8091
Szczegóły |
Tytuł |
8091 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
8091 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 8091 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
8091 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Joe Alex
JESTE� TYLKO DIAB�EM
WYDAWNICTWO LITERACKIE KRAK�W
MERLIN
Wstrzymaj si�, czarny niewolniku nocy!
DIABE�
Zmia�d�� ci�, n�dzny! �mier� tu znajdziesz swoj�...
MERLIN
Za ma�o si� masz, jeste� tylko Diab�em.
Odrzu� kszta�t ludzki i oddal si�, pe�zn�c
Na brzuchu twoim c�tkowanym, w�u!
Si�a mych zakl�� rz�dzi nawet piek�em.
Ty pierwszy poznasz moc ich...
(Grzmot i b�yskawica nad ska�ami. Tenibrarum princeps, deviatiarum & infirorum
Deus, hunc Incubum in ignis
eterni abisum accipite, aut in hoc carcere tenebroso in sempeternum astringere
mando. Ska�a poch�ania go.)
Narodziny Merlina � akt V, scena 1.
Sztuka napisana i grana prawdopodobnie w roku 1612. Pierwsze wydanie in quarto
opatrzone nag��wkiem:
�Napisana przez Williama Shakespeare�a i Williama Rowleya�.
ROZDZIA� 1
DIABE� PO RAZ PIERWSZY
K�tem oka Joe Alex dostrzeg� stoj�cego w drzwiach nieruchomego Higginsa, kt�ry
chrz�kn�� cicho, W tej samej chwili doktor
Yamamoto uni�s� n� i skoczy� lekko ku przodowi.
Joe wykona� b�yskawiczny unik i r�wnocze�nie spr�bowa� uchwyci� uzbrojon� r�k�.
Dotkn�� nawet palcami jej przegubu,, ale nie
zd��y�. D�o� wykona�a ma�y, prawie niedostrzegalny ruch i n� uderzy� w pier� na
wysoko�ci serca. Rozleg� si� cichy, suchy trzask.
� To jest absolutnie beznadziejne! � Joe usiad� na twardym, w�osianym materacu,
obitym ciemn� sk�r� i zajmuj�cym ca��
powierzchni� pokoju zupe�nie pozbawionego mebli. Oddycha� ci�ko. - Nigdy tego
nie zrozumiem! � Nagim przedramieniem otar� pot
z czo�a. � Odbiera mi pan ca�� rado�� �ycia, doktorze. Nauczy� mnie pan
wszystkich sposob�w obrony, �eby w ko�cu pokaza� mi, �e
mo�na mnie zawsze trafi� jak dziecko...
� Kiedy ucze� prze�cignie nauczyciela, nauczyciel powinien wr�ci� do szko�y. �
Japo�czyk roz�o�y� r�ce, jak gdyby pragn��
przeprosi� gospodarza za to, �e nie mo�e da� si� pokona�. � Ale rozumiem pana
doskonale. To s� oczywi�cie problemy naszej ambicji.
Chocia� celem cz�owieka jest doskona�o��, osi�gamy j� zwykle na bardzo w�skim
odcinku, je�eli osi�gamy j� w og�le. Ja na przyk�ad
nie umia�bym przecie� napisa� ani jednego rozdzia�u kt�rejkolwiek z pa�skich,
tak licznych i tak zajmuj�cych powie�ci... � Sk�oni� si�
lekko przy ostatnich s�owach. I chocia� ubrany by� tylko w obcis�e jedwabne
spodenki, uk�on by� tak formalny, jak gdyby sztywny gors
koszuli frakowej przeszkodzi� mu w p�ynnym wykonaniu tego ruchu. � Robi pan
wielkie post�py � doda� po kr�tkim namy�le. � Z
ca�� skromno�ci� � bo przecie� jestem pa�skim instruktorem � mog� powiedzie�, �e
potrafi pan unikn�� nawet niespodziewanego
uderzenia no�em i obezw�adni� ka�dego cz�owieka, kt�ry spr�buje strzeli� do pana
z bliska. My�l� oczywi�cie o zwyk�ych ludziach,
je�eli wolno nazywa� zwyk�ymi lud�mi tych, kt�rzy u�ywaj� no�a i pistoletu.
Istnieje na �wiecie du�a grupa specjalist�w (a do nich
zaliczam i moj� skromn� osob�), kt�rzy zawsze pana wyprzedz�. Ale, o ile wiem,
�aden z tych ludzi nie zajmuje si� atakowaniem
niewinnych przechodni�w... � Palcami lewej r�ki wyci�gn�� obite mi�kk� irch�
ostrze �wiczebnego no�a, kt�re po uderzeniu wsun�o
si� w wydr��ony trzonek, sk�adaj�c si� jak luneta. � Czy spr�bujemy jeszcze raz?
Stoj�cy w drzwiach Higgins poruszy� si� prawie niedostrzegalnie i chrz�kn�� po
raz drugi. Joe spojrza� w jego kierunku.
� Co takiego, Higgins?
� Przed chwil� przyj��em telefon dla pana, prosz� pana.
Joe uni�s� brwi.
� Jak to? Przecie� m�wi�em, �e nie ma mnie dla nikogo?
� Tak jest, prosz� pana... � Higgins zawaha� si� na mgnienie oka. � Oczywi�cie
nie powiedzia�em, �e pan jest w domu. Ale
pozwoli�em sobie pomy�le�, �e mo�e lepiej b�dzie zawiadomi� pana, kto dzwoni.
Przy aparacie czeka sir Alexander Gilburne.
Powiedzia�, �e nie zna pana osobi�cie, a poniewa� doda�, �e ma bardzo wa�n�,
osobist� spraw�, wi�c pomy�la�em, �e by� mo�e sam pan
zechce zadecydowa�, czy jest pan w domu, czy pana nie ma... � Znowu chrz�kn�� i
zamilk�.
� Gilburne?... � powiedzia� Alex. � Chyba nie ten prawnik? Ale zdaje mi si�, �e
to on ma w�a�nie na imi� Alexander?�.
� Tak, prosz� pana. Ci�gle o nim pisuj� w gazetach, prosz� pana. Ten wielki
obro�ca. W�a�nie dlatego, �e jest to osoba tak powa�na,
pozwoli�em sobie... Czy mam odpowiedzie�, �e pana nie ma?
Joe spojrza� na Higginsa z cich� satysfakcj�, kt�r� odczuwa� co dnia od chwili,
gdy szczup�y, cichy, siwiej�cy s�u��cy rozpocz�� rz�dy w
jego nowym mieszkaniu. Higgins by� absolutnie bezb��dny, tak bezb��dny, �e
wywo�ywa� poczucie ni�szo�ci. Poza tym posiada� zdu-
miewaj�co wielkie wykszta�cenie. Joe potrz�sn�� g�ow�.
� Nie. My�l�, �e chyba powinienem z nim porozmawia�. � Spojrza� w kierunku
Yamamoto. � Musz� pana przeprosi� na chwileczk�,
doktorze. O ile wiem, pan Gilburne nie nale�y do ludzi, kt�rzy niepokoj� innych
dla b�ahostek... � Podszed� do �ciany i zdj�� z
wieszaka szlafrok, kt�ry narzuci� na ramiona. � Ciekawe, czego ten cz�owiek mo�e
chcie� ode mnie?
Pytanie to, na kt�re ze zrozumia�ych wzgl�d�w nie odpowiedzia� nikt z obecnych,
zgas�o bez echa mi�dzy grubymi ochronnymi matami,
przytwierdzonymi do �cian. Alex zatrzyma� si� w drzwiach.
� Mo�e szklank� soku pomara�czowego, doktorze? Na pewno zd��y pan wypi�, zanim
wr�c�.
Doktor powa�nie skin�� g�ow�. Higgins uni�s� oczy ku g�rze i sk�oni� si� lekko.
� Z lodem czy bez lodu, prosz� pana? � Twarz jego nie zmieni�a wyrazu, ale Joe
przest�puj�c pr�g u�miechn�� si� lekko. Wida� by�o,
�e ani tytu� doktorski, ani nienaganne maniery Japo�czyka nie s� w stanie
przekona� Higginsa o pozycji towarzyskiej tego go�cia.
- Bez lodu, je�li �aska... � powiedzia� Yamamoto, staj�c r�wnocze�nie na r�kach.
Powoli bez najmniejszego wysi�ku zacz�� obchodzi�
w ten spos�b pok�j. Higgins cicho zamkn�� drzwi za sob�.
Tymczasem Joe podszed� do telefonu, stoj�cego na wieku starej skrzyni w hallu.
- S�ucham? Alex przy aparacie.
