771

Szczegóły
Tytuł 771
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

771 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 771 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

771 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Kazimierz D�browski Trud istnienia Warszawa: Wiedza Powszechna, 1986 Przepisa� Fr. Kwiatkowski Od autora W pracy tej pr�buj� wyja�ni� i opisa� niekt�re najnowsze poj�cia z zakresu psychologii rozwoju osobowego i wychowania. Poj�cia te to wielop�aszczyznowo�� i wielopoziomowo�� rzeczywisto�ci oraz proces dezintegracji pozytywnej w rozwoju, kt�ra uzupe�nia, ale tak�e komplikuje proces integracji. Przedstawi� te� struktur� i funkcje psychicznego �rodowiska wewn�trznego cz�owieka, "dorabianie si�" osobowo�ci, kt�ra - moim zdaniem jest najwy�sz� struktur� rozwojow�, mo�liw� do osi�gni�cia jedynie dzi�ki intensywnej pracy nad sob�. Om�wi� te� psychopati�, kt�ra powoduje najwi�ksze komplikacje �ycia osobistego i spo�ecznego, b�d�c� zaprzeczeniem rozwoju psychicznego. Przedstawi� tak�e nowe uj�cie zdrowia psychicznego jako zjawiska rozwojowego, wielopoziomowego, a wi�c uj�cie wyra�aj�ce "zdrowie rozwijaj�ce si�". Musz� wyja�ni�, dlaczego da�em tej pracy tytu� Trud istnienia. Ot� chyba bezsprzecznie rozw�j psychiczny cz�owieka przez zasadniczy udzia� w nim samo�wiadomo�ci, konflikt�w wewn�trznych i zewn�trznych, przejaw�w wzmo�onej pobudliwo�ci psychicznej, czyli tzw. nerwowo�ci, i mozolnego osi�gania coraz wy�szych poziom�w osobowo�ci i coraz pe�niejszego zdrowia psychicznego jest wielkim trudem, wysi�kiem zwi�zanym ze stanami napi�cia, z cierpieniem, z tzw. pozytywnymi zaburzeniami psychicznymi, do kt�rych nale�� nerwowo�� i psychonerwice. Jest to kszta�towanie si� osobowo�ci w�a�nie przez trud istnienia i trud rozwoju. Wydaje mi si� konieczne wyja�ni� kr�tko niekt�re u�yte w pracy terminy, jak: dezintegracja pozytywna, nieprzystosowanie pozytywne, czynnik trzeci, psychiczne �rodowisko wewn�trzne, esencje (indywidualna i spo�eczna), transcendencja konkretna i agonia. Wyra�aj� one zasadnicze tre�ci �ycia wewn�trznego i rozwoju cz�owieka oraz - jego ustosunkowanie si� do �wiata zewn�trznego, a przede wszystkim do ludzi, w�r�d kt�rych �yje. Dezintegracja pozytywna wyra�a korzystne rozlu�nienie, a nawet rozbicie pierwotnej struktury psychicznej, np. w okresie dojrzewania, w stanach nerwowo�ci, w nerwicach i psychonerwicach oraz w konfliktach �ycia codziennego - zewn�trznych, a przede wszystkim wewn�trznych. Takie rozlu�nienia i rozbicia s� bowiem bardzo cz�sto czynnikiem sprzyjaj�cym rozwojowi, zw�aszcza rozwojowi przyspieszonemu i tw�rczemu, co stwierdza si� w praktyce u os�b cierpi�cych na psychonerwice, a tak�e w biografiach wybitnych jednostek. Termin "nieprzystosowanie pozytywne" oznacza form� protestu, kt�ry ma charakter tw�rczy, wyra�a samodzielno�� rozwojow�. Czynnik trzeci - to czynnik autonomiczny, syntetyzuj�cy inne autonomiczne czynniki, kt�re wyra�aj� tw�rcze zaprzeczenie lub potwierdzenie pewnych w�asnych d��e� i wp�yw�w otoczenia. Jest to czynnik wybi�rczy w obu �rodowiskach i autonomiczny w rozwoju w�asnym jednostki. �rodowisko wewn�trzne - to (analogicznie do �rodowiska zewn�trznego) uk�ad tendencji albo, inaczej m�wi�c, dynamizm�w wewn�trznych jednostki. Wyr�niamy w�r�d nich dynamizmy jednopoziomowe oraz wielopoziomowe, zhierarchizowane lub r�wnorz�dne, pozostaj�ce w harmonii lub wywo�uj�ce konflikty, maj�ce znaczenie rozwojowe lub hamuj�ce rozw�j. Jest to teren wsp�pracy i �cierania si� wszystkich dynamizm�w jednostki zar�wno zewn�trznych, jak i wewn�trznych. Esencja indywidualna i spo�eczna - to najwy�sze zespo�y w�a�ciwo�ci jednostki, z kt�rych pierwszy oznacza najistotniejsze, wysublimowane w�a�ciwo�ci indywidualne (zainteresowania i talenty, wy��czne uczucia, �wiadomo�� w�asnej to�samo�ci i historii rozwoju), a drugi - najwa�niejsze w�a�ciwo�ci spo�eczne (empatia, odpowiedzialno��, autonomia, autentyzm, wysoki poziom �wiadomo�ci spo�ecznej). Ka�da z tych esencji stanowi warunek sine qua non drugiej. Transcendencja, czyli przekroczenie, oznacza wzniesienie si� w rozwoju ponad poziom przeci�tnych, a nawet wy�szych ni� przeci�tne czynno�ci intelektualnych i afektywnych, charakterystycznych dla stadi�w prymitywnych. Jako przyk�ad mo�na poda� przekroczenie lub tendencje do przekroczenia w�asnego typu psychicznego oraz biologicznego cyklu �yciowego, przeciwstawienie si� instynktowi samozachowawczemu i seksualnemu na poziomach �rednich i wy�ej ni� �rednich. Termin "agonia" jest w tej ksi��ce u�ywany w znaczeniu najwy�szego, globalnego nat�enia b�lu czy cierpienia psychicznego, kt�re mo�e mie� znaczenie pozytywne. Terminy te stan� si�, jak s�dz�, bli�sze czytelnikowi przy zetkni�ciu si� z nimi w ksi��ce. 1. Co to jest wielopoziomowo�� rzeczywisto�ci Rzeczywisto�� wielopoziomowa - wielopoziomowo�� rzeczywisto�ci Na wst�pie podam definicj� rzeczywisto�ci, kt�r� pos�ugiwa� si� b�d� w tej ksi��ce. Rzeczywisto�� jest to wielop�aszczyznowa i wielopoziomowa ca�o�� zjawisk zachodz�cych w �rodowisku zewn�trznym i wewn�trznym, postrzegana, ujmowana logicznie i prze�ywana. Zgodnie z takim uj�ciem ka�de zjawisko psychiczne ma r�ne poziomy. Dotyczy to np. postrzegania, s�dzenia, opiniowania i innych czynno�ci intelektualnych, a tak�e czynno�ci instynktownych i afektywnych. O tym samym zjawisku mo�emy mie� opini� wnikliw�, bardziej wszechstronn� albo powierzchown� i zaw�on�. Mo�emy postrzega� co� niejasno lub szeroko. W drugim przypadku uwzgl�dniamy inne towarzysz�ce postrze�enia, kt�re wzmacniaj� i nadaj� wyra�niejszy, a nawet pi�kniejszy obraz postrzeganej rzeczywisto�ci. Uczucia i pop�dy maj� tak�e r�ne poziomy. Na przyk�ad w zakresie instynktu seksualnego na niskim poziomie obserwujemy jedynie wy�adowania energii seksualnej, bez wyboru partnera, bez odpowiedzialno�ci za niego, bez silniejszych zwi�zk�w psychicznych i moralnych z nim. Na wysokim poziomie obserwujemy wybi�rczy, wszechstronny, odpowiedzialny, pe�en mi�o�ci i oddania stosunek uczuciowy do drugiego cz�owieka. Zawiera on w sobie nie tylko