6953
Szczegóły |
Tytuł |
6953 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
6953 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 6953 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
6953 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Joanna Chmielewska
Ca�e zdanie nieboszczyka
Alicja dzwoni�a do mnie do pracy codziennie w porze �niadania, bo tak nam obu by�o najwygodniej. Akurat w ten poniedzia�ek mia�a co� do za�atwienia, wychodzi�a na miasto, potem zaj�� j� szef, potem spieszy�a si� na poci�g i na spotkanie z Thorkildem, w rezultacie zaniedba�a telefon i zadzwoni�a dopiero we wtorek.
Na informacj� Fritza, �e mnie nie ma, spyta�a, kiedy wr�c�. M�wi�a ju� po du�sku zupe�nie dobrze i bez trudu mog�a si� porozumie�, nawet u�ywaj�c wyszukanie uprzejmych form. Fritz o�wiadczy�, �e nie wie, i na tym prawdopodobnie zako�czy�aby si� ich konwersacja, gdyby nie to, �e, wbrew du�skim zwyczajom, doda� co� wi�cej. Sama z siebie Alicja o nic by wi�cej nie spyta�a, bo ju� przywyk�a do Du�czyk�w.
- Obawiam si�, czy nie jest chora - powiedzia� Fritz mianowicie. - Wczoraj te� jej nie by�o.
To ju� j� zastanowi�o i wda�a si� w rozmow�, z kt�rej wynik�o, �e moja nieobecno�� jest co najmniej dziwna, bo primo, przed weekendem by�am zdrowa jak byk, secundo, nikogo o niczym nie zawiadomi�am, tertio, wiedzia�am, �e jest mn�stwo roboty, i nawet zobowi�za�am si� sko�czy� par� rysunk�w w ci�gu trzech dni, a zawsze by�am pod tym wzgl�dem szalenie porz�dna i s�owna. Tymczasem rysunki le�� na stole nie doko�czone, a mnie nie ma. Nad wyraz dziwne. Nieco zaniepokojona Alicja zadzwoni�a do mnie do domu, gdzie nikt nie odbiera� telefonu, co jeszcze o niczym nie �wiadczy�o. Mog�am wyj�� nie wiadomo dok�d, a moja gospodyni by�a w pracy. Zadzwoni�a wi�c p�nym wieczorem i dowiedzia�a si�, �e mnie nie ma, gospodyni nie widzia�a mnie na oczy od niedzieli, w moim pokoju za� panuje normalny ba�agan.
Nazajutrz zn�w zacz�a dzwoni�, zaniepokojona znacznie wi�cej. Nie by�o mnie nigdzie. Na noc do domu nie wr�ci�am. Nikt o mnie nic nie wiedzia�.
Zainterpelowana Anita okaza�a zdziwienie i zdenerwowanie, bo na wtorek by�am z ni� um�wiona, nie przysz�am, nie da�am znaku �ycia, a t�umaczy�a moj� ksi��k�, na kt�rej mnie zale�a�o jeszcze bardziej ni� jej. Ca�y wiecz�r t�umaczy�a sama, by�a w�ciek�a, dzwoni�a nawet do mnie, ale mnie, oczywi�cie, nie by�o.
Alicja zacz�a si� zastanawia�.
W wyniku rozwa�a� przysz�a do mnie w czwartek wieczorem, po pracy. Pokonwersowa�a z gospodyni�, obejrza�a moje rzeczy, wbrew samej sobie przeczyta�a tkwi�cy w maszynie kawa�ek listu do Micha�a, nic jej to nie da�o, bo kawa�ek zawiera� g��wnie w�tpliwo�ci, czy Florens przyjdzie z dystansu 120 metr�w, napi�a si� kawy, posiedzia�a przy stole i nic nie wykry�a. Gach wydawa� jej si� w�tpliwy, ale na wszelki wypadek wola�a jeszcze nie alarmowa� Diab�a.
Zakwit�y w niej natomiast podejrzenia, �e mog�am znienacka oszale� i w przyp�ywie szoku pojecha�am do Polski, tak jak sta�am, bez rzeczy, bez pieni�dzy, bez dokument�w, kt�re le�a�y w szufladzie biurka, bez deklaracji celnej, bez niczego, wy��cznie z go�ym paszportem. Obdzwoni�a wszystkie szpitale, pogotowie, stra� po�arn� i policj�. Nikt o mnie nic nie wiedzia�, kamie� w wod�.
Ostro�nie i dyplomatycznie zadzwoni�a do Warszawy, do swojej przyjaci�ki, polecaj�c jej zbada�, czy mnie tam przypadkiem nie ma. Nie by�o. Przeciwnie, moja rodzina dosta�a w�a�nie list, w kt�rym zawiadamia�am, �e wracam za kilka miesi�cy. Przeczeka�a jeszcze jeden dzie� i wreszcie zdecydowa�a si� zawiadomi� kopenhask� policj�, �e jej przyjaci�ka, rodem z Polski, zgin�a.
Policja si� uprzejmie zainteresowa�a, najpierw �agodnie, a potem nieco �ywiej, wie�� dosz�a bowiem do inspektora Jensena, kt�ry mnie zna� osobi�cie. Niezbyt blisko, ale dostatecznie, �eby wiedzie�, �e miewam g�upie pomys�y. No i zacz�a docieka�, kto te� mnie ostatni widzia� i gdzie.
Jako ostatnia ze znajomych os�b widzia�a mnie gospodyni. W niedziel� przed po�udniem wychodzi�am z domu akurat, jak ona czy�ci�a dywan w przedpokoju. Na pytanie, dok�d te� si� mog�am uda�, Alicja bez sekundy wahania powiadomi�a gliny, �e nigdzie indziej, jak tylko do Charlottenlund. Gliny ruszy�y moim �ladem do Charlottenlund, przy czym znacznym u�atwieniem by� dla nich fakt, �e w�a�nie zn�w nasta�a niedziela i wytworzy�y si� warunki dok�adnie takie�, jak tydzie� wcze�niej. Innymi s�owy zn�w lecia�y konie i tor by� zapchany t�umem. Najpierw z�apano Ma�ego �ysego w Kapeluszu, kt�ry, czas jaki� temu odsiedziawszy swoje, wyasygnowa� pewn� kwot� tytu�em kary i od dawna ju� cieszy� si� wolno�ci�. �adnej nie�yczliwo�ci ku mnie nie przejawia�, co by�o dziwne, ale niezbicie stwierdzone. Bez �ladu opor�w o�wiadczy�, �e owszem, widzia� mnie tydzie� temu, rozmawia� ze mn�, robi�am wra�enie osoby zadowolonej z �ycia, wygra�am bowiem nieco pieni�dzy. Par� patyk�w. O ile pami�ta, cztery tysi�ce szesna�cie koron. Ka�dy by by� zadowolony. Rozmawia�am z innymi osobami, oczywi�cie, sam widzia�, tu jest nawet takich dw�ch, z kt�rymi bardzo cz�sto rozmawiam. Rozmawia�am i tym razem, a co dalej, to on nie wie.
Z�apano wi�c dw�ch, obu rodem z Francji. Potwierdzili, �e istotnie, co� tam wygra�am, mo�liwe, �e du�o, rozmawia�am z nimi, mamy przecie� wsp�lny j�zyk, a co dalej, to nie wiedz�. Udzielali informacji sk�po i niech�tnie i gliny zacz�y co� w�szy�. W�sz�c tak, z�apano jeszcze jednego, kt�ry mnie zna� wprawdzie tylko z widzenia i nie rozmawia�, ale za to zwraca� na mnie uwag�, bo mu si� zwyczajnie podoba�am. Nie wiadomo dlaczego, lubi takie, mo�e ma spaczony gust, podoba�am si� i koniec.
�w ze spaczonym gustem za�wiadczy�, �e z Francuzami rozmawia�am pod koniec i razem z nimi wysz�am. On te� wychodzi� i widzia�, jak w ich towarzystwie wsiada�am do jakiego� samochodu, a co dalej, to on nie wie. Bardzo �a�uje, �e mnie dzisiaj nie ma.
Przyci�ni�ci do muru Francuzi zacz�li kr�ci�, na zmian� twierdzili, �e podwie�li mnie do stacji, �e wysiad�am w �r�dmie�ciu Kopenhagi, �e to by� ich samoch�d, nie ich samoch�d, jednego znajomego, jednego nieznajomego, i w ko�cu tyle na tym zyskali, �e inspektor Jensen zainteresowa� si� gwa�towniej. Gliny dosta�y nag�ego pop�du, na�apano wi�cej �wiadk�w, ludzie na wy�cigach na og� znaj� si� z widzenia, a ja, cudzoziemka, dawa�am si� zauwa�y�, no i wreszcie zidentyfikowano samoch�d. By� to pojazd jednego takiego, na kt�rego ju� od dawna mieli oko.
