7156
Szczegóły |
Tytuł |
7156 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
7156 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 7156 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
7156 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
MARY i CAROL HIGGINS
CLARK
PRZYBIERZ SW�J DOM OSTROKRZEWEM
Deck the Halls
Prze�o�y�a: ZOFIA D�BROWSKA
Wydanie polskie: 2002 Wydanie oryginalne: 2001
W duchu wsp�lnie przebytej drogi my, Mary i Carol,
dedykujemy t� ksi��k� sobie nawzajem
z mi�o�ci�
Podzi�kowania
Gdy ju� by�o �po wszystkim", cz�sto zadawano nam pytanie: �Czy trudno jest pracowa� razem?".
Odpowied� brzmia�a: �Nie". W toku wsp�lnej pracy cz�sto, szukaj�c jakiego� s�owa czy zwrotu, wpada�y�my jednocze�nie na ten sam pomys�.
Oczywi�cie wielkim u�atwieniem by�y wsparcie i pomoc innych. Tak wi�c radosny, �wi�teczny wieniec serdecznych podzi�kowa� przesy�amy naszym wydawcom � Michaelowi Kordzie, Chuckowi Adamsowi oraz Roz Lippel.
Wyrazy wdzi�czno�ci zdobne i wyszukane niczym l�ni�ce choinkowe ozdoby niechaj przyjmie Lisi Cade, specjalistka od reklamy.
Srebrzyste girlandy mi�ych s��w przekazujemy pracownikom dzia��w produkcji, redakcji technicznej, korekty i finans�w: Gypsy da Silvie, Carol Catt, Barbarze Raymor, Steve�owi Friedemanowi, Kelly Farley, Dwayne�owi Harrisowi oraz Barbarze Decker.
Mn�stwo s�odkich jak �wi�teczne �akocie podzi�kowa� winne jeste�my naszym agentom literackim. Oto oni: Gene Winick, Sam Pinkus i Nick Ellison.
Pe�n� czar� wdzi�czno�ci za konsultacj� w sprawach prawnych i kryminalnych przesy�amy sier�antowi Steve'owi Marronowi i emerytowanemu pracownikowi prokuratury okr�gu nowojorskiego, Richardowi Murphy emu.
�wi�tecznymi poca�unkami szczodrze obdarzamy pomocnik�w �wi�tego Miko�aja, lepiej znanych jako nasza rodzina i przyjaci�, a w szczeg�lno�ci Johna Conheeneya, Iren� Clark, Agnes Newton i Nadine Petry.
No i oczywi�cie najlepsze �yczenia sk�adamy wszystkim czytelnikom. Oby ich przysz�e dni p�yn�y szcz�liwie i pogodnie.
Bo�e, pob�ogos�aw...
CZWARTEK,
22 GRUDNIA
Regan Reilly westchn�a po raz setny, spogl�daj�c na Nor�, swoj� matk�, nowo przyj�t� pacjentk� Specjalistycznego Szpitala Chirurgicznego na Manhattanie.
� I pomy�le�, �e to ja kupi�am ci ten idiotyczny, r�cznie tkany dywanik, na kt�rym si� potkn�a� � powiedzia�a.
� Ty go jedynie kupi�a�. Ja zahaczy�am o niego obcasem � odrzek�a s�abym g�osem znana autorka powie�ci kryminalnych. � Nie twoja wina, �e w�o�y�am pantofle na tych idiotycznych szczud�ach.
Nora pr�bowa�a zmieni� pozycj� cia�a obci��onego grubym, si�gaj�cym od palc�w u nogi do uda, gipsem.
� Pozostawiam wam ocen�, kt�ra z was ponosi win� za z�aman� nog� � skomentowa� t� wymian� zda� Luke Reilly, m�� i ojciec kobiet, w�a�ciciel trzech dom�w pogrzebowych. Wstawszy z niskiego fotela, stoj�cego przy �o�u bole�ci �ony, wyprostowa� szczup�� i wysok� posta�.
� Musz� uczestniczy� w ceremonii pogrzebowej, jestem um�wiony na wizyt� u dentysty, a potem, skoro nasze plany raczej ju� uleg�y zmianie, powinienem rozejrze� si� za jak�� choink�.
Pochyli� si� nad �on� i poca�owa� j�.
� Sp�jrz na to w ten spos�b: wprawdzie pewnie nie nacieszysz oczu falami Pacyfiku, ale za to masz dobry widok na East River.
On i Nora oraz ich jedyne dziecko, trzydziestoletnia Regan, zamierzali sp�dzi� �wi�ta Bo�ego Narodzenia na jednej z hawajskich wysp, Maui.
� Dowcipni� z ciebie � odci�a si� Nora. � Czy mo�emy mie� nadziej�, �e przyjdziesz do domu z choink�, a nie jak zwykle, z Charlie Brown Special?
� To nie by�o mi�e � zauwa�y� Luke.
� Ale prawdziwe. � Nora zmieni�a temat. � Luke, wygl�dasz na zm�czonego. Nie m�g�by� darowa� sobie pogrzebu Goodloe'a? Austin potrafi wszystkiego dopilnowa�.
Austin Grady by� praw� r�k� Luke'a. Samodzielnie organizowa� setki pogrzeb�w, lecz w tym wypadku sprawa mia�a si� inaczej. Zmar�y, Cuthbert Boniface Goodloe zostawi� lwi� cz�� swego maj�tku Stowarzyszeniu Nasiona-Sadzonki-Kwiaty-Drzewka
Owocowe przy Ogrodzie Stanowym w New Jersey. Niezadowolonego z takiego obrotu sprawy siostrze�ca Goodloe'a, zreszt� imiennika, Cuthberta Boniface'a Dingle'a, znanego jako C.B., przepe�nia�a gorycz� �wiadomo��, �e odziedziczy� bardzo skromn� cz�� maj�tku. Kiedy min�� czas oficjalnego wystawienia zw�ok wuja, C.B. zakrad� si� z powrotem do trumny, by wepchn�� zgni�e ro�liny doniczkowe w r�kawy szytego na zam�wienie garnituru w drobne pr��ki, kt�ry wybredny Goodloe wybra� sobie na ostatni przyodziewek.
Luke, zbli�aj�c si� do C.B. od ty�u, us�ysza�, jak tamten szepcze:
� Tak kochasz ro�liny? Dam ja ci ro�liny, ty zgrzybia�y, stary hipokryto. Masz, naw�-chaj si� ich! Ciesz si� nimi a� do dnia zmartwychwstania!
Luke wycofa� si�, gdy� nie mia� ochoty na konfrontacj� z C.B., kt�ry dalej miota� zniewagi pod adresem zw�ok swego mniej ni� ma�o wspania�omy�lnego wuja. Luke nieraz s�ysza� �a�obnik�w przemawiaj�cych do zmar�ych, ale zastosowanie zgni�ych li�ci zdarzy�o si� po raz pierwszy. P�niej zreszt� dyskretnie usun�� wstr�tnie woniej�c� ro�linno��. Jednak�e w tej sytuacji chcia� mie� dzi� sam na oku C.B., zw�aszcza �e nie znalaz� okazji, by wspomnie� o tym incydencie Austinowi.
Luke zastanawia� si�, czy m�wi� Norze o dziwacznym zachowaniu siostrze�ca zmar�ego, ale doszed� do wniosku, �e nie warto tego roztrz�sa�. Powiedzia� tylko:
� Goodloe uzgadnia� ze mn� szczeg�y swego pogrzebu od trzech lat. Je�eli si� tam nie poka��, b�dzie mnie straszy� po nocach.
� Chyba rzeczywi�cie powiniene� i��. � Nora m�wi�a sennym g�osem, a oczy ju� zaczyna�y jej si� klei�. � Regan, a mo�e tata odwiezie ci� teraz do domu? Te ostatnie tabletki przeciwb�lowe ca�kiem mnie roz�o�y�y.
� Wola�abym poby� z tob�, dop�ki nie zjawi si� tu prywatna piel�gniarka. Chc� si� upewni�, �e nie zostajesz sama.
� Dobrze. Ale potem id� do domu i utnij sobie drzemk�. Przecie� nigdy nie �pisz podczas nocnego lotu.
Regan, mieszkaj�ca w Los Angeles, z zawodu prywatny detektyw, w�a�nie pakowa�a si� przed wyjazdem na Hawaje, kiedy zadzwoni� ojciec.
� Z mam� wszystko dobrze � zacz��. � Tylko mia�a wypadek. Z�ama�a nog�.
� Z�ama�a nog�? � powt�rzy�a Regan.
� Tak. Wybierali�my si� na bankiet do hotelu Plaza. Mama by�a jedn� z os�b, na kt�rych cze�� wydawano to przyj�cie. �pieszy�a si� raczej powoli. Poszed�em sprowadzi� wind�...
To jeden z niezbyt subtelnych chwyt�w, jaki zawsze stosowa� tata, �eby ponagli� mam�, pomy�la�a Regan.
