8084
Szczegóły |
Tytuł |
8084 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
8084 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 8084 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
8084 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Matka Teresa: My�li wyszukane - Wprowadzenie
B��dem by�oby poszukiwanie literackich pere� w wyborze my�li Matki Teresy. Ona
sama nigdy nie czu�a si� powo�ana do napisania dzie�a literackiego - nie
dlatego, �eby nie ceni�a literatury lub nie potrafi�a pisa� - lecz poniewa�
takie post�powanie pomniejsza�oby naturalne pi�kno oraz intymno�� jej my�li i
przekona�. Natomiast ci spo�r�d nas, kt�rym bliskie jest przes�anie Ewangelii
pojawiaj�ce si� w Kazaniu na G�rze (Mt 5, 1-12), mog� wyra�nie dojrze�
zwi�zek pomi�dzy Kazaniem a wypowiedziami Matki Teresy - szczeg�lnie �e w
przes�aniu tym s� zakorzenione wszystkie jej codzienne dzia�ania.
Kt� z nas nie wie, �e g��wnym celem Matki Teresy by�o czynienie tyle dobra,
ile si� da, na rzecz najmniejszych spo�r�d si�str i braci Jezusa? Jednak jej
uczucia wzgl�dem mniej obdarowanych przez �ycie nie by�y wynikiem
abstrakcyjnego rozumowania. Wszystko, co czyni�a, to - wedle jej w�asnych
s��w - "pod��anie za s�owem Jezusa".
Nie maj�c sk�onno�ci do nadmiernego gadulstwa, Matka Teresa odzywa si� tylko
wtedy, gdy jest to konieczne. Dlatego jej s�owa, nigdy nie opracowywane i
nieliczne, s� przekonuj�ce.
Anegdoty i powiedzenia zawarte w tej ksi��ce to or�dzie Matki Teresy do ludzi z
ni� pracuj�cych: wsp�pracownik�w, si�str oraz ludzi dobrej woli, pragn�cych
us�ysze� s�owa osoby �yj�cej wedle zasad, kt�re proponuje innym.
Kiedy m�oda Agnes Bojaxhiu (rodowe nazwisko Matki Teresy) poczu�a powo�anie do
�ycia zakonnego, Ko�ci� przenika� silny impuls misyjny, charakteryzuj�cy
pontyfikat papie�a Piusa XI (1922-1939). Agnes, kt�ra samorzutnie do��czy�a
do grupy m�odzie�y katolickiej przy jezuickiej parafii Naj�wi�tszego Serca w
Skopje (Macedonia), bardzo mocno odczu�a powo�anie misjonarskie. W 1928 roku, w
wieku lat osiemnastu wyjecha�a do Irlandii, by wst�pi� do zakonu Si�str Matki
Bo�ej z Loreto i zosta� tym, kim mia�a nadziej� si� sta� - zakonnic� w
zgromadzeniu, kt�re po�wi�ci�o si� nauczaniu dziewcz�t z bogatych i biednych
rodzin. W Irlandii sp�dzi�a trzy miesi�ce.
W 1929 roku m�od� Agnes wys�ano do Kalkuty w Indiach, dok�d dotar�a w dniu 6
stycznia - w �wi�to Trzech Kr�li, czyli Objawienia Pa�skiego. Po tygodniu
sp�dzonym w Kalkucie wyjecha�a do Dard�yling, w pobli�e Himalaj�w, by tam
rozpocz�� nowicjat. W 1937 roku z�o�y�a �luby wieczyste i przyj�a imi� Teresa.
Przy klasztorze Loretanek dzia�a�a jedyna katolicka szko�a dla dziewcz�t w
Kalkucie, a wi�kszo�� uczennic pochodzi�a z rodzin europejskich, kt�rym r�nie
si� wiod�o. Jednak siostra Teresa zdawa�a sobie spraw�, �e po drugiej stronie
klasztornego muru wielu ludzi �yje w lepiankach.
Mog�a skry� si� za grubymi murami klasztoru i wie�� spokojne �ycie. Ale siostra
Teresa nale�y do tych nielicznych, kt�rzy bior� Jezusa dos�ownie. Czyta Pismo
�wi�te przyzywaj�ce j� wr�cz s�owami tekst�w, w kt�rych Jezus uto�samia si� z
najubo�szymi z ubogich: "Zaprawd�, powiadam wam: Wszystko, co uczynili�cie
jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnie�cie uczynili" (Mt 25, 40)*.
Kilka lat p�niej us�ysza�a "wezwanie w wezwaniu" i wiedzia�a ju�, co
chce robi� przez reszt� swojego �ycia. Pewnej nocy 1946 roku podczas podr�y
poci�giem do Dard�yling siostra Teresa w chwili modlitwy poczu�a si�
"�wiadoma wezwania zawartego w moim powo�aniu - musia�am opu�ci� konwent
(Loreto) i po�wi�ci� si� pomocy ubogim, �yj�c po�r�d nich".
16 sierpnia 1948 roku siostra Teresa stan�a twarz� w twarz z trudn�
rzeczywisto�ci� przedmie�� - ze slumsami Kalkuty. "Porzucenie Loreto -
m�wi - by�o dla mnie nawet ci�sz� ofiar� ni� wcze�niejsze opuszczenie
w�asnej rodziny, by pod��y� za moim powo�aniem. Ale musia�am to zrobi�. To by�o
wezwanie. Wiedzia�am, dok�d musz� p�j��; nie wiedzia�am, jak si� tam dosta�".
Wkr�tce po odej�ciu Matki Teresy z Loreto niekt�re z jej dawnych uczennic
zaoferowa�y si�, �e do niej do��cz�. Ta niewielka grupa stworzy�a zacz�tek
przysz�ego nowego zgromadzenia zakonnego. Matka Teresa zapewnia nas, �e nie
musia�a zastanawia� si� zbyt d�ugo, aby wymy�li� nazw�: "misjonarki mi�o�ci
- innymi s�owy pos�anki mi�o�ci Boga do ludzi z marginesu. Ludzie nie widz�,
by�my robi�y co� innego".
Siostra Teresa zacz�a pracowa� z tymi, kt�rych napotka�a najpierw: z
porzuconymi dzie�mi. Zbiera�a je w parku, uczy�a zasad higieny i pomaga�a
zapozna� si� z podstawami alfabetu. Skromnie przyznaje, �e "przy wyznaczaniu
pracy do wykonania nie by�o w og�le �adnego planu. Kierowa�am prac� wedle tego,
jak przyzywa�y mnie ludzkie cierpienia. B�g sprawia�, �e widzia�am, czego On
ode mnie chce".
Tu le�y klucz do dzia�alno�ci si�str misjonarek mi�o�ci i celu, w kt�ry ich
za�o�ycielka zaanga�owa�a si� ca�kowicie. Cele Matki Teresy s� bardzo jasne
- kocha� ubogich i s�u�y� im, widz�c w nich Jezusa. Zawsze pozostawia�a
sposoby i �rodki doj�cia do tych cel�w w r�kach Boga.
Pewnego dnia Matka Teresa spotka�a kobiet� umieraj�c� na chodniku. Poniewa�
chcia�a ul�y� kobiecie w cierpieniu, oferuj�c jej ��ko - spokojne i godne
miejsce umierania, zabra�a j� ze sob�. W sierpniu 1952 roku ten akt
mi�osierdzia doprowadzi� Matk� Teres� do otwarcia Domu Umieraj�cych, zwanego
Nirmal Hriday (Dom Czystego Serca).
P�niej Matka Teresa spotyka�a porzucone dzieci, kt�re by�y - w wielu
przypadkach - synami i c�rkami umieraj�cych przebywaj�cych w Nirmal Hriday.
By ul�y� doli dzieci, za�o�y�a Shishu Bhavan, pierwszy z wielu dom�w dziecka,
jakie za�o�y�y misjonarki mi�o�ci. P�niej siostry otworzy�y domy dla
tr�dowatych, ludzi dotkni�tych AIDS i niezam�nych matek.
Wynikiem pracy Matki Teresy - kt�ry zawsze przypisywa�a dzia�aniu Boga -
by�o powstanie innych grup, tak samo oddanych s�u�bie ubogim. Jedn� z nich s�
bracia misjonarze mi�o�ci. Kiedy coraz wi�ksza liczba ludzi �wieckich zacz�a
na�ladowa� oddanie si� braci i si�str pomocy najubo�szym z ubogich, Matka
Teresa pomodli�a si� o rad� i za�o�y�a ruch nazwany Pomocnikami Matki Teresy.
(Ona sama woli inn� nazw�: Pomocnicy Chrystusa z Matk� Teres�). Grupa ta nie
wspomaga misjonarek mi�o�ci materialnie, jej celem jest raczej pomaganie
najubo�szym z ubogich, b�d�cym obrazem Chrystusa; r�wnocze�nie grupa proponuje
swym cz�onkom drogi osi�gni�cia osobistego u�wi�cenia.
