6445
Szczegóły |
Tytuł |
6445 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
6445 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 6445 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
6445 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
KATARZYNA GROCHOLA
UPOWA�NIENIE DO SZCZʌCIA
1993
Moim przyjacio�om
Spis opowiada�
Upowa�nienie do szcz�cia
Nigdy si� nie poddam
Niespodzianka
Ostatnie walentynki
Kelner
Zd��y� przed pierwsz� gwiazdk�
Wahanie wok� zera
Nie lubi� kobiet
Upowa�nienie do szcz�cia
5
Ze wspomnie�, kt�re dociera�y do niej poprzez lata doros�o�ci, Ala zapami�ta�a
jedno: sen
o bestii pod ��kiem.
Bestia mia�a tysi�ce ostrych z�b�w jak pirania i by�a zielona.
Trzyma�a j� w obj�ciu zielonkawych si�. Nie mog�a ani krzykn��, ani si� ruszy�.
Nikt nie
wiedzia�. A jej grozi�o. Pod�oga by�a jasna, wypastowane d�bowe klepki odbija�y
w dzie� �wiat�o
s�oneczne, w nocy lamp�.
Teraz lampa. I nogi kobiety. Czarne szpilki, w�skie kostki obleczone w
po�czochy. Na
po�czochach
szew. Pro�ciutki jak strza�a a� do. Ale do nie by�o wida�, tylko do kolan.
Bestia dusi�a
j� mocniej i mocniej.
A kobieta sz�a, jak gdyby nigdy nic. Sz�a, a srebrna taca b�yszcza�a. Na pewno.
Bo by�a
srebrna. Bo d�wi�cza�o w g�rze. I wesz�a na plam�. Srebro musia�o odbija� lamp�.
Wszystko
mia�o barw�, g�os, oddech.
Tylko ona nie.
Bestia zaraz zrobi co�. Co�, po czym przestanie istnie�. Cho� ju� nie istnieje.
Ju� zapar�o
dech. Ju� oczy otwarte raz na zawsze. I bezruch. Mo�e to j� uratuje. A kroki
id�. Taca d�wi�czy.
�y�eczka upada. I odbija si� wolno od �wietlistego odbicia lampy, i jeszcze raz,
i jeszcze raz,
i zamiera. Ko�o szpilek. Kroki stoj�. Cisza. I nagle pojawia si� r�ka, coraz
ni�ej i ni�ej do tej
�y�eczki i niech jeszcze ni�ej, bo przecie� ona pod tym ��kiem uwi�ziona, wi�c
w tej �y�eczce
jest ocalenie, niech jeszcze ni�ej, niech zobaczy�
Otwiera usta, ale �aden krzyk, a bestia jest. I �y�eczka w r�ku, i znowu stuk
stuk, i brz�k
brzd�k, i szwy oddalaj� si�, i ju� nikogo�
O czym to by� sen?
Oczywi�cie � strach, strach i jeszcze raz strach. Przed czym? Nie ma poj�cia.
Czyje to by�y po�czochy? Czyje nogi?
Mamy na pewno nie, nie pami�ta, niestety, jak mama wygl�da�a. Bo zdj�cie
rodzic�w nie
oddaje ani tonu ich g�osu, ani ruchu, stoj� sobie zupe�nie obcy ludzie, kt�rzy
byli ca�ym jej
�wiatem, a mo�e nawet ona by�a ca�ym ich �wiatem, ale �wiat si� sko�czy� pewnego
zimowego
poranka, odeszli na zawsze tylko dlatego, �e samoch�d, kt�ry jecha� z
naprzeciwka, wpad�
w po�lizg, jecha� za szybko i by�o za �lisko.
6
Mo�e to nogi kt�rej� z pa�. Kt�rej� z pa� z domu dziecka. Niewa�ne.
Mo�e dlatego zawsze si� ba�a. Czego najbardziej?
Tego, �e nie ma nikogo, kto by j� ocali�.
Bo pan z tamtego samochodu jad�cego naprzeciwko samochodu rodzic�w prze�y�. A
jej
rodzice nie. Ale nie pami�ta, bo by�a ma�a.
I tak mia�a lepiej ni� inne dzieci, bo mia�a dziadk�w. Mog�a do nich je�dzi� na
wakacje,
a potem � jak ju� wszystkie formalno�ci zosta�y za�atwione � mog�a u nich
mieszka�. Oni
pami�tali, jaki ton g�osu mieli jej rodzice, jak si� ruszali, jak zabawnie mama
podwija�a pod
siebie nogi na krze�le � m�wili czasami: Masz ruchy zupe�nie jak twoja mama.
Albo: Tak
samo m�wi� tw�j tata.
Zanim si� u nich znalaz�a, mieszka�a w domu dziecka. A jeszcze przedtem u cioci
Maryli,
siostry taty. Siostra taty chcia�a dobrze, chcia�a, �eby Ala mia�a dom i by�a
jej c�rk�. Tylko �e
siostra taty chcia�a mie� dziewczynk� grzeczn� i dobr�, a Ala budzi�a si� co noc
i p�aka�a.
I jeszcze czasem budzi�a si� rano i ��ko by�o mokre.
� Jeste� du�� dziewczynk�! Nie mo�esz moczy� si� w nocy! � m�wi�a ciocia,
najpierw
spokojnie, a potem mniej spokojnie.
I ciocia powiedzia�a, �e nie, �e nie da sobie rady.
Ala jeszcze nie mog�a by� wzi�ta przez dziadk�w, tylko posz�a do domu dziecka �
na czas
za�atwiania formalno�ci. Jacy� urz�dnicy bardzo dbali o to, �eby dziadk�w
sprawdza�, �eby nie
by�o takiej sytuacji, �e dziadkowie te� si� rozmy�l�. Chocia� oni nie
rozmy�liliby si� nigdy.
I wtedy, w tym domu dziecka, zacz�a �ni� o potworach.
Ale sny nie by�y najgorsze. Najgorsze by�o to, �e inne dzieci �mia�y si� z niej,
ilekro� jej
��ko by�o mokre. I ten �miech by� gorszy ni� strach. I nie by�o nikogo, kto by
krzykn�� na te
dzieci: �Uspok�jcie si�! Tak nie wolno! Nie �miejcie si�!�.
Chcia�a schowa� si� gdziekolwiek, cho�by pod ��ko, �eby nikt jej nie widzia�,
chcia�a si�
zrobi� taka ma�a jak g��wka od szpilki i potoczy� si� gdzie�, wpa�� w mysi�
dziur�, �eby tylko
nie s�ysze� tego �miechu� Ale by�a du�a, sta�a w mokrej pi�amie, a pani
ods�ania�a po�ciel
i m�wi�a:
� Nie�adnie, taka du�a dziewczynka, zanie� to prze�cierad�o do pralni i popro� o
nowe,
bardzo nie�adnie.
Dzieci chichota�y za jej plecami, a kiedy sz�a do pralni, szturcha�y si�
znacz�co.
Przesiadka na Dworcu Zachodnim w autobus, stamt�d do domu dziadk�w tylko p�tora
kilometra.
Teraz, kiedy dziadek zachorowa�, nagle wr�ci�y wspomnienia. To przecie� wszystko
nie
tak dawno by�o� par� lat� jeszcze par� lat temu� Ale przesz�o�� by�a nieistotna�
Zawsze marzy�a o kim�, kto by j� ocali�. Wtedy by�a malutka. Malusie�ka. Mia�a
mo�e trzy
lata, mo�e mniej. A potem by�a starsza. Potw�r powraca� raz na jaki� czas pod
ten tapczan.
Kiedy� znikn�� i ju� my�la�a, �e po wszystkim, �e sko�czy�o si�. Ale wr�ci�
niespodzianie kt�rej�
nocy i znowu j� trzyma�, a nast�pnego dnia by�a klas�wka z historii. Ju� by�a
du�a. Babcia z
dziadkiem przenie�li si� do mieszkania po rodzicach � chodzi�a do szko�y w
mie�cie � chcieli,
�eby nie by�a wiejskim dzieckiem, �eby chodzi�a do dobrej szko�y, �eby zda�a na
studia.
7
Ale sen by� ten sam.
I nikogo.
Przebudzona le�a�a w nocy na wznak i wpatrywa�a si� w ruchy �wiate� za firank�.
W przerwie
mi�dzy karniszem a oknem pojawia�y si� wyrazistsze smugi i przesuwa�y z prawej
do
lewej lub z lewej do prawej, wolno lub szybko � tak jak jecha�y samochody na
dole. Patrzy�a
na te smugi i stara�a si� nie zasypia�. Jak najp�niej zasypia�. �eby nie �ni�.
Ju� by�a du�a. Ju�
piersi uros�y. Ale �eby nie zasypia�.
A je�li ju� potw�r, to niech pojawi si� te� On. Zabije potwora.
Podniesie tapczan i zobaczy ma��, przestraszon� dziewczynk�.
We�mie j� na r�ce i powie: Nie b�j si�. Zawsze ci� obroni�. Jestem przy tobie.
Anio�a str�a wtedy nie by�o.