empati�, nie tylko odpowiedzialno�� za partnera, ale r�wnie� potrzeb� ugruntowania istniej�cego zwi�zku, potrzeb� jego rozwoju. Wyra�a si� on we wzajemnym d��eniu do tworzenia "szko�y ma��e�skiej", a po przyj�ciu na �wiat dzieci - tworzenia "szko�y rodzinnej" na wysokim poziomie afektywnym, intelektualnym i moralnym oraz w d��eniu do konkretnego idea�u rodziny. To samo dotyczy instynktu samozachowawczego, kt�ry na niskim poziomie wyra�a brutalny, prymitywny egoizm i egocentryzm, os�abienie czy ograniczenie �wiadomo�ci, "znieruchomienie psychiczne" i brak poczucia odpowiedzialno�ci za s�abych, potrzebuj�cych pomocy. Na poziomie wysokim i najwy�szym instynktu samozachowawczego obserwujemy natomiast tendencj� do zachowania takich najwy�szych i najwa�niejszych w�a�ciwo�ci indywidualnych, jak zainteresowania, uzdolnienia i talenty, i takich warto�ci jak wy��czno�� zwi�zk�w przyja�ni i mi�o�ci oraz �wiadome uto�samienie si� z sob� i z w�asn� histori� rozwoju. Je�eli we�miemy pod uwag� postaw� wobec �mierci, to na najni�szym poziomie tej postawy ujawnia si� brak sk�onno�ci do zastanawiania si� nad tym, co to jest �mier�, nieprzyjmowanie tego, �e �mier� jest zjawiskiem realnym. Wobec niew�tpliwie nadchodz�cego ko�ca wyst�pi� wtedy prymitywne, gwa�towne, niemal zwierz�ce objawy strachu i nie�wiadomych lub p�wiadomych reakcji protestu. Na wysokim lub najwy�szym poziomie natomiast spotykamy postaw� refleksyjn� w stosunku do �mierci i nawet przy silnym l�ku lub agonii psychicznej - uwidoczni� si� elementy egzystencjalne, elementy przewagi l�ku o �ycie innych nad obaw� przed w�asn� �mierci�. Wyst�pi tak�e pe�na refleksji postawa filozoficzna wyra�aj�ca si� �wiadomym przyj�ciem nieuchronnego zgonu i odej�ciem jak najbardziej godnym cz�owieka. Nawet w tak potocznym zjawisku jak �miech mo�emy wyr�ni� wiele poziom�w. Bo oto na niskim, prymitywnym poziomie obserwujemy �miech ha�a�liwy, brutalny, wyra�aj�cy na�miewanie si� z kalectwa, s�abo�ci, a nawet z krzywdy innych. Czasem w kinie lub w teatrze s�yszymy ha�a�liwy, brutalny �miech w momencie, kiedy akcja filmowa wywo�uje u ludzi na wy�szym poziomie zadum�, przygn�bienie, smutek, a nawet l�k. Im wy�szy poziom rozwoju, tym rzadziej si� �miejemy, a cz�ciej si� u�miechamy. U�miech jest pozbawiony gwa�towno�ci, prymitywizmu, cechuje go natomiast refleksyjno��, zaduma, zwr�cenie si� nie tylko ku �wiatu zewn�trznemu, ale przede wszystkim - do wewn�trz. Taki u�miech widzimy w rze�bie Wy�owiona z Sekwany. Na twarzy m�odej dziewczyny, kt�ra sko�czy�a �mierci� samob�jcz�, jest w u�miechu "zapatrzenie w inne wymiary". Podobny jest u�miech Mony Lizy Leonarda da Vinci, widzimy go na obliczu Zbawiciela z obrazu Rembrandta Chrystus w drodze do Emaus. Reasumuj�c, mo�emy powiedzie�, �e skoro w dziedzinie czynno�ci umys�owych, czynno�ci percepcyjnych, funkcji uczuciowych i pop�dowych istnieje wiele poziom�w, to i rzeczywisto��, kt�r� za ich po�rednictwem ujmujemy, odbieramy i prze�ywamy, jest wielopoziomowa. Nale�y podkre�li�, �e tak jak w dziedzinie czynno�ci percepcyjnych i ujmowania logicznego s� fakty i pewniki podstawowe, np. odbierane przez wszystkich kszta�ty, kolory, d�wi�ki, podstawowe uj�cia liczbowe (2 razy 2 jest 4), tak te� w zakresie funkcji uczuciowych i pop�dowych istniej� podstawowe pewniki i fakty. S� one wa�ne dla os�b nie przejawiaj�cych globalnego upo�ledzenia psychicznego lub upo�ledzenia moralnego. Do pewnik�w i fakt�w budz�cych powszechny protest nale�� np. tortury, s�dzenie i wykonanie wyroku bez przeprowadzenia przewodu s�dowego i udowodnienia winy czy te� bicie ma�ego dziecka. A teraz spr�bujmy okre�li�, co nazywamy rzeczywisto�ci� wielopoziomow�. Zgodnie z tym, co powiedziano wy�ej, jest to percypowanie, ujmowanie logiczne (analiza i synteza) oraz prze�ywanie zjawisk zewn�trznych i wewn�trznych. Dadz� si� one gruntownie i �ci�le (lub do�� �ci�le) opisa� na podstawie analizy przypadk�w longitudinalnych, na podstawie analizy i interpretacji naukowo opracowanych biografii ludzi normalnych i ludzi wybitnych oraz na podstawie obserwacji codziennych i obserwacji klinicznych. Zjawiska te przejawiaj� r�ny stopie� skomplikowania i z�o�ono�ci. R�ni ludzie s� zdolni lub nie do wielopoziomowego ujmowania rzeczywisto�ci z udzia�em prospekcji i retrospekcji, wyobra�ni i fantazji tw�rczej. Rzeczywisto�� ujmowana percepcyjnie, logicznie i prze�yciowo W ci�gu setek lat rozwoju psychologii i filozofii rozmaicie ujmowano to, co nazywamy rzeczywisto�ci� obiektywn� i rzeczywisto�ci� subiektywn�. Na og� przyjmuje si� znan� zasad�, �e nic, co przedtem nie by�o postrzegane zmys�owo, nie mo�e by� przedmiotem rozwa�a� i docieka� intelektualnych. Teoretycy filozofii i psychologii s� przewa�nie zdania, �e podstawowy element rzeczywisto�ci stanowi to, co jest postrzegane przez wszystkich, dost�pne dla wszystkich, co jest dotykalne, widzialne, s�yszalne. Pewna niedok�adno�� postrze�e�, iluzje, a nawet halucynacje, pewne wycinkowe percepcje, pewne zaburzenia w percypowaniu pod wp�ywem stan�w zm�czenia, �rodk�w farmakologicznych by�y podstaw� opinii, �e istotne poznanie rzeczywisto�ci jest zwi�zane z postrze�eniami zmys�owymi i ich sprawdzaniem, analiz�, ujmowaniem logicznym przez intelekt. To wszystko, co nie odpowiada�o tym wymaganiom, uwa�ano za subiektywne. Taki w�a�nie by� stosunek do zjawisk emocjonalnych i pop�dowych. Zjawiska te mimo powszechno�ci wyst�powania przypisywana w wi�kszo�ci przypadk�w do�wiadczeniom subiektywnym, indywidualnym prze�yciom, traktowano je jak co� introspektywnego, co� nie podlegaj�cego percepcji i adekwatnemu os�dowi logicznemu. Na podstawie moich obserwacji i przemy�le� uwa�am, �e jest to postawa nies�uszna i oparta na nieuzasadnionym uog�lnianiu i prymitywnej interpretacji danych dostarczanych nam przez statystyk�. Chcia�bym tutaj zwr�ci� uwag� na inne zjawisko dotycz�ce wielopoziomowo�ci funkcji uczuciowych i pop�dowych, funkcji wyobra�ni i fantazji tw�rczej. Ot� wiemy dobrze, �e pewien rodzaj percepcji, np. w zakresie postrze�e� i prze�ywania pi�kna dzie� architektury, malarstwa, rze�by, utwor�w muzycznych