7641
Szczegóły |
Tytuł |
7641 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
7641 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 7641 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
7641 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Frances HODGSON BURNETT
Ma�a ksi�niczka
^ -4 09. 2001 17 09. 2QQ1
2 Q 12. ?001
Prze��} u 01 20()2 Ilustro^ U Q3 ?0p2
2 i CZE. 2yy3 16 LUT. 2004
- 2 2 MAR. 2C04
Tytu� orygina�u angielskiego A LITTLE PRINCESS
� Copyright for Polish edition
by Instytut Wydawniczy �Nasza Ksi�garnia'
Warszawa 1959
Pos�owie IZABELLA KORSAK
41-806 Zabrze, ul. Wolno�ci 450
FILIA nr 1 te!,; 271-48-11
ROZDZIA� I
Sara
Pewnego pochmurnego dnia zimowego, kiedy g�sta, ��ta mg�a zalega�a, ulice Londynu tak szczelnie, i� zapalono latarnie, a szyby wystawowe sklep�w jarzy�y si� o�wietleniem gazowym, jakby to by� ju� wiecz�r, ma�a, osobliwie wygl�daj�ca dziewczynka jecha�a wolno ulicami miasta, siedz�c w powozie przy boku swego ojca.
Podwin�a pod siebie nogi, przytulona do ojca, kt�ry obejmowa� j� ramieniem, i wielkimi, zamy�lonymi oczami patrza�a przez okno powozu na przechodz�cych ludzi.
By�a jeszcze tak ma�a, �e wyraz jej oczu pozostawa� w m��ce] sprzeczno�ci z drobn� twarzyczk�. Tak dojrza�y wyraz nie pasowa�by do twarzy dziecka nawet dwunastoletniego, Sara Cre-we za� mia�a zaledwie siedem lat. Ale Sara zawsze marzy�a i my�la�a o rzeczach dziwnych i sama nie pami�ta�a ju� takiego okresu, w kt�rym by nie my�la�a o doros�ych i o ich doros�ym �wiecie. Zdawa�o jej si�, �e �yje ju� od bardzo, bardzo dawna.
W tej chwili przypomina�a sobie podr�, kt�r� odby�a w�a�nie z Bombaju wraz z ojcem, kapitanem Crewe. My�la�a o wielkim statku, o snuj�cych si� po nim bezszelestnie laskarach*, o dzieciach bawi�cych si� na rozgrzanym pok�adzie i o kilku m�odych �onach oficer�w, kt�re wci�� stara�y si� wyci�ga� j� na s��wka i �mia�y si� z tego, co m�wi�a.
* Laskar � hinduski marynarz w s�u�bie brytyjskiej.
----------------- 5 -----------------
Przede wszystkim my�la�a o tym, jakie to dziwne, �e najpierw by�a w Indiach, zalanych pal�cymi promieniami s�o�ca, potem na oceanie, a teraz jedzie osobliwym wehiku�em przez nieznane ulice miasta, gdzie w dzie� ciemno jest jak w nocy. Wszystko to by�o tak trudne do poj�cia, �e przysun�a si� bli�ej do ojca.
� Tatusiu � odezwa�a si� st�umionym g�osikiem, zbli�onym do szeptu � tatusiu...
� Co, kochanie? � spyta� kapitan Crewe obejmuj�c mocniej c�rk� i zagl�daj�c jej w oczy. � O czym my�lisz, Saro?
� Czy to jest to miejsce? � szepn�a Sara przysuwaj�c si� do niego jeszcze bli�ej. � Tak, tatusiu?
� Tak, Saro. Dotarli�my wreszcie do celu � odpar�, a chocia� Sara mia�a tylko siedem lat, wyczu�a, �e wielki smutek ogarn�� ojca, gdy to m�wi�.
Zdawa�o jej si�, �e du�o lat up�yn�o ju� od chwili, kiedy zacz�a przygotowywa� si� w my�li do pobytu w �tym miejscu", jak je nazywa�a. Matki, kt�ra umar�a przy jej urodzeniu, nigdy nie zna�a ani za ni� nie t�skni�a. M�ody, przystojny, zamo�ny, uroczy ojciec by� dla niej jedynym bliskim cz�owiekiem na �wiecie. Bawi� si� z ni� zawsze i kochali si� ogromnie. �e jest bogaty, Sara wiedzia�a tylko ze s��w innych os�b, kt�re rozmawia�y o tym, s�dz�c, �e dziewczynka nie s�ucha, s�ysza�a te�, jak m�wi�y, �e ona r�wnie� b�dzie bogata, kiedy doro�nie. Mieszka�a zawsze w pi�knym domu, pe�nym s�u�by, kt�ra wita�a j� niskimi uk�onami, zwraca�a si� do niej per �Missi sahib" i pozwala�a dziewczynce robi�, co jej si� �ywnie podoba�o. Mia�a moc kosztownych zabawek, oswojone zwierz�ta i niani�-Hin-dusk�, kt�ra j� ub�stwia�a. Dziewczynka zrozumia�a z czasem, �e wszystko to maj� ludzie bogaci, a zreszt� nic ponadto o tych sprawach nie wiedzia�a.
W ci�gu jej kr�ciutkiego �ycia niepokoi�a j� tylko jedna rzecz, a mianowicie owo �miejsce", do kt�rego miano j� kiedy� zawie��. Klimat Indii by� bardzo szkodliwy dla dzieci, tote� odsy�ano je st�d mo�liwie jak najwcze�niej � przewa�nie
do Anglii, do jakiej� szko�y. Widzia�a, jak odje�d�a�y inne dzieci, s�ysza�a, jak ich matki i ojcowie rozmawiaj� o otrzymywanych od nich listach. Wiedzia�a, �e sama te� b�dzie musia�a w ko�cu tam pojecha�, i chocia� opowiadania ojca o podr�ach i 11 nowym kraju budzi�y niekiedy jej ciekawo��, trapi�a si� jed-tny�l�, �e on nie b�dzie m�g� z ni� tam zosta�. Czy nie m�g�by� pojecha� tam razem ze mn�, tatusiu? � 'pyta�a, kiedy mia�a pi�� lat. � Czy ty by� nie m�g� te� cho-i� do szko�y? Pomaga�abym ci w lekcjach. - Ale� nie b�dziesz tam zbyt d�ugo, Saro � odpowiada� (tale. � Pojedziesz do �adnego domu, w kt�rym b�dzie du�o I icwczynek, b�dziesz si� z nimi bawi�, a ja ci b�d� przysy�a� mn�stwo ksi��ek i ani si� obejrzysz, jak wyro�niesz na m�dr� >l'>ros�� pann� i wr�cisz tutaj, �eby si� opiekowa� swoim tatu-sicm.
O tym my�la�a z przyjemno�ci�. Prowadzi� ojcu dom, je�dzi� z nim konno i siedzie� u szczytu sto�u podczas wydawanych przez niego obiad�w proszonych, odbywa� z nim d�ugie rozmowy i czyta� ksi��ki z jego biblioteki � tego pragn�aby najbardziej w �wiecie; je�eli wi�c dla osi�gni�cia celu musi pojecha� do Anglii, trzeba si� z tym pogodzi�. Nie przepada�a za towarzystwem innych ma�ych dziewczynek, ale spodziewa�a si�, �e maj�c du�o ksi��ek, jako� sobie poradzi. Ksi��ki lubi�a nade wszystko i lubi�a uk�ada� r�ne bajki o pi�knych rzeczach, kt�re potem sama sobie opowiada�a. Czasem te� opowiada�a je ojcu, kt�remu podoba�y si� tak samo jak jej.
� C�, tatusiu � powiedzia�a cicho � skoro jeste�my na miejscu, to musimy chyba z rezygnacj� podda� si� losowi.
Roze�mia� si� na ten staro�wiecki, g�rnolotny zwrot i uca�owa� j�. W gruncie rzeczy nie m�g� si� wcale zdoby� na' rezygnacj�, cho� wiedzia�, �e musi ukrywa� to przed c�rk�. Ma�a Sara by�a mu nieocenion� towarzyszk� i zdawa� sobie dobrze spraw�, jak si� b�dzie czu� osamotniony, kiedy powr�ci do domu w Indiach, ze �wiadomo�ci�, �e ma�a figurka w bia�ej sukience nie wybiegnie ju� na jego spotkanie. Przytuli� wi�c j�
mocno do siebie, kiedy pow�z wjecha� na wielki, pos�pny plac, przy kt�rym sta� dom b�d�cy celem ich podr�y.
By� to wielki, pos�pny dom, zupe�nie taki sam jak wszystkie s�siednie domy, z t� tylko r�nic�, �e na drzwiach frontowych widnia�a mosi�na tablica z wygrawerowanym czarnym napisem:
MARIA MINCHIN EKSKLUZYWNA PENSJA DLA PANIENEK
� Jeste�my, Saro � rzek� kapitan Crewe sil�c si� na jak najweselszy ton.
