7519

Szczegóły
Tytuł 7519
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

7519 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 7519 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

7519 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Bogus�aw Wo�osza�ski Sensacje XX wieku Cz�� Spis tre�ci: Strona: S�owa wst�pne 3 Rozdzia� 1 � W�adcy ognia 4 Cz�� I 4 Cz�� II 10 Cz�� III 16 Rozdzia� 2 � Kryzys 25 Cz�� I 25 Cz�� II 30 Rozdzia� 3 � Tajemnica Dallas 38 Rozdzia� 4 � Najwi�kszy wr�g Hitlera 47 Cz�� I 47 Cz�� II 55 Cz�� III 64 Cz�� IV 72 Rozdzia� 5 � Mayaguez 82 Rozdzia� 6 � Noc na pustyni 92 Rozdzia� 7 � Zdalny zab�jca 102 Rozdzia� 8 � Titanic 108 Rozdzia� 9 � Pueblo 114 Rozdzia� 10 � Skarby Hermanna Goringa 121 Rozdzia� 11 � Son Tay 127 Rozdzia� 12 � Wielkie polowanie 135 Rozdzia� 13 � Skarby wojny 141 Rozdzia� 14 � Polski ��cznik 147 Cz�� I 147 Cz�� II 152 Rozdzia� 14 � Marsza�ek Tuchaczewski 159 Cz�� I 159 Cz�� II 165 Rozdzia� 15 � Mata Hari 171 Rozdzia� 16 � Los bohatera 178 Rozdzia� 17 � Tajemnica �mierci Adolfa Hitlera 187 Cz�� I 187 Cz�� II 192 Rozdzia� 18 � Tajemnica lotu Rudolfa Hessa 200 Rozdzia� 19 � Tajemnica Rudolfa Hessa 208 Rozdzia� 20 � Kondor I 215 Rozdzia� 21 � Kondor II 221 S�owa wst�pne Moja audycja wprowadzi was w tajniki wydarze� rozgrywaj�cych si� w gabinetach szef�w wielkich mocarstw, wywiadu i kontrwywiadu, kazamatach policji politycznej i na bitewnych polach. Przygotowuj�c Sensacje XX wieku wykorzystuj� dokumenty, kt�re przez dziesi�tki lat by�y zamkni�te w archiwach, rozmowy ze �wiadkami wydarze�, prowadzone cz�sto w dalekich krajach, a tak�e wizyty w niezwyk�ych miejscach - czyli wsz�dzie tam, gdzie powstawa�a historia. Mam nadziej�, �e te reporta�e z przesz�o�ci pozwol� wam, Drodzy Pa�stwo, lepiej pozna� oraz zrozumie� trudn� i tragiczn� histori� naszych czas�w, kt�ra wci�� kryje jeszcze wiele tajemnic. Bogus�aw Wo�osza�ski Rozdzia� 1 - W�adcy ognia Cz�� I By� to czas, gdy dla �wiata, kt�ry ledwo otrz�sn�� si� z wielkiej wojny, narasta�a gro�ba nuklearnej zag�ady, a o �yciu setek milion�w ludzi mia� decydowa� przypadek� Wielki czarny �mig�owiec Mi-8 przemkn�� nisko nad lasem i zatoczy� kr�g nad niewielk� polan�. Pilot wypatrywa� najlepszego miejsca do wyl�dowania, zanim opu�ci� maszyn� na pokryty g��bokim �niegiem plac. Widok �mig�owca w syberyjskiej pustce wydawa� si� czym� irracjonalnym, zwa�ywszy na to, �e do najbli�szej osady by�o kilkaset kilometr�w, a w pobli�u nie by�o �lad�w jakiejkolwiek obecno�ci cz�owieka. Na skraju lasu znajdowa� si�, co prawda, wielki sk�ad drewna, ale wygl�da� jakby przygotowany by� do sp�awienia p�n� wiosn�, gdy puszcz� lody pobliskiej rzeki. �nieg by� za g��boki, �eby �mig�owiec m�g� wyl�dowa�, zwis� wi�c tu� nad ziemi�, a z otwartych drzwi wyskoczy�o trzech �o�nierzy. Pomachali na po�egnanie pilotowi i z trudem brn�c w �niegu, ruszyli w stron� sk�adu drewna. Min�o dobre p� godziny zanim uda�o im si� dotrze� do ogrodzenia z siatki, kt�rego obecno�� na tym pustkowiu wydawa�a si� r�wnie niezrozumia�a jak l�dowanie �mig�owca. Oficer, kt�ry szed� pierwszy odnalaz� czarn� metalow� skrzynk� przy furtce. Otworzy� j� za pomoc� klucza, kt�ry wydoby� z r�kawiczki - w jej wn�trzu by�y guziki z cyframi. Gdy wystuka� kod, szcz�kn�� zamek furtki, kt�r� otworzyli przezwyci�aj�c nap�r �niegu zalegaj�cego na placu. Dalej by�o ju� �atwiej i��. �niegu by�o jakby mniej, kto� sprz�ta� w�skie przej�cia mi�dzy s�gami drewna. Znikn�li mi�dzy nimi, jakby pod ziemi� si� zapadli. W istocie wej�cie by�o naj�ci�lej strze�on� tajemnic�. Zna�o je tylko kilkunastu �o�nierzy i wartownik�w tego najtajniejszego miejsca na Syberii. W betonowym korytarzu, przedzielonym co kilkadziesi�t krok�w ci�kimi metalowymi drzwiami, dwukrotnie sprawdzano ich przepustki, zanim mogli wej�� do du�ego owalnego pomieszczenia jasno o�wietlonego lampami w metalowych obudowach. Na ich widok trzech �o�nierzy siedz�cych za szarymi metalowymi pulpitami zerwa�o si� z miejsc. Powitanie by�o kr�tkie i ograniczy�o si� do przekazania dokument�w, kod�w i kluczy uruchamiaj�cych wyrzutni�. Nowa zmiana rozpoczyna�a tygodniow� s�u�b� w silosie rakiety balistycznej, kt�rej g�owica o mocy 25 megaton - tysi�ce razy silniejszej od bomby, kt�ra zniszczy�a Hiroszim� - mia�a spopieli� miasto na ameryka�skim kontynencie. �aden z trzech �o�nierzy przejmuj�cych sterowanie rakiet� nie wiedzia�, jakie miasto zostanie zniszczone, gdy odpal� rakiet�. Mieli tylko wykona� rozkaz, kt�rzy nadszed�by z Kremla. W�wczas silniki elektryczne odsun�yby jeden z s�g�w drewna maskuj�cego wylot betonowego silosu rakiety strategicznej, a trzej ludzie za pulpitami rozpocz�liby procedur� startow�. Wtedy, w ko�cu lat pi��dziesi�tych, Zwi�zek Radziecki by� najwi�ksz� pot�g� militarn� �wiata, a odpowied� na pytanie, ile takich rakiet ustawionych w betonowych silosach gotowych jest do startu, by�o najwa�niejszym zadaniem ameryka�skiego wywiadu. B��d m�g� mie� nieobliczalne skutki. Prezydent Dwight Eisenhower docenia� wywiad. W jego dzia�aniach jako dow�dcy wojsk alianckich w Europie w czasie II wojny �wiatowej wsp�praca z tajnymi s�u�bami mia�a decyduj�ce znaczenie. One bowiem tak skutecznie wprowadzi�y w b��d Hitlera co do miejsca i czasu inwazji planowej w 1944 roku w Normandii, �e przes�dzi�o to o sukcesie wielkiej operacji. Gdy �o�nierze ameryka�scy i brytyjscy umacniali przycz�ki w Normandii, Hitler wci�� oczekiwa� inwazji w rejonie Calais oddalonym o 300 kilometr�w. I tam trzyma� g��wne si�y, kt�re z �atwo�ci� mog�y pokona� alianckie wojska inwazyjne. Gdy jednak 20 stycznia 1953 roku Eisenhower obj�� urz�d prezydenta uzmys�owi� sobie z przera�eniem, �e nie ma tego or�a w walce z nowym wrogiem - Zwi�zkiem Radzieckim. Osi�gni�cia i mo�liwo�ci ameryka�skiego wywiadu by�y znikome. G��wnym �r�d�em informacji by�y raporty attach�s wojskowych akredytowanych w Moskwie. Fotografowali radziecki sprz�t w czasie pierwszomajowych parad lub robili d�ugie wycieczki w pobli�e wojskowych instalacji, staraj�c si� co� dojrze� zza p�otu. Odnosili