i innych, nie jest dost�pny dla wszystkich, lecz jedynie dla ludzi zdolnych do odbioru "rzeczywisto�ci estetycznych", ludzi, kt�rzy dysponuj� mo�no�ci� ich prze�ywania i oceny. Stanowi� oni pewn� jednorodn� grup�, zgodn� w postrze�eniach i prze�yciach i wyra�aj�c� analogiczne reakcje na te same bod�ce. Jest to zjawisko wybi�rczo�ci postrze�e� i prze�y�, jest to tak�e zjawisko statystyczne z dziedziny statystyki wielopoziomowej, kt�ra jeszcze nie zosta�a opracowana. Autor niniejszej pracy przeprowadza� badania os�b dobranych pod wzgl�dem poziomu funkcji uczuciowych i pop�dowych, kt�re wykazywa�y identyczno�� postrze�e� i uczu� w reakcji na pewnego typu bod�ce; badania te wykaza�y homogeniczno�� i powszechno�� percepcji, s�d�w i prze�y� zjawisk wielopoziomowych w zakresie sztuki i moralno�ci. Rzeczywisto�� rzeczy i cia� Przywykli�my do postawy reistycznej, do traktowania rzeczy i cia� najbardziej konkretnie, jako perceptywne zjawiska rzeczywisto�ci. Istniej� kierunki filozoficzne i psychologiczne, kt�re przyjmuj� tylko rzeczywisto�� "rzeczow�" i "cielesn�". Widzimy rzeczy i cia�a, s�yszymy szmery i d�wi�ki z nimi zwi�zane, dotykamy te rzeczy, przesuwamy je, odczuwamy ich zimno, ciep�o czy gor�co, wyczuwamy i mierzymy ich rozmiary, oceniamy ich g�adko�� lub chropowato��, widzimy ich kolory, odczuwamy ich zapach i smak. Ale przecie� te same cia�a i rzeczy inaczej postrzegamy w ruchu, np. chmury, b�yskawice, samoloty w locie, pojawiaj� si� i znikaj�. Gdy s�o�ce wschodzi lub zachodzi, wtedy las, drzewa, woda nikn� w mroku, nie dostrzegamy ich lub widzimy bardzo niewyra�nie. Musimy uzupe�nia� swoje bezpo�rednie spostrze�enia odwo�uj�c si� do wyobra�ni, a nawet fantazji. Do�wiadczamy wi�c znikania naszych postrze�e�. Obserwujemy znikanie przedmiot�w tych postrze�e�, ich przetwarzanie, zaciemnianie. To nasuwa prze�wiadczenie, �e przedmioty te istniej� w rzeczywisto�ci, cho� znikn�y z naszego pola widzenia. S�o�ce, samoloty, ptaki s�, trwaj� dalej w rzeczywisto�ci, ale stracili�my odpowiedni w stosunku do nich dystans, bo znikn�y z naszego pola widzenia. Jest to - jak ju� wspomnia�em - rzeczywisto�� wyobra�alna, "dopowiadana", rozumowana. W ka�dym razie nie jest ona bezpo�rednio percypowana. St�d koncepcja wielop�aszczyznowej rzeczywisto�ci - rzeczywisto�ci zmieniaj�cej si�, rzeczywisto�ci w ruchu, rzeczywisto�ci w przestrzeni i czasie. I jeszcze jedno: niekt�re nasze postrze�enia, niekt�re nasze s�dy o rzeczach i zjawiskach daj� nam wyobra�enia prostsze lub bardziej skomplikowane, wymagaj�ce wielokierunkowych sprz�e� czynno�ci percepcyjnych, intelektualnych i emocjonalnych. Nadaje to nowe cechy rzeczywisto�ci, mianowicie cechy wielop�aszczyznowo�ci i wielopoziomowo�ci. Dochodzimy do rozr�nienia zw�aszcza w dziedzinie prze�y� - tego, co "ni�sze", i tego, co "wy�sze", a co dost�pne jest tylko jednostkom szczeg�lnie wra�liwym, uczulonym na ten w�a�nie wy�szy poziom rzeczywisto�ci. Rzeczywisto�� wielop�aszczyznowa i wielopoziomowa sprz�ona, odkrywana i tworzona w wyobra�ni, rzeczywisto�� funkcji uczuciowych i pop�dowych Zwr�cili�my ju� uwag�, �e przedmioty, �e cia�a poruszaj�ce si� w przestrzeni, zmieniaj�ce si� w czasie znikaj� cz�sto z pola naszej percepcji. Musimy sobie dopowiada� z pomoc� wyobra�ni i fantazji oraz rozumowania logicznego ich dalszy byt, ich przesuwanie si�, ich ruch. To zwraca nasz� uwag� na wa�ko�� udzia�u wyobra�ni i fantazji w rozumieniu rzeczywisto�ci. Wiemy, �e w umys�ach tw�rczych rodz� si� wizje, kt�re cechuje olbrzymia precyzja kszta�tu, d�wi�ku, proporcji itd. �e b�d�c dopiero w sferze pomys��w - nie tylko u pojedynczego tw�rcy, ale r�wnie� w grupie tw�rc�w na podobnym poziomie, kt�rzy podj�li konkretny zamys� tw�rczy - wizje te maj� ju� posta� dzie�a niejako gotowego do realizacji, do wyrze�bienia, zbudowania, do wyra�enia w formie muzycznej itd. Tak w wyobra�ni Micha�a Anio�a zosta� opracowany w najdrobniejszych szczeg�ach wizerunek Kaplicy Syksty�skiej. Widzia� j� i dotyka� w spos�b oczywisty w wyobra�ni, obliczy� jej projekt matematycznie w okresie, kiedy nie by� znany rachunek ca�kowy i r�niczkowy. Potem przeni�s� t� wizj� w rzeczywisto�� widzialn� i namacaln�, kt�ra by�a dok�adn� realizacj� jego zamys�u tw�rczego. Czy mo�emy wobec tego powiedzie�, �e tw�r "imaginacyjny" Micha�a Anio�a nie istnia� w okresie przed realizacj� jako rzecz wyobra�eniowa? My�l�, �e istnia� i m�g� by� przedmiotem intuicyjnej wymiany pomys��w mi�dzy Micha�em Anio�em i wsp�czesnymi mu artystami. Analogiczne zjawisko wyst�puje w dziedzinie uczuciowo-d��eniowej. Si�a naszych przekona� moralnych, wyrazisto�� pomys��w, sprz�gni�cie postaw z przeczuciami i przekonaniami jednostek o podobnym poziomie d��eniowo-uczuciowym s� dla nich kryterium ich obiektywno-subiektywnej rzeczywisto�ci. Mog� one poprzez w�asn� aktywno�� przenie�� je natychmiast do tego, co nazywamy rzeczywisto�ci� zrealizowan�, wykonan�. Dochodzimy tutaj do poj�� subiektywizmu i obiektywizmu. Wydaje si�, �e podzia� ten jest do�� nie�yciowy i nietw�rczy, poniewa� nasze g��boko opracowane, subiektywne odczucia skrystalizowane na okre�lonym poziomie maj� zarazem warto�� subiektywn� i obiektywn�. Subiektywn�, bo s� pomy�lane i prze�yte przez nas, a obiektywn� - bo mog� by� zrealizowane, bo mog� by� przekazane innym, bo mog� by� zrozumiane, odczute i przyj�te przez grup� homologiczn� na tym samym lub nieco ni�szym poziomie. Twierdzenie, �e obiektywne jest to, co nie istnieje niezale�nie od podmiotu, a subiektywne to, co jest �ci�le z podmiotem zwi�zane, nie wydaje si� dostatecznie umotywowane. "Obiektywne" w ogromnej wi�kszo�ci przypadk�w jest zale�ne od rodzaju i poziomu podmiotu, "subiektywne" za� - mo�liwe jest do przeniesienia na teren przedmiotowo�ci. Chodzi o to, �e rzeczywisto�� jest zazwyczaj subiektywna i obiektywna zarazem, �e jest rzeczywisto�ci� psychologiczn�, spo�eczn�, moraln�, percypowan�, odczuwan� i logiczn�, a wi�c wielopoziomow� i wielop�aszczyznow�. Warto�ci s� r�wnie� wielopoziomowe i obiektywne, nie trac�c nic ze swojej tw�rczej, subiektywnej rzeczywisto�ci. Sprz�enia