7687
Szczegóły |
Tytuł |
7687 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
7687 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 7687 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
7687 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Dzieci Pana Astronoma
Wanda Chotomska
DZIECI PANA ASTRONOMA
Przy ulicy Astronom�w,
w jednym z bardzo wielu dom�w,
mieszka� sobie razem z �on�
roztargniony pan Astronom.
W domu nie widzia�o go si�,
bo wci�� b��dzi� po Kosmosie.
Przez ogromne teleskopy,
kt�rych zreszt� mia� na kopy,
przez soczewki i lunety
bada� gwiazdy i planety.
Kiedy�, kiedy przez teleskop
patrzy� w�a�nie w dal niebiesk�,
kiedy w nos mu Ksi�yc �wieci�,
g�os us�ysza�: - Mamy dzieci!
Urodzi�a nam si� naraz
bardzo mi�ych bli�ni�t para!
Syn i c�rka - on i ona!
Jakie nada� im imiona?
Drogi m�u, pomy�l krzyn�,
jak si� ma nazywa� synek?
- Teleskopek, droga �ono �
rzek� natychmiast pan Astronom.
- A c�reczka? - Teleskopka!
Teleskopki, no i kropka!
Mija roczek, drugi, trzeci �
jak na dro�d�ach rosn� dzieci.
Rosn� we dnie, rosn� noc�,
jedz�, pij� oraz psoc�.
DZIECI PUSZCZAJ� ZAJ�CZKI
Przy ulicy Astronom�w
s�o�ce puka w okna dom�w.
Dzie� si� zbudzi�, zapia� kogut,
kot przeci�ga si� na progu,
kury gdacz�, pies zaszczeka�,
mleczarz przywi�z� w�zek mleka,
wi�c bli�ni�ta wsta�y z ��ek
i wychodz� na podw�rze.
Teleskopka karmi kotka,
siedz�c na kamiennych schodkach,
Teleskopek na ni� zerka:
- Przynie� szybko dwa lusterka!
Jedno lustro wzi�� do r�czki
i ju� puszcza nim zaj�czki.
Teleskopka, wielka �mieszka,
�wieci drugim w okna mieszka�,
a tu okna kto� otworzy�
i wo�aj� lokatorzy:
- Dzieci pana Astronoma
to Gomora i Sodoma
Zez�o�ci�y si� s�siadki:
- Te bli�ni�ta to gagatki!
Co za dzieci! Co za dzieci!
Zaraz macie przesta� �wieci�!
Astronoma obudzono.
Wyszed� z domu pan Astronom,
kiwn�� g�ow�, kiwn�� br�dk�
i odezwa� si� cichutko:
- By zako�czy� ten ambaras,
na przechadzk� chod�cie zaraz.
Ustawiajcie si� w dwuszereg
i idziemy na spacerek.
DZIECI �PIEWAJ� PIOSENK�
Nikt nie wyciera oczu chusteczk�,
nikomu z oka nie kapie �za,
wszyscy od dzisiaj graj� w s�oneczko,
bo to jest �wietna gra.
Grasz w �s�oneczko�?
Gram w �s�oneczko�!
Masz �s�oneczko�?
Mam �s�oneczko�!
Jestem s�oneczny
i u�miechni�ty
od czubka g�owy
do ko�ca pi�ty.
S�oneczny u�miech
na twarzy mam
i z ca�ym �wiatem
w �s�oneczko" gram.
Masz �s�oneczko"?
Mam �s�oneczko"!
Prawda, �e to bardzo fajna gra?
A jak kto� przegra, a jak kto� skusi,
s�oneczny u�miech s�o�ce mu da,
pi�knym u�miechem zap�aci� musi,
bo to jest taka gra.
* * *
Szli, �piewaj�c, przez ulice,
podziwiali kamienice,
obejrzeli dwie�cie wystaw,
samochod�w prawie trzysta,
pi�� pomnik�w, kominiarza,
stra� ogniow� i malarza.
Wreszcie rzek�y Teleskopki:
- Tato, nas ju� bol� stopki!