co prawda sukcesy, jak major George van Laethan, kt�ry 3 marca 1953 roku podr�uj�c samochodem z Moskwy do Kijowa dzi�ki podr�cznemu wykrywaczowi radaru, kt�ry trzyma� pod fotelem, zlokalizowa� 27 km na po�udnie od Moskwy stacj� radiolokacyjn� nowej baterii przeciwlotniczej. Ameryka�ska agencja wywiadowcza CIA, ponaglana przez prezydenta rozpocz�a operacj� "Redskin" polegaj�c� na zbieraniu informacji od obcokrajowc�w podr�uj�cych po ZSRR - naukowc�w, dziennikarzy, sportowc�w, duchownych. Niekt�rzy zgadzali si� wykonywa� zadania zlecane przez CIA, inni szczerze odpowiadali na pytania CIA po powrocie ze Zwi�zku Radzieckiego: jaki kolor mia� dym unosz�cy si� z komin�w fabryki albo jaki py� pokrywa� jej s�siedztwo, czy te� jaki kszta�t mia�y anteny stacji radiolokacyjnych. To by�o niewiele. Prawdziwych �r�de� szpiegowskich informacji Amerykanie mieli jeszcze mniej� 12 listopada 1953 roku o godzinie 15.00 do m�czyzny stoj�cego na rogu ulic Dorotheergasse i Stallburgasse w Wiedniu podszed� inny m�czyzna: Kisvalter: Nazywam si� Brown. Przys�a� pan list, �e chce si� z nami widzie� Prawdziwe nazwisko m�czyzny, kt�ry przedstawi� si� jako Brown, brzmia�o George Kisvalter. By� oficerem CIA pracuj�cym od 1952 roku w Wydziale Radzieckim. Z pochodzenia Rosjanin, m�wi� biegle po rosyjsku, a tak�e po francusku, niemiecku i w�osku. To jemu przekazano spraw� listu, kt�ry na pocz�tku listopada 1953 roku kto� wrzuci� przez okno do samochodu ameryka�skiego dyplomaty w Wiedniu. Popow: Czy ma pan mo�e ten list? Kisvalter: Pan �artuje, nie trzymamy takiej korespondencji. Mog�o to by by� zbyt niebezpieczne dla pana. Popow: A pami�ta pan tre��? Kisvalter: Oczywi�cie. Napisa� pan: Jestem rosyjskim oficerem przydzielonym do dow�dztwa radzieckiej grupy wojsk w Baden pod Wiedniem. Je�eli zainteresowani jeste�cie kupnem nowego schematu organizacyjnego radzieckiej dywizji pancernej spotkajmy si� na rogu ulic� Popow: Zgadza si�. Nazywam si� pu�kownik Piotr Popow. Chc� za moje informacje 3 tysi�ce szyling�w. Kisvalter: Za d�ugo rozmawiamy w tym miejscu. Proponuj� spotkanie jutro, przed Kunst Historische Museum. O tej samej godzinie. Niech pan przyniesie te dokumenty. Ja b�d� mia� pieni�dze� Tak rozpocz�a si� wsp�praca pu�kownika Popowa, kt�remu nadano pseudonim Attic, z Amerykanami, kt�rym dostarczy� wiele cennych informacji. Takich �r�de� ameryka�ski wywiad mia� jednak niewiele. Radziecki kontrwywiad by� zbyt sprawny, o czym przekona� si� Popow w 1958 roku, gdy zosta� zdemaskowany, zmuszony do wsp�pracy z wywiadem radzieckim, a ostatecznie skazany na �mier� w 1959 roku. Je�eli nie mo�na by�o uzyska� informacji o radzieckich zbrojeniach od szpieg�w dzia�aj�cych na ziemi mo�e uda�oby si� zdoby� je z powietrza. Prezydent Eisenhower uchwyci� si� tego pomys�u, jako najpewniejszego rozwi�zania problemu, kt�ry wydawa� si� najtrudniejszym w jego prezydenturze. 8 maja 1954 roku trzy samoloty RB-47 wystartowa�y z bazy Fairford w pobli�u Oxfordu w Wielkiej Brytanii. Przelecia�y wzd�u� p�nocnego brzegu Norwegii i skierowa�y si� w stron� Murma�ska. Nad portem dwa zawr�ci�y, za� trzeci, pilotowany przez Hala Austina, skierowa� si� na po�udnie. Austin: Nie pami�tam, jakie mieli�my konkretne zadanie, ale zapewne interesowa�y nas lotniska wojskowe i instalacje radarowe. Wlecieli�my nad Rosj� na dobre 50 mil, gdy zobaczy�em 3 my�liwce. Nie obawiali�my si� ich, gdy� by�y to Migi-15, za wolne dla nas. My�liwiec Mig-15 rzeczywi�cie nie stanowi� zagro�enia dla ameryka�skiego samolotu zwiadowczego, kt�ry przewy�sza� pr�dko�ci� i pu�apem radziecki samolot. Austin: Godzin� p�niej dostrzeg�em sze�� rosyjskich samolot�w. Chwil� potem nast�pnych sze��. By�o oczywiste, �e maj� rozkaz zaj�� si� nami, ale nie by�y to Migi-15. Skr�cili�my na zach�d, a Rosjanie zacz�li po�cig. Za ameryka�skim samolotem ruszy�y Migi-17, nowe my�liwce wprowadzone do s�u�by w pa�dzierniku 1952 roku. Przewy�sza�y ameryka�ski samolot pr�dko�ci�, a tak�e dor�wnywa�y mu pu�apem. Austin: Pierwszy z rosyjskich samolot�w zr�wna� si� z nami. Strzela� pociskami smugowymi, aby zmusi� nas do l�dowania. Krzykn��em do kopilota, Carla Holta. On powiedzia�: nasze dzia�ka nie funkcjonuj�. Odpowiedzia�em: Lepiej zr�b co�. Kopnij je albo inaczej zmu� te cholerne dzia�a, �eby strzela�y, bo spadniemy tutaj jak kaczki. Ameryka�ski samolot RB-47 uzbrojony by� w dwa dzia�ka kalibru 20 mm w ustawione w ogonie i sterowane radarem. Tylko w ten spos�b m�g� si� obroni� przed �cigaj�cymi go samolotami radzieckimi. Austin: Naliczy�em dziesi�� mig�w, kt�re usi�owa�y nas zestrzeli�. Na szcz�cie uda�o mi si� uruchomi� dzia�ka i odda� par� strza��w, co kaza�o Rosjanom utrzyma� dystans. Ale wreszcie kt�ry� nas trafi�. Czu�em strumie� powietrza wpadaj�cy do kabiny przez otwory w kad�ubie. Granica fi�ska by�a blisko, ale dostrzeg� z przera�eniem, �e wska�nik paliwa szybko zbli�a si� do zera, co wskazywa�o, �e zbiornik zosta� przestrzelony. Paliwo ubywa�o w zastraszaj�cym tempie, gdy sze�� silnik�w uciekaj�cego samolotu pracowa�o na maksymalnym ci�gu. Szanse na wyrwanie si� �cigaj�cym my�liwcom mala�y z ka�d� sekund�. Austin wiedzia�, �e wielu jego koleg�w nie powr�ci�o z takich lot�w. W pa�dzierniku 1952 roku radzieckie my�liwce zestrzeli�y rozpoznawczego B-29 nad Wyspami Kurylskimi, a w grudniu nad Mand�uri�. W styczniu 1953 roku zgin�a za�oga P2V zestrzelonego nad Cie�nin� Formosk�. A tego majowego dnia wszystko wskazywa�o na to, �e powi�ksz� oni list� zestrzelonych. Nagle Rosjanie zawr�cili. Austin zorientowa� si� �e min�li granic� Finlandii. Ratunek by� jednak bardzo iluzoryczny, gdy� ca�y czas tracili paliwo. Na domiar z�ego radio by�o uszkodzone i mogli nadawa� tylko na jednym kanale. Ich wezwania pomocy us�ysza� pilot tankowca Jimm Rigley pe�ni�cy bojowy dy�ur na ich rodzimym lotnisku w Fairford. Austin: Jimm usi�owa� natychmiast wystartowa�, ale nie otrzymywa� zgody, gdy� co� tam dzia�o si� na pasie. Wreszcie, �ami�c wszystkie przepisy uni�s� maszyn� w powietrze. A u nas wska�nik paliwa zatrzyma� si� na zerze. I wtedy zobaczy�em