Pan Jensen wkroczy� do akcji osobi�cie, co szalenie zdziwi�o Alicj�, zd��y�a si� ju� bowiem zorientowa�, �e jest on jak�� nadzwyczaj wa�n� figur�, a nigdy nie przypuszcza�a, �eby kt�ra� z nas mog�a by� do tego stopnia interesuj�ca dla du�skiej policji. O �adnym moim piramidalnym przest�pstwie nic nie wiedzia�a, nic takiego te� nie mia�am w planach, wi�c niby sk�d? Pan Jensen jednak wiedzia�, co robi.
Przyci�ni�ci znacznie mocniej tak Francuzi, jak w�a�ciciel pojazdu, wyznali wreszcie prawd�. Trudno, nie da si� ukry�, rzeczywi�cie pojecha�am z nimi do takiej jednej meliny, gdzie si� nielegalnie gra w pokera i ruletk�. Wst�p zap�aci�am ze �piewem na ustach, gra�am w ruletk�, zdaje si�, �e nawet wygra�am, zdaje si�, �e nawet do�� du�o, widocznie mia�am szcz�liwy dzie�, a potem jako� stracili mnie z oczu. Sami przegrali i wcze�niej wyszli, a ja chyba jeszcze zosta�am. W ko�cu w takim miejscu ka�dy si� raczej zajmuje sob�, zw�aszcza je�li mu co� nie idzie. A gdzie� to ta melina? A w takiej jednej starej cha�upie na Niels Juels Gade, blisko kana�u...
W tym momencie w umys�ach wykonawczej w�adzy dokona�y si� wreszcie pewne skojarzenia i panem Jensenem niewymownie wstrz�sn�o.
Ju� od do�� d�ugiego czasu w �cis�ym porozumieniu z Interpolem przygotowywa� imponuj�c� akcj� likwidacji nie mniej imponuj�cego gangu propagator�w hazardu.
Uderzenie mia�o by� za�atwione jednorazowo we wszystkich miejscach naraz w paru krajach Europy, planowano wy�apanie wszystkich grubych ryb i konfiskat� ca�ego ich mienia. Owej� to w�a�nie niedzieli dokonano w ramach akcji nalotu na melin� przy Niels Juels Gade. Nie by�o to jeszcze zasadnicze uderzenie, tylko niejako wst�pna przygrywka, niemniej nalotu dokonano, melin� nakryto na gor�cym uczynku, znaleziono w niej nawet jedne �wie�e zw�oki, lokal zamkni�to, rozpust� ukr�cono i w rezultacie oni sami, policja, powinni o mnie wiedzie� najwi�cej. Tymczasem wa�a, nie wiedz� nic, nie zosta�am tam z�apana. Co gorsza, akcja-nalot potwierdzi�a podejrzenia, i� we w�asnym �onie mieli cz�onka szajki, co zreszt� przypuszczali od dawna. Same przykro�ci. Niejak� pociech� by�a im my�l, �e nie oni jedni. Przytomna szajka, �ci�le za� rzecz bior�c, pot�na, mi�dzynarodowa organizacja przest�pcza, ze szczeg�lnym upodobaniem dzia�aj�ca tam, gdzie hazard jest wzbroniony, czyli prawie wsz�dzie, mia�a swoich ludzi we wszystkich policjach wszystkich kraj�w, do kt�rych tylko uda�o si� im dokopa�. Pociecha to by�a nik�a, zw�aszcza �e cz�onek szajki, na kt�rego g��wnie polowano, da� nog�, wszystkie grube ryby prysn�y, a zw�oki nie chcia�y nic m�wi�. Z�apane cienkie ryby oraz zwyczajni gracze wyznali, �e owszem, widziano mnie tam, da�o si� mnie jako� szczeg�owo okre�li�, gra�am, potem nast�pi�o okropne zamieszanie i co dalej, to nie wiedz�.
W ten spos�b wpad�am jak kamie� w wod� i wszelki �lad po mnie zagin��.
Ja oczywi�cie doskonale wiedzia�am, gdzie jestem i co si� ze mn� dzieje, ale w �aden �ywy spos�b nie mog�am nikomu da� zna� o sobie. Dzia�o si� bowiem, co nast�puje.
W poprzedzaj�cy ow� dramatyczn� niedziel� pi�tek naby�am sobie wreszcie od dawna wymarzony, przepi�kny atlas �wiata za bardzo drogie pieni�dze i przez g�upie zapomnienie zostawi�am go w biurze. Zostawi�am te� siatk�, wisz�c� na wieszaku, a w siatce s�ownik polsko-angielski oraz do po�owy wykonany szyde�kiem szal z bia�ego acrylu. Te dwa ostatnie przedmioty pochodzi�y st�d, �e na ubieg�y czwartek by�am um�wiona z Anit�, kt�ra nawali�a i prze�o�y�a spotkanie na wtorek, nie nosi�am wi�c tego z powrotem do domu, tylko zostawi�am w pracy. A w og�le mia�am to dlatego, �e Anita t�umaczy�a moj� ksi��k�, s�ownik by� nam potrzebny przy pracy tw�rczej, za� szal robi�am sobie w trakcie. Ona mia�a zaj�te r�ce i umys�, ja tylko umys�, r�kami wi�c pos�ugiwa�am si� w innych, po�ytecznych celach. S�ownik by� ci�ki i nie chcia�o mi si� lata� z nim tam i z powrotem.
Wisz�ce na wieszaku szal i s�ownik nie obchodzi�y mnie wcale, natomiast pozostawienie w biurze atlasu zdenerwowa�o mnie nad wyraz. W�a�nie przez weekend chcia�am go sobie poogl�da�, nie m�wi�c ju� o tym, �e tak drog� i tak intensywnie wymarzon� rzecz chcia�am mie� blisko siebie, patrze� na ni� od czasu do czasu i w og�le czu�, �e to mam. Postanowi�am wi�c zabra� to z biura w niedziel�, po drodze do Charlottenlund i to jeszcze w dodatku jad�c tam, a nie z powrotem. Obawia�am si� bowiem, �e o p�niejszej porze zewn�trzne drzwi budynku mog� by� zamkni�te.
Postanowienie wykona�am. Atlas wlaz� do siatki z wielkim trudem, ale jednak wlaz�, tyle �e razem ze s�ownikiem stanowi� ju� potworny ci�ar. W Charlottenlund zostawi�am go wi�c w szatni. Ba�am si�, �e potem zn�w o nim zapomn�, ca�y czas powtarza�am sobie Odebra� siatk�, odebra� siatk�" - umys� mia�am tym nieco rozproszony i wy��cznie dzi�ki temu wygra�am.
W pi�tej gonitwie przewidywa�am fuksa. Czeka�am niecierpliwie na t� pi�t� gonitw�, bo przedtem przychodzi�y same faworyty, a� wstr�t bra�. Na te faworyty wygra�am nawet sze��dziesi�t osiem koron, ale co to jest. Taka wygrana to wr�cz ha�ba dla polskiej duszy. Protest mojej polskiej duszy przeciwko ha�bie wyra�a� si� zreszt� w ten spos�b, �e opr�cz faworyt�w gra�am te� porz�dek 6-4, w ka�dym biegu, jak leci. �ci�le bior�c, nie wiadomo dlaczego. Chyba dlatego, �e kiedy�, przed laty, obydwoje z Micha�em mieli�my okropnego pecha do porz�dku 6-4 i nigdy nie uda�o nam si� go trafi�. Postanowi�am trafi� teraz i obstawia�am go niezale�nie od tego, czy mia� jaki� sens, czy nie. W pi�tym lobie typuj�c konie zapomnia�am o sze�� cztery i dosz�am do wniosku, �e nie ma si�y, musz� przyj�� te z drugiej kupy. Tablica na �rodku pola wykazywa�a co prawda niezbicie, �e p� toru by�o takiego samego zdania, nieco mnie to m�ci�o, bo z jednej strony wszyscy to graj�, a z drugiej ma by� przecie� fuks, rozum jednak upiera� si� przy swoim. Wybra�am sobie z drugiej kupy te najmniej grane i stan�am w ogonku do kasy.
W ogonku za� zacz�am sobie na nowo powtarza� "odebra� siatk�, odebra� siatk�". Rezultat by� taki, �e w momencie dotarcia do okienka zapomnia�am, co mia�am gra�. Chwila by�a gor�ca, konie chodzi�y po starcie, za mn� k��bi� si� rozjuszony i poganiaj�cy mnie t�um, facet w kasie niecierpliwie czeka�, sp�oszy�am si� i wrzasn�am bezmy�lnie.
- Sze�� cztery!
Natychmiast potem pami�� mi wr�ci�a i zd��y�am wyasygnowa� dodatkowe dewizy na uprzednio upatrzone porz�dki.
