6983

Szczegóły
Tytuł 6983
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

6983 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 6983 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

6983 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Guy N. Smith Szatan Prze�o�y� Stefan �ebrowski PHANTOM PRESS INTERNATIONAL GDA�SK 1991 Tytu� orygina�u Fiend Redaktor Roman G�owinkowski Ilustracja Rados�aw Dylis Opracowanie graficzne Maria Dylis Copyright � 1988 by Guy N. Smith � Copyright for the Polish edition by PHANTOM PRESS INTERNATIONAL GDA�SK 1991 Printed and bound in Great Britain Wydanie I ISBN 83-85432-38-8 Dla Craiga i Jilli, bez kt�rych zach�ty i pomocy pewnie nie powsta�aby ta ksi��ka KSI�GA I ZMARTWYCHWSTANIE I �mier� Kieszow by� martwy. Tak przynajmniej uwa�a� Siergiej Prokop. By�o to co� wi�cej ni� tylko przypuszczenie - trze�wa ocena ludzi i sytuacji. Liczy�o si� nie to, o czym m�wili na g�rze, lecz to, o czym milczeli. Andriej Kieszow nie wyst�powa� publicznie od ko�ca lutego. Dopiero jednak po trzytygodniowej jego nieobecno�ci podano w komunikacie, �e przyw�dca jest niedysponowany z powodu ci�kiego przezi�bienia. Dwa tygodnie p�niej "Prawda" poinformowa�a, �e generalny sekretarz cierpi na zapalenie oskrzeli. Choroba ta cz�sto, lecz nie zawsze prowadzi do zapalenia p�uc. Potem kolejne d�ugie milczenie. Nale�a�o wierzy� w to, �e stan chorego poprawia si�, brak wiadomo�ci to dobre wiadomo�ci. Pojawi� si� artyku� przedstawiaj�cy b�yskotliw� karier� Andrie-ja Kieszowa, jego drog� po kolejnych szczeblach w�adzy - od stanowiska pierwszego sekretarza Komsomo�u do przewodnicz�cego Komisji do spraw Kontroli Partyjnej. Kolejny znacz�cy krok naprz�d - stanowisko szefa KGB, sekretarz CK i powo�anie w szeregi politbiura - wszystko to w ci�gu roku. Po walce wewn�trzpartyjnej, szczeg�y kt�rej stosownie pomini�to, pokona� kandydatur� Jurija Denanki i ku rado�ci narodu zaj�� stanowisko generalnego sekretarza partii. Teraz, gdy by� chory, ludzie znowu zacz�li my�le� o mo�liwo�ci obj�cia w�adzy przez despotycznego Denank�. Prokop wyczuwa� napi�cie i niepewno�� na Kremlu, jednak nie by� w stanie niczego si� dowiedzie�. Podejrzenia zachowywano w tajemnicy. Siergiej Prokop mia� trzydzie�ci osiem lat. By� wysokim, szczup�ym m�czyzn� o ciemnych, rzedn�cych ju� w�osach. M�wi� niewiele, bo tak by�o bezpieczniej. Uprzywilejowane stanowisko osi�gn�� dzi�ki nienagannej pracy w KGB. Karier� Prokopa przy�pieszono, poniewa� ojciec jego �ony zna� ministra obrony Wasilija Pi�trowa. Siergiej mia� teraz wzgl�dnie �atw�, je�eli nie nudn� prac�, poniewa� takiej w�a�nie �yczy� sobie dla swojego zi�cia Ignat Grinbat. Dzi�ki swojej pracy Prokop m�g� korzysta� z przywilej�w przys�uguj�cych cz�onkom nowej arystokracji, co by�o wiele warte. Guy N. Smith Dotkliwe uczucie skr�powania towarzyszy�o mu tego popo�udnia, kiedy opuszcza� Kreml, by przejecha� dwie przecznice dalej na ulic� Granowskiego. Znalaz� miejsce do parkowania po�r�d niedbale ustawionych samochod�w. W wi�kszo�ci by�y to czarne wo�-gi, w niekt�rych siedzieli kierowcy, inne ustawiono dwoma ko�ami na chodniku i zamkni�to. By�o to jawnym przekroczeniem zasad parkowania, lecz �aden milicjant nie mia� zamiaru zajmowa� si� tymi samochodami. By�y nietykalne. Siergiej wysiad�, trzasn�wszy drzwiami, po czym spr�bowa� przybra� aroganck� postaw�. Jacy� przechodnie celowo odwr�cili wzrok, przyspieszaj�c kroku. Widzieli, lecz woleli udawa�, �e nie widz�. Przeszed� na drug� stron� ulicy, zapuka� do drzwi budynku, przeczytawszy tablic�, na kt�rej napisano: "W tym budynku 19 kwietnia 1919 roku W�odzimierz Lenin przemawia� do dow�dc�w Armii Czerwonej, wyruszaj�cych na front". Na drugiej widnia� kr�tki napis: Biuro Przepustek. Otwarto drzwi, i jaka� oty�a twarz przyjrza�a si� Siergiejowi z podejrzliwo�ci� w ma�ych, zapadni�tych oczach. Prokop wyj�� przepustk�, lecz tamten prawie na ni� nie spojrza�. Przeszed� do du�ego pomieszczenia, kt�re zajmowa�o wi�kszo�� parteru. Patrzy� na wszystko z niedowierzaniem, mimo �e by� tu ju� trzeci raz. Przypomina�o mu to Londyn. Kryta hala targowa, niesk�adnie poustawiane stoiska, sprzedawcy poubierani w ogrodnicze spodnie, za nimi wy�adowane towarami sto�y i p�ki. W pierwszym sektorze znajdowa�a si� �ywno�� i napoje, luksusowe towary, o kt�rych zwyk�y obywatel radziecki m�g� sobie jedynie gdzie� poczyta�. Wina, alk9hole, zagraniczne artyku�y oferowane elicie po obni�onej cenie. �wie�e mi�so, w�dzony �oso�, kawior, ameryka�skie papierosy, whisky Johnnie Walker Black Label. Siergiej westchn�� g��boko. Czu� si� jak dziecko ogl�daj�ce wystaw� sklepu przystrojonego na Bo�e Narodzenie. Do g��wnego pomieszczenia przylega�o wiele innych, nie mia� jednak czasu na d�ugie zakupy. Odzie�, kosmetyki, artyku�y dla domu, jeden z wielu sklep�w przeznaczonych dla komunistycznej �mietanki. Zakupy zrobi� szybko; befsztyk, wino, dwa bochenki chleba, p� kilograma sera, pi�� paczek cameli. Nie rozgl�da� si�. Skr�powanie pomog�a mu przezwyci�y� �wiadomo��, �e znajduje si� w t�umie sobie podobnych ludzi. Po�r�d kupuj�cych rozpozna� Ana-tolija Gmiri�. Robienie zakup�w z takim dygnitarzem wywo�ywa�o uczucie zak�opotania. Cz�owiek czu� si� bardzo ma�y. 10 Szatan Siergiej przeszed� do drugiego stoiska i kupi� butelk� blue nun oraz litr w�dki dla Olgi. Jego �ona pi�a coraz wi�cej. Mog�o to niebawem �ci�gn�� na ich g�owy k�opoty. Wprowadzony przez Gorbaczowa zakaz picia alkoholu wci�� obowi�zywa�. Oficjelom zabroniono publicznego picia. Inspektorzy dokonywali co rano obchodu melin, gdzie zaopatrywali si� w w�dk� milicjanci. Je�eli chcia�e� wypi�, robi�e� to w domu, w tajemnicy. Je�li w og�le sta� ci� by�o na ten na��g. Sklepy dla elity by�y prawdopodobnie jedynym miejscem, gdzie mo�na si� by�o swobodnie zaopatrzy� w cukier, bo ich klienci nie stawali wobec konieczno�ci domowego p�dzenia bimbru. Tak czy inaczej, pili wszyscy. Obostrzenia powodowa�y jedynie zepchni�cie na�ogu do podziemia. Wr�ci� na ulic�, podszed� szybkim krokiem do samochodu, nios�c pod pach� owini�ty br�zowym papierem pakunek. Szarzej�ce niebo mia�o o�owiany kolor, drobne p�atki �niegu wirowa�y na