7798
Szczegóły |
Tytuł |
7798 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
7798 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 7798 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
7798 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Piotr Bondel �� � �
Kszta�ty w ciemno�ciach
� � Ciemno��, wieczna ciemno�� - pomy�la�em stoj�c bez ruchu. Cho�bym nie wiem jak wyle�a� wzrok i tak nic nie zobacz�. W�a�ciwie m�g�bym nie mie� oczu gdyby nie rozb�yskuj�ce punkty. Musia�em do nich dotrze� za wszelk� cen�. Czas nie odgrywa� tu roli. Czasu mia�em du�o, ca�� wieczno��. Zrobi�em krok. Dobrze. Nic runie nie zatrzyma�o. Nie by�em ju� tak niecierpliwy jak na pocz�tku. Wola�em najpierw pomy�le�, skoncentrowa� si� i dopiero rusza�. O nie, nie dam si� ju� ponie�� nerwom. R�ce trzyma�em blisko piersi. Nauczony przykrym do�wiadczeniem nie wyci�ga�em ich gwa�townie przed siebie. Wprawdzie mam jeszcze dziewi�� palc�w, ale wierz�, �e b�d� ich kiedy� potrzebowa�. Nie mog� ich straci�. Obr�ci�em g�ow� w lewo, w prawo, poci�gn��em par� razy nosem. Nic. �adnego wyra�nego zapachu. Ciemno�� nie pachnie. Postanowi�em zaryzykowa�. Zrobi�em trzy szybkie kroki do przodu. Nic. Stoj�. Jeszcze raz mia�em szcz�cie. Nie trafi�em w �adn� barier�. Teraz troch� odpoczn�. Wysun��em lew� nog� do przodu i powoli przesuwa�em j� nakre�laj�c kr�g. Nast�pnie to samo zrobi�em r�koma. Stara�em si� robi� to jak najwolniej bez �adnych gwa�townych ruch�w. Wiedzia�em, �e bariera nie jest gro�na je�li zetkni�cie z ni� jest powolne i delikatne. Odczuje najwy�ej lekkie oparzenie. A to jest g�upstwo. Ta ciemno�� ma jakie� specyficzne w�a�ciwo�ci. Wszelkie rany goj� si� tu niemal natychmiast. Wtedy, gdy tak bezsensownie straci�em palec, nawet krew nie zd��y�a dobrze trysn��. Najbli�sza przestrze� by�a pusta. Schyli�em si� i usiad�em krzy�uj�c nogi. Po�o�y�em d�onie na kolanach i zastyg�em w bezruchu. Nawet nie wiem, jak d�ugo tu jestem. Do tej pory spa�em tylko trzy razy, ale ile czasu dzieli�o jedn� drzemk� od drugiej? Czas to zmiana, a tu �adnych, daj�cych si� zarejestrowa�, zmian nie by�o. Tylko ciemno��. G�sta, niemal namacalna ciemno��. Nie, nie ba�em si� jej. By�em do niej przyzwyczajany od pocz�tku mego �ycia. Tak, moje �ycie mia�o pocz�tek, cho� nie wiem, w jaki spos�b si� zacz�o. Nie wiem te�, jak nazywa si� m�j �wiat ani gdzie on jest. Pami�tam za to doskonale ca�� nauk�, jak� przyswoi�em sobie w tamtym �wiecie. Pami�tam g�osy Nauczycieli, ale nie mog� sobie przypomnie� jak wygl�dali. Jak dawno to by�o? Nie wiem. Siedzia�em ci�gle bez ruchu wpatruj�c si� w ciemno��. �adna gwiazda tu nie �wieci, nie ma dnia i nocy. Jest tylko bezgraniczna ciemno��. Czy zobacz� jeszcze gwiazdy i s�o�ce? Gdzie one b�d�? Zamkn��em oczy. Sen przyszed� szybko.
