7027
Szczegóły |
Tytuł |
7027 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
7027 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 7027 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
7027 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
ARCHIPELAG GU�ag
Ze �ci�ni�tym sercem ca�e lata powstrzymywa�em si� od publikacji tej Ksi��ki, dawno ju� gotowej: poczucie odpowiedzialno�ci wobec �ywych przewa�a�o nad poczuciem obowi�zku wobec umar�ych. Ale teraz, kiedy bezpiecze�stwo pa�stwowe i tak ju� dosta�o ten tekst, nie mam innego wyj�cia, jak niezw�ocznie go wydrukowa�.
A. SO��ENiCYN
Wrzesie� 1973
Tytu� orygina�u
ARCHIPELAG GU�ag
Wersja nowa, poprawiona i uzupe�niona przez autora
Opracowanie graficzne: Andrzej Przygodzki Redaktor: Renata Jackowska < Wydawca: Janusz Podoski
ISBN 83-85135-00-6 (ca�o��) ISBN 83-85135-01-4 (t.1-2)
pour le tome I World � 1973�1980 pour les tomes World � 1974�1980
2 et 3
� by Nowe Wydawnictwo Polskie Warszawa, 1990
!the Russian Social Fund for Persecuted Persons and their Families
ALEKSANDER SO��ENICYN
ARCHIPELAG
1918 � 1956
PR�BA DOCHODZENIA LITERACKIEGO
Autoryzowany przek�ad z rosyjskiego:
JERZY POMIANOWSKI
(Micha� Kaniowski)
I�II
NOWE WYDAWNICTWO POLSKIE
Warszawa 1990
PO�WI�CAM
wszystkim, kt�rym �ycia nie starczy�o aby o tym opowiedzie�. f niechaj mi wybacz� �e nie wszystko dostrzeg�em, nie wszystko sobie przypomnia�em, nie wszystkiego' si� domy�li�em.
\
OD AUTORA
W roku tysi�c dziewi��set czterdziestym dziewi�tym trafili�my z przyjaci�mi na zastanawiaj�c� notatk� w czasopi�mie Akademii Nauk Przyroda. Pisano tam drobn� czcionk�, �e nad rzek� Ko�ym�, w trakcie prac wykopaliskowych zosta�a znaleziona podziemna tafla lodu � zamar�y, prehistoryczny potok � a w niej zamarzni�te (kilkadziesi�t tysi�cy lat temu) okazy fauny kopalnej. Ryby te, czy mo�e p�azy, zachowa�y si� tak dobrze, wydawa�y si� tak �wie�e � informowa� uczony korespondent � �e obecni przy tym, po rozbiciu lodu, zjedli je zaraz z OCHOT�.
Nielicznych swo'ich czytelnik�w pismo zapewne wprawi�o w niema�e zdziwienie wiadomo�ci� o tym, jak d�ugo mo�na rybie mi�so trzyma� w lodzie. Ale tylko niewielu z nich mog�o wnikn�� w i�cie epicki sens ryzykownej notatki. v
My�my zrozumieli od razu. Ca�a scena zarysowa�a si� nam ostro, do najdrobniejszych szczeg��w: jak owi obecni z po�pieszn� zawzi�to�ci� r�bali l�d, jak maj�c za nic szlachetne cele ichtiologii i roztr�caj�c si� �okciami, wyrywali sobie wzajem k�sy tysi�cletniego �cierwa, wlekli je do ogniska, aby tam odtaja�o, i aby mo�na by�o si� nim nasyci�.
Zrozumieli�my to od razu, poniewa� sami nale�eli�my do tych OBECNYCH, do tego jedynego w �wiecie, niezliczonego plemienia z e k � w, kt�re samo jedno tylko by�o zdolne zje�� z OCHOT� p�azk.
Ko�ym� za� by�a najwi�ksz� i najdalej s�yn�c� wysp�, lutym biegunem tego zadziwiaj�cego kraju GU�ag, kt�ry wol� geografii rozdarty by� na kszta�t archipelagu, ale psychologia spaja�a go w kontynent � kraju prawie niewidzialnego, prawie nieuchwytnego dla zmys��w, tego w�a�nie, kt�ry zamieszkiwa� lud zek�w.
Archipelag ten rozrzutem swoich plam pobryzga� i upstrzy� kraj, z kt�rego si� wynurzy�, wer�n�� si� w granice jego miast, zasmu�y� cieniem jego drogi, a jednak ten i �w w og�le nie domy�la� si� jego istnienia, bardzo wielu co� ledwie s�ysza�o, a wiedzieli wszystko tylko ci, co tam niegdy� byli.
Ale milczeli tak, jakby na wyspach Archipelagu utracili mow�.
Nieoczekiwany zwrot w naszych dziejach sprawi�, �e ujawni�a si� jaka� drobna, znikomo ma�a cz�� prawdy o Archipelagu. Ale te �same r�ce, kt�re nak�ada�y nam kajdany, teraz wystawiaj� d�onie pojednawczym gestem: �Nie trzeba!... Dajcie spok�j przesz�o�ci!... Kto star� z�o�� wspomni bodaj oko straci�!". Ale to porzekad�o ma ci�g dalszy � �A kto j� zapomni � bodaj obu nie mia�!".
Mijaj� dziesi�ciolecia � i niepowrotnie zlizuj� blizny i szramy przesz�o�ci. Niejedna wyspa przez ten czas rozpad�a si�, rozp�yn�a, polarny ocean zapomnienia przetacza si� nad ni�. I kiedy�, w wiekach eo nadejd�, Archipelag ten, jego aura i ko�ci jego mieszka�c�w, wmarzni�te w tafl� lodu � wydadz� si� potomkom resztkami jakiego� nieprawdopodobnego p�aza.
Nie o�miel� si� pisa� tu historii Archipelagu: nie uda�o mi si� dotrze� do dokument�w. Ale czy ktokolwiek zdo�a je/kiedykolwiek przeczyta�?... Ci, co to nie maj� ch�ci na WSPOMNIENIA, do�� ju� mieli (i mie� jeszcze b�d�) czasu, aby zniszczy� je do/szcz�tu.
Te lat jedena�cie, kt�rem tam sp�dzi�, rozumiem niejako ha�b�, nie jako przekl�ty sen; nie, zd��y�em polubi� prawie ten pokraczny �wiat; teraz za� na dobitk� sta�em si� przez szcz�liwy przypadek powiernikiem wielu p�niejszych opowiada� i przekaz�w pisemnych � mo�e zatem potrafi� dowlec do innych cho� troch� tych ko�ci i mi�sa � zreszt� �ywego, bo i p�az jeszcze dzi� jest �ywy.
Napisanie tej ksi��ki przekracza�o miar� si� jednego cz�owieka. Pr�cz tego, co wynios�em z Archipelagu sam � w oczach i uszach, w pami�ci, na w�asnej sk�rze � materia� do tej ksi��ki dali mi w postaci opowiada�, wspomnie� i list�w
(tu nast�puje spis 227 nazwisk)
Nie wyra�am im tu mojej prywatnej wdzi�czno�ci: to ma by� wsp�lnie przez nas wzniesiony pomnik dla wszystkich zam�czonych i zabitych.
W tym spisie chcia�bym szczeg�lnie wyr�ni� tych, kt�rzy wiele si� napracowali, pomagaj�c mi, aby ta rzecz oparta by�a na bibliograficznych danych, wzi�tych z ksi��ek, ju� dawno usuni�tych ze wsp�czesnych bibliotek i zniszczonych tak, �e odnalezienie zachowanego jako� egzemplarza wymaga�o wielkiej wytrwa�o�ci; jeszcze bardziej za� tych, kt�rzy pomogli ukry� ten r�kopis w trudnych momentach, a p�niej go przepisa�.
Ale jeszcze nie nadszed� czas, w kt�rym o�mieli�bym si� wymieni� ich nazwiska.
Dawny wi�zie� so�owiecki, Dymitr Piotrowicz Witkowski mia� by� redaktorem tej ksi��ki. Jednak p� �ycia, kt�re TAM sp�dzi� (jego wspomnienia obozowe tak si� te� nazywaj� � P�l �ycia) odbi�o si� na nim w postaci przedwczesnego parali�u. Ju� pozbawiony mowy � m�g� on przeczyta� tylko kilka zako�czonych rozdzia��w i przekona� si�, �e o wszystkim B�DZIE POWIEDZIANE.
A je�li d�ugo jeszcze nie przetrze si� �wiat�o wolno�ci w naszym kraju, to i przekazywanie tej ksi��ki z r�k do r�k b�dzie bardzo niebezpieczne � tak, �e r�wnie� przysz�ym czytelnikom powinienem pok�oni� si� z wdzi�czno�ci� � w imieniu tamtych, co zgin�li.
