771
Szczegóły |
Tytuł |
771 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
771 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 771 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
771 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Kazimierz D�browski
Trud istnienia
Warszawa: Wiedza Powszechna, 1986
Przepisa� Fr. Kwiatkowski
Od autora
W pracy tej pr�buj� wyja�ni� i opisa� niekt�re najnowsze poj�cia z
zakresu psychologii rozwoju osobowego i wychowania.
Poj�cia te to wielop�aszczyznowo�� i wielopoziomowo��
rzeczywisto�ci oraz proces dezintegracji pozytywnej w rozwoju,
kt�ra uzupe�nia, ale tak�e komplikuje proces integracji.
Przedstawi� te� struktur� i funkcje psychicznego �rodowiska
wewn�trznego cz�owieka, "dorabianie si�" osobowo�ci, kt�ra - moim
zdaniem jest najwy�sz� struktur� rozwojow�, mo�liw� do osi�gni�cia
jedynie dzi�ki intensywnej pracy nad sob�. Om�wi� te� psychopati�,
kt�ra powoduje najwi�ksze komplikacje �ycia osobistego i
spo�ecznego, b�d�c� zaprzeczeniem rozwoju psychicznego.
Przedstawi� tak�e nowe uj�cie zdrowia psychicznego jako zjawiska
rozwojowego, wielopoziomowego, a wi�c uj�cie wyra�aj�ce "zdrowie
rozwijaj�ce si�".
Musz� wyja�ni�, dlaczego da�em tej pracy tytu� Trud istnienia.
Ot� chyba bezsprzecznie rozw�j psychiczny cz�owieka przez
zasadniczy udzia� w nim samo�wiadomo�ci, konflikt�w wewn�trznych i
zewn�trznych, przejaw�w wzmo�onej pobudliwo�ci psychicznej, czyli
tzw. nerwowo�ci, i mozolnego osi�gania coraz wy�szych poziom�w
osobowo�ci i coraz pe�niejszego zdrowia psychicznego jest wielkim
trudem, wysi�kiem zwi�zanym ze stanami napi�cia, z cierpieniem, z
tzw. pozytywnymi zaburzeniami psychicznymi, do kt�rych nale��
nerwowo�� i psychonerwice. Jest to kszta�towanie si� osobowo�ci
w�a�nie przez trud istnienia i trud rozwoju.
Wydaje mi si� konieczne wyja�ni� kr�tko niekt�re u�yte w pracy
terminy, jak: dezintegracja pozytywna, nieprzystosowanie
pozytywne, czynnik trzeci, psychiczne �rodowisko wewn�trzne,
esencje (indywidualna i spo�eczna), transcendencja konkretna i
agonia. Wyra�aj� one zasadnicze tre�ci �ycia wewn�trznego i
rozwoju cz�owieka oraz - jego ustosunkowanie si� do �wiata
zewn�trznego, a przede wszystkim do ludzi, w�r�d kt�rych �yje.
Dezintegracja pozytywna wyra�a korzystne rozlu�nienie, a nawet
rozbicie pierwotnej struktury psychicznej, np. w okresie
dojrzewania, w stanach nerwowo�ci, w nerwicach i psychonerwicach
oraz w konfliktach �ycia codziennego - zewn�trznych, a przede
wszystkim wewn�trznych.
Takie rozlu�nienia i rozbicia s� bowiem bardzo cz�sto czynnikiem
sprzyjaj�cym rozwojowi, zw�aszcza rozwojowi przyspieszonemu i
tw�rczemu, co stwierdza si� w praktyce u os�b cierpi�cych na
psychonerwice, a tak�e w biografiach wybitnych jednostek.
Termin "nieprzystosowanie pozytywne" oznacza form� protestu, kt�ry
ma charakter tw�rczy, wyra�a samodzielno�� rozwojow�.
Czynnik trzeci - to czynnik autonomiczny, syntetyzuj�cy inne
autonomiczne czynniki, kt�re wyra�aj� tw�rcze zaprzeczenie lub
potwierdzenie pewnych w�asnych d��e� i wp�yw�w otoczenia. Jest to
czynnik wybi�rczy w obu �rodowiskach i autonomiczny w rozwoju
w�asnym jednostki.
�rodowisko wewn�trzne - to (analogicznie do �rodowiska
zewn�trznego) uk�ad tendencji albo, inaczej m�wi�c, dynamizm�w
wewn�trznych jednostki. Wyr�niamy w�r�d nich dynamizmy
jednopoziomowe oraz wielopoziomowe, zhierarchizowane lub
r�wnorz�dne, pozostaj�ce w harmonii lub wywo�uj�ce konflikty,
maj�ce znaczenie rozwojowe lub hamuj�ce rozw�j. Jest to teren
wsp�pracy i �cierania si� wszystkich dynamizm�w jednostki zar�wno
zewn�trznych, jak i wewn�trznych.
Esencja indywidualna i spo�eczna - to najwy�sze zespo�y
w�a�ciwo�ci jednostki, z kt�rych pierwszy oznacza najistotniejsze,
wysublimowane w�a�ciwo�ci indywidualne (zainteresowania i talenty,
wy��czne uczucia, �wiadomo�� w�asnej to�samo�ci i historii
rozwoju), a drugi - najwa�niejsze w�a�ciwo�ci spo�eczne (empatia,
odpowiedzialno��, autonomia, autentyzm, wysoki poziom �wiadomo�ci
spo�ecznej). Ka�da z tych esencji stanowi warunek sine qua non
drugiej.
Transcendencja, czyli przekroczenie, oznacza wzniesienie si� w
rozwoju ponad poziom przeci�tnych, a nawet wy�szych ni� przeci�tne
czynno�ci intelektualnych i afektywnych, charakterystycznych dla
stadi�w prymitywnych. Jako przyk�ad mo�na poda� przekroczenie lub
tendencje do przekroczenia w�asnego typu psychicznego oraz
biologicznego cyklu �yciowego, przeciwstawienie si� instynktowi
samozachowawczemu i seksualnemu na poziomach �rednich i wy�ej ni�
�rednich.
Termin "agonia" jest w tej ksi��ce u�ywany w znaczeniu
najwy�szego, globalnego nat�enia b�lu czy cierpienia
psychicznego, kt�re mo�e mie� znaczenie pozytywne.
Terminy te stan� si�, jak s�dz�, bli�sze czytelnikowi przy
zetkni�ciu si� z nimi w ksi��ce.
1. Co to jest wielopoziomowo�� rzeczywisto�ci
Rzeczywisto�� wielopoziomowa - wielopoziomowo�� rzeczywisto�ci
Na wst�pie podam definicj� rzeczywisto�ci, kt�r� pos�ugiwa� si�
b�d� w tej ksi��ce. Rzeczywisto�� jest to wielop�aszczyznowa i
wielopoziomowa ca�o�� zjawisk zachodz�cych w �rodowisku
zewn�trznym i wewn�trznym, postrzegana, ujmowana logicznie i
prze�ywana.
Zgodnie z takim uj�ciem ka�de zjawisko psychiczne ma r�ne
poziomy. Dotyczy to np. postrzegania, s�dzenia, opiniowania i
innych czynno�ci intelektualnych, a tak�e czynno�ci instynktownych
i afektywnych. O tym samym zjawisku mo�emy mie� opini� wnikliw�,
bardziej wszechstronn� albo powierzchown� i zaw�on�. Mo�emy
postrzega� co� niejasno lub szeroko. W drugim przypadku
uwzgl�dniamy inne towarzysz�ce postrze�enia, kt�re wzmacniaj� i
nadaj� wyra�niejszy, a nawet pi�kniejszy obraz postrzeganej
rzeczywisto�ci.
Uczucia i pop�dy maj� tak�e r�ne poziomy. Na przyk�ad w zakresie
instynktu seksualnego na niskim poziomie obserwujemy jedynie
wy�adowania energii seksualnej, bez wyboru partnera, bez
odpowiedzialno�ci za niego, bez silniejszych zwi�zk�w psychicznych
i moralnych z nim. Na wysokim poziomie obserwujemy wybi�rczy,
wszechstronny, odpowiedzialny, pe�en mi�o�ci i oddania stosunek
uczuciowy do drugiego cz�owieka. Zawiera on w sobie nie tylko
empati�, nie tylko odpowiedzialno�� za partnera, ale r�wnie�
potrzeb� ugruntowania istniej�cego zwi�zku, potrzeb� jego rozwoju.
Wyra�a si� on we wzajemnym d��eniu do tworzenia "szko�y
ma��e�skiej", a po przyj�ciu na �wiat dzieci - tworzenia "szko�y
rodzinnej" na wysokim poziomie afektywnym, intelektualnym i
moralnym oraz w d��eniu do konkretnego idea�u rodziny.
