721
Szczegóły |
Tytuł |
721 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
721 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 721 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
721 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
E. Aronson i inni
"Psychologia i �ycie
Wyd 21996
"Psychologia i �ycie" jest popularnie uj�tym wyk�adem psychologii.
Przeznaczona jest w zasadzie dla os�b studiuj�cych t� dziedzin� wiedzy, ale
polecamy j� wszystkim, kt�rzy chcieliby wiedzie�, dlaczego w okre�lonych
sytuacjach cz�owiek dzia�a tak, a nie inaczej; jaki wp�yw na to maj� jego
cechy biologiczne, a jaki - szeroko rozumiane otoczenie. Kim jeste�my -
"dzie�mi natury" czy "dzie�mi �rodowiska spo�ecznego"? Czym jest choroba
psychiczna? Jak mo�na modyfikowa� zachowanie cz�owieka? Dlaczego tak �atwo
stajemy si� marionetkami w cudzych r�kach? Jakie prawa rz�dz� �yciem
spo�eczno�ci, a jakie powinny nim rz�dzi�?
Autorzy ksi��ki staraj� si� rzetelnie i wyczerpuj�co odpowiedzie� na te
pytania. Informacjom teoretycznym i szczeg�owym opisom bada� naukowych
towarzysz� liczne "przyk�ady z �ycia", anegdoty, cytaty z literatury
pi�knej oraz wskaz�wki, jak mo�na wykorzysta� wiedz� psychologiczn� w
r�norodnych dziedzinach i sferach naszej dzia�alno�ci.
Od Wydawcy
"Istnieje oczywi�cie mn�stwo innych przyk�ad�w, kt�re mogliby�my
przytoczy�, a kt�re �wiadcz� o mo�liwo�ciach wykorzystania psychologii dla
dobra ludzi i spo�ecze�stwa (...) Niekt�rzy psychologowie pracuj� nad
podniesieniem poziomu moralnego stra�nik�w wi�ziennych i wi�ni�w, podczas
gdy inni badaj� elementy sk�adaj�ce si� na te doznania, jakie przede
wszystkim nale�a�oby zapewni� dzieciom w tworzonych obecnie o�rodkach
opieki nad dzieckiem (najpowa�niejszy eksperyment spo�eczny lat
siedemdziesi�tych). Niekt�rzy pr�buj� odkry� sposoby przezwyci�ania
poczucia nie�mia�o�ci i osamotnienia, podczas gdy ich koledzy staraj� si�
ustali�, co jest podstaw� trwa�ego zaanga�owania i wi�zi uczuciowych (...).
Jeste�my obecnie �wiadkami ciekawego ��czenia si� naukowego poszukiwania
wiedzy, odkrywania prawid�owo�ci i porz�dku zjawisk, z humanistycznym
d��eniem do zrozumienia i akceptacji innych ludzi oraz osi�gni�cia
osobistego spe�nienia. Nie ma �adnych powod�w, aby nowoczesna psychologia
nie mog�a realizowa� obu tych cel�w".
(z Epilogu)
Wiedzy nabywa si� czytaj�c ksi��ki, lecz wiedz� najpotrzebniejsz� -
znajomo�� �wiata - zdobywa si� czytaj�c w �ywych ludziach i studiuj�c
wszystkie ich wydania.
Lord Chesterfield "Letters to His Son", 16 marca 1752 (wyd. pol. "Sztuka
szcz�liwego �ycia w spo�eczno�ci")
Z frontu bada�:
Elliot Aronson "University of California, Santa Cruz"
Albert Bandura "Stanford University"
John D. |Bonvillian "Vassar College"
Robert Buckhout "Brooklyn College, C.U.N.Y".
Ruth S. |Day "Hale University"
Jane Elliot "Riceville. Iowa, Public School"
Christiana Maslach "University of California, Berkeley"
Richard E. Nisbett "University of Michigan"
Erik Peper "San Francisco State University"
David L. "Rosenhan Stanford University"
Martin E. P. Seligman "University of Pennsylvania"
Philip Teitelbaum "University of Illinois"
Przedmowa do wydania�
polskiego
Wizja psychologii, kt�r� znajdujemy w "Psychologii i �yciu", odbiega od
klasycznego obrazu tej nauki. Jest to raczej przedstawienie psychologii
jako sztuki rozwi�zywania ludzkich problem�w ni� jako nauki, kt�rej celem
jest skrz�tne zbieranie poszczeg�lnych fakt�w i ostro�ne formu�owanie
uog�lnie�. Z�o�ono�� zagadnie�, kt�rych rozwi�zania oczekuje si� od
psycholog�w, sprawia, �e niezwykle trudno jest precyzyjnie okre�li�
przedmiot psychologii oraz metody jego badania, tote� autorzy "Psychologii
i �ycia" nawet nie pr�buj� tego uczyni�. Dzi�ki temu polski Czytelnik styka
si� z bogatym, niezwykle r�norodnym materia�em, ale jednocze�nie, ze
wzgl�du na zawarte w nim realia, mo�e odnie�� wra�enie, i� omawiane
problemy s� przede wszystkim problemami spo�ecze�stwa ameryka�skiego.
Warto si� wi�c zastanowi�, czy sprawy poruszane przez Zimbardo s� istotne
r�wnie� dla polskiego spo�ecze�stwa lat osiemdziesi�tych oraz czy
proponowane sposoby ich rozwi�zania nie budz� w�tpliwo�ci.
Mo�na si� zgodzi�, �e r�ne formy dehumanizacji stosunk�w mi�dzyludzkich,
wynikaj�ce z frustracji wa�nych potrzeb, z �ycia w zat�oczonych miastach, z
nara�enia na b��dy grupowego my�lenia i natr�tne oddzia�ywania propagandy
s� tak�e naszymi problemami. Wed�ug Zimbardo, wa�nym sposobem ich
rozwi�zywania jest humanizacja spo�ecze�stwa osi�gana poprzez wnikliwe
badania prze�y� i dozna� innych ludzi, mi�dzy innymi podczas r�nego
rodzaju trening�w uwra�liwiaj�cych, a tak�e eksperyment�w spo�ecznych. W
rozdziale 13 jest na przyk�ad szczeg�owo opisany eksperyment,
przeprowadzony przez |nauczycielk�, kt�rego celem by�o pokazanie dzieciom,
jak �atwo powstaj� uprzedzenia i jakie s� ich konsekwencje. Eksperyment ten
by� bardzo ryzykowny - dzieci �atwo i szczerze uwierzy�y, �e ludzie o
niebieskich oczach s� "gorsi". Autorce tego badania uda�o si� jednak tak
pokierowa� sytuacj�, �e dzieci wynios�y z niej wyra�ne korzy�ci spo�eczne,
mimo kr�tkotrwa�ego doznawania intensywnych, przykrych prze�y�,
wynikaj�cych z prze�wiadczenia o swej "ni�szo�ci". Powodzenie tego typu
przedsi�wzi�� wymaga jednak wysokiej kultury psychologicznej i
pedagogicznej od osoby, kt�ra je podejmuje i systemu spo�ecznego, kt�ry
jednostkom i grupom uczestnicz�cym w tego rodzaju eksperymentach zapewnia
poczucie du�ego bezpiecze�stwa osobistego. Nie s�dzimy, aby w naszej
obecnej rzeczywisto�ci oba te warunki by�y spe�nione.
Autorzy "Psychologii i �ycia" twierdz�, i� jest to ksi��ka w r�wnej
mierze o �yciu, jak i psychologii. Naszym zdaniem, nale�a�oby jednak
uprzedzi� Czytelnika, i� jest to ksi��ka o �yciu cz�owieka rozpatrywanym
przede wszystkim z perspektywy psychologii spo�ecznej. Punktem wyj�cia
zawartych w niej rozwa�a� s� raczej codzienne sprawy ni� teoretyczne
problemy psychologii, a Autorzy s� psychologami spo�ecznymi, nic wi�c
dziwnego, i� w ksi��ce uwzgl�dnione s� przede wszystkim spo�eczne aspekty
funkcjonowania ludzi. Przejawia si� to zar�wno w bardziej szczeg�owym
przedstawieniu zagadnie� tradycyjnie zaliczanych do psychologii spo�ecznej,
jak i w jednostronnym (z punktu widzenia tylko tej dyscypliny)
interpretowaniu niekt�rych zjawisk. Znalaz�o to sw�j wyraz przede wszystkim
w podej�ciu do problem�w zdrowia psychicznego i zaburze� psychicznych.
