812

Szczegóły
Tytuł 812
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby pdf był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

 

812 PDF Ebook podgląd online:

Pobierz PDF

 

 

 


 

Zobacz podgląd 812 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 812 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.

812 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:

 

Jostein W zwierciadle niejasno Prze�o�y�a Iwona Zimnicka Warszawa: Wydawnictwo Jacek Santorski & CO, 1998 Na dysk przepisa� F. Kwiatkowski Rado�� to motyl Kt�ry fruwa nisko nad ziemi�, Lecz smutek to ptak O wielkich, silnych, czarnych skrzyd�ach, One wynosz� cz�owieka wysoko ponad �ycie Sk�pane w blasku s�o�ca i w zieleni. Ptak smutku leci wysoko, Tam gdzie anio�y cierpienia pe�ni� stra� Przy obozowisku �mierci. Edith S�dergran, 16 lat Drzwi na korytarz zostawili otwarte. Z do�u do Cecylii dociera�a wo� �wi�t Bo�ego Narodzenia. Stara�a si� rozr�ni� poszczeg�lne zapachy. Na pewno czu�a kiszon� kapust� z kminkiem. A ten drugi zapach to musi by� kadzid�o, kt�re tatu� przed wyj�ciem do ko�cio�a umie�ci� na kominku. I czy nie dochodzi te� do niej �wie�y aromat choinki? Cecylia jeszcze raz g��boko odetchn�a. Wydawa�o jej si�, �e pachn� tak�e prezenty pod drzewkiem, �wi�teczna czerwona bibu�ka, z�ocisty papier, karteczki z imionami i jedwabne wst��ki. Ale wyczuwa�a co� jeszcze - trudn� do okre�lenia wo� magii i czar�w. To pachnia� �wi�teczny nastr�j. Wdychaj�c zapachy, wodzi�a palcami po okienkach kalendarza adwentowego, kt�ry wisia� nad ��kiem. Wszystkie dwadzie�cia cztery okienka ju� otworzy�a, dzisiaj przysz�a kolej na ostatnie - najwi�ksze. Zn�w popatrzy�a na anio�a pochylaj�cego si� nad ���bkiem, w kt�rym le�a�o Dzieci�tko Jezus. Maryja i J�zef stali z ty�u, sprawiali wra�enie, �e wcale nie zauwa�aj� obecno�ci anio�a. Czy mo�liwe, �e anio� by� w stajence, a Maryja i J�zef go nie widzieli? Cecylia rozejrza�a si� po pokoju. Tyle ju� razy przygl�da�a si� czerwonej lampie u sufitu, bia�ym zas�onom w b��kitne niezapominajki, p�ce z ksi��kami i lalkami, kryszta�ami i ozdobnymi kamieniami. Wszystko jakby sta�o si� cz�ci� jej samej. Na biurku pod oknem le�a� przewodnik po Krecie, a obok stara Biblia dla dzieci i mitologia Snorrego. Na �cianie przylegaj�cej do sypialni rodzic�w wisia� grecki kalendarz ze �licznymi kociakami. Na tym samym haczyku umie�ci�a stary sznurek pere�ek, kt�ry dosta�a od babci. Ile� to ju� razy przelicza�a dwadzie�cia siedem k�ek na karniszu? Dlaczego po jednej stronie by�o ich trzyna�cie, a po drugiej czterna�cie? Jak cz�sto pr�bowa�a policzy�, ile numer�w "Wiedzy Ilustrowanej" le�y w stosie pod biurkiem? Za ka�dym razem si� poddawa�a. Zrezygnowa�a tak�e z liczenia kwiatk�w na zas�onach, zawsze kt�rej� niezapominajce udawa�o si� ukry� w fa�dach. Pod ��kiem le�a� chi�ski pami�tnik. Cecylia si�gn�a r�k�... Tak, flamaster te� by� na miejscu. Chi�ski pami�tnik to niedu�y notesik z obci�gni�tymi materia�em ok�adkami, kt�ry dosta�a od lekarza w szpitalu. Kiedy pada�o na niego �wiat�o, jedwabne nitki po�yskiwa�y czarno, zielono i czerwono. Brakowa�o jej si�, by du�o pisa�, nie bardzo mia�a te� o czym, ale postanowi�a notowa� wszystkie my�li, jakie przychodzi�y jej do g�owy gdy tak le�a�a w ��ku. Przyrzek�a sobie, �e nigdy nie wykre�li nic z tego, co zapisa�a, ka�de s��weczko zostanie na wieki wiek�w. Kiedy doro�nie i przeczyta pami�tnik, na pewno bardzo si� zdziwi. Ca�� pierwsz� stron� zajmowa�y starannie wykaligrafowane s�owa: Osobiste zapiski Cecylii Skotbu. Ci�ko opad�a z powrotem na poduszk�. Teraz pr�bowa�a ws�ucha� si� w d�wi�ki dobiegaj�ce z do�u. Od czasu do czasu mama w kuchni brz�kn�a sztu�cami, poza tym w domu panowa�a cisza... W ka�dej chwili mogli wr�ci� z ko�cio�a. Tu� przedtem - albo zaraz potem - dzwony obwieszcz� nadej�cie �wi�t Bo�ego Narodzenia. Do gospodarstwa Skotbu bicie ko�cielnych dzwon�w ledwie dociera�o, zwykle wychodzili na schody, by je lepiej s�ysze�. W te �wi�ta Cecylia nie mog�a stan�� w progu i s�ucha�, jak dzwoni�. By�a chora, i to nie tylko troch� chora jak w pa�dzierniku i listopadzie. Akurat teraz Cecylia chorowa�a tak, �e �wi�ta by�y niczym gar�� piasku przesypuj�cego si� mi�dzy palcami, a ona tylko spa�a lub drzema�a. Ale przynajmniej nie musia�a by� w szpitalu. Tam �wi�teczne dekoracje zawis�y ju� na pocz�tku grudnia. Dobrze, �e ju� nie raz prze�ywa�a �wi�ta. Uwa�a�a, �e jedyne, co na ca�ym �wiecie pozostaje niezmienne, to Bo�e Narodzenie w Skotbu. Przez kilka dni ka�dego roku ludzie wykonywali te same czynno�ci, nie zastanawiaj�c si�, dlaczego tak robi�. "Taka jest tradycja", m�wili. To wystarcza�o za ca�e uzasadnienie. W ostatnich dniach stara�a si� �ledzi� wszystko, co dzia�o si� na dole. Odg�osy kuchennej krz�taniny i domowych porz�dk�w dociera�y na g�r� jak ma�e b�belki d�wi�ku. Czasami Cecylia wyobra�a�a sobie, �e parter to ziemia, a ona sama znajduje si� w niebie. Wczoraj wieczorem przynie�li choink�, i kiedy Lasse po�o�y� si� spa�, tatu� ubra� drzewko. Cecylia jeszcze nie widzia�a choinki. Nie widzia�a choinki! Dobrze, �e ma gadatliwego m�odszego brata. Komentowa� wszystko, co inni zaledwie widzieli albo my�leli. Papla� o przygotowaniach �wi�tecznych i gwiazdkowych ozdobach. Pe�ni� rol� sekretnego sprawozdawcy z wydarze� w �wiecie na dole. Cecylia na nocnym stoliku mia�a ma�y dzwoneczek. Dzwoni�a nim, kiedy chcia�a i�� do toalety albo gdy czego� potrzebowa�a. Lasse na og� przychodzi� pierwszy. Zdarza�o si�, �e Cecylia dzwoni�a na niego tylko po to, �eby jej opowiedzia� o �wi�tecznych wypiekach czy dekoracjach. Tatu� obieca�, �e na czas rozpakowywania prezent�w zniesie j� na d� do salonu. Chcia�a dosta� nowe narty. Stare si�ga�y jej ledwie do szyi. Mama zaproponowa�a, �eby wstrzyma� si� ze sprz�tem narciarskim i podobnymi zakupami do czasu, a� Cecylia wyzdrowieje, ale ona zaprotestowa�a. Chcia�a dosta� narty na gwiazdk�, koniec i kropka! - Nie jest wcale pewne, czy tej zimy b�dziesz mog�a je�dzi� na nartach, Cecylko. W odpowiedzi Cecylia zrzuci�a na pod�og� wazon z kwiatami. - W ka�dym razie nie mog� je�dzi� na nartach, dop�ki nie mam nart, na kt�rych mog�abym je�dzi�. Mama - i to chyba by�o najgorsze - nawet si� nie skrzywi�a, tylko przynios�a zmiotk� i szufelk�. Sprz�taj�c