Wyni�s� j� z powozu, po czym weszli na ganek i zadzwonili. Sara cz�stokro� my�la�a p�niej, �e dom ten w�a�ciwie niezmiernie przypomina pann� Minchin. By� bardzo dostojny i dobrze umeblowany, ale wszystko w nim by�o brzydkie i zdawa�o si�, �e nawet fotele s� �ylaste i ko�ciste. W hallu wszystko ^ by�o twarde, wypolerowane na glans i nawet czerwony cyferblat wysokiego zegara stoj�cego w k�cie mia� min� surow� i odpychaj�c�. Pod�og� salonu, do kt�rego ich wprowadzono, pokrywa� dywan z kwadratowym deseniem, krzes�a i fotele by�y kanciaste, a na ci�kim marmurowym gzymsie kominka sta� ci�ki marmurowy zegar.
Sara usiad�a na sztywnym mahoniowym krze�le i rozejrza�a si� szybko woko�o.
� Nie podoba mi si� tutaj, tatusiu � powiedzia�a. � Ale przypuszczam, �e �o�nierze, nawet ci najodwa�niejsi, te� niech�tnie id� w b�j.
Kapitan Crewe wybuchn�� �miechem. By� m�ody, weso�y i wypowiedzi Sary bawi�y go niezmiernie.
� Och, Saro! � zawo�a�. � Co poczn�, kiedy nie b�d� mia� nikogo, kto przemawia�by do mnie tak uroczy�cie? Chyba nikt w �wiecie nie jest tak powa�ny i uroczysty jak ty!
� Ale dlaczego powa�ne s�owa tak ci� �miesz�? � spyta�a Sara.
� Bo tak je zabawnie wypowiadasz � odpar� �miej�c si� jeszcze ser.lcczniej.
I nagl< chwyci� j� w ramiona i uca�owa� bardzo mocno. Nie �mia� si� ju� wcale i mog�oby si� nawet zdawa�, �e w oczach jego b�ysn�y �zy.
W tej w�a�nie chwili do pokoju wesz�a panna Minchin. By�a rzeczywi cie ogromnie podobna do swego domu � wysoka, pos�pna, dostojna i brzydka. Mia�a wielkie, zimne, rybie oczy i szeroki, imny, rybi u�miech. U�miech ten sta� si� jeszcze bardziej szcioki, gdy ujrza�a Sar� i kapitana Crewe, s�ysza�a bowiem o m�odym oficerze wiele rzeczy, z jej punktu widzenia bardzo dodatnich, od damy, kt�ra poleci�a mu jej pensj�. S�ysza�a mi�dzy innymi, �e jest to bogaty ojciec, kt�ry sk�onny jest wydawa� na swoj� ma�� c�reczk� du�o pieni�dzy.
� Wielki t� zaszczyt dla mnie, �e b�d� mog�a zaopiekowa� si� tak pi�knym i obiecuj�cym dzieckiem, panie kapitanie � rzek�a ujmuj�c r�k� Sary i g�aszcz�c j�. � Lady Meredith opowiada�a mi o jej niezwyk�ych uzdolnieniach. Zdolne dziecko to wielki skarb w tego rodzaju zak�adzie jak m�j.
Sara sta�a spokojnie, nie odrywaj�c oczu od twarzy panny Minchin. My�li jej bieg�y, jak zwykle, dziwnym szlakiem.
�Dlaczego ona m�wi, �e jestem pi�knym dzieckiem? � my�la�a. � Nie jestem wcale pi�kna. C�reczka pu�kownika Gran-ge'a, Izabela, jest rzeczywi�cie pi�kna. Ma do�eczki, rumiane policzki i d�ugie, z�ote w�osy. Ja mam kr�tkie, czarne w�osy i zielone oczy, a poza tym jestem chuda i wcale nie mam rumie�c�w. Jestem jedn� z najbrzydszych dziewczynek, jakie kiedykolwiek widzia�am. Ona zaczyna od k�amstwa". Sara myli�a si� jednak s�dz�c, �e jest brzydka. Istotnie, nie przypomina�a w niczym Izabeli Grange, najpi�kniejszej dziewczynki- w pu�ku, ale mia�a swoisty, oryginalny urok. By�a smuk�a i wiotka, wysoka jak na sw�j wiek, o wyrazistej, poci�gaj�cej twarzyczce. W�osy mia�a g�ste, kruczoczarne i lekko podwini�te na ko�cach, oczy szarozielone, to prawda, by�y to jednak ogromne, cudowne oczy o d�ugich, czarnych rz�sach i chocia� jej samej nie podo-
10
ba� si� ich kolor, wiele os�b uwa�a�o, �e s� pi�kne. Ale Sara by�a przekonana, �e jest brzydka, i pochlebstwa panny Minchin wcale jej nie ucieszy�y.
�Sk�ama�abym, gdybym powiedzia�a, �e ona jest pi�kna � my�la�a � i wiedzia�abym, �e k�ami�. Jestem chyba r�wnie brzydka jak ona � tyle �e na sw�j spos�b. Po co wi�c ona to powiedzia�a?"
Kiedy pozna�a lepiej pann� Minchin, dowiedzia�a si�, czemu prze�o�ona tak powiedzia�a. Odkry�a po prostu, �e panna Minchin m�wi�a to samo ka�demu ojcu i ka�dej matce, kt�rzy oddawali dzieci do jej szko�y.
Sara sta�a obok ojca i s�ucha�a jego rozmowy z pann� Minchin. Kapitan Crewe postanowi� odda� c�rk� na t� pensj� za rad� lady Meredith, kt�rej dwie c�rki tu si� kszta�c�, a kapitan Crewe ma wielki szacunek do rozumu i do�wiadczenia lady Meredith. Sara musi mie� oddzielny pok�j i ma korzysta� z wi�kszych nawet przywilej�w ni� inne pensjonarki posiadaj�ce oddzielne pokoje. B�dzie mia�a w�asny apartament � sypialni� i salonik, ma trzyma� kuca i pow�z i mie� w�asn� pokoj�wk�, kt�ra zast�pi niani�, co opiekowa�a si� ni� w Indiach.
� O jej edukacj� jestem najzupe�niej spokojny � doda� ze �miechem kapitan Crewe, poklepuj�c r�czk� Sary. � Trudno�� b�dzie polega�a na tym, �eby nie uczy�a si� za pr�dko i za du�o. Wci�� tylko �l�czy nad ksi��kami. Nie czyta ich, prosz� pani, ale po prostu po�yka jak ma�y wilczek. Wci�� domaga si� nowych ksi��ek do po�ykania, i to ksi��ek dla doros�ych � niemieckich i francuskich na r�wni z angielskimi � wszelkiego rodzaju,* historycznych, biograficznych, poezji... Prosz� odci�ga� j� od ksi��ek, je�eli b�dzie czyta�a za du�o. Niech je�dzi konno na swoim kucu albo niech p�jdzie i kupi sobie jak�� now� lalk�. Powinna wi�cej bawi� si� lalkami.
� Tatusiu � odezwa�a si� Sara � gdybym Vo kilka dni kupowa�a sobie now� lalk�, tobym ich mia�a w ko�cu za du�o i nie mog�abym ich lubi�. Lalki powinny by� bliskimi przyjaci�kami. Emilka b�dzie moj� najbli�sz� przyjaci�k�.
ii
Kapitan Crewe spojrza� na pann� Minchin, panna Minchin spojrza�a na kapitana Crewe.
� Kto to jest Emilka? � zapyta�a.
� Powiedz sama, Saro � rzek� z u�miechem kapitan Crewe.
Szarozielone oczy Sary przybra�y wyraz powagi i wzruszenia.
� To lalka, kt�rej jeszcze nie mam � odpowiedzia�a. � Lalka, kt�r� tatu� ma mi kupi�. P�jdziemy razem jej poszuka�. Nazwa�am j� Emilk�. B�dzie moj� przyjaci�k�, kiedy tatu� wyjedzie. B�d� z ni� mog�a o nim rozmawia�.
Rybi u�miech panny Minchin sta� si� wr�cz przymilny.
� C� za oryginalne dziecko! � zawo�a�a. � Co za urocza istotka!
� Tak � rzek� kapitan Crewe przyci�gaj�c Sar� do siebie. � To moja najdro�sza istota. Niech�e jej pani dobrze strze�e.
