6815

Szczegóły
Tytuł 6815
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

6815 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 6815 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

6815 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Bohumil Hrabal Taka pi�kna �a�oba W serii Dzie�a Wybrane Bohumila Hrabala ukaza�y si� tomy: Sprzedam dom, w kt�rym ju� nie chc� mieszka� fU ff ^^k H ^^ B Bambini di Praga 1947 Czu�y barbarzy�ca \ Taka pi�kna Wkr�tce: �a�oba �wi�to przebi�niegu (wydanie poprawione i uzupe�nione) : Przek�ad Andrzej Czcibor-Piotrowski �wiat literacki l z a b e l i n Tytu� orygina�u: Krasosmutneni � Bohumil Hrabal, 1979, 1997 � Copyright for the Polish translation by Andrzej Czcibor-Piotrowski, 1997 � Copyright for the Polish edition by �wiat Literacki, habelin 1997 ISBN 83-86646-43-8 * Na ok�adce wykorzystano aktywn� akwafort� �lady materia�u Yladimira Boudnika za zgod� G�rno�l�skiego Festiwalu Kameralistyki Zdj�cie autora: � archiwum Toma� Mazal Opracowanie graficzne: Studio Dese� �wiat Literacki skr. poczt. 67 05-080 habelin ZAMIAST WST�PU My�l�, �e im d�u�ej idzie cz�owiek przez �ycie, tym bardziej odczuwa potrzeb� powrotu do swojego dzieci�stwa, tym wi�ksze odczuwa pragnienie powrotu w g��b wyobra�ni ch�opca, do jego postaci, by urzeczywistni� to, o czym jako dziecko my�la�, o czym marzy�. Zamykaj�c kr�g swoich cykli, zatrzyma�em si� przy tych kilku latach szko�y powszechnej, kiedy umia�em lata� nie znaj�c zasad lotu, kiedy potrafi�em my�le� dok�adniej ni� p�niej, kiedy nie rozstawa�em si� z ksi��kami i wszystko stawia�em na wykszta�cenie. I tak oto w tych opowiadaniach zatrzyma�em pi�kne obrazy, kt�re nie starzej� si� wraz ze mn�; w ksi��ce tej pozostaj� niezmiennie ch�opczykiem w marynarskim ubranku, z tornistrem pe�nym ksi��ek i zeszyt�w na plecach, wci�� jednak pogr��onym w szczelnym dzwonie �wiadomej nie�wiadomo�ci, wci�� wybiegaj�cym naprzeciw tajemnicy i zdziwieniu wywo�anemu os�upieniem tym, co si� wok� niego dzieje. I czuj�c obumieranie cia�a stwierdzi�em, i� ten ch�opiec we mnie jest nie tylko moim domowym korepetytorem, nie tylko �wiat�em w g�stniej�cym zmierzchu, lecz tak�e miar� wszystkich owych rzeczy, kt�rych nie dotyczy ani umieranie, ani �mier�. SYRENA Wybieg�em ze szko�y wprost na wybrze�e, gdzie w niewielkiej przystani sta�y barki z piaskiem, �odzie, z kt�rych piaskarz wywozi� na taczkach piasek po wybiegaj�cej z brzucha barki desce. Piaskarze byli zawsze opaleni od pasa w g�r�, nie tak jak opalaj� si� nagusy na basenie, ale jako� inaczej � przy pracy. Byli opaleni niczym jaka� reklama kremu do opalania. Jeden z tych piaskarzy oczarowa� mnie ju� dawno. Na piersiach i ramionach mia� wytatuowane syreny, kotwice, statki �aglowe. Jeden z tych wytatuowanych �aglowc�w tak bardzo mi si� spodoba�, �e i ja tak�e chcia�em mie� taki sam wytatuowany na piersiach. Ju� teraz czu�em, jak ten stateczek rozwija �agle na moich piersiach. Dzisiaj zdoby�em si� na odwag� i zagadn��em: � Taki �aglowiec, jaki pan tu ma, nie da si� zmy�, ma si� go na ca�e �ycie, prawda? Piaskarz usiad� na desce, wyci�gn�� papierosa, zapali� go i w miar� jak wdycha� i wypuszcza� dym, �aglowiec unosi� si� i opada�, tak jakby p�yn�� po morskich falach. � Podoba ci si�? � spyta�. � Jeszcze jak!�powiedzia�em. � I chcia�by� mie� taki? �Jeszcze jak! � powiedzia�em. � Ale ile taki okr�cik mo�e kosztowa�? � Wytatuowali mi go w Hamburgu za flaszeczk� ru- 7 mu � powiedzia� piaskarz wskazuj�c na z�oty napis na swojej marynarskiej czapce. � To znaczy, �e musia�bym jecha� a� do Hamburga? � szepn��em rozczarowany. � Sk�d�e znowu! � piaskarz roze�mia� si�. � T� kotwic� i serce przebite strza�� wytatuowa� mi Lojzio, kt�ry przesiaduje o tam, w gospodzie �Pod Mostem". Za podw�jny kieliszek rumu. � A mnie by te� wytatuowa�? � podnios�em na niego oczy. � Za dwa podw�jne kieliszki � poprawi� si� piaskarz ko�cz�c pali� papierosa i od tego dymu papierosowego jakby przyby�o mu si�. � A wi�c to palenie tak panu smakuje? � spyta�em. � Lepszy jeden papieros ni� dobry obiad � odpar� i obu r�kami uj�� mocno desk�, kt�ra prowadzi�a z brzucha barki na pryzm� piachu na brzegu, wyrzuci� nogi w powietrze i wolno zrobi� st�jk�, dop�ki nie wyprostowa� si� nogami w g�r�, tak jak odbijaj�ca si� w rzece wie�a dekanalnego ko�cio�a, i te jego wytatuowane okr�ciki obr�ci�y si� do g�ry dnem. Widzia�em zaczerwienione oczy piaskarza, kt�re podbieg�y mu krwi�, a potem z�ama� si� nagle w pasie i postawi� bose nogi na desce, obracaj�c z powrotem stateczki masztami w g�r�: jego okr�ciki mog�y zn�w rozpocz�� podr� do Hamburga. � Dzi�kuj�! � zawo�a�em. I pobieg�em wzd�u� przystani, na plecach �omota�y mi w tornistrze pi�rniki, zeszyty i ksi��ki; zmierza�em w stron� mostu, a tam dwukonny zaprz�g pr�bowa� wci�gn�� pod g�rk� pe�en w�z piasku, konie szarpa�y, spod podk�w tryska�y snopy iskier, ale w�z pe�en mokrego piasku by� tak ci�ki, �e wo�nica na pr�no sta� przed nimi i grozi� im batem, a potem szarpa� lejcami; konie zg�upia- �y, nie pr�bowa�y ju� ci�gn�� razem, ale jeden po drugim, a to ju� koniec. Wo�nica smaga� konie po nogach, potem odwr�ciwszy biczysko bi� je po nozdrzach, ludzie opierali si� o por�cz i patrzyli na to z ca�kowit� oboj�tno�ci�. Poczerwienia�em na ten haniebny widok, bo ko� to dla mnie �wi�te zwierz�, oczy zasz�y mi krwi�, zacz��em chwyta� gar�cie piasku i rzuca� nimi w wo�nic�, oczy mia� pe�ne piasku i grozi� mi batem, a ja jak szalony rzuca�em i rzuca�em gar�cie piasku, wo�nica podbieg� do mnie i grozi�, �e zbije mnie batem, ale ja sta�em ju� przy balustradzie mostu i krzycza�em na niego: � Ty, ty okrutny cz�owieku, umrzesz za to na jak�� brzydk� chorob�! I pobieg�em po mo�cie tam, na drug� stron�, w po�owie mostu zatrzyma�em si�, opar�em si� o balustrad�, oddycha�em ci�ko, czekaj�c, �eby krew powr�ci�a tam, gdzie by�a poprzednio, a� w ko�cu uspokoi�em si�. I zawr�ci�em tam, gdzie most przechodzi w ulic� Mostow�, skr�ci�em w d�, do tureckiej wie�y i do m�yna, a potem przez furt� obok s�d�w przeszed�em w blasku popo�udniowego s�o�ca przez ko�cielny placyk, by wej�� do ko�cio�a. W �wi�tyni nie by�o nikogo, panowa� tu przyjemny ch��d, przez chwil� rozgl�da�em si� i z ca�ego ko�cielnego wn�trza widzia�em tylko dwie skarbonki ko�o kl�czni-k�w. I zn�w serce zacz�o mi mocniej bi� w piersiach. Aby si� uspokoi�, ukl�k�em na kl�czniku pod figur� �wi�tego Antoniego i udawa�em, �e si� modl�. Z pochylon� g�ow� szepta�em: � Chc� mie� wytatuowany na piersi okr�cik, za dwa kieliszki, potrzebne mi s� pieni�dze, wypo�ycz� je sobie ze skarbonki, s�owo honoru, �e te pieni�dze odnios� z po- wrotem! 