6709

Szczegóły
Tytuł 6709
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

6709 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 6709 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

6709 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

�WI�TYCH OBCOWANIE W CZASACH WSPӣCZESNYCH � Wydawnictwo WAM, 1995 http://www.wydawnictwowam.pl/ ul. M. Kopernika 26, 31-501 Krak�w Cz�� II (rozdzia�y IV - VII) ISBN 83-7097-526-7 Wznowienie I, 2000 NIHIL OBSTAT Prze�o�ony Prowincji Polski Po�udniowej Towarzystwa Jezusowego ks. Mieczys�aw Kotuch SJ, Krak�w, 21 IV 1994 r. L. dz. 70/1/94 Druk i oprawa: Drukarnia Wydawnictwa WAM, ul. Kopernika 26, 31-501 Krak�w, tel : (0 12) 429 18 88 IV RELACJE BLISKICH ZE �MIERCI, SPOTKANIA Z BOGIEM I JEGO MI�OSIERDZIEM O CIOCI ALI 27-28 VII 1967. M�wi Matka o swojej stryjecznej siostrze i najbli�szej przyjaci�ce. Obie pochodzi�y z rodzin katolickich, piel�gnuj�cych wszelkie tradycje narodowe i religijne, ale praktycznie oboj�tnych religijnie, jak ca�a prawie inteligencja polska z prze�omu XIX i XX wieku. Matka i ciotka jako pierwsze w rodzinie zacz�y szuka� zbli�enia do Boga (starsza siostra Aliny, Jadwiga, do��czy�a do nich p�niej). W nawr�ceniu pom�g� im ks. Detkens. Ciocia Ala by�a bardzo pi�kna. �ycie mia�a wyj�tkowo ci�kie, ale mia�a w sobie ogromny spok�j i rado�� wewn�trzna. Ka�dy w chwilach ci�kich szuka� u niej oparcia. Moja Matka (kt�ra w�asnych zalet w og�le nie zauwa�a�a) uwielbia�a j�. Ciotka zmar�a nagle na serce, podczas pobytu w szpitalu. - Chcia�abym ci powiedzie� o cioci Ali. Ot� my wiemy, kiedy kto do nas ma przyj�� (je�li jest to kto� nam bliski). Czekamy, a cz�sto wychodzimy naprzeciw. Tak by�o i tym razem. Ciocia by�a witana i przyj�ta jak kr�lowa. Chcia�abym, aby tylu ludzi chcia�o wyrazi� ci wdzi�czno�� w tym momencie, ilu - cioci. U nas nazywa si� ten dzie� Narodzinami, Przybyciem, Spotkaniem. Nie wiesz nawet, z jakim ut�sknieniem czeka rodzina, wszyscy najbli�si, chc�cy przyspieszy� t� chwil�, aby nareszcie by� razem. Jak dobrze jest mie� tu tylu przyjaci�! Alina by�a zupe�nie przygotowana i przesz�a granic� bez b�lu, bez l�ku ani niepokoju. Sz�a do siebie, do domu, do bliskich i drogich sobie, nic dziwnego, �e z rado�ci� zrzuci�a cia�o. To jest moment, c�reczko, sekunda, to nie boli, o ile cz�owiek nie trzyma si� kurczowo cia�a i nie opiera si�, a Ala mia�a tak� pomoc i tyle mi�o�ci j� otacza�o, �e wbieg�a po prostu w nasz �wiat. Jest szcz�liwa niesko�czenie; zas�u�y�a sobie na mi�o�� i szcz�cie, kt�re j� otaczaj�. Ala jest i b�dzie z nami (...). Mog� by� z ni� w ka�dej chwili, a i ona mo�e by� z ka�dym z nas. Teraz jest tu przy tobie. Prosi, �eby� nigdy nie p�aka�a, a je�li zat�sknisz, wo�aj j� po prostu. M�wi do ciebie: �Moje Kochanie Drogie! Jak mi dobrze! Dzi�kuj Jezusowi za Jego mi�o�� do mnie! Tylko to; nic mi nie trzeba. To wy pro�cie; powiedz wszystkim - pomog�. On jest taki dobry, �e nie odmawia nam, gdy prosimy. Kochanie, wszystkie moje sny nie oddaj� nawet w przybli�eniu tej pe�ni mi�o�ci, w kt�rej tu �yjemy. Jakie szcz�cie, pi�kno, rozmach! Jaka swoboda! Szcz�cie, szcz�cie, szcz�cie! Nigdy nie potrafimy odda� Mu Jego mi�o�ci!" Jak my�lisz, czy kto� w takiej chwili ma ochot� zajmowa� si� sprawami pogrzebu, ogl�da� swoje cia�o, wszystkie zabiegi, ceremonie urz�dowe? Je�eli co� odci�ga i m�ci rado��, to rozpacz i b�l �yj�cych. Trzeba wtedy pami�ta�, �e dla zmar�ego - to �wi�to, nowy �wiat, �wiadomo�� w�asnej nie�miertelno�ci i niezniszczalno�ci. - Przecie� nie dla ka�dego? - Naturalnie, �e nie dla wszystkich. S� tacy, kt�rzy d�ugo nie wierz�, �e �umarli" - my�l�, �e �pi�. Gorzej, s� tacy, kt�rzy w og�le nie wierz� w �ycie po �mierci i z uporem zaprzeczaj� mu, tak �e sami pogr��eni s� w mroku i niewiedzy, i wegetuj�, a nie �yj�, bo w�asne ich my�li, ponure i z�e, odgradzaj� ich od wszelkiej pomocy. To, z czym przyszli, otacza ich i nadal; dlatego tak wa�ny jest moment �mierci. L�k, z�o��, nienawi�� czy w�asne uprzedzenia otaczaj� takiego cz�owieka, a je�li nie mia� w sobie wcale mi�o�ci, skazany jest na pozostawanie z sob� samym bez pomocy. Trzeba bardzo prosi� za takich nieszcz�liwych. Wujek Stefan (m�� jednej z ciotek, naukowiec, �europejczyk", mason, cz�owiek cyniczny, traktuj�cy ludzi wierz�cych z politowaniem) jest bardzo nieszcz�liwy. - Czy jest z wami? - Nie, z nami by� nie mo�e; tu trzeba kocha� i chcie� kocha� wi�cej. Dobre, �yczliwe my�li pomagaj� zrozumie�, gdzie si� jest i dlaczego - one kieruj� cz�owiekiem i rozp�dzaj� mroki. Modlitwy to nic innego. Wsp�lne zbiorowe modlitwy maj� ogromn� si�� � to wielka pomoc, dow�d waszej mi�o�ci do tego, za kogo prosicie. Wasza mi�o�� or�duje za takim biedakiem, a Pana naszego wzrusza wasza troska i wstawiennictwo. Jak�e cz�sto daje si� uprosi�, zw�aszcza wtedy, kiedy prosz� skrzywdzeni za tego, kto ich skrzywdzi�, a je�li ofiara b�aga o lito�� dla swego kata, przebaczaj�c mu, mo�e wyprosi� niebo temu, kto si� sam przez swoje zbrodnie pot�pi�. Wtedy jest to pro�ba wsp�lna z Jezusem na krzy�u: �Ojcze, przebacz im, bo nie wiedz�, co czyni�", i B�g wobec tej wsp�lnoty (z Jezusem) zawiesza swoj� sprawiedliwo��. Dla ofiary niesprawiedliwo�ci lub zbrodni nie ma szybszej drogi do Serca Bo�ego, jak ta. Wielu jest takich m�czennik�w w naszym narodzie i s� nasz� dum� i chwa�� przed majestatem tronu Boga. Je�eli cz�owiek w �yciu cokolwiek kocha� bezinteresownie, ta mi�o�� przyci�ga do� podobnie kochaj�cych - wtedy ju� ma pomoc i opiek�. Wprowadzaj� go w swoje �ko�o" - ko�o wsp�lnej mi�o�ci - kt�re powi�ksza si� przez to i ro�nie, a mi�o�� tego �wprowadzonego" pot�guje si� ogromnie. MARZANNA 9 XI 1969 r. M�wi Matka po otrzymaniu wiadomo�ci o �mierci znajomej. - O rodzinie i znajomych, tj. bliskich, wiemy, gdy maj� tu przyj�� i spotykaj� si� zawsze z nami, o ile w og�le zostan� dopuszczeni do naszego �ycia. Ale, c�reczko, znaj�c dobro� i mi�osierdzie Chrystusa, czy� mo�na w to w�tpi�? Marianna jest szcz�liwa, �e ju� �ma to poza sob�"; jest z m�em i rodzin�. Prze�ywa ogromnie spotkanie z ca�� rodzin�. Na pogrzebie b�dzie obecna. �mier� na serce jest tak �agodna, mo�na powiedzie� naturalna, �e takiej mo�na �yczy� ka�demu; to