kwiaty i szcz�tki wazonu, powiedzia�a: - S�dzi�am, �e wola�aby� co� ciekawego, czym mog�aby� si� zajmowa� w ��ku. Cecylia poczu�a, �e krew pulsuje jej w skroniach. "Zajmowa� si� w ��ku!" Zepchn�a ze stolika jeszcze talerzyk i szklank� z sokiem. Mama i teraz si� nie rozgniewa�a. Tylko zamiata�a i wyciera�a, zamiata�a i wyciera�a. Dla pewno�ci Cecylia doda�a jeszcze, �e poza nartami chcia�aby dosta� �y�wy i sanki... Od pocz�tku grudnia panowa�a ostra zima. Od czasu do czasu Cecylia o w�asnych si�ach wyczo�giwa�a si� z ��ka i na chwiejnych nogach stawa�a przy oknie. �nieg niczym mi�kka ko�derka otula� zmarzni�t� ziemi�. W ogrodzie tatu� zapali� �wi�teczne �wiate�ka na wielkiej so�nie. To na jej cze��. Zwykle stroili przecie� �wierczek przy wej�ciu. Mi�dzy ga��ziami sosny Cecylia dostrzega�a w oddali Krucze Wzg�rze. Nigdy jeszcze �wiat nie mia� ostrzejszych kontur�w ni� w te ostatnie przed�wi�teczne dni. Pewnego razu Cecylia zobaczy�a listonosza, kt�ry mimo i� by�o prawie dziesi�� stopni mrozu i mn�stwo sypkiego �niegu na drodze, jecha� na rowerze. Najpierw na jego widok si� u�miechn�a. Zastuka�a w szyb� i kiwn�a mu d�oni�. Listonosz podni�s� g�ow�, zamacha� do niej obiema r�kami, a potem rower si� wywr�ci� na puszystym �niegu. Gdy tylko listonosz si� podni�s� i wjecha� za stodo��, Cecylia podczo�ga�a si� z powrotem do ��ka i wybuchn�a p�aczem. Jak gdyby listonosz jad�cy na rowerze za�nie�on� drog� by� najwa�niejszy na �wiecie. Tak�e innym razem od stania przy oknie nap�yn�y jej �zy do oczu. Przed drzwiami stodo�y drepta�y tam i z powrotem dwa gile, zaj�te wymy�ln� zabaw�. Cecylia zacz�a si� �mia�. Sama ch�tnie zmieni�aby si� w gila. Mia�a tak� ochot� wskoczy� prosto w zimow� ba��! Potem poczu�a, jak wilgotniej� jej k�ciki oczu, a w ko�cu wzi�a na palec �z� i namalowa�a ni� anio�a na szybie. Kiedy zda�a sobie spraw�, �e narysowa�a anio�a w�asnymi �zami, zn�w nie mog�a powstrzyma� si� od �miechu. Jaka w�a�ciwie jest r�nica mi�dzy anielskimi �zami a anio�ami z �ez? Musia�a zasn��, bo obudzi�o j� nagle trza�ni�cie drzwi wej�ciowych na dole. Wr�cili z ko�cio�a! Cecylia us�ysza�a, jak otrzepuj� �nieg z but�w. I chyba dzwony dzwoni�! - Weso�ych �wi�t, mamo! - Weso�ych �wi�t, synku. - I ja ci �ycz� weso�ych �wi�t, Tone. Dziadek chrz�kn��: - Pachnie tu prawdziw� �wi�teczn� uczt�. - Zabierz p�aszcz dziadka, Lasse. Cecylia mia�a wra�enie, �e ich widzi. Babcia u�miecha si� i wszystkich ca�uje, mama �ciskaj�c dziadka rozwi�zuje czerwony fartuch, tatu� g�adzi Lassego po g�owie, dziadek zapala cygaro... W ostatnim czasie Cecylia nauczy�a si� �wietnie widzie� uszami. Nastr�j podniecenia, jaki zapanowa� na dole, przerwa�y szepty. W nast�pnej chwili tatu� ju� wbiega� po schodach. Pokona� je czterema albo pi�cioma krokami. - Weso�ych �wi�t, Cecylko! Otoczy� j� ramionami i delikatnie przytuli�. Zaraz potem pospieszy� do okna i otworzy� je na o�cie�. - S�yszysz? Cecylia unios�a g�ow� z poduszki i przytakn�a. - To znaczy, �e jest pi�ta. Tata zamkn�� okno i przysiad� na ��ku. - Dostan� nowe narty? Spyta�a jakby z nadziej�, �e tatu� odpowie "nie". Mia�aby wtedy szans�, �eby si� rozz�o�ci�, a to wydawa�o jej si� przyjemniejsze, ni� tak po prostu si� smuci�. Tata przy�o�y� palec do ust. - Nie b�dziemy ci� traktowa� ulgowo, Cecylko. Poczekasz i zobaczysz. - A wi�c dostan�. - Na pewno nie chcesz le�e� na kanapie w czasie wigilijnej kolacji? Pokr�ci�a g�ow�. W ostatnich dniach tyle razy ju� o tym rozmawiali. Lepiej by� wypocz�t� do prezent�w. I tak nie prze�kn�aby �adnej ze �wi�tecznych potraw, zacz�aby tylko wymiotowa�. - Ale wszystkie drzwi maj� by� otwarte! - Oczywi�cie! - I musicie g�o�no rozmawia�... okropnie ha�asowa� przy stole. - Jasne! - A kiedy ju� przeczytacie ewangeli�, babcia przyjdzie na g�r� i przeczyta j� mnie. - Tak si� przecie� umawiali�my. Cecylia opad�a na wielk� poduszk�. - Mo�esz mi poda� walkmana? Tatu� przyni�s� jej z p�ki kaset� i odtwarzacz. - Z reszt� poradz� sobie sama. Poca�owa� j� w czo�o. - Najbardziej chcia�bym siedzie� przy tobie - szepn��. - Ale s� te� inni, sama wiesz. Raczej sp�dz� tutaj pozosta�e dni �wi�t. - M�wi�am, �e macie obchodzi� �wi�ta ca�kiem normalnie. - Tak, tak, ca�kiem normalnie. Wyszed�. Cecylia w�o�y�a do walkmana kaset� z kol�dami �piewanymi przez Sissel Kyrkjebo. Z ta�my pop�yn�a muzyka. Otoczy� j� cudowny, gwiazdkowy nastr�j. Zdj�a s�uchawki. Tak, ju� zasiedli do sto�u. Ewangeli� przeczyta�a mama, a gdy sko�czy�a, za�piewali "P�jd�my wszyscy do stajenki". Na schodach rozleg�y si� kroki babci. Wszystko odbywa�o si� zgodnie z planem, kt�ry u�o�y�a Cecylia. - Jestem, Cecylko! - Pst! Po prostu czytaj... Babcia usiad�a na stoj�cym przy ��ku krze�le i zacz�a: - "W owym czasie wysz�o rozporz�dzenie Cezara Augusta, �eby przeprowadzi� spis ludno�ci w ca�ym pa�stwie". Podnios�a wzrok znad Biblii i zobaczy�a, �e Cecylia ma �zy w oczach. - P�aczesz? Cecylia skin�a g�ow�. - Ale to przecie� nie jest smutne. Cecylia jeszcze raz kiwn�a g�ow�. - "A to b�dzie znakiem dla was: Znajdziecie niemowl�, owini�te w pieluszki i le��ce w ��obie..." Uwa�asz, �e to pi�kne? Cecylia kiwn�a g�ow� po raz trzeci. - P�aczemy, kiedy co� jest smutne - powiedzia�a babcia po chwili. - Ale te� ronimy �ezk�, kiedy co� jest pi�kne. - Ale nie wybuchamy �miechem, widz�c co� brzydkiego? Babcia musia�a si� zastanowi�. - �miejemy si� z klaun�w, bo s� tacy zabawni. Czasami �miesz� nas z pewno�ci� r�wnie� dlatego, �e s� brzydcy... Popatrz! Wykrzywi�a twarz w paskudnym grymasie i Cecylia nie mog�a powstrzyma� si� od �miechu. Babcia podj�a: - By� mo�e robi nam si� smutno na widok czego� pi�knego, poniewa� wiemy �e to nie b�dzie trwa�o wiecznie. A widz�c co� brzydkiego �miejemy si�, bo rozumiemy, �e to tylko udawanie. Cecylia nie spuszcza�a oczu z babci. To najm�drzejszy cz�owiek na ca�ym �wiecie. - Musisz teraz zej�� na d� do innych klaun�w - powiedzia�a. Babcia poprawi�a jej poduszk� i pog�aska�a po policzku. - Ciesz� si�, �e i ty przyjdziesz. Teraz b�dziemy tylko je��... Kiedy babcia by�a na schodach, Cecylia si�gn�a po flamaster i chi�ski notes. Ju� wcze�niej, na samym pocz�tku, napisa�a: Nie stoj� ju� na nieznanej pla�y nad Morzem Egejskim. Lecz fale wci�� bij� o brzeg i przetaczaj� kamienie z miejsca na miejsce. I tak przez ca�� wieczno��. Pr�dko