7538

Szczegóły
Tytuł 7538
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

7538 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 7538 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

7538 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

G�nter GRASS ID�C RAKIEM Nowela Prze�o�y� S�awomir B�aut Dzie�a Guntera Grassa pod redakcj� S�awomira B�auta i Joanny Konopackiej POLNORD WYDAWNICTWO OSKAR- Gda�sk 2004 Tytu� orygina�u Im Krebsgang Ok�adk� i stron� tytu�ow� projektowa� Zygmunt Gornowicz Przek�ad tej ksi��ki powsta� dzi�ki pomocy finansowej INTER NATIONES. Bonn ISBN 83-86181-86-9 Copyright e 2002 by Steidl Verlag. G�ttingen Copyright for the Polish edition by POLNORD - Wydawnictwo OSKAR. Gda�sk 2002 POLNORD - Wydawnictwo OSKAR. Gda�sk 2002 Sk�ad i �amanie: Studio Wydawnicze MARCBOSS Gda�sk, Kartuska 51/2, tel. O-5O1 768 766 DRUK: OPTIMA s.c. tel./fax (058) 664 89 32 in memoriam 1 - Czemu dopiero teraz? - pyta� kto�, kto nie jest mn�. Poniewa� matka mi w k�ko... Poniewa� jak w�wczas, kiedy po wodzie ni�s� si� krzyk, chcia�em, ale nie mog�em krzycze�... Poniewa� prawda to chyba ledwie trzy linijki... Poniewa� teraz dopiero... S�owa maj� jeszcze ze mn� trudno�ci. Kto�, kto nie lubi �adnych wykr�t�w, przygwa�d�a mnie powo�uj�c si� na m�j zaw�d. Bo przecie� to ja ju� jako ��todzioby m�odziak, ze s�owami za pan brat, odbywa�em praktyk� w Springerowskiej gazecie, niebawem zr�cznie zmieni�em front, p�niej na �amach �taz� nielicho przeje�d�a�em si� po Springerze, potem na �o�dzie agencji prasowych �wiczy�em si� w zwi�z�o�ci i przez d�ugi czas z pozycji wolnego strzelca przerabia�em na artyku�y siekanin� bie��cych zdarze�: Aktualno�ci dzisiejszego dnia. Dzisiaj aktualne. Odpar�em, �e mo�e i tak by�o. Ale tacy jak ja niczego innego si� nie nauczyli. Je�li mam teraz przyst�pi� do rozprawiania si� ze sob�, to wszystko, co mi si� u�o�y�o na opak, p�jdzie na karb zatoni�cia statku, poniewa� ni mniej, ni wi�cej, poniewa� matka wtedy bliska rozwi�zania, poniewa� ja w og�le �yj� tylko za spraw� przypadku. I oto zn�w jestem na czyich� us�ugach, na razie jednak wolno mi pomin�� moj� skromn� osob�, bo ta historia zacz�a si� na d�ugo przede mn�, ponad sto lat temu, mianowicie w Schwerinie, meklemburskiej stolicy, kt�ra rozpo�ciera si� po�r�d siedmiu jezior, uwieczniona jest na widok�wkach przedstawiaj�cych staromiejski Schelfstadt i wielowie�owy zamek, a kolejne wojny przetrwa�a na poz�r bez uszczerbku. Z pocz�tku nie s�dzi�em, �e dawno odfajkowana przez histori� prowincjonalna mie�cina mog�aby zwabi� kogokolwiek poza turystami, ale potem �w punkt wyj�cia mojej opowie�ci raptem nabra� aktualno�ci w internecie. Jaki� anonim podawa� informacje osobowe przytaczaj�c daty, nazwy ulic i �wiadectwa szkolne, przed kim� takim, kto jak ja szpera w przesz�o�ci, chcia� koniecznie otworzy� skarbnic� wiedzy. Skoro tylko na rynku pokaza�a si� ta aparatura, sprawi�em sobie Macintosha z modemem. M�j zaw�d wymaga owego dost�pu do kr���cych po �wiecie informacji. Nauczy�em si� obchodzi� jako tako z moim komputerem. Wkr�tce takie s�owa jak browser i hiperlink* przesta�y by� dla mnie chi�szczyzn�. Klikaniem myszy �ci�ga�em infosy do wykorzystania lub do wyrzucenia, dla fantazji b�d� z nud�w zacz��em przeskakiwa� z jednego chatroomu na drugi i reagowa� na najbardziej niedorzeczne maile, przez kr�tki czas go�ci�em te� na dw�ch, trzech pornosites, a wreszcie po chaotycznym surfowaniu natkn��em si� na witryny, gdzie tak zwani przedwczorajsi, ale i �wie�o upieczeni m�odzi nazi�ci dawali upust swojej t�pocie na stronach nienawi�ci. I nagle - bior�c nazw� statku za s�owo poszukiwane - wyklika�em w�a�ciwy adres: �www.blut-zeuge.de�. �wiadek krwi - m�czennik. Jakie� �Kamractwo Schwerin� og�asza�o gotyckimi literami gromkie has�a. Same pami�tliwe kawa�ki. Chcia�o si� bardziej �mia� ni� rzyga�. * Wi�kszo�� termin�w intemetowyeh pozostawiono w przek�adzie w brzmieniu angielskim, tak jak w oryginale noweli G�ntera Qrassa (przyp. t�um.). Od tej chwili nie ulega w�tpliwo�ci, czyja to krew ma dawa� �wiadectwo. Ale jeszcze nie wiem, czy mam najpierw, jak uczy do�wiadczenie, odtworzy� jedn�, potem drug� spraw�, a nast�pnie ten czy tamten �yciorys, czy te� powinienem raczej na skos wej�� czasowi w parad�, dajmy na to na spos�b rak�w, kt�re udaj� ch�d wsteczny zbaczaj�c z prostego kursu, lecz ca�kiem szparko posuwaj� si� naprz�d. Pewne jest jedynie tyle: Natura, a �ci�lej bior�c Morze Ba�tyckie ju� przesz�o p� wieku temu pogodzi�o si� ze wszystkim, o czym b�dzie tu mowa. Na pierwszy ogie� idzie kto�, czyj nagrobek zosta� rozbity na kawa�ki. Po szkole - ma�a matura - zacz�a si� jego praktyka bankowa, kt�r� uko�czy� bez wzlot�w i upadk�w. W internecie nie by�o na ten temat ani s�owa. Tam na specjalnie jemu po�wi�conej website urodzony w roku 1895 w Schwerinie Wilhelm Gust�off odbiera� tylko ho�dy jako ��wiadek krwi�. Tote� zabrak�o wzmianki o k�opotach z krtani�, o chronicznej chorobie p�uc, kt�ra nie pozwoli�a mu wykaza� si� dzielno�ci� w pierwszej wojnie �wiatowej. Podczas gdy Hans Castorp, m�ody m�czyzna z hanzeatyckiego rodu, na polecenie swego tw�rcy musia� opu�ci� Czarodziejsk� G�r�, aby na stronie 994 powie�ci pod tym�e tytu�em polec jako ochotnik we Flandrii albo rozp�yn�� si� w literackiej mg�awicy, schweri�ski bank Towarzystwa Ubezpiecze� na �ycie w roku siedemnastym troskliwie wys�a� swego sumiennego urz�dnika do Szwajcarii, gdzie w Davos mia� si� wykurowa� z trapi�cej go choroby, po czym w nadzwyczajnym powietrzu do tego stopnia wyzdrowia�, �e tylko w jaki� inny spos�b mo�na by�o doprowadzi� go do �mierci; na powr�t do Schwerina, do klimatu p�nocnych Niemiec na razie nie mia� ochoty. Wilhelm Gust�off znalaz� prac� asystenta w obserwatorium. Po przekszta�ceniu tej plac�wki badawczej w instytucj� konfederack� awansowa� na jej sekretarza, kt�remu wszak�e starcza�o czasu, aby sobie dorobi� podr�uj�c po kraju w charakterze akwizytora Towarzystwa Ubezpiecze� Sprz�t�w Domowych; przy okazji ubocznego zaj�cia poznawa� wi�c kantony Szwajcarii. R�wnocze�nie nie pr�nowa�a jego �ona Hedwig; nie maj�c opor�w mimo swych ultranarodowych przekona� zatrudni�a si� jako sekretarka u adwokata nazwiskiem Moses Silberroth. Do tego momentu z fakt�w wy�ania si� obraz po mieszcza�sku