przej�cie, kt�rego si� nie zauwa�a (fizycznie). O �mierci Widzicie, najwa�niejsz� rzecz� jest nie sama chwila �mierci kt�ra mo�e by� jednym momentem, jak u mnie, i p�niej nie pami�ta si� go w og�le - a przygotowanie cz�owieka do �mierci, jego dojrza�o��, mo�na powiedzie� gotowo��. Natomiast w braku dojrza�o�ci mie�ci si� zar�wno strach przed �mierci�, uleganie panice przed utrat� cia�a, zwierz�ce pragnienie zatrzymania go - wtedy cia�o stawia op�r, bo cz�owiek zjednoczony z nim broni si� przed zag�ad�, unicestwieniem, jak s�dzi - broni si� tak�e �wiadomo�� cz�owieka. Cz�owiek boi si� nieznanego, boi si� te� odpowiedzialno�ci, spojrzenia prawdzie w oczy, spotkania ze sprawiedliwo�ci�, o ile szerzy� z�o. Trzeba rozumie� nasz �wiat, swoj� nie�miertelno��, swoj� prawdziw� osob� - byt duchowy nie podlegaj�cy prawom materii, stosuj�cym si� jedynie do materii - rozumie� swoj� niezale�no�� od cia�a. Poznali to ludzie, kt�rzy w okresie wojny przeszli przez �ledztwa, wi�zienia i obozy przezwyci�ywszy wymagania �cia�a", i ci nas �atwo zrozumiej�, tak jak i wszyscy naprawd� wierz�cy. Ko�ci� uczy nas prawdy, t�umaczy, przygotowuje; trzeba przyj�� prawd�. A ponadto trzeba po prostu �y� tak, jakby si� mia�o umrze� w ka�dej chwili - nie my�le� o tym, odda� swoje �ycie i �mier� w r�ce Jezusa Chrystusa. Ja tak zrobi�am. Czy� On mo�e zawie�� czyje� zaufanie? Od urodzenia wiemy, �e umrze� musimy, a skoro nie rz�dzili�my swoim urodzeniem si�, nie mo�emy rz�dzi� w�asn� �mierci�. - A samob�jstwo? - Samob�jstwo jest przeciwstawieniem si� (woli Boga), samowolnym dysponowaniem nie swoj� w�asno�ci�, i jako takie musi przynie�� z�e skutki dla danego cz�owieka. Wracaj�c do �mierci; jest ona zako�czeniem egzaminu, a tylko egzaminuj�cy wie, kiedy przesta� pyta�. Nasz �egzaminator' jest naszym Ojcem, Bratem i Przyjacielem. Zna nas i rozumie. Sam da� nam dla nas wybrane warunki, dlatego On wie, czego si� po nas spodziewa�. Nie nale�y si� l�ka�. Ale je�li cz�owiek �za �ycia" zrozumie, kim jest Chrystus - pokocha Go. Im wi�cej zrozumie, tym bardziej kocha. A dla kochaj�cego nie istnieje strach - jest spotkanie si� z Mi�o�ci�. Szcz�cie, niewyobra�alne szcz�cie! Ko�ci� uczy nas tego i nic nie stoi na przeszkodzie istotom obdarzonym inteligencj�, wyobra�ni�, zdolno�ci� logicznego wnioskowania w zrozumieniu sensu i celu naszego �ycia - nic opr�cz egoizmu. Dlatego im dalej odejdziemy od egoistycznego sposobu u�ytkowania �ycia, tym dla nas lepiej, i temu s�u�� na przyk�ad zakony, a dla ludzi �wieckich r�norodne s�u�by, je�eli nie Bogu wprost, to spo�ecze�stwu, narodowi, sztuce, wiedzy, prawdzie we wszystkich jej przejawach. Nie ma cz�owieka, kt�ry by nie znalaz� s�u�by sobie w�a�ciwej, gdyby tylko zechcia�. Chodzi o wyrwanie si� z poczwarki w�asnego egoizmu, kt�ry nie pozwala nam �rozwin�� skrzyde�". Trzeba sta� si� prawdziwie sob�. Dobrze, aby to nast�powa�o jak najwcze�niej; wtedy cz�owiek mo�e wi�cej pom�c innym. W przeciwnym wypadku jest paso�ytem �eruj�cym na wysi�kach i po�wi�ceniu swoich bli�nich, sam nie daj�c nic, a zbieraj�c - dla siebie. No c�, przyj�cie tu w takim stanie jest wstydem, bo wszyscy wiemy, jakie kto mia� mo�liwo�ci. �...TERAZ 1 W GODZINA �MIERCI" 8 11 1975 r. Matka odpowiada na pytanie pewnej osoby, jak mo�na okaza� mi�o�� Maryi Pannie. - Wszystkie swoje sprawy, ka�dy dzie� i ka�d� chwil� niech ofiarowuje Maryi jako wyr�wnanie za wszystkie �aski otrzymane (...) i za zaoszcz�dzenie jej wielu ci�kich prze�y� i cierpie�. Niech m�wi z Maryj� tak jak dziecko z matk�, szczerze i prosto - �e chcia�aby J� kocha�, ale nie umie, �e pragnie i potrzebuje Jej opieki, i prosi J� o to, aby by�a przy niej. No i niech wszystko sk�ada w Jej r�ce. To wystarczy. Do Maryi trzeba przyst�powa� jak do Matki, bo to Jej najwi�kszy tytu� do chwa�y na wieczno��, �e przez wierno�� i pe�n� ofiarn� mi�o�� sta�a si� Wsp�odkupicielk�, Or�downiczk� i Matk� ca�ej ludzko�ci. Macierzy�stwo jest poj�ciem najwi�kszej bezinteresownej mi�o�ci - i tak� jest w�a�nie Maryja, kt�ra niczego nie pragnie dla siebie, pragnie wy��cznie naszego szcz�cia, kt�re polega na po��czeniu si� w mi�o�ci z Jej Synem, naszym Zbawc�, Bratem i Panem. Kochaj�c Maryj�, nie mo�na nie kocha� Chrystusa. Oni s� razem, a tylko poprzez mi�o�� Matki naj�atwiej nam (i najszybciej) wej�� w krain� mi�o�ci, jak� jest kr�lestwo Chrystusowe. Ci, kt�rzy nie zdo�ali w trakcie swojego �ycia osi�gn�� dojrza�o�ci do kr�lestwa niebieskiego, s� z chwil� �mierci jak dzieci strwo�one i zagubione. Im jest potrzebna matka i oni w�a�nie najbardziej opieki Maryi potrzebuj�. Ona jest ich oparciem, usprawiedliwieniem i os�on� wobec sprawiedliwo�ci Bo�ej pytaj�cej: �C�e�cie ze swoim �yciem zrobili? Jak je wykorzystali�cie?" Lepiej wtedy schowa� si� za Matk� i swoje sprawy pozostawi� Jej. Matka zawsze jakie� usprawiedliwienie dla swojego dziecka wynajdzie, a je�li ju� nic zrobi� si� nie da, to je os�oni sob� i b�dzie apelowa� do Mi�osierdzia Bo�ego, kt�re jest niesko�czone. Tak, �e kto z Maryj� umiera i J� 0 opiek� prosi, zgin�� nie mo�e. Tw�j Ojciec, kt�ry tak szalenie Maryj� Pann� kocha, m�g�by Ci opowiedzie� o Jej mi�o�ci do ludzi. (...) - prosz� o to. M�wi Ojciec. - Chc� Ci sam opowiedzie�, co dla mnie Maryja Panna uczyni�a. Czci�em j� od dziecka i uwa�a�em za Matk� prawdziw� (Ojciec m�j nie pami�ta� swojej matki, kt�ra zmar�a, gdy mia� dwa lata). Wielekro� ratowa�a mi �ycie; ostatni raz, gdy z naszego domu zabierano wszystkich m�czyzn do O�wi�cimia. Jej zawdzi�czam, �e mog�em umrze� spokojnie, podczas gdy tylu ludzi gin�o w warunkach potwornych - upodlenia, pogardy, nienawi�ci i bez mo�no�ci �alu, zastanowienia si� nad sob�, bez pojednania si� z Bogiem. Jej zawdzi�czam to wszystko. Umiera�em spokojnie, bez b�lu i nie w samotno�ci, a w obecno�ci Jezusa i Maryi (bo wiem, �e powiedziano Ci, i� umar�em w nocy, po spowiedzi, sam). Ot� mog�em nie tylko wyrazi� swoj� mi�o�� i �al za �ycie z dala od Niego, ale przekaza� Jemu samemu dalsz� opiek� nad wami, a wi�c umiera�em bez l�ku o was, bez poczucia winy, �e was same pozostawiam bez zabezpieczenia i opieki. To Ona przyprowadzi�a swojego Syna do mnie. Gdy nadesz�a �mier� cia�a, Ona