Kiedy zaczyna�em pisa� t� ksi��k� w 1958 roku, nie zna�em jeszcze niczyich wspomnie�, ani utwor�w literackich o obozach. W ci�gu lat pracy, zako�czonej w 1967 roku, stopniowo pozna�em Opowiadania kofymskie War�ama Sza�amowa i wspomnienia D. Witkowskiego, J, Ginzburg, O. Adam owej-Sliozberg, na kt�re powo�uj� si� w ksi��ce, jako na fakty literackie og�lnie znane (tak te� koniec ko�c�w b�dzie!).
Wbrew swoim zamiarom, wbrew w�asnej ch�ci � dostarczyli nieocenionych materia��w do tej ksi��ki, dali poj�cie o wielu wa�nych faktach, a nawet cyfrach i wreszcie o atmosferze, kt�r� oddychali: czekista M. Sudrab-�acis i N. W. Krylenko � naczelny oskar�yciel publiczny w ci�gu d�ugich lat; jego nast�pca � A. J. Wyszy�ski, ze swoimi wsp�lnikami-prawnikami, w�r�d kt�rych nie spos�b nie wyr�ni� J. L. Awerbacha.
Materia��w do tej ksi��ki dostarczy�o tak�e TRZYDZIESTU SZE�CIU sowieckich pisarzy z MAKSYMEM GORKIM na czele � autor�w haniebnej ksi��ki o Kanale Bia��morskim, pierwszego w rosyjskiej literaturze dzie�a, s�awi�cego prac� niewolnicz�.
W tej ksi��ce nie ma zmy�lonych os�b, ani zmy�lonych wydarze�. Ludzie i miejscowo�ci nosz� swoje w�asne imiona. Je�li u�yte s� inicja�y, to tylko z prywatnych powod�w. Je�li imion brak zupe�nie, to tylko dlatego, �e ludzka pami�� ich nie zachowa�a � wszystko za� w�a�nie tak by�o.
CZʌ� PIERWSZA
PRZEMYS� WI�ZIENNY
,,W okresie dyktatury, otoczeni ze wszech stron wrogami, przejawiali�rny niekiedy zbytni� mi�kko��, przesadn� �agodno��".
Krylenko, przem�wienie na procesie �Prompartii".
ARESZTOWANIE
Jak trafia cz�owiek na ten tajemniczy Archipelag? O ka�dej porze dnia lec� tam samoloty, p�yn� okr�ty, turkocz� poci�gi � ale �aden napis-na nich nie wskazuje, dok�d jad�. A kasjerzy na dworcach i pracownicy agencji Sowturist i Inturist b�d� zdumieni, je�eli poprosicie ich o odpowiedni bilecik. Ani Archipelagu w og�lno�ci, arii �adnej z jego niezliczonych wysepek ci ludzie nie znaj�, nie s�yszeli o niczym.
Ci, kt�rzy jad� na Archipelag, �eby nim rz�dzi� � trafiaj� tam poprzez uczelnie Ministerstwa Spraw Wewn�trznych.
Ci, kt�rzy jad�, �eby Archipelagu pilnowa� � trafiaj� tam z poboru, przez komendy uzupe�nie�.
Ci za�, kt�rzy jad� tam umiera�, tak jak my, czytelniku, ci trafiaj� tam wy��cznie i koniecznie � poprzez aresztowanie!! Czy warto m�wi�, �e to chwila, co �amie ca�e twoje �ycie? �e to piorun, co z n�g wali? �e to wstrz�s duchowy nie do poj�cia, z kt�rym nie ka�dy mo�e si� oswoi� i cz�sto nabawia si� pomieszania zmys��w?
Wszech�wiat ma w�a�nie tyle punkt�w centralnych, ile w nim �ywych istot. Ka�dy z nas � jest osi� �wiata i �wiat rozpada si� na kawa�ki, gdy cz�owiek s�yszy sykni�cie: �Jeste�cie aresztowani!". � Skoro [ciebie ju� aresztowano � to czy w og�le co� si� ucho-^ wa�o w tym trz�sieniu ziemi?
Ale � nie potrafi�c za�mionym nagle umys�em poj�� rozmiar�w tego przewrotu, zar�wno najprzemy�lniejsi, jak najbardziej prostoduszni z was, nie umiej� w tej chwili wycisn�� z ca�ego zapasu swoich do�wiadcze� nic wi�cej, jak te oto s�owa:
� Ja?! Za co?!
15
Pytanie to miliony i miliony razy ju� by�o zadawane i nigdy nie doczeka�o si� odpowiedzi.
Aresztowanie � to nag�y i ra��cy przerzut, przewarstwienie, przeskok, z jednego �ycia do ca�kiem innego.
Po d�ugiej, kr�tej ulicy naszego �ycia p�dzili�my szcz�liwie, albo brn�li�my smutno wzd�u� jakich� p�ot�w, p�ot�w, p�ot�w ze zgni�ych desek, suchej gliny, wzd�u� mur�w z cegie�, betonu, �elaza. Nie zastanawiali�my si� � co kryje si� za nimi? Ani okiem, ani domys�em nie starali�my si� ich przenikn�� � a tam w�a�nie zaczyna� si� kraj GU�ag, r�k� dotkn��, dwa metry st�d. A ponadto nie dostrzegali�my w tych p�otach niezliczonej ilo�ci szczelnie dopasowanych, dobrze zamaskowanych drzwiczek, furtek. Wszystkie, wszystkie te furtki czeka�y na nas! � i oto szybko otworzy�a si� jedna z nich, ta fatalna, i cztery bia�e, m�skie d�onie, nie zgrubia�e od pracy, ale chwytliwe, �api� nas za nog�, za r�k�, za ko�nierz, za czapk�, za ucho � wci�gaj� jak t�umok, a furtka za naszymi plecami, furtka do dawnego �ycia, zatrzaskuje si� na zawsze.
To wszystko. Jeste� aresztowany!
I niczego innego nie umiesz wymy�li� w odpowiedzi pr�cz jagni�cego bekni�cia: \
� Jaa?? Za 'co??
Oto czym jest aresztowanie: to blask o�lepiaj�cy i cios, kt�re sprawiaj�, �e tera�niejszo�� nagle staje si� przesz�o�ci�, za� to, co niemo�liwe, zaczyna by� pe�noprawn� codzienno�ci�.
I to wszystko. I niczego wi�cej nie jeste� w stanie poj�� � ani w ci�gu pierwszej -godziny, ani nawet w trakcie ca�ej pierwszej doby.
Jeszcze tylko b�y�nie ci w twojej desperacji cyrkowy, papierowy ksi�yc: �To pomy�ka! Zaraz si� po�api�!".
Ca�a za� reszta, kt�ra sk�ada si� teraz na tradycyjny i literacki poniek�d obraz aresztowania, zgromadzi si� i u�o�y ju� nie w twojej zm�conej pami�ci, tylko w pami�ci twojej rodziny i s�siad�w.
To � ostry nocny dzwonek albo szorstkie pukanie do drzwi. To � dziarskie postukiwanie niewycieranych but�w czujnych agent�w operacyjnych. To � przestraszony �wiadek za ich plecami. (A po co ten �wiadek? � ofiary ani o tym pomy�l�, agenci ju� nie pami�taj�, ale przewidziane to jest w instrukcji, wi�c musi facet ca�� noc przesiedzie�, a rano da� podpis. Dla wyrwanego z po�cieli �wiadka to te� m�ka: noc po nocy chodzi� i-pomaga� w areszcie swoich s�siad�w i znajomych).
Tradycyjne aresztowanie � to jeszcze zbieranie dr��cymi r�koma rzeczy dla porywanego: zmiana bielizny, kawa�ek myd�a, co� do jedzenia i nikt jeszcze nic nie wie: co potrzeba, co wolno, jaka odzie� n�jlep-
16
sza, agenci za� poganiaj� i przeszkadzaj�: �Niczego nie trzeba. Tam go nakarmi�. Tam ciep�o". (Wszystko �garstwo. A poganiaj� � na postrach).
Tradycyjne aresztowanie � to jeszcze p�niej, ju� po zabraniu nieboraka, wielogodzinne gospodarowanie w'mieszkaniu szorskiej, ^obcej, przemo�nej si�y. To � wy�amywanie, patroszenie, �ci�ganie i zrywanie ze �cian, wyrzucanie na pod�og� z szaf i szuflad, wytrz�sanie, rozsypywanie, rwanie � i g�ry rzeczy n�gracone na ziemi, i chrz�st pod podeszwami. I nic �wi�tego podczas \rewizj i! Przy aresztowaniu maszynisty kolejowego Inoszyna, sta�a w pokoju trumienka z jego dopiero co zmar- � �ym dzieckiem. Str�e prawa wyrzucili dziecko z trumny, tam te� szukali. Wyrzucaj� te� chorych z po�cieli, zdejmuj� banda�e.1.