To samo dotyczy instynktu samozachowawczego, kt�ry na niskim
poziomie wyra�a brutalny, prymitywny egoizm i egocentryzm,
os�abienie czy ograniczenie �wiadomo�ci, "znieruchomienie
psychiczne" i brak poczucia odpowiedzialno�ci za s�abych,
potrzebuj�cych pomocy. Na poziomie wysokim i najwy�szym instynktu
samozachowawczego obserwujemy natomiast tendencj� do zachowania
takich najwy�szych i najwa�niejszych w�a�ciwo�ci indywidualnych,
jak zainteresowania, uzdolnienia i talenty, i takich warto�ci jak
wy��czno�� zwi�zk�w przyja�ni i mi�o�ci oraz �wiadome uto�samienie
si� z sob� i z w�asn� histori� rozwoju. Je�eli we�miemy pod uwag�
postaw� wobec �mierci, to na najni�szym poziomie tej postawy
ujawnia si� brak sk�onno�ci do zastanawiania si� nad tym, co to
jest �mier�, nieprzyjmowanie tego, �e �mier� jest zjawiskiem
realnym. Wobec niew�tpliwie nadchodz�cego ko�ca wyst�pi� wtedy
prymitywne, gwa�towne, niemal zwierz�ce objawy strachu i
nie�wiadomych lub p�wiadomych reakcji protestu. Na wysokim lub
najwy�szym poziomie natomiast spotykamy postaw� refleksyjn� w
stosunku do �mierci i nawet przy silnym l�ku lub agonii
psychicznej - uwidoczni� si� elementy egzystencjalne, elementy
przewagi l�ku o �ycie innych nad obaw� przed w�asn� �mierci�.
Wyst�pi tak�e pe�na refleksji postawa filozoficzna wyra�aj�ca si�
�wiadomym przyj�ciem nieuchronnego zgonu i odej�ciem jak
najbardziej godnym cz�owieka.
Nawet w tak potocznym zjawisku jak �miech mo�emy wyr�ni� wiele
poziom�w. Bo oto na niskim, prymitywnym poziomie obserwujemy
�miech ha�a�liwy, brutalny, wyra�aj�cy na�miewanie si� z kalectwa,
s�abo�ci, a nawet z krzywdy innych. Czasem w kinie lub w teatrze
s�yszymy ha�a�liwy, brutalny �miech w momencie, kiedy akcja
filmowa wywo�uje u ludzi na wy�szym poziomie zadum�,
przygn�bienie, smutek, a nawet l�k. Im wy�szy poziom rozwoju, tym
rzadziej si� �miejemy, a cz�ciej si� u�miechamy. U�miech jest
pozbawiony gwa�towno�ci, prymitywizmu, cechuje go natomiast
refleksyjno��, zaduma, zwr�cenie si� nie tylko ku �wiatu
zewn�trznemu, ale przede wszystkim - do wewn�trz. Taki u�miech
widzimy w rze�bie Wy�owiona z Sekwany. Na twarzy m�odej
dziewczyny, kt�ra sko�czy�a �mierci� samob�jcz�, jest w u�miechu
"zapatrzenie w inne wymiary". Podobny jest u�miech Mony Lizy
Leonarda da Vinci, widzimy go na obliczu Zbawiciela z obrazu
Rembrandta Chrystus w drodze do Emaus.
Reasumuj�c, mo�emy powiedzie�, �e skoro w dziedzinie czynno�ci
umys�owych, czynno�ci percepcyjnych, funkcji uczuciowych i
pop�dowych istnieje wiele poziom�w, to i rzeczywisto��, kt�r� za
ich po�rednictwem ujmujemy, odbieramy i prze�ywamy, jest
wielopoziomowa.
Nale�y podkre�li�, �e tak jak w dziedzinie czynno�ci percepcyjnych
i ujmowania logicznego s� fakty i pewniki podstawowe, np.
odbierane przez wszystkich kszta�ty, kolory, d�wi�ki, podstawowe
uj�cia liczbowe (2 razy 2 jest 4), tak te� w zakresie funkcji
uczuciowych i pop�dowych istniej� podstawowe pewniki i fakty. S�
one wa�ne dla os�b nie przejawiaj�cych globalnego upo�ledzenia
psychicznego lub upo�ledzenia moralnego. Do pewnik�w i fakt�w
budz�cych powszechny protest nale�� np. tortury, s�dzenie i
wykonanie wyroku bez przeprowadzenia przewodu s�dowego i
udowodnienia winy czy te� bicie ma�ego dziecka.
A teraz spr�bujmy okre�li�, co nazywamy rzeczywisto�ci�
wielopoziomow�. Zgodnie z tym, co powiedziano wy�ej, jest to
percypowanie, ujmowanie logiczne (analiza i synteza) oraz
prze�ywanie zjawisk zewn�trznych i wewn�trznych. Dadz� si� one
gruntownie i �ci�le (lub do�� �ci�le) opisa� na podstawie analizy
przypadk�w longitudinalnych, na podstawie analizy i interpretacji
naukowo opracowanych biografii ludzi normalnych i ludzi wybitnych
oraz na podstawie obserwacji codziennych i obserwacji klinicznych.
Zjawiska te przejawiaj� r�ny stopie� skomplikowania i z�o�ono�ci.
R�ni ludzie s� zdolni lub nie do wielopoziomowego ujmowania
rzeczywisto�ci z udzia�em prospekcji i retrospekcji, wyobra�ni i
fantazji tw�rczej.
Rzeczywisto�� ujmowana percepcyjnie, logicznie i prze�yciowo
W ci�gu setek lat rozwoju psychologii i filozofii rozmaicie
ujmowano to, co nazywamy rzeczywisto�ci� obiektywn� i
rzeczywisto�ci� subiektywn�. Na og� przyjmuje si� znan� zasad�,
�e nic, co przedtem nie by�o postrzegane zmys�owo, nie mo�e by�
przedmiotem rozwa�a� i docieka� intelektualnych. Teoretycy
filozofii i psychologii s� przewa�nie zdania, �e podstawowy
element rzeczywisto�ci stanowi to, co jest postrzegane przez
wszystkich, dost�pne dla wszystkich, co jest dotykalne, widzialne,
s�yszalne. Pewna niedok�adno�� postrze�e�, iluzje, a nawet
halucynacje, pewne wycinkowe percepcje, pewne zaburzenia w
percypowaniu pod wp�ywem stan�w zm�czenia, �rodk�w
farmakologicznych by�y podstaw� opinii, �e istotne poznanie
rzeczywisto�ci jest zwi�zane z postrze�eniami zmys�owymi i ich
sprawdzaniem, analiz�, ujmowaniem logicznym przez intelekt. To
wszystko, co nie odpowiada�o tym wymaganiom, uwa�ano za
subiektywne. Taki w�a�nie by� stosunek do zjawisk emocjonalnych i
pop�dowych. Zjawiska te mimo powszechno�ci wyst�powania
przypisywana w wi�kszo�ci przypadk�w do�wiadczeniom subiektywnym,
indywidualnym prze�yciom, traktowano je jak co� introspektywnego,
co� nie podlegaj�cego percepcji i adekwatnemu os�dowi logicznemu.
Na podstawie moich obserwacji i przemy�le� uwa�am, �e jest to
postawa nies�uszna i oparta na nieuzasadnionym uog�lnianiu i
prymitywnej interpretacji danych dostarczanych nam przez
statystyk�.
Chcia�bym tutaj zwr�ci� uwag� na inne zjawisko dotycz�ce
wielopoziomowo�ci funkcji uczuciowych i pop�dowych, funkcji
wyobra�ni i fantazji tw�rczej. Ot� wiemy dobrze, �e pewien rodzaj
percepcji, np. w zakresie postrze�e� i prze�ywania pi�kna dzie�
architektury, malarstwa, rze�by, utwor�w muzycznych i innych, nie
jest dost�pny dla wszystkich, lecz jedynie dla ludzi zdolnych do
odbioru "rzeczywisto�ci estetycznych", ludzi, kt�rzy dysponuj�
mo�no�ci� ich prze�ywania i oceny. Stanowi� oni pewn� jednorodn�
grup�, zgodn� w postrze�eniach i prze�yciach i wyra�aj�c�
analogiczne reakcje na te same bod�ce. Jest to zjawisko
wybi�rczo�ci postrze�e� i prze�y�, jest to tak�e zjawisko
statystyczne z dziedziny statystyki wielopoziomowej, kt�ra jeszcze
nie zosta�a opracowana. Autor niniejszej pracy przeprowadza�
badania os�b dobranych pod wzgl�dem poziomu funkcji uczuciowych i
pop�dowych, kt�re wykazywa�y identyczno�� postrze�e� i uczu� w
reakcji na pewnego typu bod�ce; badania te wykaza�y homogeniczno��
i powszechno�� percepcji, s�d�w i prze�y� zjawisk wielopoziomowych
w zakresie sztuki i moralno�ci.
