812
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | 812 |
Rozszerzenie: |
812 PDF Ebook podgląd online:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd 812 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 812 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.
812 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:
Jostein
W zwierciadle niejasno
Prze�o�y�a Iwona Zimnicka
Warszawa: Wydawnictwo Jacek Santorski & CO, 1998
Na dysk przepisa� F. Kwiatkowski
Rado�� to motyl
Kt�ry fruwa nisko nad ziemi�,
Lecz smutek to ptak
O wielkich, silnych, czarnych skrzyd�ach,
One wynosz� cz�owieka wysoko ponad �ycie
Sk�pane w blasku s�o�ca i w zieleni.
Ptak smutku leci wysoko,
Tam gdzie anio�y cierpienia pe�ni� stra�
Przy obozowisku �mierci.
Edith S�dergran, 16 lat
Drzwi na korytarz zostawili otwarte. Z do�u do Cecylii dociera�a
wo� �wi�t Bo�ego Narodzenia. Stara�a si� rozr�ni� poszczeg�lne
zapachy.
Na pewno czu�a kiszon� kapust� z kminkiem. A ten drugi zapach to
musi by� kadzid�o, kt�re tatu� przed wyj�ciem do ko�cio�a umie�ci�
na kominku. I czy nie dochodzi te� do niej �wie�y aromat choinki?
Cecylia jeszcze raz g��boko odetchn�a. Wydawa�o jej si�, �e
pachn� tak�e prezenty pod drzewkiem, �wi�teczna czerwona bibu�ka,
z�ocisty papier, karteczki z imionami i jedwabne wst��ki. Ale
wyczuwa�a co� jeszcze - trudn� do okre�lenia wo� magii i czar�w.
To pachnia� �wi�teczny nastr�j.
Wdychaj�c zapachy, wodzi�a palcami po okienkach kalendarza
adwentowego, kt�ry wisia� nad ��kiem. Wszystkie dwadzie�cia
cztery okienka ju� otworzy�a, dzisiaj przysz�a kolej na ostatnie -
najwi�ksze. Zn�w popatrzy�a na anio�a pochylaj�cego si� nad
���bkiem, w kt�rym le�a�o Dzieci�tko Jezus. Maryja i J�zef stali z
ty�u, sprawiali wra�enie, �e wcale nie zauwa�aj� obecno�ci anio�a.
Czy mo�liwe, �e anio� by� w stajence, a Maryja i J�zef go nie
widzieli?
Cecylia rozejrza�a si� po pokoju. Tyle ju� razy przygl�da�a si�
czerwonej lampie u sufitu, bia�ym zas�onom w b��kitne
niezapominajki, p�ce z ksi��kami i lalkami, kryszta�ami i
ozdobnymi kamieniami. Wszystko jakby sta�o si� cz�ci� jej samej.
Na biurku pod oknem le�a� przewodnik po Krecie, a obok stara
Biblia dla dzieci i mitologia Snorrego. Na �cianie przylegaj�cej
do sypialni rodzic�w wisia� grecki kalendarz ze �licznymi
kociakami. Na tym samym haczyku umie�ci�a stary sznurek pere�ek,
kt�ry dosta�a od babci.
Ile� to ju� razy przelicza�a dwadzie�cia siedem k�ek na karniszu?
Dlaczego po jednej stronie by�o ich trzyna�cie, a po drugiej
czterna�cie? Jak cz�sto pr�bowa�a policzy�, ile numer�w "Wiedzy
Ilustrowanej" le�y w stosie pod biurkiem? Za ka�dym razem si�
poddawa�a. Zrezygnowa�a tak�e z liczenia kwiatk�w na zas�onach,
zawsze kt�rej� niezapominajce udawa�o si� ukry� w fa�dach.
Pod ��kiem le�a� chi�ski pami�tnik. Cecylia si�gn�a r�k�... Tak,
flamaster te� by� na miejscu.
Chi�ski pami�tnik to niedu�y notesik z obci�gni�tymi materia�em
ok�adkami, kt�ry dosta�a od lekarza w szpitalu. Kiedy pada�o na
niego �wiat�o, jedwabne nitki po�yskiwa�y czarno, zielono i
czerwono.
Brakowa�o jej si�, by du�o pisa�, nie bardzo mia�a te� o czym, ale
postanowi�a notowa� wszystkie my�li, jakie przychodzi�y jej do
g�owy gdy tak le�a�a w ��ku. Przyrzek�a sobie, �e nigdy nie
wykre�li nic z tego, co zapisa�a, ka�de s��weczko zostanie na
wieki wiek�w. Kiedy doro�nie i przeczyta pami�tnik, na pewno
bardzo si� zdziwi. Ca�� pierwsz� stron� zajmowa�y starannie
wykaligrafowane s�owa: Osobiste zapiski Cecylii Skotbu.
Ci�ko opad�a z powrotem na poduszk�. Teraz pr�bowa�a ws�ucha� si�
w d�wi�ki dobiegaj�ce z do�u. Od czasu do czasu mama w kuchni
brz�kn�a sztu�cami, poza tym w domu panowa�a cisza...
W ka�dej chwili mogli wr�ci� z ko�cio�a. Tu� przedtem - albo zaraz
potem - dzwony obwieszcz� nadej�cie �wi�t Bo�ego Narodzenia. Do
gospodarstwa Skotbu bicie ko�cielnych dzwon�w ledwie dociera�o,
zwykle wychodzili na schody, by je lepiej s�ysze�.
W te �wi�ta Cecylia nie mog�a stan�� w progu i s�ucha�, jak
dzwoni�. By�a chora, i to nie tylko troch� chora jak w
pa�dzierniku i listopadzie. Akurat teraz Cecylia chorowa�a tak, �e
�wi�ta by�y niczym gar�� piasku przesypuj�cego si� mi�dzy palcami,
a ona tylko spa�a lub drzema�a. Ale przynajmniej nie musia�a by� w
szpitalu. Tam �wi�teczne dekoracje zawis�y ju� na pocz�tku
grudnia.
Dobrze, �e ju� nie raz prze�ywa�a �wi�ta. Uwa�a�a, �e jedyne, co
na ca�ym �wiecie pozostaje niezmienne, to Bo�e Narodzenie w
Skotbu. Przez kilka dni ka�dego roku ludzie wykonywali te same
czynno�ci, nie zastanawiaj�c si�, dlaczego tak robi�. "Taka jest
tradycja", m�wili. To wystarcza�o za ca�e uzasadnienie.
W ostatnich dniach stara�a si� �ledzi� wszystko, co dzia�o si� na
dole. Odg�osy kuchennej krz�taniny i domowych porz�dk�w dociera�y
na g�r� jak ma�e b�belki d�wi�ku. Czasami Cecylia wyobra�a�a
sobie, �e parter to ziemia, a ona sama znajduje si� w niebie.
Wczoraj wieczorem przynie�li choink�, i kiedy Lasse po�o�y� si�
spa�, tatu� ubra� drzewko. Cecylia jeszcze nie widzia�a choinki.
Nie widzia�a choinki!
Dobrze, �e ma gadatliwego m�odszego brata. Komentowa� wszystko, co
inni zaledwie widzieli albo my�leli. Papla� o przygotowaniach
�wi�tecznych i gwiazdkowych ozdobach. Pe�ni� rol� sekretnego
sprawozdawcy z wydarze� w �wiecie na dole.
Cecylia na nocnym stoliku mia�a ma�y dzwoneczek. Dzwoni�a nim,
kiedy chcia�a i�� do toalety albo gdy czego� potrzebowa�a. Lasse
na og� przychodzi� pierwszy. Zdarza�o si�, �e Cecylia dzwoni�a na
niego tylko po to, �eby jej opowiedzia� o �wi�tecznych wypiekach
czy dekoracjach.
Tatu� obieca�, �e na czas rozpakowywania prezent�w zniesie j� na
d� do salonu. Chcia�a dosta� nowe narty. Stare si�ga�y jej ledwie
do szyi. Mama zaproponowa�a, �eby wstrzyma� si� ze sprz�tem
narciarskim i podobnymi zakupami do czasu, a� Cecylia wyzdrowieje,
ale ona zaprotestowa�a. Chcia�a dosta� narty na gwiazdk�, koniec i
kropka!
- Nie jest wcale pewne, czy tej zimy b�dziesz mog�a je�dzi� na
nartach, Cecylko.
W odpowiedzi Cecylia zrzuci�a na pod�og� wazon z kwiatami.
- W ka�dym razie nie mog� je�dzi� na nartach, dop�ki nie mam nart,
na kt�rych mog�abym je�dzi�.
Mama - i to chyba by�o najgorsze - nawet si� nie skrzywi�a, tylko
przynios�a zmiotk� i szufelk�. Sprz�taj�c kwiaty i szcz�tki
wazonu, powiedzia�a:
- S�dzi�am, �e wola�aby� co� ciekawego, czym mog�aby� si� zajmowa�
w ��ku.