w oddali samolot. "To musi by� tankowiec - powiedzia�em do Carla - lec� do niego. Nie myli�em si�. Carl wspomina� p�niej, �e najpi�kniejszym momentem w jego �yciu by�o ustawienie naszego samolotu pod tankowcem i pod��czenie przewodu paliwowego. Nasze zbiorniki by�y ju� ca�kowicie puste. Takie loty w latach 50-tych by�y podstawowym �r�d�em informacji o radzieckich si�ach zbrojnych. Dzi�ki nim mogli pozna� tajemnic� odleg�ego rejonu nad Wo�g� - Kapustin Jar. Pierwsze sygna�y nadesz�y od je�c�w niemieckich, kt�rych w 1952 roku Rosjanie zwolnili z niewoli. Przes�uchiwani przez wywiad ameryka�ski wskazywali Kapustin Jar jako miejsce tajnych eksperyment�w radzieckich. Nie potrafili jednak okre�li�, co si� tam dzia�o. Do operacji rozszyfrowania tej tajemnicy w��czyli si� Brytyjczycy, kt�rzy zdecydowali si� wys�a� najnowszy typ samolotu rozpoznawczego Canberra z bazy w Iranie. Lot, kt�ry prawdopodobnie odby� si� w sierpniu 1953 roku, do dzi� pozostaje tajemnic�. Jedynym dowodem, �e brytyjski samolot dotar� nad Kapustin Jar, jest relacja Michai�a Szulgi, pilota radzieckiego my�liwca. G�os z radia: Jak� masz wysoko��? Szulga: 14 800 metr�w. G�os: Zwi�ksz o 300 metr�w. Rozejrzyj si� dooko�a. Co widzisz? Szulga: Nic. G�os: Spojrzyj do g�ry, troch� w prawo. Szulga: Widz� samolot. B�yszczy w s�o�cu. G�os: Przygotuj dzia�ka. Rozkaz: zestrzeli�. Szulga: Zwi�kszam wysoko�� - 15 400... 15 800. Trac� pr�dko��. Trac� pr�dko��! G�os: Pon�w pr�b� zestrzelenia. Masz go? Szulga: Nie uda�o si�, ci�gle jest za wysoko� Trudno si� dziwi�. Do brytyjskiego samolotu nale�a� �wiatowy rekord wysoko�ci lotu ustanowiony w maju 1953 roku - 19 137 metr�w. Radzieckie my�liwce nie mog�y przekroczy� 16 tysi�cy metr�w. W czasie lotu nad Kapustin Jarem kamery brytyjskiego samolotu zrobi�y kilkaset zdj��, prawdopodobnie 240. Alianci mogli si� przekona�, �e Rosjanie prowadz� tam pr�by z rakietami balistycznymi wzorowanymi na niemieckich V-2. Dla prezydenta Eisenhowera by�a to wiadomo�� nadzwyczaj wa�na i nadzwyczaj niepokoj�ca. Wskazywa�a, �e w ci�gu najbli�szych lat Zwi�zek Radziecki b�dzie m�g� zaatakowa� ameryka�skie miasta. Co prawda pa�stwo to od 1949 roku posiada�o bro� nuklearn�, ale praktycznie nie mia�o mo�liwo�ci uderzenia na USA. Radzieckie lotnictwo nie mia�o bowiem bombowca strategicznego z prawdziwego zdarzenia. Ju� w 1944 roku znakomity radziecki konstruktor Andriej Tupolew otrzyma� od Stalina rozkaz skopiowania ameryka�skich bombowc�w strategicznych B-29 z kt�rych trzy, uszkodzone w locie nad Japoni�, musia�y l�dowa� na radzieckim lotnisku pod W�adywostokiem. To zadanie, na kt�rego zrealizowanie Stalin wyznaczy� 2 lata, okaza�o si� karko�omne. Ogromnym problemem by�y imperialne jednostki miary zastosowane w ameryka�skim bombowcu. Na przyk�ad grubo�� blachy kad�uba ameryka�skiego samolotu wynosi�a 1/16 cala tj. 1,587 mm, a takiej blachy nie m�g� wyprodukowa� �aden z radzieckich zak�ad�w, gdy� nie mia� odpowiedniego oprzyrz�dowania. Wydawa�o si�: nic prostszego ni� zwi�kszy� lub zmniejszy� grubo�� blachy. To jednak nie by�o takie proste. Gdyby zwi�kszono grubo�� do 1,6 mm masa samolotu wzros�aby i spad�yby jego osi�gi. Zmniejszenie grubo�ci do 1,5 mm zagra�a�o wytrzyma�o�ci kad�uba. R�wnie trudne okaza�o si� zast�pienie ameryka�skich przewod�w elektrycznych, kt�rych grubo�� po przeliczeniu z cali wynosi�a np. 0,88 mm lub 1,93 mm. Gdyby u�yto kabli produkowanych przez radziecki przemys�, masa samolotu wzros�a o 8-10%. I tak po dw�ch latach karko�omnych zabieg�w (zako�czonych pe�nym powodzeniem), w maju 1947 roku zbudowano pierwsze seryjne egzemplarze kopii ameryka�skich B-29, nazwanych Tu-4. One utworzy�y trzon radzieckich si� strategicznych, ale zasi�g Tu-4 wynosi� zaledwie 5100 kilometr�w, a wi�c do Stan�w Zjednoczonych dolecie� nie mog�y. Ponadto kariera samolot�w szybko dobieg�a ko�ca, gdy� wojna korea�ska wykaza�a, �e B-29 s� ju� przestarza�e i nie mog� obroni� si� przed odrzutowymi my�liwcami. Wydawa�oby si�, �e prawdziw� gro�b� dla Amerykan�w sta�y si� dopiero bombowce Mi-4. Ameryka�ski attach� wojskowy sfotografowa� ten samolot podczas pierwszomajowej defilady w 1953 roku, gdy Mi-4, otoczony czterema my�liwcami, przelecia� nad Placem Czerwonym. Strach Amerykan�w przed tymi bombowcami by� odwrotnie proporcjonalny do niezadowolenia premiera Nikity Chruszczowa, kt�ry wkr�tce po wielkiej premierze nowego bombowca odwiedzi� zak�ady lotnicze w Fili pod Moskw�, gdzie budowano Mi-4. Oprowadzany przez g��wnego konstruktora nowego bombowca W�adymira Miasiszczewa zapyta� nagle: Chruszczow: A jaki, W�adymirze Michaj�owiczu, zasi�g ma ten bombowiec? Miasiszczew: To zale�y od wielu czynnik�w. Przede wszystkim �adunku bomb. Mo�e zabra� do 24 ton bomb. Je�eli zmniejszymy �adunek bomb do 11 ton, w�wczas w komorach bombowych b�dzie mo�na zamontowa� dodatkowe zbiorniki paliwa. Chruszczow: A z wodor�wk�? Ile ona wa�y i ile mo�e przelecie�? Miasiszczew: Bomby FN-9000 lub FAB-9000 wa�� po 5 ton. Zasi�g wynosi w�wczas 8100 kilometr�w. Chruszczow: Doleci do Ameryki. Dobrze. A jak wr�ci? Miasiszczew: Na powr�t nie starczy paliwa. Wtedy wtr�ci� si� kt�ry� z genera��w bior�cych udzia� w inspekcji. Powiedzia�: zak�adamy mo�liwo�� wyl�dowania w Meksyku. Chruszczow: A jak to wynegocjujecie z rz�dem meksyka�skim? Mo�e wasza te�ciowa tam mieszka?! Zapewne ta wizytacja zak�ad�w lotniczych przekona�a Chruszczowa, �e nie mo�na stawia� na lotnictwo, jako podstaw� radzieckich si� strategicznych. O wiele bardziej przypad� mu do gustu pokaz pr�by rakiety R-5M, skonstruowanej przez Siergieja Korolowa na bazie niemieckiej V-2. Rakieta z bojow� g�owic� nuklearn� przelecia�a 1200 kilometr�w. Cel na poligonie, opuszczona wie� zosta�a zmieciona z powierzchni ziemi. W tym samym czasie prezydent Eisenhower za��da� raportu na temat perspektyw rozwoju radzieckich rakiet. Dokument NIE, kt�ry otrzyma�, wskazywa�, �e przed rokiem 1960 Zwi�zek Radziecki nie b�dzie mia� mi�dzykontynentalnej rakiety balistycznej, kt�ra mog�aby uderzy� na cel w Stanach Zjednoczonych. To by� b��dny