7065

Szczegóły
Tytuł 7065
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

7065 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 7065 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

7065 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Maria Valtorta � POEMAT BOGA-CZ�OWIEKA � Wydawnictwo "Vox Domini" (http://www.voxdomini.com.pl) Ksi�ga II - Pierwszy rok �ycia publicznego Spis Tre�ci 1. PO�EGNANIE JEZUSA Z MATK� PRZED JEGO ODEJ�CIEM Z NAZARETU 2. �P�AKA�A, BO BY�A WSPӣODKUPICIELK�� 3. CHRZEST JEZUSA W JORDANIE 4. �JAN NIE POTRZEBOWA� �ADNEGO ZNAKU� 5. JEZUS KUSZONY PRZEZ DIAB�A NA PUSTYNI 6. �SZATAN ZAWSZE UKAZUJE SI� W �YCZLIWEJ POWIERZCHOWNO�CI� 7. SPOTKANIE Z JANEM I JAKUBEM 8. �KOCHA�EM JANA ZE WZGL�DU NA JEGO CZYSTO�ƻ 9. JAN I JAKUB M�WI� PIOTROWI O MESJASZU 10. PIERWSZE SPOTKANIE PIOTRA Z MESJASZEM 11. �JAN BY� WIELKI TAK�E DZI�KI POKORZE� 12. JEZUS SPOTYKA FILIPA I NATANAELA W BETSAIDZIE, W DOMU PIOTRA 13. JUDA TADEUSZ PRZYBYWA DO BETSAIDY, ABY ZAPROSI� JEZUSA NA WESELE W KANIE 14. JEZUS NA WESELU W KANIE 15. �NIEWIASTO, Cӯ NAM ODT�D DO SIEBIE? 16. JEZUS WYRZUCA KUPC�W ZE �WI�TYNI 17. SPOTKANIE Z ISKARIOT� I TOMASZEM. CUD [UZDROWIENIA] SZYMONA ZELOTY 18. TOMASZ ZOSTAJE UCZNIEM 19. JUDA, SYN ALFEUSZA, ORAZ TOMASZ I SZYMON PRZYJ�CI [DO GRONA UCZNI�W] 20. POWR�T PO ZAKO�CZENIU PASCHY DO NAZARETU RAZEM Z SZE�CIOMA UCZNIAMI 21. UZDROWIENIE NIEWIDOMEGO W KAFARNAUM 22. UZDROWIENIE W SYNAGODZE OP�TANEGO Z KAFARNAUM 23. UZDROWIENIE TE�CIOWEJ PIOTRA 24. JEZUS NAUCZA I CZYNI CUDA W DOMU PIOTRA 25. JEZUS MODLI SI� W NOCY 26. UZDROWIENIE TR�DOWATEGO NIEDALEKO KOROZAIN 27. UZDROWIENIE PARALITYKA W DOMU PIOTRA W KAFARNAUM 28. CUDOWNY PO��W 29. ISKARIOTA ODNAJDUJE JEZUSA W GETSEMANI. JEZUS PRZYJMUJE GO DO [GRONA] UCZNI�W 30. JEZUS DOKONUJE CUDU Z�AMANIA OSTRZY PRZY BRAMIE RYBNEJ 31. JEZUS NAUCZA W �WI�TYNI 32. JEZUS POUCZA JUDASZA ISKARIOT� 33. JEZUS SPOTYKA W GETSEMANI JANA, SYNA ZEBEDEUSZA 34. �JAN � DOSKONA�Y WZ�R DLA TYCH, KT�RZY STAJ� SI� HOSTI� Z MI�O�CI DO MNIE� 35. JEZUS I ISKARIOTA SPOTYKAJ� SI� Z SZYMONEM I JANEM 36. JEZUS, JAN, SZYMON I JUDASZ ID� DO BETLEJEM 37. JEZUS W BETLEJEM. W DOMU WIE�NIAKA I W GROCIE 38. JEZUS W GOSPODZIE W BETLEJEM. NAUKA NA RUINACH DOMU ANNY 39. SPOTKANIE JEZUSA Z PASTERZAMI: ELIASZEM, LEWIM I J�ZEFEM 40. JEZUS W JUTCIE U PASTERZA IZAAKA 41. JEZUS W HEBRONIE. [SPOTKANIE Z] AGLAE W DOMU ZACHARIASZA 42. JEZUS W KARIOCIE. �MIER� STAREGO SAULA 43. JEZUS W DRODZE POWROTNEJ Z PASTERZAMI, BLISKO HEBRONU 44. JEZUS NA G�RZE POSTU I PRZY SKALE KUSZENIA 45. BR�D NA JORDANIE. SPOTKANIE Z PASTERZAMI: JANEM, MACIEJEM I SYMEONEM 46. ISKARIOTA SPRZEDAJE DIOMEDESOWI KLEJNOTY AGLAE 47. JEZUS P�ACZE Z POWODU JUDASZA, A SZYMON ZELOTA GO POCIESZA 48. �U WAS TE� DOBRZY S� W TAKIEJ SAMEJ PROPORCJI [DO Z�YCH], JAKA BY�A MI�DZY DOBRYMI [UCZNIAMI] I JUDASZEM� 49. SPOTKANIE JEZUSA Z �AZARZEM W BETANII 50. JEZUS POWRACA DO JEROZOLIMY. [SZYMON] S�UCHA ISKARIOTY W �WI�TYNI 51. JEZUS ROZMAWIA Z �O�NIERZEM ALEKSANDREM PRZY BRAMIE RYBNEJ 52. JEZUS I IZAAK W OKOLICY DOK. WYMARSZ DO EZDRELONU 53. JEZUS U PASTERZA JONASZA NA R�WNINIE EZDRELO�SKIEJ 54. POWR�T DO NAZARETU PO SPOTKANIU Z JONASZEM 55. NAZAJUTRZ W NAZARETA�SKIM DOMU 56. JEZUS NAUCZA UCZNI�W W ZAGAJNIKU OLIWNYM 57. JEZUS POUCZA UCZNI�W W POBLI�U DOMU 58. POUCZENIE UCZNI�W I NAJ�WI�TSZEJ MARYI W NAZARETA�SKIM OGRODZIE 59. UZDROWIENIE �PI�KNEJ Z KROZAIN�. PRZEMOWA W SYNAGODZE W KAFARNAUM 60. JAKUB, SYN ALFEUSZA, PRZYJ�TY DO GRONA UCZNI�W. JEZUS NAUCZA PRZY KOMORZE CELNEJ MATEUSZA 61. JEZUS NAUCZA T�UM W BETSAIDZIE 62. POWO�ANIE MATEUSZA DO GRONA UCZNI�W 63. JEZUS NA JEZIORZE W TYBERIADZIE. POUCZENIE UCZNI�W W POBLI�U MIASTA 64. JEZUS SZUKA JONATANA W TYBERIADZIE, W DOMU CHUZY 65. JEZUS W DOMU ALFEUSZA I W SWOIM DOMU 66. JEZUS PYTA MATK� O SWOICH UCZNI�W 67. �NATURA LUDZKA APOSTO��W - JAK�E ONA CI��Y�A!� 68. UZDROWIENIE JOANNY, MA��ONKI CHUZY, W POBLI�U KANY 69. JEZUS NA LIBANIE U PASTERZY BENIAMINA I DANIELA 70. JEZUS ODBIERA W MIEJSCOWO�CI NADMORSKIEJ LISTY DOTYCZ�CE JONASZA 71. JEZUS W DOMU MARII ALFEUSZOWEJ ZAWIERA POK�J Z KUZYNEM SZYMONEM 72. ��ASKA DZIA�A ZAWSZE TAM, GDZIE JEST PRAGNIENIE BYCIA SPRAWIEDLIWYM� 73. Z�E PRZYJ�CIE JEZUSA W NAZARECIE 74. JEZUS ZE SWOJ� MATK� W DOMU JOANNY, MA��ONKI CHUZY 75. JEZUS W CZASIE WINOBRANIA W DOMU ANNY. CUD UZDROWIENIA SPARALI�OWANEGO DZIECKA 76. JEZUS U DORASA. �MIER� JONASZA 77. JEZUS W DOMU WIE�NIAKA JAKUBA, W POBLI�U JEZIORA 78. POWR�T DO BRODU NA JORDANIE, W POBLI�U JERYCHA 79. JEZUS W DOMU �AZARZA. MARTA M�WI O MAGDALENIE 80. W DOMU �AZARZA PO �WI�CIE NAMIOT�W. ZAPROSZENIE J�ZEFA Z ARYMATEI 81. JEZUS SPOTYKA GAMALIELA NA UCZCIE U J�ZEFA Z ARYMATEI 82. UZDROWIENIE UMIERAJ�CEGO DZIECKA. UPOMNIENIE JEZUSA 83. JEZUS ROZMAWIA Z NIKODEMEM W NOCY W GETSEMANI 84. JEZUS U �AZARZA PRZED P�J�CIEM DO DOLINY �PI�KNEJ RZEKI� 85. JEZUS W DOLINIE �PI�KNEJ RZEKI�. POCZ�TKI �YCIA WSP�LNEGO Z UCZNIAMI 86. JEZUS W DOLINIE �PI�KNEJ RZEKI�. "JA JESTEM PANEM, TWOIM BOGIEM� 87. JEZUS W [DOLINIE] �PI�KNEJ RZEKI�. �NIE B�DZIESZ MIA� CUDZYCH BOG�W OBOK MNIE� 88. JEZUS W [DOLINIE] �PI�KNEJ RZEKI�. �NIE B�DZIESZ BRA� MOJEGO IMIENIA NADAREMNIE� 89. JEZUS W DOLINIE �PI�KNEJ RZEKI�. �CZCIJ OJCA SWEGO I MATK� SWOJ�� 90. JEZUS W [DOLINIE]�PI�KNEJ RZEKI�. �NIE B�DZIESZ POPE�NIA� NIECZYSTO�CI� 91. ZAS�ONI�TA NIEWIASTA Z �PI�KNEJ RZEKI� 92. JEZUS W [DOLINIE] �PI�KNEJ RZEKI�. ��WI�� DNI �WI�TE� 93. JEZUS W [DOLINIE] �PI�KNEJ RZEKI�. �NIE ZABIJAJ�. �MIER� DORASA 94. JEZUS W [DOLINIE] �PI�KNEJ RZEKI�. TRZECH UCZNI�W CHRZCICIELA. �NIE B�DZIECIE WYSTAWIALI NA PR�B� PANA, BOGA WASZEGO� [por. Mt 4,7; �k 4,12] 95. JEZUS W [DOLINIE] �PI�KNEJ RZEKI�. �NIE PO��DAJ �ONY BLI�NIEGO SWEGO� 96. JEZUS W [DOLINIE] �PI�KNEJ RZEKI�. UZDRAWIA SZALONEGO RZYMIANINA I M�WI DO RZYMIAN 97. JEZUS W [DOLINIE] �PI�KNEJ RZEKI�. �NIE M�W FA�SZYWEGO �WIADECTWA� 98. JEZUS W [DOLINIE] �PI�KNEJ RZEKI�. �NIE PO��DAJ RZECZY BLI�NIEGO� 99. JEZUS W [DOLINIE] �PI�KNEJ RZEKI�. ZAKO�CZENIE. KOMENTARZ DO PSALMU: �Z G��BOKO�CI� I �ZMI�UJ SI� NADE MN�, BO�E� 100. JEZUS OPUSZCZA [DOLIN�] �PI�KNEJ RZEKI� I IDZIE W KIERUNKU BETANII 101. UZDROWIENIE CHOREJ NA RAKA JERUZY Z DOK 102. W BETANII, W DOMU SZYMONA ZELOTY 