rozwojowe rzeczywisto�ci postrze�eniowej, ujmowanej logicznie, i rzeczywisto�ci uczuciowo-d��eniowej Nasza rzeczywisto�� rozszerza si� i pog��bia przez sprz�enia postrze�eniowe, logiczne, uczuciowo-d��eniowe oraz ich hierarchizacj�. Ju� wspomnia�em, �e takie sprz�enia wyra�aj� postaw� wielorodzajow�, wielop�aszczyznow� i wielopoziomow�. Jest zrozumia�e, �e w ten spos�b ogarniaj� one rzeczywisto�� szerzej i g��biej. Gdyby�my powiedzieli, �e rzeczywisto��, jej rozleg�o�� i g��bia wi��� si� z udzia�em mo�liwie najwi�kszej liczby r�norodnych "w�adz poznawczych" - to wyra�aliby�my poprzez wielop�aszczyznowo�� i wielopoziomowo�� w�a�nie metod� poznawczego sprz�enia. Jest chyba zrozumia�e, �e dany przedmiot czy dane zjawisko s� bardziej "rzeczywiste", je�eli s� ujmowane wieloma zmys�ami, a wi�c duchem, dotykiem, wzrokiem, zmys�em r�wnowagi i r�wnocze�nie - prze�yciem uczuciowym z udzia�em my�lenia logicznego, analizy i syntezy intelektualnej. Ta postawa poznawcza ma swoj� analogi� np. w metodzie diagnozy ludzi zdrowych i chorych. Je�eli stawia si� tak� diagnoz�, uwzgl�dniaj�c genez� biologiczn�, genez� spo�eczn�, czynnik trzeci (a wi�c czynniki autonomiczne), je�eli stawia si� j� z punktu widzenia w�a�ciwo�ci normalnych, i psychopatologicznych (tw�rczych i nietw�rczych), je�eli r�wnocze�nie traktuje si� ca�o�� spraw syntetycznie i ujmuje niekt�re zagadnienia od strony filozoficznej - to mo�emy powiedzie�, �e taka diagnoza jest sprz�ona i ujmuje wy�szy stopie� rzeczywisto�ci ani�eli diagnozy: biologiczna, psychopatologiczna czy spo�eczna osobno. Oczywi�cie podobn� warto�� sprz�enia b�dzie mia� w diagnozie i terapii udzia� grupy ludzi - przedstawicieli r�nych specjalno�ci, je�li ich praca b�dzie odpowiednio zsyntetyzowana i skoordynowana, a zatem wielop�aszczyznowa i wielopoziomowa. Wchodzimy wi�c tutaj w zagadnienie wszechstronno�ci jednostki, kt�ra im bardziej jest wszechstronna, tym g��bsz� i szersz� rzeczywisto�� obejmuje. To samo mo�na powiedzie� o zespole wielu jednostek wyspecjalizowanych, kt�rych czynno�ci podporz�dkowane s� hierarchicznym warto�ciom i celom jednostek, kt�re s� zwi�zane empati� i d���, jak w przytoczonym wy�ej przyk�adzie, do wszechstronnego, pog��bionego ogarni�cia danej rzeczywisto�ci, a wi�c d��� do postawienia mo�liwie najbardziej wszechstronnej diagnozy rozwoju cz�owieka. Tw�rcze i nietw�rcze uj�cia rzeczywisto�ci w rozwoju Trzy w�a�ciwo�ci sk�adaj� si� na najbardziej tw�rcze uj�cie tego lub innego rodzaju rzeczywisto�ci. O pierwszej z nich - wielop�aszczyznowo�ci lub wielorodzajowo�ci rzeczywisto�ci i stosunku do niej cz�owieka - wspomina�em ju� wielokrotnie. Drug� w�a�ciwo�ci� jest wielopoziomowo��, kt�ra pozwala uj�� rzeczywisto�� hierarchicznie, pozwala uchwyci� elementy warto�ciowania i elementy cel�w. Je�eli to uj�cie ma by� nieschematyczne, to musi uwzgl�dnia� jeszcze procesy rozwoju, musi umo�liwia� ujmowanie danej rzeczywisto�ci w rozwoju. Ludzkiej rzeczywisto�ci bowiem, ludzkich d��e�, ludzkich prospekcji nie mo�na rozumie�, je�eli si� nie zastosuje rozwojowego punktu widzenia. Proces "stawania si�" zwi�zany jest z hierarchizacj� warto�ci i cel�w, ale r�wnocze�nie z potrzeb� stabilizacji pewnych w�a�ciwo�ci ludzkich, ich trwa�o�ci� i ich niezmienno�ci�. Specyfika natury ludzkiej wymaga uwzgl�dnienia opr�cz zmienno�ci jako�ciowej i ilo�ciowej r�wnie� cech trwa�ych, niezmiennych, identyfikuj�cych dan� osobowo��. Jest to sprawa poruszana w wielu moich pracach, a dotycz�ca dwu esencji cechuj�cych osobowo��: esencji indywidualnej i esencji spo�ecznej. 2. Dezintegracja pozytywna Od wiek�w, a szczeg�lnie w ostatnich dziesi�tkach lat, uwa�a si� niemal powszechnie, �e integracja, proces integracyjny to przejaw dobrej organizacji, sprawno�ci, podporz�dkowania cz�ci - ca�o�ci. R�wnie� w zakresie czynno�ci psychicznych integracja jest r�wnoznaczna z tym, co pozytywne, ze zdrowiem jednostki. Przyzwyczaili�my si� do tego, �e wszystko, co zintegrowane lub integruj�ce: proces organizowania, budowania, osi�gania zamierzonych efekt�w - jest zawsze czym� pozytywnym, po�ytecznym, potrzebnym, zdrowym. Jednocze�nie uwa�amy, �e proces dezintegracji wyra�a rozlu�nienie, rozbicie struktury i czynno�ci, ich nieuporz�dkowanie, brak sprawno�ci. Panuje przekonanie, �e dezintegracja jest zjawiskiem wybitnie ujemnym, czego najsilniejszym i negatywnym przejawem s� nerwowo��, nerwice i psychonerwice, zw�aszcza za� choroby psychiczne, a wi�c psychozy. Przywykli�my tak rozumowa� i uk�adamy w jeden system r�ne ma�e sprawno�ci, r�ne ma�e integracje. Szczytem tego systemu maj� by� wysokie sprawno�ci, wysokie rezultaty, wysokie formy produkcji. Ludzi wyra�aj�cych tak� postaw� oceniamy jako zdrowych, po��danych, warto�ciowych, godnych dobrego ma��e�stwa, wysokich stanowisk kierowniczych itd. Za ujemne uwa�amy takie cechy, jak: pewna niezgrabno�� dziecka czy m�odego cz�owieka, zahamowania, nie�mia�o��, wahania, brak pewno�ci siebie itp. Umieszczamy je w uk�adzie, kt�rego szczyt tworz� zjawiska dezintegracji kompletnej, chorobowej, psychotycznej. Czy takie uj�cie obu zjawisk, obu tych proces�w, dwu r�nych norm jest s�uszne? Czy czasami nie pope�niamy tutaj zasadniczego b��du, czy nie stosujemy zasady "spiesz�cego si� zdrowego rozs�dku"? Spr�bujmy rozpatrzy� to zagadnienie z innego zupe�nie punktu widzenia - przede wszystkim z punktu widzenia rozwoju i to odmiennego rozwoju obu proces�w i obu postaw ludzkich. Je�eli przyjrzymy si� bli�ej niekt�rym cechom integracji, stwierdzimy, �e zwierz� pod wzgl�dem sprawno�ci ruchowej jest bardziej zintegrowane ani�eli cz�owiek, �e cz�owiek prymitywny wykazuje znacznie wi�ksz� integracj� ani�eli kulturalny. Ma�e dziecko przez wiele miesi�cy, a nawet w ci�gu pierwszych lat �ycia stopniowo zdobywa sprawno�� ruchow�, podczas gdy wi�kszo�� zwierz�t ma j� od urodzenia. Por�wnajmy zachowanie si� ma�ych kacz�tek, ma�ych g�si, koci�t czy piesk�w. W ci�gu bardzo kr�tkiego czasu staj� si� one sprawne, og�lnie przystosowane, zintegrowane. Dziecko podobn� integracj� osi�ga znacznie p�niej. A teraz przejd�my do por�wnania sprawno�ci ludzi