7731
Szczegóły |
Tytuł |
7731 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
7731 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 7731 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
7731 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Lion
Feuchtwanger
�yd�wka z
Toledo
T�UMACZY� JACEK FRUHLING CZYTELNIK � WARSZAWA � 1987
Tytu� orygina�u niemieckiego DIE JUDIN VON TOLEDO
Ok�adk� i kart� tytu�ow� projektowa� ANDRZEJ HEIDRICH
� Copyright for the Polish edition by Sp�dzielnia Wydawnicza �Czytelnik", Warszawa 1958
ISBN 8307017319
Marcie i Hildzie po�wi�cam
CZʌ� PIERWSZA
Kr�l rozmi�owa� si� by� wielce
w �yd�wce pewnej, kt�ra Fermosa � Pi�kna � si� zwa�a, i �on� swoj� przepomnia�.
ALFONSO EL SABIO, CRONICA GENERAL OKO�O 1270
Szed� Alfonso do Toledo Wraz z kr�low� m�odocian�, Urodziw�. Lecz za�lepia Mi�o��. Wi�c go odmieni�a; J�� si� sk�ania� ku �yd�wce, Kt�ra zwa�a si� Fermosa. �Pi�knej" mianem j� darzono, A nie bez kozery przecie. U jej boku kr�l przepomnia� Sw� kr�low�.
PRZYPADKI MI�OSNE
ALFONSA �SMEGO Z PI�KN� �YD�WK� ROMANCA LORENZA DE SEPULVEDA 1551
ROZDZIA� PIERWSZY
Osiemdziesi�t lat po �mierci swego proroka Mahometa muzu�manie zbudowali mocarstwo �wiatowe, rozci�gaj�ce si� od granicy indyjskiej poprzez Azj�, Afryk� i po�udniowe wybrze�e Morza �r�dziemnego a� po Ocean Atlantycki. W osiemdziesi�tym roku swego zwyci�skiego pochodu przeprawili si� przez w�sk� cie�nin� Morza �r�dziemnego do Andaluzji, do Hiszpanii; zniszczyli pa�stwo, utworzone tam przed trzystu laty przez chrze�cija�skich Got�w zachodnich, podbili pot�nym atakiem p�wysep a� do Pirenej�w.
Nowi w�adcy przynie�li ze sob� wysok� kultur�, uczynili kraj najpi�kniejszym, najlepiej uporz�dkowanym, najg�ciej zaludnionym zak�tkiem Europy. Zaplanowane przez do�wiadczonych architekt�w i m�dr� policj� budowlan�, powsta�y wielkie, wspania�e miasta, jakich ta p�kula ziemska nie zna�a od czas�w Rzymian. Kordoba, rezydencja zachodniego kalifa, uchodzi�a za stolic� ca�ego Zachodu. Muzu�manie podnie�li na wysoki poziom zaniedban� gospodark� roln� i przez m�dre nawadnianie wydobyli z ziemi p�ody, jakich nikt nie przeczuwa�. Przy pomocy nowej, �wietnie rozwini�tej techniki podnie�li g�rnictwo. Tkacze ich sporz�dzali cenne dywany i wyborowe sukna, cie�le i rze�biarze delikatne wyroby z drzewa, ku�nierze wszelkiego rodzaju futra. Rusznikarze ich wykuwali przedmioty sko�czenie doskona�e, przydatne zar�wno dla cel�w pokojowych, jak wojennych. Wyrabiano miecze, szpady i sztylety, ostrzejsze i pi�kniejsze ni� u lud�w niemuzu�ma�skich, zbroje o wielkiej odporno�ci, dalekosi�ne dzia�a, tajn� bro�, o kt�rej ca�e chrze�cija�stwo m�wi�o z niech�ci�. Wytwarzano r�wnie� co� innego, niesamowitego, bardzo niebezpiecznego: substancj� wybuchow�, zwan� p�ynnym ogniem.
�egluga muzu�man�w hiszpa�skich, kierowana przez wypr�bowanych matematyk�w i astronom�w, odznacza�a si� szybko�ci� i pewno�ci�, mog�a wi�c uprawia� rozga��ziony handel i zaopatrywa� swoje rynki we wszystkie wyroby islamskie mocarstwa �wiatowego.
Sztuki i nauki kwit�y pod tym niebem jak nigdy dot�d. W ozdobach dom�w elementy wznios�e i delikatne stapia�y si� ze sob� tworz�c ca�o�� o bardzo swoistym charakterze. Kunsztownie rozga��ziony system wychowawczy pozwala� ka�demu na kszta�cenie si�. Miasto Kordoba mia�o trzy tysi�ce szk�, ka�de wi�ksze miasto posiada�o uniwersytet, liczba bibliotek by�a taka, jak za czas�w rozkwitu helle�skiej Aleksandrii. Wielcy my�liciele poszerzali granice Koranu, przek�adali wedle swego sposobu my�lenia greck� filozofi�, przekszta�cali j� od nowa. Barwna, kwitn�ca sztuka opowiadania otwiera�a fantazji nie znane dotychczas horyzonty. Wielcy pisarze cyzelowali bogaty, d�wi�czny j�zyk arabski, by potrafi� odda� ka�de drgnienie uczucia.
Podbitym muzu�manie okazywali tolerancj�. Dla swoich chrze�cijan przet�umaczyli ewangeli� na j�zyk arabski. Licznym �ydom, wobec kt�rych chrze�cija�scy Gotowie stosowali surowe prawa wyj�tkowe, dali spo�eczne r�wnouprawnienie. Tak, pod panowaniem islamu �ydzi hiszpa�scy p�dzili �ywot tak szcz�liwy, jak nigdy od czasu upadku swego w�asnego pa�stwa. Dostarczali kalif�w i ministr�w, i lekarzy nadwornych, zak�adali fabryki, szeroko zakrojone przedsi�biorstwa handlowe, wysy�ali swe okr�ty na siedem m�rz. Nie zapominaj�c o w�asnym pi�miennictwie hebrajskim, rozwijali systemy filozoficzne w j�zyku arabskim, t�umaczyli Arystotelesa, stapiali jego nauki z naukami swojej Wielkiej Ksi�gi i doktrynami arabskiej filozofii. Stworzyli swobodn�, �mia�� krytyk� Biblii. Odnowili hebrajsk� sztuk� rymowania.
Rozkwit ten trwa� przesz�o trzy stulecia. Potem przysz�a wielka burza i zniszczy�a go.
Kiedy muzu�manie zawojowali p�wysep, rozproszone oddzia�y Got�w zachodnich, chrze�cijan, uciek�y w g�ry na p�nocy Hiszpanii, utworzy�y na niedost�pnych terenach ma�e, niezale�ne hrabstwa i stamt�d dalej prowadzi�y z pokolenia na pokolenie wojn� z muzu�manami. By�a to wojna band, zwana guerill�. D�ugo walczyli sami. Potem jednak papie� w Rzymie og�osi� krucjat� i wielcy kaznodzieje zacz�li wzywa� w p�omiennych s�owach do wyp�dzenia islamu z kraj�w, kt�re wydar� chrze�cijanom. Krzy�owcy ze wszystkich stron �wiata zjednoczyli si� z wojowniczymi potomkami dawnych chrze�cija�skich pan�w Hiszpanii. Prawie cztery stulecia musieli czeka� ostatni Gotowie zachodni, a� wreszcie
10
wdarli si� na po�udnie. Zniewie�ciali, przerafinowani muzu�manie nie umieli przeciwstawi� si� ich wojowniczo�ci; w ci�gu niewielu dziesi�cioleci chrze�cijanie odbili ca�� p�nocn� cz�� p�wyspu a� po rzek� Tag.
Muzu�manie, coraz ostrzej naciskani przez armie chrze�cija�skie, zwr�cili si� o pomoc do swoich wsp�braci z Afryki, dzikich, �arliwych w swej wierze wojownik�w; wielu z nich pochodzi�o z wielkiej pustyni po�udniowej, Sahary. Powstrzymali oni poch�d chrze�cijan. Ale r�wnocze�nie przep�dzili precz kulturalnych, wolnomy�lnych ksi���t muzu�ma�skich, kt�rzy dotychczas rz�dzili w Andaluzji, przestali tolerowa� rozprz�enie w sprawach wiary. Kalif afryka�ski Jussuf obj�� r�wnie� panowanie w Andaluzji. By oczy�ci� kraj od wszelkiej niewiary, wezwa� on do swej kwatery g��wnej w Lucenie przedstawicieli �ydostwa i o�wiadczy� im: �W imieniu najmi�o�ciwszego Boga prorok zapewni� waszym ojcom tolerancj� w krajach wiernych, ale pod jednym warunkiem, uwidocznionym w starych ksi�gach. Je�eli Mesjasz wasz nie zjawi si� w ci�gu pierwszej po�owy tysi�clecia, wtedy � na to zgodzili si� wasi ojcowie � uznacie jego, Mahometa, za proroka prorok�w, w kt�rego cieniu pozostaj� wasi kap�ani. Pi��set lat min�o. Wype�nijcie� wi�c umow�, opowiedzcie si� za prorokiem, zosta�cie muzu�manami! Albo opu��cie moj� Andaluzj�".