103. DZIE� PO�WI�CENIA �WI�TYNI W DOMU �AZARZA Z PASTERZAMI 104. POWR�T DO [DOLINY] �PI�KNEJ RZEKI� 105. NOWY UCZE�. WYMARSZ DO GALILEI 106. NA WZG�RZACH W POBLI�U EMAUS 107. W DOMU KLEOFASA, PRZEWODNICZ�CEGO SYNAGOGI 1. PO�EGNANIE JEZUSA Z MATK� PRZED JEGO ODEJ�CIEM Z NAZARETU Wizja rozpocz�a si� podczas Komunii �w. 9 lutego 1944. A, 1736-1745 Widz� wn�trze domu w Nazarecie. Patrz� na pok�j przypominaj�cy jadalni�, w kt�rej rodzina spo�ywa posi�ki i za�ywa odpoczynku w godzinach wytchnienia. Jest to ca�kiem ma�e pomieszczenie z prostym sto�em w kszta�cie prostok�ta i rodzajem skrzyni przysuni�tej do muru, s�u��cej do siedzenia z jednej strony sto�u. Przy innej �cianie stoi krosno tkackie i taboret, dalej dwa inne taborety i p�ka z lampami oliwnymi oraz inne przedmioty. Otwarte drzwi wychodz� na ma�y ogr�d. Jest chyba wiecz�r, bo ostatni promie� s�o�ca o�wietla wierzcho�ek wysokiego drzewa, ledwie zazielenionego pierwszymi listkami. Jezus siedzi przy stole. Spo�ywa posi�ek, a Maryja us�uguje Mu, przechodz�c tam i z powrotem przez ma�e drzwi, kt�re � jak mi si� wydaje � prowadz� do miejsca, w kt�rym jest palenisko, gdy� przez uchylone drzwi mo�na dostrzec jego b�ysk. Jezus m�wi dwa, a mo�e trzy razy do Maryi, aby i Ona usiad�a i jad�a. Jednak Maryja nie chce. Potrz�sa g�ow�, u�miechaj�c si� ze smutkiem. Przynosi ugotowane w wodzie jarzyny, zast�puj�ce chyba zup�, sma�one ryby i nast�pnie ser, mi�kki, w kszta�cie kuli, przypominaj�cy kamienie uformowane przez potok. Na koniec podaje czarne oliwki. Okr�g�y i szeroki chleb jako zwyk�e danie jest ju� na stole. Ma kolor raczej ciemny, zawiera otr�by. Jezus ma przed Sob� amfor� z wod� i kielich. Je w milczeniu patrz�c na Mam� spojrzeniem pe�nym bolesnej mi�o�ci. Maryj� � to jest widoczne � ogarnia troska. Chodzi tam i z powrotem dla dodania sobie odwagi. Cho� jest jeszcze jasno, zapala lamp�, stawia j� ko�o Jezusa, a wyci�gaj�c rami� g�aszcze ukradkiem Jego g�ow�. Otwiera torb�, kt�ra jest chyba z czystej we�ny, wykonana r�cznie i nieprzemakalna, w kolorze orzechowym. Przeszukuje j�, wychodzi do ogr�dka, idzie a� do ko�ca, dochodzi do rodzaju spi�arki. Wychodzi z jab�kami ju� pomarszczonymi, z pewno�ci� przechowywanymi od lata. Wk�ada je do sakwy. Nast�pnie bierze chleb, dorzuca te� ma�y serek, cho� Jezus nie chce i m�wi, �e reszta wystarczy. Potem Maryja znowu podchodzi do sto�u, do jego najw�szego brzegu po lewej stronie Jezusa i patrzy, jak On je. Spogl�da na Niego ze smutkiem, z uwielbieniem, z twarz� jeszcze bledsz� ni� zwykle, kt�r� � jak si� zdaje � postarzy�a troska. Oczy ma wielkie z powodu okalaj�cych je cieni � znak wylanych ju� �ez. Wydaje si�, �e b�yszcz� bardziej ni� zwykle, obmyte wype�niaj�cymi je �zami, gotowymi [znowu] wyp�yn��. Dwoje bolesnych i um�czonych oczu. Jezus je powoli i w spos�b widoczny zmusza si� do tego, chc�c jedynie sprawi� przyjemno�� Matce. Jest zamy�lony bardziej ni� zwykle, podnosi g�ow� i patrzy na Maryj�. Napotyka spojrzenie zalane �zami i opuszcza g�ow� z szacunku dla Jej wzruszenia. Ogranicza si� do wzi�cia w r�ce delikatnej d�oni, kt�r� Maryja trzyma opart� o brzeg sto�u. Bierze j� w Sw� lew� r�k� i przyk�ada do policzka, przyciska do niego i tuli, aby odczu� pieszczot� tej biednej dr��cej r�ki [Mamy]. Potem ca�uje j� z jak�e wielk� mi�o�ci� i szacunkiem. Widz� Maryj�, kt�ra podnosi woln� lew� r�k� do ust, jakby chcia�a zag�uszy� szloch. Potem ociera palcami �z�, wymykaj�c� si� spod rz�s i p�yn�c� po policzku. Jezus zaczyna znowu je��, a Maryja wychodzi pospiesznie, bardzo szybko do ma�o ju� o�wietlonego ogr�dka. Znika. Jezus opiera lewy �okie� na stole, podpiera czo�o r�k� i zag��bia si� w my�lach, zapominaj�c o jedzeniu. Nas�uchuje i wstaje. Wchodzi do ogrodu i rozejrzawszy si� dooko�a idzie w prawo, w odniesieniu do domu. Wchodzi przez wej�cie w skale do kamienistego pomieszczenia. W jego wn�trzu rozpoznaj� pracowni� stolarsk�, teraz uporz�dkowan�, bez desek i trocin, bez zapalonego ognia. Jest tam warsztat z narz�dziami. Ka�de na swoim miejscu. To wszystko. Maryja p�acze pochylona nad warsztatem. Wygl�da jak dziecko. G�ow� opiera na lewym ramieniu. P�acze cichutko, lecz bole�nie. Jezus wchodzi po cichu i zbli�a si� tak powoli, �e Maryja zdaje sobie spraw� z Jego obecno�ci dopiero wtedy, gdy k�adzie Jej r�k� na g�owie i m�wi tonem pe�nym mi�osnego wyrzutu: �Mamo!� Maryja podnosi g�ow� i patrzy na Jezusa przez zas�on� z �ez. Wspiera si� na Nim, maj�c dwie z�o�one r�ce oparte na Jego prawym ramieniu. Jezus brzegiem szerokiego r�kawa ociera Jej �zy i przyci�ga J� w Swoje ramiona, do serca, ca�uj�c w czo�o. Jest pe�en dostoje�stwa, wydaje si� bardziej m�ski ni� zwykle, a Maryja wydaje si� m�odsza, tylko na Jej twarzy zaznacza si� bole��. �Chod�, Mamo!� � m�wi do niej Jezus, obejmuj�c J� mocno ramieniem. Idzie i wchodzi do ogr�dka. Siada na �awce przysuni�tej do muru domu. W nocy ogr�d jest cichy. Jedynie ksi�yc �wieci pi�knie i blask dochodzi z jadalni. Noc jest spokojna. Jezus zwraca si� do Maryi. Na pocz�tku nie rozumiem s��w, zaledwie szeptanych, kt�rym Maryja poddaje si�, opuszczaj�c g�ow�. Potem s�ysz�: �Zapraszaj krewnych. Nie zostawaj sama. B�d� wtedy spokojniejszy wype�niaj�c Moj� misj�. Moja mi�o�� nie sprawi Ci zawodu. B�d� cz�sto przychodzi� i sprowadz� Ci�, kiedy b�d� w Galilei, a nie b�d� m�g� przyj�� do domu. Przyjdziesz zobaczy� si� ze Mn�. Mamo, ta godzina musia�a nadej��.... Rozpocz�a si� tutaj, gdy ukaza� Ci si� Anio�. Teraz wybi�a i musimy j� prze�y�, prawda, Mamo? Potem, po zniesionej pr�bie, przyjdzie pok�j i rado��. Trzeba nam jednak najpierw przej�� przez t� pustyni� jak kiedy� Ojcowie, aby wej�� do Ziemi Obiecanej. Ale Pan dopomo�e nam, jak im pom�g�. Udzieli nam pomocy jak duchowej manny, by nakarmi� naszego ducha w najci�szym do�wiadczeniu. Zwr��my si� razem do naszego Ojca...� Jezus wstaje, Maryja wstaje razem z Nim. Wznosz� oczy ku niebu � dwie �yj�ce hostie rozb�yskaj�ce w nocy. Jezus wypowiada Modlitw� Pa�sk� powoli, g�osem czystym, oddzielaj�c wyrazy. K�adzie nacisk na s�owa: �...Przyjd� Kr�lestwo Twoje. B�d� wola Twoja...