8130

Szczegóły
Tytuł 8130
Rozszerzenie: PDF

Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby pdf był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

 

8130 PDF Ebook podgląd online:

Pobierz PDF

 

 

 


 

Zobacz podgląd 8130 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 8130 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.

8130 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:

 

Michel Desmarquet MISJA T�umaczenie z angielskiego wydania pod tytu�em "Thiaoouba Prophecy" Robert �miglarski, Dr Tomasz Cha�ko, � Copyright 1998 Robert �miglarski, Dr Tomasz Cha�ko Wszelkie prawa zastrze�one Konsultacja naukowa i kontakt z autorem: Dr Tomasz Cha�ko Projekt ok�adki: Dr Tomasz Cha�ko i Robert Gaynor Ilustracje: Robert Gaynor, � Robert Gaynor, Wszelkie prawa zastrze�one. Ka�da ilustracja uzgodniona jest z autorem i stanowi wierne odzwierciedlenie rzeczywisto�ci, na ile tylko jest to mo�liwe. Kolory zosta�y celowo pomini�te, gdy� obecna technologia na Ziemi nie pozwala wiernie ich odtworzy�. MISJA Ksi��ka po raz pierwszy opublikowana w 1993 roku po angielsku, pod tytu�em 'Abduction to the 9th Planet' (ISBN 0-646-15996-8) Wznowienia 1994, 1995 (USA), 1999 Wznowiona w 1997 roku pod tytu�em Thiaoouba Prophecy' (ISBN 0-646-31395-9) Arafura Publishing �MJ.P.Desmar�uet, 1993-1998 T�umaczenia na inne j�zyki: Japo�skie - Tokuma Shoten, Tokyo 1997 ( ISBN 4-19-860745-1) Greckie - Panos Publishing, 1998 (ISBN 0-646-34267-3) Wiele innych t�umacze� jest w toku, mi�dzy innymi hebrajskie. Desmar�uet, Michel 1931 - MISJA 111 Spis tre�ci PRZEDMOWA....................................................................... .......................IV WST�P........................................................................... ...............................VII 1. THAO............................................................................ .................................1 2. ZAG�ADA NUKLEARNA....................................................................... .15 3. PIERWSZY CZ�OWIEK NA ZIEMI......................................................32 4. Z�OTA PLANETA......................................................................... ............51 5. UCZ� SI� �Y� NA NOWEJ PLANECIE...............................................62 6. SIEDMIU THAORII AURA.....................................................................72 7. KONTYNENT MU I WYSPA WIELKANOCNA...................................87 8. PSYCHOSFERA..................................................................... ..................100 9. NASZA 'TAK ZWANA' CYWILIZACJA.............................................112 10. CZ�OWIEK O ODMIENNYM WYGL�DZIE I MOJE POPRZEDNIE WCIELENIA......................................................................1 23 11. PRAWDA I HISTORIA........................................................................ .143 12. Z�OCISTE DOKO............................................................................ .....154 13. POWR�T DO 'DOMU'.......................................................................... 166 POSTSCRIPTUM.................................................................... .....................177 TAJEMNICA HERAI........................................................................... .......186 WYBRANE CYTATY.......................................................................... ........188 Przedmowa Trudno jest napisa� przedmow� do ksi��ki tak niezwyk�ej jak ta. Zaczn� nietypowo - od przedstawienia si�. Jestem Dr Tomasz Cha�ko. Po uzyskaniu dyplomu Magistra In�yniera z wynikiem bardzo dobrym, obroni�em Doktorat Nauk Technicznych w dziedzinie holografii laserowej za kt�ry Minister Nauki i Szkolnictwa Wy�szego przyzna� mi Nagrod�. By� rok 1979 i mia�em wtedy 27 lat. Po kr�tkiej karierze adiunkta w Politechnice ��dzkiej, w 1982 roku, otrzyma�em propozycj� zorganizowania laboratorium holograficznego na Uniwerytecie w Melbourne w Australii, gdzie do dzisiaj wyk�adam. Zaspakajanie wrodzonej ciekawo�ci do wiedzy zawsze przychodzi�o mi do�� �atwo. Nie pami�tam, �ebym kiedykolwiek �l�cza� nad ksi��kami. R�wnolegle ze studiami technicznymi studiowa�em muzyk� i korzysta�em ze studenckich wakacji jak si� tylko da�o, przed�u�aj�c je niejednokrotnie do sze�ciu miesi�cy w roku. Gdy w 1974 roku, jako student Mechaniki, postanowi�em zaj�� si� holografi� laserow� - �adna uczelnia cywilna w Polsce nie mia�a odpowiedniego wyposa�enia. Nie by�o to dla mnie przeszkod� -zbudowa�em wszystko sam, ��cznie z laserem, pos�uguj�c si� "z�omem optycznym". Mierzy�em drgania za pomoc� holografii laserowej jako jeden z pierwszych w Polsce. Przeczyta�em w �yciu du�o ksi��ek, ale nie pami�tam, abym jak�kolwiek z nich czyta� wi�cej ni� raz. Nawet w podr�cznikach i ksi��kach naukowych przegl�da�em powt�rnie zaledwie fragmenty. Niniejsza ksi��ka jest dla mnie wyj�tkiem. Ile razy jej nie otworz�, �eby co� sprawdzi�, nie mog� przesta� jej czyta�! Ze zdumieniem stwierdzam, %e %a ka�dym ra^em, prawie na ka�dej stronie dostrzegam w niej co� nowego, co� niezmiernie wa�nego, co� na co wcze�niej nie zwr�ci�em uwagi. Dlatego te� radz� czytelnikowi przeczyta� t� ksi��k� wi�cej ni� raz. Ksi��ka ta nie zawiera �adnych teorii. Nie s� to marzenia czy te� produkt wyobra�ni autora. Jako uczony a tak�e �wiadomy obywatel Ziemi jestem absolutnie przekonany, �e ksi��ka ta jest dok�adn� relacj� rzeczywisto�ci Wszech�wiata. Sprawdzi�em to osobi�cie, przeprowadzaj�c eksperymenty, jak r�wnie� sp�dzaj�c wiele miesi�cy na osobistych rozmowach z autorem. Jest rzecz� niemo�liw�, �eby prosty cz�owiek, kt�ry nigdzie nie studiowa� i ca�e �ycie hodowa� warzywa i kwiaty, zna� tak� ilo�� sprawdzalnych fakt�w, o kt�rych �aden uczony na Ziemi nie ma zielonego poj�cia. Niekt�rym czytelnikom mo�e si� wydawa�, �e nasza "nauka" na Ziemi jest wysoce zaawansowana. Nic podobnego. Na przyk�ad, �aden "uczony" nie potrafi nawet wyja�ni� tak podstawowego zjawiska jak grawitacja, dzi�ki kt�rej chodzimy po Ziemi a nasza planeta utrzymuje si� na orbicie wok� S�o�ca. U�ywanie rakiet do podr�y kosmicznych kojarzy mi si� z planem przep�yni�cia Atlantyku za pomoc� taczki. Uczonym na Ziemi po prostu nie starcza wyobra�ni, aby zda� sobie spraw� z celu istnienia Wszech�wiata, celu naszej �wiadomo�ci i naszej roli we Wszech�wiecie. Jestem przekonany, �e informacja zawarta w tej ksi��ce stanie si� w ci�gu najbli�szych dziesi�cioleci przedmiotem powa�nych studi�w, otwieraj�c nowe kierunki w nauce i w �wiadomym rozwoju Cz�owieka na Ziemi. Dlatego te�, jako uczony, zdecydowa�em si� wzi�� udzia� w jej t�umaczeniu na j�zyk polski. Do�o�y�em stara�, aby ka�de zdanie by�o jednoznaczne, �ci�le oddawa�o intencj� autora i nie da�o si� przekr�ci�. Pom�g� mi w tym wieloletni osobisty kontakt z autorem, z kt�rym wyja�nia�em ka�d� w�tpliwo��. Niniejsze t�umaczenie jest pod wieloma wzgl�dami lepsze ni� angielskie. Wynika to z faktu, �e angielska t�umaczka nie zawsze by�a pewna o czym mowa, a j�zyk angielski autora - Francuza nie jest dostatecznie