Sara przez kilka dni jeszcze mieszka�a z ojcem w hotelu � pozosta�a z nim bowiem do chwili jego odjazdu do Indii. Odwiedzili wsp�lnie mn�stwo wielkich sklep�w i kupili mn�stwo rzeczy. Je�li chodzi o �cis�o��, kupili znacznie wi�cej rzeczy, ni� Sarze by�o potrzeba, ale kapitan Crewe by� cz�owiekiem m�odym, bogatym i niezbyt do�wiadczonym, a chcia�, �eby jego c�reczka mia�a wszystko, co jej si� podoba�o i co jemu si� podoba�o, razem wi�c nagromadzili garderob� niepomiernie zbyt-kown� dla siedmioletniej dziewczynki. By�y tam aksamitne suknie obramowane kosztownymi futrami, suknie koronkowe i r�cznie haftowane, kapelusze z wielkimi strusimi pi�rami, gronostajowe okrycia i mufki, pud�a ma�ych r�kawiczek, co si� za� tyczy chusteczek do nosa i jedwabnych po�czoch, nabyto ich tak� ilo��, �e uprzejme sprzedawczynie za kontuarami szepta�y mi�dzy sob�, i� ta dziwna ma�a dziewczynka musi by� chyba jak�� zamorsk� ksi�niczk� � mo�e nawet c�rk� indyjskiego rad�y.
Znale�li te� w ko�cu Emilk�, zanim jednak wreszcie j� odkryli, zwiedzili wiele sklep�w z zabawkami i obejrzeli nieprzebran� liczb� lalek.
12
� Nie chcia�abym, �eby wygl�da�a jak lalka � m�wi�a Sara. � Chcia�abym wierzy�, �e ona naprawd� s�ucha mnie, kiedy do niej m�wi�. Ca�y k�opot z lalkami, tatusiu � tu Sara przechyli�a na bok g�ow� i �ci�gn�a brwi � ca�y k�opot z lalkami, �e one zawsze tak wygl�daj�, jakby nic nie s�ysza�y.
Ogl�dali wi�c lalki du�e i lalki ma�e, czarnookie i niebieskookie, lalki z ciemnymi lokami i z blond warkoczami, lalki ubrane i lalki nie ubrane.
� Bo wiesz, tatusiu � powiedzia�a Sara, kiedy ogl�dali tak� nie ubran� lalk� � je�eli nie b�dzie mia�a sukienek, kiedy j� znajd�, to b�dziemy mogli zabra� j� do krawcowej i zam�wi� jej suknie na miar�. B�d� wtedy lepiej le�a�y.
Po d�ugiej serii niepowodze� postanowili ruszy� piechot� i ogl�da� wystawy, pow�z za� mia� jecha� za nimi. Obejrzeli, nie wchodz�c, wystawy dw�ch albo trzech sklep�w, gdy naraz, kiedy zbli�ali si� do wcale niedu�ego sklepu, Sara drgn�a i chwyci�a ojca za rami�.
� Sp�jrz, tatusiu! � zawo�a�a. � Jest Emilka!
Twarz jej obla� rumieniec, szarozielone oczy zab�ys�y, jak gdyby dostrzeg�a blisk� i bardzo kochan� osob�.
� Ona czeka na nas! � powiedzia�a. � Chod�my do niej pr�dzej.
� M�j Bo�e! � zawo�a� kapitan Crewe. � Czuj� si� tak, jak gdyby�my powinni poszuka� kogo�, kto by nas jej przedstawi�.
� Ty przedstawisz mnie, a ja przedstawi� ciebie -r odpar�a Sara. � Ale pozna�am j� natychmiast, kiedy j� zobaczy�am, wi�c mo�e ona mnie te� pozna�a.
By�o to bardzo prawdopodobne. Oczy Emi�ki niew�tpliwie patrza�y bardzo rozumnie, kiedy Sara wzi�a j� na r�ce. By�a to du�a lalka, ale nie tak du�a, by nie mo�na by�o nosi� jej bez wysi�ku, mia�a wij�ce si� w spos�b naturalny, z�ot�br�zowe w�osy, spadaj�ce na ramiona, i g��bokie, jasne szaroniebieskie oczy o g�stych, mi�kkich rz�sach, przy czym by�y to prawdziwe rz�sy, nie za� jakie� tam namalowane kreseczki.
ii
� Oczywi�cie, tatusiu � m�wi�a Sara sadzaj�c j� sobie na kolana i wpatruj�c si� w ni� z zachwytem � to z pewno�ci� jest Emilka.
Emilk� wi�c kupiono, a nast�pnie zawieziono do sklepu konfekcji dzieci�cej i tam zam�wiono dla niej wypraw� r�wnie wspania�� jak wyprawa Sary. Sprawiono jej tak�e suknie koronkowe, aksamitne i mu�linowe', kapelusze, palta, pi�kn� bielizn� przybran� koronkami, r�kawiczki, chusteczki do nosa i futra.
� Chcia�abym, �eby zawsze wygl�da�a jak dziecko dobrej matki � powiedzia�a Sara. � Jestem przecie� jej matk�, chocia� chc�, �eby zosta�a tak�e moj� przyjaci�k�.
Kapitana Crewe bawi�yby ogromnie te sprawunki, gdyby nie smutek n�kaj�cy mu ci�gle serce. Wszystko to bowiem oznacza�o, �e wkr�tce ju� musi rozsta� si� ze swoj� najdro�sz� ma�� przyjaci�k�. W�r�d nocy wsta� z ��ka i stan�� nad pos�aniem Sary, kt�ra spa�a z Emilk� w obj�ciach. Czarne jej w�osy, rozrzucone po poduszce, zmiesza�y si� ze z�otobr�zowymi lokami Emilki; obydwie mia�y koszulki nocne przybrane koronk�, obydwie mia�y d�ugie rz�sy, rzucaj�ce cie� na policzki. Emilka tak bardzo przypomina�a �ywe dziecko, �e kapitan Crewe poczu� zadowolenie z jej obecno�ci. Westchn�� g��boko i szarpn�� w�sa z min� zupe�nie ch�opi�c�.
�Hej, moja ma�a! � powiedzia� w duchu. � Nie wiesz na pewno, jak bardzo tw�j tatu� b�dzie za tob� t�skni�".
Nazajutrz zawi�z� c�reczk� do panny Minchin i zostawi� j� tam. Mia� odp�yn�� nast�pnego ranka. Wyja�ni� pannie Minchin, �e jego pe�nomocnicy, panowie Barrow i Skipworth, reprezentuj�cy jego interesy w Anglii, w razie potrzeby udziel� jej zawsze porady, b�d� te� op�acali rachunki za utrzymanie Sary. B�dzie pisywa� do Sary dwa razy na tydzie� i prosi, �eby nie odmawiano jej niczego, na co wyrazi ochot�.
� Jest rozs�dn� dziewczynk� i nigdy nie ��da nic takiego, czego nie mo�na by�oby jej da� � doda�.
Nast�pnie uda� si� wraz z Sar� do jej saloniku i tam si� po�egnali. Sara usiad�a mu na kolanach, uj�a go drobnymi r�czkami za wy�ogi i d�ugo patrza�a mu w oczy.
� Uczysz si� mnie na pami��, Saro? � zapyta� g�aszcz�c j� po g�owie.
� Nie � odpowiedzia�a. � Umiem ci� ju� dawno na pami��. Jeste� w moim sercu.
U�cisn�li si� i uca�owali, jak gdyby nigdy nie mieli si� od siebie oderwa�.
Kiedy pow�z odjecha� sprzed ganku, Sara siedzia�a na pod�odze saloniku opar�szy podbr�dek na r�kach i odprowadza�a go oczami, a� znikn�� za zakr�tem. Emilka siedzia�a przy niej i r�wnie� patrza�a przez okno. Kiedy panna Minchin przys�a�a swoj� siostr�, pann� Ameli�, �eby dowiedzie� si�, co dziewczynka robi, okaza�o si�, �e drzwi s� zamkni�te na klucz.
� Zamkn�am je � o�wiadczy� spoza drzwi grzeczny, st�umiony g�osik.� Chcia�abym by� sama, je�eli mo�na.
Panna Amelia by�a gruba, przysadzista i okropnie si� ba�a swojej siostry. Mia�a od niej znacznie �agodniejszy charakter, ale zawsze bez szemrania spe�nia�a jej rozkazy. Zesz�a na d� z min� wr�cz przera�on�.
� Nie widzia�am jeszcze nigdy takiej dziwnej dziewczynki
� zwr�ci�a si� do siostry. �Zamkn�a si� w pokoju i siedzi tam cichutko jak myszka.
� W ka�dym razie to lepiej, ni� gdyby mia�a wrzeszcze� i kopa�, jak to robi� niekt�re � stwierdzi�a panna Minchin. � Spodziewa�am si�, �e takie rozpieszczone dziecko narobi wrzasku na ca�y dom. Bo przecie� zawsze dotychczas robi�a, co jej si� podoba�o.
� Wypakowa�am jej kufry � rzek�a panna Amelia. � Nic podobnego w �yciu nie widzia�am � sobole, gronostaje, bielizna przybrana prawdziw� koronk�. Co o tym s�dzisz?
