7447
Szczegóły |
Tytuł |
7447 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
7447 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 7447 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
7447 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
WSPOMNIENIA Z BIA�EGO PIEK�A
J�zef Kozielecki
WSPOMNIENIA Z BIA�EGO PIEK�A
OPOWIE�� AUTOBIOGRAFICZNA
JACEK SANTORSKI & CO WYDAWNICTWO WARSZAWA 19%
Redakcja KRYSTYNA PODG�RECKA
Redakcja techniczna i korekta PAWE� LUBO�SKI
Projekt ok�adki LIDIA BONIECKA
Opracowanie techniczne ok�adki STUDIO �PRYZMAT', WARSZAWA
Sk�ad i �amanie OFICYNA WYDAWNICZA �REWASZ", PRUSZK�W
Copyright � 1996 by the J�zef Koziekdd
WYDAWNICTWO JACEK SANTORSKI & CO
03-930 Warszawa, ul. Nobla 25 Redakcja i punkt sprzeda�y: Warszawa, ul. Podwale 11 pok. 17 i 14
Tel. 311461 w. 362 i 353 Adres do korespondencji: 03-912 Warszawa 33, sfcr. poczt. 54
Wydrukowano w Norwegii
ISBN 83-86821-10-8
�...cywilizacja raczej stwarza wi�cej coraz g��bszych cierpie�, ani�eli pomniejsza zakres cierpie� poprzez pe�niejsz� i skuteczniejsz� walk� z ich przyczynami/'
Max Scheler
�Jedno, co przeklinam na tej ziemi, to cierpienie."
Tadeusz Konwicki
�pom�wmy jednak o Rzeczach Naprawd� Wielkich"
Zbigniew Herbert
Przygoda, kt�r� prze�y�em blisko dziesi�� lat temu w Warszawie, wykracza poza normalne, pospolite zdarzenia �yciowe. By�a dramatyczna i niewiarygodna; graniczy�a ze zjawiskami metafizycznymi. Mrozi�a krew w �y�ach. Czasem wywo�ywa�a szczery �miech. Jej niezwyk�o�� polega�a na tym, i� zacz�a si� od uszkodzenia mojego M�zgu, b�d�cego siedliskiem pami�ci, wyobra�ni, tw�rczo�ci, emocji i woli; b�d�cego � m�wi�c patetycznie � najwi�ksz� tajemnic� kosmosu. Dotychczas m�zg ten � ten kr�lewski organ, ten k��bek neuron�w � funkcjonowa� sprawnie i niezawodnie jak komputer. I nagle �lepy los przestawi� zwrotnice na tory prowadz�ce do niebytu. Jedynie udana Operacja Neurochirurgiczna mog�a powstrzyma� ten proces.
Przygoda ta mia�a jeszcze inn� niemi�� cech�. Przypomina�a zachowanie si� klock�w domina: po sko�czeniu jednego epizodu chorobowego nast�powa� � nieoczekiwanie � kolejny; po pierwszej operacji przygotowywano si� do drugiej. I nie wida� by�o kresu tej apokaliptycznej sztafety. Pewien lekarz-neurochirurg krzykn�� kiedy� ze z�o�ci�, kiedy,
7
J�ZEF KOZIELECKI
do cholery, sko�czy si� epopeja tego pacjenta? Te s�owa dotar�y tylko do karaluch�w, kt�re ukrywa�y si� w czterech k�tach sali szpitalnej.
Czuj� nieodpart� potrzeb� opisania lew� r�k� � jedyn�, kt�r� w�adam � tej przygody, tej choroby mojej, kt�ra nagle skoczy�a mi do gard�a. Jednak g��wnym bohaterem opowie�ci nie b�d� ja ani moja rodzina, ani lekarze, ani rzesze znajomych. G��wnym przedmiotem moich rozwa�a� stanie si� Cierpienie fizyczne i psychiczne, cielesne i duchowe. Cierpienie jest nieusuwalnym sk�adnikiem �ycia i Walka z nim � ryzykowna niby poker � potwierdza ludzk� wol� �ycia, wol� prze�ycia i wol� do�ycia. Musz� wznie�� si� ponad sw�j egoizm, musz� przezwyci�y� w�asne skrzywienie zawodowe, aby te wspomnienia z �bia�ego piek�a" by�y rzeczowe i obiektywne jak obrazy rejestrowane przez oko kamery.
Wszystkie dane zawarte w tej ksi��ce, nale��cej do literatury faktu, s� autentyczne. W ka�dym razie stara�em si� unika� fantazji i konfabulacji. Korzystaj�c z w�asnych obserwacji, z rozm�w z �yczliwymi lekarzami i przyjaci�mi, z wynik�w bada� medycznych, stara�em si� zrekonstruowa� istotne wydarzenia. Ta rekonstrukcja nie jest jednak pe�na: niekt�re epizody zatar�y si� w pami�ci, musia�em r�wnie� ze wzgl�du na brak miejsca odsia� wiele szczeg��w. Wreszcie miejsca akcji, nazwiska kilku os�b i niekt�re zdarzenia mog�ce zaszkodzi� �rodowisku lekarskiemu zosta�y zmienione lub zupe�nie opuszczone.
Nieprzypadkowo wspomnienia te pisz� w Trzeciej Osobie pe�ni�cej rol� �wiadka. Opowiadanie o swoim �ja" kr�puje autora, cz�sto prowadzi do upi�kszania osobistej historii i wykre�lenia z niej pod�ych czyn�w. Dzi�ki temu, �e pisz� o J�zefie Rezmerze (takie nazwisko nosi�a moja matka przed �lubem), mog� z pewnego dystansu spojrze� na siebie, mog� z wi�ksz� swobod� relacjonowa� swoj� nie zawsze m�dr�
OD AUTORA
walk� z cierpieniem, walk�, w kt�rej wa�y�y si� moje losy: raz autor w�ada� nieszcz�ciem, p�niej ono w�ada�o autorem. Pisz� te wspomnienia przede wszystkim dla tych ludzi � m�odych i starych, zdrowych i chorych � kt�rzy maj� stalowe nerwy i do�� odwagi, aby �ledzi� dramatyczne prze�ycia drugiego cz�owieka. W zrozumieniu tych wspomnie� pewn� rol� odegra� musi r�wnie� poczucie humoru, poniewa� �mieszno�� i weso�o�� cz�sto przytulaj� si� do tragiczno�ci; groteska wynurza si� z tragedii.
Autor
Haga-Warszawa, 1994/95
8
Cz�� pierwsza
DUCH BUNTU
�Cz�owiek zbuntowany... w swoim pierwszym odruchu sprzeciwia si� naruszeniu tego, czym jest/'
Albert Camus
J�zef Rezmer, uczony o innowacyjnym umy�le i kanciastym charakterze, mia� ju� wszystkie wa�ne wybory egzystencjalne poza sob�. Osi�gn�� w �yciu wiele; niekt�rzy powtarzali opini�, �e nale�y nie tylko do os�b znanych, ale r�wnie� wybitnych, przynajmniej we wschodnim zak�tku Europy. By� cz�owiekiem sukcesu w nauce o podejmowaniu decyzji. Pi�� si� nieustannie � za pomoc� zacnych i niecnych �rodk�w
� w g�r� po szczeblach kariery zawodowej. Goni� za coraz ambitniejszymi celami intelektualnymi. Szczeg�lnie lubi� przekracza� granice, kt�re dla innych by�y nieprzekraczalne. Szybko zdoby� kolejne stopnie i tytu�y naukowe. Jego publikacje ukazywa�y si� w wielu j�zykach, nawet w japo�skim. Wyk�ada� na wszystkich kontynentach, cz�sto w presti�owych uniwersytetach ameryka�skich. Dla relaksu pisa� czasem � do�� miernie � utwory SF. Pasjonowa�a go r�wnie� eseistyka, chocia� i w tej dziedzinie jego dokonania nie by�y najwy�szego lotu. Zdoby� liczne nagrody i wyr�nienia krajowe oraz mi�dzynarodowe. Nie zazna� goryczy niepowodze�. �Stary
� m�wili koledzy � ty, jeste� wybra�cem bog�w." Jedynie zazdro�nicy, kt�rych w nauce jest mrowie, plotkowali, �e �Rezmer, dra�, tylko na�laduje i imituje Amerykan�w".
13
J�ZEF KOZIELECKI
DUCH BUNTU
Przed laty studenci z Uniwerku spytali go otwarcie, czemu zawdzi�cza swoje sukcesy, co motywuje go do osi�gania coraz ambitniejszych cel�w naukowych kosztem �ycia prywatnego, gdzie znajduje si� rozrusznik jego wyczyn�w? Odpowied� Rezmera by�a r�wnie szczera, co zaskakuj�ca. Powiedzia�, i� wszystko zawdzi�cza swojemu ojcu, cz�owiekowi surowemu, o ci�kiej r�ce wile�skiego policjanta. Uwa�a� on, �e jego g��wnym obowi�zkiem jest da� swoim dzieciom solidne wykszta�cenie, a przede wszystkim nauczy� je pi�knego, kaligraficznego pisma, tak potrzebnego w pracy urz�dnika czy nauczyciela. W procesie edukacji stosowa� twarde metody.
