7895
Szczegóły |
Tytuł |
7895 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
7895 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 7895 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
7895 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Phylis Eisenstein �� � � �limak z kosmosu
� � L�dowanie na skraju lasu. W pobli�u plemi� lokalnych mi�czak�w. Przebranie wydaje si� odpowiednie. Wi�cej nast�pnym razem.
� �
� � Przepraszam za lapidarno�� wst�pnej depeszy; ale w tym czasie obok galopowa�o stado pasiastych czworonog�w, co zmusi�o mnie do poszukania schronienia. Ry�em ju� bardzo bliski nawi�zania kontaktu z tubylcem, lecz niestety zosta� on zmia�d�ony na papk� przez podobne do m�ot�w radca, wielko�ci niemal jego da�a. Mia�em jednak mo�no�� obserwowa� go dostatecznie d�ugo: �eby dokona� pewnych poprawek w moich wzorach maskuj�cych i teraz nie mam ju� w�tpliwo�ci, �e mog� uchodzi� za jednego z ich gatunku. Nawi��� kontakt, z nast�pnym ze znajduj�cych si� najbli�ej mnie osobnik�w.
� �
� � Na�laduj�c tubylc�w, posuwam si� na piatym biegu. Dotarcie w tym tempie do wspomnianego osobnika zajmie mi sporo czasu, wykorzystani go wi�c na dok�adne opisanie otoczenia. Ro�linno�� jest bujna, we wszelkich wyobra�alnych odcieniach zieleni. W wielkiej obfito�ci wyst�puj� tu lataj�ce i pe�zaj�ce istoty o niewielkich rozmiarach i wszystkie one zdaj� si� mnie ignorowa�. Po drodze zebra�em ju� pewn� liczb� okaz�w, wype�niaj�c pojemniki od 1 do 889. W najbli�szej okolicy nie widz� drapie�nik�w, lecz dzia�ko ,laserowe na wszelki wypadek znajduje si� w pe�nej gotowo�ci. Upa�, szczeg�lnie w miejscach nas�onecznionych jest bardzo intensywny, klimatyzator jednak sprawuje si� doskonale i czuj� si� ca�kiem dobrze.
� � Tubylec, do kt�rego podszed�em posila si� ro�linami, rosn�cymi na poboczu jednej z utwardzonych dr�g, po�o�onych przez gatunek, kt�ry na tej planecie dominuje: Wykazywany przez niego brak zainteresowania blisko�ci� szybkich pojazd�w wydaje si� potwierdza� nasz� wst�pn� hipotez� na temat zawartego tu paktu o mi�dzygatunkowej nieagresji. Ten osobnik zdaje si� nie zwraca� uwagi r�wnie� na moj� obecno�� i prawd� m�wi�c, zupe�nie mnie ignoruje. Spr�buj� zyska� jego zainteresowanie rysuj�c na ziemi mi�dzy nami kilka geometrycznych figur.
� �
� � Tubylec wreszcie mnie zauwa�y� i zacz�� ko�ysa� g�ow�, wyra�nie usi�uj�c nawi�za� kontakt. Mam nadziej�, �e poprzez na�ladowanie jego ruch�w wyka�� moj� w�asn� inteligencj�. Ten konkretny osobnik obdarzony jest niema�ym prymitywnym urokiem. Jego muszla, jakkolwiek wytworzona z naturalnej wydzieliny i znacznie ci�sza ni� m�j kombinezon, jest przyjemnie skr�cona i ozdobiona liniami jaskrawych kolor�w. Jego g�owa jest ma�a i delikatna; sk�ra g�adka i b�yszcz�ca, szypu�ki zgrabnie zw�aj� si� ku g�rze, za� �luz ma bardzo atrakcyjny zapach: B�d�c najwyra�niej przekonanym, �e nale�� do jego gatunku, zacz�� zachowywa� si� w spos�b, kt�ry mog� okre�li� tylko jako do�� natarczywe zalety. Jakkolwiek r�wnie dobrze mo�e to by� przyj�ta w�r�d tych istot forma powitania, przyznam si�, �e dzia�a to na mnie nieco rozpraszaj�co i mog� tylko mie� nadzieje, i� nie narusz� �adnego z miejscowych zwyczaj�w, je�eli nie b�d� tych zalot�w odwzajemnia�.
� �
� � Podczas gdy tubylec i ja zaj�ci byli�my wst�pnymi pr�bami porozumienia si�, na jezdni w pobli�u nas zatrzyma� si� du�y pojazd, wyszed� z niego przedstawiciel dominuj�cego gatunku i przeni�s� nas do jego wn�trza. Tam te� obecnie przebywamy. Dotychczas ten osobnik nie zrobi�, tak w sferze ruchowej, jak i werbalnej, niczego, co mog�oby by� uznane za pr�b� skomunikowania si� z nami, jego podstawowym zainteresowaniem wydaje si� by� jedzenie, gdy� usta poruszaj� mu si� nieustannie, najwyra�niej prze�uwaj�c pokarm. Zak�adam, �e nie sugeruje to ch�ci zjedzenia nas w jakim� p�niejszym terminie, jakkolwiek oczywi�cie nie mog� tej mo�liwo�ci ca�kowicie wykluczy�: M�j towarzysz jednak�e wydaje si� zupe�nie nie przejmowa� nasz� obecn� sytuacj�. Spoczywa spokojnie obok mnie, wiec ja r�wnie�, tak d�ugo, jak to b�dzie wydawa�o si� odpowiednie, mam zamiar zachowywa� si� podobnie.