Aniele Bo�y, str�u m�j, ty zawsze przy mnie st�j, rano, wiecz�r, we dnie, w
nocy, b�d� mi
zawsze ku pomocy�
To dziadek nauczy� j� tej modlitwy. Ona uchroni ci� przed niedobrymi snami �
m�wi�. Tw�j
anio� str� czuwa.
Przesta�a m�wi� Aniele Bo�y, jak si� obrazi�a na �wiat. Mia�a osiem lat i na
wakacje wraca�a
z dziadkami na wie�. Obrywa�a m�ode kolby kukurydzy i robi�a z nich lalki. A
ch�opak s�siad�w,
Antek, szuka� dla niej najbardziej dorodnych, takich, kt�re ju� puszcza�y w�osy
� delikatne,
wilgotne, jak w�os anielski na choince. Kukurydza nie nadawa�a si� do jedzenia,
ale lalka
potrz�sa�a z�otymi w�osami, zr�czne palce Antka plot�y warkocze.
� Jak b�d� du�a, to te� b�dziesz mnie kocha�?
� Ju� teraz jeste� du�a � m�wi� Antek. � B�d� ci� kocha� zawsze.
� Ale ty jeste� g�upi! Ch�opak, a jak baba! Plecie warkocze! Plecie warkocze!
Dzieci zach�ystywa�y si� ze �miechu, a Ala czu�a, jak fala �miechu dosi�ga i j�,
i coraz bardziej
i bardziej kocha�a Antka i coraz bardziej nie lubi�a innych dzieci. Tylko �e
Antek nie
przejmowa� si� ich �miechem.
� B�d� chirurgiem, musz� �wiczy� r�ce � m�wi�. � Niech sobie gadaj�.
Patrzy�a na niego z podziwem � by� taki niezale�ny i taki silny, �e m�g�by
radzi� sobie
z potworami.
Kiedy wpad� pod maszyn�, kt�ra wi�za�a snopy, i zakrwawionego odwozi�a do
szpitala karetka,
a matka Antka zawodzi�a na ca�� wie�, wtedy przesta�a m�wi� cowieczorn�
modlitw�.
Nawet jak jego mama wr�ci�a ze szpitala i powiedzia�a, �e uratowali r�k�, �e
mo�e nawet kiedy�
Antek b�dzie m�g� ni� rusza�, to zdecydowa�a, �e jednak nie.
� Nie b�d�, dziadziu, tak m�wi�a, ju� nie.
A dziadziu� sta� przy ��ku, robi� znak krzy�a na jej czole i u�miecha� si�.
� Nie szkodzi. Nie szkodzi. On wie, �e jeste� troszk� zagniewana.
� Ale ja naprawd� nie b�d� � obra�a�a si�. Dziadziu� nie traktowa� jej powa�nie.
A to by�a
decyzja.
8
Powinien si� przynajmniej obrazi�.
Antek wr�ci� do domu pod koniec wakacji.
� Nie b�d� chirurgiem � powiedzia� i pokaza� jej poszarpan� d�o�, zwini�te
palce, kt�re
dotyka�y siebie nawzajem.
Dotyka�a po kolei jego pokr�conych palc�w, a on m�wi�:
� Nie czuj�, jak mnie dotykasz, bo ju� prawie nie mam nerw�w. Ale b�d� �wiczy�,
zobaczysz,
bo b�d� lekarzem.
I Ala kocha�a go jeszcze bardziej, bo by� biedny. Antek sp�dza� w domu dziadk�w
d�ugie
godziny, dziadek go lubi�. Powtarza�:
� Mo�esz mie� wszystko, co chcesz, mo�esz by� kimkolwiek chcesz, byleby� chcia�
m�drze.
� I kroi� na po��wki lekarstwa dla babci, pilnowa�, �eby bra�a leki o okre�lonej
porze, bo
babcia bardzo chorowa�a i nied�ugo mia�a umrze�. � Nie poddawaj si�, ch�opcze,
jak b�dziesz
�wiczy�, to r�ka si� odnowi.
Medycyna nie zna�a s�owa �odnowi�, ale Antek �wiczy� r�k� na pi�eczce
tenisowej, kt�r�
dziadziu� przywi�z� z miasta, a pewnego dnia dziadziu� poda� Antkowi n� i
powiedzia�:
� Te pastylki mi przekr�j na dwie, a te na cztery cz�ci.
I Antek u�o�y� tabletki dla babci na starej d�bowej desce i mozolnie, r�wniutko
przekroi�.
� Widzisz? � powiedzia� dziadek. � Mo�e jeszcze b�dziesz chirurgiem.
A Antek patrzy� na Al� z dum�.
� B�dziesz �on� lekarza.
Zgadza�a si�, bo kocha�a Antka z ca�ej si�y. I nawet czasami mia�a ochot� mu
powiedzie�
o domu dziecka, ale musia�aby r�wnie� powiedzie� o swoim wstydzie, i mo�e Antek
przesta�by
j� kocha�.
Ale najbardziej wtedy kocha�a dziadka. Dziadek dorabia� w czasie lata na wsi
graniem
w ko�ciele. Lubi�a sta� przy starych organach, troszk� wy�ej ni� wszyscy. A on
wyci�ga� ze
�rodka bia�e, porcelanowe, przeci�te na p� kulki. Stercza�y nad pulpitem,
wysuni�te o par�
centymetr�w, zupe�nie niepotrzebne dodatki do klawiszy, ale wtedy organy gra�y
inaczej. A
potem
wciska� je i znowu zmienia�y d�wi�ki. Bo to by�y czary. Albo wyci�ga� tylko
niekt�re. A ona
sta�a tam wy�ej ni� wszyscy kl�cz�cy � albo wstaj�cy � ludzie, by�a ponad nimi,
a wy�ej by�
tylko ksi�dz na drewnianej ambonie, a wy�ej od ksi�dza Chrystus zawieszony
mi�dzy oknami.
A wy�ej od Chrystusa ju� tylko drewniane, grube belki sufitu.
Tej niedzieli w ko�ciele, kiedy przygl�da�a si� belkom, zas�uchana w to, co
wyprawia� dziadek
z bia�ymi kulkami i peda�ami, zauwa�y�a dwa ciemne cienie. To by�y dwa grube
czarne
robale. Prawie nad ni�. Ba�a si�, �e spadn�. A potem, jak spojrza�a, by� tylko
jeden.
Dziadziu� gra� teraz cienko, porcelanowe okr�g�e by�y powyci�gane, a du�y jak
gruby palec
czarny robak by� tylko jeden.
Drugi musia� by� gdzie� tutaj. Spad� gdzie� niedaleko. Mo�e ko�o jej n�g?
Kr�ci�a si�. Patrzy�a na deski pod�ogi. Kawa�ek po kawa�ku. Robaka nie by�o.
Potem znowu
sufit. Ten drugi siedzia� prawie nad ni�. Mimo �e tak wysoko. Wy�ej ni�
Chrystus.
9
A wi�c je�li pierwszy spad�, to m�g� nawet na ni�.
Ale dziadziu� gra�.
I tak bardzo chcia�a siku.
Musia�a st�d natychmiast wyj��.
Ale nie mog�a.
Nie widzia�a ludzi ani ksi�dza, ani Boga.
Widzia�a sufit i czarnego potwora, kt�ry przecie� zaraz na ni��
A dziadziu� gra�. Ludzie go s�uchali.
A siku chcia�o coraz bardziej wyj��.
Nie mog�a si� ruszy�.
Stara�a si� patrze� na ludzi. Ale z ludzi zrobi�a si� du�a plama. Z ksi�dza
zrobi�a si� czarna
plama. Taka jak robak. Wi�c patrzy�a na krzy�. Ale krzy� te� by� w g�rze.
Wi�c patrzy�a na belki.
Drugiego te� ju� nie by�o.
I strach wr�ci� nagle, zobaczy�a rz�d ��ek w domu dziecka i potwora i wtedy
siku polecia�o.
Ciep�em mi�dzy nogami i na �ydkach, i w sanda�y. I wysz�o ko�o organ�w, a sta�a
wy�ej, wi�c
ono lecia�o ni�ej. Po tych dw�ch schodkach. Zostawia�o �lad.
Nie mog�a si� ruszy�.
A dziadziu� gra�. A ludzie stali.
Nikt na ni� nie patrzy�, ale ono lecia�o i lecia�o a� na sam d� i tam zrobi�o
mokr� plam�.
I ten strumie� wskazywa� na ni�.
Nic si� nie da ukry�. Wi�c sta�a. I nie by�o nikogo, kto by j� przemieni� w
niewidzialn�
dziewczynk� z suchymi nogami w suchych sanda�kach. Anio�a str�a te� nie by�o,
�eby j�
wyprowadzi�
z tego wiejskiego ko�ci�ka, zanim si� sta�o.
Ale potem dziadziu� przesta� gra�. Ludzie kl�kn�li.
Popatrzy� na ni�.
Wyj�� szary papier, w kt�ry pakowa� nuty. Po�o�y� na krzese�ku za organami.
� Chod� tutaj � powiedzia� cicho.
