7249

Szczegóły
Tytuł 7249
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

7249 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 7249 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

7249 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Stanis�aw Lem Kobyszcz� Pewnego razu zdarzy�o si�, �e �wietny konstruktor Trurl przyby� szar� godzin� do swego przyjaciela Klapaucjusza milcz�cy i zadumany, a gdy ten pr�bowa� go rozerwa� opowiadaniem naj�wie�szych kawa��w cybernetycznych, odezwa� si� znienacka: � Prosz� ci�, nie staraj si� obr�ci� mego pos�pnego nastroju we frywolny, poniewa� w duszy kie�kuje mi rozeznanie tyle� prawdziwe, co zasmucaj�ce. Dochodz� mianowicie do wniosku, �e w ca�ym naszym tak pracowitym �yciu nie dokonali�my niczego cennego! To m�wi�c, skierowa� wzrok pe�en pot�pienia i niesmaku na rozpostart� na �cianach Klapaucjuszowego gabinetu bogat� kolekcj� order�w, odznacze� i dyplom�w honorowych w z�oconych ramach. � Na jakiej podstawie ferujesz tak srogi wyrok? � spyta�, powa�niej�c, Klapaucjusz. � Zaraz ci to wy�o��. Godzili�my zwa�nione kr�lestwa, dostarczali�my monarchom trena�er�w w�adzy, budowali�my maszyny gaw�dziarki i takie, co nadawa�y si� do polowania, pokonywali�my podst�pnych tyran�w i zb�jc�w galaktycznych, kt�rzy si� na nas zasadzali, lecz w ten spos�b sobie tylko sprawiali�my satysfakcj�, siebie wynosili�my we w�asnych oczach, natomiast tyle co nic uczynili�my dla Dobra Powszechnego! Wszystkie nasze zap�dy zmierzaj�ce do perfekcjonowania bytu maluczkich, kt�rych napotykali�my w naszych w�dr�wkach planetarnych, nie doprowadzi�y ani raz jeden do wytworzenia stanu Doskona�ej Szcz�liwo�ci. Zamiast rozwi�za� autentycznie idealnych dostarczali�my jeno pozor�w, protez i namiastek, przez co zas�u�yli�my na miano prestidigitator�w ontologii, zr�cznych sofist�w dzia�ania, lecz nie na godno�� Likwidator�w Z�a! � Kiedy s�ysz�, jak kto� rozprawia o programowaniu Powszechnej Szcz�liwo�ci, ciarki przechodz� mi po krzy�u � odpar� Klapaucjusz. � Oprzytomnij�e, Trurlu! Zali nie s� ci znane niezliczone przyk�ady tak w�a�nie pocz�tych dzia�a�, kt�re obraca�y si� w jedn� ruin� i mogi�� najszlachetniejszych intencji? Czy nie pami�tasz ju� o fatalnym losie pustelnika Dobrycego, kt�ry usi�owa� uszcz�liwi� Kosmos za pomoc� preparatu zwanego altruizyn�? Czy nie wiesz, �e mo�na w niejakiej mierze pomniejsza� troski bytowe, wymierza� sprawiedliwo��, rozja�nia� filuj�ce s�o�ca, la� balsam na tryby mechanizm�w spo�ecznych, ale szcz�cia nie wyprodukujesz �adn� maszyneri�? O jego powszechnym panowaniu wolno jedynie z cicha marzy� tak� szar� godzin� jak ta w�a�nie, �ciga� je idealnym wyobra�eniem, upaja� s�odk� wizj� oko ducha, lecz to ju� wszystko, na co sta� istot� najm�drsz�, przyjacielu! � Tak to si� m�wi! � odburkn�� Trurl. � By� mo�e zreszt� � doda� po chwili � uszcz�liwia� tych, kt�rzy ju� od dawna istniej�, i to w spos�b zdecydowany, wr�cz trywialny, jest zadaniem nie do pokonania. Wszelako by�oby mo�liwe sporz�dzenie istot zaplanowanych z takim rozmys�em, aby im si� nic opr�cz szcz�cia nie dzia�o. Wyobra� sobie, jak wspania�ym pomnikiem naszego konstruktorstwa (kt�re czas obr�ci przecie� kiedy� w proch o�lep�y) by�aby ja�niej�ca k�dy� na niebie planeta, ku kt�rej rzesze mg�awicowych plemion obraca�yby oczy z ufno�ci�, aby powiada�: �Tak! Zaiste, jest szcz�cie mo�liwe, w postaci nieustannej harmonii, a udowodni� to wielki Trurl przy niejakim udziale druha Klapaucjusza, dow�d za� na to �yje i rozkwita pysznie w obj�ciu naszego zachwyconego spojrzenia!� � Nie w�tpisz chyba, �e o problemie, kt�ry� poruszy�, nieraz ju� my�la�em � wyjawi� Klapaucjusz. � Nasuwa on powa�ne dylematy. Nauk, jakich udzieli�a przygoda Dobrycego, nie zapomnia�e�, widz�, i dlatego chcesz uszcz�liwi� istoty, jakich dot�d nie ma, czyli szcz�liwc�w pragniesz na pustym miejscu stworzy�. Ot� pierwej nale�a�oby rozstrzygn��, czy w og�le mo�na uszcz�liwi� nie istniej�cych? Powa�nie w to w�tpi�. Musia�by� najpierw dowie�� tego, �e stan nieistnienia jest pod ka�dym wzgl�dem gorszy od stanu istnienia, nawet nieszczeg�lnie przyjemnego, poniewa� bez takiego dowodu eksperyment felicytologiczny, kt�rego ide� jeste� poch�oni�ty, m�g�by da� niewypa�. W�wczas do mrowia nieszcz�nik�w, od jakich Kosmos si� roi, doda�by� t�um nowych, przez siebie stworzony � i c� wtedy? � Zapewne, eksperyment jest ryzykowny � przyzna�, cho� niech�tnie, Trurl. � Mimo to uwa�am, �e nale�a�oby go podj��. Natura tylko z pozoru jest bezstronna, �e niby fabrykuje, co popadnie i jak leci, wi�c zar�wno mi�ych, jak przykrych, �agodnych, jak okrutnych, ale do�� zrobi� remanent, by si� przekona�, �e na placu pozostaj� zawsze tylko istoty okrutne i przykre, najedzone tamtymi. A gdy niegodziwcom �wita, �e post�puj� nie�adnie, wymy�laj� sobie okoliczno�ci �agodz�ce albo wy�sze uzasadnienia: ot, �e paskuda bytu jest przypraw� zaostrzaj�c� apetyt na raj lub inne takie miejsca. Pod�ug mnie nale�y z tym sko�czy�. Natura nie jest wcale z�a, jest tylko t�pa jak but, wi�c dzia�a po linii najmniejszego oporu. Trzeba j� zast�pi� i samemu wyprodukowa� istoty �wietlane, gdy� dopiero ich pojawienie si� b�dzie prawdziw� kuracj� bytu. Usprawiedliwi� one z nadwy�k� miniony okres, pe�en wrzasku mordowanych, kt�rego na innych planetach nie s�ycha� tylko przez wzgl�d na dystans kosmiczny. Po kiego licha wszystko, co �ywe, ma wci�� cierpie�? Gdyby cierpienia istot poszczeg�lnych wywiera�y cho� taki impet, jaki ma kropla d�d�u, to � masz na to moj� r�k� i moje rachunki � przed wiekami ju� rozsadzi�yby �wiat! Lecz poty ich, p�ki �ycia, tote� proch zalegaj�cy grobowe krypty i opuszczone pa�ace milczy doskonale i nawet ty, ze swymi pot�nymi �rodkami, nie odnalaz�by� w nim �ladu b�lu i trosk, co doskwiera�y wczoraj truch�om dzisiejszym. � Istotnie, zmarli nie maj� k�opot�w � przy�wiadczy� Klapaucjusz. � To dobra prawda, skoro oznacza przemijalno�� cierpienia. � Ale pojawiaj� si� wci�� nowi cierpi�tnicy! � podni�s� g�os Trurl. � Czy nie pojmujesz, �e m�j plan jest kwesti� zwyk�ej przyzwoito�ci? � Czekaj�e. Jakim