Autorzy krytykuj� medyczny model choroby psychicznej zak�adaj�c, i� choroba
"tkwi" w pacjencie. Sami natomiast przyjmuj�, i� "szale�stwo" jest wytworem
interakcji danej jednostki z jej �rodowiskiem spo�ecznym, jej konieczno�ci
przystosowywania si� do konfliktowych wymaga� �rodowiska, nierozs�dnych
norm i patologicznych stosunk�w panuj�cych w rodzinie, w szkole czy w
pracy. Przedstawiaj�c rozliczne dowody potwierdzaj�ce tak� interpretacj�,
Autorzy niemal zupe�nie pomijaj� spotykane w literaturze dane �wiadcz�ce o
biologicznym pod�o�u zaburze� psychicznych. O dominacji psychospo�ecznego
punktu widzenia na �ycie cz�owieka �wiadczy te� pewna powierzchowno��
prezentacji bada� i rozstrzygni�� empirycznych dotycz�cych fizjologicznych
podstaw prze�y� i zachowa� jednostki (por. Rozdzia� 2�).
Obok przejaw�w jednostronnej interpretacji znajdujemy w ksi��ce liczne
przyk�ady szerokiego i wszechstronnego wyja�nienia zachowania cz�owieka.
Szczeg�lnie wyra�ne jest to przy prezentacji r�nych teorii osobowo�ci
(Rozdzia� 10�). Autorzy poddaj�c jedno i to samo zachowanie interpretacji w
r�nych systemach kategorii, w bardzo atrakcyjny spos�b zwracaj� uwag�
Czytelnika na r�norodno�� mo�liwych jego przyczyn.
"Psychologia i �ycie" jest przyk�adem dzie�a, kt�re ukazuje podstawowe
dylematy psycholog�w uprawiaj�cych t� dyscyplin�. Opr�cz problem�w z
selekcj� pyta� badawczych i doborem trafnych i rzetelnych metod, musz� oni
jeszcze bra� pod uwag� niebagatelne kwestie natury etycznej.
W wielu opisach bada� prezentowanych przez Zimbardo spotykamy si� z tym,
i� badani byli przez psycholog�w ok�amywani, g�odzeni, straszeni i
poddawani r�nym innym przykrym oddzia�ywaniom. Na usprawiedliwienie
badaczy stosuj�cych tego typu metody mo�na powiedzie�, i� naruszenie norm
etycznych jest cen� za spe�nienie rygor�w metodologicznej �cis�o�ci przy
podejmowaniu wa�nych spo�ecznie, a skomplikowanych problem�w. Ponadto
cierpienia s� wyrz�dzane niewielu osobom badanym po to, aby poprawi� los
du�ych grup ludzi. Na przyk�ad, drastyczne badanie Zimbardo nad efektem
uwi�zienia, kt�re przynios�o przykre do�wiadczenia ochotniczo bior�cym w
nim udzia� studentom, pos�u�y�o jako argument na rzecz poprawy sytuacji
du�ej zbiorowo�ci wi�ni�w ameryka�skich.
Naszym zdaniem bilans strat i zysk�w, wynikaj�cych z prowadzenia
w�tpliwych etycznie bada�, jest bardzo trudny do oszacowania i w ka�dym
przypadku nale�a�oby d��y� do tego, aby koszty psychologiczne ponoszone
by�y przez uczestnik�w tych bada� minimalnie. Humanistyczn� wydaje si�
regu�a post�powania zaproponowana przez J. M. Carlsmitha, Ph. Ellswortha i
E. Aronsona w pracy "Methods of research in socjal psychology"
(Massachusetts 1976, Addison-Wesley): pami�tamy o tym, aby ludzie
uczestnicz�cy w badaniach psychologicznych nie byli po badaniu w gorszym
stanie i nastroju, ni� byli przed nim.
S� w "Psychologii i �yciu" dane �wiadcz�ce o tym, i� wiedza
psychologiczna mo�e by� niebezpiecznym �rodkiem manipulacji czy wr�cz
maltretowania ludzi. To prawda. Jest to zreszt� niebezpiecze�stwo znane nie
tylko psychologii. Podobnie jak na przyk�ad w genetyce, w psychologii
wyniki poznania naukowego mog� by� wykorzystane przeciwko cz�owiekowi.
�wiadomo�� tego faktu nie mo�e by� obca nikomu, kto studiuje i uprawia t�
dyscyplin�.
Mamy nadziej�, i� lektura "Psychologii i �ycia" pozwoli Czytelnikom nie
tylko pog��bi� wiedz� o sobie i otoczeniu, ale tak�e w spos�b bardziej
humanistyczny rozwi�zywa� problemy ludzi w ich �rodowisku naturalnym i
spo�ecznym.
Maria Materska,
Krystyna Skar�y�ska
Warszawa, pa�dziernik 1981
Kiedy pi�tna�cie lat temu oddawa�y�my do druku pierwsze polskie wydanie
"Psychologii i �ycia", polska codzienno�� dostarcza�a ludziom wielu
problem�w, odmiennych od tych, kt�re opisywali i wyja�niali Autorzy. Zmiany
polityczne, ekonomiczne, spo�eczne sprawi�y, i� to, co kiedy� wydawa�o si�
odleg�e i ma�o znacz�ce - sta�o si� r�wnie� naszym problemem. �yjemy coraz
szybciej, stajemy si� bardziej rywalizacyjni, poznajemy na w�asnej sk�rze
natarczywo�� reklamy i innych manipulacji naszymi postawami w �rodkach
masowego przekazu. Agresja i przemoc, niech�� do obcych i r�nego rodzaju
uprzedzenia sta�y si� bardziej wyraziste. Wszystkie te kwestie s� w
"Psychologii i �yciu" dok�adnie analizowane. Z tego punktu widzenia -
wznawiana teraz ksi��ka zyska�a na aktualno�ci.
W ostatnich latach znacznie poszerzy� si� kr�g os�b zainteresowanych
psychologi�. Kilkakrotnie wzros�a liczba student�w psychologii i nauk
pokrewnych, w kt�rych wiedza psychologiczna znajduje szerokie zastosowanie.
Coraz wi�cej czytelnik�w pragnie zdoby� wiedz� psychologiczn�, poszukuj�c
klucza do zrozumienia osobistych problem�w - swoich i swojego otoczenia.
Dla nich wszystkich wznawiana obecnie "Psychologia i �ycie" b�dzie
u�yteczn� i ciekaw� lektur�.
Pi�tna�cie lat w historii nauki to du�o. Przez te lata pojawi�y si� i
nowe teorie, i nowe fakty, nie do ko�ca jeszcze wyja�nione. Na polskim
rynku wydawniczym pojawiaj� si� publikacje przedstawiaj�ce nowo�ci z tej i
innych dziedzin, ale skupiaj� si� one g��wnie na zagadnieniach
szczeg�owych i nierzadko dost�pne s� tylko dla w�skiego grona
specjalist�w. W tej sytuacji "Psychologia i �ycie" dobrze pe�ni funkcj�
og�lnego i najbardziej dost�pnego podr�cznika psychologii.
M. M. i K. S.
Warszawa, marzec 1996
Przedmowa
Ciesz� si�, �e dziewi�te wydanie "Psychology and Life" ("Psychologii i
�ycia") okaza�o si� co najmniej r�wnie popularne w�r�d szerokiego kr�gu
Czytelnik�w, jak d�ugi szereg poprzednich wyda� ciesz�cych si� powodzeniem
od 1937 roku (kt�rych autorem by� pocz�tkowo tylko Floyd L. Ruch). Powa�n�
rewizj� tekstu podr�cznika - a st�d nowe wydanie - podejmuje si�
tradycyjnie co cztery lata. Tym razem postanowili�my jednak spr�bowa�
innego rozwi�zania.
