6925
Szczegóły |
Tytuł |
6925 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
6925 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 6925 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
6925 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
KAZIMIERZ ZAKRZEWSKI
BIZANCJUM
W �REDNIOWIECZU
KRAK�W
� 1995 Copyright by Towarzystwo Autor�w i Wydawc�w Prac Naukowych UNIVERSITAS,
Krak�w, wyd. II (na podstawie wydania z roku 1939, Warszawa, Wydawnictwo MSZ)
ISBN 83-7052-361-7
Projekt ok�adki i stron tytu�owych JACEK SZCZERBI�SKI
seria
BESTSELLERY Z PRZESZ�O�CI
pod redakcj�
ANDRZEJA NOWAKOWSKIEGO
OD WYDAWCY
Ta znakomita ksi��ka Kazimierza Zakrzewskiego zosta�a wydana po raz pierwszy w roku 1939. Niewielki nak�ad oraz zawierucha wojenna spowodowa�y, �e sta�a si� ona niemal niedost�pna na rynku ksi�garskim. R�wnie� niewiele bibliotek w Polsce posiada jej egzemplarze, a te, kt�re dochowa�y si� do czas�w dzisiejszych zosta�y dos�ownie zaczytane.
Wznowienie tej pracy w serii �Bestsellery z przesz�o�ci" wydaje si� wi�c ze wszech miar zasadne, tym bardziej, �e ta popularnonaukowa ksi��eczka znakomitego polskiego historyka nic nie straci�a ze swoich wysokich walor�w poznawczych.
I �DRUGI RZYM"
Po�o�enie Konstantynopola - Za�o�enie miasta - Ko�ci� Bo�ej M�dro�ci i wielki pa�ac cesarski - Mury miasta - Basileus - Ustr�j polityczny i spo�eczny - Kultura bizanty�ska
Podanie g�osi, �e gdy Megaryjczycy skierowali do Delf zapytanie, gdzie za�o�y� swoj� koloni�, wyrocznia pouczy�a ich, �e maj� usadowi� si� naprzeciwko �miasta �lepych". Nie�atwo by�o rozwi�za� t� zagadk�. Ostatecznie jednak za�o�yciele nowej kolonii doszli do przekonania, �e miastem �lepych jest Kalchedon (p�niej Chalkedon, dzi� Kadikoy), po�o�ony na brzegu azjatyckim u wej�cia z morza Marmara do Bosforu. Po�o�ony wi�c mo�liwie najbli�ej naprzeciw Chalkedonu skalisty cypel po stronie europejskiej stanowi� miejsce wskazane przez Apollona jako teren przysz�ej kolonii megaryjskiej.
Dlaczego Kalchedon w tej dowcipnej legendzie zas�u�y� sobie na miano �miasta �lepc�w"? Oczywi�cie dlatego, �e jego za�o�yciele, kt�rzy wyruszyli w �wiat siedemdziesi�t lat przed Megaryjczykami, nie zauwa�yli nadzwyczajnych korzy�ci po�o�enia tego miejsca, na kt�rym powsta�a potem (w roku 658 przed Chrystusem wed�ug bardzo zreszt� niepewnej chronologii greckiej) kolonia megaryjska. Ta kolonia to Byzantion, dzisiejszy Stambu� (w�a�ciwie Istanbul), jak nazywamy star�, tureck�, a ongi� bizanty�sk� cz�� wielkiego miasta nad Z�otym Rogiem. Co prawda �w skalisty pas l�du, wcinaj�cy si� w morze, nie posiada wody �r�dlanej; w ci�gu wiek�w tylko ogromnym wysi�kiem pracy ludzkiej, przez budow� wielkich cystern i akwedukt�w, rozwi�zano zagadnienie zaopatrzenia mieszka�c�w Bizancjum w wod� do picia. Tym wi�ksza pochwa�a nale�y si� Megaryjczykom, �e przezwyci�yli ten szkopu�. Jaki� dziwny instynkt
rzuci� ich na miejsce jakby przeznaczone na to, aby przez d�ugie wieki odgrywa� rol� jednej ze stolic �wiata.
Trudno opisa� wra�enie, jakie ogarnia w�drowca na widok Bosforu. Azja dotyka tu niemal Europy, ale nigdzie z ni� si� bezpo�rednio nie ��czy. W�ska, kr�ta cie�nina o bystrym pr�dzie przebija si� przez dochodz�ce do niej z obu stron wzg�rza i ��czy morze Marmara z Morzem Czarnym. Jad�cemu statkiem przez Bosfor wydaje si� ci�gle, �e znajduje si� na zamkni�tym zewsz�d jeziorze; a jednak w�r�d lesistych g�r znajduje si� wyj�cie na pe�ne morze.
U wylotu Bosforu odbiega od niego w g��b l�du europejskiego w�ska a g��boka zatoka, kt�rej Grecy nadali nazw� �Rogu" - p�niej ze wzgl�du na bogactwa Konstantynopola zjawi�a si� nazwa �Z�oty R�g". Skalisty grzbiet o stromych zboczach oddziela ow� zatok� od morza Marmara. Grzbiet ten, podzielony na �siedem wzg�rz" (na wz�r Rzymu), zajmuj� dzi� wspania�e bizanty�skie i tureckie zabytki Konstantynopola; na jego zboczach kipi barwne �ycie wschodniego miasta. Wy�yny za Z�otym Rogiem tak�e s� dzisiaj g�sto zabudowane - znajduje si� tam Pera, dzielnica europejska, pe�na bogactw i wyst�pku, kt�ra pod ber�em su�tan�w zaj�a miejsce dawnych ogrod�w i cmentarzy.
Kolonia megaryjska nie zajmowa�a ca�ej przestrzeni pomi�dzy Z�otym Rogiem a morzem Marmara. Jej cytadela - Akropolis ze �wi�tyniami i z prytanejonem (ratuszem) mie�ci�a si� na szczycie wzg�rza najbardziej wysuni�tego ku Bosforowi, tam gdzie dzisiaj widnieje stary seraj, czyli pa�ac su�ta�ski. W�a�ciwe miasto by�o po�o�one doko�a Akropo�is. Wi�ksza cz�� tego tr�jk�ta, kt�rego dwa boki stanowi� brzeg morza Marmara i Z�oty R�g, by�a pusta, dop�ki na Bizancjum (�aci�ska nazwa greckiego Byzantion) nie zwr�cili uwagi cesarze rzymscy.
Pierwszym z nich by� Septimiusz Sewerus (193-211), kt�remu Bizanty�czycy stawiali op�r w wojnie z innym pretendentem do purpury cesarskiej i tak rozj�trzyli twardego wojownika, �e zburzy� miasto. W jaki� czas potem sam je odbudowa� pod inn� nazw�, nadaj�c znacznie wi�kszy obszar i ozdabiaj�c je licznymi gmachami, by� on m.in. tw�rc� s�ynnego p�niej hipodromu (cyrku), kt�rego pot�ne konstrukcje mo�na podziwia� jeszcze dzisiaj.
Konstantyn Wielki r�wnie� zwr�ci� uwag� na Bizancjum w czasie wojny domowej z Licyniuszem; przebieg tej wojny otworzy� mu
oczy na wybitnie korzystne ze strategicznego punktu widzenia po�o�enie miasta nad Bosforem.
Wojna z Licyniuszem, dotychczasowym w�adc� rzymskiego Wschodu (do 324), sko�czy�a si� pora�k� poga�skiego rywala Konstantyna i wcieleniem jego posiad�o�ci do kraj�w poprzednio ju� stanowi�cych pa�stwo bohatera chrze�cija�skiego. Odt�d zainteresowania Konstantyna Wielkiego skupi�y si� na prowincjach wschodnich.1'Ju� w III w. cesarze rzymscy wychodz�cy z szereg�w armii niech�tnie przebywali w starej stolicy pa�stwa; wielki poprzednik Konstantyna, Dioklecjan (do 304) obra� sobie za rezydencj� du�e miasto w azjatyckiej Bitynii, Nikomedi� (dzi� Ismid), niezbyt odleg�� od Bizancjum. Tam jednak Konstantyn Wielki mieszka� nie chcia�. Z Nikomedi� ��czy�y si� jego osobiste przykre wspomnienia, bo cz�� m�odo�ci sp�dzi� na dworze Dioklecjana w charakterze zak�adnika, kt�remu grozi�y r�ne niebezpiecze�stwa; z Nikomedi� wi�za�o si� w dodatku wspomnienie wielkich prze�ladowa� chrze�cija�stwa, podj�tych przez Dioklecjana i Galeriusza; z tamtej stolicy wychodzi�y rozkazy, kt�re ca�e cesarstwo rzymskie zbroczy�y krwi� m�czennik�w.
