6473
Szczegóły |
Tytuł |
6473 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
6473 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 6473 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
6473 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
ZBIGNIEW NIENACKI
PAN SAMOCHODZIK I NIEUCHWYTNY KOLEKCJONER
1997
ROZDZIA� PIERWSZY
I ODM�W TU SIOSTRZE � NIECH �YJE ROZTOCZE � PRZERWANA DYSKOTEKA � CZY WUJEK M�WI PO ANGIELSKU � SAMOCH�D CZY MASZYNA DO STRZY�ENIA TRAWNIK�W � NA SPOTKANIE Z DYREKTOREM MARCZAKIEM
Pod koniec czerwca otrzyma�em list od mojej siostry, Ewy, mieszkaj�cej w �odzi...
Nigdy dot�d nie rozpisywa�em si� o mojej rodzinie, co najwy�ej wspomina�em kiedy� o bracie Pawle. Wstyd przyzna�, ale nie utrzymywa�em ze swoj� rodzin� bardziej za�y�ych stosunk�w. Nasze kontakty ogranicza�y si� do przesy�ania kart pocztowych z okazji �wi�t i rocznic oraz do przypadkowych spotka�. Pawe� prowadzi� w Poznaniu du�� restauracj�, a o czym mo�e rozmawia� restaurator z historykiem sztuki? Ewa i jej m�� to fizycy, wyk�adaj�cy na uniwersytecie nauki �cis�e, o kt�rych nie mia�em zielonego poj�cia, podobnie jak oni niewiele wiedzieli o historii sztuki i nie okazywali zainteresowania moimi przygodami. Kilkakrotnie odwiedzi�em ich w �odzi, lecz do dalszych wizyt zniech�ci�a mnie para dzieciak�w, rozpuszczonych jak dziadowski bicz. O ile dobrze pami�tam, podczas ostatniego pobytu u siostry zosta�em przez jej synka wysmarowany w nocy czekolad�, a c�reczka wyla�a rado�nie fili�ank� kawy na m�j nowiutki garnitur. Rodzice nawet nie uwa�ali za s�uszne skarci� swe pociechy!...
Tak oto przedstawia�y si� moje stosunki rodzinne, gdy pod koniec czerwca � otrzymawszy w�a�nie zaleg�y a upragniony urlop � dosta�em r�wnie� list od mojej dawno nie widzianej siostrzyczki:
Kochany Tomaszu!
Szcz�liwym trafem uzyskali�my wraz z m�em sze�ciotygodniowe stypendium naukowe, przyznane przez uniwersytet w Oxfordzie. Mamy te� wyg�osi� tam dwa referaty. To wielkie wyr�nienie! Jednak tak si� z�o�y�o, �e przed miesi�cem zmar�a nasza gosposia. Jej �mier� postawi�a nas w bardzo trudnej sytuacji: co zrobi� z dzie�mi!? Ze sob� zabra� ich oczywi�cie nie mo�emy, a jak zostawi� je bez opieki, gdy Jacek ma dopiero czterna�cie lat, a Zosia pi�tna�cie?
Wybacz, ale o�mieli�am si� pomy�le� o tobie, braciszku...
Pisa�e� kiedy�, �e cz�sto jest ci smutno samemu. Mo�e wi�c tegoroczny urlop sp�dzi�by� z naszymi dzieciakami? Wiem, �e kochasz �agle i zapewne planujesz wypoczynek na Mazurach. Jacek i Zosia tak pragn�liby pozna� Wielkie Jeziora! Zreszt� nie jest to tak wa�ne, jak powaga naszej sytuacji �stypendialnej�. Kr�tko m�wi�c: je�li zrezygnujemy z tego stypendium, to wypadniemy z obiegu � jak to si� m�wi � i na nast�pne tej rangi nie mo�emy ju� liczy�! Je�li wi�c mo�esz, ratuj! A je�li nie odm�wisz siostrze, to, prosz�, po�piesz si�, bo ju� za tydzie� musimy by� w Anglii.
Kochaj�ca ci� zawsze
Ewa
Nie wiem, jak post�piliby�cie na moim miejscu. Co do mnie, to rozwa�a�em spraw� d�ugo i g��boko, wbrew przekonaniu siostry bowiem nigdy nie czu�em si� samotny. A ju� naprawd� nigdy nie potrzebowa�em dla dobrego samopoczucia towarzystwa rozwydrzonych ma�olat�w. Tego roku zreszt� nie zamierza�em sp�dzi� urlopu na Mazurach, pod koniec ubieg�ego sezonu bowiem rozbi�em sw�j jacht �Krasul� na g�azowiskach �niardw i dot�d nie zaoszcz�dzi�em wystarczaj�cej sumy na jego remont.
Tegoroczny urlop planowa�em sp�dzi� na pieszej w�dr�wce po Roztocza�skim Parku Narodowym, o kt�rym s�ysza�em tyle zachwyt�w, a nigdy nie mia�em okazji go zwiedzi�. Czy pieszczoszki mej siostry zgodz� si� na trudy takiej �az�gi: d�wiganie namiot�w i zapas�w, a w zamian �adnych atrakcji opr�cz podziwiania pi�knych widok�w? A siedzie� z nimi przez miesi�c w Warszawie, w mojej kawalerce?...
Z drugiej strony nale�a�o pom�c siostrze. Ostatecznie to naprawd� wielka sprawa dla niej takie stypendium. Nie maj� ju� z m�em po dwadzie�cia par� lat i taka szansa mo�e si� nie powt�rzy�.
Rad nie rad zatelefonowa�em do Ewy i przyrzek�em ju� wkr�tce pojawi� si� w jej ��dzkim mieszkaniu, aby mog�a spokojnie wraz z m�em odlecie� do Anglii wraz ze swoimi referatami. Jak sp�dz� urlop z ich dzie�mi, nie mia�em zielonego poj�cia, ale �ywi�em nadziej�, �e wszystko jako� samo si� u�o�y, jak ju� tyle razy bywa�o.
Gdy zaszed�em do Ministerstwa Kultury i Sztuki � gdzie pracowa�em � po kart� urlopow�, sekretarka zatrzyma�a mnie na chwil�:
� Szef chcia�by si� z panem zobaczy� przed pana ucieczk� w sin� dal. Niestety w tej chwili go nie ma, ale prosi�, aby koniecznie go pan odwiedzi�.
� Oczywi�cie, b�d� w departamencie pojutrze.
�Tylko najpierw przywioz� siostrze�c�w. Dyrektor Marczak, cho� srogi, mo�e te dwa dni poczeka�!� � pomy�la�em sobie.
M�j cudaczny a cudowny wehiku� by� w doskona�ym stanie � zreszt� ostatnio ma�o z niego korzysta�em. Przyznam, �e nieco si� wstydzi�em tego pud�a podobnego do skrzy�owania cz�na z namiotem na szeroko rozstawionych ko�ach. Jego ogromnych zalet nie by�o przecie� wida�, a wok� tyle eleganckich, drogich aut najr�niejszych marek! Czasem przy�apywa�em si� nawet na my�li, �e dobrze by�oby mie� jakie� szykowne auto, ot, cho�by peugeota czy rovera. Ale czy sta� na taki w�z urz�dnika tej rangi co moja? A gdyby nie zalety mojego wehiku�u, czy wyszed�bym zwyci�sko z tylu potyczek ze z�odziejami dzie� sztuki?
Dotar�em do �odzi o dziewi�tej wieczorem. I wtedy okaza�o si�, �e od mojej ostatniej wizyty ulic� Piotrkowsk�, gdzie mieszka�a Ewa, pokryto specjaln� kostk� i zmieniono w pasa� spacerowy. Ani mowy wjecha� na ni� samochodem. Sporo czasu zaj�o mi wi�c szukanie parkingu i dopiero po dziesi�tej dotar�em pieszo do celu.
Dom by� nowoczesny, czteropi�trowy; przez otwarte okna na trzecim pi�trze dobiega�y d�wi�ki g�o�nej muzyki �szarpidrut�w�, jak okre�la�em nowoczesnych muzyk�w. W bramie znajdowa� si� domofon, ale mimo moich wielokrotnych usi�owa� nie mog�em dodzwoni� si� do mieszkania Ewy, w�a�nie na trzecim pi�trze.
