7715
Szczegóły |
Tytuł |
7715 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
7715 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 7715 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
7715 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Norman Spinrad
"Wszystkie d�wi�ki t�czy"
Harry Krell siedzia� rozparty w g��bokim fotelu z czarnego winylu przy balustradzie grubo
ciosanej werandy. Pi�� jard�w ni�ej morze grzmia�o i rozbija�o si� o spazmatycznie powykr�cane
czarne ska�y, kt�re wygl�da�y jak opad�y deszcz meteor�w do po�owy zagrzebanych w ciep�ym piasku
Pacyfiku. Krell by� nagi do pasa. Bia�y sarong zakrywa� mu kolana i opada� do po�owy �ydek, na
nogach mia� szyte na miar� sanda�y z ko�skiej sk�ry. By� muskularny jak na czterdziestolatka, mocno
opalony, i mia� d�ugie, schludne, proste jasne w�osy pla�owego gogusia. Jego b��kitne oczy zdawa�y
si� potwierdza� to wra�enie: czysty, pusty, a jednocze�nie rozlatany wzrok przywodzi� na my�l
starannie pot�uczone m�otkiem szklane kulki.
Oszust, jak ka�dy guru z po�udniowej Kalifornii � pomy�la� Bill Marvin wchodz�c na zalan�
s�o�cem werand�. � Oto kim jest.
Mimo wszystko Marvin wzdrygn�� si�, kiedy te dziwne oczy prze�lizn�y si� po nim niczym
czu�ki radaru � zimne bezduszne instrumenty gromadz�ce swoje prywatne dane.
� Usi�d� � odezwa� si� Krell. � Brzmisz mi tam okropnie.
Marvin ostro�nie opu�ci� swoje odziane w br�zowy zamsz siedzenie na brzeg le�aka z
aluminium i plastiku, po czym utkwi� w Krellu spojrzenie swych ch�odnych szarych oczu, osadzonych
w g�adkiej, kanciastej twarzy okolonej pieczo�owicie przystrzy�onymi i starannie u�o�onymi
ciemnoblond w�osami. Nie zamierza� traci� na tego o�lizg�ego oszusta ani chwili d�u�ej, ni� to by�o
absolutnie konieczne.
� Przejd� od razu do rzeczy, Krell � zacz��. � Albo sam odczepisz si� od Karen, albo ja to
za�atwi�.
� Karen sama sobie matkuje � odpar� Krell. � Nie jest te� ju� nawet twoj� �on�.
Jaki� odrzutowiec z Vandenburga zahucza� im nagle nad g�owami. Krell zamruga� i przetar�
oczy.
� Ale Ja ci�gle jeszcze p�ac� jej alimenty, tysi�c miesi�cznie, i raczej post�pi� po �wi�sku, ni�
pozwol�, by po�owa tego w�drowa�a do twojej kieszeni.
Krell u�miechn�� si�, a Marvin odni�s� wra�enie, jakby kreda wodzona jego r�k� zazgrzyta�a na
tablicy.
� Nie mo�esz nic zrobi� w tej sprawie � odpar� Krell.
� Mog� przesta� p�aci�.
� I stan�� przed s�dem.
� I powiedzie� s�dziemu, �e oddaj� te pieni�dze do depozytu do czasu, gdy zobacz� wyniki
bada� psychiatrycznych, poniewa� uwa�am, �e Karen jest teraz niepoczytalna.
� To nie przejdzie. Karen jest przy zdrowych zmys�ach w nie mniejszym stopniu ni� ty.
� Ale ciebie zaci�gn� do s�du na rozpraw�, Krell. Ods�oni� publicznie ca�e twoje oszustwo.
Harry Krell za�mia� si� dziwnym, przejmuj�cym �miechem, jakby wielobarwne kryszta�ki
witra�u rozb�ys�y i zamigota�y w s�o�cu.
� Mam ci pokaza�, jakim jestem oszustem, Marvin? � rzek�. � Naprawd� mam ci pokaza�?
Fale jak gdyby mi�kkiego aksamitu obla�y cia�o Marvina. Poczu� promieniuj�ce od Krella ciep�o
w�r�d lodowato zimnej nocy. Us�ysza� akord sk�adaj�cy si� jakby z g�os�w miliona mikroskopijnych
dzwoneczk�w. W oddali ujrza� wst�g� twardego, b��kitnego metalu na gliniastym, brunatnym polu.
Wszystko to trwa�o mgnienie oka i zaraz znik�o. Zn�w zobaczy� s�o�ce, us�ysza� szum fal
przybrze�nych, a potem g�o�ny warkot silnika jakiego� samochodu, kt�ry wspina� si� na wzg�rza
majacz�ce ponad dachem domu. Krell u�miechn�� si� i pustym wzrokiem wpatrzy� w dal.
Marvin wzdrygn�� si�. Ostatnio �yj� w jakim� napi�ciu � pomy�la�. � A mo�e to pocz�tek
rozstroju nerwowego?
� Co to by�o, u diab�a? � mrukn��.
� Niby co? � spyta� Krell. � Jestem oszustem, a wi�c nic nie mog�o si� wydarzy�, prawda,
Marvin?
W jego g�osie s�ycha� by�o zar�wno zjadliwo��, jak i zadowolenie z siebie.
Marvin zrobi� wysi�ek, by wymaza� z pami�ci ca�� t� histori� i skoncentrowa� si� ponownie na
nurtuj�cej go sprawie.
� Nie obchodz� mnie twoje sztuczki. Nie mam zamiaru pozwala� ci wysysa� mojej forsy za
po�rednictwem Karen.
� Masz zakuty �eb, panie Marvin, my tu w Golden Groves nazywamy to zamro�onym
o�rodkiem zmys��w. Jeste� supersztywniak. Ale ja m�g�bym ci pom�c. M�g�bym ci otworzy� �eb i
wpu�ci� tam wszystkie d�wi�ki t�czy.
� Nie nabierzesz mnie na to, Krell.
� C�, je�li nie ja, to mo�e Karen � odpar� Krell.
Marvin poszed� za wzrokiem Krella i ujrza� j�, jak wchodzi przez oszklone drzwi, spowita w
lekki, wzorzysty szal, kt�ry w �agodnym morskim podmuchu to opina�, to zn�w owiewa� jej mi�kkie,
lecz j�drne cia�o.
Poczu� gwa�townie wzbieraj�c� fal� md�o�ci na wspomnienie pustych nocy, dzikich potyczek w
s�dzie, goryczy mi�o�ci, zniweczonych nadziei, i gdy u�wiadomi� sobie, �e jego zdradliwe cia�o wci��
jeszcze odczuwa po��danie na widok owych opadaj�cych na ramiona farbowanych w�os�w koloru
miedzi, tej twarzyczki elfa, kryj�cej w sobie stalowy ch��d, tego doskona�ego cia�a,
wypiel�gnowanego niczym bro�, kt�r� w istocie by�o.
� Cze��, Bill � rzuci�a oboj�tnie. � Jak tam twoje �wi�stewka?
� Nie zajmuj� si� porno od czterech miesi�cy � sk�ama� Marvin. � Robi� reklam�wki.
Poczu� do siebie nienawi�� za to, �e zn�w pr�buje usprawiedliwi� przed ni� sw�j spos�b
zarabiania na �ycie, nawet teraz, kiedy ju� nie ma nic do zyskania ani do stracenia.
Karen wolno podesz�a do balustrady, odwr�ci�a si� i opar�a o ni� plecami. Zda�a si� dr�e� jakby
w ekstazie. Jej zielone oczy, zwykle tak jasne i bystre, by�y teraz zamglone i dziwnie zgaszone, jak
oczy kamienowanej m�czennicy.
� Tw�j g�os jest nie przyjemny przy dotkni�ciu, kiedy tylko usi�ujesz nie skomle� �
powiedzia�a.
� Bill grozi, �e wstrzyma alimenty, je�li nie opu�cisz Golden Groves � odezwa� si� Krell. �
Chce zmusi� ci� do poddania si� badaniu psychiatrycznemu i udowodni�, �e jeste� wariatk�, a ja
oszustem.
� Nie kr�puj si�, Bill, stosuj dalej te swoje parszywe prawne sztuczki � odpar�a Karen. � Ja
jestem przy zdrowych zmys�ach, a Harry jest dok�adnie tym, za kogo si� podaje, i oboje z prawdziw�
przyjemno�ci� udowodnimy to w s�dzie, prawda, Harry?
� Nie dam si� nabra� na �adne prawne numery � o�wiadczy� zimno Krell. � Nie op�aca mi
si� to, zw�aszcza jak twoja forsa b�dzie w depozycie i nie b�dziesz mia�a z czego pokry� koszt�w
pobytu w Golden Groves.
� Harry!
