7687

Szczegóły
Tytuł 7687
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

7687 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 7687 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

7687 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Dzieci Pana Astronoma Wanda Chotomska DZIECI PANA ASTRONOMA Przy ulicy Astronom�w, w jednym z bardzo wielu dom�w, mieszka� sobie razem z �on� roztargniony pan Astronom. W domu nie widzia�o go si�, bo wci�� b��dzi� po Kosmosie. Przez ogromne teleskopy, kt�rych zreszt� mia� na kopy, przez soczewki i lunety bada� gwiazdy i planety. Kiedy�, kiedy przez teleskop patrzy� w�a�nie w dal niebiesk�, kiedy w nos mu Ksi�yc �wieci�, g�os us�ysza�: - Mamy dzieci! Urodzi�a nam si� naraz bardzo mi�ych bli�ni�t para! Syn i c�rka - on i ona! Jakie nada� im imiona? Drogi m�u, pomy�l krzyn�, jak si� ma nazywa� synek? - Teleskopek, droga �ono � rzek� natychmiast pan Astronom. - A c�reczka? - Teleskopka! Teleskopki, no i kropka! Mija roczek, drugi, trzeci � jak na dro�d�ach rosn� dzieci. Rosn� we dnie, rosn� noc�, jedz�, pij� oraz psoc�. DZIECI PUSZCZAJ� ZAJ�CZKI Przy ulicy Astronom�w s�o�ce puka w okna dom�w. Dzie� si� zbudzi�, zapia� kogut, kot przeci�ga si� na progu, kury gdacz�, pies zaszczeka�, mleczarz przywi�z� w�zek mleka, wi�c bli�ni�ta wsta�y z ��ek i wychodz� na podw�rze. Teleskopka karmi kotka, siedz�c na kamiennych schodkach, Teleskopek na ni� zerka: - Przynie� szybko dwa lusterka! Jedno lustro wzi�� do r�czki i ju� puszcza nim zaj�czki. Teleskopka, wielka �mieszka, �wieci drugim w okna mieszka�, a tu okna kto� otworzy� i wo�aj� lokatorzy: - Dzieci pana Astronoma to Gomora i Sodoma Zez�o�ci�y si� s�siadki: - Te bli�ni�ta to gagatki! Co za dzieci! Co za dzieci! Zaraz macie przesta� �wieci�! Astronoma obudzono. Wyszed� z domu pan Astronom, kiwn�� g�ow�, kiwn�� br�dk� i odezwa� si� cichutko: - By zako�czy� ten ambaras, na przechadzk� chod�cie zaraz. Ustawiajcie si� w dwuszereg i idziemy na spacerek. DZIECI �PIEWAJ� PIOSENK� Nikt nie wyciera oczu chusteczk�, nikomu z oka nie kapie �za, wszyscy od dzisiaj graj� w s�oneczko, bo to jest �wietna gra. Grasz w �s�oneczko�? Gram w �s�oneczko�! Masz �s�oneczko�? Mam �s�oneczko�! Jestem s�oneczny i u�miechni�ty od czubka g�owy do ko�ca pi�ty. S�oneczny u�miech na twarzy mam i z ca�ym �wiatem w �s�oneczko" gram. Masz �s�oneczko"? Mam �s�oneczko"! Prawda, �e to bardzo fajna gra? A jak kto� przegra, a jak kto� skusi, s�oneczny u�miech s�o�ce mu da, pi�knym u�miechem zap�aci� musi, bo to jest taka gra. * * * Szli, �piewaj�c, przez ulice, podziwiali kamienice, obejrzeli dwie�cie wystaw, samochod�w prawie trzysta, pi�� pomnik�w, kominiarza, stra� ogniow� i malarza. Wreszcie rzek�y Teleskopki: - Tato, nas ju� bol� stopki! Straszny upa� dzi� na mie�cie, wi�c na lody chod�my wreszcie I Astronom wraz z dzieciarni� siad� w ogr�dku przed kawiarni�, przy okr�g�ym ��tym stole, pod pasiastym parasolem. Jedli lody z poziomkami, pili