zaawansowany aby wy�owi� wszystkie nie�cis�o�ci. Korektom towarzysz� przypiski, aby mo�na je by�o prze�ledzi�. Prosz� si� nie ogranicza� do traktowania tej ksi��ki jako fascynuj�cej relacji z fantastycznej i niewiarygodnej przygody. Zawiera ona znacznie wi�cej. Przede wszystkim rozwiewa ona praktycznie wszystke mity, doktryny i zagadki na Ziemi ujawniaj�c logik�, pi�kno i majestat Wszech�wiata, w kt�rym katody ^ nas ma. wa�n� rol� do spe�nienia. Ksi��ka ta jest lekcj� Wolnej Woli, godno�ci Cz�owieka, lekcj� o naszej Nie�miertelnej �wiadomo�ci, lekcj� mi�o�ci i odpowiedzialno�ci, lekcj� szacunku i respektu dla Natury i jej Prawa - Uniwersalnego Prawa Wszech�wiata. Prawa, kt�re obowi�zuje nie tylko w materialnej rzeczywisto�ci, ale tak�e w dziedzinie �wiadomo�ci, inteligencji i wymiany informacji we Wszech�wiecie. Prawa Stw�rcy Wszech�wiata. Ksi��ka ta odkrywa przed czytelnikiem jego w�asny potencja� we Wszech�wiecie i pokazuje w jaki spos�b zrobi� najszybsze post�py, wykorzystuj�c mo�liwo�ci dane nam przez samego Stw�rc� i jego Prawo. Pokazuje tak�e prawdziwe niebezpiecze�stwa gro��ce cz�owiekowi, kt�ry nie zdaje sobie sprawy z Prawa Wszech�wiata i je ignoruje. VI B�d� ludzie, kt�rzy tej ksi��ki nie zrozumiej�, mimo �e napisana jest przez prostego cz�owieka, prostym j�zykiem, z przyk�adami jak dla przedszkolak�w. B�d� te� tacy, kt�rzy nie zechc� jej nawet dotkn��. Zostawcie ich w spokoju. By� mo�e jeszcze do niej nie dojrzeli, by� mo�e jeszcze nie chc� si� dowiedzie� czego nie wiedz�. Nie nale�y zach�ca� dziecka w przedszkolu aby studiowa�o psychologi� czy fizyk� - po prostu nie jest gotowe. Na zako�czenie pragn� podzi�kowa� czytelnikowi, �e przeczyta� moj� opini� o tej fascynuj�cej ksi��ce i zach�cam go do wyrobienia w�asnego zdania. Zmieni�a ona �ycie i �wiatopogl�d ka�dego, kto j� uwa�nie przeczyta� kilka razy. Dr Tomasz Cha�ko Melbourne, Australia, 24 grudzie� 1998, http://www.thiaoouba.com Wst�p Napisa�em t� ksi��k� w wyniku otrzymanych polece�, kt�re wykona�em. Jest to sprawozdanie z wydarze�, kt�re przydarzy�y mi si� osobi�cie - co niniejszym potwierdzam. Zdaj� sobie spraw�, �e w pewnym stopniu, to nieprawdopodobne opowiadanie mo�e wyda� si� niekt�rym czytelnikom powie�ci� fantastyczno naukow� - ca�kowicie fikcyjn� - ale ja nie mam wyobra�ni, kt�ra jest niezb�dna dla takiego wyczynu. To nie jest fikcja. Czytelnik kieruj�cy si� dobr� wiar� rozpozna prawd� w przekazie, kt�ry nios� od moich nowych przyjaci� dla ludzi na planecie Ziemi. Przekaz ten, pomimo wielu odniesie� do ras i religii, nie zawiera w sobie ani rasowych ani tet^ religijnych uprzedze� ze strony autora. Michel Desmar�uet, Stycze�, 1989 Maj� oc%y, ale nie wid^�-Us%y i nie s�ysz�. Biblia VIII Nie ufamy nikomu i niczemu. W�tpimy we Wszystko. Za wyj�tkiem jednego: naszej w�asnej ignorancji. 1. Thao Obudzi�em si� nagle, nie wiedz�c, jak d�ugo spa�em. Czu�em si� zupe�nie �wie�y i rze�ki, lecz, na mi�o�� bosk�, kt�ra to mo�e by� godzina? Lena spa�a obok mnie, mia�a zaci�ni�te pi�ci, ale Lena zawsze w ten spos�b �pi... Nie mia�em w og�le ochoty, �eby po�o�y� si� znowu do ��ka - tak jakby by�a co najmniej pi�ta rano. Wsta�em, poszed�em do kuchni i spojrza�em na zegar. W p� do pierwszej w nocy! Zupe�nie to dla mnie niezwyk�e budzi� si� o takiej godzinie. Zdj��em pi�am�, ubra�em si� w spodnie i koszul�, sam nie wiem dlaczego. Nie potrafi� te� wyja�ni�, dlaczego podszed�em do biurka, wyj��em kartk� papieru oraz pi�ro i patrzy�em jak moja r�ka sama pisze, tak jakby mia�a sw�j w�asny umys�. 'Kochana, nie b�dzie mnie przez oko�o dziesi�� dni. Absolutnie o nic si� me martw.' Zostawi�em kartk� ko�o telefonu i poszed�em w kierunku drzwi na werand�. Stara�em si� nie potr�ci� sto�u, na kt�rym sta�y szachy po wczorajszej grze - bia�y kr�l w macie. Cicho otworzy�em drzwi prowadz�ce do ogrodu. Noc wydawa�a si� przepe�niona dziwnym blaskiem, kt�ry nie mia� nic wsp�lnego z gwiazdami. Instynktownie pr�bowa�em przypomnie� sobie w jakiej fazie m�g� by� teraz ksi�yc, my�l�c, �e by� mo�e mia� w�a�nie wschodzi�. Tutaj, w p�nocno- wschodniej Australii, gdzie mieszkam, noce s� zwykle gwie�dziste i zupe�nie przejrzyste. Zszed�em po schodach na zewn�trz. Zwykle o tej porze nocy mamy tu istny koncert �ab i �wierszczy. Teraz panowa�a martwa cisza i zastanawia�em si� dlaczego. Zrobi�em tylko kilka krok�w, kiedy nagle kolor filodendron�w uleg� zmianie. Zmieni�a si� r�wnie� �ciana domu. Wszystko wydawa�o si� sk�pane w b��kitnawym �wietle. Trawnik wydawa� si� falowa� pod moimi stopami i ziemia zdawa�a si� falowa� tak�e. Filodendrony si� zniekszta�ci�y a �ciana domu zacz�a przypomina� prze�cierad�o unosz�ce si� na wietrze. Zaczyna�em wierzy�, �e ze mn� jest co� nie w porz�dku i zdecydowa�em si� wr�ci� do domu. Dok�adnie w tym momencie poczu�em, jak unosz� si� delikatnie z ziemi. Unosi�em si�, z pocz�tku powoli, ponad filodendronami i potem szybciej, obserwuj�c jednocze�nie zmniejszaj�cy si� coraz bardziej pode mn� dom. 'Co si� dzieje ? - wykrzykn��em oszo�omiony. 'Wszystko jest w porz�dku Michel. W tym momencie by�em pewien, �e �ni�. Przede mn� ujrza�em istot� ludzk� imponuj�cego rozmiaru, ubran� w jedno cz�ciowy kombinezon i zupe�nie przezroczysty he�m na 'jej' g�owie. Spogl�daj�c na mnie u�miecha�a si� przyja�nie. Thao 2 'Nie, nie �nisz - powiedzia�a odpowiadaj�c na moje pytanie, kt�re powsta�o w moim umy�le. 'Tak - odpowiedzia�em - ale to w�a�nie zawsze tak si� dzieje we �nie a na koniec spadasz z ��ka i budzisz si� ze �liw� na czole! U�miechn�a si�. 'Do tego - kontynuowa�em - m�wisz do mnie po francusku, w moim rodzimym j�zyku, a przecie� jeste�my w Australii, gdzie wszyscy mowi�po angielsku. Ja %nam angielski! 'Ja te� - odpowiedzia�a po angielsku. 'To musi by� sen - jeden z tych g�upich sn�w. Ale je�eli nie to co ty robisz w moim ogrodzie? 'Nie jeste�my w twoim ogrodzie, tylko ponad nim. 'Ach! To napraw� jest koszmar. Zobaczysz �e mia�em racj�. Uszczypn� si�! - i zrobi�em to co rzek�em. Oooch! Znowu si� u�miechn�a. Czy jeste� teraz usatysfakcjonowany, Michel? 'Je�li to nie jest sen, to dlaczego siedz� tutaj na tej skale? I kim s� ci ludzie ubrani wed�ug mody z zesz�ego wieku? - zaczyna�em powoli dostrzega� w mlecznym �wietle, jak jedni ludzie rozmawiali o czym� mi�dzy sob� a inni kr��yli wok�. 'A ty, kim ty jeste�? Dlaczego nie jeste� normalnego rozmiaru? 'Jestem normalnego rozmiaru, Michel. Na mojej planecie wszyscy jeste�my takiego rozmiaru. Ale wszystko we w�a�ciwym czasie, m�j drogi przyjacielu. Mam nadziej�, �e nie masz nic przeciwko temu by zwraca� si� do ciebie w ten spos�b. Nawet je�eli jeszcze nie jeste�my dobrymi przyjaci�mi, to mam nadziej�, �e wkr�tce nimi b�dziemy. Inteligencja promieniowa�a z jej u�miechni�tej twarzy i dobro� emanowa�a z ca�ej jej postaci. Trudno mi by�o wyobrazi� sobie, �eby spotka� kogo�, przy kim czu�bym si� bardziej naturalnie. 'Oczywi�cie, mo�esz mnie nazywa�, jak sobie �yczysz. A ty jak masz na imi�? 