� Nazywam si� Gilburne... � zabrzmia� po drugiej stronie przewodu niski, pi�knie
modulowany g�os. Potem nast�pi�a kr�tka, ledwie
uchwytna pauza, jak gdyby m�wi�cy spodziewa� si�, �e po wymienieniu swego
nazwiska us�yszy co�, co potwierdzi, �e jest ono znane
Alexowi. Lecz Alex milcza�, a pauza by�a tak kr�tka, �e nie mia�o to prawie
�adnego znaczenia. � Musz� pana przede wszystkim
przeprosi� za to, �e niepokoj� o tak wczesnej porze bez listownego uprzedzenia.
Ale wypadki, kt�re... � Znowu nast�pi�a pauza. � Czy
nie przeszkadzam panu w tej chwili?
� Absolutnie nie. Nie jestem zaj�ty teraz. Czym mog� panu s�u�y�?
� Ot�, gdyby nie sprawia�o to panu zbytniego k�opotu i gdyby pan uwierzy�, �e
moje natr�ctwo jest podyktowane naprawd� wa�nym
powodem, chcia�bym pana prosi� o p� godziny rozmowy w pewnej bardzo dla mnie
wa�nej sprawie. Naturalnie, powtarzam, je�li...
� Rozumiem - powiedzia� Joe, chocia� na razie rozumia� tylko, �e b�dzie musia�
sp�dzi� cz�� tego upalnego dnia inaczej, ni� to sobie
zaplanowa�. � Czy zechcia�by pan wpa�� do mnie za godzin�, je�eli to panu
dogadza?
� Nawet bardzo. Im pr�dzej, tym... � Znowu urwa� � Je�eli nie b�dzie pan mia�
nic przeciwko temu, przyprowadz� jeszcze jednego
cz�owieka, tak jak i ja zainteresowanego przedmiotem mojej rozmowy z panem.
Joe raz jeszcze odpowiedzia�, �e nie ma nic przeciwko temu, sir Alexander raz
jeszcze przeprosi� za natr�ctwo i odwiesi� s�uchawk�.
Przez chwil� Alex sta� nieruchomo, spogl�daj�c na niemy aparat telefoniczny.
Pomimo g�adkiej wymiany konwencjonalnych zda�
wyczu� w g�osie drugiego cz�owieka nutk� napi�cia.
Gilburne by� od wielu lat jedn� z najja�niejszych gwiazd londy�skiej palestry.
Uchodzi� za najwybitniejszego obro�c� w sprawach
kryminalnych i uratowa� od stryczka tak wielu ludzi, kt�rym wydawa�o si�, �e
czuj� ju� dotyk sznura na szyi � �e �wiat przest�pczy
nada� mu przydomek �Pogotowie Ratunkowe�. Mimo to wszyscy wiedzieli, �e Gilburne
nie przyjmowa� obrony zbrodniarzy, kt�rzy w
jego przekonaniu zas�ugiwali na najwy�szy wymiar kary. Chocia� stali na
przeciwnych biegunach, gdy� jeden z nich tropi�, a drugi
broni� przest�pc�w, Joe chcia� od dawna pozna� tego niecodziennego cz�owieka, o
kt�rego inteligencji i darze logicznego wnioskowania
s�ysza� bardzo wiele. Ale los nigdy dot�d nie skrzy�owa� ich �cie�ek. Czego m�g�
chcie� w tej chwili? Najprostszym rozwi�zaniem,
kt�re si� nasuwa�o, mog�a by� pro�ba o pomoc w jednej ze spraw prowadzonych
przez Gilburne�a. Mo�e okoliczno�ci by�y zbyt po-
wik�ane, a sir Alexander maj�c przekonanie o niewinno�ci swego klienta chcia� go
ratowa� za wszelk� cen� i nie m�g� sam sobie da�
rady? Ale w g�osie, kt�ry Alex s�ysza� przed chwil�, by�o napi�cie, spowodowane
chyba jakim� osobistym prze�yciem.
� Och, dowiemy si� przecie� wszystkiego za godzin�! � mrukn�� Joe i u�miechn��
si� do siebie.
Powr�ci� do pokoju gimnastycznego zamy�lony, a w g��bi duszy nawet troch� z�y.
Lubi� uwa�a� si� za cz�owieka, kt�rego niczym nie
mo�na zaintrygowa�. Tymczasem p�on�� z ciekawo�ci. Tak. Taki cz�owiek jak
Gilburne nie przyjdzie opowiedzie� o jakim� g�upstwie.
Sprawa na pewno by�a powa�na. Ale w�a�nie w tym czasie Joe Alex marzy�, �eby nic
powa�nego nie pojawi�o si� na jego drodze. Mia�
do za�atwienia zbyt wiele osobistych spraw, zupe�nie nie zwi�zanych ze �wiatem
zbrodni.
Doktor Yamamoto siedzia� na macie i podwin�wszy wschodnim obyczajem nogi popija�
ma�ymi �ykami sok owocowy.
� Mam nadziej�, �e nie b�dzie mi pan mia� za z�e, doktorze, je�eli zako�czymy na
tym nasze dzisiejsze �wiczenia? Spodziewam si�
wa�nych odwiedzin. Zreszt� nasze dwie godziny ju� chyba min�y, prawda?
Yamamoto wsta�, odstawi� szklank� na parapet okna i spojrza� na le��cy tam
staromodny kieszonkowy zegarek.
� Brakuje jeszcze dwunastu minut � powiedzia� � ale odrobimy to w czasie
nast�pnej lekcji. Wspomnia� pan, zdaje si� wczoraj, �e
chce pan zrobi� tydzie� przerwy, prawda?
� Tak � Joe skin�� g�ow�. � Mam zobowi�zania wobec mojego wydawcy i b�d� musia�
sp�dzi� kilka najbli�szych dni przy biurku. A
p�niej chcia�bym wyjecha� za granic� na nast�pnych kilka dni, je�eli
okoliczno�ci b�d� mi sprzyja�y.
� To dobrze � Japo�czyk skin�� g�ow�. � Ja te� my�l�, �e powinni�my zrobi� teraz
troch� d�u�sz� przerw�. Boj� si� u pana tego, co
sportowcy nazywaj� przetrenowaniem. Proponuj�, �eby�my naznaczyli sobie nast�pne
spotkanie nie za tydzie�, ale za dwa tygodnie...
Rozmawiaj�c o dalszych stopniach wtajemniczenia w arkana sztuki judo, ruszyli w
stron� �azienki, kt�ra zaopatrzona by�a w dwie
przegrody prysznicowe. Alex odkr�ci� kran i weszli pod mocne strumienie na
przemian zimnej i gor�cej wody.
� Tak! � zawo�a� Yamamoto, przekrzykuj�c szum prysznicu. � Ju� nawet teraz nie
musi si� pan obawia� nikogo! Ale czy w
rzeczywisto�ci musia� si� pan kogokolwiek obawia�? Przecie� bohaterowie
kryminalnych powie�ci nie wstaj� ze stronic ksi��ek i nie
rzucaj� si� na autora!
� Na pewno... � mrukn�� Joe, tr�c ramiona szorstk� w�ochat� r�kawic�. � Ale bywa
i tak, �e najpierw spotykam moich bohater�w w
�yciu, a potem dopiero wsuwam ich bezpiecznie mi�dzy ok�adki.
Japo�czyk wyszed� spod prysznicu i otrz�saj�c si� si�gn�� po prze�cierad�o
k�pielowe.
� S�ysza�em co� nieco�, ale nie wiem, ile jest prawdy w tym, co o panu
opowiadaj�. Prowadz�c szko�� judo, mam kontakt z policj� i
rozmaitymi zdumiewaj�cymi lud�mi. Wiele m�wi si� o panu w niekt�rych ko�ach.
� Im wi�cej, tym lepiej! � Joe roze�mia� si� i tak�e wyszed� spod prysznicu.
Zakr�ci� wod� i zacz�� si� wyciera�. � To bardzo
przyjemne, kiedy o nas m�wi�. Wszyscy jeste�my pr�ni na sw�j spos�b, prawda?
Nawet wtedy, kiedy szalenie nie lubimy naszej pracy.
Ja na przyk�ad nie napisa�bym w �yciu ani jednej strony kryminalnej powie�ci,
gdybym mia� inne �r�d�o dochodu.
� By�aby to wielka strata dla mi�o�nik�w tego rodzaju lektury � Japo�czyk
sk�oni� lekko swoj� mokr� kr�tko ostrzy�on� czupryn� �
ale nie my�la�em o pa�skich powie�ciach. My�la�em o pana wyj�tkowym talencie,
kt�ry odda� pan na us�ugi policji. Zdaje si�, �e nale�y
pan do ludzi tego rodzaju, kt�ry najbardziej szanujemy u nas na Wschodzie: do
tych, kt�rzy interesuj� si� poszukiwaniem prawdy, bez
wzgl�du na to, w jakim zawodzie los pozwoli� im pracowa�. Kto szuka prawdy,
p�ynie po �wi�tej rzece. Prosz� mi wybaczy� t� odrobin�
kalendarzowej m�dro�ci. M�wi�, �e jest pan w stanie rozwi�za� ka�d� zagadk�
kryminaln�.