� S�dz�, �e to szczyt g�upoty ubiera� tak ma�� dziewczynk�
� odpar�a ostro panna Minchin � ale wszystko to b�dzie
wygl�da�o bardzo korzystnie w pierwszej parze w niedziel�, kiedy b�dziemy prowadzi�y dziewczynki do ko�cio�a. Dosta�a wypraw� jak ma�a ksi�niczka.
A na g�rze w zamkni�tym pokoju Sara i Emilka siedzia�y na pod�odze i patrza�y na r�g, za kt�rym znikn�� pow�z, gdy tymczasem kapitan Crewe ogl�da� si� za siebie i macha� na po�egnanie r�k�, jak gdyby nigdy nie mia� przesta�.
16
ROZDZIA� II
Lekcja francuskiego
Kiedy Sara wesz�a nazajutrz do klasy, wszystkie oczy spojrza�y na ni� z nie ukrywan� ciekawo�ci�. Wszystkie bowiem pensjonarki � poczynaj�c od Lawinii Herbert, kt�ra mia�a blisko trzyna�cie lat i uwa�a�a si� ju� za ca�kiem doros��, a ko�cz�c na Lotce Legh, kt�ra mia�a dopiero lat cztery i by�a najm�odszym dzieckiem w szkole � zd��y�y ju� wiele o niej us�ysze�. Wiedzia�y, �e jest to pokazowa wychowanka panny Min-chin i jej obecno�� przynosi zaszczyt pensji. Niekt�re widzia�y ju� nawet przelotnie jej francusk� pokoj�wk�, Mariett�, kt�ra przyjecha�a poprzedniego wieczora. Lawinia przechodzi�a obok pokoju Sary, kiedy drzwi nie by�y zamkni�te, i widzia�a, jak Marietta otwiera�a pud�o przys�ane p�no ze sklepu.
� Pe�no tam by�o haleczek z koronkowymi falbankami � szepta�a do swojej przyjaci�ki Jessie, pochylona na poz�r nad podr�cznikiem do geografii. � Widzia�am, jak je wyk�ada�a. A panna Minchin powiedzia�a do panny Amelii, �e suknie tej nowej s� takie wspania�e, �e dla dziecka to a� �mieszne. Sama s�ysza�am. Moja mama m�wi, �e dzieci powinno si� ubiera� skromnie. Ta nowa teraz ma te� na sobie tak� halk�. Widzia�am, kiedy siada�a.
� I jedwabne po�czochy! � szepn�a Jessie r�wnie� pochylona nad geografi�. � A jakie ma�e n�ki! Nigdy nie widzia�am takich ma�ych n�ek.
� Phi � prychn�a zawistnie Lawinia � po prostu ma dobrze zrobione pantofle. Mama m�wi, �e jak si� ma zr�cznego szewca, to najwi�ksze stopy wygl�daj� jak ma�e. I moim zdaniem jest ca�kiem nie�adna. Ma taki dziwaczny kolor oczu!
� Nie jest �adna jak inni �adni ludzie � powiedzia�a Jessie zerkaj�c spod oka na Sar� � ale ma si� ochot� wci�� na ni� patrze�. Ma okropnie d�ugie rz�sy, a oczy prawie zupe�nie zielone.
Sara siedzia�a spokojnie na swoim miejscu, czekaj�c, a� jej powiedz�, co ma robi�. Posadzono j� w pobli�u stolika panny Minchin. Nie czu�a si� wcale onie�mielona spojrzeniami tylu par oczu. Interesowa�o j� tu wszystko i spokojnie odwzajemnia�a spojrzenia dziewczynek, kt�re na ni� patrza�y. Ciekawa by�a, o czym one my�l�, czy lubi� pann� Minchin, czy ch�tnie si� ucz� i czy kt�ra� z nich ma takiego tatusia jak ona. Tego ranka odby�a z Emilk� d�ug� rozmow� o tatusiu.
� Jest teraz na morzu, Emilko � m�wi�a. � Musimy �y� w wielkiej przyja�ni i opowiada� sobie o wszystkim. Sp�jrz na mnie, Emilko. Masz naj�adniejsze oczy, jakie kiedykolwiek widzia�am, ale chcia�abym, �eby� umia�a m�wi�.
Sara mia�a wyobra�ni� �yw� i pomys�ow� i czu�a, �e b�dzie to dla niej wielk� pociech�, je�eli zdo�a chocia�by wyobra�a� sobie, �e Emilka jest istot� �yw�, kt�ra naprawd� s�yszy i rozumie. Kiedy Marietta ubra�a j� w granatowy mundurek szkolny i przewi�za�a jej w�osy granatow� wst��k�, dziewczynka podesz�a do Emilki siedz�cej na w�asnym foteliku i w�o�y�a jej do r�k ksi��k�.
� Poczytaj sobie przez ten czas, kiedy ja b�d� na dole � powiedzia�a, a widz�c zdziwione spojrzenie Marietty, zwr�ci�a si� do niej z powa�n� mink�: � Podejrzewam, �e lalki potrafi� robi� rozmaite rzeczy, tylko nie chc�, �eby�my o tym wiedzieli. Mo�e Emilka rzeczywi�cie potrafi czyta�, rozmawia� i chodzi�, ale robi to tylko wtedy, kiedy ludzi nie ma w pokoju. To jest jej tajemnica. Bo gdyby si� ludzie dowiedzieli, �e lalki to
18
wszystko potrafi�, toby je zmusili do pracy. Wi�c mo�e um�wi�y si�, �e zachowaj� to w tajemnicy. Dop�ki si� jest w pokoju, Emilka siedzi nieruchomo, ale je�eli wszyscy wyjd�, to mo�e poczyta sobie albo wstanie i wyjrzy przez okno. Ale jak u-s�yszy, �e kto� z nas nadchodzi, pobiegnie pr�dko z powrotem, usi�dzie na fotelu i b�dzie udawa�a, �e siedzia�a tak przez ca�y
czas.
�Comme elle est dr�le!"* � pomy�la�a Marietta, a kiedy zesz�a na d�, opowiedzia�a o tej rozmowie starszej pokoj�wce. Ale czu�a ju� sympati� do tej dziwnej ma�ej dziewczynki z tak� inteligentn�, drobn� twarzyczk� i takimi pi�knymi manierami. Mia�a dotychczas do czynienia z dzie�mi, kt�re nie by�y wcale tak grzeczne. Sara by�a os�bk� bardzo mi�� i tak wdzi�cznie m�wi�a: �Bardzo prosz�, Marietto" i �Dzi�kuj�, Marietto", �e pokoj�wka by�a wprost oczarowana. Marietta m�wi�a starszej pokoj�wce, �e dziewczynka dzi�kuje jej, jakby dzi�kowa�a prawdziwej damie.
� Elle a fair d'une princesse, cette petite* � m�wi�a. S�owem, by�a zachwycona swoj� ma�� now� pani� i bardzo
kontenta ze s�u�by.
Sara od kilku minut ju� siedzia�a na swym miejscu w klasie, ogl�dana przez kole�anki, kiedy panna Minchin dystyngowanym ruchem zapuka�a w blat stolika.
� Panienki � oznajmi�a � pragn� przedstawi� wam now� kole�ank�.
Wszystkie dziewczynki wsta�y, Sara r�wnie�.
� Mam nadziej�, �e przyjmiecie �yczliwie Sar� Crewe. Przyjecha�a do nas z daleka � a� z Indii. Zaraz po lekcjach musicie si� ze sob� zapozna�.
Uczennice dygn�y ceremonialnie, Sara dygn�a tak�e, potem wszystkie usiad�y i zn�w patrzy�y na siebie.
* Comme elle est dr�le! (franc.) � jaka ona �mieszna!
* Elle a I' air d' une princesse, cette petite (franc.) � ta ma�a wygl�da jak ksi�niczka.
I9
� Saro � rzek�a panna Minchin oficjalnym tonem, kt�rego u�ywa�a w klasie � podejd� do mnie.
Wzi�a ksi��k� ze stolika i przewraca�a jej kartki. Sara podesz�a grzecznie.
� Poniewa� tw�j ojciec zaanga�owa� ci pokoj�wk� Francuzk� � zacz�a panna Minchin � wnosz�, �e pragnie, aby� przyk�ada�a si� specjalnie do nauki francuskiego.
Sara poczu�a si� troch� zak�opotana.
� Zdaje mi si�, �e zaanga�owa� j� � rzek�a � bo my�la�, �e ona mi si� spodoba, prosz� pani.
� Obawiam si� � odpar�a panna Minchin z nieco kwa�nym u�miechem � �e jeste� bardzo rozpieszczona i wyobra�asz sobie zawsze, �e wszystko, co si� robi, robi si� wy��cznie dla twojej przyjemno�ci. Ja natomiast odnios�am wra�enie, �e tw�j ojciec chcia�, �eby� si� nauczy�a francuskiego.
