7923
Szczegóły |
Tytuł |
7923 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
7923 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 7923 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
7923 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Poul Anderson �� � � �owca szcz�cia
���Sprz�tn��em chat� i wyszed�em na dw�r; by� wiecz�r. Wprowadzi�em si� tu zaledwie przed kilkoma dniami. Przedtem przebywa�em w lesie, tu znajdowa�em si� ponad jego g�rn� granic�. By� to najwy�szy czas, by osiedli� si� gdzie� na stale. Doprowadza�em wi�c do porz�dku chat� i jej wyposa�enie, bada�em jej okolice, sortowa�em zbiory, przyzwyczaja�em si� do rzadszego powietrza. I oswaja�em si� z nowym �yciem.
���Brakowa�o mi z�otych plam s�o�ca na mi�kkim, ch�odnym mchu, m�skiej chropowato�ci i kobiecego s�odkiego zapachu szyszek i zieleni sosen wspinaj�cych si� ku niebu niby w��cznie, mieni�cego si� srebrzy�cie, roz�piewanego potoku, krzyku ptak�w, jelenia o wspania�ych rogach, kt�ry zaprzyja�ni� si� ze mn� i jad� mi z r�ki. (W szczeg�lno�ci przepada� za sk�rk� od og�rk�w. Nazwa�em go Charlie.)
���Je�li �yjesz gdzie� i mieszkasz przez sze�� miesi�cy, od pierwszych dni jesieni przez surow� i bia�� zim�, i wraz z ziemi� wracasz do �ycia w pierwszych podmuchach wiosny, to co� z tego na zawsze pozostaje ci w ko�ciach.
���Niemniej przez ca�y czas pami�ta�em o wy�ynie kiedy Jo Modzeleski powiedzia�a mi, �e nie uda�o jej si� uzyska� pozwolenia na przed�u�enie mojego pobytu, ostatnie dni postanowi�em sp�dzi� w�a�nie tu. Stanowi�o to cz�� mojego planu; Jo kocha�a dziki kraj r�wnie mocno jak ja, ale g��wne miejsce w jej sercu zajmowa�y g�ry i pobyt tu powinien wprawi� j� w dobry nastr�j. Ale i bez tego wr�ci�em tu
���Kiedy wychodzi�em z chaty zamykaj�c za sob� metalowe drzwi, tak �e nic sztucznego nie dzieli�o mnie ju� od �wiata, nagle poczu�em, �e ca�ym sob� w�a�nie do tego �wiata nale��.
���Baza znajdowa�a si� na g�rskiej ��ce. Z g�stej trawy, po�yskuj�cej od rosy i mi�kko uginaj�cej si� pod nogami, wyziera�y oczka stokrotek. Tu i �wdzie wznosi�y si� ogromne szare g�azy wielko�ci dom�w, naniesione tu przed wiekami przez lodowiec, po kt�rym pozosta�o jedynie niewielkie jeziorko b�yszcz�ce nieopodal w s�o�cu. Widok ten przypomina� mi, �e i ja nale�� do wieczno�ci. Doko�a rozci�ga�o si� pasmo Wind River Mountains, kt�rego pokryte �niegiem szczyty i granatowe ska�y wznosi�y si� ku zawrotnie wysokiemu niebu, pod kt�rym mog�em dojrze� unosz�cego si� or�a. Od jego skrzyde� odbija�y si� promienie zachodz�cego s�o�ca: ich �wiat�o w ch�odzie wieczoru zdawa�o si� nabiera� krucho�ci kryszta�u. A cienie trzepota�y si� w�r�d drzew.
���Czu�em zapach zieleni, bardziej surowy ni� w lesie, lecz niemniej silny. W jeziorku zatrzepota�a ryba: ujrza�em kr�tki b�ysk �usek, a w chwil� p�niej s�abe mimo ciszy chlupni�cie wody. Na twarzy czu�em ostatnie poca�unki wiatru.
���Zapi��em kurtk�, si�gn��em po przybory do palenia i rozejrza�em si� doko�a. Ju� kilka razy zauwa�y�em �lady nied�wiedzia. Oczywi�cie, o przyja�ni z tak� besti�, podobnej do przyja�ni z Charliem, nie by�o mowy, ale mogliby�my �y� w zgodzie na tym samym terytorium, gdyby uda�o mi si� pozna� j� lepiej... A je�li by�aby to samica, to by znaczy�o, �e mog�a mie� ma�e.
���Nie. Masz wr�ci� do cywilizacji pod koniec tego tygodnia. Zapomnia�e�?
���Niestety. Ale mog� przecie� i tu wr�ci�...