Przycisn��em guzik domofonu innego mieszkania, przedstawi�em si� i powiedzia�em, kim jestem i dlaczego chc� wej�� do domu. W odpowiedzi us�ysza�em niech�tne mrukni�cie i wreszcie znalaz�em si� na klatce schodowej. Im wy�ej wspina�em si� schodami, tym s�ysza�em g�o�niejsz� muzyk�. Pod drzwiami mieszkania siostry ha�as by� ju� tak wielki, �e dziwi�em si�, dlaczego nikt z s�siad�w nie interweniuje. Na dzwonek nikt w mieszkaniu nie reagowa�, zreszt� sam go nie s�ysza�em. Uderzy�em mocno kilkakrotnie pi�ci� w drzwi. Otworzy� mi jaki� rozczochraniec:
� A pan tu czego?
� Do Jacka i Zo�ki. To moi siostrze�cy � pchn��em drzwi.
Rozczochraniec wpad� na framug�:
� No tak, tego mo�na by�o si� spodziewa�! Przyjecha� stary zgred! � znikn�� w korytarzu, a na jego miejscu pojawi� si� kr�py ch�opak, w kt�rym z trudem rozpozna�em Jacka. Szeroko rozpi�ta koszula by�a przepocona od tanecznych wysi�k�w.
� Aa, to wuj � mrukn�� niech�tnie. � A my tu mamy male�k� prywatk�. My�leli�my, �e wuj przyjedzie jutro... Prosz� � odsun�� si�, robi�c mi przej�cie.
Cztery kolumny pod��czone do magnetofonu zanosi�y si� rykiem, kt�ry rani� uszy. W ledwo roz�wietlonym migoc�cymi �ar�wkami, g�stym od dymu powietrzu z��czonych w amfilad� pokoi k��bi�o si� kilkunastu cudacznie ubranych i uczesanych ma�olat�w. Na sto�ach pod �cianami wala�y si� butelki po piwie.
Przepcha�em si� do magnetofonu i wy��czy�em go. Wszystkie twarze obr�ci�y si� ku mnie. Kto� zakl��. Przed znieruchomia�ych wysz�a wysoka blond dziewczyna. Domy�li�em si� w niej Zosi. C�, wyros�a, a widzia�em j� ostatni raz, jak mia�a dziesi�� lat.
� Jestem wujkiem Jacka i Zosi. Koniec zabawy � podnios�em g�os � macie pi�� minut na wyniesienie si� z tego mieszkania!
Szczup�y brunecik z kitk� wyskoczy� przed Zosi�:
� A b�d� pan tam sobie kim chcesz! Jacek i Zosia zaprosili nas i b�dziemy tu tak d�ugo, jak b�dziemy chcieli!
Mru��c oczy zrobi�em krok w jego stron�, specjalnie si� lekko garbi�c:
� Ty, synku, wylecisz st�d pierwszy...
Brunecik dos�ownie roztopi� si� w mroku. Inni te� si� cofn�li. Jacek i Zosia zacz�li co� gor�czkowo szepta� swoim kumplom i kumpelkom, a po chwili zosta� po go�ciach tylko smr�d piwa i tanich papieros�w. Otworzy�em szeroko okna, str�ci�em butelki z jednego z foteli i rozsiad�em si� na nim.
Jacek krz�ta� si� po mieszkaniu, usi�uj�c przywr�ci� jaki taki porz�dek. Robi� wra�enie powa�nego i zak�opotanego tym, co tu zasta�em. Natomiast zupe�nie inaczej zachowywa�a si� jego siostra, ubrana w g��boko wyci�t� bluzk� i bardzo kuse mini. Usiad�a naprzeciw mnie, prowokacyjnie zak�adaj�c nog� na nog� i patrz�c mi w oczy podrzuca�a w d�oni koniuszek warkocza.
� Rodzice wyjechali wczoraj, a wujek mia� podobno by� jutro... I dlatego ten ma�y ubaw � usi�owa� t�umaczy� si� Jacek.
� Po co ma si� pusta chata marnowa�! � wtr�ci�a Zo�ka.
� W�a�nie widzia�em, jak si� nie marnowa�a. A teraz widz�, �e nie zmarnowa�a si� ani jedna butelka piwa i ani jeden papieros � pstrykn��em kapslem w popielniczk� pe�n� pet�w.
� Ani Zo�ka, ani ja!... � poderwa� si� Jacek.
O dziwo Zosia tak�e energicznie pokr�ci�a g�ow�!
�Oby tak by�o naprawd�!� � pomy�la�em i pogoni�em siostrze�c�w do dalszego sprz�tania.
Gdy Zosia nachyla�a si� przede mn� zbieraj�c butelki do koszyka, zauwa�y�em:
� A ty nie mog�aby� tak nosi� nieco d�u�szych sukienek?
Zarumieni�a si� i natychmiast obci�gn�a sw� kr�ciutk� sp�dniczk�. Pogardliwie wyd�a ma�e usta:
� Wujek jest starym kawalerem i nie ma �adnego do�wiadczenia z kobietami � powiedzia�a. � Czuj�, �e to nie b�d� wakacje, tylko droga przez m�k�.
� Chyba dla mnie � odpar�em. � A poza tym nie widz� tu �adnej kobiety, tylko dziewczyn�, a nawet dziewczynk�.
� Z wujka to prawdziwy zabytek � zachichota�a.
� Co masz na my�li? � nasro�y�em si�.
Jacek po�pieszy� siostrze z pomoc�:
� No bo rodzice nam m�wili, �e wuj ci�gle przebywa w�r�d zabytk�w i by� mo�e sta� si� do nich podobny.
� A tak. By� mo�e � przytakn��em. � Ale tak czy inaczej jeste�cie na mnie skazani. Mylicie si� jednak przypuszczaj�c, �e pobyt z wami jest dla mnie rozkosz�.
Zo�ka wzruszy�a ramionami i ruszy�a dalej sprz�ta� drugi pok�j. Po chwili doszed� mnie z niego szept Jacka:
� Trzeba sprawdzi�, czy wujek zna angielski. Je�li nie, to b�dziemy si� mogli �atwo porozumiewa� nawet przy nim.
� Git! � ucieszy�a si� Zo�ka. � Mo�e da si� go wyko�owa�!
Jacek po chwili wr�ci� do pokoju, w kt�rym siedzia�em i, udaj�c, �e sprz�ta akurat ko�o mego fotela, mrukn��:
� Wujek zasta� nas w nieprzyjemnej sytuacji i by� mo�e my�li o nas jak najgorzej. A my nale�ymy do najlepszych uczni�w w szkole! To buda z angielskim jako wyk�adowym. Wujek zna angielski?
Nie lubi� k�ama�, ale tym razem uwa�a�em, �e drobne k�amstwo pomo�e lepiej zadba� mi o podopiecznych:
� Niestety nie. Znam tylko niemiecki, francuski i rosyjski.
Jacek zmarszczy� brwi pot�piaj�co:
� Dziwi� si�, �e taki naukowiec jak wuj nie w�ada tym j�zykiem! Przecie� je�dzi wujek na zagraniczne konferencje. Jak tam sobie wuj daje rad�?
� C�, wielu historyk�w w�ada francuskim czy niemieckim. Od czego zreszt� s� t�umacze?
Ch�opak wzruszy� ramionami i wyszed� z pokoju.
Nagle opanowa�y mnie z�e przeczucia. Zda�em sobie spraw� z k�opot�w, jakie mnie czekaj�. Opieka nad pi�tnastolatk�, kt�ra uwa�a si� ju� za kobiet� i przem�drza�ym czternastolatkiem nie mog�a przebiega� bez trudno�ci. Gdyby chocia� byli m�odsi lub dzieli�a ich wi�ksza r�nica wieku, a tak tworz� zgran� i na sw�j spos�b niebezpieczn� dla tymczasowego opiekuna par�!
Sprz�tanie trwa�o jeszcze d�ugo, zanim wreszcie uzna�em je za wystarczaj�ce i obwie�ci�em poziewuj�cej dw�jce:
� Koniec roboty! Czas spa�. Skoro �wit czeka was pakowanie plecak�w. Przed po�udniem musimy by� w Warszawie.
� Walizki mamy ju� spakowane � ziewn�a Zo�ka. � Wzi�am najlepsze moje ciuchy!
Chcia�em powiedzie�, �e co po cudownych ciuchach na bezdro�ach Roztocza�skiego Parku Narodowego, ale ugryz�em si� w j�zyk. Po co od razu ich odstrasza�?
Pobudk� zrobi�em kilka minut po sz�stej. M�odzi krzywili si� wielce, twierdz�c, �e przynajmniej w wakacje powinni mie� prawo do d�u�szego snu. Wyja�ni�em im wi�c, �e czeka mnie jeszcze dzisiaj wizyta u srogiego zwierzchnika, na kt�r� nie mog� si� sp�ni�. Przyj�li to niech�tnie, ale ze zrozumieniem, co policzy�em im na plus � nie byli jednak najgorsi!
