823
Szczegóły |
Tytuł |
823 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
823 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 823 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
823 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
THOMAS GORDON
Wychowanie Bez Pora�ek
ROZWI�ZYWANIE KONFLIKT�W MI�DZY RODZICAMI A DZIE�MI
T�UMACZENIE I WST�P ALICJA MAKOWSKA, EL�BIETA SUJAK
INSTYTUT WYDAWNICZY PAX,
WARSZAWA 1991 r.
S�OWO DO CZYTELNIKA POLSKIEGO
T�umaczenie ksi��ki, kt�ra przed paru laty by�a
bestsellerem w krajach zachodniej Europy, a w kraju
pochodzenia - Stanach Zjednoczonych Ameryki P�nocnej
stworzy�a w�asn� szko�� wychowania rodzinnego, sta�o si�
przygod� intelektualn� tak�e i dla t�umacz�cych. Ksi��ka nie
stanowi rejestru praw i obowi�zk�w rodzic�w oraz dzieci, ani
wykazu powinno�ci rodzicielskich, wyst�puje przeciw
manipulowaniu dzieckiem, a tak�e przeciw manipulacjom
dzieci�cym stosowanym wobec rodzic�w, g�osi nowe mo�liwo�ci
kszta�towania atmosfery rodzinnej. Autor obiecuje szkolonym
przez siebie rodzicom mo�liwo�� zupe�nej rezygnacji z
karania jako zabiegu wychowawczego, bolesnego zazwyczaj dla
rodzic�w prawie tak samo jak dla dzieci, je�li nie dosz�o do
g�osu samo tylko impulsywne odreagowanie gniewu czy
dzia�anie odwetowe za prze�yt� przykro��.
Zasady wychowawcze Gordona wyros�y z psychologii
komunikacji i s� w gruncie rzeczy proste, cho� trudne do
wyuczenia, wymagaj� bowiem pewnej dyscypliny wewn�trznej -
chcia�oby si� powiedzie� - ascezy. Nie s� tak�e czym�
dzia�aj�cym natychmiast skutecznie, jak przemoc wobec ma�ego
dziecka, kt�rej skutki zreszt� bywaj� tym gro�niejsze, �e s�
dalekosi�ne w swym niszcz�cym dzia�aniu na wi� rodzinn�.
Na ile Wychowanie bez pora�ek przystaje do reali�w �ycia
rodzinnego w naszym kraju - oceni sam Czytelnik. Nie warto
irytowa� si� tym, �e przedmiotem konfliktu mi�dzy rodzicami
i dojrzewaj�cymi ich dzie�mi bywa korzystanie z samochodu
albo uparte piel�gnowanie przez ch�opc�w d�ugow�osych fryzur
- od czasu napisania tej ksi��ki moda zd��y�a si� zmieni� -
wa�ne wydaje si� raczej to, �e autor proponuje metod�
porozumiewania si� z dzieckiem, kt�re sprawia, �e staje si�
ono bardziej samodzielne i bardziej odpowiedzialne, �e
wzajemny szacunek mi�dzy rodzicami i dzie�mi jest czym�
naprawd� prze�ywanym, a nie powinno�ci� narzucon� dziecku,
zanim mog�o ono dostrzec u rodzic�w warto�ci, kt�re ten
szacunek budz�.
Propozycje wychowawcze Gordona s�u�� tak�e rozwojowi
osobowemu rodzic�w. Uwalniaj�c od �mudnego grania "roli
wychowawczej", pozbawiaj�cej spontaniczno�ci i na tyle
m�cz�cej, �e pod�wiadomie redukuje si� kontakt z dzieckiem
do najkonieczniejszego minimum, pozwala ka�demu z rodzic�w
by� sob� w kontakcie z dzieckiem, dopuszcza niekonsekwencje
i niekiedy niezgodno�� rodzic�w w jakiej� kwestii, co jest
bardziej naturalne ni� kurczowe trzymanie si� wymuszonego
wsp�lnego frontu. Trud wyuczenia zostaje nagrodzony
uwolnieniem od napi��, a dziecko, bardziej samodzielne w
rozwi�zywaniu w�asnych problem�w, nie odwo�uje si� z ka�dym
drobiazgiem do s�du rodzic�w, pozwala prze�ywa� wsp�lne
�ycie domowe w atmosferze wolno�ci i odpr�enia. Emocje nie
musz� by� t�umione; lepiej, gdy zostaj� nazwane oraz
wyra�one w spos�b nie naruszaj�cy wi�zi rodzinnej. Tego
usi�uje nauczy� Gordon.
By� mo�e niekt�re zasady wychowawcze Gordona b�d�
wydawa� si� dyskusyjne. Wydaje si� jednak, �e warto podj��
tak� dyskusj� cho�by w monologu wewn�trznym albo podj��
pr�b� zastosowania metody Gordona we w�asnej rodzinie. Tak
�ywotna i serdeczna to sprawa - wychowanie w�asnych dzieci,
uczestniczenie w ich rozwoju w cz�owiecze�stwie, podczas gdy
literatura na ten temat niezbyt bogata w propozycje. Dlatego
warto niew�tpliwie przyjrze� si� proponowanym zasadom
Wychowania bez pora�ek.
T�UMACZKI
Rozdzia� I
RODZIC�W SI� OBWINIA, CHO� NIE BYLI SZKOLENI
Wszyscy przypisuj� rodzicom win� za problemy, jakie
prze�ywa m�odzie�, a tak�e i za te, jakie m�odzie� stwarza
doros�emu spo�ecze�stwu. Rodzice s� wszystkiemu winni -
skar�� si� psychologowie po lekturze budz�cych niepok�j
statystyk wykazuj�cych stale narastaj�c� liczb� dziewcz�t i
ch�opc�w - ujawniaj�cych ci�kie zaburzenia emocjonalne i
niewydolno�� �yciow� - kt�rzy b�d� si�gaj� po �rodki
odurzaj�ce albo dokonuj� samob�jstw. Politycy i pracownicy
wymiaru sprawiedliwo�ci tak�e obwiniaj� rodzic�w, kt�rzy ich
zdaniem wychowali ca�e pokolenie niewdzi�cznych,
konspiruj�cych, demonstruj�cych, wymiguj�cych si� od s�u�by
wojskowej hipis�w czy punk�w. A gdy dzieci maj�
niepowodzenia szkolne albo staj� si� beznadziejnymi
wagarowiczami, nauczyciele i administracja szkolna twierdz�
r�wnie�, �e win� za te zjawiska ponosz� rodzice.
A kto pomaga rodzicom? Co robi si�, by wspom�c rodzic�w
w ich staraniach wychowawczych dla uzyskania prawid�owego
procesu rozwoju ich dzieci? Gdzie mog� dowiedzie� si�, jakie
i kiedy pope�niaj� b��dy i jak ich unikn��, wzgl�dnie jak
nale�a�oby post�powa� w�a�ciwie?
Rodzic�w si� oskar�a, ale si� ich nie szkoli. Ka�dego
roku miliony nowych matek i ojc�w podejmuj� prac�, kt�ra
uwa�ana jest s�usznie za jedn� z najci�szych, jakie mo�na
wykonywa�: rodzi si� ich dziecko, ma�y cz�owiek, zupe�nie
bezradny i oni podejmuj� odpowiedzialno�� za jego fizyczne i
psychiczne zdrowie, za wychowanie go na cz�owieka
produktywnego, zdolnego do �ycia w spo�ecze�stwie i
wsp�pracy, odpowiedzialnego obywatela. Czy� nie jest to
zadanie najtrudniejsze i stawiaj�ce najwi�ksze wymagania?
Ilu spo�r�d tych rodzic�w zostaje przygotowanych do tego
zadania? Jaki powszechnie dost�pny program wykszta�cenia
zawodowego maj� do dyspozycji? Gdzie mog� nabywa� wiedz� i
umiej�tno�ci, by zadanie to i prac� wykona� z pe�nym
powodzeniem?
W roku 1962 podj��em w Pasadenie w Kalifornii bardzo
nie�mia�� pr�b� zaradzenia takiej potrzebie w mojej gminie.