statecznego ma��e�stwa, kt�re jednak, jak si� oka�e, tylko udawa�o, �e prowadzi �ycie zgodne ze szwajcarskim idea�em dorabiania si�; bo z pocz�tku skrycie, p�niej ca�kiem jawnie - na co pracodawca d�ugo przymyka� oczy - sekretarz obserwatorium z powodzeniem wykorzystywa� wrodzony talent organizacyjny: wst�pi� do Partii i do pocz�tk�w roku trzydziestego sz�stego w�r�d zamieszka�ych w Szwajcarii Niemc�w z Rzeszy i Austriak�w zwerbowa� blisko pi�� tysi�cy cz�onk�w, zorganizowa� w ca�ym kraju w grupy lokalne i zaprzysi�g� na wierno�� komu�, kogo Opatrzno�� wymy�li�a sobie na f�hrera. Landesgruppenleiterem mianowa� go wszelako Gregor Strasser zawiaduj�cy sprawami organizacyjnymi Partii. Strasser, kt�ry nale�a� do lewego skrzyd�a, w roku trzydziestym drugim na znak protestu przeciwko bliskim kontaktom swego f�hrera z wielkim przemys�em z�o�y� wszystkie urz�dy, a w dwa lata p�niej zosta� zaliczony do uczestnik�w puczu R�hma i zlikwidowany przez swoich; jego brat Otto ocala� uciekaj�c za granic�. Z kolei Gustloff musia� poszuka� sobie nowego wzoru. Kiedy w zwi�zku z interpelacj� zg�oszon� w Ma�ej Radzie Gryzonii funkcjonariusz policji do spraw cudzoziemc�w chcia� si� od niego dowiedzie�, jak on pojmuje sw�j urz�d landesgruppenleitera NSDAP w Konfederacji Szwajcarskiej, Gustloff pono� odpowiedzia�: - Najbardziej na �wiecie kocham moj� �on� i moj� matk�. Gdyby m�j f�hrer rozkaza� mi je zabi�, to bym go pos�ucha�. Ten cytat zosta� zakwestionowany w internecie. Takie i jeszcze inne k�amstwa wymy�li� w swojej ramocie �yd Emil Ludwig, mo�na si� by�o dowiedzie� w chatroomie udost�pnionym przez Kamractwo Schwerin. Natomiast m�czennik w dalszym ci�gu pozostawa� pod wp�ywem idei Gregora Strassera. Gustloff stale podkre�la�, �e w jego �wiatopogl�dzie warto�ci socjalistyczne znacz� wi�cej od narodowych. Niebawem mi�dzy czatowcami rozgorza�y walki frakcyjne. Wirtualna noc d�ugich no�y domaga�a si� ofiar. Potem jednak wszystkim zainteresowanym internautom przywo�ano na pami�� dat�, kt�ra mia�a �wiadczy� o roli Opatrzno�ci. Co�, co ja usi�owa�em wyt�umaczy� sobie jako zwyk�y przypadek, wynosi�o partyjnego aparatczyka Gustloffa na ponadziemskie wy�yny. 30 stycznia 1945, z dok�adno�ci� co do dnia, w pi��dziesi�ciolecie urodzin m�czennika, zacz�� ton�� statek ochrzczony jego imieniem i tym samym w dwana�cie lat od przej�cia w�adzy, znowu z dok�adno�ci� co do dnia, sta� si� znakiem powszechnej zguby. Oto jakby pismem klinowym wyryta w granicie. Przekl�ta data, od kt�rej wszystko si� zacz�o, niebywale spot�gowa�o, dosz�o do punktu kulminacyjnego, dobieg�o kresu. Ja te�, dzi�ki matce, jestem zwi�zany z dniem wci�� �ywej katastrofy; natomiast ona �yje pod�ug innego kalendarza i nie uznaje ani przypadku, ani podobnych wszechwyja�niaczy. - A szk�d! - wo�a ta, kt�rej nigdy nie nazywam zaborczo �moj��, ale zawsze tylko �matk��. - Gancegal po kim by s� sztatek zwa�, i tak na dno by poszed�. Bym tylko wied�ecz chcza�a, co se ten Ruszki myszla�, jak do nas trzy razy pod rz�d, rach-ciach-ciach, wygarn�cz kaza�... Wci�� jeszcze tak gada, jak gdyby od tamtych lat nie up�yn�a kupa czasu. S�owa rozwleczone. Zdania przepuszczone przez magiel. M�wi bulwy na ziemniaki, glomza na twar�g i pomuchla, kiedy przyrz�dza dorsza w musztardowej zalewie. Rodzice matki, August i Erna Pokriefkowie, pochodzili z Kosznajderii, nazywano ich Ko�niewiakami. Ona za to wyrasta�a we Wrzeszczu. Pochodzi nie z Gda�ska, lecz z tego rozci�gni�tego, zagarniaj�cego coraz wi�cej s�siednich p�l przedmie�cia, kt�rego jedna z ulic nosi�a miano Elzy i dla ma�ej Urszuli, zwanej Tull�, musia�a by� ca�ym �wiatem, bo opowiadaj�c, jak to po swojemu nazywa, �sztare d�eje�, cz�sto wprawdzie wspomina k�pielowe igraszki na pobliskiej ba�tyckiej pla�y albo wyprawy na sanki do las�w na po�udniowym skraju przedmie�cia, ale przewa�nie zmusza swoich s�uchaczy, by weszli na podw�rko czynszowej kamienicy przy Elzy pod 19 i stamt�d, mijaj�c uwi�zanego na �a�cuchu owczarka Harrasa, do stolarni, kt�rej pracy towarzyszy�y ha�asy pi�y tarczowej, pi�y ta�mowej, frezarki, strugarki i dudni�cej szlifierki. - Jak �em telko od �erni odros�a, w garnku z klejem mieszacz mnie dawali... - W rezultacie gdziekolwiek ma�a Tulla sta�a, le�a�a, sz�a, p�dzi�a czy przysiada�a w k�cie, nie odst�powa� jej legendarny, jak opowiadaj�, zapach kleju kostnego. Nie ma si� zatem czemu dziwi�, �e kiedy zaraz po wojnie zakwaterowali nas w Schwerinie, matka wyuczy�a si� w Schelfstadt stolarskiego rzemios�a. Jako �przesiedlona�, jak mawia�o si� na Wschodzie, pr�dko dosta�a si� do terminu u majstra, kt�rego wal�cy si� warsztat z czterema strugnicami i stale bulgocz�cym garnkiem kleju mia� renom� zasiedzia�ego. Stamt�d niedaleko by�o na Lehmstrasse, gdzie oboje z matk� mieli�my kryty smo�owan� pap� dach nad g�ow�. Ale gdyby�my po katastrofie nie zeszli na l�d w Ko�obrzegu, gdyby za to torpedowiec �L�we� zawi�z� nas do Travem�nde lub Kilonii, a wi�c na Zach�d, matka jako �uciekinierka ze Wschodu�, jak mawia�o si� po tamtej stronie, na pewno r�wnie� terminowa�aby u stolarza. Ja m�wi�: przypadek, podczas gdy ona od pierwszego dnia uwa�a�a, �e miejsce naszego przymusowego pobytu by�o nam s�dzone. - A ten Ruszki, co na ichnim ubocze za kapitana be�, to urodziny dok�adnie niby kiedy mia�? Ty przecze� zwykle wszysztko z detalami wiesz... Nie, inaczej ni� w wypadku Wilhelma Gustloffa - a �ci�ga�em z internetu, co si� da�o - tego nie wiem z detalami. Zdo�a�em dogrzeba� si� jedynie roku urodzenia i paru jeszcze fakt�w oraz przypuszcze�, czego�, co dziennikarze nazywaj� otoczk�. Aleksander Marinesko urodzi� si� w roku 1913, mianowicie w Odessie, po�o�onym nad Morzem Czarnym mie�cie portowym, kt�re kiedy� musia�o by� wspania�e, o czym za�wiadczaj� czarno-bia�e zdj�cia z filmu �Pancernik Potiomkin�. Matka pochodzi�a z Ukrainy. Ojciec by� Rumunem i legitymacj� podpisa� jeszcze nazwiskiem Marinescu, nim za bunt zosta� skazany na �mier�, ale w ostatniej minucie zdo�a� uciec. Jego syn Aleksander wyrasta� w dzielnicy portowej. A poniewa� w Odessie blisko obok siebie �yli Rosjanie, Ukrai�cy i Rumuni, Grecy i Bu�garzy, Turcy i Ormianie, Cyganie i �ydzi, m�wi� mieszanin� r�nych j�zyk�w, kt�ra wszak�e musia�a by� zrozumia�a dla ch�opak�w z jego bandy. Aczkolwiek p�niej mocno