Straszny upa� dzi� na mie�cie,
wi�c na lody chod�my wreszcie
I Astronom wraz z dzieciarni�
siad� w ogr�dku przed kawiarni�,
przy okr�g�ym ��tym stole,
pod pasiastym parasolem.
Jedli lody z poziomkami,
pili wod� z b�belkami.
W�a�nie przy tej wodzie z gazem -
zapytali naraz razem:
- Tato, czemu s�o�ce �wieci?
Tata zerkn�� na swe dzieci
i �ykn�wszy �yczek kawy,
wyk�ad zrobi� im ciekawy.
PAN ASTRONOM M�WI O S�O�CU
Dlaczego S�o�ce �wieci?
To jasne jest od razu,
je�li si� wie, �e S�o�ce
to wielka kula gaz�w.
Te gazy wci�� si� t�ocz�,
te gazy wci�� s� w ruchu
i �arz� si�, i pra��
w s�onecznym wielkim brzuchu.
S�o�ce to kula gaz�w
bez przerwy roz�arzona.
St�d w�a�nie p�ynie �wiat�o,
st�d p�ynie ciep�o do nas.
Popatrzcie naoko�o:
to wszystko, co widzicie -
�wiat ro�lin, ludzi, zwierz�t -
S�o�cu zawdzi�cza �ycie.
* * *
Sko�czy� tato swe wywody,
dzieci za� sko�czy�y lody,
zap�acili i po chwili
od stolika si� ruszyli.
Po godzinie byli w domu.
Przy ulicy Astronom�w.
Teleskopka drzwi otwiera.
- Co b�dziemy robi� teraz?
Teleskopek krzykn�� pierwszy:
- Wiesz co? Napiszemy wierszyk!
Wymy�limy r�ne rymy -
wiersz o S�o�cu u�o�ymy!
Podskoczy�a Teleskopka:
- To dopiero b�dzie szopka!
S�owo daj�, jak tu stoj�,
napiszemy wiersz oboje
i ten wiersz wy�lemy w li�cie.
- Gdzie? - Do S�o�ca oczywi�cie!
DZIECI PISZ� LIST DO S�O�CA
�Kochane S�oneczko,
co �wiecisz na niebie -
list czerwon� kredk�
piszemy do Ciebie.
S�oneczko-lampeczko,
kochamy Ci� za to,
�e nas bardzo �adnie
opalasz przez lato.
S�oneczko-piecyku,
bardzo Ci� prosimy:
ogrzewaj nas mocniej
r�wniej w czasie zimy.
Nie �a�uj nam ciep�a,
nie �a�uj promieni
ani w dni wiosenne,
ani na jesieni.
Grzej, ile masz si�y,
tak jak tylko mo�esz,
�eby przez rok ca�y
upa� by� na dworze.
Niech b�dzie gor�co,
�eby dla och�ody
musieli be� przerwy
kupowa� nam lody!
Wi�cej ju� nie mamy
��da� ani �ycze�,
wi�c Ci� ca�ujemy
w ka�dy Tw�j promyczek�.
Teleskopek z Teleskopk�
list sko�czyli pi�kn� kropk�
i oboje zamaszy�cie
podpisali si� na li�cie.
Odetchn�li. Ale zaraz
nowy zacz�� si� ambaras.
Bo jak wys�a� list do S�o�ca?
Kogo u�y� w roli go�ca?
Listonosza?
- Nie!
Stwierdzono,
�e tu na nic pan listonosz.
Teleskopek kas� liczy,
- Mo�e nada� list lotniczy?
Hm... niestety, te� nie da si�,
bo za ma�o groszy w kasie...
Uradzono koniec ko�cem:
- Niech balonik b�dzie go�cem!
I polecia� list balonem
nad podw�rzem, nad balkonem,
nad kominem - hen, wysoko,
gdzie nie dojrzy ludzkie oko.
Teleskopek przez teleskop
patrzy za nim w dal niebiesk�.
- Co tam widzisz?
- Marny widok,
tata z mam� tutaj id�!