8 Podnios�em wzrok i wpatrywa�em si� w oczy �wi�tego Antoniego, kt�ry u�miecha� si� do mnie, trzyma� w r�ku bia�� lili� i nic nie mia� przeciwko temu, u�miecha� si� tylko. A ja obla�em si� rumie�cem, rozejrza�em si�, a potem odwr�ci�em skarbonk� i potrz�sa�em ni� tak d�ugo, dop�ki nie wypad�a pe�na gar�� monet. Wsun��em je do kieszeni, po czym ukl�k�em znowu i ukry�em twarz w d�oniach, aby si� uspokoi�. S�ysza�em, jak w paj�czynie w oknie szele�ci poruszany powiewiem wiatru usch�y li��, z zewn�trz dobiega� odg�os krok�w i oddalaj�cy si� turkot woz�w. Zastanawia�em si�, czy nie powinienem raczej po�yczy� od ksi�dza dziekana, ale wiedzia�em, �e by mi to wyperswadowa�, poniewa� chodzi�em do ko�cio�a dzwoni�, by�em czym� w rodzaju zast�pcy ko�cielnego, ministranta. A zreszt� pieni�dze i tak do skarbonki wrzuc� z powrotem, wi�c po co si� martwi�? Wsta�em i podni�s�szy palec, przysi�g�em: � Daj� s�owo honoru, �e pieni�dze zwr�c�, i to z procentami! I zacz��em si� z wolna wycofywa�, �wi�ty Antoni wci�� u�miecha� si� �askawie, i wybieg�em z ko�cio�a na s�o�ce, kt�re rozpuszcza�o �ciany i dachy dom�w, tak �e w pierwszej chwili nic nie widzia�em. A kiedy �zy wyp�yn�y mi z oczu, zdr�twia�em z przera�enia. Naprzeciw mnie szed� t�gi posterunkowy, komendant policji we w�asnej osobie, pan Fidermuc, szed� prosto na mnie, zatrzyma� si�, jego cie� mnie przes�oni�, serce zn�w zacz�o mi bi� w piersi jak oszala�e, tak �e opu�ci�em oczy, widzia�em, jak czarna kokarda na mojej marynarskiej bluzie porusza si� w rytm serca, wyci�gn��em r�ce krzy�uj�c je w przegubach. Komendant policji sta� tu� przy mnie, szuka� czego� po kieszeniach, a ja doskonale wiedzia�em, �e szuka stalowych kajdank�w. Nie znalaz�szy ich w kie- szeniach granatowej kurtki, wsun�� r�ce do kieszeni spodni. Teraz je znalaz�, ale z satysfakcj� wyj�� porte-cigares, d�ugo wybiera� cygaro, po czym ugni�t�szy je w palcach, zapali� ze smakiem i przeszed�, otar�szy si� niemal o mnie tym swoim wielopudowym brzuchem. Unios�em powieki, przez chwil� spogl�da�em na swoje skrzy�owane r�ce, po czym z uczuciem ulgi pobieg�em z powrotem na most. Tornister z pi�rnikami, ksi��kami i zeszytami podrygiwa� mi na plecach, a ja przytrzymywa�em kciukami jego paski; przebieg�em most, a potem moje nogi przemierzy�y pospiesznie schody prowadz�ce w d�, ku rzece. Tutaj, gdzie ko�czy� si� �uk mostu, zawsze panowa�a cisza, nikt tu z w�asnej woli nie chodzi�, a je�li ju�, to tylko po to, aby za�atwi� mniejsz� lub wi�ksz� potrzeb�. Tu w�a�nie mia�em sw�j schowek za ruchomym kamieniem, gdzie ukry�em atrament i pi�ra. Ilekro� nie odrobi�em zadania domowego, a pan kierownik mnie wywo�ywa�, m�wi�em, �e zapomnia�em zeszytu w domu. Wobec tego pan nauczyciel posy�a� mnie do domu po to zadanie, ja za�, aby zaoszcz�dzi� czasu, kupowa�em w sklepie papierniczym zeszyt i tutaj pod mostem � a by�o tu cicho i sucho � pisa�em na kolanach wypracowanie. Tutaj te� siad�em teraz i przeliczy�em posiadane pieni�dze. Mia�em do�� nie na dwa, ale na sze�� kieliszk�w rumu... W gospodzie �Pod Mostem" by�o weso�o. � C� to za marynarzyk przyszed� tu do nas? � wykrzykn�� pan Lojzio. A ja sta�em przed nim w marynarskiej bluzie i okr�g�ej marynarskiej czapce z czarn� wst��k�, kt�ra w tyle rozdwaja�a si� jak ogon jask�ki, nad czo�em l�ni�a z�ota kotwica, a pod ni� z�oty napis �Hamburg", pan Lojzio zdj�� mi czapk� i w�o�y� na swoj� g�ow�, i zacz�� si� wy- 10 11 g�upia�, piaskarze �miali si�, a ja u�miecha�em si� i czu�em si� szcz�liwy, pan Lojzio kr��y� po gospodzie, salutowa� i robi� takie miny, �e �mia�em si� tak samo jak pozostali go�cie. Pomy�la�em sobie, �e jak b�d� du�y, to te� b�d� siedzia� w gospodzie �Pod Mostem" i �e b�d� uwa�a� za wielki zaszczyt popijanie z tak sympatycznymi panami, co to pracuj� na wodzie. Panu Lojziowi brakowa�o przednich z�b�w i potrafi� tak zr�cznie wywin�� doln� warg� nad g�rn�, �e doln� warg� oblizywa� sobie czubek nosa. Pan Lojzio chodzi� wi�c w mojej okr�g�ej marynarskiej czapce, st� piaskarzy pod oknem bi� mu brawo, a gospodarz roznosi� kufle piwa. Zam�wi�em dwa podw�jne rumy. � Panie Lojziu � powiedzia�em. � Ja panu stawiam. � Hohoho, a sk�d�e� wzi�� fors�? � Po�yczy�em � ja na to. � Od samego Pana Boga. � Oho! Rozmawia�e� z nim? � Nie, nie by�o go w domu. Po�yczy� mi taki jeden z jego �wity. �wi�ty Antoni. Po�yczy� mi t� fors�, aby mi pan wytatuowa� na piersi pi�kny okr�cik. Taki sam, jak ma na piersiach piaskarz, o ten tam, pan Korecki. Pan Lojzio roze�mia� si�. � Ha, ha � powiedzia� � je�li samo niebo macza�o w tym palce, to zrobimy okr�cik. Ale kiedy? � Natychmiast teraz � ja na to. � Dlatego tu jestem. � Ale� synku, nie mam przy sobie ig�y. � To niech pan po ni� skoczy � powiedzia�em. � Psiakrew � wykrzykn�� pan Lojzio. � Ten malec potrafi cz�stowa� kaszank� po szynce. -� I wypi� jednym 12 haustem kieliszek rumu, po czym mi�dzy kolanami go�ci przecisn�� si� od okna do drzwi, sk�d da� mi r�k� zna�, �e idzie nie tylko po ig��, ale i po tusz do tatuowania. Piaskarze posadzili mnie mi�dzy siebie, gospodarz przyni�s� mi wod� sodow� z sokiem malinowym. � A ile� to wasz ksi�dz dziekan ma kucharek, dwie czy trzy? � spyta� mnie piaskarz pan Korecki. � Dwie � ja na to � ale obie bardzo m�odziutkie. � M�odziutkie? � zawo�ali ch�rem piaskarze. � M�odziutkie � potwierdzi�em. � Jak ksi�dz dziekan jest w dobrym humorze, panowie, to sadza jedn� z kucharek na krze�le, schyla si�, wsuwa d�o� pod siedzenie, zupe�nie tak samo jak pan gospodarz, kiedy niesie tac� pe�n� kufli z piwem, i nagle � hej rup! � podnosi pi�kn� ku-chareczk� a� pod sufit, sp�dniczka kuchareczki wichrzy mu w�osy, a on nosi j� na krze�le po kuchni. � Ohoho! � wykrzykn�li piaskarze. � Sp�dniczka wichrzy mu w�osy! � Wygl�da to jak aureola � ci�gn��em. � Nasz ksi�dz dziekan, panowie, jest silny jak szwajcarski byk. Mia� pi�cioro rodze�stwa, a jego tatu� by� tak silny, �e dzieci k�ad�y mu na czole orzech, tatu� podnosi� palec