I nic w trakcie rewizji nie mo�e by� uznane za g�upstwo! U historyka-amatora Czetwieruchina zabrano �tyle a tyle arkuszy carskich dekret�w" � a mianowicie dekret o zako�czeniu wojny z Napoleonem, o zawarciu �wi�tego Przymierza i tekst litanii przeciw cholerze z 1830 roku. U naszego najlepszego znawcy Tybetu, Wostrikowa, skonfiskowano bezcenne, staro�ytne r�kopisy tybeta�skie (uczniowie zmar�ego zdo�ali wydosta� je z czelu�ci KGB dopiero po 30, latach!). Przy areszcie orientalisty Newskiego zabrano manuskrypty tanguckie (a po 25. latach za ich odcyfrowanie Newski otrzyma� nagrod� leninowsk� po�miertnie). Z Kargera zaharapc�ono archiwum jenisejskich Ostiak�w, zakazano stosowania u�o�onego przeze� alfabetu i elementarza � i tak ju� musia� si� ca�y ludek obej�� bez pi�miennictwa.
W j�zyku inteligent�w wszystko to wymaga�oby drogich jeszcze opis�w, a nasz lud tak powiada o rewizji: tego szukaj�, co nie schowane.
Skonfiskowane rzeczy wywo��, a czasem ka�� nie�� aresztowanemu � i Nina Aleksandro.wna Palczy�ska musia�a nie�� na plecach w�r z papierami i listami swego niestrudzonego m�a � nie�yj�cego ju� wielkiego in�yniera i Rosjanina�IM w paszcz�, na zawsze, nie-powrotnie.
A dla tych, co zostaj� w domu -T- d�uga kolej porujnowanych, spustoszonych dni. I pr�by przekazywania paczek. Ale ze wszystkich okie-
1 Kiedy w 1937 roku rozgromiony zosta� instytut doktora Kazakow,a naczynia z l i z a t a m i jego wynalazku �komisja" rozbija�a, chocia� dooko�a skakali wyleczeni i leczeni jeszcze kalecy ludzie b�agaj�c, �eby nie niszczono cudownego leku. (Wed�ug wersji oficjalnej, lizaty uznane zosta�y za trucizn� � czemu wi�c nie zachowano ich jako dowod�w rzeczowych?).
2 � Archipelag Outag
17
� * *
nek tylko poszczekiwania:,�Nie ma w rejestracji", �nie ma tu takiego!". A jeszcze zanim podejdzie do okienka, trzeba �jak to by�o w Leningradzie, w z�� godzin�, przez pi�� dni i nocy t�oczy� si� w kolejce. I dopiero mo�e za p� roku czy za rok, sam aresztant si� odezwie � albo te� ci powiedz�: �Bez prbwa korespondencji" � a to ju� prawie na pewno znaczy, �e rozstrzelany.
Jednym s�owem � ��yjemy w przekl�tych warunkach, w kt�rych cz�owiek mo�e zgin�� bez wie�ci i najbli�si mu ludzie, �ona i matka... ca�e lata nie wiedz�, co si� z nim sta�o". Prawda to? A mo�e nie? Napisa� to za� Lenin w 1910 roku, w nekrologu Babuszkina. Tylko trzeba powiedzie� jasno: Babuszkin wi�z� transport broni dla cel�w powstania, za to te� zosta� rozstrzelany. Wiedzia�, co ryzykuje. Nie da si� tego powiedzie� o nas, nieszcz�snych kr�likach.
Tak wyobra�amy sobie zwykle aresztowanie.
I rzeczywi�cie, nocne aresztowania opisanego tu typu przeprowadza si� u nas najch�tniej, bo maj� one wa�ne zalety. Wszyscy obecni w mieszkaniu obezw�adnieni s� przez strach ju� od pierwszego dzwonka. Przysz�y aresztant wyrwany jest z ciep�ej po�cieli, ca�y jest jeszcze w mocy p�sennego bezw�adu, rozs�dek jego jest przy�miony. Przy nocnym areszcie agenci maj� przewag� liczebn�: przyje�d�a ich kilku, s� uzbrojeni, a maj� przeciw sobie pojedynczego cz�owieka w niedopi�tych portkach; podczas rewizji i przygotowa� do drogi na pewno nie zbierze si� pod bram� t�um ewentualnych stronnik�w ,ofiary. Niespieszna stopnio-wo�� tych wizyt, � naprz�d w jednym mieszkaniu, potem w drugim, ' jutro w trzecim i czwartym � daje mo�hwo�� racjonalnego wykorzystania kadry operacyjnej i umieszczenia pod kluczem liczby pbywateli wielokrotnie wi�kszej od ca�ej tej kadry razem wzi�tej.
Jeszcze t� zalet� maj� nocne areszty, �e ani s�siednie domy, ani miejskie ulice nie widz� ilu w ci�gu nocy wywieziono. Najbli�szych s�siad�w postraszono, a dla dalszych rzecz nie mia�a miejsca. Jak gdyby nigdy nic. T� sam� asfaltow� tras�, kt�r� noc� �miga�y karetki wi�zienne, suki, � za dnia kroczy m�ode pokolenie ze sztandarami i kwiatami, �piewaj�c pe�ne pogody pie�ni.
Ale ci, co lapi�, ci kt�rych ca�a praca polega tylko na przeprowadzeniu areszt�w, dla kt�rych objawy strachu u aresztowanych s� czym� nudnym i dokuczliwym � maj� o wiele szersze poj�cie o ca�ej operacji. Maj� ca�� swoj� teori�, nie trzeba naiwnie s�dzi�, �e jej nie ma. Aresztowanie � to wa�ny rozdzia� w kursie wiedzy wi�ziennej i ma za podstaw� pewn� solidn� teori� spo�eczn�. Istnieje klasyfikacja zatrzyma� wed�ug rozmaitych cech: s� nocne i dzienne, s� domowe, s�u�bowe i drogowe, s� pierwiastkowe i powt�rne, s� indywidualne i grupowe. Aresztowania r�ni� si� od siebie w zale�no�ci od stopnia po��danego zaskoczenia, od stopnia oczekiwanego oporu (ale w dziesi�tkach mi-
18
lion�w wypadk�w �aden op�r nie by� oczekiwany, ani go te� nie by�o). Aresztowania r�ni� si� zale�nie od wa�no�ci zaplanowanej rewizji; zale�nie od konieczno�ci (czy jej braku) spisywania skonfiskowanych przedmiot�w, opiecz�towania izby lub ca�ego mieszkania; zale�nie od potrzeby uwi�zienia r�wnie� �ony w �lad za m�em i oddania dzieci do sieroci�ca, b�d� zes�ania ca�ej reszty najbli�szej rodziny, albo wreszcie � wtr�cenia do obozu tak�e dziadk�w.
A jeszcze istnieje osobna REWIZJOLOGIA (uda�o mi si� przeczyta� broszur� dla adept�w Studium zaocznego z A�ma-Aty). Bardzo tam chwal� tych prawnik�w, kt�rzy przy rewizji nie lenili si� i przetrz�sn�li 2 tony nawozu,. 6 metr�w polan, dwa wozy siana, oczy�cili ze �niegu ca�� dzia�k� przyzagrodow�, rozebralf kaflowy piec, rozgrzebali gnoj�wk�, skontrolowali miski klozetowe, spenetrowali psie budy, kurniki, domki dla szpak�w, poprzek�uwali materace, zrywali plastry z ran, a nawet wyrywali metalowe z�by, �eby znale�� w nich mikrodokumenty. Studentom radzi si� gor�co, aby zaczynali od rewizji osobistej i ni� te� spraw� ko�czyli (bo a nu� rewidowany co� capn�� w trakcie) i �eby jeszcze raz odwiedzili to samo mieszkanie, ale o innej porze � i powt�rzyli rewizj�.
O, nie, nie, aresztowania s� bardzo r�norodne w formie. Irma Mendel, W�gierka, dosta�a kt�rego� dnia w biurze Kominternu (1926) dwa bilety do Teatru Wielkiego, do pierwszych rz�d�w. �ledczy Klegel zaleca� si� do niej, wi�c go zaprosi�a. Ca�e przedstawienie min�o im na czu�ych spojrzeniach, po czym Klegel zawi�z� Irm�... prosto na �ubiank�. A je�li chcecie wiedzie� dlaczego pewnego promiennego, czerwcowego dnia w 1927 roku na Ku�nieckim Mo�cie kr�g�olicej, rudow�osej i pi�knej Annie Skrypnikowej, kt�ra dopiero co kupi�a sobie materia� na granatow� sukni�, jaki� m�ody frant grzecznie pom�g� wsi��� do doro�ki (a doro�karz ju� si� po�apa� i ca�y si� chmurzy: Organy nie zap�ac� mu za kurs) � to musicie zrozumie�, �e nie chodzi o randk�, �e to te� jest aresztowanie: za chwil� skr�c� na �ubiank� i wjad� w czarn� czelu�� bramy. Je�li za� (22 wiosny p�niej) komandor-podporucznik Borys Burkowski, w bia�ym frenczu marynarskim pachn�cy drog� wod� kolo�sk� � b�dzie kupowa� w cukierni tort dla pewnej panienki � to nie s�d�cie, �e tort trafi do r�k tej panny, bo w istocie zaraz zostanie posiekany no�ami przy rewizji i W tym stanie wniesiony przez komandora do jego pierwszej celi.
