6753

Szczegóły
Tytuł 6753
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

6753 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 6753 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

6753 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

WANDA CHOTOMSKA MOJA BABCIA GRA NA TR�BIE Wydawnictwo TOWER PRESS GDA�SK 2001 ROZDZIA� I Kartka z pami�tnika Ptaszniczki Postanowi�am pisa� pami�tnik. Na papierze nutowym oczywi�cie. Je�li kto� kiedy� po latach b�dzie ten pami�tnik czyta�, pewnie si� zdziwi, �e wybra�am taki w�a�nie papier. Wi�c wyja�niam od razu � w naszym Miasteczku pisze si� wy��cznie na papierze nutowym. Wszystko. Nawet rachunki i komunikaty urz�dowe. Gazet� te�. Bardzo to �adnie wygl�da. Zupe�nie jak piosenka. Papieru w kratk� w og�le si� u nas nie u�ywa. Nawet do matematyki. �adnych kratkowanych zeszyt�w, bo w takich zeszytach cyfry wygl�daj�, jakby siedzia�y w klatkach za kratami. A my uwa�amy, �e nikogo nie powinno si� wi�zi� w klatkach. Nawet cyfr. I chyba mamy racj�. W innych miastach uczniowie poc� si� do si�dmych pot�w, �eby te wszystkie 7x7 wyci�gn�� zza kratek zeszyt�w i wpakowa� sobie do g�owy, a u nas � �adnych k�opot�w. Recytujemy tabliczk� mno�enia jak z nut i z rachunk�w inkasujemy wy��cznie pi�tki. Dzi�ki tym pi�cioliniom na papierze nutowym w�a�nie. No a litery na pi�ciolinii te� wygl�daj� jak nuty. �piewaj�co pisze si� na takim papierze. Pi�ro samo fruwa w r�ku. Naprawd� fruwa, bo to jest ptasie pi�ro. 3 W naszym Miasteczku wszyscy pisz� ptasimi pi�rami. Innych nie ma. A ptak�w jest bardzo du�o. I wszystkie oczywi�cie bez klatek. Na wolno�ci. Nawet kanarki. W moim ogrodzie te� mieszkaj� kanarki. W�a�nie jeden z nich przyni�s� mi przed chwil� pi�ro do pisania. Jest z�ote jak promyk s�o�ca. B�d� nim pisa�a o s�o�cu, kt�re �wieci nad naszym Miasteczkiem, o wszystkich moich znajomych ludziach i ptakach. I o sobie oczywi�cie te�. Ale zaczn� od s�o�ca. Ono naprawd� zawsze �wieci nad naszym Miasteczkiem, nawet w nocy �wieci, bo Miasteczko ma w herbie S�o�ce. Jeden taki wielki, z�oty herb jest na wie�y ratusza, a inne mniejsze nad wej�ciami do ka�dego domu. Nie wiem, czy z prawdziwego z�ota, ale pewnie z prawdziwego, bo z�oc� si� jak prawdziwe. Na ratuszu, opr�cz tego herbu, jest jeszcze zegar s�oneczny, a ratusz stoi na �rodku placu, kt�ry te� wygl�da jak s�o�ce albo tarcza zegara. Jest okr�g�y i dwana�cie ulic rozchodzi si� od niego promieni�cie we wszystkich kierunkach jak dwana�cie s�onecznych godzin. Napisa�am � ulic, ale to s� w�a�ciwie uliczki. Ma�e i bardzo kolorowe. Ca�e w kwiatach, klombach, ogr�dkach. I nazywaj� si� te� kolorowo: R�owa, Niebieska, Zielona. Jak wst��ki od bukietu. Ca�e nasze Miasteczko wygl�da jak bukiet. Z ulicy tego nie wida�, bo widzi si� tylko poszczeg�lne domy, drzewa i kwiaty, ale jak si� spojrzy z wysoka, z wie�y ratusza, to wszystko uk�ada si� w bukiet zwi�zany tymi wst��kami uliczek. Nawet g�ry i lasy otaczaj�ce Miasteczko wcale nie wygl�daj� jak g�ry i lasy, tylko jak srebrno-zielony brzeg bukietu. Nie wiem, czy to dobrze t�umacz�, ale s� takie bukieciki � nawet ja da�am kiedy� taki mojej mamie na imieniny � robione w�a�nie w ten spos�b. Kwiaty uk�ada si� ciasno, p�asko, jeden przy drugim, a pod sp�d daje si� materia� � tiulowy albo koronkowy mankiet doko�a �ody�ek. Wi�c lasy i g�ry doko�a Miasteczka wygl�daj� w�a�nie jak taki mankiet. 4 Z lotu ptaka wida� to jeszcze wyra�niej ni� z wie�y ratusza, a mnie si� bardzo cz�sto �ni, �e jestem ptakiem. Jest takie przys�owie: kto z kim przestaje... Wi�c mo�e w�a�nie dlatego mam takie sny? Bo m�j ogr�d jest pe�en ptak�w i ja si� z nimi przyja�ni�. Od zawsze, odk�d tylko pami�tam. Tak, �e ju� nawet ludzie w Miasteczku zapomnieli, jak mam na imi�, i kiedy id�, wo�aj�: � O, idzie nasza Ptaszniczka! Chocia� naprawd� mam na imi� Andzia. Ale Ptaszniczka bardziej mi si� podoba. I moim ptakom chyba te�. Dzie� dobry, Ptaszniczko! � wo�a do mnie codziennie rano m�j przyjaciel szpak, kt�ry ma takie zdolno�ci do j�zyk�w, �e opr�cz ptasiej mowy nauczy� si� r�wnie� wielu s��w po ludzku. A inne ptaki powtarzaj� to samo po swojemu. � Wit-wit-ciwit-ciwit! � szczebioce jask�ka nad oknem. � Dji-dji-dju! � pogwizduje gil. � Pink-pink-pikielpik! � wt�ruje mu szczygie�. Wszystkie moje ptaki rozpoznaj� po g�osie. Kosa, makol�gw�, sikork�, drozda, skowronka, s�owika. I kanarki, i go��bie, i wilg�, kt�ra �piewa tak pi�knie jak flet. O, teraz te� �piewa... A mo�e to nie ona? Mo�e to kto� inny gra na prawdziwym flecie? Nie, jednak ona. Moje ptaki s� bardzo m�dre. Wszystko o mnie wiedz�. W my�lach chyba czytaj�. Ta wilga na przyk�ad... nigdy jej nie m�wi�am, �e najbardziej na �wiecie lubi� g�os fletu i dlaczego tak bardzo ten g�os lubi�, a ona �piewa i �piewa. Jakby wiedzia�a, jakby zna�a m�j sekret... �eby tylko szpak si� do niej nie do��czy�. �piew wilgi nie ka�dy rozumie, a jak szpak zacznie gada�, wszystko wypaple... Masz ci los! W��czy� si�! Wskoczy� na czere�niowe drzewo i przekrzykuje wilg� g�o�nym wo�aniem: 5 � Flet! Flet! Flet! � Ani s�owa wi�cej! � wo�am do niego przez okno. � Zaklinam ci� na wszystkie czere�nie �wiata, �eby� nic nie m�wi�, bo to sekret! A on na to jeszcze g�o�niej: � Flet-sekret! Flet-sekret! Flet-sekret! Och, �eby ju� wreszcie zacz�� je�� te czere�nie i przesta� gada�! Niechby nawet ca�e drzewo oskuba�... 6 ROZDZIA� 2 S�siedzi Od��my na razie pami�tnik pisany na nutowym papierze i z ogrodu pe�nego ptasiej muzyki przenie�my si� na s�siedni� posesj�. Do bia�ego, pi�trowego domku, w kt�rym mieszka pewna Babcia, Dziadek i wnuk Janek. Niewykluczone, �e Ptaszniczka wymieni�aby tych troje w innej kolejno�ci � na pierwszym miejscu figurowa�by zapewne Janek, a potem dopiero Babcia i Dziadek. Ale my uwa�amy, �e pierwsze�stwo nale�y si� jednak Babci. Dziadek i wnuk, jako d�entelmeni, przyznaliby nam na pewno racj�. Babcia by�a w ich domu najwa�niejsz� osob�. O kim�, kto jest taki wa�ny, m�wi si� zwykle, �e gra pierwsze skrzypce. Ale my tak o Babci nie powiemy. Nie pasuje nam to por�wnanie. Bo czy o osobie, kt�ra gra na tr�bie, mo�na powiedzie�, �e gra pierwsze skrzypce? A Babcia gra�a w�a�nie na tr�bie. I to nie na �adnej tam malutkiej tr�bce, takiej, na jakiej hejnali�ci wygrywaj� hejna�y, tylko na prawdziwej, wspania�ej, wielkiej, mosi�nej tr�bie, najwi�kszej ze wszystkich tr�b, jakie tylko mo�na sobie wyobrazi�. Muzycy nazywaj� czasem takie tr�by tubami, ale my zostaniemy przy tr�bie. Czy nie brzmi to o wiele bardziej dostojnie ni� tuba? Wystarczy powiedzie�: tr�ba, i w samej nazwie, zanim si� jeszcze na tej tr�bie zagra, s�ycha� ju� pot�g� g�osu, si�� tak wielk�, �e mury zdolna jest rozwala�. 