6599
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | 6599 |
Rozszerzenie: |
6599 PDF Ebook podgląd online:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd 6599 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 6599 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.
6599 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:
ADAM MICKIEWICZ
WIERSZE WYBRANE
[ spis ] SPIS WIERSZY
TYTU�
INCIPIT
WIERSZE FILOMACKIE
[ 0001.htm ] ZIMA MIEJSKA
Przesz�y d�d�e wiosny, zbieg�o skwarne lato...
[ 0002.htm ] [HEJ, RADO�CI� OCZY B�YSN�...]
Hej, rado�ci� oczy b�ysn�...
[ 0003.htm ] PIE�� FILARET�W
Hej, u�yjmy �ywota!
[ 0004.htm ] ODA DO M�ODO�CI
Bez serc, bez ducha, to szkielet�w ludy...
[ 0005.htm ] IMPROWIZACJA Z POWODU WYSY�ANIA FILARETOW NA LINI� KAUKASK� D.
12 PA�DZIERNIKA 1824 R. O GODZINIE 4. RANNEJ
[ 0006.htm ] DO JOACHIMA LELEWELA
O, d�ugo mod�om naszym b�d�cy na celu...
POEZYE, TOM PIERWSZY
BALLADY I ROMANSE
[ 0007.htm ] PIERWIOSNEK
Z niebieskich najra�sz� piosnek..
[ 0008.htm ] ROMANTYCZNO��
S�uchaj, dzieweczko!
[ 0009.htm ] �WITE�. BALLADA. DO MICHA�A WERESZCZAKI
Ktokolwiek b�dzisz w nowogr�dzkiej stronie...
[ 0010.htm ] �WITEZIANKA. BALLADA
Jaki� to ch�opiec pi�kny i m�ody?...
[ 0011.htm ] RYBKA. BALLADA (ZE �PIEWU GMINNEGO)
Od dworu, spod lasa, z wioski,...
[ 0012.htm ] POWR�T TATY. BALLADA
"P�jd�cie, o dziatki, p�jd�cie wszystkie razem...
[ 0013.htm ] KURHANEK MARYLI. ROMANS (MY�L ZE �PIEWU LITEWSKIEGO)
Tam u Niemnowej odnogi,...
[ 0014.htm ] DO PRZYJACIӣ POSY�AJ�C IM BALLAD� "TO LUBI�"
Bije raz, dwa, trzy... ju� p�nocna pora,
[ 0015.htm ] TO LUBI�. BALLADA
Sp�jrzyj, Marylo, gdzie si� ko�cz� gaje,...
[ 0016.htm ] R�KAWICZKA. POWIASTKA (Z SZYLLERA)
Chc�c by� widzem dzikich boj�w,...
[ 0017.htm ] PANI TWARDOWSKA. BALLADA
Jedz�, pij�, lulki pal�,...
[ 0018.htm ] LILIJE. BALLADA (Z PIE�NI GMINNEJ)
Zbrodnia to nies�ychana,...
WIERSZE Z LAT 1822-1824
[ 0019.htm ] DO M ***
Precz z moich oczu!... pos�ucham od razu,
[ 0020.htm ] SEN. Z LORDA BYRONA
Dwoiste �ycie nasze: sen ma �wiat udzielny
WIERSZE SZTAMBUCHOWE
[ 0021.htm ] [NIEZNAJOMEJ, DALEKIEJ - NIEZNANY DALEKI... ]
Nieznajomej, dalekiej - nieznany, daleki,
POEZJE OKRESU ROSYJSKIEGO
[ 0087.htm ] POPAS W UPICIE (ZDARZENIE PRAWDZIWE)
Upita, niegdy� miasto, powiatu stolica,
[ 0022.htm ] PCH�A I RABIN
Pewny rabin w Talmudzie k�pi�c si� po uszy,
[ 0023.htm ] PRZYJACIELE
Nie masz teraz prawdziwej przyja�ni na �wiecie;
[ 0024.htm ] ZAJ�C I �ABA (Z LAFONTAINE'A)
Szarak, co nieraz bywa� w k�opotach i trwogach,
[ 0025.htm ] NIEPEWNO��
Gdy ci� nie widz�, nie wzdycham, nie p�acz�,
SONETY [1826]
[ 0026.htm ] I . DO LAURY
Ledwiem ciebie zobaczy�, ju�em si� zap�oni�,
[ 0027.htm ] VIII. DO NIEMNA
Niemnie, domowa rzeko moja! gdzie s� wody,
[ 0028.htm ] XV. DZIE�DOBRY
Dzie�dobry! nie �miem budzi�, o wdzi�czny widoku!
[ 0029.htm ] XVI. DOBRANOC
Dobranoc! ju� dzi� wi�cej nie b�dziem bawili,
[ 0030.htm ] XVII. DOBRYWIECZ�R
Dobrywiecz�r! on dla mnie najs�odszym �yczeniem;
[ 0031.htm ] XXII. EKSKUZA
Nuci�em o mi�ostkach w r�wiennik�w t�umie;
SONETY KRYMSKIE
[ 0032.htm ] I. STEPY AKERMA�SKIE
Wp�yn��em na suchego przestw�r oceanu,
[ 0033.htm ] II. CISZA MORSKA
Ju� wst��k� pawilonu wiatr zaledwie mu�nie,
[ 0034.htm ] III. �EGLUGA
Szum wi�kszy, g�ciej morskie snuj� si� straszyd�a,
[ 0035.htm ] IV. BURZA
Zdarto �agle, ster prysn��, ryk w�d, szum zawiei,
[ 0036.htm ] V. WIDOK G�R ZE STEP�W KOZ�OWA
Tam? czy Allach postawi� �cian� morze lodu?
[ 0037.htm ] VI. BAKCZYSARAJ
Jeszcze wielka, ju� pusta Giraj�w dziedzina.
[ 0038.htm ] VII. BAKCZYSARAJ W NOCY
Rozchodz� si� z d�amid�w pobo�ni mieszka�ce,
[ 0039.htm ] VIII. GR�B POTOCKIEJ
W kraju wiosny, pomi�dzy rozkosznymi sady,
[ 0040.htm ] IX. MOGI�Y HAREMU
Tu z winnicy mi�o�ci niedojrza�e grona
[ 0041.htm ] X. BAJDARY
Wypuszczam na wiatr konia i nie szcz�dz� raz�w;
[ 0042.htm ] XIII. CZATYRDAH
Dr��c mu�lemin ca�uje stopy twej opoki,
[ 0043.htm ] XIV. PIELGRZYM
U st�p moich kraina dostatk�w i krasy,
[ 0044.htm ] XV. DROGA NAD PRZEPA�CI� W CZUFUT-KALE
Zm�w pacierz, opu�� wodze, odwr�� na bok lica,
[ 0045.htm ] XVII. RUINY ZAMKU W BA�AK�AWIE
Te zamki, po�amane w zwaliska bez �adu,
[ 0046.htm ] XVIII. AJUDAH
Lubi� pogl�da� wsparty na Judahu skale,
INNE UTWORY Z OKRESU KRYMSKIEGO
[ 0047.htm ] SONET
Poezyjo! gdzie cudny p�dzel twojej r�ki?
[ 0048.htm ] UGOLINO. WYJ�TEK Z "BOSKIEJ KOMEDII"
Przeze mnie droga w miasto utrapienia;
[ 0049.htm ] PRZYPOMNIENIE. Z ALEKSANDRA PUSZKINA
Kiedy dla �miertelnik�w ucichn� dnia gwary...
[ 0050.htm ] CZATY (BALLADA UKRAI�SKA)
Z ogrodowej altany wojewoda zdyszany
[ 0051.htm ] TRZECH BUDRYS�W (BALLADA LITEWSKA)
Stary Budrys trzech syn�w, t�gich jak sam Litwin�w,
[ 0052.htm ] SZANFARY (KASYDA Z ARABSKIEGO)
Bracia moi! postawcie wielb��dy na nogi,
[ 0053.htm ] FARYS. KASYDA NA CZE�� EMIRA TAD�-UL-FEHRA U�O�ONA [...]
Jak ��d� weso�a, gdy uciek�szy z ziemi...
POEZJE OKRESU RZYMSKO-DREZDE�SKIEGO
[ 0054.htm ] DO ***. NA ALPACH W SPL�GEN 1829
Nigdy, wi�c nigdy z tob� rozsta� si� nie mog�!
[ 0055.htm ] DO MATKI POLKI. WIERSZ PISANY W ROKU 1830
O matko Polko! gdy u syna twego...