Nie, nigdy nie by� u nas w pogardzie �aden spos�b zatrzymania, ani w bia�y dzie�, ani w podr�y, ani w�r�d t�umu. Idzie to g�adko i � tu w�a�nie trzeba si� dziwi�! � same ofiary w �wi�tej zgodzie z agentami
1-9
zachowuj� si� jak najtaktowniej, tak �eby pozostali przy �yciu nie zwr�cili nawet uwagi na zag�ad� upatrzonego. , -
Nie ka�dego mo�na aresztowa� w domu, po sakramentalnym zapukaniu do drzwi (a je�li ju� kto puka, to z �administracji", �listonosz")^ nie ka�dego mo�na aresztowa� w miejscu pracy. Je�li przysz�y aresztant jest cz�owiekiem przebieg�ym, to lepiej wzi�� go w o d e r w a n i u odj jego zwyk�ego otoczenia � rodziny, koleg�w, stronnik�w, z dala od' mo�liwych schowk�w: nie powinien zd��y� niczego zniszczy�, ukry�| przekaza�. - � - . .
Ludziom ze szczyt�w wojskowych czy partyjnych czasem dawano jakie� nowe stanowisko, podstawiano salonk� na dworzec, i aresztowano w drodze. Zwyk�y za�, szary �miertelnik, og�uszony masowymi aresz��; tami i ju� od tygodnia zgn�biony z�owr�bnymi spojrzeniami zwierzch-j nik�w � wzywany bywa� naraz do miejscowej organizacji zwi�zkowej^ gdzie mu ? ciep�ym u�miechem wr�czano skierowanie do sanatorium w Soczi. -Kr�lik wpada�\w rozczulenie � obawy okaza�y si� bezpod| stawne! Wyra�a wi�c wdzi�czno��, w tryumfie wraca do domu, spakowa� walizk�. Do poci�gu wszystkiego dwie godziny, �aje wi�c �on za opiesza�o��. Jest nareszcie na dworcu! Ma jeszcze troch� czasu, W poczekalni albo przy kiosku z piwem, k�ania' mu si� jaki� przemi�y^ m�ody cz�owiek: �Nie poznajecie mnie, Piotrze Iwanyczu?" Piotr IwaHj nycz ma chwil� wahania: �Chyba nie... Chocia�...". M�odzian tryskaj bratersk� sympati�: �Ale�, jak to, jak to, ja wam przypomn�..." i z.szarf cunkiem k�ania si� �onie Piotra Iwanycza: �Prosz� wybaczy�, my z matfjj �onkiem tylko na minutk�...". �ona nie ma nic przeciwko temu} nieznajomy za� trzymaj�c Piotra Iwanycza konfidencjalnie za �okie� J uprowadza go � na zawsze, albo na dziesi�� lat. vt
A dworzec wiruje dooko�a i niczego nie widzi... Obywatele podr�ni^ Nie zapominajcie, �e na ka�dym wi�kszym dworcu jest posterunek; GPU i kilka wi�ziennych cel. ' �
Natarczywo�� tych rzekomych znajomk�w jest tak zaczepna, �e cz�o*| wiek pozbawiony obozowej, wilczej wprawy jako� nie potrafi si� op�-| dzi�. Nie my�l, �e b�d�c nawet pracownikiem ameryka�skiej ambasady, nazwiskiem, dajmy na to Aleksander Do�gan, nie zostaniesz aresztowany w bia�y dzie�, na ulicy Gorkiego, obok centralnego telegrafu. Ni znajomy tw�j przyjaciel rzuci si� w twoj� stron�, przepychaj�c si� przezji t�um,, szeroko otwieraj�c zaborcze ramiona: �Sasza! � krzyknie z ni* czym si� nie kryj�c � stary byku! Ile� to lat, ile zim!... A chod�my� bok, �eby ludziom nie w�azi� w parad�". A na boku, przy samym ch�d*, 'niku, ju� zatrzymuje si� auto... (minie kilka dni i TASS z gniewe
20
stwierdzi we wszystkich gazetach, �e kota zbli�one nic nie wiedz� o znikni�ciu Aleksandra Do�gana). A co to za sztuka? Nasi mo�ojcy �apali w ten spos�b ludzi w Brukseli (tak schywatno �or� Blednowa), c� dopiero w Moskwie!
Trzeba jednak wyrazi� ORGANOM zas�u�one uznanie: podczas gdy dzi� przem�wienia i sztuki teatralne wydaj� si� �.podobniejak konfekcja damska � dzie�em jednej sztancy, rodzaje aresztowa� ciesz� swoj� rozmaito�ci�. Odprowadzaj �-ci� na bok w fabryczne} portierni, gdzie dopiero co pokaza�e� przepustk� � i ju� jeste� z�apany, bior� ci� ze szpitala wojskowego z temperatur� 39� (Ans Bernsztejn) i lekarz nie sprzeciwia si� temu (a spr�bowa�by si� sprzeciwi�!); bior� ci� wprost ze sto�u operacyjnego, po operacji rany �o��dka (N.M. Worobiew, inspektor okr�gowego wydzia�u o�wiaty� 1936) i ledwie �ywego, okrwawio-nego, pakuj� do celi (Wspomnienia Karpunicza); starasz si� (Nadia Le-wicka) o widzenie ze skazan� ju� matk�, daj� ci je! � a okazuje si�, �e to konfrontacja i aresztowanie! Zapraszaj� ci� w sklepie ,,'Gastronom" do dzia�u zam�wie� � i tam ci� aresztuj�: zostajesz aresztowany przez wagabund�, kt�ry na wszystkie �wi�to�ci zaklina� ci�, �eby� mu pozwoli� przenocowa� pod twoim dachem; zostajesz aresztowany przez montera, kt�ry przyszed� sprawdzi� licznik; aresztuje ci� rowerzysta, kt�ry potr�ci� ci� na ulicy: konduktor w poci�gu, kierowca taks�wki, rachmistrz kasy oszcz�dno�ci i bileter w kinie � ka�dy � nich ci� aresztuje, i dopiero po niewczasie mo�esz sobie obejrze� g��boko schowan� legityma^ cj� koloru bordo.
Czasem aresztowanie wydaje si� jak�� gr� � tyle zainwestowano w nie zb�dnej pomys�owo�ci i sytej energii, a przecie� ofiara i tak by nie stawia�a oporu. Czy agenci operacyjni chc� w ten spos�b uzasadni� potrzeb� swoich funkcji i swojej liczebno�ci? Jak si� zdaje, wystarczy�oby rozes�a� wszystkim upatrzonym kr�liczkom po wezwaniu � a ju� one same o wyznaczonej godzinie, co do minuty, pokornie stan� z t�u-moczkiem pod czarn� bram� urz�du bezpiecze�stwa, aby zaj�� swoj� cz�� powierzchni mieszkalnej we wskazanej celi. (Zreszt� � ko�cho�nik�w tak w�a�nie bierze si� pod klucz; czy to warto jecha� noc� i szuka� jakiej� chaty po bezdro�ach? Wzywa si� jednego z drugim do rady gromadzkiej i tam go si� ju� zabiera, jak swojego. Czarnorobo-czych wzywa si� do fabrycznego kantoru).
Rzecz jasna, ka�da maszyna ma swoj� zdolno�� przepustow�, nie prze�knie wi�cej, ni� potrafi. W trakcie p�kaj�cych w szwach od .nadmiaru lat, 1945-46, kiedy ci�gn�y jeden za drugim kolejowe eszelony het, z Europy, i trzeba by�o je wszystkie naraz poch�on�� i wyprawi� do
21
GU�agu � nie by�o ju� miejsca na t� luksusow� gr�, sama teoriaJ porz�dnie wylenia�a, powy�azi�y rytualne pi�rka i uwi�zienie dzie-1 si�tk�w tysi�cy wygl�da�o jak mizerny apel: stoj� sobie ichmo�cie �el spisami, z jednego poci�gu wywo�uj�, pakuj� do drugiego � i to] wszystko.
