8179
Szczegóły |
Tytuł |
8179 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
8179 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 8179 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
8179 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Maria Konopnicka
Jak si� dzieci w Bronowie z Rozali� bawi�y
Dzieci w Bronowie by�o czworo: Tadzio, Sta�, Janek i Helenka. Tadzio by� ju� taki du�y, �e kiedy w jadalnym pokoju stan�� przy d�bowym stole, to st� mu by� do ramion; a Sta�, kiedy stan�� przy stole, to m�g� na nim akurat brod� po�o�y�; co za� do Janka - wcale zza d�bowego sto�u wida� go nie by�o. Ale nie b�jcie si�! Umia� on i tak wypatrze�. co tam smacznego sta�o. Helcia by�a jeszcze mniejsza; ba, chodzi� nawet me umia�a dobrze. Co si� zap�dzi, to jej si� n�ki pop�acz� i buch! - na r�ce mamy albo niani. Takie to ju� te ma�e dziewcz�tka.
A niani� to mia�a Helenka tak� dobr� i tak� �adn�, �e si� jej od szyi prawie pu�ci� nie chcia�a. By�o tej niani na imi� Rozalia, a dzieci si� niezmiernie przy niej bawi� lubi�y, szczeg�lnie, kiedy zacz�a opowiada� przer�ne bajki. Ju� to, co prawda, Tadzio, jako s�uszniejszy, wy�miewa� nieraz Stasia i Janka, �e si� babskiego fartucha trzymaj�. A zdarza�o si� to wtedy zwykle, kiedy z nowej g�owy cukru he�m papierowy dosta� i za rycerza si� przebra�. Ale i on sam nieraz tak si� w tych bajkach zas�ucha�, �e kiedy przysz�a dziewi�ta godzina, a mama zawo�a�a: "dzieci, spa�!" - to m�j Tadzio pierwszy w pro�by:
- Moja mamusiu, jeszcze troszk� - tylko si� z�ota kaczka przez morze przeprawi!
A dopiero� te piosenki, co to nimi Rozalia usypia�a Helci� - by�o czego pos�ucha�! Nie wiedzie� sk�d si� bra�y, a co jedna - to �adniejsza, a co dzie� - to nowa. Dzi� o sierocie, co g�ski zgania�a do domu, bo wiecz�r nadchodzi�, w chacie by�a z�a macocha, a sieroty nie by�o komu broni�; jutro o wilku, co si� rozhula� i w lesie sobie wesele wyprawia�: to zn�w o u�anie, co stal na widecie, to o koniku, co r�a� w stajence, czekaj�c a� m�ody wojak
po�egna ojca i matk�... I kto by je tam zliczy�!
Zaczyna�o si� to nieraz od samego rana. Tadzio w najlepsze �pi, a tu mu
Rozalia przy ��eczku �piewa:
Dzie� dobry. Tadziu, na powitanie.
Koniczek w stajni, szabla na �cianie.
A ty, Tadziu, jeszcze �pisz,
O koniku ani wiesz!
Zrywa� si� Tadzio, oczy przeciera� i ju� si� u�miecha�, my�l�c o owej szabli na �cianie, rze�ko si� my�, czesa�, ubiera�, jak na rycerza przystoi. Tymczasem Rozalia budzi�a Stasia, kt�ry by� zawzi�tym �piochem:
Dzie� dobry Stasiu na powitanie
Jedzie tu Krakus w siwej sukmanie
A ty, Stasiu Jeszcze spisz.
O Krakusie ani wiesz?
Sta� t� piosenk� niezmiennie lubi�. Zaraz te� chwyta� Rozali� za szyj� i poty trzyma� a ca�owa�, p�ki mu jej jeszcze ze dwa dwa nie za�piewa�a. Wtedy zaczyna�y si� ro�ne pytania:
- A co to za Krakus?, a sk�d on jedzie?, a po co? a na jakim koniku?, a jaka to ta siwa sukmana?, a kiedy on tu przyjedzie?
Rozalia dopiero jedno po drugim wszystko pi�knie rozpowiada, tymczasem myje Stasia, czesze go, ubiera, a Stasiowi a� si� oczy �miej�. A mia� on jasne oczki, w�a�nie jakby dwie iskierki.