Matce Teresie przyznano wiele nagr�d, a ich ukoronowaniem by�a Pokojowa Nagroda
Nobla w 1979 roku. W�r�d innych wyr�nie� s� doktoraty honoris causa
rozlicznych uniwersytet�w, a tak�e wysokie nagrody pieni�ne. Ona sama nigdy
nie uwa�a�a ani jednych, ani drugich za swoj� w�asno�� osobist�, przyjmowa�a je
jedynie w imieniu ubogich i wydawa�a na nich ka�dego centa.
Matka Teresa: My�li wyszukane - �wi�to��
�wi�to�� nie polega na czynieniu rzeczy nadzwyczajnych. Polega na przyjmowaniu
z u�miechem tego, co zsy�a nam Jezus. Polega na przyjmowaniu woli Bo�ej i
pod��aniu za ni�.
�wi�to�� nie jest luksusem dla nielicznych. Jest obowi�zkiem ka�dego: twoim i
moim.
Aby by� �wi�tymi, musicie na serio chcie� nimi by�. �w. Tomasz z Akwinu
zapewnia nas, �e �wi�to�� "nie jest niczym innym, jak tylko podj�tym
postanowieniem, heroicznym aktem duszy poddaj�cej si� Bogu". I dodaje:
"Kochamy Boga spontanicznie, biegniemy Mu naprzeciw, zbli�amy si� do Niego,
posiadamy Go".
Nasze dobre ch�ci s� wa�ne, poniewa� zmieniaj� nas na obraz Boga i upodabniaj�
nas do Niego! Decyzja, �eby by� �wi�tym, jest bardzo kosztowna. Wyrzeczenie,
pokusy, zmagania, prze�ladowania i wszelkie po�wi�cenia s� tym, co osacza
dusz�, kt�ra wybra�a �wi�to��.
Je�li pracujemy dla Boga i jego chwa�y, mo�emy si� u�wi�ci�.
Powinni�my wyj�� ludziom na spotkanie. Spotka� ludzi �yj�cych daleko i tych,
kt�rzy �yj� wok� nas. Spotka� ubogich materialnie i ubogich duchowo.
�mier� nie powinna nas zasmuca�. Jedyn� rzecz�, kt�ra powinna nas martwi�, jest
�wiadomo��, �e nie jeste�my �wi�ci.
Wstr�t jest czym� zupe�nie naturalnym dla niekt�rych do�wiadcze�. Cnota, kt�ra
niekiedy ma wymiar heroiczny, polega na zdolno�ci przezwyci�enia wstr�tu z
mi�o�ci do Jezusa.
To jest tajemnica, kt�r� odkrywamy w �yciu niekt�rych �wi�tych - zdolno��
wyj�cia poza to, co jest zaledwie naturalne.
To w�a�nie przydarzy�o si� �w. Franciszkowi z Asy�u. Pewnego razu, gdy wpad� na
tr�dowatego, kt�ry by� zupe�nie zniekszta�cony, cofn�� si� instynktownie.
Natychmiast przezwyci�y� wstr�t, kt�ry poczu�, i uca�owa� oszpecon� twarz. C�
z tego wynik�o? Franciszek poczu� si� wype�niony ogromn� rado�ci�. Poczu�, �e w
pe�ni nad sob� panuje.
A tr�dowaty odszed� swoj� drog�, wielbi�c Boga.
�wi�tymi s� wszyscy ludzie �yj�cy wedle prawa danego nam przez Boga.
Matka Teresa: My�li wyszukane - Modlitwa
Modlitwa powi�ksza twoje serce, dop�ki nie b�dzie ono zdolne do pomieszczenia
daru samego Boga.
S�dz�, �e politycy sp�dzaj� zbyt ma�o czasu na kolanach. Jestem przekonana, �e
byliby lepszymi politykami, gdyby tak czynili.
S� ludzie, kt�rzy - by si� nie modli� - pos�uguj� si� wym�wk�, �e szalone
tempo �ycia nie pozwala im si� modli�.
Tak by� nie mo�e.
Modlitwa nie wymaga, aby�my przerywali nasz� prac�, lecz aby�my j� kontynuowali
w taki spos�b, jakby to by�a modlitwa.
Nie ma konieczno�ci nieustannego medytowania ani odczuwania w spos�b �wiadomy,
�e rozmawiamy z Bogiem - bez wzgl�du na to, jak by�oby to przyjemne. To, co
istotne, to by� z Nim, �y� w Nim, �y� Jego wol�. To kocha� czystym sercem,
kocha� ka�dego, a zw�aszcza kocha� ubogiego - to jest
dwudziestoczterogodzinna modlitwa.
Modlitwa rodzi wiar�, wiara rodzi mi�o��, a mi�o�� rodzi s�u�b� na rzecz
ubogich.
�w. Franciszek z Asy�u napisa� nast�puj�c� modlitw�, kt�r� bardzo lubi�.
Misjonarki mi�o�ci modl� si� jej s�owami codziennie:
Panie, uczy� mnie narz�dziem Twego pokoju:
Pozw�l mi zasia� mi�o�� w miejsce nienawi�ci,
Przebaczenie w miejsce krzywdy,
Wiar� w miejsce zw�tpienia,
Nadziej� w miejsce rozpaczy,
�wiat�o w miejsce ciemno�ci,
Rado�� w miejsce smutku.
Panie, niech mi b�dzie wolno nie tyle szuka� pociechy dla siebie,
ile pociesza� innych,
nie szuka� zrozumienia dla siebie,
lecz rozumie� innych,
nie tyle by� kochanym, ile kocha� innych.
Poniewa� daj�c - otrzymujemy.
Przebaczaj�c - otrzymujemy przebaczenie.
Pierwszym warunkiem modlitwy jest cisza. Ludzie modlitwy s� lud�mi ciszy.
Moja tajemnica jest bardzo prosta: ja si� modl�. Modli� si� do Chrystusa to
kocha� go.
Aposto�owie nie wiedzieli, jak si� modli�, i prosili Jezusa, aby ich nauczy�.
Wtedy on nauczy� ich Ojcze nasz.
My�l�, �e za ka�dym razem, gdy odmawiamy Ojcze nasz, B�g spogl�da na swoje
d�onie, na kt�rych jeste�my wyryci. "Oto wyry�em ci� na obu d�oniach..."
(Iz 49, 16).
C� za pi�kne i pe�ne wyrazu okre�lenie osobistej mi�o�ci, jak� B�g odczuwa
wobec ka�dego z nas!
Uczy� nas, Panie, godnymi s�u�enia braciom i siostrom, kt�rzy s� rozproszeni po
ca�ym �wiecie, kt�rzy �yj� i umieraj� samotni i ubodzy. Daj im dzisiaj -
pos�uguj�c si� naszymi r�kami - ich chleb powszedni. A pos�uguj�c si� nasz�
mi�o�ci�, daj im pok�j i szcz�cie. Amen.
Modlitwa nie jest proszeniem. Modlitwa jest oddaniem si� w r�ce Boga, do Jego
dyspozycji, ws�uchiwaniem si� w Jego g�os w g��bi naszych serc.
Jest pewna modlitwa, kt�r� misjonarki mi�o�ci odmawiaj� codziennie.
Napisa� j� kardyna� Newman:
Jezu, pom� mi rozsiewa� Tw� s�odycz, gdziekolwiek si� znajd�.
Nape�nij moje serce Twym Duchem i �yciem.
Przeniknij moj� istot� i zabierz z niej tyle, by moje �ycie sta�o si�
odblaskiem Twego w�asnego �ycia.
O�wie� mnie i pozosta� we mnie tak, by ka�da dusza, z kt�r� si� spotkam, mog�a
odczu� Twoj� we mnie obecno��.
Niech ludzie nie widz� mnie, tylko Ciebie we mnie.
Pozosta� we mnie, bym b�yszcza� Twoim �wiat�em, by inni mogli zosta� tym
�wiat�em o�wieceni.
Niech wszelkie �wiat�o pochodzi od Ciebie, o Jezu.
Niech nawet najmniejszy promyk �wiat�a nie b�dzie m�j. O�wiecaj innych poprzez
mnie.
Po�� na moje wargi najwspanialsz� pie�� uwielbienia dla Ciebie, o�wiecaj�c
wszystkich wok� mnie.
Obym g�osi� Ci� bardziej czynem ni� s�owem; poprzez moje czyny, poprzez
widzialne �wiat�o mi�o�ci, kt�r� Ty zsy�asz do mego serca. Amen.
Pytaj� mnie, co trzeba czyni�, by by� pewnym, �e pod��a si� drog� zbawienia.
Odpowiadam: "Kocha� Boga. A nade wszystko modli� si�".
Ka�dego dnia podczas komunii przedstawiam Jezusowi dwa z moich uczu�. Jednym
jest wdzi�czno��, poniewa� pom�g� mi wytrwa� a� do dnia dzisiejszego.
Drugim jest pro�ba: naucz mnie modli� si�.
Modlitwa do Naszego Ojca i �ycie ni� doprowadzi nas do �wi�to�ci. Nasz Ojciec
mie�ci w sobie wszystko: Boga, nas, naszych s�siad�w.