Pocz�tkowo planowa�em jeden kurs, kt�ry mia� za zadanie
przeszkoli� tych rodzic�w, kt�rzy mieli problemy wychowawcze
ze swymi dzie�mi, i zaprosi�em do udzia�u w nim kilkoro
rodzic�w. Osiem lat p�niej z tej pierwszej "Szko�y dla
rodzic�w" rozwin�o si� ponad dwie�cie plac�wek
rozmieszczonych w osiemnastu stanach. Pracuje w nich ponad
trzystu ofiarnych nauczycieli, kt�rzy przeszli specjalny
program szkoleniowy. Pod nazw� "treningu skutecznego
wychowania dla rodzic�w" kursy te uko�czy�o ponad pi�tna�cie
tysi�cy matek i ojc�w i liczba ta nie jest zamkni�ta:
jeszcze wielu rodzic�w w wielu krajach uzyska odpowiednie
wykszta�cenie. Kursy te obejmuj� nie tylko tych rodzic�w,
kt�rzy prze�ywaj� trudno�ci wychowawcze ze swymi dzie�mi;
coraz cz�ciej zg�aszaj� si� pary ma��e�skie maj�ce jeszcze
zupe�nie ma�e dzieci albo nie maj�ce jeszcze ich wcale. Dla
tych m�odych rodzic�w program szkolenia ma szczeg�lne
znaczenie zapobiegawcze: zostaj� przeszkoleni, zanim mog�
pojawi� si� trudno�ci wychowawcze.
Nasze interesuj�ce do�wiadczenia dowodz�, �e wielu ludzi
dzi�ki odpowiedniemu przeszkoleniu specjalnemu mo�e podnie��
znacznie swoje kwalifikacje wychowawcze i zapewni� sobie
sukcesy w wychowaniu w�asnych dzieci. Mog� oni uzyska�
specjalne umiej�tno�ci sprawnej komunikacji mi�dzyosobowej,
szczeg�lnie mi�dzy rodzicami i dzie�mi. Mog� nauczy� si�
nowej metody rozwi�zywania konflikt�w dotycz�cych rodzic�w i
dzieci, metody, kt�ra zamiast zwyk�ego w sytuacjach
konfliktowych rozlu�nienia wi�zi uczuciowych przynosi ich
zacie�nienie.
Ten program szkoleniowy przekona� nas, kt�rzy zajmujemy
si� t� prac�, �e rodzice i dzieci mog� pozostawa� trwale w
ufnym, serdecznym, opartym na mi�o�ci i szacunku kontakcie.
Przekonali�my si�, �e mo�na unikn�� w rodzinie os�awionego
"konfliktu pokole�". Przed dziesi�ciu laty by�em przekonany,
jak wielu specjalist�w i rodzic�w, �e nie mo�na unikn��
trudno�ci, jakie przynosi ze sob� tzw. wiek dojrzewania.
Trudno�ci te s� naturalnym wyrazem d��enia m�odych do
uniezale�nienia si� poprzez sprzeciw wobec rodzic�w. By�em
przekonany, �e wiek m�odzie�czy, jak wykazuje wi�kszo��
bada�, przynosi nieuniknione kryzysy i burze w rodzinach.
Nasze do�wiadczenia z treningu skutecznego wychowania w
rodzinie dowiod�y, �e si� myli�em. Coraz to nowi
przeszkoleni rodzice sygnalizuj� brak trudno�ci
wychowawczych w tym okresie �ycia ich dzieci,
niespodziewanie wolnym od oczekiwanych bunt�w i niepokoju.
Dzisiaj jestem przekonany, �e m�odzie� nie buntuje si�
przeciw rodzicom. Buntuje si� jedynie przeciwko okre�lonym
destrukcyjnym metodom wychowawczym, kt�re charakteryzuj�
prawie wszystkich rodzic�w. Niepok�j i niezgoda w rodzinach
mog� sta� si� czym� wyj�tkowym, gdy rodzice naucz� si�
wprowadza� nowe metody rozwi�zywania konflikt�w i
post�powania w sytuacjach trudnych.
Wprowadzony program rzuci� tak�e nowe �wiat�o na rol�
kary w wychowywaniu dzieci. Wielu z naszych przeszkolonych
rodzic�w dowiod�o nam, �e w procesie wychowania dzieci mo�na
rzeczywi�cie i trwale zrezygnowa� ze stosowania kary - a
my�l� tu o ka�dym ze stosowanych powszechnie rodzaj�w kary,
nie tylko karze cielesnej. Rodzice mog� wychowa� dzieci
pe�ne odpowiedzialno�ci, zdyscyplinowane, zdolne do
wsp�dzia�ania, bez pos�ugiwania si� broni� strachu; mog�
nauczy� si�, jak doprowadzi� do tego, �e dzieci tylko ze
wzgl�du na potrzeby i prawa rodzic�w b�d� liczy�y si� z ich
zdaniem, zamiast ze strachu przed kar� i pozbawieniem
przywilej�w.
Brzmi to zbyt pi�knie, by mog�o by� prawdziwe? Mo�liwe.
I mnie tak si� zdawa�o, zanim wzbogaci�em si� w
do�wiadczenia wyniesione z szkolenia rodzic�w. Jak wi�kszo��
specjalist�w, nie docenia�em rodzic�w. Tymczasem to oni mnie
nauczyli, jak bardzo potrafi� si� zmieni�, je�li tylko
zdob�d� mo�liwo�� przeszkolenia. Zdoby�em nowe zaufanie i
wiar� w zdolno�ci matek i ojc�w, wiar� w ich mo�liwo�ci
przyj�cia nowych wiadomo�ci i przyswojenia sobie nowych
umiej�tno�ci. Z ma�ymi wyj�tkami nasi ucz�cy si� rodzice
starali si� przyswoi� sobie now� postaw� wychowawcz�,
musieli jednak zdoby� przekonanie, �e ta nowa metoda si�
sprawdzi. Wi�kszo�� spo�r�d s�uchaczy wie, �e ich stare
metody post�powania z dzie�mi s� nieskuteczne. Dlatego
wykazuj� gotowo�� do przestawienia si� na nowe tory, a nasz
program wykaza�, �e potrafili si� przestawi�.
Nagrod� nasz� sta� si� jeszcze jeden niespodziewany
wynik przeprowadzenia programu szkolenia rodzic�w. Jednym z
naszych najwcze�niejszych cel�w pracy by�o przyswojenie
rodzicom tak�e tych umiej�tno�ci, jakimi pos�uguj� si�
zawodowi doradcy i psychoterapeuci z akademickim
wykszta�ceniem w swej pracy z dzie�mi wykazuj�cymi
nieprzystosowanie uczuciowe i nieprawid�owo�ci zachowania.
Jakkolwiek mo�e si� to wydawa� absurdalne w oczach
niekt�rych z rodzic�w i wielu zawodowych terapeut�w - dzi�
wiemy, �e najbardziej wypr�bowane metody potrafili przyswoi�
sobie r�wnie� i ci rodzice, kt�rzy nigdy nie przerabiali
cho�by najkr�tszego wprowadzenia w nauki psychologiczne, a
jednak potrafili nauczy� si�, kiedy i jak pos�u�y� si� nimi,
by pom�c w�asnym dzieciom.
W procesie rozwoju naszego programu doszli�my do tego,
by akceptowa� rzeczywisto��, kt�ra niekiedy odbiera nam
odwag�, a jednocze�nie przynosi uczucie tym wi�kszego
wyzwania: w wychowaniu w�asnych dzieci i przy zmaganiu si�
z problemami wewn�trz rodziny rodzice dzisiejsi wci��
stosuj� wsz�dzie te same metody, kt�re stosowali ich
rodzice, rodzice ich rodzic�w i dziadkowie ich rodzic�w. W
przeciwie�stwie do prawie wszystkich dziedzin cywilizacji
stosunki wzajemne rodzic�w i dzieci zdaj� si� pozostawa�
wci�� niezmienne. Rodzice wci�� zawierzaj� metodom, jakimi
pos�ugiwano si� przed dwoma tysi�cami lat!