� �
� � Osobnik, kt�ry nas schwyta� - gdy� tak to teraz musz� nazwa� - zabra� nas z pojazdu, przeni�s� do du�ego, zadaszonego pomieszczenia i umie�ci� w wykonanej ze stalowej siatki klatce, obj�to�ci� mniej wi�cej osiem lub dziewi�� razy przewy�szaj�cej sumarycznie obj�to�� naszych cia�. Ofiarowa� nam wod� i ro�linne po�ywienie; za� klatka. jest dobrze os�oni�ta przed s�o�cem. Przysz�o�� poka�e jakiemu b�dziemy s�u�y� celowi. Zamek klatki jest konstrukcj� do�� nieskomplikowan� i nie mam w�tpliwo�ci, �e z tego uwi�zienia mog� uciec kiedy tylko zechc�.
� � M�j towarzysz posila si� z zapa�em, wi�c i ja, maj�c na uwadze m�j kamufla�; musz� udawa�, �e robi� to samo: Zgniatarka �mieci, po wprowadzeniu kilku drobnych poprawek, sprasuje t� �ywno�� w imitacj� odchod�w mi�czak�w, kt�r� wyt�ocz� z mego kombinezonu tak dyskretnie, jak to mo�liwe. A w trakcie pracy zgniatarki b�d� mia� mo�no�� podtrzyma� swoj� form�, konsumuj�c kilka zag�szczonych syntetyk�w: Wi�cej nast�pnym razem.
� �
� � Jaki� czas temu osobnik, kt�ry nas uwi�zi�, wyj�� nas z klatki i umie�ci� w osobnych przegr�dkach swego wierzchniego ubrania. W zwi�zku z tym mia�em okazj� przez pewien czas do�wiadcza� wra�e�, zwi�zanych z w�a�ciwym temu gatunkowi, dwuno�nym sposobem przemieszczania si�. Pocz�tkowo ci�g�e podskoki i ko�ysania by�y do�� uci��liwe, ale wzi��em dwie tabletki przeciw chorobie ruchowej i w tej chwili czuj� si� ju� znacznie lepiej. Nie mog� przekaza� �adnych obserwacji wizualnych, gdy� jestem ca�kowicie os�oni�ty, jednak inne moje czujniki wskazuj�, �e zbli�amy si� do obszaru o du�ym zag�szczeniu przedstawicieli dominuj�cego gatunku. Zauwa�alnie podni�s� si� poziom ha�as�w, a wielka rozmaito�� woni z poro�ni�tych ro�linno�ci� przestrzeni ust�pi�a miejsca zapachowi ich cia�, kt�ry, co musz� zameldowa�, w najmniejszej nawet mierze nie jest tak przyjemny jak wo�, unosz�ca si� wok� mego towarzysza - mi�czaka.
� �
� � Zosta�a nam ofiarowana namiastka wolno�ci. Osobnik, kt�ry nas schwyta�, wyj�� nas ze swej odzie�y wewn�trz s�abo o�wietlonego pomieszczenia i umie�ci� na p�aszczy�nie o wyj�tkowej g�adko�ci. M�j towarzysz natychmiast rozpocz�� badanie najbli�szego otoczenia. Wkr�tce znikn�� za skrajem niedalekiej przepa�ci, jednak natychmiast zosta� przeniesiony z powrotem i postawiony u mego boku. Ja by�em bardziej ostro�ny. P�aszczyzna by�a w�ska, lecz o znacznej d�ugo�ci, zacz��em wi�c badania tego drugiego wymiaru. Nikt mnie nie zatrzyma�. Znaczna liczba przedstawicieli dominuj�cego gatunku sta�a po jednej ze stron tej p�aszczyzny, opieraj�c o ni� dziwacznie zgi�te g�rne wypustki i intensywnie mnie obserwuj�c. Od czasu do czasu kt�ry� z nich wydawa� kr�tki d�wi�k, ale te odg�osy nie wygl�da�y na podejmowane serio pr�by porozumienia si� z nami, a poniewa� m�j towarzysz ca�kowicie je ignorowa�, ja robi�em to samo. Na p�aszczy�nie, przed nimi, wyra�nie zorganizowany w relacji jeden do jednego, sta� nieregularny szereg przezroczystych, cylindrycznych pojemnik�w, z kt�rych wi�kszo�� by�a nieco wy�sza ode mnie. Zawiera�y one r�norodne, kolorowe ciecze, zwie�czone masami ma�ych b�belk�w. Od czasu do czasu kt�ry� ze stoj�cych podnosi� sw�j pojemnik do ust i pi�.
� � W�a�nie po raz pi�ty obserwowa�em t� czynno��, gdy wykonuj�cy j� osobnik opu�ci� pojemnik na g�adk� p�aszczyzn� i przyst�pi� do nachylenia go, w rezultacie rozlewaj�c pewn� ilo�� cieczy tu� przede mn�. Dom~laj~c si�, �e w ten spos�b ofiarowuje mi pocz�stunek, szybko przeprowadzi�em analiz� i stwierdzi�em, �e ciecz zawiera z�o�one substancje organiczne, wszystkie wyst�puj� w bardzo niewielkich dawkach, zmieszane z du�� ilo�ci� wody. Nie znalaz�em w�r�d tych substancji jakiej� szczeg�lnie szkodliwej, a mimo �e kilku z nich nie rozpozna�em, jednak ich struktura molekularna dowodzi�a, �e przynajmniej teoretycznie nadaj� si� do spo�ycia. Tak wi�c; po umieszczeniu pr�bki cieczy w pojemniku 942 dokona�em wst�pnej pr�by smakowej. Ciecz by�a nieco gorzka, jednak nie nieprzyjemna. Spr�bowa�em ponownie i wkr�tce wypi�em j� ca��. M�j towarzysz zosta� umieszczony obok mnie i wylano nast�pn� porcj�, kt�r� obaj wypili�my. M�j chronometr informuje mnie, �e od tego momentu up�yn�a znaczna ilo�� czasu, chocia� moje subiektywne odczucia zupe�nie tego nie potwierdzaj�. Ci�gle jeszcze znajduj� si�, podobnie jak m�j towarzysz, na wspomnianej g�adkiej p�aszczy�nie, jednak wi�kszo�� przedstawicieli dominuj�cego gatunku ju� si� oddali�a. Je�eli podejd� do skraju p�aszczyzny mog� widzie� tego, kt�rzy nas tu przyni�s�. Spoczywa on w pozycji horyzontalnej w pewnej odleg�o�ci poni�ej mnie i wydaje si� by� pogr��ony w g��bokim �nie, by� mo�e zwi�zanym z por� roku.
