8197

Szczegóły
Tytuł 8197
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

8197 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 8197 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

8197 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Howard Phillips Lovecraft Koszmar w Red Hook... ( The Horror at Red Hook ) Wierz�, i� istniej� w nas sakramenty tak dobra, jak i z�a, gdy� �yjemy i poruszamy si� w nieznanym �wiecie, miejscu pe�nym jaski�, cieni i w�drowc�w nocy. Jest rzecz� mo�liwa, i� cz�owiek powr�ci kiedy� na drog� ewolucji i wierz�, i� owa okropna nauka jeszcze nie umar�a - Artur Machen 1. Niedawno, zaledwie kilka tygodni temu, na rogu ulicy, w miasteczku Pascoag, w Rhode Island, wysoki, mocno zbudowany, krzepko wygl�daj�cy przechodzie�, swym dziwacznym zachowaniem wzbudzi� liczne spekulacje. Wydaje si�, i� zszed� ze wzg�rza, przy drodze do Chepachet, a znalaz�szy si� w�r�d dom�w, skr�ci� w lewo, w g��wn� alej�, gdzie kilka skromnych budynk�w biurowych tworzy z�udn� atmosfer� miejsko�ci. I nagle, bez widocznych powod�w, uczyni� co� zdumiewaj�cego. Wpatruj�c si� dziwnym wzrokiem w najwy�szy z budynk�w znajduj�cy si� przed nim, zacz�� wydawa� przera�liwe, histeryczne wrzaski, po czym pu�ci� si� p�dem, lecz dotar�szy do nast�pnego skrzy�owania, potkn�� si� i upad�. Po podniesieniu i otrzepaniu z ziemi przez wra�liwych przechodni�w, stwierdzono, i� by� przytomny, bez widocznych obra�e�, i najwyra�niej ju� uleczony z dziwacznego nerwowego ataku. Zawstydzony, wymamrota� pod nosem s�owa przeprosin za swoje zachowanie wynikaj�ce - jak powiedzia� - z napi�cia w jakim si� znajdowa�, po czym nie ogl�daj�c si� za siebie, zawr�ci� w kierunku Chepachet Road. By� to dziwny przypadek, zw�aszcza, �e jego ofiar� pad� z wygl�du zdrowy, normalny m�czyzna, a odmienno�� tego zdarzenia podkre�la� jeszcze fakt, i� jeden z przechodni�w rozpozna� w nim pensjonariusza zamieszkuj�cego u dobrze znanego mleczarza, na przedmie�ciach Chepachet. M�czyzn�, jak dowiedziono, by� nowojorski policjant Thomas F. Malone, obecnie na d�u�szym urlopie, w czasie kt�rego leczy� si� po wykonaniu niezwykle uci��liwego zadania. Podczas typowego policyjnego nalotu zawali�o si� kilka starych ceglanych budynk�w; utrata �ycia, tak "mieszka�c�w", jak i koleg�w, wywo�a�a w nim g��boki i nader rzadki uraz, polegaj�cy na tym, i� na widok wi�kszych budynk�w, nawet nieznacznie przypominaj�cych te, kt�re run�y, popada� w psychoz� strachu. Koniec ko�c�w, specjali�ci w dziedzinie chor�b umys�owych zakazali mu na czas bli�ej nie okre�lony patrzenia na tego typu budowle. Policyjny chirurg, maj�cy krewnych w Chepachet zasugerowa�, i� oryginalny za�cianek drewnianych kolonialnych domk�w jest idealnym miejscem do psychologicznej rekonwalescencji; z tej przyczyny policjantowi, a� do czasu przezwyci�enia dolegliwo�ci nic wolno by�o zapuszcza� si� na otoczone ceglanymi budynkami uliczki wi�kszych miast i musia� pozostawa� w regularnym kontakcie ze specjalist� z Woonsocket. Spacer po Pascoag by� b��dem, a pacjent za swe niepos�usze�stwo zap�aci� przera�eniem, siniakami i upokorzeniem. Tyle g�osi�y plotki rozchodz�ce si� w Chepachet i Pascoag, to wiedzieli i w to wierzyli specjali�ci, a w ka�dym razie wi�kszo�� z nich. Malone pocz�tkowo chcia� opowiedzie� lekarzom du�o wi�cej, ca�� histori�. Kiedy jednak stwierdzi�, �e jedyn� reakcj� z ich strony jest absolutna nieufno�� i niewiara, postanowi� trzyma� j�zyk za z�bami i nie zaprotestowa�, kiedy lekarze generalnie zgodzili si�, i� jego za�amanie nerwowe zosta�o spowodowane faktem zawalenia si� kilku ceglanych dom�w w Red Hook w Brook�ynie i wynik�� ze� �mierci� funkcjonariuszy policji. Pracowa� zbyt ci�ko - stwierdzili jednomy�lnie - usi�uj�c oczy�ci� te gniazda chaosu i przemocy -niejednokrotnie nara�ony na silne wstrz�sy, a ta nieoczekiwana tragedia by�a ostatni� kropl�, kt�ra przepe�ni�a czar�. By�o to proste wyt�umaczenie, zrozumia�e dla wszystkich; Malone uzna�, i� w tej sytuacji, inne nie wchodzi w rachub�. Sugerowanie ludziom pozbawionym wyobra�ni, koszmaru przekraczaj�cego ich zdolno�ci pojmowania - koszmaru dom�w, dzielnic i miast prze�artych tr�dem i rakiem z�a przywleczonego ze Starszych �wiat�w, zamiast do przytulnego wiejskiego domku przywiod�yby go do obitej g�bk� celi bez klamek, a Malone, pomimo swego zami�owania do mistycyzmu, by� cz�owiekiem inteligentnym i rzeczowym. Posiada� ponadto celtycki dar postrzegania tego co dziwne i zakryte. Przyda�o mu si� to niejednokrotnie w jego czterdziestodwuletnim �yciu i posy�a�o absolwenta uniwersytetu dubli�skiego, urodzonego w georgia�skiej willi opodal Phoenix Park, do r�nych, nader osobliwych miejsc. 2. Dla Malone'a, wra�enie ukrytej tajemnicy w istnieniu by�o stale obecne. W m�odo�ci czu� sekretne pi�kno i ekstaz� otaczaj�cego go �wiata i... by� poet�, niemniej jednak n�dza, smutek i wygnanie, kt�rych do�wiadcza� sprawi�y, i� skierowa� sw� uwag� ku mroczniejszym rzeczom, i zacz�� interesowa� si� przejawami obecno�ci z�a na �wiecie. Uwa�a� za zbawienny fakt, �e wiele os�b szczyc�cych si� wy�szym poziomem inteligencji, drwi�o z najbardziej dziwnych tajemnic, bo -jak twierdzi� - gdyby genialne umys�y zdo�a�y wej�� w pe�niejszy kontakt z mocami chronionymi przez prastare kulty, powsta�e w wyniku tego anomalie nie tylko obr�ci�yby w perzyn� nasz �wiat, ale wr�cz zagrozi�yby integralno�ci ca�ego wszech�wiata. W czasie, kiedy przydzielono go do komisariatu przy Butler Street, w Brook�ynie, jego uwag� przyku�a sprawa Red Hook. Red Hook to labirynt slums�w znajduj�cych si� przy starym nabrze�u, naprzeciw Govrernor's Island, sk�d brudne, zakurzone uliczki pn� si� od mola na zbocza pag�rka, stamt�d za� zapuszczone zau�ki Clinton i Court Streets odchodz� w kierunku Borough Mali. Domy s� tu g��wnie ceglane, pochodz�ce z pierwszej po�owy dziewi�tnastego stulecia, za� niekt�re z zau�k�w i bocznych uliczek jakie si� tu znajduj�, emanuj� powabnym, prastarym zapachem, zwanym powszechnie "dickensowskim". Mieszka�cy stanowi� przedziwn� enigmatyczn� mieszank�: przemieszani mi�dzy sob� Syryjczycy, Hiszpanie, W�osi i Murzyni, a do tego w�skie pasma