Opu�ci�a gwa�townie powieki niczym stalowe �aluzje, a rozpacz upodobni�a jej twarz do jednej z
tych brzydkich masek, jakie widuje si� na basenach w Las Vegas. Marvin u�miechn�� si�, z �atwo�ci�
d�awi�c wsp�czucie.
� No, jak ci si� teraz podoba tw�j male�ki, fa�szywy guru? � zadrwi�.
� Harry, nie mo�esz mi tego zrobi�, nie mo�esz wykre�li� mnie tak po prostu, jakby� gasi�
lamp�, z powodu kilkuset dolar�w!
Harry Krell d�wign�� si� ze swego g��bokiego fotela. Jego twarz by�a ca�kowicie bez wyrazu;
gdyby nie to dziwne, rozlatane spojrzenie, m�g�by uchodzi� za najzwyklejszego, podstarza�ego
gogusia, oznajmiaj�cego tward� prawd� o �yciu jakiej� leciwej rozw�dce, kt�rej w�a�nie sko�czy�y si�
pieni�dze.
� Nie jestem �wi�tym � powiedzia�. � Uleg�em wypadkowi, kt�ry poprzestawia� mi szare
kom�rki, daj�c mi moc obdarowywania ludzi tym, czego pragn�. I jest to jedyny spos�b, w jaki mog�
zarabia� na �ycie, dobrze zarabia�.
U�miechn�� si�, a w g�owie Billa Marvina brz�kn�o jakby t�uczone szk�o.
� Robi� to dla forsy � doda� Harry Krell. � Lepiej wi�c, aby� uporz�dkowa�a swoje sprawy,
Karen.
� Jeste� parszyw� �wini�! � warkn�a Karen.
Na jej twarzy, kt�ra wyda�a si� nagle o dziesi�� lat starsza, ka�da nawet najdrobniejsza
zmarszczka wr�y�a przysz�e spustoszenie.
� Ale jestem autentyczny � odrzek� Harry Krell. � Ja naprawd� obdarowuj�.
Ruszy� w kierunku drzwi prowadz�cych do jego salonu powoli i z wahaniem, jakby sun�� pod
wod�.
� Bill...
Jego imi� w jej ustach, wym�wione o dwie oktawy ni�ej ni� zazwyczaj, to nieznaczne
wzruszenie ramion, ten wyraz strachu i zagubienia w jej oczach � to by�a gra, lecz r�wnocze�nie by�a
w tym ca�a Karen. Zapragn�� zdzieli� j� pi�ci� w brzuch i uko�ysa� w ramionach.
� Je�li jeste� tak szalona, by s�dzi�, �e mnie nam�wisz...
� Pozw�l tylko, �e odprowadz� ci� do samochodu. Prosz�.
Marvin wsta�, wyg�adzi� spodnie, westchn�� i nagle wyzbyty wszelkich uczu� powiedzia�
znu�onym g�osem:
� Je�eli rzeczywi�cie tak potrzebujesz ruchu, o pani...
W milczeniu przeszli przez schludny pok�j w stylu rustique rodem z Kalifornii, gdzie KrelI
siedzia� na zielonej, pokrytej sztucznym futrem kanapie, przesuwaj�c palcami po sier�ci syjamskiego
kota jak po strunach instrumentu. Przy nim z obu stron siedzia�o dw�ch m�czyzn: m�ody hippis o
r�wno przyci�tych w�osach do ramion, odziany w dobrze skrojony haftowany komplet d�insowy, i
podrz�dny aktor telewizyjny w �rednim wieku, kt�rego nazwiska Marvin nie m�g� sobie przypomnie�.
Gdy Marvin przemierza� czarny dywan, nie wymieni� z Krellem ani jednego spojrzenia czy
s�owa; spostrzeg� jednak, �e Krell i Karen przelotnie porozumieli si� wzrokiem, i w tym samym
momencie poczu� w ustach r�wnie przelotny smak cynamonu.
Prywatny dom Krella sta� frontem do pofa�dowanej, bogatej w ziele� r�wniny rozci�gaj�cej si�
od autostrady do brzeg�w Pacyfiku, gdzie ko�cz� si� g�ry Santa Monica. Na ca�ym terenie nale��cym
do posiad�o�ci sta�y rozrzucone bez�adnie bungalowy w stylu wiejskim, tu i �wdzie widnia�y k�py
drzew, �cie�ki, �awki; by� te� kort tenisowy, du�y basen p�ywacki, sauna, stajnia � jednym s�owem
wszystko, czego mog� potrzebowa� kuracjusze. Parking ukryty by� za zas�on� z drzew rosn�cych
wzd�u� autostrady, tak aby nie psu� sielankowej scenerii. Ca�y jednak teren ogradza�a siatka wysoko�ci
dziesi�ciu st�p zako�czona trzema rz�dami drutu kolczastego, a jedynym wej�ciem by�a zdalnie
elektronicznie otwierana brama. W poj�ciu Marvina stanowi�o to doskona�e podsumowanie Golden
Groves. �w rejon na p�noc od Los Angeles by� naszpikowany tego typu posiad�o�ciami przer�nych
guru; jedyn� rzecz�, kt�ra je r�ni�a, by�y u�ywane w nich �rodki mistyfikacji.
� No wi�c, Karen, na czym polegaj� te numery Krella? � zacz��, kiedy szli w kierunku
parkingu. � Poczekaj, b�d� zgadywa�... organiczna meskalina w po��czeniu z akupunktur�... tantra
joga i masa�e tybeta�skie mas�em z jak�w... do licha, co jest jeszcze takiego, czego dot�d nie
pr�bowa�a�?
� Synestezja � odpar�a ze �mierteln� powag�. � I to dzia�a. Daj� g�ow�, �e odczu�e� to ju� na
w�asnej sk�rze.
Marvin przypomnia� sobie z niech�ci� dziwne momenty zmys�owych halucynacji, kt�rych
do�wiadczy� od chwili poznania Krella � co� jakby kr�tkie wizje po LSD. Czy to rzeczywi�cie
sprawka Krella? � zadawa� sobie pytanie. C�, lepsze to, ni� gdyby si� mia�o okaza�, �e to wynik
zbyt du�ej dawki narkotyk�w lub za�amania nerwowego...
� Trzy lata temu Harry dozna� powa�nego urazu g�owy... � Pewnie dosta� desk� surfingow�.
� Le�a� nieprzytomny trzy tygodnie, a kiedy z tego wyszed�, okaza�o si�, �e wszystkie
powi�zania pomi�dzy m�zgiem a o�rodkami zmys��w s� popl�tane. Widzia� d�wi�ki, s�ysza� kolory,
czu� smak temperatury... synestezja, tak to nazywaj�.
� Aha... przypominam sobie teraz. Czyta�em o czym� podobnym w " Time'ie" czy gdzie�...
� Niemo�liwe, przypadek Harry'ego jest jedyny w swoim rodzaju, bo te powi�zania w c i � � si�
zmieniaj�, z minuty na minut�. Jego �wiat jest zawsze �wie�y i nowy... to tak, jakby si� by�o bez
przerwy na haju... jak gdyby... tego si� nie da por�wna� z niczym na �wiecie.
Musn�a go d�oni� i b�ysk w jej oczach, by� mo�e zamierzony, przypomnia� mu o tym, jaka by�a
kiedy�, jacy byli oboje, kiedy po raz pierwszy przemierzali starym dodge'em dolin� San Fernando,
maj�c przed sob� rozleg�e Wzg�rza Hollywood, ten z�ocisty �wiat, kt�ry zamierzali podbi�.
� Zn�w czuj�, �e �yj�, Bill � powiedzia�a. � Prosz� ci�, nie odbieraj mi tego.
� Nie rozumiem...
Ogarn�o go obezw�adniaj�ce ciep�o. Od jej r�ki spoczywaj�cej na jego ramieniu poczu� smak
wina. S�ysza� symfoni� sferyczn�, d�wi�k w d�wi�ku, a w tym d�wi�ku nast�pny i nast�pny, bez
ko�ca. Widzia� atramentow� ciemno�� nocy rozb�yskuj�c� fontannami zielonych, czerwonych,
fioletowych, ��tych fantastycznych kwiat�w �wiat�a, niebia�skich fajerwerk�w. Poczu� mi�kko�� w
kolanach i zawr�t g�owy. Z wolna osun�� si� na ziemi�. Fontanny �wiate� wystrzeliwa�y w g�r�
szybciej i sta�y si� pot�niejsze. Wyci�gn�� r�ce. by pohamowa� upadek, czu� zapach palonej sosny.
s�ysza� szept niewyczuwalnego wiatru.
Przykucni�ty na trawie. podtrzymywa� r�kami ci�ar swego cia�a i wpatrywa� si� w zielone
�d�b�a.
� No jak, w porz�dku? Ju� dobrze? � dosi�g�o go wo�anie Karen.