Szukaj�c nowej stolicy na Wschodzie, Konstantyn Wielki zamierza� pocz�tkowo odbudowa� Troj�, ale rych�o zamiar ten porzuci� i -jak opowiadaj� wsp�cze�ni - z inspiracji Bo�ej wyznaczy� na przysz�y �Nowy Rzym" dawne miasto greckie nad Bosforem. Ju� w ro-
ku 325 podj�to w Bizancjum roboty budowlane. Uroczysta ceremonia za�o�enia �Drugiego Rzymu" odby�a si� jednak dopiero w roku 330. Decyzja cesarza wywar�a na wsp�czesnych bardzo silne wra�enie i oplot�y si� doko�a niej liczne legendy na po�y chrze�cija�skie i na po�y poga�skie. Tak�e mimo �e oficjalnie miasto otrzyma�o nazw� �Nowego Rzymu" (nowa Roma, po grecku nea Rome), od pierwszej chwili nie nazywano go inaczej, jak �grodem Konstantyna" (Konstantinopolis).
Nie trzeba mniema�, �e w zamiarach Konstantyna le�a�o zupe�ne zerwanie z tradycjami poga�skiej przesz�o�ci. Bardzo pobo�ny i szczerze przywi�zany do religii Krzy�a cesarz �w do ostatnich lat �ycia nie wyzwoli� si� z przes�d�w dawnej wiary; buduj�c Konstantynopol, sprowadzi� nad Bosfor wieszczk�w poga�skich i przy ich pomocy odtworzy� stary etruski rytua� zak�adania miasta; zbudowa� te� w nowej stolicy �wi�tyni� bogini opieku�czej, Fortuny miasta (po grecku: Tyche) i pozwoli� na istnienie w niej innych �wi�ty�. W tych jednak czasach, kiedy chrze�cija�stwo odbywa�o ju� sw�j triumf w ca�ym cesarstwie rzymskim, poga�stwo mog�o utrzyma� si� do czasu tylko tam, gdzie posiada�o silne tradycje. W nowym mie�cie rola jego by�a nik�a wobec wielkiego nap�ywu ludno�ci chrze�cija�skiej i manifestacyjnego przywi�zania samego Konstantyna do religii Chrystusowej, kt�rej god�o - wielki z�oty krzy� - widnia�o na pa�acu cesarskim.
10
Konstantyn nie d��y� te� wcale do nadania swemu miastu charakteru jednostronnie greckiego. Przeciwnie, otacza� si� oficerami i urz�dnikami �aci�skimi i wiele rodzin senatorskich z Rzymu sk�oni� do przeniesienia si� do nowej stolicy. Po�o�enie geograficzne �Nowego Rzymu" sprawi�o jednak, �e nap�yn�y do niego masy ludno�ci greckiej. �ywio� �aci�ski, jako nap�ywowy, bardzo szybko roztopi� si� w greckim i ju� w sto lat po Konstantynie znajomo�� j�zyka �aci�skiego nie wychodzi�a poza szczup�e ramy dworu i wy�szych urz�dnik�w. Niezale�nie wi�c od jakichkolwiek osobistych intencji za�o�yciela �gr�d Konstantyna" od pierwszej chwili wyr�s� jako miasto greckie i chrze�cija�skie, jako prawdziwa stolica chrze�cija�stwa greckiego. Taki te� charakter zachowa� Konstantynopol a� do podboju tureckiego.
Ju� Konstantyn Wielki zbudowa� w nowej stolicy wspania�e gmachy i �wi�tynie, kt�rych majestat mia� za�mi� stare zabytki miast antycznych. Pa�ac cesarski zajmowa� obszerne tereny na zboczach wzg�rz, wpadaj�cych ku morzu Marmara. Wchodzi�o si� do pa�acu z placu Augusteon, otoczonego zewsz�d pi�knymi gmachami; jedn� stron� tego placu zajmowa� �wielki ko�ci�" (megale ekklesia) pod wezwaniem M�dro�ci Bo�ej (Hagia Sofia, nie�ci�le - ko�ci� �w. Zofii), drug� pa�ac senatu oraz pawilon Chalke, stanowi�cy portierni� pa�acu cesarskiego z ogromn� bram� wej�ciow�, nad kt�r� widnia� krzy� mozaikowy. Po przej�ciu Chalki zwiedzaj�cy pa�ac musia�by przeci�� ca�� dzielnic� budynk�w przeznaczonych na koszary r�nych oddzia��w gwardii cesarskich (schole), aby dosta� si� do g��wnego gmachu pa�acowego, zwanego �Dafne"; stamt�d za� po schodach m�g�by zej�� a� na brzeg morza, gdzie r�wnie� znajdowa�y si� gmachy, stanowi�ce cz�� sk�adow� �wielkiego pa�acu". W�a�ciwo�ci terenu wykorzystano dla malowniczego rozmieszczenia w obr�bie kompleksu pa�acowego dziedzi�c�w g�rnych i dolnych, teras, galerii, ramp itd., mi�dzy kt�rymi wznosi�y si� budynki mieszkalne i reprezentacyjne, okolone wisz�cymi ogrodami. Ca�o��, otoczona murami, stanowi�a jakby osobne miasto, t�tni�ce w�asnym �yciem. Nast�pcy Konstantyna a� po wiek XI budowali w obr�bie pa�acu ci�gle nowe gmachy; wyr�s� w ten spos�b istny labirynt, malowniczy i pe�en przepychu, ale pozbawiony wszelkiej harmonii i celowo�ci.
Konstantynowy �wielki ko�ci�" (Hagia Sofia) sie� ziemi i po�ar�w, a na jego miejscu jeden z nast�pc�w- Konstan-
tyna, wielki cesarz Justynian (527-565) wzni�s� now�, wspania�� �wi�tyni�, pos�uguj�c si� geniuszem architekt�w greckich z Azji Mniej szej. Zamieniona na meczet przetrwa�a ona do naszych czas�w. Budowniczowie Hagii Sofii porwali si� na dzie�o niezmiernie trudne, a mianowicie umie�cili pot�n� kopu�� o �rednicy 32 metr�w na dw�ch �mia�o rozpi�tych �ukach, d�wiganych przez cztery du�e filary, podpieraj�c j� z przodu i z ty�u przez dwie mniejsze p�kopu�y; sprawia wi�c ona takie wra�enie, jak gdyby nie opiera�a si� na niczym, tylko sp�ywa�a z nieba na ziemi�. Zachwyt budzi�a tak�e wspania�a dekoracja wewn�trzna �wi�tyni; inkrustacje �cienne, tj. desenie uk�adane z r�nokolorowych kamieni, delikatne arabeski, jakby koronki wykute w kamieniu, liczne mozaiki, smuk�e kolumny itp. Promienie s�o�ca wpadaj�ce do �wi�tyni przez czterdzie�ci okien umieszczonych u nasady kopu�y zalewa�y j� takim blaskiem, �e - jak powiedzia� historyk bizanty�ski z VI wieku Prokopios - zdawa�o si�, i� to ona sama wydaje z siebie �wiat�o. Bezlik lamp umo�liwia� niezwyk�e o�wietlenie w czasie nabo�e�stw nocnych. Jeszcze dzisiaj odarte z wi�kszej cz�ci swych ozd�b wn�trze Hagii Sofii sprawia zupe�nie niezwyk�e wra�enie: ogl�dana z zewn�trz �wi�tynia nie przedstawia si� natomiast okazale, zepsuta przez r�norodne przybud�wki, pochodz�ce z czas�w tureckich.
Konstantynopol. �wi�tynia Bo�ej M�dro�ci (Hagia Sofia)
Na jednym z dalszych wzg�rz �Nowego Rzymu" Konstantyn Wielki wzni�s� ko�ci� pod wezwaniem �w. Aposto��w, po��czony
12
z mauzoleum cesarskim, w kt�rym spocz�� sam za�o�yciel miasta i cz�onkowie jego rodziny. I ten ko�ci� przebudowa� Justynian. Doko�a grobu Konstantyna Wielkiego rozci�gn�y si� sarkofagi p�niejszych w�adc�w cesarstwa bizanty�skiego; kiedy nie by�o ju� miejsca wewn�trz mauzoleum, budowano kaplice-grobowce dla �ba-sileus�w" (cesarzy) obok ko�cio�a, albo te� ustawiano sarkofagi pod go�ym niebem; by�y one pokryte z�otem, lub nawet wysadzane drogimi klejnotami i dlatego pad�y p�niej �upem naje�d�c�w. Ko�ci� Aposto��w zburzyli Turcy i na jego miejscu wznosi si� meczet su�tana Mehmeta Zdobywcy. Podobny los spotka� zreszt� olbrzymi� wi�kszo�� zabytk�w dawnego Bizancjum.