i �up go! Palcem �uska� orzechy lepiej ni� dziadkiem do orzech�w. Ale ksi�dz dziekan b�d�c dzieckiem, a potern ch�opakiem, okaza� si� najs�abszy spo�r�d tych sze�ciorga dzieci, tak s�aby, �e nie nadawa� si� do pracy w lesie, wi�c rodzice zadali sobie pytanie: co z takim robi�? I pos�ali go na studia, �eby si� wyuczy� na ksi�dza. Na kolacj� podawano ogromn� mis� ziemniak�w, ca�a rodzina siedzia�a przy stole z przygotowanymi �y�kami i naraz mamusia dawa�a znak �y�k�, i osiem �y�ek co do jednej si�ga�o do tej misy na wy�cigi, tak szybko i tak d�ugo, dop�ki w mi-si� by� cho�by jeden ziemniak. � Opowiada�em z powa- 13 g� i sam sobie przytakiwa�em. Piaskarze chcieli si� �mia�, ale jako� odesz�a im ochota do �miechu. Tymczasem powr�ci� pan Lojzio, potrz�sa� w drzwiach buteleczk� i ig�� w otwartej walizeczce, takiej samej, jak� nosi konowa�, pan Salwet. Niecierpliwie �ci�gn��em bluzk� przez g�ow�, a pan Lojzio postawi� otwart� walizeczk� na stole. � No a teraz powiedz: jaki okr�cik ci wytatuowa�? Bark�, korab, brygantyn�, parowiec? � wypytywa� pan Lojzio, ruchem r�ki daj�c piaskarzom znak, aby postawili swoje kufle z piwem na drewnianym parapecie okna. � To pan umie malowa� wszystkie okr�ty? � klasn��em w d�onie. J � Mo�esz sobie wybra� � powiedzia� pan Lojzio i zn�w da� znak r�k�: jeden z piaskarzy zdj�� noszon� na nagim ciele kamizelk� kombinezonu i obr�ci� si� do mnie plecami pokrytymi bez reszty najrozmaitszymi tatua�ami: wizerunki syren s�siadowa�y ze zwini�tymi linami, sercami, inicja�ami i �aglowcami. Oczy wychodzi�y mi na wierzch na widok tych pi�knych rysunk�w i �a�owa�em w duchu, �e nie wzi��em z ko�cielnej skarbonki wszystkich pieni�dzy, wszystkich monet, bo chcia�em mie� wytatuowane to wszystko, co widzia�em na plecach i piersiach piaskarza. Za wszelk� cen�! � A wi�c wybieraj! � powt�rzy� pan Lojzio. Wskaza�em malutk� �agl�wk�, pan Lojzio przykry� st� gazet� i po�o�y� mnie na wznak. � A nie b�dzie to bole�? � unios�em si�. Pan Lojzio przygni�t� mnie na powr�t do sto�u, wpatrywa�em si� w sufit, a on powiedzia�, �e odrobin� mnie tylko uk�uje. � A wi�c m�wisz ch�opcze, �e chcesz ��deczk�? � ��deczk�, tak� sam�, jak� Pan Jezus p�ywa� ze swoimi uczniami po jeziorze Genezaret � powiedzia�em patrz�c w g�r�, s�ysza�em, jak krzes�a si� przesuwaj�, jak piaskarze pochylaj� si� nade mn�, czu�em ich oddechy, tchn�li woni� w�dki wprost w moj� twarz, pan Lojzio ig�� zanurzon� w zielonym tuszu wyk�uwa� mi na sk�rze kropeczki, usypia�em w pe�ni uszcz�liwiony. Piaskarze ogrzewali mnie ciep�ymi oddechami, czu�em si� tak, jakbym le�a� w ��obku i jakby nade mn� pochylali si� pasterze i w�, i osio�ek, jakbym by� Dzieci�tkiem Jezus. I s�ysza�em g�osy: � Ho, ho, ale� ta ��d� b�dzie mia�a wspania�� ruf�! � Lojziu, zr�b jej �agle jak si� patrzy! � Co tam �agle, wspania�e burty, to najwa�niejsze! � Ta ��d� musi mie� nie byle jakie zanurzenie, porz�dny ster... A ja le�a�em na wznak na stole w gospodzie �Pod Mostem", budzi�em si� i chcia�em si� podnie��, ale pan Lojzio �okciem przyciska� mnie �agodnie z powrotem do sto�u. A kiedy usn��em, pan Lojzio obudzi� mnie i zacz�� pakowa� swoje przyrz�dy, swoje instrumenty do tatuowania. � No, kawalerze, ��deczka gotowa, nikt ci ju� jej nie odbierze, nie zetrze, a je�li, to tylko w Pradze, robi to pewien doktor, co naci�ga aktorom sk�r� i usuwa zmarszczki i piegi, ale trzeba p�aci� pi��dziesi�t koron za centymetr kwadratowy... Pan Lojzio opowiada�, a piaskarze �miali si�, rechotali, tak �e dos�ownie ton�li we �zach, siedzia�em na stole, a kiedy chcia�em obejrze� ��deczk�, pan Lojzio rzuci� mi bluz� i sam mi j� w�o�y� przez g�ow�, i sam zapi�� mi jej przodzik w paski. Potem pom�g� mi za�o�y� na ramiona pasy szkolnego tornistra, w�o�y� mi na g�ow� owaln� czapk� i poprawi� kotwic� i z�oty napis �Hamburg". � Panie gospodarzu � zawo�a�em � jeszcze dwa 14 15 rumy i rachunek. � U�miecha�em si� do wszystkich pia-skarzy, a oni odpowiadali mi u�miechem, ale nie tak jak poprzednio � jakby w poczuciu winy, nie patrzyli mi ju� w oczy. Zap�aci�em, da�em gospodarzowi reszt� monet jako napiwek, bo kto ma na piersi ��d� �aglow�, musi mie� gest. � Prosz�, panie gospodarzu, to dla pana � powiedzia�em i odwr�ci�em si� w drzwiach, zasalutowa�em i w�r�d g�o�nego �miechu piaskarzy wybieg�em w zmierzch... Na mo�cie znalaz�em si� w �nie�nej zamieci po�rodku lata. Z g��bi rzeki wzbija�y si� setki tysi�cy j�tek, lecia�y ku �wiat�u latarni gazowych i spada�y na bruk, przy s�upach tworzy�y si� z nich istne zaspy. Uderza�y mnie w twarz, a kiedy pochyli�em si� i wsun��em r�k� w stos j�tek, porusza�y si� jak kipi�ca woda. Ludzie �lizgali si� na nich, jakby pada�a marzn�ca m�awka. A ja kroczy�em dumnie, nikt jeszcze nie widzia� i nie wiedzia�, �e mam wytatuowan� na piersi ��deczk�, kt�ra b�dzie p�ywa� ze mn� wsz�dzie tam, gdzie ja b�d�, a kiedy b�d� si� k�pa�, kiedy b�d� p�ywa� crawlem, jej dzi�b b�dzie pru� tafl� rzeki; kiedy b�dzie mi smutno, rozepn� koszul� jak Pan Jezus na �wi�tych obrazach, Pan Jezus rozpinaj�cy koszul�, aby pokaza� ludziom swoje gorej�ce serce otoczone cierniow� koron�. I ju� na mo�cie postanowi�em, �e pierwsz� osob�, kt�rej musz� pokaza� sw�j okr�cik, b�dzie ksi�dz dziekan. Id�c od latarni do latarni gazowej w chmurze j�tek, wszed�em przez wielk� bram� na plebani�, na podw�rku sta�a latarnia, wzd�u� ogr�dka warzywnego podszed�em a� do o�wietlonych okien plebanii. Po �cianie na drabinkach z listewek pi�o si� dzikie wino, wdrapa�em si� na g�r�, a kiedy trzymaj�c si� jedn� r�k� listewki, drug� rozgarn��em witki i li�cie, zobaczy�em naj- 16 pierw st� obity zielonym suknem, na kt�rym sta�a butelka wermutu i opr�niona do po�owy szklanka. A potem zobaczy�em co�, czego chyba nie powinienem widzie�. Ksi�dz dziekan zwi�zywa� dwie �miej�ce si� kucharki obrusem czy te� prze�cierad�em. Zwi�zawszy je przykl�kn�� i zbli�y� nos do ich brzuch�w. Spu�ci�em skromnie oczy, ale kiedy wreszcie zdoby�em si� na odwag�, aby spojrze�, zobaczy�em co�, co na pewno zachwyci�oby nawet piaskarzy w gospodzie �Pod Mostem". Ksi�dz dziekan trzyma� w z�bach ten obrus, rozpostar� r�ce jak cyrkowiec i trzyma� teraz w z�bach zwi�zane kucharki, kt�re fika�y czarnymi trzewiczkami, ufryzowanymi w�osami dotykaj�c sufitu, a ksi�dz dziekan nosi� je