���Jakby w odpowiedzi na moj� rozterk� us�ysza�em daleki szum motor�w helikoptera. Ich odg�os narasta� stopniowo, a� nad lasem ujrza�em jego sylwetk�. Jo przylecia�a wcze�niej ni� si� jej spodziewa�em (zaprosi�em j� na kolacj� po zachodzie s�o�ca). Wcze�niej, ni� jej si� spodziewa�em? Poczu�em mocne bicie serca. Wetkn��em �ajk� i kapciuch do kieszeni i ruszy�em naprzeciw niej.
���Wyl�dowa�a i wyskoczy�a z kabiny, zanim motor przesta� pracowa�. Zawsze porusza�a si� szybko i z wdzi�kiem. Poza tym zreszt� nie by�a zbyt �adna: niska, kr�pa, mia�a nos mopsa i wyblak�e okr�g�e oczy; czarne w�osy �ci�le przylega�y do czaszki. Na t� okazj� zrezygnowa�a z uniformu le�nika i przyby�a ubrana w obcis�y po�yskuj�cy str�j. Ale nie by� on w stanie uczyni� jej pi�kniejsz�, nawet gdyby umia�a go nosi�.
���- Witaj - odezwa�em si� pierwszy i u�cisn��em jej obie d�onie, oferuj�c najserdeczniejszy z moich u�miech�w.
���- Cz��! - jej g�os by� lekko zdyszany. Jej twarz na przemian bled�a i czerwienia�a. - Jak si� masz?
���- Zno�nie. Tyle �e przykro mi st�d wyje�d�a� - u�miechn��em si� kwa�no, nie chc�c pokaza�, �e lituj� si� nad sob�.
���Odwr�ci�a wzrok. - Przecie� wracasz do �ony...
���Nie naciskaj zbyt mocno. - Przylecia�a� troch� za wcze�nie, Jo, i nie zd��y�em niczego przygotowa�: ani pi� a, ani jedzenia. Teraz chod� ze mn� i przypatrz si�, jak to robi�.
���- Pomog� ci.
���- O, nie! Nigdy nie pozwalam na to moim go�ciom. Usi�dziesz i odpoczniesz. - Wzi��em j� pod r�k� i poprowadzi�em w kierunku chaty.
���Roze�mia�a si� niepewnie. - Boisz si�, Pete, �e ci b�d� przeszkadza�? Nie ma obawy. Znam dobrze te wszystkie urz�dzenia... Ostatecznie, po trzech latach...
���Ja sp�dzi�em tu cztery, i to po sze�ciu latach w��czenia si� po innych rezerwatach, zanim zdecydowa�em, �e tylko temu odda�em ca�e moje serce, bo jest najpi�kniejszy z pi�knych.
���- ...i maj� tylko jedno miejsce, w kt�rym mo�na wszystko zmagazynowa� - us�ysza�em jej g�os. Zatrzyma�a si�, zatrzyma�em si� wi�c i ja. Rozejrza�a si� doko�a, wdychaj�c g��boko powietrze. - Prosz� ci�, nie spieszmy si�. Taki pi�kny wiecz�r... Wyszed�e�, �eby si� nim nacieszy�...
���I s�owa niewypowiedziane: a ju� niewiele ci tych wieczor�w zosta�o, Pete. Akcja dokumentacyjna zosta�a oficjalnie zako�czona w zesz�ym roku. Jeste� ostatnim z niewielu mediaman�w, kt�rzy otrzymali specjalne zezwolenie na przed�u�enie pobytu, by mogli zako�czy� sw� misj�. A teraz: koniec! �adnych wym�wek, �adnych pr�b o dalsze przed�u�enie... Wynosi� si�!
���Niewypowiedziana odpowied�: A wy, le�nicy? Garstka ludzi, specjalist�w w zakresie ekologii, biologii gleby itp., garstka �udzi, kt�rzy wyszli zwyci�sko z zawod�w z mot�ochem... Ale czy daje wam to prawo do wy��cznego w�adania tym wspania�ym krajem?
���- Doskonale - powiedzia�em. - Pani - twoje towarzystwo czyni ten wiecz�r szczeg�lnie rozkosznym...
���- Dzi�ki ci, �askawy panie! - odpar�a, ale w jej g�osie nie by�o weso�o�ci.
����cisn��em jej rami�. - Wiesz, �e b�dzie mi ci� brakowa�o, Jo? Wiesz o tym? - Pracowa�em nad ni� przez ca�y ubieg�y rok, kiedy zacz��em realizowa� m�j plan. Nie, nie - �adnych zabaw i d�ugich rozm�w przez sensifon! Prawdziwa kultywacja: realne bycie - razem - wsp�lne w�dr�wki, pikniki, �owienie ryb, obserwowanie ptak�w i jeleni, wsp�lne noce pod gwiazdami. Dobry mediaman wie, jak kultywowa� ludzi, a chocia� w ci�gu ostatnich dziesi�ciu lat mia�em niewiele okazji do wykorzystywania moich umiej�tno�ci w tym zakresie, to jednak nie wyzby�em si� ich ca�kowicie. Tote� bez trudu okazywa�em zainteresowanie jej banalnymi spostrze�eniami i sentymentalnymi pogl�dami... - Odwied� mnie w czasie wakacji!. - powiedzia�em.
