6646
Szczegóły |
Tytuł |
6646 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
6646 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 6646 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
6646 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Augusto Drago
Po Soborze Watyka�skim II wszyscy obserwujemy
w Ko�ciele �przebudzenie si� Ducha": odnowienie r�-
�nych form modlitwy, bogat� refleksj� teolog�w i urz�du
nauczycielskiego Ko�cio�a, powstawanie nowych ru-
ch�w religijnych oraz nowych form �ycia konsekrowa-
nego i apostolskiego. Stoimy w obliczu zdumiewaj�cej ery
Ducha.
Ksi��ka ta na nowo odczytuje duchowo�� Zielonych
�wi�t, kt�ra inspiruje dzi� wiele serc ludzkich ogarni�tych
powiewem nowego �ycia. W nowy spos�b przedstawia
klasyczn� doktryn� siedmiu dar�w Ducha �wi�tego, po-
��czonych z - danymi na Chrzcie �wi�tym - cnotami teolo-
gicznymi i moralnymi. Wwa�nie snuje refleksje te� nad
odpowiadaj�cymi poszczeg�lnym darom, ewangelicz-
nymi �b�ogos�awie�stwami".
Owocem tego jest solidne narz�dzie pomocne w re-
fleksji nad tym, co najwa�niejsze: nad nakre�leniem po-
staci dojrza�ego w wierze chrze�cijanina. Duch �wi�ty,
b�d�c Bogiem, �wi�to�ci� uosobion�, dzia�a tak�e w nas
jako Duch u�wi�cenia i przeb�stwienia, nieustannie for-
muj�c z nas �wi�tych.
WYDAWNICTWO
KRAK�W
CZ�OWIEKj^WIARA
A Qrun OSB, Q. Riedl, MISTYKA l EROS
A Qrun OSB, KRZY�
A Drago, DARY DUCHA �WIETEGO
W pnygotowaniu:
A Qriin OSB, DROQI KU WOLNO�CI
Augusto Drago
DARY DUCHA
�WI�TEQO
Przek�ad
�ukasz Skuza
Wydawnictwo WAM � Ksi�a Jezuici
Krak�w 1998
� Wydawnictwo WAM, 1998 j
31-501 Krak�w, ul. Kopernika 26 *r.
Redakcja
^rkadiusz Baron
Projekt ok�adki
Andrzej Sochacki
KBN 83-7097-459-7
MML OBSTAT. Prowincja Polski Po�udniowej Towarzystwa Jezusowego,
ks. Adam �ak SJ, prowincja�. Krak�w, 21 m 98 r., l.dz. 69/98.
�Albowiem wszyscy ci, kt�rych prowadzi
Duch Bo�y, s� synami Bo�ymi�.
(Rz 8,14)
Wst�p
Czy mo�emy w intensywniejszy spos�b prze�ywa�
nasze chrze�cija�skie �ycie? Oczywi�cie. B�g tego
pragnie.
Spos�b na dokonanie tego jest nam wskazany, co wi�-
cej, jest nam ofiarowany: jest nim Duch �wiaty.
Liturgia grecka przypisuje Duchowi �wi�temu tytu�
�Panhagion�, kt�ry oznacza �Caty �wi�ty�.
Nie ma tu mowy o przyw�aszczeniu tytu�u na zasa-
dzie wy��czno�ci, gdy� w rodzinie Tr�jcy �wi�tej ka�da
z Os�b Bo�ych jest �wiata. Jednak imi� w�asne Ducha,
cho� ukryte i tajemnicze, wyra�a jego istotn� cech�: On
jest Duchem �wi�tym. Jest sam� �wi�to�ci� Boga.
�wi�to�ci�, kt�ra jest osob�. To czym jest Duch w tajem-
nicy �ycia Boga, odnosi si� do Niego tak�e wtedy, gdy
staje si� darem dla cz�owieka: darem u�wi�caj�cym, o�y-
wiaj�cym, przeb�stwiaj�cym.
Sposobem na osi�gni�cie pe�ni �ycia chrze�cija�skiego
jest wi�c Duch, kt�ry obdarza nas �wi�to�ci� samego
Boga. Dokonuje w nas tego dzie�a za po�rednictwem swo-
ich dar�w, sam b�d�c �Darem� Ojca, darem zawsze da-
wanym, zawsze ofiarowywanym. Je�eli jest prawd�, jak
twierdzi Orygenes, �e od Wcielenia Ko�ci� jest wype�nio-
ny Tr�jc�, to prawd� jest tak�e, �e od dnia Pi��dziesi�tni-
cy, od dnia zes�ania Ducha, Ko�ci� jest pe�en �wi�to�ci
staj�c si� matk� �wi�tych.
Oto dlaczego tak�e dzisiaj jest mo�liwe intensywniej-
sze prze�ywanie naszego �ycia chrze�cija�skiego: moc
8
Pi��dziesi�tnicy nie wyczerpa�a si�., jest ci�gle �ywa,
obecna, dzia�aj�ca, pobudzaj�ca sw� dynamiczno�ci�.
Winni�my uczyni� j� swoj�, aby zaspokoi� wielkie zapo-
trzebowanie �wiata na �wi�tych, czyli ludzi takich, jak
wszyscy, ludzi, kt�rzy jednak zwyk�e, codzienne czyn-
no�ci wykonuj� na spos�b ewangeliczny, wype�niaj�c
ka�d� z nich mi�o�ci� i modlitw�, na�laduj�c liturgi�,
kt�ra wie co to dar, po�wi�cenie i ofiarowanie siebie.
Niniejsza praca jest w�a�nie w ten, pe�en prostoty,
spos�b ofiarowana ludziom dobrej woli, kt�rzy pragn�
by� w Duchu, aby w swej konkretnej historyczno�ci sta-
wali si� �uduchowionymi�.
Leon Bloy pisa�: �Nie by� �wi�tymi to jeden wielki
smutek...�.
Niech Duch rado�ci uczyni nas swoimi wsp�pracow-
nikami w dziele zwyci�enia tego przeogromnego, bez-
miernego smutku ogarniaj�cego ca�y �wiat.
� oq r
Wprowadzenie
U �R�DE�
DOJRZA�O�CI CHRZE�CIJA�SKIEJ
Pragn� rozpocz�� pisanie pierwszych stron tej
pracy po�wi�conej darom Ducha, od nakre�lenia po-
staci dojrza�ego chrze�cijanina, czyli cz�owieka
doros�ego w wierze.
Kim jest dojrza�y chrze�cijanin?
W ksi��ce, kt�ra stawia sobie za cel m�wienie
o 'duchowo�ci', tego rodzaju pytanie mo�e wyda�
si� prowokacj�. I to z wielu powod�w: przede
wszystkim dlatego, �e dominuje dzi� tendencja do
redukowania problemu dojrza�o�ci do problemu
formacji w�asnego sumienia w oparciu o przyj�te
zasady chrze�cija�skie. Na niebezpiecze�stwo wska-
zuje na przyk�ad Hans Urs von Balthasar, kt�ry
stwierdza: �Sumienie w takim stopniu jest podsta-
w� naszego naturalnego post�powania moralnego,
w jakim nale�y do naszej ludzkiej natury, ale
r�wnocze�nie w takim stopniu, w jakim jeste�my
chrze�cijanami, nasze sumienie zawsze powinno by�
wra�liwe na Ducha Chrystusowego, kt�ry sprawuje
rz�dy w nas i nad nami w spos�b wolny i niesko�-
czony. Duch ten nie pozwala by go rozlano jak
wino do butelek i zakorkowano raz na zawsze, by
mu nadano kszta�t sztywnych zasad. Jedynie ci�gle
�wie�e, aktywne s�uchanie daje nam szans� us�ysz�-
10
ni�, a mo�e i zrozumienia Ducha. Jest to uwarunko-
wane bezgraniczn� gotowo�ci� na przyjmowanie
poucze� i nadprzyrodzonym instynktem pos�usze�-
stwa, kt�ry chrze�cijanin powinien mie� we krwi,
a wi�c tym, co my w swym prymitywnym rozumo-
waniu uwa�amy za zaprzeczenie 'dojrza�o�ci'. Im
bardziej jeste�my pos�uszni wolnemu Duchowi
Chrystusa, tym wi�ksze mamy prawo do uznania
siebie za chrze�cijan wolnych i dojrza�ych. Wszelkie
inne pojmowanie dojrza�o�ci stanowi zdradzieck�
pomy�k�w1.
Poruszenie tematu chrze�cija�skiej dojrza�o�ci
odnosi si� wi�c, jak mi si� wydaje, do tematu zdol-
no�ci cz�owieka do otwarcia si� na wolne, silne
i odradzaj�ce dzia�anie Ducha Chrystusowego. M�-
wi�c o konkretach nie mo�emy pomin�� dzia�ania
Ducha �wi�tego. Dlatego m�wienie o dojrza�o�ci
chrze�cija�skiej jest faktycznie m�wieniem o �du-
chowo�ci�. M�wimy o rzeczach odnosz�cych si� do
'duchowego bycia cz�owieka'.
