8137
Szczegóły |
Tytuł |
8137 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
8137 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 8137 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
8137 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Model Supernowej
(Zbigniew Dworak � 1972)
Zmierzcha�o. W sensie astronomicznym. B��ka�em si� ju� od d�u�szego czasu,
dok�adniej � od zachodu s�o�ca,
w�r�d starych kamieniczek, odwiedzaj�c zaciszne zau�ki, a teraz nie spiesz�c si�
zmierza�em poprzez ogromny,
na wp� dziki park do Obserwatorium.
Jesienny wiecz�r. W ka�dym sensie. Powoli st�paj�c nads�uchiwa�em szelestu traw,
rozm�w li�ci upodobnia-
j�cych si� ju� sw� barw� do s�o�ca. Nadchodzi taka chwila, �e nie maj�c wi�cej
si�y, by przyodziewa� lipy, d�by,
wi�zy, mi�kko i bezszelestnie padaj� na ziemi�.
Cicho, l niemal pusto � zaledwie kilka zakochanych par, chocia� to z�ota jesie�;
mo�e w�a�nie dlatego kilka?
Jeszcze par� krok�w i wychyn��em przed bram� Obserwatorium misternie w znaki
zodiaku rze�bion�. Sam
budynek � okaza�y i dostojny wiekiem � ton�� w ciemno�ci, tylko na pierwszym
pi�trze, spoza �le dosuni�tej
kotary, s�czy�o si� nik�e �wiat�o �wiadcz�ce, i� s� tu ludzie. �wiat�o
dochodzi�o z Centrum Maszyn
Obliczeniowych. Panowa�a w nim niepodzielnie grupa Henryka; zajmowa�a si�
modelowaniem proces�w za-
chodz�cych w gwiazdach.
Niebo z fioletowego stawa�o si� czarne. Wysoko, niemal w zenicie, rozk�ada� swe
skrzyd�a do lotu majestityczny
�ab�d� (Cygnus). Obok ostro jaskrawym, bia�ob��kitnym blaskiem k�u�a wzrok Wega
(a Lyrae � jasno�� 0m,0,
typ widmowy AO). Ni�ej, ku po�udniowi, l�ni� gwiazdozbi�r Or�a (Aquila). Tam te�
bieg� trakt Drogi Mlecznej,
coraz wyra�niej wyrysowuj�c si� na bezksi�ycowym niebie.
�ciemni�o si� zupe�nie, ca�kowicie. Dnia, kt�ry by�, ju� nie by�o � odszed�
bezpowrotnie. �Tera�niejszo�� istnieje
tylko jako kategoria gramatyczna" � powiedzia� kto�, realnie istnieje
przechodzenie przysz�o�ci w przesz�o��,
nieustannie i uniwersalnie, i nic poza tym nie ma.
Nie by�o powodu do po�piechu. M�j program obserwacji przewidywa� pocz�tek fazy
minimum gwiazdy zmiennej
za�mieniowej, oznaczonej w Katalogu Gwiazd Zmiennych symbolem XV La� (okres
1d,07450, jasno�� 10m,9 do
11m,3, typ widmowy FO), dopiero za mniej wi�cej godzin�. Lecz kopu�y nie sta�y
puste: inni obserwatorzy, Inne
programy. Gwiazd jest do�� (oko�o stu miliard�w w Galaktyce).
Otwar�em cicho drzwi wej�ciowe; drzwi do gabinetu natomiast zaskrzypia�y
przera�liwie. Stare, wys�u�one. To
taki ich reumatyzm � skrzypi�. Nacisn��em niechc�cy oba naraz wy��czniki i pok�j
zala�a gwa�towna jasno��.
Zmru�y�em z niezadowoleniem oczy � nie lubi� przed obserwacjami zbyt silnego
�wiat�a.
Wygaszam po�ow�. W sam raz. Przegl�dam notatki, w/kresy, zeszyt obserwacyjny...
Czasu wci�� wiele. Cisza i
spok�j. Noc pogodna. Momentalnie wszystkie troski dnia powszedniego ulatniaj�
si� bez �ladu.
Bior� kred� i rozpisuj� na tablicy krakowian symetryczny (K du�e) � rektyfikuj�
orbity �moich" gwiazd metod�
najmniejszych kwadrat�w Gaussa-Banachiewicza. M�g�bym to policzy� wepchn�wszy w
maszyn� cyfrow�
odpowiedni program, lecz lubi� czasem zmaga� si� sam z problemem, niby banalnym,
a wci�� jednak
ciekawym. Zreszt� maszyny zaj�te s� obecnie do �wy�szych cel�w". Koledzy
teoretycy modeluj�.
Hukn�y gdzie� drzwi, zatupota�y czyje� szybkie kroki, potem pukanie,
skrzypni�cie i...
Henryk, a kt� by inny! Wpad� do gabinetu, wype�niaj�c go od razu
niecierpliwo�ci� m�odego badacza-teoretyka.
Zakr�ci� si�, obejrza� wypisany na tablicy krakowian, zatar� r�ce.
� No, dzi� pr�ba generalna. Albo, albo... Powinni�my dosta� pierwsze wyniki.