si� stara� m�wi� po rosyjsku, nie bardzo mu si� udawa�o oczyszczenie z rumu�skich przekle�stw ojca swej rozwodnionej �ydowskimi wtr�tami ukrai�szczyzny. Kiedy by� ju� matem na statku handlowym, �miano si� z jego �argonu; ale z biegiem lat wielu przesz�a ochota do �miechu, cho�by w p�niejszym okresie rozkazy dow�dcy okr�tu podwodnego brzmia�y nie wiem jak komicznie. Cofnijmy ta�m� o lata: pono� siedmioletni Aleksander widzia� z dalekomorskiego nabrze�a, jak resztki wojsk �Bia�ych� i wyczerpane walkami brytyjska i francuska armie interwencyjne w pop�ochu opuszcza�y Odess�. Wkr�tce potem ogl�da� wkroczenie �Czerwonych�. Odbywa�y si� czystki. Niebawem wojna domowa na dobr� spraw� usta�a. A gdy w kilka lat p�niej zagranicznym statkom zn�w by�o wolno cumowa� w basenie portowym, ch�opak podobno wytrwale, a rych�o i zr�cznie nurkowa� w przybrze�nych wodach, �eby wy�awia� monety rzucane przez pi�knie wystrojonych pasa�er�w. Trio nie jest kompletne. Kogo� jeszcze brakuje. Jego czyn wprawi� w ruch co�, co wci�ga�o z du�� si�� i by�o nie do zatrzymania. Jako �e chc�c nie chc�c z cz�owieka rodem ze Schwerina zrobi� m�czennika ruchu, a ch�opaka z Odessy bohaterem Ploty Ba�tyckiej odznaczonej Czerwonym Sztandarem, ma po wsze czasy zapewnione miejsce na �awie oskar�onych. Takie i podobne zarzuty czyta�em, z up�ywem czasu nabieraj�c apetytu, na wci�� tak samo firmowanej homepage: �To �yd strzela�...� Mniej jednoznacznie, jak tymczasem wiem, jest zatytu�owany pamflet pi�ra towarzysza partyjnego i czo�owego m�wcy Wolfganga Diewerge wydany w roku 1936 nak�adem monachijskiej oficyny Franza Ehera. Jednak�e Kamractwo Schwerin, zgodnie z konsekwentn� logik� ob��du, mia�o do powiedzenia wi�cej, ani�eli zdawa� si� wiedzie� Diewerge: �Bez �yda na oczyszczonej z min trasie, na wysoko�ci Ustki, nigdy by nie dosz�o do najwi�kszej katastrofy morskiej wszechczas�w. To za spraw� �yda... To �yd jest winien...� W chatroomie z uprawianego cz�ciowo po niemiecku, cz�ciowo po angielsku bajdurzenia mo�na by�o wszelako wyczyta� troch� fakt�w. Je�li jeden z czatowc�w wiedzia�, �e Diewerge wkr�tce po rozpocz�ciu wojny zosta� dyrektorem rozg�o�ni radiowej Rzeszy w Gda�sku, to inny zna� jego dzia�alno�� w okresie powojennym: podobno, skumplowany z innymi supernazistami, cho�by z p�niejszym deputowanym do Bundestagu z ramienia FDP Achenbachem, infiltrowa� libera��w w Nadrenii P�nocnej-Westfalii. Ponadto, uzupe�nia� kto� trzeci, ten by�y hitlerowski propagandzista w latach siedemdziesi�tych uprawia� w Neuwied nad Renem dyskretne pranie pieni�dzy wp�acanych pok�tnie na rzecz FDP. Wreszcie w przepe�nionym chatroomie jednak kot�owa�y si� jeszcze pytania o sprawc� zamachu z Davos, a pewne swego celu odpowiedzi stawia�y kropk� nad i. O cztery lata starszy od Marinesko i o czterna�cie lat m�odszy od Gustloffa Dawid Frankfurter urodzi� si� w roku 1909 w zachodnios�awo�skim mie�cie Daruvar jako syn rabina. W domu rozmawia�o si� po hebrajsku i po niemiecku, w szkole Dawid uczy� si� m�wi� i pisa� po serbsku, na w�asnej sk�rze odczuwa� te� jednak powszechn� nienawi�� do �yd�w. To tylko przypuszczenie: na pr�no pr�bowa� si� z tym upora�, poniewa� jego konstytucja fizyczna nie pozwala�a na skuteczn� obron�, a zr�czne dostosowanie si� do sytuacji budzi�o w nim wstr�t. Z Wilhelmem Gustloffem Dawid Frankfurter mia� jedynie tyle wsp�lnego: jak tamtemu doskwiera�a choroba p�uc, tak ten od dzieci�stwa cierpia� na chroniczne zapalenie szpiku kostnego. Ale o ile Gustloff potrafi� w Davos raz-dwa wykurowa� si� z dolegliwej choroby i p�niej dzia�a� energicznie jako zdrowy towarzysz partyjny, o tyle choremu Dawidowi nie mogli pom�c �adni lekarze; musia� przej�� pi�� operacji, ale nic to nie da�o: beznadziejny przypadek. By� mo�e ze wzgl�du na chorob� podj�� studia medyczne; za rad� rodziny w Niemczech, gdzie studiowali ju� jego ojciec i dziadek. M�wi�, ze ci�gle niedomagaj�c i z tego powodu cierpi�c na trudno�ci z koncentracj� obla� egzamin po pierwszym semestrze oraz egzaminy p�niejsze. Ale w internecie towarzysz partyjny Diewerge w przeciwie�stwie do r�wnie� cytowanego pisarza Ludwiga, kt�rego Diewerge stale nazywa� �Emilem Ludwigiem-Cohnem�, twierdzi�, �e �yd Frankfurter by� nie tylko cherlawym, lecz i �yj�cym na koszt ojca-rabbiego studentem-obibokiem, w dodatku ubranym fircykowato nicponiem i na�ogowym palaczem. Potem od po trzykro� przekl�tej daty zacz�� si� - �wi�towany niedawno w internecie - rok przej�cia w�adzy. Na�ogowy palacz Dawid we Frankfurcie nad Menem do�wiadczy� tego, co dotyczy�o jego i innych student�w. Widzia�, jak palono ksi��ki �ydowskich autor�w. Jego miejsce pracy w laboratorium zosta�o raptem oznaczone gwiazd� Dawida. Z fizyczn� blisko�ci� bucha�a na niego nienawi��. I jego, i innych l�yli studenci wrzaskliwie zaliczaj�cy siebie do rasy aryjskiej. Z tym nie umia� sobie radzi�. Tego nie wytrzymywa�. Uciek� wi�c do Szwajcarii i w Bernie, miejscu jakoby bezpiecznym, kontynuowa� studia, aby ponownie przepa�� na egzaminach. Wszelako do rodzic�w pisa� listy nastrojone pogodnie b�d� pozytywnie, ojcu �o��cemu na utrzymanie mydli� oczy. Gdy w rok p�niej zmar�a mu matka, przerwa� studia. Mo�e chc�c poszuka� oparcia u krewnych odwa�y� si� na jeszcze jedn� podr� do Rzeszy, gdzie w Berlinie patrzy� bezsilnie, jak jego stryja, kt�ry jak ojciec by� rabinem, targa� za rudaw� brod� jaki� m�ody cz�owiek krzycz�c: �Won st�d, won, �ydzie!� Podobnie rzecz wygl�da w utrzymanym w konwencji powie�ciowej �Morderstwie w Davos� Emila Ludwiga, kt�re popularny autor opublikowa� w amsterdamskim Querido, wydawnictwie emigrant�w. Zn�w Kamractwo Schwerin na swojej website by�o nie lepiej, ale inaczej poinformowane, a powo�ywa�o si� po raz kolejny na towarzysza partyjnego Diewerge, poniewa� ten w swojej relacji jako �wiadka cytowa� przes�uchiwanego przez berli�skich policjant�w rabina, doktora Salomona Frankfurtera: �To nieprawda, �e jaki� wyrostek ci�gn�� mnie za brod� (kt�ra zreszt� jest czarna, nie ruda) i przy tym krzycza�: �Won st�d, won, �ydzie!