6653

Szczegóły
Tytuł 6653
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

6653 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 6653 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

6653 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

EPIFANICZNE WYK�ADY PISMA �WI�TEGO "�cie�ka sprawiedliwych jest jak �wiec�ce �wiat�o, kt�re coraz bardziej �wieci a� do dnia doskona�ego" TOM 1 B�G "Wielkie i dziwne s� sprawy twoje, Panie Bo�e wszechmog�cy! Sprawiedliwe i prawdziwe s� drogi twoje, o kr�lu �wi�tych! Kt� by si� ciebie nie ba�, Panie, i nie wielbi� imienia twego? Tylko ty� jest �wi�ty, a wszystkie narody przyjd� i k�ania� si� b�d� przed obliczem twoim, gdy� si� okaza�y sprawiedliwe s�dy twoje". (Obj. 15: 3, 4) PAUL S. L. JOHNSON PHILADELPHIA, PA., U.S.A. - 1 9 3 8 - DZIE�O TO JEST PO�WI�CONE Kr�lowi Kr�l�w i Panu Pan�w DLA PO�YTKU JEGO PO�WI�CONYCH �WI�TYCH OCZEKUJ�CYCH USYNOWIENIA I "WSZYSTKICH, KT�RZY WZYWAJ� PANA", "DOMOWNIK�W WIARY" oraz dla WZDYCHAJ�CEGO STWORZENIA, CIERPI�CEGO I OCZEKUJ�CEGO OBJAWIENIA SYN�W BO�YCH "Abym obja�ni� wszystkim, jaka jest spo�eczno�� onej tajemnicy, zakrytej od wiek�w w Bogu". "W kt�rej hojnie udzieli� nam wszelkiej m�dro�ci i roztropno�ci, oznajmiwszy nam tajemnic� woli swojej wed�ug upodoba- nia swego, kt�re postanowi� w samym sobie; aby w dyspensacji pe�ni cza- s�w w jedno zgromadzi� wszystkie rzeczy w Chrystusie" Efez. 3:4,5,9; 1:8-10 COPYRIGHT (c) 1938 by PAUL S. L. JOHNSON Polish language edition published by �.R.M. "EPIFANIA" Copyright (c) 2001 ISBN 83-914598-2-9 ISBN 83-914598-3-7 �wiecki Ruch Misyjny "Epifania" ul. Zdobywc�w Kosmosu 17 05-100 Nowy Dw�r Mazowiecki e-mail: [email protected] http://www.epifania.pl PRZEDMOWA Z WIELK� wdzi�czno�ci� dla Boga i ocen� dla tych, kt�rzy nad tym pracowali, z rado�ci� przekazujemy Jego ludowi niniejsze polskie t�umaczenie tej wspania�ej ksi��ki. Prosimy pami�ta�, �e my�li wyra�one w oryginale angielskim mia�y zastosowanie wtedy, gdy by�y pisane. W p�niejszych pismach zosta�y one zmodyfikowane. Przyk�adem s� rozprawy na temat �ask, publikowane p�niej w magazynie THE PRESENT TRUTH (Tera�niejsza Prawda). Wasz brat w radosnej s�u�bie Mistrza, Bernard W. Hedman Chester Springs, PA, U.S.A., wrzesie� 2001 PRZEDMOWA AUTORA W CZASIE Paruzji Pan da� nam seri� sze�ciu tom�w pod og�lnym tytu�em Wyk�ad�w Pisma �wi�tego. Ich autor mia� nadziej� zako�czy� t� seri� si�dmym tomem, lecz przed napisaniem go przeszed� poza wt�r� zas�on�. Po jego �mierci dw�ch innych napisa�o tom, kt�rym chcieli zast�pi� ten pierwotnie planowany. Zosta� on wydany jako VII tom tej serii. Najogl�dniej m�wi�c jednak, cechowa� go zupe�nie inny duch od ducha sze�ciu poprzednio wspomnianych tom�w i nieuczciwie zosta� wydany jako po�miertne dzie�o tego autora. Teraz, w okresie Epifanii planowana jest inna seria ksi��ek w ilo�ci co najmniej 10 tom�w, a poniewa� ksi��ki te s� po�wi�cone studiowaniu Pisma �wi�tego, by odr�ni� je od pierwszej serii, proponujemy wydawanie ich pod og�lnym tytu�em Epifanicznych Wyk�ad�w Pisma �wi�tego. Niniejszy tom jest pierwszym z tej drugiej serii. Autor nie uwa�a, by seria ta by�a godna miana odpowiednika, a tym bardziej rywala sze�ciu tom�w pierwszej serii. Nie przypisuje im takiej rangi ani Biblia, ani nigdy nie uczyni tego przysz�o��. Og�lnie m�wi�c bowiem, oka�e si�, �e ich tematy i zawarto�� ust�puj� tematom i zawarto�ci pierwszej serii, poniewa� poselstwo paruzji, skupiaj�ce si� zw�aszcza na klasie Chrystusa, zajmuje wy�szy poziom ni� poselstwo epifanii, kt�re dotyczy szczeg�lnie Wielkiej Kompanii i M�odocianych Godnych. Tak wi�c wyb�r nazwy serii dla tych tom�w, w du�ym stopniu podobnej do poprzedniej, nie ma oznacza� ani r�wno�ci ani wsp�zawodnictwa mi�dzy nimi. Og�lnie m�wi�c, oka�e si�, �e s� one zwi�zane ze sob� w tym znaczeniu, �e pierwsza seria dostarcza fundamentu pod drug�; autor tej drugiej ma bowiem niemo�liwy do sp�acenia d�ug wobec autora pierwszej serii jako swego nauczyciela, kt�rego pogl�dy s� podstaw� obecnej serii. Tak wi�c wzajemna relacja tych dw�ch serii usprawiedliwia podobny tytu�, kt�ry w tym drugim przypadku wyra�nie oznacza jej drugorz�dno�� wobec pierwszej. Pierwszy tom drugiej serii to traktat na temat Boga. Poeta Alexander Pope og�osi�, �e najwi�kszym przedmiotem bada� ludzko�ci jest cz�owiek. Autor pozwala sobie nie zgodzi� si� z t� my�l�. Uwa�a on bowiem, �e najwi�kszym przedmiotem bada� ludzi, anio��w i �wi�tych, a nawet Samego Syna Bo�ego jest B�g. Tak wi�c temat niniejszego tomu jest wielki. Dla takiego studium z pewno�ci� stosowne s� s�owa anio�a do Moj�esza: "Zzuj buty twe z n�g twoich; albowiem miejsce, na kt�rym stoisz, jest �wi�te" (2 Moj. 3:5). Przez ca�y czas pisania tej ksi��ki autor odczuwa� sw� ni�szo�� od tematu. W�tpliwym jest nawet, czy ktokolwiek z wyj�tkiem Samego Boga m�g�by w pe�ni odda� sprawiedliwo�� temu tematowi. Tak wi�c autor zdaje sobie spraw� z tego, �e nie sprosta� temu zadaniu, i sprosta� nie mo�e. Podj�cie si� tego dzie�a mo�e usprawiedliwi� jedynie mi�o�� do Boga i Jego ludu, kt�ra sprawi�a, �e autor o�mieli� si� uczci� chwalebnego Boga Biblii przed Jego ludem, proponuj�c t� ksi��k�, by lepiej pozna� i ceni�, lepiej mi�owa� i czci� Go takim, jakim On jest w Swej egzystencji oraz przymiotach istoty i charakteru w przeciwie�stwie do fa�szywych pogl�d�w o Nim wyznawanych przez wielu. Z tak� nadziej� autor posy�a t� ksi��k�, a wraz z ni� modlitw�, by przez ni� B�g m�g� w ten spos�b uczci� Samego Siebie i b�ogos�awi� Sw�j lud. Wasz brat i s�uga, PAUL S. L. JOHNSON Philadelphia, Pa., U.S.A. 12 wrze�nia 1937 SPIS TRE�CI ROZDZIA� I ISTNIENIE BOGA POWSZECHNA WIARA WPISANA W MORALN� I RELIGIJN� BUDOW� CZ�OWIEKA - PRZYCZYNA I SKUTEK - PORZ�DEK I PANOWANIE PRAWA WE WSZECH�WIECIE - WSZ�DZIE WIDOCZNY ZAMIAR - UMYS�OWA, MORALNA I RELIGIJNA ISTOTA CZ�OWIEKA - DOWODY Z DO�WIADCZENIA - NIEMO�LIWO�� OBALENIA ISTNIENIA BOGA - B�G NAUKOWCA 5 RODZIA� II BOSKIE PRZYMIOTY ISTOTY ROZRӯNIENIE MI�DZY PRZYMIOTAMI ISTOTY A CHARAKTERU - OSOBOWO�� - CIELESNO�� - DUCHOWO�� - SAMOEGZYSTENCJA - WIECZNO�� - SAMOWYSTARCZALNO�� - NIE�MIERTELNO�� - WP�YW TYCH SIEDMIU PRZYMIOT�W NA ROZMI�OWANYCH W POBO�NO�CI - NIEWIDZIALNO�� - JEDNO�� - WSZECHMOC - WSZECHWIEDZA - WSZECHOBECNO�� - SUPREMACJA - NIEZG��BIONO�� - ICH