Rzeczywisto�� rzeczy i cia�
Przywykli�my do postawy reistycznej, do traktowania rzeczy i cia�
najbardziej konkretnie, jako perceptywne zjawiska rzeczywisto�ci.
Istniej� kierunki filozoficzne i psychologiczne, kt�re przyjmuj�
tylko rzeczywisto�� "rzeczow�" i "cielesn�". Widzimy rzeczy i
cia�a, s�yszymy szmery i d�wi�ki z nimi zwi�zane, dotykamy te
rzeczy, przesuwamy je, odczuwamy ich zimno, ciep�o czy gor�co,
wyczuwamy i mierzymy ich rozmiary, oceniamy ich g�adko�� lub
chropowato��, widzimy ich kolory, odczuwamy ich zapach i smak. Ale
przecie� te same cia�a i rzeczy inaczej postrzegamy w ruchu, np.
chmury, b�yskawice, samoloty w locie, pojawiaj� si� i znikaj�. Gdy
s�o�ce wschodzi lub zachodzi, wtedy las, drzewa, woda nikn� w
mroku, nie dostrzegamy ich lub widzimy bardzo niewyra�nie. Musimy
uzupe�nia� swoje bezpo�rednie spostrze�enia odwo�uj�c si� do
wyobra�ni, a nawet fantazji. Do�wiadczamy wi�c znikania naszych
postrze�e�. Obserwujemy znikanie przedmiot�w tych postrze�e�, ich
przetwarzanie, zaciemnianie. To nasuwa prze�wiadczenie, �e
przedmioty te istniej� w rzeczywisto�ci, cho� znikn�y z naszego
pola widzenia. S�o�ce, samoloty, ptaki s�, trwaj� dalej w
rzeczywisto�ci, ale stracili�my odpowiedni w stosunku do nich
dystans, bo znikn�y z naszego pola widzenia. Jest to - jak ju�
wspomnia�em - rzeczywisto�� wyobra�alna, "dopowiadana",
rozumowana. W ka�dym razie nie jest ona bezpo�rednio percypowana.
St�d koncepcja wielop�aszczyznowej rzeczywisto�ci - rzeczywisto�ci
zmieniaj�cej si�, rzeczywisto�ci w ruchu, rzeczywisto�ci w
przestrzeni i czasie. I jeszcze jedno: niekt�re nasze
postrze�enia, niekt�re nasze s�dy o rzeczach i zjawiskach daj� nam
wyobra�enia prostsze lub bardziej skomplikowane, wymagaj�ce
wielokierunkowych sprz�e� czynno�ci percepcyjnych,
intelektualnych i emocjonalnych. Nadaje to nowe cechy
rzeczywisto�ci, mianowicie cechy wielop�aszczyznowo�ci i
wielopoziomowo�ci. Dochodzimy do rozr�nienia zw�aszcza w
dziedzinie prze�y� - tego, co "ni�sze", i tego, co "wy�sze", a co
dost�pne jest tylko jednostkom szczeg�lnie wra�liwym, uczulonym na
ten w�a�nie wy�szy poziom rzeczywisto�ci.
Rzeczywisto�� wielop�aszczyznowa i wielopoziomowa sprz�ona,
odkrywana i tworzona w wyobra�ni, rzeczywisto�� funkcji
uczuciowych i pop�dowych
Zwr�cili�my ju� uwag�, �e przedmioty, �e cia�a poruszaj�ce si� w
przestrzeni, zmieniaj�ce si� w czasie znikaj� cz�sto z pola naszej
percepcji. Musimy sobie dopowiada� z pomoc� wyobra�ni i fantazji
oraz rozumowania logicznego ich dalszy byt, ich przesuwanie si�,
ich ruch. To zwraca nasz� uwag� na wa�ko�� udzia�u wyobra�ni i
fantazji w rozumieniu rzeczywisto�ci. Wiemy, �e w umys�ach
tw�rczych rodz� si� wizje, kt�re cechuje olbrzymia precyzja
kszta�tu, d�wi�ku, proporcji itd. �e b�d�c dopiero w sferze
pomys��w - nie tylko u pojedynczego tw�rcy, ale r�wnie� w grupie
tw�rc�w na podobnym poziomie, kt�rzy podj�li konkretny zamys�
tw�rczy - wizje te maj� ju� posta� dzie�a niejako gotowego do
realizacji, do wyrze�bienia, zbudowania, do wyra�enia w formie
muzycznej itd. Tak w wyobra�ni Micha�a Anio�a zosta� opracowany w
najdrobniejszych szczeg�ach wizerunek Kaplicy Syksty�skiej.
Widzia� j� i dotyka� w spos�b oczywisty w wyobra�ni, obliczy� jej
projekt matematycznie w okresie, kiedy nie by� znany rachunek
ca�kowy i r�niczkowy. Potem przeni�s� t� wizj� w rzeczywisto��
widzialn� i namacaln�, kt�ra by�a dok�adn� realizacj� jego zamys�u
tw�rczego. Czy mo�emy wobec tego powiedzie�, �e tw�r
"imaginacyjny" Micha�a Anio�a nie istnia� w okresie przed
realizacj� jako rzecz wyobra�eniowa? My�l�, �e istnia� i m�g� by�
przedmiotem intuicyjnej wymiany pomys��w mi�dzy Micha�em Anio�em i
wsp�czesnymi mu artystami.
Analogiczne zjawisko wyst�puje w dziedzinie uczuciowo-d��eniowej.
Si�a naszych przekona� moralnych, wyrazisto�� pomys��w,
sprz�gni�cie postaw z przeczuciami i przekonaniami jednostek o
podobnym poziomie d��eniowo-uczuciowym s� dla nich kryterium ich
obiektywno-subiektywnej rzeczywisto�ci. Mog� one poprzez w�asn�
aktywno�� przenie�� je natychmiast do tego, co nazywamy
rzeczywisto�ci� zrealizowan�, wykonan�. Dochodzimy tutaj do poj��
subiektywizmu i obiektywizmu. Wydaje si�, �e podzia� ten jest do��
nie�yciowy i nietw�rczy, poniewa� nasze g��boko opracowane,
subiektywne odczucia skrystalizowane na okre�lonym poziomie maj�
zarazem warto�� subiektywn� i obiektywn�. Subiektywn�, bo s�
pomy�lane i prze�yte przez nas, a obiektywn� - bo mog� by�
zrealizowane, bo mog� by� przekazane innym, bo mog� by�
zrozumiane, odczute i przyj�te przez grup� homologiczn� na tym
samym lub nieco ni�szym poziomie.
Twierdzenie, �e obiektywne jest to, co nie istnieje niezale�nie od
podmiotu, a subiektywne to, co jest �ci�le z podmiotem zwi�zane,
nie wydaje si� dostatecznie umotywowane. "Obiektywne" w ogromnej
wi�kszo�ci przypadk�w jest zale�ne od rodzaju i poziomu podmiotu,
"subiektywne" za� - mo�liwe jest do przeniesienia na teren
przedmiotowo�ci. Chodzi o to, �e rzeczywisto�� jest zazwyczaj
subiektywna i obiektywna zarazem, �e jest rzeczywisto�ci�
psychologiczn�, spo�eczn�, moraln�, percypowan�, odczuwan� i
logiczn�, a wi�c wielopoziomow� i wielop�aszczyznow�. Warto�ci s�
r�wnie� wielopoziomowe i obiektywne, nie trac�c nic ze swojej
tw�rczej, subiektywnej rzeczywisto�ci.