Nie znaczy to, �e rasa ludzka nie zdoby�a nowych
wiadomo�ci w dziedzinie stosunk�w mi�dzyludzkich. Wprost
przeciwnie. Psychologia, zw�aszcza rozwojowa, i inne
dziedziny wiedzy o zachowaniu si� cz�owieka zebra�y wiele
przekonywaj�cych nowych wiadomo�ci dotycz�cych prze�ywania
przez dzieci i rodzic�w stosunk�w mi�dzyludzkich, a tak�e
tego, jak pomaga� drugiemu cz�owiekowi w jego dojrzewaniu i
jak wypracowa� zdrow� psychologiczn� atmosfer� kontakt�w
mi�dzyludzkich. Sporo wiadomo jest z dziedziny komunikacji
na temat stosowania si�y i jej wp�ywu na �ycie spo�eczne,
znane s� metody owocnego rozwi�zywania konflikt�w.
Tylko niestety ci, kt�rzy odkryli nowe elementy i
wypracowali nowe metody, nie potrafili zbyt dobrze przekaza�
ich rodzicom. Og�aszamy w ksi��kach i czasopismach fachowych
nasze odkrycia kolegom, a nie zwracamy si� z tym do
rodzic�w, najbardziej uprawnionych do pos�u�enia si� tymi
nowymi metodami. Oczywi�cie niekt�rzy specjali�ci pr�bowali
przekaza� rodzicom nowe idee i metody, jednak�e
przekonali�my si� na naszych kursach, �e nawet ci rodzice,
kt�rzy czytali niejedno z adresowanych do nich opracowa�,
nie wykazywali najmniejszej zmiany swojego post�powania
wobec dzieci, a szczeg�lnie swojej postawy w stosunku do
dyscypliny i post�powania w konfliktach mi�dzy rodzicami i
dzie�mi.
O tej ksi��ce mo�na b�dzie pewnie powiedzie�, �e
wykazuje te same niedoskona�o�ci co inne opracowania, jednak
mam nadziej�, �e b�dzie inaczej, poniewa� staram si� w niej
przedstawi� wyczerpuj�co to wszystko, co jest konieczne dla
uzyskania w ka�dych okoliczno�ciach trwa�ej, skutecznej
wychowawczo, pe�nej wi�zi z dzieckiem.
Z tej ksi��ki mog� rodzice czerpa� nie tylko wiadomo�ci
i metody post�powania, lecz tak�e zrozumienie, kiedy,
dlaczego i w jakim celu mog� je zastosowa�. Jak na naszych
kursach, tak i w tej ksi��ce, dajemy rodzicom kompletny
system wychowania - zar�wno w zakresie poj��, jak i technik
post�powania. Jestem przekonany, �e trzeba rodzicom
powiedzie� wszystko - wszystko, co wiadomo o tworzeniu wi�zi
mi�dzy rodzicami i dzieckiem, pocz�wszy od kilku
podstawowych prawd o tym, co rozgrywa si� we wzajemnych
stosunkach mi�dzy jednym a drugim cz�owiekiem. Wtedy
zrozumiej�, czemu s�u�� proponowane metody, kiedy trzeba je
zastosowa� i jakie przyniesie to skutki. Rodzice otrzymaj�
mo�liwo��, aby sami stali si� dla siebie specjalistami w
post�powaniu z tymi nieuniknionymi problemami, jakie
pojawiaj� si� w ka�dym uk�adzie rodzice-dzieci.
Tak, jak w naszym programie szkoleniowym, przekazujemy
rodzicom wszystko, co wiemy, a nie tylko cz�stki posiadanej
wiedzy. Przedstawiamy z wszystkimi szczeg�ami pe�ny model
prawid�owo rozumianego uk�adu rodzice-dziecko i cz�sto
pos�u�ymy si� do�wiadczeniami oraz przyk�adami
zaczerpni�tymi z naszej pracy.
Wi�kszo�� rodzic�w uwa�a nasz program za rewolucyjny,
poniewa� r�ni si� zasadniczo od post�powania tradycyjnego.
A jednocze�nie przydaje si� on zar�wno rodzicom z ca�kiem
ma�ymi dzie�mi, jak i tym wychowuj�cym nastolatk�w, tak
rodzicom dzieci niepe�nosprawnych jak i ca�kiem
"normalnych".
Tak, jak na naszych kursach, opisujemy nasz program
wychowawczy w j�zyku potocznym, zrozumia�ym dla ka�dego;
je�li to tylko mo�liwe, unikamy j�zyka specjalistycznego.
Niekt�rzy rodzice pocz�tkowo nie b�d� umieli zgodzi� si� z
jedn� lub drug� metod�, lecz bardzo niewielu stwierdzi, �e
ich nie rozumie.
Poniewa� czytelnicy nie b�d� mieli mo�liwo�ci zg�asza� -
jak wyk�adowca na kursie - swoich zastrze�e�, przedstawiamy
tu kilka punkt�w, kt�re mog� okaza� si� na pocz�tek bardzo
przydatne.
Czy chodzi tu o jak�� jeszcze inn� postaw� ust�powania w
wychowaniu? W �adnym wypadku. Nazbyt ust�puj�cy rodzice
natrafiaj� r�wnie cz�sto na trudno�ci jak rodzice nazbyt
surowi, gdy� ich dzieci okazuj� si� samolubne, uparte, nie
wsp�dzia�aj�ce oraz bezwzgl�dne wobec potrzeb swoich
rodzic�w.
Czy mo�e jedno z rodzic�w skutecznie zastosowa� nowe
metody, podczas gdy drugie pozostanie przy dawnych metodach?
Tak i nie. Je�li tylko jedno z rodzic�w zastosuje nowe
metody, jego relacje z dzieckiem ulegn� wyra�nej poprawie,
natomiast relacja z drugim z rodzic�w mo�e si� nawet
pogorszy�. Niezale�nie od tego, je�li oboje spr�buj�
przyswoi� sobie razem nowe metody, mog� sobie nawzajem
bardzo pomaga�.
Czy zastosowanie nowych metod nie pozbawi rodzic�w ich
wp�ywu na dziecko? Czy nie zmniejszymy ich odpowiedzialno�ci
za wskazanie dziecku kierunku i orientacji w �wiecie? Pewnie
lektura pierwszych rozdzia��w ksi��ki zrobi wra�enie, �e tak
by� mo�e. Nowy system wychowawczy mo�e zosta� przedstawiony
w ksi��ce tylko krok po kroku, stopniowo. Pierwsze rozdzia�y
zajmuj� si� mo�liwo�ci� pomocy dziecku, szukaj�cemu w�asnych
rozwi�za� problem�w, jakie mu przynosi �ycie. W tych
sytuacjach rola przeszkolonego rodzica mo�e wydawa� si� inna
ni� dotychczas, o wiele bardziej pasywna i rezygnuj�ca z
rozstrzygni��, ni� to bywa�o poprzednio. Dopiero dalsze
rozdzia�y przedstawiaj�, w jaki spos�b mo�na modyfikowa� i
zmienia� te zachowania dziecka, kt�re s� nie do przyj�cia, i
jak wp�ywa si� na dziecko, by uwzgl�dnia�o bardziej ni�
dotychczas potrzeby i oczekiwania rodzic�w. W takich
sytuacjach przedstawione zostan� r�ne mo�liwo�ci postawy
rodzicielskiej bardziej odpowiedzialnej i bardziej ni�
dotychczas wp�ywaj�cej na post�powanie dziecka. Dlatego
b�dzie po�yteczne zapoznanie si� na wst�pie ze szczeg�owym
spisem tre�ci dalszych rozdzia��w. Ta ksi��ka - podobnie jak
kurs - przekazuje rodzicom �atw� do wyuczenia metod�
pobudzenia dziecka do tego, by przyj�o odpowiedzialno�� za
samodzielne znajdowanie rozwi�za� w�asnych problem�w, oraz
ukazuje, jak mog� rodzice metod� t� natychmiast zastosowa� w
praktyce w swoim domu. Rodzice ucz�cy si� tej metody, zwanej
aktywnym s�uchaniem, prze�ywaj� mo�e to samo, co napisali
nam tak szkoleni rodzice:
"Sama my�l, �e nie musz� wynajdywa� odpowiedzi na
wszystkie problemy moich dzieci, przynosi mi tak� ulg�".
"Ten program pozwoli� mi o wiele wyra�niej dostrzec i
uzna� zdolno�� moich dzieci do rozwi�zywania ich w�asnych
problem�w".