W�a�nie z tego powodu nie jest to zbyt �atwe ani
jednoznaczne. W temat ten wplecionych jest bo-
,wiem wiele r�nych w�tk�w i sposob�w w jakie
Duch �wi�ty mo�e wzywa� cz�owieka do wsp�pra-
cy z sob�. Mimo to mo�emy, �ledz�c niekt�re,
moim zdaniem podstawowe, wskaz�wki Nowego
Testamentu, przedstawi� zasadniczy zarys tak ro-
zumianej dojrza�o�ci chrze�cija�skiej.
1 H. U. von Balthasar, Kim jest chrze�cijan.^.^ Editions do
dialogue, Paris, 1971, str. 85.
11
Niekt�re wa�ne dane zawarte w Nowym
Testamencie
Stan osoby doros�ej, czyli, w naszym przypadku,
dojrza�ej, jest przeciwstawiany stanowi dzieci�ctwa.
Taki pogl�d prezentuje na przyk�ad Pawe�: �Gdy
by�em dzieckiem, m�wi�em jak dziecko, czu�em jak
dziecko, my�la�em jak dziecko. Kiedy za� sta�em
si� m�em, wyzby�em si� tego, co dzieci�ce� (l Kor
13, II)2.
Pawe� wyra�a tutaj pogl�d, przedstawiony w for-
mie por�wnania, a dotycz�cy obecnego stanu cz�o-
wieka-chrze�cijanina, kt�ry w eschatologicznej pe�ni,
dzi�ki mi�o�ci, stanie si� doros�ym w doskona�ym
postrzeganiu Boga: �Teraz widzimy jakby w zwier-
ciadle, niejasno: wtedy za� [zobaczymy] twarz�
w twarz. Teraz poznaj� po cz�ci, wtedy za� po-
znam tak, jak i zosta�em poznany...� (l Kor 13, 12).
W Nowym Testamencie termin �niemowl�
odnajdujemy u�yty r�wnie� dla okre�lenia 'chrze�ci-
janina', kt�ry jeszcze nie zdo�a� sta� si� nim w pe�-
ni. Autor Listu do Hebrajczyk�w, na przyk�ad, po
przedstawieniu doktryny o Jezusie Arcykap�anie,
musi na zako�czenie z gorycz� stwierdzi�: �Wiele
mamy o Nim m�wi�, a trudne to jest do wyja�nie-
nia, poniewa� oci�ali jeste�cie (dos�ownie 'leniwi')
w s�uchaniu... i mleka wam potrzeba, a nie sta�ego
pokarmu. Ka�dy, kt�ry pije [tylko] mleko, nie�wia-
2 Cytaty z Biblii pochodz� z IV wydania Pismo �wi�te Starego
i Nowego Testamentu, Wydawnictwo Pallottinum, Pozna� -
Warszawa 1984.
12
dom jest nauki sprawiedliwo�ci, poniewa� jest nie;
mowl�ciem. Przeciwnie, sta�y pokarm jest w�a�ciwy
dla doros�ych (dos�ownie 'doskona�ych')...� (Hbr 5,
11 nn.).
Stan niemowl�cia (nepio�) zostaje tutaj przeci-
wstawiony stanom ludzi �doskona�ych�, czyli os�b
doros�ych i dojrza�ych. Niedojrza�o�� pierwszej
sytuacji jest spowodowana faktem, i� adresaci Listu
nie rozumiej�, z powodu swego rodzaju zatwardzia-
�o�ci serc, tego co autor nazywa �nauk� sprawiedli-
wo�ci�, terminu, kt�ry prawdopodobnie odnosi si�
do ca�o�ci zbawczego planu Boga objawionego
w Pi�mie �wi�tym.
W pierwszym Li�cie do Koryntian (3, l nn.)
spotykamy t� sam� terminologi� o jeszcze wyra�-
niejszym znaczeniu. �wi�ty Pawe� pisze: �A ja nie
mog�em, bracia, przemawia� do was jako do ludzi
duchowych, lecz jako do cielesnych, jako do nie-
mowl�t w Chrystusie. Mleko wam da�em, a nie
pokarm sta�y, bo�cie byli niemocni; zreszt� i nadal
nie jeste�cie mocni. Ci�gle przecie� jeszcze jeste�cie
ciele�ni...�.
Wiele m�wi�ca jest zgodno�� u�ytych termin�w:
by� niemowl�ciem, czyli chrze�cijaninem jeszcze nie
ukszta�towanym, odpowiada byciu jeszcze �cieles-
nym�. Cz�owiek cielesny, w antropologicznej wizji
Paw�a, jest cz�owiekiem poddanym negatywnym
i niszcz�cym si�om grzechu, cz�owiekiem zamkni�-
tym w sobie, zgarbionym, pochylonym nad samym
sob�. Taki cz�owiek jest kim� jeszcze nie wyzwolo-
nym przez Jezusa Chrystusa, moc� jego �wi�tego
Ducha. Jest to cz�owiek, kt�rego �ycie zosta�o bar-
dzo os�abione przez grzech, cz�owiek, kt�ry ko-
13
niecznie potrzebuje prawdziwego wyzwolenia. Jest
to cz�owiek, w kt�rym jeszcze nie wybuch�a nowo��
Ducha udzielonego przez Zmartwychwsta�ego Pana.
Jest wiele tekst�w, kt�re dotycz� tego tematu.
Przypominamy te bardziej znamienne. �Ci bowiem,
kt�rzy �yj� wed�ug cia�a, d��� do tego, czego chce
cia�o; ci za�, kt�rzy �yj� wed�ug Ducha - do tego,
czego chce Duch. D��no�� bowiem cia�a prowadzi
do �mierci, d��no�� za� Ducha - do �ycia i pokoju.
A to dlatego, �e d��no�� cia�a wroga jest Bogu, nie
podporz�dkowuje si� bowiem Prawu Bo�emu, ani
nawet nie jest do tego zdolna. A ci, kt�rzy �yj� we-
d�ug cia�a, Bogu podoba� si� nie mog�� (Rz 8, 5-8).
Dalej za� kontynuuje: �Jeste�my wi�c, bracia,
d�u�nikami, ale nie cia�a, by�my �y� mieli wed�ug
cia�a. Bo je�eli b�dziecie �yli wed�ug cia�a, czeka
was �mier�. Je�eli za� przy pomocy Ducha u�mier-
ca� b�dziecie pop�dy cia�a - b�dziecie �yli� (Rz 8,
12-13). �Cia�o� oznacza natur� ludzk� os�abion�
i uwi�zion� przez grzech (por. Rz 13, 14; Ef 2, 3).
W Li�cie do Rzymian (7, 5-25) Pawe�, u�ywaj�c
mocnych i dramatycznych okre�le�, opisuje sytuacj�
cz�owieka cielesnego: jest to cz�owiek, w kt�rego
cz�onkach budz� si� grzeszne nami�tno�ci (w. 5);
w �yciu kt�rego grzech wzbudza wszelkie po��da-
nie (w. 8); kt�ry zosta� uwiedziony przez grzech (w.
11); zaprzedany w niewol� grzechu (w. 14); �yje
w tak wielkim zam�cie, �e jego w�adze - umys�,
serce, rozum, wola - s� jakby uwi�zione, tak �e nie
rozumie tego co czyni (w. 15 nn.). Jest to cz�owiek
walcz�cy, kt�ry krzyczy i j�czy w swej okrutnej
niemocy: �A zatem stwierdzam w sobie to prawo,
�e gdy chc� czyni� dobro, narzuca rni si� z�o.
14
Albowiem wewn�trzny cz�owiek [we mnie] ma
upodobanie zgodne z Prawem Bo�ym. W cz�onkach
za� moich spostrzegam prawo inne, kt�re toczy
walk� z prawem mojego umys�u i podbija mnie
w niewol� pod prawo grzechu mieszkaj�cego
w moich cz�onkach. Nieszcz�sny ja cz�owiek! Kt�
mnie wyzwoli z cia�a, [co wiedzie ku] �mierci?� (Rz
7, 21-24).
Szczeg�owo opisuje Pawe� t� walk� we fragmen-
cie z Listu do Galat�w 5,16-26. Podstawow� prze-
s�ank� tego tekstu jest to, �e �cia�o� d��y do czegcj
innego ni� �duch�. #t
�w stan zam�tu jest �r�d�em nie tylko tzw. grz�t
ch�w cia�a (niezgoda, nieprzyja��, sp�r, nieczysto��,
hulanki, pija�stwo, itp.), ale tak�e grzech�w z za-
sady pope�nianych my�l� (uprawianie ba�wochwal-
stwa, czary, wzburzenie, gniew, roz�amy). S� to
wi�c te same wyst�pki, kt�re czyni�y z chrze�cijan
w Koryncie �niemowl�ta w Chrystusie� (l Kor 3,1).
�Cia�o� oznacza wi�c cz�owieka, kt�ry jest taki
jakim sam siebie uformowa�. Jest on przeciwstawio-
ny cz�owiekowi stworzonemu wed�ug zamys�u
Bo�ego na Jego obraz i podobie�stwo, cz�owiekowi
odnowionemu w Chrystusie.
�Cia�o� oznacza cz�owieka oddzielonego od
Chrystusa i Jego Ducha.