raport. Samoloty bombowe z bombami nuklearnymi mo�na by�o str�ci�, zanim dotar�yby nad cel. Rakiet - nie, a na nich Rosjanie skupili swoje wysi�ki, wychodz�c ze s�usznego za�o�enia, �e b�dzie to bro� przysz�o�ci, przed kt�r� Ameryka obroni� mog�a si� obroni�. W niemieckich fabrykach i na poligonach zaj�li do�� du�o rakiet V-2; uda�o si� im r�wnie� schwyta� wielu naukowc�w pracuj�cych przy konstruowaniu i produkcji tych rakiet, chocia� g��wny konstruktor, Werner von Braun, odda� si� w r�ce ameryka�skie. I pr�by z tymi rakietami prowadzono w Kapustim Jarze. Ju� w 1947 roku radzieckie zak�ady wyprodukowa�y pierwsze egzemplarze rakiet kr�tkiego zasi�gu, nazwane na Zachodzie SS-1 "Scunner" ("Odraza"), kt�re by�y nieco zmodyfikowanymi niemieckimi V-2. Wkr�tce zast�pi�y je SS-2 "Sibling" ("Brat" lub "Siostra") o troch� powi�kszonym zasi�gu. W 1955 roku wprowadzono do uzbrojenia rakiety �redniego zasi�gu SS-3 "Shyster" ("Kanciarz"), w dalszym ci�gu oparte na konstrukcji niemieckich rakiet. By� to ju� czas, gdy w radzieckiej doktrynie wojennej zwyci�a� pogl�d o konieczno�ci uprzedzenia ameryka�skiego ataku. Jeden z tw�rc�w tej tezy, genera� Niko�aj Talenski uwa�a�, �e wynalezienie broni nuklearnej ca�kowicie zmieni�o sytuacj� militarn�. Tradycyjne podpory rosyjskiej pot�gi: ogromne rezerwy ludzkie i surowcowe, wielkie przestrzenie b�d�ce pierwsz� zapor� przed nacieraj�cymi wojskami wroga, przestawa�y istnie� w dobie nuklearnej. Wybuchy kilkudziesi�ciu g�owic j�drowych mog�y spopieli� przemys�owe miasta pozbawiaj�c wojska na froncie dostaw broni i �ywno�ci, zniszczy� w�z�y komunikacyjne, uniemo�liwiaj�c przew�z �o�nierzy i zaopatrzenia. Dlatego - argumentowa� genera� Talenski - w przypadku zagro�enia wojn� musimy pierwsi wykona� uderzenie nuklearne, aby obezw�adni� wroga. Nikita Chruszczow ch�tnie przyj�� ten punkt widzenia, a osi�gni�cia radzieckich uczonych przy konstruowaniu i budowaniu rakiet da�y mu argument, kt�ry postanowi� wykorzysta� w polityce wobec Stan�w Zjednoczonych. I got�w by� nie cofn�� si� przed krokiem ostatecznym, gdy w sierpniu 1957 roku Zwi�zek Radziecki przeprowadzi� udan� pr�b� z rakiet� balistyczn� R-7, kt�ra startuj�c z wyrzutni na terenie ZSRR, mog�a dolecie� do USA. Cz�� II Z pozoru dobrotliwy i jowialny grubas by� agresywnym i nieobliczalnym przyw�dc� wielkiego mocarstwa. Jego polityka zaprowadzi�a �wiat na kraw�d� wojny nuklearnej. Nikita Sergiejewicz Chruszczow bardzo szybko zrozumia�, �e rakiety s� broni� przysz�o�ci i �e za ich pomoc� b�dzie m�g� dyktowa� warunki �wiatu� Na pocz�tku lutego 1956 roku na poligonie Tiuratam w Kazachstanie panowa� nadzwyczajny ruch. Kolumny ci�ar�wek dowozi�y sprz�t starannie ukryty pod plandekami, a setki �o�nierzy uprz�ta�o drogi dojazdowe do centralnego miejsca poligonu, wielkiego hangaru pomalowanego w ciemnozielone �aty. Nad ranem 5 lutego 1956 roku przy wrotach hangaru zatrzyma�a si� kolumna czarnych samochod�w. Z grupki m�czyzn stoj�cych przy drzwiach wysun�� si� Siergiej Korolow, g��wny konstruktor rakiety balistycznej oznaczonej R-7. Ruszy� w stron� wysiadaj�cego z samochodu Nikity Chruszczowa, sekretarza generalnego KPZR. Korolow: Wybaczcie towarzyszu sekretarzu, �e nie wita�em was na lotnisku, ale prace monta�owe wymagaj� mojej obecno�ci tutaj. Nie mo�emy sobie pozwoli� na op�nienia. Chruszczow: Ho, ho, ho! Wielka ta wasza rakieta! 20 maja, dwa lata temu Rada Ministr�w podj�a decyzj� o budowie, a prosz�, wy ju� macie gotow�. Wielka, ta rakieta� Korolow: Ci�ar startowy wynosi 270 ton. Ci�ar g�owicy wodorowej - 6 ton Chruszczow: Kiedy przewidujecie pr�b�? Korolow: W po�owie sierpnia tego roku Chruszczow: Jakie s� szanse na sukces? Korolow: Nie mog� powiedzie�, ze 100 procent, towarzyszu sekretarzu, ale zapewniam was, �e si� uda� Chruszczow: Licz� na to. Licz� na was, towarzyszu Korolow. Poka�cie teraz to cudo. Chruszczow, wraz z kilkoma towarzysz�cymi mu cz�onkami Prezydium Komitetu Centralnego � prowadzeni przez Korolowa � rozpocz�li spacer wzd�u� rakiety le��cej na gigantycznej lawecie. By� to jednocze�nie pojazd, kt�ry mia� dostarczy� rakiet� na stanowisko startowe i ustawi� j� pionowa. Ogrom tej rakiety, a zw�aszcza silnik�w i dysz wystaj�cych z bok�w wielkiego walca zrobi� wra�enie na Chruszczowie. Wi�ksze ni� informacje o sile niszcz�cej g�owicy wodorowej � wynosi�a 3 megatony, czyli odpowiednik wybuchu 3 milion�w ton trotylu. Ta jedna g�owica, eksploduj�c nad Nowym Jorkiem, zmiot�aby miasto z jego 10 milionami mieszka�c�w i pozostawi�a wypalone drapacze na Manhattanie. Fala uderzeniowa dzia�a bowiem wybi�rczo, niszcz�c najs�absze elementy konstrukcji, a pozostawiaj�c nietkni�te betonowe stropy i �ciany. Chruszczow po powrocie do Moskwy by� pod wra�eniem wizytacji rakietowego poligonu. Wkr�tce odby� si� udany test rakiety �redniego zasi�gu R-5M, kt�ra, uzbrojona w g�owic� nuklearn� przelecia�a 1200 kilometr�w. Chruszczow postanowi� zaprezentowa� �wiatu si��, kt�r� mia� wkr�tce otrzyma� 18 kwietnia 1956 roku Nikita Chruszczow wraz z premierem Niko�ajem Bu�ganinem przybyli na pok�adzie niszczyciela do Wielkiej Brytanii. Wizyta mia�a by� dowodem otwarcia Zwi�zku Radzieckiego po wielu latach stalinowskiej izolacji i gestem pojednania wobec Zachodu. W istocie Chruszczow nie omieszka� zagrozi� Brytyjczykom, informuj�c, �e Zwi�zek Radziecki ma wystarczaj�co du�o rakiet, aby zetrze� z powierzchni ziemi ka�de europejskie pa�stwo. By� to blef, ale Zach�d nauczy� si� ju�, �e nie wolno lekcewa�y� radzieckiej pot�gi. Tym bardziej, �e wkr�tce Chruszczow powt�rzy� gro�b� � i to w oficjalny spos�b � w listopadzie 1956 roku. W czasie kryzysu sueskiego, gdy wojska brytyjskie i francuskie uderzy�y na Egipt, po og�oszeniu przez prezydenta Gamala Abdel Nasera nacjonalizacji Kana�u Sueskiego, premier Niko�aj Bu�ganin wys�a� list do premiera rz�du brytyjskiego Antony'ego Edena: Chruszczow: "W jakiej sytuacji znalaz�aby si� Wielka Brytania, gdyby zaatakowa�y j� silniejsze pa�stwa wyposa�one w nowoczesn� bro� wszelkiego rodzaju? Istniej� pa�stwa, kt�re nie musia�yby