zabudowa� zamieszka�ych przez Skandynaw�w i Amerykan�w. Istna wie�a Babel ha�asu i brudu, �l�ca dziwaczne okrzyki w odpowiedzi na szum oleistych fal rozbijaj�cych si� o pos�pne nabrze�e i monstrualne, organowe litanie zawodz�cych syren w zatoce. Dawno temu okolica ta wygl�da�a du�o lepiej - zamieszkiwali j� marynarze o przenikliwych spojrzeniach, domy na wzg�rzu za�, prezentowa�y si� dumnie i dostojnie. Nawet dzi� mo�na jeszcze dostrzec �lady dawnej szcz�liwo�ci w smuk�ych kszta�tach budynk�w, dostojnych niegdy� ko�cio��w i drobnych, acz zauwa�alnych artystycznych szczeg�ach architektonicznych: zniszczonych schodach, nad�artych przez korniki drzwiach, rozsypuj�cych si� pilastrach dekoracyjnych kolumn czy fragmencie zielonej ongi przestrzeni trawnika, z pogi�tym i nad�artym rdz� �elaznym p�otkiem. Domy generalnie rzecz bior�c, stoj� solidnymi blokami, a wznosz�ce si� tu i �wdzie wielookienne kopu�y przypominaj� dawne dni, kiedy to przebywaj�cy w domach szyprowie i w�a�ciciele statk�w obserwowali morze. Z tego w�a�nie chaosu bij� ku niebu setki g�os�w w setkach dialekt�w. Tabuny awanturnik�w i amator�w rozmaitych rozrywek przewijaj� si�, krzycz�c i �piewaj�c, w�skimi alejkami i zau�kami; od czasu do czasu, nie�mia�e d�onie nieoczekiwanie gasz� �wiat�o i zaci�gaj� zas�ony, a ogorza�e, naznaczone grzechem twarze znikaj� z okien, kiedy go�cie decyduj� si� zajrze� do �rodka. Policjanci rozpaczliwie staraj� si� zachowa� tu jako taki porz�dek, ale miast cokolwiek zmieni� woleliby chyba otoczy� ca�y ten rejon zasiekami, by uchroni� zewn�trzny �wiat przed ska�eniem. Odg�osom patrolu towarzyszy upiorna cisza. Aresztanci - je�li ju� si� zdarzaj�, r�wnie� zwykle zachowuj� grobowe milczenie. Pope�nione tu przest�pstwa s� tak r�ne, jak dialekty jakimi pos�uguj� si� mieszka�cy, i oscyluj� od szmuglowania rumu i nielegalnych imigrant�w, poprzez rozmaite przejawy akt�w bezprawia i przemocy, a� po morderstwa i najbardziej odra�aj�ce formy zbrodni z okaleczeniem zw�ok. Fakt, i� sprawy te do�� rzadko wychodz� na jaw nie przynosi chluby okolicy - chyba, �e uzna�oby si� za chlub� umiej�tno�� zatajania r�nych zdarze�. W Red Mook wi�cej ludzi si� zjawia, ni� je opuszcza, w ka�dym razie o w�asnych si�ach, a najwi�ksz� szans� na wyj�cie st�d na w�asnych nogach maj� ci, kt�rzy trzymaj� j�zyk za z�bami. Malone wyczu� w tym chaosie s�ab� acz uchwytn� wo� tajemnicy, bardziej przera�aj�cej ani�eli wszelkie grzechy wyznawane przez mieszka�c�w i op�akiwane przez kap�an�w czy filantrop�w. Jako cz�owiek ��cz�cy wyobra�ni� z naukow� wiedz�, mia� �wiadomo��, �e nowocze�ni ludzie, tam gdzie panowa�o bezprawie, przejawiali niewiarygodn� wr�cz sk�onno�� do powtarzania w codziennym �yciu i rytualnych obrz�dach najmroczniejszych, instynktownych form kult�w wyznawanych przez prymitywnych, na wp� ma�pich dzikus�w. Cz�sto, czemu towarzyszy�o typowe dla antropologa pe�ne niepokoju wyczekiwanie, przygl�da� si� �piewaj�cym, kln�cym procesjom m�odych ludzi o kaprawych oczach i ospowatych twarzach, przemierzaj�cych ulice w mrokach przed�witu. Grupki tych m�odzie�c�w mo�na by�o dostrzec niemal nieustannie: czasami zbierali si� na rogach ulic, kiedy indziej, gromadzili si� w bramach, graj�c dziwn� muzyk� na tanich i marnych instrumentach, innymi razy znowu, siedzieli jak ot�piali, lub rozmawiali na nieprzyzwoite tematy, przy stolikach na zewn�trz kafeterii, opodal Borough Mali, niekiedy za�, szeptali o czym� przy brudnych, zdezelowanych taks�wkach, stoj�cych pod starymi, zmursza�ymi budynkami, kt�rych okiennice zamkni�te by�y na g�ucho. Przyprawiali go o dreszcz i fascynacj� bardziej ni� o�miela� si� przyzna� swoim wsp�pracownikom w policji, gdy� zdawa� si� dostrzega� w nich jak�� monstrualn� ni� sekretnej ci�g�o�ci; jakiego� z�owieszczego, diabelskiego, tajemniczego i prastarego wzorca wykraczaj�cego poza i ponad zbit� mas� pos�pnych fakt�w, pe�nych grozy, okrucie�stwa i makabry, gromadzonych skrz�tnie w surowych policyjnych raportach. Czu� w g��bi duszy, i� musz� oni by� spadkobiercami jakiej� szokuj�cej i pierwotnej tradycji, wyznawcami zapomnianych szcz�tkowych kultur, uprawiaj�cymi ceremonie starsze ni� ca�a ludzko��. Sugerowa�a to ich konsekwencja i precyzja; wskazywa�o na to r�wnie/, osobliwe podejrzenie �adu i porz�dku zakamuflowane pod pozorami zewn�trznego chaosu. Nie na pr�no czyta� traktaty takie jak "Kult wied�m w zachodniej Europie" panny Murray i wiedzia�, �c w�r�d ch�op�w i w niekt�rych kr�gach w miastach istnia�y po dzi� dzie� przera�aj�ce i sekretne stowarzyszenia, zbieraj�ce si� i uprawiaj�ce rytua�y pochodz�ce z mrocznych kult�w wcze�niejszych jeszcze ni�li �wiat Arian i pojawiaj�ce si� w popularnych legendach pod nazwami Czarnych Mszy i Sabat�w Czarownic. Ani przez chwil� nie w�tpi�, �e te piekielne relikty starej, tura�sko - azjatyckiej magii i kult�w p�odno�ci nie umar�y i cz�stokro� zastanawia� si�, o ile� starsze i o ile� mrocznicjsze od najgorszych, szemranych historii, mog�y by� niekt�re spo�r�d nich. 3. To sprawa Roberta Suydama sprawi�a, i� Malone znalaz� si� w samym sercu wydarze� w Red Hook. Suydam by� wykszta�conym odludkiem pochodz�cym ze starej holenderskiej rodziny, ongi� posiadaj�cej �ladow� niezale�no��, i zamieszkuj�cym przestronn� acz kiepsko utrzyman� posesj�, kt�r� jego dziad wzni�s� we Flatbush. By�o to w czasach, kiedy jeszcze miasteczko stanowi�o niewielk� osad� kolonialnych cottage'�w okalaj�cych strzelisty, i poro�ni�ty bluszczem ko�ci� reformowany, z otoczonym �elazn� siatk� cmentarzem pe�nym niderlandzkich grobowc�w. W swojej samotni znajduj�cej si� z dala od Martense Street, okolonej ziele�cem poro�ni�tym s�dziwymi drzewami, Suydam gnu�nia� i �l�cza� nad ksi�gami przez sze�� dekad, za wyj�tkiem okresu, kiedy to, pokolenie temu, wyruszy� w podr� do Starego �wiata i znik� tam, na ca�e osiem lat. Nie sta� go by�o na s�u��cych, i rzadko kto go odwiedza�, unika� bli�szych znajomo�ci, a swych nielicznych go�ci przyjmowa� w jednym z trzech, w miar� porz�dnie utrzymanych pokoi na parterze; ogromnej bibliotece o wysokim sklepieniu, kt�rej �ciany zastawione by�y starymi, zniszczonymi ksi��kami traktuj�cymi o