Joe znowu si� roze�mia�.
� Oczywi�cie, �e mog�! � powiedzia� z rozbrajaj�c� szczero�ci�. � Jak dot�d,
rozwi�za�em wszystkie. Mo�e dlatego, �e prawdziwi
zbrodniarze s� o wiele bardziej prymitywni ni� ci, kt�rych mo�na wymy�li�. W
fantazji autora powie�ci kryminalnych istnieje teore-
tycznie niesko�czona ilo�� kombinacji i zbieg�w okoliczno�ci utrudniaj�cych
rozwi�zanie. Tymczasem �ycie zaw�a natychmiast ramy
zbrodni i sp�yca zagadnienie, a b��dy zab�jcy staj� si� jego biletem wizytowym.
Wystarczy wtedy wyeliminowa� kilka ewentualnych
mo�liwo�ci i zbrodniarz ukazuje si� w pe�nym blasku, jak manekin wieczorem na
witrynie sklepowej... � Znowu si� roze�mia�. �
Teraz prawdopodobnie doszed� pan do wniosku, �e by� mo�e p�yn� po �wi�tej rzece,
ale wiatr pr�no�ci nadyma moje �agle. Niestety
nic na to nie mog� poradzi�, �e tak si� uk�adaj� dot�d moje stosunki ze �wiatem
zbrodni. Jestem przekonany, �e nie ma mordercy,
kt�rego nie mo�na odkry�...
Roz�o�y� r�ce przepraszaj�cym gestem, a potem wzi�� grzebie� i zacz��
przeczesywa� mokre w�osy.
� A przecie�... � powiedzia� doktor Yamamoto - Istnieje mo�liwo��... �
Zastanowi� si�. � Zapomnia�em, jak brzmi to okre�lenie...
W mojej ojczy�nie nie jest ono znane. My�l� o zbrodni... o zbrodni...
� Absolutnej?
� W�a�nie! O zbrodni absolutnej. O ile wiem, jest to taka zbrodnia, kt�rej autor
nie pozostawi� �adnego punktu zaczepienia dla
�ledztwa, prawda?
� Tak. Ale taka zbrodnia jest niemo�liwa. Musia�aby by� pope�niona przez
cz�owieka posiadaj�cego absolutne alibi i motyw zab�jstwa,
kt�rego nie m�g�by si� domy�li� ani odgadn�� nikt. A co najwa�niejsze, policja
nie mog�aby ustali�, jak zosta�a pope�niona ta zbrodnia.
W przeciwnym wypadku pozosta�by �lad, bo spos�b pope�nienia morderstwa jest sam
w sobie bardzo interesuj�cym �ladem, kt�ry od
razu eliminuje wielk� ilo�� os�b i obci��a niekt�re. Zbrodnia absolutna by�aby z
konieczno�ci zbrodni�, kt�ra eliminuje
wszystkich mo�liwych zab�jc�w, co ju� w za�o�eniu jest absurdem. Nie mo�e
przecie� zaistnie� sytuacja, w kt�rej mord
zosta� pope�niony i nikt nie m�g� go pope�ni�.
� Przyznam si�, �e niedok�adnie zrozumia�em pana: Czy m�g�by pan poda� jaki�
przyk�ad podobnej sytuacji?
Aiex zastanowi� si� kr�tko:
� Podam panu najprostszy. Wyobra�my sobie pok�j, kt�ry posiada tylko jedno
wej�cie, zamkni�te od wewn�trz na klucz. Okna tak�e
s� zamkni�te, nigdzie nie ma najmniejszej szpary, tajemniczego przej�cia:
Tymczasem wewn�trz pokoju zosta� zamordowany
cz�owiek... powiedzmy, zastrzelony z bliska. �eby unikn�� dodatkowych spekulacji
wyobra�ni dodajmy, �e kilka os�b us�ysza�o strza� i
natychmiast zacz�o dobija� si� do drzwi. To by�aby w�a�nie zbrodnia absolutna:
trup w zamkni�tym pokoju, do kt�rego nikt nie m�g�
wej��, ani z kt�rego nikt nie m�g� wyj��... � Urwa� i narzuci� szlafrok na
zaczerwienion� sk�r�. � Bo tylko taka zbrodnia, kt�rej
okoliczno�ci eliminuj� wszystkich mo�liwych zab�jc�w, musi wyeliminowa� wraz z
nimi i morderc�. Na szcz�cie
tak� zbrodni� m�g�by pope�ni� tylko diabe�... Oczywi�cie, ludzie miewaj� czasem
zupe�nie nies�ychane pomys�y, pr�buj�c zg�adzi�
kt�rego� ze swych bli�nich. Ale z zupe�nie zrozumia�ych powod�w nie maj� one
wiele wsp�lnego ze zbrodni� absolutn�. Ludzie nie
mog� dzia�a� poza prawami czasu i przestrzeni. Dlatego nie wierz� w zbrodni�
absolutn�, tak jak nie wierz� w diab�a!
� Widz�, �e wiele rozmy�la� pan nad tym... � u�miechn�� si� doktor.
� Tak. Pr�bowa�em kiedy� napisa� ksi��k�, w kt�rej m�j detektyw poni�s�by
kl�sk�. Chcia�em wymy�li� tak� zbrodni�, wobec kt�rej
nawet najgenialniejszy m�zg �ledczy by�by zupe�nie bezradny. I nie mog�em.
Chcia�em da� rozwi�zanie przy pomocy listu samob�j-
czego, napisanego przez zbrodniarza, kt�ry, powiedzmy sobie, by� �miertelnie
chory na raka i postanowi� wys�a� przed �mierci� list do
policji, wyja�niaj�cy dok�adnie, jak dokona� morderstwa. Niestety... Nic takiego
nie da si� wymy�li�. Nikt nie napisa� takiej ksi��ki i nikt
jej nie napisze. Nie m�wi�c ju� o �yciu.
� Rozumiem. � Yamamoto pochyli� g�ow�. � Problem ten przedstawia si� mniej
wi�cej tak, jak kwadratura ko�a.
� W�a�nie. Musz� si� panu przyzna�, �e kosztowa�o mnie to kilkana�cie bezsennych
nocy. Ksi��ka taka by�aby czym� bez precedensu
w historii powie�ci kryminalnych. Wreszcie doszed�em do wniosku, �e bez pomocy
nadprzyrodzonych si� takiej zbrodni pope�ni� si� nie
da. Wi�c pozostawi�em j� Diab�u i wyrzuci�em notatki.
*
Ale myli� si�, bo w ksi�dze jego �ycia ju� najbli�sza karta zawiera�a spotkanie
z Diab�em i ze zbrodni� absolutn�.
Lecz o tym nie wiedzia� jeszcze nawet sam Diabe�.
Bo Diabe� nie wierzy� w Joe�ego Alexa, zupe�nie tak samo, jak Joe Alex nie
wierzy� w Diab�a.
ROZDZIA� 2
DIABE� PO RAZ DRUGI
Pomimo zaciekawienia wywo�anego telefonem Gilburne�a, Joe nie my�la�, ubieraj�c
si�, ani o nim, ani o maj�cej nast�pi� wizycie, ale o
swoich najbardziej osobistych sprawach, do kt�rych wkrad� si� ostatnio coraz
bardziej rosn�cy chaos.
Upa� za oknem r�s�. W Grecji by�o na pewno jeszcze o wiele gor�cej o tej porze
roku. Ale w Grecji powietrze by�o inne ni� w Londynie,
przejrzyste, pachn�ce wodorostami po�udniowego, ciep�ego morza i przesycone
nieuchwytn�, such� woni�, jak� daj� rozgrzane s�o�cem
ska�y. W Grecji by�a Karolina i grzeba�a w ziemi, gdzie� na Peloponezie,
poszukuj�c ma�ych, pokrytych niezrozumia�ymi znakami
skorupek glinianych.
Wczesne pismo linearne Krete�czyk�w, nie odcyfrowane dot�d i niezrozumia�e,
le��ce jak nieprzenikniona bariera pomi�dzy
wsp�czesno�ci� i dziejami tego dawnego ludu, wydawa�o si� najwi�ksz�
nami�tno�ci� w �yciu tej �licznej dziewczyny, kt�ra z kolei
by�a najwi�ksz� nami�tno�ci� w �yciu Joe�ego Alexa.