���- Och, oczywi�cie... zadzwoni� od czasu do czasu... je�li Maria nie b�dzie mia�a nic przeciwko temu...
���- O nie! Odwied� mnie osobi�cie! Hologram, d�wi�k stereo, zapach, temperatura i wszystkie inne wra�enia przes�ane na odleg�o�� to nie to co rzeczywista wizyta przyjaciela...
���Skrzywi�a si�. - Ale ty mieszkasz w mie�cie!
���- W mie�cie nie jest tak bardzo �le - powiedzia�em najbardziej brawurowym tonem, na jaki mog�em si� zdoby�. - Mam do�� du�e mieszkanie, o wiele wi�ksze ni� ta chata. D�wi�koszczelne. Z klimatyzacj� i filtrowanym powietrzem. Ca�a dzielnica jest dobrze chroniona przez policj�. Opancerzone pojazdy zawsze do dyspozycji.
���- I maski zas�aniaj�ce nos i usta! Zdawa�a si� d�awi� na sama my�l o tym.
���- Nie, nie - masek ju� od dawna nie u�ywamy. Zatrucie powietrza ograniczone do minimum - przynajmniej w moim mie�cie, kt�re -
���- A wyziewy - i ten ohydny smak w ustach... Nie, Pete, musisz mnie zrozumie�. Nie jestem delikatnym kwiatkiem, ale obowi�zkowe wizyty w Boswash to maksimum, na kt�re mog� si� zdoby�... po latach przebywania tutaj.
���- Sam my�la�em o przeniesieniu si� na wie� - powiedzia�em. - Gdybym m�g� wynaj�� domek w jakim� rejonie rolniczym i wi�kszo�� spraw za�atwia� przez telefon, to je�dzi�bym do miasta tylko w najwa�niejszych sprawach zawodowych.
���Skrzywi�a si� po raz wt�ry. - Cz�sto wydaje mi si�, �e rejrole s� jeszcze gorsze uni� tropolie.
���- O! - to, �e Jo mog�a mnie czym� zaskoczy�, by�o prawdziwa niespodziank�.
���- Oczywi�cie, s� czystsze, spokojniejsze, bezpieczniejsze od miast i nie ma w nich tak potwornego zat�oczenia. To prawda - przyzna�a. - Ale ci warcz�cy na siebie, zach�anni i znerwicowani mieszka�cy miast maja przynajmniej troch� wolno�ci... troch� �ycia w sobie. �yj� wprawdzie st�oczeni jak szczury, ale ich �ycie jest realne, jest w nim �ad, ale i spontaniczno��... A tam, w rejrolach, nie tylko natura jest zmechanizowana i zglajchszaltowana, lecz tak�e ludzie.
���S�usznie. Chcia�bym tylko wiedzie�, jaki inny system mo�na zaproponowa�, je�li ma si� wy�ywi� pi�tna�cie miliard�w ludzi.
���- Oczywi�cie - powiedzia�em. - Rozumiem ci�. Ale nie m�wmy ju� o tym; to przygn�biaj�cy temat. Pospacerujmy troch�. Wiesz, �e znalaz�em dzi� pierwszy kwiat gencjany?
���- Tak wcze�nie? Chcia�abym go zobaczy�! Daleko st�d?
���- O, do�� daleko! W��czy�em si� ostatnio ca�ymi dniami. Ale za to poka�� ci grz�dk� czarnych bor�wek. Warto je obejrze�...
���Kiedy znowu wzi��em j� pod r�k�, powiedzia�a: - Sta�e� si� prawdziwym specjalist�. Pete... - Jej g�os zdradza� zak�opotanie.
���- Trudno by�o tego unikn�� - mrukn��em. - Po dziesi�ciu latach zbierania materia��w na temat System�w �ywej Przyrody...
���- Dziesi�� lat... Kiedy zaczyna�e�, chodzi�am jeszcze do szko�y. Zna�am tylko normalne parki, gdzie prowadzano nas po wy�wirowanych �cie�kach i kazano przypatrywa� si� jakiemu� osobliwemu drzewu lub gejzerowi. A prawo do pop�ywania w naturalnym jeziorze trzeba by�o rezerwowa� na miesi�c naprz�d. A ty wtedy... - zacisn�a palce na moim ramieniu, byt to u�cisk mocny i ciep�y. - To niesprawiedliwie zmusza� ci� teraz do wyjazdu!