� Nie mia�em mo�liwo�ci ustali�, czy policyjne przes�uchanie zarz�dzone w dwa lata po domniemanym zniewa�eniu odbywa�o si� pod przymusem. W ka�dym razie Dawid Frankfurter wr�ci� do Berna i zapewne z kilku powod�w by� za�amany. Z jednej strony ponownie zacz�y si� nieudane dotychczas studia, z drugiej, i tak ju� cierpi�c fizycznie na ci�g�e b�le, bola� jeszcze nad �mierci� matki. Ponadto kr�tka wizyta w Berlinie przeradza�a si� w koszmar, skoro tylko w miejscowych i zagranicznych gazetach czyta� doniesienia o obozach koncentracyjnych w Oranienburgu, Dachau i innych miejscach. Tote� pod koniec trzydziestego pi�tego musia�a pojawi� si� i niejednokrotnie powt�rzy� my�l o samob�jstwie. P�niej, kiedy toczy� si� proces, w zam�wionej przez obron� ekspertyzie napisano: �Frankfurter z wewn�trznych, duchowych powod�w natury osobistej popad� w sytuacj� psychologicznie nie do utrzymania, z kt�rej musia� si� wyrwa�. Jego depresja zrodzi�a pomys� samob�jstwa. W�a�ciwy ka�demu instynkt samozachowawczy miast na samego siebie skierowa� jednak kul� na inn� ofiar�. Na ten temat nie by�o w internecie pokr�tnych komentarzy. Jednak�e coraz bardziej ros�o we mnie podejrzenie, �e pod umownym adresem �www.blutzeuge.de� nie skrzykn�a si� jako Kamractwo Schwerin ostrzy�ona na �yso gromada, lecz ukry� si� dzia�aj�cy w pojedynk� frant. Kto�, kto jak ja zygzakiem w�szy za znakami zapachowymi i podobnymi wydzielinami historii. Student-obibok? Ja te� takim by�em, kiedy germanistyka �miertelnie mnie znudzi�a, a publicystyka w Instytucie Otto Suhra odstr�cza�a nadmiarem teorii. Na pocz�tku, kiedy opu�ci�em Schwerin, a potem z Berlina Wschodniego przejecha�em kolejk� do Berlina Zachodniego, zadawa�em sobie jeszcze sporo trudu, jak obieca�em matce na po�egnanie, i wkuwa�em jak dziki. Maj�c szesna�cie i p� roku - na kr�tko przed zbudowaniem muru - zacz��em ch�on�� zapach wolno�ci, mieszka�em w Schmargendorfie niedaleko Rosenecku u ciotki Jenny, szkolnej kole�anki matki, kt�ra prze�y�a z ni� podobno mn�stwo niesamowitych rzeczy. Mia�em osobny pok�j z oknem w dachu. W�a�ciwie to by�y pi�kne czasy. Mansardowe mieszkanie ciotki Jenny przy Karlsbader Strasse wygl�da�o jak pok�j lalek. Na stoliczkach, krzese�kach, pod kloszami sta�y porcelanowe figurki. Przewa�nie tancerki w kusych sp�dniczkach stoj�ce na czubkach palc�w. Niekt�re w �mia�ych pozach, wszystkie z ma�� g��wk� na d�ugiej szyi. Ciotka Jenny jako m�ode stworzenie by�a balerin� i to do�� s�awn�, a� podczas jednego z wielu nalot�w, kt�re coraz bardziej r�wna�y z ziemi� stolic� Rzeszy, pogruchota�o jej obie nogi, tak �e teraz podsuwa�a mi do popohidniowej herbaty rozmaite przysmaki z jednej strony utykaj�c, z drugiej wci�� jeszcze z du�� gracj� poruszaj�c r�kami. I na podobie�stwo kruchych figurynek w uciesznej mansardzie jej ma��, ruchliw� g�ow� na chudej obecnie szyi stale zdobi� u�miech, kt�ry wydawa� si� zlodowacia�y. Cz�sto te� miewa�a dreszcze, pi�a du�o gor�cego soku z cytryny. Dobrze mi si� u niej mieszka�o. Rozpieszcza�a mnie. A kiedy m�wi�a o swojej szkolnej kole�ance - �Moja droga Tulla kr�tymi drogami przys�a�a mi ostatnio li�cik...� - przez kilka minut kusi�o mnie, �eby troszeczk� polubi� matk�, to babsko nie do zdarcia; ale potem znowu mnie wkurza�a. Jej grypsy przemycane ze Schwerina na Karlsbader Strasse zawiera�y st�one, podkre�leniami wyposa�ane w rygor bezwarunkowo�ci upomnienia, kt�re u�ywaj�c s��w matki mia�y �w��cz mnie do galopu�: �On muszi uczycz s� i jesz raz uczycz. Po to, telko po to ch�opaka �em na Zach�d wysz�a�a, �eby do czegosz doszed�...� Mam w uszach dos�owne brzmienie jej kwestii: �Ja to telko po to jesz �yj�, aby m�j syn kt�regosz dnia nad�eje moje szpe�ni�...� I ciotka Jenny wyst�puj�c jako tuba swojej kole�anki upomina�a mnie g�osem �agodnym, ale zawsze trafiaj�cym w sedno. Nie pozostawa�o mi nic innego jak tylko ku� ile wlezie. Chodzi�em wtedy do liceum z hurm� innych uciekinier�w z NRD w moim wieku. Co si� tyczy pa�stwa prawa i demokracji, to musia�em mas� nadrobi�. Do angielskiego doszed� francuski, za to nie by�o ju� rosyjskiego. Zacz�o mi r�wnie� �wita�, jak dzi�ki sterowanemu bezrobociu funkcjonuje kapitalizm. Nie by�em wzorowym uczniem, ale zgodnie z wymaganiami matki zrobi�em matur�. A i poza tym we wszystkim, co tam mimochodem robi�o si� z dziewczynami, ca�kiem nie�le dawa�em sobie rad�, nie mia�em nawet k�opot�w z fors�, bo matka, kiedy z jej b�ogos�awie�stwem przenosi�em si� do wroga klasowego, wcisn�a mi jeszcze inny adres na Zachodzie: - Cosz mnie s� zdaje, �e to tw�j ojczec jeszt. To taki m�j kuzyn. Nim w kamasze go w��li, brzuch mnie zrobi�. W ka�dym ra�� on tak uwa�a. Napisz kiedy do niego, jako tobie s� wiedze, jak ju po tamtej sztronie band�esz... Nie powinno si� por�wnywa�. Ale je�li chodzi o sprawy pieni�ne, to niebawem powodzi�o mi si� jak Dawidowi Frankfurterowi w Bernie, kt�remu ojciec co miesi�c przekazywa� na szwajcarskie konto okr�g�� sumk�. Kuzyn matki - Panie, �wie� nad jego dusz� - nazywa� si� Harry Liebenau, by� synem stolarza z niegdysiejszej ulicy Elzy, od ko�ca lat pi��dziesi�tych mieszka� w Baden-Baden i jako redaktor dzia�u kulturalnego opracowywa� dla Po�udniowo-Zachodniego Radia nocny program: liryka o p�nocy, kiedy to s�ucha�y ju� tylko schwarzwaldzkie jod�y. Jako �e nie chcia�em na dalsz� met� siedzie� na karku szkolnej kole�ance matki, w sk�din�d uprzejmym li�cie, zaraz po ko�cowym frazesie: �Tw�j nieznany Ci syn�, wypisa�em bardzo czytelnie numer mego konta. Co prawda nie odpisa�, by� wida� zbyt dobrze o�eniony, wszelako miesi�c w miesi�c punktualnie buli� du�o wi�cej, ni� wynosi�a najni�sza stawka aliment�w, r�wne dwie�cie marek, co by�o w�wczas kup� grosza. Ciotka Jenny nic o tym nie wiedzia�a, lecz podobno zna�a matczynego kuzyna Harry'ego, cho� tylko przelotnie, jak ze �ladami rumie�ca w lalkowatej twarzy bardziej wyzna�a mi ni� powiedzia�a. Z pocz�tkiem sze��dziesi�tego si�dmego, wkr�tce po tym, jak wynios�em si� z Karlsbader Strasse, osiad�em na Kreuzbergu, potem rzuci�em studia i poszed�em na praktyk� do Springerowskiej �Morgenpost�, sko�czy�o si� dobrodziejstwo subsydiowania. P�niej nigdy ju� nie pisa�em do mojego pieni�nego ojca, najwy�ej raz wys�a�em poczt�wk� na Bo�e Narodzenie, nic wi�cej. Bo niby z jakiej racji. W grypsie, kt�ry przyszed� okr�n� drog�, matka da�a mi do zrozumienia: �Ty mu od serca d��kowacz ni muszisz. On ju wie, za co bulicz muszi...