LEKCJE DLA NAS 13 ROZDZIA� III ELEMENTY SK�ADOWE I WY�SZE PIERWSZORZ�DNE �ASKI CHARAKTERU BOGA SPRAWIEDLIWA POSTAWA WOBEC Z�A - �WI�TE UCZUCIA - �ASKI - SI�A - DOMINACJA WY�SZYCH PIERWSZORZ�DNYCH �ASK - R�WNOWAGA - KRYSTALIZACJA - TRZY RZ�DY �ASK - WY�SZE PIERWSZORZ�DNE �ASKI - M�DRO�� - SPRAWIEDLIWO�� - MI�O�� BEZINTERESOWNA - MI�O�� - MOC - FUNKCJA WY�SZYCH PIERWSZORZ�DNYCH �ASK BOGA 28 ROZDZIA� IV NI�SZE PIERWSZORZ�DNE �ASKI CHARAKTERU BOGA ISTOTA �ASK PIERWSZORZ�DNYCH - NI�SZE ORGANY UCZUCIOWE BOGA I CZ�OWIEKA: SAMOLUBNE I SPO�ECZNE - SAMOOCENA BOGA - APROBATYWNO�� - POK�J - �YWOTNO�� - SAMOOBRONA - AGRESYWNO�� - OSTRO�NO�� - SKRYTO�� - PRZEZORNO�� - INTELIGENCJA - SYMPATYCZNO�� - MA��E�SKO�� - OJCOWSKO�� - KR�LEWSKO�� 56 ROZDZIA� V DRUGORZ�DNE �ASKI CHARAKTERU BOGA RӯNICE MI�DZY �ASKAMI PIERWSZORZ�DNYMI A DRUGORZ�DNYMI - SKROMNO�� - PRACOWITO�� - NIESKWAPLIWO�� - POW�CI�GLIWO�� - ODPUSZCZENIE - ODWAGA - SZCZERO�� - SZCZODRO�� 79 ROZDZIA� VI TRZECIORZ�DNE �ASKI CHARAKTERU BOGA ISTOTA I NAZWY �ASK TRZECIORZ�DNYCH - CICHO�� - GORLIWO�� - UMIARKOWANIE - WIELKODUSZNO�� - DOBRO� - WIERNO�� 108 ROZDZIA� VII FA�SZYWE POGL�DY NIEWIARY O BOGU ATEIZM - TRUDNO�CI BIBLII DLA ATEISTY - MATERIALIZM - AGNOSTYCYZM - PANTEIZM - DEIZM 127 ROZDZIA� VIII POGA�SKIE FA�SZYWE POGL�DY NA TEMAT BOGA POLITEIZM - TRYNITARYZM - TYLKO OJCIEC NAJWY�SZYM BOGIEM - SYN NIE JEST WSPӣR�WNY, WSPӣWIECZNY ANI WSPӣISTOTNY OJCU - DUCH �WI�TY 172 ROZDZIA� I ISTNIENIE BOGA POWSZECHNA WIARA WPISANA W MORALN� I RELIGIJN� BUDOW� CZ�OWIEKA - PRZYCZYNA I SKUTEK - PORZ�DEK I PANOWANIE PRAWA WE WSZECH�WIECIE - WSZ�DZIE WIDOCZNY ZAMIAR - UMYS�OWA, MORALNA I RELIGIJNA ISTOTA CZ�OWIEKA - DOWODY Z DO�WIADCZENIA - NIEMO�LIWO�� OBALENIA ISTNIENIA BOGA - B�G NAUKOWCA W IARA w istnienie Boga jest praktycznie powszechna. Pojawi�o si� kilka jednostek, kt�re zaprzeczaj� istnieniu Boga, oraz kilka innych, kt�re twierdz�, �e maj� w�tpliwo�ci co do Jego istnienia, tzn. nie wiedz�, czy B�g istnieje. Jest ich jednak stosunkowo tak niewiele, �e jeste�my usprawiedliwieni w twierdzeniu, �e praktycznie ca�a rodzina ludzka wierzy w istnienie Najwy�szej Istoty - Boga. Nigdy nie napotkano ludu, kt�ry nie wierzy�by w Boga. Dotyczy to zar�wno najbardziej, jak i najmniej kulturowo rozwini�tych narod�w wszystkich wiek�w. Tak wi�c wiara w Najwy�sz� Istot� jest praktycznie powszechna. Wiara w istnienie Boga mo�e by� zatem uznana za wpisan� w natur� cz�owieka - w budow� cz�owieka, a tych kilka wyj�tk�w mo�na wyja�ni� zaburzeniami umys�owymi - zboczeniem lub degeneracj�, jak uczy Pismo �wi�te: "G�upi rzek� w sercu swoim: Nie ma Boga" (Ps. 14:2). Stwierdzili�my, �e wiara w Boga jest wpisana w natur� cz�owieka - w budow� cz�owieka. Dostrzegamy to w naukach psychologii i frenologii. Psychologia naucza, �e cz�ci� w�adz duszy jest wiara, cze��, uwielbienie i pragnienie spo�eczno�ci z Bogiem, tak jak cz�ci� w�adz duszy jest mi�owanie swych bli�nich oraz pragnienie spo�eczno�ci z nimi. Frenologia idzie o krok dalej: lokalizuje nawet organy m�zgu, kt�rymi pos�uguje si� wiara, cze�� i pragnienie spo�eczno�ci z Bogiem. Zdolno��, przez kt�r� dokonuje si� wiara religijna, umiejscawia ona tu� pod cz�ci� czo�a nad oczami; organ m�zgu u�ywany przez mi�o�� i cze�� oraz pragnienie spo�eczno�ci z Bogiem umiejscawia w g�rnej �rodkowej cz�ci g�owy. Je�li g�owa jest du�a lub posiada w tych miejscach wypuk�o�ci, normalni ludzie z �atwo�ci� wierz� i czcz� Boga. Je�li g�owa jest ma�a lub posiada w tych miejscach zag��bienia, ludziom trudno jest wierzy� i czci� Boga. Przeci�tny ateista w tych miejscach swej czaszki ma "doliny". Zbadano setki tysi�cy g��w i wyci�gni�to z takich bada� powy�sze wnioski. Przez u�ywanie wiary, itp., wypuk�o�ci takie powi�kszaj� si�, a w przypadku ich nieu�ywania przestaj� si� rozwija�. Je�li u�ywane s� bardziej ni� inne w�adze m�zgu, czaszka staje si� w tych miejscach cieplejsza, poniewa� dzi�ki takiemu u�ywaniu krew ma cz�stszy i silniejszy z ni� kontakt. Znane s� przypadki pewnych os�b, kt�re z aktywnego i gor�cego �ycia religijnego popad�y w ateizm i kt�rych odpowiednie wypuk�o�ci nie tylko ostyg�y, lecz nawet skurczy�y si�. Dotyczy to szczeg�lnie tych ludzi o umys�owym usposobieniu, kt�rzy z gor�cego, aktywnego �ycia religijnego popadli w religijn� oboj�tno�� i niewiar�. Osoby o innym usposobieniu, ogarni�te przez religijn� chorob�, nie wykazywa�y tak wyra�nej recesji tych wypuk�o�ci, a powodem by�o to, �e mniej aktywna umys�owo�� prowadzi�a do coraz s�abszego kontaktu z tymi cz�ciami m�zgu, a brak takiego kontaktu prowadzi� do mniej dostrzegalnej recesji odpowiednich partii czaszki. Fakty te dowodz�, �e poprzez budow� swego m�zgu cz�owiek zosta� przygotowany do wierzenia i czczenia Najwy�szej Istoty. Wyci�gamy z tego wniosek, �e istnienie Boga jest nieodzown� potrzeb� ludzkiej natury, tak jak ludzkie zapotrzebowanie na �ywno��, wod�, posiad�o�ci, rzeczy wy�sze, pi�kno, wiedz�, towarzystwo itp. oznacza ich istnienie. Tak wi�c istnienie Boga wyprowadzamy z budowy i cech m�zgu cz�owieka i �ycia duszy. Ci, kt�rzy zaprzeczaj� istnieniu Boga (atei�ci), lub ci, kt�rzy twierdz�, �e nie wiedz�, czy B�g istnieje (agnostycy) - nie potrafi� wyja�ni� takiej budowy m�zgu i wynikaj�cego z niego moralnego i religijnego poczucia obowi�zku wobec Boga, wpisanego w natur� cz�owieka. Powtarzamy: istnienie Boga jest niezb�dnym postulatem moralnej i religijnej budowy cz�owieka - jest wpisane w ludzk� natur�, poniewa� natura cz�owieka zosta�a tak utworzona, by by� dostosowan� do moralnych i religijnych obowi�zk�w wobec Boga. Jeszcze inny punkt widzenia potwierdza istnienie Boga - przyczyna i skutek. Powszechnie wiadomo, �e ka�de wydarzenie ma jak�� przyczyn�. Wnioskujemy zatem, �e ka�de wydarzenie musi mie� sw� przyczyn�. Do takiego wniosku zmusza nas bowiem nasze do�wiadczenie. Niew�tpliwie m�wi nam ono, �e ka�de wydarzenie powsta�o w wyniku jakiej� przyczyny. Cofaj�c si� zatem od wielu wydarze� do r�wnej liczby ich przyczyn, ostatecznie dochodzimy do pierwszych wydarze�, co oznacza jak�� pierwsz� przyczyn�, kt�ra jako taka nie mog�a posiada� przyczyny: jest wi�c wieczna. T� pierwsz� przyczyn� nazywamy Bogiem, jak ujmuje to Pismo �wi�te, "kt�ry wszystkie rzeczy zbudowa�, B�g jest" (�yd. 3:4). Tak wi�c �r�d�ami rzeczy s� wydarzenia, kt�re musia�y mie� przyczyny. We�my dla przyk�adu pocz�tek drzew. Pytamy: sk�d wzi�� si� ich pocz�tek? Odpowiadamy: z nasion lub ga��zi. Sk�d si� one wzi�y? Z innych drzew. Jaki by� ich pocz�tek? Pochodzi�y z innych nasion lub ga��zi. Sk�d si� one wzi�y? Z innych drzew, odpowiadamy. Tak rozumuj�c, dochodzimy w ko�cu do pierwszego rodzaju ka�dego drzewa i zadajemy pytanie: jaki jest ich pocz�tek? Odpowied� musi brzmie�: z pierwszych nasion. Teraz pytamy: sk�d wzi�y si� pierwsze nasiona, z kt�rych powsta�y pierwsze drzewa? Tak wi�c za pocz�tkiem tych pierwszych nasion sta�a jaka� przyczyna. We�my z kolei pocz�tek krzew�w, warzyw, traw - pozosta�ej cz�ci kr�lestwa ro�lin, a nasze rozumowanie doprowadzi nas do pocz�tku pierwszych nasion, z kt�rych powsta�y pierwsze krzewy, warzywa i trawy. Jaki by� pocz�tek tych nasion? Je�li spojrzymy na stworzenia obdarzone w�adzami lokomocji - owady, ryby, p�azy, ptactwo, gady i inne zwierz�ta - i zastosujemy to samo rozumowanie, w ko�cu dojdziemy do pierwszego przyk�adu ka�dego gatunku i staniemy przed tym samym pytaniem: jaki by� pocz�tek pierwszego z ka�dego gatunku? Podobnie z rodzajem ludzkim. Przechodz�c w ten spos�b od przyczyny do skutku, dochodzimy do pocz�tku pierwszych egzemplarzy ka�dego gatunku, i w ten spos�b stajemy w obliczu mnogo�ci pocz�tk�w pierwszych egzemplarzy. Sk�d si� one wzi�y? Nie mog�y si� stworzy� same, gdy� oznacza�oby to ich istnienie, zanim zaistnia�y. Kto lub co zatem je stworzy�o? Nasze rozumowanie zmusza nas do wniosku, �e istnieje pierwsza przyczyna, kt�ra jest przyczyn� pocz�tku wszystkich pierwszych egzemplarzy. Je�li jest ona pierwsz� przyczyn�, nie mo�e by� skutkiem �adnej innej przyczyny. A zatem nie mo�e posiada� przyczyny i jako taka musi by� wieczna. T� pierwsz� przyczyn� nazywamy Bogiem. Materiali�ci nazywaj� j� jednak raczej pozbawion� �wiadomo�ci �lep� si�� - materi�. Kt�ry z tych dw�ch pogl�d�w jest w�a�ciwy z punktu widzenia rozumu? Musimy wywnioskowa� to na podstawie innych rozwa�a� poza uwagami na temat skutku i przyczyny. Niekt�rzy pr�bowali pomin�� ten argument, postuluj�c niesko�czone nast�pstwo przyczyn, pr�buj�c zaprzeczy� w ten spos�b jakiejkolwiek pierwszej przyczynie. Jest to jednak sofistyka, poniewa� niesko�czony ci�g wt�rnych przyczyn nie zgadza si� z pogl�dem o przyczynie, a przyczyna jest tym, czego wymaga tutaj rozum. Ci, kt�rzy zak�adaj� niesko�czony ci�g w przeciwie�stwie do pierwszej przyczyny, w rzeczywisto�ci ostatecznie odrzucaj� przyczyn�, poniewa� poj�cie przyczyny, tak jak ka�de inne, oznacza jaki� pocz�tek. Niesko�czone nast�pstwo przyczyn nie opiera�oby si� jednak na �adnej przyczynie, co jest absurdem. Nie mo�e by� zatem niesko�czonego ci�gu przyczyn. Musi by� jaka� pierwsza przyczyna. Rozum zmusza nas do tego wniosku, gdy rozmy�lamy o wszech�wiecie rzeczy w ich pocz�tkach. Ci, kt�rzy uciekaj� si� do pomys�u o niesko�czonym ci�gu, r�nymi drogami zostali zmuszeni do za�o�enia pierwotnej podstawy istnienia, r�nie nazywaj�c j� - materi�, umys�em lub si�� - w zale�no�ci od tego, co najbardziej odpowiada ich teoriom. Gdy si� zapomn�, ci, kt�rzy zaprzeczaj� pierwszej przyczynie, s� zmuszeni do jej uznania, co mo�na zauwa�y� z do�wiadczenia Henry'ego Warda Beechera i Roberta Ingersolla. Tak si� dziwnie z�o�y�o, �e najbardziej elokwentny kaznodzieja Ameryki i najbardziej elokwentny agnostyk byli przyjaci�mi i wzajemnie si� odwiedzali. W czasie pewnej wizyty, jak� pan Ingersoll sk�ada� panu Beecherowi, ten pierwszy bardzo podziwia� pi�knie wykonany globus znajduj�cy si� w gabinecie tego drugiego. Po dok�adnym obejrzeniu i bezgranicznym podziwie dla techniki widocznej w precyzyjnie zarysowanych kontynentach, oceanach itp. globusa pan Ingersoll zapyta�: "Kto go zrobi� ?" Korzystaj�c z okazji, pan Beecher szybko odpar�: "Nikt. Sam si� zrobi�"! Domy�laj�c si� intencji tej uwagi, znany agnostyk, zagryzaj�c usta, nie odezwa� si� ani s�owem, i za�enowany, wkr�tce potem opu�ci� dom pana Beechera. Powy�ej stwierdzili�my, �e na podstawie argumentu skutku i przyczyny nie mo�emy jednoznacznie wnioskowa�, �e pierwsza przyczyna jest osobowym Bogiem. Je�li rozwa�amy tylko skutek i przyczyn�, trzeba przyzna�, �e mog�a to by� �lepa si�a. Jednak inne wzgl�dy, jakie podpowiada nam rozum, dowodz�, �e pierwsza przyczyna nie jest �lep� si��, lecz osobow� istot� - Bogiem. Rozwa�ymy je obecnie kolejno, zauwa�aj�c teraz, i� wsp�lna si�a tych wszystkich argument�w dowodzi rozumowo, �e istnieje jaki� b�g. Zapytujemy zatem, czy ta pierwsza przyczyna jest �lep� si��, czy inteligentn� istot� - Bogiem? Zauwa�my, co pod tym wzgl�dem maj� do powiedzenia rozumowi obecne we wszech�wiecie fakty. Porz�dek, jaki dostrzegamy w ca�ej naturze, jest jednym z element�w potwierdzaj�cych fakt, �e pierwsza przyczyna nie jest �lep� si��, lecz inteligentn� istot�, kt�ra u�ywa si� natury jako �rodk�w wyra�ania Swej woli w wybranym przez Siebie porz�dku rzeczy. Spogl�daj�c w pogodn� noc w niebo, widzimy s�o�ca niezliczonych uk�ad�w planetarnych, z kt�rych ka�dy kr��y wok� w�asnego s�o�ca, a ka�da planeta wiruje wok� w�asnej osi i kr��y po swej orbicie, tak jak planety naszego uk�adu s�onecznego wiruj� wok� swych osi i kr��� po swych orbitach - a te wszystkie uk�ady planetarne kr��� wok� wsp�lnego �rodka - Alkione na Plejadach, na co wskazuj� ostatnie naukowe przypuszczenia. Co pewien czas ka�dy uk�ad planetarny w swych r�nych cia�ach zajmuje tak� sam� pozycj� w relacji do ka�dej planety ka�dego innego uk�adu planetarnego, co jest tzw. cyklem precesyjnym. Na ka�dej planecie panuje porz�dek dnia i nocy, p�r roku, lat itp., w zale�no�ci od wielko�ci orbity ka�dej planety, jej s�o�ca oraz odleg�o�ci od s�o�ca, z wyj�tkiem tych planet, kt�re posiadaj� pier�cienie. Zachowywanie takiego porz�dku przez te uk�ady planetarne, w relacji do swych w�asnych element�w oraz wszystkich innych takich uk�ad�w, wskazuje na inteligencj� w ich przyczynie, kt�rej �lepa si�a oczywi�cie nie posiada. Na podstawie tego cudownego porz�dku we wszech�wiecie z�o�onym z uk�ad�w planetarnych, z kt�rych wszystkie poruszaj� si� w uporz�dkowanym pochodzie, wnioskujemy, �e pierwsza przyczyna jest inteligentna, a wi�c nie jest �lep� si��, cho� u�ywa dzia�ania si�y dla zachowania