� Winda si� zjawi�a, ale mama nie. Wr�ci�em do mieszkania i zasta�em j� le��c� na pod�odze z dziwnie podwini�t� nog�. Ale znasz swoj� matk�. Jej pierwsze pytanie dotyczy�o sukni, czy aby si� nie podar�a.
Ca�a moja mama! Ta uczyniona w duchu przez Regan uwaga przepojona by�a czu�o�ci�.
� Okaza�a si� najlepiej ubran� pacjentk� izby przyj�� w dziejach szpitala � zako�czy� Luke.
Regan wyj�a z walizki ubrania odpowiednie na Hawaje i zast�pi�a je zimowymi rzeczami, stosownie do panuj�cej w Nowym Jorku pogody. Ledwie zd��y�a na ostatni samolot z Los Angeles, l�duj�cy na lotnisku Kennedy ego, a w mie�cie zatrzyma�a si� jedynie po to, by podrzuci� swe baga�e do mieszkania rodzic�w przy Central Park South.
Ju� wychodz�c ze szpitalnego pokoju, Luke rzuci� spojrzenie przez rami� i u�miechn�� si� na widok tych dw�ch kobiet jego �ycia, pod niekt�rymi wzgl�dami do siebie podobnych, o takich samych klasycznych rysach twarzy, b��kitnych oczach i jasnej cerze, lecz jednocze�nie tak bardzo si� r�ni�cych. Po czarnow�osych irlandzkich przodkach Regan odziedziczy�a krucze w�osy, pozosta�o�� pierwotnych cech Hiszpan�w, kt�rzy osiedlili si� w Irlandii, kiedy ich Wielka Armada zosta�a rozbita przez Brytyjczyk�w. Nora natomiast by�a naturaln� blondynk� licz�c� metr sze��dziesi�t dwa wzrostu, ni�sz� od c�rki o dziesi�� centymetr�w. Luke, mierz�cy metr dziewi��dziesi�t, g�rowa� nad nimi obiema. Jego niegdy� ciemne w�osy by�y obecnie niemal ca�kiem srebrne.
� Regan, spotkamy si� tutaj znowu oko�o si�dmej � powiedzia�. � A jak ju� pocieszymy twoj� mam�, to wybierzemy si� na dobr� kolacj� na mie�cie.
Zauwa�y� wyraz twarzy �ony i u�miechn�� si� do niej.
� Wymy�lanie motyw�w zbrodni zawsze by�o kluczem do twoich sukces�w, kochanie. Wszyscy recenzenci tak twierdz�. � Pomacha� obu kobietom r�k�. � Do zobaczenia wieczorem, dziewcz�ta.
Ale tej zapowiedzi Luke nie by� w stanie zrealizowa�.
Po drugiej stronie miasta, w mieszkaniu numer 16B przy Central Park South, trwa�y prace przy bo�onarodzeniowych dekoracjach. �Przybierz dom sw�j ostrokrzewem..." �piewa�a Alvirah Meehan nieco fa�szywie, umieszczaj�c miniaturowy wianuszek wok� oprawionego w ramk� zdj�cia Willy ego i jej samej, odbieraj�cych czek na 40 000 000 dolar�w wygranych na loterii, kt�ry to papierek ju� na zawsze odmieni� ich �ycie.
Zdj�cie przywo�ywa�o �ywo w pami�ci wspomnienie owego magicznego wieczoru trzy lata temu, kiedy to ona siedzia�a w ich ma�ym saloniku przy alei Flushing w Qu-eens, a Willy, na wp� drzemi�c, odpoczywa� w swym starym klubowym fotelu. Alvirah moczy�a nogi w cebrzyku z gor�c� wod� po ci�kim dniu pracy, kt�ry sp�dzi�a na sprz�taniu domu pani O'Keefe. Willy natomiast wr�ci� dopiero co ca�kiem wyczerpany, gdy� naprawia� p�kni�t� rur�, z kt�rej tryska�y strugi zabarwionej rdz� wody na �wie�o uprasowane rzeczy w pralni chemicznej, mieszcz�cej si� na parterze bloku. I nagle lektor w telewizji zacz�� wyczytywa� wylosowane na loterii numery.
Na pewno teraz wygl�dam inaczej, pomy�la�a wpatrzona w swe zdj�cie Alvirah, kr�c�c g�ow�. Miedziano-rude w�osy, kt�re przez tyle lat farbowa�a sama w �azienkowej umywalce, przeobrazi�y si� za spraw� Madame Judith w delikatnie cieniowane, z�o-to-kasztanowe. Dzi�ki za� baronowej Min von Schreiber, jej szykownej przyjaci�ce, ju� dawno odszed� w niebyt spodnium ze sztucznego w��kna w kolorze szkar�atu. Oczywi�cie, dolna szcz�ka Alvirah nadal by�a taka sama, jako efekt zamys�u Pana Boga, gdy j� modelowa�, ale je�li chodzi o ubranie, to zesz�a z rozmiaru szesnastego na czternasty. Nie ulega�o �adnej w�tpliwo�ci � teraz wygl�da�a o dziesi�� lat m�odziej i lepiej ni� za dawnych lat.
Wtedy mia�am sze��dziesi�t lat, a wydawa�o si�, jakbym si� zbli�a�a do siedemdziesi�tki. Teraz mam sze��dziesi�t trzy i nikt nie da�by mi jednego dnia wi�cej ni� pi��dziesi�t dziewi��, zapewnia�a si� Alvirah w duchu, bardzo z siebie zadowolona. Je�li natomiast chodzi o Willy ego na fotografii, to mimo swego kupionego na wyprzeda�y granatowego garnituru i nieciekawego krawata wygl�da� przystojnie i dystyngowanie. Z burz� siwych w�os�w i �ywymi, niebieskimi oczami, zawsze przypomina� wszystkim zmar�ego, legendarnego przewodnicz�cego Izby Reprezentant�w, Tipa O'Neilla.
Biedny Willy, westchn�a. Co za pech, �e poczu� si� tak kiepsko. Ka�demu trudno by�oby znie�� my�l, �e tu� przed �wi�tami Bo�ego Narodzenia dopadnie go b�l z�ba. Ale doktor Jay si� z tym upora. Najwi�kszym b��dem by�o zwr�cenie si� do innego dentysty, kiedy doktor Jay przeni�s� si� do New Jersey, duma�a Alvirah. Tamten nam�wi� Willy ego na wstawienie implantu, cho� poprzedni si� nie sprawdzi�, a obecny wr�cz go wyka�cza�. No c�, mo�e by� gorzej, uprzytomni�a sobie. We�my cho�by to, co si� przytrafi�o Norze Regan Reilly.
Alvirah us�ysza�a przez radio, �e autorka krymina��w, a w dodatku jej ulubiona pisarka, wczoraj wieczorem z�ama�a nog� we w�asnym mieszkaniu, mieszcz�cym si� w s�siednim budynku. Zawadzi�a obcasem o fr�dzle dywanika. To samo, przypomnia�a sobie Alvirah, przytrafi�o si� babci. Tylko �e babcia nie nosi�a pantofli na obcasach. Nast�pi�a na ulicy na wyzut� gum�, kt�ra przyklei�a si� do jej ortopedycznego buta i gdy potem fr�dzle dywanu przyczepi�y si� do podeszwy, staruszka rozci�gn�a si� jak d�uga na pod�odze.
� Cze��, z�otko. � Willy wyszed� z sypialni do holu. Prawy policzek mia� spuchni�ty, a wyraz jego twarzy dowodzi� wymownie, �e nieszcz�sny implant nadal nie daje mu spokoju.
Alvirah wiedzia�a, jak rozpogodzi� m�a.
� Willy, czy wiesz, czym si� pocieszam?
� Cokolwiek to jest, podziel si� tym ze mn�.
� Wiadomo, �e doktor Jay usunie ten implant i do wieczora poczujesz si� lepiej. Czy to nie znaczy, �e jeste� w korzystniejszej sytuacji ni� biedna Nora Regan Reilly, kt�ra b�dzie ku�tyka� o kulach przez kilka tygodni?
7
Willy pokiwa� g�ow� i zdoby� si� na s�aby u�miech.
� Alvirah, czy by� w og�le taki przypadek, kiedy mnie co� bola�o, �eby� mi nie powiedzia�a, jaki to ze mnie szcz�ciarz? Gdybym zarazi� si� d�um�, to te� by� mi kaza�a u�ala� si� nad kim� innym.
� Chyba tak � zgodzi�a si� ze �miechem Alvirah.
� Kiedy zamawia�a� samoch�d, czy wzi�a� pod uwag� wzmo�ony przed�wi�teczny ruch? Nigdy by mi do g�owy nie przysz�o, �e niepunktualne stawienie si� na wizyt� u dentysty mog�oby mnie zmartwi�, ale dzisiaj boj� si� sp�ni�.
� Naturalnie, �e wzi�am to pod uwag� � zapewni�a go �ona. � B�dziemy tam grubo przed trzeci�. Doktor Jay wci�nie ci� jako�, zanim zjawi si� ostatni pacjent. Przed �wi�tecznym weekendem ko�czy wizyty wcze�niej.