Z Konstantynem i jego nast�pcami rywalizowali bogaci senatorowie, wznosz�c sobie nad Bosforem pa�ace pe�ne przepychu, l�ni�ce od marmur�w, ozdobione mozaikami i malowid�ami �ciennymi, wy�o�one kosztownymi dywanami, po kt�rych wa��sali si� w�a�ciciele w kosztownych strojach jedwabnych, obwieszeni drogimi klejnotami. Zak�adali te� ko�cio�y i klasztory, kt�rych wyros�a w Konstantynopolu nieprzeliczona ilo��. Aby nowa stolica przewy�sza�a wszystkie inne miasta, Konstantyn z ca�ej Grecji sprowadza� do niej najbardziej znane dzie�a sztuki staro�ytnej, kt�re ustawia� na ulicach i placach publicznych albo w hipodromie, sprawiaj�cym wra�enie muzeum. I z tych zabytk�w niewiele pozosta�o; w ka�dym razie na miejscu dawnego hipodromu (po turecku At-Mejdari) stoi dot�d kolumna w�owa z Delf, kt�r� swego czasu ufundowa�y miasta greckie na pami�tk� zwyci�stwa Pauzaniasza pod Platejami (479 przed Chrystusem). W pobli�u wznosi si� obelisk sprowadzony z Egiptu i ustawiony w hipodromie po kilkunastoletnich wysi�kach za panowania Teodozjusza Wielkiego (379-395). Te okruchy daj� nam pewne wyobra�enie o �wietno�ci dawnego Konstantynopola.
G��wna ulica pi�knej stolicy, zwana ��rodkow�" (Mes�), ��czy�a plac Augusteon z szeregiem innych plac�w reprezentacyjnych, biegn�c przez forum Konstantynopola, z kolumn� za�o�yciela miasta, ogromny plac zwany Tauros (p�niej forum Teodozjusza) i forum Arkadiusza, w stron� Z�otej Bramy, przez kt�r� cesarze w triumfie wje�d�ali do miasta. Druga podobna ulica odchodzi�a od Mes� pod k�tem prostym, stromo zbiegaj�c do Z�otego Rogu. Wzd�u� owych ulic ci�gn�y si� kryte portyki, parterowe lub pi�trowe, chroni�ce przechodni�w przed �arem po�udniowego s�o�ca lub cz�stymi nad Bosforem nawa�nicami. Oddalaj�c si� od g��wnej ulicy mo�na by�o
13
zapu�ci� si� w labirynt w�skich i brudnych, przewa�nie stromych i �le wybrukowanych uliczek, gdzie leg�a si� ci�ba wielkomiejska, w czasach rewolty gro�na nawet dla cesarzy. Ogromna masa kupc�w i rzemie�lnik�w wystawia�a na sprzeda� swe towary w licznych bazarach, tworz�cych ca�e dzielnice (np. Chalkopratia - dzielnica br�zownik�w).
W�druj�c po tym barwnym �wiecie przesz�o�ci warto by�oby zajrze� i do portu konstantynowskiego. Niestety nie mamy poj�cia o wygl�dzie portu w czasach Konstantyna lub Justyniana. Lepiej znamy go z p�nego �redniowiecza. U wej�cia do Z�otego Rogu po obu brzegach wznosi�y si� wtedy wie�e stra�nicze; mi�dzy nimi przeci�gano w czasie wojny gruby �a�cuch, kt�ry ca�kowicie zamyka� dost�p do portu dla okr�t�w nieprzyjacielskich.
Poza t� bezpieczn� zas�on� na g�adkiej tafli Z�otego Rogu wrza� -jak i dzisiaj - o�ywiony ruch; t�oczy�y si� tu statki ze wszystkich miast po�o�onych na brzegach Morza �r�dziemnego, a ich kupcy zaopatrywali si� nad Z�otym Rogiem w towary wyrabiane w Bizancjum. U st�p antycznej Akropolis w Manganach znajdowa� si� wielki arsena� cesarski; obok niego niew�tpliwie rozci�ga� si� port wojenny, w kt�rym budowano pot�ne �dromony" (g��wny typ statk�w wo-
14
jennych), urz�dzaj�ce zwyci�skie i zuchwale wyprawy na dalekie wybrze�a Europy i Azji. Dalej wzd�u� Z�otego Rogu znajdowa�y si� w p�nym �redniowieczu strefy oddane do dyspozycji poszczeg�lnych miast w�oskich, pozostaj�cych w stosunkach z Bizancjum; wenecjanie, genue�czycy, pizanie itp. mieli tu w�asne nadbrze�a (po �acinie: scalae) z warsztatami okr�towymi, faktoriami, sk�adami oraz ko�cio�ami, domami go�cinnymi i pa�acami swoich rezydent�w.
Poniewa� genue�czycy ci�gle k��cili si� a nawet wojowali z wenecjanami, cesarz Micha� VIII (1259-1282) kaza� im si� przenie�� na drugi brzeg Z�otego Rogu, gdzie zbudowali sobie osobne miasto otoczone murami i basztami u st�p �wie�y Chrystusa", wie�cz�cej szczyt wzg�rza; tak powsta�a Galata, �miasto Frank�w", zawi�zek dzisiejszej europejskiej cz�ci Konstantynopola, po��czonej mostem ze starym Stambu�em.
Bogate miasto musia�o �ci�gn�� na siebie uwag� barbarzy�c�w zza Dunaju, kt�rzy ju� za Konstantyna Wielkiego cz�sto naje�d�ali P�wysep Ba�ka�ski. Rozrost miasta w IV w. by� za� tak szybki, �e ca�e dzielnice wyros�y poza kr�giem wyznaczonym przez za�o�yciela. Dlatego za panowania Teodozjusza � (408-450) wzniesiono nowe pot�ne mury miejskie. Ich �a�cuch do dzisiejszych dni ��czy na przestrzeni niemal siedmiu kilometr�w brzegi morza Marmara ze Z�otym Rogiem. Jest to najpot�niejszy pomnik pot�gi dawnego Bizancjum. Mur teodozja�ski biegnie podw�jnym pasem. Pusta przestrze� mi�dzy murem zewn�trznym i wewn�trznym stanowi�a pomieszczenie dla obro�c�w. Poza zewn�trznym murem g��boka, murowana fosa utrudnia�a dost�p szturmuj�cym. Co kilkaset krok�w stercz� nad murem wynios�e, kamienne baszty, nazwane od imion r�nych cesarzy bizanty�skich. Kilka bram stanowi uj�cie dla wybiegaj�cych za miasto go�ci�c�w.
Trudno zliczy�, ile razy te pot�ne mury wytrzyma�y straszliwe szturmy naje�d�c�w, kt�rych cia�a k�ad�y si� pokotem u ich podn�a. W krytycznych momentach na murach zjawia�o si� duchowie�stwo z cudownymi obrazami Bogarodzicy - patronki grodu Konstantyna. Przez d�ugie wieki i materialna, i moralna si�a obro�c�w odpiera�a wszelkie zakusy na �gr�d strze�ony przez Boga" (polis teofilaktos); dopiero w roku 1024 po raz pierwszy zdo�ali wedrze� si� do miasta naje�d�cy, a mianowicie krzy�owcy �aci�scy. Za barier� mur�w teodozja�skich mieszka�cy Konstantynopola czuli si� bezpieczni i zachowali depozyt, jakiego stali si� posiadaczami, to jest liczne warto-
15
�ci antycznej kultury greckiej, kt�re p�niej przekazali ludom Zachodniej Europy.
Podczas wi�c gdy stary Rzym z�upiony dwukrotnie przez germa�skich zdobywc�w straci� powag� stolicy �wiata, a w licznych prowincjach Zachodu wyros�y z najazdu germa�skiego nowe pa�stwa, stolica Konstantynowa na Wschodzie przetrwa�a na og� bez wstrz�s�w dob� tzw. w�dr�wki narod�w (V i VI wiek). Doko�a niej pa�stwowo�� rzymska wi�za�a nadal greckie prowincje cesarstwa rzymskiego. Cesarze, panuj�cy nad Bosforem, byli od ko�ca VI w. Grekami, je�li nie z pochodzenia - to z mowy, obyczaju i kultury. W�adali oni narodem greckim, ale uwa�ali si� za w�adc�w Rzymian, a ich poddani nie nazywali si� nigdy inaczej, jak tylko Romaioi (Rzymianie). Przyczyni�o si� jeszcze do tego i uto�samienie �Hellen�w" z wyznawcami poga�stwa. To cesarstwo nazywamy dzi� cesarstwem �bizanty�skim". Jest to nazwa naukowa, stworzona przez historyk�w. Konstantynopol by� a� do roku 1453 stolic� cesarstwa z nazwy �rzymskiego", ale z ducha - na wskro� greckiego - �ci�lej z ducha chrze�cija�stwa greckiego.