lekkim wietrze. Zima jeszcze si� nie sko�czy�a. Prokop jecha� wolno do domu. Na pewno za kilka miesi�cy przenios� si� do wi�kszego mieszkania, o czym m�wi�a Olga, powo�uj�c si� z kolei na swego ojca. Nie wsadzaj nosa w nie swoje sprawy, nie zadawaj zb�dnych pyta�, a nowe �ycie stanie przed tob� otworem. To twoja nagroda. Andriej Kieszow utrzymywa� si� na szczycie pi�� lat. B�d�c pi��dziesi�ciolatkiem mia� nadziej� "pobi�" bre�niewowskie osiemna�cie lat w�adzy. Doskonale si� trzyma�. Mierz�c metr dziewi��dziesi�t i wa��c sto kilogram�w, utrzymywa� sw� muskularn� sylwetk� w doskona�ej kondycji, dzi�ki cz�stym polowaniom na dziki w Zawidowie. Trzy butelki w�dki tygodniowo i czterdzie�ci papieros�w wypalanych dziennie nie wydawa�y si� mu szkodzi�. Szeptano o wielu kochankach, lecz nie mo�na by�o m�wi� o tym g�o�no, poniewa� by� przyw�dc�. Mo�na by�o tylko szepta�. Silny fizycznie, s�aby moralnie - ka�dy o tym wiedzia�, pocz�wszy od Jurija Denanki, ko�cz�c na robotnikach fabrycznych. Wiedzia� o tym zw�aszcza Denanko, bo to on sprawowa� rz�dy od momentu obj�cia stanowiska przez Kieszowa. �wiat by� szachownic�. Denanko powiedzia� kiedy� Wasilijowi Pietrowowi o patowej sytuacji, trwaj�cej ju� od kilku lat. Oto dlaczego potrzebowali u steru Kieszowa. Osobowo�� generalnego sekretarza by�a kart� atutow� Biura Politycznego. Bez problemu pozwala� sob� manewrowa�. Wystarczy�o m�wi� do niego dostatecznie d�ugo, by jego b�yszcz�ca �ysi- 11 Guy N. Smith na zacz�a kiwa� potakuj�co. W istocie nie powinien by� wyj�� poza stanowisko pierwszego sekretarza organizacji partyjnej Moskwy, lecz Denanko do�o�y� wszelkich stara�, by sta�o si� inaczej. Prawd� by�o, �e to on pokierowa� tak wyborami, �e Kieszow znalaz� si� tam, gdzie go najbardziej potrzebowano - marionetka, kt�rej sznurki poci�gali cz�onkowie politbiura. By�o to skuteczne. Nawet je�eli Zach�d nie da� si� oszuka�, zimna wojna zosta�a zako�czona i odsuni�to gro�b� embarga handlowego. Zesz�oroczna defilada pierwszomajowa by�a demonstracj� rozbrojenia, co nie przesz�o bez echa na Zachodzie. Wycofano kilka pocisk�w rakietowych, za kt�rym to gestem pod��y�a Ameryka. Program gwiezdnych wojen zosta� zamro�ony. Kieszow z�o�y� wizyt� w Bia�ym Domu, kt�r� dobrze odebrano. W drodze powrotnej odwiedzi� Londyn - radziecki nied�wied�, u�miechaj�cy si� do �wiata i chowaj�cy swoje k�y. Pierwszy Maja zbli�a� si� ponownie, a w sze�� tygodni p�niej mia�y si� odby� rozmowy pokojowe w Genewie. Kieszow m�g� uspokoi� wszystkich pozornym stanem bezpiecze�stwa. "P�niej - Denanko u�miechn�� si� do siebie - Zwi�zek Radziecki przykr�ci �rub�." Bliski Wsch�d, z jego olbrzymimi zasobami ropy, wszystko to by�o gotowe do zaj�cia jednym �miertelnym uderzeniem, kt�re mo�na b�dzie przeprowadzi� z terenu Afganistanu. Lecz tego lutowego dnia wszystko run�o. Kieszow pojecha� na polowanie w �wierkowe lasy Zawidowa. Nie by�o to nic zorganizowanego, spontaniczna eskapada poprowadzona przez przyw�dc� otoczonego swoj� stra�� naganiaczy i my�liwych. Andriej wsta� wcze�nie rano, ubra� si� odpowiednio: w�o�y� ciep�e futro, ci�kie buty, a na g�ow� wcisn�} sw� ulubion� kozack� papach�. Przez noc spad�o kilkadziesi�t centymetr�w �niegu. Ranek by� jasny, rze�ki i mro�ny - idealne warunki na polowanie. My�liwi pojechali nap�dzanymi na cztery ko�a �adami. Igor, g��wny le�niczy, zaplanowa� dwa polowania - jedno przed, a drugie po obiedzie. Kieszow dosta� najlepsze stanowisko - w miejscu, gdzie cz�sto przechodzi�y dziki. Zarumienionego i dr��cego z niecierpliwo�ci zostawili naganiacze wspartego na pniu. U�miechni�ty, strzelb� trzyma� na kolanach. Mia� do dyspozycji swoj� ulubion� bro�: dryling, firmy Tchieme and Schlegelmilsch, z luf� na pociski kalibru 7,3 milimetra. Przyw�dca radziecki za�adowa� sw� bro�, dodatkowa lufa przeznaczona by�a do strza��w z wi�kszej odleg�o�ci. W zesz�ym 12 Szatan roku uda�o mu si� dokona� czynu, kt�ry przejdzie do historii strze-lectwa. Ustrzeli� trzy ody�ce: lewego i prawego trafi� o�owianymi brenekami, trzeci zosta� zwalony kul� 7,3 milimetra. By�o to jego najwi�ksze dokonanie, kt�rego opowiadaniem wci�� zanudza� De-nank�. Wy�mienity strzelec, trzeba go by�o widzie� w akcji: zr�czne ruchy, szybki krok, oko pewniejsze od wielu m�odszych od niego. Tego dnia ustrzeli� ody�ca, zabijaj�c go na miejscu. Naganiacze znale�li martwe zwierz� w zagajniku, po tym jak pojedynczy strza� zak��ci� cisz� zimowego poranka. Kiedy zjawili si� naganiacze, Kieszow wci�� siedzia� na pniu. �agodny olbrzym, trzymaj�cy strzelb� na swoich kolanach. W jego sylwetce by�o jednak co� nienaturalnego. Nie podbieg�, by ich powita�, nie krzycza�, by pu�cili psy �ladem zwierza. Siedzia� nieruchomo i patrzy� na nich szklistymi oczyma, czekaj�c a� podejd�. Przerazili si� widz�c jego twarz. G�owa przekrzywiona by�a w jedn� stron�, grube wargi dr�a�y, sp�ywa�a po nich �lina, gdy usi�owa� wydoby� z siebie g�os. Us�yszeli jedynie niezrozumia�e s�owa, dzieci�ce gaworzenie i gard�owy �miech. Pozwoli� Igorowi odebra� sobie strzelb�. �uska wci�� znajdowa�a si� w prawej komorze, nawet jej nie wyj��. Kieszowa natychmiast zawieziono do szpitala w Kuncewie. Aleksander Zinderling, wezwany niezw�ocznie z Moskwy, orzek� bez wahania, �e przyw�dca dozna� wylewu krwi do m�zgu. - Jak d�ugo? - niewzruszone zazwyczaj rysy Denanki wykrzywione by�y trosk�, niemal panik�. - Mo�e prze�y� tydzie�. - Zinderling przeszed� od ��ka do okna. - Mo�e jednak dozna� kolejnego wylewu dzisiejszej nocy albo jutro, a to na pewno go zabije. - Nie mo�e umrze� - Denanko powiedzia� to z naciskiem, przybli�aj�c sw� twarz do twarzy chirurga. - S�yszysz mnie, Aleksander? Musi by� zdr�w, musi czu� si� na tyle dobrze, by pokaza� si� publicznie w sierpniu. P�niej b�dzie to bez znaczenia. - Zrobi�, co w mojej mocy - odpar� Zinderling, wiedz�c doskonale, �e w jego mocy b�dzie nie wi�cej ni� rytuhowa opieka szpitalna. Dzia�anie ludzkiego m�zgu by�o niezwykle z�o�one. �mier� Kieszowa by�a tylko kwesti� czasu. Min�� tydzie�. Zmiana by�a niewielka. Zinderling, �eby s�dzono, �e robi wszystko, co w jego mocy, kaza� przewie�� Kieszowa do szpitala pod Mi�skiem, z kt�rego kiedy� korzysta� Stalin - nie by�o lepszego. 