Tak opisany przez Paw�a cz�owiek, jak twierdzi
sam aposto�, jest cz�owiekiem niedojrza�ym, cz�o-
wiekiem, kt�ry jest jeszcze 'niemowl�ciem w Chry-
stusie', cz�owiekiem, w kt�rym Duch Bo�y nie m�g�
jeszcze ukaza� wszystkich mo�liwo�ci swego pot�-
nego dzie�a wyzwolenia i u�wi�cenia. Takiemu
cz�owiekowi przeciwstawiany jest cz�owiek dojrza�y,
15
chrze�cijanin, �doskona�y�, czyli cz�owiek �ducho-
wy�; cz�owiek, kt�rego wszystkie cz�ci jestestwa s�
poddane i opanowane przez Ducha Pa�skiego.
Cz�owiek duchowy
Istnieje wi�c �cis�y zwi�zek pomi�dzy byciem
dojrza�ym chrze�cijaninem a Duchem Bo�ym. Jest to
zwi�zek przyczynowo - skutkowy. To w�a�nie pod
natchnieniem Ducha Bo�ego cz�owiek �cielesny�
staje si� �duchowym�.
Aby lepiej zrozumie� teit; zwi�zek si�gnijmy do
Sowa Bo�ego. f;v
W �smym rozdziale Listu do Rzymian, Pawe�
przedstawia wielce znamienny obraz zale�no�ci
Duch-cz�owiek.
Chrze�cijanin nie jest ju� cz�owiekiem poddanym
cia�u, lecz Duchowi, kt�ry w nim zamieszkuje.
Duch Bo�y sta� si� 'zasad� konstytutywn�' nowo�ci
jego �ycia.
Zarysujmy pokr�tce teologiczn� syntez� tego
wspania�ego rozdzia�u.
Otrzymawszy dar Ducha, cz�owiek przede
wszystkim poznaje nowy sens zbawienia i wyzwo-
lenia. Duch jest Duchem wolno�ci i wyzwolenia.
Przed przyj�ciem Chrystusa B�g ofiarowa� cz�owie-
kowi dar prawa: pozytywne prawo moj�eszowe
�ydom, prawo naturalne za� ca�ej reszcie ludzko�ci.
Zadaniem prawa by�o kierowanie ca�� dzia�alno�ci�
cz�owieka zgodnie z zamys�em Bo�ym, a przede
wszystkim, zachowanie samego cz�owieka w mi�o�-
ci. Ale z powodu grzechtf, 'kt�ry uczyni� z cz�owie-
16
ka �cia�o�, prawo nie by�o ju� w stanie wype�ni�
tego zadania, gdy� w sercu cz�owieka nie mieszka�a
ju� mi�o��: sta�o si� sercem niezdolnym do mi�o�ci.
Teraz za�, m�wi �w. Pawe�, to co by�o niemo�li-
we dla prawa, B�g uczyni� mo�liwym posy�aj�c
swego Syna, Jezusa Chrystusa, kt�ry, dokonuj�c
odkupienia, wraz z darem Ducha przywraca cz�o-
wiekowi zdolno�� kochania. Duch staje si� w nim
�r�d�em nowo�ci jego �ycia. Oto konstytutywna
zasada jego nowego bytu ukszta�towanego przez
Chrystusa: �Albowiem wszyscy ci, kt�rych prowa-
dzi Duch Bo�y, s� synami Bo�ymi� (Rz 8, 14).
To w�a�nie Duch, poprzez Chrzest, czyni z cz�o-
wieka syna Bo�ego, obdarowuj�c go �ywym do-
�wiadczeniem synostwa Bo�ego i przysz�ego dzie-
dzictwa. Bez obecno�ci Ducha nie ma chrze�cijanina
prawdziwie dojrza�ego, gdy� bez Ducha nie ma
mowy o podobie�stwie do Chrystusa, prawdziwie
nowego Cz�owieka nowego stworzenia.
�Nie otrzymali�cie przecie� ducha niewoli, by si�
znowu pogr��y� w boja�ni, ale otrzymali�cie ducha
przybrania za syn�w, w kt�rym mo�emy wo�a�:
�Abba, Ojcze!" Sam Duch wspiera swym �wiadec-
twem naszego ducha, �e jeste�my dzie�mi Bo�ymi�
(Rz 8, 15-16).
Wo�a� �Abba, Ojcze!�, oznacza posiada� to samo,
wewn�trzne, osobowe do�wiadczenie Jezusa Chry-
stusa. Do tego w�a�nie ludzie zostali przeznaczeni
przez Ojca: �by si� stali na wz�r obrazu Jego Syna�
(Rz 8, 29).
Przedstawione tu pogl�dy antropologii chrze�ci-
ja�skiej, chocia� same przez si� ukazuj� w jasny
17
spos�b relacj� cz�owiek-Duch, wymagaj� wyja�nie-
nia i pog��bienia.
, Nale�y si� przecie� zapyta�: kim jest cz�owiek
duchowy, jaki jest jego, �eby tak rzec, portret pa-
mi�ciowy i co ten cz�owiek robi?
i Nie wystarcza bowiem powiedzie�, �e cz�owiek
duchowy to cz�owiek, kt�ry we wszystkich swoich
wymiarach jest kierowany, prowadzony i poddany
Duchowi. Musimy si� zapyta�, co to wszystko
oznacza.
W zadaniu tym przychodzi nam z pomoc� S�owo
Bo�e. Nie ma w�tpliwo�ci, �e pe�ni� dojrza�o�ci
chrze�cija�skiej, doskona�o��, osi�ga si� w mi�o�ci.
W�a�nie mi�o�� nazywa Pawe� �wi�zi� doskona�o�-
ci (Koi 3, 14). Hymn o mi�o�ci z l Kor 13 ukazuje
to wyra�nie.
Aposto� Jan po�wi�ca ca�y list, nazywany w�a�nie
listem o mi�o�ci, temu wspania�emu tematowi. Mi-
�o��, o kt�rej mowa nie jest jak� b�d� mi�o�ci�.
Istnieje tylko jedna mi�o�� godna tego miana, a jest
ni� B�g. Jan napisze dalej w swym li�cie: �B�g jest
mi�o�ci�: kto trwa w mi�o�ci, trwa w Bogu, a B�g
trwa w nim� (l J 4,16). Niesko�czona doskona�o��
Boga polega na Jego byciu �mi�o�ci�� sam� w sobie,
sam� z siebie, sam� przez si�, na wieczno��; tak
wi�c doskona�o�� cz�owieka polega na uczestnictwie
i �yciu t� mi�o�ci�. Dlatego te� ten sam Jan mo�e
napisa�: �Umi�owani, mi�ujmy si� wzajemnie, ponie-
wa� mi�o�� jest z Boga� (l J 4, 7).
Tej mi�o�ci cz�owiek nie posiada w sobie. Jest mu
ona dana przez Ducha �wi�tego, kt�ry jest promie-
niowaniem i �r�d�em mi�o�ci powszechnej. Przypo-
mnijmy bardzo znany, Paw�owy fragment z Rz 5,5:
Dary Ducha �wi�tego... - 2
18
�Mi�o�� Bo�a rozlana jest w sercach naszych przez
Ducha �wi�tego, kt�ry zosta� nam dany�. A Jan za-
uwa�a jeszcze: �Poznajemy, �e my trwamy w Nim,
a On w nas, bo udzieli� nam ze swego Ducha� (l J
4,13).
Ot� praktykowanie mi�o�ci posiadaj�cej dwa
bieguny - Boga i braci - rodzi si� ze zrozumienia,
z poznania mi�o�ci, kt�r� B�g Ojciec, okaza� nam
daj�c swego Syna Chrystusa Jezusa �jako ofiar�
przeb�agaln� za nasze grzechy� (l J 4, 10). Pojawia
si� tu bardzo wa�na, decyduj�ca, a nawet, w pew-
nym sensie, wstrz�saj�ca my�l, kt�ra pozwala nam
zrozumie�, w jakim stopniu mi�o�� staje si� dla
chrze�cijanina dojrza�o�ci�.
Tymczasem nale�y zauwa�y�, �e bez wylania
Ducha nie ma mi�o�ci, nie ma zrozumienia daru
mi�o�ci, kt�ry Ojciec nam daje w ofierze Chrystusa,
�ofierze przeb�agania za nasze grzechy�.
Mi�o�� chrze�cija�ska, mi�o��, kt�ra jest �wi�zi�
doskona�o�ci� (Koi 3, 14) jest w�a�nie mi�o�ci�
ukrzy�owan�. Tylko mi�o�� ukrzy�owana mo�e
w autentyczny spos�b sta� si� darem i �r�d�em
�ycia. Aby autentycznie kocha� nale�y zrozumie�,
kontemplowa�, wej�� w optyk� mi�o�ci ukrzy�owa-
nej, kt�r� Ojciec da� nam w Chrystusie. Dojrza�o��
chrze�cija�ska w ca�o�ci 'polega' na misterium
krzy�a.
Mi�o�� ukrzy�owana
Aby lepiej zrozumie� ten wymiar mi�o�ci, zbadaj-
my kilka Pawiowych tekst�w. W spos�b szczeg�lny
19
odwo�ajmy si� do sytuacji ko�cio�a w Koryncie. Jest
to smutna sytuacja ko�cio�a podzielonego, w kt�rym
brakuje jedno�ci, kt�ry jest do�wiadczony przez
zazdro�� i spory. W�a�nie dlatego chrze�cijanie s�,
jak ju� widzieli�my, niemowl�tami, s� niedojrzali
(por. l Kor 3,1-4). Jest to ko�ci�, w kt�rym brakuje
mi�o�ci.