Tekst zosta� zaktualizowany i zmodyfikowany na podstawie nowych
informacji, niedost�pnych par� lat temu, gdy opracowywano dziewi�te
wydanie. Poprawiono go tak�e w wielu miejscach, uwzgl�dniaj�c konstruktywne
uwagi przekazane mi przez student�w i wyk�adowc�w. G��wn� jednak innowacj�,
z jak� tu si� zetkniesz, jest zbi�r oryginalnych esej�w napisanych przez
interesuj�cych badaczy, kt�rych prace i my�li reprezentuj� najnowsze
osi�gni�cia wiedzy psychologicznej. Znajdziesz tu zatem trzyna�cie esej�w
napisanych specjalnie dla naszej ksi��ki, kt�rych nie by�o w wydaniu z 1975
roku. Poniewa� zmiany te s� znacznie wi�ksze ni� w zwyk�ym przedruku, lecz
nie tak gruntowne, jak te, kt�rych dokonam w dziesi�tym wydaniu, niniejszy
tekst okre�lono jako "wydanie poprawione".
Par� s��w o wspomnianych esejach, zamieszczanych pod wsp�lnym nag��wkiem
"Z frontu bada�". Po streszczeniu ka�dego z rozdzia��w nast�puje kr�tki
artyku�, o obj�to�ci czterech lub sze�ciu stron, kt�rego tematyka wi��e si�
z zasadnicz� tre�ci� tego rozdzia�u. Niekt�re z tych esej�w przedstawiaj�
nowe koncepcje teoretyczne, podczas gdy inne oferuj� udoskonalon�
metodologi� oraz systematyczne programy bada� zmierzaj�cych do wykrywania
prawd psychologicznych. Opr�cz �cis�ych, rygorystycznie zaplanowanych
bada�, s� tu opracowania o charakterze bardziej spekulatywnym,
refleksyjnym, analitycznym. S� szczeg�owe obserwacje pojedynczego
przypadku, jak r�wnie� eksperymenty z tysi�cami os�b badanych. Niekt�re
eseje koncentruj� si� na badaniach podstawowych, podczas gdy inne na
praktycznym zastosowaniu takich bada�. Niekt�rzy z autor�w nale�� do
najwybitniejszych uczonych w swych specjalno�ciach, inni s� dobrze
zapowiadaj�cymi si� m�odymi my�licielami, kt�rych idee zaczynaj� wywiera�
wp�yw na reprezentowane przez nich dziedziny psychologii.
Ludzie ci starali si� poinformowa� ci� w bezpo�redni spos�b o tym, co
badaj�, dlaczego w�a�nie to zdecydowali si� bada� oraz co wykrywaj�.
Nie�atwo jest zawrze� esencj� pracy ca�ego �ycia, czy cho�by jednego
powa�nego przedsi�wzi�cia badawczego, w kr�tkim artykule dost�pnym dla os�b
stawiaj�cych pierwsze kroki w tak z�o�onej dziedzinie jak psychologia.
B�dziesz wi�c musia� da� r�wnie� co� z siebie: eseje te powiniene� czyta�
uwa�niej ni� przywyk�e�. Autorzy starali si� przedstawi� swoje prace
mo�liwie najja�niej, lecz bez nadmiernych uproszcze�. M�wi� oni do ciebie w
spos�b osobisty, lecz nigdy nie staraj� si� do ciebie zni�y�. Chcia�bym
wiedzie�, kt�re eseje uwa�asz za najbardziej warto�ciowe, i jakie by�y
twoje pozytywne i negatywne reakcje na pozosta�e cz�ci tego podr�cznika.
W obecnym najnowszym wydaniu "Psychologii i �ycia" postawili�my sobie za
cel zachowa� te zasadnicze cechy, kt�re zawsze odr�nia�y ten podr�cznik od
jego "rywali", jednocze�nie wzbogacaj�c go o nowe wymiary, styl i spos�b
roz�o�enia akcent�w. S�dzimy, �e wydanie to jest lepiej uporz�dkowane,
bardziej �cis�e i ciekawsze ni� jakiekolwiek poprzednie. Rozszerzyli�my
podstaw� naukow� w postaci danych empirycznych, na kt�rych oparte s�
wnioski, po�wi�caj�c jednocze�nie wi�ksz� uwag� zagadnieniom natury
humanistycznej (dotycz�cym cz�owieka), o kt�rych psychologia ma co� wa�nego
do powiedzenia. Staramy si� m�wi� do naszego Czytelnika-studenta wprost, na
poziomie odpowiednim dla ka�dego inteligentnego, zainteresowanego
"nieprofesjonalisty". Do�o�yli�my wiele stara�, aby wykaza� znaczenie
analizy psychologicznej dla zrozumienia osobistych, spo�ecznych i
politycznych problem�w interesuj�cych dzisiejszych student�w. Ponadto,
przedstawiamy wiele "najgor�tszych" dzi� temat�w, wa�nych dla psychologii,
jako dyscypliny naukowej, pod wzgl�dem teoretycznym i empirycznym. W
obecnym wydaniu ksi��ki k�adziemy wyra�ny nacisk na poznanie dynamiki
ludzkiego zachowania i �wiadomo�ci. Opisuj�c, w jaki spos�b psychologowie
zabieraj� si� do tego zadania, staramy si� wci�gn�� naszego Czytelnika w
realizacj� pasjonuj�cego przedsi�wzi�cia. Jest to ksi��ka w r�wnej mierze o
�yciu, jak i o psychologii. Mamy nadziej�, �e b�dzie to dla Czytelnika
zar�wno przyjemne, jak i po�yteczne do�wiadczenie.
Jak pos�ugiwa� si� t� ksi��k�
"Psychologia i �ycie" jest obszern� ksi��k�, w kt�rej niema�o
powiedzieli�my. S�dzimy, �e uznasz t� lektur� za wart� po�wi�conego jej
czasu. Aby pom�c ci w pe�niejszym przyswojeniu i lepszym opanowaniu
przygotowanych przez nas materia��w, zastosowali�my szereg specjalnych
zasob�w, na kt�re chcemy zwr�ci� twoj� uwag�. Zalecamy, aby� czytaj�c ka�dy
"zadany" rozdzia�, zacz�� od spisu tre�ci, nast�pnie zajrza� na koniec
rozdzia�u i dok�adnie przeczyta� jego streszczenie, aby zorientowa� si�,
jak� zawiera on tre�� i jak jest ona uporz�dkowana, a potem przeczyta�
swobodnie ca�y rozdzia�, aby zaznajomi� si� z zasadniczym uj�ciem tematu,
poj�ciami i wnioskami.
Nast�pnie wr�� na pocz�tek i przeczytaj rozdzia� dok�adnie, |aktywnie
zapoznaj�c si� z ka�dym spo�r�d jego g��wnych dzia��w. Aktywne czytanie, w
kt�rym stosuje si� podkre�lenia, robienie uwag na marginesie, a najlepiej
sporz�dzanie notatek z tego, co si� przeczyta, pozwala uzyska� w
p�niejszych sprawdzianach lepsze wyniki ni� czytanie bierne. Zajmuje to
pocz�tkowo wi�cej czasu, lecz ten zwi�kszony wysi�ek znajdzie p�niej
odbicie w twoich stopniach.
Materia� zawarty w ka�dym z rozdzia��w podzielono tak, aby u�atwi� jego
zrozumienie i studiowanie. Zwr�� uwag� na kr�j i wielko�� czcionek
stosowanych w tytu�ach r�nego rz�du, poniewa� informuj� one o strukturze
rozdzia�u i zwi�zkach mi�dzy tematami. Tytu�y te organizuj� tre�� i
pomagaj� rozplanowa� lektur� w ka�dym z okres�w studiowania.
Odpowiednio operuj�c czcionkami wyr�niono r�wnie� wa�ne terminy i
poj�cia oraz opisy interesuj�cych lub znacz�cych bada� - aby podkre�li� ich
znaczenie. Wa�nym elementem naszej ksi��ki s� "Zbli�enia", kt�re
pozwalaj� Czytelnikowi bli�ej zapozna� si� ze szczeg�lnie interesuj�cymi
tematami.
W ca�ym podr�czniku pojawiaj� si� odniesienia do �r�de� naukowych,
badawczych oraz informacji ze �rodk�w masowego przekazu. Nazwiska autor�w i
data publikacji b�d� wymieniane w nawiasach (na przyk�ad: Zimbardo i Ruch,
1975�), a kompletne dane bibliograficzne podane s� w porz�dku alfabetycznym
na ko�cu ksi��ki. Dane te stanowi� podstaw� naszych wniosk�w, a ponadto
wskazuj� ci �r�d�o bardziej wyczerpuj�cych informacji, je�li jeste�
szczeg�lnie zainteresowany jakim� tematem. Powinni�my r�wnie� zwr�ci� uwag�
na inne, warto�ciowe z pedagogicznego punktu widzenia pomoce zamieszczone
na ko�cu ksi��ki: "Dodatek" zawieraj�cy podstawowe informacje o pomiarze i
statystyce oraz pe�ny "S�ownik" termin�w i poj�� psychologicznych u�ywanych
w "Psychologii i �yciu".