Mama tylko kiwa g�ow�,
tata wzdycha: - Daj� s�owo,
s�owo daj�, moi z�oci,
�adna z planet tak nie psoci!
A bli�ni�ta krzycz� na to:
- Dziwne rzeczy m�wisz, tato!
�adna z planet?
- Co to: ,,planet�?
To jest s�owo nam nie znane.
Niech nam tata wyt�umaczy,
co to dziwne s�owo znaczy!
PAN ASTRONOM M�WI O PLANETACH
Wko�o S�o�ca biega sobie
dziewi�� planet du�ych -
w dzie� i w nocy wci�� si� kr�c�,
stale s� w podr�y.
Kr��y Ziemia, Mars i Jowisz,
Merkury z Plutonem,
Wenus, Saturn, Uran, Neptun -
wszystkie w jedn� stron�.
Dziewi�� planet obok siebie
kr�ci si� bez ko�ca
i cho� ka�da z nich jest inna,
kr��� wok� S�o�ca.
Jak wiadomo, od stuleci
du�o zabaw znaj� dzieci.
Lubi� bawi� si� w �kom�rki�,
p�dz� �z g�rki na pazurki�,
znaj� �klasy�, ��lep� babk�,
�fanty�, �k�ko�, �bo�ka - �abk�
dobrze wiedz�, co to �berek�
oraz innych zabaw szereg.
Naszych mi�ych bli�ni�t para
te� zna zabaw co niemiara,
lecz na wszystko kr�c� nosem
i znudzonym m�wi� g�osem:
- Nie zdajecie sobie sprawy,
jak nam zbrzyd�y te zabawy!
Wymy�limy co� nowego!
Co� zupe�nie nieznanego!
Zbieg�a si� koleg�w chmara
i pytaj� wszyscy naraz;
- Co to b�dzie za zabawa?
- Czy weso�a? Czy ciekawa?
Teleskopek odpar� z mety:
- Zabawimy si� w planety!!!
S�o�cem b�dzie Teleskopka.
- Teleskopka? A to szopka!
DZIECI BAWI� SI� W PLANETY
Wszyscy wpadli w wielki zapa�.
Ka�dy pr�dko patyk z�apa�,
porobili r�ne ko�a
i gra toczy si� weso�a.
Bez przecinka i bez kropki
p�dz� wok� Teleskopki,
ona krzyczy za� w zapale:
- Jestem S�o�ce! �wiec� stale!
�arem bucham z g��bi brzucha!
Ka�dy musi mnie si� s�ucha�!
Jestem kr�lem wszystkich planet!
Nigdy �wieci� nie przestan�!
Macie robi�, co rozka��,
wi�c wam ka�� pa�� na twarze!!!
JOWISZ wrzasn�� z gro�n� min�:
- Opami�taj si�, dziewczyno!
Zastanowi� si� MERKURY:
- Przecie� ona plecie bzdury!
MARS, strasznego robi�c marsa,
krzykn�� gromko:
- To ci farsa!
WENUS si� pukn�a w ciemi�,
SATURN �okciem stukn�� ZIEMI�,
ZIEMIA z biegu wytr�cona
uderzy�a w nos PLUTONA,
MARS chcia� skoczy� na ratunek,
ale zderzy� si� z NEPTUNEM,
i po chwili, moi mili,
wszyscy strasznie si� czubili.
Tak si� bili, �e na ko�cu
JOWISZ guza nabi� S�O�CU.
S�O�CE si� zala�o �zami:
- Ja si� nie chc� bawi� z wami!
DZIECI STAWIAJ� POMNIK
- Przy ulicy Astronom�w
stoi bardzo du�o dom�w,
lecz brakuje tu pomnika
Miko�aja Kopernika -
tak powiedzia� pan Astronom,
kiedy szed� na spacer z �on�.
Popatrzy�a bli�ni�t para:
- Nie ma, ale b�dzie zaraz,
b�dzie pomnik Kopernika,
bo Kopernik wart pomnika!
