7971
Szczegóły |
Tytuł |
7971 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
7971 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 7971 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
7971 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Bob Shaw
Kosmiczny kalejdoskop
Shaw Bob_ Potyczka w letni poranek
Shaw Bob_ Niedorzeczne facsimile
Shaw Bob_ Cz�onek rzeczywisty
Shaw Bob_ Cisi wsp�lnicy
Shaw Bob_ Element ryzyka
Shaw Bob_ Frywolna Mona Lisa
Shaw Bob_ Niekomiksowa opowie�� grozy
Shaw Bob_ Deflacja 2001
Shaw Bob_ Porywacze cia�
Shaw Bob_ Ostatni lot
Potyczka w letni poranek
B�ysk srebra na drodze w odleg�o�ci mniej wi�cej mili wyrwa� Gregga z
marze�. �ci�gn�� lejce zatrzymuj�c bryczk� i wyj�� z kieszeni marynarki,
kt�ra le�a�a obok niego na drewnianej �aweczce, ma�y oprawny w sk�r�
teleskop. Rozsun�� go przy akompaniamencie szcz�kni��, podni�s� do oka i
skrzywi� si� nieznacznie czuj�c ostry, dojmuj�cy b�l w �okciach. By� wczesny
ranek i mimo upa�u Gregg mia� jeszcze ko�ci zesztywnia�e po nocy.
S�o�ce zaczyna�o ju� pra�y� ziemi� wprawiaj�c dolne warstwy powietrza w
niespokojne drganie, teleskop przekazywa� obraz p�ynny, odbarwiony. Wida�
by�o m�od� kobiet� w srebrnej sukni, prawdopodobnie Meksykank�; Gregg
opu�ci� przyrz�d, otar� pot z czo�a i usi�owa� zrozumie� co� z tego, co w�a�nie
zobaczy�. Kobieta ubrana na srebrno stanowi�aby rzadki widok wsz�dzie,
nawet w najbardziej zbytkownych salonach Sacramento, ale ukazanie si�
kogo� takiego na drodze, samotnie, trzy mile na p�noc od Copper Cross
stanowi�o wydarzenie, na kt�re Gregg zupe�nie nie by� przygotowany. Zw�a-
szcza �e pi�� minut temu przekroczy� niskie pasmo wzg�rz, z kt�rego
roztacza� si� rozleg�y widok, i m�g�by przysi�c, �e droga by�a pusta.
Raz jeszcze spojrza� przez teleskop. Kobieta sta�a w miejscu i rozgl�da�a
si� doko�a jak kto�, kto zab��dzi�, co te� zdziwi�o Gregga. Oczywi�cie, �e obcy
przybysz z �atwo�ci� m�g�by si� zgubi� w tej cz�ci po�udniowej Arizony, ale
przecie� powinna si� by�a zorientowa�, �e zgubi�a drog�, na d�ugo nim si�
dosta�a do Copper Cross. Nie rozgl�da�aby si� po monotonnym krajobrazie,
jakby to by�o dla niej co� zupe�nie nowego.
Gregg zlustrowa� teren w poszukiwaniu powozu, zbieg�ego czy
okulawionego konia, s�owem czego�, co by t�umaczy�o obecno�� kobiety.
Jego uwag� przyci�gn�a smuga kurzu towarzysz�ca dw�m odleg�ym
punktom � je�d�com widocznym na wschodnim odga��zieniu drogi
wiod�cym ku ranczu Portfielda � i przez chwil� my�la�, �e znalaz�
rozwi�zanie zagadki. Zdarza�o si�, �e Josh Portfield przywozi� sobie ze
swoich zagranicznych wypad�w dziewczyny, i porzucenie zdobyczy gdzie� w
szczerym polu, je�li si� okaza�a nie do�� dobra, by�oby w jego stylu. Ale po
dok�adniejszym przyjrzeniu si� je�d�com Gregg stwierdzi�, �e zbli�aj� si� do
g��wnego szlaku i �e najprawdopodobniej nie zdaj� sobie sprawy z obecno�ci
kobiety. Pojawienie si� m�czyzn da�o mu dodatkowo do my�lenia; ich drogi
musz� si� nieuchronnie skrzy�owa�.
Gregg nie by� cz�owiekiem ostro�nym z natury i przez pierwsze czterdzie�ci
osiem lat �ycia niemal rozmy�lnie pcha� si� na o�lep w ka�d� niebezpieczn�
sytuacj�, ufny we w�asny instynkt samozachowawczy i szybki refleks, kt�re
go zawsze ratowa�y z opresji (je�li w ni� przypadkiem popad�). Ta w�a�nie
filozofia kaza�a mu przyj�� na siebie rol� nieoficjalnego str�a porz�dku i
postawi�a go w pewne upalne popo�udnie tamtego niemi�osiernie gor�cego
lata wobec zadania ponad si�y: nale�a�o uspokoi� Josha Portfielda i jego
czterech awanturuj�cych si� pijanych kompan�w. Gregg wyszed� z tego z
kontuzj� r�k i nowym zwyczajem planowania ka�dego posuni�cia z
namys�em godnym mistrza szachowego.
Obecna sytuacja wydawa�a si� niegro�na, ale jak na jego gust zawiera�a
zbyt wiele nieznanych element�w. Wzi�� dubelt�wk� z dna bryczki, za�adowa�
w ni� dwa grzechocz�ce g�ucho naboje i odwi�d� kurki. Przeklinaj�c
sztywno�� w�asnych r�k wsun�� bro� w p�tl� z surowej sk�ry przybit� pod
siedzeniem. By�a to praktyka niezbyt godna pochwa�y i urz�dzenie
niebezpieczne, szczeg�lnie dla kogo�, kto by zechcia� jecha� obok, ale
przecie� gdyby okaza-� przyjazne czy przynajmniej nie nadmiernie wrogie
zamiary, mo�na go by�o ostrzec.
Szarpn�� lejcami i ko� wyrwa� do przodu, a l�ni�ce plamy na jego bokach
zamigota�y. Gregg wbi� wzrok przed siebie i zobaczy�, jak dwaj je�d�cy
przecinaj� odga��zienie drogi i zatrzymuj� si� przy b�ysku srebrzystego ognia,
jakim wyda�a si� teraz ogl�dana go�ym okiem kobieta. Mia� w jej imieniu
nadziej�, �e ci dwaj to jedni
z przyzwoitszych pracownik�w Josha, dzi�ki kt�rym jego ranczo jako�
funkcjonowa�o, a nie uczestnicy jego nocnych wypad�w. Obserwuj�c dalej t�
scen� zauwa�y�, �e je�d�cy ani nie zsiadaj� z koni, ani ich nie zatrzymuj�,
lecz siedz�c w siod�ach wolno zataczaj� wok� kobiety coraz mniejsze kr�gi.
Z tego faktu wywnioskowa�, �e jego nadzieje by�y p�onne, i poczu� w �o��dku
przykry niepok�j. Dawniej, przed kontuzj� r�k, zaci��by pewnie konia i zmusi�
go do galopu; dzi� w pierwszym odruchu mia� ochot� zawr�ci�. W rezultacie
wybra� kompromis: pozwoli� bryczce toczy� si� niespiesznie, w nadziei, �e nie
zostanie zamieszany w spraw�.
Kiedy si� zbli�y� do kobiety, stwierdzi�, �e nie ma na sobie � jak pierwotnie
s�dzi� � mantyli, tylko dziwn� szat� z kapturem naci�gni�tym na g�ow�.
Okr��ona przez je�d�c�w, miota�a si� to w jedn�, to w drug� stron�. Gregg
przeni�s� uwag� na m�czyzn i ze zgroz� rozpozna� w nich Wolfa Caleya i
Siggy'ego Sorensona. Siwe w�osy i bia�a broda Caleya nie licowa�y z
apetytami i instynktami m�odego barbarzy�cy, jakimi si� odznacza�; jak
zwykle mia� zatkni�tego za pas starego Trantora kaliber 54. Szwed Sorensen,
pot�nie zbudowany trzydziestoletni eks-g�rnik, nie mia� przy sobie strzelby,
ale by�o to bez znaczenia � w jego pot�nym ciele czai�a si� �mierciono�na
si�a broni palnej. Obaj nale�eli do tej grupy ludzi, kt�rzy przed dwoma laty
dali
Greggowi nauczk� za to, �e miesza si� w sprawy Portfielda. Udawali, �e nie
widz� nadje�d�aj�cego, i dalej kr��yli wok� kobiety, od czasu do czasu
wychylaj�c si� z siode� i usi�uj�c zerwa� jej z g�owy kaptur. Gregg zatrzyma�
bryczk� o kilka krok�w od nich.
� Widz�, �e si� dobrze bawicie, ch�opcy � zagadn�� ich od niechcenia.
W tej samej chwili kobieta obr�ci�a si� ku niemu i Gregg dostrzeg� jej
poci�g��, blad�, przestraszon� twarz. Pod wp�ywem nag�ego ruchu niezwyk�a
srebrna szata przylgn�a do jej cia�a i Gregg z przera�eniem stwierdzi�, �e jest
w zaawansowanej ci��y.