Bardzo wielu �yd�w, cho� nie wolno im by�o zabra� nic ze swego dobytku, wyw�drowa�o. Wi�kszo�� uda�a si� do Hiszpanii p�nocnej, chrze�cijanie bowiem, kt�rzy tam znowu sprawowali rz�dy, potrzebowali dla odbudowy kraju, zniszczonego przez wojn�, wybitnego zmys�u ekonomicznego, wiedzy w sprawach przemys�u oraz innych licznych umiej�tno�ci, kt�re posiadali �ydzi. Ofiarowali im obywatelsk� r�wno��, kt�rej odm�wili ich ojcowie, a ponadto wyposa�yli ich w liczne przywileje.
Jednak niekt�rzy �ydzi pozostali w muzu�ma�skiej Hiszpanii i opowiedzieli si� za islamem: chcieli w ten spos�b ratowa� sw�j maj�tek, by p�niej, w bardziej sprzyjaj�cych okoliczno�ciach, p�j�� na obczyzn� i wr�ci� do starej wiary. Ale ojczyzna pe�na by�a s�odyczy, �ycie w uroczym kraju Andaluzji by�o pe�ne s�odyczy, wi�c odk�adali sw�j wyjazd. A kiedy po �mierci kalifa Jussufa doszed� do w�adzy ksi��� mniej surowy, oci�gali si� w dalszym ci�gu. Wreszcie przestali ju� o wyw�drowaniu my�le�. Pobyt
11
w Andaluzji pozostawa� wprawdzie dla wszystkich niewiernych wzbroniony, ale wystarczy�o jako dow�d wiary pokaza� si� od czasu do czasu w meczecie i pi�� razy w ci�gu dnia wypowiedzie� s�owa: Allach jest Bogiem, a Mahomet jego prorokiem. Tajemnie mogli �ydzi dalej trzyma� si� swych obrz�dk�w i w Andaluzji, wolnej od �yd�w, istnia�y tajemne �ydowskie domy modlitwy. Ci ukrywaj�cy swe �ydostwo �ydzi wiedzieli, �e to, co ukrywaj�, jest wielu znane, i wiedzieli, �e w wypadku wybuchu nowej wojny kacerstwo ich b�dzie musia�o wyj�� na jaw. Wiedzieli, �e w wypadku nowej wojny �wi�tej b�d� zgubieni. Je�eli wi�c, jak g�osi ich przepis, modlili si� codziennie o utrzymanie pokoju, czynili to nie tylko wargami.
Kiedy Ibrahim usiad� na stopniach zrujnowanej fontanny wewn�trznego dziedzi�ca, poczu� zm�czenie. Chodzi� pe�n� godzin� po tym chyl�cym si� ku upadkowi domu.
A naprawd� nie mia� czasu do stracenia. By� teraz w Toledo ca�e dziesi�� dni, rady kr�lewskie domaga�y si� s�usznie decyzji, czy obejmie generaln� dzier�aw� podatk�w, czy nie.
Kupiec Ibrahim z muzu�ma�skiego kr�lestwa Sewilli robi� nieraz interesy z ksi���tami chrze�cija�skimi Hiszpanii, ale przedsi�wzi�cia o podobnie olbrzymiej skali nigdy si� jeszcze nie podejmowa�. Z finansami kr�lestwa Kastylii by�o od lat niedobrze, a odk�d kr�l Alfonso � sta�o si� to przed pi�tnastoma miesi�cami � przegra� sw� lekkomy�ln� wypraw� przeciw Sewilli, gospodarka jego za�ama�a si� ca�kowicie. Don Alfonso potrzebowa� pieni�dzy, i to natychmiast.
Kupiec Ibrahim z Sewilli by� bogaty. Mia� okr�ty, dobra i kredyt w wielu miastach muzu�ma�skich oraz w centrach handlowych W�och i Flandrii. Gdyby si� jednak wda� w ten kastylski interes, musia�by zainwestowa� ca�y sw�j maj�tek, a nawet najwi�kszy m�drzec nie by� w stanie przewidzie�, czy Kastylia przetrwa chaos, kt�ry przynie�� musz� najbli�sze lata.
Z drugiej strony kr�l Alfonso by� got�w do olbrzymich �wiadcze�. Jako zastaw ofiarowywano Ibrahimowi podatki i c�a oraz dochody z kopal�; by� przekonany, �e je�eli tylko dostarczy pieni�dzy, uzyska jeszcze o wiele korzystniejsze warunki, �e zostanie
12
mu powierzona kontrola nad wszystkimi dochodami. To prawda, �e odk�d chrze�cijanie przej�li kraj od muzu�man�w, handel i przemys� bardzo podupad�y, ale Kastylia, najwi�kszy z kraj�w hiszpa�skich, by�a �yzna, mia�a d�br ziemskich pod dostatkiem. Ibrahim wierzy�, i� wystarczy mu si�, by znowu wznie�� kraj na wy�yny.
Nie mo�na jednak kierowa� takim przedsi�wzi�ciem z odleg�o�ci. Musia�by pilnowa� na miejscu realizacji sprawy, musia�by opu�ci� muzu�ma�sk� Sewill� i przenie�� si� tutaj, do chrze�cija�skiego Toledo.
Mia� teraz lat pi��dziesi�t pi��. Osi�gn�� to, czego zawsze pragn��. Cz�owiekowi w jego wieku, o jego pozycji nie wolno by�o nawet bra� pod uwag� przedsi�wzi�cia tak zawik�anego.
Ibrahim siedzia� na zrujnowanych stopniach nieczynnej od dawna fontanny, wspar�szy g�ow� r�kami. Nagle u�wiadomi� sobie; gdyby nawet awanturniczo�� przedsi�wzi�cia by�a dla niego jasna od samego pocz�tku, mimo to osiad�by w Toledo, w tym tutaj domu.
�mieszny, chyl�cy si� ku ruinie dom poci�ga� go.
Istnia�o mi�dzy nim a tym domem stare, dziwne powi�zanie. Ibrahim, wielki finansista dumnej Sewilli, przyjaciel i doradca emira, wyznawa� od m�odych lat wiar� proroka Mahometa. Nie urodzi� si� jednak muzu�maninem, lecz przyszed� na �wiat jako �yd i ten oto gmach, castillo de Castro, nale�a�, dop�ki w Toledo rz�dzili muzu�manie, do jego ojc�w, do rodziny Ibn Esr�w. Kiedy jednak sto lat temu Alfonso, sz�sty z kolei w�adca tego imienia, wydar� miasto muzu�manom, domem zaw�adn�li baronowie de Castro. Ibrahim bywa� niejednokrotnie w Toledo i za ka�dym razem stawa� z po��daniem w oczach pod ponurymi murami zamku. Teraz, kiedy kr�l przep�dzi� r�d de Castro z Toledo i zabra� im domostwo, Ibrahim m�g� wreszcie obejrze� wn�trze i zastanowi� si�, czyby nie obj�� zn�w w posiadanie starej w�asno�ci ojc�w.
Bez po�piechu, rozgl�daj�c si� po��dliwie i badawczo doko�a, przemierzy� liczne schody, sale, komnaty, korytarze, dziedzi�ce. By� to gmach odludny i brzydki, raczej zamek ni� pa�ac. Z zewn�trz nie wygl�da� chyba inaczej i wtedy, kiedy zamieszkiwali w nim przodkowie Ibrahima Ibn Esry. Ale wyposa�yli oni wn�trze
13
w wygodny arabski sprz�t domowy, a dziedzi�ce przypomina�y ogrody. By�o rzecz� poci�gaj�c� urz�dzi� na nowo dom i z niezgrabnego, zrujnowanego castillo de Castro zrobi� uroczy castillo Ibn Esra.