Sprz�enia rozwojowe rzeczywisto�ci postrze�eniowej, ujmowanej
logicznie, i rzeczywisto�ci uczuciowo-d��eniowej
Nasza rzeczywisto�� rozszerza si� i pog��bia przez sprz�enia
postrze�eniowe, logiczne, uczuciowo-d��eniowe oraz ich
hierarchizacj�. Ju� wspomnia�em, �e takie sprz�enia wyra�aj�
postaw� wielorodzajow�, wielop�aszczyznow� i wielopoziomow�. Jest
zrozumia�e, �e w ten spos�b ogarniaj� one rzeczywisto�� szerzej i
g��biej. Gdyby�my powiedzieli, �e rzeczywisto��, jej rozleg�o�� i
g��bia wi��� si� z udzia�em mo�liwie najwi�kszej liczby
r�norodnych "w�adz poznawczych" - to wyra�aliby�my poprzez
wielop�aszczyznowo�� i wielopoziomowo�� w�a�nie metod� poznawczego
sprz�enia. Jest chyba zrozumia�e, �e dany przedmiot czy dane
zjawisko s� bardziej "rzeczywiste", je�eli s� ujmowane wieloma
zmys�ami, a wi�c duchem, dotykiem, wzrokiem, zmys�em r�wnowagi i
r�wnocze�nie - prze�yciem uczuciowym z udzia�em my�lenia
logicznego, analizy i syntezy intelektualnej. Ta postawa poznawcza
ma swoj� analogi� np. w metodzie diagnozy ludzi zdrowych i
chorych. Je�eli stawia si� tak� diagnoz�, uwzgl�dniaj�c genez�
biologiczn�, genez� spo�eczn�, czynnik trzeci (a wi�c czynniki
autonomiczne), je�eli stawia si� j� z punktu widzenia w�a�ciwo�ci
normalnych, i psychopatologicznych (tw�rczych i nietw�rczych),
je�eli r�wnocze�nie traktuje si� ca�o�� spraw syntetycznie i
ujmuje niekt�re zagadnienia od strony filozoficznej - to mo�emy
powiedzie�, �e taka diagnoza jest sprz�ona i ujmuje wy�szy
stopie� rzeczywisto�ci ani�eli diagnozy: biologiczna,
psychopatologiczna czy spo�eczna osobno. Oczywi�cie podobn�
warto�� sprz�enia b�dzie mia� w diagnozie i terapii udzia� grupy
ludzi - przedstawicieli r�nych specjalno�ci, je�li ich praca
b�dzie odpowiednio zsyntetyzowana i skoordynowana, a zatem
wielop�aszczyznowa i wielopoziomowa.
Wchodzimy wi�c tutaj w zagadnienie wszechstronno�ci jednostki,
kt�ra im bardziej jest wszechstronna, tym g��bsz� i szersz�
rzeczywisto�� obejmuje. To samo mo�na powiedzie� o zespole wielu
jednostek wyspecjalizowanych, kt�rych czynno�ci podporz�dkowane s�
hierarchicznym warto�ciom i celom jednostek, kt�re s� zwi�zane
empati� i d���, jak w przytoczonym wy�ej przyk�adzie, do
wszechstronnego, pog��bionego ogarni�cia danej rzeczywisto�ci, a
wi�c d��� do postawienia mo�liwie najbardziej wszechstronnej
diagnozy rozwoju cz�owieka.
Tw�rcze i nietw�rcze uj�cia rzeczywisto�ci w rozwoju
Trzy w�a�ciwo�ci sk�adaj� si� na najbardziej tw�rcze uj�cie tego
lub innego rodzaju rzeczywisto�ci. O pierwszej z nich -
wielop�aszczyznowo�ci lub wielorodzajowo�ci rzeczywisto�ci i
stosunku do niej cz�owieka - wspomina�em ju� wielokrotnie. Drug�
w�a�ciwo�ci� jest wielopoziomowo��, kt�ra pozwala uj��
rzeczywisto�� hierarchicznie, pozwala uchwyci� elementy
warto�ciowania i elementy cel�w. Je�eli to uj�cie ma by�
nieschematyczne, to musi uwzgl�dnia� jeszcze procesy rozwoju, musi
umo�liwia� ujmowanie danej rzeczywisto�ci w rozwoju. Ludzkiej
rzeczywisto�ci bowiem, ludzkich d��e�, ludzkich prospekcji nie
mo�na rozumie�, je�eli si� nie zastosuje rozwojowego punktu
widzenia. Proces "stawania si�" zwi�zany jest z hierarchizacj�
warto�ci i cel�w, ale r�wnocze�nie z potrzeb� stabilizacji pewnych
w�a�ciwo�ci ludzkich, ich trwa�o�ci� i ich niezmienno�ci�.
Specyfika natury ludzkiej wymaga uwzgl�dnienia opr�cz zmienno�ci
jako�ciowej i ilo�ciowej r�wnie� cech trwa�ych, niezmiennych,
identyfikuj�cych dan� osobowo��. Jest to sprawa poruszana w wielu
moich pracach, a dotycz�ca dwu esencji cechuj�cych osobowo��:
esencji indywidualnej i esencji spo�ecznej.
2. Dezintegracja pozytywna
Od wiek�w, a szczeg�lnie w ostatnich dziesi�tkach lat, uwa�a si�
niemal powszechnie, �e integracja, proces integracyjny to przejaw
dobrej organizacji, sprawno�ci, podporz�dkowania cz�ci - ca�o�ci.
R�wnie� w zakresie czynno�ci psychicznych integracja jest
r�wnoznaczna z tym, co pozytywne, ze zdrowiem jednostki.
Przyzwyczaili�my si� do tego, �e wszystko, co zintegrowane lub
integruj�ce: proces organizowania, budowania, osi�gania
zamierzonych efekt�w - jest zawsze czym� pozytywnym, po�ytecznym,
potrzebnym, zdrowym. Jednocze�nie uwa�amy, �e proces dezintegracji
wyra�a rozlu�nienie, rozbicie struktury i czynno�ci, ich
nieuporz�dkowanie, brak sprawno�ci. Panuje przekonanie, �e
dezintegracja jest zjawiskiem wybitnie ujemnym, czego
najsilniejszym i negatywnym przejawem s� nerwowo��, nerwice i
psychonerwice, zw�aszcza za� choroby psychiczne, a wi�c psychozy.
Przywykli�my tak rozumowa� i uk�adamy w jeden system r�ne ma�e
sprawno�ci, r�ne ma�e integracje. Szczytem tego systemu maj� by�
wysokie sprawno�ci, wysokie rezultaty, wysokie formy produkcji.
Ludzi wyra�aj�cych tak� postaw� oceniamy jako zdrowych,
po��danych, warto�ciowych, godnych dobrego ma��e�stwa, wysokich
stanowisk kierowniczych itd. Za ujemne uwa�amy takie cechy, jak:
pewna niezgrabno�� dziecka czy m�odego cz�owieka, zahamowania,
nie�mia�o��, wahania, brak pewno�ci siebie itp. Umieszczamy je w
uk�adzie, kt�rego szczyt tworz� zjawiska dezintegracji kompletnej,
chorobowej, psychotycznej.
Czy takie uj�cie obu zjawisk, obu tych proces�w, dwu r�nych norm
jest s�uszne? Czy czasami nie pope�niamy tutaj zasadniczego b��du,
czy nie stosujemy zasady "spiesz�cego si� zdrowego rozs�dku"?
Spr�bujmy rozpatrzy� to zagadnienie z innego zupe�nie punktu
widzenia - przede wszystkim z punktu widzenia rozwoju i to
odmiennego rozwoju obu proces�w i obu postaw ludzkich. Je�eli
przyjrzymy si� bli�ej niekt�rym cechom integracji, stwierdzimy, �e
zwierz� pod wzgl�dem sprawno�ci ruchowej jest bardziej
zintegrowane ani�eli cz�owiek, �e cz�owiek prymitywny wykazuje
znacznie wi�ksz� integracj� ani�eli kulturalny. Ma�e dziecko przez
wiele miesi�cy, a nawet w ci�gu pierwszych lat �ycia stopniowo
zdobywa sprawno�� ruchow�, podczas gdy wi�kszo�� zwierz�t ma j� od
urodzenia. Por�wnajmy zachowanie si� ma�ych kacz�tek, ma�ych g�si,
koci�t czy piesk�w. W ci�gu bardzo kr�tkiego czasu staj� si� one
sprawne, og�lnie przystosowane, zintegrowane. Dziecko podobn�
integracj� osi�ga znacznie p�niej.
A teraz przejd�my do por�wnania sprawno�ci ludzi prymitywnych i
ludzi subtelnych, delikatnych, refleksyjnych. Ot� mo�na
powiedzie�, �e pierwsi s� bardziej sprawni, "wiedz�, czego chc�",
radz� sobie dobrze w r�nych sytuacjach, s� do�� pewni siebie (np.
w dziedzinie seksualnej d��� do "konkretu" tzn. do aktu
seksualnego). "Nie patyczkuj� si�", s� wyra�ni.