J�zek by� zdolnym uczniem; ju� jako sze�cioletnie dziecko czyta� po polsku i rosyjsku, umia� wykonywa� podstawowe dzia�ania arytmetyczne do miliona. Nie m�g� jednak nauczy� si� pi�knie pisa�; stawia� litery krzywe i ko�lawe. �Piszesz jak kura �ap�" � strofowa� go ojciec. Chocia� stosowa� coraz brutalniejsze metody, chocia� wyd�u�a� czas lekcji, nie osi�ga� po��danych rezultat�w. Przeciwnie, pismo syna stawa�o si� coraz bardziej szpetne.
�Jak nie nauczysz si� kaligraficznie pisa�, to z ciebie nic nie wyro�nie � powtarza� ojciec przy ka�dej okazji.
Te gniewne s�owa utrwali�y si� w pami�ci Rezmera. Przenika�y do nie�wiadomo�ci. Rodzi�y poczucie winy i ni�szo�ci. Jako smarkacz marzy� o �mierci ojca; modli� si� o ni� w ko�ciele �w. Rafa�a. P�niej stara� si� w spos�b bardziej racjonalny skompensowa� swoj� �wrodzon� wad�". Wybiera� coraz trudniejsze cele �yciowe, aby udowodni� rodzicom, i� jest co� warty. Sko�czy� uniwersytet jako prymus. P�niej zrobi� doktorat. Wydawa� liczne ksi��ki i artyku�y. Mimo to ojciec by� niezadowolony. Rezmer zwi�kszy� czas pracy. Gdy opada� z si�, gdy palce nie trafia�y ju� w klawisze maszyny, przywi�zywa� si� w nocy do krzes�a, a nogi wstawia� do miednicy z zimn� wod�. Kilka razy zemdla�. �ona, kobieta opieku�cza i troskliwa, cz�-
14
sto buntowa�a si�. Gdy powtarza�a, �e ich ma��e�stwo roz�azi si� w szwach, odpowiada�, i� wszystko, co znajduje si� trzy metry od jego biurka, nie ma dla niego wi�kszego znaczenia. �wiadomie czy nie�wiadomie chcia� dowarto�ciowa� siebie, chcia� uzyska� uznanie w oczach ojca.
W ko�cu dopi�� swego, przynajmniej cz�ciowo dopi��. Jako stosunkowo m�ody cz�owiek otrzyma� w Belwederze tytu� profesora. Wzi�� dyplom i pojecha� do Torunia, gdzie zadomowi�a si� jego rodzina. Pokaza� go ojcu. Stary cz�owiek na�o�y� okulary i d�ugo studiowa� ten dyplom. W ko�cu powiedzia�:
� Ziuk, wi�c jeste� profesorem?
� Tak � odpowiedzia� Rezmer. W g�osie jego czai�a si� niepewno��.
� I otrzyma�e� ten tytu� w Belwederze, gdzie mieszka� marsza�ek Pi�sudski � stwierdzi� ojciec, dla kt�rego Naczelnik by� wzorem osobowym.
Rezmer milcza�, poc�c si� jak ropucha.
� Ziutek, myli�em si�, �e z ciebie nic nie wyro�nie... myli�em si�. Osi�gn��e� najwi�cej z naszej rodziny. Jestem z ciebie dumny... ale, ale jeszcze troch� popraw swoje pismo.
Te proste s�owa, wypowiedziane na pomorskiej r�wninie, wywo�a�y wzruszenie. Wywo�a�y co� wi�cej ni� wzruszenie. Rezmer prze�y� zjawisko, kt�re psychologowie nazywaj� szczytowym do�wiadczeniem. By� szcz�liwy jak zdobywca Everestu. Takie momenty zdarzaj� si� tylko raz w �yciu. W pewnej chwili chcia� poca�owa� ojca, ale ten cz�owiek o twardym sercu nie lubi� �babskich" gest�w.
Studenci ze sceptycyzmem s�uchali tej nieoczekiwanej opowie�ci. Byli pe�ni w�tpliwo�ci i niedowierzania. �To ba�niowa hipoteza" � powiedzia� kto� z sali. Jednak Rezmer wierzy� bezgranicznie, i� takie s� rzeczywiste �r�d�a, jego sukces�w. Powiedzia� zebranym:
15
J�ZEF KOZIELECKI
� Cz�sto prawda jest niestrawna jak szpinak na talerzu. Cz�sto odrzuca si� j�, poniewa� przypomina herezje... ale z biegiem lat te herezje okazuj� si� oczywisto�ci�.
Nie przekona� student�w. Przekona�... samego siebie.
Pocz�tek
Od kilku dni Rezmer odczuwa� nasilaj�ce si� b�le g�owy w cz�ci ciemieniowej lewej p�kuli m�zgu. Koncentrowa�y si� na obszarze nie wi�kszym od pinezki. Dzi� by�o tak samo. Nie przerwa� jednak pracy. Przed p�noc� sko�czy� poprawianie zada� studenckich; postawi� znacznie wi�cej pi�tek ni� dw�jek. �Chyba si� starzej�, bo staj� si� coraz �agodniejszy w ocenie m�odzie�y. A mo�e w�a�nie ona jest lepsza od mojego pokolenia?" � pomy�la�. Wypi� kaw� i zacz�� pisa� list do Warda Edwardsa, pracuj�cego na uniwersytecie w Kalifornii. Sama my�l wyjazdu do Kalifornii wywo�ywa�a zadowolenie. W latach sze��dziesi�tych by� stypendyst� na Uniwersytecie Stanforda, po�o�onym niedaleko San Francisco. Doskonale pozna� p� Kalifornii, gdzie mieszka chyba wi�cej -\ laureat�w Nagrody Nobla ni� w ca�ej Europie. Spotka� si� z Czes�awem Mi�oszem. Szczeg�lnie utrwali�o mu si� w pami�ci jedno wydarzenie. Pojecha� wraz z Bolkiem Borejsz� i z innymi kolegami na wyd�u�ony weekend. Po wypiciu galona taniego kalifornijskiego wina powracali do Stanfordu autostrad� �number one", biegn�c� wzd�u� Oceanu Wielkiego. Samoch�d prowadzi� Bolek, kt�ry pod Monte Cassino straci� j oko. Byli podchmieleni i nie zdawali sobie sprawy z wielkiego ryzyka. Po up�ywie lat Rezmer wspomina� ten szale�czy wypad
16
DUCH BUNTU
z przyjemno�ci�. Pami�� nie utrwali�a oceanicznego strachu, jaki prze�y�.
Pisz�c list zawiadamia� Edwardsa, i� przyjedzie na konferencj� i wyg�osi bulwersuj�cy referat o decyzjach ryzykownych. Gdy postawi� kropk� nad i, wyobra�nia przenios�a go do San Francisco; wydawa�o mu si�, �e jedzie staromodnym tramwajem przez China Town, a p�niej � spogl�da z mostu Golden Gate, mostu samob�jc�w, na Zatok�. W lutym 1988 roku mia� urzeczywistni� te plany.
G�owa ci�gle bola�a. Nie m�g� zmru�y� oka. Wzi�� wi�c �rodki nasenne i zasn�� snem niemowl�cia. Obudzi� si� oko�o �smej rano dnia 12 stycznia. I wtedy, i wtedy zacz�o si� TO. Chcia� za�o�y� zegarek le��cy na stoliku nocnym. Si�gn�� po niego praw� r�k�... i zegarek spad� na pod�og�. Pr�bowa� go podnie��, ale nie uda�o si�. Nagle spostrzeg�, �e kciuk i palec wskazuj�cy zesztywnia�y. Nie by� zdolny nimi porusza�. �E, to drobnostka. Chyba zwyczajne zaburzenia kr��enia, kt�re cz�sto wyst�puj� po nocy" � pomy�la�. Poszed� na seminarium w dobrej formie. Dyskutowa� ze studentami, opowiada� im anegdotki, �arty. My�l o wyje�dzie do Kalifornii poprawia�a samopoczucie. Jednak wieczorem zauwa�y�, �e nie mo�e porusza� r�wnie� trzecim palcem prawej r�ki. Fakt ten troch� go zaniepokoi�. �Czy�by jaka� pe�zaj�ca choroba" � pomy�la�.
W nast�pnym dniu � za namow� �ony, kt�ra by�a lekarzem � uda� si� do neurologa. Przyj�� go wysoki m�czyzna o bladej twarzy i siwiej�cych w�osach. By� prawie bezz�bny. Po przeprowadzeniu standardowych bada� powiedzia� stanowczo:
� Niestety, nadaje si� pan do szpitala... w�a�nie wypisuj� skierowanie.