stan�a przy mnie i os�oni�a swym p�aszczem. To jest przeno�nia i nie. Obecno�� Maryi przes�ania wszystko, tak �e sam moment przej�cia staje si� niezauwa�alny Nie ma b�lu ani rozdarcia, poniewa� szcz�cie Jej blisko�ci jest wi�ksze. Nie ma te� l�ku przed spotkaniem z Chrystusem, gdy� jest to spotkanie si� Matki i Syna - dwu mi�o�ci przenikaj�cych si� wzajemnie; towarzysz� im szcz�cie i rado��, w kt�re cz�owiek zostaje w��czony tak jak dziecko w spotkanie rodzic�w. Oczywiste jest, �e s� to tylko por�wnania. Tam gdzie jest Maryja, s�: mi�o��, poczucie bezpiecze�stwa i rado�� p�yn�ce z jej niezmiernej czysto�ci. Je�eli mo�esz, m�w o tym wszystkim, poniewa� �mier� w obj�ciach Matki jest tak niezwyk�� �ask�, �e ka�dy z was powinien prosi� nieustannie Maryj�, aby raczy�a by� mu Matk� teraz i w godzin� �mierci. Ojciec m�j by� najbardziej prawym i szlachetnym cz�owiekiem ze wszystkich, jakich zna�am. By� niepraktykuj�cy, niemniej mia� g��boka cze�� i mi�o�� do Maryi. Po kampanii wrze�niowej, kiedy odnalaz� nas �ywych, powr�ci� do praktyk religijnych. FILOZOF 1972 r. M�wi Bartek po �mierci mojego stryjecznego dziadka, pisarza, t�umacza, eseisty, krytyka literackiego, filozofa z wykszta�cenia (studiowa� w Niemczech), zami�owania i z postawy �yciowej. W przyj�tym przez siebie sposobie my�lenia odrzuca� niestety Boga, gdy� nie potrafi� uwierzy�, chocia� �chcia�by", jak m�wi�... - Zabieram g�os ze wzgl�du na twojego dziada, na kt�rego pogrzeb idziesz jutro. Prosimy, �eby� by�a na ca�ej Mszy �wi�tej. Zr�b to dla niego i m�dl si� usilnie za niego; w jego imieniu pro� o przebaczenie za odrzucanie Prawdy On jest teraz bardzo nieszcz�liwy, i to nie dlatego, �e jest sam - bo jest i b�dzie przy nim jutro ca�a wasza rodzina - ale widzisz, on nie chcia� przyj�� prawdy Ewangelii, bo wydawa�a mu si� za prosta, zbyt naiwna, a teraz widzi, �e zmarnowa� swoje �ycie na dociekania i spekulacje filozoficzne i nie doszed� do poznania prawdy A m�g� sam innym j� dawa�... - Jak� prawd�? - Prawd�, �e mi�o�� jest domem Boga (B�g jest ukryty w tajemnicy mi�o�ci) - jednym s�owem, dzia�aj�c z mi�o�ci bezinteresownej, zawsze spotka si� Boga, je�li nie wcze�niej, to w momencie �mierci. - Przecie� wtedy poznaje si� mi�o�� Boga do nas? - Tak, ale cz�owiek po �mierci widzi w sobie tyle z�a, tyle niedoci�gni��, zmarnowanych okazji i zdolno�ci, a przede wszystkim moc g�upstw, kt�re zdzia�a�, a kt�rych wcale robi� nie musia�; a je�li mia� dane du�e zdolno�ci, tym bardziej go to obci��a. Widzisz, pr�dzej B�g usprawiedliwi cz�owieka, ni� cz�owiek sam sobie wybaczy wtedy, kiedy zobaczy siebie w ca�ej prawdzie, w pe�nym �wietle, bez �adnych �zas�on", kt�rymi na ziemi os�aniamy si� i k�amiemy przed sob�. - Nie strasz mnie - przerazi�am sil swoim przysz�ym losem. - Je�eli kochasz tylko Boga, z ca�ego serca, i twoja my�l jest zanurzona w Nim samym, tak �e siebie ju� nie zauwa�asz w og�le, a tylko jako Jego narz�dzie, w�asno��, Jego rzecz, kt�r� 4n si� pos�uguje i w�ada, wtedy rzeczywi�cie nie masz si� czego obawia�, ale rzadko kto tak potrafi umiera�, a przedtem - �y�. Ale przecie� nie chc� ci� straszy�, chc�, �eby� si� przej�a jutrzejszym dniem i nie zmarnowa�a mo�liwo�ci pomocy. To jest tw�j krewny i dlatego nale�y mu si� pomoc od ciebie, tak uwa�am, zw�aszcza �e sam wiem, jak si� czuje cz�owiek, kt�ry ma�o rozumia�, a nagle postawiony jest wobec Prawdy, kt�ra m�wi mu o sensie i celu jego �ycia, do kt�rego powinien by� sam doj�� i s�u�y� sob� w miar� si� i umiej�tno�ci. Je�eli b�dziesz kocha�a Chrystusa, Pana naszego, nie b�dziesz si� ba� s�du. A kocha� Go mo�esz, nikt ci tego nie broni. Znasz Jego �ycie, Jego s�owa, Jego �mier� i jego plany zbawienia ludzko�ci. Sumienie - Wyt�umacz� ci to tak. Gdy kochasz jakie� dobro, kochasz jego samego w nim. Dlatego masz swoje miejsce w Jego kr�lestwie, gdy na ziemi starasz si� o Jego zej�cie na ziemi� pracuj�c nad szerzeniem Jego praw lub walcz�c z tymi, kt�rzy Jego prawa chc� zetrze� z powierzchni ziemi; robisz to zgodnie ze swoim sumieniem, czyli w imi� prawdy, w imi� Boga. Ale je�eli wybierasz �swoje" egoistyczne dobro i przez ca�e �ycie widzisz prawd� fa�szywie, znaczy to, �e co� z twoim sumieniem jest nie w porz�dku, �e zapanowa�o w nim k�amstwo. Z zepsutym kompasem mo�na zb��dzi�, to zrozumia�e, ale sumienie to taki kompas, kt�ry tylko my sami mo�emy zdeprawowa�, u�pi� lub zag�uszy�. Nie chodzi tu o s�owa, a o tre��. Je�eli kto� tak pragnie pozna� prawd�, �e na to poznanie po�wi�ca �ycie i nie dochodzi do niej, to przecie� dowodzi, �e albo usta� w p� drogi, albo poprzesta� na p�prawdach boj�c si�, �e za prawdziwe poznanie mo�e zbyt drogo zap�aci�; albo mo�e nie prawda sama w sobie by�a mu celem, a on sam. Za kompromis p�aci si� u nas wstydem tym wi�kszym, im lepsze mniemanie mia�o si� o sobie. M�wi� to og�lnie. Je�eli chodzi o twojego krewnego, jest kochany przez Boga tak, jak my wszyscy. Chodzi o to, �eby on to chcia� zrozumie� i przyj��, i w tym mo�esz mu pom�c. O to prosz� i twoja rodzina r�wnie�. Po kilku dniach. - Chc�, �eby� wiedzia�a, �e tw�j dziad dzi�kuje wam i przeprasza za k�opoty w zwi�zku z jego �mierci�. Prosi o powiedzenie ci, �e jest szcz�liwy, �e nareszcie oderwa� si� od niesprawno�ci swego umys�u i cia�a, kt�re czyni�y takim ci�kim jego �ycie w ostatnich latach (zmar� w wieku 92 lat). Ca�a reszta jest rado�ci�. - Dla niego? Skoro by� niewierz�cy, a ju� na pewno niepraktykuj�cy? - Widzisz, ja to rozumiem i postaram si� wyt�umaczy� ci to. Co innego jest osobiste �samopoczucie", tj. s�d nad sob� samym, zobaczenie siebie najzupe�niej obiektywnie - to jest chyba dla ka�dego, kto ma mi�o�� w�asn�, prze�yciem ogromnie bolesnym, wstrz�saj�cym - ale je�eli si� przyjmie t� prawd�, to zobaczenie, �e POMIMO TO byli�my, jeste�my i b�dziemy niesko�czenie kochani, jest jeszcze wi�kszym, osza�amiaj�cym zaskoczeniem. Cz�owiek jest nieprzyzwyczajony do mi�o�ci prawdziwej, takiej, kt�ra ogarnia go ca�ego na zawsze, kt�ra p�aci za jego wszystkie winy, usprawiedliwia, niczym si� nie brzydzi, a tylko wsp�czuje i wybacza. Takie s� matki w ludzkich bajkach, a tu tak jest naprawd� i na zawsze. Straszliwym b�lem jest niemo�no�� cofni�cia