661

Szczegóły
Tytuł 661
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

661 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 661 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

661 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Autor: Prentice Mulford Tytul: �R�D�O TWOJEJ SI�Y SI�Y Si�a w og�le Gdyby si� powiod�o wynale�� lekarstwo, kt�re by m�czy�nie lub kobiecie, ch�opcu lub dziewcz�ciu da�o si�� charakteru, w�adz� i zdolno�� kierowania i wp�ywania na drugich - o, zaiste, takie lekarstwo mia�oby pokup od razu zapewniony. Co to jest si�a? Je�li mamy jaki� cel, projekt, interes i przedstawiaj�c go komu� lub wysy�aj�c w �wiat, oboj�tnie mo�e lub wrogo do� usposobiony, mo�emy zawsze utrzymywa� w napi�ciu umys�, energi�, otuch� i nasz zapa� dla przedsi�wzi�cia - w�wczas mamy si��. Przekupie�, id�cy od drzwi do drzwi, ofiaruj�cy swe towary, mimo wszystkich pora�ek, gr�b i zatrza�ni�� drzwi, zawsze w weso�ym nastroju, o, taki ma ju� si��, zdobywa on podstawy do wi�kszego przedsi�biorstwa. Rdze�, pocz�tek i kamie� w�gielny tej pot�gi le�y w spokojnym, trwa�ym postanowieniu: mie� si�� i w wyobra�aniu siebie jako ci�gle wzrastaj�cej pot�gi. Trwaj�c w tym postanowieniu i w tej wyobra�ni, nie tylko przyci�gamy si��, co nigdy nie przepada, lecz nadto wysy�amy dniem i noc� potok si�y czy my�li, kt�ra daje podwaliny planu, szkicu lub przedsi�biorstwa. Dzia�a ona w umys�ach obcych, bliskich czy dalekich, wywo�uj�c my�li na korzy�� naszych plan�w, i sprawia, �e gdy zetkniemy si� z nimi osobi�cie i wyja�nimy nasze zamiary, us�yszymy: "Tego mi w�a�nie potrzeba", lub: "I owszem, z ca�� ch�ci�", albo: "W�a�nie o tym my�la�em". Si�a jest pot�g�, kt�ra rych�o usuwa zw�tpienie. Po nocy zniech�cenia nape�nia nas z porankiem otuch� i ufno�ci�, nasuwa �wie�e plany, sprowadza nowe korzy�ci. Jest ona tak� w�a�ciwo�ci� lub pierwiastkiem, co chroni nas przed pomy�k� lub niepowodzeniem, a przenosi na tor g��wny ku wygranej. Jest pierwiastkiem, kt�ry nam u�ycza taktu i dystynkcji. Je�li go wzmocnimy, mo�emy stawi� czo�o tym, kt�rzy nas dawniej poni�ali, odgra�ali si� nam lub z ukosa na nas patrzyli. (Taka tyrania zawsze spotyka tych, co pragn� si� wybi� w �wiecie). Mniejsza o to, czy jeste� dobrym, sympatycznym, uczynnym; je�eli ci braknie si�y, zdolno�ci skupienia si� lub osi�gni�cia s�uszno�ci, skoro jaki przycinek, zmarszczenie brwi lub przek�s chwilowo wyp�oszy tw�j dowcip, nie osi�gniesz powodzenia w �yciu; nie posi�dziesz tego, do czego masz wszelkie prawo. Si�a jest tak� w�a�ciwo�ci� lub pierwiastkiem, kt�ry, je�li ci si� noga powinie lub nieszcz�cie nag�e ci� spotka, pozwoli ci przyj�� do siebie, skupi� si�, zapomnie� o wszelkich k�opotach i rzuci� si� do nowego wysi�ku. Przep�dzi� p� godziny w zadumie, rozdra�nieniu lub szalonym po�piechu albo wahaniu si� - znaczy zu�y� t� sam� si�� i ten sam czynnik, kt�ry, poprowadzony innym przewodem, ruszy�by z miejsca twe przedsi�wzi�cia lub w inny spos�b przysporzy� dobra. Ka�dego ranka musimy zada� sobie pytanie: "Na dzi� mam pewien zapas si�y, jak jej u�y� dla osi�gni�cia najlepszych wynik�w i wydoby� z dnia jak najwi�cej trwa�ego szcz�cia?" Je�li za� wstawszy rano, potrzebujesz si�y, by popchn�� naprz�d zamiary, a czujesz l�k i jakby� wzdryga� si� przed lud�mi, natenczas po prostu my�l o sile! Trzymaj si� tego s�owa, tej my�li jak mo�na najbardziej. To ci� zaprowadzi na szlak w�a�ciwy. Nad czym ustawicznie my�lisz, to zawsze przyci�gasz. �r�d�o si�y. Nasz umys� jest tam, gdzie najwi�cej my�li posy�amy. Gdy jest skupiony i poch�ania nas wspomnienie osoby o sto mil oddalonej, nasz umys� jest przewa�nie przy tej osobie. Je�eli wszak�e umys� tw�j jest poch�oni�ty d�wiganiem znacznego ci�aru, jest on skupiony na tych mi�niach, kt�re s�u�� do tego celu. Wielko�� naszej si�y fizycznej zale�y od naszej zdolno�ci oddzia�ywania na t� cz�� cia�a, kt�rej musimy u�y�. Nie ma innej si�y w mi�niu lub innej cz�ci cia�a, by d�wiga�, chodzi�, biec lub inn� pe�ni� czynno��, pr�cz si�y my�lowej, wezwanej do jej pe�nienia. Budowa naszego cia�a odgrywa tu rol� t�ok�w, d�wigni lub zasuw parowej maszyny, kt�re tylko w�wczas podnosz� si�, ci�gn� lub przyciskaj�, gdy na nie dzia�a para. By urzeczywistni� najwi�ksze szcz�cie, trzeba nam cia�a, w kt�rym by si�a, tkwi�ca w nas, pozwoli�a si� r�wno podzieli�, mog�a dzia�a� na dowoln� jego cz��, daj�c si� w lot przenie�� z jednej cz�ci na drug�. Chcemy by� silni w ka�dym calu, a nie tylko w ramieniu lub nogach, kosztem serca, p�uc lub innych organ�w, co jednak rych�o spotyka tych, kt�rzy piel�gnuj� i �wicz� w nieodpowiednim stosunku jedn� tylko parti� mi�ni. Trzeba nam tak�e cia�a, kt�re nie ustanie i nie zazna upadku, lecz si� rozwinie. Jak naby� si��. By to osi�gn��, rozmawiaj o swym interesie, planie lub zamiarze z tymi, kt�rzy s� ci zupe�nie oddani. Monopole i pot�ne zwi�zki powsta�y przez to, �e ich tw�rcy zespolili swe rozmowy. Tak to si� schodz� dzie� po dniu i rozprawiaj�. W miar� jak rozmowa bie�y, udzielaj� sobie nowych pomys��w, przystosowuj� je, a z tej kombinacji powstaje nowy czynnik. Skoro �yczymy sobie, by z naszym powodzeniem w interesach ��czy�o si� dobro innych, nasza my�l wzgl�dnie pragnienie ma wi�ksze szanse powodzenia, ni� gdyby�my pragn�li dobra tylko w�asnego. Prawdziwy sukces w �yciu zale�y, pomin�wszy maj�tek potrzebny dla naszych potrzeb i przyzwyczaje�, od zdrowia i rozs�dnego u�ycia tego, co pieni�dzmi nie da si� w odpowiedni spos�b osi�gn��. Przezorny egoizm, czy tam interes w�asny, ��da szczerze, by wszyscy nasi towarzysze byli zar�wno jak my szcz�liwi. Nie chcemy, by nasi przyjaciele mieszkali w szopie, gdy sami zajmujemy pa�ace. Nie chcemy, by nasi bliscy chodzili w �achmanach, gdy my dostatnio si� ubieramy. Nie chcemy, aby byli zale�ni od naszej dobroczynno�ci, lecz pragniemy, by na r�wni z nami posiadali swe w�asno�ci, zajmowali w�asny k�t. Im wi�cej zdrowia, ducha i cia�a lub doskona�o�ci woko�o i blisko nas, tym zdrowszymi i doskonalszymi sami si� stajemy. Jest pewien urok: przygl�daj�c si� pracy ogromnej maszyny parowej, widzie� tony �elaza, jakie by stu ludzi zaledwie ruszy�o z miejsca, podnosz�ce si� i zni�aj�ce z elastyczno�ci� pi�ki gumowej. To samo odczuwamy, gdy obserwujemy nieustaj�cy zlew mas wodnych