Jakie� nierozs�dne plany. W Sewilli by� ksi�ciem kupc�w, mile widzianym na dworze emira, w�r�d poet�w, artyst�w, uczonych, kt�rych emir zgromadzi� dooko�a siebie z ca�ego �wiata. Czu� si� tam beztroski i szcz�liwy, beztroskie i szcz�liwe by�y tam r�wnie� jego drogie dzieci, dziewczynka Rechia i ch�opiec Achmed. Czy� samo igranie my�l� zamiany szlachetnej, dostojnej Sewilli na barbarzy�skie Toledo nie by�o grzechem i szale�stwem? nie by�o szale�stwem, a na pewno nie by�o grzechem. R�d Ibn Esr�w, najdumniejszy spo�r�d rod�w p�wyspu, doznawa� w ostatnich stu latach licznych wstrz�s�w. Kl�ski, kt�re Afrykanie przez wtargni�cie do Andaluzji �ci�gn�li na g�owy �yd�w, prze�y� ahim jako ch�opi�. Nazywa� si� wtedy jeszcze Jehuda Ibn Esra. podobnie jak pozostali �ydzi kr�lestwa Sewilli r�d Ibn Esr�w zbieg� wtedy r�wnie� do p�nocnej, chrze�cija�skiej Hiszpanii. Ale jemu, ch�opi�ciu, rodzina poleci�a pozosta� i opowiedzie� si� za islamem. By� zaprzyja�niony z synem ksi�cia, Abdullahem, wie�ono, �e w ten spos�b ocali resztki dobytku. Kiedy Abdullah obj�� panowanie, zwr�ci� te� Ibrahimowi jego bogactwa. Ksi��� wiedzia�, �e przyjaciel jego w g��bi serca w dalszym ci�gu lgnie do starej wiary, wielu o tym wiedzia�o, ale godzono si� z tym. Teraz jednak zagra�a�a nowa wojna chrze�cijan przeciw wyznawcom Mahometa i w takiej �wi�tej wojnie emir Abdullah nie b�dzie ju� w stanie chroni� kacerza Ibrahima. Jak jego ojcowie, Ibrahim b�dzie musia� ucieka� do chrze�cija�skiej Hiszpanii, pozostawiaj�c sw�j dobytek i staj�c si� �ebrakiem. Czy nie by�o m�drzej przenie�� si� teraz do Toledo dobrowolnie, w bogactwie
i chwale.
Je�eli bowiem zechce, b�dzie tu w Toledo nie mniej powa�any
ni� w Sewilli. Ju� na mglist� aluzj� ofiarowano mu urz�d Ibn
Hoszana, �ydowskiego ministra finans�w, kt�ry zmar� przed trze
ma laty. Nie ulega w�tpliwo�ci, �e tu, w Sewilli, gdyby nawet
jawnie wr�ci� do �ydostwa, m�g�by otrzyma� ka�de stanowisko,
jakiego by zapragn��.
Przez szpar� w murze spojrza� na dziedziniec kasztelan. Obcy
14
przebywa tu ju� dwie godziny; c� takiego widzi w tych murach, chyl�cych si� ku ruinie? Tkwi tu ten niewierny, jak u siebie w domu i jakby chcia� tu pozosta� na zawsze. Ludzie z orszaku obcego, czekaj�cy na niego na dziedzi�cu zewn�trznym, opowiadali, �e w domu swym w Sewilli ma pi�tna�cie szlachetnej krwi rumak�w i osiemdziesi�ciu s�u�ebnik�w, w�r�d nich trzydziestu czarnych. Tak, ci niewierni byli bogaci, mieli obfito�� wszystkiego. Cho� ostatnio kr�l, pan nasz, dozna� pora�ki, przyjdzie czas, kiedy Dziewica �wi�ta i �wi�ty Jerzy stan� si� dla nas �askawi i rozbijemy muzu�man�w na miazg� zabieraj�c ich skarby.
Ci�gle jeszcze nic nie wskazywa�o na to, �e obcy chce odej��.
Tak, kupiec Ibrahim z Sewilli siedzia� i marzy� dalej. Nigdy w swoim �yciu nie musia� powzi�� decyzji tak zawik�anej. W�wczas bowiem, kiedy Afrykanie wtargn�li do Andaluzji i przeszed� na wiar� islamu, nie mia� jeszcze sko�czonych lat trzynastu, nie by� odpowiedzialny przed Bogiem i lud�mi, rozstrzygn�a za niego rodzina. Teraz musia� sam dokona� wyboru.
Sewilla l�ni�a wspaniale w dojrza�o�ci swej i dosycie. Ale by�a to przejrza�o��, mawia� jego stary przyjaciel Muza; s�o�ce zachodniego islamu przekroczy�o sw�j zenit, zachodzi�o. Tu, w chrze�cija�skiej Hiszpanii, wszystko si� dopiero zaczyna�o, rozkwita�o, by�o jeszcze prymitywne. Zniszczono, co zbudowa� islam, i marnie po�atano. Gospodarka rolna by�a uboga, przestarza�a, przemys� toczy�a zgnilizna. Pa�stwo by�o ogo�ocone z ludzi, ci, kt�rzy tu siedzieli, znali si� na wojnie, ale nie na sprawie pokoju. Ibrahim �ci�gnie ludzi, kt�rzy si� nauczyli dawa� co� ze siebie, umiej� wydobywa� na �wiat�o dzienne to, co bezp�odnie le�y w ziemi.
Tchni�cie powietrza i �ycia w zrujnowan� gospodarczo Kastyli� b�dzie wymaga�o wielkiego wysi�ku. Ale to w�a�nie stanowi�o pokus�.
Potrzebowa� oczywi�cie czasu, d�ugich, niezm�conych lat pokoju.
I nagle poczu�: by�o to wo�anie Boga, kt�re us�ysza� ju� wtedy, przed pi�tnastoma miesi�cami, kiedy don Alfonso po odniesionej kl�sce poprosi� emira Sewilli o zawieszenie broni. Wojowniczy Alfonso by� got�w do niejednego ust�pstwa, do odst�pienia terytorium, do wysokiego odszkodowania wojennego. Ale na ��danie emira, by zawieszenie broni trwa�o lat osiem, zgodzi� si� nie chcia�. Ibrahim nalega� jednak gwa�townie na swego przyjaciela emira,
15
�eby si� przy tym upiera� i w zamian za to zadowoli� si� mniejsz� zdobycz� terytorialn� i ni�szym odszkodowaniem. Wreszcie dopi�� swego: zawieszenie broni na osiem dobrych, d�ugich lat zosta�o podpisane i przypiecz�towane. Tak, sam B�g popycha� go wtedy i upomina�: �Walcz o pok�j! Nie popuszczaj, walcz o pok�j!"
Ten sam g�os wewn�trzny popycha� go tutaj, do Toledo. Je�eli przyjdzie nowa �wi�ta wojna � a przyjdzie niew�tpliwie � wtedy szukaj�cy zwady don Alfonso zostanie wystawiony na pr�b� z�amania zawieszenia broni z Sewill�. Ale wtedy on, Ibrahim, b�dzie na miejscu i spr�buje wp�ywa� na kr�la chytro�ci�, gro�b� i rozs�dkiem. Je�eli nie potrafi przeszkodzi� temu, by Alfonso wmiesza� si� do wojny, to w ka�dym razie odwlecze j�.
A dla �yd�w, dla jego �yd�w, b�dzie b�ogos�awie�stwem, je�eli w razie wybuchu wojny w radzie kr�lewskiej zasiada� b�dzie on, Ibrahim. �ydzi b�d� jak i dawniej pierwszymi, na kt�rych krzy�owcy napadn�, ale on otoczy ich sw� opiek�. By� przecie� ich bratem.
Kupiec Ibrahim nie k�ama� nazywaj�c si� islamit�. Czci� Allacha i proroka, rozkoszowa� si� arabsk� poezj� i uczono�ci�. Obyczaje muzu�ma�skie wesz�y mu w krew; automatycznie dokonywa� pi�� razy dziennie przepisanych ablucyj, pada� pi�� razy na ziemi� w kierunku Mekki, by m�wi� s�owa modlitwy, a kiedy sta� przed wielk� decyzj� lub przed wa�nym posuni�ciem, przywo�ywa� z potrzeby wewn�trznej Allacha i wypowiada� pierwsz� strof� Koranu. Kiedy jednak w sabat zbiera� si� wraz z innymi �ydami Sewilli w dolnych komnatach swego domu, w swoim ukrytym domu modlitwy, �eby czci� Boga Izraela i czyta� z Wielkiej Ksi�gi, serce jego ogarnia� radosny spok�j. Wiedzia�, �e by�o to wielkie opowiedzenie si� i przez to opowiedzenie si� za najprawdziwsz� prawd� oczyszcza� si� z p�prawd tygodnia.
To Adonai, stary B�g jego ojc�w, zapali� go gorzkim, b�ogim pragnieniem powrotu do Toledo.
Ju� raz, kiedy na �yd�w Andaluzji spad�o wielkie nieszcz�cie, jeden z rodu Ibn Esr�w, stryj jego, Jehuda Ibn Esra, m�g� z Kastylii udzieli� swemu narodowi niema�ej pomocy. �w Jehuda, genera� �wczesnego Alfonsa Si�dmego, utrzyma� twierdz� graniczn� Calatrava przed naporem muzu�man�w i tysi�com, dziesi�tkom tysi�cy �yd�w, znajduj�cych si� w opresji, umo�liwi� ucieczk�
16
i pewne schronienie. Teraz on, by�y kupiec Ibrahim, b�dzie mia� podobne pos�annictwo.
Wr�ci do tego domu.