� Nie mog�a wtedy pisa� do mnie otwarcie, poniewa� z czasem w du�ych pa�stwowych zak�adach kierowa�a brygad� stolarzy, kt�ra wed�ug planu produkowa�a meble sypialniane. Jako cz�onkini partii nie wolno jej by�o utrzymywa� kontakt�w z Zachodem, a ju� na pewno nie ze zbieg�ym z NRD synem, kt�ry w agresywnej prasie kapitalistycznej zamieszcza� najpierw kr�tkie, potem d�u�sze artyku�y przeciwko komunizmowi od muru i drutu kolczastego, co przysparza�o jej do�� nieprzyjemno�ci. Przypuszcza�em, �e kuzyn matki nie chcia� wi�cej p�aci�, poniewa� ja zamiast studiowa� pisywa�em do Springerowskich brukowc�w. Na sw�j zafajdanie liberalny spos�b mia� przecie� jak�� tam racj�. Ja zreszt� wkr�tce po zamachu na Rudiego Dutschke zerwa�em ze Springerem. By�em odt�d nastawiony dosy� lewicowo. Poniewa� du�o si� wtedy dzia�o, pisa�em do ca�ej masy jako tako post�powych pism i zupe�nie dobrze utrzymywa�em si� na powierzchni, r�wnie� bez subwencji trzykrotnie wi�kszej od najni�szych aliment�w. Ten pan Liebenau tak czy owak nie by� moim ojcem. Matka tylko go w to ubra�a. Od niej wiem, �e �w redaktor nocnego programu zmar� na serce pod koniec lat siedemdziesi�tych, zanim jeszcze si� o�eni�em. By� w wieku matki, troch� po pi��dziesi�tce. Zamiast niego poda�a mi imiona innych m�czyzn, kt�rzy wedle niej wchodziliby w rachub� jako ojcowie. Na jednego, kt�ry zagin��, m�wiono jakoby Joachim albo Jochen, drugi, ju� starszy, kt�ry rzekomo otru� psa podw�rzowego Harrasa, mia� podobno na imi� Walter. Nie, nie mia�em prawdziwego ojca, tylko wymienne fantomy. Pod tym wzgl�dem trzej bohaterowie, kt�rzy teraz musz� by� dla mnie wa�ni, byli w lepszej sytuacji. W ka�dym razie matka, przed po�udniem 30 stycznia czterdziestego pi�tego okr�tuj�c si� wraz z rodzicami z oksywskiego nabrze�a w Gotenhafen jako siedmiotysi�czna kt�ra�, sama nie wiedzia�a, z kim zasz�a w ci���. Ten, kt�rego imieniem ochrzczono statek, m�g� wykaza�, �e jego ojcem by� kupiec Hermann Gustloff. A ten, kt�remu uda�o si� zatopi� przepe�niony statek, nale��c w Odessie do z�odziejskiej bandy, nazywanej podobno �B�atnyje�, bardzo cz�sto dostawa� lanie od ojca Marinesko, co by�o zapewne odczuwalnym przejawem ojcowskiej troski. Za� Dawid Frankfurter, kt�ry udaj�c si� z Berna do Davos zadba� o to, by statek m�g� otrzyma� imi� m�czennika, mia� za ojca nawet prawdziwego rabina. Ale i ja, pozbawiony ojca, w ko�cu zosta�em ojcem. Co te� on m�g� pali�? Juno, papierosy przys�owiowo okr�g�e? Albo p�askie orienty? By� mo�e, id�c za mod�, takie ze z�otym ustnikiem? Nie ma jego fotografii jako palacza - opr�cz p�nego gazetowego zdj�cia ukazuj�cego go pod koniec lat sze��dziesi�tych podczas dozwolonego mu wreszcie kr�tkiego pobytu w Szwajcarii, z zapalonym papierosem jako starszego pana, kt�ry wkr�tce b�dzie mia� za sob� urz�dnicz� karier�. W ka�dym razie kurzy�, jak ja, bez ustanku i dlatego w wagonie szwajcarskich kolei usiad� w przedziale dla pal�cych. Obaj podr�owali kolej�. W owym czasie, kiedy Dawid Frankfurter jecha� z Berna do Davos, Wilhelm Gustloff odbywa� podr� inspekcyjn�. W jej trakcie utworzy� kilka lokalnych organizacji zagranicznej NSDAP i nowych baz Hitlerjugend i Zwi�zku Dziewcz�t Niemieckich, w skr�cie BDM. Poniewa� jego podr� przypad�a na koniec stycznia, zapewne w trzeci� rocznic� przej�cia w�adzy wyg�asza� do Niemc�w z Rzeszy i Austriak�w w Bernie i Zurychu, Glarusie i Zugu za ka�dym razem porywaj�ce przem�wienie. Jako �e ju� przed rokiem pracodawca, obserwatorium, na usilne ��danie socjaldemokratycznych deputowanych da� mu wym�wienie, Gustloff m�g� swobodnie rozporz�dza� swoim czasem. Wprawdzie z racji agitatorskich wyst�pie� dochodzi�o raz po raz do protest�w szwajcarskiej opinii - w lewicowych gazetach nazywano go �dyktatorem z Davos�, a pose� do parlamentu Bringolf domaga� si� jego wydalenia - ale w kantonie Gryzonia i w ca�ej Konfederacji znajdowa� do�� polityk�w i urz�dnik�w, kt�rzy wspierali go nie tylko finansowo. Z zarz�du uzdrowiska Davos regularnie podsy�ano mu listy nazwisk przyby�ych kuracjuszy, po czym on wybiera� spo�r�d nich obywateli Rzeszy i nie tyle zaprasza�, ile wzywa� na partyjne imprezy; nieusprawiedliwion� nieobecno�� odnotowywano imiennie i stosown� informacj� przekazywano odpowiednim organom w Rzeszy. W trakcie podr�y kolejowej pal�cego studenta, kt�ry w Bernie kupi� bilet tylko w jedn� stron�, nie tam i z powrotem, i w czasie, kiedy to p�niejszy m�czennik zas�ugiwa� si� swojej Partii, mat Aleksander Marinesko przeszed� ju� z marynarki handlowej do czarnomorskiej floty wojennej, w kt�rej dywizjonie szkolnym wzi�� udzia� w kursie nawigacyjnym i potem odby� �wiczenia przygotowuj�ce do podwodnego p�ywania. Jednocze�nie wst�pi� do organizacji m�odzie�owej Komsomol i poza s�u�b� - co na s�u�bie nadrabia� wynikami - okaza� si� pijanic�; na pok�adzie okr�tu nigdy nie tkn�� butelki. Niebawem Marinesko dosta� przydzia� jako oficer nawigacyjny na okr�t podwodny, �SC 306 Piksja�; ta jednostka morska wprowadzona do s�u�by na kr�tko przedtem, po wybuchu wojny, kiedy Marinesko by� ju� oficerem na innej �odzi, wpad�a na min� i zaton�a z ca�� za�og�. Z Berna przez Zurych, potem wzd�u� r�nych jezior. Towarzysz partyjny Diewerge w swojej ksi��ce, kt�ra odtwarza drog� podr�uj�cego studenta medycyny, nie zajmowa� si� opisami krajobrazu. A i na�ogowy palacz z trzynastego semestru chyba niewiele dostrzega� ze zbli�aj�cych si� z naprzeciwka, w ko�cu zacie�niaj�cych horyzont pasm g�rskich, w najlepszym razie �nieg pokrywaj�cy domy, drzewa i g�ry oraz zmian� o�wietlenia, ilekro� poci�g wje�d�a� w tunele. Dawid Frankfurter wybra� si� w podr� 31 stycznia 1936. Czyta� gazety i pali�. Z rubryki �R�ne� mo�na by�o dowiedzie� si� co� nieco� o dzia�alno�ci landesgruppenleitera Gustloffa. Dzienniki, mi�dzy innymi �Neue Z�rcher� i �Basler Nationalzeitung�, trzyma�y r�k� na pulsie i donosi�y o wszystkim, co si� r�wnocze�nie wydarza�o lub zapowiada�o jako przysz�e wydarzenie. Na pocz�tku roku, kt�ry mia� przej�� do historii jako rok berli�skiej Olimpiady, faszystowskie W�ochy jeszcze nie pokona�y dalekiego cesarstwa negusa, Abisynii, w Hiszpanii za� rysowa�o si� niebezpiecze�stwo wojny. W Rzeszy post�powa�a naprz�d budowa autostrad, a we Wrzeszczu matka mia�a osiem i p� roku. Dwa lata wcze�niej jej brat Konrad, g�uchoniema K�dzierzawa G��wka, utopi� si� podczas k�pieli w Ba�tyku. By� jej ukochanym bratem. Dlatego w czterdzie�ci sze�� lat po jego �mierci