"Nie spodziewa�em si�, �e metoda aktywnego s�uchania tak
oddzia�uje. Moje dzieci przychodz� z w�asnymi rozwi�zaniami
swoich problem�w; rozwi�zaniami, kt�re s� o wiele lepsze ni�
te, kt�re mog�abym im zaproponowa�".
"Zawsze czu�am si� troch� niewyra�nie w roli jakby Boga,
mia�am uczucie, �e zawsze musz� wiedzie�, jak powinny
post�powa� moje dzieci wobec problem�w, jakie napotykaj�".
Dzisiaj tysi�ce m�odzie�y opuszczaj� swoich rodzic�w; i
je�li uwzgl�dni� ich punkt widzenia, nie bez powodu twierdz�
np.:
"Moi rodzice nie rozumiej� dziecka w moim wieku".
"Ja po prostu nienawidz� wys�uchiwania karnych
przem�wie� codziennie wieczorem po powrocie do domu".
"Nigdy nie opowiadam o sobie moim rodzicom, gdybym nawet
pr�bowa�a - nie zrozumieliby mnie".
"�ycz� sobie, aby moi rodzice zostawili mnie w spokoju".
"Jak tylko b�d� m�g�, odejd� z domu - nie mog� znie��
tego, �e zawsze maj� mi co� do zarzucenia".
Wypowiedzi rodzic�w na naszym kursie dowodz�, �e zdaj�
sobie oni z tego spraw�, i� stracili sw�j autorytet.
"Nie mam absolutnie �adnego wp�ywu na mego
szesnastoletniego syna".
"Dali�my sobie spok�j z nasz� c�rk�".
"Syn nie chce nawet jada� z nami. Nie odzywa si� do nas
ani s�owem. Ostatnio zamierza przeprowadzi� si� do pokoiku
nad gara�em".
"Marka nigdy nie ma w domu. Nigdy nie chce nam
powiedzie�, dok�d wychodzi ani co zamierza zrobi�. Gdy go o
to pytam, m�wi, �e nas to nie powinno obchodzi�".
Uwa�am to za tragedi�, gdy potencjalnie najbardziej
bliska wi� uczuciowa w ludzkim �yciu sprawia tyle napi�� i
z�ej krwi. Dlaczego tak wielu m�odych dochodzi do tego, �e
na swoich rodzic�w patrzy jak na wrog�w? Dlaczego tak
dominuje dzi� w rodzinach konflikt pokole�? Dlaczego rodzice
i dorastaj�ce dzieci dos�ownie tocz� wojn� mi�dzy sob�?
Odpowiedzi na te pytania znajd� czytelnicy w rozdziale
czternastym, kt�ry zajmuje si� szczeg�lnie tym, dlaczego
dzieci nie maj� powodu buntowa� si� przeciwko rodzicom i
wyst�powa� przeciw nim. Nasz program jest rewolucyjny, ale
nie stanowi metody wywo�uj�cej rewolucj�. Jest raczej
metod�, kt�ra sprawi, �e rodzice nie zostan� odrzuceni;
kt�ra zbli�y do siebie rodzic�w i ich dzieci w okresie, w
kt�rym staj� si� zazwyczaj przeciwnikami dla siebie
nawzajem.
Rodzice, kt�rzy z pocz�tku by� mo�e byliby sk�onni
odrzuca� nasze metody jako zbyt rewolucyjne, mo�e zostan�
zach�ceni do tego, �eby zaj�� si� nimi bez zobowi�zania, gdy
przeczytaj� wycinek z opisu, jakiego dokona�o dwoje rodzic�w
po uko�czeniu naszego kursu:
"Gdy Bill mia� szesna�cie lat, sta� si� dla nas wielkim
problemem. Odwr�ci� si� od nas. W��czy� si� po okolicy i by�
zupe�nie nieodpowiedzialny. W szkole zacz�� otrzymywa� noty
zaledwie dostateczne i niedostateczne. Mimo ustale� nigdy
nie wraca� do domu o oznaczonej porze i jako
usprawiedliwienie zg�asza� defekt pojazdu, zegarek, kt�ry
akurat stan��, albo brak paliwa w baku. �ledzili�my go, a on
nas ok�amywa�. Ukarali�my go aresztem domowym, odebrali�my
mu prawo jazdy, zablokowali�my kieszonkowe. Nasze rozmowy
by�y pe�ne wzajemnych oskar�e�. Wszystko bez rezultatu. Po
ostrej sprzeczce po�o�y� si� w kuchni na pod�odze, krzycza�
i kopa�, wrzeszcza�, �e chyba zwariuje. Wtedy zg�osili�my
si� na kurs doktora Gordona dla rodzic�w. Zmiana nie
przysz�a nazajutrz... Nigdy nie uwa�ali�my si� za bardzo
kochaj�c� si� i serdecznie zwi�zan� rodzin�. To sta�o si�
dopiero po g��bokich zmianach w naszej postawie i hierarchii
warto�ci... Ta nowa my�l, �e ka�dy z nas stanowi osobowo��:
siln�, samodzieln� osobowo�� z prawem do w�asnego zdania,
kt�rego nie narzuca si� innym, ale kt�re stanowi przyk�ad,
to by� punkt zwrotny. Wtedy uzyskali�my o wiele wi�kszy
wp�yw... Od postawy buntowniczej z napadami w�ciek�o�ci, od
niepowodze� szkolnych. Bill zmieni� si� w otwartego,
przyjaznego i kochaj�cego cz�owieka, kt�ry swoich rodzic�w
potrafi� okre�li� jako <<dwoje najbardziej przez niego
kochanych ludzi>>... Nareszcie nale�y on zn�w do rodziny...
M�j stosunek do niego jest taki, jakiego nie �mia�bym
wymarzy�, nie wyobra�a�em sobie nawet, �e jest mo�liwy: tak
pe�en mi�o�ci, zaufania i niezale�no�ci. On ma silne zasady,
podobnie ka�de z nas. �yjemy i rozwijamy si� rzeczywi�cie
jako rodzina".
Rodzice, ucz�cy si� naszych nowych metod wyra�ania swych
uczu�, prawdopodobnie nie maj� takiego dziecka jak pewien
szesnastoletni ch�opiec, kt�ry w moim gabinecie z
nieporuszon� twarz� o�wiadcza�: "Nie musz� nic robi� w domu.
Dlaczego zreszt� mia�bym? Rodzice maj� obowi�zek troszczy�
si� o mnie. S� do tego prawnie zobowi�zani. Ja ich nie
prosi�em o to, �eby mnie na �wiat wydali, no nie? Dop�ki
jestem niepe�noletni, musz� mnie �ywi� i ubiera�. A ja nie
musz� nawet palcem kiwn��. Nie jestem wcale zobowi�zany
sprawia� im rado��".
Gdy s�ysza�em t� wypowied� m�odego m�czyzny, przysz�y
mi na my�l pytania: jakiego rodzaju ludzi wychowujemy,
je�eli pozwalamy dzieciom rosn�� w przekonaniu, �e tak wiele
im si� od �wiata nale�y, gdy oni daj� z siebie tak ma�o?
Jakich obywateli wypuszczaj� rodzice na �wiat? Jakie
spo�ecze�stwo stworz� tak samolubne jednostki?
Mo�na rodzic�w z grubsza podzieli� prawie bez wyj�tk�w
na trzy grupy: "zwyci�zc�w" i "zwyci�onych", i
"chwiejnych". Rodzice pierwszej grupy broni� usilnie i
podkre�laj� swoje prawo, autorytet i w�adz� sprawowan� nad
dzieckiem. Wierz� w moc zakaz�w, nak�adanie ogranicze�,
��daj� okre�lonego zachowania, wydaj� polecenia i oczekuj�
pos�usze�stwa. Pos�uguj� si� gro�b� kary, by sk�oni� dziecko
do pos�usze�stwa i rzeczywi�cie nak�adaj� kary, je�li nie
pos�ucha. Powstaj�ce konflikty mi�dzy potrzebami rodzic�w i
potrzebami odczuwanymi przez dziecko zostaj� przezwyci�one
z regu�y w ten spos�b, �e rodzic zwyci�a, a dziecko bywa
pokonane. Najcz�ciej rodzice ci uzasadniaj� swoje
zwyci�stwo w nast�puj�cy schematyczny spos�b: "ojciec wie
najlepiej", "to dla dobra dziecka", "w gruncie rzeczy dzieci
chc� mie� silnych rodzic�w", albo wyra�aj� ryzykowne
przekonanie, �e "rzecz� rodzic�w jest wygrywa� sw�j
autorytet dla dobra dziecka, poniewa� rodzice wiedz�
najlepiej, co jest dobre, a co z�e".