Zupe�nie inne cechy charakteryzuj� ludzi o tzw. wzmo�onej
pobudliwo�ci psychicznej. S� oni cz�sto niezupe�nie przystosowani
do zwyk�ej rzeczywisto�ci albo nawet wyra�nie do niej nie
przystosowani. Wahaj� si�, s� cz�sto skr�powani, boja�liwi,
zahamowani, w r�nych sytuacjach pe�ni refleksji nie decyduj� si�
�atwo na dzia�anie lub - je�li si� decyduj� - nie ma to ich
dzia�anie nic wsp�lnego z przemy�lan� strategi�, jest jedynie
d��eniem do wytkni�tego celu. W rezultacie jednostki takie
napotykaj� r�ne trudno�ci, prze�ywaj� konflikty wewn�trzne, s�
nara�one cz�sto na niepowodzenia �yciowe, prze�ywaj� smutek,
depresj� i liczne stany l�kowe.
Cechy te pot�guj� si� cz�sto u ludzi zdolnych, u ludzi wybitnych.
Mo�e �wiadczy� o tym zachowanie i post�powanie wi�kszo�ci wielkich
poet�w, malarzy, rze�biarzy, dramaturg�w, aktor�w, muzyk�w, a
tak�e wielkich uczonych o szerokich zainteresowaniach, kt�rzy s�
cz�sto uwa�ani przez spo�ecze�stwo za dziwak�w. Skupieni zwykle na
jednym czy kilku terenach dzia�ania, wykazuj� r�wnocze�nie brak
przystosowania si� do spraw �ycia codziennego, brak przystosowania
spo�ecznego. S� cz�sto "niezgrabni" psychicznie, a nawet
fizycznie, zapominaj� o wielu rzeczach praktycznych, poch�oni�ci
sprawami dla nich wa�nymi i absorbuj�cymi ich ca�kowicie. S� to
osoby, kt�re przebywaj� w innych rzeczywisto�ciach ani�eli my
wszyscy, s� one poch�oni�te prze�ywaniem tw�rczym w innych ni�
og� wymiarach, przywi�zuj� du�� wag� do s��w, do marze�, do
pomys��w cz�sto uwa�anych za dziwaczne. S� to ludzie o ogromnej
wra�liwo�ci, kt�rym rzeczywisto�� nie przedstawia si� tak jak nam
- jest ona zazwyczaj szeroka i wielopoziomowa, bogata i tw�rcza.
Maj� pe�no pomys��w przetwarzaj�cych t� rzeczywisto�� zgodnie z
ich r�nymi formami wra�liwo�ci, formami potencja�u rozwojowego.
Swoj� inno�ci�, swoj� dziwaczno�ci� nara�aj� si� na trudno�ci
natury spo�ecznej, rozlu�niaj� wi�zi z otoczeniem. Zamykaj� si� w
�wiecie w�asnych prze�y� i pomys��w, nawi�zuj� kontakt tylko z
wybran� grup� os�b, kt�rej nie ra�� swym zachowaniem, kt�ra
rozumie ich potrzeby i d��enia. Jak ju� wspomnia�em, s� to
zazwyczaj jednostki tw�rcze, bogate, subtelne, ale trudne w
kontaktach. Przewa�nie nie s� dobrymi kandydatami na m��w i �ony,
na organizator�w �ycia codziennego. Niezaradni, cz�sto niedbali o
sw�j wygl�d uwa�ani s� cz�sto przez otoczenie za rozproszonych,
niezharmonizowanych, nerwowych, a nawet psychonerwicowych.
Otoczenie przyznaje, �e pod pewnymi wzgl�dami s� to ludzie zdolni,
tw�rczy, ciekawi, nawet odpowiedzialni i kochaj�cy, ale -
r�wnocze�nie - inni, niezno�ni, nie�yciowi, trudni w po�yciu.
Otoczenie uwa�a, �e gdyby takich os�b by�o wi�cej w
spo�ecze�stwie, to mimo swych zdolno�ci utrudnia�yby rozw�j
stosunk�w mi�dzyludzkich, utrudnia�yby rozw�j w og�le i by�yby nie
do zniesienia w normalnym �yciu.
Oto wst�pny obraz tzw. dezintegracji (procesu dezintegracji),
kt�rej jednak�e nie mo�na uwa�a� za zjawisko negatywne, nawet na
podstawie dotychczasowych wst�pnych rozwa�a�.
Pozytywne strony dezintegracji
Przechodzimy do om�wienia i umotywowania tre�ci terminu
"dezintegracja pozytywna". Oczywi�cie zdaj� sobie spraw�, �e tak
radykalna zmiana sensu poj�� integracji i dezintegracji musi
wywo�a� zasadnicze sprzeciwy. Zmiany tre�ci poj�� i termin�w
utrwalonych tradycj� nie s� �atwe do przyj�cia. Ale oto troch�
danych dowodowych. Przestudiowa�em dwie�cie naukowo opracowanych
biografii ludzi wybitnych. By�y one dobierane "tak jak sz�y", bez
�adnego klucza. W trakcie analizy tych biografii stwierdzi�em u
97% wybitnych os�b cechy wzmo�onej pobudliwo�ci psychicznej,
g��wnie emocjonalnej, wyobra�eniowej i intelektualnej, l�ejszych
lub ci�szych psychonerwic, a nawet objawy z pogranicza
psychonerwicy i psychozy. Oto przyk�ady: Franz Kafka by� uwa�any
przez wi�kszo�� biograf�w za osobnika na pograniczu ci�kiej
psychonerwicy i schizofrenii, a zatem przejawiaj�cego to, co Pawe�
Abely nazywa schizonerwic�*. (*P. Abely: De qelqes equivoques
psychiatriques. Annales Medico-psychologiques, 1959.) Mia� ci�kie
depresje, stany l�kowe, wybitnie wzmo�on� pobudliwo�� psychiczn�,
poczucie ni�szo�ci w stosunku do siebie i innych. Przejawia� te�
tw�rcze obsesje. Vincent van Gogh prze�ywa� g��bokie, prawie
agonalne stany depresji i l�k�w, mia� obsesje psychoruchowe i
emocjonalne, poczucie niepotrzebno�ci, ni�szo�ci, nigdy nie
zaspokojon� potrzeb� mi�o�ci. Uwa�ano go za schizofrenika i
epileptyka. Jego tw�rczo�� by�a bardzo nisko oceniana za �ycia, a
po �mierci - uznana za genialn�. Wolfgang Amadeus Mozart, kt�ry
przez wielu biograf�w, nie znaj�cych dotycz�cych go najbardziej
intymnych dokument�w, by� uwa�any za jednostk� harmonijn�, w
listach do ojca pisa� o agonalnych l�kach przed �mierci�. Wiemy
dobrze, �e Ludvig van Beethoven mia� stany psychicznej obsesji.
Prawie r�wnocze�nie tworzy� r�ne dzie�a, przerzucaj�c si� z
jednego utworu na inny. Wiemy, �e Soren Kierkegaard cierpia� przez
ca�e �ycie na ci�kie depresje, mia� stany l�kowe dochodz�ce do
agonii, poczucie ni�szo�ci, poczucie nieprzystosowania, silne
obsesje. Swoje stany "patologiczne" uwa�a� pocz�tkowo za
najwi�kszego wroga, a - w miar� up�ywu lat - za najwi�kszego
przyjaciela, kt�ry odgrywa� zasadnicz� rol� w zrozumieniu "tego
�wiata", w tw�rczo�ci, w si�ganiu do nieznanego i
transcendentalnego. Gerard de Nerval wykazywa� zdolno�ci
telepatyczne, mia� iluzje granicz�ce z halucynacjami, przejawia�
skrajny idealizm, podlega� silnym stanom sugestii i autosugestii.
Sko�czy� samob�jstwem, wieszaj�c si� na jednej z latar� ulicznych
w Pary�u. Miguel de Unamuno odznacza� si� wybitn� wra�liwo�ci�
uczuciow�, wyobra�eniowo-intelektualn�, mia� l�ki i obsesje
�mierci, a r�wnocze�nie uwa�a�, �e bez najg��bszej penetracji
zagadnie� �mierci, bez psychicznego umierania nie mo�na by�
tw�rczym, nie mo�na u�o�y� sobie w�a�ciwych stosunk�w ze �wiatem i
spo�ecze�stwem. Wiemy tak�e, �e Joanna d'Arc w m�odym wieku mia�a
co� w rodzaju obsesji anankastycznych, obsesji ofiary,
bohaterstwa, uporu do ko�ca w zasadniczej sprawie obrony ojczyzny.
My�l�, �e tych par� przyk�ad�w jest wystarczaj�cym wprowadzeniem w
zagadnienie, kt�remu po�wi�cony jest ten rozdzia�.