wod� z b�belkami. W�a�nie przy tej wodzie z gazem - zapytali naraz razem: - Tato, czemu s�o�ce �wieci? Tata zerkn�� na swe dzieci i �ykn�wszy �yczek kawy, wyk�ad zrobi� im ciekawy. PAN ASTRONOM M�WI O S�O�CU Dlaczego S�o�ce �wieci? To jasne jest od razu, je�li si� wie, �e S�o�ce to wielka kula gaz�w. Te gazy wci�� si� t�ocz�, te gazy wci�� s� w ruchu i �arz� si�, i pra�� w s�onecznym wielkim brzuchu. S�o�ce to kula gaz�w bez przerwy roz�arzona. St�d w�a�nie p�ynie �wiat�o, st�d p�ynie ciep�o do nas. Popatrzcie naoko�o: to wszystko, co widzicie - �wiat ro�lin, ludzi, zwierz�t - S�o�cu zawdzi�cza �ycie. * * * Sko�czy� tato swe wywody, dzieci za� sko�czy�y lody, zap�acili i po chwili od stolika si� ruszyli. Po godzinie byli w domu. Przy ulicy Astronom�w. Teleskopka drzwi otwiera. - Co b�dziemy robi� teraz? Teleskopek krzykn�� pierwszy: - Wiesz co? Napiszemy wierszyk! Wymy�limy r�ne rymy - wiersz o S�o�cu u�o�ymy! Podskoczy�a Teleskopka: - To dopiero b�dzie szopka! S�owo daj�, jak tu stoj�, napiszemy wiersz oboje i ten wiersz wy�lemy w li�cie. - Gdzie? - Do S�o�ca oczywi�cie! DZIECI PISZ� LIST DO S�O�CA �Kochane S�oneczko, co �wiecisz na niebie - list czerwon� kredk� piszemy do Ciebie. S�oneczko-lampeczko, kochamy Ci� za to, �e nas bardzo �adnie opalasz przez lato. S�oneczko-piecyku, bardzo Ci� prosimy: ogrzewaj nas mocniej r�wniej w czasie zimy. Nie �a�uj nam ciep�a, nie �a�uj promieni ani w dni wiosenne, ani na jesieni. Grzej, ile masz si�y, tak jak tylko mo�esz, �eby przez rok ca�y upa� by� na dworze. Niech b�dzie gor�co, �eby dla och�ody musieli be� przerwy kupowa� nam lody! Wi�cej ju� nie mamy ��da� ani �ycze�, wi�c Ci� ca�ujemy w ka�dy Tw�j promyczek�. Teleskopek z Teleskopk� list sko�czyli pi�kn� kropk� i oboje zamaszy�cie podpisali si� na li�cie. Odetchn�li. Ale zaraz nowy zacz�� si� ambaras. Bo jak wys�a� list do S�o�ca? Kogo u�y� w roli go�ca? Listonosza? - Nie! Stwierdzono, �e tu na nic pan listonosz. Teleskopek kas� liczy, - Mo�e nada� list lotniczy? Hm... niestety, te� nie da si�, bo za ma�o groszy w kasie... Uradzono koniec ko�cem: - Niech balonik b�dzie go�cem! I polecia� list balonem nad podw�rzem, nad balkonem, nad kominem - hen, wysoko, gdzie nie dojrzy ludzkie oko. Teleskopek przez teleskop patrzy za nim w dal niebiesk�. - Co tam widzisz? - Marny widok, tata z mam� tutaj id�! Mama tylko kiwa g�ow�, tata wzdycha: - Daj� s�owo, s�owo daj�, moi z�oci, �adna z planet tak nie psoci! A bli�ni�ta krzycz� na to: - Dziwne rzeczy m�wisz, tato! �adna z planet? - Co to: ,,planet�? To jest s�owo nam nie znane. Niech nam tata wyt�umaczy, co to dziwne s�owo znaczy! PAN ASTRONOM M�WI O PLANETACH Wko�o S�o�ca biega sobie dziewi�� planet du�ych - w dzie� i w nocy wci�� si� kr�c�, stale s� w podr�y. Kr��y Ziemia, Mars i Jowisz, Merkury z Plutonem, Wenus, Saturn, Uran, Neptun - wszystkie w jedn� stron�. Dziewi�� planet obok siebie kr�ci si� bez ko�ca i cho� ka�da z nich jest inna, kr��� wok� S�o�ca. Jak