Niagary, a to dlatego, �e natura ludzka kocha si��. Ten spok�j i rozmarzenie, jakie na nas sp�ywaj�, gdy patrzymy z godzin� na d�wiganie i toczenie si� fal i mycie ska� przez ocean, przejmujemy w siebie jako si��, czerpan� z tego �ywio�u. Duch nasz nie tylko daje si�y cia�u do fizycznych wysi�k�w, ale i wtedy, kiedy cia�o spoczywa, podczas snu lub kiedy indziej, bierze si� do roboty, aby uzupe�ni� braki i dostarczy� nowego materia�u, je�li si� zu�y� przez nadmierne wyzyskanie. �wiczymy si� zatem z korzy�ci�, b�d�c w spokoju i przywo�uj�c my�li o sile, �ywo�ci, sprawno�ci w u�ywaniu mi�ni. Obserwuj�c ruchy igraj�cego psa lub narowistego konia, wch�aniamy w siebie si�� rado�ci z �ycia u zwierz�t i dajemy cia�u nowe sk�adniki dla krwi, mi�ni, nerw�w i �ci�gien. Wtedy cia�o za��da fizycznego �wiczenia. Zechcemy biec, skaka� lub w inny spos�b u�ywa� naszych mi�ni, gdy� nam si� to podoba i czujemy si� do tego zniewoleni jak dzieci� do zabawy. Ta zmiana ku lepszemu musi by� wszak�e stopniow�, przy jednoczesnym odci�ganiu umys�u od wielu niezdrowych wyobra�e� i ze�rodkowaniu na zdrowszych tematach. Kto� m�g�by jednak zapyta�, czy nasze cia�a tak samo jak zwierz�ce nie musz� os�abn�� i zanikn��? I zwierz�ta maj� si�� i uczucie istnienia, jednak przeci�tne nasze �ycie trwa d�u�ej ni� u nich. Wzrost w�adz duchowych uka�e nam przyczyny zaniku i sposoby u�ywania praw si�y w celu odbudowy cia� naszych i nape�nienia ich coraz wi�ksz� moc�. Stworzeni jeste�my do wy�szych i silniejszych uciech, a �ycie powinno by� istnieniem zupe�nie r�nym od dzisiejszego. U�ywanie si�. Skoro przez modlitw� czy po��danie naby�e� si��, pro� o rozum, kt�ry by ci wskaza�, jak z niej skorzysta�. Sw� w�asn� bowiem si�� mo�esz skierowa� ku uszcz�liwieniu lub skrzywdzeniu siebie. Mo�esz tej si�y u�y� na kaprys lub urojon� konieczno��. Mo�esz biega� p� dnia, aby kupi� co�, czego nie potrzebujesz. Mo�esz straci� dwie godziny na wytargowaniu 10 cent�w przy kupnie jakiego� towaru. Robi�c to zu�ywasz t� sam� si��, kt�ra by ci przysporzy�a 10 dolar�w. Nie wystarczy by� tylko pracowitym. Sama pracowito�� mo�e zu�y� kosztown� si�� przy wyskrobywaniu dna rondli cynowych lub przy liczeniu oczek w dywanie. Jest bardzo wa�n� rzecz�, do czego u�yjesz twej si�y lub pracowito�ci, by ci ona przynios�a najlepsze wyniki. Nieraz utalentowany artysta w �aden spos�b nie mo�e zby� swoich obraz�w, gdy� zaniedbuje siebie i nie umie si� korzystnie przedstawi� towarzystwu, gdy tymczasem s�abszy artysta ma kupca na poczekaniu, ma bowiem zalecaj�ce obej�cie. Je�li stoisz i wskazujesz palcem na otaczaj�cych i wzorki zbierasz, nikt si� nie b�dzie spieszy� od ciebie kupi�, cho�by nie wiem jak warto�ciowe by�y twe rzeczy. Nale�y to wi�c do interesu i szcz�cia w �yciu przedstawi� si� otoczeniu zach�caj�co. Gdy podnosimy ci�ar, przywo�ujemy si��; wprawiamy umys� w stan ��daj�cej si�y. Ka�da inna my�l, kt�ra by zajmowa�a umys� przy wykonywaniu jakiego� dzia�ania fizycznego, zmniejsza sprawno�� tej czynno�ci. Z tego powodu bardzo wiele os�b si� wyczerpuje, gdy� mimowolnie staraj� si� wykonywa� dwie czynno�ci naraz i nie chc� jednemu dzia�aniu po�wi�ci� czasu niezb�dnego dla odpowiedniego skierowania si�y. To jedno wielkie �r�d�o fizycznej niemocy. Je�li dwie lub wi�cej os�b pocznie z�o�liw� gaw�d� o kim� nieobecnym i obja�nia z drwinami post�pki lub charakter tej osoby, to posy�aj� na odleg�o�� rzeczywist� si�� lub czynnik szkodz�cy tej osobie, o kt�rej mowa. Co si� jej tyczy, to odczuje ona si�� tak wytworzon� w pewien spos�b. B�dzie albo przygn�biona i osowia�a, albo te� podniecona i zgry�liwa. Wszystkie te stany umys�u do pewnego stopnia szkodz� cia�u, chyba �e dana osoba wysy�a przeciw swym wrogom bezustannie czynnik dobrej woli. Taka dobra wola jest wi�ksz� si�� i usuwa na bok w�tlejsz� si�� z�ej woli. Z�e �yczenie kilku naraz os�b jest spot�gowanym przekle�stwem, kt�re ma w�adz� szkodzenia, si�� pr�c� ku z�emu. Dzia�a ono na mocy zasady nieub�aganej w skutkach. Utrata si�y. Si�a jest nam potrzebna, utracamy j� za�, wysy�aj�c ku drugim pewien rodzaj szpetnej my�li. Tote� w�a�nie pojednawcza, wykluczaj�ca walk� umys�owo�� kwakr�w przyczyni�a si� do ich zamo�no�ci. Gdy jeste� bardzo zm�czony, pochodzi to z chwilowej niezdolno�ci przywo�ania si�y niewidzialnej, by dzia�a�a na nasze cia�o. Ustawiczn� praktyk� mo�emy jednak umie� przywo�a� wydatn� si�� do pewnej okolicy naszego cia�a i sta� si� dobrym cyklist�, biegaczem, silnym w ramionach itp. bardziej ni� drudzy. Tak jednak piel�gnujemy jedn� parti� mi�ni na koszt jakiej� innej cz�ci naszej istoty, a tak czyni�c, doznajemy po pewnym czasie cierpie�. Atleta mo�e posiada� znaczn� si�� fizyczn� w pewnych cz�ciach cia�a w dwudziestym pi�tym roku �ycia. Czy jest ona wszak�e trwa�a? Jakim�e jest w tak cz�stych wypadkach jego stan w pi��dziesi�tym roku �ycia? Jest wielkim b��dem mniema�, �e w poj�ciu: "t�dzy ludzie", "twarde �ycie pod go�ym niebem", "st�anie mi�ni", zawiera si� pewno�� stworzenia krzepkich, zahartowanych ludzi przez nieustanne �wiczenia fizyczne i �ycie pod go�ym niebem, a czynne. �y�em ze stra�nikami granicznymi, �eglarzami i rolnikami i wiem, �e wielu z nich podupada w latach pi��dziesi�tych. M�czyzna mo�e czu� si� s�abym, chocia�by by� dobrze zbudowany, opalony i �ylasty. Cz�sto prze�ywa si� mi�dzy dwudziestym a trzydziestym pi�tym, a w czterdziestym pi�tym staje si� wyblak�ym, siwym i zu�ytym albo te� k��bkiem reumatyzm�w i dolegliwo�ci. Ale i otoczenie wa�n� odgrywa rol�. I tak w osiemnastym lub dwudziestym poczynamy wyrasta� ze sfery wczesnej m�odo�ci, oddanej samym rozrywkom. Zastanawia nas powa�niejsza strona �ycia. Podejmujemy jakie� zaj�cie. Oplataj� nas mniej lub wi�cej jego troski, zawik�ania, odpowiedzialno�ci. Jako m�czyzna lub kobieta wst�pili�my w faz� �ycia nastr�czaj�c� k�opoty i walki; pewien tok przedsi�biorstwa nas poch�on��, za nim id�c nie mamy czasu na rozrywki. Skoro potem stykamy si� ze starszymi lud�mi, przejmujemy ich stare zapatrywania, ich mechaniczne prawid�a my�lowe, ich dost�pno�� dla b��d�w bez cienia pow�tpiewania. W tym wszystkim otwieramy nasz umys� ci�kiemu, troskami brzemiennemu tokowi my�lenia. W tym pr�dzie uton�li�my mimowolnie. Te my�li sta�y si� nasz� drug� natur�. Mijaj� lata, a my