'Nazywam si� Thao, ale najpierw chc�, �eby� wiedzia� raz na zawsze, �e to nie jest sen. W rzeczy samej to co� zupe�nie innego. Z pewnych wzgl�d�w, kt�re ci wkr�tce wyja�nimy, zosta�e� wybrany by odby� podr�, kt�r� niewielu Ziemian odby�o, zw�aszcza w ostatnich czasach. 'W tej chwili, ty i ja jeste�my we wszech�wiecie, kt�ry jest r�wnoleg�y do wszech�wiata na Ziemi. �eby� si� tu znalaz�, podobnie jak my sami si� tu znale�li�my, wykorzystali�my tak zwan� 'powietrzn� �luz�'. W tej chwili czas si� dla ciebie zatrzyma�. Gdyby� zosta� tutaj dwadzie�cia albo pi��dziesi�t ziemskich lat i wr�ci�by� potem na Ziemi� - twoje fizyczne cia�o pozosta�oby absolutnie niezmienione - wygl�da�by� dok�adnie tak jak dzisiaj. 'A co ci ludzie tutaj robi�? 'Oni egzystuj� dok�adnie tak jak mo�na tego oczekiwa� i, jak si� p�niej dowiesz, g�sto�� zaludnienia jest bardzo niska. �mier� zdarza si� tylko Thao przez samob�jstwo albo w drodze wypadku. S� tu m�czy�ni, kobiety, jak r�wnie� zwierz�ta, kt�re maj� po 30,000, 50,000 a nawet wi�cej ziemskich lat. 'Ale dlaczego oni s� tutaj i jak to si� sta�o, �e oni si� tu znale�li? Gdzie si� urodzili? 'Na 'Ziemi. I wszyscy s� tu przez przypadek. 'Przez przypadek? Co masz na my�li? 'To bardzo proste. S�ysza�e� o Tr�jk�cie Bermudzkim? Kiwn��em g�ow�. To ca�kiem proste. Tam, a tak�e w kilku innych mniej znanych miejscach na Ziemi, ten r�wnoleg�y �wiat przeplata si� z twoim �wiatem - istnieje mi�dzy nimi naturalne po��czenie. 'Ludzie, zwierz�ta a nawet obiekty czasami mog� si� znale�� w s�siedztwie takiego po��czenia i mog� by� dos�ownie wci�gni�ci do wewn�trz. W ten spos�b mo�e si� na przyk�ad zdarzy�, �e ca�a flota statk�w znika w ci�gu kilku sekund. Czasami cz�owiek, czy nawet kilku ludzi mog� wr�ci� z powrotem do twojego �wiata po kilku godzinach, kilku dniach czy kilku latach. Zwykle jednak ludzie nigdy stamt�d nie wracaj�. 'Kiedy komu� uda si� wr�ci� i opowiada� o swoich wra�eniach, znaczna wi�kszo�� ludzi na Ziemi po prostu komu� takiemu nie wierzy. Je�eli ten cz�owiek upiera si� przy swoim, ludzie uwa�aj� go za �stukni�tego". Zwykle cz�owiek, kt�ry odwiedzi� �wiat r�wnoleg�y, nic nie wspomina o swoich do�wiadczeniach, zdaj�c sobie spraw�, jak dziwnie b�dzie wygl�da� w oczach innych ludzi. Czasami cz�owiek mo�e powr�ci� stamt�d z utrat� pami�ci. Nawet je�eli potem odzyska cze�� pami�ci, to zwykle nie pami�ta tego, co si� zdarzy�o w �wiecie r�wnoleg�ym i nie jest w stanie przekaza� �adnej informacji na ten temat. 'Typowy przyk�ad - kontynuowa�a Thao - wej�cia do r�wnoleg�ego �wiata zdarzy� si� w P�nocnej Ameryce, gdzie pewien m�ody cz�owiek dos�ownie znikn�� w drodze do studni znajduj�cej si� kilkaset metr�w od domu. Godzin� p�niej rodzina i przyjaciele rozpocz�li poszukiwania. Poniewa� na ziemi le�a� jeszcze �wie�y dwudziestocentymetrowy �nieg, pod��ali, co wydawa�o si� ca�kiem zrozumia�e, �ladami pozostawionymi przez m�odego cz�owieka. Ku ich zdumieniu, na samym �rodku pola, �lady nagle si� urwa�y. 'Wok� nie by�o �adnych drzew, �adnych ska�, na kt�re m�g�by si� wspi��, nie by�o nic dziwnego albo niezwyk�ego, �lady po prostu nagle si� urywa�y. Niekt�rzy ludzie uwierzyli, �e m�ody cz�owiek zosta� zabrany przez statek kosmiczny, ale to si� nie mog�o zdarzy�, jak zobaczysz p�niej. Tego biednego ch�opaka po prostu wci�gn�o do r�wnoleg�ego �wiata. Pami�tam, �e powiedzia�em wtedy: 'Rzeczywi�cie s�ysza�em o tym szczeg�lnym wypadku, ale sk�d ty o tym wiesz? 'Wkr�tce si� dowiesz sk�d wiem - odpowiedzia�a enigmatycznie. Thao 4 Dyskusj� przerwa�o nam nag�e pojawienie si� grupy ludzi tak dziwnych, �e znowu zacz��em si� zastanawia� czy to nie sen. Mniej wi�cej tuzin m�czyzn, kt�rym towarzyszy�a jaka� posta� z daleka przypominaj�ca kobiet�, wy�oni� si� zza stosu kamieni w odleg�o�ci stu metr�w przed nami. Widok by� o tyle dziwny, �e ludzie ci wygl�dali, jakby wyszli z epoki kamienia �upanego. Mieli ch�d goryli i wymachiwali olbrzymimi maczugami, kt�rych wsp�czesny cz�owiek nie by�by zdolny nawet podnie�� z ziemi. Stado kreatur szar�owa�o prosto na nas wyj�c, jak dzikie bestie. Ruszy�em do ucieczki, ale moja towarzyszka powiedzia�a mi, �e nie mam si� czego ba� i �ebym si� uspokoi�. Po�o�y�a r�k� na sprz�czce swojego paska i odwr�ci�a twarz� do stada. Us�ysza�em seri� cichych trza�ni�� i pi�ciu m�czyzn, kt�rzy wygl�dali na najsilniejszych w grupie, pad�o na ziemi� bez ruchu. Reszta nagle si� zatrzyma�a i zacz�a zawodzi�. Zacz�li pada� przed nami na twarz. Spojrza�em znowu na Thao. Sta�a jak pos�g z zastyg�� twarz�. Jej oczy mia�y wyraz, jakby ich chcia�a zahipnotyzowa�. P�niej dowiedzia�em si�, �e wydawa�a telepatycznie rozkazy jedynej kobiecie w grupie. Nagle ta kobieta podnios�a si� i zacz�a, jak mi si� wydawa�o, wydawa� gard�owym g�osem rozkazy innym. M�czy�ni zacz�li usuwa� zw�oki nios�c je na plecach za stos kamieni, zza kt�rego przyszli. 'Co oni robi�? - zapyta�em. 'Zasypuj� kamieniami umar�ych. 'Zabi�a� ich? 'Musia�am. 'Co masz na my�li? Zagra�ali nam? 'Oczywi�cie, �e tak. Ci ludzie s� tu od dziesi�ciu czy pi�tnastu tysi�cy lat, kto wie? Nie mamy czasu, �eby to ustali� a poza tym jest to bez znaczenia. Nie mniej jednak jest to dobr� ilustracja tego o czym rozmawiali�my przed chwil�. Ci ludzie przeszli do r�wnoleg�ego �wiata w jakim� momencie i odt�d �yj� tu ca�y czas. 'To straszne! 'Zgadzam si�, aczkolwiek jest to cz�� naturalnego i uniwersalnego prawa. Ci ludzie s� niebezpieczni poniewa� zachowuj� si� bardziej, jak dzikie bestie ni� ludzkie istoty. Dialog by�by niemo�liwy pomi�dzy nami i nimi, podobnie jak nie jest mo�liwy pomi�dzy nimi i pozosta�� wi�kszo�ci� �yj�c� w r�wnoleg�ym �wiecie. Po pierwsze nie s� oni w stanie si� z nikim porozumie�, a po drugie mniej ni� ktokolwiek rozumiej� co si� z nimi dzieje. Grozi�o nam prawdziwe niebezpiecze�stwo ale w rezultacie, �e tak powiem, wy�wiadczyli�my im przys�ug� wyzwalaj�c ich. 'Wyzwalaj�c? 'Nie b�d� tak zaszokowany, Michel. Dobrze wiesz, co mam na my�li. Zostali uwolnieni od fizycznych cia� i teraz mog� kontynuowa� ich cykl, jak ka�da �wiadoma istota we Wszech�wiecie, zgodnie z normalnym procesem. Thao 5 'O ile dobrze rozumiem, ten r�wnoleg�y �wiat jest przekle�stwem, czym� takim, jak piek�o czy czy�ciec? 'Nie przysz�o mi do g�owy, �e jeste� religijny! 'U�y�em por�wnania �eby ci pokaza� �e pr�buj� co� zrozumie�, odpowiedzia�em, zastanawiaj�c si� sk�d Thao mog�a wiedzie�, �e nie jestem religijny. 'Wiem Michel, po prostu �artuj�. Mia�e� racj� por�wnuj�c to do rodzaju czy��ca, ale oczywi�cie, to por�wnanie jest zupe�nie przypadkowe. W rzeczy samej r�wnoleg�y �wiat jest jednym z kilku �przypadk�w" w naturze. Albinos jest przypadkiem i czterolistna koniczyna tak�e mo�e by� uwa�ana jako przypadek. Tw�j wyrostek robaczkowy to te� nic wi�cej ni� �przypadek". Lekarze na 'Ziemi wci�� sie g�owi� jak� funkcj� spe�nia wyrostek. Odpowied� jest prosta - wyrostek nie spe�nia absolutnie �adnej funkcji. Poniewa� w Naturze wszystko ma sw�j dok�adny pow�d do istnienia - zaliczam wyrostek do naturalnych 'przypadk�w'. 