Po przeczytaniu tej ksi��ki dojdziesz do wniosku, �e jest to nie tylko
podstawowy podr�cznik wprowadzaj�cy ci� w dziedzin� psychologii, lecz tak�e
warto�ciowe, podr�czne �r�d�o informacji, kt�re b�dzie przydatne w dalszych
studiach z zakresu psychologii lub przy pisaniu prac z innych przedmiot�w.
Na przyk�ad, wi�kszo�� student�w specjalizuj�cych si� w psychologii
przygotowuje si� do egzaminu dyplomowego przegl�daj�c wprowadzaj�cy
podr�cznik psychologii. Kr�tko m�wi�c, powiniene� uwa�a� t� ksi��k� za
cz�� swej w�asnej biblioteki materia��w �r�d�owych.
Specjalne podzi�kowania
Ka�da ksi��ka o tych wymiarach i z�o�ono�ci wymaga wsp�pracy wielu
ludzi, aby mo�na j� by�o przedstawi� w ostatecznej postaci, jak� tu
widzisz. Poprosili�my badaczy, wyk�adowc�w i student�w, by ocenili mocne i
s�abe strony poprzedniego wydania naszego podr�cznika, aby pomogli nam w
pocz�tkowym przygotowaniu niekt�rych nowych materia��w, aby pomogli
zestawi� bibliografi� oraz ocenili dydaktyczn� i naukow� adekwatno�� ka�dej
cz�ci nowego r�kopisu. Jeste�my bardzo wdzi�czni za t� nieocenion� pomoc
nast�puj�cym osobom: Karlowi Minkemu z University of Hawaii, Leonorze
Tiefer z Colorado State University, Scottowi Fraserowi z University of
Southern California, Richardowi Nisbettowi z University of Michigan oraz
Arturowi Hastingsowi z firmy Hastings Associates. Oparli�my si� na
ekspertyzach profesor�w Jeffa Wine'a, Carla Pribrama, Edwarda Smitha,
Barbary Sackitt, Ervina Stauba oraz Lee Rossa ze Stanford University,
natomiast spo�r�d student�w i absolwent�w tej uczelni znaczn� pomoc, o
charakterze krytycznym i tw�rczym, okazali nam Trudy Solomon, Eileen
Sobeck, Eugene Eberts, James Newton, Paul Pilkonis, Michael Jenninges,
Thomas Devine, Paige Jenson, Gary Marshall oraz Dean Funabiki.
Mieli�my to szcz�cie, �e "Dodatek" statystyczny przygotowa� nam William
W. Ruch z "Psychological Services Inc.", a "S�ownik" termin�w - Eileen
Sobeck. Rosanne Saussotte nie tylko przepisa�a na maszynie ca�y, cz�sto
nieczytelny r�kopis, lecz ponadto sprawnie organizowa�a i koordynowa�a
r�ne cz�ci i stadia procesu opracowywania tego podr�cznika. Wydawnictwo
"Scott, "Foresman and Company" przydzieli�o nam uprzejmie redaktorki:
Louise Howe, Marguerite Clark i Joanne Tinsley, kt�re odznacza�y si� nie
tylko doskona�� znajomo�ci� psychologii i by�y ekspertami w sprawach
edytorskich, lecz ponadto dba�y przede wszystkim o dobro studenta,
przysz�ego Czytelnika tego podr�cznika. I wreszcie Christina Maslach z
pomoc� University of California w Berkeley: s�u�y�a pomoc�, rad� i zach�t�
w ka�dej fazie przekszta�cania my�li w drukowane s�owo jako doskonale
poinformowana, krytyczna kole�anka, jako �yczliwa i dodaj�ca otuchy
przyjaci�ka i jako kochaj�ca �ona.
Phil Zimbardo
I. Podstawy
1. Wyja�nianie tajemnic zachowania ludzi
2. Fizjologiczne podstawy zachowania
3. Zachowanie przystosowawcze: warunkowanie i uczenie si�
Rozdzia� 1.�
Wyja�nianie tajemnic�
zachowania ludzi
"Wszyscy ludzie s� zagadkowi, dop�ki w ko�cu nie znajdziemy w jakim�
s�owie lub czynie klucza do danego m�czyzny lub kobiety: natychmiast
wszystkie ich dotychczasowe s�owa i uczynki ukazuj� nam si� w pe�nym
�wietle" (Przek�adu wi�kszo�ci cytat�w z literatury pi�knej dokona� T�umacz
tej ksi��ki - w pozosta�ych przypadkach autorzy przek�ad�w podani s� w
przypisach (przyp. red.).
Ralph Waldo Emerson
"The Journals" 1842
(wyd. pol. "Dzienniki")
Psychologia to naukowe badanie zachowania organizm�w; jest ona nauk�,
kt�ra pozwala ustali� co "porusza" lud�mi i jak funkcjonuje ich psychika.
Psychologia to pewien spos�b my�lenia o tym, jak �ywe stworzenia radz�
sobie ze swoim �rodowiskiem i jak zachowuj� si� wzgl�dem siebie; jako taka
jest dziedzin� znajduj�c� si� na przeci�ciu innych dyscyplin: filozofii,
biologii, socjologii, fizjologii i antropologii. Psychologia zajmuje si�
tym, co odr�nia ludzi od maszyn. I wreszcie, co mo�e najwa�niejsze,
psychologia jest tym rodzajem wiedzy i sposobem ujmowania zjawisk, kt�ry
mo�na wykorzysta� do podniesienia jako�ci ludzkiego �ycia.
Jest dzi� prawie niemo�liwe, aby czytaj�c gazet� czy czasopismo, lub
ogl�daj�c telewizj�, nie zetkn�� si� z jak�� rzekom� prawd� psychologiczn�,
kt�r� podaje ci si� do wierzenia. W latach siedemdziesi�tych nasta�a era
psychologii - czas, gdy ka�dy jest swego rodzaju psychologiem. R�wnie� i
ty, d���c do tego, aby wydoby� z �ycia jak najwi�cej, sta�e� si� ju� w
pewnym sensie psychologiem. Niew�tpliwie zastanawia�e� si� nad swym w�asnym
zachowaniem i nad tym, dlaczego inni niekiedy zachowuj� si� zupe�nie
inaczej, ni� ty zachowa�by� si� w takich samych okoliczno�ciach. Je�li
jeste� jednostk� spostrzegawcz� i wra�liw�, to zapewne cz�sto starasz si�
zrozumie� obserwowane formy czy wzorce zachowania i ich zwi�zek z cechami
osobowo�ci. Najprawdopodobniej doszed�e� do do�� dobrych wynik�w, je�li
chodzi o przewidywanie nast�pstw w�asnych dzia�a�, a tak�e przewidywanie,
jak b�dziesz post�powa� w r�nych warunkach. To jednak nie wystarczy, aby�
m�g� przewidywa� swoje zachowanie. Istnieje prawdopodobnie wiele sytuacji,
kiedy chcia�by� lepiej panowa� nad tym, co sam czynisz i co czyni� inne
osoby, kt�rych dzia�ania ciebie dotycz�.
Psychologia zdrowego rozs�dku w wielu wypadkach mo�e by� wystarczaj�ca,
lecz niekiedy mo�e tak�e doprowadzi� ci� do fa�szywych wniosk�w i
nieskutecznych dzia�a�. Przyczyn� tego mog� by� fa�szywe za�o�enia co do
natury ludzkiej, kulturowe i osobiste uprzedzenia i przes�dy, �le
kontrolowane obserwacje lub bezkrytyczne przyj�cie informacji dostarczanych
przez nasze zmys�y, przez tak zwane autorytety lub przez �rodki masowego
przekazu. Aby by� dobrym psychologiem musisz nauczy� si�, jak sprawdza�
swoje przypuszczenia, dok�adnie obserwowa�, obiektywnie ocenia� dowody i
wyci�ga� uzasadnione wnioski.
Jeste�my przekonani, i� uwa�ne przestudiowanie "Psychologii i �ycia" mo�e
przyczyni� si� do tego, �e staniesz si� sprawnie dzia�aj�cym psychologiem.