Szybka jego, mocna fantazja wskazywa�a, jaki ten dom b�dzie. Ju� tryska�a fontanna, ju� na dziedzi�cu wszystko kwit�o bujnie. Ciche, barwne �ycie panowa�o w komnatach odzwyczajonych od ludzi, noga, zamiast po kamiennym chropawym gruncie, st�pa�a po kobiercach. Na �cianach widnia�y hebrajskie i arabskie napisy, wiersze Wielkiej Ksi�gi i poet�w muzu�ma�skich. Wsz�dzie s�czy�a si� ch�odna, koj�ca woda, nadaj�c marzeniom i my�lom bieg i rytm.
Taki b�dzie dom i wprowadzi si� do niego jako ten, kim jest, jako Jehuda Ibn Esra.
Bez potrzeby przywo�ywania ich nap�yn�y wersety b�ogos�awie�stwa, maj�ce zdobi� jego dom. Wersety z Wielkiej Ksi�gi ojc�w, kt�ra mu odt�d zast�pi Koran. �Albowiem g�ry si� porusz� i pag�rki zatrz�s�, lecz mi�osierdzie moje nie odst�pi od ciebie i przymierze pokoju mego nie zachwieje si�."
Na twarzy jego pojawi� si� pusty, b�ogi u�miech. Okiem wewn�trznym ujrza� dumne strofy boskiej obietnicy; czarne, niebieskie, czerwone i z�ote ci�gn�� si� b�d� wzd�u� fryzu, zdobi�c �cian� sypialnej komnaty. Wdr��� mu si� w serce wieczorem, zanim za�nie, b�d� go wita� rankiem, kiedy si� obudzi.
Podni�s� si�, wyprostowa� cz�onki. B�dzie mieszka� tu, w Toledo, w starym, nowo urz�dzonym domu swych ojc�w, tchnie w biedn�, ogo�ocon� Kastyli� nowego ducha, b�dzie zabiega� o utrzymanie pokoju i udzielenie schronienia uciemi�onemu Izraelowi.
Manrique de Lara, pierwszy minister, wyja�nia� kr�lowi don Alfonsowi istot� traktat�w, kt�rych tre�� uzgodniono z kupcem Ibrahimem z Sewilli i kt�re wymaga�y jeszcze jedynie podpisu. Kr�lowa by�a przy tym obecna. Ksi�niczki chrze�cija�skiej Hiszpanii od dawna wsp�uczestniczy�y w pe�nieniu w�adzy; mia�y przywilej brania udzia�u w sprawach pa�stwowych.
Trzy dokumenty sporz�dzone w j�zyku arabskim le�a�y na stole. Traktaty by�y obszerne, don Manrique potrzebowa� sporo czasu na wyja�nienie szczeg��w.
17
Kr�l s�ucha� tylko jednym uchem. Do�a Leonor i pierwszy miniister musieli go d�ugo namawia�, nim da� si� sk�oni� do przyj�cia niewiernego w poczet tych, kt�rzy mu s�u��. Przecie� to on ponosi� g��wn� win� za twardy traktat pokojowy, kt�ry wtedy, pi�tna�cie miesi�cy temu, musia� podpisa�.
Ten traktat pokojowy! Panowie jego wyt�umaczyli mu, �e jest korzystny. Don Alfonso nie musia�, jak si� tego obawia�, wyda� twierdzy Alarcos, ukochanego miasta, kt�re zdoby� na nieprzyjacielu w swej pierwszej wyprawie i w��czy� do swego pa�stwa, r�wnie� wyznaczona suma odszkodowania nie by�a zbyt wysoka. Ale osiem lat zawieszenia broni! M�ody, porywczy, �o�nierz w ka�dym calu, nie wyobra�a� sobie, �eby mu starczy�o cierpliwo�ci na przygl�danie si�, jak to w ci�gu niesko�czenie d�ugich lat o�miu niewierni b�d� che�pi� si� swym zwyci�stwem. I z tym cz�owiekiem, kt�ry wymusi� na nim haniebny traktat, ma teraz zawrze� drug� umow�, brzemienn� w skutki! Cz�owieka tego ma mie� teraz zawsze ko�o siebie, ma ci�gle s�ucha� jego podejrzanych projekt�w! Z drugiej strony rozumia� powody, na kt�re powo�ywali si� jego m�dra kr�lowa i wypr�bowany przyjaciel, Manrique: odk�d zmar� Ibn Szoszan, jego poczciwy, bogaty Hebrajczyk, coraz trudniej by�o zdobywa� od wielkich handlarzy i bankier�w �wiata pieni�dze; nie pozostawa� nikt poza tym Ibrahimem w Sewilli, kto by m�g� mu dopom�c w pieni�nych k�opotach.
Zamy�lony, s�uchaj�c ospale s��w Manriquego, przygl�da� si�
donii Leonor.
Niecz�sto widywano j� na zamku kr�lewskim w Toledo. Urodzi�a si� w ksi�stwie Akwitanii, w �agodnej po�udniowej Francji, gdzie panowa�y dworskie wytworne obyczaje. �ycie w Toledo, cho� to miasto ju� od stu lat pozostawa�o w r�kach kr�l�w Kastylii, ci�gle jeszcze wydawa�o jej si� nieokrzesane jak w obozie polowym. Rozumiej�c, �e don Alfonso musi sp�dza� wi�ksz� cz�� czasu w swojej stolicy, w pobli�u odwiecznego wroga, sama wola�a przebywa� ze swym dworem w Kastylii p�nocnej, w Burgos, blisko ojczyzny.
Alfonso, kt�ry z nikim o tym nie m�wi�, wiedzia� dok�adnie, dlaczego do�a Leonor przyby�a tym razem do Toledo. Sta�o si� to z pewno�ci� na pro�b� don Manriquego. Ten jego minister i drogi sercu przyjaciel uzna� niew�tpliwie, �e bez jej pomocy nie sk�oni
18
go do mianowania niewiernego kanclerzem. Zorientowa� si� przy tym szybko w konieczno�ci tego kroku, kt�ry by uczyni� i bez pomocy donii Leonor. Ale by� zadowolony, �e si� wzbrania� tak d�ugo; mi�o mu by�o mie� ko�o siebie donie Leonor.
Jak starannie si� ubra�a, a przecie� chodzi�o tylko o raport poczciwego Manriquego. Zawsze przywi�zywa�a wag� do tego, �eby wygl�da� uroczo i r�wnocze�nie po ksi���cemu. �mieszy�o go to troch�, ale i nape�nia�o zadowoleniem. By�a jeszcze prawie dzieckiem, kiedy przed pi�tnastu laty opu�ci�a dw�r swego ojca, Henryka angielskiego, by mu zosta� oddan� za �on�. Ale przez wszystkie te lata zachowa�a w jego ubogiej, surowej Kastylii, gdzie wskutek ci�g�ych wojen niewiele pozostawa�o czasu na kurtuazj�, poci�g do tego, co dworskie i wytworne.
Ci�gle jeszcze mimo lat dwudziestu dziewi�ciu dziecinna, siedzia�a tu teraz w ci�kiej, wspania�ej sukni. Cho� niewysokiego wzrostu, wygl�da�a postawnie dzi�ki diademowi, kt�ry podtrzymywa� jej g�ste, jasne w�osy. Spod wysoko, szlachetnie sklepionego czo�a patrzy�y wielkie, m�dre zielone oczy mo�e nieco ch�odno i badawczo; ale lekki, nieokre�lony u�miech czyni� spokojn� twarz ciep�� i mi��.
�atwo by�o jego ukochanej donii Leonor podrwiwa� sobie z niego. B�g da� mu rozum, rozumia� r�wnie dobrze jak ona i ojciec jej, kr�l angielski, �e gospodarka kraju jest nie mniej wa�na od wojaczki. Ale wymy�lne �cie�ki, cho�by nawet pewniej prowadzi�y do celu ni� miecz, by�y dla� za powolne i zbyt nudne. By� �o�nierzem, nie rachmistrzem, �o�nierzem i tylko �o�nierzem. By�o to w czasach, w kt�rych B�g nakaza� ksi���tom chrze�cija�skim niezmordowan� walk� z niewiernymi, rzecz� dobr�.
R�wnie� i do�a Leonor pozwoli�a w�drowa� swym my�lom. Widzia�a na twarzy swego Alfonsa sprzeczno�ci, kt�re si� w nim rozgrywa�y: jak rozumie i poddaje si�, jak zgrzyta z�bami i buntuje si�. M�em stanu nie by�. Nikt nie wiedzia� tego lepiej od niej, c�rki kr�la i kr�lowej, kt�rych �mia�a i podst�pna polityka od dziesi�cioleci trzyma�a w napi�ciu ca�y �wiat. By� bardzo m�dry, kiedy tylko chcia�, ale jego dzikie usposobienie uderza�o raz po raz w mur jego rozs�dku. I w�a�nie z powodu tej gwa�townej jego, radosnej energii kocha�a go.