Gdyby Sara by�a starsza albo mniej dba�a o to, �eby by� zawsze grzeczna i uprzejma, mog�aby wyja�ni� spraw� w kilku s�owach. W tej sytuacji jednak�e poczu�a, �e rumieniec zalewa jej policzki. Panna Minchin by�a bardzo surow�, imponuj�c� osob� i wydawa�a si� tak absolutnie pewna, �e Sara nie ma poj�cia o francuskim, i� wyprowadzenie jej z b��du, jak s�dzi�a dziewczynka, by�oby impertynencj�. W rzeczywisto�ci bowiem Sara nie pami�ta�a nawet, kiedy nauczy�a si� francuskiego. Ojciec cz�sto przemawia� do niej po francusku, kiedy by�a jeszcze niemowl�ciem, gdy� matka jej by�a Francuzk� i kapitan Crewe przez mi�o�� dla niej kocha� ten j�zyk. Sara nauczy�a si� wi�c francuskiego sama o tym nie wiedz�c, jak to si� cz�sto zdarza z ma�ymi dzie�mi.
� Ja... ja nigdy si� w�a�ciwie nie uczy�am francuskiego, ale... ale... � zacz�a nie�mia�o wyja�nienia.
Jednym z tajemnych strapie� panny Minchin byk w�a�nie okoliczno��, �e ona sama nie zna�a francuskiego, pragn�a wi�c ukry� ten kompromituj�cy fakt. Nie zamierza�a kontynuowa� dyskusji w tej sprawie, aby nie narazi� si� na jakie� dra�liwe pytania ze strony nowej uczennicy.
20
� Dosy� � przerwa�a jej grzecznie, ale lodowato. � Je�eli� si� dotychczas nie uczy�a, musisz od razu zabra� si� do nauki. Nauczyciel francuskiego, monsieur Dufarge, przyjdzie tu za kilka minut. We� t� ksi��k� i przejrzyj j�, zanim on nadejdzie.
Sara zn�w spiek�a raka. Wr�ci�a na miejsce i otworzy�a ksi��k�. Spojrza�a z powa�n� min� na pierwsz� stron�. Wiedzia�a, �e u�miech by�by niegrzeczny, a postanowi�a sobie, i� b�dzie grzeczna za wszelk� cen�. Ale czu�a si� bardzo zaskoczona, �e ka�� jej studiowa� stron�, na kt�rej t�umaczono, �e �k pere" znaczy �ojciec", a �la mer�" � �matka".
Panna Minchin spojrza�a na ni� badawczo.
� Masz niezadowolon� min�, Saro � rzuci�a. � Przykro mi, �e nie masz ochoty uczy� si� francuskiego.
� Bardzo lubi� francuski � odrzek�a Sara pr�buj�c znowu wyja�ni� sytuacj� � ale...
� Nie powinna� m�wi� �ale", kiedy ka�e ci si� co� robi� � o�wiadczy�a panna Minchin. � Prosz�, patrz do ksi��ki.
Sara wpatrywa�a si� wi�c pilnie w ksi��k� i nie u�miechn�a si� nawet w�wczas, gdy przeczyta�a, �e �k fils" znaczy �syn", a ,,/e frere" znaczy �brat".
�Kiedy przyjdze monsieur Dufarge � my�la�a � wszystko mu wyt�umacz�".
Monsieur Dufarge przyby� wkr�tce. By� to bardzo mi�y, rozumny Francuz w �rednim wieku i zainteresowa� si� od razu, kiedy oczy jego pad�y na Sar� czytaj�c� pilnie swoj� ksi��eczk�.
� Czy to moja nowa uczennica, madame? � zwr�ci� si� do panny Minchin. � Mam nadziej�, �e b�d� mia� z niej pociech�.
� Jej ojcu, kapitanowi Crewe, bardzo na tym zale�y, aby rozpocz�a nauk� francuskiego. Ale mam wra�enie, �e dziewczynka ma jakie� dziecinne uprzedzenie do tego j�zyka. Najwyra�niej nie ma ch�ci go si� uczy� � odpar�a panna Minchin.
� Bardzo to dla mnie przykre, mademoiselle � zwr�ci� si�
21
dobrotliwie nauczyciel do Sary.� By� mo�e, kiedy zaczniemy nauk�, uda mi si� przekona� panienk�, jaki to pi�kny j�zyk.
Ma�a Sara wsta�a z miejsca. By�a ju� bliska rozpaczy. Spojrza�a b�agalnie na pana Dufarge swoimi wielkimi, szarozielonymi oczami. Wiedzia�a, �e skoro zacznie wreszcie m�wi�, nauczyciel od razu wszystko zrozumie. Zacz�a wyja�nia� z prostot� �liczn�, p�ynn� francuszczyzn�. Pani prze�o�ona jej nie zrozumia�a � ona, Sara, nie uczy�a si� w�a�ciwie francuskiego, to znaczy nie uczy�a si� z ksi��ek, ale tatu� i inne osoby zawsze z ni� w tym j�zyku m�wili, a czytania i pisania po francusku nauczy�a si� tak samo jak czytania i pisania po angielsku. Tatu� przepada za francuskim, ona wi�c te� dlatego pokocha�a ten j�zyk. Jej droga mamusia, kt�ra umar�a przy jej urodzeniu, by�a Francuzk�. Sara b�dzie si� ch�tnie uczy�a wszystkiego, czego monsieur zechce jej nauczy�, ale usi�owa�a tylko wyt�umaczy� pani prze�o�onej, �e zna ju� s��wka z tej ksi��ki � zako�czy�a pokazuj�c pocz�tkowy podr�cznik.
Kiedy Sara zacz�a m�wi�, panna Minchin drgn�a gwa�townie i znieruchomia�a lustruj�c dziewczynk� przez lorgnon, dop�ki ta nie umilk�a. Twarz nauczyciela rozp�yn�a si� w u�miechu. Na d�wi�k dziecinnego g�osiku, m�wi�cego jego ojczystym j�zykiem z tak� prostot� i swobod�, wyda�o mu si�, �e znalaz� si� nagle w kraju rodzinnym � kt�ry podczas pochmurnych, mglistych dni londy�skich zdawa� si� bardzo, bardzo odleg�y. Kiedy Sara sko�czy�a, wzi�� od niej podr�cznik ze spojrzeniem wyra�aj�cym niemal rozrzewnienie. Nast�pnie zwr�ci� si� do panny Minchin.
� Ach, madame � rzek� � doprawdy niewiele czego mog� nauczy� t� panienk�. Ona nie uczy�a si� francuskiego, ona po prostu jest Francuzk�. Akcent ma prze�liczny.
� Powinna� mnie by�a uprzedzi�! � zawo�a�a zdruzgotana panna Minchin.
� Ja... ja... pr�bowa�am � wyj�ka�a Sara. � Widocznie niezr�cznie zacz�am...
Panna Minchin wiedzia�a dobrze, �e Sara pr�bowa�a i nie by-
22
�a to jej wina, i� nie pozwolono jej wyt�umaczy� sprawy. Kiedy w dodatku spostrzeg�a, �e wszystkie uczennice s�uchaj� jej rozmowy, Lawinia za� i Jessie chichocz� zas�aniaj�c si� podr�cznikami gramatyki francuskiej, ogarn�a j� t�umiona w�ciek�o��.
� Prosz� o cisz�, panienki! � zawo�a�a gro�nie, pukaj�c w stolik. � Prosz� o cisz�!
Od tej chwili poczu�a wyra�n� niech�� do swej pokazowej wychowanki.
23
ROZDZIA� III
Ermengarda
Owego pierwszego poranka, kiedy Sara siedzia�a obok panny Minchin, zdaj�c sobie spraw� z tego, �e ca�a klasa obserwuje j� pilnie, zauwa�y�a wkr�tce ma�� dziewczynk�, mniej wi�cej w swoim wieku, kt�ra wpatrywa�a si� w ni� jasnoniebieskimi, niezbyt bystrymi oczami. By�a to t�usta dziewczynka, kt�ra bynajmniej nie sprawia�a wra�enia m�drej, ale usta jej mia�y wyraz dobroci. P�owe w�osy splecione mia�a w warkocz przewi�zany wst��k� i owija�a sobie ten warkocz wok� szyi, gryz�c jego ko�ce i wpatruj�c si� z podziwem w now� kole�ank�. Kiedy pan Dufarge odezwa� si� do Sary, na twarzy dziewczynki odbi�o si� przera�enie, a kiedy Sara wyst�pi�a naprz�d i wpatruj�c si� w nauczyciela niewinnym, b�agalnym wzrokiem, odpowiedzia�a mu ni st�d, ni zow�d po francusku, gruba dziewczynka a� podskoczy�a na �awce i poczerwienia�a ze zdumienia i zachwytu. Poniewa� sama od wielu tygodni zalewa�a si� �zami rozpaczy, bezskutecznie usi�uj�c zapami�ta�, �e �la mer�" oznacza �matk�", a ,,le pere" � �ojca", nie mog�a wprost uwierzy�, aby dziewczynka w jej wieku zna�a doskonale nie tylko te s�owa, lecz tak�e wiele innych i potrafi�a przeplata� je czasownikami, jak gdyby to by�a dla niej igraszka.