Cecylia poczu�a, �e krew pulsuje jej w skroniach. "Zajmowa� si� w
��ku!" Zepchn�a ze stolika jeszcze talerzyk i szklank� z sokiem.
Mama i teraz si� nie rozgniewa�a. Tylko zamiata�a i wyciera�a,
zamiata�a i wyciera�a.
Dla pewno�ci Cecylia doda�a jeszcze, �e poza nartami chcia�aby
dosta� �y�wy i sanki...
Od pocz�tku grudnia panowa�a ostra zima. Od czasu do czasu Cecylia
o w�asnych si�ach wyczo�giwa�a si� z ��ka i na chwiejnych nogach
stawa�a przy oknie. �nieg niczym mi�kka ko�derka otula� zmarzni�t�
ziemi�. W ogrodzie tatu� zapali� �wi�teczne �wiate�ka na wielkiej
so�nie. To na jej cze��. Zwykle stroili przecie� �wierczek przy
wej�ciu. Mi�dzy ga��ziami sosny Cecylia dostrzega�a w oddali
Krucze Wzg�rze.
Nigdy jeszcze �wiat nie mia� ostrzejszych kontur�w ni� w te
ostatnie przed�wi�teczne dni. Pewnego razu Cecylia zobaczy�a
listonosza, kt�ry mimo i� by�o prawie dziesi�� stopni mrozu i
mn�stwo sypkiego �niegu na drodze, jecha� na rowerze. Najpierw na
jego widok si� u�miechn�a. Zastuka�a w szyb� i kiwn�a mu d�oni�.
Listonosz podni�s� g�ow�, zamacha� do niej obiema r�kami, a potem
rower si� wywr�ci� na puszystym �niegu. Gdy tylko listonosz si�
podni�s� i wjecha� za stodo��, Cecylia podczo�ga�a si� z powrotem
do ��ka i wybuchn�a p�aczem. Jak gdyby listonosz jad�cy na
rowerze za�nie�on� drog� by� najwa�niejszy na �wiecie.
Tak�e innym razem od stania przy oknie nap�yn�y jej �zy do oczu.
Przed drzwiami stodo�y drepta�y tam i z powrotem dwa gile, zaj�te
wymy�ln� zabaw�. Cecylia zacz�a si� �mia�. Sama ch�tnie
zmieni�aby si� w gila. Mia�a tak� ochot� wskoczy� prosto w zimow�
ba��! Potem poczu�a, jak wilgotniej� jej k�ciki oczu, a w ko�cu
wzi�a na palec �z� i namalowa�a ni� anio�a na szybie. Kiedy zda�a
sobie spraw�, �e narysowa�a anio�a w�asnymi �zami, zn�w nie mog�a
powstrzyma� si� od �miechu. Jaka w�a�ciwie jest r�nica mi�dzy
anielskimi �zami a anio�ami z �ez?
Musia�a zasn��, bo obudzi�o j� nagle trza�ni�cie drzwi wej�ciowych
na dole.
Wr�cili z ko�cio�a! Cecylia us�ysza�a, jak otrzepuj� �nieg z
but�w. I chyba dzwony dzwoni�!
- Weso�ych �wi�t, mamo!
- Weso�ych �wi�t, synku.
- I ja ci �ycz� weso�ych �wi�t, Tone.
Dziadek chrz�kn��:
- Pachnie tu prawdziw� �wi�teczn� uczt�.
- Zabierz p�aszcz dziadka, Lasse.
Cecylia mia�a wra�enie, �e ich widzi. Babcia u�miecha si� i
wszystkich ca�uje, mama �ciskaj�c dziadka rozwi�zuje czerwony
fartuch, tatu� g�adzi Lassego po g�owie, dziadek zapala cygaro...
W ostatnim czasie Cecylia nauczy�a si� �wietnie widzie� uszami.
Nastr�j podniecenia, jaki zapanowa� na dole, przerwa�y szepty. W
nast�pnej chwili tatu� ju� wbiega� po schodach. Pokona� je
czterema albo pi�cioma krokami.
- Weso�ych �wi�t, Cecylko!
Otoczy� j� ramionami i delikatnie przytuli�. Zaraz potem
pospieszy� do okna i otworzy� je na o�cie�.
- S�yszysz?
Cecylia unios�a g�ow� z poduszki i przytakn�a.
- To znaczy, �e jest pi�ta.
Tata zamkn�� okno i przysiad� na ��ku.
- Dostan� nowe narty?
Spyta�a jakby z nadziej�, �e tatu� odpowie "nie". Mia�aby wtedy
szans�, �eby si� rozz�o�ci�, a to wydawa�o jej si� przyjemniejsze,
ni� tak po prostu si� smuci�.
Tata przy�o�y� palec do ust.
- Nie b�dziemy ci� traktowa� ulgowo, Cecylko. Poczekasz i
zobaczysz.
- A wi�c dostan�.
- Na pewno nie chcesz le�e� na kanapie w czasie wigilijnej
kolacji?
Pokr�ci�a g�ow�. W ostatnich dniach tyle razy ju� o tym
rozmawiali. Lepiej by� wypocz�t� do prezent�w. I tak nie
prze�kn�aby �adnej ze �wi�tecznych potraw, zacz�aby tylko
wymiotowa�.
- Ale wszystkie drzwi maj� by� otwarte!
- Oczywi�cie!
- I musicie g�o�no rozmawia�... okropnie ha�asowa� przy stole.
- Jasne!
- A kiedy ju� przeczytacie ewangeli�, babcia przyjdzie na g�r� i
przeczyta j� mnie.
- Tak si� przecie� umawiali�my.
Cecylia opad�a na wielk� poduszk�.
- Mo�esz mi poda� walkmana?
Tatu� przyni�s� jej z p�ki kaset� i odtwarzacz.
- Z reszt� poradz� sobie sama.
Poca�owa� j� w czo�o.
- Najbardziej chcia�bym siedzie� przy tobie - szepn��. - Ale s� te�
inni, sama wiesz. Raczej sp�dz� tutaj pozosta�e dni �wi�t.
- M�wi�am, �e macie obchodzi� �wi�ta ca�kiem normalnie.
- Tak, tak, ca�kiem normalnie.
Wyszed�.
Cecylia w�o�y�a do walkmana kaset� z kol�dami �piewanymi przez
Sissel Kyrkjebo. Z ta�my pop�yn�a muzyka. Otoczy� j� cudowny,
gwiazdkowy nastr�j. Zdj�a s�uchawki. Tak, ju� zasiedli do sto�u.
Ewangeli� przeczyta�a mama, a gdy sko�czy�a, za�piewali "P�jd�my
wszyscy do stajenki".
Na schodach rozleg�y si� kroki babci. Wszystko odbywa�o si�
zgodnie z planem, kt�ry u�o�y�a Cecylia.
- Jestem, Cecylko!
- Pst! Po prostu czytaj...
Babcia usiad�a na stoj�cym przy ��ku krze�le i zacz�a:
- "W owym czasie wysz�o rozporz�dzenie Cezara Augusta, �eby
przeprowadzi� spis ludno�ci w ca�ym pa�stwie".
Podnios�a wzrok znad Biblii i zobaczy�a, �e Cecylia ma �zy w
oczach.
- P�aczesz?
Cecylia skin�a g�ow�.
- Ale to przecie� nie jest smutne.
Cecylia jeszcze raz kiwn�a g�ow�.
- "A to b�dzie znakiem dla was: Znajdziecie niemowl�, owini�te w
pieluszki i le��ce w ��obie..." Uwa�asz, �e to pi�kne?
Cecylia kiwn�a g�ow� po raz trzeci.
- P�aczemy, kiedy co� jest smutne - powiedzia�a babcia po chwili.
- Ale te� ronimy �ezk�, kiedy co� jest pi�kne.
- Ale nie wybuchamy �miechem, widz�c co� brzydkiego?
Babcia musia�a si� zastanowi�.
- �miejemy si� z klaun�w, bo s� tacy zabawni. Czasami �miesz� nas
z pewno�ci� r�wnie� dlatego, �e s� brzydcy... Popatrz!
Wykrzywi�a twarz w paskudnym grymasie i Cecylia nie mog�a
powstrzyma� si� od �miechu.
Babcia podj�a:
- By� mo�e robi nam si� smutno na widok czego� pi�knego, poniewa�
wiemy �e to nie b�dzie trwa�o wiecznie. A widz�c co� brzydkiego
�miejemy si�, bo rozumiemy, �e to tylko udawanie.
Cecylia nie spuszcza�a oczu z babci. To najm�drzejszy cz�owiek na
ca�ym �wiecie.
- Musisz teraz zej�� na d� do innych klaun�w - powiedzia�a.
Babcia poprawi�a jej poduszk� i pog�aska�a po policzku.
- Ciesz� si�, �e i ty przyjdziesz. Teraz b�dziemy tylko je��...