Potem sz�a Rozalia do ma�ego Janka, ale z Jankiem ci�kie bywa�y przeprawy. Jak si� rozgrymasi�, to jak deszcz w jesieni zaczyna� si� maza� od samego rana. Ani wsta�, ani spa�, nie wiadomo by�o. jak sobie z nim poradzi�. A� i na niego spos�b Rozalia znalaz�a. Jak tylko zobaczy�a, �e Janek dudki stroi, zaraz mu tak� �piewa�a piosenk�:
Wysz�a chmureczka nad nasze pole
U mego Janka szyszki na czole.
Szyszki na czole, szyszki na brodzie,
Na kogo spojrzy - tego ubodzie
Dzieci w �miech. Janek precz p�acze, ale tak mu czego� wstyd, ze a� g�ow� pod poduszk� chowa Chowa, p�acze, a co wychyli skrzywiona buzi�, to s�yszy, jak Sta� i Tadzio razem z Rozali� �piewaj�:
Szyszki na czole, szyszki na brodzie,
Nad kogo spojrzy - tego ubodzie.
Ju� mu si� to wreszcie sprzykrzy�o, a tu. jak na z�o��, p�akanie nic nie pomaga Wyci�ga tedy ��czki do Rozalii i krzyczy, co ma si�y ja: ju� grzeczny! ja ju� grzeczny! A tak mu �ezki lec� po twarzy, w�a�nie jakby groch. Zaraz mu Rozalia obciera jedno oczko, wo�a na ch�opc�w, �eby byli cicho, i na weso�a nut� tak Jankowi �piewa:
Rozja�ni�o si� s�onko na wschodzie,
U mego Janka graj� w gospodzie;
U mego Janka weso�e czasy:
Jedne skrzypeczki a drugie basy.
Z tych "bas�w" Janek si� zawsze ogromnie cieszy� Jak tylko o nich us�ysza�, ju� wnet o wszystkich grymasach zapomina�. Ju� mu si� sama buzia �mia�a, ju� niani� �ciska� i ca�owa� na zgod�.
A Helenka tymczasem spa�a. Ani jej to w g�owie, �e ju� s�onko wesz�o, �e jask�ki dzieciom �niadanie przynios�y, �e Antek fornal dawno po �yto na
pole pojecha� - �pi a �pi. Ko�yseczka bieluchno mu�linem przykryta, ani jedna muszka nie trafi do niej. Helenka ca�a r�owa, na czo�ku a� rosa stoi, tak �pi male�stwo.
Czemu nie ma spa�, albo jej to �le? Dopiero jak si� ch�opcy rozruszali i ona budzi� si� zaczyna. Wyci�gn�a jedn� r�czk�, wyci�gn�a druga, obie r�owe, t�uste, obie w pi�steczki �ci�ni�te, potem otworzy�a oczki ciemne i le�y cichutko, jakby nigdy nic. A tu ju� Rozalia bierze j� na r�ce, �ciska, ca�uje i tak jej �piewa.
A moja panienka w nocy przyjecha�a,
Ba�a si� s�oneczka, z�by nie zgorza�a.
Ba�a si� s�oneczka, ba�a si� chmureczki,
�eby nie zmacza�a bia�ej sukieneczki Albo te� tak:
Pojecha� dziadek na polowanie,
Zostawi� Helci� jak malowanie.
Tr�bacze tr�bili, muzyka gra�a,
Gdy dziadek odje�d�a�, to Helcia spa�a.
Bo trzeba wam wiedzie�, ze dzieci pr�cz mamy i Ojca mia�y jeszcze dziadka, kt�ry tez mieszka� w Bronowie. Stary by� ten dziadek, wysoki, siwy, dawny wojak, w czamarze z p�tlicami chodzi�, w rogatywce z ciemnozielonego aksamitu z kasztankiem A w�sy mia� - jak sum. Widzieli�cie kiedy suma? Ryba to jest, co ma - ot, takie w�sy. Dziadek by� wielki my�liwiec. Jak przysz�a jesie�, to ju� od rana na tr4bce tr�bi�, strzelby czy�ci�, nabija� i do boru szed� R�ne tez bronie wisia�y na wilczurze, nad jego ��kiem przybitej, a przed wielkim staro�wieckim kominem w jego pokoju legiwa� wy�e�. Brawo. Stary by� i troch� �lepy ten Brawo, ale zreszt� dobre psisko. Ot� wszystkie dzieci kocha�y niezmiernie dziadka, a dziadek zn�w najbardziej kocha� Helenk�
Oj, �piewa�a tez Rozalia o tym dziadku Helci, �piewa�a! Na przyk�ad tak� piosenk�:
U Helenki g�sty sad,
Nie przeleci �aden ptak.