'Ludzie �yj�cy w tym �wiecie nie cierpi� ani fizycznie ani moralnie. Na przyk�ad, gdybym ci� uderzy�a, nie poczu�by� �adnego b�lu, ale je�li uderzenie by�oby wystarczaj�co silne, chocia� bez b�lu, m�g�by� ponie�� od niego �mier�. Mo�e ci by� trudno to zrozumie�, ale tak jest. Ci, kt�rzy tu istniej� nie wiedz� nic o tym, co ci przed chwil� wyt�umaczy�am ale to dobrze, poniewa� w przeciwnym razie kusi�oby ich aby pope�ni� samob�jstwo, kt�re, nawet tutaj, nie jest rozwi�zaniem. 'Czym oni sie �ywi�? 'Oni nic nie jedz� ani nie pij�, poniewa� nie odczuwaj� takiej potrzeby. Tutaj, pami�taj o tym, czas stan�� w miejscu, nawet ci co zmarli nie gnij�. 'Ale� to okropne! Wygl�da na to, ze najwi�ksz� ze wszystkich przys�ug, kt�r� mo�esz im wy�wiadczy� jest ich zabi�! 'Poruszy�e� wa�n� kwesti�. W zasadzie to by�oby jedno z dw�ch rozwi�za�. 'Jakie jest to drugie? 'Wys�a� ich z powrotem tam sk�d przybyli, jakkolwiek stworzy�o by to powa�ne problemy. Poniewa� wiemy, jak wykorzysta� �po��czenie" na granicy dw�ch �wiat�w, mogliby�my wr�ci� wielu z nich na Ziemi�, ale jestem pewna ze zdajesz sobie spraw�, jakie olbrzymie problemy stworzy�oby to dla wi�kszo�ci z tych ludzi. Jak wiesz, ludzie s� tutaj od wielu tysi�cy lat. Co by si� sta�o, gdyby znale�li si� z powrotem w �wiecie, kt�ry opu�cili tak dawno temu? 'Mogliby zwariowa�. Wygl�da na to ze nie mo�na nic zrobi� �eby im pom�c. Thao u�miechn�a si� delikatnie, kiedy wyrazi�em zrozumienie. 'Jeste� z pewno�ci� cz�owiekiem czynu Michel, takim jakiego potrzebujemy, ale wystrzegaj si� pochopnego wysuwania wniosk�w -musisz jeszcze wiele zobaczy�. Thao po�o�y�a r�k� na moim ramieniu, co wymaga�o od niej lekkiego pochylenia si� do przodu. Chocia� nie Thao 6 wiedzia�em tego w�wczas, Thao mierzy�a 290 centymetr�w, by�a wi�c wyj�tkowo wysoka jak na cz�owieka. 'Widz� na w�asne oczy, �e dokonali�my trafnego wyboru wybieraj�c ciebie Michel - masz bystry umys�, ale nie mog� ci wszystkiego wyja�ni� teraz z dw�ch powod�w. 'Mianowicie? To pierwsze jest zbyt wcze�nie na takie wyja�nienie. Chodzi mi o to, �e musisz pozna� pewne szczeg�y zanim dalsze wyja�nienie b�dzie mo�liwe. 'Rozumiem, a drugi pow�d? 'Drugi pow�d jest taki, �e na nas czekaj�. Musimy ju� i��. Obr�ci�a mnie lekkim dotykiem. Poszed�em za jej wzrokiem i oniemia�em ze zdziwienia. Oko�o 100 metr�w od nas znajdowa� si� ogromny obiekt w kszta�cie kuli, z kt�rego emanowa�a b��kitnawa aura. P�niej dowiedzia�em si�, �e jego �rednica mierzy�a 70 metr�w. �wiat�o nie by�o r�wnomierne, lecz migota�o przypominaj�c ciep�e powietrze, kiedy patrzy si� z odleg�o�ci na piasek ogrzewany przez letnie s�o�ce. Olbrzymia kula �migota�a" oko�o dziesi�ciu metr�w nad ziemi�. Nie mia�a �adnych okien, otwor�w czy drabiny, b�d�c tak g�adka, jak skorupka jajka. Thao zasygnalizowa�a mi, �eby i�� za ni� i ruszyli�my w kierunku maszyny. Pami�tam ten moment bardzo dobrze. Podczas tego kr�tkiego czasu, kiedy zbli�ali�my si� do kuli, by�em tak podekscytowany, �e straci�em kontrol� nad moimi my�lami. Ci�g�y kalejdoskop obraz�w przemyka� przez m�j umys� przypominaj�c film w trybie szybkiego przewijania do przodu. Widzia�em siebie, jak opowiadam t� przygod� mojej rodzinie a tak�e artyku�y w gazetach, kt�re kiedy� czyta�em na temat UFO. Pami�tam uczucie smutku, kt�re mnie ogarn�o, gdy pomy�la�em o mojej rodzinie, kt�r� bardzo kocha�em; poczu�em si� z�apany, jak gdyby w pu�apk� i do g�owy przysz�a mi my�l, �e by� mo�e ju� ich nigdy nie ujrz�. 'Absolutnie nie masz si� czego ba�, Michel'- powiedzia�a Thao - zaufaj mi. Powr�cisz do swojej rodziny szybko i w dobrym zdrowiu. Szcz�ka musia�a mi wtedy opa�� ze zdziwienia bo wywo�a�o to u Thao melodyjny �miech, jaki rzadko mo�na us�ysze� w�r�d nas Ziemian. Po raz drugi odczyta�a moje my�li; za pierwszym razem my�la�em, �e to czysty przypadek, ale tym razem nie mog�em mie� �adnych w�tpliwo�ci. Kiedy byli�my w bliskiej odleg�o�ci od kuli Thao kaza�a mi stan�� na przeciw niej w odleg�o�ci oko�o jednego metra. 'Nie dotykaj mnie teraz pod �adnym pretekstem, Michel, cokolwiek si� stanie. Pod Radnym pretekstem, rozumiesz? Ten formalny rozkaz niemile mnie zaskoczy�, ale kiwn��em g�ow�. Thao po�o�y�a swoj� r�k� na czym� w rodzaju �medalionu", kt�ry, jak zauwa�y�em wcze�niej, by� �przypi�ty" na wysoko�ci jej lewej piersi. W Thao 7 drugiej r�ce trzyma�a co�, co przypomina�o du�y d�ugopis, kt�ry odpi�a od swojego pasa. Skierowa�a �d�ugopis" nad naszymi g�owami w kierunku kuli. Zdawa�o mi sie �e ujrza�em b�ysk zielonego promienia, ale nie jestem pewien. Nast�pnie wskaza�a �d�ugopisem" na mnie, drug� r�k� wci�� trzymaj�c na �medalionie" i po prostu unie�li�my si� r�wnocze�nie w kierunku �ciany maszyny. Dok�adnie wtedy, kiedy by�em pewien, �e zderzymy si� z Thao, Michel i statek kosmiczny w r�wnoleg�ym �wiecie powierzchni� skorupy, jej cz�� cofn�a si�, jak olbrzymi t�ok w cylindrze, ujawniaj�c owalny otw�r o wysoko�ci oko�o trzech metr�w. Thao 8 Odzyskali�my grunt pod nogami, stoj�c na czym� w rodzaju podestu wewn�trz statku. Thao zdj�a r�k� z �medalionu" i z wpraw� �wiadcz�c� �e robi�a to cz�sto wcze�niej, ponownie przypi�a do pasa sw�j �d�ugopis". 'Chod�. Teraz ju� si� mo�emy dotyka� - powiedzia�a. Wzi�a mnie za rami� i zaprowadzi�a w kierunku ma�ego b��kitnego �wiat�a, tak intensywnego, �e musia�em prawie przymkn�� oczy. Nigdy wcze�niej nie widzia�em takiego koloru na Ziemi. Kiedy byli�my poni�ej �wiat�a, �ciana na kt�rej by�o ono umieszczone �pozwoli�a nam przez ni� przej��". Chyba tylko tak to mo�na opisa�. Ze sposobu w jaki moja mentorka mnie prowadzi�a m�g�bym przysi�c, �e b�d� mia� niez�ego guza na czole od ka�dej �ciany, ale za ka�dym razem przechodzili�my przez �cian� jak duchy! Thao �mia�a si� serdecznie z mojego zaszokowanego wyrazu twarzy. Wprawi�a mnie tym w dobry nastr�j. Pami�tam ten �miech, jak orze�wiaj�cy podmuch wiatru, podnosz�cy mnie na duchu w sytuacji kiedy pewno�� siebie zupe�nie mnie opu�ci�a. Czasem rozmawia�em ze znajomymi o �lataj�cych spodkach" i by�em przekonany, �e one rzeczywi�cie istniej�, ale kiedy faktycznie znalaz�em sie twarz� w twarz z rzeczywisto�ci�, tyle pyta� pojawi�o si� w moim m�zgu, �e zdawa�o mi sie, �e mi g�owa p�knie. Oczywi�cie, w g��bi duszy by�em ca�� sytuacj� zachwycony. S�dz�c po sposobie zachowania Thao nie mia�em si� czego ba�. Tylko ona nie by�a sama. Zastanawia�em si�, jacy b�d� ci inni. Jakkolwiek by�em zafascynowany t� przygod�, wci�� w�tpi�em czy zobacz� znowu moich bliskich. Zdawali si� by� tak bardzo daleko, chocia� jeszcze kilka minut temu by�em w moim w�asnym ogrodzie. ��lizgali�my si�" po pod�odze korytarza w kszta�cie tunelu prowadz�cego do ma�ego pomieszczenia, kt�rego �ciany mia�y tak intensywny ��ty kolor, �e musia�em przymkn�� oczy. �ciany tworzy�y sklepienie, dok�adnie tak jak by�my byli wewn�trz wywr�conej miski. Thao w�o�y�a mi na g�ow� he�m z prze�roczystego materia�u i zauwa�y�em, otwieraj�c jedno oko, �e pozwoli�o mi to znosi� �wiat�o. 'Jak si� czujesz? - zapyta�a. 'Lepiej, dzi�kuj�, ale to �wiat�o - jak mo�esz je znosi�? 'To nie jest �wiat�o. To jest po prostu kolor �cian tego pomieszczenia w danym momencie. 'Dlaczego "w danym momencie"? Przyprowadzi�a� mnie tutaj, �eby je pomalowa�? - za�artowa�em. 