� Oddziela wyra�nie te dwa zdania od innych. Modli si� z rozpostartymi ramionami, nie tak jak na krzy�u, lecz z gestem wykonywanym przez kap�ana, kiedy m�wi: �Pan z wami�. Maryja ma r�ce z�o�one. Potem wracaj� do domu. Jezus, kt�rego nigdy dot�d nie widzia�am pij�cego wino, nalewa z amfory stoj�cej na p�ce troch� bia�ego wina do kielicha. Niesie je do sto�u. Bierze Maryj� za r�k�, przymusza do zaj�cia miejsca obok Siebie i prosi J� o wypicie wina i zjedzenie kawa�ka chleba, kt�ry poda� Jej, umaczawszy go uprzednio w winie. Czyni to z tak wielkim naleganiem, �e Maryja musi ulec. Jezus wypija reszt� wina. Nast�pnie tuli Mam� do Siebie, do serca. Jezus i Maryja nie spoczywaj� na �o�ach biesiadnych, lecz siedz� obok siebie, jak my czynimy to w czasie posi�k�w. Milcz�, trwaj� w oczekiwaniu. Maryja g�aszcze praw� r�k� Jezusa i Jego kolana. Jezus g�aszcze rami� i g�ow� Maryi. Potem wstaje, Maryja r�wnie�. Obejmuj� si� i ca�uj� wiele razy. Za ka�dym razem wydaje si�, �e ju� si� rozstan�, lecz Maryja znowu tuli do siebie Swe Dziecko. Madonna... lecz r�wnie� Mama, kt�ra musi si� od��czy� od Swego Syna i wie, dok�d doprowadzi to rozstanie. Niech nikt mi wi�cej nie m�wi, �e Maryja nie cierpia�a. Tak i ja s�dzi�am wcze�niej, ale ju� nie teraz. Jezus bierze ciemnoniebieski p�aszcz. Wk�ada go na ramiona i zakrywa g�ow�. Potem przewiesza sakw�, wk�adaj�c j� za sk�rzany pas, aby Mu nie przeszkadza�a w czasie marszu. Maryja Mu pomaga. Nie mo�e sko�czy� poprawia� Jego ubrania, p�aszcza i nakrycia g�owy. Ci�gle ukradkiem Go g�aszcze. Uczyniwszy gest b�ogos�awie�stwa nad domem, Jezus idzie w kierunku wyj�cia. Maryja pod��a za Nim i na progu ca�uje Go po raz ostatni. Droga jest cicha i pusta, o�wietlona blaskiem ksi�yca. Jezus rusza w drog�. Odwraca si� jeszcze dwa razy, by spojrze� na Mam�, kt�ra stoi wsparta o obramowanie drzwi, bledsza ni� ksi�yc i ca�a l�ni�ca: milczy i p�acze. Jezus coraz bardziej oddala si� po bia�ej drodze. Maryja ca�y czas p�acze we drzwiach. Potem Jezus znika za zakr�tem drogi. Rozpocz�a si� Jego droga g�osiciela Ewangelii, kt�ra zako�czy si� na Golgocie. Maryja zalana �zami wchodzi do domu i zamyka drzwi. Dla Niej te� rozpocz�a si� droga, kt�ra doprowadzi J� na Golgot�. Dla nas... 2. �P�AKA�A, BO BY�A WSPӣODKUPICIELK�� Ci�g dalszy tego samego dnia. A, 1745-1756 Jezus m�wi: �To czwarta bole�� Maryi, Matki Boga. Pierwsz� by�o ofiarowanie w �wi�tyni; drug� � ucieczka do Egiptu; trzeci� � �mier� J�zefa; czwart� � Moje odej�cie od Niej. Znaj�c pragnienie ojca, powiedzia�em ci wczoraj wieczorem, �e przyspiesz� opis �Naszych� cierpie�, aby je poznano. Jak widzisz zosta�y ju� na�wietlone przez cierpienia Mojej Matki. Wyja�ni�em ucieczk� do Egiptu przed Ofiarowaniem, bo trzeba by�o, abym to uczyni� w tym dniu. Znam tego przyczyn� i ty j� rozumiesz. Wyja�nisz to ustnie ojcu. Moim planem jest dawanie ci na przemian [materia�u do] kontemplowania oraz wyja�nie�, jakimi ci� nast�pnie obdarz�, oraz dos�ownych �dyktand�. Wznosz� tw�j umys� daj�c ci szcz�liwo�� wizji. Przez to oka�e si� te� wyrazi�cie r�nica stylu pomi�dzy twoj� relacj� i Moj�. Poza tym wobec tylu ksi��ek � kt�re m�wi� o Mnie, a zmieniaj�, poprawiaj�, wprowadz� zmiany oraz upi�kszenia i odbiegaj� od rzeczywisto�ci � pragn� da� tym, kt�rzy we Mnie wierz�, wizj� ukazuj�c� prawd� o Moim ziemskim �yciu. Nie wychodz� z niej pomniejszony, lecz przeciwnie staj� si� wi�kszy w Mojej pokorze. Dzi�ki Mojej pokorze sta�em si� dla was chlebem, by was nauczy� pokory i upodobni� do Mnie. By�em bowiem cz�owiekiem jak wy, a pod p�aszczem ludzkiego okrycia nosi�em doskona�o�� Boga. Musz� by� waszym wzorem, a wzory zawsze s� doskona�e. Nie b�d� ukazywa� wizji w takim porz�dku chronologicznym, jaki wyst�puje w Ewangeliach. Zajm� si� tymi punktami, kt�re uznam za naju�yteczniejsze i [dam je] w okre�lonym dniu tobie i innym, id�c za Moim porz�dkiem nauczania i dobroci. Nauka wyp�ywaj�ca z kontemplowania Mojego odej�cia dotyczy szczeg�lnie rodzic�w i dzieci, kt�rych wola Bo�a wzywa do wzajemnej rezygnacji ze wzgl�du na wy�sz� mi�o��. Na drugim miejscu dotyczy tych wszystkich, kt�rzy musz� stan�� wobec uci��liwej rezygnacji. Ile� znajdziecie ich w �yciu! To s� ciernie waszego ziemskiego �ycia, przeszywaj�ce serce. Wiem o tym, lecz dla tego, kto przyjmuje je z rezygnacj� zmieniaj� si� w wiecznie kwitn�ce r�e. Zauwa�, �e nie m�wi� �kto ich pragnie i przyjmuje z rado�ci�� � gdy� to by�aby doskona�o�� � lecz m�wi�: �z rezygnacj��. Jednak ci, kt�rzy przyjmuj� [te ciernie] z rezygnacj�, nie s� liczni, bo jak opieraj�ce si� os�y wierzgacie i przeciwstawiacie si� woli Ojca, o ile nie usi�ujecie nawet zrani� Go przez duchowe wierzganie i k�sanie, to znaczy buntuj�c si� wewn�trznie i blu�ni�c Bogu. Nie m�wcie: �Posiada�em jedynie to dobro, a B�g mnie go pozbawi�. Mia�em jedynie to uczucie, a B�g mi je wyrwa��. Maryja r�wnie�, jako dobra niewiasta, odznacza�a si� doskona�� uczuciowo�ci�, poniewa� w �Pe�nej �aski� nawet formy uczu� i wra�liwo�� by�a doskona�a. Mia�a jedno jedyne dobro, jedn� mi�o�� na ziemi: Swego Syna. Pozostawa�o Jej jedynie to uczucie. Jej rodzice umarli wiele lat wcze�niej, a J�zef przed kilkoma laty. Mia�a jedynie Mnie, by nie odczuwa� samotno�ci. Krewni � nie wiedz�c o Moim Boskim pochodzeniu � byli do Niej nastawieni troch� wrogo z powodu Mnie. Dla nich by�a Ona mam�, kt�ra nie potrafi przeciwstawi� si� synowi, gardz�cemu ludzkim rozs�dkiem, odrzucaj�cemu plany ma��e�stwa, kt�re przyda�oby rodzinie �wietno�ci i mo�e nawet wspomog�oby j� materialnie. Krewni � g�os rozs�dku, w ludzkim znaczeniu � pragn�li praktycznych zmian w Moim �yciu. Wy nazywacie zdrowym rozs�dkiem to, co jest jedynie rozs�dkiem ludzkim, czyli egoizmem. W istocie by�a to jednak obawa krewnych, by pewnego dnia nie mie� k�opot�w z Mego powodu. O�mieli�em si� bowiem wyrazi� my�li, wed�ug nich, zbyt idealistyczne, kt�re mog�y poirytowa� Synagog�. Hebrajsk� histori� przepe�niaj� pouczenia o losie prorok�w. Misja proroka nie by�a �atwa. Cz�sto sprowadza�a �mier� na proroka, a k�opoty � na jego rodzin�. Tak wi�c krewni ci�gle my�leli, �e kiedy� b�d� musieli zaj�� si� Moj� Matk�. Byli �le usposobieni widz�c, �e nie przeciwstawia Mi si� w niczym i wydaje si� trwa� w nieustannej adoracji przed Synem. Opozycja ta wzrasta�a nast�pnie przez trzy lata Mojej pos�ugi, a� dosz�o do publicznych