si�, odrobienia b��d�w, oddania Bogu takiej mi�o�ci, jak� On daje nam - czyli pe�nej i bezinteresownej. Jest wstyd: to tak, jak gdyby� zacz�a czci� kr�la wtedy dopiero, gdy widzisz go w chwale kr�lewskiej, w pot�dze i mocy, ale w�wczas gdy by� on obok ciebie jako �ebrak prosz�cy ci� o mi�o��, o pomoc, o troch� dobroci, odwraca�a� si� lub gorzej wy�miewa�a� i pogardza�a� nim. Nie mo�esz sobie wyobrazi�, jaka jest wra�liwo�� duchowa cz�owieka, zupe�nie niepor�wnywalna z jego �yciem ziemskim, i jak bardzo jeste�my ods�oni�ci (bezbronni) wobec w�asnych my�li. Nie mo�na uciec od tego, co przynosimy ze sob�, w sobie. Je�eli przyjmie si� mi�o�� Jezusa Chrystusa, tj. nie odrzuci si� jej, a odpowie mi�o�ci� - tak�, na jak� nas sta�, pe�n� zawstydzenia, nie�mia��, niepewn�, ale pragn�c� Go - On nas przygarnia i w��cza w miliony swoich dzieci, z kt�rych ka�de kocha �oddzielnie", zna i rozumie ca�kowicie i do dna (i ka�demu z nas jest najbli�szy i wzajemnie kochany do granic mo�liwo�ci). Jest szcz�cie i b�l zarazem Oczyszczanie si� nasze jest szcz�ciem i b�lem zarazem. B�l wstydu, �alu, b�l widzenia siebie w prawdzie (mo�na to nazwa� �b�lem osobistym", zale�nym od naszej w�asnej g�upoty, pychy i wyhodowanego przez nas w sobie z�a). A szcz�cie jest bezosobowe; dotyczy zrozumienia, �e istniejemy; �e nigdy nic nie zgin�o, nie zmarnowa�o si� z dobra przez nas tworzonego; �e jest Prawda jedna, niepodzielna, powszechna, �e istnieje w niej sprawiedliwo�� i �e B�g jest niesko�czenie dobry, a przede wszystkim mi�osierny. �e znajdujemy si� na progu �wiata mi�o�ci wzajemnej i Chrystus Pan pragnie, aby�my si� w tym �wiecie zanurzyli. Ze Jego mi�o�� do mnie jest r�wna mi�o�ci do najwy�szych i naj�wi�tszych, a tak�e, �e tak jak ja jestem kochany, kochani s� absolutnie wszyscy, najbardziej zabiedzony parias hinduski i najbardziej tr�dowaty Murzyn, s�owem ci, kt�rymi u was (na ziemi) tak �atwo pogardza si�. Wydaje mi si�, �e takie szcz�cie - rado�� my�li i uczu�, gdzie wola raz powiedziawszy �chc� kocha�" zatrzymuje si� na tej decyzji na wieczno��, a ca�a energia dawniej skierowana na pokonywanie przeszk�d przemienia si� w dzia�anie mi�o�ci (�oddychanie", promieniowanie, przekazywanie innym mi�o�ci, �ycie ni�) - �e to jest stan nie do oddania; �le powiedzia�em, nie stan, a istnienie, �ycie! Bo nie ma odpowiednika, nie mog� go por�wna� z niczym, przewy�sza wszystko i �materia ziemska" cia�a ludzkiego w og�le nie znios�aby takiego �ci�nienia', si�y, rado�ci �ycia. A to wszystko zawdzi�czamy mi�o�ci Jezusa Chrystusa do nas! Ta mi�o�� jest chyba najwi�ksz� z tajemnic Bo�ych. Jednak mog� zrozumie�, �e tacy pojedynczy ludzie, jak najbli�szy nam ojciec Maksymilian Kolbe i dziesi�tki tysi�cy nieznanych daj� sercu Chrystusa rado�� tak wielk�, �e wyr�wnuj� �rachunek" ca�ej reszty niedojrza�ych i nieudanych p�od�w rodzaju ludzkiego. Dyspozycje Po kilku tygodniach. M�wi Matka. - Pyta�am stryjka Kazia ... - Czy mo�ecie rozmawia� z lud�mi w czy��cu? - Widzisz, tu nie ma �adnych przegr�d, stref czy zamkni��. Jeste�my tam i z tym, z kim i gdzie pragniemy by�, tzn. je�li spotkanie z tym kim� nie by�oby dla nas du�� przykro�ci�, gdy� rozumiesz sama, �e nikt nie chce si� spotka� z nienawi�ci�. Ale z naszym stryjkiem widzieli�my si� wszyscy. Stryjek przeprasza was za wszystkie k�opoty. By� ju� za s�aby, �eby zrobi� w domu porz�dek, dlatego te� pozostawia wam woln� r�k� wiedz�c, �e staracie si� zabezpieczy� jako� jego prace. (...) Ksi��ki powinni wzi�� ci, dla kt�rych b�d� one najbardziej po�yteczne. Co do ksi��ek, kt�re stryjek lubi�, mo�esz powiedzie�, �eby sprzeda�, co si� da, a reszt� przekaza� do ubogich bibliotek. (...) Stryjek cieszy si�, �e chcesz mie� jego star� lamp�; niech ci s�u�y. (...) Co do reszty, r�bcie, co wam si� podoba. Widzisz, tu nie jest dla nas wa�ne, co si� stanie z pozostawionymi rzeczami (jako przedmiotami �materialnymi"; uwaga ta nie dotyczy dorobku naukowego czy artystycznego). Najlepiej, gdy mog� jeszcze by� przydatne innym. (...) Niech ka�dy we�mie to, co mu si� przyda, i tak b�dzie najlepiej. (...) - Czy modli� si� za stryjka? Czy potrzebuje modlitwy? - Ka�demu z nas potrzebna jest wasza pami��, a modlitwa jest wyrazem troski waszej o nasze szcz�cie tu - jest przecie� or�downictwem w naszej sprawie. W pierwszych chwilach po �mierci cia�a jest ona szczeg�lnym dowodem waszej ��czno�ci z nami, ch�ci pomocy, mi�o�ci czy po prostu wi�z�w krwi, jest wi�c rado�ci� i pomoc�; o tym trzeba pami�ta�. O NIEBIE I CZY��CU 25-26 XI 1974 r. M�wi Matka o znajomej zakonnicy skrytce, Klarze. - Mo�esz uspokoi� Klar�. Nikt z jej rodziny - m�wi� o bli�szych, bo o dalszych nie wiem - nie jest poza mi�osierdziem Bo�ym, ale oczywi�cie wiele os�b jeszcze si� oczyszcza; ale w szcz�ciu! Przeczytaj jej to, co m�wi�am ci o czy��cu. Tu jest ci�g�y wzrost, ro�ni�cie i sta�e rozwijanie si�. Nie ma stagnacji, a wi�c nie ma te� i jakiego� stopnia, na kt�rym si� ju� na wieczno�� osiada w szcz�liwo�ci lenistwa powiedzmy. Jednak �wiadomo�� nasza tu tak bardzo r�ni si� od ziemskiej. O tyle wi�cej rozumiemy, a przede wszystkim istniejemy �w prawdzie", tj. bez przypuszcze� i w�tpliwo�ci. Wiemy wi�c, czego nam brak i dlaczego, tj. czego�my w �yciu na ziemi zaniedbali, co zniekszta�cili, popsuli sami, a tak�e jak powinni�my d��y� do pe�ni w�asnej osobowo�ci, aby sta� si� bli�szymi sercu naszego Pana. I tak dzia�amy; m�wi� o nas, przebywaj�cych w kr�lestwie Pana. je�li nie wiesz, jak to rozumie�, przypomnij sobie s�owa Chrystusa do dobrego �otra: �Dzi� jeszcze b�dziesz ze mn� w raju". On (�otr) uzna�, �e zas�u�y� na kar� i ulitowa� si� nad um�czonym niewinnie, a to wystarczy�o Chrys- tusowi Panu - natomiast, nie mo�esz mie� w�tpliwo�ci, �e nie wystarczy�o samemu odkupionemu ��otrowi". Chyba nie wyobra�asz sobie, �e pozosta� na wieczno�� takim, jakim by� w chwili �mierci, prawda? Widzisz, pod wp�ywem mi�o�ci ka�dy z nas rozwija si� jak kwiat w s�o�cu, i tak jest z naszymi bliskimi r�wnie�. W tym sensie pomoc nie jest potrzebna. S�d nad sob� S�d nad sob� ka�dy czyni sam w obliczu Boga i od tego nic nas uwolni� nie mo�e, bo pocz�tkiem �ycia duchowego jest zobaczenie siebie takiego, jakim si� jest