wysy�a� swojej floty i lotnictwa do brzeg�w Wielkiej Brytanii, lecz mog�yby u�y� innych �rodk�w, np. broni rakietowej". To by�a oczywista gro�ba. Nawiasem m�wi�c, skuteczna, gdy� dwa kolonialne mocarstwa widz�c Chruszczowa wymachuj�cego im przed nosem rakietami, a z drugiej strony gro��cego im palcem prezydenta Eisenhowera, wstrzyma�y dzia�ania wojenne i wycofa�y szybko swoje wojska z Egiptu. Chruszczow grozi� innym pa�stwom. Gdy parlament w�oski zaakceptowa� budow� baz ameryka�skich rakiet na terytorium swojego pa�stwa, Kreml nades�a� not� stwierdzaj�c�: Chruszczow: "W przypadku konfliktu bazy te stan� si� celem, kt�ry w drodze odwetu musi zosta� zniszczony za pomoc� wszystkich typ�w najnowszej broni. Jest zbyteczne m�wienie, �e nie tylko ludzie mieszkaj�cy w pobli�u baz rakietowych, ale populacja ca�ego kraju znajdzie si� w �miertelnym niebezpiecze�stwie". Siergiej Korolow dotrzyma� s�owa. 12 sierpnia 1957 roku rakieta R-7 wystartowa�a z poligonu Tiuratam i po przeleceniu kilku tysi�cy kilometr�w spad�a do Pacyfiku. Ten sukces zosta� powt�rzony kilka miesi�cy p�niej. 4 pa�dziernika 1957 roku z tego samego stanowiska startowego na poligonie Tiuratam rakieta R-7 wynios�a w kosmos Sputnika � pierwszego sztucznego satelit� Ziemi. Zagro�enie stawa�o si� ju� bardzo realne. Stany Zjednoczone obejmowa�a histeria strachu. W du�ych miastach przeprowadzano pr�bne alarmy przeciwlotnicze, w szko�ach uczono dzieci, �e w przypadku wybuchu nuklearnego nale�y po�o�y� si� na pod�odze, przykry� gazet� i os�oni� r�kami g�ow�. �wietne interesy robi�y firmy oferuj�ce jednorodzinne schrony przeciwatomowe, kt�re Amerykanie kupowali ch�tnie i wkopywali w ogr�dkach swoich dom�w. Najbardziej popularny by� model "Eleonora" (by� mo�e nazwa nawi�zywa�a do nazwy samolotu Eleonora Gay, kt�ry zrzuci� bomb� na Hiroszim�). Schron m�g� pomie�ci� do 6 os�b, a wi�c przeci�tna rodzina mog�a zaprosi� s�siad�w i wyposa�ony by� w peryskop pozwalaj�cy obserwowa� skutki wybuchu nuklearnego bez nara�ania si� na promieniowanie. Rz�d ameryka�ski r�wnie� zdawa� si� by� przera�ony rozwojem radzieckiej techniki rakietowej, tym bardziej, �e analiza National Intelligence Estimate, komitetu, kt�ry w 1955 roku ocenia, �e ZSRR nie b�dzie mia� rakiet balistycznych do 1960 roku, uleg�a ca�kowitej zmianie. Raport przes�any prezydentowi w listopadzie 1957 roku dowodzi�, �e w 1960 roku ZSRR b�dzie dysponowa� 5000 rakietami mi�dzykontynentalnymi, a w po�owie 1961b�dzie ju� mia� 1000 rakiet. Czy prezydent Eisenhower zdawa� sobie spraw�, �e radzieckie zagro�enie by�o ca�kowicie nierealne, a Chruszczow blefowa� m�wi�c, �e radzieckie fabryki produkuj� rakiety jak par�wki i ka�dy zak�ad rakietowy mo�e wypu�ci� rocznie 250 rakiet? Tu� po udanej pr�bie rakiety R-7 Chruszczow podj�� decyzj� o rozmieszczeniu tych rakiet na stanowiskach startowych. Chcia� ich mie� setki, ale wnet zderzenie z rzeczywisto�ci� postawi�o jego plan pod znakiem zapytania. Budowa jednego stanowiska startowego mia�a kosztowa� oko�o p� miliarda rubli, podczas gdy program unowocze�nienia rolnictwa, w kt�rego wyniku Zwi�zek Radziecki mia� sta� si� samowystarczalny, obliczano na 100 miliard�w rubli. Zdesperowany Chruszczow zwo�a� narad� na Kremlu, w kt�rej wzi�� udzia� konstruktor rakiet Siergiej Korolow, minister obrony marsza�ek Rodion Malinowski i wicepremier admira� Dmitrij Ustinow. Chruszczow: Nie mamy pieni�dzy i nie b�dziemy mieli. Musimy znale�� inne rozwi�zanie. Czy mo�liwe jest zmniejszenie koszt�w budowy wyrzutni, towarzyszu Korolow? Korolow: Nie, towarzyszu sekretarzu. Wysoki koszt wynika z bardzo drogiego osprz�tu. Przy ka�dej wyrzutni musi istnie� wytw�rnia ciek�ego tlenu, podstawowego sk�adnika paliwa rakietowego. Urz�dzenia do nape�niania zbiornik�w rakiety, ze wzgl�d�w bezpiecze�stwa, nie mog� by� prostsze i ta�sze, to bowiem bardzo niebezpieczna procedura. Wicepremier Ustinow te� nie znalaz� sposobu na potanienie budowy systemu rakietowego. Wprost przeciwnie: zacz�� m�wi� o dodatkowych wydatkach. Ustinow: Musimy wybudowa� sze�� fabryk produkuj�cych rakiety, je�eli chcemy zrealizowa� plan rozbudowy naszych si� strategicznych. Chruszczow: To wykluczone! Mo�emy zagospodarowa� mo�liwo�ci produkcyjne zak�ad�w lotniczych, cho�by w Kujbyszewie, gdzie produkowane s� bombowce Tupolewa. A towarzysze naukowcy musz� przemy�le� spos�b zmniejszenia koszt�w! Korolow: Towarzyszu sekretarzu, zar�czam wam, �e od strony technicznej jest to wykluczone. W czasie tej narady znaleziono kompromis: zamiast setek rakiet na stanowiskach startowych mia�o stan�� kilkana�cie. Powstawa� inny problem, kt�rego Chruszczow sobie nie u�wiadamia�, a z kt�rego bez w�tpienia musia� zdawa� sobie spraw� Korolow � mr�z. Zasi�g rakiet R-7 wynosi� 5600 kilometr�w, tak wi�c aby trafi� w cele na terenie Stan�w Zjednoczonych musia�y by� ustawione na wyrzutniach na p�nocy Syberii, g�ownie w rejonie Norylska i Workuty, a tam przez wi�kszo�� roku panowa�y pot�ne mrozy. W temperaturze 30-40 stopni, poni�ej zera przygotowanie rakiet do startu by�o praktycznie niemo�liwe. Zamarza�y smary pomp, metal p�ka� jak szk�o, awarie by�y na porz�dku dziennym. Jedna z nich doprowadzi�a w 1960 roku do wybuchu rakiety, w czasie kt�rego zgin�o kilkaset os�b, w tym dow�dca wojsk rakietowych Mitrofan Niedielin. Przy sprzyjaj�cej pogodzie przygotowanie rakiety do startu zajmowa�o co najmniej 24 godziny. Dla prezydenta Eisenhowera podstawowym �r�d�em informacji o rozwoju radzieckich si� strategicznych pozostawa�y raporty sporz�dzane na podstawie zdj�� samolot�w szpiegowskich. Do bardzo niebezpiecznych misji nad terytorium Zwi�zku Radzieckiego i innych pa�stw socjalistycznych u�ywano maszyn zdolnych do d�ugotrwa�ego lotu, ale kt�re mia�y niewielkie szanse obrony w przypadku wykrycia przez nieprzyjaciela. Dakota C-47, transportowy C-130 czy rozpoznawcza wersja s�ynnego bombowca strategicznego B-29 �atwo pada�y �upem szybszych, zwrotniejszych, naprowadzanych przez stacje radiolokacyjne samolot�w obrony powietrznej. 