m�j syn musia� dosta� na chrzcie imi� Konrad; ale wszyscy m�wi� na niego Konny, a jego przyjaci�ka Rosi nazywa go w listach �Connym�. U Wolfganga Diewerge mo�na przeczyta�, �e landesgruppenleiter, zm�czony udanym objazdem kanton�w, wr�ci� 3 lutego. Frankfurter wiedzia�, �e przyjedzie on trzeciego do Davos. Opr�cz dziennik�w czyta� regularnie wydawane przez Gustloffa partyjne pismo �Der Reichsdeutsche�, w kt�rym podawano terminy planowanych zdarze�. Dawid zna� �ycie upatrzonej ofiary niemal ze wszystkimi szczeg�ami. Inhaluj�c na�yka� si� go do syta. Ale czy wiedzia� r�wnie�, �e ma��e�stwo Gustloff�w rok przedtem wybudowa�o z oszcz�dno�ci klinkierowy dom w Schwerinie, przezornie umeblowany na planowany powr�t do Rzeszy? I �e oboje gor�co pragn�li syna? Gdy student medycyny przyby� do Davos, spad� �wie�y �nieg. Na �niegu l�ni�o s�o�ce i uzdrowisko wygl�da�o jak na poczt�wkach. Przyjecha� bez baga�u, ale z mocnym postanowieniem. Z �Basler Nationalzeitung� wyrwa� fotograficzn� podobizn� Gustloffa w mundurze: ros�y m�czyzna, kt�ry spogl�da� z wyt�onym zdecydowaniem i wypadaniem w�os�w dopomaga� powstawaniu wysokiego czo�a. Frankfurter zamieszka� �Pod Lwem�. Musia� czeka� do wtorku, 4 lutego. Ten dzie� tygodnia nazywa si� u �yd�w �ki tow� i uchodzi za dzie� szcz�liwy; t� informacj� wy�owi�em z internetu. Na znanej ju� homepage pod t� dat� wspominano m�czennika. W blasku s�o�ca z papierosem na zlodowacia�ym �niegu. Ka�dy krok chrz�ci�. W poniedzia�ek by�o zwiedzanie miasta. Kilkakro� po deptaku tam i z powrotem. Nie zwracaj�c uwagi jako widz w�r�d widz�w na meczu hokejowym. Niewymuszone rozmowy z kuracjuszami. Bia�y oddech wydobywaj�cy si� z ust. Nie wzbudza� podejrze�. Ani s�owa za du�o. Bez po�piechu. Wszystko by�o przygotowane. Z nabytym bez trudno�ci rewolwerem �wiczy� w pobli�u Berna na strzelnicy Ostermundigen, co by�o dozwolone. Cho� taki s�abowity, okaza�o si�, �e r�k� mia� spokojn�. We wtorek, kiedy ju� klamka zapad�a, pom�g� mu wypisany odpornymi na kaprysy pogody literami drogowskaz: �Wilhelm Gustloff NSDAP�; od deptaka bieg�a w bok ulica Am Kurpark i prowadzi�a do domu opatrzonego numerem trzy. Otynkowany na kolor farbki budynek z p�askim dachem, z kt�rego rynny zwisa�y sople lodu. Na tle wieczornej ciemno�ci sta�y nieliczne latarnie. Nie pada� �nieg. Tyle zewn�trznego widoku. Dalsze szczeg�y nie mia�y znaczenia. Na temat tego, co si� rozegra�o, mogli p�niej wypowiada� si� tylko sprawca i wdowa. Ja mia�em okazj� zobaczy� wn�trze odno�nej cz�ci mieszkania na fotografii, kt�ra na wspomnianej homepage mia�a ilustrowa� zamieszczony tekst. Zdj�cie zosta�o wida� zrobione po zamachu, bo trzy du�e bukiety kwiat�w na biurku, stoliku i komodzie, do tego kwitn�ca doniczka nadaj� pomieszczeniu wygl�d izby pami�ci. Po dzwonku otworzy�a Hedwig Gustloff. M�ody m�czyzna, o kt�rym p�niej zezna�a, �e dobrze mu patrzy�o z oczu, prosi� o rozmow� z landesgruppenleiterem. Ten sta� w korytarzu i rozmawia� przez telefon z towarzyszem partyjnym doktorem Habermannem z bazy w T�um. Przechodz�c Frankfurter pos�ysza� jakoby s�owa ��ydowskie �winie�, czemu pani Gustloff p�niej zaprzeczy�a: To s�ownictwo by�o jej m�owi obce, jakkolwiek rozwi�zanie kwestii �ydowskiej uwa�a� za spraw� nie cierpi�c� zw�oki. Wprowadzi�a go�cia do gabinetu m�a i poprosi�a, �eby usiad�. Niczego nie podejrzewa�a. Cz�sto bez uprzedzenia przychodzili petenci, w tym ludzie podobnych przekona�, kt�rzy znale�li si� w potrzebie. Siedz�c na fotelu w p�aszczu, z kapeluszem na kolanach, student medycyny widzia� biurko, na nim zegar w lekko powyginanej drewnianej obudowie, nad nim zawieszony honorowy sztylet SA. Powy�ej i po bokach sztyletu czarno-bia�� i kolorow� ozdob� pokoju stanowi�o kilka rozmieszczonych w lu�nym porz�dku wizerunk�w f�hrera i kanclerza Rzeszy. Nie da�o si� zauwa�y� �adnego portretu zamordowanego przed dwoma laty protektora, Gregora Strassera. Z boku model �aglowca, prawdopodobnie by� to �Gorch Fock�. Nast�pnie czekaj�cy go��, kt�ry odm�wi� sobie papierosa, m�g�by by� zobaczy� na s�siaduj�cej z biurkiem komodzie aparat radiowy, a obok popiersie f�hrera, albo odlane w br�zie, albo z gipsu pomalowanego tak, �eby udawa� br�z. Sfotografowane ci�te kwiaty mog�y wype�ni� wazon ju� przed zamachem, troskliwie u�o�one przez pani� Gustloff na powitanie m�a po wyczerpuj�cej podro�y, ponadto jako p�ny prezent urodzinowy. Na biurku drobiazgi i du�o bez�adnie roz�o�onych papier�w, by� mo�e raporty ortsgruppenleiter�w z r�nych kanton�w, na pewno korespondencja z w�adzami w Rzeszy, prawdopodobnie par� list�w z pogr�kami, jakie w ostatnim czasie cz�sto trafia�y si� w poczcie; ale Gustloff nie godzi� si� na policyjn� ochron�. Wkroczy� do gabinetu bez �ony. Dziarski i zdr�w, poniewa� ju� przed laty wyleczony z gru�licy, podszed� w cywilu do go�cia, kt�ry nie wsta� z fotela, tylko wyci�gn�wszy rewolwer z kieszeni zimowego p�aszcza strzela� na siedz�co. Mierzone strza�y zrobi�y cztery dziury w piersi, w szyi, w g�owie landesgruppenleitera. Osuwaj�c si� na tle oprawionych w ramki fotografii swego f�hrera Gustloff nawet nie krzykn��. Zaraz potem do pokoju wpad�a �ona, ujrza�a najpierw rewolwer skierowany jeszcze w stron� oddanych strza��w, potem le��cego m�a, kt�ry gdy pochyli�a si� nad nim, zacz�� krwawi� ze wszystkich ran. Dawid Frankfurter, podr�ny bez powrotnego biletu, w�o�y� kapelusz i opu�ci� miejsce swego przemy�lanego czynu nie zatrzymywany przez wystraszonych wsp�lokator�w domu, jaki� czas b��ka� si� po �niegu, kilka razy upad�, mia� w g�owie numer alarmowy, z budki telefonicznej przyzna� si� do pope�nionego czynu, znalaz� w ko�cu najbli�szy posterunek i odda� si� w r�ce policji kantonalnej. Nast�puj�ce zdania poda� dy�urnemu funkcjonariuszowi do protoko�u i p�niej niczego nie zmieniaj�c powt�rzy� przed s�dem: �Strzela�em, poniewa� jestem �ydem. W pe�ni zdaj� sobie spraw� ze swego czynu i ani troch� go nie �a�uj�. Potem zadrukowano mn�stwo papieru. To, co u Wolfganga Diewerge nazywa�o si� �tch�rzliwym mordem�, u powie�ciopisarza Emila Ludwiga uros�o do rangi �walki Dawida z Goliatem�. Te skrajnie odmienne oceny nie uleg�y zmianie a� po splecion� cyfrow� sieci� tera�niejszo��. Ju� wkr�tce wszystko, co zdarzy�o si� od tamtego momentu, pozostawi�o za sob� sprawc� i ofiar� i nabra�o w�asnego znaczenia. Naprzeciw bohatera biblijnego formatu, kt�ry czynem o prostej motywacji chcia� wezwa� sw�j udr�czony nar�d do oporu, stan�� m�czennik ruchu narodowosocjalistycznego. Obaj przybieraj�c nadludzkie wymiary mieli wej�� do ksi�gi historii. Sprawca jednak�e popad� niebawem w zapomnienie; r�wnie� matka, kiedy by�a ma�a i wszyscy m�wili na ni� Tulla, nigdy nie s�ysza�a o morderstwie i mordercy, sporo natomiast o bajkowym statku, kt�ry l�ni� bia�o i zape�niony weso�ymi lud�mi odbywa� d�ugie i kr�tkie rejsy morskie pod auspicjami stowarzyszenia, nazwanego �Kraft durch Freude�.