� �
� � Nasz opiekun zabra� nas z p�aszczyzny i ponownie zacz�� si� porusza�. Jednak tym razem jego ch�d jest tak nier�wny, �e by�em zmuszony wzi�� a� trzy tabletki przeciwko chorobie ruchowej. M�j wska�nik kierunku m�wi mi, �e wracamy do pomieszczenia zawieraj�cego klatk�. Nie jestem g�odny ani spragniony, jednak nie czuj� si� zbyt dobrze i musz� przyzna�, �e z pewn� niecierpliwo�ci� oczekuje na cisz� i spok�j naszej klatki. Wi�cej nast�pnym razem.
� �
� � Natychmiast po naszym powrocie m�j towarzysz, wykazuj�c t� odporno��, kt�ra tak cz�sto cechuje przedstawicieli kultur pretechnologicznych, zabra� si� do jedzenia. Ja jednak stwierdzi�em, �e zm�czenie mnie przyt�acza i w zwi�zku z tym przydzieli�em sobie standardowy okres snu. Jednak�e nie min�a nawet jego po�owa, a zosta�em obudzony przez mego towarzysza, kt�ry umiejscowi� si� tu� obok mnie i leciutko dotyka� mego p�aszcza i jedynego wystaj�cego spod niego czu�ka sw� niewielk�, delikatn� g�ow�. Musze wyzna�, �e, w tym p�wiadomym stanie, nie znajdowa�em tego poszturchiwania i - w�a�nie tak - podskubywania nieprzyjemnymi. Tak wiec z pocz�tku nie robi�em niczego, co mog�aby sugerowa� cho� ich przerwania, t�umacz�c sobie, �e na pewno stanowi�y oczywisty dow�d zainteresowania i szacunku ze strony mego towarzysza i by�bym co najmniej nieuprzejmy natychmiast si� z nich wycofuj�c. Jednak�e kiedy te gesty przekroczy�y pewien poziom intymno�ci, zrozumia�em, �e nadesz�a pora, �eby si� oddali� i zacz�� udawa� spo�ywanie ro�lin. Najwyra�niej wybra�em w�a�ciwy spos�b post�powania, gdy� m�j towarzysz szybko sam si� zaj�� jedzeniem i w tej chwili odpoczywamy obok siebie, radz�c sobie, ka�dy na sw�j spos�b, z wch�oni�t� ro�linn� materi�.
� � Oczywi�cie czuje ulg�, �e w najmniejszym stopniu, jak si� zdaje, nie obrazi�em mego towarzysza, jednak czu�bym si� jeszcze lepiej, gdybym zrozumia� prawdziwe znaczenie jego zalot�w. By� mo�e by�y one cz�ci� rytua�u, maj�cego na celu ustanowienie jakiego� symulowanego pokrewie�stwa mi�dzy dwoma nieznajomymi? Mo�e jestem teraz cz�onkiem jego plemienia? Musz� podwoi� wysi�ki w celu nawi�zania z nim kontaktu. Wi�cej nast�pnym razem.
� �
� � Znowu odwiedzili�my s�abo o�wietlone pomieszczenie i tym razem mia�em szcz�cie zaobserwowa� u mego towarzysza nowe formy zachowania. Zar�wno on, jak i ja ju� od pewnego czasu poruszali�my si� po g�adkiej powierzchni bez wyra�nego celu i jeszcze �adnemu z nas nie zaproponowano pocz�stunku z cieczy, gdy m�j towarzysz postanowi� zbli�y� si� do jednego z cylindrycznych pojemnik�w. Nie widzia�em nic szczeg�lnego w tym akurat egzemplarzu, mo�e z wyj�tkiem tego, �e by� on wype�niony w nieznacznie wi�kszym stopniu ni� wszystkie pozosta�e. Po doj�ciu do pojemnika m�j towarzysz rozpocz�� wspinaczk� na jego bok, utrzymuj�c si� na �liskiej, pionowej powierzchni z pomoc� swej pot�nej stopy i g�stego �luzu. Na kraw�dzi pojemnika wygi�� wdzi�cznie sw� d�ug� szyj� i zacz�� ch�epta� Ciecz. Ten post�pek, jakkolwiek z pocz�tku wyda� mi si� niezbyt uprzejmy, najwyra�niej mie�ci� si� w normach spo�ecznych, akceptowanych przez obecnych tu przedstawicieli dominuj�cego gatunku, gdy�, mimo �e wielu z nich w pierwszej chwili wydawa�o gro�ne d�wi�ki i nawet wymachiwa�o w stron� mego towarzysza swymi g�rnymi ko�czynami, nikt nie podj�� pr�by powstrzymania go.