czujemy, �e ruchy nasze s� oci�a�e i sztywne, �e z trudno�ci� ledwie na p�ot si� wdrapujemy, a na drzewo nie potrafimy, jak w czternastym roku �ycia. Przez ten ca�y czas umys� nasz udziela� cia�u owych ci�kich nieelastycznych sk�adnik�w i zrobi� ze� to, czym jest obecnie. Odzyskanie si�y. Duch nasz domaga si� wdzi�ku od cia�a, kt�rego u�ywa, pragnie zr�czno�ci w ruchach i osobistej pi�kno�ci. W okresie istnienia, zwanym dzieci�stwem i m�odo�ci�, duch ma sposobno��, by urzeczywistni� to ��danie si�y i pi�kno�ci, nie b�d�c jeszcze ob�adowany fa�szywymi pogl�dami i �alem za tym, co by�o. �ywo��, bujno�� i nieznu�ona ch�� zabawy u ch�opca lub dziewcz�cia w latach dziesi�ciu lub dwunastu, pochodzi ze swobody ducha. Mogliby�my i dalej zachowa� t� zr�czno��, jaka cechuje lat pi�tna�cie, gdyby si� nam uda�o usun�� ci�ar smutnych wspomnie� i wiary w b��dy nak�adany na nas przez ostatnich lat dwadzie�cia lub trzydzie�ci. Ten proces zrzucania mo�emy zacz�� natychmiast, powzi�wszy postanowienie: str�ci� w przepa�� zapomnienia wszystko, czego �a�ujemy, co nam przeszkadza�o, co op�akiwali�my. Cia�o nasze stopniowo uformuje si� bardziej symetrycznie i lepsze otrzyma kszta�ty, je�li nasz umys� poddamy w�a�ciwemu pr�dowi my�lowemu. S�owa, w kt�rych pomys� jaki� wyra�amy, nic nie znacz�, a jednak, gdy nasz widnokr�g si� zaciemni i ogarnie nas chwilowa obawa, niech tylko powiemy: "Odrzuci� mnie los na bok, ale jako� ja wr�c�". "Et, zdaje mi si�, �e si� przecisn�"... w�wczas przywo�ujemy do siebie najwi�ksz� si��. Ona to, nagromadzona przez ducha ludzkiego, mo�e zwyci�y� i wznie�� si� nad wszelkie dotykalne czynniki. Mo�e uczyni� cia�o niewra�liwym na ciep�o lub zimno. Niestety jednak w�a�ciw� jest dzi� ka�demu bezradno��, gdy nam si� wymyka si�a lub u�ywanie jej w taki spos�b, �e nie podniesie naszej mocy. A my tej w�a�nie mocy potrzebujemy do utrzymania naszych umys��w w dzielno�ci, do odtr�cenia ka�dej formy s�abo�ci, bo inaczej my�l o s�abo�ci uzmys�owi jaki� jej kszta�t, skoro j� przyjmiemy i w ni� uwierzymy. Przy stole �niadaniowym raczej si� m�wi o przypad�o�ciach ni� o zdrowiu. Tote� przewa�nie umys�y nasze kr��� woko�o jakiej� przypad�o�ci. Umys�y te ustawicznie rozsy�aj� t� my�l woko�o. Ca�a atmosfera nimi jest przepe�niona. Ci��y nam ona, przejmuj�c niemi�ymi objawami. I tak wiele os�b nigdy nie stawia oporu niemi�emu wra�eniu, jakie u nich wywo�uje upa�. Wysy�aj� znaczn� ilo�� tej nieodpornej my�li w dal. Ten pr�d z nami si� wreszcie spotyka. Przy��czysz si� do niego i cierpisz jak inni. Dlaczego wyrobnik mo�e pracowa� w skwarze s�onecznym, podczas gdy bezczynne otoczenie wachluje si� i roztapia w s�o�cu? Poniewa� umys� wyrobnika skoncentrowany jest na pracy, a w tym nastroju nie odczuwa my�li o upale. Poci si� na r�wni z tymi, co cierpi�, jednak transpiracja nie sprawia mu �adnej przykro�ci. Ubierzmy tego samego cz�owieka w czyste p��tno, w ubi�r z szerokiego kortu, by nic nie robi�, jak tylko przechadza� si� na mod�� eleganta, to prawdopodobnie ucierpi on od upa�u, gdy� nie ma nic do czynienia, nie ma czasu ze�rodkowa� swego umys�u i przyjmuje my�l dokuczliw�. Zanim uczynimy drugich doskona�ymi, musimy si� zabra� do udoskonalenia samych siebie. �ycie ma wzrastaj�cy urok i coraz bardziej nas cieszy, gdy z miesi�ca na miesi�c zyskujemy wi�cej wp�ywu na materialne czynniki otaczaj�ce nas, gdy najwi�ksze zimno albo upa� mniejsze robi� wra�enie, gdy mo�emy przenie�� si� w stan umys�u, jakby�my posiadali or� do odparcia wszelkiego rodzaju przeszk�d ze strony niemi�ych os�b i otoczenia lub zgrzytliwych ha�as�w, czy wreszcie przykrych scen, nagle wyros�ych przed nami. Si�a pami�ci. Nasza pami�� jest istotn� p�yt� fotograficzn�, chwytaj�c� bezustannie obrazy wszystkich scen i wypadk�w, kt�re podpadaj� pod zmys�y. Je�li nie zacie�nisz p�yty lub nie b�dziesz nagli� z utrwaleniem, chc�c za wiele naraz widzie� b�d� pami�ta�, w�wczas otrzymasz tym lepsze obrazy. Je�li pozwolimy, by nasz umys� niepokoi� si� ustawicznie rzeczami ma�ej wagi, je�li ca�ymi dniami tkwi w naszej pami�ci my�l, �e nasz przyjaciel m�g�by nie przyj��, �e nasza modniarka mog�aby zapomnie� pewnego szczeg�u w ubraniu kapelusza, �e poczta mog�aby nie przywie�� pewnego listu, �e nale�ne pieni�dze mog�yby si� nam nie dosta�, albo, je�li w pami�ci utrzymujemy sw�j obraz jako cz�owieka bez grosza i opuszczonego, to wype�nimy nasz� p�yt� fotograficzn� materia�em upadku i ruiny. Ale co gorsza jeszcze, bo oddalamy od naszej pami�ci lepsze my�li, kt�re by nam u�yczy�y mocy do pokonania przeciwno�ci. Przeci��amy pami�� nazwiskami, datami, wypadkami i szczeg�ami, wlok�c ci�ar ca�kiem bezu�yteczny, a przez to niszczymy zdolno�� do przyjmowania nowych wra�e� i nowych pomys��w. Fotograf potrzebuje zupe�nie czystej i jasnej p�yty, na kt�rej ma utrwali� obraz. Tak i nasza umys�owa p�yta musi by� czyst� i woln� od starych wyobra�e�. Cz�owiek, maj�cy powodzenie, zwyczajnie ma�e odebra� wykszta�cenie w zaraniu �ycia. Tote� jego nie zatarty umys� widzia� jasno plan, szkic i dewiz� oraz nowe drogi do pomy�lno�ci, kt�rych umys� nabity ksi��kami nie dostrzeg�. Tote� w tak licznych wypadkach ludzie bez og�ady, niewykszta�ceni ujmuj� ster w wielu przedsi�biorstwach, podczas gdy ludzie z wykszta�ceniem marniej� w biurach, gdzie wykszta�cenie jest zbyteczne, za lichym wynagrodzeniem. Je�eli twe dziecko potrafi ca�y s�ownik "z pami�ci" recytowa� oraz powtarza� s�owo w s�owo i ust�p za ust�pem z ksi��ek szkolnych, to prze�adowuje i nadu�ywa ustr�j i funkcje organiczne. Jego prawdziwa si�a umys�u skarleje, jego zdolno�� do wybicia si� w �wiecie podupada, miast si� zwi�kszy�. �wiat obok niezliczonych innych rzeczy zowie w�a�ciwe wyg�oszenie s�owa, odpowiedni uk�ad zdania - "wykszta�ceniem". Lecz to nie jest si�a umys�u, a piel�gnowanie pami�ci, ob�adowanej regu�kami, deklinacjami, koniugacjami i s��wkami, przypomina zu�ycie ca�ej pracy na polerowanie klingi no�a bez wzgl�du na ostrze. Og�ada jest u�atwieniem, ale nie si��, popychaj�c� nas w �wiecie. Mn�stwo rzeczy powierza si� dzi� w szkole pami�ci. A ludzie istotnie nie mog� poda� innej racji tego, jak tylko obaw�, by po latach dziecka nie wy�miano, �e nie nauczy�o si� pewnego przedmiotu. Z ca�ego za� ogromu materia�u, nagromadzonego w szkole