* * Niem. Kraft durch Freude - Si�a przez Rado�� (przyp. t�um.) 2 B�d�c jeszcze �yj�cym z aliment�w studentem-obibokiem s�ucha�em na Uniwersytecie Technicznym profesora H�llerera. Dono�nym ptasim g�osem zachwyca� on przepe�nion� sal�. M�wi� o Klei�cie, Grabbem, B�chnerze, geniuszach, kt�rzy szukali ucieczki. �Mi�dzy klasyk� a modern�� brzmia� tytu� jednego z jego wyk�ad�w. Podoba�o mi si� bywanie w�r�d m�odych literat�w i jeszcze m�odszych adeptek ksi�garstwa w Piwnicy Waitza, gdzie czytano i w niesko�czono�� roztrz�sano nie doszlifowane teksty. Uczestniczy�em nawet przy Carmerstrasse w kursie na ameryka�sk� mod��: creative writing. Z tuzin literackich nadziei, by�y mi�dzy nimi talenty. Mnie talentu nie dostawa�o, o czym zapewnia� jeden z wyk�adowc�w, kt�ry nas, pocz�tkuj�cych, chcia� zach�ci� do epickich pr�b takimi tematami jak �Telefon zaufania�. Mnie sta� by�o pono� co najwy�ej na liche powie�cid�o. I oto jednak wydoby� mnie z niebytu: pocz�tek mojej spapranej egzystencji to zdarzenie jedyne w swoim rodzaju, wzorcowe i z tego wzgl�du godne opowiedzenia. Kilka �wczesnych talent�w ju� nie �yje. Dwa, trzy wyrobi�y sobie nazwisko. M�j dawny wyk�adowca natomiast wida� do cna si� wypisa�, bo w przeciwnym razie nie anga�owa�by mnie na murzyna. Ale ja nie chc� dalej i�� rakiem. Co� si� zaci�o, powiedzia�em mu, szkoda czasu i at�asu. Przecie� to byli tylko dwaj pomyle�cy, jeden wart drugiego. Dobre sobie: tamten si� po�wi�ci�, �eby swojemu narodowi da� przyk�ad bohaterskiego oporu. Po morderstwie �ydom nie wiod�o si� ani troch� lepiej. Przeciwnie: terror by� prawem. A gdy w dwa i p� roku p�niej �yd Herszel Gr�nspan zastrzeli� w Pary�u dyplomat� Ernsta von Ratha, odpowiedzi� w Rzeszy by�a Noc Kryszta�owa. A co nazistom, pytam si�, przysz�o z jednego m�czennika wi�cej? No, niech tam, jego imieniem ochrzcili statek. I ju� na nowo podejmuj� trop. Wcale nie dlatego, �e Stary wierci mi dziur� w brzuchu, tylko �e matka nigdy nie popuszcza�a. Ju� w Schwerinie, gdzie ja, ilekro� co� tam po�wi�cano, musia�em paradowa� w chu�cie na szyi i b��kitnej koszuli, tru�a mi g�ow�: �Jakie to morze lodowate be�o i jako te d�eczaczki wszystkie g��wkami do do�u. Ty to opisacz muszisz. Winien to nam jesztesz, bosz szcz�szliwie ocala�. Ja tobie kt�regosz dnia opowiem ze wszysztkimi detalami, a ty to potem opiszesz...� Ale ja nie mia�em ochoty. Nikt przecie� nie chcia� o tym s�ucha�, ani tu na Zachodzie, ani tym bardziej na Wschodzie. �Gustloff� i jego przekl�te dzieje przez dziesi�tki lat stanowi�y tabu, poniek�d og�lnoniemieckie. Matka mimo to nie przestawa�a mnie nagabywa� kuriersk� poczt�. Kiedy rzuci�em studia i zacz��em pisa� dla Springera mocno prawicowe kawa�ki, mog�em przeczyta�: �Ten to za odwetowca jeszt. Za nami, wyp�dzonymi, s� ujmuje. Ten to na pewno w odczinkach drukowacz bandze, tyd�e� w tyd�e�...� A p�niej, kiedy wkurzy�em si� na �taz� i reszt� lewicowych specjalist�w od stawiania wszystkiego na g�owie, ciotka Jenny, zwabiwszy mnie do Habla przy Rosenecku na szparagi z m�odymi ziemniakami, na deser zaserwowa�a matczyne upomnienia: - Moja droga przyjaci�ka Tulla nadal pok�ada w tobie wielkie nadzieje. Kaza�a ci powiedzie�, �e twoim synowskim obowi�zkiem jest opowiedzenie wreszcie ca�emu �wiatu... Wszelako ja w dalszym ci�gu trzyma�em j�zyk za z�bami. Nie da�em si� uprosi�. Przez te wszystkie lata, kiedy to jako wolny strzelec pisywa�em d�u�sze artyku�y do pism zdrowotnych, na przyk�ad o biodynamicznej uprawie warzyw i szkodach ekologicznych w niemieckich lasach, a tak�e emocjonalne teksty na temat �Nigdy wi�cej O�wi�cimia�, udawa�o mi si� omija� okoliczno�ci moich narodzin, a� w ko�cu stycznia dziewi��dziesi�tego sz�stego najpierw wyklika�em ultraprawicow� homepage Stormfrontu*, wkr�tce natrafi�em na kilka wzmianek o �Gustloffie�, a potem zaznajomi�em si� z Website �www.blutzeuge.de� Kamractwa Schwerin. Robi�em pierwsze notatki. Nie mog�em wyj�� ze zdziwienia. By�em zdumiony. Chcia�em si� dowiedzie�, jakim sposobem ten prowincjonalny dygnitarz - i to poczynaj�c od czterech strza��w w Davos - potrafi� przyci�ga� dzisiejszych internaut�w. Przy tym homepage zr�cznie skomponowana. Fotomonta� schweri�skich obiekt�w. Pomi�dzy zdj�ciami uprzejme zapytania: �Czy chcecie pa�stwo wiedzie� wi�cej o naszym m�czenniku? Czy mamy wam przedstawi� koleje jego �ycia, fakt po fakcie?� Jacy tam my! Jakie tam Kamractwo! M�g�bym si� za�o�y�, �e kto� tutaj solo buszowa� w internecie. Ten zasiew sraczkowatobrunatnej barwy wykie�kowa� w inspektach jednej i tej samej g��wki. �adnie wygl�da�o i nie by�o wcale g�upie to, co ten kole� zamieszcza� w sieci na temat �Kraft durch Freude�. Urlopowe zdj�cia roze�mianych uczestnik�w rejsu. K�piele u brzeg�w Rugii. * Stormfront-homepage - internetowa witryna ameryka�skiej skrajnej prawicy (przyp. t�um.) Matka naturalnie ma�o o tym wiedzia�a. U niej �Kraft durch Freude� zawsze nazywa�a si� tylko �Kadeef�. W kinoteatrze we Wrzeszczu jako dziesi�ciolatka widzia�a na �D�wi�kowej Kronice Tygodniowej Foxa� to i tamto, ale te� �nasz statek Kadeef w dziewiczym rejsie. Poza tym ojciec i matka Pokriefkowie, on jako robotnik i towarzysz partyjny, ona jako cz�onkini narodowosocjalistycznego Frauenschaftu, latem trzydziestego dziewi�tego byli na pok�adzie �Gustloffa�. Niewielkiej grupie z Gda�ska - w�wczas jeszcze Wolnego Miasta - dzi�ki specjalnemu zezwoleniu dla Niemc�w z zagranicy dane by�o pop�yn�� w rejs niemal na ostatni dzwonek. Celem by�y w po�owie sierpnia fiordy Norwegii, za p�no na dok�adk� w postaci bia�ych nocy. Kiedy by�em dzieckiem, matka, ledwie odwieczna katastrofa stawa�a si� po raz kolejny niedzielnym tematem, podekscytowana zapewnia�a po wrzeszcza�sku, z jakim zachwytem jej tatu� opowiada� o norweskiej grupie folklorystycznej i ludowych ta�cach prezentowanych przez ni� na s�onecznym pok�adzie statku KdF. �A moja mamusza to s� szwimbasenu nachwalicz ni mog�a, calutkiego kaflami wyk�adanego w kolorowe obrazki, gd�e p�niej masa helferek z krigsmariny upchacz s� musza�a, a� potem Ruszki drug� torped� wszysztkie te m�ode sztworzenia na sztrz�py porozrywa�...