��� Przebudzi�em si� tkni�ty wewn�trznym niepokojem. Nie siedzia�em ju�, lecz le�a�em skulony. Jak to dobrze, �e przed snem sprawdzi�em najbli�sze otoczenie. Strach pomy�le�, co by si� sta�o, gdybym przewr�ci� si� na jak�� barier�. Poci�gn��em par� razy nosem. Gdzie� z prawej strony dochodzi� niewyra�ny obcy zapach. W mojej g�owie us�ysza�em g�os Nauczyciela: "Prawdopodobie�stwo spotkania kogo� w Ciemno�ci jest bardzo ma�e. Nie znaczy to wcale, �e wszyscy od razu znajduj� Punkty. Ale obj�to�� Ciemno�ci ro�nie w post�pie geometrycznym w stosunku do liczby znajduj�cych si� w niej istot. Je�li jest ca�kowicie pusta przyjmuje wielko�� podstawow�. Jest ona jednak na tyle wielka, �e nawet gdyby nie powi�ksza�a swej obj�to�ci wraz ze wzrostem liczby istot to i tak prawdopodobie�stwo spotkania kogo� nawet przy bardzo du�ych liczbach, by�oby znikome". Sta�em teraz napi�ty z maksymalnie rozszerzonymi nozdrzami. Zapach nie zwi�ksza� swej intensywno�ci z czego wywnioskowa�em, �e obcy si� nie porusza. Znowu us�ysza�em g�os Nauczyciela: ,Je�eli ju� zdarzy wam si� kogo� spotka� poznacie to tylko po zapachu. Nie zobaczycie nic, nie us�yszycie nic, tylko zapach b�dzie dla was sygna�em, �e kto� jest w pobli�u. Dlatego �wiczcie sw�j w�ch. Ka�dy z was ma r�n� wra�liwo�� na zapachy. Ka�dy z was, po wielu treningach, b�dzie te� mia� te wra�liwo�� r�n�. Ale im bardziej pog��bicie swoj� wrodzon� wra�liwo��, tym wcze�niej poczujecie innych. Im mniejsze st�enie zapachu zarejestruje wasz w�ch, dym wi�ksze b�d� wasze szans� podj�cia w�a�ciwych dzia�a�. Teraz jeszcze nie macie swoich zapach�w, otrzymacie je dopiero przed wkroczeniem w Ciemno��. Pami�tajcie, �e wasza znajomo�� i wasze przyja�nie nie b�d� mia�y tam �adnego znaczenia. Pami�tajcie pierwsze Prawo Nauki: "Jeden Punkt - Jedna Istota". Sta�em czujny i zastanawia�em si�. Nikt nigdy nie m�wi� nam, co mamy robi�, gdy kogo� spotkamy. Czy czeka� na rozw�j wypadk�w, czy podj�� jakie� dzia�anie? No w�a�nie, ale jakie? Ucieka� czy d��y� do spotkania? Nie potrafi�em okre�li� odleg�o�ci, w jakiej znajdowa� si� nosiciel obcego zapachu. Mo�e dzieli mnie od niego wiele barier. Czy on te� mnie czuje? To pytanie na chwil� sparali�owa�o moje my�li. Zupe�nie o takiej mo�liwo�ci zapomnia�em. Je�eli mnie czuje, to pewnie zastanawia si� nad tym samym co ja i dlatego si� nie rusza. Tak, zapach jest ci�gle ledwo wyczuwalny. Co robi�?