� Sp�ywaj, Billy � powiedzia� oboj�tnie Caley nie odwracaj�c nawet
g�owy.
� Wydaje mi si�, �e powinni�cie zostawi� pani� w spokoju.
� A mnie si� wydaje, �e musisz lubi� odg�os �amania w�asnych ko�ci �
odpar� Caley. Zn�w si�gn�� do kaptura kobiety, kt�ra uchyli�a si� przed jego
r�k�.
� Do�� tego, Wolf. � Gregg spojrza� na ofiar�. � Ogromnie mi przykro.
Je�li si� pani wybiera do miasta, mog� pani� podwie��.
� Do miasta? Podwie��? � Mia�a niski g�os i bardzo dziwny akcent. �
Czy pan jest Anglikiem?
Zanim Caley wmiesza� si� do rozmowy, Gregg zd��y� si� jeszcze zdziwi�,
�e bior� go za Anglika, a nie za Amerykanina tylko na tej podstawie, �e m�wi
po angielsku.
� Ty si� nie wtr�caj, Billy � powiedzia� Caley. � Ju� my wiemy, jak si�
obchodzi� z Meksykanami, kt�rzy si� przekradaj� przez granic�.
� Ona nie jest Meksykank�.
� A kto ci� pyta? � ze z�o�ci� powiedzia� Caley, si�gaj�c do kolby
Trantora.
Sorensen zawr�ci� konia, podjecha� do bryczki i zajrza� do jej tylnej cz�ci.
Oczy mu si� rozszerzy�y, kiedy zobaczy� zakopane w s�om� ogromne g�siory.
� Hej, popatrz no, Wolf! � zawo�a�. � Pan Gregg wiezie do miasta ca��
parti� swojej najlepszej pulgue. Urz�dzimy sobie tu zaraz wszyscy wspania��
bib�.
Caley natychmiast obr�ci� si� ku niemu; na jego brodatej twarzy malowa�
si� niemal b�ogi wyraz.
� Dawaj tu jedn� z tych skorup.
Gregg wsun�� praw� r�k� pod siedzenie bryczki.
� B�dzie ci� to kosztowa�o osiem pi��dziesi�t.
� Nie mam zamiaru p�aci� osiem pi��dziesi�t za byle sok z kaktusa. �
Caley potrz�sn�� g�ow�, pop�dzi� konia i znalaz� si� ko�o bryczki, dok�adnie na
wysoko�ci poprzecznej �aweczki.
� Tyle p�aci mi Whaley, ale powiem wam, co zrobimy � rzek� spokojnie
Gregg. � Dam ka�demu po g�siorku na kredyt i wy tu sobie popijecie, a ja
zabior� pani� do miasta. Musia�a zab��dzi� i... � przerwa� widz�c, �e
zupe�nie niew�a�ciwie oceni� nastr�j Caleya.
� A ty sobie wyobra�asz, �e kim jeste�? � warkn�� tamten. � Jakim
prawem gadasz do mnie jak do dzieciaka! Gdyby to ode mnie zale�a�o,
wyko�czy�bym ci� ju� wtedy dwa lata temu, Gregg. A w�a�ciwie... � Caley
�ci�gn�� usta, tak �e tworzy�y jedynie ��ty punkt na tle bia�ej brody, a jego
porcelanowo-b��kitne oczy zal�ni�y pod wp�ywem nag�ej my�li. Otwarcie
trzyma� teraz r�k� na kolbie Tran
tora i chocia� go nie wyci�gn��, to jednak kciukiem zdo�a� odwie�� kurek.
Gregg rozejrza� si� po wibruj�cym, cichym krajobrazie, popatrzy� na
bezosobow� dekoracj� Sierra Madre; wiedzia�, �e pozosta�a mu by� mo�e ju�
tylko jedna sekunda na podj�cie decyzji i dzia�anie. Caley nie znajdowa� si�
dok�adnie na linii strza�u ukrytej dubelt�wki i siedz�c na koniu by� znacznie
ponad poziomem lufy, ale Gregg nie mia� wyboru. Z trudem zgi�wszy
zesztywnia�y staw �okcia zdo�a� si�gn�� do spustu i mocno go nacisn��. W
ostatnim momencie Caley poj��, co si� �wi�ci, i pr�bowa� uskoczy� w bok.
Hukn�� strza� i zwarta wi�zka �rutu rozdar�a mu but tu� powy�ej kostki, a
nast�pnie wyry�a krwawy �lad w ko�skim zadzie. Przera�one zwierz�
wytrzeszczaj�c �lepia stan�o d�ba w ob�oku czarnego dymu i run�o na bok
z Caleyem w siodle. Gregg us�ysza� koszmarny trzask �amanej grubej ko�ci, a
zaraz potem krzyk.
� Nie! � wrzasn�� Sorensen z grzbietu swojej klaczy, kt�ra ponios�a. �
Nie strzelaj! � Spi�� konia ostrogami, ujecha� z pi��dziesi�t jard�w i
zatrzyma� si� z r�kami w g�rze.
Gregg patrzy� na niego przez chwil� og�upia�y, zanim zda� sobie spraw�, �e
� na skutek ha�asu, dymu i og�lnego zamieszania � Szwed nie ma poj�cia
ani co si� sta�o, ani �e jego przeciwnik jest w tej chwili bezbronny. Nieustanne
ryki Caleya za ka�dym razem, gdy jego powalony ko� usi�owa� si� go pozby�,
utrudnia�y Greggowi my�lenie. Zagadkowa kobieta sta� z twarz� ukryt� w d�o-
niach.
� Nie ruszaj si�! � Gregg krzykn�� do Sorensona, a nast�pnie zwr�ci� si�
do kobiety. � Prosz�, niech pani wsiada, najlepiej b�dzie, jak si� st�d
oddalimy.
Zacz�a gwa�townie dygota�, ale nie ruszy�a si� z miejsca. Gregg zeskoczy�
na ziemi�, wyj�� podwieszon� dubelt�wk�, podszed� do kobiety i poci�gn�� j�
w stron� bryczki. Sz�a ulegle i pozwoli�a podsadzi� si� na �aweczk�. Gregg
us�ysza� tu� za sob� t�tent kopyt, a kiedy si� odwr�ci�, zobaczy�, �e ko�
Caleya uwolni� si� i rwie galopem na wsch�d, w kierunku rancza Porfielda.
Caley le�a� trzymaj�c si� za z�amane udo. Przesta� krzycze� i jak gdyby
odzyska� panowanie nad sob�. Gregg podszed� do niego, ukl�k� i na wszelki
wypadek wyj�� mu zza pasa ci�ki pi�ciostrza�owy pistolet z odwiedzionym
kurkiem.
� Masz szcz�cie, �e nie wypali� � powiedzia� zwalniaj�c ostro�nie kurek i
wsuwaj�c bro� za w�asny pasek. � Postrzelona noga to jeszcze nie jest
najgorsze, co mo�e si� przytrafi� m�czy�nie.
� Ty ju� jeste� trup, Gregg � powiedzia� Caley s�abym g�osem, spokojnie,
z zamkni�tymi oczyma. � Josh jest teraz daleko... ale nied�ugo wr�ci i...
przyprowadzi mi ci�... �ywego... i ja...
� Oszcz�dzaj tchu � poradzi� mu Gregg nie zdradzaj�c si� z
w�tpliwo�ciami co do w�asnej przysz�o�ci. � Josh z pewno�ci� uwa�a, �e
jego ludzie sami powinni sobie radzi�. � Wr�ci� do bryczki, wdrapa� si� na
siedzenie i usiad� obok pochylonej, odzianej na srebrno postaci.
� Zawioz� teraz pani� do miasta � powiedzia�. � Ale to wszystko, co
mog� dla pani zrobi�. Dok�d si� pani wybiera?
� Wybiera? � S�owo by�o jej wyra�nie obce i Gregg nie mia� w�tpliwo�ci
co do tego, �e angielski nie jest jej rodzimym j�zykiem, chocia� nie wyda�a
mu si� ani Hiszpank�, ani Meksykank�.
� Tak. D�k�d pani jedzie? ^
� Ja nie mog� jecha� do miasta,
� Dlaczego?
� Ksi��� by mnie tam znalaz�. Nie mog� jecha� do miasta.
� H�? � Gregg szarpn�� lejcami i bryczka ruszy�a. � Czy chce pani
powiedzie�, �e z jakiego� powodu jest pani �cigana? Zawaha�a si�.
� Tak:
� To przecie� nie mo�e by� nic powa�nego, a poza tym ten kto� musi
mie� wzgl�d na pani...