[ 0056.htm ] ROZMOWA WIECZORNA
Z Tob� ja gadam, co kr�lujesz w niebie,
[ 0057.htm ] ROZUM I WIARA
Kiedy rozumne, gromow�adne czo�o...
[ 0058.htm ] [�NI�A SI� ZIMA... ]
�ni�a si� zima, ja bieg�em w szeregu,
[ 0059.htm ] UCIECZKA. BALLADA
On wojuje - rok up�yn��,
[ 0060.htm ] REDUTA ORDONA. OPOWIADANIE ADIUTANTA
Nam strzela� nie kazano. - Wst�pi�em na dzia�o
[ 0061.htm ] �MIER� PU�KOWNIKA
W g�uchej puszczy, przcd chatk� le�nika,
[ 0062.htm ] NOCLEG
Nasz naczelnik nad trockim jeziorem...
[ 0063.htm ] [PIE�� �O�NIERZA]
Ja w mej chacie spa� nie mog�,
POEZJE OKRESU PARYSKO-LOZA�SKIEGO
[ 0064.htm ] CH�OP I �MIJA
W pami�tnikach bestyjo-graficznych Ezopa...
[ 0065.htm ] LIS I KOZIO�
Ju� by� w ogr�dku, ju� wita� si� z g�sk�;
[ 0066.htm ] KR�L CHORY I LISY
"Na ukaz Jego Lwiej Mo�ci...
[ 0067.htm ] TR�JKA KONI
Z naszych poet�w Litwy jeden bard Antoni
[ 0068.htm ] TCH�RZ NA WYBORACH
Po owej pora�ce zwierz�t...
[ 0069.htm ] �ABY I ICH KR�LE
Rzeczpospolita �abska wodami i l�dem
[ 0070.htm ] OSIE� I PIES
"Je�li chcesz, o�le, by pies kocha� ciebie,
[ 0071.htm ] KOZA, K�ZKA I WILK (Z LAFONTAINA)
S�siadka koza, ta, co to rozw�dka,
[ 0072.htm ] �ONA UPARTA
Teraz tyle samob�jstw, �e czyhaj� stra�e...
[ 0073.htm ] [GOLONO, STRZY�ONO]
U nas, kto jest niby chory,
[ 0100.htm ] ZDANIA I UWAGI Z DZIE� JAKUBA BEMA, ANIO�A �L�ZAKA (ANGELUS
SILESIUS)I S� MARTENA
[LIRYKI LOZA�SKIE]
[ 0074.htm ] [BRO� MNIE PRZED SOB� SAMYM... ]
Bro� mnie przed sob� samym - masz�e do�� pot�gi;
[ 0075.htm ] [PYTASZ, ZA CO B�G TROCH� S�AWY MNIE OZDOBI�... ]
Pytasz, za co B�g troch� s�awy mnie ozdobi�?
[ 0076.htm ] [G�BY ZA LUD KRZYCZ�CE... ]
G�by za lud krzycz�ce sam lud w ko�cu znudz�,
[ 0077.htm ] WIDZENIE
D�wi�k mi� uderzy� - nagle moje cia�o,
[ 0078.htm ] �AL ROZRZUTNIKA
Kochanek, druh�w! ile� was spotka�em!
[ 0079.htm ] [SNU� MI�O��... ]
Snu� mi�o��, jak jedwabnik ni� wn�trzem swym snuje,
[ 0080.htm ] [GDY TU M�J TRUP... ]
Gdy tu m�j trup w po�rodku was zasiada,
[ 0081.htm ] [NAD WOD� WIELK� I CZYST�... ]
Nad wod� wielk� i czyst�...
[ 0082.htm ] [ACH, JU� I W RODZICIELSKIM DOMU... ]
Ach, ju� i w rodzicielskim domu
[ 0083.htm ] [UCIEC Z DUSZ� NA LISTEK... ]
Uciec z dusz� na listek i jak motyl szuka�...
[ 0084.htm ] DO B... Z...
S�owiczku m�j! a le�, a piej!
[ 0085.htm ] [POLA�Y SI� �ZY ME CZYSTE, RZ�SISTE... ]
Pola�y si� �zy me czyste, rz�siste..
"Lubi� pogl�da� wsparty na Judahu skale..."
OBRAZ WALENTEGO WA�KOWICZA
PODSTAWA TEKSTU:
ADAM MCKIEWICZ, WYB�R POEZYJ.
OPRACOWA� CZ. ZGORZELSKI, T 1-2, WROC�AW-WARSZAWA-KRAK�W-GDA�SK-��D�, 1986
ZIMA MIEJSKA
Przesz�y d�d�e wiosny, zbieg�o skwarne lato
I przykre miastu jesienne potopy,
Ju� bruk zi�bi�c� obleczony szat�,
Od stalnej Fryz�w nie krzesany stopy.
Wi�zieni s�ot� w domowej katuszy,
Dzi� na swobodne gdy wyjrzem powietrze,
Londy�ski pojazd tarkotem nie g�uszy
Ani nas kr�gi zbrojnymi rozetrze.
Witaj! narodom miejskim pora b�oga,
Ju� i Nieme�c�w, i s�siednich Lech�w
Tu szuka ci�ba, tysi�cami mnoga,
Zbieg�ych Dryjadom i Faunom u�miech�w.
Tu wszystko czerstwi, weseli, zachwyca,
Czy ci�gn� tchnienie, co si� zimnem czy�ci,
Czy na niebieskie zmys� podnios� lica,
Czyli si� �nie�nej przypatruj� ki�ci;
Jedna z nich p�ywa w niepewnym �ywiole,
Druga ci�arem sporsza ju� osiad�a;
T� wiatr polecia� stwardnia�e kry� role
Albo pobieli� Wiliji �wierciad�a.
Lecz kogo sio�o dzisiejsze uwi�zi.
Zmuszony widzie� �yse g�r wiszary,
Grunt dziki, kniej� nagimi ga��zi
Niesiln� zimne pod�wign�� ci�ary -
Taki, gdy smutna ci�gnie si� minuta,
Wreszcie zmieniony kraj porzuca z �alem
I daj�c ch�tnie Cerer� za Pluta,
P�dzi w�z ku nam ci�arny metalem.
Tu go przyjmuj� go�cinne podwoje,
Rze�b� i farb� odziany przybytek,
Tutaj rolnicze przepomina znoje
W pieszczonym gronie czarownych Charytek.
Na wsi, zaledwie czarna noc rozrzednie,
Ka�e wraz Ceres wczesny wita� ranek,
Tu, chocia� s�o�ce zajmie nieba �rednie,
�pi� at�asowym pod cieniem firanek.
Lekkie nareszcie obl�k�szy nankiny,
Modnej m�odzie�y przywo�ywam ko�o;
Strojem poranne zbywamy godziny
Albo rozmow� bawim si� weso��.
Ten, w �ni�cy kryszta� w�o�ywszy oblicze,
Wschodnim balsamem z�oty k�dzior pie�ci,
Drugi stambulskie oddycha gorycze
Lub pije z chi�skich zi� ci�gnione tre�ci.
A kiedy chwila dwunasta nadbie�y,
Wraz do �liskiego wst�puj� powozu,
Sobol lub rosmak moje barki je�y
I suto zdobi�c nie dopuszcza mrozu.
Na sali, orszak przywitam wybrany,
Wszyscy siadaj� za biesiadnym sto�em,
W kolej szl� pe�ne smak�w porcelany
I sztucznym morz� apetyt �ywio�em.
Pijemy w�grzyn, mocny setnym latem,
Wr� po kryszta�ach koniaki i p�cze,
P�ci pi�kna gasi pragnienie muszkatem,
Co daj�c rze�wo��, my�li nie zapl�cze.
A gdy si� trunkiem zaiskrz� �renice,
Dowcipne, czu�e wszystkim p�yn� s�owa,
Niejeden uwdzi�k zarumieni lice,
Niejedna wzrokiem zapala si� g�owa.
Nareszcie s�o�ce zni�one zagas�o,
Rozsiewa mroki dobroczynna zima,
Boginie daj� do rozjazdu has�o,
Zagrzmia�y schody i ju� go�ci ni� ma.
Kt�rzy s� z szcz�ciem poufali �lepem,
Pod tw�j znak id�, kr�lu Faraonie.
Lub zr�czni lekkim wykr�ca� oszczepem,
P�dz� po suknach wytoczone s�onie.
A gdy noc ciemne rozepnie zas�ony
I szklannym �wiat�em b�ysn� kamienice,
M�odzie�, dzie� ko�cz�c weso�o sp�dzony,
Tysi�czn� sani� szlifuje ulice.