Podni�s� na ni� wzrok ,zamruga�, kiwn�� g�ow�.
� Harry nigdy nie dopu�ci� do tego, by lekarze wykryli. �e on mo�e to przekazywa� �
powiedzia�a.
Marvin podni�s� si� z ziemi.
� Zgoda � rzek� � Rozumiem, �e ten o�lizg�y gad Krell mo�e wpe�zn�� ci do m�zgownicy i
wszystko tam poprzestawia�! Tylko po co, do cholery? Jak� idiotyczn� gadk� ci zasun��, �e tak tego
chcesz, �e chcesz do�wiadcza� istoty odbytu Buddy czy czego� podobnego?
� Harry nie jest �adnym m�drcem � odpar�a. � On sam nie wie, dlaczego tak si� dzieje, och.
oczywi�cie. kompletnym idiotom wciska jak�� bajeczk�, ale tak naprawd� wie tylko. jak to robi� i jak
robi� na tym fors�, Lecz, Bill, ja czuj� naprawd�, �e nareszcie co� si� we mnie otwiera. To odpowied�.
kt�rej poszukiwa�am od pi�ciu lat.
� Na jakie, u diab�a, p y t a n i e?
Gdy Marvin zada� to sakramentalne pytanie, powr�ci�y do� z�e wspomnienia z okresu
ma��e�stwa. jak powraca smak nie strawionego, lichego posi�ku, kt�ry si� odbija. Narkotyczne seanse
prowadz�ce donik�d, dwumiesi�czna zabawa w Synanon , kiedy to uczy� si�, jak najlepiej zadawa�
cios no�em, nieustanne zmiany partnerek, tr�jk�ty obu typ�w, pr�bne rozstania i pr�bne pojednania,
dziki seks, bojowy seks, nudny seks i w og�le brak seksu. Ustawiczne poszukiwanie czego�, co zosta�o
zagubione gdzie� po drodze, w czasie pomi�dzy wsp�lnym przemierzaniem kontynentu w owym
starym dodge'u a �yciem w pseudofilmowym �wiatku Los Angeles, kiedy to starcza�o zaledwie na
marn� egzystencj�, gdy� sta�o si� jasne, �e ani on nie jest drugim Orsonem Wellesem, ani ona drug�
Marylin Monroe.
� Wiesz, my�l�, �e synestezja powinna by� naturalnym sposobem odbierania �wiata. Nasze
zmys�y gdzie� kiedy� oddzieli�y si� wzajem od siebie i przez to rodzaj ludzki jest taki upo�ledzony.
Nie mo�emy z�o�y� naszych zmys��w do kupy, poniewa� odbieramy rzeczywisto�� poprzez mnogo��
w�skich okienek, niczym wi�niowie w celi. Oto dlaczego jeste�my wszyscy tacy pokr�ceni w �rodku.
� Podczas gdy Harry Krell jest �ywym obrazem zdrowia psychicznego i karmanicznej
doskona�o�ci!
Zbli�ali si� do parkingu; Marvin dostrzeg� swego targa i zapragn�� jak najszybciej si� w nim
znale��, uciec od Golden Groves i od Karen, od jej jeszcze jednej kosztownej "ostatniej nadziei".
Karen raz jeszcze zaofiarowa�a mu swe cia�o, k�ad�c obie r�ce na jego ramiona i patrz�c mu
prosto w oczy tak d�ugo, a� co� w nim zabola�o z t�sknoty. Twarz jej sta�a si� tak �agodna, jak bywa�a
w czasach, kiedy byli kochankami, a nie par� wrog�w, lecz jej oczy pe�ne by�y trwogi w�a�ciwej
starzej�cej si� kobiecie.
� Wiem tylko to, co czuj� � powiedzia�a. � Kiedy �yj� w �wiecie synestetycznej iluzji, czuj�,
�e �yj� naprawd�. Wszystko inne jest tylko oczekiwaniem.
� Dlaczego nie spr�bujesz po prostu �pania? � spyta� Marvin. Mo�e nie b�dzie to ta�sze ni�
Krell, ale przynajmniej daje swobod� poruszania si�.
� Harry zapewnia, �e w ko�cu sami nauczymy si� tego, �e wyszkoli nasze o�rodki m�zgowe,
pod warunkiem, �e damy mu do�� czasu...
� I do�� forsy.
� Och, Bill, nie pozw�l, bym to utraci�a! Nie daj mi uton��! Wczepi�a palce w jego ramiona, jej
cia�o osun�o si� na niego, zmarszczki wok� k�cik�w ust nada�y jej wyraz patetycznej rozpaczy, co
odebra� jako... fetor.
Widzia�, jak znad jakiego� lasu metalowych ostrzy wznosz� si� ku niemu w trwodze olbrzymie
skr�powane kobiece d�onie w b�agalnym ge�cie.
Czu�, �e jej cia�o porusza w nim ka�dy nerw i wprawia go w dawno zapomniany, im tylko
znany, rytm i dozna� uczucia, jakby zn�w tuli� j� nami�tnie w ��ku. Czu� przykr� gorycz, strach,
obrzydzenie, wo� pi�mowych perfum.
S�ysza�, jak jego w�asne �zy, kt�re p�yn�y mu po policzkach, grzmi� niczym dzwony ko�cielne;
przyci�gn�� te olbrzymie d�onie ku sobie, a one rozp�yn�y si� w p�k ��tego �wiat�a. Bezs�owna pie��
przepe�ni�a jego uszy i poczu� smak d�ugiej nocy sp�dzonej przy kominku, dozna� �wie�ego,
promiennego ciep�a, smutnego nostalgi� zaspokojenia.
Trzyma� Karen w ramionach; jej policzek przytulony by� do jego szyi. J�kliwie szepta�a jego
imi� i poczu� si� o pi�� lub wi�cej lat m�odszy. Nagle ockn�� si� w przera�eniu i szalonym gniewie.
Odepchn�� j� od siebie gwa�townie.
� Nic z tego � warkn��. � Nie uda ci si� zrobi� ze mnie frajera, ani tobie, ani Krellowi!
� Ale czu�e�...
� Co ty i Harry Krell chcecie, bym czu�! Nic z tego. To ju� nie przejdzie! Zobaczymy si� w
s�dzie.
Reszt� drogi do samochodu odby� biegiem, zdzieraj�c nieco darni z podmok�ego gruntu Golden
Groves.
Maj�c jako rekomendacj� cztery podziemne filmy, trwaj�ce ��cznie nie wi�cej ni�
dziewi��dziesi�t minut, i Karen, kt�ra by�a "gwiazd�" dw�ch ostatnich, Bill opu�ci� Nowy Jork, by
szuka� fortuny na Z�otym Zachodzie. W Hollywood Marvinowie przekonali si�, �e pi�knych kobiet z
miernym talentem aktorskim jest na p�czki, i to za dych� (co najwy�ej pi��dziesi�t dolc�w od
numeru), i �e "rekomendacj�" Billa mog�yby by� r�wnie dobrze jakie� filmid�a o kuba�skim
supermenie.
Po czterech miesi�cach g�odowania i �ycia na cudzy koszt przekonali si� i o tym, �e Los Angeles
jest �wiatow� stolic� pornografii. Na ka�dy metr filmu fabularnego nakr�conego w Hollywood
przypada�y kilometry mieszanki rozrywkowej, seksu i zbrodni oraz zwyk�a r�banka filmik�w dla
m�czyzn. Miasto roi�o si� od "producent�w filmowych" �yj�cych z porno w oczekiwaniu na Wielk�
Szans�, jak r�wnie� od "aktorek", kt�rych metra� by� najlepiej wykorzystywany w palarniach klub�w
"Rotary" lub w szeregu spelunek wzd�u� bulwaru Santa Monica, zwanego Bobrow� Dolin�. Porno
by�o tak dobrze prosperuj�cym przedsi�wzi�ciem, �e wi�kszo�� tw�rc�w filmowych wiedzia�a nawet
mniej od Billa o pos�ugiwaniu si� kamer�. Tak wi�c, gdy sta�o si� to, co musia�o si� sta�, Marvin mia�
mn�stwo pracy i pod dostatkiem pieni�dzy.
Siedem lat p�niej Bill Marvin mia� doskona�e znajomo�ci w przemy�le porno, trzyletniego
porsche targa, sze�ciopokojowy dom w Laurel Canyon, kt�ry za dalsze pi�tna�cie lat zosta�by jego
w�asno�ci�, wystarczaj�co du�o kamer i sprz�tu, by �y� dostatnio z pornografii do ko�ca �ycia, lecz
nie mia� ju� z�udze� co do Zrobienia Czego� Wielkiego.