� � Znowu wr�ci�em wspomnieniami do czas�w przed Ciemno�ci�. Gromada ch�opc�w i dziewcz�t, mniej wi�cej w r�wnym wieku, uganiaj�ca si� w promieniach s�o�ca w�r�d drzew. Wspinaczki na okoliczne ska�ki, gonitwy i chwytanie si� za bary, by ze �miechem powali� jakiego� ch�opaka a nast�pnie pom�c mu wsta� i samemu by� powalonym, I g�os Nauczyciela: "�wiczcie sprawno�� fizyczn�, b�dzie ona podstaw� waszej w�dr�wki w Ciemno�ci. Si�a i sprawno�� cia�a w po��czeniu z rozwag� i cierpliwo�ci� pozwoli wam znale�� Punkt". �wiczyli�my wiec si��, rozwag� i wytrwa�o��. Nikt z nas nigdy nie zastanawia� si� ani nie rozmawia� o tym dlaczego to robimy. Przyjmowali�my wszystko jako rzecz naturaln�. Nie by�o te� rozm�w ani pyta� o pocz�tki naszego �ycia. Je�eli co� by�o przedtem, zanim spotkali�my si� na polanie przy ska�ach, to nie wiedzieli�my o tym nic i nie interesowali�my si� tym. Wida� nie by�o nam to potrzebne, bo Nauczyciele te� o tym nigdy nie wspominali. Moja pami�� si�ga�a tylko tej polanki, tak jakby to by� pocz�tek mojego �wiadomego �ycia. Wschody i zachody S�o�ca rozdziela�y nam nauk� i wypoczynek. Doro�leli�my i doskonalili�my nasze cia�a i umys�y.
� � A teraz - pomy�la�em - nie wiem co robi�. Gdzie� z lewej strony rozb�ys�o �wiat�o. Za chwile jeszcze jedno, tyle �e s�absze. Przez u�amek sekundy wydawa�o mi si�, �e widz� czubek w�asnego nosa. Ju� zapomnia�em jak wygl�da - pomy�la�em z u�miechem. W tym kr�tkim rozb�ysku nie uda�o mi si� dostrzec �adnej postaci. Zapach by� teraz mocniejszy, ale �wiat�o nie by�o na tyle silne, by ukaza� jego �r�d�o. Zmieni� si� te� kierunek, z kt�rego dochodzi� zapach. Obcy posuwa� si� w moj� stron�, nie w linii prostej, ale na ukos. Mo�e mnie minie - przelecia�o mi przez g�ow�. Je�li porusza si� w moj� stron� to albo mnie jeszcze nie poczu�, albo d��y do spotkania. W jakim celu? Tego nie mog�em wiedzie�. W dalszym ci�gu sta�em bez ruchu. W pewnej chwili pomy�la�em, �e mo�e krzykn� co�, ale natychmiast przypomnia�em sobie s�owa Nauczyciela, �e Ciemno�� nie przewodzi d�wi�ku. Mo�e w�a�nie dlatego takie spotkania s� bez sensu. Przecie� i tak nie mo�na si� porozumie�. Pami�tam olbrzymie zamkni�te pomieszczenie o nieprzezroczystych �cianach. Po obu stronach sali stali�my w dw�ch rz�dach twarzami do siebie. Przed ka�dym wisia� w powietrzu ekran, kt�rego jedna potowa jarzy�a si� kombinacj� r�nych znak�w. Naszym zadaniem by�o przekazanie telepatycznie tej kombinacji partnerowi z przeciwka oraz wy�wietlenie na pustej cz�ci ekranu znak�w nam wys�anych. �wiczyli�my to tak d�ugo, dop�ki ca�y uk�ad nie zosta� wiernie wy�wietlony. Pami�tam, �e na pocz�tku opornie mi sz�o odbieranie informacji, by�em natomiast bardzo dobrym nadawc�. Lecz i ta zdolno�� by�a tutaj nieprzydatna. "Ciemno�� blokuje ca�kowicie linie telepatyczne - m�wili Nauczyciele - lecz przyjdzie chwila, �e przyda wam si� ta umiej�tno��, jak i wiele innych, kt�rych si� tu nauczycie".