wyrzut�w z ich strony, kiedy przyszli Mnie odszuka� po�r�d t�umu i czerwienieli z powodu Mojej � wed�ug nich � manii obra�ania pot�nych grup spo�ecznych. Wyrzuty pod Moim adresem i pod adresem Mojej biednej Mamy! Maryja zna�a nastroje krewnych, kt�rzy nie wszyscy byli jak Jakub, Juda, Szymon oraz jak ich matka Maria, �ona Kleofasa. Ona przewidywa�a, dok�d zaprowadz� ich [ludzkie] sk�onno�ci. Wiedzia�a, jaki b�dzie Jej los w czasie tych trzech lat, co czeka J� potem oraz jaki b�dzie M�j los. Mimo to nie protestowa�a, jak wy to czynicie. P�aka�a. Kt� nie p�aka�by nad od��czeniem od Syna, kt�ry kocha�by tak, jak Ja J� kocha�em? [Kt� nie p�aka�by] na my�l o d�ugich dniach, kiedy ju� Mnie nie b�dzie w Jej pustym domu? [Kt� nie p�aka�by] wobec przysz�o�ci Syna, maj�cego zetrze� si� ze z�o�liwo�ci� ludzi, kt�rzy czuli si� winni, a ich poczucie winy sk�ania�o ich do atakowania Niewinnego a� do ch�ci zabicia Go. Maryja p�aka�a, by�a bowiem Wsp�odkupicielk� i Matk� rodzaju ludzkiego, kt�ry od Boga otrzyma� nowe �ycie. Musia�a p�aka� za wszystkie matki, kt�re nie potrafi� uczyni� ze swej matczynej bole�ci korony wiecznej chwa�y. Jak wiele jest matek na �wiecie, kt�rym �mier� wyrywa z ramion ich dzieci! Ile� jest matek, kt�rym wola nadprzyrodzona odbiera syna! Maryja p�aka�a za wszystkie Swe c�rki, jako Matka ludzko�ci, za wszystkie Swe siostry, w ich b�lu osamotnionych matek. P�aka�a tak�e za wszystkich Swych syn�w zrodzonych z niewiast, przeznaczonych do stania si� aposto�ami Boga i m�czennikami dla mi�o�ci Bo�ej, z powodu wierno�ci Bogu lub okrucie�stwa ludzi. Moja Krew i �zy Maryi stanowi� mieszanin� wzmacniaj�c� wezwanych do heroicznego przeznaczenia, zmazuj�c� ich niedoskona�o�ci czy nawet winy wymykaj�ce si� im w s�abo�ci. Daje im ona � pr�cz m�cze�stwa, jakiekolwiek by nie by�o � pok�j Bo�y, a je�li cierpieli dla Boga � chwa�� Nieba. Dla misjonarzy mieszanina [Mojej Krwi i �ez Maryi] jest p�omieniem ogrzewaj�cym ich w krajach, w kt�rych kr�luje �nieg. Odnajduj� j� jako ros� tam, gdzie panuje pal�ce s�o�ce. �zy Maryi rodz� si� z Jej mi�osierdzia i wyp�ywaj� z Jej serca Lilii. Dzi�ki dziewiczemu Mi�osierdziu z��czonemu z Mi�o�ci� posiadaj� ogie�, a dzi�ki dziewiczej Czysto�ci � wonn� �wie�o��, przypominaj�c� wod� zebran� w kielichu lilii po nocy sk�panej ros�. Dusze po�wi�cone znajduj� t� mieszanin� na pustyni, kt�r� jest dobrze poj�te �ycie klasztorne. Jest ono pustyni�, bo nic na niej nie �yje pr�cz zwi�zku z Bogiem. Wszelkie inne uczucie rozprasza si�, staj�c si� jedynie nadprzyrodzon� mi�o�ci� do krewnych, przyjaci�, prze�o�onych i podw�adnych. T� Bosk� mieszanin� [Mojej Krwi i �ez Maryi] odnajduj� po�wi�ceni Bogu po�r�d �wiata, kt�ry ich nie rozumie ani ich nie kocha. To tak�e pustynia dla tych, kt�rzy �yj�, jakby byli sami, tak bardzo s� niezrozumiani i o�mieszani z powodu mi�o�ci, jak� maj� do Mnie. Odnajduj� t� mieszanin� Moje drogie �ofiary�. Maryja bowiem jest pierwsz�, kt�ra sta�a si� ofiar� z mi�o�ci do Jezusa. S� ni� r�wnie� ci, kt�rzy poszli w Jej �lady. Ona r�k� Matki i Lekarki daje Swe �zy, kt�re umacniaj� i pobudzaj� do wi�kszej ofiary: �wi�te �zy Mojej Matki! Maryja modli si�. Ona nie odrzuca modlitwy z tego powodu, �e B�g da� Jej cierpienie. Zachowajcie to wspomnienie. Ona modli si� z Jezusem. Prosi Ojca naszego i waszego. Pierwsza [modlitwa] Ojcze nasz zosta�a wypowiedziana w ogrodzie w Nazarecie, aby pocieszy� Maryj� w smutku, aby ofiarowa� nasz� wol� Przedwiecznemu w chwili, gdy rozpoczyna� si� dla naszej woli okres rosn�cego ca�y czas wyrzeczenia si�. Dla Mnie osi�gn�� on szczyt w wyrzeczeniu si� �ycia, a dla Maryi � w [przyj�ciu] �mierci Syna. Nie by�o niczego, co Ojciec musia�by nam wybaczy�, a jednak my � �Bez Zmazy� � prosili�my Ojca �o odpuszczenie�, by otrzyma� przebaczenie, uzyska� uwolnienie [od winy], cho�by tylko dlatego, �e westchn�li�my wobec wielko�ci naszej misji. Chcieli�my was pouczy�, �e im bardziej trwa si� w �asce u Boga, tym bardziej misja jest b�ogos�awiona i owocna. Uczynili�my to, by was nauczy� szacunku dla Boga i pokory. W obliczu Boga Ojca � nawet w naszej doskona�o�ci M�czyzny i Niewiasty � poczuli�my si� jak nico�� i prosili�my o przebaczenie, podobnie jak prosili�my o �chleb powszedni�. Co by�o naszym chlebem? O! Nie ten [chleb], kt�ry wyrabia�y czyste r�ce Maryi, pieczony w ma�ym piecu, do kt�rego tak wiele razy wi�za�em p�ki i wi�zki chrustu. Ten [chleb] tak�e jest potrzebny, jak d�ugo �yje si� na ziemi. Jednak �naszym� chlebem powszednim by�o wype�nianie dzie� po dniu zada� naszej misji. [Prosili�my], aby B�g dawa� go nam ka�dego dnia. Wype�nienie misji powierzonej nam przez Boga jest rado�ci� naszego dnia, prawda, ma�y Janie? Czy i ty nie m�wisz, �e pustym, jakby nie istniej�cym, wydaje ci si� dzie�, je�li dobro� Pana pozostawia ci� cho�by w ci�gu jednego z nich bez twej misji cierpienia? Maryja modli si� z Jezusem. To Jezus was usprawiedliwia, dzieci. To Ja sprawiam, �e wasze modlitwy [zanoszone] do Ojca s� godne przyj�cia i przynosz� korzy��. Powiedzia�em: �O cokolwiek by�cie prosili Ojca, da wam w imi� Moje� [por J 14,13]. Ko�ci� podnosi warto�� swych modlitw m�wi�c: �przez Chrystusa, Pana naszego�. Kiedy si� modlicie, zawsze, zawsze, zawsze jednoczcie si� ze Mn�. B�d� si� modli� g�o�no za was, okrywaj�c wasz ludzki g�os Moim g�osem Boga-Cz�owieka. Wezm� wasz� modlitw� w Moje przebite r�ce i wznios� j� do Ojca, a stanie si� hosti� niesko�czenie cenn�. M�j g�os stopiony z waszym wzniesie si� jak synowski poca�unek do Ojca i purpura Moich ran uczyni cenn� wasz� modlitw�. Trwajcie we Mnie, je�li chcecie mie� Ojca w was, z wami i dla was. Sko�czy�a� opis m�wi�c: �dla nas...�, a chcia�a� powiedzie�: �dla nas, kt�rzy jeste�my tak niegodni w obliczu tych Dwojga, kt�rzy dla nas wst�pili na Kalwari�.� Dobrze uczyni�a� wypowiadaj�c te s�owa. Pisz je za ka�dym razem, kiedy uka�� ci jedno z naszych cierpie�. Niech b�d� jak dzwon wzywaj�cy do medytowania i do skruchy. Ju� do�� na teraz. Odpocznij. Pok�j niech b�dzie z tob�.� 3. CHRZEST JEZUSA W JORDANIE (por. Mt 3, 13-17, Mk 1,9-11; �k 3,21n; J 1,31-34) Napisane 3 lutego 1944. A, 1694-1706 Jezus m�wi: �To co napisa�a� 30 stycznia da okazj� w�tpi�cym do wyst�pienia ze swymi �ale� i �gdyby�. Ja odpowiem za ciebie. Napisa�a�: �...kiedy widz� w ten spos�b, rozpraszaj� si� moje si�y fizyczne, a szczeg�lnie si�y serca.