mrocznych, archaicznych i nierzadko odra�aj�cych kultach. Powi�kszenie si� miasta i ostateczne wch�oni�cie przez dzielnice Brooklynu nic dla niego nie znaczy�o, a i on zacz�� znaczy� dla miasta coraz mniej. Starsi ludzie wci�� jeszcze rozpoznawali go na ulicy, ale dla wi�kszo�ci mieszka�c�w by� jedynie dziwacznym, korpulentnym staruszkiem, kt�rego rozwichrzone siwe w�osy, szczeciniasta broda, l�ni�ce, czarne odzienie i laska ze z�ot� ga�k� budzi�y na twarzach przechodni�w u�mieszek rozrzewnienia i nic poza tym. Malone nie widzia� go, dop�ki nie zosta� przydzielony do sprawy, niemniej jednak s�ysza� o nim jako o absolutnym autorytecie w dziedzinie przes�d�w i demonologii �redniowiecznej. Mia� raz nawet okazj� przejrze� jego skrypt (nak�ad wyczerpany) traktuj�cy o kabale i legendzie Fausta, kt�ry jego przyjaciel z wydzia�u zna� wyrywkowo na pami��. Suydam sta� si� "spraw�", kiedy jego dalecy i jedyni krewni wyst�pili do s�du o jego ubezw�asnowolnienie. Ich poczynania, dla zewn�trznego �wiata, mog�y wydawa� si� nag�e i gwa�towne, niemniej poprzedzi�y je d�ugotrwa�e obserwacje i smutne, powa�ne dysputy. Podstaw� stanowi�y pewne, dziwne okoliczno�ci tego co m�wi�: szalone wzmianki o zbli�aj�cych si� cudach i niezliczonych nawiedzeniach w zapuszczonej, odra�aj�cej brookly�skiej dzielnicy. W miar� up�ywu czasu wygl�da� coraz bardziej niechlujnie, obecnie przypomina� pospolitego �ebraka. Jego zaniepokojeni przyjaciele widywali go niekiedy na stacjach metra, lub przesiaduj�cego na �aweczkach wok� Borough Mali, pogr��onego w rozmowie z grupkami �niadolicych, z�owrogo wygl�daj�cych cudzoziemc�w. Majaczy� o niewyobra�alnej pot�dze znajduj�cej si� nieomal w zasi�gu jego r�ki i z g��bokim przekonaniem powtarza� tak mistyczne s�owa czy imiona jak "Sephiroth", "Ashmodai" i "Samael". Post�powanie ujawni�o, �e wykorzysta� swoje zasoby materialne, a ca�y kapita� zu�y� na nabycie osobliwych ksi�g importowanych z Londynu i Pary�a, i znajduj�cych si� obecnie w jego domu w Red Hook. Sp�dza� tam prawie ka�d� noc przyjmuj�c delegacje sk�adaj�ce si� z przedziwnej mieszanki miejscowych awanturnik�w i cudzoziemc�w i, jak wszystko na to wskazywa�o, za zielonymi �aluzjami sekretnych okien swojej posesji odprawia� tajemnicze ceremonie. Detektywi, kt�rzy mieli go �ledzi� donie�li o przera�aj�cych okrzykach, �piewach i tupocie st�p towarzysz�cych owym nocnym rytua�om, i pomimo i� w tej dzielnicy niezwyk�e orgie czy obrz�dy by�y na porz�dku dziennym, wszystkich, bez wyj�tku, poruszy�a a tak�e zaniepokoi�a towarzysz�ca im ekstaza. Przes�uchanie Suydama niewiele jednak da�o. Przed obliczem s�dziego jego maniery sta�y si� racjonalne i uk�adne; przyzna� si� do dziwnego zachowania i ekstrawaganckiego j�zyka, b�d�cych - jak stwierdzi� - wynikiem nadmiernego oddania badaniom naukowym. Oznajmi�, �e zajmowa� si� studiami nad pewnymi elementami europejskiej tradycji, wymagaj�cymi mo�liwie najg��bszego kontaktu z grupami cudzoziemc�w, ich pie�niami i ta�cami ludowymi. Sugerowanie - tak jak to czynili jego krewni - i� sta� si� ofiar� jakiego� okrutnego, tajemniczego stowarzyszenia by�o totalnym absurdem i ukazywa�o jak �a�o�nie ograniczone by�o ich pojmowanie tak jego, jak i jego pracy. Po spokojnym udzieleniu tych wyja�nie�, zosta� uwolniony od zarzut�w i zwolniony, a detektywi wynaj�ci przez Suydam�w, Corlear�w i Van Grunt�w, odsuni�ci od sprawy. W tym w�a�nie miejscu, wskutek przymierza mi�dzy inspektorami federalnymi a lokaln� policj�, do akcji w��czy� si� Malone. Policja z zainteresowaniem �ledzi�a poczynania Suydama i niejednokrotnie w r�nych przypadkach udziela�a pomocy prywatnym detektywom. Podczas dochodzenia stwierdzono, �e wi�kszo�� nowych wsp�pracownik�w Suydama wywodzi�a si� spo�r�d najbardziej zatwardzia�ych przest�pc�w z najciemniejszych zau�k�w Red Hook, a co trzeci z nich by� recydywist�, skazanym za kradzie�e, chuliga�stwo b�d� szmuglowanie nielegalnych imigrant�w. Kr�tko m�wi�c, kr�g ludzi, kt�rymi otacza� si� Suydam sk�ada� si� niemal w zupe�no�ci z m�t�w tamtejszego p�wiatka, najgorszych szumowin trudni�cych si� szmuglowaniem takich samych jak oni, bezimiennych azjatyckich �ajdak�w, kt�rych roztropnie zawr�cono z Wyspy Ellis. W dzielnicy ruder - zwanej, od niedawna, Parker Place - gdzie Suydam mia� swoj� posesj�, rozros�a si� nader osobliwa kolonia niesklasyfikowanych sko�nookich indywidu�w, u�ywaj�cych arabskiego alfabetu, acz znacz�co omijanych przez spore grupki Syryjczyk�w zamieszkuj�cych na Atlanta Avenue i w okolicy. Wszyscy oni mogli zosta� deportowani z braku odpowiednich dokument�w, ale prawo jest og�lnie nierychliwe i nic narusza pozornego spokoju Red Hook, je�eli nie zostanie do tego zmuszone przez opini� publiczn�. Indywidua te odwiedza�y stary, zapuszczony kamienny ko�ci�ek, kt�ry we �rody pe�ni� funkcje tancbudy, i kt�rego tylne gotyckie szkarpy wychodzi�y na najbardziej mroczn� i ohydn� cz�� nadbrze�nej dzielnicy. Ko�ci� by� z za�o�enia katolicki, niemniej ksi�a w ca�ym Brooklynie odmawiali temu miejscu autentyczno�ci i nale�ytej powagi, a policjanci, kt�rzy s�yszeli ha�asy dobiegaj�ce nocami z budynku, w zupe�no�ci podzielali ich opini�. Malone mia� wra�enie, i� kilkakrotnie s�ysza� rz�pol�ce jazgotliwie nuty organ�w ukrytych gdzie� w podziemiach gmaszyska, za� kiedy ko�ci� sta� pusty i nieo�wietlony, wszyscy obserwatorzy ze zgroz� m�wili o krzykach i odg�osach b�bn�w towarzysz�cych obrz�dom. 5uydam, kiedy go przes�uchiwano stwierdzi�, i� jego zdaniem rytua� by� pozosta�o�ci� nestoria�skiego chrze�cija�stwa z domieszk� tybeta�skiego szamanizmu. Wi�kszo�� tutejszych -jak przypuszcza� - wywodzi�a si� z rasy mongoloidalnej, zamieszkuj�cej okolice Kurdystanu, za� Malone mimowolnie przypomnia� sobie, �e Kurdystan jest krain� Yezyd�w, ostatnich ocala�ych perskich wyznawc�w kultu Szatana, niezale�nie jak by�o, nowe aspekty w sprawie Suydama wykaza�y niezbicie, i� nielegalni imigranci nap�ywali do Red Mook coraz liczniejszymi grupami; dostawali si� na brzeg dzi�ki jakiemu� morskiemu kana�owi przerzutowemu, omijaj�c policj� i stra� przybrze�n� i b�yskawicznie rozpe�zali si� po ca�ym Parker Place, witani z zadziwiaj�ca, wr�cz