Tym, tak niedojrza�ym i choruj�cym na �cieles-
no�� chrze�cijanom Pawe� proponuje misterium
krzy�a jako styl �ycia. Jest przekonany, �e nie
mo�na odzyska� mi�o�ci inaczej jak poprzez krzy�.
Odczytajmy na nowo niekt�re z jego stwierdze�:
�Nauka bowiem krzy�a g�upstwem jest dla tych, co
id� na zatracenie, moc� Bo�� za� dla nas, kt�rzy
dost�pujemy zbawienia� (l Kor l, 18); �Tak wi�c,
gdy �ydzi ��daj� znak�w, a Grecy szukaj� m�dro�-
ci, my g�osimy Chrystusa ukrzy�owanego, kt�ry jest
zgorszeniem dla �yd�w, a g�upstwem dla pogan,
dla tych za�, kt�rzy s� powo�ani, tak spo�r�d
�yd�w, jak i spo�r�d Grek�w, Chrystusem, moc�
Bo�� i m�dro�ci� Bo��. To bowiem, co jest g�up-
stwem u Boga, przewy�sza m�dro�ci� ludzi, a co
jest s�abe u Boga, przewy�sza moc� ludzi� (l Kor l,
22-25); �Postanowi�em bowiem, b�d�c w�r�d was,
nie zna� niczego wi�cej jak tylko Jezusa Chrystusa,
i to ukrzy�owanego� (l Kor 2, 2).
Musimy zada� pytanie: czym jest �w krzy�? Kim
jest Jezus ukrzy�owany, kt�rego Pawe� przedstawia
wsp�lnocie Korynckiej? Krzy� przedstawiony jest
jako �m�dro�� Bo�a. Termin �m�dro�� jest tu
rozumiany jako okre�lenie sposobu w jaki B�g
objawia si�, a zw�aszcza w jaki dokonuje swego
zbawczego planu na �wiecie. Charakterystyczn�
20
cech� jego realizacji jest kenosis, uni�enie, pokora,
ukrycie si�, wyrzeczenie si� jakiejkolwiek formy
mocy ludzkiej. B�g wybiera to, co jest g�upie
w oczach �wiata, to co jest dla �wiata niemocne,
nisko urodzone i wzgardzone, aby to co jest, unice-
stwi� (por. l Kor l, 27-28).
Chrystologiczny hymn z Listu do Filipian z jesz-
cze wi�ksz� si�� ukazuje t� 'niezwyci�on� s�abo��'
stwierdzaj�c: �On, istniej�c w postaci Bo�ej, nie sko-
rzysta� ze sposobno�ci, aby na r�wni by� z Bogiem,
lecz ogo�oci� samego siebie, przyj�wszy posta� s�u-
gi... uni�y� samego siebie, sta wszy si� pos�usznym
a� do �mierci - i to �mierci krzy�owej� (Flp 2, 6-8).
Chrystus Jezus, ukrzy�owany kr�l chwa�y, jest
wi�c objawieniem, sakramentem ukrzy�owanej
mi�o�ci Boga. B�g nas umi�owa� i daje nam najwy�-
szy dow�d tej mi�o�ci w pokorze i unicestwieniu
krzy�a.
Je�eli jest co�, co koniecznie Koryntianie musz�
zrozumie�, aby sta� si� 'doros�ymi w Chrystusie',
odzyskuj�c w ten spos�b poczucie jedno�ci w mi�o�-
ci, to jest to w�a�nie krzy� jako obowi�zkowa droga
w procesie stawania si� 'duchowymi'.
Kontemplacja paschalnego misterium krzy�a jest
pokonaniem starego �wiata i bycia cielesnymi oraz
przej�ciem do paschalnej nowo�ci odrodzonego
�ycia.
Jeszcze nie wszystko zosta�o powiedziane. Za-
nim bowiem zapytamy, jaki wp�yw maj� na �ycie
chrze�cija�skie teksty, o kt�rych mowa, nale�y wy-
ja�ni� jak� rol� odgrywa Duch �wi�ty w zrozu-
mieniu misterium paschalnego, mi�o�ci ukrzy-
�owanej. �
21
Oczywi�cie cz�owiek nigdy nie b�dzi&m stanie
moc� w�asnej, naturalnej si�y, b�d�c istot� cielesn�,
wej�� w orbit� tego wstrz�saj�cego sposobu post�-
powania Boga. Nigdy nie b�dzie m�g� o w�asnych
si�ach wej�� w orbit� si�y przyci�gania, kt�r� jest
Chrystus ukrzy�owany. Zosta�o mu to objawione
przez Ducha Pa�skiego. Pawe� stwierdza to w spo-
s�b kategoryczny we wspania�ej perykopie z l Kor
2, 8-16. M�wi w niej o �m�dro�ci�, kt�r� tylko
�doskonali�, czyli chrze�cijanie 'doro�li w Duchu'
umiej� poj��; m�dro�ci, kt�ra nie mo�e przynale�e�
do sfery tego �wiata, z jego zasadniczo cielesnymi
kategoriami. Jest to m�dro�� spowita przez �miste-
rium�, kt�re jest istotn� cz�ci� zbawczego planu
Boga, m�dro�ci�, kt�ra przedtem by�a ukryta, ale
kt�ra teraz zosta�a objawiona.
Przedmiotem i tre�ci� tej m�dro�ci jest Chrystus
ukrzy�owany - Pan chwa�y. W�adcy tego �wiata nie
chcieli, ani nie zdo�ali jej poj��. Nam jednak B�g j�
objawi� za po�rednictwem Ducha.
G��wnym tematem wspomnianej perykopy jest
wi�c krzy�, jako jedyna i prawdziwa m�dro��, jako
podstawa, na kt�rej nale�y budowa� nowe �ycie.
Na podstawie tego tekstu, tak wspaniale rozja�niaj�-
cego, mo�na wywnioskowa�, �e cz�owiek dojrza�y,
duchowy, jest cz�owiekiem, kt�ry doszed� pod
natchnieniem Ducha do zrozumienia a wi�c i do
urzeczywistnienia w �yciu misterium krzy�a jako
wielkiego misterium mi�o�ci. To w�a�nie jest owo
�pos�ugiwanie Ducha�, o kt�rym m�wi Pawe�
w drugim Li�cie do Koryntian, gdzie przedstawia je
r�wnie� jako pos�ugiwanie �sprawiedliwo�ci�, prze-
ciwstawione staremu przymierzu (2 Kor -8>: 8 nn.)
22
istaremi�><prawut i Centralnym punktem nowego
przymierza jest mi�o�� (por. Rz 13, 10), kt�ra jest
mi�o�ci� ukrzy�owan�.
Wydaje mi si�, �e wszystko to jest wspaniale
streszczone w zdaniu charakterystycznym dla rosyj-
skiego do�wiadczenia mistycznego: �Ojciec jest
mi�o�ci� krzy�uj�c�, Syn jest mi�o�ci� ukrzy�owan�,
a Duch �wi�ty jest niezwyci�aln� moc� krzy�a�.
Ale jaki ma zwi�zek mi�o�� ukrzy�owana z �y-
ciem chrze�cijanina? W jaki spos�b ukrzy�owana
mi�o�� staje si� praktyczn� miar� dojrza�o�ci chrze�-
cija�skiej? 'Kszta�t ukrzy�owania', kt�ry musi zosta�
wyryty w chrze�cijaninie, jest tym samym kszta�-
tem, kt�ry na pocz�tku zosta� w nim wyryty przez
Ko�ci� w sakramencie Chrztu: �Czy� nie wiadomo
wam, �e my wszyscy, kt�rzy�my otrzymali chrzest
zanurzaj�cy w Chrystusa Jezusa, zostali�my razem
z Nim pogrzebani po to, aby�my i my wkroczyli
w nowe �ycie - jak Chrystus powsta� z martwych
dzi�ki chwale Ojca. Je�eli bowiem przez �mier�,
podobn� do Jego �mierci, zostali�my z Nim z��cze-
ni w jedno, to tak samo b�dziemy z Nim z��czeni
w jedno przez podobne zmartwychwstanie. To
wiedzcie, �e dla zniszczenia grzesznego cia�a dawny
nasz cz�owiek zosta� razem z Nim ukrzy�owany po
to, by�my ju� wi�cej nie byli w niewoli grzechu.
Kto bowiem umar�, sta� si� wolny od grzechu� (Rz
6, 3-7).
Jest to kluczowy tekst w zrozumieniu czym jest
i gdzie si� rodzi nowe �ycie, kt�re ma sw�j pocz�-
tek w chrzcie. Rodzi si� ono z umierania, kt�re jest
uczestnictwem,, w �mierci Chrystusa, z zej�cia do
23
grobu razem z Chrystusem; jest ukrzy�owaniem
starego cz�owieka po to, aby zniszczy� cia�o grze-
chu.