Skrzykn�� ch�opc�w Teleskopek:
- Do mnie, ch�opcy! Tu, galopem!
Co Kopernik robi�? Wiecie?
- On co� odkry� pierwszy w �wiecie...
- Mnie obi�o si� o uszy,
�e Kopernik Ziemi� ruszy�.
- Wstrzyma� S�o�ce, ruszy� Ziemi�,
polskie wyda�o go plemi�.
- Wstrzyma� S�o�ce? Co to znaczy?
- Ja wam mog� wyt�umaczy�! -
tak oznajmi� Teleskopek,
wi�c postawmy tu dwukropek:
- Tata m�wi�, �e przed laty
ludzie si� nie znali na tym
i nie wiedzia� nikt z uczonych,
jak ten �wiat jest urz�dzony.
�S�o�ce kr��y wok� Ziemi�-
powtarzali ci uczeni
i poj�cia �aden nie mia�,
�e to w�a�nie kr��y Ziemia.
Kr��y, kr��y i bez ko�ca
kr�ci si� doko�a S�o�ca!
To Kopernik odkry� pierwszy
i st�d w�a�nie jest ten wierszyk:
�Wstrzyma� S�o�ce, ruszy� Ziemi� -
polskie wyda�o go plemi�".
Zr�bmy pomnik Kopernika,
bo Kopernik wart pomnika!
Pomy�leli ch�opcy krzynk�,
postawili ch�opcy skrzynk�. ,
- To jest cok�.
- A gdzie pos�g?
- W prze�cieradle ju� go nios�.
Od fryzury a� do pi�ty
w prze�cierad�o owini�ty.
- Ty, a po co prze�cierad�o?
- Jak to po co? �eby spad�o.
�eby spad�o w tym momencie,
gdy nast�pi ods�oni�cie.
- Teleskopko, chod� tu do nas!
Ods�o� pomnik astronoma!
Teleskopko, ods�o� pomnik
i o mowie nie zapomnij!
Teleskopka kwiaty taszczy.
- Przypad� mi w udziale zaszczyt,
zaszczyt przypad� mi w udziale...
Dobrze m�wi�?
- Doskonale!
Poci�gn�a prze�cierad�o,
prze�cierad�o raz-dwa spad�o...
Patrz� z okien lokatorzy:
- Co to? Kto to? Pomnik o�y�!
Teleskopek na cokole?
Co si� dzieje tam na dole?
To jest jaka� nowa szopka!
- Nie - odrzek�a Teleskopka -
to Kopernik w m�odych latach,
gdy by� w wieku mego brata...
***
Przy ulicy Astronom�w
zasypiaj� okna dom�w,
pod ko�drami z srebrnej blachy
zasypiaj� wszystkie dachy.
Wiatr ob�oki do snu zgarnia,
�pi� kominy i latarnia,
sennie mrucz� drzewa �pi�ce,
koty ko�cz� koci koncert
i zagl�da kotom w oczy
Ksi�yc, co po niebie kroczy.
W noc Ksi�ycem wysrebrzon�
patrzy� w�a�nie pan Astronom,
a tu z domu zakamark�w
wysz�a para nocnych mark�w.
Teleskopek z Teleskopk�
zatupali bos� stopk�
i oboje jak nie wrzasn�:
- Ksi�yc nam nie daje zasn��!
Ksi�yc �azi nam po g�owie -
o Ksi�ycu nam opowiedz!
PAN ASTRONOM M�WI O KSIʯYCU
- Dooko�a Ziemi
ci�gle sobie biega
Ksi�yc - naszej Ziemi
najbli�szy kolega.
Ca�y miesi�c musi
biega� dooko�a,
zanim raz okr��y�
nasz� Ziemi� zdo�a.
S�o�ce go o�wietla -
tam gdzie S�o�ce zerka,
�wiat�o si� odbija
tak jak od lusterka.
Sam Ksi�yc nie �wieci,
to, co wida� z Ziemi,
jest w�a�nie odbiciem
s�onecznych promieni.
***
Przerwa� wyk�ad pan Astronom,
siedzi z min� zamy�lon�.
