6878

Szczegóły
Tytuł 6878
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

6878 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 6878 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

6878 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

PIOTR DUDZIEC POWSTANIE CH�OPSKIE W PRUSACH KSI���CYCH 1525r. Na wst�pie chcia�bym om�wi� problem uj�cia w historiografii, zagadnie� zwi�zanych z powstaniem zbrojnym ch�op�w pruskich we wrze�niu 1525r. Do II wojny �wiatowej spraw� t� zajmowali si� wy��cznie niemieccy historycy. Pierwsz� monografi� powstania przedstawi� Johannes Voigt. Nosi ona tytu� �Geschichte des Baueraufruhns in Preussen�, Kr�lewiec 1847. Praca ta jest ju� obecnie przestarza�a pod wzgl�dem merytorycznym; Voigt po�wi�ci� w niej zbyt ma�o miejsca �r�d�om motywuj�cym wybuch rabacji. Kolejn� niemieckoj�zyczn� monografi� jest praca A. Seraphina �Soziale bewegungen in Altpreussen�, wydana w czasopi�mie �Altpreussiche Monatsschicht� w 1921 r. Ostatni� przedwojenn� prac� niemieck� by�a broszura Ericha Weise �Der Bauernaufstand in Preussen�, Elbl�g 1935. Praca Weisego jest kr�tk�, popularnonaukow� kompilacj� dwu poprzednich opracowa�, kt�ra obrazuje nam spos�b uj�cia tematu w niemieckiej historiografii. Rozwa�ania nad przyczynami wybuchu powstania, przedstawione przez niemieckich historyk�w obejmuj� g��wnie aspekt stosunk�w spo�eczno-gospodarczych, a wi�c spraw� powinno�ci ch�op�w wzgl�dem pruskich feuda��w, kt�rych nadmierny wzrost spowodowa� wybuch powstania. Ukszta�towanie si� tych powinno�ci ma swe g��bokie korzenie jeszcze w pocz�tkach pa�stwa Zakonu Krzy�ackiego. Najpierw nale�y rozdzieli� rdzenn� ludno�� prusk� od ludno�ci nap�ywowej, kt�ra przyby�a na teren Prus w czasach masowej kolonizacji tych teren�w. Ludno�� pruska dzieli�a si� na: - tak zwanych �Wolnych� Prus�w. By�a to warstwa wywodz�ca si� z najbogatszych dostojnik�w plemiennych, kt�rzy w latach powsta� pruskich przeciw Krzy�akom z drugiej po�owy XIII w., opowiedzieli si� po stronie Zakonu i w zamian za to otrzymali nadania ziemskie. Grupa ta uleg�a stosunkowo szybkiej germanizacji i wtopi�a si� w mas� nap�ywow� niemieckich kolonist�w. Za mo�liwo�� uprawiania ziemi �Wolni� zobowi�zani byli do konnej s�u�by wojskowej. Uiszczali tak�e, podobnie jak niemieccy ch�opi, niewyg�rowany czynsz rekognicyjny. Ich obowi�zkiem by� te�, tzw. szarwark, kt�ry polega� na pracy przy zr�bie i zw�zce drzewa czy te� zbo�a, oraz s�u�bie podczas �ow�w. Status spo�eczny tej grupy kszta�towa� si� w zale�no�ci od wielko�ci posiadanej ziemi, jednak jego upadek daj� si� zauwa�y� w momencie kiedy w Europie, a tak�e i w Prusach, przechodzi si� na korzystanie w dzia�aniach zbrojnych z wojska zaci�nego, a rezygnuje si� z �pospolitego ruszenia�. Od tej pory ich powinno�ci r�wnaj� si� obowi�zkom ch�op�w niemieckich. - Do grupy rdzennej ludno�ci zaliczaj� si� te� Prusowie, kt�rzy brali czynny udzia� w XIII-wiecznych powstaniach antykrzy�ackich. Popadli oni w ca�kowit� zale�no��, zar�wno od Zakonu jak te� nap�ywowych rycerzy �wieckich. Nie posiadali �adnych praw w�asno�ci do uprawianej ziemi, a jedynie do inwentarza ruchomego, nie b�d�cego w�asno�ci� folwarku na kt�rym pracowali. Do XVw. na�o�one na nich ci�ary, a wi�c powinno�ci publiczne, daniny czy te� robocizny nie by�y jeszcze zbyt wyg�rowane. Koloni�ci, g��wnie niemieccy, pocz�li przybywa� do Prus po 1233r, kiedy to sformu�owano zasady prawa che�mi�skiego. Gwarantowa�o im ono wolno�� osobist�, prawo dziedziczenia ziemi przy zachowaniu przez Zakon praw zwierzchnich, takich jak niski czynsz rekognicyjny i obowi�zek s�u�by wojskowej, kt�rej wymiar zale�ny by� od wielko�ci posiadanej ziemi. W XIVw kolonizacja odbywa�a si� te� na prawie magdeburskim, kt�re gwarantowa�o