� � Staraj�c si� zachowa� logik� mego przebrania, oczywi�cie natychmiast skopiowa�em to zachowanie. Mia�em pewne k�opoty podczas wspinaczki - zar�wno bie�niki mojej terenowej stopy nie dorasta�y do wysoko�ci zadania, jaki smar nie tworzy� dostatecznego spoiwa miedzy nimi a pojemnikiem. By�em zmuszony wypu�ci� klamry przyssawne, a w po�owie drogi my�la�em, �e b�d� musia� uciec si� do pomocy zaczep�w - na szcz�cie nie okaza�o si� to konieczne. Pomy�lnie dotar�em na kraw�d� i zdo�a�em si� tam ulokowa�, opuszczaj�c jednocze�nie wlot ssawki ku powierzchni cieczy. By�a to nieco ryzykowna pozycja do konsumowania czegokolwiek, jednak ufam, �e sprawi�em si� ca�kiem nie�le.
� � Nie jest dla mnie ca�kowicie jasne w jaki spos�b zszed�em z kraw�dzi pojemnika. Prawdopodobnie zosta�em zdj�ty przez osobnika, kt�ry nas schwyta�. Jakkolwiek to jednak by�o, znowu znajduj� si�, podobnie jak m�j towarzysz, z powrotem w klatce i obaj po�wi�camy si� jedzeniu. Postanowi�em spr�bowa� miejscowego po�ywienia, cho� analiza wykazuje, i� jest ono zatrwa�aj�co ubogie w proteiny. M�j towarzysz zaprowadzi� mnie ku bardziej soczystym fragmentom ro�lin, a ja w zamian podarowa�em mu kilka k�s�w najsmaczniejszego z moich koncentrat�w. Jego wdzi�czno�� za ten podarunek jest dla mnie oczywista - mimo �e przebywamy ze sob� do�� kr�tko i nie zdo�ali�my dotychczas porozumie� si� na poziomie umo�liwiaj�cym jasn� wymian� do�wiadcze�, czuj�, �e ju� nawi�zali�my mocny kontakt empatyczny. Jestem przekonany, �e wr�y to, jak najlepiej naszym przysz�ym stosunkom z mi�czakami tej planety. Wi�cej nast�pnym razem.
� �
� � Poniewa� pod�oga klatki niezbyt nadaje si� do rysowania, a za ka�dym razem, gdy wycinam z ro�lin kilka prostych geometrycznych kszta�t�w i uk�adam je w logiczne konfiguracje, m�j towarzysz je zjada, postanowi�em podczas kolejnych pr�b nawi�zania kontaktu pos�ugiwa� si� moim zewn�trznym wideomonitorem. Wiem, �e z tym wyborem wi��e si� pewien stopie� ryzyka, ale jestem przekonany, i� jestem w stanie wykry� nadej�cie osobnika, kt�ry nas schwyta� dostatecznie wcze�nie, �eby zd��y� zas�oni� ekran. Zamiast polega� w tym przedsi�wzi�ciu na w�asnych umiarkowanych umiej�tno�ciach wideo, rozpocz��em wy�wietlanie serii standardowych program�w edukacyjnych dla studi�w larwalnych. Wydaje si�, �e barwy i �ywo�� obraz�w ju� zdo�a�y przyku� uwag� mego towarzysza. Tak, podchodzi bli�ej, wyci�gaj�c sw� gi�tk� szyje, poruszaj�c delikatnymi szypu�kami ocznymi z wyra�nym zrozumieniem. Ach, dlaczego wcze�niej o tym nie pomy�la�em? Ogromnie nie doceni�em wyrafinowania tej czaruj�cej istoty. Podchodzi jeszcze bli�ej, jego g�owa �agodnie si� ko�ysze, muskularna stopa marszczy si� rytmicznie. A mo�e te skomplikowane poruszenia sk�ry s� jego sposobem porozumiewania si�? Ci�gle i ci�gle od nowa wysy�a� do mnie przekazy, a ja by�em zbyt zaj�ty banalno�ciami geometrii, �eby je odebra�? Dotyka mnie teraz, leciutko, swoj� stop�. Czy jest to radosne pozdrowienie od bratniej duszy? Tak w�a�nie by� musi. Na�laduj� len gest, a jego g�owa pochyla si� ku mojemu ods�oni�temu czu�kowi, jego delikatne usta dotykaj� moich szcz�tkowych ssawek, tarka muska ich obrze�a czuciowe, jak tysi�c leciutkich nak�u�, a gdy oddaje te palpacje na boku jego szyi, jego g�owa rusza w g�r�, w g�r�, jego gi�tka szyja oplata moj�, ach, jak oplata, w g�r�, w g�r�, ach...
� �
� � Przepraszam za tak gwa�towne przerywanie ostatniego raportu, ale oczekiwania mego towarzysza sta�y si� tak oczywiste, a jego poczynania tak natarczywe, �e konieczne sta�o si� po�wi�cenie im przeze mnie ca�ej, niczym nie rozpraszanej uwagi. Jakkolwiek nigdy nie mia�em takiego zamiaru, zacz��em uczestniczy� w seansie seksualnym z t� istot�. Zdaj� sobie spraw� z tego, �e nie jest to krok zalecany przez instrukcj�, jednak czu�em, i� w tych warunkach nierozs�dnie z mojej strony by�oby stroni� od takiego do�wiadczenia. Jestem r�wnie� przekonany, �e ka�dy z moich koleg�w, postawiony w obliczu takiego samego zestawu czynnik�w zachowa�by si� tak samo jak ja. Jako minimum, by�a to niezr�wnana okazja do zbratania si� z moim towarzyszem, do zdobycia jego ca�kowitego zaufania, do zaszczepienia mu g��bokiej motywacji, sk�aniaj�cej do szukania sposobu porozumiewania si� ze mn� i ju� to tylko, nie bior�c nawet pod uwago wcale przyjemnych aspekt�w fizycznych tej sytuacji, by�o z pewno�ci� wystarczaj�cym usprawiedliwieniem dla jej pe�nej realizacji.