Podskoczy�a bli�ni�t para,
obydwoje piszcz� naraz:
- Tato, zdrad� nam tajemnice,
czy gdzie� jeszcze s� ksi�yce?
- Du�o jest ksi�yc�w w �wiecie -
wi�kszo�� planet ma je przecie�.
Dwa ksi�yce Mars posiada,
Neptun tak�e dwoma w�ada,
pi�� okr��a Uran wok�,
Saturn - dziesi�� ma przy boku.
Teraz, moi drodzy, cisza,
dochodzimy do Jowisza.
Tylko sobie wyobra�cie -
on ksi�yc�w ma dwana�cie!
Teleskopka z palcem w buzi
mruczy sennie: - Ca�y tuzin!
Teleskopek trze ocz�ta...
B�d�cie cicho... �pi� bli�ni�ta...
DZIECIOM �NI� SI� KSIʯYCE
�ni si� ulica i �ni� si� dachy,
dachy, ulice, ulice,
a nad dachami ze srebrnej
blachy srebrne i z�ote ksi�yce.
- O - miaucz� koty. - O - piszcz� koty. -
Czy nam si� �ni, czy nie �ni?
Tu ksi�yc srebrny, tam ksi�yc z�oty
drog� na niebie kre�li.
Psy wysz�y z budy. - O, co to znaczy -
okropnie kr�c� szyj�.
Tuzin ksi�yc�w ka�dy zobaczy�,
wi�c do ksi�yc�w wyj�.
- O - kocie oczy. - O - kocie oczy,
a w kocich oczach ziele�. -
Tuzin ksi�yc�w na nas si� toczy.
O - tego ju� za wiele!
Popatrz na koty i nic si� nie dziw,
�e w g�r� zadar�y noski -
przecie� na ka�dym ksi�ycu siedzi
w�saty im� pan Twardowski.
Psy oniemia�y, prosz� rodzic�w,
koty dosta�y zeza,
wszyscy Twardowscy spadli z ksi�yc�w
i ta�cz� poloneza!
Przy ulicy Astronom�w
zamieszanie w ca�ym domu -
trzy kuzynki i dwie ciotki
piek� torty i szarlotki,
pian� bij� dwaj wujkowie,
dziadek mak trze na makowiec,
stryjek kr�ci jajka z cukrem,
babcia robi babk� z lukrem.
Pan Astronom zamy�lony
szepce w k�cie co� do �ony.
Tajemnicze maj� miny.
- Jutro dzieci urodziny!
Co w prezencie na to �wi�to,
droga �ono, da� bli�ni�tom?
Rzek�a �ona: - Moim zdaniem,
trzeba kupi� im ubranie.
- Nie! Nie! - krzykn�� pan Astronom. -
To zbyt zwyk�e, moja �ono,
pr�dko wymy�l co� innego,.
co� takiego... niezwyk�ego!
- Mo�e rower? Dwa rowery?
- Nie! Nie! Je�li mam by� szczery,
to si� zawsze boj� szczerze,
gdy kto� jedzie na rowerze.
Tu si� wtr�ci� wuj ze stryjkiem:
- Kupmy dzieciom loteryjk�.
- Nie! - krzykn�y obie ciotki.
Lepiej �y�wy albo wrotki!
Babcia pokr�ci�a g�ow�:
- O, nie, wrotki to niezdrowo!
Lepiej pu�k �o�nierzy z blachy.
Dziadek wtr�ci�: - Lepiej szachy.
Lecz og�lny s�ysz�c sprzeciw,
orzek�: - Zapytajmy dzieci!
Para bli�ni�t po namy�le
rzek�a chytrze: - M�wi�c �ci�le,
nam niczego nie potrzeba
pr�cz drobnostki - gwiazdki z nieba.
Prosz� wujk�w, cio� i taty -
chcemy gwiazdk� - nic poza tym!
Pukn�� si� Astronom w czo�o:
- Ju� wiem, co wam kupi�! ZOO!
- Lecz co ZOO ma do gwiazdki???