przeczyta�a to, co zanotowa�a dotychczas, i doda�a: P�aczemy, kiedy co� jest smutne. Ale te� ch�tnie ronimy �ezk�, gdy co� jest pi�kne. Na widok czego� zabawnego albo brzydkiego �miejemy si�. By� mo�e robi nam si� smutno, kiedy patrzymy na co� pi�knego, poniewa� wiemy, �e to nie b�dzie trwa�o wiecznie. A widz�c co� brzydkiego �miejemy si�, gdy� rozumiemy, �e to tylko udawanie. Zabawne jest patrzenie na klaun�w, bo s� tak okropnie brzydcy. A kiedy przed lustrem na toaletce zdejmuj� mask�, staj� si� pi�kni. Dlatego klauni s� tacy smutni i nieszcz�liwi za ka�dym razem, gdy wchodz� do swojego wozu cyrkowego i mocno zatrzaskuj� drzwi. Zn�w zapad�a w drzemk�. Obudzi� j� tatu�, kt�ry obwie�ci�: - Rozdawanie prezent�w! Wsun�� r�ce pod cia�o Cecylii i podni�s� j� wysoko razem z czerwon� ko�dr�. Poduszka zosta�a, wi�c jasne w�osy dziewczynki opad�y. Zd��y�y ju� sporo odrosn��. Na dole przy schodach stali dziadkowie. - Wygl�dasz jak anio� - stwierdzi� dziadek. Ko�dra jest niczym chmurka z r�. - "Nad nim anieli w locie stan�li" - za�piewa� Lasse. W po�owie schod�w Cecylia odwr�ci�a g�ow� i napotka�a spojrzenia ca�ej rodziny. - Bzdury! - zaprotestowa�a. - Anio�ki siedz� na chmurach, a nie zwisaj� bezw�adnie pod nimi. Dziadek za�mia� si� i wydmuchn�� g�sty ob�ok dymu z cygara. Tatu� u�o�y� Cecyli� na czerwonej kanapie. Pod plecami mia�a konstrukcj� z poduszek tak zbudowan�, by mog�a dobrze widzie� choink�. Cecylia podnios�a wzrok. - To nie ta sama gwiazda, kt�r� mieli�my w zesz�ym roku. Mama przybieg�a do niej natychmiast, jakby zrobi�o jej si� przykro, �e nie wszystko jest jak w zesz�ym roku. - No tak, widzisz, tamtej nie mogli�my znale��. Tatu� musia� kupi� now�. - Dziwne... Cecylia rozgl�da�a si� po pokoju, a pozostali patrzyli, jak ona si� rozgl�da: zerkali na ni� i przenosili wzrok na kolejne przedmioty, na kt�re pada�o jej spojrzenie. Wszystkie k�ty by�y o�wietlone. Cecylia naliczy�a dwadzie�cia siedem �wieczek - idealnie tyle samo, ile k�ek w karniszu prababci. Czy to nie dziwny zbieg okoliczno�ci? Pod choink� le�a�y prezenty. Zatem wszystko by�o tak, jak w zesz�ym roku. Z t� tylko r�nic�, �e dziadek nie przebiera� si� za bo�onarodzeniowego krasnala. Cecylia si� temu sprzeciwi�a. - Chyba nie znios� tych krasnoludkowych wyg�up�w! St� nakryto talerzykami i fili�ankami do kawy tacami z ciastem i domowego wyrobu figurkami z marcepanu kolorowanego barwnikiem spo�ywczym. - Masz na co� ochot�? - Mo�e troszeczk� lemoniady. I ciasteczko piaskowe, tylko bez kremu truskawkowego. Wszyscy stan�li wok� niej, jedynie Lasse trzyma� si� nieco z ty�u. Mo�e wydawa�o mu si� troch� straszne, �e Cecylia zesz�a na d�, �eby by� przy rozdawaniu prezent�w? W ka�dym razie na pewno bardzo uroczyste. - Weso�ych �wi�t, Lasse. - Weso�ych �wi�t. - Kolej na prezenty - o�wiadczy� dziadek. - Mnie przypada to zaszczytne zadanie. Usadowili si� wok� choinki i dziadek zacz�� odczytywa� napisy na karteczkach. Cecylia od razu wiedzia�a, �e w �adnej z paczek nie mog�y kry� si� ani sanki, ani narty, ale postanowi�a si� jeszcze wstrzyma� z obra�aniem. Dodatkowe pakunki mog�y zosta� wyci�gni�te z jakich� kryj�wek. Bywa�o tak ju� wcze�niej. - Dla Cecylii od Marianny. Marianna by�a jej najlepsz� przyjaci�k�. Mieszka�a wprawdzie po drugiej stronie rzeki Leira, ale chodzi�y do tej samej klasy. Paczuszka okaza�a si� male�ka. Mo�e co� z bi�uterii? A mo�e nowy nabytek do kolekcji ozdobnych kamieni? Cecylia rozerwa�a papier i otworzy�a ��te pude�eczko. Na k��buszku waty le�a� czerwony motyl-broszka... Cecylia wyj�a go z pude�ka i gdy tylko wzi�a go do r�ki, zmieni� barw� z czerwonej na zielon�. Potem zrobi� si� niebieski i fioletowy. - Czarodziejski motyl... - ...kt�ry zmienia kolor pod wp�ywem temperatury - pokiwa� g�ow� tatu�. Wszyscy kolejno musieli go potrzyma�. Kiedy �ciskali go w d�oni, stawa� si� zielony albo niebieski. Tylko u Cecylii by� fioletowy. - Gor�czkowy motyl - powiedzia� Lasse, ale ca�a rodzina uda�a, �e go nie s�yszy. Nast�pna paczka by�a dla niego. Dosta� mininarty od cioci Ingrid i wuja Einara. - Osobi�cie wola�abym zwyczajne narty - stwierdzi�a Cecylia. - Ale w�a�ciwie wszystko mi jedno. Teraz posz�o ju� bardzo szybko. W miar� jak pod choink� ubywa�o paczek, coraz wi�cej r�nych rzeczy pojawia�o si� na krzes�ach i stole. Tatu� pozbiera� papiery i wepchn�� je do czarnego worka na �mieci. Potem dziadek wyszed�. Doro�li pili kaw�, Lasse oran�ad�, Cecylia za�y�a lekarstwa. Dziadek wr�ci� do pokoju, ni�s� co� d�ugiego, ci�kiego, owini�tego w �wi�teczny, niebieski papier w z�ote gwiazdki. Cecylia podnios�a si� na kanapie. - Narty! - "Dla disy narciarstwa od babci i dziadka" - przeczyta� dziadek. - Dla disy narciarstwa? - Czyli dla bogini narciarstwa - wyja�ni�a babcia. - Dla ciebie. Cecylia rozerwa�a papier. Narty by�y tak czerwone, jak papier niebieski. - �liczne! Szkoda, �e nie mog� ich od razu wypr�bowa�. - Tak, miejmy nadziej�, �e wkr�tce staniesz na nogi. Podczas rozdawania pozosta�ych prezent�w Cecylia mia�a narty przy sobie na kanapie. R�wnie� ostatnia paczka by�a na tyle du�a, �e trzeba by�o po ni� wyj�� z pokoju. Ona tak�e mia�a napis "Dla Cecylii". Z daleka ju� zgad�a, co jest w �rodku. - Sanki! Oszaleli�cie! Mama pochyli�a si� nad ni� i uszczypn�a j� w policzek. - S�dzisz, �e o�mieliliby�my si� podarowa� ci co� innego? Cecylia wzruszy�a ramionami. - Odwa�yli�cie si� nie da� mi �y�ew. - No tak, takie ryzyko podj�li�my. Nadszed� czas na d�ugie siedzenie przy kawie. Cecylia radowa�a si� widokiem p�misk�w z ciastem, owocami, marcepanem, domowymi cukierkami i orzechami. By�o dok�adnie tak, jak by� powinno. Mia�y by� �wi�ta. Cecylia zjad�a zaledwie kawa�eczek �wi�tecznego ciasta. Zam�wi�a te� grzank� z miodem. Dziadek opowiada� o Bo�ym Narodzeniu w dawnych czasach. Przez ponad sze��dziesi�t lat wszystkie �wi�ta sp�dza� w tym pokoju. Jednego roku i on le�a� chory. Kiedy nadszed� czas na ta�ce wok� choinki, Cecylii zacz�y klei� si� oczy. Poprosi�a, �eby zanie�� j� do ��ka. Najpierw Lasse i mama kilkakrotnie obr�cili z prezentami, Cecylia chcia�a mie� je wszystkie u siebie. Potem �yczyli sobie nawzajem, aby i jutro by�y mi�e �wi�ta, i tatu� zani�s� j� do pokoju. Zasn�a przy wt�rze melodii kol�d i ta�c�w doko�a choinki, kt�re niczym b�belki d�wi�ku dociera�y z do�u