w rzeczywisto�ci, a wi�c w wyniku naszych w�asnych �stara�". Widzi si� wszystko: wp�ywy ludzkie, pomocne i szkodliwe nam, i nasz� na nie reakcj�; widzi si� sta�� opiek� i pomoc, a i to, �e�my j� na og� marnotrawili lub odrzucali, tak jak i wszystkie dary maj�ce nam pom�c w rozwoju, ale �niewygodne" w �yciu. O Joannie Na przyk�ad obecnie Joanna (moja ciotka, siostra Matki) nie jest ju� zdolna do przyj�cia dobrowolnego �adnej pomocy duchowej, kt�ra by by�a jak�kolwiek, najmniejsz� niewygod� jej ludzkiej natury, kt�r� ona uto�samia z sob�. Ale to jest wynik tysi�cy wybor�w ca�ego �ycia i to zobaczy ju� u nas. Ty nic tu nie pomo�esz. Dlatego pozostaje jej ju� tylko bierne przyjmowanie cierpienia, kt�rego w �aden spos�b unikn�� si� nie da. Tak by�my chcieli, �eby Joanna pojedna�a si� z Ko�cio�em, do kt�rego nale�y, �eby �a�owa�a tylu lat oboj�tno�ci, lecz na to ju� chyba za p�no... Tutaj wszystko zrozumie, ale jakie to b�dzie dla niej upokorzenie. �al mi Joanny, jednak ona sama decyduje o sobie. Prosz� ci�, m�dl si� za ni� serdecznie i szczerze. Mo�e sama ci� poprosi o przyprowadzenie ksi�dza, ale ju� jej wi�cej sama nie wspominaj o tym, bo Joanna zrozumie to inaczej - jako twoj� z�o�liwo��, a nie ch�� przyj�cia jej z pomoc�. Wspomnia�am o Joannie, bo teraz nasz� trosk� jest ona. (W szpitalu odby�a spowied� z ca�ego �ycia). Ujrzenie Chrystusa Wracam do pyta� i spraw Klary. A wi�c najstraszliwsze jest zobaczenie samego siebie, chyba �e cz�owiek umiera tak zatopiony w mi�o�ci Chrystusa, �e od razu i na zawsze trwa w niej. Wtedy w�a�ciwie nie ma przej�cia - poniewa� mi�o�� Boga jest jedna, wszechpot�na, obejmuj�ca i niebo i ziemi�; zmienia si� tylko nasza zdolno�� odczuwania jej. �mier� jest ods�oni�ciem zas�ony z twarzy Ukochanego. I ja Go tak zobaczy�am, bez �adnej mojej zas�ugi, tylko dlatego, �e powierzy�am si� Jemu - taka, jak� by�am: brudna, nie przygotowana, niegodna, poniewa� ju� nie by�o czasu na oczyszczenie si� (tylko cierpieniem, kalwari� szpitala). I widzisz, moje �lepe zaufanie wzruszy�o Pana tak, �e przyj�� je zamiast pracy ca�ego �ycia jako dow�d mojej mi�o�ci. Dlatego On przyby� do mnie sam w szacie naj�agodniejszej, najtkliwszej mi�o�ci. Tak ma�o trzeba, c�reczko, pami�taj o tym, tak bardzo ma�o! Spotkanie ze sob� w prawdzie Znowu dygresja. Chodzi�o mi o to, �eby� wyt�umaczy�a Klarze, �e najchwalebniejsze lub najstraszliwsze jest spotkanie si� ze sob� w prawdzie, a to jest nieuniknione. Reszta jest naprawianiem zaniedba�, oczyszczeniem si� przed wej�ciem na pokoje kr�lewskie. M�wi� wci�� o ludziach uznaj�cych Boga i zdolnych odr�nia� dobro od z�a. Ci, kt�rzy odrzucaj� Boga (a w Nim ca�y �wiat duchowy), d�ugo musz� si� leczy� ze �lepoty, ale takich w jej rodzinie nie ma. �wiadoma s�u�ba si�om z�a O tych, kt�rzy �wiadomie wybrali s�u�b� si�om z�a i nienawi�ci, nie m�wi�. Im nic pom�c nie mo�na, poniewa� NIE CHC� pomocy. Gardz� lito�ci� i wsp�czuciem, a nienawi��, kt�ra ich otacza, uniemo�liwia dost�p mi�osierdziu Bo�emu. Tam gdzie wyb�r z�a jest �wiadomy, pomoc nie jest mo�liwa! M�wi� o piekle, natomiast p�ki �yj�, nale�y prosi� Boga usilnie o ich nawr�cenie, bo mog� z pomoc� �aski nawr�ci� si� nawet w ostatniej chwili �ycia. Pami�� wasza jest nasz� rado�ci� Chodzi ci o to, czy pomoc twoja potrzebna jest twojemu ojcu lub innym naszym krewnym, jak i krewnym Klary? Ot�, nie. B�d� spokojna, nikt z nich nie jest poza mi�o�ci�. Ale pami�� i mi�o�� wasza jest nasz� rado�ci�, odpowiedzi� na nasz� mi�o��, a wi�c wymian�, ��czno�ci�; wtedy mo�emy pom�c wam o wiele wi�cej, �atwiej nas pojmujecie. Widzisz, tu jest pomoc wzajemna. Ci, kt�rzy przyszli wcze�niej, pomagaj� i opiekuj� si� tymi, kt�rych kochali, kt�rym co� zawdzi�czaj�, s�owem - najbli�szym potrzebuj�cym. Jaka mog�aby by� mi�o�� bez wsp�czucia i pragnienia pomocy i jak m�g�by odsuwa� od niej Ten, kt�ry sam jest �r�d�em mi�osiernej mi�o�ci? Jedni drugim pomagamy tym bardziej, im bardziej jest kto� otwarty na nasz� pomoc i przyja��. Ale wasze modlitwy i pami�� �wiadcz� o was i daj� wam - przez zas�ugi Chrystusa i Jego Ko�cio�a - mo�no�� uczestniczenia w tej pomocy. To jest szcz�cie, a potrzebuj�cych przybywa w ka�dej sekundzie wielu, tak �e trzeba bra� udzia� w niesieniu pomocy, nawet anonimowej, aby by� godnym nazwy katolika, a wi�c aposto�a - nios�cego pomoc, rado��, wieszcz�cego wsp�lnot� mi�o�ci obejmuj�cej niebo i ziemi� tym, kt�rzy nie wierzyli w ni� za �ycia, a tak bardzo s� jej spragnieni. Taka pomoc to dow�d prawdziwej przyja�ni, a wi�c duchowej, maj�cej na celu dobro wieczne cz�owieka. Pami�tajcie, �e najbardziej taka pomoc potrzebna jest w godzinie �mierci i w najbli�szym potem czasie - mimo �e tu czasu nie ma w sensie ziemskim, ale jest okres dojrzewania do zrozumienia Prawdy, o ile nie zna�o si� Jej lub lekcewa�y�o za �ycia. JOANNA 5 IV 1975 r. M�wi Matka po �mierci cioci Joasi. - ...B�d� pewna mi�o�ci Joanny. Ona dopiero teraz zaczyna rozumie� twoj� ogromn� wra�liwo�� i to, jak bardzo jej post�powanie pogarsza�o tw�j stan i utrudnia�o prac�. Tak bardzo pragnie ci u�atwi� �ycie, ale ju� teraz nic nie mo�e. To wielkie cierpienie, wi�c nie powi�kszaj go �alem do niej za jej zaniedbania i b��dy. Ona �a�uje na pewno bardziej. Kocha was i prosi o wybaczenie. - Ona, kt�ra nigdy o nic nie chcia�a prosi�? - Tu si� prosi z ca�ego serca, cho�by si� tego w �yciu nie robi�o. 11 IV 1975 r. M�wi ojciec Ludwik. - Co do twojej ciotki, prosz� ci� o wi�ksz� serdeczno�� dla niej. B�d� dobra i nie my�l o jej zaniedbaniach. (...) Widzisz, w czy��cu nie mo�na pom�c sobie, ale mo�na pom�c innym, o ile bardzo si� o to prosi, o ile s� to d�ugi wdzi�czno�ci lub pragnienie pomocy czy opieki. Tak budzi si� mi�o�� nie wykszta�cona za �ycia, prawdziwa, bo ju� bezinteresowna. Przecie� wy nie wiecie, kto wam pomaga i czy w og�le pomaga? 20 IV 75 x M�wi ojciec Ludwik. - ...Dobrze, je�li prosisz mnie o to, pomog� jej. - Czy dopiero na moj� pro�b�? - Widzisz, potrzebne jest, aby�cie wy wzajemnie za siebie prosili. Powinna by� pomi�dzy wami mi�o��, a wtedy wszystko u�o�y si� dobrze, bo i my mo�emy wtedy o wiele wi�cej wam pom�c. To mi�o�� jest ��czno�ci� z nami. Ona jest energi� �wiata duchowego, jest t� energi�, kt�r� dzia�a B�g. Twoja krewna uczestniczy w waszym �yciu, wszystko rozumie i stara si� pom�c. Pro� j� o pomoc w sprawach przykrych, kt�re s� spowodowane jej post�powaniem, a sprawisz jej rado��! 