Ale w ko�ciele te� by�a cisza. Wi�c dziadziu� powiedzia� to g�o�niej ni� ta
cisza, mimo �e
szeptem. A wtedy ksi�dz podni�s� z�ote do g�ry i powiedzia�:
� To jest cia�o moje, kt�re za was b�dzie wydane. Ludzie mieli pochylone g�owy.
Siad�a na
krzese�ku, a drewniana pod�oga skrzypn�a, chocia� stara�a si� frun��. Nie
umia�a lata�. Ale
ludzie mieli pochylone g�owy. Widzia�a to. Antek sta� z boku; modli�a si�, �eby
nie zobaczy� jej
wstydu.
Dziadziu� kl�kn��.
� Oto� � m�wi� ksi�dz, a potem zadzwoni� dzwoneczek i dziadziu�, ci�gle kl�cz�c,
uk�ada�
ten szary papier na jej strachu i wstydzie.
Nie by�o jej.
10
Ale zaraz wstan� ludzie i popatrz� na dziadziusia. I wtedy popatrz� na organy. I
wtedy popatrz�
na pod�og�, bo by�a wy�ej. I wtedy zobacz� roz�o�one szare plastry papieru. I
wtedy
wszystko si� wyda.
I kiedy ludzie prze�egnali si� i zostali pob�ogos�awieni do nast�pnej niedzieli,
a ona siedzia�a
ze spuszczon� g�ow� i czeka�a, a� wszyscy wyjd�, podszed� do nich Antek i
wyci�gn�� do niej
r�k�, jakby si� nic nie sta�o, ale nie da�a si� nabra�.
Zerwa�a si� i wybieg�a, �eby nie s�ysze�, jak si� z niej wy�miewa, jak �mieje
si� g�o�no
w ko�ciele, daleko, do samego Chrystusa zawieszonego mi�dzy oknami, jak �mieje
si� z niej
i przestaje j� kocha�.
Autobus zatrzyma� si� przed kapliczk�. Wysiad�a i ruszy�a drog� przed siebie.
Mog�a oczywi�cie zawiadomi� Antka, �e przyje�d�a dzisiaj, tym o czternastej
dwadzie�cia,
na pewno wyjecha�by po ni� samochodem, ale nie� Lepiej tak, i�� sobie,
spokojnie, tak jak rok
temu. Wtedy, kiedy sz�a pod kapliczk� na autobus, kt�ry j� wywozi� st�d na
zawsze. A ko�o niej
szed� Antek, doros�y m�czyzna; nie m�g� by� chirurgiem, lekki przykurcz d�oni
pozosta�, ale
sko�czy� medycyn� i pracowa� w miejskim szpitalu. Antek� jej Antek wtedy i nie
jej dzisiaj.
Drugi stopie� specjalizacji, prace naukowe, prawa r�ka ordynatora oddzia�u
wewn�trznego.
Antek. Jej mi�o��. Dlaczego jeszcze rok temu mogli by� razem? Dlaczego si�
rozstali?
�Nie spe�niamy swoich oczekiwa�.
Tak powiedzia�.
Czego si� najbardziej boi? Najbardziej boi si� braku mi�o�ci. Tego, �e nie
b�dzie kocha�, czy
tego, �e nie b�dzie kochana? A to r�nica? Zasadnicza. Co mi z tego, je�li ja
kocham, a nie
jestem kochana? Cierpienie, b�l, nikt nie spe�nia oczekiwa� To chyba nie
mi�o��
Kiedy zobaczyli si� zesz�ego lata, wzi�� j� za r�k�, jakby tych lat mi�dzy nimi
nie by�o, lat
mierzonych kolbami kukurydzy, lat nieobecno�ci, r�k� mia� lekko zniekszta�con�,
cho� sprawn�,
czerwonawe blizny przez �rodek d�oni, serdeczny palec kr�tszy, mia� operacj� w
Niemczech,
a jego d�o�, cho� inna ni� ta druga, szersza, o pogi�tych trzech palcach, by�a
znajoma.
� Wygl�dasz tak samo�
� No nie� � Roze�mia�a si�. � Od tego czasu na pewno uros�y mi piersi�
� Zauwa�y�em� � powiedzia� i wtedy si� speszy�a.
Tak si� nie rozmawia z cz�owiekiem, kt�rego si� zna�o tylko z plecenia
warkoczyk�w na
kukurydzianych lalkach, osiemna�cie lat to kawa� czasu, to osiemna�cie zim i
wiosen, osobnego
dojrzewania, uczenia si�, zawodu i kochliwo�ci, to ca�a pe�noletno��, tak si�
nie rozmawia
z cz�owiekiem, o kt�rym si� nic nie wie�
Antek zmieni� si�; gdyby nie ta d�o� i to �wiat�o w oczach, nie pozna�aby go.
S�ucha�a
z podziwem jego opowie�ci o szpitalu.
11
� Robisz to, co chcia�e��
� A ty?
� Rozwiod�am si� dwa lata temu�
� Nie poczeka�a� na mnie i oto skutki. � Patrzy� na ni�, a jakby przez ni�,
jakby by�a
przezroczysta; �artowa�?
� Nie wiedzia�am, �e m�wisz powa�nie � obr�ci�a jego s�owa w �art. � My�la�am,
�e to
dowcip, �e mnie b�dziesz zawsze kocha�. M�j m��, by�y m�� � poprawi�a si� szybko
� m�j
by�y m�� te� tak �artowa�.
Roze�mia� si� g�o�no i obj�� j� ramieniem. Drgn�a, ciep�o jego cia�a by�o tak
naturalne, �e
przestraszy�a si�, to przecie� tylko �arty, to znajomy z przesz�o�ci, kiedy
byli�my dzie�mi, to po
prostu przyjaciel z dzieci�stwa.
Trzeciego wieczoru na ��ce, tam gdzie we wrze�niu mia�a dojrzewa� kukurydza,
kochali si�
na wilgotnej ziemi. Wiecz�r by� ch�odny, siedzieli na du�ym kamieniu, to ona
pierwsza wzi�a
go za r�k�, tak naturalnie, jakby ta r�ka zawsze do niej nale�a�a, a on odchyli�
do ty�u jej twarz i
mocno poca�owa�, jakby ca�owali si� zawsze i jakby nikt inny nigdy tego nie
robi�. A potem
decyzja przysz�a tak nagle, �e nie by�o odwrotu ani zastanawiania si�, ani
wyboru, ani zgody,
ani niezgody, wszystko dzia�o si� tak, jakby od zawsze byli razem i od zawsze
znali swoje cia�a i
dusze.
Kiedy �ci�ga� jej przez g�ow� sukienk�, przemkn�a jej my�l, �e powinna si�
wstydzi�, �e
doro�li ludzie nie robi� tego na polu, �e pewno widzia� �adniejsze dziewczyny,
�e lew� pier� ma
wi�ksz� ni� praw� i on na pewno to zauwa�y, �e jest lekarzem i mo�e to ma
znaczenie, bo
przecie� tyle kobiet widzia� rozebranych�
A potem, kiedy le�eli w wydeptanym kr�gu kukurydzy, mia�a pod sob� jego koszul�
i jego
rami� na piersiach, wyda�o jej si� to �mieszne, to my�lenie o tym, jak mog�a
wygl�da�, tak to
bardzo by�o niewa�ne. Brzuch w �rodku u�miecha� si� z rado�ci, przez dwa lata
ma��e�stwa nie
zazna�a tego, co pod rodz�cymi si� kolbami kukurydzy.
� OK. Teraz wiem, �e wtedy m�wi�em powa�nie.
� Powa�nie m�wi�e� co?
� Nie pami�tasz?
� Powt�rz � prosi�a, a on przesuwa� podkurczonymi palcami po jej piersiach.
� Zimno ci, taka jest moja diagnoza. Chod�my.
Czy mo�na nagle zacz�� kocha� kogo�, kogo si� nie zna? Kogo zna�o si� jako
ma�ego ch�opca
lub kogo�, kogo zna�o si� jako ma�� dziewczynk�? Sk�d wiadomo, �e to mi�o��, a
nie po��danie,
ciekawo��, potrzeba blisko�ci, l�k przed samotno�ci�? Dlaczego by�a pewna, �e
dwadzie�cia
sze�� lat czeka�a na t� chwil�? Nie, nie na seks z nim na polu kukurydzianym,
nie na
wilgo� ch�odniej�cej po upalnym dniu ziemi � czeka�a na niego.
12
Czy cz�sto chcia�a by� uratowana? O tak. Zawsze. Pami�ta, �e w nocy wyobra�a�a
sobie, �e
jest w niewoli. �e z�apali j� zb�jcy i ju�, ju� maj� zabi�, ale najpierw b�d�
m�czy�. Jest
przebrana
za m�czyzn�, nie wiadomo dlaczego, wi�c jako m�czyzna zosta�a z�apana i
os�dzona.
Przywi�zuj� j� do drzewa, mocno kr�puj� r�ce � �eby to bardziej czu�, wk�ada�a
d�onie pod
krzy� i tak le�a�a, wpatruj�c si� w sufit, a one martwia�y i ju� nic nie czu�a.