na g�r�. To babcia gra�a na pianinie. Obudzi�a si� gwa�townie. Musia�a by� noc, bo w domu panowa�a zupe�na cisza. Cecylia otworzy�a oczy i zapali�a lampk� nad ��kiem. Us�ysza�a jaki� g�os. - Dobrze spa�a�? Kto to taki? Nikt nie siedzia� na krze�le przy ��ku. Nikt te� nie sta� w g��bi pokoju. - Dobrze spa�a�? Cecylia unios�a si� i rozejrza�a doko�a. Nagle drgn�a. Na parapecie, na kt�rym mog�o si� zmie�ci� jedynie ma�e dziecko, dostrzeg�a jak�� posta�. Nie by� to jednak Lasse. A wi�c kto? - Nie b�j si� - odezwa� si� nieznajomy, g�os mia� jasny, przejrzysty. On, czy te� ona, ubrany by� w bia�� szat�, mia� bose stopy. Na tle �wiat�a bij�cego od przystrojonej sosny na dworze Cecylia ledwie mog�a rozr�ni� twarz. Przetar�a oczy, lecz ubrana na bia�o posta� nie znika�a. Dziewczynka czy ch�opiec? Cecylia nie by�a pewna, bo on albo ona nie mia� ani jednego w�osa na g�owie. Zdecydowa�a, �e ch�opiec, ale r�wnie dobrze mog�aby przyj��, �e to dziewczynka. - Nie mo�esz po prostu odpowiedzie�, czy dobrze spa�a�? - powt�rzy� tajemniczy go��. - Oczywi�cie... Ale kto ty jeste�? - Ariel. Cecylia jeszcze raz przetar�a oczy. - Ariel? - Tak, to w�a�nie ja, Cecylio. Dziewczynka pokr�ci�a g�ow�. - Wci�� nie wiem, kim jeste�. - Za to my wiemy o was prawie wszystko. To zupe�nie tak jak ze zwierciad�em. - Ze zwierciad�em? Pochyli� si� w prz�d. Wygl�da�o na to, �e w ka�dej chwili mo�e straci� r�wnowag� i spa�� na biurko. - Wy widzicie tylko siebie samych. Nie potraficie zobaczy�, co jest po drugiej stronie. Cecylia poczu�a l�k. Kiedy by�a mniejsza, cz�sto stawa�a przed lustrem w �azience i wyobra�a�a sobie, �e po jego drugiej stronie jest inny �wiat. Czasami ba�a si�, �e ci, kt�rzy tam mieszkaj�, potrafi� patrze� przez lustrzan� tafl� i mog� j� podgl�da�, kiedy si� myje. A je�li s� w stanie przeskoczy� przez lustro i nagle stan�� na pod�odze w �azience? Straszne! - By�e� tu ju� wcze�niej? - spyta�a. Z powag� kiwn�� g�ow�. - A w jaki spos�b dostajesz si� do �rodka? - My potrafimy wej�� wsz�dzie, Cecylio. - Tatu� zwykle zamyka drzwi na klucz, a zim� nie zostawiamy otwartych okien... Machn�� tylko r�k�. - Takie rzeczy nie maj� dla nas �adnego znaczenia. - Jakie rzeczy? - Drzwi zamkni�te na klucz i temu podobne. Cecylia zamy�li�a si� nad tym, co us�ysza�a. By�o to troch� tak, jakby ogl�da�a trick filmowy. Cofn�a teraz ta�m� i ogl�da�a wszystko od pocz�tku. - M�wisz "my" i "dla nas" - powiedzia�a wreszcie. - Jest was tak wielu? - Tak, bardzo wielu. Ciep�o, Cecylio, bardzo ciep�o, gor�co! Cecylia nie mia�a ochoty rozwi�zywa� zagadek. O�wiadczy�a: - Na ca�ym �wiecie mieszka pi�� miliard�w ludzi. Poza tym czyta�am, �e Ziemia liczy sobie pi�� miliard�w lat. Wzi��e� to pod uwag�? - Oczywi�cie. Ale wy przychodzicie i odchodzicie. - Co ty m�wisz? - W ka�dej sekundzie B�g wytrz�sa z r�kawa kilkoro ca�kiem nowych dzieci. Hokus-pokus! Ale w ka�dej sekundzie kilkoro ludzi tak�e znika. Tak, Cecylio. Raz, dwa, trzy, odchodzisz ty! Cecylia poczu�a, �e pal� j� policzki. - Ty sam przychodzisz i odchodzisz - mrukn�a. Przybysz pokr�ci� bezw�os� g�ow�. - Wiedzia�a�, �e ten pok�j by� kiedy� sypialni� twojego dziadka? - Oczywi�cie. Ale sk�d ty o tym wiesz? Zacz�� wymachiwa� nogami. Zdaniem Cecylii przypomina� lalk�. - No, uda�o nam si� jako� nawi�za� kontakt - obwie�ci�. - Co takiego? - Nie odpowiedzia�a� mi na pytanie, czy dobrze spa�a�. Ale i tak nam si� uda�o. Zawsze potrzeba troch� czasu, �eby nawi�za� kontakt. Cecylia wzi�a g��boki oddech i g�o�no wypu�ci�a powietrze z p�uc. - Ty te� nie powiedzia�e�, sk�d wiesz, �e to by�a sypialnia dziadka - stwierdzi�a. - "Sk�d wiesz, �e to by�a sypialnia dziadka" - powt�rzy� Ariel. - W�a�nie. Wci�� wymachiwa� nogami. - Jeste�my tutaj od zarania dziej�w, Cecylio. Tw�j dziadek jako ma�y ch�opiec przele�a� kiedy� ca�e �wi�ta w ��ku z paskudnym zapaleniem p�uc, a dzia�o si� to w czasach, gdy nie znano jeszcze skutecznych lekarstw. - Czy wtedy te� tutaj by�e�? Ariel kiwn�� g�ow�. - Nigdy nie zapomn� jego smutnych oczu. Wygl�da�y jak dwa opuszczone piskl�ta. - "Jak dwa opuszczone piskl�ta" - westchn�a Cecylia. Podnios�a wzrok na Ariela i pospiesznie doda�a: - Ale choroba min�a, dziadek ca�kiem wyzdrowia�. - Tak, wyzdrowia�. Ariel wykona� jaki� gwa�towny ruch, w u�amku sekundy podni�s� si� i stan�� na parapecie, zas�aniaj�c sob� niemal ca�e okno. Cecylia, z powodu mocnego �wiat�a bij�cego zza jego plec�w, wci�� nie widzia�a wyra�nie jego twarzy. Jak zdo�a� wsta� i nie zlecie� przy tym na biurko? Jakby w og�le nie m�g� spa��. - Pami�tam te� wszystkich pasterzy na polach - oznajmi�. Cecylia pomy�la�a o tym, co babcia przeczyta�a jej z Biblii. - "Chwa�a Bogu na wysoko�ciach, a na ziemi pok�j ludziom Jego upodobania" - zacytowa�a. - To w�a�nie masz na my�li? - Tak, zast�py niebieskie. By�a nas ca�a gromada. - Ani troch� w to nie wierz�. Ariel przekrzywi� g�ow� i teraz Cecylia lepiej widzia�a jego twarz. Przypomina�a buzi� jednej z lalek Marianny. - Biedna jeste� - powiedzia� Ariel. - Dlatego, �e jestem chora? - Nie, ale to musi by� okropne, nie wierzy� w tego, z kim si� rozmawia. - Phi! - Czy to prawda, �e czasami jeste�cie tak podejrzliwi, �e robicie si� ca�kiem czarni w �rodku? Na twarzy Cecylii odmalowa�a si� z�o��. - Tylko zapyta�em - �agodzi�. - Bo chocia� widzimy, �e ludzie przychodz� i odchodz�, naprawd� nie bardzo wiemy, jak to jest by� cz�owiekiem z krwi i ko�ci. Cecylia odwr�ci�a si� do niego plecami, lecz Ariel nie rezygnowa�. - A w ka�dym razie, czy taka podejrzliwo�� nie jest okropnym uczuciem? - Jeszcze okropniejsze musi by� k�amanie w �ywe oczy chorej dziewczynce! Ariel zas�oni� usta d�oni� i j�kn�� przera�ony: - Anio�owie nie k�ami�, Cecylio! Teraz jej zapar�o dech w piersiach. - Naprawd� jeste� anio�em? Skin�� g�ow� ledwie dostrzegalnie, jakby nie by�o si� czym chwali�. Cecylia od razu przycich�a. Dopiero po up�ywie kilku sekund przyzna�a: - Tak w�a�nie przez ca�y czas my�la�am. Naprawd�. Ale nie �mia�am zapyta�, bo ba�am si�, �e si� myl�. Widzisz, nie jestem wcale taka pewna, czy wierz� w anio�y. Ariel machn�� r�k�. - Moim zdaniem powinni�my to sobie darowa�. Wyobra� sobie, �e ja nie by�bym ca�kiem pewien, czy wierz� w ciebie. I jak tu udowodni�, kto z nas ma racj�? Jakby chc�c zademonstrowa�, �e jest rzeczywistym, zdolnym do