- Co? S�uchajcie opowiastki...
PAN ASTRONOM M�WI O GWIAZDACH
- Nasze S�o�ce ma rodzin�,
najliczniejsz� z rodzin -
ka�da gwiazda, ile jest ich,
w sk�ad rodziny wchodzi.
S�o�ce jest podobne gwiazdom -
ka�da z gwiazd z osobna,
od najwi�kszej do najmniejszej,
S�o�cu jest podobna.
Oczywi�cie wiem, �e zaraz
Kto� pytanie da mi:
�Czy�by S�o�ce by�o gwiazd�,
a gwiazdy s�o�cami?�
Tak - odpowiem. - Tak jest w�a�nie,
macie racj�, dzieci,
i dlatego ka�da gwiazda
tak jak S�o�ce �wieci.
Tutaj nast�pi�a cisza,
bo Astronom si� zadysza�.
Niecierpliwi� si� bli�ni�ta:
- Tato, a gdzie te zwierz�ta?
Wspomina�e� co� o ZOO,
a o gwiazdach m�wisz w ko�o!
Pan Astronom kiwn�� br�dk�:
- B�dzie ZOO! - odpar� kr�tko.
Zaraz przyjdzie na nie pora,
ZOO b�dzie w gwiazdozbiorach
PAN ASTRONOM M�WI O GWIAZDOZBIORACH
- Gdy na niebo patrz� ludzie
z wsi, miasteczek oraz miast,
widz� r�ne gwiazdozbiory -
gwiazdozbiory - zbiory gwiazd.
Bardzo du�o gwiazdozbior�w,
moi drodzy, dobrze znam,
lecz opowiem tylko o tych,
kt�re s� najbli�sze nam.
S�o�ce, Ksi�yc i planety -
ca�y nasz najbli�szy �wiat -
w�r�d tuzina gwiazdozbior�w
kr��y od miliard�w lat.
Te dwana�cie gwiazdozbior�w,
co pas tworz� wok� nas,
to jest w�a�nie �w zwierzyniec,
czyli ZODIAK - prosz� was!
***
Zaklaska�y dzieci w r�ce:
- Tato, powiedz nam co� wi�cej!
To historia wprost niezwyk�a!
O zwierzy�cu zr�b nam wyk�ad!
PAN ASTRONOM M�WI O ZODIAKU
- W tym niebieskim zwierzy�cu
prosz� zacnych s�uchaczy -
cuda mo�na ogl�da�,
cuda mo�na zobaczy�!
Ka�dy okaz na pokaz,
hokus - pokus i cud!
R�ne cudy na pudy,
a tych cud�w jest w br�d:
BARAN stoi na przodzie,
cho� ma rogi - nie bodzie.
Zaraz za nim BYK byczy,
kt�ry nigdy nie ryczy.
Dalej wida� BLI�NI�TA,
RAK im depce po pi�tach.
LEW ogl�da si� srogo,
PANNA niesie mu ogon.
WAGA patrzy w jej stron�,
wisi tu� przed SKORPIONEM.
Jest i STRZELEC w tym t�umie,
ale strzela� nie umie.
KOZIORO�EC nie bryka,
lecz prowadzi WODNIKA,
a ten, patrz�c za siebie,
liczy RYBY na niebie,
przed kt�rymi �w BARAN
stoi w�a�nie jak taran...
Tu zamyka si� ko�o
oraz wyk�ad o ZOO
Sko�czy� m�wi� pan Astronom,
a bli�ni�tom oczy p�on�.
Teleskopka, wniebowzi�ta,
m�wi: - W ZOO s� Bli�ni�ta!
Para Bli�ni�t - tak jak w domu
przy ulicy Astronom�w!
Teleskopek marszczy czo�o,
my�li o niebieskim ZOO,
a� wykrzykn�� sam do siebie:
- Rak-nieborak jest na niebie!
W moim gu�cie taka draka -
ujrze� w niebie - nieboraka!
Kozioro�ec, Lew, Byk, Baran -
podskoczy�a nasza para:
- Chod� nam ZOO kupi�, tato.