Wtedy mog�a
zamkn�� oczy i podda� si� wyrokowi. I wtedy oni mieli strzela�, ju� j� mieli
zabi�, kiedy nagle
kto� przecina� wi�zy � wyjmowa�a r�ce i k�ad�a wzd�u� cia�a, i zaczyna�y
w�drowa� mr�wki
pod sk�r�; wtedy wiedzia�a i czu�a, �e jest uwolniona�
Ta fotografia, kt�r� pieczo�owicie przechowuje, pokazuje jakiego� obcego
m�czyzn�, do��
wysokiego, o ciemnych w�osach. Stoi obok u�miechni�tej m�odej mamy.
Fotografia jest czarno-bia�a i nic wi�cej nie da si� powiedzie�.
Czy za nim t�skni?
Jak mo�na t�skni� za kim�, kogo si� nie zna i nie pami�ta? Kogo si� nigdy nie
widzia�o i nie
trzyma�o za r�k�? Kto nigdy nie podni�s� dziecka do g�ry i nigdy nie wzi�� na
kolana? Jak
mo�na kocha� kogo�, kogo nie ca�owa�o si� na dobranoc ani wyje�d�aj�c na
wakacje, na ob�z,
na kolonie, do dziadk�w na wie�? Kogo�, kto nie czeka� i na kogo si� nie
czeka�o? Kogo�, kto
sobie po prostu zgin��, nie pami�taj�c o tym, �e jest gdzie� jakie� ma�e
dziecko?
Mo�e jest na niego obra�ona?
Piaszczysta droga skr�ca�a w kierunku zabudowa�. Ten ma�y domek to domek
dziadk�w.
Kuchnia, w kt�rej stoi st� i tapczan, ogie� pod fajerkami, zapach krupniku,
zawsze gotowy
wrz�tek na herbat�. Babci ju� nie ma, od dawna. Ale dziadek jest przecie�
wieczny, by� zawsze i
zawsze b�dzie. Jedyny m�czyzna, kt�ry j� kocha�, a w pustej kuchni nikogo,
klucz u pa�stwa
Ku�m�w, jak zwykle, jak od lat, u rodzic�w Antka, do kt�rych przecie� nie
p�jdzie, nie stanie
na progu i nie powie: Dzie� dobry, ja tylko po klucz.
� Dzie� dobry, ja tylko po klucz.
� Wejd�, kochanie, takie nieszcz�cie, takie nieszcz�cie, pewno zm�czona po
podr�y,
jecha�a� autobusem? Zupy ci nalej�, Antek w szpitalu, dzwoni� do ciebie, prawda?
Nie masz
co w pustym domu siedzie�, zaczekaj tutaj, dobra zupa na pomidorach, nie z
puszki, wejd�,
Alusiu.
�yczliwa, zaczerwieniona twarz matki Antka. Zachowuje si� tak, jakby nie
wiedzia�a, jakby
nie mia�a pretensji, a przecie� wszyscy wiedzieli, byli po s�owie. W zesz�ym
roku w sierpniu
wy�ciska�a j� serdecznie:
� Najgorzej si� martwi�am, �e ty ko�cielny bra�a�, �e Antkowi organy nie
zagraj�, ale jak
cywilny, to jaki to �lub, to przecie� nie �lub. No c�, dziecinko moja, ka�dy ma
jak�� przesz�o��,
teraz takie czasy, �e ludzie si� p�no spotykaj�, napsoci� musz�, �eby do siebie
doj��, proste
drogi zarzucaj�, kr�tymi id�, ale lepiej p�no ni� wcale.
13
A teraz zupa pomidorowa na stole przed ni�. Wesz�a na sztywnych nogach, nie
wiedzia�a, co
ma robi�, jako� wydawa�o jej si�, �e b�dzie �atwiej, �e przyjedzie tu, a potem
pojedzie z Antkiem
do szpitala, powinien ju� by�.
� Gdyby Anto� � wiedzia�, �e przyjedziesz tym o drugiej, to by po ciebie
wyjecha�. Ale on
si� naszykowa� na ten o czwartej. Zaraz do niego zadzwonimy. Pojedziesz do
szpitala, przecie�
przy chorym posiedzie� trzeba, powiedzie� co. Ja wiem, �e dziadzio nieprzytomny
jest, ale nie
wiadomo, czy cz�owiek nie s�yszy, to mo�e si� wydawa�, �e nie s�yszy, a mo�e
s�yszy, tylko
powiedzie� nie mo�e? Przecie� m�zg to takie niezbadane urz�dzenie. A serce w
cz�owieku bije i
p�ki bije, trzeba opiek� otoczy�. Ci�ki czas dla ciebie, Alu�, ci�ki, niech
B�g ci pomo�e.
�adnych pretensji, �adnego wyrzutu, mi�kkie r�ce kroj� chleb, przytulaj�c
bochenek do piersi,
ostry n� zatrzymuje si� tu� przy chrupi�cej sk�rce.
� Jedz, dziecko, jedz, si� b�dziesz potrzebowa�. Nie m�w nie, cz�owiek co inne
my�li, co
inne robi, niepotrzebnie.
Kiedy us�ysza�a szum silnika, wysz�a z domu Antka, a Antek spojrza� na ni� i
powiedzia�:
� Dobrze, �e jeste�, ale tw�j dziadek nie odzyska� przytomno�ci.
Siedzia�a przy ��ku � wydawa�o jej si�, �e mo�e zasn��. Do sali zajrza�a
piel�gniarka.
� Jest nieprzytomny � powiedzia�a i spojrza�a na ni� ze wsp�czuciem. � Naprawd�
mo�e
pani jecha� do domu.
Nie chcia�a jecha� do domu. Wola�a by� tutaj. A je�li przebudzi si� na jeden
kr�tki moment? I
wtedy nikogo nie b�dzie? Nie mog�a do tego dopu�ci�.
Piel�gniarka sprawdzi�a kropl�wk� i wysz�a. Ala od�o�y�a trzyman� w r�ku gazet�
i spojrza�a
na s�siednie ��ko. Suchutki, drobniutki staruszek. Rzuci�a okiem na kart�.
Tylko sze��dziesi�t
siedem lat? Te� po wylewie. I odzyska� przytomno��, cho� parali� prawej strony
cia�a nie
cofn�� si�.
Starszy pan le�a� nieruchomo z zamkni�tymi oczyma. O�ywia� si� tylko wtedy,
kiedy
przychodzi�a
�ona. Du�o m�odsza, drobna, zawsze porz�dnie wymakija�owana. Ala obserwowa�a j�
ukradkiem, jak pokrzykiwa�a na korytarzu: Siostro, siostro, prosz� wod�,
siostro, gdzie jest
parawan, dlaczego m�� nieumyty, siostro, m�� prosi o czyst� kaczk�! Mia�a
nieprzyjemny,
piskliwy
g�os. A potem Ala spr�bowa�a tej piskliwo�ci nie s�ysze�.
Widzia�a par� dni temu t� kobiet� po raz pierwszy. Widzia�a, jak siada na
okr�g�ym metalowym
krzese�ku i podnosi jego r�k�. M�czyzna odwraca� od niej twarz, a ona
delikatnym ruchem
bra�a go pod brod� i odwraca�a w swoj� stron�. Ala nie s�ysza�a, co do niego
m�wi�a, jej
g�os obni�a� si�. Szmer rozmowy umyka� obcym uszom.
Kobieta nachyla�a si� w jego stron�. Wyciera�a chusteczk� �lin�, kt�ra sp�ywa�a
mu z k�cika
ust. Szepta�a do niego dobre s�owa otuchy, kt�re tylko on odbiera�. Kiedy
zamyka� oczy, opiera�a
g�ow� na d�oniach i patrzy�a na niego. Nie wychodzi�a ze szpitala a� do momentu,
kiedy
zniecierpliwiona siostra wyrzuca�a wszystkich sp�nionych odwiedzaj�cych.
14
Ala zastanawia�a si�, dlaczego piel�gniarki nie lubi�y tej kobiety � to by�o
wida�. My�la�a,
czy te� by przesta�y s�ysze� piskliwo�� w jej g�osie, gdyby mog�y siedzie� w tej
sali i patrze� na
jej upier�cienione r�ce, kt�re pr�buj� �wiczy� tamt� nieruchom� d�o�.
� Alu?
Podnios�a g�ow� i popatrzy�a na Antka. W bia�ym fartuchu wygl�da� niedost�pnie,
s�u�bowo
i jako� tak� godnie. Czu�a respekt przed m�czyzn�, kt�rego odrzuci�a.
Dlaczego nie chcia�a z nim by�? Chcia�a, tylko chcia�a te� czego� wi�cej. �eby
jako� okaza�,
�e naprawd� ona i tylko ona. Przecie� wsz�dzie mo�na by� lekarzem. Jak �atwo
przysz�o
oskar�enie,
�e mu na niej nie zale�y.
M�czyzna, kt�remu zale�y na kobiecie, rzuca wszystko.
� Wyjedziesz ze mn� czy nie?