'Nie ma tu �adnej farby. To s� po prostu drgania, Michel. Wci�� ci si� zdaje, �e jeste� w swoim �wiecie na Ziemi, kiedy faktycznie nie jeste�. Jeste� teraz w jednym z naszych super d�ugodystansowych statk�w kosmicznych zdolnych do podr�owania z szybko�ci� wiele razy wi�ksz� od pr�dko�ci �wiat�a. Wkr�tce b�dziemy odlatywa�, czy m�g�by� si� po�o�y� w tej koi? Na �rodku pomieszczenia sta�y dwie skrzynie, przypominaj�ce wygl�dem trumny bez wiek. Po�o�y�em si� w jednej z nich a Thao w drugiej. S�ysza�em jak Thao przem�wi�a w nieznanym mi j�zyku, kt�ry Thao 9 brzmia� bardzo harmonijnie. Chcia�em si� troch� podnie��, ale nie mog�em. By�em trzymany przez jak�� nieznan� i niewidzialn� si��. ��ty kolor stopniowo znika� ze �cian, zast�piony przez nie mniej intensywny kolor niebieski. Pomieszczenie 'przemalowa�o' si� na inny kolor. Jedna trzecia pomieszczenia nagle sta�a si� ciemna i zauwa�y�em male�kie �wiate�ka migotaj�ce jak gwiazdy. G�os Thao by� wyra�ny w ciemno�ci. 'To s� gwiazdy, Michel. Opu�cili�my r�wnoleg�y �wiat "Ziemi i b�dziemy coraz bardziej oddala� si� od twojej planety, �eby� odwiedzi� nasz�. Wiemy, �e jeste� bardzo zainteresowany t� podr�, i tak�e naszym odlotem, kt�ry specjalnie dla ciebie b�dzie si� odbywa� ca�kiem wolno. 'Mo�emy teraz obserwowa� ekran, kt�ry widzisz przed sob�. 'Gdzie jest Ziemia? 'Nie wida� jej teraz, bo jeste�my bezpo�rednio nad ni� na wysoko�ci oko�o 10,000 metr�w. Nagle us�ysza�em jaki� g�os m�wi�cy w j�zyku przypominaj�cym ten, kt�rego wcze�niej u�ywa�a Thao. Thao odpowiedzia�a kr�tko i wtedy ten g�os przem�wi� do mnie po francusku, czysto i doskonale po francusku (chocia� intonacja by�a bardziej melodyjna ni� zazwyczaj), witaj�c mnie na pok�adzie. By�o to co� w stylu 'witajcie na pok�adzie' naszych linii lotniczych i pami�tam, �e mnie to ca�kiem ubawi�o, mimo unikalnej sytuacji w kt�rej si� znajdowa�em. W tej samej chwili poczu�em lekki pr�d powietrza i zrobi�o si� ch�odniej, jak gdyby w��czono klimatyzacj�. Tempo wydarze� wzros�o. Na ekranie pokaza�o si� co�, co mog�o by� tylko S�o�cem. Najpierw wydawa�o si�, �e dotyka ono kraw�dzi "Ziemi, a m�wi�c precyzyjniej, Po�udniowej Ameryki, czego dowiedzia�em si� potem. Znowu zastanawia�em si� czy nie �ni�. Sekunda po sekundzie Ameryka si� kurczy�a. Nie mog�em zobaczy� Australii poniewa� promienie s�oneczne jeszcze do niej nie dotar�y. Teraz kontury planety stawa�y si� bardziej wyra�ne i zdawa�o si�, �e poruszamy si� wok� globu zajmuj�c pozycj� nad Biegunem P�nocnym. Z tamt�d zmienili�my kierunek oddalaj�c si� od Ziemi z niewiarygodn� szybko�ci�. Nasza biedna Ziemia stawa�a si� pi�k� do koszyk�wki a potem kul� bilardow� a� znik�a prawie zupe�nie z ekranu. W zamian moje pole widzenia zosta�o zast�pione ciemnoniebieskim odcieniem kosmosu. Odwr�ci�em g�ow� w kierunku Thao w oczekiwaniu na dalsze wyja�nienia. 'Podoba�o ci si�? 'To by�o wspania�e, tylko bardzo szybko. Jak to mo�liwe lecie� z tak olbrzymi� pr�dko�ci�? 'To by�o nic, m�j drogi przyjacielu. 'Wystartowali�my' bardzo �agodnie. Dopiero teraz lecimy z maksymaln� pr�dko�ci�. 'Jak szybko?- przerwa�em. 'Z pr�dko�ci� wiele razy wi�ksz� od pr�dko�ci �wiat�a. a? A ile razy wi�ksz�? To niesamowite! A co z barier� �wiat�a? Thao 10 'W pe�ni rozumiem, �e wydaje ci si� to niewiarygodne. Nawet wasi specjali�ci nie uwierzyliby w to - jednak�e jest to prawda. 'M�wisz, �e lecimy z szybko�ci� kilka razy wi�ksz� od pr�dko�ci �wiat�a, ale ile razy? 'Michel, podczas tej podr�y wiele, wiele rzeczy b�dzie ci celowo ujawnione. B�d� r�wnie� szczeg�y do kt�rych nie b�dziesz mia� dost�pu. Dok�adna pr�dko�� naszego statku kosmicznego jest w�a�nie takim szczeg�em. Przykro mi, �e ci� musz� rozczarowa�, ale masz przed sob� jest jeszcze wiele nowych interesuj�cych rzeczy, kt�re zobaczysz i o kt�rych si� dowiesz, tak �e nie powiniene� si� za bardzo martwi�, je�eli pewna informacja b�dzie ci niedost�pna. Jej zachowanie wskazywa�o, �e sprawa jest zamkni�ta i nie nalega�em dalej czuj�c, �e by�oby to nie na miejscu. 'Sp�jrz - powiedzia�a do mnie. Na ekranie pojawi�a si� barwna plamka i ros�a w szybkim tempie. 'Co to? 'Saturn. Czytelnik musi mi wybaczy�, �e opisy jakie daj� nie s� tak dok�adne, jak mo�na by�oby sobie tego �yczy�. Powinno to by� zrozumia�e, bo nie odzyska�em wtedy jeszcze wtedy wszystkich swoich zmys��w. Zobaczy�em tak wiele w tak kr�tkim czasie, �e ci�gle by�em troch� 'zdezorientowany'. Kiedy si� do niego zbli�ali�my, s�ynny Saturn coraz bardziej powi�ksza� si� na ekranie. Jego kolory by�y cudowne, niepor�wnywalne z niczym, co kiedykolwiek widzia�em na Ziemi. By�o tam du�o ��tego, czerwonego, niebieskiego, pomara�czowego. W ka�dym kolorze nieograniczony wachlarz odcieni, kt�re miesza�y si�, rozdziela�y, wzmacnia�y si�, potem s�ab�y tworz�c s�ynne pier�cienie i zamykaj�c si� wewn�trz nich. By�o to niesamowite widowisko, kt�re coraz bardziej zape�nia�o nasz ekran. Kiedy u�wiadomi�em sobie, �e ju� d�u�ej nie jestem trzymany przez pole si�owe, chcia�em zdj�� mask� aby zobaczy� kolory lepiej, lecz Thao mi zasygnalizowa�a, �ebym niczego nie robi�. 'A gdzie s� satelity?- zapyta�em. 'Mo�esz zobaczy� dwa ca�kiem blisko siebie po prawej stronie ekranu. 'Jak daleko jeste�my? 'Musimy si� znajdowa� oko�o 6,000,000 kilometr�w, mo�e wi�cej. Ci przy pulpicie sterowniczym oczywi�cie wiedz� dok�adnie, ale �eby ci da� bardziej zbli�one oszacowanie musia�abym wiedzie� czy nasza 'kamera' daje pe�ne zbli�enie czy te� nie. Saturn nagle znikn�� po lewej stronie ekranu, kt�ry znowu wype�ni� si� 'kolorem' kosmosu. W tym momencie poczu�em niesamowite uniesienie, egzaltacj� jakiej nigdy przedtem w �yciu nie do�wiadczy�em. U�wiadomi�em sobie nagle, �e bra�em udzia� w niezwyk�ej przygodzie. Ale dlaczego? O nic nie prosi�em i Thao 11 nigdy nie bra�em pod uwag� takiej mo�liwo�ci (kto by bra�?), aby do�wiadczy� co� takiego. Thao wsta�a. 'Mo�esz zrobi� to samo, Michel. Us�ucha�em i znowu znale�li�my si� obok siebie na �rodku kabiny. Zauwa�y�em w�wczas, �e Thao nie nosi�a ju� swego he�mu. 'Czy mo�esz mi to wyja�ni� � zapyta�em - przedtem ca�y czas nosi�a� he�m, podczas gdy ja mog�em ci towarzyszy� nie nosz�c go, a teraz w�a�nie ja musz� go nosi� a ty nie, dlaczego? 'To bardzo proste. Pochodzimy z planety, r�ni�cej si� bakteriologicznie od 'Ziemi. Ziemia - to dla nas medium kultur bakteriologicznych. Z tego te� powodu kontaktowanie si� z tob� wymaga�o ode mnie zastosowania podstawowych �rodk�w ostro�no�ci. Ty sam stanowi�e� dla mnie niebezpiecze�stwo, ale teraz ju� nie. 'Nie rozumiem. 'Kiedy wszed�e� do kabiny kolor by� zbyt intensywny dla twoich oczu i dosta�e� he�m, kt�ry teraz nosisz. Zosta� on specjalnie dla ciebie zaprojektowany. Przewidzieli�my twoj� reakcj�. 