lub we wszechnicy, dwie trzecie na szcz�cie zapomina si� w ci�gu dwunastu miesi�cy po wyuczeniu na pami��. Skoro uwa�amy za potrzebne dok�adnie pami�ta�, ile oczek jest w naszym dywanie, tudzie� ich wzajemne oddalenie, lub te� ilo�� szpilek w naszej kasetce roboczej, zape�nimy nasz� p�yt� fotograficzn� szeregiem bezu�ytecznych obrazk�w. Obci��amy si� w �yciu tysi�cem drobnych k�opot�w, w r�wnej mierze bezcelowych. Troskliwo�� i akuratno�� s� to nader cenne przymioty; skoro jednak m�czyzna obraca je na guziki swego ubrania, a kobieta na po�ysk swoich patelni cynowych, niewiele ju� si�y pozostaje na rzeczy mog�ce przynie�� daleko lepsze wyniki. To w�a�nie jest jedn� z przyczyn, dlaczego tw�j m�� znany z niedba�o�ci w tylu pomniejszych sprawach, tak cz�sto ma powodzenie, podczas gdy bardzo akuratny m�czyzna mo�e si� potkn�� lub te� zajmowa� podrz�dniejsze miejsce w �wiecie. Nelson na pok�adzie niewiele dba� o to, czy mosi�ne przedmioty by�y a� do najwi�kszego po�ysku wypolerowane, a co do niekt�rych szczeg��w mia� opini� niedba�ego komendanta, jednak mia� w umy�le i pami�ci ogromnie jasno wyryt� jak najskuteczniejsz� metod� ustawienia swych okr�t�w wzd�u� nieprzyjacielskich i atakowania ich z ty�u. Martinez w og�lno�ci nie wygrywa� bitew, nie z braku odwagi, lecz z tego powodu, i� pami�� jego by�a obarczona konieczno�ci� dysponowania guzikami i bary�kami prochu na ca�ej linii w paradzie. D�ugie przyzwyczajenie i wprawa zmusza�y jego pami�� do utrzymywania w pogotowiu tych i owych szczeg��w, wyj�wszy najlepsz� metod�, by w razie potrzeby dosta� si� do bary�ek prochu. Zastrzegamy si�, by�my na tym miejscu poda� mieli w pogard� troskliwo��, akuratno�� i zmys� porz�dku, gdy jednak, �askawa pani, zalecasz ma��onkowi, id�cemu rano do biura, by nie zapomnia� p�j�� na rynek odda� tw� dyspozycj� modniarce i wst�pi� do sklepu dla kupienia pewnego odcienia jedwabiu, kt�rego pr�bk� mu dajesz, to nak�adasz nadprogramowy ci�ar na pami�� biednego cz�eka, kto wie, czy nie przeci��on�, a prosz� o tym wiedzie�, �e wysi�ek, aby pami�ta� o kartce szpilek, lub wydrukowanie tej kartki szpilek na organie pami�ci, rysuje tak samo du�y obraz, jak wyobra�enie pewnych szczeg��w interesu, przydatnych do zapewnienia miliona. Utracasz ducha i istot� my�li m�wcy, robi�c notatki. Nie potrzebujesz utrzyma� w pami�ci tych samych s��w, jakich on u�ywa. Tracisz istot� i si�� tego, co w�a�nie m�wi, pisz�c o tym, co ju� powiedzia�. Do pewnego stopnia przeszkadzasz tokowi my�li m�wcy, bo czy jego mowa jest czytana, czy z pami�ci wyg�aszana, ka�dy uwa�ny s�uchacz jest dla� pomoc�, skoro wysy�a mu sympatyczny, potakuj�cy, odpowiadaj�cy pr�d my�lowy. Je�li natomiast go zatamujesz, pozbawiasz m�wc� pewnego bod�ca i pomocy, jak� mu zrazu nastr�czy�e�. Reporter, kt�ry nie robi notatek, a pos�uguje si� tylko pami�ci�, odda niekiedy istot� mowy w dziesi�tej cz�ci liczby s��w, jakiej u�yto przy wyg�oszeniu; dla praktycznych za� cel�w dziennikarstwa taki rodzaj sprawozda� jest wysoko ceniony. Taki reporter piel�gnuje i kszta�ci to, co w braku innych wyraz�w nazwa� musimy jego "duchow� pami�ci�". Jest to pami��, kt�ra zachowuje poj�cia zamiast s��w, s�owa bowiem s� tylko w�zkami dla zwo�enia poj��, a pod wielu wzgl�dami w�zkami nieudolnymi. W miar� jak rozwin� si� zmys�y wy�sze, uro�nie i ta duchowa pami�� i na �yczenie wywo�a wspomnienia z ka�dej doby istnienia. A przekonamy si� z czasem, �e dla uzupe�nienia naszego szcz�cia nie b�dziemy si� starali ani czuli potrzeby wykre�lenia z pami�ci tak wiele naszej przesz�o�ci, szczeg�lnie smutnych chwil, jak by�my tego dzisiaj pragn�li. �ycie nasze b�dzie nieustannym ci�giem szcz�cia, a to szcz�cia ci�gle wzrastaj�cego, w miar� jak wzrosn� nasze moce, jak coraz lepiej nauczymy si�, jak �y�, aby pozna� coraz wi�cej rozmaitych uciech �ycia, aby nie tylko wiedzie�, ale i czu� rado��, wspania�o�� i wznios�o�� w ka�dej formie natury. Wszelki przedmiot widzialny, ka�dy dom, pie� drzewa lub ska�a, ka�de zej�cie si� ludzi w salach czy ko�cio�ach, w domach lub jadalniach publicznych, w marszu lub w starciu si� wojsk, ka�de zdarzenie, wielkie czy ma�e, ma sw�j udzia� lub, jak by to nazwa�, odbicie w pierwiastku niedostrzegalnym dla oka. Wszelako tak jak oko cielesne, tak i ustr�j pami�ciowy podlega zanikowi. Codzienna pami�� jest tylko brulionem, ksi��k� tymczasow� dla wci�gania pozycji, odrzuca si� j� na bok, skoro si� zape�ni, lecz nie pierwej, a� ka�da pozycja jest wci�gni�ta do g��wnej ksi�gi. Ta g��wna ksi�ga to nasze duchowe "ja". Si�a odporna. Indianie p�nocnej Ameryki, jako te� mieszka�cy Wschodu mieli w pewnych wypadkach w�adz�, �e tak oddalali wszelk� my�l i znieczulali umys�, i� stawali si� nie tylko niedost�pni obawie, ale i cia�a swe znieczulali na b�l fizyczny. By�a to w�adza wprawiania si� w taki stan umys�owy, kt�ry umo�liwia� Indianom wzi�tym w niewol� wytrzyma� okropne katusze, zadawane przez zwyci�zc�w i �piewa� hymn �miertelny w�r�d p�omieni, jak te� w czasie powolnych tortur nie do opisania strasznych, kt�re by niewielu z naszej rasy mog�o wytrzyma�, nie popadaj�c w sza� lub konanie. Indianin jest daleko wi�cej skupiony i rozwa�ny ni� wi�kszo�� naszej rasy, zar�wno w ruchach cia�a, jak i umys�u. Piel�gnuj�c nie�wiadomie t� r�wnowag� przez �ycie, mniej sztuczne od naszego, spot�gowa� on moc swego ducha. Jednym z dowod�w tego jest owa w�adza umys�u nad cia�em, zmniejszaj�ca b�l fizyczny, a ostatecznie t�umi�ca go zupe�nie. Powszedni umys� widzi w danej sztuce przede wszystkim tylko �rodek do zarobienia pieni�dzy, a nie czynnik wnosz�cy do �ycia rozmaito��, odp�dzaj�cy znu�enie, darz�cy odpoczynkiem t� cz�� umys�u, kt�ra s�u�y innym zaj�ciom, czynnik przywracaj�cy zdrowie, wzmagaj�cy �ywotno�� cia�a i ducha. Ten umys� powszedni uchwyci� si� my�li, i� jest za stary, aby si� uczy�. To jest w�a�nie stan wielu os�b, kt�re dosz�y do tzw. �redniego wieku lub go przekroczy�y. Pragn� one "spokojnie siedzie�". Przyjmuj� nieuniknione poj�cie "starzenia si�". Ich powszedni umys� powiada im, �e ich cia�a musz� stopniowo marnie�, kurczy� si�, straci� ow� pe�no�� i proporcje m�odo�ci, zanika�, a w ko�cu umrze�. Powiedzie�, �e co� si� sta� musi, jest pot�g� sprawiaj�c�, �e to si� stanie; wi�c pod ustawicznym wp�ywem tego prze�wiadczenia