� Alu, nie rozumiesz? Nie mog�!
Nie mog� znaczy nie chc�. Nie mog� znaczy decyduj� si� na co� innego. Nie mog�
usprawiedliwia
brak mi�o�ci. Antek jej nie kocha� na tyle, �eby z ni� �y�. Wyjecha� do miasta,
zmieni�
prac�. Nie m�g�.
Jak�e poczu�a si� zawstydzona swoim ��daniem. My�la�a, �e j� kocha! Wr�ci�a do
domu
p�no. Dziadek podni�s� g�ow� znad gazety, zdj�� grube okulary, trz�s�c� si�
r�k� od�o�y� na
st�.
� Pok��cili�cie si�? M�odzi si� k��c�.
Nie, nie pok��cili si�. Wstyd wr�ci� z tak� si��, �e traci�a oddech. Udawa�, �e
j� kocha. Udawa�,
�e jej pragnie. Upokorzenie d�ugo w nocy nie pozwala�o jej zasn��. Ma �ebra� o
mi�o��?
Znowu?
A nast�pnego dnia wyjecha�a do miasta porannym autobusem.
Zadzwoni� do niej tego samego dnia, wieczorem. Podni�s� g�os.
� Jak mog�a�! Przyznaj si�, �e wolisz by� nieszcz�liwa. Zastan�w si�, co robisz
� powiedzia�
powa�nie. Nie walczy�, nie zabiega�, nie zmusza�, a ona chcia�a, �eby rzuci� dla
niej wszystko,
pokaza�, �e tylko mi�o�� si� liczy, nic wi�cej.
� Ja? To ty nic nie umiesz dla mnie zrobi� � powiedzia�a z �alem.
� Mi�o�� nie na tym polega. A ty oczekujesz ode mnie w tej chwili akt�w
po�wiecenia, jak
ma�e niekochane dziecko. Nie jeste� dzieckiem, jeste� kobiet�. Nie k���my si�,
raczej
zastan�wmy,
to przecie� decyzja na ca�e �ycie, a ty ��dasz, �ebym z dnia na dzie� zmieni�
swoje
plany. Nam obojgu ma by� dobrze. Je�li tego chcemy.
� Widz�, �e ty nie bardzo chcesz.
� Czy ty my�lisz, �e trzeba mie� jakie� specjalne papiery na szcz�cie?
Upowa�nienia? Od
kogo? Tylko od siebie mo�emy tego za��da�. � By� zniecierpliwiony. � Nie
s�yszysz tego, co
m�wi�. Zadzwo�, jak si� zastanowisz, czego chcesz, ale ja ci upowa�nienia na
szcz�cie nie
wystawi�. Ja jestem got�w zaryzykowa�, ty chcesz mie� pewno��. I na tym polega
r�nica
mi�dzy nami.
15
Nie wiedzia�a, o co chodzi. Wiedzia�a tylko, �e ten ca�y gor�cy romans z
towarzyszem
dzieci�cych
zabaw to mira�, to si� nie mog�o uda�, nie pobieg� za ni�, nie wsiad� w sw�j
samoch�d,
nie zatrzymywa� jej.
� Gdyby ci� naprawd� kocha�, to by przyjecha�� � powiedzia�a przyjaci�ka Ali. �
No,
ale m�czy�ni tacy s�.
� Alu� � Podnios�a g�ow�. � Chod� na chwil�
Stan�a razem z nim na korytarzu, ju� nie kochanka z kochankiem, tylko lekarz
prowadz�cy
z wnuczk� pacjenta.
� Alu�� � jego g�os by� ciep�y, takim g�osem rozmawia si� z rodzin� �miertelnie
chorych
� to ju� tydzie�, nie ma wielkich szans.
�zy pop�yn�y mimowolnie, a� na brod�, otar�a je wierzchem d�oni.
� Po co mi to m�wisz, przecie� wiem�
� Chod�, mo�e co� zjemy� Siedzisz jak przykuta do tej sali, nie zapadaj si�
� Nie jestem g�odna�
� Jeste� wyko�czona�
� A co ci� to obchodzi? � podnios�a g�os. � Co ci� to naprawd� obchodzi?
� Obchodzi mnie� jak ka�dego cz�owieka�
� No w�a�nie! � prychn�a i wycofa�a si� w bezpieczne miejsce ko�o swojego
umieraj�cego
dziadka.
Jak ka�dego� Nie jak kogo� specjalnego, jedynego, kogo si� kocha do utraty tchu
i dla kogo
jest si� w stanie po�wi�ci� wszystko.
Jak ka�dego.
P�aka�a, siedz�c przy ��ku, p�aka�a nad dziadkiem, kt�rego nie zobaczy ju� przy
fisharmonii
w domu, jak czaruje bia�ymi kulkami, i p�aka�a nad sob�.
A czy ona by�a gotowa po�wi�ci� wszystko?
Ona? Dlaczego ona? Czy to nie m�czyzna powinien da� zna�, �e jest got�w,
przekona�,
zrozumie�, wybaczy�, walczy�, upomina� si�, nie pozwoli� jej znikn��?
Kto ma po�wi�ci� wszystko? Odnale��, nie pozwala�, zna�, wiedzie�? Czy to nie
jest pro�ba
dziecka o ojca, nie o partnera?
O, jak�e niewygodnie si� o tym my�li. Jakie to niesprawiedliwe. Nie mo�e my�le�
o ojcu, bo
nigdy nie odczu�a jego braku, tak jak nie odczu�a braku mamy, nie t�skni�a ani
nie marzy�a, nie,
nie i jeszcze raz nie.
Ale je�li si� myli? Je�li nie mo�e odr�ni� jednego od drugiego? Je�li nie chce
znowu by�
porzucona na wieki, tak jak wtedy, kiedy mia�a trzy lata?
16
Decyzja oswojenia niesie ze sob� ryzyko �ez � wr�ci�y do niej s�owa lisa z
�Ma�ego Ksi�cia�.
Ja mog� zaryzykowa� � ty chcesz mie� pewno��.
Mo�e wychowywa�a si� na niew�a�ciwych ksi��kach.
�ona wysuszonego pana stuka�a obcasami r�wno o szesnastej trzydzie�ci. Jego
g�owa podnosi�a
si� lekko i patrzy� na drzwi. By� napi�ty, Ala to widzia�a. Rozpoznawa� kroki;
Ala nie
mog�a zrozumie�, dlaczego, kiedy wchodzi�a do sali, on zamyka� oczy i udawa�, �e
�pi. K�ad�a
mu r�k� na policzku, potem ca�owa�a go w policzek, a on nie otwiera� oczu.
Wyjmowa�a
�ciereczk�,
moczy�a j� i porz�dnie wyciera�a metalow� szafk�, my�a gruby kubek z resztkami
herbaty,
wyjmowa�a kompot i nalewa�a do kubka. Trzepa�a poduszki, a on le�a� wpatrzony w
sufit,
jeszcze drobniejszy bez podp�rki, jeszcze bardziej bezbronny. Uklepywa�a pierze,
fachowo bra�a
go pod barki i przesuwa�a wy�ej.
A potem piskliwym g�osem w drzwiach wo�a�a:
� Siostro, to przecie� skandal, jak tak mo�na z chorym, prosz� o parawan i misk�
z wod�.
Parawan zas�ania� Ali t� cz�� ��ka, s�ysza�a tylko plusk wody, koce zarzucane
na por�cz
prawie dotyka�y pod�ogi, potem upier�cienione r�ce fachowo je strzepywa�y.
Kiedy parawan si� ods�ania�, widzia�a niepozorn� posta� wtopion� w wyklepan�
poduszk�.
M�czyzna siedzia� sztywno wyprostowany, patrzy� przed siebie.
Dziadziu� le�a� bez ruchu.
Zastanawia�a si�, co musi by� takiego w zwi�zku tych dwojga, co przy
sparali�owanym
cz�owieku trzyma tak� kobiet� � opieku�cz�, walcz�c� o niego, o jego sprawno��.
Wk�ada�a
mu do r�ki d�ugopis, �wiczy�a d�o�, nachyla�a si�, szepta�a, wo�a�a do �ycia.
Patrzy�a na nich przez trzy dni. Wyschni�ty cz�owieczek o nic nie prosi�. By�
cichy. Chyba
zdecydowa�, �e ju� sobie p�jdzie, tylko chore cia�o jeszcze walczy�o z t�
decyzj�. Walczy�a
r�wnie� ta kobieta. Niestrudzenie �wiczy�a r�k�, jej piskliwy g�os przez trzy
dni wisia� w sali
zat�ch�ej od starego moczu i chloraminy.
Dziadziu� r�wnie� odchodzi�.
� Nie trzymaj go � powiedzia� Antek. � Nie trzymaj go.
Nie rozumia�a, co m�wi.
Ala wyci�gn�a r�k� do dziadziusia i siedzia�a przy nim jeszcze jaki� czas, nie
mia�a co
z sob� zrobi�, by�a tam niepotrzebna, bo jej dziadziusiowi nikt ju� nie by�
potrzebny. Jego anio�
sta� obok, czujny i got�w do drogi. Czeka�.