Gapi�a si� wi�c na ni� z takim podziwem i tak zajadle gryz�a ko�ce warkocza, �e wreszcie �ci�gn�a na siebie uwag� panny Minchin, kt�ra skorzysta�a od razu z okazji, aby da� upust dusz�cej j� z�o�ci.
� Panno Saint John! � zawo�a�a surowo. � C� to za zachowanie si�? Prosz� zdj�� �okcie z pulpitu! Prosz� wyj�� warkocz z ust! Prosz� natychmiast usi��� prosto!
Panna Saint John znowu drgn�a, a gdy Lawinia i Jessie parskn�y �miechem, zaczerwieni�a si� jeszcze bardziej. By�a teraz tak p�sowa, jak gdyby �zy mia�y trysn�� za chwil� z jej t�pych, dziecinnych oczu. Sara dostrzeg�a to i ogarn�o j� takie wsp�czucie dla udr�czonej dziewczynki, �e zapragn�a od razu zosta� jej przyjaci�k�. Taki ju� mia�a charakter, �e nie mog�a patrze� spokojnie, kiedy kto� czu� si� upokorzony lub nieszcz�liwy.
� Gdyby Sara by�a ch�opcem i �y�a o kilka stuleci wcze�niej � mawia� cz�sto jej ojciec � w�drowa�aby po kraju z obna�onym mieczem w d�oni, �piesz�c na ratunek ka�dej uci�nionej istocie. Zawsze j� podrywa do walki, kiedy widzi, �e komu� dzieje si� krzywda.
Tak wi�c Sara nabra�a sympatii do grubej, powolnej, ma�ej panny Saint John i zerka�a na ni� spod oka przez ca�y ranek. Zauwa�y�a, �e nauka idzie ma�ej bardzo opornie i z pewno�ci� nie grozi jej niebezpiecze�stwo, aby miano j� kiedykolwiek traktowa� jako pokazow� uczennic�, przewracaj�c jej tym w g�owie. By�a wprost wzruszaj�ca w swej nieporadno�ci. Akcent francuski mia�a tak okropny, �e pan Dufarge u�miecha� si� mimo woli, a Lawinia, Jessie i zdolniejsze dziewczynki albo �mia�y si�, albo te� spogl�da�y na nieszcz�sn� ze zdziwieniem i pogard�. Ale Sara si� nie �mia�a. Udawa�a, �e nie s�yszy, jak panna Saint John kaleczy niemi�osiernie francuskie s�owa. Zapalczywa z natury, czu�a, �e ogarnia j� furia, kiedy s�ysza�a chichoty i widzia�a zrozpaczon� twarzyczk� biednej dziewczynki.
� To doprawdy nic �miesznego � mrukn�a przez z�by, pochylaj�c si� nad ksi��k�. � Nie powinny si� �mia�.
Po lekcji podczas przerwy, kiedy uczennice podzieli�y si� na grupki, rozmawiaj�c weso�o, Sara ruszy�a na poszukiwanie panny Saint John. Znalaz�a j� skulon� na parapecie okna. Wida� by�o, �e dziewczynka jest zgn�biona i zmaltretowana. Sara po-
desz�a do niej od razu i zacz�a z ni� rozmawia�. M�wi�a tylko to, co zwykle m�wi� sobie ma�e dziewczynki nawi�zuj�c znajomo��, ale w tonie jej by�o co� mi�ego i �yczliwego, co wszyscy zawsze wyczuwali.
� Jak si� nazywasz? � zapyta�a.
Aby wyja�ni� zdumienie ma�ej Saint John, nale�y sobie przypomnie�, �e nowa uczennica jest przez pewien czas w szkole przedmiotem og�lnego zainteresowania, o tej za� nowicjuszce ca�a szko�a rozmawia�a poprzedniego wieczora, powtarzano sobie najdziwaczniejsze plotki i sprzeczne wiadomo�ci, dop�ki wszystkie dziewczynki nie posn�y z wyczerpania. Nowa uczennica, kt�ra przyjecha�a a� z Indii i mia�a w�asny pow�z, w�asnego kuca i w�asn� pokoj�wk�, nie by�a z pewno�ci� zwyk�ym zjawiskiem.
� Nazywam si� Ermengarda Saint John � odpowiedzia�a.
� Ja jestem Sara Crewe � rzek�a Sara. � Masz bardzo �adne imi�. Zupe�nie jak z ksi��ki.
� Podoba ci si�? � zapyta�a oszo�omiona Ermengarda. � A mnie... mnie si� podoba twoje imi�.
Najwi�kszym nieszcz�ciem Ermengardy Saint John by�o to, �e mia�a bardzo m�drego i wykszta�conego ojca. Zdawa�o jej si� niekiedy, �e fakt ten ci��y na niej niby kl�twa. Je�eli si� ma ojca, kt�ry wszystko wie, kt�ry m�wi siedmioma czy te� o�mioma j�zykami i ma w bibliotece tysi�ce grubych ksi�g, kt�re s�dz�c z wszelkich pozor�w umie na pami��, ojciec taki spodziewa si� po c�rce, �e przynajmniej zna tre�� swoich podr�cznik�w szkolnych, wymaga te�, aby pami�ta�a te i owe fakty historyczne i potrafi�a napisa� francuskie �wiczenie. Ermengarda by�a wi�c dla pana Saint Johna ci�kim i nieustaj�cym zmar- . twieniem. Nie m�g� zrozumie�, w jaki spos�b jego w�asna c�rka mo�e by� tak t�pa i niezdolna, �e nie zdarza si� jej zab�ysn�� nigdy i w �adnej dziedzinie.
� Wielki Bo�e! � powiada� nieraz, patrz�c na ni�. � Wydaje mi si� chwilami, �e jest r�wnie t�pa jak jej ciotka Eliza.
Je�eli owa ciotka Eliza uczy�a si� z wielkim trudem i bardzo
26
wolno, zapomina�a natomiast z b�yskawiczn� szybko�ci� wszystkiego, czegokolwiek si� nauczy�a, to Ermengarda by�a do niej uderzaj�co podobna. By�a najwi�kszym t�pakiem w szkole i nikt nie zdo�a�by temu zaprzeczy�.
� Trzeba j� zmusi� do nauki � m�wi� jej ojciec do panny Minchin.
W nast�pstwie powy�szego Ermengarda sp�dza�a wi�ksz� cz�� �ycia w nie�asce lub we �zach. Uczy�a si� r�nych rzeczy, ale natychmiast je zapomina�a, a je�eli ju� si� jej zdarzy�o co� zapami�ta�, to absolutnie nie rozumia�a tre�ci wyuczonej materii. Nic wi�c dziwnego, �e ujrzawszy po raz pierwszy Sar�, siedzia�a i wpatrywa�a si� w ni� z ba�wochwalczym podziwem.
� Ty m�wisz po francusku, prawda? � spyta�a z szacunkiem.
Sara wdrapa�a si� na parapet okna, kt�ry by� bardzo szeroki i g��boki, podci�gn�a nogi pod brod� i obj�a r�kami kolana.
� M�wi� po francusku, bo jestem os�uchana z tym j�zykiem od niepami�tnych czas�w � odpar�a. � Ty by� te� m�wi�a, gdyby� go wci�� s�ysza�a.
� O, nie! � zawo�a�a Ermengarda. � Ja nigdy nie nauczy�abym si� m�wi� po francusku!
� Dlaczego? � spyta�a z zaciekawieniem Sara. Ermengarda potrz�sn�a g�ow� tak gwa�townie, a� warkocz
jej zata�czy� w r�ne strony.
� S�ysza�a� przecie� dzisiaj na lekcji � powiedzia�a. � Ze mn� to zawsze tak. Nie potrafi� wymawia� tych s��w. S� takie dziwaczne.
Urwa�a na chwil�, po czym doda�a z odcieniem szczerego podziwu:
� Ty jeste� m�dra, prawda?
Sara spojrza�a przez okno na pos�pny plac, gdzie wr�ble podskakiwa�y i �wiergota�y na mokrej �elaznej balustradzie i na okopconych ga��ziach drzew. Zastanowi�a si� chwil�. S�ysza�a nieraz, �e jest �m�dra", i nigdy nie wiedzia�a dok�adnie, czy tak jest rzeczywi�cie, a je�eli tak, to czemu to zawdzi�cza.
� Nie wiem � powiedzia�a w ko�cu � nie umiem powiedzie�.
W tej chwili jednak dostrzeg�a �a�osny wyraz okr�g�ej, pulchnej twarzyczki, roze�mia�a si� wi�c i zmieni�a temat.