kolonistom dziedziczenie ziemi jedynie przez ich syn�w, z wykluczeniem c�rek i dalszej rodziny. Z czasem w�r�d osadnik�w wykszta�ci�y si� podzia�y, kt�re ostatecznie uformowa�y pruski system feudalny: - Posiadacze wielkich nada� ziemskich utworzyli szlacht� prusk�. Liczne wojny z XVw spowodowa�y ruin� finansow� Zakonu, kt�ry po wojnie 13-letniej rozpocz�� wyprzeda� swych ziem. Wykupuj�cy je feuda�owie weszli w ten spos�b w posiadanie wielkich latyfundi�w, obdarzonych przywilejami politycznymi i prawnymi. Przej�cie jurysdykcji nad podleg�� ludno�ci� spowodowa�o nadmiern� samowol� w ustalaniu wymiaru pa�szczyzny. - Koloni�ci posiadaj�cy mniejsz� ilo�� grunt�w nieuchronnie zbli�ali si� do statusu ch�op�w niemieckich, kt�rzy tak�� masowo przybywali na ziemie Pa�stwa Zakonnego. Byli to tzw. czynszownicy, kt�rym gwarantowano wolno�� osobist� i prawo dziedziczenia gruntu. W XIVw zobowi�zani byli do niewielkich �wiadcze�, a wi�c wspomnianego ju� szarwarku, niewyg�rowanego czynszu i do sezonowej pomocy przy �niwach w zakonnych folwarkach. Folwarki te prze�ywa�y sw�j okres �wietno�ci w XIVw kiedy to gwa�towny rozw�j miast, pruskich i zachodnioeuropejskich, zapocz�tkowa� koniunktur� na handel zbo�em. Folwarki krzy�ackie pokrywa�y zapotrzebowanie na ten materia� na rynku wewn�trznym, a g��wnie zajmowa�y si� produkcj� na eksport do miast Flandrii i Anglii. Nasycenie ludno�ciowe spowodowane intensywn� kolonizacj� pozwala�o Krzy�akom na korzystanie z us�ug robotnik�w najemnych. By�a to czelad�, je�li rekrutowana spo�r�d ch�op�w niemieckich to tylko na zasadzie wolnego najmu, je�li za� spo�r�d rdzennych Prus�w w gr� wchodzi�a praca podda�cza. Na us�ugach Zakonu byli te� zagrodnicy, kt�rzy posiadali zbyt ma�e dzia�ki, aby si� z nich utrzyma� i w zwi�zku z tym zmuszeni byli do dorabiania na folwarku. Krzy�acy korzystali te� z najemnych robotnik�w sezonowych, rekrutowanych spo�r�d ch�op�w mazowieckich i litewskich. XVw to okres upadku Pa�stwa Zakonnego w Prusach, kt�ry zaznacza si� gwa�townym pogorszeniem warunk�w �ycia ch�op�w. Nast�pi� wzrost pa�szczyzny, spowodowany zachamowaniem ruchu kolonizacyjnego i odp�ywem ludno�ci ze wsi do miast, gwarantuj�cych stabilno�� gospodarcz�, a tak�e bezpiecze�stwo podczas licznych kampanii wojennych. Rozleg�e zniszczenia grunt�w rolnych wymaga�y zwi�kszenia prac zwi�zanych z ich upraw�. Pa�szczyzna wzros�a w zakonnych folwarkach, jednak obowi�zuj�ca tam krzy�acka jurysdykcja gwarantowa�a wzgl�dne przestrzeganie prawa. Inaczej by�o w folwarkach szlacheckich, kt�rych liczba w XVw znacznie wzros�a. Tutaj nikt nie mia� skrupu��w bezwzgl�dnie wykorzystywa� darmow� prac� ch�op�w. Pa�szczy�nie towarzyszy pojawienie si� rygorystycznego podda�stwa, a wi�c przywi�zania ch�opa do ziemi. �wiadczy ju� o tym Landesordnung wielkiego mistrza Henryka von Plauen, wydany na sejmiku elbl�skim 18 kwietnia 1412r. W konstytucji tej zabrania si� miastom przyjmowania w swe mury ch�op�w i zagrodnik�w, kt�rzy nie posiadaj� listu stwierdzaj�cego i� w pe�ni wywi�zali si� ze swych �wiadcze� wobec pana. Z 1444r pochodz� propozycje ziemi che�mi�skiej, wnosz�ce o zakaz przebywania ludno�ci wiejskiej w miastach nie d�u�ej ni� przez trzy dni, a Landesordnung z 15 pa�dziernika 1482r z Bartoszyc, zabrania� pruskiej czeladzi wst�powania na s�u�b� w miastach, oraz ,pod kar� grzywny, nauczania ich rzemios�a. Mo�na zaobserwowa� i� wzrost podda�stwa towarzyszy� uniezale�nianiu si� szlachty od wp�yw�w Zakonu, jednak nie tylko ona nadmiernie wykorzystywa�a ch�op�w. Eskalacj� niezadowolenia przy�pieszy�y te� nadu�ycia urz�dnik�w pa�stwowych, a szczeg�lnie komornik�w, sprawuj�cych nadz�r nad pruskimi wsiami. Komornicy nak�adali zupe�nie bezpodstawne �wiadczenia i ro�cili sobie prawo do pa�szczyzny