6646

Szczegóły
Tytuł 6646
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

6646 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 6646 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

6646 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Augusto Drago Po Soborze Watyka�skim II wszyscy obserwujemy w Ko�ciele �przebudzenie si� Ducha": odnowienie r�- �nych form modlitwy, bogat� refleksj� teolog�w i urz�du nauczycielskiego Ko�cio�a, powstawanie nowych ru- ch�w religijnych oraz nowych form �ycia konsekrowa- nego i apostolskiego. Stoimy w obliczu zdumiewaj�cej ery Ducha. Ksi��ka ta na nowo odczytuje duchowo�� Zielonych �wi�t, kt�ra inspiruje dzi� wiele serc ludzkich ogarni�tych powiewem nowego �ycia. W nowy spos�b przedstawia klasyczn� doktryn� siedmiu dar�w Ducha �wi�tego, po- ��czonych z - danymi na Chrzcie �wi�tym - cnotami teolo- gicznymi i moralnymi. Wwa�nie snuje refleksje te� nad odpowiadaj�cymi poszczeg�lnym darom, ewangelicz- nymi �b�ogos�awie�stwami". Owocem tego jest solidne narz�dzie pomocne w re- fleksji nad tym, co najwa�niejsze: nad nakre�leniem po- staci dojrza�ego w wierze chrze�cijanina. Duch �wi�ty, b�d�c Bogiem, �wi�to�ci� uosobion�, dzia�a tak�e w nas jako Duch u�wi�cenia i przeb�stwienia, nieustannie for- muj�c z nas �wi�tych. WYDAWNICTWO KRAK�W CZ�OWIEKj^WIARA A Qrun OSB, Q. Riedl, MISTYKA l EROS A Qrun OSB, KRZY� A Drago, DARY DUCHA �WIETEGO W pnygotowaniu: A Qriin OSB, DROQI KU WOLNO�CI Augusto Drago DARY DUCHA �WI�TEQO Przek�ad �ukasz Skuza Wydawnictwo WAM � Ksi�a Jezuici Krak�w 1998 � Wydawnictwo WAM, 1998 j 31-501 Krak�w, ul. Kopernika 26 *r. Redakcja ^rkadiusz Baron Projekt ok�adki Andrzej Sochacki KBN 83-7097-459-7 MML OBSTAT. Prowincja Polski Po�udniowej Towarzystwa Jezusowego, ks. Adam �ak SJ, prowincja�. Krak�w, 21 m 98 r., l.dz. 69/98. �Albowiem wszyscy ci, kt�rych prowadzi Duch Bo�y, s� synami Bo�ymi�. (Rz 8,14) Wst�p Czy mo�emy w intensywniejszy spos�b prze�ywa� nasze chrze�cija�skie �ycie? Oczywi�cie. B�g tego pragnie. Spos�b na dokonanie tego jest nam wskazany, co wi�- cej, jest nam ofiarowany: jest nim Duch �wiaty. Liturgia grecka przypisuje Duchowi �wi�temu tytu� �Panhagion�, kt�ry oznacza �Caty �wi�ty�. Nie ma tu mowy o przyw�aszczeniu tytu�u na zasa- dzie wy��czno�ci, gdy� w rodzinie Tr�jcy �wi�tej ka�da z Os�b Bo�ych jest �wiata. Jednak imi� w�asne Ducha, cho� ukryte i tajemnicze, wyra�a jego istotn� cech�: On jest Duchem �wi�tym. Jest sam� �wi�to�ci� Boga. �wi�to�ci�, kt�ra jest osob�. To czym jest Duch w tajem- nicy �ycia Boga, odnosi si� do Niego tak�e wtedy, gdy staje si� darem dla cz�owieka: darem u�wi�caj�cym, o�y- wiaj�cym, przeb�stwiaj�cym. Sposobem na osi�gni�cie pe�ni �ycia chrze�cija�skiego jest wi�c Duch, kt�ry obdarza nas �wi�to�ci� samego Boga. Dokonuje w nas tego dzie�a za po�rednictwem swo- ich dar�w, sam b�d�c �Darem� Ojca, darem zawsze da- wanym, zawsze ofiarowywanym. Je�eli jest prawd�, jak twierdzi Orygenes, �e od Wcielenia Ko�ci� jest wype�nio- ny Tr�jc�, to prawd� jest tak�e, �e od dnia Pi��dziesi�tni- cy, od dnia zes�ania Ducha, Ko�ci� jest pe�en �wi�to�ci staj�c si� matk� �wi�tych. Oto dlaczego tak�e dzisiaj jest mo�liwe intensywniej- sze prze�ywanie naszego �ycia chrze�cija�skiego: moc 8 Pi��dziesi�tnicy nie wyczerpa�a si�., jest ci�gle �ywa, obecna, dzia�aj�ca, pobudzaj�ca sw� dynamiczno�ci�. Winni�my uczyni� j� swoj�, aby zaspokoi� wielkie zapo- trzebowanie �wiata na �wi�tych, czyli ludzi takich, jak wszyscy, ludzi, kt�rzy jednak zwyk�e, codzienne czyn- no�ci wykonuj� na spos�b ewangeliczny, wype�niaj�c ka�d� z nich mi�o�ci� i modlitw�, na�laduj�c liturgi�, kt�ra wie co to dar, po�wi�cenie i ofiarowanie siebie. Niniejsza praca jest w�a�nie w ten, pe�en prostoty, spos�b ofiarowana ludziom dobrej woli, kt�rzy pragn� by� w Duchu, aby w swej konkretnej historyczno�ci sta- wali si� �uduchowionymi�. Leon Bloy pisa�: �Nie by� �wi�tymi to jeden wielki smutek...�. Niech Duch rado�ci uczyni nas swoimi wsp�pracow- nikami w dziele zwyci�enia tego przeogromnego, bez- miernego smutku ogarniaj�cego ca�y �wiat. � oq r Wprowadzenie U �R�DE� DOJRZA�O�CI CHRZE�CIJA�SKIEJ Pragn� rozpocz�� pisanie pierwszych stron tej pracy po�wi�conej darom Ducha, od nakre�lenia po- staci dojrza�ego chrze�cijanina, czyli cz�owieka doros�ego w wierze. Kim jest dojrza�y chrze�cijanin? W ksi��ce, kt�ra stawia sobie za cel m�wienie o 'duchowo�ci', tego rodzaju pytanie mo�e wyda� si� prowokacj�. I to z wielu powod�w: przede wszystkim dlatego, �e dominuje dzi� tendencja do redukowania problemu dojrza�o�ci do problemu formacji w�asnego sumienia w oparciu o przyj�te zasady chrze�cija�skie. Na niebezpiecze�stwo wska- zuje na przyk�ad Hans Urs von Balthasar, kt�ry stwierdza: �Sumienie w takim stopniu jest podsta- w� naszego naturalnego post�powania moralnego, w jakim nale�y do naszej ludzkiej natury, ale r�wnocze�nie w takim stopniu, w jakim jeste�my chrze�cijanami, nasze sumienie zawsze powinno by� wra�liwe na Ducha Chrystusowego, kt�ry sprawuje rz�dy w nas i nad nami w spos�b wolny i niesko�- czony. Duch ten nie pozwala by go rozlano jak wino do butelek i zakorkowano raz na zawsze, by mu nadano kszta�t sztywnych zasad. Jedynie ci�gle �wie�e, aktywne s�uchanie daje nam szans� us�ysz�- 10 ni�, a mo�e i zrozumienia Ducha. Jest to uwarunko- wane bezgraniczn� gotowo�ci� na przyjmowanie poucze� i nadprzyrodzonym instynktem pos�usze�- stwa, kt�ry chrze�cijanin powinien mie� we krwi, a wi�c tym, co my w swym prymitywnym rozumo- waniu uwa�amy za zaprzeczenie 'dojrza�o�ci'. Im bardziej jeste�my pos�uszni wolnemu Duchowi Chrystusa, tym wi�ksze mamy prawo do uznania siebie za chrze�cijan wolnych i dojrza�ych. Wszelkie inne pojmowanie dojrza�o�ci stanowi zdradzieck� pomy�k�w1. Poruszenie tematu chrze�cija�skiej dojrza�o�ci odnosi si� wi�c, jak mi si� wydaje, do tematu zdol- no�ci cz�owieka do otwarcia si� na wolne, silne i odradzaj�ce dzia�anie Ducha Chrystusowego. M�- wi�c o konkretach nie mo�emy pomin�� dzia�ania Ducha �wi�tego. Dlatego m�wienie o dojrza�o�ci chrze�cija�skiej jest faktycznie m�wieniem o �du- chowo�ci�. M�wimy o rzeczach odnosz�cych si� do 'duchowego bycia cz�owieka'. W�a�nie z tego powodu nie jest to zbyt �atwe ani jednoznaczne. W temat ten wplecionych jest bo- ,wiem wiele r�nych w�tk�w i sposob�w w jakie Duch �wi�ty mo�e wzywa� cz�owieka do wsp�pra- cy z sob�. Mimo to mo�emy, �ledz�c niekt�re, moim zdaniem podstawowe, wskaz�wki Nowego Testamentu, przedstawi� zasadniczy zarys tak ro- zumianej dojrza�o�ci chrze�cija�skiej. 