Co to konkretnie oznacza opisuje Pawe� w Li�cie
do Galat�w, gdzie stwierdza: �A ci, kt�rzy nale��
do Chrystusa Jezusa, ukrzy�owali cia�o swoje z jego
nami�tno�ciami i po��daniami� (Ga 5, 24) i dodaje,
�e oznacza to nie tylko �y� wed�ug Ducha, ale tak�e
i 'kroczy�' tam gdzie prowadzi ich Duch. Zatem
dojrza�ym jest ten, kto realizuje w sobie, w spos�b
podmiotowo istotny, przedmiotow� rzeczywisto��
zawart� w chrzcie. Odpowiada to dok�adnie prawu
'chrze�cija�skiej ascezy oczyszczenia': prawu, kt�re
Jezus Chrystus tak stanowczo og�osi�: �Je�li kto chce
p�j�� za Mn�, niech we�mie krzy� sw�j i niech
Mnie na�laduje... Je�li kto chce p�j�� za Mn� niech
si� zaprze samego siebie, bo kto chce zachowa�
swoje �ycie, straci je; a kto straci swe �ycie z mego
powodu, znajdzie je� (por. Mt 16, 24-25).
Jedyna droga prowadz�ca do mi�o�ci, b�d�c
�wiczeniem si� w niej, przebiega przez ten koniecz-
ny etap ascezy i oczyszczenia. Na tej drodze mi�o��
nabywa ca�� sw� zdolno�� do bycia teologaln�, czyli
do uczynienia si� darem na wz�r w ca�ym tego
s�owa znaczeniu mi�o�ci ukrzy�owanej - Jezusa
Chrystusa, kt�ry uczyni� z siebie dar dla nas, staj�c
si� �ofiar� przeb�agaln� za nasze grzechy�.
Mi�o�� bezbronna
Istnieje jeszcze jeden aspekt okre�laj�cy mi�o��
ukrzy�owan�. Kiedy Pawe�, w hymnie o mi�o�ci (l
24
Kor 13, l nn.), wymienia r�ne cechy mi�o�ci, pisze
w spos�b nast�puj�cy: �Mi�o�� cierpliwa jest,
�askawa jest. Mi�o�� nie zazdro�ci, nie szuka poklas-
ku, nie unosi si� pych�; nie dopuszcza si� bezwsty-
du, nie szuka swego, nie unosi si� gniewem, nie
pami�ta z�ego; nie cieszy si� z niesprawiedliwo�ci,
lecz wsp�weseli si� z prawd�...� (l Kor 13, 4-6).
Nici� przewodni� i ��cz�c� wszystkie wymienione
tu cechy chrze�cija�skiej agape jest bezbronno��, jako
moralna i duchowa postawa osoby. Prawdziwa
mi�o�� jest 'bezbronna', gdy� pochodzi z serca, kt�re
rozbroi�o w�asne ��dze. W rzeczywisto�ci stajemy
wobec najbardziej wznios�ego aspektu misterium
krzy�a.
B�g w Chrystusie Jezusie, mi�o�ci ukrzy�owanej,
objawia si� nam w ca�ej swojej bezbronno�ci: �B�d�c
bogaty, dla was sta� si� ubogim, aby was ub�stwem
swoim ubogaci� (2 Kor 8, 9).
Najwy�szym szczytem 'mi�o�ci' (ca�ta-amore)
Boga jest to w�a�nie, �e B�g: w Chrystusie Jezusie,
sta� si� s�ug�, mi�o�ci� 'bezbronn�' i 'ubog�'. Gdy
za� mi�o�� jest bezbronna, to w�a�nie wtedy staje si�
darem �ycia rodz�cym �ycie.
Aby osi�gn�� pe�ni� mi�o�ci nale�y wi�c przyj��,
tak jak Chrystus, ukrzy�owan� postaw� bezbron-
no�ci. Oznacza to wej�cie w logik� ewangelicznych
b�ogos�awie�stw: �B�ogos�awieni ubodzy w duchu...
b�ogos�awieni, kt�rzy si� smuc�, b�ogos�awieni cisi,
b�ogos�awieni mi�osierni, b�ogos�awieni czystego
serca�...
W ten oto spos�b doszli�my do punktu kulmina-
cyjnego procesu ustalenia to�samo�ci chrze�cijanina
dojrza�ego: jest to cz�owiek duchowy, kt�ry zrozu-
25
miawszy misterium krzy�a sta� si� bezbronny,
a ukrzy�owawszy swe ��dze i nami�tno�ci, swoj�
pych� i sw�j egoizm, otworzy� swe serce do tego
stopnia, �e przyj�� �posta� s�ugi� tak jak Chrystus,
kt�ry sta� si� pos�uszny a� do �mierci, i to �mierci
krzy�owej. Jest to cz�owiek, kt�ry kocha z mi�o�ci
i mi�o�ci� Boga.
Jasne jest, �e za tego rodzaju dojrza�o�� nale�y
zap�aci� drog� cen�. Jest to dojrza�o�� na pewno
niewygodna, a przedstawiona w ten spos�b, mo�e
by� nawet prowokuj�ca w stosunku do panuj�cej
dzi� kultury. Nie ma jednak alternatywy, je�eli chce
si� by� chrze�cijanami na spos�b Chrystusowy.
H. U. von Balthasar pisze: �Jest rzecz� nader
wa�n�, by z ca�� powag�, na jak� ten fakt zas�uguje,
prze�y� �mier� Chrystusa na krzy�u tak, aby wy-
war�a zasadniczy wp�yw na nasze ziemskie �ycie,
jedynie bowiem w ten spos�b mo�emy do�wiadczy�
'mocy przysz�ego wieku' we 'wspania�o�ci s�owa
Bo�ego', mianowicie owych wieczystych, nie�mier-
telnych mocy, dzi�ki pot�dze kt�rych chrze�cijanin
winien rozr�nia� rzeczy ziemskie, rz�dzi� nimi
i nad nimi panowa�. 'Moce' te nie przys�uguj� nam
z natury rzeczy, ale zosta�y oddane nam do dyspo-
zycji, mo�emy si� w nie 'przyoblec' jak w ubranie,
co wi�cej, jak w nowe cia�o; mo�emy wnikn�� w nie
i uto�sami� si� z nimi. Ten proces Pismo nazywa
'przyobleczeniem si� w Chrystusa', 'przyoblecze-
niem nowego cz�owieka'�(por. Rz 13, 14; Ef 4, 24;
Koi 3, 10)3.
' H. U. von Balthasar, dz. cyt., str. 85
26
Si�y te nie s� wi�c 'naturalnie' nasze, ale zostaj�
nam dane, s� dane do naszej dyspozycji. Przez ko-
go? Na pewno przez Boga, a dok�adniej m�wi�c
przez Ducha Bo�ego, Ducha Ojca i Syna. Aby te si�y
uczyni� naszymi, aby zrealizowa� idea� dojrza�o�ci
chrze�cija�skiej, nale�y by� pos�usznym, formowal-
nym, uleg�ym tchnieniu Ducha Bo�ego, kt�ry pro-
wadzi nas a� do �poznania prawdy�. Jednym s�o-
wem nale�y odda� si� jego s�odkiemu przewod-
nictwu.
Sam Balthasar proponuje jako przyk�ad dojrza�o�-
ci to, co zosta�o powiedziane w Dziejach Apostol-
skich odno�nie Paw�a i towarzysz�cych mu misjona-
rzy: �Przeszli Frygi� i krain� galack�, poniewa�
Duch �wi�ty zabroni� im g�osi� s�owo w Azji. Przy-
bywszy do Myzji, pr�bowali przej�� do Bitynii, ale
Duch Jezusa nie pozwoli� im...� (16, 6-7).
Pawe� i jego towarzysze uk�adaj� pewne plany
pomy�lane bezw�tpienia w duchu chrze�cija�skiej
bezinteresowno�ci i obliczone na zrealizowanie tego,
co najlepsze w kr�lestwie Bo�ym - ale Duch �wi�ty
ma mimo to inne, o wiele bardziej dalekosi�ne
plany.
Plan przeciwko planowi! Tylko ten chrze�cijanin,
kt�ry w wyniku modlitewnego obcowania i za�y�o�-
ci z Duchem Jezusa, prowadz�cym go w ka�dej
konkretnej sytuacji i wskazuj�cym mu sw� wol�,
zdolny jest us�ysze�, i� z ca�ego swego planu winien
zrezygnowa� na rzecz planu Bo�ego, by�by chrze�ci-
janinem dojrza�ym4.
4 Por. H. U. von Balthasar, dz. cyt., str. 84.
27
Syntez� tego wszystkiego przedstawiaj� nam
s�owa Paw�a: �Albowiem wszyscy ci, kt�rych pro-
wadzi Duch Bo�y, s� synami Bo�ymi� (Rz 8, 14).
Prowadzeni przez Ducha Pa�skiego
Aby by� w autentyczny spos�b dojrza�ymi
chrze�cijanami winno si� by� prowadzonymi i poru-
szanymi przez Ducha. Co to znaczy? Oznacza to:
�przyoblec cz�owieka nowego, stworzonego wed�ug
Boga, w sprawiedliwo�ci i prawdziwej �wi�to�ci�
(Ef 4, 24), i sta� si� ��wi�tymi�. Rzeczywisto�� jest
okre�lona: sta� si� �wi�tymi, �w ca�ym post�powa-
niu sta�cie si� wy r�wnie� �wi�tymi na wz�r �wi�-
tego, kt�ry was powo�a�, gdy� jest napisane: �wi�ty-
mi b�d�cie, bo Ja jestem �wi�ty� (l P l, 15-16).