na prywatnych dzia�kach uprawnych. Tak w skr�cie mo�na przedstawi� rozw�j stosunk�w spo�eczno- gospodarczych w Prusach do 1525 roku. Nie jest to oczywi�cie jedyna przyczyna wybuchu powstania. Niemieccy historycy zbagatelizowali aspekt wp�ywu reformacji w Niemczech i zwi�zanej z ni� wojny ch�opskiej z lat 1524-1526 na program wysuni�ty przez ch�op�w pruskich. Takie uj�cie mo�na znale�� w pierwszej powojennej polskiej monografii dotycz�cej tej sprawy. Jest to praca Henryka Zinsa �Powstanie ch�opskie w Prusach Ksi���cych w 1525r�, Warszawa 1953. Zins przedstawi� w niej powstanie ch�opskie oraz ruchy spo�eczne w miastach pruskich na szerokim tle stosunk�w spo�eczno- gospodarczych. Obok tego podj�� te� pr�b� powi�zania buntu ch�opskiego z niemieck� wojn� ch�opsk�, podkre�laj�c analogi� postulat�w wysuwanych w Prusach i pa�stwach Rzeszy. Kiedy przejd� do omawiania samego przebiegu buntu, oka�e si� i� ch�opskie postulaty z Sambii pokrywaj� si� z postulatami umiarkowanego skrzyd�a ch�op�w niemieckich, zawartymi w �12 artyku�ach�. W�o�cianie domagaj� si� w nich egzekwowania ewangelicznego prawa r�wno�ci wszystkich ludzi przed Bogiem. Nie kwestionuj� pa�szczyzny, a jedynie jej nadmierny wzrost. Nie odrzucaj� te� podda�stwa, lecz tylko w stosunku do jedynego prawowitego w�adcy, ustanowionego wed�ug praw bo�ych, a nie w stosunku do licznego grona szlachty. Ch�opi sambijscy zapoznali si� z tym programem najprawdopodobniej za po�rednictwem mieszczan Kr�lewca, w kt�rym ju� od wrze�nia 1523 roku g�oszone by�y nauki Marcina Lutra. Ich przekazicielami byli: Jan Briessman, Pawe� Speratus i Jan Amandus, kt�rzy w swych kazaniach przemycali tak�e spo�eczne akcenty reformacji. Pod ich wp�ywem w 1525r dosz�o do zaostrzenia si� konfliktu mi�dzy posp�lstwem a rajcami miejskimi. Mieszczanie domagali si� udzia�u w kontroli wydatk�w i dochod�w gmin, oraz dopuszczenia rzemie�lnik�w do zasiadania w radach i �awach miejskich. Ferment w mie�cie wywo�a�y te� jawne nadu�ycia biskupa sambijskiego Jerzego Polenza, kt�ry po sekularyzacji zdefraudowa� znaczn� cz�� ko�cielnego maj�tku. Posp�lstwo chcia�o przekazania tych pieni�dzy na potrzeby najbiedniejszej ludno�ci. W momencie wybuchu powstania sytuacja w Kr�lewcu jeszcze si� nie ustabilizowa�a, mo�na wi�c twierdzi� i� wyst�pienie ch�op�w by�o na r�k� mieszczanom i mogli oni zach�ca� ich do zrzucenia pa�skiego jarzma. Ju� od wiosny 1525r ch�opi zacz�li gromadzi� si� w karczmach i przeprowadza� tajne narady. Wzros�a te� liczba skarg wnoszonych na nieuczciw� szlacht�. Latem tego� roku ksi��� Albrecht Hohenzollern wyda� mandat zabraniaj�cy ch�opom gromadzenia si� w gospodach, a tak�e noszenia przez nich broni. Urz�dnicy mieli zwraca� wi�ksz� uwag� na nastroje panuj�ce w miastach i na wsi. W�adca jednak pogorszy� sytuacj�, wprowadzaj�c nowy podatek w wysoko�ci ? grzywny od �ana. Podstawowym �r�d�em do poznania przebiegu powstania jest diariusz burmistrza jednej z kr�lewieckich gmin- Starego Miasta, Miko�aja Richau. Relacja znana jest pod tytu�em �Historie von dem Aufruhr der Samlandischen Bauern�. Jest to wiarygodna relacja gdy� Richau by� naocznym �wiadkiem wydarze� i nic nie wskazuje na to by mia� cel w przeinaczaniu fakt�w. Powstanie rozpocz�o si� we wsi Kaymen le��cej niedaleko Kr�lewca, a jego inspiratorem by� tamtejszy m�ynarz Kasper, kt�ry sprzeciwia� si� uciskowi Andrzeja Rippe, posiadaj�cego w swych r�kach urz�d komornika z prawem do egzekwowania szarwarku, a tak�e urz�d poborcy podatkowego, �ci�gaj�cego od ch�op�w czynsz. R�wnoczesne posiadanie w�adzy s�dowej pozwala�o mu na dopuszczanie si� jawnych nadu�y�. M�ynarz jeszcze w sierpniu wtajemniczy� w sw�j plan najbli�szych wsp�pracownik�w oraz mieszka�c�w okolicznych wsi, najbardziej poszkodowanych