Program � bez zarzutu!
� Nareszcie � wpad�em mu w s�owo. Umilk�, l zaraz znowu rozgada� si�.
� Nie masz poj�cia, co to za m�ka u�o�y� taki program. To nie to, co metoda
najmniejszych kwadrat�w. �
Machn�� lekcewa��co r�k� w stron� tablicy. � � Obserwujesz? � zapyta�, bardziej
z grzeczno�ci ni� z
zainteresowania, i ju� m�wi� ponownie o swym problemie.
S�ucha�em go z roztargnieniem. Zna�em t� spraw� nie od dzi� przecie�. To chyba
mnie pierwszemu, pod�wczas
jeszcze w tajemnicy, zwierzy� si� Henryk ze swojego pomys�u. Wyzna� wtedy, �e
znudzi�o go programowanie
dr�g ewolucyjnych gwiazd o r�nych masach: a to 10,3 masy S�o�ca, to zn�w 0,71
Mo.....Zamy�li�em
wymodelowa� co�, czego jeszcze nikt nie pr�bowa�. Nie jakie� tam wolnozmienne
procesy roz�o�one na miliardy
lat! Nie! Interesuj� mnie procesy szybkie, gwa�towne! Policz� model supernowej.
Nikt, nikt tego jeszcze nie
podj�� si�, a ja mam ju� g��wn� ide� programu..." � tak wtedy m�wi�
rozgor�czkowany, a ja, znaj�c jego
zdolno�ci i zapa� do pracy, wiedzia�em, �e nie spocznie, dop�ki nie dopnie
swego. Za�artowa�em tylko, aby nie
przedobrzy�, co skomentowa� g�o�nym wybuchem �miechu. Ogarn�a nas wtedy taka
weso�o��, �e m�wi�
zacz�li�my o wszystkim i o niczym, a� rozmowa zesz�a na temat nie mniej
pasjonuj�cy � gwiazd ziemskich.
Mija�y miesi�ce. Problem okaza� si� trudniejszy, ni� Henryk przypuszcza�, lecz
on nie rezygnowa� i uparcie
ponawia� szturmy. Niemal zupe�nie zablokowa� swymi pracami czas maszynowy,
dosta� do pomocy dwoje
magistrant�w i modelowa� programuj�c, wprowadzaj�c najdziwniejsz� informacj� w
pami�� maszyny,
modyfikuj�c wielokrotnie program: zar�wno jego za�o�enia, jak i sam algorytm.
Posun�� si� nawet do tego, �e
przebudowa� aparatur�. Nie wystarcza�a mu maszyna cyfrowa, za��da� maszyny
analogowej, twierdz�c, �e
niczego nie jest za wiele dla takiego programu, po czym zmieni� nie do poznania
Centrum Obliczeniowe. Ustawi�
dodatkowy pulpit steruj�cy wyposa�ony w ekran i jeszcze jedn� optim�.
Wyskalowany ekran dawa� graficzne
przebiegi obliczanych funkcyj, a jednocze�nie optima drukowa�a warto�ci
liczbowe. Pulpit by� analizatorem
wynik�w i zarazem specjalnym hipermikserem na obwodach scalonych, w kt�rym
dokonywa�o si� mieszanie i
por�wnywanie rezultat�w uzyskanych z obydwu maszyn: cyfrowej i analogowej.
Nast�pnie dzi�ki sprz�eniom
zwrotnym dane i wyniki jeszcze raz � naprzemiennie lub r�wnocze�nie �
przekazywane by�y maszynom
elektronowym, w celu wykonania nast�pnej iteracji. l tak bez ko�ca. Dodatkowy
pulpit obrasta� w podzespo�y, a
rezultaty ci�gle by�y ma�o zadowalaj�ce.
l teraz Henryk po raz enty relacjonowa� n+1 pomys�, tym razem � wed�ug niego �
definitywny.
� Jutro � m�wi� � jutro...
Nie dowiedzia�em si�, co ma by� jutro, bowiem sam mu przeszkodzi�em zadawszy
impulsywne pytanie.
� Dlaczego nie postara�e� si� policzy� najpierw efektywnie, co by�oby prostsze
przecie�, modelu nowej?
�achn�� si�.
� Po co? Model supernowej jest og�lny. Gdy wyliczy si� go, nie b�dzie ju�
�adnych problem�w z policzeniem
wszystkich innych proces�w erupcyjnych, a nawet pulsacyjnych. Nowopodobne
cefeidy, gwiazdy rozb�yskowe,
gwiazdy typu Mira Ceti � wszystko to b�dzie mo�na wyprowadzi� z tego og�lnego
przypadku! � zapala� si�
znowu.
Nagle chwyci� si� za g�ow�.
� Musz� ju� i��! � krzykn��. � Znowu napsuj� co� beze mnie.
Machn�� r�k� i wybieg� trzasn�wszy z rozmachem drzwiami.