Nie wiedzia�, czy Karolina go kocha. W Londynie byli zwykle nieroz��czni,
wsz�dzie widywano ich razem, wyje�d�ali razem i razem
rozpinali sw�j czerwony jedwabny namiocik w Alpach, Norwegii, Portugalii i
po�udniowej Francji. Ale kiedy po jednym z powrot�w do
Londynu Joe zacz�� m�wi� powa�nie o ma��e�stwie, Karolina szybko i zdecydowanie
zmieni�a temat. Broni�a swej niepodleg�o�ci
stanowczo, jak gdyby s�owo ��ona� wywo�ywa�o w niej l�k. Poza tym by�a chyba
najlepsz� z �on, chocia� mieszka�a osobno i bywa�y
okresy, kiedy nie widywa� jej tygodniami. Dzia�o si� tak, gdy porywa�a j� praca.
Zamyka�a si� wtedy u siebie na klucz i wy��cza�a
telefon, a jej stara gosposia, pani Downby, odpowiada�a przez drzwi, �e pani nie
ma w domu i nie wie, kiedy wr�ci. Bo Karolina Beacon,
pomimo swoich dwudziestu pi�ciu lat, by�a ju� prawdziwym uczonym, z kt�rego
zdaniem zaczynali liczy� si� siwi specjali�ci.
Alex odczuwa� zimn�, ale tym prawdziwsz� nienawi�� do dawnych Krete�czyk�w i ich
dziwacznej korespondencji. Dzia�o si� tak
dlatego, gdy� on sam, chocia� by� jednym z najbardziej znanych autor�w
kryminalnych i jednym z najwybitniejszych teoretyk�w kry-
minologii, przyjacielem i towarzyszem pracy asa Scotland Yardu, superintendenta
Beniamina Parkera - wydawa� si� sam sobie
groteskow� postaci�.
Przyczyna tego dziwnego stanu rzeczy by�a stosunkowo prosta: pisa� powie�ci
kryminalne, lecz ich nie znosi�. Pisa� je, bo dawa�y du�y
doch�d, a poza tym � nie umia� robi� nic innego.
B�d�c jeszcze nieomal ch�opcem, wst�pi� na pocz�tku wojny do lotnictwa, a potem,
kiedy dzia�ania wojenne sko�czy�y si�, pozosta�
bezradny na londy�skim bruku z ma�� odpraw� w kieszeni. Nie wiedz�c, co ma z
sob� zrobi�, postanowi� zaryzykowa� i napisa� po-
wie�� kryminaln�. Napisa� j� i zani�s� do wydawcy. Od tego dnia �ycie jego sta�o
si� jednym nieustaj�cym pasmem sukces�w w tej
dziedzinie. Da�o mu to w rezultacie po paru latach spory maj�tek. Reszt�
spowodowa� zbieg okoliczno�ci. Beniamin Parker, kt�ry w
czasie wojny by� cz�onkiem za�ogi bombowca pilotowanego przez Aiexa, odkry�
przypadkowo jego olbrzymi talent �ledczy, gdy obaj
zostali kiedy� skonfrontowani z niesamowitymi okoliczno�ciami towarzysz�cymi
�mierci ich wsp�lnego przyjaciela Iana Drummonda.
Od tej pory Joe bra� udzia� w wielu najpowa�niejszych dochodzeniach Scotland
Yardu i uzyska� prawdziw� s�aw�, rozwi�zuj�c,
wy��cznie przy pomocy rozumowania, kilka problem�w, wobec kt�rych policja wraz z
ca�ym swoim aparatem najnowocze�niejszych
bada�, archiw�w i narz�dzi stan�a bezradna.
Alex uwa�a� daktyloskopi�, analizy chemiczne i wszystkie inne wsp�czesne metody
badawcze jedynie za drugorz�dny czynnik przy
prowadzeniu �ledztwa. By� przekonany, �e mord rodzi si� w duszy ludzkiej i tylko
tam nale�y nieuchronnie szuka� rozwi�zania. A
jedynym laboratorium, mog�cym nie�� pomoc przy tym poszukiwaniu, by� jego w�asny
m�zg. Zwykle m�zg ten pozostawa� sam na
placu, gdy aparaty, odczynniki i badania �lad�w nie mog�y zaskoczy� przebieg�ego
mordercy.
Lecz chocia� prasa ca�ego kraju, z s�dziwym �Timesem� w��cznie, po�wi�ca�a mu w
ostatnich latach tak wiele miejsca i chocia� s�awa
jego stawa�a si� powoli uniwersalna, bo interesowali si� nim wszyscy, od
ministr�w � po duchownych i od dzieci szkolnych � po
samotne staruszki, i zaczyna� z wolna obrasta� legend�, w kt�rej prawda
pomieszana by�a z najfantastyczniejszymi pomys�ami � to
jednak panna Karolina Beacon pozosta�a zdumiewaj�co oboj�tna wobec tej s�awy.
Znali si� ju� od trzech lat i Joe musia� przed sob�
przyzna�, �e co najmniej od dw�ch lat my�li o niej codziennie.
Cz�sto zastanawia� si� z niepokojem, czy jej oboj�tno�� wobec jego osi�gni�� nie
by�a g��wn� przyczyn� jego przywi�zania i niepokoju.
Co prawda przeczyta�a nawet kilka jego ksi��ek, ale jej spokojne pochwa�y
wywo�ywa�y w nim jedynie uczucie wstydu. Zawsze dawa�a
mu w nieuchwytny spos�b do zrozumienia, �e nie uwa�a tego wszystkiego za
podstawowe zaj�cie dla kulturalnego cz�owieka, kt�ry ju�
dawno uko�czy� trzydziesty rok �ycia. Traktowa�a jego ksi��ki i wsp�prac� z
Parkerem jako rozrywk�, interesuj�c� na pewno i na
pewno po�yteczn�, ale niepowa�n�.
Chocia� nigdy nie by�o pomi�dzy nimi o tym mowy, Joe wiedzia�, �e d�ubanie w
swoich przekl�tych skorupkach Karolina uwa�a za
prawdziw� prac�, a wszystko, co on robi� i czym si� zajmowa�, mog�o w jej oczach
wype�ni� �ycie i wyobra�ni� co najwy�ej kilkunasto-
letniego ch�opca.
A najgorsze by�o to, �e w g��bi duszy przyznawa� jej absolutn� s�uszno��. Bo,
wbrew pozorom, Joe Alex by� cz�owiekiem cichym,
zakochanym w dobrej poezji i dobrej muzyce, studiowa� dzieje kultur i mit�w (z
wyj�tkiem Krety, oczywi�cie), architektur�, histori�,
obyczaje i wszystko to, co stanowi widomy �lad cz�owieka na przestrzeni dziej�w.
I chocia� w pewnym sensie by�o mu bardzo dobrze,
bo wysokie dochody pozwala�y podr�owa� daleko i pozostawia�y wiele wolnego
czasu dla prywatnych studi�w, to jednak zdawa� sobie
spraw� z groteskowo�ci sytuacji. Ogromnej ilo�ci zebranych wniosk�w i obserwacji
nie zamkn�� nigdy w �adnej powa�niejszej pracy,
chocia� wiedzia�, �e na przyk�ad w jednej z dziedzin, kt�r� pozna� najlepiej, a
kt�r� okre�la� �Historia Diab�a na ziemi�, wie wi�cej ni�
wi�kszo�� specjalist�w interesuj�cych si� wierzeniami i spo�ecznym t�em
nasilenia wiary w Z�ego Ducha podczas r�nych okres�w
historycznych i w r�nych cz�ciach �wiata. Gdyby tylko na tym polu umia�
uporz�dkowa� ogromn� ilo�� swoich notatek, zdj�� i zbio-
r�w, mog�oby powsta� monumentalne dzie�o, nie maj�ce dot�d precedensu.
Ale nie umia�. Powoli zacz�� si� przyzwyczaja� do my�li, �e zawsze b�dzie tylko
�wiadkiem i nigdy nie pozostawi po sobie trwa�ego
�ladu. Po prostu nie potrafi� nigdy wykona� niczego, co przychodzi�o mu z trudem
i wymaga�o du�ego wysi�ku. A mo�e, na swoje nie-
szcz�cie, zbyt wiele zarabia� tym, co wykonywa� z najwi�ksz� �atwo�ci�?
A przed nikim, nawet przed superintendentem Parkerem, nie przyzna� si� nigdy, �e
niemal r�wnie �atwo przychodzi mu rozwi�zywanie
zagadek kryminalnych, kt�re nasuwa �ycie.
Tak wi�c Joe Alex by� s�awny, ale nie by� szcz�liwy. Stoj�c w tej chwili przed
lustrem i zawi�zuj�c krawat my�la� o Karolinie, o Grecji
i o tym, �e najlepiej by�oby w tej chwili rzuci� wszystko, wsi��� w samolot i
polecie� do niej, chocia�by na kilka dni. Tych kilka dni z
Karolin� pod lipcowym s�o�cem �r�dziemnego Morza to by�o wszystko, czego chcia�.