Kiedy babcia by�a na schodach, Cecylia si�gn�a po flamaster i
chi�ski notes. Ju� wcze�niej, na samym pocz�tku, napisa�a:
Nie stoj� ju� na nieznanej pla�y nad Morzem Egejskim. Lecz fale
wci�� bij� o brzeg i przetaczaj� kamienie z miejsca na miejsce. I
tak przez ca�� wieczno��.
Pr�dko przeczyta�a to, co zanotowa�a dotychczas, i doda�a:
P�aczemy, kiedy co� jest smutne. Ale te� ch�tnie ronimy �ezk�, gdy
co� jest pi�kne. Na widok czego� zabawnego albo brzydkiego
�miejemy si�. By� mo�e robi nam si� smutno, kiedy patrzymy na co�
pi�knego, poniewa� wiemy, �e to nie b�dzie trwa�o wiecznie. A
widz�c co� brzydkiego �miejemy si�, gdy� rozumiemy, �e to tylko
udawanie.
Zabawne jest patrzenie na klaun�w, bo s� tak okropnie brzydcy. A
kiedy przed lustrem na toaletce zdejmuj� mask�, staj� si� pi�kni.
Dlatego klauni s� tacy smutni i nieszcz�liwi za ka�dym razem, gdy
wchodz� do swojego wozu cyrkowego i mocno zatrzaskuj� drzwi.
Zn�w zapad�a w drzemk�. Obudzi� j� tatu�, kt�ry obwie�ci�:
- Rozdawanie prezent�w!
Wsun�� r�ce pod cia�o Cecylii i podni�s� j� wysoko razem z
czerwon� ko�dr�. Poduszka zosta�a, wi�c jasne w�osy dziewczynki
opad�y. Zd��y�y ju� sporo odrosn��.
Na dole przy schodach stali dziadkowie.
- Wygl�dasz jak anio� - stwierdzi� dziadek. Ko�dra jest niczym
chmurka z r�.
- "Nad nim anieli w locie stan�li" - za�piewa� Lasse.
W po�owie schod�w Cecylia odwr�ci�a g�ow� i napotka�a spojrzenia
ca�ej rodziny.
- Bzdury! - zaprotestowa�a. - Anio�ki siedz� na chmurach, a nie
zwisaj� bezw�adnie pod nimi.
Dziadek za�mia� si� i wydmuchn�� g�sty ob�ok dymu z cygara.
Tatu� u�o�y� Cecyli� na czerwonej kanapie. Pod plecami mia�a
konstrukcj� z poduszek tak zbudowan�, by mog�a dobrze widzie�
choink�. Cecylia podnios�a wzrok.
- To nie ta sama gwiazda, kt�r� mieli�my w zesz�ym roku.
Mama przybieg�a do niej natychmiast, jakby zrobi�o jej si�
przykro, �e nie wszystko jest jak w zesz�ym roku.
- No tak, widzisz, tamtej nie mogli�my znale��. Tatu� musia� kupi�
now�.
- Dziwne...
Cecylia rozgl�da�a si� po pokoju, a pozostali patrzyli, jak ona
si� rozgl�da: zerkali na ni� i przenosili wzrok na kolejne
przedmioty, na kt�re pada�o jej spojrzenie.
Wszystkie k�ty by�y o�wietlone. Cecylia naliczy�a dwadzie�cia
siedem �wieczek - idealnie tyle samo, ile k�ek w karniszu
prababci. Czy to nie dziwny zbieg okoliczno�ci?
Pod choink� le�a�y prezenty. Zatem wszystko by�o tak, jak w
zesz�ym roku. Z t� tylko r�nic�, �e dziadek nie przebiera� si� za
bo�onarodzeniowego krasnala. Cecylia si� temu sprzeciwi�a.
- Chyba nie znios� tych krasnoludkowych wyg�up�w!
St� nakryto talerzykami i fili�ankami do kawy tacami z ciastem i
domowego wyrobu figurkami z marcepanu kolorowanego barwnikiem
spo�ywczym.
- Masz na co� ochot�?
- Mo�e troszeczk� lemoniady. I ciasteczko piaskowe, tylko bez
kremu truskawkowego.
Wszyscy stan�li wok� niej, jedynie Lasse trzyma� si� nieco z
ty�u. Mo�e wydawa�o mu si� troch� straszne, �e Cecylia zesz�a na
d�, �eby by� przy rozdawaniu prezent�w? W ka�dym razie na pewno
bardzo uroczyste.
- Weso�ych �wi�t, Lasse.
- Weso�ych �wi�t.
- Kolej na prezenty - o�wiadczy� dziadek. - Mnie przypada to
zaszczytne zadanie.
Usadowili si� wok� choinki i dziadek zacz�� odczytywa� napisy na
karteczkach. Cecylia od razu wiedzia�a, �e w �adnej z paczek nie
mog�y kry� si� ani sanki, ani narty, ale postanowi�a si� jeszcze
wstrzyma� z obra�aniem. Dodatkowe pakunki mog�y zosta� wyci�gni�te
z jakich� kryj�wek. Bywa�o tak ju� wcze�niej.
- Dla Cecylii od Marianny.
Marianna by�a jej najlepsz� przyjaci�k�. Mieszka�a wprawdzie po
drugiej stronie rzeki Leira, ale chodzi�y do tej samej klasy.
Paczuszka okaza�a si� male�ka. Mo�e co� z bi�uterii? A mo�e nowy
nabytek do kolekcji ozdobnych kamieni?
Cecylia rozerwa�a papier i otworzy�a ��te pude�eczko. Na
k��buszku waty le�a� czerwony motyl-broszka... Cecylia wyj�a go z
pude�ka i gdy tylko wzi�a go do r�ki, zmieni� barw� z czerwonej
na zielon�. Potem zrobi� si� niebieski i fioletowy.
- Czarodziejski motyl...
- ...kt�ry zmienia kolor pod wp�ywem temperatury - pokiwa� g�ow�
tatu�.
Wszyscy kolejno musieli go potrzyma�. Kiedy �ciskali go w d�oni,
stawa� si� zielony albo niebieski. Tylko u Cecylii by� fioletowy.
- Gor�czkowy motyl - powiedzia� Lasse, ale ca�a rodzina uda�a, �e
go nie s�yszy.
Nast�pna paczka by�a dla niego. Dosta� mininarty od cioci Ingrid i
wuja Einara.
- Osobi�cie wola�abym zwyczajne narty - stwierdzi�a Cecylia. - Ale
w�a�ciwie wszystko mi jedno.
Teraz posz�o ju� bardzo szybko. W miar� jak pod choink� ubywa�o
paczek, coraz wi�cej r�nych rzeczy pojawia�o si� na krzes�ach i
stole. Tatu� pozbiera� papiery i wepchn�� je do czarnego worka na
�mieci.
Potem dziadek wyszed�. Doro�li pili kaw�, Lasse oran�ad�, Cecylia
za�y�a lekarstwa.
Dziadek wr�ci� do pokoju, ni�s� co� d�ugiego, ci�kiego,
owini�tego w �wi�teczny, niebieski papier w z�ote gwiazdki.
Cecylia podnios�a si� na kanapie.
- Narty!
- "Dla disy narciarstwa od babci i dziadka" - przeczyta� dziadek.
- Dla disy narciarstwa?
- Czyli dla bogini narciarstwa - wyja�ni�a babcia. - Dla ciebie.
Cecylia rozerwa�a papier. Narty by�y tak czerwone, jak papier
niebieski.
- �liczne! Szkoda, �e nie mog� ich od razu wypr�bowa�.
- Tak, miejmy nadziej�, �e wkr�tce staniesz na nogi.
Podczas rozdawania pozosta�ych prezent�w Cecylia mia�a narty przy
sobie na kanapie. R�wnie� ostatnia paczka by�a na tyle du�a, �e
trzeba by�o po ni� wyj�� z pokoju. Ona tak�e mia�a napis "Dla
Cecylii". Z daleka ju� zgad�a, co jest w �rodku.
- Sanki! Oszaleli�cie!
Mama pochyli�a si� nad ni� i uszczypn�a j� w policzek.
- S�dzisz, �e o�mieliliby�my si� podarowa� ci co� innego?
Cecylia wzruszy�a ramionami.
- Odwa�yli�cie si� nie da� mi �y�ew.
- No tak, takie ryzyko podj�li�my.
Nadszed� czas na d�ugie siedzenie przy kawie. Cecylia radowa�a si�
widokiem p�misk�w z ciastem, owocami, marcepanem, domowymi
cukierkami i orzechami. By�o dok�adnie tak, jak by� powinno. Mia�y
by� �wi�ta. Cecylia zjad�a zaledwie kawa�eczek �wi�tecznego
ciasta. Zam�wi�a te� grzank� z miodem.
Dziadek opowiada� o Bo�ym Narodzeniu w dawnych czasach. Przez
ponad sze��dziesi�t lat wszystkie �wi�ta sp�dza� w tym pokoju.
Jednego roku i on le�a� chory.
Kiedy nadszed� czas na ta�ce wok� choinki, Cecylii zacz�y klei�
si� oczy. Poprosi�a, �eby zanie�� j� do ��ka.