� Zapewne pan, doktorze, �artuje � powiedzia� Rezmer zaskoczony. � To wygl�da jak... katar.
Neurolog spojrza� na niego karc�cym wzrokiem.
17
DUCH BUNTU
� Prosz� nie lekcewa�y� niedow�adu palc�w... to mo�e by� powa�na sprawa neurologiczna... mo�e m�zg... Rezmer bezczelnie przerwa�.
� Panie doktorze, mnie nic z�ego si� nie zdarza... � zacz�� �artobliwie. � �ycie zaczyna si� dopiero po pi��dziesi�tce.
� Po pi��dziesi�tce to ono si� zacina, a nie zaczyna.. Przecie� �wiek m�ski to wiek kl�ski".
� Na szcz�cie schorzenia mnie omijaj� � stwierdzi� pacjent.
Lekarz podni�s� wzrok, w kt�rym ukrywa� si� nieuleczalny smutek.
�Ja te� tak s�dzi�em � powiedzia� i ods�oni� swoj� lew�, sztywn� nog�. � Gdybym w m�odo�ci nie ignorowa� drobnych dolegliwo�ci, by�bym ca�kowicie sprawny, a tak...
W ci�gu d�ugiej praktyki lekarskiej neurolog zauwa�y�, �e pacjenci � szczeg�lnie m�czy�ni � lekcewa�� sygna�y b�lowe. S�dz�, �e nieszcz�cia zawsze przechodz� obok, �e chwytaj� za gard�o s�siada, koleg�, przechodnia id�cego z drugiej strony ulicy, wszystkich, z wyj�tkiem nich. By� mo�e dlatego umieralno�� w kraju jest tak przera�aj�ca.
Neurolog poda� Rezmerowi skierowanie do szpitala, ale ten je odsun�� i powiedzia�:
� Nie p�jd� do lecznicy. W�a�nie wyje�d�am do Kalifornii. Lekarz uderzy� pi�ci� w st�.
� Do jasnej cholery, czy pan jest idiot�? Prosz� zrozumie� powag� sytuacji. W pana g�owie prawdopodobnie zacz�y si� dzia� procesy patologiczne, kt�re mog� doprowadzi� do � szuka� odpowiedniego s�owa � katastrofy.
Zaskoczony wybuchem gniewu lekarza, pacjent milcza�.
�Jeszcze raz prosz�, aby wzi�� pan to skierowanie � powiedzia� �agodnie, jak do dziecka. � Mo�e to jest polisa na dalsze, szcz�liwe �ycie.
Rezmer ze z�o�ci� wsadzi� skierowanie do lewej kieszeni i wyszed� nie po�egnawszy si� z neurologiem. Pocz�tkowo nie wiedzia�, co o tym my�le�. P�niej zacz�� budowa� w g�owie pro�ciutki mechanizm obronny. Przekonywa� siebie, �e lekarze znajduj� schorzenie nawet tam, gdzie go nie ma. To ich skrzywienie zawodowe. Tak jak ksi�dz wsz�dzie dostrzega grzesznik�w, a prokurator � przest�pc�w, tak lekarze wsz�dzie doszukuj� si� pieprzonej choroby. Zreszt� z tego �yj�. Te my�li pog��bi�y tylko jego gniew i z�o��.
� Co powiedzia� ci lekarz? � spyta�a �agodnie �ona.
� Uzna�, i� nadaj� si� do szpitala, i to do kliniki neurologicznej.
� Widocznie mia� powody, aby tak s�dzi�. Rezmer wybuchn�� gniewem.
� Brednie! Jestem zdrowy jak ko�... dzisiejsi lekarze wszystkich uznaj� za chorych. Wszystkich. Nawet w Bogu widz� tylko pacjenta.
Zamiast planowanego wyjazdu do Kalifornii Rezmer trafi� do szpitala na Ochocie. By� jednak w niez�ym nastroju; ogarnia� go umiarkowany optymizm. S�dzi�, �e za kilka dni, mo�e za kilka tygodni zn�w podejmie normalne zaj�cia uniwersyteckie. Przekonywa� siebie, �e kr�tki odpoczynek nale�y mu si� po ci�kiej pracy przy biurku. Jednocze�nie odczuwa� swego rodzaju niepok�j przed nieznanym; szary, gigantyczny kompleks szpitalny, g�ruj�cy nad t� peryferyczn� dzielnic� Warszawy, jak Wawel nad Krakowem, zmniejsza� pewno�� jego krok�w, budzi� ciekawo�� i obawy. Zdawa� sobie spraw�,
18
19
J�ZEF KOZIELECKI
�e � podobnie jak amator szach�w � zaczyna gr�, kt�rej regu� jeszcze nie opanowa�.
Wszed� do gabinetu lekarza dy�urnego. Lekarka wzi�a od niego skierowanie i spyta�a:
� Czy pan ju� kiedy� leczy� si� u nas?
� Nie, nigdy nie le�a�em w szpitalu... Przepraszam, w czasie wojny bi�em si� z jednym �ulikiem wile�skim na ulicy Kalwaryjskiej i z�ama�em sobie nog�... Przebywa�em wi�c pewien czas w sowieckiej lecznicy... Ale to historia.
Lekarka spojrza�a na niego znacz�co; mo�e pochodzi�a te� z Kres�w, a mo�e przeciwnie, nazwa tego litewskiego miasta nic jej nie m�wi�a; wywo�a�a tylko zdziwienie. Nigdy z wyrazu twarzy nie potrafimy odczyta� z ca�� pewno�ci� ludzkich my�li. Pozostaje tylko dwuznaczno��.
� Taaak � powiedzia�a przeci�gaj�c s�owo. � Przypuszczam, �e teraz pana pobyt potrwa d�ugo, mo�e � bardzo d�ugo.
� Chyba pani doktor kpi ze mnie... nie zamierzam �y� zakorkowany w lecznicy... chodzi tylko o te g�wniane trzy palce � w jego g�osie zdziwienie ��czy�o si� z protestem.
Nie zwr�ci�a uwagi na jego s�owa, poniewa� przegl�da�a jakie� materia�y. Po chwili stwierdzi�a autorytatywnie:
� Niestety, widz�, i� wszystkie sale w klinice s� zaj�te. Po�o�ymy wi�c pana na korytarzu... Siostro Barbaro � zwr�ci�a si� do piel�gniarki � prosz� po�o�y� pacjenta na ��ku ko�o pokoju opatrunkowego.
� Pani doktor, nie chc� przebywa� na korytarzu, poniewa�...
Przerwa�a mu i zacz�a go beszta�.
� Prosz� nauczy� si� ju� na pocz�tku, �e w szpitalu, a szczeg�lnie na takim trudnym oddziale jak neurologia, wszyscy chorzy musz� bezwzgl�dnie wykonywa� polecenia lekarzy... Zreszt� � zmieni�a w�adczy ton na mi�kki g�os
20
DUCHBUNTU
kobiecy � na korytarzach le�y elita, do kt�rej � o ile wiem _ r�wnie� pan si� zalicza.
Zauwa�y� lekki u�miech na jej twarzy.
� Ludzie elity, uczeni, politycy, literaci, przedsi�biorcy, cz�sto od�ywiaj� si� nieregularnie, pracuj� w nocy, zbyt du�o pal� i zbyt du�o pij�, wi�c ich uk�ad odporno�ciowy nie wytrzymuje. Najcz�ciej im trafiaj� si� zawa�y, wylewy, zatory, os�abienia. Ulegaj� nag�ym wypadkom... Nie ma dla nich zwykle zarezerwowanych miejsc w salach szpitalnych. Musz� wi�c czasowo po�o�y� si� na korytarzu.
Chcia� za�artowa�, �e tym ludziom najcz�ciej te� graj� marsza �a�obnego Chopina, ale w ostatniej chwili uzna�, �e taki �art nie by�by na miejscu.
Poszed� w kierunku, gdzie znajdowa�o si� jego korytarzowe ��ko. Powietrze pachnia�o uryn� i potem. �ona, kt�ra mu zawsze towarzyszy�a, powk�ada�a jego rzeczy do stolika nocnego, poprosi�a o czyst� po�ciel i przygotowa�a ��ko. Pocz�tkowo przez wiele godzin nikt si� nim nie interesowa�, mia� wi�c du�o czasu, aby obserwowa� klinik�, personel i chorych.
Szpital przypomina� bia�e getto, zaludnione zbieranin� ludzi. Trafiali do niego nie tylko chorzy, ale r�wnie� osoby porzucone przez rodzin�, dranie z rynsztok�w, a tak�e ludzie starzy i bezdomni. To getto jednocze�nie by�o przytu�kiem, schroniskiem i izb� wytrze�wieli Ko�o Rezmera le�a�a staruszka, z kt�r� nawi�za� szczer� rozmow�. Powiedzia�a mu ze �zami w oczach, �e rodzina zachowa�a si� wobec niej podle. By�a spluwaczk�, na kt�r� plu�y dzieci i wnukowie, niewdzi�cznicy. Teraz ma przynajmniej wikt i opiek�. Mo�e do ka�dego otworzy� usta. Zatem szpital ten stanowi� schronienie dla r�nych pensjonariuszy.