przez szlacht� i ksi���cych urz�dnik�w. 2 wrzesnia poleci� aby wszyscy wtajemniczeni stawili si� o p�nocy nieopodal kayme�skiego ko�cio�a. Zjawi�o si� tam liczne grono ch�op�w, do kt�rych Kasper wyg�osi� przem�wienie. Powo�uj�c si� na Ewangeli� wezwa� wszystkich do przeciwstawienia si� szlachcie, kt�ra nie ma prawa bogaci� si� ch�opskim kosztem. Zaznaczy� jednocze�nie, �e nie mo�na kwestionowa� w�adzy ksi�cia gdy� jest on jedynym wyznaczonym przez Boga do sprawowania w�adzy. Pierwszym celem ataku by� zamek w Kaymen, siedziba znienawidzonego Andrzeja Rippe. Powsta�cy wdarli si� do �rodka i wywlekli go z ��ka, a nast�pnie zaci�gneli pod ko�ci� gdzie zmusili proboszcza Paw�a Sommera do odczytania Rippemu fragment�w Pisma �wi�tego, m�wi�cych o r�wno�ci wszystkich ludzi. Nad ranem 3 wrze�nia powsta�cy, wraz z zak�adnikiem, ruszyli w kierunku Labiawy. Po drodze przy��czali si� do nich mieszka�cy okolicznych wiosek, a tak�e grupa biedoty miejskiej z Kr�lewca. Do niewoli brano kolejnych pan�w, kt�rym niszczono dwory, nie posuni�to si� jednak do akt�w zab�jstwa. Do kolumny przy��czali si� tak�e ksi�a, mi�dzy innymi proboszcz z Legitten Walenty, kt�ry zosta� jednym z przyw�dc�w powstania. W Labiawie, pod gro�b� spalenia miasta, wydano do niewoli dw�ch szlachcic�w z Legitten: Grzegorza von Trenck i Grzegorza Barck. Kolejnym celem by� zamek w Tapiewie, w kt�rym znajdowa�y si� g��wne zapasy broni dla Kr�lewca. Dalej zamierzano zbli�y� si� do stolicy, aby nawi�za� kontakt z tamtejszym posp�lstwem. Jeszcze w dniu wymarszu ch�opi rozpocz�li korespondencj� maj�c� zjedna� im sprzymierze�c�w. Dos�ownie cytowane teksty list�w zawiera XVI-wieczny kodeks, spisany w 1577r przez kronikarza Kaspra Hennenberga. Listy znajduj� si� w dw�ch tekstach nieznanego autorstwa: �Der Bauern Krieg auff Samland und Nattangen anno 1525� i �Wiedie samlendische Pawren Anno 1525 im Aufruhr haben Umschlagen Lassen�. Pierwszy list zaadresowany do og�u posp�lstwa w Kr�lewcu zanie�li dwaj ochotnicy, kt�rzy zostali natychmiast aresztowani i stawieni przed kr�lewieckimi rajcami. W li�cie znajdowa�y si� og�lne informacje na temat powstania, nie by�o w nim rzadnych konkretnych nazwisk, tak wi�c pos�a�cy po przes�uchaniu zostali zwolnieni. 4 wrze�nia do r�k przedstawicieli posp�lstwa trzech gmin trafi�y pisma, w kt�rych ch�opi domagali si� przy��czenia mieszczan do powstania. Wynika z tego, �e posp�lstwo czynnie uczestniczy�o w organizacji rebelii, jednak trzej adresaci natychmiast oddali swe listy do r�k rady miejskiej, z zastrze�eniem i� nie maj� nic z tym wsp�lnego. Tego samego dnia ch�opi wys�ali te� list do starosty z Waldau, Bernarda Schluchterera, z pro�b� o wydanie im ukrywaj�cej si� u niego szlachty. Z tej�e miejscowo�ci pochodzi kolejne pismo adresowane do w�adz Kr�lewca, w kt�rym ch�opi przedstawili swe oficjalne rz�dania. Zapewnili rajc�w o wydaniu glejtu 20-osobowej delegacji, kt�ra mia�a si� uda� do Schaaken w celu rozpocz�cia rozm�w na temat zaistnia�ej sytuacji. Sprzyjaj�c� okoliczno�ci� dla powsta�c�w by�a nieobecno�� w Kr�lewcu ksi�cia Albrechta, kt�ry przebywa� w tym czasie na �l�sku. Sprawuj�cy funkcj� regenta biskup Polenz tak�e by� nieobecny gdy� w�a�nie odbywa� podr� po Mazurach w celu przyj�cia ho�du od ich mieszka�c�w. Z wy�szych urz�dnik�w w stolicy znajdowali si� jedynie rentmistrz Kleofas Breuer i sekretarz rady ksi���cej Gattenhofer. 4 wrze�nia wys�a� on list do Albrechta z informacj� o wybuchu powstania i z pro�b� o jak najszybszy powr�t. Skar�y� si� w�adcy na brak dok�adnych wiadomo�ci o ruchach powsta�c�w gdy� ca�a szlachta ukry�a si� w zamkach i miastach, utrudniaj�c w ten spos�b wywiad. 