duch stawia cia�u przed oczyma widma upadku i zaniku, a� nie nast�pi ostateczno��. Wy�szy za� i o�wiecony umys� powiada: "Gdyby� chcia� usun�� niemoc, skierowa� sw� my�l o ile mo�na najbardziej ku zdrowiu, sile, �ywotno�ci, ku silnym, zdrowym i �yciodajnym tworom: p�yn�cym chmurom, �wie�ym powiewom, kaskadom, falom oceanu, widokom le�nym i bujnym drzewom, na ptaki pe�ne �ycia i ruchu - to w taki spos�b w��czy�by� si� w pr�d tej zdrowej �yciodajnej mocy, promieniuj�cej z tych silnych, o�ywiaj�cych twor�w". Odwaga Odwaga i przytomno�� umys�u jest to jedno i to samo. W przytomno�ci umys�u zawiera si� si�a ducha. Tch�rzostwo i brak rozwagi mniej wi�cej na jedno wychodzi. Maj� one �r�d�o w po�piechu lub w braku spoczynku. Wszelkie stopnie pomy�lno�ci polegaj� na odwadze cia�a i umys�u. Wszelkie rodzaje niepowodze� maj� swe �r�d�o w l�kliwo�ci. Mo�na piel�gnowa� odwag� i wzmacnia� j� w ka�dej chwili dnia. Dokonuj�c czego� osi�gn�� mo�na podw�jne zadowolenie. Raz daje je nam sam czyn dokonany, po wt�re spos�b dokonania. Tym samym ustawicznie dodajemy sobie po cz�stce tej cennej zalety, zwanej odwag�. Mo�emy doj�� do tego, staraj�c si� o rozwag�, piel�gnuj�c cel w m�wieniu, chodzeniu, pisaniu, jedzeniu - w og�le we wszystkim. Zastanowienie i odwaga s� tak silnie ze sob� zwi�zane jak obawa z po�piechem. Skoro wykonuj�c najmniejsz� czynno�� nie nauczymy si� kierowa� naszej si�y odpowiednio, to nie�atwo zdo�amy utrzyma� kierownictwo wszystkich wi�kszych spraw. Je�li dojdziemy do rozpoznania, czego si� l�kamy, przekonamy si�, �e w umy�le pr�bujemy zajmowa� si� zbyt wieloma rzeczami, a to nas przejmuje obaw�. Przy jakiej� umowie, przy jakiejkolwiek sprawie zrazu tylko jeden krok jest potrzebny. Na ten jeden krok trzeba nam u�y� tyle si�y, ile potrzeba, a nie wi�cej. Zrobiwszy go mo�emy p�j�� dalej. Im d�u�ej nasz umys� �wiczymy, aby si� skupi� na jakim� kroku, tym bardziej wzrasta w nas zdolno�� wys�ania wszystkiej si�y naraz w pewnym danym kierunku. Si�a taka zwi�ksza si� i powinno si� jej u�ywa� w tak zwanych drobnostkowych szczeg�ach codziennego �ycia. T� drog� namys� i obmy�lana czynno�� tak staj� si� przyzwyczajeniem, i� do pewnego stopnia nie jeste�my tego �wiadomi, tak jak i z d�ugiego przyzwyczajenia do kierunku przeciwnego utracamy �wiadomo�� po�piechu. Musimy zawsze trzyma� umys� na uwi�zi. Musimy go zawsze mie� w pogotowiu, by go m�c u�y� w danym kierunku. Nasza my�l nie jest w pogotowiu, je�li zapinaj�c trzewiki, przebywamy umys�em o mil� od tej czynno�ci - je�li zacinamy o��wek, a przenosimy si� my�l� do jednej z jutrzejszych trosk. Umys� jest zatem daleko, a je�li przez ca�e �ycie przyzwyczajamy si� tak odbiega� od czynno�ci wsp�czesnej do oddalonej, to coraz trudniej przychodzi go zawr�ci� z drogi, a jeszcze trudniej u�y� na poczekaniu, gdyby�my go zawr�cili. My�l nasza przerzuca si� z jednej rzeczy na drug� z wi�ksz� chy�o�ci� ni� iskra elektryczna, a my potrafimy doprowadzi� t� ruchliwo�� do stanu bezustannej gonitwy od jednej rzeczy do drugiej, a� b�dzie niepodobnym zatrzyma� j� przy jednej rzeczy dziesi�� sekund bez przerwy. Z drugiej strony mo�emy, piel�gnuj�c spok�j i rozwag� we wszystkich sprawach, skupi� nasz� my�l na jednej rzeczy tak d�ugo, jak nam si� podoba, w�y� si� w pewien stan umys�u wed�ug upodobania, dowolnie zapa�� w sen albo stan p�wiadomy, p�senny, r�wnie jak sen darz�cy odpoczynkiem. Oto ma�a cz�stka mo�liwo�ci, jakie ma umys� ludzki. Nie ma �adnej granicy jego rozwoju, zwi�kszenia si� jego mocy i nie ma w granicach naszej wyobra�ni rzeczy, kt�rej by on nie m�g� dokona�. Stopnie prowadz�ce do takich wynik�w s� bardzo ma�e, proste i stosunkowo r�wne, tak proste i r�wne, i� wielu je pomija dla tej przyczyny. Wyrabia� odwag� znaczy tedy: �wiczy� si� w rozwa�nym post�powaniu we wszelkich sprawach, jest to bowiem najprostszym �wiczeniem, aby zgromadzi� i mie� si�� w zapasie, a nie wydawa� wi�cej, ni� w danej chwili niezb�dne. �aden z przymiot�w ducha nie jest bardziej potrzebny do powodzenia we wszelkich zamys�ach, jak odwaga; przez ni� za� rozumiem nie tylko odwag� do dzia�ania, ale i do my�lenia. W najpowszedniejszym zawodzie tysi�ce nie odwa�� si� zdoby� na krok, kt�ry by za sob� poci�gn�� wydatek ponad przeci�tny ich rozch�d. Bledn� na wzmiank� o tak znacznej kwocie. Przez zwyk�� obaw� nie b�d� si� zajmowali tym pomys�em przez czas potrzebny, aby si� z nim dok�adnie zapozna�. Gdyby jednak odwr�cili dzia�anie swego umys�u i zamiast bezzw�ocznie p�j�� za d�ugoletnim przywyknieniem do strachu, poczekali i pozwolili odpocz�� pomys�owi czas jaki� w swej g�owie, zamiast go wygania�, wtedy z czasem przysz�yby im do g�owy my�li o sposobach i �rodkach pokrycia nadzwyczajnego wydatku, a przez to zyskiwania wi�kszych sum w tym samym czasie, jakiego wymaga�o zarobienie ma�ej kwoty. M�wimy na przyk�ad kobiecie, kt�ra si� najmuje do prania dzie� po dniu i nigdy nic innego nie robi�a: "Dlaczego nie za�o�ycie pralni? Mo�ecie zarobi� grube pieni�dze w ten spos�b". "Ja - za�o�y� pralni�?! Sk�d�e na �wiecie dosta� pieni�dzy na za�o�enie pralni?" s�yszymy odpowied�. Ta kobieta, zamiast rozwa�y� nasz pomys�, pozwala zaw�adn�� sob� obawie przed niezmiern� kwot�, rzekomo na to potrzebn�, a id�c za tym samym nierozwa�nym, kr�tkowidz�cym, zastraszonym tokiem my�li, na nasz� zach�t� odpowiada niech�ci�. Wa�y si� my�le� tylko o dziennym zarobku, na zawo�anie tych, kt�rzy si� do niej udadz�. Z tej przyczyny tysi�ce nie odwa�� si� pomy�le� o przeniesieniu si� w jak�� szersz�, bardziej odpowiedzialn� i korzystniejsz� sfer� przedsi�wzi��; widz� naraz wszelkie mo�liwe trudno�ci, z tego za� przywyknienia b�d� widzie� je ustawicznie. Lecz druga praczka, bardziej rozwa�na kobieta, s�yszy nasz� zach�t�, ni� si� zajmuje. Po czasie m�wi do siebie: "Czemu� nie mia�abym za�o�y� pralni? Inni pozak�adali i powiod�o im si�". �yje ona tym projektem, rozmawia o nim to z jedn�, to z drug� s�siadk� i dowiaduje si�, jak one zacz�y. Im d�u�ej bawi w tym pr�dzie my�lowym, tym ja�niej dostrzega sposoby i �rodki, przy kt�rych pomocy ludzie "zak�adali sta�e siedziby". W ko�cu pomys� tak j� poch�ania, �e stawia krok naprz�d, potem drugi i trzeci i tak stopniowo przechodzi w posiadanie pralni. Kto� ma zimny wyraz twarzy, w kt�rej przebija