7803
Szczegóły |
Tytuł |
7803 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
7803 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 7803 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
7803 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
ISABEL ALLENDE
Ewa Luna
Ewa Luna, historia dziewczynki pocz�tej na �o�u �mierci, to opowie�� wsp�czesnej Szeherezady. Zanim Ewa
znajdzie prawdziw� mi�o��, stanie si� kobiet� i wzi�t� pisark�, wprowadzi nas w swoj� ba�� tysi�ca dni i nocy, w
kt�rej rzeczywisto�� miesza si� z cudowno�ci�, mi�o�� odnosi triumf nad nienawi�ci�, rado�� �ycia zwyci�a n�dz�
i upokorzenie. Geniusz opowie�ci prowadzi nas od przygody do przygody, p�ata figle i zostawia w przekonaniu, �e
jego w�adza nie ma sobie r�wnej: niemo�liwe staje si� konieczne, beznadziejne znajduje swoje szcz�liwe
rozwi�zanie, historia dobiega kresu, a przecie� si� nie ko�czy...
www.muza.com.pl
ISABEL ALLENDE
Ewa Luna
prze�o�y�a Ewa Zaleska
Warszawskie Wydawnictwo Literackie MUZA SA
Tytu� orygina�u: Eva Luna
Projekt ok�adki: Agnieszka Spyrka
Redakcja: Rajmund Halicki
Redakcja techniczna: Zbigniew Katafiasz
Korekta: Magdalena Szroeder
� by Isabel Allende, 1987
i far the Polish edition by MUZA SA, Warszawa 1997, 2003 � for the Polish translation by Ewa Zaleska
ISBN 83-7200423-4
Rzek�a wtedy do Szeherezady:
�Na Allacha, siostro, opowiedz nam
cokolwiek, by skr�ci� nocne godziny...".
Ba�nie z tysi�ca i jednej nocy
Warszawskie Wydawnictwo Literackie
MUZA SA Warszawa 2003
Jeden
Nazywam si� Ewa, co wed�ug pewnej ksi��ki, jak� pos�u�y�a si� moja matka, wybieraj�c dla mnie imi�, znaczy �ycie.
Urodzi�am si� w najdalszym pokoju mrocznego domu i wzrasta�am w�r�d staro�wieckich mebli, �aci�skich ksi��ek i ludzkich
mumii, cho� nie wp�dzi�o mnie to w melancholi�, bo przysz�am na �wiat z zapisanym w pami�ci tchnieniem puszczy. M�j
ojciec, Indianin o ��tych oczach, pochodzi� z miejsca, w kt�rym ��czy si� sto rzek, pachnia� lasem i nigdy nie spogl�da�
prosto w niebo; wychowa� si� pod koronami drzew i �wiat�o wydawa�o mu si� nieprzyzwoite. Consuelo, moja matka,
sp�dzi�a dzieci�stwo w legendarnej krainie, gdzie poszukiwacze przyg�d od wiek�w wypatrywali owego miasta ze szczerego
z�ota, kt�re ujrzeli niegdy� konkwistadorzy w bezmiarze w�asnej zach�anno�ci. Krajobraz tych stron odcisn�� na niej swoje
pi�tno, a ona, w sobie tylko znany spos�b, zdo�a�a przekaza� je mnie.
Misjonarze przygarn�li Consuelo, gdy jeszcze nie umia�a chodzi�; by�a ma�ym zwierz�tkiem, nagim, umazanym b�otem i eks-
krementami, kt�re zjawi�o si�, pe�zn�c po mostku przystani niczym male�ki Jonasz, wypluty przez jakiego� wieloryba
s�odkich w�d. Kiedy j� wyk�pali, stwierdzili, �e jest bez w�tpienia dziewczynk�, co wprawi�o ich w pewne zak�opotanie, ale
skoro ju� si� tam znalaz�a i trudno j� by�o wrzuci� do rzeki, za�o�yli jej pieluch�, �eby zakry� wstydliwe miejsce, a pod
powieki zapu�cili kilka kropli soku cytrynowego, �eby wyleczy� zapalenie, z kt�rego powodu nie mog�a otworzy� oczu, i
ochrzcili j� pierwszym �e�skim imieniem, jakie im przysz�o do g�owy. Zaj�li si� wychowaniem dziewczynki, nie dochodz�c
jej pochodzenia, bez rozczulania si�, przekonani, �e skoro Opatrzno�� Boska zachowa�a j� dotychczas
przy �yciu, zadba tak�e i potem ojej zdrowie fizyczne oraz duchowe, a w najgorszym razie zabierze j� do nieba jak inne
niewini�tka. Consuelo wzrasta�a bez ustalonego miejsca w surowej misyjnej hierarchii. Nie by�a s�u��c� w �cis�ym tego s�owa
znaczeniu, wyr�nia�a si� te� w�r�d Indian ze szko�y, a kiedy raz spyta�a, kt�ry z ksi�y jest jej tatusiem, dosta�a po twarzy
za zuchwa�o��. Powiedzia�a mi, �e jaki� �eglarz holenderski zostawi� j� dryfuj�c� w ��deczce, ale to na pewno bajka, kt�r�
wymy�li�a potem, �eby uwolni� si� od moich natarczywych pyta�. My�l�, �e w rzeczywisto�ci nic nie wiedzia�a o swoich
przodkach ani te� o sposobie, w jaki znalaz�a si� w owym miejscu.
Misja tworzy�a male�k� oaz� po�r�d zmys�owej ro�linno�ci, jaka pieni�a si� od brzegu rzeki a� do podn�a wielkich
geologicznych wypi�trze�, pn�cych si�, jakby przez boskie niedopatrzenie, prawie do nieba. Czas si� tam zakrzywia�, a
odleg�o�ci mami�y wzrok ludzki, ka��c podr�nemu chodzi� w k�ko. Wilgotne i g�ste powietrze nios�o wo� kwiat�w, zi�,
ludzkiego potu i oddechu zwierz�t. Panowa� uci��liwy upa�, ulgi nie przynosi� �aden podmuch wiatru, rozgrzewa�y si�
kamienie i krew w �y�ach. O zmierzchu niebo zakrywa�y fosforyzuj�ce komary, kt�rych uk�szenia powoduj� nieko�cz�ce si�
m�czarnie, nocami za� wyra�nie dobiega�y nawo�ywania ptak�w, wrzaski ma�p i daleki grzmot wodospad�w, kt�re rodz� si�
wysoko w g�rach, a potem spadaj� w d� z wojennym �oskotem. Skromny budynek ze s�omianej plecionki zarzuconej glin�, z
drewnianym belkowaniem wie�y i dzwonem wzywaj�cym na msze, wznosi� si�, podobnie jak pozosta�e chaty, na palach
wbitych w b�otniste dno rzeki o opalizuj�cych wodach i brzegach zamazanych odblaskami �wiat�a. Domy zdawa�y si�
dryfowa� niczym dziwne, bia�e kwiaty w�r�d cichych ��dek, �mieci, psiej i szczurzej padliny.
Wszyscy �atwo rozpoznawali Consuelo nawet z daleka z powodu d�ugich w�os�w, rudych jak smuga ognia po�r�d wiecznej
zieleni tutejszej przyrody. Jej towarzyszami zabaw by�y india�skie dzieci o wyd�tych brzuchach, zuchwa�a papuga klepi�ca
Ojcze Nasz, przetykane przekle�stwami, i ma�pa przywi�zana �a�cuchem do sto�owej nogi. Dziewczynka uwalnia�a ma�pk�
od czasu do czasu, �eby poszuka�a sobie w lesie narzeczonego, bo i tak zawsze wraca�a, a potem iska�a si�, siadaj�c w tym
samym miejscu. Wtedy to
8
zacz�li si� tak�e pojawia� w tych okolicach protestanci, kt�rzy rozdawali egzemplarze Biblii, wyg�aszali kazania przeciwko
Watykanowi i nie zwa�aj�c na upa� ani na s�ot�, taszczyli na w�zkach pianina, �eby nawr�ceni mogli �piewa� podczas
publicznych uroczysto�ci. Ta konkurencja zmusza�a ksi�y katolickich do ca�kowitego po�wi�cenia si� pracy i przez to ma�o
zajmowali si� Consuelo. A jednak prze�y�a, spalona s�o�cem, niedo�ywiona, karmi�c si� tylko juk� i rybami, zarobaczona,
poci�ta przez komary, wolna jak ptak. Opr�cz pomocy w domowych zaj�ciach, uczestniczenia w obrz�dach religijnych i
chodzenia czasem na lekcje czytania, arytmetyki i religii, nie mia�a innych obowi�zk�w. Wa��sa�a si�, ch�on�c wo� ro�lin i
tropi�c zwierz�ta, z g�ow� pe�n� widok�w, zapach�w, kolor�w, smak�w i legend, jakie nios�a rzeka, a tak�e opowie�ci
przywo�onych znad granicy.