prymitywnych i ludzi subtelnych, delikatnych, refleksyjnych. Ot� mo�na powiedzie�, �e pierwsi s� bardziej sprawni, "wiedz�, czego chc�", radz� sobie dobrze w r�nych sytuacjach, s� do�� pewni siebie (np. w dziedzinie seksualnej d��� do "konkretu" tzn. do aktu seksualnego). "Nie patyczkuj� si�", s� wyra�ni. Zupe�nie inne cechy charakteryzuj� ludzi o tzw. wzmo�onej pobudliwo�ci psychicznej. S� oni cz�sto niezupe�nie przystosowani do zwyk�ej rzeczywisto�ci albo nawet wyra�nie do niej nie przystosowani. Wahaj� si�, s� cz�sto skr�powani, boja�liwi, zahamowani, w r�nych sytuacjach pe�ni refleksji nie decyduj� si� �atwo na dzia�anie lub - je�li si� decyduj� - nie ma to ich dzia�anie nic wsp�lnego z przemy�lan� strategi�, jest jedynie d��eniem do wytkni�tego celu. W rezultacie jednostki takie napotykaj� r�ne trudno�ci, prze�ywaj� konflikty wewn�trzne, s� nara�one cz�sto na niepowodzenia �yciowe, prze�ywaj� smutek, depresj� i liczne stany l�kowe. Cechy te pot�guj� si� cz�sto u ludzi zdolnych, u ludzi wybitnych. Mo�e �wiadczy� o tym zachowanie i post�powanie wi�kszo�ci wielkich poet�w, malarzy, rze�biarzy, dramaturg�w, aktor�w, muzyk�w, a tak�e wielkich uczonych o szerokich zainteresowaniach, kt�rzy s� cz�sto uwa�ani przez spo�ecze�stwo za dziwak�w. Skupieni zwykle na jednym czy kilku terenach dzia�ania, wykazuj� r�wnocze�nie brak przystosowania si� do spraw �ycia codziennego, brak przystosowania spo�ecznego. S� cz�sto "niezgrabni" psychicznie, a nawet fizycznie, zapominaj� o wielu rzeczach praktycznych, poch�oni�ci sprawami dla nich wa�nymi i absorbuj�cymi ich ca�kowicie. S� to osoby, kt�re przebywaj� w innych rzeczywisto�ciach ani�eli my wszyscy, s� one poch�oni�te prze�ywaniem tw�rczym w innych ni� og� wymiarach, przywi�zuj� du�� wag� do s��w, do marze�, do pomys��w cz�sto uwa�anych za dziwaczne. S� to ludzie o ogromnej wra�liwo�ci, kt�rym rzeczywisto�� nie przedstawia si� tak jak nam - jest ona zazwyczaj szeroka i wielopoziomowa, bogata i tw�rcza. Maj� pe�no pomys��w przetwarzaj�cych t� rzeczywisto�� zgodnie z ich r�nymi formami wra�liwo�ci, formami potencja�u rozwojowego. Swoj� inno�ci�, swoj� dziwaczno�ci� nara�aj� si� na trudno�ci natury spo�ecznej, rozlu�niaj� wi�zi z otoczeniem. Zamykaj� si� w �wiecie w�asnych prze�y� i pomys��w, nawi�zuj� kontakt tylko z wybran� grup� os�b, kt�rej nie ra�� swym zachowaniem, kt�ra rozumie ich potrzeby i d��enia. Jak ju� wspomnia�em, s� to zazwyczaj jednostki tw�rcze, bogate, subtelne, ale trudne w kontaktach. Przewa�nie nie s� dobrymi kandydatami na m��w i �ony, na organizator�w �ycia codziennego. Niezaradni, cz�sto niedbali o sw�j wygl�d uwa�ani s� cz�sto przez otoczenie za rozproszonych, niezharmonizowanych, nerwowych, a nawet psychonerwicowych. Otoczenie przyznaje, �e pod pewnymi wzgl�dami s� to ludzie zdolni, tw�rczy, ciekawi, nawet odpowiedzialni i kochaj�cy, ale - r�wnocze�nie - inni, niezno�ni, nie�yciowi, trudni w po�yciu. Otoczenie uwa�a, �e gdyby takich os�b by�o wi�cej w spo�ecze�stwie, to mimo swych zdolno�ci utrudnia�yby rozw�j stosunk�w mi�dzyludzkich, utrudnia�yby rozw�j w og�le i by�yby nie do zniesienia w normalnym �yciu. Oto wst�pny obraz tzw. dezintegracji (procesu dezintegracji), kt�rej jednak�e nie mo�na uwa�a� za zjawisko negatywne, nawet na podstawie dotychczasowych wst�pnych rozwa�a�. Pozytywne strony dezintegracji Przechodzimy do om�wienia i umotywowania tre�ci terminu "dezintegracja pozytywna". Oczywi�cie zdaj� sobie spraw�, �e tak radykalna zmiana sensu poj�� integracji i dezintegracji musi wywo�a� zasadnicze sprzeciwy. Zmiany tre�ci poj�� i termin�w utrwalonych tradycj� nie s� �atwe do przyj�cia. Ale oto troch� danych dowodowych. Przestudiowa�em dwie�cie naukowo opracowanych biografii ludzi wybitnych. By�y one dobierane "tak jak sz�y", bez �adnego klucza. W trakcie analizy tych biografii stwierdzi�em u 97% wybitnych os�b cechy wzmo�onej pobudliwo�ci psychicznej, g��wnie emocjonalnej, wyobra�eniowej i intelektualnej, l�ejszych lub ci�szych psychonerwic, a nawet objawy z pogranicza psychonerwicy i psychozy. Oto przyk�ady: Franz Kafka by� uwa�any przez wi�kszo�� biograf�w za osobnika na pograniczu ci�kiej psychonerwicy i schizofrenii, a zatem przejawiaj�cego to, co Pawe� Abely nazywa schizonerwic�*. (*P. Abely: De qelqes equivoques psychiatriques. Annales Medico-psychologiques, 1959.) Mia� ci�kie depresje, stany l�kowe, wybitnie wzmo�on� pobudliwo�� psychiczn�, poczucie ni�szo�ci w stosunku do siebie i innych. Przejawia� te� tw�rcze obsesje. Vincent van Gogh prze�ywa� g��bokie, prawie agonalne stany depresji i l�k�w, mia� obsesje psychoruchowe i emocjonalne, poczucie niepotrzebno�ci, ni�szo�ci, nigdy nie zaspokojon� potrzeb� mi�o�ci. Uwa�ano go za schizofrenika i epileptyka. Jego tw�rczo�� by�a bardzo nisko oceniana za �ycia, a po �mierci - uznana za genialn�. Wolfgang Amadeus Mozart, kt�ry przez wielu biograf�w, nie znaj�cych dotycz�cych go najbardziej intymnych dokument�w, by� uwa�any za jednostk� harmonijn�, w listach do ojca pisa� o agonalnych l�kach przed �mierci�. Wiemy dobrze, �e Ludvig van Beethoven mia� stany psychicznej obsesji. Prawie r�wnocze�nie tworzy� r�ne dzie�a, przerzucaj�c si� z jednego utworu na inny. Wiemy, �e Soren Kierkegaard cierpia� przez ca�e �ycie na ci�kie depresje, mia� stany l�kowe dochodz�ce do agonii, poczucie ni�szo�ci, poczucie nieprzystosowania, silne obsesje. Swoje stany "patologiczne" uwa�a� pocz�tkowo za najwi�kszego wroga, a - w miar� up�ywu lat - za najwi�kszego przyjaciela, kt�ry odgrywa� zasadnicz� rol� w zrozumieniu "tego �wiata", w tw�rczo�ci, w si�ganiu do nieznanego i transcendentalnego. Gerard de Nerval wykazywa� zdolno�ci telepatyczne, mia� iluzje granicz�ce z halucynacjami, przejawia� skrajny idealizm, podlega� silnym stanom sugestii i autosugestii. Sko�czy� samob�jstwem, wieszaj�c si� na jednej z latar� ulicznych w Pary�u. Miguel de Unamuno odznacza� si� wybitn� wra�liwo�ci� uczuciow�, wyobra�eniowo-intelektualn�, mia� l�ki i obsesje �mierci, a r�wnocze�nie uwa�a�, �e bez najg��bszej penetracji zagadnie� �mierci, bez psychicznego umierania nie