Ustabilizowany by� na ca�e �ycie. Seks, zar�wno przygodny, jak i sta�y, nie stanowi� �adnego
problemu w jego dziedzinie pracy; jego naturalnym stylem �ycia sta�y si� na przemian
czteromiesi�czne okresy przelotnych i mniej wi�cej sze�ciomiesi�czne okresy trwalszych zwi�zk�w
erotycznych. W biznesie porno, je�li jeste� sprytny, zwi��esz si� szybko z dobrym prawnikiem i
przebieg�ym ksi�gowym, tak wi�c wyszed� na sprawie rozwodowej cholernie dobrze: pi�tna�cie
tysi�cy dolar�w � w zamian za jej zrzeczenie si� roszcze� do domu oraz tysi�c dolar�w miesi�cznie,
co m�g� p�aci� bez wi�kszego b�lu.
Uwa�a�, �e ten stan rzeczy mo�e trwa� wiecznie, szcz�liwy jak skorupiak w swojej muszli, a�
do owej sceny w zesz�ym tygodniu w Golden Groves. Teraz t�uk� si� po domu, jak gdyby by�a to
martwa skorupa jakiego� olbrzymiego stworzenia, kt�r� zamieszkiwa� niczym trawiony ��dz� krab.
Nie m�g� zmusi� si� do obmy�lenia nowego projektu,. seks go nie wzrusza�, narkotyki nudzi�y go.
My�le� m�g� tylko o jednym: o g�owie Harry Krella na srebrnej tacy. A s�owa jego adwokata, kt�ry
powiedzia� mu, �e rozprawa s�dowa na temat zdrowia psychicznego prawdopodobnie nic nie da, z
pewno�ci� nie poprawi�y jego samopoczucia.
Co mnie to obchodzi, �e Karen wyrzuca moje pieni�dze na Krella? � dziwi� si� sam sobie,
przemierzaj�c wy�o�on� kamiennymi p�ytkami alejk� swego ton�cego w g��bokim cieniu zaro�ni�tego
ogrodu. Gdyby to nie by� Krell, by�by to jaki� inny transcendentalny nawiedzony. Wzg�rza s� ich
pe�ne.
Gdyby to by�o w filmie Universal TV, nadal pod�wiadomie kocha�bym si� w Karen bez
wzajemno�ci, i to by t�umaczy�o, dlaczego ten Krell zalaz� mi za sk�r� � zazdro�� o guru, mo�na by
powiedzie�. Lecz nie chodzi o to, by rzuci� Karen na kolana. Nie, to dotyczy tego zwariowanego
lizusa Krella...
Ten zwariowany Krell!
Bill Marvin wykona� seri� klasycznych �wicze� gimnastycznych, dwukrotnie przebieg� sw�j
po�o�ony na zboczu wzg�rza ogr�d poro�ni�ty paprociami i kaktusami, okr��y� basen, przemierzy�
bawialni� i skacz�c po dwa stopnie naraz wszed� do swego biura na drugim pi�trze, sk�d
zatelefonowa� do Wally Brunera, swojego przebojowego adwokata.
� S�uchaj, Wally, ten nawiedzony, kt�remu moja �ona...
� M�wi�em ci ju�: raz uchylisz si� od zap�acenia aliment�w, a ona pozwie ci� do s�du, wi�c
dop�ki nie uda ci si� sprawdzi�, �e zostanie postawiona w stan oskar�enia...
� Tak, tak, wiem, prawdopodobnie nie b�d� m�g� dopi�� tego, by uznano j� za niepoczytaln�.
Ale co z Krellem?
� Krellem?
Szybko�� g�osu Wally'ego spad�a do oko�o dwudziestu mil na godzin�. Marvin ujrza� go oczami
wyobra�ni, jak opiera si� plecami o oparcie fotela, podnosi wysoko brwi, obracaj�c to s�owo w ustach
i smakuj�c je.
� Krellem?
� No tak. Ten facet dozna� tak powa�nego urazu g�owy, �e le�a� nieprzytomny ca�ymi
tygodniami, a gdy z tego wyszed�, utrzymywa�, �e mo�e widzie� d�wi�ki, s�ysze� �wiat�o, dotyka�
smaku, a potem zabra� si� do robienia na tym interesu twierdz�c, �e mo�e spreparowa� w ten sam
spos�b m�zgi innych ludzi. Jak brzmia�oby to w s�dzie?
� Kto wnosi pow�dztwo? � spyta� wolno Bruner.
� Co?
� Jedynym sposobem zaci�gni�cia Krella do s�du jest oskar�enie go o oszustwo pod zarzutem,
�e on w rzeczywisto�ci nie mo�e wywo�ywa� objaw�w synestezji i �e fa�szuje oznaki. To postawi go
w sytuacji, �e b�dzie musia� broni� si� przeciw oskar�eniu o kryminalne oszustwo i udowodni�, �e
istotnie posiada t� dziwn� psychiczn� moc, a to ju�, musz� ci powiedzie�, stwarza sytuacj� nie do
pozazdroszczenia dla jego obro�cy. Gdybym ja by� jego adwokatem, przypuszczam, �e musia�bym
powo�a� si� na ob��d, by spr�bowa� obali� zarzut przest�pstwa. Je�li wygra, sp�dzi kilka miesi�cy w
szpitalu dla wariat�w i ca�y ten interes z GoIden Groves diabli wezm�, czego w�a�nie pragniesz. Je�li
przegra, p�jdzie do wi�zienia, czego pragniesz jeszcze bardziej. Je�li b�dzie usi�owa� przekona�
s�dziego z Los Angeles, �e posiada ow� psychiczn� moc, noga powinie mu si� na samym pocz�tku, a
je�li popr�buje tego przed �aw� przysi�g�ych, o�miesz� i jego, i jego adwokata.
� Hej, to wspaniale! � wykrzykn�� Marvin. � Mamy go w r�ku!
� Jak ju� pyta�em, Bill � odezwa� si� Bruner zm�czonym g�osem � kto jest powodem?
� Wyra�aj si� � ja�niej, prosz� ci�, Wally.
� Aby postawi� Krella przed s�dem pod zarzutem oszustwa, kto� musi wnie�� pow�dztwo.
Kto�, kto m�g�by twierdzi�, �e Krell go oszuka�. A wi�c musi to by� kto�, kto wp�aci� Krellowi jak��
sum� pieni�dzy za jego hipotetyczne us�ugi. Kto to jest, Bill? Z pewno�ci� nie Karen...
� A gdybym to by� ja? � paln�� Marvin.
� Ty?
� Oczywi�cie. Jad� tam, p�ac� Krellowi nale�no�� za miesi�c, zostaj� tam kilka dni, a potem
wyje�d�am, g�o�no oznajmiaj�c wszem wobec o oszustwie.
� Lecz s�dz�c z tego, co m�wi�e�, on rzeczywi�cie wykonuje to, co twierdzi...
� Zapomnij o tym, nigdy ci tego nie m�wi�em, w porz�dku?
� Musia�by� zeznawa� pod przysi�g�...
� B�d� przysi�ga�.
� Rzeczywi�cie my�lisz, �e Krell zaryzykuje i wpu�ci ci�?
Bill Marvin u�miechn�� si�.
� On jest chciw� �wini� i egomaniakiem � powiedzia�. � Pr�bowa� nam�wi� Karen, by mu
pomog�a przekona� mnie, �e jest jakim� drugim Budd�, i jest na tyle g�upi, by doj�� do wniosku, �e
mu si� to uda�o. Czy to da si� zrobi�, Wally?
� Czy co da si� robi�? � spyta� Bruner naiwnie. � Od tej chwili ta rozmowa telefoniczna
nigdy nie mia�a miejsca. Czy dobrze mnie rozumiesz?
� N a sto procent � odpar� Marvin.
Wy��czywszy si� nakr�ci� numer Golden Groves.
Hany Krell le�a� rozparty na zielonej kanapie. Jego niedba�a poza dziwnie kontrastowa�a z
napi�tymi rysami twarzy, w kt�rej malowa�a si� przebieg�o��; utkwi� ostre spojrzenie w Marvinie.
� By� mo�e pope�niam b��d ufaj�c ci � rzek�. � Wyrazi�e� przecie� jasno, co o mnie my�lisz.
Marvin rozpar� si� w fotelu, na�laduj�c oboj�tno�� Krella.
� Zaufanie nie ma z tym nic wsp�lnego � odpar�. � Nie musisz wcale mi wierzy� i ja nie
musz� ufa� tobie. Udowodnisz mi, �e op�aci mi si� to, co mi dajesz za moje pieni�dze; to powinno
przekona� mnie, �e Karen r�wnie� op�aca si� to, co otrzymuje za moje pieni�dze. Je�li mi odm�wisz,
stracisz tysi�c dolar�w miesi�cznie.