Gdy mia�a dwana�cie lat, pozna�a hodowc� kur, ogorza�ego Portugalczyka, twardego i osch�ego na zewn�trz, lecz w �rodku
pe�nego rado�ci. Jego kury drepta�y po okolicy, po�ykaj�c ka�dy po�yskuj�cy przedmiot, jaki napotka�y na swej drodze.
Potem ich pan nacina� im no�em wole i wybiera� ze �rodka ziarenka z�ota, zbyt ma�e, by uczyni� go bogatym, lecz
wystarczaj�co du�e, by podsyca� jego z�udzenia. Pewnego ranka Portugalczyk dostrzeg� dziewczynk� o bia�ej sk�rze i z
p�omieniem na g�owie, gdy w podkasanej sukience sta�a w ka�u�y b�ota, i wyda�o mu si�, �e znowu dosta� napadu febry.
Gwizdn�� ze zdumienia i zabrzmia�o to jak przywo�ywanie wierzchowca. Gwizd przeszy� powietrze, ona unios�a g�ow�, ich
spojrzenia spotka�y si� i oboje u�miechn�li si� jednocze�nie. Od tego dnia cz�sto przebywali razem, on przygl�da� si� jej z
zachwytem, a ona uczy�a si� portugalskich piosenek.
- Idziemy pozbiera� z�oto - powiedzia� pewnego dnia m�czyzna.
Weszli w g��b lasu, a� stracili z oczu dzwon misji, i zanurzaj�c si� w g�stwin�, szli dalej �cie�kami, kt�re zna� tylko on. Ca�y
dzie� szukali kur, nawo�uj�c je pianiem koguta i �api�c w locie, gdy dostrzegali kt�r�� w�r�d listowia. Ona przytrzymywa�a
je mi�dzy kolanami, a wtedy on otwiera� im wole dok�adnym naci�ciem i zanurza� palce w poszukiwaniu ziarenek z�ota. Te,
kt�re prze�y�y, zaszyli potem ig�� z nitk�, by nadal mog�y s�u�y� swemu panu, a pozosta�e wrzucili do worka, �eby
sprzeda� je w osadzie albo
u�y� na przyn�t�, pi�ra za� spalili w ognisku, bo pi�ra przynosz� nieszcz�cie i mo�na si� od nich zarazi� pypciem.
Consuelo wr�ci�a o zmierzchu, z potarganymi w�osami, szcz�liwa i poplamiona krwi�. Po�egna�a si� z przyjacielem, wspi�a
po linowej drabince z �odzi na pomost i przed samym nosem ujrza�a cztery obrzydliwe sanda�y dw�ch zakonnik�w z
Estremadury, kt�rzy czekali na ni� z r�koma zaplecionymi na piersiach i z wyrazem straszliwej odrazy na twarzach.
- Ju� czas, �eby� odjecha�a do miasta - powiedzieli.
Na nic si� zda�y b�agania. Nie pozwolili tak�e wzi�� jej ze sob� ma�py ani papugi, bo stanowi�y nieodpowiednie
towarzystwo w nowym �yciu, jakie mia�a rozpocz��. Zabrali j� razem z pi�cioma india�skimi dziewczynami, zwi�zawszy
im przedtem nogi w kostkach, �eby nie mog�y wyskoczy� z pirogi i znikn�� w rzece. Portugalczyk po�egna� si� z Consuelo,
nie dotkn�� jej, cho� pos�a� d�ugie spojrzenie i ofiarowa� na pami�tk� nanizan� na sznurek grudk� z�ota w kszta�cie z�ba.
B�dzie nosi�a t� pami�tk� na szyi niemal ca�e �ycie, zanim odda j� wreszcie komu� na znak mi�o�ci. Widzia� j� po raz ostatni,
gdy ubrana w wyp�owia�y, perkalowy fartuch, w s�omkowym kapeluszu wci�ni�tym g��boko na oczy, bosa i smutna,
macha�a mu na po�egnanie r�k�.
Pocz�tkowo p�yn�li dop�ywami rzeki w�r�d krajobrazu, kt�ry m�g� przyprawi� o pomieszanie zmys��w, potem
podr�owali na grzbiecie mu�a przez poci�te urwiskami p�askowy�e, gdzie nocami zamarza�y my�li, i wreszcie ci�ar�wk�
przez podmok�e r�wniny, lasy dzikich bananowc�w i kar�owatych drzew ananasowych, po drogach pe�nych piasku i soli, nic
jednak nie dziwi�o dziewczynki, bo nic nie mo�e zadziwi� kogo�, kto przyszed� na �wiat w miejscu najbardziej
ol�niewaj�cym. Podczas tej d�ugiej drogi wyp�aka�a wszystkie �zy, jakie w sobie nosi�a, nie zostawiaj�c ani jednej na
p�niejsze smutki. Gdy ucich� szloch, zamkn�a usta w postanowieniu, �e od tej chwili otwiera� je b�dzie wy��cznie po to,
by udzieli� niezb�dnej odpowiedzi. Kilka dni p�niej dotarli do miasta i zakonnicy zaprowadzili przera�one dziewczynki do
klasztoru Siostrzyczek Mi�osierdzia. Jedna z zakonnic otworzy�a im �elazn� furt� kluczem, jak do wi�ziennej bramy, a
potem zaprowadzi�a na rozleg�e, otoczone kru�gankami cieniste patio, po�rodku kt�rego tryska�a fontanna wy�o�ona
malowanymi kafelkami. Gasi�y w niej
10
pragnienie go��bice, drozdy i kolibry. Kilka m�odych dziewczyn ubranych w szare mundurki siedzia�o ko�em w cieniu i
obszywa�o materace zakrzywionymi ig�ami lub wyplata�o wiklinowe kosze.
- Modlitwa i praca przynios� wam ulg� w waszych grzechach. Nie przyszed�em, by leczy� zdrowych, lecz by opiekowa�
si� chorymi. Bardziej raduje si� pasterz z odnalezienia jednej zb��kanej owieczki ni� z wszystkich pozosta�ych. Oto S�owo
Bo�e, niech b�dzie pochwalone Imi� Pa�skie. Amen. - Takie s�owa lub im podobne wyrecytowa�a zakonnica z d�o�mi
ukrytymi w fa�dach habitu.
Consuelo nie zrozumia�a znaczenia tej przemowy ani nie zwr�ci�a na ni� wi�kszej uwagi, bo czu�a si� wycie�czona i
przyt�acza�o j� wra�enie, �e zosta�a uwi�ziona. Nigdy przedtem nie przebywa�a w�r�d �cian, wi�c gdy spojrza�a w g�r� i
zobaczy�a niebo zaw�one do rozmiar�w czworoboku, pomy�la�a, �e si� udusi. Kiedy oddzielono j� od towarzyszek
podr�y i zaprowadzono do kancelarii Matki Prze�o�onej, nie przysz�o jej na my�l, �e dzieje si� tak za spraw� jej jasnej
sk�ry i oczu. Lata ca�e nie trafi�a do siostrzyczek podobna istota, przysy�ano im tylko dziewczynki ras mieszanych,
pochodz�ce z najbiedniejszych dzielnic, lub Indianki, kt�re si�� przywozili tu misjonarze.
- Kim s� twoi rodzice?
- Nie wiem.
- Kiedy si� urodzi�a�?
- W roku komety.
Ju� w�wczas Consuelo maskowa�a w�asn� niewiedz� za pomoc� poetyckich wyra�e�. Odk�d us�ysza�a po raz pierwszy o
komecie, postanowi�a przyj�� jej pojawienie si� za dat� swego urodzenia. Kto� opowiedzia� jej w dzieci�stwie, �e przy
okazji tamtego wydarzenia �wiat oczekiwa� z przera�eniem jakiego� cudu. Uwa�ano, �e kometa wynurzy si� jak ognisty
smok, a gdy zetknie si� z ziemsk� atmosfer�, jej ogon spowije planet� truj�cymi gazami i �ar rozgrzanej lawy po�o�y kres
wszystkim formom �ycia. Niekt�rzy pope�nili samob�jstwo, �eby unikn�� spalenia �ywcem, inni szukali zapomnienia w
pijatykach, ob�arstwie i cudzo��stwie. Widok zieleniej�cego nieba oraz wiadomo��, �e pod wp�ywem komety prostuj� si�
kr�cone w�osy Mulat�w, a w�osy Chi�czyk�w zwijaj� si� w loki, zrobi� wra�enie nawet na Dobroczy�cy, rozkaza� wi�c
11
wypu�ci� niekt�rych opozycjonist�w, trzymanych w wi�zieniu ju� od tak dawna, �e zapomnieli, jak wygl�da �wiat�o
dzienne, cho� niekt�rzy zachowali buntowniczego ducha i zamierzali przekaza� go nast�pnym pokoleniom. Pomys�, by
narodzi� si� w�r�d takiego strachu, kusi� Consuelo, mimo pog�osek, �e wszystkie zrodzone w�wczas dzieci b�d� szkaradne i
pozostan� takie d�ugie lata po tym, gdy kometa ju� zniknie z pola widzenia niczym wielka kula z lodu i gwiezdnego py�u.