mo�na by� tw�rczym, nie mo�na u�o�y� sobie w�a�ciwych stosunk�w ze �wiatem i spo�ecze�stwem. Wiemy tak�e, �e Joanna d'Arc w m�odym wieku mia�a co� w rodzaju obsesji anankastycznych, obsesji ofiary, bohaterstwa, uporu do ko�ca w zasadniczej sprawie obrony ojczyzny. My�l�, �e tych par� przyk�ad�w jest wystarczaj�cym wprowadzeniem w zagadnienie, kt�remu po�wi�cony jest ten rozdzia�. Na tym nie koniec. Wraz z grup� wsp�pracownik�w przebada�em w Polsce i w Kanadzie sto siedemdziesi�t pi�� os�b (dzieci i m�odzie�y ze szk� podstawowych, �rednich, akademickich), ze specjalnym uwzgl�dnieniem student�w szk� artystycznych. By�y one wybrane jako najzdolniejsze przez rady pedagogiczne swych szk�. Ot� 85% spo�r�d tej grupy objawia�o stany wzmo�onej pobudliwo�ci psychicznej oraz nerwice i psychonerwice od lekkich do najci�szych. R�wnocze�nie przebadano trzydziestu pacjent�w oligofrenicznych o poziomie umys�owym od imbecylizmu do �redniego poziomu debilizmu. U �adnego z nich nie stwierdzono wyra�nej, typowej psychonerwicy lub wzmo�onej pobudliwo�ci emocjonalnej i wyobra�ni. Wydaje mi si�, �e dane te wskazuj� bardzo wyra�nie na korelacj� mi�dzy wzmo�on� pobudliwo�ci�, psychonerwicami a wybitnymi uzdolnieniami. Zwr��my jeszcze uwag� na pewne pogl�dy, kt�re odbiegaj� zasadniczo od moich pogl�d�w. Ernst Kretschmer w swojej pracy Ludzie genialni* (*E. Kretschmer: Geniale menschen. Berlin. 1931.) wyrazi� opini�, �e u jednostek wybitnie zdolnych wyst�puj� z regu�y elementy psychopatyczne, kt�re cz�owiek genialny w trakcie rozwoju podporz�dkowuje zdrowej osobowo�ci, tworz�cej z tych element�w czynnik energetyczny w rozwoju. Znany psychoanalityk, dr L.S. Kubie*, (*L.S. Kubie: Neurotic Distortion of the creative Process. Lawrence: University of Kansas Press 1985.) jest zdania, �e nerwica i psychonerwica utrudniaj� rozw�j, �e jednostki wybitnie zdolne lub genialne s� w�a�nie zdolne i genialne wbrew psychonerwicy i przeciw niej. Obaj autorzy nie przeprowadzaj� wystarczaj�cej analizy i motywacji swych pogl�d�w. U Kretschmera niejasne jest podporz�dkowanie tw�rczego elementu psychopatycznego tzw. zdrowej osobowo�ci. Wydaje si�, �e to, co autentycznie tw�rcze, podporz�dkowuje w rozwoju to, co mniej tw�rcze, a autentyczna tw�rczo�� jest istotn�, centraln� struktur� rozwojow�. Poza tym niejasne jest, co Kretschmer dok�adnie oznacza terminem "struktura psychopatyczna". Wed�ug mnie, struktura psychopatyczna jest struktur� prymitywn�, sztywn�, w�sk�, nietw�rcz�, bez konflikt�w wewn�trznych, z inteligencj� podporz�dkowan� prymitywnym pop�dom. Psychopaci maj� w�skie zainteresowania i ambicje, s� egocentrykami, wykazuj� sk�onno�� do konflikt�w zewn�trznych. Oczywi�cie, zgodnie z pogl�dem panuj�cym na pocz�tku XX w., Kretschmer inaczej rozumia� poj�cie psychopatii. Nie odr�nia� on tak �ci�le struktury psychopatycznej od neuropatycznej. Je�eli chodzi o pogl�d Kubie, �e psychonerwica utrudnia tw�rczo��, �e tw�rczo�� rozwija si� przeciw psychonerwicy czy mimo psychonerwicy, to jest on oparty na ortodoksyjnej teorii psychoanalitycznej, kt�ra nerwowo�� i psychonerwice uwa�a za choroby. �ci�lejsze zwi�zki mi�dzy nerwicami i psychonerwicami a uzdolnieniami i ich rozwojem Czy i jak� rol� odgrywaj� w dezintegracji pozytywnej r�ne typy wzmo�onej pobudliwo�ci psychicznej, a mianowicie - pobudliwo�� sensualna, psychoruchowa, emocjonalna, wyobra�ni i intelektualna? Chyba najmniejsze znaczenie maj� tutaj dwie pierwsze formy. Ich udzia� tw�rczy w rozwoju jednostki zale�y od poziomu tych form oraz od ich sprz�enia ze wzmo�on� pobudliwo�ci� emocjonaln�, wyobra�eniow� i intelektualn�. Wszystkie wymienione tu formy, a zw�aszcza trzy ostatnie, odgrywaj� zasadnicz� rol� w szukaniu "nowej rzeczywisto�ci", w rozwoju instynktu tw�rczego. Kto�, kto jest wra�liwy emocjonalnie, kto ma rozwini�t� wyobra�ni� i obdarzony jest fantazj�, kto ma zdolno�� penetracji umys�owej, ten zazwyczaj nie przystosowuje si� do jednopoziomowej rzeczywisto�ci �ycia codziennego, nie zadowala si� ni�. Szuka rzeczy nowych, rzeczy ciekawych, rzeczy niebanalnych. Jednopoziomowo�� i stereotypowo�� codziennej rzeczywisto�ci nu�y go, udr�cza, powoduje napi�cia, konflikty, a nawet sk�ania do buntu przeciw tego typu rzeczywisto�ci. Wzmo�ona pobudliwo�� we wszystkich wymienionych formach jest zatem podstaw� poszukiwania innej, wielop�aszczyznowej i wielopoziomowej rzeczywisto�ci. Jeden z poet�w wyrazi� to tak: "Nie �yj� i nie chc� �y�, i powiem wi�cej: �y�bym, ale �yciem pi�knym plwam na byt prosi�cy". S�owacki wyrazi� t� postaw� w spos�b nast�puj�cy: "Widz�, �e nie jest On tylko robak�w Bogiem i tego stworzenia, co pe�za. On lubi huczny. lot olbrzymich ptak�w, A rozhukanych koni On nie kie�za."* (* J. S�owacki: Beniowski, w: Dzie�a wybrane. Wroc�aw 1974, s 199) W Kazimierzu Wielkim Wyspia�ski wyra�a pewne elementy wyra�nego nieprzystosowania do rzeczywisto�ci tak oto: "Wielko�ci! komu nazw� tw� przydano, ten t�gich si� od�ywia w sobie moce i dusz� trwa, wielekro� powo�an�, �wiec�c� w d�ugie narodowe noce;"* (* S. Wyspia�ski: Dzie�a zebrane, t. 11. Krak�w 1961, s. 9) W innym wierszu Wyspia�ski wyznaje: "I ci�gle widz� ich twarze, ustawnie w oczy ich patrz� - ich nie ma - my�l� i marz�, widz� ich w duszy teatrze".* (* Tam�e, s. 160) M�ody, wybitnie utalentowany filozof Otto Weininger, kt�ry w 21 roku �ycia pope�ni� samob�jstwo, wyrazi� swoje t�sknoty i poszukiwania innej rzeczywisto�ci pisz�c: "Samob�jstwo, szubienica, albo cel wi�kszy i dostojniejszy ani�eli mo�liwy do osi�gni�cia przez kogokolwiek".