� � Pierwsz� rzecz�, kt�ry zrobi�em po znalezieniu si� w Ciemno�ci, by�a pr�ba telepatycznego odszukania jakiego� umys�u. Nie powiod�a si�. By�em otoczony ca�kowit� blokad�. Nast�pnie chcia�em sprawdzi� kolejn� umiej�tno��. Zdolno�� teleportacji. Ale bez punktu odniesienia nie potrafi�em tego dokona�. Nauczyciele m�wili, �e nie mo�na teleportowa� si� poza Ciemno��. Teraz czuj�c w pobli�u obcego mog�em jeszcze raz spr�bowa� telepatii. Skupi�em my�l na jednym pytaniu - "Kim jeste�?" Ale niestety telelinia odbi�a si� od blokady i wywo�a�a we mnie tylko chwilow� wibracj�. A wi�c naprawd� by�o to niemo�liwe. Obcy musia� zn�w si� przybli�y�, gdy� poczu�em bardziej intensywny zapach. Co robi�, co robi� my�la�em gor�czkowo. Ucieka� czy czeka�? Musia�em podj�� jak�� decyzj�, bo zapach by� coraz silniejszy i ponownie zmieni� kierunek. Obcy porusza� si� teraz wprost na mnie. Je�li ca�y czas si� porusza - pomy�la�em - to znaczy, �e nie spotka� na tej drodze �adnej bariery. To, co sta�o si� w chwile p�niej, trwa�o tak kr�tko, �e ledwie zda�em sobie z tego sprawa. W momencie, gdy zapach wzr�s� do tego stopnia, �e wiedzia�em ju�, i� obcy jest bardzo blisko rozb�ys�o przede mn� �wiat�o. Odruchowo wykona�em skok, by znale�� si� w jego centrum, zd��y�em jeszcze dostrzec niewyra�n� posta�, kt�ra te� skacze w stron� �wiat�a! Nim osi�gn��em centrum chwilowej jasno�ci zapad�a ciemno��, poczu�em uderzenie, b�l g�owy, czyj� paniczny strach przemieszany z nadziej�. Straci�em przytomno��.
��� G dy wr�ci�a mi �wiadomo�� by�em ca�kiem oszo�omiony. To, co si� sta�o, by�o wprost nieprawdopodobne. Le�a�em na kim�. To znaczy le�a�a moja g�owa i lewa r�ka. Czu�em wyra�nie bicie serca i lekki oddech. Dopiero po chwili u�wiadomi�em sobie, �e jest to dziewczyna. Moja g�owa le�a�a na jej piersiach. Na pewno nie mog� to by� piersi m�czyzny - pomy�la�em ostro�nie podnosz�c g�owa. Delikatnie przekr�ci�em si� na bok. Dziewczyna le�a�a tu� obok mnie, ale nie widzia�em nawet zarys�w jej cia�a. Nie by�em przygotowany na takie spotkanie. Nie pami�tam, by Nauczyciele m�wili co� o takich zdarzeniach.
� � Wida� prawdopodobie�stwo spotkania by�o tak ma�e, �e nie brali tego pod uwaga. Delikatnie dotkn��em r�k� jej ci�a. Teraz dotarto do mnie, �e jest naga. No tak, ja te� jestem nagi. Ubrania nie s� tu potrzebne - pomy�la�em u�miechaj�c si� do siebie. Dziewczyna nawet nie drgn�a. Wida� nie odzyska�a jeszcze przytomno�ci.