porz�dku. Porz�dek mo�na dostrzec zar�wno w ma�ych, jak i du�ych rzeczach wszech�wiata. Ka�de �d�b�o trawy, ka�dy krzew, ka�dy krzak, ka�de drzewo, ka�de warzywo, ka�da ro�lina, ka�dy p�k, ka�dy owoc, ka�dy kwiat, ka�dy owad, ka�de pe�zaj�ce stworzenie, ka�da ryba, ka�dy gad, ka�dy ptak, ka�de zwierz� i ka�dy cz�owiek jest przyk�adem panowania prawa porz�dku, i w ten spos�b �wiadczy o inteligentnej pierwszej przyczynie. Prawo panuje w rzeczach fizycznych, jak r�wnie� moralnych. Oznacza to inteligentn� pierwsz� przyczyn� jako prawodawc�. Prawa grawitacji, przyci�gania, odpychania, przylegania, si�y do�rodkowe i od�rodkowe, �wiat�o, ciep�o, ruch, kolor, d�wi�k itp. - wszystkie harmonijnie dzia�aj�ce - s� aktywne w podtrzymywaniu uporz�dkowanego biegu natury, co dowodzi inteligentnej pierwszej przyczyny jako wykonawcy prawa. Co wi�cej, prawa te wzajemnie si� r�wnowa�� i tworz� harmoni� we wszech�wiecie, co wskazuje, �e pierwsza przyczyna by�a w inteligentny i cudowny spos�b skuteczna. Z najwi�ksz� dok�adno�ci� dzia�aj� one r�wnie� zgodnie ze wzorami matematycznymi, i to w takich szczeg�ach, �e najwi�ksi matematycy nie s� w stanie rozpracowa� ich wszystkich szczeg��w. Wskazuje to na w�adze rozumowe o niedo�cignionych zdolno�ciach obecne w pierwszej inteligentnej przyczynie. Ka�da nauka zdradza panowanie prawa porz�dku. M�wi o nim astronomia, jego przyk�adem jest chemia, ilustruje go botanika, dowodzi geologia, ukazuje zoologia i potwierdza fizyka. Przejawianym przez siebie porz�dkiem o�wiadczaj� one, �e pierwsza przyczyna jest inteligentn� istot�. Jest bowiem ca�kowicie nieprawdopodobne, by �lepa si�a mog�a stworzy� wszech�wiat w jego niemal niesko�czonych uporz�dkowanych uk�adach, przystosowaniu, ruchach, harmonii i dzia�aniu. Ci, kt�rzy zaprzeczaj�, �e pierwsza przyczyna jest inteligentn� istot�, kt�ra cudownie uporz�dkowa�a wszech�wiat w jego ogromie, jak r�wnie� w jego szczeg�ach - zmuszeni s� przypisywa� materii i sile zdolno�ci, jakich u�ywa� mo�e tylko osobowa istota. Twierdz� oni bowiem, �e pocz�tkowo materia istnia�a jako mg�awica, na kt�r� dzia�a�a grawitacja i ciep�o - si�a; �e te dwie rzeczy (grawitacja i ciep�o) dzia�aj�ce na mg�awic� uruchomi�y inne si�y, kt�re po niemal niesko�czonej liczbie zmian stopniowo, lecz na �lepo doprowadzi�y do powstania wszech�wiata, tak pe�nego dowod�w m�dro�ci wy�szej od ludzkiej. M�wi� oni nawet, i� si�y te w ko�cu doprowadzi�y do powstania u cz�owieka m�zgu - �e stworzy�y co�, czego same nie posiadaj�! Poza ca�kowit� niedorzeczno�ci� takich pogl�d�w (ostatecznie oznaczaj� one bowiem, �e �lepa si�a dzia�aj�ca na materi� stworzy�a niemal niesko�czone cuda inteligencji, jakie przejawia wszech�wiat), pogl�d ten zmuszony jest do za�o�enia, �e mg�awica ta by�a tak rozmieszczona, by uruchomi� dzia�anie grawitacji i ciep�a, tzn. �e w mg�awicy panowa� porz�dek. Sk�d wzi�� si� ten porz�dek, kt�ry sam w sobie ju� zdradza inteligencj�? Materiali�ci nie maj� na to odpowiedzi, poniewa� dotarli do skalnego dna materializmu. Bez wzgl�du na stosowane wykr�ty ich pierwotne przes�anki zmuszaj� ich do za�o�enia czego�, co sugeruje porz�dek prawa, a jednocze�nie do przypisania materii w�adz, kt�re s� osobowe, poniewa� oznaczaj� inteligencj� i wol�. Rozum odrzuca takie twierdzenie i za tysi�c razy bardziej logiczne uwa�a przyj�cie jedynej innej alternatywy - �e pierwsza przyczyna jest inteligentn� istot�; tak bardzo inteligentn�, �e nie mo�e si� z ni� r�wna� �adna inna znana inteligencja, poniewa� �adna inna znana inteligencja nie mog�aby stworzy� niemal niesko�czonych cud�w porz�dku prawa we wszech�wiecie. Tak wi�c rozum zmusza nas do wiary, �e wszechobecny we wszech�wiecie porz�dek powsta� w umy�le nadzwyczaj inteligentnej istoty. A zatem rozum zmusza nas do wniosku, �e istnieje inteligentny Stw�rca. Wzmocnieniem tego wniosku jest obecno�� planu we wszech�wiecie. W naturze istnieje bowiem niezliczona liczba obiekt�w, kt�re w swej budowie zdradzaj� plan, a w swej naturze wskazuj� na uprzednie przystosowanie do pewnych przysz�ych cel�w. S�owa plan u�ywamy tutaj w znaczeniu uprzedniego przystosowania do przysz�ych cel�w. Mi�dzy innymi plany te s� dobroczynne. Je�li takie plany istniej� w naturze, dowodz� one, �e musia�y mie� jakiego� planist�, tzn. kogo�, kto zaplanowa� i stworzy� je do zamierzonych cel�w. Dowodzi�oby to, �e poza inteligencj� inteligentna pierwsza przyczyna posiada m�dro��, �yczliwo��, wol� i w�adze wykonawcze, i to najwy�szego stopnia. Niezliczone dowody planu widoczne s� w (1) naturze nieorganicznej, (2) naturze organicznej oraz (3) wzajemnych relacjach natury nieorganicznej i organicznej. Zauwa�my dla przyk�adu plan widoczny w filtrowaniu wody deszczowej przez gleb�. W czasie tego procesu ziemia nie traci ani jednej cz�steczki swej od�ywczej materii niezb�dnej dla wzrostu warzyw - potasu, kwasu krzemowego, amoniaku itp. Wprost przeciwnie, natychmiast poch�ania jeszcze wi�cej tych pierwiastk�w, zawartych w wodzie deszczowej, i w ten spos�b zwi�ksza sw�j zapas dla jeszcze wi�kszej p�odno�ci. Co wi�cej, z deszczu ca�kowicie absorbowane s� tylko takie pierwiastki, jakie s� niezb�dne dla wzrostu ro�lin. Tak wi�c deszcz i gleba wskazuj� na przystosowanie dla pewnego celu - produkcji �ywno�ci dla cz�owieka i zwierz�t. W naturze nieorganicznej mamy zatem zaplanowane przystosowanie do przysz�ego celu. Plan jest tak�e widoczny w dw�ch gazach - tlenie i wodorze - kt�re ��cz�c si� w pewnych proporcjach, tworz� wod�, tak bardzo potrzebn� do �ycia. Plan mo�na r�wnie� dostrzec w tak bardzo nieodzownym do �ycia powietrzu tworzonym przez po��czenie tlenu, azotu i argonu. Plan widoczny jest na setki sposob�w w �wietle, cieple i wszystkich innych si�ach natury - w ich mieszaniu w celu zachowania wszech�wiata i czynienia go mo�liwym do zamieszkania. Jakie� cuda planowo�ci przejawiaj� si� w wirowaniu ziemi wok� osi, by w efekcie da� dzie� i noc, co wi��e si� ze wzrostem, aktywno�ci� i odpoczynkiem, oraz w kr��eniu po orbicie, czego efektem s� nast�puj�ce po sobie pory roku, kt�re r�nie wyst�puj� na p�kulach p�nocnej i po�udniowej! Inne fakty natury nieorganicznej wskazuj� na plan: dlaczego drewno jest wyrzucane przez fale na brzegi Grenlandii, tak bardzo go potrzebuj�cej, a nie na brzegi Anglii czy Francji, gdzie