7238
Szczegóły |
Tytuł |
7238 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
7238 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 7238 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
7238 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Pratchett Terry - Ostatni bohater
Terry Pratchett
Ostatni bohater
Opowie�� ze �wiata Dysku
Piotr W. Cholewa
Tytu� orygina�u: Last Hero
Copyright: Terry and Lyn Pratchett and Paul Kidby and Sandra Kidby, 2001/2002
Pr�szy�ski i S -ka, Warszawa 2003
Sandrze, Jo, Samowi i Joshowi.
I pami�ci Dana...
Paul Kidby 2001
Pami�ci
Starego Vincenta
Miej�sce, w kt�rym toczy si� ak�cja tej opo�wie�ci, jest �wia�tem spo�czy�waj��cym na grzbietach czte�rech
s�oni, stoj��cych na sko�rupie gigan�tycz�nego
��wia. Na tym polega zasad�nicza zaleta ko�smosu. Jest dosta�tecznie wielki, �eby pomie��ci� w sobie
prak�tycznie wszystko. I w ko�cu zwykle rze�czywi��cie
mie�ci.
Lu�dziom wydaje si�, �e dziwny jest taki ��w d�ugo��ci dzie�si�ciu tysi�cy mil czy s�o� na ponad dwa tysi�ce
mil wysoki. To tylko dowo�dzi, �e ludzki m�zg
jest s�abo przy�stoso�wany do my��lenia i praw�dopo�dobnie po�wsta� w celu ch�o�dzenia krwi. Wierzy, �e to
roz�miar jest zdu�mie�waj�cy.
Tym�czasem w roz�mia�rach nie ma ni�czego dziw�nego. Zadzi�wiaj�ce s� ��wie, a s�onie niemal
osza��amia�j�ce. Kiedy jednak cz�o�wiek zoba�czy ju� jakie�go�
ma�ego, ten wielki jest tylko kwesti� skali. Fakt, �e ist�nieje ogromny ��w, jest o wiele mniej dziwny ni� fakt,
�e w og�le jaki� istnieje.
Przy�czyny po�wstania tej opo�wie�ci s� liczne i r�no�rodne. Jest w�r�d nich pra�gnienie ludzi, by do�kony�wa�
czy�n�w zaka�zanych, jedy�nie dlatego �e
s� zaka�zane. Jest te� p�d do odkry�wania cu�dow�nych no�wych hory�zont�w i do zabija�nia tych, kt�rzy �yj�
poza nimi. S� ta�jemni�cze zwoje pism. Jest
og�rek. Ale przede wszystkim jest wiedza, �e pew�nego dnia, ca��kiem nie�d�ugo, wszystko si� sko�czy.
�Trudno, �y�cie p�ynie dalej� � ma�wiaj� ludzie, kiedy kto� umiera. Ale z punktu widze�nia osoby, kt�ra
w�a�nie umar�a, �ycie wcale ju� nie p�ynie. Akurat
kiedy zmar�y po la�tach pr�b i b��d�w zaczy�na� �a�pa�, o co w tym chodzi, nagle traci wszystko z po�wodu
cho�roby, wy�padku lub � w jednym przy�padku
� og�rka. Dla�czego musi tak by�, to jedna z nieod�gad�nio�nych tajem�nic �y�cia, wobec kt�rej ludzie albo
zaczy�naj� si� modli�, albo na�prawd�, ale to
na�prawd� si� z�osz�cz�.
* * *
Po�cz�tek tej opo�wie�ci mia� miejsce dzie�si�tki tysi�cy lat temu, pewnej wietrz�nej, burzli�wej nocy, kiedy
p�omyk ognia zsuwa� si� z g�ry w samym �rodku
�wiata. Poru�sza� si� sko�kami i szarp�ni�ciami, jak gdyby nios�ca go niewi�doczna osoba zje��d�a�a i spada�a z
g�azu na g�az.
W pew�nym mo�mencie linia ognia zmie�ni�a si� w fon�tann� iskier, zako�czon� w za�spie na dnie szcze�liny.
Jednak ze �niegu wysu�n�a si� d�o� �ci�skaj�ca
dy�mi�c�, �arz�c� si� jeszcze po�chod�ni�. Wiatr, popy�chany gnie�wem bog�w i ma�j�cy w�asne poczu�cie
hu�moru, roz�dmu�cha� p�o�mie� na nowo.
Potem p�o�mie� nie zgas� ju� nigdy.
* * *
Koniec tej opo�wie�ci zdarzy� si� wy�soko ponad �wia�tem, ale ob�ni�a� si� co�raz bar�dziej, sp�y�waj�c
kr�gami ponad staro��ytne i nowo�czesne miasto
Ankh-Mor�pork. Tam, jak g�osi le�genda, wszystko mo�na kupi� i sprze�da� � a je�li nie maj� tego, czego
cz�o�wiek akurat szuka, zawsze mog� to dla niego
ukra��.
Niekt�rzy mog� to na�wet wy�ni�...
Stwo�rzenie, szuka�j�ce te�raz w dole pew�nego kon�kret�nego bu�dynku, by�o wy�szko�lonym bezce�lowym
alba�trosem. We�d�ug og�lnie przy�j�tych norm, nie
uwa��ano go za zwie�rz� szcze�g�lnie nie�zwyk�e[
1 ]
. By� za to bezce�lowy. Prawie ca�e �ycie sp�dza� w serii leni�wych po�dr�y mi�dzy Kra�w�dzi� a Osi�, a jaki
to mo�e mie� cel?
Ten ptak by� mniej wi�cej oswo�jony. Jego ob���kane, pacior�kowate oko do�strze�g�o ju� miejsce, gdzie � z
po�wod�w ca�ko�wicie dla niego niepo�j�tych �
mo�na by�o znale�� anchois. I ko�go�, kto z pewno��ci� usunie z jego nogi ten niewy�godny walec. Alba�tros
uzna� to za ca��kiem niez�y uk�ad, z czego �atwo
mo�na wy�wnio�skowa�, �e al�batrosy s� je�li ju� nie ca��kiem bezce�lowe, to w ka��dym razie do�� t�pe.
Zatem zupe��nie niepo�dobne do lu�dzi.
* * *
Ludz�ko�� po�dobno od nie�pa�mi�t�nych czas�w �ni o lataniu. Istotnie, �r�d�a tych marze� si�gaj� przod�k�w
cz�o�wieka, u kt�rych najczꭜciej wyst�powa�
sen o spada�niu z ga��zi. W ka��dym razie w�r�d wiel�kich sn�w ludz�ko�ci jest te� ten o ucieczce przed par�
wiel�kich but�w z z�bami. I nikt nie twier�dzi,
�e musi to mie� jaki� sens.
* * *
Trzy praco�wite dni p�niej lord Veti�nari, Patry�cjusz Ankh-Mor�pork, sta� w g��w�nym holu Niewi�docz�nego
Uni�wer�sytetu. By� pod wra�e�niem. Mago�wie,
kiedy ju� poj�li wag� pro�blemu, potem zjedli obiad i pok��cili si� o de�ser, potra�fili rze�czywi��cie praco�wa�
ca��kiem szybko.
Ich metod� poszu�kiwa�nia roz�wi�za�, w ocenie Patry�cjusza, mo�na by za�kwali�fiko�wa� jako kre�atywny
zgie�k. Je�li pytanie brzmia�o: Ja�kie jest najlep�sze
za�kl�cie, by zmie�ni� to�mik poezji w �ab�? � jedyne, czego na pewno nie ro�bili, to nie za�gl�dali do ksi��ki o
tytule w stylu �Pod�sta�wowe zakl�cia
p�azie w �ro�dowi�sku li�tera�tury pi�knej. Ze�stawie�nie po�r�w�nawcze�. W pewien spos�b by�oby to
nie�uczciwe. K��cili si� za to, stoj�c kr�giem wok�
tablicy; wyry�wali sobie kred� i zma�zywali frag�menty tego, co ak�tualny posia�dacz kredy pisa�, zanim jeszcze
zd��y� sko�czy� zdanie. Jed�nak�e wszystko
to jako� dzia��a�o.
W tej chwili po��rodku sali sta�o co� dziw�nego. Wy�kszta��co�nemu huma�ni�stycz�nie Patry�cju�szowi
przy�pomi�na�o wielkie szk�o po�wi�k�szaj�ce w ra�mie
z jakich� �mieci.
� Tech�nicznie rzecz bior�c, wie pan, omni�skop mo�e zajrze� wsz�dzie � t�uma�czy� nadrektor Rid�cully,
tech�nicznie rzecz bior�c, przy�w�dca wszel�kiej
znanej magii[
2 ]
.
� Do�prawdy? Za�dzi�wiaj�ce.
� W ka�de miejsce w do�wol�nym czasie � m�wi� dalej Rid�cully, za�pewne w celu spot�gowa�nia wra�e�nia.
� Jak�e to nie�zwykle u�y�teczne.
� Wiem, wszy�scy to powta�rzaj�. Ale k�opot polega na tym, �e po�niewa� ta pa�skudna apara�tura mo�e
zajrze� wsz�dzie, strasz�nie trudno jest przez ni�
co�kol�wiek zoba�czy�. W ka��dym razie cokol�wiek war�tego ogl��dania. Zdu�mia�by si� pan, ile jest we
wszech�wiecie r�nych miejsc. I cza�s�w te�.