� � Przemy�la�em ca�e zdarzenie. Wtedy nie by�o czasu na analizowanie, dopiero teraz u�wiadomi�em sobie to, co odczu�em w u�amku sekundy. Przypomina� o tym bol�cy guz na czole. W momencie zderzenia odczu�am strach i nadziej�. To na pewno nie by�y moje uczucia. Musia�y nale�e� do niej. A wi�c w tej kr�tkiej chwili po��czy�a nas telepatyczna linia. Czy sprawi�o to rozb�yskuj�ce �wiat�o, czy te� nasza bezpo�rednia blisko��? Mog� to sprawdzi� - pomy�la�em nachylaj�c g�ow� w miejscu, gdzie powinna by� g�owa dziewczyny. Delikatnie dotkn��em j ej czo�a. Pot�na fala rozpaczy i niepokoju wdarta si� w m�j umys�. A wi�c nie �wiat�o, lecz dotyk umo�liwi� telepati�. Poczu�em dziwne zadowolenie. Nie pyta�em - co b�dzie dalej? Najwa�niejsze, �e mo�na si� porozumie�: Dziewczyna gwa�townie drgn�a usi�uj�c podnie�� g�ow�. Jej przera�enie wzros�o tak bardzo, �e przez chwil� by�em sparali�owany. Pr�bowa�a mnie odepchn�� i wsta�. Nie bacz�c na to, �e mnie bije i drapie, mocno chwyci�em jej g�ow� i styka�em ze swoj�, pr�buj�c j� uspokoi�. Trwa�o dobr� chwil�, nim dziewczyna przesta�a mnie ok�ada� i w jej my�lach pojawi�o si� trwo�ne pytanie: "Co si� sta�o?" Zanim odpowiedzia�em przekaza�em jej to, co odkry�em o mo�liwo�ci telepatii. Dziewczyna uspokoi�a si� ju� na tyle, �e trzymaj�c si� za r�ce usiedli�my stykaj�c swoje g�owy. Teraz dopiero nast�pi�a normalna telepatyczna rozmowa.
� � Dowiedzia�em si�, �e nazywa si� Delia i nie wie, jak d�ugo przebywa w Ciemno�ci. Spa�a do tej pory dziesi�� razy, a potem przesta�a liczy�. Nie spotka�a nikogo przede mn�. Czy mnie czu�a? Tak, ale dopiero na chwil� przed rozb�yskiem i by�o jej wszystko jedno co si� stanie. Bardzo pragn�a osi�gn�� �wiat�o. Ale zn�w jej si� nie uda�o. Czy przedtem pr�bowa�a? Tak, par� razy, lecz bez powodzenia. Chocia� raz dosi�g�a je r�k�. Niestety tylko r�k�. Nast�pnie wypyta�a si� o mnie. Kr�tko opowiedzia�em o moich dotychczasowych osi�gni�ciach. Nie by�o tego wiele. Poza jednym straconym palcem: Ona nic nie straci�a. Wida� mia�a wi�cej szcz�cia. "Chyba tak, ale teraz powinni�my si� przespa�". P�niej zastanowimy si� co dalej - odpowiedzia�em przesy�aj�c jej u�miech. Zaproponowa�em, aby�my spali jak najbli�ej siebie, ale zdecydowanie odm�wi�a przesy�aj�c mi jednocze�nie obraz ubranych od st�p do g��w dziewczyny i ch�opaka. Przes�a�em jej salwy �miechu i powiedzia�em, �e w takim razie b�dziemy si� styka� tylko czo�ami. Zgodzi�a si� i po chwili le�eli�my na bokach dotykaj�c si� g�owami. Zasn�a niemal natychmiast. Spr�bowa�em dosta� si� do jej umys�u. O dziwo nie by� zamkni�ty. Przez kilka chwil b��dzi�em we wspomnieniach Delii. Nie odkry�em nic nowego. Wszystko by�o tak jak u mnie. Gromada dziewczyn i ch�opc�w ucz�cych si� tego, czego i ja si� uczy�em. Ich twarzy nie widzia�em, nie mog�em stwierdzi� czy byli�my w tej samej grupie czy nie. Jedyny niepokoj�cy fakt, jaki znalaz�em w jej wspomnieniach, to s�aby w�ch. Mimo usilnych �wicze� nie potrafi�a go pog��bi�. Pewnie dlatego tak p�no mnie poczu�a - pomy�la�em, wycofuj�c si� delikatnie z jej umys�u. Zablokowa�em sw�j umys�, by Delia, je�li si� obudzi, nie wiedzia�a o czym my�l�. Teraz mog�em spokojnie przeanalizowa� fakty. Z tego, co mi powiedzia�a wynika�o, �e przebywa w Ciemno�ci znacznie d�u�ej ni� ja. Spa�a dziesi�� razy, a potem przesta�a liczy�. Jak d�ugo to trwa�o? Nie wiem. Czas tu przecie� nie istnia�. Nauczyciel m�wi�: "B�dziecie szuka� dop�ki nie znajdziecie. Macie na to ca�� wieczno��". R�wnie dobrze mog�a tu by� kr�cej ode mnie, tylko czy�ciej spa�a. Jakkolwiek by�o, nie ma to teraz �adnego znaczenia. Najwa�niejsze, co robi� dalej? Do tej pory by�em niezale�ny decydowa�em tylko za siebie. Z Deli� pojawi� si� problem - czy w�drowa� razem z ni�? Z poszukiwa� we dwoje nie p�yn�y �adne korzy�ci ani u�atwienia w znalezieniu Punktu. Wr�cz przeciwnie. Wi�za�o si� z tym wiele niewyg�d.