� A dok�d zabierzesz nas, wujku, z Warszawy? � przymila�a si� Zosia. � M�wi�am Jackowi, �e planujesz dla nas co� super atrakcyjnego!
Nie by�em pewien, czy moje plany oka�� si� dla nich takie super, wi�c na wszelki wypadek tylko mrukn��em tajemniczo:
� To ma by� niespodzianka!
� Uwielbiani niespodzianki! � pisn�a Zo�ka, za� Jacek o�wiadczy� ponuro:
� A ja ich nie cierpi�. Lubi� wiedzie�, po jakim �wiecie chodz�. Nie podj��em jednak tego tematu. Zjedli�my �niadanie z resztek znalezionych w lod�wce i wyszli�my z mieszkania. Zadzwoni�em do drzwi s�siadki obok, aby � w my�l polecenia siostry � przekaza� jej kluczyk od skrzynki pocztowej. Otworzy�a mi starsza pani w papilotach:
� Tak wi�c zabiera pan t� dw�jk�? Przynajmniej przez jaki� czas b�dzie spok�j na naszej klatce. Ta parka to prawdziwe szatany! Niech no tylko ich rodzice gdzie� na d�u�ej wyjd� czy wyjad�, to ca�y dom chodzi! S�ysza� pan, co wczoraj wyprawiali?! A najgorsza jest ta ma�a...
� Owszem, s�ysza�em. Ale im przerwa�em zabaw� na dobre � odpar�em.
� I chwa�a Bogu! � kiwn�a g�ow� starsza pani, chowaj�c kluczyk do kieszeni szlafroka.
Schodz�c po schodach rozmy�la�em, czy naprawd� Zosia jest taka najgorsza.
Na p�pi�trze us�ysza�em jej g�os m�wi�cy po angielsku:
� Ta plotkara gotowa nam wujka wystraszy�. Zamiast ciekawych wakacji i ubaw�w mo�e nas czeka� areszt domowy...
� Nie martw si�. Jeszcze zrobimy z tego zabytku cz�owieka � �ciszonym g�osem odpowiedzia� Jacek.
Na m�j widok udali zawstydzonych z�� opini� s�siadki. Ale dopiero w drodze na parking Zosia odwa�y�a si� powiedzie�:
� Nasza s�siadka ma siln� skleroz�. Jej piesek ha�asuje g�o�niej ni� my.
Na tak� bezczelno�� zachcia�o mi si� ich nieco zaniepokoi�:
� Zabrali�cie ze sob� d�ugie gumiaki?
� Gumiaki? A po co? � zdumia� si� Jacek.
� Wujek ma zamiar biega� z nami po bagnach? � zadrwi�a Zo�ka.
� Kto wie... � odpar�em tajemniczo. � Czasem bywa i taka pogoda, �e w najsuchszym zazwyczaj miejscu gumowy but jest jak znalaz�!
� Pogoda pogod� � spojrza�a na mnie Zo�ka � ale czy b�d� tam jakie� dyskoteki? Mam ciuchy specjalnie na nie!
� Dyskoteki? Kto wie... � g�os m�j brzmia� ju� ogromnie tajemniczo.
Na drog� rodze�stwo ubra�o si� od st�p do g��w w d�insy o najmodniejszym kroju. Co kry�y ich walizki, nie wiedzia�em. Niewa�ne! Gumiaki zawsze gdzie� mo�na kupi�, a teraz mieli na nogach wygodne, ujmuj�ce kostk� adidasy � buty w sam raz do pieszych w�dr�wek.
Dochodzili�my ju� do parkingu. Widzia�em, jak m�j wehiku� zdaje si� mruga� do nas przyja�nie swymi wy�upiastymi reflektorami, przycupni�ty w�r�d b�yszcz�cych lakierem limuzyn.
� Ciekawe, co to za wariat je�dzi takim wozem � od razu zwr�ci� na niego uwag� Jacek.
� Ja bym w �yciu tym nie pojecha�a! Przecie� to si� lada chwila rozpadnie! A poza tym jaki wstyd! � za�miewa�a si� Zosia.
Milcz�c podszed�em do mego pojazdu i otworzy�em drzwiczki:
� No, prosz� wsiada� i drzwi zamyka�! � zawo�a�em, bo zatrzymali si� par� metr�w przed wehiku�em.
Zo�ka rzuci�a walizk� na ziemi�:
� Takim czym� nie jad�!
A Jacek doda�:
� Je�li z wujka prawdziwy zabytek, to ten w�z jest prazabytkiem!
A �e nic si� nie odzywa�em, zacz�li m�wi� jedno przez drugie:
� Przecie� to maszkara podobna do chrab�szcza lub ��wia na k�kach! I wujek ma zamiar zabra� nas czym� takim do Warszawy i jeszcze dalej?
� Ostatecznie ojciec zostawi� w gara�u volkswagena. Kluczyki schowa�, ale ja wiem gdzie. Nie lepiej wzi�� w�z ojca ni� tego rupiecia? Niech go tu rdza po�era!
Roze�mia�em si� cicho:
� On nie jest taki najgorszy! Ba, ma nawet wiele zalet!
� Zalet muzealnych � krzykn�a piskliwie Zosia.
Jacek doda� z powag�:
� Owszem, panuje teraz moda na przer�ne stare samochody. Ale s� to wozy markowe. Ten za� wygl�da mi na nieudanego samodzia�a.
� Musicie jednak do niego przywykn��. Wasz ojciec nie zostawi� dokument�w swego volkswagena. A zreszt�, ja naprawd� przywyk�em do swego � jak go nazywacie � prazabytku. Wybawi� mnie z niejednej opresji. Je�li wstydzicie si� przejecha� w nim przez ��d�, to siadajcie na tylnym siedzeniu, przez jego ma�e i nieco porysowane szybki nikt was nie rozpozna. Tylko po�pieszcie si�, na lito�� bosk�, bo dyrektor Jan Marczak naprawd� nie lubi czeka�!
� A jednak nie pojad�! � tupn�a nog� Zo�ka ca�kiem po dziecinnemu.
� Ja te� nie. Ceni� sobie moje �ycie � powa�niej o�wiadczy� Jacek.
Wzruszy�em ramionami:
� A ja sw�j samoch�d lubi�, cho� nie ma wyszukanego wygl�du... Zreszt�, co b�dziemy si� spiera�: albo jedziecie, albo areszt domowy!
� A jak b�dzie wygl�da� ten areszt? � zaciekawi� si� Jacek.
� Siedzenie w mieszkaniu w �odzi, ogl�danie telewizji i spacery do parku. Co drugi dzie�.
� A gdyby�my uciekli? Musia�by wujek szuka� nas po ca�ej Polsce � z u�miechem zajrza�a mi w oczy Zosia.
Wzruszy�em ramionami.
� A sk�d forsa na t� eskapad�? Zamierzacie kra��? Przecie� wst�p na byle dyskotek� � o kt�rej tak marzysz � kosztuje, moje dziecko... Ja za�...
� Wujek planowa� dla nas dyskoteki?! � ucieszy�a si� dziewczyna.
� Wol� wi�c ryzykowa� �mier� w tym pudle ni� areszt � machn�� r�k� Jacek, ale nie omieszka� zadrwi�. � Ciekawe, na ile ten zdumiewaj�cy pojazd jest ubezpieczony?
� Na wi�cej ni� my�lisz � odpowiedzia�em i trzasn��em drzwiczkami.
Niech�tnie bo niech�tnie, jednak rodze�stwo wsiad�o wreszcie do wehiku�u. Ruszyli�my.
Zbli�ali�my si� do Rawy Mazowieckiej, gdy Jacek spyta�:
� Ciekawe, ile te� wyci�ga ta maszyna do strzy�enia trawnik�w? Prze�kn��em spokojnie t� �maszyn� i odpowiedzia�em:
� To zale�y od biegu, no i od wdepni�cia gazu.
� Oo, �to� ma nawet biegi? � uda� zdumienie ch�opak.
� Owszem, czasem trzeba kosi� trawnik szybciej, a czasem wolniej.
� Ciekawe, jak� jeszcze niespodziank� wujek nam szykuje. Bo jedn� ju� mamy � ten superpojazd! � niewinnie odezwa�a si� Zosia.
� Przyznam si�, �e sam jeszcze nie wiem � o�wiadczy�em r�wnie beztrosko.
� To mo�e tak do Zakopanego? Tam s� i g�ry... � przymilnie odezwa�a si� dziewczyna.
� ...i dyskoteki � wtr�ci�em jej w p� zdania.
� G�r to ja nie lubi� � mrukn�� Jacek.
� No, ale disco?! � zatroska�a si� jego siostra.