Cisza wiele nas nauczy. Nauczy nas rozmawia� z Jezusem i m�wi� z rado�ci� do
naszych braci i si�str.
Matka Teresa: My�li wyszukane - Hojno��
Bez ducha ofiary, bez �ycia modlitw�, bez wewn�trznej postawy pokuty nie
b�dziemy zdolni do wykonywania naszej pracy.
Spo�ywamy pokarm nie po to, by dogodzi� w�asnym zmys�om, lecz by pokaza�
naszemu Panu, �e chcemy pracowa� dla Niego i z Nim, �y� �yciem ofiary i pokuty.
Wierz�, �e to w�a�nie �w. Wincenty � Paulo zwyk� mawia� do tych, kt�rzy
pragn�li do��czy� do jego zgromadzenia: "Nigdy nie zapominaj, moje dziecko,
�e ubodzy s� naszymi panami. Dlatego powinni�my ich kocha� i s�u�y� im z
najwy�szym szacunkiem i czyni� to, co nam polec�".
Czy nie s�dzicie, �e - z drugiej strony - czasem mo�e tak si� zdarzy�, �e
traktujemy ubogich, jak gdyby byli workiem na �mieci, do kt�rego wrzucamy
wszystko to, co dla nas nieu�yteczne? Jedzenie, kt�rego nie lubimy lub kt�re
si� psuje - to w�a�nie do niego wrzucamy.
�atwo psuj�ce si� towary, kt�rych termin przydatno�ci do spo�ycia min�� i kt�re
mog�yby nam zaszkodzi�, l�duj� w worku na �mieci: innymi s�owy - u ubogich.
Niemodna odzie�, kt�rej ju� wi�cej nie mamy ochoty nosi�, dostaje si� ubogim.
Nie ma w tym krztyny szacunku dla godno�ci ubogich; w ten spos�b nie uwa�amy
ich za naszych pan�w, jak poucza� swoich zakonnik�w �w. Wincenty � Paulo, lecz
uznajemy ich za mniej wartych ni� my sami.
Pewnej nocy do naszego domu przyszed� m�czyzna, by powiedzie� mi, �e rodzina
hinduist�w, w kt�rej by�o o�mioro dzieci, nic nie jad�a od wielu dni. Nie mieli
nic do jedzenia. Wzi�am wystarczaj�c� do przyrz�dzenia posi�ku porcj� ry�u i
posz�am do ich domu. Mog�am dostrzec wyg�odzone twarze, dzieci o
wytrzeszczonych oczach. Ten widok nie m�g�by by� bardziej dramatyczny!
Matka wzi�a ry� z moich r�k, podzieli�a na p� i wysz�a. Kiedy troch� p�niej
wr�ci�a, zapyta�am j�: "Dok�d posz�a�? Co zrobi�a�?".
Odpowiedzia�a: "Oni te� s� g�odni". "Oni" to byli s�siedzi,
muzu�ma�ska rodzina, kt�ra mia�a tyle samo dzieci do wykarmienia i kt�ra tak�e
nie mia�a �adnego jedzenia.
Owa matka by�a �wiadoma tej sytuacji. Mia�a odwag� i mi�o��, by podzieli� si�
swoj� sk�p� porcj� ry�u z innymi. S�dz�, �e pomimo swojego po�o�enia czu�a si�
bardzo szcz�liwa, �e dzieli ze swoimi s�siadami t� odrobin�, kt�r� jej
przynios�am.
By nie odbiera� jej tego szcz�cia, nie przynios�am ju� tej nocy wi�cej ry�u.
Przynios�am troch� wi�cej nast�pnego dnia.
Kilka lat temu Kalkut� dotkn�� wielki brak cukru. Pewnego dnia odwiedzi� mnie
ze swoimi rodzicami czteroletni ch�opiec. Przynie�li mi ma�e pude�ko cukru.
Kiedy mi je dawali, ma�y powiedzia�: "Przez trzy dni nie jad�em cukru. To
dla twoich dzieci".
Ten ma�y kocha� z wielk� moc�. Wyrazi� to poprzez osobist� ofiar�. Powtarzam:
nie mia� wi�cej ni� trzy lub cztery lata. Ledwo wymawia� moje imi�. Nie zna�am
go; nigdy przedtem go nie widzia�am, ani te� nie spotka�am jego rodzic�w.
Ch�opiec podj�� t� decyzj� po tym, jak od doros�ych dowiedzia� si� o mojej
sytuacji.
"Kim jest chrze�cijanin?", zapyta� kto� Hindusa. "Chrze�cijanin to
kto�, kto daje".
Prosz� was o jedno: nie rezygnujcie z dawania, ale te� nie dawajcie rzeczy dla
was zbytecznych. Dawajcie, dop�ki to nie zrani, a� poczujecie b�l.
Otw�rzcie serca na mi�o��, kt�r� nape�nia je B�g. B�g kocha was czule. Tego, co
wam daje, nie powinno si� trzyma� w zamkni�ciu i pod kluczem, lecz dzieli� si�
tym z innymi.
Im wi�cej zaoszcz�dzicie, tym mniej b�dziecie w stanie da�. Im mniej b�dziecie
mie�, tym bardziej b�dziecie wiedzie�, jak si� dzieli�.
Pro�my Boga, gdy przyjdzie czas proszenia go o co�, by pom�g� nam by�
szczodrymi.
Je�li w Indiach kto� da odrobin� ry�u ubogiemu, ten czuje si� zadowolony i
szcz�liwy. Ubodzy w Europie nie akceptuj� swojego ub�stwa i dla wielu to
w�a�nie jest �r�d�em rozpaczy.
By�o bardzo p�no - oko�o dziesi�tej wieczorem - gdy zad�wi�cza� dzwonek
u drzwi. Otworzy�am drzwi i zobaczy�am cz�owieka dygocz�cego z zimna. "Matko
Tereso, us�ysza�em, �e w�a�nie dosta�a� wa�n� nagrod�. Kiedy to us�ysza�em,
tak�e postanowi�em ci co� da�. To jest w�a�nie to: to, co dzisiaj zebra�em".
By�o tego niewiele, ale w tym przypadku by�o to wszystko. By�am poruszona
bardziej ni� przy Nagrodzie Nobla.
Pewnego dnia do naszego domu przysz�a para m�odych ludzi i zapyta�a o mnie.
Dali mi wielk� sum� pieni�dzy. Zapyta�am ich: "Sk�d macie tyle
pieni�dzy?". Odpowiedzieli: "Pobrali�my si� dwa dni temu. Zanim si�
pobrali�my, zdecydowali�my nie urz�dza� wesela, nie kupowa� �lubnych stroj�w,
nie organizowa� przyj�cia czy miesi�ca miodowego. Chcieli�my da� ci pieni�dze,
kt�re zaoszcz�dzili�my".
Wiem, co oznacza�a taka decyzja - zw�aszcza dla hinduskiej rodziny. Dlatego
ich zapyta�am: "Ale jak wpadli�cie na taki pomys�?".
"Kochamy si� wzajemnie tak bardzo - odpowiedzieli - �e chcieli�my
podzieli� si� rado�ci� naszej mi�o�ci z tymi, kt�rym s�u�ysz".
Dzieli� si�: c� za pi�kna rzecz!
Powinni�my si� uczy�, w jaki spos�b dawa�. Ale nie powinni�my traktowa� dawania
jako obowi�zku, lecz jako gor�ce pragnienie. Zazwyczaj m�wi� do naszych
wsp�pracownik�w:
"Nie potrzebuj� waszych nadwy�ek. Nie chc�, �eby�cie dawali mi to, czego
macie za du�o. Nasi ubodzy nie potrzebuj� waszego protekcjonalnego podej�cia
ani waszej lito�ci. Ubodzy potrzebuj� waszej mi�o�ci i dobroci".
Je�li zbytnio martwimy si� o samych siebie, nie mamy czasu dla innych.
Nie tak dawno dosta�am pi�kny list oraz poka�n� kwot� od w�oskiego dziecka,
kt�re w�a�nie przyst�pi�o do Pierwszej Komunii. W swoim li�cie ch�opiec
wyja�ni�, �e zanim poszed� do Pierwszej Komunii, poprosi� rodzic�w, �eby nie
kupowali mu specjalnego ubrania, ani nie urz�dzali przyj�cia dla uczczenia tej
okazji. Napisa� tak�e, �e poprosi� swoich krewnych i przyjaci�, by nie dawali
mu �adnych prezent�w. Zrzek� si� tego wszystkiego po to, by pieni�dze, kt�re
wydano by na ten cel, zosta�y wys�ane Matce Teresie.
To by�a pi�kna manifestacja hojno�ci owego dziecka.
Zobaczy�am zdolno�� do po�wi�cenia, do wyzbycia si� czego�.
Matka Teresa: My�li wyszukane - Chrystus w ubogich
Ubodzy s� wielcy! Ubodzy s� cudowni! Ubodzy s� bardzo hojni! Daj� nam o wiele
wi�cej, ni� my dajemy im.