- Trzeba najpierw zrobi� porz�dek z tym ogonem szatana - orzek�a Matka Prze�o�ona, wa��c w d�oniach warkocz z po�ys-
kuj�cej miedzi, kt�ry opada� na plecy nowo przyby�ej. Poleci�a �ci�� jej w�osy, a g�ow� umy� w �ugu z mieszank� �Aureolina
Onirem", �eby zlikwidowa� wszy i przyt�umi� zuchwa�y kolor, w wyniku czego po�owa w�os�w wypad�a, reszta za�
nabra�a odcienia gliny, bardziej przystaj�cego do charakteru i cel�w tej religijnej instytucji ni� owa p�omienna kaskada.
Consuelo sp�dzi�a tam trzy samotne i ponure lata, podczas kt�rych ch��d przenika� jej cia�o i dusz�. Nie mog�a uwierzy�, �e
to samo s�o�ce, tak anemiczne na klasztornym patio, potrafi rozpali� puszcz�, gdzie zosta� jej dom. Za mury klasztorne nie
dociera�a bezbo�na wrzawa ani oznaki pomy�lno�ci, jaka nasta�a w kraju po tym, gdy kto� wykopa� studni�, z kt�rej zamiast
wody trysn�� czarny strumie�, g�sty i cuchn�cy niczym odchody dinozaura. Kraj le�a� na rozleg�ych niczym morze z�o�ach
ropy. Nowe �ycie wst�pi�o w pogr��on� w marazmie dyktatur�, poniewa� fortuna tyrana i jego krewnych uros�a tak bardzo,
�e zostawili troszk� dla innych. Miasta zacz�y si� powoli rozwija�, na pola naftowe przybyli krzepcy majstrowie z
p�nocy, k�ad�c kres starym tradycjom, powiew nowoczesno�ci skr�ci� damskie sp�dnice, ale w klasztorze Siostrzyczek
Mi�osierdzia nie mia�o to �adnego znaczenia. �ycie rozpoczyna�o si� tu pierwszymi modlitwami o godzinie czwartej nad
ranem. Dzie� przebiega� wedle niezmiennego porz�dku i ko�czy� si� biciem dzwon�w o sz�stej, czyli w godzinie �alu za
grzechy, �alu, kt�ry oczyszcza� dusz� i przygotowywa� na niespodziewan� �mier�, jako �e noc zawsze mog�a si� okaza�
podr� bez powrotu. G��boka cisza, korytarze wy�o�one kamiennymi p�ytami poci�gni�tymi woskiem, zapach kadzid�a i
lilii, szmer modlitw, �awki z ciemnego drewna, bia�e �ciany bez ozd�b. Obecno�� Boga
12
by�a wszechogarniaj�ca. Opr�cz zakonnic i dw�ch s�u��cych w przestronnym, pokrytym dach�wkami budynku z suszonej
na s�o�cu ceg�y mieszka�o tylko szesna�cie dziewczynek, w wi�kszo�ci osieroconych lub porzuconych przez rodziny.
Uczy�y si� u�ywa� but�w, je�� za pomoc� no�a i widelca i wykonywa� najprostsze prace, �eby p�niej mog�y zatrudni� si�
jako skromne pomoce domowe, poniewa� nie spodziewano si�, by potrafi�y robi� cokolwiek innego. Consuelo r�ni�a si�
wygl�dem od reszty, a zakonnice, przekonane, �e nie jest to przypadkowe, lecz stanowi znak woli bo�ej, dok�ada�y stara�,
by rozwija� jej wiar� w nadziei, �e zdecyduje si� przywdzia� habit i s�u�y� Ko�cio�owi. Wszystkie ich wysi�ki spotyka�y si�
jednak z instynktown� odmow� ma�ej. Mimo wielu pr�b i dobrych ch�ci dziewczynka nie potrafi�a uzna� despotycznego
boga s�awionego przez zakonnice i wola�a weselsz�, macierzy�sk� i lito�ciw� bogini�.
- To jest Naj�wi�tsza Maryja Panna - wyja�nia�y.
- Ona jest Bogiem?
- Nie, jest matk� Boga.
- Tak, ale kto rz�dzi w niebie? B�g czy jego mama?
- Cicho, g�upia, milcz i m�dl si�. Pro� Boga, �eby ci� o�wieci� - radzi�y.
Consuelo przesiadywa�a w kaplicy, wpatrywa�a si� w o�tarz zwie�czony przera�aj�co realistyczn� figur� Chrystusa i
usi�owa�a odmawia� r�aniec, ale jej my�li bieg�y natychmiast ku przygodom bez ko�ca. Wspomnienia z puszczy
przeplata�y si� w nich z Histori� �wi�t�, kt�rej bohaterowie d�wigali brzemi� cierpie�, bo�ej zemsty, aureol� m�cze�stwa i
cud�w. �apczywie ch�on�a wszystko, rytualne s�owa mszy, niedzielne kazania, pobo�ne lektury, nocne ha�asy, wiatr w�r�d
kolumn w korytarzu, g�upawy wyraz twarzy �wi�tych i prorok�w, stoj�cych w niszach ko�cio�a. Nauczy�a si� trzyma�
j�zyk na wodzy i przechowa�a niezmierzone bogactwo opowie�ci niczym cenny skarb a� do chwili, gdy da�am jej
sposobno�� do wyrzucenia z siebie skrywanego wewn�trz potoku s��w.
Consuelo sp�dza�a w kaplicy tak wiele czasu, siedz�c nieruchomo, ze z�o�onymi r�koma i z wypisan� na twarzy b�ogo�ci�
prze�uwaj�cego zwierz�cia, a� wreszcie w klasztorze rozesz�a si� plotka,
13
jakoby by�a b�ogos�awiona i mia�a widzenia. Matka Prze�o�ona, praktyczna Katalonka, nie tak sk�onna jak inne zakonnice do
wiary w cuda, zda�a sobie jednak spraw�, �e dzieje si� tak nie tyle za spraw� pobo�no�ci, co raczej nieuleczalnego
roztargnienia, a poniewa� dziewczynka nie wykazywa�a tak�e �adnego entuzjazmu do szycia materacy, wyrabiania hostii
czy wyplatania koszy, orzek�a, �e jej edukacja dobieg�a ko�ca i umie�ci�a j� jako s�u��c� u profesora Jonesa, cudzoziemca,
kt�ry by� lekarzem. Zaprowadzi�a j� za r�k� do nieco podupad�ego, lecz ci�gle jeszcze wspania�ego domu w stylu francuskim,
po�o�onego na granicy miasta, u st�p wzg�rza, kt�re w�adze uzna�y za park narodowy. Widok owego m�czyzny wywar� na
Consuelo tak wielkie wra�enie, �e d�ugie miesi�ce nie mog�a wyzby� si� strachu. Zobaczy�a go, gdy wszed� do pokoju w
rze�nickim fartuchu, trzymaj�c w r�ku dziwny, metalowy przyrz�d i nie przywitawszy si� z nimi, zamieni� z Matk�
Prze�o�on� cztery niezrozumia�e zdania, a j� zby� mrukni�ciem i bez jednego spojrzenia pos�a� do kuchni, najwidoczniej
nazbyt zaj�ty w�asnymi sprawami. Ona natomiast przyjrza�a mu si� uwa�nie, bo nigdy przedtem nie widzia�a r�wnie
gro�nego osobnika, nie mog�a si� jednak oprze� wra�eniu, �e jest �adny jak Chrystus na obrazku, ca�y ze z�ota, z tak� sam�
jasn� brod� i oczyma nieprawdopodobnego koloru.