� Pojawi� si� z pewno�ci� �doktorzy niemo�liwo�ci�, kt�rzy powiedz�: �Oto dow�d, �e to, co jej si� przytrafia, jest ludzkie, bo nadprzyrodzono�� zawsze daje si�y, a nigdy nie [sprowadza] s�abo�ci.� Niech Mi wi�c wyja�ni�, dlaczego wielcy mistycy po zako�czonej ekstazie � w czasie kt�rej przekroczyli ludzkie mo�liwo�ci, nie odczuwaj�c b�lu, ci�aru materii, skutk�w wewn�trznych zranie� i powa�nych krwotok�w, cieszyli si� szcz�liwo�ci�, kt�ra czyni�a ich pi�knymi � pozostawali nawet fizycznie jakby omdlali w oczach ludzi, tak �e my�lano, i� odesz�a od nich dusza? Niech Mi te� wyja�ni�, dlaczego po kilku godzinach najokrutniejszej agonii, powtarzaj�cej Moje umieranie � takiej jak ta u Mojej s�u�ebnicy Teresy, takiej jak agonie Mojej �wi�tej Gemmy i wielu innych dusz, kt�re Moja mi�o�� oraz ich mi�o�� uczyni�a godnymi prze�ywania Mojej M�ki � osoby te odzyskuj� lub odzyskiwa�y si�y i r�wnowag� fizyczn�, jakiej nawet najzdrowsze osoby nie posiadaj�? Ja jestem Panem �ycia i �mierci, zdrowia i choroby. Pos�uguj� si� Moimi s�ugami zgodnie z Moim upodobaniem, jak pi�knym sznurkiem, b�d�cym zabawk� w Moich r�kach. Cud w tobie, jeden z cud�w tak si� ujawnia: w fizycznym stanie, przed�u�aj�cym si� w cudowny spos�b. Dochodzisz do tej szcz�liwo�ci nie umieraj�c. Do�wiadczasz tych uniesie� znajduj�c si� w stanie tak skrajnego wyczerpania, �e innym przeszkadza�oby ono w [sformu�owaniu] nawet najbardziej podstawowej my�li. Cud ujawnia si� w �ywotno�ci tryskaj�cej z ciebie w godzinach zapisywania Mojego dyktanda lub niebia�skich s��w przynoszonych ci przez inne Duchy. Cud zawiera si� w tym nag�ym odzyskaniu si� po rado�ci, kt�ra poch�on�a w tobie reszt� �ywotno�ci pozostawionej ci do pisania. To Ja wlewam w ciebie t� �ywotno��. Jest ona jak krew, kt�ra ze Mnie wchodzi w twoje wyczerpane �y�y, jak strumie� wlewaj�cy si� do rzeki i zasilaj�cy j�. Rzeka posiada wod� tak d�ugo, jak d�ugo wlewa si� do niej strumie�. Potem znowu pozostaje wysuszona a� do nowego przyp�ywu wody. To jest jak operacja, kt�ra pozbawia ci� Mojej Krwi a� do nowej transfuzji. Ty sama jeste� niczym. Jeste� biedn� istot� w agonii. Pracujesz, bo Ja tego chc�, dla celu, jaki zamierzy�em. Jeste� biednym stworzeniem, o kt�rego warto�ci stanowi jedynie twoja mi�o��. Nie masz innych zas�ug. Mi�o�� i pragnienie bycia dla innych: wynik mi�o�ci do twego Boga. To przyczyna twego istnienia i ujawnienie Mojej �yczliwo�ci [wyra�aj�cej si� w] zachowywaniu ci� przy �yciu, cho� � po ludzku m�wi�c � od dawna twoje �ycie powinno by�o rozproszy� si� w �mierci. Obawa � jak sama m�wisz � �e ponownie staniesz si� �ludzkim wrakiem�, gdy Ja przestaj� nosi� ci� ze sob� na pola kontemplacji i m�wi� do ciebie, stanowi dla ciebie i dla innych dow�d, �e wszystko to przychodzi jedynie z Mojej woli. Tym, kt�rzy my�l� po ludzku, �e t� sam� wol� i t� sam� mi�o�ci� m�g�bym ci� uzdrowi� oraz �e by�by to najlepszy spos�b udowodnienia Mojej mi�o�ci i Mojej �yczliwo�ci, odpowiadam: zawsze zachowywa�em przy �yciu Moje s�ugi tak d�ugo, jak d�ugo wed�ug Mojego os�du ich misja powinna by�a trwa�. Nigdy jednak nie zapewnia�em im �ycia po ludzku szcz�liwego, bo misje Moje realizowane s� w cierpieniu i poprzez nie. Moi s�udzy mieli jedynie pragnienie podobne do Mojego: cierpie� dla odkupienia. Nie mo�na wi�c m�wi� o �rozproszeniu si��, lecz trzeba powiedzie�: �Po zaniku mojego stanu niemocy � za spraw� dobroci Jezusa, dla Jego spraw i dla mojej rado�ci � powracam do tego, czego udzieli�a mi Jego dobro�: do ukrzy�owania dzi�ki Jego mi�o�ci i dla Jego mi�o�ci�. A teraz post�puj naprz�d w pos�usze�stwie pe�nym mi�o�ci.� W tym samym dniu, 3 lutego 1944, wieczorem: Widz� r�wnin� niezamieszka�� i pozbawion� ro�linno�ci. Nie ma na niej p�l uprawnych. Tam gdzie gleba nie jest za p�ytka ani zbyt wysuszona, wida� gdzieniegdzie ro�liny. Tworz� tu i tam k�pki jak zielone rodziny. Zauwa�cie, �e ten wyschni�ty i nieuprawny teren jest po mojej prawej stronie. Rozci�ga si� w kierunku po�udniowym, p�noc znajduje si� za mn�. Po lewej stronie widz� rzek� o raczej niskich brzegach. P�ynie wolno z p�nocy na po�udnie. S�dz�c po bardzo wolnym biegu rzeki, jej koryto nie znajduje si� na du�ej pochy�o�ci: p�ynie jakby w obni�eniu r�wniny. Pr�d rzeki ledwie wystarcza, by powstrzyma� zast�j wody i [zapobiec] powstaniu trz�sawiska. Woda nie jest g��boka. W miejscu tym wida� dno. Szacuj�, �e nie jest g��bsza ni� jeden metr, najwy�ej p�tora metra. Szeroka jak rzeka Arno w okolicach S. Miniato-Empoli, powiedzia�abym: oko�o 20 metr�w. Nie mam jednak wyczucia i moje szacunki s� przybli�one. Woda ma kolor lekko zielonego lazuru w pobli�u brzeg�w. Wilgotno�� ziemi utrzymuje na nich zielony pas bujnej [ro�linno�ci], ciesz�cej oko zm�czone pos�pno�ci� ci�gn�cych si� przede mn� w niesko�czono�� kamieni i piasku. Wewn�trzny g�os � kt�ry, jak wam wyja�nia�am, daje mi wskaz�wki dotycz�ce tego, co powinnam zauwa�y� i wiedzie� � m�wi mi, �e widz� dolin� Jordanu. Nazywa j� �dolin��, bo jest to nazwa zwyczajowa miejsca, w kt�rym p�ynie rzeka. Tu jednak nazwa ta wydaje mi si� nie�cis�a, �dolina� bowiem przywodzi na my�l wzg�rza, za� w s�siedztwie [tej rzeki] nie ma nawet ich �ladu. Znajduj� si� wi�c nad Jordanem, a pusta przestrze�, kt�r� dostrzegam po mojej prawej stronie, jest Pustyni� Judzk�. Cho� nazywanie [tego miejsca] mianem pustyni jest s�uszne � z powodu braku mieszka�c�w i braku �lad�w ludzkiej dzia�alno�ci � to jednak nie pasuje ono do naszych wyobra�e� o pustyni. Nie ma tu wydm pustynnych, jak sobie to wyobra�amy, jedynie obna�ona ziemia, pokryta kamieniami i �wirem, jak na obszarze rzecznych nanos�w po wylaniu wody. W oddali wida� wzg�rza. Nad Jordanem panuje g��boki spok�j, szczeg�lna atmosfera. Co� wykracza poza krajobraz, co�, co przypomina odczucie ogarniaj�ce [stoj�cego] nad brzegiem jeziora Trasimene. Miejsce to zdaje si� pami�ta� anielskie loty i niebia�skie g�osy. Nie potrafi� dobrze wyrazi� tego, czego do�wiadczam. Czuj�, �e jestem w miejscu, kt�re przemawia do ducha. Widz� ludzi skupionych na prawym (w stosunku do mnie) brzegu Jordanu. Jest