Na tym nie koniec. Wraz z grup� wsp�pracownik�w przebada�em w
Polsce i w Kanadzie sto siedemdziesi�t pi�� os�b (dzieci i
m�odzie�y ze szk� podstawowych, �rednich, akademickich), ze
specjalnym uwzgl�dnieniem student�w szk� artystycznych. By�y one
wybrane jako najzdolniejsze przez rady pedagogiczne swych szk�.
Ot� 85% spo�r�d tej grupy objawia�o stany wzmo�onej pobudliwo�ci
psychicznej oraz nerwice i psychonerwice od lekkich do
najci�szych. R�wnocze�nie przebadano trzydziestu pacjent�w
oligofrenicznych o poziomie umys�owym od imbecylizmu do �redniego
poziomu debilizmu. U �adnego z nich nie stwierdzono wyra�nej,
typowej psychonerwicy lub wzmo�onej pobudliwo�ci emocjonalnej i
wyobra�ni. Wydaje mi si�, �e dane te wskazuj� bardzo wyra�nie na
korelacj� mi�dzy wzmo�on� pobudliwo�ci�, psychonerwicami a
wybitnymi uzdolnieniami.
Zwr��my jeszcze uwag� na pewne pogl�dy, kt�re odbiegaj� zasadniczo
od moich pogl�d�w. Ernst Kretschmer w swojej pracy Ludzie
genialni* (*E. Kretschmer: Geniale menschen. Berlin. 1931.)
wyrazi� opini�, �e u jednostek wybitnie zdolnych wyst�puj� z
regu�y elementy psychopatyczne, kt�re cz�owiek genialny w trakcie
rozwoju podporz�dkowuje zdrowej osobowo�ci, tworz�cej z tych
element�w czynnik energetyczny w rozwoju. Znany psychoanalityk, dr
L.S. Kubie*, (*L.S. Kubie: Neurotic Distortion of the creative
Process. Lawrence: University of Kansas Press 1985.) jest
zdania, �e nerwica i psychonerwica utrudniaj�
rozw�j, �e jednostki wybitnie zdolne lub genialne s� w�a�nie
zdolne i genialne wbrew psychonerwicy i przeciw niej. Obaj autorzy
nie przeprowadzaj� wystarczaj�cej analizy i motywacji swych
pogl�d�w. U Kretschmera niejasne jest podporz�dkowanie tw�rczego
elementu psychopatycznego tzw. zdrowej osobowo�ci. Wydaje si�, �e
to, co autentycznie tw�rcze, podporz�dkowuje w rozwoju to, co
mniej tw�rcze, a autentyczna tw�rczo�� jest istotn�, centraln�
struktur� rozwojow�. Poza tym niejasne jest, co Kretschmer
dok�adnie oznacza terminem "struktura psychopatyczna". Wed�ug
mnie, struktura psychopatyczna jest struktur� prymitywn�, sztywn�,
w�sk�, nietw�rcz�, bez konflikt�w wewn�trznych, z inteligencj�
podporz�dkowan� prymitywnym pop�dom. Psychopaci maj� w�skie
zainteresowania i ambicje, s� egocentrykami, wykazuj� sk�onno�� do
konflikt�w zewn�trznych.
Oczywi�cie, zgodnie z pogl�dem panuj�cym na pocz�tku XX w.,
Kretschmer inaczej rozumia� poj�cie psychopatii. Nie odr�nia� on
tak �ci�le struktury psychopatycznej od neuropatycznej. Je�eli
chodzi o pogl�d Kubie, �e psychonerwica utrudnia tw�rczo��, �e
tw�rczo�� rozwija si� przeciw psychonerwicy czy mimo
psychonerwicy, to jest on oparty na ortodoksyjnej teorii
psychoanalitycznej, kt�ra nerwowo�� i psychonerwice uwa�a za
choroby.
�ci�lejsze zwi�zki mi�dzy nerwicami i psychonerwicami a
uzdolnieniami i ich rozwojem
Czy i jak� rol� odgrywaj� w dezintegracji pozytywnej r�ne typy
wzmo�onej pobudliwo�ci psychicznej, a mianowicie - pobudliwo��
sensualna, psychoruchowa, emocjonalna, wyobra�ni i intelektualna?
Chyba najmniejsze znaczenie maj� tutaj dwie pierwsze formy. Ich
udzia� tw�rczy w rozwoju jednostki zale�y od poziomu tych form
oraz od ich sprz�enia ze wzmo�on� pobudliwo�ci� emocjonaln�,
wyobra�eniow� i intelektualn�. Wszystkie wymienione tu formy, a
zw�aszcza trzy ostatnie, odgrywaj� zasadnicz� rol� w szukaniu
"nowej rzeczywisto�ci", w rozwoju instynktu tw�rczego. Kto�, kto
jest wra�liwy emocjonalnie, kto ma rozwini�t� wyobra�ni� i
obdarzony jest fantazj�, kto ma zdolno�� penetracji umys�owej, ten
zazwyczaj nie przystosowuje si� do jednopoziomowej rzeczywisto�ci
�ycia codziennego, nie zadowala si� ni�. Szuka rzeczy nowych,
rzeczy ciekawych, rzeczy niebanalnych. Jednopoziomowo�� i
stereotypowo�� codziennej rzeczywisto�ci nu�y go, udr�cza,
powoduje napi�cia, konflikty, a nawet sk�ania do buntu przeciw
tego typu rzeczywisto�ci. Wzmo�ona pobudliwo�� we wszystkich
wymienionych formach jest zatem podstaw� poszukiwania innej,
wielop�aszczyznowej i wielopoziomowej rzeczywisto�ci. Jeden z
poet�w wyrazi� to tak: "Nie �yj� i nie chc� �y�, i powiem wi�cej:
�y�bym, ale �yciem pi�knym plwam na byt prosi�cy".
S�owacki wyrazi� t� postaw� w spos�b nast�puj�cy:
"Widz�, �e nie jest On tylko robak�w
Bogiem i tego stworzenia, co pe�za.
On lubi huczny. lot olbrzymich ptak�w,
A rozhukanych koni On nie kie�za."* (* J. S�owacki: Beniowski, w:
Dzie�a wybrane. Wroc�aw 1974, s 199)
W Kazimierzu Wielkim Wyspia�ski wyra�a pewne elementy wyra�nego
nieprzystosowania do rzeczywisto�ci tak oto:
"Wielko�ci! komu nazw� tw� przydano,
ten t�gich si� od�ywia w sobie moce
i dusz� trwa, wielekro� powo�an�,
�wiec�c� w d�ugie narodowe noce;"* (* S. Wyspia�ski: Dzie�a
zebrane, t. 11. Krak�w 1961, s. 9)
W innym wierszu Wyspia�ski wyznaje:
"I ci�gle widz� ich twarze,
ustawnie w oczy ich patrz�
- ich nie ma - my�l� i marz�,
widz� ich w duszy teatrze".* (* Tam�e, s. 160)
M�ody, wybitnie utalentowany filozof Otto Weininger, kt�ry w 21
roku �ycia pope�ni� samob�jstwo, wyrazi� swoje t�sknoty i
poszukiwania innej rzeczywisto�ci pisz�c: "Samob�jstwo,
szubienica, albo cel wi�kszy i dostojniejszy ani�eli mo�liwy do
osi�gni�cia przez kogokolwiek".* (* H. Swoboda: Otto Weiningers
Tod, Wien 1921)
Cho�by z tych przyk�ad�w widzimy, w jakim stopniu wzmo�ona
pobudliwo�� psychiczna wyzwala d��enia do przekroczenia
jednopoziomowej, sztywnej rzeczywisto�ci.
Przejd�my teraz do zwi�zk�w mi�dzy poszczeg�lnymi formami
wzmo�onej pobudliwo�ci i uzdolnieniami tw�rczymi. Wzmo�ona
pobudliwo�� uczuciowa nie zadowala si� prostymi, zmiennymi
stosunkami uczuciowymi. Osoby przejawiaj�ce t� form� wzmo�onej
pobudliwo�ci szukaj� zazwyczaj zwi�zk�w bogatych, wy��cznych,
trwa�ych. Szukaj� pog��bionego rozumienia, szukaj� wieczystych
form przyja�ni i mi�o�ci, pragn� w tych zwi�zkach i�� "w g��b", a
nie "wszerz". Bardzo cz�sto nie umiej� w spos�b spokojny
rozbudowywa�, przekszta�ca�, "rozwija�" tych zwi�zk�w. W
poszukiwaniu idea�u prze�ywaj� bardzo cz�sto konflikty, a zerwanie
istniej�cych zwi�zk�w powoduje ich rozbicie psychiczne, wyzwala
tendencje samob�jcze lub sprzyja pog��bieniu psychonerwicy. Franz
Kafka stworzy� taki pog��biony, wy��czny zwi�zek pod koniec �ycia.