Jedyny pryncypa�, u jakiego jej przysz�o pracowa�, ca�ymi latami doskonali� system balsamowania zw�ok i tajemnic� t�, na
szcz�cie dla rodzaju ludzkiego, zabra� ze sob� do grobu. Pracowa� tak�e nad lekarstwem na raka, bo zauwa�y�, �e choroba ta
rzadko wyst�puje na obszarach obj�tych malari�, z czego wysnu� naturalny wniosek, �e stan zdrowia chorych mo�e si�
poprawi�, je�li wystawi� ich na uk�szenia komar�w bagiennych. Pos�uguj�c si� tak� sam� logik�, eksperymentowa�, bij�c po
g�owach ludzi g�upich od urodzenia lub z powo�ania, poniewa� przeczyta� w �Gazecie Lekarskiej", �e pewna osoba sta�a si�
geniuszem w wyniku urazu m�zgu. By� zdeklarowanym antysocjalist�. Obliczy�, �e gdyby �wiatowe bogactwa zosta�y
r�wno rozdzielone, ka�dy mieszkaniec planety dosta�by mniej ni� trzydzie�ci pi�� centym�w, wi�c wszelkie rewolucje by�y
zbyteczne. Wygl�da� krzepko i zdrowo, dokucza� mu ci�gle z�y humor, mia� wiedz� m�drca i spryt za-krystianina. Jego
przepis balsamowania by� zachwycaj�co prosty,
14
jak wszystkie prawie wielkie wynalazki. Nie wyjmowa� wn�trzno�ci, nie opr�nia� czaszki, nie zanurza� cia�a w formalinie
ani nie wype�nia� go dziegciem i paku�ami, by w efekcie pomarszczy�o si� jak �liwka i spogl�da�o os�upia�ymi oczyma z
malowanego szk�a. Z ciep�ego jeszcze nieboszczyka spuszcza� po prostu krew i zast�powa� j� pewnym p�ynem, kt�ry
konserwowa� cia�o, jakby nadal �y�o. Sk�ra, cho� blada i zimna, nie ulega�a zepsuciu, w�osy pozostawa�y mocne, a bywa�o,
�e nawet paznokcie trwa�y na swoim miejscu i nadal ros�y. Jedyn� chyba niedogodno�ci� by� ostry, przenikliwy od�r, do
kt�rego wszak�e rodzina z czasem si� przyzwyczaja�a. W tamtych czasach niewielu pacjent�w poddawa�o si� z w�asnej woli
leczniczym ugryzieniom owad�w lub uderzeniom kija, jednak jego s�awa jako mistrza w sztuce balsamowania zw�ok dotar�a
a� za ocean i cz�sto przyje�d�ali do niego z wizyt� naukowcy europejscy i ameryka�scy kupcy, pragn�cy wydrze� mu
tajemnic�. Odje�d�ali zawsze z pustymi r�koma. Najg�o�niejszy przypadek, kt�ry rozs�awi� jego imi� na ca�ym �wiecie,
dotyczy� pewnego znanego miejscowego adwokata. Jurysta ten przejawia� za �ycia sk�onno�ci liberalne, wi�c Dobroczy�ca
kaza� go zabi� przy wyj�ciu z premiery operetki La Paloma w Teatrze Miejskim. Do profesora Jonesa przywieziono jeszcze
ciep�e cia�o, tak podziurawione przez kule, �e trudno by�o zliczy� rany, ale z nietkni�t� twarz�. Cho� uwa�a� ofiar� za swego
ideologicznego przeciwnika, bo sam by� zwolennikiem system�w autorytarnych i nie mia� zaufania do demokracji, kt�ra
wydawa�a mu si� pospolita i nazbyt przypomina�a rz�dy socjalist�w, zaj�� si� konserwacj� zw�ok z wynikiem tak
znakomitym, �e rodzina posadzi�a nieboszczyka w bibliotece, ubra�a w najlepszy garnitur i w�o�y�a mu pi�ro do prawej r�ki.
Strzegli go przed molami i kurzem przez kilka dziesi�cioleci, na dow�d brutalno�ci dyktatora, kt�ry, ze swej strony, nie
odwa�y� si� interweniowa�, bo mo�na walczy� z �ywymi, ale czym� zupe�nie odmiennym jest napada� na zmar�ych.
Gdy Consuelo przezwyci�y�a wreszcie pocz�tkowy strach i zrozumia�a, �e rze�nicki fartuch i cmentarny zapach jej pana s�
nieistotnymi drobiazgami, bo tak naprawd� ma do czynienia z osob� �atw� w obej�ciu, wra�liw�, a chwilami nawet
sympatyczn�, poczu�a si� swobodnie w domu, kt�ry wyda� jej si� rajem
15
w por�wnaniu z klasztorem. Nikt tu nie zrywa� si� o �wicie, by odm�wi� r�aniec za zbawienie ludzko�ci, nie trzeba by�o
tak�e kl�cze� na gar�ci grochu, by w�asnym cierpieniem odkupi� cudze winy. Podobnie jak w starym klasztorze Siostrzyczek
Mi�osierdzia, po domu tym r�wnie� kr��y�y tajemnicze upiory, kt�rych obecno�� wyczuwali wszyscy opr�cz profesora,
uporczywie kwestionuj�cego ich istnienie, poniewa� nie istnia�a po temu naukowa podstawa. Chocia� na dziewczyn� spad�y
najbardziej uci��liwe obowi�zki, znajdowa�a czas na marzenia, nie niepokojona przez nikogo, bo w jej milczeniu
dopatrywano si� wr�cz nadprzyrodzonych zalet. By�a silna, nigdy nie narzeka�a i wykonywa�a polecenia bez zadawania
pyta�, tak jak nauczy�y j� zakonnice. Opr�cz wyrzucania �mieci, prania i prasowania bielizny, mycia ust�p�w, codziennego
odbierania lodu do ch�odni, przywo�onego na grzbiecie os�a i przechowywanego w grubej soli, pomaga�a tak�e profesorowi
przygotowywa� roztw�r w wielkich aptecznych flakonach, dba�a o zw�oki, odkurza�a je, likwidowa�a sztywno�� staw�w,
ubiera�a, uk�ada�a im w�osy i r�owi�apoliczki karminem. Uczony dobrze si� czu� w towarzystwie s�u��cej. Zanim zjawi�a si�
u jego boku, zawsze pracowa� samotnie, w najwi�kszej tajemnicy, ale z czasem przyzwyczai� si� do obecno�ci Consuelo i
pozwoli�, by pomaga�a mu w laboratorium, wyszed� bowiem z za�o�enia, �e ta milcz�ca kobieta nie przedstawia sob�
�adnego niebezpiecze�stwa. Pewny, �e ilekro� jej potrzebuje, zawsze jest w pobli�u, zdejmowa� marynark� i kapelusz i nie
ogl�daj�c si� za siebie, pozwala� im spada�, by ona mog�a chwyci� je w locie, nim dotkn� pod�ogi. Poniewa� nigdy si� na niej
nie zawi�d�, obdarza� dziewczyn� �lepym zaufaniem. Dosz�o do tego, �e Consuelo sta�a si� jedyn�, pr�cz wynalazcy, osob�,
kt�ra zna�a sekret cudownego roztworu, ale wiedza ta na nic jej si� nie przyda�a, bo nawet przez my�l jej nie przesz�o, �eby
zdradzi� swego pana i sprzeda� jego tajemnic�. Nie lubi�a zajmowa� si� nieboszczykami i nie rozumia�a celu balsamowania.
Gdyby mia�o czemu� s�u�y�, my�la�a, natura przewidzia�aby to sama i nie pozwoli�aby rozk�ada� si� zw�okom. Pod koniec
�ycia znalaz�a jednak wyt�umaczenie tego odwiecznego zapa�u ludzko�ci, by zachowywa� swoich zmar�ych, poniewa�
odkry�a, �e maj�c ich cia�a w zasi�gu r�ki, �atwiej si� ich pami�ta.