Siedz�c pomimo lodowatego wichru na otwartej trybunie w os�upieniu patrzy�am, jak przychodzi moje sze�� cztery. Zamurowa�o mnie na ten widok, zbarania�am ca�kowicie i szcz�kaj�c z�bami tak z zimna, jak z emocji, dosiedzia�am a� do og�oszenia pojedynczych wyp�at. Dopiero potem zesz�am, w upojeniu wys�ucha�am wychrapanej przez g�o�nik informacji, �e wygra�am cztery tysi�ce szesna�cie koron i zacz�� ode mnie bi� niew�tpliwy blask.
Po drodze do kasy spotka�am Ma�ego �ysego w Kapeluszu. Melancholijnie pokaza� mi bilet opiewaj�cy na 6-12, wi�c wyrazi�am mu swoje wsp�czucie. Rzeczywi�cie, przysz�o po kolei 6-4-12 i ta dwunastka by�a za czw�rk� o kr�tki pysk. Nast�pnie pokaza�am sw�j bilet, Ma�y �ysy, na kt�rym, o ile wiem, �adne straty finansowe nie maj� powodu robi� �adnego wra�enia, wyrazi� mi swoje uznanie i z�o�y� gratulacje, po czym odebra�am pieni�dze.
Nast�pnie naby�am sobie flaszk� piwa i z t� flaszk� w gar�ci ruszy�am w t�um. Humor mi si� zrobi� taki wi�cej szampa�ski, w sercu za� szala�a �yczliwo�� do �wiata. Od razu natkn�am si� na znajomych Francuz�w, z kt�rych jeden by� bia�y, a drugi czarny i z kt�rymi konwersowa�am przy ka�dej okazji w celu podniesienia na wy�szy poziom znajomo�ci ulubionego j�zyka. Od razu te� przypomnia�am sobie, �e kiedy� m�wili co� o nielegalnej ruletce.
- Absolutnie wyj�tkowa okazja! - o�wiadczy�am rado�nie. Mam pieni�dze!
- Wygra�a pani? - zaciekawili si� Francuzi.
- Trafi�am te sze�� cztery. To jak z t� ruletk�? Dzi� mo�na?
- Codziennie mo�na - mrukn�� bielszy, patrz�c na prezentacj� koni. - Zagraj mi wszystko do si�demki, ona kiedy� wreszcie musi przyj��...
Czarniejszy kiwn�� g�ow� i oddali� si� w kierunku kasy, a bielszy odwr�ci� si� do mnie.
- Chce pani? Powa�nie? Pani wie, �e to jest nielegalne?
- Pewnie, �e wiem. Chc� bezgranicznie!
- Wst�p kosztuje pi��dziesi�t koron.
Chlapn�am sobie piwa z flaszki i te� kiwn�am g�ow�.
- Bardzo dobrze, gdyby by�o darmo, to by�oby podejrzane. Dla mnie to unikalna okazja, najwy�ej przegram to, co dzi� wygra�am. Chc�!
- Nie wolno o tym nikomu m�wi� - ostrzeg� jeszcze Francuz. Przysi�g�am tajemnic� i uzgodnili�my chwil� i spos�b udania si� do miejsca rozpusty.
Siatk� z szatni przezornie odebra�am przed ostatnim biegiem. Po biegu, w kt�rym szcz�liwie nikt z nas nic nie wygra�, tak �e nie trzeba by�o czeka� na wyp�at�, wszyscy troje, Francuzi i ja, wsiedli�my do kobylastego forda. Prowadzi� jaki� ca�kowicie mi obcy facet, kt�rego nie zna�am nawet z widzenia. Uzna�am, �e musi to by� zapewne jeden z du�skich milioner�w, maj�cych zarezerwowane stoliki w sali restauracyjnej, gdzie rzadko bywa�am i dlatego mog�am nie zna� jego g�by.
Zreszt� w og�le nie zaprz�ta�am sobie g�owy t� kwesti�, co on mnie w ko�cu obchodzi�, po piwie i po jeszcze jednej, �redniej wygranej by�am w stanie szczytowej euforii.
Nie zwraca�am tak�e uwagi na to, dok�d jedziemy, w s�usznym mniemaniu, �e w Kopenhadze trafi� do domu z dowolnie obranego miejsca. Mign�� mi w oczach Kongens Nytorv i zaraz potem zatrzymali�my si� w spokojnej, cichej ulicy, przed du�ym, starym, ciemnym domem. Ciekawi�o mnie tylko, czy p�jdziemy do piwnicy, czy na dach.
Okaza�o si�, �e ani jedno, ani drugie. Przeszli�my przez podw�rze, towarzysz�cy mi panowie zadzwonili do jakich� drzwi, odezwa�a si� instalacja, powiedzieli kilka s��w po du�sku, weszli�my do jakiego� holu i zwyczajnie wjechali�my wind� na trzecie pi�tro. Tam�e zn�w by�y drzwi, zn�w dzwonek, zn�w kilka s��w po du�sku, chwila oczekiwania i wpuszczono nas do �rodka. Jaki� osobnik z uprzejmym uk�onem pobra� od nas op�at� w wysoko�ci pi��dziesi�ciu koron od �ba. �rodek wygl�da� na oko jak zwyczajne, bardzo du�e mieszkanie w starym budownictwie, tyle �e go�cie nie rozbierali si� w przedpokoju, a w pe�nej odzie�y wchodzili dalej, w g��b, na salony. Moja pe�na odzie� sprawi�a, �e od razu poczu�am si� nieco nieswojo.
Je�d��c do Charlottenlund by�am nastawiona na sp�dzenie wielu godzin na otwartej trybunie. Du�ski klimat nader rzadko przypomina Floryd�. Ubiera�am si� wi�c we wszystko, co popad�o, i tym razem mia�am na sobie we�nian� sp�dnic� w kratk�, bluzk� z golfem z angory, sweter z angory, za przeproszeniem ciep�e majtki, rajstopy, palto na futrze, kozaczki i we�niany szalik. Z ca�� pewno�ci� nikt w ca�ej Danii nie by� tak ubrany, bo wed�ug kalendarza nadesz�a ju� wiosna, a Du�czycy wierz� w s�owo pisane. Na g�owie za� mia�am platynow� peruk� i czarny, sk�rzany kapelusz.
Peruk� kupi�am niedawno i dot�d jeszcze nie mia�am okazji si� w ni� ubra�. Pobyt na wy�cigach r�wnie� co prawda nie by� najstosowniejsz� okazj�, ale od rana m�czy� mnie pewien problem. Co� na t� g�ow� musia�am przecie� w�o�y�, a do wyboru mia�am tylko bu�garsk�, futrzan� czap� albo ten sk�rzany kapelusz. W samym kapeluszu by�oby mi za zimno, w futrzanej czapie czu�am si� nieco g�upio, robi�a wra�enie, jakbym si� wybiera�a na biegun p�nocny, a akurat tego dnia by�a �adna pogoda, uzna�am wi�c, �e najlepsza b�dzie peruka, kt�ra grzeje, i kapelusz, kt�ry na niej �wietnie siedzi. No wi�c mia�am t� platynow� peruk�, stosowny do niej makija�, wykonany ju� zupe�nie odruchowo, i to wszystko razem okaza�o si� moj� zgub�.
- W tym pokoju jest poker, ruletka jest w nast�pnym - powiadomi� mnie Francuz. Niech pani nigdzie nie zostawia swoich rzeczy, tu trzeba by� przygotowanym na szybkie wyj�cie.
B�ysn�� z�bami w przepraszaj�cym u�miechu i natychmiast znik� mi z oczu przy kt�rym� stole. Uda�am si� do nast�pnego salonu, gdzie istotnie dzia�a�a ruletka, a nawet dwie. Przy jednej akurat zwolni�o si� miejsce, kt�re czym pr�dzej zaj�am, odpi�am, co mog�am, palto zdj�am i narzuci�am tylko na ramiona, torb� i siatk� ulokowa�am sobie pod nogami i rozejrza�am si� dooko�a. Pomieszczenie robi�o wra�enie do�� dok�adnie zape�nionego tak lud�mi, jak dymem. Najbardziej �mierdzia�y cygara, a kopci�y fajki. �wiat�o pada�o wy��cznie na blaty sto��w, wok� panowa� p�mrok.