� � Odpoczywamy teraz. Lub raczej - ja odpoczywam. Wydaje si�, �e nasze czynno�ci pobudzi�y apetyt mojego towarzysza, gdy� przeszed� na drug� stron� klatki, �eby je��. C� za zachwycaj�c� jest on istot�, �mia�e kolory jego muszli uwypuklaj� si� w obramowaniu delikatnej zieleni ro�lin, jego subtelna g�owa pochyla si� z tak� gracj� ku soczysto�ci po�ywienia, szypu�ki wyginaj� si� w przeuroczy spos�b. Kiedy pomy�l�, �e ta cudowna istota rzeczywi�cie zezwoli�a mi si� posi���, od nowa czuj� pulsowanie mego narz�du rozrodczego. Wi�cej nast�pnym razem.
� �
� � Ochota, z jak� m�j towarzysz znowu podda� si� czynno�ciom seksualnym przekona�a mnie ponad wszelk� w�tpliwo��, �e nasze wzajemne stosunki opieraj� si� teraz na trwa�ych i mocnych podstawach. Nie szcz�dzi�em wiec, wy�wietlaj�c nagranie za nagraniem, od stadium larwalnego wzwy�, najbardziej wyt�onych wysi�k�w, �eby si� z nim skomunikowa�. Dotychczas jednak jego jedyn� reakcj� na te materia�y by�y okazjonalne pr�by skubania ekranu. Zanotowa�em sobie oczywi�cie sekwencje, kt�re wywo�a�y to reakcjo, jednak jaki dot�d nie uda�o mi si� zauwa�y� �adnego wsp�lnego dla nich mianownika. Nie bodu jednak ustawa� w wysi�kach; jestem przekonany, �e gdzie� w tym materiale kryje si� podej�cie, kt�re przerzuci miedzy nami tak potrzebny most. Wi�cej nast�pnym razem.
� �
� � Zosta�em zmuszony do przerwania pr�b skomunikowania si� z moim towarzyszem, gdy� zjawi� si� osobnik, kt�ry nas schwyta� i ponownie przeni�s� nas do s�abo o�wietlonego pomieszczenia. Dotychczas nie sformu�owa�em jeszcze ostatecznych wniosk�w na temat powodu, dla kt�rego nasz opiekun odwiedza to miejsce tak cz�sto, ale moja robocza hipoteza zak�ada, �e jest to centrum ruchu politycznego, by� mo�e nawet siedziba rz�du. Gdyby�my mieli ochot� nawi�zywa� jakiekolwiek kontakty z dominuj�c� ras� tej planety, uwa�am, �e najlepiej nadawa�oby si� do tego miejsce dok�adnie tego rodzaju.
� � Po przekazaniu tej obserwacji czuje si� w obowi�zku ze smutkiem zameldowa�, �e niemal sta�em si� przedmiotem takiego wydarzenia. Po sp�dzeniu niezbyt d�ugiego czasu w s�abo o�wietlonym pomieszczeniu, podczas kt�rego m�j towarzysz i ja raczyli�my si�, bok przy boku, z rozlanej dla nas ka�u�y, nagle, smarem na g�adkiej p�aszczy�nie zacz��em wypisywa� wiadomo�ci. I nie by�y one tylko symbolicznymi abstrakcjami, ale rzeczywistymi zdaniami w naszym j�zyku, kt�re ka�dy inteligentny obserwator by�by w stanie zinterpretowa� jako nie podlegaj�cy dyskusji dow�d obecno�ci istoty z innej planety. Nasza misja mog�aby si� zupe�nie za�ama�, gdyby nie spostrzegawczo�� mojego towarzysza. Czuj�c, �e pope�niam czyn kra�cowo nierozwa�ny, szed� za mn�, gdy pisa�em i jego szeroka stopa �ciera�a ka�d� liter� kr�tk� chwil� po tym, jak j� sko�czy�em.
� � Nie znajduje wyt�umaczenia dla swego post�pku. Nie wiem co go sprowokowa�o. Prawd� m�wi�c, ca�a ta wizyta w s�abo o�wietlonym pomieszczeniu rysuje si� w mojej pami�ci mniej ni� wyra�nie. Mog� si� jedynie powo�ywa� na psychiczne - i fizyczne - naplecie, zwi�zane z tak� jak ta ekspedycj� i ufa�, �e moi prze�o�eni przy orzekaniu kary w pe�ni uwzgl�dni� moj� szczero��.
� � Mam nadzieje, �e b�d� r�wnie� pami�ta� nieocenion� pomoc mego towarzysza i uhonoruj� go odpowiedni� nagrod�, gdy ta planeta stanie si� pe�noprawnym cz�onkiem Wsp�lnoty Mleczak�w.
� � A jako �e znowu znajdujemy si� w klatce, z dala od w�cibskich oczu przedstawicieli dominuj�cego gatunku, powr�c� do pr�b skomunikowania si� z moim towarzyszem. Tak oczywiste rozpoznanie przez niego j�zyka ogromnie mnie do tego zach�ci�o. Z pewno�ci� prze�om jest ju� bliski. Wi�cej nast�pnym razem.