Najpierw Lasse i mama kilkakrotnie obr�cili z prezentami, Cecylia
chcia�a mie� je wszystkie u siebie. Potem �yczyli sobie nawzajem,
aby i jutro by�y mi�e �wi�ta, i tatu� zani�s� j� do pokoju.
Zasn�a przy wt�rze melodii kol�d i ta�c�w doko�a choinki, kt�re
niczym b�belki d�wi�ku dociera�y z do�u na g�r�. To babcia gra�a
na pianinie.
Obudzi�a si� gwa�townie. Musia�a by� noc, bo w domu panowa�a
zupe�na cisza. Cecylia otworzy�a oczy i zapali�a lampk� nad
��kiem.
Us�ysza�a jaki� g�os.
- Dobrze spa�a�?
Kto to taki? Nikt nie siedzia� na krze�le przy ��ku. Nikt te� nie
sta� w g��bi pokoju.
- Dobrze spa�a�?
Cecylia unios�a si� i rozejrza�a doko�a. Nagle drgn�a. Na
parapecie, na kt�rym mog�o si� zmie�ci� jedynie ma�e dziecko,
dostrzeg�a jak�� posta�. Nie by� to jednak Lasse. A wi�c kto?
- Nie b�j si� - odezwa� si� nieznajomy, g�os mia� jasny,
przejrzysty.
On, czy te� ona, ubrany by� w bia�� szat�, mia� bose stopy. Na tle
�wiat�a bij�cego od przystrojonej sosny na dworze Cecylia ledwie
mog�a rozr�ni� twarz.
Przetar�a oczy, lecz ubrana na bia�o posta� nie znika�a.
Dziewczynka czy ch�opiec? Cecylia nie by�a pewna, bo on albo ona
nie mia� ani jednego w�osa na g�owie. Zdecydowa�a, �e ch�opiec,
ale r�wnie dobrze mog�aby przyj��, �e to dziewczynka.
- Nie mo�esz po prostu odpowiedzie�, czy dobrze spa�a�? -
powt�rzy� tajemniczy go��.
- Oczywi�cie... Ale kto ty jeste�?
- Ariel.
Cecylia jeszcze raz przetar�a oczy.
- Ariel?
- Tak, to w�a�nie ja, Cecylio.
Dziewczynka pokr�ci�a g�ow�.
- Wci�� nie wiem, kim jeste�.
- Za to my wiemy o was prawie wszystko. To zupe�nie tak jak ze
zwierciad�em.
- Ze zwierciad�em?
Pochyli� si� w prz�d. Wygl�da�o na to, �e w ka�dej chwili mo�e
straci� r�wnowag� i spa�� na biurko.
- Wy widzicie tylko siebie samych. Nie potraficie zobaczy�, co
jest po drugiej stronie.
Cecylia poczu�a l�k. Kiedy by�a mniejsza, cz�sto stawa�a przed
lustrem w �azience i wyobra�a�a sobie, �e po jego drugiej stronie
jest inny �wiat. Czasami ba�a si�, �e ci, kt�rzy tam mieszkaj�,
potrafi� patrze� przez lustrzan� tafl� i mog� j� podgl�da�, kiedy
si� myje. A je�li s� w stanie przeskoczy� przez lustro i nagle
stan�� na pod�odze w �azience? Straszne!
- By�e� tu ju� wcze�niej? - spyta�a.
Z powag� kiwn�� g�ow�.
- A w jaki spos�b dostajesz si� do �rodka?
- My potrafimy wej�� wsz�dzie, Cecylio.
- Tatu� zwykle zamyka drzwi na klucz, a zim� nie zostawiamy
otwartych okien...
Machn�� tylko r�k�.
- Takie rzeczy nie maj� dla nas �adnego znaczenia.
- Jakie rzeczy?
- Drzwi zamkni�te na klucz i temu podobne.
Cecylia zamy�li�a si� nad tym, co us�ysza�a. By�o to troch� tak,
jakby ogl�da�a trick filmowy. Cofn�a teraz ta�m� i ogl�da�a
wszystko od pocz�tku.
- M�wisz "my" i "dla nas" - powiedzia�a wreszcie. - Jest was tak
wielu?
- Tak, bardzo wielu. Ciep�o, Cecylio, bardzo ciep�o, gor�co!
Cecylia nie mia�a ochoty rozwi�zywa� zagadek. O�wiadczy�a:
- Na ca�ym �wiecie mieszka pi�� miliard�w ludzi. Poza tym
czyta�am, �e Ziemia liczy sobie pi�� miliard�w lat. Wzi��e� to pod
uwag�?
- Oczywi�cie. Ale wy przychodzicie i odchodzicie.
- Co ty m�wisz?
- W ka�dej sekundzie B�g wytrz�sa z r�kawa kilkoro ca�kiem nowych
dzieci. Hokus-pokus! Ale w ka�dej sekundzie kilkoro ludzi tak�e
znika. Tak, Cecylio. Raz, dwa, trzy, odchodzisz ty!
Cecylia poczu�a, �e pal� j� policzki.
- Ty sam przychodzisz i odchodzisz - mrukn�a.
Przybysz pokr�ci� bezw�os� g�ow�.
- Wiedzia�a�, �e ten pok�j by� kiedy� sypialni� twojego dziadka?
- Oczywi�cie. Ale sk�d ty o tym wiesz?
Zacz�� wymachiwa� nogami. Zdaniem Cecylii przypomina� lalk�.
- No, uda�o nam si� jako� nawi�za� kontakt - obwie�ci�.
- Co takiego?
- Nie odpowiedzia�a� mi na pytanie, czy dobrze spa�a�. Ale i tak
nam si� uda�o. Zawsze potrzeba troch� czasu, �eby nawi�za�
kontakt.
Cecylia wzi�a g��boki oddech i g�o�no wypu�ci�a powietrze z p�uc.
- Ty te� nie powiedzia�e�, sk�d wiesz, �e to by�a sypialnia
dziadka - stwierdzi�a.
- "Sk�d wiesz, �e to by�a sypialnia dziadka" - powt�rzy� Ariel.
- W�a�nie.
Wci�� wymachiwa� nogami.
- Jeste�my tutaj od zarania dziej�w, Cecylio. Tw�j dziadek jako
ma�y ch�opiec przele�a� kiedy� ca�e �wi�ta w ��ku z paskudnym
zapaleniem p�uc, a dzia�o si� to w czasach, gdy nie znano jeszcze
skutecznych lekarstw.
- Czy wtedy te� tutaj by�e�?
Ariel kiwn�� g�ow�.
- Nigdy nie zapomn� jego smutnych oczu. Wygl�da�y jak dwa
opuszczone piskl�ta.
- "Jak dwa opuszczone piskl�ta" - westchn�a Cecylia.
Podnios�a wzrok na Ariela i pospiesznie doda�a:
- Ale choroba min�a, dziadek ca�kiem wyzdrowia�.
- Tak, wyzdrowia�.
Ariel wykona� jaki� gwa�towny ruch, w u�amku sekundy podni�s� si�
i stan�� na parapecie, zas�aniaj�c sob� niemal ca�e okno. Cecylia,
z powodu mocnego �wiat�a bij�cego zza jego plec�w, wci�� nie
widzia�a wyra�nie jego twarzy.
Jak zdo�a� wsta� i nie zlecie� przy tym na biurko? Jakby w og�le
nie m�g� spa��.
- Pami�tam te� wszystkich pasterzy na polach - oznajmi�.
Cecylia pomy�la�a o tym, co babcia przeczyta�a jej z Biblii.
- "Chwa�a Bogu na wysoko�ciach, a na ziemi pok�j ludziom Jego
upodobania" - zacytowa�a. - To w�a�nie masz na my�li?
- Tak, zast�py niebieskie. By�a nas ca�a gromada.
- Ani troch� w to nie wierz�.
Ariel przekrzywi� g�ow� i teraz Cecylia lepiej widzia�a jego
twarz. Przypomina�a buzi� jednej z lalek Marianny.
- Biedna jeste� - powiedzia� Ariel.
- Dlatego, �e jestem chora?
- Nie, ale to musi by� okropne, nie wierzy� w tego, z kim si�
rozmawia.
- Phi!
- Czy to prawda, �e czasami jeste�cie tak podejrzliwi, �e robicie
si� ca�kiem czarni w �rodku?
Na twarzy Cecylii odmalowa�a si� z�o��.
- Tylko zapyta�em - �agodzi�. - Bo chocia� widzimy, �e ludzie
przychodz� i odchodz�, naprawd� nie bardzo wiemy, jak to jest by�
cz�owiekiem z krwi i ko�ci.
Cecylia odwr�ci�a si� do niego plecami, lecz Ariel nie rezygnowa�.
- A w ka�dym razie, czy taka podejrzliwo�� nie jest okropnym
uczuciem?
- Jeszcze okropniejsze musi by� k�amanie w �ywe oczy chorej
dziewczynce!