bratni� za�y�o�ci� przez innych mieszka�c�w tej dzielnicy. Ich niskie sylwetki i charakterystyczne sko�nookie oblicza, stanowi�ce groteskow� kombinacj� w po��czeniu z krzykliwym ameryka�skim odzieniem jakie nosili, pojawia�y si� coraz cz�ciej w�r�d wa�koni i zatwardzia�ych gangster�w z okolic Borough Hali. Koniec ko�c�w sta�o si� konieczno�ci� aby oszacowa� ich liczb�, okre�li� pochodzenie, miejsce zamieszkania a tak�e - je�eli to mo�liwe - znale�� jaki� spos�b, aby ich wszystkich zgarn�� i przekaza� odpowiednim w�adzom imigracyjnym. Do tego w�a�nie zadania federalna oraz lokalna policja przydzieli�a Malone'a. Ten ostro zabra� si� do dzie�a i niebawem nabra� niepokoj�cego przekonania, �e balansuje na kraw�dzi bezimiennego, nienazwanego koszmaru, a niechlujny, z wygl�du roztargniony uczony nazwiskiem Robert Suydam jest jego g��wnym adwersarzem i prawdziwym wcieleniem Z�ego. 4. Metody policyjne s� r�norodne i pomys�owe. Malone, dzi�ki niezbyt ostentacyjnemu szwendaniu si� po Parker Place, przypadkowym rozmowom, cz�stowaniu napotkanych przygodnie ludzi �ykiem mocniejszego trunku z piersi�wki i inteligentnym dialogom z przera�onymi wi�niami, dowiedzia� si� wielu r�nych fakt�w dotycz�cych ruchu, kt�rego poczynania sta�y si� tak niepokoj�ce, nowo przybyli faktycznie byli Kurdami, ale pos�ugiwali si� niezrozumia�ym, trudnym do zidentyfikowania dialektem. Aby zarobi� na �ycie, nie pozostawa�o im wiele do wyboru - pracowali jako robotnicy na nabrze�u albo jako domokr��cy, r�wnie� czasami jako kelnerzy w greckich restauracjach lub sprzedawcy gazet, ze stoiskami na rogach ulic. Wi�kszo�� z nich jednak, zdawa�a si� w og�le nie pracowa�, i, co nie ulega�o w�tpliwo�ci, mia�a kontakty z p�wiatkiem. Ich najbardziej intratnym i chyba naj�atwiejszym do okre�lenia zaj�ciem by�o szmuglowanie nielegalnych imigrant�w czy przemyt alkoholu. Przyp�ywali parowcami, zapewne trampami, i w bezksi�ycowe noce dobijali do brzegu niewielkimi �odziami, a potem, ukrytymi kana�ami dobijali do sekretnej podziemnej sadzawki w jednym z bezpiecznych dom�w. Malone nie by� w stanie zlokalizowa� owego nabrze�a, kana�u i domu, gdy� wyja�nienia jego informator�w by�y nader chaotyczne, a ich s�owotokowi z trudem m�g� sprosta� nawet najlepszy t�umacz; nie uda�o mu si� r�wnie� zdoby� �adnych konkretnych informacji co do powodu ich systematycznego nap�ywu. Zachowywali pow�ci�gliwo�� je�li chodzi�o o dok�adne okre�lenie miejsca sk�d przybywali i nigdy nie dali si� zbi� z tropu na tyle, by zdradzi� agencje, kt�re ich wy�uskiwa�y i wskazywa�y drog�. Prawd� m�wi�c, kiedy wypytywa� o powody ich obecno�ci tutaj, wyczuwa� wyra�ne zaniepokojenie. Gangsterzy innej ma�ci byli r�wnie� ma�om�wni i jedyne co uda�o mu si� od nich wyci�gn��, to to, �e jaki� b�g, czy wielki kap�an obieca� im nies�ychane moce. nadnaturaln� chwa�� i w�adz� w obcym kraju. Mocne, �ci�le strze�one zebrania zar�wno nowo przyby�ych, jak i starych przest�pc�w u Suydama, byty bardzo regularne i niebawem policja dowiedzia�a si�, i� niedawny odludek wynaj�� kolejne domy by zakwaterowa� w nich znaj�cych odpowiednie has�o "go�ci". W sumie mia� teraz trzy domy w kt�rych permanentnie przebywa�y grupki jego osobliwych kompan�w. Obecnie sp�dza� w swoim domu, znanym jako Halbush coraz mniej czasu, zjawia� si� tam tylko by zabiera� i odnosi� ksi��ki; za� jego oblicze i zachowanie nieoczekiwanie nabra�o dzikiego, w�ciek�ego wyrazu. Malone dwukrotnie go przes�uchiwa�, ale w obu przypadkach by� do�� obcesowo zbywany. Suydam stwierdzi�, �e nie ma poj�cia o jakichkolwiek tajemniczych spiskach czy ruchach; nie wiedzia� w jaki spos�b Kurdowie dostawali si� do miasta, ani czego chcieli. Jego zadaniem by�o prowadzenie, bez zak��ce�, bada� nad folklorem emigrant�w zamieszkuj�cych dzielnic�; policja nie mia�a �adnych prawnych podstaw aby miesza� si� w t� spraw�. Malone wyrazi� sw�j podziw wobec napisanej przez Suydama pracy na temat kaba�y i innych mit�w, ale zdo�a� zmi�kczy� go tylko na kr�tk� chwil�. Uzna� on bowiem pojawienie si� Malone'a za zak��cenie spokoju i najnormalniej w �wiecie sp�awi� swego go�cia. Malone nie mia� wyboru i musia� odwo�a� si� do innych kana��w informacji. Nigdy si� nie dowiemy, co m�g�by odkry� Malone, gdyby bez przerwy pracowa� nad t� spraw�. Nie mniej jednak, wskutek g�upiego konfliktu pomi�dzy w�adzami miejskimi a federalnymi, �ledztwo na kilka miesi�cy zawieszono, a detektyw musia� zaj�� si� paroma innym zadaniami. Ani na chwil� wszak�e nie przesta� si� interesowa� Robertem Suydamem, i to co si� z nim dzia�o, napawa�o go bezgranicznym wr�cz zdumieniem. Z chwil� kiedy Nowy Jork ogarn�a panika zwi�zana z fal� porwa� i zagini��, niechlujny, zaniedbany uczony przeszed� metamorfoz� r�wnie zadziwiaj�c�, co absurdaln�. Kt�rego� dnia zauwa�ono go w pobli�u Borough Mali, ogolonego, ze starannie przyci�tymi i u�o�onymi w�osami, ubranego w nienaganny i nader gustowny garnitur. Od tej pory ka�dego dnia zauwa�ano w nim jak�� now�, drobn� zmian�. Proces ten zachodzi� w nim praktycznie nieprzerwanie, i wraz z nag�ym zami�owaniem do schludno�ci, pojawi� si� niezwyk�y b�ysk w oku, i dosadno�� mowy. Jednocze�nie, Suydam zacz�� regularnie pozbywa� si� nadmiaru kilogram�w, kt�re deformowa�y jego sylwetk�. Pomimo swego wieku krok mia� teraz ra�ny i spr�ysty niczym nastolatek; zupe�nie jakby z nowym image powr�ci�a do�, utracona dawno temu, pogoda i rado�� ducha, za� jego w�osy dziwnie pociemnia�y, cho� nie wygl�da�o aby je farbowa�. Mija�y kolejne miesi�ce, a on ubiera� si� coraz mniej konserwatywnie i koniec ko�c�w zaskoczy� swych nowych przyjaci� wyremontowaniem i odnowieniem swojej starej posesji Flatbush, na otwarcie kt�rej wyprawi� seri� przyj��, zapraszaj�c wszystkich znajomych, jakich tylko uda�o mu si� spami�ta�, nie zapomnia� te� o dziwo, o swoich krewnych, kt�rym najwyra�niej zupe�nie przebaczy�, a kt�rzy jeszcze tak niedawno usi�owali go ubezw�asnowolni�. Jedni zjawili si� z ciekawo�ci, inni z obowi�zku, wszystkich jednak oczarowa�a rodz�ca si� gracja, uk�adno�� i wytworno�� dawnego odludka. Zapewni� on, �e jego praca jest ju� w zasadzie na uko�czeniu, a jako i� w�a�nie uzyska� star� posiad�o��, w