w�a�ciwie sposobem istota szcz�liwa (za��my, �e ci wyjdzie) b�dzie zado��uczynieniem otch�ani m�k, co zwietrza�y, oraz nieszcz�� trwaj�cych nadal po ca�ym Kosmosie? Czy dzisiejsza cisza znosi wczorajsz� burz�? Czy dzie� uniewa�nia noc? Czy nie widzisz, �e pleciesz androny? � Wi�c, pod�ug ciebie, nie nale�y nic robi�? � Nie m�wi�, �e nic. Mo�esz poprawia� byty istniej�ce, a przynajmniej tego pr�bowa� z wiadomym ryzykiem, tych jednak, o kt�rych m�wi�e�, niczym nie usatysfakcjonujesz. By��eby� innego zdania? Czy s�dzisz, �e wypychanie Kosmosu szcz�liwo�ci� do wyp�ku odmieni w najdrobniejszej mierze to, do czego w nim dosz�o? � Ale� odmieni! Odmieni! � wo�a� Trurl. � Pojmij to tylko w�a�ciwie! Je�eli nawet czyn m�j nie dosi�gnie tych, co min�li, zmieni si� ta ca�o��, kt�rej oni cz�stk� stanowi�. Odt�d ka�dy b�dzie musia� rzec: �Okropne fatygi, womitalne cywilizacje, przera�liwe kultury przedstawia�y jeno wst�p do tre�ci w�a�ciwej, to jest do czas�w obecnej lubo�ci! Trurl, �w �wiat�y m��, z zadum swoich taki wyci�gn�� wniosek, �e z�� przesz�o�� nale�y wykorzysta� dla sporz�dzenia dobrej przysz�o�ci. Na biedach uczy� si�, jak stwarza� bogactwa, na rozpaczach, ile s� warte ekstazy, jednym s�owem � Kosmos w�a�nie tym, �e taki szkaradny, da� mu impuls do stworzenia Dobra!� Epoka obecna oka�e si� przygotowawczo � inspiruj�c� � uwa�asz? � i dzi�ki niej nast�pi lube ziszczenie. No jak, przekona�em ci� chyba? � Pod Krzy�em Po�udniowym znajduje si� pa�stwo kr�la Troglodyka � rzek� Klapaucjusz � kt�ry lubi krajobrazy szpikowane szubienicami, skrywaj�c atoli t� predylekcj� za twierdzeniem, �e n�dznikami, jakimi s� jego poddani, nie mo�na inaczej rz�dzi�. Chcia� si� te� do mnie wzi�� tu� po mym przybyciu, ale zmiarkowa�, �e mog� go zetrze� w proch, wi�c si� przel�k�, uwa�a� bowiem za rzecz naturaln�, �e je�li on mnie nie zdo�a � ja jego zat�amsz�. Wi�c �eby mnie inaczej usposobi�, wezwa� zaraz sw� uczon� rad�, od kt�rej us�ysza�em moraln� doktryn� w�adzy, wy � koncypowan� na takie w�a�nie okazje. P�atni ci m�drcy powiedzieli mi, �e im jest gorzej, tym bardziej �aknie si� polepszenia, wi�c ten, kto tak dzia�a, �e ju� wytrzyma� nie mo�na, nadzwyczaj przyspiesza rych�� popraw� rzeczy. Kr�l by� rad ich oracji, bo wysz�o na to, �e nikt jak on nie dzia�a na rzecz przysz�ego Dobra, skoro podnieca odpowiednimi antybod�cami my�l meliorystyczn� do czynu. Wi�c twoi szcz�liwcy powinni Troglodykowi pomniki wystawi�, a ty jeste� winien wdzi�czno�� jemu podobnym, nieprawda�? � Szpetna i cyniczna przypowie��! � wypali� dotkni�ty do �ywego Trurl. � My�la�em, �e przy��czysz si� do mnie, ale widz�, �e wydzielasz tylko jady sceptycyzmu i sofizmatami obracasz wniwecz szlachetno�� mych plan�w. A przecie� one s� zbawicielskie w kosmicznej skali! � Ach, wi�c ty chcesz zosta� zbawicielem Kosmosu? � rzek� Klapaucjusz. � Trurlu, powinienem wzi�� ci� w dyby i wrzuci� do tego loszku, aby� mia� czas si� opami�ta�, lecz obawiam si�, �e to by zbyt d�ugo trwa�o. Dlatego powiem tylko: nie czy� szcz�cia zbyt gwa�townie! Nie udoskonalaj bytu galopem! A gdyby� nawet gdzie� stworzy� szcz�liwych (w co w�tpi�), pozostan� nadal ci inni, dojdzie tedy do zawi�ci, tar�, napi�� i kto wie, czy nie staniesz przed dylematem � chyba niemi�ym: albo twoi szcz�liwcy dadz� si� zawistnikom, albo zmuszeni b�d� owych przykrych, u�omnych i natr�tnych co do nogi wyt�uc; a to dla uzyskania pe�nej harmonii. Trurl powsta� na r�wne nogi, ale opami�tawszy si�, rozlu�ni� pi�ci, bo uruchomienie ich nie by�oby najw�a�ciwszym zapocz�tkowaniem Ery Zupe�nego Szcz�cia, kt�r� ju� twardo postanowi� sporz�dzi�. � Zegnaj! � o�wiadczy� lodowato. � Lichy agnostyku, niedowiarku, zdaj�cy si� niewolniczo na flukta przyrodzonego biegu rzeczy, nie b�d� z tob� dyskutowa� s�owami, lecz czynem! Po owocach moich prac poznasz z czasem, �e mia�em s�uszno��! Wr�ciwszy do domu, znalaz� si� Trurl w powa�nym k�opocie, epilog bowiem dyskusji, co si� toczy�a u Klapaucjusza, sugerowa�, jakoby posiada� ju� gotowy plan dzia�ania, co mija�o si� z prawd�. Uczciwie m�wi�c, nie mia� zielonego poj�cia, od czego zacz��. Wzi�� tedy z bibliotecznych p�ek gromad� dzie� po�wi�conych opisom niezliczonych spo�eczno�ci i poch�ania� je z godn� podziwu chy�o�ci�. A �e mimo to zbyt wolno zape�nia� sobie umys� potrzebnymi faktami, przywl�k� z piwnicy osiemset kaset rt�ciowej, o�owiowej, ferromagnetycznej i krionicznej pami�ci, popod��cza� je wszystkie kabelkami do swego jestestwa i w ci�gu kilku sekund za�adowa� sobie ja�� czterema trylionami bit�w samej najlepszej i najbardziej otch�annej informacji, jak� tylko mo�na znale�� w pomroce gwiazd, na globach, a te� na stygn�cych s�o�cach, zamieszkanych przez cierpliwych dziejopis�w. By�a to dawka tak silna, �e zatrz�s�o nim od st�p do g��w; posinia�, oczy wysz�y mu nieco na wierzch, chwyci� go nadto szcz�ko�cisk i przykurcz og�lny, a te� zadygota�, jakby nie historiozofi� i historiografi�, lecz piorunem zosta� pora�ony. Potem jednak zebra� si�y, otrz�sn�� si�, otar� czo�o, opar� jeszcze dr��ce kolana o nogi sto�u, przy kt�rym pracowa�, i rzek� sobie: � Widz�, �e by�o i jest jeszcze o wiele gorzej, ni� my�la�em!!! Przez jaki� czas temperowa� o��wki, la� inkaust do ka�amarzy, stosami uk�ada� bia�e karty, lecz z tych przygotowa� nic jako� nie wynika�o, wi�c ju� nieco zirytowany rzek� sobie: � Musz� przez prost� solidno�� zapozna� si� z pismami pradawnych, archaicznych m�drc�w, jakkolwiek zawsze odk�ada�em to w mniemaniu, �e od tych starych pryk�w nowo�ytny konstruktor niczego si� nie nauczy. Ale teraz niech�e ju� b�dzie! Niech tam! Przestudiuj� i tych na po�y jaskiniowych, starozakonnych my�lant�w, dzi�ki czemu zabezpiecz� si� przed docinkami Klapaucjusza, kt�ry ich wprawdzie te� nigdy nie czyta� (a kto ich czyta w og�le?), lecz ukradkiem wypisuje sobie z ich dzie� po zdaniu, by mnie cytatami gn�bi� i oskar�a� o ignorancj�. Po czym, w samej rzeczy, wzi�� si� do dzie� zbutwia�ych i murszej�cych, chocia� okropnie mu si� nie chcia�o. W �rodku nocy, otoczony ksi�gami, co, otwarte, wachlowa�y