doko�a pokoju, ja za� cieszy�em si�, �e ksi�dz dziekan ma tyle si�y, �e zdo�a unie�� dwie zwi�zane prze�cierad�em kucharki, tak jak Pan Jezus. Obszed�szy kilkakrotnie pok�j, pochyli� si� znowu i postawi� te swoje kuchareczki na ziemi. I zwali� si� na fotel, �mia� si�, kobiety obci�ga�y sp�dniczki, ksi�dz dziekan za� wypi� wino do dnia i nala� sobie znowu pe�n� szklank�. Ostro�nie zszed�em po drabince z poprzecznych listewek na ziemi�, obszed�em r�g plebanii i zapuka�em do drzwi. Us�ysza�em kroki, drzwi otwar�y si� i kuchareczka zaprosi�a mnie do �rodka. � Co si� sta�o? � spyta� ksi�dz dziekan trzymaj�c w palcach szklank�. � Ksi�e dziekanie � powiedzia�em � prosz� mnie pob�ogos�awi�! � Dlaczego tak p�no? I co ci mam pob�ogos�awi�? � Prosz� tylko popatrze�, ksi�e dziekanie! I odpi��em przodzik w paski b��kitne niczym morskie fale, i rozchyli�em marynarsk� bluz�. I sta�em tak w b��kitnej czapce marynarskiej na g�owie, niczym �wi�ty Alojzy w aureoli, i nie posiada�em si� ze szcz�cia. Ale kucha- 17 reczki przestraszy�y si� i zakry�y sobie obur�cz usta. J�tki uderza�y o szyby w oknach i spada�y w d�, w dojrzewaj�ce kwiaty floks�w. Ksi�dz dziekan podni�s� si�, pog�aska� mnie po ramieniu i spojrza� mi prosto w oczy. � Kto ci to zrobi�? � Pan Lojzio w gospodzie �Pod Mostem". ; � I co ci tam wytatuowa�? � ��deczk�, tak� ��d� �aglow�, jak� p�ywa� Pan Jezus. Ksi�dz dziekan wyda� polecenie i obie kuchareczki przyd�wiga�y, ka�da z jednej strony je przytrzymuj�c, wielkie lustro z przedpokoju, ksi�dz dziekan da� im znak � panny kuchareczki przykl�k�y. Za mn� pochyla�a si� twarz ksi�dza dziekana... I zobaczy�em, �e mam na piersiach wytatuowan� zielon� syren�, pann� morsk� o pokrytym �uskami ogonie, pann� morsk� nag� do pasa, kt�ra u�miecha�a si� zupe�nie tak samo jak te kuchareczki, kiedy ksi�dz dziekan podnosi� je w z�bach, zwi�zane ogromnym obrusem. Pociemnia�o mi w oczach ze strachu i ze zdumienia. � Z czym� takim nie mo�esz ju� s�u�y� do mszy. Co ty na to? � Sze��dziesi�t koron za centymetr kwadratowy � b�kn��em i obur�cz zakry�em syren�. Kuchareczki wybuchn�y �miechem, ale ksi�dz dziekan zrobi� ruch r�k�, jakby je skazywa� na wieczne pot�pienie. � Ciesz� si� � m�wi� z wolna ksi�dz dziekan przemierzaj�c niespiesznie pok�j � ciesz� si�, �e przyszed�e� w�a�nie do mnie. Nie b�dziesz mia� �atwego �ycia. I poklepa� mnie po plecach. SZE��DZIESI�T KORON ZA CENTYMETR KWADRATOWY Siedzia�em przy ma�ym stoliku i pilnie odrabia�em zadania domowe, a przez dziedziniec browaru szed� w�a�nie stryjaszek Pepi. Ta jego czapka marynarska, jak� uszy� mu na miar� sam mistrz kapelusznik i czapkarz pan Szy-szler na wz�r bia�ej czapki, jak� nosi� Hans Albers, czapka ta p�yn�a niczym ��d� poprzez dziedziniec browaru. Nagle stryj zatrzyma� si�, wyj�� z kieszeni szczoteczk�, zdj�� czapk� i zacz�� j� starannie czy�ci�, i to tak delikatnymi ruchami, jakby g�aska� malutkiego ptaszka. Po chwili w�o�y� j� z powrotem na g�ow� i pe�en dumy wszed� do nas. Na kolacj� jedli�my posmarowane smalcem pajdy chleba, matka przynios�a wiaderko, kroili�my chleb i jedli ze stryjaszkiem kromk� za kromk�, popijaj�c piwem. � Takie jedzenie najbardziej lubi� arcybiskup Khon � krzycza� stryjaszek Pepi z pe�nymi ustami. Jego bia�a czapka ze z�otymi sznurami i ogromn� z�ot� kotwic� nad czarnym daszkiem jarzy�a si� na pos�anym ��ku. Ni st�d, ni zow�d zjawi� si� kot Celestyn, a kiedy wskoczy� na pos�ane ��ko, mamusia zauwa�y�a, �e jarzy si� tam stryjaszkowa czapka, wzi�a j� wi�c i powiesi�a na wieszaku, bo na bia�ym ��ku m�g� le�e� jedynie kot Celestyn, nawet je�li mia� zab�ocone �apy. 19 Tatu� nie znosi� smalcu, kroi� wi�c sobie kuchennym no�em suchy chleb, sta� w kuchni przy piecu i pi� ^ garnuszka letni� bia�� kaw�. Jednak�e ja i stryjaszek mieli�my dzi� taki apetyt, �e poprosi�em mam�, aby roztopi�a w ryneczce grudk� smalcu, po czym na zmian� maczali�my ze stryjaszkiem k�ski chleba w smalcu, solili i pieprzyli, i pa�aszowali kolacj�, popijaj�c piwem. Najad�szy si�, stryjaszek Pepi rozpromieni� si�. � I oto zn�w odnios�em dzisiaj s�awne zwyci�stwo, jak na Bo�e Cia�o, kiedy to ja i pu�kownik Zawada wjechali�my na ogierach do zdobytego Przemy�la! � krzycza� stryjaszek Pepi. Ojciec postawi� oczy w s�up, z kuchennym no�em w r�ku wcisn�� si� za szaf� i tam za�amywa� r�ce i posa-pywa�. � Nie ma w tym ani s�owa prawdy. Ledwie gdzie� wystrzelili, pierwszy le�a� w rowie. Jednak�e stryjaszek Pepi, zadowolony z siebie, pokrzykiwa� nadal: � Nikt wobec mnie nie m�g� sobie na nic pozwoli�! Natychmiast wyci�ga�em rewolwer i bach! bach! � wszystko wala�o si� we krwi i wszyscy fikali koz�y. Ojciec pi� w�a�nie kaw� z garnuszka i s�ysz�c to tak si� rozz�o�ci�, �e obla� sobie spodnie. I zn�w wcisn�� si� za szaf�, stamt�d dawa� mi znaki i szepta�: � To nieprawda! Mia� ju� osiemna�cie lat, a ja wci�� jeszcze musia�em po niego wychodzi�, tak si� ba� wieczorami. � Drogi ch�opcze � krzycza� stryjaszek Pepi � najpi�kniejsze dziewczyny chcia�y odebra� sobie �ycie z mojego powodu. W tamtych czasach by� ze mnie na Morawach pi�kni� numer jeden! Ojciec za szaf� sk�ada� r�ce i wo�a� cicho: 20 � Ale� to nieprawda! Przez ca�� m�odo�� mia� twarz w pryszczach, a na karku trzy otwarte karbunku�y! Ale stryjaszek Pepi, po uszy pogr��ony w dawnych dobrych czasach, wrzeszcza� z zachwytu: � Kiedy przyjecha�em na urlop w mundurze kadeta, kr�ciutka szabelka u boku, kordzik, obok szabli z�oty pompon, no to kto tylko ujrza� mnie w tym najpi�kniejszym na �wiecie mundurze, tak, tak, nie m�g� wyj�� z podziwu! A gdy spojrza�em na w�asn� siostr�, opu�ci�a wzrok i na widok tych wspania�o�ci pad�a jak d�uga, i musieli jej robi� ok�ady z twarogu, �eby nie umar�a z tego wra�enia! Ojciec raz jeszcze wcisn�� si� mi�dzy �cian� a szaf� i podnosz�c oczy na sufit skar�y� si� przez sufit samym niebiosom: � To prawda, �e przyjecha� w mundurze kadeta, ale go sobie wypo�yczy�. W wojsku pozesta� do ko�ca zwyk�ym szeregowym! Jednak�e wujaszek Pepi da� si� porwa� w�asnej wymowie. Siedzia�em naprzeciwko niego i �mia�em si�, z�o�y�em r�ce i d�onie wsun��em mi�dzy kolana, i ko�ysa�em si� i �mia�em; wiedzia�em, �e ojciec ma racj�, ale stryjaszek Pepi zdecydowa�, �e by� w�wczas najpi�kniejszym �o�nierzem w Europie �rodkowej, wi�c takim te� zosta�! I kiedy si� tak