[Hej, rado�ci� oczy b�ysn�...]
Hej, rado�ci� oczy b�ysn�
I wieniec czo�a okrasi.
I wszyscy si� mile �cisn�:
To wszyscy bracia! To nasi!
Pochlebstwo. chytro�� i zbytek
Niech ka�dy przed progiem miota,
Bo tu wieczny ma przybytek
Ojczyzna, nauka, cnota.
Braterstwa ogniwem spi�ci,
Zdejmijmy z serca zas�on�,
Otw�rzmy czucia i ch�ci.
�wi�te, co tu objawione!
Tu wsp�lne koj� cierpienia:
Przyja��, weso�o�� i pienia.
Ale kto w naszym jest gronie,
�r�d pracy czy �r�d zabawy,
Czy przy p�ugu, czy w koronie,
Niechaj pomni na Ustawy!
Pomni na przysi�g� swoj�
I w ka�dej chwili �ywota
Niechaj mu na my�li stoj�:
Ojczyzna, nauka, cnota.
Dojdziemy, cho� przykr� drog�,
Gdy brat bratu r�k� poda,
Bo nam i nieba pomog�,
I m�stwo, praca i zgoda!
PIE�� FILARET�W
Hej, u�yjmy �ywota!
Wszak �yjem tylko raz;
Niechaj ta czara z�ota
Nie pr�no wabi nas.
Hej�e do niej weso�o!
Niechaj obiega w ko�o,
Chwytaj i do dna chyl
Zwiastunk� s�odkich chwil!
Po co tu obce mowy,
Polski pijemy mi�d;
Lepszy �piew narodowy
I lepszy bratni r�d.
W ksi�g greckich, rzymskich steki
Wlaz�e�, nie �eby� gni�;
By� bawi� si� jak Greki,
A jak Rzymianin bi�.
Ot tam siedz� prawnicy,
I dla nich puchar staw,
Dzisiaj trzeba prawicy,
A jutro trzeba praw.
Wymowa wznie�� nie zdo�a
Dzi� na wolno�ci szczyt;
Gdzie przyja��, mi�o�� wo�a,
Tam, bracia, cyt! tam cyt!
Kto metal kwasi, pali,
Skwasi metal i czas;
My ze z�otych metali
Bacha ci�gnijmy kwas.
Ten si� �r�d m�drc�w liczy,
Zna chemij�, ma gust,
Kto pierwiastek s�odyczy
Z lubych wyci�gn�� ust.
Mierz�cy �wiata drogi,
Gwiazdy i nieba strop,
Archimed by� ubogi,
Nie mia� gdzie oprze� stop.
Dzi� gdy chce rusza� �wiaty
Jego Newto�ska Mo��,
Niechaj policzy braty
I niechaj powie: do��.
Cyrkla, wagi i miary
Do martwych u�yj bry�;
Mierz si�� na zamiary,
Nie zamiar pod�ug si�.
Bo gdzie si� serca pal�,
Cyrklem uniesie� duch,
Dobro powszechne skal�,
Jedno�� wi�ksza od dw�ch.
Hej, u�yjmy �ywota!
Wszak �yjem tylko raz;
Tu stoi czara z�ota,
A wnet przeminie czas.
Krew stygnie, w�os si� bieli,
W wieczno�ci wpadniem to�;
To oko zamknie Feli,
To Filarecka d�o�.
ODA DO M�ODO�CI
Bez serc, bez ducha, to szkielet�w ludy;
M�odo�ci! dodaj mi skrzyd�a!
Niech nad martwym wzlec� �wiatem
W rajsk� dziedzin� u�udy:
K�dy zapa� tworzy cudy,
Nowo�ci potrz�sa kwiatem
I obleka w nadziei z�ote malowid�a.
Niechaj, kogo wiek zamroczy,
Chyl�c ku ziemi poradlone czo�o,
Takie widzi �wiata ko�o,
Jakie t�pymi zakre�la oczy.
M�odo�ci! ty nad poziomy
Wylatuj, a okiem s�o�ca
Ludzko�ci ca�e ogromy
Przeniknij z ko�ca do ko�ca.
Patrz na d� - k�dy wieczna mg�a zaciemia
Obszar gnu�no�ci zalany odm�tem;
To ziemia!
Patrz. jak nad jej wody trupie
Wzbi� si� jaki� p�az w skorupie.
Sam sobie sterem, �eglarzem, okr�tem;
Goni�c za �ywio�kami drobniejszego p�azu,
To si� wzbija, to w g��b wali;
Nie lgnie do niego fala, ani on do fali;
A wtem jak ba�ka prysn�� o szmat g�azu.
Nikt nie zna� jego �ycia, nie zna jego zguby:
To samoluby!
M�odo�ci! tobie nektar �ywota
Natenczas s�odki, gdy z innymi dziel�:
Serca niebieskie poi wesele,
Kiedy je razem ni� powi��e z�ota.
Razem, m�odzi przyjaciele!...
W szcz�ciu wszystkiego s� wszystkich cele;
Jedno�ci� silni, rozumni sza�em,
Razem, m�odzi przyjaciele!...
I ten szcz�liwy, kto pad� w�r�d zawodu,
Je�eli poleg�ym cia�em
Da� innym szczebel do s�awy grodu.
Razem, m�odzi przyjaciele!...
Cho� droga stroma i �liska,
Gwa�t i s�abo�� broni� wchodu:
Gwa�t niech si� gwa�tem odciska,
A ze s�abo�ci� �ama� uczmy si� za m�odu!
Dzieckiem w kolebce kto �eb urwa� Hydrze,
Ten m�ody zdusi Centaury,
Piek�u ofiar� wydrze,
Do nieba p�jdzie po laury.
Tam si�gaj, gdzie wzrok nie si�ga;
�am, czego rozum nie z�amie:
M�odo�ci! orla twych lot�w pot�ga,
Jako piorun twoje rami�.
Hej! rami� do ramienia! sp�lnymi �a�cuchy
Opaszmy ziemskie kolisko!
Zestrzelmy my�li w jedno ognisko
I w jedno ognisko duchy!...
Dalej, bry�o, z posad �wiata!
Nowymi ci� pchniemy tory,
A� ople�nia�ej zbywszy si� kory,
Zielone przypomnisz lata.
A jako w krajach zam�tu i nocy,
Sk��conych �ywio��w wa�ni�,
Jednym "sta� si�" z bo�ej mocy
�wiat rzeczy stan�� na zr�bie;
Szumi� wichry, ciek� g��bie,
A gwiazdy b��kit rozja�ni� -
W krajach ludzko�ci jeszcze noc g�ucha:
�ywio�y ch�ci jeszcze s� w wojnie;
Oto mi�o�� ogniem zionie,
Wyjdzie z zam�tu �wiat ducha:
M�odo�� go pocznie na swoim �onie,
A przyja�� w wieczne skojarzy spojnie.
Pryskaj� nieczu�e lody
I przes�dy �wiat�o �mi�ce;
Witaj, jutrzenko swobody,
Zbawienia za tob� s�o�ce!
IMPROWIZACJA Z POWODU WYSY�ANIA FILARET�W NA LINI� KAUKASK� D. 12
PA�DZIERNIKA 1824 R. O GODZINIE 4. RANNEJ
Musz� zako�czy� ja, com zaczyna�,
Gdy pad� mrok, - a wschodzi s�o�ce;
Jam da� pocz�tek, dam teraz fina�
I z��cz� pie�ni dwa ko�ce.
Nie dosy� na tych dostarczasz w�tek,
M�ody poeto i bracie!
S�ysz�, �e blisko nadchodzi Pi�tek,
O Pi�tku pos�ucha� macie.
Jak �w, co, �wi�ty stworzyciel wiary.
Um�czon by� przez gmin dziki,
R�wne tu ch�ci, r�wne zamiary
I r�wne s� m�czenniki.
On najcelniejszy ze wszystkich �wi�tek
Dzie� sobie �wi�ty zapisa�;
On by�, o bracia! um�czon w Pi�tek,
Nim si� na skrzyd�ach ko�ysa�.
Nim si� ko�ysa�, skoczy� z Taboru,
Wprz�d po�r�d �mierci by� cieni;
Nim anielskiego pos�ucha� choru,
Bili go kaci zjuszeni.
Wy, co�cie poszli w Chrystusa �lady,
My was wielbimy mniej sztucznie,
Ale na wieki z was bra� przyk�ady
Przyrzekaj� wierni ucznie.