� To te� mnie nie bawi na d�u�sz� met� � pokr�ci� g�ow� Jacek.
� No to co ci� bawi? � zainteresowa�em si�, poniewa� rzeczywi�cie nie mia�em poj�cia, w jaki spos�b sp�dzi� z nimi najbli�sze tygodnie. S�dz�c, �e w jaki� spos�b sami zdradz� si� ze swymi marzeniami, stara�em si� milcze� jak najwi�cej. Ale w rezultacie poza znanym mi ju� upodobaniu Zo�ki do dyskotek nie dowiedzia�em si� niczego nowego.
Jechali�my, jak zaleca kodeks drogowy i sam Pan B�g przykaza�, dziewi��dziesi�tk�, i nic dziwnego, �e co chwila wyprzedza�y nas ze �wistem opon rozmaite samochody. Ale kiedy wyprzedzi�o nas cinquecento, a siedz�cy na tylnym siedzeniu szkrab zagra� nam na nosie, Zosia nie wytrzyma�a:
� Nie m�g�by wujek wdepn�� troch� na peda�? Czy to ju� resztki mo�liwo�ci tej rakiety?!
� Mog�. Ale na drodze obowi�zuje zakaz przekraczania dziewi��dziesi�tki. Wiecie o tym r�wnie dobrze jak ja...
� Ale inni kierowcy...
� Innych kierowc�w sta� na mandaty. Mnie nie. Chyba, �e wy zap�acicie.
Z ty�u wehiku�u zapanowa�a cisza. Dopiero po jakim� czasie Zosia odezwa�a si� ponuro:
� Je�li brak pieni�dzy na mandaty, to sk�d we�miemy fors� na dyskoteki?
� Na ta�ce jako� wystarczy � pocieszy�em zmartwion�. I chc�c przerwa� ponur� cisz� zapyta�em z g�upia frant:
� Ciekawe, kim chcecie zosta� w przysz�o�ci?
� Kim? � odezwa�a si� nieufnie Zosia i doda�a po pauzie: � Ja oczywi�cie aktork�!
� Pi�kny zaw�d, ale dlaczego wybiera� go �oczywi�cie�? � niechc�cy doprawdy pozwoli�em sobie na drobn� uszczypliwo��, wi�c tym uprzejmiej zwr�ci�em si� do Jacka:
� A ty, drogi siostrze�cze?
� Podr�nikiem, drogi wuju � nie da� si� z�apa� na uprzejmo��.
Podj��em wi�c walk�:
� A c� takiego jest jeszcze do odkrycia dla �mia�ych podr�nik�w? Polska ci� nie interesuje?
� Co� tam zawsze odkry� mo�na. Wspi�� si� po raz pierwszy na jaki� szczyt, odkry� nowe plemi� w dorzeczu Amazonki. Przew�drowa� Antarktyd�... A Polska? Wawel i Wawel, czasem Wieliczka czy zamek kr�lewski. Od trzeciej klasy zwiedzamy je prawie co roku. B�ee!
� A mnie ju� trzy razy zawie�li do Malborka. Od tego czasu naprawd� nienawidz� Krzy�ak�w! � wtr�ci�a si� Zosia.
Tak niezbyt udanie gaw�dz�c dojechali�my wreszcie do Warszawy. Zatrzyma�em si� Krakowskim Przedmie�ciu, na podje�dzie Ministerstwa Kultury i Sztuki.
� No, a teraz, komu wstyd siedzie� w mym samochodzie, to niech przespaceruje si� troch�, byle by� tu za p� godziny. Potem zjemy obiad i naradzimy si� nad wakacyjnymi planami.
Na ostatnie s�owa rodze�stwu zab�ys�y oczy. Oboje solennie przyrzekli stawi� si� przy aucie o um�wionym czasie. Trzasn�y drzwiczki i zosta�em sam w wehikule. Naprawd� musieli si� go wstydzi�!
Troch� tym zasmucony uda�em si� do dyrektora Marczaka.
ROZDZIA� DRUGI
DYSKRETNE POLECENIE DYREKTORA MARCZAKA � OGRABIONE MADONNY � SPOTKANIE Z POLICJANTK� � KTO WYNAJMUJE Z�ODZIEI � CZY AKTORKI ROBI� SOBIE KOLACJ� � POJEDZIEMY DO ZAKOPANEGO CZY DO SOPOTU?
Dyrektor Marczak odchrz�kn�� znacz�co:
� Zjawi� si� u mnie pewien wysoko postawiony hierarcha ko�cielny. S�ysza� bowiem, �e w naszym ministerstwie dzia�a specjalna kom�rka zajmuj�ca si� tropieniem fa�szerzy i z�odziei dzie� sztuki, a tak�e odnajdywaniem skradzionych i zaginionych zbior�w muzealnych. Zapyta�, czy w spos�b mo�liwie delikatny mogliby�my zaj�� si� tak mno��cymi si� ostatnio kradzie�ami z�otych koron na obrazach i figurach Matki Boskiej w najr�niejszych sanktuariach w ca�ym kraju. Oczywi�cie gin�y tak�e i wota. W ostatnich dw�ch miesi�cach by�y trzy takie powa�niejsze kradzie�e i istnieje uzasadniona obawa, �e wkr�tce nast�pi� dalsze.
� Ale, panie dyrektorze...
� Wiem, wiem, panie Tomaszu. Stara�em si� wyja�ni� mojemu zwierzchnikowi, �e takie sprawy nale�� do kompetencji policji, a nasza kom�rka zajmuje si� raczej zdarzeniami z pogranicza prawa i przest�pczo�ci. Lecz hierarcha nie ma zbytniego zaufania do organ�w �cigania, a s�ysza� wiele dobrego o dzia�alno�ci naszej kom�rki, czyli pana.
� Ale... � powt�rnie spr�bowa�em si� wtr�ci�.
� Wiem, �e ju� od wczoraj znajduje si� pan na urlopie, lecz gdyby pan tak przy okazji wypoczynku odwiedzi� kt�ry� z obrabowanych ko�cio��w i zorientowa� si� co nieco w charakterze pope�nionego przest�pstwa... Ko�ci� by�by bardzo zobowi�zany, a nawet otrzyma�by pan stosown� nagrod�.
� Czy kiedy� chodzi�o mi o nagrod�? � oburzy�em si�.
� Wiem, wiem � uspokajaj�co uni�s� r�ce Marczak. � Rzecz jednak w tym, �e sprawy te maj� charakter do�� zagadkowy i zwyk�e metody policyjne jako� dotychczas nie zdaj� egzaminu.
� Ostatnio okradzione, i to w niewielkich odst�pach czasu, trzy ko�cio�y?... Co o tym s�dzi policja?
Marczak lekcewa��co machn�� r�k�:
� Pan wie, jaka jest jej skuteczno��! A w dodatku, je�li nie ma pozytywnych wynik�w �ledztwa, to zas�ania si� tajemnic� s�u�bow�. Uda�o mi si� jednak skontaktowa� z komendantem g��wnym policji i on zezwoli� na zapoznanie si� z aktami wspomnianych spraw. Naciska�a na niego zreszt� i hierarchia ko�cielna, kt�ra widocznie ma do nas wielkie zaufanie...
� Ale ja jestem na urlopie � przypomnia�em Marczakowi.
� Jak�ebym zapomnia� o tym! A dok�d to pan si� wybiera, panie Tomaszu?
� Jeszcze dok�adnie nie wiem. Planowa�em zwiedzi� Roztocza�ski Park Narodowy, ale by� mo�e pojad� do Zakopanego, siostra bowiem obdarowa�a mnie na czas urlopu dwiema pociechami, kt�rym, jak s�dz�, ani w g�owie w�dr�wki po bezdro�ach Roztocza.
� Roztocze... Zakopane?... To �wietnie, �wietnie! Wystarczy, by skr�ci� pan odrobin� w bok i odwiedzi� kt�ry� z okradzionych ko�cio��w! Tak na wszelki wypadek ju� um�wi�em pana z aspirant Gogolewsk� z Komendy G��wnej. Ona dostarczy panu szczeg��w o w�amaniach...
Poczu�em znajome �askotanie w gardle. Zbyt dobrze zna�em siebie, by my�le�, �e pozostan� oboj�tny wobec tajemniczych kradzie�y sanktuaryjnych koron! To nie pozostawione mi przez siostr� latoro�le, a w�a�nie otrzymane od Marczaka informacje zmieni� moje plany urlopowe.
� Niech mnie pan jeszcze dzisiaj skontaktuje z t� aspirant Gogolewsk�, czy jak jej tam...
� Interesuje wi�c pana ta sprawa! � ucieszy� si� dyrektor.