Harry Krell roze�mia� si�, a Marvin poczu� �askotanie na ca�ym ciele, jak gdyby uk�ucia
mikroskopijnych szpileczek. Karen, siedz�ca obok Krella na kanapie, zadr�a�a..
� Nie lubimy si� nawzajem � o�wiadczy� Krell � lecz rozumiemy si�.
W tonie jego g�osu by�o co� protekcjonalnego, co podzia�a�o Marvinowi na nerwy, aroganckie
zadufanie w sobie, kt�re by�o w jaki� spos�b obra�liwe. Dobrze, ta zach�anna �winia wkr�tce dostanie
za swoje!
� A wi�c to jest transakcja?
� Pewnie � odpar� Krell. � Wr�� tu jutro ze swoimi rzeczami i pi��setdolarowym czekiem,
kt�ry nie b�dzie czekiem bez pokrycia. Otrzymasz bungalow, trzy posi�ki dziennie tutaj w tym domu,
bezp�atne korzystanie z sauny, kort�w tenisowych i basenu, co najmniej dwa seanse synestezji
dziennie oraz wszystkie inne specjalne rozrywki, jakie tu s�. Konie kosztuj� ekstra pi�� dolar�w za
godzin�.
� P�ac� za nas dwoje � rzek� Marvin � powinienem dosta� jaki� rabat.
Krell wyszczerzy� z�by w u�miechu.
� Je�li zechcesz dzieli� domek z Karen, potr�c� ci z rachunku dwie�cie pi��dziesi�t dolar�w za
miesi�c � o�wiadczy�.
By�o co� dra�ni�cego w jego g�osie.
Mimo woli spojrzenia Marvina i Karen spotka�y si�. Jaki� b�ysk uczucia przemkn�� mi�dzy nimi,
co sprawi�o, �e od�y�y dawno pogrzebane wspomnienia o tym, czym byli dla siebie, nim to wszystko
si� rozpad�o. Zapragn�� niemal by� tym, kim udawa�, �e jest: pielgrzymem, kt�ry stara si� oczy�ci�
sw� dusz� z zastarza�ych paj�czyn. Wyda�o mu si�, �e ona mo�e si� zgodzi� z nim �y�. Lecz iskry w
jej oczach spowodowane by�y rozpaczliw� potrzeb�. Los Angeles pe�ne by�o takich twarzy jak ta, a
tacy Harry Krellowie wysysali je do sucha, a potem, gdy pieni�dze si� ko�czy�y, pozwalali im uschn��
niczym starym �liwom. Musia� przyzna�, �e jego cia�o pragn�o jeszcze Karen, ale dawno ju� min��
ten okres w jego �yciu, gdy seks m�g� zaci�gn�� go tam, gdzie jego g�owa nie chcia�a si� znale��; po
prostu gra niewarta by�a �wieczki.
� Pas � powiedzia�.
Wyraz twarzy Karen nie zmieni� si� ani troch�.
Krell wzruszy� ramionami, wsta� i wyszed� na werand� tym swoim dziwnie niepewnym krokiem,
zaczerpn�wszy gwa�townie powietrza, gdy przechodzi� z cienia w �wiat�o s�oneczne.
� Wiem, �e jeste� tu po to, by znale�� na niego haka � odezwa�a si� Karen.
� Dlaczego wobec tego zgodzi�a� si� dobrze usposobi� do mnie Krella?
� Nie uwierzysz mi.
� Spr�buj mnie przekona�.
Westchn�a.
� Poniewa� nadal troszk� mnie obchodzisz, Bill � rzek�a. Jeste� taki zmarzni�ty, taki
powi�zany ca�y na supe�ki w �rodku i kto m�g�by wiedzie� lepiej ode mnie, co to znaczy? Harry ma
to, czego potrzebujesz. Przekonasz si� o tym, gdy tu jaki� czas pob�dziesz, i nie b�dzie mia�o w�wczas
znaczenia, dlaczego tu przyjecha�e�.
� Sprawa uratowania twoich aliment�w nie ma z tym nic wsp�lnego, oczywi�cie.
� Nie, naprawd� nie. Gdy s�owa te wysz�y z jej ust, zamieni�y si� w tropikalne motyle o
jaskrawych barwach, a ona sama sta�a si� bujn� zieleni�, z kt�rej wyfrun�a. Odezwa�y si� �agodne
muzyczne trele, a zapach bz�w i orchidei nape�ni� powietrze. W tym momencie poczu� uk�ucie �alu z
powodu tego, co powiedzia�, ujrza� uczucie, jakie nadal dla niego �ywi�a, us�ysza� prost� czysto��
zwierz�cej mi�o�ci jej cia�a.
W nast�pnej chwili przypatrywali si� sobie i napi�cie zawis�o w powietrzu mi�dzy nimi. Karen
przerwa�a je zadowolonym u�mieszkiem madonny. Marvin stwierdzi�, �e poc� mu si� d�onie; powzi��
pewne podejrzenia co do tego, w co si� sam wkopywa�.
Domek by� z pewno�ci� niezbyt przyjemnym i wygodnym miejscem jak na cen� pi�ciuset
dolar�w miesi�cznie: ��ko, serwantka, kanapa, �azienka, dwa piecyki elektryczne i ha�a�liwy stary
klimatyzator, taki, jakie spotyka si� po motelach. N a �niadanie podawano kasz� (sze��dziesi�t
dziewi�� cent�w za funt), mleko i kaw�; Marvin wyobrazi� sobie, �e Krell u�yje tego samego
argumentu o zdrowym od�ywianiu si�, by podawa� tanie obiady i kolacje. Jedyn� kosztown�
inwestycj� by�o utrzymywanie stajni koni wierzchowych, lecz dawa�a ona zysk jako osobne
przedsi�wzi�cie. Krell musi inkasowa� do w�asnej kieszeni oko�o po�owy op�aty za pobyt jako czysty
zysk. Pi�tna�cie domk�w, niekt�re z nich dwuosobowe... to by wynosi�o co najmniej siedem tysi�cy
dolar�w miesi�cznie!
Nie ma to jak interes guru � pomy�la� Marvin, id�c za Krellem i trzema wsp�towarzyszami
pensjonariuszami na taras po�o�ony tu� nad hucz�cym morzem.
Cztery du�e pluszowe poduszki u�o�one by�y wprost na go�ej, drewnianej pod�odze wok�
jeszcze wi�kszej poduszki, pr�gowanej jak zebra, co przypomina�o kwiat lotosu. Krell w bia�ym
sarongu usiad� po�rodku, i wygl�da� niczym Maharishi, grany przez jakiego� podupad�ego Taba
Huntera. Marvin i pozostali trzej pensjonariusze opadli na swoje poduszki za przyk�adem Krella. Po
lewej r�ce Marina znajdowa�a si� Tish Connally, dobrze zakonserwowana trzydziestopi�cioletnia
eks� szo�menka z Las Vegas, kt�rej uda�o si� utrzyma� przyzwoit� cz�� pijackich pieni�dzy, jakie
kr��y�y wok� niej przez dziesi�� lat, a kt�ra ju� par� razy zmierzy�a go wzrokiem ponad talerzem
kaszy. Po jego prawej r�ce I by� Mike Warren, �w d�ugow�osy, kt�rego widzia� pierwszego dnia, . a
kt�ry okaza� si� eks� gitarzyst�; na najdalszej poduszce siedzia� �ysiej�cy producent telewizyjny
nazwiskiem Marty Klein, kt�rego dwa ostatnie seriale zosta�y zdj�te po trzynastu tygodniach projekcji.
� Okay � powiedzia� Krell. � Wszyscy znacie Billa Marvina, my�l� wi�c, �e jeste�my gotowi
na�adowa� si� na dzisiejszy poranek. Bill, to, co si� tutaj odbywa, polega na tym, �e na chwil�
rozmra�am zmys�y wszystkich obecnych, co sprawia, �e ka�dy ma swoje w�asne synestetyczne wizje
przez kilka godzin. Im wi�cej b�dziecie mieli takich seans�w, tym d�u�ej trwa� b�d� wasze w�asne
wizje, a� wreszcie wasze zmys�y przejd� proces reedukacji i nie b�dziecie mnie wi�cej potrzebowa�.
� � Ile os�b do tej pory... hm... uko�czy�o kurs? � spyta� Marvin s�odkim g�osem.
Na korzy�� Krella trzeba przyzna�, �e potrafi� si� opanowa�.
� Nikt dot�d nie uzna�, �e otrzyma� ju� wszystko, co mog� mu da� � rzek� � lecz niekt�rzy
porobili du�e post�py. Dobra, jeste�my gotowi?
Poranne s�o�ce wypali�o ju� prawie zupe�nie wczesn�, przybrze�n� mg��, lecz �lady jej
pozosta�y jeszcze gdzieniegdzie wok� werandy, gdzie wirowa� py� wodny, naniesiony przez ocean,
kt�ry rozbija� si� o ska�y poni�ej.