Przecie� my czekamy na to!
Nie pomog� �adne miny -
jutro nasze urodziny.
Obieca�e� na to �wi�to
ZOO kupi� swym bli�ni�tom.
Roztargniony pan Astronom
zrobi� min� przera�on�,
g�uchym g�osem j�kn��: - Oo!
Za co ja wam kupi� ZOO?
Rozp�aka�y si� bli�ni�ta:
- Obieca�e�! Nie pami�tasz?
Obieca�e�! Na Jowisza -
ca�y dom to przecie� s�ysza�!
Yy... cacanka - obiecanka...
Yy... a teraz niespodzianka...
My nie chcemy niespodzianek!
My jeste�my oszukane!
Pan Astronom s�ysz�c j�ki
chudy portfel wzi�� do r�ki,
mrucz�c z min� nieweso��: -
Ha! Spr�bujmy kupi� ZOO!
Teleskopka z Teleskopkiem
z miejsc ruszyli si� galopkiem,
jak rakiety mkn�c do przodu
polecieli do Ogrodu
i cho� p�na by�a pora,
odszukali dyrektora.
Pan Astronom kiwn�� br�dk�,
a bli�ni�ta rzek�y kr�tko:
- Tatu� ma do pana spraw�.
Jak�? Powie sam niebawem.
Zostawimy pan�w samych
i zwierzyniec pozwiedzamy.
Posz�y dzieci zwiedza� ZOO,
przygl�da�y si� bawo�om,
obejrza�y panter kilka,
stado �ubr�w, s�onia, wilka,
nosoro�ca, s�pa, lisa,
dwa lamparty i tygrysa,
papug nie wiadomo ile,
pi�� pawian�w, trzy goryle,
krokodyle, antylopy,
dziki, �biki oraz szopy.
Zatrzyma�y si� przed strusiem,
przygl�daj�c chwil� mu si�,
potem okiem niezbyt czu�ym
obrzuci�y lwa i mu�y,
zebry, bobry i kojota,
kt�ry si� po klatce miota�.
Misia, morsa oraz fok�
ledwie zaszczyci�y wzrokiem,
wykrzywi�y si� do lamy
i ziewn�y:
- Dosy� mamy!
Odwr�ci�y si� na pi�cie:
- Co po takim nam prezencie:
C� - zwierz�ta jak zwierz�ta -
ale gdzie tu s� Bli�ni�ta?
Kozioro�ca w�r�d rogaczy
i ze �wiec� nie zobaczysz,
szukali�my Strzelca z Wag� -
Wagi nie ma i nie ma go,
Panny mo�esz szuka� sto dni,
w �adnej klatce nie tkwi Wodnik...
Te okazy, co s� w klatkach,
bawi� mog�y prapradziadka,
ale nie nas, prosz� taty,
my�my si� poznali na tym!
Takie ZOO mamy w nosie -
lepsze ZOO jest w Kosmosie!
- Racja! - krzykn�� pan Astronom
z min� nagle rozja�nion�. -
Po tym, co�cie powiedzieli,
mog� schowa� sw�j portfelik.
Ach, jak�e mi jest weso�o,
�e nie chcecie tego ZOO!
A bli�ni�ta krzycz� na to:
- Tamto ZOO kup nam, tato!
A jak nie chcesz kupi� nam, to -
poka� nam cho� ZOO tamto!
Wiemy, �e tam trudny dojazd,
wi�c nam zr�b - kosmiczny pojazd!!!
- Hm... - powiedzia� pan Astronom
z min� wielce zamy�lon�. -
Rola ojca nie jest �atwa,
gdy chce w Kosmos lecie� dziatwa.
Lecz c� robi� - je�li chcecie,
pomy�limy o rakiecie.
Pomy�limy o niej w domu
przy ulicy Astronom�w...
***
Poszli my�le�. Dot�d my�l�,
wi�c prosimy was o cisz�.
Co wymy�l� - to nam przy�l�,
a ja znowu to opisz�.