Kiedy Gregg m�czy� si� nad doborem s��w, kobieta zsun�a z g�owy kaptur
r�k�, kt�ra dr�a�a w dalszym ci�gu w spos�b dostrzegalny. Mia�a dwadzie�cia
kilka lat, z�ociste w�osy i bia�� cer� wskazuj�c� na miejskie pochodzenie. By�
pewien, �e w normalnych warunkach jest �liczna, ale pod wp�ywem strachu,
szoku, a mo�e i wyczerpania jej twarz wydawa�a si� martwa, a szare oczy
mia�y wyraz zaszczucia.
� Pan musi by� dobrym cz�owiekiem � rzek�a wolno. � Gdzie pan
mieszka?
� Jakie� trzy mile st�d w tamtej stronie.
� Czy pan mieszka sam?
� Tak, ale... � bezpo�rednio�� jej indagacji speszy�a Gregga, kt�ry
zapomnia� j�zyka w g�bie. � A gdzie jest pani m��?
� Ja nie mam m�a. Odwr�ci� od niej wzrok.
� My�l�, �e jednak b�dzie lepiej, je�li pojedziemy do miasta.
� Nie! � Kobieta unios�a si�, jakby zamierza�a wyskoczy� z bryczki w
biegu, a nast�pnie z�apa�a si� za wzd�ty brzuch i z powrotem opad�a na
siedzenie. Gregg poczu�, �e opiera si� o niego ca�ym ci�arem. Przera�ony
rozejrza� si� w poszukiwaniu jakiejkolwiek pomocy, ale zobaczy� jedynie
Sorensona, kt�ry kl�cza� przy Caleyu. Caley siedzia� prosto i obaj m�czy�ni
�ledzili bryczk� i jej pasa�er�w jadowitym wzrokiem w�y.
Zatrwo�ony nag�o�ci�, z jak� przesta� decydowa� o w�asnym losie, Gregg
zakl�� pod nosem, zatoczy� bryczk� p�kole i zawr�ci� w stron� domu.
Domek by� ma�y � powsta� mniej wi�cej przed dziesi�ciu laty jako jedna z
szeregu chat u�ywanych przez pastuch�w z du�ego, ale podupad�ego
rancza. Gregg skupi� go razem z kawa�kiem ziemi w czasach, kiedy zanosi�o
si� na to, �e sam zostanie farmerem, i dobudowa� jeszcze dwie izby, co z
zewn�trz nada�o cha�upinie do�� obskurny wygl�d. Po niefortunnym starciu z
lud�mi Portfielda, po kt�rym nie mog�o by� mowy o niczym wi�cej, jak uprawa
zagonka warzyw, sprzeda� wi�kszo�� ziemi zostawiaj�c sobie dom. Nie by�a
to najlepsza transakcja z punktu widzenia nowego nabywcy, ale stanowi�a
dow�d, �e niekt�rzy ludzie w okolicy cenili sobie wysi�ki Gregga w kierunku
egzekwowania prawa.
� No, to jeste�my na miejscu � powiedzia�. Pom�g� wysi��� z bryczki
kobiecie, kt�ra wspar�a si� na nim ca�ym ci�arem. Gregg poczu� si�
speszony tak bliskim fizycznym kontaktem. Stanowi�a dla niego ca�kowit�
zagadk�, ale zdawa� sobie spraw�, �e nie nawyk�a do brutalno�ci.
Wprowadzi� j� do �rodka i wskaza� naj-wygodniejsze krzes�o w g��wnej izbie.
Usiad�a z zamkni�tymi oczyma, przyciskaj�c brzuch r�kami.
� Prosz� pani... � powiedzia� zaniepokojony. � Czy to ju� czas... na... to
znaczy pani pewnie potrzebuje lekarza? Otworzy�a szeroko oczy.
� Nie! Nie! Lekarza nie!
� Ale� je�eli pani b�dzie...
� Jeszcze czas � powiedzia�a ju� nieco pewniejszym g�osem.
� Wszystko jedno, najbli�szy lekarz mieszka oko�o pi��dziesi�ciu mil st�d.
Prawie tak daleko jak najbli�szy szeryf.
Gregg spojrza� na ni� i ze zdziwieniem stwierdzi�, �e spowijaj�ca j� szata z
jednego kawa�ka, kt�ra w s�o�cu �wieci�a jak srebrna do-lar�wka prosto z
mennicy, teraz jest szaroniebieska. Przygl�daj�c si� sukni stwierdzi�, �e nie
widzi w niej �adnych szw�w ani nawet fastrygi. Jego zdumienie wzros�o.
� Chce mi si� pi� � powiedzia�a kobieta. � Czy ma pan co� do picia?
� By�o za gor�co, �eby rozpala� ogie�, wi�c nie ma kawy, ale jest woda
�r�dlana.
� Poprosz� wody.
� Poza tym jest du�o whisky i pulque. Ja sam p�dz� j� tu na miejscu. To
pani nie zaszkodzi.
� Poprosz� wody.
� Dobrze. � Gregg podszed� do d�bowego szaflika, podni�s� przykrywk� i
zaczerpn�� wielk� �y�k� ch�odnej wody.
Kiedy si� odwr�ci�, zobaczy�, �e kobieta rozgl�da si� po nagich sosnowych
�cianach i prymitywnych sprz�tach z mieszanin� odrazy i rozpaczy. Zrobi�o
mu si� jej �al.
� Izba jest bardzo skromna � powiedzia� � ale mieszkam tu sam, a mnie
niewiele potrzeba.
� Nie ma pan kobiety?
I zn�w uderzy� Gregga kontrast pomi�dzy jej nobliwym wygl�dem a
obcesowo�ci� pyta�. Pomy�la� o Ruth Jefferson pracuj�cej w sklepie w
Copper Cross, kt�ra mog�aby mieszka� w tym domu, gdyby sprawy przybra�y
inny obr�t, i potrz�sn�� g�ow�. Kobieta wzi�a od niego emaliowan� chochl� i
upi�a troch� wody.
� Chla�abym tu u pana zosta� � powiedzia�a.
� Prosz� bardzo, mo�e si� tu pani zatrzyma� na jaki� czas � rzek�
niepewnie, zaniepokojony tak� perspektyw�.
� Chcia�abym zosta� na sze�� dni. � Spojrza�a mu spokojnie prosto w
oczy. � A� do urodzenia mojego syna. Gregg parskn�� z niedowierzaniem.
� To nie szpital, a ja nie jestem akuszerk�.
� Dobrze zap�ac�. � Si�gn�a pod szat� i wyj�a kawa�ek ��tego metalu,
kt�ry po�yskiwa� t�usto jak z�oto wysokiej pr�by. Sztabka, z zaokr�glonymi
kraw�dziami i rogami, mia�a wymiary jakie� osiem cali na cal. � Za ka�dy
dzie� jedn� tak�. Razem b�dzie sze��.
� Ale przecie� to nie ma najmniejszego sensu � wyj�ka� Gregg. � Nie
wie pani nawet, czy sze�� dni wystarczy.
� M�j syn przyjdzie na �wiat pojutrze.
� Ale przecie� pani nie mo�e mie� pewno�ci.
� Owszem, mog�.
� Pani... ja... � Gregg wzi�� do r�ki ci�k� sztabk�. � To mo�na by
wymieni� na mas� pieni�dzy w banku.
� Nie jest kradziona, je�li o to panu chodzi.
Gregg odchrz�kn�� i nie chc�c sprzeciwia� si� ani wypytywa� go�cia,
zacz�� ogl�da� z�ot� sztabk� w poszukiwaniu jakiej� pr�by. Ale nie by�o
�adnych t�ocze� i kruszec mia� niemal oleist� powierzchni�, jak czyste
dwudziestoczterokaratowe z�oto.
� Ja przecie� nie powiedzia�em, �e to jest kradzione, ale niecz�sto si�
zdarza, �eby maj�tne damy przychodzi�y tu do mnie rodzi� dzieci. �
U�miechn�� si� krzywo. � Prawd� powiedziawszy, pani jest pierwsza.
� Delikatnie pan to uj��. � Odwzajemni�a mu si� u�miechem. �
Rozumiem, jak dziwne musi si� to panu wydawa�, ale nie wolno mi nic
wyja�nia�. Jedyne, co mog� powiedzie�, to �e nie pope�ni�am �adnego
wykroczenia przeciw prawu.
� Po prostu na jaki� czas poszukuje pani ukrycia?
� Niech�e pan zrozumie, �e istniej� inne spo�ecze�stwa, w kt�rych panuj�
inne prawa ni� w Meksyku.
� Pani wybaczy � rzek� Gregg ze zdziwieniem � ale te tereny nale�� do
Stan�w od roku 1848.
� To mnie prosz� wybaczy� � powiedzia�a ze skruch�. � Geografia
nigdy nie by�a moj� mocn� stron�, a poza tym jestem bardzo daleko od
domu.
Gregg zacz�� podejrzewa�, �e usi�uj� go w co� wrobi�, i postanowi� si� nie
da�.
� A co z tym ksi�ciem?
Promie� s�o�ca, odbity w chochli, kt�r� trzyma�a, rozszczepi� si� na
koncentryczne kr�gi.