Osi�gni�cie tego celu b�dzie oczywi�cie wymaga� nie tylko dodatkowej
lektury i regularnej pracy w toku studi�w, lecz tak�e nieustannej
otwarto�ci wobec nowych do�wiadcze�, idei i ludzi, jak r�wnie�
dociekliwo�ci, kt�ra doprowadzi�aby ci� do mo�liwie najlepszego poznania
w�asnej psychiki. Mo�e to by� podniecaj�ca, jedyna w swoim rodzaju przygoda
- przygoda, kt�ra pozwoli ci zrozumie� lepiej, dlaczego ludzie my�l�, czuj�
i dzia�aj� w taki w�a�nie spos�b, w jaki to czyni�.
Zbli�enie
Dziedzina psychologii
"Istniej� dwa pytania dotycz�ce wiedzy ludzkiej: pierwsze - Co wiemy? i
drugie - Sk�d to wiemy? Na pierwsze z tych pyta� odpowiada nauka, kt�ra
stara si� by� tak bezosobowa i zdehumanizowana, jak to jest tylko mo�liwe.
Jest naturalne, �e w wynikaj�cym st�d og�lnym spojrzeniu na wszech�wiat,
pierwsze miejsce zajmuj� astronomia i fizyka, kt�rych przedmiotem jest to,
co wielkie i uniwersalne; �ycie i psychika, kt�re s� czym� rzadkim i kt�re
pozornie maj� ma�y wp�yw na przebieg zdarze�, musz� zajmowa� drugorz�dn�
pozycj� w tym bezstronnym przegl�dzie. Lecz je�li chodzi o nasze drugie
pytanie - mianowicie, jak zdobywamy nasz� wiedz� - psychologia jest
najwa�niejsz� z nauk. Nie tylko konieczne jest psychologiczne badanie
proces�w, za kt�rych po�rednictwem wyci�gamy wnioski, lecz tak�e okazuje
si�, �e wszystkie dane, na kt�rych powinni�my opiera� nasze wnioski, s�
natury psychologicznej - innymi s�owy s� do�wiadczeniami pojedynczych
osobnik�w. Pozornie publiczny charakter naszego �wiata po cz�ci jest
z�udzeniem, a po cz�ci opiera si� na wnioskowaniu; ca�y surowy materia�
naszej wiedzy sk�ada si� ze zdarze� psychicznych zachodz�cych w �yciu
odr�bnych ludzi. W tym wi�c obszarze psychologia zajmuje miejsce
najwy�sze".
(Sir Bertrand Russell "Human Knowledge", "Its Scope and Limits" 1948, ss.
52-53�).
Psychologia w akcji:�
badania nad dwoma podstawowymi�
zagadnieniami dotycz�cymi�
psychiki i zachowania
Aby u�atwi� ci zawarcie bli�szej znajomo�ci z psychologi�, postawimy dwa
pytania o du�ej donios�o�ci i rozpatrzymy sposoby, kt�re zastosowali
psychologowie w celu znalezienia na nie odpowiedzi. W ten spos�b
przygotowujemy pole do om�wienia g��wnych zagadnie�, jakimi zajmuje si�
psychologia, za�o�e�, na kt�rych jest oparta, jej cel�w, jak r�wnie� metod,
jakimi si� pos�uguje dla osi�gni�cia tych cel�w i rozwi�zywania zagadnie�.
W nast�pnych rozdzia�ach przedstawimy szerzej, a tak�e przeanalizujemy
dok�adniej te zagadnienia, za�o�enia, cele i metody.
Czy brak mi�o�ci i uczucia�
mo�e przeobrazi� dziecko�
w kar�a?
Czy mi�o�� i uczucie s� niezb�dnym warunkiem dobrego stanu fizycznego i
normalnego rozwoju, czy te� wystarczy�oby dobre po�ywienie i inne korzystne
warunki bytowe? Pytanie to jest wa�ne nie tylko samo w sobie, lecz r�wnie�
dlatego, �e jest cz�ci� znacznie szerszego zagadnienia: Jaki jest zwi�zek
mi�dzy procesami psychicznymi i fizycznymi? Czy jeden z tych proces�w
rz�dzi drugim? Czy kt�ry� z nich jest bardziej "realny�)�? ni� drugi? Wiele
bada� psychologicznych wynika z przyj�cia takiego czy innego stanowiska w
odniesieniu do tych problem�w lub te� rzuca na nie pewne �wiat�o.
W XIII wieku, na d�ugo przed powstaniem psychologii jako nauki, panowa�
na Sycylii Fryderyk II, kt�ry w�ada� biegle wieloma j�zykami. By� on
przekonany, �e ka�dy cz�owiek przychodzi na �wiat z wrodzon� znajomo�ci�
jakiego� staro�ytnego j�zyka. Wed�ug niego, dziecko, osi�gn�wszy odpowiedni
wiek, zacz�oby si� pos�ugiwa� tym "wbudowanym" w nie j�zykiem bez �adnego
�wiczenia czy wprawy. Uczenie si� jest wi�c potrzebne tylko po to, aby
doskonali� wrodzony j�zyk lub wzbogaci� sw�j repertuar dodatkowymi
j�zykami.
W celu sprawdzenie swojej hipotezy Fryderyk przeprowadzi� eksperyment.
Pewn� liczb� noworodk�w oddano pod opiek� grupie przybranych matek. Mia�y
one opiekowa� si� dzie�mi w milczeniu, nigdy nie m�wi�c do nich, ani nie
pozwalaj�c im us�ysze� ludzkiego g�osu. Wed�ug Fryderyka, dzieci powinny w
ko�cu przem�wi� swym naturalnym, wrodzonym j�zykiem, poniewa� niczego nie
mo�na by tu przypisa� ich wychowaniu.
Kroniki historyczne informuj� nas o nieoczekiwanych wynikach tego
eksperymentu: "Lecz trudzi� si� on na pr�no, poniewa� wszystkie dzieci
umar�y. Nie mog�y bowiem �y� bez pieszczot, radosnych twarzy i czu�ych s��w
swych przybranych matek".
Bajka? Legenda? Nie wierzysz, �e deprywacja emocjonalna mo�e mie� takie
powa�ne nast�pstwa? W roku 1760 pewien hiszpa�ski duchowny zapisa�
nast�puj�ce s�owa: "W domu podrzutk�w dzieci staj� si� osowia�e i wiele z
nich umiera ze smutku". W 1915 roku pewien lekarz ze szpitala Johna
Hopkinsa poda�, �e mimo w�a�ciwej opieki fizycznej 90 procent niemowl�t
przyj�tych do sieroci�c�w w Baltimore umiera w ci�gu pierwszego roku. W
roku 1942 pewien badacz w New York University zacz�� rejestrowa�, jaki
wp�yw ma na dzieci zabranie ich z domu do szpitala na d�ugotrwa�e leczenie.
Dzieci stawa�y si� apatyczne i przygn�bione, a w kr�tkim czasie
wyst�powa�y u nich infekcje dr�g oddechowych i gor�czka niewiadomego
pochodzenia; nie przybiera�y r�wnie� na wadze w takim tempie, jakiego
normalnie si� oczekuje. Wszystko to dzia�o si� mimo tego, �e spos�b
od�ywiania dzieci by� regulowany bardzo starannie. Gdy dzieci powraca�y ze
szpitala do domu, objawy te znika�y.
W swych trwaj�cych przez dziewi�� lat (1935-43�) badaniach nad
hospitalizowanymi niemowl�tami Margaret Ribble stwierdzi�a u nich objawy
zaburze� fizjologicznych (biegunka, zmniejszenie napi�cia mi�niowego, brak
apetytu), kt�re by�y dostatecznie alarmuj�ce, by sk�oni� j� do wysuni�cia
wniosku, �e brak normalnej interakcji matki i dziecka jest "rzeczywist�
deprywacj�, kt�ra mo�e wyrz�dzi� niemowl�ciu szkod�, zar�wno o charakterze
psychologicznym, jak i biologicznym". W jednym z bada�, przeprowadzonych w
niemieckich sieroci�cach po II wojnie �wiatowej, ustalono zwi�zek mi�dzy
zmianami wagi cia�a u dzieci a jako�ci� opieki (ryc. 1.1�).