W�adca tego cesarstwa, nast�pca w ci�g�ej linii dawnych cesarzy rzymskich, poczynaj�c od Konstantyna Wielkiego, po wyj�ciu z u�ycia dawnych �aci�skich tytu��w zwa� si� z grecka �basileus". Tytu�u tego strzeg� zazdro�nie, nie przyznaj�c go �adnym innym monarchom chrze�cija�skim, nie tylko kr�lom pa�stw zachodnio-europejskich,
16
ale i cesarzom Zachodu, po wskrzeszeniu cesarstwa �rzymskiego" na Zachodzie przez Karola Wielkiego (800). Po cesarzach rzymskich odziedziczy� w�adz� absolutn� i zasad� princeps legibus solutus (cesarz stoi ponad prawem). Uwa�a� si� za namiestnika Bo�ego na ziemi; - �jestem cesarzem i kap�anem" - pisa� do papie�a (list cesarza Leona III w pocz. VIII w.). Koronowany przez patriarch� w Hagii Sofii by� �wieck� g�ow� chrze�cija�stwa - przynajmniej greckiego - opiekunem ko�cio�a i wykonawc� uchwa� sobor�w powszechnych; przyzwyczajony do mieszania si� w sprawy ko�cielne, musia� by� t�gim znawc� teologii. By� prawodawc� i najwy�szym s�dzi� i prowadzi� do boju wojska �Rzymian" wschodnich. Poza tym �ycie jego up�ywa�o na r�nych ceremoniach pa�acowych, przypominaj�cych bardzo pe�ne mistycznego czaru obrz�dy ko�cio�a prawos�awnego. Pokazywa� si� poddanym lub pos�om obcych mocarstw w ca�ym majestacie na z�otym tronie, umieszczonym na wysokim postumencie, spowity w dymy kadzide�, w stroju kapi�cym od z�ota i klejnot�w. Jego wy��cznym atrybutem by�y czerwone buty.
17
Formalnie w�adza �basileusa" by�a nieograniczona i jej pe�nia stwarza�a pole do wielu nadu�y�. Faktycznie jednak cesarz bizanty�ski musia� si� liczy� z wielu wp�ywowymi czynnikami organizacji pa�stwowej. Na czele pot�nych wojsk broni�cych prowincji wschodnich przed nawa�� islamu (por. ni�ej) stali ambitni mo�now�adcy azjatyccy, z kt�rych niejeden podj�� marsz na Konstantynopol; pot�ga ich niemal dor�wnywa�a cesarskiej. Gro�ne by�y tak�e powstania ludu sto�ecznego, kt�ry nieraz wylega� ze swoich zau�k�w na plac Augusteon, wy�adowywa� sw� w�ciek�o�� w dzikich ekscesach i zmusza� w�adc� do ust�pstw. Wreszcie niejeden cesarz bizanty�ski da� g�ow� na skutek intryg, zawi�zywanych w zakamarkach jego w�asnego pa�acu.
Przede wszystkim jednak cesarz musia� si� liczy� z pot�g� ko�cio�a i to pomimo wp�ywu, jaki wywiera� na patriarch�, pomimo nawet prawa, z kt�rego cz�sto korzysta� - sk�adania patriarchy z urz�du i posy�ania go na wygnanie. Pot�g� ko�cio�a greckiego stanowi�y masy mnich�w. �yli oni w klasztorach, kt�rych wielkie mn�stwo by�o w samej stolicy (m.in. s�ynny klasztor Studion nad morzem Marmara, cytadela ortodoksji przez d�ugie wieki), a jeszcze wi�cej na brzegach Bosforu, na Wyspach Ksi���cych po�o�onych w okolicach Konstantynopola, w g�rach Bitynii, a przede wszystkim na g�rze Atos, gdzie do naszych czas�w zachowa�a si� formalnie zorganizowana bizanty�ska republika mnisza; obok tych skupie� klasztornych istnia�y pustelnie, gdzie sp�dzali czas na mod�ach i umartwieniach �wi�ci samotnicy, szczeg�lnie czczeni przez masy ludowe, a bacznie �ledz�cy perypetie �ycia sto�ecznego i gotowi zawsze do wyst�pienia w obronie zagro�onej wiary lub moralno�ci. W razie konfliktu z patriarch� cesarz m�g� zawsze �ci�gn�� na siebie gniew mnich�w, za kt�rymi opowiada�y si� masy ludowe. Wojna z t� pot�g� nie by�a �atwa, poniewa� mnisi nie l�kali si� prze�ladowa�, ani nawet m�cze�stwa za swoje prawdy, byli zaciekli i uparci i nie uznawali �adnych kompromis�w. Tote� wszystkie powa�niejsze zatargi w�adzy �wieckiej z ko�cio�em, maj�cym do dyspozycji bezbronn�, ale wojownicz� armi� mnich�w, ko�czy�y si� - cho�by po dziesi�tkach lat - zwyci�stwem ko�cio�a.
Cesarza otacza� dw�r nader liczny, i ca�y ten barwny zesp� dworzan i dygnitarzy stanowi� zbiorowe kierownictwo pa�stwa. Nazywano ich senatorami (po grecku: synkletikoi), a oficjalne listy i podr�czniki etykiety z DC i X wieku skrz�tnie spisa�y wszystkie ich
18
tytu�y. Senatorzy dzielili si� na dziewi�tna�cie rang; stanowili oni jakby szlacht�, chocia� Bizancjum nie zna�o �adnych tytu��w dziedzicznych. Dworzanin wi�c zostawa� najpierw spatariuszem, tj. miecznikiem, nast�pnie spatarokandydatem, protospatariuszem (pierwszym miecznikiem), wreszcie patrycjuszem; nieliczni tylko wybrani ministrowie uzyskali tytu� magistra; jeszcze wy�sze rangi �cezara" (kaisar), nobilissimusa i kuropalatesa by�y zarezerwowane dla cz�onk�w rodziny cesarskiej. Obok tych tytu��w, okre�laj�cych stopie� ka�dego �senatora" w hierarchii pa�stwowej, istnia� ogromny wyb�r tytu��w zwi�zanych ze sprawowanymi urz�dami lub funkcjami dworskimi, dw�r roi� si� od r�nych ministr�w - z tytu�ami: eparch�w, logotet�w, domestyk�w itp. - wszystkich razem by�o ich sze��dziesi�ciu, a obok nich ca�e mrowie urz�dnik�w kancelaryjnych i wreszcie eunuch�w stanowi�cych s�u�b� osobist� cesarza, podporz�dkowan� �wielkiemu szambelanowi" (parakoimomenos), wyst�puj�cemu nieraz w charakterze pierwszego ministra i wielkorz�dcy cesarskiego, oraz adiutanci i oficerowie gwardii przybocznej. G��d tytu��w by� tak wielki, �e nieraz cesarz ucieka� si� do stworzenia nowej rangi lub funkcji celem zaspokojenia ambicji jakiej� pot�nej osobisto�ci. Trzeba jednak stwierdzi�, �e obok przer�nych �owc�w fortuny w otoczeniu basileusa nie brakowa�o urz�dnik�w pracowitych, rzetelnych i ofiarnych, dzi�ki kt�rym aparat pa�stwowy funkcjonowa� spr�y�cie nawet za panowania w�adc�w s�abych lub nikczemnych.