13 Guy N. Smith Dwa tygodnie p�niej Kieszow zapad� w �pi�czk�. Denanko zjawi� si� osobi�cie po telefonie Zinderlinga. Kieszow le�a� bez ruchu, blady. Mo�na by go by�o uzna� za martwego, gdyby na zbli�onym do jego ust lusterku nie pojawi�a si� lekka mgie�ka. - Musisz go uratowa� - sykn�� Denanko. - Nie ma �adnej nadziei - odrzek� Zinderling. - Szybko s�abnie. Nic nie mo�emy zrobi�. Deputowany zamkn�� na chwil� oczy, przesun�� d�oni� po czole, po czym spojrza� na chirurga. - Musimy go przenie��. Z powrotem do jego apartamentu na prospekcie Kutuzowa. - Nie zniesie podr�y. W najlepszym wypadku zosta�o mu kilka godzin. - Przenie�cie go! Aleksander Zinderling skin�� g�ow�. Nie �mia� si� sprzeciwia� rozkazowi. - Wezw� karetk�. - Nie, nie karetk�. Musi zosta� przetransportowany prywatnym samochodem przy zachowaniu �cis�ej tajemnicy. Zrozumiano? -Tak. Zinderling nie rozumia�, ale nie mia�o to znaczenia. Wiedzia�, �e podr� zabije Kieszowa, ale i tak by umar� - wcze�niej czy p�niej. Andriej Kieszow zmar�, kiedy wioz�ca go wo�ga doje�d�a�a do przedmie�� Moskwy. G��wna droga zosta�a oczyszczona przez milicj�. Zatrzymali si� przed numerem dwudziestym pi�tym, sze�cio-pi�trowym domem, kt�ry przylega� do budynku zajmowanego niegdy� przez Leonida Bre�niewa. Dw�ch umurdowanych stra�nik�w wynios�o zw�oki. Adiutanci starali si� sprawia� wra�enie nios�cych chorego cz�owieka, nie za� trupa. Wnie�li Kieszowa do �rodka, po�o�yli na ��ku i w��czyli ogrzewanie. Po przybyciu uzbrojonego funkcjonariusza KGB natychmiast wyszli. Zgodnie z rozkazem wymazali z pami�ci wydarzenia zwi�zane z ostatni� podr� Kieszowa, z chwil�, gdy wyszli na zewn�trz w szalej�c� nawa�nic�. Od tego momentu wiedzieli, �e przyw�dca radziecki le�y tam, u g�ry z�o�ony chorob� i pozostanie w apartamencie do czasu wyzdrowienia. Takie mieli rozkazy. Przeczucie Siergieja Prokopa sprawdzi�o si�: Andriej Kieszow, radziecki przyw�dca, by� martwy. II Szpieg, kt�ry powr�ci�! Siergiej Prokop nie cierpia� samej my�li o powrocie do domu pod koniec dnia. Gdyby dzia�a�o zgrabne wyt�umaczenie w postaci pracy po godzinach na Kremlu, na pewno by z niego skorzysta�. Jednak tak p�na obecno�� w biurze mog�a wzbudzi� podejrzenia, mo�e nawet tajne dochodzenie, a na to nie m�g� sobie pozwoli�. W ka�dym razie nie teraz, po swoim po�piesznym powrocie z Londynu. Sama my�l o Londynie sprowadza�a koszmary. Budzi� si� w �rodku nocy zlany potem. Jego najwi�kszy strach, strach ka�dego podw�jnego agenta, powodowany by� my�l�, �e m�g�by sam si� zdradzi�, m�wi�c przez sen. Oldze nie m�g� ufa�. Powiedzia�aby o wszystkim ojcu, kt�ry doni�s�by Wasilijowi Pietrowowi, kt�ry z kolei przekaza�by wszystko Borysowi Kowakowi, szefowi �smego Wydzia�u KGB. System radziecki opiera� si� na strachu, stworzono nar�d, kt�ry ba� si� siebie samego. Pech zacz�� si� w Londynie. Siergiej pojecha� tam, jako kolejny szpieg. �ycie wype�nia�y mu w wi�kszo�ci rutynowe spotkania z agentami, z kt�rymi mia� kontakt, wymiana niewiele znacz�cych informacji. Tamtej nocy zadzwoni� do niego Sanderson, agent radziecki, kt�ry mieszka� za miastem. Sanderson nalega�, aby Siergiej przyjecha� do niego. Prokop zgodzi� si� z wahaniem i wyjecha� na Ml wynaj�tym mercedesem. �nie�yca by�a o�lepiaj�ca. Przed domem Sandersona zjawi� si� o dwudziestej trzeciej. Z g��wnej drogi wjecha� na �wirowy podjazd, zatrzyma� samoch�d i wygasi� �wiat�a. Du�y, wiejski dom sta� w ciemno�ciach opuszczony. Siergiej wysiad� jednak z samochodu, podszed� do frontowych drzwi, kt�re jak si� okaza�o, by�y otwarte. Kilka minut p�niej znalaz� Sandersona w kuchni, z g�ow� przestrzelon� pociskiem kalibru 4,5, wystrzelonym z bliska. Pomieszczenie przypomina�o rze�ni�; krew �cieka�a szkar�atnymi strumykami po �cianie, tworz�c na posadzce zakrzep�e ka�u�e. W chwil� p�niej Siergieja ju� tam nie by�o. Mia� nadziej�, �e sprawa na tym si� zako�czy. To nie by� koniec. Dwa dni p�niej przechwycili go ci z wywiadu brytyjskiego. Przes�uchiwano go dwie godziny bez przerwy. Oskar�ano go o zamordowanie Sandersona, a nast�pnie zapro- 15 Guy N. Smith ponowano mu wsp�prac�. Po kr�tkim wahaniu zgodzi� si�. W�wczas wydawa�o si� to najlepszym rozwi�zaniem. Gdyby wykopano go z terenu Wielkiej Brytanii, pokaza�by im fig� i zapomia�by o ca�ym interesie. Nie zrobili jednak tego. Zamiast tego dosta� wezwanie do Moskwy. �ci�gni�to go po�piesznie bez podawania powod�w. Dosta� prac� w biurze na Kremlu. Nawet wtedy mo�na by�o jeszcze o wszystkim zapomnie�, gdyby nie wiecz�r, kiedy pos�a�a po Siergieja Urszula Ramaninowa. By�a �piewaczk� operow� w Teatrze Wielkim, pi�kn� i znan� w ca�ym Zwi�zku Radzieckim. Czego, u diab�a, chcia�a, organizuj�c spotkanie z krem-lowskim urz�dnikiem, skoro mog�a by� zer�ni�ta przez po�ow� po-libiura, gdyby jej na tym zale�a�o. Nied�ugo potem Siergiej uzyska� odpowied� na to pytanie. Kiedy le�eli w zmi�tej po�cieli w jej luksusowej sypialni, poca�owa�a go i wymrucza�a: - Ty r�wnie� jeste� brytyjskim agentem, Siergieju? Zaniem�wi� na chwil� i poczu�, jak ogarnia go strach. - M�wi�, �e zastrzeli�e� Sandersona - za�mia�a si� cicho. - Dobra robota. Wiesz o tym, �e by� podw�jnym agentem? No, ale teraz, kiedy ty i ja mamy pracowa� razem, lepiej b�dzie, gdy uporz�dkujemy kilka spraw. Tak czy inaczej - Prokop zosta� z�apany. Jeden fa�szywy ruch i nie by�by w stanie si� wywin��. Nie by�o to nic w stylu film�w z gatunku p�aszcza i szpady. Za�atwiono by to w prosty spos�b. Wiadomo�� dla KGB. Wymiana Siergieja na jakiego� brytyjskiego szpiega, kt�remu si� nie powiod�o. "Zrobimy to tak i tak. Wsad�cie go w najbli�szy samolot, odlatuj�cy do Londynu, a w zamian we�cie sobie naszego cz�owieka w Moskwie. Nazywa si� Siergiej Prokop." Nie by�o to nic nowego. Londyn zmieni� sytuacj� w jego ma��e�stwie. Olga nagle sta�a si� jego wrogiem. Gdyby tylko zw�szy�a, ku czemu zmierza�, od razu donios�aby o tym. Spanie z ni� w jednym ��ku by�o dla Siergieja nie tylko wielkim ryzykiem, ale r�wnie� wielkim rozczarowaniem - w por�wnaniu z Urszul�. Chryste, jak on nienawidzi� powrot�w do Olgi. Ona r�wnie� zmieni�a si� podczas jego nieobecno�ci. Zawsze mia�a