� To nie�adnie z mojej strony, �e chcia�am pana tym wszystkim obarczy�
� powiedzia�a. � P�jd� sobie, jak tylko odpoczn�.
� P�jdzie pani, dok�d? � Gregg roze�mia� si� pogardliwie czuj�c, �e si�
anga�uje w t� histori�, niezale�nie od jej czy nawet od swojej w�asnej woli. �
Pani sobie chyba nie zdaje sprawy z tego, w jakiej zapad�ej dziurze si� pani
znajduje. Jak pani si� tu dosta�a?
� To ja ju� sobie p�jd�. � Wsta�a z pewn� trudno�ci�, a jej ma�a twarz
zrobi�a si� jeszcze bledsza ni� zwykle. � Dzi�kuj� za t� pomoc, jak� mi pan
okaza�. Mam nadziej�, �e przyjmie pan t� sztabk� z�ota...
� Prosz� siada� � powiedzia� Gregg zrezygnowany. � Je�li pani jest na
tyle szalona, �eby chcie� tu zosta� i rodzi� dziecko, ja jestem na tyle szalony,
�eby na to przysta�.
� Dzi�kuj�. � Usiad�a ci�ko i Gregg zobaczy�, �e jest bliska omdlenia.
� Nie ma powodu bez przerwy mi dzi�kowa� � burkn�� chc�c zatuszowa�
fakt, �e w jaki� niejasny spos�b sprawia mu przyjemno��, �e m�oda, pi�kna
kobieta po tak kr�tkiej znajomo�ci jest gotowa powierzy� si� jego opiece.
�Pan musi by� dobrym cz�owiekiem" � tak brzmia�y niemal pierwsze s�owa,
kt�re do niego powiedzia�a, i w tym momencie Gregg u�wiadomi� sobie, jak
uci��liwe by�o jego �ycie w ci�gu ostatnich dw�ch lat. Na p� kaleki, wy-
ja�owiony uczuciowo przez pi��dziesi�t lat ci�kiego �ycia, powinien by�
ca�kowicie uodporniony na wszelkiego rodzaju romantyczne porywy,
zw�aszcza �e kobieta mog�a si� z powodzeniem okaza� jak�� cudzoziemsk�
arystokratk�, kt�ra w normalnych okoliczno�ciach nawet by na niego nie
spojrza�a. Faktem jednak by�o, �e wyst�pi� w jej obronie i z jej powodu zn�w
znalaz� si� w opa�ach. No i teraz by�a ca�kowicie od niego zale�na i gotowa
zamieszka� w jego domu. A przy tym m�oda, pi�kna i tajemnicza �
po��czenie cech, kt�rym si� nie m�g� oprze� teraz, jak i nie opar�by si� �wier�
wieku temu.
� B�d�my przede wszystkim praktyczni � zaproponowa�, reaguj�c w ten
spos�b na wybryki w�asnej wyobra�ni. � Mo�e pani na ten tydzie� zaj��
moje ��ko. Jest czyste, ale b�dzie nam potrzebna �wie�a bielizna. Pojad� do
miasta i zrobi� jakie� zakupy.
Wydawa�a si� przestraszona.
� Czy to jest konieczne?
� Oczywi�cie. Niech si� pani nie martwi, nie powiem nikomu, �e pani tu
jest.
� Dzi�kuj� � odrzek�a. � A co z tamtymi dwoma m�czyznami?
� A co mo�e z nimi by�?
� Musz� wiedzie�, �e ja tu z panem przyjecha�am. Czy oni tego nie
rozpowiedz�?
� Je�li nawet, to nigdzie tam, gdzie by to mia�o znaczenie. Ludzie
Portfielda nie utrzymuj� stosunk�w z mieszka�cami miasta ani z nikim w
okolicy. � Gregg wyj�� zza pasa pistolet Caleya, �eby go od�o�y� do szafki,
ale kobieta wyci�gn�a r�k� i poprosi�a, �eby jej pokaza� bro�. Nieco
zdziwiony, poda� jej pistolet i zauwa�y�, �e pod wp�ywem ci�aru opad�a jej
r�ka.
� To nie jest damska bro� � powiedzia�.
� Rzeczywi�cie � spojrza�a na niego. � Jaka jest jego pr�dko��
pocz�tkowa? Gregg znowu parskn�� okazuj�c rozbawienie.
� Przecie� kobiet nie interesuj� takie rzeczy.
� To dziwna uwaga � odpar�a, a w jej g�osie zabrzmia�a zn�w nuta
stanowczo�ci � zwa�ywszy, �e przed chwil� wyrazi�am w�a�nie
zainteresowanie.
� Przepraszam, ale po prostu... � Gregg zdecydowa� si� nie przypomina�
jej strachu, jaki okaza�a wcze�niej, kiedy wypali� z dubelt�wki. � Nie znam
dok�adnie pr�dko�ci pocz�tkowej tej broni, ale nie s�dz�, �eby by�a specjalnie
du�a. To jest stary pi�ciostrza�owy kapiszonowy Trantor. Niecz�sto si� dzisiaj
takie spotyka. Nie mam poj�cia, dlaczego Caley si� z nim obnosi�.
� Aha. � Zawiedziona odda�a mu pistolet. � On si� nie nadaje. Gregg
zwa�y� pistolet w r�ce.
� Nie chcia�bym, �eby mnie pani �le zrozumia�a. Ta bro� jest k�opotliwa w
nabijaniu, ale kula ma kaliber 54 i to wystarczy, �eby da� rad� ka�demu
�ywemu stworzeniu. � M�wi�c to ca�y czas patrzy� na kobiet� i wyda�o mu
si� przy ostatnich s�owach, �e na jej twarzy pojawi� si� jaki� dziwny wyraz. �
My�la�a pani o grubszym zwierzu? Nied�wiedziu na przyk�ad?
Pu�ci�a mimo uszu jego pytania.
� A ma pan mo�e jaki� w�asny pistolet?
� Mam, ale nie nosz� go przy sobie. W ten spos�b unikam k�o-
pot�w. � Greggowi przypomnia�y si� wypadki minionej godziny. � To
znaczy najcz�ciej unikam.
� A jaka jest pr�dko�� pocz�tkowa pa�skiego pistoletu?
� Sk�d mog� wiedzie�? � Coraz trudniej by�o Greggowi skojarzy� og�lne
zachowanie kobiety z jej dziwnym zainteresowaniem dla szczeg��w
technicznych broni palnej.
� My tutaj nie zajmujemy si� takimi rzeczami. Ja mam na przyk�ad
Remingtona kaliber 44, kt�ry zawsze robi� to, co chcia�em, i nic wi�cej nie
potrzebowa�em o nim wiedzie�.
Nie speszona jego poirytowanym tonem, przez chwil� rozgl�da�a si� po
pokoju, a nast�pnie wskaza�a masywn� �elazn� p�yt� kuchenn�.
� A co by si� sta�o, gdyby tak z tego pistoletu wypali� w to?
� Mieliby�my w ca�ej izbie od�amki o�owiu.
� Kula nie przebi�aby p�yty? Gregg zachichota�.
� Nie ma jeszcze takiej broni, kt�ra by to potrafi�a. Czy mog�aby mi pani
jednak powiedzie�, dlaczego to pani� tak interesuje?
Odpowiedzia�a mu w spos�b, kt�rego si� spodziewa� znaj�c j� ju� troch�
� zmieni�a temat.
� Czy mog� pana nazywa� Billy Gregg?
� Billy wystarczy, je�li mamy u�ywa� imion, kt�re nam nadano.
� Ja mam na imi� Morna, oczywi�cie �e b�dziemy u�ywali naszych
chrzestnych imion. � Pos�a�a mu migotliwe spojrzenie. � W tej sytuacji... nie
ma powodu, �eby�my si� zachowywali tak oficjalnie.
� Chyba, �e nie. � Gregg poczu�, �e dostaje kolor�w; odwr�ci� si�.
� Czy kiedykolwiek w �yciu odbiera�e� dziecko?
� To nie jest m�j zaw�d.
� Nie przejmuj si� tym zbytnio � odpar�a. � Ja ci powiem, co masz robi�.
� Dzi�ki � burkn�� Gregg, zastanawiaj�c si�, czy m�g� si� a� tak
strasznie pomyli� bior�c swojego go�cia za dam� wysokiego rodu. By�o w jej
wygl�dzie � a teraz, kiedy ju� pozby�a si� strachu, i w zachowaniu � co�
kr�lewskiego, ale przy tym wszystkim zdawa�a si� nie wiedzie�, �e istniej�
sprawy, o kt�rych kobieta powinna rozmawia� jedynie z najbli�szymi.