Publiczno�� stanowili prawie sami m�czy�ni, staruszek naliczy�am zaledwie cztery, co, jak na Dani�, by�o ilo�ci� zdumiewaj�co nik��. Mo�liwe zreszt�, �e by�o ich wi�cej, ale nie zd��y�am tego stwierdzi�, bo zaj�am si� czym innym. Zamierza�am poczeka� i popatrze�, jak to chodzi i kt�re numery wygrywaj�. Zamiar nader chlubny, tyle �e realizacja mi nieco nie wysz�a. W trwaj�cym ci�gle stanie upojenia, zanim si� zd��y�am obejrze�, postawi�am dwadzie�cia koron na czterna�cie. Teoretycznie minimaln� stawk� by�o pi�� koron, ale nikt takiego czego� nie stawia�. Najmniejsze, co widzia�am, to by�y dwie dziesi�tki, wobec czego w obawie kompromitacji zacz�am od tych dwudziestu, postawi�am je na czterna�cie nie wiadomo dlaczego i czterna�cie wysz�o.
Natychmiast zacz�am mie� nast�pny problem. A� si� dziwi�, �e mi to nic nie da�o do my�lenia, ca�y dzie�, pe�en z jednej strony unikalnego szcz�cia finansowego, a z drugiej idiotycznych problem�w! Powinnam by�a przewidzie�, �e co� z tego b�dzie.
Problem polega� na tym, �e w Charlottenlund wyp�acili mi wygran� setkami, bo akurat nie mieli w kasie pi��setek, a mnie w owym momencie by�o wszystko jedno. Torb� mia�am wypchan� pieni�dzmi po dziurki w nosie, opr�cz tego by�a wype�niona tysi�cem rozmaitych �mieci i teraz nie mia�am gdzie umieszcza� dalszych d�br. Gra odbywa�a si� na got�wk�, krupier podsun�� mi drobne, postanowi�am te drobne szybko przegra� i potem si� zastanowi�.
Uda�o mi si� up�ynni� po�ow�, kiedy postawi�am r�wnocze�nie na czarne, parzyste, oraz cztery numery razem. Wysz�o wszystko, to znaczy z czterech numer�w wyszed� oczywi�cie tylko jeden, bo nie by�o to miejsce �wi�te i cuda si� tam nie zdarza�y, i zn�w dosta�am kup� drobnych. Cztery razy z rz�du wygra�am na nieparzyste, krupier zacz�� mi ju� wyp�aca� grubsze, po czym znowu szarpn�am si� na numer. Sto koron drobnymi postawi�am na �semk� i �semka wysz�a. Nie by�o si�y, co� z tym musia�am zrobi�, zacz�am wi�c wpycha� pieni�dze do siatki, obok atlasu. Siatka nie by�a siatk� z siatki, tylko siatk� z tkaniny i nadawa�a si� zupe�nie nie�le. Te drobne mnie ci�gle denerwowa�y, stawia�am je, na co popad�o, prawie nie licz�c i uporczywie wygrywa�am. Istna kl�twa!
Wreszcie wzi�am si� na spos�b, a przynajmniej tak mi si� wydawa�o. Postawi�am gar�� tego na czerwone, potem si� okaza�o, �e by�o to sto dwadzie�cia koron i tak zostawi�am, z nadziej�, �e kiedy� wreszcie przepadnie. Czerwone wychodzi�o, a ja stawia�am nadal, r�wnocze�nie przeliczaj�c to, co mia�am w r�kach i na kolanach, i uk�adaj�c setkami. Nale�y zauwa�y�, �e w Danii banknot dwudziestokoronowy nie istnieje, bilon ko�czy si� na pi�ciokoron�wkach, potem za� s� dziesi�tki, pi��dziesi�tki, setki i pi��setki. Dziesi�tkami mog�am ju� wype�ni� bez ma�a w�r po kartoflach, grubsze banknoty pl�ta�y mi si� w tym te� do�� obficie i razem wzi�wszy uzna�am, �e wci�� jestem wygrana. Czerwone wychodzi�o z podziwu godnym uporem, zwa�ywszy g�upi� sum�, jak� postawi�am, krupier wraz z grubszymi wci�� podsuwa� mi i drobne, bo liczy� uczciwie i w ko�cu zgubi�am si� w tym do reszty. Zrezygnowa�am z walki z drobnymi, zgarn�am wielk� kup� pieni�dzy z czerwonego, kt�re od tej chwili przesta�o wychodzi� i zacz�am stawia� te dziesi�tki pouk�adane w setki. Dwukrotnie trafi�am numer, wyp�aci� mi na szcz�cie grubszymi, to znaczy pi��setkami, kt�re od razu wepchn�am do siatki, stawia�am dalej, pilnuj�c, �eby jednak raczej pozbywa� si� tych dziesi�tek, podnios�am stawk�, zn�w wygra�am i tak by�am w tym wszystkim zagmatwana, �e w og�le nie widzia�am, co si� dzieje dooko�a. Gor�co mi by�o jak piorun, kapelusz mi si� przekrzywi�, peruka prawdopodobnie te�, cud boski jeszcze, �e przynajmniej nie mia�am parasolki, bo te torby pod nogami ci�gle mi kto� kopa�, mo�liwe, �e ja sama, gdybym jeszcze usi�owa�a pilnowa� parasolki, tobym ju� zupe�nie zwariowa�a. Zn�w trafi�am numer, �ci�le bior�c, to by�a dziewi�tka, na kt�r� postawi�am dwie�cie koron, schyli�am si�, �eby upchn�� w siatce siedem tysi�cy grubszymi i wtedy w�a�nie wybuch�o zamieszanie.
Krzyki w okolicach drzwi us�ysza�am jeszcze z g�ow� pod sto�em. Wyj�am j� czym pr�dzej i ujrza�am, �e wpadaj� jacy� faceci, dw�ch albo trzech, nie by�am pewna. Gra w tym momencie uleg�a przerwaniu, od s�siedniego sto�u poderwa� si� blady osobnik z dzikim wyrazem twarzy, pian� toczy� z pyska, a w oku mu szale�czo b�yska�o, zrobi� si� nag�y ruch, drugimi drzwiami wpad� oddzielnie pojedynczy facet, rozgl�daj�c si� spojrza�am akurat na niego i on spojrza� na mnie. Oblicze mu si� jakby rozpromieni�o i ruszy� wyra�nie w moim kierunku z pewnymi trudno�ciami, bo ludzi by�a kupa, pomieszczenie, acz du�e, to jednak ograniczone, a wszyscy z nag�a zacz�li lata� w rozmaite strony w spos�b zupe�nie niezorganizowany. Sama na razie nie lecia�am nigdzie, zd��y�am tylko pomy�le�, �e je�li to gliny, to odbior� mi jeszcze te uczciwie wygrane sze�� cztery z Charlottenlund, zdenerwowa�am si� nieco, po czym natychmiast pocieszy�am si�, �e w razie czego Ma�y �ysy za�wiadczy. I w tym momencie pad�y strza�y. Strzela� �w blady z pian� na ustach i szale�stwem w oku. Mi�dzy innymi trafi� w lamp� z metalowym kloszem, lampa si� nie st�uk�a, tylko zacz�a si� dziko hu�ta�. Ci, kt�rzy wpadli, chwycili go w obj�cia, on strzela� dalej w r�nych kierunkach, wrzaski si� wzmog�y, razem wzi�wszy zrobi�a si� sodoma i gomora, wi�kszo�� os�b rzuci�a si� pod sto�y i zdaje si�, �e tylko ja jedna trwa�am nieruchomo na swoim miejscu. Nie z nadmiaru odwagi, bro� Bo�e, a wy��cznie dlatego, �e zbarania�am gruntownie i ca�kowicie.
Wyba�uszonymi oczami patrzy�am na scen� jak z sensacyjnego filmu. �w jeden, kt�ry uprzednio d��y� w moim kierunku, nagle si� zatrzyma�, zrobi� jeszcze dwa kroki, droga przed nim opustosza�a, bo wi�kszo�� hazardzist�w siedzia�a ju� pod meblami, chwil� posta�, po czym ugi�� kolana i run�� �bem naprz�d wprost pod moje nogi. Pad� jako� bardzo niewygodnie, wi�c, pomimo zbaranienia, wiedziona zwyk�ymi, ludzkimi uczuciami, przykl�k�am i usi�owa�am troch� mu pom�c. Przynajmniej przemie�ci� mu g�ow� ze sto�owej nogi na moj� siatk� wypchan� papierem, wi�c mi�kk�. On za� �apa� powietrze i wyra�nie usi�owa� co� powiedzie�.
- Ecoutez!... - wycharcza�, z czego wywnioskowa�am, �e zamierza m�wi� po francusku.
- Dobrze, dobrze - odpar�am. - Nic nie m�w, spokojnie...
- Ecoutez! - powt�rzy� z j�kiem i dalej ci�gn�� z wysi�kiem i z przerwami:
Wszystko... z�o�one... sto czterdzie�ci osiem... od siedem... tysi�c... dwie�cie... dwa... od be... jak Bernard... dwa i p� metra... do centrum... wej�cia... zakryte... wybuchem... powt�rz...