5 wrze�nia wys�a� z kolei list do Polenza z rad�, aby niezw�ocznie ukry� si� w Baldze, gdy� coraz bardziej rozzuchwalone posp�lstwo Kr�lewca domaga�o si� jego g�owy za wiadome ju� nadu�ycia. Ju� od rana 4 wrze�nia trwa�y obrady rajc�w miejskich z ksi���cymi urz�dnikami. Pocz�tkowo wysuni�to propozycj� si�owego st�umienia buntu, jednak ostatecznie podj�to decyzj� o rozpocz�ciu pokojowych mediacji z ch�opami. W tym celu postanowiono wy�oni� spo�r�d siebie delegacj�, maj�c� uda� si� na rozmowy z powsta�cami. Wynik� tutaj znaczny problem, kt�rego nie uda�o si� rozwi�za� przez ca�y nast�pny dzie�, gdy� wszyscy bali si� o w�asne �ycie. W �rod� 6 wrze�nia delegacja wko�cu wyruszy�a w drog� na poszukiwanie buntownik�w. W jej sk�ad wchodzili: ze Starego Miasta, burmistrz Richau z zast�pc�; z Knipawy, burmistrz Wawrzyniec Plate z zast�pc�; z Lipawy, burmistrz Pawe� Mangerau r�wnie� z zast�pc�. Tymczasem powstanie obejmowa�o kolejne wioski, a jego uczestnicy posuwali si� nawet do terroryzowania opieraj�cych si� buntowi ch�op�w. We wsi Schaaken zorganizowa�a si� druga grupa powsta�cza pod wodz� szynkarza Jana Gericke. Grupa ta opanowa�a tamtejszy zamek, zamieszka�y jedynie przez starego rycerza zakonnego Jakuba Reiffa. W zamku Gericke pozostawi� 40-osobow� stra� rybak�w z Witte i Posterick, a sam na czele kolumny ruszy� w stron� Pobethen w nadziei pochwycenia tamtejszego poborcy podatk�w, brata biskupa Polenza. Tu� po opuszczeniu Schaaken przez grup� Gericke�a przyby�a tam delegacja rajc�w, kt�ra niezw�ocznie ruszy�a w �lad za powsta�cami. Delegaci wys�ali przed sob� go�c�w, kt�rzy donie�li o silnej grupie powsta�c�w, znajduj�cej si� niedaleko Neuhausen. Przynie�li tak�e list zapraszaj�cy ich na pertraktacje. Dwie grupy powsta�cze spotka�y si� we wsi Zinkenhof, w kt�rej to obrano Jana Gericke�a na g��wnego wodza. Rankiem 7 wrze�nia rajcy w ko�cu dotarli do buntownik�w. Ch�opi urz�dzili przed nimi przemarsz w wojskowym szyku, prowadz�c przed sob� wszystkich je�c�w, chc�c w ten spos�b zamanifestowa� swoj� si��. Burmistrz Richau ustali� wtedy szacunkow� liczb� powsta�c�w na oko�o 4 tysi�ce ludzi. Z powodu braku miejsca w Zinkenhof obrady przeniesiono do wsi Altkaymen ko�o Wargen. Pierwszy przem�wi� Richau, kt�ry pro�bami i gro�bami pr�bowa� wykaza� ch�opom bezsens ich wyst�pienia. Po nim wyst�pi� Gericke, kt�ry stwierdzi� �e B�g na pewno nie opu�ci powsta�c�w walcz�cych w ko�cu w s�usznej sprawie, a ksi��e Albrecht zrozumie ich problemy i nie ukarze ich. Po przem�wieniach przyst�piono do omawiania warunk�w rozejmu, kt�re by�y w zasadzie kl�sk� postulat�w ch�opskich, nie maj�cych konsekwetnych obro�c�w. Warunkiem rozejmu by�o zaj�cie si� spraw� przez ksi�cia, do kt�rego powrotu ch�opi mieli wstrzyma� si� z dawaniem szarwarku. Szlachta natomiast mia�a si� zobowi�za� do zaniechania si�owych �rodk�w represji wzgl�dem powsta�c�w. Na jej odpowied� ch�opi mieli czeka� do p�nocy z 7 na 8 wrze�nia, a w razie odrzucenia warunk�w kontynuowa� sw� akcj�. Jeszcze tego samego dnia wieczorem delegacja powr�ci�a do Kr�lewca i natychmiast uda�a si� na narad� z urz�dnikami. Niezw�ocznie wys�ano kanclerza Fischera do miejscowo�ci Rybaki, w kt�rej schroni�a si� sambijska szlachta. Mia� on zawiadomi� j� o warunkach rozejmu i wezwa� do stawienia si� 8 wrze�nia na g�rze Quednau pod Kr�lewcem, w celu spotkania z ch�opami. Nast�pnego dnia rano dosz�o do um�wionego spotkania, na kt�rym stawili si� przedstawiciele rady ksi���cej: Jan von der Gablenz, Micha� von der Drahe, oraz rentmistrzowie: Breuer i Kasper Freiberg. Mieszczan reprezentowa�a grupa rajc�w i �awnik�w wraz z garstk� posp�lstwa. Szlachta stawi�a si� w nielicznym sk�adzie co t�umaczono, niezadowolonym z tego ch�opom niemo�liwo�ci� poinformowania wszystkich w tak kr�tkim terminie. Na pocz�tek g�os zabra� Gericke, kt�ry jeszcze raz powt�rzy� postulaty