� Czy chcia�aby� zobaczy� Emilk�? � spyta�a.
� Kto to jest Emilka ? � odpowiedzia�a pytaniem Ermen-garda, zupe�nie jak w swoim czasie panna Minchin.
� Chod� do mojego pokoju, to si� dowiesz � odrzek�a Sara podaj�c jej r�k�.
Zeskoczy�y z parapetu i pobieg�y na g�r�.
� Czy to prawda � szepn�a Ermengarda, kiedy przechodzi�y przez hali � �e masz w�asny pok�j tylko dla siebie?
� Tak � odpowiedzia�a Sara. � Tatu� poprosi� pann� Minchin, �eby da�a mi oddzielny pok�j, bo... no, bo, kiedy si� bawi�, to uk�adam r�ne bajki i opowiadam je sama sobie, wi�c nie lubi�, �eby mnie kto� s�ysza�. Je�eli kto� s�ucha, to mi wszystko psuje.
Dotar�y tymczasem do korytarza prowadz�cego do pokoju Sary i Ermengarda stan�a jak wryta, gapi�c si� na Sar� i nie mog�c z�apa� tchu.
� Uk�adasz bajki? � wyj�ka�a. � Potrafisz to tak samo dobrze... jak... jak m�wi� po "francusku? Tak samo dobrze?
Sara spojrza�a na ni� z prostot� i zdziwieniem.
� Przecie� ka�dy to chyba potrafi � rzek�a. � Czy� nigdy nie pr�bowa�a?
Po�o�y�a ostrzegawczo r�k� na ramieniu Ermengardy.
� Podejd�my cichutko pod drzwi � szepn�a � a wtedy ja otworz� je nagle i mo�e j� przy�apiemy.
M�wi�a to na p� ze �miechem, ale w oczach jej l�ni�a tajemna nadzieja, kt�ra fascynowa�a Ermengard�, chocia� ta nie mia�a najmniejszego poj�cia, o co chodzi, kogo Sara chce przy�apa� ani dlaczego. Ale cokolwiek Sara mia�a na my�li, Ermengarda by�a pewna, �e jest to co� nies�ychanie ciekawego. Dr��c wi�c z podniecenia, posuwa�a si� na palcach za Sar�. Podkrad�y si� bezszelestnie pod drzwi. W�wczas Sara nacisn�a nagle
28
I
klamk� i pchn�a gwa�townie drzwi. Oczom dziewczynek ukaza� si� czysto sprz�tni�ty, cichy pok�j, ogie� p�on�cy na kominku oraz cudowna lalka siedz�ca przed nim na fotelu i jak gdyby czytaj�ca ksi��k�.
� O, wr�ci�a na fotel, zanim zd��y�y�my wej��! � zawo�a�a Sara. � Oczywi�cie, one zawsze�nas uprzedzaj�. S� szybkie jak b�yskawica.
Ermengarda przenosi�a spojrzenie z lalki na Sar� i z powrotem.
� Czy ona... umie chodzi�? � zapyta�a g�osem przerywanym z emocji.
� Tak � odpar�a Sara. � A przynajmniej ja wierz�, �e umie. To znaczy, udaj�, �e wierz�, �e ona umie chodzi�. I przez to zdaje mi si�, �e to prawda. Czy nigdy sobie nic nie wyobra�asz?
� Nie � przyzna�a Ermengarda. � Nigdy. Ja... Opowiedz mi o tym.
By�a tak oczarowana t� now�, dziwn� kole�ank�, �e gapi�a si� wci�� na Sar�, nie za� na Emilk� � rnimo �e Emilka by�a najpi�kniejsz� lalk�, jak� dotychczas widzia�a.
� Siadajmy, to ci opowiem � powiedzia�a Sara. � To takie �atwe, �e kiedy si� raz zacznie, trudno przesta�. Po prostu ci�gnie si� wci�� dalej i dalej. I to takie pi�kne. Emilko, s�uchaj. Przedstawiam ci Ermengard� Saint John. Ermengardo, przedstawiam ci Emilk�. Czy chcia�aby� j� potrzyma�?
� Och, czy mog�?! � zawo�a�a Ermengarda. � Pozwalasz mi naprawd�? Jest taka pi�kna! � b�ka�a bior�c ostro�nie Emilk� w obj�cia.
Nigdy w swoim kr�tkim, smutnym �yciu ma�a Ermengarda Saint John nie marzy�a nawet o takiej godzinie, jak� sp�dzi�a z dziwn� now� kole�ank�, nim rozleg� si� gong wzywaj�cy na obiad i musia�y zej�� na d�.
Sara siedzia�a na dywaniku przed kominkiem i opowiada�a jej przedziwne rzeczy. Siedzia�a skulona, ale zielone jej oczy p�on�y, na policzkach kwit� rumieniec. Opowiada�a historie z podr�y i zdarzenia z Indii, ale Ermengard� najbardziej fascy-
29
nowa�y jej opowiadania o lalkach, kt�re chodz� i m�wi�, i potrafi� robi� wszystko, co zechc�, kiedy ludzi nie ma w pobli�u, ale musz� trzyma� swoje umiej�tno�ci w tajemnicy i dlatego b�yskawicznie wracaj� na swoje miejsca, gdy tylko kto� z ludzi wchodzi do pokoju.
� My by�my tak nie potrafi�y � m�wi�a Sara powa�nie. � Widzisz, to jest taka magia.
W pewnej chwili, podczas opowiadania o poszukiwaniach Emilki, Ermengarda dostrzeg�a, �e twarz dziewczynki zmieni�a si� nagle. Przebieg�a po niej chmura gasz�c �wiate�ka w wielkich, zielonych oczach. Westchn�a raptownie i jako� smutno, a potem zacisn�a usta i trzyma�a je zamkni�te przez chwil�, jak gdyby sil�c si� na to, �eby czego� nie zrobi�. Ermengarda mia�a wra�enie, �e gdyby Sara by�a taka jak inne ma�e dziewczynki, to mo�e by wybuchn�a nagle p�aczem. Ale nic podobnego si� nie zdarzy�o.
� Czy... czy ci� co� boli? � odwa�y�a si� zapyta� Ermengarda.
� Tak � odrzek�a Sara po chwili milczenia. � Ale nie w ciele. � Potem doda�a cichym g�osem, nad kt�rym usi�owa�a zapanowa�: � Czy kochasz swojego ojca wi�cej ni� kogokolwiek innego na ca�ym �wiecie?
Ermengarda a� rozchyli�a usta z zak�opotania. Wiedzia�a, �e dobrze u�o�ona dziewczynka, wychowanka pierwszorz�dnego zak�adu dla panien, nie powinna si� przyzna�, �e nigdy jej nie przesz�o nawet przez my�l, i� mo�na kocha� swego ojca, i zdoby�aby si� na ka�dy rozpaczliwy krok, byleby nie zosta� z nim sam na sam cho�by na dziesi�� minut. By�a wi�c rzeczywi�cie w wielkim k�opocie.
� Ja... ja bardzo go rzadko widuj� � wyj�ka�a. � Siedzi zawsze w bibliotece... i co� czyta.
� Ja kocham mego tatusia dziesi�� razy wi�cej ni� ca�y �wiat � rzek�a Sara. � To mnie w�a�nie boli. Bo on odjecha�.
Z�o�y�a g��wk� na podci�gni�tych w g�r� kolanach i siedzia�a tak przez chwil� bez ruchu.
30
�Zaraz si� w g�os rozp�acze" � pomy�la�a z przera�eniem Ermengarda. ,
Ale Sara nie rozp�aka�a si�. Kr�tkie, czarne loki opad�y jej na twarz i siedzia�a bez ruchu. Potem odezwa�a si� nie podnosz�c g�owy:
� Obieca�am mu, �e b�d� si� trzyma�. I wytrzymam. Trzeba umie� znosi� przeciwie�stwa. Pomy�l, co musz� znosi� �o�nierze! Tatu� jest �o�nierzem. Gdyby by�a wojna, musia�by znosi� marsze, pragnienie, mo�e nawet ci�kie rany. I nigdy by nie powiedzia� s�owa � ani jednego s�owa skargi.
Ermengarda wpatrywa�a si� w Sar� niezdolna przem�wi�, czu�a jednak, �e zaczyna j� kocha�. Sara by�a taka cudowna i zupe�nie niepodobna do wszystkich innych kole�anek.
Po chwili Sara podnios�a g�ow�, odgarn�a loki do ty�u i u-�miechn�a si� dziwnym u�mieszkiem.
� Je�eli b�d� wci�� m�wi�a � rzek�a � i opowiada�a ci r�ne rzeczy o wyobra�aniu sobie, �atwiej mi b�dzie to znosi�. Nie zapomina si�, ale jednak znosi si� �atwiej.
Ermengarda nie wiedzia�a, czemu co� �cisn�o j� w gardle i oczy zapiek�y, jakby nap�yn�y do nich �zy.