'Podczas tego bardzo kr�tkiego czasu kiedy kabina by�a ��ta a potem b��kitna, osiemdziesi�t procent niebezpiecznych bakterii w twoim organizmie zosta�o zniszczonych. Wtedy by� mo�e poczu�e� ch��d powietrza przypominaj�cego klimatyzacj�; to by�a jeszcze jedna forma dezynfekcji przez, nazwijmy to promieniowanie, chocia� to nie jest w�a�ciwe s�owo, nie da si� tego przet�umaczy� na �aden ziemski j�zyk. W ten spos�b ja zosta�am ca�kowicie zdezynfekowana, ale ty wci�� posiadasz wystarczaj�co du�o bakterii, �eby stanowi� dla nas znaczne zagro�enie. Dam ci teraz dwie pigu�ki i za trzy godziny b�dziesz si� m�g� uwa�a� tak �czysty" jak ka�dy z nas. Kiedy to m�wi�a, wzi�a ma�e pude�ko obok jej koi, wyj�a z niego pigu�ki i poda�a mi je razem z prob�wk� zawieraj�c� ciecz, kt�ra wygl�da�a mi na wod�. Po�kn��em je unosz�c przy tym podstaw� mojego he�mu by dosta� si� do ust. Nast�pnie, no c�, wszystko sta�o si� szybko i by�o bardzo dziwne. Thao wzi�a mnie na r�ce, po�o�y�a mnie w koi i zdj�a mask�. Widnia�em co si� dnieje ^ odleg�o�ci dw�ch albo trzech metr�w od mojego da�al Zdaj� sobie spraw�, �e pewne rzeczy w tej ksi��ce mog� wyda� si� nieprawdopodobne, ale faktycznie widzia�em moje cia�o z odleg�o�ci i mog�em kr��y� po pomieszczeniu wy��cznie za pomoc� my�li. Thao przem�wi�a: 'Michel, wiem, �e mnie widzisz i s�yszysz. Ja ci� nie widz� i dlatego nie mog� patrze� na ciebie kiedy do ciebie m�wi�. Twoja Cia�o Astralne, czyli ty, opu�ci�o cia�o fizyczne. Nie ma w tym �adnego niebezpiecze�stwa i nie musisz si� martwi�. Wiem, �e przytrafia ci si� to po raz pierwszy i �e s� ludzie, kt�rzy wpadaj� w panik�. 'Dosta�e� specjalne lekarstwo, aby oczy�ci� tw�j organizm ze wszystkich bakterii niebezpiecznych dla nas. Dosta�e� tak�e jeszcze drugie Thao 12 lekarstwo, kt�re spowodowa�o, �e twoje Astralne Cia�o opu�ci�o cia�o fizyczne - b�dzie to trwa�o trzy godziny, tyle czasu ile zajmie oczyszczenie twojego cia�a. W ten spos�b nie trac�c czasu b�dziesz m�g� odwiedzi� nasz statek kosmiczny, nie stanowi�c dla nas zagro�enia. Chocia� wydaje si� to dziwne, musz� przyzna� �e ten stan wyda� mi si� ca�kiem naturalny. Pod��y�em za Thao. By�o to fascynuj�ce. Thao sz�a od drzwi do drzwi, kt�re rozst�powa�y si� przed ni� i w ten spos�b mijali�my pomieszczenie za pomieszczeniem. Pod��a�em za ni� z pewnej odleg�o�ci i za ka�dym razem, gdy drzwi si� zamkn�y zanim zd��y�em si� przemkn��, po prostu przechodzi�empr%e% nie. W ko�cu dotarli�my do okr�g�ego pomieszczenia, kt�rego �rednica wynosi�a oko�o 20 metr�w, w kt�rym znajdowa�o si� co najmniej tuzin 'astronaut�w', wszystkie kobiety i wszystkie rozmiaru Thao. Thao zbli�y�a si� do grupy czterech astronautek, kt�re siedzia�y w olbrzymich, wygodnie wygl�daj�cych fotelach ustawionych w kr�g. Kiedy Thao usiad�a w wolnym fotelu, czw�rka zwr�ci�a twarze w jej kierunku z oczekiwaniem. Wygl�da�o na to �e to oczekiwanie sprawia�o jej przyjemno��. W ko�cu przem�wi�a. Znowu z prawdziw� przyjemno�ci� s�ucha�em ich j�zyka, jego asonans by� ca�kiem dla mnie nowy i jego intonacje by�y tak melodyjne, �e mo�na by�o pomy�le�, �e to �piew. Wszystkie cztery astronautki wygl�da�y niezmiernie zainteresowane raportem Thao. Przypuszcza�em, �e m�wi�y o mnie, trafnie zgaduj�c �e by�em g��wnym celem ich misji. Kiedy Thao sko�czy�a, zacz�y pada� pytania i dwie inne astronautki do��czy�y si� do grupy. Dyskusja o�ywi�a si� i nabra�a tonu podniecenia. Nie rozumiej�c ani s�owa z tego co m�wi�y, zwr�ci�em uwag� na troje ludzi usytuowanych przed ekranami wy�wietlaj�cymi tr�jwymiarowe obrazy, mniej lub bardziej jaskrawe i kolorowe. Przybli�y�em si� s�dz�c, �e musi to by� pomieszczenie dow�dcze statku. By�o to dla mnie niezmiernie interesuj�ce, �e by�em niewidzialny i nie przeszkadza�em im swoj� obecno�ci�, kiedy wykonywa�y swoje obowi�zki. Na jednym z ekran�w, kt�ry by� wi�kszy od pozosta�ych mog�em dostrzec kropki, niekt�re wi�ksze ni� inne i niekt�re ja�niejsze, kt�re porusza�y si� r�wnomiernie i bez zak��ce� w r�nych kierunkach, niekt�re na lew� stron� ekranu a inne na praw�. Ich pr�dko�� zwi�ksza�a si� w miar�, jak ros�y na ekranie i ostatecznie z niego znika�y. Wiele z nich mia�o niezwykle pi�kne i jaskrawe kolory rozci�gaj�ce si� od subtelnych odcieni a� po o�lepiaj�cy ��ty, taki jak ma �wiat�o bij�ce od s�o�ca. Wkr�tce zda�em sobie spraw�, �e te plamy to planety i s�o�ca w�r�d kt�rych nawigowali�my i ich bezg�o�ne powi�kszanie si� bardzo mnie fascynowa�o. Trudno mi powiedzie�, jak d�ugo je obserwowa�em, kiedy nagle dziwny d�wi�k wype�ni� kabin�. D�wi�k, kt�ry by� jednocze�nie delikatny a za razem uporczywy. Towarzyszy�o mu wiele b�yskaj�cych �wiate�. Thao 13 Skutek by� natychmiastowy. Astronautki, kt�re rozmawia�y z Thao, zbli�y�y si� do pulpitu kontrolnego i ka�da z nich zaj�a swoje miejsce. Oczy wszystkich by�y zwr�cone na ekrany. Na samym �rodku jednego z du�ych ekran�w dostrzeg�em olbrzymi� mas� trudn� do opisania. Powiedzmy, �e by�a ona okr�g�a i niebieskozielona. Pozostawa�a nieruchoma na �rodku ka�dego ekranu. W pomieszczeniu zapanowa�a cisza. G��wna uwaga by�a skupiona na trzech astronautkach, kt�re obs�ugiwa�y prostok�tnego kszta�tu instrumenty, przypominaj�ce nasze komputery. Nagle oniemia�em. Ogromn� cz�� powierzchni, kt�r� do tej pory uwa�a�em za �cian� kabiny, pokry� obraz Nowego Jorku. 'Nie, to nie Nowy Jork, to Sydney! - powiedzia�em do siebie. Chocia� most jest troch� inny... A mo�e to nie most? Moje zdziwienie by�o tak wielkie, �e zwr�ci�em si� z zapytaniem do Thao obok kt�rej si� znajdowa�em. Niestety ca�kiem zapomnia�em, �e przecie� nie by�em w moim fizycznym ciek i nikt nie m�g� mnie us�ysze�. S�ysza�em Thao i jej towarzyszki komentuj�ce to, co widzia�y, jakkolwiek bez znajomo�ci ich j�zyka nic nie mog�em zrozumie�. By�em przekonany, �e Thao nie mog�a mnie ok�ama� i s�dzi�em, �e rzeczywi�cie zostawili�my Ziemi� daleko. Sama mi wyja�nia�a, �e lecieli�my z szybko�ci� kilka razy wi�ksz� od pr�dko�ci �wiat�a i �e mijali�my Saturna a p�niej to, co wzi��em za planety i s�o�ca, wi�c czy�by�my wr�cili? Dlaczego? Thao odezwa�a si� g�o�no i po francusku, co spowodowa�o, �e wszystkie g�owy odwr�ci�y si� w jej kierunku. 'Michel, jeste�my w tej chwili nad planet� Aremo X3, kt�ra jest prawie dwa razy wi�ksza od Ziemi i, jak widzisz na ekranie, ca�kiem przypomina twoj� planet�. 