� Na przy�k�ad dwa�dzie��cia po pierw�szej � pod�powie�dzia� Veti�nari.
� W istocie. Mi�dzy innymi � zgo�dzi� si� Rid�cully. � Czy zechce pan spoj�rze�?
Veti�nari zbli�y� si� ostro��nie i zajrza� w wielkie, okr��g�e szk�o. Zmarszczy� czo�o.
� Wi�dz� tylko to, co jest po drugiej stronie � o�wiadczy�.
� Bo jest na�sta�wiony na tu i teraz, panie � wyja��ni� m�ody mag, kt�ry wci�� do�straja� urz��dzenie.
� Aha. Rozu�miem � rzek� Patry�cjusz. � Mamy takie w pa�acu. Nazy�wamy je ok-na-mi.
� No... Ale kiedy zrobi� o tak... � po�wie�dzia� mag i przyci�sn�� co� na ramie szk�a � ...wtedy pa�trzy w
drug� stron�.
Veti�nari spoj�rza� na w�asn� twarz.
� A ta�kie na�zy�wamy lus-tra-mi � o�wiadczy�, jakby t�uma�czy� co� dziecku.
� Nie s�dz� � sprze�ciwi� si� mag. � Z po�cz�tku trudno si� zo�riento�wa�, co cz�o�wiek w�a��ciwie widzi.
Po�maga, je�li si� pod�niesie r�k�...
Veti�nari zerkn�� na niego gro�nie, ale zary�zyko�wa� nie�wielkie skinie�nie.
� Och... To cie�kawe � przy�zna�. � Jak si� nazy�wasz, m�ody cz�o�wieku?
� My��lak Stib�bons, panie. Nowy kie�rownik wy�dzia�u nie�wska�zanych zasto�sowa� magii. Wi�dzisz, panie,
ca�a sztuka nie polega na bu�dowie omni�skopu,
bo to w ko�cu tylko roz�wo�jowa wersja staro��wiec�kiej krysz�ta�owej kuli. Trudno go zmusi�, �eby widzia� to,
co chcemy. Przy�pomina to stroje�nie struny...
� Prze�pra�szam, jakich zasto�sowa� magii?
� Nie�wska�zanych � od�par� na�tych�miast My�lak w na�dziei, �e uniknie k�opotu, ata�kuj�c wprost. �
Zdo��amy chyba na�stroi� go na w�a��ciwy region. Zu��ywa
sporo energii; mo�e trzeba b�dzie z�o�y� w ofie�rze jeszcze jedn� �wink� morsk�.
Mago�wie za�cz�li zbiera� si� wok� aparatu.
� Czy mo�na tym zajrze� w przy�sz�o��? � zain�tere�sowa� si� Veti�nari.
� W teorii, owszem, pa�nie. Ale by�oby to wy�soce... no nie�wska�zane, rozu�miesz, panie, ponie�wa� wst�pne
ba�dania suge�ruj�, �e sam akt ob�serwa�cji
prowa�dzi do ko�lapsu formy falowej w prze�strzeni fazo�wej...
Na twarzy Patry�cjusza nie drgn�� nawet mi�sie�.
� Pro�sz� wyba�czy�, ale nie orien�tuj� si� w ostat�nich zmia�nach w gronie profe�sor�skim � powie�dzia�. �
Czy to pan bierze pigu�ki z su�szonej �aby?
� Nie, panie. To kwe�stor. Musi je bra�, bo jest ob���kany.
� Aha � mruk�n��. Tym razem jego twarz przy�bra�a jaki� wyraz: wyraz cz�o�wieka, kt�ry z ca��
sta�now�czo�ci� nie m�wi tego, co ma na my��li.
� Panu Stib�bon�sowi chodzi o to � wtr�ci� Rid�cully � �e s� mi�liardy miliar�d�w przy�sz�o�ci, kt�re...
tego... tak jakby istniej�, rozu�mie pan. Wszystkie
s�... mo�li�wymi for�mami przy�sz�o�ci. Ale najwi�docz�niej pierw�sza, na kt�r� si� po�patrzy, jest w�a�nie t�,
kt�ra staje si� przy�sz�o��ci� na�prawd�.
A mo�e nie by� tak�, kt�ra si� spodoba. O ile mi wia�domo, wszystko to wi��e si� z zasad� nie�ozna�czono��ci.
� A ona brzmi...?
� Nie jestem pewien. To pan Stib�bons zna si� na ta�kich spra�wach.
Obok prze�szed� oran�gutan, nios�cy pod ka��dym ramie�niem zadzi�wia�j�co du�o ksi�g. Veti�nari spoj�rza� na
w�e ci��gn�ce si� od omni�skopu przez otwarte
drzwi na trawnik i dalej do... jak to si� na�zywa? Budy�nek Magii Wyso�kich Energii?
Wspomnia� dawne dni, kiedy mago�wie byli chudzi, ner�wowi i sprytni. W tam�tych cza�sach nie po�zwoli�liby,
�eby jaka� zasada nie�ozna�czono��ci w og�le
na d�u�szy czas zaist�nia�a. Je�li czego� nie da si� wy�zna�czy�, powie�dzie�liby, to sk�d wia�domo, co cz�o�wiek
robi �le? Co�, czego cz�o�wiek nie jest
pewien, �atwo mo�e go za�bi�.
Omni�skop zami�gota� i poka�za� �nie�n� pusty�ni� z czar�nymi g�rami w od�dali. Mag nazy�wany My�la�kiem
Stib�bon�sem wyda�wa� si� bardzo z tego zado�wolony.
� M�wi�e� chyba, �e po�trafisz go znale�� tym czym� � przy�po�mnia� mu nadrektor.
My�lak Stib�bons uni�s� g�ow�.
� Czy mamy co�, co by�o jego w�a�sno�ci�? Jaki� osobi�sty dro�biazg, kt�ry zosta�wi� gdzie� przez
zapo�mnie�nie? Mogli�by�my to w�o��y� do rezo�natora mor�ficz�nego,
pod���czy� ca�o�� do omni�skopu i namie�rzy� go bez pro�ble�m�w.
� Co si� sta�o z ma�gicz�nymi kr�gami i kapi��cymi �wie�cami? � zainte�reso�wa� si� Patry�cjusz.
� Och, u�y�wamy ich, kiedy nam si� nie spieszy, panie.
� Co�hen Barba�rzy�ca, oba�wiam si�, nie jest znany z za�pomi�nania rzeczy. Cia�... by� mo�e. Wszystko, co
wiemy, to �e zmie�rza do Cori Celesti.
� Tego szczytu w sa�mej osi �wiata? Po co?
� Mia��em na�dziej�, �e pan mi to powie, panie Stib�bons. Dla�tego tu jestem.
Bi�bliote�karz prze�szed� znowu, z ko�lejnym �adun�kiem ksi�g. Ko�lejn� typow� reakcj� mag�w,
po�sta�wio�nych w nowej, nie�spoty�kanej dot�d sytu�acji,
by�o przej�rzenie biblio�teki w celu spraw�dzenia, czy co� takiego ju� si� kiedy� nie zda�rzy�o. Veti�nari uzna� to
za cech� zwi�k�szaj�c� szanse prze�trwania.
W chwi�lach zagro��enia cz�o�wiek ca�y dzie� siedzia� spo�kojnie w bu�dynku o bar�dzo gru�bych murach.
Raz jeszcze spoj�rza� na trzy�man� w d�oni kartk� papieru. Dla�czego ludzie s� tacy g�upi?
Jedno zdanie przy�ci��gn�o jego wzrok: �Po�wie�dzia�, �e ostatni bohater powi�nien zwr�ci� to, co pierw�szy
bohater wy�krad��.
* * *
Bogo�wie to�cz� gry losami ludzi. Nie�skom�pliko�wane gry, natu�ralnie, gdy� bogom brakuje cier�pliwo��ci.
Oszu�kiwa�nie nale�y do re�gu�. A bogo�wie graj�
na po�wa�nie. Stra�ci� wszystkich wy�znaw�c�w to dla boga koniec. Ale wy�znawca, kt�ry prze�trwa
roz�grywk�, zy�skuje uzna�nie i dodat�kow� wiar�. Kto
zwy�ci�a z naj�wi�k�sz� liczb� wy�znaw�c�w, ten �yje.
Wiele roz�grywek toczy si� zawsze w Dun�mani�festin, siedzi�bie bo�g�w na szczy�cie Cori Celesti. Z ze�wn�trz
wy�gl�da ona jak ludne miasto[
3 ]
. Nie wszy�scy bogo�wie tam miesz�kaj�, gdy� wielu jest zwi��zanych z jak�� kon�kretn� okolic� czy te� � w
przy�padku tych po�mniej�szych � nawet z kon�kret�nym
drze�wem. Ale Dun�mani�festin jest Do�brym Adre�sem. To tam b�stwo wiesza metafi�zyczny odpo�wied�nik
wypo�lero�wanej mo�si�nej ta�bliczki � ca��kiem
jak w ele�ganc�kich dziel�nicach wi�k�szych miast, na tych nie�wiel�kich, dys�kret�nych budyn�kach, w kt�rych
najwy�ra�niej stale prze�bywa ze stu pi��dzie�si�ciu
praw�nik�w czy ksi�go�wych, za�pewne umieszczo�nych na ja�kich� rega��ach.