16
Min�o wiele lat bez niespodzianek. Nie dociera�y do niej �adne plotki z okolicy; z klasztoru zakonnic przenios�a si� do
klasztoru profesora Jonesa. By�o tam, co prawda, radio przynosz�ce nowe wiadomo�ci, ale rzadko je w��czano, s�uchano
wy��cznie p�yt z muzyk� operow�, kt�re pan nastawia� na l�ni�cym gramofonie. Nie dochodzi�y tak�e gazety, tylko pisma
naukowe, poniewa� wydarzenia w kraju i na �wiecie nie wzbudza�y zainteresowania uczonego. Du�o bardziej ni�
pospolitymi przypadkami tera�niejszo�ci interesowa� si� wiedz� abstrakcyjn�, zg��bianiem historii lub prognozowaniem
niepewnej przysz�o�ci. Ca�e �ciany, od pod�ogi a� po sufit, pokrywa�y ksi��ki, ciemne, oprawne w sk�r� tomy, pachn�ce,
mi�kkie w dotyku, ze z�otymi tytu�ami i grzbietami, z szeleszcz�cymi, prze�wiecaj�cymi kartkami i delikatnym drukiem. Na
rega�ach sta�y wszystkie dzie�a cz�owieczej my�li, ustawione na poz�r bez�adnie, cho� profesor dok�adnie pami�ta�, gdzie
ka�de z nich si� znajduje. Utwory Szekspira spoczywa�y obok Kapita�u, maksymy Konfucjusza s�siadowa�y z �yciem fok,
mapy dawnych �eglarzy le�a�y tu� obok powie�ci gotyckich i poezji hinduskiej. Consuelo sp�dza�a kilka godzin dziennie na
odkurzaniu ksi��ek. Gdy dochodzi�a do ostatniej p�ki, trzeba ju� by�o wraca� do pierwszej, ale to lubi�a w swojej pracy
najbardziej. Wyjmowa�a ksi��ki delikatnie, �ciera�a z nich kurz, pie�ci�a d�o�mi i kartkowa�a, �eby zanurzy� si� na kilka minut
w ich prywatnym �wiecie. Nauczy�a si� je poznawa� i ustawia� na rega�ach. Nigdy nie o�mieli�a si� poprosi� o po�yczenie
�adnej z nich, wyjmowa�a je po kryjomu, zabiera�a do swojego pokoju, czyta�a nocami, a nast�pnego dnia odstawia�a na
miejsce. Nic nie wiedzia�a o niepokojach, katastrofach czy post�pie, jaki dokonywa� si� w jej epoce, zyska�a jednak
szczeg�ow� wiedz� o rozruchach studenckich, do kt�rych dosz�o akurat wtedy, gdy profesor Jones przechodzi� przez
�r�dmie�cie i o ma�y w�os nie zabi�a go policja konna. Consuelo musia�a mu potem robi� ok�ady na siniaki, karmi� przez
smoczek zup� i piwem do czasu, a� umocni�y si� naruszone z�by. Doktor wyszed�, by kupi� kilka produkt�w niezb�dnych
do do�wiadcze�, nie pami�taj�c zupe�nie, �e trwa w�a�nie karnawa�, rozpustny obrz�d, podczas kt�rego co roku padali ranni i
zabici, cho� tym razem pijackie burdy zesz�y na plan dalszy w nast�pstwie innych zdarze�, kt�re wstrz�sn�y u�pionymi
sumieniami. Jones przechodzi� w�a�nie
17
przez ulic�, gdy wybuch�y zamieszki. Prawd� m�wi�c, k�opoty zacz�y si� dwa dni wcze�niej, kiedy to studenci wybrali
kr�low� pi�kno�ci w pierwszym demokratycznym g�osowaniu, jakie odby�o si� w kraju. Po koronacji i kwiecistych
przem�wieniach, w kt�rych kilku student�w zagalopowa�o si� i rozprawia�o o wolno�ci i niezawis�o�ci, m�odzie�
postanowi�a urz�dzi� manifestacj�. Nigdy wcze�niej nie widziano czego� podobnego, policja zareagowa�a dopiero po
czterdziestu o�miu godzinach i sta�o si� to dok�adnie w chwili, gdy profesor Jones wychodzi� z apteki z flakonikami i
proszkami. Spostrzeg� wprawdzie policjant�w p�dz�cych galopem ze wzniesionymi do boju pa�aszami, ale nie usun�� si� z
drogi ani nie przyspieszy� kroku, bo szed� pogr��ony w rozwa�aniach o formu�ach chemicznych i ca�y ten zgie�k wyda� mu
si� w bardzo z�ym gu�cie. Przytomno�� odzyska� na noszach, w drodze do szpitala dla biedoty. �ciskaj�c d�oni� szcz�k�, by
z�by nie posypa�y si� po bruku, zdo�a� jedynie wykrztusi� pro�b�
o zmian� trasy i o zaniesienie go do domu. Kiedy odzyskiwa� zdrowie, u�o�ony na mi�kkich poduszkach, policja schwyta�a
przyw�dc�w buntu i zamkn�a ich w wi�zieniu, �aden jednak nie zosta� pobity, bo byli w�r�d nich synowie
najznakomitszych rodzin. Ich aresztowanie wywo�a�o fal� reakcji solidarno�ciowych
I nazajutrz stawi�y si� pod wi�zieniami i koszarami dziesi�tki ch�opc�w, gotowych i�� za kraty. Zamykano ich, w miar� jak
przybywali, jednak kilka dni p�niej trzeba by�o wszystkich wypu�ci�, bo cele nie pomie�ci�y tylu dzieciak�w, a do tego
lament �le wp�ywa� Dobroczy�cy na trawienie.
Wiele miesi�cy p�niej, gdy profesorowi Jonesowi umocni�o si� uz�bienie i przestawa� si� czu� poturbowany na duchu,
studenci znowu zacz�li si� burzy� i tym razem do��czyli do nich niekt�rzy m�odzi oficerowie. Minister wojny zgni�t� ten
bunt w siedem godzin, a ci, co zdo�ali si� uratowa�, wyjechali na emigracj�, gdzie pozostali siedem lat, a� do zgonu Ojca
Ojczyzny, kt�ry zafundowa� sobie luksus spokojnej �mierci we w�asnym ��ku, zamiast umrze� powieszony za j�dra na
jakiej� ulicznej latarni, jak tego pragn�li jego wrogowie, a czego obawia� si� ambasador ameryka�ski.
Po �mierci s�dziwego przyw�dcy i zako�czeniu d�ugiej dyktatury profesor Jones o ma�o nie wsiad� na statek powrotny do
18
Europy, przekonany - podobnie jak wiele innych os�b - �e kraj pogr��y si� w nieuchronnym chaosie. Natomiast ministrowie
stanu, przera�eni mo�liwo�ci� powstania ludowego, zebrali si� pospiesznie i jeden z nich zaproponowa�, by wezwa�
doktora, bo skoro martwe cia�o Cyda Zwyci�zcy, przywi�zane do wierzchowca, mog�o stoczy� b�j z Maurami,
zabalsamowane cia�o Do�ywotniego Prezydenta mo�e nadal rz�dzi�, umieszczone w fotelu tyrana. Uczony poszed� w
towarzystwie Consuelo, kt�ra nios�a jego torb� i przygl�da�a si� oboj�tnie domom o czerwonych dachach, tramwajom,
m�czyznom w s�omkowych kapeluszach i dwukoloro-wych butach, widocznej w Pa�acu szczeg�lnej mieszance luksusu i
ba�aganu. Podczas wielomiesi�cznej agonii z�agodzono �rodki bezpiecze�stwa, a ju� bezpo�rednio po �mierci zapanowa�o
ogromne zamieszanie, nikt wi�c nie zatrzyma� przybysza ani jego s�u��cej. Min�li korytarze i salony, by wej�� w ko�cu do
pokoju, gdzie w koszuli nocnej, r�kawiczkach z mi�kkiej ko�lej sk�ry i cuchn�cy moczem le�a� �w pot�ny cz�owiek, ojciec
setki b�kart�w, pan �ycia i �mierci swoich poddanych i w�a�ciciel nies�ychanej fortuny. Za drzwiami dygotali cz�onkowie
jego �wity i kilka konkubin, a ministrowie wahali si� mi�dzy ucieczk� za granic� a pozostaniem w kraju, niepewni czy mumia
Dobroczy�cy zdo�a pokierowa� dalej losami ojczyzny. Profesor Jones stan�� przy zw�okach i przyjrza� im si� z
zainteresowaniem w�a�ciwym badaczowi owad�w.
- Czy to prawda, �e potrafi pan balsamowa� zmar�ych, doktorze? - spyta� jaki� oty�y jegomo�� z w�sami
przypominaj�cymi w�sy dyktatora.
- Hmmm...
- Radz� tego nie robi�, bo teraz rz�dzi� b�d� ja, poniewa� jestem jego bratem, krew z krwi i ko�� z ko�ci - zagrozi� tamten,
ods�aniaj�c pot�ny rewolwer za pasem.
W tej samej chwili zjawi� si� minister wojny, wzi�� uczonego pod rami� i odci�gn�� na bok, �eby porozmawia� bez �wiadk�w.
- Nie my�li pan chyba zabalsamowa� nam prezydenta...
- Hmm...
- Niech pan si� lepiej nie wtr�ca, bo teraz moja kolej, by rz�dzi�, trzymam przecie� wojsko w gar�ci...
Profesor Jones opu�ci� pa�ac lekko zbity z tropu, a za nim wysz�a Consuelo. Nigdy si� nie dowiedzia�, kto go wezwa� ani po
19
co. Wyszed�, mrucz�c pod nosem, �e nie spos�b zrozumie� tych tropikalnych narod�w i �e by�oby lepiej wr�ci� do
ukochanego, rodzinnego miasta, w kt�rym dzia�aj� prawa logiki i uprzejmo�ci, miasta, z kt�rego nigdy nie powinien by�
wyje�d�a�.