W tej instytucji wszystko znajdowa�o si� w ruchu, jak na autostradzie. Dzia�a�a pot�na maszyneria diagnostyczna i terapeutyczna, zwana z�o�liwie kup� �elastwa. Przez korytarz
21
J�ZEF KOZIELECKI
przeje�d�ali pacjenci na zabiegi i z zabieg�w. Chorzy, kt�rych czeka� zabieg chirurgiczny, udawali si� do bloku operacyjnego na ruchomych ��kach. Trzy razy dziennie w�zki kuchenne, ci�kie jak czo�g, przetacza�y si� przez korytarze. Lekarze, piel�gniarki, ksi�a szybkim krokiem przechodzili z sali do sali. Ich ruchy wydawa�y si� przypadkowe, chaotyczne, nieukie-runkowane jak w�dr�wka mr�wek. Jednak mia�y jaki� ukryty cel. Nad wszystkim dominowa�y t�pe odg�osy drewniak�w lekarzy, kt�re by�y szczeg�lnie przykre dla Rezmera.
W tym t�tni�cym �yciem szpitalu tylko dwa miejsca stanowi�y oaz� ciszy i zadumy; by�y nimi kaplica przyszpitalna i prosektorium. Pacjenci, g��wnie ci chodz�cy samodzielnie, cz�sto przychodzili do kaplicy modli� si� do Boga o zdrowie. Ich pro�by rzadko by�y wys�uchiwane. Mo�e dlatego, �e modlili si� zbyt gorliwie, mo�e nie umieli znale�� wsp�lnego j�zyka z Opatrzno�ci�? W ka�dym razie statystyka zgon�w by�a przera�aj�ca. Prosektorium codziennie przyjmowa�o wiele plastykowych work�w.
Gdy Rezmer z pewnego dystansu obserwowa� bia�e getto, coraz bardziej przekonywa� si�, i� jest ono najwa�niejsz� instytucj� wymy�lon� przez ludzi. M�drcy Wschodu powiadali, i� �cz�owiek rodzi si�, cierpi i umiera". Te trzy strategiczne przystanki egzystencji znajdowa�y si� w szpitalu. Tu zaczyna�o si� �ycie i tu nast�powa� jego kres. Ale w szpitalu codziennie toczy�a si� tak�e heroiczna lub nierozumna walka z cierpieniem. W tej walce u�ywano coraz doskonalszej aparatury diagnostycznej i terapeutycznej, kt�ra by�a wytworem ludzkiego geniuszu. Cz�sto zawodzi�a, ale czasem wycisza�a cz�owiecze b�le i m�ki. W procesie leczenia nie by�o miejsca na mi�o��, lito�� i sentymenty. Lekarze wykonywali swoje mozolne zadania z zimn� krwi� i w poczuciu obowi�zku. Tylko dranie brali kopert�wki. Co by pomy�la� Hipokrates, gdyby znalaz� si� w �rodku tego molochu?
22
DUCH BUNTU
Rezmer le�a� na ��ku znajduj�cym si� na szerokim korytarzu kliniki neurologicznej i odczuwa� sprzeczne emocje: nadziej� i obaw�, dum� i wstr�t, zadowolenie i gniew.
� Zupa, zupa fasolowa � krzykn�a kucharka. � Niech pan �askawie podniesie sw�j ty�ek. Lalu�!
� Dzi�kuj� za arystokratyczn� diagnoz�.
� �winia... zuuupa...
Te dosadne s�owa, pochodz�ce jak gdyby z innej galaktyki, przerwa�y �a�cuch m�tnych rozmy�lali Rezmera i sprowadzi�y go z powrotem na ziemi�. �Zupa, zupa fasolowa" � odpowiada�o echo.
Wszystkie klasyfikacje ludzi na zacnych i pod�ych, na m�drych i g�upc�w, na ekstrawertyk�w i introwertyk�w traci�y swoje znaczenie w tym warszawskim szpitalu. Tu dominowa� podzia� pacjent�w na �chodz�cych" i �nie chodz�cych". Ci pierwsi mogli w�drowa� po korytarzu i korzysta� z kawiarni. Zaliczali si� do arystokracji; czasem nawet demonstrowali poczucie swojej wy�szo�ci: robili orle miny! Tymczasem pacjenci przytroczeni do ��ka byli ca�kowicie zale�ni od innych. Jedyne, co im pozosta�o, to t�pe patrzenie w sufit. Przypominali podludzi lub ludzi drugiej kategorii, chocia� g�o�no nikt tak ich nie okre�la�. Jednak zachowania �chodz�cych" by�y bardziej wymowne ni� s�owa.
Po kilku dniach, po kilku nieprzespanych nocach, Rezmer zosta� przeniesiony do trzyosobowej sali. Le�eli w niej m�czy�ni w �rednim wieku, o wyblak�ych oczach i wytartych twarzach. Wymieniali mi�dzy sob� jakie� banalne s�owa. Przy-
23
J�ZEF KOZIELECKI
DUCH BUNTU
pominali pascalowsk� trzcin�, kruch� i �amliw�, ale jednocze�nie nie zawsze my�l�c�. Poniewa� Rezmer samodzielnie chodzi�, pomaga� swoim towarzyszom niedoli. Przynosi� im � z pewnym obrzydzeniem � kaczki i baseny, pomaga� w spo�ywaniu posi�k�w. Z biegiem czasu przyzwyczai� si� do tych czynno�ci i wykonywa� je automatycznie jak fachowiec. Trudno powiedzie�, czy sta� si� bardziej opieku�czy i �yczliwy. Zapewne okoliczno�ci zmusza�y go do niesienia pomocy innym; okoliczno�ci, a nie potrzeba serca.
Wieczorem czyta� gazety, ogl�da� telewizj�, prowadzi� dyskurs z piel�gniarkami, kt�re na tym oddziale by�y pe�ne urody. W dobrym nastroju po�o�y� si� spa�. Obudzi� si� oko�o sz�stej rano, bez b�l�w g�owy. Spojrza� za okno: stycze� rozwija� si� prawdziwie wiosennie. Chcia� si�gn�� po kubek z herbat� i... dozna� szoku. Serce podesz�o mu do gard�a. Prawa r�ka okaza�a si� ca�kowicie wiotka, jak �d�b�o trawy. Nie m�g� ni� wykonywa� �adnych ruch�w. Pragn�� usi��� na ��ku i spostrzeg�, �e straci� w�adanie w prawej nodze. Zorientowa� si�, �e ca�a prawa strona zosta�a sparali�owana. Straci� w niej czucie. Wydawa�o mu si�, �e nie nale�a�a ju� do niego, �e zosta� przepo�owiony niby k�oda drzewa. Czu� si� jak schizofrenik. Opanowa� go nie tyle l�k i przera�enie, ile zaskoczenie i zdziwienie. �To nieprawdopodobne, to niewiarygodne... czy przypadkiem nie �ni�?" � powtarza�. Uszczypn�� si� w policzek, aby przekona� si�, czy to z�udzenie. Ale to nie by�o z�udzenie, to by�a brutalna rzeczywisto��, kt�rej nie chcia� zaakceptowa�. Gdy po pewnym czasie obudzili si� jego wsp�towarzysze niedoli, powiedzia� bezwiednie: �Jedziemy na tym samym w�zku", ale nikt nie zainteresowa� si� jego schorzeniem.
Cisza zagnie�dzi�a si� w czterech k�tach sali.
24
W czasie porannego obchodu powiedzia� lekarzom o parali�u. Spojrzeli po sobie znacz�co. Doktorzy ma�o m�wi�, ale du�o robi�. Zaraz uruchomili ca�� maszyneri� diagnostyczn� i terapeutyczn�. Najpierw polecili piel�gniarce, aby na sta�e za�o�y�a do �y�y Rezmera wenflon i pod��czy�a go do kropl�wki. Od tej chwili wlewano w organizm chorego dziesi�tki litr�w antybiotyk�w, lek�w przeciwobrz�kowych, przeciwdrgawko-wych, glukozy. Rezmer otrzymywa� tak�e r�ne zastrzyki i tabletki. Kropl�wki, kropl�wki, kropl�wki zacz�y wyznacza� rytm jego �ycia. Jak czarnoksi�nik mia�y przestawi� zwrotnice na tory prowadz�ce ku zdrowiu.
� Pani doktor � spyta� pewnego dnia swojej lekarki, Haliny Danek � czy to co� powa�nego... mo�e nieodwracalne uszkodzenie m�zgu?