Obrazem �wi�tego, kt�ry nas powo�a� jest Chry-
stus Jezus, nowy cz�owiek nowego stworzenia,
obraz Boga niewidzialnego, pierworodny po�r�d
stworze� (por. Koi l, 15).
W ideale chrze�cija�skiej doskona�o�ci odnajduje-
my wi�c istotny aspekt 'chrystusowo�ci': nie przy-
padkiem okre�la si� w�a�nie mianem chrze�cijan
tych, kt�rzy wywodz� swe imi�, okre�lenie swego
wn�trza, od Chrystusa. Zadaniem Ducha �wi�tego,
kt�ry jest tak�e Duchem Chrystusa, jest uformowa-
nie w ludziach, kt�rzy poddaj� si� jego dzia�aniu,
obrazu Chrystusa. �Razem z Chrystusem zosta�em
przybity do krzy�a. Teraz za� ju� nie ja �yj�, lecz
�yje we mnie Chrystus. Cho� nadal prowadz� �ycie
w ciele, jednak obecne �ycie moje jest �yciem wiary
28
w Syna Bo�ego, kt�ry umi�owa� mnie i samego
siebie wyda� za mnie� (Ga 2, 19-20).
To autobiograficzne wyznanie Paw�a, kt�re jest
krzykiem rado�ci przepe�nionej wiar�, wyja�nia nam
to, co oznacza s�owo 'posta�' odniesione do Chry-
stusa. Chrystus staje si� now� osobowo�ci� chrze�ci-
janina, jego nowym 'ja'.
Aby odnale�� siebie sam�, ludzko�� winna
odnale�� drog� do takiego w�a�nie przyj�cia Chry-
stusa, postawienia sobie takiego idea�u �wi�to�ci*-c
Nie jest przypadkiem, �e Sob�r Watyka�ski S(,
w konstytucji Lumen Gentium, po�wi�conej Ko�cio�o-
wi, odczuwa w pewnym momencie potrzeb� zwr�-
cenia uwagi na powszechne powo�anie do �wi�to�ci:
�Tote� dla wszystkich jasne jest, �e wszyscy chrze�-
cijanie jakiegokolwiek stanu i zawodu powo�ani s�
do pe�ni �ycia chrze�cija�skiego i do doskona�o�ci
mi�o�ci; dzi�ki za� tej �wi�to�ci chrze�cijan, tak�e
w spo�eczno�ci ziemskiej rozwija bardziej godny
cz�owieka spos�b �ycia. Na osi�gni�cie tej doskona-
�o�ci wierni obraca� powinni swe si�y otrzymane
wed�ug miary obdarowania Chrystusowego, aby
id�c w Jego �lady i upodabniaj�c si� do wzoru,
jakim On sam jest dla nich, pos�uszni we wszystkim
woli Ojca, z ca�ej duszy po�wi�cali si� chwale Bo�ej
i s�u�bie bli�niemu... W rozmaitych rodzajach �ycia
i powinno�ciach jedn� �wi�to�� uprawiaj� wszyscy,
kt�rymi kieruje Duch Bo�y, a pos�uszni g�osowi
Ojca i czcz�c Boga Ojca w duchu i w prawdzie,
pod��aj� za Chrystusem ubogim, pokornym i d�wi-
gaj�cym krzy�, aby zas�u�y� na uczestnictwo
w Jego chwale� (por. nn. 40/41). .lfi>.,
29
Powo�anie do �wi�to�ci chrze�cija�skiej jest wi�c
powo�aniem powszechnym, danym wszystkim. Na
ten temat powiemy co� wi�cej na dalszych stronach
kolejnych rozdzia��w.
Teraz chcia�bym jeszcze podkre�li� to, �e �wi�-
to�� jest owocem naszej wsp�pracy z Duchem
Bo�ym: jak m�wi �w. Hieronim, jest to co� takiego,
jak napinanie �agli na wietrze Ducha i pozwolenie
Mu na kierowanie nami; tak jak wtedy kiedy Izrae-
lici, opuszczaj�c Egipt, w drodze do ziemi obiecanej,
pozwolili prowadzi� si� przez pustyni� s�upowi
ognistemu i szli za nim nie wiedz�c dok�d ich
zaprowadzi.
Louis Lallemant w swej wspania�ej Doktrynie
Duchowej napisa� na ten temat: �Kiedy dusza powie-
rza prowadzenie siebie Duchowi �wi�temu, jest
przez Niego rz�dzona i stopniowo unoszona wy�ej.
Na pocz�tku nie rozumie dok�d zmierza: ale p�-
niej �wiat�o wewn�trzne poma�u o�wieca j� i czyni
dla� jasnym Jego dzia�anie i rz�dzenie przez Boga
jej czynami, tak �e nie pozostaje jej nic innego do
zrobienia jak tylko pozostawienie w sobie i poprzez
siebie wolnej drogi dzia�aniu i woli Pana, czyni�c
w ten spos�b cudowne wr�cz post�py�5.
Po tej linii chcemy p�j�� w naszych rozwa�aniach
na temat 'dar�w' Ducha �wi�tego, tak drogich
teologii duchowo�ci. Rzeczywi�cie bowiem, za po-
�rednictwem niekt�rych szczeg�lnych dar�w Duch
Pa�ski interweniuje w �yciu chrze�cijanina po to,
5 L. Lallemant, La dottrina spirituale, Ancora-Piemme,
Mediolan, 1984, str. 149.
30
aby poprowadzi� go Chrystusow� drog� �wi�to�ci.
Dla cz�owieka droga ta jest ci�ka i trudna: nieliczni
przyjmuj� bycie 'ukrzy�owanymi' w powolnym
i d�ugo trwaj�cym oczyszczeniu. Potrzeba du�o
odwagi, kt�ra mo�e zrodzi� si� tylko z ducha wiel-
kiej wiary. Ale B�g, w swoim wielkim mi�osierdziu,
w kt�rym nigdy nie przestaje nas kocha�, sprawia,
�e droga ta jest �atwiejsza i l�ejsza. I rzeczywi�cie,
interweniuje swoj� oczyszczaj�c� moc�, Duchem
Pa�skim, kt�ry swymi darami wspomaga nasz�
przeogromn� s�abo��: �Podobnie tak�e Duch przy-
chodzi z pomoc� naszej s�abo�ci. Gdy bowiem nie
umiemy si� modli� tak, jak trzeba, sam Duch przy-
czynia si� za nami w b�aganiach, kt�rych nie mo�na
wyrazi� s�owami� (Rz 8, 26).
Dary, jak b�dziemy mieli okazj� zobaczy� w dal-
szym ci�gu niniejszej pracy, s� szczeg�lnymi poru-
szeniami lub energi� Ducha. Si�y te, przyj�te przez
cz�owieka ze swego rodzaju pasywno�ci� (w sensie
"pozwoli� dzia�a� Bogu' bez stawiania Mu oporu),
pomagaj� mu szybciej i bez zb�dnego trudu sta� si�
podobnym do Chrystusa, przyj�� 'posta� Chrystu-
sa'. W takim sensie dary Ducha po��czone s� ze
wzrostem �ukrzy�owanej� mi�o�ci Boga w sercu
cz�owieka, poszerzaj�c co dnia do�wiadczenie �wi�-
to�ci. Uzdalniaj� one i przygotowuj� cz�owieka do
stawania si� coraz bardziej podmiotem radosnego
do�wiadczenia darmowej mi�o�ci, kt�ra pochodzi od
Ojca i od stolicy �aski, kt�r� jak rzek�, wprowadza
w jego �yciu Duch �wi�ty.
B�d�c pod w�adz� dar�w, cz�owiek ochrzczony,
stawszy si� dzieckiem Bo�ym, stopniowo staje si�
'mistykiem', cz�owiekiem 'pogr��onym w ekstazie'.
31
Cecha ta mo�e budzi� l�k lub przynajmniej pe�ne
zdumienia zak�opotanie. Ale tak by� nie powinno!
Jest to rzecz, kt�ra w spos�b 'naturalny' jest cz�ci�
procesu rozwoju wp�ywu Ducha �wi�tego na �ycie
wierz�cych. Kiedy m�wimy o 'mistyku', nie m�wi-
my o cz�owieku, kt�ry �yje w oderwaniu od w�as-
nego do�wiadczenia historycznego, wyalienowane-
go z konkretno�ci swego egzystencjalnego humus.
Wr�cz przeciwnie! Mistyk jest cz�owiekiem, kt�ry
�yje w centrum mi�o�ci i kt�ry w�a�nie dlatego
w mi�o�ci i z mi�o�ci� ka�d� rzecz czyni prost�. Jest
to cz�owiek 'prosty', kt�ry w ka�dej rzeczy umie
dostrzec pozytywny walor mi�o�ci, b�d�c w ten
spos�b pe�en chrze�cija�skiego optymizmu, zako-
rzenionego w nadziei.
Mistyk ma oczy mi�o�ci zdolne do przenikania a�
do wewn�trznej rzeczywisto�ci rzeczy i dostrzega-
nia w nich ich wewn�trznej jedno�ci. Je�li rzeczy-
wi�cie istnieje ni� ��cz�ca r�ne rzeczywisto�ci
rzeczy (fakt�w, wydarze�, os�b), to nici� t� jest
mi�o��.