7 By� nawet kiedy� taki wypadek. W czasie wojny. Nie, nie, nie w czasie tej ostatniej i nawet nie w czasie przedostatniej, tylko bardzo, bardzo dawno temu, kiedy �o�nierze chc�c zdoby� miasto Jerycho zacz�li gra� na tr�bach i od tego bardzo g�o�nego tr�bienia rozpad�y si� mury miasta. Znacie takie powiedzenie � tr�ba jerycho�ska? W�a�nie st�d si� wzi�o. Od tego miasta Jerycho. Tak, tak � tr�ba Babci ma imponuj�cy rodow�d i cho� na razie nie rozwali�a jeszcze �adnych mur�w, a Babcia gra na niej wy��cznie w celach pokojowych � patrzymy na ni� z szacunkiem, bo nie wiadomo, co si� mo�e zdarzy�. Tylko nie my�lcie sobie, �e Babcia odziedziczy�a swoj� tr�b� po zdobywcach Jerycha. Od tamtych czas�w min�o ju� chyba ze siedem tysi�cy lat, �adna tr�ba by tak d�ugo nie przetrwa�a, wi�c tr�ba Babci mo�e by� co najwy�ej pra-prapra- pra-prawnuczk� tamtych jerycho�skich. Babcia dosta�a j� w prezencie �lubnym. Od swego taty, kt�ry nauczy� j� r�wnie� gra� na tr�bie. � Lepiej, �eby �ona gra�a m�owi na tr�bie ni� na nerwach � powiedzia�. Bardzo fajny by� ten tata Babci. Inni m�czy�ni uwa�aj�, �e kobietom wystarczy blacha kuchenna i �e dla dobrego domowego ogniska powinny dmucha� wy��cznie w palenisko, kiedy ogie� pod kuchenn� blach� nie chce si� rozpali� � a on nie! Da� Babci tr�b� i Babcia dmucha w ni� z takim zapa�em, a� iskry lec�. Do ta�ca gra i do s�uchu. Wszystko potrafi zagra�. Nawet ko�ysanki tr�bi�a wnukowi nad ko�ysk�, kiedy by� jeszcze ma�y. �Tr�babcia� � m�wi� o niej wtedy Janek, bo mu si� dwa s�owa � tr�ba i babcia � z��czy�y w jedno. Teraz jeszcze czasem te� tak j� nazywa � chocia� jest ju� du�y. A te ko�ysanki nad ko�ysk� to nie tylko Babcia Jankowi gra�a. Dziadek te�. Bo Dziadek gra na wiolonczeli. Zanim o�eni� si� z Babci�, gra� na skrzypcach, ale po �lubie przerzuci� si� na wi�kszy instrument. Pewnie do tej tr�by chcia� si� dopasowa�. 8 Teraz graj� ju� we troje. Bo Janek te� gra. Na flecie. I piosenki pisze. Dziadek i Babcia najbardziej lubi� t�, kt�r� napisa� o nich. O nich i o muzyce. O tym jak siedz� sobie wieczorem w domu, przy otwartym oknie, drzwi na balkon te� s� otwarte, bo wiecz�r ciep�y ptaki w ogrodzie. Ptaszniczki ju� zasn�y, ju� ich nie s�ycha�, czasem tylko s�owik si� odezwie, a oni siedz� tak we troje i muzykuj�. Ta piosenka ma tytu�: MOJA BABCIA GRA NA TR�BIE Moja Babcia gra na tr�bie, Dziadek wiolonczel� ma, a na flecie w tym tercecie wnuczek bardzo �adnie gra. Gdy zagra tr�ba i wiolonczela, jak r�wnie� flet piccolo, to, prosz� ludzi, s�o�ce si� budzi i �wiat ma �adniejszy kolor. Muzyka jest dobra na serce, bo lat ci ubywa, gdy zagrasz, i nie wiesz ju�, co to korzonki, reumatyzm, skleroza, podagra. Leciutki si� robisz jak pi�rko, jak ptaszek, jak motyl, jak wiatr i �miejesz si� g�o�no, i zima jest wiosn�, i zn�w masz pi�tna�cie lat. Babcia tr�bi jak archanio�, Dziadek gra jak m�ody b�g 9 i jak szatan w tym tercecie gra na swoim flecie wnuk. Muzyka jest dobra na serce, bo ludziom potrzebna jest rado��, wi�c okna szeroko otw�rzmy i grajmy do ta�ca s�siadom. Niech nuta za nut� poleci jak ptaszek, jak motyl, jak wiatr, niech z tr�by wyfrunie i �piewa na strunie, i cieszy ca�y �wiat! 10 ROZDZIA� 3 Dalszy ci�g pami�tnika Ptaszniczki Nie wierz� w bociany. To znaczy � nie wierz� w to, �e bociany przynosz� dzieci. W ka�dym razie nie do nas. Gdzie indziej mo�e to si� i zdarza, ale u nas absolutnie nie. Nie dlatego, �eby u nas nie by�o bocian�w. S�. Na skraju Miasteczka maj� swoje gniazdo, wielkie jak m�y�skie ko�o, i same te� s� du�e, maj� d�ugie nogi, mocne skrzyd�a i pot�ne dzioby, przynosz� w nich �aby do gniazda, ale dzieci? Wykluczone ! Nie wierz� w to i koniec, i mam na ten temat swoj� w�asn� teori�. Tak sobie wymy�li�am, chocia� nie jestem zupe�nie pewna, czy to prawda: w naszym Miasteczku przynoszeniem dzieci nie zajmuj� si� bociany, tylko zupe�nie inne ptaki. �piewaj�ce. Bociany nie s� muzykalne. Nie umiej� �piewa�, tylko klekoc�. Wydaj� taki drewniany, suchy g�os, jakby t�uk�y jednym kawa�kiem drewna o drugi. A w naszym Miasteczku �aden cz�owiek nie ma drewnianego g�osu i drewnianego ucha. Wszyscy ludzie znaj� si� na muzyce i bardzo j� kochaj�. Dzi�ki tym �piewaj�cym ptakom w�a�nie. Jest takie przys�owie: czym skorupka za m�odu nasi�knie... Babcia Janka cz�sto tak m�wi. I to przys�owie t�umaczy wszystko. �piewaj�cy ptak, nawet wtedy kiedy nie �piewa, ca�y jest piosenk�. Niesie malucha w dziobie i przekazuje mu swoje umiej�tno�ci, a dzieci chwytaj� wszystko w lot. 11 Mnie to chyba przyni�s� skowronek. Mama m�wi, �e urodzi�am si� o �wicie, wi�c to by si� zgadza�o, bo skowronki wstaj� najwcze�niej... Chocia�, bo ja wiem? Mo�e to nie by� skowronek, tylko szpak? Skowronki nie maj� takich zdolno�ci jak szpaki do gadania i �piewania w innych j�zykach, nie potrafi� na�ladowa� innych ptak�w, mo�e nawet nie rozumiej� ich? Wi�c mo�e ja te wszystkie umiej�tno�ci odziedziczy�am po szpaku? Mo�e to on przyni�s� mnie do Miasteczka? On si� nawet czasami tak zachowuje, jakby chcia� mi da� do zrozumienia, �e to by� on. Jakby nale�a�y mu si� specjalne wzgl�dy. Naj�adniejsze gniazdo i najlepsze jedzenie... O, znowu siedzi na czere�ni! P� drzewa ju� oskuba� z owoc�w. Mo�e z nim pogada�? �eby tylko chcia� odpowiedzie�... � Szpaku, kto mnie przyni�s� na �wiat? Nie odzywa si�. �upie dziobem w czere�nie, a� pestki lec�. Mo�e nie s�ysza�? � Szpaku, powiedz, kto? Zdradzisz mi ten sekret... Przerwa� na chwil� jedzenie. Namy�la si�. � Szpaku, powiedz, kto? Zdradzisz mi ten sekret... Fig� si� dowiedzia�am. Potwierdzi� tylko, �e to sekret, a� trzy razy to s�owo powt�rzy� i schowa� si� w g�stwinie czere�niowych li�ci. Trudno � jak sekret, to sekret. Mo�e kiedy indziej mi powie? A teraz dobrze, �e si� schowa�, �e mnie nie widzi i nie mo�e pods�ucha� moich my�li. Nie tylko on ma swoje sekrety... O Janku sobie pomy�la�am. Jego to na pewno przynios�a na �wiat wilga. Ona jedna ma taki g�os jak flet i dlatego w�a�nie Janek gra na flecie. Nie wybra� sobie tr�by jak Babcia ani wiolonczeli jak Dziadek, tylko w�a�nie flet. Ten jego flet nazywa si� piccolo i to znaczy � ma�y. W por�wnaniu z tr�b� i wiolonczel� jest rzeczywi�cie male�ki. Ale trzeba mie� wielki talent, �eby gra� na nim tak jak Janek. 