Zna�jomy wygl�d miasta bra� si� st�d, �e cho� ludzie ulegaj� boskim wp�y�wom, bogo�wie ulegaj� te�
wp�y�wom ludz�kim.
Wi�k�szo�� b�stw jest cz�e�ko�kszta�tna � og�lnie rzecz bior�c, ludzie nie maj� zbyt wiel�kiej wy�obra�ni.
Na�wet Offler, b�g kroko�dyl, ma tylko kroko�dyl�
g�ow�. Je�li popro�si� ko�go�, �eby wy�obrazi� sobie zwie�rz�ce b�stwo, zwy�kle przy�chodzi mu na my�l kto� w
niegu�stow�nej masce. Lu�dziom o wiele lepiej
idzie wymy��lanie demo�n�w, kt�re w�a�nie dlatego s� tak liczne.
Bogo�wie grywali ponad kr�giem �wiata. I cza�sem zapo�minali, co si� dzieje, je�li po�zwoli� pion�kowi
dotrze� na sam szczyt planszy.
* * *
Troch� trwa�o, nim pog�o�ski ro�zesz�y si� po mie�cie, ale przy�w�dcy wiel�kich gildii dw�j�kami i tr�j�kami
zacz�li przy�bywa� na Niewi�doczny Uni�wer�sytet.
Potem wie�ci dotar�y do am�basa�dor�w. W ca��ym mie�cie wyso�kie wie�e sema�forowe prze�rwa�y swe
nie�maj�ce ko�ca zaj�cie prze�kazy�wania bie���cych cen
na rynku, wy�s�a�y sygna�, by oczy��ci� li�ni� dla prio�ryteto�wej depe�szy alar�mowej, po czym zama�cha�y
znowu, �l�c nie�wielkie pakiety zguby ku kance�lariom
i zam�kom na ca�ym konty�nencie.
By�y szy�fro�wane, natu�ralnie. Je�li kto� ma do prze�kazania infor�macj� o ko�cu �wiata, nie chcia�by, �eby
wszy�scy si� o tym dowie�dzieli.
Veti�nari wpa�trywa� si� w st�. Wiele si� zda�rzy�o w ci�gu ostat�nich godzin.
� Spr�buj� zreka�pitulo�wa�, panie i pano�wie � rzek�, gdy ucich� gwar. � We�d�ug infor�macji od w�adz
Hun�ghung, stolicy Impe�rium Agatej�skiego, cesarz
D�yn�gis Cohen, wcze��niej znany �wiatu jako Cohen Barba�rzy�ca, jest obec�nie w drodze do sie�dziby bog�w,
wraz z urz��dze�niem o znacz�nej mocy nisz�cz�cej
oraz z zamia�rem, wedle jego w�a�snych s��w, �zwr�cenia tego, co zo�sta�o ukra�dzione�.
� A co to nas obcho�dzi? � zdziwi� si� pan Boggis, szef Gildii Z�o�dziei. � Prze�cie� to nie nasz cesarz.
� Jak si� zdaje, agatej�ski rz�d uwa�a, �e je�ste�my w sta�nie do�kona� wszystkiego � wyja��ni� Patry�cjusz.
� Mamy podej��cie typu: Hej ho, hej �ups, do
ro�boty, za�a�twione.
� Czego doko�na�?
� W tym przy�padku: ocali� �wiat.
� Ale musie�liby��my ocali� go dla wszystkich, zgadza si�? � upew�ni� si� Boggis. � Na�wet dla
cudzo�ziem�c�w?
� Nie mo�na ocali� tylko tych kawa��k�w, kt�re nam si� po�dobaj�. Jednak naj�wa��niejsza kwestia w
ra�towa�niu �wiata, panie i pano�wie, to �e �w �wiat
nie�odmiennie za�wiera w so�bie kawa��eczek, na kt�rym akurat stoicie. Dla�tego bierzmy si� do pracy. Czy
magia mo�e nam pom�c, nadrektorze?
� Nie � odpar� kr�tko Rid�cully. � Nic ma�gicz�nego nie prze�bije si� na sto mil od g�r.
� Dla�czego nie?
� Z tych samych przy�czyn, dla kt�rych nie mo�na po�e�glowa� �odzi� w hu�ragan. Tam jest za du�o magii.
Prze�ci��a wszystko, co ma�giczne. Lata�j�cy dywan
roz�pru�by si� w powie�trzu.
� Albo zmieni� w bro�ku�y � doda� dzie�kan. � Albo w nie�wielki tomik poezji.
� Chce�cie powie�dzie�, �e nie do�trzemy tam na czas?
� No... tak. W�a��nie. Oczy�wi�cie. Oni s� ju� niemal u st�p G�ry.
� I s� bohate�rami � przy�po�mnia� pan Bette�ridge z Gildii Histo�ryk�w.
Patry�cjusz wes�tchn�� ci�ko.
� A co to ozna�cza, tak do�k�adnie?
� S� bardzo dobrzy w osi�ga�niu tego, co za�mie�rzyli.
� Ale s� te�, jak ro�zu�miem, bardzo starymi lud�mi.
� Bar�dzo starymi bohate�rami � popra�wi� hi�storyk. � To tylko ozna�cza, �e maj� bardzo du�e
do��wiad�czenie w osi�ga�niu tego, co za�mie�rzyli.
Veti�nari wes�tchn�� znowu. Nie podo�ba�o mu si� �ycie w �wiecie z bo�hate�rami. Albo si� ma cywili�zacj�,
jaka�kol�wiek by by�a, albo bohate�r�w.
� A czego w�a��ciwie doko�na� Cohen Barba�rzy�ca, co by��oby boha�terskie? � za�pyta�. � Staram si� tylko
zrozu�mie�...
� No... wiesz, panie... boha�ter�skich czy�n�w...
� Czyli jakich?
� Walki z po�two�rami, zrzu�canie z tronu tyra�n�w, wykra�danie bajecz�nych skar�b�w, rato�wanie dzie�wic...
takie rzeczy � t�u�maczy� do�� m�tnie pan Bette�ridge.
� Znaczy takie... boha�terskie.
� A kto w�a��ciwie okre�la po�twor�no�� po�twora albo tyrani� tyrana? � rzuci� Veti�nari g�osem ostrym nagle
niczym skalpel. Nie mor�der�czym jak miecz,
ale na�cinaj��cym ostrzem czu�e miejsca.
Pan Bette�ridge ner�wowo poru�szy� si� na krze�le.
� No... sam bohater, jak s�dz�.
� Aha. I na doda�tek jeszcze kra�dzie� rozma�itych cen�nych przed�miot�w... S�owo, kt�re najbar�dziej mnie tu
intere�suje, to okre��lenie �kra�dzie��, dzia��alno��
zas�u�guj�ca na przy�gan� wed�ug wi�k�szo�ci g��w�nych religii, nie�praw�da�? Dr�czy mnie uczucie, �e
wszystkie te ter�miny defi�nio�wane s� przez boha�tera.
On wr�cz m�wi: Jestem bohate�rem, wi�c je�li ci� za�bij�, stajesz si� de facto osob� odpo�wied�ni� do zabicia
przez boha�tera. Mo�na wi�c uzna� boha�tera
za cz�o�wieka zaspo�kajaj��cego wszystkie swoje ka�prysy, kt�re pod rz��dami prawa szybko zapro�wa�dzi�yby
go za kraty albo zmu�si�y do ta�cze�nia tego,
co znane jest jako �ko�nopne fan�dango�. Okre��lenia, jakich mogli�by�my tu u�y�, to mor�der�stwo, grabie�,
kra�dzie� i gwa�t. Czy dobrze zrozu�mia�em
sytu�acj�?
� Nie gwa�t, jak s�y�sza�em � za�prote�stowa� pan Bette�ridge, roz�pacz�liwie szuka�j�c kamie�nia, na kt�rym
m�g�by stan��. � Nie w przy�padku Cohena Barba�rzy�cy.
Wzi�cie prze�moc�, mo��liwe.
� A jest jaka� r�nica?
� To raczej kwestia podej��cia � wyja��ni� hi�storyk. � Nie wydaje mi si�, �eby kto� si� skar�y�.
� Wy�po�wiem si� jako praw�nik � rzek� pan Slant z Gildii Praw�nik�w. � Jest oczy�wiste, �e pierw�szy
za�reje�stro�wany czyn boha�terski, o kt�rym wspo�mina
prze�s�ana wia�do�mo��, by� aktem kra�dzie�y pra�wowi�tym w�a�ci�cielom. Po�twier�dzaj� to le�gendy wielu
r�nych kultur.
� Czy to co�, co na�prawd� mo�na ukra��? � wtr��ci� Rid�cully.
� W oczy�wisty spos�b tak � zapew�ni� go pan Slant. � Kra�dzie� jest g��w�nym ele�men�tem le�gendy.
Ogie� zosta� skra�dziony bogom.
� W tej chwili nie o t� spraw� nam chodzi � przy�po�mnia� Veti�nari. � Chodzi nam o to, pa�nowie, �e
Co�hen Barba�rzy�ca wspina si� na szczyt, gdzie �yj�
bogo�wie. A my nie potra�fimy go za�trzy�ma�. Zamie�rza zwr�ci� ogie� bogom. Ogie�, w tym przy�padku, w
for�mie... niech popa�trz�...
My�lak Stib�bons uni�s� g�ow� znad swoich notatek, w kt�rych co� kre�li�.