� O tyle, o ile � odpar�em jeszcze z pewn� rezerw�. � Ale jad�c na urlop w istocie mog� odwiedzi� kt�re� z obrabowanych sanktuari�w.
� A co? Wzi�o pana! � zatar� d�onie Marczak. � Wiedzia�em, �e odezwie si� w panu detektywistyczna �y�ka i nie zostawi pan sprawy samej sobie i pomo�e policji.
Przytakn��em:
� Owszem, �wzi�a mnie ta sprawa�. Ale na szybki efekt niech pan nie liczy. Ostatecznie mam teraz urlop. Tak ju� na serio przy�o�� si� do niej troch� p�niej. Na razie jeszcze raz prosz� o kontakt z pani� Gogolewsk�.
Marczak natychmiast zadzwoni� do pani aspirant i um�wi� mnie z ni� na drug� w Komendzie G��wnej Policji.
By� bardzo zadowolony z mego zainteresowania w�amaniami do ko�cio��w. Wida� to by�o po nim. Teraz b�dzie m�g�, jak tylko wyjd� z pokoju, zatelefonowa� do owego tajemniczego hierarchy ko�cielnego i poinformowa� go, �e spraw� posun�� naprz�d. C�, ka�dy ma swoje s�abo�ci.
Serdecznie po�egna� mnie i zapewni�:
� Gdyby mia� pan jakie� trudno�ci, prosz� natychmiast dzwoni� lub telegrafowa�. Zrobi� co w mojej mocy. A teraz �ycz� udanego urlopu!
Nie by�by Marczakiem, gdyby w jego g�osie nie zad�wi�cza�a nutka ironii.
Zosi� i Jacka zasta�em kr�c�cych si� w pobli�u wehiku�u, ale w takiej odleg�o�ci, aby nikt ich � bro� Bo�e � z moim samochodem nie kojarzy�.
Spojrza�em na zegarek. Dochodzi�a pierwsza.
� O drugiej mam spotkanie w Komendzie G��wnej Policji. Chod�my tymczasem szybko co� zje��...
� A po co wujka wzywaj� na policj�? Czy�by�my jednak w drodze z �odzi przekroczyli dozwolon� pr�dko��? � Jacek usi�owa� �artem zamaskowa� prawdziwe zainteresowanie.
� Jako pracownik Ministerstwa Kultury i Sztuki zajmuj� si� sprawami zwi�zanymi z zagini�ciem zabytk�w. St�d moje kontakty z policj�.
� Wyobra�am sobie, jak ich to cieszy � do��czy�a Zo�ka. � Prawie w ka�dej ksi��ce kryminalnej mo�na przeczyta�, �e policja najbardziej nie lubi detektyw�w-amator�w.
� Mo�e nawet bardziej ni� przest�pc�w � mrukn�� Jacek odskakuj�c przed moim kuksa�cem.
� Takim ostatnim amatorem to ja chyba nie jestem � za�mia�em si�, udaj�c skromno��. � Co� tam w �yciu uda�o mi si� rozwik�a�. I to niekiedy co�, w czym zapl�ta�a si� policja...
Rodze�stwo popatrzy�o na mnie z niedowierzaniem, ale i pewnym szacunkiem.
� A ja my�la�am, �e wujek chodzi ze szk�em powi�kszaj�cym i ci�gle sprawdza, czy jaki� zabytek nie uleg� ko�atkom albo kornikom � pokr�ci�a g�ow� Zosia.
Jacek doda�, jakby si� t�umacz�c:
� Wiemy, �e wuj napisa� kilka ksi��ek o zabytkach, ale my tym raczej nie interesujemy si�. Jeste�my lud�mi wsp�czesnymi, zapatrzonymi w przysz�o��...
� Czy by� wsp�czesnym, to znaczy nie zna� swojej przesz�o�ci? � zapyta�em niewinnie.
Rodze�stwo zmilcza�o, tylko po chwili Jacek pr�bowa� si� odgry��:
� Gdyby wujek podni�s� cho� na chwil� mask� swego samochodu, to na pewno poznaliby�my kawa� przesz�o�ci!
� Kiedy� podnios� mask�, ale co tam zobaczycie... to ju� zupe�nie inna historia.
Po obiedzie w taniej restauracyjce PTTK zajechali�my pod gmach Komendy G��wnej Policji. Poda�em Jackowi banknot:
� Kr�cili�cie nosem na skromny obiad, to kupcie sobie teraz du�� porcj� lod�w. O, w tamtej kafejce. Chyba jest wystarczaj�co; daleko od mego pojazdu?
Widzia�em, �e si� zawstydzili.
Poklepa�em ich po ramionach:
� Nic, nic! Tylko czekajcie na mnie...
Pani aspirant Gogolewsk� d�ugo kaza�a mi czeka� w portierni. Wreszcie raczy�a si� zjawi� � kr�pa blondynka po trzydziestce, ubrana po cywilnemu. Ju� podczas rozmowy na schodach dowiedzia�em si�, �e historia sztuki nie jest jej g��wn� specjalno�ci�.
� Kiedy� by�a u nas specjalna kom�rka do spraw zwi�zanych z kradzie�ami dzie� sztuki � o�wiadczy�a ze smutnym u�miechem.
� Niestety najlepsi fachowcy odeszli, zak�adaj�c w�asne salony aukcyjne albo s� konsultantami w sklepach z antykami i kolekcjach. Niestety, tak ma�o tu zarabiamy! Musieli�my tak�e zredukowa� wiele etat�w. Teraz kradzie�ami dzie� sztuki z muze�w, ko�cio��w i prywatnych kolekcji zajmuj� si� zwykli fachowcy od w�ama� i kradzie�y...
Gdy zaj��em miejsce naprzeciw jej biurka w malutkim pokoiku z ogromn� kas� pancern�, do�� niech�tnie po�o�y�a przede mn� trzy teczki.
� Oto sprawy ostatnich w�ama�. Przyznam szczerze, �e gdyby nie interwencja zwierzchnik�w, nie udost�pni�abym ich panu. Dobro �ledztwa nade wszystko!
� Wiem � odpar�em nieco z�o�liwie. � Zawsze si� tak m�wi, gdy �ledztwo kuleje albo w og�le stoi w miejscu.
�achn�a si�:
� Czy wie pan, jak nas jest ma�o, a jak wiele przest�pstw?
Wyci�gn�a z szuflady arkusz papieru i zacz�a ze� po�piesznie czyta�:
� W ubieg�ym roku z�odzieje okradli tysi�c sto czterdzie�ci muze�w, obiekt�w sakralnych i prywatnych kolekcji... Jak pan, jako fachowiec, s�dzi, ilu funkcjonariuszy potrzeba, by zaj�� si� tymi sprawami?
Mia�a racj�, ale...
� Dlatego powinni�cie bli�ej wsp�pracowa� z Pa�stwow� S�u�b� Ochrony Zabytk�w, no i nasz� ma�� kom�rk�.
� To znaczy: z panem? � stwierdzi�a ironicznie. � S�ysza�am, s�ysza�am o pa�skich osi�gni�ciach. Te sprawy jednak, a raczej to co te sprawy zapowiadaj�, jak s�dz� � uderzy�a d�oni� w teczki � chyba pana przerasta!
Zdawa�em sobie spraw�, �e w okularach na nosie i z moj� niepoka�n� figur� wygl�dam raczej na urz�dniczyn� ni� detektywa. O�wiadczy�em jednak z du�� pewno�ci� siebie:
� A jednak zajm� si� spraw� tych kradzie�y. Skoro wy nie macie �adnych wynik�w...
Przerwa�a mi:
� Przepraszam, ale dobre wyniki to ju� uzyskali�my. W ka�dym wypadku tych kradzie�y bezpo�redni sprawcy zostali schwytani!
� Tak?! � zdumia�em si�. � O c� wi�c chodzi mojemu zwierzchnikowi, no i temu dostojnikowi Ko�cio�a?
� O to, �e owych dw�ch koron i diademu nie uda�o si� odzyska�. No i oczywi�cie cz�ci skradzionych wot�w. Tak wi�c sprawa jest i w pewnym sensie otwarta w dalszym ci�gu, je�li w dodatku we�miemy pod uwag�, �e owe kradzie�e zdaj� si� zapowiada� co� jeszcze, sam pan rozumie... No i ta tajemnicza kobieta, kt�ra w�amania �nada�a�. Jest na wolno�ci...
To m�wi�c podsun�a mi teczki i wysz�a z pokoju.