Ariel zas�oni� usta d�oni� i j�kn�� przera�ony:
- Anio�owie nie k�ami�, Cecylio!
Teraz jej zapar�o dech w piersiach.
- Naprawd� jeste� anio�em?
Skin�� g�ow� ledwie dostrzegalnie, jakby nie by�o si� czym
chwali�. Cecylia od razu przycich�a. Dopiero po up�ywie kilku
sekund przyzna�a:
- Tak w�a�nie przez ca�y czas my�la�am. Naprawd�. Ale nie �mia�am
zapyta�, bo ba�am si�, �e si� myl�. Widzisz, nie jestem wcale taka
pewna, czy wierz� w anio�y.
Ariel machn�� r�k�.
- Moim zdaniem powinni�my to sobie darowa�. Wyobra� sobie, �e ja
nie by�bym ca�kiem pewien, czy wierz� w ciebie. I jak tu
udowodni�, kto z nas ma racj�?
Jakby chc�c zademonstrowa�, �e jest rzeczywistym, zdolnym do
poruszania si� anio�em, zeskoczy� na stoj�ce przy oknie biurko i
zacz�� si� przechadza� po jego kraw�dzi. Kilkakrotnie wydawa�o si�
ju�, �e straci r�wnowag� i spadnie na pod�og�, ale zawsze udawa�o
mu si� wr�ci� do poprzedniej pozycji. A raz nawet wygl�da�o na to,
�e wyprostowa� si� w chwil� po tym, jak ju� by�o na to za p�no.
- "Anio� w moim domu" - mrukn�a Cecylia pod nosem, jakby by� to
tytu� ksi��ki, kt�r� kiedy� czyta�a.
- Sami nazywamy si� dzie�mi Bo�ymi - oznajmi� Ariel.
Cecylia zerkn�a na niego.
- Ty w ka�dym razie na pewno jeste� dzieckiem...
- Co masz na my�li?
Cecylia spr�bowa�a usi��� w ��ku nieco wy�ej, ale ci�ko opad�a z
powrotem na poduszk�.
- Przecie� jeste� tylko anielskim dzieckiem.
Ariel wybuchn�� prawie bezg�o�nym �miechem.
- Co ci� tak roz�mieszy�o? - spyta�a.
- "Anielskie dziecko". Nie uwa�asz, �e to bardzo zabawne
okre�lenie?
Cecylii wcale nie wydawa�o si� �mieszne, chocia� nie wiedzia�a,
dlaczego.
Ariel zn�w si� roze�mia�, teraz troch� g�o�niej.
- Anio�owie nie rosn� na drzewach - powiedzia�. - Prawd�
powiedziawszy, wcale nie ro�niemy, dlatego te� nie stajemy si�
doro�li.
- Chyba zaraz zemdlej�! - wykrzykn�a Cecylia.
- Szkoda by by�o, bo tak nam si� dobrze rozmawia.
- S�dzi�am, �e niemal wszyscy anio�owie s� doro�li - upiera�a si�
dziewczynka.
Ariel wzruszy� ramionami.
- To nie twoja wina. Ty mo�esz tylko zgadywa�, co jest po drugiej
stronie.
- Chcesz powiedzie�, �e nie ma doros�ych anio��w?
Zani�s� si� perlistym �miechem, kt�ry przypomnia� Cecylii d�wi�k,
jaki si� rozlega�, kiedy Lasse wysypywa� swoje szklane kulki na
pod�og� w kuchni. Tym razem przynajmniej nie musia�a mu pomaga� w
ich zbieraniu.
- To znaczy, �e nie ma ani jednego doros�ego anio�a - stwierdzi�a.
- Mnie to oboj�tne, ale wobec tego nie ma te� ani jednego m�drego
ksi�dza, bo wszyscy ksi�a twierdz�, �e w niebie wprost roi si� od
doros�ych anio��w.
Na moment zapad�a ca�kowita cisza, a potem anio� Ariel eleganckim
ruchem wyci�gn�� r�k� i wykrzykn��:
- "W niebie wprost roi si� od doros�ych anio��w! Roi si�!"
Poniewa� Cecylia nie odpowiada�a, doda�:
- Fantastycznie si� z tob� rozmawia, Cecylio.
Dziewczynka zacz�a przygryza� kciuk. Nagle wyrwa�o jej si�:
- Ciekawa jestem, jak to jest by� doros��.
Ariel usadowi� si� na biurku, zwieszaj�c z niego bose nogi.
- Chcesz o tym porozmawia�?
Cecylia le�a�a, wpatruj�c si� w sufit.
- M�j nauczyciel m�wi, �e dzieci�stwo to tylko etap w drodze do
doros�o�ci. Dlatego musimy odrabia� lekcje i przygotowywa� si� do
doros�ego �ycia. Czy to nie g�upie?
Ariel przyzna� jej racj�.
- Bo jest ca�kiem odwrotnie - stwierdzi�.
- Co takiego?
- Doros�o�� to tylko etap w drodze do tego, by urodzi�o si� wi�cej
dzieci.
Cecylia dobrze si� zastanowi�a, zanim odpowiedzia�a:
- Ale doro�li zostali stworzeni najpierw. Inaczej nie by�oby w
og�le �adnych dzieci.
Ariel potrz�sn�� g�ow�.
- Kolejny b��d. Dzieci zosta�y stworzone wcze�niej. Inaczej nie
by�oby w og�le �adnych doros�ych.
Cecylia postanowi�a go przechytrzy�.
- To zale�y, co by�o pierwsze, jajko czy kura.
Ariel zn�w zacz�� macha� nogami.
- Naprawd� wci�� zajmujecie si� t� zagadk�? Pierwszy raz
us�ysza�em j� od starego wie�niaka w Indiach przed wieloma
tysi�cami lat. Pochyla� si� nad kur�, kt�ra w�a�nie znios�a
wielkie jajo. P�niej podrapa� si� w g�ow�. "Ciekawe, co by�o
pierwsze" - powiedzia�. - "Kura czy jajko?"
Cecylia spojrza�a na Ariela speszona, a anio� wyja�ni�:
- Oczywi�cie pierwsze musia�o by� jajko.
- Dlaczego?
- Inaczej nie by�oby �adnej kury. Nie przypuszczasz chyba, �e
pierwsza bij�ca skrzyd�ami kura wzi�a si� z powietrza?
Cecylii zakr�ci�o si� w g�owie. Nie bardzo wiedzia�a, czy
zrozumia�a wszystko, co powiedzia� anio�, lecz to, co do niej
dotar�o, brzmia�o ca�kiem rozs�dnie. Nareszcie rozwi�za�am dawn�
zagadk�, pomy�la�a sobie. Gdybym tylko pami�ta�a to wszystko do
rana...
- Tak samo jest z dzie�mi - ci�gn�� Ariel. - To one pierwsze
przychodz� na �wiat. Doro�li, kulej�c, zawsze tylko pod��aj� za
nimi. Utykaj� coraz mocniej, im bardziej si� starzej�.
Cecylia dosz�a do wniosku, �e s�owa Ariela s� bardzo m�dre, i
postanowi�a, �e zapisze je w swoim chi�skim notesiku, by ich nie
zapomnie�. Nie �mia�a jednak tego robi� w obecno�ci anio�a.
- Ale Adam i Ewa byli doro�li.
Ariel pokr�ci� g�ow�.
- Oni si� stali doro�li. Na tym w�a�nie polega ca�y b��d. B�g
stworzy� Adama i Ew� jako ma�e, ciekawe dzieci, kt�re �azi�y po
drzewach i biega�y po dopiero co stworzonym ogrodzie. Przecie�
taki wielki ogr�d nie mia�by sensu bez dzieci, kt�re mog�yby si� w
nim bawi�.
- Naprawd�?
- M�wi�em ju�, �e anio�owie nie k�ami�.
- Opowiadaj dalej!
- Potem w�� ich skusi�, �eby zjedli owoc z Drzewa Wiadomo�ci
Dobrego i Z�ego, i wtedy zacz�li rosn��. Im wi�cej jedli, tym
bardziej stawali si� doro�li. W taki oto spos�b zostali stopniowo
wyp�dzeni z raju dzieci�stwa. Te ma�e �obuziaki by�y tak g�odne
wiedzy, �e jad�y i jad�y, a� w ko�cu musia�y opu�ci� raj.
Cecylia ze zdziwienia otworzy�a szeroko usta, a Ariel popatrzy� na
ni� z wy�szo�ci�.
- Ale ty, rzecz jasna, ju� o tym s�ysza�a�.
Dziewczynka zaprzeczy�a.
- S�ysza�am, �e Adama i Ew� wyp�dzono z raju, ale nikt mi nie
m�wi�, �e to by� raj dzieci�stwa.
- By� mo�e sama powinna� si� tego domy�li�. Ale wy poznajecie
tylko cz�ciowo. Widzicie wszystko jakby w zwierciadle,
niejasno...
Cecylia u�miechn�a si� zadowolona.