T�skni� za ni�.
Karolina wyjecha�a przed miesi�cem na polecenie swojego instytutu, gdy
doniesiono o odkryciu pewnej liczby tabliczek w ruinach
jednej ze starych twierdz krete�skich na Peloponezie. W Atenach wynaj��by
samoch�d... potem droga nad brzegiem morza... Megara...
Korynt i d�ugi, bia�y szlak szerok� dolin� na po�udnie, ku g�rom...
Niestety, wydawca czeka�. Alex obieca� mu, �e odda ksi��k� w ci�gu najbli�szych
dwu tygodni. A mia� dopiero kilkadziesi�t
pocz�tkowych stron. Nie lubi� �ama� przyrzecze�. Trzeba by�o zosta�. Ale
gdyby?... Gdyby zd��y� w ci�gu tygodnia sko�czy�, wtedy
m�g�by... Mia� przecie� napisany w najdrobniejszych szczeg�ach plan ka�dego
kolejnego rozdzia�u.
Przez chwil� sta� nieruchomo; pogwizduj�c cicho: Potem szybko zawi�za� krawat i
z nag�� determinacj� podszed� do telefonu.
Przymkn�wszy oczy i staraj�c si� nie my�le� q �adnej z tysi�ca przeszk�d, nada�
telegram do Karoliny:
�Je�eli chcesz mnie widzie� przyjad� do ciebie na kilka dni stop potem musz�
natychmiast wraca� do anglii stop oddepeszuj od razu co
o tym my�lisz stop bardzo t�skni� stop za widokiem grecji stop joe�.
Wolno po�o�y� s�uchawk� na wide�ki. Ko�ci by�y rzucone. Telegram rozpocz�� sw�j
b�yskawiczny lot ponad �wiatem. Znowu uj��
s�uchawk� i po��czy� si� z biurem podr�y. Zam�wi� miejsce w samolocie
odlatuj�cym osiemnastego. Teraz trzeba b�dzie usi��� do
pracy. Siedem nocy nad maszyn� do pisania, du�o czarnej kawy, maszynistka
przychodz�ca dwa razy w ci�gu doby po tekst. A potem, w
ostatniej chwili, podrzuci maszynopis wydawcy jad�c na lotnisko. Musi zd��y�.
Higgins zapuka� cicho i stan�� w progu.
� Sir Alexander Gilburne i pan Thomas Kempt, prosz� pana � powiedzia� podchodz�c
i wysuwaj�c w stron� Alexa malutk� tack�, na
kt�rej le�a�y dwie wizyt�wki, jedna ma�a i prawie kwadratowa, a druga wielka,
prostok�tna. Joe wzi�� je machinalnie, my�l�c: �du�a �
Kempt, ma�a � Gilburne�. Zgad�. Po�o�y� wizyt�wki na biurku.
� Dzi�kuj�, Higgins. Prosz� wprowadzi� tych pan�w do biblioteki.
Szybko w�o�y� marynark�, otworzy� drzwi ��cz�ce gabinet z bibliotek� i wszed�
tam prawie w tej samej chwili, kiedy Higgins wpu�ci�
go�ci z hallu.
Sir Alexander Gilburne by� wysokim, szpakowatym m�czyzn�, wci�� jeszcze bardzo
przystojnym. Na pierwszy rzut oka sprawia�
wra�enie, jak gdyby nie min�� jeszcze pi��dziesi�tki. Joe zarejestrowa� z lekkim
zdumieniem, �e trzyma on w r�ce grub� lask�. Dopiero
po sekundzie, kiedy go�� zrobi� krok ku przodowi, zorientowa� si�, �e sir
AIexander kuleje. Spojrza� mimowolnie na jego nog� i pr�dko
uni�s� wzrok, u�miechaj�c si� na powitanie i id�c w jego kierunku. S�awny
adwokat by� u�omny. Jego prawa stopa mie�ci�a si� w niemal
okr�g�ym, zbyt kr�tkim bucie, wybrzuszonym ku g�rze, jak gdyby poddano go wraz
ze stop� jakiej� straszliwej torturze, kt�ra na zawsze
zmieni�a jego kszta�t. Ale Joe, kt�ry interesowa� si� aberracjami fizycznymi,
wiedzia�, �e z tego rodzaju deformacj� ludzie zwykle
przychodz� na �wiat.
U�cisn�� r�k� wchodz�cego i wskaza� mu jeden z ci�kich, klubowych foteli,
stoj�cych wok� niskiego, okr�g�ego stolika. Potem
zwr�ci� si� w stron� drugiego go�cia.
Thomas Kempt by� o wiele m�odszy ni� Gilburne. W tej chwili m�g� liczy� najwy�ej
trzydzie�ci lat, a najprawdopodobniej nie mia�
jeszcze nawet tylu. Na szerokich, prostych ramionach sportowca osadzona by�a
kszta�tna g�owa o ciemnej, kr�tko przystrzy�onej czu-
prynie. Twarz by�a opalona, a niebieskie oczy, l�ni�ce pod ciemnymi brwiami,
patrzy�y czujnie i spokojnie. By�a to mi�a, inteligentna
twarz o regularnych rysach i silnie zarysowanym podbr�dku, wzbudzaj�ca na
pierwszy rzut oka zaufanie i usposabiaj�ca przychylnie do
jej w�a�ciciela. Joe pomy�la� przelotnie, �e Kempt jest typem, kt�ry w
dziewczynach wywo�uje my�l: �Ten by�by dobrym m�em�.
Solidno��, odwaga i spokojna pewno�� siebie.
Kiedy go�cie usiedli, zada� sakramentalne pytanie dotycz�ce trunk�w, ale obaj
poprosili tylko o wod� sodow�. Pomimo zapuszczonych
stor upa� zacz�� przedostawa� si� nawet do skierowanej na p�noc biblioteki. Po
chwili pojawi� si� Higgins z syfonem, lodem i
szczypczykami. Kiedy wyszed�, Gilburne chrz�kn�� i spojrza� na Kempta, kt�ry
roz�o�y� nieznacznym ruchem r�ce i pochyli� lekko
g�ow�, jak gdyby daj�c mu do zrozumienia, �e zrzeka si� g�osu na jego korzy��.
� Powinienem mo�e zauwa�y� najpierw, �e pogoda zanadto dopisa�a o tej porze roku
i pochwali� pana doskona�y smak w urz�dzaniu
wn�trz... � powiedzia� adwokat � ale z tego, co o panu s�ysza�em, wnioskuj�, �e
nie nale�y pan do ludzi, kt�rzy kochaj� si� w kon-
wencjonalnych wst�pach. Mo�e wi�c przejd� od razu do tego, co my w sferach
prawniczych nazywamy meritum, a wy, ludzie pisz�cy,
tematem... � Urwa� i z d�o�mi opartymi na r�koje�ci trzymanej mi�dzy kolanami
laski zastanawia� si� przez chwil�. � To bardzo
trudne... � powiedzia� niespodziewanie z bezradnym u�miechem. � Jeste�my
przecie� doros�ymi lud�mi i �yjemy b�d� co b�d� w
drugiej, po�owie dwudziestego wieku... � znowu urwa�.
Tym razem Joe uni�s� brwi. Nie spodziewa� si�, �e tak wytrawnemu m�wcy jak
Gilburne mo�e zabrakn�� s��w ju� na wst�pie.
Przez chwil� trwa�o milczenie. Przerwa� je nie sir Alexander, lecz Kempt.
� Trudno�� le�y w tym, mr Alex, �e tematem naszej rozmowy z panem ma by� Diabe�.
Nie roze�mia� si� przy tych s�owach. Joe opu�ci� uniesione brwi.
� Ach, rzeczywi�cie? Diabe�... � W g�osie jego nie zabrzmia�a najmniejsza nutka
zdziwienia. Pogratulowa� sobie w duchu.
� Tak, Diabe�... � powiedzia� Gilburne. Alex dostrzeg�, �e adwokat zarumieni�
si� nieznacznie, wymawiaj�c ostatnie s�owo. � I nie
tylko, �e przyszli�my rozmawia� z panem o Diable, ale b�dziemy musieli przyzna�
si� do tego, �e przygna� nas strach.
Na twarzy Alexa nie drgn�� ani jeden musku�.
� Tak cz�sto stykam si� z wynikami pracy Diab�a... � szepn�� � �e w ko�cu
musia�em trafi� i na Niego samego. To zupe�nie
zrozumia�e.
Gilburne u�miechn�� si� bezradnie.