Minister wojny przej�� rz�dy, nie wiedz�c dok�adnie, co powinien robi�, bo zawsze wykonywa� tylko polecenia
Dobroczy�cy i nie potrafi� przypomnie� sobie w ca�ej swej karierze �adnej samodzielnej akcji. Nadesz�y chwile niepewno�ci,
jako �e lud nie chcia� uwierzy� w �mier� Do�ywotniego Prezydenta i uwa�a�, �e starzec wystawiony na marach w
kr�lewskiej trumnie to jakie� oszustwo, jeszcze jedna sztuczka, kt�r� wymy�li� ten stary dra�, �eby dopa�� oszczerc�w.
Ludzie pozamykali si� w domach i nie mieli odwagi wystawi� nosa na ulic�, wi�c �andarmi wdzierali si� do budynk�w,
wyci�gali ludzi si�� i zmuszali do oddania ostatniego ho�du Przyw�dcy, kt�ry zaczyna� ju� cuchn�� w�r�d gromnic z
dziewiczego wosku i irys�w przys�anych samolotem z Florydy. Widz�c okaza�y pogrzeb, prowadzony przez dygnitarzy
ko�cielnych ubranych w liturgiczne szaty, lud uwierzy� wreszcie, �e nie�miertelno�� zawiod�a tyrana, wyleg� wi�c na ulice,
aby to uczci�. Kraj zbudzi� si� z d�ugiego letargu i w kilka godzin znikn�y przygniataj�ce tu wszystkich uczucia smutku i
zm�czenia. Ludzie zacz�li nie�mia�o przeb�kiwa� o wolno�ci. Wznosili okrzyki, ta�czyli, rzucali kamieniami, wybijali szyby
w oknach, a nawet spl�drowali niekt�re posiad�o�ci ulubie�c�w re�imu i spalili d�ugiego, czarnego packarda, kt�rego klakson
rozpoznawali nieomylnie, bo je�dzi� nim Dobroczy�ca, siej�c strach na drodze przejazdu. Wtedy to w�a�nie minister wojny
po�o�y� kres rozprz�eniu, zasiad� na prezydenckim fotelu, rozkaza� u�y� broni i uspokoi� nastroje i natychmiast, za
po�rednictwem radia, zwr�ci� si� do narodu, proklamuj�c nowy porz�dek. Stopniowo powr�ci� spok�j. Wi�zienia zosta�y
opr�nione z dawnych wi�ni�w politycznych, by ich miej sce mogli zaj�� nowi, a u steru w�adzy stan�� rz�d bardziej
post�powy, przyrzekaj�c wprowadzi� nar�d w dwudziesty wiek, co nie by�o takie g�upie, wzi�wszy pod uwag�
ponadtrzydziestoletnie op�nienie. Na niedawnej politycznej pustyni zacz�y powstawa� pierwsze partie polityczne,
zorganizowa� si� parlament i nast�pi�o odrodzenie �ycia publicznego.
W dniu poch�wku adwokata, ulubionej mumii profesora, uczony dosta� ataku sza�u, co zako�czy�o si� wylewem krwi do
m�zgu.
20
Na pro�b� w�adz, kt�re nie chcia�y bra� na swoje konto ofiar poprzedniego re�imu, krewni s�awnego m�czennika tyranii wy-
prawili mu wspania�y pogrzeb. Wszyscy mieli wra�enie, �e chowaj� �ywego, jako �e cia�o adwokata by�o nadal w dobrym
stanie. Jones wszelkimi sposobami stara� si� nie dopu�ci�, �eby jego dzie�o sztuki wyl�dowa�o w grobowcu, jednak na
pr�no. Stan�� z szeroko roz�o�onymi ramionami w bramie cmentarza, by nie pozwoli� wjecha� czarnemu powozowi, kt�ry
przewozi� mahoniow� trumn� ze srebrnymi okuciami, ale wo�nica nie zatrzyma� si� i bez najmniejszych skrupu��w
przejecha�by doktora, gdyby ten si� w por� nie usun��. Gdy zamurowano gr�b, specjalista od balsamowania pad� ra�ony
apopleksj�: po�owa cia�a pozostawa�a sztywna, drug� targa�y drgawki. I tak, za spraw� tego pogrzebu, znikn�� za marmurow�
p�yt� niepodwa�alny dow�d na to, �e dzi�ki cudownemu roztworowi uczonego mo�na odwlec w niesko�czono�� proces
rozk�adu.
By�y to dla niej jedyne znacz�ce wydarzenia w latach, gdy pracowa�a jako s�u��ca w domu profesora. R�nic� mi�dzy
dyktatur� a demokracj� wyznacza�y odt�d okazjonalne wyj�cia do kina na filmy z amantem Carlosem Gardelem, zabronione
wcze�niej dla m�odych panienek, oraz to, �e po ataku sza�u jej chlebodawca sta� si� inwalid� i odt�d musia�a si� nim
opiekowa� jak dzieckiem. Jej codzienny rozk�ad dnia pozosta� prawie niezmienny, a� do pami�tnego lipcowego dnia, kiedy
�mija uk�si�a ogrodnika. By� to wysoki, silny Indianin o delikatnych rysach twarzy, skryty i milcz�cy, z kt�rym nie
zamieni�a wi�cej ni� dziesi�� s��w, cho� pomaga� jej przy nieboszczykach, pacjentach chorych na raka oraz przy idiotach.
Podnosi� pacjent�w jak pi�rka, przerzuca� ich sobie przez rami� bez �ladu zaciekawienia i wspina� si� szybkimi susami po
schodach do laboratorium.
- Surucucu uk�si�a ogrodnika - oznajmi�a Consuelo profesorowi.
- Przynie� go do mnie, jak umrze - pad�o polecenie z wykrzywionych ust uczonego. Jones cieszy� si� z g�ry na my�l
o sporz�dzeniu india�skiej mumii w pozycji �onglera i ustawieniu jej jako dekoracji w ogrodzie. By� ju� w�wczas do�� stary
i zaczyna� popada� w artystyczny ob��d. Marzy� o stworzeniu
21
w�asnego muzeum ludzkich pos�g�w i przedstawieniu w nim wszystkich zawod�w.
Po raz pierwszy w swym pe�nym milczenia �yciu Consuelo nie us�ucha�a polecenia i zrobi�a co� na w�asn� r�k�. Przy
pomocy kucharki zaci�gn�a Indianina do pokoju przy najdalszym patio i u�o�y�a na sienniku. Postanowi�a go ratowa�; nie
chcia�a, �eby dla zaspokojenia kaprysu jej chlebodawca zmieni� go w dekoracyjny pos�g, a tak�e dlatego, �e odczuwa�a
czasami niewyt�umaczalny niepok�j, patrz�c na ciemne, wielkie i silne d�onie tego m�czyzny, piel�gnuj�ce ro�liny z
wyj�tkow� delikatno�ci�. Obmy�a jego ran� wod� z myd�em, zrobi�a dwa g��bokie naci�cia no�em do krojenia kurczak�w i
przez d�u�szy czas ssa�a zatrut� krew, wypluwaj�c j� potem do naczynia. Co chwila przep�ukiwa�a usta wod� z octem, �eby
tak�e nie umrze�. Potem owin�a go w kawa�ki p��tna namoczone w terpentynie, da�a mu na przeczyszczenie napary z zi�,
do rany przy�o�y�a paj�czyn� i pozwoli�a kucharce zapali� �wiece dla �wi�tych, cho� sama nie wierzy�a w takie rzeczy.
Kiedy w moczu chorego pojawi�a si� krew, wykrad�a z gabinetu profesora niezawodny lek na krwotoki z dr�g moczowych,
jednak mimo wszystkich tych stara� w nog� wda�a si� gangrena, a ogrodnik - przytomny i milcz�cy - zacz�� umiera� bez
jednej skargi. Consuelo zauwa�y�a, �e mimo strachu przed �mierci�, b�lu i duszno�ci, reagowa� z o�ywieniem, gdy naciera�a
mu cia�o lub robi�a ok�ady. Niespodziewana erekcja poruszy�a serce dojrza�ej dziewicy, a kiedy chwyci� j� za rami� i spojrza�
b�agalnie, zrozumia�a, �e nadesz�a chwila, by praktycznie po�wiadczy� sens swego imienia, kt�re znaczy przecie�
�pociecha", i pocieszy� chorego w wielkim nieszcz�ciu. Poza tym zda�a sobie spraw�, �e w ci�gu swoich trzydziestu kilku
lat �ycia ani nie pozna�a rozkoszy, ani jej nie szuka�a, przekonana, �e jest to dziedzina zastrze�ona dla postaci z film�w.
Postanowi�a sprawi� t� przyjemno�� sobie, a i choremu przy okazji, by m�g� opu�ci� ten pad� w lepszym nastroju.