Tylko dziadek nieborak
Do Helenki na obiad
Nie mia�a mu co da�
Da�a mu dwa sery.
P�misek g�siny
Jedz�e dziadku, niebo��,
Bo Helenka nie mo�e.
- Aha! nie mo�e, bo z�bk�w nie ma! - wo�a� Sta� i �ap zaraz Helenk� za szyj�. - Poka� z�bki, me puszcz�, a� poka�esz z�bki!
Ale Rozalia zaczyna�a si� gniewa�.
- Niech-no mi Sta� dziecka nie m�czy! Ma Sta� swoje z�bki, to niech b�dzie kontent. nie tam do czyich zagl�da�...
I zaraz �piewa�a inn� zn�w piosenk�: R�bajcie mnie, siekajcie mnie, A za dziadka nie dajcie mnie! Bo u dziadka siwa broda. A Helenka j ak j agoda. Poradz� ja siwej brodzie,
Namocz� j� w zimnej wodzie.
Zasadzaj� do ogr�dka.
Ju�ci br�dka -jak jag�dka...
Ale ch�opcy nie pozwalali Rozalii �piewa� tylko dla Helci. Ka�dy z nich mia� swoj� ulubion� piosenk�, o kt�r� si�-upomina� u niani. Dla Tadzia musia�a Rozalia �piewa� piosenk�, kt�ra si� tak zaczyna:
Wezm� ja mundur, wezm� ja mundur,
Szabl� przypasz�,
P�jd� do dziewczyny, p�jd� do jedynej.
Tam si� uciesz�.
Wysz�a dziewczyna, wysz�a jedyna.
Jak r�any kwiat,
R�czki za�amane, oczki zap�akane,
Zmieni� si� jej �wiat. A dla Janka - to znowu t�:
Chcia�o si� Zosi jag�dek,
Kupi� ich za co nie mia�a,
Jasio mia� pe�en ogr�dek,
Ale go prosi� nie �mia�a. A dla Stasia tak�:
Tam na b�oniu b�yszczy kwiecie,
Stoi u�an na widecie,
A dziewczyna, jak malina,
Niesie koszyk r�. Albo t�:
Tr�bka tr�bi: ratatata,
Tr�bka tr�bi: ratatata,
Nie mam ojca ani brata,
Nie mam ojca ani brata!
Wszystkie te piosenki dzieci dobrze zna�y, jak tylko Rozalia kt�r� za�piewa�a, zaraz i ch�opcy �piewali z ni� razem, jak szpaki. Po �niadaniu sz�y dzieci w r�ne gry si� bawi�: w "chowanego", w "piek�o i niebo", w "g�sk�".
Do "g�ski" du�o dzieci trzeba, wi�c przychodzi� ze wsi gruby J�ziek od Antka fornala, przychodzi� Wojtu� Smyk od grajka, w koszulinie i w wielkim kapeluszu, przychodzi�a Hanka Je��wna, co si� do Helci u�miecha�a jakby do s�oneczka, a i Wicek Zaparty, sierota bez ojca. bez matki, r�wnolatek ze Stasiem i wielki jego przyjaciel.
Jak si� tylko dzieci zesz�y, usadza�a je Rozalia jedno za drugim na piasku albo na trawie. Zaczyna�o si� to od Tadzia, a ko�czy�o na Helence, kt�r� Rozalia na kolanach przed sob� trzyma�a. Z Jankiem tylko zn�w by�a bieda, bo "g�sk�" w �aden spos�b nie chcia� by�, tylko "pani�". Po d�ugich korowodach ko�czy�o si� na tym. �e nie by� ani "g�sk�", arii "pani�", tylko "g�siorkiem". o kt�rym Rozalia m�wi�a:
Po ��kach chodzi.
Po wodzie brodzi.
Nie pilnuje stada...
Tymczasem Sta� obskakiwa� na jednej n�ce rz�dem siedz�ce dzieci i ka�de po kolei w lepek palcem pukaj�c, zapytywa�: - Puk, puk! gdzie tu pani mieszka?