Danek by�a do�wiadczonym medykiem. Blondynka, o mi�ej twarzy, zawsze wa�y�a ka�de s�owo.
� B�dziemy mogli postawi� pewn� diagnoz� po przeprowadzeniu wszystkich bada�, a przede wszystkim po wykonaniu tomografii komputerowej.
Zawaha�a si�. Rezmer spostrzeg�, i� wi�cej wiedzia�a, ni� chcia�a powiedzie�.
� Mo�e to obrz�k naczynia krwiono�nego albo... � urwa�a zdanie i wysz�a.
Rozpocz�y si� badania �mudne, nu��ce, bolesne. Czasem pacjent mia� wra�enie, �e znajduje si� w maszynce do mielenia mi�sa. Poniewa� by� sparali�owany, piel�gniarki wozi�y go po korytarzach, pi�trach, hallach. Te podr�e stawa�y si� m�cz�ce i upokarzaj�ce. Po pewnym czasie trafi� do pracowni tomogra-ficznej. Technicy musieli przenie�� go na st� komputera.
� Panie � powiedzia� jeden z nich � jest pan ci�ki jak yeti.
� Bry�y z�ota zawsze s� ci�kie! � odparowa� �artem.
25
J�ZEF KOZIELECKI
DUCH BUNTU
Z pewnym niepokojem oczekiwa� na wyniki bada�. Czasem, w chwilach z�ego nastroju, uwa�a�, i� prawda b�dzie bolesna jak wyrok s�dowy. Po kilku dniach przysz�a do jego ��ka doktor Danek i z wyczuwalnym niepokojem w g�osie powiedzia�a:
� Wyniki tomografii komputerowej s�... niejednoznaczne.
� Nie gramy w ciuciubabk�. Prosz� wyra�a� si� ja�niej! � wykrzykn�� prawie. � Nie mam zdolno�ci telepatycznych.
Jej twarz zar�owi�a si�. Nie by�a przygotowana na tak� reakcj�.
� W cz�ci ciemieniowej lewej p�kuli s� wyra�ne zmiany. Nie s�dz�, �e to jest co� gro�nego. Mo�e tylko obrz�k, mo�e... ropie�...
Doktor Danek�jak prawie wszyscy rodzimi lekarze � nie powiedzia�a ca�ej prawdy, ale r�wnie� nie sk�ama�a. Lekarze nie wprowadzaj� w b��d chorych, ale buduj� gmach nadziei, utrwalaj� z�udzenia, kt�re pozwalaj� przetrwa� najci�sze chwile. K�amstwo lekarzy nie jest �garstwem, ale mi�osierdziem, zwi�zanym z ich trudn� rol� zawodow�. Doktor Danek nie powiedzia�a Rezmerowi, i� zmiany widoczne na zdj�ciu komputerowym s� charakterystyczne dla guza m�zgu. Ta diagnoza by�a pewna w 95 procentach. Istnia�o tylko nik�e prawdopodobie�stwo, �e jest to ropie� m�zgu lub inne schorzenie.
Lekarze zdecydowali si� jednak na leczenie zachowawcze, kt�re w przypadku niewielkiego ropnia daje czasem dobre wyniki: antybiotyki powoduj� powr�t pacjenta do zdrowia.
Rezmer nie wiedzia� o opinii lekarzy. Dlatego wierzy�, i� ta g�ra kropl�wek postawi go na nogi. Powtarza� s�owa �ydowskiego kolegi, �e je�li cz�owiek ma poczucie kontroli nad zdarzeniami, to mo�e nawet przej�� przez papierowy most, mo�e opanowa� te� ci�k� chorob�.
26
W jego sali po�o�ono obecnie m�odego cz�owieka, kt�ry tryska� humorem, �mia� si� i chichota�. Widz�c jak Rezmer m�czy si� z nieko�cz�cymi si� kropl�wkami, chcia� go rozweseli�. Wzi�� z s�siedniego pokoju kropl�wk� i zacz�� z ni� ta�czy�. W tym ta�cu by�o co� komicznego i co� tragicznego zarazem.
� Kolego � odezwa� si� cierpi�cy � zamiast tego ta�ca, oczekuj� od pana dobrego s�owa...
Weso�ek spowa�nia� i znieruchomia�. Powiedzia� g�osem m�drca:
� Dobre s�owa stwarzaj� z�y �wiat � i opu�ci� sal�.
Decyzja
�ona Rezmera, Wisia, przychodzi�a codziennie, tak�e poza godzinami oficjalnych odwiedzin. Chocia� szpital by� strze�ony jak twierdza, udawa�o jej si� u�pi� czujno�� portier�w. Pracowa�a jako lekarz-stomatolog w praskiej szkole. Mimo i� wchodzi�a w �redni wiek, ci�gle nale�a�a do pi�knych i eleganckich kobiet; jej kasztanowe w�osy, br�zowe oczy, �niada cera i oryginalne usta tworzy�y harmonijn� ca�o��. Nawet znami� barwnikowe na lewym policzku mia�o sw�j urok. Koledzy Rezmera zazdro�cili mu takiej powabnej kobiety. �Pi�kne dziewczyny s� tylko w �owiczu" � �artowa�.
Jednak ma��e�stwo Rezmer�w nie nale�a�o do idealnych. Stosunki w nim by�y cz�sto napi�te, nieprzyjazne, czasem wrogie. Konflikty i k��tnie wybucha�y prawie codziennie; na szcz�cie nie przekracza�y progu nienawi�ci i fizycznej agresji. G��wn� przyczyn� takiego stanu rzeczy by� trudny charakter Rezmera i jego wyg�rowane aspiracje naukowe. Ci�g�y
27
J�ZEF KOZIELECKI
po�cig za sukcesem utrudnia� zaj�cie si� rodzin�. Koledzy uniwersyteccy powiadali � troch� z�o�liwie � �e gdyby c�rka J�zka, Ewa, wypad�a przez okno, to jej ojciec dopiero po trzech dniach spyta�by �on�, co dzieje si� z Ew�. Ci�g�e niezadowolenie i zrz�dzenie �ony pogarsza�o sytuacj�. Pewnymi zwi�zkami ma��e�skimi rz�dz� do�� tajemnicze prawa: mimo napi�tych stosunk�w, mimo i� wydaje si� obserwatorowi, �e lada moment rozpadn� si�, trwaj� one dziesi�ciolecia. Tak by�o r�wnie� z ma��e�stwem Rezmer�w.
W czasie rozwijaj�cej si� choroby Rezmera te konflikty i napi�cia zosta�y wyciszone lub zupe�nie zanik�y. Wisia sta�a si� bardziej opieku�cza, �yczliwa i ofiarna. Nie tylko zaspokaja�a wszelkie potrzeby chorego, ale zara�a�a go bezgraniczn� wiar� w pe�ne wyzdrowienie. Dawa�a mu wsparcie. Mimo i� zdawa�a sobie spraw�, �e stan chorego staje si� coraz ci�szy, nigdy nie traci�a nadziei.
�J�zek � pyta�a codziennie � jak si� czujesz?
� Objawy nie ust�puj�, Wisiu. Jak powiada Tadeuszek Konwicki, wszystko si� sypie i roz�azi. Czuj� si� s�aby, mam trudno�ci z mow� i z czytaniem.
Odpowiada�a z powag�, nie dopuszczaj�c �adnej w�tpliwo�ci:
� Ufaj, �e nied�ugo proces choroby zacznie si� cofa� i zanika�... B�dziesz m�g� wkr�tce powr�ci� do twoich ulubionych zaj��.
� Wisiu � m�wi� g�osem, w kt�rym �agodno�� miesza�a si� z gniewem � sk�d u ciebie bierze si� ta infantylna wiara i prostacka nadzieja. Czy� s�dzisz, �e jaki� czarnoksi�nik odwr�ci bieg wydarze�... �e nast�pi prze�om egzystencjalny?
Nie lubi�a takich rozm�w, kt�re graniczy�y z filozofi� i metafizyk�. By�a praktykiem, �yj�cym w�r�d codziennych obowi�zk�w i zada�. Jednak w tym momencie ods�oni�a �r�d�a swojej nadziei.
28
DUCH BUNTU
� Ufam, �e B�g wys�ucha mojej modlitwy. Nigdy nie opuszcza� nas w chwilach trudnych.
_ A mo�e czeka nas los Hioba? � powiedzia� pe�en sceptycyzmu.
Nie zareagowa�a, tylko zaj�a si� piel�gnacj� chorego: przynios�a czyst� po�ciel, wymy�a naczynia, zrobi�a porz�dki w szafce nocnej. Mo�e to by�a terapia zaj�ciowa?