1 H. U. von Balthasar, Kim jest chrze�cijan.^.^ Editions do dialogue, Paris, 1971, str. 85. 11 Niekt�re wa�ne dane zawarte w Nowym Testamencie Stan osoby doros�ej, czyli, w naszym przypadku, dojrza�ej, jest przeciwstawiany stanowi dzieci�ctwa. Taki pogl�d prezentuje na przyk�ad Pawe�: �Gdy by�em dzieckiem, m�wi�em jak dziecko, czu�em jak dziecko, my�la�em jak dziecko. Kiedy za� sta�em si� m�em, wyzby�em si� tego, co dzieci�ce� (l Kor 13, II)2. Pawe� wyra�a tutaj pogl�d, przedstawiony w for- mie por�wnania, a dotycz�cy obecnego stanu cz�o- wieka-chrze�cijanina, kt�ry w eschatologicznej pe�ni, dzi�ki mi�o�ci, stanie si� doros�ym w doskona�ym postrzeganiu Boga: �Teraz widzimy jakby w zwier- ciadle, niejasno: wtedy za� [zobaczymy] twarz� w twarz. Teraz poznaj� po cz�ci, wtedy za� po- znam tak, jak i zosta�em poznany...� (l Kor 13, 12). W Nowym Testamencie termin �niemowl� odnajdujemy u�yty r�wnie� dla okre�lenia 'chrze�ci- janina', kt�ry jeszcze nie zdo�a� sta� si� nim w pe�- ni. Autor Listu do Hebrajczyk�w, na przyk�ad, po przedstawieniu doktryny o Jezusie Arcykap�anie, musi na zako�czenie z gorycz� stwierdzi�: �Wiele mamy o Nim m�wi�, a trudne to jest do wyja�nie- nia, poniewa� oci�ali jeste�cie (dos�ownie 'leniwi') w s�uchaniu... i mleka wam potrzeba, a nie sta�ego pokarmu. Ka�dy, kt�ry pije [tylko] mleko, nie�wia- 2 Cytaty z Biblii pochodz� z IV wydania Pismo �wi�te Starego i Nowego Testamentu, Wydawnictwo Pallottinum, Pozna� - Warszawa 1984. 12 dom jest nauki sprawiedliwo�ci, poniewa� jest nie; mowl�ciem. Przeciwnie, sta�y pokarm jest w�a�ciwy dla doros�ych (dos�ownie 'doskona�ych')...� (Hbr 5, 11 nn.). Stan niemowl�cia (nepio�) zostaje tutaj przeci- wstawiony stanom ludzi �doskona�ych�, czyli os�b doros�ych i dojrza�ych. Niedojrza�o�� pierwszej sytuacji jest spowodowana faktem, i� adresaci Listu nie rozumiej�, z powodu swego rodzaju zatwardzia- �o�ci serc, tego co autor nazywa �nauk� sprawiedli- wo�ci�, terminu, kt�ry prawdopodobnie odnosi si� do ca�o�ci zbawczego planu Boga objawionego w Pi�mie �wi�tym. W pierwszym Li�cie do Koryntian (3, l nn.) spotykamy t� sam� terminologi� o jeszcze wyra�- niejszym znaczeniu. �wi�ty Pawe� pisze: �A ja nie mog�em, bracia, przemawia� do was jako do ludzi duchowych, lecz jako do cielesnych, jako do nie- mowl�t w Chrystusie. Mleko wam da�em, a nie pokarm sta�y, bo�cie byli niemocni; zreszt� i nadal nie jeste�cie mocni. Ci�gle przecie� jeszcze jeste�cie ciele�ni...�. Wiele m�wi�ca jest zgodno�� u�ytych termin�w: by� niemowl�ciem, czyli chrze�cijaninem jeszcze nie ukszta�towanym, odpowiada byciu jeszcze �cieles- nym�. Cz�owiek cielesny, w antropologicznej wizji Paw�a, jest cz�owiekiem poddanym negatywnym i niszcz�cym si�om grzechu, cz�owiekiem zamkni�- tym w sobie, zgarbionym, pochylonym nad samym sob�. Taki cz�owiek jest kim� jeszcze nie wyzwolo- nym przez Jezusa Chrystusa, moc� jego �wi�tego Ducha. Jest to cz�owiek, kt�rego �ycie zosta�o bar- dzo os�abione przez grzech, cz�owiek, kt�ry ko- 13 niecznie potrzebuje prawdziwego wyzwolenia. Jest to cz�owiek, w kt�rym jeszcze nie wybuch�a nowo�� Ducha udzielonego przez Zmartwychwsta�ego Pana. Jest wiele tekst�w, kt�re dotycz� tego tematu. Przypominamy te bardziej znamienne. �Ci bowiem, kt�rzy �yj� wed�ug cia�a, d��� do tego, czego chce cia�o; ci za�, kt�rzy �yj� wed�ug Ducha - do tego, czego chce Duch. D��no�� bowiem cia�a prowadzi do �mierci, d��no�� za� Ducha - do �ycia i pokoju. A to dlatego, �e d��no�� cia�a wroga jest Bogu, nie podporz�dkowuje si� bowiem Prawu Bo�emu, ani nawet nie jest do tego zdolna. A ci, kt�rzy �yj� we- d�ug cia�a, Bogu podoba� si� nie mog�� (Rz 8, 5-8). Dalej za� kontynuuje: �Jeste�my wi�c, bracia, d�u�nikami, ale nie cia�a, by�my �y� mieli wed�ug cia�a. Bo je�eli b�dziecie �yli wed�ug cia�a, czeka was �mier�. Je�eli za� przy pomocy Ducha u�mier- ca� b�dziecie pop�dy cia�a - b�dziecie �yli� (Rz 8, 12-13). �Cia�o� oznacza natur� ludzk� os�abion� i uwi�zion� przez grzech (por. Rz 13, 14; Ef 2, 3). W Li�cie do Rzymian (7, 5-25) Pawe�, u�ywaj�c mocnych i dramatycznych okre�le�, opisuje sytuacj� cz�owieka cielesnego: jest to cz�owiek, w kt�rego cz�onkach budz� si� grzeszne nami�tno�ci (w. 5); w �yciu kt�rego grzech wzbudza wszelkie po��da- nie (w. 8); kt�ry zosta� uwiedziony przez grzech (w. 11); zaprzedany w niewol� grzechu (w. 14); �yje w tak wielkim zam�cie, �e jego w�adze - umys�, serce, rozum, wola - s� jakby uwi�zione, tak �e nie rozumie tego co czyni (w. 15 nn.). Jest to cz�owiek walcz�cy, kt�ry krzyczy i j�czy w swej okrutnej niemocy: �A zatem stwierdzam w sobie to prawo, �e gdy chc� czyni� dobro, narzuca rni si� z�o. 14 Albowiem wewn�trzny cz�owiek [we mnie] ma upodobanie zgodne z Prawem Bo�ym. W cz�onkach za� moich spostrzegam prawo inne, kt�re toczy walk� z prawem mojego umys�u i podbija mnie w niewol� pod prawo grzechu mieszkaj�cego w moich cz�onkach. Nieszcz�sny ja cz�owiek! Kt� mnie wyzwoli z cia�a, [co wiedzie ku] �mierci?