� � Straci�em ju� rachuby nagra�, kt�re wy�wietli�em memu towarzyszowi.. Opracowa�em nawet kilka w�asnych, u�ywaj�c ogromnego potencja�u symboliki naszego j�zyka, po��czonego z kilkoma skromnymi, stworzonymi komputerowo ilustracjami, opartymi na naszym otoczeniu. Mia�em nadziej�, �e adekwatno�� tego materia�u poskutkuje tam, gdzie zawiod�y profesjonalne programy edukacyjne, kt�re memu towarzyszowi :nog� si� wydawa� najzupe�niej obce. Jednak w dalszym ci�gu jego reakcje s� w najlepszym razie przypadkowe. Czuje, �e chyba znajdujemy si� w impasie. Jednak nie mog� si� poddawa�. Nie mog�. Wi�cej nast�pnym razem.
� �
� � Siedzimy, m�j towarzysz i ja, po przeciwnych stronach klatki. Wygl�da naprawd� czaruj�co, spoczywaj�c w�r�d ro�lin, a jego delikatne usta �uj�, nieustannie �uj�. Oczywi�cie musi cz�sto jada�, je�eli jedyna dost�pna dieta jest tak uboga w proteiny - mimo tego teraz dostrzegam, �e jedzenie jest jego podstawow� �yciow� pasj�. Jedzenie i, oczywi�cie, seks. Z pewnymi oporami, ale jednak doszed�em do przekonania, �e m�j towarzysz jest osobnikiem o inteligencji ni�szej ni� przeci�tna. Po prostu nie jest w stanie zrozumie� moich wysi�k�w, zmierzaj�cych do porozumienia si� z nim.
� � A jednak, nawet je�li jest on tak ograniczony, jego pogodna, wspania�a obecno�� jest mi bardziej mi�a ni� potrafi� to odda� s�owami. Mamy swoje porozumienie, jakkolwiek nie jest ono intelektualne, i ja tego nie �a�uje.
� �
� � Odwiedzili�my jeszcze raz s�abo o�wietlone pomieszczenie i tym razem zda�em sobie sprawo, �e, jakkolwiek moja pocz�tkowa hipoteza na temat jego przeznaczenia mo�e rzeczywi�cie by� prawdziwa, to jednak nie wzi��em pod uwago innego - chocia� znacznie dziwaczniejszego - wyt�umaczenia dla odbywaj�cych si� tam tak cz�sto zgromadze� dla wielu nale��cych do dominuj�cego gatunku osobnik�w. Mimo �e wydaje si� to nieprawdopodobne, pomieszczenie to mo�e by� miejscem spo�ywania wsp�lnych posi�k�w. Zamiast jada� w ma�ych, prywatnych grupach rodzinnych czy przyjacielskich, te istoty najwyra�niej wol� wch�ania� swoje substancje spo�ywcze ca�kowicie publicznie. C� innego mog�oby t�umaczy� niemal nieustaj�c� tam konsumpcjo tych r�nokolorowych p�yn�w? Nie s� to tylko napoje orze�wiaj�ce, jakie my mogliby�my podawa� na kt�rym� z naszych zebra� politycznych. Przeciwnie, najwyra�niej s� one podstawowym sk�adnikiem diety tego gatunku i, podobnie jak ro�liny, kt�re stanowi� zasadnicze po�ywienie mleczak�w, s� zatrwa�aj�co ubogie w proteiny, co zmusza poszczeg�lne osobniki do konsumowania ogromnych ilo�ci tych p�yn�w w celu osi�gni�cia odpowiedniego nasycenia. W nadziei, �e nasi naukowcy b�d� w stanie otrzyma� wysokoproteinowe odpowiedniki jednego lub kilku z nich, pobra�em dalsze pr�bki, wype�niaj�c pojemniki 1030 do 1254. Z pewno�ci� ich przyjemny smak, zmieniaj�cy si� w zale�no�ci od p�ynu od nieco gorzkiego do lekko s�odkiego; r�wnie �atwo znajdzie zwolennik�w w�r�d naszego ludu, jak znalaz� w�r�d tubylc�w. Ja oczywi�cie swoje posi�ki uzupe�niam syntetykami.
� �
� � Czy muszy m�wi�, gdzie byli�my? Kiedy nie znajdujemy si� w klatce, to jeste�my w s�abo o�wietlonym pomieszczeniu. Je�li nawet osobnik, kt�ry nas schwyta� chodzi gdziekolwiek indziej, to nie zabiera nas ze sob�. Musz� jednak wyzna�, �e ta sytuacja mi odpowiada, nawet je�eli tak niewielka ruchliwo�� sprzeciwia si� duchowi naszej ekspedycji. Wiem, �e powinienem uciec z tego uwiezienia i kontynuowa� moje badania; powinienem zacz�� wykorzystywa� noc do szybkiego przenoszenia si� z miejsca na miejsce, podczas dnia nadal udaj�c nautiloida, a jednak stwierdzi�em, �e nie mego odej��, gdy� to oznacza�oby pozostawienie mego towarzysza. Mego drogiego towarzysza.