tam wiele os�b w rozmaitych szatach. Niekt�rzy wydaj� si� z ludu, inni � bogaci. Jest ich do�� du�o. Wielu wygl�da na faryzeusz�w, w szatach ozdobionych fr�dzlami i tasiemkami. Po�rodku, na skale, [stoi] m�czyzna. Od razu rozpoznaj� w nim Chrzciciela, cho� widz� go po raz pierwszy. Przemawia do t�umu. Zapewniam, �e nie przemawia �agodnie. Jezus nazwa� Jakuba i Jana �synami gromu�. Jakie� wi�c imi� nada� temu gwa�townemu m�wcy? Jan Chrzciciel zas�u�y� na imi� pioruna, lawiny, trz�sienia ziemi, tak bardzo jest porywczy i surowy w swej mowie i gestach. M�wi o przyj�ciu Mesjasza. Napomina s�uchaczy, aby przygotowali serca, pozbywaj�c si� tego, co je obci��a, i aby prostowali my�li. Jest to mowa gwa�towna i twarda. Poprzednik [Mesjasza] nie ma lekkiej r�ki Jezusa, lecz�cej rany serc. To jest lekarz, kt�ry obna�a, sprawdza i bez lito�ci wycina. S�ucham. Nie przytaczam jego s��w, s� to bowiem te same s�owa, [kt�re zapisali Ewangeli�ci], wypowiadane w potoku rw�cej mowy. 0Zauwa�am, jak m�j Jezus zbli�a si� �cie�k� przylegaj�c� do Jordanu, wzd�u� obro�ni�tego traw� zacienionego brzegu. Wydaje si�, �e t� wiejsk� drog� � raczej �cie�k� ni� drog� - wydepta�y karawany i podr�ni, kt�rzy przez lata i wieki przechodzili ni�, by dotrze� do punktu, w kt�rym koryto rzeki podnosi si� i zamienia si� w br�d. �cie�ka prowadzi dalej przeciwleg�ym brzegiem rzeki i ginie gdzie� w zaro�lach drugiego brzegu. (por. Mt 3, 13-17, Mk 1,9-11; �k 3,21n; J 1,31-34) Jezus jest sam. Zbli�a si�, krocz�c powoli. Dochodzi do Jana od ty�u. Idzie nie robi�c ha�asu. Ca�y czas s�ucha brzmi�cego g�osu Pokutnika z pustyni. Jezus [zachowuje si�] tak, jakby by� tak�e jedn� z licznych os�b, kt�re przysz�y do Jana, by da� si� ochrzci� i przygotowa� na oczyszczenie zwi�zane z przyj�ciem Mesjasza. Nic Go nie wyr�nia spo�r�d innych ludzi. Wydaje si� cz�owiekiem z ludu z powodu ubioru, a panem � ze wzgl�du na pi�kno rys�w. �aden jednak boski znak nie wyr�nia Go spo�r�d t�umu. Mo�na jednak powiedzie�, �e Jan odczuwa szczeg�lne duchowe promieniowanie. Odwraca si� i od razu odkrywa �r�d�o tego promieniowania. Schodzi szybko ze ska�y s�u��cej mu za m�wnic� i idzie po�piesznie ku Jezusowi, kt�ry zatrzyma� si� w odleg�o�ci kilku metr�w od grupy os�b i opar� si� o pie� drzewa. Jezus i Jan patrz� na siebie przez chwil�: Jezus Swoim lazurowym i bardzo �agodnym spojrzeniem, Jan za� � okiem surowym, bardzo czarnym, pe�nym b�ysk�w. Kiedy widzi si� ich razem, zauwa�a si� ich odmienno��. Obydwaj s� wysocy � to ich jedyna cecha wsp�lna. R�ni� si� jednak od siebie pod wszystkimi innymi wzgl�dami. Jezus ma jasne w�osy, d�ugie i uczesane, cer� koloru jasnej ko�ci s�oniowej, lazurowe oczy, prosty, lecz dostojny str�j. Jan � mocno ow�osiony, ma czarne w�osy spadaj�ce prosto na ramiona i przyci�te schodkami. Czarna broda obci�ta kr�tko okrywa mu prawie ca�� twarz. Nie przeszkadza to jednak dostrzec jego policzk�w zapadni�tych z powodu postu, czarnych gor�czkowych oczu, twarzy ogorza�ej od s�o�ca i zmiennej pogody. [Jan] jest p�nagi. Okrywa go gruba sk�ra. To odzienie ze sk�ry wielb��dziej przytrzymuje w talii sk�rzany pas. Okrywa mu ono tors, spadaj�c troch� poni�ej wychudzonych bioder i ukazuj�c po prawej stronie ods�oni�te �ebra, obci�gni�te jedynie sk�r� ogorza�� na powietrzu. Patrz�c na nich mo�na by powiedzie�: dzikus i anio�. Jan spojrza� na Jezusa przenikliwym spojrzeniem i wo�a: �Oto Baranek Bo�y! Sk�d�e mi to, �e m�j Pan przychodzi do mnie?� Jezus odpowiada spokojnie: �[Przychodz�,] by dope�ni� rytu pokutnego.� �Nigdy, Panie. To ja powinienem przyj�� do Ciebie, aby� mnie u�wi�ci�, a tymczasem Ty przychodzisz do mnie?� Poniewa� Jan pochyli� si� przed Jezusem, Jezus k�adzie mu r�k� na g�owie i odpowiada: �Pozw�l, by wszystko dokona�o si�, jak tego pragn�, abym wykona� wszystko co s�uszne i aby tw�j ryt poprowadzi� ludzi ku najwi�kszej tajemnicy i aby zosta�o im og�oszone, �e Ofiara przebywa na tym �wiecie.� Jan patrzy na Niego wzrokiem z�agodzonym przez �zy i idzie przed Nim do rzeki. Jezus zdejmuje p�aszcz i tunik�, zostaj�c tylko w rodzaju kr�tkich spodni. Wchodzi do wody, w kt�rej stoi ju� Jan. Chrzci Go, wylewaj�c na Jego g�ow� wod� z rzeki. Pos�uguje si� przy tym jakby kubkiem zawieszonym u pasa, kt�ry wydaje si� by� muszl� lub po�ow� wysuszonej i pustej tykwy. Jezus jest prawdziwym Barankiem, Barankiem w bieli Swego cia�a, w skromno�ci rys�w i �agodno�ci spojrzenia. Jezus, po wyj�ciu na brzeg i po ubraniu si�, skupia si� na modlitwie. Jan pokazuje Go t�umowi i daje �wiadectwo, i� rozpozna� Go po znaku danym mu przez Ducha Bo�ego i nieomylnie wskazuj�cym na Odkupiciela. Koncentruj� si� na obserwowaniu modl�cego si� Jezusa i nie widz� nic poza t� promienn� postaci� kontrastuj�c� z zielonym dnem rzeki. 4. �JAN NIE POTRZEBOWA� �ADNEGO ZNAKU� (por. Mt 3, 13-17, Mk 1,9-11; �k 3,21n; J 1,31-34) Napisane 4 lutego 1944. A, 1706-1713 Jezus m�wi: �Jan nie potrzebowa� dla siebie �adnego znaku. Jego duch, przeb�stwiony od �ona matki, posiada� spojrzenie nadprzyrodzonej inteligencji, kt�ra by�aby udzia�em wszystkich ludzi, gdyby byli wolni od winy Adama. Gdyby cz�owiek pozosta� w stanie �aski, niewinny i wierny Stw�rcy, ujrza�by Boga poprzez zewn�trzne oznaki. Ksi�ga Rodzaju wspomina, �e Pan B�g rozmawia� swobodnie z niewinnym cz�owiekiem i �e cz�owiek nie ucieka� na d�wi�k tego g�osu, lecz rozpoznawa� go bez pomy�ki. Takie by�o przeznaczenie cz�owieka: widzie� i rozumie� Boga, [by�] jak dziecko wobec ojca. Potem przysz�a wina i cz�owiek nie o�mieli� si� ju� patrze� na Boga, nie potrafi� ju� rozpoznawa� i rozumie� Boga. I coraz mniej to potrafi. Jan, M�j kuzyn Jan, zosta� obmyty z winy, kiedy Pe�na �aski pochyli�a si� z mi�o�ci�, by uca�owa� El�biet� � przedtem bezp�odn�, a teraz oczekuj�c� dziecka. Dziecko poruszy�o si� z rado�ci� w jej �onie, czuj�c jak z jego duszy opadaj� �uski winy, tak jak strup odpada z rany w chwili jej uzdrowienia. Duch �wi�ty, kt�ry uczyni� z Maryi Matk� Zbawiciela, rozpocz�� � poprzez Maryj�, �yj�ce Cyborium Wcielonego Zbawienia � Swe dzie�o zbawienia wobec tego dziecka, kt�re mia�o si� narodzi�. Mia�o ono by� ze Mn� zjednoczone nie tyle wi�zami pokrewie�stwa, ile przez misj�, kt�ra uczyni�a z nas jakby wargi