� (Rz 7, 21-24). Szczeg�owo opisuje Pawe� t� walk� we fragmen- cie z Listu do Galat�w 5,16-26. Podstawow� prze- s�ank� tego tekstu jest to, �e �cia�o� d��y do czegcj innego ni� �duch�. #t �w stan zam�tu jest �r�d�em nie tylko tzw. grz�t ch�w cia�a (niezgoda, nieprzyja��, sp�r, nieczysto��, hulanki, pija�stwo, itp.), ale tak�e grzech�w z za- sady pope�nianych my�l� (uprawianie ba�wochwal- stwa, czary, wzburzenie, gniew, roz�amy). S� to wi�c te same wyst�pki, kt�re czyni�y z chrze�cijan w Koryncie �niemowl�ta w Chrystusie� (l Kor 3,1). �Cia�o� oznacza wi�c cz�owieka, kt�ry jest taki jakim sam siebie uformowa�. Jest on przeciwstawio- ny cz�owiekowi stworzonemu wed�ug zamys�u Bo�ego na Jego obraz i podobie�stwo, cz�owiekowi odnowionemu w Chrystusie. �Cia�o� oznacza cz�owieka oddzielonego od Chrystusa i Jego Ducha. Tak opisany przez Paw�a cz�owiek, jak twierdzi sam aposto�, jest cz�owiekiem niedojrza�ym, cz�o- wiekiem, kt�ry jest jeszcze 'niemowl�ciem w Chry- stusie', cz�owiekiem, w kt�rym Duch Bo�y nie m�g� jeszcze ukaza� wszystkich mo�liwo�ci swego pot�- nego dzie�a wyzwolenia i u�wi�cenia. Takiemu cz�owiekowi przeciwstawiany jest cz�owiek dojrza�y, 15 chrze�cijanin, �doskona�y�, czyli cz�owiek �ducho- wy�; cz�owiek, kt�rego wszystkie cz�ci jestestwa s� poddane i opanowane przez Ducha Pa�skiego. Cz�owiek duchowy Istnieje wi�c �cis�y zwi�zek pomi�dzy byciem dojrza�ym chrze�cijaninem a Duchem Bo�ym. Jest to zwi�zek przyczynowo - skutkowy. To w�a�nie pod natchnieniem Ducha Bo�ego cz�owiek �cielesny� staje si� �duchowym�. Aby lepiej zrozumie� teit; zwi�zek si�gnijmy do Sowa Bo�ego. f;v W �smym rozdziale Listu do Rzymian, Pawe� przedstawia wielce znamienny obraz zale�no�ci Duch-cz�owiek. Chrze�cijanin nie jest ju� cz�owiekiem poddanym cia�u, lecz Duchowi, kt�ry w nim zamieszkuje. Duch Bo�y sta� si� 'zasad� konstytutywn�' nowo�ci jego �ycia. Zarysujmy pokr�tce teologiczn� syntez� tego wspania�ego rozdzia�u. Otrzymawszy dar Ducha, cz�owiek przede wszystkim poznaje nowy sens zbawienia i wyzwo- lenia. Duch jest Duchem wolno�ci i wyzwolenia. Przed przyj�ciem Chrystusa B�g ofiarowa� cz�owie- kowi dar prawa: pozytywne prawo moj�eszowe �ydom, prawo naturalne za� ca�ej reszcie ludzko�ci. Zadaniem prawa by�o kierowanie ca�� dzia�alno�ci� cz�owieka zgodnie z zamys�em Bo�ym, a przede wszystkim, zachowanie samego cz�owieka w mi�o�- ci. Ale z powodu grzechtf, 'kt�ry uczyni� z cz�owie- 16 ka �cia�o�, prawo nie by�o ju� w stanie wype�ni� tego zadania, gdy� w sercu cz�owieka nie mieszka�a ju� mi�o��: sta�o si� sercem niezdolnym do mi�o�ci. Teraz za�, m�wi �w. Pawe�, to co by�o niemo�li- we dla prawa, B�g uczyni� mo�liwym posy�aj�c swego Syna, Jezusa Chrystusa, kt�ry, dokonuj�c odkupienia, wraz z darem Ducha przywraca cz�o- wiekowi zdolno�� kochania. Duch staje si� w nim �r�d�em nowo�ci jego �ycia. Oto konstytutywna zasada jego nowego bytu ukszta�towanego przez Chrystusa: �Albowiem wszyscy ci, kt�rych prowa- dzi Duch Bo�y, s� synami Bo�ymi� (Rz 8, 14). To w�a�nie Duch, poprzez Chrzest, czyni z cz�o- wieka syna Bo�ego, obdarowuj�c go �ywym do- �wiadczeniem synostwa Bo�ego i przysz�ego dzie- dzictwa. Bez obecno�ci Ducha nie ma chrze�cijanina prawdziwie dojrza�ego, gdy� bez Ducha nie ma mowy o podobie�stwie do Chrystusa, prawdziwie nowego Cz�owieka nowego stworzenia. �Nie otrzymali�cie przecie� ducha niewoli, by si� znowu pogr��y� w boja�ni, ale otrzymali�cie ducha przybrania za syn�w, w kt�rym mo�emy wo�a�: �Abba, Ojcze!" Sam Duch wspiera swym �wiadec- twem naszego ducha, �e jeste�my dzie�mi Bo�ymi� (Rz 8, 15-16). Wo�a� �Abba, Ojcze!�, oznacza posiada� to samo, wewn�trzne, osobowe do�wiadczenie Jezusa Chry- stusa. Do tego w�a�nie ludzie zostali przeznaczeni przez Ojca: �by si� stali na wz�r obrazu Jego Syna� (Rz 8, 29). Przedstawione tu pogl�dy antropologii chrze�ci- ja�skiej, chocia� same przez si� ukazuj� w jasny 17 spos�b relacj� cz�owiek-Duch, wymagaj� wyja�nie- nia i pog��bienia. , Nale�y si� przecie� zapyta�: kim jest cz�owiek duchowy, jaki jest jego, �eby tak rzec, portret pa- mi�ciowy i co ten cz�owiek robi? i Nie wystarcza bowiem powiedzie�, �e cz�owiek duchowy to cz�owiek, kt�ry we wszystkich swoich wymiarach jest kierowany, prowadzony i poddany Duchowi. Musimy si� zapyta�, co to wszystko oznacza. W zadaniu tym przychodzi nam z pomoc� S�owo Bo�e. Nie ma w�tpliwo�ci, �e pe�ni� dojrza�o�ci chrze�cija�skiej, doskona�o��, osi�ga si� w mi�o�ci. W�a�nie mi�o�� nazywa Pawe� �wi�zi� doskona�o�- ci (Koi 3, 14). Hymn o mi�o�ci z l Kor 13 ukazuje to wyra�nie. Aposto� Jan po�wi�ca ca�y list, nazywany w�a�nie listem o mi�o�ci, temu wspania�emu tematowi. Mi- �o��, o kt�rej mowa nie jest jak� b�d� mi�o�ci�. Istnieje tylko jedna mi�o�� godna tego miana, a jest ni� B�g. Jan napisze dalej w swym li�cie: �B�g jest mi�o�ci�: kto trwa w mi�o�ci, trwa w Bogu, a B�g trwa w nim� (l J 4,16). Niesko�czona doskona�o�� Boga polega na Jego byciu �mi�o�ci�� sam� w sobie, sam� z siebie, sam� przez si�, na wieczno��; tak wi�c doskona�o�� cz�owieka polega na uczestnictwie i �yciu t� mi�o�ci�. Dlatego te� ten sam Jan mo�e napisa�: �Umi�owani, mi�ujmy si� wzajemnie, ponie- wa� mi�o�� jest z Boga� (l J 4, 7). Tej mi�o�ci cz�owiek nie posiada w sobie. Jest mu ona dana przez Ducha �wi�tego, kt�ry jest promie- niowaniem i �r�d�em mi�o�ci powszechnej. Przypo- mnijmy bardzo znany, Paw�owy fragment z Rz 5,5: Dary Ducha �wi�tego... - 2 18 �Mi�o�� Bo�a rozlana jest w sercach naszych przez Ducha �wi�tego, kt�ry zosta� nam dany�. A Jan za- uwa�a jeszcze: �Poznajemy, �e my trwamy w Nim, a On w nas, bo udzieli� nam ze swego Ducha� (l J 4,13). Ot� praktykowanie mi�o�ci posiadaj�cej dwa bieguny - Boga i braci - rodzi si� ze zrozumienia, z poznania mi�o�ci, kt�r� B�g Ojciec, okaza� nam daj�c swego Syna Chrystusa Jezusa �jako ofiar� przeb�agaln� za nasze grzechy� (l J 4, 10). Pojawia si� tu bardzo wa�na, decyduj�ca, a nawet, w pew- nym sensie, wstrz�saj�ca my�l, kt�ra pozwala nam zrozumie�, w jakim stopniu mi�o�� staje si� dla chrze�cijanina dojrza�o�ci�. Tymczasem nale�y zauwa�y�, �e bez wylania Ducha nie ma mi�o�ci, nie ma zrozumienia daru mi�o�ci, kt�ry Ojciec nam daje w ofierze Chrystusa, �ofierze przeb�agania za nasze grzechy�. Mi�o�� chrze�cija�ska, mi�o��, kt�ra jest �wi�zi� doskona�o�ci� (Koi 3, 14) jest w�a�nie mi�o�ci� ukrzy�owan�. Tylko mi�o�� ukrzy�owana mo�e w autentyczny spos�b sta� si� darem i �r�d�em �ycia. Aby autentycznie kocha� nale�y zrozumie�, kontemplowa�, wej�� w optyk� mi�o�ci ukrzy�owa- nej, kt�r� Ojciec da� nam w Chrystusie. Dojrza�o�� chrze�cija�ska w ca�o�ci 'polega' na misterium krzy�a. Mi�o�� ukrzy�owana Aby lepiej zrozumie� ten wymiar mi�o�ci, zbadaj- my kilka Pawiowych tekst�w. W spos�b szczeg�lny 19 odwo�ajmy si� do sytuacji ko�cio�a w Koryncie. Jest to smutna sytuacja ko�cio�a podzielonego, w kt�rym brakuje jedno�ci, kt�ry jest do�wiadczony przez zazdro�� i spory. W�a�nie dlatego chrze�cijanie s�, jak ju� widzieli�my, niemowl�tami, s� niedojrzali (por. l Kor 3,1-4). Jest to ko�ci�, w kt�rym brakuje mi�o�ci. Tym, tak niedojrza�ym i choruj�cym na �cieles- no�� chrze�cijanom Pawe� proponuje misterium krzy�a jako styl �ycia. Jest przekonany, �e nie mo�na odzyska� mi�o�ci inaczej jak poprzez krzy�. Odczytajmy na nowo niekt�re z jego stwierdze�: �Nauka bowiem krzy�a g�upstwem jest dla tych, co id� na zatracenie, moc� Bo�� za� dla nas, kt�rzy dost�pujemy zbawienia� (l Kor l, 18); �Tak wi�c, gdy �ydzi ��daj� znak�w, a Grecy szukaj� m�dro�- ci, my g�osimy Chrystusa ukrzy�owanego, kt�ry jest zgorszeniem dla �yd�w, a g�upstwem dla pogan, dla tych za�, kt�rzy s� powo�ani, tak spo�r�d �yd�w, jak i spo�r�d Grek�w, Chrystusem, moc� Bo�� i m�dro�ci� Bo��. To bowiem, co jest g�up- stwem u Boga, przewy�sza m�dro�ci� ludzi, a co jest s�abe u Boga, przewy�sza moc� ludzi� (l Kor l, 22-25); �Postanowi�em bowiem, b�d�c w�r�d was, nie zna� niczego wi�cej jak tylko Jezusa Chrystusa, i to ukrzy�owanego� (l Kor 2, 2). Musimy zada� pytanie: czym jest �w krzy�? Kim jest Jezus ukrzy�owany, kt�rego Pawe� przedstawia wsp�lnocie Korynckiej? Krzy� przedstawiony jest jako �m�dro�� Bo�a. Termin �m�dro�� jest tu rozumiany jako okre�lenie sposobu w jaki B�g objawia si�, a zw�aszcza w jaki dokonuje swego zbawczego planu na �wiecie. Charakterystyczn� 20 cech� jego realizacji jest kenosis, uni�enie, pokora, ukrycie si�, wyrzeczenie si� jakiejkolwiek formy mocy ludzkiej. B�g wybiera to, co jest g�upie w oczach �wiata, to co jest dla �wiata niemocne, nisko urodzone i wzgardzone, aby to co jest, unice- stwi� (por. l Kor l, 27-28). Chrystologiczny hymn z Listu do Filipian z jesz- cze wi�ksz� si�� ukazuje t� 'niezwyci�on� s�abo��' stwierdzaj�c: �On, istniej�c w postaci Bo�ej, nie sko- rzysta� ze sposobno�ci, aby na r�wni by� z Bogiem, lecz ogo�oci� samego siebie, przyj�wszy posta� s�u- gi... uni�y� samego siebie, sta wszy si� pos�usznym a� do �mierci - i to �mierci krzy�owej� (Flp 2, 6-8). Chrystus Jezus, ukrzy�owany kr�l chwa�y, jest wi�c objawieniem, sakramentem ukrzy�owanej mi�o�ci Boga. B�g nas umi�owa� i daje nam najwy�- szy dow�d tej mi�o�ci w pokorze i unicestwieniu krzy�a. Je�eli jest co�, co koniecznie Koryntianie musz� zrozumie�, aby sta� si� 'doros�ymi w Chrystusie', odzyskuj�c w ten spos�b poczucie jedno�ci w mi�o�- ci, to jest to w�a�nie krzy� jako obowi�zkowa droga w procesie stawania si� 'duchowymi'. Kontemplacja paschalnego misterium krzy�a jest pokonaniem starego �wiata i bycia cielesnymi oraz przej�ciem do paschalnej nowo�ci odrodzonego �ycia. Jeszcze nie wszystko zosta�o powiedziane. Za- nim bowiem zapytamy, jaki wp�yw maj� na �ycie chrze�cija�skie teksty, o kt�rych mowa, nale�y wy- ja�ni� jak� rol� odgrywa Duch �wi�ty w zrozu- mieniu misterium paschalnego, mi�o�ci ukrzy- �owanej. � 21 Oczywi�cie cz�owiek nigdy nie b�dzi&m stanie moc� w�asnej, naturalnej si�y, b�d�c istot� cielesn�, wej�� w orbit� tego wstrz�saj�cego sposobu post�- powania Boga. Nigdy nie b�dzie m�g� o w�asnych si�ach wej�� w orbit� si�y przyci�gania, kt�r� jest Chrystus ukrzy�owany. Zosta�o mu to objawione przez Ducha Pa�skiego. Pawe� stwierdza to w spo- s�b kategoryczny we wspania�ej perykopie z l Kor 2, 8-16. M�wi w niej o �m�dro�ci�, kt�r� tylko �doskonali�, czyli chrze�cijanie 'doro�li w Duchu' umiej� poj��; m�dro�ci, kt�ra nie mo�e przynale�e� do sfery tego �wiata, z jego zasadniczo cielesnymi kategoriami. Jest to m�dro�� spowita przez �miste- rium�, kt�re jest istotn� cz�ci� zbawczego planu Boga, m�dro�ci�, kt�ra przedtem by�a ukryta, ale kt�ra teraz zosta�a objawiona. Przedmiotem i tre�ci� tej m�dro�ci jest Chrystus ukrzy�owany - Pan chwa�y. W�adcy tego �wiata nie chcieli, ani nie zdo�ali jej poj��. Nam jednak B�g j� objawi� za po�rednictwem Ducha. G��wnym tematem wspomnianej perykopy jest wi�c krzy�, jako jedyna i prawdziwa m�dro��, jako podstawa, na kt�rej nale�y budowa� nowe �ycie. Na podstawie tego tekstu, tak wspaniale rozja�niaj�- cego, mo�na wywnioskowa�, �e cz�owiek dojrza�y, duchowy, jest cz�owiekiem, kt�ry doszed� pod natchnieniem Ducha do zrozumienia a wi�c i do urzeczywistnienia w �yciu misterium krzy�a jako wielkiego misterium mi�o�ci. To w�a�nie jest owo �pos�ugiwanie Ducha�, o kt�rym m�wi Pawe� w drugim Li�cie do Koryntian, gdzie przedstawia je r�wnie� jako pos�ugiwanie �sprawiedliwo�ci�, prze- ciwstawione staremu przymierzu (2 Kor -8>: 8 nn.) 22 istaremi�><prawut i Centralnym punktem nowego przymierza jest mi�o�� (por. Rz 13, 10), kt�ra jest mi�o�ci� ukrzy�owan�. Wydaje mi si�, �e wszystko to jest wspaniale streszczone w zdaniu charakterystycznym dla rosyj- skiego do�wiadczenia mistycznego: �Ojciec jest mi�o�ci� krzy�uj�c�, Syn jest mi�o�ci� ukrzy�owan�, a Duch �wi�ty jest niezwyci�aln� moc� krzy�a�. Ale jaki ma zwi�zek mi�o�� ukrzy�owana z �y- ciem chrze�cijanina? W jaki spos�b ukrzy�owana mi�o�� staje si� praktyczn� miar� dojrza�o�ci chrze�- cija�skiej? 'Kszta�t ukrzy�owania', kt�ry musi zosta� wyryty w chrze�cijaninie, jest tym samym kszta�- tem, kt�ry na pocz�tku zosta� w nim wyryty przez Ko�ci� w sakramencie Chrztu: �Czy� nie wiadomo wam, �e my wszyscy, kt�rzy�my otrzymali chrzest zanurzaj�cy w Chrystusa Jezusa, zostali�my razem z Nim pogrzebani po to, aby�my i my wkroczyli w nowe �ycie - jak Chrystus powsta� z martwych dzi�ki chwale Ojca. Je�eli bowiem przez �mier�, podobn� do Jego �mierci, zostali�my z Nim z��cze- ni w jedno, to tak samo b�dziemy z Nim z��czeni w jedno przez podobne zmartwychwstanie. To wiedzcie, �e dla zniszczenia grzesznego cia�a dawny nasz cz�owiek zosta� razem z Nim ukrzy�owany po to, by�my ju� wi�cej nie byli w niewoli grzechu. Kto bowiem umar�, sta� si� wolny od grzechu� (Rz 6, 3-7). Jest to kluczowy tekst w zrozumieniu czym jest i gdzie si� rodzi nowe �ycie, kt�re ma sw�j pocz�- tek w chrzcie. Rodzi si� ono z umierania, kt�re jest uczestnictwem,, w �mierci Chrystusa, z zej�cia do 23 grobu razem z Chrystusem; jest ukrzy�owaniem starego cz�owieka po to, aby zniszczy� cia�o grze- chu. Co to konkretnie oznacza opisuje Pawe� w Li�cie do Galat�w, gdzie stwierdza: �A ci, kt�rzy nale�� do Chrystusa Jezusa, ukrzy�owali cia�o swoje z jego nami�tno�ciami i