19
Pa�stwo bizanty�skie posiada�o szeroki zakres zainteresowa� gospodarczych, kontrolowa�o handel, �eglug� i rzemios�a, a nawet prowadzi�o we w�asnym zarz�dzie pewne ga��zie produkcji przemys�owej, kt�re stanowi�y monopol pa�stwowy. Takim monopolem by�a zar�wno hodowla jedwabnik�w, sprowadzonych za Justyniana z In-dochin przez mnich�w, jak r�wnie� wyr�b pewnych cennych tkanin na u�ytek cesarstwa i dworu. Inne rzemios�a by�y zorganizowane w przymusowych cechach, nad kt�rymi pa�stwo w osobie prefekta, czyli eparchosa stolicy, rozci�ga�o �cis�� kontrol�. Zar�wno warunki wst�pienia do korporacji, jak i podzia� pracy, ceny towar�w i p�ace pracownik�w, regulaminy wewn�trzne przedsi�biorstw i technika produkcji, wszystko wi�c, co ma zwi�zek z wykonywaniem rzemios�a, wchodzi�o w zakres zainteresowa� prefekta, kt�ry wydawa� przepisy, reguluj�ce stosunki w korporacjach. Organy kontrolne przeprowadza�y cz�ste rewizje w sklepach i warsztatach, pilnuj�c porz�dku, sprawdzaj�c wagi, kontroluj�c p�ace i ceny, obk�adaj�c grzywnami rzemie�lnik�w nie stosuj�cych si� do przepis�w. Pod kontrol� pa�stwa pozostawa� te� handel zagraniczny; wydawano zakazy przywozu pewnych towar�w, a nawet wywozu innych, i stra� celna skrupulatnie rewidowa�a okr�ty, sprawdzaj�c ich �adunek. Te dokuczliwe nieraz interwencje pa�stwa w �yciu gospodarczym, na skutek kt�rych w Bizancjum nie by�o mowy o wolnej konkurencji i inicjatywie, nie zahamowa�y jednak rozkwitu gospodarczego kraj�w basileusa, a zw�aszcza jego wspania�ej stolicy; natomiast niew�tpliwie przyczyni�y si� do utrzymania wysokiego poziomu techniki rzemios� i pierwszorz�dnej jako�ci ich wytwor�w, przez d�ugie wieki niedo�cignionej na Zachodzie, mimo �e rzemie�lnicy i kupcy w�oscy pilnie podpatrywali tajniki produkcji bizanty�skiej.
W korporacjach zorganizowane by�y gospodarczo czynne �ywio�y stolicy. Obok nich plebs sto�eczny posiada� jeszcze inn� nader interesuj�c� organizacj� spo�eczn�, r�wnie� kontrolowan� przez pa�stwo, jak� stanowi�y �demy" (po grecku demos, tzn. lud), zazwyczaj nazywane przez historyk�w klubami lub frakcjami cyrkowymi. Istotnie organizacja ta wyros�a z klub�w, istniej�cych w hipodromie i rywalizuj�cych w wy�cigach rydwan�w - z Rzymu na Konstantynopol przeszczepiono ten typ klub�w i barwy, jakimi odr�niali si� ich stronnicy. By�y kluby �b��kitnych", �zielonych", �czerwonych" i �bia�ych", w�r�d kt�rych zw�aszcza b��kitni i zieloni dzi�ki masowo�ci odgrywali - szczeg�lnie w VI wieku - powa�n� rol� polityczn�. Ju� sam fakt masowo�ci owych �dem�w" spowodowa�, �e z cza-
20
sem sta�y si� one rodzajem samorz�du mas ludowych, ponadto za� zosta�y zobowi�zane do udzia�u w obronie miasta w razie najazd�w zewn�trznych lub wojen domowych. Nast�pnie jednak pa�stwo samo z�ama�o pot�g� �dem�w", kt�re skompromitowa�y si� w wielu rewolucjach; w ka�dym razie pozosta�y one oficjaln� reprezentacj� ludu, powo�ywan� do udzia�u we wszystkich - tak licznych w Bizancjum - ceremoniach pa�stwowych. Ich przewodnicz�cy, demarchowie, pochodzili z nominacji cesarskiej.
Charakterystyczny rys ustroju cesarstwa bizanty�skiego stanowi swoisty demokratyzm, pomimo �e synkletikoi zw�aszcza mo�now�adcy azjatyccy stworzyli siln� - ale nigdy nie zamkni�t� - arystokracj�. Nawet dziedziczno�� tronu cesarskiego nigdy nie zosta�a podniesiona do rz�du zasad prawnych, mimo �e cesarze d��yli do zapewnienia nast�pstwa swoim synom lub najbli�szym cz�onkom rodziny; formalnie basileus zawsze sprawowa� w�adz� do�ywotni�, a pa�stwo, dop�ki jeszcze by� w u�yciu j�zyk �aci�ski, nazywa�o si� �res publica". Wobec za� cz�stych przewrot�w politycznych nieraz zdarza�o si�, �e dzia�acz wysz�y bezpo�rednio z masy ludowej, osi�gn�wszy najpierw godno�ci senatorskie, zdobywa� nast�pnie tron cesarski i przywdziewa� czerwone buty �basileus�w". Tak samo ka�da dziewczyna, je�li posiada�a wdzi�k i inteligencj�, mog�a marzy� o tym, �e zdob�dzie r�k� cesarza i koronowana na �basiliss�" zasi�dzie w wielkiej sali ceremonialnej pa�acu cesarskiego dla przyj�cia zbiorowego ho�du wszystkich dam dworu; przyk�ady tancerki cyrkowej Teodory, �ony Justyniana, albo c�rki szynkarza Teofano, kolejnej ma��onki dwu basileus�w X wieku, by�y dosy� zach�caj�ce. W umys�owo�ci Bizanty�czyk�w by�o bowiem silnie zakorzenione poczucie r�wno�ci wszystkich obywateli wobec prawa i nie uznawali oni �adnych r�nic spo�ecznych, ani te� rasowych; warunkiem r�wnouprawnienia by�o tylko wyznawanie chrze�cija�stwa ortodo-
21
ksyjnego, czyli �prawos�awnego", tj. dogmat�w ustalonych przez sobory powszechne. Kto w nie wierzy� i wiar� sw� potwierdzi� czynami, tego nie pytano o pochodzenie.
W spo�ecze�stwie bizanty�skim nigdy nie zagin�� dorobek kulturalny staro�ytno�ci; grozi�o mu wprawdzie pewne niebezpiecze�stwo ze strony fanatyzmu chrze�cija�skiego, brzydz�cego si� pu�cizn� poga�sk�, ale ju� w IV wieku uczeni chrze�cija�scy, odgrywaj�cy du�� rol� w �yciu ko�cielnym, np. wielcy przedstawiciele �szko�y kapadockiej", umieli zharmonizowa� swoj� wiar� z przywi�zaniem do �wieckiej kultury. Jeden z nich, �w. Bazyli, zwany Wielkim, tw�rca regu�y duchowej, przyj�tej przez liczne klasztory, umia� nawet mnich�w zaprz�c do pracy bibliotecznej nad porz�dkowaniem i przepisywaniem starych r�kopis�w; dopiero p�niej t� sam� drog� poszli benedyktyni na Zachodzie. Wielu patriarch�w konstantynopolskich przez opiek� nad bibliotekami i szko�ami, skupienie dooko�a siebie uczonych �wieckich i duchownych oraz nak�adanie na duchowie�stwo obowi�zku interesowania si� wychowaniem i kultur� przyczyni�o si� walnie do utrzymania wysokiej kultury. Uniwersytet w Konstantynopolu, za�o�ony przez cesarza Teodozjusza II (408-450), upad� wprawdzie w dobie zaciek�ych walk stronnictw ko�ciel-
22
nych w VIII wieku, zosta� jednak wskrzeszony w wieku IX przez genialnego ministra Bardasa. Jego siedziba i organizacja zmienia�y si� kilkakrotnie, przetrwa� jednak do p�nego �redniowiecza, odgrywaj�c zawsze du�� rol� w umys�owym �yciu stolicy cesarstwa. Poza uniwersytetem czynni byli liczni nauczyciele. Biograf �w. Teodora ze Studion, dzia�aj�cego w pocz�tkach IX wieku, m�g� wi�c nazwa� �wczesny Konstantynopol �bogatym, dobrze uprawianym ogrodem, gdzie kwit�y wszystkie ga��zie wiedzy". Okre�lenie to mo�na by uog�lni�, chocia� w dziejach Bizancjum znamy tak�e �ciemne okresy"; by�y one jednak kr�tkotrwa�e. W przeciwie�stwie do �wieckiego Zachodu wy�sze wykszta�cenie nie stanowi�o monopolu os�b duchownych; by�o dost�pne tak�e i dla �wieckich (istnia�a tam zawsze liczna inteligencja). By�o ono dost�pne r�wnie� i dla kobiet, o czym �wiadcz� bardzo chlubne przyk�ady kobiet czynnych na niwie literackiej.