� Jest dopiero par� minut po dziesi�tej. � Willy sprawdzi� czas na swoim zegarku.
� Szkoda, �e nie mo�e mnie przyj�� ju� teraz. Kiedy ma przyjecha� samoch�d?
� O wp� do drugiej.
� Zaczn� si� szykowa�.
Alvirah patrzy�a ze wsp�czuciem, jak jej �lubny od czterdziestu lat ma��onek znika z powrotem w sypialni. Nie mia�a w�tpliwo�ci, �e wieczorem b�dzie si� czu� o niebo lepiej. Ona zrobi jak�� smaczn� jarzynow� zup� na kolacj�, a potem obejrz� sobie na wideo ��ycie jest pi�kne"*. Dobrze, �e od�o�yli wycieczk� do lutego. B�dzie przyjemnie sp�dzi� w tym roku �wi�ta w zaciszu domowym.
Alvirah rozejrza�a si� po pokoju i z uznaniem poci�gn�a nosem. Uwielbiam zapach sosny, pomy�la�a. A choinka wygl�da�a wspaniale. Ustawili j� na tle si�gaj�cego od pod�ogi do sufitu okna, wychodz�cego na Central Park. Ga��zie ugina�y si� od ozd�b, kt�re zbierali przez lata � niekt�re przetrwa�y w pe�nej krasie, inne by�y ju� nieco sfatygowane, ale wszystkie cieszy�y oko. Alvirah przesun�a na czo�o du�e, okr�g�e okulary, podesz�a do podr�cznego stolika i wzi�a z niego ostatnie, nieotwarte jeszcze pude�ko ze �wiecide�kami.
� Nigdy zbyt wiele ozd�b na choince � skonstatowa�a na g�os.
Jeszcze trzy dni do �wi�t, my�la�a dwudziestosze�cioletnia Rosita Gonzalez, czekaj�ca na Luke'a za kierownic� jednej z limuzyn, nale��cych do przedsi�biorstwa Dom Pogrzebowy Reilly ego. Samoch�d sta� przed wej�ciem do szpitala przy Siedemdziesi�tej Pierwszej. Dokonywa�a w my�lach przegl�du prezent�w kupionych dla swoich synk�w
� pi�cioletniego Bobby ego i sze�cioletniego Chrisa. Chyba o niczym nie zapomnia�am, upewnia�a si� w duchu. Bardzo pragn�a, �eby mieli jak najmilsze �wi�ta. Tak wiele si� zmieni�o w ci�gu ostatniego p�tora roku. Ojciec ch�opc�w ich opu�ci�, cho� nie by�a to �adna strata, a jej schorowana matka przeprowadzi�a si� z powrotem do Puerto Rico. Teraz obaj malcy trzymali si� kurczowo Rosity, jakby w obawie, �e i ona tak�e gdzie� zniknie.
*Film Franka Capry z 1946 roku.
8
Moje ma�e ch�opaczki, pomy�la�a w przyp�ywie czu�o�ci. Poprzedniego wieczoru poszli we troje kupi� choink� i dzisiaj po kolacji zamierzali j� ubra�. Nast�pne trzy dni mia�a wolne, a pan Reilly da� jej z okazji �wi�t wysok� gratyfikacj�.
Rosita spojrza�a w lusterko wsteczne i poprawi�a czapk� kierowcy na kaskadzie czarnych, kr�conych w�os�w. Ta praca w przedsi�biorstwie pogrzebowym to by� naprawd� u�miech losu, rozmy�la�a. Rozpocz�a j� w niepe�nym wymiarze godzin w biurze, lecz gdy Luke dowiedzia� si�. jaki z niej �wietny kierowca, zaproponowa�:
� Rosito, je�eli chcesz, mo�esz dorabia� jako szofer.
Obecnie cz�sto w takim charakterze obs�ugiwa�a pogrzeby. Us�ysza�a pukanie w szyb� samochodu od swojej strony. Unios�a wzrok, spodziewaj�c si� zobaczy� twarz swego dobrodusznego szefa. Tymczasem jej oczom ukaza�a si� jakby znajoma, m�ska fizjonomia, kt�rej jednak w tej chwili nie potrafi�a zidentyfikowa�. Uchyli�a nieco okno, przez kt�re buchn�� na ni� k��b papierosowego dymu.
G�owa m�czyzny zbli�y�a si� szybko, po czym nieoczekiwany go�� ujawni� sw� to�samo�� g�osem, artyku�uj�c s�owa staccato:
� Cze��, Rosie. Jestem Petey Malarz. Pami�tasz mnie?
Jak mog�abym zapomnie�, pomy�la�a Rosita. Pami�tny, jaskrawo��to-zielony odcie�, kt�rym wymalowa� g��wn� sal�, gdzie wystawiano zw�oki w Domu Pogrzebowym Reilly ego w Summit, stan New Jersey, od�y� w jej pami�ci. Nie zapomnia�a tak�e reakcji Luke'a Reilly�ego, kiedy to zobaczy�.
� Rosito � powiedzia� wtedy � nie wiem, �mia� si�, p�aka� czy zwymiotowa�.
� Ja bym zwymiotowa�a, panie Reilly � zasugerowa�a Rosita.
Nie trzeba dodawa�, �e ju� nigdy wi�cej nie zg�aszano zapotrzebowania na us�ugi Peteya Malarza w �adnym z trzech dom�w pogrzebowych Reilly�ego.
Petey z w�asnej inicjatywy doda� jaskrawo��tej farby do przyt�umionej zieleni, kt�r� wybra� Luke, gdy� wed�ug malarza miejsce to wymaga�o nieco o�ywienia.
� Krewnym zmar�ych nale�y doda� otuchy � wyja�ni� im swe motywy. � Ta ziele� by�a naprawd� przygn�biaj�ca. Mia�em troch� ��tej w samochodzie, wi�c dola�em jej za darmo.
Na odchodne zaprosi� Rosit� na randk�, kt�r� to propozycj� bez wahania odrzuci�a.
Zastanawia�a si�, czy Petey nadal ma c�tki farby we w�osach. Nie mog�a tego ustali�, bowiem g�ow� dok�adnie zakrywa�a mu czapka z ciep�ymi nausznikami, zacieniaj�ca te� w�sk�, ko�cist� twarz. Chude cia�o przyobleka� granatowy sztormiak. Postawiony ko�nierz kurtki ociera� si� o szaraw� szczecin� na brodzie.
� Oczywi�cie, �e ci� pami�tam, Petey � odpar�a Rosita. � Co tutaj robisz? Przest�pi� z nogi na nog�.
� Wygl�dasz �wietnie, Rosie. Szkoda, �e najwa�niejsi pasa�erowie, kt�rych wozisz, nie mog� zachwyca� si� twoj� urod�.
Uwaga ta oczywi�cie dotyczy�a faktu, �e Rosita czasami siadywa�a za kierownic� karawanu w kondukcie pogrzebowym.
� Zabawny jeste�, Petey. No to tymczasem. � Zacz�a podnosi� szyb�, lecz powstrzyma�a j� jego d�o�.
� Hej, tu, na dworze, mo�na zamarzn��. Mog� wsi��� do samochodu? Musz� ci� o co� zapyta�.
� Petey, pan Reilly b�dzie tu lada chwila.
� Mnie te� zajmie to tylko chwil� � zapewni� Petey.
Rosita niech�tnie odblokowa�a zamek otwieraj�cy wszystkie drzwi. Oczekiwa�a, �e m�czyzna obejdzie samoch�d dooko�a i zajmie miejsce obok niej na przednim siedzeniu. Tymczasem Petey w mgnieniu oka otworzy� tylne drzwi wozu i w�lizgn�� si� do �rodka.
Wielce zirytowana takim zachowaniem intruza, odwr�ci�a g�ow�, aby znale�� si� twarz� w twarz z m�czyzn� siedz�cym w tyle limuzyny, kt�rej zaciemnione z tamtej strony okna zas�ania�y ka�dego przed spojrzeniem z zewn�trz. Widok, kt�ry ujrza�a, zaszokowa� j�. Przez moment my�la�a, �e to �art. To, co Petey trzyma� w r�ku, z pewno�ci� przecie� nie mog�o by� rewolwerem?
� Nikomu nie stanie si� nic z�ego, je�eli b�dziesz robi�a, co ci powiem � rzek� Petey uspokajaj�co. � Zachowuj mi��, spokojn� min� na swej �adnej bu�ce a� do czasu, kiedy kr�l sztywnych znajdzie si� w samochodzie.