� Widzisz, mi�o�ciwy kr�lu, i ty, donio Leonor � ko�czy�
19
sw�j wyw�d don Manrique � �e nie odst�pi� od �adnego ze swych warunk�w. Ale te� daje wi�cej, ni� m�g�by to uczyni� ktokolwiek
inny. Don Alfonso powiedzia� gniewnie:
� A na dodatek bierze sobie castillo. Jako alboroque! Alboroque nazywano zwyczajowy dar, przypiecz�towuj�cy zawarcie uk�adu.
� Nie, panie � odrzek� don Manrique. � Wybacz, �e zapomnia�em powiedzie� ci to. Nie chce, �eby castillo zosta� mu darowany. Chce go kupi�. Za tysi�c z�otych maravedi.
By�a to olbrzymia suma, o wiele wi�ksza ni� warto�� starej ruiny. Taki szeroki gest, taka hojno�� godne by�y wielkiego pana; kiedy jednak pozwala� sobie na to jaki� kupiec Ibrahim, czy nie nale�a�o uzna� tego za czelno��? Alfonso podni�s� si�, zacz�� chodzi� po komnacie.
Do�a Leonor przygl�da�a mu si�. Ten Ibrahim b�dzie si� musia� niema�o natrudzi�, �eby mu dogodzi�. By� rycerzem, kastylskim rycerzem. Jak dobrze wygl�da�! Prawdziwy m�czyzna i r�wnocze�nie mimo swoich lat trzydziestu jak�e ch�opi�cy! Leonor sp�dzi�a cz�� swego dzieci�stwa na zamku Domfront. Sta� tam wyrze�biony w drzewie wielki, m�ody i gro�ny �wi�ty Jerzy, kt�ry pot�nie strzeg� zamku. To oblicze przypomina�a jej raz po raz �mia�a, zdecydowana, nieco wychud�a twarz Alfonsa. Kocha�a w nim wszystko. Ogni�cie jasne w�osy, kr�tk� brod�, wygolon� doko�a warg tak, by du�e w�skie usta mog�y si� wyra�nie rysowa�. Najbardziej jednak kocha�a jego szare, gwa�towne oczy, od kt�rych, kiedy go co� porusza�o, bi� jasny, burzliwy blask. Teraz
w�a�nie tak by�o.
� Prosi o jeden tylko przywilej � ci�gn�� Manrique. � Prosi, by wolno mu by�o zjawi� si� przed twoim majestatem, panie, i otrzyma� dokumenty i podpis z twoich r�k. Emir jego � doda� Manrique � uczyni� go rycerzem, Ibrahim przywi�zuje wag� do godno�ci. Przypomnij sobie, don Alfonso, �e w krajach zamieszkanych przez niewiernych kupiec powa�any jest na r�wni z rycerzem, bo przecie� ich prorok sam by� kupcem.
Alfonso roze�mia� si�, nagle odzyska� dobry humor. Kiedy si� �mia�, mia� wygl�d promienny i m�odzie�czy.
� Ale nie b�d� z nim musia� m�wi� po hebrajsku? � zawo�a�.
20
� Pos�uguje si� dobrze zrozumia�� �acin� � odrzek� rzeczowo Manrique. � M�wi te� nie�le po kastylsku.
Don Alfonso znowu nagle spowa�nia�.
� Nie mam nic przeciw �ydowskiemu alfakimowi � powiedzia� � ale musicie zrozumie�, �e wzdragam si� przed zrobieniem z waszego �yda escrivano mayor.
Don Manrique przeszed� znowu do tego, co w ostatnich tygodniach wielokrotnie kr�lowi wyja�nia�: � W ci�gu stulecia musieli�my wojowa� i zwyci�a�, nie mieli�my czasu zaj�� si� gospodark�. Muzu�manie mieli na to czas. Je�eli chcemy si� im przeciwstawi�, potrzebujemy �ydowskiej m�dro�ci, ich umiej�tno�ci wys�awiania si�, ich stosunk�w handlowych. To, �e muzu�manie z Andaluzji przep�dzili swych �yd�w, by�o dla ksi���t chrze�cija�skich szcz�ciem. Teraz stryj tw�j w Aragonii ma swego don J�zefa Ibn Esr�, a kr�l Nawarry swego Ben Loracha.
� R�wnie� ojciec m�j � doda�a do�a Leonor � ma swego Aarona z Lincoln. Zamyka go od czasu do czasu, ale ci�gle wypuszcza i obdarza go ziemi� i godno�ciami.
Don Manrique zako�czy�:
� Lepiej by�oby dla Kastylii, gdyby nasz �yd Ibn Szoszan nie umar�.
Don Alfonso zas�pi� si�. Przypomnienie rozgniewa�o go. Ju� cztery lata temu chcia� przedsi�wzi�� wypraw� przeciw emirowi Sewilli, kt�ra si� tak �le sko�czy�a, ale stary Ibn Szoszan powstrzyma� go od tego. Teraz miejsce jego mia� zaj�� ten Ibrahim z Sewilli � oczekiwali tego do�a Leonor i Manrique � by go powstrzyma� w szybkich decyzjach. Mo�e dlatego, bardziej jeszcze ni� ze wzgl�du na stan gospodarki, namawiali go tak �arliwie, by tego �yda zamianowa�. Uwa�ali go za zbyt porywczego, wojowniczego, nie ufali, �e zdob�dzie si� na chytr�, mizern� cierpliwo��, kt�r� musia� mie� kr�l w tych kramarskich czasach.
� W dodatku sporz�dzone s� w j�zyku arabskim! � powiedzia� z niech�ci�, uderzaj�c d�oni� w dokumenty. � Nawet nie mog� porz�dnie przeczyta� tego, co tu mam podpisa�.
Don Manrique odgad�, o co mu chodzi�o � chcia� odwlec podpisanie.
� Je�li taki jest tw�j rozkaz, kr�lu � odpowiedzia� skwapliwie � ka�� wygotowa� traktaty po �acinie...
21� Dobrze � odrzek� don Alfonso. przed �rod�.
. � Nie zamawiajcie mi wi�c
Audiencja, podczas kt�rej mia�y zosta� po�o�one podpisy, odby�a si� w ma�ej sali zamkowej. Do�a Leonor wyrazi�a ch�� uczestniczenia w ceremonii; i ona by�a r�wnie� �yda ciekawa. Don Manrique by� w stroju urz�dowym; na z�otym �a�cuchu, okr�conym doko�a szyi, nosi� oznak� familiara, tajnego radcy kr�la, medalion z trzema wie�ami � herbem Kastylii. R�wnie� do�a Leonor mia�a na sobie str�j uroczysty. Natomiast Alfonso ubrany by� po domowemu, w �adnym razie nie tak, jak przysta�o na akt pa�stwowy; nosi� rodzaj kaftana z szerokimi, lu�nymi r�kawami i wygodne buty.
Wszyscy oczekiwali, �e Ibrahim, zgodnie z obyczajem, padnie w obliczu majestatu na kolana. Nie by� jednak jeszcze poddanym kr�lewskim, lecz wielkim panem muzu�ma�skiego mocarstwa �wiatowego. Tote� zjawi� si� w stroju islamskiej Hiszpanii, Na str�j ten narzucony mia� niebieski, podbity futrem p�aszcz dostojnika, kt�ry, zaopatrzony w glejt, udaje si� na dw�r chrze�cija�skiego kr�la. Poprzesta� na powitaniu donii Leonor, don Alfonsa i don Manriquego g��bokim uk�onem.
Pierwsza zabra�a g�os kr�lowa.
� Pok�j niechaj b�dzie z tob�, Ibrahimie z Sewilli � powie
dzia�a po arabsku.
Ko�a o�wiecone pos�ugiwa�y si� w chrze�cija�skich kr�lestwach Hiszpanii obok �aciny j�zykiem arabskim.
Uprzejmo�� wobec go�cia wymaga�a, by r�wnie� i Alfonso zwr�ci� si� do niego po arabsku, co te� zamierza�. Jednak arogancja tego cz�owieka, kt�ry nie ukl�k�, sk�oni�a go do pos�u�enia si�
�acin�.
� Salve, domine Ibrahim � powita� go mrukliwie.
Don Manrique wyja�ni� w paru og�lnikowych zdaniach, w jakim celu przyby� kupiec Ibrahim. Tymczasem do�a Leonor ze spokojnym, ceremonialnym u�miechem na ustach przypatrywa�a si� temu cz�owiekowi z min� wielkiej damy. By� �redniego wzrostu, ale wysokie buty i wyprostowana postawa sprawia�y, �e wydawa� si� wysoki. Z matowej, br�zowej twarzy, okolonej niewielk� brod�,
22
patrzy�y spokojne oczy o kszta�cie migda��w. By�a w nich m�dro�� i odrobina pychy. Z ramion jego sp�ywa� d�ugi, dobrze skrojony niebieski p�aszcz. Do�a Leonor przypatrywa�a si� z rado�ci� kosztownej materii; w �wiecie chrze�cija�skim trudno by�o o takie gatunki. Kiedy jednak cz�owiek ten znajdzie si� u niej na s�u�bie, mo�e b�dzie m�g� postara� si� dla niej o taki materia�, jak r�wnie� o pewne, wprost cudotw�rcze perfumy, o kt�rych du�o s�ysza�a.