ko�ysa�em, moja marynarska bluza rozchyli�a si�... Stryjaszek Pepi wpatrywa� si� d�ugo w moje piersi, po czym odchyli� klapy mojej bluzy i wykrzykn�� szalej�c z zachwytu: � Ohoho, co to za cudo! I wpatrywa� si�, oczarowany bez reszty zielon� syren�. � A mo�e nie!? � powiedzia�em zamykaj�c oczy. Tatu� kraja� chleb, z no�em kuchennym w r�ku sta� 21 teraz przede mn�, przesta�em si� ko�ysa�, widzia�em przed sob� dwie twarze: stryjaszka � pe�n� szczerego podziwu, i ojca � pe�n� przera�enia. � Marynarska syrena? Jeste� marynarzem! Zuch z ciebie! � krzycza� stryjaszek Pepi. Ojciec dotkn�� tej wytatuowanej syreny i krzykn��: � I ty z czym� takim chcesz chodzi� po mie�cie, do szko�y? Do kuchni wesz�a matka, zdj�a z p�yty sagan z �arciem dla prosi�t. Kiedy chcia�a spojrze� tam, gdzie spogl�dali ojciec i stryj, tatu� zas�oni� jej oczy. � Jak �mia�e�?!! � krzycza� ojciec. � Chcia�em okr�cik, a pan Lojzio wytatuowa� mi syren� � be�kota�em. � Ale� ta syrena jest go�a! � rycza� ojciec wypychaj�c matk� z saganami do sieni. � Co za uroda! Ten sam system co W�asta, ta nowa kelnerka u Hawerd�w � wo�a� z uznaniem stryjaszek. Ojciec wzi�� n� kuchenny, ten sam, kt�rym kraja� chleb, po czym przyni�s� apteczk� domow�, otworzy� j� i mocniej uj�wszy n�, podszed� do mnie, zamkn��em oczy i nagle przysz�a mi do g�owy ta historia z Pisma �wi�tego, kiedy to Abraham zamierza poder�n�� gard�o Izaakowi i ofiarowa� go Bogu. Z�o�y�em r�ce. � Tatusiu, na mi�o�� bosk�, niech tatu� tego nie robi, niech tatu� mnie nie zabija, niech tatu� wytnie mi ze sk�ry t� syren�, ale pozwoli mi �y� na tym �wiecie! Ojciec zatrzyma� ostry czubek no�a tu� przy moim gardle i zawaha� si�. Dopiero po d�u�szej chwili opu�ci� d�ugi n�, wyj�� z apteczki plaster, uci�� no�em kilka pask�w i niczym zatrut� studni� zaklei� tymi paskami moj� zielon� syrenk�. Stryjaszek Pepi odetchn�� z ulg�, ostro�nie zdj�� z wieszaka swoj� marynarsk� czapk�, ostro�nie w�o�y� j� na g�ow� i zn�w na jego wargach pojawi� si� dziecinny u�miech: jakby widzia� si� i wiedzia�, �e mu w tym do twarzy. A potem cichutko wyszed� z kuchni na korytarz i cichutko zamkn�� za sob� drzwi. Pod oknem p�yn�a teraz w�r�d zmroku ta jego bia�a czapka; stryjaszek udawa� si� do miasta na spotkanie ze �licznymi dziewczynami i id�c tak do gospod i bar�w, odpowiada� na pozdrowienia wychylaj�cych si� z okien ludzi. A poniewa� by�o lato, obywatele wychylali si� ze wszystkich okien, taki zwyczaj panowa� w naszym miasteczku, �e przed zachodem s�o�ca w niedzielne popo�udnie ludzie odziewali si� pi�knie i stawali w oknach, ca�e ulice pe�ne by�y wychylaj�cych si� ludzi, kt�rzy z ogromnym zainteresowaniem wypatrywali, kto idzie ulic�, gdzie co si� dzieje, k�aniali si� sobie nawzajem i przy ka�dym oknie tworzy�y si� grupki. Na rynku wszystkie pi�tra oblepione by�y wychylaj�cymi si� lud�mi jak podczas jakiego� festynu, jakby przez miasto maszerowa�a orkiestra wojskowa albo korow�d maszkaron�w. Tym razem jednak by� to zwyczajny wiecz�r i ludzie wychylali si� z okien ot, tak sobie, po prostu mieli na to czas. I ka�dy z okna pozdrawia� stryjaszka, ka�dy chcia� wiedzie�, w kt�rym barze s� te najpi�kniejsze dziewcz�ta, i ka�dy podziwia� marynarsk� czapk� stryjaszka. A stryjaszek Pepi to wiedzia� i tym �y�. Siedzia�em teraz przy stoliku i pilnie pisa�em nadobowi�zkowe wypracowanie domowe, robi�em to tylko dlatego, aby w ten spos�b nie my�le� o zielonej syrence, pilnie pracowa�em, skupi�em si� bez reszty na wypracowaniu, aby ojciec ju� na mnie nie krzycza�, a matka nie p�aka�a. Pisa�em wi�c, mamusia i ojciec wybierali si� do kinematografu, a ja odrabia�em lekcje. �Kim chcia�bym zosta�?" Pan kierownik powiedzia�, �e ka�dy ucze� powi- 22 23 nien chcie� si�ga� jak najwy�ej, �e musi chcie� zosta� w �yciu kim� znacz�cym, na przyk�ad prezydentem albo Bat'�, albo s�dzi� s�du najwy�szego, albo dyrektorem poczt, ja jednak pisz�c nadobowi�zkowe wypracowanie domowe wyzna�em, �e chcia�bym by� bezrobotnym. Taki bezrobotny nie chodzi do pracy, a ja tak�e nie lubi� chodzi� do szko�y, co wiecz�r rynek pe�en jest bezrobotnych, kt�rzy wprost kipi� weso�o�ci� i pokrzykuj� do siebie, a kiedy pada deszcz, siedz� w gospodach, gdzie graj� w karty; bezrobotni w naszym miasteczku s� zawsze wspaniale opaleni, bo maj� czas, by k�pa� si� i le�e� na s�o�cu przez ca�y dzie�, a gdy nadejdzie zima, graj� w hokeja bez �y�ew. Ile� wtedy nawo�ywa� i pokrzykiwania na zamarzni�tej rzece! Tak wi�c bezrobotni z naszego miasteczka �yj� sobie beztrosko, bo rano wstaj� dopiero w�wczas, kiedy si� obudz�, i wobec tego bezrobotni z naszego miasteczka wygl�daj� znacznie lepiej ni� ci ludzie, co to chodz� do pracy i nie mog� pozby� si� l�ku, �e ich z pracy wyrzuc�... A ojciec zawi�zywa� krawat, zawi�zywa� go tak, jakby si� chcia� powiesi�, pokazywa� sobie w lustrze j�zyk, palce obu r�k spl�t� zupe�nie jak cha�k�, w ko�cu jednak uda�o mu si� zrobi� taki w�ze�, jak sobie �yczy�, pochyla� si� i przez rami� czyta� moje wypracowanie domowe (cho� nie by�o to zadane), a kiedy zacz�� je czyta� na dobre, poczu�em jego spojrzenie w tyle g�owy, spojrzenie ostre jak n�, cienkie jak drut z parasola. Chwyci� mnie, omal nie zmia�d�y� mi ramienia, obr�ci� mnie do siebie i wzi�� n� kuchenny mierz�c jego ostrzem wprost w moje gard�o. Wcisn��em si� w krzes�o i wiedzia�em, �e teraz to ju� koniec ze mn�, bo moje nadobowi�zkowe wypracowanie domowe bardziej jeszcze ojca rozw�cieczy�o ni� owa syrenka. Patrzy� na mnie z nienawi�ci�, zupe�nie tak samo jak w zesz�ym roku, kiedy mi poleci�, 24 �ebym wype�� pi�� grz�dek warzyw; kiedy je wype��em, ojciec pog�aska� mnie po g�owie i poszed� ze mn� raz jeszcze do ogr�dka, ale zobaczy�, �e wype��em wszystk� sa�at� i warzywa, zostawiaj�c na grz�dkach traw� i zielsko, i jego oczy tryska�y tak� w�a�nie nienawi�ci� do mnie, jak�� bolesn� skarg�, za co to niebiosa tak bardzo go karz�... Tak w�a�nie patrzy� na mnie teraz, koniuszek no�a dotyka� raz po raz mojej piersi, a ja nie mrugn��em nawet okiem, ojciec te� nie mruga�, tylko wpatrywa� si� a� gdzie� w dno mojej duszy. A potem nacisn��, ale lekko, zacz�� odlepia� no�em plaster po plastrze i m�wi� cicho do siebie: � To niepotrzebne, niech ta syrena zostanie na tobie niczym pi�tno Kaina... A wi�c chcia�by� zosta� bezrobotnym? Sko�czysz