Mistycyzm, w swojej zasadniczej formie, nie jest
wi�c niczym nadzwyczajnym, czym� co mia�oby by�
zarezerwowane dla kilku wybra�c�w, ale jest
zwyk�ym stanem w procesie dojrzewania chrze�cija-
nina. Mistycyzm nie jest niczym innym, jak tylko
zwyk�ym �yciem chrze�cija�skim prze�ywanym
w spos�b bardziej intensywny.
Ostatnio Arturo Paoli, w swoim kr�tkim esejv�
m�wi�c o dojrza�ym chrze�cijaninie, odwa�nie i wy-
6 A. Paoli, ricerca di una spriritualita per 1'uomo d'oggi,
�ittadella, Asy�, 1984.
32
mownie stwierdza, �e dojrza�ych chrze�cijan jest
niewielu, ale tych nielicznych charakteryzuje jedna
cecha: s� lud�mi ekstatycznymi. S�owo 'ekstatyczny'
oznacza cech� osoby, kt�ra jest 'na zewn�trz siebie',
kt�r� znamionuje zdolno�� do wyj�cia z siebie,
z w�asnego, zamkni�tego egoizmu, po to, aby skon-
centrowa� si� na innych. Dojrza�o�� to chwila,
w kt�rej cz�owiek �idzie, sprzedaje wszystko co
posiada, i idzie za Chrystusem�.
�Idzie�, czyli rusza si�, pozostawia codzienny
bieg spraw, kt�ry trzyma go w cuglach, a nast�pnie
�sprzedaje wszystko co posiada, rozdaje to ubogim�
odkrywaj�c prawdziw� relacj� z innymi lud�mi
i rzeczami, ��czy si� z nimi w nowej relacji mi�o�ci
a potem �idzie za Chrystusem�, ukierunkowuj�c
swe �ycie ci�gle bardziej na Chrystusa.
Na koniec jeszcze s�owo o motywie napisania tej
ksi��ki. Z tego co ju� powiedzieli�my do tej pory
wynika, �e cz�owiek dojrza�y jest cz�owiekiem du-
chowym, uchrystusowionym przez Ducha, cz�owie-
kiem pe�nym mi�o�ci, autentycznej i ukrzy�owanej.
Przecie� tylko taki cz�owiek, w tak wspania�y
spos�b kierowany i prowadzony przez dary Ducha,
mo�e odpowiedzie� na ogromn� potrzeb� ducho-
wo�ci, kt�ra rodzi si� w tym, tak udr�czonym,
�wiecie.
W �wiecie zdominowanym przez l�k, smutek,
skazanym na brak znaczenia i zatrat� to�samo�ci,
rozdartym i zranionym, tak bardzo potrzebujemy
odnalezienia warto�ci i punkt�w odniesienia. Po-
wiedzmy to z ca�� stanowczo�ci�: potrzeba �wi�to�-
ci i �wi�tych, potrafi�cych przyda� �smaku" md�e-
mu �wiatu wyp�ukanemu 2 soli, o kt�rej m�wi
l
33
Ewangelia, �e jest zbawiaj�cym S�owem Boga. �wiat
bardzo potrzebuje ludzi wierz�cych, kt�rzy by �yli
tak jak przystoi �wi�tym (Ef 5, 3) i kt�rzy oblekliby
si�, jak przystoi wybra�com Bo�ym, �wi�tym i umi-
�owanym, w serdeczne mi�osierdzie, dobro�, pokor�,
cicho�� i cierpliwo�� (por. Koi 3, 12).
Strony niniejsze stanowi� skromny przyczynek
dla wielu m�czyzn i kobiet, braci i si�str w naszej
wsp�lnej wierze, aby umieli rozpali� w sobie prag-
nienie stania si� 'doros�ymi w Panu' i zalicza� si�
do liczby �wi�tych, kt�rzy zapalaj� �wiat�o w �wie-
cie, jak m�wi S�owo Pa�skie: �Wy jeste�cie �wiat�em
�wiata. Nie mo�e si� ukry� miasto po�o�one na
g�rze. Nie zapala si� te� �wiat�a i nie stawia pod
korcem, ale na �wieczniku, aby �wieci�o wszystkim,
kt�rzy s� w domu. Tak niech �wieci wasze �wiat�o
przed lud�mi, aby widzieli wasze dobre uczynki
i chwalili Ojca waszego, kt�ry jest w niebie� (Mt 5,
14-16).
Dary Ducha �wi�tego... - 3
; S"f> .
Cz�� pierwsza
TEOLOGIA DAR�W
�-�4.
1. Duch �wi�ty:
dat Boga wylany na wierz�cych
Czym jest dawanie?
Co oznacza dawanie w j�zyku potocznym? Jest
darmowym i �yczliwym obdarowaniem kogo� jak��
rzecz�. W darze, jednak, najwa�niejsz� rzecz�, jak
pisze Gardeil, nie jest tyle darowana rzecz, ale
osoba, kt�ra daje, lub, jeszcze lepiej, mi�o�� osoby
daj�cej1.
Poza tym, dar sam z siebie, b�d�c darem, musi
by� darmo dany, bezinteresowny, i musi rodzi� si�
ze szczerej, �yczliwej mi�o�ci. Taka jest mi�o��
charakteryzuj�ca dar.
W odniesieniu do Boga wszystko to nabiera
cudownego znaczenia. Ca�e misterium �ycia chrze�-
cija�skiego jest oparte na darze Boga.
Zgodnie z planem zbawienia, wszystko zosta�o
cz�owiekowi dane, wszystko rodzi si� z wolnej,
pe�nej mi�o�ci inicjatywy Boga. Darem jest zbawie-
nie oraz darem jest ka�dy �rodek pomocny w jego
osi�ganiu.
Odno�nie do tego Pawe� wo�a w ekstatycznym
zadziwieniu: �C� wi�c na to powiemy? Je�eli B�g
1 A. Gardeil, [w:] Dictionnaire de theologie catholi�ue, 4, II,
1728.
38
z nami, kt� przeciwko nam? On, kt�ry nawet w�as-
nego Syna nie oszcz�dzi�, ale Go za nas wszystkich
wyda�, jak�e mia�by wraz z Nim i wszystkiego nam
nie darowa�?� (Rz 8, 31-32).
Ale mo�e, zamiast m�wi� o darze 'Boga', winni�-
my bardziej m�wi� o darze, 'kt�rym jest B�g'.
Szczyt do�wiadczenia chrze�cija�skiego osi�ga si�
w�a�nie wtedy, kiedy cz�owiek-chrze�cijanin staje si�
miejscem zamieszkiwania Boga, miejscem w kt�rym
B�g, daj�c si�, przebywa: �Je�li Mnie kto mi�uje,
b�dzie zachowywa� moj� nauk�, a Ojciec m�j
umi�uje go, i przyjdziemy do niego, i b�dziemy
u niego przebywa� (J 14, 23).
A tak�e: �Czy� nie wiecie, �e cia�o wasze jest
�wi�tyni� Ducha �wi�tego, kt�ry w was jest, a kt�-
rego macie od Boga, i �e ju� nie nale�ycie do
samych siebie?� (l Kor 6,19).
J�zyk Biblii szkicuje w ten spos�b tajemnic�
'�aski': czyli tego szczeg�lnego daru, objawionego
ju� w chrzcie, za przyczyn� kt�rego B�g zamiesz-
kuje w cz�owieku. Ale tym zajmiemy si� p�niej.
B�g wi�c daje si� cz�owiekowi. Mo�e nigdy wystar-
czaj�co nie zastanawiali�my si� nad tym, w naszym
sko�czonym i niedoskona�ym wymiarze zdolno�ci
pojmowania, jak nadzwyczajna jest to rzecz.
B�g daje si� cz�owiekowi przede wszystkim
poprzez objawienie si� mu. Objawienie siebie jest
pierwszym, darmo ofiarowanym darem, jakim B�g
obdarza cz�owieka. Nie przypadkowo Konstytucja
Soborowa o Objawieniu Bo�ym rozpoczyna si� od
podkre�lenia wolnej i bezinteresownej inicjatywy
Boga. �Spodoba�o si� Bogu w swej dobroci i m�-
l
m
dro�ci objawi� siebie samego i ujawni� nam tajem-
nic� woli swojej, dzi�ki kt�rej przez Chrystusa,
S�owo Wcielone, ludzie maj� dost�p do Ojca w Du-
chu �wi�tym i staj� si� uczestnikami boskiej natury.
Przez to zatem objawienie B�g niewidzialny w nad-
miarze swej mi�o�ci zwraca si� do ludzi jak do
przyjaci� i obcuje z nimi, aby ich zaprosi� do
wsp�lnoty z sob� i przyj�� ich do niej� (Dei Ver-
bum, nr 2).
�Spodoba�o si� Bogu�: objawienie jest �ask�, jest
darem! Przedmiotem tego objawienia jest sam B�g
oraz jego pe�na tajemnicy wola zbawienia, kt�ra
polega na tym, �e ludzie przez Chrystusa w Duchu
�wi�tym, b�d� mieli �dost�p do Ojca� i zostan�
przeb�stwieni, czyli uczynieni uczestnikami Boskiej
natury. Sposobem w jaki B�g dokonuje ca�ego tego
zbawczego postanowienia jest przyjacielski dialog
z lud�mi: �zwraca si� do ludzi jak do przyjaci�.