� No to zaczynamy � rzek� Harry Krell.
Sta�o si� �wiat�o: �agodna, wszechogarniaj�ca jasno�� pulsuj�ca od ��ci s�onecznej a� do
morskiej zieleni w p�ywowym rytmie fal przybrze�nych, uderzaj�cych o skalisty brzeg. Marvin poczu�
s�onawy posmak, to ch��d mi�ty, to zn�w ciep�o obiadowego dania. Z prawej strony doszed� go
cieniutki, �kaj�cy, bluesowy g�os strun, co� jak lamentuj�cy, wzmocniony d�wi�k gitary, napr�aj�cy
si� i usi�uj�cy dotrze� do jakiej� duchowej stratosfery, wy�ej, wy�ej i wy�ej, lecz nie mog�cy w pe�ni
jej osi�gn��, nie mog�cy przemieni� dynamicznego dysonansu w zno�n� harmoni�. Po jego lewej
stronie jaki� d�wi�k podobny do brzd�kania rozklekotanego, starego pianina, kt�re jest rozstrojone od
dziesi�ciu lat i osi�gn�o ten dziwny, starczy ton. Naprzeciw niego frenetyczne, synkopowane tykanie
niczym bomby zegarowej, s�abn�cej w miar� up�ywu czasu, gra w or�a i reszk� o to, czy entropia
wyprzedzi eksplozj�.
I dominuj�cy nad tym wszystkim g��wny motyw: nap�ywaj�ce fale, grzmi�ce, ha�a�liwe
zawodzenie, kt�re zdawa�o si� pow�ok� z plastyku wok� centralnego motywu smutku � cyga�ski
skrzypek wygrywaj�cy na tr�bce gor�ce rytmy jazzu. Marvin wiedzia�, �e jest nim Harry Krell.
Fala uczu�, magiczn� sztuk� przemienionych i zalewaj�cych go z wielu nieoczekiwanych
zmys�owych kierunk�w, powali�a go psychicznie na kolana. Wyczu� instynktownie, �e w jaki� spos�b
Mike Warren j e s t ow� wrzaskliw� dysharmoni�, jaka by�a. s�uchow� przemian� jego rzeczywistej
osoby, �e Tish Connally jest owym tch�rzliwym brzd�kaniem, a s�abn�cy rytm Kleina � zadum� nad
tym, czy d�wi�ki si� rozpadn�, czy te� o�yj� na nowo. I wreszcie Krell, fa�szywa orkiestra w smutnym
chaosie, w taniej pseudoszczero�ci, w ponurym �alu, w wewn�trznej pustce niczym wschodni bo�ek
� cz�owiek, kt�rego istnienie mie�ci�o si� w napi�ciu niezniszczalnym mi�dzy jego niechlujn�
sztuczno�ci� a wszechogarniaj�c�, wspania�� niesamowito�ci� jedynej w swoim rodzaju �wiadomo�ci,
jak� obdarzy�o go przypadkowe uderzenie w g�ow�, wielko��, jak� los nape�ni� to najtandetniejsze z
wyobra�alnych naczynie.
Marvin nigdy jeszcze w �yciu nie czu� si� tak blisko innych istot ludzkich. By� zafascynowany,
lecz r�wnocze�nie czu� odraz� do tej intymno�ci i zastanawia� si�, czy inni odczuwaj� to samo.
Po jakim� czasie �wiat jego zmys��w uleg� innemu przeobra�eniu. Usta nape�ni�y mu si�
obrazem r�nych smak�w, kt�re w jaki� spos�b rozesz�y si� w przestrzeni: cierpka, korzenna ostro��
niczym w�dzony pieprz chili na prawo, �agodny, futrzany smak md�ej whisky z wod� sodow� na lewo,
z dala co� jak gdyby czosnek i trawienna ���, a wsz�dzie przyt�aczaj�cy smak likieru mi�towego i
przygn�biaj�cego czerwonego wina. S�ysza� teraz �oskot fal przybrze�nych, lecz przede wszystkim
ujrza� pole pomara�czowej czerwieni, przez kt�re od czasu do czasu przesuwa�y si� p�ki ch�odnego
b��kitu.
� A teraz we�cie si� za r�ce w ko�o i starajcie si� wyczu� wasz� zewn�trzn� pow�ok� waszym
wn�trzem � powiedzia�y plastyczny likier mi�towy i pi�mowe czerwone wino.
Marvin wyci�gn�� obie r�ce. Prawa po�owa jego cia�a natychmiast zosta�a skr�powan� z
muskularn� si��, a ka�dy nerw napi�ty by� do ostateczno�ci, niczym napr�ony drut. Natomiast lewa
po�owa jego cia�a zwiotcza�a, zmi�k�a, uspokoi�a si�, wypalona do cna, jak o czwartej nad ranem w
��ku u boku kogo�, kogo poderwa�o si� wkr�tce po p�nocy na jakiej� du�ej pijackiej narkotycznej
zabawie.
� Dobrze, teraz zrelaksujcie si� i przejd�cie z powrotem przez wszystkie etapy zmian �
powiedzia�y likier mi�towy i czerwone wino.
Przed oczami pocz�y kolejno przesuwa� si� migotliwe obrazy: b��kitne mg�y p�yn�ce przez pole
pomara�czowej czerwieni, ��to�� s�onecznego �wiat�a pulsuj�ca przez morsk� ziele� w rytmie
przyp�ywu i odp�ywu, cztery osoby siedz�ce wok� Harry'ego Krella na zalanej s�o�cem werandzie.
Tam i z powrotem, do �rodka i na zewn�trz wizje goni�y jedna drug� w rozmaitej kolejno�ci, a
tymczasem Marvin s�ysza� grzmot fal przybrze�nych, symfoni� dla czterech dusz; czu� smak ch�odu
mi�ty, ciep�o obiadowego dania, w�dzonego pieprzu chili, md�ej whisky, likieru mi�towego i
czerwonego wina. Zmys�owe obrazy krzy�owa�y si� i rozchodzi�y, miesza�y si�, zderza�y, zlewa�y,
odskakiwa�y od siebie, a� wreszcie takie poj�cia jak smak, wzrok, s�uch, dotyk straci�y wszelkie
znaczenie.
Wreszcie (czas nie odgrywa tu �adnej roli) o�rodek zmys��w Marvina ustabilizowa� si�. Ujrza�
Tish Connally, Mike'a Warrena, Marty'ego Kleina i siebie samego, siedz�cych na poduszkach wok�
Harry'ego Krella na zalanej s�o�cem drewnianej werandzie. S�ysza� huk fal przybrze�nych,
rozbijaj�cych si� na ska�ach w dole, poczu� mi�kko�� poduszki, na kt�rej siedzia�, czu� zapach
morskiej bryzy zmieszany z woni� w�asnego potu.
Krell by� ca�y mokry od potu i wygl�da� na zupe�nie wyczerpanego, lecz uda�o mu si� przes�a�
Marvinowi u�miech pe�en zadowolenia. Pozostali nie byli tak oszo�omieni jak Marvin, kt�rego umys�
by� w owej chwili ca�kiem pusty, wyja�owiony, zdruzgotany; pozosta� jedynie sam �rodek m�zgu,
gdzie czuciowe cz�steczki z��czy�y si�, by stworzy� o�rodek zmys��w, ow� konstelacj� wzroku,
zapachu, d�wi�ku, smaku, dotyku i czucia, kt�ra jest nieodzown� i g��wn� podstaw� ludzkiej
�wiadomo�ci.
� Mam nadziej�, �e nie jest pan rozczarowany, panie Marvin powiedzia� Krell. � A mo�e
chcia�by pan otrzyma� zwrot pieni�dzy?
Bill Marvin nie mia� nic do powiedzenia; czu�, �e ma zaledwie tyle �wiadomo�ci, by rozr�nia�
s�owa jako co� wi�cej ni� abstrakcyjne sekwencje d�wi�k�w.
Jasne popo�udniowe s�o�ce przeobrazi�o powierzchni� basenu w lekko pomarszczon� tafl�
blasku, kt�ra gdy Marvin utkwi� wzrok w roz�arzanej wodzie, zamieni�a si� na chwil� w dzwoni�ce i
rozpryskuj�ce' si� szk�o. Nawet jego normalne zmys�y wydawa�y si� niezwykle wyostrzone � czu�
wyra�nie zapach morza i stajni, nawet tu, nad brzegiem basenu, obna�onymi plecami wyczuwa�
ziarnist� tekstur� plastykowego obicia pla�owego krzese�ka � by� mo�e dlatego, �e doznaj�c co kilka
minut przeb�ysk�w synestezji nie m�g� ju� by� pewien �adnego odczucia. Nie mo�na te� by�o
negowa� faktu, �e to, czego dozna� tego ranka, by�o g��bokim prze�yciem, kt�rego echa pobrzmiewa�y
jeszcze w jego m�zgu.