� Wiedzia�em, �e nie b�dzie pan m�g� potraktowa� powa�nie moich s��w. Ja sam...
nie mog� w pewien spos�b traktowa� ich
powa�nie... � Westchn�� cicho i roz�o�y� r�ce. � Wiemy przecie� wszyscy, �e
Diab�a nie ma.
To humorystyczne stwierdzenie, wypowiedziane takim tonem, wcale nie zabrzmia�o
�miesznie. By�o w nim co� niesamowitego, jak
gdyby intonacja zawiera�a ukryte znaczenie, kt�re przeczy�o s�owom. Alex nie
poruszy� si�.
� Chodzi tylko o to, �eby nas pan wys�ucha�. Obaj s�yszeli�my o panu tak wiele,
�e zdamy si� absolutnie na pa�ski s�d. Je�eli powie
nam pan, �e nasze opowiadanie jest absurdalne, nie obrazimy si�. Przeciwnie, ja
osobi�cie odetchn� troch�. To wszystko jest tak non-
sensowne, �e gdyby nie l�k...
Urwa�, jak gdyby czekaj�c, �e Joe zada mu wreszcie jakie� pytanie. Lecz Alex
s�ucha� uwa�nie i nie poruszy� si�.
� Wiemy, �e mo�e nas pan uzna� za nieszkodliwych wariat�w, marnotrawi�cych panu
czas, ale kiedy sko�cz�, przyzna pan na pewno,
�e trudno nam by�o uda� si� z t� spraw� do policji. Z racji mojego zawodu znam
wielu powa�nych ludzi w Scotland Yardzie, ale nie
mia�bym odwagi p�j�� z tym do kt�regokolwiek z nich. Na szcz�cie Thomas, to
znaczy obecny tu pan Kempt, nasun�� mi my�l
poszukania pomocy u pana. Um�wmy si� wi�c mo�e, �e wys�ucha nas pan tak, jak
gdyby�my m�wili o najzwyklejszych sprawach,
zgoda?
� Ale� oczywi�cie � powiedzia� Joe � je�eli tylko wiara w pa�skie s�owa nie
stanie si� przeszkod� w zbawieniu mojej duszy.
Roze�mia� si� cicho i przyja�nie.
� Nie s�dz� � Gilburne tak�e spr�bowa� odpowiedzie� u�miechem. � Przyszli�my tu
wierz�c, �e by� mo�e podejmie si� pan roli
archanio�a z mieczem ognistym w karz�cej d�oni. O ile istnieje kto�, kogo miecz
ten powinien ukara�... Bo i tego nie wiemy na razie.
Ale mo�e niepotrzebnie uprzedzam fakty... � Znowu namy�la� si� przez chwil�. �
Czy s�ysza� pan kiedy� o Diablej Skale?
� O Diablej Skale? Chyba tak... � Joe potar� d�oni� czo�o, jak gdyby pragn�c
rozmasowa� ukryte za nim szare kom�rki, w kt�rych
pami�� nagromadzi�a wszystko, co wiedzia� o Diablej Skale. � Nie by�em tam
nigdy, ale czyta�em o niej... � Nagle klasn�� w r�ce. �
Oczywi�cie! Miejsce le�y gdzie� na pograniczu Suffolk, kilkadziesi�t mil od
Londynu. Zwi�zane z procesami czarownic w szesnastym
czy siedemnastym wieku i z ich sabatami. Jest tam, zdaje si�, Diabla Grota ze
szczelin�, kt�r� Diabe� wydostawa� si� z piek�a, prawda?
Interesowa�o mnie to kiedy�, bo zajmuj� si� troch� histori� stosunku
spo�ecze�stw do rzeczy nadprzyrodzonych... Ten na przyk�ad stary,
w�druj�cy mit o wej�ciu do pa�stwa podziemnego przez szczelin� w ziemi jest
bardzo ciekawy. Nazywano Szatana ksi�ciem powietrza,
ale od pocz�tku dziej�w ludzko�ci mieszka� pod powierzchni� ziemi. I pocz�wszy
od Heraklesa, wszyscy wchodzili do niego przez
szczeliny w grotach. Zreszt� jest w tym pewna logika. Taka szczelina prowadzi�a
w g��b i nikt nie wiedzia�, co jest na jej dnie i czy w
og�le istnieje dno. Poza tym z wielu szczelin wydobywa�y si� i wydobywaj� opary.
W Delfach te� by�o takie miejsce w grocie. Tam
w�a�nie siedzia�a Pythia... Przepraszam, �e odbiegam od tematu. Ale Szatan to
moje hobby. Powracaj�c do Diablej Ska�y, to, o ile sobie
przypominam, miejsce by�o egzorcyzmowane przez biskupa, ale chyba nie na wiele
si� to przyda�o, bo w sto lat p�niej Diabla Ska�a
nadal by�a uznawana za miejsce sabat�w i, jak mi si� wydaje, s�awny Matthew
Hopkins, poszukiwacz czarownic, znalaz� ich kilkana�cie
w s�siedniej wiosce i wszystkie zosta�y powieszone. Tyle mniej wi�cej
przypominam sobie w tej chwili.
� Wioska nazywa�a si� Norford � powiedzia� Kempt � i nazywa si� tak nadal. Le�y
mi�dzy Hartest a Blue Medows, na kra�cu pasma
wzg�rz, kt�re zamyka Diabla Ska�a.
� Tak � Gilburne odetchn�� g��boko � to bardzo szcz�liwy zbieg okoliczno�ci...
� Co? � zapyta� Alex.
� To, �e interesowa� si� pan Diab�em i jego histori� na terenie Anglii. Bez
wzgl�du na to, do jakich pan dojdzie wniosk�w po
us�yszeniu naszego opowiadania, jestem przekonany, �e istnieje jaki� zwi�zek
pomi�dzy tymi odleg�ymi czasami a tym, co... co si� mo�e
sta�. Zanim zaczn� opowiada�, prosz� sobie u�wiadomi�, �e w okolicy, o kt�rej
m�wi�, wszyscy s�yszeli o Diable i jego sprawach
wi�cej ni� w jakiejkolwiek cz�ci kraju. Tyle tam kr��y o nim poda� i tyle jest
miejsc zwi�zanych z nim i czarownicami, �e chocia� od
setek lat nikt nie bierze powa�nie tego wszystkiego...
� W �Timesie� z 24 wrze�nia 1863 me�e pan przeczyta�, �e pewien stary cz�owiek
zosta� uznany za czarownika i zlinczowany przez
t�um w hrabstwie Essex... A Essex to najbardziej cywilizowany obszar naszego
pa�stwa... � mrukn�� Alex. � Tu� pod Londynem.
Dziewi��dziesi�t siedem lat temu ludzie rozerwali tego staruszka na kawa�ki. Nie
tak dawno... Ale przepraszam bardzo, nie chcia�em
panu przeszkodzi�, chocia� ci�gle to robi�.
Sir Alexander potrz�sn�� g�ow�; � Chcia�em tylko doda�, �e wioska Norford nie
liczy w tej chwili wi�cej mieszka�c�w ni� w
siedemnastym wieku. Blisko�� Londynu i morza zawsze powodowa�y szybki odp�yw
wszystkich zb�dnych r�k do pracy. Jest to �liczna,
stara wioska. Niekt�re zabudowania si�gaj� szesnastego wieku. Prawdziwe cudo
prowincjonalnej architektury. Ludzie, kt�rzy
zamieszkuj� te domy, s� raczej spokojni i pracowici. Przest�pstw nie notuje si�
tam prawie �adnych. Zreszt� zawsze tak by�o. By� mo�e
dlatego, �e niespokojne duchy tak�e ci�gn�y w stron� morza i metropolii.
Czarownic oczywi�cie nie ma ju� tak�e od dawna. Ostatni� z
tych nieszcz�liwych kobiet powieszono w 1684 roku. Pochodz� z tamtych stron i
dobrze znam histori� tego obszaru. Mieszka�cy
zmienili si� ju� bardzo. S� sceptyczni. Oczywi�cie nikt z nich za �adne skarby
nie wszed�by noc� na Diabl� Ska�� ani nie zbli�y�by si�
do wej�cia do Groty, ale to ju� zupe�nie inne zagadnienie. Znam wielu
wykszta�conych ludzi z wielkich miast, kt�rzy za nic nie
przenocowaliby na cmentarzu, a my�l�, �e co najmniej dziewi��dziesi�t procent
kobiet nie zrobi�oby tego na pewno, bez wzgl�du na
wyznaczon� nagrod�. W sumie wi�c stosunek mieszka�c�w Norford do ich starego
Diab�a jest dwudziestowieczny, to znaczy oboj�tny.