tendencj� do tycia, ale to, co zobaczy� po powrocie z Londynu, zaszokowa�o go. Uty�a prawie o dziesi�� kilogram�w. Grube uda, du�e, obwis�e piersi, warstwa t�uszczu okalaj�ca biodra, mi�sisty podbr�dek i wyraz ci�g�ego niezadowolenia na twarzy - to by�a jego �ona. 16 Szatan Alkohol sprawi�, �e Olga fizycznie i psychicznie zmieni�a si� na gorsze. Dopiero po tygodniu Prokop zorientowa� si�, jak wielki to by� problem. Obci�a w�osy, chyba tylko po to, by zniszczy� resztki seksapilu, kt�re w niej pozosta�y. Uda�o jej si� to zrobi�. Od jego powrotu kochali si� tylko raz, i by�o to okropne. Bo�e, kiedy� by�o inaczej. Dwoje m�odych ludzi, bardzo w sobie zakochanych, kt�rzy po��dali swych cia�. Co, u diab�a, si� sta�o? By�oby znacznie lepiej, gdyby z kim� romansowa�a. Na pocz�tku w�a�nie tak my�la�. S�dzi�, �e jego cia�o sta�o si� dla niej odpychaj�ce. Teraz by� pewien, �e nikogo nie mia�a. Kt� pragn��by kobiety takiej jak ona? Alkohol sta� si� problemem, ale czy z powodu utraconej mi�o�ci? Zaparkowa� samoch�d i poszed� do ich mieszkania, kt�re by�o wygodne w por�wnaniu z dwuizbowymi klitkami, jakimi musia�a zadowala� si� wi�kszo�� robotnik�w. G�adkie �ciany malowane emulsj�, dwie sypialnie, pok�j go�cinny, kuchnia z pralk� i kuchenka. I gnat powiedzia�, �e ju� nied�ugo przenios� si� do bardziej luksusowych pomieszcze�. Pieprzony Ignat, wygl�da�o na to, �e powinni mu za wszystko by� wdzi�czni. Kiedy wszed�, Olga siedzia�a, gapi�c si� w telewizor. Ogl�da�a jaki� program dokumentalny. Odwr�ci�a si� ku niemu, lecz jej za-mglome oczy dopiero po chwili zacz�y trze�wo patrze�. Na stoliku obok sta�a pusta butelka. - Kupi�e� mi w�dk�? - wymamrota�a. Kto� obcy m�g�by nic nie zauwa�y�, Siergiej wiedzia� jednak, �e pi�a. Kiedy wychodzi� rano, na szafce sta�o p� butelki w�dki. Teraz nie by�o po niej �ladu. - Tak - westchn��. - Kupi�em. Co na obiad? - Zupa. Jest w piecyku. We� sobie, ja nie chc�. Podnios�a si�, zachwia�a lekko, odzyska�a r�wnowag� i skierowa�a si� prosto do pakunku le��cego na stole. Spostrzeg�, �e dr�a�y jej r�ce, kiedy rozrywa�a papier, by wyj�� butelk�. Odkr�ci�a butelk� i nala�a sobie spor� porcj�. Wypi�a i odwr�ci�a si�, by spojrze� na m�a. - Widzisz, Kieszow �yje. G�upi jeste� z tymi swoimi przeczuciami. Gdyby m�j ojciec si� o tym dowiedzia�, rozz�o�ci�by si� na ciebie. - Do diab�a z twoim ojcem. - Siergiej, ty �winio. Bez niego by�by� nikim, skompromitowanym szpiegiem. Wys�aliby ci� na Syberi�. W najlepszym wypadku by�by� robolem w fabryce. 17 Guy N. Smith Zastyg� i zacisn�� pi�ci, walcz�c z ogarniaj�cym go pragnieniem, by uderzy� j� w twarz. Odczeka� chwil�, nim powiedzia�: - Du�o pijesz, Olga. Jeste� alkoholiczk�. - Je�eli jestem, to przez ciebie, przez ciebie i twoje g�upie pomys�y. Kieszow ma zapalenie oskrzeli. Kilka tygodni temu informowali o tym w radiu. Ju� jest z nim lepiej. Gdyby by�o inaczej, powiedzieliby o tym. - Ty idiotko - za�mia� si� g�o�no. - Znasz system bardzo dobrze. Je�eli umiera przyw�dca, milcz� czterdzie�ci osiem godzin, po czym zaczynaj� nadawa� muzyk� powa�n�, nim og�osz� komunikat. - Nie by�o �adnej muzyki powa�nej. - Jeszcze nie. - Kieszow choruje ju� bardzo d�ugo. Musi mu si� polepszy�. - Czy�by? - Oczywi�cie. M�j ojciec tak powiedzia�. Zosta�by poinformowany, gdyby by�o inaczej. Pietrow powiedzia�by mu. Czy nie dowiedzieli�my si� o �mierci Andropowa i Czemienki dwana�cie godzin przed podaniem oficjalnego komunikatu? W istocie, dowiedzieli si� o tym od Ignata. Mimo tego, Prokop mia� dziwne przeczucie w zwi�zku z Kieszowem, przeczucie, kt�re powodowa�o l�k. System nie zadzia�a� zgodnie ze schematem. Siergiej wyczuwa� na Kremlu rodzaj rosn�cego napi�cia, ow� specyficzn� atmosfer�, jakby wszyscy znali prawd�, a nikt nie o�miela� si� powiedzie� tego g�o�no. Je�li Kieszow nie �y�, to jego �mier� musia�a nast�pi� ju� wcze�niej, a wci�� nie by�o �adnych wie�ci. Siergiej jad� przy stole sam, podczas gdy Olga siedzia�a na kanapie, popijaj�c w�dk� i ogl�daj�c telewizj�, gdzie nadawano dokumentalny film o �yciu Stalina. Siergiej j�kn�� w duszy - pokazywali to przynajmniej trzy razy do roku, typowa propaganda. Zwr�ci� my�li ku Urszuli. Gdyby tylko mog�a by� z nim tutaj zamiast Olgi. Mo�e pewnego dnia, ale kiedy i jak - nie wiedzia�. Ta nadzieja cz�sto podnosi�a go na duchu. Mo�e powinien porozmawia� z Urszul� o Kieszowie i innych rzeczach. Anton Jefremow dobiega� sze��dziesi�tki. By� niskim, szczup�ym m�czyzn�, o zniekszta�conych barkach, kt�re nadawa�y mu wygl�d garbusa. Jego pr�by zapuszczenia brody �a�o�nie spe�za�y na niczym, lecz ponawia� starania. Zarost na jego twarzy przypomina� linienie. Garbaty nos i zepsute z�by, a zw�aszcza niech�� do higieny osobistej nie przyci�ga�y do niego koleg�w w �smym Wy- 18 Szatan dziale KGB. W istocie by� kim� w rodzaju wyrzutka w budynku przy placu Dzier�y�skiego. Jeszcze kilka lat temu �ciga�a go instytucja, dla kt�rej teraz pracowa�. Jego dzia�alno�� okultystyczn� uznawano za niebezpieczn� i destrukcyjn� dla ideologii, podobnie jak za niebezpiecznych uwa�ano tych, kt�rzy byli cz�onkami Ko�cio�a i wszelkich sekt religijnych. Marszczono brwi, ale tolerowano to. Oficjele byli �wiadomi, �e ka�da pr�ba zniszczenia sekt zepchn�aby je znowu do podziemia, st�d te� woleli zdoby� si� na tolerancj� i jedynie obserwowa� wszystko bacznym okiem. Anton Jefremow nigdy w spos�b otwarty nie przekroczy� prawa. Pracowa� w fabryce produkuj�cej wiadra aluminiowe, gdzie zawsze wykonywano roczny plan, nawet je�li pozostawa�y spore nadwy�ki wiader, kt�rych nikt nie chcia� kupi�. Informatorzy donosili o jego pracowito�ci, wiadomo jednak by�o, �e spotyka� si� z innymi, by czci� nie Boga, lecz, jak szeptano, Szatana. W spo�ecze�stwie chrze�cija�skim takie �wi�tokardztwo sprowokowa�oby gniew, lecz w kraju ateistycznym, gdzie zaprzeczano istnieniu Boga, nale�a�o r�wnie� upomnie� tych, kt�rzy czcili jego przeciwie�stwo. Dlatego Jefremowa kilka razy wzywano na przes�uchanie, po czym zwalniano. Wielu zastanawia�o si� nad tym, jak zdo�a� unikn�� przymusowej hospitalizacji w klinice psychiatrycznej lub wi�zienia czy nawet wys�ania do obozu. Jefremow by� jednak zagorza�ym