w domu poprawczym, a kiedy ci� z niego wypuszcz�, dojrzejesz ju� do krymina�u, a w kryminale � do szubienicy. Tymczasem z pokoju wysz�a mamusia, ju� w kostiumie i kapeluszu, spojrza�a na m�j tatua� i powiedzia�a: � Ca�e szcz�cie, �e ta syrena ma �uski od pasa w d�, a nagie piersi... na odwr�t by�oby znacznie gorzej. No, chod�my ju�, �eby�my si� nie sp�nili. Gra Gary Cooper. Ale plastry skr�ci�y si� i lepi�y i ojciec potrz�sa� palcami i ca�� r�k�, jednak�e wszystkie te paski zwija�y mu si� w d�oni jak odpustowa tr�bka z papieru. Musia� je w ko�cu oderwa� r�cznikiem. I pogrozi� mi, i rodzice poszli do kinematografu na Niezwyk�e zdarzenie. Siedzia�em potem na �aweczce przed biurem browaru. Jerzyki przesta�y ju� bazgra� skrzyd�ami po niebie i pogwizdywa�, z oddali dobiega� odg�os przeje�d�aj�cych poci�g�w, a do browaru zbli�a�o si� podzwanianie i przez furtk� wszed� str� nocny, pan Waniatko, z twarz� poci�- 25 gni�t� potem niczym jaka� maska. Nocny str� obwieszony latarkami i gwizdkami potykaj�c si� o wiernego pieska Burka podszed� do �awki, strzeli� obcasami i zameldowa� si� na s�u�bie. Na piersiach wisia�a mu ba�ka z kaw�, na plecach mia� pami�taj�c� wojn� w Meksyku flint� wojskow�, z kt�rej ju� w og�le nie da�o si� strzela�, bo panu Waniatce wydawa�o si� co wiecz�r, �e zostanie napadni�ty jak stryjaszek Pepi, �o�nierz austriacki. Wobec tego pan Waniatko strzela� bez ostrze�enia, p�oszy� i straszy� zakochanych, a raz nawet str�ci� kul� kapelusz pewnemu cz�owiekowi, kt�ry za�atwia� si� przykucn�wszy pod p�otem browaru, dlatego ojciec wola� zepsu� zamek staro�ytnej flinty, �eby z niej nie mo�na by�o strzela�. Zdj�wszy zwini�ty p�aszcz, kt�ry natychmiast roz�o�y� pod jarz�bin� na trawniku ko�o biura, pan Waniatko potkn�� si� o pieska i omal nie zwali� si� jak d�ugi. Chwyci� psiaka i trzepn�� nim o cementowy chodnik, piesek zaskomli�, wi�c nocny str� wzi�� Burka na r�ce, ca�owa� go ca�� mokr� twarz�, prosz�c wierne zwierz� o przebaczenie. A potem siedzia� na �aweczce z nastawionymi uszami, z meksyka�sk� flint� u boku i sp�ywa� potem. Ojciec m�wi�, �e Waniatko podczas wojny z�apa� malari�. Siedzia� i pachnia� zup� czosnkow�, takim dziwnym odorem cebulowego sosu. Nagle zda� sobie spraw�, �e zapomnia� zameldowa� si� panu kierownikowi. Ja na to, �e tatu� poszed� do kinematografu. Ale pan Waniatko wojskowym krokiem, z meksyka�sk� flint� na ramieniu, podszed� do okna i zameldowa� ciemnemu oknu: � Nocny str� Waniatko melduje si� na s�u�bie! I zrobi� w ty� zwrot, i znowu omal nie przewr�ci� si� o wiernego Burka. Podni�s� go i kiedy ju� mia� cisn�� nim o betonowy chodnik, malaria ust�pi�a nieco i nocny str� opami�ta� si�, i wyca�owa� pieska, i ca�ego go przesyci� za- 26 pachem sosu cebulowego i czosnkowego, piesek na pewno by wola�, �eby pan Waniatko trzasn�� nim o chodnik, bo zapach by� tak odra�aj�cy, �e odsuwa� si�, jak m�g� najdalej, od ca�uj�cych w�s�w, odpycha� si� �apami, ale nocny str� musia� si� pokaja�. A kiedy pu�ciwszy psa wraca� do �aweczki, przyjrza�em si� jego sylwetce. Nbsi� takie spodnie jak winiarz, mia�y one w kroku jeszcze jedn� ma�� nogawk�. A to dlatego, �e nocny str� cierpia� na przepuklin�; jak mawia� stryjaszek Pepi, mia� jaja jak globusy. Usiad� i ws�uchiwa� si� w wiecz�r. � Kim by pan, panie Waniatko � zagadn��em � chcia� zosta�, gdyby pan sko�czy� szko�y? � Epileptykiem � odpar� nocny str� bez namys�u. � Epileptykiem? A c� to za zaw�d? � spyta�em. � Taki epileptyk to najwy�szy szczyt, jaki mo�e cz�owiek osi�gn��. Najwi�cej epileptyk�w �yje w Indiach. Taki epileptyk potrafi znale�� ludziom studni�, s� to poszukiwacze �r�de� wody. Ale znaj� si� r�wnie� na filozofii. Podczas gdy inni ludzie uganiaj� si� za dziewczynami i chodz� po gospodach, epileptyk pisze wierszyki, a je�li ju� epileptyk osi�gnie doskona�o��, pisze powie�ci jak Dostojewski albo Gogol. Jednak�e najwi�kszym epileptykiem by� Mahomet... Gdy mu si� zacz�o co� rodzi� w g�owie, odci�� si� w nocy no�em od wsp�lnego prze�cierad�a i opu�ci� �on� i dziatki, aby za pomoc� zielonej witki szuka� dla ludzi wody duchowej, �r�d�a, kt�re p�niej zawar� w swojej nauce. Stryjaszek Pepi to te� epileptyk. Najwi�kszy epileptyk na wsch�d od Alp... Gdybym zaczyna� od nowa, to nie chcia�bym by� nikim innym, tylko epileptykiem. � Naprawd�? � spyta�em. � Naprawd� � potwierdzi� pan Waniatko, obu d�o�mi opieraj�c si� o kolana. Siedzia� na �aweczce pod 27 oknami biura i ws�uchiwa� si� w noc. W powietrzu bezszelestnie prze�lizgiwa�y si� nietoperze, na gzymsie s�o-downi pohukiwa�y puszczyki i sowy. W zagajniku przy bramie grucha�y przez sen go��bie, ja za� postanawia�em sobie, �e p�jd� do domu i przepisz� nadobowi�zkowe wypracowanie domowe na temat: �Kim chcia�bym zosta�?" Podnios�em si�, nocny str� mia� szkliste oczy i sp�ywa� potem, piesek Burek zwin�� si� w k��bek na jego p�aszczu pod jarz�bin�, wpatrywa�em si� z bliska w twarz pana Waniatki, siedzia� jak pos�g z otwartymi oczyma, dotkn��em jego pi�ci wbitych w kolana, ale pan Waniatko ca�ym cia�em ws�uchiwa� si� w noc. Siedzia� zdr�twia�y i sztywny, os�upia�y od urody nocnego nieba pe�nego gwiazd. Uda�em si� w stron� mieszka� s�u�bowych. Z izby czeladnej na drugim pi�trze przesuwa�a si� w d� z okna do okna zapalona lampa, pewnie mielcerz szed� szuflowa� j�czmie� do magazynu pod�ogowego, by� to pewnie sam pan Mara, mielcerz, kt�ry sko�czywszy prac� siada� tak samo jak str� nocny z otwartymi oczami przy oknie czeladnej izby i bez mrugni�cia powiek patrzy� z g�ry na krajobraz nad rzek�, na pola, wci�� tylko patrzy�, obok niego sta�a beczu�ka piwa i co pi�tna�cie minut nalewa� sobie piwa do blaszanego garnuszka, i pi�, a piwo kapa�o mu z obwis�ych w�s�w, siedzia� w gaciach i patrzy� z drugiego pi�tra na krain� nad �ab�. Stryjaszek Pepi, kt�rego prycza sta�a tu� obok pryczy pana Mary, m�wi� o nim, �e ten mielcerz zgwa�ci� swoj� nieletni� c�rk�, �e siedzia� rok w wi�zieniu i �e teraz, je�li nie pracuje, to siedzi tylko i pije piwo, siedzi przy oknie i patrzy przed siebie... Cz�sto chodzi�em popatrze� na niego, jak tak siedzi na krze�le przy oknie, z jedn� r�k� na kurku beczki, trzymaj�c w drugiej blaszany kubek, a z w�s�w kapie mu smutne piwo. I ja wiedzia�em, �e zgwa�ci� swoj� c�rk�, ale nie wiedzia�em, co to znaczy: zgwa�ci�. Powali� j�, zbi�, szarpa� za w�osy? Albo pozwoli� sobie z ni� na co�, co robi� doro�li ludzie? Ale s�dz�c z fotos�w w kinematografie, do tego potrzebni s� ludzie tacy jak Gary Cooper w Niezwyk�ym zdarzeniu, a nie pan Mara, w gaciach, okropnie brudny, z mokrymi w�siskami i pij�cy nieustannie piwo, i nie jedz�cy nic poza solonymi �ledziami. Nieraz siedzia�em na �awce w izbie cze�adnej, z g�ow� opart� na d�oniach, z �okciami na brudnym stole, kt�ry zawsze cuchn�� �ledziami, patrzy�em na pana Mar� i nie mog�em zrozumie�, jak ten mielcerz m�g� zgwa�ci� swoj� nieletni� c�rk�, bo i ja sam by�em nieletni. Sta�em wi�c na progu naszego ciemnego mieszkania i patrzy�em, jak przez znajduj�ce si� tu� nad ziemi� okienka �wiec� z magazyn�w stoj�ce na tr�jnogach lampy, i z ruchu cia�a i w�s�w wnioskowa�em, �e to szufluje j�czmie� pan Mara, ten, co zgwa�ci� swoj� c�rk�. Wszed�em do sieni i po omacku dotar�em do kuchni, przez chwil� sta�em z r�k� na kontakcie zastanawiaj�c si�, czy powinienem na nowo napisa� nadobowi�zkowe wypracowanie domowe na temat: �Kim chcia�bym zosta�?" Wola�em jednak p�j�� spa�. Po�o�ywszy si�, wsun��em r�ce pod g�ow� i czu�em doskonale, jak w rytm mojego oddechu porusza si� i p�ynie poprzez nocny pok�j ten m�j okr�cik, mimo �e zamiast niego jest tam syrena. Patrzy�em na sufit o�wietlony jasn� letni� noc� i my�la�em o naszym wo�nicy, panu Kopeckim, kt�ry rozwozi zaprz�onym w wo�y wozem beczki piwa po mie�cie i do pobliskich wiosek. Pan Kopecki zjawia� si� w browarze ju� w po�udnie, czeka� ko�o chlew�w, potem jednak wzd�u� gnoj�wki szed� pod mur, sk�d wraca� z torb� przykryt� bia�� serwetk�. Widzia�em zawsze, jak siada, jak wyci�ga 28 29 z torby garnek z zup� i stawia go na kolanach przykrytych fartuchem, na kt�rym rozk�ada serwetk�, jak wolno je, potem wyci�ga z torby rondelek i je �y�k� knedle z sosem, czasami kapust�. A potem garnek i rondelek wraz z serwetk� wk�ada z powrotem do torby, idzie wzd�u� gnoj�wki i sterty gnoju pod mur, stawia torb� na wysokim murze mi�dzy tkwi�cymi w nim okruchami szk�a, a kto� z uliczki wiod�cej obok browaru zabiera t� torb�, kt�ra potem znika. Dzisiaj w po�udnie, kiedy pan Kopecki jad� zup�, wybieg�em z browaru, a potem skr�ci�em za r�g, browarniane stajnie znajdowa�y si� tu� przy murze, ju� z daleka dostrzeg�em oparty tam damski rower, przy kt�rym sta�a dziewczyna, panienka starsza troch� ode mnie. Zatrzyma�em si� i d�ugo spogl�da�em z daleka, a� wreszcie na murze mi�dzy okruchami rozbitych butelek i drutem kolczastym kto� z browaru postawi� torb� z bia�� serwetk�. I dziewczyna stan�a na pedale, unios�a r�k�... Rzuci�em si� biegiem, a kiedy mija�em t� dziewczyn�, ona zawo�a�a: � Do widzenia wieczorem, tatusiu!... Sta�em na rogu browaru, ta dziewczyna jecha�a na rowerze, mia�a ogromne piwne oczy, by�a blada, tylko te ogromne oczy, a w�osy mia�a, jakby przed chwil� wysz�a z wody, sczesane do ty�u i zwi�zane kokard�, a na kierownicy wisia�a ta torba... I pan Kopecki, wo�nica z browaru, objawi� mi si� dzisiaj jako prorok, jako m�� �wi�tobliwy, w butach z cholewami, zgrzebnych portkach i zwyczajnej kapocie, kt�ry id�c ko�ysa� si� z boku na bok i patrzy� na �wiat przymru�onymi nieustannie oczyma, ale mia� c�rk� i ona codziennie przywozi�a mu obiad, wspina�a si� na ram� roweru i stawia�a wysoko torb� na wysokim murze i czeka�a, a� sobie podje, aby zdj�� torb� z wy- sokiego muru, i tylko tak przez drut kolczasty rzuca�a niewidocznemu ojcu: � Do widzenia wieczorem, tatusiu... Obudzi� mnie natarczywy g�os ojca: � Nic nie m�w, na mi�o�� bosk�, nic nie m�w! Widzia�em, jak patrzy�a� na Gary Coopera. Przyzwoita kobieta nie patrzy w ten spos�b... W ten spos�b powinna patrze� tylko na swojego m�a! Mama z podniesionymi r�koma zdejmowa�a kombinacj� i zapl�tana w jedwabie broni�a si�: � Ale� to tylko kinematograf... a zreszt� ten Gary, przecie� wszystkie kobiety o nim marz�... Taki przystojny, a przy tym jak�e ch�opi�cy. � Co takiego? � krzykn�� cicho ojciec. � A wi�c ty si� przyznajesz, �e o nim marzysz?! Na kolana i przyznaj si�! Gdyby� go kiedy� spotka�a, odda�aby� mu si�, przyznaj si�! Mama w�lizgn�a si� pod pierzyn� i powiedzia�a: � Z pewno�ci� nie�atwo by mi by�o mu nie ulec... Ten Gary jest silniejszy ni� wszystkie przes�dy! � A wi�c to tak! � krzykn�� ojciec, uj�� matk� za r�k� i �ci�gn�� j� z ��ka. � A wi�c gdyby to by�o mo�liwe, toby� mu si� odda�a! Ale ja na to nie pozwol�! M�j honor... Tatu� krzycza�, a ja widzia�em, jak z szuflady stolika nocnego wyci�ga rewolwer. Obr�ci�em si� na brzuch i zas�oni�em sobie twarz, le�a�em po�rodku dw�ch ��ek, mi�dzy kraw�dziami znajdowa�a si� ko�dra, i nagle jakbym straci� w�adz� w nogach: nie mog�em chodzi�, nie mog�em si� nawet podnie��, chcia�o mi si� siusia�, tak strasznie, �e... I podczas gdy ojciec nabija� rewolwer, a mama kl�cza�a i sk�ada�a r�ce, i prosi�a, �eby darowa� jej �ycie, odsun��em ko�dr� i zacz��em siusia� mi�dzy ��ka, 30 31 wylewa�em z siebie wszystko to piwo, kt�re wypili�my ze stryjaszkiem Pepi, le�a�em na brzuchu na szparze pomi�dzy ma��e�skimi ��kami i siusia�em... Ojciec ucich� i nadstawi� uszu. Potem i matka zacz�a nas�uchiwa�. � A to �wintuch! Za ma�o mu tej syreny, za ma�o mu, �e chce by� bezrobotny, on jeszcze bezcze�ci nasze �o�e! Od�o�y� rewolwer i szarn�� ��kiem z tak ogromn� si��, �e spad�em w wielk� ka�u��, ojciec sta� nade mn� z wytrzeszczonymi oczyma i krzycza�: � Sko�czysz na szubienicy! Wygramoli�em si�, a matka otworzy�a ramiona, po d�u�szym czasie obejmowa�em znowu mamusi�, przyciskali�my si� do siebie i p�akali�my, ja g�o�no szlocha�em, i zapewniali�my si� z mam� nawzajem, �e nigdy si� nie opu�cimy. Tatu� sta� chwil�, potem schowa� rewolwer, przyni�s� z kuchni wiadro i szmat�, ukl�k� i wyciera� ogromn� ka�u��, i wykr�ca� szmat� nad wiadrem, a potem jeszcze raz, i jeszcze raz such� szmat�... To wykr�canie i wycieranie uspokoi�o go, matka tak�e przesta�a p�aka�, a ja poszed�em do kuchni, aby tam sobie pos�a� na sk�adanym ��eczku. Ojciec wyszed� z sieni na podw�rze i energicznym ruchem wychlusn�� zawarto�� wiadra na traw� w sadzie owocowym. A kiedy zsun�� z powrotem ma��e�skie ��ka, mamusia w�lizgn�a si� pod pierzyn� i westchn�a z ulg�: � Moje ��eczko! Moje ��eczko! Ojciec zgasi� �wiat�o, s�ysza�em szelest jego bosych st�p, potem