Po po�udniu pojecha� do miasta, drog� okr�n�, ale za to przebiegaj�c� z
dala od rancza Portfielda, i dostarczy� swoje osiem galon�w pulque do baru
Whalleya. Upa� by� okrutny i Gregg spoci� si� tak, �e koszula przylgn�a mu
do plec�w, ale pozwoli� sobie tylko na jedn� szklank� piwa i zaraz pojecha�
zobaczy� si� z Ruth Jefferson do sklepu jej kuzyna. Zasta� j� sam� na
zapleczu. Usi�owa�a w�a�nie d�wign�� worek z grochem na nisk� p�k�. By�a
krzepk�, przystojn� ^kobiet�, niewiele po czterdziestce, zachowa�a prost�
sylwetk� i szczup�� tali�, cho� dziesi�� lat wdowie�stwa i ci�kiej pracy na
chleb wy��obi�o wok� jej ust g��bokie bruzdy.
� Dobry, Billy � powiedzia�a s�ysz�c jego kroki, a dopiero potem
przyjrza�a mu si� uwa�niej. � O co chodzi, Billy Gregg?
Gregg poczu�, jak mu serce odmawia pos�usze�stwa � w�a�nie tego ba�
si� najgorzej, je�li chodzi�o o kobiety.
� Co masz na my�li?
� Mam na my�li, �e co� si� musia�o sta�, skoro w taki dzie� jak dzisiejszy
masz na sobie krawat. I ten dobry kapelusz. I, je�li si� nie myl�, te lepsze
buty?
� Poczekaj, to ci pomog� z tym workiem � powiedzia� podchodz�c do
niej.
� To za ci�kie jak na te twoje r�ce.
� Dam sobie rad�. � Gregg opar� si� klatk� piersiow� o worek i uj�� go
mi�dzy przedramiona. Wyprostowa� si�, d�wign�� worek niezdarnie, ale
pewnie, i postawi� na p�ce. � Widzisz? A nie m�wi�em?
� Ca�y jeste� zakurzony � powiedzia�a surowo i otrzepa�a mu ubranie
chusteczk�,
� Nic nie szkodzi. Nie przejmuj si�. � Protestowa�, ale sta� pos�usznie,
pozwalaj�c si� otrzepywa�, zadowolony, �e stanowi przedmiot czyjej� troski.
� Potrzebna mi jest twoja pomoc, Ruth � powiedzia� podj�wszy decyzj�.
Skin�a g�ow�.
� Od lat ci to m�wi�.
� Chodzi o konkretn� spraw� i nawet nie mog� ci powiedzie�, co to
takiego, dop�ki mi nie przysi�gniesz, �e zachowasz j� w sekrecie.
� Wiedzia�am! Wiedzia�am, �e co� si� �wi�ci, jak tylko wszed�e�. Gregg
uzyska� ��dan� obietnic�, a nast�pnie przeszed� do opisu
porannych wydarze�. W miar� jak m�wi�, bruzdy na twarzy Ruth stawa�y si�
coraz wyra�niejsze, a w oczach pojawi� si� twardy, bezkompromisowy b�ysk.
By� zadowolony, kiedy pod koniec jego opowie�ci wesz�y do sklepu dwie
kobiety, �eby kupi� jaki� materia�. Kiedy Ruth ko�czy�a je obs�ugiwa�, wyraz
zaci�tosci znikn�� z jej twarzy, ale w dalszym ci�gu wida� by�o, �e jest na
niego z�a.
� Nie rozumiem ci�, Billy � szepn�a. � Wydawa�o mi si�, �e dosta�e�
ju� wystarczaj�c� nauczk� w czasie tamtego spotkania z lud�mi Portfielda.
� Nic innego nie mog�em zrobi� � odrzek�. � Musia�em jej pom�c.
� W�a�nie tego si� obawiam.
� Co to znaczy?
� Billy Gregg, gdybym si� kiedykolwiek dowiedzia�a, �e napyta�e� biedy
jakiej� dziewczynie z baru, a teraz masz czelno�� prosi� mnie, �ebym
pomog�a przy porodzie...
� Ruth! � Gregg by� autentycznie oburzony tym pomys�em.
�- To znacznie bardziej prawdopodobna historia ni� ta, kt�r� mi
przedstawi�e�.
Gregg westchn�� i wyj�� z kieszeni w�sk� sztabk� z�ota.
� Czy dziewczyna z baru by mi p�aci�a? I to czym� takim?
� No, chyba nie � przyzna�a Ruth. � Ale to wszystko jest takie... A co to
za imi� Morna?
� Nie pytaj mnie.
� Ale sk�d ona pochodzi?
� Nie pytaj mnie.
� Widz�, �e si� nawet ogoli�e�. � Przez moment przyglada�a mu si� z
niepokojem.�My�l�, �e jednak powinnam i�� i zobaczy�, jak wygl�da
kobieta, dla kt�rej Billy Gregg zaczyna o siebie dba�. Chc� zobaczy�, co ona
ma takiego, czego ja nie mam.
� Dzi�ki ci, Ruth, zrobi�o mi si� od razu l�ej na duszy. � Gregg rozejrza�
si� po przestronnym, mrocznym pomieszczeniu z p�kami zawalonymi
towarem i belkami sufitowymi obwieszonymi dobrem wszelakiego rodzaju. �
Co powinienem wzi��?
� Przygotuj� tobo�ek z potrzebnymi rzeczami i zjawi� si� przed kolacj�.
Po�ycz� od Sama dwuk�k�.
� Cudownie. � Gregg u�miechn�� si� z wdzi�czno�ci�. � Pami�taj,
�eby� jecha�a t� zachodni� drog�.
� Wyno� si� st�d i nie przeszkadzaj mi w pracy � warkn�a Ruth. � Mam
w nosie w��cz�g�w Portfielda.
� Dobra. Do zobaczenia. � Gregg w�a�nie zbiera� si� do odej�cia, kiedy
jego wzrok przyci�gn�o kilka sztuk materia�u le��cych na ladzie. Wzi�� do
r�ki kawa�ek jedwabistej tkaniny i zmarszczy� si�. � Ruth, czy s�ysza�a� kiedy
o takim materiale, kt�ry na dworze jest srebrny, a w pomieszczeniu niebieski?
� Nie, nigdy nie s�ysza�am.
� Tak my�la�em. � Gregg podszed� do drzwi, zawaha� si�, a nast�pnie
wyszed� w upa� i migotliw� jasno�� g��wnej ulicy Copper Cross. Wsiad� do
bryczki, szarpn�� za lejce i wolno podjecha� do koryta z wod� znajduj�cego
si� w ma�ej uliczce przy stajniach przedsi�biorstwa wynajmu koni. Poi� tam
ju� konia m�ody kowboj z jasnym sumiastym w�sem. Gregg rozpozna� w nim
Cala Masha-ma, stosunkowo przyzwoitego jak na cz�owieka Josha Portfielda,
i skin�� mu g�ow� na powitanie.
� Billy. � Masham skin�� w odpowiedzi i wyj�� fajk� z ust. � S�ysza�em o
twoim spotkaniu z Wolfem Caleyem dzi� przed po�udniem.
� Szybko si� rozchodz� nowiny.
Masham spojrza� w obie strony uliczki.
� My�l�, �e powiniene� o tym wiedzie�, Billy: Wolf jest naprawd�
paskudnie poszkodowany.
� Owszem, s�ysza�em, jak mu si� �ama�a noga, kiedy go ko� przywali�.
By�em mu winien po�amanie ko�ci. � Gregg z uznaniem wci�gn�� dym. �
Masz dobry tyto�. ;
� Ale to nie by�o zwyk�e z�amanie, Billy. Z tego, co ostatnio s�ysza�em, ta
noga ca�a mu spuch�a i zrobi�a si� czarna. I wda�a si� gor�czka.
Mimo popo�udniowego upa�u Greggowi nagle zrobi�o si� zimno.
� I mo�e umrze�?
� Tak to wygl�da, Billy. � Masham zn�w si� rozejrza� doko�a. � Nie m�w
nikomu, �e ci powiedzia�em, ale Josh wraca za jakie� dwa, trzy dni. Ja bym
si� na twoim miejscu tu nie pokazywa� i nie czeka�, a� on si� zjawi.
� Dzi�ki za wiadomo��, synu. � Gregg z niewzruszonym spokojem
doczeka�, a� ko� si� napije, i dopiero potem pop�dzi� zwierz�. Ko� spu�ci� �eb
i pocz�apa� z cienia stajni w spiekot� ulicy.
Gregg zostawi� kobiet�, Morn�, �pi�c� na jego ��ku i w dalszym ci�gu
spowit� w zwiewn� szat�, kt�rej w�a�ciwo�ci by�y dla niego takie tajemnicze.
Wszed� do domu cicho nie chc�c zak��ca� jej odpoczynku, ale zasta� j�
siedz�c� przy stole nad roz�o�on� ksi��k�. Zdj�a sukni�, pod kt�r� mia�a jak
gdyby lu�n� koszul� z r�kawami trzy czwarte. Ksi��ka, jedna z kilkunastu,
jakie posiada� w maj�tku, by�a porz�dnie zniszczonym szkolnym atlasem
otwartym na rozk�ad�wce przedstawiaj�cej Ameryk� P�nocn�.