Spos�b obdarowania jaki wybiera B�g, ofiaruj�c
siebie ludziom, naprowadza nas na wielki, historio-
zbawczy temat przymierza. Objawiaj�c si�, powie-
rzaj�c siebie cz�owiekowi, B�g �m�wi� j�zykiem
przyja�ni i mi�o�ci, zaprasza go do komunii z sob�.
Jest to ostateczny cel daru i objawienia si� Boga, cel,
kt�ry mo�na uto�sami� z �yciem wiecznym, zgod-
nie ze s�owami aposto�a Jana: �G�osimy wam �ycie
wieczne, kt�re by�o w Ojcu, a nam zosta�o objawio-
ne - oznajmiamy wam, co�my ujrzeli i us�yszeli,
aby�cie i wy mieli wsp�uczestnictwo z nami.
A mie� z nami wsp�uczestnictwo znaczy: mie� je
z Ojcem i z Jego Synem Jezusem Chrystusem� (l
J l, 2-3).
�> ��ytie wieczne� przywo�uje skojarzenie �nie ze
staro�ci� bez ko�ca, ale z niezniszczaln� m�odo�-
<i��2.
f Cz�owiek czuje si� wi�c opanowany przez dar
Ducha, sprowokowany i wezwany.
Wzajemne odniesienie do siebie kilku zestawio-
nych poni�ej tekst�w biblijnych, pomo�e nam wy-
obrazi� sobie przyjacielski i pe�en mi�o�ci dialog
przymierza:
B�g m�wi
�Ukocha�em ci� od-
wieczn� mi�o�ci� (Jr 31,
3)
�M�j mi�y jest m�j�
(Pnp 2, 16)
�I po�lubi� ci� na wie-
ki� (Oz 2, 21)
Cz�owiek odpowiada
�B�jcie si�[tekst w�oski
ma: mi�ujcie - Pana,
�wi�ci jego..,� fPs 34,
�a ja jestem jeg� (Pnp
2,16)
�nazwie Mnie: M��
m�j... (Oz 2, 18)
Wszystko to jest darem darmo danym, gdy� nie
ma w nas niczego, co 'zmusza�oby' Boga do ofiaro-
wania si� nam. Jest to dar bezinteresowny: B�g
rzeczywi�cie, b�d�c niesko�czon� doskona�o�-
ci�, nie potrzebuje tego by�my mu co� dawali (por.
Rz 11, 35).
Dar mi�o�ci, przymierza, przyjacielskiego dialogu
i zjednoczenia, ma swe �r�d�o w poruszeniu serca
Bo�ego, w zwyk�ej �yczliwej mi�o�ci. Wobec tej
1 L. Bouyer, // �wrto Yangelo, Borla, Turyn, 1964, str. 52.
41
niewymownej bezwarunkowo�ci, podziwiaj�c i za-
chwycaj�c si�, pytamy si� sami siebie: c� tak
wartego mi�o�ci ma w sobie serce cz�owieka, �e a�
Zwraca na siebie mi�uj�c� uwag� Boga? Nic, abso-
lutnie nic.
Dlaczego wi�c B�g, przejmuj�c inicjatyw�, daje
nam siebie? Na �lad odpowiedzi, cho� niepe�nej,
mo�emy natrafi� cofaj�c si� do pocz�tku naszego
istnienia, do stw�rczego aktu Boga.
Cz�owiek obrazem mi�o�ci Bo�ej
Kiedy B�g stworzy� cz�owieka, uczyni� go na
sw�j obraz i podobie�stwo (Rdz l, 26). Biblijny opis
stworzenia przedstawia �wiat jako wielk� �wi�tyni�:
�wi�tyni�, kt�r� B�g buduje dla swej chwa�y: �I wi-
dzia� B�g, �e wszystko, co uczyni�, by�o dobre�.
Nast�pnie, jak w ka�dej �wi�tyni, potrzebny jest
jaki� obraz, powiedzmy jaki� pos�g bosko�ci, kt�rej
�wi�tynia jest po�wi�cona. Kiedy wi�c dzie�o stwo-
rzenia kosmosu zosta�o uko�czone, B�g wprowadzi�
tam cz�owieka z zadaniem, aby by� Jego �obrazem�,
Jego �ywym pos�giem: cz�owiek jest wi�c sakra-
mentem, znakiem obecno�ci Bo�ej, kap�anem Jego
chwa�y.
Obraz jest doskona�y, je�eli przypomina, aby tak
rzec, prototyp; dlatego tekst biblijny m�wi: �B�g
stworzy� cz�owieka na sw�j obraz i podobie�stwo�.
Poniewa� B�g jest mi�o�ci� i stwarza wolnym
i pot�nym aktem mi�o�ci, wynika z tego, �e cz�o-
wiek, od momentu swego stworzenia, zosta� powo-
�any przez Boga do bycia *obrazem i podobie�-
42
stwem Jego mi�o�ci�. W pewnym znaczeniu mo�na
powiedzie�, �e B�g odwzorowa� samego siebie
w cz�owieku: cz�owiek jest wi�c rzeczywi�cie odbi-
ciem Jego chwa�y i Jego mi�o�ci.
Dlatego od samego pocz�tku B�g da� cz�owieko-
wi nagl�c� potrzeb� mi�o�ci i serce zdolne do tego,
aby On w nim zamieszka�. Ta potrzeba nie zosta�a
w cz�owieku zniszczona nawet po grzechu: tyle, �e
z powodu zepsucia, kt�rego powodem by�a si�a
grzechu, cz�owiek ukierunkowuje swoj� zdolno��
kochania w innym kierunku. Dlatego w�a�nie, jak
pisze o. Lafrance, ta potrzeba mi�o�ci jest tak� sam�
po�ywk� dla grzechu, jak i dla cnoty i �wi�to�ci3.
Nale�y jednak przywr�ci� tej mi�o�ci jej prawdzi-
we oblicze, czyli �wi�te oblicze Boga. Sam B�g,
ratuj�c nas od grzechu, przywr�ci� nam zdolno��
wej�cia z Nim w mi�osny dialog: dokona� tego
w Chrystusie Jezusie, prawdziwym obrazie i podo-
bie�stwie Ojca (Koi l, 18).
Dlatego cz�owiek, aby zrealizowa� powo�anie
otrzymane w dniu stworzenia, musi ukszta�towa�
si� na wz�r Chrystusa: by� w Chrystusie. �Albo-
wiem tych, kt�rych od wiek�w pozna�, tych te�
przeznaczy� na to, by si�' stali na wz�r obrazu Jego
Syna� (Rz 8, 29). A tak�e: �W Nim [Chrystusie]
bowiem wybra� nas [Ojciec] przed za�o�eniem
�wiata, aby�my byli �wi�ci i nieskalani przed Jego
6bliczem...� (Ef l, 4).
Dlaczego wi�c B�g daje si� cz�owiekowi? Ponie-
wa� jest mi�o�ci� i stworzy� cz�owieka nie tylko
3 J. Lafrance, Modlitwa serca, t�. K. Jucha SJ, WydqW�M,
Krak�w, 1997, str. 48. '
43
z mi�o�ci, ale te� po to, aby mi�owa�, aby sam sta�
si� mi�o�ci�. W pewnym stopniu B�g jest nieodpar-
cie przyci�gany przez sw�j obraz i podobie�stwo
odci�ni�te w sercu cz�owieka.
Poprzez stworzenie, pisze dalej o. Lafrance, cz�o-
wiek zosta� wrzucony w �ycie jako ofiara i dzi�k-
czynienie, gdy� potrzeb� mi�o�ci jest dawanie siebie:
je�li jest wierny temu ofiarowaniu, kt�re w tajemni-
czy spos�b go unosi i je�li pozwala m�wi� sercu tak
jak stworzy� je B�g, to jego �ycie staje si� ofiar�^'
chwa�y, zostaje wype�nione przez mocne pragnienjg
pogr��enia si� w Bogu4.
B�g ustanawia cz�owieka kap�anem po to, aby
przebywaj�c po�r�d stworze� i b�d�c w harmonii
z wszystkimi rzeczami, oddawa� chwa�� i wdzi�cz-
no�� swemu Panu. Cz�owiek jest powo�any do tego,
aby sta� si� g�osem ca�ego stworzenia, celem wy-
�piewywania hymnu na cze�� mi�o�ci Bo�ej. Od
zawsze i na zawsze B�g �piewa hymn samemu so-
bie, niestworzonej mi�o�ci, �piewa hymn najczy-
stszej i oczyszczaj�cej mi�o�ci. Niekt�re nuty tego
hymnu, jaki� fragment, B�g z�o�y� w sercu ka�dego
cz�owieka.
W ten spos�b cz�owiek jest powo�any do bycia
odd�wi�kiem tego, co od zawsze, w niesko�czo-
nych przestrzeniach wieczno�ci, m�wi i �piewa B�g
we wn�trzu swego �ycia, czyli odd�wi�kiem mi�o�-
ci. Oba te