� Lawinia i Jessie s� �najlepszymi przyjaci�kami" � powiedzia�a lekko zachrypni�tym g�osem. � Chcia�abym, �eby�my te� mog�y by� �najlepszymi przyjaci�kami". Czy si� zgodzisz? Jeste� m�dra, a ja jestem najg�upsz� dziewczyn� w szkole, ale tak... tak strasznie ci� lubi�!
� Bardzo si� z tego ciesz� � odpar�a Sara. � Jestem wdzi�czna, kiedy mnie kto� lubi. Tak. B�dziemy przyjaci�kami. I powiem ci co� � doda�a nagle rozpromieniona � mog� ci pomaga� we francuskim.
ROZDZIA� IV
Lotka
Gdyby Sara by�a innego rodzaju dzieckiem, �ycie, kt�re p�dzi�a przez nast�pne cztery lata w Ekskluzywnej Pensji panny Minchin, bez w�tpienia nie wysz�oby jej na dobre. Traktowano j� raczej jako dostojnego go�cia ani�eli jako zwyk�� ma�� dziewczynk�. Gdyby by�a dzieckiem upartym, samolubnym, mog�aby po tych olbrzymich porcjach pochlebstw i ob�udy sta� si� rzeczywi�cie niezno�na dla otoczenia. Gdyby by�a leniwa, niczego by si� nie nauczy�a. Panna Minchin w g��bi duszy mocno jej nie lubi�a, ale by�a zbyt wyrachowana, aby zrobi� lub powiedzie� co� takiego, co mog�oby sk�oni� tak po��dan� wychowank� do opuszczenia szko�y. Wiedzia�a doskonale, �e je�li Sara napisze do ojca, �e jest jej w szkole niedobrze, kapitan Cre-we odbierze j� stamt�d natychmiast. Zdaniem panny Minchin dziewczynk� nale�a�o nieustannie chwali� i pozwala� jej robi�, co jej si� �ywnie podoba, w�wczas bowiem przywi��e si� ona niezawodnie do miejsca, w kt�rym j� tak traktowano. Tote� Sar� chwalono nieustannie za zdolno�ci do nauki, za dobre maniery, za uprzejmo�� wobec kole�anek, wreszcie za hojno��, je�eli da�a �ebrakowi cho�by sz�stk�* ze swej dobrze wypchanej sakiewki. Najprostszy jej post�pek wynoszono pod niebiosa jako cnot� i gdyby nie mia�a mocnego charakteru i sprawnego m�zgu, mog�oby si� jej z pewno�ci� przewr�ci� w g�owie. Ale
* Sz�stka � moneta sze�ciopensowa.
------------- 32 --------------
sprawny m�zg m�wi� jej wiele rozs�dnych prawd o niej samej i jej sytuacji, tote� dziewczynka cz�sto rozprawia�a o tym z Er-mengard�.
� Du�o rzeczy zdarza si� ludziom przypadkiem � mawia�a. � Mnie spotka�o mn�stwo mi�ych przypadk�w. Tak si� z�o�y�o, �e lubi� uczy� si� i czyta� ksi��ki i �e jak si� czego� naucz�, to potem d�ugo pami�tam. Tak si� z�o�y�o, �e mam pi�knego, mi�ego, m�drego ojca, kt�ry w dodatku mo�e mi da� wszystko, czego zapragn�. By� mo�e nie mam wcale mi�ego usposobienia, ale jak si� ma wszystko, czego dusza zapragnie, i wszyscy s� dla cz�owieka dobrzy, to jak mo�na mie� przykre usposobienie? Nie wiem � doda�a z ca�� powag� � jak mam si� przekona�, czy jestem rzeczywi�cie mi�a, czy mo�e wstr�tna. Mo�e jestem wprost okropna, ale nikt si� o tym nigdy nie dowie, bo nie jestem wystawiona na �adne pr�by.
� Lawinia te� nie jest wystawiona na �adne pr�by � odpar�a spokojnie Ermengarda � a jest wystarczaj�co wstr�tna.
Sara potar�a w zamy�leniu czubek nosa.
� Hm � mrukn�a w ko�cu � mo�e... mo�e to dlatego, �e Lawinia tak szybko ro�nie.
Przypomnia�a sobie bowiem, jak pa�na Amelia m�wi�a, �e Lawinia ro�nie za szybko i mo�e to odbija si� ujemnie na jej zdrowiu i usposobieniu.
Lawinia by�a rzeczywi�cie przykra i z�o�liwa. Po�era�a j� zazdro�� o Sar�. Do chwili przybycia nowej uczennicy zajmowa�a zawsze przoduj�ce miejsce w szkole. Dzia�o si� to po prostu dlatego, �e potrafi�a zatru� �ycie ka�dej kole�ance, kt�ra nie chcia�a jej s�ucha�. M�odsze dziewczynki traktowa�a jak swoje niewolnice, przed r�wie�nicami natomiast zadziera�a nosa. By�a do�� �adna i uwa�ano j� za najlepiej ubran� panienk� na pensji, tote� ilekro� wychowanki panny Minchin wychodzi�y poza mury szko�y, Lawinia sz�a zawsze w pierwszej parze a� do chwili, kiedy na horyzoncie ukaza�y si� aksamitne okrycia i strusie pi�ra Sary, kt�re panna Minchin umie�ci�a niezw�ocznie obok siebie na czele pochodu. Ju� to samo zabola�o Lawinie do�� moc-
33
m
mm
no, z czasem jednak poczu�a si� jeszcze gorzej. Sta�o si� bowiem jasne, �e Sara stopniowo zajmuje przoduj�ce miejsce w szkole, i to nie dlatego, �e potrafi by� dokuczliwa i z�a, lecz przeciwnie, dlatego �e nigdy dokuczliwa nie bywa.
� Jedno trzeba przyzna� Sarze Crewe � o�wiadczy�a pewnego razu szczerze Jessie, wprawiaj�c tym swoj� �najlepsz� przyjaci�k�" w istn� furi� � ona nigdy nie zadziera nosa, a wiesz przecie�, �e mia�aby po temu do�� powod�w, Lawie. Obawiam si�, �e ja sama zadziera�abym nosa, no, cho� troszeczk�, gdybym mia�a tyle pi�knych rzeczy i gdyby wszyscy tak ko�o mnie skakali. To wprost niesmaczne, jak si� panna Minchin ni� popisuje, kiedy przyje�d�aj� rodzice.
� �Kochana Sara musi zej�� do salonu i porozmawia� z pani� Musgrave o Indiach" � powiedzia�a Lawinia przedrze�niaj�c z�o�liwie spos�b m�wienia prze�o�onej. � �Kochana Sara musi porozmawia� po francusku z lady Pitkin. Ma taki cudowny akcent". No, w ka�dym razie nie nauczy�a si� francuskiego tutaj na pensji. I nie ma w tym jej zas�ugi, �e go zna tak dobrze. Sama m�wi, �e wcale si� nie uczy�a. Po prostu os�ucha�a si� z francuskim, bo jej ojciec zawsze m�wi po francusku. A ten jej ojciec � oficer w Indiach � wa�na mi figura!
� No � odpar�a wolno Jessie � w ka�dym razie polowa� na tygrysy. Zabi� tego, kt�rego sk�ra le�y w pokoju Sary. Dlatego Sara tak j� lubi. K�adzie si� na tej sk�rze, g�aszcze jej �eb i rozmawia z ni�, jak gdyby to by� �ywy kot.
� Zawsze si� g�upio zachowuje � ofukn�a j� Lawinia. � Mama m�wi, �e to jej ci�g�e wyobra�anie sobie r�nych rzeczy to idiotyzm. M�wi, �e ona wyro�nie na dziwaczk�.
By�a to szczera prawda, �e Sara nigdy nie zadziera�a nosa. Pe�na �yczliwo�ci dla wszystkich, hojn� r�k� dzieli�a z ka�dym swoje przywileje i dobytek. M�odsze dziewczynki, przyzwyczajone do nieustannych rozkaz�w i lekcewa��cego traktowania ze strony starszych kole�anek, nie zazna�y nigdy najmniejszej przykro�ci od tej najbardziej spo�r�d nich podziwianej. Wra�liwa na cudz� niedol�, �pieszy�a zawsze z pomoc�, kiedy kt�ra� z
34
ma�ych upad�a i rozbi�a kolano � podnosi�a j�, uspokaja�a i znajdowa�a zwykle w kieszeni cukierka albo jaki� inny koj�cy �rodek. Nie szturcha�a ich nigdy i nie wyra�a�a si� nigdy pogardliwie o ich wieku.
� Jak si� ma cztery lata, to trudno � powiedzia�a kiedy� surowo do Lawinii, kt�ra w�a�nie da�a klapsa Lotce i zwymy�la�a j� od niezno�nych smarkul � ale za rok b�dzie si� mia�o