komunist�, g�osz�cym cnoty Lenina i Stalina. Dwa razy pisa� artyku�y do "Literaturnoj Gazety". Pozwolono mu wi�c na kultywowanie swojego wyznania. KGB obserowa�o go jednak uwa�nie, gotowe zaj�� si� jego zwolennikami, gdyby ci stali si� zbyt liczni. To Andropow zaproponowa� Jefremowowi przy��czenie si� do KGB w pewnej niezwyk�ej roli. W czasie ostatniej wojny Adolf Hitler wykorzystywa� si�y okultystyczne dla re�imu nazistowskiego. Sowieci nie wierzyli w istnienie takich si�. By� to jednak niez�y chwyt propagandowy, bo czy� Zach�d nie �y� w obawie przed si�ami ciemno�ci? Dodawano w ten spos�b sprawie nowego wymiaru. Tkwi�a w tym jeszcze jedna korzy��: ateistyczny re�im pot�pia� religi�, a nie by�o lepszego sposobu na pogn�bienie wyznawc�w Boga ni� popieranie kontrolowanego kultu Szatana. By�o to oczywi�cie bzdur�, ale specjalny oddzia� okultystyczny przy placu Dzier�y�skiego by� nowink�, kt�ra mog�a zadzia�a� na korzy�� systemu. A z pewno�ci� nie mog�a mu zaszkodzi�. Jefremow z obaw� powl�k� si� wtedy do biura Borysa Kowaka w Wydziale �smym. Dzie� by� wietrzny jak zwykle w pa�dzier- 19 Guy N. Smith niku. Ponury szef siedzia� za biurkiem, przygl�daj�c si� swojemu niechlujnemu go�ciowi oczyma, kt�re rzadko mruga�y za nie oprawionymi szk�ami okular�w. - Wasza dzia�alno�� by�a przez nas uwa�nie obserwowana od jakiego� czasu - g�os Kowaka by� spokojnym szeptem, z�owr�bnym niczym syk w�a. - Wyja�nijcie mi dok�adnie, co wy tam robicie na tych waszych spotkaniach. Anton obja�ni� wszystko przerywanym, dr��cym g�osem. - Czy kiedykolwiek kontaktowali�cie si� z ciemnymi mocami? Twarz Kowaka pozbawiona by�a jakiegokolwiek wyrazu. Sztuki przes�uchiwania nauczy� si� w KGB jeszcze w m�odo�ci. - Widzia�em r�ne rzeczy - przyzna� Jefremow nerwowo. - Jakiego rodzaju rzeczy? - Rozmawia�em z umar�ymi. Dr�a� teraz wyra�nie. By� pewien, �e zarobi na wi�zienie. Borys Kowak wpatrywa� si� niewzruszenie w siedz�cego przed nim, zgarbionego cz�owieka. - To bardzo dobrze. Nie spieszy� si�, kiedy zapala� papierosa i wci�ga� dym. Min�a chwila, zanim ponownie si� odezwa�: - Mam dla was zadanie, towarzyszu Jefremow. Tu, w republikach radzieckich, dr�cz� nas ci wyznawcy Boga. S� mniejszo�ci�, lecz mimo to stanowi� problem. Chc�, by�cie przyst�pili do naszej ekipy i zacz�li prac� nad udowodnieniem, �e nie istnieje co� takiego, jak B�g. Mo�ecie napisa� artyku�y, kt�re opublikujemy. Zorganizujemy wywiady z wami dlaTASS. Je�eli oczywi�cie mo�ecie udowodni�, �e istniej� moce przeciwne... - Tak, tak - j�ka� si� Anton, niemal nie wierz�c w swoje szcz�cie. - Zrobi� wszystko, co pan powie, towarzyszu Kowak. Tak zrodzi� si� oddzia� okultystyczny �smego Wydzia�u. Ma�e, ciasne biuro, o �cianach ze sklejki, mia�o cztery metry kwadratowe powierzchni. Pod�oga wy�o�ona by�a linoleum. Za czas�w cara mie�ci�o si� tam towarzystwo ubezpieczeniowe. Obecnie na �cianach korytarzy porozwieszano portrety kolejnych szef�w KGB: Dzier�y�skiego, Sierowa i Andropowa. Przed Jefremowem ukaza�a si� nowa szansa - przyst�pi� wi�c do pracy z wielk� gorliwo�ci�. Odziano go w zielony mundur funkcyjny i dano mu pozwolenie na posiadanie broni, dziewi�ciomilime-trowego pistoletu automatycznego Makarowa. Nagle, w swoim mniemaniu, sta� si� bardzo wa�n� osobisto�ci�. Kilka tygodni p�niej zosta� cz�onkiem nowej arystokracji, co oznacza�o mo�li- 20 Szatan wo�� robienia zakup�w w budynku numer dwa przy ulicy Grano-wskiego. �ycie by�o teraz dla Antona idyll�. Pracowa� nieprzerwanie. Napisa� kilka pamflet�w, kt�re w znacznej mierze przepisa� z dzie� Crowleya. My�la� nawet o napisaniu ksi��ki. Chcia� zniszczy� wierzenia chrze�cija�skie, prezentuj�c cytaty ze "Zwoj�w z Morza Martwego". By�a to pr�ba zaprzeczenia istnieniu Chrystusa. Nie przeszkadzano mu. Jego obecno�� w KGB by�a niemal ca�kowicie ignorowana, co niezmiernie mu odpowiada�o. Nadszed� jednak �nie�ny wtorek 4 kwietnia. Anton obawia� si� wtork�w. Przepowiedzia� sobie, �e umrze we wtorek. Wtorek by� jego nieszcz�liwym dniem. Na biurku zadzwoni� telefon. Jego r�ka dr�a�a, kiedy podnosi� s�uchawk�. Ju� w samym d�wi�ku telefonu by�o co� stanowczego i gro�nego. Odezwa� si� Borys Kowak. M�wi� jeszcze bardziej lakonicznie ni� zazwyczaj. By�o to co� wi�cej ni� proste zawiadomienie - to by� rozkaz. Samoch�d mia� stawi� si� po Antona za dziesi�� minut. Potrzebowano go na Kremlu. Jurij Dcnanko �yczy� sobie rozmowy z okultyst�. Jefremow prze�kn�� �lin�. Zlany potem usi�owa� po�o�y� s�uchawk� na wide�ki, ale nie trafi� i upu�ci� j� na biurko. Bzycza�a niczym w�ciek�y owad, p�ki dr��c� r�k� nie od�o�y� jej na miejsce. Chwyci�y go nag�e md�o�ci. Nerwowo zaczesa� swoje zmierzwione w�osy, poprawi� krawat i otrzepa� mundur. Kiedy wsta�, jego nogi dygota�y, jakby mia�y za�ama� si� pod nim w ka�dej chwili. Nie mia� najmniejszego poj�cia, czego m�g�by chcie� od niego De-nanko. Ju� samo wezwanie by�o z�� nowin�. III Wskrzeszenie Jefremow czeka� prawie godzin�, nim umundurowany sekretarz wprowadzi� go do prywatnego biura Denanki. By�o to cz�ci� gry: os�abi� cz�owieka, zagra� na jego nerwach, a po�owa partii b�dzie ju� wygrana. Nie by�o to, oczywi�cie konieczne w przypadku Je-fremowa, ale trudno jest zmieni� przyzwyczajenia. Biuro Denanki umeblowane by�o luksusowo, pod�og� pokrywa� gruby dywan Axminster. D�bowe meble, antyczne biurko, drewniane sekretarzyki - wszystko doskonale pasowa�o do wyk�adanych drewnem �cian. K��ci�a si� z tym wszystkim jedynie du�a popielnica, kt�ra w rzeczywisto�ci by�a puszk� po piwie z krzykliw� reklam�. Za biurkiem siedzia� sam deputowany. Mia� ci�kie rysy jak u �aby, a jego zapadni�te oczy czujnie spogl�da�y na Je-fremowa. Jego usta by�y grube, a obwis�� szyj� �ciska� czerwony krawat. Pulchna r�ka poruszy�a si� po chwili, daj�c Jefremowowi sygna� by usiad�. - Mamy dla was zadanie - dudni�cy g�os Denanki wydoby� si� z mi�sistego gard�a, a rozchylone usta ukaza�y rz�d z�otych koronek. - Zadanie jest bardzo wa�ne i nie wchodzi tu w rachub� jakiekolwiek niepowodzenie. Anton prze�kn�� �lin�. W ustach mia� sucho. Nie o�mieli� si� nic powiedzie�. Skin�� tylko g�ow� i zaczaj �a�owa�, �e teraz nie mo�e ju� wyj�� do