Kr�l usiad� na czym� w rodzaju kanapy; siedzia� na p� le��c, podkre�laj�c sw� niedba�� postaw�.
� Mam tylko nadziej� � powiedzia�, kiedy don Manrique sko�czy� � �e o te dwadzie�cia tysi�cy maravedi w z�ocie, do kt�rych wp�acenia si� zobowi�zujesz, na czas si� postarasz.
� Dwadzie�cia tysi�cy maravedi to du�o pieni�dzy � odpowiedzia� Ibrahim � a pi�� miesi�cy to czasu niewiele. Ale pieni�dze b�d� w ci�gu pi�ciu miesi�cy dostarczone, zak�adaj�c, �e pe�nomocnictwa, kt�re mi przyznaje umowa, nie pozostan� na pergaminie.
� W�tpliwo�ci twoje, Ibrahimie z Sewilli, s� zrozumia�e � powiedzia� kr�l. � Zastrzeg�e� sobie pe�nomocnictwa wprost nies�ychane. Panowie moi wyja�nili mi, �e chcesz po�o�y� r�k� na wszystko, czym obdarzy�a mnie �aska bo�a, na moje podatki, moje pieni�dze pa�stwowe, moje c�a, na moje huty �elaza i saliny. Zdaje si�, �e nienasycony z ciebie cz�owiek, Ibrahimie z Sewilli.
Kupiec odpowiedzia� ze spokojem:
� Ci�ko mnie zaspokoi�, bo mam ciebie do zaspokojenia, panie. Wyg�odnia�y jeste� ty, ja p�ac� na razie dwadzie�cia tysi�cy maravedi w z�ocie. Ile z tych sum, od kt�rych nale�y mi si� ma�y odsetek, b�dzie mo�na �ci�gn��, pozostaje w�tpliwe. Grandowie i ricoshombres to panowie uci��liwi i skorzy do gwa�tu. Niechaj kr�lowa wybaczy kupcowi � sk�oni� si� g��boko donii Leonor, pos�uguj�c si� teraz mow� arabsk� � �e w jej ksi�ycowej obecno�ci m�wi o tak przyziemnych, nudnych sprawach.
Ale don Alfonso nalega�:
� Uwa�a�bym za s�uszne, gdyby�, tak jak �yd m�j Ibn Szoszan, poprzesta� na godno�ci alfakima. By� to dobry �yd, ubolewam, �e odszed�.
� Wielki to dla mnie zaszczyt, mi�o�ciwy kr�lu � odpowie
23
dzia� Ibrahim � �e mi powierzasz spu�cizn� po tym m�drym cz�owieku, kt�ry pe�ni� sw�j urz�d z takim powodzeniem. Chc�c jednak s�u�y� ci tak, jak to jest moim gor�cym pragnieniem, nie mog�em poprzesta� na pe�nomocnictwach szlachetnego Ibn Szoszana � niechaj Allach zgotuje mu wszystkie rado�ci raju.
Tymczasem kr�l, jak gdyby tamten nic nie powiedzia�, m�wi� dalej. Przeszed� teraz na j�zyk ojczysty, na po�ledni� �acin�, na narzecze kastylskie:
� Ale� ty za��da� w�adania moj� piecz�ci�, i to, �agodnie m�wi�c, uwa�am za niestosowne.
� Nie m�g�bym �ci�gn�� twoich podatk�w, panie � odpowiedzia� kupiec spokojnie i powoli, z trudem pos�uguj�c si� narzeczem kastylskim � gdybym by� tylko twoim alfakimem. Musia�em domaga� si�, �eby zosta� twoim escrivano. Gdybym bowiem nie mia� twojej piecz�ci, nie s�uchaliby mnie twoi grandowie.
� G�os tw�j i dob�r twoich s��w � odpar� don Alfonso � jest skromny, jak przysta�o. Ale mnie nie zwiedziesz. To, co my�lisz, jest bardzo dumne i powiedzia�bym � u�y� mocnego s�owa w po�ledniej �acinie � �e jeste� bezwstydny.
Tu wtr�ci� si� szybko Manrique:
� Kr�l uwa�a, �e znasz swoj� warto��.
� Tak � powiedzia�a jasnym g�osem i bardzo dobr� �acin� do�a Leonor � to w�a�nie ma kr�l na my�li.
Kupiec znowu pok�oni� si� g��boko, naprz�d kr�lowej, potem
don Alfonsowi. � Znam swoj� warto�� � powiedzia� � tak samo, jak warto�� kr�lewskich podatk�w. Nie chciejcie mnie �le rozumie� � ci�gn�� dalej � ani ty, pani, ani ty, wielki i dumny kr�lu, ani ty, szlachetny don Manrique. B�g pob�ogos�awi� t� pi�kn� krain� kastylsk� licznymi skarbami i mo�liwo�ciami wprost niesko�czonymi. Ale wojny, kt�re tw�j majestat i jego poprzednicy zmuszeni byli prowadzi�, nie da�y nam czasu na wykorzystanie tych b�ogos�awie�stw. Teraz, kr�lu, postanowi�e� zapewni� twojemu krajowi osiem lat pokoju. Ile� to w ci�gu tych o�miu lat mo�na wydoby� bogactw z twoich g�r, z twojej �yznej ziemi i z twoich rzek. Znam ludzi kt�rzy nauczy� mog� twoich parobk�w, jak uczyni� ich pola wydajniejszymi, zwi�kszy� liczb� ich byd�a. Widz� �elazo, kryj�ce si� w twoich g�rach w niesko�czonych ilo�ciach. Widz� mied�,
24
lapis lazuli, rt��, srebro, sprowadz� zr�czne r�ce, kt�re wszystko to b�d� wydobywa�, przygotowywa�, miesza�, gromadzi� i ku�. Sprowadz� z kraj�w islamskich, o kr�lu, ludzi, kt�rzy twoje wytw�rnie broni zr�wnaj� z poziomem takich wytw�rni w Sewilli i Kordobie. Istnieje poza tym materia�, o kt�rym w tych krajach ledwie�cie s�yszeli, materia� zwany papierem, na kt�rym pisze si� �atwiej ni� na pergaminie i kt�ry, kiedy si� pozna tajemnic� jego wytwarzania, jest pi�tnastokrotnie ta�szy od pergaminu; nad rzek� twoj� Tagiem ro�nie wszystko, potrzebne do wytwarzania tego materia�u. Wtedy, kr�lowo i kr�lu, wiedza, my�lenie, sztuka rymotw�rcza stan� si� w waszych krajach bogatsze i g��bsze.
M�wi� z rozmachem i przekonywaj�co, kierowa� spojrzenie l�ni�cych, �agodnie natarczywych oczu to na kr�la, to na donie Leonor, kt�rzy s�uchali wymownego m�a z zainteresowaniem, niemal z przej�ciem. Don Alfonso uwa�a�, �e to, co ten Ibrahim m�wi, jest odrobin� �mieszne, nawet podejrzane; d�br nie zdobywa�o si� wysi�kiem i potem, zdobywa�o si� je mieczem. Ale Alfonso posiada� fantazj�, widzia� skarby i kwitnienie, kt�re ten cz�owiek odmalowywa�. Twarz jego opromieni� szeroki, radosny u�miech. By� znowu zupe�nie m�ody, do�a Leonor uwa�a�a, �e jest niezwykle uroczy.
Otworzy� usta i powiedzia� z uznaniem:
� M�wisz dobrze, Ibrahimie z Sewilli, i mo�e b�dziesz m�g� dokona� cz�ci tego, co obiecujesz. Wydaje si�, �e z ciebie m�dry, do�wiadczony cz�owiek.
Jak gdyby ubolewaj�c, �e da� si� unie�� kramarskiej gadaninie i zdoby� si� na wyrazy uznania, zmieni� gwa�townie ton i powiedzia� szyderczo:
� S�ysza�em, �e� zap�aci� wysok� cen� za moje castillo de Castro. Czy masz liczn� rodzin�, �e potrzebny ci jest tak wielki dom?
� Mam syna i c�rk� � odpar� kupiec. � Ale ch�tnie otaczam si� przyjaci�mi, by zasi�ga� ich rady i prowadzi� z nimi rozmowy. Wielu wzywa r�wnie� mej pomocy, a udzielanie schronienia tym, kt�rzy go potrzebuj�, mi�e jest Bogu.
� Wydajesz niema�o � powiedzia� kr�l � na s�u�enie swemu Bogu. Wola�bym przekaza� ci castillo do�ywotnio bez op�aty, jako alboroque.