Literatura krzewi�a si� bardzo bujnie a� do ostatecznego upadku cesarstwa. Pewien szkopu� w jej rozwoju stwarza�o przywi�zanie Grek�w do j�zyka przodk�w, ogromnie odbiegaj�cego od �ywej mowy spo�ecze�stwa �redniowiecznego; ta kwestia j�zykowa stanowi dot�d powa�n� trudno�� w �yciu duchowym Grecji. Trzeba jednak przyzna� o�wieconym Bizanty�czykom, �e umieli znakomicie pos�ugiwa� si� greczyzn� klasyczn�, zw�aszcza w okresach rozkwitu nauk; nie brakowa�o przy tym utwor�w pisanych j�zykiem ludowym albo dla ludu przyst�pnym. Charakterystycznym rysem literatury bizanty�skiej pozostaje w ka�dym razie jej uczono��, kt�r� pisarze zbyt ch�tnie si� popisywali. Im bardziej jednak post�puj� badania nad literatur� bizanty�sk�, tym wi�cej uczymy siej� ceni�; pi�miennictwo Bizanty�czyk�w mo�e si� wylegitymowa� szeregiem poet�w, pe�nych natchnienia i g��bokiego uczucia, historyk�w, w spos�b mistrzowski przedstawiaj�cych burze dziejowe, autor�w �arliwych hymn�w ko�cielnych i kaza�, a nawet subtelnych filozof�w.
Do mas ludowych dociera�y pisane j�zykiem przyst�pnym i ilustrowane przez mnich�w kroniki cesarstwa, produkowane w olbrzymiej ilo�ci �ywoty �wi�tych, a tak�e romanse rycerskie i fantastyczne dialogi. Ich w�asnym tworem by�a epopeja (por. ni�ej) oraz pi�kne piosenki ludowe. Znamy te� i teatr bizanty�ski, zbli�ony do zachodnich widowisk pasyjnych.
Obok literatury rozwija�y si� r�wnie� bez przerwy sztuki pi�kne. Wn�trza ko�cio��w i klasztor�w zdobiono wspania�ymi mozaikami
23
i malowid�ami �ciennymi; mozaiki o tematach �wieckich stanowi�y te� g��wn� dekoracj� pa�ac�w cesarskich i prywatnych, jak o tym �wiadcz� wspania�e szcz�tki mozaik, wykopane w roku 1935 na terenie wielkiego pa�acu cesarskiego (obok nowoczesnego meczetu su�tana Achmeda). Rozpowszechnienie ikon (obraz�w religijnych) wywo�a�o ogromn� burz�, kiedy cesarze VIII w. postanowili wyt�pi� kult obraz�w jako rodzaj ba�wochwalstwa. Inn� ga��zi� malarstwa, w kt�rej celowali arty�ci bizanty�scy, jest tzw. miniatura, czyli ilustracja r�kopis�w. Obok malarstwa uprawiano tak�e p�askorze�b� (w ko�ci s�oniowej), kt�ra r�wnie� sta�a na bardzo wysokim poziomie.
Sztuk� religijn� kr�powa�y zasady, �ci�le okre�laj�ce dob�r temat�w, jakie mo�na by�o stosowa� przy ozdabianiu ko�cio��w. Tematy te powi�zano w przepisowe tzw. cykle ikonograficzne, ograniczaj�c tw�rcz� inwencj� artyst�w; np. w ko�ciele Bogarodzicy arty�ci musieli wykona� cykl mozaik ilustruj�cych �ycie Naj�wi�tszej Panny Marii, sk�adaj�cy si� z szeregu obraz�w o �ci�le okre�lonej tre�ci i kolejno�ci. Najnowsi historycy sztuki zerwali jednak zupe�nie z przes�dem, spotykanym w dawniejszej nauce, jakoby sztuka bizanty�ska by�a sucha i martwa. Przes�d ten obali�o lepsze poznanie licznych pomnik�w tej sztuki, pe�nych prawdziwego artyzmu i �ycia; zw�aszcza wieki X i XI przynios�y prawdziwy rozkwit sztuki, pozo-
24
staj�cej pod wp�ywami Wschodu, ale zarazem umiej�cej pe�nymi gar�ciami czerpa� natchnienie z wielkiej skarbnicy sztuki staro�ytnej Grecji. Niekt�re ilustracje kalendarza cesarza Bazylego II (menologion watyka�skie), lub psa�terza przechowywanego w Pary�u, niekt�re mozaiki z klasztoru Dafni w Attyce cechuje prawdziwie helle�skie umi�owanie pi�kna, przejawiaj�cego siew harmonii.
Nie mogliby�my wreszcie, m�wi�c o sztuce, pomin�� bogatego przemys�u artystycznego. Sta�ym powodzeniem cieszy�y si� w Bizancjum pi�kne wyroby z�otnik�w, br�zownik�w, jubiler�w, szklarzy, emalier�w, jak o tym �wiadcz� nieliczne, ale budz�ce podziw majstersztyki, jakie zachowa�y si� do naszych czas�w. Zdobnictwo wyrazi�o si� w malowaniu tkanin, s�u��cych do stroju lub do upi�kszania wn�trza mieszka�, a tak�e w liturgii ko�cielnej, w rze�bieniu skrzy�, pokrywanych scenami mitologicznymi lub rodzajowymi (igrzyska, polowania, sceny pasterskie). Poprzez ten rozw�j przemys�u artystycznego sztuka znajdowa�a szerokie zastosowanie w �yciu codziennym. Sprzyja�y temu pot�ga materialna cesarstwa, w�a�ciwe nie tylko basileusom, ale i ca�ej g�rnej warstwie spo�ecze�stwa bizanty�skiego zami�owanie do przepychu, wielki rozkwit handlu i ogromny popyt na wytwory rzemios�a bizanty�skiego nawet w oddalonych krajach Europy Zachodniej.
II. WALKA O JEDNO�� CESARSTWA RZYMSKIEGO
Arkadiusz i Honoriusz - Bizancjum i Germanowie - Justynian - Belizariusz i Narses - W�ochy bizanty�skie - Koronacja Karola Wielkiego -Schizma ko�cielna - Wenecja
Po �mierci Konstantyna Wielkiego (337) cesarstwem podzielili si� trzej jego synowie, z kt�rych ka�dy otrzyma� ustalone terytorium pa�stwowe; najstarszy z nich Konstancjusz w�ada� w Konstantynopolu i by� panem prowincji wschodnich. Formalnie zreszt� w�adza cesarska by�a wsp�ln� w�adz� cesarzy nad ca�o�ci� cesarstwa. Faktycznie z ka�dym pokoleniem pog��bia� si� rozdzia� mi�dzy prowincjami zachodnimi i wschodnimi i to pomimo, �e w ci�gu IV wieku niejednokrotnie jeszcze znajdowa�y si� one pod panowaniem jednego w�adcy.
Zw�aszcza zwi�kszy�y si� przeciwie�stwa mi�dzy dwiema po�aciami cesarstwa z powodu spor�w ministr�w, wykonuj�cych w�adz� w imieniu s�abych syn�w cesarza Teodozjusza Wielkiego (po roku 395): Arkadiusza (395-408) w Konstantynopolu i Honoriusza na Zachodzie. Obro�c� ca�o�ci cesarstwa by� wierny �o�nierz cesarstwa rzymskiego, z pochodzenia Germanin, a spowinowacony z rodzin� cesarsk�, Stylichon. �mier� cesarza Teodozjusza zaskoczy�a go w Italii. Obj�� on stanowisko pierwszego ministra na dworze w�adcy Zachodu, Honoriusza; przez to jednak nie wyrzek� si� w�adzy tak�e i nad Konstantynopolem, dok�d nie chcieli go dopu�ci� chciwi i niesumienni ministrowie Arkadiusza. Niestety Stylichon nie umia� si� zdecydowa� na wyb�r mi�dzy legalnymi �rodkami dzia�ania a wojn� domow�, a kolejno uciekaj�c si� b�d� do presji or�nej, b�d� te� do intryg, ostatecznie celu swego nie dopi��, tylko wywo�a� d�ugoletnie
26
napr�enie w stosunkach mi�dzy bratnimi dworami i przyczyni� si� do rozk�adu cesarstwa.
Jeszcze gorszym dla interes�w cesarstwa by� fakt, �e walki Stylichona z jego wschodnimi rywalami zbieg�y si� z buntem ludu germa�skiego Wizygot�w, kt�rym Teodozjusz Wielki odda� tereny po�o�one na P�wyspie Ba�ka�skim jako �sojusznikom", obowi�zanym do s�u�by wojskowej. Na czele zbuntowanych Got�w sta� Alaryk, kt�ry w roku 396 okropnie spustoszy� Grecj�. Rywalizacja Stylichona z ministrami Wschodu uniemo�liwi�a poskromienie Alaryka, sprytnie wi���cego si� kolejno to z jedn�, to z drug� stron�. Ostatecznie dyplomatom z Konstantynopola uda�o si� nam�wi� Alaryka do opuszczenia kraj�w ba�ka�skich; najecha� on Itali�, a gdy niewdzi�czny cesarz Honoriusz skaza� na �mier� Stylichona, nie znalaz� tam godnego siebie przeciwnika i w roku 410 zdoby� Rzym, i straszliwie z�upi� �wieczne miasto". Wizygoci stworzyli pa�stwo germa�skie w Galii i Hiszpanii.