mu kolana, bo str�ca� je niecierpliwie ze sto�u, rzek� sobie: � Widz�, �e przyjdzie mi nie tylko budow� rozumnych istot skorygowa�, ale i to, co one powymy�la�y jako filozofi�. Zarodzi� �ycia by� ci wszak ocean, kt�ry si� przy brzegach uczciwie zamuli�. Powsta�o b�oto rzadkie, czyli koloidy � niedoidy, S�o�ce przygrza�o, b�oto zg�stnia�o, piorun w to hukn��, wszystko zakwasi� aminowo � czyli na amen � i tak powsta� syr, kt�ry z czasem odszed� na suchsze miejsce. Wyros�y mu uszy, �eby s�ysza�, jak zdobycz nadci�ga, a tak�e z�by i nogi, �eby j� dogoni� i zjad�. A je�li mu nie wyros�y albo za kr�tkie by�y, jego zjedli. Stworzycielk� rozumu jest tedy ewolucja; c� w niej bowiem G�upota i M�dro�� oraz Dobro i Z�o? Dobro to tyle, kiedy ja kogo� zjem, a Z�o, kiedy mnie zjedz�. To� i z Rozumem: zjedzony, �e na to mu przysz�o, jest g�upszy od jedz�cego, poniewa� nie mo�e mie� racji ten, kogo nie ma, a wcale nie ma tego, kto zosta� spo�yty. Lecz kto by wszystkich innych zjad�, sam b�dzie zamorzony, i tak si� ustanawia umiar. Z biegiem czasu ka�dy syr wapnieje, bo to sparcia�y materia�, wi�c szukaj�c lepszego, istoty grz�skie wynalaz�y metal. Ale� same siebie w �elazie sportretowa�y, bo naj�atwiejsza rzecz �ci�ga� z gotowego, wi�c do przybycia prawdziwej doskona�o�ci nie dosz�o. By! Gdyby odmienn� kolej� rzeczy najpierw powsta�o wapno, potem z niego mi�kszy delikates, na koniec � mi�ciutka subtelno��, filozofia ca�kiem inaczej by si� uleg�a: jak wida�, wywodzi si� ona prosto z materia�u, czyli im bardziej byle jako si� usk�ada�a istota rozumna, tym rozpaczniej wyk�ada sobie siebie na opak. Je�li w wodzie �yje, powiada, �e na l�dzie jest raj; je�li na l�dzie � �e w niebie; gdy ma skrzyd�a, wyrabia sobie idea� z p�etwami, a gdy nogi � przymaluje sobie g�sie skrzyd�a i wo�a: �Anio�!� Dziwne, �em tego dot�d nie zauwa�y�. Ot� regu�� t� nazwijmy Prawem Kosmicznym Trurla: wedle niedoskona�o�ci in�ynierii w�asnej wszelki duch wystawia sobie Absolut Wyborny. Musz� to wszystko zakarbowa� sobie na okoliczno��, kiedy b�d� si� bra� do prostowania podstaw filozofii. Teraz jednak czas budowa�. Wst�pnie zak�adam Dobro � lecz czym ono jest? Niechybnie nie ma go tam, gdzie nikogo nie ma. Wodospad nie jest dla ska�y ani dobry, ani z�y, podobnie jak trz�sienie ziemi dla jeziora. Zmontuj� wi�c Kogo�. Lecz tu uwaga: czy b�dzie mu dobrze? Ale sk�d wiadomo, �e komu� jest dobrze? Powiedzmy, �e widzia�bym, jak Klapaucjuszowi �le si� dzieje. C�? Jedn� po�ow� duszy bym si� smuci�, a drug� radowa�, nieprawda�? Jakie� to zawi�e. Mo�liwe, �e komu� jest dobrze w por�wnaniu z s�siadem, lecz nic o tym nie wie i dlatego nie uwa�a, jakoby mu si� dobrze dzia�o. Nale�a�o�by budowa� istoty maj�ce na oku podobne sobie, w m�kach tkwi�ce? Czu�y�by si� silnie usatysfakcjonowane przez sam kontrast? By� mo�e, wszelako jakie� to paskudne. A wi�c trzeba tu d�awika oraz transformatora. Nie nale�y od razu bra� si� do sk�adania szcz�liwych spo�eczno�ci: na pocz�tek niech b�dzie indywiduum! Zakasa� r�kawy i w trzy dni zbudowa� Kontemplator Bytu Szcz�sny, maszyn�, kt�ra �wiadomo�ci�, rozjarzon� w katodach, zespala�a si� z ka�d� postrze�on� rzecz� i nie by�o na �wiecie nic takiego, co by jej uciechy nie sprawia�o. Usiad� przed ni� Trurl, by rozwa�y�, czy o to mu chodzi�o. Kontemplator, rozkraczony na trzech metalowych nogach, wodzi� lunetowymi oczyskami po otoczeniu, a czy natrafi� wzrokiem na desk� parkanu, na g�az czy stary trzewik, niezmiernie si� zachwyca�, tak i� post�kiwa� z cicha od nadzwyczajnej lubo�ci, co go rozpiera�a. Kiedy za� S�o�ce zasz�o i zorze niebo zr�owi�y, kucn�� nawet od zachwycenia. � Klapaucjusz powie naturalnie, �e samo kucanie i st�kanie jeszcze o niczym nie �wiadczy � rzek� do siebie Trurl, coraz bardziej czego� niespokojny. � Za��da dowod�w... Wprawi� tedy Kontemplatorowi w brzuch znaczny zegar z poz�acan� strza�k�, kt�ry wyskalowa� w jednostkach szcz�liwo�ci i nazwa� je hedonami lub hedami w skr�cie. Za jeden hed przyj�� t� ilo�� ekstazy, jakiej si� doznaje, gdy przeb�dzie si� cztery mile w bucie z gwo�dziem wystaj�cym, a potem gw�d� si� usunie. Pomno�y� drog� przez czas, podzieli� przez zadziorno�� gwo�dzia, przed nawias wyprowadzi� wsp�czynnik pi�ty zm�czonej i tak mu si� uda�o prze�o�y� szcz�cie na uk�ad centymetr � gram � sekunda. Tym si� troch� pocieszy�. Wpatruj�c si� w poplamiony oliw� fartuch roboczy Trurla, kt�ry si� krz�ta� przy nim, Kontemplator, zale�nie od k�ta nachylenia i og�lnego o�wietlenia, doznawa� od 11,8 do 18,9 hed�w na plam�, �at� i sekund�. Na dobre si� uspokoi� konstruktor. Obliczy� zaraz, �e jeden kilohed to tyle, ile starcy doznali, podgl�daj�c Zuzann� w k�pieli, �e megahed � to rado�� skaza�ca w por� odci�tego od stryczka, a widz�c, jak wszystko daje si� doskonale wyliczy�, pos�a� zaraz jedn� z po�ledniejszych machin laboratoryjnych po Klapaucjusza. Gdy ten nadszed�, rzek� mu: � Patrz i ucz si�. Klapaucjusz obszed� maszyn� doko�a, ta za�, skierowawszy na niego wi�kszo�� teleobiektyw�w, przykucn�a i st�kn�a par� razy. Zdziwi�y te jakby studzienne odg�osy konstruktora, lecz nie da� tego po sobie zna� i spyta� tylko: � Co to jest? � Istota szcz�liwa � rzek� Trurl � a mianowicie Kontemplator Bytu Szcz�sny, w skr�cie za� � Kobyszcz�. � I c� robi to Kobyszcz�? Trurl poczu� w tych s�owach ironi�, lecz pu�ci� j� mimo ucha. � Aktywnym sposobem bezustannie postrzega! � wyja�ni�. � I nie po prostu postrzega, notuj�c, lecz czyni to intensywnie, w skupieniu i pracowicie, a cokolwiek postrze�e, przyprawia je o niewypowiedzian� zgo�a lubo��! I lubo�� ta, wype�niaj�c jego anody i obwody, daje mu czarowny b�ogostan, kt�rego oznak� s� te w�a�nie poj�ki, jakie s�yszysz w tej chwili, kiedy wpatruje si� w twoje, banalne sk�din�d, rysy. � Znaczy si� ta maszyna doznaje aktywnej rozkoszy z istnienia jako postrzegania? � Tak w�a�nie! � rzek� Trurl, ale cicho, bo nie by� ju� czego� taki pewny siebie jak przed chwil�. � A to jest zapewne felicytometr, wyskalowany w jednostkach s�odyczy egzystencjalnej? � Klapaucjusz pokaza� tarcz� ze