� Pi��dzie�si�cio�funto�wej be�czu�ki agatej�skiej pioru�nowej gliny � oznaj�mi�. � Dziwi� si�, �e ich
mago�wie po�zwolili mu j� zabra�.
� By�... w�a��ciwie mo�na uzna�, �e nadal jest ce�sarzem � wyja��ni� Patry�cjusz. � I s�dz�, �e kiedy
naj�wy�szy w�adca two�jego konty�nentu o co� prosi,
to je�li jeste� cz�o�wie�kiem roz�wa��nym, nie b�dziesz pyta� o for�mularz podpi�sany przez pana Jen�kinsa z
dzia�u maga�zyno�wego.
� Pio�runowa glina to nie�zwykle po�t�na sub�stancja � przy�zna� Rid�cully. � Ale po�trzebny jest
spe�cjalny zapal�nik. Trzeba we�wn�trz jej masy rozbi�
naczy�nie z kwa�sem. Kwas wsi�ka w glin� i wtedy... �u�budu, tak si� to chyba okre�la.
� Nie�stety, wspo�mniany tu cz�o�wiek roz�wa�ny uzna� te� za sto�sowne wr�czy� Cohe�nowi taki zapal�nik
� stwier�dzi� Veti�nari. � A kiedy owo �ubudu nast�pi
na szczy�cie g�ry, kt�ra jest osi� ma�gicz�nego pola �wiata, nast�pi kolaps owego pola na okres... prosz� mi
przy�po�mnie�, panie Stib�bons.
� Oko�o dw�ch lat.
� Do�prawdy? No c�, pora�dzimy sobie chyba przez kilka lat bez magii � powie�dzia� pan Slant.
� Z ca�ym sza�cun�kiem � wtr�ci� My�lak, ca��kiem bez sza�cunku. � Z ca�ym sza�cun�kiem, nie po�ra�dzimy
sobie. Morza wy�schn�. S�o�ce wypali si� i spadnie.
S�onie i ��w mog� w og�le prze�sta� istnie�.
� I to si� zdarzy w ci�gu zaled�wie dw�ch lat?
� Ale� nie. W ci�gu kilku minut.
Widzi pan, magia to nie tylko kolo�rowe �wia�te�ka i krysz�ta�owe kule. Magia pod�trzy�muje nasz �wiat.
W na�g�ej ci�szy za�brzmia� ostry, wy�ra�ny g�os Vetina�riego.
� Czy jest tu kto�, kto wie�dzia�by cokol�wiek o D�yn�gisie Cohe�nie? � zapyta�. � I czy jest tu kto�, kto
m�g�by nam wyt�u�maczy�, dla�czego przed opusz�cze�niem
miasta on i jego ludzie porwali z na�szej amba�sady min�strela? Mate�ria�y wybu�chowe, owszem, wyj�t�kowe
barba�rzy�stwo... ale po co im min�strel? Czy
kto� m�g�by mnie o�wie�ci�?
* * *
Tak blisko Cori Celesti dmu�cha� mro�ny wiatr. Wi�dziana z tego miejsca G�ra �wiata � z da�leka
wygl��daj�ca jak ig�a � zmie�nia�a si� w po�s�pn�, szorstk�
ka�skad� coraz wy��szych szczy�t�w. Cen�tralna iglica ca�e mile nad ziemi� gin�a w chmu�rach lodo�wych
krysz�ta�k�w, kt�re skrzy�y si� w s�o�cu.
Kilku starych m꿭czyzn sie�dzia�o skulo�nych przy ogni�sku.
� Mam na�dziej�, �e si� nie myli z tymi scho�dami �wiat�a � po�wie�dzia� Ma�y Willie. � Wyj�dziemy na
praw�dzi�wych dup�k�w, je�eli ich tam nie ma.
� Mia� racj� z ol�brzy�mim mor�sem � przy�po�mnia� Truc�kle Nie�uprzejmy.
� Kiedy?
� Pa�mi�ta�cie, jak prze�cho�dzili��my po lodzie? Wtedy krzyk�n��: �Uwaga! Za�raz za�atakuje nas ol�brzymi
mors!�.
� Aha.
Willie raz jeszcze obej�rza� si� na iglic�. Po�wietrze ju� tu�taj wy�dawa�o si� rzadsze, ko�lory g��bsze... Mia�
wra�e�nie, �e starczy wyci��gn�� r�k�,
by do�tkn�� nieba.
� Kto� wie, czy na g�rze jest ubika�cja? � zapyta�.
� Po mo�jemu to musi by� � uzna� Caleb Roz�pru�wacz. � No, je�stem nawet pewny, �e o niej s�ysze�lim.
Toaleta Bog�w.
� Co?
Spoj�rzeli na co�, co wygl��da�o jak stos futer na ko��ach. Kiedy cz�o�wiek wie�dzia�, na co patrzy, stos zmie�nia�
si� w sta�ro�ytny w�zek inwa�lidzki
umo�co�wany na p�o�zach i okryty strz�pami koca i sk�rami zwie�rz�t. Wy�gl�da�a spod nich para
b�ysz�cz��cych, dra�pie��nych oczu.
Z ty�u w�zka wisia�a przy�wi��zana beczka.
� Chyba czas na jego zup� � stwier�dzi� Ma�y Willie, umieszczaj�c nad ogniem czarny od sa�dzy kocio��ek.
� Co?
� PODGRZEWAM CI ZUP�, HAMISH!
� Zn�w tyn prze�kl�ty mors, co?
� TAK!
� Co?
Byli co do jed�nego star�cami. Ich zwyk�e roz�mowy sk�a�da�y si� z litanii skarg na bo�l�ce stopy, brzu�chy i
grzbiety. Po�ruszali si� wolno. Ale mieli
pewien szcze�g�lny wygl�d, szcze�g�lne spoj�rzenie.
Gdzie�kol�wiek si� zna�le�li, m�wi�y ich oczy, ju� tu�taj byli. Co�kol�wiek to by�o, ju� to robili, cz�sto wi�cej
ni� raz. Tylko nigdy, ale to nigdy nie
ku�piliby ko�szulki z na�dru�kiem. I wie�dzieli, co to strach � to co�, co przy�trafia si� in�nym.
� Szkoda, �e nie ma z nami Starego Vin�centa � rzek� Caleb, bez celu roz�grze�buj�c ogni�sko.
� Ale go nie b�dzie i ko�niec � odpar� kr�tko Truc�kle Nie�uprzejmy. � Uma�wiali��my si�, �e za de�mona
nie b�dziemy o tym gada�.
� Co to za spo�s�b, �eby odej��... Bo�gowie, mam na�dziej�, �e mnie co� ta�kiego nie spotka. Co� ta�kiego...
nikogo nie po�winno spoty�ka�.
� Pewno, racja � zgodzi� si� Truc�kle.
� By� po�rz�d�nym face�tem. Przyj�mowa� wszystko, czym �wiat w niego rzuca�...
� Ra�cja.
� I �eby ud�a�wi� si�...
� Wszy�scy wiemy, jak by�o! A teraz si� le�piej za�mknij, do de�mona!
� Obiad gotowy � burk�n�� Caleb, wyci��gaj�c spo�mi�dzy g�owni dy�mi�cy p�at t�usz�czu. � Kto� ma ochot�
na do�brze wy�sma��ony stek z morsa? Mo�e Pan Przy�stoj�niak?
Spoj�rzeli wszy�scy na wyra��nie ludzk� posta� opart� o g�az. By�a do�� niewy�ra�na z po�wodu sznu�r�w,
jednak da�o si� za�uwa�y�, �e nosi ja�skraw�, barwn�
odzie�. To miejsce nie by�o odpo�wied�nie dla ja�skra�wej, barw�nej odzie�y. To by�a kraina dobra dla fu�ter i
sk�ry.
Ma�y Willie pod�szed� do ko�loro�wego zjawi�ska.
� Zdej�miemy ci kne�bel � powie�dzia� � jak obie�casz, �e nie b�dziesz wrzeszcza�.
Przera��one oczy zerk�n�y w t� i tamt� stron�, po czym g�owa skin�a szybko.
� No dobra. Mo��esz zje�� sw�j dobrze wysma... eee... sw�j kawa� morsa � rzek� Ma�y Willie, wyci��gaj�c
winiowi szmat� z ust.
� Jak �miecie wlec mnie przez... � za�cz�� min�strel.
� Po�s�uchaj � prze�rwa� mu Ma�y Willie. � Nikt z nas nie ma ochoty przy�o��y� ci w ucho, kiedy tak
ga�dasz. Prawda? B�d� roz�s�dny.
� Roz�s�dny? Kiedy porywa...
Ma�y Willie wcisn�� knebel na miejsce.
� Cienka stru�ka pustki � mruk�n��, patrz�c prosto w gniewne oczy. � Nie masz nawet harfy. Jaki to bard, co
chodzi bez harfy? To tylko takie co� jakby drew�niany
garnek. Bzdurny po�mys�.
� To jest lutnia � wy�mam�rota� Caleb, prze��uwa�j�c morsa.
� Co?
� TO JEST LUTNIA, HAMISH!
� Jasne, ty� bym komu lutn��.
� Nie, to s�u�y do �pie�wania mod�nych piose�nek dla pa� � wyja��ni� Caleb. � O tych, no... o kwiat�kach i w
og�le. Do roman�s�w.