���- �ycie nigdy nie by�o sprawiedliwe.
���Oto pe�ne zwyci�stwo cz�owieka nad przyrod�! W rezultacie pozosta�o nam tylko kilka obszar�w nietkni�tej natury, koniecznych rezerwat�w chroni�cych relikty ekologii globu... �r�d�o wiedzy dla badaczy usi�uj�cych dowiedzie� si� o niej tyle, by cho� troch� j� podreperowa�, zanim za�amie si� ca�kowicie. Nigdy si� o tym nie m�wi, ale ka�dy my�l�cy cz�owiek wie, �e kiedy t� ekologi� diabli wezm�, �ywa przyroda b�dzie ostatnia szansa ratunku dla ca�ej Ziemi.
���- Oczywi�cie - ci�gn�a Jo - poniewa� t�umy niszczy�y obszary naturalne - by�o to zab�jstwo z mi�o�ci, jak kto� napisa� - przeto trzeba by�o og�osi� je za obszary zamkni�te dla ka�dego z wyj�tkiem opiekuj�cych si� nimi le�nik�w i badaj�cych je uczonych. I oczywi�cie, ze wzgl�d�w politycznych by�o to niemo�liwe tak d�ugo, jak d�ugo "dla ka�dego" nie znaczy�o rzeczywi�cie "dla ka�dego" - Jo uwielbiali pogadanki instrukta�owe i lubowa�a si� w powtarzaniu wy�wiechtanych slogan�w. - A ostatecznie dokumentalne holofilmy czuciowe, jakie produkuj� arty�ci tacy jak ty, s� dost�pne ka�demu jej glos za�ama� si� nagle. - Pete, nie mo�esz stad wyjecha�! Nigdy!
���Pu�ci�a moja r�k�, co pozwoli�o mi wzi�� jej d�o� w moje d�onie i �cisn�� j� z wykalkulowana �agodno�ci�. Serce za�omota�o mi w piersi, a w ustach poczu�em sucho��.
���Mediaman powinien by� bardziej pewny siebie. Ale tym razem sz�o o tak wielka stawk�, �e... A ju� uda�o mi si� zainteresowa� Jo moja osoba, i to nie tylko w ten protekcjonalny spos�b, w jaki interesowali si� mn� jej koledzy - zainteresowa� skromnym cz�owiekiem, kt�rego jedynym pragnieniem by�o sp�dzi� reszt� swych dni w g�rach Wind River. Ale nie bytem pewien, jak dalece Jo si� mn� interesuje.
���Droga prowadzi�a nas wok� jeziora. S�o�ce skry�o si� za szczytami g�r przez kilka minut �niegi okrywaj�ce ich wschodnie zbocza zdawa�y si� p�on�� - i dolina pogr��a�a si� w cieniu. Us�ysza�em mi�osne wo�anie s�w. Na kr�lewskim niebie zap�on�a Wenus. Zrobi�o si� zimno i krew zacz�a szybciej kr��y� w moich �y�ach.
���- Brr! - zawo�a�a Jo. - Teraz ch�tnie bym si� czego� napi�a.
���W ciemno�ci wieczoru nie rozr�nia�em dobrze jej rys�w. Na niebie pojawia�o si� coraz wi�cej gwiazd. Ale Jo by�a tylko sylwetk�, gor�cym dotykalnym cieniem. R�wnie dobrze mog�a to by� Maria.
���Gdyby to by�a Maria! Maria byle pi�kna i m�dra, i poci�gaj�ca... Zapewne zmienia�a kochank�w jak r�kawiczki, kiedy opuszcza�em dom na ca�e miesi�ce; zgodzili�my si�, �e moj� kochank� jest przyroda. Ale zapominali o nich natychmiast, kiedy do niej wraca�em... Och, gdyby�my mogli by� tu razem!
���Wkr�tce ca�e niebo roziskrzy si� gwiazdami, Droga Mleczna zmieni si� w bia�y wodospad, a potem odbije w nieruchomej tafli jeziora... P� ostatniej nocy sp�dzi�em zapatrzony w gwiazdy i ich ziemskie odbicia...
����wiat�o gwiazd by�o ju� tak jasne, �e nie musieli�my u�ywa� latarek, by znale�� wej�cie do bazy. Warstwa izolacyjna ust�pi�a pod moim dotkni�ciem. Weszli�my do wn�trza, zapi��em b�yskawiczny zamek wej�cia i w��czy�em fluorescencyjne o�wietlenie i wentylacj�.