spadku po swym na wp� zapomnianym przyjacielu z Europy, postanowi� tam sp�dzi� pozosta�e mu lata �ycia, ciesz�c si� drug� m�odo�ci�, kt�r� zapewni� sobie dzi�ki spokojowi, w�a�ciwej opiece i diecie. Coraz rzadziej widywano go w Red Hook, coraz cz�ciej za� w towarzystwie, w jakim si� obraca�. Policjanci zauwa�yli tendencj� do coraz cz�stszych spotka� grup przest�pczych w starym, kamiennym ko�ciele - tancbudzie, miast w posesji, przy Parker Place, cho� to ostatnie miejsce i najnowsze nabytki Suydama bez przerwy t�tni�y odra�aj�cym, parszywym �yciem. Nieoczekiwanie mia�y miejsce dwa wydarzenia - do�� odleg�e od siebie, ale z punktu widzenia Malone'a nader istotne dla ca�ej sprawy. Pierwszym by�o zamieszczenie w "Eagle'u" niewielkiego zawiadomienia o zar�czynach Roberta Suydama z pann� Corneli� Gerritsen z Bayside, m�od� kobiet�, z bardzo dobrze sytuowanej rodziny, spokrewnion� dalece ze swym posuni�tym w lalach narzeczonym. Drugim by� nalot policji na ko�ci� - tancbud�, po otrzymaniu doniesienia, i� przez kr�tk� chwil� w jednym z piwnicznych okien budowli wida� by�o twarzyczk� porwanego dziecka. Malone r�wnie� bra� udzia� w tym nalocie i znalaz�szy si� w �rodku, wyj�tkowo uwa�nie przetrz�sn�� ca�e to miejsce. Nic jednak nie znaleziono - budynek zastano ca�kowicie opuszczony, niemniej jednak sensytywnego Celta zaniepokoi�o wiele rzeczy na jakie tam natrafi�. Znajdowa�y si� tu prymitywnie malowane kasetony, kt�re nie przypad�y mu do gustu - kasetony przedstawiaj�ce oblicza �wi�tych, zastyg�e w zadziwiaj�co doczesnych i sardonicznych grymasach, niekiedy lak liberty�skich, �e nawet laik ze swym poczuciem dobrych obyczaj�w, musia�by si� zmiesza�, nie spodoba�a mu si� r�wnie� grecka inskrypcja na �cianie, nad kazalnic�, prastara inkantacja, na kt�r� natkn�� si� jeszcze w Dublinie, b�d�c na studiach, i kt�r� przeczytawszy natychmiast sobie prze�o�y�: "O przyjacielu i towarzyszu nocy, ty kt�ry radujesz si� ujadaniem ps�w i przelan� krwi�, kt�ry w�drujesz mi�dzy grobami, po�r�d najg��bszych cieni, kt�ry pragniesz krwi i sprowadzasz na �miertelnik�w dojmuj�c� zgroz�, Gorgo, Normo, ksi�ycu o tysi�cu twarzy, spojrzyj przychylnie na nasze ofiary!" Czytaj�c te s�owa, zadr�a� i mimowolnie przypomnia� sobie jak wydawa�o mu si�, �e s�ysza� jazgocz�ce, atonalne d�wi�ki organ�w dobiegaj�ce w niekt�re noce z podziemi ko�cio�a. Ponownie si� wzdrygn�� widz�c rdz� wok� podstawy metalowego naczynia stoj�cego na o�tarzu i znieruchomia� nerwowo, kiedy jego nozdrza wychwyci�y osobliwy i upiorny fetor dochodz�cy z niedaleka. Wspomnienie organ�w nie dawa�o mu spokoju i nim opu�ci� ko�ci�, ze szczeg�ln� wytrwa�o�ci� przetrz�sn�� ca�� piwnic�. Miejsce to wydawa�o mu si� szczeg�lnie plugawe - ale czy blu�niercze malowid�a i inskrypcje mog�y by� "dzie�em" jakiego� ob��ka�czego ignoranta? Do czasu �lubu Suydama, epidemia porwa� sta�a si� popularnym tematem brukowych czasopism. Wi�kszo�� ofiar stanowi�y dzieci z ubogich rodzin, ale rosn�ca liczba zagini�� spowodowa�a reakcj� w postaci fali niepohamowanego gniewu. Gazety domaga�y si� zdecydowanych dzia�a� ze strony policji i raz jeszcze komisariat przy Butler Street wys�a� swoich ludzi do Red Hook w poszukiwaniu �lad�w, przest�pc�w i mo�liwych rozwi�za� k�opotliwej afery. Malone cieszy� si�, �e zn�w by� w akcji i wzi�� udzia� w nalocie na jeden z dom�w Suydama, w Parker Place. Rzecz jasna nie znaleziono tam �adnego dziecka, pomimo doniesie� o krzykach i czerwonej wst��ki, na kt�r� natrafiono nieopodal posesji, niemniej jednak malowid�a i prymitywnie wykonane inskrypcje na �uszcz�cych �cianach w wi�kszo�ci pokoi upewni�y detektywa, i� by� na tropie czego� naprawd� wielkiego i przera�aj�cego, Malowid�a by�y zatrwa�aj�ce - odra�aj�ce monstra wszelakich kszta�t�w i rozmiar�w, istne parodie ludzkich sylwetek, kt�rych nie spos�b opisa�. Inskrypcje mia�y czerwon� barw�, litery za� by�y arabskie, greckie, rzymskie i hebrajskie. Malone nie by� w stanie odczyta� wi�kszo�ci napis�w, ale to co zdo�a� rozszyfrowa� by�o dostatecznie z�owieszcze i kabalistyczne. najcz�ciej powtarzaj�cym si� mottem by�a inskrypcja hebrajsko-hellenistyczno- grecka, stanowi�ca jedno z najbardziej przera�aj�cych przywo�a� demon�w z okresu aleksandryjskiej dekadencji: "Bel. Belohm. Sother. Emmanuel. Sabaoth. Ugla. Tetrragrammaton. Aghros. Dtheos. Ishnros. Athanatos. Jehova. Ra. Adonai. Sadan. Bomodsion. Messias. Szcherehehe" Przy ka�dym z ramion napisu znajdowa�y si� kr�gi i pentagramy, �wiadcz�ce niezbicie o prastarych wierzeniach i aspiracjach n�dznik�w, kt�rzy tu zamieszkiwali. Najdziwniejsz� jednak rzecz odkryto dopiero w piwnicy: stert� sztabek czystego z�ota nakryt� niedbale p�acht� brezentu; na ich b�yszcz�cej powierzchni widnia�y te same, hieroglify, kt�re zdobi�y �ciany domu. Podczas nalotu policja napotka�a jedynie bierny op�r ze strony sko�nookich orientalnych cudzoziemc�w, kt�rych mrowie wylewa�o si� z ka�dych drzwi, nie znalaz�szy �adnych istotnych �lad�w, policja musia�a wycofa� si� z kwitkiem, ale kapitan z komisariatu przy Butler Street zostawi� dla Suydama kartk� z powiadomieniem, by zwraca� nieco baczniejsz� uwag� na lokator�w i protegowanych. kt�rych go�ci� w progach swojej posesji, gdy� opinia publiczna by�a nimi coraz bardziej zaniepokojona i sprawa zaczyna�a robi� si� k�opotliwa. 