'Nie mam wiele czasu, �eby ci wyja�nia� cel naszej obecnej misji, poniewa� musz� wzi�� udzia� w tej operacji, ale wyja�ni� ci to p�niej. Powiem ci tylko tyle, �e nasza misja zwi�zana jest z promieniowaniem atomowym, takie jak znasz na 'Ziemi. Wszystkie astronautki wygl�da�y na bardzo zaj�te. Ka�da z nich wiedzia�a co i kiedy robi�. Stali�my nieruchomo. Du�y panel wy�wietla� obraz centrum miasta. Czytelnik powinien zrozumie�, �e ten du�y panel by� niczym wi�cej ni� olbrzymim telewizyjnym ekranem, kt�ry wy�wietla� tr�jwymiarowe obrazy tak wiernie, jakby�my wygl�dali z okna wysokiego budynku. Moja uwaga zosta�a skierowana w kierunku mniejszego ekranu, kt�ry by� obs�ugiwany przez dwie astronautki. Mog�em na nim zobaczy� nasz statek kosmiczny, dok�adnie tak, jak go widzia�em w �wiecie r�wnoleg�ym na Ziemi. Kiedy tak patrzy�em, ze zdziwieniem ujrza�em kul� przypominaj�ca jajko kury, oddzielaj�c� si� od naszego statku poni�ej jego �rodka. Gdy kula si� oddzieli�a si� od naszego statku, szybko polecia�a w kierunku planety. Kiedy znik�a z pola widzenia, kolejna kula wy�oni�a si� w Thao 14 ten sam spos�b, a potem trzecia. Zauwa�y�em, �e ka�da kula by�a obserwowana na osobnym ekranie przez r�ne grupy astronautek. Lot kul w kierunku planety mo�na teraz by�o �atwo �ledzi� na du�ym ekranie. Chocia� powinny by�y dawno ju� znikn�� z pola widzenia, a wci�� pozostawa�y widoczne, doszed�em do wniosku, �e kamera musi mie� nadzwyczaj silne zbli�enie. W rzeczy samej efekt by� na tyle pot�ny, �e pierwsza kula znikn�a z prawej strony panelu a druga z lewej. Mogli�my teraz widzie� tylko �rodkow� kul� i obserwowali�my jej lot ca�kiem wyra�nie. Zatrzyma�a si� na �rodku olbrzymiego placu usytuowanego pomi�dzy blokami. Tam zawis�a, jakby by�a zawieszona kilka metr�w nad ziemi�. Pozosta�e kule by�y sterowane w podobny spos�b. Jedna zawis�a nad rzek� p�yn�c� przez miasto a druga nad wzg�rzem w pobli�u miasta. Nieoczekiwanie na ekranie pojawi� si� nowy obraz. Wyra�nie teraz mog�em dostrzec drzwi blok�w mieszkalnych a raczej go�ych wej��, poniewa� tam, gdzie powinny by�y by� drzwi, znajdowa�y si� same ramy. Pami�tam wyra�nie, �e dopiero wtedy zda�em sobie spraw�, jakie dziwne by�o to miasto... Nic si� nie porusza�o... 2. Zag�ada nuklearna Jednym s�owem mo�na opisa� to, co wida� by�o na ekranie: spustoszenie. Ulica, kt�r� obserwowali�my, kawa�ek po kawa�ku, zawalona by�a �kopcami" kt�rych wi�kszo�� usytuowana by�a jeden za drugim. Niekt�re sta�y osobno, podczas gdy inne le�a�y na �rodku otwor�w wygl�daj�cych na wej�cia do budynk�w. Niepostrze�enie kamera zrobi�a zbli�enie i wkr�tce zrozumia�em, �e te �kopce" musia�y by� pojazdami, przypominaj�cymi swoim kszta�tem p�askodenne �odzie. Astronautki wok� mnie by�y na swoich stanowiskach. Z ka�dej kuli wychodzi�a d�uga rura, kt�ra powoli dosi�ga�a powierzchni planety. Kiedy koniec rury dosi�ga� ziemi, unosi�a si� ma�a chmurka kurzu i dosz�o w�wczas do mnie, �e te pojazdy tak�e musia�y by� pokryte grub� warstw� kurzu, przez co stawa�y si� bezkszta�tne i nie do rozpoznania. Oczywi�cie kula, kt�ra unosi�a si� nad rzek�, mia�a swoj� rur� umieszczon� w wodzie. Skupi�em teraz swoj� uwag� na panelu, poniewa� scena by�a niezwykle fascynuj�ca. Nie mog�em si� oprze� wra�eniu, �e jestem na ulicy. Moj� uwag� szczeg�lnie przyci�ga�o ciemne miejsce u wej�cia do du�ego budynku. M�g�bym przysi�c, �e co� si� poruszy�o. Poczu�em te� poruszenie w�r�d astronautek. Nagle to �co�" po kilku drgawkach wysz�o na �wiat�o. Zamar�em z przera�enia. Je�eli chodzi o moje �gospodynie", to opr�cz kilku szybciej ni� zwykle wypowiedzianych s��w i kilku zda�, w kt�rych mo�na by�o us�ysze� emocje, nie wygl�da�y na zdziwione. To, co obserwowali�my wyra�nie na panelu by�o przera�aj�cym karaluchem o d�ugo�ci oko�o dw�ch metr�w i wysoko�ci 80 centymetr�w. Czytelnik na pewno nie jeden raz widzia� te nieprzyjemne, niewielke insekty, kt�re mamy na Ziemi, szczeg�lnie w ciep�ych klimatach, �yj�ce w piwnicach i w wilgotnych miejscach. Trudno si� nie zgodzi�, �e s� one niezbyt przyjemne, lecz nawet najwi�ksze z nich nie osi�gaj� d�ugo�ci pi�ciu centymetr�w. Prosz� sobie teraz wyobrazi� osobnika o wymiarach, kt�re opisa�em przed chwil�. Co� obrzydliwego. Rurka wystaj�ca z kuli zacz�a si� cofa�, i kiedy by�a metr nad ziemi�, karaluch nagle ruszy� do przodu �eby zaatakowa� poruszaj�cy si� obiekt. Nieufnie zatrzyma� si� na chwil�, i wtedy spod budynku wy�oni� si� istny r�j insekt�w, jedna fala robactwa zalewa�a drug� W�a�nie wtedy, promie� o�lepiaj�co intensywnego niebieskiego �wiat�a wylecia� z kuli i przesuwaj�c si� po grupie robactwa, zamieni� j� natychmiastowo na zw�glony kurz. Chmura czarnego dymu zas�oni�a wej�cie budynku. Z rosn�c� ciekawo�ci� obserwowa�em pozosta�e ekrany, ale nie pokazywa�y one �adnych problem�w. Kula znad rzeki wraca�a do nas, a kula na wzg�rzu schowa�a swoj� rurk�, przenios�a si� troch� wy�ej i opu�ci�a dwie rury jedn� poni�ej kuli a drug� nad ni�. Oczywi�cie domy�li�em si�, �e astronautki zbiera�y pr�bki gleby, wody i powietrza. B�d�c w ciele Astralnym nie mog�em zada� Thao �adnego pytania. Do Zag�ada nuklearna 16 tego Thao by�a teraz zaj�ta rozmow� z dwiema 'gospodyniami'. Kule zacz�y pi�� si� ku nam i wkr�tce by�y gotowe do 'wch�oni�cia' przez nasz statek. Kiedy operacja si� zako�czy�a, Thao i dwie wspomniane astronautki zaj�y miejsca na wprost pulpit�w, ka�da przy swoim. W mgnieniu oka obrazy, kt�re otrzymywali�my na ekranach i na panelu ca�kowicie si� zmieni�y. Zrozumia�em, �e mieli�my odlecie�, kiedy ka�da z nich zaj�a w�asne miejsce. Zauwa�y�em, �e wszystkie astronautki przybra�y podobn� postaw� w swoich fotelach, co mnie zaciekawi�o. Dowiedzia�em si� p�niej, �e to pole si�owe zmusi�o ich do zaj�cia okre�lonej pozycji w fotelu, dok�adnie tak, jak pasy bezpiecze�stwa przykuwaj� do siedze� kaskader�w na Ziemi. S�o�ca o�wietla�y planet� przez czerwonaw� mg��. Odlecieli�my ju� i posuwali�my si� wzd�u� obwodu planety na tej samej wysoko�ci. Przelatuj�c widzieli�my pustynny obszar, poprzecinany przez suche koryta rzek, kt�re czasami przecina�y si� mi�dzy sob� pod k�tem prostym. Przysz�o mi w�wczas na my�l, �e mog� to by� kana�y, a nawet jak nie, to �e mog�y by� zrobione r�k� ludzk�. Na panelu ukazywa�y si� obrazy miasta. Najwyra�niej by�o ono nienaruszone. Chwil� p�niej jego obraz znikn�� i ekran zrobi� si� pusty. Nasz statek z pewno�ci� nabra� szybko�ci, kiedy tak przelatywa� nad planet�, bo obrazy na mniejszych ekranach, kt�re ukazywa�y jezioro czy wchodz�ce w l�d morze, miga�y w szybkim tempie. Us�ysza�em nagle kilka uniesionych g�os�w i natychmiast statek zwolni� tempo. W��czono panel i pokaza�o si� zbli�enie jeziora. Zatrzymali�my si�. Wyra�nie wida� by�o cz�� wybrze�a i za du�ymi g�azami, kt�re sta�y obok jeziora, mo�na by�o dostrzec budowle w kszta�cie sze�cianu, kt�re wygl�da�y mi na domy mieszkalne. Gdy tylko zatrzymali�my si� znowu, kule zacz�y swoje operacje ponownie, tak jak to robi�y wcze�niej. Jedna z kul, kt�ra unosi�a si� nad pla�� na wysoko�ci kt�r� oceni�em na 40 do 60 metr�w, zrobi�a kilka doskona�ych uj��. Jej rura dosi�g�a samego brzegu. Bardzo wyra�nie przekaza�a nam obraz jakiej� grupki lud^i. Na pierwszy rzut oka niczym si� oni nie r�nili od ludzi na 'Ziemi. Ukaza�o si� niezwykle wyra�ne zbli�enie. Na �rodku panelu ukaza�a si� twarz kobiety, kt�rej wiek trudno by�o okre�li�. Mia�a br�zow� sk�r�, d�ugie czarne w�osy, kt�re opada�y jej na piersi. Jak mogli�my dostrzec na innym ekranie, by�a ca�kiem naga. Tylko jej twarz wygl�da�a na zniekszta�con� - przypomina�a Mongo�k�. Kiedy ujrza�em j� po raz pierwszy, nie wiedzia�em, �e jest zdeformowana. Za�o�y�em po prostu, �e mieli�my do czynienia z ras� troch� inn� od naszej, tak� jak przedstawiaj� autorzy powie�ci fantastycznych (science fiction) - wszystko powykr�cane, z du�ymi uszami i tym podobnymi szczeg�ami. Z dalszych uj�� wygl�da�o �e w tej grupie Zag�ada nuklearna 17 m�czy�ni i kobiety przypominali ras� polinezyjsk�. Od razu jednak rzuca�o si� w oczy, �e wi�cej ni� po�owa tych ludzi albo by�a zdeformowana albo z�erana przez