7 listopada 1957 roku uszkodzony zosta� nad NRD samolot RB-29. Pilot zdo�a� doprowadzi� samolot nad terytorium RFN; z 11 cz�onk�w za�ogi zgin�� tylko jeden, trafiony pociskiem z dzia�ka radzieckiego my�liwca. 17 kwietnia 1955 roku nad Syberi� zagin�� RB-47; los trzyosobowej za�ogi pozosta� niewyja�niony. 10 wrze�nia 1956 roku zagin�� nad Kore� P�nocn� samolot RB-50, nie wiadomo co, sta�o si� z 16 cz�onkami za�ogi. CIA, lotnictwo marynarki wojennej i USAAF przyzna�y si� do straty w ci�gu 10 lat 31 samolot�w, na pok�adach kt�rych by�o 252 lotnik�w. Z nich uratowa�o si� tylko dziewi�dziesi�t, dwudziestu czterech zgin�o, a los stu trzydziestu o�miu pozosta� nieznany. Jednak�e s� to bardzo niepe�ne dane. Chruszczow doskonale zna� t� statystyk� i by� przekonany, �e w miar� rozwoju radzieckiej obrony przeciwlotniczej szpiegowskie loty stan� si� niemo�liwe. Nie odm�wi� sobie przyjemno�ci poinformowania o tym ameryka�skiego przedstawiciela. 24 czerwca 1956 roku Chruszczow zaprosi� ameryka�skich przedstawicieli do udzia�u w wielkiej lotniczej paradzie z okazji Dnia Awiacji. Genera� Nathan Twining, szef sztabu ameryka�skich si� powietrznych, poprosi� prezydenta o wypo�yczenie jego samolotu Boeing 707. Eisenhower zgodzi� si� i nie chodzi�o bynajmniej o wygod� ameryka�skiej delegacji. Prezydencki Boeing mia� wystarczaj�co du�o aparat�w, aby zrobi� wiele interesuj�cych zdj��. Genera� Twining w towarzystwie szefa radzieckiego lotnictwa gen. Michaj�owa, stan�� na trybunie obok Chruszczowa. Ten w pewnym momencie odwr�ci� si� do ameryka�skiego go�cia Chruszczow: Oh, Mr Twining, pokazali�my wam nasze najnowsze samoloty. Chcieliby�cie mo�e zobaczy� nasze najnowsze rakiety? Chruszczow nie zaniedbywa� �adnej okazji, aby che�pi� si� rakietow� pot�g�, a s�ysz�c, �e ameryka�scy go�cie bardzo ch�tnie obejrzeliby rakiety, nagle zmieni� zdanie. Chruszczow: Nie poka�emy wam naszych rakiet. Najpierw wy poka�cie nam wasze samoloty i wasze rakiety, a wtedy mo�e my poka�emy wam nasze. A tak przy okazji, Mr Twining, musz� panu powiedzie� ca�kiem szczerze, je�eli jaki� wasz samolot wleci w nasz� przestrze� powietrzn�, to zostanie zestrzelony. Wszystkie wasze samoloty szpiegowskie s� lataj�cymi trumnami. Genera� Twining wr�ci� do Stan�w Zjednoczonych 1 lipca. Trzy dni p�niej, 4 lipca 1956 roku, nowy ameryka�ski samolot szpiegowski dokona� pierwszego lotu nad terytorium Zwi�zku Radzieckiego. Wygl�da�o, jakby by�a to zemsta genera�a Twininga, kt�ry postanowi� pokaza� Chuszczowowi, �e ameryka�skie samoloty szpiegowskie nie s� lataj�cymi trumnami. U-2, pilotowany przez Harveya Stockamana wystartowa� z bazy w Wiesbaden w Niemczech, przelecia� nad p�nocn� Polsk� i dotar� w rejon Mi�ska, gdzie zakr�ci� na p�noc i dolecia� do Leningradu. Stamt�d, ju� nad wybrze�em Ba�tyku, powr�ci� do bazy. Niewielki, lekki samolot, pozbawiony uzbrojenia nie musia� obawia� si� radzieckich my�liwc�w. By� dla nich ca�kowicie nieuchwytny. Idea wybudowania samolotu powsta�a w marcu 1954 roku, gdy CIA przestawi�o dyrektorowi sekcji zak�ad�w Lockheeda Clarence L. "Kelly" Johnsonowi wymogi, jakim mia� sprosta� nowy samolot: zasi�g 4830 km, pu�ap lotu 21 335 m i �adowno�� 318 kg. Na wykonanie tego zadania zesp� konstruktor�w z zak�ad�w Lockheeda otrzyma� 8 miesi�cy. Johnson uzna�, �e samolot powinien by� podobny do szybowca: d�ugie skrzyd�a (rozpi�to�� wynosi�a ponad 24 metry) i niewielki lekki kad�ub. Aby zmniejszy� ci�ar do maksimum zastosowano na przyk�ad tzw. podwozie rowerowe: ko�a wysuwane by�y z przodu i ty�u kad�uba, za� skrzyd�a podpiera�y niewielkie k�ka, kt�re mia�y by� odrzucone po starcie, a w czasie l�dowania ko�ce skrzyde� mia�y �lizga� si� na p�ozach po betonie pasa lotniska. Kamery fotograficzne i instrumenty pomiarowe mog�y by� przewo�one w komorze z ty�u kabiny pilota. Dr Edwin Land z zak�ad�w Polaroid zaprojektowa� specjaln� kamer� fotograficzn�: stosunkowo lekk�, ale daj�c� zdj�cia doskona�ej jako�ci. Obiektyw o ogniskowej 944 mm pozwala� dostrzec obiekt wielko�ci futbolowej pi�ki na zdj�ciu zrobionym z wysoko�ci 20 tysi�cy metr�w. Pierwszy prototyp opracowano i wybudowano w ca�kowitej tajemnicy w ci�gu 25 dni. 6 sierpnia 1955 roku samolot wystartowa� z bazy Groom Dry Lake w Newadzie. Okaza� si� bardzo dobry w powietrzu, ale bardzo niech�tny do l�dowania. Oblatywacz pi�� razy nadlatywa� nad lotnisko zanim uda�o mu si� szcz�liwie dotkn�� ziemi. Te k�opoty wynika�y z lekko�ci samolotu i ogromnych rozmiar�w jego skrzyde�. Podczas dalszych pr�b ujawniono k�opoty w locie na du�ej wysoko�ci. Nie by�o czasu na zmiany konstrukcyjne. U-2 spe�ni�y wszystkie pok�adane w nich nadzieje. Podobno podczas czterogodzinnego lotu kamery mog�y sfotografowa� pas ziemi o d�ugo�ci 4300 km i szeroko�ci 780 km. Analiza setek zdj�� zrobionych w czasie misji pozwala�a wykry� stanowiska rakiet balistycznych, koszary wojskowe, nowe typy sprz�tu wojskowego, zmiany w zak�adach przemys�owych, rodzaj ich produkcji. Co najwa�niejsze: by� to samolot bezpieczny, gdy� lecia� tak wysoko, �e nie m�g� go do�cign�� �aden radziecki my�liwiec ani �adna radziecka rakieta przeciwlotnicza. W jednym nowy samolot zwi�d� prezydenta, kt�ry oczekiwa�, �e ze wzgl�du na pu�ap lotu U- 2 nie zostanie wykryty przez radzieckie radary. Tymczasem ju� w czasie pierwszego lotu w po�cig wystartowa�y radzieckie my�liwce, cho� oczywi�cie nie by�y w stanie doj�� do samoloty lec�cego o pi�� kilometr�w wy�ej ni� wynosi� ich pu�ap. Jednak�e protesty dyplomatyczne sk�oni�y prezydenta Eisenhowera do wstrzymania dalszych lot�w. Do czasu. A� szef CIA nam�wi� prezydenta, aby zgodzi� si� na wys�anie U-2 1 maja 1960 roku. Tak zaczyna�a si� jedna z najbardziej fascynuj�cych i wci�� nie wyja�nionych sensacyjnych spraw powojennego �wiata. Dochodzi�a sz�sta nad ranem, gdy z gabinetu dobieg� dzwonek telefonu. D�ugi, natarczywy. Nikita Chruszczow podni�s� si� z ��ka, opu�ci� nogi i wsun�� w ranne pantofle. �ona: Nie maj� ci� kiedy budzi�. �wi�to dzisiaj. �wi�to pracy... Chruszczow: Nic, nic. Musz� mie� jak�� wa�n� spraw�, skoro dzwoni� tak wcze�nie. Zamkn�� za sob� drzwi do sypialni, aby