Morna zwi�za�a sobie w�osy w lu�ny ogonek i wygl�da�a jeszcze pi�kniej,
ni� to Gregg zapami�ta�, ale jego uwag� przyci�gn�a dziwna ozdoba na
przegubie jej r�ki. Przypomina�a kr��ek ciemnoczerwonego szk�a wielko�ci
monety dolarowej, w z�otej oprawce i na cienkiej z�otej bransoletce. Sam
kszta�t by� ju� dostatecznie niezwyk�y, ale wzrok Gregga przyku�a jakby
drzazga rubinowego �wiat�a, podobna z wielko�ci i po�o�enia do wskaz�wki
zegara i pulsuj�ca w odst�pach oko�o dw�ch sekund.
Morna spojrza�a na niego i u�miechn�a si�.
� Mam nadziej�, �e nie we�miesz mi tego za z�e � wskaza�a atlas.
� Niech si� pani nie kr�puje.
� Jestem Morna.
� Nie kr�puj si�... Morna. � Poufa�o�� z trudem przychodzi�a Greggowi.
�Czy czujesz si� troch� silniejsza?
� Tak, czuj� si� znacznie lepiej, dzi�kuj� ci bardzo. Nie spa�am od... od
bardzo dawna.
� Aha. � Gregg usiad� przy drugim ko�cu sto�u i pozwoli� sobie na
dok�adniejsze ogl�dziny intryguj�cej ozdoby. Na obrze�u znajdowa�y si�
delikatne znaki jak w kompasie, a md�y promyczek �wiat�a w dalszym ci�gu
pulsowa� wolno pod szklan� tarcz�. � Nie chcia�bym by� w�cibski, prosz�
pani... Morna.t. � powiedzia� � ale w �yciu nie widzia�em czego� takiego, co
masz na r�ce.
� A, to nic specjalnego. � Przykry�a przedmiot d�oni�. � To po prostu
b�yskotka.
� Ale jak ona mo�e tak mruga�?
� Och, ja si� na tym nie znam � odpar�a beztrosko. � To chyba dzia�a na
zasadzie elektronicznej.
� Czy to ma co� wsp�lnego z elektryczno�ci�?
� Ja w�a�nie chcia�am powiedzie� elektrycznej, tylko �e moja
angielszczyzna jest kiepska.
� Ale do czego to s�u�y? Morna roze�mia�a si�.
� A czy wasze kobiety nosz� tylko to, co jest u�yteczne?
� Chyba nie � powiedzia� Gregg niepewnie, �wiadom tego, �e jeszcze raz
zosta� zbyty. Po prze�amaniu trudno�ci Morna poczu�a si� w angielskim na
tyle mocna, �e Gregg zacz�� podejrzewa�, �e dziwnego s�owa �elektroniczny"
u�y�a wcale nie przez pomy�k�. Postanowi� poszuka� go przy okazji w
s�owniku Ruth, jak b�dzie mia� kiedy� okazj�.
Morna spojrza�a na atlas, na kt�rym po�o�y�a �d�b�o s�omy w kierunku ze
wschodu na zach�d, tak �e jednym ko�cem wskazywa�o w przybli�eniu
po�o�enie Copper Cross.
� Wed�ug tej mapy znajdujemy si� jakie� tysi�c dwie�cie mil od Nowego
Orleanu.
Gregg potrz�sn�� g�ow�.
� Do Nowego Orleanu jest dalej.
� W�a�nie zmierzy�am odleg�o��.
� Mo�e w prostej linii � wyja�ni� cierpliwie. � Ale to nie ma-�adnego
znaczenia, chyba �eby� umia�a lata� jak ptak. ,
� Ale zgadzasz si�, �e jest tysi�c dwie�cie mil?
� Mniej wi�cej � dla ptaka. � Gregg zirytowany zapomnia� si� i wstaj�c
od sto�u odruchowo usi�owa� odepchn�� si� r�kami. Trzasn�o mu g�o�no w
lewym �okciu, kt�ry si� ugi��, i Gregg uderzy� si� w rami�. Speszony, wsta� od
sto�u ostro�niej, staraj�c si� nie pokaza� po sobie, jak bardzo go boli, i
podszed� do kuchni. � Trzeba b�dzie pomy�le� o czym� odpowiednim do
jedzenia dla ciebie.
� Co z twoj� r�k�? � zapyta�a Morna �agodnie, staj�c tu� za nim.
� Nie masz si� czym przejmowa� � odpar� zdziwiony tym przejawem
troski.
� Poka� mi, Billy, mo�e b�d� mog�a ci pom�c.
� Przecie� chyba nie jeste� lekarzem, prawda? � Tak jak si� spodziewa�,
nie odpowiedzia�a mu na pytanie, ale pomy�la�, �e Morna mo�e mie� troch�
lekarskiej praktyki, wi�c podwin�� r�kawy i pozwoli� jej obejrze� kalekie
�okcie.
Skoro ju� posun�� si� tak daleko, zacz�� jej opowiada�, jak to � wobec braku
jakichkolwiek
przedstawicieli prawa w tej okolicy � by� na tyle g�upi, �e wzi�� na siebie
funkcj�
miejscowego str�a porz�dku, i jak � co by�o jeszcze g�upsze z jego strony �
przerwa� kiedy� Joshowi Portfiel-dowi i jego czterem ludziom pijack� bibk�.
Pobie�nie
jednak potraktowa� epizod, w kt�rym dwaj m�czy�ni trzymaj�c go za r�ce przez
ponad pi�tna�cie minut szarpali nim w prz�d i w ty�, tak �e �okcie nie
wytrzyma�y i
wy�ama�y mu si� w stawach.
� Dlaczego tak jest zawsze? � szepn�a.
� S�ucham?
Morna podnios�a na niego wzrok.
� Nie mog� nicc dla ciebie zrobi�, Billy. Stawy zosta�y wy�amane, a potem
powsta�a osteopatia.
� Osteopatia? � Gregg zanotowa� w pami�ci nast�pne s�owo do sprawdzenia.
� Czy to ci� bardzo boli? � Spojrza�a na jego min�. � G�upie pytanie, co?
� Ca�e szcz�cie, �e nie stronie od whisky � wyzna� Gregg. � Inaczej kiepsko
by�oby nieraz 'z moim spaniem. U�miechn�a si� ze wsp�czuciem.
� My�l�, �e przynajmniej w sprawie b�lu b�d� ci mog�a pom�c W moim w�asnym
interesie le�y, �eby� by� mo�liwie sprawny do... zaraz, jaki dzi� mamy dzie�?
� Pi�tek.
� Do niedzieli.
� Nie przejmuj si� niedziel� � rzek� Gregg. � Poprosi�em przyjazn� dusz�, �eby
przysz�a pom�c. Kobiet� � doda� widz�c, �e Morna odst�puje od niego, a w jej
oczach pojawia si� zn�w wyraz przera�enia.
� Obieca�e� nie m�wi� nikomu, �e tu jestem.
� Wiem, ale to wy��cznie dla twojego dobra. Ruth Jefferson jest bardzo
przyzwoitym cz�owiekiem i znam j� tak dobrze jak siebie samego. Pary z ust nie
pu�ci.
Twarz Morny odpr�y�a si� nieco.
� Czy ona jest kim� wa�nym dla ciebie?
� Mieli�my si� pobra�.
� Wobec tego zgadzam si�. � Szare oczy Morny by�y nieprzeniknione.�Ale
pami�taj, �e to by�a twoja w�asna decyzja, �eby jej powiedzie� o mnie.
Ruth Jefferson przyjecha�a dwuko�k� swojego kuzyna mniej wi�cej na godzin�
przed zachodem s�o�ca.
Gregg, kt�ry jej ca�y czas wypatrywa�, wszed� do domu i zastuka� w otwarte drzwi
sypialni, gdzie Morna po�o�y�a si� w ubraniu, �eby si� zdrzemn��. Obudzi�a si�
natychmiast i sp�oszona spojrza�a na z�ot� bransoletk� na r�ce. Stoj�cy przy
drzwiach
Gregg zauwa�y�, �e uwi�zione pod szk�em pasemko �wiat�a wskazuje zawsze na
wsch�d, i doszed� do wniosku, �e to jaki� dziwny rodzaj kompasu. Mo�e to by�o
z�udzenie, w ka�dym razie wyda�o mu si�, �e tempo
pulsowanie swiate�ka wzros�o nieznacznie od rana, kiedy pierwszy
raz zwr�ci� na nie uwag�. Daleko bardziej wspania�y i dziwny by� dla niego
jednak
widok brzemiennej nowym �yciem z�otow�osej m�odej kobiety, kt�ra przysz�a do
niego
znik�d i kt�rej sama obecno�� przydawa�a blasku prymitywnym sprz�tom jego
sypialni. Z�apa� si� na tym, �e zn�w rozpami�tuje okoliczno�ci, kt�re zap�dzi�y
to
stworzenie w taki odludny zak�tek swiata.
� Za chwil� b�dzie tu Ruth � powiedzia�. � Mo�e wyjdziesz, �eby j� przywita�?