Gdy na wielkiego Uralu czo�o
Poszl� najezdnicy podli,
Gdy b�dzie warcze� pocztowe ko�o,
Duch si� za wami pomodli.
Ten, co anio�om s�usznie w urz�dzie
W�ada na niebieskim tronie.
Anio� was jego piastowa� b�dzie,
W okropnej drogi przegonie.
Ci, co zostaj�, z my�li nie strac�
Pami�tki tego wieczora. -
Ach! niegdy� wsp�lnie szli�my tam... prac�,
Lecz stopa nasza mniej skora.
Wy pierwsi poszli, pierwsi cierpicie,
I pierwsi zyskali chwa��. -
Nam ca�a wolno��, nam ca�e �ycie,
Lecz serca nasze nie ca�e!
DO JOACHIMA LELEWELA
Z okoliczno�ci rozpocz�cia kursu historii
powszechnej w uniwersytecie wile�skim,
dnia 9 stycznia 1822 r.
Bellorum causas et vitia, et modos
Ludumque Fortunae, gravesque
Principum amicitias, et arma...
Periculosae plenum opus aleae
Tractas, et incedis per ignes
Suppositos cineri doloso.
Horat. L. II. c. 1.
O, d�ugo mod�om naszym b�d�cy na celu,
Znowu� do nas koronny znidziesz LELEWELU!
I znowu ci� obst�pi� pobratymcze t�umy,
Aby� naprawia� serca, obja�nia� rozumy.
Nie ten, co wielko�� ca�� gruntuje w dowcipie,
Rad tylko, �e swe imi� szeroko rozsypie .
I �e barki ksi�garzom swymi pismy zgarbi:
Nie taki ziomk�w serca na wieczno�� zaskarbi;
Ale kto i wy�szo�ci� s�awy innych za�mi,
I sercem sp�rodaka �yje mi�dzy bra�mi.
LELEWELU, w oboim jak ci zr�wna� blasku?
Szcz�liwy� i w przyjaci�, i w prawd wynalazku.
Oto nad wiek m�odziana przeros�e� niewiele,
Tobie m�drszemu siwe zajrz� Matuzele;
Imi� twoje wybieg�o za Chrobrego szranki,
Mi�dzy teuto�skie s�dzie i bystrzejsze Franki;
A jak mocno w litewskim uwielbiany� gronie,
Publicznie usta nasze wyznaj� i d�onie.
Ju� d�ugo z sal uczonych wraca�o na sucho
�akome, a przez ciebie znarowione ucho;
Zacznij s�yn�c cudami dla uczni�w nat�oku,
Co� je tylekro� sprawi� w onegdajszym roku,
Gdy twoim czarodziejskim u�yciem sposob�w
Greckie i Rzymian cienie rusza�es spod grob�w.
Wstaj� z martwych, przechodz� na prawdy zwierciad�a.
Od czo�a ich Plutona przy�bica odpad�a
I �elazne na piersiach �ami� si� pokrycia,
W kt�rych my�li i ch�ci taili za �ycia.
Oto m�drzec Fedona, to Pers�w zabierca:
Patrzym w bezdenno�� my�li, w labirynt ich serca.
Tam iskra �wiat�a, �wdzie nasiona pot�gi,
Gdy je zdarze� pomy�lnych wzmaga oddech t�gi,
Iskra �un� roznieca, z nasionek wyl�ga
Olbrzym dosi�gaj�cy brzeg�w ziemiokr�ga.
Tak dzielne genijusze panuj� nad �wiatem;
Tera�niejszo�� upada przed ich majestatem;
Stworzenia, kt�re kiedy� wyda przysz�o�� m�tna,
Nios� kolor ich blasku lub ich raz�w pi�tna.
Ale r�wna jest wielko��, czy to �wiatu w�ada�,
Czy skutki wielkiej w�adzy nad �wiatem wybada�.
Nieraz miasto w podziemn� rozpadlin� gruchnie,
S�o�ce kirem zachodzi, woda p�omie� buchnie;
Nadarze� si� takowych mnogie �yj� �wiadki,
Przecie� ich �r�d�a dociec umie arcyrzadki;
A na podobnej liczbie jeszcze gorzej zbywa,
Co by, r�nego w�tek spajaj�c ogniwa,
Potrafili wybada� za rozs�dku wodz�:
Jak si� z przyczyny wsp�lnej r�ne skutki rodz�,
Jak podziemny wypadek morzem zako�ata
I niebieskiego sprawi zaburzenie �wiata.
Z mniejszo�ci post�pujmy ustawnie do g�ry,
Z martwej, przejd�my w krain� �yj�cej natury.
K�dy ludzko�� jest �wiatem, �ywio�ami duchy,
Jak �ledzi� przyczyn, zwi�za� nast�p�w �a�cuchy?
Tu za�mi niesko�czona r�no�� widowiska,
Tu po obcych �wiadectwach droga my�li �liska,
A b�stwo Prawdy, sk�pi�c nagiego promienia,
Pe�ni swojej nie raczy ukaza� spod cienia.
Bo jej trudno dostrze�e, cho� kto oczy wlepi;
Od dzieci�stwa jeste�my d�ugo na ni� �lepi.
Skoro zaczniem przeziera�, �e nie dosy� bystrze,
Podejmuj� si� obcy nam us�u�y� mistrze;
I szk�a swojej roboty wsadzaj� na oko,
Przez kt�re wida� szerzej i wi�cej g��boko.
Ale jak� im barw� da� mistrz wynalazku,
W takim wszystkie przedmioty okazuj� blasku.
St�d cudze malowid�a, w�asne wzroku skazy,
Omy�k� na zewn�trzne przenosim obrazy.
Cz�owieku, s�ugo wieczny! bo nie tylko zmys�y,
Ale i s�dy twoje od drugich zawis�y.
Pier� dziecinn� ojcowskie nape�niaj� czucia,
Gdy� m�ody, uciskaj� zwyczaj�w okucia.
Nieraz my�lisz, �e zdanie urodzi�e� z siebie,
A ono jest wyssane w macierzystym chlebie;
Albo nim nauczyciel poi� ucho twoje,
Zaw�dy cz�� w�asnej duszy mieszaj�c w napoje.
A tak, gdzie si� obr�cisz, z ka�dej wydasz stopy,
�e� znad Niemna, �e� Polak, mieszkaniec Europy.
A s�o�ce Prawdy wschodu nie zna i zachodu,
R�wnie ch�tne ka�dego plemionom narodu,
I dzie� lubi�ce ka�dej rozszerza� ojczy�nie,
Wszystkie ziemie i ludy poczyta za bli�nie.
St�d, kto si� w przenaj�wi�tszych licach jej zacieka,
Musi sobie zostawi� czyst� tre�c cz�owieka,
Zedrze� wszystko, co obcej winien jest przys�udze,
W�asno�ci okoliczne i posagi cudze.
Ku takim pracom niebo dziejopisa wo�a.
Odwa�aj� si� liczni, ale kt� wydo�a?
Tylko sam, komu rzadkim nada�o si� cudem
Z��czy� natchnienie boskie z ziemianina trudem,
Nad burz� nami�tno�ci, interesu sieci,
Z pomrok�w ducha czasu nad gwiazdy wyleci;
Uwa�a, sk�d dla lud�w przysz�a ryknie burza,
Albo si� pod otch�anie przesz�o�ci zanurza;
Grzebi�c zapad�e wiek�w odleg�ych ciemnoty,
Wykopuje z nich prawdy kruszec szczerozioty.
LELEWELU! rzeteln� ka�dy chlub� wyzna,
Ze ciebie takim polska wyda�a ojczyzna.
Na �wi�tym dziejopisa ja�niej�c urz�dzie,
Wskazujesz nam, co by�o, co jest i co b�dzie.
Pierwszy towarzyskiego widzim obraz stanu
Od �o�yska Eufratu po wie�e Libanu.
Na r�wniach nie dzielonych �adnymi przegrody:
Tam naprz�d w wielkie cia�o zros�y si� narody;
Zaraz na karku onych ciemi�zcy usiedli,
Miasta wa�em, a ludy �a�cuchem obwiedli.
�wdzie mi�dzy wysepki i morskie r�kawy
Drobny Greczyn urz�dza� pospolite sprawy,
Ruchem do mirmido�skich podobny zwierz�tek,
Od kt�rych s�usznie mniema� wyci�ga� pocz�tek.
W cudzych osiada miastach, lecz je sam bogaci,
Przychodnim bogom swojskie nadaje postaci;
Dla nieznanych c�r nieba pierwszy w jego rodzie
Wystawiono Pi�kno�ci ko�ci� i Swobodzie.