- W ka�dym razie potrafi� sobie wyobrazi�, jak ma�y Adam i ma�a
Ewa biegali mi�dzy drzewami po wielkim ogrodzie.
- I co, nie m�wi�em?
- Co takiego?
- Umiesz jednak �wietnie zgadywa�. Wiesz, �e ludzie wykorzystuj�
zaledwie kilka procent m�zgu?
Cecylia kiwn�a g�ow�: o tym akurat czyta�a w "Wiedzy
Ilustrowanej".
- Chcia�abym pos�ucha� jeszcze o Adamie i Ewie - poprosi�a.
Wreszcie uda�o jej si� podsun�� w ��ku nieco wy�ej. Ariel, nie
przestaj�c wymachiwa� nogami, opowiada�:
- Najpierw zacz�li rosn�� na wszystkie strony, potem dojrzeli jako
m�czyzna i kobieta. Stanowi�o to cz�� kary, lecz by�o r�wnie�
pociech� dla Boga i ludzi.
- Dlaczego?
- Odt�d na �wiat mogli przychodzi� nowi ludzie. I tak w�a�nie si�
dzieje nieprzerwanie przez ca�y czas. W taki oto spos�b B�g
sprawi�, �e wci�� rodz� si� jakie� dzieci, kt�re od nowa mog�
odkrywa� �wiat. Tym sposobem zadba� te� o to, aby akt stworzenia
nigdy nie mia� ko�ca. Za ka�dym razem bowiem, gdy na �wiat
przychodzi dziecko, �wiat tworzony jest od nowa.
- Dlatego, �e gdy dziecko przychodzi na �wiat, to �wiat jest w
pewnym sensie dla tego dziecka ca�kiem nowy?
Ariel przytakn��.
- Poza tym r�wnie dobrze mo�na powiedzie�, �e to �wiat przychodzi
do dziecka. Urodzi� si� znaczy to samo, co dosta� w prezencie ca�y
�wiat - ze s�o�cem w dzie�, ksi�ycem w nocy i gwiazdami na
niebosk�onie. Z morzem obmywaj�cym brzegi, z lasami tak
przepastnymi, �e nie znaj� swych w�asnych tajemnic, z
najrozmaitszymi zwierz�tami przemykaj�cymi po polach, ��kach i
kniejach. Widzisz, �wiat nigdy si� nie zestarzeje i nigdy nie
osiwieje. To wy si� starzejecie i siwiejecie. Dop�ki na �wiat
przychodz� dzieci, wci�� pozostaje on r�wnie nowy jak si�dmego
dnia, kiedy Pan odpoczywa�.
Cecylia le�a�a z szeroko otwartymi oczami, a anio� Ariel ci�gn��:
- Nie tylko Adam i Ewa zostali stworzeni. Ty tak�e jeste� troch�
stworzona. Pewnego dnia nadesz�a twoja kolej, �eby zobaczy�, co
uczyni� Pan. B�g wytrz�sn�� ci� z r�kawa i ze zdumienia a� si�
uszczypn�a�. Zobaczy�a�, jakie wszystko jest niezwyk�e i
wspania�e.
Cecylia roze�mia�a si� i zapyta�a:
- Naprawd� byli�cie tu przez ca�y czas?
Anio� Ariel z powag� skin�� g�ow�.
- Owszem, i tu, i tam. Ale wci�� jeste�my r�wnie ciekawi ca�ego
dzie�a stworzenia, jak p� wieczno�ci temu. Zreszt� nie mog�oby
by� inaczej, przecie� przygl�damy si� wszystkiemu tylko z
zewn�trz. W waszym �wiecie jedynie dzieci s� r�wnie ciekawe jak
my. Ale i one w pewnym sensie przybywaj� z zewn�trz.
Cecylii w czasie choroby cz�sto przychodzi�y do g�owy podobne
my�li: Doro�li zawsze musieli si� zastanowi�, zanim zdecydowali
si� zrobi� co� zabawnego. Nic te� w�a�ciwie tak naprawd� ich nie
dziwi�o. "Po prostu tak ju� jest, Cecylio" - m�wili.
- Ale B�g chyba troch� lubi i doros�ych? - zapyta�a nie�mia�o.
- Z ca�� pewno�ci�. Chocia� z nimi wszystkimi po grzechu
pierworodnym co� jest nie tak.
- Co masz na my�li?
- Przyzwyczaili si� do �wiata. Odwrotnie ni� anio�owie w niebie,
mimo �e my istniejemy przez ca�� wieczno��. Nas wci�� tak samo
zdumiewa to, co stworzy� B�g. On sam zreszt� jest tym ogromnie
zaskoczony. Dlatego bardziej raduj� Go ma�e, ciekawe dzieci, ni�
obchodzi zachowanie doros�ych, dla kt�rych �wiat sta� si�
najzwyklejsz� codzienno�ci�.
Cecylia my�la�a tak intensywnie, �e w g�owie a� jej hucza�o.
Zdarza�o si� to ju� wiele razy przedtem. W czasie choroby cz�sto
miewa�a wra�enie, �e w g�owie wiruje jej prawdziwa karuzela
przer�nych my�li. �eby wsi��� na t� karuzel�, nie musia�a jednak
kupowa� biletu. Inaczej ni� w lunaparku...
- Doro�li na og� tak si� ju� rozgo�cili na �wiecie, �e ca�e
dzie�o stworzenia traktuj� jak co� oczywistego - u�ci�li� Ariel. -
A przecie� to �mieszne, bo wpadli tutaj tylko z kr�tk� wizyt�.
- Masz racj�!
- M�wimy o �wiecie, Cecylio! Przecie� �wiat jest prawdziw�
sensacj�! By� mo�e niebo powinno w regularnych odst�pach czasu
zamieszcza� w najwi�kszych gazetach og�oszenie: "Wa�na informacja
dla wszystkich mieszka�c�w �wiata! To nie plotka: �wiat istnieje!"
Cecylii zakr�ci�o si� w g�owie od pomys��w anio�a Ariela. Troch�
kr�ci�o si� jej tak�e od patrzenia, jak wymachuje bosymi stopami.
Spyta�a:
- Czy nie by�oby lepiej, gdyby B�g wyp�dzi� z raju tego paskudnego
w�a? Wtedy Adam i Ewa mogliby przez ca�� wieczno�� bawi� si� w
chowanego w wielkim ogrodzie.
Anio� Ariel przekrzywi� g�ow� i odpar�:
- To nie by�o takie proste. Poniewa� jeste�cie stworzeni z krwi i
ko�ci, nie mo�ecie �y� wiecznie jak anio�owie w niebie. Ale B�g
nie mia� serca dopu�ci�, aby w stworzonym przez Niego �wiecie
umiera� musia�y dzieci. Uzna�, �e lepiej b�dzie, je�li najpierw
dorosn�.
- Dlaczego?
- O wiele �atwiej �egna� si� ze �wiatem cz�owiekowi, kt�ry ma p�
tuzina wnuk�w, jest ju� s�aby i zm�czony, a ponadto objedzony
dniami po uszy.
To stwierdzenie Ariela nie bardzo spodoba�o si� Cecylii.
- Czasami umieraj� tak�e dzieci - przypomnia�a. - Czy to nie
g�upie?
- "Czy to nie g�upie?" - powt�rzy� anio� Ariel. - "Czy to nie
g�upie?"
Poniewa� nic wi�cej nie doda�, odezwa�a si� znowu:
- Jeste� pewien, �e Adam i Ewa byli dzie�mi?
- Oczywi�cie, ca�kiem pewien. Nigdy nie przysz�o ci do g�owy, �e
w�a�nie dzieci s� najbardziej podobne do anio��w w niebie? A mo�e
widzia�a� kiedy� anio�a z siwymi w�osami, bol�cym krzy�em i
g��bokimi zmarszczkami na twarzy?
Co� w tym pytaniu obudzi�o sprzeciw Cecylii.
- Wcale nie uwa�am, �e babcia jest brzydka, chocia� jest stara.
- "�e babcia jest brzydka" - jak echo odezwa� si� Ariel. - Wcale
tego nie powiedzieli�my. Ale w jej starym ciele mieszka ma�a Ewa,
kt�ra kiedy� by�a ca�kiem nowa na �wiecie. Cia�o to tylko co�, co
ros�o na zewn�trz wraz z up�ywem lat.
Cecylia westchn�a ci�ko.
- Je�li wolno mi wyrazi� swoj� opini�, to uwa�am, �e ca�y
"porz�dek stworzenia" jest po prostu idiotyczny.
- Dlaczego?
- Nie mam najmniejszej ochoty dorosn��, a ju� na pewno nigdy nie
chc� umrze�. Nigdy!
Po twarzy anio�a przemkn�� cie�. Powiedzia�:
- Musisz stara� si� nie straci� kontaktu z dzieckiem, kt�re w
tobie tkwi. Babcia go nie straci�a. Czy nie potrafi za�o�y� maski
klauna tylko po to, �eby ci� roz�mieszy�?