� Bardzo ch�tnie. � Morna wsta�a z u�miechem i podesz�a z mm do drzwi
wej�ciowych. Gregg by� troch� zdziwiony, �e nic nie zrobi�a z w�osami ani nie
zatroszczy�a si� o sukni� � wiedzia� z do�wiadczenia, ze pierwsze spotkanie
kobiet to
sprawa delikatnej natury. I wtedy zauwa�y�, �e jej proste uczesanie nie
ucierpia�o w
najmniejszym nawet stopniu, a i b��kitna szata jest tak g�adka i l�ni�ca, jakby
dopiero
co zdj�ta z wieszaka. Dowiedzia� si� jeszcze jednej dziwnej rzeczy o swoim
go�ciu.
� Witaj, Ruth, ciesz� si�, �e� przyjecha�a. � Gregg podszed� do dwuk�ki,
zatrzyma� j� i pom�g� Ruth wysi���.
� Nie w�tpi�, �e si� cieszysz � odpar�a. � S�ysza�e� o Wolfie Caleyu? Gregg
�ciszy� g�os.
� S�ysza�em, �e jest umieraj�cy...
� W�a�nie. I co zamierzasz w tej sytuacji zrobi�?
� A co ja mog� zrobi�?
� Mo�esz wyruszy� na p�noc, jak tylko si� �ciemni, nie zatrzymuj�c si� po
drodze
ani na chwil�. To szale�stwo co� takiego ci proponowa�, ale ja bym zosta�a i
zaj�a si�
twoj� przyjaci�k�.
� To nie by�oby w porz�dku. � Gregg wolno potrz�sn�� g�ow�. � Nie,
zostan� tu, gdzie jestem potrzebny.
� Ciekawe, co zrobisz, jak przyjdzie po ciebie Josh Portfield ze swoj�
band�.
� Ruth � szepn�� Gregg zmieszany � wola�bym, �eby� m�wi�a o czym�
innym, to zdenerwuje Morn�. Chod� lepiej, poznasz j�.
Ruth spojrza�a na niego z niepokojem, ale bez protest�w wesz�a do domu,
gdzie Gregg dokona� prezentacji. Kobiety w milczeniu u�cisn�y sobie r�ce, a
nast�pnie � zupe�nie spontanicznie � zacz�y si� do siebie u�miecha�, bez
zb�dnych s��w przyjmuj�c role odpowiednio matki i c�rki. Gregg poj��, �e
dosz�o mi�dzy nimi do porozumienia na p�aszczy�nie, kt�ra nigdy nie b�dzie
mu dost�pna, i jego wrodzony l�k przed natur� kobiec� jeszcze wzr�s�.
Z przyjemno�ci� zauwa�y�, �e Morna spodoba�a si� Ruth, kt�ra :
najwyra�niej oczekiwa�a potwierdzenia swoich najgorszych podejrze�. To mu
oczywi�cie u�atwi sytuacj�. Gdy kobiety wesz�y do domu, Gregg zaj�� si�
rozpakowywaniem przywiezionych przez Ruth rzeczy � wiklinowy koszyk
chwyci� mi�dzy przedramiona, tak �eby nie forsowa� �okci. Kiedy wszed� z
koszykiem do izby, zasta� kobiety
pogr��one w rozmowie; Ruth przerwa�a sobie tylko po to, �eby mu wskaza�
drzwi, w milczeniu nakazuj�c wyj�cie.
Zadowolony wzi�� z p�ki paczk� papieros�w domowej roboty i wyszed� do
szopy, gdzie dojrzewa�a jego pulque. Wola� skr�ty, ale teraz, kiedy palce mia�
niezupe�nie sprawne � a skr�canie papieros�w wymaga�o precyzji ruch�w �
nauczy� si� obywa� bez nich. Zasiad�szy wygodnie na sto�ku w k�cie i
zapaliwszy papierosa z zadowoleniem spogl�da� na kr�lestwo miedzianych
rurek, retort i prob�wek do fermentacji pulpy kaktusowej. �wiadomo��, �e w
jego domu s� dwie kobiety, z czego jedna ma wkr�tce urodzi� dziecko,
nape�nia�a go ciep�ym poczuciem przydatno�ci, kt�rego nigdy do tej pory nie
zazna�. Przez czas jaki� w ob�okach aromatycznego dymu oddawa� si�
marzeniom, w kt�rych Ruth by�a jego �on�, Morna c�r-
k�, on sam za�, zn�w w pe�ni sprawny i zdolny do pracy, g�ow� ro-
dziny, odpowiedzialn� za jej utrzymanie. � Nie rozumiem, jak ty mo�esz tu
siedzie�. � W drzwiach sta-
�a Ruth w szalu narzuconym na ramiona. � Przecie� ten smr�d nie
mo�e by� zdrowy.
� Jeszcze nigdy nikomu nie zaszkodzi� � odpar� Gregg -wstaj�c. �
Fermentacja jest cz�ci� natury.
� Tak jak i krowie �ajno. � Ruth wycofa�a si� z szopy czekaj�c na niego
na zewn�trz. W poziomych promieniach czerwono zachodz�cego s�o�ca
wygl�da�a zdrowo i apetycznie, dojrza�a i odpowiedzialna. � Teraz ju� musz�
wraca� � powiedzia�a. � Ale przyjad� zn�w jutro rano i zostan� tak d�ugo,
a� to male�stwo przyjdzie bezpiecznie na �wiat.
� My�la�em, �e w soboty pracujesz w sklepie.
� Pracuj�, ale Sam b�dzie musia� sobie jako� poradzi� beze mnie. Nie
mog� tak zostawi� tej ma�ej, �eby sama rodzi�a. A ty by�by� dla niej mniej ni�
bezu�yteczny.
� Ale co sobie Sam pomy�li?
� Niewa�ne, co pomy�li Sam, powiem mu, ze kw�kasz. � Ruth przerwa�a
na moment. � Jak my�lisz, Billy, sk�d ona mo�e by�?
� Nie umiem ci powiedzie�. M�wi�a co� o Nowym Orleanie. Ruth
zmarszczy�a czo�o na znak dezaprobaty. � Nie m�wi tak, jak m�wi� ludzie z
Luizjany, a poza tym ma
jaki� obcy spos�b my�lenia.
� Zauwa�y�em � powiedzia� Gregg z naciskiem.
� Na przyk�ad m�wi tylko o urodzeniu syna, co? Zupe�nie nie przyjmuje do
wiadomo�ci, �e to by r�wnie dobrze mog�a by� c�rka.
� Mhm. � Gregg pomy�la� o szybko�ciach pocz�tkowych rewolwer�w. �
Ciekaw jestem bardzo, przed czym ona ucieka. Twarz Ruth z�agodnia�a
nieoczekiwanie.
� Czyta�am du�o o kobietach ze szlachetnych rod�w... dziedziczkach i
r�nych takich... kt�rym zabraniaj� uznania w�asnych dzieci,
dlatego �e ojcowie s� z gminu.
� Ruth Jefferson � powiedzia� weso�o Gregg � nie wiedzia�em, �e si�
krz�tasz po tym skromnym, starym sklepie z g�ow� pe�n� takich
romantycznych historii.
� Nic podobnego. � Ruth poczerwienia�a. � Ale to jasne jak s�o�ce, �e
Morna musi pochodzi� z bogatej rodziny i �e najprawdopodobniej ma z ni�
jakie� k�opoty.
� Mo�liwe. � Greggowi przypomnia�o si� potworne przera�enie, jakie
dostrzeg� w jej oczach. Instynktownie wyczu�, �e to musia�o by� co� wi�cej ni�
l�k przed rozgniewanymi rodzicami, ale postanowi� nie sprzecza� si� z Ruth.
Sta� i s�ucha� cierpliwie jej opowie-
�ci o tym, jak to po�o�y�a Morn� spa�, jak przygotowa�a jemu ��ko w drugim
pokoju i co Gregg ma zrobi� rano na �niadanie.
� A whisky dzi� zostaw w spokoju � zako�czy�a. � Nie chcia�abym,
�eby� gdzie� le�a� w pijanym widzie, kiedy ta ma�a dostanie w nocy b�l�w.
S�yszysz mnie?
� S�ysz� ci�, a poza tym i lak nie mia�em zamiaru pi�. Czy my�lisz, �e
dziecko rzeczywi�cie urodzi si� w niedziel�, tak jak Morna m�wi?
Ruth usadowi�a si� w dwuk�ce i zebra�a lejce.
� Wiesz co, sama nie wiem dlaczego, ale wierz�, �e lak b�dzie. Do
zobaczenia, Billy.