nie jest potrzebne? Dlaczego planety po�o�one najbli�ej s�o�ca nie maj� ksi�yc�w, podczas gdy maj� je te dalsze, kt�re potrzebuj� wi�cej �wiat�a? Dlaczego najbardziej powszechnym metalem jest �elazo, kt�re jest najbardziej potrzebne? Dlaczego pasaty cz�sto nie dopuszczaj� chmur do pewnych rejon�w ziemi, gdzie wyst�puje obfito�� opad�w, a posy�aj� je z deszczem do innych rejon�w, kt�re w przeciwnym razie by�yby ja�owe? Dlaczego ciep�e pr�dy oceaniczne biegn� w p�nocnym i po�udniowym kierunku naszego globu, podczas gdy zimne pr�dy biegn� w kierunku stref r�wnikowych? W tych wszystkich faktach dostrzegamy dobroczynne planowanie. A zatem natura nieorganiczna pe�na jest planowania, co dowodzi inteligentnej pierwszej przyczyny obdarzonej m�dro�ci�, �yczliwo�ci�, wol� i w�adzami wykonawczymi. Je�li spojrzymy na natur� organiczn�, wsz�dzie napotykamy planowo��. Jak to si� dzieje, �e wszystkie organy stworzenia zwierz�cego s� uformowane, zanim maj� czemukolwiek s�u�y�? Czy� nie jest to planowanie - uprzednie przystosowanie do przysz�ych cel�w? Jest to dostrzegalne nawet w kr�lestwie ro�lin. Dla przyk�adu: li�� przymocowany do pr�cika kwiatu lipy jest bezu�yteczny, dop�ki s�upek z owocem nie oderwie si� od ga��zi. Wtedy to li�ciaste skrzyd�o niesie go daleko od pnia, na kt�rym wyr�s�, by powsta�o co� nowego. W jaki spos�b oczy ryb zosta�y ukszta�towane zgodnie z prawami za�amywania �wiat�a w wodzie? Jak to si� sta�o, �e d�o� r�ki i stopa maj� grubsz� sk�r� ni� reszta cia�a? Dlaczego budowa r�ki zdradza tak cudown� przystosowalno��? Jak to si� sta�o, �e oko jest dostosowane do �wiat�a i odpowiedniego widzenia? Dlaczego �o��dek i w�troba s� najbardziej wyj�tkowym laboratorium chemicznym na ziemi, serce znajduje si� niemal w ci�g�ym ruchu, a jednocze�nie jest zdumiewaj�c� stacj� pomp, krew wch�ania tlen dla podtrzymania �ycia oraz pobierania pierwiastk�w po�ywienia w celu rozprowadzenia ich po ca�ym ciele i zast�pienia zu�ytych kom�rek, kt�re odprowadza? Dlaczego nerka jest najwspanialsz� oczyszczalni�? Dlaczego organy m�zgu my�l�, postrzegaj�, zapami�tuj�, kochaj�, nienawidz� itp., itd? Dlaczego pi�� zmys��w funkcjonuje dla potrzeb cielesnych? Organy rozrodcze u m�czyzn i kobiet s� dostosowane do rozmna�ania, a jelita to najwi�kszy istniej�cy system kanalizacyjny? W jaki spos�b? Czy� wszystkie one w swej budowie nie dowodz� planowania - uprzedniego przystosowania do pewnych przysz�ych cel�w? Plan z pewno�ci� jest widoczny wsz�dzie w naturze organicznej. Obecno�� planowania widoczna jest r�wnie� na styku mi�dzy natur� organiczn� a nieorganiczn�. P�uca s� dostosowane do powietrza, a powietrze do p�uc; �wiat�o do oka, a oko do �wiat�a; ucho do d�wi�ku, a d�wi�k do ucha; zapach do nosa, a nos do zapachu; smak do j�zyka, a j�zyk do smaku; �ywno�� do �o��dka, a �o��dek do �ywno�ci. S�o�ce, dzie� i noc, pory roku, woda i klimat s� dostosowane do �ycia zwierz�cego i ro�linnego, a �ycie zwierz�ce i ro�linne jest dostosowane do nich - wsz�dzie wida� uprzednie przystosowanie do przysz�ych cel�w. Tak wi�c zewsz�d otacza nas planowo�� i wsz�dzie wskazuje ona na projektanta, kt�ry dzia�a� wed�ug zasady dostosowywania �rodk�w do cel�w, przygotowuj�c je, zanim zacz�y by� potrzebne. Dowodzi to inteligentnej pierwszej przyczyny, kt�ra jest m�dra, pot�na, �yczliwa, dobroczynna i obdarzona wol� w Swych w�adzach wykonawczych! A zatem przyczyna i skutek w po��czeniu z porz�dkiem i planowo�ci� dowodz�, �e istnieje m�dry, pot�ny, �yczliwy, dobroczynny i posiadaj�cy wol� B�g. Natomiast budowa mechanizmu m�zgu cz�owieka wymaga od niego - poza przypadkami anomalii - wiary i czci dla Boga. Stwierdzenia te s� potwierdzane przez rozum, ca�kowicie poza objawieniem. W�a�ciwie przedstawione, nigdy nie mog� by� obalone. Istnienie intelektualnej, moralnej i religijnej natury cz�owieka dowodzi istnienia Boga. Zauwa�amy, �e cz�owiek potrafi rozmy�la� nad g��bokimi i zawi�ymi kwestiami. Zauwa�amy, �e potrafi tworzy� przedmioty fizyczne i umys�owe. Sta� go na czyny wielkiej moralno�ci, dobroci i samozaparcia. Jest obdarzony poczuciem obowi�zku czynienia dobrze. Odczuwa sw� zale�no�� od wy�szej mocy. Jest zatem dostosowany do �ycia intelektualnego, moralnego i religijnego. Takie s� fakty wewn�trznego �ycia - r�wnie prawdziwe jak fakty zewn�trzne. Nie mo�na im zaprzeczy�, chyba �e zaprzeczymy realno�ci ludzkiej natury. Tak wi�c nie mo�emy zaprzeczy� faktowi istnienia intelektualnego, moralnego i religijnego zmys�u oraz temu, �e cz�owiek jest w swym post�powaniu pobudzany tym potr�jnym zmys�em. S� to fakty przynajmniej tak oczywiste dla niego jak zjawiska zewn�trzne, poniewa� s� cz�ci� niego samego - s� zatem r�wnie prawdziwe jak on sam. Z faktu posiadania przez cz�owieka w�adz intelektualnych wnioskujemy, �e pierwsza przyczyna, kt�ra doprowadzi�a do pojawienia si� pierwszego cz�owieka, tak�e posiada inteligencj�. B�g nie m�g� bowiem da� czego�, czego Sam nie posiada, gdy� wed�ug biblijnej zasady "czy� ten, kt�ry ukszta�towa� oko, nie widzi" stworzenie intelektu oznacza posiadanie intelektu przez stw�rc�. Z faktu, �e cz�owiek posiada w�adze moralne i religijne domy�lamy si� dalej, �e stw�rca pierwszego cz�owieka musia� posiada� w�adze moralne i religijne. Stworzenie w�adz moralnych i religijnych oznacza bowiem posiadanie ich przez stworzyciela. Posiadanie przez cz�owieka w�adz umys�owych, moralnych i religijnych dowodzi zatem, �e posiada�a je Pierwsza Przyczyna. Tak wi�c z faktu, �e cz�owiek, Jego stworzenie posiada zdolno�� do m�dro�ci, sprawiedliwo�ci i mi�o�ci dochodzimy do m�drego, sprawiedliwego i mi�uj�cego Boga jako Stw�rcy. Istnienie w nas tych w�adz z punktu widzenia skutku i przyczyny oznacza, �e B�g istnieje i �e jest On m�dry, sprawiedliwy i mi�uj�cy. Przedstawiamy obecnie sz�sty dow�d istnienia Boga: do�wiadczenie tych, kt�rzy dochodz� do harmonii z Nim - sp�odzonych z Ducha dzieci Bo�ych. Argument ten nie jest przekonuj�cy dla tych, kt�rzy tego nie do�wiadczyli. Dla nich w najlepszym razie mo�e mie� on tylko takie znaczenie, jakie wynika ze �wiadectw innych. Lecz dla tych, kt�rzy tego do�wiadczyli, jest on najbardziej przekonywuj�cym i decyduj�cym ze wszystkich argument�w na temat istnienia Boga, poniewa� doprowadza on jednostk� do bezpo�redniego kontaktu z