Znu�ony i zatroskany Luke Reilly wyszed� z windy i przemierzy� kr�tki odcinek do szpitalnych drzwi wej�ciowych. Ledwie zauwa�y�, �e hol jest �wi�tecznie przystrojony. By� zimny i mokry poranek, wi�c wyszed�szy na zewn�trz, z zadowoleniem stwierdzi�, i� jego limuzyna czeka tu� przy ko�cu podjazdu. D�ugie nogi Luke'a sprawi�y, �e w kilku susach znalaz� si� przy samochodzie. Zapuka� w okno od strony pasa�era i w chwil� p�niej otworzy� tylne drzwi. Gdy ju� by� w �rodku, zatrzasn�� je, zanim zda� sobie spraw�, �e nie jest na tylnym siedzeniu sam.
Niezawodna pami�� do twarzy w po��czeniu z widokiem zachlapanych farb� but�w niezw�ocznie u�wiadomi�y mu, �e cz�owiek siedz�cy naprzeciwko niego z rewolwerem w r�ce to nikt inny, jak �w idiota, kt�ry zamieni� sal�, gdzie wystawiano zw�oki, w psychodeliczny koszmar.
� Na wszelki wypadek, gdyby pan mnie nie pami�ta�, jestem Petey Malarz. Pracowa�em u pana zesz�ego lata. � Petey podni�s� g�os. � Ruszaj, Rosie � rozkaza�. � Skr�� w prawo przy rogu i zjed� na bok. Kto� jeszcze si� z nami zabierze.
� Przypominam sobie ciebie � rzek� Luke spokojnie. � Ale wola�bym ci� widzie� z p�dzlem w r�ku zamiast z broni�. O co tu w og�le chodzi?
� M�j przyjaciel wyja�ni to, jak wsi�dzie. Ma pan ca�kiem �adny i wygodny samoch�d. � Znowu podni�s� g�os. � Rosie, tylko nie pr�buj jakich� sztuczek. Nie przeje�d�aj na �wietle czy co� takiego. Nie chcemy zwraca� uwagi gliniarzy.
10
Luke prawie wcale nie spa� poprzedniej nocy i mia� nieco przy�miony umys�. Teraz wydawa�o mu si�, �e zosta� wyrwany z rzeczywisto�ci, czu� si�, jakby na wp� drzemi�c, ogl�da� jaki� film. By� jednak dostatecznie przytomny, by zda� sobie spraw�, �e ten nieprawdopodobny porywacz za pewne nigdy wcze�niej nie trzyma� w r�ce broni, co czyni�o faceta tym bardziej niebezpiecznym. Luke zdawa� sobie spraw�, i� pr�ba zaatakowania porywacza i obezw�adnienia go nie ma szans powodzenia.
Rosie skr�ci�a przy rogu. Samoch�d jeszcze ca�kiem si� nie zatrzyma�, gdy przednie drzwi od strony pasa�era otworzy�y si� i do towarzystwa do��czy� kolejny m�czyzna. Luke�owi szcz�ka opad�a ze zdumienia: wsp�lnikiem Peteya Malarza by� nie kto inny, tylko C.B. Dingle, zawiedziony w swych nadziejach siostrzeniec �wi�tej pami�ci Cuthberta Boniface'a Goodloe'a.
Podobnie jak Petey, C.B. mia� na �ysej g�owie czapk� z nausznikami, kt�ra wygl�da�a na zbyt obszern�, a p�kat� sylwetk� okrywa�o te� co� w rodzaju sztormiaka. Okr�g�a, blada twarz C.B. na wp� zas�oni�ta by�a ciemnymi, krzaczastymi w�sami, kt�rych podczas czuwania przy zw�okach wuja poprzedniego dnia z pewno�ci� nie mia�. Zdzieraj�c t� k�dzierzaw�, kamufluj�c� charakteryzacj� z grymasem b�lu, zwr�ci� si� do Luke'a.
� Dzi�ki za punktualne przybycie � rzek� uprzejmie, rozcieraj�c g�rn� warg�. � Nie chcia�bym si� sp�ni� na pogrzeb wuja. Ale, niestety, obawiam si�, �e pan, panie Reilly, nie b�dzie w nim uczestniczy�.
Dok�d oni nas zabieraj�? To przera�aj�ce pytanie dr�czy�o Rosit�, kt�ra, zgodnie ze wskaz�wkami C.B., skr�ci�a w prawo w Dziewi��dziesi�t� Sz�st� i kierowa�a si� w stron� Roosevelt Drive na p�noc. Widzia�a C.B. w recepcji domu pogrzebowego zaledwie wczoraj, a przedtem spotyka�a go kilkakrotnie w tym zak�adzie, gdzie przychodzi� z wujem, kt�ry nieustannie zmienia� plany dotycz�ce ceremonii ostatniego po�egnania.
Wbrew grozie sytuacji u�miechn�a si�, kiedy przypomnia�a sobie, jak Cuthbert Boniface Goodloe wst�pi� do nich nie dalej jak miesi�c temu, aby oznajmi� Luke�owi, �e restauracja, kt�r� wybra� na styp� po pogrzebie, zosta�a zamkni�ta przez Wydzia� Zdrowia. Wioz�a wtedy pana Reilly�ego, Goodloe'a i C.B. do zajazdu �Przy Sadzie na Wzg�rzu", kt�ry jej pryncypa� zaproponowa� w zast�pstwie tamtego lokalu. Opowiada� jej p�niej, �e Goodloe starannie studiowa� menu, eliminuj�c najbardziej kosztowne potrawy z listy da� dla przysz�ych go�ci.
Tego dnia, jak zwykle zreszt�, C.B. niemi�osiernie podlizywa� si� wujowi, co jednak najwyra�niej specjalnie mu nie pomog�o. Sal�, gdzie wystawiono zw�oki, wype�ni�a wczorajszego popo�udnia grupa wstrz��ni�tych, a zarazem wdzi�cznych cz�onk�w Stowarzyszenia Nasiona-Sadzonki-Kwiaty-Drzewka Owocowe przy Ogrodzie Stanowym w New Jersey, znanych potocznie jako Kwieci�ci, kt�rych celem by�o zazieleni� i ukwieci� ka�dy nadaj�cy si� do tego zak�tek w New Jersey*. Ot� to oni w�a-
*New Jersey nosi przydomek ogrodowego Stanu
11
�nie otrzymali tak im potrzebny i zapewniaj�cy odpowiednie wsparcie milion dolar�w. Rozleg� si� gwar, gdy us�yszano, jakie by�y ostatnie s�owa, skierowane przez umieraj�cego do siostrze�ca: �We� si� do jakiej� roboty!".
Czy C.B. oszala�? Czy jest niebezpieczny? I czego chce ode mnie i od pana Reilly ego? Nad tym zastanawia�a si� Rosita, kt�rej palce, mimo r�kawiczek, zaczyna�y lodowacie�.
� Jed� na most Waszyngtona � rozkaza� C.B.
Przynajmniej wracamy do New Jersey, pomy�la�a Rosita. Zastanawia�a si� te� nad tym, czy nie ma �adnej nadziei, �eby jako� zaapelowa� do C.B. o uwolnienie.
� Panie Dingle, mo�e pan o tym nie wie, ale ja mam dw�ch ma�ych synk�w, kt�rzy mnie potrzebuj� � powiedzia�a cicho. � Jeden ma pi��, drugi sze�� lat, a ojciec nie �o�y na ich utrzymanie ani nawet si� z nimi nie widuje od ponad roku.
� M�j ojciec te� by� denny � warkn�� C.B. � I nie nazywaj mnie panem Dingle. Nie znosz� tego nazwiska*.
Te s�owa Petey dos�ysza�.
� To g�upie nazwisko � zgodzi� si�. � Ale twoje pierwsze i drugie imi� s� nawet gorsze. Dzi�ki Bogu za twe inicja�y**. Czy uwierzy pan, panie Reilly, �e to mama C.B. tak go urz�dzi�a, nadaj�c mu imiona Cuthbert Boniface na cze�� m�a swej siostry? A potem, jak ten stary pryk wykorkowa�, to si� okaza�o, �e da� prawie wszystko, co mia�, tym Kwiecistym. Mo�e nazw� jego nazwiskiem now� odmian� sumaka jadowitego***.
� Ca�e �ycie sp�dzi�em na udawaniu, �e podobaj� mi si� te idiotyczne imiona � rzek� gniewnie C.B. � I co mam za to? Rad�, jak robi� karier�, i to dan� na trzy sekundy, zanim stary wykitowa�.
� Przykro mi, C.B., naprawd� � odezwa� si� Luke stanowczym tonem ale twoje problemy nie maj� nic wsp�lnego z nami. Dlaczego tu jeste�my, a �ci�lej m�wi�c, dlaczego ty i Petey znajdujecie si� w moim samochodzie?
� Pozwol� sobie by� odmiennego zdania... � zacz�� C.B. Przerwa� mu Petey:
� Bardzo mi si� to wyra�enie podoba, naprawd�. Czuje si� klas�.
� Zamknij si�, Petey � warkn�� C.B. � M�j problem jest bezpo�rednio zwi�zany z panem, panie Reilly. Ale pana �ona znajdzie milion sposob�w, �eby go rozwi�za�.
Znajdowali si� w po�owie mostu Waszyngtona.