Druga grupa rodzic�w, liczbowo nieco mniej liczna ni�
zwyci�zcy, zapewnia swoim dzieciom wiele swobody. Ci rodzice
�wiadomie unikaj� ograniczania dziecka i wyznaj� dumnie, �e
nie uznaj� metod autorytatywnych. Gdy mi�dzy potrzebami
dziecka i potrzebami rodzic�w powstaje konflikt, wtedy z
zasady zwyci�a dziecko, a rodzic ust�puje, poniewa� ci
rodzice wierz�, �e odmowa spe�nienia �ycze� dziecka jest
szkodliwa dla niego.
Prawdopodobnie najliczniejsz� grup� stanowi� rodzice,
dla kt�rych jest niemo�liwo�ci� przyj�cie konsekwentnie
jednej z tych postaw. Wobec tego chwiej� si� w usi�owaniach
wypracowania "rozs�dnej mieszaniny" obu z nich, sk�adaj�cej
si� po cz�ci z surowo�ci, po cz�ci z ulegania, twardo�ci i
�agodno�ci, ograniczania i cierpliwo�ci, zwyci�ania i
podlegania. Ich postawa waha si� mi�dzy biegunami. Jedna z
matek tak to przedstawi�a:
"Pr�buj� ulega� moim dzieciom, a� wreszcie mam tego
do��, wi�cej nie potrafi� znie��. Wtedy zdaje mi si�, �e
powinnam przykr�ci� cugli i zaczynam u�ywa� swego
autorytetu, a� wreszcie staj� si� tak surowa, �e zn�w sama
siebie znie�� nie mog�".
Rodzice, kt�rzy na jednym z naszych kurs�w podzielali te
doznania, nie�wiadomie wypowiadali si� w imieniu ca�ej grupy
chwiejnych. S� to rodzice, kt�rzy prawdopodobnie s� bardzo
niepewni oraz rozdarci i kt�rych dzieci - jak to p�niej
ujawnimy - najcz�ciej s� niedostosowane.
G��wnym dylematem wsp�czesnych rodzic�w jest to, �e
znaj� tylko te dwa poj�cia i sposoby post�powania w
sytuacjach konfliktowych, kt�re w rodzinie mi�dzy rodzicami
a dzie�mi s� nieuniknione. Znaj� w wychowaniu tylko te dwie
mo�liwo�ci: jedni przyznaj� si� do zasady: "ja zwyci�am -
ty przegrywasz", drudzy do zasady "ja przegrywam - ty
zwyci�asz", podczas gdy inni nie mog� si� zdecydowa� na
�adn� z nich.
Rodzice, kt�rzy chc� u�wiadomi� sobie z nami swoje
problemy, stwierdzaj� zadziwieni, �e istnieje trzecia
mo�liwo�� obok obu zasad "zwyci�stwo i pora�ka". Nazwali�my
j� "metod� bez pora�ek". S�u�y ona rozwi�zywaniu konflikt�w
i stanowi jeden z najwa�niejszych cel�w naszego programu
pomocy rodzicom: nauczy�, jak j� skutecznie stosowa�.
Chocia� metoda ta od dawna ju� s�u�y rozwi�zywaniu innych
konflikt�w spo�ecznych, tylko bardzo niewielu rodzic�w mia�o
mo�liwo�� pozna� j� jako mo�liwo�� rozwi�zywania konflikt�w
mi�dzy rodzicami i dzie�mi.
Wielu m��w i wiele �on wyja�nia swoje sytuacje
konfliktowe i rozwi�zuje je wsp�lnie. Podobnie post�puj�
ludzie interes�w. Kierownictwa zak�ad�w przemys�owych i
zwi�zki zawodowe wywa�aj� umowy, kt�re zobowi�zuj� obie
strony. Rozstrzygni�cia maj�tkowe w wypadkach np. rozwod�w
staraj� si� uwzgl�dnia� interesy obu stron, kt�re dochodz�
do obop�lnej zgody. Nawet dzieci potrafi� przezwyci�a�
sytuacje konfliktowe mi�dzy sob� poprzez doj�cie do
porozumienia lub przez nieformalne umowy, kt�re s� do
przyj�cia dla obu stron ("je�li zrobisz to tak, zgadzam
si�"). Coraz cz�ciej dyrekcje zak�ad�w pracy szkol� swoich
kierownik�w w tym, by rozwi�zywali konflikty drog�
porozumie� wzajemnych.
Cho� nie stanowi �adnej "sztuczki" ani te� nazbyt �atwej
drogi do prawid�owego rozumienia rodzicielstwa, "metoda bez
pora�ek" wymaga podstawowej zmiany w postawie wi�kszo�ci
rodzic�w wobec ich w�asnych dzieci. Potrzeba czasu na
zastosowanie jej w domu i wymaga ona od rodzic�w, �eby
przyswoili sobie umiej�tno�� s�uchania bez uprzedze� i
nauczyli si� uczciwie wypowiada� swoje uczucia. Dlatego
metoda bez pora�ek jest szczeg�owo przedstawiona dopiero w
dalszych rozdzia�ach tej ksi��ki. Jej pozycja w tej ksi��ce
(w sensie kolejno�ci przedstawienia) nie odpowiada jej
rzeczywistemu znaczeniu w procesie wychowania i naszych
pogl�dach og�lnych dotycz�cych post�powania z dzie�mi. W
istocie w�a�nie ta nowa metoda przez skuteczne rozwi�zywanie
konflikt�w wprowadza w rodziny dyscyplin�, cel naszych
stara�. Ona bowiem jest kluczem skutecznego wychowania
rodzinnego.
Rodzice, kt�rzy po�wi�caj� sw�j czas, by j� zrozumie� i
wprowadzi� powa�nie w swoje rodziny na miejsce zasady
zwyci�stwa i pora�ki, zostan� sowicie wynagrodzeni,
zazwyczaj ponad swoje nadzieje i oczekiwania.
Rozdzia� II
RODZICE S� LUD�MI A NIE BOGAMI
Kiedy ludzie zostaj� rodzicami, zachodzi co�
szczeg�lnego i godnego po�a�owania. Traktuj� rodzicielstwo
jako funkcj� lub zaczynaj� odgrywa� rol� rodzic�w i
zapominaj�, �e s� lud�mi. Teraz, kiedy wkroczyli do �wi�tego
kr�lestwa obejmuj�cego wszystkich rodzic�w, wierz�, �e musz�
w�o�y� "p�aszcz rodzicielski". Usi�uj� wi�c zachowywa� si� w
okre�lony spos�b, poniewa� s�dz�, "�e rodzice powinni
zachowywa� si� tak w�a�nie". Dwie istoty ludzkie: Frank i
Helen Bates, przeobra�aj� si� nagle w pana i pani� Bates,
kt�rzy s� rodzicami.
Wa�na, ale i przykra jest ta przemiana - "obj�cie roli"
- gdy� cz�sto zdarza si�, �e rodzice zapominaj�, �e s� w
dalszym ci�gu lud�mi z ludzkimi wadami, z sobie w�a�ciwymi
ograniczeniami, prawdziwymi lud�mi z prawdziwymi uczuciami.
Zapominaj�c o realno�ci swego w�asnego cz�owiecze�stwa, z
chwil�, gdy zostan� rodzicami cz�sto przestaj� by� lud�mi
"ludzkimi". M�wi�c to stanowczo nie mam na my�li �adnej
abstrakcji. Po prostu nie czuj� si� ju� wolni, aby by� sob�
bez wzgl�du na to, co mog� odczuwa� w innych chwilach. "Jako
rodzice" maj� teraz obowi�zek by� czym� lepszym ni� "tylko"
ludzie.