Bogiem jako istot�; to prawda, �e nie w znaczeniu zewn�trznym, lecz w wewn�trznym znaczeniu Ducha udzielanego im przy sp�odzeniu z Ducha. Do�wiadczalnie stwierdzaj� oni, �e z ka�dym krokiem wiary i pos�usze�stwa Bogu, jaki podejmuj�, wype�niaj� si� wobec nich Jego stosowne obietnice. Tak wi�c gdy pokutuj� przed Bogiem, przekonuj� si�, �e zgodnie ze Sw� obietnic� umo�liwia im w takich przypadkach znienawidzenie i porzucenie grzechu oraz umi�owanie i praktykowanie sprawiedliwo�ci. Gdy przejawiaj� wiar� w Jezusa jako swego Zbawiciela, znajduj� obiecany pok�j z Bogiem. Gdy s� pos�uszni na drodze do po�wi�cenia, otrzymuj� obiecane sp�odzenie z Ducha. Dowodem dla nich, �e je otrzymali jest to, �e znajduj� si� w posiadaniu nowych i powi�kszonych w�adz - duchowych w�adz zaszczepionych w ich sercu i umy�le, umo�liwiaj�cych im rozumienie i ocenianie rzeczy duchowych oraz aspirowanie do nich jako g��wnego celu �ycia, do czego przed takim sp�odzeniem nie byli zdolni. Stwierdzaj�, �e ka�dy wierny wysi�ek wzrostu w duchowej �asce, znajomo�ci i owocach s�u�by nagradzany jest takim wzrostem. Korzystaj�c z przywileju modlitwy zgodnie z przewidzianymi przez Boga warunkami, w odpowiedziach, jakie otrzymuj� na takie modlitwy, maj� dow�d Boskiego post�powania z nimi, co najbardziej ze wszystkiego satysfakcjonuje ich umys� i serce. Zgodnie z Jego obietnic� przekonuj� si�, �e wszystkimi rzeczami kieruje On dla ich dobra. Ich zwi�zek, spo�eczno�� i kontakt, jakiego stale do�wiadczaj� z Bogiem, staj� si� tak bliskie, �e ucz� si� jedno�ci z Nim. We wszystkich sprawach �ycia wyra�nie dostrzegaj� Jego dzia�anie wobec nich. Relacja ta staje si� tak bliska, �e stale przepe�nieni s� poczuciem Jego obecno�ci, �aski i pomocy. W ten spos�b chodz� i rozmawiaj� z Bogiem oraz �yj� w Nim. Dla nich jest On �yw� rzeczywisto�ci�, r�wnie realn�, jak gdyby by� widzialny. Dla nich Jego sta�e post�powanie z nimi jest najbardziej przekonywuj�cym i ostatecznym dowodem istnienia Boga oraz Jego g��wnych przymiot�w - m�dro�ci, mocy, sprawiedliwo�ci i mi�o�ci. Nieszcz�ciem dla innych jest to, �e tego nie do�wiadczaj� - nieszcz�ciem spowodowanym tym, �e nie podj�li krok�w niezb�dnych do osi�gni�cia tego. Lecz brak do�wiadczenia w tych rzeczach nie czyni tego prze�ycia nierzeczywistym, o czym �wiadczy� mog� ci, kt�rzy prze�ywaj� niezb�dn� pokut�, wiar� i pos�usze�stwo: dla nich �wiadectwo Ducha jest najwi�kszym i decyduj�cym dowodem istnienia Boga. Przedstawiamy obecnie nasz si�dmy i ostatni dow�d - dow�d negatywny - istnienia Boga: niemo�liwo�� obalenia Jego istnienia, gdy� ateizm nie posiada dowod�w. Aby dowie�� ateizmu, trzeba samemu by� bogiem, co dowodzi�oby, �e B�g istnieje. Nast�puj�ce uwagi udowodni� to twierdzenie: Zanim ktokolwiek b�dzie m�g� prawdziwie powiedzie�, �e na �wiecie nie ma Boga, musi pozna� i dog��bnie zrozumie� ka�d� istot�, rzecz, zasad�, dzie�o, si�� itp., przesz�� i tera�niejsz� w ca�ym wszech�wiecie. Gdyby bowiem jedna z nich umkn�a jego wiedzy i zrozumieniu, ta jedna mog�aby by� Bogiem. Ujmuj�c to innymi s�owami, on sam musia�by wiedzie� wszystko i by� wszechwiedz�cym. Zanim ktokolwiek m�g�by autorytatywnie stwierdzi�, �e nie ma �adnego Boga, musia�by by� wsz�dzie we wszech�wiecie, i to od wieczno�ci do wieczno�ci, wiedzie� o wszystkim wsz�dzie, i to w tym samym czasie. Innymi s�owy, musia�by by� wszechobecny i wieczny, jak r�wnie� wszechwiedz�cy. Aby ostatecznie powiedzie�, �e nie ma �adnego Boga, trzeba by� wszechmocnym. Tylko w ten spos�b bowiem mo�na zagwarantowa�, �e nie istnieje wszechmocna istota, kt�ra mo�e zechcie� ukry� swe istnienie przed innymi przez ograniczenie zakresu ich wiedzy, tak by nigdy nie odkryli oni istnienia tej pierwszej. Aby jednoznacznie obwie�ci�, �e nie ma Boga, trzeba tak�e by� duchem. Tylko duchy mog� bowiem widzie� duchy. Poniewa� ci, kt�rzy nie s� duchami, s� przekonani, �e nie widzieli istoty duchowej - kt�r� jest B�g - nigdy nie mog� z pewno�ci� stwierdzi�, �e nie ma �adnego Boga. Tak wi�c aby by� w stanie dowie��, �e nie ma Boga, samemu trzeba by� wieczn�, wszechwiedz�c�, wszechobecn� i wszechmocn� istot� duchow�, tzn. samemu trzeba by� Bogiem. A zatem tak czy inaczej by�by jaki� b�g. Niemo�liw� jest wi�c rzecz� obalenie istnienia Boga. Ateizmowi brakuje wi�c dowod�w, podczas gdy teizm - to �e istnieje B�g, kt�ry jest czym� oddzielnym od wszech�wiata i kt�ry stworzy� i podtrzymuje go - jak wykazuje to nasz si�dmy punkt, jest rzecz� potwierdzon�. W rzeczywisto�ci sam rozum, poza objawieniem dowodzi, �e Biblia ma racj� w co najmniej dw�ch swych stosownych twierdzeniach: "G�upi rzek� w sercu swoim: Nie ma Boga" (Ps. 14:2); oraz: "Boja�� [cze��] Pa�ska jest pocz�tkiem [podstaw�] umiej�tno�ci" (Przyp. 1:7). Po zako�czeniu powy�szych rozwa�a� nasz� uwag� zwr�ci� stosowny wywiad pod tytu�em "B�g naukowca" w czasopi�mie Collier's - The National Weekly - z dnia 24 pa�dziernika 1925 roku autorstwa dr. Millikana, kt�ry jest jednym z najwi�kszych �yj�cych naukowc�w, jednym z nielicznych, kt�rzy za wybitne prace naukowe otrzymali nagrod� Nobla. Z przyjemno�ci� cytujemy znaczn� cz�� tego wywiadu: "Nie potrafi� wyja�ni�, dlaczego �yj� i nie jestem martwy. Fizjologowie mog� mi wiele powiedzie� o mechanicznych i chemicznych procesach mojego cia�a, lecz nie potrafi� powiedzie� dlaczego �yj�. Czy jednak nie by�oby zupe�nym absurdem, gdybym zaprzeczy�, �e �yj�? Nasza naukowa wiedza w por�wnaniu z tym, co wiedzieli�my sto lat temu, jest bardzo wielka, lecz por�wnana z tym, co pozostaje do poznania, jest znikoma. Mapa ziemi mia�a kiedy� na sobie wiele du�ych, pustych miejsc oznaczonych "nie zbadane". Obecnie jest ich bardzo niewiele. Mapa nauki wci�� pozostaje wielkim pustym arkuszem z pojedynczymi kropkami tu i tam, by pokaza�, co zosta�o zbadane. Im bardziej badamy, tym bardziej widzimy, jak bardzo daleko jeste�my od prawdziwego zrozumienia tego wszystkiego i tym wyra�niej widzimy, �e w samym fakcie uznania naszej ignorancji i sko�czono�ci uznajemy istnienie Czego�, jakiej� Mocy, Istoty, w kt�rej i z powodu kt�rej �yjemy, poruszamy si� i istniejemy - Stw�rcy, bez wzgl�du na to jak by�my Go nie nazwali. Nie interesuje mnie zbytnio to, czy moja idea tego Stw�rcy dok�adnie zgadza si� z wasz�; "Izali tajemnice Bo�e wybadasz?" Zar�wno