12 Wszyscy ludzie tak m�wi�. Nie tylko ja. Posz�am dzisiaj rano do piekarni po chleb i s�ysza�am, jak pan Piekarz rozmawia� z Babci� Janka. � Uda� si� pani wnuk � chwali� Piekarz. � A co? Nie m�wi�em, �e b�dzie z niego pociecha? Nie przepowiada�em? Przysz�a z nim pani kiedy� do piekarni, ma�y jeszcze by�, a �e to by�o przed Gwiazdk�, spyta�em, co by chcia� dosta� od Miko�aja. My�la�em, �e chce zabawk�, pi�k�, konia na biegunach, no, wie pani, jak to dzieciaki w jego wieku, a on m�wi � flet! Pami�ta pani, co wtedy powiedzia�em? � Z tej m�ki b�dzie chleb � przypomnia�a sobie Babcia. � I co, nie mia�em racji? � u�miechn�� si� Piekarz i wybieraj�c ze sterty rogali le��cych w koszu najwi�kszy i najbardziej rumiany, doda�: � A to dla wnuka w prezencie. Za naj�adniejsz� piosenk�, jak� u�o�y�, naj�adniejszy rogalik, jaki zdarzy�o mi si� upiec. Pi�kna piosenka. S�ysza�em j� wczoraj wieczorem i ca�� noc przy robocie sobie nuci�em. �Muzyka jest dobra na serce...� � i jak to dalej idzie? � �Muzyka jest dobra na serce, bo ludziom potrzebna jest rado��...� - podpowiedzia�a Babcia, a Piekarz przytakn��. � �wi�ta racja! �wi�ta racja, prosz� pani! Nie samym chlebem cz�owiek �yje, prawda? Ale jak chleb si� uda, to te� z tego jest rado��. Mo�e ten pani wnuk i o pracy piekarza jak�� piosenk� by napisa�?... A swoj� drog�, jak on te piosenki pisze? Jak mu si� tak w g�owie wszystko uk�ada? Nie tylko Piekarz si� nad tym zastanawia�. Ja te� nieraz o tym my�la�am. Wi�c kiedy wraca�y�my z Babci� Janka z piekarni, skorzysta�am z okazji i zada�am jej to samo pytanie: � Jak si� uk�ada piosenki? 13 ROZDZIA� 4 Jak si� uk�ada piosenki? Id� obok siebie. Babcia i Andzia. Babcia wy�sza, ale to tylko dzi�ki temu, �e ma buty na obcasach i kapelusz na g�owie. Kapelusz j� podwy�sza. I jeszcze pi�rka na kapeluszu. Weso�e, kolorowe. Ca�y p�k pi�rek. Papuzie chyba. A Babcia przypomina pliszk�. Chodzi w taki w�a�nie spos�b. Pr�dko, pr�dko, pr�dziutko, jakby bieg�a, stawia kilkana�cie drobnych kroczk�w, zatrzymuje si�, klapni�ciem r�ki poprawia kapelusz i znowu � drep, drep, drep. Wi�c id� tak obok siebie. Fru, fru, fru! � podfruwa przy ka�dym kroku kapelusz z papuzimi pi�rkami. Gdyby mu Babcia nie da�a klapsa, pewnie by odfrun��. Bo to klapni�cie r�k� wygl�da jak klaps � sied� grzecznie i nie wier� si�! A w drugim r�ku Babcia trzyma koszyk z chlebem i rogalikami. Andzia te� niesie chleb. Ciep�y jeszcze. Uda� si� piekarzowi. Pachnie na ca�� ulic�. Bochenek jak z�oto. Sk�rka �wiec�ca, rumiana. A� kusi, �eby spr�bowa�. Cho�by kawa�ek, kawal�teczek przylepki, tak na jedno odgryzienie... Id� i Babcia wcale nie odpowiada na pytanie Andzi, jak si� uk�ada piosenki, tylko sama zadaje pytanie. � Od czego zaczyna si� chleb? � pyta nagle i Andzia, odrywaj�c usta od ciep�ej, chlebowej sk�rki, od przylepki, kt�r� zd��y�a ju� nadgry��, odpowiada: � Od przylepki... 14 � G�odnemu chleb na my�li! � �mieje si� Babcia. � Pyta�a�, jak si� uk�ada piosenki, wi�c chc� ci wyt�umaczy� i my�l�, �e na przyk�adzie chleba b�dzie ja�niej... �Na razie wszystko jest niejasne. Opr�cz tego chleba oczywi�cie. Tylko on jest jasny jak s�o�ce� � my�li sobie Andzia, ale ju� nie skubie chleba, tylko s�ucha. A Babcia m�wi, �e chleb zaczyna si� od ziarenka. � Najpierw jest ziarno pszenicy, prawda? � Prawda � przytakuje Andzia. � Jak takie ziarno rzuci si� w gleb� ja�ow�, such�, jak trafi na kamie� albo na tward�, gliniast� skorup�, to co si� z nim stanie? � Nie uro�nie � odpowiada Andzia i ci�gle jeszcze nie wie, jaki zwi�zek ma to ziarno pszenicy z piosenk�. � A teraz sobie wyobra�, �e nasze ziarenko upad�o na �yzn� gleb� � m�wi Babcia. � Trafi�o na wspaniale przygotowany grunt, kt�ry tylko czeka, �eby to ziarno przyj��. Ziarenko czerpie z gleby soki, p�cznieje, kie�kuje... I Andzia zaczyna rozumie�. Przypomnia�a sobie: � Kie�kuj�ce ziarno wygl�da jak nuta! � No w�a�nie � kiwa g�ow� Babcia. � Chleb zaczyna si� od jednego ziarenka, a piosenka od nuty, od jednego d�wi�ku. Bo tak samo jak w ziarenku pszenicy jest zal��ek ro�liny, kt�ra zaowocuje k�osem, w tej jednej nucie mie�ci si� zal��ek piosenki. Wykie�kuje, rozwinie si� i wyda owoce, je�li trafi na przygotowany grunt. Na cz�owieka, kt�ry ma wyobra�ni� i potrafi pracowa�. � Jak rolnik, jak m�ynarz i jak piekarz! � dopowiada Andzia i w my�lach widzi rolnika wi���cego pszenic� w snopy, m�ynarza miel�cego ziarna na m�k�, piekarza piek�cego z niej chleb. � Masz racj� � przytakuje Babcia. � Bez pracy nie ma ko�aczy. Nad piosenk� trzeba si� porz�dnie napracowa�. I zna� swoje rzemios�o, �eby wysz�a taka w�a�nie jak ten chleb naszego piekarza � zgrabna, �wie�utka i bez zakalca. Co 15 prawda, przy pisaniu piosenek pomagam czasem Jankowi, ale, ciii... niech to zostanie mi�dzy nami. � A czy ja... � Andzia prze�yka �lin� razem z kawa�kiem ciep�ej, chlebowej sk�rki. Nie mog�a si� oprze�. Babcia tak smakowicie m�wi�a. � Czy ja mog�abym prosi�, �eby mi pani podyktowa�a tekst tej piosenki o muzyce i rado�ci? � Mog�aby� � u�miecha si� Babcia. � Ale ja ci nie podyktuj�. Janka popro�. Nawet zaraz mo�esz to zrobi�. No, co tak kr�cisz nosem? Ja ci� zapraszam, a ty... Furtka jest otwarta. Babcia zaprasza Andzi�, �eby wesz�a, ale Andzia nie wchodzi. I rzeczywi�cie kr�ci nosem. Sw�d poczu�a. � Mleko � m�wi � zdaje mi si�, �e mleko si� przypali�o... � Jezus Maria! � rzuca si� Babcia do drzwi. � Dw�ch ch�op�w w domu i mleka nie mog� przypilnowa�! Arty�ci! I tak si� ko�czy rozmowa Andzi z Babci�. Rozmowa, kt�ra zacz�a si� od pytania: Jak si� uk�ada piosenki? 16 ROZDZIA� 5 �Co s�ycha�?� Wi�kszo�� mieszka�c�w Miasteczka zaczyna�a sw�j dzie� od �Co s�ycha�?� S�owa te piszemy w cudzys�owie, poniewa� tytu�y zawsze pisze si� w cudzys�owie, a �Co s�ycha�?