� Petey, powiedz Rosie, gdzie ma skr�ci�. Znasz drog� lepiej ni� ja.
� Zjed� wylotem na Fort Lee � poinstruowa� Petey. � Jedziemy na po�udnie.
Pi�tna�cie minut p�niej samoch�d wjecha� na w�sk� drog�, prowadz�c� w kierunku rzeki Hudson. Rosicie zbiera�o si� na p�acz. Dojechali do pustego parkingu, po�o�onego nieopodal brzegu rzeki, sk�d roztacza� si� widok na rysuj�c� si� na tle nieba sylwet� Manhattanu. Po lewej stronie wida� by�o wysokie, szare prz�s�o mostu Waszyngtona.
*dingle (ang.) � zalesiony par�w
**C.B. (ang.) � skr�t cheeseburgera
***ozdobne pn�cze, maj�ce silnie parz�ce w�a�ciwo�ci
12
Wzmo�ony przed�wi�teczny ruch samochod�w jad�cych w obu kierunkach i dwoma poziomami nieprzerwanym potokiem, jeszcze wzmaga� w Rosicie poczucie odosobnienia. Nagle ogarn�� j� paniczny strach na my�l, �e plan C.B. i Peteya polega na zastrzeleniu zak�adnik�w i wrzuceniu ich cia� do rzeki.
� Wysiadajcie z samochodu � poleci� C.B. � I pami�tajcie, �e obaj mamy bro� i wiemy, jak z niej robi� u�ytek.
Petey trzyma� rewolwer wycelowany w g�ow� Luke'a, gdy on i Rosita z oci�ganiem opuszczali tak dobrze znane sobie miejsce. Petey zakr�ci� rewolwerem szybkiego m�ynka.
� Ogl�da�em now� wersj� �Strzelca", tam tak robi� � wyja�ni�. � Naprawd� nabieram wprawy w kr�ceniu m�ynk�w.
Luke'a przesz�y ciarki.
� B�d� was prowadzi� � oznajmi� C.B. � Musimy si� �pieszy�. Mam pogrzeb na g�owie.
Ponaglani do po�piechu, szli wzd�u� brzegu rzeki, a� dotarli do opustosza�ej przystani jachtowej, gdzie przy ko�cu w�skiego pomostu zacumowana by�a zniszczona ��d� mieszkalna o zabitych deskami otworach okiennych. Ko�ysa�a si� w g�r� i w d� w rytm uderzaj�cej niespokojnie o jej boki wody. Dla Luke'a by�o oczywiste, �e stara i zdezelowana ��d� zanurzona jest w rzece niebezpiecznie g��boko.
� Sp�jrzcie na l�d, kt�ry zaczyna si� formowa�. Nie mo�ecie wsadzi� nas na to co� przy takiej pogodzie � zaprotestowa�.
� Letni� por� jest tu ca�kiem przyjemnie � zapewni� Petey. � Opiekuj� si� �odzi� pod nieobecno�� faceta, kt�ry jest jej w�a�cicielem. On sp�dza zim� w Arizonie. Czasem m�czy go straszny artretyzm.
� Ale to nie lipiec � warkn�� Luke.
� Nieraz i w lipcu jest okropna pogoda � odpar� Petey. � Kiedy� mieli�my tu naprawd� straszn� burz� i...
� Zamknij si�, Petey � burkn�� zirytowany C.B. � Ju� ci m�wi�em, za du�o gadasz.
� Ty by� te� gada�, gdyby� malowa� mieszkania w samotno�ci dwana�cie godzin na dob�. Jak jestem z lud�mi, to lubi� rozmawia�.
C.B. pokr�ci� g�ow�.
� On mnie doprowadza do sza�u � mrukn�� pod nosem. � Wchod� do �odzi ostro�nie � zwr�ci� si� do Rosity. � �eby� si� nie ze�lizgn�a.
� Nie mo�ecie nam tego robi�. Musz� wraca� do domu, do moich ch�opc�w! � krzykn�a Rosita.
Luke wyra�nie s�ysza� histeryczny ton w jej g�osie. Biedne dziecko, pomy�la�, jest �miertelnie wystraszona. Kilka lat m�odsza od Regan, a musi sama utrzymywa� dwoje dzieci.
13
� Pom�cie jej � rzuci� gniewnie.
Petey woln� r�k� chwyci� Rosit� za rami�, gdy boja�liwie schodzi�a na pok�ad ko�ysz�cej si� �odzi.
� Ma pan dar wp�ywania na ludzi, panie Reilly � pochwali� go C.B. � Miejmy nadziej�, �e odniesie pan taki sam sukces w tej dziedzinie w ci�gu nast�pnych dwudziestu czterech godzin.
Petey przekr�ci� klucz w drzwiach kabiny i pchn�� je, wypuszczaj�c st�ch�y zapach wilgoci, kt�ry przenikn�� zimne powietrze otwartej przestrzeni.
� Fuj � powiedzia�. � Ten smr�d dopada cz�owieka za ka�dym razem.
� Ruszaj si� � poleci� C.B. � M�wi�em ci, �eby� wzi�� od�wie�acz.
� Co za troska! � zauwa�y�a ironicznie Rosita, wchodz�c za Peteyem do kabiny.
Luke obrzuci� spojrzeniem panoram� Manhattanu, potem popatrzy� w d� na p�yn�c� pod mostem Waszyngtona rzek�, a nast�pnie zatrzyma� wzrok na umieszczonej pod nim ma�ej, czerwonej latarni morskiej. Ciekawe, czy b�d� mia� szans� zobaczy� to wszystko jeszcze kiedy�, pomy�la�, gdy poczu�, jak C.B. przystawia mu rewolwer do plec�w.
� Do �rodka, panie Reilly. Nie czas na podziwianie krajobrazu.
Kiedy C.B. zamkn�� za nimi drzwi, Petey zapali� anemiczne g�rne �wiat�o.
Z jednej strony ma�ego, znajduj�cego si� w op�akanym stanie pomieszczenia, ustawiono niewielki kuchenny stolik z laminowanym blatem; st� otacza�a w�ska �awka, pokryta pop�kan� imitacj� sk�ry. Po przeciwnej stronie umieszczono le�ank� w podobnym stanie. Wszystkie meble przymocowane by�y do pod�ogi. W bezpo�rednim s�siedztwie stolika znajdowa�a si� ma�a lod�wka, zlew i piecyk. Luke domy�li� si�, �e dwoje drzwi po lewej stronie prowadzi prawdopodobnie do pomieszczenia sypialnego i czego� w rodzaju �azienki.
� O nie! � j�kn�a Rosita.
Luke pod��y� wzrokiem ku temu, na co patrzy�a, i z przera�eniem stwierdzi�, �e do �cian obok miejsc do siedzenia przymocowane s� dwa komplety �a�cuch�w, z rodzaju tych, jakich zwykle u�ywa si� w s�dzie, �eby pozbawi� swobody ruch�w przest�pc�w oskar�onych o czyny kryminalne, z obejmami na nadgarstki i kostki. Jeden komplet znajdowa� si� przy �awce, drugi przy le�ance.
� Ty siadasz tutaj � rozkaza� Petey Rosicie. � Nie spuszczaj ze mnie oka � zwr�ci� si� do C.B. � jak b�d� zak�ada� jej kajdanki.
� Nikogo nie spuszczam z oka � z naciskiem odrzek� C.B.
� Pan tam, panie Reilly.
Gdybym by� sam, podj��bym ryzyko i pr�bowa� odebra� mu bro�, pomy�la� z gniewem Luke, ale nie mog� nara�a� �ycia Rosity. W chwil� p�niej siedzia� ju� na �awce, zakuty w �a�cuchy, naprzeciwko Rosity usadzonej na le�ance.
14
� Powinienem by� zapyta�, czy kt�re� z was nie chce skorzysta� z wyg�dki i i�� za potrzeb�, ale teraz ju� b�dziecie musieli poczeka� � oznajmi� C.B. beztrosko. � Nie chc� si� sp�ni� na pogrzeb wuja. Niezale�nie od wszystkiego, ja jestem g��wnym �a�obnikiem. A Petey musi si� pozby� waszego samochodu. Kiedy wr�cimy, przyniesie wam co� na lunch. Ja oczywi�cie nie b�d� g�odny. Wuj zap�aci� za m�j dzisiejszy posi�ek, pami�ta pan o tym, prawda, panie Reilly?
Gdy Petey zgasi� �wiat�o, C.B. otworzy� drzwi, kt�re po chwili zamkn�y si� z trzaskiem za wychodz�cymi, a Luke i Rosita us�yszeli zgrzyt klucza obracaj�cego si� w zardzewia�ym zamku.
Uwi�zieni w ciemnym mroku ko�ysz�cej si� �odzi, oboje przez chwil� milczeli w obliczu gro��cego im niebezpiecze�stwa, kt�rego realno�� poj�li teraz w pe�ni.
W pewnym momencie Rosita spyta�a cicho:
� Panie Reilly, co z nami b�dzie?