Anarchi� panuj�c� na Zachodzie po naje�dzie Alaryka wykorzystali tak�e i inni naje�d�cy germa�scy, kt�rzy wdarli si� do Galii, i odt�d nie uda�o si� ich stamt�d wyprze�. Wandalowie przedostali si� nawet do Afryki i tam w�dz ich Gejzerich (inaczej Genzeryk) stworzy� niezawis�e pa�stwo, kt�rego stolic� by�a Kartagina. Po �mierci ostatniego wielkiego wodza rzymskiego Aecjusza (454) cesarze Zachodu poza Itali� posiadali ju� tylko szcz�tki dawnych prowincji rzymskich. W Italii tak�e przez niemal dwadzie�cia lat w�ada� w�dz germa�ski, Rycymer, kt�ry do woli zrzuca� z tronu i mianowa� cesarzy, �a�osnych manekin�w w jego r�kach.
I na Wsch�d rzymski przenika�y wp�ywy germa�skie. Oficerowie germa�scy dowodzili wojskami Arkadiusza i jego nast�pc�w, a w senacie roi�o si� od German�w, kt�rzy osi�gali najwy�sze urz�dy pa�stwowe. Razi�a poddanych Arkadiusza buta German�w, kt�rzy na posiedzenia senatu przychodzili w futrach, a nie w togach, traktowali cesarstwo jako swoj� domen�, demonstracyjnie trzymali si� aria�skiego wyznania wiary, pot�pionego przez sobory ko�cielne. Nie tylko cesarz, ale i mo�now�adcy przyjmowali na sw� s�u�b� wojownik�w germa�skich, szukaj�cych kariery w cesarstwie, i utrzymywali dru�yny najemnik�w, tzw. bukcelariuszy (buccellarii). Ale na Wschodzie silna niech�� miejscowego spo�ecze�stwa do German�w wy�adowa�a si� w ostrych aktach reakcji, kt�re zahamowa�y proces przenikania wp�yw�w germa�skich. Gdy w roku 399 oficer
27
germa�ski Gainas na czele swych Got�w obsadzi� Konstantynopol, rzuci�y si� na tych Got�w rozw�cieczone masy ludowe i dokona�y w�r�d nich straszliwej rzezi.
Dosz�o wtedy do w�adzy w Konstantynopolu stronnictwo narodowe, kt�rego m�wc� by� zdolny literat i filozof (p�niej biskup) Synezjos z Kireny, ostrzegaj�cy swoich wsp�czesnych przed Germanami. Ministrowie narodowi organizowali wojska �rzymskie", usuwaj�c z armii �ywio� germa�ski. Rywalizowa�y z Germanami w s�u�bie wojskowej na Wschodzie bitne �ywio�y azjatyckie: Arme�czycy oraz Izauryjczycy. Ci ostatni, g�rale z dzikiego Taurosu w Azji Mniejszej, znani ze swych zb�jeckich czyn�w, doszli do decyduj�cego wp�ywu w cesarstwie wschodnim za panowania cesarza Leona I (457-474). Dziki Izauryjczyk, przezwany po grecku Zenonem, otrzyma� nawet r�k� c�rki cesarskiej Ariadny i wst�pi� na tron cesarski po �mierci swego te�cia. Ludno�� stolicy darzy�a zreszt� Izauryjczyk�w r�wn� nienawi�ci� jak German�w: w ka�dym razie, opieraj�c si� na Izauryjczykach rz�d bizanty�ski m�g� stale prowadzi� przeciwgerma�sk� polityk� i dzi�ki temu nawa�a germa�ska oszcz�dzi�a Wsch�d rzymski. Najd�u�ej utrzymali si� na P�wyspie Ba�ka�skim Ostrogoci, z kt�rymi Zenon nawet wsp�dzia�a�.
Pomimo �cis�ych kontakt�w mi�dzy Konstantynopolem a Rawenn� (gdzie osiedlili si� cesarze Zachodu) cesarstwo wschodnie nie umia�o przyj�� z pomoc� Zachodowi rzymskiemu w walkach z Germanami oraz jeszcze gro�niejszymi wrogami Hunami. Si�y jego poch�ania�y zaciek�e spory religijne, jakie rozwin�y si� na tle rywalizacji dw�ch szk� teologicznych: aleksandryjskiej i antioche�skiej. Za panowania Teodozjusza II patriarcha konstantynopolski Nestoriusz, pochodz�cy z Antiochii, doczeka� si� tego, �e sob�r w Efezie (431), na kt�rym g��wn� rol� odgrywa� �w. Cyryl, patriarcha Aleksandrii, wykl�� go jako heretyka za to, �e Marii odm�wi� miana Bogarodzicy. Przeciwnicy nestorianizmu, rozdzielaj�cego w Chrystusie cz�owieka i Boga, wpadli potem w inn� skrajno��, g�osz�c zupe�n� jedno�� natury boskiej i ludzkiej w osobie Zbawiciela (monofizyci). Wykl�� ich sob�r w Chalcedonie (451), zwo�any przez pobo�nego cesarza Marcjana; monofizyci utrzymywali si� jednak w Egipcie i Syrii, gdzie ich nauce ho�dowa�y fanatyczne t�umy mnich�w i masy ludowe. W walkach wyznaniowych uwydatni� si� separatyzm ludno�ci Egiptu i Syrii, nienawidz�cej rz�d�w chrze�cija�stwa
28
konstantynopolskiego i wyzwolonej z wp�yw�w kulturalnych chrze�cija�stwa greckiego.
Cesarz Zenon bez niech�ci przyj�� do wiadomo�ci z�o�enie z tronu w Rawennie ostatniego cesarza rzymskiego na Zachodzie, Romulusa, przez oficera germa�skiego, Odoakra, stoj�cego na czele armii, z�o�onej ju� wy��cznie z zaci�nych wojsk germa�skich (476). Wszak senat rzymski, id�c na r�k� Odoakrowi, uzna� wtedy cesarza w�adaj�cego w Konstantynopolu za jedynego w�adc� ca�ego i niepodzielnego cesarstwa rzymskiego, pos�gi Zenona ustawiono w Rzymie i w innych miastach Italii i Odoaker sprawowa� w�adz� nad Itali� jako jego nast�pca. Nikt ze wsp�czesnych nie widzia� w rewolucji Odoakra zniesienia cesarstwa rzymskiego. W gruncie rzeczy jednak Odoaker panowa� w Italii jako udzielny w�adca, podobnie jak kr�lowie Wandal�w, Wizygot�w, Burgund�w i Frank�w w innych prowincjach Zachodu.
W ostatnich latach swego �ycia sam Zenon zerwa� stosunki z Odoakrem i wys�a� do Italii Ostrogot�w pod wodz� dzielnego kr�la Teodoryka. W ten spos�b pozby� si� tych uci��liwych �sprzymierze�c�w" z kraj�w ba�ka�skich, a zarazem mia� nadziej�, �e zdob�d� oni Itali� dla niego i �ci�lej zespol� j� z cesarstwem. Co do tego, to jednak przeliczy� si� zupe�nie. Kiedy bowiem Teodoryk po kilkuletniej wojnie z Odoakrem podbi� Itali�, obj�� w niej z kolei pe�ni� w�adzy i zmusi� nast�pc� Zenona, cesarza Anastazego, do przyznania mu takich samych praw, jakie poprzednio mia� Odoaker. Rz�dy germa�skie w Italii utrwali�y si� na d�ugo.
Dosz�o przy tym w drugiej po�owie V wieku do zerwania stosunk�w ko�cielnych pomi�dzy Rzymem a Konstantynopolem, bo cesarz Zenon, chc�c uspokoi� ludno�� prowincji wschodnich, wyda� w porozumieniu z patriarch� konstantynopolskim edykt, maj�cy pojedna� monofizyt�w z ko�cio�em greckim. Tylko pewne wsp�lne obu od�amom artyku�y wiary mia�y by� wyznawane i g�oszone. Taki spos�b za�atwienia sporu nie dogodzi� �adnej ze stron, natomiast wywo�a� sprzeciw Stolicy Apostolskiej, kt�ra na wiele lat zerwa�a ��czno�� z patriarchami Konstantynopola. Gorzej jeszcze by�o, gdy po bezpotomnym zgonie Zenona cesarzowa Ariadna odda�a sw� r�k� wykszta�conemu urz�dnikowi, Anastazemu (491-518). Nowy cesarz by� monofizyt� i sprowadzi� do Konstantynopola syryjskich biskup�w tego kierunku. Wywo�a�o to krwawe powstanie ludno�ci prowincji ba�ka�skich, wiernej uchwa�om soboru chalcedo�skiego, a stosunki
29
mi�dzy Wschodem a katolickimi Rzymianami z Italii popsu�y si� gruntownie.