Zacz��em przegl�da� dokumentacj� trzech w�ama�, chc�c doszuka� si� w nich cech wsp�lnych dla owych przest�pstw. Okaza�o si�, �e by�y dokonywane wed�ug jednego schematu: ma�y, lecz s�yn�cy cudami ko�ci�ek w niewielkiej miejscowo�ci, a w nim obraz b�d� figura Matki Boskiej ozdobiona na znak czci koron� lub diademem. Zjawia si� tam trudna do rozpoznania kobieta i zamawia u miejscowych ch�opaczk�w-pijaczk�w skok na ko�ci�. Wota dla nich, korona Matki Boskiej ma by� dostarczona na listowny sygna� do Sopotu i tam � zawsze p�n� noc� � przekazana zamawiaj�cej w�amanie; oczywi�cie za sowit� zap�at�.
W�amywaczy schwytano w ka�dym przypadku bez trudu, poniewa� mieli w zwyczaju szasta� pieni�dzmi na prawo i lewo oraz pr�bowali sprzedawa� zrabowane wota.
Aresztowani natychmiast przyznali si� do winy. Niestety � mimo najszczerszych ch�ci � nie mogli wskaza� doj�cia do swej pracodawczyni. Jedno by�o pono� pewne, �e to blondynka i podr�uje czerwonym combi, bli�ej nie okre�lonej marki, podobno audi.
Ko�czy�em robienie notatek, gdy wr�ci�a pani aspirant:
� No i co? Trafi� pan na co�? � drwi�a nadal.
� Niestety, nie � przyzna�em. � Chocia� jest jeszcze jeden element wsp�lny dla tych trzech w�ama�. Miejscowo�ci, w kt�rych ich dokonano, zaliczaj� si� do turystycznych. Od p�nej wiosny do jesieni kr�ci si� tam mn�stwo obcych ludzi, co znakomicie u�atwia przygotowanie kradzie�y...
� ... i znakomicie utrudnia �ledztwo � westchn�a pani Gogolewska. � Poza tym w takich miejscowo�ciach �atwo o osobnik�w zwanych po angielsku �moral insanity� � czyli pozbawionych uczu� i instynkt�w moralnych, a wi�c �atwych do nam�wienia do targni�cia si� na, b�d� co b�d�, �wi�to�ci w oczach og�u ludzi.
� Zgadzam si� z pani� � skin��em g�ow� � jednakowo� ciekawi mnie, jak wielk� warto�� przedstawia�y owe korony?
� Nawet znaczn�, aczkolwiek nie wydaje mi si�, �e usprawiedliwiaj�c� tak skomplikowany i pracoch�onny przebieg akcji. Poza tym to niefrasobliwe pozbawienie si�, na rzecz podrz�dnych wykonawc�w, r�wnie� przedstawiaj�cych du�� warto�� wot�w...
Te zdania pani Gogolewskiej wry�y mi si� g��boko w pami��, cho� ona sama zdawa�a si� nie przywi�zywa� do nich wagi.
� ...ale wracaj�c do warto�ci koron. Obie by�y wykonane ze z�otej blachy, r�wnie� z�oty by� diadem. Wszystkie trzy przedmioty by�y bogato inkrustowane drogimi kamieniami i per�ami. A nie mo�e tu by� mowy o imitacji, jako �e jest ona zabroniona przy wykonywaniu przedmiot�w sacrum w Ko�ciele katolickim.
� Wygl�da wi�c na to, �e tajemnicz� zleceniodawczyni� interesowa�y szczeg�lnie korony. Co m�wi� o tym z�odziejaszki?
Gogolewska wzruszy�a ramionami:
� Nic. Bo o niczym nie maj� poj�cia. Ukra��, dostarczy�, zainkasowa� � to ich ca�e zadanie. Komu i dlaczego?... Pan stanowczo za du�o od nich wymaga. Przes�uchiwano ich ju� zreszt� tyle razy!
� A czy ja m�g�bym porozmawia� z nimi?
� Pan wybaczy � roz�o�y�a r�ce pani aspirant � w tej fazie �ledztwa... Chyba, �e uzyska pan zezwolenie od prokuratora. Ale to mo�e potrwa�...
� Ale� ja wyje�d�am! Jak wi�c mog�...
� Korzystaj�c ze swych zdolno�ci...
Mia�em ju� dosy� ironii pani aspirant. Wsta�em z krzes�a, co widocznie poruszy�o moj� rozm�wczyni�, bo wydoby�a z szuflady jeszcze jak�� kartk�:
� Aha, mam tu jeszcze jeden szczeg�lik z ich ostatnich zezna�. Ot� kradzie�y dokonywali po otrzymaniu telegramu: �Za�atwcie spraw� i przyje�d�ajcie do znajomych w Sopocie�. W dwa dni p�niej przekazywali �up o dwunastej w nocy na ko�cu szlaku spacerowego za Zachodnimi �azienkami w Sopocie. Fant odbiera�a nadaj�ca skok kobieta, ale za ni� w ciemno�ci pono� si� kto� ukrywa�.
Zapisa�em t� informacj�. Uprzejmie po�egnawszy si� z pani� Gogolewsk� i odebrawszy z jej r�k podpisan� przepustk�, wyszed�em z pokoju. Bieg�y za mn� s�owa:
� Przyjemnego urlopu i wynik�w w �ledztwie!...
A wi�c domy�la�a si�, �e nie zrezygnuj�!
Milcz�c dosiad�em si� do moich podopiecznych, pa�aszuj�cych ju� trzeci� porcj� lod�w. Mia�em chyba niewyra�n� min�, bo Jacek zauwa�y�:
� Co� wujkowi nie posz�o!
� Niestety! � odburkn��em.
I tak w ponurym nastroju wsiedli�my do auta i pojechali�my na Ok�ln� odstawi� je do gara�u.
Gdy doszli�my na Stare Miasto i weszli�my do mojego mieszkania Zosia mrukn�a:
� Ciasno tutaj. I tylko jeden tapczan...
� Mam dwa nadmuchiwane materace i sporo koc�w. Jako� si� t� noc przem�czycie. A jutro w drog�!
Wyskoczy�em do sklepu i kupi�em nieco �ywno�ci na kolacj�, na �niadanie i na drog�.
Gdy wr�ci�em, zobaczy�em, �e moi podopieczni siedz� z ponurymi minami. C�, kawalerka by�a straszliwie zagracona i panowa� w niej nieopisany ba�agan. Tylko tapczanik by� od niego wolny. Reszt� mieszkania wype�nia�y ksi��ki. Ksi��ki na p�kach, ksi��ki na rega�ach, sterty ksi��ek na pod�odze. Z trudem uprz�tn�li�my kilka takich stert pod �ciany. Rodze�stwo nadmucha�o materace i jako� je roz�o�yli�my, po czym przepchn�li�my si� mi�dzy nimi do kuchenki.
� No, Zosiu, przygotuj nam kolacj� � zaproponowa�em.
Wyd�a pogardliwie usteczka:
� Nie umiem.
� Nie umiesz?
� Po prostu nie umiem. Mam by� aktork�, nie kuchark�.
� A czy aktorki nie robi� sobie kolacji?
� Z�e aktorki. Ja jestem stworzona do wy�szych cel�w ni� kucharzenie!
� A jednak � odpar�em z udanym okrucie�stwem w g�osie � na naszym urlopie to na ciebie spadnie obowi�zek przygotowywania jedzenia dla nas wszystkich. Poniewa� ja nie lubi� gotowa�, a ty, Jacku?
� W naszym domu zawsze robi�a to gosposia albo mama.
� A wi�c kobiety, Zosiu, kobiety � doko�czy�em zimno.
I tak oto siostrzenica wzi�a si� do przygotowywania kolacji...
Kr�c�c si� po kuchence i pokoju Zosia zauwa�y�a na �cianach kilka fotografii �adnych kobiet. Zdj�a jedn� z nich i znalaz�a na niej dedykacj�: �Najdro�szemu Tomaszowi, aby zawsze pami�ta�.�
Na innej fotografii te� by�a podobna dedykacja. Dziewczyna a� gwizdn�a ze zdumienia:
To wujek zna takie babki i do tej pory si� nie o�eni�?
Odchrz�kn��em:
� Jako� nigdy nie mia�em czasu na d�u�sze flirty. Owszem, prze�y�em z tymi paniami wiele zajmuj�cych chwil i przyg�d, ale potem nasze drogi zawsze si� rozchodzi�y...
� Czy na tych fotografiach s� wszystkie wujka mi�o�ci?
� Mo�na je i tak nazwa�. Ale by�o w moim �yciu te� kilka r�wnie pi�knych kobiet, kt�re zdj�� nie zostawi�y.
� To z wujka musi by� straszna fujara. Straci� takie laski! � podsumowa�a mnie Zo�ka.