Dzisiaj rozmawianie o ubogich jest bardzo modne. Niestety, nie jest modne
rozmawianie z nimi.
Nale�y zaradzi� ca�emu opuszczeniu ubogich, nie tylko ich materialnej biedzie,
lecz r�wnie� ich ranom duchowym. Powinni�my dzieli� si� z nimi, poniewa� tylko
gdy jeste�my z nimi zjednoczeni, mo�emy im zado��uczyni�, przynosz�c Boga do
ich �ycia i - nast�pnie - ich do Boga.
Sposobem zaspokojenia g�odu naszych braci jest dzielenie z nimi wszystkiego, co
mamy - dzielenie si� z nimi, dop�ki my sami nie poczujemy tego, co oni.
Mam poczucie, i� tak bardzo nam si� spieszy, �e nawet nie mamy czasu, by
spojrze� na siebie wzajemnie i u�miechn�� si�.
Czy dzielimy si� z ubogimi tak, jak Jezus dzieli� si� z nami?
Kimkolwiek s� najubo�si z ubogich, s� dla nas Chrystusem - Chrystusem pod
postaci� ludzkiego cierpienia.
Misjonarki mi�o�ci s� g��boko przekonane, �e za ka�dym razem, gdy ofiarujemy
pomoc ubogim, w rzeczywisto�ci ofiarujemy j� Chrystusowi.
Nasz pokarm, nasze ubranie - to wszystko musi by� takie, jak u ubogich.
Ubodzy s� samym Chrystusem.
S�dz�, �e dzia�alno�� Ko�cio�a na rozwini�tej i bogatej p�kuli zachodniej jest
trudniejsza ni� w Kalkucie, Jemenie Po�udniowym lub na innych obszarach, gdzie
potrzeby ludzi ograniczaj� si� do ubra� niezb�dnych dla ochrony przed ch�odem
lub miseczki ry�u dla zaspokojenia g�odu - czego�, co poka�e im, �e kto� ich
kocha. Na Zachodzie problemy ludzi s� znacznie g��bsze; problemy te si�gaj� w
g��b ich serc.
"Gdyby�my nawet musieli wygna� wszystkich misjonarzy - powiedzia� mi
premier Etiopii - nie pozwolimy wyjecha� twoim siostrom, poniewa�
powiedziano mi, i sam sprawdzi�em, �e to prawda - naprawd� kochacie ubogich
i troszczycie si� o nich".
Kiedy ubogi cz�owiek umiera z g�odu, nie dzieje si� tak dlatego, �e B�g nie dba
o niego czy o ni�. Dzieje si� tak, poniewa� ani ty, ani ja nie zechcieli�my da�
owej osobie tego, czego jej potrzeba. Odm�wili�my bycia narz�dziami mi�o�ci w
r�kach Boga, by da� ubogim kawa�ek chleba, zaofiarowa� im odzie�, kt�ra ich
ochroni przed zimnem. Dzieje si� tak, poniewa� nie rozpoznali�my Chrystusa,
kiedy - raz jeszcze - pojawi� si� okryty p�aszczem b�lu, jako cz�owiek
skostnia�y z zimna, konaj�cy z g�odu, kiedy przyszed� jako samotna ludzka
istota, jako zagubione dziecko poszukuj�ce domu.
Bycie szcz�liwym z Bogiem na ziemi zak�ada pewne rzeczy: kocha� tak, jak On
kocha; pomaga� tak, jak On pomaga; dawa� tak, jak On daje; ratowa� tak, jak On
ratuje; pozostawa� w Jego obecno�ci przez dwadzie�cia cztery godziny dziennie;
dotyka� Go w ubogich i tych, kt�rzy cierpi�.
Bardzo �le si� dzieje w kraju, kt�ry zezwala na odbieranie �ycia nienarodzonemu
dziecku - dziecku stworzonemu na obraz Boga, stworzonemu, by �y� i kocha�.
Przeznaczeniem jego lub jej �ycia nie jest unicestwienie, lecz �ycie, na
przek�r egoizmowi tych, kt�rzy l�kaj� si�, �e brak im �rodk�w do wykarmienia
lub wykszta�cenia jednego dziecka wi�cej.
Kiedy dotykamy chorego lub potrzebuj�cego, dotykamy cierpi�cego cia�a Chrystusa.
Ubodzy nas wzywaj�. Musimy by� ich �wiadomi, a�eby ich kocha�. Musimy pyta�
samych siebie, czy znamy prawd�. Czy wiemy o ubogich w naszym w�asnym domu?
Czasami ludzie mog� �akn�� czego� wi�cej ni� chleba. Mo�liwe jest, �e nasze
dzieci, nasz m��, nasza �ona, nie �akn� chleba, nie potrzebuj� ubra�, nie
brakuje im domu. Lecz czy jeste�my r�wnie pewni, �e �adne z nich nie czuje si�
samotne, opuszczone, zaniedbane, nie potrzebuje uczucia? To tak�e jest ub�stwo.
Chrystus, b�d�c bogatym, sta� si� ubogim (2 Kor 8, 9). Je�li chcemy na�ladowa�
Chrystusa, kt�ry b�d�c bogatym, sta� si� ubogim i praktykowa� ub�stwo, musimy
czyni� to, co On.
S� ludzie, kt�rzy chc� by� ubogimi i �y� jak ubodzy, lecz jednocze�nie lubi�
mie� warto�ciowe rzeczy. W rzeczywisto�ci to jest po prostu bycie bogatym; chc�
tego, co najlepsze w obydwu �wiatach.
Misjonarki mi�o�ci nie mog� tak post�powa�, to by�aby sprzeczno��.
Chrystus m�g�by wybra� pa�ac kr�lewski jako sw�j dom. Jednak, aby by� do nas
podobnym, wybra� podobie�stwo do nas we wszystkim, opr�cz grzechu (Hbr 4, 15).
My, aby by� podobnymi do ubogich, wybieramy podobie�stwo do nich we wszystkim,
opr�cz ich n�dzy.
Je�li na Ksi�ycu s� ubodzy, tam te� p�jdziemy.
Wymagania, a w konsekwencji potrzeby s� takie same lub bardzo podobne,
niezale�nie od miejsca na �wiecie, w kt�rym si� znajdziemy.
Na przek�r wszystkiemu s�dz�, �e na Zachodzie - generalnie - potrzeby
maj� g��wnie duchowy charakter. Potrzeby materialne - w wi�kszo�ci
przypadk�w - s� zaspokojone. Ma tam miejsce raczej niezmierne ub�stwo
duchowe.
S�u�ymy ubogim. Lecz czy potrafimy i czy chcemy dzieli� bied� ubogich? Czy
uto�samiamy si� z ubogimi, kt�rym s�u�ymy? Czy rzeczywi�cie poczuwamy si� do
solidarno�ci z nimi? Czy dzielimy si� z nimi tak, jak Jezus dzieli si� z nami?
Wsz�dzie na �wiecie ubodzy s� Chrystusem, kt�ry cierpi. W nich Syn Bo�y �yje i
umiera. Poprzez nich B�g ukazuje swoj� twarz.
Wszystkie lata s�u�by ubogim pomog�y mi zrozumie�, �e to w�a�nie oni s� tymi,
kt�rzy lepiej pojmuj� ludzk� godno��. Je�li maj� problem, to nie jest nim brak
pieni�dzy, lecz fakt, �e ich prawo do ludzkiego traktowania i ich wra�liwo��
nie s� uznawane.
Jezus przychodzi spotka� si� z nami. By Go powita�, wyjd�my Mu na spotkanie.
Przychodzi do nas w g�odnym, nagim, samotnym, alkoholiku, narkomanie,
prostytutce, ulicznym �ebraku.
Mo�e On przyj�� do ciebie lub do mnie w ojcu, kt�ry jest sam, w matce, w bracie
lub w siostrze. Je�li ich odepchniemy, je�li nie wyjdziemy im na spotkanie,
odrzucimy samego Jezusa.
Nie jest wa�ne, aby uczyni� wiele lub uczyni� wszystko. Wa�ne jest, aby by� na
wszystko gotowym, wiedzie�, �e kiedy s�u�ymy ubogim, w rzeczywisto�ci s�u�ymy
Bogu.
Ub�stwo nie zosta�o stworzone przez Boga. To my jeste�my stw�rcami ub�stwa.
Przed Bogiem wszyscy jeste�my ubodzy.
Zanim os�dzimy ubogich, musimy szczerze zbada� nasze w�asne sumienie.
Je�li aborcja zostanie zalegalizowana w bogatych krajach, to kraje te tak
naprawd� s� najbiedniejsze na �wiecie.
Jezus jest tym, kim si� opiekujemy, kogo odwiedzamy, odziewamy, pocieszamy -
za ka�dym razem, ilekro� czynimy tak ubogim, chorym, umieraj�cym, tr�dowatym i
tym, kt�rzy umieraj� na AIDS.