Zreszt� wioska le�y za lasem, ju� po drugiej stronie pasma kredowych wzg�rz,
przeci�tych w�wozem, w kt�rego stromym zboczu,
prawie po�rodku, znajduje si� pieczara: Mo�na si� do niej dosta� tylko wzd�u�
karko�omnej, w�skiej p�eczki skalnej. Dlatego Grota nie
jest zaznaczona w przewodnikach turystycznych. Mniej wi�cej nad jej otworem le�y
szczyt urwistej, nagiej Diablej Ska�y, najwy�szego
punktu �a�cucha wzg�rz. Pod ni�, w w�wozie, p�ynie strumie� i zaraz p�niej
w�w�z ko�czy si�, otwieraj�c widok na szerok� r�wnin�,
ci�gn�c� si� w stron� Cambridge i bli�szego Fulbourn. Po drugiej stronie w�wozu,
na podobnie stromej, chocia� nieco ni�szej skale stoi
Norford Manor. By� tam kiedy� w trzynastym stuleciu warowny zameczek, spalony
p�niej i zr�wnany z ziemi� podczas walk Bia�ej
R�y z Czerwon�. W roku 1602 ziemi� t� kupi� dworzanin starej ju� kr�lowej
El�biety, sir John Ecdestone, i na gruzach zameczku
wybudowa� pi�kn�, niewielk� rezydencj�, kt�r� nazwa� Norford Manor i zasadzi�
przy niej park. Wkr�tce po �mierci kr�lowej opu�ci�
dw�r i zamieszka� w Norford Manor na sta�e. Tam te� umar�. Dom, kt�ry by�
kilkakrotnie przebudowywany od tego czasu, stoi w tym
samym malowniczym miejscu, gdzie ongi sta� zameczek. Z trzech stron podparty
jest on pionowymi prawie �cianami skalnego cypla. A
naprzeciw, po drugiej stronie w�wozu, ma Diabl� Ska�� i � nieomal na wysoko�ci
okien � Diabl� Grot� w jej zboczu. Park przytyka
do rezydencji tylko z jednej strony i rozszerza si�, opadaj�c �agodnie ku
dolinie, po�rodku kt�rej stoi m�j dom � Valley House.
Ecclestone�owie nadal zamieszkuj� Norford Manor. Poniewa� obie nasze rodziny
��czy�a w ci�gu dwustu lat przyja��, wi�c z biegiem
czasu powsta�a nawet pomi�dzy obu domami prywatna droga, wysadzona szpalerem
krzew�w przez mego dziadka i przedostatniego
w�a�ciciela Norford Manor. � Urwa�. � Prosz� mi wybaczy�, �e tak wiele czasu
zajmuje mi opis miejscowo�ci, ale my�l�, �e w ten
spos�b wyja�ni� od razu kilka spraw, kt�re mog�yby by� niejasne. �eby
usprawiedliwi� moj� tu obecno��, chc� doda�, �e i ja, jak moi
przodkowie, jestem przyjacielem Ecclestone��w...
Przy ostatnich jego s�owach Joe spojrza� mimowolnie na m�odego Kempta, kt�ry
przys�uchiwa� si� s�owom sir Alexandra, potakuj�c od
czasu do czasu na znak, �e opis jest najzupe�niej dok�adny. Gilburne
prawdopodobnie dostrzeg� b�ysk zainteresowania w oczach Alexa,
bo zaraz doda�:
� Pan Kempt jest dalekim krewnym Ecclestone��w, �ci�lej m�wi�c jest wnukiem
starszej siostry Jakuba Ecclestone�a, zmar�ego przed
kilkunastu laty m�a obecnej w�a�cicielki, pani Elizabeth Ecclestone.
Przyje�d�a� cz�sto do Norford Manor jako dziecko i teraz te�
nierzadko tam zagl�da.
� Jakuba Ecclestone�a? � powt�rzy� Joe cicho. � Czy�by to by� �w Jakub
Ecclestone, kt�ry zrobi� tak wielki maj�tek na Malajach w
chwili, kiedy rozpocz�a si� zapotrzebowanie na kauczuk?
� Tak, ten sam.
� Wdowa po nim musi by� chyba bardzo zamo�n� osob�?
� Zapewne. � Sir Alexander z przekonaniem skin�� g�ow�. � Jest nawet bardzo
bogata. Wiem o tym najlepiej, bo od lat jestem jej
radc� prawnym.
� Tak... O czym to m�wili�my? A tak, o tym, �e pan Kempt tak�e teraz tam bywa?
� Mam tam nawet sw�j pok�j, ten sam, kt�ry mia�em jako ch�opiec � u�miechn�� si�
Thomas Kempt. � Ale nie m�wmy o mnie. Ja
nie gram �adnej roli w tym opowiadaniu.
� Tak... � Sir Alexander zastanowi� si�. � W rezydencji mieszka obecnie tylko
stara pani Elizabeth Ecclestone z lekarzem,
piel�gniark� i kilkoma osobami s�u�by. Przekroczy�a ju� obecnie
siedemdziesi�tk�. W ci�gu ostatnich kilkunastu lat od �mierci m�a
niedomaga�a bardzo powa�nie, a od mniej wiece dwu jest zupe�nie sparali�owana.
Poza tym przebywa w Norford Manor jej syn, Irving
Ecclestone. Ma on mieszkanie w Londynie, ale poniewa� zajmuje si� prac�
literack�, wi�c woli ten cichy dom na wsi. Pr�cz niego
bywaj� tam jego c�rka Joan i jej m�� Nicholas Robinson. Irving Ecclestone jest w
sensie og�lnym historykiem. Ale jego hobby, jak pan
to podkre�li�, stanowi demonologia. Na to jego upodobanie na pewno wp�yn�o
otoczenie w dzieci�stwie. Kiedy ojciec robi� fortun� na
Malajach, stara pani Ecclestone mieszka�a wraz z dzie�mi w Norford Manor.
Oczywi�cie Irving mia� nia�k� ze wsi Norford. Jej
opowiadania, po��czone z okoliczn� sceneri�, musia�y chyba odcisn�� si� na jego
wyobra�ni. Irving ma w Norford Manor kompletnie
urz�dzon� pracowni� i...
� Tak... � mrukn�� Alex. � Czyta�em kilka jego ksi��ek. To prawdziwy
autorytet...
� Podobno. Miewa cykliczne wyk�ady w Cambridge i jest uwa�any za eksperta
historii inkwizycji. Ale dzieje Diab�a na ziemi to jego
podstawowa dziedzina. Lecz wracaj�c do domownik�w... Irving mia� jeszcze m�odsz�
siostr�, Patrycj�. Wysz�a ona bardzo m�odo za
m�� i mieszka�a z m�em w Po�udniowej Afryce. Na pocz�tku tego roku m�� umar� i
powr�ci�a do Norford Manor... Miesi�c temu
umar�a... � Znowu urwa� i odetchn�� g��boko, ale zaraz podj��. � �eby wi�c
podsumowa�: W Norford Manor mieszka stara, Sparali-
�owana pani Ecclestone, wraz z ni� lekarz, doktor Archibald Duke, piel�gniarka
Agnes Stone i kilka os�b s�u�by. Mniej wi�cej p� roku
sp�dza tam jej syn, Irving Ecclestone, a wnuczka jej (czyli jego c�rka) Joan
Robinson wraz ze swoim m�em Nicholasem Robinson
przyje�d�aj� tam do�� rzadko, zwykle w�wczas, gdy Nicholas chce malowa� w
plenerze, co mu si� niecz�sto zdarza, bo jest malarzem
abstrakcjonist� i w naturze poszukuje, jak m�wi, tylko ruchu barw. Poza tym bywa
czasem w Norford Manor tu obecny pan Kempt,
kt�ry jest dalekim powinowatym rodziny, no i ja tam zachodz�, z przyja�ni i z
obowi�zku, gdy� prowadz�c sprawy finansowe starej pani
sprawdzam tak�e wydatki domowe co pewien czas. Ani Irving, ani Joan nie zaj�liby
si� takimi sprawami, nawet nie z braku ch�ci, ale
dla zupe�nej swojej nie�wiadomo�ci w tej dziedzinie. Nikogo wi�cej si� tam nie
przyjmuje, a od dnia, kiedy stara pani Elizabeth zosta�a
sparali�owana, nie bywa nawet nikt z jej dawnych przyjaci�.
� Tak... � Joe skin�� g�ow�. � Du�y, cichy dom na odludziu, bez �ladu obcego
cz�owieka w okolicy. Sami swoi. Kiedy wspomnia�
pan Nicholasa Robinsona, zrozumia�em nagle, sk�d bior� si� w jego zadziwiaj�cych
p��tnach te zestawy kolor�w. Tak, to bardzo cie-
kawe, abstrakcja oparta na barwie wsi angielskiej. To bardzo utalentowany
cz�owiek, jak mi si� wydaje. Ale pomi�dzy tym, co my�li
awangarda, a co odbieramy z ich obraz�w my, zwykli �miertelnicy, jest przecie�
lak wielka przepa��, �e mog� si� myli�. W ka�dym ra-
zie to bardzo interesuj�cy artysta...