Wydycha� to z siebie jednym ci�giem, wi�c w pierwszej chwili nie zrozumia�am, �e ostatnie s�owo jest poleceniem dla mnie. On si� wyra�nie zdenerwowa�.
- Re'petez!... - wyj�cza� tak rozpaczliwie, �e o ma�o ducha od tego nie wyzion�� do reszty.
Pami�� mam niez��, a poza tym uzna�am, �e z konaj�cym nie nale�y si� sprzecza�. Powt�rzy�am.
- Wszystko z�o�one sto czterdzie�ci osiem od siedem, tysi�c dwie�cie dwa od be jak Bernard wej�cie zakryte wybuchem dwa i p� metra do centrum.
Pomyli�am kolejno�� i widocznie zdenerwowa�o go to na nowo, bo sam zacz�� powtarza�, co drugie s�owo upominaj�c mnie, �ebym zapami�ta�a. Niepotrzebnie to czyni�, i bez tego by�am zdania, �e tak wstrz�saj�cych scen nie zapomn� do ko�ca �ycia, ale wyra�a�am zgod� na wszystko, czego sobie �yczy�.
- Po��czenie... handlarz... ryb... Diego... pa... dri - powiedzia� jeszcze i nie da si� ukry�, opu�ci� ten pad�.
Zaj�ta nieboszczykiem nie zwa�a�am, co si� dzieje dooko�a. Nie wiedzia�am, co to jest pa dri, i w og�le z tego, co m�wi�, nie rozumia�am ani s�owa, to znaczy s�owa rozumia�am, tylko nie widzia�am w nich sensu i odnosi�am mgliste wra�enie, �e zdradzi� mi jakie� pot�ne tajemnice. Pot�ne tajemnice maj� to do siebie, �e nie bardzo wiadomo, co z nimi robi�. Nie zd��y�am si� nad tym zastanowi�, bo nagle dopad� mnie jaki� inny, kt�ry wpad� tymi samymi drzwiami co nieboszczyk. Moim prywatnym zdaniem te drzwi powinny by�y prowadzi� do pozosta�ych apartament�w, ewentualnie nawet jeszcze dalej, do kuchennego wej�cia i tym kuchennym wej�ciem wpadali kolejno osobnicy, wypchani sensacjami. Ten dla odmiany trzyma� w gar�ci spluw�, rzuci� si� najpierw ku zw�okom, pomaca� je, nast�pnie za� zwr�ci� si� do mnie.
- Nie �yje?! - krzykn�� g�upio w okropnym wzburzeniu, dla urozmaicenia po angielsku. Nie czekaj�c na odpowied� wrzasn�� - Rozmawia� z tob�?! M�wi� co�?! Co powiedzia�?! dalej: - M�w!!!
R�wnocze�nie wycelowa� spluw� dok�adnie w kierunku mojej w�troby, co mnie od razu nad wyraz zdegustowa�o.
Nie m�wi�c ju� o tym, �e okropnie nie lubi� robi� czego� pod przymusem, to jeszcze w�troba mnie niekiedy �upie i absolutnie nie uwa�am jej za obiekt stosowny do takich eksperyment�w.
Kr�tkim i tre�ciwym s�owem, po polsku, powiadomi�am go, co powiedzia� nieboszczyk, ale �adnych innych informacji nie zd��y�am udzieli�. Osobnik nagle zmieni� zamiary, bro� palna gdzie� znikn�a, chwyci� mnie za r�k� i zacz�� wlec za sob� w kierunku owych drzwi w g��b. Przytomnie z�apa�am spod sto�u torb� i siatk�. Usi�owa�am mu si� wyszarpa�, ale zaraz z tego zrezygnowa�am, ujrzawszy za drzwiami policjanta w mundurze. Resztki zdrowego rozs�dku powiedzia�y mi, �e najlepsze, co w tej sytuacji mog� zrobi�, to przej�� na stron� policji i to mo�liwie szybko. Zamieszanie wzros�o, ci, kt�rzy uprzednio siedzieli pod sto�ami, teraz wyle�li i na nowo zacz�li si� miota�. Rzuci�am si� w kierunku dostrze�onej gliny, osobnik rzuci� si� wraz ze mn�, to mnie jako� mgli�cie zdziwi�o, przepchn�am si� przez t�um i przedosta�am na drug� stron� owych drzwi.
- Musz� z tob� natychmiast rozmawia�! - wrzasn�am rozpaczliwie do gliny, po angielsku, wydzieraj�c si� r�wnocze�nie z r�k trzymaj�cego mnie �obuza. �obuz dziwnie �atwo pu�ci�. Policjant nie patrzy� na mnie, tylko gdzie� za moje plecy.
- Tak, oczywi�cie, ale musimy st�d wyj�� - powiedzia� jakby z lekkim roztargnieniem.
Obejrza�am si� do ty�u i zobaczy�am ca�y tabun policji w mundurach. W tym momencie dopadni�ta przeze mnie glina obr�ci�a mnie nagle na powr�t ty�em do przodu i zatka�a mi twarz r�k� w czym�, jakby wielkiej, mi�kkiej r�kawicy. Towarzysz�cy osobnik zn�w z�apa� mnie za g�rne ko�czyny razem z torb� i siatk�. Poczu�am nieznany zapach, kt�ry mi si� w jaki� spos�b skojarzy� ze szpitalem.
"Narkoza!... - pomy�la�am w os�upia�ym pop�ochu. - Nie oddycha�!!!" prawdopodobnie odetchn�am.
Czasem cz�owiek budzi si� we w�asnym domu, we w�asnym ��ku i w pierwszej chwili nie wie, gdzie jest. C� wobec tego ma powiedzie� cz�owiek, kt�ry budzi si� z narkozy w czym�, czego nie umie sprecyzowa�?
Mi�kko mi by�o, nie powiem, to stwierdzi�am jako pierwsze wra�enie. Opr�cz tego troch� mi by�o jakby niedobrze i zal�g�a si� we mnie my�l o wodzie mineralnej. My�l by�a raczej do�� oderwana, przybra�a posta� bulgoc�cego, pieni�cego si�, szemrz�cego �r�de�ka, kt�rego luby szmer zag�usza� mi uporczywy, jednostajny, denerwuj�cy d�wi�k. Trwa�o to chwil�, nie podoba�o mi si�, wobec czego otworzy�am oczy.
Nade mn� znajdowa� si� bia�y, dziwaczny, p�okr�g�y sufit. Jako sufit to to w�a�ciwie by�o do niczego nie podobne, mo�liwe wi�c, �e po prostu nie by�o sufitem. Czas jaki� wpatrywa�am si� w to bezmy�lnie, po czym spr�bowa�am spojrze� na boki.
Co�, co mia�am z jednej strony, uzna�am po zastanowieniu za oparcie kanapy, krytej czarn� sk�r�, z tych, kt�rych cena w Kopenhadze zaczyna si� od pi�ciu tysi�cy i idzie w g�r�. Tak drogie oparcie jako� mnie zadowoli�o, wobec czego spojrza�am w drug� stron�. Musia�am patrze� do�� d�ug� chwil�, �eby poj��, co widz�, by�y to bowiem rzeczy, kt�re kolidowa�y mi z sufitem. Stoliki, fotele, dywan i inne, tym podobne elementy powinny znajdowa� si�, wed�ug mojego rozeznania, w normalnym pomieszczeniu, nie za� w beczce o p�okr�g�ym sklepieniu. Z sufitem za to zgodzi�y mi si� okna, d�ugi rz�d ma�ych okienek w �agodnie wygi�tej �cianie, kt�re te� przy okazji skojarzy�y mi si� z tym uporczywym, jednostajnym pomrukiem. Nad oparciem mojej kanapy te� by�y takie okienka i wreszcie musia�am si� pogodzi� z faktem, �e najwyra�niej w �wiecie znajduj� si� w samolocie.
Co gorsza, ten samolot najwyra�niej w �wiecie lecia�.
Charakter nie pozwoli� mi d�u�ej spoczywa� w bezruchu. Spr�bowa�am kolejno wszystkich cz�ci kad�uba, najpierw ostro�nie, a potem nieco �mielej, ca�o�� dzia�a�a, niemi�e uczucie w �rodku zaczyna�o ust�powa�, zlaz�am wi�c z kanapy, kt�ra istotnie okaza�a si� kanap� kryt� czarn� sk�r�, przenios�am si� na fotel pod oknem i wyjrza�am.
Zobaczy�am przestrze�. Jak�� przera�liw�, nieograniczon� przestrze�, kt�ra swoim ogromem obudzi�a we mnie w pierwszej chwili niepok�j, czy przypadkiem nie znajduj� si� w Kosmosie, ale zaraz potem przypomnia�am sobie, �e w Kosmosie powinno by� ciemno i natychmiast si� uspokoi�am. Przestrze� by�a pe�na �wiat�a i po chwili uda�o mi si� nawet odr�ni� jej poszczeg�lne elementy. Nade mn� by�o bezgraniczne niebo, pode mn� r�wnie bezgraniczna woda, mi�dzy nimi za� dawa� si� zauwa�y� horyzont. Gdzie, u diab�a, mog�am si� znajdowa� razem z tym idiotycznym samolotem?!