Karen wynurzy�a si� z basenu, dygocz�c i otrz�saj�c si� z l�ni�cych w s�o�cu kropel, okr�ci�a si�
r�cznikiem i opad�a na le�ak obok niego. Mia�a na sobie sk�py niebieski kostium bikini, Marvin
jednak�e u�wiadomi� sobie, �e widzi za�amki jej pe�nego cia�a jedynie jako abstrakcyjny rysunek,
b�yszcz�ce �uki po�yskuj�cej od wody sk�ry.
� Widz�, �e mia�e� rzeczywi�cie powa�n� sesj� � odezwa�a si�.
� Hm?
Spostrzeg�, �e jej oczy patrz� wprost na niego, lecz s� szkliste i rozlatane.
� Mam przeb�yski w�a�nie w tej chwili � powiedzia�a. � S�ysz� ci� jako niski pomruk, bez
tych zwyk�ych, trzeszcz�cych odg�os�w, jakie wydaje krzes�o, gdy si� na nim siedzi.
Przesun�a d�oni� po jego piersi.
� Ch�odna ziele� i b��kit, �adnych ostrych srebrzysto�ci i szaro�ci � westchn�a, cofn�a r�k�,
oczy odzyska�y przytomne spojrzenie.
� Ju� min�o � rzek�a. � Bez Harry'ego zdarzaj� mi si� tylko takie strz�pki i okruchy, kt�rych
nie mog� utrzyma�... lecz pewnego dnia...
� Pewnego dnia b�dziesz mog�a by� na haju ca�y czas, tak w ka�dym razie twierdzi Krell.
� Teraz wiesz, �e Harry nie jest oszustem. Marvin wzdrygn�� si� wewn�trznie na d�wi�k s�owa
"oszust" my�l�c, jak by wygl�da�y jego zeznania przeciw Krellowi. O Bo�e, m�g�by pogr��y� mnie w
synestetycznym transie na samym �rodku sali s�dowej! Lecz... lecz m�g�bym si� przecie� z tego
wywin��, gdybym by� na to przygotowany, gdybym mia� do�� do�wiadczenia, by dzia�a� w takim
stanie. Wydaje si�, �e Krell jest zdolny do dzia�ania, a przecie� ca�y czas jest w takim stanie...
� Co ci jest, Bill?
� Czy moje cia�o brzmi �miesznie, czy co? � warkn��.
� Nie, mia�e� po prostu przez chwil� taki zwyk�y, staromodny, przestraszony wyraz twarzy.
� Zastanawia�em si� w�a�nie, jak by to by�o, gdyby Krell rzeczywi�cie m�g� doprowadzi�
cz�owieka do tego, by sta� si� do niego podobny na zawsze � rzek� Marvin. � Chodzi� w k�ko w
takiej mgle, pewnie, jasne, �e to mog�oby uczyni� �wiat interesuj�cym, lecz jak mo�na w�wczas
funkcjonowa�, cho�by powstrzyma� si� od wchodzenia w drzewa?
� Harry ma to bez przerwy, a jednak funkcjonuje. Nie zobaczysz go g�oduj�cego na ulicy.
� Za�o�� si�, �e nikt nigdy nie widzia� go na ulicy � odpar� Marvin. � Za�o�� si�, �e Krell
nigdy nie opuszcza tego miejsca. Gdy tak snuje si� tu i tam jak jaka� zjawa, to prawdopodobnie kieruje
si� g��wnie pami�ci�, jak �lepiec we w�asnym domu.
Tak � my�la� � ludzie, �ywno��, pieni�dze � on to wszystko sprowadza do siebie.
Przypuszczalnie nie .m�g�by przejecha� mili samochodem na autostradzie albo nawet przej�� na drug�
stron� ulicy i uj�� z �yciem.
Nagle Marvin uprzytomni� sobie, �e zastanawia si� nad wewn�trzn� rzeczywisto�ci� Harry'ego
Krella, nad niezwyk�ymi stronami jego �ycia z pewn� doz� sympatii. Jakby to naprawd� by�o by�
Krellem? By� tak dalece podatnym na te wszystkie niesamowite do�wiadczenia, lecz niezdolnym do
normalnego funkcjonowania w rzeczywistym �wiecie, chyba �e �wiat ten w jaki� spos�b sprowadzi si�
do siebie.
Sprowadzi� do siebie przez ohydne gierki � powiedzia� sam do siebie ze z�o�ci�, rozdra�niony
swoim cieplejszym uczuciem dla Krella, kt�re przyt�pi�o na chwil� ostrze jego determinacji.
Wstaj�c rzek�:
� Id� si� wyk�pa� i zmy� troch� tych paj�czyn z mojej g�owy.
Wzi�� kr�tki rozbieg, odbi� si� od betonowej kraw�dzi i zanurkowa� w basenie.
Kiedy zderzy� si� z powierzchni� wody, �wiat wybuchn�� na chwil� o�lepiaj�c�, promienist�
t�cz� �wiat�a.
� Jak d�ugo tu jeste�? � Sze�� tygodni � odpowiedzia�a Tish Connally zapalaj�c papierosa
zapa�k�, kt�ra na chwil� rozdar�a ciemno�� w jej domku dzwonieniem gongu w g�owie Billa Marvina.
Nast�pny przeb�ysk synestezji! Sp�dzi� do tej pory w Golden Groves zaledwie trzy dni, a ostatnia sesja
z Krellem mia�a miejsce co najmniej pi�� godzin temu, nadal jednak doznawa� dw�ch lub trzech
przeb�ysk�w na godzin�.
Opar� si� o wezg�owie ��ka, poczu� zapach wydzielany przez cia�o Tish tu� przy sobie, widzia�
ognik jej papierosa, kt�ry to migota� jasno, to przygasa�.
� Jak d�ugo my�lisz tu zosta�? � spyta�.
� Dop�ki nie b�d� musia�a wyjecha�, by zarobi� troch� forsy odpar�a. � To nie jest najta�sza
melina, jak� znam.
� A nie dop�ki nie uko�czysz kursu i nie zostaniesz drugim Harrym Krellem?
Roze�mia�a si�; czu� falowanie jej wiotkiego cia�a, nieomal widzia� r�ow� galaret� trz�s�c� si�
w ciemno�ci. Przeb�ysk? Czy nadpobudliwa wyobra�nia?
� To lipa � o�wiadczy�a. � S�owo eksperta. Po pierwsze s� ludzie, kt�rzy sp�dzili tu ca�e
miesi�ce, wyje�d�ali i znowu przyje�d�ali, a mimo to nadal potrzebuj� �adunk�w od Harry'ego, by
miewa� wizje. Po drugie Krell nie na�adowa�by nikogo na sta�e, nawet gdyby m�g�. Nie
potrzebowaliby�my go ju� wi�cej w takim wypadku; sk�d bra�by fors�?
� Wiedz�c to, wci�� tu tkwisz?
� Ch�optysiu, przez dziesi�� lat rozbija�am si� po �wiecie, brano mnie na wszelkie mo�liwe
sposoby, i ja bra�am m�czyzn na wszelkie dost�pne mi sposoby. Zanim tu przyjecha�am, dozna�am
wszelkich uczu�, jakich dozna� mo�na, pi��dziesi�t tysi�cy razy, wi�c bez wzgl�du na to, co robi�am,
by si� wyzwoli�, by�y to jedynie gesty. Tu przynajmniej czuj� si� �ywa ka�dym nerwem mego cia�a.
P�ac� wi�c Krellowi �adn� sumk�, by mnie od czasu do czasu wyzwoli�. Wi�kszo�� swojej forsy
zarobi�am po drugiej stronie tej samej gry, wi�c co jest, u diab�a, to utrzymuje pieni�dz w obiegu, no
nie?
� Jeste� cwan� star� dziwk� � stwierdzi� Marvin z pewn� sympati�.
Odrzuci�a papierosa, poca�owa�a go lekko w usta, przetoczy�a si� ku niemu.
� Jeszcze raz na do widzenia, ch�optysiu?
Nie�mia�o wzi�� jej zm�czone cia�o w ramiona.
� Och, jeste� z�oty � westchn�a przytulaj�c si� do niego.
Wtedy zrozumia�, �e ona oczekiwa�a przeb�ysku synestezji, by uzyska� odrobin� tej gwa�townej
przyjemno�ci, kt�rej on sam nie m�g� jej da�.
Lecz prawie nie odczuwa� z�o�ci czy niesmaku, gdy� sam r�wnie� szuka� czego� bardziej
efektownego ni� mi�kkie ludzkie cia�o w ciemno�ci.