po��daniami� (Ga 5, 24) i dodaje, �e oznacza to nie tylko �y� wed�ug Ducha, ale tak�e i 'kroczy�' tam gdzie prowadzi ich Duch. Zatem dojrza�ym jest ten, kto realizuje w sobie, w spos�b podmiotowo istotny, przedmiotow� rzeczywisto�� zawart� w chrzcie. Odpowiada to dok�adnie prawu 'chrze�cija�skiej ascezy oczyszczenia': prawu, kt�re Jezus Chrystus tak stanowczo og�osi�: �Je�li kto chce p�j�� za Mn�, niech we�mie krzy� sw�j i niech Mnie na�laduje... Je�li kto chce p�j�� za Mn� niech si� zaprze samego siebie, bo kto chce zachowa� swoje �ycie, straci je; a kto straci swe �ycie z mego powodu, znajdzie je� (por. Mt 16, 24-25). Jedyna droga prowadz�ca do mi�o�ci, b�d�c �wiczeniem si� w niej, przebiega przez ten koniecz- ny etap ascezy i oczyszczenia. Na tej drodze mi�o�� nabywa ca�� sw� zdolno�� do bycia teologaln�, czyli do uczynienia si� darem na wz�r w ca�ym tego s�owa znaczeniu mi�o�ci ukrzy�owanej - Jezusa Chrystusa, kt�ry uczyni� z siebie dar dla nas, staj�c si� �ofiar� przeb�agaln� za nasze grzechy�. Mi�o�� bezbronna Istnieje jeszcze jeden aspekt okre�laj�cy mi�o�� ukrzy�owan�. Kiedy Pawe�, w hymnie o mi�o�ci (l 24 Kor 13, l nn.), wymienia r�ne cechy mi�o�ci, pisze w spos�b nast�puj�cy: �Mi�o�� cierpliwa jest, �askawa jest. Mi�o�� nie zazdro�ci, nie szuka poklas- ku, nie unosi si� pych�; nie dopuszcza si� bezwsty- du, nie szuka swego, nie unosi si� gniewem, nie pami�ta z�ego; nie cieszy si� z niesprawiedliwo�ci, lecz wsp�weseli si� z prawd�...� (l Kor 13, 4-6). Nici� przewodni� i ��cz�c� wszystkie wymienione tu cechy chrze�cija�skiej agape jest bezbronno��, jako moralna i duchowa postawa osoby. Prawdziwa mi�o�� jest 'bezbronna', gdy� pochodzi z serca, kt�re rozbroi�o w�asne ��dze. W rzeczywisto�ci stajemy wobec najbardziej wznios�ego aspektu misterium krzy�a. B�g w Chrystusie Jezusie, mi�o�ci ukrzy�owanej, objawia si� nam w ca�ej swojej bezbronno�ci: �B�d�c bogaty, dla was sta� si� ubogim, aby was ub�stwem swoim ubogaci� (2 Kor 8, 9). Najwy�szym szczytem 'mi�o�ci' (ca�ta-amore) Boga jest to w�a�nie, �e B�g: w Chrystusie Jezusie, sta� si� s�ug�, mi�o�ci� 'bezbronn�' i 'ubog�'. Gdy za� mi�o�� jest bezbronna, to w�a�nie wtedy staje si� darem �ycia rodz�cym �ycie. Aby osi�gn�� pe�ni� mi�o�ci nale�y wi�c przyj��, tak jak Chrystus, ukrzy�owan� postaw� bezbron- no�ci. Oznacza to wej�cie w logik� ewangelicznych b�ogos�awie�stw: �B�ogos�awieni ubodzy w duchu... b�ogos�awieni, kt�rzy si� smuc�, b�ogos�awieni cisi, b�ogos�awieni mi�osierni, b�ogos�awieni czystego serca�... W ten oto spos�b doszli�my do punktu kulmina- cyjnego procesu ustalenia to�samo�ci chrze�cijanina dojrza�ego: jest to cz�owiek duchowy, kt�ry zrozu- 25 miawszy misterium krzy�a sta� si� bezbronny, a ukrzy�owawszy swe ��dze i nami�tno�ci, swoj� pych� i sw�j egoizm, otworzy� swe serce do tego stopnia, �e przyj�� �posta� s�ugi� tak jak Chrystus, kt�ry sta� si� pos�uszny a� do �mierci, i to �mierci krzy�owej. Jest to cz�owiek, kt�ry kocha z mi�o�ci i mi�o�ci� Boga. Jasne jest, �e za tego rodzaju dojrza�o�� nale�y zap�aci� drog� cen�. Jest to dojrza�o�� na pewno niewygodna, a przedstawiona w ten spos�b, mo�e by� nawet prowokuj�ca w stosunku do panuj�cej dzi� kultury. Nie ma jednak alternatywy, je�eli chce si� by� chrze�cijanami na spos�b Chrystusowy. H. U. von Balthasar pisze: �Jest rzecz� nader wa�n�, by z ca�� powag�, na jak� ten fakt zas�uguje, prze�y� �mier� Chrystusa na krzy�u tak, aby wy- war�a zasadniczy wp�yw na nasze ziemskie �ycie, jedynie bowiem w ten spos�b mo�emy do�wiadczy� 'mocy przysz�ego wieku' we 'wspania�o�ci s�owa Bo�ego', mianowicie owych wieczystych, nie�mier- telnych mocy, dzi�ki pot�dze kt�rych chrze�cijanin winien rozr�nia� rzeczy ziemskie, rz�dzi� nimi i nad nimi panowa�. 'Moce' te nie przys�uguj� nam z natury rzeczy, ale zosta�y oddane nam do dyspo- zycji, mo�emy si� w nie 'przyoblec' jak w ubranie, co wi�cej, jak w nowe cia�o; mo�emy wnikn�� w nie i uto�sami� si� z nimi. Ten proces Pismo nazywa 'przyobleczeniem si� w Chrystusa', 'przyoblecze- niem nowego cz�owieka'�(por. Rz 13, 14; Ef 4, 24; Koi 3, 10)3. ' H. U. von Balthasar, dz. cyt., str. 85 26 Si�y te nie s� wi�c 'naturalnie' nasze, ale zostaj� nam dane, s� dane do naszej dyspozycji. Przez ko- go? Na pewno przez Boga, a dok�adniej m�wi�c przez Ducha Bo�ego, Ducha Ojca i Syna. Aby te si�y uczyni� naszymi, aby zrealizowa� idea� dojrza�o�ci chrze�cija�skiej, nale�y by� pos�usznym, formowal- nym, uleg�ym tchnieniu Ducha Bo�ego, kt�ry pro- wadzi nas a� do �poznania prawdy�. Jednym s�o- wem nale�y odda� si� jego s�odkiemu przewod- nictwu. Sam Balthasar proponuje jako przyk�ad dojrza�o�- ci to, co zosta�o powiedziane w Dziejach Apostol- skich odno�nie Paw�a i towarzysz�cych mu misjona- rzy: �Przeszli Frygi� i krain� galack�, poniewa� Duch �wi�ty zabroni� im g�osi� s�owo w Azji. Przy- bywszy do Myzji, pr�bowali przej�� do Bitynii, ale Duch Jezusa nie pozwoli� im...� (16, 6-7). Pawe� i jego towarzysze uk�adaj� pewne plany pomy�lane bezw�tpienia w duchu chrze�cija�skiej bezinteresowno�ci i obliczone na zrealizowanie tego, co najlepsze w kr�lestwie Bo�ym - ale Duch �wi�ty ma mimo to inne, o wiele bardziej dalekosi�ne plany. Plan przeciwko planowi! Tylko ten chrze�cijanin, kt�ry w wyniku modlitewnego obcowania i za�y�o�- ci z Duchem Jezusa, prowadz�cym go w ka�dej konkretnej sytuacji i wskazuj�cym mu sw� wol�, zdolny jest us�ysze�, i� z ca�ego swego planu winien zrezygnowa� na rzecz planu Bo�ego, by�by chrze�ci- janinem dojrza�ym4. 4 Por. H. U. von Balthasar, dz. cyt., str. 84. 