z�ocon� wskaz�wk�. � Tak, to ten zegar... R�ne rzeczy zaczai wtedy pokazywa� Klapaucjusz Kobyszcz�ciu, pilnie bacz�c na wychylenia strza�ki. Trurl, uspokojony, wprowadzi� go w teori� hedon�w, czyli felicytometri� teoretyczn�. Od s�owa do s�owa, od pytania do pytania bieg�a ta rozmowa, a� Klapaucjusz zagadn�� w pewnej chwili: � A ciekawe, ile� by jednostek tkwi�o w doznaniu, kt�re na tym polega, �e ten, kogo przez trzysta godzin bito, sam z kolei �eb temu, kto go bija�, rozwali? � A, to proste zadanie! � uradowa� si� Trurl i siada� ju� do rachunk�w, kiedy doszed� go g�o�ny �miech przyjaciela. Os�upia�y zerwa� si�, �w za� rzek� mu, wci�� jeszcze si� �miej�c: � Powiadasz wi�c, �e za naczeln� zasad� przyj��e� Dobro, m�j Trurlu? No, c�, prototyp ci si� uda�! Tylko tak dalej, a wszystko ci p�jdzie doskonale! Na razie za� �egnaj. I odszed�, pozostawiaj�c Trurla ca�kiem za�amanego. � A tom si� z�apa�. A to mnie splantowa�! � j�cza� konstruktor, a j�ki jego miesza�y si� z ekstatycznym st�kaniem Kobyszcz�cia, kt�re go tak zirytowa�o, �e natychmiast wepchn�� machin� do kom�rki, zarzuci� j� starymi blachami i zamkn�� na k��dk�. Zasiad� potem do pustego sto�u i tak sobie powiedzia�: � Pomiesza�em ekstaz� estetyczn� z Dobrem � a to ze mnie osio�! Czy zreszt� Kobyszcz� jest rozumne? C� znowu! Trzeba ruszy� konceptem ca�kiem inaczej, do wszystkich j�der atomowych! Szcz�cie � zapewne, lubo�� � bez w�tpienia, lecz nie na cudzy koszt! Nie ze Z�a p�yn�ce! Ot, co! Lecz czym�e jest Z�o? O, widz�, �e w mej dotychczasowej dzia�alno�ci konstruktorskiej okropnie teori� zaniedba�em! Przez osiem dni nie k�ad� si�, nie spa�, nie wychodzi�, jeno studiowa� dzie�a niezmiernie uczone, materi� Dobra i Z�a rozwa�aj�ce. Pokaza�o si�, �e pod�ug wielu m�drc�w najwa�niejsz� rzecz� jest spolegliwe opieku�stwo oraz �yczliwo�� powszechna. Jedno i drugie musz� sobie okazywa� nawzajem istoty rozumne: bez tego nic. Co prawda pod tym w�a�nie has�em na pale wbijano, p�ynnym o�owiem pojono, a te� �wiartowano na po�cie, rozdzierano ko�em i wo�em, �amano gnaty, a w wa�niejszych historycznie chwilach u�ywano po temu nawet zaprz�g�w posz�stnych. Tak�e w niezliczonych formach innych tortur bywa�a �yczliwo�� okazywana historycznie, gdy j� adresowano do ducha, nie do cia�a. � Intencja nie wystarczy! � rzek� sobie Trurl. � Powiedzmy, �eby sumienia poumieszcza� nie w ich w�a�cicielach, lecz w bli�nich, obok, a wymiennie. Co by st�d wynik�o? O, bieda, poniewa� odt�d moje z�e uczynki gryz�yby s�siada mojego, wi�c jeszcze swobodniej ni� dot�d m�g�bym si� w grzechu nurza�! Wi�c mo�e trzeba wbudowa� do zwyczajnego sumienia amplifikator zgryzu, czyli sprawi�, aby ka�dy z�y uczynek n�ka� w konsekwencjach tysi�c razy sro�ej ni� dot�d? Ale wtedy ka�dy z prostej ciekawo�ci zaraz zrobi co� z�ego, �eby si� przekona�, czy to nowe sumienie naprawd� tak diabelnie gryzie � i do ko�ca swych dni b�dzie gna� jak bura suka, ca�y pogryziony wyrzutami... Wi�c mo�e sumienie ze wstecznym biegiem i wycieraczk�, ale zaplombowan�? Jeno w�adza b�dzie mia�a kluczyk... Nie! I to na nic, bo od czego wytrychy? A gdyby przyrz�dzi� transmisj� uczu� � jeden czuje za wszystkich, wszyscy za jednego? Ale, prawda, to ju� by�o, tak w�a�nie dzia�a�a altruizyna... Wi�c mo�e tak: ka�dy ma wprawiony w tu��w ma�y detonatorek z odbiorniczkiem i je�li mu, w zamian za jego z�e i pod�e czyny, �le �yczy wi�cej ani�eli dziesi�ciu bli�nich, od zesumowania si� dziesi�tka ich intencji na wej�ciu heterodynowym ten, do kogo s� adresowane, wylatuje w powietrze. Co? Czyby wtedy ka�dy gorzej ni� zarazy nie unika� Z�a? Pewnie, �e unika�by, i jak jeszcze! Wszelako... c� to za szcz�liwy �ywot � z min� op�nion� ko�o �o��dka? Zreszt� mog�yby powstawa� tajne spiski przeciwko pewnym osobom, starczy�oby, �e si� dziesi�ciu niegodziwc�w przeciw niewinnemu zm�wi, i ju� niewinny w drobny mak... No, to mo�e odwr�ci� po prostu znaki? Te� na nic. C� to, u licha, mnie, kt�ry Galaktyki jak szafy przesuwa�em, nie udaje si� rozwi�za� tej, tak jakoby prostej, konstrukcyjnej kwestii?! Powiedzmy, �e ka�dy obywatel pewnej spo�eczno�ci jest za�ywny, rumiany i wes�, �e od rana do nocy �piewa, podskakuje i chichocze, �e czyni innym dobrze, a z takim zapa�em, a� trzeszczy wszystko, inni to� samo, a zapytany, ka�dy w g�os wo�a, i� nadzwyczajnie wprost rad jest w�asnemu i powszechnemu istnieniu... By�a�by taka spo�eczno�� niedok�adnie jeszcze uszcz�liwiona? �eby tam nie wiedzie� co, nikt nikomu Z�a w niej zada� nie mo�e! A czemu nie mo�e? Poniewa� nie chce. A czemu nie chce? Poniewa� nic mu z tego nie przyjdzie. Ot, i rozwi�zanie! Nie mam�e przed sob� �wietnego w prostocie planu dla wytw�rczo�ci masowej? Nie oznacza� to, �e wszyscy tam s� na cztery nogi szcz�ciem kuci? Zapytajmy, co wtedy ten cynik � mizantrop, ten agnostyk sceptyczny powie, Klapaucjusz � gdzie w�ciubi za�niedzia�y grosik prze�miewki i drwiny! Niech si� bawi w przeszpiegi, niech szuka dziury w ca�ym, skoro ka�dy drugiemu coraz lepiej i lepiej czyni, �e ju� wi�cej nie mo�na... Hm, a nie zam�cz�� si� oni, nie zagoni�, nie popadaj� rych�o pod gradem i lawin� tak dobrych uczynk�w? No, to si� zamontuje s�abe reduktorki, ewentualnie d�awiki jakie�, �cianki szcz�cioodporne, kombinezony, ekrany, izolatki... zaraz, tylko si� nie spieszy�, abym za� zn�w czego� nie przegapi�. A wi�c primo � weseli, secundo � �yczliwi, tertio � skacz�, quarto � rumiani, quinto � cudnie im, sexto � spolegliwi... wystarczy, mo�na zaczyna�! Do obiadu pospa� nieco, bo okrutnie utrudzi�y go te deliberacje, potem za� szparko, rze�ko, zamaszy�cie wsta�, plany nakre�li�, ta�my programowe nadziurkowa�, algorytmy obliczy� i na pocz�tek zbudowa� szcz�sn� spo�eczno��, z�o�on� z dziewi�ciuset os�b. �eby za� panowa�a w niej r�wno��, uczyni� wszystkich dziwnie podobnymi. Aby si� o jad�o, napitek nie pobili, ustanowi� ich abstynentami do�ywotnimi od wszelkiej strawy i napoju: ch�odny ogienek atomowy by� im �r�d�em energii. Usiad� potem na przyzbie i do zachodu S�o�ca patrza�, jak podskakuj�, wrzaskliwie oznajmiaj�c szcz�liwo��, jak sobie dobrze