wypowiadaj�ce s�owo. Jan by� wargami, a Ja � S�owem. On � Prekursor w [g�oszeniu] Dobrej Nowiny i w losie m�czennika. Ja � ten, kt�ry doskonali Moj� Bosk� Doskona�o�ci� Dobr� Nowin�, zapocz�tkowan� przez [g�oszenie] Jana i jego m�cze�stwo w obronie Bo�ego Prawa. Jan nie potrzebowa� �adnego znaku. Znak by� jednak konieczny z powodu oci�a�o�ci innych. Na czym Jan m�g� oprze� swoje twierdzenie, je�li nie na niezaprzeczalnym dowodzie, kt�ry dostrzeg�yby oczy opiesza�ych i [us�ysza�yby] uszy oci�a�ych? Tak samo Ja nie potrzebowa�em chrztu. Jednak M�dro�� Pana os�dzi�a, �e chrzest powinien sta� si� chwil� i drog� spotkania. [M�dro�� Pana] sprawi�a, �e Jan wyszed� z groty na pustyni, a Ja � z Mego domu, i po��czy�a nas w tym momencie, by otwar�o si� nade Mn� Niebo i aby zst�pi�a na Mnie Boska Go��bica. Zst�pi�a na Mnie, kt�ry mia�em chrzci� ludzi Jej moc�. Z Nieba za� da� si� s�ysze� jeszcze pot�niejszy g�os [wyra�aj�cy] my�l mojego Ojca: �Oto M�j Syn umi�owany, w kt�rym mam upodobanie�. [Sta�o si� tak,] aby ludzie nie mogli si� t�umaczy� i aby nie mieli w�tpliwo�ci nie wiedz�c, czy powinni i�� za Mn�, czy nie. Objawienie si� Chrystusa dokona�o si� wiele razy. Pierwsze, po narodzeniu, by�o [ukazaniem si�] M�drcom, drugie � w �wi�tyni; trzecie � na brzegu Jordanu. Potem nadesz�y niezliczone inne objawienia si�. Dam ci je pozna�, bo Moje cuda ujawniaj� Moj� Bosk� natur�, a� do ostatnich [cud�w]: Zmartwychwstania i wst�pienia do Nieba. Moja ojczyzna zosta�a nape�niona Moimi objawieniami, jak ziarnem rzuconym w cztery strony �wiata. [Objawi�em si�] ka�dej warstwie [spo�ecznej] i w ka�dym miejscu �ycia: pasterzom, mo�nym, uczonym, niewierz�cym, grzesznikom, kap�anom, panuj�cym, dzieciom, �o�nierzom, Hebrajczykom i poganom. [Moje ujawnienia si�] jeszcze dzi� si� powtarzaj�, lecz � tak jak wtedy � �wiat nie zgadza si� z nimi lub raczej nie przyjmuje obecnych cud�w i zapomina o dawnych. A Ja nie rezygnuj�. Powtarzam si�, aby was ocali�, aby was doprowadzi� do wiary we Mnie. ����������������������������������������������������������������������������� Czy wiesz, Mario, co robisz? Czy raczej: co Ja robi�, sprawiaj�c, �e widzisz Ewangeli�? To usilna pr�ba doprowadzenia ludzi do Mnie. Pragn�a� tego w swych �arliwych modlitwach. Nie ograniczam si� wi�cej do s�owa. Ono ich m�czy i oddala. To grzech, ale tak jest. Uciekam si� wi�c do wizji, do wizji Mojej Ewangelii, i wyja�niam j�, aby j� uczyni� ja�niejsz� i bardziej przyci�gaj�c�. Tobie daj� pociech� wizji. Wszystkim udzielam �rodka, dzi�ki kt�remu mo�na Mnie pragn�� i pozna�. Je�li �rodek ten nie jest u�ywany i je�li oni � jak okrutne dzieci � odrzucaj� M�j dar, nie rozumiej�c jego warto�ci, tobie pozostanie ten dar, a na nich spadnie M�j gniew. M�g�bym jeszcze raz uczyni� dawny wyrzut: �Przygrywali�my wam, a nie ta�czyli�cie; biadali�my, a wy�cie nie zawodzili�.[por. Mt 11,16-19, �k 7,11-35] Trudno, zostawmy ich. Niech �nienawracalni� gromadz� na swe g�owy w�gle �arz�ce, a my zwr��my si� ku owieczkom, usi�uj�cym pozna� Pasterza. Pasterzem jestem Ja, a ty jeste� lask�, kt�ra je do Mnie prowadzi.� Jak ojciec widzi, �pieszy�am si�, by umie�ci� te szczeg�y, kt�re z powodu ich ma�o�ci wymkn�y mi si�, a kt�re ojciec pragn�� posiada�. Czytaj�c dzi� zeszyt zauwa�y�am jedno zdanie Jezusa, kt�re mo�e s�u�y� za regu��. Dzi� rano powiedzia� ojciec, �e nie mo�e rozpowszechnia� opis�w napisanych moim osobistym stylem. Sama odczuwam ogromny l�k i poniewa� nie chc� by� znana, dlatego bardzo si� z tego ucieszy�am. Czy jednak nie jest to sprzeczne ze s�owami Pana z ostatniego dyktanda zapisanego w tym zeszycie? �Im bardziej b�dziesz uwa�na i dok�adna (w opisie tego, co widz�), tym wi�ksza b�dzie liczba tych, kt�rzy przyjd� do Mnie.� Oznacza to, �e te opisy musz� by� poznane. W przeciwnym razie jak�e mog�oby si� zrealizowa� to, �e dzi�ki nim wielka liczba dusz przyjdzie do Jezusa? Podkre�lam ten punkt, a ojciec uczyni to, co si� mu wyda lepsze. Po ludzku podzielam to zdanie. Tu jednak nie jeste�my na gruncie ludzkim i ludzka natura przekazuj�cych s�owo [Pana] powinna zanikn��. Nawet w dzisiejszym dyktandzie Jezus rzek�: �sprawiaj�c, �e widzisz Ewangeli�, pr�buj� silniej doprowadzi� ludzi do Mnie. Nie ograniczam si� wi�cej do s�owa... Uciekam si� do wizji... wyja�niam j�, aby j� uczyni� ja�niejsz� i bardziej przyci�gaj�c�.� A zatem? Powiem jednak ojcu, �e ta uwaga mnie zaniepokoi�a. Jestem przecie� biedn� nico�ci� i skupiam si� zaraz na sobie, Zazdro�nik ucieszy� si� z tego. By�am zaniepokojona w takim stopniu, �e my�la�am, i� nie b�d� ju� pisa� o tym, co widz�, lecz jedynie dyktanda. [Szatan] syczy w moim sercu: �Widzisz? Twoje s�awetne wizje nie s� do niczego przydatne! S�u�� jedynie temu, by ci� uznano za szalon�, czyli za tak� jak� jeste� rzeczywi�cie. C� widzisz? To larwy twego chorego m�zgu. Innych rzeczy potrzeba, by zas�u�y� na Niebo!� Ca�y dzie� trzyma mnie pod niszczycielskim ciosem pokusy. Zapewniam ojca, �e nie cierpia�am w takim stopniu z powodu mojej wielkiej bole�ci fizycznej, w jakim cierpia�am od tego. On chce mnie doprowadzi� do rozpaczy. M�j Pi�tek to dzisiejszy Pi�tek duchowych pokus. My�l� o Jezusie na pustyni i o Jezusie w Getsemani... Jednak nie przyznaj� si� do pokonania, aby nie wywo�a� �miechu tego podst�pnego demona. Walcz� z nim i przeciw temu, co we mnie najmniej duchowe. Pisz� o mojej dzisiejszej rado�ci. Zapewniam r�wnocze�nie, �e co do mnie czu�abym si� zadowolona, gdyby Jezus odebra� mi dar wizji � kt�ry stanowi przecie� moj� najwi�ksz� rado�� � byle tylko zachowa� dla mnie mi�o�� i mi�osierdzie. 