� � Nigdy nie darzy�em takimi uczuciami �adnego innego mleczaka. Jeste�my r�nymi istotami, on i ja, r�nimy si� ras� i intelektem, jednak mamy pokrewne dusze. Zacz��em go darzy� uczuciem nie tylko ze wzgl�du na pi�kne ukszta�towanie jego muszli, na delikatno�� jego szypu�ek, na faluj�ce mi�nie jego stopy, ale r�wnie� z powodu czu�ego, �agodnego ciep�a, kt�re odbieram za ka�dym razem, gdy on dotyka moich czu�k�w. Prawd� m�wi�c, zdecydowa�em - mimo �e jest to przeciwne wszelkim przepisom i niew�tpliwie �ci�gnie na mnie nieustaj�ce pot�pienie ze strony moich prze�o�onych, a by� mo�e nawet wydalenie ze S�u�by - zdecydowa�em zabra� mego towarzysza na punkt kontaktowy, a potem na nasz� rodzinn� planet�. Wiem, �e moja rodzina i przyjaciele mog� mie� pewne trudno�ci z przyzwyczajeniem do. moich stosunk�w z istot� tak r�n� od nich, ale ufam; �e z czasem si� z tym pogodz� i pojm�, �e blisko��, zrozumienie i cicha wzajemna zale�no��, kt�re s� naszym udzia�em rekompensuj� mi wszelkie uszczerbki, jakie mog�a ponie�� moja kariera.
� � Oczywi�cie nadal b�d� wysy�a� raporty i zbiera� pr�bki tak d�ugo, jak ka�de z tych dzia�a� b�dzie wydawa�o si� konieczne. I b�d� mia� nadziej�, �e moi koledzy -badacze w swej pracowito�ci zape�ni� luk�, kt�r� ja musz� zostawi�.
� � Znowu s�abo o�wietlone pomieszczenie. Pobra�em kilka dodatkowych pr�bek p�yn�w. By� mo�e po zwolnieniu ze S�u�by zostan� przedsi�biorc� i zrobi� fortun�, wprowadzaj�c te znakomite napoje w spo�eczno�ciach mi�czak�w w ca�ej galaktyce. Wtedy ju� nikt nie b�dzie szydzi� z by�ego badacza, kt�ry po�lubi� cudzoziemca. Tak, zrobi� fortun�.
� �
� � Znowu s�abo o�wietlone pomieszczenie. Dodatkowe pr�bki. R�norodno�� smak�w jest osza�amiaj�ca. O�mielam si� przewidywa�, �e odkrycie tych p�yn�w mo�e sta� si� najwa�niejszym osi�gni�ciem ca�ej tej ekspedycji. O�mielam si� przewidywa�, �e to uczyni mego towarzysza i mnie s�awnymi. B�dziemy s�awni, szcz�liwi i bogaci. Kt�re z rzeczy, ofiarowywanych przez S�u�b� mog� si� z tym r�wna�? �adne. Absolutnie �adne.
� �
� � Sta�o si� co� strasznego. Nie potrafi� teraz o tym m�wi�. Co� strasznego.
� �
� � To by�o tak nag�e, tak nieoczekiwane. Tak przera�aj�ce. M�j drogi towarzysz - nie mog� d�u�ej m�wi�. Wi�cej potem.
� �
� � Czuam przy ciele. Czuwam ju� od dw�ch okres6w ciemno�ci. A mo�e trzech. zastanawiam si� czy wed�ug ich tradycji to wystarczy?
� � Byli�my w s�abo o�wietlonym pomieszczeniu. Jak zwykle. Popijali�my z tej samej ka�u�y. W jednym momencie jego szypu�ki falowa�y rado�nie, usta ch�epta�y ch�odn� ciecz, muskularna stopa falowa�a spokojnym rytmem, a w nast�pnym le�a� bezw�adnie obok mnie. Tr�ci�em go �agodnie, ale si� nie poruszy� i wtedy ju� wiedzia�em. Wiedzia�em.
� � Min�o du�o czasu. Powiedzia�em wam ile, ale zdaje si�, �e umocowa�em chronometr w niew�a�ciwym miejscu. W ka�dym razie du�o. W ko�cu nasz opiekun zabra� nas obu i zani�s� z powrotem do klatki. Od tej pory ju� jej nie opuszczali�my. Przypuszczam, �e nasz opiekun przygotowuje stos pogrzebowy. Zastanawiam si� - czy pozwol� mi na� wskoczy�?
� � W ko�cu usn��em, wyczerpany, a po przebudzeniu stwierdzi�em, �e cia�o mojego drogiego towarzysza znikn�o. S�dz�; �e osobnik, kt�ry mnie wi�zi, odprawi� wszelkie wymagane przez ich tradycj� obrz�dy pogrzebowe. �a�uj� jednak, �e mnie nie obudzi�, abym w nich, uczestniczy�. Czy cho�by tylko si� poprzygl�da�. Tylko to. Je�eli ju� musz� nadal �y�, mia�bym przynajmniej to ostatnie wspomnienie, kt�re m�g�bym na zawsze zachowa�.
� � A wi�c jestem sam. Klatka wydaje si� za du�a dla mnie jednego. Wody i ro�linnego po�ywienia jest pod dostatkiem. Gdyby m�j towarzysz �y�, wskazywa�by mi co bardziej soczyste ro�liny, mieliliby�my te porcje mi�dzy siebie, bok przy boku, w milcz�cej jedno�ci. Gdyby.
� � Stwierdzam, �e, w�a�nie teraz, nie jestem zbyt szcz�liwy.