poruszania si� anio�em, zeskoczy� na stoj�ce przy oknie biurko i zacz�� si� przechadza� po jego kraw�dzi. Kilkakrotnie wydawa�o si� ju�, �e straci r�wnowag� i spadnie na pod�og�, ale zawsze udawa�o mu si� wr�ci� do poprzedniej pozycji. A raz nawet wygl�da�o na to, �e wyprostowa� si� w chwil� po tym, jak ju� by�o na to za p�no. - "Anio� w moim domu" - mrukn�a Cecylia pod nosem, jakby by� to tytu� ksi��ki, kt�r� kiedy� czyta�a. - Sami nazywamy si� dzie�mi Bo�ymi - oznajmi� Ariel. Cecylia zerkn�a na niego. - Ty w ka�dym razie na pewno jeste� dzieckiem... - Co masz na my�li? Cecylia spr�bowa�a usi��� w ��ku nieco wy�ej, ale ci�ko opad�a z powrotem na poduszk�. - Przecie� jeste� tylko anielskim dzieckiem. Ariel wybuchn�� prawie bezg�o�nym �miechem. - Co ci� tak roz�mieszy�o? - spyta�a. - "Anielskie dziecko". Nie uwa�asz, �e to bardzo zabawne okre�lenie? Cecylii wcale nie wydawa�o si� �mieszne, chocia� nie wiedzia�a, dlaczego. Ariel zn�w si� roze�mia�, teraz troch� g�o�niej. - Anio�owie nie rosn� na drzewach - powiedzia�. - Prawd� powiedziawszy, wcale nie ro�niemy, dlatego te� nie stajemy si� doro�li. - Chyba zaraz zemdlej�! - wykrzykn�a Cecylia. - Szkoda by by�o, bo tak nam si� dobrze rozmawia. - S�dzi�am, �e niemal wszyscy anio�owie s� doro�li - upiera�a si� dziewczynka. Ariel wzruszy� ramionami. - To nie twoja wina. Ty mo�esz tylko zgadywa�, co jest po drugiej stronie. - Chcesz powiedzie�, �e nie ma doros�ych anio��w? Zani�s� si� perlistym �miechem, kt�ry przypomnia� Cecylii d�wi�k, jaki si� rozlega�, kiedy Lasse wysypywa� swoje szklane kulki na pod�og� w kuchni. Tym razem przynajmniej nie musia�a mu pomaga� w ich zbieraniu. - To znaczy, �e nie ma ani jednego doros�ego anio�a - stwierdzi�a. - Mnie to oboj�tne, ale wobec tego nie ma te� ani jednego m�drego ksi�dza, bo wszyscy ksi�a twierdz�, �e w niebie wprost roi si� od doros�ych anio��w. Na moment zapad�a ca�kowita cisza, a potem anio� Ariel eleganckim ruchem wyci�gn�� r�k� i wykrzykn��: - "W niebie wprost roi si� od doros�ych anio��w! Roi si�!" Poniewa� Cecylia nie odpowiada�a, doda�: - Fantastycznie si� z tob� rozmawia, Cecylio. Dziewczynka zacz�a przygryza� kciuk. Nagle wyrwa�o jej si�: - Ciekawa jestem, jak to jest by� doros��. Ariel usadowi� si� na biurku, zwieszaj�c z niego bose nogi. - Chcesz o tym porozmawia�? Cecylia le�a�a, wpatruj�c si� w sufit. - M�j nauczyciel m�wi, �e dzieci�stwo to tylko etap w drodze do doros�o�ci. Dlatego musimy odrabia� lekcje i przygotowywa� si� do doros�ego �ycia. Czy to nie g�upie? Ariel przyzna� jej racj�. - Bo jest ca�kiem odwrotnie - stwierdzi�. - Co takiego? - Doros�o�� to tylko etap w drodze do tego, by urodzi�o si� wi�cej dzieci. Cecylia dobrze si� zastanowi�a, zanim odpowiedzia�a: - Ale doro�li zostali stworzeni najpierw. Inaczej nie by�oby w og�le �adnych dzieci. Ariel potrz�sn�� g�ow�. - Kolejny b��d. Dzieci zosta�y stworzone wcze�niej. Inaczej nie by�oby w og�le �adnych doros�ych. Cecylia postanowi�a go przechytrzy�. - To zale�y, co by�o pierwsze, jajko czy kura. Ariel zn�w zacz�� macha� nogami. - Naprawd� wci�� zajmujecie si� t� zagadk�? Pierwszy raz us�ysza�em j� od starego wie�niaka w Indiach przed wieloma tysi�cami lat. Pochyla� si� nad kur�, kt�ra w�a�nie znios�a wielkie jajo. P�niej podrapa� si� w g�ow�. "Ciekawe, co by�o pierwsze" - powiedzia�. - "Kura czy jajko?" Cecylia spojrza�a na Ariela speszona, a anio� wyja�ni�: - Oczywi�cie pierwsze musia�o by� jajko. - Dlaczego? - Inaczej nie by�oby �adnej kury. Nie przypuszczasz chyba, �e pierwsza bij�ca skrzyd�ami kura wzi�a si� z powietrza? Cecylii zakr�ci�o si� w g�owie. Nie bardzo wiedzia�a, czy zrozumia�a wszystko, co powiedzia� anio�, lecz to, co do niej dotar�o, brzmia�o ca�kiem rozs�dnie. Nareszcie rozwi�za�am dawn� zagadk�, pomy�la�a sobie. Gdybym tylko pami�ta�a to wszystko do rana... - Tak samo jest z dzie�mi - ci�gn�� Ariel. - To one pierwsze przychodz� na �wiat. Doro�li, kulej�c, zawsze tylko pod��aj� za nimi. Utykaj� coraz mocniej, im bardziej si� starzej�. Cecylia dosz�a do wniosku, �e s�owa Ariela s� bardzo m�dre, i postanowi�a, �e zapisze je w swoim chi�skim notesiku, by ich nie zapomnie�. Nie �mia�a jednak tego robi� w obecno�ci anio�a. - Ale Adam i Ewa byli doro�li. Ariel pokr�ci� g�ow�. - Oni si� stali doro�li. Na tym w�a�nie polega ca�y b��d. B�g stworzy� Adama i Ew� jako ma�e, ciekawe dzieci, kt�re �azi�y po drzewach i biega�y po dopiero co stworzonym ogrodzie. Przecie� taki wielki ogr�d nie mia�by sensu bez dzieci, kt�re mog�yby si� w nim bawi�. - Naprawd�? - M�wi�em ju�, �e anio�owie nie k�ami�. - Opowiadaj dalej! - Potem w�� ich skusi�, �eby zjedli owoc z Drzewa Wiadomo�ci Dobrego i Z�ego, i wtedy zacz�li rosn��. Im wi�cej jedli, tym bardziej stawali si� doro�li. W taki oto spos�b zostali stopniowo wyp�dzeni z raju dzieci�stwa. Te ma�e �obuziaki by�y tak g�odne wiedzy, �e jad�y i jad�y, a� w ko�cu musia�y opu�ci� raj. Cecylia ze zdziwienia otworzy�a szeroko usta, a Ariel popatrzy� na ni� z wy�szo�ci�. - Ale ty, rzecz jasna, ju� o tym s�ysza�a�. Dziewczynka zaprzeczy�a. - S�ysza�am, �e Adama i Ew� wyp�dzono z raju, ale nikt mi nie m�wi�, �e to by� raj dzieci�stwa. - By� mo�e sama powinna� si� tego domy�li�. Ale wy poznajecie tylko cz�ciowo. Widzicie wszystko jakby w zwierciadle, niejasno... Cecylia u�miechn�a si� zadowolona. - W ka�dym razie potrafi� sobie wyobrazi�, jak ma�y Adam i ma�a Ewa biegali mi�dzy drzewami po wielkim ogrodzie. - I co, nie m�wi�em? - Co takiego? - Umiesz jednak �wietnie zgadywa�. Wiesz, �e ludzie wykorzystuj� zaledwie kilka procent m�zgu? Cecylia kiwn�a g�ow�: o tym akurat czyta�a w "Wiedzy Ilustrowanej". - Chcia�abym pos�ucha� jeszcze o Adamie i Ewie - poprosi�a. Wreszcie uda�o jej si� podsun�� w ��ku nieco wy�ej. Ariel, nie przestaj�c wymachiwa� nogami, opowiada�: - Najpierw zacz�li rosn�� na wszystkie strony, potem dojrzeli jako m�czyzna i kobieta. Stanowi�o to cz�� kary, lecz by�o r�wnie� pociech� dla Boga i ludzi. - Dlaczego? - Odt�d na �wiat mogli przychodzi� nowi ludzie. I tak w�a�nie si� dzieje nieprzerwanie przez ca�y czas. W taki oto spos�b B�g sprawi�, �e wci�� rodz� si� jakie� dzieci, kt�re od nowa mog� odkrywa� �wiat. Tym sposobem zadba� te� o to, aby akt stworzenia nigdy nie mia� ko�ca. Za ka�dym razem bowiem, gdy