A dzieci jedno po drugim odpowiada�y mu:
-W pudle.
Ju� przeszed� Tadzia i Janka, i ch�opc�w ze wsi, i Hank� Je��wn�, i niczego
si� dowiedzie� me m�g�. A� nareszcie zaszed� do Helenki. Helenka, cho�
malutka, ju� z daleka schyla�a cz�ko i u�miecha�a si�. Sta� leciuchno
zapuka�:
- Puk, puk! gdzie tu pani mieszka?
- Ja sama sobie pani! - odpowiada�a za Helci� Rozalia.
Jak tylko to Sta� us�ysza�, zaraz skacz�c uk�adnie na jednej n�ce, tak prawi�:
Moja pani prosi pani.
Czy s� g�ski na przedanie?
Pojecha�a w dr�k�
Wykr�ci�a n�k�.
Mi�ska si� jej chce. Tu dzieci w strachu, kt�re le� na to mi�sk.O p�jdzie, a Rozalia na to:
Moje g�ski skubane.
Nie na mi�sko chowane:
Pi�reczka pogubi�y.
Jak nock� w szkodzie by�y.
- Heru�! ...�ap je sobie teraz!
Jak tylko Rozalia krzykn�a: Heru�!... zrywa�y si� dzieci i ka�de w inn�
bieg�o stron�. A co tam by�o gwaru, co �miechu!
Oj, napoci� si� Sta� niema�o, zanim kt�re chwyci� �e to by� jednak
ch�opaczek chybki, wi�c mu si� w ko�cu zawsze uda�o jak�� g�sk� z�apa�.
Z�apana g�ska musia�a cicho siedzie� z daleka, a Sta� szed� za ni� p�aci�
Rozalii:
Macie tu za wasz� g�sk�
�wie�ego sianeczka wi�zk�
Na piasku Je grabiono,
Na deszczuje suszono,
Czy dosy�?
- Ma�o! - m�wi�a Rozalia. G�ska t�usta, siwa
A z takie) g�ski to s� wygody. Przyniesie drewek, przyniesie wody. Wi�c Sta� znowu skaka� i prawi� dalej: Macie tu dwa kamyczki, Kupcie sobie trzewiczki, Ze samego Krakowa, Co w nich sk�ra wierzbowa Czy dosy�?
- Ma�o! - m�wi�a Rozalia, wyci�gaj�c r�k�: Bo ta g�seczka ma bia�� szyj�,
Gdy si� zabrudzi, to si� wymyje, Bo ta g�seczka ma bia�e pi�rko, Bieli si� od nie) ca�e podw�rko... Wi�c Sta� znowu na to: Macie tu takie ziele, Co go pod p�otem wiele,
Ludzie zza morza jechali,
A takiego ziela nigdzie nie spotkali
Przytkn�li je do nosa.
Ugryz�o ich jak osa
Czy dosy�?
Targ w targ, zabiera� Sta� g�sk� jak swoja, a po drug� szed�. Czasem i darmo kt�ra dosta�, bo to:
Jedna by�a siod�ata,
Co z niej tylko utrata
Druga by�a kulawa,
Co z niej twarda potrawa.
Trzecia by�a krzykliwa.
Chcia�a w�dki i piwa
Wi�c c� si� tam z mmi by�o tak bardzo dro�y�!
Kiedy ju� Sta� wszystkie g�ski wy�apa�, szed� grzecznie "pani" na g�sin� prosi�:
A t� g�sin� wilcy warzyli.
I osolili, i opieprzyli,
Zapalili las d�bowy.
Wykipia�a do potowy
Ale "pani" nu� si� wymawia�, �e tam strach na wr�ble stoi. ze tam psy z�e. wi�c si� boi. Wi�c Sta� - ci�gle na jednej n�ce skacz�c - grzecznie jej t�umaczy, �e ps�w w domu nie ma. bo jeden poszed� do lasu, a drugi poszed� na pole, a trzeci w budzie �pi. a czwarty si� w ma�lance utopi�. Ha! c� robi�? Da�a si� pani nam�wi�. Id�, id�, a tu jak nie wypadnie z boku gruby J�ziek. Tadzio i Wojtu� Zaparty, jak nie zaczn� ujada�: "hau, hau!... hau. hau!"... a� og�uchn�� mo�na by�o.