skupienie wobec wielkiego niebezpiecze�stwa, ma bowiem w�adz� koncentrowania swego umys�u na rzeczy, kt�ra ma by� natychmiast wykonan�. Tch�rzostwo nie ma takiej w�adzy i mo�e w duchu widzie� nie tylko �r�d�o niebezpiecze�stwa, lecz i sto mo�liwych nast�pstw, jakie si� przydarzy� mog� lub nie mog�. W bitwie mo�e kto� czeka� na sw� powinno�� w napr�onym, lecz bynajmniej nie w przyjemnym stanie umys�u, widz�c ludzi uszykowanych i �ci�ni�tych woko�o siebie. Jednak si�a ducha, jak� mo�e przywo�a�, aby wytrwa� w powierzonej czynno�ci, jest silniejsz� od wyobra�enia sobie rzezi woko�o, ta te� si�a rozkazuje mu i trzyma go na posterunku. Cz�owiek, kt�ry biega, albo kt�ry by uciek�, gdyby mia� sposobno��, nie mo�e utrzyma� swego umys�u na czym innym jak tylko na odstraszaj�cych mo�liwo�ciach chwili. Nie kosztuje to wi�cej my�le� o zdrowym niewidzialnym pierwiastku odwagi ni� o l�ku, o dobrym humorze ni� o gniewie, o pewno�ci siebie ni� o chwiejno�ci, a je�li w tym samym czasie my�limy lub wymawiamy: "Odwagi!", lub "Postan�w!" albo "B�d� dobrej my�li!", to otrzymujemy dan� si��. Na to trzeba nam po�wi�ci� z dziesi�� sekund, przy rannym wstawaniu, skoro�my l�kliwi, niezdecydowani lub dra�liwi, a zreszt� mo�na wymawia� inn� jak�� zalet�, na kt�rej nam zbywa, w ten bowiem spos�b ��czymy si� z pierwiastkiem odwagi, silnego postanowienia, czyli dobrej my�li. Wszystkie istoty �yj�ce: ro�liny, zwierz�ta, cz�owiek - pe�niejsze s� si�y, gdy s�o�ce wywiera dzia�anie na nasz� planet�. Skoro nachyli si� po po�udniu, maleje te� si�a, czy jej u�ywamy do wysi�ku mi�ni, czy umys�u. Stan umys�u, w kt�rym jeste�my zaraz po wstaniu z ��ka, b�dzie prawdopodobnie trwa� przez ca�y dzie�. Po d�u�szej praktyce powy�szych niepozornych �wicze� porannych zdziwimy si� odmianie w nas zasz�ej, zdziwimy si�, sk�d przysz�a ta wi�ksza si�a, odwaga, decyzja lub inna dobra lub zdrowa my�l. Pot�ga doskona�o�ci. Nauczywszy si� zu�ywa� akuratnie tyle si�y, ile potrzeba do wykonania jakiej� czynno�ci, piel�gnujemy i wzmacniamy ustawicznie ten po��dany stan umys�u, jaki w mowie potocznej znamy pod nazw�: "mie� wszystkie klepki razem", znaczy to innymi s�owy: mie� zawsze bez wzgl�du na to, co robimy, nasz wzrok duchowy otwarty w ka�d� stron�, i gdy na poz�r zdajesz si� zatopiony w jednej czynno�ci, to nasz duch lub umys�, na wz�r czujnego odwachu, bezustannie wypatruje z wie�ycy, co si� te� tam dzieje woko�o i daje zna� w ka�dym momencie, by nam umo�liwi� nale�yte wyst�pienie w maj�cym nast�pi� zdarzeniu. Jest to nie tylko w�a�ciwo�ci� odwagi, lecz tak�e znalezienia si� i taktu. Ta to b�yskawiczna czujno�� i przytomno�� ducha umo�liwi�a pewnemu oficerowi ameryka�skiemu w czasie rewolucji, w chwili gdy w zamieszaniu walki ujrza� si� przed frontem brytyjskiego pu�ku, namys� do zapytania: "Co to za wojsko?" - "Szkoci kr�lewscy" - brzmia�a odpowied�. "B�d�cie� i nadal Szkotami kr�lewskimi" - odpar�, odje�d�aj�c do swych szereg�w. Ten cz�owiek mia� umys� wy�wiczony, by znale�� sobie czas do namys�u. R�wnie jak my�l, tak i cia�o mo�e porusza� si� z b�yskawiczn� szybko�ci�, skoro tego chwila wymaga, lecz przede wszystkim my�l musi by� jasno nakre�lona, skontrolowana i wytyczona, zanim si� jej pozwoli dzia�a� na cia�o. Tak te� jest ona przewidziana i rozwa�ona w raptownych ci�ciach i kryciach zr�cznego szybkiego szermierza, podobnie jak u zawodowej tancerki w jej ruchach, a o ile dotyczy wy�szych przymiot�w: u malarza, muzyka lub innego artysty. To wszak�e w licznych wypadkach jest cz�ciowe kierownictwo duchowe. Poza sw� sztuk�, artysta mo�e mie� niewiele zdolno�ci kierowania lub zastanawiania, a tym samym by� "nerwowym", chwiejnym, �atwo przygn�bionym, dziwacznym i l�kliwym. Umys� jest nasz� za�og�, kt�ra ma by� w ka�dym kierunku wy�wiczon�, by sprosta� wszelkim mo�liwo�ciom. Zajmujemy si� kszta�ceniem m�czyzn i kobiet, kt�rych umys�y nie s� zupe�nie wy�wiczone w jednym kierunku, a zaniedbane we wszystkich innych. W ka�dym razie jest lepiej rosn�� symetrycznie i by� doskona�ym w ka�dym calu, tak jak wzro�li�my, ni� mie� si�y ze�rodkowane na jednym talencie lub zdolno�ci i sta� si� tym, co �wiat zowie "geniuszem". Dzieje wewn�trzne geniusza s� nieraz bardzo tragiczne i dowodz�, �e ma�o przynios�y szcz�cia bohaterowi. Gdy malarz w�o�y ca�� sw� uwag� w kierowanie p�dzlem, gdy m�wca lub aktor ca�� sw� si�� przeniesie na spos�b wyra�ania i, nie dozwalaj�c tej sile oddala� si� �wiadomie do tego, jak A, B lub C oceni lub skrytykuje t� metod�, je�li, jak m�wi Szekspir, pozwolimy ka�dej ukszta�towanej my�li wykona� swoj� rzecz, to wyniknie st�d uwa�ny, pe�en namaszczenia spos�b u�ycia naszej si�y, kt�ry sprawi przyjemno�� i nam, i drugim. To jest zasad� naszego istnienia. Je�li, czytaj�c te s�owa, odczuwasz, �e "jest co� w tym" i przekona�e� si�, �e pewna ich cz�� odnosi si� do ciebie samego, twoja kuracja rozpocz�ta. To prze�wiadczenie ju� nas nie opu�ci, lecz b�dzie czynne, cho�by w nat�oku zaj�� wydawa�o si� d�u�szy czas pogrzebane. Pu�ci�o ju� korzenie i zaczynamy dostrzega� swe b��dy, coraz to wyra�niej. Zapominamy, �e swego czasu byli�my �lepi, dop�ki nam �uski nie spad�y z oczu. Si�a kobieca. Pierwiastek my�li kobiecej jest r�wnie potrzebny m�czy�nie w wieku dojrza�ym, jak i w dzieci�cym. On tego nie spostrzega. Wch�ania go bezwiednie. Jej w�adza si�ga do wn�trza i poza kr�lestwo niewidzialnej, czyli duchowej strony �ycia, jest si�� tak istotn� jak ta, kt�r� podnosisz znaczny ci�ar, ta za� pot�ga u kobiety jest wi�ksza ni� u m�czyzny. Umys� m�czyzny ma podobne moce, ale w mniejszym stopniu. Musimy zaznaczy�, i� wszelkie rzeczy, dobre czy z�e, dokonuj� si� najpierw w pa�stwie ducha, zanim si� spe�ni� w �wiecie zjawisk. Cz�owiek, kt�ry zabija, kradnie lub k�amie, czyni to w my�li d�ugo przedtem, zanim spe�ni czyn dotykalny. "Nosi go on w swoim sercu", �e tak si� wyrazimy. Umys� kobiecy, widz�c dalej i ja�niej ni� m�ski w g��b �ycia duchowego, dostrzega, albo raczej przeczuwa, podobne zamiary w owym m�czy�nie bardzo szybko, ledwie si� z nim zetkn�wszy. Robi na niej niekorzystne wra�enie. Taki wniosek nie opiera si� na czym�, co my nazywamy "rozs�dkiem". "Czy wiesz co o tym m�czy�nie?" "Masz jaki dow�d, �e to z�y cz�owiek?" - mo�na by jej zapyta�. "Nie". Nie ma �adnego. Po