Mija�y dni i tygodnie, a stan chorego nie poprawia� si�. Przeciwnie, stawa� si� on coraz s�abszy, coraz trudniej by�o mu prowadzi� codzienne rozmowy. Mimo systematycznej rehabilitacji niedow�ad prawej strony cia�a nie ust�powa�. Pojawia�y si� trudno�ci w czytaniu i pisaniu. Koledzy przynie�li mu Imi� r�y Eco. Nie m�g� czyta� tej ksi��ki. Druk rozmazywa� si�: nie trafia� na kolejne linijki tekstu. Musia� j� wi�c od�o�y�. Nie by�o w�tpliwo�ci, �e leczenie zachowawcze m�zgu nie daje �adnych rezultat�w. Antybiotyki, kropl�wki czy intensywna rehabilitacja by�y r�wnie skuteczne, jak zi�ka jego babci. Stacza� si� w nico��. Nic nie robi�, tylko si� stacza�. Widzia� ju� dno g��bokiej studni.
Lekarze uwa�nie obserwowali te niekorzystne procesy. Postanowili powt�rzy� badania komputerowe. Zmiany patologiczne w m�zgu nie ust�powa�y. W�wczas pewnego dnia przysz�a do ��ka chorego profesor Irena Hausmanowa, kierownik kliniki, i powiedzia�a twardym g�osem:
� Leczenie zachowawcze nie da�o spodziewanych wynik�w. Potrzebna jest operacja neurochirurgiczna, kt�ra usunie ognisko zapalne. To jest jedyna szansa powrotu do zdrowia, panie profesorze. Jedyna!
Wi�c pad�o w ko�cu to s�owo, odmieniane przez lekarzy we wszystkich przypadkach:
Operacja
Operacji ,
Operacj�
29
J�ZEF KOZIELECKI
Operacj�
Operacja... i Rezmerowi serce podesz�o do gard�a, zacz�� dr�e�, pojawi�y! si� mroczki przed oczyma. Prze�ywa� gonitw� my�li. Stawa�y j si� one chaotyczne, infantylne, niedyskursywne, w ka�dyi razie � nie kontrolowane przez �wiadomo��. Wyobrazi sobie, �e chirurg otworzy jego czaszk� i dotrze do najwi�ksz tajemnicy przyrody � M�zgu, jego m�zgu! Zobaczy szar� kor m�zgow�, na kt�rej znajduj� si� fa�dy, zwoje, bruzdy i szcze-1 liny... b�dzie dotyka� tkanki neuronowej, b�dzie nacina� j�, aby wykry� ognisko zaka�enia, i w ko�cu postara si� je usun��... A wi�c dotrze do siedliska �wiadomo�ci, pami�ci, emocji, woli J zjawisk metafizycznych... dotrze do jego warsztatu pracy:..! A je�li ingerencja chirurgiczna pogorszy funkcjonowanie, je�li doprowadzi do nieodwracalnych zmian... je�li neurony zemszcz� si� na cz�owieku, kt�ry wtr�ca si� do dzie�a bog�w? Je�li doprowadzi do ��mierci" jego osobowo��? W�wczas b�d� tylko ja, ale bez podmiotu �ja". Najgorsze mo�e si� zdarzy�! Rezmer zala� si� zimnym potem i wyj�ka�:
� Pani... profesor... musz� si�... zastanowi�... musz�...
� Naturalnie � odpowiedzia�a. � Prosz� porozumie� si� ze swoj� rodzin�, ze swoj� �on�, kt�ra jest rozs�dn� kobiet�. Przez ca�e doros�e �ycie Rezmer zajmowa� si� procesem podejmowania decyzji przez innych ludzi, przez komputery. Bada�, jak oceniaj� mo�liwe dzia�ania, jak przewiduj� ich konsekwencje, jak szacuj� warto�ci i prawdopodobie�stwa, jakie akceptuj� ryzyko i niepewno��. Osi�gn�� w tej trudnej dziedzinie znaczne sukcesy. Obecnie stan�� przed najwa�niejsz� decyzj� w�asnego �ycia. Decyzj�, naddecyzj�, od kt�rej zale�a�a^ jego dalsza egzystencja lub niebyt. Zdawa� sobie spraw�, �e w tym zadaniu wszystkie warianty s� z�e, nawet � bardzo | z�e. Musia� wi�c wybiera� mi�dzy beznadziejno�ci� a rozpacz�, mi�dzy trwa�ym kalectwem a prosektorium. Wszawe �ycie!
30
DUCH BUNTU
Powiedzia� �onie o propozycji lekarzy; o operacji neurochirurgicznej. Jej reakcja by�a natychmiastowa.
�J�zek, Ziutek, musisz si� zgodzi� na ten zabieg. Wielu z powodzeniem przechodzi t� operacj�... jeste� w dobrych r�kach... w r�kach wspania�ych chirurg�w.
� Wisiu, zrozum, �e to jest najtrudniejsza decyzja mojego �ycia... Musz� rozwa�y� wszystkie za i przeciw, musz� oceni� ryzyko i hazard. Przynajmniej raz w �yciu musz� by� .racjonalny jak formu�a matematyczna.
W�wczas nast�pi�o co�, czego nie oczekiwa�, mimo i� zna� swoj� �on� od dziesi�cioleci. Wznios�a si� ponad swoje mo�liwo�ci, przekroczy�a siebie i wysz�a poza codzienne zachowanie. Powiedzia�a twardo i stanowczo:
�J�zek, to nie jest Decyzja, to jest Konieczno��!!! Nie masz wyboru. Znajdujesz si� w przymusowej sytuacji.
� Ale ja... ja boj� si� konsekwencji tej operacji... boj� si�, �e nigdy nie b�d� tym, czym jestem, �e nie b�d� m�g� ju� pracowa� naukowo, �e stan� si� niespe�na rozumu... �e stan� si� ci�arem dla wszystkich.
Zapad�o milczenie. Wisia utkwi�a wzrok w pod�odze, po kt�rej bieg� przestraszony karaluch. Zacz�a si� modli�: �Bo�e, spraw, aby m�j m�� mia� do�� odwagi, �eby zaakceptowa� to, co konieczne, i aby starczy�o mu m�stwa, aby odrzuci� to, co wydaje si� mo�liwe."
�J�zek, przyjmij t� konieczno��, t� nieodzown� operacj�... je�li nie mo�esz zrobi� tego dla siebie, to zr�b to dla mnie, dla Ewy, dla nauki, kt�r� tak kochasz, dla Boga, o kt�rym zapomnia�e�...
Przerwa�a, aby wytrze� oczy.
� Pami�taj, b�dziemy zawsze przy tobie. Zawsze. Wesz�a lekarka z kwestionariuszem. Spyta�a spokojnie:
� Czy mo�e pan podpisa� zgod� na operacj� neurochirurgiczn�?
31
J�ZEF KOZIELECKI
Rezmer bez namys�u powiedzia�: tak! Wzi�� kartk� papierui i lew� r�k� z�o�y� sw�j podpis. Sam nie wiedzia�, dlaczego robij to tak bezrefleksyjnie i tak szybko. Klamka zapad�a.
Gdy �ona wysz�a, przypomnia� sobie s�owa, jakie kiedy� wypowiedzia�a Magda Czapi�ska, �e kobiety s� g��wnym bogactwem naturalnym tego kraju.
�adnych my�li, �adnych emocji, tylko zm�czenie.
Sztubacki bunt
Rozwija� si� ju� wiecz�r, gdy sanitariusze przewie�li Re-zmera do Kliniki Neurochirurgicznej: korytarze, windy, pi�tra, i pacjent znalaz� si� w sali, w kt�rej le�a� teraz sam. Sko�czy� si� obch�d lekarski. Zbli�a�a si� noc, ch�odna noc lutowa. P�nym wieczorem przysz�a jeszcze piel�gniarka i uprzejmie spyta�a:
� Czy pan czego� nie potrzebuje?
� Tak, prosz� siostry... Zjad�bym spaghetti lub pizz� mediola�sk� � odpowiedzia� p� �artem, p� serio Rezmer.
�Jest pan strasznie dowcipny � odrzek�a z nieukrywan� z�o�ci� i zgasi�a �wiat�o.
Zapanowa�a ciemno�� i cisza. Warszawa uda�a si� na odpoczynek. Rezmer nie m�g� zmru�y� oka. Czu� przyp�yw samotno�ci, beznadziejno�ci i melancholii. Ca�� jego psyche, ca�e cia�o, ca�y indywidualny kosmos opanowa�o tylko jedno s�owo � Operacja. Wydawa�o si� pot�ne, z�owrogie i pod�e. Chcia�by uciec z tej sali, z tej kliniki, z tego bia�ego piek�a, jak szczury uciekaj� z ton�cego okr�tu, ale by� sparali�owany i s�aby.