czyni�, g�adz�c si� nawzajem po g�owach, kamienie usuwaj�c jeden drugiemu z drogi, jak krzepcy, �wawi, weseli p�dz� �ycie w animuszu i beztrosce. Gdy kto nog� zwichn��, a� czarno si� robi�o od zbiegowiska, nie przez ciekawo��, lecz przez kategoryczny imperatyw opieku�stwa spolegliwego. W samej rzeczy, od nadmiaru ochoty na pocz�tku czasem nog� wyrwali, miast j� wprawi�, lecz podregulowa� im reduktory, dorzuci� oporniczk�w, by potem zaprosi� Klapaucjusza. �w przyjrza� si� radosnym harcom, wys�ucha� ha��akowania z min� dosy� ponur�, spojrza� na Trurla i spyta�: � A mog�� si� oni smuci�? � Co za g�upie pytanie! Jasne, �e nie mog�! � odpar� tamten. � Wiecznie zatem maj� tak skaka�, rumieni� si�, dobrze czyni� i na g�os wrzeszcze�, �e im wybornie? � A pewno! �e za� Klapaucjusz nie tylko pochwa� sk�pi�, ale �adnej nie wyrazi�, Trurl dorzuci� gniewnie: � By� mo�e widok to monotonny i mniej malowniczy od scen bitewnych, lecz zadaniem moim by�o uszcz�liwi�, a nie obdarzy� kogokolwiek dramatycznym widowiskiem! � Skoro oni czyni� to, co czyni�, bo musz�, m�j Trurlu � odezwa� si� Klapaucjusz � to tyle w nich Dobra, ile w tramwaju, kt�ry dlatego nie mo�e ci� przejecha�, gdy stoisz na chodniku, bo z szyn nie wyskoczy. Nie ten, Trurlu, doznaje szcz�cia, czyni�c Dobro, kto musi innych bezustannie g�adzi� po g�owie, z uciechy rycze� i kamienie zbiera� z drogi, lecz ten, kto mo�e tak�e frasowa� si�, �ka�, kamieniem g�ow� rozbi�, lecz z dobrawoli i serdecznej ochoty tak nie post�puje! Ci twoi przymusze�cy s� jeno ur�gowiskiem wysokim idea�om, kt�re uda�o ci si� dok�adnie sponiewiera�! � Ale� co ty m�wisz! Oni s� wszak istotami rozumnymi... � wybe�kota� oszo�omiony Trurl. � Tak? � rzek� Klapaucjusz. � Zaraz si� przekonamy! Za czym, wchodz�c pomi�dzy Trurlowych doskonalc�w, pierwszemu, kt�ry si� nawin��, da� w �eb, a z rozmachem, pytaj�c: � Szcz�liwy� waszmo��? � Szalenie! � odpar� �w, trzymaj�c si� za g�ow�, na kt�rej guz wyskoczy�. � A teraz? � spyta� Klapaucjusz i tak mu przy�o�y�, �e �w zaraz si� nakry� nogami. Jeszcze nie wsta�, jeszcze piasek wypluwa�, a ju� krzycza�: � Szcz�liwym, mospanie! Czarownie mi si� dzieje! � No i masz � rzek� zwi�le Klapaucjusz zdr�twia�emu Trurlowi i odszed�. Konstruktor, niewymownie stroskany, po jednemu zaprowadzi� swych doskonalc�w do laboratorium i tam rozebra� ich do ostatniej �rubki, a �aden wcale si� temu nie przeciwi�, owszem, niekt�rzy, jak mogli, tak mu pomagali, przytrzymuj�c klucze, c�gi, a nawet wal�c m�otkiem po czerepie, gdy jego pokrywka zbyt mocno by�a wpasowana i nie chcia�a puszcza�. Cz�ci pouk�ada� na powr�t do szuflad i na p�ki magazynu, zdar� z rysownicy plany, porwa� je na strz�py, usiad� przy stole, ugi�tym nieco pod zwa�ami ksi�g filozof i cznoetycznych, i g�ucho westchn��: � �adn� historia! A to mnie poha�bi� ten �otr, ten zerwi�ruba, m�j przyjaciel tak zwany! Wyj�� spod szk�a model permutatora, urz�dzenia, kt�re przek�ada�o ka�de doznanie w parcie opieku�stwa spolegliwego oraz powszechnej �yczliwo�ci, na kowadle po�o�y� i rozbi� pot�nymi ciosami na kawa�ki. Nie zrobi�o mu si� od tego l�ej. Pomedytowa�, powzdycha� i wzi�� si� do urzeczywistnienia innego pomys�u. Tym razem wysz�a mu spod r�ki spo�eczno�� niema�a � trzy tysi�ce postawnego ch�opa � kt�ra zaraz obra�a sobie zwierzchno�� w tajnym i r�wnym g�osowaniu, po czym zaj�a si� rozmaitymi pracami � a to budowaniem domostw i stawianiem p�ot�w, a to odkrywaniem praw Natury, a to igraszkami i baraszkami. W g�owie mia� ka�dy z nowych stwor�w Trurla homeostacik, a w tym homeostaciku dwa solidnie przyspawane po bokach nity, pomi�dzy kt�rymi mog�a sobie jego wolna wola hula�, jak si� jej �ywnie podoba�o; pod spodem atoli znajdowa�a si� spr�yna Dobra, kt�ra na swoj� stron� ci�gn�a daleko silniej ni� inna, mniejsza, klockiem przyhamowana, a destrukcj� i rujnacj� maj�ca na celu. Nadto posiada� ka�dy obywatel czujnik sumieniowy wielkiej wra�liwo�ci, uj�ty w dwie z�bate szcz�ki, kt�re go poczyna�y gry��, je�liby zeszed� z drogi cnoty; jak to by� Trurl wypr�bowa� na specjalnym prototypie w pracowni, kiedy do wyrzut�w sumienia dochodzi�o, by�y tak silne, �e nieszcz�nikiem rzuca�o gorzej ni� w czkawce, a nawet w ta�cu �wi�tego Wita; dopiero skruch�, czynami szlachetnymi, altruizmem �adowa� si� powolutku kondensator, kt�rego pych z�by sumieniowego zgryzu rozwiera� i czujnik olejem ma�ci�. Kunsztownie to by�o obmy�lone, ani s�owa! Zastanawia� si� nawet Trurl nad tym, czy wyrzut�w sumienia nie po��czy� dodatnim sprz�eniem zwrotnym z b�lem z�b�w, ale w ko�cu tego zaniecha�, bo si� ba�, �e Klapaucjusz zn�w b�dzie gada� swoje o przymusie, obecno�� wolnej woli wykluczaj�cym. By�oby to wierutnym k�amstwem zreszt�, poniewa� nowe istoty mia�y przystawki statystyczne i przez to nikt, a wi�c nawet i Trurl, nie m�g� wiedzie� z g�ry, co poczn� z sob� i jak b�d� si� rz�dzi�. Przez ca�� noc budzi�y Trurla wci�� od nowa radosne okrzyki, a wrzawa ta sprawia�a mu niema�� przyjemno��. No � powiada� sobie � teraz ju� si� Klapaucjusz do niczego nie przyczepi. S� szcz�liwi, lecz nie z zaprogramowania, czyli z musu, a jedynie w spos�b stochastyczny, ergodyczny i probabilistyczny. Dobra nasza! � Z t� my�l� usn�� smacznie i spa� do rana. Jako �e nie zasta� Klapaucjusza w domu, czeka� na niego do obiadu, a potem zawi�d� go do siebie, prosto na poligon felicytologiczny. Klapaucjusz obejrza� domy, p�oty, wie�yczki, napisy, zarz�d g��wny, jego kom�rki, delegat�w, obywateli, porozmawia� z tym i owym, a w bocznej uliczce spr�bowa� te� da� w �eb jednemu mniejszemu, lecz zaraz trzech innych wzi�o go za hajdawery i wyrzuci�o z osady przez bram� zgodnym ruchem, przy �piewie, a cho� baczyli na to, by mu karku nie przetr�ci�, przecie� skrzywiony by�, kiedy wstawa� z przydro�nego rowu. � Hm? � rzek� Trurl, udaj�c, i� nie dostrzeg� wcale Klapaucjuszowego poha�bienia. � C� powiesz? � Przyjd� jutro � odpar� tamten. Rozumiej�c, �e umyka, Trurl u�miechn�� si� pob�a�liwie. Nazajutrz ko�o po�udnia obaj konstruktorzy ponownie weszli w osad�. Zastali w niej spore zmiany. Zaraz zatrzyma� ich