powsta�c�w domagaj�ce si� sprawiedliwego traktowania. Nast�pnie po kr�tkich naradach obie strony zgodzi�y si� czeka� na rozstrzygni�cie sporu przez ksi�cia Albrechta. Szlachta wyda�a pisemne zapewnienie zaniechania zbrojnego odwetu, ch�opi za� uwolnili pojmanych je�c�w, zwracaj�c im zrabowane mienie, a nast�pnie rozeszli si� do dom�w. Do niewielkich rozruch�w dosz�o tak�e w Natangii. Wiadomo�� o wydarzeniach w Sambii dotar�a najpierw do proboszcza ze wsi Klein-Schonau, Grzegorza Frenzela. B�d�c zwolennikiem radykalnych reform spo�ecznych, Frenzel napisa� natychmiast odezw� do ch�op�w natangijskich wzywaj�c� ich do walki ze szlacht�. Odezwa datowana na 8 wrze�nia, by�a sfa�szowana przez dodanie do niej oficjalnej ksi���cej piecz�ci. Ksi�dz chcia� w ten spos�b utwierdzi� ch�op�w w przekonaniu i� Albrecht sprzyja tym wyst�pieniom, co by�o oczywi�cie niedorzeczno�ci�. W pracy J. Voigta znajduje si� pewien list, przytoczony za archiwum kr�lewieckim, kt�ry m�g� by� tak�e inspiracj� dla natangijskich ch�op�w do chwycenia za bro�. Zosta� wys�any 8 wrze�nia z Sambii, tu� po niekorzystnym rozejmie z szlacht� i zawiera� s�owa zach�ty do wszcz�cia powstania, aby wspom�c sambijczyk�w. 9 wrze�nia rozpocz�y si� lokalne wyst�pienia ch�opskie, wobec kt�rych natangijska szlachta zmuszona by�a szuka� schronienia za murami miast, g��wnie w Bartoszycach i I�awce. Na temat przebiegu powstania nie zachowa�y si� prawie rzadne przekazy �r�d�owe. Wiadomo tylko, �e trwa�o zaledwie kilka dni i �e burmistrz Frydlandu, Piotr Wrener ostrzega� ch�op�w przed konsekwencjami niszczenia szlacheckich dwor�w. Znani s� tak�e przyw�dcy powstania: m�ynarz z Poehlen, Jan Pflegel, wspomniany ju� ksi�dz Frenzel i proboszcz parafii w Allenau, Markus. Rewolta zako�czy�a si� podobnie jak w Sambii: do ch�op�w wys�ano delegacj� przedstawicieli rady ksi���cej i mieszczan, kt�rzy nak�onili ich do zawieszenia broni na czas nieobecno�ci Albrechta. Sprawa powstania ma swe powi�zania z Warmi�, na kt�rej wprawdzie nie dosz�o do zbrojnych wyst�pie�, jednak bliskie s�siedztwo z pa�stwem pruskim wymusi�o wsp�prac� urz�dnik�w ksi���cych z biskupem warmi�skim Maurycym Ferberem. Echa powstania niew�tpliwie dotar�y na zarz�dzan� przez niego diecezj� gdy� z Sambii wys�ano wielu agitator�w na s�siaduj�ce z ni� ziemie, mo�e wi�c wydawa� si� dziwnym dlaczego nie spotka�y si� one na Warmii z �adnym odzewem. H. Zins wysun�� teori�, i� wobec tego �e szlachta na Warmii by�a posiadaczem jedynie 11% ziemi, a pruskie powstanie skierowane by�o g��wnie przeciw feuda�om, antyszlacheckie has�a nie mia�y tam praktycznie do kogo trafi�. Ju� w recenzji jego pracy, zamieszczonej w �Kwartalniku Historycznym�, t.LVI, 1954, Kazimierz Lepszy podwa�y� to t�umaczenie, przedstawiaj�c w�asn� interpretacj� tego faktu, kt�ra m�wi�a i� bierno�� warmi�skich w�o�cian nie wynika�a z niewielkiej liczby �cel�w� do ataku, a z tego �e wiadomo�� o powstaniu wywo�a�a natychmiast�w� reakcj� Ferbera, kt�ry dzi�ki stworzeniu spr�rzystego aparatu administracyjnego m�g� zdusi� w zarodku pierwsze objawy buntu. Potwierdza t� tez� Marian Biskup, kt�ry opublikowa� osiem list�w z korespondencji prowadzonej w tym czasie przez warmi�skiego biskupa. Publikacja ta znajduje si� w �Zapiskach Historycznych�, t.XXI, 1956. Cz�� zmieszczonej tam korespondencji rzuca zupe�nie inne �wiat�o na omawian� spraw�. Listy te pochodz� z fromborskiego archiwum diecezji warmi�skiej, do kt�rego ca�o�ci zasob�w Zins nie mia� mo�liwo�ci dotrze�. Dlatego te� korzysta� z po�rednictwa Henryka Schmaucha, kt�ry w pracy �Ermlandische Quellen zum samlandischen Baueraufstand� (w: �Mitteilungen des Vereins fur die Geschichte von Ost- und Westpreussen�, t.IX, 1934) dokona� kr�tkiego przegl�du streszczonych