* (* H. Swoboda: Otto Weiningers Tod, Wien 1921) Cho�by z tych przyk�ad�w widzimy, w jakim stopniu wzmo�ona pobudliwo�� psychiczna wyzwala d��enia do przekroczenia jednopoziomowej, sztywnej rzeczywisto�ci. Przejd�my teraz do zwi�zk�w mi�dzy poszczeg�lnymi formami wzmo�onej pobudliwo�ci i uzdolnieniami tw�rczymi. Wzmo�ona pobudliwo�� uczuciowa nie zadowala si� prostymi, zmiennymi stosunkami uczuciowymi. Osoby przejawiaj�ce t� form� wzmo�onej pobudliwo�ci szukaj� zazwyczaj zwi�zk�w bogatych, wy��cznych, trwa�ych. Szukaj� pog��bionego rozumienia, szukaj� wieczystych form przyja�ni i mi�o�ci, pragn� w tych zwi�zkach i�� "w g��b", a nie "wszerz". Bardzo cz�sto nie umiej� w spos�b spokojny rozbudowywa�, przekszta�ca�, "rozwija�" tych zwi�zk�w. W poszukiwaniu idea�u prze�ywaj� bardzo cz�sto konflikty, a zerwanie istniej�cych zwi�zk�w powoduje ich rozbicie psychiczne, wyzwala tendencje samob�jcze lub sprzyja pog��bieniu psychonerwicy. Franz Kafka stworzy� taki pog��biony, wy��czny zwi�zek pod koniec �ycia. Juliusz S�owacki szuka� zawsze idea�u duchowego w partnerze. Soren Kierkegaard zrezygnowa� z uczucia do swojej narzeczonej i przedstawiaj�c si� jej celowo w bardzo z�ym �wietle, doprowadzi� do dobrowolnego zerwania. A to wskutek g��bokiego, powoli narastaj�cego przekonania, �e zwi�zek ten nie jest idealny, nie daje podstaw do wy��czno�ci i trwa�o�ci. To samo dotyczy uczu� przyja�ni. Zreszt� jednostki o wzmo�onej pobudliwo�ci uczuciowej wi��� zazwyczaj uczucie mi�o�ci do partnera innej p�ci z przyja�ni�, mniejsz� wag� przywi�zuj�c do prze�y� seksualnych. St�d w ich pracy tw�rczej, w ich poezji, malarstwie, rze�bie, w ich pogl�dach filozoficznych �ycie uczuciowe jest wysublimowane, pe�ne bogactwa, "jedyno�ci", fantazji; pe�ne jest t�sknoty transcendentalnej, pe�ne jest marze� o po��czeniu si� z dan� osob� zwi�zkiem "poza gr�b". W strukturze os�b o wzmo�onej pobudliwo�ci uczuciowej dostrzegamy wiele cech wskazuj�cych na tzw. niedojrza�o�� psychiczn�, kt�ra jest niczym innym jak zdolno�ci� do d�ugotrwa�ego rozwoju z zachowaniem postaw dzieci�cych, kt�re przejawiaj� animizm, postaw� magiczn�, otwarto��, szczero��, fantazj�; a zatem uzdolnienia tw�rcze. W postawie spo�ecznej, w postawie naukowej os�b o wzmo�onej pobudliwo�ci emocjonalnej przejawiaj� si� silnie elementy emocjonalne, docenianie ich warto�ci i ich hierarchii. Doceniana jest g��boka warto�� subiektywizmu, kt�ry jest zawsze przeciwie�stwem schematycznej obiektywno�ci. Nast�puje przenikanie postawy subiektywnej w obiektywn�, co wzbogaca jedn� i drug�. Do takich w�a�nie uczonych o silnej postawie emocjonalnej nale�eli Ludwig Wittgenstein, Miguel de Unamuno, Blaise Pascal, Soren Kierkegaard, Henri Poineare i inni. Przejd�my z kolei do kr�tkiej analizy zwi�zk�w mi�dzy uzdolnieniami tw�rczymi a wzmo�on� pobudliwo�ci� wyobra�ni. Z istoty rzeczy odgrywa ona zasadnicz� rol� w rozwoju pomys�owo�ci, fantazji, bajkowo�ci w tw�rczo�ci. Postawa ta zawsze rozszerza i pog��bia poznanie rzeczywisto�ci, jest zwi�zana z jej hierarchizacj�, z prospekcj� w formie transcendencji i marze� sennych. Pomys�owo��, bogactwo form i tre�ci w wielu dziedzinach sztuki i nauki s� charakterystyczne dla os�b przejawiaj�cych wzmo�on� pobudliwo�� wyobra�ni. Powie�ci fantastyczne, poezja fantastyczna, impresjonistyczne czy surrealistyczne malarstwo i rze�ba - to dzie�a tw�rc�w odznaczaj�cych si� t� cech�. Do tw�rc�w wyr�niaj�cych si� wzmo�on� pobudliwo�ci� wyobra�ni nale�eli: Edgar Allan Poe, Juliusz S�owacki, William Szekspir, Charles Baudelaire, Stanis�aw Wyspia�ski, Friedrich Nietzsche i wielu innych. Ta forma wzmo�onej pobudliwo�ci w sprz�eniu ze wzmo�on� pobudliwo�ci� emocjonaln� stwarza podstawy do przekraczania rzeczywisto�ci jednopoziomowej. Nale�y te� rozwa�y� zwi�zek mi�dzy pobudliwo�ci� intelektualn� a tw�rczo�ci�. Pobudliwo�� intelektualna dotyczy ca�o�ciowych i wszechstronnych zainteresowa� intelektualnych i z regu�y (albo prawie z regu�y) wi��e si� z pobudliwo�ci� wyobra�ni i pobudliwo�ci� emocjonaln�. Wzmo�ona pobudliwo�� intelektualna nie jest zatem nigdy nadmiernie obiektywna, schematyzuj�ca, abstrahuj�ca. Wszystkie te trzy formy wzmo�onej pobudliwo�ci wsp�dzia�aj� zazwyczaj ze sob� i tworz� postaw� tw�rcz� wielop�aszczyznow� i wielopoziomow�. Do tw�rc�w, kt�rzy ��czyli w sobie te trzy rodzaje wzmo�onej pobudliwo�ci nale�� mi�dzy innymi: Sokrates, Micha� Anio�, Pascal, Szekspir, Kierkegaard, Wittgenstein oraz wi�kszo�� egzystencjalist�w. Przejd�my teraz do zanalizowania niekt�rych zespo��w psychonerwicowych w ich zwi�zku z tw�rczo�ci�, czyli do pr�by przeanalizowania zwi�zk�w mi�dzy wybitnymi uzdolnieniami i tw�rczo�ci� a zespo�ami psychonerwicowymi: l�kowymi, depresyjnymi i obsesyjnymi. Jakie znaczenie tw�rcze mo�e mie� l�k? Na wst�pie trzeba zaznaczy�, �e g��wnym punktem wyj�cia tej analizy b�dzie wielopoziomowo�� l�ku. L�ki zwi�zane z tendencj� do zesztywnienia, z nadmiernym dzia�aniem instynktu samozachowawczego czy przybieraj�ce posta� fobii maj� znikomy zwi�zek z wysokim poziomem tw�rczo�ci. S� to l�ki przed najprostszymi konkretami, przed zdarzeniami zewn�trznymi, przed naruszeniem potrzeb samozachowawczych, przed utrat� znaczenia czy utrat� d�br materialnych. �cis�y natomiast zwi�zek z tw�rczo�ci� maj� stany l�kowe o nastawieniu altruistycznym, a wi�c l�k o innych, l�k egzystencjalny, l�k o losy spo�ecze�stwa czy �wiata, l�k o trwanie wy��cznych, niepowtarzalnych zwi�zk�w uczuciowych, l�k przed mo�liwo�ci� przyj�cia l�ku itp. Jest to l�k wywo�any jakby sprzeczno�ci� mi�dzy osi�gni�t� wra�liwo�ci� na wiele zjawisk zewn�trznych i wewn�trznych a trudnym do wyt�umaczenia sensem tej wra�liwo�ci; mi�dzy posiadanym darem wnikania w trudne i zawi�e sprawy duchowe, w rozumienie "doli cz�owieka" a niemo�no�ci� zrozumienia jej sensu i niemo�no�ci� przyj�cia z pomoc� w przezwyci�eniu najbardziej trudnych jej dynamizm�w. Takie l�ki mog� trwa� miesi�cami i latami, ��obi�c najg��bszy pesymizm lub przekszta�caj�c si� w niezr�wnowa�one oczekiwanie na zdarzenia, kt�re ten l�k mog� zmniejszy� lub usun��. S� to tak�e l�ki egzystencjalne, przy kt�rych traci si� cz�sto przekonanie, �e s� one rozwojowe i �e mog� spowodowa� jaki� kontakt z rzeczywisto�ci� wy�szego poziomu. D��enie do rzeczywisto�ci wy�szego poziomu mo�e by� wyrazem potrzeby znalezienia najg��bszych, ca�o�ciowych odpowiedzi na podstawowe pytania egzystencjalne. Mo�e by� te� wyrazem �wiadomych l�k�w zwi�zanych z poszukiwaniem wyrazu dla rosn�cej wra�liwo�ci i talent�w w r�nych dziedzinach sztuki, gwa�townego zwi�kszenia tej wra�liwo�ci i coraz g��bszego rozumienia pi�kna. I zn�w wr��my do niekt�rych przyk�ad�w: Soren Kierkegaard prze�ywa� pocz�tkowo l�ki zwi�zane z poczuciem ni�szo�ci, z obawami o ojca, z pr�b�, ale zarazem z niemo�no�ci� zrozumienia go, l�ki przed w�asn� niewydolno�ci� psychiczn� i fizyczn�, l�ki zwi�zane z niezrozumieniem przez otoczenie i z trudno�ci� znalezienia w�asnej drogi rozwoju. Potem pojawi�y si� l�ki dotycz�ce w�a�ciwego lub niew�a�ciwego rozumienia problem�w podstawowych filozofii i moralno�ci, l�ki o to, czy zdo�a przej�� od poziom�w ni�szych ustosunkowania si� do rzeczywisto�ci my�lowej do jej poziom�w wy�szych, do rozumienia istoty stosunku Boga do ludzi. Soren Kierkegaard ostatecznie wcieli� l�k do w�asnego rozwoju. Sw�j rozw�j widzia� w �cis�ym, niemal organicznym zwi�zku z l�kiem. L�k i depresj� traktowa� po pewnym czasie jak przyjaci�. Boja�� i dr�enie zawiera�y elementy dra�ni�ce i przygn�biaj�ce, a jednocze�nie pobudzaj�ce i odkrywcze. Rozwija�y jego psychiczne �rodowisko wewn�trzne, tak �e problemy �mierci i nie�miertelno�ci sta�y si� dla niego wa�nymi kwestiami do rozwi�zania, "kategorycznymi" imperatywami jego w�asnej egzystencji. Podobne prze�ycia porusza�y Miguela de Unamuno. Najbardziej fascynuj�cy i poci�gaj�cy, a zarazem n�kaj�cy by� dla niego problem �mierci. Unamuno uwa�a�, �e nie ma �ycia autentycznie ludzkiego bez my�lowego i prze�yciowego przej�cia przez �mier�. S�dzi� on, �e ludzi trzeba uczy� stykania si� ze �mierci�. Franz Kafka prze�ywa� l�ki przed anonimowo�ci�, l�ki przed automatyzmem, l�ki przed poddaniem si� uczuciom mi�o�ci, l�ki przed samym sob�, gdy� odkrywa� w sobie i w istotach ludzkich co� zwierz�cego niemal owadziego. Prze�ywa� siebie i innych jako insekty, kt�re nic nie znacz�, kt�re s� powodowane niezrozumia�ymi odruchami i automatyzmami. Mia� l�k przed tkwi�cymi w cz�owieku si�ami unicestwiaj�cymi jego cz�owiecze�stwo. Gerard de Nerval prze�ywa� intensywne l�ki o charakterze ambiwalentnym (cz�sto tak�e hierarchicznym) wobec niemo�no�ci sprawdzenia, udokumentowania tego wszystkiego, czego do�wiadcza� w przeczuciach, prze�yciach parapsychicznych czy nawet astralnych. Te stany napi�cia zwi�zane z jak�� parapsychiczn� determinacj� spowodowa�y jego samob�jstwo. Micha� Anio�, przy jego dumie tw�rczej, napi�ciach tw�rczych i zamiarach zmiany rzeczywisto�ci naturalnej w sztuk� - odchodzi�, w miar� zbli�ania si� do �mierci, od sztuki, niszczy� niekt�re swoje dzie�a, zamkn�� si� w swoim mieszkaniu. Mia� przed sob� symbol �mierci czaszk�. Ograniczy� maksymalnie swoje potrzeby. Pogr��y� si� w ascezie, w medytacji, kontemplacji, odsuwaj�c si� zupe�nie od spraw �ycia. Prze�ywa� rozdarcia, wzloty "ku g�rze" i r�wnocze�nie mia� poczucie braku rezultat�w tych uwznio�le�. Van Gogh prze�ywa� l�ki nie tylko egzystencjalne, ale tak�e przed niemo�no�ci� znalezienia wyrazu malarskiego dla swoich prze�y�. By�y to l�ki agonalne zwi�zane z poczuciem opuszczenia, osamotnienia i daremnego szukania pomocy w osi�gni�ciu tego poziomu tw�rczo�ci, jakiego pragn��. Cierpia� z powodu silnych stan�w depresyjnych. Przejd�my do analizy wzajemnego stosunku wybitnych uzdolnie� i tw�rczo�ci oraz stan�w depresyjnych. Depresje mog� by� wyrazem do�� ci�kich zmian biologicznych, a nawet �ci�le organicznych; ale w wi�kszo�ci przypadk�w psychoneurotycznych, przejawiaj�cych wysoki poziom rozwoju. Depresja jest jakby p�wiadom� lub �wiadom� ocen� w�asnych brak�w, w�asnych niewystarczaj�cych osi�gni��, cho�by te osi�gni�cia by�y w rzeczywisto�ci bardzo wysokie. Jest to jakby przej�cie od fazy tw�rczo�ci do fazy zimnej, cho� bolesnej oceny, fazy samokrytycyzmu, oczyszczania swojej tw�rczo�ci, swoich prze�y� z brak�w. Tak post�powa� Kierkegaard, a tak�e m�odziutka Joanna d'Arc. Takie odczuwanie depresji wyst�puje u wi�kszo�ci ludzi d���cych do doskona�o�ci. Jeden z moich pacjent�w napisa� w swojej biografii: "Po wielu latach prze�ywania depresji sta�a mi si� ona bardzo bliska. Przedtem, zanim zrozumia�em jej pozytywne znaczenie, by�em przekonany, �e jest ona przeszkod� w mym tw�rczym �yciu, �e upo�ledza m�j rozw�j. Potem dopiero zrozumia�em, �e jest ona niezb�dna, �e jest jakby sitem duchowym, przez kt�re odp�ywa wszystko to, co nie wypracowane, nie doko�czone, ma�o �wiadome, ma�o rozwojowe i tw�rcze". Inny pacjent odmalowa� swoje stany jeszcze bardziej dosadnie: "Wszystko, co brudne we mnie, sp�ywa z depresj�; jest ona jakby filtrem psychicznego rozwoju". Zwr��my jeszcze uwag� na zagadnienie zwi�zku obsesji z uzdolnieniami i tw�rczo�ci�. Mo�emy zaryzykowa� twierdzenie, �e nie ma wielkich dzia�a� autentycznie ludzkich bez obsesji. Przejawiali je wszyscy lub niemal wszyscy bohaterowie ludzko�ci. Obsesj� rozwojow� mia� Sokrates, Mahatma Gandhi, Abraham Lincoln, Martin Luter King, Joanna d'Arc i setki tysi�cy innych. Obsesje maj� wszyscy ludzie d���cy autentycznie do doskona�o�ci. Wspomniany Otto Weininger w swoim powiedzeniu: "Samob�jstwo, szubienica, albo cel wi�kszy i dostojniejszy ani�eli mo�liwy do osi�gni�cia przez kogokolwiek", wyra�a� siln� obsesj�. A Joanna d'Arc obsesyjnie realizowa�a sw�j cel - obron� ojczyzny. Z pe�n� determinacj� podda�a si� �mierci na stosie. Clifford W. Beers z obsesj� granicz�c� z natchnieniem, b�d�c w szpitalu dla umys�owo chorych, opracowywa� swoje projekty ul�enia doli chorych psychicznie. Wielu pisarzy, wielu poet�w, wielu uczonych dniami i nocami pracuje nad rozwini�ciem swoich my�li i udokumentowaniem swoich hipotez. Wspomnia�em ju� wiele razy o stosunku mi�dzy dezintegracj� a doskonaleniem. Jan W�adys�aw Dawid powtarza� wielokrotnie, �e dla rozwoju wewn�trznego trzeba nieraz odej�� od swoich dotychczasowych zainteresowa�, s�awy, a nawet w�asnej tw�rczo�ci. Abraham Lincoln tak udoskonali� swoj� postaw� wobec innych, �e zawsze najpierw przeanalizowa� g��boko zarzuty przeciwnik�w, przedstawia� je w spos�b lepszy, ani�eli m�g� je przedstawi� jego przeciwnik, a dopiero potem pr�bowa� przeciwstawi� si� tym argumentom. �wi�ty Pawe� podejmowa� olbrzymie wysi�ki, aby z�ama� barier� mi�dzy ch�ciami, przekonaniami, postawami pozytywnymi a ich realizacj�. Zasadnicze r�nice mi�dzy poszczeg�lnymi poziomami wysi�k�w r