Ten okropny ci�ar odpowiedzialno�ci niesie z sob� i
stawia wymagania ludziom, kt�rzy stali si� rodzicami. S�dz�,
�e musz� by� zawsze konsekwentni w swoich uczuciach, musz�
stale kocha� swoje dzieci, musz� bezwarunkowo akceptowa� je
i by� tolerancyjni, musz� odsuwa� na bok swoje w�asne
egoistyczne potrzeby i po�wi�ca� si� dla swoich dzieci,
musz� zawsze post�powa� sprawiedliwie i przede wszystkim nie
wolno im pope�nia� tych b��d�w, kt�re ich rodzice pope�nili
w stosunku do nich.
Chocia� te dobre zamiary s� zrozumia�e i godne podziwu,
ich efekty s� najcz�ciej o wiele mniejsze od spodziewanych.
Zapomina�, �e si� jest cz�owiekiem, to pierwszy powa�ny
b��d, kt�ry mo�na zrobi� podejmuj�c ojcostwo i
macierzy�stwo. Rodzice, kt�rzy zdaj� sobie spraw� z
niebezpiecze�stwa "grania rodzicielskiej roli", pozwalaj�
sobie na to, aby by� lud�mi, prawdziwymi lud�mi. Dzieci
bardzo wysoko ceni� u swoich rodzic�w ich autentyczno��, to,
�e s� lud�mi. Cz�sto tak si� wyra�aj�: "M�j ojciec to
prawdziwy kumpel", albo: "Moja matka to mi�y cz�owiek".
Kiedy dzieci dochodz� do wieku m�odzie�czego, m�wi� cz�sto:
"Moi rodzice s� dla mnie bardziej przyjaci�mi ni�
rodzicami. S� wspania�ymi lud�mi. Maj� wady, jak wszyscy
inni, ale lubi� ich takich, jacy s�".
Co m�wi� te dzieci? Wida� jasno, �e podoba im si� to, �e
ich rodzice s� lud�mi, a nie b�stwami. Dzieci reaguj�
pozytywnie na swoich rodzic�w jako ludzi, a nie aktor�w,
kt�rzy wcielaj� si� w jak�� rol� i udaj�, �e s� kim�, kim
faktycznie nie s�.
W jaki spos�b mog� rodzice by� lud�mi dla swoich dzieci?
Jak mog� zachowa� prawdziw� autentyczno�� rodzicielsk�? W
tym rozdziale chcieliby�my pokaza� rodzicom, �e nie
potrzebuj� wyzbywa� si� swojego cz�owiecze�stwa, aby by�
rodzicami "wyszkolonymi". Ka�de z nich mo�e akceptowa�
samego siebie jako cz�owieka, kt�ry ma w stosunku do dziecka
zar�wno pozytywne, jak i negatywne odczucia. Nie potrzeba
nadzwyczajnej konsekwencji, aby sta� si� takim ojcem czy
matk�. Nie trzeba w ka�dej chwili udawa�, �e si� �ywi wobec
dziecka uczucia akceptacji i mi�o�ci, gdy naprawd� czasem
nie czuje si� tego. Nie trzeba tak�e odczuwa� jednakowej
mi�o�ci do wszystkich dzieci i akceptowa� je w tym samym
stopniu. I wreszcie ma��onkowie nie musz� stwarza� wsp�lnego
frontu w stosunku do swoich dzieci. Istotne jest, aby
nauczyli si� u�wiadamia� sobie zupe�nie jasno, co
rzeczywi�cie odczuwaj�. Stwierdzili�my na naszych kursach,
�e kilka diagram�w pomaga rodzicom rozpozna�, co odczuwaj� i
co powoduje, �e w r�nych sytuacjach maj� r�ne odczucia.
"Diagram akceptacji" dla rodzic�w
Wszyscy rodzice s� lud�mi, kt�rzy od czasu do czasu
prze�ywaj� dwa r�ne rodzaje uczu� w stosunku do swoich
dzieci: akceptacj� i brak akceptacji. Rodzice - "prawdziwi
ludzie" - odczuwaj�, �e post�powanie ich dziecka jest
niekiedy do przyj�cia, niekiedy za� - nie do przyj�cia.
Wszelkie mo�liwe zachowania naszego dziecka - wszystko, co
przypuszczalnie zrobi lub powie - mo�na przedstawi� za
pomoc� prostok�tnej p�aszczyzny z napisem:
Wszystkie mo�liwe sposoby zachowania twojego dziecka
Jest oczywiste, �e jedn� cz�� jego zachowania mo�esz
przyj�� bez zastrze�e�, drugiej - nie. Mo�emy przedstawi� t�
r�nic�, kiedy podzielimy prostok�t na zakres do przyj�cia i
na zakres nie do przyj�cia, czyli:
Zakres akceptacji
Zakres braku akceptacji
Ogl�danie telewizji przez wasze dziecko w sobot�, dzi�ki
czemu macie czas na prace domowe, znalaz�oby si� w zakresie
do przyj�cia. Je�li jednak nastawi ono aparat telewizyjny
tak g�o�no, �e od ha�asu p�kaj� �ciany, zachowanie to
podpad�oby pod zakres braku akceptacji.
Linia podzia�u w prostok�cie biegnie naturalnie r�nie u
r�nych rodzic�w. Jedna matka stwierdza, �e bardzo ma�o
zachowa� jej dziecka jest dla niej nie do przyj�cia, wi�c
bardzo cz�sto odczuwa wobec niego serdeczno�� i akceptacj�.
Inna matka mo�e uwa�a� bardzo wiele zachowa� swego
dziecka za nie do przyj�cia, wi�c rzadko jest w stanie
odczuwa� wobec niego uczucia serdeczno�ci i akceptacji.
Stopie� akceptacji w�asnego dziecka cz�sto zale�y od
tego, jakim cz�owiekiem jest jego ojciec. Czy wielu rodzic�w
ma zdolno�� okazywania dzieciom akceptacji po prostu na
podstawie swoich osobistych sk�onno�ci. Co ciekawe, tacy
rodzice zazwyczaj okazuj� wiele akceptacji w stosunku do
ludzi w og�le. Akceptacja jest cech� charakterystyczn� ich
osobowo�ci, ich wysokiego progu tolerancji. To fakt, �e
lubi� samych siebie, to fakt, �e ich uczucia w stosunku do
siebie samych s� w pe�ni niezale�ne od tego, co si� woko�o
nich dzieje, i od innych cech ich osobowo�ci. Ka�dy mia� do
czynienia z takimi lud�mi: cho� mo�e nie u�wiadomili�cie
sobie, jak to si� sta�o, uwa�acie ich za "ludzi
akceptuj�cych". W otoczeniu takich ludzi ka�dy czuje si�
dobrze - mo�na rozmawia� z nimi otwarcie, bez zahamowa�.
Mo�na wobec nich "by� sob�".
Inni rodzice po prostu jako ludzie nie akceptuj� innych.
Jako� uwa�aj�, �e cz�sto zachowanie innych ludzi jest dla
nich nie do przyj�cia. Kiedy obserwujecie ich razem z ich
dzie�mi, mo�e dziwicie si�, dlaczego tak wiele zachowa�,
kt�re wam wydaj� si� do przyj�cia, s� dla nich nie do
zaakceptowania. Mo�e m�wicie dyskretnie: "Zostaw te dzieci -
nikomu przecie� nie przeszkadzaj�!"
Cz�sto s� to ludzie z bardzo �ci�le okre�lon� i surow�
opini� na temat, jak "powinni" zachowywa� si� inni ludzie,
kt�re zachowanie jest "prawid�owe", a kt�re "b��dne" - nie
tylko w odniesieniu do dzieci, lecz w stosunku do ka�dego
cz�owieka. W obecno�ci ludzi tego rodzaju i wy czujecie si�
�le, poniewa� przypuszczalnie zadajecie sobie pytanie, czy
oni was akceptuj�.
Niedawno obserwowa�em w domu towarowym pewn� matk� z
dwoma ma�ymi synkami. Wydawa�o mi si�, �e ch�opcy
zachowywali si� naprawd� dobrze. Ani nie byli g�o�ni, ani
te� nie robili �adnych g�upstw. Pomimo to matka m�wi�a im
bez przerwy, co maj� robi�, a czego nie. "Nie zostawajcie z
ty�u za mn�!", "Nie ruszajcie samochodu!", "Id�cie obok
mnie, a nie st�jcie w drodze!", "Po�pieszcie si�!", "Nie
dotykajcie produkt�w �ywno�ciowych!", "Zostawcie torby w
spokoju!" Wygl�da�o, jak gdyby matka nie by�a w stanie
przyj�� niczego, co robili ch�opcy.