� Ju� nam powiedzieli, �e chodzi im o pieni�dze. Je�eli istotnie tylko tego chc�, obiecuj�, �e je dostan�.
� Mnie nie opuszcza tylko jedna my�l � o moich ch�opaczkach. Opiekunki, kt�ra stale si� nimi zajmuje pod moj� nieobecno��, nie b�dzie a� do przysz�ego tygodnia, a nie mam zaufania do zast�puj�cej j� dziewczyny. Dzisiaj wieczorem wybiera�a si� na pota�c�wk�. Chocia� bardzo j� prosi�am, nie zgodzi�a si� zosta� przy dzieciach przez ca�y dzie�. Obieca�am, �e nie wr�c� do domu p�niej ni� o trzeciej.
� Nie zostawi przecie� ch�opc�w samych.
� Pan jej nie zna, panie Reilly, ona nie zrezygnuje z tych ta�c�w � odpar�a stanowczo Rosita przez �ci�ni�te gard�o. � Musz� si� dosta� do domu. Koniecznie musz� si� dosta� do domu.
Regan otworzy�a oczy, zaspana usiad�a na ��ku, spu�ci�a nogi na ziemi� i ziewn�a. Jej sypialnia w mieszkaniu rodzic�w przy Central Park South dawa�a jej takie samo mi�e poczucie zadomowienia, jak tamta, w domu rodzinnym w New Jersey, gdzie si� wychowywa�a. Jednak�e dzisiaj Regan nie by�a w nastroju do delektowania si� uroczym klimatem wn�trza, utrzymanego w harmonijnie dobranych, brzoskwiniowo-se-ledynowych barwach. Mia�a wra�enie, �e d�ugo spa�a, gdy jednak spojrza�a na zegarek, z zadowoleniem spostrzeg�a, �e zaledwie dochodzi druga. Musi zatelefonowa� do szpitala i dowiedzie� si�, jak si� czuje matka, potem powinna skontaktowa� si� z ojcem. U�wiadomi�a sobie, �e niezale�nie od przykrego wra�enia, jakie wywar�a na niej wiadomo�� o wypadku matki, i skutk�w nieprzespanej nocy w czasie lotu do Nowego Jorku, odczuwa jaki� nieokre�lony niepok�j. Szybki prysznic dobrze mi zrobi, pomy�la�a, dopiero potem wyrusz� na miasto.
15
Zadzwoni�a do mieszcz�cej si� w pobli�u restauracji ��La Parisienne" � i zam�wi�a sw�j zwyk�y zestaw �niadaniowy: sok pomara�czowy, kaw� oraz bajgiel zapiekany z serem. Za to w�a�nie uwielbiam Nowy Jork, orzek�a w duchu. Kiedy wyjd� spod prysznica, pos�aniec z jedzeniem ju� b�dzie dzwoni� do drzwi. Poczu�a si� lepiej, gdy silny strumie� gor�cej wody zacz�� siec jej ramiona i plecy. Szybko umy�a w�osy, wysz�a z �azienki, w�o�y�a szlafrok, a g�ow� zawin�a w turban z r�cznika.
Dziesi�� sekund p�niej, z twarz� l�ni�c� od wilgoci, otwiera�a drzwi m�odzie�cowi z zam�wionym posi�kiem. Udawa�, �e nie zauwa�y�, jak Regan wygl�da, co by�o mi�e; zreszt� wykonuj�c tak� prac�, niejedno musia� widzie�. Gdy wr�czy�a mu sowity napiwek, odwdzi�czy� si� jej promiennym u�miechem.
Zaraz rozpakowa�a bajgiel i z fili�ank� w r�ce wykr�ci�a numer telefonu szpitalnego pokoju matki. Przy matce powinna czuwa� piel�gniarka, ale nikt nie odbiera� telefonu. Pewnie dzwonek jest wy��czony, pomy�la�a, i wybra�a numer pokoju piel�gniarek na parterze.
Wydawa�o jej si�, �e kilka minut czeka na odebranie telefonu przez piel�gniark� matki. Wreszcie odezwa� si� przyjazny, rzeczowy i uspokajaj�cy g�os Beverly Carter. Przysz�a dzisiaj na sw�j dy�ur rano, w�a�nie wtedy, gdy Regan mia�a wychodzi�. Cho� rozmawia�y ze sob� kr�tko, Regan natychmiast poczu�a sympati� do szczup�ej czarnosk�rej kobiety, mniej wi�cej czterdziestoletniej, kt�r� doktor poleci� jako jedn� z najlepszych piel�gniarek, przyjmuj�cych prywatne zlecenia.
� Cze��, Beverly. Jak si� miewa moja mama?
� Od twego wyj�cia �pi.
� Ja te� spa�am od wyj�cia od niej � za�mia�a si� Regan. � Jak si� obudzi, powiedz jej, �e dzwoni�am. Czy m�j ojciec si� odezwa�?
� Do tej pory nie.
� To dziwne. Ale mia� w planie pogrzeb. Zatelefonuj� do niego. Powiedz mamie, �e zawsze mo�e zadzwoni� do mnie na kom�rk�.
Nast�pnie Regan po��czy�a si� z domem pogrzebowym. Telefon odebra� Austin Grady, zast�pca dow�dcy w firmie �Szcz�tki Reilly ego", jak Regan i jej matka �artobliwie nazywa�y zak�ady pogrzebowe ojca. Pierwsze s�owa wypowiedzia� jak zwykle, odpowiednio modulowanym, przyt�umionym g�osem.
� Austin, m�wi Regan.
Jego g�os od razu zabrzmia� weselej.
Regan zawsze zadziwia�o, w jaki spos�b Austin potrafi tak szybko prze��cza� biegi, dostosowywa� zachowanie do wymog�w zawodu. Jak twierdzi� Luke, doskonale nadawa� si� do tego rodzaju pracy. Niczym chirurg by� w stanie wy��czy� si� i nie ulega� towarzysz�cym owemu szczeg�lnemu zaj�ciu emocjom.
� Czy jest tam m�j ojciec?
16
� Nie. Nie rozmawia�em z nim od wczesnego ranka, kiedy dzwoni� po samoch�d. Biedna twoja mama. � S�owa wsp�czucia wypowiedziane by�y z autentycznym przej�ciem. � Co jeszcze si� wydarzy? Wiem, jak tw�j ojciec cieszy� si� na t� wypraw� na Hawaje. S�ysza�em, �e zahaczy�a nog� o dywanik, kt�ry jej kupi�a� w Irlandii.
� Rzeczywi�cie � potwierdzi�a Regan, czuj�c, jak na nowo zalewaj� fala wyrzut�w sumienia z powodu owego nieszcz�snego zakupu. Jej najlepsza przyjaci�ka. Kit, zawsze mawia�a: �Poczucie winy jest nieustannie otrzymywanym darem".
� Austin, ojciec m�wi� nam, �e b�dzie u was, gdy� ma uczestniczy� w dzisiejszym pogrzebie. I w og�le si� nie pokaza�?
� Nie, ale ceremonia uda�a si� doskonale. Ten staruszek planowa� j� od lat. Pewnie tw�j ojciec doszed� do wniosku, �e wcale nie musi przychodzi� na pogrzeb: � Austin zachichota�. � W�a�nie teraz wszyscy �a�obnicy delektuj� si� obiadem serwowanym im za darmo po drugiej stronie miasta. Nieboszczyk zostawi� ogromn� cz�� swego maj�tku Kwiecistym. Stawili si� w restauracji co do jednego i w og�le robi� wra�enie du�ej, szcz�liwej rodziny. Odziedziczony spadek wystarczy na zakup konewek do podlewania wszystkich ro�lin w ca�ym stanie New Jersey.
� Mieli szcz�cie.
� Tw�j ojciec zapisa� w swym rozk�adzie zaj�� na dzisiaj wizyt� u dentysty o wp� do czwartej. Nie s�dz�, �eby o niej zapomnia�.
� Dzi�ki, Austin. � Regan roz��czy�a si� i wybra�a numer telefonu kom�rkowego Luke'a. Po kilku sygna�ach us�ysza�a nagranie na automatycznej sekretarce. Gdy tak s�ucha�a g�osu ojca prosz�cego o pozostawienie wiadomo�ci, coraz silniej ulega�a wra�eniu, �e by� mo�e dzieje si� co� niedobrego. Ojciec od wielu godzin nie da� znaku �ycia, nawet nie dowiadywa� si� o samopoczucie matki.
Zostawi�a wiadomo��, �eby do niej zadzwoni�. Przez par� chwil popija�a w zamy�leniu kaw�. Nie mog� tak tutaj bezczynnie siedzie�, zdecydowa�a. Spojrza�a na zegarek. By�a druga trzydzie�ci pi��. Zatelefonowa�a do gabinetu dentysty, �eby si� upewni�, czy ojciec nie odwo�a� wizyty.