toalety. - Andriej Kieszow nie �yje - Denanko m�wi� monotonnie, bez �ladu �alu w g�osie, stuka� jedynie palcami o blat biurka. - Nie �yje ju� od jakiego� czasu i zastanawiamy si�, co robi�? Potrzebujemy go, towarzyszu Jefremow, dlatego zostali�cie wezwani. Cia�o z�o�ono w jego apartamencie na prospekcie Kutuzowa. Jest doskonale zachowane. Mam nadziej�, �e nie jest jeszcze za p�no, lecz musimy si� upewni� przed podj�ciem decyzji. - Je�eli nie �yje... - wymamrota� Anton. - Tu zaczyna si� wasza rola. Musicie go wskrzesi�. Jefremow zacisn�� d�onie na por�czy krzes�a. Pok�j wirowa� mu przed oczami, ogarn�y go md�o�ci, strach odj�� mu mow�, patrzy� tylko w nieludzkie, przenikliwe oczy Denanki. - Towarzyszu, to, o co prosicie, jest... 22 Szatan - Rozs�dn� pro�b�, chyba �e og�upiali�cie nas przez ca�y czas i oszukiwali�cie, aby znale�� sobie mi�� posad�. Zwodzili�cie nas, �eby uzyska� przywileje niedost�pne dla zwyk�ych obywateli. Czy to prawda? Takie kr�tactwa zas�uguj� na surow� kar� d�ugoletniego wi�zienia, ci�kich rob�t, mo�e nawet na wys�anie na Syberi�. To zbrodnia przeciwko pa�stwu. - Nie, nie. Zapewniam was, �e nie jestem oszustem. - W takim razie udowodnijcie to. Andriej Kieszow musi �y�, musi przyj�� honory podczas defilady pierwszomajowej za miesi�c i wzi�� udzia� w rozmowach genewskich w lipcu. To proste, prosimy jedynie o przywr�cenie go do �ycia. Miesi�c lub dwa wystarcz�. - To nie b�dzie �atwe. - Jefremow poruszy� nerwowo r�kami, po czym spu�ci� wzrok na dywan. - Wasza pozycja nie oznacza �atwych zada�. Je�eli Kieszow zostanie przywr�cony do �ycia, b�dzie to dla was szans� na awans, je�eli nie... - Zrobi�, co w mojej mocy. - Jestem tego pewien - Denanko u�miechn�� si� lekko. - Skoro podj�li�my ju� decyzj�, nie ma czasu do stracenia. W takim razie dzisiaj wieczorem. Gdzie dokonacie rytua�u? - Apartament wystarczy - powiedzia� szybko Anton. To i tak nie mia�o znaczenia. Prosili o rzecz niemo�liw�, ale postanowi� spr�bowa�. Nie mia� wyj�cia. Jutro b�dzie ju� w drodze na Syberi�. - B�d� si� jednak musia� przygotowa� - doda�. - Oczywi�cie. Zr�bcie, co trzeba i b�d�cie gotowi. Przyjedzie po was samoch�d. Jefremow wsiad� do czekaj�cego na niego samochodu. Politbiu-ro za��da�o od niego rzeczy niemo�liwej. Chocia� sam Crowley przywo�a� wiele lat temu w Pary�u istot�, kt�ra spowodowa�a, �e trafi� na kilka miesi�cy do szpitala psychiatrycznego i u�mierci�a jego towarzysza. Chrystus r�wnie� wskrzesza� zmar�ych, jak m�wi�a Biblia. Byli te� inni. Nie dokona� tego jednak jeszcze Anton Jefremow. Sp�dzi� reszt� dnia, gor�czkowo przeszukuj�c archiwa. Mia� do wyboru kilka sposob�w. My�la� o kulcie voodoo. M�wiono o czarownikach z Haiti, �e wskrzeszali zmar�ych i wykorzystywali ich do pracy na plantacjach. Nagle dozna� ol�nienia. Przyszed� mu do g�owy pomys� atrakcyjniejszy od innych. �mier� i zmartwychwstanie Kostrubonki. 23 Guy N. Smith Rosyjskie ceremonie pogrzebowe obchodzi si� pod nazwami mitycznych postaci, takich jak Kostroma, Kostrubonko, Jari�o i Lada. Rodzaj wielkanocnego zmartwychwstania, tyle �e nie Chrystusa. To mog�oby wystarczy� wraz z kilkoma improwizacjami. Opu�ci� budynek wcze�niej. Poszed� do domu przygotowa� si�. Wp�dzili go w kozi r�g, ale zamierza� broni� si� do ostatka. Nie by� oszustem. Rozmawia� z umar�ymi, wi�c by�a szansa, jedna na milion, �e uda mu si� wskrzesi� jednego z nich. Kiedy cen� za niepowodzenie by�a Syberia, nale�a�o w siebie wierzy�. W apartamencie Kieszowa czu� by�o �mier�. Anton zauwa�y� to z chwil�, gdy przest�pili pr�g - ostry, trupi od�r dra�ni� nozdrza i powodowa� nudno�ci. By�o bardzo zimno. Mr�z skrzy� si� na szybach za zas�onami. Jefremow zadr�a�. Poczu� jakby powiew wszechogarniaj�cego z�a. Przy�mione �wiat�o ledwo rozprasza�o cienie. Anton zerkn�� na swoich dw�ch towarzyszy. Iwan Aleksiejew by� szefem KGB i cz�onkiem politbiura. W tym p�wietle wygl�da� jak ko�ciotrup, a okulary bez oprawek sprawia�y, �e jego oczy wydawa�y si� ogromne. Uosobienie okrucie�stwa. Legend� za �ycia uczyni�a go perwersyjna sk�ono�� do tortur w czasach, kiedy by� szefem Pierwszego Wydzia�u. Zanios�o go to na szczyt KGB. Nawet Borys Kowak pokornia� wobec swojego prze�o�onego. Trzyma� si� blisko drzwi, got�w wymy�li� jakiekolwiek usprawiedliwienie, by stamt�d odej��. Ci dwaj mieli by� �wiadkami tego, co si� b�dzie dzia�o tej nocy. Otwarto drzwi do sypialni. Kieszow, podparty na ��ku i wygl�daj�cy jak bezw�osy potw�r, zdawa� si� zauwa�a� swoich go�ci. Jego dolna szcz�ka by�a wykrzywiona na skutek parali�u spowodowanego wylewem. Od�r �mierci by� niezwykle intensywny. Zw�oki zia�y lodowat� stechlizn�. Kieszow mia� na sobie jaskraw� pi�am�, pod kt�r� wida� by�o ow�osiony tors. Aleksiejew i Kowak wyszli na zewn�trz. Trzymali si� blisko siebie. Anton nie m�g� ju� d�u�ej zwleka�. Podszed� bli�ej. Musia� zaczyna� bez wzgl�du na rezultat. Spojrza� na tamtych, ale ju� znik-n�li w cieniu. M�g�by przyprowadzi� tu swoich wyznawc�w, ale by�oby to wobec nich nieuczciwe. �wiat�a przyblad�y jeszcze bardziej. Usi�owa� przekona� samego siebie, �e przyciemnili je jego towarzysze. Zrobi�o si� zimniej. Atmosfera by�a odpowiednia. S�czy�a si� w jego wn�trze, gdzie jaki� cichy g�os szepta�: "Dalej Anton, jeste� w stanie to zrobi�. To 24 Szatan mo�liwe". Patrz�c na Andrieja Kieszowa, wiedzia�, �e tak rzeczywi�cie by�o. By� przera�ony. Sam na sam z trupem. Tamtych dw�ch nigdzie nie by�o. Czas na odrodzenie starorosyjskiej tradycji, mieszaniny mit�w i magii, w nadziei, �e tamci po ciemnej stronie zrozumiej�. Wpatrywa� si� w Kieszowa; jego �ysina b�yszcza�a w przyciemnionym �wietle, a martwe oczy zdawa�y si� widzie�. "Kim jeste�? Jakim prawem mnie niepokoisz? Jestem martwy, zostaw mnie, bo inaczej..." �wiat�o mami�o. Zdarza�o si� tak na wielu spotkaniach. Czasami zastanawia� si�, czy nie jest oszustem nabieraj�cym innych i siebie. Jefremow by� �wiadom w�asnego przera�enia, �a�owa�, �e nie mo�e si� wycofa�. Je�eli nawet za oknem wci�� by�a zima, to czas by� w�a�ciwy. Ziemia mia�a niebawem ponownie si� obudzi�. Anton porusza� si� wok� ��ka. Jego usta szepta�y ledwo s�yszalne s�owa. Ba� si� bardziej ni� kiedykolwiek w swoim �yciu. "Martwe, martwe jest nasze Kostrubonko. Martwe, martwe jest drogie nasze." �wiat�a zamigota�y, niemal zgas�y, po czym za�wieci�y znowu. By�o ciemniej ni� poprzednio. By�o bardzo zimno. Zdawa�o mu si�, �e s�yszy wyj�cy wiatr. Jakby wy� demon rozw�cieczony gwa�tem pope�nianym na pierwotnych rytua�ach. Jefremow przykucn�� jak przera�one zwierz�. �ciany wydawa�y si� powtarza� wypowiadane przez niego s�owa. "O�yj, o�yj nasze Kostrubonko. O�yj, o�yj drogie nasze." �wiat�a ledwo si� jarzy�y, martwa posta� by�a jedynie cieniem. Rysy twarzy by�y niewidoczne. Oczyma wyobra�ni Jefremow widzia� jednak jego wpatrzone w nico�� martwe oczy, zniekszta�cone grymasem usta, kt�re w�ciekle spyta�y: "Co mi chcesz zrobi�? Zostaw mnie w spokoju!" Jefremow zastanawia� si�, dok�d poszli jego prze�o�eni. Pewnie uciekli, �eby nie straci� �ycia lub rozumu. Nie by� w stanie oderwa� wzroku od Kieszowa, by ich odszuka�. Wiatr zawy� ponownie, uderzy� w okno. P�atki �niegu wali�y o szyby, jakby chcia�y wedrze� si� do �rodka, by obejrze� t� dziwn� scen�. Okultysta skuli� si� ze strachu. "Co ja zrobi�em? - pomy�la�. - Lepiej cierpie� tortury w obozie pracy lub by� martwym. Ryzykuj� nie �yciem, lecz dusz�." 25 Guy N. Smith Nag�y szelest. Powiedzia� sobie, �e to �nie�yca na zewn�trz, zima miotaj�ca si� z w�ciek�o�ci�. M�g� to jednak by� szelest po�cieli. Tak rzeczywi�cie by�o. Co� g�ucho upad�o na pod�og�. Anton nie musia� widzie�, by wiedzie�, co to. By�a to jedna z poduszek podpieraj�cych cia�o. J�kn�� z przera�enia: - Bo�e, chro� mnie. "B�g ci� nie ochroni. Wzywa�e� Szatana i On przybywa. Rytua�, nie zapomnij rytua�u." "O�yj, o�yj nasz Kieszowie. O�yj, o�yj drogi nasz." Ciemno�� by�a niemal ca�kowita. Anton Jefremow us�ysza� poruszenie. Mo�e byli to Aleksiejew i Kowak, kt�rzy przyszli wszystko zobaczy�. Nie, cokolwiek to by�o, by�o to nie z tego �wiata. Kszta�t ciemniejszy od nocy, co� cuchn�cego rozk�adem, emanowa� ch��d wi�kszy ni� mrozy syberyjskiej pustki. Anton skuli� si� ze strachu w rogu pokoju. Jego zadanie zosta�o wykonane. Czymkolwiek by�a ta istota, jej moc emanowa�a na ca�e pomieszczenie. Jaki� dziwny rodzaj mg�y spowi� ��ko, by ukry� przed oczyma �miertelnik�w to, co mia�o si� wydarzy�. S�ycha� by�o odg�osy, kt�rych okultysta nie potrafi� z niczym uto�sami�. Nakry� uszy d�o�mi, �eby nic nie s�ysze�, lecz na niewiele si� to zda�o. S�ysza� ci�ki oddech, jakby wype�nione flegm� p�uca zacz�y si� oczyszcza�, i bulgot �luzu w zapchanych nozdrzach. Struny g�osowe by�y zbyt s�abe, by wyda� g�os. S�ysza� jednak �wist oddechu, niski pomruk i skrzypienie ��ka. Jefremow upad� na pod�og�, kryj�c twarz w d�oniach. "Pot�ny, wzywa�em ci� i przyszed�e�. Oszcz�d� mnie." Nie mia� poj�cia jak d�ugo tak le�a�. Jego przera�enie si�ga�o szczytu, a umys� znajdowa� si� na kraw�dzi szale�stwa. Le�a� w ciemno�ci, czuj�c otaczaj�ce go Z�o. Wpatrywa�a si� w niego twarz Kieszowa. Oczy p�on�y w�ciekle, usta usi�owa�y wypowiedzie� s�owa przekle�stwa, lecz zamiast tego p�yn�a z nich �lina. Jefremow korzy� si�. "To nie moja wina, oni mnie zmusili, to ten system" - szepta� bezg�o�nie. Wizja rozwija�a si�. Nasta�a ciemno��, pustka, w kt�rej nic si� nie porusza�o. Nawet wiatr przycich� na zewn�trz i p�atki �niegu nie uderza�y ju� o szyby. 26 Szatan Jefremow wpad� w rodzaj �pi�czki, stan w kt�rym �wiadom by� ruch�w wok� niego, nie by� jednak ani widzem, ani uczestnikiem tego wszystkiego: �ywy porzucony przedmiot. Zacz�o do niego dociera� powoli, �e w pokoju jest ju� jasno. Pali�y si� wszystkie �wiat�a. Byli tu jacy� ludzie, kt�rzy stali odwr�ceni do niego plecami i rozmawiali. Rozpozna� nosowy g�os Kowaka. - Towarzyszu generalny sekretarzu, czy dobrze si� czujecie? Chorowali�cie, ale teraz wracacie do zdrowia. Kowak i Aleksiejew stali przy ��ku. Zas�aniali przyw�dc�. Anton nie chcia� go widzie�. Jaka� si�a kaza�a mu jednak powsta� i zerkn�� w tamt� stron�. Widok, jaki zobaczy�, wywo�a� na jego twarzy wyraz przera�enia. Wspartym na ��ku nie by� Andriej Kieszow. Musia� to by� jednak on. Bezw�osy gigant, o s�owia�skich rysach, przypominaj�cych groteskow�, gumow� mask�, wykrzywi� usta w zwierz�cym grymasie. Zapadni�te oczy wpatrywa�y si� w niego, ogl�da�y z nienawi�ci� innych zebranych. Kieszow usi�owa� przem�wi�, lecz zamiast tego zakas�a�, wyrzucaj�c z siebie ��t� flegm�. Jego �ysina zlana by�a potem jak po ci�kim wysi�ku fizycznym. W powietrzu unosi� si� kwa�ny zapach potu i od�r st�ch�ego oddechu. Nie by� to ju� zapach �mierci. Jego pot�na klatka piersiowa unosi�a si� z charko-tem. Organizm uczy� si� oddychania, uczy� si� �y� ponownie. Umys� Jefremowa szuka� logicznego wyja�nienia. Przyw�dca nie umar�, lecz by� w stanie �pi�czki, a teraz jakim� cudem powr�ci� do �ycia. Jego umys� musia� by� pora�ony. Okultysta wiedzia� jednak, �e ok�amuje samego siebie. Najlepsi lekarze uznali, �e Kieszow umar�, a teraz powr�ci� do �wiata �ywych. - Andriej, b�dziesz musia� odpocz��. - W g�osie Iwana Aleksie-jewa wyczuwa�o si� rodzicielski ton. - Wr�cisz do zdrowia, ale troch� to potrwa. Wezw� Zinderlinga, by ci� zbada�. Niezrozumia�a odpowied� brzmia�a jak be�kot szale�ca. Jefremow skry� si� za Kowakiem, lecz Kieszow odszuka� go wzrokiem. Jego oczy jarzy�y si� tak jak w wizji sprzed kilku chwil, jak oczy Z�a, kt�re wcieli�o si� w tego cz�owieka. Grozi�y! - Wasze zadanie zosta�o wykonane, towarzyszu Jefremow. -Aleksiejew zwr�ci� si� do Antona z lekkim u�miechem, kt�ry zak��ci� jego zazwyczaj ch�odny wyraz twarzy. - Czas na was. Zostaniecie zawiezieni do domu. Zadzwonimy, kiedy b�dziecie potrzebni. 