Cesarz Anastazy by� jednak znakomitym administratorem; jego reformy finansowe przynios�y znaczne ulgi przeci��onej podatkami ludno�ci, a pomimo tego rz�dny cesarz pozostawi� w skarbie olbrzymie rezerwy. Wojska cesarstwa zaprawia�y si� w wojnach z Persj�. Szkodliwy zwyczaj utrzymywania germa�skich wojsk prywatnych zosta� znacznie ograniczony. Pomimo zaciek�ych walk religijnych za panowania Anastazego stan cesarstwa podni�s� si� do tego stopnia, �e mog�o si� ono sta� gro�nym przeciwnikiem dla germa�skich kr�l�w Zachodu.
Po �mierci Anastazego oddzia�y gwardii narzuci�y niezdecydowanemu senatowi swego kandydata na tron cesarski. By� nim prosty i zacny, ale nieokrzesany oficer Justyn, kt�ry swego czasu jako wie�niak macedo�ski piechot� przyszed� do stolicy i zaci�gn�� si� na s�u�b� wojskow�. Po raz pierwszy basileusem w Konstantynopolu by� analfabeta, nie umiej�cy si� podpisa�, ale pe�en zdrowego rozs�dku. Zmiana dynastii spowodowa�a zmian� polityki wyznaniowej Bizancjum. Justyn by� gorliwym katolikiem; przep�dzi� ze stolicy duchownych monofizyckich i nawi�za� ��czno�� ko�cieln� z Rzymem. Zamkn�� te� wszystkie ko�cio�y aria�skie, jakie jeszcze na Wschodzie istnia�y, a s�u�y�y �o�nierzom pochodzenia germa�skiego. Odt�d ludno�� Italii znowu ci��y�a do Konstantynopola, a w senacie rzymskim powsta�a partia bizanty�ska, pracuj�ca na rzecz zniesienia odr�bnego rz�du gockiego i podporz�dkowania si� wschodniemu cesarzowi Rzymian.
Pomimo wi�c wieloletnich zabieg�w i olbrzymich zas�ug dla ludno�ci rzymskiej i pomimo �e pozyska� sobie wsp�prac� najwybitniejszych m��w stanu z grona senatu, Teodoryk Wielki nie zdo�a� pojedna� Rzymian z Germanami. Interwencja Bizancjum w Italii by�a ju� tylko kwesti� czasu, bo w Konstantynopolu d��ono do zjednoczenia cesarstwa, a ludno�� Italii traktowa�a rz�dy gockie jako tyrani�.
Marzy� o interwencji siostrzeniec Justyna, a od roku 527 jego nast�pca na tronie Wschodu, Justynian. Jego wuj sprowadzi� go swego czasu do stolicy z wioski macedo�skiej w okolicach Skupi (dzi� Skoplje), gdzie przyszed� na �wiat najwi�kszy mocarz doby przej�ciowej mi�dzy staro�ytno�ci� a �redniowieczem. Justyn zapewni� m�odzie�cowi wykszta�cenie, kt�rym sam nie m�g� si� poszczyci�, i pob�a�a�
30
mu we wszystkim. Tolerowa� wiec, �e Justynian sta� na czele partii b��kitnych, kt�ra nieraz dopuszcza�a si� gwa�t�w na swoich przeciwnikach, i �e o�eni� si� z tancerk� cyrkow�, imieniem Teodora, pe�n� wdzi�ku i rozumu, ale kt�rej przesz�o�� gorszy�a spo�ecze�stwo. Justynian nie by� wi�c popularny, by� jednak niezmiernie pracowity i ambitny i z niezmiern� energi� po�wi�ca� si� wykonaniu wielkiej idei, kt�r� natchn�y go studia nad przesz�o�ci� cesarstwa: idei przywr�cenia jedno�ci dawnego pa�stwa rzymskiego i wyzwolenia ludno�ci prowincji zachodnich, opanowanych przez �barbarzy�c�w" germa�skich.
Zanim Justynian m�g� si� przygotowa� nale�ycie do ofensywy na Zachodzie, jego mocarstwo czeka� jeszcze olbrzymi wstrz�s wewn�trzny. Ch�opska dynastia z Macedonii nie zdo�a�a jeszcze ugruntowa� si� na tronie cesarskim. Nie tylko g�rne sfery stolicy, ale i masy ludowe by�y g��boko niezadowolone z cesarza i jego ma��onki, a najwi�ksz� nienawi�� �ci�gn�� na Justyniana jego minister, Joannes z Kapadocji, przedstawiany przez wsp�czesnych jako cz�owiek bez czci i wiary, nie przebieraj�cy w �rodkach przy wyciskaniu ze spo�e-
31
cze�stwa pieni�dzy, potrzebnych do prowadzenia mocarstwowej polityki �basileusa".
W pewien dzie� styczniowy roku 532 podni�s� si� w hipodromie nie znany dot�d okrzyk: �d�ugiego �ycia ludzkim (tj. szlachetnym) b��kitnym i zielonym" - a wi�c demos (klub) b��kitnych wypowiedzia� pos�usze�stwo cesarzowi i pogodzi� si� z jego wrogami, zielonymi. Zespolone partie obsadzi�y hipodrom. Od has�a �zwyci�aj" (nika) okre�lamy to powstanie mianem: rewolucja Nika. Powstanie �podnios�y masy ludowe, ale sprawie jego sprzyjali liczni senatorowie, pragn�cy zrzuci� z tronu Justyniana i obwo�a� cesarzem jednego z siostrze�c�w cesarza Anastazego.
Po�o�enie Justyniana by�o krytyczne. Maj�c do dyspozycji tylko kilkuset najemnik�w germa�skich, bo i gwardie cesarskie by�y wysoce niepewne, nie m�g� przeszkodzi� temu, �e powsta�cy st�oczeni w przylegaj�cym do pa�acu cesarskim hipodromie obwo�ali cesarzem siostrze�ca Anastazego, Hypatiosa. Najwierniejsi ministrowie radzili Justynianowi uciec przez morze do Azji. Nie dosz�o do tego tylko dzi�ki energicznemu wyst�pieniu Teodory, bo cesarzowa nie zgodzi�a si� na ucieczk� i zagrza�a ma��onka cesarskiego do walki o �mier� lub zwyci�stwo. Przyczyni�a si� te� do ustalenia planu dzia�ania, kt�ry mia� zosta� uwie�czony powodzeniem.
Justynian pos�a� na miasto wiernego eunucha Narsesa, kt�ry mia� przeci�gn�� na stron� cesarza jego dawnych stronnik�w b��kitnych, a najlepszemu ze swoich genera��w, Belizariuszowi, nakaza� uderzenie na zbuntowane t�umy. Obaj wykonali gorliwie swoje zadania. Belizariusz zaw�adn�� hipodromem w�r�d straszliwej rzezi, w kt�rej pad�o oko�o 30 tysi�cy powsta�c�w. Wzi�� te� do niewoli siostrze�c�w Anastazego, kt�rych Justynian kaza� straci�, chocia� udowadniali, �e tylko pod przymusem wzi�li udzia� w rewolucji. W tym prze�omowym momencie zadecydowa�y o zwyci�stwie Justyniana te wszystkie osoby, kt�re razem z nim d�wiga�y pot�g� cesarstwa: dzielna i m�dra cesarzowa Teodora, waleczny i wierny Belizariusz, odwa�ny a przebieg�y eunuch Narses.
Justynian mia� jeszcze nie raz do czynienia z opozycj�, kt�ra jednak nigdy ju� nie okazywa�a si� dla niego gro�na. Ukr�ci� on swawol� mo�now�adc�w i podporz�dkowa� sobie �elazn� r�k� masy ludowe. Jako �namiestnik Bo�y na ziemi" zgni�t� wyznawc�w religii poga�skiej, dosy� jeszcze licznych na Wschodzie; jeszcze przed powstaniem Nika kaza� zamkn�� akademi� plato�sk� w Atenach, ostat-
32
ni� cytadel� poga�stwa (529). Powierzy� gronu prawnik�w zebranie i og�oszenie ca�ego prawa rzymskiego i uzupe�ni� je licznymi nowymi prawami (tzw. nowele). Zyska� sobie przydomek �cesarza bezsennego" (basileus akoimetos), poniewa� nieraz widziano go, jak snu� si� nocami po komnatach swego pa�acu, obmy�laj�c przysz�e postanowienia. Chc�c za�mi� najwi�kszych w historii swoich poprzednik�w w�o