prostu ona go nie lubi. Na jej umy�le wywiera on niemi�e wra�enie. M�czyzna jest sk�onny do nazwania tego kobiecym dziwactwem. M�czyzna jest uzdolniony do dzia�ania na kamienistym polu �ycia; kobieta natomiast w lot chwyta poprawne konkluzje, jej bowiem zmys� wyczuwania prawdy przechodzi wszystko. Potrafi wywr�y� przysz�e losy przedsi�wzi�cia i przestrzec m�czyzn�, komu ufa�, a komu nie, tak samo jak bardzo kunsztowny przyrz�d meteorologiczny b�dzie najczulszy na kaprysy powietrza i najszybciej da zna� o nadchodz�cej zmianie. Ko�ci� zawsze trzyma� i dzi� trzyma klucze maj�ce kiedy� spoi� to, co ludzie mieni� nauk�, w tym, co jest religi�. Oko niewie�cie chwyci�o skry tych prawd, przekr�canych, naginanych, nicowanych i nadu�ywanych nie wskutek jakiego� mankamentu prawdy, lecz dla �lepoty oczu, kt�re rozja�ni� jest prawdy tej zadaniem. Dlatego kobiety najwi�cej i najwytrwalej oddawa�y si� zawsze praktykom religijnym. Kobieta znosi k�opoty z r�wniejszym umys�em ni� m�czyzna, gdy� posiada wi�ksz� zdolno�� do uzbrojenia w si�� odporn�. M�czyzna w k�opotach sk�onny jest zrobi� z kobiety powiernic� i z�o�y� na ni� sw� niedol�. Ta sama moc ducha czyni z niej najlepsz� piel�gniark� w s�abo�ci. Gdy Napoleon I porzuci� J�zefin� (kt�ra by�a jego prawowit� �on�), a za�lubi� Mari� Luiz�, szcz�cie go opu�ci�o, gdy� przej�� od ksi�niczki austriackiej obcy polot my�li. Ten go za�lepi�, zam�ci� mu rozs�dek, odci�� go od przeznaczonego mu �r�d�a natchnienia i mocy. J�zefina przestrzega�a go, by nie podejmowa� fatalnej wyprawy na Rosj�; takie bowiem mia� Napoleon zaufanie do zapatrywa� J�zefiny i jej przeczu�, �e nieraz si� do niej ucieka� po rozwodzie. Jednak wp�yw otoczenia nie pozwoli� mu przejrze� oczyma swej prawdziwej �ony, jak dawniej. To jest w�a�nie kl�ska, jak� mia� na my�li staro�ytny pisarz m�wi�c: "Nie b�d�cie nier�wno z��czeni jedni z drugimi". Dla si�y, wrodzonej pewnemu szczeg�lnemu m�czy�nie, mo�e istnie� tylko jedno kobiece, jasnowidz�ce oko lub umys�, co go nauczy, jak i gdzie u�y� tej si�y; kobiece oko jest wybrane dla jednej tworz�cej r�ki m�skiej i tylko dla tej r�ki; skoro tych dwoje zejdzie si� razem i dzia�a razem, tam jest prawdziwe ma��e�stwo. S� oni dla siebie tak przeznaczeni, jak planeta dla s�o�ca, woko�o kt�rego si� obraca. Za ka�dym wi�kszym ruchem lub przedsi�wzi�ciem w historii �wiata sta�y przewa�nie nieznane kobiety, kt�re u�ycza�y natchnie� m�om tej epoki. Tak� by�a pani Roland, kt�ra �yrondyst�w popchn�a ku ��daniu konstytucyjnego rz�du dla Francji. Tak� Izabela Hiszpa�ska, kt�ra wahaj�cego si� Ferdynanda sk�oni�a naleganiami do poparcia Kolumba, kiedy usi�owa� odkry� nowy �wiat, gdy� jej m�wi�o przeczucie, si�gaj�ce poza ciasne granice rozs�dku, �e musi istnie�. Kobieta nie by�aby w stanie przyoblec w cia�o lub wyrazi� idei tak, jak to potrafi m�czyzna w�asn� osobliwsz� metod�. Lecz ona poddaje my�l zupe�nie tak samo, jakby nam podano diament, a my by�my mieli go ober�n�� i oszlifowa�, czego by kobieta nie potrafi�a tak dobrze. Znajduje ona diament i dla swego prawdziwego towarzysza z rozkosz� zbiera diamenty pomys��w, hase� i przewodnich idei. Skoro wszak�e zaprz�gnie si� j� do roboty, tak jak by to sprzyja�o chwilowej wygodzie m�czyzny, to wynajdzie glin� zamiast diament�w. Ka�da niewiasta, kt�ra w godzinach samotno�ci doprasza si� odwr�cenia tego, czemu nie jest w stanie przeszkodzi�, szale�stwa i po�ogi wojny, kt�ra z roku na rok zwraca si� ku �agodniejszemu i bardziej ludzkiemu kierowaniu spraw, kt�ra pragnie, by zamaszysty i burzliwy duch m�czyzny wspar� si� na delikatniejszych pobudkach, sprawuje ow� siln�, niewidzialn� w�adz�, kt�ra w spokoju osi�ga sw�j cel. M�czy�ni, kt�rzy w swych domach lub miejscach zaj�� przebywaj� du�o w atmosferze niewie�ciej, otrzymuj� z niej si�� duchow� darz�c� ich �yciem, energi� i zdolno�ci� do przedsi�biorstw. Niewiasty udzielaj� jej bezwiednie, a tamci bezwiednie j� otrzymuj�. Teraz nie zawsze wychodzi im takie u�yczanie si�y na dobre i nieraz m�czyzna wyzyskuje to bez uznania, doprowadzaj�c j� do ruiny. Skoro niekt�re kobiety dostrzeg�, �e mi�o�� ich i sympatia formalnie utrzymuje przy �yciu m�czyzn, darz�c ich zdrowiem i si��, zaopatruj�c w energi�, rozmach i plany, potrzebne do wyko�czenia dzie�a, w�wczas uruchamiaj� one si�� zdoln� przekszta�ci� ca�e �ycie m�czyzny. Stanie mu si� na�wczas jasnym, �e niewiasta jest prawdziwym wsp�lnikiem jego przedsi�biorstwa i rado�ci� �ycia, nie za� towarzyszem, gdy si� ni� pos�uguje, kiedy mu wygodnie, a pomija w innych razach. Ta wszak�e odmiana nie ujawni si� ha�asem i poruszeniem umys�u, nie odtr�bi� jej heroldowie z trybuny, lub przygotuje si� do ataku przeciw m�czyznom dawnego autoramentu, lecz... niepostrze�enie prawie odmieni opini�. Wprawi w ruch si�� delikatn� w dzia�aniu, a kt�rej jednak surowszy element nie b�dzie w stanie si� oprze�. B�dzie jak s�o�ce roztapiaj�ce lodowiec. Czy chemik odrzuci�by pierwiastek dot�d wzgardzany i zaniedbany, gdyby sprawdzi�, �e jego zespolenie z innym czynnikiem ju� znanym wytworzy metal doskona�y w spoisto�ci, mocy i spr�ysto�ci, pi�knie b�yszcz�cy i przydatniejszy ni� wszystkie znane dzisiaj? Dla m�czyzny nie b�dzie to uznanie zale�no�ci od �ywio�u niewie�ciego znaczy�o jakiej� ni�szo�ci, tak jak ni� nie jest zale�no�� r�ki od oka. W staraniach o zg��bienie tej prawdy nie mo�na wini� m�czyzny, �e nie poznawa� zasady, tak samo jak trudno dziecko, kt�re dopiero przysz�o do szko�y, strofowa�, �e nie umie abecad�a. Odkrycia nigdy nie przestan� wychodzi� na jaw. We wszelkich usi�owaniach doby dzisiejszej m�czy�nie jest w�a�ciw� d��no�� do gwa�townego szastania swymi si�ami. W nauce, w polityce, w interesach, w sztuce pracuje, a� nie upadnie z wyczerpania. Bardzo cz�sto nie zwa�a na ponawiane upomnienia �ony, aby spocz�� i nabra� si�y. Pod koniec traci zdolno�� spoczynku i nabrania nowych si�. Jego pielgrzymka na tym �wiecie w�wczas dobiega ko�ca. Jednak�e i kobieta w r�wnej mierze zale�y od m�czyzny. Nie mo�e ona istnie�, nie ust�puj�c swojej w�adzy m�czy�nie. Jej mi�o�� i sympatia wymaga czego� z drugiego pierwiastka, na kt�rym by si� mog�a oprze�. Skoro jej umys� nie jest skupiony na osobie, b�dzie si� trzyma� jakiego� m�skiego idea�u. B�d� oni jedno drugiemu lekarzami, nauczycielami, a