list�w, kierowanych do biskup�w warmi�skich w latach 1472- 1527, co oczywi�cie nie mog�o zast�pi� informacji zawartych w pe�nej korespondencji. Dopiero w 1952 roku Zwi�zek Radziecki zwr�ci� cz�� zbior�w fromborskiego archiwum i dopiero wtedy zaistnia�a mo�liwo�� publikacji oryginalnych list�w, co niezw�ocznie uczyni� M. Biskup. Maurycy Ferber m�g� przedsi�wzi�� natychmiastowe kroki prewencyjne dzi�ki sta�emu kontaktowi utrzymywanemu ze starost� w I�awce, Fabianem von Lehndorf, kt�ry ju� 7 wrze�nia przes�a� mu kr�tkie sprawozdanie na temat dotychczasowych poczyna� sambijskich ch�op�w. Pozosta�e dwa listy zwi�zane z tym tematem dowodz�, �e rozejm zawarty mi�dzy ch�opami a szlacht� wcale nie przewa� dzia�alno�ci powsta�czej. Ch�opi nadal potajemnie organizowali si�y zbrojne, najwyra�niej nie maj�c zamiaru czeka� na powr�t ksi�cia, tym bardziej �e ponownie uaktywni�o si� posp�lstwo Kr�lewca, kt�re przypomnia�o sobie o defraudacji maj�tku ko�cielnego. Wzburzenie w mie�cie wzros�o do tego stopnia, �e biskup Polenz w pi�mie z 12 wrze�nia, wys�anego z Bar�an �ali� si� Albrechtowi, i� nie mo�e wr�ci� do stolicy, gdy� posp�lstwo nazywaj�ce go z�odziejem ko�cielnym chce go ukrzy�owa� lub zastosowa� inne, mniej przyjemne �rodki perswazji. Polenz inforowa� te� ksi�cia, �e mieszczanie s� na tyle nieprzychylni szlachcie, �e ta na pewno nie stawi si� na maj�cy wkr�tce si� rozpocz�� sejmik. Nakoniec ponowi� nalegania o jak najszybszy powr�t i rozprawienie si� z niepokornymi poddanymi. Ksi��� Albrecht, bawi�cy u swojego szwagra Fryderyka Legnickiego o powstaniu dowiedzia� si� dopiero w po�owie wrze�nia. Natychmiast wys�a� do Kr�lewca instrukcje, zalecaj�ce sporz�dzi� dok�adn� list� przyw�dc�w i co aktywniejszych uczestnik�w powstania, szlachcie nakaza� za� trwanie w zbrojnym pogotowiu. Jeszcze przed powrotem ksi��� zwr�ci� si� do Zygmunta Starego o pomoc zbrojn� przeciwko rebeliantom. Rozpocz�� te� korespondencj� z biskupem Ferberem. Z list�w ksi�cia, tak�e opublikowanych przez M. Biskupa, wynika �e Ferber, jako najpot�niejszy feuda� Prus Kr�lewskich, by� w gruncie rzeczy g��wnym organizatorem oddzia��w szlachty polskiej, maj�cej wspom�c st�umienie buntu. Uczyni� to bardzo skutecznie, co Zins pomin�� w swojej pracy. Kr�l Zygmunt, 1 pa�dziernika wyda� uniwersa� do wszystkich wojewod�w i starost�w Prus Kr�lewskich, nakazuj�cy im gotowo�� na ka�de wezwanie na pomoc Albrechta. Powo�a� si� tu na postanowienia niedawno zawartego traktatu w Krakowie, zobowi�zuj�cego strony do wspomagania si� w razie jakiegokolwiek zbrojnego zagro�enia. Szczeg�owe polecenia otrzyma� wojewoda malborski Jerzy Ba�y�ski oraz starosta cz�uchowski Achacy Czema. Obaj urz�dnicy mieli uczestniczy� w maj�cych si� odby� rozmowach ksi�cia z poddadnymi mu ch�opami. Szlachta pomorska natychmiast zastosowa�a si� do zalece� kr�la i do Prus pod��y�y oddzia�y wojskowe, prowadzone przez Ba�y�skiego i starost� malborskiego Jaros�awa �askiego. Ponadto gotowo�� bojow� zg�osi�o ponad 4 ty�. Szlachty �mudzkiej. M. Biskup wyci�gn�� z tego kolejny wniosek, stwierdzaj�c �e udzia� szlachty polskiej w t�umieniu powstania pog��bi� jej zwi�zki z pruskimi feuda�ami, co by�o jednym z cel�w zawarcia traktatu krakowskiego. Z pocz�tkiem pa�dziernika ksi��� Albrecht powr�ci� do Prus i zatrzyma� si� w Pas��ku. Dzi�ki temu szlachta pruska mia�a mo�liwo�� nak�oni� go do brutalnego potraktowania, zar�wno ch�op�w jak i posp�lstwo. Dopiero 12 pa�dziernika do ksi�cia dotar�a delegacja mieszczan Kr�lewca, tradycyjnie ju� z Richauem na czele. Przedstawi� on sytuacj� z punktu widzenia mieszczan i pr�bowa� odci�gn�� Albrechta od decyzji zbrojnej interwencji tak licznych wojsk. Ksi��� mia� ju� jednak w�asny pogl�d na spraw� powstania i poleci� zwo�a� pospolite