� � Delia aby nie zosta� gdzie� po drodze, musia�aby ca�y czas mnie trzyma�, a to ogranicza�oby sprawno�� poruszania si�. I na dodatek telepatia by�a mo�liwa tylko podczas bezpo�redniego zetkni�cia g��w. Nie, wcale mi si� to nie podoba�o. A Pierwsze Prawo Nauki brzmia�o: "Jeden Punkt - Jedna Istota". To ju� zupe�nie przekre�la rozwa�ania. Zasypiaj�c by�em zdecydowany pozostawi� Deli� przy pierwszej nadarzaj�cej si� sposobno�ci.
��� Obudzi�o mnie delikatne pukanie. Przez chwil� nie wiedzia�em co si� dzieje. Odruchowo otworzy�em sw�j umys� i dopiero wtedy dotarta do mnie nie�mia�a my�l: "Cze��, dlaczego by�e� zamkni�ty?" "Zawsze zamykam si� przed snem"- sk�ama�em. Le�eli�my w tej samej pozycji stykaj�c si� czo�ami. "Nie, to nieprawda, Flaar. Nie przerywaj mi: Wiem, co my�la�e�. Chcesz si� mnie pozby�, bo jestem dla ciebie k�opotem. Nie ufasz mi. Ja te� znam Pierwsze Prawo Nauki. Ale pozw�l mi zosta� z tob�. Nie ukradn� ci Punktu, je�li do niego trafisz. Uwiert mi. Jestem taka zrezygnowana. Tyle razy ju� pr�bowa�am osi�gn�� b�ysk i nie uda�o si�. Czuj�, �e to nieprawda, co m�wili Nauczyciele. Tu nie mo�na by� wiecznie. Pozwolisz mi zosta�, Flaar?" Ostatnia my�l by�a przepe�niona tak� g��bok� nadziej�, �e w moim postanowieniu pojawi�a si� rysa. Czu�em, �e Delia w napi�ciu oczekuje odpowiedzi. Zrobi�o mi si� jej �al. Musia�em da� jej nadziej. "Delia, wcale nie my�la�em, �e ci� zostawia - jeszcze raz sk�ama�em - zastanawia�em si� tylko, jakie mog� by� konsekwencje naszego spotkania. Sama wiesz z Nauki, �e spotkania s� nieprawdopodobne i Nauczyciele nigdy nie m�wili, co nale�y robi� w takich wypadkach". Napi�cie Delii spad�o, poczu�em jej ulg�: "Dzi�kuj�, Flaar". "Nie ma o czym m�wi�. Trzeba si� ruszy�. Nie b�dziemy przecie� le�e� w jednym miejscu" - pomy�la�em szukaj�c jej r�ki. Ostro�nie wsta�em poci�gaj�c ja za sob�. Delia chwyci�a mnie za biodra. Zrobili�my pierwszy wsp�lny krok. Uwa�nie bada�em d�o�mi przestrze�, by nie wpa�� na barier�. Wolno posuwali�my si� przed siebie. Ciemno�� wcale nie by�a pusta. By�a poprzecinana energetycznymi p�aszczyznami. Nauczyciele m�wili nam, �e ich uk�ad podlega ci�g�ym zmianom. Nie mo�na wiec nakre�la� �adnych pewnych dr�g. "Musicie ci�gle bada� drog�. Bariery to energia. Czysta energia przyjmuj�ca r�ne potencja�y. Dlatego te� w zetkni�ciu z jednymi barierami nie odczujecie nic poza lekkim oparzeniem, a zetkni�cie z innymi mo�e by� kresem waszej drogi. Pami�tajcie, �e tylko delikatne i powolne dotkniecie bariery umo�liwi wam jej ominiecie i zachowanie szans na trafienie do Punktu". Tak m�wili Nauczyciele. Teraz musia�em posuwa� si� jeszcze wolniej ze wzgl�du na Delie uczepion� moich bioder. Nagle gdzie� przed nami pojawi�a si� ca�a seria rozb�ysk�w. Poczu�em mocniejszy u�cisk Delii. By� mo�e w ci�gu tych kilku sekund zacz�o si� czyje� �ycie - pomy�la�em.