���Jo mieli racj�; te przeno�ne bazy nie r�ni� si� niczym mi�dzy sob� (Jo mia�a sta�a baz�, zbudowana z drewna, w kt�rej zgromadzili wszystkie rzeczy mi�e jej sercu). Pomijaj�c kilka ksi��ek i niewielka ilo�� drobiazg�w, m�j jedyny pok�j mia� charakter czysto funkcjonalny. Co prawda telefon po zwo�a� mi do�wiadczy� z�udnej obecno�ci dowolnej osoby czy rzeczy, gdziekolwiek by si� nie znajdowa�a. Ale my, mieszka�cy miast, kiedy udajemy si� w podr�, zabieramy ze sob� niewiele rzeczy. Wn�trze mojej bary mia�o dobre proporcje, co wraz z mi�ym zabarwieniem �cian pozwala�o czu� si� w nim wygodnie: a sama baza znajdowa�a si� na wspania�ej g�rskiej ��ce. Czego wi�cej potrzebowa�em?
���Wyj��em obiad z lod�wki i zabra�em si� do przygotowania go. Potem przynios�em pra�on� kukurydz�, rum i sok owocowy i przyrz�dzi�em alkohol zgodnie z gustem Jo. Ostatecznie zdecydowa�a si� nie pomaga� mi, lecz wygodnie usadowili si� w fotelu. Nie powiedzieli�my sobie wiele w czasie spaceru. Teraz spodziewa�em si�, �e skoro znale�li�my si� wewn�trz bazy rozgada si� i b�dzie m�wi� nerwowo, szybko, z podnieceniem. Ale zawiod�em si�. Jej ko�cista sylwetka tkwili nieruchomo w fotelu, a r�ce spoczywa�y na kolanach okrytych per�ow� suknia, tak bardzo do niej nie pasuj�c�.
���Zrzucila kurtk� i poda�em Jo alkohol.
���- Zapomnijmy o smutkach! Nadszed� czas zabawy! - powiedzia�em �artobliwie rozkazuj�cym tonem. Wzi�a podawan� szklank�. Tracili�my si�. Wolna r�ka dotkn��em k�cik�w jej ust. - Hej, u�miechnij si�! Nie s�ysza�a�, co po wiedzia�em? Mamy si� bawi�!
���- Bawi� si�? - Kiedy podni�s�a wzrok, zobaczy�em, �e oczy ma pe�ne �ez.
���- Oczywi�cie! Wcale nie chc� stad wyje�d�a�.
���- Gdzie trzymasz fotografi� Marii?
���To by� szok. Nie spodziewa�em si� tak otwartego pytania. - Dlaczego? - zacz��em. I urwa�em. Dobra. Rzecz posuwa si� naprz�d szybciej, ni� planowa�e�. Teraz musisz stan�� na wysoko�ci zadania. Prze�kn��em �yk alkoholu, wyprostowa�em si� i powiedzia�em z determinacj� w glosie: - Nie chcia�em zawraca� ci g�owy moimi k�opotami, Jo. Ale teraz musz� ci powiedzie�, �e zerwa�em z Mari�. Pozosta�o nam tylko za�atwi� formalno�ci rozwodowe.
���- Co takiego?!
���Otworzy�a usta ze zdumienia, cala wpatrzona we mnie. Nawet nie zauwa�y�a, �e troch� alkoholu ula�o si� z jej szklanki, wstrz��ni�tej gwa�townym gestem... Czy�by ju� mi si� uda�o? Tak szybko?
���Wzruszy�em ramionami. - Tak, tak... w�a�nie wczoraj dosta�em zawiadomienie o jej gotowo�ci do rozwodu. I nie jest to dla mnie niespodziank�. Mia�a ju� do�� czekania na mnie.
���- Och, Pete! - Wyci�gn�a ramiona w moj� stron�.
���Mia�em ca�kowit� �wiadomo�� sytuacji. �ciany bazy, p�ki z ksi��kami, noc w oknach, szum aparatury ogrzewaj�cej, widok lamp kontrolnych radionicznego pieca i zapach przygotowywanego w nim mi�sa, ta kobieta, kt�r� musz� nauczy� si� po��da�... Przez g�ow� przebieg�a mi my�l, �e lepiej zrobi�, je�li udam, i� nie zauwa�y�em jej gestu. - Nie oczekuj� twojego wsp�czucia - powiedzia�em stanowczo. - Prawd� m�wi�c, odczu�em to raczej jako ulg�.
���- My�la�am - szepn�a. - My�la�am, �e byli�cie z Mari� szcz�liwi...