W ci�gu kilku dziesi�cioleci aresztowania polityczne mia�y u nas tej osobliw� cech�, �e podlega�y im osoby, kt�re nie pope�ni�y �adnej wi-J ny � i w�a�nie dlatego nie my�l�ce o �adnym oporze. Wytworzy�o si� i powszechne poczucie osaczenia, szerzy�o si� przekonanie (w warunkach; systemu paszport�w i meldunk�w � dosy� s�uszne zreszt�), �e przed J GPU-NKWD nie spos�b uciec. I nawet kiedy epidemie aresztowani dochodzi�y do zenitu, kiedy ludzie id�c do pracy co dzie� �egnali si� � z rodzin�, bo nie byli nigdy pewni, czy wr�c� wieczorem � nawet wtedy! prawie nie pr�bowali ucieka� (w rzadkich tylko wypadkach wybierali samob�jstwo). O to w�a�nie chodzi�o. Bezrogi baran wilkowi najmilszy.
Powodem tego by�o te� niezrozumienie mechanizmu epidemii. OR- �� GANY nie mia�y zwykle �ci�lejszych kryteri�w wyboru � kogo aresztowa�, kogo oszcz�dzi�; chodzi�o tylko o wykonanie planu ilo�ciowego. J Wykona� go mo�na by�o w zawczasu przewidzianym trybie, mo�na te� by�o korzysta� z zupe�nego przypadku. W 1937 roku do kancelarii NKWD w Nowoczerkasku przysz�a jaka� kobieta z pytaniem, co zrobi� z nienakarmionyrrt niemowl�ciem �/dzieckiem jej aresztowanej s�siadki. �Poczekajcie tu, obywatelko �/powiedziano jej � zaraz wyja�nimy". Po dw�ch godzinach czekania zabrano j� � kancelarii do celi; trzeba by�o osi�gn�� zaplanowan� cyfr�, nie starcza�o ju� agent�w na rozjazdy po mie�cie, a ta si� sama zg�asza! I odwrotnie � po Andrzeja Paw�o, �otysza mieszkaj�cego pod Orsz�, przysz�o NKWD: Paw�o nie otworzy�, wyskoczy� przez okno, uda�o mu si� uciec i pojecha� prosto na Syberi�. I chocia� mieszka� tam pod w�asnym nazwiskiem, a z dokument�w wynika�o jasno, �e meldowany jest w Orszy, jednak NIGDY nie siedzia�, nigdy nie by� wzywany przez Organy, nigdy nie pad�o na� podejrzenie. Istniej� przecie� trzy zakresy �cigania: og�lnopa�stwowy, republika�ski i okr�gowy. Prawie po�owa aresztowanych w trakcie epidemii nie doczeka�aby si� rozes�ania list�w go�czych dalej ni� do granic okr�gu. Cz�owiek, w��czony do planu z przyczyn przypadkowych, np. w wyniku s�siedzkiego donosu, �atwo m�g� by� zast�piony przez kogo� innego. Jak Andrzej Paw�o, tak samo inni, kt�rzy przypadkiem natrafili na ob�aw�, albo na kocio� w czyim� mieszkaniu, a mieli do�� odwagi by zaraz uciec, jeszcze przed pierwszym przes�uchaniem � nigdy nie byli �cigani, ani poci�gani do odpowiedzialno�ci, kto za� cze-
22
ka� sprawiedliwo�ci, nie ruszaj�c si� z miejsca, ten dostawa� wyrok. I prawie wszyscy � przyt�aczaj�ca wi�kszo�� � tak si� w�a�nie zachowywali: ma�odusznie, bezradnie, jak skaza�cy.
Z drugiej strony, jest prawd�, �e NKWD pod nieobecno�� poszukiwanego dawa�o jego bliskim zakaz wyjazdu � nic nie kosztowa�o, rzecz jasna, zaliczy� sobie obecnych w zamian tego, co uciek�.
Powszechny brak winy rodzi powszechn� bezczynno��. A mo�e ci� wcale nie wezm�? Mo�e jako� ci� to ominie? A. J. �ady�y�ski by� wychowawc� klasy w szkole, w prowincjonalnym miasteczku Ko�ogriw. W 1937 roku podszed� do niego na rynku jaki� ch�op i przekaza� mu czyje� s�owa takiej tre�ci: �Aleksandrze Iwanowiczu, wyjed� st�d, jeste� na li�ci e!". Ale �ady�y�ski zosta�: przecie� ca�a szko�a na mnie si� trzyma i i c h w�asne dzieci u mnie si� ucz� � przecie� nie mog� mnie aresztowa�?... (Po kilku dniach ju� by� za krat�). Nie ka�demu jest dane, jak Wani Lewickiemu, rozumie� ju� w wieku lat 14, �e �ka�dy uczciwy cz�owiek powinien p�j�� w ko�cu do wi�zienia. Teraz siedzi tatu�, a jak dorosn�, to mnie te� wsadz�". (Wsadzili go, gdy mia� 23 lata). Wi�kszo�� gnu�nieje, wpatrzona w iskierk� nadziei. Skoro jeste� niewinny � to za co mog� ci� w og�le wsadzi�? To BY�ABY OMY�KA! Ju� ci� wlok� za ko�nierz, a ty wci�� sam si� zaklinasz: �To omy�ka! Na pewno si� zorientuj� � i wypuszcz� mnie!" Innych wsadzaj� w masie, to te� zdaje si� nie mie� sensu, ale i tu u ka�dego oddzielnie jest miejsce na podejrzenia: �a mo�e tamten w�a�nie trafi� nie z przypadku...?" Bo ty! � to ju� bezwzgl�dnie jeste� bez winy! Wci�� jeszcze uwa�asz Organy za instytucj� podporz�dkowan� ludzkiej logice: jak si� zorientuj�, to wypuszcz�.
Po co wi�c pr�bowa� ucieczki?.!. Na co wi�c op�r?... Przecie� pogorszysz tym tylko swoj� sytuacj�, sam im nie pozwolisz poj�� ich w�asnej omy�ki. Co tam op�r! � nawet ze schod�w zbiegasz na paluszkach, bo tak ci kazano, �eby s�siedzi nie s�yszeli.
Jak to potem w obozie cz�owieka piek�o: a co, gdyby ka�dy agent id�c noc� �apa� ludzi, nie by� pewnien, czy wr�ci �ywy i musia� zawsze �egna� si� /rodzin�? Gdyby podczas masowych ob�aw, na przyk�ad w Leningradzie, kiedy za kraty sz�o �wier� miasta, ludzie nie siedzieli po swoich norach, mdlej�c z l�ku przy ka�dym trza�ni�ciu bramy, przy ka�dym kroku na schodach � gdyby zrozumieli, �e teraz nie maj� ju� nic wi�cej do stracenia i zabrali si� �wawo do urz�dzania w sieniach swoich dom�w zasadzek � z siekierami, m�otkami, pogrzebaczami, z czym popad�o? Wiadomo przecie�, �e te nocne gacki nie przychodz� w dobrych zamiarach � wi�c nie omyli si� cz�owiek daj�c w �eb
23
zb�jowi. Albo taka suka z samotnym szoferem, co ju� czeka na uli- i cy � odstawi� by j� jak najdalej albo przebi� gumy.
I wreszcie� czemu tu si� w�a�ciwie sprzeciwia�? �e zabrano ci pasek? Albo, �e kazano stan�� w k�cie? Albo � �e musisz wyj�� za pr�g swojego domu? Aresztowanie sk�ada, si� z drobnych wypadeczk�w, , z rozlicznych drobnostek � �adna z nich nie jest jakby warta sporu (a nadto my�li aresztowanego kr��� dooko�a wielkiego problemu: �za co?") � a dopiero wszystkie te drobnostki razem sk�adaj� si� nieub�aganie na proces aresztowania.
Zreszt� � bo to ma�o. si� dzieje w duszy �wie�ego aresztanta! � Ju� to jedno warte jest ca�ej ksi�gi. Mog� tam by� uczucia, kt�rych nigdy by�my si� nie domy�lili. Kiedy w 1921 roku aresztowano 19-letni� Eugeni� Dojarenko i trzech m�odych czekist�w grzeba�o w jej po�cieli i w komodzie z bielizn�, dziewczyna zachowywa�a si� spokojnie: nic tam nie ma, niczego wi�c nie znajd�. I nagle wzi�li w r�ce jej intymny pami�tnik, kt�rego nawet matce nie mog�aby pokaza� � ot� czytanie jej zwierze� przez obcych, wrogo nastawionych ch�opak�w bole�niej j� zrani�o ni� ca�a �ubianka z jej kratami i lochami. I u wielu innych ludzi te prywatne uczucia i sk�onno�ci, kt�rym aresztowanie zadaje cios, mog� okaza� si� silniejsze ni� l�k przed wi�zieniem albo wzgl�dy polityczne. Cz�owiek, nieprzygotowany wewn�trznie na gwa�t, zawsze jest s�abszy, od gwa�ciciela.