� Dom � odpowiedzia� uprzejmie kupiec � nie zawsze zwa�
25
si� castillo de Castro. Dawniej nazywa� si� Kasr Ibn Esra i dlatego zale�a�o mi na tym, by go mie� na w�asno��. Panowie rady twojej, o kr�lu, powiedzieli ci chyba, �e mimo mego arabskiego nazwiska jestem cz�onkiem rodziny Ibn Esr�w, a my, Ibn Esrowie, niech�tnie mieszkamy w domach, kt�re do nas nie nale��. To nie zuchwalstwo, kr�lu � ci�gn�� dalej i g�os jego brzmia� teraz poufale, pokornie i ciep�o � sk�oni�o mnie do poproszenia o inne
alboroque.
Do�a Leonor zapyta�a ze zdumieniem:
� Inne alboroque?
�� Pan escrivano mayor � wyja�ni� don Manrique � za��da� i otrzyma� od nas prawo, by codziennie z trz�d nale��cych do d�br kr�lewskich dostarczano mu dla jego kuchni baranka.
� Zale�y mi na tym przywileju � doda� Ibrahim zwracaj�c si� do kr�la � gdy� podobny przyzna� memu stryjowi dostojny cesarz Alfonso. Kiedy bowiem przenios� si� do Toledo i obejm� u ciebie s�u�b�; wr�c� przed ca�ym �wiatem do wiary ojc�w moich, odrzuc� imi� Ibrahim i znowu b�d� si� nazywa� Jehuda Ibn Esra, jak �w stryj m�j, kt�ry dla twego dziadka utrzyma� twierdz� Calatrava. Niech mi wolno b�dzie, kr�lu i kr�lowo, powiedzie� niem�dre, ale szczere s�owo: gdybym to m�g� uczyni� w Sewilli, nie opuszcza�bym mojej pi�knej ojczyzny.
� Cieszy nas, �e szanujesz nasz� cierpliwo�� � powiedzia�a
do�a Leonor.
Ale Alfonso zapyta� bez ogr�dek:
� A nie b�dziesz mia� trudno�ci, opuszczaj�c Sewill�?
� Je�eli zlikwiduj� tam swoje interesy � odpar� Jehuda � b�d� mia� straty. Innych trudno�ci si� nie obawiam. B�g okaza� mi �ask� i zwr�ci� ku mnie serce emira. Jest to cz�owiek o wybitnym, szerokim umy�le i gdyby od niego zale�a�o, wolno by mi by�o i w Sewilli opowiedzie� si� otwarcie za wiar� ojc�w. Zrozumie moje powody i nie b�dzie mi sta� na przeszkodzie.
Alfonso spojrza� na cz�owieka, kt�ry sta� przed nim w uprzejmej, uni�onej pozie i rozmawia� z nim tak otwarcie i czelnie. Wydawa� mu si� piekielnie m�dry i nie mniej niebezpieczny. Je�eli zdradzi� swego przyjaciela emira, to czy dotrzyma wierno�ci jemu, obcemu chrze�cijaninowi? Jehuda, jakby zgaduj�c jego my�li, powiedzia� niemal weso�o:
26
� Je�eli opuszcz� Sewill�, nie b�d� m�g� oczywi�cie do niej powr�ci�. Widzisz, kr�lu, je�eli nie b�d� ci dobrze s�u�y�, b�dziesz mnie mia� w swoim r�ku.
Don Alfonso odpowiedzia� kr�tko, prawie opryskliwie:
� A wi�c teraz podpisuj�.
Dawniej zwyk� by� k�a�� sw�j podpis po �acinie: �Alfonsus Rex Castiliae", albo �Ego Rex"; w ostatnich czasach sygnowa� coraz cz�ciej w j�zyku ludowym, po�ledni� �acin�, po roma�sku, po kastylsku. � Chyba wystarczy ci � powiedzia� szyderczo � je�eli napisz� tylko �Yo el Rey"?
Jehuda odrzek� �artobliwie:
� Wystarczy�yby mi twoje inicja�y, wystarczy�by sam tw�j podpis, o kr�lu.
Don Manrique poda� kr�lowi pi�ro. Kr�l podpisa� trzy dokumenty z ponur� min�, szybko, zuchwale, jak gdyby to by�a niemi�a, ale nieuchronna przygoda. Jehuda przygl�da� si�. Nape�nia�o go zadowolenie z tego, co osi�gn��, czu� radosne napi�cie w zwi�zku z tym, co przyjdzie. By� wdzi�czny losowi, swemu Bogu Allachowi, swemu Bogu Adonai. Czu�, jak opada z niego pow�oka islamska, odruchowo przypomnia�a mu si� modlitwa dzi�kczynna, kt�r� musia� odmawia� jako dziecko, ilekro� uda�o mu si� co� osi�gn��: �Pochwalony b�d�, Adonai, Bo�e nasz, kt�ry� pozwoli� na to, �em osi�gn�� ten dzie� i �em go prze�y�". Potem i on podpisa� dokumenty i poda� je kr�lowi pokornie, ale nie bez odrobiny przebieg�ego oczekiwania. Ujrzawszy podpis, Alfonso zdziwi� si� te�, podni�s� wysoko brwi i zmarszczy� czo�o; by�y to obce litery.
� Co to znaczy? � zawo�a�. � Przecie� to nie po arabsku!
� Pozwoli�em sobie, o kr�lu � o�wiadczy� Jehuda uprzejmie � z�o�y� sw�j podpis po hebrajsku. � Doda� czo�obitnie: � Stryj m�j, kt�rego �aska twego dostojnego dziadka podnios�a do godno�ci ksi�cia, podpisywa� si� zawsze tylko po hebrajsku: �Jehuda Ibn Esra HaNassi, Ksi���".
Alfonso wzruszy� ramionami i zwr�ci� si� ku donii Leonor: by� to znak, �e uwa�a audiencj� za sko�czon�. Ale Jehuda powiedzia�:
� Prosz� o �ask� r�kawiczki. � R�kawiczka by�a symbolem wa�nego polecenia, kt�re rycerz dawa� rycerzowi; po szcz�liwym wykonaniu polecenia nale�a�o r�kawiczk� zwr�ci�.
27
Alfonso uzna�, �e w ci�gu tej godziny prze�kn�� wystarczaj�c� ilo�� czelno�ci, i gotowa� si� ju� do gwa�townej odpowiedzi. Ale powstrzyma�o go ostrzegawcze spojrzenie donii Leonor. Powiedzia� wi�c:
� No dobrze.
Jehuda ukl�k� teraz. I Alfonso da� mu r�kawiczk�.
Potem jednak, jak gdyby si� wstydzi� tego, co zasz�o, i chcia� zwi�zek sw�j z tamtym sprowadzi� do tego, czym w istocie by�, do interesu, powiedzia�:
� Tak, a teraz postaraj mi si� pr�dko o dwadzie�cia tysi�cy
maravedi.
Za to do�a Leonor, skierowawszy na Jehud� badawcze, nieco �obuzerskie spojrzenie swych du�ych, zielonych oczu, powiedzia�a
mi�ym g�osem:
� Cieszymy si� z poznania ciebie, panie escrivano.
Zanim Jehuda opu�ci� miasto Toledo, by zlikwidowa� swoje interesy w Sewilli, odwiedzi� don Efraima Bar Abb�, przewodnicz�cego gminy �ydowskiej, aliamy.
Don Efraim by� niskim, szczup�ym panem, dochodz�cym do sze��dziesi�tki, niepozornym z postawy i stroju; nikt nie pozna�by po nim, ile w swym r�ku skupia� w�adzy. Przewodnicz�cy bowiem gminy �ydowskiej Toledo by� r�wny ksi�ciu. Gmina �ydowska, aliama, mia�a w�asn� jurysdykcj�, �aden urz�d nie m�g� si� do niej wtr�ca�, nie podlega�a nikomu z wyj�tkiem swego parnasa,
don Efraima, i kr�la.
Don Efraim siedzia� skulony i przemarzni�ty w komnacie, zapchanej sprz�tami domowymi i ksi��kami. Mimo wzgl�dnie ciep�ej pogody by� opatulony w futro; obok niego sta� garnek z jarz�cym si� w�glem. O tym, co si� rozgrywa�o na zamku, by� dobrze poinformowany i cho� nominacja kupca Ibrahima mia�a by� dopiero og�oszona po jego ostatecznym przeniesieniu si� do Toledo, don Efraim wiedzia�, �e kupiec z Sewilli przej�� generaln� dzier�aw� podatk�w oraz dziedzictwo po alfakimie Ibn Szoszanie. Dzier�aw� i stanowisko proponowano jemu samemu, ale interes wydawa� mu si� zbyt ryzykowny, a stanowisko alfakima w�a�ciwie, ze wzgl�du na blask, kt�ry go otacza�, zbyt niebezpieczne. Zna� histori� �ycia kupca Ibrahima, wiedzia�, �e Ibrahim by� �ydem, ukrywaj�cym swe �ydostwo, rozumia� przyczyny wewn�trzne i zewn�trzne,
28
kt�re go sk�ania�y do przeniesienia si� do Kastylii. Efraim robi� nieraz wielkie interesy z nim, nieraz tak�e nie mniejsze interesy przeciw niemu. By�o mu niemi�o, �e teraz ten dwulicowy syn pokolenia Ibn Esra przeni�s� g��wn� siedzib� swego przedsi�biorstwa do jego rodzinnego Toledo.