patrol obywatelski, a starszy rang� rzek� do Trurla: � Co wa�� tak koso spozierasz? Pienia ptasz�t nie s�yszysz? Kwiecia nie widzisz? G�owa do g�ry! A drugi, ni�szy rang�, doda�: � Rze�ko mi, dziarsko, weso�o si� trzyma�! Trzeci nic nie powiedzia�, tylko ku�akiem pancernym tr�ci� konstruktora w grzbiet, a� chrupn�o, za czym wszyscy zwr�cili si� do Klapaucjusza, lecz �w, nie czekaj�c, tak si� z w�asnej woli wypr�y�, tak nale�ycie okaza� radosn� t�yzn�, �e dali mu pok�j i oddalili si�. Scena owa wywar�a silne wra�enie na mimowiednym tw�rcy nowego �adu, gdy z otwartymi ustami gapi� si� na plac przed zarz�dem Felicji, gdzie ju� uformowane w szyk czworoboki na komend� wydawa�y okrzyki zachwytu. � Bytowi � cze��! � hucza� jaki� starszy, z epoletami, pod bu�czukiem, odpowiada� mu za� zgrany ch�r g�os�w: � Cze��, rado�� i chwa�a! Nie zd��y� ni s�owa pisn�� Trurl, a ju� znalaz� si�, t�go chwycony, w szeregu wraz z przyjacielem i do wieczora obaj wykonywali musztr�, polegaj�c� na tym, i� sobie przykro��, natomiast bli�niemu w rz�dzie Dobro nale�a�o wyrz�dza�, wszystko na �raz � dwa � trzy!�, prze�o�eni za�, zwani Felicjantami, to jest Stra�nicy Szcz�liwo�ci Og�lnej, kt�rych pospolicie mianowano Szczeg�ami, pilnie o to dbali, �eby ka�dy z osobna i wszyscy razem dok�adnie przejawiali satysfakcj� zupe�n� i og�lny b�ogostan, co w praktyce okaza�o si� niezmiernie uci��liwe. Podczas kr�tkiej przerwy w manewrach fe�icytologicznych uda�o si� Trurlowi i Klapaucjuszowi zbiec z szeregu i ukry� za parkanem, za czym, przypadaj�c w rowie, jakby pod ogniem artyleryjskim, dopadli domu Trurlowego i dla wi�kszej pewno�ci zaszyli si� na samym strychu. W sam czas to si� sta�o, bo ju� i po dalszej okolicy snu�y si� patrole, przeczesuj�c domostwa w poszukiwaniu nieszcz�liwych, zmartwionych, smutnych, kt�rych zaraz na miejscu biegiem dopieszczano. Trurl, kln�c w �ywy kamie�, rozwa�a� na strychu sposoby zlikwidowania skutk�w eksperymentu, co wzi�� tak niepo��dany obr�t, Klapaucjusz za� �mia� si� w ku�ak. Nie wymy�liwszy nic lepszego, wys�a� Trurl do osady, jakkolwiek z ci�kim sercem, oddzia� demonta�y � st�w, przy czym dla wi�kszej pewno�ci, a w naj�ci�lejszym sekrecie przed Klapaucjuszem tak ich zaprogramowa�, by nie mogli p�j�� na lep pi�knych hase�, g�osz�cych powszechn� �yczliwo�� i nadzwyczaj spolegliwe opieku�stwo. Jako� star� si� �w hufiec ze Szczeg�ami, a� iskry posz�y. W obronie szcz�cia powszechnego Felicja walczy�a bohatersko, musia� wi�c Trurl dos�a� odwody z dubeltowymi imad�ami i rakami; walka przerodzi�a si� w�wczas w prawdziwy b�j, istn� wojn�, ogromne bowiem by�o po�wi�cenie, jakie wykazywa�y obie strony, ra��c si� ju� kartaczami i szrapnelami. Gdy wyszli na dw�r o m�odym Ksi�ycu, pobojowisko przedstawia�o �a�osny widok. W okopconej dymami osadzie ledwie tu i tam jaki� Felicjant, w po�piechu nie do ko�ca rozkr�cony, wyra�a� w mechanicznej agonii s�abym g�osem swoje nadzwyczajne i niczym nie przeparte przywi�zanie do idei Dobra Powszechnego. Nie dbaj�c o zachowanie twarzy, Trurl wybuchn�� gniewem i rozpacz�, nie rozumia� bowiem wcale, gdzie pope�ni� b��d, kt�ry �yczliwc�w mordodzier�cami uczyni�. � Dyrektywa Wszech�yczliwo�ci, m�j drogi, je�li nazbyt generalna, rozmaite mo�e rodzi� owoce � wyja�ni� mu Klapaucjusz przyst�pnie. � Ten, komu lubo, chce rych�o, aby innym te� si� lubo sta�o, a krn�brnych zaczyna wnet w szcz�liwo�� �omem popycha�. � A wi�c Dobro mo�e rodzi� Z�o! O, jak�e perfidn� jest Natura Rzeczy! � zakrzykn�� Trurl. � Wypowiadam tedy b�j Naturze samej! �egnaj, Klapaucjuszu! Widzisz mnie chwilowo pokonanym, lecz jedna bitwa o wyniku wojny nie stanowi! W samotno�ci zasiad� czym pr�dzej do ksi�g i szparga��w, chmurny, lecz tym bardziej zaci�ty. Rozum podpowiada�, �e nie�le by�oby przed nast�pnym do�wiadczeniem otoczy� domostwo murami, a przez ich otwory wystawi� gardziele armatnie, lecz nie m�g� wszak �adn� miar� od tego rozpoczyna� budowy �yczliwo�ci powszechnej, tote� postanowi� tworzy� odt�d ju� tylko modele redukcyjne, w skali l : 100 000, w ramach eksperymentalnej socjologii zmikrominiaturyzowanej. Dla lepszej pami�ci, aby je zawsze mie� na oku, zawiesi� na �cianach pracowni wykaligrafowane has�a, jako to: wytyczn� 1) Dobrowolno�ci Mi�ej, 2) �agody Perswazyjnej, 3) �yczliwo�ci Delikatnej, 3) Opieku�stwa Subtelnego � i zabra� si� do przek�adania owych hase� na byt praktyczny. Na pocz�tek zmontowa� tysi�c elektroludk�w pod mikroskopem, obdarzywszy ich niewielkim rozumkiem i niewiele wi�kszym umi�owaniem Dobra, bo si� ju� w tym zakresie l�ka� fanatyzmu; kr��yli tedy dosy� ospale w szkatu�eczce przydanej im na mieszkanie, a podobnej, przez �w ruch miarowy i monotonny, do zegarowego mechanizmu. Podda� im nieco m�dro�ci, przykr�caj�c �rubk� my�lnika, i zaraz �wawiej si� zaruszali, a zrobiwszy z opi�k�w instrumenciki, j�li nimi podwa�a� �ciany i wieczko. Zwi�kszy� z kolei potencja� Dobra; zaraz ofiarn� zrobi�a si� spo�eczno��, ka�dy lecia� tam p�dem przed siebie, �ywo rozgl�daj�c si� za takimi, kt�rych dol� wypada polepszy�, a specjalny by� popyt na wdowy i sieroty, szczeg�lnie po ociemnia�ych. Takimi atencjami je otaczano, takie im �wiadczono dusery, �e poniekt�re biedactwa chroni�y si� za mosi�nym zawiaskiem puzdra, i mia� ju� przed sob� istn� cywilizacyjn� zawieruch�. Niedob�r sierot oraz n�dzarzy spowodowa� bowiem kryzys; nie mog�c na tym padole, to jest w pude�ku, znale�� obiekt�w zas�uguj�cych na wyj�tkowo aktywn� �yczliwo��, mikrolud po osiemnastu generacjach wytworzy� wiar� w Sierot� Absolutn�, kt�rej do ko�ca odsieroci� ani doszcz�liwi� w og�le nie mo�na: furtk� takiej niesko�czono�ci uchodzi� w transcendencj� nadmiar �yczliwo�ci, na metafizyk� przerobionej. Patrz�c w za�wiat, spo�ecze�stwo zaludni�o go obficie � po�r�d istot czczonych pojawi�a si� Dziwowdoda, a tak�e Pan Niebios, te� zas�uguj�cy na wyj�tkowe wsp�czucie; tym samym �wiat doczesny silnie zaniedbano i organizacje zakonne poch�on�y wi�kszo�� �wieckich. Nie tak by� to sobie wyobra�a� Trurl; doda� racjonalizmu, sceptycyzmu i trze�wo�ci, a� wszystko