Wracaj�c do siebie wzd�u� morskich ska� w pe�nym �wietle ksi�yca Bill Marvin ujrza�
Harry'ego Krella wychodz�cego z domku Lisy Scott i schodz�cego �cie�k� w jego kierunku szybszym
i pewniejszym krokiem, ni� to zwykle czyni� w pe�nym �wietle dnia. Spotkali si� w ma�ym zagajniku,
gdzie ksi�ycowe �wiat�o przes�czaj�c si� przez ga��zie drzew tworzy�o tygrysie pr�gi srebra i czerni,
rozbijaj�ce rzeczywiste obrazy na desenie uk�adanki.
� Cze��, Marvin � odezwa� si� Krell. � Sk�ada�e� komu� wizyt�?
� Po prostu spaceruj� � odpar� Marvin oboj�tnie, dziwi�c si� samemu sobie, �e ma ochot� na
towarzysk� rozmow� z Krellem. Lecz koniec ko�c�w, traktowany tylko jako ciekawostka, Krell by�
niew�tpliwie jednym z najbardziej interesuj�cych ludzi na ziemi.
Krell wyczu� wida� jego nastr�j, poniewa� zatrzyma� si�, opar� o drzewo i rzek�: � Jeste� tutaj
ju� tydzie�, Marvin. Powiedz mi prawd�, czy nadal tak mnie nienawidzisz? Ci�gle jeszcze czyhasz, by
si� do mnie dobra�?
Zadowolony z tego, �e deseniowy kamufla� ksi�ycowej po�wiaty i ciemno�ci skutecznie
maskuje jego reakcj�, Marvin nabra� powietrza i odpar�:
� Dlaczego uwa�asz, �e chc� Cli si� dobra� do sk�ry?
Krell roze�mia� si� i Marvin przez moment widzia� jasnoniebieski wodospad wytryskuj�cy ze
szklanej p�yty w ol�niewaj�cym s�onecznym �wietle.
� Us�ysza�em wyraz twojej twarzy � rzek� Krell. � Poza tym sk�d ta pewno��, �e jeste�
pierwsz� osob�, kt�ra tu przyjecha�a, a�eby mnie przygwo�dzi�?
� Wobec tego dlaczego mnie tu wpu�ci�e�?
� Bo po�owa sta�ych klient�w Golden Groves przyje�d�a tu po raz pierwszy, by wykry� co�, co
mog�oby obci��y� tego oszusta Harry'ego Ktella. Gdybym si� tym przejmowa�, straci�bym po�ow�
moich dochod�w.
� Nie mog� poj��, do czego zmierzasz, Krell. Co tu w�a�ciwie robisz?
� Co ja robi�? � powt�rzy� Krell i ostrze j�kliwej goryczy zabrzmia�o w jego g�osie. � A jak
ty my�lisz, co ja robi�? Staram si� prze�y� �ycie, jak umiem najlepiej, tak samo jak ty. My�lisz, �e o to
prosi�em? Pewnie, przyje�d�a tu ca�a masa �wir�w, kt�rzy przekonuj� sami siebie, �e czerpi� ze mnie
religijne wizje, wielk� podr� w ekstaz�. Niech im b�dzie! Lecz dla Harry'ego Krella synestezja nie
jest podr� w ekstaz�, zapewniam ci�! Nie mog� prowadzi� samochodu czy przej�� na drug� stron�
ulicy, nie mog� nigdzie p�j�� ani nic robi�. Wszystko, co potrafi�, to s�ysze� �adne kolory, w�cha�
muzyk�, widzie� smak jakiej� potrawy. Po trzech latach mam dosy� do�wiadczenia, �eby w miar�
trafnie domy�la� si�, co si� zazwyczaj wok� mnie dzieje, dop�ki jestem na znanym mi gruncie, lecz ja
tylko d o m y � l a m s i �, cz�owieku! Wpad�em w potrzask w�asnej g�owy. Teraz na przyk�ad widz�
co� niebieskozielonego w oddali na lewo � prawdopodobnie morze, kt�rego zapach czuj�, a ta
r�owofioletowa tkanina wok� nas drzewa, prawdopodobnie eukaliptusy. I s�ysz� co� w rodzaju
gongu. Ksi�yc jest widoczny, prawda? Je�eli co� teraz powiesz, to i tak tego nie zrozumiem, dop�ki
zn�w nie us�ysz� d�wi�k�w. Cz�owieku, jestem tak bardzo samotny wewn�trz tej rewii �wiate�!
Bill Marvin pocz�� walczy� z w�asnymi uczuciami, lecz da� za wygran�. Nie m�g� si�
powstrzyma�, by nie odczuwa� wsp�czucia dla Harry'ego Krella, zamkni�tego wewn�trz swej
przedziwnej, prywatnej rzeczywisto�ci, zwyk�ego mi�czaka odci�tego od zwyczajnego �ycia. A jednak
Krell zupe�nie wyra�nie d��y� do tego, by inni ludzie znale�li si� w tym samym po�o�eniu.
� I chocia� tak si� czujesz, nie wzdragasz si� wci�ga� w to innych ludzi dla zarobku... �
zauwa�y� Marvin.
� O Jezu, Ma:rvin, a ty zajmujesz si� pornografi�! Dajesz ludziom kopa, kt�rego pragn�, i
utrzymujesz si� z tego. Ale czy c i e b i e to wzrusza? Czy chcia�by�, by ca�e twoje �ycie by�o filmem
pornograficznym?
Marvinowi uwi�z� w gardle dowcip, kt�ry nie przeszed� mu przez usta, poniewa� na my�l o
martwocie tego, czym sta�o si� jego �ycie, poczu� si� jak uderzony w brzuch.
Jak a jest r�nica mi�dzy mn� a Krellem? � pomy�la�. � On daje frajerom synestetyczne wizje,
a ja im daj� porno. To, co on daje, nie wzrusza go bardziej ni� mnie to, co ja daj�. Obaj jeste�my
osamotnieni i obaj jeste�my oszustami. Jemu zada�a cios w g�ow� deska surfingowa i wpakowa� si� w
histori� z synestezj�, mnie natomiast zada�o cios w g�ow� Hollywood i wpakowa�em si� w interes
porno.
� Przykro mi, �e zwarzy�em ci humor, Marvin � rzek� Krell. � Czuj� ten zapach od ciebie. A
teraz s�ysz� twoj� twarz. Co m�wisz?..
� Jeste�my tacy sami, Krell � powiedzia� Marvin. � I obaj �mierdzimy.
� Po prostu robimy to, co musimy robi�. Cz�owiek musi gra� takimi kartami, jakie otrzyma�
przy rozdawaniu, bo nie dostanie innych.
� Czasem sam je sobie rozdaje swoj� w�asn� parszyw� r�k� � odpar� Marvin.
� Ja ci poka�� parszyw�! � krzykn�� Krell. � Poka�� ci, jak parszywe mo�e by� przej�cie
w�a�nie z tego miejsca do twojego domku � w taki spos�b, w jaki ja musz� to robi�. Masz do��
odwagi?
� Za to w�a�nie p�ac� � odpar� Marvin spokojnie.
Pocz�� i�� �cie�k� z powrotem. Krell zrobi� zwrot i ruszy� obok niego.
Nagle ciemno�� przemieni�a si� w gorej�c� piernikowo� z�ocist� ba�niow� krain� �wiat�a. Po
lewej stronie Marvina, tam gdzie jak wiedzia�, morze rozbija�o si� o podn�e ska�, ujrza� jasnozielone
obrze�e blasku, drgaj�ce promieni�cie. Owa drgaj�ca jasno�� uderza�a w niewidzialne przedmioty
wok� niego � otaczaj�c je aureol� wszystkich subtelnych odcieni widma, tworz�c niesko�czenie
z�o�on� kratkowan� konstrukcj� nieustannie zmieniaj�cych si� i krzy�uj�cych powierzchni fal, kt�ra to
konstrukcja przekszta�ca�a si� z ka�dym drgnieniem wysy�anym przez s�yszalne s�o�ce, jakim by�o
morze. U jego boku Harry Krell by� kszta�tem ciemno�ci obramowanym migotliw� zorz�. S�ysza�
odleg�y gong rozbrzmiewaj�cy �agodnie w aksamitnej ciszy. Czu� smak soli i wo� szybko
zmieniaj�cego si� ci�gu kwiatowych aromat�w, kt�ry m�g� by� g�osem Krella. Pi�kno tych dozna�
przenika�o do jego duszy wszystkimi porami.
Szed� wolno dalej, kieruj�c si� przypuszczeniem, �e zielono��ty blask to �ami�ce si� fale
przybrze�ne, �e obszary ciemno�ci, obrysowane �yw�, kratkowan� konstrukcj� kolorowych
powierzchni fal, to masywne obiekty, kt�re nale�a�o obej��. Nie by