na �wiat przychodzi dziecko, �wiat tworzony jest od nowa. - Dlatego, �e gdy dziecko przychodzi na �wiat, to �wiat jest w pewnym sensie dla tego dziecka ca�kiem nowy? Ariel przytakn��. - Poza tym r�wnie dobrze mo�na powiedzie�, �e to �wiat przychodzi do dziecka. Urodzi� si� znaczy to samo, co dosta� w prezencie ca�y �wiat - ze s�o�cem w dzie�, ksi�ycem w nocy i gwiazdami na niebosk�onie. Z morzem obmywaj�cym brzegi, z lasami tak przepastnymi, �e nie znaj� swych w�asnych tajemnic, z najrozmaitszymi zwierz�tami przemykaj�cymi po polach, ��kach i kniejach. Widzisz, �wiat nigdy si� nie zestarzeje i nigdy nie osiwieje. To wy si� starzejecie i siwiejecie. Dop�ki na �wiat przychodz� dzieci, wci�� pozostaje on r�wnie nowy jak si�dmego dnia, kiedy Pan odpoczywa�. Cecylia le�a�a z szeroko otwartymi oczami, a anio� Ariel ci�gn��: - Nie tylko Adam i Ewa zostali stworzeni. Ty tak�e jeste� troch� stworzona. Pewnego dnia nadesz�a twoja kolej, �eby zobaczy�, co uczyni� Pan. B�g wytrz�sn�� ci� z r�kawa i ze zdumienia a� si� uszczypn�a�. Zobaczy�a�, jakie wszystko jest niezwyk�e i wspania�e. Cecylia roze�mia�a si� i zapyta�a: - Naprawd� byli�cie tu przez ca�y czas? Anio� Ariel z powag� skin�� g�ow�. - Owszem, i tu, i tam. Ale wci�� jeste�my r�wnie ciekawi ca�ego dzie�a stworzenia, jak p� wieczno�ci temu. Zreszt� nie mog�oby by� inaczej, przecie� przygl�damy si� wszystkiemu tylko z zewn�trz. W waszym �wiecie jedynie dzieci s� r�wnie ciekawe jak my. Ale i one w pewnym sensie przybywaj� z zewn�trz. Cecylii w czasie choroby cz�sto przychodzi�y do g�owy podobne my�li: Doro�li zawsze musieli si� zastanowi�, zanim zdecydowali si� zrobi� co� zabawnego. Nic te� w�a�ciwie tak naprawd� ich nie dziwi�o. "Po prostu tak ju� jest, Cecylio" - m�wili. - Ale B�g chyba troch� lubi i doros�ych? - zapyta�a nie�mia�o. - Z ca�� pewno�ci�. Chocia� z nimi wszystkimi po grzechu pierworodnym co� jest nie tak. - Co masz na my�li? - Przyzwyczaili si� do �wiata. Odwrotnie ni� anio�owie w niebie, mimo �e my istniejemy przez ca�� wieczno��. Nas wci�� tak samo zdumiewa to, co stworzy� B�g. On sam zreszt� jest tym ogromnie zaskoczony. Dlatego bardziej raduj� Go ma�e, ciekawe dzieci, ni� obchodzi zachowanie doros�ych, dla kt�rych �wiat sta� si� najzwyklejsz� codzienno�ci�. Cecylia my�la�a tak intensywnie, �e w g�owie a� jej hucza�o. Zdarza�o si� to ju� wiele razy przedtem. W czasie choroby cz�sto miewa�a wra�enie, �e w g�owie wiruje jej prawdziwa karuzela przer�nych my�li. �eby wsi��� na t� karuzel�, nie musia�a jednak kupowa� biletu. Inaczej ni� w lunaparku... - Doro�li na og� tak si� ju� rozgo�cili na �wiecie, �e ca�e dzie�o stworzenia traktuj� jak co� oczywistego - u�ci�li� Ariel. - A przecie� to �mieszne, bo wpadli tutaj tylko z kr�tk� wizyt�. - Masz racj�! - M�wimy o �wiecie, Cecylio! Przecie� �wiat jest prawdziw� sensacj�! By� mo�e niebo powinno w regularnych odst�pach czasu zamieszcza� w najwi�kszych gazetach og�oszenie: "Wa�na informacja dla wszystkich mieszka�c�w �wiata! To nie plotka: �wiat istnieje!" Cecylii zakr�ci�o si� w g�owie od pomys��w anio�a Ariela. Troch� kr�ci�o si� jej tak�e od patrzenia, jak wymachuje bosymi stopami. Spyta�a: - Czy nie by�oby lepiej, gdyby B�g wyp�dzi� z raju tego paskudnego w�a? Wtedy Adam i Ewa mogliby przez ca�� wieczno�� bawi� si� w chowanego w wielkim ogrodzie. Anio� Ariel przekrzywi� g�ow� i odpar�: - To nie by�o takie proste. Poniewa� jeste�cie stworzeni z krwi i ko�ci, nie mo�ecie �y� wiecznie jak anio�owie w niebie. Ale B�g nie mia� serca dopu�ci�, aby w stworzonym przez Niego �wiecie umiera� musia�y dzieci. Uzna�, �e lepiej b�dzie, je�li najpierw dorosn�. - Dlaczego? - O wiele �atwiej �egna� si� ze �wiatem cz�owiekowi, kt�ry ma p� tuzina wnuk�w, jest ju� s�aby i zm�czony, a ponadto objedzony dniami po uszy. To stwierdzenie Ariela nie bardzo spodoba�o si� Cecylii. - Czasami umieraj� tak�e dzieci - przypomnia�a. - Czy to nie g�upie? - "Czy to nie g�upie?" - powt�rzy� anio� Ariel. - "Czy to nie g�upie?" Poniewa� nic wi�cej nie doda�, odezwa�a si� znowu: - Jeste� pewien, �e Adam i Ewa byli dzie�mi? - Oczywi�cie, ca�kiem pewien. Nigdy nie przysz�o ci do g�owy, �e w�a�nie dzieci s� najbardziej podobne do anio��w w niebie? A mo�e widzia�a� kiedy� anio�a z siwymi w�osami, bol�cym krzy�em i g��bokimi zmarszczkami na twarzy? Co� w tym pytaniu obudzi�o sprzeciw Cecylii. - Wcale nie uwa�am, �e babcia jest brzydka, chocia� jest stara. - "�e babcia jest brzydka" - jak echo odezwa� si� Ariel. - Wcale tego nie powiedzieli�my. Ale w jej starym ciele mieszka ma�a Ewa, kt�ra kiedy� by�a ca�kiem nowa na �wiecie. Cia�o to tylko co�, co ros�o na zewn�trz wraz z up�ywem lat. Cecylia westchn�a ci�ko. - Je�li wolno mi wyrazi� swoj� opini�, to uwa�am, �e ca�y "porz�dek stworzenia" jest po prostu idiotyczny. - Dlaczego? - Nie mam najmniejszej ochoty dorosn��, a ju� na pewno nigdy nie chc� umrze�. Nigdy! Po twarzy anio�a przemkn�� cie�. Powiedzia�: - Musisz stara� si� nie straci� kontaktu z dzieckiem, kt�re w tobie tkwi. Babcia go nie straci�a. Czy nie potrafi za�o�y� maski klauna tylko po to, �eby ci� roz�mieszy�? - Wtedy tak�e tutaj by�e�? - Jasne! W nast�pnej chwili anio� Ariel znalaz� si� na pod�odze. Cecylia nie zauwa�y�a, by zeskakiwa� z biurka; nagle po prostu stan�� przed p�k� z ksi��kami. Przygl�da� si� kryszta�om i ozdobnym kamieniom. By� troch� mniejszy ni� Lasse. - Imponuj�ca kolekcja - stwierdzi�, stoj�c ty�em do Cecylii. Potem odwr�ci� si� w jej stron�. - Przysz�o ci kiedy� do g�owy �e ka�dy kamyczek jest male�kim fragmentem ziemskiego globu? - Nie raz. Zbieram tylko naj�adniejsze kawa�eczki. - Ale pewnie nie zastanawia�a� si� nad tym, �e i ty tak�e oderwa�a� si� od ziemi. Cecylia drgn�a. - Jak to? - Lekkim krokiem biegasz po boskim dziele stworzenia. To wi�cej ni� potrafi kamie�. Dopiero teraz Cecylia zobaczy�a twarz Ariela ca�kiem wyra�nie. Mia� sk�r� g�adsz� ni� ludzka, a tak�e nieco bledsz�. Zacz�a si� ju� przyzwyczaja� do braku w�os�w na g�owie. Teraz spostrzeg�a, �e nie mia� tak�e rz�s ani brwi. Ariel zbli�y� si� do niej i usiad� na krze�le przy ��ku. Szed� bardzo lekko, wydawa�o si�, �e wcale nie dotyka pod�ogi, tylko unosi si� w powietrzu. Oczy l�ni�y mu jak dwa b��kitnozielone klejnoty a gdy si� do niej u�miecha�, z�by b�yszcza�y