Tu "pani" krzyczy, tu Sta� psy odp�dza - a cicho! - wola - a do budy! Ale gdzie to tam pomo�e! Jeden ci�gnie "pani�" za fartuch, drugi za chustk�, a� pani i o g�snne JU� s�ucha� me chce, tylko ucieka a ucieka. Taka by�a gra w "g�sk�".
Ledwie dzieci po zabawie odpocz�y troch�, a tu Pawe� W�odarz idzie do dzwonka, co w rogu podw�rza, niedaleko go��bnika, sta�. na po�udnie dzwoni: den, den... den. den!...
Zaraz te� Hanka Je��wna i ch�opcy ze wsi na obiad id�, ka�de do swojej miski. Tylko Wicu� Zaparty do dworskiej kuchni szed�, bo na wsi nie mia� nikogo. A� tu i stary Papierkowski nied�ugo na ganek wychodzi i wo�a: - Hej. panicze, prosz� na obiad!
Ch�opcy si� �piesz�, jak mog�, ale Janek wszystkich wyprzedza. Za dzie�mi idzie Rozalia i tak im po drodze �piewa:
A po�ywajcie, panowie,
A pozywajcie -
A jak wam co z w�s�w skapnie.
To mi tez dajcie.
- Panowie,
To mi te� dajcie!
U�miecha� si� Tadzio, s�ysz�c t� piosenk�, gdy� bardzo lubi�, kiedy o w�sach m�wiono. Zaraz mu si� zdawa�o, ze ju� mu naprawd� uros�y. Po obiedzie trzeba by�o troch� pobiega�. Wsiada� tedy Tadzio na pi�kny kij, co go sobie z sak�aku wystruga�. Sta� na drugi, troch� tylko kr�tszy, co go
od Wieka Zapartego dosta�, i jazda - doko�a trawnika przed domem. Janek tylko tak jako� po obiedzie oci�a�, �e go nie mo�na by�o do biegania nam�wi�. Bra�a go tedy Rozalia za raczki i obracaj�c si� z nim w k�ko, tak mu �piewa�a:
Ta�cuj �e ze mn�.
Mam m�czk� pszenn�.
Nagoluj� kluseczek.
B�dziesz jad� ze mn�...
Ale Jankowi wcale to me by�o po my�li. Dopiero co si� najad�, a tu mu o kluseczkach �piewaj�. Nie by� ich wcale ciekawy. Oci�ga� si� tedy, krzywi�, ledwie n�kami przebiera�, a� mu si� i na p�acz zebra�o... C� by�o robi�? Puszcza�a go Rozalia, a potem wzi�wszy si� za fartuszek, to sz�a do Janka, to w ty� - i tak �piewa�a:
Nie b�dzie mnie g��weczka bola�a.
Cho� mnie, Janku, nie we�miesz:
Tylko b�d� oknem wygl�da�a,
Rych�o drug� powiedziesz.
Oj, powiedziesz tyj�, m�j Jasie�ku.
Tylko b�dzie nie taka.
Za ni� posag w malowanej skrzyni,
Ale sama garbata...
Tymczasem Sta� i Tadzio nie mogli si� jako� pogodzi�. Sta� m�wi�, �e jego ko� pi�kniejszy, a Tadzio zn�w m�wi�, �e jego wi�kszy i mocniejszy Szli tedy do Rozalii oba ch�opcy, �eby ich rozsadzi�a. Rozalia bra�a kij w r�k�, ogl�da�a pilnie i oddawa�a Tadziowi, tak �piewaj�c:
Wszystkie konie dobre, najlepszy m�j siwy.
Przep�yn�� jeziorko, nie zamacza� grzywy.
Wtedy Tadzio z tryumfem spogl�da� na Stasia, a Rozalia tymczasem drugi kij ogl�da�a pilnie. Ogl�da�a, mierzy�a, a� nareszcie oddawa�a go Stasiowi z taka piosenka:
Wszystkie konie dobre, najlepszy m�j kasztan.
Gdzie tylko zajad�, to mi m�wi� wa�pan.