5. Nadszed� czerwiec, a wraz z nim �lub i wielka sensacja. Oko�o po�udnia Flatbush wr�cz t�tni�o �yciem, udekorowane pojazdy blokowa�y uliczki w pobli�u starego, holenderskiego ko�cio�a, gdzie markizy ci�gn�y si� od drzwi, a� do szosy. �adne lokalne wydarzenie nie by�o w stanie przy�mi� tonem i skal� �lubu Suydam - Gerritsen, a nowo�e�c�w odprowadza�y na nabrze�e Cunard prawdziwe t�umy. Po po�egnaniu, o godzinie pi�tej, ci�ki liniowiec odbi� od nabrze�a, po czym z wolna skierowa� sw�j dzi�b w stron� rozleg�ej po�aci morza, wyruszaj�c w rejs ku brzegom i cudom Starego �wiata. Wieczorem na redzie nie by�o innych jednostek i pasa�erowie liniowca obserwowali gwiazdy migocz�ce nad nieska�on� toni� oceanu. Nie spos�b stwierdzi� co - jako pierwsze - zwr�ci�o na siebie uwag� pasa�er�w - g�o�ny wrzask, czy te� pojawienie si� trampa - parowca. Prawdopodobnie jedno i drugie, nie mniej w tym przypadku wszelkie rozwa�ania mijaj� si� z celem. Krzyk dobiega� z kajuty Suydam�w, a marynarz kt�ry wywa�y� drzwi, m�g�by zapewne opowiedzie� o przera�aj�cych rzeczach - gdyby nie fakt, i� popad� w ob��d. Nieszcz�nik wrzeszcz�c, zacz�� biega� po ca�ym statku, dop�ki go nie schwytano i nie zamkni�to zwi�zanego, pod kluczem. Lekarz okr�towy, kt�ry wszed� do kajuty i zapali� �wiat�o w chwil� p�niej, nie oszala�, ale nie powiedzia� nikomu o tym co w�wczas zobaczy�; uczyni� to dopiero p�niej prowadza� korespondencj� z Malonem przebywaj�cym w Chepachct. Mia�o tu miejsce morderstwo - �ci�lej m�wi�c uduszenie, ale nie nale�a�o rozg�asza�, i� �lady szpon�w na szyi pani Suydam nie mog�y by� dzie�em jej m�a, ani czyjejkolwiek ludzkiej d�oni, ani �e na bia�ej �cianie przez kr�tk� chwil� migota�, skrz�cy si� w�ciek�� czerwieni� napis, wykonany nie inaczej, lecz owymi przera�aj�cymi chaldejskimi literami uk�adaj�cymi si� w s�owo "Lilith". nie nale�a�o wspomina� o tych rzeczach, gdy� bardzo szybko znikn�y, a co do Suydam�w, najlepszym rozwi�zaniem by�o nie dopuszczanie do ich kajuty postronnych os�b; ca�a sprawa i tak by�a dostatecznie k�opotliwa. Doktor wyra�nie powiedzia� Malone'owi, �e Tego nie widzia�. Otwarty bulaj, na chwil� przed tym jak w��czy� �wiat�o, zasnuwa�a dziwna fosforescencja i mog�o si� wydawa�, �e przez sekund�, w ciemno�ci nocy, na zewn�trz rozbrzmiewa�o echo s�abn�cego, diabelskiego chichotu; oko doktora nie wychwyci�o jednak �adnych realnych kszta�t�w. Zdaniem lekarza, dowodem na to jest fakt, i� wci�� jeszcze pozostaje przy zdrowych zmys�ach. I wtedy uwag� wszystkich przyku�o pojawienie si� parowca. ��d� przybi�a do burty liniowca i na pok�ad wesz�a grupa �mia�ych, butnych zb�j�w w mundurach oficerskich. Za��dali wydania Suydama - lub jego zw�ok. Wiedzieli o jego podr�y i z jakich� powod�w byli przekonani, �e starzec musi umrze�, na pok�adzie kapita�skim zapanowa�o istne pandemonium - przez kr�tk� chwil�, pomi�dzy raportem doktora z kajuty nowo�e�c�w a ��daniami ludzi z trampa, nawet najrozs�dniejszy i najroztropniejszy z marynarzy by� kompletnie zbity z tropu, i nie mia� poj�cia co robi�. Naraz przyw�dca nieoczekiwanych go�ci. Arab o nienawistnych, negroidal-nych ustach wyj�� brudn�, zmi�t� kartk� papieru i poda� kapitanowi. By�a podpisana przez Roberta Suydama i widnia�a na niej dziwna notatka, nast�puj�cej tre�ci: "W przypadku gdyby spotka� mnie nag�y wypadek lub �mier� prosz� bezspornie przekaza� mnie, lub moje cia�o dor�czycielowi tej notatki i jego wsp�towarzyszom. Zar�wno dla mnie Jak i dla pana wszystko zale�y teraz od spe�nienia mej pro�by, na wyja�nienia b�dzie czas p�niej - prosz� mnie nie zawie��. Robert Suydam." Kapitan i doktor spojrzeli po sobie nawzajem, za� ten drugi, wyszepta� co� cicho do pierwszego. Koniec ko�c�w pokiwali raczej bezradnie g�owami i ruszyli w kierunku kajuty Suydama. Doktor spojrzeniem nakaza� kapitanowi odwr�ci� wzrok, po czym otworzy� drzwi i wpu�ci� do �rodka osobliwych marynarzy. Nie odetchn�� spokojniej, dop�ki, obarczeni ci�kim brzemieniem, nie opu�cili kajuty po ci�gn�cych zdawa�oby si� w niesko�czono��, czynno�ciach przygotowawczych. Cia�o owini�te zosta�o w prze�cierad�a zdarte z koi, a doktor z zadowoleniem stwierdzi�, i� jego obecny wygl�d nie zdradza� zbyt wiele. Jakim� sposobem �niadolicy marynarze zdo�ali przerzuci� je przez burt� i szczelnie owini�te dostarczy� na pok�ad trampa. Liniowiec zn�w uruchomi� silniki, za� doktor i oficer pok�adowy, zajmuj�cy si� czynno�ciami pogrzebowymi ponownie weszli do kajuty Suydama, by dope�ni� ostatniej pos�ugi wobec pozostawionej na pok�adzie kobiety. Lekarz raz jeszcze zosta� zmuszony do zachowania milczenia, a w�a�ciwie musia� posun�� do k�amstwa, z powodu przera�aj�cej rzeczy jaka mia�a miejsce. Kiedy oficer odpowiedzialny za czynno�ci pogrzebowe zapyta� go dlaczego opr�ni� cia�o pani Suydam z krwi, nie zaprzeczy�. �e tego nie uczyni�, ani te� nie wskaza� na puste miejsca na stojakach, gdzie znajdowa�y si� butelki. Nie zwr�ci� r�wnie� uwagi na smr�d bij�cy ze zlewu, �wiadcz�cy o po�piechu w jakim opr�niono butelki z ich oryginalnej zawarto�ci. Kieszenie tych ludzi - je�eli w og�le byli lud�mi, kiedy opuszczali statek - wydawa�y si� dziwnie p�kate, jakby powypychane. Dwie godziny p�niej, �wiat dowiedzia� si� przez radio wszystkiego, czego powinien w zwi�zku z tym przera�aj�cym zdarzeniem. 6. Tego samego czerwcowego wieczoru, nie�wiadomy wydarze� jakie rozegra�y si� na morzu. Malone niemal rozpaczliwie szala� na uliczkach Red Hook. Wydawa�o si�, i� ca�a dzielnica nies�ychanie si� o�ywi�a, jak gdyby wszyscy mieszka�cy jakim� sposobem dowiedzieli si� o czym� osobliwym i obecnie t�umy ich zbiera�y si� wok� ko�cio�a - tancbudy i dom�w na Parker Place. Znikn�y kolejne dzieci - tym razem tr�jka niebieskookich Nlorweg�w zamieszka�ych przy ulicach niedaleko Gowanus. Kr��y�y plotki, �e nieust�pliwi Wikingowie z tego kwarta�u pocz�li tworzy� organizacj� zbli�on� do mafii. Malone od tygodni nak�ania� swoich koleg�w do przeprowadzenia generalnej czystki i ostatecznie, wskutek czynnik�w bardziej do nich przemawiaj�cych ni� domys�y marzyciela z Dublina, zgodzili si� na ostateczny atak. Czynnikiem owym by� niepok�j i niemal namacalne uczucie zagro�enia, jakie zdawa�o si� emanowa� zewsz�d owego wieczora. Oko�o p�nocy, grupa operacyjna z�o�ona z policjant�w zebranych z trzech komisariat�w ruszy�a na Parker Place i okoliczne uliczki. Wywa�ano drzwi, aresztowano tych, kt�rzy usi�owali stawia� op�r, a z przeszukiwanych pomieszcze� bezceremonialnie wyrzucano niewygodne t�umy cudzoziemc�w w ozdobnych szatach i mitrach, zaopatrzonych w r�ne dziwne przedmioty niewiadomego zastosowania. Wiele z nich zgin�o w og�lnym chaosie, wrzucane po�piesznie do sekretnych schowk�w i przemy�lnie zakamuflowanych szyb�w, a podejrzany fetor nikn�� w oparach zapalanych czym pr�dzej wonnych kadzide�ek. Wsz�dzie jednak widnia�y �lady rozbry�ni�lej krwi, a Malone wzdryga� si� za ka�dym razem, kiedy spotrzega� kosz koksowy albo o�tarz z kt�rego wci�� jeszcze unosi�y si� k��by