Tych natchnieniem Helenin gdy piersi zagrzewa�,
Walczy�, rozprawia�, kocha�, naucza� i �piewa�.
Lecz ju� meda�ska szabla okr��a doko�a,
Ba�wanowi wschodniemu �wiat uchyli� czo�a,
Trzaskiem samow�adnego nap�dzona bicza
Wali si� od Kaukazu zgraja niewolnicza.
Kserkses ludy podepta�, miasta porozwala�,
Morza flot� zahaczy�, l�dy t�umem zala�;
Wtem z ma�ej chmurki greckiej gdy pioruny padn�,
Rozprysn�y si� t�umy, floty posz�y na dno.
Zgubnego Europejczyk umkn�wszy rozgromu,
Poszed� Azyjanina n�ka� w jego domu,
A na perskie w�zg�owia upu�ciwszy skronie,
Drzema� i na bok rzuci� ordzewia�e bronie.
Tak swobodnie sennego zabrali w �a�cuchy,
Wilcze Romula plemi�, italskie pastuchy.
K��tliwi przez w�asne wyuczeni zwady,
Jak gwa�tem lub chytrosci� wyniszcza� s�siady,
Ustawni napastnicy, we chwilach pokoju
Ramiona do nowego krzepili rozboju;
Albo darli si� z sob�, wtenczas tylko w zgodzie,
Kiedy spo�em o cudzej przemy�lali szkodzie.
Lecz skoro zapa�nikom przeciwnych nie sta�o,
Z oty�o�ci pr�niackiej coraz s�abnie cia�o.
Rzym pastwi si� nad �wiatem, a tyran nad Rzymem,
�wiat rzymski obumar�ym staje si� olbrzymem.
Kt� w nie�yj�cych zw�okach nowy duch roznieci?
Wy, ogniste spod lod�w skandynawskich dzieci.
Oto senijor pe�nym odziany kirasem,
Nios�c kopij� w toku, r�aniec za pasem,
Pobo�no�ci oddany, kochance i chwale,
Pod dach gotycki �ci�ga na uczt� wasale.
Damy wskazuj� wie�ce, bardy w lutnie dzwoni�,
M�odzie� kopije krusz� albo w pier�cie� goni�.
Czulsze serce ni� u nas bi�o im spod stali,
Oni najpierwsi z niebios Mi�o�� przywo�ali
Serdeczn�, i za dawnych nie cenion� wiek�w,
U duchownych Hebre�w i cielesnych Grek�w.
Oni, kiedy praw s�aba chwieje si� budowa,
Krzepili j� �a�cuchem rycerskiego s�owa.
Aby naprawia� krzywdy, pi�kne zyska� wzgl�dy,
Wa�yli si� na puszcze i zamorskie b��dy,
Nowe herby z odleg�ych przynosz�c turniei
Lub krwi� kupuj�c palm� m�cze�sk� w Judei.
Tymczasem na ich zamkach zasiad�y opaty,
Ksi�dz cisn�� si� do celi, a mniszka za kraty;
Na wystrza� bulli z tron�w spada�y korony,
Rzym powt�rnymi ziemi� opasa� ramiony.
A� kr�lowie zada�y przez pu�kowe w�adze
�mier� domowym rozruchom i obcej przewadze.
U lud�w, gdzie spo�eczny gmach na pismach wsparty,
Pan�w i s�ug powinno�� obja�ni�y karty.
Takie na Albijo�skim spisano ostrowie
I takie Jagiellony dali nam kr�lowie.
Ale po innych w�adzach samow�adna stopa
Buntuj�ce si� panki zni�y�a do ch�opa.
Hiszpa�czyk dalej zrobi�: od brzeg�w Gadesu
Do�cigna� a� do �wiat�w nieznajomych kresu;
Tam co rok z flot� chodzi, nowe skarby kopie
I �elazami ca�ej pogrozi� Europie.
Naprzeciw ch�ciom jego inne pany d���,
To otwarcie nastaj�, to si� milczkiem wi���,
Wzajem sobie nieufni, ustawnymi czaty,
Dla w�asnych zysk�w cudzej �akn�cy intraty;
Oko ich zaw�dy czujne, bro� wiecznie dobyt�.
Co jeden z r�k upu�ci, wnet dziesi�ciu chwyta.
Je�li nie mia� zawadzi� k�dy z�b �akomy
I s�siednie pokojem zakwitn�y domy,
Pok��c� w dzie� mieszka�c�w, w nocy ogie� k�adn�,
Przybiegaj� ratowa�, i ratuj�c kradna.
Wszystkie ziemie i ludy za swe maj�c spadki,
Rozdzielaja na przeda�, wiano albo datki;
Raz jako napastnicy, znowu jak obro�ce
Czasem dla okr�g�o�ci cudze rwali ko�ce.
Tak� w ca�ej Europie sz�y kolej� sprawy,
Nim dojrza�y w wulkanach nadsekwa�skich lawy.
Tam zadawniony ucisk, ponawiane skargi,
Wieczne pa�stwa �wi�tego z doczesnym zatargi,
Wyskoki g�ow my�l�cych, zapa�y m�odzik�w,
Duma pan�w, rozkutych w�ciek�o�� niewolnik�w;
A jak ziemia, ci�arna sprzecznymi nasiony,
Z potwornym niegdy� cielskiem rodzi�a Pytony,
Tak z pom�conych ch�ci i my�li nat�oku
Rewolucyjny Gall�w wyl�g�e� si� smoku!
Darmo go przemoc z�amie iw piasek zagrzebie,
Posiane k�y - m�cicieli odradzaj� z siebie.
K��tliwa wschodzi zgraja; w jednych ch�� urasta
Platoniczne po ziemi odbudowa� miasta;
Drudzy skarbce do nowej znosili budowy,
�eby z nich potem w�asne poczyni� ob�owy.
Gdy przeciwnik�w szyj� zgi�li albo zsiekli,
Poszli cudz� przelewa�, w�asn� krwi� ociekli.
Z gminow�adnego wzlecia� ptak cesarski gniazda,
I krwawa legijon�w zab�ysn�a gwiazda;
A cho� teraz skruszone olbrzymy zachodnie,
Jeszcze na ziemi� krew ich mo�e dzia�a� p�odnie.
Gdzie� jestem, LELEWELU! jaka ch�� unios�a
Opiewa� morza, kt�rych nie tkn�y me wios�a?
Poziomy p�azik, orlej nabrawszy ochoty
Uczone my�le� twoich na�ladowa� loty!
Wyr�czaj mi�, bo w polskim dziejopis�w kole
Wynios�y jeste�l stan�� maj�cy na czole.
Ty, co nie dozwoli�e� tylu ksi�gom k�ama�,
Z samego k�amstwa prawd� umiej�c wy�ama�,
Znasz lepiej trudne twojej nauki ogromy,
S�odko�ci jej owoc�w sam lepiej �wiadomy, -
G�osem, kt�rym okrzyki i przyklaski wzniecisz,
Powiedz, jak tam zaszed�e�, sk�d tak rano �wiecisz?
Na wierzchy, gdzie parnaska trzyma ci� opoka,
Zwabiaj ni�szych �agodnym twego blaskiem oka.
Niejedne ju� zyska�e� z godniejszych r�k wie�ce,
Nie gard� tym, jaki wdzi�czni sk�adaj� m�odzie�ce.
I daruj, je�li b�dziem chwali� si� po �wiatu,
�e od Ciebie wzi�li�my na ten wieniec kwiatu.
PIERWIOSNEK
Z niebieskich najra�sz� piosnek
Ledwie zadzwoni� skowronek,
Najra�szy kwiatek pierwiosnek
B�ysn�� ze z�otych obs�onek.
Ja
Za wcze�nie, kwiatku, za wcze�nie,
Jeszcze p�noc mrozem dmucha,
Z g�r bia�e nie zesz�y ple�nie,
D�browa jeszcze nie sucha.
Przymru� z�ociste �wiate�ka,
Ukryj si� pod matki r�bek,
Nim ci� zgubi �ronu z�bek
Lub ch�odnej rosy pere�ka.
Kwiatek
Dni nasze jak dni motylka,
�yciem wsch�d, �mierci� po�udnie;
Lepsza w kwietniu jedna chwilka
Ni� w jesieni ca�e grudnie.
Czy dla bog�w szukasz datku,
Czy dla druha lub kochanki,
Uple� wianek z mego kwiatku,
Wianek to b�dzie nad wianki.