wiadomo, od stuleci du�o zabaw znaj� dzieci. Lubi� bawi� si� w �kom�rki�, p�dz� �z g�rki na pazurki�, znaj� �klasy�, ��lep� babk�, �fanty�, �k�ko�, �bo�ka - �abk� dobrze wiedz�, co to �berek� oraz innych zabaw szereg. Naszych mi�ych bli�ni�t para te� zna zabaw co niemiara, lecz na wszystko kr�c� nosem i znudzonym m�wi� g�osem: - Nie zdajecie sobie sprawy, jak nam zbrzyd�y te zabawy! Wymy�limy co� nowego! Co� zupe�nie nieznanego! Zbieg�a si� koleg�w chmara i pytaj� wszyscy naraz; - Co to b�dzie za zabawa? - Czy weso�a? Czy ciekawa? Teleskopek odpar� z mety: - Zabawimy si� w planety!!! S�o�cem b�dzie Teleskopka. - Teleskopka? A to szopka! DZIECI BAWI� SI� W PLANETY Wszyscy wpadli w wielki zapa�. Ka�dy pr�dko patyk z�apa�, porobili r�ne ko�a i gra toczy si� weso�a. Bez przecinka i bez kropki p�dz� wok� Teleskopki, ona krzyczy za� w zapale: - Jestem S�o�ce! �wiec� stale! �arem bucham z g��bi brzucha! Ka�dy musi mnie si� s�ucha�! Jestem kr�lem wszystkich planet! Nigdy �wieci� nie przestan�! Macie robi�, co rozka��, wi�c wam ka�� pa�� na twarze!!! JOWISZ wrzasn�� z gro�n� min�: - Opami�taj si�, dziewczyno! Zastanowi� si� MERKURY: - Przecie� ona plecie bzdury! MARS, strasznego robi�c marsa, krzykn�� gromko: - To ci farsa! WENUS si� pukn�a w ciemi�, SATURN �okciem stukn�� ZIEMI�, ZIEMIA z biegu wytr�cona uderzy�a w nos PLUTONA, MARS chcia� skoczy� na ratunek, ale zderzy� si� z NEPTUNEM, i po chwili, moi mili, wszyscy strasznie si� czubili. Tak si� bili, �e na ko�cu JOWISZ guza nabi� S�O�CU. S�O�CE si� zala�o �zami: - Ja si� nie chc� bawi� z wami! DZIECI STAWIAJ� POMNIK - Przy ulicy Astronom�w stoi bardzo du�o dom�w, lecz brakuje tu pomnika Miko�aja Kopernika - tak powiedzia� pan Astronom, kiedy szed� na spacer z �on�. Popatrzy�a bli�ni�t para: - Nie ma, ale b�dzie zaraz, b�dzie pomnik Kopernika, bo Kopernik wart pomnika! Skrzykn�� ch�opc�w Teleskopek: - Do mnie, ch�opcy! Tu, galopem! Co Kopernik robi�? Wiecie? - On co� odkry� pierwszy w �wiecie... - Mnie obi�o si� o uszy, �e Kopernik Ziemi� ruszy�. - Wstrzyma� S�o�ce, ruszy� Ziemi�, polskie wyda�o go plemi�. - Wstrzyma� S�o�ce? Co to znaczy? - Ja wam mog� wyt�umaczy�! - tak oznajmi� Teleskopek, wi�c postawmy tu dwukropek: - Tata m�wi�, �e przed laty ludzie si� nie znali na tym i nie wiedzia� nikt z uczonych, jak ten �wiat jest urz�dzony. �S�o�ce kr��y wok� Ziemi�- powtarzali ci uczeni i poj�cia �aden nie mia�, �e to w�a�nie kr��y Ziemia. Kr��y, kr��y i bez ko�ca kr�ci si� doko�a S�o�ca! To Kopernik odkry� pierwszy i st�d w�a�nie jest ten wierszyk: �Wstrzyma� S�o�ce, ruszy� Ziemi� - polskie wyda�o go plemi�". Zr�bmy pomnik Kopernika, bo Kopernik wart pomnika! Pomy�leli ch�opcy krzynk�, postawili ch�opcy skrzynk�. , - To jest cok�. - A gdzie pos�g? - W prze�cieradle ju� go nios�. Od fryzury a� do pi�ty w prze�cierad�o owini�ty. - Ty, a po co prze�cierad�o? - Jak to po co? �eby spad�o. �eby spad�o w tym momencie, gdy nast�pi ods�oni�cie. - Teleskopko, chod� tu