- Wtedy tak�e tutaj by�e�?
- Jasne!
W nast�pnej chwili anio� Ariel znalaz� si� na pod�odze. Cecylia
nie zauwa�y�a, by zeskakiwa� z biurka; nagle po prostu stan��
przed p�k� z ksi��kami. Przygl�da� si� kryszta�om i ozdobnym
kamieniom. By� troch� mniejszy ni� Lasse.
- Imponuj�ca kolekcja - stwierdzi�, stoj�c ty�em do Cecylii.
Potem odwr�ci� si� w jej stron�.
- Przysz�o ci kiedy� do g�owy �e ka�dy kamyczek jest male�kim
fragmentem ziemskiego globu?
- Nie raz. Zbieram tylko naj�adniejsze kawa�eczki.
- Ale pewnie nie zastanawia�a� si� nad tym, �e i ty tak�e
oderwa�a� si� od ziemi.
Cecylia drgn�a.
- Jak to?
- Lekkim krokiem biegasz po boskim dziele stworzenia. To wi�cej
ni� potrafi kamie�.
Dopiero teraz Cecylia zobaczy�a twarz Ariela ca�kiem wyra�nie.
Mia� sk�r� g�adsz� ni� ludzka, a tak�e nieco bledsz�. Zacz�a si�
ju� przyzwyczaja� do braku w�os�w na g�owie. Teraz spostrzeg�a, �e
nie mia� tak�e rz�s ani brwi.
Ariel zbli�y� si� do niej i usiad� na krze�le przy ��ku. Szed�
bardzo lekko, wydawa�o si�, �e wcale nie dotyka pod�ogi, tylko
unosi si� w powietrzu. Oczy l�ni�y mu jak dwa b��kitnozielone
klejnoty a gdy si� do niej u�miecha�, z�by b�yszcza�y jak bia�y
marmur.
Podczas rozmowy z anio�em Cecylia wielokrotnie zerka�a na jego
�ys� g�ow�. Teraz powiedzia�a:
- Czy b�dziesz z�y, je�li zapytam o twoje w�osy?
Roze�mia� si�:
- Nie, pytaj. A potem by� mo�e porozmawiamy o twoich w�sach.
Cecylia utkwi�a wzrok w ko�drze.
- My�la�am, �e anio�owie maj� d�ugie, jasne w�osy.
- To dlatego, �e wszystko widzisz jakby w zwierciadle, a w�wczas
widzi si� tylko siebie.
Cecylia nie bardzo by�a zadowolona z odpowiedzi Ariela.
- Czy nie mo�esz po prostu wyt�umaczy�, dlaczego nie macie w�os�w?
Ariel odpar�:
- Sk�ra i w�osy rosn� na ciele i wypadaj�. Maj� zwi�zek z ko�ci� i
krwi�, chroni� przed py�em, gor�cem i zimnem. Sk�ra i w�osy s� jak
sier�� zwierz�t i z anio�ami nie maj� nic wsp�lnego. R�wnie dobrze
mog�aby� zapyta�, czy myjemy z�by albo czy co drug� sobot�
obcinamy paznokcie.
- Bo w og�le tego nie robicie?
Pokr�ci� g�ow�.
- Wcale nie wygl�d sprawia, �e ty i ja mimo wszystko jeste�my do
siebie podobni.
- A wi�c co?
Popatrzy� na ni� z g�ry.
- I anio�owie, i ludzie maj� dusz� stworzon� przez Boga. Ale wy
macie tak�e cia�o, kt�re kroczy w�asn� drog�. Ro�niecie i
rozwijacie si� tak samo, jak ro�liny i zwierz�ta.
- To idiotyzm - westchn�a Cecylia. - Nie lubi� my�le�, �e jestem
zwierz�ciem.
Ariel m�wi� dalej, jak gdyby nie s�ysza� s��w Cecylii.
- Wszystkie ro�liny i zwierz�ta rozpoczynaj� �ycie jako male�kie
nasionka albo kom�rki. Z pocz�tku s� do siebie bardzo podobne,
w�a�ciwie nie do odr�nienia. Potem jednak nasionka si� rozwijaj�
i wyrasta z nich wszystko: od porzeczek i �liw do ludzi i �yraf.
Musi up�yn�� wiele dni, zanim da si� odr�ni� p��d �wini od p�odu
ludzkiego. Wiedzia�a� o tym?
- W ostatnich tygodniach nie robi�am prawie nic innego, tylko
czyta�am "Wiedz� Ilustrowan�".
- A mimo to nie ma dwojga identycznych ludzi ani te� dwu
identycznych �wi�. W ca�ym dziele stworzenia nie ma nawet dw�ch
identycznych �d�be� trawy.
Cecylii przypomnia�a si� torebka japo�skich papierowych kulek,
kt�re kilka lat temu dosta�a od tatusia. Kulki by�y takie
male�kie, �e nie mog�a dostrzec mi�dzy nimi �adnej r�nicy. Ale
gdy tylko w�o�y�a je do wody, nap�cznia�y i przeobrazi�y si� w
rozmaite figurki w najr�niejszych kolorach. Nie by�o w�r�d nich
dwu takich samych.
- M�wi�am ju�, �e nie lubi� my�le� o sobie jak o zwierz�ciu -
powt�rzy�a.
Ariel ostro�nie po�o�y� r�k� na ko�drze dziewczynki. Ledwie
poczu�a delikatny nacisk na �ydce.
- Jeste� zwierz�ciem z dusz� anio�a. Czy to nie brzmi wspaniale?
Mia�a� wiele szcz�cia, Cecylio.
- Nie wiem...
- W�a�nie ta kombinacja jest prawdziwym arcydzie�em. Masz pe�n�
�wiadomo��, zupe�nie tak, jak anio�owie w niebie: "Dobry wiecz�r,
m�ody cz�owieku! Nazywam si� Cecylia Skotbu. Czy mog� prosi� o
nast�pny taniec?"
Anio� Ariel wyci�gn�� r�k� przed siebie i g��boko si� uk�oni�,
jakby przyszed� prosto ze szko�y ta�ca. Potem podj��:
- Ale cia�o, w kt�rym mieszkasz, jest z krwi i ko�ci, tak samo jak
cia�o kr�w czy wielb��d�w. Dlatego porastaj� je w�osy, najwi�cej
jest ich oczywi�cie na g�owie, lecz rosn� tak�e w innych
miejscach, chocia� z pocz�tku jest ich niewiele. W miar� up�ywu
czasu rosn� coraz szybciej, coraz bardziej intensywnie, Cecylio!
Natura coraz grubsz� warstw� otacza male�kie dziecko, kt�re kiedy�
przysz�o na �wiat. W momencie, kiedy Stw�rca wypuszcza was z
d�oni, jeste�cie r�wnie czy�ci i macie r�wnie g�adkie cia�o, jak
anio�owie w niebie. Ale tak to wygl�da tylko z zewn�trz, bo grzech
pierworodny ju� daje o sobie zna�. W ciele kr��y krew, co sprawia,
�e nie mo�ecie �y� wiecznie.
Cecylia przygryz�a warg�. Nie lubi�a rozmawia� o tym, co ma
zwi�zek z cia�em. Nieprzyjemna by�a te� dla niej my�l, �e zacz�a
ju� dorasta�.
- Lasse przez pierwsze dwa lata nie mia� ani jednego w�oska na
g�owie - powiedzia�a.
- Nie musisz mi o tym m�wi�.
- Wobec tego wiesz pewnie, �e w szpitalu dostawa�am bardzo silne
lekarstwa. Wypad�y mi od nich wszystkie w�osy.
Ariel kiwn�� g�ow�.
- Wtedy byli�my jeszcze bardziej podobni do siebie.
- W�a�ciwie mia�am przej�� tak� sam� kuracj� jeszcze raz, ale
zmienili�my zdanie...
- O tym tak�e wiem.
- To babcia przekona�a wszystkich, nawet lekarzy. Jest ca�kiem
nieprawdopodobna, kiedy na co� si� uprze. Po prostu spakowali�my
walizk� i przyjechali�my ze szpitala do domu. Ale Kristine
przychodzi kilka razy w tygodniu. Jest piel�gniark�...
- Wiem o wszystkim.
Cecylia podnios�a wzrok na sufit. Przez chwil� le�a�a, my�l�c o
wydarzeniach ostatnich miesi�cy. Potem zn�w zwr�ci�a si� do
Ariela:
- Rzeczywi�cie jeste� prawdziwym anio�em?
- M�wi�em ju�, �e anio�owie nie k�ami�.
- Ale je�li k�amiesz, to znaczy, �e nie jeste� anio�em, i wobec
tego mo�e si� zdarzy�, �e jednak sk�amiesz.
Ariel westchn�� ci�ko:
- Okropnie zawi�a jest ta wasza podejrzliwo��!
Cecylia poczu�a zimny dreszcz przebiegaj�cy po plecach. Czy
dlatego, �e jest taka podejrzliwa?
- Mog� ci zada� typowo g�upie pytanie?