� � Szli�my, odpoczywali�my i ci�gle nie mogli�my trafi� w Punkt. Nie wiem jak d�ugo to trwa�o. Delia sta�a si� niespokojna. Zauwa�y�em, �e coraz bardziej utwierdza si� w przekonaniu, i� nigdy nie osi�gnie rozb�ysku. Zacz�a ponawia� pro�by, �ebym jej nie zostawia�. Przeszkadza�a mi tak bardzo, �e musia�em u�y� g��bokiej hipnozy. Teraz wystarczy�o tylko jedno s�owo, by si� jej pozby�. Ale nie zrobi�em tego. Im d�u�ej z ni� przebywa�em, tym bardziej by�em przekonany, �e musi istnie� wyj�cie. Du�o my�la�em o Ciemno�ci. Przypomina�em sobie wszystko, czego si� o niej dowiedzia�em i coraz �mielej dopuszcza�em do siebie my�l, �e Nauczyciele nie znali tego miejsca tak dobrze, jakby to wynika�o z ich nauk. Tam w moim �wiecie nie by�o powod�w, by w nich w�tpi� i by zastanawia� si�, co nas czeka. Tutaj, by� mo�e na skutek spotkania, pojawi�o si� wiele nowych pyta�. Stan Delii wskazywa�, �e nie jest prawd� to, i� przebywaj�c w Ciemno�ci nie podlegamy �adnym zmianom. Delia by�a w wyra�nie pog��biaj�cej si� depresji. By� mo�e mia�a racj� m�wi�c, �e tu nie mo�na by� wiecznie. �ycie to zmiana - pomy�la�em i stan��em jak wryty. Je�eli prawd� by�oby, �e nie podlegamy tu �adnym zmianom, to w takim razie w jaki spos�b mo�emy tu �y�? Odwr�ci�em si� twarz� do Delii, zetkn��em nasze g�owy i usun��em z niej blokad� hipnotyczn�. "Delia, s�yszysz mnie" - spyta�em. "Tak, Flaar, co si� sta�o? Nic nie pami�tam". "Czy czujesz moje r�ce? Powiedz!" �ciska�em jej d�onie z ca�ej si�y. "Oczywi�cie, �e czuje. Przesta�, to boli. Powiedz, o co ci chodzi?" Rozlu�ni�em uchwyt. To by�o bez sensu. "Przepraszam, ale przez chwil� my�la�em, �e nas tu nie ma". "Jak to nie ma" - Delia by�a wyra�nie przestraszona. "Niewa�ne. Nie denerwuj si�. Takie g�upie my�li przysz�y mi do g�owy. Ju� mo�emy i�� dalej". W chwili gdy odrywa�em swoj� g�ow� od jej czo�a niedaleko od nas rozb�ys�o �wiat�o. W jednej sekundzie ujrza�em zm�czon� i przestraszon� twarz m�odej dziewczyny. Poczu�em, �e mocniej trzyma mnie za r�k�. Wida� te� mnie zobaczy�a. Wewn�trzny impuls, wyzwolony tym rozb�yskiem, kaza� nam zrobi� krok do przodu. Delikatnie obejmowa�em dr��c� Deli�. Nasze my�li zmiesza�y si� ze sob� i przez jedn� kr�tk� chwil� zapomnieli�my o otaczaj�cej nas Ciemno�ci. Jeszcze jedno �wiat�o, ale znacznie s�absze, rozb�ys�o na u�amki sekund.