���Oczywi�cie, moja droga, ja i Maria byli�my szcz�liwi. Cho� jako wyrafinowany mediaman zawsze podejrzewa�em, �e nasze szcz�cie (w przeciwie�stwie do szcz�cia innych ludzi) w powa�nej mierze zawdzi�czali�my moim cz�stym i d�ugim nieobecno�ciom w ci�gu ostatnich dziesi�ciu lat. Nieobecno�ciom, kt�re by�y sol� naszego zwi�zku. Czym�, czego tobie, Jo, zawsze b�dzie brakowa�, niezale�nie od okoliczno�ci. Niestety, nie mo�na �y� sam� sol�.
���- Wszystko ma sw�j koniec - powiedzia�em zgodnie z planem. - Znalaz�a sobie kogo� bardziej odpowiedni o. Mog� si� tylko cieszy�.
���- Ty, Pete?
���- Dam sobie rad�. No, a teraz pijmy. Mamy si� przecie� bawi�... Prze�kn�a �yk alkoholu. - Masz racj�.
���I po chwili: - Nawet nie masz nikogo, kto by ci� odwiedzi� w domu...
���- "Dom" niewiele znaczy dla mieszka�ca miast, Jo. Jedno mieszkanie nie r�ni si� od drugiego i w ci�gu �ycia zmieniamy ich wiele. - Alkohol musia� zrobi� swoje, bo nagle przyspieszy�em troch� spraw�: - Tu, w g�rach - na przyk�ad - jest zupe�nie inaczej. Ka�dy skrawek tej ziemi jest absolutnie unikalny. Mo�na sp�dzi� cale �ycie poznaj�c go, niejako wrastaj�c we�...
���Nacisn��em guzik i poduszka powietrzna, na kt�rej siedzia�a Jo, rozci�gn�a si�, robi�c r�wnie� miejsce dla mnie.
���- Masz ochot� na troch� muzyki? - zapyta�em.
���- Nie. - Jo spu�ci�a oczy. Mia�a kr�tkie rz�sy - i zaczerwieni�a si� widzia�em czerwone plamy na jej policzkach - ale nie zaj�kn�a si� ani razu; wypowiadali s�owa z uporem, kt�rego nie mog�em nie podziwia�. Kto� z takim charakterem nie m�g� by� z�ym towarzyszem �ycia. - I tak by�my jej nie s�uchali. A poza tym to moja ostatnia szansa, by porozmawia� z tob�, Pete... naprawd� porozmawia�...
���- Nie s�dz�. - Wi�cej nami�tno�ci w g�osie, ch�opcze. - Na Boga, mam nadziej�, �e nie!
���- Dobrze nam tu by�o ze sob�. Moi koledzy to mili ch�opcy, jak wiesz, ale - zamruga�a szybko - ale to nie to, co ty.
���- I ty by�e� dla mnie kim� specjalnym. Dr�a�a nieco. Patrzyli�my sobie w oczy, a nasze usta dzieli�o tylko kilka centymetr�w. Poniewa� rzadko pija�a alkohol, przeto - jak mog�em przypuszcza� - nawet ta niewielka ilo��, kt�r� wypi�a, rozklei�a j� zupe�nie. Pami�taj, �e nie masz do czynienia z dziewczyn� z miasta, kt�ra ochoczo p�jdzie z tob� do ��ka i zapomni o tym w dwa dni p�niej. Jo pochodzi�a z ma�ego miasteczka i od razu po uniwersytecie przyjecha�a tutaj. By� mo�e, nawet jest dziewic�. Ale c�, Pete, stary draniu! Pracowa�e� nad ni� od wielu miesi�cy - i oto nadesz�a upragniona chwila...
���S�dz�, �e by� to naj�agodniejszy z poca�unk�w, jakie kiedykolwiek otrzyma�em.
���- Prawd� m�wi�c, ba�em si� zacz�� pierwszy - wymrucza�em w jej w�osy, w kt�rych s�o�ce r�wnin pozostawi�o swe �lady. - I ci�gle jeszcze si� boj�. Ale nie chc� ci� straci�, Jo... S�yszysz? Nie mog� ci� straci�!
���Na p�l z p�aczem, na p� ze �miechem wr�ci�a do moich ust. Nie wiedz�c o tym, przywarta do mnie ca�ym cia�em. Czy p�jdzie ze mn� do ��ka ju� tej nocy?
���P�jdzie czy nie p�jdzie - nie o to chodzi. Wa�ne jest to, �e Zarz�d Park�w Narodowych zezwala ma��e�stwom mieszka� razem na terenie parku, je�li m�� i �ona posiadaj� odpowiednie kwalifikacje i prowadz� wsp�lne prace. Jo jest le�nikiem, a ja, dzi�ki moim umiej�tno�ciom technicznym, m�g�bym by� jej asystentem...
���A potem...