Tak dobrze zna�am swoj� matk�, �e mog� wyobrazi� sobie, co sta�o si� potem, cho� nie opowiedzia�a mi wszystkiego ze
szczeg�ami. Nie by�a wstydliwa i zawsze szczerze odpowiada�a na moje pytania, gdy jednak zaczyna�a m�wi� o Indianinie,
milk�a zazwyczaj, jakby zatapiaj�c si� w dobrych wspomnieniach. Zdj�-
22
�a bawe�niany fartuch, halk� i p��cienne majtki i rozplot�a kok upi�ty na karku, wedle wymaga� swego chlebodawcy. D�ugie
w�osy opad�y w d� i otulona ich p�aszczem, najlepsz� wizyt�wk� swej urody, delikatnie usiad�a okrakiem na umieraj�cym
tak, by nie przyspieszy� jego agonii. Nie bardzo wiedzia�a, co powinna robi�, nie mia�a w tych sprawach �adnego
do�wiadczenia; z pomoc� przysz�y jej instynkt i dobra wola. Mi�nie napi�y si� pod ciemn� sk�r� m�czyzny, a ona mia�a
wra�enie, �e dosiada wielkiego, dzikiego zwierz�cia. Szepcz�c mu wymy�lone napr�dce s�owa i ocieraj�c pot z czo�a, zsun�a
si� na w�a�ciwe miejsce i zacz�a delikatnie porusza�, jak �ona nawyk�a do uprawiania mi�o�ci z bardzo starym m�em. Po
chwili przewr�ci� j� na plecy i obj�� z po�piechem, do jakiego sk�ania�a go blisko�� �mierci, a ich kr�tkie szcz�cie rozja�ni�o
mrok pokoju. Tak zosta�am pocz�ta, na �o�u �mierci mego ojca.
Ogrodnik nie umar� jednak, wbrew oczekiwaniom profesora Jonesa i francuskich uczonych z serpento�um, kt�rzy pragn�li
wykorzysta� jego zw�oki do swoich do�wiadcze�. Na przek�r wszelkiej logice jego stan zacz�� si� poprawia�, gor�czka
opad�a, oddech si� wyr�wna�, a chory poprosi� o jedzenie. Consuelo zrozumia�a, �e niechc�cy odkry�a lekarstwo na jadowite
uk�szenia, wi�c nadal aplikowa�a je choremu z czu�o�ci� i ochot�, ilekro� o to poprosi�, a� do chwili, gdy m�g� stan�� o
w�asnych si�ach. Wkr�tce potem Indianin odszed�, a ona nie pr�bowa�a go zatrzyma�. Minut� lub dwie trzymali si� za r�ce,
uca�owali si� nawzajem z czu�ym smutkiem, a potem ona zdj�a z szyi z�ote ziarenko po�yskuj�ce na niemal przetartej ju�
wst��ce i zawiesi�a na szyi swego jedynego kochanka, na pami�tk� wsp�lnych galopad. Odszed� pe�en wdzi�czno�ci i prawie
zdrowy. Matka m�wi�a, �e odchodzi� z u�miechem.
Consuelo nie pokaza�a po sobie wzruszenia. Pracowa�a nadal, jak zwykle, nie zwa�aj�c na nudno�ci, oci�a�o�� ani kolorowe
punkciki, jakie wirowa�y jej przed oczami. Nikomu nie wspomnia�a o cudownym leku, dzi�ki kt�remu ocali�a umieraj�cego.
Nie powiedzia�a tego r�wnie�, gdy brzuch zacz�� jej rosn��, ani gdy wezwa� j� profesor Jones, by poda� jej �rodki na
przeczyszczenie, przekonany, �e wzd�cie zosta�o wywo�ane niestrawno-�ci�, ani nawet w�wczas, gdy nadszed� jej czas i
zacz�a rodzi�.
23
Trzyna�cie godzin wytrzyma�a b�le, nie przerywaj�c pracy, a gdy ju� d�u�ej nie mog�a, zamkn�a si� u siebie, gotowa odda�
si� w pe�ni prze�ywaniu tej chwili jako najwa�niejszej w �yciu. Wyszczotkowa�a w�osy, zaplot�a warkocz i zwi�za�a now�
wst��k�, zdj�a ubranie, umy�a si� od st�p po czubek g�owy, potem rozpostar�a na pod�odze czyste prze�cierad�o i kucn�a
na nim w pozycji, jak� widzia�a w pewnej ksi��ce o zwyczajach Eskimos�w. Zroszona potem, z ustami zatkanymi �cierk�
dla zag�uszenia j�k�w, par�a, �eby wyda� na �wiat to uparte, wczepione w ni� stworzenie. Nie by�a ju� m�oda, wi�c sz�o jej
ci�ko, ale dzi�ki cz�stemu myciu pod��g na czworakach, targaniu ci�ar�w po schodach i praniu do p�nocy, wyrobi�a sobie
silne mi�nie, co pomog�o jej w ko�cu urodzi�. Najpierw spostrzeg�a dwie male�kie n�ki, kt�re porusza�y si� niemrawo,
jakby chcia�y da� pierwszy krok po bardzo twardej drodze. Zaczerpn�a g��boko powietrza i wraz z ostatnim j�kiem
poczu�a, �e co� w niej p�ka i jaka� obca masa wy�lizguje si� spomi�dzy ud. Wra�enie wielkiej ulgi opanowa�o jej cia�o, a
nawet dusz�. Oto by�am ja, owini�ta w sin� p�powin�. Zdj�a mi j� delikatnie z szyi, by u�atwi� oddychanie. W tej w�a�nie
chwili otworzy�y si� drzwi i wesz�a kucharka, kt�ra zauwa�y�a nieobecno�� Consuelo, domy�li�a si� przyczyny i przysz�a z
pomoc�. Zobaczy�a matk� nag� i mnie le��c� na jej brzuchu - obie po��czone pulsuj�c� nitk�.
- Niedobrze, dziewczynka - powiedzia�a niespodziewana akuszerka, gdy po przeci�ciu i zawi�zaniu p�powiny wzi�a mnie
na r�ce.
- Urodzi�a si� n�kami do przodu, to szcz�liwy znak - u�miechn�a si� moja matka, z trudno�ci� wymawiaj�c s�owa.
- Wygl�da na siln� i g�o�no p�acze. Jak chcesz, mog� by� matk� chrzestn�...
- Nie my�la�am jej chrzci� - odpar�a Consuelo, ale widok �egnaj�cej si� znakiem krzy�a i zgorszonej kucharki kaza� jej
zmieni� zdanie. - No dobrze, troch� �wi�conej wody nie zaszkodzi, mo�e nawet si� przyda, kto wie. Dam jej na imi� Ewa,
�eby mia�a ochot� do �ycia.
- A nazwisko?
- Bez nazwiska. Nazwisko nie jest wa�ne.
24
- Cz�owiek potrzebuje nazwiska. Samo imi� wystarcza tylko psom.
- Jej ojciec pochodzi� z ksi�ycowego plemienia. Niech wi�c nazywa si� Ewa Luna. Podaj mi j� teraz, kumo. Sprawdz�, czy
niczego jej nie brak.
Mokra od potu Consuelo, stoj�c na mi�kkich nogach w ka�u�y p�yn�w porodowych, obejrza�a z trwog� moje cia�o,
sprawdzaj�c, czy nie ma na nim jakiego� z�owieszczego znaku, skutku dzia�ania trucizny. Nie znalaz�a jednak �adnej
nieprawid�owo�ci i westchn�a uspokojona.
Nie mam k��w ani sk�ry w�a, �adnej �uski, w ka�dym razie nic takiego nie wida�. Dziwne nieco okoliczno�ci mego pocz�cia
mia�y dla mnie raczej dobroczynne skutki. Obdarzy�y mnie �elaznym zdrowiem i buntownicz� natur�, kt�ra ujawni�a si�
nieco p�niej, ale pozwoli�a mi unikn�� �ycia pe�nego upokorze�, jakie niew�tpliwie by�o mi pisane. Po ojcu odziedziczy�am
krzepkie cia�o, bo ten Indianin musia� by� przecie� bardzo silny, skoro tyle dni opiera� si� jadowi �mii i b�d�c w agonii,
potrafi� jeszcze da� rozkosz kobiecie. Od matki wzi�am ca�� reszt�. Gdy mia�am cztery lata, zapad�am na jedn� z tych
okropnych chor�b, kt�re znacz� ca�e cia�o kraterami. Matka zwi�za�a mi r�ce, �ebym si� nie drapa�a, naciera�a owczym �ojem
i pilnowa�a, bym nie wystawia�a si� na �wiat�o dzienne przez sto osiemdziesi�t dni. Wykorzysta�a ten czas, �eby naparami z
dyni wyleczy� mnie tak�e z ameby, a wywarem z korzenia paproci wygna� ze mnie tasiemca. Od tamtej chwili czu�am si�
dobrze i by�am zdrowa. Na sk�rze nie mam �adnych �lad�w, pr�cz kilku blizn po oparzeniu papierosem, i mam nadziej�
zestarze� si� bez zmarszczek, poniewa� dzia�anie �oju jest d�ugotrwa�e.