Nieliczni tylko maj�. tyle rozumu i �mia�o�ci, aby zorientowa� si� z punktu. Dyrektor Instytutu Geologicznego Akademii Nauk, Griego-riew, gdy przyszli po niego w 1948 roku, zabarykadowa� si� i dwie godziny pali� papiery.
Czasami aresztowany czuje przede wszystkim ulg� i nawet... RADO��, ale to zdarza�o si� g��wnie .w okresie epidemii aresztowa�: kiedy naok� zabieraj� jednego po drugim, jednego po drugim, takich ja ty, a ciebie omijaj�, wci�� jako� zwlekaj�, przecie� to wyczerpuje, to dr�czy cz�owieka � i nie tylko w�t�ego duchem � gorzej Od wszelkiego wi�zienia. ' '
Organy Yych�o nie doliczy�yby si� kupy agent�w i �rodk�w transportu � i wbrew najlepszym ch�ciom Stalina, przekl�ta maszyna musia�aby si� zatrzyma�! ZAS�U�YLI�MY sobie po prostu na wszystko, co p�niej nast�pi�o.
Wasyli W�asow, nieustraszony komunista, kt�rego tu nieraz jeszcze wymienimy, odm�wi� ucieczki, jak� mu proponowali jego bezpartyjni pomocnicy, a zadr�cza� si� tym, �e wyaresztowano ju� ca�e kierownictwo Kadyjskiego powiatu (1937), on za� wci�� jeszcze by� wolny, wci��
24
wolny. M�g� wytrzyma� tylko cios frontalny � cios nast�pi� i W�asow zaraz si� uspokoi�, a przez kilka pierwszych dni w wi�zienni czu� si� doskonale. Duchowny, ojciec Iraks Boczarow w 1934 roku wyjecha� do Ah�a-Aty, �eby tam nie�� pociech� zes�anym wiernym. W tym czasie agenci trzykrotnie nachodzili jego mieszkanie w Moskwie z nakazem aresztowania. Kiedy wr�ci�, parafianki czeka�y ju� na dworcu z ostrze�eniem. Osiem lat przerzucali go Wierni z jednej kryj�wki do drugiej] To koczowanie tak zadr�czy�o popa, �e kiedy go nareszcie w 1942 roku aresztowano, zacz�� z rado�ci g�o�no chwali� Pana.
W tym rozdzia�o wci�� m�wimy o podstawowej masie, o kr�likach, nie wiadomo za co wsadzanych za kraty. Ale w tej ksi��ce b�dziemy musieli jeszcze poruszy� sprawy tych, kt�rzy tak�e w naszym ustroju mogli by� uznani za politycznych. Wiera Rybakowa, studentka, socjaldemokratka, marzy�a na wolno�ci o wi�zieniu izolacyjnym w Suz-dalu: jedynie tam mog�a liczy� na spotkanie ze starszymi towarzyszami (nikogo ju� nie by�o na swobodzie) i lepsze ugruntowanie swojego �wiatopogl�du. Es-erka Katarzyna Olickaja w 1924 roku uwa�a�a si� nawet za niegodn� siedzenia w wi�zieniu: przeszli przez nie przecie� najlepsi ludzie Rosji, ona za� by�a jeszcze m�oda i nic jeszcze dla Rosji nie zd��y�a zrobi�. Ale wolno�� te� ju� jej nie wabi�a. Tak te� obie one posz�y do wi�zienia � z dum� i rado�ci�.
�A gdzie op�r? Czemu�e�cie si� nie opierali?" � robi% teraz wyrzuty ofiarom ci, kt�rych zostawiono w spokoju.
A tak, sprzeciw powinien by� zacz�� si� do razu, od samego aresztowania. ' � . .
Ale si� nie zacz��.
I oto � ju� ci� prowadz�. Je�li to dzie�, to nadchodzi teraz nieuchronnie ta kr�tka, niepowtarzalna chwila, kiedy � bez ostentacji, z twoj� tch�rzliw� zgod�, albo ostentacyjnie, z pistoletami w r�ku � prowadz� ci� przez t�um, mi�dzy setkami takich samych niewinnych i osaczonych. Ust nikt ci nie zamkn��. I teraz powinienby� KRZYCZE�; krzycze�, �e jeste� aresztowany! �e poprzebierane �otry wy�apuj� ludzi! �e �api� ich na podstawie k�amliwych donos�w! �e trwa g�uche polowanie na miliony obywateli! I s�ysz�c takie krzyki wiele razy dziennie i we wszystkich dzielnicach miasta mo�e by twoi wsp�obywatele nastawili uszu? mo�e aresztowanie przesta�oby by� tak� �atw� robot�?
25
fri/
W 1927 roku, kiedy potulno�� jeszcze nie tak bardzo rozmi�kczy�a nasze m�zgi, na placu Sierpuchowskim, w bia�y dzie�, dw�ch czekist�w pr�bowa�o zaaresztowa� kobiet�. Kobieta uczepi�a si� s�upa latarni, zacz�a krzycze�, nie chcia�a ust�pi�. Zebra� si� t�um. (Trzeba by�o takiej kobiety, ale te� trzeba by�o takiego t�umu! Nie wszyscy przechodnie odwracali oczy, nie wszyscy woleli przemkn�� si� cichcem!) Dziarscy ch�opcy od razu stracili rezon. Bo nie potrafi� pracowa� przy ludzich. Wsiedli do auta i ulotnili si�. (A kobieta powinna by�a od razu wsi��� w poci�g i wyjecha�! Ale wola�a przenocowa� w domu. Wi�c w nocy odwieziono j� na �ubiank�).
Ale z twojego zaschni�tego gard�a nie wyrywa si� �aden krzyk, a przechodz�cy obok t�um bierze i ciebie, i twoich oprawc�w za grup� przyjaci� na przechadzce.
Ja sam nieraz mia�em okazj� do krzyku.
Jedenastego dnia po aresztowaniu trzej agenci SMIERSZ-a, zaj�ci trzema walizami trofe�w bardziej ni� mn� (po d�ugiej podr�y ju� na mnie polegali), przywie�li mnie do Moskwy, na Dworzec Bia�oruski. Nazywa�o si� toto s p e c k o n w oj, ale w istocie automaty przeszkadza�y im tylko w d�wiganiu bardzo ci�kich kufr�w: by� to �up na-grabiony w Niemczech przez nich samych i przez ich naczelnik�w z kontrwywiadu SMIERSZ II Frontu Bia�oruskiego. Konwojowanie mojej osoby da�o im pretekst do przekazania �up�w rodzinom w g��bi ojczystego kraju. Czwart� walizk� d�wiga�em sam bez �adnej ochoty; by�y w niej moje dzienniki i utwory: dowody rzeczowe w mojej sprawie. Nikt z tej tr�jki nie zna� miasta, moim zadaniem wi�c by� wyb�r najkr�tszej drogi do wi�zienia. Ja sam mia�em zaprowadzi� ich na �ubiank�, gdzie dot�d nigdy nie byli (myli�em j� zreszt� z ministerstwem spraw zagranicznych).
Po dobie sp�dzonej w kontrwywiadzie mojej armii; po trzech dobach w kontrwywiadzie frontu, gdzie wsp�wi�niowie ju� mnie o�wiecili (po do oszustw i pu�apek �ledztwa, gr�b, bicia, co do tego^�e kogo zamkn�, tego ju� nigdy nie wypuszcz�; co do nieuchronnego przydzia�u dychy) cudem wyrwa�em si� na �wiat bo�y i oto ju� cztery dni rozje�d�am jak wolny i otoczony wolnymi, chocia� grzbiet m�j le�a� ju� na zgni�ej s�omie obok kub�a, chocia� oczy moje widzia�y ju� sponiewieranych i pozbawionych snu, uszy s�ysza�y ju� s�owa prawdy, usta kosztowa�y ju� wi�ziennej bryji. Czemu wi�c milcz�? Czemu nie powiem wszystkiego oszukanym ludziom w ostatniej mojej chwili, gdy jeszcze, mog� otwarcie z nimi gada�?
26
Milcza�em w polskim mie�cie Brodnicy � ale tam mo�e nikt nie rozumie po rosyjsku? Nie krzycza�em ani razu na ulicach Bia�egostoku � ale mo�e to wszystko Polak�w nie obchodzi? Ani s�owa nie wym�wi�em na stacji Wo�kowysk � ale ludzi tam by�o przyma�o., Jak gdyby nigdy nic maszerowa�em z tymi rozb�jnikami po peronach Mi�ska � ale dworzec tam by� jeszcze rozbity. A teraz prowadz� za sob� agent�w SMIERSZ-a do krytego bia�� kopu��, g�rnego, okr�g�ego westybulu stacji Bia�oruska-�rednicowa moskiewskiego metra; stacja zalana jest elektrycznym blaskiem i z do�u w g�r� p�yn� ku nam dwoma r�wnoleg�ymi ci�gami ruchomych schod�w dwa g�ste rz�dy mieszka�c�w Moskwy. Wydaje si�, �e wszyscy oni patrz� na mnie! Niesko�czonym �a�cuchem stamt�d, z g��bin nie�wiadomo�ci pn� si�, pn� si� a� pod l�ni�c� kopu��, tu, do mnie, po jedno chocia� s�owo prawdy, czemu� to wi�c milcz�??!...