Nie powinni�my s�u�y� ubogim, jak gdyby byli Jezusem. Powinni�my s�u�y� ubogim,
poniewa� oni s� Jezusem.
Matka Teresa: My�li wyszukane - Mi�o��
Im mniej mamy, tym wi�cej dajemy. To wydaje si� absurdalne, ale taka jest
logika mi�o�ci.
Kiedy m�oda dama z wy�szych sfer wybiera oddanie si� s�u�bie ubogim, powoduje
to autentyczn� rewolucj�, najwi�ksz�, najtrudniejsz�: rewolucj� mi�o�ci.
Jest niezwykle znacz�ce, �e zanim Jezus obja�nia� s�owa Boga, zanim obja�ni�
t�umom b�ogos�awie�stwa, wsp�czu� ludziom, nakarmi� ich.
Dopiero kiedy ich nakarmi�, zacz�� ich naucza�.
Prawdziwa mi�o�� powoduje b�l.
Jezus, aby da� nam dow�d swojej mi�o�ci, umar� na krzy�u.
Matka musi cierpie�, aby urodzi� swoje dziecko.
Je�li naprawd� kochacie si� wzajemnie, nie b�dziecie mogli unikn�� ofiar.
Ubodzy nie potrzebuj� naszego protekcjonalnego traktowania ani naszej lito�ci.
Oni potrzebuj� tylko naszej mi�o�ci i naszej delikatno�ci.
Dla mnie Jezus jest �yciem, kt�rym pragn� �y�; �wiat�em, kt�re chc� odbija�;
drog� do Ojca; mi�o�ci�, kt�r� chc� wyrazi�; rado�ci�, kt�r� chc� si� dzieli�;
pokojem, kt�ry chc� rozsiewa� wok� siebie.
Jezus jest dla mnie wszystkim.
Je�li wiara jest niedostateczna, dzieje si� tak, poniewa� na �wiecie jest zbyt
wiele samolubstwa, zbyt wiele egoizmu. Wiara, aby by� autentyczn�, musi by�
szczodra i obdarowuj�ca.
Mi�o�� i wiara id� r�ka w r�k�.
Dzisiaj kraje zbytnio skupiaj� si� na wysi�kach i �rodkach maj�cych na celu
obron� ich granic. A przecie� kraje te wiedz� tak ma�o o ub�stwie i cierpieniu
sprawiaj�cym, �e ludzkie istoty, kt�re �yj� w ich granicach, czuj� si� takie
samotne.
Gdyby zamiast tego spr�bowano tam zatroszczy� si� o obdarzenie owych
bezbronnych po�ywieniem, schronieniem, opiek� medyczn� czy jakim� odzieniem, to
niezaprzeczalnie �wiat by�by spokojniejszym i szcz�liwszym miejscem do �ycia.
M�wi� moim siostrom, �e kiedy z mi�o�ci� pomagamy Chrystusowi w ubogich, nie
czynimy tego jak pracownicy opieki spo�ecznej. Czynimy to jak osoby oddane
kontemplacji, �yj�ce w �wiecie.
Kto� kiedy� mi powiedzia�, �e nawet za milion dolar�w nie dotkn��by
tr�dowatego. Odpowiedzia�am: "Ja te� nie. Gdyby chodzi�o tu o pieni�dze, nie
zrobi�abym tego nawet za dwa miliony. Ale uczyni� to ch�tnie z mi�o�ci do
Boga".
Nie zaprz�tam sobie g�owy liczbami; jakie� to ma znaczenie dla ludzi. Polegam
na jednym. Jest tylko jedno: Jezus.
Nigdy si� nie zm�cz� powtarzaniem: tym, czego ubodzy najbardziej potrzebuj�,
nie jest lito��, lecz mi�o��. Potrzebne im jest poczucie szacunku dla ich
ludzkiej godno�ci, kt�ra nie jest ani mniejsza, ani odmienna od godno�ci ka�dej
innej ludzkiej istoty.
Wed�ug Chrystusa, to, czy jeste�my godni nieba, uzale�nione jest od tego, czy w
godzinie naszej �mierci ty i ja - bez wzgl�du na to, kim byli�my
(chrze�cijanami czy niechrze�cijanami - ka�da istota ludzka zosta�a
stworzona kochaj�cymi r�kami Boga na jego w�asne podobie�stwo), staniemy przed
Bogiem i b�dziemy os�dzeni za to, jak zachowywali�my si� wobec ubogich (Mt 25,
40).
W Chrystusie, kt�ry umar� za nas na krzy�u, mo�emy znale�� wyra�ne
potwierdzenie tego, �e cierpienie mo�e si� przekszta�ci� w wielk� mi�o�� i
nadzwyczajn� hojno��.
Kochanie ubogich i s�u�enie im zak�ada co�, co nie ma nic wsp�lnego z dawaniem
im rzeczy, kt�re s� dla nas zbyteczne, lub dawaniem im jedzenia, kt�rego nie
lubimy. Nie ma nic wsp�lnego z dawaniem im ubra�, kt�rych ju� nie nosimy,
poniewa� ju� s� niemodne lub poniewa� ju� si� nam nie podobaj�.
Czy to jest dzielenie ub�stwa ubogich? Oczywi�cie �e nie.
S� tysi�ce, miliony ludzi, kt�rzy umieraj� z braku chleba.
S� tysi�ce, miliony istot ludzkich, kt�re dorastaj� s�abe z braku odrobiny
mi�o�ci, poniewa� chcia�yby, by je uznano, cho�by tylko troszeczk�.
Jezus staje si� s�aby i umiera w nich.
Jeszcze raz, dzisiaj i wczoraj, Jezus przychodzi do swoich, a swoi odmawiaj�
przyj�cia Go (J 1, 11).
Przychodzi w wyniszczonych cia�ach ubogich.
Przychodzi r�wnie� w bogatych, kt�rzy ton� w samotno�ci w�asnych bogactw.
Przychodzi tak�e w ich samotnych sercach, kiedy nie ma nikogo, kto da�by im
mi�o��.
Nie ma znaczenia to, co m�wimy, a tylko to, co B�g poprzez nas m�wi duszom.
Dzie�a Bo�e s� ogniwami, kt�re tworz� �a�cuch mi�o�ci.
Na wszystkie choroby istniej� lekarstwa. T� jedyn�, kt�ra nie mo�e zosta�
uleczona, jest choroba poczucia braku mi�o�ci.
Zapraszam wszystkich, kt�rzy ceni� nasz� prac�, by rozejrzeli si� doko�a i
zechcieli kocha� tych, kt�rych nie kocha nikt, i by zaofiarowali im swoj�
s�u�b�.
Czy� - z samej definicji - nie jeste�my pos�a�cami mi�o�ci?
Mi�o�� jest owocem ka�dej pory roku.
Zostali�my stworzeni, by kocha� i by� kochanymi.
M�ody cz�owiek umiera�, ale przez trzy lub cztery dni walczy� o przed�u�enie
�ycia. Siostry zapyta�y go: "Dlaczego wci�� prowadzisz t� walk�?".
"Nie mog� umrze� bez poproszenia mego ojca o przebaczenie", odpowiedzia�.
Kiedy przyby� jego ojciec, umieraj�cy obj�� go i poprosi� o przebaczenie.
Dwie godziny p�niej odszed� w pokoju.
Nie l�kajcie si� kocha� a� po ofiar�, a� sprawi to b�l. Mi�o�� Jezusa do nas
przywiod�a Go do �mierci.
Bogu zale�y na naszej mi�o�ci. Nikt z nas nie jest niezast�piony. B�g ma
�rodki, by uczyni� wszystko, ale i zniweczy� dzie�o najzdolniejszej ludzkiej
istoty.
Mo�emy pracowa�, dop�ki nie opadniemy z si�. Mo�emy pracowa� ponad miar�. Ale
je�li to, co czynimy, nie ��czy si� z mi�o�ci�, to nasza praca jest mimo to
bezu�yteczna w oczach Boga.
Kiedy w 1969 roku odwiedzi�am Chiny, jeden z cz�onk�w przyw�dztwa partii
komunistycznej zapyta� mnie: "Matko Tereso, kim jest dla ciebie
komunista?".
Odpowiedzia�am: "Dzieckiem Boga, moim bratem i siostr�". "Dobrze -
zawo�a� - wysoko nas oceniasz. Lecz sk�d u ciebie taka my�l?".
Odpowiedzia�am mu: "Od samego Boga. On rzek�: Zaprawd�, powiadam wam:
Wszystko co uczynili�cie jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnie�cie
uczynili" (Mt 25, 40).
Kiedy otwiera�y�my nasz pierwszy dom w Nowym Jorku, Jego Eminencja kardyna�
arcybiskup Terence Cooke bardzo si� troszczy� o koszty utrzymania si�str i
zdecydowa� si� da� im miesi�czn� pensj� przeznaczon� na ten cel. (Chcia�abym
doda�, �e kardyna� Cooke bardzo nas kocha�).