Orda zna�a to s�owo, cho� czyn�no�ci, jakie okre��la�o, pozo�stawa�y poza zakre�sem jej do��wiad�cze�.
� Nie uwie�rzycie, jak pio�senki dzia��aj� na damy � zapew�ni� Caleb.
� Wie�cie, kiedy by�em jeszcze ch�o�pakiem � wtr��ci� Truc�kle � kiedy cz�o�wiek chcia� zwr�ci� na siebie
uwag� dziew�czyny, musia� odci�� jak�mutam swo�jemu
najgor�szemu wro�gowi i da� jej w pre�zencie.
� Co?
� M�WI�, �E MUSIA� ODCI�� JAKMUTAM SWOJEMU NAJGORSZEMU WROGOWI!
� Nu tak, romans to pi�kna sprawa � zgo�dzi� si� Ha�mish.
� A co si� ro�bi�o, kiedy cz�o�wiek nie mia� naj�wi�k�szego wroga? � zain�tere�sowa� si� Ma�y Willie.
� Stara� si� od�ci�� jak�mutam komu�kol�wiek � wyja��ni� Truc�kle. � I nie�d�ugo mia� ju� najgor�szego
wroga.
� Dzi�siaj u�y�waj� raczej kwia�t�w � zadu�ma� si� Caleb.
Truc�kle zerkn�� na szar�pi��cego si� lut�nist�.
� Nie mam poj�cia, po ja�kie li�cho szef kaza� wlec ze sob� to dzi�wac�two � stwier�dzi�. � A w og�le to
gdzie on jest?
* * *
Mimo swego wy�kszta��cenia, Patry�cjusz mia� umys� me�cha�nika. Kiedy taki cz�o�wiek chce co� otwo�rzy�,
znaj�duje odpo�wiedni punkt i apli�kuje mini�maln�
si�� nie�zb�dn� do osi��gni�cia celu. Cza�sem �w punkt le�a� pomi�dzy �e�brami, a si�� apli�kowa�o si� za
po��red�nic�twem szty�letu, a czasem pomi�dzy
dwoma wal�cz��cymi pa�stwami i wtedy stoso�wa�o si� ar�mi�. Ale naj�wa��niejsze by�o, �eby znale�� ten
s�aby punkt, kt�ry b�dzie klu�czem do roz�wi�za�nia.
� A wi�c jeste� teraz nie�op�a�canym profe�sorem okrut�nej i nie�zwy�k�ej geogra�fii? � zwr�ci� si� do postaci,
kt�r� w�a�nie przy�prowa�dzono.
Mag, znany jako Rince�wind, wolno skin�� g�ow�, na wy�padek gdyby po�twier�dzenie mia�o spro�wadzi� na
niego k�opoty.
� Eee... tak?
� By�e� w oko�licach Osi?
� Eee... tak?
� Czy mo�esz opisa� teren?
� Eee...
� Jaka tam by�a scene�ria � pod�powie�dzia� uprzejmie Veti�nari.
� Eee... rozma�zana. �cigali mnie jacy� ludzie.
� Do�prawdy? A z jakiego po�wodu?
Rince�wind wyra��nie si� zdu�mia�.
� Och, nigdy si� nie za�trzy�muj�, �eby spraw�dzi�, czemu mnie �cigaj�. Nigdy te� nie ogl��dam si� za siebie.
To by�oby raczej niem��dre, wie pan.
Veti�nari pog�a�dzi� grzbiet nosa.
� Po�wiedz lepiej, co wiesz o Cohe�nie, je��li mo�na � po�prosi� znu��ony.
� O nim? To zwyk�y bohater, kt�ry nigdy nie zgin��. Zasu�szony starzec. Nie�zbyt inteli�gentny, ale ma tyle
sprytu i chytro��ci, �e trudno to za�uwa�y�.
� Czy jeste� jego przyja�cielem?
� C�, spo�tkali��my si� kilka razy i mnie nie za�bi�. Mo�na to chyba uzna� za �tak�.
� A co� o tych sta�rusz�kach, kt�rzy mu to�warzy�sz�?
� To nie s� sta�rusz�kowie... To znaczy niby tak, s� sta�rusz�kami... Ale tego... to jego Srebrna Orda.
� Oni s� Srebrn� Ord�? Ca��?
� Zga�dza si� � po�twier�dzi� Rince�wind.
� Ale prze�cie� s�y�sza�em, �e Srebrna Orda podbi�a ca�e Impe�rium Agatej�skie!
� Tak, prosz� pana. To w�a�nie oni. � Rince�wind pokr�ci� g�ow�. � Wiem, trudno w to uwie�rzy�, ale nie
widzia� pan, panie, jak oni walcz�. S� do��wiad�czeni.
I wa��niejsza rzecz, w�a��ciwie naj�wa��niejsza, je�li chodzi o Co�hena... to jest zara��liwe.
� Chcesz powie�dzie�, �e roz�nosi zaraz�?
� To jakby cho�roba psy�chiczna, pro�sz� pana. Albo magia. On jest zwa�rio�wany jak grono�staj, ale...
wy�starczy, �e lu�dzie troch� z nim pob�d�, a za�czynaj�
wi�dzie� �wiat na jego spos�b: ca�y wielki i bardzo prosty. I chc� by� jego cz�ci�.
Veti�nari w sku�pieniu ogl�da� swoje pa�znok�cie.
� Ale, jak ro�zu�miem, ci lu�dzie ustat�kowali si�, byli niewia�rygod�nie bo�gaci i pot�ni � po�wie�dzia�. �
Tego prze�cie� chc� bohate�rowie, prawda?
Ob�casem sanda�a mia��d�y� trony tego �wiata, jak to okre�li� poeta.
� Tak, prosz� pana.
� Wi�c co to ma by�? Ostatni rzut ko��mi? Dla�czego?
� Nie rozu�miem tego, prosz� pana. Znaczy... mieli prze�cie� wszystko.
� Naj�wyra��niej � przy�zna� Patry�cjusz. � Ale wszystko oka�za�o si� niewy�star�czaj�ce, prawda?
* * *
Jaka� k��tnia wybu�ch�a w przed�pokoju obok Po�d�u��nego Gabi�netu Patry�cjusza. Co kilka minut jaki�
urz�d�nik w�li�zgiwa� si� przez boczne drzwi i sk�ada�
na biurku kolejn� stert� papie�r�w.
Veti�nari przy�gl�da� si� im. By� mo�e, uzna�, najlep�szym roz�wi�za�niem by�oby zacze�ka�, a� stos
mi�dzyna�rodo�wych porad i ��da� uro�nie tak wysoki,
jak Cori Celesti, a po�tem zwy�czajnie wspi�� si� na sam czubek.
Hej ho, hej �ups, za�a�twione, pomy��la�.
Zatem, jak wy�pada cz�o�wie�kowi wy�znaj��cemu jakoby dewiz� �nie sied�, dzia�aj�, wsta� i wzi�� si� do
dzia�a�nia. Otwo�rzy� tajne drzwiczki ukryte za
pa�nelem �ciany, a po chwili sun�� ju� bezg�o��nie sekret�nymi koryta�rzami zamku.
W pa��aco�wych lo�chach prze�bywa�o kilku z�o�czy�c�w czeka�j�cych na �a�sk� Patry�cjusza. A �e Veti�nari
rzadko miewa� �a�skawy nastr�j, byli tam uwi�zieni
raczej na d�ugo. Teraz jednak celem w�dr�wki by� naj�dziw�niejszy ze wszystkich wini�w, kt�ry miesz�ka�
na strychu.
Le�onard z Qu�irmu nie po�pe�ni� nigdy �ad�nego prze�st�p�stwa. Bli��niego swego trakto�wa� z dobro�dusz�nym
zacie�kawie�niem. By� artyst�, a tak�e najm��drzej�szym
cz�o�wie�kiem po�r�d �yj��cych, je�li s�owo �m�dry� ro�zumie� w bar�dzo specja�li�stycz�nym, tech�nicz�nym
sensie. Veti�nari jednak s�dzi�, �e �wiat nie
jest jeszcze got�w na przyj�cie cz�o�wieka, kt�ry w ra�mach hobby pro�jektuje niewy�obra��alne ma�chiny
wo�jenne. Le�onard by� przede wszystkim artyst�
� ser�cem i dusz�, we wszystkim co czyni�.
W tej chwili malo�wa� portret damy, na pod�stawie serii szki�c�w, kt�re przy�pi�� obok sztalug.
� To ty, panie? � rzek�, uno�sz�c g�ow�. � Jaki masz pro�blem?
� A jest jaki� pro�blem? � zdziwi� si� Veti�nari.
� Zwy�kle jest, kiedy przy�cho�dzisz do mnie z wizyt�.
� No tak... Chc� wys�a� kilka os�b do sa�mego �rodka �wiata tak szybko, jak to tylko mo��liwe.
� No c�, pomi�dzy tutaj i tam jest sporo zdra�dziec�kich te�ren�w � stwier�dzi� Le�onard. � Jak s�dzisz,
czy w�a��ciwie odda��em u�miech? U�mie�chy ja�ko�
mi nie wy�chodz�.
� Po�wie�dzia��em...
� Czy chcesz, �eby dotarli �ywi?
� Co? No tak. Tak, oczy�wi�cie. I szybko.
Le�onard malo�wa� w mil�czeniu. Patry�cjusz wie�dzia�, �e nie nale�y mu prze�rywa�.