Powoli zacz�am przychodzi� do siebie tak fizycznie, jak umys�owo. Rozejrza�am si� nieco przytomniej po wn�trzu i stwierdzi�am, �e na kanapie le�y moje w�asne, rodzone palto, obok kanapy spoczywa kapelusz, torba i siatka, peruk� za� nadal mam na g�owie. Nogi mia�am bose, to znaczy tylko w po�czochach, a kozaczki le�a�y z drugiej strony kanapy. Innymi s�owy by�o wszystko. Strat materialnych na razie nie ponios�am.
My�l o stratach materialnych sk�oni�a mnie do obejrzenia z kolei torby i siatki. Obie te rzeczy nadal by�y wypchane pieni�dzmi.
"Cholernie uczciwi bandyci" - pomy�la�am z niejakim zdziwieniem. Nie wiadomo dlaczego, w og�le si� nad tym nie zastanawiaj�c, od pierwszej chwili nabra�am przekonania, �e musieli mnie porwa� bandyci. Z jakiej przyczyny mieliby to uczyni� i w jakim celu, tego na razie nie rozstrzyga�am. Mo�liwe, �e by�o to po prostu moje pobo�ne �yczenie, bo zawsze mia�am upodobanie do sensacyjnych urozmaice�. Zamiast si� zacz�� ba�, zaciekawi�am si� wysoko�ci� wygranej i przeliczy�am fundusze. Pewno musia�am troch� dziwnie wygl�da� siedz�c na tej kanapie bez but�w, w angorskim swetrze, ze straszliw� kup� zgruchmonionych banknot�w na kolanach i dooko�a, i z ot�pia�ym wyrazem twarzy.
Doliczy�am si� pi�tnastu tysi�cy o�miuset dwudziestu koron, z pewnym trudem u�wiadomi�am sobie, �e wynosi to przesz�o dwa tysi�ce dolar�w, uzna�am, �e jest nie�le i pod pieni�dzmi znalaz�am papierosy. Zapali�am jednego i natychmiast stwierdzi�am, �e kategorycznie musz� teraz zrobi� dwie rzeczy: umy� si� i napi� wody mineralnej. Dopiero potem zaczn� si� zastanawia�.
W tak wytwornie wyposa�onym aeroplanie musia�y si� znajdowa� niew�tpliwie tak�e urz�dzenia sanitarne. Postanowi�am je znale��. Z jakich� nie sprecyzowanych powod�w wydawa�o mi si�, �e lepiej b�dzie zachowywa� si� cicho, nie robi� zamieszania, nie wzywa� pomocy i w og�le udawa�, �e nadal trwam w narkotycznym �nie. Co do tego, �e opr�cz mnie musz� si� tam znajdowa� jeszcze jacy� ludzie, nie mia�am najmniejszych w�tpliwo�ci. Chocia�by pilot... Nie by�am pewna natomiast, co to za ludzie, i w mojej duszy ko�ata�a si� przezorna nieufno��.
Na podstawie znajomo�ci wn�trz normalnych samolot�w ruszy�am najpierw ku ty�owi. Rozeznanie, gdzie ty�, a gdzie prz�d, przysz�o mi jako� samo. Drzwi wygl�da�y zwyczajnie i nawet mia�y klamk�, i ju� uj�am t� klamk�, kiedy co� us�ysza�am. G�osy. Ludzkie g�osy, dobiegaj�ce nik�o w�a�nie zza tych drzwi.
Pu�ci�am klamk� i przy�o�y�am do nich ucho. Przyk�ada�am to ucho do rozmaitych miejsc, a� wreszcie znalaz�am takie, w kt�rym da�o si� co� us�ysze�. Ludzie za drzwiami rozmawiali po francusku, co mnie od razu ucieszy�o. Niekt�re fragmenty dobiega�y mnie w charakterze szmeru, niekt�re za� wyra�niej, a to, co us�ysza�am, od razu okaza�o si� nad wyraz interesuj�ce.
- Idiotyzm! - rozleg�o si� najwyra�niej, wypowiedziane gniewnym, stanowczym tonem. - Nie przeszukasz ca�ej Europy, centymetr po centymetrze. Nie mo�emy jej zabi�, nic jej nie mo�emy zrobi�, dop�ki nie powie!
- C� za krety�ska pomy�ka! - wykrzykn�� ze zniecierpliwieniem drugi g�os i przez chwil� s�ycha� by�o tylko szmer. Po chwili d�wi�ki zn�w si� wzmog�y.
- Na pewno si� zorientuje - us�ysza�am. - A nawet je�li nie, to wystarczy, �e powie policji. Wystarczy to, co zobaczy!
- Po jakiego diab�a j� by�o zabiera�!...
- Nie by�o innej mo�liwo�ci. Trudno, sta�o si�... G�osy przycich�y, po czym zn�w si� podnios�y.
-. . to nam przecie� nie powie! - zawo�a� kt�ry�. - Sam bym nie powiedzia�!
- Mam propozycj�! - zawo�a� drugi. - Spr�bujmy j� zaanga�owa�...
- Szef si� nie zgodzi!
- Idiota! Ale ona si� zgodzi, powie, a potem nieszcz�liwy wypadek...
Zn�w przez chwil� szemrali.
-. . udzia� - dobieg�o mnie - a procent do om�wienia. Mo�emy obieca� bardzo du�o... .
- To jest my�l!
-... wypu�ci� w �adnym razie. Pilnowa� jak oka w g�owie a� do przybycia szefa...
- Jedyna nasza szansa to wydusi� z niej przedtem...
- Je�li nie zapomnia�a...
Zn�w ci�g�y, nieartyku�owany szmer.
- Oczywi�cie, �e potem zlikwidowa� bez �ladu! - wykrzykn�� z gniewem g�os, kt�ry wydawa� si� przewodzi� rozmowie. - I to nie ordynarnie, nie na chama, jak to jest twoim zwyczajem, ale rzeczywi�cie bez �ladu! Absolutnie nie mo�emy ryzykowa�!
- Czy ona jeszcze �pi? - zaniepokoi� si� nagle inny g�os, co sprawi�o, �e kangurzym wr�cz skokiem znalaz�am si� na powr�t na kanapie. Nie po�o�y�am si�, uznawszy, �e siedzie� mam prawo, a symulacja ca�kowitego ot�pienia przyjdzie mi bez trudu. Drzwi ci�gle jeszcze pozostawa�y zamkni�te, a tajemniczy osobnicy zwlekali ze sprawdzeniem mego stanu.
"Co si� dzieje, do diab�a? - pomy�la�am z niebotycznym zdumieniem i w niejakim pop�ochu. - Co ja mam im powiedzie�? Pomy�ka? Jaka pomy�ka? Powiedzie�?... A, nieboszczyk! R�bn�� si� wida�... A to rzeczywi�cie pomy�ka i faktycznie krety�ska... "
Z nadmiaru wra�e� oprzytomnia�am do reszty i w skupieniu zacz�am ocenia� sytuacj�. Zosta�am widocznie obarczona jak�� wstrz�saj�co wa�n� informacj�. Zaraz, co to on m�wi�? Wszystko z�o�one sto czterdzie�ci osiem od siedem, tysi�c dwie�cie dwa od be jak Bernard, dwa i p� metra od centrum... Zaraz, co� jeszcze... Aha, wej�cie zakryte wybuchem. Nie, jeszcze co�. O jakim� rybaku... Nie, nie rybaku. Po��czenie handlarz ryb, Diego, i co� tam. Co, u diab�a? Aha, pa dri... I tego nie sko�czy�. Ciekawe, co to mo�e by�.
"Nie przeszukasz Europy... " Chyba co� gdzie� schowali, a to by� szyfr okre�laj�cy miejsce i ten �wi�tej pami�ci p�g��wek akurat mnie o tym powiadomi�. Rzeczywi�cie, nie mia� kogo... Te jakie� tam swo�ocze za �cian� chc�, �ebym im to powt�rzy�a, je�li pami�tam... A pami�tam, pami�tam...
A niech�e mnie r�ka boska broni teraz cokolwiek z tego z siebie wydusi�! Jasne jest przecie�, �e natychmiast potem trzasn� mnie w ciemi� i po krzyku. Nie wiem, dlaczego trzasn�, ale trzasn�, jak amen w pacierzu! Sami to powiedzieli...
Mogliby nawet teraz, wypchn� z tego samolotu, wody tu cholernie du�o... Co to w�a�ciwie za woda? I dok�d my w�a�ciwie lecimy?