32
DUCH BUNTU
Sytuacja stawa�a si� niezno�na, wi�c zapali� �wiat�o, kt�re cz�sto bywa jedynym sojusznikiem i jedynym terapeut�. Gdy zrobi�o si� jasno, zauwa�y�, �e nie jest sam: po �cianach, pod�odze, nawet po suficie biega�y karaluchy lub prusaki � nigdy nie m�g� odr�ni� od siebie tych owad�w. Gdy przyszed� do szpitala, budzi�y w nim wstr�t i odraz�. Jednak z up�ywem czasu, w ci�gu kilku tygodni, przyzwyczai� si� do nich, nawet w pewnym sensie polubi� je. By�y to zwierz�ta-tu�acze pora�one g�odem, ci�gle poszukuj�ce okruszyn spadaj�cych ze stolik�w pacjent�w. Rzuca�a si� w oczy ich bezbronno��. Nie umia�y walczy� ze swym �miertelnym wrogiem � cz�owiekiem, kt�ry wy�adowuj�c swoj� agresj� lub sw�j gniew, zabija� je niemi�osiernie za pomoc� �rodk�w chemicznych lub nawet go�� d�oni�. Ratowa�y si� tylko ucieczk�.
Widz�c je, w�druj�ce chaotycznie, poczu� si� lepiej. Ale przygn�bienie, beznadziejno�� i bezradno�� nie znikn�y. Czu� si� wype�niony negatywnymi uczuciami, jak balon truj�cym gazem. Nie by� zdolny ich kontrolowa�. Aby poprawi� samopoczucie, zacz�� do siebie m�wi�. My�lenie przeradza�o si� w s�owa, zdania w dyskurs, kt�rego jedynymi s�uchaczami sta�y si� karaluchy. W jego s�owach wzrasta� Bunt, bunt nieokre�lony, nierozumny, sztubacki. Nie zdawa� sobie sprawy, przeciwko komu protestuje i do kogo krzyczy� nie!
� Dlaczego w�a�nie ja, dlaczego tak�e m�j s�siad zza �ciany? Dlaczego spotka� nas ten pod�y Los? Dlaczego choroba trwa tak d�ugo? Dlaczego posun�a si� tak daleko? Dlaczego zbli�a si� do granicy niebytu? Dlaczego zmiany mog� by� nieodwracalne? Dlaczego w tym miejscu pe�nym odoru?
Poniewa� zabrak�o mu tchu, si�gn�� lew� r�k� po kubek znany z bar�w mlecznych. Popi� troch� zimnej herbaty i kontynuowa�.
33
J�ZEF KOZIELECKI
� Mo�e predyspozycje genetyczne spowodowa�y t� ch rob�? Mo�e zbyt ci�ki wysi�ek, ci�g�a pogo� za osi�gni�cianj aby udowodni� ojcu, �e jestem czego� warty? Mo�e nauka. Gombrowicz � przypomnia� sobie bezwiednie � pisa�: �Nauka og�upia, Nauka pomniejsza, Nauka oszpeca, Nauka paczy"
ale te s�owa nie maj� sensu w tym kontek�cie... Za wszystko mo�e by� odpowiedzialny �lepy los albo, albo � tu �ciszy� g�os � to jest kara bo�a, kara za grzechy... za brak szacunku dla rodziny, przyjaci�, za pod�e czyny.
W miar� up�ywu czasu jego bunt przeciwko nieznanemu, bunt sztubacki, wzrasta�, jak ro�nie sztormowa fala.
� Kiedy� � m�wi� s�abym g�osem � matka postanowi�a p�j�� do Kaplicy Ostrobramskiej i Ostrej Bramy. W kaplicy znajdowa� si� znany obraz Matki Boskiej, s�yn�cy cudami i b�d�cy symbolem Wilna. Obraz ten � w przeciwie�stwie do obrazu z Cz�stochowy � przedstawia� Maryj� bez Dzieci�tka Jezus, z g�ow� pochylon� nieco na prawo i r�kami z�o�on do modlitwy. Prawdopodobnie zosta� namalowany przez ai st� nale��cego do szko�y w�oskiej z po�owy szesnastego wie) Chyba wykona� go jeden z nadwornych malarzy z Italii, prai cuj�cych dla Zygmunta Augusta. Obraz ten zas�yn�� cudami; przypisywano mu nadludzk� moc gaszenia po�ar�w... � nagle przerwa� ten wyk�ad. Zauwa�y�, �e karaluchy nie s� wiernymi s�uchaczami, �e pochowa�y si� po k�tach. Zn�w by� sam.
Czu� zm�czenie, zatem s�owa zamieni� w my�li. �Matka by�a g��boko wierz�c� kobiet�. Powiedzia�a kiedy�: Ziuk, p�jdziemy si� pomodli� za ojca, kt�ry jest w �agrze, i za dobro ca�ej rodziny. Ja jednak nie reagowa�em na t� pro�b� matki. Bawi�em si� na ulicy z r�wie�nikami. Wtedy zacz�a krzycze�: Ty, �uliku, ty. Ulica ciebie wychowa�a, bolszewicy
34
DUCH BUNTU
ciebie omamili. Ju� nie boisz si� Boga... gdy powr�ci ojciec, rozprawi si� z tob�. Nie reagowa�em na jej gro�by, wezwania. Nie poszli�my do Kaplicy Ostrobramskiej... mo�e za to B�g mnie skara�... Ej�e, to wymys�y chorej wyobra�ni. G�owa przeszkadza mi my�le�! B�g nie jest taki ma�ostkowy, jakim przedstawiaj� go ludzie/'
Jego bunt zn�w falowa�: wzrasta� i opada�. Przybiera� r�norodne formy. Zmienia�y si� osoby i przedmioty, przeciwko kt�rym protestowa�. W pewnej chwili spojrza� na krzy� Chrystusa wisz�cy na szpitalnej �cianie.
� Dlaczego zgotowa�e� nam ten los? Dlaczego nas opu�ci�e�? � gdy m�wi� te s�owa, pot�nia�a fala emocji. Przesta� kontrolowa� swoje my�li, swoje czyny, swoje cia�o. W pewnej chwili, kierowany chyba ukrytymi si�ami nie�wiadomo�ci, z�apa� kubek z baru mlecznego i rzuci� nim lew� r�k��jedyn�, kt�r� w�ada� � w �cian�, na kt�rej wisia� krzy�. Nie wiadomo, czy ten nierozumny akt furii skierowany by� w �wi�to��, czy tylko w szpitaln� �cian�. Czy by� to akt celowy, czy bezcelowy.
Nast�pi�o roz�adowanie napi�cia. Opad�y emocje. Stuk rozbijaj�cego si� kubka spowodowa� otrze�wienie i wzrost realizmu my�lenia i dzia�ania. Poczu� si� lepiej.
S�ysz�c ha�as, pot�gowany przez cisz� nocn�, przybieg�a piel�gniarka, pi�kna blondyna z zaspanymi oczyma. Krzykn�a. G�o�no krzykn�a.
� Co pan tu wyprawia? � spojrza�a na rozbity kubek i �cian� zalan� herbat�. � To ci�kie przewinienie. Zacz�a kl�� jak doro�karz.
�Je�li jeszcze raz to si� powt�rzy � ostrzeg�a � zwi��� pana pasami bezpiecze�stwa. O, tymi � pokaza�a, i wychodz�c zatrzasn�a drzwi.
� Napn� musku�y � powiedzia� z�o�liwie Rezmer, ale piel�gniarka by�a ju� na korytarzu. Wszystko robi� za p�no.
35
J�ZEF KOZIELECKI
Po tym incydencie Rezmer zasn��. Obudzi� go doktor Adam Maj, kt�ry opiekowa� si� nim w klinice. By� to m�ody, inteligentny chirurg, cz�owiek o niezwyk�ej erudycji.
�Jak pan si� czuje? � spyta� rutynowo.
�Jak skazaniec � odpowiedzia� Rezmer. Maj usiad� na krze�le i wzi�� go za r�k�.
� Piel�gniarka powiedzia�a mi o jakim� incydencie nocnym � rzek� �agodnie.
� Panie doktorze, nie mog�em spa�, wi�c buntowa�em si� przeciwko swojemu zasranemu losowi... przeciw wszystkiemu, co �ywe... przeciwko panu... przeciwko sobie r�w-; nie�...
Lekarz ironicznie u�miechn�� si�. ,
� Lepiej dobrze przygotowa� si� do operacji ni� organizo-J wa� harcerskie bunty � powiedzia�.
� To prawda, ale, jak powiedzia�... no, no � Rezmer zapomnia� nazwiska � jak napisa� znany pisarz: �buntujemy si�, wi�c jeste�my". W�a�nie tak s�dzi� autor D�umy...
� Sko�czy� si� romantyzm, a zacz�a si� trudna walka o zdrowie, o �ycie pacjent�w � sko�czy� sentencjonalnie? lekarz.
� Dzi�kuj� za nauczk�, doktorze.
Przez korytarz przetoczy� si� w�zek ze �niadaniem. Rezmer
stara� si� je�� to, co by�o niejadalne: on � jajog�owy � nie
m�g� prze�kn�� jajka twardego jak kamie�.
Procesje, procesje...