���Do dzi� nie wiem, co si� sta�o. Wypili�my jeszcze kilka szklanek alkoholu, potem d�ugo ca�owa�em j� i pie�ci�em, Jo by�a ju� prawie naga, a nasz obiad zaczyna� si� przypala�, kiedy nieopatrznie okaza�em zniecierpliwienie, bo Jo byle zbyt skr�powana czy wstrzemi�liwa, i natychmiast to wyczula; a mo�e posz�o o to, �e wyszepta�em jedno z tych s��w, kt�re s� zarezerwowane tylko dla najbli�szej istoty, i Jo - i tak ju� nieco przestraszana - uzna�a, �e to nie by� przypadek ani dawne przyzwyczajenie, lecz �e wyobra�am sobie, i� jestem z Mari�, bo oczy mia�em zamkni�te; a Jo nie byle tak naiwna, jak mi si� wydawa�o (cho� nigdy nie udawa�a naiwnej), i w jednym z tych moment�w refleksji, kt�re (wbrew potocznym wyobra�eniom) nachodz� kochank�w, zada�a sobie pytanie: Do diab�a! Co w�a�ciwie si� dzieje?!
���Niewa�ne, o co posz�o. Nagle Jo zapragn�li zatelefonowa� do Marii.
���- Je�li jest tak, jak m�wisz, Pete, to Maria b�dzie szcz�liwa, kiedy dowie si� �e...
���- Zaczekaj! Zaczekaj chwil�! Wi�c nie wierzysz mi?!
���- Och, Pete m�j kochany, wi�rz� ci, oczywi�cie, �e ci wierz�, ale...
���- A wi�c tak... - Odsun��em si� od niej, by da� jej odczu�, jak bardzo jestem obra�ony.
���Zamiast rzuci� mi si� w ramiona, podnios�a g�ow� i patrz�c mi w oczy zapyta�a cicho: - A ty... wierzysz mii Niewa�ne. Nikt nie mo�e odpowiedzie� na takie pytanie. Obydwoje pr�bowali�my, cho� nie powinni�my tego robi�. Pami�tam tylko, �e wyprowadzi�em j� z bary. Zapach spalonego mi�sa unosi� si� za nami. Na zewn�trz powietrze by�o ch�odne i czyste, niebo roz�arzone gwiazdami, szczyty g�r bielej�ce. Patrzy�em, jak Jo, potykaj�c si�, zmierza do swego helikoptera. Gwiazdy o�wietla�y jej drog�. P�aka�a przez ca�y czas. Ale nie odwr�ci�a si� ani razu.
���Mimo niepowodzenia przyj��em z ulg� rozwi�zanie problemu. Niewiele brakowa�o, �ebym zrobi� du�e �wi�stwo Marii, kt�ra przecie� bardzo mnie kocha. I nasze mieszkanie jest ca�kiem przyjemne, je�li tylko odizolowa� je od otoczenia. Nale�ymy oboje do niedu�ej mniejszo�ci szcz�liwc�w. Zawarli�my z Mari� ponowny zwi�zek. Moja �ona nawet b�kn�a co� o przed�o�eniu w�adzom pro�by o pozwolenie na sp�odzenie i urodzenie dziecka. Na szcz�cie zachowa�em jeszcze do�� zdrowego rozs�dku, �eby natychmiast zmieni� temat rozmowy.
���Nast�pnego wieczoru odbyto si� zebranie mieszka�c�w naszego miasta, od kt�rego nie mogli�my si� wykr�ci�. Dzielnicowi mog� mie� racj�, je�li chodzi o wi�kszo�� obywateli. "Sensifon, niezale�nie od tego, do ilu obwod�w jest pod��czony, nie mo�e zast�pi� fizycznego kontaktu i poczucia wsp�lnoty mi�dzy lud�mi". Ale nam zebranie to pozostawi�o jedynie b�l g�owy, szum w uszach od skandowanych okrzyk�w, d�awienie w p�ucach od powietrza, kt�re przesz�o przez tysi�c innych p�uc, i t�usty brud na ca�ym ciele. W drodze do domu wpadli�my w smog tak g�sty, �e musieli�my wysi��� z naszego samo. chodu. I w ten spos�b znale�li�my si� w samym �rodku kolejnych zamieszek; zanim policja wyci�gn�a nas z t�umu, zd��y�em jeszcze zauwa�y�, jak seria z kaemu przecina na p� jakiego� cz�owieka. Tote� z ogromn� ulg� przeszli�my przez kontrol� dokument�w przed wej�ciem do naszej dzielnicy i wsiedli�my do transportera, kt�ry nie zepsuwszy si� ani razu, zawi�z� nas pod sam dom.