27 Guy N. Smith M�g� sobie ju� p�j��. Nie potrzebowano go wi�cej. Jego nagrod� by�o to, �e wci�� mia� prac� i �ycie. Tak samo mia�o by� z Kie-szowem. Jefremow skin�� g�ow�. Jego umys� by� ot�pia�y. Przyw�dca radziecki nadal uporczywie wpatrywa� si� w niego. - P�jd� ju�, dzi�kuj�. Schodzi� niepewnie po schodach. Musia� trzyma� si� por�czy. Czu� nieprzepart� potrzeb� ucieczki, chcia� wybiec w t� �nie�yc� i znikn��. Wci�� mia� przed oczami z�o�liwe spojrzenia Andrieja Kieszowa i wiedzia�, �e nie ma dla niego ucieczki - Rosja, a nawet ca�y �wiat nie by�y wystarczaj�co wielkie dla uciekiniera, kt�ry wdar� si� do innego �wiata. Nawet �mier� nie by�a go w stanie uchroni�, bo dzisiejszego wieczoru wezwa� si�y spoza grobu, kt�re z pewno�ci� upomn� si� o niego we w�a�ciwym czasie. Szatana nie wzywa�o si� bezkarnie. Tej nocy Jefremow nie spa�. Skuli� si� w swoim mieszkaniu. Zawierucha bi�a w okna, jakby chcia�a wedrze� si� do �rodka i zem�ci� na nim za to, co zrobi�. �wiat�o wci�� si� pali�o, Anton dr�a� ze strachu za ka�dym razem, kiedy migota�o, jakby mia�o zgasn��. W nozdrzach mia� zapach st�chlizny, smr�d chlewa, ostry od�r odchod�w, rozk�adaj�cych si� cia� i Z�a. Zak��cono spok�j bramom piekie�. IV Nieoczekiwany zwrot - M�wi�am ci, �e jeste� wariat. - Olga Prokop za�mia�a si� i rzuci�a m�owi w twarz ostatni numer "Prawdy". - Zobacz sam. Kieszow �yje. Wyzdrowia� po ci�kiej chorobie i wr�ci do �ycia publicznego w przysz�ym tygodniu. Przyjmie defilad� pierwszomajow�, w lipcu we�mie udzia� w rozmowach na szczycie w Genewie. B�dzie reprezentowa� nasz kraj. Siergiej, mo�e modli�e� si� o jego �mier�, �eby obj�� po nim rz�dy ten tyran Denanko? - Idiotka! - Siergiej zrzuci� gazet� ze sto�u. - Potem b�dziesz m�wi�, �e TASS k�amie, �e nasz przyw�dca nie �yje, a zamiast niego podstawili jakiego� sobotw�ra. - Olga pi�a du�o wi�cej ni� zazwyczaj. Z g�o�nym �miechem opad�a na kanap�. - Nie wiem, dlaczego za ciebie wysz�am, naprawd� nie wiem. - Tw�j ojciec ci� w to wpakowa� - odpar�. - Kiedy� mia�e� przed sob� wspania�� karier� - powiedzia�a ze z�o�ci�. - Po Londynie sko�czy�o si� dla ciebie wszystko. Teraz jeste� marnym gryzipi�rkiem na Kremlu, przem�drza�ym urz�dasem w TASS i to w�a�nie ja m�wi� ci o wszystkich najistotniejszych sprawach. - W porz�dku. Kieszow �yje, przyznaj�! - Prokop zwr�ci� si� do niej ze z�o�ci�. - �miej si�, ile chcesz, ale dlaczego tak d�ugo milczeli? Od tygodnia nie by�o �adnego biuletynu. O Andropowie i Czemience co� przynajmniej m�wili. - Tw�j d�ugi j�zor wpakuje si� w k�opoty - powiedzia�a, poci�gaj�c spory �yk w�dki. - M�j ojciec by�by bardzo z�y, gdyby s�ysza�, co wygadujesz. TASS nie k�amie, powiniene� o tym wiedzie�. Powstrzyma� si� od wyg�oszenia kolejnej z�o�liwej repliki. TASS by�a centrum rozpowszechniania p�prawd i k�amstw, kana�em propagandowym partii. Nar�d nie by� tax naiwny, jak s�dzono. "Prawda" wychodzi�a codziennie w dziesi�ciu milionach egzemplarzy. Rozwieszano gazet� na tablicach og�osze�, by spo�ecze�stwo mog�o sobie poczyta�, czekaj�c na autobus lub w kolejce do sklepu. W gazecie cz�sto pisano o skandalach - oszustwa i kradzie�e, publiczne afery, tyle, na ile pozwala�y w�adze. By�a to bro� systemu. Podawano do wiadomo�ci to, o czym mia�o wiedzie� spo�ecze�stwo. Je�eli co� chciano ukry�, po prostu tego nie drukowa- no. 29 Guy N. Smith Siergieja przesz�y ciarki. Nie m�g� sobie wyt�umaczy� niepokoju, kt�ry odczuwa�. Mo�e by�o to ostrze�enie, ale przed czym? - B�d� musia� wyj�� dzi� wieczorem - powiedzia�. Olga nie zwr�ci�a na te s�owa uwagi. K�tem oka spostrzeg�, �e przegl�da jakie� czasopismo ilustrowane. Nie obchodzi�o j�, czy gdzie� wychodzi�, czy zostawa�. Przed Londynem pad�oby pytanie. Teraz �ycie by�o z pewno�ci� �atwiejsze, nie musia� nawet wymy�la� alibi. Przeszed� do sypialni, by si� przebra�. Podnieci� si�. Wystarczy�a zaledwie my�l o Urszuli, by ko�czy�o si� to erekcj�. Mokre ulice odbija�y �wiat�o. Dzi� wieczorem Urszula b�dzie w domu, czwartkowe pr�by zawsze odbywa�y si� po po�udniu. Premiera opery "Borys Godunow" mia�a nast�pi� w przysz�ym tygodniu. B�dzie wystawiana do ko�ca lata, przyci�gaj�c rzesze turyst�w. Z Teatru Wielkiego opera przeniesiona zostanie na du�� scen� w kremlowskim Pa�acu Zjazd�w z sze�cioma tysi�cami miejsc na widowni. Prokop pojecha� tramwajem. Kurs za trzy kopiejki. Wysiad� przy Parku Kultury. Do mieszkania Urszuli poszed� pieszo. Zacz�o m�y�, co przypomnia�o mu, �e nadesz�a ju� wiosna. Rzuca� ukradkowe spojrzenia na przechodni�w, t�umi�c potrzeb� zerkni�cia za siebie. M�� zdradzaj�cy swoj� �on�, wrogi agent pracuj�cy na Kremlu, uciekinier w swoim w�asnym kraju - Siergiej nie ufa� nikomu. Ka�dy ruch by� niebezpieczny. Mieszkanie Urszuli Ramaninowej mie�ci�o si� na parterze. Wysoki blok wygl�da� z zewn�trz odpychaj�co; pobrudzony go��bimi odchodami stanowi� jeszcze jedn� fasad�, za kt�r� skrywa�o si� bogactwo nomenklatury. Nie trzeba by�o zajmowa� oficjalnego stanowiska, by by� jej cz�onkiem. Pisarze, poeci, aktorzy i piosenkarze przekraczali bariery oddzielaj�ce now� arystokracj� od klasy robotniczej. To by�a ich nagroda - luksus za zamkni�tymi drzwiami. Siergiej zadzwoni� cztery razy; dwa d�ugie dzwonki, pauza, dwa kr�tkie. Czeka� mo�e pi�tna�cie sekund nim us�ysza� lekkie st�panie kobiecych st�p. Serce bi�o mu w przyspieszonym rytmie. Klucz zosta� przekr�cony w zamku, otwarte drzwi ukaza�y du�y hali, gdzie jedynym �wiat�em by�a ma�a lampka zawieszona w g��bi, przy schodach. Zobaczy� sylwetk� Urszuli. Jej wypiel�gnowane w�osy uk�ada�y si� na ramionach. Mia�a pi�kn� twarz i niezwykle zgrabne cia�o. Czu� odurzaj�cy zapach pi�ma wymieszany z jej pachn�cym mi�t� oddechem. 30 Szatan Wszed� do wy�o�onego parkietem hallu, po czym szybko zamkn�� drzwi. Odnale�li swoje r�ce i przylgn�li do siebie. Poczu�, �e ca�e jej cia�o jest napi�te. Jej usta dr�a�y, gdy dotkn�y jego ust. - Siergiej. Dobrze, �e przyszed�e� - wyszepta�a podniecona. -Gdyby� tego nie zrobi�, musia�abym ci jutro przes�a� wiadomo��, a to jest ryzykowne. - Co si� sta�o? - teraz on by� spi�ty. Tuli� Urszul� mocno do siebie, jakby obawia� si�, �e straci j� na zawsze. - Czyta�e� "Prawd�"? - Olga rzuci�a mi j� przed nos, kiedy wr�ci�em dzi� do domu. Masz na my�li Kieszowa? - Tak, wraca na Kreml w poniedzia�ek. To szale�stwo, niemo�liwe. Szykuj� jakie� oszustwo. -Tak, tylko jakie? - Czy Kieczow b�dzie w�a�nie tym, kt�ry obejmie w�adz�? - Co masz na my�li? - Mo�e to by� kto� podstawiony za niego. Rzeczywisty "Wi�zie� Zendy". - Nie odwa�yliby si� na co� takiego. Oczy ca�ego �wiata zbyt d�ugo zwr�cone by�y na Kieszowa. Nawet za granic� znaj� ka�dy rys jego twarzy, ka�d� manier�. Wyda�oby si�. - W takim razie zmierzaj� ku czemu�. - Nala�a mu w�dki, a sobie