- Zadawanie pyta� nigdy nie jest g�upie.
Cecylia zebra�a si� na odwag�:
- Jeste� dziewczynk� czy ch�opcem?
Ariel roze�mia� si� d�wi�cznie. Zdaniem Cecylii brzmia�o to jak
gra na butelkach wype�nionych wod�. D�wi�k tak jej si� spodoba�,
�e powt�rzy�a pytanie:
- Jeste� dziewczynk� czy ch�opcem?
Najwidoczniej j� przejrza�, bo zanim odpowiedzia�, po�mia� si�
troch�, chocia� tym razem ju� nie tak spontanicznie.
- To bardzo, ale to bardzo ziemskie pytanie.
Cecylia poczu�a si� ura�ona. Czy� nie powiedzia� przed chwil�, �e
zadawanie pyta� nigdy nie jest g�upie?
- W niebie nie istniej� takie dziwaczne r�nice - oznajmi�. - Ale
mo�esz nazywa� mnie "ch�opcem", aby�my byli ka�de w swoim rodzaju.
- To dlaczego tutaj s� takie dziwaczne r�nice?
- Ju� o tym rozmawiali�my. Musz� istnie� dwie r�ne p�cie, aby na
�wiat mog�y przychodzi� nowe dzieci. Dobrze o tym wiesz, Cecylio.
Wyznam ci, �e anio�owi niezbyt �atwo o tym m�wi�.
- Przepraszam!
- Nie, w porz�dku. B�g z pewno�ci� nie stworzy�by r�ni�cych si�
od siebie ch�opc�w i dziewczynek, gdyby nie mieli z nich wyrosn��
m�czy�ni i kobiety, kt�rzy sp�odz� nowe dzieci. By� mo�e akurat
wtedy, gdy si� tym zajmowa�, �aden inny pomys� nie wpad� Mu do
g�owy. A ty masz jak�� lepsz� propozycj�?
- Nie wiem.
Ariel zacz�� teraz m�wi� z zapa�em:
- Gdyby�cie powstawali przez p�czkowanie, z pewno�ci� tak�e by�
pyta�a, dlaczego jest tak, a nie inaczej. Ale bez wzgl�du na to,
jak by by�o, wszystko i tak mog�oby wygl�da� ca�kiem odmiennie.
Mogliby�cie na przyk�ad mieszka� we wn�trzu ziemskiego globu,
zamiast pe�za� po jego powierzchni. Z pewno�ci� wybudowanie miast
i ch�opskich zagr�d we wn�trzu ziemi nie by�oby niemo�liwe, gdyby
tylko istnia�y ku temu odpowiednie warunki. A gdyby odpowiednie
warunki nie istnia�y, mo�na by je dostosowa�. Oczywi�cie
stworzenie �wiata jest niema�� sztuk�. Ale zawsze zaczyna si� od
nie zapisanej kartki.
- Rzeczywi�cie to bardzo dziwne - dosz�a do wniosku Cecylia. - A
im d�u�ej si� my�li, tym si� to staje dziwniejsze.
- Co takiego?
- �e na ziemi s� dwa rodzaje ludzi.
Na twarzy Ariela pojawi� si� szelmowski u�mieszek.
- To jedna ze spraw, o kt�rych stale dyskutujemy tak�e w niebie.
Ale to nie to samo.
- Dlaczego?
- Poniewa� nie dyskutujemy o nas samych. Jeszcze dziwniejsze musi
by� dziwienie si� samym sob�. Czy mo�na uwa�a� za dziwne, �e jest
si� tym, czym si� jest? Wydaje mi si�, �e nie istnieje kamie�,
kt�ry dziwi�by si�, �e jest kamieniem. Z pewno�ci� nie ma tak�e
��wia, kt�ry my�li, �e to niezwyk�e by� ��wiem. Za to niekt�rzy
ludzie s�dz�, �e to dziwne by� cz�owiekiem. I ja si� ca�kiem z
nimi zgadzam. Nigdy natomiast nie rozumia�em kamieni ani ��wi.
- A ty nie uwa�asz, �e to dziwne by� anio�em?
Up�yn�o troch� czasu, zanim odpowiedzia�:
- To co� zupe�nie innego, bo ja jestem anio�em przez ca��
wieczno��. Ty jeste� Cecyli� Skotbu zaledwie od kr�tkiej chwili.
- W�a�nie! I wci�� mnie bardzo dziwi, �e jestem sob�.
- Oczywi�cie ca�e dzie�o stworzenia jest niejasne, jest zagadk� -
stwierdzi� Ariel. - A najdziwniejsze ze wszystkiego jest jednak
to, �e gdzie� na kra�cach tej wielkiej zagadki istniej� pewne
stworzenia, kt�re same siebie uwa�aj� za zagadk�.
- Dlaczego to takie dziwne?
- To mniej wi�cej tak samo, jakby studnia potrafi�a zanurzy� si� w
sw� zdumiewaj�c� g��bi�.
- Robi�am to wiele razy - zapewni�a Cecylia.
- Co?
- Stawa�am przed lustrem i zagl�da�am sobie g��boko w oczy. My�l�,
�e jestem studni� tak g��bok�, �e nie potrafi dojrze� w�asnego
dna.
- Z pewno�ci� dlatego, �e przez ca�y czas si� zmieniasz. A kiedy
kto� stale si� zmienia, nie ma nic nierozs�dnego w tym, �e troch�
si� tak�e dziwi. Gdyby poczwarka umia�a my�le�, z pewno�ci�
ogromnie by si� zdumia�a w dniu, w kt�rym zda�aby sobie spraw�, �e
przeobrazi�a si� w motyla. To dzieje si� przecie� niemal z dnia na
dzie�. Ale anio�y w niebie tak samo zdumiewa przeobra�enie ma�ej
dziewczynki w doros�� kobiet�. Ta niewielka r�nica w czasie nie
ma dla nas szczeg�lnego znaczenia.
- Dlaczego nie?
- Anio�owie maj� bardzo du�o czasu, Cecylio, a mi�dzy ma��
dziewczynk� a doros�� kobiet� jest ogromna r�nica.
- Naprawd� rozmawiacie o tym w niebie?
Ariel nie�mia�o skin�� g�ow�. Omi�t� wzrokiem pok�j i powiedzia�:
- Ale staramy si� tego nie robi�, kiedy B�g jest w pobli�u. On
jest bardzo wyczulony na krytyk�.
- Nigdy bym nie przypuszcza�a.
- Wiele rzeczy tylko si� wam wydaje. Nie mo�ecie oczekiwa�, �e
b�dziecie wiedzie� tyle, co anio�owie w niebie.
- My�la�am, �e B�g wznosi si� ponad wszelk� krytyk�.
- Przecie� nigdy nie spotka�a� Go twarz� w twarz. Ale gdyby� sama
stworzy�a ca�y �wiat, z pewno�ci� tak�e by� by�a wyczulona na
krytyk�. Rozmawiamy naprawd� o bardzo niezwyk�ych sprawach. Nawet
gdyby B�g, patrz�c na swoje dzie�o, uzna�, �e wszystko jest
nadzwyczaj udane, to wcale nie oznacza, �e nie da�oby si� czego�
zrobi� inaczej. Kiedy sko�czy� ju� tworzy�, by� tak wyczerpany, �e
przez ca�y si�dmy dzie� musia� odpoczywa�. Po prostu nie mia� ju�
si�. Przypuszczam, �e up�ynie bardzo du�o czasu, zanim porwie si�
na co� takiego jeszcze raz.
Cecylia pod��a�a tropem w�asnych my�li.
- Wyobra� sobie, �e istnieje tylko jedna p�e�. Albo na przyk�ad
trzy - tak chyba by�oby najlepiej.
- Uwa�asz, �e m�czyzna i kobieta nie potrafi� narobi� do��
zamieszania?
- Mo�e jest tyle zamieszania w�a�nie dlatego, �e istniej� tylko
dwie p�cie, zw�aszcza gdy w rodzinie jest wiele dzieci. Mam
wra�enie, �e nie bardzo si� orientujesz w ziemskich sprawach.
Ariel wzruszy� ramionami.
- Ch�tnie bym si� czego� nauczy�.
- Gdyby potrzeba by�o trzech p�ci po to, aby mog�o si� urodzi�
dziecko - ci�gn�a Cecylia - na pewno nie rodzi�oby si� ich tak
wiele, a to, po pierwsze, mog�oby mie� dobry wp�yw na
przeludnienie...
- Zaczekaj - przerwa� jej anio� Ariel. - M�wisz zdecydowanie za
szybko.
Cecylia westchn�a zrezygnowana.
- S�dzi�am, �e anio�owie potrafi� uwa�a� na lekcji.
- Nie w�wczas, gdy rozmawiacie o rodzeniu dzieci i temu podobnych
sprawach. Wtedy odchodzimy od nieba tak daleko, jak tylko
anio�owie mog� si� oddali�.
- Chodzi mi o to, �e potrzeba czego