skrzypni�cie spr�yn pod materacem, przez chwil� przewraca� si� z boku na bok, wkr�tce jednak si� uspokoi�. � Ten Gary Cooper � powiedzia� tatu� �agodnie � to nie tylko znakomity aktor, ale te� pi�kny m�czyzna... Wtedy jak gra� na tr�bce albo jak budowa� sw�j dom, jak siedzia� mi�dzy belkami i przyjmowa� go�ci... albo kiedy ona powiedzia�a mu, �e go kocha, albo jak wtedy bieg� i przewraca� wiadra... Ja ci powiem, �e to Niezwykle zdarzenie naprawd� jest niezwyk�e!... Jutro to jeszcze graj�. Je�li chcesz, p�jdziemy na ten film jeszcze raz, co ty na to? 32 CUD ZDARZA SI� CO DNIA W niedziel� panowa�a w browarze cisza. Konie odpoczywa�y w stajni, dwie pary wo��w � na s�omie, na dziedzi�cu sta�y wozy ze stercz�cym dyszlem, przed stolarni� le�a�y u�o�one starannie pryzmy d�bowych klepek, z kt�rych bednarze robili ��wiartki", tak zwane �szczeni�ta", �po��wki", beczki hektolitrowe, �podw�jne" czy wreszcie te ogromne pi��dziesi�ciohektolitrowe beczki do kom�r piwnych, w kt�rych piwo dojrzewa�o. I wszystkie maszyny w wagowni, i wszystkie ko�a w maszynowni, i wszystkie kot�y w warzelni, wszystko odpoczywa�o zupe�nie tak samo, jak na strychach s�odowni spa� dojrza�y j�czmie�. Za stolarni� rozci�ga� si� ogromny czere�niowy sad, drzewa si�ga�y konarami a� po blaszany dach, niekt�re ga��zie le�a�y na tej blasze, a kiedy czere�nie dojrzewa�y � by�y niemal czarne � wspina�em si� z konaru na konar, z korony przeskakiwa�em na dach i pe�nymi gar�ciami rwa�em i jad�em te s�odkie owoce, jad�em powoli i dlatego te� mog�em je�� czere�nie ca�ymi godzinami, jakby je kto� wk�ada� mi do ust i wyci�ga� z powrotem, z takim apetytem po�yka�em te owoce, kt�re � kiedy pada� deszcz � p�ka�y i by�y jeszcze smaczniejsze. Siedzia�em w koronach drzew, jedn� r�k� przytrzymywa�em si� pnia, drug� za� � niemal le��c � wyci�ga�em jedynie po najdojrzalsze owoce, wok� mnie dzioba�y czere�nie kosy i �ar�oczne szpaki, kt�re wrzeszcza�y na mnie, jakby tych czere�ni nie by�o dosy� dla wszystkich. Szpaki l�ni�y w koronach jak drogie kamienie, by�y cudownie zielono-b��kitne, gardzio�ka przystrojone z�otymi plamkami b�yszcza�y jak nawoskowane, poci�gni�te t�uszczem, jakby ptaki wzbi�y si� w�a�nie z wody niczym zimorodki. Zna�em te wszystkie drzewa doskonale, zamkn�wszy oczy potrafi�em wyobrazi� sobie wszystkie pnie i wszystkie konary, rozpozna�bym je nawet w�r�d tysi�ca drzew, ka�de drzewo mia�o swoje oblicze, swoj� twarz, bo ja w tych drzewach �y�em, nie tylko wtedy, jak dojrzewa�y czere�nie, ale jak by�a �adna pogoda, smarowa�em sobie kromk� chleba smalcem, wbija�em w ni� z�by, �eby mie� wolne r�ce, i z zawrotn� szybko�ci� przeskakuj�c z ga��zi na ga���, wspina�em si� a� na szczyt, w sam� koron�. Tam opiera�em si� o pie�, wyci�ga�em nogi na rozdwajaj�cym si� konarze i ukryty w�r�d listowia jad�em chleb, wiatr �agodnie ko�ysa� ca�ym drzewem i poprzez li�cie browar wydawa� si� z�o�ony z samych plam i kleks�w. Wysoka na pi�� pi�ter lodownia bez okien, sama tylko zwr�cona ku mnie �ciana, widziana z wn�trza drzewa, pe�na by�a zielonego listowia i plam s�o�ca, a poniewa� przez ten mur i �cian� widzia�em tysi�ce fur lodu, kiedy spojrza�em na s�odowni�, widzia�em wszystkie pi�tra, od strych�w i warzelni poprzez pomieszczenia o pi�tro ni�ej, gdzie wysoka temperatura i dziurawy strop wstrzymywa�y kie�kowanie j�czmienia i tak powstawa� z niego s��d, a� po izb� czeladn�, gdzie przy stole siedzieli mielcerze, dok�adali do ognia, le�eli na pryczach, widzia�em, jak zygzakiem przebiega przez s�odowni� klatka schodowa do samego do�u, a� do magazyn�w. Dok�dkolwiek z czere�niowych drzew patrzy�em, wszystkie mury i �ciany by�y dla mnie jakby ze szk�a. Widzia�em nawet poprzez mur wn�trze mrocznych kom�r piw- 34 35 nych, bo wszystko to zna�em od wewn�trz, tyle razy bowiem � mn�stwo razy � b��ka�em si� po labiryncie browaru, bo bardzo lubi�em si� ba�. I w komorach piwnych, i na korytarzach warzelni, i na najwy�szym miejscu browaru, w ch�odniach, gdzie nad ca�� lodowni� znajdowa�a si� ogromna kad�, tak du�a jak �lizgawka, tam przepompowywano brzeczk�, gor�ce piwo jeszcze bez dro�d�y i tlenku, i poprzez �aluzje para wdziera�a si� we wszystkie szparki, i zamyka�a si� nad browarem zupe�nie tak samo, jak kiedy kobiety zaczesuj� sobie grzebieniem w g�r� jasne w�osy, kt�re chwytaj� nieustannie nad g�ow� ich palce. Po tych korytarzach ci�gn�cych si� w g�r� z pi�tra na pi�tro przebiega�em zawsze z wielkim strachem, przera�enie przenosi�o mnie ze stopnia na stopie�, strach, �e z ciemnego k�ta, z uchylonych nieustannie drzwi wyci�gnie si� nagle do mnie r�ka, kt�ra mnie powali. Wchodzi�em tak z pi�tra na pi�tro co niedziela, kiedy w browarze panowa�a grobowa cisza, bieg�em ledwie dotykaj�c butami stopni, nie wa�y�em wi�cej ni� pi�� kilogram�w, tak potrafi�em ze strachu zmniejszy� swoj� wag�, zupe�nie jak na wiosn�, kiedy ruszaj� lody, kiedy rzeka unosi si� i �amie lodowy pancerz, i kra rozpycha si� i uderza o siebie, i skrzypi� zderzaj�ce si� kraw�dzie lodu, potrafi�em sta� na brzegu i patrze� na ten pr�cy przed siebie l�d. Czeka�em zawsze dop�ty, dop�ki nie znalaz�em w sobie do�� si�y i odwagi, a potem bra�em rozbieg, ca�� uwag� skupia�em w oczach, w nogach i w ca�ym ciele i skaka�em z jednej kry na drug�, serce bi�o mi jak oszala�e, i wiedzia�em, na kt�r� kr� mam skoczy� i ledwie j� musn��, bo by�a tak ma�a, �e zanurzy�aby si� wraz ze mn�, a dosta� si� mi�dzy p�yn�c� kr� to tak samo jak upa�� pod kopyta p�dz�cego stada kr�w, kiedy sp�oszy je brz�czenie gz�w. Co roku przebiega�em z jednej p�yn�cej kry na drug�, nie mog�em utraci� szybko�ci, dop�ki nie skoczy�em z tej ostatniej na brzeg, i patrzy�em w oczy gapi�w, nikt si� na to nie odwa�y�, r�kami podpiera�em si� pod boki, odpoczywa�em, aby zn�w nabra� si� i skacz�c z jednego p�yn�cego kawa�ka lodu na drugi wr�ci� tam, sk�d wybieg�em. Tak samo przebiega�em przez cichy niedzielny browar. Ale najch�tniej odsuwa�em rygiel na wrotach do obory. Za ko�mi nie przepada�em, mia�y nieustannie wystraszone oczy, ka�demu koniowi wygl�da�o z oczu przera�enie, pewnie ludzie bardzo je krzywdzili, zanim nauczyli je ci�gn�� te ci�kie browarniane wozy. Najch�tniej chodzi�em w niedziel� do pomieszczenia oddzielonego od stajni, w kt�rej sta�y konie. W pomieszczeniu tym le�a�y