do nas! Ods�o� pomnik astronoma! Teleskopko, ods�o� pomnik i o mowie nie zapomnij! Teleskopka kwiaty taszczy. - Przypad� mi w udziale zaszczyt, zaszczyt przypad� mi w udziale... Dobrze m�wi�? - Doskonale! Poci�gn�a prze�cierad�o, prze�cierad�o raz-dwa spad�o... Patrz� z okien lokatorzy: - Co to? Kto to? Pomnik o�y�! Teleskopek na cokole? Co si� dzieje tam na dole? To jest jaka� nowa szopka! - Nie - odrzek�a Teleskopka - to Kopernik w m�odych latach, gdy by� w wieku mego brata... *** Przy ulicy Astronom�w zasypiaj� okna dom�w, pod ko�drami z srebrnej blachy zasypiaj� wszystkie dachy. Wiatr ob�oki do snu zgarnia, �pi� kominy i latarnia, sennie mrucz� drzewa �pi�ce, koty ko�cz� koci koncert i zagl�da kotom w oczy Ksi�yc, co po niebie kroczy. W noc Ksi�ycem wysrebrzon� patrzy� w�a�nie pan Astronom, a tu z domu zakamark�w wysz�a para nocnych mark�w. Teleskopek z Teleskopk� zatupali bos� stopk� i oboje jak nie wrzasn�: - Ksi�yc nam nie daje zasn��! Ksi�yc �azi nam po g�owie - o Ksi�ycu nam opowiedz! PAN ASTRONOM M�WI O KSIʯYCU - Dooko�a Ziemi ci�gle sobie biega Ksi�yc - naszej Ziemi najbli�szy kolega. Ca�y miesi�c musi biega� dooko�a, zanim raz okr��y� nasz� Ziemi� zdo�a. S�o�ce go o�wietla - tam gdzie S�o�ce zerka, �wiat�o si� odbija tak jak od lusterka. Sam Ksi�yc nie �wieci, to, co wida� z Ziemi, jest w�a�nie odbiciem s�onecznych promieni. *** Przerwa� wyk�ad pan Astronom, siedzi z min� zamy�lon�. Podskoczy�a bli�ni�t para, obydwoje piszcz� naraz: - Tato, zdrad� nam tajemnice, czy gdzie� jeszcze s� ksi�yce? - Du�o jest ksi�yc�w w �wiecie - wi�kszo�� planet ma je przecie�. Dwa ksi�yce Mars posiada, Neptun tak�e dwoma w�ada, pi�� okr��a Uran wok�, Saturn - dziesi�� ma przy boku. Teraz, moi drodzy, cisza, dochodzimy do Jowisza. Tylko sobie wyobra�cie - on ksi�yc�w ma dwana�cie! Teleskopka z palcem w buzi mruczy sennie: - Ca�y tuzin! Teleskopek trze ocz�ta... B�d�cie cicho... �pi� bli�ni�ta... DZIECIOM �NI� SI� KSIʯYCE �ni si� ulica i �ni� si� dachy, dachy, ulice, ulice, a nad dachami ze srebrnej blachy srebrne i z�ote ksi�yce. - O - miaucz� koty. - O - piszcz� koty. - Czy nam si� �ni, czy nie �ni? Tu ksi�yc srebrny, tam ksi�yc z�oty drog� na niebie kre�li. Psy wysz�y z budy. - O, co to znaczy - okropnie kr�c� szyj�. Tuzin ksi�yc�w ka�dy zobaczy�, wi�c do ksi�yc�w wyj�. - O - kocie oczy. - O - kocie oczy, a w kocich oczach ziele�. - Tuzin ksi�yc�w na nas si� toczy. O - tego ju� za wiele! Popatrz na koty i nic si� nie dziw, �e w g�r� zadar�y noski - przecie� na ka�dym ksi�ycu siedzi w�saty im� pan Twardowski. Psy oniemia�y, prosz� rodzic�w, koty dosta�y zeza, wszyscy Twardowscy spadli z ksi�yc�w i ta�cz� poloneza! Przy ulicy Astronom�w zamieszanie w ca�ym domu - trzy kuzynki i dwie ciotki piek� torty i szarlotki, pian� bij� dwaj wujkowie, dziadek mak trze na makowiec, stryjek kr�ci jajka z cukrem, babcia robi babk� z lukrem. Pan Astronom zamy�lony szepce w k�cie co� do �ony. Tajemnicze