A ona mia�a zosta�.
Sama.
17
Ala patrzy�a na t� kobiet�. Nachyla�a si� nad wiotkim cia�em m�a, m�wi�a do
niego. Jej g�os
nabiera� mi�kko�ci tylko dla niego, falowa� jak sztuka aksamitu w oknie jej
w�asnej sypialni.
�agodnie. Zdusi�o j� w gardle. Staruszek odwraca� si� do �ciany, ona
upier�cienion� d�oni�
chwyta�a go pod brod� i odwraca�a jego twarz ku sobie.
Potem kobieta wyj�a kartk� i d�ugopis. Pod�o�y�a mu pod g�ow� drug� poduszk�.
S�o�ce
�wieci�o prosto na ko�dr� z niebiesk� piecz�tk� pralni.
Ilu lat potrzeba, �eby mi�o�� mog�a tak bujnie dojrze�? Ilu wsp�lnych lat
wyrzecze�,
kompromis�w,
czu�o�ci, wytrwania?
�al �ciska� jej serce � mia�a przed oczyma mi�o��, jaka zdarza si� raz na �ycie,
ludzi, kt�rzy
b�d� ze sob� do ko�ca. Co z tego, �e kobieta jest �mieszna ze swoimi
pier�cionkami i piskliwym
g�osem? Ona to robi dla niego, dla zm�czonego cia�a, kt�re ju� nie ma si�y.
W�a�nie o tak�
mi�o�� jej, Ali, chodzi, dla takiego uczucia warto �y�.
Antek sta� przy nich, powa�ny i spokojny. Po�o�y� r�k� na ramieniu Ali. I to Ala
powiedzia�a:
� Chod�my.
Jeszcze jeden dzie�. Od rana Ala siedzia�a przy ��ku dziadka, nie sili�a si�
ani na czytanie,
ani na rozmow�, dziadziu� le�a� coraz bardziej skurczony, coraz bardziej
nikn�cy. Oddycha�
p�ytko, jakby to powietrze ju� nie chcia�o i�� dalej, tylko zatrzymywa�o si� w
gardle. Tamten
pan oddycha� szybko. Mia� otwarte oczy i patrzy� w sufit. Na suficie nic nie
by�o. Nawet
zaciek�w.
Tego dnia jego �ony te� nie by�o.
Kiedy oddech dziadka zrobi� si� urywany, pobieg�a po Antka. Sta�a na korytarzu,
zaciskaj�c
palce, pr�bowa�a si� modli�, ale jedyne, co przychodzi�o jej do g�owy, to Aniele
Bo�y, str�u
m�j�
Po paru minutach wbieg�a na sal� piel�gniarka, a potem Antek wyszed� i
powiedzia�:
� Poczekaj na mnie, wr�cimy do domu razem� Nic tu po tobie, przenosimy go na
sal�
intensywnej terapii�
Wraca�a z nim do domu. Zapi�a pasy, patrzy�a przed siebie. Milczeli. A potem
zacz�a m�wi�,
m�wi� o tej kobiecie, o mi�o�ci, kt�ra trwa bez wzgl�du na wszystko, o mi�o�ci,
kt�ra nie
zna granic, ani wiek, ani choroba nie jest przeszkod�, m�wi�a szybko, nie
chcia�a m�wi� tak,
jakby go chcia�a o czym� przekona� albo wyt�umaczy�, gor�czkowo m�wi�a, szybko.
Widzia�e�?
To w�a�nie tak powinno wygl�da�, jak ja im zazdroszcz�
18
� Wiesz, czego im zazdro�cisz?
� Nie zwr�ci�e� uwagi, ale ja siedzia�am tam tyle dni, widzia�am j� codziennie�
Ty na co
innego zwracasz uwag�, to s� twoi pacjenci, nie masz okazji widzie� ich tak, jak
ja ich
widzia�am�
� Mo�e nie wszystko wiesz? Ja�
Przerwa�a mu.
� Nie m�w, co ty, ja rozumiem, �e twoje pogl�dy s� inne, ale ja po prostu�
� Chcia�em ci tylko powiedzie�, �e nie nale�y s�dzi� z pozor�w, bo�
W�a�nie taki jest. Racjonalny i wszystko chce zepsu�, nawet t� opowie��, kt�ra
pop�yn�a
wbrew niej, ju� chcia�a si� wycofa� z rozmowy, ale wszystko by�o lepsze ni�
my�lenie o
dziadziu.
� Nie m�w nic o pozorach! Nie rozmawiajmy. W�a�nie tego si� ba�am� kiedy�� �e
mo�esz
nie zauwa�y�
Zamilk�a i on zamilk� tak�e.
� Pozw�l mi powiedzie� w obliczu rzeczy ostatecznych� � zacz�� raz jeszcze, ale
przerwa�a mu w p� s�owa.
� Prosz� ci�, nie rozmawiajmy, wymkn�o mi si�.
I Antek umilk�, dopiero kiedy dojechali do domu, popatrzy� na ni� ze smutkiem.
� Wiem, �e ci ci�ko.
A ona wpad�a do domu i by�o jej ci�ko jak nigdy, bo nie mia� jej kto pocieszy�
i obroni�,
umiera� cz�owiek, kt�rego kocha�a, jedyny cz�owiek, kt�ry j� chroni� przed
strachem, by�a sama
jak palec na �wiecie, i to nie Antka dziadek umiera�, i nie chcia�a, �eby Antek
jej cokolwiek
t�umaczy�, skoro tak nagle i nieostro�nie powiedzia�a mu, jak powinna wygl�da�
mi�o��, w ko�cu
to jej dziadziu� umiera� i to ona nie umia�a sobie z tym poradzi�.
Kiedy po �mierci dziadziusia przysz�a do szpitala po rzeczy � a by�a to obr�czka
�lubna,
okulary i pi�ama � chudy pan dogorywa�. Opr�cz stojaka na kropl�wk� nikogo przy
nim nie
by�o. By� jeszcze cie�szy ni� par� dni temu i Ali wydawa�o si�, �e nawet nie
mruga�, cho�
otwarte oczy skierowane by�y w sufit.
Kiedy czeka�a na wypis aktu zgonu, gruba piel�gniarka szeptem powiedzia�a do
kole�anki:
� Id� na czw�rk�, sprawd�, co z panem Majewskim.
A druga piel�gniarka ju� z korytarza powiedzia�a:
� Jak dotrzyma do nast�pnej renty, to si� �ony doczeka, nie ma dw�ch zda�.
A wtedy gruba podnios�a wzrok znad przygotowywanych lekarstw:
� Znowu jej podpisa� upowa�nienie na te pieni�dze? Kolejny raz go przekona�a?
Ala stan�a przed domem pa�stwa Ku�m�w.
By�o niedzielne popo�udnie i bez wzgl�du na obecno�� matki Antka musia�a mu
powiedzie�,
�e teraz ju� rozumie. Zapuka�a energicznie, g�o�no. Pani Ku�mowa stan�a w
drzwiach.
� To co, Alu�, wyje�d�asz, prawda? Nie b�j si�, ja zajrz� do dziadk�w, jak
trzeba przypilnuj�,
rachunki ci b�d� odsy�a�
� Chcia�abym, je�li to mo�liwe� Jest Antek?
� Antek! � krzykn�a w g��b domu pani Ku�mowa. � Wejd�, dziecko�
Ala sta�a w progu nieruchomo, kiedy Antek do niej podszed�. Wyci�gn�a do niego
obie r�ce,
wzi�� te r�ce w swoje d�onie, troch� niepewnie, obejrza� si� na matk�, pani
Ku�mowa sta�a za
nim powa�na, nie u�miechaj�c si�.
� Antek � powiedzia�a Ala � ja niewiele rozumia�am� Chcia�am ci podzi�kowa� i
zapyta�,
czy gdyby�my� gdybym nie wyjecha�a� czy mogliby�my jeszcze wr�ci� do tej rozmowy
sprzed roku�
� Chcesz takiej mi�o�ci jak ta, kt�r� widzia�a� na s�siednim ��ku w szpitalu?
Nie mog� ci
tego da� i nie chc�.
Wstyd chcia� j� znowu zaatakowa�, ale postanowi�a, �e tym razem b�dzie
silniejsza ni� wstyd.
� Ja ju� wiem, �e ta kobieta� �e ona tylko ze wzgl�du na rent�, ale to
wygl�da�o�
� Ja w�a�nie nie chcia�em, �eby wygl�da�o� ja chcia�em, �eby by�o naprawd�.
Kiedy odprowadza� j� do przystanku autobusowego, zacz�o lekko m�y�.
� M�wi�em, �e mog� ci� odwie��, teraz zmokniemy � powiedzia� Antek.
� Nie szkodzi. Chcia�am si� przej��, chcia�am� tak jak kiedy��
� Napiszesz? � zapyta�.