Spojrza�am na zegarek, kt�ry chodzi� i wskazywa� godzin� dwunast� pi�tna�cie. Nakr�ci�am go odruchowo i zacz�am si� dalej zastanawia�. Woda i woda, jak okiem si�gn��, a wygl�da na to, �e lecimy bardzo wysoko. Taka du�a woda, to mo�e by� tylko jaki� ocean, morza by nie starczy�o, mowy nie ma.
Z uczuciem b�ogiego szcz�cia, nieznacznie zm�conego niepokojem, wyci�gn�am z siatki �wi�ty atlas. Do dyspozycji mia�am dwa oceany, a start musia� nast�pi� gdzie� w okolicach Kopenhagi. Nie przespa�am dw�ch d�b, bo zegarek by nie chodzi� i nie wie�li mnie chyba niczym innym. Atlantyk i Pacyfik. Nad Atlantyk na lewo, nad Pacyfik na prawo. Gdyby to mia� by� Ocean Spokojny, to musieliby�my przedtem przelecie� przez ca�� Europ� i Azj� i jeszcze by�my nie zd��yli, za daleko. Nie, Pacyfik odpada. Zaraz, ale jeszcze jest mn�stwo wody poni�ej Indii, mi�dzy Afryk� a Australi�, tylko �e tu te� trzeba lecie� przez ca�� Europ�. Z Kopenhagi na Sycyli� leci si� jednym ci�giem pi�� i p� godziny... Ile to w og�le czasu ju� trwa?
Po namy�le uzna�am, �e od dziesi�ciu do jedenastu godzin. Galimatias w melinie nast�pi� gdzie� oko�o p�nocy, a mo�e nawet blisko pierwszej. Czyli od tamtego czasu min�o przesz�o jedena�cie godzin. Nawet przy najwi�kszym po�piechu i nadzwyczajnych udogodnieniach nie zdo�aliby chyba wystartowa� przed up�ywem dw�ch godzin, w ko�cu nie ma lotniska na Kongens Nytorv, trzeba do niego dojecha�, a w dodatku ja wyst�powa�am w charakterze bezw�adnej k�ody i trzeba by�o mnie nosi�. Musieli to robi� ostro�nie, skoro mam na g�owie peruk�.
Zwa�ywszy istnienie pomy�ki, nie przewidywali tego wszystkiego i stanowi�am dla nich pewne zaskoczenie. To te� op�nia... Trzy godziny mo�na przyj��...
Atlas okaza� si� niewystarczaj�cy, wyci�gn�am wi�c jeszcze z torby polski kalendarzyk Domu Ksi��ki, kt�ry ju� wielokrotnie stanowi� dla mnie bezcenn� pomoc naukow�. Po paru minutach nader skomplikowanych oblicze� i kilkakrotnym wygl�daniu przez okno, aby si� upewni�, gdzie w�a�ciwie usytuowane jest s�o�ce, dosz�am do wniosku, �e znajduj� si� nad Atlantykiem, �e w miejscu, gdzie si� znajduj�, powinna by� godzina dziesi�ta, albo nawet dziewi�ta trzydzie�ci, i �e lecimy na po�udniowy zach�d. �ci�le bior�c wi�cej na po�udniowy, ni� na zach�d. Je�li uka�e si� przed nami jaki� bardzo du�y l�d, to to musi by� Brazylia. Moje rozwa�ania by�y wprawdzie czysto teoretyczne, niemniej jednak na my�l, �e mia�abym znale�� si� w Brazylii w tym zimowym palcie, w futrzanych kozaczkach, w ciep�ych majtkach i platynowej peruce, poczu�am wyra�nie, jak ogarnia mnie na nowo nieprzeparte os�upienie. Zamkn�am kalendarzyk, schowa�am atlas i siedzia�am bezmy�lnie, wpatrzona wyba�uszonymi oczami w blask za oknem, usi�uj�c jako� przystosowa� si� duchowo do straszliwego wyniku moich oblicze�.
W tym w�a�nie momencie otworzy�y si� drzwi i wszed� jaki� facet i je�li zamierza�am symulowa� t�pot�, to z ca�� pewno�ci� wszed� w chwili dla mnie najkorzystniejszej. M�j wyraz twarzy by� jednoznaczny i jedyny uda�o mi si� w nim obudzi� niepok�j, czy w og�le jestem przy zdrowych zmys�ach, a mina jaka zago�ci�a na mojej g�bie by�a tak przekonywaj�ca �e nieuleczalny debilizm powinien mu si� wyda� najbardziej prawdopodobny.
Zatrzyma� si� przy drzwiach i rzuci� szybkie spojrzenie r�wnocze�nie na mnie i na ca�e wn�trze. Jego wygl�d sprawi�, �e poczu�am si� do reszty sko�owana. Na pierwszy rzut oka robi� wra�enie chudziutkiego m�odzieniaszka i dopiero po bli�szym przyjrzeniu si� gdy pochyli� si� na de mn� mog�am stwierdzi�, �e ma co najmniej 35 lat. Mia� twarzyczk� o r�anej cerze niemowl�cia, niebieskie, wytrzeszczone oczki i rozczochrany ko�tun jasno��tych k�ak�w na g�owie. Z ca�e go �ycia pami�ta�am teraz tylko jedno: �e dawno temu, przed laty, pewna wr�ka, powiedzia�a mi i� zasadniczym m�czyzn� mego �ycia, takim na wieki i do grobu, b�dzie blondyn. Uwierzy�am w to, z �yw� przyjemno�ci�, bo zawsze mia�am upodobanie do blondyn�w, tymczasem rzeczywisto�� gwa�townie przeczy�a wyroczni, uporczywie obdarzaj�c mnie szatynami i brunetami, co niez�omnie utwierdza�o mnie o prawdziwo�ci wyroczni, budz�c tym ci�g�y niepok�j w g��biach mojej duszy. Dlatego widz�c blondyna ci�gle ogl�da�am si� na boki poszukiwaniu tego przeznaczonego i stanowi�am w ten spos�b potencjalne niebezpiecze�stwo dla wszystkich blondyn�w �wiata. Odruch ju� mia�am: co blondyn to podejrzany!
I teraz oto w sensacyjnych okoliczno�ciach, w romantycznej sytuacji objawi� mi si� w tych drzwiach blondyn, kurza jego twarz.
"Na lito�� bosk�! - pomy�la�am w panice - wszystko, tylko nie TO!!!... " Rozczochrane k�aki, niezbyt d�ugie, ale za to kr�cone, porusza�y mu si� na g�owie ka�dy oddzielnie, jakby �y�y w�asnym �yciem i nic dziwnego, �e tym bardziej siedzia�am nieruchomo, wlepiaj�c w niego os�upia�y wzrok.
- Bonjour, mademoiselle - powiedzia� uprzejmie, ruszaj�c w moim kierunku.
To mnie otrze�wi�o natychmiast. Je�li do mnie, matki dorastaj�cych syn�w, facet zwraca si� per "mademoiselle", to znaczy, �e zdecydowali si� rozpocz�� polubowne pertraktacje. Czyli na razie nic mi nie grozi, nie trzasn� mnie w ciemi� i mog� sobie pozwala�.
- Bonjour, monsieur - powiedzia�am znacznie mniej uprzejmie i natychmiast ci�gn�am dalej: - Poprosz� wody mineralnej, bardzo mocnej herbaty z cytryn�, gdzie jest toaleta i chc� si� umy�. Natychmiast! Potem �ycz� sobie porozmawia�!
By�am zdania, �e p�ki si� nie umyj�, p�ty nie w�adam sob�, a poza tym my�l o tej majacz�cej przede mn� Brazylii sprawi�a, �e za wszelk� cen� chcia�am si� pozby� z siebie mo�liwie du�ej ilo�ci odzie�y. Ju� teraz zaczyna�o mi by� gor�co!
Zabrzmia�o to do�� z�owieszczo, wi�c dla zm�cenia przeciwnika zatoczy�am wko�o mo�liwie b��dnym spojrzeniem, pomajta�am g�ow� symuluj�c bezw�ad i wyda�am z siebie cichy j�k. Moim zdaniem wysz�o nie�le.
- Ale� oczywi�cie, jak pani sobie �yczy! - odpar� facet z �yw� rewerencj�.