jak bia�y marmur. Podczas rozmowy z anio�em Cecylia wielokrotnie zerka�a na jego �ys� g�ow�. Teraz powiedzia�a: - Czy b�dziesz z�y, je�li zapytam o twoje w�osy? Roze�mia� si�: - Nie, pytaj. A potem by� mo�e porozmawiamy o twoich w�sach. Cecylia utkwi�a wzrok w ko�drze. - My�la�am, �e anio�owie maj� d�ugie, jasne w�osy. - To dlatego, �e wszystko widzisz jakby w zwierciadle, a w�wczas widzi si� tylko siebie. Cecylia nie bardzo by�a zadowolona z odpowiedzi Ariela. - Czy nie mo�esz po prostu wyt�umaczy�, dlaczego nie macie w�os�w? Ariel odpar�: - Sk�ra i w�osy rosn� na ciele i wypadaj�. Maj� zwi�zek z ko�ci� i krwi�, chroni� przed py�em, gor�cem i zimnem. Sk�ra i w�osy s� jak sier�� zwierz�t i z anio�ami nie maj� nic wsp�lnego. R�wnie dobrze mog�aby� zapyta�, czy myjemy z�by albo czy co drug� sobot� obcinamy paznokcie. - Bo w og�le tego nie robicie? Pokr�ci� g�ow�. - Wcale nie wygl�d sprawia, �e ty i ja mimo wszystko jeste�my do siebie podobni. - A wi�c co? Popatrzy� na ni� z g�ry. - I anio�owie, i ludzie maj� dusz� stworzon� przez Boga. Ale wy macie tak�e cia�o, kt�re kroczy w�asn� drog�. Ro�niecie i rozwijacie si� tak samo, jak ro�liny i zwierz�ta. - To idiotyzm - westchn�a Cecylia. - Nie lubi� my�le�, �e jestem zwierz�ciem. Ariel m�wi� dalej, jak gdyby nie s�ysza� s��w Cecylii. - Wszystkie ro�liny i zwierz�ta rozpoczynaj� �ycie jako male�kie nasionka albo kom�rki. Z pocz�tku s� do siebie bardzo podobne, w�a�ciwie nie do odr�nienia. Potem jednak nasionka si� rozwijaj� i wyrasta z nich wszystko: od porzeczek i �liw do ludzi i �yraf. Musi up�yn�� wiele dni, zanim da si� odr�ni� p��d �wini od p�odu ludzkiego. Wiedzia�a� o tym? - W ostatnich tygodniach nie robi�am prawie nic innego, tylko czyta�am "Wiedz� Ilustrowan�". - A mimo to nie ma dwojga identycznych ludzi ani te� dwu identycznych �wi�. W ca�ym dziele stworzenia nie ma nawet dw�ch identycznych �d�be� trawy. Cecylii przypomnia�a si� torebka japo�skich papierowych kulek, kt�re kilka lat temu dosta�a od tatusia. Kulki by�y takie male�kie, �e nie mog�a dostrzec mi�dzy nimi �adnej r�nicy. Ale gdy tylko w�o�y�a je do wody, nap�cznia�y i przeobrazi�y si� w rozmaite figurki w najr�niejszych kolorach. Nie by�o w�r�d nich dwu takich samych. - M�wi�am ju�, �e nie lubi� my�le� o sobie jak o zwierz�ciu - powt�rzy�a. Ariel ostro�nie po�o�y� r�k� na ko�drze dziewczynki. Ledwie poczu�a delikatny nacisk na �ydce. - Jeste� zwierz�ciem z dusz� anio�a. Czy to nie brzmi wspaniale? Mia�a� wiele szcz�cia, Cecylio. - Nie wiem... - W�a�nie ta kombinacja jest prawdziwym arcydzie�em. Masz pe�n� �wiadomo��, zupe�nie tak, jak anio�owie w niebie: "Dobry wiecz�r, m�ody cz�owieku! Nazywam si� Cecylia Skotbu. Czy mog� prosi� o nast�pny taniec?" Anio� Ariel wyci�gn�� r�k� przed siebie i g��boko si� uk�oni�, jakby przyszed� prosto ze szko�y ta�ca. Potem podj��: - Ale cia�o, w kt�rym mieszkasz, jest z krwi i ko�ci, tak samo jak cia�o kr�w czy wielb��d�w. Dlatego porastaj� je w�osy, najwi�cej jest ich oczywi�cie na g�owie, lecz rosn� tak�e w innych miejscach, chocia� z pocz�tku jest ich niewiele. W miar� up�ywu czasu rosn� coraz szybciej, coraz bardziej intensywnie, Cecylio! Natura coraz grubsz� warstw� otacza male�kie dziecko, kt�re kiedy� przysz�o na �wiat. W momencie, kiedy Stw�rca wypuszcza was z d�oni, jeste�cie r�wnie czy�ci i macie r�wnie g�adkie cia�o, jak anio�owie w niebie. Ale tak to wygl�da tylko z zewn�trz, bo grzech pierworodny ju� daje o sobie zna�. W ciele kr��y krew, co sprawia, �e nie mo�ecie �y� wiecznie. Cecylia przygryz�a warg�. Nie lubi�a rozmawia� o tym, co ma zwi�zek z cia�em. Nieprzyjemna by�a te� dla niej my�l, �e zacz�a ju� dorasta�. - Lasse przez pierwsze dwa lata nie mia� ani jednego w�oska na g�owie - powiedzia�a. - Nie musisz mi o tym m�wi�. - Wobec tego wiesz pewnie, �e w szpitalu dostawa�am bardzo silne lekarstwa. Wypad�y mi od nich wszystkie w�osy. Ariel kiwn�� g�ow�. - Wtedy byli�my jeszcze bardziej podobni do siebie. - W�a�ciwie mia�am przej�� tak� sam� kuracj� jeszcze raz, ale zmienili�my zdanie... - O tym tak�e wiem. - To babcia przekona�a wszystkich, nawet lekarzy. Jest ca�kiem nieprawdopodobna, kiedy na co� si� uprze. Po prostu spakowali�my walizk� i przyjechali�my ze szpitala do domu. Ale Kristine przychodzi kilka razy w tygodniu. Jest piel�gniark�... - Wiem o wszystkim. Cecylia podnios�a wzrok na sufit. Przez chwil� le�a�a, my�l�c o wydarzeniach ostatnich miesi�cy. Potem zn�w zwr�ci�a si� do Ariela: - Rzeczywi�cie jeste� prawdziwym anio�em? - M�wi�em ju�, �e anio�owie nie k�ami�. - Ale je�li k�amiesz, to znaczy, �e nie jeste� anio�em, i wobec tego mo�e si� zdarzy�, �e jednak sk�amiesz. Ariel westchn�� ci�ko: - Okropnie zawi�a jest ta wasza podejrzliwo��! Cecylia poczu�a zimny dreszcz przebiegaj�cy po plecach. Czy dlatego, �e jest taka podejrzliwa? - Mog� ci zada� typowo g�upie pytanie? - Zadawanie pyta� nigdy nie jest g�upie. Cecylia zebra�a si� na odwag�: - Jeste� dziewczynk� czy ch�opcem? Ariel roze�mia� si� d�wi�cznie. Zdaniem Cecylii brzmia�o to jak gra na butelkach wype�nionych wod�. D�wi�k tak jej si� spodoba�, �e powt�rzy�a pytanie: - Jeste� dziewczynk� czy ch�opcem? Najwidoczniej j� przejrza�, bo zanim odpowiedzia�, po�mia� si� troch�, chocia� tym razem ju� nie tak spontanicznie. - To bardzo, ale to bardzo ziemskie pytanie. Cecylia poczu�a si� ura�ona. Czy� nie powiedzia� przed chwil�, �e zadawanie pyta� nigdy nie jest g�upie? - W niebie nie istniej� takie dziwaczne r�nice - oznajmi�. - Ale mo�esz nazywa� mnie "ch�opcem", aby�my byli ka�de w swoim rodzaju. - To dlaczego tutaj s� takie dziwaczne r�nice? - Ju� o tym rozmawiali�my. Musz� istnie� dwie r�ne p�cie, aby na �wiat mog�y przychodzi� nowe dzieci. Dobrze o tym wiesz, Cecylio. Wyznam ci, �e anio�owi niezbyt �atwo o tym m�wi�. - Przepraszam! - Nie, w porz�dku. B�g z pewno�ci� nie stworzy�by r�ni�cych si� od siebie ch�opc�w i dziewczynek, gdyby nie mieli z nich wyrosn�� m�czy�ni i kobiety, kt�rzy sp�odz� nowe dzieci. By� mo�e akurat wtedy, gdy si� tym zajmowa�, �aden inny pomys� nie wpad� Mu do g�owy. A ty masz jak�� lepsz� propozycj�? - Nie wiem. Ariel zacz�� teraz m�wi� z zapa�em: - Gdyby�cie powstawali przez p�czkowanie, z pewno�ci� tak�e by� pyta�a, dlaczego jest tak, a nie inaczej. Ale bez wzgl�du na