Nie chcia�am go obrazi�, lecz musia�am mu od razu wyja�ni�, �e zawierzamy Bo�ej
opatrzno�ci, kt�ra nigdy nas nie zawiod�a.
Pod koniec rozmowy wpad�am na pomys�, jak to oznajmi� w spos�b niemal
�artobliwy: "Eminencjo, czy Eminencja uwa�a, �e to w�a�nie w Nowym Jorku B�g
ma og�osi� si� bankrutem?".
Je�li chodzi o �rodki materialne, ca�kowicie zdajemy si� na Bo�� opatrzno��.
B�g nie ��da, aby�my odnie�li sukces. B�g ��da, aby�my byli wierni.
Kiedy stajemy twarz� w twarz z Bogiem, nie s� wa�ne wyniki. Wa�na jest tylko
wierno��.
Tr�dowaci, umieraj�cy, g�odni, chorzy na AIDS: wszyscy oni s� Jezusem.
Jedna z naszych nowicjuszek by�a tego �wiadoma. Dopiero co wst�pi�a do
Zgromadzenia po uko�czeniu studi�w uniwersyteckich. Nast�pnego dnia mia�a
towarzyszy� innej siostrze, aby pomaga� w Domu Umieraj�cych w Kalikat.
Zanim wysz�y, przypomnia�am im: "Wiecie, dok�d musicie p�j��. Podczas
mszy zauwa�cie, jak delikatnie i z mi�o�ci� kap�an dotyka Cia�a Chrystusa.
Nie zapominajcie, �e ten Chrystus jest tym samym Chrystusem, kt�rego
dotykacie w ubogim".
Te dwie siostry odesz�y do Kalikat, a w trzy godziny p�niej wr�ci�y. Jedna z
nich, nowicjuszka, zapuka�a do moich drzwi. Powiedzia�a mi - pe�na rado�ci:
"Matko, przez ostatnie trzy godziny dotyka�am Cia�a Chrystusa". Jej twarz
wyra�a�a g��bok� rado��.
"Co robi�a�?" - zapyta�am. "Zaraz, gdy przyby�y�my, zaprowadzono
nas do cz�owieka pokrytego ranami. Zabrano go z wysypiska gruzu. Musia�am pom�c
opatrzy� jego rany. Zaj�o to trzy godziny. Dlatego dotyka�am Cia�a Chrystusa
przez trzy godziny. Jestem pewna, �e to by� On".
Ta m�oda nowicjuszka zrozumia�a, �e Jezus nie oszukuje, kiedy nas zapewnia:
"By�em chory, a odwiedzili�cie mnie" (Mt 25, 36).
"To wam powiedzia�em, aby rado�� moja w was by�a pe�na i aby rado�� wasza
by�a pe�na" (J 15, 11).
M�wimy o rado�ci, kt�ra wynika z jedno�ci z Bogiem, z �ycia w Jego obecno�ci,
poniewa� �ycie w Jego obecno�ci wype�nia nas rado�ci�.
Kiedy m�wi� o rado�ci, nie uto�samiam jej z g�o�nym �miechem ani z ha�asem. To
nie jest prawdziwe szcz�cie. Czasami ten ha�as skrywa inne sprawy.
Kiedy m�wi� o szcz�ciu, odnosz� si� do wewn�trznego i g��bokiego pokoju, kt�ry
pokazuje si� w naszych oczach, na naszych twarzach, w naszych postawach, w
naszych gestach, w naszej gotowo�ci...
Pewnego razu rozmawia�am z ksi�dzem o przyja�niach, kt�re oddzielaj� ludzi od
Boga. Wyzna� mi: "Matko, Jezus jest dla mnie wszystkim. W moim �yciu nie ma
ani czasu, ani przestrzeni dla innych uczu�".
Wtedy zda�am sobie spraw�, dlaczego doprowadzi� tak wielu ludzi do Boga: by� z
Nim zjednoczony.
W 1976 roku na zaproszenie prezydenta Meksyku otworzy�y�my nasz pierwszy dom
pod Mexico City. Wszystkie miejsca, kt�re siostry odwiedzi�y na obrze�ach
miasta, odznacza�y si� skrajnym ub�stwem. Ale siostry by�y bardzo zaskoczone
pro�bami ludzi. Pierwsz� rzecz�, o jak� poprosili, nie by�y ubrania, lekarstwa
czy �ywno��. Oni tylko powiedzieli: "Siostry, m�wcie nam o Bogu!".
B�g sam zapewnia tych, kt�rzy wierz� w Niego, �e b�d� zdolni do dokonania
rzeczy wi�kszych nawet, ni� On sam uczyni� (J 14, 12).
Jestem przekonana, �e jak d�ugo siostry s� wierne ub�stwu i Eucharystii, a
tak�e ubogim, Zgromadzenie nie popadnie w �adne niebezpiecze�stwo.
Mi�o�� jest - jak sam Chrystus okaza� przez swoj� �mier� - najwi�kszym
darem.
Nigdy nie pozwalajcie smutkowi, aby na tyle opanowa� waszego ducha, �e
doprowadzi was do zapomnienia o rado�ci ze zmartwychwsta�ego Chrystusa.
Wszyscy t�sknimy za Bo�ym rajem, ale wszyscy mamy sposobno�� znale�� si� w nim
ju� teraz. Musimy tylko by� szcz�liwi z Chrystusem ju� tu i teraz.
Dosta�am list od bogatego Brazylijczyka. Zapewnia� mnie, �e utraci� wiar� -
nie po prostu wiar� w Boga, lecz tak�e wiar� w ludzko��. Mia� dosy� swojej
sytuacji i wszystkiego doko�a siebie. My�la� tylko o samob�jstwie.
Pewnego dnia, spaceruj�c ruchliw� ulic� w �r�dmie�ciu, na wystawie sklepu
zobaczy� telewizor. Program opowiada� o naszym Domu dla Umieraj�cych w Kalkucie
i pokazywa� nasze siostry opiekuj�ce si� chorymi i umieraj�cymi.
Cz�owiek ten wyzna�, �e kiedy to zobaczy�, poczu�, �e musi pa�� na kolana i
modli� si� - po wielu latach bez kl�czenia czy modlitwy.
Od tego dnia odzyska� sw� wiar� w Boga i ludzko�� i by� przekonany, �e B�g
wci�� go kocha.
Stworzy� nas B�g, dlatego czynimy ma�e rzeczy z wielk� mi�o�ci�. Wierz� w t�
wielk� mi�o��, kt�ra pochodzi lub powinna pochodzi� z naszego serca, powinna
zaczyna� si� w domu: od mojej rodziny, moich s�siad�w z drugiej strony ulicy,
tych mieszkaj�cych w nast�pnej bramie. I ta mi�o�� powinna nast�pnie dotyka�
ka�dego.
Jezus oznajmi�, jakie b�d� kryteria ostatecznego s�du nad naszym �yciem:
b�dziemy s�dzeni wed�ug mi�o�ci. S�dzeni wed�ug mi�o�ci, jak� okazywali�my
ubogim, z kt�rymi B�g si� uto�samia: "Mnie�cie uczynili" (Mt 25, 40).
Matka Teresa: My�li wyszukane - Dom i rodzina
Pok�j i wojna zaczynaj� si� w domu. Je�li naprawd� pragniemy pokoju na �wiecie,
zacznijmy od wzajemnej mi�o�ci w naszych w�asnych rodzinach. Je�li pragniemy
rozsiewa� rado��, potrzeba, �eby w ka�dej rodzinie rado�� by�a obecna.
Niekt�rzy rodzice odczuwaj� wielk� mi�o�� i tkliwo�� wzgl�dem swoich dzieci.
Na przyk�ad, przypominam sobie indyjsk� matk�, kt�ra mia�a dwana�cioro dzieci.
Najm�odsze z nich by�o w strasznym stanie. By�oby mi ci�ko - zar�wno ze
wzgl�d�w emocjonalnych, jak i fizycznych - opisa�, jak ta dziewczynka
wygl�da�a.
Kiedy zaproponowa�am, by zabra� dziecko do jednego z naszych dom�w, w kt�rym
by�o wi�cej dzieci w podobnym stanie, matka zacz�a szlocha�. "Prosz�, nie
m�w tak, Matko Tereso! To dziecko jest najwi�kszym darem, jaki B�g da� naszej
rodzinie. Przelewamy na ni� ca�� nasz� mi�o��. Je�li j� od nas zabierzesz,
nasze �ycie nie b�dzie ju� mia�o �adnego znaczenia".
Nie powinni�my �y� w ob�okach, w spos�b powierzchowny. Powinni�my si� odda�
zrozumieniu naszych braci i si�str. �eby lepiej zrozumie� tych, z kt�rymi
�yjemy, konieczne jest, �eby�my najpierw zrozumieli samych siebie.
Jezus, nasz wz�r we wszystkich sprawach, jest dla nas r�wnie� wzorem
pos�usze�stwa. Jestem w pe�ni przekonana, �e zawsze prosi� Mari� i J�zefa o
pozwolenie na wszystko.