Tak, napisze od razu, dzisiaj, od razu po podr�y, napisze i zastanowi si�, bo
on kocha to
miejsce, ten dom, ten szpital. A je�li jeszcze, by� mo�e, b�dzie kiedy� w
przysz�o�ci kocha� j�,
to wystarczy � wszystko jest do zrobienia, tylko musi mu to napisa�, musi go
poprosi�, �eby
jeszcze raz, je�li to mo�liwe, musi przekona� go, �e jest doros�� kobiet�, kt�ra
owszem, czasem
si� boi, ale nie b�dzie sprawdza� i ��da�, tylko zaufa, uwierzy. To wszystko mu
napisze.
I zobaczymy.
Kiedy na ciemnej, mokrej szosie pojawi� si� autobus, Antek odwr�ci� si� do niej.
� Zaryzykuj� jeszcze raz � powiedzia�, a ona mia�a ochot� si� rozp�aka�. Ale
odwa�nie
podnios�a g�ow� i Antek si� u�miechn��. � Tw�j dziadek mi pokaza�, jak wygl�da
mi�o��.
Wr�ci�o wspomnienie wstydu i upokorzenia, a potem zdarzy� si� cud. Ala poczu�a
znajome
ciep�o, zobaczy�a dziadka na kolanach, rozk�adaj�cego szare plastry papieru, i
wstyd zamieni�
si� w g��bokie uczucie wdzi�czno�ci. Podnios�a oczy na Antka, on si� nie �mia�,
ale u�miecha�,
nie �mia� si� z niej, ale u�miecha� si� do niej, i wiedzia�a, �e ju� si� odwa�y.
� Ja te� wiem, jak wygl�da mi�o��. Tylko zapomnia�am. Mnie te� to pokaza�� �
przerwa�a,
a potem doko�czy�a: � kiedy si� posika�am w ko�ciele.
Nigdy si� nie poddam
21
� Widzi pani, jakie mam blizny? Wygl�daj� jak niedoprany obrus. Po winie
czerwonym.
Jak si� na obrus wyleje wino czerwone, to trzeba od razu nasypa� soli, wtedy nie
ma plam. A jak
si� nie nasypie, to prosz�, taki kolor zostaje, jak u mnie tutaj. I te pod�u�ne
blizny ju� mi zosta�y.
Trzy albo cztery. Taki �lad desperackiej mi�o�ci. Ale to ju� by�o dawno. By�am
prawie
dzieckiem,
no, m�od� dziewczyn�. Chodzi�am z jednym takim ch�opakiem, a on powiedzia�, �e
musimy
przesta� si� na jaki� czas spotyka�. To wzi�am �yletk� i ci�am przegub. Potem
owin�am
r�cznikiem zamoczonym w gor�cej wodzie i po�o�y�am si� spa�. Mia�am nadziej�, �e
do rana
si� wykrwawi�. Ale rano obudzi�am si� jak zwykle. R�cznik by� wilgotny i brudny
od krwi.
Ci�cia by�y p�ytkie, pod�u�ne, lekko si� rozszerza�y, jak nacisn��. Zasklepi�y
si� w ci�gu
tygodnia.
Ale ja�niejszy �lad na przegubie lewej d�oni zosta�. Taka g�upia by�am.
Widzi pani? Tutaj, o, jak przesun� drug� r�k�, to nic nie czuj�, s�owo daj�. Nic
nie czuj�. Nie
czuj�, nawet jak si� mocno chwyc� za przegub. Taka by�am niem�dra�
�Tak, tak, rozumiem, �e i pani ma mi co� do powiedzenia o moim tek�cie, ale ja
lepiej
m�wi�, ni� pisz�, wi�c chc�, �eby pani wiedzia�a, co prze�ywa�am�
Ojciec by� dla mnie dobry� Najlepszy. Co prawda niewiele pami�tam z dzieci�cych
lat.
Pracowa� do p�na, ale nie by�o takiego wieczoru, �eby nie wszed� do pokoju,
gdzie spa�am,
i nie poca�owa� mnie w czo�o. Moja ma�a kobietka, moja dziewczynka � m�wi�.
Umar� na zawa�, kiedy by�am na zimowisku w Zakopanem. Nic nie wiedzia�am, bo mi
mama
nie napisa�a. Do ko�ca zimowiska by�y tylko trzy dni� nie chcia�a, �ebym si�
martwi�a. Na
zmartwienia jest zawsze czas, powtarza�a. To by� udany wyjazd� Tam pozna�am
Janka�
Fantastycznie
je�dzi� na nartach. Janek mieszka� w Krakowie, obieca�, �e napisze, a nie
napisa��
Jak cz�owiek wierzy w takie rzeczy, kiedy jest ma�y� to znaczy m�ody! I jak ja
p�aka�am, jak
wyje�d�ali�my wszyscy� Ostatniego dnia wszystkie dziewczyny p�aka�y, bo si�
zd��y�y�my
zaprzyja�ni� i pozna� ch�opc�w� Przedostatniego dnia brali�my �luby, takie na
niby. Janek mi
si� o�wiadczy� � dosta�am �adny pier�cionek z zielonym oczkiem, bo ja mam
zielone oczy.
No i potem nie napisa�.
22
A jak wr�ci�am, to mama m�wi: Dziecko, ty ju� ojca nie masz� Pani sobie nie
zdaje sprawy,
jak cierpia�am. Nawet nie mog�am p�aka�. Nic nie mog�am. Przyznam si�, �e do
dzi� w�a�ciwie
nie wierz�, �e on nie �yje. Mo�e po prostu odszed� od nas, a mama nie chcia�a
mnie rani�? No,
owszem, gr�b jest, ale wol� my�le�, �e to tylko takie udawanie.
Czyje? Wszystkich. No, wszystkich. Zawsze wiedzia�am, �e w �yciu najwa�niejsza
jest mi�o��.
Zawsze ceni�am mi�o��. Naprawd�. By�a najwa�niejsza. Jak by�am zakochana,
wszystko
sz�o w k�t. Nie wiem, w jaki spos�b sko�czy�am szko��. Chyba dlatego, �e mama
powiedzia�a,
�e bez matury nie pojad� z Witkiem, moim ch�opakiem, na wakacje. I musia�am si�
zmobilizowa�.
Grozi�y mi dwie poprawki, wyobra�a to sobie pani? W trzeciej klasie liceum? Ale
na
�wiecie nic wa�niejszego od mi�o�ci. Ja to wiem. No i uczy�am si� do czwartej
rano i zda�am �
obie, najpierw biologi�, a matematyk� to musia�am zalicza� o si�dmej rano, przed
rad�
pedagogiczn�,
bo ju� nie by�o czasu. Ale fajn� mia�am nauczycielk�, wyprosi�am taki termin. I
zda�am. I
pojechali�my razem na wakacje.
Witek by� moim pierwszym ch�opakiem. Straci�am z nim dziewictwo, oczywi�cie
wcze�niej
ni� na tych wakacjach. Ale rodzice nic nie wiedzieli. Ju� w styczniu zosta�am
kobiet�. Wtedy
musia�am oszuka� mam�, �e wyje�d�am z kole�ank� pod Warszaw�, uczy� si�. A
naprawd� to
pojechali�my z Witkiem nad Zalew, w zimie. By� przepi�kny �nieg, Witka ciotka
by�a
kierowniczk�
domu wczasowego, on za�atwi� domek na t� jedn� noc. I sta�o si�. Potem na �niegu
wydepta� w lesie olbrzymi napis �Agata jest na zawsze moja�. To by�y pi�kne
chwile. Zda�am
r�wnie� na SGPiS, �eby�my byli razem. Bo wsp�lne zainteresowania ��cz� ludzi.
Trudno
wymaga�,
�eby to m�czyzna si� dostosowywa� do kobiety, prawda? Ale na trzecim roku
rozstali�my
si�. On wzi�� urlop dzieka�ski i pojecha� do Anglii. A ja zosta�am w Warszawie.
Do dzi� nie
mog� zrozumie�, dlaczego mnie zostawi�. Bo to chyba by�a ucieczka. Dzi� to wiem.
Mo�e herbaty? Ja te� lubi� herbat�, najbardziej ze wszystkich trunk�w. Mam
cudowne fili�anki
do herbaty. Prezent od Jacka. Ten to dopiero dba� o mnie! Wiedzia�, �e lubi�
prawdziw�,
dobrze zaparzon� herbat�. Wyjecha� i pierwszym prezentem, jaki mi przys�a�, by�y
te fili�anki.
Pisali�my do siebie dwa razy w tygodniu przez ca�e osiem miesi�cy. Pokaza� pani?
Mam ca��
kupk� jego list�w. No i st�d pomys�, �eby zaj�� si� pisaniem o mi�o�ci, teraz,
gdy og�osili�cie
ten konkurs.
Osiem miesi�cy pisali�my do siebie, a ja by�am wierna i czeka�am, a potem si�
okaza�o, �e on
jeszcze nie chce wraca�. Ile mo�na czeka�? Czy to jest mi�o��? Wiedzia�, �e ja
poza nim �wiata
nie widz�. Ale nie wraca�. Nie przyjecha� nawet na kr�tki urlop. Gdyby mu na
mnie naprawd�
zale�a�o, toby przyjecha�, prawda?