Podczas gdy na lini�, kt�ra oddziela zakres akceptacji
od braku akceptacji, wp�ywaj� cz�ciowo czynniki zawarte
wy��cznie w charakterze rodzic�w, stopie� akceptacji jest
okre�lony r�wnie� przez dziecko. Niekt�re dzieci trudniej
budz� uczucie akceptacji. S� by� mo�e w zbyt wysokim stopniu
przedsi�biorcze i aktywne albo maj� wygl�d odpychaj�cy lub
mog� okazywa� pewne cechy charakteru, kt�re nie bardzo si�
podobaj�. Jest zrozumia�e, �e wi�kszo�� rodzic�w ma
trudno�ci z akceptacj� dziecka, kt�re zaczyna �ycie od
chor�b, z trudem zasypia lub cz�sto krzyczy.
Wyst�puj�cy w wielu ksi��kach i artyku�ach napisanych
dla rodzic�w pogl�d, �e rodzice powinni odczuwa� jednakow�
akceptacj� wobec ka�dego dziecka, jest nie tylko b��dny,
lecz spowodowa�, i� wielu rodzic�w ma poczucie winy, kiedy
obserwuj� u siebie r�ny stopie� akceptacji wobec swoich
dzieci. Wi�kszo�� ludzi przyzna�aby natychmiast, �e tak�e
wobec doros�ych, kt�rych w�a�nie poznali, odczuwaj� r�ne
stopnie akceptacji. Dlaczego spos�b prze�ywania kontaktu z
dzie�mi mia�by posiada� jak�� inn� form�?
Akceptacja poszczeg�lnego dziecka przez rodzic�w zale�y
od w�a�ciwo�ci tego dziecka.
Niekt�rzy rodzice uwa�aj�, �e �atwiej zaakceptowa�
dziewczynk� ni� ch�opca, inni na odwr�t. Bardzo �ywe dzieci
s� dla niekt�rych rodzic�w trudniejsze do zaakceptowania.
Dzieci, kt�re odznaczaj� si� aktywn� ciekawo�ci� i ch�tnie
samodzielnie dowiaduj� si� wielu rzeczy, s� dla niejednych
rodzic�w trudniejsze do zaakceptowania ni� dzieci bierne i
zale�ne. Zna�em dzieci, kt�re w spos�b trudny do
wyt�umaczenia wywiera�y na mnie taki urok i by�y tak
atrakcyjne, �e wydawa�o si�, �e m�g�bym zaakceptowa� prawie
wszystko, co robi�y. Mia�em tak�e nieszcz�cie spotka�
takie, kt�rych obecno�� by�a dla mnie niemi�a i w zachowaniu
tych dzieci wiele wydawa�o mi si� nie do przyj�cia i by�o
dla mnie denerwuj�ce.
Pewna dalsza okoliczno�� mocno wp�ywa na to, �e linia
podzia�u mi�dzy akceptacj� i brakiem akceptacji nie
pozostaje niezmienna, lecz przesuwa si� w g�r� i w d�.
Porusza j� wiele czynnik�w ��cznie z aktualnym nastrojem
uczuciowym i sytuacj�, w kt�rej znajduj� si� rodzice i
dziecko.
Rodzic, kt�ry w pewnej okre�lonej chwili czuje si� pe�en
energii, zdrowy i szcz�liwy, mo�e prawdopodobnie odczuwa�
akceptacj� wobec wielu zachowa� swojego dziecka. Mniej z
tego, co robi dziecko, b�dzie przeszkadza�, kiedy sam czuje
si� dobrze.
Kiedy rodzic czuje si� �miertelnie zm�czony z powodu
braku snu, odczuwa b�l g�owy lub jest niezadowolony z
siebie, wiele rzeczy, kt�re robi dziecko, mo�e mu
przeszkadza�.
Uczucie akceptacji b�dzie si� zmienia�o r�wnie� zale�nie
od zmiany sytuacji. Wszyscy rodzice wiedz� sami, �e zwykle o
wiele mniej akceptuj� w zachowaniu swoich dzieci, gdy id� w
odwiedziny do przyjaci�, ni� gdy s� sami w domu. I jak
nagle przesuwa si� pr�g tolerancji rodzic�w wobec zachowania
w�asnych dzieci, kiedy dziadkowie przychodz� z wizyt�!
Cz�sto musi si� dzieciom wydawa� dziwne, �e rodzice
gorsz� si� ich manierami przy stole, gdy s� go�cie, cho�
akceptuj� takie same maniery, kiedy rodzina jest sama.
Fakt, �e rodzic�w jest dwoje, przyczynia si� do
z�o�ono�ci obrazu akceptacji w rodzinach. Przede wszystkim
zdarza si�, �e jedno z rodzic�w jest cz�sto bardziej
akceptuj�ce ni� drugie.
Jack, mocny, �ywy pi�cioletni ch�opak bierze du�� pi�k�
i zaczyna rzuca� do swojego brata - w pokoju mieszkalnym.
Matka z�o�ci si� i uwa�a, �e jest to zupe�nie nie do
przyj�cia, poniewa� obawia si�, �e Jack zniszczy co� w
pokoju. Ojciec przeciwnie, nie tylko akceptuje to
zachowanie, ale m�wi dumnie: "Popatrz na Jacka - b�dzie z
niego kiedy� dobry pi�karz. Czy widzia�a�, jak zacentrowa�?"
Pr�cz tego linia podzia�u charakterystyczna dla ka�dego
rodzica przesuwa si� zale�nie od sytuacji, a tak�e od
aktualnego nastroju w r�nych momentach. Dlatego ojciec i
matka nie mog� mie� zawsze jednakowych odczu� w stosunku do
tego samego zachowania swojego dziecka w okre�lonej chwili.
Rodzice mog� by� i b�d� niekonsekwentni
Jest wi�c nie do unikni�cia, �e rodzice b�d�
niekonsekwentni. Czy istnieje inna mo�liwo��, je�li ich
uczucia zmieniaj� si� z dnia na dzie�, od dziecka do
dziecka, od sytuacji do sytuacji? Je�liby nawet rodzice
pr�bowali zachowywa� si� konsekwentnie, nie mogliby by�
takimi w rzeczywisto�ci. Tradycyjne przypominanie rodzicom,
�e musz� by� konsekwentni wobec swoich dzieci we wszelkich
okoliczno�ciach, nie liczy si� z faktem, �e sytuacje s�
r�ne, dzieci s� r�ne, a ojciec i matka s� lud�mi, kt�rzy
r�ni� si� od siebie nawzajem. Poza tym ta rada oddzia�ywa�a
szkodliwie sk�aniaj�c rodzic�w do hipokryzji i do odgrywania
roli cz�owieka, kt�rego uczucia s� niezmienne.
Rodzice nie musz� tworzy� "zwartego frontu"
Co jeszcze wa�niejsze, rada, aby by� konsekwentnym we
wszystkich sytuacjach �ycia codziennego, doprowadzi�a
niejedn� matk� i niejednego ojca do przekonania, �e musz�
by� zawsze zgodni w swoich uczuciach i stanowi� wobec swych
dzieci zwarty front rodzicielski. Jest to nonsens. A
przecie� tak wygl�da jedno z najg��biej zakorzenionych
przekona� o wychowaniu dzieci. Zgodnie z tym tradycyjnym
wyobra�eniem rodzice powinni zawsze popiera� si� nawzajem,
by spowodowa�, aby dziecko wierzy�o, �e oboje odczuwaj� to
samo w stosunku do jakiego� okre�lonego zachowania.
Pomijaj�c nies�ychan� nieuczciwo�� tej strategii -
tworzenia przymierza dwojga skierowanego przeciw jednemu
dziecku - prowadzi ona cz�sto do "nieautentyczno�ci" jednego
z rodzic�w.