� by�o tytu�em gazety. Ta jedyna gazeta ukazuj�ca si� w Miasteczku wychodzi�a o �wicie. O wszystkich gazetach m�wi si�, �e wychodz�. Nie jest to co prawda okre�lenie �cis�e i nie nale�y bra� go dos�ownie. �adna ze znanych nam gazet nie chodzi przecie� na w�asnych nogach, a na cudzych te� raczej rzadko. Z gmachu drukarni je�d�� na og� do kiosk�w samochodami. Tylko �e w Miasteczku nie by�o samochod�w, kiosk�w i gmachu drukarni... Redakcje i drukarnie mie�ci�y si� w jednym pokoju, a redaktor i drukarz by� jednocze�nie go�cem. Wieczorem redagowa� gazet�, w nocy j� drukowa�, a rano chodzi� od domu do domu budz�c mieszka�c�w g�o�nym wo�aniem: � �Co s�ycha�?� � Dzi�kuj�, wszyscy zdrowi. � Albo: � Wszystko w porz�dku � pada�o w odpowiedzi, ale pan Jednoosobowy, bo tak go wszyscy nazywali, nie by� zadowolony. Krzywi� si� i mrucza� pod nosem: � To nie jest informacja do gazety... 17 Pan Jednoosobowy by� nastawiony wy��cznie na sensacje. A poniewa� w Miasteczku ludzie �yli spokojnie i sensacje zdarza�y si� nader rzadko, sam te sensacje produkowa�. Us�yszawszy, �e w czyim� gospodarstwie ocieli�a si� krowa, puszcza� wodze fantazji i pisa�: FENOMEN NATURY! KROWA POWI�A BYCZKA O DW�CH G�OWACH I O�MIU NOGACH! A kiedy w�a�ciciele krowy ��dali sprostowania, wyja�niaj�c, �e krowa urodzi�a po prostu dwa ciel�ta, w gazecie pojawia� si� artyku� brzmi�cy nie mniej sensacyjnie: REWELACYJNE ODKRYCIE W OBORZE! BYCZEK O DW�CH G�OWACH I O�MIU NOGACH OKAZA� SI� DWOMA BYCZKAMI! TRZECIEGO STRZELI�A REDAKCJA! Tego ranka, kiedy Babcia posz�a do piekarni, Janek znalaz� w �Co s�ycha�?� inn� rewelacj�: JAK DOWIADUJEMY SI� Z Kӣ DOBRZE POINFORMOWANYCH, NASZ M�ODY, ROKUJ�CY WIELKIE NADZIEJE KOMPOZYTOR, KT�RY DOTYCHCZAS ZAJMOWA� SI� PISANIEM PIOSENEK, STWORZY R�WNIE� OPER�. PRZYPOMINAMY, �E W MUZYCE NIEWA�NA JEST METRYKA TW�RCY. MOZART, KT�REGO R�WNIE� NAZYWANO �CUDOWNYM DZIECKIEM�, STWORZY� SWOJE PIERWSZE DZIE�O OPEROWE W WIEKU LAT DWUNASTU. � Ale opera! � parskn�� Janek podsuwaj�c gazet� Dziadkowi. Obydwaj siedzieli w kuchni, a na kuchennej p�ycie sta� garnek z mlekiem, kt�re mia�o si� przegotowa�. � O co ci chodzi? O Mozarta? � u�miechn�� si� Dziadek. 18 � Niech dziadek nie �artuje! � zaperzy� si� Janek. � Po pierwsze, nie jestem �adnym cudownym dzieckiem i w og�le nie jestem dzieckiem, bo mam pi�tna�cie lat, po drugie, nie zamierzam pisa� �adnej opery, a po trzecie, je�li si� oka�e, �e te rewelacje pochodz� od Dziadka... � Po pierwsze, to ty si� nie baw w detektywa! � przerwa� mu Dziadek. � Dobre sobie! Zamiast si� cieszy�, �e tak �adnie napisali o nim w gazecie, �ledztwo chce urz�dza�! Nie masz si� o co z�o�ci�. Owszem, rozmawia�em z redaktorem. A co, nie wolno mi rozmawia�, z kim chc�? Mam swoje lata i wiem, co robi�. Wierz�, �e w przysz�o�ci napiszesz oper�, i to mu w�a�nie powiedzia�em. Reszt� doda� od siebie. Co prawda m�g� jeszcze doda�, �e uzdolnienia muzyczne s� dziedziczne, ale B�g z nim... A teraz zobaczmy, co s�ycha� na �wiecie. I Dziadek zag��bi� si� w lekturze mrucz�c od czasu do czasu: � Nie, no tym razem to ju� Jednoosobowy naprawd� przesadzi�... Ponios�o go!... Co za bzdury!... Z palca sobie wyssa�!... A swoj� drog� trzeba przyzna�, �e ch�op ma fantazj�. O, zobacz tylko, Jasiu... Bajki zacz�� pisa�. Kr�l, wojsko... Chce zapanowa� nad �wiatem... Szykuje si� do podboj�w... Ciemne chmury gromadz� si� nad horyzontem. Ciekawe, jak to si� sko�czy? I tak si� obaj zaczytali, �e zapomnieli o mleku. 19 ROZDZIA� 6 Andzia pisze w pami�tniku We wtorek drelowa�am wi�nie. Mama mi kaza�a. Nawet by�am troch� z�a, bo przez to drelowanie nie mia�am czasu na pisanie. Przez ca�y dzie� nie widzia�am nic innego, tylko pestki i pestki. A� r�k nie mog�am wieczorem domy�. Dopiero w nocy pogodzi�am si� z pestkami. Bo one mi si� przy�ni�y. Dziwnie i bardzo pi�knie. Nawet nie wiem, czy b�d� umia�a wszystko opisa�. Strasznie trudno jest opisa� sen. Mo�e nawet jeszcze trudniej ni� muzyk�? Wi�c �ni�o mi si�, �e by�am w jakim� ogrodzie, kt�ry by� moim ogrodem, chocia� wcale nie wygl�da� jak m�j ogr�d. Ani jedno drzewo w nim nie ros�o i nie by�o ani jednego ptaka. Nic, tylko cisza i pustka. I sucha ziemia. Zupe�nie sucha. Jakby spalona. Jakby po�ar t�dy przeszed� i nic po sobie nie zostawi�. Tylko sw�d. Tylko zapach spalenizny. Zacz�am p�aka�. I nagle zobaczy�am Janka. Sta� na �rodku spalonego ogrodu. Na wyci�gni�tej d�oni trzyma� dwie pestki wi�ni. Wzi�am jedn�. Chocia� nie powiedzia� ani s�owa, wiedzia�am, �e mam j� zasadzi�. A on zasadzi� swoj�. I wyros�y obok siebie dwa drzewa. To si� mo�e zdarzy� tylko we �nie, drzewa nigdy tak pr�dko nie rosn�, nie wiadomo, ile lat trzeba czeka�, �eby by�y takie wielkie, a one od razu uros�y. By�y bia�e od kwiat�w i czerwone od wi�ni. Jednocze�nie mia�y kwiaty i owoce i ju� nie by�o zapachu spalenizny. Ca�y ogr�d pachnia� kwiatami. 20 Wszystko �piewa�o. Muzyka taka sz�a od drzew, kwiaty, li�cie i owoce �piewa�y, a my�my z Jankiem ta�czyli... Ten sen by� najwa�niejszym wydarzeniem ca�ego tygodnia. Bo poza tym nic takiego wa�nego si� nie wydarzy�o. Z wi�ni, kt�re wczoraj drelowa�am. Mama usma�y�a konfitury, na oknie stan�� g�sior z sokiem, spi�arnia zape�ni�a si� s�ojami z kompotem. Aha, posadzi�am dwie pestki w ogrodzie. Mniej wi�cej w tym miejscu, gdzie mi si� drzewa przy�ni�y. Ale pewnie nic z nich nie wyro�nie. Tyle pestek upad�o na ziemi�, kiedy szpak oskubywa� czere�nie, i nic. �adna nie uros�a. W og�le nic mi si� w tym tygodniu nie udaje. Poza tym snem oczywi�cie... Po pierwsze, nie uda�o mi si� zdoby� tekstu piosenki. Wtedy kiedy mnie Babcia Janka zaprasza�a, nie mog�am tam p�j��, bo mleko si� u nich akurat przypali�o i to nie by�a odpowiednia chwila na sk�adanie wizyt. A p�niej to si� ju� jako� nie sk�ada�o. Nie chcia�am przeszkadza� Jankowi, ba�am si�, �e mo�e nie b�dzie mia� czasu... G�upio tak przyj�� i powiedzie�: � Podyktuj mi piosenk�... Zw�aszcza �e mi pryszcz na nosie wyskoczy�. Co� okropnego, jak ja z tym pryszczem wygl�dam! Pr�bowa�am go usun�� i nic nie pomog�o. �adne wyciskanie, �adne smarowanie. To jest w�a�nie ta druga sprawa, kt�ra mi si� nie uda�a. A po trzecie, st�uk�am lusterko. Jak ten pryszcz ogl�da�am. To by�o pami�tkowe lusterko Mamy. Mama jeszcze nic nie wie, ale ja wiem � zbite lusterko nie wr�y niczego dobrego ani na ten tydzie�, ani na nast�pne. Siedem lat nieszcz�cia. Chyba �e uda�oby mi si� odkupi� identyczne... Bardzo bym chcia�a. I �ebym zdoby�a piosenk�. I �eby si� pryszcz odpryszczy�. I �eby mi si� dzisiaj przy�ni� taki sam sen. Albo nie taki sam, tylko dalszy ci�g. Od tego miejsca, kiedy ta�czymy. 