1 V 1975 r. M�wi Matka. - Joanna jest w okresie oczyszczania si�. Jest bardzo przej�ta tym, co tu poznaje, i nie chce wraca� do okresu swojej choroby i cierpienia. Musisz to zrozumie� i nie my�le� o tych sprawach w zwi�zku z ni�. Nikt nie wraca ch�tnie do swoich najkoszmarniejszych wspomnie�. Dlatego nie przypominaj sobie szpitala, swoich wizyt, a pami�taj j� tak�, jaka by�a, gdy by�a zdrowa i najmilsza dla ciebie. Chcemy by� w waszych oczach �jak naj�adniejsi"; to zrozumia�e, prawda? Dlatego nie u�alaj si� nad ni�, a my�l o tym, �e teraz jest wyzwolona od wszystkich cierpie�, a tak�e od spraw codziennych, kt�re ujawnia�y jej egoizm. Tu si� od niego o wiele �atwiej wyzwoli�, poniewa� widzi si� jasno, co jest w nas z�e i chce si� tego jak najszybciej pozby� chocia�by dlatego, �e ka�dy nasz brak hamuje dalszy rozw�j. Trzeba szybko uzupe�ni�, naprawi� i nadrobi� op�nienia, aby m�c zosta� dopuszczonym do poznania i zrozumienia spraw duchowych. S�owem - trzeba przej�� przez elementarz, aby m�c czyta�. Ona jest tu jak dziecko, przy ca�ej swojej ziemskiej �wiedzy" (by�a intelektualistka o wszechstronnych zainteresowaniach), ale pomagamy jej, no i ona pracuje z pasj�. Cieszymy si� i nie zwracamy jej uwagi na jej braki i wady; sama je widzi i uznaje. 28 VI 1975 r. M�wi Matka. - Widzisz, nie jest mi�o us�ysze� prawd� o sobie, ale Joanna widzi si� tu tak�, jak� jest i jak� by�a. Widzenie si� w prawdzie jest widzeniem si� w stosunku do mi�o�ci - wobec Boga i bli�nich, tj. ile si� jej pragn�o innym da�, a tak�e ilekro� nasza mi�o�� w�asna, wygodnictwo lub egoizm powstrzyma�o nas przed wy�wiadczeniem bli�niemu dobra - jemu potrzebnego. Jest to tragiczne, ale trzeba przez t� prawd� przej�� i prze�y� wszystko, zrozumie� ogrom skutk�w, kt�re wywo�uje postawa ka�dego z nas, gdy nie jest prawid�owa, a tak� jest niestety prawie zawsze. Nawet najwi�ksi �wi�ci nie s� wolni od potkni��, a c� dopiero my. Wa�na jest pami�� i mi�o�� 3 XI 1975 r. M�wi Micha�. - Wa�na jest pami�� i mi�o��. Odwiedziny grobu, kwiaty, �wiece, to tylko gesty; ko�cz� si� z chwil� �mierci czy staro�ci odwiedzaj�cych. Popatrz, ile cmentarzy ju� w og�le nie istnieje. To nie jest takie wa�ne. My�l o nas z mi�o�ci�, zwracaj si� do nas, licz na nasz� mi�o�� i opiek�, uciekaj si� do naszej pomocy w chwilach trudnych, i tak b�dzie najprawid�owiej. Istniejemy, jeste�my szcz�liwi, czuwamy nad tob� i wiemy o wszystkim, co ciebie dotyczy. To okre�la wi�cej, ni� gdyby�my ��yli" np. w Ameryce i porozumiewali si� przy pomocy list�w. My ci mo�emy rzeczywi�cie pomaga�. O charakterze A teraz chc� ci opowiedzie� o pani Joannie, twojej ciotce. Tylko musisz wszystko, co by�o ostatnio; usun�� z pami�ci. Charakter to nawyki i przyzwyczajenia, wynik z�ego wychowania, egoizmu, zbyt dobrych warunk�w, zadowolenia z siebie wskutek tego itd., itd. plus wszystko, co si� dziedziczy, i otoczenie, kt�re urabia cz�owieka. Wiem, co m�wisz, ale z drugiej strony wszyscy byli�my w jaki� spos�b ukszta�towani przez presj� innych ludzi, nasz� zale�no�� od nich i konieczno�� wsp�ycia z nimi. We� sobie to do serca, przecie� sama jeste� te� jako� ukszta�towana - nie tak, jak by� ty sama chcia�a, i wiesz, ile w tym nie twojej winy, prawda? O s�dzie szczeg�owym Wi�c my�l�c o niej pami�taj, �e na ni� tak�, jak� si� sta�a, z�o�y�o si� bardzo wiele, a z tego, czym mog�a by� (co teraz widzi), a czym si� sta�a, ona zdaje rachunek przed Panem - a jest to zawsze straszne dla ka�dego z nas. Tak �e o niesprawiedliwo�� si� nie martw. Ka�dy otrzymuje mo�no�� w pe�ni jasnej i �wiadomej oceny samego siebie, a to jest prawdziwy czy�ciec! Zobaczenie siebie w ca�ej swojej ma�o�ci, we wszystkich drobnych n�dzostkach, w marno�ci swoich odruch�w, planik�w, zamys��w, w ca�ej powodzi malutkich unik�w gwoli folgowania sobie, zyskania czego� dla swojej leniwej, wygodnej i zach�annej natury. Przeszli�my przez to wszyscy. Nawet mi�o�� Chrystusa Pana nie jest zdolna zakry� przed nami, przed sumieniem ducha - uczciwym, m�drym i przenikliwym - obrazu nas samych w ca�ej prawdzie ogl�danego wizerunku. Im bardziej pojmujemy i prze�ywamy mi�o�� Chrystusa do nas, tym straszniejszym wyrzutem, po prostu przera�aj�cym i przepalaj�cym na wskro� b�lem jest obraz naszego stosunku do Boga. O �wi�to�ci Dlatego prawdziwa �wi�to�� jest tak szcz�liwa, �e od pierwszego tchnienia - tu - jest tylko mi�o�ci� zakotwiczon� w Bogu, nie�wiadom� siebie, nie pami�taj�c� o sobie, zakochan� �lepo i bezgranicznie, tak ca�kowicie, �e pomi�dzy t� mi�o�� obop�ln�, wzajemn� nic ju� wej�� nie mo�e. �wi�to�� cz�owieka jest oddaniem si� Bogu tak pe�nym, �e sobie ju� nie pozostawia si� nic �swojego"; dlatego nie ma z czego os�dza� si� ten, kto nic nie zrobi� dla siebie, a wszystko dla Niego. - Czy to jest w og�le mo�liwe? - Nie, nie zrozum mnie �le. Nikt na ziemi, pr�cz Maryi, nie jest bez grzechu, ale ka�dy w momencie �mierci jest na jakim� etapie swojej drogi (tej, kt�r� przewidzia� dla niego B�g), a B�g pragnie, aby ka�dy z nas w godzinie �mierci ko�czy� ca�� przewidzian� i wybran� mu drog�. S�d nad samym sob� jest to analiza przyczyn, dla kt�rych nie przeszli�my ca�ej naszej drogi. Im wi�cej brakuje do pe�ni, tym ci�ej si� sp�aca - sobie, nie Bogu! Ale sumienie duchowe jest niesko�czenie wra�liwe i cierpienie mo�e by� straszliwe. Tam, gdzie by�o odwr�cenie si� od drogi godnej cz�owieka i ca�kowite odej�cie w z�ym kierunku, tam jest �p�acz i zgrzytanie z�b�w", jest rozpacz bez nadziei, przera�enie i brak jakichkolwiek perspektyw pr�cz niesko�czonego ju� oddalania si� - czyli piek�o. To nie jest tak cz�ste, jak my�lisz; z�o musi by� �wiadome siebie i szcz�liwe z czynienia z�a. Wracam do pani Joanny. Ofiarowa�a� odpust zupe�ny w jej intencji, aby jej ul�y� i pom�c, wi�c teraz nie my�l o niej nic przykrego, staraj si� zapomnie�. Je�eli pomy�lisz co� przykrego, to m�w, �e przebaczasz, �e wiesz, jak j� to boli - poniewa� tak jest. Ona boleje niezmiernie nad sob�. Widzisz, odpust