A ka�dy ma zawsze dobry tuzin g�adkich powod�w, �eby si� nie po�wi�ca� i uwa�a�, �e to s�uszne.
Ludzie maj� jeszcze nadziej�, �e wszystko jako� si� u�o�y i boj� si� swoim krzykiem pogorszy� spraw� (przecie� z tamtego, innego �wiata nie dochodz� do nas wie�ci, nie wiemy wi�c, �e od chwili aresztowania nasz los jest przes�dzony w najgorszy z mo�liwych sposob�w i �e pogorszy� go prawie nie mo�na). Inni jeszcze nie dojrzeli do tych poj��, kt�re uk�adaj� si� w krzyk w�r�d t�umu. Przecie� tylko rewolucjonista ma swoje has�a zawsze na wargach, same rw� mu si� z ust, a sk�d ma je wzi�� potulny, trzymaj�cy si� na uboczu zjadacz chleba? On NIE WIE PO PROSTU, co ma krzycze�. Jest wreszcie rodzaj ludzi, kt�rych pier� zbyt jest pe�na, kt�rych oczy zbyt wiele widzia�y, aby mo�na by�o da� upust temu jezioru w kilku bez�adnych okrzykach.
A ja �ja milcz� z jeszcze jednego powodu: bo tych ludzi wje�d�aj�cych po stopniach dw�ch wyci�g�w wci�� mi jeszcze za ma�o � za ma�o! Tu m�j lament us�ysz� dwie setki, dwa razy po dwie setki ludzi � a co z dwiema setkami milion�w?... Roi mi si� mgli�cie, �e kiedy� jeszcze co� krzykn� tym ca�ym dwustu milionom...
A tymczasem wyci�g nieub�aganie niesie mnie w d�, do piekie�, mnie, cz�owieka kt�ry nie otworzy� ust.
Milcz� jeszcze, gdy idziemy przez Ochotny Riad.
Ani krzykn� ko�o �Metropolu".
Nie poderw�^�k na Golgocie placu �ubia�skiego...
27
Moje aresztowanie mia�o charakter chyba najl�ejszy z mo�liwych. Nie wyrwa�o mnie ono spo�r�d bliskich, nie oderwa�o od mi�ego sercu �ycia domowego. By� cherlawy, zachodni luty, kiedy areszt zagarn�� mnie z w�skiej mierzei nad Ba�tykiem, gdzie nasi oblegali Niemc�w, a mo�e Niemcy naszych � i pozbawi� tylko znajomego dywizjonu oraz obrazu trzech miesi�cy wojny. y
Dow�dca brygady wezwa� mnie na punkt dowodzenia, poprosi� ni st�d ni zow�d o pistolet; odda�em mu go, nie podejrzewaj�c �adnego .podst�pu. Nagle spo�r�d oficerskiej �wity, stoj�cej w napi�tym bezruchu w k�cie, wybieg�o dw�ch z kontrwywiadu, kilkoma susami przemierzy�o izb� i czworgiem r�k naraz si�gn�wszy do gwiazdki na czapce, do epolet�w, do pasa i do torby polowej � zakrzycza�o:
� Jeste�cie aresztowani!
Pal�cy sztych przebi� mnie od ciemienia do pi�t i nie znalaz�em m�drzejszej odpowiedzi, jak:
� Ja?! Za co?!...
Chocia� to pytanie pozostaje zawsze bez odpowiedzi* rzecz nies�ychana � dosta�em j�! Warto o tym wspomnie�, bo to zbyt ju� niepodobne do naszych obyczaj�w. Kiedy ci ze SMIERSZ-a przestali mnie obmacywa�, gdy zabrali mi razem z torb� moje pisemne wynurzenia polityczne i � zafrasowani, �e szyby dr�� od niemieckiej kanonady �ju� mnie popychali z przynagleniem do drzwi, nagle rozleg� si� twardy g�os zwr�cony do mnie � tak! przez t� g�uch� bruzd� wyryt� mi�dzy tymi 'co zostali a mn�, wyciosan� ci�arem s�owa �aresztowany", przez t� d�wi�koszczeln� �on�, dziel�c� zad�umionych od reszty �wiata � przebi�y si� nieprawdopodobne s�owa kombryga!
� So��enicyn, Wr��cie tu.
Zrobi�em w ty� zwrot na miejscu, wyrwa�em si� z r�k agent�w i ju� sta�em przed kombrygiem. Zna�em go ma�o, nigdy nie zni�a� si� do zwyk�ej rozmowy ze mn�. Wyraz jego twarzy kojarzy� mi si� zawsze z rozkazem, zleceniem, gniewem, Ale teraz ta pe�na skupienia twarz rozja�ni�a si� �� czy wstydem za sw�j wymuszony udzia� w brudnej sprawie? czy pqrywem, aby wznie�� si� ponad wieczn� rutyn� �a�osnego pos�uchu? Przed dziesi�ciu dniami, z worka, gdzie zosta� jego, dywizjon artyleryjski, dwana�cie ci�kich dzia�, wyprowadzi�em w stanie prawie nienaruszonym moj� bateri� zwiadu � i oto teraz on mia�by mnie si� wyrzec przez jaki� �wistek papieru z piecz�tk�?
� Czy macie... � zapyta� z naciskiem � przyjaciela na .Pierwszym Froncie Ukrai�skim?
� Nie wolno!... Nie macie prawa! � krzykn�li na pu�kownika kap�-
28
tan i major kontrwywiadu. Sztabowa �wita w k�cie skuli�a si� z przestrachu, jakby boj�c si� podzieli� ci�ar nies�ychanej nieostro�no�ci ko-mbryga (a panowie z politwydzia�u � szykuj�c si� ju� do zestawienia materia�u na temat dow�dcy). Aleja ju� domy�li�em si�, ile trzeba: zrozumia�em od razu, �e aresztowany jestem za korespondencj� z moim' szkolnym koleg� i wiedzia�em, sk�d'mi grozi niebezpiecze�stwo.
I gdyby Zachar Grigoriewicz Trawkin na tym poprzesta�! Ale sk�d! Coraz bardziej prostuj�c si� wewn�trznie, coraz czystszy we w�asnych oczach, wsta� zza biurka (w tamtym, poprzednim �yciu nigdy nie wstawa� na m�j widok!), wyci�gn�� do mnie r�k� ponad �on� zarazy (p�ki by�em wolny, nigdy mi jej nie podawa�!) i nie puszczaj�c mojej d�oni, podczas gdy �wita niemia�a ze zgrozy, z nag�ym ciep�em w surowej zwykle twarzy, powiedzia� � nieul�k�y, dziel�c s�owa:
� �ycz� wam � szcz�cia � kapitanie!
Nie by�em ju� kapitanem, lecz zdemaskowanym wrogiem ludu (ka�dy bowiem aresztowany jest u nas ju� w chwili uj�cia ca�kowicie zdemaskowany). A wi�c �yczy� szcz�cia� wrogo wj?...'
Dygota�y szyby. Niemieckie pociski szarpa�y ziemi� dwie�cie metr�w od nas, przypominaj�c tym, �e co�, podobnego nie mog�o si� zdarzy� tam, w g��bi kraju, pod pokryw� uregulowanego bytowania, �e to mo�liwe tylko w zasi�gu bliskiej i r�wnaj�cej wszystkich �mierci2.
Nie jest to ksi�ga moich prywatnych wspomnie�. Dlatego nie b�d� opowiada� o bardzo zabawnych szczeg�ach mojego zupe�nie nietypowego aresztowania. Tej nocy agenci SMIERSZ-a wpadli w desperacj� po daremnych pr�bach znalezienia kierunku na mapie (nigdy zreszt� tej sztuki nie znali) i grzecznie mi j� wr�czyli prosz�c o wskazanie szoferowi drogi do kontrwywiadu armii. Dowioz�em ich i siebie do tego wi�zienia i w nagrod� natychmiast zosta�em wsadzony nie do celi, tylko karceru. Tej rupieciarni niemieckiego, ch�opskiego obej�cia, kt�ra pe�ni�a obowi�zki karceru, pomin�� jednak nie mo�na.