to, jak by by�o, wszystko i tak mog�oby wygl�da� ca�kiem odmiennie. Mogliby�cie na przyk�ad mieszka� we wn�trzu ziemskiego globu, zamiast pe�za� po jego powierzchni. Z pewno�ci� wybudowanie miast i ch�opskich zagr�d we wn�trzu ziemi nie by�oby niemo�liwe, gdyby tylko istnia�y ku temu odpowiednie warunki. A gdyby odpowiednie warunki nie istnia�y, mo�na by je dostosowa�. Oczywi�cie stworzenie �wiata jest niema�� sztuk�. Ale zawsze zaczyna si� od nie zapisanej kartki. - Rzeczywi�cie to bardzo dziwne - dosz�a do wniosku Cecylia. - A im d�u�ej si� my�li, tym si� to staje dziwniejsze. - Co takiego? - �e na ziemi s� dwa rodzaje ludzi. Na twarzy Ariela pojawi� si� szelmowski u�mieszek. - To jedna ze spraw, o kt�rych stale dyskutujemy tak�e w niebie. Ale to nie to samo. - Dlaczego? - Poniewa� nie dyskutujemy o nas samych. Jeszcze dziwniejsze musi by� dziwienie si� samym sob�. Czy mo�na uwa�a� za dziwne, �e jest si� tym, czym si� jest? Wydaje mi si�, �e nie istnieje kamie�, kt�ry dziwi�by si�, �e jest kamieniem. Z pewno�ci� nie ma tak�e ��wia, kt�ry my�li, �e to niezwyk�e by� ��wiem. Za to niekt�rzy ludzie s�dz�, �e to dziwne by� cz�owiekiem. I ja si� ca�kiem z nimi zgadzam. Nigdy natomiast nie rozumia�em kamieni ani ��wi. - A ty nie uwa�asz, �e to dziwne by� anio�em? Up�yn�o troch� czasu, zanim odpowiedzia�: - To co� zupe�nie innego, bo ja jestem anio�em przez ca�� wieczno��. Ty jeste� Cecyli� Skotbu zaledwie od kr�tkiej chwili. - W�a�nie! I wci�� mnie bardzo dziwi, �e jestem sob�. - Oczywi�cie ca�e dzie�o stworzenia jest niejasne, jest zagadk� - stwierdzi� Ariel. - A najdziwniejsze ze wszystkiego jest jednak to, �e gdzie� na kra�cach tej wielkiej zagadki istniej� pewne stworzenia, kt�re same siebie uwa�aj� za zagadk�. - Dlaczego to takie dziwne? - To mniej wi�cej tak samo, jakby studnia potrafi�a zanurzy� si� w sw� zdumiewaj�c� g��bi�. - Robi�am to wiele razy - zapewni�a Cecylia. - Co? - Stawa�am przed lustrem i zagl�da�am sobie g��boko w oczy. My�l�, �e jestem studni� tak g��bok�, �e nie potrafi dojrze� w�asnego dna. - Z pewno�ci� dlatego, �e przez ca�y czas si� zmieniasz. A kiedy kto� stale si� zmienia, nie ma nic nierozs�dnego w tym, �e troch� si� tak�e dziwi. Gdyby poczwarka umia�a my�le�, z pewno�ci� ogromnie by si� zdumia�a w dniu, w kt�rym zda�aby sobie spraw�, �e przeobrazi�a si� w motyla. To dzieje si� przecie� niemal z dnia na dzie�. Ale anio�y w niebie tak samo zdumiewa przeobra�enie ma�ej dziewczynki w doros�� kobiet�. Ta niewielka r�nica w czasie nie ma dla nas szczeg�lnego znaczenia. - Dlaczego nie? - Anio�owie maj� bardzo du�o czasu, Cecylio, a mi�dzy ma�� dziewczynk� a doros�� kobiet� jest ogromna r�nica. - Naprawd� rozmawiacie o tym w niebie? Ariel nie�mia�o skin�� g�ow�. Omi�t� wzrokiem pok�j i powiedzia�: - Ale staramy si� tego nie robi�, kiedy B�g jest w pobli�u. On jest bardzo wyczulony na krytyk�. - Nigdy bym nie przypuszcza�a. - Wiele rzeczy tylko si� wam wydaje. Nie mo�ecie oczekiwa�, �e b�dziecie wiedzie� tyle, co anio�owie w niebie. - My�la�am, �e B�g wznosi si� ponad wszelk� krytyk�. - Przecie� nigdy nie spotka�a� Go twarz� w twarz. Ale gdyby� sama stworzy�a ca�y �wiat, z pewno�ci� tak�e by� by�a wyczulona na krytyk�. Rozmawiamy naprawd� o bardzo niezwyk�ych sprawach. Nawet gdyby B�g, patrz�c na swoje dzie�o, uzna�, �e wszystko jest nadzwyczaj udane, to wcale nie oznacza, �e nie da�oby si� czego� zrobi� inaczej. Kiedy sko�czy� ju� tworzy�, by� tak wyczerpany, �e przez ca�y si�dmy dzie� musia� odpoczywa�. Po prostu nie mia� ju� si�. Przypuszczam, �e up�ynie bardzo du�o czasu, zanim porwie si� na co� takiego jeszcze raz. Cecylia pod��a�a tropem w�asnych my�li. - Wyobra� sobie, �e istnieje tylko jedna p�e�. Albo na przyk�ad trzy - tak chyba by�oby najlepiej. - Uwa�asz, �e m�czyzna i kobieta nie potrafi� narobi� do�� zamieszania? - Mo�e jest tyle zamieszania w�a�nie dlatego, �e istniej� tylko dwie p�cie, zw�aszcza gdy w rodzinie jest wiele dzieci. Mam wra�enie, �e nie bardzo si� orientujesz w ziemskich sprawach. Ariel wzruszy� ramionami. - Ch�tnie bym si� czego� nauczy�. - Gdyby potrzeba by�o trzech p�ci po to, aby mog�o si� urodzi� dziecko - ci�gn�a Cecylia - na pewno nie rodzi�oby si� ich tak wiele, a to, po pierwsze, mog�oby mie� dobry wp�yw na przeludnienie... - Zaczekaj - przerwa� jej anio� Ariel. - M�wisz zdecydowanie za szybko. Cecylia westchn�a zrezygnowana. - S�dzi�am, �e anio�owie potrafi� uwa�a� na lekcji. - Nie w�wczas, gdy rozmawiacie o rodzeniu dzieci i temu podobnych sprawach. Wtedy odchodzimy od nieba tak daleko, jak tylko anio�owie mog� si� oddali�. - Chodzi mi o to, �e potrzeba czego�

O nas

PDF-X.PL to narzędzie, które pozwala Ci na darmowy upload plików PDF bez limitów i bez rejestracji a także na podgląd online kilku pierwszych stron niektórych książek przed zakupem, wyszukiwanie, czytanie online i pobieranie dokumentów w formacie pdf dodanych przez użytkowników. Jeśli jesteś autorem lub wydawcą książki, możesz pod jej opisem pobranym z empiku dodać podgląd paru pierwszych kartek swojego dzieła, aby zachęcić czytelników do zakupu. Powyższe działania dotyczą stron tzw. promocyjnych, pozostałe strony w tej domenie to dokumenty w formacie PDF dodane przez odwiedzających. Znajdziesz tu różne dokumenty, zapiski, opracowania, powieści, lektury, podręczniki, notesy, treny, baśnie, bajki, rękopisy i wiele więcej. Część z nich jest dostępna do pobrania bez opłat. Poematy, wiersze, rozwiązania zadań, fraszki, treny, eseje i instrukcje. Sprawdź opisy, detale książek, recenzje oraz okładkę. Dowiedz się więcej na oficjalnej stronie sklepu, do której zaprowadzi Cię link pod przyciskiem "empik". Czytaj opracowania, streszczenia, słowniki, encyklopedie i inne książki do nauki za free. Podziel się swoimi plikami w formacie "pdf", odkryj olbrzymią bazę ebooków w formacie pdf, uzupełnij ją swoimi wrzutkami i dołącz do grona czytelników książek elektronicznych. Zachęcamy do skorzystania z wyszukiwarki i przetestowania wszystkich funkcji serwisu. Na www.pdf-x.pl znajdziesz ukryte dokumenty, sprawdzisz opisy ebooków, galerie, recenzje użytkowników oraz podgląd wstępu niektórych książek w celu promocji. Oceniaj ebooki, pisz komentarze, głosuj na ulubione tytuły i wrzucaj pliki doc/pdf na hosting. Zapraszamy!