27 Syntez� tego wszystkiego przedstawiaj� nam s�owa Paw�a: �Albowiem wszyscy ci, kt�rych pro- wadzi Duch Bo�y, s� synami Bo�ymi� (Rz 8, 14). Prowadzeni przez Ducha Pa�skiego Aby by� w autentyczny spos�b dojrza�ymi chrze�cijanami winno si� by� prowadzonymi i poru- szanymi przez Ducha. Co to znaczy? Oznacza to: �przyoblec cz�owieka nowego, stworzonego wed�ug Boga, w sprawiedliwo�ci i prawdziwej �wi�to�ci� (Ef 4, 24), i sta� si� ��wi�tymi�. Rzeczywisto�� jest okre�lona: sta� si� �wi�tymi, �w ca�ym post�powa- niu sta�cie si� wy r�wnie� �wi�tymi na wz�r �wi�- tego, kt�ry was powo�a�, gdy� jest napisane: �wi�ty- mi b�d�cie, bo Ja jestem �wi�ty� (l P l, 15-16). Obrazem �wi�tego, kt�ry nas powo�a� jest Chry- stus Jezus, nowy cz�owiek nowego stworzenia, obraz Boga niewidzialnego, pierworodny po�r�d stworze� (por. Koi l, 15). W ideale chrze�cija�skiej doskona�o�ci odnajduje- my wi�c istotny aspekt 'chrystusowo�ci': nie przy- padkiem okre�la si� w�a�nie mianem chrze�cijan tych, kt�rzy wywodz� swe imi�, okre�lenie swego wn�trza, od Chrystusa. Zadaniem Ducha �wi�tego, kt�ry jest tak�e Duchem Chrystusa, jest uformowa- nie w ludziach, kt�rzy poddaj� si� jego dzia�aniu, obrazu Chrystusa. �Razem z Chrystusem zosta�em przybity do krzy�a. Teraz za� ju� nie ja �yj�, lecz �yje we mnie Chrystus. Cho� nadal prowadz� �ycie w ciele, jednak obecne �ycie moje jest �yciem wiary 28 w Syna Bo�ego, kt�ry umi�owa� mnie i samego siebie wyda� za mnie� (Ga 2, 19-20). To autobiograficzne wyznanie Paw�a, kt�re jest krzykiem rado�ci przepe�nionej wiar�, wyja�nia nam to, co oznacza s�owo 'posta�' odniesione do Chry- stusa. Chrystus staje si� now� osobowo�ci� chrze�ci- janina, jego nowym 'ja'. Aby odnale�� siebie sam�, ludzko�� winna odnale�� drog� do takiego w�a�nie przyj�cia Chry- stusa, postawienia sobie takiego idea�u �wi�to�ci*-c Nie jest przypadkiem, �e Sob�r Watyka�ski S(, w konstytucji Lumen Gentium, po�wi�conej Ko�cio�o- wi, odczuwa w pewnym momencie potrzeb� zwr�- cenia uwagi na powszechne powo�anie do �wi�to�ci: �Tote� dla wszystkich jasne jest, �e wszyscy chrze�- cijanie jakiegokolwiek stanu i zawodu powo�ani s� do pe�ni �ycia chrze�cija�skiego i do doskona�o�ci mi�o�ci; dzi�ki za� tej �wi�to�ci chrze�cijan, tak�e w spo�eczno�ci ziemskiej rozwija bardziej godny cz�owieka spos�b �ycia. Na osi�gni�cie tej doskona- �o�ci wierni obraca� powinni swe si�y otrzymane wed�ug miary obdarowania Chrystusowego, aby id�c w Jego �lady i upodabniaj�c si� do wzoru, jakim On sam jest dla nich, pos�uszni we wszystkim woli Ojca, z ca�ej duszy po�wi�cali si� chwale Bo�ej i s�u�bie bli�niemu... W rozmaitych rodzajach �ycia i powinno�ciach jedn� �wi�to�� uprawiaj� wszyscy, kt�rymi kieruje Duch Bo�y, a pos�uszni g�osowi Ojca i czcz�c Boga Ojca w duchu i w prawdzie, pod��aj� za Chrystusem ubogim, pokornym i d�wi- gaj�cym krzy�, aby zas�u�y� na uczestnictwo w Jego chwale� (por. nn. 40/41). .lfi>., 29 Powo�anie do �wi�to�ci chrze�cija�skiej jest wi�c powo�aniem powszechnym, danym wszystkim. Na ten temat powiemy co� wi�cej na dalszych stronach kolejnych rozdzia��w. Teraz chcia�bym jeszcze podkre�li� to, �e �wi�- to�� jest owocem naszej wsp�pracy z Duchem Bo�ym: jak m�wi �w. Hieronim, jest to co� takiego, jak napinanie �agli na wietrze Ducha i pozwolenie Mu na kierowanie nami; tak jak wtedy kiedy Izrae- lici, opuszczaj�c Egipt, w drodze do ziemi obiecanej, pozwolili prowadzi� si� przez pustyni� s�upowi ognistemu i szli za nim nie wiedz�c dok�d ich zaprowadzi. Louis Lallemant w swej wspania�ej Doktrynie Duchowej napisa� na ten temat: �Kiedy dusza powie- rza prowadzenie siebie Duchowi �wi�temu, jest przez Niego rz�dzona i stopniowo unoszona wy�ej. Na pocz�tku nie rozumie dok�d zmierza: ale p�- niej �wiat�o wewn�trzne poma�u o�wieca j� i czyni dla� jasnym Jego dzia�anie i rz�dzenie przez Boga jej czynami, tak �e nie pozostaje jej nic innego do zrobienia jak tylko pozostawienie w sobie i poprzez siebie wolnej drogi dzia�aniu i woli Pana, czyni�c w ten spos�b cudowne wr�cz post�py�5. Po tej linii chcemy p�j�� w naszych rozwa�aniach na temat 'dar�w' Ducha �wi�tego, tak drogich teologii duchowo�ci. Rzeczywi�cie bowiem, za po- �rednictwem niekt�rych szczeg�lnych dar�w Duch Pa�ski interweniuje w �yciu chrze�cijanina po to, 5 L. Lallemant, La dottrina spirituale, Ancora-Piemme, Mediolan, 1984, str. 149. 30 aby poprowadzi� go Chrystusow� drog� �wi�to�ci. Dla cz�owieka droga ta jest ci�ka i trudna: nieliczni przyjmuj� bycie 'ukrzy�owanymi' w powolnym i d�ugo trwaj�cym oczyszczeniu. Potrzeba du�o odwagi, kt�ra mo�e zrodzi� si� tylko z ducha wiel- kiej wiary. Ale B�g, w swoim wielkim mi�osierdziu, w kt�rym nigdy nie przestaje nas kocha�, sprawia, �e droga ta jest �atwiejsza i l�ejsza. I rzeczywi�cie, interweniuje swoj� oczyszczaj�c� moc�, Duchem Pa�skim, kt�ry swymi darami wspomaga nasz� przeogromn� s�abo��: �Podobnie tak�e Duch przy- chodzi z pomoc� naszej s�abo�ci. Gdy bowiem nie umiemy si� modli� tak, jak trzeba, sam Duch przy- czynia si� za nami w b�aganiach, kt�rych nie mo�na wyrazi� s�owami� (Rz 8, 26). Dary, jak b�dziemy mieli okazj� zobaczy� w dal- szym ci�gu niniejszej pracy, s� szczeg�lnymi poru- szeniami lub energi� Ducha. Si�y te, przyj�te przez cz�owieka ze swego rodzaju pasywno�ci� (w sensie "pozwoli� dzia�a� Bogu' bez stawiania Mu oporu), pomagaj� mu szybciej i bez zb�dnego trudu sta� si� podobnym do Chrystusa, przyj�� 'posta� Chrystu- sa'. W takim sensie dary Ducha po��czone s� ze wzrostem �ukrzy�owanej� mi�o�ci Boga w sercu cz�owieka, poszerzaj�c co dnia do�wiadczenie �wi�- to�ci. Uzdalniaj� one i przygotowuj� cz�owieka do stawania si� coraz bardziej podmiotem radosnego do�wiadczenia darmowej mi�o�ci, kt�ra pochodzi od Ojca i od stolicy �aski, kt�r� jak rzek�, wprowadza w jego �yciu Duch �wi�ty. B�d�c pod w�adz� dar�w, cz�owiek ochrzczony, stawszy si� dzieckiem Bo�ym, stopniowo staje si� 'mistykiem', cz�owiekiem 'pogr��onym w ekstazie'. 31 Cecha ta mo�e budzi� l�k lub przynajmniej pe�ne zdumienia zak�opotanie. Ale tak by� nie powinno! Jest to rzecz, kt�ra w spos�b 'naturalny' jest cz�ci� procesu rozwoju wp�ywu Ducha �wi�tego na �ycie wierz�cych. Kiedy m�wimy o 'mistyku', nie m�wi- my o cz�owieku, kt�ry �yje w oderwaniu od w�as- nego do�wiadczenia historycznego, wyalienowane- go z konkretno�ci swego egzystencjalnego humus. Wr�cz przeciwnie! Mistyk jest cz�owiekiem, kt�ry �yje w centrum mi�o�ci i kt�ry w�a�nie dlatego w mi�o�ci i z mi�o�ci� ka�d� rzecz czyni prost�. Jest to cz�owiek 'prosty', kt�ry w ka�dej rzeczy umie dostrzec pozytywny walor mi�o�ci, b�d�c w ten spos�b pe�en chrze�cija�skiego optymizmu, zako- rzenionego w nadziei. Mistyk ma oczy mi�o�ci zdolne do przenikania a� do wewn�trznej rzeczywisto�ci rzeczy i dostrzega- nia w nich ich wewn�trznej jedno�ci. Je�li rzeczy- wi�cie istnieje ni� ��cz�ca r�ne rzeczywisto�ci rzeczy (fakt�w, wydarze�, os�b), to nici� t� jest mi�o��. Mistycyzm, w swojej zasadniczej formie, nie jest wi�c niczym nadzwyczajnym, czym� co mia�oby by� zarezerwowane dla kilku wybra�c�w, ale jest zwyk�ym stanem w procesie dojrzewania chrze�cija- nina. Mistycyzm nie jest niczym innym, jak tylko zwyk�ym �yciem chrze�cija�skim prze�ywanym w spos�b bardziej intensywny. Ostatnio Arturo Paoli, w swoim kr�tkim esejv� m�wi�c o dojrza�ym chrze�cijaninie, odwa�nie i wy- 6 A. Paoli, ricerca di una spriritualita per 1'uomo d'oggi, �ittadella, Asy�, 1984. 