maj� miny. - Jutro dzieci urodziny! Co w prezencie na to �wi�to, droga �ono, da� bli�ni�tom? Rzek�a �ona: - Moim zdaniem, trzeba kupi� im ubranie. - Nie! Nie! - krzykn�� pan Astronom. - To zbyt zwyk�e, moja �ono, pr�dko wymy�l co� innego,. co� takiego... niezwyk�ego! - Mo�e rower? Dwa rowery? - Nie! Nie! Je�li mam by� szczery, to si� zawsze boj� szczerze, gdy kto� jedzie na rowerze. Tu si� wtr�ci� wuj ze stryjkiem: - Kupmy dzieciom loteryjk�. - Nie! - krzykn�y obie ciotki. Lepiej �y�wy albo wrotki! Babcia pokr�ci�a g�ow�: - O, nie, wrotki to niezdrowo! Lepiej pu�k �o�nierzy z blachy. Dziadek wtr�ci�: - Lepiej szachy. Lecz og�lny s�ysz�c sprzeciw, orzek�: - Zapytajmy dzieci! Para bli�ni�t po namy�le rzek�a chytrze: - M�wi�c �ci�le, nam niczego nie potrzeba pr�cz drobnostki - gwiazdki z nieba. Prosz� wujk�w, cio� i taty - chcemy gwiazdk� - nic poza tym! Pukn�� si� Astronom w czo�o: - Ju� wiem, co wam kupi�! ZOO! - Lecz co ZOO ma do gwiazdki??? - Co? S�uchajcie opowiastki... PAN ASTRONOM M�WI O GWIAZDACH - Nasze S�o�ce ma rodzin�, najliczniejsz� z rodzin - ka�da gwiazda, ile jest ich, w sk�ad rodziny wchodzi. S�o�ce jest podobne gwiazdom - ka�da z gwiazd z osobna, od najwi�kszej do najmniejszej, S�o�cu jest podobna. Oczywi�cie wiem, �e zaraz Kto� pytanie da mi: �Czy�by S�o�ce by�o gwiazd�, a gwiazdy s�o�cami?� Tak - odpowiem. - Tak jest w�a�nie, macie racj�, dzieci, i dlatego ka�da gwiazda tak jak S�o�ce �wieci. Tutaj nast�pi�a cisza, bo Astronom si� zadysza�. Niecierpliwi� si� bli�ni�ta: - Tato, a gdzie te zwierz�ta? Wspomina�e� co� o ZOO, a o gwiazdach m�wisz w ko�o! Pan Astronom kiwn�� br�dk�: - B�dzie ZOO! - odpar� kr�tko. Zaraz przyjdzie na nie pora, ZOO b�dzie w gwiazdozbiorach PAN ASTRONOM M�WI O GWIAZDOZBIORACH - Gdy na niebo patrz� ludzie z wsi, miasteczek oraz miast, widz� r�ne gwiazdozbiory - gwiazdozbiory - zbiory gwiazd. Bardzo du�o gwiazdozbior�w, moi drodzy, dobrze znam, lecz opowiem tylko o tych, kt�re s� najbli�sze nam. S�o�ce, Ksi�yc i planety - ca�y nasz najbli�szy �wiat - w�r�d tuzina gwiazdozbior�w kr��y od miliard�w lat. Te dwana�cie gwiazdozbior�w, co pas tworz� wok� nas, to jest w�a�nie �w zwierzyniec, czyli ZODIAK - prosz� was! *** Zaklaska�y dzieci w r�ce: - Tato, powiedz nam co� wi�cej! To historia wprost niezwyk�a! O zwierzy�cu zr�b nam wyk�ad! PAN ASTRONOM M�WI O ZODIAKU - W tym niebieskim zwierzy�cu prosz� zacnych s�uchaczy - cuda mo�na ogl�da�, cuda mo�na zobaczy�! Ka�dy okaz na pokaz, hokus - pokus i cud! R�ne cudy na pudy, a tych cud�w jest w br�d: BARAN stoi na przodzie, cho� ma rogi - nie bodzie. Zaraz za nim BYK byczy, kt�ry nigdy nie ryczy. Dalej wida� BLI�NI�TA, RAK im depce po pi�tach. LEW ogl�da si� srogo, PANNA niesie mu ogon. WAGA patrzy w jej stron�, wisi tu� przed SKORPIONEM. Jest i STRZELEC w tym t�umie, ale strzela� nie umie. KOZIORO�EC nie bryka, lecz prowadzi WODNIKA, a ten, patrz�c za siebie, liczy RYBY na niebie, przed kt�rymi �w BARAN stoi w�a�nie jak