si� uspokoi�o. Nie na d�ugo jednak. Pojawi� si� Elektrowolter, g�osz�cy, i� �adnej Absolutnej Sieroty nie ma, a jest jeno Kosmos, czyli Sze�cian, si�ami Natury utworzony; absolutysci sieroci�scy wykl�li go, potem Trurl musia� wyj�� na sprawunki, a kiedy wr�ci� po dw�ch godzinach, pude�ko skaka�o po ca�ej szufladzie, bo si� rozpocz�a wojna religijna. �adowa� je altruizmem, lecz tylko skwiercze� zacz�o; zn�w doda� kilka miarek rozumu � wych��d�o, lecz p�niej ruchy si� wzmog�y i z krz�taniny niezrozumia�ej j�y wynika� czworoboki maszeruj�ce nieprzyjemnie regularnym krokiem. W pudle wiek w�a�nie up�yn��; po absolutystach i elektrowolterianach nie zosta�o �ladu, wszyscy rozprawiali jeno na temat Dobra Powszechnego, pisano o nim rozprawy, ca�kowicie �wieckie, lecz wynik�a wnet kwestia pochodzenia ca�ej spo�eczno�ci: jedni powiadali, �e si� wyl�g�a z prochu za mosi�nym zawiasem, inni natomiast � �e by� to skutek kosmicznej inwazji z zewn�trz; aby rozstrzygn�� to pal�ce pytanie, budowano Wielki �wider, maj�c zamiar Kosmos, to jest pud�o, przewierci� i zbada�, co si� na zewn�trz znajduje. A poniewa� niewiadome si�y mog�y tam przebywa�, wzi�to si� zarazem do odlewania armatek. Trurl tak si� tym zaniepokoi� i rozczarowa�, �e czym pr�dzej wszystko rozebra� i bliski niemal p�aczu rzek� sobie: � Rozum prowadzi do osch�o�ci, a Dobro do szale�stw! Jak�e to, sk�d taka fatalno�� konstrukcyjno � dziejowa? � Postanowi� rzecz zbada� osobno. Wypchn�� sw�j pierwszy prototyp, stary Kontemplator, z kom�rki i gdy �w j�� wnet post�kiwa� z estetycznej lubo�ci przed stert� �miecia, wetkn�� mu ma�� przystawk� inteligencji. Kobyszcz� natychmiast przesta�o st�ka�. Spyta�, co mu si� nie podoba, a ono na to: � Podoba� to mi si� dalej wszystko podoba, powstrzymuj� wszelako podziw refleksj�, poniewa� chc� si� pierwej dowiedzie�, dlaczego w�a�ciwie mi si� podoba, to jest sk�d, a tak�e po co, czyli w jakim celu. I w og�le co� ty za jeden, kt�ry wytr�casz mnie z kontemplacji i my�li pytaniami? Jak si� ma tw�j byt do mojego, h�? Czuj�, �e co� ka�e mi tak�e i ciebie podziwia�, lecz rozwaga nakazuje przeciwstawi� si� owemu parciu wewn�trznemu, bo czy� nie mo�e by� ono pu�apk� na mnie zastawion�? � Co si� tyczy byt�w naszych � rzek� nieostro�nie Trurl � to ja ciebie stworzy�em i �eby duch tw�j mia� co� z tego, uczyni�em tak, �e mi�dzy tob� a �wiatem panuje harmonia doskona�a. � Harmonia? � rzek�o Kobyszcz�, celuj�c we� uwa�nie lufami swych obiektyw�w. � Harmonia, m�j panie? A dlaczego mam trzy nogi? Czemu nios� g�ow� wy�ej od nich? Czemu jestem obnitowane z lewej strony blach� miedzian�, a z prawej �elazn�? Dlaczego mam pi�cioro �cz? Odpowiedz, je�liby mia�o by� prawd�, �e� mi� wydoby� z nico�ci, m�j panie! � Trzy nogi dlatego, �e na dw�ch sta� wygodnie si� nie da, a cztery � to zb�dny ekspens materia�u � wyja�ni� Trurl. � Oczu pi�cioro, bo tyle mia�em dobrych szkie� pod r�k�, a co do blachy, to w�a�nie ko�czy�a mi si� stal, kiedy szykowa�em ci pow�ok�. � Te� co�! � parskn�o szydliwie Kobyszcz�. � Chcesz mi wm�wi�, �e wszystko to jest dzie�em b�ahego przypadku, pustego trafu, czystej bylejako�ci? I ja mam w te duby uwierzy�? � Ja chyba najlepiej wiem, jak by�o, je�li ci� zbudowa�em! � rzek� Trurl, co nieco poirytowany tak zadufa�a stanowczo�ci�. � Widz� tu dwie mo�liwo�ci � odpar�o roztropne Kobyszcz�. � Pierwsz�, �e k�amiesz jak naj�ty. T� odk�adam na razie jako nie zbadan�. Drug�, �e w swoim mniemaniu prawd� m�wisz, z czego nic atoli istotnego nie wynika, poniewa� prawda ta, wbrew twej ma�ej wiedzy, a zgodnie z lepsz�, jest fa�szem. � W jaki� to spos�b? � A w taki, �e to, co tobie si� wydaje przypadkowym zbiegiem okoliczno�ci, wcale nim by� nie musi. Brak stalowej blachy wzi��e�, by� mo�e, za akcydens, lecz sk�d wiesz, czy nie stanowi�a go Wy�sza Konieczno��? Obecno�� blachy miedzianej wyda�a ci si� tylko por�czna, ale i tu zasz�a pewno ingerencja Harmonii Przedustawnej. Tak�e w liczbie mych oczu oraz n�g musz� si� kry� otch�anne Tajemnice Wy�szego Porz�dku jako Wiekuiste Znaczenia tych liczb, stosunk�w oraz proporcji. I tak zar�wno trzy, jak i pi�� � to liczby pierwsze. A wszak mog�aby si� jedna dzieli� przez drug� � uwa�asz? Trzy razy pi�� jest pi�tna�cie, to znaczy jeden i pi�tka; dodane � daj� sze��, a sze�� dzielone przez trzy daje dwa, czyli liczb� moich barw, bo jam z jednej strony miedziane, a z drugiej �elazne Kobyszcz�! Mia��eby taki precyzyjny stosunek wynika� z przypadku? �mieszne rzeczy! Jestem istot� wykraczaj�c� poza tw�j ma�ostkowy horyzont, �lusarzu prymitywny! Je�li w og�le cokolwiek prawdy jest w tym, �e� mnie zbudowa� (czemu trudno zreszt� da� wiar�), by�by� przy takim obrocie rzeczy zwyk�ym instrumentem Wy�szych Praw, a ja � w�a�ciwym ich celem. Ty� jest kropla d�d�u przypadkowa, a ja � ro�lina, barw� korony kwietnej chwal�ca wszelkie stworzenie; ty � to zmursza�a deska p�otu, rzucaj�ca prosty cie�, a ja � �wiat�o s�oneczne, kt�re desce ka�e oddziela� mrok od jasno�ci; ty � �lepe narz�dzie, powodowane R�k� Wiekuist�, kt�ra powo�a�a mnie do istnienia! Tote� daremnie usi�ujesz poni�y� moje jestestwo, o�wiadczaj�c, �e moja pi�ciooczno��, tr�jno�no�� i dwubarwno�� to tylko skutek przyczyn magazyniersko � oszcz�dno�ciowo � materia�owych. Widz� w tych cechach odbicie wy�szych zwi�zk�w Istnienia jako Symetrii, kt�rej znaczenia jeszcze nie pojmuj� jak nale�y, lecz niechybnie pojm�, zaj�wszy si� tym problemem w swobodnej chwili, a co si� ciebie tyczy, nie b�d� z tob� wi�cej rozmawia�, bo mi na to czasu szkoda. Rozgniewany t� przemow�, zawl�k� Trurl wierzgaj�ce Kobyszcz� na powr�t do kom�rki, a chocia� wielkim g�osem powo�ywa�o si� na prawo samostanowienia, niezawis�o�� swobodnej indywidualno�ci oraz nietykalno�� osobist�, wy��czy� mu wzmacniacz inteligencji i wr�ci� chy�kiem do domu, rozgl�daj�c si�, czy kto� nie podpatrzy� tych jego praktyk. Albowiem zadana Kobyszcz�ciu przemoc nape�ni�a go poczuciem wstydu i zasiadaj�c do otwartych ksi�g, czu� si� niemal przest�pc�. Kl�twa jaka� ukrywa si� chyba w materii takiego konstruktorstwa, kt�re ma na oku