O nas

PDF-X.PL to narzędzie, które pozwala Ci na darmowy upload plików PDF bez limitów i bez rejestracji a także na podgląd online kilku pierwszych stron niektórych książek przed zakupem, wyszukiwanie, czytanie online i pobieranie dokumentów w formacie pdf dodanych przez użytkowników. Jeśli jesteś autorem lub wydawcą książki, możesz pod jej opisem pobranym z empiku dodać podgląd paru pierwszych kartek swojego dzieła, aby zachęcić czytelników do zakupu. Powyższe działania dotyczą stron tzw. promocyjnych, pozostałe strony w tej domenie to dokumenty w formacie PDF dodane przez odwiedzających. Znajdziesz tu różne dokumenty, zapiski, opracowania, powieści, lektury, podręczniki, notesy, treny, baśnie, bajki, rękopisy i wiele więcej. Część z nich jest dostępna do pobrania bez opłat. Poematy, wiersze, rozwiązania zadań, fraszki, treny, eseje i instrukcje. Sprawdź opisy, detale książek, recenzje oraz okładkę. Dowiedz się więcej na oficjalnej stronie sklepu, do której zaprowadzi Cię link pod przyciskiem "empik". Czytaj opracowania, streszczenia, słowniki, encyklopedie i inne książki do nauki za free. Podziel się swoimi plikami w formacie "pdf", odkryj olbrzymią bazę ebooków w formacie pdf, uzupełnij ją swoimi wrzutkami i dołącz do grona czytelników książek elektronicznych. Zachęcamy do skorzystania z wyszukiwarki i przetestowania wszystkich funkcji serwisu. Na www.pdf-x.pl znajdziesz ukryte dokumenty, sprawdzisz opisy ebooków, galerie, recenzje użytkowników oraz podgląd wstępu niektórych książek w celu promocji. Oceniaj ebooki, pisz komentarze, głosuj na ulubione tytuły i wrzucaj pliki doc/pdf na hosting. Zapraszamy!