dymu. Chcia� by� w kilku miejscach na raz, a zdecydowa� si�, �e we�mie udzia� w nalocie na dom Suydama, kiedy pos�aniec doni�s�, �e w starym ko�ciele, pe�ni�cym r�wnie� funkcj� tancbudy, nie ma �ywego ducha. Wiedzia�, i� w domu Suydama znajdzie jakie� �lady kultu, kt�rego, zafascynowyny okultyzmem stary uczony, sta� si� przyw�dc� i dusz�. Co do tego nie mia� najmniejszej w�tpliwo�ci. Z uczuciem pe�nego niepokoju wyczeki-wania i nadziei przeszukiwa� z�erane przez wilgo� i grzyb pokoje, zwr�ci� uwag� na unosz�cy si� w nich s�aby, acz zauwa�alny fetor krwi i �mierci, ogl�da� osobliwe kr�gi, artefakty, sztabki z�ota i karafki porzucone to tu, to tam. W pewnej chwili chudy, czarnobia�y kot przebieg� mu mi�dzy nogami i Malone straci� r�wnowag�. Upad� przewracaj�c przy tym puchar wype�niony do po�owy szkar�atnym p�ynem. Szok by� ogromny; po dzi� dzie� Malone nie by� pewny co w�a�ciwie zobaczy� - niemniej jednak, w snach wci�� jeszcze widzi tego kota, umykaj�cego z czym� nieopisanie potwornym i zdeformowanym, w pyszczku. nied�ugo potem dotar� do zamkni�tych drzwi piwnicy i zacz�� szuka� czego�, czym m�g�by je wywa�y�. Opodal sta� ci�ki taboret, a jego twarde siedzenie by�o a� nadto wystarczaj�ce, by upora� si� ze starym drewnem. Par� uderze� i w drzwiach pojawi�a si� szczelina, po nast�pnych powi�kszy�a si�, a� w ko�cu ca�e drzwi run�y. Magle, jakby pod naporem "czego�" z drugiej strony, z wn�trza pomieszczenia buchn�� podmuch zawodz�cego, lodowatego wichru, nios�cego ze sob� fetor bezkresnej, mrocznej, bezdennej otch�ani, a w chwil� p�z niej nieziemska i nie niebia�ska ss�ca moc, oplot�a niewidzialnymi splotami sparali�owanego detektywa i wci�gn�a go do �rodka, a potem jeszcze dalej, w g��b niezmierzonych przestrzeni, wype�nionych j�kami, szeptami i wybuchami drwi�cego, szyderczego �miechu. Oczywi�cie by� to tylko sen. M�wili mu tak kolejni specjali�ci, do kt�rych si� zg�asza�. W gruncie rzeczy pewnie by si� z nimi zgodzi�, gdyby nie to, �e widok starych, ceglanych slums�w i ciemnych, cudzoziemskich twarzy wgryz� mu si� zbyt g��boko w dusz�. Wszystko co widzia�, i czego do�wiadczy� by�o przera�liwie realne i nic nie mog�o przy�mi� wspomnienia tych mrocznych, nocnych krypt, gigantycznych arkad i na wp� uformowanych piekielnych kszta�t�w, kt�re przechadza�y si� wielkimi krokami, dzier��c w swym u�cisku na wp� po�arte, ale wci�� jeszcze �ywe istoty, b�agaj�ce o lito��, albo za�miewaj�ce si� ob��ka�czo. Wo� zgnilizny, rozk�adu i kadzide�ek przyprawia�a o md�o�ci, a czarne powietrze t�tni�o �yciem, wype�nione mglistymi, na wp� widzialnymi bezcielesnymi istotami, kt�re mia�y oczy. Gdzie� tam, mroczne, oleiste fale bi�y w onyksowe ska�y nabrze�a, a raz, przyprawiaj�ce o dreszcze dzwonienie male�kich, ochryp�ych dzwoneczk�w splot�o si� z szale�czym chichotem nagiej, fosforescencyjnej Istoty, kt�ra nagle pojawi�a si� w polu widzenia detektywa. Podp�yn�a do brzegu, wdrapa�a si� na� i w chwil� potem w�lizgn�a na stoj�cy nieopodal ozdobnie rze�biony z�oty piedesta�, gdzie przycupn�a, szczerz�c z�by w dzikim, drwi�cym grymasie. Alejki bezkresnej nocy zdawa�y rozci�ga� si� we wszystkich kierunkach i mo�na by�o sobie wyobrazi�, �e tutaj w�a�nie tkwi�y korzenie plagi, kt�rej celem by�o ska�enie i poch�anianie kolejnych miast, spowijanie ca�ych narod�w fetorem hybrydycznej zarazy. To tu po raz pierwszy pojawi� si� kosmiczny grzech, i pieni� si�, gnij�c w najlepsze dzi�ki blu�nierczym rytua�om, zapocz�tkowuj�cym radosny marsz �mierci. To tu Szatan mia� sw�j babilo�ski dw�r, a Lililh obmywa�a swe fosforyzuj�ce, trawione tr�dem cia�o we krwi niewinnych dzieci. Inkuby i sukuby zawodzi�y chwalebne pie�ni na cze�� Hekate, a bezg�owe cielaki becza�y do Magna Mater. Koz�y baraszkowa�y w rytm muzyki cienkich przekl�tych flet�w, a egipany ugania�y si� bez ko�ca za zdeformowanymi faunami, skacz�c po kamieniach, skr�conych i wielkich niczym nabrzmia�e ropuchy, nie zabrak�o te� Molocha i Asztarota - w tej bowiem kwintesencji wszelkiego wyst�pku i pot�pienia zerwane zosta�y okowy �wiadomo�ci, i cz�owiek by� w stanie dojrze� ka�d� istniej�c� krain� grozy i wszystkie zakazane wymiary, powsta�e z mocy z�a. �wiat i natura by�y bezradne wobec tego typu atak�w p�yn�cych z otwartych studni nocy, podobnie jak �aden �wi�ty znak czy modlitwa nie by�y w stanie powstrzyma� walpurgicznej feerii koszmar�w, kt�ra rozp�ta�a si�, gdy Suydam natkn�� si� na hord�, w zamkni�tym - niczym puszka PANDORY - pe�nym po brzegi kufrem emanuj�cym demoniczn� wiedz�. Magle gromad� zjaw omi�t� i przeci�� strumie� fizycznego �wiat�a, a Malone poprzez potok blu�nierstw istot, kt�re powinny by� martwe, us�ysza� wyra�ny plusk wiose�. W jego polu widzenia pojawi�a si� ��d�, z latarni� na dziobie; przycumowa�a do �elaznego ko�ka w wilgotnym, o�lizg�ym kamiennym nabrze�u i wyrzyga�a z siebie kilku ciemnosk�rych ludzi d�wigaj�cych d�ugi przedmiot zawini�ty w prze�cierad�a. Dostarczyli ci�kie brzemi� nagiej fosforescencyjnej Istocie na rze�bionym z�otym piedestale, a ta g�o�no zachichota�a i delikatnie dotkn�a d�oni� zawini�tka. Tragarze zdj�li prze�cierad�a i przytrzymali przed piedesta�em, w pozycji stoj�cej, nad�artego gangren� trupa korpulentnego staruszka o szczeciniastej brodzie i rozwichrzonych, siwych w�osach. Fosforyzuj�ca Istota ponownie zachichota�a, a m�czy�ni wyj�li z kieszeni flaszki i oblali stopy stworzenia czerwonym p�ynem, po czym podali mu nast�pne butelki, aby m�g� si� napi�. W jednej sekundzie, z otoczonych po obu stronach arkadami bezkresnych alejek, dobieg�o demoniczne rz�enie i zawodzenie blu�nierczych, rozstrojonych organ�w, wyra�aj�ce w sardonicznych, j�kliwych basowych nutach ca�� drwin�, szyderstwo i okrucie�stwo piek�a. Wszystkie poruszaj�ce si� widma i demony zareagowa�y natychmiast, tworz�c d�ugi, upiorny ceremonialny korow�d; przera�aj�cy poch�d wyruszy� w kierunku sk�d dobywa� si� d�wi�k - satyry, egipany, inkuby, sukuby i lemury, zdeformowane ropuchy i bezcielesne duchy, psiog�owe wyjce i milcz�ce stworzenia krocz�ce w ciemno�ci - wszystkie one, pod��a�y w �lad za fosforyzuj�c� Istot�, kt�ra zesz�a ze z�otego piedesta�u, a teraz st�pa�a wolno, unosz�c