� Prosz� mu powiedzie�, �eby na mnie poczeka� � poprosi�a recepcjonistk�. � Wyje�d�am z Nowego Jorku za kilka minut i b�d� u pa�stwa nie dalej ni� za godzin�.
� W porz�dku, przeka�� � obieca�a recepcjonistka.
Regan ubra�a si� po�piesznie i wysuszy�a w�osy. Kiedy tata wyjdzie od dentysty, pojedziemy razem na zakupy. Potem wr�cimy do Nowego Jorku i odwiedzimy mam�.
Jednak nawet wtedy, gdy wk�ada�a p�aszcz i zbiega�a na d�, aby z�apa� taks�wk�, co� jej m�wi�o, �e nie taki przebieg b�dzie mia�o to popo�udnie.
17
Jak d�ugo ju� on i Rosita byli uwi�zieni w tym ciemnym, zimnym pomieszczeniu na �odzi? Luke straci� poczucie czasu. Zdawa�o mu si�, �e d�ugie godziny. Mogliby przynajmniej zostawi� nam zapalone �wiat�o, pomy�la� z gniewem.
Po wyj�ciu C.B. i Peteya pr�bowa� pociesza� Rosit�.
� Zaufaj memu przeczuciu � powiedzia�. � Kiedy te dwa pacany wr�c�, powiedz� nam, czego chc�. A jak to dostan�, wtedy nas wypuszcz�.
� Ale my przecie� wiemy, kim s�, panie Reilly. Czy naprawd� pan s�dzi, �e mogliby by� tak g�upi?
� Rosito, pewnie nikt inny nie m�g�by by� tak g�upi, ale w t� par� pod tym wzgl�dem wierz�. Ca�a sprawa nie potrwa d�ugo. Nie zapominaj, �e moja c�rka jest prywatnym detektywem i zmusi ka�dego, kogo tylko b�dzie mog�a, �eby nas szuka�.
� Ale �eby w tym czasie kto� zaopiekowa� si� moimi dzie�mi! Tak si� boj�, �e ta bezmy�lna dziewczyna podrzuci je jakiej� nieznanej im osobie. Zw�aszcza m�j m�odszy synek jest wyj�tkowo nie�mia�y.
� Co� ci powiem, jednej rzeczy jestem zupe�nie pewny. Gdy Regan zorientuje si�, �e zagin�li�my, zaopiekuje si� twymi dzie�mi.
Przez pewien czas milczeli. Od drugiej strony kabiny, gdzie na le�ance siedzia�a przykuta �a�cuchami Rosita, Luke'a dzieli�o jakie� trzy metry. Czy si� zdrzemn�a? Z powodu chlupotania wody uderzaj�cej w obie burty �odzi nie spos�b by�o us�ysze� jakiegokolwiek dochodz�cego stamt�d d�wi�ku.
� Rosito � powiedzia� cicho.
Zanim, zd��y�a si� odezwa�, zaskoczy�y ich g�uche odg�osy, dochodz�ce z pok�adu. Zgrzyt klucza przekr�canego w zamku pozbawi� Luke'a nadziei, �e ten kto� na zewn�trz mo�e by� potencjalnym wybawc�.
Drzwi otworzy�y si�. Smuga pos�pnego �wiat�a i powiew zimnego powietrza poprzedzi�y wej�cie do kabiny C.B. i Peteya.
� No i co porabiaj� nasi obozowicze? � zapyta� C.B. jowialnie, gdy tymczasem Petey zapala� g�rne �wiat�o. � Mam nadziej�, �e nie jeste�cie wegetarianinami. Kupili�my wam sandwicze z szynk� i serem. � Obaj m�czy�ni trzymali papierowe torby ze sklepu.
Luke z mieszanymi uczuciami przyj�� fakt, �e wymiary opakowa� s� tak niewielkie. Albo tamci postanowili ich st�d w kr�tkim czasie wypu�ci�, albo maj� zamiar cz�sto korzysta� z lokali szybkiej obs�ugi w Edgewater.
� Kto� chce i�� do kibla? � spyta� troskliwie Petey. Oboje, Luke i Rosita, skin�li g�ow�.
� Panie maj� pierwsze�stwo � rzek� Petey. Uwolni� r�ce i nogi Rosity z kajdanek. � Mo�esz zamkn�� drzwi, tylko bez g�upich pomys��w. I tak nie ma tam okna.
Rosita spojrza�a na Luke'a.
18
� Czy m�g�by mi pan po�yczy� dolara dla obs�ugi?
Gdy przysz�a kolej Luke'a na skorzystanie z male�kiej kabinki, zastanawia� si�, jakie ma mo�liwo�ci, i doszed� do wniosku, �e �adne. Nawet gdyby uda�o si� obezw�adni� Peteya, kiedy ten na nowo zak�ada� Rosicie kajdanki; C.B. sta�by z wycelowanym w ni� rewolwerem. Musz� prowadzi� z t� dw�jk� ostro�n� gr�, pomy�la� Luke.
Podczas gdy on, Rosita i Petey jedli swe sandwicze, C.B. popija� kaw�.
� Jestem najedzony � rzek�, spogl�daj�c na Luke'a. � Ta restauracja, kt�r� pan poleci�, nie by�a z�a. Takiej ciel�ciny parmigiana nie jad�em od wiek�w. Swoj� drog� sam si� dziwi�, jak mog�em co� prze�kn��, maj�c przed sob� widok tych dupk�w ze Stowarzyszenia. Jedynie my�l o was pozwoli�a mi to wytrzyma�.
� Mog�e� mi przynie�� stamt�d troch� ciel�ciny � podj�� temat Petey. � Wed�ug mnie, ten �ytni chleb jest troch� za czerstwy. I do mojej kanapki dali za ma�o majonezu. � Znad swego sandwicza przygl�da� si� badawczo kanapce Luke'a. � Zamie�my si� po�ow�.
Luke chwyci� drug� po�ow� swego sandwicza i odgryz� du�y k�s. Reszt� po�o�y� na woskowanym papierze.
� Bardzo prosz�. � By� niezwykle zadowolony z zawiedzionej miny Peteya. Petey spojrza� na Rosit�.
� Szef nie potrzebuje deseru. Mo�esz wzi�� jego batoniki.
� Chyba bym si� ud�awi�a � burkn�a Rosita.
� No, skoro teraz ju� jeste�my jedn� du��, szcz�liw� rodzin�, przyst�pmy do interesu. � C.B. zgni�t� plastikowy kubek po kawie i wrzuci� go do papierowej torebki.
� Uwa�aj, tam s� jeszcze og�rki konserwowe � zwr�ci� mu uwag� Petey. C.B. j�kn�� i wysypa� zawarto�� torebki na porysowany blat stolika.
� Nie w�ciekaj si� � powiedzia� Petey. � Ja nie by�em na proszonym obiedzie. Czuj� si� tak, jakbym wytrz�s� si� w autobusie przez ca�y dzie�. Jak ju� porzuci�em samoch�d na lotnisku Kennedy ego, musia�em si� zabra� autobusem do Port Authority*. A tam trzeba by�o czeka� na nast�pny, do Edgewater. Potem musia�em stercze� na przystanku, p�ki nie przyjedzie. Ale ty jeste� za sk�py, �eby� mi pozwoli� je�dzi� taks�wk�. A sam to si� rozbija�e� w �adnym, ciep�ym samochodzie...
� Zamknij si�!
Lecz Petey jeszcze nie sko�czy�.
� Przygotowa�em sobie cztery dolary, jak mia�em wje�d�a� na most Waszyngtona. Ale kiedy tak sta�em w d�ugiej kolejce, �eby zap�aci� mostowe, zobaczy�em, �e na pod�odze samochodu le�y E-Z Pass**. Wsun��em j� z powrotem za szyb� i mog�em szybko
Port Authority Bus Terminal � wielki dworzec autobusowy, utrzymuj�cy komunikacj� mi�dzy Nowym Jorkiem a reszt� kraju oraz Kanad�
**Przepustka wolnego wjazdu w postaci karty elektronicznej, na podstawie kt�rej automatycznie obci��a si� w�a�ciciela pojazdu mytem.
19
zmieni� pas. Jaki� kretyn o ma�o mnie nie przeora�. Tr�bi� na mnie jak wariat. Jeszcze wi�cej ci zaoszcz�dzi�em, kiedy wje�d�a�em na most Triborough. Powiniene� by� zauwa�y� t� przepustk�, bo siedzia�e� z przodu. Naprawd� ci si� dziwi�. C.B. patrzy� na Peteya wyba�uszonymi oczami.
� Wykorzysta�e� t� przepustk�? Ty kretynie! Zdj��em j�, �eby nie uda�o im si� nas wy�ledzi�. Teraz b�d� mogli sprawdzi� i dowiedzie� si�, gdzie zosta�a u�yta.