� �
� � Znowu odwiedzili�my s�abo o�wietlone pomieszczenie: m�j opiekun i ja. Robimy to do�� cz�sto. Miejsce, z kt�rym wi��e si� tak wiele pi�knych wspomnie�. Za ka�dym razem, gdy tam idziemy, nie mog� nie my�le� o moim drogim towarzyszu; czasem nawet zapominam si� na chwil� i odwracam g�ow�, spodziewaj�c si� zobaczy� go, ch�epcz�cego blady p�y� z ka�u�y lub, by� mo�e; wspinaj�cego si� na �cian� pojemnika. Przez kr�tk� chwil� szukam wzrokiem tych subtelnych szypu�ek, ko�ysz�cych si� do mnie, tej delikatnej g�owy, przesy�aj�cej mi swe s�odkie, znajome zaproszenie. A potem, nagle, przypominam sobie. I wtedy pragn� by� z powrotem w klatce, nigdy ju� nie przychodzi� w to miejsce, w kt�rym nawiedza mnie tak wiele wspomnie�. Ale oczywi�cie nie mam w tej sprawie nic do powiedzenia. M�j opiekun mnie zabiera.
� � S�abo o�wietlone pomieszczenie.
� � Samotny na g�adkiej p�aszczy�nie, s�cz� p�yny, kt�re kiedy� konsumowali�my wsp�lnie. Nie wiem jak da�bym sobie rad� bez tych p�yn�w. Zdaj� si� w jaki� spos�b st�pia� ostrze mego smutku. Ale nie zawsze. Nie zawsze.
� � Praca zaj�aby mi my�li. Wiem o tym. Jestem teraz w klatce; osobnika, kt�ry mnie wi�zi nie ma nigdzie w pobli�u; powinienem skorzysta� z tej okazji, �eby uciec. I my�l�, �e uciek�bym, gdyby nie to, �e zamek okaza� si� nieco bardziej wymy�lny, ni� pocz�tkowo przypuszcza�em i zwyk�ymi manipulacjami nie by�em w stanie go otworzy�. Wysadzi�bym go po prostu moim dzia�kiem laserowym, ale najwyra�niej zapomnia�em o jakim� podstawowym aspekcie pos�ugiwania si� t� broni�. A mo�e potrzebne jest tylko jej dostrojenie. Wiem, �e gdzie� tu powinienem mie� narz�dzia. Gdzie�. Ale kiedy ich szukam, stwierdzam, �e pojemniki wype�nione s� tylko p�ynami. Z wyj�tkiem tych, kt�re s� puste.
� � By� mo�e po prostu potrzebny mi odpoczynek. Tak, odpoczn� troch�. Wi�cej nast�pnym razem.
� �
� � Rozmy�la�em. Mam du�o czasu na rozmy�lania, samotny w mojej klatce. Albo w s�abo o�wietlonym pomieszczeniu. Niemal ju� nie zauwa�am panuj�cego tam ha�as, i mocnych zapach�w. Jedyn� dla mnie r�nic� mi�dzy tym pomieszczeniem a klatk� stanowi fakt, �e tam mog� dosta� cudowne napoje, a w klatce jest tylko woda. W mojej pustej klatce.
� � Czy ju� wspomnia�em, �e rozmy�lam? Tak musia�em ju� to powiedzie�. Tak. Rozmy�la�em nad tym, �e w tej planecie jest co� niezwyk�ego. Co� nieuchwytnego i zdradliwego, co�, co t�umi wy�sze funkcje m�zgu, co oddzia�owuje na pami�� i zdrowy rozs�dek, a nawet koordynacj� ruch�w. By� mo�e jest to jaki� �ladowy sk�adnik atmosfery. Mo�liwe, �e dzia�a tylko na mi�czaki - t�umaczy�oby to fakt, �e nie s� one tutaj gatunkiem dominuj�cym. A by� mo�e wp�ywa na ka�d� istot� na tej planecie. Wiem, �e na mnie wp�yn�o to bardzo powa�nie. Tak. Mam ogromnie ograniczon� zdolno�� koordynacji ruch�w. Nie mog� uchwyci� nawet zamka tej klatki. Moje czu�ki nie trafiaj� lub ze�lizguj� si�, i trz�s� si� tak bardzo, �e nie mog� znie�� ich widoku. A m�j umys� - skupienie uwagi na czymkolwiek sta�o si� dla mnie ogromnym wysi�kiem. Przez wi�kszo�� czasu jestem oszo�omiony.
� � Mog� tylko mie� nadziej�, �e moje ostrze�enie dotrze dostatecznie wcze�nie, �eby uratowa� moich koleg�w badaczy, Natychmiast wezwijcie wszystkich na punkty kontaktowe. Przedmuchajcie im skrzela naszym czystym powietrzem. Wp�yw tej planety mo�e by� odwracalny. Mo�e jeszcze nie jest za p�no. Teraz ju� wiem, �e nie b�d� w stanie wr�ci� na punkt kontaktowy. Nie potrafi� uciec z klatki, a nie b�d� nara�a� na szwank naszej misji, uciekaj�c; na oczach przedstawicieli dominuj�cego gatunku, w jaki� skuteczny, ale nienaturalny dla tubylc�w spos�b. I tak nie jestem pewien czy potrafi�bym tego dokona�; nie mog� sobie przypomnie� jak wy��czy� pi�ty bieg.
� � Jednak wszyscy, czy� nie?, podczas tej ekspedycji zdawali�my sobie spraw�, �e jako jednostki si� nie liczymy i mo�emy by� po�wi�ceni.
� � A wi�c �egnajcie, koledzy, i pami�tajcie o mnie, gdy ju� b�dziecie w domu, zadowoleni i bezpieczni, po�r�d swych bliskich. Pami�tajcie o mnie siedz�cym w tej samotnej, samotnej klatce gdzie� daleko.
� � W tej samotnej, samotnej klatce.
� � Mam nadziej�, �e m�j opiekun przyniesie wkr�tce innego nautiloida.
Prze�o�y� Daros�aw J. Toru�
��� powr�t