� Tu opinia pana zgadza si� z opini� pana Kempta. Je�eli chodzi o moj� skromn�
osob�, przyznaj� ze skruch�, �e nie widz� w jego
obrazach absolutnie nic, i gdybym mia� by� zupe�nie szczery, powiedzia�bym, �e
zapewne wyra�aj� one absolutn� nico��. Chwilami
podejrzewam, �e �aden z tych nowoczesnych malarzy nie potrafi�by namalowa�
zwyk�ego cz�owieka na zwyk�ym koniu, jad�cego o
zwyk�ym zachodzie s�o�ca.
W odpowiedzi Alex u�miechn�� si� z za�enowaniem, jak gdyby chcia� da� do
zrozumienia go�ciowi, �e chocia� szanuje jego osob�, nie
mo�e uszanowa� w tym odosobnionym wypadku jego zdania.
� Tak... � Gilburne przymkn�� na chwil� oczy, a potem otworzy� je i wyprostowa�
si� w fotelu. Joe z pewn� ulg� wyczu�, �e dopiero w
tej chwili zacznie si� w�a�ciwe opowiadanie.
� Ot� to wszystko nast�pi�o dopiero wtedy, kiedy Patrycja powr�ci�a po �mierci
m�a do Norford Manor...
Znowu zamilk�, a Joe, kt�ry przygl�da� mu si� teraz nie spuszczaj�c z niego
wzroku, zauwa�y� w jego rysach nag�� zmian�. Nie umia�by
jej okre�li�, gdy� pozornie twarz nie zmieni�a wyrazu. Ale przesun�o si� przez
ni�, jak cie� ciemnej chmury, odbicie jakiej� tragicznej
my�li.
� Poniewa� przyszli�my do pana po rad�, a mo�e nawet po pomoc � powiedzia�
Gilburne cicho � moim obowi�zkiem jest okaza�
zupe�n� szczero��. Ot� Patrycja i ja... kiedy byli�my m�odzi... Wida� by�o, �e
m�wienie o tym przychodzi mu z trudem. � Kocha�em
j�, a ona... Wydawa�o si�, �e nic nie stoi na przeszkodzie. By�em o siedem lat
starszy od niej, ale wychowywali�my si� obok siebie, bo
domy nasze nieomal si� styka�y, tam, na odludziu... I rzecz by�a postanowiona,
kiedy ona pozna�a pewnego m�odego oficera. Wysz�a za
niego za m��. Zrobi�a to bardzo nagle, prawie bez namys�u, i wyjecha�a z nim od
razu, bo jego okr�t odp�ywa� za kilka dni... Ju� z
Capetown napisa�a do mnie list. Oczywi�cie przyj��em to tak, jak tylko umia�em
najlepiej. By�a przecie� m�odsza ni� ja, on, tamten, by�
zdrowym, na pewno bardzo przystojnym oficerem, a ja... � spojrza� na swoj� nog�
�niestety, jestem kalek� od urodzenia.
Zrozumia�em j� oczywi�cie. Wszystko by�o a� banalnie proste i �atwe do
wyt�umaczenia. Mia�a osiemna�cie lat. W tym wieku wiele
trudnych decyzji przychodzi bardzo �atwo, a lito�� nad innymi nie towarzyszy tym
latom. Usprawiedliwi�em j� wi�c w zupe�no�ci i nie
czu�em do niej nienawi�ci. Cios ten dotkn�� mnie jednak bardzo. Mo�e pom�g� mi w
karierze, bo musia�em w czym� wy�adowa� m�j b�l
i pr�bowa� jako� zapomnie�. Nie o�eni�em si� w ci�gu wszystkich tych lat.
Wiedzia�em tylko, �e w rok po ich �lubie m�� jej zachorowa�
na jak�� tropikaln� chorob� i zosta� zwolniony z wojska. By� chory przez wiele
lat. Zdaje si�, �e by�a to pewna odmiana �pi�czki.
Prowadz�c sprawy finansowe Ecclestone��w by�em wtajemniczony tak�e i w to, �e
stara pani Elizabeth posy�a c�rce co miesi�c pewn�
sum� pieni�dzy na odpowiednie utrzymanie domu. Ale Patrycja ani razu nie
przyjecha�a do Anglii. Mo�e by�a zbyt dumna, �eby
pokaza� nam swoje nieszcz�cie, bo przecie� nie mog�aby go zostawi� tam samego.
Lata mija�y i wreszcie ten cz�owiek umar�. Ale,
jakby dla udokumentowania ironii losu, stara pani Ecclestone zosta�a zupe�nie
sparali�owana na kilkana�cie miesi�cy przed przyjazdem
c�rki i kiedy Patrycja powr�ci�a, nie mog�y nawet porozumie� si� ze sob�. Ale
powr�ci�a. Zrozumia�em ju� w dniu jej powrotu, �e
pomimo dwudziestu lat, kt�re min�y, kocham j� nadal. Mia�a teraz lat
trzydzie�ci osiem, a ja czterdzie�ci pi��... Odbyli�my d�ug�
rozmow�. By�a oczywi�cie lojalna wobec zmar�ego, ale domy�li�em si�, �e mo�e
odesz�aby od niego wcze�niej, gdyby nie jego choroba.
Takie jak ona nie odchodz� w podobnej sytuacji. W ko�cu zrozumieli�my oboje
bardzo wiele. Postanowili�my si� pobra�, kiedy minie
okres jej �a�oby. Nasza decyzja bardzo wszystkich ucieszy�a. Widywali�my si�
codziennie. A� wreszcie, prawie dok�adnie miesi�c temu,
sta�o si�...
Zamar� na chwil�, jak gdyby zapominaj�c, �e nie jest sam i �e m�wi do
s�uchaj�cych go ludzi, a nie my�li w milczeniu. Potem, jak
gdyby nagle zrozumiawszy, �e Alex i Kempt czekaj� na jego dalsze s�owa, opar�
mocniej d�onie na lasce i podj�� spokojnym,
beznami�tnym g�osem.
� Odprowadzi�em j� do domu ze wsp�lnie odbytego spaceru. Potem wr�ci�em do
siebie drog� ��cz�c� nasze oba domy. By� wiecz�r,
mia�em troch� przygotowanej pracy, kt�r� przywioz�em z Londynu, chc�c by� o ile
mo�no�ci jak najbli�ej Patrycji. Siedzia�em przy
biurku do p�na w noc i zaspa�em rano. Obudzi� mnie telefon z Norford Manor...
Joan zawiadomi�a mnie, �e ciotka Patrycja nie �yje.
Pope�ni�a samob�jstwo u siebie w pokoju. Pok�j by� zamkni�ty na klucz. Klucz
le�a� przed ni� na biurku. W rozbitej szklance, kt�ra
wypad�a z jej r�ki, by� cyjanek potasu. Prawdopodobnie musia�a go przywie�� ze
sob� z Afryki. Nie zostawi�a �adnego listu. Nic
zupe�nie.
Alex powa�nie skin�� g�ow�. W czasie gdy sir Alexander m�wi�, stara� si�
odtworzy� sobie stan psychiczny samob�jczyni: �mier�
ukochanego m�czyzny po d�ugiej, szarpi�cej jej nerwy chorobie... powr�t do
krainy dzieci�stwa... pojawia si� znowu zakochany
kaleka, ten sam kaleka, kt�rego rzuci�a w m�odo�ci... Pocz�tkowo instynkt bierze
g�r� i Patrycja pragnie pochwyci� t� ostatni� szans�
powrotu do �ycia, do �wiata normalnych ludzi. Ale w ko�cu przewa�a �wiadomo��,
�e ju� jest za p�no, �e nie potrafi si� tak absolutnie
zak�ama�, �e �wiat bez tamtego nie jest wart istnienia.
Ale dlaczego nie zostawi�a �adnego listu?... To nie jest jeszcze dow�d. Ludzie
pisz� lub nie w takich okoliczno�ciach, zale�nie od
charakteru, od przyczyny samob�jstwa, od... Ale przecie� zrobi�a to z pe�n�
premedytacj�, przygotowa�a trucizn�, zamkn�a drzwi na
klucz i po�o�y�a klucz na biurku... Dlaczego?... A dlaczego nie napisa�a listu,
kartki, paru s��w? By�a noc, mia�a wiele czasu,
pozostawia�a rodzin� i cz�owieka, kt�ry przez tak wiele lat kocha� j� wiernie i
bez �adnej nadziei... Powinna by�a napisa�... To by�oby
proste, logiczne, nieuniknione w jej stanie..