunku � nu�e! Za czym pozbawia� si� jednego �dzieb�a, znalaz�bym dla� raczej miejsce na swym pok�adzie, ale... � Tego rodzaju uk�ad � przerwa� przewodnicz�cy � zgo�a przeczy literze wyroku lub te� pot�pienia, kt�re w swej istocie jest po medyjsku bezpowrotne, niezmienne i nieodwo�alne. Albo warunki, przez nas podane, b�d� spe�nione dos�ownie i bez chwili zw�oki, albo � w przeciwnym razie rozka�emy zwi�za� was spo�em za szyj� i za pi�ty i utopi� jako rozkoszan w tej tam beczce piwa pa�dziernikowego! � Oto � wyrok nad wyroki! � Co za wyrok! � �S�uszny, sprawiedliwy wyrok!� � �Dekret i�cie chwalebny!� � �Wielce godne, wielce bezzarzutne i wielce �wi�tobliwe pokaranie!� � Wrzasn�li wszyscy razem cz�onkowie rodziny D�umc�w. Kr�l u�wietni� swe czo�o niezliczonymi fa�dami. Karze�kowaty a leciwy podagry od�� si� jak miech. Dama w samodzia�owym ca�unie � rozwaha�a sw�j nosek w prawo i w lewo. Jegomo�� w majtkach wprawi� swe uszy w podrygi. Jejmo�� w kirze rozwar�a pysk jak ryba w chwili �nieci�, za� osobnik w trumnie mahoniowej jeszcze bardziej zesztywnia� i wywr�ci� oczy ku pu�apom. � Hu, hu! � Rycza� Tarpaulin, zanosz�c si� od �miechu bez wzgl�du na og�lne zamieszanie. � Hu, hu, hu! � Hu, hu, hu! � To� rzek�em przed chwil�, gdy w�a�nie kr�l Jegomo�� D�umie w�ciubi� swoje trzy grosze, i� r�nica dw�ch lub trzech cebrzyk�w poni�ej lub powy�ej miary jest drobia�d�kiem dla takiej jak ja, przedniej i rzetelnej barki, ile nie jest zbyt prze�adowana, lecz, gdy chodzi o wychylenie kieliszka za zdrowie (odpu�� mi, Bo�e!)Diab�a i o trwanie na kl�czkach wobec pokalanego a obecnego tutaj Majestatu, o kt�rym wiem tak samo dobrze, jak o w�asnej przynale�no�ci do cechu rybackiego, i� nie jest niczym innym, jeno b�aznem Tomkiem Hurlygurly, o! Nie dane mu by�o spokojnie doko�czy� przemowy. Na d�wi�k imienia Tomka Hurlygurly wszyscy biesiadnicy porwali si� z miejsc. � Zdrada!� Zawy� Najja�niejszy kr�l D�umiec Pierwszy. � Zdrada!� Zawo�a� drobnoustrojowy podagryk. � Zdrada!� J�kn�a Arcyksi�na A-Morowa. � Zdrada!� Wycedzi� jegomo�� z przewi�zanymi �uchwami. � Zdrada!� Mrukn�� osobnik w trumnie. � Zdrada, zdrada!� Wrzasn�a Jej Kr�lewska Mo�� � niewiasta z paszcz� � i, u�apiwszy za tyln� portek okolic� nieszcz�snego Tarpaulina, kt�ry si� w�a�nie zakrz�tn�� wedle nape�nienia likierem czerepu ku w�asnej potrzebie, spr�y�cie unios�a go do g�ry i z pomini�ciem wszelkich wzgl�d�w wrzuci�a do pakownej, otwartej beczki, pe�nej po brzegi ulubionego przeze� ale�u. Szamocz�c si� przez kilka chwil, jak jab�ko w wazie toddy, Tarpaulin koniec ko�cem dokona� ca�kowitego znikni�cia w rozk��bach piany, kt�r� szereg jego wysi�k�w utworzy�, ma si� rozumie�, w p�ynie, ju� z przyrodzenia �atwo pienistym. Wszak�e marynarz olbrzym nie pogodzi� si� z widokiem pora�ki swego druha. Cisn�wszy kr�la D�umca na z�amanie karku do rozwartych drzwi piwnicznych, waleczny Udziec zatrzasn�� gwa�townie drzwi nad nim, kln�c na przydatek, i rzuci� si� w sam �rodek sali. Tam � zrywaj�c szkielet zawieszony ponad sto�em, poci�gn�� go ku sobie z tak� si�� i z tak dobrym skutkiem, �e zdo�a� w tej samej chwili, gdy zgas�y na sali ostatnie promienie �wiat�a, zmia�d�y� �eb kusemu podagrykowi. Poskoczywszy ku nieszcz�snej beczce, pe�nej pa�dziernikowego ale�u i Tarpaulina, wywr�ci� j� w okamgnieniu tak, i� si� potoczy�a. Zion�� st�d potop likieru tak w�ciek�y � tak rozhukany, tak wszechogarniaj�cy, �e zala� sal� od �ciany do �ciany, wywr�ci� st� wraz z ca�� zawarto�ci�, koby�ki spod trumien zwali� � jedn� na drug� � waz� ponczu pogr��y� w kominku, a damy � w spazmach. Stosy sprz�t�w pogrzebowych posz�y w rozsypk�. Kielichy, dzbany i butle w plecionkach z sitowia pogmatwa�y si� w straszliwym bez�adzie, za� flasze, �ozin� opatulone, zderzy�y si� z �agwiami, opancerzonymi szpagatem. Cz�eczyna z ci�got� z miejsca w falach uton�� � drobny jegomo�� paralityk � wygodnie p�yn�� w swej trumnicy, a zwyci�ski Udziec, wp� porwawszy oty�� jejmo�� w kirze, wyskoczy� wraz z ni� na ulic� i posterowa� wprost w kierunku �FreeandEasy �, pilnie przestrzegaj�c pr�d�w wiatru i holuj�c straszliwego Tarpaulina, kt�ry, trzykro� lub czterykro� kichn�wszy, sapa� i dysza� tu� za nim w towarzystwie Arcyksi�nej AMorowej. KONIEC