21 Ta�czymy � ja oczywi�cie bez pryszcza... Ta�czymy � Janek uczy mnie s��w piosenki... Ta�czymy � i wszystko doko�a �piewa... * Nie mia�am �piewaj�cych sn�w. �ni� mi si� huk, �omot, ogie�. Strach. A rano okaza�o si�, �e to prawda. Sta�o si� co� bardzo niedobrego. Na ulicach pe�no �o�nierzy. Maj� czarne he�my i czarne mundury. Do tej pory wszystko to, co niedobre, dzia�o si� bardzo daleko. Za g�rami, za lasami. U nas �wieci�o s�o�ce. A oni przyszli zza g�r i zabrali nam s�o�ce. Str�cili z wie�y ratusza herb Miasteczka. Na rynku ustawili armaty. Po dwie przy wylocie ka�dej uliczki. Przy naszej te�. Z okienka na strychu wida� ich otwarte paszcze. Przy ka�dej armacie dw�ch w mundurach. Ci na ulicy te� chodz� po dw�ch. �rodkiem jezdni. Sztywno jak manekiny. Jak nakr�ceni. Jednakowi. Odmierzaj� takie same kroki, maj� takie same mundury, buty, he�my. Spod he�m�w nie wida� twarzy. Jakby ich wcale nie mieli. Czego oni od nas chc�? Po co tutaj przyszli? * Mama wr�ci�a przed chwil� z miasta. Przynios�a jaki� druk. Jeszcze nigdy takiego nie widzia�am. Czarne litery w czarnych ramkach. Same du�e, ani jednej ma�ej. OBWIESZCZENIE KTO JEST WASZYM KR�LEM? KR�L PONURAS PIERWSZY, KT�RY W�A�NIE DLA WAS NAPISA� TEN WIERSZYK. OD DZISIAJ NAZW� MIASTECZKA ZMIENIA SI� NA PONUROGR�D. 22 To wygl�da na jaki� dowcip � powiedzia�a Mama. Ale wcale si� z tego dowcipu nie �mia�a. 23 ROZDZIA� 7 Kr�l Ponuras Nikt nie przypuszcza�, �e to mo�e by� prawda. Wszyscy mieszka�cy Miasteczka s�dzili, �e rymowane obwieszczenie nie jest niczym innym jak tylko dowcipem, �artem, kawa�em. Co prawda niekt�rzy, patrz�c na �o�nierzy w czarnych mundurach i armaty stoj�ce na rynku, dodawali do tych s��w jeszcze rozmaite przymiotniki: smutny �art, ponury dowcip albo g�upi kawa�, ale wi�kszo�� uwa�a�a inaczej. � Ciekawe, kto to napisa�? � zastanawiali si� ludzie. � Chyba jaki� satyryk. � Nikt inny tylko Jednoosobowy � mruga� Dziadek porozumiewawczo do Janka. � Gazety mu nie pozwolili wydawa�, to wzi�� si� na spos�b... Kr�l Ponuras, cha, cha! Ale zrobi� tego ich kr�la na szaro! Nie damy si�, Jasiu. Zobaczysz, �e si� nie damy. �miech jest najlepsz� broni�. Nasze Miasteczko nigdy nie b�dzie Ponurogrodem. A tymczasem kr�l rzeczywi�cie mia� na imi� Ponuras Pierwszy i zajmowa� si� pisaniem wierszy. To nie by� dowcip, tylko prawda, niestety. Prawda r�wnie ponura jak wiersze, kt�re wychodzi�y spod pi�ra tego ponurego wierszoklety. Bo Ponuras nigdy nie pisa� o s�o�cu, ptakach i kwiatach, tylko zawsze o armatach. Nawet tak� rymowan� gramatyk� dla dzieci u�o�y�: Kto, co? � armata jest p�pkiem �wiata. Kogo, czego? � armaty 24 warte s� poematy. Komu, czemu? � armacie przypatrywa� si� macie. Kogo, co? � armat� szanuj bardziej ni� tat�. Z kim, z czym? � z armat� id� przez zim� i lato. O kim, o czym? � o armacie my�l przy zupie i herbacie. O, armato! O, armato! � ja ci� kocham, co ty na to? Odpowied� na to pytanie mog�a by� tylko jedna. I wszystkie armaty odpowiada�y tak samo: � BUM! BUM! �OBUDU! Tak cz�sto i tak g�o�no strzela�y, �e kr�l og�uch� w ko�cu od tych decybeli i nadworny medyk musia� mu skonstruowa� specjalny s�uchofon, aparat przypominaj�cy wygl�dem tr�bk� albo lejek. Bez s�uchofonu Ponuras nie s�ysza� absolutnie nic. Zobaczmy teraz, co dzieje si� na ratuszu. Dotychczas by�a to siedziba Burmistrza, ale teraz mieszka tutaj kr�l. Z okien ratusza wida� armaty gotowe do strza�u, bombardierzy czekaj� na znak... Oho, pierwsza armata wypali�a. Ale huk! Ca�e Miasteczko si� zatrz�s�o. A Ponuras siedzi na tronie w z�otej koronie, s�uchofon trzyma przy uchu i nas�uchuje: � Pierwsza armata... druga armata... trzecia armata... Panowie, wybi�a trzecia godzina! Czas zaj�� si� dzia�alno�ci� artystyczn� � zwraca si� do Zausznik�w stoj�cych wok� tronu. Zausznik�w jest czterech. Cztery najwa�niejsze osoby po kr�lu. Patrz� w niego jak w t�cz�. Zginaj� si� w uk�onach tak niskich, �e uszami zamiataj� pod�og�. I jeden przez drugiego g�o�no chwal� Ponurasa. 25 � M�dry jest nasz kr�l! � Wielki jest nasz kr�l! � Genialny jest nasz kr�l! � To on wpad� na pomys�, �eby czas odmierza�y u nas armaty! � Precz z zegarami, niech �yj� armaty! � Wiwat kr�l Ponuras Pierwszy! Masz ci los! S�uchofon si� kr�lowi zapodzia�! Od�o�y� go na chwil� i pochwa�y Zausznik�w przelecia�y mu mimo uszu. Widzi, �e ruszaj� ustami, ale co oni m�wi�?... I gdzie ten s�uchofon, do stu par kartaczy...?! No, wreszcie jest! Zapl�ta� si� w fa�d� p�aszcza. Przy�o�y� kr�l s�uchofon do ucha. Ch�rem odpowiadaj�. Nauczyli si� na pami�� rymowanki napisanej przez kr�la i recytuj� jak jeden m��: � Kiedy s�yszymy armatnie d�wi�ki, gdy cisz� huk wyp�oszy, zim� i wiosn� uszy nam rosn�, uszy nam rosn� z rozkoszy! � I bardzo s�usznie! � przytakuje kr�l. � Zausznicy Wielkiego kr�la powinni mie� wielkie uszy. �eby s�ucha�, �eby pods�uchiwa�, �eby donosi�... Osobnicy z ma�ymi uszami nie nadaj� si� na Zausznik�w Wielkiego kr�la. � Ja mam najwi�ksze! � pochwali� si� zaraz Najgorliwszy. A� pozostali zacz�li psyka�, �eby nie przeszkadza�. Ten k�apouchy nadgorliwiec zawsze z czym� takim wyskoczy. � Wi�c co to ja chcia�em powiedzie�? � zacuka� si� na moment Ponuras. � Aha, ju� wiem. Najpi�kniejszym d�wi�kiem jest huk armat. Dzi�ki armatom zdob�dziemy w�adz� nad ca�ym �wiatem. � Tak jest! � zastrzygli uszami Zausznicy. � Podbijemy ca�y �wiat! Zagarniemy skarby! B�dziemy spali na z�otych ��kach! B�dziemy jedli na brylantowych talerzach! Niewolnicy b�d� na nas pracowa�! � I to jest w�a�nie to, o co nam chodzi � potwierdzi� kr�l. � Im wi�cej armat, tym szybciej osi�gniemy nasz cel. Ca�y kraj powinien my�le� wy��cznie o 26 armatach. Od dziecka trzeba to wszystkim wpaja�. Oto moje najnowsze dzie�o. Wiersz numer 1387 przeznaczony dla dzieci. I wyci�gn�wszy z kieszeni fa�dzistego p�aszcza r�kopis, zacz�� czyta�: � Nie da ci mama, nie da ci tata tego, co mo�e da� ci armata. � Bum � trata � tata, bum � trata � tata, bum � trata � tata! BUM! � odpowiedzieli ch�rem Zausznicy. A poniewa� pami�tali o tym, �e wiersz przeznaczony jest dla dzieci, zacz�li si� bawi� w koci-�apki. Przy ka�dym �bum!