zupe�ny to wielka pomoc od was dla cierpi�cych ludzi, kt�rzy ju� nic odmieni� nie mog�. To jest wasz akt darowania win, zapomnienia i pro�by o mi�osierdzie. Za t� osob� wstawiasz si� u Boga, a im wi�cej sama do�wiadczy�a� przykro�ci, tym twoja pro�ba �askawiej jest s�uchana, ale dbaj, aby by�a ona pe�na, rzeczywi�cie braterska. Prosz� ci� o to. Intencje Pani Joanna tyle tu otrzyma�a nie zas�u�onego szcz�cia, �e sama jest tylko wdzi�czno�ci�. - Nigdy nie wspomina�a nawet s�owa �dzi�kuj�". - W�a�nie dlatego, �e tak wszystko liczy�a i uwa�a�a, �e albo co� kupuje, albo co� jej si� nale�y, a zobaczy�a, �e wszystko otrzyma�a niezas�u�enie, podczas gdy sama nic nikomu dawa� nie chcia�a. M�wi� o dawaniu prawdziwym, bezinteresownym, a nie wymianie �handlowej" op�acanej nawet pochwa�� czy zachwytami nad ni�. Tu, widzisz, zna si� swoje najtajniejsze intencje a� do dna. I inni je znaj�. W �wiecie duchowym, u nas, nie ma utaje� ani ukrywania zamiar�w czy intencji. My�li s� �g�o�niejsze" ni� s�owa, a brudne po prostu budz� odraz�, �cuchn�" (m�wi� w przeno�ni, oczywi�cie). Ci�ar czy��ca 10 1 1976 r. - To jest w�a�nie ci�ar czy��ca - �wiadomo�� win i obserwowanie skutk�w wlok�cych si� latami, za kt�re my jeste�my odpowiedzialni. Na nas wszystkich to ci��y. Jedynie tw�j ojciec jest zupe�nie wolny - nikt nie ma do niego �alu, nikt go nie wini. To nie znaczy, �e nie jeste�my szcz�liwi, ale jeste�my �wiadomi swoich win, kt�re On nam odpu�ci�, ale kt�re na ziemi wci�� �owocuj�", je�li tak mo�na okre�li� straszne skutki naszej g�upoty, lenistwa i zaniedba�. 28 II 1976 r. M�wi Bartek. - Co do twojej ciotki Joanny mog� powiedzie�, �e si� zmienia, bo widzi nasz �wiat, a wi�c nie mo�e przyjmowa� nic wedle swoich wyobra�e�, a tylko to, co jest, a to wymaga �odniesienia si�", zwr�cenia si� frontem do prawdy, uznania jej. W zale�no�ci od stopnia zafa�szowania wyobra�e� (by�a katoliczk� z nazwy, niepraktykuj�c�; wierzy�a w reinkarnacj� itp.) jest to proste lub �mudne i skomplikowane - najtrudniejsze dla tych, kt�rzy nie uznaj� nic poza granic� �ycia ziemskiego. Trudno jest powiedzie� sobie, �e by�o si� g�upcem, nie widzia�o oczywisto�ci i zmarnowa�o mo�liwo�ci, cz�sto ca�ego �ycia. Przyznanie si� do pora�ki wymaga ofiary z wysokiego mniemania o sobie, czyli z mi�o�ci w�asnej. Bywa i tak, �e przekracza to mo�liwo�ci prze�artej pych� (jak rdz�) istoty ludzkiej, i w takim przypadku pozostaje ona na zawsze w kr�gu k�amstwa, kt�rym si� otoczy�a jak kokonem. Trwa wewn�trznie martwa, bo nieruchoma, niezdolna do rozwoju. Ale z twoj� ciotk� nie jest tak �le. Ona by�a g�odna wiedzy i to j� ratuje przed takim �zamurowaniem si�' w pysze. Cierpi jej mi�o�� w�asna, ale i odpada powoli, jak skorupa, i odkrywa si� w niej to, co prawdziwe, warto�ciowe. To jest jak zmiana sk�ry w�a - wymaga odpowiednich stara� i nie staje si� nagle, a powoli, ale to kuracja uzdrawiaj�ca. Egoizm to odm�wienie bli�niemu mi�o�ci 19 Ill 1977 r. M�wi Matka. - Joanna potrzebuje modlitwy. Cierpi bardzo nad swoim �yciem, nad brakiem w nim mi�o�ci. Ona potrzebuje s��w dobroci i przebaczenia, a widzi, ile razy je dajesz, a potem wraca znowu �al, bo wracaj� skutki jej post�powania. Widzisz, oczyszczenie nast�puje poprzez zrozumienie - w sobie - cierpie� zadanych innym; czuje si� to, co czuli inni, przez nas skrzywdzeni. Pytasz o oboj�tno��, egoizm, kt�ry na og� nie krzywdzi, bo w og�le nie interesuje si� innymi. To nie jest tak. Tu si� widzi, ile razy B�g nas stawia� wobec innych dla dania im pomocy i ile razy my�my jej odm�wili. Ka�dy akt egoizmu jest odm�wieniem bli�niemu mi�o�ci, a co za tym idzie - potrzebnej mu pomocy, ka�dy pot�guje nasze skamienienie, niezdolno�� do czynienia dobra, czyli oddala nas od Boga. Ka�dym takim aktem rzucamy sobie sami dalsz� k�od� pod nogi i wreszcie okazuje si�, �e ju� nie mo�emy z braku si� duchowych i czasu powr�ci� t� zniszczon� przez nas samych drog� do mi�o�ci bli�niego, a wi�c i Boga (bo nie mo�e by� mi�o�ci Boga bez mi�o�ci do ludzi). Powr�t nast�puje dopiero tu, w pe�ni �wiadomo�ci. To jak operacja bez narkozy robiona przez nas na sobie - im okrutniejsza, tym szybsza dla nas. To s� �ci�cia" w prawdzie, bez t�umaczenia si� i usprawiedliwie�, z pe�nym zrozumieniem winy i g��bokim �alem za ograniczanie dzia�ania mi�o�ci wok� nas, ograniczanie dzia�ania Boga w nas i przez nas, a powi�kszanie sumy krzywd, cierpie� i b�lu na ziemi. Zapewniam ci�, �e Joanna wszystko pami�ta i odczuwa w sobie. Swoje okrucie�stwo wobec ciebie prze�ywa szczeg�lnie mocno, bo zdaje sobie spraw�, jak utrudnia�a ci ulepszanie si�, jak bardzo niszczy�a twoj� odporno��, a przez to przeciwstawia�a si� twojej drodze do Boga. A nie ma usprawiedliwienia, bo zna�a twoje prace i zna�a stan twojego zdrowia, a w�a�nie jako psycholog i pedagog post�powa�a wbrew wiedzy i powinno�ci etycznej. Najstraszniejsz� dla Joanny spraw� by�o zobaczenie siebie w prawdzie i przyj�cie tej prawdy o sobie. To by� dramat dla jej pychy, a bez przyj�cia prawdy o sobie nie ma drogi ku Bogu - tu, w �wiecie duchowym - podczas gdy ca�e serce si� ku Niemu wyrywa. To jest pocz�tkiem oczyszczania si�, tak straszliwie bolesnego, ze wszystkiego, co na nas naros�o, a nie jest Bo�e, i jak brud, grzyb i ple�� wej�� z nami do kr�lestwa Bo�ego nie mo�e. M�w, �e jej wybaczasz Joa�ka teraz wie, ile razy chcia�a� jej pom�c i jak martwi�a� si� o jej los po �mierci. Poniewa� kocha�a ciebie, cho� tak s�abo i nieudolnie, cierpi nad tob� szczeg�lnie i prosi o pomoc dla ciebie, o mo�no�� pomagania ci, bo teraz kocha ci� ju� �wiadomie, bardzo silnie. Wie, �e si� tobie skojarzy�a z osch�o�ci�, okrucie�stwem i z�o�liwo�ci� i �e te jej cechy nasuwaj� ci si� na jej obraz (dlatego trudno ci o niej my�le�, nie tylko kocha� j�). Prosi, aby� jej wybacza�a, zawsze kiedy mo�esz, kiedy ci� na to sta�, nawet teraz. Trudno, ona wie, �e d�ugo jeszcze b�d� wraca� reperkusje jej s��w i zachowa�, ale pomimo to m�w do niej, �e jej wybaczasz, �e nie masz �alu. M�w to jak najcz�ciej. Pami�taj, �e ona �yczy ci tylko dobrze i my�li z mi�o�ci�. Chce pomaga� ci. Cieszy si� ze wszystkiego, co ci� spotyka, i pragnie dla ciebie szcz�cia. Joanna jest w drodze do