32 mownie stwierdza, �e dojrza�ych chrze�cijan jest niewielu, ale tych nielicznych charakteryzuje jedna cecha: s� lud�mi ekstatycznymi. S�owo 'ekstatyczny' oznacza cech� osoby, kt�ra jest 'na zewn�trz siebie', kt�r� znamionuje zdolno�� do wyj�cia z siebie, z w�asnego, zamkni�tego egoizmu, po to, aby skon- centrowa� si� na innych. Dojrza�o�� to chwila, w kt�rej cz�owiek �idzie, sprzedaje wszystko co posiada, i idzie za Chrystusem�. �Idzie�, czyli rusza si�, pozostawia codzienny bieg spraw, kt�ry trzyma go w cuglach, a nast�pnie �sprzedaje wszystko co posiada, rozdaje to ubogim� odkrywaj�c prawdziw� relacj� z innymi lud�mi i rzeczami, ��czy si� z nimi w nowej relacji mi�o�ci a potem �idzie za Chrystusem�, ukierunkowuj�c swe �ycie ci�gle bardziej na Chrystusa. Na koniec jeszcze s�owo o motywie napisania tej ksi��ki. Z tego co ju� powiedzieli�my do tej pory wynika, �e cz�owiek dojrza�y jest cz�owiekiem du- chowym, uchrystusowionym przez Ducha, cz�owie- kiem pe�nym mi�o�ci, autentycznej i ukrzy�owanej. Przecie� tylko taki cz�owiek, w tak wspania�y spos�b kierowany i prowadzony przez dary Ducha, mo�e odpowiedzie� na ogromn� potrzeb� ducho- wo�ci, kt�ra rodzi si� w tym, tak udr�czonym, �wiecie. W �wiecie zdominowanym przez l�k, smutek, skazanym na brak znaczenia i zatrat� to�samo�ci, rozdartym i zranionym, tak bardzo potrzebujemy odnalezienia warto�ci i punkt�w odniesienia. Po- wiedzmy to z ca�� stanowczo�ci�: potrzeba �wi�to�- ci i �wi�tych, potrafi�cych przyda� �smaku" md�e- mu �wiatu wyp�ukanemu 2 soli, o kt�rej m�wi l 33 Ewangelia, �e jest zbawiaj�cym S�owem Boga. �wiat bardzo potrzebuje ludzi wierz�cych, kt�rzy by �yli tak jak przystoi �wi�tym (Ef 5, 3) i kt�rzy oblekliby si�, jak przystoi wybra�com Bo�ym, �wi�tym i umi- �owanym, w serdeczne mi�osierdzie, dobro�, pokor�, cicho�� i cierpliwo�� (por. Koi 3, 12). Strony niniejsze stanowi� skromny przyczynek dla wielu m�czyzn i kobiet, braci i si�str w naszej wsp�lnej wierze, aby umieli rozpali� w sobie prag- nienie stania si� 'doros�ymi w Panu' i zalicza� si� do liczby �wi�tych, kt�rzy zapalaj� �wiat�o w �wie- cie, jak m�wi S�owo Pa�skie: �Wy jeste�cie �wiat�em �wiata. Nie mo�e si� ukry� miasto po�o�one na g�rze. Nie zapala si� te� �wiat�a i nie stawia pod korcem, ale na �wieczniku, aby �wieci�o wszystkim, kt�rzy s� w domu. Tak niech �wieci wasze �wiat�o przed lud�mi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, kt�ry jest w niebie� (Mt 5, 14-16). Dary Ducha �wi�tego... - 3 ; S"f> . Cz�� pierwsza TEOLOGIA DAR�W �-�4. 1. Duch �wi�ty: dat Boga wylany na wierz�cych Czym jest dawanie? Co oznacza dawanie w j�zyku potocznym? Jest darmowym i �yczliwym obdarowaniem kogo� jak�� rzecz�. W darze, jednak, najwa�niejsz� rzecz�, jak pisze Gardeil, nie jest tyle darowana rzecz, ale osoba, kt�ra daje, lub, jeszcze lepiej, mi�o�� osoby daj�cej1. Poza tym, dar sam z siebie, b�d�c darem, musi by� darmo dany, bezinteresowny, i musi rodzi� si� ze szczerej, �yczliwej mi�o�ci. Taka jest mi�o�� charakteryzuj�ca dar. W odniesieniu do Boga wszystko to nabiera cudownego znaczenia. Ca�e misterium �ycia chrze�- cija�skiego jest oparte na darze Boga. Zgodnie z planem zbawienia, wszystko zosta�o cz�owiekowi dane, wszystko rodzi si� z wolnej, pe�nej mi�o�ci inicjatywy Boga. Darem jest zbawie- nie oraz darem jest ka�dy �rodek pomocny w jego osi�ganiu. Odno�nie do tego Pawe� wo�a w ekstatycznym zadziwieniu: �C� wi�c na to powiemy? Je�eli B�g 1 A. Gardeil, [w:] Dictionnaire de theologie catholi�ue, 4, II, 1728. 38 z nami, kt� przeciwko nam? On, kt�ry nawet w�as- nego Syna nie oszcz�dzi�, ale Go za nas wszystkich wyda�, jak�e mia�by wraz z Nim i wszystkiego nam nie darowa�?� (Rz 8, 31-32). Ale mo�e, zamiast m�wi� o darze 'Boga', winni�- my bardziej m�wi� o darze, 'kt�rym jest B�g'. Szczyt do�wiadczenia chrze�cija�skiego osi�ga si� w�a�nie wtedy, kiedy cz�owiek-chrze�cijanin staje si� miejscem zamieszkiwania Boga, miejscem w kt�rym B�g, daj�c si�, przebywa: �Je�li Mnie kto mi�uje, b�dzie zachowywa� moj� nauk�, a Ojciec m�j umi�uje go, i przyjdziemy do niego, i b�dziemy u niego przebywa� (J 14, 23). A tak�e: �Czy� nie wiecie, �e cia�o wasze jest �wi�tyni� Ducha �wi�tego, kt�ry w was jest, a kt�- rego macie od Boga, i �e ju� nie nale�ycie do samych siebie?� (l Kor 6,19). J�zyk Biblii szkicuje w ten spos�b tajemnic� '�aski': czyli tego szczeg�lnego daru, objawionego ju� w chrzcie, za przyczyn� kt�rego B�g zamiesz- kuje w cz�owieku. Ale tym zajmiemy si� p�niej. B�g wi�c daje si� cz�owiekowi. Mo�e nigdy wystar- czaj�co nie zastanawiali�my si� nad tym, w naszym sko�czonym i niedoskona�ym wymiarze zdolno�ci pojmowania, jak nadzwyczajna jest to rzecz. B�g daje si� cz�owiekowi przede wszystkim poprzez objawienie si� mu. Objawienie siebie jest pierwszym, darmo ofiarowanym darem, jakim B�g obdarza cz�owieka. Nie przypadkowo Konstytucja Soborowa o Objawieniu Bo�ym rozpoczyna si� od podkre�lenia wolnej i bezinteresownej inicjatywy Boga. �Spodoba�o si� Bogu w swej dobroci i m�- l m dro�ci objawi� siebie samego i ujawni� nam tajem- nic� woli swojej, dzi�ki kt�rej przez Chrystusa, S�owo Wcielone, ludzie maj� dost�p do Ojca w Du- chu �wi�tym i staj� si� uczestnikami boskiej natury. Przez to zatem objawienie B�g niewidzialny w nad- miarze swej mi�o�ci zwraca si� do ludzi jak do przyjaci� i obcuje z nimi, aby ich zaprosi� do wsp�lnoty z sob� i przyj�� ich do niej� (Dei Ver- bum, nr 2). �Spodoba�o si� Bogu�: objawienie jest �ask�, jest darem! Przedmiotem tego objawienia jest sam B�g oraz jego pe�na tajemnicy wola