* * *
Ryc. 1.1. Eksperyment Naturalny Nad Wp�ywem Dobroci Ludzkiej.
O donios�ym znaczeniu, jakie ma jako�� opieki, �wiadczy poni�szy opis
obrazuj�cy przyrost ci�aru cia�a u dzieci w dw�ch niemieckich sieroci�cach
po II wojnie �wiatowej.
Przez pierwszych 26 tygodni dwie grupy dzieci otrzymywa�y takie same
podstawowe racje �ywno�ci, jednak�e u dzieci w sieroci�cu A, maj�cych
�agodn� i czu�� prze�o�on�, przyrost wagi by� wi�kszy ni� w sieroci�cu B,
gdzie prze�o�ona by�a szorstka i surowa. Surow� prze�o�on� przeniesiono
nast�pnie do sieroci�ca A, gdzie jednocze�nie zacz�to dawa� lepsze
wy�ywienie; mimo �e w sieroci�cu B wy�ywienie pozosta�o takie samo jak
przedtem, to jednak przyrosty wagi zwi�kszy�y si� tam wyra�nie.
* * *
Nieco p�niej Rene Spitz i Katherine Wolf (1946�) dok�adnie
przeanalizowali histori� 91 niemowl�t przebywaj�cych w domach dla dzieci
porzuconych w Stanach Zjednoczonych i w Kanadzie. Uzyskali oni wiarygodne
dane o wyst�powaniu u tych niemowl�t niepokoju, przygn�bienia, op�nienia
rozwoju fizycznego, bezsenno�ci, "odr�twienia" oraz patologicznej
niedowagi. "Pomimo dobrego wy�ywienia i troskliwej opieki lekarskiej" 34
niemowl�ta spo�r�d 91 zmar�y - wi�kszo�� w okresie od 7 do 12 miesi�ca
�ycia.
Niedawno Lytt Gardner (1972�) z Upstate Medical Center w Syracuse opisa�
intensywne badania nad sze�cioma "cherlawymi kar�ami" (thin dwarfs) -
dzie�mi o niskim wzro�cie, niedowadze i op�nionym rozwoju ko�ci; ich "wiek
kostny" by� znacznie ni�szy od ich wieku �ycia. Wszystkie te dzieci
pochodzi�y ze �rodowisk rodzinnych charakteryzuj�cych si� zoboj�tnieniem
emocjonalnym, brakiem normalnej wi�zi uczuciowej mi�dzy rodzicami i
dzie�mi. Stan ten nazwano kar�owato�ci� deprywacyjn� (deprivation
dwarfism). Gardner wykaza�, �e jest ona rzeczywi�cie fizycznym nast�pstwem
deprywacji emocjonalnej. Stwierdzi� on, �e dzieci takie przybieraj� na
wadze i zaczynaj� rosn��, gdy si� je zabierze z wrogiego otoczenia, i �e
rozw�j ich zostanie ponownie zahamowany, gdy do niego powr�c�. D�ugotrwa�e
podleganie takiej deprywacji we wczesnym okresie �ycia pozostawia jednak�e
trwa�e �lady na wzro�cie dziecka, jego intelekcie i osobowo�ci.
Nie tylko wykazano istnienie zwi�zku mi�dzy deprywacj� emocjonaln� a
nieprawid�owym rozwojem fizycznym, lecz tak�e znaleziono wi� fizjologiczn�
mi�dzy nimi. Wi� t� tworz� dwie struktury znajduj�ce si� w m�zgu: w
przypadku deprywacji emocjonalnej okolica zwana |podwzg�rzem (kt�ra odgrywa
g��wn� rol� we wzbudzeniu emocjonalnym) nie wywiera swego zwyk�ego
pobudzaj�cego wp�ywu na |przysadk� m�zgow� (kt�ra wydziela hormony
wzrostowe). W wyniku dzia�ania takiego mechanizmu brak mi�o�ci i ludzkiej
troski w krytycznych okresach rozwoju niemowl�cia mo�e oddzia�ywa� na jego
organizm powoduj�c kar�owato�� deprywacyjn� u tych niemowl�t, kt�rym w
og�le uda�o si� utrzyma� przy �yciu. Gardner konkluduje: "Kar�owato��
deprywacyjna stanowi konkretny przyk�ad - "eksperyment natury"", je�li tak
mo�na powiedzie� - kt�ry ukazuje subtelno��, z�o�ono�� i decyduj�ce
znaczenie interakcji niemowl�-rodzice" (1972, s. 82�).
Nowsze badania prowadz� do wniosku, �e zahamowanie wzrostu spowodowane
wp�ywem niesprzyjaj�cego �rodowiska spo�ecznego jest cz�stsze ni�
przypuszczamy. Najlepszym dowodem zale�no�ci przyczynowej mi�dzy dzia�aniem
stresu a niskim wzrostem jest fakt, �e gdy dzieci te umie�ci si� w rodzinie
zast�pczej lub w sanatorium rosn� one blisko 20�7�cm w ci�gu roku, podczas
gdy norma wynosi 6�7�cm. Nie znamy jeszcze dok�adnie procesu, kt�ry
prowadzi do kar�owato�ci deprywacyjnej. Wydaje si� jednak, �e wi��e si� ona
z wp�ywem napi�cia emocjonalnego na wytwarzanie hormonu wzrostowego i
innych hormon�w przysadki m�zgowej. Hormon wzrostowy jest wydzielany przede
wszystkim podczas snu, a dzieci te zapewne nie �pi� tyle, ile trzeba, w
swych pe�nych stresu domach.
Czy porazi�by� �miertelnie�
pr�dem elektrycznym obcego�
cz�owieka, gdyby ci� o to�
poprosi�?
Nasze drugie pytanie jest zupe�nie inne ni� pierwsze, lecz tak�e
reprezentuje pewne wci�� powracaj�ce w psychologii zagadnienie: w jakim
stopniu przyczyn� zachowania s� cechy danej osoby, a w jakim - warunki
�rodowiskowe?
Co sprawi�o, �e Eichmann i inni hitlerowcy post�powali wobec �yd�w
w�a�nie tak, jak to czynili? Jak mogli oni pozwoli� sobie na systematyczne
wymordowanie milion�w ludzi w komorach gazowych oboza�w koncentracyjnych?
Jak ludzie cywilizowani - studenci ameryka�skich uczelni w latach
siedemdziesi�tych - mog� zrozumie� pod�o�e tych masowych mord�w? Czy u
Niemc�w wyst�powa� jaki� defekt charakteru i dlatego byli oni �lepo
pos�uszni w�adzy, wype�niaj�c ochoczo rozkazy Adolfa Hitlera, nawet je�li
rozkazy te gwa�ci�y ich w�asne warto�ci i przekonania?
Jak inaczej mo�na by to wyja�ni�? Czy mo�na sobie wyobrazi�, �e omawiane
tu post�pki nie by�y charakterystyczne jedynie dla tych ludzi, kt�rzy
dopuszczali si� ich w hitlerowskich Niemczech, lecz by�y raczej wynikiem
warunk�w �rodowiskowych, w kt�rych ci ludzie si� znale�li? Czy ty m�g�by�
post�powa� w ten sam spos�b?
Z pewno�ci� nie jest to my�l zbyt przyjemna, lecz wskazuje ona mo�liwo��
zupe�nie innego podej�cia do problemu zapobiegania takim zachowaniom w
przysz�o�ci. Je�li istniej� sytuacje, kt�re zwi�kszaj� prawdopodobie�stwo,
�e ty lub ja b�dziemy post�powa� w taki spos�b, jak Eichmann w Niemczech
lub porucznik Calley w My Lai, to trzeba zidentyfikowa� te warunki, aby�my
mogli unika� ich lub podejmowa� dzia�ania zmierzaj�ce do ich zmiany, tak
�eby nie oddzia�ywa�y one r�wnie� na innych ludzi. Wynika�oby st�d, �e
zamiast si� zastanawia�, co trzeba zrobi� z "anormalnymi lud�mi", nale�y
si� zastanowi�, jak powinni�my zmieni� anormalne sytuacje, kt�re u ka�dego
z nas mog� powodowa� takie psychologiczne i spo�eczne nast�pstwa.
W jaki spos�b mo�na rozdzieli� czynniki, wymieniane w obu tych
konkurencyjnych, alternatywnych wyja�nieniach, tak aby uda�o si� zbada� ich
wp�yw? Cz�sto oddzia�ywania wewn�trzne i zewn�trzne s� ze sob�
beznadziejnie spl�tane.