Juliusz S�owacki szuka� zawsze idea�u duchowego w partnerze. Soren
Kierkegaard zrezygnowa� z uczucia do swojej narzeczonej i
przedstawiaj�c si� jej celowo w bardzo z�ym �wietle, doprowadzi�
do dobrowolnego zerwania. A to wskutek g��bokiego, powoli
narastaj�cego przekonania, �e zwi�zek ten nie jest idealny, nie
daje podstaw do wy��czno�ci i trwa�o�ci.
To samo dotyczy uczu� przyja�ni. Zreszt� jednostki o wzmo�onej
pobudliwo�ci uczuciowej wi��� zazwyczaj uczucie mi�o�ci do
partnera innej p�ci z przyja�ni�, mniejsz� wag� przywi�zuj�c do
prze�y� seksualnych. St�d w ich pracy tw�rczej, w ich poezji,
malarstwie, rze�bie, w ich pogl�dach filozoficznych �ycie
uczuciowe jest wysublimowane, pe�ne bogactwa, "jedyno�ci",
fantazji; pe�ne jest t�sknoty transcendentalnej, pe�ne jest marze�
o po��czeniu si� z dan� osob� zwi�zkiem "poza gr�b". W strukturze
os�b o wzmo�onej pobudliwo�ci uczuciowej dostrzegamy wiele cech
wskazuj�cych na tzw. niedojrza�o�� psychiczn�, kt�ra jest niczym
innym jak zdolno�ci� do d�ugotrwa�ego rozwoju z zachowaniem postaw
dzieci�cych, kt�re przejawiaj� animizm, postaw� magiczn�,
otwarto��, szczero��, fantazj�; a zatem uzdolnienia tw�rcze.
W postawie spo�ecznej, w postawie naukowej os�b o wzmo�onej
pobudliwo�ci emocjonalnej przejawiaj� si� silnie elementy
emocjonalne, docenianie ich warto�ci i ich hierarchii. Doceniana
jest g��boka warto�� subiektywizmu, kt�ry jest zawsze
przeciwie�stwem schematycznej obiektywno�ci. Nast�puje przenikanie
postawy subiektywnej w obiektywn�, co wzbogaca jedn� i drug�. Do
takich w�a�nie uczonych o silnej postawie emocjonalnej nale�eli
Ludwig Wittgenstein, Miguel de Unamuno, Blaise Pascal, Soren
Kierkegaard, Henri Poineare i inni.
Przejd�my z kolei do kr�tkiej analizy zwi�zk�w mi�dzy
uzdolnieniami tw�rczymi a wzmo�on� pobudliwo�ci� wyobra�ni. Z
istoty rzeczy odgrywa ona zasadnicz� rol� w rozwoju pomys�owo�ci,
fantazji, bajkowo�ci w tw�rczo�ci. Postawa ta zawsze rozszerza i
pog��bia poznanie rzeczywisto�ci, jest zwi�zana z jej
hierarchizacj�, z prospekcj� w formie transcendencji i marze�
sennych. Pomys�owo��, bogactwo form i tre�ci w wielu dziedzinach
sztuki i nauki s� charakterystyczne dla os�b przejawiaj�cych
wzmo�on� pobudliwo�� wyobra�ni. Powie�ci fantastyczne, poezja
fantastyczna, impresjonistyczne czy surrealistyczne malarstwo i
rze�ba - to dzie�a tw�rc�w odznaczaj�cych si� t� cech�. Do tw�rc�w
wyr�niaj�cych si� wzmo�on� pobudliwo�ci� wyobra�ni nale�eli:
Edgar Allan Poe, Juliusz S�owacki, William Szekspir, Charles
Baudelaire, Stanis�aw Wyspia�ski, Friedrich Nietzsche i wielu
innych. Ta forma wzmo�onej pobudliwo�ci w sprz�eniu ze wzmo�on�
pobudliwo�ci� emocjonaln� stwarza podstawy do przekraczania
rzeczywisto�ci jednopoziomowej.
Nale�y te� rozwa�y� zwi�zek mi�dzy pobudliwo�ci� intelektualn� a
tw�rczo�ci�. Pobudliwo�� intelektualna dotyczy ca�o�ciowych i
wszechstronnych zainteresowa� intelektualnych i z regu�y (albo
prawie z regu�y) wi��e si� z pobudliwo�ci� wyobra�ni i
pobudliwo�ci� emocjonaln�. Wzmo�ona pobudliwo�� intelektualna nie
jest zatem nigdy nadmiernie obiektywna, schematyzuj�ca,
abstrahuj�ca. Wszystkie te trzy formy wzmo�onej pobudliwo�ci
wsp�dzia�aj� zazwyczaj ze sob� i tworz� postaw� tw�rcz�
wielop�aszczyznow� i wielopoziomow�. Do tw�rc�w, kt�rzy ��czyli w
sobie te trzy rodzaje wzmo�onej pobudliwo�ci nale�� mi�dzy innymi:
Sokrates, Micha� Anio�, Pascal, Szekspir, Kierkegaard,
Wittgenstein oraz wi�kszo�� egzystencjalist�w.
Przejd�my teraz do zanalizowania niekt�rych zespo��w
psychonerwicowych w ich zwi�zku z tw�rczo�ci�, czyli do pr�by
przeanalizowania zwi�zk�w mi�dzy wybitnymi uzdolnieniami i
tw�rczo�ci� a zespo�ami psychonerwicowymi: l�kowymi, depresyjnymi
i obsesyjnymi.
Jakie znaczenie tw�rcze mo�e mie� l�k? Na wst�pie trzeba
zaznaczy�, �e g��wnym punktem wyj�cia tej analizy b�dzie
wielopoziomowo�� l�ku. L�ki zwi�zane z tendencj� do zesztywnienia,
z nadmiernym dzia�aniem instynktu samozachowawczego czy
przybieraj�ce posta� fobii maj� znikomy zwi�zek z wysokim poziomem
tw�rczo�ci. S� to l�ki przed najprostszymi konkretami, przed
zdarzeniami zewn�trznymi, przed naruszeniem potrzeb
samozachowawczych, przed utrat� znaczenia czy utrat� d�br
materialnych. �cis�y natomiast zwi�zek z tw�rczo�ci� maj� stany
l�kowe o nastawieniu altruistycznym, a wi�c l�k o innych, l�k
egzystencjalny, l�k o losy spo�ecze�stwa czy �wiata, l�k o trwanie
wy��cznych, niepowtarzalnych zwi�zk�w uczuciowych, l�k przed
mo�liwo�ci� przyj�cia l�ku itp. Jest to l�k wywo�any jakby
sprzeczno�ci� mi�dzy osi�gni�t� wra�liwo�ci� na wiele zjawisk
zewn�trznych i wewn�trznych a trudnym do wyt�umaczenia sensem tej
wra�liwo�ci; mi�dzy posiadanym darem wnikania w trudne i zawi�e
sprawy duchowe, w rozumienie "doli cz�owieka" a niemo�no�ci�
zrozumienia jej sensu i niemo�no�ci� przyj�cia z pomoc� w
przezwyci�eniu najbardziej trudnych jej dynamizm�w. Takie l�ki
mog� trwa� miesi�cami i latami, ��obi�c najg��bszy pesymizm lub
przekszta�caj�c si� w niezr�wnowa�one oczekiwanie na zdarzenia,
kt�re ten l�k mog� zmniejszy� lub usun��. S� to tak�e l�ki
egzystencjalne, przy kt�rych traci si� cz�sto przekonanie, �e s�
one rozwojowe i �e mog� spowodowa� jaki� kontakt z rzeczywisto�ci�
wy�szego poziomu.
D��enie do rzeczywisto�ci wy�szego poziomu mo�e by� wyrazem
potrzeby znalezienia najg��bszych, ca�o�ciowych odpowiedzi na
podstawowe pytania egzystencjalne. Mo�e by� te� wyrazem �wiadomych
l�k�w zwi�zanych z poszukiwaniem wyrazu dla rosn�cej wra�liwo�ci i
talent�w w r�nych dziedzinach sztuki, gwa�townego zwi�kszenia tej
wra�liwo�ci i coraz g��bszego rozumienia pi�kna.