� walili d�oni� o d�o� tak g�o�no i gorliwie, a� im �apy popuch�y. Kr�l potraktowa� to jak oklaski. � Panowie, to jeszcze nie koniec � zwr�ci� im uwag�. � Przechodzimy do drugiej zwrotki. Kochaj armat� bardziej ni� tat�, bardziej ni� mam� i siostr� z bratem. Bardziej ni� swoj� rodzinn� chat� kochaj armat�. � BUM! � hukn�li jak jeden m�� Zausznicy. � Bo jak nie zechcesz kocha� armaty, 27 to kr�l ci� ka�e spisa� na straty. Spisze na straty, wsadzi za kraty, po�le w za�wiaty, BUM! � zako�czy� kr�l czytanie. � BUM! BUM! BUM! BUM! � przytakn�y kr�lowi armaty za oknem. Cztery razy wystrzeli�y, bo wybi�a w�a�nie godzina czwarta. Kr�l przymkn�� oczy. Siedzia� z g�ow� przechylon� w stron� okien, z lejkiem s�uchofonu skierowanym w kierunku armat, �eby nie uroni� ani jednego d�wi�ku z echa armatnich strza��w. Na twarzy mia� wyraz takiej b�ogo�ci, �e Zausznicy wstrzymali oddech. I nagle... � Panowie, co ja s�ysz�? � wrzasn�� kr�l podskakuj�c na tronie jak oparzony. Zausznicy tak niespokojnie zastrzygli uszami, �e a� firanki w oknach zafalowa�y. D�wi�ki, kt�re us�ysza� kr�l i kt�re oni r�wnie� s�yszeli, nie pochodzi�y z armatnich luf. By�y �agodne, �piewne i chocia� sz�y z oddali, s�ycha� je by�o zupe�nie wyra�nie. � Muzyka... � wyja�ni� kr�lowi prosto w s�uchofon Najgorliwszy. � Pewnie jaka� zabawa... � o�mieli� si� wyjawi� swoje przypuszczenie drugi. � Zdaje mi si�, �e ptaki �piewaj�... � zauwa�y� trzeci. A kr�l na nich jak nie huknie: � Kto �mie przeszkadza� moim armatom? Kto �mie zak��ca� koncert pod batut� moich najlepszych bombardier�w? Muzyka im w g�owie! Bawi� si� chc�! A pracowa� to nie �aska? Z tronu zeskoczy�, czerwony si� zrobi� jak �wik�a, oczy mu wysz�y na wierzch i jak nie z�apie Najgorliwszego za uszy, jak nie zacznie szarpa�. 28 � Nie dopilnowali! Nie przypilnowali! Uszy poobrywam! Ze sk�ry obedr�! Za co wam p�ac�? I masz! � s�uchofonem drugiego zausznika przez �eb. I b�c! � r�bn�� trzeciego, a� zadudni�o. � Armaty robi�! �elazo wytapia�! Kule toczy�! Beczki prochem nape�nia�! �adnej muzyki! �adnych zabaw! �adnego �piewu kanark�w! 29 ROZDZIA� 8 Piosenka Ptaszniczki Nie wiemy dok�adnie, sk�d pochodzi�y d�wi�ki, kt�re doprowadzi�y Ponurasa do takiej furii. Nie wiemy, jakie ptaki �piewa�y i kto gra�. Mo�e by�y to ptaki z ogrodu Andzi-Ptaszniczki? Mo�e Babcia, Dziadek i wnuk koncertowali akurat na tr�bie, wiolonczeli i flecie? Ale r�wnie dobrze mog�y to by� zupe�nie inne ptaki i zupe�nie inne instrumenty. Nie wszystkie ptaki mieszka�y przecie� w ogrodzie Ptaszniczki, a flet, tr�ba i wiolonczela nie by�y jedynymi instrumentami muzycznymi w Miasteczku. Prawie na wszystkich drzewach by�y ptasie gniazda, a muzyk�w i instrument�w by�o tyle, �e starczy�oby na ca�� orkiestr� symfoniczn�. To prawda, �e w pierwszych dniach po wkroczeniu armii Ponurasa prawie nikt nie si�ga� po instrument. �ycie w Miasteczku zacich�o, przyczai�o si�. Kr��y�y wie�ci o aresztowaniu Burmistrza, przesta�a wychodzi� gazeta. Jednoosobowy nie budzi� nikogo swoim codziennym �Co s�ycha�?�. Ludzi ogarn�� strach, bali si� �o�nierzy, armat. Nie w g�owie im by�a muzyka. Nawet ptaki nie �piewa�y tak g�o�no jak zwykle. Ale teraz? Min�o ju� troch� czasu, ludzie oswoili si� z now� sytuacj�, wr�cili do swoich zaj��. 30 � Nie jest tak �le! � pocieszali si�. � �o�nierze nie ��daj� niczego wi�cej poza jedzeniem, kt�re kazali sobie dostarcza�, nie pl�druj� dom�w, nawet do nich nie wchodz�. Armaty odmierzaj� tylko godziny... �e przy okazji wylecia�o par� szyb? Nie ma o czym m�wi�. Szklarz wstawi� ju� na ich miejsce nowe, a okna pozabezpiecza�o si� naklejaj�c na nie paski papieru. Burmistrza na pewno zwolni� lada dzie�, a bez gazety mo�na si� obej��. No a tym, �e zmieniono nazw� Miasteczka i przy okazji r�wnie� nazwy wszystkich ulic, to ju� si� absolutnie nikt nie przejmowa�. Wszyscy m�wili po dawnemu � Miasteczko, nie � Ponurogr�d, i nazywali ulice imionami, do kt�rych od dawna przywykli � R�owa, Niebieska, Zielona, a nie � Bombowa, Prochowa i Kulowa, jak to sobie wymy�li� Ponuras. � To nie potrwa d�ugo � m�wili ludzie. � Nazwy s� tymczasowe, a sytuacja przej�ciowa... I Andzia zapisa�a w swoim pami�tniku: Oni tylko przejd� przez nasze Miasteczko. Na razie si� tutaj zatrzymali, ale p�jd� dalej. Na tym w�a�nie polega ta przej�ciowa sytuacja. Moje zmartwienia te� by�y przej�ciowe. Ju� nie mam pryszcza na nosie, znik� nie wiadomo kiedy, a zbitym lustrem te� si� niepotrzebnie przejmowa�am. Szklarz wstawi� w star� ramk� nowe lusterko, nawet jeszcze lepsze ni� to, co by�o przedtem, i Mama wcale si� nie gniewa�a. A najwa�niejsze jest to, �e si� nie spe�ni�a wr�ba: zbite lustro wr�y siedem lat nieszcz�cia. Moje nieszcz�cia nie trwa�y nawet siedmiu dni. Wczoraj spotka�o mnie takie szcz�cie, o jakim nawet nie marzy�am. JANEK NAPISA� NOW� PIOSENK� I TA PIOSENKA BRZMI TAK, JAKBY BY�A O MNIE!!! Mo�e naprawd� my�la� o mnie, kiedy j� pisa�? Mo�e podejrza� przez p�ot, jak karmi�am ptaki w ogrodzie, i piosenka urodzi�a si� z ziarenek, kt�re rzuca�am 31 ptakom? A mo�e i jemu przy�ni� si� taki sen, jak mnie? Mo�e piosenka jest dalszym ci�giem snu o �piewaj�cych drzewach? S�owa s� takie: �piewajcie, �wierkajcie, ptaki skrzydlate, lala-la-la! �piewanie, �wierkanie niech leci �wiatem, lala-la-la! Niech leci, niech frunie z tych drzew wysokich, lala-la-la! �piewanie, �wierkanie a� pod ob�oki, lala-la-la! Wczoraj wieczorem us�ysza�am t� piosenk� pierwszy raz. Od raz zapami�ta�am. Nazwalam j� piosenk� Ptaszniczki. Tu gdzie napisa�am �lala-lala�, nie by�o �adnych s��w. Tylko muzyka fletu. Zupe�nie jakby moja wilga �piewa�a. Ale zdaje mi si�, �e to mo�na przet�umaczy na s�owa. Bo w ka�dym �lala-la-la� us�ysza�am zupe�nie wyra�nie... * Nie wiemy, na jakie s�owa chcia�a przet�umaczy� Andzia muzyk� fletu, brzmi�c� jak �piew wilgi. Ta strona pami�tnika nie zosta�a ju� nigdy doko�czona. �omot werbla przerwa� pisanie. Z ulicy dobieg� g�os � W imieniu kr�la Ponurasa Pierwszego zakazuje si� grania i �piewania. Wszystkie instrumenty muzyczne maj� by� oddane, wszystkie ptaki pozamykane. Kto b�dzie stawia� op�r... Furtka nie stawia�a oporu. Nie by�a nawet zamkni�ta. Wpadli do ogrodu ca�� chmar�. A� czarno zrobi�o si� od mundur�w. Mieli drabiny. Klatki. Wyci�gali ptaki z gniazd. Wpychali do klatek. Wilg� z�apali pierwsz�. � Moje ptaki! � rzuci�a si� Andzia na ratunek. � Zostawcie moje ptaki! Moje ptaki nie zrobi�y wam nic z�ego! 32 Krzycza�a i ptaki krzycza�y. Te z�apane i te, kt�rym uda�o si� uciec. Kr��y�y nad ogrodem. Nad Andzi�. A z ulicy s�ycha� by�o werbel i g�os: � Ktokolwiek b�dzie stawia� op�r... 33 ROZDZIA� 9 U s�siad�w Kiedy do ogrodu Ptaszniczki wpadli zbrojni. Babcia wiesza�a akurat bielizn� na strychu, a Dziadek z Jankiem siedzieli w pokoju na pi�trze i grali w szachy. No a jak Dziadek z Jankiem siadali nad szachownic�, to ca�y �wiat przestawa� dla nich istnie�. �adna si�a nie mog�a ich od szachownicy oderwa� i nic do nich nie dociera�o. Poch�oni�ci gr� nie us�yszeli ani krzyku ptak�w, ani �oskotu werbla, ani g�osu za oknem: � W imieniu kr�la Ponurasa Pierwszego zakazuje si� grania i �piewania. Wszystkie instrumenty b�d� skonfiskowane, wszystkie ptaki... � S�ysza�e�? � wpad�a do pokoju Babcia. � Kaziu, s�ysza�e�? Instrumenty b�d� zabiera�! A oni nic. Dalej przesuwaj� figury na szachownicy. G�os Babci te� do nich nie dotar�. Janek broni si�. Dziadek atakuje. � Jedzie, jedzie na koniku... � pod�piewuje pod nosem i hop!, przeskoczy� bia�ym szachowym koniem trzy pola, zabieraj�c wnukowi czarnego pionka. � Janek! � nachyli�a si� Babcia nad wnukiem. � Janek! � szarpn�a go za rami�. R�cznik, kt�rego nie zd��y�a powiesi� na strychu, wysun�� jej si� z r�k. Spad� na Janka jak mokry kompres. Dopiero teraz oprzytomnia�. Dopiero teraz wiadomo��, z kt�r� przybieg�a Babcia, dotar�a do jego �wiadomo�ci. 34 Zerwa� si� z krzes�a na r�wne nogi. � Dziadku! Instrumenty b�d� zabiera�! A Dziadek patrzy w szachownic� i mruczy: � Uwa�aj, �ebym ci damy nie zabra�... Wi�c Babcia do Dziadka: � Kaziu, na lito�� bosk�, nie udawaj, �e nie s�ysza�e�! � Anielciu, na lito�� bosk�, nie wpadaj w panik�! � zez�o�ci� si� Dziadek. � S�ysza�em, ale lekcewa��. Bimbam sobie, rozumiesz! Ca�e �ycie siedzia�em pod pantoflem, ale teraz koniec! Gwi�d�� na takie rozporz�dzenia! O tak gwi�d��, tak, tak! Z�o�� poderwa�a go z fotela, schyli� si� nad szachownic�, spojrza� na czarne figury takim wzrokiem, jakby widzia� przed sob� Ponurasa i jego �wit�, z�apa� oddech i jak nie gwizdnie: � Fiuuu!... Fiu! � zlecia� z szachownicy kr�l, fiu! � polecia�y wszystkie figury. Dziadek przemaszerowa� przez dywan jak przez pobojowisko. � A teraz prosz� mi nie przeszkadza� � oznajmi� si�gaj�c po wiolonczel�. I zacz�� gra�. Okno otwarte by�o na o�cie�, drzwi te�, wi�c Janek podbieg� do okna. Babcia do drzwi... � Andzia! � krzykn�a na ca�y g�os. � Andziu, dziecko, co si� sta�o? W sieni, oparta o �cian�, sta�a Ptaszniczka. Sukienk� mia�a podart�, twarz zalan� �zami. S�owa przeciska�y si� przez �zy: � Ratunku... moje ptaki... Nie wolno �piewa�... Gra�... Chodz� po domach... Zabieraj� instrumenty... � Wejd�! � wci�gn�a j� Babcia do pokoju. � Janek, dawaj tr�b�! � Co Babcia? � zdziwi� si� Janek widz�c, �e Babcia wpycha tr�b� pod pierzyn�. 35 � Guzik dostan�, nie moj� tr�b�! Nie gap si�! Dawaj flet! Pr�dko! Wiolonczel� pod kanap�! Kaziu, przesta� gra�! � sypa�y si� z ust Babci rozkazy jeden po drugim. � Jeszcze czego! Sam wiem, co mam robi�, i nie potrzebuj� dyrygenta! � odburkn�� Dziadek. I gra� dalej. A na ulicy przed domem s�ycha� ju� by�o tupot podkutych but�w. Andzia podbieg�a do Dziadka. � Prosz� pana! Niech pan nie gra! Oni ju� id�! Babcia pchn�a Janka w stron� sieni. � Na strych! � zakomenderowa�a kr�tko. � Andzia te�. Sied�cie tam i ani mru-mru! � A wy?... � zawaha� si� Janek. Wypchn�a obydwoje na schody. Zamkn�a za nimi drzwi. � Kaziu! � z�o�y�a b�agalnie r�ce przed Dziadkiem. Bo Dziadek ju� teraz nie tylko gra�, ale i �piewa�. Na ca�y g�os. I jeszcze sobie nog� do taktu przytupywa�. Muzyka jest dobra na wszystko, bo lat ci ubywa, gdy zagrasz, i nie wiesz ju�, co to skleroza, reumatyzm, korzonki, podagra... � Kaziu, na lito�� bosk�! � Babcia ju� prawie kl�cza�a na dywanie. � Spokojnie, moja duszko, spokojnie! � pog�aska� j� Dziadek smyczkiem po g�owie. � I nie ucz mnie, co mam robi�, bo sam wiem najlepiej... Wtedy w�a�nie wpadli tamci. W czarnych mundurach. W czarnych he�mach. Kopniakiem otworzyli drzwi. Odepchn�li Babci�. Rzucili si� na Dziadka. � W imieniu kr�la Ponurasa! � wrzasn�� oficer. � Do diab�a z Ponurasem! � krzykn�� Dziadek nie wypuszczaj�c wiolonczeli z r�k. � W nos mnie mo�ecie poca�owa�! Jak przez pi��dziesi�t lat gra�em na wiolonczeli, to przez nast�pne pi��dziesi�t te� b�d� gra�! Niech �yje muzyka! 36 ROZDZIA� 10 Ptaki Zabrali Dziadka. Zabrali wszystkich muzyk�w z Miasteczka. Piwnice pod ratuszem zamienili na wi�zienie. Zamurowali okna. �elazn� krat� odci�li wej�cie. Zamkn�li na siedem zamk�w. Postawili Stra�nika z kluczami. Zausznicy wszystkiego dopilnowali. A potem poszli do kr�la. � Rozkaz zosta� wykonany! Ponuras przy�o�y� sobie do ucha �y�k�, zapominaj�c, �e to nie s�uchofon. Siedzia� akurat przy obiedzie i pa�aszowa� trzeci� porcj� flak�w z pulpetami. Na drugie danie zawsze jad� flaki z pulpetami. By�a to jego ulubiona potrawa, poniewa� pulpety przypomina�y mu swoim wygl�dem kule armatnie. Nawiasem m�wi�c, by�y prawie tak samo twarde. Ulubion� zup� Ponuras zd��y� ju� zje��. By� to barszcz z uszkami. Zosta�y po nim czerwone plamy na obrusie i jedno nie dojedzone uszko, na kt�re Zausznicy woleli nie patrze�. Zanadto kojarzy�o im si� z w�asnymi uszami... Czym pr�dzej podsun�li kr�lowi s�uchofon. � Rozkaz zosta� wykonany! � powt�rzyli ch�rem, a Najgorliwszy doda� jeszcze od siebie: � Zaklinam si� na w�asne uszy, �e nic ju� nie zak��ci koncertu twoim armatom. 