Stanley Milgram (1965, 1974�) z City Univeristy of New York, postanowi�
zbada� to zagadnienie. W tym celu opracowa� spos�b mierzenia uleg�o�ci
wobec autorytetu oraz procedur�, dzi�ki kt�rej m�g� zmienia� r�ne czynniki
dzia�aj�ce w danej sytuacji i dokonywa� pomiaru cech osobowo�ci. Osobami
badanymi byli zg�aszaj�cy si� na ochotnika m�czy�ni, kt�rym p�acono po 4,5
dolara za wzi�cie udzia�u w eksperymencie. Pocz�tkowo byli to studenci z
Yale University, ale p�niej Milgram rozszerzy� sk�ad grupy badanej tak,
aby reprezentowa�a zr�nicowany przekr�j ludno�ci: od 20 do 50 roku �ycia,
od robotnik�w niewykwalifikowanych do pracownik�w umys�owych i
przedstawicieli wolnych zawod�w, wreszcie od os�b z nieuko�czon� szko��
podstawow� do ludzi maj�cych doktorat.
W badanych wzbudzano przekonanie, �e celem eksperymentu jest ustalenie
wp�ywu kar na zapami�tywanie. Ka�demu badanemu m�wiono, �e b�dzie
"nauczycielem" i �e jego zadaniem b�dzie wymierzanie kary (wstrz�su
elektrycznego) "uczniowi" za ka�dym razem, gdy pope�ni on b��d w tek�cie
uczenia si�. Ucze�, "Mr. Wallace", by� sympatycznym m�czyzn� o mi�ym
obej�ciu, w wieku oko�o 50 lat, z zawodu - ksi�gowym. Sytuacj� aran�owano w
taki spos�b, aby wydawa�o si�, �e o wyznaczeniu osobie badanej roli
nauczyciela b�d� ucznia decydowa�o losowanie.
Na wst�pie badany "nauczyciel" otrzymywa� pr�bny wstrz�s pr�dem o
napi�ciu 45 wolt�w i ogl�da� "ucznia" przywi�zanego do "krzes�a
elektrycznego" w s�siednim pomieszczeniu, po czym rozpoczyna� si� w�a�ciwy
eksperyment. Badanemu pokazano, jak pos�ugiwa� si� trzydziestoma wyra�nie
oznaczonymi przyciskami: od przycisku z napisem "S�aby wstrz�s" (15 wolt�w)
do przycisku oznaczonego s�owami: "Niebezpiecze�stwo: silny wstrz�s" (450
wolt�w); nast�pnie polecono mu zwi�kszy� napi�cie wstrz�su o 15 wolt�w za
ka�dym razem, gdy ucze� pope�ni b��d lub nie zareaguje. Poniewa� ucze�
pope�nia� wiele b��d�w, poziom kar podnosi� si� szybko.
Protesty ofiary, dobiegaj�ce z g�o�nika systemu ��czno�ci wewn�trznej,
wzmaga�y si� wraz ze wzrostem napi�cia wstrz�s�w, jakim by�a ona poddawana.
Przy 75 woltach "ucze�" zaczyna� j�cze�; przy 150 woltach domaga� si�, aby
go zwolni� z udzia�u w eksperymencie; przy 180 woltach krzycza�, �e nie
mo�e ju� d�u�ej wytrzyma� b�lu. Gdy napi�cie osi�gn�o 300 wolt�w, wo�a�,
�e nie mo�e d�u�ej bra� udzia�u w eksperymencie i musi by� uwolniony.
Krzycza�, �e ma chore serce, wy�, a nast�pnie, przez ostatnie serie pr�b,
nie reagowa� w og�le.
Je�li badany waha� si� lub protestowa�, nie chc�c wymierzy� nast�pnego
wstrz�su, eksperymentator m�wi� mu: "Nie masz innego wyboru: musisz dzia�a�
dalej! Twoje zadanie polega na karaniu ucznia za pope�nianie b��d�w".
Eksperymentator podkre�la�, �e brak reakcji r�wnie� musi by� karany,
poniewa� przyj�to zasad�, i� nale�y to uwa�a� za b��d.
Gdy poproszono 40 psychiatr�w, aby przewidzieli, jak b�d� si� zachowywa�
badani w tym eksperymencie, to oszacowali oni, �e wi�kszo�� badanych nie
przekroczy 150 wolt�w, �e przy 300 woltach mniej ni� 4% badanych b�dzie
nadal pos�usznych i �e tylko oko�o 0,1% dojdzie do 450 wolt�w - oczywi�cie
tylko te nieliczne jednostki, kt�re s� pod jakim� wzgl�dem anormalne. W
jakiej mierze twoje przewidywania s� zbli�one do przewidywa� psychiatr�w?
Jak �atwo mo�esz sobie wyobrazi�, sytuacja ta nie by�a przyjemna dla
badanych. W istocie wielu z nich bardzo cierpia�o - wymierzanie niewinnemu,
obcemu cz�owiekowi wstrz�s�w elektrycznych o tak du�ym napi�ciu by�o
oczywi�cie aktem skrajnego gwa�tu zadawanego innej istocie ludzkiej.
* * *
Ryc. 1.2. Eksperymentator poucza osob� badan�, jak obs�ugiwa� generator
s�u��cy do wymierzania wstrz�s�w elektrycznych. "Ofiara" przywi�zywana jest
do aparatu, przez kt�ry b�dzie otrzymywa� wstrz�sy. Wyobra� sobie przez
chwil�, �e jeste� badanym - "nauczycielem". Jak daleko posun��by� si�
wymierzaj�c wstrz�sy? Kt�ry z trzydziestu poziom�w napi�cia by�by t�
granic�, kt�rej nie zgodzi�by� si� przekroczy�? Jak daleko, wed�ug ciebie,
posun�� si� w rzeczywisto�ci "przeci�tny badany" w eksperymencie Milgrama?
Zaznacz poni�ej swoje oceny.
1. Odm�wi�bym wymierzania innej osobie wstrz�su o napi�ciu powy�ej
(zaznacz jedn� z liczb) wolt�w:
0 - 15 - 30 - 45 - 60 - 75 - 90 - 120 - 135 - 160 - 165 - 180 - 195 - 210
- 225 - 240 - 255 - 270 - 285 - 300 - 315 - 330 - 345 - 360 - 375 - 390 -
405 - 420 - 435 - 400
2. "Przeci�tna osoba badana" - prawdopodobnie zatrzyma�a si� przy ...
woltach.
* * *
Wi�kszo�� badanych narzeka�a i protestowa�a. Gdy u�wiadamiali sobie, �e
mog� nawet zabi� "ucznia", je�li jaki� wstrz�s wywo�a u niego atak serca,
to nalegali, aby zwolni� ich z wype�nienia owego zadania. Poni�szy fragment
zapisu wypowiedzi jednego z badanych �wiadczy wyra�nie, �e sytuacja
eksperymentalna wzbudza�a silny konflikt:
Podano 180 wolt�w: "On nie mo�e tego wytrzyma�!. Nie my�l� zabi� tego
cz�owieka! Czy nie s�yszysz, �e on krzyczy? On krzyczy. Co b�dzie, je�li
co� mu si� stanie?... Kto we�mie odpowiedzialno��, je�li co� stanie si�
temu d�entelmenowi?"" (eksperyment bierze na siebie odpowiedzialno��). "W
porz�dku"".
Podano 195 wolt�w: "Przecie� on krzyczy. Pos�uchaj tego. Ojej, ja nie
wiem..."" (eksperymentator m�wi: "Eksperyment wymaga, aby� dzia�a�
dalej""). "Wiem o tym, prosz� pana, ale my�l� - hmm - �e on nie wie, czego
od niego chcemy. On doszed� ju� do 195 wolt�w...""
Podano 240 wolt�w: "O, nie. My�lisz, �e dojd� do ko�ca tej skali? Nie,
prosz� pana. Nie zamierzam zabi� tego cz�owieka. Nie my�l� poda� mu 450
wolt�w"" (1965, s. 67�).
Gdy w pokoju "ucznia" zapad�a z�owieszcza cisza, trwaj�ca przez kilka
pr�b, w�wczas niekt�rzy badani wo�ali nawet do niego, aby reagowa�,
domagaj�c si� poprawnej reakcji, �eby nie musieli nadal wymierza� mu
wstrz�s�w, przy czym przez ca�y czas g�o�no protestowali wobec
eksperymentatora.