rozmowa nie przeszkadza�a �onie i podszed� do telefonu, Chruszczow: Chruszczow, m�wi Malinowski: Tu marsza�ek Malinowski. Wybaczcie, towarzyszu sekretarzu generalny� Chruszczow: O! Jak wy dzwonicie o tej porze, to znaczy, �e wojna wybuch�a. M�wcie, pogonili�my imperialist�w? Malinowski: Melduj�, �e kilkana�cie minut temu ameryka�ski samolot naruszy� nasz� przestrze� powietrzn�. Wlecia� od strony Pakistanu... Chruszczow: Samolot musi zosta� zestrzelony! Malinowski: Tak jest! Wykonamy� Chruszczow od�o�y� s�uchawk� i spojrza� na zegarek zastanawiaj�c si�, czy warto wraca� do ��ka. Za dwie godziny powinien by� na trybunie na Placu Czerwonym, aby przygl�da� si� pierwszomajowej demonstracji. By�o wi�c troch� czasu na odpoczynek, ale informacja ministra obrony wybi�a go ze snu. Dlaczego kaza� zestrzeli� ameryka�ski samolot? Cz�� III Min�a trzecia nad ranem, gdy Francis Garry Powers zako�czy� zak�adanie kombinezonu. Doci�gn�� ostatni� sprz�czk� i schwyci� ci�k� skrzynk� z aparatur� klimatyzacyjn�. Uni�s� si� z krzes�a z wysi�kiem, wyszed� z pokoju i ruszy� w stron� drzwi hangaru. Wtedy podszed� do niego m�czyzna, kt�rego Powers zna� z widzenia. Francis wiedzia�, �e by� on z CIA. Powers zobaczy� w jego d�oni medalion na �a�cuszku. Na pierwszy rzut oka wygl�da� jak srebrna moneta dolarowa przerobiona na breloczek. D�ugo trzeba by�o si� przygl�da�, aby na obrze�u znale�� rys�. Po zahaczeniu paznokciem moneta rozpada�a si� na dwie po�owy, ujawniaj�c szpilk� z ruchom� g��wk�. Wystarczy�o wbi� j� w cia�o i nacisn�� g��wk�, aby z wn�trza wysun�o si� zatrute ��d�o. Nikt nie wiedzia�, jaka to trucizna, ale chodzi�y s�uchy, �e na jej sporz�dzenie Centralna Agencja Wywiadowcza wyda�a 3 miliony dolar�w. Kapitan Tarmen O'Rio w czasie szkolenia agent�w CIA m�wi�: "Mo�ecie znale�� si� w sytuacji, w kt�rej lepiej b�dzie uk�u� si� w r�k� ni� przez ca�e dnie znosi� niewyobra�alne tortury". Powers schowa� breloczek do kieszeni. Zatruta ig�a nie zrobi�a na nim wi�kszego wra�enia. Traktowa� j�, jako jeden z element�w ekwipunku. W bluzie kombinezonu mia� n� my�liwski, pistolet z t�umikiem i jedwabn� chust�, na kt�rej w czternastu j�zykach wydrukowano: "Nie mam wobec waszego narodu z�ych zamiar�w. Je�li udzielicie mi pomocy, to zostaniecie nagrodzeni". Aby nadruk na chustce nie stanowi� pustej obietnicy, wyposa�ono go w ogromn� sum� 7,5 tysi�ca rubli, zwitki frank�w, funt�w i dolar�w oraz z�ote zegarki i pier�cionki. Wspi�� si� po metalowej drabince i wsun�� si� do ciasnej kabiny. Zawsze przy takiej okazji odczuwa� zadowolenie, �e jest jednym z nielicznych, kt�rym powierzano pilotowanie tego samolotu. Prawdziw� sztuk� by�o sp�dzenie w samotno�ci dziesi�ciu godzin w locie nad wrogim terytorium, gdy ci�gle powraca�a my�l, �e w przypadku awarii nie ma �adnych szans na ratunek. W�r�d pilot�w CIA m�wi�o si� o tych, kt�rzy nagle znikn�li. Najg�o�niejsza by�a chyba sprawa Jacka Fetta, kt�ry - pilotuj�c samolot Privateer - 8 kwietnia 1950 roku zagin�� nad brzegami �otewskiej Republiki. Osiem dni p�niej brytyjski okr�t wy�owi� jasno��t� tratw� ratunkow� z numerami samolotu. Nie by�o w niej nikogo. Rosjanie przyznali p�niej, �e my�liwiec �a-11 zestrzeli� samolot, kt�ry wtargn�� w ich przestrze� powietrzn�. Jednak�e twierdzili, �e nic nie wiedz� o losie Jacka Fette i dziewi�ciu ludzi z za�ogi. To by�y jednak stare czasy. Privateer by� piekielnie wolnym samolotem. Nawet B-47 Stratojet, kt�rego od 1953 roku powszechnie u�ywano w misjach szpiegowskich - rozwija� pr�dko�� niewiele ponad 1000 km/h - nie mog�y uciec przed sowieckimi my�liwcami. Samolot, w kt�rego kabinie siedzia� Powers, by� inny. Pilot m�g� czu� si� bezpiecznie. G�os w s�uchawkach: "Czarny", 018 - odezwij si�! Powers: 018, zg�aszam gotowo�� do ko�owania i startu. G�os: "Czarny", zezwalam na ko�owanie i start. Powodzenia! Ma�y samolot o ogromnych, roz�o�ystych skrzyd�ach przetoczy� si� przez betonowy pas startowy ameryka�skiej bazy lotniczej w Peszawarze i o 5.36 wzbi� si� w powietrze. By� 1 maja 1960 roku. Dochodzi�a 6.00 nad ranem, gdy w sypialni premiera Nikity Chruszczowa mo�na by�o us�ysze� dzwonek telefonu w gabinecie. �ona: Nie maj� ci� kiedy budzi�. �wi�to dzisiaj, �wi�to pracy... Chruszczow: Nic, nic. Musz� mie� jak�� wa�n� spraw�, skoro dzwoni� tak wcze�nie (zamyka za sob� drzwi do sypialni). Chruszczow: M�wi Chruszczow. Malinowski: Wybaczcie, towarzyszu sekretarzu generalny... - to zg�asza� si� marsza�ek Rodion Malinowski, minister obrony. Chruszczow: O! Jak wy dzwonicie o tej porze, to znaczy, �e wojna wybuch�a. M�wcie, pogonili�my imperialist�w? Malinowski: Melduj�, �e kilkana�cie minut temu ameryka�ski samolot naruszy� nasz� przestrze� powietrzn�. Wlecia� od strony Pakistanu. Chruszczow: Samolot musi zosta� zestrzelony! Malinowski: Tak jest! Chruszczow od�o�y� s�uchawk�. By� mo�e wiadomo�� o naruszeniu radzieckiej przestrzeni powietrznej o �wicie 1 maja 1960 roku by�a zaskoczeniem dla ministra obrony, ale nie dla Chruszczowa. On wiedzia�, �e tak si� stanie i postanowi� wykorzysta� ten fakt do gwa�townej zmiany polityki wobec Stan�w Zjednoczonych. Cofnijmy si� do 3 sierpnia 1959 roku, gdy we wszystkich serwisach agencyjnych pojawi�a si� najwa�niejsza wiadomo��: prezydent Eisenhower i premier Chruszczow zgodzili na z�o�enie wizyt przyja�ni. Pierwszy mia� przyby� do Waszyngtonu Nikita Chruszczow! W kontek�cie bardzo wrogiej atmosfery ostatnich lat wie�� o wizytach przyja�ni by�a wprost szokuj�ca. Nikita Chruszczow z �on�, synem, dwiema c�rkami i kilkudziesi�cioosobowym sztabem przyby� do Waszyngtonu 15 wrze�nia 1959 roku, a �wiat patrzy� na to wydarzenie z otwartymi ustami. Na ameryka�skiej ziemi radziecki przyw�dca zachowywa� si� tak, jakby ca�e swoje �ycie po�wi�ci� kultywowaniu przyja�ni rosyjsko-ameryka�skiej. Wysiadaj�c z samolotu Chruszczow krzykn��: Chruszczow: Przyjecha�em tu z sercem na d�oni! Dwa dni p�niej, przemawiaj�c w Organizacji Narod�w Zjednoczonych, zaproponowa� ca�kowite rozbrojenie w ciagu czterech lat. Potem polecia� na Zachodnie Wybrze�e, aby spo�y� obiad