zbawienia, kt�ra polega na tym, �e ludzie przez Chrystusa w Duchu �wi�tym, b�d� mieli �dost�p do Ojca� i zostan� przeb�stwieni, czyli uczynieni uczestnikami Boskiej natury. Sposobem w jaki B�g dokonuje ca�ego tego zbawczego postanowienia jest przyjacielski dialog z lud�mi: �zwraca si� do ludzi jak do przyjaci�. Spos�b obdarowania jaki wybiera B�g, ofiaruj�c siebie ludziom, naprowadza nas na wielki, historio- zbawczy temat przymierza. Objawiaj�c si�, powie- rzaj�c siebie cz�owiekowi, B�g �m�wi� j�zykiem przyja�ni i mi�o�ci, zaprasza go do komunii z sob�. Jest to ostateczny cel daru i objawienia si� Boga, cel, kt�ry mo�na uto�sami� z �yciem wiecznym, zgod- nie ze s�owami aposto�a Jana: �G�osimy wam �ycie wieczne, kt�re by�o w Ojcu, a nam zosta�o objawio- ne - oznajmiamy wam, co�my ujrzeli i us�yszeli, aby�cie i wy mieli wsp�uczestnictwo z nami. A mie� z nami wsp�uczestnictwo znaczy: mie� je z Ojcem i z Jego Synem Jezusem Chrystusem� (l J l, 2-3). �> ��ytie wieczne� przywo�uje skojarzenie �nie ze staro�ci� bez ko�ca, ale z niezniszczaln� m�odo�- <i��2. f Cz�owiek czuje si� wi�c opanowany przez dar Ducha, sprowokowany i wezwany. Wzajemne odniesienie do siebie kilku zestawio- nych poni�ej tekst�w biblijnych, pomo�e nam wy- obrazi� sobie przyjacielski i pe�en mi�o�ci dialog przymierza: B�g m�wi �Ukocha�em ci� od- wieczn� mi�o�ci� (Jr 31, 3) �M�j mi�y jest m�j� (Pnp 2, 16) �I po�lubi� ci� na wie- ki� (Oz 2, 21) Cz�owiek odpowiada �B�jcie si�[tekst w�oski ma: mi�ujcie - Pana, �wi�ci jego..,� fPs 34, �a ja jestem jeg� (Pnp 2,16) �nazwie Mnie: M�� m�j... (Oz 2, 18) Wszystko to jest darem darmo danym, gdy� nie ma w nas niczego, co 'zmusza�oby' Boga do ofiaro- wania si� nam. Jest to dar bezinteresowny: B�g rzeczywi�cie, b�d�c niesko�czon� doskona�o�- ci�, nie potrzebuje tego by�my mu co� dawali (por. Rz 11, 35). Dar mi�o�ci, przymierza, przyjacielskiego dialogu i zjednoczenia, ma swe �r�d�o w poruszeniu serca Bo�ego, w zwyk�ej �yczliwej mi�o�ci. Wobec tej 1 L. Bouyer, // �wrto Yangelo, Borla, Turyn, 1964, str. 52. 41 niewymownej bezwarunkowo�ci, podziwiaj�c i za- chwycaj�c si�, pytamy si� sami siebie: c� tak wartego mi�o�ci ma w sobie serce cz�owieka, �e a� Zwraca na siebie mi�uj�c� uwag� Boga? Nic, abso- lutnie nic. Dlaczego wi�c B�g, przejmuj�c inicjatyw�, daje nam siebie? Na �lad odpowiedzi, cho� niepe�nej, mo�emy natrafi� cofaj�c si� do pocz�tku naszego istnienia, do stw�rczego aktu Boga. Cz�owiek obrazem mi�o�ci Bo�ej Kiedy B�g stworzy� cz�owieka, uczyni� go na sw�j obraz i podobie�stwo (Rdz l, 26). Biblijny opis stworzenia przedstawia �wiat jako wielk� �wi�tyni�: �wi�tyni�, kt�r� B�g buduje dla swej chwa�y: �I wi- dzia� B�g, �e wszystko, co uczyni�, by�o dobre�. Nast�pnie, jak w ka�dej �wi�tyni, potrzebny jest jaki� obraz, powiedzmy jaki� pos�g bosko�ci, kt�rej �wi�tynia jest po�wi�cona. Kiedy wi�c dzie�o stwo- rzenia kosmosu zosta�o uko�czone, B�g wprowadzi� tam cz�owieka z zadaniem, aby by� Jego �obrazem�, Jego �ywym pos�giem: cz�owiek jest wi�c sakra- mentem, znakiem obecno�ci Bo�ej, kap�anem Jego chwa�y. Obraz jest doskona�y, je�eli przypomina, aby tak rzec, prototyp; dlatego tekst biblijny m�wi: �B�g stworzy� cz�owieka na sw�j obraz i podobie�stwo�. Poniewa� B�g jest mi�o�ci� i stwarza wolnym i pot�nym aktem mi�o�ci, wynika z tego, �e cz�o- wiek, od momentu swego stworzenia, zosta� powo- �any przez Boga do bycia *obrazem i podobie�- 42 stwem Jego mi�o�ci�. W pewnym znaczeniu mo�na powiedzie�, �e B�g odwzorowa� samego siebie w cz�owieku: cz�owiek jest wi�c rzeczywi�cie odbi- ciem Jego chwa�y i Jego mi�o�ci. Dlatego od samego pocz�tku B�g da� cz�owieko- wi nagl�c� potrzeb� mi�o�ci i serce zdolne do tego, aby On w nim zamieszka�. Ta potrzeba nie zosta�a w cz�owieku zniszczona nawet po grzechu: tyle, �e z powodu zepsucia, kt�rego powodem by�a si�a grzechu, cz�owiek ukierunkowuje swoj� zdolno�� kochania w innym kierunku. Dlatego w�a�nie, jak pisze o. Lafrance, ta potrzeba mi�o�ci jest tak� sam� po�ywk� dla grzechu, jak i dla cnoty i �wi�to�ci3. Nale�y jednak przywr�ci� tej mi�o�ci jej prawdzi- we oblicze, czyli �wi�te oblicze Boga. Sam B�g, ratuj�c nas od grzechu, przywr�ci� nam zdolno�� wej�cia z Nim w mi�osny dialog: dokona� tego w Chrystusie Jezusie, prawdziwym obrazie i podo- bie�stwie Ojca (Koi l, 18). Dlatego cz�owiek, aby zrealizowa� powo�anie otrzymane w dniu stworzenia, musi ukszta�towa� si� na wz�r Chrystusa: by� w Chrystusie. �Albo- wiem tych, kt�rych od wiek�w pozna�, tych te� przeznaczy� na to, by si�' stali na wz�r obrazu Jego Syna� (Rz 8, 29). A tak�e: �W Nim [Chrystusie] bowiem wybra� nas [Ojciec] przed za�o�eniem �wiata, aby�my byli �wi�ci i nieskalani przed Jego 6bliczem...� (Ef l, 4). Dlaczego wi�c B�g daje si� cz�owiekowi? Ponie- wa� jest mi�o�ci� i stworzy� cz�owieka nie tylko 3 J. Lafrance, Modlitwa serca, t�. K. Jucha SJ, WydqW�M, Krak�w, 1997, str. 48. ' 43 z mi�o�ci, ale te� po to, aby mi�owa�, aby sam sta� si� mi�o�ci�. W pewnym stopniu B�g jest nieodpar- cie przyci�gany przez sw�j obraz i podobie�stwo odci�ni�te w sercu cz�owieka. Poprzez stworzenie, pisze dalej o. Lafrance, cz�o- wiek zosta� wrzucony w �ycie jako ofiara i dzi�k- czynienie, gdy� potrzeb� mi�o�ci jest dawanie siebie: je�li jest wierny temu ofiarowaniu, kt�re w tajemni- czy spos�b go unosi i je�li pozwala m�wi� sercu tak jak stworzy� je B�g, to jego �ycie staje si� ofiar�^' chwa�y, zostaje wype�nione przez mocne pragnienjg pogr��enia si� w Bogu4. B�g ustanawia cz�owieka kap�anem po to, aby przebywaj�c po�r�d stworze� i b�d�c w harmonii z wszystkimi rzeczami, oddawa� chwa�� i wdzi�cz- no�� swemu Panu. Cz�owiek jest powo�any do tego, aby sta� si� g�osem ca�ego stworzenia, celem wy- �piewywania hymnu na cze�� mi�o�ci Bo�ej. Od zawsze i na zawsze B�g �piewa hymn samemu so- bie, niestworzonej mi�o�ci, �piewa hymn najczy- stszej i oczyszczaj�cej mi�o�ci. Niekt�re nuty tego hymnu, jaki� fragment, B�g z�o�y� w sercu ka�dego cz�owieka. W ten spos�b cz�owiek jest powo�any do bycia odd�wi�kiem tego, co od zawsze, w niesko�czo- nych przestrzeniach wieczno�ci, m�wi i �piewa B�g we wn�trzu swego �ycia, czyli odd�wi�kiem mi�o�- ci. Oba te