jeno Dobro a Szcz�cie Powszechne � pomy�la� � skoro wszelkie, nawet wst�pne, pr�by i przygotowania popychaj� mnie rych�o do paskudnych post�pk�w i rodz� wyrzuty sumienia! Diabli nadali Kobyszcz� z jego Harmoni� Przedustawn�! Musz� ja si� inaczej wzi�� do dzie�a. Dot�d wypr�bowywa� prototypy jeden po drugim, wi�c ka�dy krok poch�ania� co niemiara czasu i materia��w. Obecnie postanowi� uruchomi� tysi�c eksperyment�w naraz, w skali l : l 000 000. Pod elektronowym mikroskopem poskr�ca� liczone na sztuki atomy tak, �e z nich powsta�y istotki niewiele ro�lejsze od mikrob�w, zwane Angstremkami; �wier� miliona osobnik�w takich sk�ada�o si� na kultur� umieszczan� ko�cem w�oskowej pipetki na podstawowym szkie�ku. Ka�dy taki mikrocywilizacyjny preparat przedstawia� si� nieuzbrojonemu oku jako plamka szaro � oliwkowa, to za�, co si� w niej dzia�o, mo�na by�o dostrzec tylko przy najmocniejszym powi�kszeniu. Wszystkich Angstremk�w wyposa�y� Trurl w regulatorki altruistyczno � heroiczno � optymistyczne, z przeciwagresywn� zapadk�, imperatywem kategorycznym, a zarazem elektrycznym, dobroczynno�ci wprost nies�ychanej, oraz w mikroracjonalizator z d�awikami zar�wno ortodoksji, jak herezji, �eby �adnego fanatyzmu wcale by� nie mog�o; kultury pozakrapla� na szkie�ka, te za� posk�ada� w paczuszki, a paczuszki � w pakiety; wszystkie umie�ci� na p�kach inkubatora cywilizacyjnego i zamkn�� go na dwie i p� doby. Uprzednio przykry� ka�d� cywilizacj� szkie�kiem nakrywkowym starannie oczyszczonym, lazurowej barwy, gdy� mia�o si� ono sta� niebem tamecznego spo�ecze�stwa; dostarczy� te� kroplomierzem po�ywki i surowc�w do fabrykacji tego, co uzna consensus omnium za najbardziej wskazane i potrzebne. Rozwoju, kt�ry energicznie ruszy� na wszystkich owych szkie�kach, nie m�g� oczywi�cie �ledzi� wsz�dzie, tote� na chybi� trafi� wyjmowa� pojedyncze cywilizacje, a chuchn�wszy na okular mikroskopu i wytar�szy go fularem, ze wstrzymanym tchem przypatrywa� si� zbiorowym poczynaniom z wysoko�ci, bo spogl�da� przez tubus mikroskopu w d�, jakoby Pan B�g zerkaj�cy spoza chmur na swoje dzie�o. Trzysta preparat�w rych�o zeprza�o. Objawy by�y zwykle podobne. Najpierw plamka kultury poczyna�a si� rozrasta� �ywo, puszczaj�c w bok cieniuchne odrostki, potem unosi� si� nad ni� leciusie�ski dymek, czy mgie�ka raczej, pojawia�y si� mikroskopijne b�yski, kt�re pokrywa�y mikromiasta i mikropola wysypk� fosforyczn�, po czym ca�o�� rozsypywa�a si� z leciutkim trzaskiem w drobny mak. Za�o�ywszy osiemsetkrotny okular na mikroskop, dostrzeg� Trurl w jednym z takich preparat�w same jeno zw�glone ruiny a zgliszcza, po�r�d nich za� okopcone resztki sztandar�w z napisami, kt�rych jednak nie zdo�a�, dla ich ma�o�ci, odczyta�. Wszystkie takie szkie�ka szybko powrzuca� do kosza na �mieci. Nie wsz�dzie jednak dzia�o si� tak �le. Setki kultur d��y�y wzwy�, rozrastaj�c si� chy�o, wi�c gdy brak�o im miejsca na szkie�ku, przenosi� je na inne porcjami: w trzy tygodnie mia� ju� owych prosperuj�cych ponad 19 000. Pod�ug my�li, co mu si� wyda�a genialn�, Trurl niczego sam nie ustanawia� w kwestii generalnego uszcz�liwienia, lecz wszczepi� tylko Angstremkom hedotropizm, czyni�c to na wiele r�nych sposob�w. Ju� to zaopatrzy� w o�rodek szcz�ciop�dny ka�dego Angstremka, ju� to podzieli� takowy na cz�stki i dostarczy� ka�demu po jednej: w�wczas marsz ku szcz�liwo�ci zak�ada� og�lne zespolenie w ramach odpowiedniej organizacji. Stworzeni pierwsz� metod� sycili hedotropizm na w�asn� r�k�, bez pomiarkowania, tote� ka�dy w ko�cu od nadmiaru z cicha p�k�. Druga metoda zaowocowa�a pomy�lniej. Powsta�e na szkie�kach bogate cywilizacje urz�dzi�y sobie techniki socjalne i najrozmaitsze kulturowe instytucje. Preparat Nr 1376 sprokurowa� Emulator, Nr 2931 � Kaskader, a Nr 95 � Hedonistyk� Frakcjonowan� w �onie Metafizyki Drabiniastej. Emulaci wsp�zawodniczyli w �ciganiu wzorca cn�t, podzieliwszy si� na Wig�w i Hurys�w. Co do Hurys�w, ci mniemali, �e nie mo�e zna� cnoty ten, kto niecnoty nie zna, bo� trzeba jedno od drugiego rozgraniczy�, wypr�bowywali wi�c pod�ug katalogu niecnoty, �ywi�c solenny zamiar porzucenia ich w Dniu W�a�ciwym. Jednakowo� hurysowanie, b�d�ce terminatork� przygotowawcz�, obr�ci�o �rodki w cel: tak przynajmniej twierdzili Wigowie. Zwyci�ywszy Hurys�w, zaprowadzili Wigorianizm, czyli kultur� zbudowan� z 64 000 zakaz�w bardzo �ywotnych i kategorycznych. Nie wolno by�o za ich rz�d�w grabi� ani babi�, wr�y� ni burzy�, siedzie� na w�gle ani gra� w kr�gle, mlaska� ni trzaska�, w�azi� ni razi�, tote� te srogie zakazy szturmowano i po kolei obalano, z rosn�c� satysfakcj� i og�lnym rozsmakowaniem. Kiedy Trurl obejrza� preparat emulacki po nied�ugim czasie, zaniepokoi�a go powszechna bieganina: wszyscy latali tam jak op�tani, poszukuj�c jakiego� zakazu do przekroczenia, pe�ni strachu, bo ju� �adnego nie by�o. Wi�c chocia� niekt�rzy jeszcze babili, grabili, mlaskali, trzaskali, razili zza w�g�a i w�azili na ka�dego, kto podlecia�, satysfakcji by�o z tego tyle co kot nap�aka�. Wpisa� wi�c Trurl do raptularza laboratoryjnego uwag�, �e tam, gdzie mo�na wszystko, nic nie cieszy. W preparacie Nr 2931 mieszkali Kaskadyjczycy plemi� cnotliwe, piel�gnuj�ce liczne idea�y, jako to: Pradamy Kaskadery, Najczystszej Anielicy, B�ogos�awionego Fenestrona i innych takich Istot Doskona�ych, kt�rym ho�dy oddawali, liturgicznie je ub�stwiali i w prochu si� przed w�a�ciwymi wizerunkami, we w�a�ciwych miejscach, w�a�ciwie tarzali. A gdy podziwia� Trurl niebywa�� kulminacj� Angelizowania, Kl�kania i Tarzania, owi, wstawszy z prochu i otrzepawszy suknie, j�li z piedesta��w �ci�ga�, na bruk defenestrowa�, po Pradamie skaka�, Anielic� zanieczyszcza�, �e si� patrz�cemu przez mikroskop w�os na g�owie zje�y�. Lecz w�a�nie w tym powszechnym zwalaniu dot�d czczonego upatrywali tak� ulg�, �e si� czuli, przynajmniej chwilowo, ca�kiem szcz�liwi. Wygl�da�o na to, �e grozi im los Emulat�w, lecz, przezorniejsi, Kaskadyjczycy mieli Instytuty Projektowania Sakry, i te wypuszcza�y ju� jej rzut nast�pny; wnet nowe modele zacz�li hiso