� � I nagle u�wiadomi�em sobie, gdzie le�y nasza szansa. Delia sp�oszona tym drugim b�yskiem gwa�townie mnie odepchn�a. Na szcz�cie zd��y�em chwyci� j� za r�ce. Szybko odszuka�em jej g�ow�. "Delia, s�uchaj mnie uwa�nie. Pierwsze Prawo Nauki jest nie�cis�e! Punkty rozb�yskuj� z r�n� jasno�ci�. Im wi�ksza jasno��, tym wi�ksza energia. �Jedna Istota - Jeden Punkt� to tylko okre�lenie �redniej energii wystarczaj�cej do przeniesienia jakiej� istoty. Je�li uda nam si� trafi� w Punkt o du�ej energii, to na pewno dokonamy przeniesienia obojga! S�yszysz mnie?" Czu�em olbrzymi zam�t panuj�cy w jej umy�le. Strach i niewiara przemieszane z nadziej�. "To niemo�liwe, Flaar. To si� nie uda". "Musi si� uda�. Musimy zaryzykowa�. Chyba chcesz tego?" - spyta�em przesy�aj�c jej obraz dwojga obejmuj�cych si� postaci. "Nie wiem. Chcia�abym ca�y czas by� z tob�. Boje si�". "S�uchaj mnie uwa�nie. Staniesz z ty�u za mn� i obejmiesz mnie za szyje. Pami�taj, by ca�y czas nasze g�owy dotyka�y si�. Musimy by� w ci�g�ym kontakcie. I nie b�j si�: Wszystko b�dzie dobrze". Czu�em jak Delia obejmuje mnie dr��cymi r�kami. Poczu�em dotyk jej napi�tego cia�a. By�a ogromnie zdenerwowana. Nie mog�em da� jej ani chwili na zastanowienie si�. Ruszy�em pewnie w stron� gdzie przed chwil� pojawi�y si� dwa b�yski. Nie wiem, czy kierowa�em si� �lep� wiar� w przypadek czy jakim� wewn�trznym przeczuciem, �e w�a�nie tam pojawi si� jeszcze jeden silny b�ysk. "Musimy trafi� w Punkt powtarza�em bez przerwy Delii. - Trzymaj mnie mocno. Nie b�j si�". �mia�o kroczy�em przed siebie z obejmuj�c� mnie kurczowo dziewczyn� jakbym by� pewien, �e oto ju� za chwile znajdziemy si� w... Nag�y o�lepiaj�cy b�yski Rozpaczliwy krzyk Delii - "Nie, nie, boje si�. Pu�� mnie!" Gwa�towny skok do przodu, gdzie Delia? Deliaaa...!
� � I ju� wiem, �e trafi�em w centrum b�ysku. Znalaz�em sw�j Punkt Przeznaczenia. W jednej chwili ca�a pami�� ulecia�a ze mnie. Wiedzia�em tylko, �e energia Punktu przenosi mnie w �wiat, kt�ry b�dzie odt�d moim �wiatem. Narodz� si� na nowo, czysty jak wygaszony ekran. Z tysi�cy �wiat�w, kt�re pojawiaj� si� w Ciemno�ci w postaci kr�tkich b�ysk�w znalaz�em wreszcie ten jeden, kt�ry b�dzie moim. I gdzie� g��boko we mnie zostanie tylko znak, na kt�ry b�d� czeka� w swoim �wiecie.
��� powr�t