� A czy chcia��by�, �eby wr�cili? � spyta� artysta po chwili. � Wiesz, mo�e powi�nienem doda� z�by?
Wy�daje mi si�, �e z�by rozu�miem.
� Ich powr�t by�by mi�ym ele�men�tem, owszem.
� Czy to wa�na misja?
� Je�li si� nie powie�dzie, nast�pi koniec �wiata.
� Aha. Zatem raczej wa�na. � Le�onard od�o�y� p�dzel i cofn�� si�, kry�tycznie stu�diuj�c swoje dzie�o. �
B�d� musia� skorzy�sta� z kilku �a�glow�c�w i
du�ej barki � rzek� po chwili. � Spo�rz�dz� ci, pa�nie, li�st� nie�zb�d�nych mate�ria��w.
� Wy�prawa morska?
� Na po�cz�tku, wasza wyso�ko��.
� Czy jeste� pewien, �e nie potrze�bujesz wi�cej czasu do na�mys�u? � upew�ni� si� Patry�cjusz.
� Oczy�wi�cie, �eby roz�wi�za� wszystkie drobne szcze�g�y. Ale chyba mam ju� za�sadni�cz� ide�.
Veti�nari uni�s� wzrok ku skle�pieniu pra�cowni. Wisia�a tam, obra�caj�c si� wolno w lek�kich po�dmu�chach,
ca�a armada papie�rowych kon�strukcji, apa�rat�w
z nieto�pe�rzymi skrzy�d�ami i innych po�wietrz�nych nie�zwy�k�o�ci.
� Czy ta idea wi��e si� z jak�� ma�chin� lataj�c�? � za�pyta� po�dejrz�liwie.
� Ehm... Dla�czego pytasz, panie?
� Po�niewa� cel tej wy�prawy znaj�duje si� bardzo wy�soko, Le�onar�dzie, a twoje ma�chiny lataj�ce maj�
nie�odmiennie siln� sk�a�dow� doln�.
� Owszem, pa�nie. Ale wierz�, �e do�sta�tecznie daleko w d� w ko�cu staje si� g�r�.
� Aha. Czy to filozo�fia?
� Filo�zofia prak�tyczna, panie.
� Mimo wszystko nie mog� po�wstrzyma� zdu�mienia, Le�onar�dzie, �e najwy�ra�niej znala�z�e� roz�wi�za�nie,
gdy tylko przed�stawi��em ci pro�blem.
Le�onard z Qu�irmu wyczy��ci� p�dzel.
� Zaw�sze powta�rzam, panie, �e po�praw�nie sfor�mu�o�wany pro�blem za�wiera w�asne roz�wi�za�nie.
Jed�nak�e prawd� jest r�w�nie�, �e po��wi�ca�em nieco
namy�s�u kwe�stiom podob�nej natury. Cz�sto ekspe�ry�men�tuj� z rozma�itymi apara�tami... kt�re, po�s�uszny
twojej opinii w tej materii, na�st�pnie rozk�a�dam,
ponie�wa� �li ludzie mo�gliby odna�le�� je przy�pad�kiem i wypa�czy� ich za�stoso�wanie. W swej �aska�wo�ci
przy�dzieli��e� mi pok�j z nie�ograni�czo�nym
wido�kiem nieba, a ja... patrz� i widz�. Och, jeszcze co�... B�d� potrze�bowa� tak�e paru tuzi�n�w smo�k�w
ba�gien�nych. Nie, po�winno ich by�... chyba
ponad sto.
� Ro�zu�miem. Zamie�rzasz zbu�dowa� statek, kt�ry mo�e wzle�cie� w niebo, zaprzꭿony w smoki? �
do�my�li� si� Veti�nari z nieja�sn� ulg�. � Przy�pomi�nam
sobie dawn� opo�wie�� o statku ci��gni�tym przez �ab�dzie. Dotar� a�...
� Oba�wiam si�, �e �ab�dzie raczej nie za�dzia��aj�. Ale twoje przy�pusz�czenie jest w og�l�nych zary�sach
po�prawne. Brawo. Suge�ruj� dwie��cie smo�k�w,
�eby mie� pewien margi�nes.
� Przy�najm�niej to nie sprawi k�opo�t�w. Ostat�nio wsz�dzie ich pe�no.
� Przyda si� te� pomoc sze��dzie�si�ciu termi�nato�r�w i czelad�nik�w z Gildii Chy�trych Rze�mie�l�nik�w.
Mo�e lepiej setk�. B�d� musieli praco�wa� przez
okr�g�� dob�.
� Ter�mina�tor�w? Mog� dopil�nowa�, �eby naj�lepsi maj�strowie...
Le�onard uni�s� d�o�.
� Nie maj�strowie, panie � rzek�. � Nie�po�trzebni mi lu�dzie, kt�rzy poznali ju� granice tego, co mo��liwe.
* * *
Orda znala�z�a Cohena siedz��cego przy ma�ym kurha�nie grobo�wym, nieda�leko obo�zowi�ska. W okolicy by�o
ich wiele. Or�dy�cy widy�wali takie cza�sami pod�czas
licz�nych po�dr�y po �wiecie. Tu i tam wysta�wa� ze �niegu pra�dawny g�az z napi�sem wyry�tym w j�zyku,
jakiego �aden z nich nie umia� rozpo�zna�. By�y
bardzo stare. Nikt z ordy�c�w nie my�la� nawet o roz�kopa�niu kt�re�go� z nich w celu spraw�dzenia, jakie
skarby ukrywa w swym wn�trzu. Po czꭜci dlatego,
�e mieli pewne s�owo na okre��lenie ludzi u�y�waj��cych �opat, a s�owo to brzmia�o �nie�wolnik�. Przede
wszystkim jednak dlatego, �e mimo swego powo��ania
prze�strze�gali �ci�s�ego ko�deksu moral�nego � cho� nie nale�a� do ta�kich, do kt�rych stosuje si�
kto�kol�wiek inny. Ten kodeks sprawi�, �e mieli te�
od�po�wied�nie s�owo dla ko�go�, kto na�rusza spok�j kurha�n�w grobo�wych. S�owo to brzmia�o �gi�.
Orda, z�o��ona w ca�o�ci z wete�ran�w tysi�ca bezna�dziej�nych szar�, ostro��nie jednak zbli��a�a si� do
Co�hena, kt�ry ze skrzy��owa�nymi nogami siedzia�
na �niegu. Sw�j miecz wbi� g��boko w zasp�. Twarz mia� zamy��lon�, troch� smutn�.
� Przyj�dziesz zje�� co� na obiad, stary przyja�cielu? � zapyta� Caleb.
� Jest mors � uprze�dzi� Ma�y Willie. � Znowu.
Cohen burkn�� co�.
� Jesz�cze nie szko�czy�em � po�wie�dzia� niewy�ra�nie.
� Czego nie sko�czy�e�, stary przyja�cielu?
� Wszpominacz.
� Kogo wspo�mina�?
� Tego boha�tera, czo jeszt tu po�cho�wany.
� Kim by�?
� Nie wiem.
� Z ja�kiego ludu pocho�dzi�?
� Nie mam poj�cza.
� Czy doko�na� ja�kich� wiel�kich czy�n�w?
� Trudno powie�d�ecz.
� Wi�c czemu...
� Ktosz muszy po�wszpominacz tego bied�nego drania � wyja��ni� Cohen.
� Prze�cie� nic o nim nie wiesz!
� Ale i tak mog� go wszpominacz.
Or�dy�cy poro�zumieli si� wzro�kiem. Ta przy�goda b�dzie chyba trudna.
Ca�e szczꭜcie, �e ma te� by� ostat�nia.
� Le�piej wr�� i zamie� par� s��w z tym bardem, co go pojma�lim � rzek� Caleb. � Po mo�jemu to on chyba
nie ro�zumie, co ma do ro�boty.
� Ma tylko po wszysztkim napi�szacz szag� � stwier�dzi� Cohen sta�now�czo, cho� nieco mlasz�cz�c. Co�
przy�sz�o mu do g�owy. Zacz�� pokle�pywa� si� po r�nych
frag�men�tach odzie�y, co bior�c pod uwag� jej ma�� obfi�to��, nie trwa�o d�ugo.
� Niby tak, ale widzisz, to nie jest taki ty�powy bard od sag boha�ter�skich � t�uma�czy� Caleb, obser�wuj�c
poszu�kiwa�nia przy�w�dcy. � Uprze�dza�em,
�e si� nie nada, ju� jak go z�a�palim. To ra�czej taka od�miana barda, co si� przyda, jak chcesz ballad�
za��pie�wa� pa�nience. �a�piesz, szefie? M�wim
tu o kwiat�kach i wio��nie.
� Aha, tu sz� � ucie�szy� si� Cohen. Z sa�kiewki u pasa wyj�� dwie protezy wy�rze��bione z dia�men�towych
z�b�w trolli. Wsun�� je do ust i zagryz� kilka
razy. � Ju� le�piej. Co m�wi��e�?
� On nie jest praw�dzi�wym bardem, sze�fie.
Cohen wzru�szy� ramio�nami.
� No to b�dzie musia� szybko si� na�uczy�. I tak jest chyba lepszy od tych z impe�rium. Tamci nie maj� poj�cia
o po�ema�tach d�u��szych ni� sie�demna��cie
sylab. Ten przy�najm�niej jest z Ankh -Mor�pork. Musia� s�ysze� o sa�gach.