taran... Tu zamyka si� ko�o oraz wyk�ad o ZOO Sko�czy� m�wi� pan Astronom, a bli�ni�tom oczy p�on�. Teleskopka, wniebowzi�ta, m�wi: - W ZOO s� Bli�ni�ta! Para Bli�ni�t - tak jak w domu przy ulicy Astronom�w! Teleskopek marszczy czo�o, my�li o niebieskim ZOO, a� wykrzykn�� sam do siebie: - Rak-nieborak jest na niebie! W moim gu�cie taka draka - ujrze� w niebie - nieboraka! Kozioro�ec, Lew, Byk, Baran - podskoczy�a nasza para: - Chod� nam ZOO kupi�, tato. Przecie� my czekamy na to! Nie pomog� �adne miny - jutro nasze urodziny. Obieca�e� na to �wi�to ZOO kupi� swym bli�ni�tom. Roztargniony pan Astronom zrobi� min� przera�on�, g�uchym g�osem j�kn��: - Oo! Za co ja wam kupi� ZOO? Rozp�aka�y si� bli�ni�ta: - Obieca�e�! Nie pami�tasz? Obieca�e�! Na Jowisza - ca�y dom to przecie� s�ysza�! Yy... cacanka - obiecanka... Yy... a teraz niespodzianka... My nie chcemy niespodzianek! My jeste�my oszukane! Pan Astronom s�ysz�c j�ki chudy portfel wzi�� do r�ki, mrucz�c z min� nieweso��: - Ha! Spr�bujmy kupi� ZOO! Teleskopka z Teleskopkiem z miejsc ruszyli si� galopkiem, jak rakiety mkn�c do przodu polecieli do Ogrodu i cho� p�na by�a pora, odszukali dyrektora. Pan Astronom kiwn�� br�dk�, a bli�ni�ta rzek�y kr�tko: - Tatu� ma do pana spraw�. Jak�? Powie sam niebawem. Zostawimy pan�w samych i zwierzyniec pozwiedzamy. Posz�y dzieci zwiedza� ZOO, przygl�da�y si� bawo�om, obejrza�y panter kilka, stado �ubr�w, s�onia, wilka, nosoro�ca, s�pa, lisa, dwa lamparty i tygrysa, papug nie wiadomo ile, pi�� pawian�w, trzy goryle, krokodyle, antylopy, dziki, �biki oraz szopy. Zatrzyma�y si� przed strusiem, przygl�daj�c chwil� mu si�, potem okiem niezbyt czu�ym obrzuci�y lwa i mu�y, zebry, bobry i kojota, kt�ry si� po klatce miota�. Misia, morsa oraz fok� ledwie zaszczyci�y wzrokiem, wykrzywi�y si� do lamy i ziewn�y: - Dosy� mamy! Odwr�ci�y si� na pi�cie: - Co po takim nam prezencie: C� - zwierz�ta jak zwierz�ta - ale gdzie tu s� Bli�ni�ta? Kozioro�ca w�r�d rogaczy i ze �wiec� nie zobaczysz, szukali�my Strzelca z Wag� - Wagi nie ma i nie ma go, Panny mo�esz szuka� sto dni, w �adnej klatce nie tkwi Wodnik... Te okazy, co s� w klatkach, bawi� mog�y prapradziadka, ale nie nas, prosz� taty, my�my si� poznali na tym! Takie ZOO mamy w nosie - lepsze ZOO jest w Kosmosie! - Racja! - krzykn�� pan Astronom z min� nagle rozja�nion�. - Po tym, co�cie powiedzieli, mog� schowa� sw�j portfelik. Ach, jak�e mi jest weso�o, �e nie chcecie tego ZOO! A bli�ni�ta krzycz� na to: - Tamto ZOO kup nam, tato! A jak nie chcesz kupi� nam, to - poka� nam cho� ZOO tamto! Wiemy, �e tam trudny dojazd, wi�c nam zr�b - kosmiczny pojazd!!! - Hm... - powiedzia� pan Astronom z min� wielce zamy�lon�. - Rola ojca nie jest �atwa, gdy chce w Kosmos lecie� dziatwa. Lecz c� robi� - je�li chcecie, pomy�limy o rakiecie. Pomy�limy o niej w domu przy ulicy Astronom�w... *** Poszli my�le�. Dot�d my�l�, wi�c prosimy was o cisz�. Co wymy�l� - to nam przy�l�, a ja znowu to opisz�.