� Ale jeszcze nie po�o�ono st�pki pod �Gustloffa�, nie m�wi�c o tym, by statek sp�yn�� na wod�. Poza tym musz� si� pow�ci�ga�, poniewa� zaraz po �miertelnych strza�ach s�dziowie w�a�ciwi dla kantonu Gryzonia, prokurator i obro�ca rozpocz�li przygotowania do procesu Dawida Frankfurtera. Rozprawa mia�a si� odby� w Chur. Jako �e sprawca si� przyzna�, mo�na by�o liczy�, �e proces potrwa kr�tko. W Schwerinie natomiast na polecenie z najwy�szego szczebla przyst�piono do organizowania uroczysto�ci, kt�re mia�y si� odby� od razu po przewiezieniu zw�ok i zapa�� na trwa�e w pami�� narodowej wsp�lnoty. Czeg� te mierzone strza�y nie wprawi�y w ruch: maszeruj�ce kolumny SA, honorowe szpalery, niesione wie�ce i poczty sztandarowe, umundurowani z pochodniami. Przy g�uchych d�wi�kach werbli przechodzi� pogrzebowym krokiem Wehrmacht, sta�a znieruchomia�a w �a�obie lub tylko t�ocz�ca si� z ciekawo�ci spo�eczno�� Schwerina. Przedtem raczej nieznany w Meklemburgii towarzysz partyjny by� tylko jednym z wielu landesgruppenleiter�w zagranicznej organizacji NSDAP; martwy za� Wilhelm Gustloff zosta� sztucznie wykreowany na posta� wprawiaj�c�, jak si� zdaje, w zak�opotanie kilku m�wc�w na trybunie, bo w poszukiwaniu por�wnywalnej wielko�ci z regu�y przychodzi� im na my�l �w superm�czennik, kt�remu nazwisko wyrobi�a pie�� grana i �piewana przy oficjalnych okazjach - a tych by�o du�o - zaraz po hymnie narodowym: �Sztandar w g�rze...� W Davos uroczysto�ci przebieg�y jeszcze na ma�� skal�. Ko�ci� ewangelickiej gminy uzdrowiskowej, w�a�ciwie kaplica, wyznacza� miar�. Przed o�tarzem sta�a trumna okryta flag� ze swastyk�. Na niej le�a�y u�o�one na podobie�stwo martwej natury sztylet honorowy nieboszczyka, opaska i czapka SA. Oko�o dwustu towarzyszy partyjnych przyby�o ze wszystkich kanton�w. Do tego przed kaplic� i w jej wn�trzu dawali wyraz swemu nastawieniu obywatele szwajcarscy. Dooko�a g�ry. Raczej skromne nabo�e�stwo �a�obne w ciesz�cym si� �wiatow� s�aw� uzdrowisku dla chorych na p�uca by�o we fragmentach transmitowane przez Radio Niemieckie, a transmisj� przekazywa�y wszystkie rozg�o�nie na terenie Rzeszy. Spikerzy wzywali, �eby wstrzyma� dech. Ale w �adnym komentarzu i w �adnej z wielu m�w wyg�aszanych p�niej gdzie indziej nie wymieniano Dawida Frankfurtera z nazwiska. Nazywano go odt�d jedynie ��ydowskim skrytob�jc��. Podejmowane przez stron� przeciwn� pr�by pasowania s�abowitego studenta medycyny na bohatera przypisuj�ce mu rol� .jugos�owia�skiego Wilhelma Telia� zosta�y przez szwajcarskich patriot�w z oburzeniem odrzucone starann� niemczyzn�, wzmog�y jednak pytania o to, kto sta� za strzelaj�cym m�odym cz�owiekiem; rych�o za inspirator�w uznano organizacje �ydowskie. Zleceniodawc� �tch�rzliwego mordu� mia�o by� zorganizowane �wiatowe �ydostwo. Tymczasem w Davos czeka� poci�g specjalny maj�cy zabra� trumn�. W chwili odjazdu bi�y ko�cielne dzwony. Od niedzielnego przedpo�udnia do poniedzia�kowego wieczoru poci�g by� w drodze, zatrzymuj�c si� w Singen po raz pierwszy na obszarze Rzeszy Niemieckiej, a potem na kr�tki uroczysty post�j w takich miastach jak Stuttgart, W�rzburg, Erfurt, Halle, Magdeburg i Wittenberga, gdzie na peronach w�a�ciwi dla danego terenu gauleiterzy wraz z partyjnymi delegacjami pozdrawiaj�c �sk�adali ostatni ho�d� nieboszczykowi w trumnie. Te s�owa ze znaczeniowego i d�wi�kowego elementarza wznios�o�ci odkry�em w internecie. Na Website w przytaczanych w dos�ownym brzmieniu sprawozdaniach nie tylko pozdrawiano po prostu unosz�c praw� d�o� w spos�b og�lnie w�wczas przyj�ty a podpatrzony u w�oskich faszyst�w, lecz gromadzono si� na peronach i wszelkich �a�obnych ceremoniach, �eby pozdrawiaj�c �z�o�y� ostatni ho�d�; tote� pod adresem �www.blutzeuge.de� upami�tniaj�c zabitego cytatami z przem�wienia f�hrera i opisami �a�obnych obchod�w ponadto �z�o�ono mu ho�d� niemieckim pozdrowieniem przes�anym z najnowszego, nazywanego cyberprzestrzeni� wymiaru. Dopiero potem w oczach Kamractwa Schwerin zas�u�y�a na wzmiank� Beethovenowska �Eroica� odegrana przez miejscow� orkiestr�. B�d� co b�d� pomi�dzy rozsy�anymi na ca�y �wiat idiotyzmami trafi� si� akcent krytyczny. Jeden z czatowc�w prostowa� podan� przez cytowany �V�lkischer Beobachter� informacj� o salwie honorowej oddanej przez oddzia� Wehrmachtu na cze�� �o�nierza frontowego Wilhelma Gustloffa, zwracaj�c uwag�, �e uhonorowanemu w ten spos�b ze wzgl�du na chorob� p�uc nie by�o dane wzi�� udzia�u w pierwszej wojnie �wiatowej, wykaza� si� odwag� na froncie, dos�u�y� si� Krzy�a �elaznego pierwszej czy drugiej klasy. Wygl�da�o na to, �e jaki� pedant zak��ca w pojedynk� wirtualne uroczysto�ci. Poza tym, co ju� zakrawa�o na czepialstwo, w mowie gauleitera Meklemburgii Hildebrandta brakowa�o mu wzmianki o, jak to zosta�o sformu�owane, �narodowo-bolszewickich wp�ywach� Gregora Strassera wywieranych na m�czennika. W ko�cu od dawnego fornala, kt�ry od dziecka nienawidzi� wielkich w�a�cicieli ziemskich i z tego powodu po przej�ciu w�adzy przez f�hrera oczekiwa� bezwzgl�dnej parcelacji szlacheckich maj�tk�w, mo�na by�o spodziewa� si� cho�by tylko aluzyjnej obrony dobrego imienia zamordowanego Strassera. Taki by� z grubsza ton tych utyskiwa�. Same przem�drzalstwa, kt�re doprowadzi�y w chatroomie do k��tni. Nie dbaj�c o jej wynik, po powrocie na Website, ruszy� o�ywiony zdj�ciami kondukt pogrzebowy. Przy zmiennej pogodzie trasa wiod�a od Hali Widowiskowej przez Gutenbergstrasse, Wismarsche Strasse, potem przez Totendamm i Wallstrasse do krematorium. Cztery kilometry przejecha�a szpalerem z�o�ona na lawecie trumna, zanim z towarzyszeniem werbli zdj�to j� w celu spopielenia i po b�ogos�awie�stwie udzielonym przez duchownego spuszczono do szybu pieca. Na komend� po obu stronach znikaj�cej trumny pochylono sztandary. Ustawione w szyku kolumny pocz�y �piewa� pie�� o poleg�ym kamracie i unosz�c w pozdrowien