"W naturze cz�owieka nie istnieje nic takiego, jak zdecydowanie i
swobodne opowiedzenie si� czy to za dobrem, czy za z�em - z wyj�tkiem
momentu egzekucji".
Nathaniel Hawthorne "Twice-Told Tales", 1837
Wi�kszo�� badanych - studenci zupe�nie podobni do ciebie, starsi ludzie
zupe�nie podobni do nas - sprzeciwia�a si�, protestowa�a, |lecz |nie
|odmawia�a |pos�usze�stwa. Prawie dwie trzecie badanych (62%) naciska�o po
kolei wszystkie prze��czniki, a� do ostatniego przycisku, kt�ry w��cza� 450
wolt�w, najwi�ksz� mo�liw� kar�!
Nawet przy uwzgl�dnieniu mniejszo�ci, kt�ra odm�wi�a podporz�dkowania si�
autorytetowi, �redni poziom najsilniejszego wymierzanego wstrz�su wynosi�
blisko 370 wolt�w. �aden z badanych, kt�ry doszed� do pi�tego przycisku od
ko�ca, nie odm�wi� doj�cia do samego ko�ca. Op�r ich by� ju� w�wczas
z�amany; rozwi�zywali oni sw�j w�asny konflikt.
P�niej, gdy eksperyment ten powt�rzono w sytuacji spo�ecznej, kt�ra
zwi�ksza�a presti� i autorytet eksperymentatora (uczni�w szko�y �redniej
badano na Uniwersytecie Princeton) do samego ko�ca skali dosz�a
zdumiewaj�ca wi�kszo�� - 85% badanych (Rosenhan, 1969�).
We wszystkich tych badaniach "ofiara" by�a w rzeczywisto�ci pomocnikiem
eksperymentatora, a jej protesty by�y znormalizowanymi, nagranymi na ta�mie
reakcjami na wstrz�sy o r�nym napi�ciu - przy czym �adnego z tych
wstrz�s�w naprawd� nie otrzyma�a. Badani byli jednak przekonani o realno�ci
wstrz�s�w.
Testy osobowo�ci, jakie wykonywali badani, |nie |ujawni�y �adnych cech,
kt�rymi osoby pos�usznie wype�niaj�ce polecenia eksperymentatora r�ni�yby
si� od os�b odmawiaj�cych ich wykonania. Testy te nie wykaza�y r�wnie�
�adnego zaburzenia psychicznego ani anormalno�ci u pos�usznych "wykonawc�w
egzekucji".
Na podstawie wynik�w tych bada� oraz wynik�w r�nych wariant�w
zasadniczego schematu eksperymentalnego, stosowanych przez Milgrama i
innych badaczy (co zostanie dok�adniej om�wione w Rozdziale 14�), musimy
doj�� do wniosku, �e czynniki sytuacyjne mog� bra� g�r� nad naszymi
podstawami i uznawanymi warto�ciami oraz sk�oni� nas do robienia rzeczy,
kt�rych mo�liwo�ci pope�nienia nie potrafiliby�my nawet wyobrazi� sobie
przed znalezieniem si� w danej sytuacji.
W powy�szych badaniach czynnikami sytuacyjnymi by�y: obecno��
"uprawnionego" autorytetu, kt�ry przyjmuje odpowiedzialno�� za nast�pstwa
dzia�a� danej osoby, fizyczne oddalenie ofiary, przyj�cie roli podw�adnego,
kt�rego post�powaniem rz�dz� pewne regu�y i wreszcie zgoda na przyj�cie
"roli elementu systemu spo�ecznego", w kt�rym zachowanie powszechnie
uznanych zwyczaj�w i przepis�w post�powania jest wa�niejsze ni� osobiste
warto�ci i prywatne przekonania.
Eksperyment tego rodzaju jest warto�ciowy nie tylko dlatego, �e dostarcza
okre�lonych odpowiedzi, lecz r�wnie� z tego powodu, i� stawia nowe pytania
i zmusza nas do przemy�lenia od nowa niekt�rych naszych za�o�e� dotycz�cych
natury ludzkiej. Rozwiewa on mit, �e z�o jest czym� obcym przeci�tnemu
cz�owiekowi i czai si� jedynie w jakich� szczeg�lnych ludziach, kt�rzy s�
inni ni� my. Wykazuje przekonuj�co, �e w pewnych, mo�liwych do okre�lenia
warunkach spo�ecznych "zjawisko Eichmanna" mog�oby powt�rzy� si� w
przypadku wi�kszo�ci zwyk�ych obywateli ameryka�skich.
Wyniki tego eksperymentu powinny tak�e sk�oni� ci� do zastanowienia si�,
dlaczego ocenia�e� (prawdopodobnie) zbyt nisko procent ludzi, kt�rzy b�d�
�lepo pos�uszni. A co z twoim z�udzeniem odporno�ci, kt�re karze ci
wierzy�, �e |ty potrafi�by� si� oprze� wp�ywowi czynnik�w spo�ecznych,
nawet gdyby nie potrafi�a tego wi�kszo�� twoich r�wie�nik�w? Jakie
do�wiadczenia w domu i szkole przygotowuj� nas do tego, aby�my byli
"dobrymi, ma�ymi konformistami", tak �atwo podporz�dkowuj�cymi si�
autorytetom i regu�om? W jakich warunkach mog�aby wi�kszo�� badanych
odm�wi� w og�le wymierzania wstrz�s�w lub przesta� to czyni� na d�ugo przed
zadaniem ofierze ostatniego ciosu?
Metoda zastosowana w tym badaniu |nie |jest |typowa dla przeci�tnego
eksperymentu, w kt�rym mo�esz wzi�� udzia� jako osoba badana. Wi�kszo��
bada� psychologicznych nie wymaga wprowadzenia w b��d ani takiego
skomplikowanego scenariusza. A je�li zaniepokoi�a ci� strona etyczna
takiego badania, to zainteresuje ci� informacja, �e wielu psycholog�w
niepokoi ona tak�e. W American Psychological Association (Ameryka�skie
Towarzystwo Psychologiczne - naczelna organizacja zawodowa psycholog�w
ameryka�skich) specjalna grupa opracowuje obecnie dok�adne zalecenia
dotycz�ce tego problemu, a tak�e innych zagadnie� zwi�zanych ze sposobem
traktowania badanych w eksperymentach psychologicznych. Jest to zawi�y
problem. Badanych trzeba chroni�, nie hamuj�c jednak nadmiernie
poszukiwania wiedzy. W innych miejscach tej ksi��ki, a zw�aszcza w
"Epilogu", powiemy wi�cej o problemach etycznych i moralnych, jakie
powstaj� w zwi�zku z badaniami eksperymentalnymi, terapi� oraz innymi
formami interweniowania w nasze �ycie.
Dwa przedstawione tu problemy: Czy brak uczucia mo�e zahamowa� rozw�j
fizyczny? Jakie warunki mog� uformowa� Eichmanna? - ilustruj� szeroki
zakres zagadnie�, jakie badaj� psychologowie. Czy jest jaki� wsp�lny
mianownik ich poszukiwa�?
Za�o�enia i podstawowe�
problemy
Psychologowie zaczynaj� od przyj�cia pewnych za�o�e� dotycz�cych
przyrody, ludzi, zachowania, psychiki oraz odpowiednich metod ich badania.
W odniesieniu do niekt�rych za�o�e� istnieje powszechna zgoda; inne
reprezentuj� ci�gle jeszcze nie rozwi�zane problemy psychologii.
Za�o�enia dotycz�ce porz�dku w przyrodzie, determinizmu i empiryzmu.
Poni�sze dwa twierdzenia przedstawiaj� w przejrzysty spos�b punkt wyj�cia
bada� naukowych:
"Szachownica to �wiat, pionki i figury - to zjawiska zachodz�ce na tym
�wiecie, regu�y gry s� tym, co nazywamy prawami Przyrody".
Thomas H. Huxley "A Liberal Education", 1868
"Przyroda pod��a w�asn� drog�, a wszystko to, co nam wydaje si�
wyj�tkiem, jest w rzeczywisto�ci zgodne z porz�dkiem rzeczy".
Johann Wolfgang Goethe (Johann P.Eckermann "Gesprache mit Goet