Mia�a ona d�ugo�� ludzkiego cia�a, szeroko�� za� ta"k�, �e trojgu ju� by�o ciasno, czwarty ledwo si� mie�ci�. Ja by�em w�a�nie czwartym, wepchni�to mnie tam po p�nocy, trzej �pi�cy na ziemi .skrzywili si� na m�j widok," wyrwani ze snu przez �wiat�o naftowej lampy, ale si� posun�li pozwalaj�c mi przylgn�� na boku i stopniowo, si�� ci�ko�ci, wcis-
1 Zadziwiaj�ce: MO�NA jednak by� cz�owiekiem! � Trawkin wcale nie poni�s� szwanku. Niedawno dosz�o pomi�dzy nami do serdecznego spotkania, zawarli�my wreszcie znajomo��. Jest genera�em w stanie spoczynku i rewidentem zwi�zku �owieckiego.
29
kac si� mi�dzy nich. Tak wi�c, na starej s�omie le�a�y teraz cztery pary d�ugich but�w podeszwami ku drzwiom i cztery wojskowe p�aszcze: tamci spali, a mnie z�era�a gor�czka. Im zarozumialszym by�em kapitanem jeszcze par� godzin temu, tym cia�niej mi by�o gnie�� si� na dnie tej kom�rki. Raz czy drugi ch�opcy budzili si�, bo cz�owiek dr�twia�, i obracali�my si� r�wnocze�nie na drugi bok.
Rankiem pobudzili si�, ziewn�li, post�kali, podci�gn�li nogi, siedli po k�tach i zacz�o si� zawieranie znajomo�ci.
� A ty za co? ..�'., Ale mglisty wietrzyk podejrzliwo�ci ju� mnie musn�� w truj�cym cieniu SMIERSZ-a, wi�c odpar�em z ca�� prostot�:
� Nie mam poj�cia. Albo to co� powiedz�, gady?
Jednak moi wsp�wi�niowie, czo�gi�ci w ciasnych, mi�kkich he�mach nic nie ukrywali. By�y to trzy rzetelne, niezawi�e �o�nierskie serca, rodzaj ludzi, do kt�rych przywi�za�em si� podczas wojny, b�d�c od nich cz�q-wiekiem i bardziej skomplikowanym, i gorszym. Wszyscy trzej byli oficerami. Epolety im te� zerwano z t� sam� w�ciek�o�ci�, tu i tam ster-cza�o-jeszcze niciane mi�so. Jasne plamy na zielonych bluzach � to by�y znaki po zdartych orderach, ciemne i czerwone plamy na twarzy i r�kach � pami�tki po ranach i oparzeniach. Ich dywizjon nieszcz�ciem przyby� na remont tu w�a�nie, do tej samej wsi, gdzie stacjonowa� kontrwywiad SMIERSZ 48 Armii. Och�on�wszy po bitwie, kt�ra odby�a si� �negdaj, popili sobie wczoraj i za op�otkami wsi wtargn�li do �a�ni, gdzie, jak spostrzegli, posz�y si� k�pa� dwie �wawe dziewuchy. Nie bardzo trzymali si� na nogach, wi�c dziewuchy zdo�a�y uciec, cho� p�gole. *� Ale okaza�o si�, �e jedna z tych dziewuch jest nie byte czyja � tylko naczelnika kontrwywiadu armii.
No tak! Ju� trzy tygodnie wojna toczy�a si� na terenie Niemiec i to�my ju� dobrze wiedzieli: gdy dziewuchy by�y Niemkami, to mo�na je by�o zgwa�ci�, potem rozstrzela� i usz�oby to niemal za wyczyn bojowy; gdyby to by�y Polki albo nasze, ruskie, z wyw�zek � to mo�na by w ka�dym razie pougania� si� za nimi po warzywniku klepi�c po ty�kach � niewinny �art i tyle. Ale skoro posz�o o �polow� �on�" naczelnika kontrwywiadu � to trzem frontowym oficerom jaki� ty�owy sier�ant zerwa� ze z�o�ci� epolety, z dystynkcjami, nadanymi rozkazem dow�dztwa frontu, zdar� ordery, przyznane im przez Prezydium Rady Najwy�szej � i teraz tych wojak�w, co walczyli ca�� wojn� i przedarli si� przez niejedn�, by� mo�e, lini� nieprzyjacielskich okop�w* oczekiwa� s�d wojenny, kt�rego sk�ad nie dojecha�by zapewne do tej wsi, gdyby nie ich czo�g.
30
Zdmuchn�li�my kaganek, bo i tak wypali� ju� wszystko, czym mo�na by�o oddycha�. W drzwiach wyci�te by�o lipko wielko�ci widok�wki i stamt�d tylko pada�o odbite �wiat�o z korytarza. Obawiaj�c si� jakby, �e z nadej�ciem dnia karcer wyda nam si� zbyt przestronny, podrzucono nam teraz pi�tego partnera. Mia� na sobie nowiutki p�aszcz czerwonoarmisty, r�wnie now� czapk� i gdy tak sta� naprzeciw lipka okaza�o si�, �e ma zadarty nos, �wie�� cer�, i policzki ca�e w rumie�cach.
� Sk�d si� wzi��e�, bracie? Kto� ty taki?
� A� tamtej, strony � odpar� dziarsko. � Szpieg. .
� �artujesz? � zdr�twieli�my a�. (Szpieg � i �eby sam /o tym m�wi�! � nigdy w ten spos�b o tym nie pisa� Szejnin ani bracia Tur3!)
�� �arty na wojnie? � westchn�� rezolutny ch�opak. A jak inaczej z niewoli do domu wr�ci�? Macie spos�b?
Zacz�� nam opowiada�, jak zesz�ej doby Niemcy przerzucili go przez front, �eby m�g� tu szpiegowa� i wysadza� mosty, on za� natychmiast poszed� do najbli�szego batalionu, �eby si� podda� a niewyspany, znu�ony komendant w �aden spos�b mu nie chcia� < wierzy�, �e jest szpiegiem i posy�a� do piel�gniarki, �eby da�a lekarstwa � ale zaraz nowe wra�enia przeszkodzi�y nam w s�uchaniu.
� Do wychodka! R�ce do ty�u! � wo�a� przez otwarte drzwi chor�-�y-p a � a, kt�ry ca�kiem �atwo sam jeden pod�wign��by luf� 122-mili-metrowej armaty.
Dooko�a ca�ego obej�cia, ustawiony ju� by� �a�cuch fizylier�w, strzeg�cych wskazanej nam �cie�ki, prowadz�cej za stodo��. Kipia�em z oburzenia, �e jaki� b�cwa�-chor��y �mie rozkazywa� nam � oficerom: �r�ce do ty�u", ale czo�gi�ci spletli d�onie za plecami i ruszy�em w �lad za nimi.
Za stodo�� by� ma�y, kwadratowy zagonik � pokryty jeszcze niestop-nia�ym, zadeptanym �niegiem i ca�y zawalony ludzkim ka�em tak g�sto i nieporz�dnie, �e nie�atwe to by�o zadanie � znale�� miejsce dla st�p i przykucn��: Jako� sobie jednak poradzili�my i kucn�li�my ca�� pi�tk�, Jeden bli�ej, drugi dalej. Dw�ch strzelc�w z ponur� min� wycelowa�o Automaty w nas, przypad�ych do ziemi, chor��y za� ju� po jakiej� minucie zaczai pogania�:
� No, szybciej, nie zwleka�! U nas pr�dko idzie robota! Niedaleko ode mnie kuca� jeden z czo�gist�w, ch�opak z Rostowa,
Autorzy szeroko kolportowanych w ZSSR powie�ci kryminalnych.
31
wysoki, pochmurny, starszy lejtnant. Twarz mia� czarniaw� od �elaznego nalotu albo od dymu, ale du�a czerwona szrama przez ca�y policzek dobrze by�a widoczna.
� Gdzie to tak � u was? � zapyta�.cicho, nie spiesz�c si� bynajmniej do cuchn�cego naft� karceru.
� W kontrwywiadzie SMIERSZ! � z dum� i z wi�kszym ni� trzeba naciskiem zawo�a� chor��y. (Ci z kontrwywiadu bardzo lubili t� niezdarn� zbitk� wyraz�w: ��mier� szpiegom!" Uwa�ali, �e budzi groz�, dzia�a na postrach).
� A u nas � powoli! � z namys�em odpar� starszy lejtnant. He�m zadar� mu si� na g�owie i wida� by�o, �e czupryna jeszcze nie strzy�ona. Jego frontowy, garbowany ty�ek muska� teraz �agodnie ch�odny wietrzyk.
� Gdzie to � u was? � g�o�niej ni� trzeba szczekn�� chor��y.
� A w Armii Czerwonej � bardzo spokojnie odpar� starszy lejtnant siedz�cy w kucki i z tej pozycji mierz�c wzrokiem niedosz�ego ka-nonie