wasze wyobra�enia, jak i moje z natury rzeczy musz� by� mgliste i nieokre�lone". "Najmniej jestem sk�onny do spierania si� z kim�, kto uduchawia natur� i twierdzi, �e dla niego B�g jest dusz� wszech�wiata, poniewa� duch, osobowo�� i wszystkie te abstrakcyjne poj�cia, jakie mu towarzysz�, takie jak mi�o��, obowi�zek i pi�kno - istniej� dla was i dla mnie tak samo jak �elazo, drewno i woda. Pod ka�dym wzgl�dem s� one r�wnie realne dla nas jak przedmioty fizyczne, kt�rych dotykamy. A zatem nikt nie mo�e przedstawia� natury jako pozbawionej tych przymiot�w, kt�re s� cz�ci� waszego i mojego do�wiadczenia i o kt�rych wy i ja wiemy, �e s� w naturze. Je�li zatem w waszych wyobra�eniach identyfikujecie Boga z natur�, z konieczno�ci musicie przypisywa� Mu �wiadomo�� i osobowo��, a dok�adniej nad�wiadomo�� i nadosobowo��. Nie mo�na poddawa� natury syntezie, a pomija� jej najwa�niejsze przymioty. Nie mo�na te� usun�� tych mo�liwo�ci z natury, bez wzgl�du na to, jak daleko cofniecie si� w czasie. Innymi s�owy, taki materializm, jaki jest powszechnie rozumiany, jest ca�kowicie absurdaln� i irracjonaln� filozofi�, i w ten spos�b jest traktowany przez wi�kszo�� my�l�cych ludzi." "Nie usi�uj�c zatem i�� dalej w definiowaniu tego, co z natury rzeczy jest niedefiniowalne, pozw�lcie, �e powt�rz� moje przekonanie, �e chocia� mo�ecie nie wierzy� w jakie� konkretne wyobra�enie Boga, kt�remu ja mog� chcie� da� wyraz, i chocia� niew�tpliwie prawd� jest, �e wiele z naszych poj�� jest niekiedy dziecinnie antropomorficznych, ka�dy kto na tyle kontroluje swe w�adze umys�owe, by uzna� sw� niezdolno�� do zrozumienia problemu istnienia - pochyli g�ow� w obecno�ci Natury, je�li wolicie, Boga, jak ja bym to okre�li� - kt�ry stoi za tym wszystkim i kt�rego przymioty s� cz�ciowo nam w tym objawione, tak �e boli mnie tak samo jak Kelvina, gdy 's�ysz� prymitywnie ateistyczne pogl�dy wyra�ane przez ludzi, kt�rzy nigdy nie poznali g��bszej strony istnienia'. Pozw�lcie wi�c, �e od tej pory b�d� u�ywa� s�owa B�g do opisywania tego, co stoi za tajemnic� istnienia i co nadaje mu znaczenie. My�l�, �e nie zrozumiecie mnie zatem �le, kiedy powiem, �e nigdy nie spotka�em my�l�cego cz�owieka, kt�ry nie wierzy�by w Boga." "To, jak niewiele wiemy o ostatecznej naturze rzeczy, jest znamiennie pokazane w zmianach naszych poglad�w, jakie nast�pi�y w okresie minionych trzydziestu lat. Gdy w roku 1893 rozpoczyna�em moj� prac� dyplomow�, byli�my pewni, �e fizyczne podstawy �wiata s� zbudowane z oko�o 70 niezmiennych i niezniszczalnych pierwiastk�w. Czynili�my tak�e wyra�ne rozr�nienie mi�dzy fizyk� materii a fizyk� eteru. Wierzyli�my w zachowanie energii, zachowanie masy oraz w zachowanie p�du. Dok�adnie wiedzieli�my, w jaki spos�b przy pomocy tych zasad porusza� si� wszech�wiat. Teraz jednak jeste�my tego o wiele mniej pewni ni� wtedy. W 1895 roku pojawi�y si� promienie X jako absolutnie nowe zjawisko, a potem przysz�a radioaktywno��, kt�ra pokaza�a nam, �e 'pierwiastki' wcale nie s� ostatecznymi rzeczami, �e atomy stale podlegaj� zmianom i �e nie s� niezniszczalne. Teraz wydaje si�, �e prawa elektromagnetyczne nie maj� zastosowania w interakcji elektron�w wewn�trz atom�w. Einstein doszed� do wniosku, �e masa i energia to terminy wymienne, i teraz wszyscy zgadzamy si�, �e wcze�niejsze rozr�nienie mi�dzy zjawiskami materialnymi, elektrycznymi i eterowymi musi by� odrzucone. Jestem zatem bardzo ostro�ny w twierdzeniu, �e nasze obecne naukowe poj�cia i hipotezy b�d� trwa�y wiecznie, a jeszcze bardziej ostro�ny jestem w czynieniu dogmatycznych stwierdze� za lub przeciw na polu religii, polu - kt�re jak si� zgodnie uwa�a - le�y poza regionem, w kt�rym mo�liwa jest wiedza intelektualna." "Tyle mog� na pewno stwierdzi�: mianowicie, �e nie ma �adnej naukowej podstawy do odrzucenia religii. W mojej ocenie nie ma te� �adnego powodu dla konfliktu mi�dzy nauk� a religi�, poniewa� ich pola s� ca�kowicie r�ne. Ludzie, kt�rzy bardzo niewiele wiedz� o nauce, oraz ludzie, kt�rzy bardzo niewiele wiedz� o religii, rzeczywi�cie wdaj� si� w k��tnie, a przygl�daj�cy si� temu s�dz�, �e mi�dzy nauk� a religi� istnieje konflikt, podczas gdy konflikt istnieje tylko mi�dzy dwoma r�nymi rodzajami ignorancji. Pierwszy wa�ny sp�r tego rodzaju powsta� wok� Kopernika, kt�ry prezentowa� sw� teori�, �e Ziemia nie jest p�ask� p�aszczyzn� ani centrum wszech�wiata, lecz w rzeczywisto�ci jest tylko jedn� z wielu ma�ych planet wiruj�cych raz dziennie wok� osi i kr���cych raz w roku wok� S�o�ca. Kopernik by� ksi�dzem - kanonikiem katedry - i przede wszystkim by� cz�owiekiem religii, nie nauki. Wiedzia�, �e podstawy prawdziwej religii nie le�� tam, gdzie mog� im zaszkodzi� jakiekolwiek odkrycia naukowe. By� prze�ladowany nie dlatego, �e sprzeciwia� si� naukom religii, lecz dlatego, �e wed�ug jego teorii cz�owiek nie by� centrum wszech�wiata, a wielu egoistom bardzo nie podoba�a si� ta wiadomo��." "Przez wiele lat twardo wierzyli�my, �e S�o�ce to jedynie bia�e z gor�ca cia�o, kt�re stopniowo si� och�adza. Teraz wiemy, �e gdyby takim po prostu by�o, ostyg�oby ju� dawno temu. Szukamy wi�c �r�d�a jego sta�ego zapasu ciep�a i sk�aniamy si� ku pogl�dowi, �e jest to wynikiem jakiej� formy zmiany subatomowej. Nasze odkrycia w tej dziedzinie s� r�wnie rewolucyjne, jak odkrycia Kopernika, lecz nikt nie my�li o nich jako o antyreligijnych. Niemo�liwo�� jakiegokolwiek konfliktu mi�dzy prawdziw� nauk� a prawdziw� religi� staje si� oczywista, kiedy przyjrzymy si� celom nauki i celom religii. Celem nauki jest rozwijanie bez uprzedze� i jakichkolwiek za�o�e� wst�pnych wiedzy o faktach, prawach i procesach natury. Z drugiej strony, jeszcze wa�niejszym zadaniem religii jest rozwijanie sumienia, idea��w i aspiracji ludzko�ci." "Wielu z naszych wielkich naukowc�w by�o w rzeczywisto�ci lud�mi o g��bokich religijnych przekonaniach i �yciu. (...) 