Ja
W podlej trawce, w dzikim lasku
Urosle�, o kwiatku luby!
Ma�o wzrostu, ma�o blasku,
C� ci daje tyle chluby?
Ni to kolory jutrzenki,
Ni zawoje tulipana,
Ni lilijowe sukienki,
Ni r�y pier� malowana.
Uplatam ciebie do wianka;
Lecz sk�d�e ufno�ci tyle!
Przyjaciele i kochanka
Czy ci� powitaj� mile?
Kwiatek
Powitaj� przyjaciele
Mnie, wiosny m�odej anio�ka;
Przyja�� ma blasku niewiele
I cie� lubi jak me zio�ka.
Czym kochanki godzien r�czek,
Powiedz, niebieska Marylko!
Za pierwszy m�odo�ci p�czek
Zyskam pierwsz�... ach! �z� tylko.
ROMANTYCZNO��
Methinks, I see... Where?
- In my mind's eyes.
Shakespeare
Zdaje mi si�, �e widz�... gdzie?
Przed oczyma duszy mojej.
S�uchaj, dzieweczko!
- Ona nie s�ucha -
To dzie� bia�y! to miasteczko!
Przy tobie nie ma �ywego ducha.
Co tam wko�o siebie chwytasz?
Kogo wo�asz, z kim si� witasz?
- Ona nie s�ucha. -
To jak martwa opoka
Nie zwr�ci w stron� oka,
To strzela wko�o oczyma,
To si� �zami zaleje;
Co� niby chwyta, co� niby trzyma;
Rozp�acze si� i za�mieje.
"Ty�e� to w nocy? to ty, Jasie�ku!
Ach! i po �mierci kocha!
Tutaj, tutaj, pomale�ku,
Czasem us�yszy macocha!
Niech sobie s�yszy, ju� nie ma ciebie!
Ju� po twoim pogrzebie!
Ty ju� umar�e�? Ach! ja si� boj�!
Czego si� boj� mego Jasie�ka?
Ach, to on! lica twoje, oczki twoje!
Twoja bia�a sukienka!
I sam ty bia�y jak chusta,
Zimny, jakie zimne d�onie!
Tutaj po��, tu na �onie,
Przyci�nij mnie, do ust usta!
Ach, jak tam zimno musi by� w grobie!
Umar�e�! tak, dwa lata!
We� mi�, ja umr� przy tobie,
Nie lubi� �wiata.
�le mnie w z�ych ludzi t�umie,
P�acz�, a oni szydz�;
M�wi�, nikt nie rozumie;
Widz�, oni nie widz�!
�r�d dnia przyjd� kiedy... To mo�e we �nie?
Nie, nie... trzymam ciebie w r�ku.
Gdzie znikasz, gdzie, m�j Jasie�ku!
Jeszcze wcze�nie, jeszcze wcze�nie!
M�j Bo�e! kur si� odzywa,
Zorza b�yska w okienku.
Gdzie znik�e�? ach! st�j, Jasie�ku!
Ja nieszcz�liwa".
Tak si� dziewczyna z kochankiem pie�ci,
Bie�y za nim, krzyczy, pada;
Na ten upadek, na g�os bole�ci
Skupia si� ludzi gromada.
"M�wcie pacierze! - krzyczy prostota -
Tu jego dusza by� musi.
Jasio by� musi przy swej Karusi,
On j� kocha� za �ywota!"
I ja to s�ysz�, i ja tak wierz�,
P�acz� i m�wi� pacierze.
"S�uchaj, dzieweczko!" - krzyknie �r�d zgie�ku
Starzec, i na lud zawo�a:
"Ufajcie memu oku i szkie�ku,
Nic tu nie widz� doko�a.
Duchy karczemnej tworem gawiedzi,
W g�upstwa wywarzone ku�ni.
Dziewczyna duby smalone bredzi,
A gmin rozumowi blu�ni".
"Dziewczyna czuje, - odpowiadam skromnie -
A gawied� wierzy g��boko;
Czucie i wiara silniej m�wi do mnie
Ni� m�drca szkie�ko i oko.
Martwe znasz prawdy, nieznane dla ludu,
Widzisz �wiat w proszku, w ka�dej gwiazd iskierce.
Nie znasz prawd �ywych, nie obaczysz cudu!
Miej serce i patrzaj w serce!"
�WITE�
BALLADA
Do Micha�a Wereszczaki
Ktokolwiek b�dzisz w nowogr�dzkiej stronie,
Do P�u�yn ciemnego boru
Wjechawszy, pomnij zatrzyma� twe konie,
By� si� przypatrzy� jezioru.
�wite� tam jasne rozprzestrzenia �ona,
W wielkiego ksztalcie obwodu,
G�st� po bokach puszcz� oczerniona,
A g�adka jak szyba lodu.
Je�eli nocn� przybli�ysz si� dob�
I zwr�cisz ku wodom lice,
Gwiazdy nad tob� i gwiazdy pod tob�,
I dwa obaczysz ksi�yce.
Niepewny, czyli szklanna spod twej stopy
Pod niebo idzie r�wnina,
Czyli te� niebo swoje szklanne stropy
A� do n�g twoich ugina:
Gdy oko brzeg�w przeciwnych nie si�ga,
Dna nie odr�nia od szczytu,
Zdajesz si� wisie� w �rodku niebokr�ga.
W jakiej� otch�ani b��kitu.
Tak w noc, pogodna je�li s�u�y pora,
Wzrok si� przyjemnie u�udzi;
Lecz �eby w nocy jecha� do jeziora,
Trzeba by� naj�mielszym z ludzi.
Bo jakie szatan wyprawia tam harce!
Jakie si� larwy szamoc�!
Dr�� ca�y, kiedy baj� o tym starce,
I strach wspomina� przed noc�.
Nieraz �r�d wody gwar jakoby w mie�cie,
Ogie� i dym bucha g�sty,
I zgie�k walcz�cych, i wrzaski niewie�cie,
I dzwon�w gwa�t, i zbr�j chrz�sty.
Nagle dym spada, ha�as si� u�mierza,
Na brzegach tylko szum jod�y,
W wodach gadanie cichego pacierza
I dziewic �a�o�ne mod�y.
Co to ma znaczy�? r�ni r�nie plot�,
C�, kiedy nie by� nikt na dnie;
Biegaj� wie�ci pomi�dzy prostot�,
Lecz kt� z nich prawd� odgadnie?
Pan na P�u�ynach, kt�rego pradziady
By�y �witezi dziedzice,
Z dawna przemy�la� i zasi�ga� rady,
Jak te zbada� tajemnice.
Kaza� przybory w bliskim robi� mie�cie
I wielkie sypa� wydatki;
Zwi�zano niew�d, g��boki st�p dwie�cie,
Buduj� cz�ny i statki.
Ja ostrzega�em: �e w tak wielkim dziele
Dobrze, kto z Bogiem poczyna,
Dano wi�c na msz� w niejednym ko�ciele
I ksi�dz przyjecha� z Cyryna.
Stan�� na brzegu, ubra� si� w ornaty,
Prze�egna�, prac� pokropi�,
Pan daje has�o: odbijaj� baty,
Niew�d si� z szumem zatopi�.
Topi si�, p�awki na d� z sob� spycha,
Tak przepa�� wody g��boka.
Pr꿹 si� liny, niew�d idzie z cicha,
Pewnie nie z�owi� ni oka.
Na brzeg oboje wyj�to ju� skrzyd�o.
Ci�gn� ostatek wi�cierzy;
Powiem�e, jakie z�owiono straszyd�o?
Cho� powiem, nikt nie uwierzy.
Powiem jednak�e: nie straszyd�o wcale,
�ywa kobieta w niewodzie,
Twarz mia�a jasn�, usta jak korale,
W�os bia�y sk�pany w wodzie.
Do brzegu d��y; a gdy jedni z trwogi
Na miejscu stan�li g�azem,
Drudzy zwracaj� ku ucieczce nogi,
�agodnym rzecze wyrazem;
"M�odzie�cy, wiecie, �e tutaj bezkarnie
Dot�d nikt statku nie spu�ci,
Ka�dego �mia�ka jezioro zagarnie
Do nieprzebrnionych czelu�ci.
I ty, zuchwa�y, i twoja gromada
Wraz by�cie poszli w g��binie,
Lecz �e to kraj by� twojego pradziada,
�e w tobie nasza krew p�ynie -
Cho� godna kary jest ciekawo�� pusta,
Lecz �e�cie z Bogiem pocz�li,
B�g wam przez moje opowiada usta
Dzieje tej cudnej topieli.