Pom�g� mi zle�� z kanapy, chocia� znakomicie mog�am uczyni� to sama, zosta�am wzi�ta pod r�k� i nader troskliwie przeprowadzona na ty� samolotu, po drodze za� wyci�gn�� wod� mineraln�, napi�am si� jej wreszcie, po czym obejrza�am s�siednie pomieszczenie, to w�a�nie, kt�re przed chwil� dostarczy�o mi dozna� akustycznych. Pomieszczenie stanowi�o co� w rodzaju salonu, nader wytwornego i skrzy�owanego z gabinetem do - pracy. Siedzia�o tam jeszcze trzech facet�w, kt�rzy na m�j widok wyra�nie si� wzdrygn�li i uczynili gest, jakby zamierzali zerwa� si� z miejsc. S�dzili zapewne, �e jeszcze �pi�, i budzenie mnie potrwa nieco d�u�ej. Po p� godzinie siedzia�am w owym salono-gabinecie nad szklank� herbaty nie ta sama. Zdecydowa�am si� ju� na rol� s�odkiej idiotki na wysokim poziomie, zachowuj�cej si� z godno�ci� i nieco ura�onej. Zd��y�am te� przyjrze� si� facetom.
Zewn�trznie nic szczeg�lnego sob� nie reprezentowali. Jeden robi� nawet niez�e wra�enie i mo�liwe, �e by�by przystojny, gdyby nie by� t�usty, drugi z miejsca obudzi� we mnie antypati�, bo nie mia� przerwy mi�dzy oczami, czego nie znosz�, trzeci za� by� wzrostu siedz�cego psa. Poza tym nie wyr�nia� si� niczym. Ubrani byli normalnie, garnitury, krawaty, bia�e koszule i w og�le wygl�dali jak zwyczajni, zamo�ni ludzie. Wiek oceni�am na co� pomi�dzy trzydzie�ci pi�� a czterdzie�ci pi��. Ja jedna mi�dzy nimi wygl�da�am nieco g�upio z uwagi na to, �e by�am bez but�w.
Przez pierwsze chwile panowa�a cisza. Wida� by�o, �e oni czekaj�, co ja powiem, ja za� zamierza�am czeka�, co oni powiedz�, po namy�le jednak zrezygnowa�am z tego. S�odka idiotka nie ma prawa przejawia� �adnej bystro�ci umys�u i bezwzgl�dnie powinna si� z czym� wyrwa�.
- Dok�d lecimy i w og�le co to wszystko znaczy? - spyta�am wreszcie z uraz�, wypiwszy uprzednio p� szklanki herbaty.
- Czy nie jest pani g�odna? - zatroska� si� w odpowiedzi
Zastanowi�am si� nad tym.
- Nie - odpar�am.
- Jeszcze nie. Ale b�d� g�odna za p� godziny.
- A votre service, mademoiselle. Dostanie pani wszystko, czegokolwiek pani sobie �yczy.
- Czekam na wyja�nienia - o�wiadczy�am lodowato. Na razie nie zwraca�am na nich uwagi, si�gn�am po papierosa pomy�la�am, �e zw��cz�, �eby mnie rozgry��, i uprzejmo�ci, to tylko mydlenie oczu, i trwa� b�d� tak d�ugo jak im b�d� potrzebna.
I rzeczywi�cie bowiem rozczochrany poruszy� si�, te� zapali�, po czym rzek�:
- Zdarzy�a si� nieprzyjemna historia. Przypomina pani sobie zapewne? Oddawali�my si� rozrywce, kt�ra by�a nielegalna, i nagle wpad�a tam policja...
Zatrzyma� si� i na chwil� popad� w zamy�lenie.
- Wulgarne - o�wiadczy�, krzywi�c si� z bezgranicznym niesmakiem, po czym ci�gn�� dalej: - Pani si� �le poczu�a. Nic dziwnego, emocje, pe�no dymu, mo�e zdenerwowanie... Byli�my zdania, �e nie mo�na pani tak zostawi�, znajdowali�my si� przecie� po tej samej stronie barykady...
Przepraszaj�cy, pe�en zak�opotania u�miech, kt�ry przywo�a� na t� niewinn�, niebieskook�, niemowl�c� twarzyczk�, by� tak szczery, �e gdybym nie pods�ucha�a przedtem podejrzanej i krew w �y�ach mro��cej dyskusji, z pewno�ci� by�abym gotowa w to uwierzy�. Otworzy�am oczy maksymalnie szeroko i wszelkimi si�ami stara�am si� z kolei przywo�a� na oblicze wyraz jak najs�odszego zidiocenia.
- Trzeba by�o znikn�� bardzo szybko - ci�gn�� rozczochrany.
- Nie znali�my pani przecie�, nie znali�my pani adresu, nic kompletnie, wi�c po prostu zabrali�my pani� ze sob�.
Trzej pozostali zacz�li nagle kiwa� g�owami w�r�d radosnych, r�wnie� nieco zak�opotanych u�miech�w, �ywo przy�wiadczaj�c tej wypowiedzi. Ma�o brakowa�o, a zacz�liby klaska�. By�am zupe�nie pewna, �e �adnego z nich nie widzia�am w pobli�u siebie w owej melinie, nie m�wi�c ju� o tym, �e je�li ktokolwiek si� tam �le czu�, to z pewno�ci� nie ja.
- Bardzo panom dzi�kuj� - powiedzia�am z umiarkowan� wdzi�czno�ci�. - Obawiam si� tylko, czy nie zabrali mnie panowie odrobin� za daleko...
Panowie wydali z siebie grubsze i cie�sze �mieszki dla udokumentowania, �e doceniaj� m�j ekstraordynaryjny dowcip i przez chwil� wszyscy razem mizdrzyli�my si� w�r�d g�upawych kryg�w. Po czym ponowi�am pytanie, tym razem pe�ne ufnego zaciekawienia.
- A dok�d lecimy?
- Mam nadziej�, �e nie zrobi to na pani zbyt du�ego wra�enia... - zaniepokoi� si� rozczochrany troskliwie.
- Kula ziemska jest tak ma�a i tak ograniczona, doda� pob�a�liwie t�usty.
- Drobnostka powiedzia�am �yczliwie. A wi�c?
- Uwielbiam loty do pewnego ma�ego miasteczka na wybrze�u Brazylii - wyja�ni� wreszcie rozczochrany, czyni�c przy tym lekcewa��cy gest, kt�rym odleg�o�� do Brazylii sprowadza� do odleg�o�ci mi�dzy Gr�jcem a Tarczynem. Te jakie� upiorne tysi�ce kilometr�w unicestwia�, wykre�la�, odbiera� im jakiekolwiek znaczenie. C� za r�nica w ko�cu, czy prosto z Kopenhagi lec� przez ocean do Brazylii, czy przez kana� do Malme!
Przez chwil� milcza�am, g��wnie z podziwu dla siebie, �e jednak tak dobrze zgad�am. Po czym pozwoli�am sobie okaza� pewien niepok�j.
- Ale� ja nie mam wizy! - zawo�a�am, starannie demonstruj�c zdziwione zmartwienie. - Nie mam �adnych rzeczy, tam jest przecie� gor�co, nie b�d� mia�a w co si� ubra�! Poza tym musz� przecie� wr�ci�! Mam nadziej�, �e panowie... ?
Wytrzeszczy�am na nich oczy mrugaj�c rz�sami z nadziej�, �e wychodzi to dostatecznie g�upio i bezradnie. W osi�ganiu wyrazu krety�skiej ufnej s�odyczy wspi�am si� na szczyty swoich mo�liwo�ci i zacz�am mie� obawy, �e d�ugo w tym nie wytrwam. O drobnym fakcie, �e m�j paszport by� wa�ny tylko na Europ� i na kraje pozaeuropejskie nie dzia�a�, pozwoli�am sobie nie wspomnie�.
Wpatrzeni we mnie wyrapionymi ga�ami panowie nagle si� jakby ockn�li.
- Ale� oczywi�cie! - wrzasn�li wszyscy czterej r�wnocze�nie. - Prosz� nie mie� �adnych obaw, zaopiekujemy si� pani�! Wszystko pani dostanie! Ubranie, oczywi�cie, wiza, drobnostka, nie ma potrzeby, l�dujemy bezpo�rednio, nikt si� nie b�dzie pyta�! Powr�t? Jasne, w ka�dej chwili!...
�wiat, mo�na powiedzie�, mia�am u st�p. Raczy�am wyrazi� zgod� na zjedzenie �niadania. Czterej panowie usiedli do sto�u wraz ze mn�. Serwowa� kelner w bia�ym fraku. Sza� cia� i uprz�y.
W trakcie posi�ku sonda ruszy�a.
- Z pewno�ci� najbardziej wstrz�sn�a pani� �mier� tego nieszcz�nika powiedzia� ze wsp�czuciem t�usty. - Nic dziwnego, �e pani si� �le poczu�a. Zmar� przecie� na pani r�kach.
Westchn�� ci�ko i wzni�s� oczy ku g�rze, jakby zamierza� w�a�nie odm�wi� modlitw� za dusz� nieboszczyka. Uzna�am, �e powinnam si� dostosowa�. Od�o�y�am widelec i westchn�am nie mniej przejmuj�co.
- Tak, to by�o straszne - przy�wiadczy�am z