Zapalam papierosa (w, kopu�ach nie wolno pali�!) i przysiad�szy na brze�ku
biurka, kontempluj� rozpisany
schludnie krakowian. Potem par� przekszta�ce� � wi�cej na razie nie zd���. Rzut
oka na zegarek upewnia
mnie, �e pora by ju� i��. Jakby oci�gaj�c si�, wychodz�. Nurtuje mnie co�, jaki�
problem, jaka� my�l. Ale jaka?
Dochodz� do pierwszego pi�tra, zbli�am si� do okna. Nie, pogoda, stabilna,
�adnych niespodzianek w postaci
chmur, ob�oczk�w.
Przytulam czo�o do szyby. Szk�o jest przyjemnie ch�odne. Tak. Zarazi� mnie
Henryk � to przecie� problem
modelu supernowej tak mnie nurtuje, a raczej zbli�aj�ce si� jego rozwi�zanie.
�Zajrz� do nich na chwil�" �
postanawiam.
Odrywam wzrok od rozgwie�d�onego nieba, odwracam si�, zmierzam do Centrum. Staj�
w drzwiach, lecz nikt
mnie nie dostrzega.
Henryk zwija� si� przy pulpicie. Odkr�ci� z nadbudowanego nad ekranem
�unianalizatora ostatecznej odpowiedzi"
� jak go ongi� �artobliwie nazwa� � tarcz� czo�ow� i po milisekundzie
zastanawiania si� wymieni�
Wiruj�ce, t�czowe ko�a przed oczyma.
Miarowo kapi�c �cieka�o stopione wn�trze aparatury. Ile tam mog�o by�? Sto
tysi�cy stopni w ci�gu dziesi�ciu
milisekund na �wier� milimetra sze�ciennego? Wszystko w porz�dku: stadium
prenowej (te zera!), wybuch,
wt�rne relaksacje, zga�niecie...
Zapalam latark�. Henryk stoi nie poruszony, mrugaj�c bezradnie oczyma.
Trzasn�y jakie� drzwi. Kroki. Szybkie kroki.
� Panie Henryku! Co pan tu wyprawia? Odwracam si� i odpowiadam zamiast Henryka:
� Nic wielkiego, panie profesorze. To tylko koledzy -teoretycy skutecznie
wymodelowali wreszcie supernow�.
kilka poduk�ad�w. Nast�pnie zakrzykn�� na magistrant�w, by mu podali kolb�
lutownicz� i �ledzili odczyty na
wska�nikach, natychmiast donosz�c o ka�dym wahni�ciu napi�cia, pr�du, mocy...
Sam za� wsadzi� lutownic�
we wn�trze aparatury i co� tam przelutowywa�, kln�c przy tym z cicha. Przysma�y�
widocznie izolacj� � po
pomieszczeniu rozszed� si� ckliwy zapach, od kt�rego kr�ci�o w nosie. Nie
zwr�ci� na to najmniejszej uwagi,
zadowolony wyra�nie z dokonanej przer�bki. Odst�pi�
o krok od pulpitu, jakby lubuj�c si� swoim dzie�em, od�o�y� lutownic�, otrzepa�
r�ce i, nie zak�adaj�c tarczy
czo�owej, wyda� polecenie niczym kapitan na okr�cie:
� Ca�a moc!
� jest, ca�a moc � powt�rzy� jak echo magistrant. Rozjarzy�y si� wska�niki
neonowe, zapulsowa� ekran,
s�ycha� by�o delikatne brz�czenie, optima zaterkota�a przez chwil� jak karabin
maszynowy, wyplu� same zera
i umilk�a. Henryk, bacznie obserwuj�cy pulpit, ju� mia� poda� nast�pn� komend�,
kiedy nagle na ekranie pojawi�y
si� trzepocz�ce krzywe i rozleg�o si� przyt�umione buczenie. Zaniepokojony
magistrant popatrzy� pytaj�co na
Henryka, ale ten pokr�ci� przecz�co g�ow�.
Buczenie ucich�o. S�ycha� tylko by�o niewyra�ny szelest, jakby kto� przesiewa�
piasek przez palce.
l nagle, w absolutnej ciszy, pojawi� si� Wewn�trz otwartego analizatora �wiec�cy
punkt � ja�nia�, pot�nia�, r�s�,
rozdyma� si�... Wska�niki mocy gwa�townym skokiem wysz�y poza skal�, inne
miota�y si� rozpaczliwie, neon�wki
migota�y jak pot�pie�cze ogniki, z g�o�nym hukiem strzeli� g��wny wy��cznik-
bezpiecznik, pogas�y wszystkie
�wiat�a w ca�ym budynku i tylko z wn�trza analizatora bi�a potwornie rozd�ta
bia�ob��kitna jasno��.
Henryk sta� jak sparali�owany, magistranci, os�aniaj�c oczy od nag�ego
rozb�ysku, kulili si� w swych fotelach.
�S�owo... cia�em" � szepta� kto� natr�tnie (i jakby ze zdziwieniem) w moim
m�zgu.
Punkt zacz�� szybko s�abn��, z bia�ob��kitnego sta� si� ��ty, potem przybra�
wi�niow� barw�, jeszcze paro-
krotnie rozb�ysn�� regularnymi sekwencjami, lecz bez por�wnania nik�ej, a� zgas�
ca�kowicie.