W Jezusie, Marii i J�zefie - �wi�tej Rodzinie z Nazaretu - mamy pi�kny
przyk�ad do na�ladowania. C� oni czynili?
J�zef by� pokornym cie�l�, kt�ry utrzymywa� Jezusa i Mari�, dostarczaj�c im
po�ywienia i odzienia - czegokolwiek potrzebowali.
Maria, matka, mia�a r�wnie� skromn� rol� - �ony i gospodyni, z m�em i
synem, o kt�rych mia�a si� troszczy�.
Gdy syn dorasta�, Maria martwi�a si�, by wi�d� normalne �ycie, "czu� si� u
siebie" w domu z ni� i J�zefem.
By� to dom, kt�ry obfitowa� w czu�o��, zrozumienie i wzajemny szacunek.
Jak powiedzia�am wcze�niej: dla nas cudowny przyk�ad do na�ladownictwa.
Dzisiaj ka�dy wydaje si� �pieszy�. Nikt nie ma czasu, by obdarowywa� innych:
dzieci swoich rodzic�w, rodzice swoje dzieci, ma��onkowie siebie wzajemnie.
Pok�j �wiatowy zaczyna za�amywa� si� w domach.
Od czasu do czasu powinni�my zada� sobie samym kilka pyta�, aby pokierowa�
naszymi dzia�aniami. Powinni�my zada� sobie nast�puj�ce pytania: Czy znam
ubogich? Czy znam - w pierwszym rz�dzie - ubogich w mojej rodzinie, w
moim domu, tych, kt�rzy s� najbli�ej mnie - ludzi biednych, lecz nie z
powodu braku chleba?
S� inne rodzaje ub�stwa, tak samo bolesne, poniewa� bardziej dotykaj� wn�trza
cz�owieka.
By� mo�e tym, czego brakuje mojemu m�owi lub �onie, moim dzieciom, moim
rodzicom, nie s� ubrania lub jedzenie. Mo�e brakuje im mi�o�ci, poniewa� ja im
jej nie daj�?!
Gdzie bierze pocz�tek mi�o��?
W naszych w�asnych domach.
Kiedy si� zaczyna?
Gdy razem si� modlimy.
Rodzina, kt�ra modli si� wsp�lnie, pozostaje wsp�lnot�.
Czasem, kiedy natykam si� na samolubnych rodzic�w, m�wi� sobie: "mo�liwe, �e
owi rodzice troszcz� si� o tych, kt�rzy s� g�odni w Afryce, w Indiach lub w
innych krajach Trzeciego �wiata. Mo�liwe, �e marz� o ko�cu g�odu odczuwanego
przez ka�d� ludzk� istot�. Jednak �yj� w nie�wiadomo�ci swoich w�asnych dzieci,
w nie�wiadomo�ci istnienia tego g�odu i ub�stwa w ich w�asnych domach. Co
wi�cej, oni sami s� przyczyn� tego g�odu i ub�stwa".
Mi�o�� zaczyna si� od troski o najbli�szych - tych w domu.
Zapytajmy siebie samych, czy jeste�my �wiadomi tego, �e by� mo�e nasz m��,
�ona, dzieci lub nasi rodzice �yj� w izolacji od innych, nie czuj� si� dosy�
kochani, nawet je�li by� mo�e z nami mieszkaj�.
Czy zdajemy sobie z tego spraw�?
Gdzie dzisiaj s� ludzie starzy?
S� oni w domach opieki (je�li takowe istniej�).
Dlaczego?
Poniewa� s� niechciani, poniewa� sprawiaj� zbyt wiele k�opot�w, poniewa�...
Matka Teresa: My�li wyszukane - Cnoty
Gdyby�my byli pokorni, nic nie mog�oby nas odmieni� - ani pochwa�a, ani
dezaprobata. Je�li kto� by nas krytykowa�, nie czuliby�my zniech�cenia. Je�li
kto� by nas chwali�, r�wnie� nie czuliby�my si� dumni.
Kim�e jeste�my, aby kogokolwiek oskar�a�?
Mo�liwe, �e widzimy, jak inni robi� co�, co uwa�amy za niew�a�ciwe, ale nie
wiemy, dlaczego to robi�.
Jezus zaleca� nam, by�my nie s�dzili nikogo.
Mo�liwe, �e to my jeste�my odpowiedzialni za innych, kt�rzy pope�niaj� czyny
uwa�ane przez nas za niew�a�ciwe.
Nie zapominajmy, �e mamy do czynienia z naszymi bra�mi i siostrami. Ten
tr�dowaty, ten chory cz�owiek, ten pijak - oni wszyscy s� naszymi bra�mi i
siostrami. Oni tak�e zostali stworzeni przez wi�ksz� Mi�o��.
To jest co�, o czym nigdy nie powinni�my zapomina�.
Ten chory, ten alkoholik, ten z�odziej s� moimi bra�mi i siostrami.
Mo�liwe, �e znajduj� si� na ulicy porzuceni, poniewa� nikt nie obdarzy� ich
mi�o�ci� ani zrozumieniem. Ty i ja mogliby�my si� znale�� na ich miejscu,
gdyby�my nie otrzymali mi�o�ci i zrozumienia od innych ludzkich istot.
Nigdy nie zapomn� alkoholika, kt�ry opowiedzia� mi swoj� histori�. By�
cz�owiekiem, kt�ry uleg� alkoholowi, �eby zapomnie� o tym, �e nikt go nie
kocha.
Zanim os�dzimy ubogich, mamy obowi�zek wejrze� w g��b samych siebie.
M�wi si�, �e pokora jest prawd�.
Drog�, kt�ra uczyni nas bardziej podobnymi do Jezusa, jest droga do pokory.
Pycha wszystko niszczy. Na�ladowanie Jezusa jest kluczem do stania si� cichym i
pokornego serca.
Gdyby w rodzinach by�o wi�cej mi�o�ci, wi�cej jedno�ci, wi�cej pokoju i wi�cej
szcz�cia, nie by�oby tylu alkoholik�w i narkoman�w.
Rado�� jest modlitw�.
Rado�� jest moc�.
Rado�� jest mi�o�ci�.
Rado�� jest sieci� mi�o�ci, za pomoc� kt�rej mo�emy "�owi�" dusze.
Wol� pope�ni� pomy�k�, poniewa� jestem zbyt dobra, ni� dokonywa� cud�w bez
odrobiny dobroci.
Wszyscy mamy obowi�zek pracowa� na rzecz pokoju. Lecz aby osi�gn�� pok�j,
powinni�my uczy� si� od Jezusa by� cichymi i pokornego serca (Mt 11, 29).
Jedynie pokora doprowadzi nas do jedno�ci, a jedno�� doprowadzi do pokoju.
Pom�my sobie wzajemnie zbli�y� si� do Jezusa, by uczy� si� bycia pokornymi i
radosnymi.
Nie martwi� si� o ch�r polityk�w. Lepiej powiedzie�, �e nie mam czasu zawraca�
sobie g�owy tymi sprawami.
To jest co�, o czym ka�dy wie.
A czy nie pope�niam pomy�ki?
Wol� w ka�dym razie, je�li si� myl�, robi� to z mi�osierdzia.
Matka Teresa: My�li wyszukane - Maryja
Maryja jest nasz� matk�, przyczyn� naszej rado�ci. B�d�c matk�, nigdy nie mia�am
trudno�ci w rozmawianiu z Maryj� i odczuwaniu blisko�ci z Ni�.
Polecam modlitw� do Maryi tymi s�owami:
Maryjo, Matko Jezusa i tych, kt�rzy uczestnicz� w Jego kap�a�stwie, przychodzimy
do Ciebie z takim samym nastawieniem jak dzieci, kt�re przychodz� do swojej
matki.
Nie jeste�my ju� dzie�mi, lecz doros�ymi, kt�rzy z ca�ego serca pragn� by�
dzie�mi Bo�ymi.
Nasza ludzka natura jest s�aba, dlatego przychodzimy prosi� o Twoj� matczyn�
pomoc, by�my byli w stanie przezwyci�y� nasz� s�abo��.
M�dl si� za nami, aby�my - nast�pnie - mogli sta� si� lud�mi modlitwy.
Wzywamy Twojej opieki, aby�my mogli pozosta� wolni od wszelkiego grzechu.
Wzywamy Twojej mi�o�ci, aby mog�a kr�lowa� i aby�my mogli by� wsp�czuj�cymi
oraz wybaczaj�cymi.
Prosimy o Twoje b�ogos�awie�stwo, aby�my byli odbiciem Twego umi�owanego Syna,
naszego Pana i Zbawiciela, Jezusa Chrystusa. Amen.
Po swojej wizycie w Kalkucie papie� Jan Pawe� II postanowi� za�o�y� w Watykanie
dom dla tych, kt�rzy nie maj� nikogo - dla chorych i umieraj�cych z Rzymu.
Dom ten nazywa si� Darem Maryi.