zawsze kochankami; a stopie� mi�o�ci b�dzie nast�pnego roku, nast�pnego miesi�ca, tygodnia lub jutra wi�kszym uniesieniem, zapami�taniem i uciech� ni� mi�o�� dnia dzisiejszego. Mi�o��, kt�ra si� nigdy nie znu�y, kt�ra dzi� jest zar�wno czu�a i troskliwa w tak zwanych drobnostkach, jak w�wczas, kiedy dziewos��by by�y has�em dnia. Tak jak w mi�o�ci - istnieje kap�a�stwo na wszystkich polach ducha ludzkiego. Czy to w poezji, czy w naukach, w�r�d m��w stanu, czy te� w�r�d szermierek ruchu kobiecego, w sztuce lub w wynalazkach, w og�le wsz�dzie tam, gdzie w kr�lestwie duchowym co� przy�wieca, nie trac�c blasku, u�ycza trwa�ego szcz�cia. Wszyscy m�czy�ni i kobiety, kt�rzy mog� co� uczyni� lepszym, ni� dot�d bywa�o, a przez to udzieli� �yciu wi�cej trwa�ej jasno�ci i szcz�cia, czy to b�d� lekarze, nauczyciele, aktorzy, arty�ci czy wynalazcy, oni wszyscy s� kap�anami swego powo�ania. Szczeg�lny rozs�dek i przeczucie kobiety s� jeszcze w pogardzie, jakkolwiek ta pogarda stopniowo ust�puje. Kobiety same, przejmuj�c od m�czyzn i od siebie samych my�l o w�asnej ni�szo�ci, uwa�aj� si� za ni�sze, a przez to utwierdzaj� m�czyzn w tym, �e je ma�o ceni�. Kto je uwa�a za ni�sze, b�dzie przez ten czas sam ni�szy. Jednak taki stan rzeczy nie mo�e si� utrzyma�. Nie mo�e trwa� dlatego, �e my�l okaza�a si� b��dn�. Ka�da niewiasta, cho�by nie wiem jak prosta i ma�o znacz�ca, nosi w umy�le zar�d cudowny swego wy�szego przeczucia lub w�adzy przewidywania prawdy. Tylko �wi�ty ogie� prawdy jest wiecznie trwa�y i ustawicznie przyci�ga ku sobie coraz wi�cej boskiego p�omienia. B�dzie on �wieci� coraz to ja�niej i ja�niej. Wypala si� on, oczyszczaj�c z �u�li, jakie go chwilami zas�aniaj�. Gospodarka si�. W obecnym trybie �ycia nasze si�y ustawicznie si� nam wymykaj�, jakimi wszak�e drogami, nie mo�emy dostrzec. Tu potrzebna jest wy�sza ekonomia od tej, kt�ra dotyczy pieni�dzy. Gdy raz ju� poznamy t� ekonomi�, to b�dzie mo�liwym zatamowa� te up�ywy i zaoszcz�dzi� si�y. Wynikiem tego b�dzie bezustanny przyrost cielesnej i duchowej mocy, kt�ry ma nie tylko warto�� pieni�dza, ale cen� ponad wszelki maj�tek, gdy� przyniesie jako jeden z wynik�w d�ugo�� �ycia, o jakiej by si� ludzie dzisiaj nie odwa�yli pomy�le�. W tej cudownej ekonomii, kt�rej nikt z naszej rasy dot�d nie spostrzeg�, ka�da czynno��, czy to samego umys�u, czy ducha dzia�aj�cego na cia�o, b�dzie �r�d�em odnowienia si�y i jej przyrostem. Nasze przechadzanie si�, nasza praca fizy-czna w domu lub w polu, nasza wprawa umys�owa lub sztuka sprawi nam uciech�, zostawiaj�c po sobie przyrost si�y. Uzdolni� nas one do podejmowania ch�tnie wysi�k�w ducha i cia�a przez czas o wiele d�u�szy, ni� to jest dzi� mo�liwe, dop�ki nie zaczniemy w ka�dym wysi�ku zyskiwa� wi�cej, ni� zu�ywamy. Jedn� wielk� przyczyn� dzisiejszego trwonienia si� jest nieumiarkowanie ducha i pewien stan niecierpliwo�ci. Ka�dy ruch, cho�by najmniejszego mi�nia, zu�ywa my�l i si��, zar�wno przy zginaniu palca, drgnieniu powieki, jak i ledwie uchwytnym poruszeniu kt�rego b�d� cz�onka. Jest to odwiecznym prawem, i� taka si�a powinna by� zu�yt� ku naszemu najwi�kszemu szcz�ciu; je�li dzieje si� inaczej, rodzi przykro�� i do pewnego stopnia niepok�j. Ka�de cierpienie jest wskaz�wk� natury, i� nasze si�y posz�y na marne. Przypu��my, i� mamy automat, poruszany pewn� si��, sporz�dzony za bardzo poka�n� sum�, kt�ry by zapina� i rozpina� ubranie, odwraca� kartki przez nas zapisane, macza� pi�ro w atramencie, jednym s�owem spe�nia� ca�y szereg czynno�ci, jakie ka�dy musi spe�nia� za siebie bez wzgl�du na to, ile s�u�by stoi pod jego rozkazami. Gdyby opa� lub jakakolwiek si�a, poruszaj�ca t� maszyn�, kosztowa�a dolara za funt lub kwadrans, czy� nie byliby�my ogl�dni w jej u�ywaniu? Czy nie zastanowiliby�my si� chwil�, zanimby�my j� w ruch wprawili, czy dzia�anie, jakie ma wykona�, usprawiedliwi ilo�� zu�ytej si�y? Czy u�ywaj�c tego automatu domowego, zu�ywaliby�my poruszaj�c� go si�� w spos�b szarpi�cy, spazmatyczny, tudzie� w ilo�ci nie odpowiadaj�cej ��danej us�udze, aby w ten spos�b zniszczy� i popsu� maszyneri�? Zupe�nie tak samo mo�emy zu�y� znacznie wi�kszy zas�b si�y, ni� jest koniecznym, skoro u�ywamy naszych cia� szarpi�c arkuszem papieru, otwieraj�c okno, zdejmuj�c sukienk� z wieszad�a albo przenosz�c jaki� ma�y przedmiot przez pok�j. Je�li ten spos�b stosujemy do setek tak zwanych drobiazgowych czynno�ci, jakie co dzie� musimy spe�nia�, to ustawicznie zu�ywamy zapas naszej si�y, nie otrzymuj�c natomiast zapasu �wie�ego. Te bezustanne niedobory przynosz� niemoc, chorob�, a wreszcie zamieranie. Policz, je�li mo�esz, niezliczone ruchy swego cia�a, wykonane w ci�gu pierwszej godziny po wstaniu, a wymagaj�ce nak�adu si�y, a pr�cz tego rozwa�, �e wykonanie ka�dego z tych ruch�w musi poprzedzi� my�l wymagaj�ca takiego samego nak�adu. Twoje cia�o przedstawia ten automat. Si�� zu�yt� przy podnoszeniu pi�ra nabywamy z odwiecznego skarbca. Za pieni�dze nie mo�na jej dosta�. Wychodzi ona poza skal� warto�ci kupieckich. Jej u�wi�conej warto�ci nie zmniejsza rodzaj czynno�ci, jak� spe�niamy. W wy�szej ekonomii przysz�o�ci b�dzie ta si�a co do nak�adu tak uporz�dkowana, �e przyniesie wi�cej; tak samo jak umieszczaj�c dolara w przedsi�biorstwie oczekujesz, �e on ci wi�cej przyniesie. Taki wynik pochodzi ze spokojnego stanu, w jakim spe�niamy ka�d� czynno��. O wiele wi�cej si�y trwonimy wskutek niecierpliwo�ci przy drobnych ni� przy wielkich czynno�ciach. Mo�emy szarpn�� si�, by pochwyci� no�yczki, kt�re spad�y na ziemi�, i przy tej odruchowej, niecierpliwej czynno�ci mo�e z nas uj�� si�a, wystarczaj�ca do podniesienia pi��dziesi�ciu funt�w. Gdy wszak�e mamy podnie�� znaczny ci�ar, w�wczas dajemy sobie wi�cej czasu do ze�rodkowania w tym naszej si�y. Wzmagamy stopniowo nasz� si�� w miar� oporu ci�aru. Gdy si� nauczymy prawdziwie ocenia� nasz� si��, przekonamy si�, �e wszystkie czynno�ci �ycia codziennego s� w r�wnej mierze wa�ne. Si�a, jakiej potrzebujemy do zapi�cia ubrania, kosztuje tak samo jak ta, kt�rej u�ywamy, wyg�aszaj�c mow�. Je�li zbywamy jak� czynno��, przejmujemy si� lekcewa��cym tokiem my�li przy wszystkich czynno�ciach, cho�by�my je za nie wiem jak wa�ne poczytywali. Takie bezustanne odp�ywy si�y powoduj� stan umys�u, w