� Naprawd�? � Petey wygl�da� na przera�onego. � Niech mnie licho. Czego to oni jeszcze nie wymy�l�! � Zwr�ci� si� do Luke'a i Rosity: � C.B. jest kuty na cztery nogi. Przeczyta� mn�stwo krymina��w. Ja nie mia�em takich mo�liwo�ci. Panie Reilly, wiem, �e on bardzo lubi ksi��ki pana �ony. Chyba na jednej z nich ma nawet jej autograf.
� Jak nas wypu�cicie, dam mu tak� drug�. A kiedy to si� stanie? Petey si�gn�� po og�rek.
� Wyja�nij mu, C.B., jaki mamy plan. Jest doskona�y. Za kilka dni b�dziemy gdzie� daleko na pla�y z milionem dolar�w w naszej torbie.
C.B. przerwa� mu gwa�townie.
� M�wi� ci ostatni raz, Petey. Trzymaj g�b� na k��dk�. � Wyj�� telefony kom�rkowe Luke'a i Rosity ze sk�rzanej torby, gdzie j� trzyma�. � Panie Reilly, jest prawie wp� do pi�tej. Zamierzamy nawi�za� kontakt z pana rodzin� i powiedzie� jej, �e do jutrzejszego popo�udnia chcemy mie� milion dolar�w.
Rosita wyj�ka�a z niedowierzaniem:
� Milion dolar�w? Petey do�o�y� swoje:
� On ma salony dla sztywnych w ca�ym New Jersey, a jego �ona sprzedaje mn�stwo ksi��ek. Hej, C.B., mo�e powinni�my za��da� wi�cej?
C.B. zignorowa� go.
� Gwarantuj�, �e moja rodzina zap�aci wam te pieni�dze � rzek� Luke ostro�nie. � Ale dzisiaj jest czwartkowe popo�udnie i praktycznie pocz�tek �wi�tecznego weekendu. Nie wiem, w jaki spos�b b�dzie mo�na zdoby� je do jutra.
� Niech mi pan wierzy, mo�na � odpar� C.B. � Je�li oczywi�cie si� chce.
� Wyczyta� to w jednej ksi��ce � po�pieszy� z wyja�nieniem Petey. � Bank robi takie rzeczy dla wa�nych os�b, drzwi s� dla nich otwarte przez ca�� dob�. A pan jest tak� wa�n� osob�.
� Ale moja �ona le�y w szpitalu � przypomnia� Luke.
� To wiemy. A jak pan s�dzi, sk�d pana porwali�my? � spyta� C.B. � No wi�c, do kogo, wed�ug pana, mamy zadzwoni�?
� Do mojej c�rki. W�a�nie przyjecha�a z Kalifornii. Ona da wam pieni�dze. � Poda� im numer telefonu kom�rkowego Regan: 310-555-4237.
20
Petey zacz�� gryzmoli� numer na skrawku papieru oderwanym ze sklepowej torebki.
� Niech pan jeszcze raz powt�rzy. Luke powoli wymieni� dziesi�� cyfr.
C.B. w��czy� kom�rk� i zacz�� wyciska� numer.
� Implant wyszed� g�adko, jak z mas�a � zapewni� Alvirah doktor Jay. � Teraz Willy dostaje tlen. Prosz� tu troch� zaczeka�, zanim zabierze go pani do domu. Jest jeszcze nieco oszo�omiony.
� Ten gaz rozweselaj�cy ca�kiem zwala Willy ego z n�g � zauwa�y�a Alvirah. � Ale on bardzo na to liczy�. Strasznie cierpia�.
� Dwa dni i b�dzie jak nowo narodzony. A to recepta na antybiotyk, kt�ry uchroni go przed infekcj�. � Doktor Jay spojrza� na ni� zza okular�w i jego mi�a twarz rozja�ni�a si� u�miechem. � �wi�ta b�dzie ju� m�g� sp�dzi� przyjemnie. Ja tak�e na to licz�. � Rzuci� okiem na zegarek. � No, jeszcze tylko jeden pacjent, a potem wreszcie urlop.
� Ma pan jakie� ekstraplany? � zapyta�a Alvirah z typowym dla siebie, szczerym zainteresowaniem poczynaniami bli�nich.
� Zabieramy z �on� dzieciaki na narty do Vermont.
� Na pewno b�dzie mi�o � odrzek�a. � Kiedy wygrali�my na loterii, sporz�dzi�am list� rzeczy, kt�re chc� jeszcze zrobi� w �yciu. Jedn� z nich by�a jazda na nartach. Ale na razie si� wok� tego nie zakr�ci�am.
Nie umkn�� jej uwagi wyraz przera�enia na twarzy doktora Jaya.
� Za�o�� si�: pomy�la� pan, �e bym nie potrafi�a � rzuci�a wyzywaj�co.
� Alvirah, znam pani� wystarczaj�co d�ugo. �aden pomys� by mnie nie zdziwi�. Za�mia�a si�.
� Prosz� si� nie martwi�. Tym razem jeszcze nie wpadn� na pana na stoku. Je�eli prognoza pogody si� sprawdzi, to powinni�cie mie� �wietne warunki narciarskie. Zapowiadaj� du�e opady �niegu, prawdziw� burz� �nie�n�.
� Je�eli nadejdzie, my ju� tam b�dziemy. Wyje�d�amy dzisiaj wieczorem. � Spojrza� w kierunku drzwi. � On nigdy si� nie sp�nia � zamrucza� bardziej do siebie ni� do Alvirah, po czym rzek�: � Sprawdz�, co z Willym, i hajda pakowa� ciep�e rzeczy.
Kiedy doktor opu�ci� poczekalni�, Alvirah musia�a przyzna� w duchu, �e bardzo martwi�a si� o Willy ego, nawet bardziej, ni� si� sama przed sob� do tego przyznawa�a. Willy zawsze cieszy� si� dobrym zdrowiem. Nigdy nie bra�a pod uwag�, �e mo�e mu co� powa�nego dolega�. By�a tak pogr��ona w my�lach, �e nag�y dzwonek do drzwi przestraszy� j�. To zapewne ten pacjent, na kt�rego doktor Jay czeka. Gdy tylko brz�czyk zasygnalizowa� otwarcie zamka, zerwa�a si�, �eby otworzy� drzwi. Natychmiast si� zo-
21
rientowa�a, �e szczup�a, ciemnow�osa m�oda kobieta, kt�ra wesz�a do poczekalni, nie jest osob� oczekiwan� przez doktora Jaya. Wyra�nie s�ysza�a, jak m�wi�, �e �on" nigdy si� nie sp�nia.
Otaksowa�a szybko wzrokiem nowo przyby�� � oko�o trzydziestki, bardzo atrakcyjna, ubrana w eleganck� zamszow� kurtk�, d�insy i wysokie buty, najwyra�niej czym� zatroskana. Kobieta rozejrza�a si� po pustej poczekalni i rzuci�a Alvirah przelotny u�miech.
� Poza doktorem Jayem wszyscy poszli ju� do domu � po�pieszy�a z �yczliw� informacj� niepytana Alvirah. � A on czeka na swego ostatniego pacjenta.
Teraz dopiero zauwa�y�a wyra�ny niepok�j na twarzy m�odej kobiety. W drzwiach pojawi� si� doktor Jay.
� Jak si� masz, Regan. Gdzie tw�j ojciec? Op�nia m�j urlop.
� Mia�am nadziej�, �e go tu z�api�.
� Powinien by� lada chwila. Czekam na niego od p� godziny.
� To niepodobne do mojego ojca tak si� sp�nia�.
� Dzisiaj s� spore korki. � Doktor Jay wykona� szeroki, usprawiedliwiaj�cy gest d�oni�.
Mimo to mina Regan pozosta�a wyra�nie zatroskana.
� Czy co� si� sta�o? � spyta� j� doktor.
Regan podesz�a do niego bli�ej i zni�y�a g�os � pr�ny trud, gdy� Alvirah us�ysza�aby kichni�cie myszy trzy pokoje dalej.
� Przydarzy�o si� zupe�nie nieoczekiwanego. � Regan zacz�a opowiada� o wypadku matki.
A wi�c to ona! � pomy�la�a Alvirah. C�rka Nory, Regan Reilly. Oczywi�cie! Wygl�da�a jako� znajomo. Jest prywatnym detektywem, jak ja. Tyle tylko, �e ona ma licencj�. Alvirah sta�a nieruchomo, nadstawiaj�c uszu, i modli�a si�, �eby ci dwoje nie przeszli do gabinetu doktora Jaya.
� Pomy�la�am, �e pomog� ojcu w robieniu zakup�w, jak ju� wyjdzie od pana � m�wi�a Regan � bo mieli�my wyjecha� na Hawaje i nie mamy w domu ani choinki, ani nic do jedzenia.
Uwielbiam Hawaje, skomentowa�a w duchu Alvirah.
� Martwi� si� � ci�gn�a dalej Regan � poniewa� ojciec nie odbiera telefonu kom�rkowego i nie zadzwoni� do mamy od chwili, gdy wyszed� od niej ze szpitala dzisiaj rano. A teraz tutaj te� go nie ma. To do niego zupe�nie niepodobne. � G�os