� M�wi�em, �e po�winni��my si� za�trzy�ma� nad Zatok� Wielo�ryb�w � wtr��ci� Truc�kle. � Lo�dowe
pust�kowia, mro�ne noce... Dobre miejsce na sagi.
� Pewno. Jak kto� lubi tran. � Cohen wyj�� miecz z za�spy. � Mo�e lepiej p�jd� tam i jako� od�wr�c� jego
my�li od kwiat�k�w.
* * *
� Mo�na zaob�ser�wowa�, �e rzeczy obra�caj� si� wok� Dysku � stwier�dzi� Le�onard. � To pewne w
przy�padku s�o�ca i ksiꭿyca. A tak�e, je�li sobie przy�pomi�nacie...
�Marii Pesto�?
� Tego statku, kt�ry po�dobno sp�yn�� pod Dysk? � przy�po�mnia� sobie nadrektor Rid�cully.
� Ot� to. Wia�domo, �e zo�sta� zdmuchni�ty poza Kra�w�d� w po�bli�u Zatoki Mante pod�czas strasz�liwego
sztormu. Kilka dni p�niej rybacy wi�dzieli, jak
wznosi si� po�nad Kra�w�dzi� nieda�leko Tin�Ling, gdzie zreszt� rozbi� si� na rafie. Prze�y� tylko jeden
mary�narz, kt�rego ostat�nie s�owa by�y... do��
dziwne.
� Pa�mi�tam � ucie�szy� si� Rid�cully. � Powie�dzia�: �M�j bo�e, jest pe�ne s�oni�.
� Uwa��am zatem, �e przy odpo�wied�nim pchni�ciu i sk�a�dowej bocz�nej pojazd wy�s�any za brzeg �wiata
prze�mknie do�em, nap�dzany pot꿭nym przy�ci�ga�niem,
i wzleci po drugiej stronie � t�u�maczy� Le�onard. � Praw�dopo�dobnie na wy�soko�� dosta�teczn�, by
po�zwoli� na po�szybo�wanie w d� w do�wolne miejsce
na po�wierzchni.
Mago�wie spoj�rzeli na tablic�. Potem, jak je�den mag, zwr�cili wzrok w stron� My��laka Stib�bonsa, kt�ry
bazgra� co� w swoim notesie.
� O co w tym chodzi, My�lak?
My�lak popa�trzy� na swoje notatki. Potem popa�trzy� na Le�onarda. A po�tem popa�trzy� na Rid�cully'ego.
� Eee... tak. Mo��liwe. Eee... Gdyby wypa�� za Kra�w�d� wy�star�czaj�co szybko, �wiat... �ci�ga z po�wrotem,
wi�c spada si� da�lej, tylko �e do�oko�a.
� Chcesz powie�dzie�, �e spa�daj�c ze �wiata, mo��emy... a m�wi�c �mo��emy�, chc� tu zazna�czy�, nie mam
na my��li sie�bie... mo��emy sko�czy� na niebie?
� Hm... No tak. W ko�cu s�o�ce robi to co�dzien�nie.
Dzie�kan wyda�wa� si� za�chwy�cony.
� Nie�samo�wite � powie�dzia�. � Prze�cie�... mo�na w taki spos�b ca�� armi� prze�rzuci� do sa�mego serca
wro�giego teryto�rium! �adna twier�dza nie b�dzie
bez�pieczna! Mo�na spu�ci� ogie� na...
Po�chwy�ci� spoj�rzenie Le�onarda.
� ...na z�ych ludzi � doko�czy� nie�pewnie.
� To si� nie zdarzy! � o�wiadczy� surowo Le�onard. � Nigdy.
� Czy to... ta rzecz, kt�r� planu�jesz, mo�e wyl��dowa� na Cori Celesti? � upew�ni� si� Patry�cjusz.
� Och, z pew�no�ci� znajd� si� tam odpo�wied�nie �nie�ne r�w�niny � po�twier�dzi� Le�onard. � Je�eli nie,
na pewno uda mi si� za�pro�jekto�wa� roz�s�dny
system l�do�wania. Na szczꭜcie, jak to zauwa��y�e�, panie, rzeczy w po�wietrzu zdra�dzaj� ten�dencj� do
spada�nia w d�.
Rid�cully chcia� ju� wyg�o�si� ja�ki� ko�men�tarz, ale si� po�wstrzyma�. Zna� reputa�cj� Le�onarda. By� to
cz�o�wiek, kt�ry potrafi� przed �niada�niem doko�na�
sied�miu wyna�lazk�w, w tym dw�ch no�wych sposo�b�w przy�goto�wania grzanki. Ten cz�o�wiek wyna�laz�
�o��ysko kul�kowe, urz��dzenie tak oczy�wiste, �e
nikt inny o nim nie pomy��la�. Na tym w�a�nie polega� jego geniusz � wy�my�la� rzeczy, na kt�re ka�dy
m�g�by wpa��, a lu�dzie wymy��laj�cy rzeczy, na kt�re
ka�dy m�g�by wpa��, s� do�prawdy nie�zwykli.
Ten cz�o�wiek by� tak odru�chowo sprytny, �e malo�wa� ob�razy, kt�re nie tylko �le�dzi�y patrz��cego wzro�kiem
po po�koju, ale sz�y za nim do domu i robi�y
pranie.
Niekt�rzy s� pewni siebie, ponie�wa� s� g�up�cami. Le�onard wygl��da� na kogo�, kto jest pewien siebie,
ponie�wa� nigdy jeszcze nie znalaz� po�wodu, by
nie by�. By�by zdolny sko�czy� z wyso�kiego bu�dynku w ra�do�snym stanie umys�u cz�o�wieka, kt�ry
zamie�rza roz�wi�za� pro�blem gruntu wtedy, kiedy si�
pojawi.
I rze�czywi��cie mo�e go roz�wi�za�.
� Czego pan od nas potrze�buje? � zapyta� kr�tko Rid�cully.
� No c�, ten... ta rzecz nie mo�e dzia�a� ma�gicznie. Jak rozu�miem, w po�bli�u Osi nie mo�na pole�ga� na
magii. Ale mo�e�cie do�star�czy� mi wiatru?
� Je�stem prze�konany, �e zwra�casz si� do w�a��ci�wych ludzi � stwier�dzi� Veti�nari. Ma�gom wyda�o si�, �e
zrobi� odro�bin� zbyt d�ug� pauz�, nim podj��:
� Do�skonale opa�nowali mani�pulacje pogod�.
� So�lidny szkwa� bardzo by po�m�g� przy starcie � stwier�dzi� Le�onard.
� S��dz�, �e nie oba�wiaj�c si� za�prze�czenia, mog� zapew�ni�, i� nasi mago�wie potra�fi� za�gwa�ranto�wa�
wiatr w ilo��ciach prak�tycznie nie�ograni�czo�nych.
Czy nie tak, nadrektorze?
� Je�stem zmu�szony si� z panem zgo�dzi�.
� Je�li zatem mo��emy pole�ga� na moc�nym sprzy�jaj��cym wietrze, to...
� Chwi�leczk� � prze�rwa� dzie�kan, kt�ry mia� uczucie, �e ko�men�tarz o wia�trach by� ad�reso�wany do
niego. � Co w�a��ciwie wiemy o tym cz�o�wieku? Buduje...
r�ne urz��dzenia i ma�luje obrazy, tak? No wi�c to bardzo mi�o z jego strony, ale wszy�scy prze�cie� znamy
arty�st�w, prawda? Nie�roz�wa�ni sza�le�cy,
co do jed�nego. A co powie�cie na Bez�dennie G�u�piego John�sona[
4 ]
? Pa�mi�ta�cie par� jego kon�strukcji? Je�stem pewien, �e pan da Quirm maluje �liczne obrazki, ale ja na
przy�k�ad potrze�buj� troch� wi�cej dowo�d�w jego
zadzi�wiaj��cego geniu�szu, nim powie�rz� losy �wiata jego... apara�towi. Poka��cie mi cho� jedn� rzecz, kt�r�
potrafi, a jakiej nie m�g�by doko�na� kto�kol�wiek,
gdyby tylko mia� woln� chwil�.
� Nigdy nie uwa��a�em si� za geniu�sza � zapew�ni� Le�onard, spusz�czaj�c skrom�nie g�ow� i ba�zgrz�c co�
na le��cej przed nim kartce.
� No wi�c gdy�bym to ja by� geniu�szem, raczej bym o tym wie�dzia�... � za�cz�� dzie�kan i urwa� nagle.
Z roz�tar�gnie�niem, prawie nie zwra�caj�c uwagi na to, co robi, Le�onard wykre��li� idealny okr�g.
Patry�cjusz Veti�nari za najlep�sze roz�wi�za�nie uzna� sfor�mowa�nie sys�temu komi�tet�w. Coraz wi�cej
amba�sado�r�w obcych pa�stw przy�bywa�o na Niewi�doczny
Uni�wer�sytet, zja�wiali si� te� szefo�wie kolej�nych gildii. Ka�dy z nich chcia� si� w���czy� w proces
podej�mowa�nia de�cyzji, jednak nieko�niecz�nie
prze�cho�dz�c naj�pierw przez proces u�y�wania inteli�gencji.