37 � To bardzo dobrze, panowie Zausznicy � pochwali� ich kr�l. � Wasza gorliwo�� zostanie nagrodzona. Wasze zas�ugi przejd� do historii. Jeszcze dzisiaj napisz� na ten temat specjalny poemat. � Nie zas�ugujemy na tyle wzgl�d�w! Wasza Wysoko�� jest zanadto �askaw! My�my tylko spe�nili sw�j obowi�zek! � krygowali si� Zausznicy. � No, no, nie b�d�cie tacy skromni. Pocz�tek poematu ju� mam � oznajmi� kr�l i kaza� im powt�rzy� ch�rem: � O kr�lu, kr�lu, uszy nam rosn�, kiedy s�yszymy twe s�owa. Zim� i wiosn� uszy nam rosn� i ro�nie stopa �yciowa. � Genialne! � ucieszyli si� Zausznicy. � Jeste� r�wnie genialny jak szczodrobliwy. � Moja szczodrobliwo�� jest znacznie wi�ksza, ni� sobie wyobra�acie � oznajmi� Ponuras. � Kiedy zagarniemy ca�y �wiat, natychmiast wydam rozkaz, aby w ka�dym mie�cie, obok mojego pomnika, postawiono pomniki kr�lewskich Zausznik�w. I sam te pomniki zaprojektuj�. � Wielki! � Wspania�y! � Fenomenalny! � prze�cigali si� Zausznicy w komplementach. Ponuras s�ucha� pochwa� z ponur� lubo�ci�. Przez s�uchofon oczywi�cie. A poniewa� na st� podano akurat deser � wielk� salaterk� budyniu w sosie czekoladowym od�o�y� s�uchofon i �y�k� upa�kan� czekolad� zacz�� zaraz kre�li� na obrusie szkice przysz�ych pomnik�w. Zausznicy zastygli w niemym zachwycie. Czekoladowe mazaje na obrusie nie wygl�da�y co prawda apetycznie, ale oni mieli taki apetyt na pomniki, �e prze�ykali tylko �lin�. Oczami wyobra�ni widzieli ju� w ka�dym mie�cie, na ka�dym placyku wielkie, monumentalne pomniki kr�lewskich Zausznik�w. Coko�y, postumenty, obeliski z marmuru, z br�zu, ze spi�u... 38 Ju� teraz wygl�dali prawie tak jak te pomniki. Coko��w im co prawda brakowa�o, ale stali bez ruchu, �aden nawet nie drgn��, a nad g�owami przelatywa�y im ptaki. Ba! � jeden nawet usiad� na �ysinie Najgorliwszego i wrzasn�� na ca�y g�os: � Precz z Ponurasem! Precz z Ponurasem! Precz!... I Zausznicy od razu zlecieli z pomnik�w. S�dny dzie� si� zrobi�. Krzyk, wrzask, �wierkanie, ptaki rzuci�y si� na budy�. Zausznicy na ptaki, Ponuras na Zausznik�w. � Co? Sk�d? Jak? � P... p... przez okno wlecia�y... p... p... prawdopodobnie uda�o im si� uciec � j�ka� si� Najgorliwszy i usi�uj�c nie dopu�ci� do tego, �eby gadaj�cy ptak, kt�ry przed chwil� siedzia� mu na g�owie, znowu zacz�� gada�, sam wpycha� mu do dzioba kawa�ki budyniu. Brzd�k! � wyrwa� mu Ponuras salaterk� spod r�ki. Chlup! � wyl�dowa� budy� na g�owie Najgorliwszego. A szpak Ptaszniczki, bo to on w�a�nie by� tym gadaj�cym ptakiem, wyrwa� mu si� z �ap i wrzasn�� kr�lowi prosto do ucha: � Precz z Ponurasem! Tak wrzasn��, �e Ponuras bez s�uchofonu us�ysza�. 39 ROZDZIA� 11 Najgorliwszy Wszyscy Zausznicy mieszkali w ratuszu. Kr�l chcia� ich mie� zawsze pod r�k�, wi�c przydzieli� im pokoje na parterze. A Najgorliwszy dosta� nawet pok�j z kuchni� i z �azienk�. Mieszka� tu razem z �on�. Oczywi�cie by�o to lokum tymczasowe. W przysz�o�ci wszyscy Zausznicy mieli otrzyma� wspania�e pa�ace, a Najgorliwszy obiecywa� �onie, �e ich pa�ac b�dzie najbardziej okaza�y. � Marmury, glazury, obicia ze sk�ry, dywany, hebany, parkiety, tapety, serwety, kinkiety, a na �cianach tylko portrety, portrety, portrety � roztacza� przed ni� wizj� przysz�ej siedziby. A �ona tylko wzdycha�a: � O rety! O rety! O rety! � i patrzy�a w niego jak w obrazek. Tylko �e tego dnia jej obrazek wygl�da� raczej jak obraz n�dzy i rozpaczy. � Jak ty wygl�dasz? � j�kn�a, kiedy wr�ci� od Ponurasa. Machn�� r�k�. Trz�s� si� jak budy� w salaterce. Nie udzieli� jej �adnych wyja�nie�, kiedy �ci�ga�a z niego zapa�kane budyniem ubranie bez jednego r�kawa, nie powiedzia� ani s�owa, kiedy szykowa�a gor�c� k�piel, milcza�, kiedy g�bk� szorowa�a mu �ysin� i wyd�ubywa�a z uszu resztki czekoladowego sosu. Siedzia� w gor�cej wodzie, a na ca�ym ciele mia� g�si� sk�rk� i trz�s� si�, jakby mu by�o nie wiadomo jak zimno. Ze strachu tak si� trz�s�. 40 Na diabelskim m�ynie te� tak kiedy� by�o. Panicznie ba� si�, �e zleci, i nawet wtedy, kiedy diabelski m�yn si� zatrzyma�, nie m�g� opanowa� strachu. To by�o dawno. Nie by� jeszcze wtedy Wielkim Zausznikiem Wielkiego kr�la. A teraz ba� si� jeszcze bardziej. W g�owie mia� kompletny m�yn. Obrazy i s�owa cwa�owa�y jak zwariowane, nie wiedzia�, co by�o przedtem, co potem, nie m�g� sobie przypomnie� kolejno�ci wydarze�. � Budy�... pomniki... ptaki... kr�l? Gul-gul-gul � wla�a mu �ona do ust krople na uspokojenie. Wypi� i diabelski m�yn zacz�� si� kr�ci� jakby troch� wolniej. � Wi�c to by�o tak... � przypomnia� sobie � kr�l rzuci� we mnie budyniem, oczy mia�em zaklejone, nic nie widzia�em, s�ysza�em tylko, �e ptak wrzasn��: �Precz!�, a kr�l: �Pasy z was ka�� drze�!�... A mo�e to nie chodzi�o o nas, tylko o obrus? Mo�e nie powiedzia�: �Pasy z was ka�� drze�!�, tylko: �Pasy wam ka�� drze�!�, bo moi koledzy podarli zaraz na pasy kr�lewski obrus. To ju� widzia�em. Po�apali ptaki i paskami materia�u zawi�zali ka�demu dzi�b na supe�. Ja po�wi�ci�em na ten cel krawat i r�kaw ubrania... Ale czy to wystarczy? Czy kr�l doceni moj� gorliwo��? M�g� nie zauwa�y�, �e ptak, kt�ry wzni�s� przeciwko niemu okrzyk, siedzia� akurat na mojej g�owie, ale widzia�, jak pcha�em mu budy� do dzioba... To straszne! Karmi� kr�lewskim budyniem ptaka, kt�ry krzyczy: �Precz z kr�lem!�... Kr�l mi tego nigdy nie wybaczy. Bo co mu powiem? �e nie wiedzia�em, co robi�? �e straci�em w tym zam�cie g�ow�?... Brr! � lepiej nie podsuwa� mu takich my�li. Jeszcze kata got�w zawo�a�. �Jak straci�e� g�ow� � powie � to ju� nic ci po niej. Kr�lewscy Zausznicy powinni mie� g�owy na karku�... I ciach! � toporem... Zimno mu si� zrobi�o. Obraz, kt�ry ujrza� oczami wyobra�ni, by� tak straszny, �e nie m�g� si� opanowa�. Obiema r�kami z�apa� si� za skronie i j�cza� na ca�y g�os: 41 � Oj, moja g�owa... moja biedna g�owa... � G��wka m�usia boli? � rozczuli�a si� �ona. � Biedny, zm�czony, zapracowany... Zaraz sobie odpoczniesz, zaraz b�dzie herbatka. �ona zrobi�a m�usiowi niespodziank�, sprawuneczek, nowy czajniczek zdoby�a. I bardzo z siebie zadowolona, wskaza�a czajnik stoj�cy na kuchni. � Zaraz si� woda zagotuje, zaraz b�dzie herbatka... Z dziobka czajnika wylecia� ob�ok pary i gwizd. D�ugie, przeci�g�e: � Fiuuuuu! � Rany kota, co to? � przerazi� si� Najgorliwszy. � Czajniczek �piewa. �onusia kupi�a m�usiowi czajniczek � wdzi�czy�a si� Zausznikowa. M�� wyskoczy� z wanny jak oparzony. � Zwariowa�a�? Nie wiesz, �e �ciany maj� uszy? Z lewej Zausznik, z prawej Zausznik, nad n