na r�kach szklistookic zw�oki m�czyzny. Orszak zamykali ta�cz�cy �niadolicy m�czy�ni, ca�y zreszt� korow�d ta�czy�, podskakiwa� i szala� z i�cie dionizyjsk� zaci�to�ci�. Malone zrobi� chwiejnie kilka krok�w. By� oszo�omiony, ot�pia�y i bliski utraty zmys��w. Z�era�y go w�tpliwo�ci co do jego miejsca, lak w tym, jak i w ka�dym innym ze �wiat�w. W chwil� potem odwr�ci� si�, zachwia� i osun�� na zimne, wilgotne kamienie, z trudem chwytaj�c powietrze i dygocz�c na ca�ym ciele, podczas gdy demoniczne ograny st�ka�y upiornie, a zawodzenia oraz d�wi�k b�bn�w i dzwonk�w szalonej procesji, cich�y coraz bardziej, w oddali. Jak przez mg�� s�ysza� upiorny �piew oraz przyprawiaj�ce o zgroz� wrzaski i skrzeczenia, rozlegaj�ce si� gdzie� po�r�d mrocznych arkad. Od czasu do czasu dochodzi� go przeci�g�y j�k czy pe�ne ceremonialnego oddania zawodzenie, a� w ko�cu us�ysza� ow� przera�liw�, greck� inkantacj�, kt�rej tekst przeczyta� ponad kazalnic� w starym ko�ciele - tancbudzie: "O przyjacielu i towarzyszu nocy, ty kt�ry radujesz si� ujadaniem ps�w (tu da�o si� s�ysze� w�ciek�e skowytanie) z przelan� krwi�, (bezimienne d�wi�ki przeplataj�ce si� z upiornymi krzykami), kt�ry w�drujesz mi�dzy grobami, po�r�d najg��bszych cieni, (tu rozleg�o si� sycz�ce westchnienie) kt�ry pragniesz krwi i sprowadzasz na �miertelnik�w dojmuj�c� zgroz�, (kr�tkie, ostre okrzyki dobywaj�ce si� z niezliczonych garde�) Gorgo, (powt�rzona odpowied�) Mormo, (powt�rzone z ekstaz�) ksi�ycu o tysi�cu twarzy, (westchnienia i d�wi�ki fletu) Spojrzyj przychylnie na nasze ofiary!" Kiedy pie�� dobieg�a ko�ca, da� si� s�ysze� pojedynczy, gromki okrzyk, a sycz�ce d�wi�ki niemal ca�kowicie zag�uszy�y j�k rozstrojonych organ�w. Po sekundzie rozleg�o si� g�o�ne westchnienie, po czym niesko�czona rzesza, istna wie�a b�bel rozmaitych garde� po��czy�a si� wypluwaj�c z siebie warkotliwe, becz�ce, zjadliwe s�owa: "Lilith, Wielka Lilith, spojrzyj na Twego Oblubie�ca!" Kolejne okrzyki, dziwny ha�as, tupot krok�w biegn�cej postaci. Odg�os przybli�y� si� i Malone podni�s� si� na �okciu, aby si� przyjrze�. O�wietlenie w krypcie, kt�re ostatnio nieco os�ab�o, zn�w przybra�o na sile, i w owym upiornym, diabelskim blasku pojawi�a si� sylwetka uciekaj�cego; postaci, kt�ra nie powinna m�c biec, odczuwa� ani w og�le oddycha�: szklistookiego, gangrenicznego trupa korpulentnego starca, kt�rego nie musiano ju� podtrzymywa�, a kt�rego animowa�y jakie� piekielne czary zako�czonego przed chwil� rytua�u. Tu� za nim bieg�a naga chichocz�ca, fosforyzuj�ca Istota, nale��ca do rze�bionego piedesta�u, a jeszcze dalej, zdyszani, �niadolicy m�czy�ni i odra�aj�ca czereda koszmarnych, bardziej lub mniej efemerycznych postaci. Trup wysforowa� si� znacznie naprz�d i, jak wszystko na to wskazywa�o, zmierza� ku okre�lonemu celowi, �ci�lej za� m�wi�c, ku rze�bionemu, z�otemu piedesta�owi, obiektowi posiadaj�cemu niew�tpliwie ogromne znaczenie nekromantycznej natury. Gna� ku niemu, co si�, na swych prze�artych zgnilizn� ko�czynach. Jeszcze chwila i dopad� celu, podczas gdy �cigaj�ca go zgraja wyra�nie i rozpaczliwie przyspieszy�a. Sp�nili si� jednak, gdy� ostatnim wysi�kiem - zrywaj�c przy tym jedno �ci�gno po drugim i trac�c ca�e p�aty tkanek, kt�re spada�y na ziemi� niczym trawiona rozk�adem galareta, zapatrzony w dal trup, b�d�cy ongi Robertem Suydamem, osi�gn�� sw�j cel i triumf. Pchni�cie by�o pot�ne i pomimo ci�aru obiektu, odnios�o skutek, a gdy pchaj�cy osun�� si� na kamienie, zmieniony w bezkszta�tn� mas� przegni�ego cia�a i ko�ci, z�oty piedesta� zachwia� si�, przechyli� i run�� z onyksowej podstawy w mroczne oleiste odm�ty. Gdy spada�, jego rze�biona, z�ota powierzchnia, rozb�ys�a po raz ostatni, a potem wielki piedesta� pogr��y� si� ci�ko w bezdennej czelu�ci ni�szego Tartaru. W tej samej chwili, Malone przesta� widzie� cokolwiek, koszmarna scena rozmy�a si� w szaraw� plam� i detektyw straci� przytomno��, cho� w jego uszach jeszcze przez chwil� rozbrzmiewa� przera�liwy huk, kt�ry zdawa� si� towarzyszy� zag�adzie ca�ego Uniwersum Z�a. 7. Sen Malone'a, prze�yty w pe�ni, zanim detektyw dowiedzia� si� o �mierci Suydama i transferze na morzu, zosta� osobliwie uzupe�niony kilkoma dziwnymi faktami, zwi�zanymi ze spraw�, aczkolwiek nie ma najmniejszych podstaw, aby ktokolwiek mia� w nie uwierzy�. Trzy stare domy w Parker Place, bez w�tpienia od dawna ju� prze�arte zgnilizn� i rozk�adem w jego najbardziej zdradzieckiej formie, zawali�y si�, bez widocznej przyczyny, podczas gdy wewn�trz znajdowa�a si� po�owa przeprowadzaj�cych nalot policjant�w i wi�kszo�� wi�ni�w. Prawie wszyscy zgin�li na miejscu. Uratowali si� jedynie ci, kt�rzy znajdowali si� w piwnicach i suterenach - Malone za�, mia� szcz�cie, �e przebywa� w�wczas g��boko w podziemiach domu Roberta Suydama. Bo rzeczywi�cie tu by� - nikt nie m�g� temu zaprzeczy�. Znaleziono go, nieprzytomnego, na skraju czarnej jak noc sadzawki z le��cym o kilka st�p od niego groteskowym, acz przera�aj�cym stosem prze�artych zgnilizn� tkanek i ko�ci, zidentyfikowanych p�niej, dzi�ki ekspertyzie dentystycznej, jako zw�oki Roberta Suydama. Sprawa by�a oczywista - to w�a�nie tu prowadzi� podziemny kana� przemytnik�w, ludzie za�, kt�rzy zabrali cia�o Suydama ze statku sprowadzili je do domu. Ludzi tych nigdy nie odnaleziono, ani nawet nie zidentyfikowano, za� lekarz okr�towy nie wydaje si� jak na razie zadowolony z prze�wiadcze� policji. Suydam by� -jak wszystko na to wskazuje - przyw�dc� sporej siatki przemytnik�w szmugluj�cych nielegalnych imigrant�w, a kana� wiod�cy do jego domu by� tylko jednym korytarzem z ogromnego kompleksu podziemnych tuneli, przecinaj�cego ca�� dzielnic�. Inny ko�czy� si� w krypcie pod starym ko�cio�em - tancbud�, do kt�rej prowadzi�o jedyne sekretne przej�cie, wykute w p�nocnej �cianie, gdzie odkryto nader osobliwe i odra�aj�ce rzeczy. Znajdowa�y si� tam rozstrojone organy, oraz kaplica o kopu�owym sklepieniu, z wieloma rz�dami drewnianych �awek i o�tarzem ozdobionym dziwnymi figurami. Wzd�u� �cian umieszczonych by�o siedemna�cie niewielkich cel, w kt�rych - c� za koszmar - znaleziono pojedynczych, zakutych w kajdany, pozbawiony