Don Efraim siedzia�, pocieraj�c grzbiet jednej r�ki paznokciem drugiej, i czeka�, co mu go�� powie. Don Jehuda prowadzi� rozmow� po hebrajsku; hebrajszczyzna jego by�a wyszukana i bardzo wytworna. Poinformowa� na wst�pie Efraima, �e wydzier�awi� dochody skarbu kr�lewskiego w Toledo i Kastylii.
� Jak s�ysza�em, odrzuci�e� propozycj� dzier�awy generalnej � powiedzia� przyja�nie.
� Tak � odrzek� Efraim. � Wa�y�em, liczy�em i odrzuci�em. Odrzuci�em r�wnie� dziedzictwo naszego alfakima Ibn Szoszana � niechaj b�ogos�awiona b�dzie jego pami��. Stanowisko to wydawa�o mi si� dla skromnego cz�owieka zbyt b�yskotliwe.
� A ja przyj��em � powiedzia� prosto don Jehuda. Don Efraim wsta� i sk�oni� si�.
� S�uga tw�j �yczy ci szcz�cia, panie alfakimie � powiedzia�. A poniewa� na twarzy Jehudy pojawi� si� tylko milcz�cy u�mieszek, ci�gn�� dalej: � A mo�e wolno mi powiedzie�: panie alfakimie mayor?
� Majestat kr�lewski � powiedzia� don Jehuda, z trudem trzymaj�c w cuglach sw�j triumf � raczy� podnie�� mnie do godno�ci jednego ze swoich familiar�w. Tak, don Efraimie, b�d� jednym z czterech tajnych radc�w, b�d� zasiada� w Kurii. B�d� zarz�dza� interesami kr�la, naszego pana, jako jego escrivano mayor.
Don Efraim s�ucha� tego z uczuciem, na kt�re sk�ada�y si� podziw i niech��, rado�� i niezadowolenie. My�la� sobie: Ile ten �mia�ek i gracz musia� za to zap�aci�! Dok�d pcha tego durnia jego pycha! Niechaj Wszechmocny broni nas przed tym, by ten cz�owiek �ci�gn�� na Izrael nieszcz�cie.
Don Efraim by� bardzo zamo�ny. Pog�oski m�wi�y o szalonych bogactwach kupca Ibrahima z Sewilli, ale don Efraim wiedzia� w skryto�ci ducha, �e je�eli chodzi o dobytek, nie pozostaje w tyle za tym odszczepie�cem i pysza�kiem. Efraim ukrywa� swe bogactwo, pozostawa� niepozorny. Tymczasem Ibrahim z Sewilli, prawdziwy Ibn Esra, stara� si� zawsze o to, by doko�a swoich bogactw
29
robi� du�o ha�asu; a co dopiero czyni� b�dzie ten cz�owiek, obdarzony zdolno�ciami, dwulicowy, niebezpieczny, teraz, kiedy wyzywaj�c Boga si�gn�� zuchwale po najwy�sze godno�ci miasta Toledo.
Efraim powiedzia� ostro�nie:
� Aliama zawsze pozostawa�a w bardzo dobrych stosunkach
z Ibn Szoszanem.
� Boisz si�, don Efraimie? � odpar� uprzejmie Jehuda. � Nie obawiaj si�. Daleki jestem od tego, by gmin� Toledo dotkn�� czymkolwiek. Przecie� sam b�d� jej cz�onkiem. Przyszed�em tutaj po to, �eby ci to powiedzie�. Wiesz o tym, �e w sercu moim zawsze uwa�a�em wiar� syn�w Hagar za niezupe�nie praw� latoro�l naszej starej wiary. Kiedy obejm� tu m�j urz�d, wr�c� do zwi�zku Abrahama i wobec ca�ego �wiata b�d� nosi� imi�, dane mi przez ojc�w: Jehuda Ibn Esra.
Don Efraim usi�owa� przybra� wygl�d rado�nie zaskoczonego, ale troska jego wzros�a. Chcia�, by jego aliama nie wpada�a w oko, tak jak on sam. W tych czasach, kiedy grozi�a wyprawa krzy�owa, kt�ra z pewno�ci� poci�gnie za sob� nowe prze�ladowania �yd�w, ta rozs�dna pow�ci�gliwo�� by�a podw�jnie potrzebna. A teraz ten Ibrahim z Sewilli przez przej�cie swoje skieruje oczy ca�ego �wiata na �ydostwo w Toledo! Ibn Esrowie od dawna lubili si� przechwala�. Puszyli si� jak kuglarze na jarmarku. Dotychczas jednak siedzieli przynajmniej tylko w Saragossie, w Longro�o, w Tuluzie, Toledo Efraima pozosta�o wolne od nich. A teraz mia� na karku tego oto najpot�niejszego i najniebezpieczniejszego
ze wszystkich.
Pobo�ny i bardzo m�dry Efraim nie chcia� by� niesprawiedliwy. Ibn Esrowie ze swoim przepychem i swoj� ��dz� wielko�ci byli jego duszy obcy, ale, przyznawa� to bez zastrze�e�, byli pierwszym rodem w�r�d Sefardyjczyk�w, �yd�w hiszpa�skich; wydali spo�r�d siebie uczonych, poet�w, �o�nierzy, kupc�w i dyplomat�w, kt�rych nazwiska nie tylko l�ni�y blaskiem w �wiecie �ydowskim, lecz r�wnie� w�r�d muzu�man�w i chrze�cijan. Przede wszystkim jednak w tym stuleciu pomogli wspania�omy�lnie �ydom w ich udr�ce, wykupili tysi�ce z niewoli poga�skiej, tysi�com dali schronienie w Sefarad i w Prowansji. R�wnie� i siedz�cy przed nim Ibn Esra odznacza� si� licznymi wysokimi zaletami, w trudnych
30
warunkach wyr�s� na pierwszego kupca w Sewilli. Czy jednak cz�owiek o takiej ��dzy s�awy jak on i o takiej zbrodniczej bucie mimo to nie by� dla Izraela raczej niebezpiecze�stwem ni� b�ogos�awie�stwem?
O wszystkim tym my�la� Efraim w ci�gu trzech sekund, kt�re nast�pi�y po o�wiadczeniu don Jehudy. W czwartej powiedzia� pokornie:
� Wielki to dla nas zaszczyt, don Jehudo, �e do nas przychodzisz. B�g pos�a� aliamie w Toledo w odpowiedniej chwili odpowiedniego cz�owieka, by ni� kierowa�. Musisz mi bowiem pozwoli�, bym do twoich ci�ar�w do��czy� nowy i z�o�y� w twoje r�ce m�j urz�d.
W skryto�ci ducha my�la�: Bo�e wszechmog�cy, nie karz Izraela za surowo! Zmieni�e� serce tego rneszummada, tego odszczepie�ca, by powr�ci� do nas. Nie pozw�l mu, �eby tu, w Toledo, rozwin�� zbyt wiele przepychu i dumy, nie dopu��, by wzros�a niech�� i nienawi�� goj�w do Izraela! . Tymczasem Jehuda powiedzia�:
� Ale� nie, don Efraimie. Kt� lepiej od ciebie m�g�by kierowa� sprawami aliamy? Ale b�d� dumny, je�eli kiedy� w sabat wezwiecie mnie do odczytania rozdzia�u z Pisma, jak ka�dego innego dobrego �yda. Ju� dzi�, don Efraimie, musisz mi pozwoli� na to, bym nieco polepszy� los waszych biednych. Pozw�l, �ebym ci przekaza� niedu�� sum�, powiedzmy, pi��set maravedi w z�ocie.
By� to dar, jakiego gmina Toledo nigdy jeszcze nie otrzyma�a; zuchwa�a, kuglarska, grzeszna zarozumia�o�� Jehudy przerazi�a don Efraima i oburzy�a go. Nie, je�li ten cz�owiek b�dzie chodzi� po Toledo w swej czelnej glorii, Efraim nie b�dzie m�g� pozostawa� d�u�ej parnasem aliamy.
� Zastan�wcie si� jeszcze nad tym, don Jehudo � prosi�. � Aliama nie powinna bowiem zadowoli� si� i nie zadowoli si� Efraimer�, kiedy w Toledo zamieszka Jehuda Ibn Esra.
� Nie szyd� ze mnie � odrzek� Jehuda ze spokojem. � Nikt nie wie lepiej od ciebie, �e aliama nie chce mie� za swego przyw�dc� cz�owieka, kt�ry przez lat czterdzie�ci pozostawa� przy wierze syn�w Hagar