Na miejscach, kt�re dzi� piaskiem zanios�o,
Gdzie car i trzcina zarasta,
Po kt�rych teraz wasze biega wios�o,
Sta� okr�g pi�knego miasta.
�wite�, i w s�awne or�em ramiona,
I w kra�ne twarze bogata,
Niegdy� od ksi���t Tuhan�w rz�dzona
Kwitn�a przez d�ugie lata.
Nie �mi� widoku ten ost�p ponury;
Przez �yzne wskr� okolice
Wida� st�d by�o Nowogr�dzkie mury,
Litwy na�wczas stolic�.
Raz niespodzianie obleg� tam Mendoga
Pot�nym wojskiem Car z Rusi,
Na ca�� Litw� wielka pad�a trwoga,
�e Mendog podda� si� musi.
Nim �ci�gn�� wojsko z odleg�ej granicy,
Do ojca mego napisze:
"Tuhanie! w tobie obrona stolicy,
Spiesz, zwo�aj twe towarzysze".
Skoro przeczyta� Tuhan list ksi���cy
I wyda� rozkaz do wojny,
Stan�o zaraz m��w pi�� tysi�cy,
A ka�dy konny i zbrojny.
Uderz� w tr�by, rusza m��d�, ju� w bramie
B�yska Tuhana proporzec,
Lecz Tuhan stanie i r�ce za�amie,
I znowu jedzie na dworzec.
I m�wi do mnie: "Ja� w�asnych mieszka�c�w
Dla obcej zgubi� odsieczy?
Wszak wiesz, �e �wite� nie ma innych sza�c�w
Pr�cz naszych piersi i mieczy.
Je�li rozdziel� szczup�e wojsko moje,
Krewnemu nie dam obrony;
A je�li wszyscy poci�gniem na boje,
Jak b�d� c�ry i �ony?"
"Ojcze, odpowiem, l�kasz si� niewcze�nie,
Id�, k�dy s�awa ci� wo�a,
B�g nas obroni: dzi� nad miastem we �nie
Widzia�am jego anio�a.
Okr��y� �wite� miecza b�yskawic�
I nakry� z�otymi pi�ry,
I rzek� mi: "P�ki m�e za granic�,
Ja broni� �ony i c�ry".
Us�ucha� Tuhan i za wojskiem goni,
Lecz gdy noc spad�a ponura,
S�ycha� gwar z dala, szcz�k i t�tent koni,
I zewsz�d straszny wrzask: "ura!"
Zagrzmi� tarany, pad�y bram ostatki,
Zewsz�d pocisk�w grad leci,
Bieg� na dworzec starce, n�dzne matki,
Dziewice i drobne dzieci.
"Gwa�tu! - wo�aj� - zamykajcie bram�!
Tu�, tu� za nami Ru� wali.
Ach! zgi�my lepiej, zabijmy si� same,
�mier� nas od ha�by ocali".
Natychmiast w�ciek�o�� bierze miejsce strachu;
Miec� bogactwa na stosy,
Przynosz� �agwie i p�omie� do gmachu
I krzycz� strasznymi g�osy:
"Przekl�ty b�dzie, kto si� nie dobije!"
Broni�am, lecz pr�ny opor,
Kl�cz�, na progach wyci�gaj� szyje,
A drugie przynosz� topor.
Gotowa zbrodnia: czyli wezwa� hordy
I pod�e przyj�c kajdany,
Czy bezbo�nymi wyt�pi� si� mordy;
"Panie! - zawo�am - nad pany!
Je�li nie mo�em uj�� nieprzyjaciela,
O �mier� b�agamy u ciebie,
Niechaj nas lepiej tw�j piorun wystrzela
Lub �ywych ziemia pogrzebie."
Wtem jaka� bia�o�� nagle mi� otoczy,
Dzie� zda si� sp�dza� noc ciemna,
Spuszczam ku ziemi przera�one oczy,
Ju� ziemi nie ma pode mn�.
Take�my usz�y zha�bienia i rzezi;
Widzisz to ziele doko�a,
To s� ma��onki i c�rki �witezi,
Kt�re B�g przemieni� w zio�a.
Bia�awym kwieciem, jak bia�e motylki,
Unosz� si� nad topiel�;
List ich zielony jak jod�owe szpilki,
Kiedy je �niegi pobiel�.
Za �ycia cnoty niewinnej obrazy,
Jej barw� maj� po zgonie,
W ukryciu �yj� i nie cierpi� skazy,
�miertelne nie tkn� ich d�onie.
Do�wiadczy� tego car i ruska zgraja,
Gdy, pi�kne ujrzawszy kwiecie,
Ten rwie i szyszak stalony umaja,
Ten wianki na skronie plecie.
Kto tylko �ci�gn�� do g��bini rami�,
Tak straszna jest kwiat�w w�adza,
�e go natychmiast choroba wy�amie
I �mier� gwa�towna ugadza.
Cho� czas te dzieje wymaza� z pami�ci,
Pozosta� sam odg�os kary,
Dot�d w swych ba�niach prostota go �wi�ci
I kwiaty nazywa cary".
To m�wi�c pani zwolna si� oddala,
Topi� si� statki i sieci,
Szum s�ycha� w puszczy, poburzona fala
Z �oskotem na brzegi leci.
Jezioro do dna p�k�o na kszta�t rowu,
Lecz pr�no za ni� wzrok goni,
Wpad�a i fal� nakry�a si� znowu,
I wi�cej nie s�ycha� o ni�j.
�WITEZIANKA
BALLADA
Jaki� to ch�opiec pi�kny i m�ody?
Jaka to obok dziewica?
Brzegami sinej �witezi wody
Id� przy �wietle ksi�yca.
Ona mu z kosza daje maliny,
A on jej kwiatki do wianka;
Pewnie kochankiem jest tej dziewczyny,
Pewnie to jego kochanka.
Ka�d� noc prawie, o jednej porze,
Pod tym si� widz� modrzewiem.
M�ody jest strzelcem w tutejszym borze,
Kto jest dziewczyna? - ja nie wiem.
Sk�d przysz�a? - darmo �ledzi� kto pragnie,
Gdzie usz�a? - nikt jej nie zbada.
Jak mokry jaskier wschodzi na bagnie,
Jak ognik nocny przepada.
"Powiedz mi, pi�kna, luba dziewczyno,
Na co nam te tajemnice,
Jak� przybieg�a� do mnie dro�yn�?
Gdzie dom tw�j, gdzie s� rodzice?
Min�o lato, z��knia�y li�cia
I d�d�ysta nadchodzi pora,
Zawsze mam czeka� twojego przy�cia
Na dzikich brzegach jeziora?
Zawsze� po kniejach jak sarna p�ocha,
Jak upi�r b��dzisz w noc ciemn�?
Zosta� si� lepiej z tym, kto ci� kocha,
Zosta� si�, o luba! ze mn�.
Chateczka moja st�d niedaleka
Po�rodku g�stej leszczyny;
Jest tam dostatkiem owoc�w, mleka,
Jest tam dostatkiem �wierzyny".
"St�j, st�j - odpowie - hardy m�okosie,
Pomn�, co ojciec rzek� stary:
S�owicze wdzi�ki w m�czyzny g�osie,
A w sercu lisie zamiary.
Wi�cej si� waszej ob�udy boj�,
Ni� w zmienne ufam zapa�y,
Mo�e bym pro�by przyj�a twoje;
Ale czy b�dziesz mnie sta�y?"
Ch�opiec przykl�kn��, chwyci� w d�o� piasku,
Piekielne wzywa� pot�gi,
Kl�� si� przy �wi�tym ksi�yca blasku,
Lecz czy dochowa przysi�gi?
"Dochowaj, strzelcze, to moja rada:
Bo kto przysi�g� naruszy,
Ach, biada jemu, za �ycia biada!
I biada jego z�ej duszy!"
To m�wi�c dziewka wi�cej nie czeka,
Wieniec w�o�yla na skronie
I po�egnawszy strzelca z daleka,
Na zwyk�e uchodzi b�onie.
Pr�no si� za ni� strzelec pomyka,
R�czym wybiegom nie sprosta�,
Znik�a jak lekki powiew wietrzyka,
A on sam jeden pozosta�.
Sam zosta�, dzik� powraca drog�,
Ziemia uchyla si� grz�ska,
Cisza woko�o, tylko pod nog�
Zwi�d�a szeleszcze ga��zka.
Idzie nad wod�, b��dny krok niesie,
B��dnymi strzela oczyma;
Wtem wiatr zaszumia� po g�stym lesie,
Woda si� burzy i wzdyma.