Wie�� o powa�nym stanie zdrowia Rezmera szybko do-
tar�a do instytutu naukowego, w kt�rym pracowa�, na ulic�
Stawki, na Krakowskie Przedmie�cie, na Nowy �wiat, do
36
DUCH BUNTU
pa�acu Kultury; nawet do Ameryki dotar�a. W trakcie ro�n�w telefonicznych, w czasie przypadkowych spotka� na korytarzach uniwersyteckich czy w kawiarniach przyjaciele, znajomi i studenci �ciszonym g�osem wzajemnie informowali si� o zbli�aj�cej si� operacji neurochirurgicznej Rezmera. Jak to zwykle bywa w �wiecie nauki�prawda miesza�a si� z blag�, fantazje graniczy�y z konfabulacjami. Niekt�rzy twierdzili, �e u Rezmera wykryto guz m�zgu, �e straci� mow�, �e wyst�pi�y drgawki padaczkowe. Ludziom o s�abych nerwach ugina�y si� nogi, dr�a� g�os, pojawia�y si� b�le w klatce piersiowej, podobne do dolegliwo�ci wie�cowych. A wszyscy, prawie wszyscy nie mogli uwierzy�, �e zdarzy�o si� Nieprawdopodobne, �e cz�owiek wysoki jak d�b i zdrowy jak bia�y byk z dnia na dzie� znalaz� si� na kraw�dzi niebytu.
I rozpocz�y si� procesje do chorego. Rodzina bli�sza i dalsza, przyjaciele i wrogowie udawali si� do szpitala, aby na w�asne oczy przekona� si�, co si� sta�o, aby dotkn�� nieprawdopodobnego. Motywacja tych odwiedzin by�a r�norodna, cz�sto trudna do okre�lenia; �wiadome miesza�o si� z nie�wiadomym. Ciekawo��, wsp�czucie, solidarno��, pragnienie niesienia pomocy kierowa�y tym potokiem ludzi. Gdy zbli�ali si� do sali, w kt�rej le�a� chory, opanowywa� ich niepok�j i l�k przed nieznanym i nieokre�lonym. Wielu czai�o si� najpierw na korytarzu, p�niej przechodzi�o szybkim krokiem przed otwartymi drzwiami sali, aby oswoi� si� z widokiem przyjaciela lub kolegi. Dopiero po pewnym czasie kierowali niepewne kroki do ��ka Rezmera. �wiat wypad� z orbit, wi�c zachowywali si� cz�sto zupe�nie infantylnie, jak dzieci.
Jednak nie przychodzili z pustymi r�kami. D�wigali w workach plastykowych rzeczy do�� przypadkowe, jakby �lepy los kierowa� ich wyborami. Na stoliku nocnym chorego znalaz�a si� ksi��ka Rozwi�zywanie ko�c�wek szachowych, pude�ko orze-
37
J�ZEF KOZIELECKI
ch�w, maskotki i inne niepotrzebne przedmioty. W�r�d tej rzeszy odwiedzaj�cych by�a tak�e Maria Manturzewska, kt�ra nie przynios�a �adnego prezentu. Po powitaniu usiad�a na ��ku, delikatnie u�cisn�a sparali�owan� praw� r�k� Rezmera i trzyma�a j� d�ugo, bardzo d�ugo, nie wypowiadaj�c �adnego s�owa. Patrzy�a jedynie �agodnym wzrokiem w przygas�� twarz przyjaciela. To milcz�ce zachowanie, ten dotyk do d�oni pozbawionej czucia, wszystko to poruszy�o Rezmera. Ci�gle przypomina� sobie ten zwyczajny gest.
W procesji znajomych i nieznajomych znajdowa�y si� r�wnie� osoby, kt�re �wiadomie chcia�y pom�c Rezmerowi, kt�re wierzy�y, �e ich umiej�tno�ci lecznicze zawr�c� bieg wydarze�. W�r�d nich dominowali przedstawiciele medycyny naturalnej, holistycznej i alternatywnej: radiesteci, energobioterapeuci, uzdrowiciele, parapsychologowie; ludzie nawiedzeni i niena-wiedzeni. S�owem � rodzimi Kaszpirowscy. Rezmer niezbyt wierzy� w skuteczno�� tego typu zabieg�w, a jednak nie wyra�a� sprzeciwu. S�dzi�, i� nie wolno m�wi� �Nie" ludziom dobrej woli.
Zjawi� si� Maciej Pilch. Zna� go z lat studenckich. P�niej nie spotykali si� przez dziesi�ciolecia. Od czas�w studi�w niewiele si� zmieni�: wysoki, przystojny, zawsze opowiadaj�cy paradoksalne historyjki.
� Cze��, J�zek. Jak si� czujesz? � spyta�. Chory nie odpowiedzia�, tylko podni�s� lew� r�k� na znak powitania.
� Chcia�bym ci pom�c � zacz��. � Zajmuj� si� medycyn� naturaln�, kt�ra cz�sto daje lepsze wyniki ni� medycyna akademicka. W ka�dym razie otwiera fascynuj�ce perspektywy � m�wi� z tak� pewno�ci�, jakby recytowa� tabliczk� mno�enia.
� Naprawd�? � spyta� Rezmer �ami�cym si� g�osem. � A... a czy radiestezja zosta�a ju� wypr�bowana na szczurach, Maciej?
38
DUCH BUNTU
To pytanie by�o tak zaskakuj�ce, �e kolega nie wiedzia�, jak na nie odpowiedzie�. Zapad�a cisza...
� Widz� � odrzek� po chwili � �e jeste� w dobrym humorze. Prawdziwy ma�y J�zio!
Maciej wyj�� ze swojej teczki r�ne aparaty: jakie� wahade�ko kryszta�owe, wahad�o egipskie, biometr i chyba jeszcze co� innego. Nast�pnie zacz�� si� seans. Umieszcza� wahade�ko nad wybranym organem cia�a i �ledzi� jego ruchy. Zapisywa� obserwacje na specjalnym kwestionariuszu; robi� to dok�adnie, jak ksi�gowy. W czasie wykonywania tych tajemniczych czynno�ci du�o m�wi� o stanie narz�d�w wewn�trznych, ale chory nie by� w stanie �ledzi� jego s��w. Po postawieniu diagnozy Maciej rozpocz�� terapi�. Przesuwa� d�onie wzd�u� cia�a Rezmera i co pewien czas potrz�sa� nimi, jakby chcia� odp�dzi� z�e duchy.
� Choroba powinna si� stopniowo cofa�, powinna nast�pi� poprawa zdrowia.
Rezmer nic nie odpowiedzia�. Maciej w�o�y� do teczki swoj� aparatur� i �egnaj�c si� oznajmi�:
� Wpadn� za kilka dni, aby si� przekona�, czy nast�pi�a poprawa.
Wbrew przewidywaniom Macieja, stan zdrowia chorego raczej si� pogarsza�. Choroba m�zgu coraz g��biej dr��y�a jego organizm. Widz�c to Maciej, cz�owiek �yczliwy, ofiarny i opieku�czy, poprosi� o pomoc swojego koleg�, Jana Reja. Rej by� m�odym naukowcem, kt�ry osi�gn�� mi�dzynarodowe sukcesy w radiestezji i energobioterapii. Prowadzi� wyk�ady w Zachodniej Europie. Leczy� w najlepszych przychodniach szwajcarskich i niemieckich. Udziela� wywiad�w czo�owym czasopismom. O jego sukcesach napisano ksi��k�.
Zjawi� si� przy ��ku Rezmera w bia�ym fartuchu i powiedzia�:
39
J�ZEF KOZIELECKI
� Rodzimi lekarze nie toleruj� medycyny naturalnej, tego pr�buj� odgrywa� rol� pracownika tego szpitala. Prosz� mi wybaczy�!
By� to cz�owiek bardzo kulturalny, dobrze wykszta�cony i wzbudzaj�cy zaufanie. Na wst�pie zastrzeg�, i� jego metody leczenia nie zawsze daj� oczekiwane rezultaty, ale... ale jest du�e prawdopodobie�stwo, i� zmiany w m�zgu cofn� si�, a przynajmniej si� zatrzymaj�. Nie uznawa� �adnych aparat�w i przyrz�d�w. Jedynym �rodkiem leczenia by�y jego r�ce. Gdy je wyci�gn��, Rezmer poczu� fal� ciep�a, kt�ra od nich bi�a; wydawa�o mu si�, �e zbli�a si� do piecyka elektrycznego. Mimo i� nale�a� raczej do ludzi sceptycznych, nie m�g� zaprzeczy�, �e organizm Reja promieniuje jak�� energi�, nieznan� wsp�czesnej fizyce.
W spos�b skomplikowany, w kt�rym Rezmer nie m�g� uchwyci� �adnej regularno�ci, radiesteta manipulowa� d�o�mi w g�rnej cz�ci jego cia�a. Najwi�cej czasu po�wi�ci� lewej p�kuli m�zgu, w