Zmilcza�em.
A na stertach ksi��ek Jacek ju� rozk�ada� map� samochodow� Polski.
� Patrz� na tras� do Zakopanego... Szkoda tylko, �e ta mapa jest taka og�lnikowa...
� Nie zaznaczono na niej miejsc dyskotek? � spyta�em drwi�co.
� To stara mapa! � Jacek machn�� r�k�.
Siedli�my do kolacji, a Zosia papla�a:
� My�la�am, �e zd��� pozna� w Warszawie jakiego� ch�opaka, kt�ry by robi� za mojego osobistego narzeczonego... Tyle dziewuch w klasie ma narzeczonych, a ja nie, cho� jestem naj�adniejsza!
� Te� mi zmartwienie � burkn�� Jacek.
Nie odzywa�em si�. Wci�� rozmy�la�em o ukradzionych koronach, o tajemniczej kobiecie z Sopotu i o by� mo�e gdzie� przez kogo� przygotowywanych nowych w�amaniach do sanktuari�w. Wci�� powraca�y do mnie s�owa Gogolewskiej: �nie wydaje mi si�, �e usprawiedliwiaj� tak skomplikowany przebieg akcji�. Co si� wi�c za tym kry�o?
Wsta�em od stolika i si�gn��em po map�. Dwa z okradzionych ko�cio��w by�y po�o�one w okolicach Zamo�cia i Lublina � w Warku i Jastrz�biu. Trzeci, w Janis�awicach, znajdowa� si� w wojew�dztwie bydgoskim. �adna z tych miejscowo�ci nie le�a�a oczywi�cie na trasie do Zakopanego!
� Co� si� wujek martwi! � zauwa�y� weso�o Jacek.
� A tak! � te� pr�bowa�em si� u�miechn��. � M�j zwierzchnik, dyrektor Marczak, da� mi do rozwi�zania pewn� zagadk�, �udz�c si�, �e zajm� si� ni� podczas urlopu, a on zaoszcz�dzi na delegacji s�u�bowej i benzynie. W Komendzie G��wnej Policji za� pewna pani aspirant po prostu wy�mia�a mnie...
� Zagadka? Tajemnicza sprawa? Uwielbiam co� takiego � Zo�ka klasn�a w d�onie.
Jacek za� doda� z udan� powag�:
� Mo�e wujek na mnie liczy�. Jestem mistrzem w rozwi�zywaniu krzy��wek.
I tak od s�owa do s�owa powt�rzy�em moj� rozmow� z dyrektorem. Opisa�em wygl�d i ironi� pani Gogolewskiej. Przeczyta�em zrobione w Komendzie G��wnej notatki.
Mo�e post�pi�em nies�usznie, ale c� robi�, gdy si� naprawd� wierzy w zdolno�ci i spostrzegawczo�� m�odych ludzi? Tyle razy si� na nich nie zawiod�em. Podczas gdy to w�a�nie doro�li przysparzali mi niespodziewanych k�opot�w...
Jacek zamy�li� si�, zerkn�� na mnie i zapyta�:
� Wujek naprawd� odk�ada rozwi�zanie tej zagadki na czas po urlopie? Pr�bowa�em wujka rozgry�� i nie wydaje mi si� wujek cz�owiekiem, kt�ry odsuwa od siebie wyzwania na p�niej. Przecie� ju� ma wujek na swym koncie sukcesy w podobnych sprawach.
� No tak � kiwn��em g�ow�. � Ale tym razem musz� my�le� o waszym wypoczynku i bezpiecze�stwie. Nie na darmo przys�owie g�osi, �e kto chodzi ko�o ognia, ten mo�e si� sparzy�. A tu trzeba b�dzie �chodzi� ko�o przest�pc�w.
� Ee � skrzywi� si� Jacek � wypoczynek lubi�, jak to si� m�wi, czynny, a co do bezpiecze�stwa, to co mo�e nam grozi� pod wujka opiek�?
� No! � machn�a warkoczami Zosia.
Uj�a mnie ta ich wiara we mnie.
� C�, spr�bujemy, je�li tego chcecie!
� Hura! � zakrzykn�� Jacek i wpatrzy� si� pilnie w map�, gdzie zaznaczy�em trzy okradzione ko�cio�y.
� Do tego w Janis�awicach mo�emy zajecha� jad�c na przyk�ad do Sopotu, bo przecie� tam odbywa�a si� wymiana �up�w na pieni�dze. A Zo�ka w Sopocie b�dzie mia�a jeszcze wi�cej dyskotek ni� w Zakopanem!
� Fajno! � ucieszy�a si� dziewczyna. � Poza tym s�o�ce nad morzem tak pi�knie opala! Zgadzam si� na Sopot!
� Ciekawe tylko, czy zgadza si� nasza kiesze�! � pr�bowa�em ostudzi� zapa� podopiecznych, ale daremnie! Oni ju� byli w Sopocie!
� B�dziemy spa� na byle polu namiotowym, je�� w najta�szym barze mlecznym... � gor�czkowa�a si� Zosia.
Jej brat wtr�ci� zimno:
� ...byle starczy�o na dyskoteki.
Wyzna�em z przykro�ci�:
� Rodzice obiecali zostawi� pieni�dze na wasze wakacje, ale tak si� z�o�y�o, �e zapomnieli...
� A wujek nic nie ma zaoszcz�dzonego? � Zosia by�a bezlitosna.
Opu�ci�em ze wstydem g�ow�:
� Niewiele jest tego.
� No to sobie poderw� bogatego faceta � warkocz Zo�ki zatoczy� zwyci�skie ko�o.
Poderwa�em si� z krzes�a:
� Zo�ka! � sam nie wiem, sk�d wzi�� si� u mnie tak ostry ton, ale dziewczyn� jakby wgniot�o w materac. Poblad�a.
Jacek cicho gwi�d��c wpatrywa� si� w okno.
I na tym na szcz�cie sko�czy�a si� nasza dyskusja.
� My� si� i spa�!
Zasn�li niemal natychmiast. A ja rozmy�la�em do �witu i nie by�y to weso�e my�li. Przede wszystkim ba�em si� k�opot�w z podopiecznymi. Zosia, cho� pi�tnastolatka, uwa�a�a si� za ju� w pe�ni dojrza�� kobiet�. W dodatku mia�a fio�a na punkcie swych zdolno�ci aktorskich, no i te jej marzenia o �osobistym narzeczonym�! Jacek z kolei by� przem�drza�y i zbyt pewny siebie, gdy idzie o to, do czego jest zdolny, gdy zechce postawi� na swoim?
O finansow� stron� naszej wyprawy nie musia�em si� martwi� � rzeczywi�cie ostatnio oszcz�dzi�em troch� grosza. Mia�o to by� na remont jachtu, niech b�dzie na potrzeby � oczywi�cie w miar� rozs�dne � moich podopiecznych! Ale strona wychowawcza mog�a mi przysporzy� sporo k�opotu. Zw�aszcza �e Sopot by� miejscem, gdzie latem zje�d�aj� si� rozmaite m�ty spo�eczne. Nagle opieka nad dwojgiem niedorostk�w wyda�a mi si� ogromnym ci�arem.
A sprawa koron? Czy zdo�am odnale�� w rojowisku Sopotu �lad tajemniczej kobiety? Gdzie? W drogich lokalach czy te� spelunkach? Co podczas poszukiwa� robi� z Jackiem i Zosi�?
Osobny problem, to dziwnie lekcewa��cy stosunek zleceniodawczyni do wot�w kradzionych przy okazji skoku. Nie dba�a, czy z�odzieje oddadz� jej wszystkie... jaki� zmy�kowy trop? Czy mo�e bogata maniaczka? Za�o�ycielka jakiej� sekty?
Nie, to by�o ma�o prawdopodobne!
Pytania gromadzi�y si� jedno po drugim, a� wydawa�o mi si�, �e czuj� ich ci�ar. Zrzuci�em bluz� pid�amy przesi�kni�t� potem, co przynios�o mi niewielk� ulg�, ale ju� �wita�o, gdy wreszcie przyszed� sen, niespokojny i nie daj�cy odpoczynku.