5. JEZUS KUSZONY PRZEZ DIAB�A NA PUSTYNI (por. Mt 4,1-11; Mk 1,12n; �k 4,1-13) Napisane 24 lutego 1944. A, 2044-2057 Dostrzegam kamieniste pustkowie, kt�re widzia�am ju� po mojej lewej stronie w wizji Chrztu Jezusa w Jordanie. Jednak�e jestem chyba w g��bi tego pustkowia, bo nie widz� ju� pi�knej rzeki o powolnych, lazurowych wodach ani pas�w zieleni, granicz�cych z jej obydwoma brzegami, o�ywianymi wodn� arteri�. Nie ma tu nic: tylko pustka, kamienie, spalona ziemia, kt�ra sta�a si� ��tawym py�em. Ca�y czas wiatr unosi j� ma�ymi tumanami. Mo�na by powiedzie�, �e te tumany s� jak oddech [rozpalonych] gor�czk� ust, tak s� suche i gor�ce, m�cz�ce z powodu py�u, jaki wprowadzaj� do nosa i gard�a. Tu i tam z rzadka wida� cierniste krzaczki. Nie wiadomo, jak mog� przetrwa� na tej pustyni. Wygl�daj� jak kilka rzadkich k�pek w�os�w na czaszce �ysego cz�owieka. Ponad pustyni� � niebo intensywnie niebieskie; w dole � ziemia wysuszona; wok� � ska�y i cisza. To ca�a dostrzegana przeze mnie przyroda. Olbrzymia ska�a tworzy prymitywn� grot�. Jezus siedzi na kamieniu przyniesionym do �rodka, oparty o [skaln�] �cian�. Odpoczywa od pal�cego s�o�ca. Osoba daj�ca mi wewn�trzne pouczenia wyja�nia, �e ta ska�a, na kt�rej siedzi Jezus, s�u�y Mu r�wnie� za kl�cznik oraz za podg��wek, kiedy odpoczywa, owini�ty w p�aszcz, w blasku gwiazd i w ch�odzie nocy. Blisko Jezusa znajduje si� sakwa, kt�r� � jak widzia�am � zabiera� odchodz�c z Nazaretu. Jest to ca�y Jego dobytek. Torba jest p�aska, wnioskuj� wi�c, �e jest pusta i nie ma w niej ju� tej odrobiny jedzenia, kt�r� w�o�y�a Maryja. Jezus jest wychudzony i blady. Siedzi opieraj�c �okcie o kolana, z ramionami wyci�gni�tymi do przodu i z�o�onymi r�koma. Palce ma splecione. Rozmy�la. Od czasu do czasu podnosi wzrok i rozgl�da si� dooko�a. Patrzy na s�o�ce � prawie w zenicie na lazurze nieba. Od czasu do czasu, szczeg�lnie po spojrzeniu na okolic�, podnosi oczy ku s�o�cu, zamyka je i wspiera si� na skale s�u��cej Mu za oparcie, jakby mia� zawroty g�owy. Widz� pojawiaj�c� si� ohydn� g�b� szatana. Nie przybra� postaci, w jakiej cz�sto go przedstawiamy: z rogami, ogonem... Mo�na by rzec: Beduin owini�ty szat� i p�aszczem przypominaj�cym str�j maskaradowy. Na g�owie ma turban, kt�rego brzegi opadaj� mu a� na ramiona rzucaj�c cie� na policzki. Wida� wi�c jedynie w�ski tr�jk�t twarzy, bardzo brunatny, z w�skimi i wykrzywionymi wargami, z oczyma czarnymi i g��boko osadzonymi, z kt�rych wychodz� magnetyzuj�ce b�yski. Dwie �renice, przenikaj�ce ci� a� do g��bi serca, z kt�rych nie wyczyta si� nic albo tylko jedno s�owo: tajemnica. Nie takie s� oczy Jezusa, kt�re tak�e fascynuj� blaskami przenikaj�cymi a� do g��bi serca. Jednak z Jego oczu mo�na wyczyta� sam� dobro� i mi�o��, kt�r� ma do ciebie. Spojrzenie Jezusa jest dla duszy pieszczot�, wzrok szatana � podw�jnym ostrzem, kt�re przeszywa i pali. Szatan zbli�a si� do Jezusa: �Jeste� sam?� Jezus patrzy na niego i nie odpowiada. �Gdybym mia� wod� w manierce, da�bym Ci, ale nic nie mam. M�j ko� jest wyczerpany i id� pieszo do rzeki. Tam si� napij� i znajd� kogo�, kto mi da chleba. Znam drog�. Chod� ze mn�, a zaprowadz� Ci�.� Jezus nie podnosi ju� oczu. �Nie odpowiadasz? Czy wiesz, �e je�li tu zostaniesz, umrzesz? Wiatr ju� si� zrywa. B�dzie huragan. Chod�.� Jezus splata d�onie w niemej modlitwie. �Ach! Wi�c to Ty? Od dawna Ci� szukam! A teraz od bardzo dawna Ci� obserwuj�. Od chwili kiedy zosta�e� ochrzczony. Wzywasz Przedwiecznego? On jest bardzo daleko. Teraz jeste� na ziemi i po�r�d ludzi. A dla ludzi ja jestem kr�lem. Jednak budzisz we mnie lito�� i chc� Ci pom�c, bo jeste� dobry i przyszed�e� si� po�wi�ci�, po nic. Ludzie znienawidz� Ci� z powodu Twej dobroci. Oni rozumiej� jedynie, czym jest z�oto, �arcie i uciechy. Ofiara, cierpienie, pos�usze�stwo � to dla nich martwe s�owa, bardziej martwe ni� ta ziemia tu w okolicy. S� jeszcze bardziej wyja�owieni ni� ten proch. Tu jedynie w�� mo�e si� ukry�, oczekuj�c na [sposobno��] uk�szenia, oraz szakal, aby Ci� rozszarpa�. Chod�my. Chod�. Ludzie nie zas�uguj� na to, by dla nich cierpie�. Znam ich lepiej ni� Ty.� Szatan usiad� naprzeciw Jezusa. Przygl�da Mu si� dok�adnie straszliwym spojrzeniem i u�miecha si� w�owymi ustami. Jezus ca�y czas milczy i modli si� w duchu. �Nie ufasz mi. Jeste� w b��dzie. Ja jestem m�dro�ci� ziemi. Mog� Ci s�u�y� za nauczyciela, aby Ci pom�c odnie�� tryumf. Popatrz: odnie�� tryumf to takie wa�ne. Kiedy zdoby�o si� �wiat i kiedy si� go uwiod�o, wtedy mo�na go zaprowadzi�, dok�d si� chce. Jednak najpierw trzeba by� takim, jak im si� podoba, zdoby� ich, sprawi�, �e uwierz� w nasz podziw do nich, w to �e podobnie my�limy. Jeste� m�ody i pi�kny. Rozpocznij od [znalezienia] niewiasty. Zawsze trzeba od niej rozpocz��. Pomyli�em si� prowadz�c kobiet� do niepos�usze�stwa. Powinienem by� udzieli� jej rad w inny spos�b, a wtedy uczyni�bym z niej lepsze narz�dzie i zwyci�y�bym Boga. Zbytnio si� spieszy�em. Ale Ty! Pouczam Ci�, bo by� taki dzie�, kiedy patrzy�em na Ciebie z anielsk� rado�ci� i pozosta�a we mnie resztka tej mi�o�ci. Pos�uchaj mnie i skorzystaj z mego do�wiadczenia. Znajd� sobie towarzyszk�. Tam gdzie nie dasz sobie rady, jej si� powiedzie. Jeste� nowym Adamem, powiniene� wi�c mie� Swoj� Ew�. Jak�e b�dziesz m�g� poj�� i leczy� choroby zmys��w, je�li nie dowiesz si�, czym one s�? Czy� nie wiesz, �e kobieta jest nasieniem, z kt�rego rodzi si� drzewo nami�tno�ci i pychy? Dlaczego m�czyzna pragnie panowa�? Dlaczego chce bogactwa i w�adzy? Po to, by posi��� kobiet�. Ona jest jak skowronek. Kobieta potrzebuje przyci�gaj�cych j� �wiecide�ek. Z�oto i panowanie � to dwie strony zwierciad�a przyci�gaj�cego kobiety i przyczyna nieszcz�� �wiata. Popatrz! Pomi�dzy tysi�cem r�norodnych wyst�pk�w jest co najmniej dziewi��set takich, kt�rych korze� stanowi g��d posiadania kobiety lub te� wola kobiety palonej pragnieniem, kt�rego m�czyzna jeszcze nie zaspokoi� lub ju� nie zaspokaja. Id� ku kobiecie, je�li chcesz wiedzie�, czym jest �ycie. Dopiero wtedy b�dziesz potrafi� leczy� i uzdrawia� choroby ludzko�ci. Wiesz, kobieta jest pi�kna! Na �wiecie nie ma nic pi�kniejszego. M�czyzna posiada zdolno�� my�lenia i si��. Jednak, kobieta! My�l o niej jest woni�, kontakt z ni� jest pieszczot� kwiat�w. Jej wdzi�k jest upajaj�cym winem. Jej s�abo�� jest w r�kach m�czyzny jak pasmo jedwabiu lub uczesane loki niemowl�cia. Pieszczota jej jest si��, kt�ra ��czy si� z nasz� i rozpala. Znika cierpienie, zm�czenie i troski, gdy spoczywamy obok niewiasty. Ona jest w naszych ramionach jak bukiet kwiat�w. Ale�, jakim jestem g�upcem! Jeste� g�odny, a ja m�wi� Ci o kobiecie. Twoje si�y s� wyczerpane. Z tej przyczyny ten zapach ziemi, ten kwiat stworzenia, ten owoc daj�cy i wzbudzaj�cy mi�o�� wydaje Ci si� bezwarto�ciowy. Sp�jrz na te kamienie. S� okr�g�e i wypolerowane, oz�ocone promi