Ja wiem, kiedy m�czy�nie zale�y. To si� po prostu czuje. Wtedy jest zdolny do
wszystkiego,
naprawd� do wszystkiego. Wiem, nie po to tu pani przysz�a, �eby wys�uchiwa�
takich rzeczy,
ale my�la�am, �e to interesuj�ce wiedzie�, sk�d si� wzi�a u mnie taka potrzeba,
�eby
opublikowa�
te wspomnienia. Zreszt�, nie wiedzia�am, �e� to znaczy troch� podejrzewa�am, �e
mog�
wzbudzi� zainteresowanie, bo przecie� ludzie chc� czyta� o mi�o�ci, prawda? Ale
od razu
przysy�a�
dziennikark� Dobrze, dobrze, zaraz pani� dopuszcz� do g�osu�
23
A wracaj�c do Jacka� Je�li m�czy�nie zale�y na kobiecie, to przyjedzie, nawet z
bardzo
daleka. On by� na kontrakcie i nie przyjecha�. A inni przyje�d�ali. Ja wiem, �e
urlop si� ma
dopiero po roku. Ale byli tacy, co je�dzili. Na przyk�ad jak mieli pogrzeb.
Podpowiada�am
Jackowi, �e przecie� mog� wys�a� teleks, �e niby co� si� sta�o. Faks�w to nie
by�o tak znowu
pod r�k� wtedy. Teleks, z poczty g��wnej. Mama nie �yje czy co� takiego.
Wiadomo, �e to
nieprawda, ale oni nie sprawdzali aktu zgonu. Wiem, bo jak umar�a mama mojej
kole�anki
piel�gniarki z Iraku, to ona na podstawie takiego listu dosta�a tydzie� urlopu i
przyjecha�a do
Polski. On nie chcia�. Pomyli�am si�. Ze mn� nie ma �art�w. Dop�ki kocham, to
kocham. Ale
nie dam si� lekcewa�y� Kobieta powinna si� szanowa�.
Mo�e i dobrze, �e pani nie chce tych list�w ogl�da�. Po co? Napisa�am � wte albo
wewte.
Wiem, �e m�czyzn si� nie przypiera do muru, ale to by�a dojrza�a decyzja. Nie
wolno da� sob�
pomiata�. On napisa�, �e przyjedzie za cztery miesi�ce. �ebym wytrzyma�a. To
znaczy, �e nie
by� got�w zrobi� dla mnie nawet tak ma�ej rzeczy. Trudno. Sam wybra�. Ile ja
nocy
przep�aka�am,
B�g jeden wie.
By�am w strasznym stanie, naprawd� strasznym. �wiat po prostu mi si� zawali�.
Ca�y. Przecie�
my�my byli dobrych par� lat razem. I mieli�my takie pi�kne plany. Czekali�my
tylko, a�
jego syn troch� podro�nie, �eby przynajmniej nie krzywdzi� dziecka, bo c� ono
winne? Jemu
si� od pocz�tku z �on� nie uk�ada�o. A kiedy chcia� odej�� po raz pierwszy, to
zasz�a w ci���.
Wie pani, jakie s� kobiety, zrobi� wszystko, �eby m�czyzn� przytrzyma�.
�adne wzory ma ta fili�anka, prawda? Takie chi�skie, delikatne. Kobieta i
m�czyzna spleceni
w ca�o��. A co znacz� te chi�skie znaki, nie wiem. Ciekawa jestem, mo�e kiedy�
kogo�
zapytam, ale nie znam nikogo, kto by zna� chi�ski.
Jacek nie m�g� si� zdecydowa�, �eby zostawi� kobiet� z dzieckiem. Za to go
kocha�am. Inny
by� mo�e nawet by nie spojrza� na kobiet�, kt�ra w tak beznadziejny spos�b nim
manipuluje,
zachodz�c w drug� ci���. Kiedy si� poznali�my, opowiedzia� mi wszystko. Wie
pani, �e by�am
jego jedynym przyjacielem? Ja my�l�, �e mi�o�� to jest g��wnie przyja��. To, �e
mo�na sobie
wszystko powiedzie�. �e drugi cz�owiek zostanie zrozumiany. I tak by�o z nami.
Od razu
wiedzia�am,
�e b�d� musia�a czeka�. I nigdy nie pili�am do rozwodu. Wiedzia�am od pocz�tku,
jaki
jest uk�ad, i godzi�am si� na niego w imi� mi�o�ci. Czyta�a pani �Pestk�? Ja
by�am tak� Pestk�.
To znaczy Agat� z �Pestki�, tak samo mamy na imi� Ale on tego nie umia�
doceni�.
Po Jacku strasznie p�aka�am. On zreszt� siedzia� w tym Iraku jeszcze trzy lata.
Urodzi�o mu
si� drugie dziecko. Te� syn. A przecie� chcia� mie� c�rk�. I dobrze. Niech sobie
b�d� szcz�liwi.
Wida� to jeszcze nie by�o to.
Czyta�a pani �Ta�cz�cego z Wilkami�? Tam jest takie zdanie: �On musia� odej��,
�eby� m�g�
pojawi� si� ty�. Tak samo jest w moim �yciu.
Oczywi�cie, oczywi�cie, ale zanim mnie pani o co� zapyta, dobrze by�oby, gdyby
mnie pani
pozna�a� no, od tej strony, kt�rej na og� nie ujawniam. Wtedy si� lepiej
rozmawia, prawda,
jak ludzie si� znaj�, zwierz� z czego�� to inaczej idzie rozmowa. Wiem z
do�wiadczenia.
24
Zanim zrozumia�am, �e w moim �yciu co�, co odchodzi, robi miejsce czemu�
lepszemu, by�o
mi bardzo ci�ko. Straci�am zaufanie do m�czyzn. Wiedzia�am, �e mog� liczy�
tylko na siebie.
To mieszkanie to wy��cznie moja zas�uga. Mam �wietne stanowisko, dobrze
zarabiam. Nie jest
mi potrzebny m�czyzna z samochodem, bo je�d�� lepszym. W �yciu szukam wy��cznie
uczucia.
Musia�o min�� troch� czasu, �ebym znowu mog�a kocha�. I teraz jestem du�o
m�drzejsza,
du�o bardziej dojrza�a. Sukces, bo nie w�tpi�, �e to b�dzie sukces,
opublikowanie tych
wspomnie�
w waszym magazynie, jest niczym w por�wnaniu z tym, �e zakocha�am si� z
wzajemno�ci�.
Warto by�o czeka�.
To wspania�y m�czyzna. Akceptuje mnie tak�, jaka jestem, i ja go r�wnie�. To
mo�e by�
wa�ne, bo przecie� �eby�my mog�y rozmawia�, musi pani wiedzie� o mnie co�
wi�cej. Jest
tylko jeden problem. M�j m�czyzna jeszcze nie jest wolny. Taki wida� m�j los.
Ale jestem dla
niego oparciem. Jest mu trudno, bo on jest wra�liwy i dobry. Czasem zastanawiamy
si�, dlaczego
spotkali�my si� tak p�no. W tak niesprzyjaj�cych okoliczno�ciach. Ale lepiej
p�no ni�
wcale. B�d� cierpliwa. On wie, �e nigdy nikogo przed nim tak nie kocha�am.
M�czyznom te�
potrzebna jest mi�o��, prawda?
Zaraz, zaraz dopuszcz� pani� do g�osu, wiem, �e pani jako redaktorka magazynu
dla kobiet
zna si� na tych sprawach, ale widz� ko�o siebie mn�stwo ma��e�stw. Wszystkie s�
jakie� takie�
dziwne. Jakby te kobiety nie przywi�zywa�y wagi do tego, �e jest ko�o nich kto�,
kto ich
potrzebuje. Nie maj� cierpliwo�ci, traktuj� m��w lekcewa��co. Jakby �lub im
dawa� prawo do
tego, �eby ju� przesta� zabiega� o uczucie. A mi�o�� naprawd� trzeba
piel�gnowa�.
M�j m�czyzna jest ze mn� szcz�liwy. Wie pani, �e on inaczej wygl�da, jak
przychodzi do
mnie, i inaczej, jak musi i��?
Bo jeszcze przez jaki� czas b�dzie musia� wraca� do domu. Cho� tak naprawd� jego
dom jest
tutaj. Jego szczotka do z�b�w i maszynka do golenia. Jego niebieski sweter. I ja
jestem tutaj.
Mog� czeka�. Czas nie ma znaczenia, je�li si� wie, �e spotka�o si� w�a�ciwego
cz�owieka.
Ka�da okazja do spotkania jest dla nas cenna. Wie pani, ona to powinna si�
cieszy�, �e ja istniej�.
Gdyby wiedzia�a. Ale Marcin nigdy jej nie skrzywdzi. Jest dobry. Zna pani
m�czyzn�,
o kt�rym to mo�na powiedzie�?
Je�li nie mo�e wyrwa� si� z domu, zawsze co� wymy�li. Przed �wi�tami, na
przyk�ad,
zaproponowa�
jej, �e zrobi wszystkie zakupy. I wie pani co? Poda� mi list� przez telefon, w
ten spos�b
wygospo