Czytaj�c Ewangeli� bardzo uwa�nie, zdajemy sobie spraw�, �e Maryja, Matka Bo�a
nie wyg�asza�a d�ugich przem�wie�. By wielbi� Boga i dzi�kowa� Mu,
wypowiedzia�a ten hymn:
"Wielbi dusza moja Pana,
i raduje si� duch m�j w Bogu, moim Zbawcy.
Bo wejrza� na uni�enie S�u�ebnicy swojej.
Oto bowiem b�ogos�awi� mnie b�d� odt�d wszystkie pokolenia,
gdy� wielkie rzeczy uczyni� mi Wszechmocny.
�wi�te jest Jego imi� -
a swoje mi�osierdzie na pokolenia i pokolenia [zachowuje] dla tych, co si� go
boj�.
On przejawia moc ramienia swego,
rozprasza [ludzi] pyszni�cych si� zamys�ami serc swoich.
Str�ca w�adc�w z tronu, a wywy�sza pokornych.
G�odnych nasyca dobrami, a bogatych z niczym odprawia.
Uj�� si� za s�ug� swoim, Izraelem,
pomny na mi�osierdzie swoje -
jak przyobieca� naszym ojcom -
na rzecz Abrahama i jego potomstwa na wieki".
Kiedy zosta�o za�o�one Zgromadzenie Misjonarek Mi�o�ci, bardzo potrzebowa�y�my
budynku na dom macierzysty. By go zdoby�, obieca�am Dziewicy odm�wi� 85 000
Memorare.
"Pomnij, o Naj�askawsza Panno Maryjo, �e nigdy nie s�yszano, aby ktokolwiek,
kto ucieka� si� pod Twoj� obron�, wzywa� Twojej pomocy lub szuka� Twojego
or�downictwa, pozosta� bez pomocy. O�ywiony t� ufno�ci�, do Ciebie si� uciekam,
Panno nad Pannami, Matko moja. Do Ciebie przychodz�, przed Tob� staj�, grzeszny
i smutny. O, Matko Wcielonego S�owa, nie gard� mymi pro�bami, lecz w
mi�osierdziu swoim wys�uchaj mnie i spe�nij m� pro�b�. Amen".
Nie by�o nas jeszcze zbyt wiele. Jak zamierza�y�my zatroszczy� si� o nasz
"d�ug"?
Przysz�o mi do g�owy rozwi�zanie: zebra�am wszystkie dzieci i chorych, kt�rymi
opiekowa�y�my si� w Nirmal Hriday i Shishu Bhavan. Nauczy�am ich tej modlitwy i
wszyscy przyrzekli�my j� odmawia�.
Nie min�o wiele czasu i budynek nale�a� do nas.
Ze wzgl�du na obchody Roku �wi�tego w 1984 Ojciec �wi�ty odprawia� msz� �w. na
zewn�trz, na placu �wi�tego Piotra, a by� tam wielki t�um. By�a r�wnie� grupa
misjonarek mi�o�ci.
Nagle zacz�� pada� deszcz. Powiedzia�am siostrom: "Odm�wmy szybk� nowenn�
Memorare do Naszej Pani, aby przesta�o pada�".
Kiedy odmawia�y�my drugie Memorare, zacz�o pada� jeszcze mocniej. Gdy
odmawia�y�my trzecie, czwarte, pi�te, sz�ste, si�dme i �sme, parasole zacz�y
si� zamyka�.
Do czasu, gdy ko�czy�y�my dziewi�t� modlitw�, jedynymi otwartymi parasolami
by�y nasze; tak bardzo zaj�y�my si� modlitw�, �e nie zwraca�y�my uwagi na
pogod�. Przesta�o pada�.
Matka Teresa: My�li wyszukane - �ycie i �mier�
W chwili �mierci nie b�dziemy s�dzeni wedle liczby dobrych uczynk�w, kt�rych
dokonali�my, lub dyplom�w, kt�re otrzymali�my w ci�gu naszego �ycia. B�dziemy
s�dzeni wedle mi�o�ci, jak� w�o�yli�my w nasz� prac�.
Powierzmy Bogu nasz� decyzj� s�u�enia ubogim, kt�ra da�a tylu �wi�tych
Ko�cio�owi a w mie�cie tak pi�knym, jak to, ani jedna ludzka istota, stara czy
m�oda, kobieta czy m�czyzna, nigdy nie b�dzie czu�a si� opuszczona.
Gdyby co� takiego mia�o si� zdarzy�, gdyby� by� �wiadkiem takiego przypadku,
poszukaj domu misjonarek mi�o�ci i daj im zna�, co si� dzieje. One zaopiekuj�
si� osob� lub osobami, kt�re zosta�y opuszczone, wiedzione mocnym przekonaniem,
�e opuszczony cz�owiek to sam Chrystus.
�ycie jest darem samego Boga. To �ycie jest obecne nawet w nienarodzonych.
Ludzka r�ka nigdy nie powinna ko�czy� ludzkiego �ycia.
Jestem przekonana, �e krzyk dzieci, kt�rych �yciu po�o�ono kres, zanim si�
narodzi�y, dosi�ga Bo�ych uszu.
Wojna to zabijanie ludzkich istot. Kt� m�g�by w og�le pomy�le�, �e
kiedykolwiek mog�aby ona by� "sprawiedliwa"?
Pierwsz� osob� na �wiecie, kt�ra powita�a Jezusa, rozpozna�a go w �onie jego
w�asnej matki, by�o dziecko: Jan Chrzciciel.
To cudowne: B�g wybiera nienarodzone dziecko, aby obwie�ci� nadej�cie Syna,
Odkupiciela.
Dop�ki czynimy najwy�szy wysi�ek, do jakiego jeste�my zdolni, nie mo�emy
odczuwa� zniech�cenia z powodu w�asnych niepowodze�. Nie mo�emy r�wnie�
przypisywa� sobie �adnego sukcesu. Powinni�my wszystko zawierzy� Bogu i by�
ca�kowicie szczerzy, gdy to czynimy.
Nie zabijajcie dzieci. My si� nimi zaopiekujemy. To w�a�nie dlatego nasze
sieroci�ce s� zawsze wype�nione dzie�mi. Po Kalkucie kr��y taki �art, kt�ry
m�wi: "Matka Teresa m�wi du�o o naturalnej antykoncepcji, ale liczba dzieci
wok� niej ci�gle ro�nie".
Par� miesi�cy temu (a jak wiecie, pracujemy r�wnie� noc�) w�drowa�y�my po
Kalkucie i zebra�y�my pi�� lub sze�� os�b, kt�re porzucono na ulicy. By�y w
ci�kim stanie. Dlatego zabra�y�my tych ludzi do Domu dla Umieraj�cych i
Opuszczonych.
Pomi�dzy lud�mi, kt�rych zabra�y�my, by�a drobniutka staruszka, kt�ra z powodu
skrajnego wycie�czenia by�a bliska �mierci. Powiedzia�am siostrom: "Wy
zatroszczcie si� o reszt�. Ja zaopiekuj� si� ni� sama".
By�am prawie gotowa, by po�o�y� j� do ��ka, kiedy wzi�a mnie za r�k�, a na
jej twarzy pojawi� si� pi�kny u�miech. Powiedzia�a tylko: "Dzi�kuj�" i
umar�a.
Zapewniam Was, �e ona da�a mi znacznie wi�cej, ni� ja da�am jej. Ofiarowa�a mi
swoj� wdzi�czn� mi�o��. Patrzy�am na jej twarz przez par� chwil, pytaj�c sam�
siebie: co ja bym zrobi�a w jej sytuacji?
I odpowiedzia�am uczciwie: na pewno zrobi�abym wszystko, co bym mog�a zrobi�,
�eby zwr�ci� na siebie uwag�. Krzycza�abym: "Jestem g�odna! Umieram z
pragnienia! Umieram!". Ona za� by�a taka wdzi�czna, taka niesamolubna. By�a
tak hojna!
Ubodzy - nigdy nie zm�cz� si� powtarzaniem tego - s� cudowni.
Nosz� w sercu ostatnie spojrzenia umieraj�cych. Robi� wszystko, co mog�, �eby
czuli si� kochani w tym najwa�niejszym momencie, kiedy pozornie bezu�yteczna
egzystencja mo�e by� odkupiona.
Pami�tam, jak raz spomi�dzy nieczysto�ci podnios�am star�, umieraj�c� kobiet�.
Trzyma�am j� w ramionach i zabra�am do naszego domu.
Wiedzia�a, �e umiera. Wci�� tylko powtarza�a z gorycz�: "M�j w�asny syn mi
to zrobi�!".
Nie m�wi�a: "Umieram z g�odu! Nie mog� tego ju� d�u�ej znie��!".
Jej obsesj� by�o co� innego: "M�j w�asny syn mi to zrobi�!".
Up�yn�� d�ugi czas, zanim mo�na by�o us�ysze�, jak m�wi: "Przebaczam mojemu
synowi". Powiedzia�a to niemal w momencie �mierci.
Umrze� w