ROZDZIA� TRZECI
DZIEJE MADONNY Z JANIS�AWIC � TAJEMNICZA PARA ANGLIK�W � JAK ZORGANIZOWA� DISCO � CZY Z�ODZIEJ ROZDAJE WIZYT�WKI � NOCLEG POD JAB�ONI� � NARESZCIE W SOPOCIE
Janis�awice, gdzie w marcu dokonano kradzie�y z�otego diademu z figury Madonny, by�y do�� du�� wiosk� po�o�on� na skraju Puszczy Noteckiej i nad sam� rzek� Note�. Wie� liczy�a oko�o trzystu zagr�d starannie i czysto utrzymanych � mury bieli�y si� tynkami, a dachy po�yskiwa�y czerwonym eternitem i blach�. Asfaltowa szosa ��czy�a wiosk� z autostrad� Bydgoszcz-Gda�sk. Wszystko tu tchn�o zamo�no�ci� i schludno�ci�.
� Bogactwo to oni maj� z turyst�w i pielgrzymek do Matki Boskiej � nie bez zawi�ci poinformowano mnie w s�siedniej miejscowo�ci. � Co pa�dziernik, to na �wi�to Pani Janis�awickiej wal� takie t�umy, �e docisn�� si� nie spos�b! O, Pani Janis�awicka s�ynie z cud�w! A �e przy tym pielgrzymi musz� gdzie� przenocowa� i co� zje��, to i zarobek dla miejscowych, �e na d�ugo wystarczy!
Ko�ci� z cudami s�yn�c� figur� znajdowa� si� na niewysokim pag�rku po�rodku wsi. Na pierwszy rzut oka nie stanowi� obiektu godnego zainteresowania. Zbudowano go na pocz�tku XX wieku, gdy dawny, drewniany, sp�on��. Bry�� ko�cio�a wzniesiono w stylu pseudogotyckim, a wie�� w pseudorokokowym, z kopulastym nakryciem. Ko�ci� i wie�a by�y z czerwonej ceg�y, dachy za� blaszane, pomalowane na zielono. Otacza� go niski murek, a obok � w pi�knym ogrodzie � wznosi�a si� przysadzista plebania, otynkowana na bia�o i kryta czerwonym eternitem.
Ko�ci� ocienia�y stare lipy, w kt�rych dziuplastych pniach mieszka�o � jak si� dowiedzia�em � przesz�o trzydzie�ci s�w! Pono� to one wyt�pi�y wszystkie kawki i gawrony we wsi.
Ze wzgl�du na wczasowicz�w i pielgrzym�w w Janis�awicach znajdowa�y si� a� trzy restauracje i pijalnia piwa.
Pod jedn� z tych restauracji, �U W�jta�, po�o�onej do�� blisko ko�cio�a, podjecha�em w po�udnie swym wehiku�em. A �e z nieba la� si� lipcowy �ar, zaproponowa�em Zo�ce i Jackowi zimne zsiad�e mleko z ziemniakami, a potem k�piel w Noteci. Sam w czasie ich rzecznych ablucji postanowi�em odwiedzi� parafi�.
Na plebanii przyj�� mnie ksi�dz wikary, gdy� proboszcz od kilku tygodni chorowa� na reumatyzm i nie wstawa� z ��ka. Wikary by� oko�o trzydziestoletnim m�czyzn� o pucu�owatej twarzy i pocz�tkach �ysiny. Gdy pokaza�em mu legitymacj� pracownika Ministerstwa Kultury i Sztuki oraz wyjawi�em cel wizyty, natychmiast poprowadzi� mnie do ko�cio�a.
� Skradziony diadem z g�owy Madonny � opowiada� zmartwiony � zrobiony by� ze szczerego z�ota wysokiej pr�by. Wprawdzie z�ota przepaska na g�owie by�a wykonana z do�� cienkiej blachy, ale z przodu diademu wkomponowano po trzy szafiry i rubiny, a tak�e jeden du�ej warto�ci diament. Jak pan widzi, pos��ek Madonny stoi na wysokim postumencie na g��wnym o�tarzu. Na noc zabezpieczany jest metalowymi �aluzjami zamykanymi szyfrowym zamkiem. Z�odzieje dostali si� do ko�cio�a przez tamto okienko jego w�t�� krat� z �atwo�ci� wy�amali. Wspi�li si� do� po drabinie przyniesionej z najbli�szej zagrody. Po czym rozgi�li �omem �aluzje i tak si�gn�li diademu. Przy okazji nie pogardzili te� kilkunastoma, cenniejszymi na oko, wotami; ale to ju� mniejsza strata. Poza tym wi�kszo�� z nich odzyskano, z�odzieje bowiem nie zd��yli ich sprzeda�. Policja zidentyfikowa�a ich bardzo szybko. Niestety po diademie �lad zagin��. Pono� jest w r�kach jakiej� kobiety, kt�ra z Sopotu kierowa�a ca�� akcj�. Ale czy naprawd� tam mieszka?
�Taak, wikary mo�e mie� racj�!� � pomy�la�em przygl�daj�c si� figurze Madonny z wyrytym na chu�cie �ladem po diademie.
� Figura pochodzi najprawdopodobniej z XIV wieku, kiedy to zosta�a wyrze�biona w kieleckim marmurze przez nieznanego artyst� � z dum� odezwa� si� wikary, widz�c moje spojrzenie. � Od wiek�w za jej przyczyn� dziej� si� rozliczne cuda, co da�o pow�d do koronacji naszej Madonny, kt�ra nast�pi�a w 1910 roku, wraz z po�wi�ceniem nowego ko�cio�a.
Przest�pi�em stalle i podszed�em jak mog�em najbli�ej cudownej figury... Tak... to musia� by� wiek XVI, gdy kr�lowa�a jeszcze sztuka Got�w, owych barbarzy�c�w z P�nocy, kt�rych kolebk� by�a przysz�a Skandynawia. St�d przedostali si� a� nad Morze Czarne, a pod nazw� Wizygot�w opanowali Hiszpani� i nawet skrawek Afryki, by wreszcie rozp�yn�� si� w pomroce dziej�w r�wnie nagle, jak si� pojawili.
Istnieje jednak teoria, �e sztuka Got�w � gotyk nie mia�a z ich kultur� nic wsp�lnego opr�cz nazwy... Po prostu oko�o XII wieku budowniczowie coraz to wi�kszych katedr i zamk�w zdali sobie spraw�, �e charakterystyczne dla stylu roma�skiego sklepienie kolebkowe czy krzy�owe nie wytrzymuje rozpi�cia na coraz to wi�kszych odleg�o�ciach i grozi za�amaniem. Niedu�o do�wiadcze� trzeba by�o, by stwierdzi�, �e ostry, podwy�szony �uk zapewnia sklepieniom o wiele wi�ksz� trwa�o��. I z tego to �uku narodzi� si� �unosz�cy my�l cz�owieka ku niebu� gotyk, tak cudownie wyra�ony w katedrach w Pary�u, Chartres, Reims, Amiens czy Kolonii. Z architektury nowy styl przenikn�� do malarstwa, iluminacji ksi�g i snycerstwa. Jak�e wspania�ym przyk�adem gotyku w rze�bie jest o�tarz Mariacki d�uta Wita Stwosza, gdzie w ukszta�towaniu figur tak wyra�nie wyst�puje charakterystyczny dla stylu gotyckiego �kontrapost�, czyli postawa, w kt�rej ci�ar stoj�cej postaci wsparty jest na jednej nodze, a zr�wnowa�ony przez odpowiednie nachylenie tu�owia i ugi�cie drugiej nogi.
Tak w�a�nie nieznany rze�biarz ukszta�towa� posta� Madonny Janis�awickiej. To wydaje si� ona przykl�ka� w pokornej adoracji Boga, sk�adaj�c d�onie do modlitwy, to � wznosi� si� ku swemu Synowi.
Widz�c, �e moje zainteresowanie nie ogranicza si� jedynie do szczeg��w mog�cych wyja�ni� tajemnic� kradzie�y, a roztacza si� na ca�� posta� Madonny, wikary przyni�s� po�piesznie z zakrystii ma�� broszur� o cudownej figurze...
Nie jest pewne, na czyje zam�wienie zosta�a wykonana i do kogo nale�a�a. Pono� do rodu Zembrzuskich. Gdy w XVI wieku drewnian� siedzib� tej rodziny strawi� po�ar, ratuj�cy dobytek od ognia zapomnieli o figurze na domowym o�tarzyku. I nagle Madonna odnalaz�a si� na o�tarzu modrzewiowego ko�ci�ka w Janis�awicach; legenda g�osi, �e od tego po�aru i zapomnienia figurki Matki Boskiej datuje si� upadek mo�nego rodu Zembrzuskich. Wkr�tce skromny ko�ci�ek zas�yn�� cudami, a wierni zrozumieli, komu je zawdzi�czaj�. Raz tylko opu�ci�a Madonna swe miejsce, kiedy to w l�ku przed Szwedami, a by�o to w czasie �potopu�, proboszcz zakopa� figur� na miejscowym cmentarzu. W istocie