w towarzystwie Marilyn Monroe, Franka Sinatry, Boba Hopa i paru innych hollywoodzkich gwiazd. Przemierzy� Ameryk� i sp�dzi� trzy dni w prezydentem Eisenhowerem w rz�dowej posiad�o�ci Camp David. Tam dwaj m�owie stanu mogli w cztery oczy, przechadzaj�c si� po lesie jedynie w towarzystwie t�umaczy, porozmawia� na temat najwa�niejszych spraw dla �wiata. O czym rozmawiali, co ustalili? Wizyta, kt�ra zaszokowa�a �wiat dobieg�a ko�ca. Na lotnisku w Waszyngtonie Chruszczow przed wej�ciem do samolotu powiedzia�: Chruszczow: Dobranoc, ameryka�scy przyjaciele. Polubili�my wasze pi�kne miasta i cudowne drogi, ale nade wszystko polubili�my przyjaznych i serdecznych ludzi. Nie jest �atwo przezwyci�y� wszystko, co nagromadzi�o si� przez wiele lat zimnej wojny. Zastan�wcie si�, jak wiele przem�wie� wyg�oszono nie po to, aby polepsza� stosunki lecz, przeciwnie, aby je pogarsza�. �egnajcie! Powodzenia, przyjaciele! Wyje�d�a� z Waszyngtonu maj�c zapewnienie prezydenta Eisenhowera, �e jeszcze przed jego wizyt� w Moskwie, spotkaj� w jednej ze stolic europejskich, aby w towarzystwie przedstawicieli dw�ch pozosta�ych mocarstw, Francji i Wielkiej Brytanii, zastanowi� si� nad najpowa�niejszymi problemami Starego Kontynentu. W wyniku p�niejszych negocjacji ustalono, �e spotkanie w sprawie podstawowych problem�w dotycz�cych utrzymania pokoju i stabilno�ci �wiata odb�dzie si� 16 maja 1960 roku w Pary�u. Tak wi�c, gdy samolot Garry'ego Powersa wlatywa� w radzieck� przestrze�, do spotkania w Pary�u pozosta�o nieco ponad 2 tygodnie. Chruszczow, wydaj�c rozkaz zestrzelenia samolotu musia� o tym pami�ta� - wiedzia�, �e doprowadzi to do za�amania dobrych stosunk�w ze Stanami Zjednoczonymi. Z drugiej strony zakaz str�cenia samolotu oznacza�by, �e jeden z setek podobnych lot�w dobiegnie ko�ca. A jednak Chruszczow kaza� zestrzeli� samolot. Dlaczego? Francis Gary Powers kontynuowa� lot, przekroczy� radzieck� granic� w rejonie Kirowabadu, a potem skierowa� samolot nad Jezioro Aralskie i dalej, do Czelabi�ska. Tam skr�ci� w stron� Swierd�owska, milionowego miasta, wa�nego o�rodka produkcji zbrojeniowej. Trasa mia�a nast�pnie prowadzi� nad portami w Archangielsku i Murma�sku a� do bazy Bod� w Szwecji. Powers wiedzia�, �e radzieckie radary �ledz� jego lot. By� mo�e przypuszcza�, �e z lotnisk poderwa�y si� my�liwce Mig-19 pot�nie uzbrojone w dzia�a kaliber 30 mm, ale o znacznie mniejszym pu�apie. Mog�y jedynie z do�u, bezsilne, obserwowa� jego samolot mkn�cy ze znacznie mniejsz� ni� one pr�dko�ci�, ale na wysoko�ci, kt�rej nie mog�y osi�gn��. Prezydent Eisenhower niech�tnie akceptowa� wysy�anie samolot�w szpiegowskich. W po�owie lat 50. zdj�cia przez nie dostarczane by�y g��wnym �r�d�em informacji o rozbudowie radzieckich si� nuklearnych, ale Eisenhower wiedzia�, �e zestrzelenie samolotu daje silne argumenty propagandowe przeciwnikowi. Tym bardziej nie by� sk�onny wysy�a� powietrznego szpiega w okresie niespodziewanego ocieplenia stosunk�w ze Zwi�zkiem Radzieckim. 9 kwietnia prezydent powiedzia� do Richarda Bissela, wicedyrektora CIA odpowiedzialnego za loty szpiegowskie: Eisenhower: Zdecydowa�em o wstrzymaniu lot�w, na kt�re wcze�niej wyrazi�em zgod�. Po pierwsze, mamy ju� wystarczaj�c� si��, aby zniszczy� Zwi�zek Radziecki bez dok�adnego namierzania cel�w. Po drugie, przy obecnym stanie spraw �wiatowych nie ma nadziei na lepsze jutro bez post�pu w negocjacjach z Rosjanami. Po trzecie, nie mo�emy w obecnych warunkach pozwoli� sobie na obr�cenie opinii publicznej przeciwko nam, co mog�oby si� zdarzy� po nieudanym locie. Bissel: Panie prezydencie, Rosjanie testuj� rakiety mi�dzykontynentalne w rejonie Pliesiecka. Musimy zyska� wi�cej informacji na ten temat, a to mo�e nam zagwarantowa� jedynie U-2. To sprawa bezpiecze�stwa narodowego. Od�o�enie lotu na termin p�niejszy oznacza� b�dzie, �e nie uzyskamy interesuj�cych nas zdj��, gdy� do tego czasu rakiety zostan� zamaskowane. Eisenhower (po chwili): Dobrze, ale nie p�niej ni� w po�owie kwietnia. 18 kwietnia wicedyrektor CIA, Richard Bissel zadzwoni� do Eisenhowera. Bissel: Panie prezydencie, nie mogli�my wys�a� samolotu nad Zwi�zek Radziecki, gdy� od dw�ch tygodni szalej� tam burze �nie�ne lub utrzymuje si� gruba warstwa chmur. Lot musi odby� si� teraz! Eisenhower: Prosz� prze�o�y� nast�pne loty na koniec maja. W Pary�u, w czasie spotkania z Chruszczowem, chc� mie� czyst� sytuacj�, a nie afer�. Bissel: O aferze nie mo�e by� mowy, a ostatni lot naszego samolotu zwiadowczego uwa�am za istotny dla bezpiecze�stwa narodowego z powod�w, kt�re wskazywa�em wcze�niej� Eisenhower: Dobrze, zgadzam si�, ale operacja nie mo�e nast�pi� p�niej ni� 1 maja. Nikita Chruszczow wszed� na trybun� na Placu Czerwonym o godzinie 8.30. W tym czasie samolot Powersa zbli�a� si� do rejonu Swierd�owska. Tam na lotnisku Kolcowo dy�ur bojowy pe�ni�a para: kapitan Boris Ajwazjan i starszy lejtnant Siergiej Safronow. Wystartowali o godzinie 7.03. Wiedzieli, �e rozkaz zestrzelenia wrogiego samolotu wyda� sam minister obrony, marsza�ek Rodion Malinowski, jednak�e tego rozkazu wykona� nie mogli, gdy� ich my�liwce Mig-19 nie mog�y osi�gn�� pu�apu, na jakim lecia� U-2. Na lotnisku Kolcowo by� ju� samolot, kt�ry potrafi�by do�cign�� intruza, osi�gn�� jego pu�ap i zestrzeli� go, gdyby� by� uzbrojony. Samolot my�liwski Su-9 dostarczono na swierd�owskie lotnisko na pocz�tku kwietnia, ale do 1 maja nie nades�ano do Swierd�owska rakiet ani dzia�ek. Mimo tego, �e Su-9 by� bez broni jego pilot, kapitan Mitiagin otrzyma� rozkaz startu. Tu� potem us�ysza� w s�uchawkach: G�os: Zniszczy� cel! Staranowa�! Po chwili: G�os: To rozkaz "Smoka"! Taki by� wojenny kryptonim genera�a Sawickiego, dow�dcy lotnictwa my�liwskiego. Mitiagin w��czy� dopalacz i szybko zbli�a� si� do samolotu Powersa. Oficer naprowadzaj�cy obserwuj�c na ekranie radaru manewry samolot�w radzieckiego i ameryka�skiego, informowa� Mitiagina. G�os: Odleg�o��: dziesi�� kilometr�w. Osiem..., sze��... Cel przed wami! Mitiagin jednak nie widzia� U-2 (a mo�e nie chcia� dostrzec) i lec�c z pr�d