ruszenie szlachty pruskiej, kt�ra mia�a si� stawi� w pe�nym rynsztunku, wraz z wojskami polskimi, w sobot� 28 pa�dziernika w Haffstrom nieopodal Kr�lewca. Ch�opom nietrudno by�o zauwa�y� te nag�e zbrojenia i dopiero teraz u�wiadomili sobie, �e ksi��� Albrecht wcale nie jest ich sprzymierze�cem i �e ca�a sprawa mo�e si� dla nich tragicznie sko�czy�. Niezw�ocznie wys�ali do ksi�cia list, kt�ry otrzyma� 24 pa�dziernika w Baldze, z pro�b� o udzielenie im audiencji, na kt�rej wyt�umacz� mu przyczyny i cele powstania. Albrecht nie zamierza� przychyli� si� do ich pro�by, a utwierdzi�y go w tym informacje nap�ywaj�ce z ca�ego ksi�stwa o nieustannym wrzeniu mas ludowych. Starosta k�ajpedzki donosi� i� w jego okr�gu ch�opi nadal przygotowuj� si� do zbrojnych dzia�a� i ostrzega�, �e op�nienie interwencji mo�e wywo�a� wybuch rebelii tak�e w Kurlandii. Ksi��� natychmiast wys�a� do Kr�lewca Henryka von Militz, kt�ry otrzyma� zadanie aresztowania o�miu delegat�w chlopskich, przyby�ych do miasta na planowane wcze�niej pertraktacje. Po kraju rozes�ano te� ludzi maj�cych pochwyci� reszt� przyw�dc�w powstania, mi�dzy innymi Jana Gericke i ksi�dza Walentego. Albrecht porzuci� wcze�niejszy pomys� przes�uchania zwa�nionych stron, tym bardziej �e szlachta zacz�a go podejrzewa� o tajne konszachty z ch�opami, gdy� wiedzieli �e ci w swych wyst�pieniach cz�sto powo�ywali si� na osob� w�adcy. Zamiast obiecanego s�du ksi��� nakaza� stawi� si� ch�opom 30 pa�dziernika we wsi Lauthen pod stolic�. Na miejsce przyby�o oko�o 4 ty�. ch�op�w, kt�rzy zamiast oczekiwanych pos��w rozjemczych ujrzeli niemal 2,5 ty�. �wietnie uzbrojonych �o�nierzy. Biskup Polenz doradza� natychmiastowy szturm na bez�adny t�um, jednak biskup pomeza�ski Erhard von Queis odrzegna� Albrechta od tej makabrycznej rady, a nast�pnie, na czele 16-osobowej delegacji, wyruszy� na rozmowy z ch�opami. Do pomocy musia� wzi�� ze sob� t�umaczy, co �wiadczy o tym �e powstanie by�o w g��wnej mierze dzie�em Prus�w, kt�rzy nie znali zbyt dobrze niemieckiego. Delegaci postawili ch�opom ultimatum: albo oddadz� bro� i wydadz� swych przyw�dc�w, albo ksi��e da sygna� do ataku. Powsta�cy bez oporu pozbyli si� broni, a wtedy wyczytano osiemdziesi�t siedem nazwisk os�b najbardziej zaanga�owanych w bunt, kt�rych natychmiast aresztowano. Przed rozbrojonymi ch�opami stan�� ksi��� Albrecht, kt�ry wezwa� ich do z�o�enia cho�du podda�czego, a dla postrachu poleci� �ci�� na ich oczach trzech aresztant�w. Z pocz�tkiem listopada dosz�o do aresztowa� w�r�d posp�lstwa kr�lewieckiego, dokonano te� egzekucji na kilku pojmanych ch�opach. Ostatnim etapem t�umienia rebelii by�a wyprawa Albrechta do Natangii. 14 listopada wraz z trzystoma je�dzcami przyby� do Frydlandu gdzie stracono ksi�dza Grzegorza Frenzela. Nast�pne egzekucje odby�y si� w Bartoszycach, Ba�dze i I�awce. Og�em stracono oko�o 50 ch�op�w. Powstanie w oczywisty spos�b pogorszy�o sytuacj� ekonomiczn� ch�op�w. W latach 1526 i 1529 wydano konstytucje, kt�re zwi�ksza�y przywi�zanie ch�opa do ziemi. Dotyczy�o to zar�wno Prus�w jak i Niemc�w. Uchwalone ustawy m�wi�y, �e nie wolno si� przenosi� bez pisemnej zgody pana, jednak nie zaznaczono czy pan mia� obowi�zek wystawi� taki dokument. Do nowych ogranicze� nale�a� obowi�zek dania zast�pstwa przez ch�opskie c�rki w momencie opuszczania przez nie domowego gospodarstwa, a tak�e przywilej szlachty mog�cej swobodnie usuwa� ch�op�w z zagrody, je�li uznali �e zaniedbuje on swoje obowi�zki. Nadal tracili na znaczeniu wolni Prusowie, a po powstaniu szlachta domaga�a si� odebrania im starych przywilej�w i zmuszenia do uiszczania podatk�w obowi�zuj�cych wszystkich ch�op�w. W nast�pnych latach zaznaczy� si� gwa�towny spadek ilo�ci posiadanych przez nich d�br ziemskich.