Burzy si�, wzdyma, p�kaj� tonie,
O nies�ychane zjawiska!
Ponad srebrzyste �witezi b�onie
Dziewicza pi�kno�� wytryska.
Jej twarz jak r�y bladej zawoje,
Skropione jutrzenki �ezk�;
Jako mg�a lekka, tak lekkie stroje
Obwia�y posta� niebiesk�.
"Ch�opcze m�j pi�kny, ch�opcze m�j m�ody -
Zanuci czule dziewica -
Po co woko�o �witeziu wody
B��dzisz przy �wietle ksi�yca?
Po co �a�ujesz dzikiej wietrznicy,
Kt�ra ci� zwabia w te knieje:
Zawraca g�ow�, rzuca w t�sknicy
I mo�e jeszcze si� �mieje?
Daj si� nam�wi� czu�ym wyrazem,
Porzu� wzdychania i �ale,
Do mnie tu, do mnie, tu b�dziem razem
Po wodnym pl�sa� krysztale.
Czy zechcesz niby jask�ka chybka
Oblicze tylko w�d muska�,
Czy zdr�w jak rybka, wes� jak rybka,
Ca�y dzie� ze mn� si� pluska�.
A na noc w �o�u srebrnej topieli
Pod namiotami �wierciade�,
Na mi�kkiej wodnych lilijek bieli.
�r�d boskich usn�� widziade�".
Wtem z zas�on b�ysn� piersi �ab�dzie,
Strzelec w ziemi� patrzy skromnie,
Dziewica w lekkim zbli�a si� p�dzie
I "Do mnie, wo�a, p�jd� do mnie".
I na wiatr lotne rzuciwszy stopy,
Jak t�cza �miga w kr�g wielki,
To znowu siek�c wodne zatopy,
Srebrnymi pryska kropelki.
Podbiega strzelec i staje w biegu,
I chcia�by skoczy�, i nie chce;
Wtem modra fala, prysn�wszy z brzegu,
Z lekka mu w stopy za�echce.
I tak go �echce, i tak go zn�ca,
Tak si� w nim serce rozp�ywa,
Jak gdy tajemnie r�k� m�odzie�ca
�ci�nie kochanka wstydliwa.
Zapomnia� strzelec o swej dziewczynie,
Przysi�g� pogardzi� �wi�t�,
Na zgub� o�lep bie�y w g��binie,
Now� zwabiony pon�t�.
Bie�y i patrzy, patrzy i bie�y;
Niesie go wodne przestworze,
Ju� z dala suchych odbieg� wybrze�y,
Na �rednim igra jeziorze.
I ju� d�o� �nie�n� w swej ci�nie d�oni,
W pi�knych licach topi oczy,
Ustami usta r�ane goni
I skoczne okr�gi toczy.
Wtem wietrzyk �wisn��, ob�oczek pryska,
Co j� w �udz�cym kry� blasku;
Poznaje strzelec dziewczyn� z bliska,
Ach, to dziewczyna spod lasku!
"A gdzie przysi�ga? gdzie moja rada?
Wszak kto przysi�g� naruszy,
Ach, biada jemu, za �ycia biada!
I biada jego z�ej duszy!
Nie tobie igra� przez srebrne tonie
Lub nurkiem pluska� w g��b jasn�;
Surowa ziemia cia�o poch�onie,
Oczy twe �wirem zagasn�.
A dusza przy tym �wiadomym drzewie
Niech lat doczeka tysi�ca,
Wiecznie piekielne cierpi�c �arzewie
Nie ma czym zgasi� gor�ca".
S�yszy to strzelec, b��dny krok niesie,
B��dnymi rzuca oczyma;
A wicher szumi po g�stym lesie,
Woda si� burzy i wzdyma.
Burzy si�, wzdyma i wre a� do dna,
Kr�conym nurtem pochwyca,
Roztwiera paszcz� otch�a� podwodna,
Ginie z m�odzie�cem dziewica.
Woda si� dot�d burzy i pieni,
Dot�d przy �wietle ksi�yca
Snuje si� para znikomych cieni;
Jest to z m�odzie�cem dziewica.
Ona po srebrnym pl�sa jeziorze,
On pod tym j�czy modrzewiem.
Kto jest m�odzieniec? - strzelcem by� w borze.
A kto dziewczyna? - ja nie wiem.
RYBKA
BALLADA
(ze �piewu gminnego)
Od dworu, spod lasa, z wioski,
Smutna wybiega dziewica,
Rozpu�ci�a na wiatr w�oski
I �zami skropi�a lica.
Przybiega na koniec ��czki,
Gdzie w jezioro wpada rzeka;
Za�amuje bia�e r�czki
I tak �a�o�nie narzeka:
"O wy, co mieszkacie w wodzie,
Siostry moje �witezianki,
S�uchajcie w ci�kiej przygodzie
G�osu zdradzonej kochanki.
Kocha�am pana tak szczerze,
On mi� przysi�ga� za�lubi�,
Dzi� ksi�n� za �on� bierze,
Krysi� ubog� chce zgubi�.
Niech�e sobie �yj� m�odzi,
Niech si� z ni� ob�udnik pie�ci,
Niech tylko tu nie przychodzi
Ur�ga� si� z mych bole�ci.
Dla opuszczonej kochanki
C� pozosta�o na �wiecie?
Przyjmijcie mi�, �witezianki!
Lecz moje dzieci�... ach, dzieci�!"
To m�wi�c rzewnie zap�acze.
R�czkami oczy zas�oni
I z brzegu do wody skacze,
I w bystrej nurza si� toni.
Wtem z lasu, gdzie si� dw�r bieli,
Tysi�czne �wiec� kaga�ce,
Zje�d�aj� go�cie weseli,
Muzyka, ha�as i ta�ce.
Lecz mimo tego ha�asu
P�acz dzieci�cia s�ycha� w lesie,
Wierny s�uga wyszed� z lasu
I dzieci� na r�ku niesie.
Ku wodzie obraca kroki,
Gdzie �oza, g�sto spleciona,
Wzd�u� wykr�conej zatoki
Okry�a rzeki ramiona.
Tam staje w ciemnym zak�tku,
Placze i wo�a: "Niestety!
Ach, kt� da piersi dzieci�tku!
Ach! gdzie ty, Krysiu, ach, gdzie ty?"
"Tu jestem, w rzece u spodu, -
Cichy mu g�os odpowiada -
Tutaj dr�� ca�a od ch�odu,
A �wir mnie oczki wyjada.
"Przez �wir, przez ostre kamuszki
Fale mnie gwa�towne nios�;
Pokarm m�j koralki, muszki.
A zapijam zimn� ros�".
Lecz s�uga, jak na pocz�tku,
Tak wszystko wo�a: "Niestety!
Ach, kt� da piersi dzieci�tku?
Ach, gdzie ty, Krysiu, ach, gdzie ty?"
Wtem si� co� z lekka potr�ci
�r�d kryszta�owej przezroczy,
Woda si� z lekka zam�ci,
Rybka nad wod� podskoczy;
I jak ska�ka p�askim bokiem
Gdy z lekkich r�k ch�opca pierzchnie,
Tak nasza rybka podskokiem
Mokre ca�uje powierzchnie.
Z�otymi plamki nadobna,
Kra�ne ma po bokach pi�rka,
G��wka jak naparstek drobna,
Oczko drobne jak paci�rka.
Wtem rybi� �usk� odwinie,
Sp�jrzy dziewicy oczyma;
Z g�owy jasny w�os wyp�ynie,
Szyjka cieniuchna si� wzdyma.
Na licach r�ana krasa,
Piersi jak jab�uszka mleczne,
Rybi� ma p�etw� do pasa,
P�ynie pod chrusty nadrzeczne.
I dzieci� bierze do r�ki,
U �ona bia�ego tuli,
"Luli - wo�a - m�j male�ki,
Luli, m�j male�ki, luli".
Gdy dzieci� p�aka� przesta�o,
Zawiesza kosz na ga��zi
I znowu �ciska swe cia�o,
I g��wk� nadobn� zw�zi.
Znowu j� �uski powlek�,
Od bok�w wyskocz� skrzelki,
Plus�a i tylko nad rzek�
Kipi�ce p�k�y b�belki.
Tak co wieczora, co ranka,
Gdy s�uga stanie w zak�tku,
Wraz wyp�ywa �witezianka,
�eby da� piersi dzieci�tku.
Za c� jednego wieczora
Nikt nie przychodzi na smugi?
Ju� zwyk�a przemija