Jakie� siedem komi�tet�w, uzna�, to mniej wi�cej w�a��ciwa liczba. A kiedy po dzie�si�ciu minu�tach
wy�p�cz�kowa� ma�gicznie pierw�szy pod�komitet, Veti�nari
zabra� kilka wybra�nych os�b do nie�wiel�kiego poko�iku, powo��a� Komi�tet do spraw Roz�ma�itych i za�mkn��
drzwi na klucz.
� La�taj�cy statek, jak mnie zapew�niono, potrze�buje za�ogi � oznaj�mi�. � Mo�e zabra� trzy osoby.
Le�onard musi lecie�, ponie�wa�, szcze�rze m�wi�c,
b�dzie praco�wa� nad nim nawet po starcie. Co z pozo�sta�� dw�jk�?
� Po�winien si� tam znale�� skryto�b�jca � powie�dzia� lord Dow�ney z Gildii Skry�tob�j�c�w.
� Nie. Gdyby mo�na by�o skrycie zamor�dowa� Cohena i jego przyja�ci�, od dawna byliby ju� martwi �
od�par� Veti�nari.
� Mo�e wi�c ko�biece podej��cie? � zapro�pono�wa�a pani Palm, prze�wodni�cz�ca Gildii Szwa�czek. �
Wiem, �e to raczej wie�kowi d�en�telmeni, ale moje cz�on�kinie
s�...
� Jak mi si� zdaje, pani Palm, pro�blem polega na tym, �e cho� Srebrna Orda po�dobno bardzo ceni
towa�rzy�stwo kobiet, jednak nie s�ucha ni�czego, co owe
kobiety m�wi�. Tak, kapita�nie Mar�chewa?
Kapi�tan Mar�chewa �ela�zny�w�ads�son ze stra�y miej�skiej sta� na bacz�no��, ema�nuj�c gorli�wo�ci� i
lek�kim zapa�chem myd�a.
� Zg�a�szam si� na ochot�nika, sir! � rzek�.
� Tak my��la�em, �e pewnie si� pan zg�osi.
� Czy to rze�czywi��cie sprawa dla stra�y? � spyta� praw�nik, pan Slant. � Pan Cohen zamie�rza tylko
zwr�ci� skra�dzion� w�a�sno�� jej pra�wowi�tym w�a�ci�cielom.
� Jest to po�gl�d, jaki do tej chwili nie przy�szed� mi na my�l � przy�zna� g�adko Veti�nari. � Jed�nak�e
stra��nicy nie by�liby lud�mi, za ja�kich ich
uwa��am, gdyby nie potra�fili znale�� po�wodu, by aresz�towa� kogo�kol�wiek. Ko�men�dancie Vimes?
� Spi�sek w celu zak��cenia spo�koju powi�nien wy�star�czy� � odpar� do�w�dca stra�y, zapa�laj�c cygaro.
� A ka�pitan Mar�chewa jest bardzo prze�konu�j�cym m�o�dym cz�o�wie�kiem � doda� Veti�nari.
� Z wiel�kim mie�czem � wy�mam�rota� pan Slant.
� Per�swazja przy�biera r�ne formy. Nie, zga�dzam si� z nadrektorem Rid�cullym, �e po�s�anie kapi�tana
Mar�chewy to zna�komity pomys�.
� Co? � zdziwi� si� Rid�cully. � Czy ja co� m�wi��em?
� Czy s�dzi pan, �e wys�a�nie ka�pitana Mar�chewy to zna�komity pomys�?
� Co? Aha. Tak. Dobry ch�o�pak. Gor�liwy. Ma miecz.
� Zga�dzam si� z panem � od�par� Patry�cjusz. Umia� kiero�wa� komi�tetami. � Mu�simy si� spie�szy�,
pano�wie. Flo�tylla po�winna jutro wyp�y�n��. Po�trzebny
nam jeszcze trzeci cz�o�nek za�ogi...
Kto� zastu�ka� do drzwi. Veti�nari skin�� na wo��nego uni�wer�sytec�kiego, �eby otwo�rzy�.
Mag, znany jako Rince�wind, wkro�czy� do pokoju. Pod�szed� blady i za�trzyma� si� obok sto�u.
� Nie chc� zg�a�sza� si� na ochot�nika do tej mi�sji � oznaj�mi�.
� Prze�pra�szam? � nie zrozu�mia� Veti�nari.
� Nie chc� si� zg�a�sza� na ochot�nika.
� Nikt o to nie prosi�.
Rid�cully ze znu��eniem pogro�zi� mu palcem.
� Ale popro�sz�, na pewno. Kto� powie: Zaraz, Rince�wind miewa� przy�gody, zna Srebrn� Ord�, wie wszystko
o okrut�nej i nie�zwy�k�ej geogra�fii, �wiet�nie
si� nadaje na wy�praw�. � Wes�tchn�� ci�ko. � Po�tem ja uciekn� i scho�wam si� w jakiej� skrzyni, kt�r� i
tak za�a�duj� na ten la�taj�cy statek. Albo
nast�pi ca�y �a�cuch przy�pad�k�w, kt�re dopro�wadz� do tego samego. Mo�e mi pan wie�rzy�. Wiem, jak
funk�cjonuje moje �ycie. Dla�tego pomy��la�em, �e
po�min� wszystkie te dzia�a�nia i od razu po�wiem, �e nie chc� si� zg�a�sza� na ochot�nika.
� Mam wra�e�nie, �e pomi�n��e� kt�ry� z lo�gicz�nych krok�w � za�uwa�y� Patry�cjusz.
� Nie, prosz� pana. To bardzo proste. Zg�a�szam si� na ochot�nika. Po pro�stu tego nie chc�. Ale w ko�cu czy
to kiedy�kol�wiek mia�o zna�czenie?
� Co� w tym jest, wiecie... � wtr�ci� Rid�cully. � On zawsze wraca ca�o z najr�niej�szych...
� Wi�dzicie? � Rin�cewind rzuci� Vetina�riemu sm�tny u�miech. � Prze��ywam swoje �ycie ju� bardzo
d�ugo. Wiem, jak to dzia�a.
* * *
W po�bli�u Osi zawsze graso�wali rabusie. R�ne bo�gactwa mo�na by�o znale�� w za�gubio�nych doli�nach i
zaka�zanych �wi��tyniach, a tak�e u s�abiej przy�goto�wa�nych
w�drow�c�w. Zbyt wielu ludzi, wy�mie�niaj�c wszystkie nie�bezpie�cze�stwa czyha�j�ce na poszu�kiwa�cza
za�ginio�nego skarbu albo staro��ytnej m�dro��ci,
za�pomi�na�o umie��ci� na szczy�cie li�sty �cz�o�wieka, kt�ry przyby� chwil� wcze��niej lub p�niej�.
Jedna z grup rabu�si�w patro�lowa�a swoj� ulu�bion� okolic�, kiedy odkry�a naj�pierw pi�knie osio�d�a�nego
rumaka bojo�wego przy�wi�za�nego do oszro�nio�nego
drzewa. Potem zoba�czyli ogni�sko p�o�n�ce w nie�wiel�kim zag��bieniu, os�a�niaj��cym je od wiatru. W ko�cu
zauwa��yli kobiet�.
By�a atrak�cyjna � mo�e nie w tej chwili, ale ja�kie� trzy�dzie�ci lat temu. Teraz przy�pomi�na�a na�uczy�cielk�,
jak� cz�o�wiek chcia�by mie� w pierw�szej
klasie; pe�n� zrozu�mienia dla drob�nych �ycio�wych incy�dent�w, takich jak na przy�k�ad but, do kt�rego kto�
nasiu�sia�.
Sie�dzia�a otulona kocem, dla ochrony przed zim�nem. Robi�a na drutach. Obok, wbity w �nieg, tkwi�
naj�wi�k�szy miecz, jaki z�o�dzieje w �y�ciu wi�dzieli.
Inteli�gentni rabusie zacz�liby li�czy� ele�menty niepa�suj�ce do ob�razka. Ci jed�nak nale��eli do innego typu
� typu, dla kt�rego wyna�leziono ewolu�cj�.
Ko�bieta unios�a g�ow�, skin�a im, po czym wr�ci�a do ro�b�tki.
� No, no, co my tu mamy? � ode�zwa� si� herszt. � Czy...
� Przy�trzymaj to, m�ody cz�o�wieku, dobrze? � po�prosi�a kobieta, wsta�j�c. � Wy�staw kciuki. To po�trwa
tylko chwil�. Musz� zwin�� nowy k��bek. Mia��am
w�a�nie na�dziej�, �e kto� si� zjawi...
Pod�nios�a motek we�ny. Rabu� wzi�� go nie�pewnie, �wia�dom z�o�li�wych u�mieszk�w na twa�rzach
kom�pan�w. Wy�ci�gn�� jednak r�ce z min�, kt�ra � mia� na�dziej�
� dosta�tecznie gro�nie wyra��a�a zdanie: �Bie�daczka ni�czego nie po�dej�rzewa�.
� Tak dobrze � stwier�dzi�a sta�ruszka i cofn�a si� o krok. Kop�n�a herszta mocno w kro�cze, metod�
nie�zwykle sku�teczn�, cho� niezbyt ucho�dz�c� damie.
Gdy pada�, schy�li�a si� b�y�ska�wicz�nie, z�apa�a kocio��ek, rzuci�a nim celnie w twarz pierw�szego zb�ja i
zanim zd��y� upa��, po