nas - stara si� odrzuca� z�o, a nie gromadzi� je. To piek�o jest ogniskiem nienawi�ci, zawi�ci, �alu i z�ych (acz bezsilnych) �ycze�. Joa�ka, jak mn�stwo ludzi, szykuje si� do wej�cia w �wiat mi�o�ci - uczy si� kocha�. Ty jej w tym mo�esz pom�c zach�t�, a nie przypominaniem win. Pami�taj o tym. Pierwsza rozmowa z ciotk� Joann� 25 I 1979 r. M�wi ojciec Ludwik. - Wiem, �e chcia�a� rozmawia� z twoj� ciotk� Joann�. Ona d�ugo na to czeka�a i bardzo pragnie. Czy chcesz teraz m�wi�? - Czy bezpo�rednio i gdzie ona jest, Ojcze? (Chodzi�o mi o to, czy w czy��cu). - Jest teraz tutaj. Czy�ciec to nie miejsce, a stan. M�wi Joanna. - To ja, Joasia, twoja ciotka. Wiem, jak trudno ci jest teraz m�wi� ze mn�. B�d� spokojna, nie dokucz� ci niczym ani nie b�d� mia�a o nic pretensji czy �alu - a je�li, to tylko do siebie. To jest niestety prawda, �e z lud�mi, kt�rzy nie �yj� z Chrystusem stale, Relacje bliskich ze �mierci, spotkania z Bogiem i Jego mi�osierdziem dzieje si� tak, �e �kamieniej�" czy �wysychaj�" i nie mog� ju� odmieni� swego sposobu widzenia �ycia i siebie w nim -dopiero ~~j. Wiem teraz, �e przewidywa�a� to i martwi�a� si� moj� sytuacj�, podczas gdy ja s�dzi�am, �e martwisz si� ze wzgl�du na siebie. Wybacz mi to, je�li mo�esz, wybacz mi wszystko z�o, kt�re ci wyrz�dza�am, bo wiem, �e przeze mnie tw�j stan zdrowia pogorszy� si� i bardzo ci utrudni�am powr�t do Chrystusa. Ja ci� rozumiem, wiem, �e skojarzenia i pami�� d�ugo ci b�d� przypomina�y moj� postaw�. To s� skutki z�ego post�powania i wiem, �e musz� je przyj��, bo zas�u�y�am na nie. Ty staraj si�, kochanie, �y� w prawdzie, aby� nie musia�a jej p�niej przyj�� z ogromnym �alem, b�lem i wstydem - A gdyby� jej nie przyj�a? - Gdybym nie przyj�a prawdy o sobie, a wybra�a - z pychy - trwanie w z�udzeniach czyli w k�amstwie, wybra�abym wieczn� nienawi��, piek�o. Ono istnieje i nie jest puste. Jest straszliwe. Gdyby�cie wiedzieli, jaka jest jego groza i jak blisko mo�na by� jego kraw�dzi nie wiedz�c o tym, nie �czuj�c" z�a, a �yj�c w nim, uwa�aj�c si� przy tym za najporz�dniejszego cz�owieka, nie �yliby�cie tak niefrasobliwie. To ci chcia�am powiedzie� przede wszystkim, i� mi�o�� w�asna, kiedy przes�oni innych tak, �e si� ich widzi jako co� obcego i gorszego i odcina si� od nich, to ju� droga - od Boga, a nie - ku Niemu. Mo�na na niej odej�� za daleko, aby zawr�ci� (za �ycia na ziemi), bo nie pozwoli na to brak czasu lub utrwalona niezdolno�� do mi�o�ci. To by� m�j przypadek. Nie by�am zdolna do ujrzenia prawdy i do powrotu ku Mi�o�ci. Z mojej w�asnej winy roz�o�onej na ca�e lata dogadzania sobie i swojej pysze. Mo�na i tak znale�� si� przed �bramami piek�a", a tu si� wie, co to znaczy. Chc� ci powiedzie�, �e Chrystus jest osi� i centrum naszego ludzkiego �ycia, �e tylko w Nim jest szcz�cie i �e jeste� niesko�czenie szcz�liwa s�u��c Mu, nawet tak, jak obecnie. je�li ty chcesz �y� dla Niego, On nigdy ci� ju� nie opu�ci i nie pozwoli ci �zmartwie�" lub zagubi� si�. Chc�, �eby� wiedzia�a ode mnie, �e tylko takie �ycie jest co� warte, kt�re jest s�u�b� Bogu - tak�, do jakiej On ci� przeznaczy�. Dobrze robisz i tylko tak id� dalej, nie cofaj si�, nie rezygnuj, nie oci�gaj - On ci pomo�e. Je�li tylko cz�owiek chce - to On robi reszt�. Pami�taj o tym, �e nasza ma�o�� nic dla Niego nie znaczy, bo si�y s� Jego, a jego mi�o�� uzupe�nia nasze wszystkie braki. Prosz� ci�, zach�cam, aby� nie na�ladowa�a mnie, a przeciwnie, traktowa�a moje �ycie tak, jak na to zas�u�y�am - jako bezu�yteczne dla mnie samej, cho� pomocne dla innych z racji mojego zawodu (pedagog). Wiem, �e tak jak ja �yj� setki tysi�cy ludzi w krajach bogatszych i dlatego i ja nie widzia�am powodu, aby �y� mniej przyjemnie, ni� mog�am. Pami�taj, �e moje �ycie wyrasta�o w atmosferze wygody i przyjemno�ci. Ale te� ja i setki tysi�cy innych tu w b�lu i wstydzie uczymy si� �y� jak ludzie. Czy�ciec to przedszkole, szko�a i uniwersytet dla nas, a straszne jest prze�y� �ycie jako cz�owiek doros�y, dumny z siebie i ��daj�cy od innych uznania i szacunku, a narodzi� si� do prawdziwego �ycia jak �ebrak - go�y, �lepy i �wiadomy w pe�ni swej g�upoty. Jednak najgorsze jest to, co ty rozumia�a�, �e zobaczymy mi�o�� Chrystusa do nasi nasz� ca�kowit� kamienn� oboj�tno��: to, �e�my nic z Jego s��w nie przyj�li, a znaj�c je - odrzucili, tylko dlatego, �e by�y nam niewygodne. Je�li zgodzisz si�, chcia�abym m�c porozmawia� jeszcze z tob�. Wiem, �e �wiedzia�a�, �e tak b�dzie", ale jednak nie wszystko. Chc� ci opowiedzie� przebieg mojej ��mierci" i Jego ogromne, niesko�czone mi�osierdzie. - Czy kochasz Chrystusa? - Tak, teraz Go kocham ca�� sob�. Jego mi�o�� otworzy�a mi oczy i obudzi�a do mi�o�ci. Tylko B�g! Nic nie istnieje poza Nim i co by nie by�o w Nim. On jest naszym �yciem, szcz�ciem, mi�o�ci�! 12 XI 1983 r. M�wi ojciec Ludwik. - Prosi�a� za swoje rodziny i Pan, kt�ry wys�uchuje naszych g�os�w, okaza� mi�osierdzie wzgl�dem twojej krewnej, Joanny. Teraz ty z kolei b�d� dla niej mi�osierna i nie wypominaj jej b��d�w. Widzisz, rzadko s� one �wiadome, a i zawinione wy��cznie przez osob� grzesz�c�. Tak wiele jest w nas grzech�w �wsp�lnych", nabytych b�d� przekazanych przez starsze pokolenia, wychowanie lub otoczenie. Tak cz�sto s� one wywo�ane postaw� obronn�, kt�r� ka�dy z nas pos�uguje si� w odniesieniu do innych ludzi wskutek przykrych do�wiadcze�. Uwalnia od nich tylko otworzenie si� na ludzi - pomimo wszystko - a to jest mo�liwe jedynie z pomoc� Boga. Kto �yje sam - b��dzi i grzeszy. Trzeba mu wsp�czu�, bo tu przekonuje si�, �e grzeszy� przeciw mi�o�ci, a wi�c przeciw Bogu. Czy�ciec tylko w waszym wyobra�eniu - czyli na ziemi zwi�zany jest z czasem. �Okres" oczyszczania zale�ny jest od zupe�nego zrozumienia swego b��du, od �alu, zado��uczynienia sprawiedliwo�ci Boga i od si�y mi�o�ci, kt�ra jest �motorem" pragnienia oczyszczenia si� w obliczu Boga. Uznanie swoich rzeczywistych win w ca�ym ich ogromie i z�u, jakim - w jego wyniku obdzielali�my bli�nich, jest pocz�tkiem porz�dkowania swych brud�w, kt�re s� odra�aj�ce dla w�a�ciciela i wszystkim widoczne. W�r�d przebywaj�cych w czy��cu nikt si� nie cieszy z nieszcz�cia bli�nich, ale te� nie mo�e nic pom�c