���Po powrocie wzi�li�my wsp�lny prysznic, zu�ywaj�c ogromny procent naszej miesi�cznej racji wody, osuszyli�my si� i ja przebra�em si� w pi�am�, a Maria w str�j lekki i przejrzysty. Potem wypili�my i przek�sili�my co� przy muzyce Haydna i wreszcie mog�em rozpr�y� si� nieco a� do chwili, kiedy Maria, potrz�sn�wszy swymi d�ugimi lokami, pochyli�a si� ku mnie i szepn�a mi do ucha: - Przysu� si� do mnie, m�j bohaterze... Komputery przygotowa�y ju� wszystko, co trzeba. D�ugo czeka�am na t� chwil�...
���Przez moment pomy�la�em o Jo. Oczywi�cie, nie by�o obawy, �e pojawi si� w filmie przeznaczonym dla szerokiej publiczno�ci. Filmie po�wi�conym �ywej Przyrodzie... Sam by�em ciekaw tego, co nakr�ci�em, i nie s�dzi�em, �e rewizyta w parku za pomoc� elektronicznego - marzenia mo�e sprawi� mi b�l, je�li nawet by�em tam tak niedawno...
���Ale pomyli�em si�.
���Najbardziej bolesna by�a tandeta tego filmu. O tak, oczywi�cie, mo�na w nim by�o znale�� porz�dne reprodukcje pierwiosnka chyl�cego si� pod tchnieniem wiatru, jastrz�bia w pionowym locie zmierzaj�cego ku swej zdobyczy, spieniona biel i g�uchy grzmot dalekiej lawiny, jesienne ��te i br�zowe li�cie spalone s�o�cem, ich zapach i chrz�st, �miech poryw�w wiatru igraj�cego z moimi w�osami, wcielona gi�tko�� w�a czy kangura, bogactwo zachod�w s�o�ca i delikatno�� brzask�w. Tak, wszystko to mo�na by�o znale�� w tym filmie. A jednak wszystko to nie by�o realne, nie by�o tym, co pokocha�em.
���W ciemno�ci us�ysza�em g�os Marii: - Dawniej robi�e� lepsze rzeczy. Park Krugera, Matto Grosso, Bajka�, poprzednie wizyty w tym rejonie - zawsze mia�am wra�enie, �e jestem razem z tob�. Nie by�e� wy��cznie obserwatorem, by�e� tak�e artyst�, wielkim artyst�. Dlaczego to jest inne? Co si� sta�o?
���- Nie wiem - wyj�ka�em. - Musz� przyzna�, �e spos�b, przedstawienia jest troch� mechaniczny. Mo�e by�em zm�czony...
���- W takim razie - usiad�a wyprostowana, ze splecionymi r�kami - w takim razie nie musia�e� siedzie� tam w niesko�czono��. Mog�e� wr�ci� do mnie o wiele wcze�niej.
���Tam nie by�em zm�czony - przebieg�o mi przez g�ow�. - Dopiero teraz jestem wyczerpany. Wtedy, tam ch�on��em �ycie ca�ym sob�... Ta gencjana, kt�ra Jo chcia�a zobaczy�... ro�nie tam, gdzie teren obni�a si� nagle. Na prawo od wielkiej skaty rosn� kwiaty gencjany, niebieskie kwiaty, och, jak�e niebieskie na tle zielonej trawy i bia�ych stokrotek i szaro�ci kamieni! Strumyk p�ynie nieopodal, spada w d�, szemrz�cy, ch�odny, w jego wodzie jest smak lodowc�w, ska�, darni... Powietrze, kt�re obejmuje mnie swym u�ciskiem, si�ga wysokich i �wi�tych szczyt�w, tam, w oddali...
���- Przesta�! - rykn��em nagle. Moja pi�� uderzy�a w por�cz fotela. Plastyk p�k� i odwin�� si�. Ju� nieco spokojniej powiedzia�em: Tak... By� mo�e, zbytnio wros�em w t� rzeczywisto�� i utraci�em obiektywno�� spojrzenia. K�ami�, Mario, ��� jak Judasz. Nigdy nie by�em niczym tak bardzo zaj�ty jak planowaniem - w�a�nie tam, w parku - w jaki spos�b wykorzysta� Jo i pozby� si� ciebie. A teraz pozosta�y mi tylko te filmy, do ko�ca �ycia nic, tylko te filmy... I �adnej gencjany. By�em zbyt zaj�ty moimi planami, by troszczy� si� o kwiat tak ma�y, �agodny i niebieski... Czy� to nie dostateczna kara?
���- Nie. Ty mia�e� mo�no�� prze�ywa� rzeczywisto��. I nie przynios�e� jej ze sob�. - Jej g�os przypomina� wiatr wiej�cy nad r�wnina okryta �niegiem.
przek�ad : Jerzy Prokopiuk
��� powr�t