Pokoik szesnastoletniej dziewczyny jest najcz�ciej
utrzymywany nie w takim porz�dku, jaki odpowiada�by
�yczeniom matki. Zwyk�y spos�b sprz�tania przez c�rk� jest
dla matki nie do przyj�cia (mie�ci si� w jej zakresie braku
akceptacji). Ale ojciec stwierdza, �e pok�j jest czysty i
posprz�tany wystarczaj�co. To samo zachowanie mie�ci si� w
jego zakresie akceptacji. Matka stosuje wobec ojca nacisk,
aby podzieli� jej opini� na temat sprz�tania pokoju, �eby
mogli utworzy� zwarty front (i w ten spos�b wywrze� wi�kszy
wp�yw na c�rk�). Je�li ojciec wsp�dzia�a, jest nieuczciwy
wobec swych prawdziwych uczu�.
Sze�cioletni ch�opiec bawi si� swoim samochodem
ci�arowym i robi wi�cej ha�asu, ni� jego ojciec mo�e
zaakceptowa�. Ale matce to w og�le nie przeszkadza. Jest
zachwycona, �e jej dziecko bawi si� samo, zamiast biega� za
ni� przez ca�y dzie�. Ojciec zwraca si� do matki: "Dlaczego
nic nie zrobisz, �eby przesta� ha�asowa�?"Je�li matka b�dzie
wsp�dzia�a�a z nim, b�dzie to niew�tpliwie przeciw jej
prawdziwym uczuciom.
Fa�szywa akceptacja
�adne z rodzic�w nie odczuwa akceptacji wobec ka�dego
zachowania dziecka. Niekt�re zachowania dziecka b�d� zawsze
nale�e� do "zakresu braku akceptacji" przynajmniej jednego z
nich. Zna�em rodzic�w, kt�rych "granica akceptacji" le�a�a
bardzo nisko w naszym prostok�cie, ale nigdy nie spotka�em
"akceptuj�cego bez zastrze�e�". Niekt�rzy rodzice udaj�, �e
akceptuj� wiele w zachowaniu w�asnych dzieci, ale tak�e ci
rodzice graj� tylko rol� przyk�adnych rodzic�w. Dlatego ich
akceptacja jest w pewnej mierze fa�szywa. Chc� oni
post�powa� na zewn�trz w spos�b akceptuj�cy, wewn�trznie
jednak odczuwaj� rzeczywi�cie brak akceptacji.
Przypu��my, �e jedno z rodzic�w irytuje si�, poniewa�
pi�cioletnie dziecko chodzi spa� bardzo p�no. Ma osobiste
potrzeby - chcia�oby, np. Przeczyta� now� ksi��k�. Poza tym
martwi si�, �e dziecko ma za ma�o snu i nast�pnego dnia
b�dzie mo�e s�absze i przezi�bi si�. Jest to matka, kt�ra
usi�uje post�powa� wobec dziecka �agodnie i odczuwa niech��
do stawiania mu wymaga� z obawy, �e nie by�oby to zgodne z
jej zasadami. Nie pozostaje jej nic innego, jak dokona�
"fa�szywej akceptacji". Chce tak si� zachowywa�, jak gdyby
akceptowa�a to, �e dziecko d�ugo wieczorem siedzi,
wewn�trznie jednak zupe�nie nie mo�e zdoby� si� na
akceptacj� tego; jest wyra�nie rozdra�niona. Mo�e gniewna i
niew�tpliwie sfrustrowana, poniewa� jej w�asne potrzeby nie
zostan� zaspokojone.
Jak ostoi si� wp�yw na dziecko, kiedy jedno z rodzic�w
uprawia fa�szyw� akceptacj�? Jak ka�dy wie, dzieci reaguj�
na nastr�j swoich rodzic�w zadziwiaj�co sensownie. Posiadaj�
naprawd� niesamowit� zdolno�� domy�lania si� prawdziwych
uczu� swoich rodzic�w, poniewa� rodzice wysy�aj� do nich
"komunikaty bez s��w", sygna�y, kt�re dzieci chwytaj�
czasami �wiadomie, a czasami nie�wiadomie, Rodzic, kt�ry
czuje si� wewn�trznie podra�niony lub gniewny, mo�e nie
okazywa� niczego innego jak tylko subtelne sygna�y, mo�e
zmarszczenie czo�a, podniesienie brwi, szczeg�lny ton g�osu,
okre�lone gesty, napi�cie mi�ni twarzy. Nawet bardzo ma�e
dzieci rozumiej� takie sygna�y i ucz� si� z do�wiadczenia,
�e zazwyczaj oznaczaj� one, �e matka naprawd� nie akceptuje
tego, co robi�. Dziecko jest w stanie odczyta� dezaprobat� -
w tym szczeg�lnym momencie odczuwa, �e rodzic go nie
akceptuje.
Co dzieje si�, kiedy matka w rzeczywisto�ci nie
akceptuje, ale jej zachowanie wydaje si� dziecku aprobuj�ce?
Dziecko odbiera r�wnie� ten komunikat zachowania. Teraz jest
rzeczywi�cie speszone. Otrzymuje "mieszane komunikaty" lub
sprzeczne sygna�y: zachowanie, kt�re mu m�wi, �e jest w
porz�dku, je�li nie idzie spa�, ale te� komunikaty
bezs�owne, kt�re mu zdradzaj�, �e w�a�ciwie matka nie chce,
�eby d�u�ej siedzia�o. Dziecko jest w k�opotliwym po�o�eniu.
Chcia�oby nie i�� do ��ka, ale wola�oby, �eby matka by�a z
niego zadowolona (aprobata). Niep�j�cie spa� wydaje si� do
przyj�cia dla matki, ale na jej twarzy wida� wyra�nie
niezadowolenie. Co wi�c dziecko ma robi�?
Wprowadzanie dziecka w tak� niepewno�� mo�e powa�nie
zaszkodzi� jego zdrowiu psychicznemu. Ka�dy wie, jak
nieprzyjemna i frustruj�ca jest sytuacja, kiedy si� nie wie,
na jakie zachowanie powinno si� zdecydowa�, poniewa�
otrzymuje si� mieszane komunikaty od drugiego cz�owieka.
Przypu��my, �e podczas wizyty go�� pyta pani� domu, czy nie
b�dzie mia�a nic przeciw temu, �e zapali fajk� w jej
mieszkaniu. Ona odpowiada: "To mi nie przeszkadza". Ale
kiedy potem go�� zapali fajk�, z jej twarzy i oczu nadchodz�
sygna�y, kt�re mu m�wi�, �e jest temu ca�kiem przeciwna. Co
go�� robi? Mo�e zapyta�: "Czy rzeczywi�cie palenie fajki nie
przeszkadza?" Albo wk�ada fajk� ze z�o�ci� do kieszeni. Albo
si� tym nie przejmuje i pali maj�c przez ca�y czas uczucie,
�e jego zachowanie nie podoba si� pani domu.
Dzieci prze�ywaj� podobny dylemat, gdy staj� wobec
akceptacji, kt�ra wydaje im si� fa�szywa. Cz�ste prze�ywanie
sytuacji tego rodzaju mo�e spowodowa�, �e dzieci b�d� czu�y
si� niekochane. Mo�e prowadzi� do cz�stych dzieci�cych
"pr�b" sprawdzania prawdziwych uczu� rodzic�w, mo�e
spowodowa� ci�kie przygn�bienie, podtrzymywa� u dziecka
uczucie niepewno�ci itd. Doszed�em do przekonania, �e
najtrudniej dzieciom doj�� do �adu z tym z rodzic�w, kt�re
m�wi w spos�b przyjazny, jest "pob�a�liwy ", nie stawia
wymaga�, w sumie tak post�puje, jak gdyby akceptowa�, ale w
subtelny spos�b daje odczu� brak akceptacji.
Istnieje niebezpieczny produkt uboczny fa�szywej
akceptacji i je�li trwa ona przez d�u�szy czas, mo�e by�
nawet jeszcze bardziej szkodliwa dla stosunk�w mi�dzy
rodzicami i dzieckiem. Kiedy dziecko otrzymuje "mieszany
komunikat", mo�e si� zdarzy�, �e zacznie mie� powa�n�
w�tpliwo�� co do szczero�ci lub uczciwo�ci rodzica. Z wielu
do�wiadcze� dziecko uczy si�, �e matka cz�sto m�wi je