I zn�w wr��my do niekt�rych przyk�ad�w: Soren Kierkegaard
prze�ywa� pocz�tkowo l�ki zwi�zane z poczuciem ni�szo�ci, z
obawami o ojca, z pr�b�, ale zarazem z niemo�no�ci� zrozumienia
go, l�ki przed w�asn� niewydolno�ci� psychiczn� i fizyczn�, l�ki
zwi�zane z niezrozumieniem przez otoczenie i z trudno�ci�
znalezienia w�asnej drogi rozwoju. Potem pojawi�y si� l�ki
dotycz�ce w�a�ciwego lub niew�a�ciwego rozumienia problem�w
podstawowych filozofii i moralno�ci, l�ki o to, czy zdo�a przej��
od poziom�w ni�szych ustosunkowania si� do rzeczywisto�ci my�lowej
do jej poziom�w wy�szych, do rozumienia istoty stosunku Boga do
ludzi. Soren Kierkegaard ostatecznie wcieli� l�k do w�asnego
rozwoju. Sw�j rozw�j widzia� w �cis�ym, niemal organicznym zwi�zku
z l�kiem. L�k i depresj� traktowa� po pewnym czasie jak
przyjaci�. Boja�� i dr�enie zawiera�y elementy dra�ni�ce i
przygn�biaj�ce, a jednocze�nie pobudzaj�ce i odkrywcze. Rozwija�y
jego psychiczne �rodowisko wewn�trzne, tak �e problemy �mierci i
nie�miertelno�ci sta�y si� dla niego wa�nymi kwestiami do
rozwi�zania, "kategorycznymi" imperatywami jego w�asnej
egzystencji.
Podobne prze�ycia porusza�y Miguela de Unamuno. Najbardziej
fascynuj�cy i poci�gaj�cy, a zarazem n�kaj�cy by� dla niego
problem �mierci. Unamuno uwa�a�, �e nie ma �ycia autentycznie
ludzkiego bez my�lowego i prze�yciowego przej�cia przez �mier�.
S�dzi� on, �e ludzi trzeba uczy� stykania si� ze �mierci�.
Franz Kafka prze�ywa� l�ki przed anonimowo�ci�, l�ki przed
automatyzmem, l�ki przed poddaniem si� uczuciom mi�o�ci, l�ki
przed samym sob�, gdy� odkrywa� w sobie i w istotach ludzkich co�
zwierz�cego niemal owadziego. Prze�ywa� siebie i innych jako
insekty, kt�re nic nie znacz�, kt�re s� powodowane niezrozumia�ymi
odruchami i automatyzmami. Mia� l�k przed tkwi�cymi w cz�owieku
si�ami unicestwiaj�cymi jego cz�owiecze�stwo.
Gerard de Nerval prze�ywa� intensywne l�ki o charakterze
ambiwalentnym (cz�sto tak�e hierarchicznym) wobec niemo�no�ci
sprawdzenia, udokumentowania tego wszystkiego, czego do�wiadcza� w
przeczuciach, prze�yciach parapsychicznych czy nawet astralnych.
Te stany napi�cia zwi�zane z jak�� parapsychiczn� determinacj�
spowodowa�y jego samob�jstwo.
Micha� Anio�, przy jego dumie tw�rczej, napi�ciach tw�rczych i
zamiarach zmiany rzeczywisto�ci naturalnej w sztuk� - odchodzi�, w
miar� zbli�ania si� do �mierci, od sztuki, niszczy� niekt�re swoje
dzie�a, zamkn�� si� w swoim mieszkaniu. Mia� przed sob� symbol
�mierci czaszk�. Ograniczy� maksymalnie swoje potrzeby. Pogr��y�
si� w ascezie, w medytacji, kontemplacji, odsuwaj�c si� zupe�nie
od spraw �ycia. Prze�ywa� rozdarcia, wzloty "ku g�rze" i
r�wnocze�nie mia� poczucie braku rezultat�w tych uwznio�le�.
Van Gogh prze�ywa� l�ki nie tylko egzystencjalne, ale tak�e przed
niemo�no�ci� znalezienia wyrazu malarskiego dla swoich prze�y�.
By�y to l�ki agonalne zwi�zane z poczuciem opuszczenia,
osamotnienia i daremnego szukania pomocy w osi�gni�ciu tego
poziomu tw�rczo�ci, jakiego pragn��. Cierpia� z powodu silnych
stan�w depresyjnych.
Przejd�my do analizy wzajemnego stosunku wybitnych uzdolnie� i
tw�rczo�ci oraz stan�w depresyjnych. Depresje mog� by� wyrazem
do�� ci�kich zmian biologicznych, a nawet �ci�le organicznych;
ale w wi�kszo�ci przypadk�w psychoneurotycznych, przejawiaj�cych
wysoki poziom rozwoju. Depresja jest jakby p�wiadom� lub
�wiadom� ocen� w�asnych brak�w, w�asnych niewystarczaj�cych
osi�gni��, cho�by te osi�gni�cia by�y w rzeczywisto�ci bardzo
wysokie. Jest to jakby przej�cie od fazy tw�rczo�ci do fazy
zimnej, cho� bolesnej oceny, fazy samokrytycyzmu, oczyszczania
swojej tw�rczo�ci, swoich prze�y� z brak�w. Tak post�powa�
Kierkegaard, a tak�e m�odziutka Joanna d'Arc. Takie odczuwanie
depresji wyst�puje u wi�kszo�ci ludzi d���cych do doskona�o�ci.
Jeden z moich pacjent�w napisa� w swojej biografii: "Po wielu
latach prze�ywania depresji sta�a mi si� ona bardzo bliska.
Przedtem, zanim zrozumia�em jej pozytywne znaczenie, by�em
przekonany, �e jest ona przeszkod� w mym tw�rczym �yciu, �e
upo�ledza m�j rozw�j. Potem dopiero zrozumia�em, �e jest ona
niezb�dna, �e jest jakby sitem duchowym, przez kt�re odp�ywa
wszystko to, co nie wypracowane, nie doko�czone, ma�o �wiadome,
ma�o rozwojowe i tw�rcze". Inny pacjent odmalowa� swoje stany
jeszcze bardziej dosadnie: "Wszystko, co brudne we mnie, sp�ywa z
depresj�; jest ona jakby filtrem psychicznego rozwoju".
Zwr��my jeszcze uwag� na zagadnienie zwi�zku obsesji z
uzdolnieniami i tw�rczo�ci�. Mo�emy zaryzykowa� twierdzenie, �e
nie ma wielkich dzia�a� autentycznie ludzkich bez obsesji.
Przejawiali je wszyscy lub niemal wszyscy bohaterowie ludzko�ci.
Obsesj� rozwojow� mia� Sokrates, Mahatma Gandhi, Abraham Lincoln,
Martin Luter King, Joanna d'Arc i setki tysi�cy innych. Obsesje
maj� wszyscy ludzie d���cy autentycznie do doskona�o�ci.
Wspomniany Otto Weininger w swoim powiedzeniu: "Samob�jstwo,
szubienica, albo cel wi�kszy i dostojniejszy ani�eli mo�liwy do
osi�gni�cia przez kogokolwiek", wyra�a� siln� obsesj�. A Joanna
d'Arc obsesyjnie realizowa�a sw�j cel - obron� ojczyzny. Z pe�n�
determinacj� podda�a si� �mierci na stosie. Clifford W. Beers z
obsesj� granicz�c� z natchnieniem, b�d�c w szpitalu dla umys�owo
chorych, opracowywa� swoje projekty ul�enia doli chorych
psychicznie. Wielu pisarzy, wielu poet�w, wielu uczonych dniami i
nocami pracuje nad rozwini�ciem swoich my�li i udokumentowaniem
swoich hipotez.
Wspomnia�em ju� wiele razy o stosunku mi�dzy dezintegracj� a
doskonaleniem. Jan W�adys�aw Dawid powtarza� wielokrotnie, �e dla
rozwoju wewn�trznego trzeba nieraz odej�� od swoich
dotychczasowych zainteresowa�, s�awy, a nawet w�asnej tw�rczo�ci.
Abraham Lincoln tak udoskonali� swoj� postaw� wobec innych, �e
zawsze najpierw przeanalizowa� g��boko zarzuty przeciwnik�w,
przedstawia� je w spos�b lepszy, ani�eli m�g� je przedstawi� jego
przeciwnik, a dopiero potem pr�bowa� przeciwstawi� si� tym
argumentom. �wi�ty Pawe� podejmowa� olbrzymie wysi�ki, aby z�ama�
barier� mi�dzy ch�ciami, przekonaniami, postawami pozytywnymi a
ich realizacj�.
Zasadnicze r�nice mi�dzy poszczeg�lnymi poziomami wysi�k�w
r