� Dzi�ki, Ruth. � Sta� i patrzy�, dop�ki dwuk�ka nie znik�a mu z oczu za
skaln� ostrog� wzg�rza, na kt�rym sta� jego dom, a nast�pnie odwr�ci� si� i
wszed� do �rodka. Drzwi sypialni by�y zamkni�te. Zrobi� sobie na pod�odze
pos�anie z koc�w, kt�re mu zostawi�a Ruth, ale nie by� usposobiony do
spania. Chichocz�c cicho z poczucia winy nala� sobie szczodr� r�k�
kukurydzianej whisky z kamiennego dzbana, kt�ry trzyma� w kredensie, i
usadowi� si� na jednym ze swoich naj wygodniejszych krzese�. �ar
zachodz�cego s�o�ca wype�ni� pok�j �agodnym �wiat�em i Gregg s�cz�c
whisky--towarzyszk� dozna� w swojej roli psa �a�cuchowego dziwnego
uczucia satysfakcji.
Dopu�ci� nawet promyk nadziei, �e Morna zostanie u niego d�u�ej ni� przez
owe sze�� dni, kt�re sobie zaplanowa�a.
O �wicie obudzi� si� wystraszony � siedzia� na krze�le, z pustym kubkiem
zaci�ni�tym w r�ce. Odstawiaj�c kubek j�kn�� g�o�no; przy pr�bie zgi�cia r�ki
w �okciu poczu� si� tak, jakby odpryski szk�a wbija�y mu si� w nagie nerwy.
Musia�o by� w nocy zimno i odkryte ramiona zesztywnia�y mu jeszcze
bardziej ni� zwykle. Wsta� z trudem i z przera�eniem stwierdzi�, �e zar�wno
koszul�, jak i spodnie ma ca�e wymi�te. Przysz�o mu do g�owy, �e m�czyzna
�yj�cy samotnie powinien mie� ubranie nie gniot�ce si�, takie jak...
Morna!
W g�owie zacz�y mu si� k��bi� wspomnienia poprzedniego dnia i Gregg
pospieszy� do kuchni, �eby j� uprz�tn�� i przygotowa� do rozpalenia ognia.
Wed�ug polece� Ruth mia� zagrza� mleko i owsian
k� dla Morny na �niadanie i zanie�� jej do pokoju misk� ciep�ej wody.
Cz�ciowo z po�piechu, a cz�ciowo z powodu niepe�nej sprawno�ci palc�w
upu�ci� kilka razy pogrzebacz i dlatego nie zdziwi� si� specjalnie, kiedy
wkr�tce potem otworzy�y si� drzwi od sypialni. W drzwiach ukaza�a si� Morna
w kwiecistym szlafroczku, kt�ry musia�a jej przywie�� Ruth. Swojski kobiecy
str�j uczyni� j� pi�kniejsz� w oczach Gregga, a zarazem przyst�pniejsz�.
� Dzie� dobry � powiedzia�. � Przepraszam za te ha�asy. Mam nadziej�,
�e nie...
� Ja ju� i tak bym nie spa�a. � Morna wesz�a do pokoju, usiad�a przy stole
i po�o�y�a na nim drug� w�sk� sztabk� z�ota. � To dla ciebie, Billy.
Odsun�� sztabk� w jej stron�.
� Ja tego nie chc�. Ta jedna, kt�r� mi da�a�, jest warta znacznie wi�cej ni�
wszystko, co mog� dla ciebie zrobi�.
Morna obdarzy�a go spokojnym, smutnym u�miechem, kt�ry u�wiadomi�
mu nagle, �e nie ma do czynienia ze zwyk�� dziewczyn� i �e nie rozmawiaj�
o cenie jakiej� normalnej us�ugi.
� Nara�a�e� dla mnie �ycie i my�l�, �e zrobi�by� to jeszcze raz. Prawda?
Gregg odwr�ci� wzrok.
� Niewiele zrobi�em.
� Owszem, wiele! Obserwowa�am ci�, Billy, i zauwa�y�am, �e si� ba�e�,
ale jednocze�nie widzia�am, �e potrafisz nad tym strachem zapanowa�.
Umocni�o ci� to tylko, zamiast os�abi�, a to jest co�, do czego nie s� zdolni
nawet najlepsi z naszych ludzi... � Morna przerwa�a i przys�oni�a usta
wierzchem d�oni, jakby by�a o krok od zdradzenia jakiego� sekretu.
� Zaraz b�dzie co� do jedzenia. � Gregg od.wr�ci� si� do kuchni. � Jak
tylko rozpal� ogie�.
� Nie odpowiedzia�e� na moje pytanie. Przest�pi� z nogi na nog�.
� Na jakie pytanie?
� Gdyby przyszed� tu kto� zabi� mnie... i mojego syna... czy broni�by� nas
z nara�eniem w�asnego �ycia?
� To szale�stwo � �achn�� si� Gregg. � Dlaczego kto� mia�by chcie�
was zabi�?
Morna wbi�a w niego uporczywy wzrok.
� Odpowiedz na pytanie, Billy.
� Ja... � s�owa przychodzi�y mu tak trudno jak wyznanie mi�o�ci. � Czy
musz� ci na to odpowiedzie�? Czy naprawd� my�lisz, �ebym uciek�?
� Nie � odpar�a �agodnie. � Nie potrzebuj� innej odpowiedzi.
� To i dobrze. � Zabrzmia�o to opryskliwie j, ni�by sobie �yczy�, poniewa�
Morna, od kt�rej by� dwa razy starszy, oscylowa�a w jego my�lach mi�dzy
przybran� c�rk� a .'.on�-kochank�, mimo �e ledwie j� zna� i �e nosi�a w �onie
cudze dziecko. Zadr�cza� si� z powodu swoich grzesznych my�li i prze�ywa�
m�ki strachu przed o�mieszeniem si�, a jednocze�nie by� g��boko szcz�liwy
z powodu zaufania, jakim go obdarzy�a. �aden cz�owiek, zdecydowa�, �aden
ksi���, nawet sam Ksi��� Ciemno�ci, nie skrzywdzi jej ani nie zasmuci, jak
d�ugo on b�dzie mia� na to wp�yw. Rozpalaj�c ogie� postanowi� sprawdzi�, w
jakim stanie jest jego Remington, oczywi�cie w taki spos�b, �eby me widzia�a
tego ani Morna, ani Ruth. Na � ma�o w ko�cu prawdopodobny � wypadek,
gdyby potrzebowa� broni, sprawdzi te� sp�onki i �adunek prochowy starego
Trantora, kt�rego zabra� Wolfowi Caleyowi.
Jak gdyby zgaduj�c jego my�li, Morna spyta�a:
� Billy, czy ty masz d�ug� bro�, strzelb�? Gregg wyd�� policzki.
� Nigdy nie mia�em.
� Dlaczego? Przecie� d�u�sza lufa zapewnia wi�ksz� energi� pociskowi, a
tym samym taka bro� jest bardziej skuteczna.
Pochyli� g�ow� i postanowi� si� nie odwraca�. Poczu� si� dotkni�ty s�ysz�c
terminy rusznikarskie wypowiadane jasnym, czystym g�osem Morny.
� Nigdy nie chcia�em mie�.
� Ale dlaczego?
� Nigdy nie strzela�em dobrze ze strzelby, nawet kiedy mia�em jeszcze
r�ce w porz�dku, wi�c bezpieczniej dla mnie nie nosi� takiej broni. Widzisz,
tutaj, w tych stronach, w�a�ciwie nie ma �adnego prawa. Je�eli cz�owiek
pos�u�y si� rewolwerem do zabicia drugiego cz�owieka, zwykle mu to
uchodzi, pod warunkiem jednak, �e i ten drugi mia� bro� b�benkow�. Nawet
je�li jej nie zd��y� wyci�gn��, walka uwa�ana jest za uczciw�. Tak samo
gdyby obaj mieli strzelby, ale w mojej sytuacji wol� nie ryzykowa�, �e kto�,
komu
wszed�em w drog�, kropnie mnie z odleg�o�ci dwustu jard�w i powie, �e to w
obronie w�asnej. � By�a to najd�u�sza mowa, jak� Gregg wyg�osi� od wielu
miesi�cy, a swoje niezadowolenie, �e zosta� do niej zmuszony, wyrazi�
nadmiernie energicznym rozgrzebywa-niem popio�u w popielniku.
� Rozumiem � powiedzia�a Morna w zadumie, staj�c za nim. �
Obowi�zuj� u was zasady pojedynku. A w strzelaniu z rewolweru
jeste� dobry?
Zamiast odpowiedzi Gregg zacz�� nasuwa� fajerki. W g�osie Morny pojawi�
si� w�adczy ton, kt�ry zauwa�y� ju�
wcze�niej.
� Billy,,a czy w strzelaniu z rewolweru jeste� dobry? Odwr�ci� si� do niej z
ramionami wyci�gni�tymi w taki spos�b, �eby by�o wida� okaleczone,
zesztywnia�e �okcie.
� Owszem, mog� si� zmierzy� z sze�ciostrza�owca tak jak dawniej, ale
uniesienie go zajmuje mi tyle czasu, �e nie dor�wna�bym nawet
dziesi�cioletniemu ch�opcu. To chcia�a� wiedzie�?
� Nie ma miejsca na gniew mi�dzy nami. � Morna wsta�a i uj�a w d�onie
jego wyci�g