Matka by�a milcz�ca, potrafi�a zapodzia� si� w�r�d mebli, wtopi� we wz�r dywanu, nie robi� najmniejszego ha�asu, jakby jej
nie by�o. Zmienia�a si� jednak w zaciszu naszego wsp�lnego pokoju. Zaczyna�a m�wi� o przesz�o�ci lub snu� swoje
opowie�ci, a wtedy pok�j wype�nia� si� �wiat�em, �ciany znika�y, otwieraj�c si� na niewiarygodne krajobrazy, pa�ace pe�ne
przedmiot�w, nie widzianych nigdzie indziej, na odleg�e kraje wymy�lone przez ni� sam� lub wzi�te z biblioteki jej
chlebodawcy. K�ad�a mi u st�p wszystkie
25
skarby Wschodu, ksi�yc i to, co kry�o si� za nim, zmniejsza�a mnie do rozmiar�w mr�wki, �ebym z tej perspektywy mog�a
poczu� wszech�wiat, przypina�a mi skrzyd�a, bym mog�a widzie� go ze sklepienia niebieskiego, lub rybi ogon, �ebym
pozna�a g��biny morskie. Gdy opowiada�a, �wiat zaludnia� si� postaciami, a z niekt�rymi tak si� z�y�am, �e jeszcze dzi�, po
tylu latach, potrafi� opisa� ich str�j i barw� g�osu. Zachowa�a w nienaruszonym stanie wspomnienia z dzieci�stwa
sp�dzonego w misji u zakonnik�w, pami�ta�a anegdoty zas�yszane mimochodem i historie wyczytane w ksi��kach,
przetwarza�a tkank� w�asnych sn�w - z tych wszystkich materia��w zbudowa�a dla mnie �wiat. S�owa nic nie kosztuj�,
m�wi�a i przyw�aszcza�a je sobie; wszystkie do niej nale�a�y. Ona zaszczepi�a mi przekonanie, �e rzeczywisto�� nie
ogranicza si� do tego, co postrzegamy na powierzchni, ma te� pewien wymiar magiczny i je�li komu� przyjdzie ochota, mo�e
wyolbrzymia� j� i ubarwia�, by �ycie nie toczy�o si� tak monotonnie. Postaci, kt�re przywo�ywa�a w swych magicznych
opowiadaniach, s� jedynymi jasnymi wspomnieniami, jakie pozosta�y mi z pierwszych lat �ycia. Wszystko inne przykry�a
mg�a, w kt�rej uton�y domowe s�u��ce, uczony starzec przykuty do angielskiego fotela przerobionego na w�zek inwalidzki,
korow�d pacjent�w i nieboszczyk�w, kt�rymi profesor zajmowa� si� mimo swej choroby. Dzieci wytr�ca�y profesora
Jonesa z r�wnowagi, by� jednak tak poch�oni�ty w�asnymi my�lami, �e najcz�ciej mnie nie zauwa�a�, napotkawszy w
jakim� zakamarku domu. Troch� si� go ba�am, bo nie wiedzia�am, czy to on jest tw�rc� zabalsamowanych nieboszczyk�w,
czy te� raczej oni powo�ali go do �ycia. Czasem wydawa�o mi si�, �e nale�� do tej samej rodziny o pergaminowej sk�rze.
Jego obecno�� nie mia�a na mnie �adnego wp�ywu; �yli�my w innych �wiatach. Kr��y�am mi�dzy kuchni�, patiami, pokojami
dla s�u�by i ogrodem, a gdy matka zabiera�a mnie do innych cz�ci domu, porusza�am si� bezszelestnie, �eby w oczach
starego profesora stanowi� jedynie przed�u�enie jej cienia. Dom przesi�kni�ty by� tyloma rozmaitymi zapachami, �e mog�am
si� po nim porusza� z zamkni�tymi oczyma; zawsze wiedzia�am, gdzie jestem. Zapach jedzenia, ubra�, w�gla, ksi��ek, od�r
lekarstw i wilgoci przylgn�y do postaci z opowiada�, wzbogacaj�c tamte lata.
26
Moje wychowanie podporz�dkowano teorii, wedle kt�rej wszelki wyst�pek bierze si� z bezczynno�ci. Pogl�d ten g�osi�y
Siostrzyczki Mi�osierdzia, a doktor wprowadza� go w �ycie z despotyczn� surowo�ci�. Nie mia�am oddzielnych zabawek,
cho�, prawd� powiedziawszy, wszystkie przedmioty znajduj�ce si� w domu s�u�y�y mi za zabawki. W ci�gu dnia nie by�o
czasu na odpoczynek, brak zaj�cia uwa�ano za co� ha�bi�cego. Razem z matk� szorowa�am drewniane pod�ogi, rozwiesza�am
pranie, szatkowa�am warzywa, a podczas sjesty pr�bowa�am szyde�kowa� i haftowa�, ale nie wspominam tych zaj�� jako
uci��liwych. Przypomina�y zabaw� w dom. Nawet ponure do�wiadczenia, przeprowadzane przez uczonego, nie wzbudza�y
mego niepokoju, poniewa� matka wyt�umaczy�a mi, �e bicie kijem i wystawianie na uk�szenia komar�w - na szcz�cie
niezwykle rzadkie - nie s� przejawem okrucie�stwa naszego chlebodawcy, lecz �ci�le naukowymi metodami leczenia.
Traktowa�a zabalsamowanych nieboszczyk�w z tak� poufa�o�ci�, jakby byli jej zubo�a�ymi krewnymi, i dzi�ki temu zdusi�a
w zarodku moje obawy, nie pozwoli�a tak�e, by reszta s�u�by nap�dza�a mi strachu makabrycznymi pomys�ami. Stara�a si�
chyba trzyma� mnie z dala od laboratorium... w rzeczywisto�ci prawie nigdy nie ogl�da�am mumii, wiedzia�am po prostu, �e
by�y tam, za drzwiami. Ci biedacy s� bardzo delikatni, Ewo, lepiej nie wchod� do tego pokoju, bo mog�aby� kt�rego� potr�ci�
i z�ama� mu jak�� ko��, a wtedy profesor bardzo by si� gniewa�, m�wi�a. W trosce o m�j spok�j ka�dego jako� nazwa�a i
wymy�li�a mu przesz�o��, zmieniaj�c ich tym samym w dobrotliwe stworzenia, podobne chochlikom i wr�kom.
Rzadko wychodzi�y�my z domu. Jedna z nielicznych okazji nadarzy�a si� w zwi�zku z procesj� w intencji deszczu, kiedy
nawet niewierz�cy przygotowali si� do mod��w, bo by�o to raczej wydarzenie spo�eczne ni� religijne. Podobno ani kropla
deszczu nie spad�a w kraju przez trzy lata, w wyschni�tej ziemi otwiera�y si� szczeliny, wygin�a wszelka ro�linno��,
zwierz�ta pada�y z pyskami zagrzebanymi w kurzu, a mieszka�cy r�wnin w�drowali ku wybrze�u i tam, w zamian za wod�,
sprzedawali si� w niewol�. Wobec tej narodowej kl�ski biskup postanowi� wyprowadzi� na ulic� figur� Jezusa Nazare�skiego
i b�aga� o koniec kary boskiej,
27
a poniewa� upatrywano w tym ostatni� desk� ratunku, stawili�my si� wszyscy, bogaci i biedni, starzy i m�odzi, wierz�cy i
niewierz�cy. Barbarzy�cy! Prymitywy! Ciemne dzikusy! - krzycza� z w�ciek�o�ci� profesor Jones, gdy si� o tym
dowiedzia�. Na nic si� to jednak zda�o, bo jego s�u�ba wystroi�a si� od�wi�tnie i posz�a na procesj�. T�um z figur� Jezusa
Nazare�skiego na czele ruszy� z katedry, ale nie zdo�a� doj�� do biura Towarzystwa Wody Pitnej, bo w po�owie drogi
rozp�ta�a si� gwa�towna ulewa. Nim up�yn�o czterdzie�ci osiem godzin miasto zmieni�o si� w jezioro, zatka�y si� wszystkie
studzienki, woda zala�a drogi i zatopi�a domy, nurt porwa� ze sob� chaty, a w pewnej wiosce na wybrze�u z nieba spad�y
ryby. Cud! Cud! - wo�a� biskup. Wt�rowali�my mu ch�rem, nie�wiadomi faktu, �e procesj� urz�dzono po komunikacie
meteorologicznym, kt�ry zapowiedzia� tajfuny i ulewne deszcze na ca�ym wybrze�u karaibskim. Profesor Jones w k�ko
nam to powtarza�, siedz�c w swoim fotelu na k�kach. Zabobon