'Uwa�am, �e im dok�adniej jest badana nauka, tym dalej odwodzi nas ona od czegokolwiek zbli�onego do ateizmu'. A tak�e: 'Je�eli my�licie wystarczaj�co mocno, nauka zmusi was do wiary w Boga, kt�ra jest podstaw� ka�dej religii. Stwierdzicie, �e nie jest ona przeciwna, lecz pomocna dla religii'. We�my innych wielkich czo�owych naukowc�w - Sir Isaac Newton, Michael Faraday, James Clerk-Maxwell, Louis Pasteur. Wszyscy ci ludzie byli nie tylko religijni, lecz tak�e wiernymi cz�onkami swych spo�eczno�ci. Najwa�niejsz� rzecz� na �wiecie jest bowiem wiara w warto�ci moralne i duchowe - wiara, �e istnienie ma jakie� znaczenie - wiara, �e dok�d� pod��amy! Ludzie ci raczej nie byliby tak wielkimi, gdyby brakowa�o im tej wiary (...)". Nie jest czym� nieprawdopodobnym, �e kiedy� by� mo�e b�dziemy w stanie robi� w naszych laboratoriach to, co S�o�ce robi w swoim laboratorium. Mo�na zatem wyobrazi� sobie, �e gdyby nauka otrzyma�a tak� szans�, mog�aby przemieni� ten �wiat za �ycia jednego pokolenia. Jednak w jakim celu? Bez moralnego wsparcia religii, bez ducha s�u�by, kt�ry jest istot� religii - nasze nowe w�adze by�yby jedynie �rodkami naszego zniszczenia. Istnieje B�g, tak m�wi ca�a przyroda, poprzez ziemi�, powietrze, morza i niebiosa. Patrzcie! Z chmur jawi si� Jego chwa�a, gdy wstaj� pierwsze promienie poranka. Wschodz�ce s�o�ce, spokojne i jasne, rozci�ga sw�j kr�g po ca�ym szerokim �wiecie; literami �wiat�a wypisuje pe�ne chwa�y imi� pot�nego Stw�rcy. O, wy ciekawe umys�y, kt�re przemierzacie i �ledzicie cuda stworzenia; uznajcie �lady waszego Boga i pok�o�cie si� Mu, i uwielbiajcie. Jest oko, kt�re nigdy nie zasypia pod skrzyd�ami nocy; jest ucho, kt�re nigdy si� na zamyka, gdy opadn� promienie �wiat�a. Jest rami�, kt�re nigdy si� nie m�czy, gdy ludzkiej si�y ju� nie starcza; jest mi�o��, kt�ra nigdy nie zawodzi, gdy obumiera ta ziemska. O, zm�czone dusze, przybite troskami, ufajcie w Jego pe�n� mi�o�ci moc; kt�rego oczy �ledz� wasze wszystkie drogi, przez ca�� ciemn� i g�uch� noc. Kt�rego ucho czu�e jest na p�acz, kt�rego �aska jest zupe�na i darmowa; kt�rego pociecha jest zawsze blisko, w waszych wszystkich smutkach. Przybli�cie si� do Niego w modlitwie i uwielbieniu, polegajcie na Jego pewnym s�owie; uznawajcie Go na waszych wszystkich drogach, waszego wiernego, mi�uj�cego Pana. ROZDZIA� II PRZYMIOTY BOSKIEJ ISTOTY ROZRӯNIENIE MI�DZY PRZYMIOTAMI ISTOTY A CHARAKTERU - OSOBOWO�� - CIELESNO�� - DUCHOWO�� - SAMOEGZYSTENCJA - WIECZNO�� - SAMOWYSTARCZALNO�� - NIE�MIERTELNO�� - WP�YW TYCH SIEDMIU PRZYMIOT�W NA ROZMI�OWANYCH W POBO�NO�CI - NIEWIDZIALNO�� - JEDNO�� - WSZECHMOC - WSZECHWIEDZA - WSZECHOBECNO�� - SUPREMACJA - NIEZG��BIONO�� - ICH LEKCJE DLA NAS W PIERWSZYM rozdziale om�wili�my istnienie Boga i z siedmiu punkt�w widzenia wykazali�my, �e B�g istnieje. W niekt�rych przedstawionych tam dowodach wspominali�my, �e B�g jest istot� osobow�, kt�ra jako g��wne cechy Swego serca posiada zalety m�dro�ci, mocy, sprawiedliwo�ci i mi�o�ci. Nie pr�bowali�my podawa� szczeg��w na temat Jego przymiot�w poza przymiotem istnienia, kt�ry by� naszym tematem, poniewa� p�niej zamierzamy po�wi�ci� kilka rozdzia��w om�wieniu Jego przymiot�w. Jego przymioty s� zwykle przedstawiane z dw�ch punkt�w widzenia - przymiot�w Jego istoty oraz przymiot�w Jego charakteru. Przez przymioty istoty rozumiemy te Jego cechy, kt�re tkwi� w Jego naturze, takie jak osobowo��, duchowo��, wieczno��, nie�miertelno�� itd. Natomiast Jego przymioty charakteru oznaczaj� te Jego cechy, kt�re tkwi� w Jego usposobieniu, Jego sercu i umy�le, takie jak sprawiedliwo��, mi�o��, mi�osierdzie, wierno�� itp. Obecnie w kilku rozdzia�ach przedstawimy niekt�re najwa�niejsze cechy Jego przymiot�w - zar�wno istoty, jak i charakteru. W niniejszym rozdziale om�wimy Jego g��wne przymioty istoty. Pierwszym przymiotem istoty Boga, jaki przychodzi na my�l ka�demu my�l�cemu cz�owiekowi, jest naturalnie przymiot Boskiej osobowo�ci. Przez osobowo�� rozumiemy cech� istoty, dzi�ki kt�rej ona my�li, odczuwa i przejawia wol�, poniewa� osobowo�� mie�ci si� w intelekcie, uczuciach i woli. Co�, co ich nie posiada, nie posiada tak�e osobowo�ci i nie mo�e by� osob�. B�g posiada cech� osobowo�ci, kt�ra tkwi w Nim jako istocie czuj�cej, wi�c jest On osob�. Ta cecha Boskiej istoty automatycznie umo�liwia nam odrzucenie ateizmu, kt�ry ca�kowicie zaprzecza istnieniu Boga; agnostycyzmu, kt�ry w�tpi w istnienie Boga; materializmu, kt�ry odmawia osobowo�ci pierwszej przyczynie; oraz panteizmu, kt�ry ��czy Boga z natur�. Omawiaj�c istnienie Boga, logicznie dowiedli�my Jego osobowo�ci. Wykazali�my to na podstawie argument�w zaczerpni�tych z porz�dku, planowo�ci, intelektualnej, moralnej i religijnej budowy cz�owieka, naszego do�wiadczenia oraz obalenia ateizmu. Inteligencja, dobroczynno��, sprawiedliwo�� i w�adze wykonawcze Boga wynikaj� w spos�b oczywisty z takich dowod�w Jego istnienia, co zatem potwierdza Jego osobowo��. Pismo �wi�te przepe�nione jest dowodami osobowo�ci Boga, poniewa� przypisuje Mu ono intelekt, uczucia i wol� - zasadnicze elementy osobowo�ci. Jego wiedza potwierdzona jest przez nast�puj�ce teksty: Joz. 22:22, "B�g nad bogi (...) on to wie"; Iz. 44:8, "Izali jest B�g opr�cz mnie? Nie ma zaiste ska�y; Ja o �adnej nie wiem"; Ijob 36:4, "On jest doskona�y w umiej�tno�ci"; Ps. 44:22, "Gdy� on wie skryto�ci serca"; Mat. 6:8, "wie Ojciec wasz, czego potrzebujecie, pierwej ni� by�cie go prosili"; �uk. 16:15, "B�g zna serca wasze"; Dz.Ap. 15:18, "Znajome s� Bogu od wieku wszystkie sprawy jego"; Rzym. 8:29, "Albowiem, kt�re on przejrza�"; 2 Tym. 2:19, "Zna Pan, kt�rzy s� jego"; 1 Jana 3:20, "B�g (...) wie wszystko". Nast�puj�ce teksty dowodz�, �e posiada On uczucia: Ps. 103:13, "Ma lito�� Pan nad tymi, kt�rzy si� go boj�"; Jan 16:27, "Albowiem sam ojciec mi�uje was"; 2 Moj. 34:6, "Pan, B�g mi�osierny i lito�ciwy, nierych�y do gniewu, a obfity w mi�osierdziu"; �yd. 11:5, "podoba� si� Bogu"; Ps. 30:5, "Wys�awiajcie pami�tk� �wi�tobliwo�ci jego"; 2 Moj. 20:5, "B�g zawistny w mi�o�ci"; Ps. 7:10, "kt�ry do�wiadczasz serc i wn�trzno�ci, o Bo�e sprawiedliwy"; 1 Piotra 3:20, "raz oczekiwa�a Bo�a cierpliwo�� za dni Noego"; Jan 3:16, "B�g tak umi�owa� �wiat, �e syna swego jednorodzonego da�; Ps. 25:6, "wspomnij na lito�ci twoje, Panie! I na mi�osierdzie twoje". U�ywanie przez Niego woli wynika z werset�w takich jak Mat. 6:10, "B�d� wola twoja jako w niebie, tak i na ziemi"; Mat. 7:21, "kt�ry czyni wol� Ojca mojego"; �uk. 22:42, "nie moja wola, lecz twoja niech si� stanie"; Dz.Ap. 21:14, "Niech si� stanie wola Pa�ska"; Gal. 1:4, "wed�ug woli Boga"; Efez. 1:11, "wszystko wed�ug rady woli swojej"; 1 Tes. 4:3, "Alb