Obaj wi�c ch�opcy byli kontenci i zn�w harcowah weso�o doko�a trawnika. Ale i Janka wzi�a teraz zazdro��. Podnosi� tedy pierwsza lepsza ga��zk�, siada� na ni� i puszcza� si� za ch�opcami galopem. Jedzie, jedzie, a� tu zawadza o co� ga��zi� - buch na traw� - i w p�acz... Rozalia go tuli, ca�uje, na r�ce bierze, bo Helenka teraz w ko�yseczce �pi a Janek te� rad, �e si� popie�ci� mo�e. krzywi si� i st�ka, cho� mu znowu tak bardzo mc nie jest. Po chwili tak mu Rozalia �piewa:
Chory m�j Janek, chory,
Leczy�y go doktory.
Jeden mu przyni�s� kaszy,
A drugi wina w flaszy,
Trzeci da� konia z rz�dem:
- Le� teraz, Janku, p�dem...
Tu ju� Janek me m�g� wytrzyma�, zrywa� si� z kolan Rozalii i bieg� za ch�opcami "p�dem", p�ki zn�w sobie jakiego guza nie nabi�. Gdy si� dzieci pom�czy�y, zaczyna�a im Rozalia opowiada� bajki. Ju� te� i Helenka wsta�a i pi�knie wyspana siedzia�a cichutko, s�uchaj�c. Bajki by�y r�ne. Jedna "o baranim ko�uszku", druga "o zakl�tej kr�lewnie".
trzecia "o Madeju rozb�jniku", czwarta "o szklanej g�rze", pi�ta "o sierocie i z�ej macosze", sz�sta "o kosza�kach-opa�kach", si�dma "o smoku i o rycerzu" - a ka�da prze�liczna taka, �e a� si� dzieciom oczy do niej �miej�. A ju� najcz�ciej zaczyna�y si� te bajki tak: By�o trzech braci: dw�ch m�drych, a trzeci g�upi! Ten "g�upi" by� ich wielkim faworytem*. Opr�cz bajek by�y jeszcze tak zwane przypowiastki: o Maciusiu, co ig�y w stogu siana szuka�: o go��bku, co si� zab��ka�; o kozie i o je�u. T� ostatni� najwi�cej lubi� Janek: szczeg�lnie te� to miejsce, gdzie si� tak m�wi�o:
Ja koza obdarta,
Kwart� soli natarta.
Kto tu przyjdzie, to go zjem!...
Ale bo te� i Rozalia lak te bajki �licznie opowiada� umia�a, �e dzieci ledwie kolacj� zjedz�, zaraz zn�w id� s�ucha� swojej niani. Nieraz i mama przysz�a i stan�a, i tak si� zas�ucha�a, jak dzieci. A tu ju� tymczasem ksi�yc wyszed� na niebo cichy i jasny, a� ca�a droga, topolami sadzona, w�a�nie jakby w srebrze sta�a. Podnosi�a si� wtedy niania, trzymaj�c na r�ku Helenk�, i zgania�a gromadk� swoj�, tak jej �piewaj�c:
Wraca�y g�ski, wraca�y.
Bose n�eczki zmacza�y.
Zmacza�y w rosie na trawie.
Musia�y suszy� na �awie. Albo te� tak:
P�jd�cie, p�jd�cie, g�ski moje.
P�jd�cie, p�jd�cie do domu.
Noc nadchodzi, ja si� boj�.
Broni� mnie nie ma komu...
Starsi ch�opcy szli jeszcze porozmawia� z mam� o tym, co widzieli, co s�yszeli, jak si� bawili przez dzie� ca�y: ale Janek to ju� od dawna pi�stkami oczy tar� i ledwie mamusi� u�ciska�, zaraz si� do ��eczka �pieszy�. Dla niego to Rozalia tak na dobranoc �piewa�a:
Wyszed� miesi�czek, zagas�y zorze
Spijze, Jasie�ku, �pijze, niebo��!
Uwij� tobie wianek zielona,
Z bia�ej lilii �licznie pleciona
Potem usypia�a Helenk�. Jakie jej wtedy pi�kne piosenki na my�l przychodzi�y, tego wam opowiedzie� nawet nie potrafi�. Ju� i ch�opcy wr�ci i spa� si� pok�adli, a Rozalia precz �piewa�a. Tadzio usypia� w�a�nie, kiedy jeszcze s�ysza� jej g�os:
Ju� miesi�c zeszed�, psy si� u�pi�y,
A kt� tam klaszcze za borem.
KONIEC KSI��KI
Ksi��ka pobrana ze strony
http://www.ksiazki4u.prv.pl
lub http://www.ksiazki.cvx.pl